BRMTvonUngern |
Wysłany: Śro 20:07, 24 Sty 2018 Temat postu: |
|
Brigitte Bardot wydaje wspomnienia. "Nie należę i nie chcę należeć do rasy ludzkiej"
1 godz. 33 minuty temu
W najnowszej książce 83-letnia Brigitte Bardot, ikona francuskiego kina, opisuje swoją walkę o prawa zwierząt, ale też dzieciństwo, romanse i ciężką chorobę. Wspomnienia pojawią się w czwartek we francuskich księgarniach. "To rodzaj testamentu, który na zawsze utrwali moje przekonania i nadzieje. Będzie moim dziedzictwem" - napisała w "Larmes de combat" ("Łzach walki") Bardot.
W najnowszej książce 83-letnia Brigitte Bardot, ikona francuskiego kina, opisuje swoją walkę o prawa zwierząt, ale też dzieciństwo, romanse i ciężką chorobę. Wspomnienia pojawią się w czwartek we francuskich księgarniach. "To rodzaj testamentu, który na zawsze utrwali moje przekonania i nadzieje. Będzie moim dziedzictwem" - napisała w "Larmes de combat" ("Łzach walki") Bardot.Brigitte Bardot na zdj. wykonanym ok. 1963 roku/PictureLux/Photoshot/LFI /PAP/Photoshot
Na 250 stronach słynna aktorka, która od lat angażuje się w walkę o prawa zwierząt, przekonuje, że to dzięki nim sława nie przewróciła jej w głowie. Ujawnia, że już w dzieciństwie czuła, że jest zwierzęciem. Nie należę i nie chcę należeć do rasy ludzkiej. Czuję się inna, niemal nienormalna - wyjaśniła w rozmowie z agencją AFP.
Brigitte Bardot, która sama nazywa się "żywą legendą", stała się sławna w wieku 22 lat dzięki roli w filmie "I Bóg stworzył kobietę" z 1956 roku. Reżyserem tego obrazu był Roger Vadim, za którego wyszła później za mąż i który - jak opowiada artystka - otworzył jej oczy na warunki zabijania zwierząt w rzeźniach.
W 1973 roku Bardot porzuciła karierę aktorki i poświęciła się całkowicie "pionierskiej walce" o prawa zwierząt. W książce znajdziemy anegdoty z czasów, kiedy zajmowała się obroną fok, zakładała fundację i piętnowała po kolei: walki byków, polowania, ogrody zoologiczne czy przemysł hodowlany i futrzarski. Walczyła też o wprowadzenie zakazu spożywania koniny i wciąż ma nadzieję, że przed śmiercią osiągnie ten cel.
Na celowniku aktorki znaleźli się w książce m.in. były prezydent Francji Nicolas Sarkozy i obecny minister środowiska Nicolas Hulot. Obaj okazali się "wielkim rozczarowaniem", nie spełniając oczekiwań Bardot dotyczących ochrony koni i wilków.
Bardot jest wegetarianką, żyjącą wraz z licznymi zwierzętami w domu w Saint-Tropez w południowo-wschodniej Francji. Uznając je za "najbliższą rodzinę", opisuje trudne relacje z synem Nicolasem, z którym najpierw zerwała kontakty, a następnie "znormalizowała" stosunki.
Gwiazda powraca w książce do dawnych romansów, m.in. z piosenkarzem i kompozytorem Serge'em Gainsbourgiem. Przywołuje też swoją walkę z nowotworem piersi.
Aktorka przyznaje się czytelnikom do strachu przed śmiercią, z powodu którego nawiązała "osobistą relację z Najświętszą Dziewicą". Ma nadzieję, że jej "wizyta na Ziemi nie pójdzie na marne, a dusza znajdzie spokój
...
Cos jakby nawrocenie ze strachu ale dobre i to po grzesznym zyciu! Matka ratuje najgorszych. |
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Wto 19:38, 28 Maj 2013 Temat postu: |
|
Sacroturystyka ma się dobrze
Branża turystyczna przeżywa poważny impas, wiele firm padło, bo w kryzysie Polacy liczą każdą złotówkę. A wakacje i wyjazdy nie są wydatkami pierwszej potrzeby. I tylko turystyka pielgrzymkowa zachowuje stabilną pozycję. W kraju, gdzie 92 proc. obywateli uznaje się za wierzących to ogromna rzesza klientów.
Z badań Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego wynika, że co roku średnio 6 mln Polaków, wybiera się z pielgrzymką do wybranego miejsca kultu w kraju i poza nim. Popyt na turystykę sakralną wśród Polaków należy do najwyższych na świecie. Co nie dziwi w kraju, w którym aż 95 proc. badanych stanowią zdeklarowani katolicy, 92 proc. uznaje siebie za osoby wierzące, a ponad połowa regularnie (przynajmniej raz w tygodniu) praktykuje religijnie (badania CBOS z 2011 roku).
Tomasz Rosset, sekretarz Polskiej Izby Turystycznej przyznaje, że podczas kiedy kryzys dotknął całą gospodarkę, w tym i branżę turystyczną, to segment podróży religijnych ma się całkiem dobrze. Ruch dobywa się w obie strony, tour operatorzy zarabiają zarówno na organizowaniu wycieczek Polaków zagranicę, jak i ściąganiu turystów do Polski. Wierzący podróżnicy potrzeby religijne chcą połączyć z poznawaniem nowych zakątków i odpoczynkiem. Dlatego poza miejscami kultu religijnego w ofertach biur podróży jest też zwiedzanie świeckich zabytków. Powodzeniem cieszy się Częstochowa, ale też Kraków i jego okolice - Wadowice, Łagiewniki, Kalwaria. Obywatele Izraela chętnie odwiedzają Leżajsk, gdzie jest grób cadyka. Pielgrzym to cenny turysta, bo nie tylko zostawia pieniądze w hotelach, restauracjach i sklepach z pamiątkami, ale też często podróżuje poza sezonem wakacyjnym, kiedy dla biur podróży zaczynają się chudsze czasy.
-Często na pielgrzymki jeżdżą studenci, ale też ludzie starsi, którzy mają odchowane dzieci i nie muszą dostosować się do rytmu wakacji i ferii. Poza tym po sezonie są nie tylko nieco niższe temperatury, ale też ceny w hotelach - mówi Tomasz Rosset.
Wiara czyni ekonomiczne cuda
Wierzący turysta to dziś najlepszy klient biur podróży, bo pielgrzymka to coś więcej niż wycieczka krajoznawcza. Wiele osób wierzy, że realnie zmieni ich życie na lepsze, idzie w konkretnej intencji, np. uzdrowienia i wyda na to ostatnie pieniądze. Pani Alina z Białegostoku w Polsce zwiedziła już wszystkie ważniejsze miejsca kultu. W Częstochowie w swoim 52-letnim życiu była ponad 15 razy. Tam wymodliła, żeby jej syn przestał pić i skończył studia, a córka zaszła w ciążę. Jak odchowała dzieci, to postanowiła zobaczyć kawałek świata, była już z pielgrzymką w Asyżu i Lourdes.
- Jeździć byle jeździć nie ma po co. Tylko pieniądze się traci. A z pielgrzymką człowiek idzie nie tylko dla siebie, ale też dla Boga. Modlitwą dużo można zdziałać, nie raz Bóg mnie wysłuchał. W Biblii jest napisane "Proście, a będzie wam dane". No i ludzie na takiej wycieczce są wartościowi. Zawsze można kogoś poznać - argumentuje Alina.
Pracuje jako krojcza w jednym z zakładów krawieckich, mąż jest taksówkarzem. Zarobki starczają im na skromne życie, bo jeszcze pomagają dzieciom - córka na wychowawczym, a syn skończył rusycystykę i drugi rok szuka pracy, łapie zlecenia. Ale Alina ma sposób - na pielgrzymkę bierze kredyt, potem spłaca go przez resztę roku. Bo jak ma odłożyć, to zawsze znajdzie się jakiś ważniejszy wydatek, a z ratą kredytu jeszcze nigdy się nie spóźniła. Nie żałuje wydanych pieniędzy, bo wierzy, że z każdej religijnej wycieczki wraca bogatsza duchowo. Namawia męża, żeby pojechał gdzieś razem z nią, ale on twierdzi, że z dewotkami nie wytrzyma jednego dnia. Alina ubolewa, że zaniedbuje sprawy wiary, do kościoła chodzi na Boże Narodzenie i Wielkanoc. W tym roku Alina chce pójść na pieszą do Częstochowy, bo nie była tam 5 lat, a Matce Boskiej Częstochowskiej przecież wnuka zawdzięcza. Podziękuje za wszystko i pomodli się za nawrócenie męża.
- Niech mąż mówi co chce, ale nie wie co traci, bo atmosfera na pielgrzymkach jest cudowna. Mówi, że pieniądze na głupoty wydaję. Ale nie wszystko przecież da się przeliczyć na pieniądze - mówi Alina.
Kierunki wycieczek religijnych
Z raportu Wiadomości Turystycznych (branżowego pisma pracowników turystyki) wynika, że: "Według szacunków ponad 200 tys. Polaków co roku wyjeżdża na zagraniczną pielgrzymkę. W biurach turystycznych można znaleźć najwięcej ofert dotyczących pielgrzymek do sanktuariów bądź szlakami pielgrzymkowymi. Najpopularniejsze kierunki to Rzym, gdzie rocznie przybywa z Polski od 60 do 100 tys. osób. Wyjazdy do tego miasta kształtują się w zależności od odbywających się tam uroczystości. Popularne są też niezmiennie sanktuaria w Lourdes, Fatimie i Medjugorie. Poza Europę polscy turyści najchętniej wyjeżdżają do Ziemi Świętej. Według danych ministerstwa turystyki Izraela, co roku granicę przekracza 40-60 tys. osób z polskim paszportem. Osoby przyjeżdżające w celach religijnych stanowią 75-85 proc. wszystkich wjeżdżających."
Wyjazd na zagraniczną pielgrzymkę to spory wydatek. 3-5 tys. zł w przypadku np. wyjazdu do Ziemi Świętej. Do 10 tys. zł jeśli zamarzy się modlitwa w tak odległych krajach jak Meksyk czy Brazylia. Klienci, który byli już w Watykanie, czy Asyżu poszukują nowych kierunków takich jak Armenia, Gruzja, Malta, Australia, Indie czy nawet Nowa Zelandia. A biura podróży stają na wysokości zadania, bo klient nasz pan. Biuro Pielgrzymkowe Ave, jedno z większych w segmencie turystyki religijnej, zorganizuje wyciekę w każdy zakątek świata i jak trzeba nada jej charakter sakralny. Do Indii pątnicy pojechali śladami Tomasza Apostoła i Franciszka Ksawerego. Czasami zdarza się, że w danym mieście, czy kraju świętych miejsc katolicyzmu jak na lekarstwo.
- Na taką wycieczkę zawsze jedzie ksiądz, w którymkolwiek kierunku by ona nie była, ma charakter religijny, bo jest czas na modlitwę. Odwiedzanie lokalnych kościołów też może być interesujące - mówi Kamila Wąsowska z Biura Pielgrzymkowego Ave.
Na Bogu nie oszczędzaj
Mogłoby się wydawać, że dzisiaj niewielu Polaków na stać na wojaże w odlegle zakątki świata, ale okazuje się, że na wierze w Boga oszczędzać nie chcemy.
- Człowiek dla wiary i ideologii jest w stanie wiele zrobić, to bardzo silna motywacja. Poza tym osoba religijna najczęściej wierzy, że jak się pomodli, to jej życie odmieni się na lepsze. Ważny jest też aspekt społeczny, bo przebywanie w grupie ludzi o takich samych poglądach daje wsparcie. A wiara łączy bardzo silnie. Przeżywanie razem, modlenie się może w kryzysie nieść nadzieję, że otrzymają pomoc z jednej strony od Boga, a z drugiej i od współwiernych. Część ludzi po prostu chce coś zobaczyć, a z pielgrzymką jest taniej - mówi Izabela Kielczyk, psycholog biznesu.
Tomek z Warszawy nie kryje, że ma duszę nie tylko katolika, ale też podróżnika. Decydując się na wyjazd chce nie tylko się pomodlić, ale też zobaczyć kawałek świata. Duże wrażenie zrobił na nim Izrael, swoją odmiennością kulturową i architekturą. Odłączył się od wycieczki, żeby zajrzeć do dzielnicy ortodoksyjnych Żydów. Zamarł z wrażenia. W ten sposób zwiedził już dużą część Europy, bo i Asyż, Watykan, Fatimę w Portugalii, był też w Medjugorie. Od lat jeździ z grupą z jednej z warszawskich parafii. Młodzi ludzie, zgrana paczka, wszyscy wierzą w Boga. Tutaj poznał swoją dziewczynę, planują ślub.
- W Warszawie jak mówisz, że jesteś wierzącym katolikiem, to ludzi różnie reagują. Czasami patrzą na mnie jak na dewota i dziwaka. W pracy (logistyk w firmie transportowej) nie przyznaję się do tego. Wśród moich znajomych na parafii mogę być sobą - mówi Tomek.
Marzy mu się wyjazd na inny kontynent, chciałby pojechać do Indii albo nawet i Australii. Czytał, że są tam szlaki związane z katolicyzmem. Gdyby się udała taka wycieczka, to byłoby coś. Tomek nie kryje, że z pielgrzymką jest też taniej. Czasami organizuje je parafia, wtedy śpią np. gdzieś na plebaniach. Większe wyprawy zlecają biurom podróży, ale duża grupa może liczyć na zniżki.
- Gdybym miał we własnym zakresie pojechać na wycieczkę zagranicę, to połowy tego być nie zobaczył, bo nie byłoby mnie na to stać. Jak patrzyłem na ceny wycieczek to tylko na tygodniowym wyjeździe do Portugalii zaoszczędziłem jakieś 1 tys. zł. A i tak dużo zobaczyłem. Nie chce powiedzieć, że jeżdżę na pielgrzymki, tylko dlatego, że taniej. Ale dziś każdy grosz się liczy - mówi Tomek.
....
Tak . Gdy wszystko czlowiek zniszczy zostaje tylko Bóg . |
|