Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Wto 7:44, 11 Kwi 2017 Temat postu: |
|
Tomasz Siemoniak dla WP o "bombie termobarycznej": Nikt nie potraktuje tego poważnie
Działająca pod auspicjami Antoniego Macierewicza podkomisja stwierdziła, że katastrofa smoleńska mogła być spowodowana "wybuchem bomby termobarycznej". Jakie będą konsekwencje? - Nic się nie stanie, bo nikt ani Antoniego Macierewicza, ani tej podkomisji nie traktuje poważnie - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską Tomasz Siemoniak, wiceprzewodniczący PO.
+1
Głosuj
+1
Głosuj
Podziel się
Opinie
Tomasz Siemoniak, wiceprzewodniczący PO (PAP, Fot: Tomasz Gzell)
W poprzednich latach Antoni Macierewicz i jego zespół parlamentarny w okolicach katastrofy smoleńskiej prezentowali kolejne raporty, w których zawierali szokujące tezy o przebiegu katastrofy. Wydawało się, że w tym roku tak nie będzie, bo w piątek przed katastrofą zwołano konferencję, która }okazała się być tylko zaproszeniem na właściwą konferencję, już w dniu katastrofy.
W obecności Antoniego Macierewicza i Jarosława Kaczyńskiego (o kulisach piszemy tutaj ) przedstawiono film, którego najbardziej szokującym punktem jest teza o wybuchu bomby termobarycznej na pokładzie tupolewa (szczegóły tutaj). Wydawało się, że po tak ostrej tezie padnie zapowiedź zdecydowanych kroków, ale członkowie komisji ogłosili, że idą na kawę i rozmowy z gośćmi, a na pytania odpowiedzą podczas wideoczatu, który odbędzie się na jednym z prawicowych portali o godzinie 22.30.
"Nic się nie stanie"
To nie dziwi Tomasza Siemoniaka, wiceprzewodniczącego PO. - Nic się nie stanie, bo nikt ani Antoniego Macierewicza, ani tej podkomisji nie traktuje poważnie - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską. - Przecież już wcześniej, w Sejmie, jako minister mówił o wadzie głównego systemu samolotu i nie miało to żadnych konsekwencji - dodaje były minister obrony. - Gdyby coś takiego powiedziała prokuratura tydzień temu, to można by to było brać na poważnie. Ale ta komisja, mówiąc w cudzysłowie, desperacko szuka racji bytu. Nie ma się więc co dziwić, że bez fachowców w składzie, oni mówi takie rzeczy - ocenia Tomasz Siemoniak.
Zdaniem polityka PO rewelacje podkomisji nie będą też miały żadnych reperkusji międzynarodowych. - To nie jest traktowane poważnie. Czytałem w sieci, że teraz albo Beata Szydło powinna odwołać Antoniego Macierewicza, albo zerwać stosunki z Rosją. Nie sądzę, żeby to wstrząsnęło światem. To kompletnie niewiarygodne - mówi rozmówca WP.
"Za tydzień Macierewicz znajdzie sobie coś nowego"
- Choć oczywiście to szkodzi wiarygodności polski, że takie osoby mogą działać na tak ważnych stanowiskach. Antoni Macierewicz funkcjonuje tak, że rzuca mocną tezę, a później się tym nie przejmuje. My to ostro skomentujemy, oburzymy się, a on kompletnie to zignoruje i za tydzień znajdzie coś nowego - mówi polityk PO.
Tomasz Siemoniak ocenia, że rewelacje z konferencji nie spowodują też zmian w postawie polityków PiS. - Proszę sobie przypomnieć, co się stało po słynnej wypowiedzi o mistralach za dolara, która padła z mównicy sejmowej. Prezydent się odciął, premier zdystansowała, ale niektórzy ministrowie bronili tej tezy. Gdyby prezes coś powiedział, zaprzeczył... Ale prezes tam był, Macierewicz po tej gorzkiej uwadze o ekstrawagancji robi teraz wszystko, żeby odbudować pozycję w PiS - dodaje Tomasz Siemoniak w rozmowie z WP.
...
Ohydne cuchnace lajno. Znowu kabaret smolenski. Niesmieszny. PRZEPROSCIE LUDZI KTORYCH ZABRALISCIE NA POKLAD ZA WARIACKIE LOTY I JAZDY! ONI BYLI NIEWINNI! |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pią 19:04, 24 Lut 2017 Temat postu: |
|
PK: Brytyjczycy będą szukać śladów trotylu na tupolewie
oprac.Bartosz Lewicki
24 lutego 2017, 14:40
Prokuratura Krajowa zawarła umowę z brytyjskim Forensic Explosives Laboratory (FEL) na wykonanie analizy śladów materiałów wybuchowych w próbkach pobranych w ramach śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej - poinformowała Prokuratura Krajowa.
W komunikacie Prokuratura Krajowa poinformowała, że współpracuje "z wiodącym brytyjskim laboratorium badającym materiały wybuchowe". - Prokuratura Krajowa zawarła umowę z FEL na wykonanie analizy śladów materiałów wybuchowych w próbkach pobranych w ramach toczącego się śledztwa w sprawie katastrofy samolotu TU-154 M Nr 101 - poinformowano.
- FEL nie dokona oceny, ani nie zaproponuje opinii, która dotyczy przyczyn katastrofy. Wykona i złoży opinię dotyczącą analizy śladów materiałów wybuchowych. Prace FEL wynikające z niniejszej umowy mają rutynowy charakter naukowego wsparcia - podkreślono.
O tym, że FEL sprawdzi próbki ze Smoleńska napisała w czwartek "Gazeta Wyborcza". Według niej, umowa została zawarta w grudniu 2016 r.
Śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej przez sześć lat prowadziła Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Postawiła ona zarzuty dwóm kontrolerom lotów ze Smoleńska (dotychczas nie zdołano im ich przedstawić) oraz dwóm oficerom rozwiązanego po katastrofie 36 specjalnego pułku lotnictwa transportowego, który zajmował się transportem najważniejszych osób w państwie. Wiosną 2016 roku, po reformie prokuratury, której częścią była likwidacja prokuratury wojskowej, śledztwo przejęła Prokuratura Krajowa.
Na zlecenie prokuratury wojskowej opinię dotyczącą kwestii ewentualnych pozostałości materiałów wybuchowych sporządzili biegli z Zakładu Fizykochemii Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji. Przesłali oni dokument prokuraturze wojskowej w grudniu 2013 r., a na początku 2014 r. uzupełnili go odpowiedziami na dodatkowe pytania śledczych.
Biegli nie znaleźli śladów po wybuchu. - W konkluzji opinii fizykochemicznej biegli z CLKP ustalili m.in., iż w poddanych analizie próbkach pobranych podczas sekcji ekshumowanych zwłok oraz z powierzchni wytypowanych miejsc i elementów szczątków samolotu nie ujawniono śladów pozostałości materiałów wybuchowych oraz substancji będących produktami ich degradacji - ogłosiła wówczas prokuratura.
Sprawa badania próbek z wraku stała się głośna, gdy w październiku 2012 r. "Rzeczpospolita" napisała, że śledczy jesienią 2012 r. na wraku samolotu znaleźli ślady trotylu i nitrogliceryny. Prokuratura wojskowa wielokrotnie wskazywała, że wyświetlenie się napisu TNT na detektorze używanym przez ekspertów podczas pobierania próbek z wraku nie jest równoznaczne ze stwierdzeniem obecności trotylu.
Badanie katastrofy smoleńskiej w Polsce przeprowadziła Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, którą kierował ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller. W opublikowanym w lipcu 2011 roku raporcie komisja Millera stwierdziła, że przyczyną katastrofy samolotu było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, a konsekwencji zderzenie samolotu z drzewami, prowadzące do stopniowego niszczenia konstrukcji maszyny. Komisja podkreślała, że ani rejestratory dźwięku, ani parametrów lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu.
Ustalenia komisji Millera kwestionował obecny szef MON Antoni Macierewicz i kierowany przez niego zespół parlamentarny ds. katastrofy smoleńskiej złożony z posłów i senatorów PiS. W lutym 2016 r. szef MON powołał podkomisję do ponownego zbadania katastrofy. Działa ona w ramach KBWLLP.
W skład podkomisji weszła część ekspertów, którzy współpracowali z zespołem. Zdaniem podkomisji, której szef dr Wacław Berczyński zapewniał, że nie przyjmuje ona żadnych wstępnych założeń ani hipotez w sprawie przyczyn katastrofy, na komisję Millera wywierano nacisk, by jej ustalenia pokrywały się z rosyjskim raportem MAK. Członkowie komisji Millera temu zaprzeczają.
Ostatni, opublikowany w kwietniu 2015 roku, raport kierowanego przez Macierewicza zespołu parlamentarnego zawierał tezę, że prawdopodobną przyczyną katastrofy była seria wybuchów m.in. na lewym skrzydle, w kadłubie i prezydenckiej salonce.
10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku w katastrofie Tu-154M zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka.
PAP
...
Jasne najlepsze sledztwa to takie w ktorych wiadomo co trzeba znalezc. |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Śro 20:18, 22 Paź 2014 Temat postu: |
|
AGH odcina się od "smoleńskich" uczonych
Akademia Górniczo-Hutnicza z Krakowa odcina się od działalności naukowca zaangażowanego w organizację III Konferencji Smoleńskiej. Władze uczelni nie chcą, aby AGH było identyfikowane z osobą profesora Piotra Witakowskiego.
Jest on jednym z ekspertów komisji Antoniego Macierewicza do spraw zbadania katastrofy prezydenckiego samolotu i zasiada w komitecie organizacyjnym Konferencji Smoleńskiej. Wszędzie podpisywany jest jako naukowiec Akademii Górniczo-Hutniczej.
Tymczasem - jak zaznacza Bartosz Dembiński, rzecznik uczelni - profesor Witakowski nie pracuje na AGH od stycznia. Jego umowa wygasła, a on sam jest już na emeryturze. Dlatego - zdaniem Bartosza Dembińskiego - nieuprawnione jest podpisywanie go jako czynnego pracownika uczelni.
Rektor AGH przedłużył okres zawieszenia kolejnemu ekspertowi komisji Antoniego Macierewicza, profesorowi Jackowi Rondzie. Naukowiec nie może prowadzić zajęć ze studentami do listopada. Jacek Rońda zasłynął stwierdzeniem, że prezydencki Tupolew, który rozbił się w Smoleńsku, nigdy nie zszedł poniżej stu metrów. Profesor twierdził, że jest w posiadaniu ważnych dokumentów na temat okoliczności smoleńskiej tragedii. W jednym z telewizyjnych wywiadów przyznał, że nigdy takich dokumentów nie posiadał.
Jego sprawą zajmuje się Komisja Dyscyplinarna, która może ukarać naukowca naganą, a nawet doprowadzić do zwolnienia. Jednak komisja musiałby wykazać realną szkodę, jaką profesor wyrządził uczelni.
W pracę komisji Antoniego Macierewicza zaangażowanych jest sześciu naukowców podpisywanych jako pracownicy Akademii Górniczo - Hutniczej. Wśród ekspertów znajdują się również naukowcy z największych polskich uczelni: Politechnik Warszawskiej i Krakowskiej oraz Uniwersytetów Jagiellońskiego i Warszawskiego.
...
Jest to żenada ci goscie . |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Wto 15:52, 08 Kwi 2014 Temat postu: |
|
Hanna Lis przeprowadziła "eksperyment" dot. katastrofy smoleńskiej
Hanna Lis w programie "Po przecinku" w TVP Info przeprowadziła "eksperyment" zaproponowany przez jednego z ekspertów Zespołu Antoniego Macierewicza ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej. Profesor Szuladziński twierdzi m.in. na podstawie tego eksperymentu, że brzoza nie mogła złamać skrzydła prezydenckiego tupolewa.
- Widziałem ekspertyzy na puszkach i na parówkach – mówi w odpowiedzi Maciej Lasek przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Ekspert przekonywał, że podobne eksperymenty nie mają wartości dowodowej. - Chciałem zwrócić uwagę na to, że na międzynarodowych forach nigdy nie było opinii, że ten wypadek został źle zbadany – mówił Lasek.
- Prokuratura pokazała mechanizm niszczenia zarówno skrzydła, jak i drzewa. Myślę, że badanie wypadków lotniczych nie polega na badaniu puszek, parówek i zapałek – stwierdził Lasek. - Społeczeństwo już powoli przejrzało na oczy – ocenił. Ekspert przypomniał, że "dziś 14 proc." Polaków wierzy w teorie o zamachu.
- W USA 11 proc. społeczeństwa wciąż wierzy, że za zamachami z 11 września 2001 r. stał amerykański rząd. My chyba zbliżamy się więc do zwykłego poziomu braku zaufania w takich sytuacjach - podsumował Lasek w TVP Info.
Dzisiaj prokuratorzy badający katastrofę smoleńską poinformowali, że nie ma dowodów na to, iż na pokładzie prezydenckiego tupolewa doszło do wybuchu. - Jesteśmy pod wrażeniem kompromitacji Prokuratury Wojskowej - powiedział na konferencji prasowej Antoni Macierewicz - Polscy śledczy raczą nas opowieściami, że badają wszystkie próbki. To jest wersja niepełna i niewystarczająca. W Smoleńsku było kilkaset próbek wskazujących na obecność materiałów wybuchowych. Trafiły jednak w ręce rosyjskich śledczych. To może oznaczać, że doszło do sfałszowania materiału dowodowego - powiedział Macierewicz.
>>>
HEHE EKSPERYMENT ZAPALKOWY :O))) |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Sob 19:19, 22 Mar 2014 Temat postu: |
|
To nie brzoza, tylko płot
Zdjęcia satelitarne z 5 kwietnia 2010 r. nie dowodzą, że brzoza w Smoleńsku była już wtedy złamana, informuje "Nasz Dziennik". To co Chris Cieszewski uznał za złamane drzewo okazało się pozostałością płotu.
Gazeta prezentuje wyniki pomiarów, dokonanych 8 i 9 marca br. na miejscu katastrofy prezydenckiego tupolewa przez prof. Mariana Czachora z Politechniki Gdańskiej i prof. Andrzeja Wiśniewskiego z Instytutu Fizyki PAN (obaj związani ze środowiskiem organizatorów konferencji smoleńskiej) oraz doświadczonego geodetę inż. Dariusza Szymanowskiego.
Pojechali oni do Smoleńska specjalnie po to żeby zweryfikować tezę Chrisa Cieszewskiego, wygłoszoną w ub.r. na II Konferencji Smoleńskiej, że brzoza o którą miało uderzyć lewe skrzydło samolotu i tam utracić ok. 6 m. końcówki, była złamana co najmniej pięć dni przed katastrofą.
W efekcie dokładnych pomiarów badaczom udało się ustalić z dokładnością do pół metra pozycję brzozy na zdjęciu satelitarnym. Okazało się, że to co Chris Cieszewski uznał na tym zdjęciu za złamane drzewo, jest w rzeczywistości stertą desek, pozostałością płotu, odległą od feralnej brzozy o ok. 6 m.
Tym samym teza Cieszewskiego, która wywracała do góry nogami oficjalną wersję przebiegu ostatniej fazy lotu Tu154M, okazała się błędna.
...
Klamliwa .
Nie brzoza a płot !
I kto pisze ? NDziennik ! Czyzby Wielki Post i u spowiedzi byli ? I zmienili zycia ? Zlo na dobro ? Klamstwo na prawde ? To byloby super .
|
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Wto 17:07, 31 Gru 2013 Temat postu: |
|
Błędy w ekspertyzie ws. brzozy w Smoleńsku? Jest reakcja śledczych
Ekspertyza wywiadu wojskowego dotycząca brzozy w Smoleńsku budzi wątpliwości - informuje "Rzeczpospolita". Według dziennikarzy w opinii tej znalazły się najprawdopodobniej zdjęcia wykonane już po katastrofie, które podpisano jednak datą 5 kwietnia.
- Zobrazowanie dolne podpisane datą 5 kwietnia 2010 r. z całą pewnością nie było wtedy wykonane. Nie widać na nim śladu śniegu, co jest charakterystyczne dla zobrazowania z 5 kwietnia 2010 roku. Fragment skrzydła świadczy o tym, że zostało wykonane po katastrofie - ocenił w rozmowie z "Rz" ekspert, który chce zachować anonimowość.
23 grudnia Naczelna Prokuratura Wojskowa poinformowała o otrzymaniu opinii teledetekcyjną dotyczącej zdjęć satelitarnych rejonu katastrofy smoleńskiej, m.in. odnoszącą się do brzozy, w którą uderzył Tu-154M. Licząca 11 stron opinia SWW została ujawniona na stronie internetowej NPW.
W opinii porównującej zdjęcia satelitarne z 5 i 12 kwietnia 2010 r. wskazano m.in., że w tym okresie nastąpiło złamanie drzewa. "Mogło ono nastąpić wskutek zderzenia z nim samolotu" - podano w opinii. Potwierdzono w niej także, że drzewem tym jest brzoza opisana później w protokole z oględzin miejsca katastrofy z 7 grudnia 2011 r.
Opinia zilustrowana jest opisanymi zdjęciami, na których m.in. zaznaczono analizowaną brzozę oraz inne okoliczne obiekty. Prokuratura wojskowa wystąpiła o tę opinię w końcu października.
Po publikacji w "Rzeczpospolitej" zareagowała także sama prokuratura. Na stronie NPW pojawiło się oświadczenie. "Uprzejmie informuję, iż w związku z dostrzeżonymi niejasnościami dotyczącymi podpisu pod zdjęciem nr 2 na stronie 2 opinii (kwestia tożsamości dat wykonania zdjęć ) Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie podjęła czynności zmierzające do uzyskania stanowiska instytucji opiniującej w przedmiotowej sprawie" - napisał ppłk Janusz Wójcik.
W końcu październiku tezę, że brzoza została złamana 5 kwietnia 2010 r., przedstawił na posiedzeniu parlamentarnego zespołu ds. przyczyn katastrofy Chris Cieszewski z Uniwersytetu Georgii. Antoni Macierewicz (PiS) mówił wtedy, że prokuratura nie ma ekspertyzy dowodzącej, że smoleńska brzoza nie została złamana przed 10 kwietnia 2010 r. - Jeśli ma, niech pokaże - dodawał.
NPW informowała wtedy, że z dwóch opinii - sporządzonych przez Służbę Wywiadu Wojskowego oraz firmę SmallGIS - będących w dyspozycji prokuratury wojskowej nie wynika, aby brzoza w Smoleńsku była ułamana przed 10 kwietnia 2010 r. Ponadto - jak informowano - prokuratura dysponuje zeznaniami świadków obserwujących moment podchodzenia do lądowania samolotu, z których wynika, iż doszło do uderzenia lewym skrzydłem samolotu w brzozę, wskutek czego drzewo przełamało się.
W październiku 2012 r. w celu badań laboratoryjnych odcięte zostały przez polskich specjalistów "dwa fragmenty brzozy". Podczas pobytu polskich prokuratorów i biegłych w Rosji na przełomie lutego i marca br. odcięte fragmenty poddano oględzinom wspólnie z rosyjskimi specjalistami. Pobrany i zabezpieczony materiał - w tym dokonane odlewy - wpłynął z Rosji do polskiej prokuratury w czerwcu. Trafił on następnie do Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji. Opinia laboratorium jest w przygotowaniu.
Prokuratura wojskowa informowała także, że brzoza, w którą uderzył samolot, została przełamana na wysokości około 666 cm. W raporcie komisji kierowanej przez ówczesnego szefa MSWiA Jerzego Millera wysokość przecięcia brzozy określono na 5,1 m. "W raporcie komisji Millera podano wysokość uderzenia w brzozę, które doprowadziło do oderwania końcówki skrzydła, a nie wysokość przełamania drzewa" - tłumaczył 1,5-metrową różnicę uczestniczący w pracach komisji Maciej Lasek.
....
To niezle ! Zle podpisane zdjecie mialo by byc w koncu dowodem zbrodni !!! |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Sob 18:07, 28 Gru 2013 Temat postu: |
|
"Nasz Dziennik": wybuch na pokładzie Tu-154M wykluczony
Prokuratura wojskowa ma już ekspertyzy biegłych z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji w Warszawie ws. próbek pobranych w tym roku z wraku tupolewa w Smoleńsku – informuje "Nasz Dziennik". Jak czytamy w gazecie, nie potwierdzają one hipotezy o wybuchu na pokładzie samolotu.
- Tych ekspertyz jest kilka. To dobrych kilkaset kart. Będziemy potrzebowali trochę czasu, żeby się z nimi zapoznać, zanim cokolwiek będziemy w stanie na ich temat powiedzieć – mówi ppłk Jarosław Sej, referent śledztwa smoleńskiego.
CLK zakończyło prace, przedstawiło materiały śledczym, a ich zawartość będzie ujawniona po zapoznaniu się z nimi prokuratorów referentów – zapowiada ppłk Janusz Wójcik, p.o. rzecznik Naczelnego Prokuratora Wojskowego. Będzie to co najmniej komunikat – dodaje.
Jak dowiedział się "Nasz Dziennik", badania nie potwierdzają hipotezy o eksplozji na pokładzie samolotu. Najnowsze analizy CLK są bowiem analogiczne do tych dotyczących próbek pobranych przez polskich biegłych w Smoleńsku jesienią 2012 r., które wykazały brak pozostałości materiałów wybuchowych na elementach wraku Tu-154M – stwierdza dziennik.
10 kwietnia 2010 roku o godz. 8.41 pod Smoleńskiem rozbił się samolot Tu-154M, którym polska delegacja udawała się do Katynia na uroczystości związane z 70. rocznicą zamordowania tam polskich oficerów przez radzieckie NKWD.
W katastrofie, do której doszło w pobliżu lotniska Smoleńsk-Północny zginęło 96 osób, w tym prezydent RP Lech Kaczyński i jego małżonka Maria. Wraz z parą prezydencką zginęli także ministrowie, parlamentarzyści, szefowie centralnych urzędów państwowych, dowódcy wszystkich rodzajów sił zbrojnych, a także oficerowie Biura Ochrony Rządu i członkowie załogi tupolewa.
...
SENSACJA ! ZAMACHU NIE BYLO !!!
A co to sie stalo? Po 3 latach klamstw nagle zamachu nie bylo ? Czyzby walka o listy wyborcze ? A moze dostali cyfre to PiS juz nie jest tak potrzebny ? To sa wojny gangow ! |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Czw 22:13, 12 Gru 2013 Temat postu: |
|
Komisja Laska ujawnia nowe zdjęcia ze Smoleńska
Zespół Macieja Laska opublikował kolejne zdjęcia z miejsca katastrofy Tu-154M pod Smoleńskiem. Eksperci, którzy zajmują się wyjaśnianiem opinii publicznej treści informacji i materiałów dotyczących przyczyn i okoliczności katastrofy pod Smoleńskiem przeczą w ten sposób innym, alternatywnym teoriom dotyczącym wydarzeń z 10 kwietnia 2010 r.
Wśród nowych zdjęć są m.in. te przedstawiające kabinę pilotów. Ich publikacja stanowi odpowiedź na powracające pytanie, dlaczego na miejscu wypadku nie znaleziono kokpitu. Zdjęcia ilustrują praktycznie całkowitą dezintegrację tej części maszyny, spowodowaną zderzeniem samolotu z porośniętą drzewami ziemią w pozycji odwróconej przy prędkości 260 km/h.
Fotografie przedniej części kadłuba Tupolewa dowodzą, że ta część samolotu uderzyła w grunt w pozycji odwróconej, a przełamanie konstrukcji nastąpiło w konsekwencji zderzenia z ziemią. Widać również dowody przeczące tezie o rozerwaniu kadłuba przez wybuch.
Polscy specjaliści wykonali w Smoleńsku ponad 1500 fotografii. Zdjęcia te zostały wykorzystane przy badaniu wypadku, jednak nigdy nie były przeznaczone do opublikowania i po zakończeniu prac komisji Millera trafiły do archiwum.
Zespół do spraw wyjaśniania opinii publicznej treści informacji i materiałów dotyczących przyczyn i okoliczności katastrofy pod Smoleńskiem stopniowo opracowuje te zasoby w celu ich publikacji w postaci przystępnej dla osób nie związanych z lotnictwem, opatrując zdjęcia niezbędnymi wyjaśnieniami.
...
Jak widzicie to jest dokladnie OBFOTOGRAFOWANE ! To nie jest tak ze Cieszewski znalazl 1 fotke i sensacja ! Sa ich TYSIACE !
A nawiasem mowiac Kreml ma teraz okazje oddac wrak bo Macio jest skompromitowany jak nigdy . Lepsza okazja mlze sie nie trafic . |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pon 19:38, 25 Lis 2013 Temat postu: |
|
http://rebelya.pl/forum/watek/69664/?page=1#post-2070468
Tomek Torquemada
Czy mogę prosić o podanie aktualnego miejsca wybuchów w skrzydle i kadłubie?
Bo nie wiem, która z dotychczasowych wersji jest aktualna:
A. BInienda: skrzydło urwane pomiędzy brzozą a punktem TAWS 38, poleciało lotem spadochronu 30 m do przodu:
http://rebelya.pl/forum/watek/60049/
B. Szuladziński: skrzydło urwane w punkcie TAWS 38, poleciało 30 m do tyłu. W punkcie zamrożenia FMS drugi wybuch, który rozerwał kadłub
http://rebelya.pl/forum/watek/60903/
C. Hejke: części samolotu kilometr przed miejscem upadku
http://rebelya.pl/forum/watek/61140/
D. Macierewicz: awaria silników 50 m przed brzozą
http://rebelya.pl/forum/watek/61838/
E. Szuladziński: wybuchy na skrzydle 2-3 sekundy przed brzozą, w punkcie TAWS 38 wybuch konwencjonalny + detonacja paliwa
http://rebelya.pl/forum/watek/63573/
Bardzo proszę o podsumowanie które z tych teorii są aktualne, a które nie. Bo do tej pory zdarzało się nawet równoczesne lansowanie teorii sprzecznych (np. A i B)
....
BRMTvUngernSternberg
Wszystkie sa sluszne . Klamstwo jest wykladnikiem prawdy .
Widzialem te zdjecia ,,klatka po klatce" i tam Donio bardziej ma wymioty niz sie cieszy . Jakby jadl szpinak i popijal octem . Smolenskie swiry same sie osmieszyly ...
|
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pon 15:37, 25 Lis 2013 Temat postu: |
|
Macierewicz o niepublikowanych zdjęciach ze Smoleńska: co doprowadziło Tuska do śmiechu?
- O czym Donald Tusk rozmawiał z Władimirem Putinem w Smoleńsku? Co doprowadziło do śmiechu i takich, a nie innych gestów? Premier jest nam wszystkim winien wyjaśnienia - mówi w rozmowie z Telewizją Republika Antoni Macierewicz. Nowy wiceprezes PiS dodaje, że im dłużej rząd nie będzie odnosił się do tej sprawy, tym więcej interpretacji będzie się pojawiać.
Tygodnik "Do Rzeczy" ujawnił dziś 12 niepublikowanych dotąd zdjęć ze spotkania Donalda Tuska z Władimirem Putinem w Smoleńsku. Poklatkowa seria fotografii ma dowodzić, że zdjęcie nie jest fotomontażem ani przypadkowym jednorazowym kadrem.
Wcześniej fotografię publikował również tygodnik "wSieci". Sugerowano wówczas, że w Smoleńsku doszło do porozumienia między Tuskiem a Putinem.
- Nie chcę interpretować tego zdjęcia. Interpretacja może być różna - w zależności od intencji, wyobraźni i wczucia się w to, co się stało. Bardzo ważny jest kontekst, miejsce i czas tego spotkania. Czekam, aż Tusk zajmie jakieś stanowisko. Niech wyjaśni, co doprowadziło do śmiechu i takich gestów obu panów - stwierdził w TV Republika Antoni Macierewicz.
Nowy wiceprezes Prawa i Sprawiedliwość skrytykował też Tuska za brak reakcji - "niezależnie od tego, co wydarzyło się wtedy w Smoleńsku". - Im dłużej będzie milczał, tym bardziej będzie narastało oczekiwanie społeczeństwa na wyjaśnienie tej sprawy. Będą pojawiać się coraz gorsze interpretacje - dodał Macierewicz.
Jego zdaniem, w każdej sytuacji kryzysowej "im szybciej poda się własną, sensowną wersję, tym lepiej".
Równocześnie Macierewicz powtarzał, że nie chce dokonywać żadnej własnej interpretacji zdjęć, przedstawiających Tuska i Putina.
Przypomnijmy. Kilka tygodni temu tygodnik "wSieci" kierowany przez braci Jacka i Michała Karnowskich zamieścił na pierwszej stronie niepublikowane dotąd zdjęcie ze Smoleńska. Widać na nim szefa rządu Donalda Tuska, który z zaciśniętymi pięściami patrzy na ówczesnego premiera Rosji. Pod zdjęciem znajduje się natomiast podpis: "Premier Donald Tusk tuż po tragicznej śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego i polskiej elity. Kiedy poznamy prawdę?".
Teraz pojawią się nowe informacje w tej sprawie. Jak czytamy w tygodniku "Do Rzeczy", opublikowane zdjęcie nie jest ani fotomontażem, ani jednorazowym kadrem. Dziennikarze gazety ustalili, że zdjęcie najprawdopodobniej wyciekło z Centrum Informacyjnego Rządu.
Po publikacji pierwszego zdjęcia wybuchła burza. Sugerowano nawet, że w Smoleńsku doszło do porozumienia między Tuskiem a Putinem. W sprawę włączył się również tygodnik "Newsweek", który podał, że autorem zdjęcia może być Grzegorz Rogiński – fotoreporter, z którym Kancelaria Premiera nieoczekiwanie pożegnała się w 2012 roku. Sam zainteresowany wydał w tej sprawie oświadczenie i poinformował, że nie ma dostępu do swoich zdjęć, bo prawa autorskie należą do KPRM.
Urzędnicy KPRM podali z kolei, że w ich zasobach nie ma podobnych zdjęć. "Do Rzeczy" twierdzi, że kłamali.
Cezary Gmyz, który jest autorem tekstu opublikowanego w "Do Rzeczy", odtwarza przebieg wizyty Donalda Tuska w Smoleńsku. Jak wyjaśnia, zdjęcie zostało wykonane, kiedy Tusk z Putinem wyszli z namiotu, w którym odbyli naradę. Mieli się wówczas żegnać, a uśmiech premiera mógł być reakcją na słowa Putina – czytamy.
Na zdjęciach opublikowanych widać również rzecznika rządu Pawła Grasia, który po ujawnieniu pierwszej fotografii przyznał, że nie pamięta tej sytuacji.
O publikacji zdjęć przez tygodnik "Do Rzeczy" informowaliśmy już wczoraj. Cezary Gmyz opublikował bowiem na swoim Twitterze okładkę najnowszego numeru tygodnika i napisał, że "to nie był pojedynczy przypadkowy kadr ani fotomontaż".
....
Świry na tropie ! Ile razy usmiechnal sie Donald i ile razy sciskal z Putinem ! Komisja sledcza KONIECZNIE !
|
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Czw 18:43, 21 Lis 2013 Temat postu: |
|
Macierewicz w USA: ja nie mówię, że był zamach
Antoni Macierewicz wraz z ekspertami z zespołu parlamentarnego ds. wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej objeżdża Stany Zjednoczone i Kanadę, gdzie wygłasza prelekcje o przyczynach tragedii. Spotkania te biją rekordy frekwencji. Na jednym ze spotkań Macierewicz stwierdził, że "nie ma dowodu na zamach" - informuje wyborcza.pl.
Choć wstęp na spotkanie z polskim posłem kosztuje 15 dolarów, to sale pękają w szwach. Nie ma się co dziwić, bo Macierewicz na spotkaniach z Polonią przyjął zupełnie inną retorykę niż tą, którą znamy z kraju. To do tej pory niespotykane, bo z ust Macierewicza słychać, że nie ma żadnych dowodów na zamach.
"Nie mam dowodów, że był zamach. Nie wiem, ile było wybuchów, ale będę wiedział, to badają specjaliści. Nie trzeba szybko formułować wniosków ani o wybuchu, zamachu czy spisku. Tani poklask nie jest wart ryzyka krytyki. Snucie hipotez niemających pokrycia służy do atakowania nas" – czytamy na wyborcza.pl słowa Macierewicza.
"Antoni Macierewicz za oceanem przed Polonusami waży słowa. A najbardziej te dwa: »zamach« i »dowody«. I wychodzi mu, że nie ma dowodów na zamach" - czytamy dalej.
- Ze słowa "zamach" robi się maczugę, przy pomocy której ma się bić mnie po głowie. To zła wola, to politykierstwo. Zamiast uczciwego badania uprawia się politykierstwo - mówił Macierewicz w rozmowie nadanej w chicagowskim Radio Polonia 2000. - Na razie wiemy na pewno, że był to skutek eksplozji. Działania zmierzające w kierunku rozwiązań zagrażających życiu pasażerów, były podejmowane przez Rosjan już wcześniej - dodał.
- Ja nie mówię, że był zamach, choć mi się to zarzuca. To jest ocena, personalno-polityczna, a z tą się powstrzymuję, bo wszystkich okoliczności i faktów. Seremet oświadczył w lipcu, że badają wątek działań osób trzecich, czyli zamachu. My tego nie stwierdziliśmy jeszcze, być może stwierdzimy, wtedy powiemy – podkreślił polityk.
...
Inna publika inna linia klamstw .
To nie zamach to tylko pieczenie parówek dym nie mgla .
|
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pon 23:23, 04 Lis 2013 Temat postu: |
|
Szonert-Binienda: Katastrofa smoleńska to wielki dramat Polski. Możliwe, że większy niż Katyń
!!!!!
To Karnowscy osiagneli kolejny szczyt . Smolensk gorszy niz Katyń !
"Raport MAK był dla mnie szokiem. Dotarło do mnie, że w Smoleńsku doszło do zamachu. Uważam, że został on przeprowadzony przez polskie i rosyjskie służby specjalne. Przez te środowiska, które wywodzą się ze służb specjalnych epoki PRL. Śp. Lech Kaczyński i jego polityka zagrażały wielu karierom, zwłaszcza ludziom od zawsze związanym z Moskwą" - przekonuje w rozmowie z tygodnikiem "wSieci" Maria Szonert-Binienda.
!!!!!
No patrzcie siedzial na stolku czasem gdzies polecial albo podpisal Lizbone . I ta ,,polityka" zagrazala ludziom Moskwy . Niszczyl ich brutalnie nicnierobieniem . Tzw . Sitzkrieg . Siedzial nic nie robil a agenci Kremla ...
- Nie moge juz dluaej wytrzymac ten Sitzkrieg mnie wykancza .
4,5 roku nie zagrazal nagle pol roku przed odejsciem zaczal zagrazac . Dajcie kobiecie na wstrzymanie !
Żona Wiesława Biniendy, jednego z najważniejszych ekspertów współpracujących z zespołem parlamentarnym Antoniego Macierewicza, podkreśla, że także ze strony Amerykanów otrzymywała podobne sygnały dotyczące tego, co tak naprawdę wydarzyło się 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku. Według niej władze USA "dużo wiedzą" na ten temat, ale dziś nie leży w ich interesie zadrażnianie stosunków międzynarodowych.
"Katastrofa smoleńska to wielki dramat Polski. Możliwe, że większy niż Katyń, gdyż istnieje uzasadnione podejrzenie, iż zbrodni tej dokonano drogą współpracy ludzi, których nazywamy Polakami, z Rosjanami, czyli działań Polaków przy współpracy z Rosjanami przeciwko polskiemu prezydentowi" - mówi dalej w rozmowie z Michałem i Jackiem Karnowskimi.
....
Moze na psychiatre juz za pozno ?
Jaki mógł być powód, który uzasadaniałby taki właśnie scenariusz? Kolejnym argumentem, jaki przywołuje Szonert-Binienda jest raport z likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych. Dokument ten, który przygotował obecny szef zespołu parlamentarnego badającego katastrofę Tupolewa, miał być zagrożeniem dla ludzi związanych z dawnymi służbami specjalnymi. "Zagraża im nadal pan Macierewicz i dlatego jest tak strasznie niszczony" - dodaje.
...
Tak ujawnil ludzi ktorzy pracowali dla wywiadu obcym wywiadom ... Powiniwn dostac dozywocie nie mowiac o karze smierci .
Rozmówczyni tygodnika komentuje także głośne zdjęcie Donalda Tuska i Władimira Putina, jakie pojawiło się na okładce wcześniejszego wydania "wSieci". Jak sama podkreśla, przede wszystkim uderzają ją "porozumiewawcze spojrzenia obu panów". "Oni się tu doskonale rozumieją bez słów. Ponadto z fotografii bije niepohamowana radość polskiego premiera, podkreślona wymownym gestem rąk, który dla mnie mówi: »Ale się udało, tak trzymać«" - mówi.
...
O paczcie panstwo jaka przenikliwa . Zapuscila zurawia na zdjecie i juz wszystko wie a my nawet sie nie domyslilismy .
"Według mnie to zdjęcie jest naocznym dowodem spisku i zdrady narodowej o wymiarze niespotykanym w historii" - przekonuje dalej.
...
OŁAAAA ! I co jeszcze ?
"Albo obóz patriotyczny zwycięży, albo Polska przestanie istnieć. Dziś Polska jest niszczona przez ludzi, którzy nie czują żadnej więzi z narodem. Dlatego nie mamy wyboru. Musimy o tę Polskę ciągle walczyć, gdyż ona istnieje »póki my żyjemy«" - apeluje na koniec rozmowy.
...
Histeryczka .
Cała rozmowa w najnowszym wydaniu tygodnika "wSieci".
.,.
Oszalaly babiszon bredzi a Karnowcy to drukuja . Tak wyglada dzialalnosc Karnowskich przez ostatnie pare lat . Naocznie widzicie ze kobiety NIE SA ZUPELNIE STWORZONE DO POLITYKI . Tu nawet nie ma co komentowac . Obled i histeria . Tu raczej powinny kobiety uwazac aby sie nie nakrecac bo wtedy naprawde wygladaja tragicznie . Takie plecenie trzy po trzy bez ladu i skladu . Podejrzewam zreszta ze malzonek tez ma tego typu wypowiedzi tylko obhdowane terminami naukowymi . Ale w srodku obled i histeria .
|
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Czw 21:39, 31 Paź 2013 Temat postu: |
|
Roman Giertych: sugerowanie, że Donald Tusk ucieszył się z katastrofy smoleńskiej jest podłością .
Jeśli to zdjęcie jest autentyczne, to jest mocno szokujące - powiedział Adam Bielan w programie "Kropka nad i" w TVN24 komentując zdjęcie zamieszczone na okładce tygodnika "W Sieci". Zdaniem Romana Giertycha sugerowanie, że Tusk ucieszył się z katastrofy smoleńskiej jest podłością.
Na zdjęciu opublikowanym na okładce tygodnika widać premiera Donalda Tuska, który z zaciśniętymi pięściami patrzy z uśmiechem na prezydenta Rosji Władimira Putina. Zdjęcie, jak informuje redakcja "W Sieci", zostało zrobione po katastrofie smoleńskiej.
- Mi do śmiechu wtedy nie było - powiedział Adam Bielan, który pojechał na miejsce katastrofy razem z Jarosławem Kaczyńskim. - Gdy zobaczyłem to zdjęcie, byłem zszokowany - dodał. Bielan powiedział, że jeśli zdjęcie Tuska i Putina jest autentyczne, to jest mocno szokujące.
Roman Giertych komentując sprawę zaznaczył, że 10 kwietnia 2010 roku na pokładzie samolotu mógł być każdy polityk. Jego zdaniem sugerowanie, że Tusk ucieszył się z katastrofy smoleńskiej jest podłością. - Zdjęcie Tuska z Putinem ma przykryć serię kompromitacji zespołu Macierewicza - dodał.
Bielan pytany o to, czy wierzy w zamach powiedział, że do póki katastrofa nie zostanie wyjaśniona, powinno się brać pod uwagę wszystkie hipotezy. Zaznaczył jednak, że nie ma dowodów na zamach. Jednak jego zdaniem "Rosjanie mieli motyw". Zdaniem Bielana Lech Kaczyński miał duże szanse by ponownie zostać prezydentem. Bielan mówił, że "władze rosyjskie zdolne są do dokonania zabójstwa na terenie swojego kraju".
- Wszystko wskazywało, że Lech Kaczyński przegrywa - mówił Giertych zaprzeczając tezom stawianym przez Bielana. Zaznaczył, że nie jest znany żaden motyw, który mieliby mieć Rosjanie do zorganizowania zamachu. Jego zdaniem rozdzielenie wizyt w Smoleńsku było efektem walki dwóch obozów politycznych. Zdaniem byłego wicepremiera i to one ponoszą odpowiedzialność za katastrofę.
....
Zagranie jest tak chamskie i zboczone ze szok . Przypomina komune zamieszczajaca zdjecia typu Prezydent Mościcki podejmuje Goeringa z podpisem ,,Z kim oni sie bratali " .Tak jakby oficjalne spotkania o czymkolwiek swiadczyly . Znajac ,,dowody" Macia z roznych ,,symulacji" nasuwa sie tu pytanie czy to kolejna symulacja zachowania na podstawie eksperymentu myslowego ...
Tutaj rzecz jasna mamy problem psychiatryczny z Karnowskimi . Co najmniej jeden jest zwyrodnialym psychopata bo to dwiecosoby mimo ze blizniacy to dusza inna . Ja ich nie znam . Ale patologiczna identyfikacja z blizniakami Kaczynskimi wynika z blizniactwa . Ciekawy przyklad na rozprawe psychiatryczna na ktora nie mam czasu ...
|
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Nie 22:28, 27 Paź 2013 Temat postu: |
|
Sondaż TNS dla "Wiadomości": duża przewaga PO nad PiS
Najnowszy sondaż TNS dla "Wiadomości" przynosi sensacyjne wyniki. Na partię Donalda Tuska chciałoby głosować 41 proc. Polaków. To 11 punktowy wzrost w stosunku do poprzedniego badania. Co więcej, ugrupowanie Tuska ma aż 9 proc. przewagi nad Prawem i Sprawiedliwością.
Partia Jarosława Kaczyńskiego z poparciem 32 proc. straciła 7 punktów procentowych.
Do Sejmu wszedłby jeszcze Sojusz Lewicy Demokratycznej z 11 proc. poparciem oraz Twój Ruch, który cieszy się 5 proc. poparciem. SLD straciło w stosunku do poprzedniego badania 3 punkty procentowe, a Twój Ruch 1 punkt.
Badanie przeprowadzono w dniach 22-24 października.
– Sondaż bardzo cieszy – mówił w programie "Woronicza 17" Stefan Niesiołowski. Wskazując powody sondażowego awansu swojej partii, Niesiołowski wyliczał: "Doprowadziły do tego występy pana Macierewicza, ten taniec na grobach smoleńskich. Poza tym przegrane przez PiS referendum w Warszawie".
Jarosław Sellin z PiS podkreślał, że jego partia, która w ostatnim czasie w sondażach wygrywała z Platformą, "zawsze odnosi się do sondaży spokojnie".
....
Ofensywa smolensko-warszawska prezesa przyniosla gigantyczny triumf ... mafii w PO ... Ktoz by sie spodziewal ! Ja na pewno nie . Widzimy ze wierni prezesa tp najwiekszy problem kraju . Sekta smolenska gwarantuje rozrost patologii w Polsce ...
|
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Czw 19:15, 24 Paź 2013 Temat postu: |
|
Dr Chris Cieszewski: zdjęcie satelitarne było przełomem w badaniach dot. katastrofy smoleńskiej
- Nie jestem tutaj z powodu moich przekonań politycznych. Badania dot. katastrofy smoleńskiej, w których uczestniczę, to forma przysługi - powiedział na wstępie swojego wystąpienia w Sejmie prof. Chris Cieszewski. Naukowiec dowodził, że brzoza, z jaką według raportu Millera miał zderzyć się prezydencki samolot, nie mogła zostać złamana 10 kwietnia, czyli w dniu katastrofy.
Zanim prof. Cieszewski wygłosił wykład, w trakcie którego przekonywał, że nie mogło dojść do kolizji tupolewa z brzozą, w ostrych słowach skrytykował polskie media. - Media w Polsce są nieetyczne, kłamliwe i niekulturalne. W związku z tym nie będę udzielał już żadnych wywiadów. Nie chcę uczestniczyć w procesie ubliżania drugiemu człowiekowi - powiedział na wstępie prof. Cieszewski.
Zaznaczył też, że wypowiada się w swoim imieniu i nie reprezentuje swojej macierzystej uczelni, czyli Uniwersytetu Georgii.
Prof. Cieszewski uprzedził, że wygłoszenie wykładu w języku polskim jest "wyjątkiem"; przyznał, iż zgodził się na to, ale dziś uznaje to za błąd, bo od lat nie używa rodzimego języka.
W dalszej części przeszedł do szczegółowej analizy materiałów dot. katastrofy smoleńskiej. Podczas swojego przemówienia często używał angielskich. – Zdjęcie satelitarne, z którego korzystaliśmy, było absolutnym przełomem ws. badania okoliczności tego zdarzenia. Widnieje na nim element, który pozornie wydaje się być drzewem. Po dogłębnej analizie, przy użyciu pomiarów określonych w raportach MAK i Millera, okazało się jednak, że ten element na pewno nie jest brzozą – przekonywał naukowiec.
Kontrowersje mogły wywołać źródła, które wymieniał prof. Cieszewski, stanowiące materiał do badań. Ekspert zespołu Macierewicza korzystał m.in. z Wikipedii, zaznaczając, że informacje tam znalezione mogą być błędne; dodał, że nie zostały one zweryfikowane. Korzystano także m.in. z prostego, darmowego programu graficznego.
Wykład dr Cieszewskiego na antenie TVN24 skomentował red. Michał Setlak z "Przeglądu Lotniczego". - Nie dowiedziałem się niczego nowego nt. wypadku w Smoleńsku. Usłyszałem jednak dużo pokory w głosie pana Cieszewskiego; on przyznawał, że może się mylić. Najważniejsze jest jednak to, że komisja Millera już określiła okoliczności katastrofy; wszystko jest jasne - mówił Setlak.
Dr Cieszewski wywołał burzę swoim wystąpieniem podczas drugiej konferencji smoleńskiej. Obok niego wystąpili m.in.: córka polityka PiS Zbigniewa Wassermanna, który zginął 10 kwietnia 2010 r., oraz były kandydat PiS na premiera prof. Piotr Gliński. Nie zaplanowano natomiast wystąpień ekspertów związanych z polską komisją badającą katastrofę, ani działającym przy kancelarii premiera zespołem do objaśniania przyczyn katastrofy smoleńskiej, którym kieruje dr Maciej Lasek.
Dr Chris Cieszewski z amerykańskiego Uniwersytetu Georgii, na koniec referatu poświęconego analizie smoleńskiej brzozy, powiedział, iż nie ma wątpliwości, że drzewo było złamane 5 kwietnia albo - jak dodał, reagując na głosy z sali - wcześniej.
Rewelacje prof. Cieszewskiego skomentowali eksperci z zespołu Laska. - To kolejna fantastyczna teoria niczym nieudokumentowana, tylko kiepskiej jakości zdjęciami satelitarnymi, a przecież można to zweryfikować w banalny sposób. Wystarczyło spytać właściciela działki, na której stoi brzoza, kiedy została ona złamana - powiedział Edward Łojek.
Na II konferencji smoleńskiej dr hab. Jacek Wójcik z Instytutu Biochemii i Biofizyki PAN przedstawił wyniki badań dwóch próbek z pobranych z ubrań ofiar katastrofy pod kątem m.in. występowania materiałów wybuchowych. Jak wyjaśniał, w próbkach nie zidentyfikowano takich substancji, ale zastrzegł, że materiały wybuchowe mogły być tam w ilościach mniejszych niż byli w stanie sprawdzić naukowcy pracujący na określonym sprzęcie lub też znajdować się w innych próbkach.
Natomiast prof. Obrębski stwierdził, że "w momencie, gdy samolot uciekał z pułapki, nastąpiły wybuchy" oraz że "katastrofę spowodowały tzw. osoby trzecie". Pytał też, czy gałęzi drzew przy podejściu do lotniska w Smoleńsku nie ściął samolot Ił-76, który próbował tam wylądować 10 kwietnia 2010 r.
Zespół Laska wielokrotnie podkreślał, że na wybuch na pokładzie Tu-154M nie wskazują zapisy rejestratorów parametrów lotu i głosów z kokpitu. Śladów osmaleń, ani działania wysokich temperatur lub płomienia na urwanym lewym skrzydle nie ma też na zaprezentowanych w ubiegłym tygodniu zdjęciach ze Smoleńska.
Przewodniczącym komitetu naukowego konferencji miał być prof. Jacek Rońda, ale zrezygnował po tym, jak na antenie TV Trwam przyznał, że nie mówił prawdy w rozmowie w TVP1 w kwietniu.
Wtedy profesor powiedział, że jego zdaniem piloci prezydenckiego samolotu nie zeszli poniżej wysokości 100 m; dodał, że swoją wiedzę opiera na dokumencie z Rosji. W ubiegłym tygodniu, pytany, na jakiej podstawie twierdzi, że piloci nie zeszli poniżej 100 m, Rońda odpowiedział: "Oni niestety zeszli poniżej 100 metrów. Ja w wywiadzie (w TVP1) trochę zagrałem. (...) To był blef, na tym dokumencie nic nie było".
....
Nie badz taki cwany koles . Zdjecie satelitarne z odleglosci orbitalnej wykazalo cos czego nie wykazalo zdjecie spod brzyzy z odleglosci metra !!!! Z kogo ty chcesz durnia zrobic ! Zdaje ci sie ze jak rzucisz satelita to my powiemy OOOO SATELITA !!!! CZARY MARY ! TO NIE NASZE GLOWY PROSTE !!! Spadaj na bambus kanarki doić .
|
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Śro 18:44, 23 Paź 2013 Temat postu: |
|
Niesiołowski komentuje konferencję smoleńską: ci ludzie są jak komisja Burdenki
Dobiegł końca drugi dzień II konferencji smoleńskiej, w której uczestniczyli m.in. eksperci związani z tzw. komisją Macierewicza i członkowie rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej. Kontrowersyjne ustalenia naukowców komentował na antenie TVN24 Stefan Niesiołowski. - Brednie osiągnęły piramidalne rozmiary. Ci ludzie promują kłamstwo, tak jak komisja Burdenki głosiła kłamstwo ws. Katynia - stwierdził poseł PO.
Niesiołowski powiedział także parę słów o Jarosławie Kaczyńskim. - On stracił brata, ma poczucie zemsty. Ale on sam jest w jakimś stopniu winny i odpowiedzialny, bo forsował pomysł organizacji tego lotu. Teraz leczy kompleksy, szukając winnych - powiedział.
II konferencja smoleńska
Na odbywającą się w Warszawie konferencję smoleńską nie zostali wpuszczeni dziennikarze. Jej przebieg można było śledzić jednak na żywo w internecie.
Jakie tezy wygłosili eksperci związani z Antonim Macierewiczem? Jeden z organizatorów konferencji, Piotr Witakowski, stwierdził, że w Smoleńsku doszło do "serii eksplozji". Jego słowa przywołuje portal wpolityce.pl. - Prawe skrzydło (tupolewa - przyp.red.) oddzielono na warstwy. To nie były więc dwie eksplozje. To była seria eksplozji, która po kawałku niszczyła samolot. Najgorsze było dla mnie to, co czuł pilot, gdy widział, że może kręcić wolantem, może robić różne rzeczy, ale samolot nie reaguje - mówił.
Z kolei dr Andrzej Ziółkowski z PAN dowodził, że pęknięcie kadłuba mogło być spowodowane przez wewnętrzne ciśnienie, jakie wytworzyło się na skutek eksplozji. Naukowiec posłużył się przy tym dość osobliwym przykładem. Jak czytamy na gazeta.pl, dr Ziółkowski powiedział: - Coś takiego widzimy, gdy gotujemy sobie kiełbaski na śniadanie - powiedział i... pokazał zdjęcie dwóch ugotowanych parówek.
W trakcie konferencji głos zabrał także m.in. prof. Piotr Gliński. -Stworzono mechanizm, w którym społeczeństwo zaczęło się bronić przed katastrofą smoleńską. Sprawa smoleńska zaczęła być przedmiotem presji, okazywało się, że zajmowanie się tym tematem jest już niemodne, jest dowodem oszołomstwa. (...) Jednak pytania wciąż drzemią w ludziach - powiedział.
Niesiołowski: eksperci Macierewicza jak komisja Burdenki
Konferencję w "Kropce nad i" komentował Stefan Niesiołowski. - Nie wiem, czy w ogóle warto się do tego odnosić. Macierewicz był kiedyś w miarę rozumnym człowiekiem, ale odkąd umieścił Wiesława Chrzanowskiego na liście agentów, ciągle już tylko pikował w dół. Zgłupiał zupełnie. Tylko on i Pan Bóg wiedzą, czy to cynizm, czy on rzeczywiście wierzy w to wszystko? - powiedział poseł PO.
- Zespół Macierewicza głosi kłamstwo nt. katastrofy smoleńskiej. Jest jak komisja Burdenki (radziecka Komisja Nikołaja Burdenki została powołana w 1944 roku, głosiła kłamliwą tezę, jakoby sprawcami zbrodni katyńskiej byli Niemcy - przyp.red.).
Niesiołowski nie chciał odnosić się do tezy wygłoszonej w trakcie konferencji smoleńskiej, jakoby brzoza znajdująca się w okolicy lotniska w Smoleńsku w rzeczywistości została ścięta na kilka dni przed katastrofą. - To nie zasługuje na poważną dyskusję - stwierdził.
- PiS to partia cynicznych łotrów. Nie mam na myśli wszystkich jej członków, ale wielu chce dorwać się do władzy na grobach zmarłych - powiedział. Pytany, czy dotyczy to także Jarosława Kaczyńskiego, stwierdził: - On stracił brata, ma poczucie zemsty. Ale on sam jest w jakimś stopniu winny i odpowiedzialny, bo forsował pomysł organizacji tego lotu. Teraz leczy kompleksy, szukając winnych. Wykorzystuje trumny smoleńskie w walce o władze - dodał.
>>>>
Tu trzeba przyznac Niesolowi mimo jego caloksztaltu . Porownanie z komisja Burdenki to strzal w dziesiatke ! To ten sam sposob kombinowania .
|
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Śro 18:42, 23 Paź 2013 Temat postu: |
|
Kaczyński o "przełomowej" teorii nt. Smoleńska: bardzo prawdopodobna
- Jest to teoria przedstawiona przez amerykańskich naukowców i prof. Cieszewskiego. To jest grupa bardzo poważnych przedstawicieli tej dziedziny naukowej, a jej wiarygodność jest bardzo prawdopodobna - tak o "przełomowych" zdaniem prawicowych komentatorów doniesieniach powiedział Jarosław Kaczyński. Chodzi o wystąpienie prof. Cieszewskiego, który podczas konferencji naukowców przekonywał, że smoleńska brzoza została ścięta już kilka dni przed katastrofą.
W Warszawie odbyła się konferencja naukowców, podczas której przedstawiono nowe badania na temat katastrofy smoleńskiej. Z największym odzewem spotkały się informacje prof. Cieszewskiego, który przekonywał, że smoleńska brzoza została ścięta już kilka dni przed katastrofą. Do takich wniosków doszedł na podstawie badań zdjęć satelitarnych, które sam zakupił.
Z jego opinią nie zgadza się m.in. przewodniczący PKBWL Maciej Lasek, który ocenił dziś w jednej z audycji radiowych, że prof. Cieszewski zbadał "śmieci, a nie brzozę". Inaczej sprawę widzi Jarosław Kaczyński.
Prezes PiS pytany o tę sprawę podczas konferencji prasowej powiedział, że ta sprawa będzie jeszcze raz prezentowana opinii publicznej i dlatego chce się powstrzymać od szczegółowej analizy. Dodał jednak, że teoria jest "bardzo prawdopodobna", bo wykonali ją "poważni przedstawiciele nauki".
Kaczyński nie chciał też skomentować listu otwartego, jaki upublicznił wdowiec po posłance Jolancie Szymanek-Deresz - Paweł Deresz. - Listu pana Deresza nie warto komentować. Warto skomentować to, że znalazł się na pierwszej stronie "Gazety Wyborczej". To pokazuje, że konferencja smoleńska trafiła między oczy - ocenił.
Wyjaśnił również, że sam nie wziął udziału w konferencji, bo nie jest specjalistą w dziedzinach, którymi tam się zajmowano. - Jestem politykiem - stwierdził.
W Warszawie odbyła się konferencja smoleńska, podczas której wystąpili już m.in. naukowcy współpracujący z zespołem parlamentarnym ds. katastrofy smoleńskiej, córka polityka PiS Zbigniewa Wassermanna, który zginął 10 kwietnia 2010 r., oraz były kandydat PiS na premiera prof. Piotr Gliński. Nie zaplanowano natomiast wystąpień ekspertów związanych z polską komisją badającą katastrofę, ani działającym przy kancelarii premiera zespołem do objaśniania przyczyn katastrofy smoleńskiej, którym kieruje dr Maciej Lasek.
Jeden z poniedziałkowych prelegentów, Chris Cieszewski z amerykańskiego Uniwersytetu Georgii, na koniec referatu poświęconego analizie smoleńskiej brzozy, powiedział, iż nie ma wątpliwości, że drzewo było złamane 5 kwietnia albo - jak dodał, reagując na głosy z sali - wcześniej.
Rewelacje prof. Cieszewskiego skomentowali eksperci z zespołu Laska. - To kolejna fantastyczna teoria niczym nieudokumentowana, tylko kiepskiej jakości zdjęciami satelitarnymi, a przecież można to zweryfikować w banalny sposób. Wystarczyło spytać właściciela działki, na której stoi brzoza, kiedy została ona złamana - powiedział Edward Łojek.
Na II konferencji smoleńskiej dr hab. Jacek Wójcik z Instytutu Biochemii i Biofizyki PAN przedstawił wyniki badań dwóch próbek z pobranych z ubrań ofiar katastrofy pod kątem m.in. występowania materiałów wybuchowych. Jak wyjaśniał, w próbkach nie zidentyfikowano takich substancji, ale zastrzegł, że materiały wybuchowe mogły być tam w ilościach mniejszych niż byli w stanie sprawdzić naukowcy pracujący na określonym sprzęcie lub też znajdować się w innych próbkach.
Natomiast prof. Obrębski stwierdził, że "w momencie, gdy samolot uciekał z pułapki, nastąpiły wybuchy" oraz że "katastrofę spowodowały tzw. osoby trzecie". Pytał też, czy gałęzi drzew przy podejściu do lotniska w Smoleńsku nie ściął samolot Ił-76, który próbował tam wylądować 10 kwietnia 2010 r.
Zespół Laska wielokrotnie podkreślał, że na wybuch na pokładzie Tu-154M nie wskazują zapisy rejestratorów parametrów lotu i głosów z kokpitu. Śladów osmaleń, ani działania wysokich temperatur lub płomienia na urwanym lewym skrzydle nie ma też na zaprezentowanych w ubiegłym tygodniu zdjęciach ze Smoleńska.
Przewodniczącym komitetu naukowego konferencji miał być prof. Jacek Rońda, ale zrezygnował po tym, jak na antenie TV Trwam przyznał, że nie mówił prawdy w rozmowie w TVP1 w kwietniu.
Wtedy profesor powiedział, że jego zdaniem piloci prezydenckiego samolotu nie zeszli poniżej wysokości 100 m; dodał, że swoją wiedzę opiera na dokumencie z Rosji. W ubiegłym tygodniu, pytany, na jakiej podstawie twierdzi, że piloci nie zeszli poniżej 100 m, Rońda odpowiedział: "Oni niestety zeszli poniżej 100 metrów. Ja w wywiadzie (w TVP1) trochę zagrałem. (...) To był blef, na tym dokumencie nic nie było".
>>>>
Faktycznie glos prezesa brzmi jakby trzymal glowe w wiadrze ... I taki poziom rozumowania ...
Glos Jarka brzmi jakby trzymal glowe w wiadrze
|
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pon 20:10, 21 Paź 2013 Temat postu: |
|
Dwudniowa konferencja smoleńska w Warszawie
Zdjęcia wraku Tu-154M, który rozbił się w Smoleńsku udostępnione przez Komisję Badadania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego - KBWLLP / Onet
"W momencie, gdy samolot uciekał z pułapki, nastąpiły wybuchy" - powiedział podczas warszawskiej konferencji dot. Smoleńska profesor Jan Obrębski. Naukowiec stwierdził też, że "katastrofę spowodowały tzw. osoby trzecie".
Badania fizykochemiczne, analiza wrakowiska, wytrzymałość materiałów, trajektoria lotu i analiza zdarzeń - to tematy sesji pierwszego dnia II konferencji smoleńskiej, która rozpoczęła się w Warszawie. Debata potrwa do wtorku.
Pierwsza konferencja smoleńska odbyła się w październiku 2012 r. na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Wśród prelegentów wymienionych w programie tegorocznej debaty są m.in. naukowcy współpracujący z zespołem parlamentarnym ds. katastrofy smoleńskiej, którym kieruje Antoni Macierewicz (PiS) - dr Bogdan Gajewski, prof. Kazimierz Nowaczyk, prof. Wiesław Binienda, prof. Jan Obrębski i dr Grzegorz Szuladziński. Głos ma zabrać także Małgorzata Wassermann, córka polityka PiS Zbigniewa Wassermanna, który zginął 10 kwietnia 2010 r., oraz były kandydat PiS na premiera prof. Piotr Gliński. Nie zaplanowano natomiast wystąpień ekspertów związanych z polską komisją badającą katastrofę, ani działającym przy kancelarii premiera zespołem do objaśniania przyczyn katastrofy smoleńskiej, którym kieruje dr Maciej Lasek.
Tematy poniedziałkowych sesji to kolejno: zagadnienia ogólne i analiza wrakowiska, badania fizykochemiczne i aspekty wytrzymałościowe, zagadnienia związane z trajektorią lotu oraz analiza zdarzeń i modelowanie numeryczne. Tematy zaplanowane na wtorek to: weryfikacja dokumentów i aspekty medyczne, aspekty socjologiczne katastrofy oraz zagadnienia prawne z nią związane.
Jeden z prelegentów Chris Cieszewski z amerykańskiego Uniwersytetu Georgii na koniec referatu poświęconego analizie smoleńskiej brzozy, powiedział, iż nie ma wątpliwości, że drzewo było złamane 5 kwietnia albo - jak dodał reagując na głosy z sali - wcześniej.
Natomiast w ostatnią środę zespół Laska pokazał niepublikowane wcześniej zdjęcia z miejsca katastrofy Tu-154M. Widać na nich elementy samolotu wbite w brzozę i drewno wbite w urwane skrzydło.
- To kolejna fantastyczna teoria niczym nieudokumentowana, tylko kiepskiej jakości zdjęciami satelitarnymi, a przecież można to zweryfikować w banalny sposób. Wystarczyło spytać właściciela działki, na której stoi brzoza, kiedy została ona złamana - powiedział Edward Łojek z zespołu Laska, pytany o wystąpienie Cieszewskiego.
Na II konferencji smoleńskiej dr hab. Jacek Wójcik z Instytutu Biochemii i Biofizyki PAN przedstawił wyniki badań dwóch próbek z pobranych z ubrań ofiar katastrofy pod kątem m.in. występowania materiałów wybuchowych. Jak wyjaśniał, w próbkach nie zidentyfikowano takich substancji, ale zastrzegł, że materiały wybuchowe mogły być tam w ilościach mniejszych niż byli w stanie sprawdzić naukowcy pracujący na określonym sprzęcie lub też znajdować się w innych próbkach.
Natomiast prof. Obrębski stwierdził, że "w momencie, gdy samolot uciekał z pułapki, nastąpiły wybuchy" oraz że "katastrofę spowodowały tzw. osoby trzecie". Pytał też, czy gałęzi drzew przy podejściu do lotniska w Smoleńsku nie ściął samolot Ił-76, który próbował tam wylądować 10 kwietnia 2010 r.
Zespół Laska wielokrotnie podkreślał, że na wybuch na pokładzie Tu-154M nie wskazują zapisy rejestratorów parametrów lotu i głosów z kokpitu. Śladów osmaleń, ani działania wysokich temperatur lub płomienia na urwanym lewym skrzydle nie ma też na zaprezentowanych w ubiegłym tygodniu zdjęciach ze Smoleńska.
Przewodniczącym komitetu naukowego konferencji miał być prof. Jacek Rońda, ale zrezygnował po tym, jak na antenie TV Trwam przyznał, że nie mówił prawdy w rozmowie w TVP1 w kwietniu. Wtedy profesor powiedział, że jego zdaniem piloci prezydenckiego samolotu nie zeszli poniżej wysokości 100 m; dodał, że swoją wiedzę opiera na dokumencie z Rosji. W ubiegłym tygodniu, pytany, na jakiej podstawie twierdzi, że piloci nie zeszli poniżej 100 m, Rońda odpowiedział: "Oni niestety zeszli poniżej 100 metrów. Ja w wywiadzie (w TVP1) trochę zagrałem. (...) To był blef, na tym dokumencie nic nie było".
...
A sekta nadal swoje . Klamstwo smolenskie beda dotad wciskac dopoki bedzie popyt medialny czyli media beda tam z kamrami lazic .
|
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pią 15:09, 18 Paź 2013 Temat postu: |
|
Jacek Gądek | Onet
"Kosmiczne bzdury, kuriozum" - ekspert o tezach zespołu Macierewicza
Konferencja Antoniego Macierewicza (PiS) była "bardzo chaotyczna", a tezy jego ekspertów to "kosmiczne bzdury" - uważa Michał Setlak z "Przeglądu Lotniczego".
Eksperci zespołu parlamentarnego ds. Smoleńska przekonywali w Sejmie, że do katastrofy doszło w wyniku wybuchu. Dowodzili, że raport komisji Millera jest "sfałszowany”.
O prezentacje naukowców związanych z zespołem Macierewicza Onet zapytał Michała Setlaka z "Przeglądu Lotniczego".
- Prelegenci, mimo tytułów naukowych, mówią głupoty. Prof. Wiesław Binienda powiedział, że przy uderzeniu w ziemię w pozycji odwróconej, do góry kołami, pasażerowie są lepiej chronieni. To kuriozum. Trudni mi powiedzieć, skąd się biorą takie kosmiczne bzdury. Oni brną dalej w swoje iluzje albo kłamstwa - mówi nam ekspert lotniczy.
W ocenie Setlaka kolejne wystąpienia ekspertów Macierewicza były "bardzo chaotyczne". - Mam wrażenie, że prelegenci starali się zagadać słuchacza, przedstawiali ogólną wiedzę, jakby cytowali podręczniki. Samych opinii na temat tego, co się wydarzyło w Smoleńsku, było mało - mówi.
Dr Bogdan Gajewski prezentował np. wytyczne ICAO, na podstawie których powinny być wyjaśniane i badane przyczyny katastrof lotniczych na świecie. Według niego, zarówno raport MAK, jak i raport komisji Jerzego Millera (PO) nie spełniają podstawowych wymogów.
W konferencji ekspertów Macierewicza uwagę Setlaka wzbudziły wywody nt. skrzydła, które według raportu Millera uderzyło o brzozę. Jednak wedle Macierewicza nic takiego nie miało miejsca.
- Na zdjęciach dokładnie widać, że brzoza zawadziła o narożnik slotu i przeszła przez skrzydło, odrywając jego fragment - podkreśla jednak Setlak. Wskazuje jednocześnie, że te fragmenty metalu, które według zespołu parlamentarnego są czarne od zakopcenia (efektu rzekomego wybuchu), w istocie pokryte są czarną pastą uszczelniającą zbiornik paliwa, nakładaną na łączeniach elementów.
Tymczasem prof. Kazimierz Nowaczyk podkreślał, że według niego lewe skrzydło samolotu zostało zniszczone przed miejscem, gdzie rośnie brzoza. - Jesteśmy w stanie wykazać, że zniszczenie skrzydła nastąpiło ponad 50 m przed tym miejscem, gdzie była brzoza - mówił ekspert Macierewicza.
A prof. Binienda przekonywał, że zaistniałe zniszczenia samolotu byłyby możliwie jedynie w wyniku wybuchu na pokładzie. - Otwarcie ścian kadłuba na zewnątrz świadczy o wybuchu. Gdyby nie było wybuchu, to tylna część kadłuba oraz prawe skrzydło powinno być w całości, większość pasażerów w środkowej i tylnej części samolotu powinna przeżyć - mówił Binienda.
W czasie debaty pojawiła się też i inna hipoteza: że na pokład Tu-154M mogła się dostać duża ilość tlenku węgla, który spowodował ograniczoną świadomość pilotów. Setlak ocenia ją bardzo krytycznie. Jak podkreśla publicysta lotniczy, taką możliwość można wykluczyć.
- Piloci nie stracili świadomości. Mamy nagrania z kokpitu samolotu, z których wynika, że cały czas są w nim prowadzone normalne rozmowy. Nic nie wskazuje na to, by mieli być otępiali - mówi Onetowi.
Wedle Setlaka wspomnianej tezie przeczy także to, iż w ciałach ofiar miały zostać stwierdzone zupełnie różne poziomy karboksyhemoglobiny, a nie zbliżone. Ekspert wskazuje, że znaczna jej ilość może się znaleźć we krwi ofiar, nawet jeśli ofiara katastrofy wykonała jeden bądź kilka agonalnych oddechów podczas pożaru na ziemi. Zauważa przy tym, że wcale nie świadczyłoby to o tym, że ktoś katastrofę przeżył.
W opinii publicysty "Przeglądu Lotniczego" przyczyny katastrofy są już jasne. - To, co jest napisane w raporcie Millera, jest spójne, logiczne i dobrze udokumentowane. W historii było wiele katastrof, w których pozostawały zagadki, ale nie tutaj - mówi Michał Setlak.
Ale możliwe, dodaje, że pewne okoliczności katastrofy z 10 kwietnia zostaną doprecyzowane, gdy polscy biegli otrzymają oryginały taśm z zapisem tego, co działo się w kokpicie. - Być może uda się poprawić jakość tego materiału i odczytać jakieś nowe frazy. A gdy dostaniemy wrak samolotu, to już zupełnie o żadnym zamachu nie będzie można mówić - sądzi Setlak.
Jednocześnie publicysta odnotowuje, że o ile w krótkim czasie przed 10 kwietnia 2010 r. doszło w polskim lotnictwie do trzech poważnych katastrof - w tym bardzo tragicznej: CASY - to po tragedii ze Smoleńska w lotnictwie wojskowym podobnych wypadków już nie było. - Widać, że zostały wdrożone zalecenia profilaktyczne wskazane w raporcie Millera - dodaje.
...
Klamstwa oszczerstwa kalumnie oto ,,eksperci" . Pokazuje do jakiej podlosci prowadza osobnikow tytuly naukowe . Tworza oni kult wokol wlasnej rzekomo wielkiej osoby . To dlatego tylu ateistow wsrod profesorow . Bo sami siebie czcza . Ohyda . Proscie Boga aby wam sie to nie przydarzylo . Najlepiej byc z dala od tzw . zaszczytow np . tytulow ,,naukowych" .
|
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pią 18:28, 11 Paź 2013 Temat postu: |
|
TVN24: to rosyjski bloger przerobił zdjęcie ze Smoleńska
Czwartek, 10 października 2013, źródło:TVN24
To rosyjski bloger Vlad-Igorev przerobił zdjęcie, które eksperci zespołu Antoniego Macierewicza wykorzystali jako dowód na rzekomy zamach w Smoleńsku - informuje TVN24. O manipulację ws. zdjęcia oskarżył Macierewicza zespół Macieja Laska. Polityk PiS sprawę skomentował w czasie konferencji prasowej. - Jak państwo wiecie to jest zdjęcie z raportu pani Anodiny - powiedział. Na zarzuty komisji Laska, że takiego zdjęcia w raporcie MAK nie ma, Macierewicz po południu zwołał kolejną konferencję prasową.
Raport MAK: zobacz polską wersję raportu
Film ukazujący jak zmienia fotografię, bloger zamieścił na swojej stronie internetowej. Macierewicz tłumaczy natomiast: zdjęcie pochodzi z raportu rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK).
Zobacz zdjęcia prof. Biniendy i zespołu ds. wyjaśniania katastrofy smoleńskiej.
Poddaną obróbce komputerowej fotografię Macierewicz wykorzystał do potwierdzenia swojej teorii o zamachu na samolot TU-154M.
Tymczasem rosyjski bloger nie ukrywa, że to on przerobił zdjęcie i zrobił to celowo. Chciał w ten sposób udowodnić, że skrzydło nie uderzyło w brzozę.
Macierewicz tłumaczy
Antoni Macierewicz sprawę zdjęcia skomentował w czasie konferencji prasowej. - Jak państwo wiecie to jest zdjęcie z raportu pani Anodiny. Sytuacja, w której pan Lasek donosi na panią Anodinę jest sytuacją ogólnie rzecz biorąc korzystną. Szkoda, że tak późno. Być może dlatego, że on nigdy się tym nie zajmował i na tym się nie zna. Szkoda, że wplątał w to prof. Biniendę. Być może było mu łatwiej mówić o Biniendzie niż o Anodinie - stwierdził Macierewicz.
Macierewicz dodał też, że prof. Binienda, publikując zdjęcie, zaznaczył, że to jest rekonstrukcja i przedruk z rosyjskiego raportu Tatjany Anodiny. Przypomniał jednocześnie, że złożył do prokuratury wniosek ws. pomówienia.
- Pytanie polega na tym, w jaki sposób mogło zostać złamane skrzydło, jeżeli dłuższa część, wystająca poza odłamaną, miała być tą, która uderzyła. To absurd i to pokazywał prof. Binienda - tłumaczył szef zespołu parlamentarnego.
Lasek odpowiada
Na te słowa zareagował zespół Laska, który działa przy kancelarii premiera. "Poseł Antoni Macierewicz po raz kolejny celowo wprowadza opinię publiczną w błąd - w raporcie MAK nie ma takiego zdjęcia" - napisano w czwartkowym oświadczeniu zespołu. Podtrzymano w nim też ocenę, że fotografia została sfałszowana.
Zespół Laska podkreślił, że słowa Macierewicza można zweryfikować, bo raport MAK jest ogólnie dostępny.
Zespół Laska ponowił w czwartek wystosowany we wrześniu apel, by zespół Macierewicza pokazał dowody na swoje teorie albo zakończył prace i przeprosił za to, że przez ponad trzy lata wprowadzał w błąd opinię publiczną.
Źródło zdjęcia
Na kolejnej konferencji Macierewicz stwierdził, że zespół Laska dysponuje przynajmniej dwoma zdjęciami, które potwierdzają tezy Biniendy, a których rządowy zespół nie opublikował i "ukrył". Polityk PiS zaprezentował te fotografie na konferencji prasowej. Pytany skąd ma zdjęcia, odpowiedział żartem, że "znalazł je rano na wycieraczce".
Według Macierewicza wszystkie zdjęcia, zarówno te, którym posłużył się Binienda, jak i te w posiadaniu zespołu Laska, które są dużo bardziej wyraźne, pokazują, że slot, czyli część przednia skrzydła, jest dłuższa o kilkadziesiąt centymetrów niż złamanie wewnątrz skrzydła. To ma świadczyć - zdaniem posła PiS - że nie doszło do zderzenia z brzozą tylko, że w środku skrzydła doszło do wybuchu.
...
HEHEHE !!! Znowu ruski fotomontaz wielkim zrodlem Macia ! Ale oni go robia w konia jak chca ! Pomyslcie ile razy go wykiwali jak byl na czele wywiadow i jakie straty Polska poniosla ! Macio najlepszy agent wplywu ruskich na swiecie !
|
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Śro 18:34, 09 Paź 2013 Temat postu: |
|
Maciej Lasek: jeden z dowodów na potwierdzenie zamachu smoleńskiego został sfałszowany
Zdjęcie wykonane przez członków KBWLLP 19.04.2010 – widoczne wygięcie uszkodzonej w wyniku zderzenia części z poszarpanym i zdeformowanym przekrojem. - Onet
"Jeden z kluczowych dowodów na potwierdzenie zamachu smoleńskiego został sfałszowany poprzez obróbkę zdjęcia w komputerze oraz wykorzystany przez członka zespołu parlamentarnego Antoniego Macierewicza, prof. Wiesława Biniendę do argumentacji o rzekomym zamachu bombowym na samolot TU-154M" - pisze w oświadczeniu Maciej Lasek, przewodniczący zespołu ds. wyjaśniania przyczyn katastrofy smoleńskiej.
Lasek zapowiada, iż jego zespół złoży wniosek do prokuratury o ustalenia autora tego fałszerstwa. "To niedopuszczalne, aby na tego rodzaju materiałach źródłowych członkowie zespołu Antoniego Macierewicza budowali swoje hipotezy i wprowadzali w błąd opinię publiczną" - czytamy dalej.
Chodzi o materiał zamieszczony w prezentacjach przedstawianych przez prof. Wiesława Biniendę pokazujący lewe skrzydło samolotu, które nie ma zniszczonej krawędzi natarcia, a jedynie dziurę w środku skrzydła. "Jego zdaniem to dowód na hipotezę o wybuchu, który był przyczyną katastrofy rządowego TU-154 w Smoleńsku. Rzeczywiste zdjęcia z rekonstrukcji urwanego skrzydła wyglądają inaczej. Wyraźna różnica na zdjęciach wykorzystywanych przez prof. Biniendę wynika z manipulacji w ułożeniu fragmentów zniszczonego skrzydła i twórczego potraktowania zdjęć" - podkreśla Lasek.
Macej Lasek w dalszej części oświadczenia zaznacza, iż "zespół parlamentarny posła Antoniego Macierewicza sięgał już w sposób wybiórczy do materiałów, które wyjaśniają przyczyny katastrofy, a które zostały zawarte w końcowym raporcie Komisji Millera, by na podstawie ich dowolnie prowadzonej analizy manipulować opinią publiczną". "Tym razem mamy do czynienia z manipulacją na podstawie fałszywego materiału źródłowego" - podkreślono w komunikacie.
W dalszej części oświadczenia podkreślono, iż "jeżeli zespół posła Antoniego Macierewicza i On sam są w posiadaniu dowodów, które wskazują na inne niż ustalone przez tzw. komisję Millera przyczyny katastrofy pod Smoleńskiem powinni jak najszybciej przedstawić je prokuraturze lub Komisji Badań Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego". "Ukrywanie wiarygodnych wiadomości lub dowodów mogących stanowić dowód w postępowaniu może zostać uznane za działanie na szkodę wymiaru sprawiedliwości" - czytamy dalej.
>>>
Sami widzicie ! Z kawalkow Tupolewa mozna KOMPONOWAC ROZNE UKLADY CHOREOGRAFICZNE !!! Chore ... ograficzne . Mozna nawet udowodnic tym sposobem zestrzelenie laserem przes kosmitow ...
|
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pią 8:37, 04 Paź 2013 Temat postu: |
|
Prof. Rońda: to jak oskarżenie, że zamordowałem Lecha Kaczyńskiego
Przejaw "bandytyzmu politycznego" i "literalne oskarżenie" o zamordowanie Lecha Kaczyńskiego i towarzyszących mu 95 osób - tak publikację "Gazety Wyborczej" na swój temat ocenia w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" prof. Jacek Rońda z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Chodzi o głośny artykuł, w którym dziennikarze zasugerowali, że naukowiec nie jest ekspertem w dziedzinie badania katastrof lotniczyczych .
– To, co napisała "Gazeta Wyborcza", to przejwa bandytyzmu politycznego reprezentowanego przez Platformę Obywatelską. W momencie zagrożenia ich supremacji krytykują wszystkich, którzy reprezentują inne poglądy na różne kwestie każdego możliwego elementu życia publicznego – mówi "Naszemu Dziennikowi".
Jak dodaje naukowiec, artykuł odbiera jako "literalne oskarżenie o zamordowanie prezydenta Lecha Kaczyńskiego i towarzyszące mu 95 osób". – Z punktu widzenia formalnego jest to oskarżenie mojej osoby o udział sprawczy w zorganizowaniu zabójstwa. Tak wynika z tytułu publikacji gazety – przekonuje komentując materiał zatytułowany "Trzej zamachowcy".
W rozmowie z "Naszym Dziennikiem" prof. Rońda przypomina też, że wiele lat spędził poza granicami Polski, a takiego "bezpardonowego ataku" nie przepuszczono na niego nawet w okresie PRL. Przekonuje również, że jest mechanikiem i w związku z tym jest kompetentny by badać pewne aspekty katastrofy smoleńskiej.
– Analizuję to, co się stało, kiedy samolot uderzył w ziemię, a był już tylko zbiorem fragmentów konstrukcji i ciał ludzki. Nigdy nie twierdziłem, że zajmuję się analizą lotu samolotu! Zajmuję się badaniem stopnia zniszczenia konstrukcji – przekonuje.
Prof. Rońda twierdzi też, że czuje się prześladowany. Mówi "Naszemu Dziennikowi", że jego telefony są podsłuchiwane i systematycznie musi wyrzucać nowe karty telefoniczne.
Profesor Jacek Rońda jest pracownikiem naukowym Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. W przeszłości pracował na Uniwersytecie Technicznym Hamburg-Harburg, a także w RPA, gdzie opracował program do budowy silników turbinowych i rurociągów. W Polsce zajmował się m.in. projektem implantów kości twarzy i czaszki.
...
Nasz Dziennik i jego eksperci to jak wodac zadanie dla psychiatry . A niektorzy chcieli z nimi ,,debatowac" ...
|
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pon 19:24, 30 Wrz 2013 Temat postu: |
|
Macierewicz: wszystko zaczęło się około 50 metrów przed brzozą
Antoni Macierewicz w rozmowie z "Do Rzeczy" przekonuje, iż w Tu-154 doszło de eksplozji. – (…) Wszystko zaczęło się około 50 metrów przed brzozą. Znamy świadectwa kilkudziesięciu osób, które słyszały lub nawet widziały eksplozję. Prokuratura także dysponuje analizą pokazującą wybuch – przekonuje poseł PiS.
????
Tylko 50 metrow przed brzoza ? Macio ? TY BLUZNISZ ! Wszystko zaczelo sie tysiace kilometrow przed brzoza gdy Tusk z Bronkiem wydali rozkazy ze maja zginac !
Rozmówca Joanny Lichockiej mówi, że "do pierwszej eksplozji rozrywającej część skrzydła doszło na wysokości kilkudziesięciu metrów, jeszcze przed miejscem, gdzie rosła brzoza". – Kawałki skrzydła prawdopodobnie zakłóciły pracę jednego z silników – to także zostało odnotowane przez rejestratory lotu. Komisja Millera ukrywała te fakty – zaznaczył.
"Drugi wybuch, który przesądził o katastrofie, nastąpił w środkowej części samolotu, pod kabiną pasażerską". – Są zdjęcia, na których widać ślady rozerwania przez podłogi w kabinie tupolewa. No i oczywiście przesądza o tym kształt rozerwanej, pasażerskiej części samolotu – dodał.
Animacja RIA Novosti to kilkunastosekundowy materiał, który - co często podkreśla Macierewicz - stworzyła rosyjska agencja. Widać na niej, jak samolot w polskich barwach zniża się i wybucha. Jest ona dostępna w internecie - także na stronach agencji. Macierewicz podkreślał też, że była ona przygotowywana w trzech wersjach językowych, co ma wskazywać, że początkowo Rosjanie byli gotowi przyznać przed światem, że samolot eksplodował, a nie rozbił się o ziemię. Tę animację szef zespołu ds. katastrofy w Smoleńsku pokazuje w czasie swoich spotkań, gdy objeżdża Polskę.
W rozmowie z Onetem Leonid Sviridov z polskiego oddziału RIA Novosti zwraca dziś uwagę, że materiały agencji są zawsze tworzone w kilku językach (rosyjski, angielski i niemiecki jest standardem), a często powstają też w 37 wersjach językowych (z albańskim włącznie).
W ocenie Leonida Sviridova z RIA Novosti animacja, która jest przedmiotem zamieszania, nie ma żadnego znaczenia. Sviridov zauważa w rozmowie z Onetem, że zapewne tuż po katastrofie któryś z grafików miał takie wyobrażenie ostatnich sekund lotu, więc stworzył taką właśnie animację, a później zapewne napływały nowe informacje o przebiegu zdarzeń i zdjęcia, więc posługiwanie się animacją stało się niezasadne.
>>>
To przypomina tych trzech ktorzy przezyli . Animacja robiona z fantazji tuz po katastrofie nie ma juz sensu gdy teraz mamy dokladne badania i stenogramy . Po prostu jest bledna fantazja . |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Sob 16:41, 28 Wrz 2013 Temat postu: |
|
Zespół Laska do zespołu Macierewicza: pokażcie dowody, albo zakończcie działalność
Zespół smoleński przy KPRM pod kierownictwem Macieja Laska zwrócił się do zespołu Antoniego Macierewicza, by przedstawił dowody na głoszone teorie dot. katastrofy z 10 kwietnia 2010 r., albo zakończył działalność i przeprosił za wprowadzanie w błąd opinii publicznej.
"Zwracamy się do zespołu parlamentarnego, przewodniczącego Antoniego Macierewicza i jego ekspertów, aby zachowali powagę instytucji, które reprezentują, i osobisty honor. Pokażcie dowody na swoje teorie albo zakończcie prace swojego zespołu i przeproście za to, że przez ponad trzy lata wprowadzacie w błąd opinię publiczną i media" - czytamy w oświadczeniu zespołu Laska.
"Postawcie honor nauki i polskiego naukowca nad polityczne interesy. Miejsce na naukową dyskusję jest u boku specjalistów, a nie polityków" - czytamy w stanowisku.
Jak podkreślili członkowie zespołu ds. wyjaśniania opinii publicznej przyczyn i okoliczności katastrofy smoleńskiej, "po ujawnieniu przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie zeznań tzw. ekspertów Macierewicza okazało się, że żadna z tych osób nie posiada kwalifikacji do autorytarnego wypowiadania się co do przyczyn katastrofy".
"Pomimo, iż lansowane przez zespół parlamentarny alternatywne teorie są ze sobą sprzeczne i nie ma żadnych dowodów na ich potwierdzenie, nadal jesteśmy świadkami kampanii kłamstw i oszczerstw, także personalnych, wymierzonych w członków Państwowej Komisji Badań Wypadków Lotniczych" - napisali autorzy oświadczenia.
Zdaniem członków zespołu Laska, Macierewicz wypowiadając się na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej, "kieruje swoje słowa przede wszystkim do potencjalnych wyborców".
"Jeżeli tzw. eksperci posła Antoniego Macierewicza i on sam są w posiadaniu dowodów, które wskazują na inne niż ustalone przez tzw. komisję Millera przyczyny katastrofy pod Smoleńskiem, powinni jak najszybciej przedstawić je prokuraturze lub Komisji Badań Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. Nie rozumiemy, dlaczego tego nie zrobili do tej pory np. podczas wspomnianych przesłuchań, które zostały upublicznione" - czytamy w oświadczeniu.
Zespół przypomniał też, że z prośbą o przedstawienie materiałów źródłowych zwraca się do zespołu parlamentarnego od pół roku. "Do tej pory żadnych dokumentów nie otrzymaliśmy" - zaznaczyli autorzy oświadczenia.
Lasek wyjaśnił w rozmowie z PAP, że komunikat powstał z jednej strony w kontekście konferencji naukowej na temat przyczyn katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku, którą przygotowuje prezes PAN prof. Michał Kleiber, z drugiej - ma być on podsumowaniem tego, co wokół katastrofy wydarzyło się przez ostatnie dwa tygodnie.
- Chcieliśmy podsumować te ostatnie dwa tygodnie, bo ze strony zespołu Antoniego Macierewicza mamy ciągłe mijanie się z prawdą. Zespół mówi, że przekazywał nam czy prokuraturze jakieś materiały, ale nie jest to prawdą. Wyszliśmy z założenia, że pamięć ludzka jest krótka, więc trzeba przypominać, jakie są fakty - podkreślił Lasek.
...
W tym rzecz ze nie pokaza dowodow a nadal beda chlastac ozorami ! To jest haniebne bo dali swoje tytuly naukowe do firmowania brudnego kartelu prezesa dilujacego miejscami w samorzadach i w sejmie w zamian za kult prezesa . Jak w PRL tylko wtedy sie bali teraz robia to z wlasnej woli .
Przytoczmy ten belkot i to z ich wydawnictw aby nie bylo ze z innych :
Oburzeni na rzekoma manipulacje tylko w ktorym miejscu ???
,,Operacje myslowe" typu ...
Gdyby gornik zamachnal sie tu kilofem a w tym czasie dajmy na to stala by tu pana matka to bylby zamach ... znamy z Barei .
Tym sposobem mozna udowodnic wszystko . Bo mozna tak dobrac wartosci fizyczne i tak ulozyc ze wszedzie wyjdzie zamach . Czy cokolwiek sie chce . |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pon 14:47, 23 Wrz 2013 Temat postu: |
|
Prof. Binienda: moje bezpieczeństwo w tym kraju jest zagrożone
- Niemalże ci sami ludzie, których terroryzowano i wyciszano w sprawie zbrodni katyńskiej, teraz są poddawani podobnej "obróbce" w sprawie dramatu w Smoleńsku. Dostajemy pogróżki i listy, które nam ubliżają. W tym kraju moje zdrowie i bezpieczeństwo są zagrożone - mówi w rozmowie z "W Sieci" prof. Wiesław Binienda. Jeden z ekspertów tzw. komisji Macierewicza broni swoich tez dot. katastrofy smoleńskiej.
W poprzednim tygodniu prokuratura wojskowa ujawniła trzy protokoły z przesłuchań ekspertów zespołu parlamentarnego ds. katastrofy smoleńskiej. W ten sposób zareagowała na materiał, jaki ukazał się wcześniej w "Gazecie Wyborczej".
Trzy ujawnione protokoły łącznie zajmują 24 strony. Prokuratura nie ujawniła danych świadków; wiadomo, że było to trzech profesorów. Z artykułu "Gazety Wyborczej" wynikało, iż chodzi o Wiesława Biniendę, Jana Obrębskiego i Jacka Rońdę.
- Tekst w "GW" był kolejnym etapem strategii mającej na celu zdyskredytowanie w oczach opinii publicznej naukowców podważających oficjalną wersję katastrofy smoleńskiej, aby nikt nie brał pod uwagę ich wniosków oraz aby ludzie nie dociekali przyczyn tragedii z 10 kwietnia 2010 r. - mówi w rozmowie w "W Sieci" prof. Binienda.
Jak dodaje, dziś czuje się "spadkobiercą tych, którzy jeszcze nie tak dawno byli prześladowani za prawdę katyńską". - Próbuje się mnie wyśmiać i skompromitować - twierdzi.
Ekspert tzw. komisji Macierewicza przekonuje również, że bada przyczyny katastrofy w Smoleńsku w sposób kompetentny; ubolewa jednak, iż do tej pory nie udostępniono mu m.in. rysunków technicznych skrzydła tupolewa, co mogłoby ułatwić jego pracę.
- Temat związany z tragedią smoleńską jest bardzo istotny dla opinii publicznej całego świata. Publikuję kilka artykułów na rok w renomowanych czasopismach technicznych na ten temat - mówi prof. Wiesław Binienda. - Prezentuję tę tematykę na międzynarodowych konferencjach naukowych. Nie przypominam sobie, abym spotkał pana Macieja Laska czy innego "eksperta" z Komisji Badania Wypadków Lotniczych na jakiejkolwiek z takich konferencji - dodaje.
Według prof. Biniendy, władza w Polsce poprzez negatywne wypowiedzi na temat ekspertów zespołu parlamentarnego "ośmiela ludzi do działań, które mogą grozić ich zdrowiu czy bezpieczeństwu". - Nie mogę spokojnie przyjechać do Polski, aby odwiedzić grób moich rodziców, aby się przy nim pomodlić i zapalić świeczki - mówi Binienda.
- Niestety, w tym kraju moje zdrowie i moje bezpieczeństwo są zagrożone - kończy jeden z ekspertów tzw. komisji Macierewicza.
>>>>
Binieda ma ochrone i zyje w strachu . Taka jest cena zaklamania . Tyle mowili o mordach ze sami sie nastarszyli az do histerii i teraz maja depresje ...
Pierwszy z lewej :
|
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Nie 22:01, 22 Wrz 2013 Temat postu: |
|
Jacek Gądek | Onet
Jacek Świat: badania owadów z wraku Tu-154M mogłyby mieć znaczenie
Według posła Jacka Świata (PiS) teoretycznie badania owadów znalezionych we wraku Tu-154M mogłyby mieć znaczenie. Wcześniej Stefan Niesiołowski ironizował, że - podobnie jak współpracownicy zespołu Macierewicza - też jest ekspertem lotniczym i mógłby się wypowiadać nt. katastrofy, bo zna się na owadach, a te podobnie jak samolotu mają skrzydła.
Według Jacka Świata do konferencji z udziałem ekspertów komisji Macieja Laska i - z drugiej strony - zespołu Antoniego Macierewicza (PiS) powinno dojść. Zupełnie odmienną opinię wyrażał w rozmowie z Onetem Stefan Niesiołowski (PO).
Polityk PO uznał ekspertów Macierewicza za kompletnie skompromitowanych. A ich udział w ew. konferencji za niepotrzebne ich dowartościowywanie. - Ja też jestem ekspertem lotniczym, bo znam się na owadach, a owady mają przecież skrzydła tak samo jak samolot - ironizował.
O słowa Niesiołowskiego zapytaliśmy Jacka Świata - posła PiS, którego żona Aleksandra Natalii-Świat zginęła 10 kwietnia 2010 r. - O czym tu dyskutować? Biedny człowiek (z tego Niesiołowskiego - red.) - komentuje. W ocenia Jacka Świata - który zaznacza, że teoretyzuje - badania owadów z miejsca katastrofy mogłyby się jednak okazać istotne.
- Gdyby była taka potrzeba, to niewykluczone, że badania znalezionych na miejscu katastrofy owadów mogłyby mieć znaczenie. Wyobraźmy sobie, że we wraku znalezionoby jakieś owady. Można by zbadać, czy zginęły one w wyniku wybuchu bądź z innej przyczyny - dodaje.
....
Tak zwlaszcza na przykladzie owada mozna stwierdzic wybuch .
Taka wazka moze miec wbite w cialo odlamki bomby termobarycznej .
Albo wrecz nasuwa sie nowa mysl ? A moze do zamachu uzyli wazek z zawieszonymi ladunkami na szyjach . Bzzy bzzy niby udaje ze lata z kwiatka na kwiatek a tu nagle bzzzzzzzzzzzzz i prosto w Tupolewa ! I wielkie BUUUUMMMM ! Tak jest trzeba przeszukac dom Tuska pod katem owadow . Sa znaczy szkolil zamachowcow !
Ja dziekuje kazda brednia juz nabiera dla tej sekty cech dowodu !
|
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Sob 18:21, 21 Wrz 2013 Temat postu: |
|
Antoni Macierewicz: Ria Novosti bardzo wiarygodna i prestiżowa !!!
Antonii Macierewicz mówi o kolejnym dowodzie, który, jego zdaniem, wspiera tezę o wybuchu na pokładzie TU-154 M. Szef parlamentarnego zespołu do spraw zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej twierdzi, że jest to film zrobiony przez rosyjską agencję RIA Novosti.
Jak tłumaczył podczas rozmowy z TVP Info, chodzi o dziesięciosekundowy materiał, który w opinii polityka wyraźnie pokazuje rozpadający się na kawałki samolot.
Macierewicz zaznaczał, że jest to jedynie rekonstrukcja, jednak bardzo wiarygodna, nie tylko z uwagi na prestiżowy charakter agencji, ale także ze względu na fakt, iż została zrobiona w dniu katastrofy.
Poseł Prawa i Sprawiedliwości powiedział, że Rosjanie emitowali ten film wieczorem, w dniu tragedii. Jak mówił, następnego dnia, po spotkaniu Władimira Putina i Donalda Tuska, został on całkowicie usunięty z ramówki.
.....
UWAGA UWAGA ! ,,RUSKA" AGENCJA BARDZO WIARYGODNA I PRESTIZOWA!!! MOWI TO MACIO . OD DZIS WIERZYMY RUSKIM JAK MATCE I OJCU !!!
|
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pią 20:56, 20 Wrz 2013 Temat postu: |
|
Jacek Gądek | Onet
Niesiołowski: też jestem ekspertem lotniczym, bo znam się skrzydlatych owadach
Stefan Niesiołowski (PO) uznaje za błąd pomysł organizowania konferencji z udziałem ekspertów Antoniego Macierewicza. - Ja też jestem ekspertem lotniczym, bo znam się na owadach, a owady mają przecież skrzydła tak samo jak samolot - ironizuje, wskazując, że tzw. eksperci Macierewicza na katastrofach lotniczych się nie znają i są już skompromitowani.
Oprócz polityki Stefan Niesiołowski zajmuje się też biologią. Ma stopień naukowy profesora - jest z wykształcenia entomologiem, interesuje się więc owadami.
Prezes PAN prof. Michał Kleiber wezwał przed kilkoma tygodniami zespoły dr. Macieja Laska i posła Antoniego Macierewicza (PiS) do eksperckiej debaty ws. przyczyn katastrofy smoleńskiej. Postawił dwa warunki: przeprowadzenie dyskusji w gronie fachowców oraz jawność obrad dostępnych dla mediów.
Antoni Macierewicz (PiS) stwierdził, że Lasek debaty nie chce, bo "musiałby pokazać dowody, których nie ma". Lasek odpowiedział, że "dowody zostały opublikowane przez komisję Millera" i dodał, że eksperci jego komisji są gotowi na debatę naukową.
Stefan Niesiołowski jest zdecydowanie przeciwny organizowaniu konferencji ekspertów komisji Macieja Laska i - z drugiej strony - Antoniego Macierewicza. W jego ocenie jest ona zupełnie niepotrzebna i jedynie dowartościuje "skompromitowanych" współpracowników polityka Prawa i Sprawiedliwości. - Bo zostaną przedstawieni jako równorzędni partnerzy do dyskusji - ocenia. A według Niesiołowskiego na badaniu katastrof lotniczych w ogóle się nie znają.
- Ja też jestem ekspertem lotniczym, bo znam się na owadach, a owady mają przecież skrzydła tak samo jak samolot - ironizuje Niesiołowski. Wywody profesorów, którzy są współpracownikami zespołu Macierewicza (chodzi o profesorów Wiesława Biniendę, Jana Obrębskiego i Jacka Rońdę.) uznaje jedynie za "majaczenia".
Z kolei o prof. Michale Kleiberze mówi, że - wychodząc z propozycją konferencji - zachował się - przytaczając powiedzenie Lenina - jak "pożyteczny idiota". - Dziwię się, że prof. Kleiber wyszedł z taką inicjatywą. Jest naukowcem, ale nie czuje spraw politycznych i społecznych - zauważa polityk PO. Jeśli Maciej Lasek zgodzi się na taką debatę, to według Niesiołowskiego popełni błąd.
....
Tak . Rozmawianie na powaznie z szarlatanami to ich nobilitacja . Tompodnoszenie oblednuni podlosci do rangi nauki . Aby byla debata naukowa musza byc powazni uczestnicy .
Kolejny ekspert ! Od latania !
|
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pią 20:22, 20 Wrz 2013 Temat postu: |
|
Naukowcy odcinają się od ekspertów z komisji Macierewicza
Prof. Jacek Rońda i prof. Jan Obrębski - eksperci współpracujący z komisją Antoniego Macierewicza - nie są specjalistami w zakresie badania przyczyn katastrof lotniczych - podkreślili rektorzy Akademii Górniczo-Hutniczej i Politechniki Warszawskiej we wspólnym oświadczeniu.
W związku z pytaniami i wątpliwościami dotyczącymi zaangażowania pracowników tych uczelni w pracę Zespołu Parlamentarnego ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy Tu-154M, rektor Akademii Górniczo-Hutniczej prof. Tadeusz Słomka oraz rektor Politechniki Warszawskiej prof. Jan Szmidt przesłali oświadczenie, w którym dystansują się od ich opinii.
"Zgodnie z naszą wiedzą zarówno prof. Jacek Rońda, jak i prof. Jan Obrębski nie są specjalistami w zakresie badania przyczyn katastrof lotniczych. W ramach stosunków pracy obowiązujących ich w Akademii Górniczo-Hutniczej i Politechnice Warszawskiej panowie profesorowie nie prowadzą badań związanych z tą tematyką. Zajmują się z powodzeniem informatyką, mechaniką, mechaniką budowli i wytrzymałością materiałów budowlanych" - napisali rektorzy.
Podkreślili, że jakiekolwiek poglądy przekazywane opinii publicznej formułowane przez tych profesorów dotyczące przyczyn katastrofy lotniczej w Smoleńsku, traktować należy "wyłącznie jako ich prywatny pogląd, niezwiązany z działalnością naukowo-badawczą prowadzoną przez nich na uczelniach".
Rektorzy zaznaczyli, że każdy pracownik uczelni ma pełne prawo do formułowania swoich poglądów i opinii, jednak publiczne głoszenie przez naukowców tez niezwiązanych z ich działalnością badawczą nie może być podpierane autorytetem szkół, w których pracują. "Takie postępowanie może bowiem godzić w dobre imię renomowanych instytucji, które są miejscem pracy wspomnianych panów profesorów" - czytamy w oświadczeniu.
"Politechnika Warszawska prowadzi różnego rodzaju badania związane z tematyką lotniczą, jednakże każdorazowo do ich wykonania desygnuje właściwych w tej materii specjalistów; przebieg prac jest sformalizowany, podobnie jak i informowanie o ich wynikach. Akademia Górniczo-Hutnicza w ogóle nie prowadzi badań czy ekspertyz związanych z wyjaśnianiem katastrof lotniczych" - dodali rektorzy.
....
No tak zajmuja sie oni gornictwem hutnictwem i budownictwem . A nie lotnictem . Podobnie jak Glinski dali tytul do brudnej gry . Ale mozna wciskac ciemnym masom przez media torunskie ze ,,profesorowie" omieszkujac napisac czego . Rownie dobrze mogliby to byc profesorowie etnologii czy ogrodnictwa .
|
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Śro 13:54, 18 Wrz 2013 Temat postu: |
|
,,Sklejałem modele samolotów".
,,Widziałem wybuch w szopie".
,,Latając samolotami, oglądam skrzydła".
Eksperci Antoniego Macierewicza przedstawili w prokuraturze swe kompetencje.
!!!!!
JESTESMY W SZOKU !!! Wsamolotach sa skrzydla !
Jeden z przesłuchanych świadków wskazał, że podstawą wniosków na temat katastrofy był »eksperyment myślowy« oparty na wiedzy pochodzącej z fotografii z miejsca katastrofy. Inny świadek formułował wnioski w oparciu o 40-minutowy kontakt z niewielkim elementem metalowym, który jakoby pochodził z miejsca zdarzenia. Jako podstawę wniosków wskazywano np. doświadczenie związane z lataniem samolotami w charakterze pasażera".
....
Lataja samolotami ! Znaczy eksperci . A Sakiewicz nie podrzucil jakiejs sfalszowanej legitymacji czy cus ? Jak z Ziobra ? Tak cenny wytworca dowoduf bylby jak znalazl .
|
|
|