Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Wto 11:48, 20 Gru 2016 Temat postu: |
|
Komandosi Kim Dzong Una. Siły specjalne Korei Północnej uczą się, jak zabić przywódców Korei Południowej
Adam Parfieniuk
19 grudnia 2016, 13:16
Kim Dzong Un kładzie duży nacisk na rozwój sił specjalnych - wynika z raportu Koreańskiego Instytutu Analiz Obronnych (KIDA). Północ inwestuje w szkolenie, sprzęt i formowanie oddziałów komandosów, którzy są w stanie przeprowadzać misje dywersyjne na terenie sąsiada.
Siły zbrojne Korei Północnej kojarzą się przede wszystkim z masową armią wyposażoną w przestarzały sprzęt oraz z programem rozwoju technologii rakietowych i nuklearnych. Jednak południowokoreański think tank ocenia, że zupełnie niedocenioną formacją są siły specjalne, które, jak się okazuje, stoją na wysokim poziomie.
Batalion straceńców
KIDA ustaliło, że Kim ma do dyspozycji batalion komandosów (ok. 500 żołnierzy), którzy są szkoleni specjalnie pod kątem szturmu na Błękitny Dom - siedzibę prezydentów Korei Południowej. Komandosi są przyuczani do misji, których celem jest eliminacja sąsiedniej głowy państwa oraz członków rządu. Przy czym żołnierze ćwiczą ze świadomością, że może to być ich jedyna i zarazem ostatnia misja, z której nigdy nie wrócą.
4 listopada Kim Dzong Un odbył nawet gospodarczą wizytę w siedzibie tej jednostki, a w ubiegłym tygodniu Komandosi wzięli udział w symulowanym ataku na Błękitny Dom, o czym informowały światowe media.
Atak na Błękitny Dom
Korea Północna naprawdę przykłada się do ćwiczeń desantu na siedzibę prezydencką w Seulu. W tym celu Północ zbudowała repliki budynków, zajmowanych przez głowę państwa. To właśnie na terenie takiej placówki ćwiczył północnokoreański batalion, nazwany przez zachodnie media "ekipą zabójców".
Szturm, w otoczeniu generałów, z oddali przez lornetkę obserwował Kim Dzong Un. Akcja zakończyła się spaleniem ćwiczeniowej infrastruktury. Reżimowa agencja informowała, że lider był zadowolony. - Brawo, oddziały wroga nie będą miały miejsca żeby się schować, a co dopiero odpowiedzieć - cytowano przywódcę. Kim rozkazał oddziałowi, aby ten pozostał gotowy do "odważnych akcji bojowych" w "południowej części Korei".
Północnokoreański "atak" na Błękitny Dom zbiegł się z polityczną aferą w Korei Południowej, gdzie w atmosferze skandalu stanowisko prezydenta zwalnia Park Geun Hie, odsunięta przez parlament w ramach procedury impeachmentu. Komentatorzy oceniali, że nie zbieżność nie była przypadkowa.
Kim pod lupą
W Seulu trwa obecnie proces uważnej oceny aktualnych możliwości piechoty, artylerii, lotnictwa, marynarki wojennej oraz właśnie sił specjalnych Korei Północnej. Efekty tego audytu mają być tajne, a opracowanie otrzyma wyłącznie ministerstwo obrony oraz szefowie sztabów.
Od 2000 roku z Północy na Południe zbiegło 294 żołnierzy i to właśnie oni są głównym źródłem informacji na temat faktycznego stanu wojsk Kimów. W gronie tych uciekinierów jest około 30 oficerów wysokiej rangi, którzy mieli dostęp do szczególnie wrażliwych obszarów. Ich wiedza jest dziś podstawą oceny potencjału północnokoreańskich sił zbrojnych.
Oficerowie oferują na tyle unikalne informacje, że na wgląd do powstającego właśnie raportu mocno liczy Japonia, która w listopadzie podpisała z Koreą Południową porozumienie o wymianie informacji wojskowych.
Spojrzenie z USA
Południowokoreańskie opracowanie będzie prawdopodobniej najpełniejszym zestawieniem militarnej wiedzy na temat Pjongjangu. W lutym Pentagon przedstawił swój raport. Amerykańskie informacje, oprócz tradycyjnego nacisku na programy nuklearne i rakietowe, zwracały uwagę właśnie na sił specjalne.
Departament obrony USA twierdził, że komandosi z Północy "należą do najlepiej przeszkolonych, dobrze wyposażonych, najlepiej odżywionych i wysoce zmotywowanych" sił, jakie do dyspozycji ma Kim Dzong Un.
Po przeanalizowaniu struktury wojsk specjalnych Amerykanie doszli do wniosku, że są one nie tylko stworzone z myślą o ofensywnych operacjach tuż za północnokoreańską granicą, ale także do prowadzenia defensywy na własnym terenie.
Powrót do przeszłości
Ponowne inwestycje Kim Dzong Una w siły specjalne są swego rodzaju przywołaniem historii sprzed kilku dekad. Już jego dziadek, Kim Dzong Il, nie tylko kładł nacisk na szkolenia komandosów, ale nawet korzystał z tych oddziałów w praktyce.
W styczniu 1968 roku oddział 31 wybranych żołnierzy sił specjalnych przeprowadził szturm na Błękitny Dom w Seulu. Akcja zakończyła się fiaskiem, 29 komandosów zginęło, jeden zdołał uciec do domu, a jeden został schwytany. Ich misją było zapicie prezydenta Parka Chung Hee (ojca ustępującej prezydent Park).
Przygotowania trwały dwa lata i bardzo przypominały ostatnie ćwiczenia na makiecie Błękitnego Domów. Prawie 50 lat temu północnokoreańscy komandosi też uczyli się na odtworzonej w pełnej skali prezydenckiej posiadłości. Na ich szkolenie składał się katorżniczy trening, między innymi długodystansowy bieg po trudnym terenie z prędkością 13 km/h i obciążeniem w postaci 30-kilogramowego plecaka. Komandosi zostali jednak wykryci, a większość z nich zginęła w wymianie ognia z żołnierzami Południa i USA.
Co ciekawe, trzy miesiące później Południe stworzyło własne samobójcze komando, składające się z dokładnie takie samej liczby osób. Misja rewanżowa nigdy jednak nie doszła do skutku. I oby tym razem też nie było takiej potrzeby.
...
Tacy sa sowieci. |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Czw 14:50, 20 Sie 2015 Temat postu: |
|
Wymiana ognia na granicy między państwami koreańskimi
Wymiana ognia na granicy między państwami koreańskimi - AFP
Wojska Korei Płn. ostrzelały siły Korei Płd. w zachodniej części granicy - podała południowokoreańska agencja Yonhap. Z Północy padły strzały w kierunku głośników propagandowych po drugiej stronie granicy; Południe odpowiedziało ogniem.
Według południowokoreańskiej telewizji państwowej KBS News, powołującej się na przedstawiciela armii, siły Korei Północnej otworzyły ogień około godziny 16 czasu lokalnego (godz. 9 w Polsce) w zachodniej części granicy. Nie poinformowano, z jakiej broni dokonano ostrzału.
REKLAMA
Korea Południowa odpowiedziała ogniem artyleryjskim - poinformowało ministerstwo obrony tego kraju. W związku z atakiem w Seulu zwołano nadzwyczajne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego.
Kilka dni temu Pjongjang zagroził zmasowanym uderzeniem na Południe, o ile władze w Seulu nie zaprzestaną emisji nagrań propagandowych.
Korea Południowa rozpoczęła nadawanie z potężnych głośników propagandowych treści na początku tygodnia. MON w Seulu poinformowało wówczas, że to właśnie Pjongjang odpowiedzialny jest za podłożenie po południowokoreańskiej stronie granicy min, które raniły żołnierzy tego kraju. Północ odrzuciła te oskarżenia i zażądała wyłączenia głośników. Zagroziła też użyciem siły.
Od poniedziałku Korea Południowa i Stany Zjednoczone prowadzą wspólne manewry na Półwyspie Koreańskim. Korea Północna zazwyczaj uznaje tego typu ćwiczenia za zagrożenie dla własnej suwerenności.
Napięcie między sąsiadami rośnie
Napięcie na linii Pjongjang-Seul rośnie m.in. z powodu rozpoczętych w poniedziałek wspólnych manewrów, w których bierze udział kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy południowokoreańskich i amerykańskich.
Ponadto władze Korei Południowej oskarżają swego północnego sąsiada o podłożenie min, które eksplodowały 4 sierpnia, raniąc dwóch żołnierzy w czasie rutynowego patrolu. Jeden z nich stracił obie nogi, a drugi - jedną. Seul sądzi, iż północnokoreańscy żołnierze potajemnie przekroczyli granicę i podłożyli miny między 23 lipca a 3 sierpnia. Kilka dni później Korea Południowa wznowiła po 11 latach nadawanie propagandowych informacji z głośników na granicy.
W sobotę Korea Północna zażądała od władz w Seulu, by zaprzestały tych działań i zagroziła "wypowiedzeniem wojny", jeśli tak się nie stanie.
Rozdzielająca obie Koree strefa zdemilitaryzowana ma ok. 4 km szerokości. Po obu jej stronach skoncentrowano w sumie setki tysięcy żołnierzy i ciężkie uzbrojenie. Jest ona nadzorowana wspólnie przez żołnierzy ONZ i Koreę Północną, a Korea Południowa patroluje południową część strefy.
Oba państwa koreańskie pozostają formalnie w stanie wojny, a dzieląca je linia demarkacyjna należy do najsilniej ufortyfikowanych na świecie. Wojna koreańska (1950-1953) zakończyła się bowiem jedynie rozejmem. Dotychczas nie zawarto układu pokojowego.
Nadawanie na pełny regulator propagandy z głośników wzdłuż granicy z Koreą Południową, a także audycji radiowych oraz rozrzucanie ulotek trwało latami do 2004 roku, kiedy doszło do zmniejszenia napięć między obu krajami z inicjatywy prezydenta Korei Płd. Kim De Dzunga.
...
Malpoludy Kima szaleja. |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Nie 18:51, 16 Sie 2015 Temat postu: |
|
Masowe protesty w Korei Południowej. Palono portrety Kim Dzong Una
Południowokoreańscy weterani podpalili banery przedstawiające portrety Kim Dzong Una oraz poprzednich przywódców Korei Północnej - Kim Ir Sena i Kim Dzong Una. Protępiono tym samym ataki min przeciwpiechotnych w punkcie kontroli wojskowej w pobliżu stredy zdemilitaryzowanej dzieląca obie Koree.
8Zobacz zdjęcia
Stan pełnej gotowości wprowadzono w zachodniej części granicy oddzielającej obydwa państwa koreańskie. Korea Południowa przygotowuje się na ewentualność kolejnych prowokacji z Północy. W ubiegłym tygodniu na granicy eksplodowały miny, raniąc południowokoreańskich żołnierzy.
Zdaniem władz w Seulu, miny zostały podłożone po południowokoreańskiej stronie przez żołnierzy z Północy. W odwecie na granicy włączono głośniki, z których na Północ emitowane są informacje demaskujące północnokoreański reżim. Korea Południowa przygotowuje się jednak także na ewentualność kolejnych prowokacji. Wcześniej, Korea Północna groziła atakiem na zainstalowaną infrastrukturę z nagłośnieniem.
W pełnej gotowości jest też rozmieszczona na granicy z Północą południowokoreańska artyleria. Jak do tej pory, Pjongjang nie odpowiedział na zarzuty Seulu, dotyczące incydentu na granicy. Do tego typu sytuacji w ostatnich latach nie dochodziło jednak często. Według śledczych żołnierze z Północy musieli przedostać się na Południe i podłożyć miny w pobliżu miejsc południowokoreańskich patroli.
..
Ohydna zbrodnia. |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pon 16:15, 10 Sie 2015 Temat postu: |
|
Korea Południowa oskarżyła Koreę Północną o podłożenie min i grozi odwetem
Korea Północna została oskarżona przez władzę Seulu o podłożenie min - istock
Korea Płd. zagroziła ostrymi krokami odwetowymi Korei Płn., którą władze w Seulu oskarżyły o podłożenie min kilka dni temu w strefie zdemilitaryzowanej między państwami koreańskimi. Rannych zostało dwóch południowokoreańskich żołnierzy.
Według władz Korei Południowej 4 sierpnia trzy miny eksplodowały, raniąc dwóch żołnierzy w czasie rutynowego patrolu. Jeden z nich stracił obie nogi, a drugi - jedną.
REKLAMA
- Jesteśmy przekonani, że były to północnokoreańskie miny przeciwpiechotne podłożone z zamiarem zabicia (żołnierzy) przez naszych wrogów, którzy potajemnie przedostali się przez granicę wojskową - powiedział rzecznik resortu obrony w Seulu.
Przewodniczący południowokoreańskiego Kolegium Połączonych Szefów Sztabów generał Ku Hong Mo oświadczył, że Seul "zdecydowanie potępia ten tchórzliwy czyn, który byłby nie do pomyślenia w przypadku normalnego wojska". Ocenił, że jest to naruszenie rozejmu po wojnie koreańskiej.
Wysokie rangą południowokoreańskie źródło wojskowe powiedziało dziennikarzom, że Seul sądzi, iż północnokoreańscy żołnierze potajemnie przekroczyli granicę i podłożyli miny między 23 lipca a 3 sierpnia.
Nie sprecyzowano, jakie kroki może podjąć Seul wobec Pjongjangu w związku z tym incydentem. Specjalista ds. północnokoreańskich w Międzynarodowej Grupie Kryzysowej (International Crisis Group) w Seulu Dan Pinkston ocenił, że "trudno powiedzieć, co realnie może zrobić Korea Południowa" w tej sytuacji.
Rozdzielająca obie Koree strefa zdemilitaryzowana ma ok. 4 km szerokości. Po obu stronach strefy skoncentrowano w sumie setki tysięcy żołnierzy i ciężkie uzbrojenie.
Oba państwa koreańskie pozostają formalnie w stanie wojny, a dzieląca je linia demarkacyjna należy do najsilniej ufortyfikowanych na świecie. Wojna koreańska (1950-1953) zakończyła się bowiem jedynie rozejmem. Dotychczas nie zawarto układu pokojowego.
...
Trzeba z dziadostwem zrobic porzadek! |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pon 16:05, 10 Sie 2015 Temat postu: |
|
Korea Południowa wznowiła propagandę z głośników na granicy z Koreą Północną
Dwóch żołnierzy ranionych podczas eksplozji min na granicy Korei Płd. i Korei Płn. - PAP
Korea Płd. wznowiła dzisiaj po 11 latach nadawanie propagandowych informacji z głośników na granicy z Koreą Płn. w odwecie za niedawne podłożenie min w strefie zdemilitaryzowanej między państwami koreańskimi. Raniły one dwóch żołnierzy Korei Płd.
- Nasza armia postanowiła przywrócić operacje propagandowe przez głośniki wzdłuż granicy - oświadczył rzecznik południowokoreańskiego ministerstwa obrony, dodając, że ma płynąć z nich krytyka prowokacyjnego rozmieszczenia min przeciwpiechotnych przez Koreę Płn.
REKLAMA
Według władz Korei Południowej 4 sierpnia trzy miny eksplodowały, raniąc dwóch żołnierzy w czasie rutynowego patrolu. Jeden z nich stracił obie nogi, a drugi - jedną. Seul sądzi, iż północnokoreańscy żołnierze potajemnie przekroczyli granicę i podłożyli miny między 23 lipca a 3 sierpnia.
Rozdzielająca obie Koree strefa zdemilitaryzowana ma ok. 4 km szerokości. Po obu jej stronach skoncentrowano w sumie setki tysięcy żołnierzy i ciężkie uzbrojenie. Jest ona nadzorowana wspólnie przez żołnierzy ONZ i Koreę Płn, a Korea Płd. patroluje południową część strefy.
Oba państwa koreańskie pozostają formalnie w stanie wojny, a dzieląca je linia demarkacyjna należy do najsilniej ufortyfikowanych na świecie. Wojna koreańska (1950-1953) zakończyła się bowiem jedynie rozejmem. Dotychczas nie zawarto układu pokojowego.
Według agencji AP w strefie zdemilitaryzowanej może znajdować się ponad milion min; co jakiś czas kilka porwanych zostaje przez wezbraną rzekę i spływa do Korei Płd. Agencja dodaje, że przekroczenie granicy i podłożenie min przez północnokoreańskich żołnierzy jest zdarzeniem wysoce nietypowym.
Nadawanie na pełny regulator propagandy z głośników wzdłuż granicy z Koreą Południową, a także audycji radiowych oraz rozrzucanie ulotek trwało latami do 2004 roku, kiedy doszło do zmniejszenia napięć między obu krajami z inicjatywy prezydenta Korei Płd. Kim De Dzunga.
W 2010 roku Korea Płd. wznowiła nadawanie przez radio i przywróciła na granicy głośniki po zatonięciu swego okrętu i śmierci 46 żołnierzy. Za zatonięcie okrętu obwiniono Koreę Płn. Korea Płd. jednak nie zaczęła wówczas nadawania przez głośniki.
..
To forma agresji. |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Nie 12:27, 12 Lip 2015 Temat postu: |
|
Północnokoreańscy żołnierze wtargnęli do strefy zdemilitaryzowanej
Żołnierze z Korei Północnej i Południowej - AFP
Południowokoreańscy żołnierze oddali strzały ostrzegawcze w kierunku północnokoreańskich wojskowych, którzy weszli do strefy zdemilitaryzowanej. Około dziesięciu Koreańczyków z północy wycofało się ze strefy buforowej bez odpowiadania ogniem. Do incydentu doszło w niedzielę rano. Było to pierwsze tego typu zdarzenie w tym roku.
Państwa koreańskie pozostają formalnie w stanie wojny. Konflikt z lat 1950 - 1953 został bowiem zakończony jedynie rozejmem. Linię frontu uznano za granicę. Państwa koreańskie oddziela strefa zdemilitaryzowana, która wbrew swej nazwie jest jednym z najbardziej zmilitaryzowanych miejsc na świecie.
...
To szambo trzeba zlikwidować. |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pią 10:58, 27 Mar 2015 Temat postu: |
|
Korea Płd. domaga się uwolnienia zatrzymanych przez Pjongjang mężczyzn
Korea Płd. zaapelowała dziś do władz Korei Płn. o natychmiastowe uwolnienie jej dwóch obywateli, którzy zostali zatrzymani przez komunistyczny reżim pod zarzutem szpiegostwa. Seul podkreślił, że oskarżenia wobec mężczyzn są całkowicie bezpodstawne.
- Bardzo ubolewamy, że Północ tak bezpodstawnie ich oskarżyła. Zdecydowanie apelujemy o ich szybkie wypuszczenie - podkreśliło południowokoreańskie ministerstwo ds. zjednoczenia narodowego, które odpowiada za kontakty z Pjongjangiem.
O zatrzymaniu dwóch osób pod zarzutem szpiegostwa poinformowała w czwartek północnokoreańska agencja KCNA. W relacji pokazano dwóch mężczyzn, których przedstawiono jako Kim Kuk Gi i Choe Chun Gil. Zdaniem Pjongjangu mieli oni pracować dla południowokoreańskiego wywiadu i działali z chińskiego przygranicznego miasta Dandong. Za łapówki otrzymywane od Seulu podjęli się szpiegowania Korei Północnej - dodano.
"Brali gorliwie udział w kampanii oszczerstw przeciwko Koreańskiej Republice Ludowo-Demokratycznej (KRLD) prowadzonej przez imperialistów z USA i ich grupę marionetek w celu zablokowania KRLD na scenie międzynarodowej" - podkreślała agencja KCNA.
Jeden z mężczyzn został oskarżony o kierowanie w Chinach "podziemnym kościołem" i nielegalne rozpowszechnianie zagranicznych informacji za pomocą nośników danych USB i kart pamięci SD.
W Dandong mieszka wielu Chińczyków koreańskiego pochodzenia, którzy prowadzą interesy zarówno z Seulem jak i Pjongjangiem. Miasto stanowi też ważny szlak na drodze misjonarzy z Zachodu do Korei Północnej.
...
System sowiecki nie potrafi funkcjonowac bez agresji . Tak juz ma . |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Wto 14:13, 17 Mar 2015 Temat postu: |
|
Korea Płd.: Pjongjang odpowiedzialny za atak hakerski na firmę atomową
Korea Północna odpowiada za ataki hakerskie przeprowadzone w grudniu ubiegłego roku na przedsiębiorstwo Korea Hydro and Nuclear Power Co., operatora reaktorów nuklearnych w Korei Południowej - oświadczyła we wtorek prokuratura generalna w Seulu.
- Złośliwe kody zastosowane w hakerskich atakach na operatora były identyczne pod względem budowy i działania co tzw. kimsuky, zastosowane przez północnokoreańskich hakerów" w ramach kampanii ataków przeprowadzanych na różne instytucje w Korei Płd. - poinformowano w komunikacie.
Prokuratura podała, że ataków na administratora 23 reaktorów w Korei Płd. dokonano w dniach 9-12 grudnia 2014 r. za pośrednictwem blisko 6 tys. zawierających złośliwe kody wiadomości phishingowych do ponad 3,5 tys. pracowników przedsiębiorstwa.
Z pomocą Chin władze w Seulu prześledziły adresy internetowe, z których przeprowadzono ataki, do miasta położonego na północnym wschodzie Chin przy granicy z Koreą Płn.
W grudniu Korea Hydro and Nuclear Power Co podała, że jej systemy komputerowe zostały zaatakowane, ale nie ukradziono danych o krytycznym znaczeniu. W tamtym czasie haker domagał się zamknięcia trzech reaktorów, w razie niespełnienia jego warunków grożąc na Twitterze "zniszczeniami".
W ubiegłym tygodniu opublikowano w tym serwisie więcej dokumentów, które najprawdopodobniej zostały ukradzione w grudniu, wraz z podanym przez hakera kontaktowym adresem e-mail. Twierdził, że od innych krajów dostał już propozycje kupienia wykradzionych informacji.
Do ataku w grudniu doszło na krótko po tym, jak USA oskarżyły Pjongjang o dokonanie poważnego cyberataku na wytwórnię filmową Sony Pictures i zapowiedziały stosowną odpowiedź.
...
Dzikie malpy majstruja przy atomie ... |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Śro 19:05, 24 Gru 2014 Temat postu: |
|
Zaniepokojenie u granic Korei Północnej. Wykryto hakerskie "odciski palców"
Hakerki ataka na elektrownie atomowe. Na obecnym etapie śledztwa wykryto hakerskie "odciski palców", ślady działań niemal identycznych z niedawnym zamachem na Sony czy z próbą zaatakowania południowokoreańskich banków, jaka miała miejsce w ubiegłym roku.
Mamy do czynienia z pewnym wzorcem działań, który się powtarza – hakerom w jakiś sposób udaje się uzyskać elektroniczne "klucze", dzięki nim przekroczyć barierę antywirusową typu "firewall" i uzyskać dostęp do utajnionych danych – w przypadku elektrowni były to szczegółowe plany budowy, skopiowane i umieszczone na portalu często odwiedzanym przez hakerów.
...
To oni . Dobrze wiemy kto za tym stoi . |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Wto 18:20, 23 Gru 2014 Temat postu: |
|
Korea Płd.: kolejny wyciek danych z elektrowni jądrowej
Ministerstwo energetyki Korei Południowej uspokaja, że nie ma możliwości zdalnego ataku na elektrownie
Kolejne dane dotyczące południowokoreańskich elektrowni jądrowych wyciekły do internetu. Około godziny 15 czasu lokalnego na jednym z portali społecznościowych haker opublikował pliki, które mogą zawierać plany elektrowni jądrowych.
To już piąty wyciek danych, wykradzionych przez hakerów z systemów komputerowych operatora południowokoreańskich elektrowni jądrowych. Na razie trwa ustalanie, na ile informacje zawarte w opublikowanych dziś plikach zagrażają bezpieczeństwu elektrowni. Osoba, która dokonała włamania na serwery, ponownie zażądała wyłączenia reaktorów nuklearnych w dwóch elektrowniach - Gori i Wolosong.
Południowokoreańska prezydent Park Geun Hie określiła wyciek danych jako poważną sytuację. Ministerstwo energetyki Korei Południowej uspokaja, że nie ma możliwości zdalnego ataku na elektrownie, które działają w systemach zamkniętych. Do wycieku danych doszło jednak w momencie, kiedy Korea Północna jest oskarżana o cyberatak na japoński koncern Sony Pictures. Południowokoreańscy śledczy ustalili, że IP komputera, z którego wysłano groźby, należy do użytkownika z południa kraju. Internauta twierdzi jednak, że sam padł ofiarą przestępstwa, gdyż ktoś włamał się do jego komputera.
!!!
Co to ma znaczyc ? Te psychole nie maja prawa tknac atomu ! Trzeba im przywalic aby im sie odechcialo ! |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pon 17:14, 22 Gru 2014 Temat postu: |
|
Korea Płd.: zhakowano systemy komputerowe operatora elektrowni jądrowych
Systemy komputerowe operatora elektrowni jądrowych w Korei Południowej zostały zhakowane, ale wykradzione informacje nie mają dużego znaczenia. Nie ma też zagrożenia dla bezpieczeństwa instalacji jądrowych, w tym 23 reaktorów atomowych.
Do ataków, o których poinformowały władze w Seulu, doszło w czasie, gdy rosną obawy, iż Korea Północna może przeprowadzać cyberataki na południowokoreańskie cele przemysłowe w związku z oskarżeniami Waszyngtonu wobec Pjongjangu, że stoi on za akcją hakerów przeciwko wytwórni filmowej Sony Pictures. Agencja Reutera przypomina, że Korea Południowa formalnie jest w stanie wojny ze swym północnym sąsiadem.
Południowokoreańskie ministerstwo energetyki poinformowało, że jest przekonane, iż elektrownie jądrowe są w stanie zablokować próby infiltracji ze strony hakerów, które mogłyby zagrozić reaktorom. - Sądzimy, że sam system kontroli jest zaprojektowany w taki sposób, który sprawia, że nie ma takiego ryzyka - powiedział wiceminister energetyki Czung Jang Ho.
Przedstawiciel operatora elektrowni jądrowych Korea Hydro and Nuclear Power Co Ltd (KHNP), będącego spółką zależną państwowej firmy Korea Electric Power Corp, powiedział agencji Reutera, że wydaje się, iż za atakiem hakerskim stoją "elementy, które chcą wywołać niepokoje społeczne". "Jest całkowicie niemożliwe, by haker mógł wyłączyć elektrownie jądrowe, atakując je, gdyż system monitorowania i kontroli jest całkowicie niezależny i zamknięty" - zaznaczył.
Ani wiceminister Czung, ani przedstawiciel KHNP nie wspomnieli o Korei Północnej. Nie byli też w stanie zweryfikować wpisów umieszczonych na Twitterze, których autor przyznał się do ataków i zażądał wyłączenia do czwartku trzech reaktorów jądrowych starszej generacji.
Użytkownik ten, który twierdzi, że jest przywódcą mającej siedzibę na Hawajach grupy sprzeciwiającej się energii atomowej, zagroził, iż jeśli reaktory nie zostaną wyłączone, to umieści w sieci kolejne dokumenty wykradzione operatorowi. Prokuratura w Seulu prowadzi śledztwo w sprawie wycieku danych z KHNP, w tym projektów niektórych reaktorów jądrowych, kosztów zużycia energii elektrycznej i szacunków dotyczących narażenia na promieniowanie.
Południowokoreańscy śledczy ustalili, że IP komputera, z którego w sieci opublikowano wykradzione dokumenty, należy do internauty z południa kraju. Twierdzi on jednak, że nie ma nic wspólnego z atakiem i utrzymuje, że jego numer IP został przechwycony.
...
Debile wysadza kraj ! Trzeba uderzyc i zlikwidowac ten burdel bo malpy z brzytwami zrobia katastrofe . |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pią 17:57, 19 Gru 2014 Temat postu: |
|
Korea Płd: rozwiązano partię, której zarzucano związki z Koreą Płn.
W Korei Południowej sąd nakazał rozwiązanie Zjednoczonej Partii Postępowej.
Południowokoreański sąd konstytucyjny nakazał rozwiązanie małej lewicowej partii politycznej, której zarzucano propółnocnokoreańskie sympatie. Przeciwnicy krytykują orzeczenie jako ograniczenie swobody wypowiedzi.
W listopadzie 2013 roku ministerstwo sprawiedliwości zwróciło się do sądu o rozwiązanie Zjednoczonej Partii Postępowej (UPP), zarzucając ugrupowaniu odwoływanie się do północnokoreańskiego reżimu i stwarzanie zagrożenia dla południowokoreańskiej liberalnej demokracji. Z wnioskiem wystąpiono dwa miesiące po aresztowaniu kluczowych członków UPP pod zarzutem udziału w propółnocnokoreańskim spisku mającym na celu wywołanie powstania i obalenie rządu Korei Południowej w razie wojny na Półwyspie Koreańskim.
Partia powstała pod koniec 2011 roku z połączenia mniejszych ugrupowań. Ma pięciu deputowanych, z których wszyscy - jak orzekł sąd - mają zostać pozbawieni mandatów.
Członkowie partii utrzymywali, że zależy im tylko na pojednaniu z Koreą Północną. Oskarżają służby wywiadowcze swojego kraju o sfabrykowanie zarzutów rebelii, aby odwrócić uwagę od pojawiających się w tym czasie głosów krytyki, że to agenci przyczynili się do zwycięstwa kandydatki rządzącej partii Park Geun Hie w wyborach prezydenckich pod koniec 2012 roku.
To pierwszy przypadek, by sąd konstytucyjny postanowił o rozwiązaniu partii politycznej od utworzenia tej instytucji pod koniec lat 80., aby zagwarantować lepszą ochronę praw publicznych, po latach dyktatury wojskowej.
...
Nie mozna tolerowac agentow bestialskich rezimow . |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Nie 20:03, 19 Paź 2014 Temat postu: |
|
Yonhap: wymiana ognia na granicy koreańskiej
Na silnie strzeżonej granicy między Koreą Północną a Koreą Południową doszło do wymiany ognia - poinformowała południowokoreańska agencja prasowa Yonhap, na którą powołuje się agencja AFP. Według Associated Press na razie nie ma doniesień o ofiarach.
Do wymiany ognia doszło dziś ok. godziny 17:40 czasu lokalnego, po tym jak patrol graniczny Korei Południowej oddał w powietrze strzały ostrzegawcze dla zbliżającego się do linii demarkacyjnej oddziału wojskowego reżimu Kim Dzong Una. Linia ta dzieli półwysep na dwie części.
Agencja Associated Press pisze, że do linii demarkacyjnej w obrębie strefy zdemilitaryzowanej zbliżyło się około dziesięciu żołnierzy armii Korei Płn. Agencja dodała, że na razie nie ma żadnych doniesień o ofiarach
- Najpierw padły słowne ostrzeżenia przez głośnik, następnie strzały ostrzegawcze - powiedział urzędnik ministerstwa obrony Korei Południowej.
- Wtedy Koreańczycy z Północy otworzyli ogień do naszych żołnierzy. Musieliśmy odpowiedzieć - stwierdził dodając, że wymiana trwała nie dłużej niż 10 minut.
Ostatnio do wymiany ognia między państwami koreańskimi doszło 10 października, kiedy Korea Płn. zestrzeliła południowokoreański balon z materiałami propagandowymi. Południowokoreańscy aktywiści często wykorzystują balony do dostarczania ulotek propagandowych przez linię demarkacyjną. Władze komunistycznej Korei Płn. powtórzyły ponawiane wielokrotnie ostrzeżenia, że kolejne akcje ulotkowe będą traktowały jako akt wojny.
Oba państwa koreańskie pozostają formalnie w stanie wojny, a dzieląca je linia demarkacyjna należy do najsilniej ufortyfikowanych na świecie. Wojna koreańska (1950-53) zakończyła się bowiem jedynie rozejmem. Dotychczas nie zawarto układu pokojowego.
...
Kanibale z Fenianu szaleja . |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pią 14:20, 10 Paź 2014 Temat postu: |
|
Wymiana ognia między państwami koreańskimi
Działacze organizacji obywatelskich wysłali na Północ 10 balonów - PAP
Do wymiany ognia doszło między państwami koreańskimi, kiedy Korea Północna zestrzeliła południowokoreański balon z materiałami propagandowymi - poinformowała agencja Yonhap.
Resort obrony Korei Południowej zaznaczył, że ze strony północnokoreańskiej padły strzały karabinowe, a nie artyleryjskie, jak wynikało z pierwszych doniesień. Strona południowokoreańska odpowiedziała ogniem.
Według agencji Yonhap balon został zestrzelony w pobliżu południowokoreańskiego miasta Jeonczeon (Yeoncheon) przy linii demarkacyjnej i nie wiadomo na razie, czy po stronie południowokoreańskiej są jakieś ofiary i zniszczenia.
Południowokoreańscy aktywiści często wykorzystują balony do dostarczania ulotek propagandowych przez linię demarkacyjną. Władze komunistycznej Korei Płn. powtórzyły w czwartek ponawiane wielokrotnie ostrzeżenia, że kolejne akcje ulotkowe będą traktowały jako akt wojny.
Associated Press zwraca uwagę, że akcja musiała szczególnie zirytować stronę północnokoreańską, ponieważ przypadła w 69. rocznicę utworzenia rządzącej tam Partii Pracy Korei.
Działacze południowokoreańskich organizacji obywatelskich wysłali tego dnia na Północ 10 balonów z 20 tys. ulotek, tysiącem jednodolarowych banknotów, 400 płytami DVD i 300 pamięciami USB z materiałami propagandowymi.
...
Komunistyczne potwory nie mlga usiedziec spokojnie zeby kogos nie zamordowac ... |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pon 22:54, 17 Lut 2014 Temat postu: |
|
Korea Południowa: deputowany skazany na więzienie za działalność wywrotową
Na 12 lat więzienia skazał sąd w Korei Południowej deputowanego parlamentu za spiskowanie w celu obalenia rządu w razie wojny z Północą - podała agencja Yonhap.
Li Seok Ki, polityk Zjednoczonej Partii Postępowej (UPP), spiskował z członkami tajnej organizacji w celu obalenia rządu przez ataki na krajową infrastrukturę - uznał sąd okręgowy w Suwon, w północno-zachodniej części kraju. Oskarżenie domagało się 20 lat więzienia.
52-letni deputowany będzie też pozbawiony prawa do głosowania i innych praw obywatelskich; odzyska je dopiero po upływie 10 lat od zakończenia kary więzienia.
Ze zgromadzonych dowodów wynika, że Li w tajemnicy kontaktował się z ok. 130 członkami podziemnej Organizacji Rewolucyjnej w maju ub. roku. Na spotkaniach omawiano plany wysadzenia w powietrze kluczowych obiektów, m.in. linii kolejowych.
Polityk utrzymuje, że dowody w sprawie zostały sfabrykowane przez południowokoreańskie służby wywiadowcze.
Zarzut działalności wywrotowej jest rzadko stawiany w Korei Południowej, szczególnie wobec deputowanego Zgromadzenia Narodowego - zauważa japońska agencja prasowa Kyodo.
Rząd w Seulu skierował do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o zdelegalizowanie UPP, co jest w tym kraju posunięciem bezprecedensowym. Decyzja jeszcze nie zapadła.
...
Komuna to agenci . Nic nowego . Nie sadze aby to bylo zmontowane choc nie znam sprawy ale Korea to kraj wysokich standardow i jak slyszycie to pierwszy raz . Czyli musza miec mocne dowody . Jesli nie to sprawa szybko wyjdzie . |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Wto 19:35, 16 Lip 2013 Temat postu: |
|
Korea Południowa oskarża Północ o cyberataki na strony mediów i rządu
Korea Północna stoi za cyberatakami przeprowadzonymi na strony internetowe prezydent i premiera Korei Południowej oraz tamtejszych mediów w czerwcu w rocznicę wybuchu wojny koreańskiej - wynika z ustaleń rządowej grupy ekspertów.
Ataki przeprowadzone 25 czerwca na 69 stron internetowych i serwerów należących do rządu i prywatnych firm.
Eksperci zbadali informacje, które udało im się odzyskać ze zniszczonych przez hakerów twardych dysków. Ataki były planowane od miesięcy, a w celu poznania słabych punktów w systemie bezpieczeństwa ich autorzy zhakowali południowokoreańskie portale do wymiany plików - ustalono. Hakerzy próbowali zmylić śledczych, używając logo międzynarodowej grupy hakerskiej znanej pod nazwą Anonymous.
Hakerzy próbowali ukraść dane osobowe z zaatakowanych stron, ale nie wiadomo, kiedy miało to miejsce. Południowokoreańskie media podawały, że ze stron kancelarii pani prezydent i rządzącej partii skradziono wówczas dane milionów osób.
Odkryto również, że kody zastosowane w czerwcowych atakach są podobne do tych, których użyto do przeprowadzenia poważniejszych ataków 20 marca; doszło wówczas do wyłączenia dziesiątek tysięcy stron internetowych południowokoreańskich mediów i banków.
W czerwcu firmy zajmujące się bezpieczeństwem internetowym poinformowały, że osoby odpowiedzialne za marcowe ataki usiłowały wykraść tajemnice wojskowe sił zbrojnych Korei Płd. i USA. Nie wskazano Korei Płn. jako winowajcy.
>>>
Komunistyczne bandziory w kolo tylko knuja agresje . |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pon 19:49, 04 Lut 2013 Temat postu: |
|
USA i Korea Płd. rozpoczęły manewry u wybrzeży Płw. Koreańskiego
USA i Korea Płd. rozpoczęły wspólne manewry morskie mające odstraszyć Koreę Płn. Jak podało ministerstwo obrony w Seulu, w ćwiczenia u wschodnich wybrzeży kraju obejmują m.in. obronę antyrakietową i zwalczanie okrętów podwodnych.
W trzydniowych manewrach oprócz południowokoreańskich okrętów biorą udział amerykańskie jednostki: atomowy okręt podwodny USS San Francisco oraz krążownik rakietowy USS Shiloh, wyposażony w system ostrzegania i kierowania ogniem Aegis.
Ćwiczenia odbywają się w niezwykle napiętej sytuacji na Półwyspie Koreańskim. Korea Płd. i USA podejrzewają, że Phenian w każdej chwili może spełnić swoje groźby przeprowadzenia kolejnej próby z bronią atomową.
W styczniu ten komunistyczny kraj zapowiedział przeprowadzenie nowych prób atomowych i rakietowych w proteście przeciwko rozszerzeniu międzynarodowych sankcji. Decyzję taką Rada Bezpieczeństwa ONZ podjęła w odpowiedzi na wystrzelenie przez Koreę Płn. rakiety balistycznej, która wyniosła na orbitę okołoziemską satelitę. Państwa zachodnie skrytykowały to jako próbę rakiety balistycznej dalekiego zasięgu. W latach 2006 i 2009 Phenian przeprowadził testy atomowe.
Jak podkreślają wojskowi, manewry morskie Korei Płd. i USA były zaplanowane już od dawna. Mają przygotować siły obu państw do sprawniejszej odpowiedzi na północnokoreańskie prowokacje.
W Korei Płd. stacjonuje ponad 28 tys. amerykańskich żołnierzy. Oba państwa koreańskie są formalnie w stanie wojny, gdyż trwający w latach 1950-53 konflikt zbrojny między nimi zakończył się tylko rozejmem.
>>>>
Popieram ! Z komuna trzeba ostro ! |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pią 20:18, 25 Sty 2013 Temat postu: |
|
Korea Płn. grozi wojną Korei Płd., jeśli ta wprowadzi sankcje ONZ
Korea Płn. zagroziła, że zaatakuje Koreę Płd., jeśli ta wprowadzi zaostrzone sankcje, które RB ONZ uchwaliła wobec reżimu w Phenianie. Chiny z kolei ostrzegły, że mogą zmniejszyć swoją pomoc dla Korei Płn., jeśli przeprowadzi ona kolejną próbę atomową.
"Te sankcje oznaczają deklarację wojny" - ogłosił Komitet na rzecz pokojowego zjednoczenia Korei. Piątek jest trzecim dniem z rzędu, w którym Phenian grozi odwetem za sankcje. Jak ocenia agencja Reutera, Korea Płn. używa najostrzejszego języka od kiedy pod koniec 2011 roku władzę po zmarłym ojcu przejął Kim Dzong Un.
"Jeśli zdrajcy z marionetkowego reżimu Korei Południowej będą bezpośrednio zaangażowani w tzw. sankcje ONZ, dojdzie do poważnego fizycznego odwetu" - ostrzegł Komitet w komunikacie opublikowanym przez oficjalną agencję KCNA.
Phenian ogłosił w tym tygodniu, że odrzuca jakiekolwiek rozmowy na temat zakończenia swojego programu nuklearnego. Poinformował też, że planuje przeprowadzić trzecią próbę nuklearną oraz dalsze testy z rakietami dalekiego zasięgu.
We wtorek Rada Bezpieczeństwa ONZ uchwaliła jednomyślnie rezolucję nr 2087, potępiającą wystrzelenie w grudniu 2012 r. północnokoreańskiej rakiety balistycznej, która wyniosła na orbitę okołoziemską sztucznego satelitę. Rezolucja nie wprowadziła nowych sankcji wobec Korei Północnej, ale zaostrzyła te już obowiązujące, m.in. wobec kilku północnokoreańskich przedsiębiorstw uczestniczących w programie rakietowym i nuklearnym.
Za rezolucją głosowały nawet Chiny, które z reguły sprzeciwiają się wszelkim międzynarodowym posunięciom przeciw Korei Północnej.
Z kolei w czwartek USA wprowadziły sankcje gospodarcze wymierzone w dwóch przedstawicieli północnokoreańskiego banku i firmy handlowej z Hongkongu, którą Waszyngton oskarżył o to, że pomaga Phenianowi w rozprzestrzenianiu broni jądrowej.
Korea Płd. zapowiedziała, że sprawdza, czy istnieją dodatkowe sankcje, które mogłaby wdrożyć razem z USA. Poinformowała jednak, że najważniejsze obecnie jest przestrzeganie rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ.
W czwartek północnokoreańska Komisja Obrony Narodowej poinformowała, że Phenian planuje przeprowadzenie swej trzeciej próby nuklearnej oraz dalsze testy z rakietami dalekiego zasięgu. W komunikacie podkreślono, że Korea Północna "nie ukrywa", iż zapowiedziane próby będą wymierzone przeciwko Stanom Zjednoczonym, które określono jako "wrogie państwo".
Zaniepokojenie tymi komentarzami wyraził minister obrony USA, Leon Panetta. - Jesteśmy bardzo zaniepokojeni ciągłym prowokacyjnym zachowaniem Korei Północnej - powiedział i podkreślił, że Waszyngton jest "w pełni przygotowany na to, by poradzić sobie z jakąkolwiek prowokacją tego kraju". - Mam jednak nadzieję, że Korea Północna stwierdzi, iż lepiej jest pozostać członkiem międzynarodowej rodziny - dodał.
Chiny, jedyny poważny sojusznik dyplomatyczny i gospodarczy Phenianu, wezwał do powściągliwości. Jednak piątkowy artykuł redakcyjny, który ukazał się w rządowym dzienniku "Global Times" ujawnia rozdrażnienie Pekinu. Zagrożono w nim zmniejszeniem pomocy dla Phenianu. "Wydaje się, że Korea Północna nie docenia wysiłków Chin" - napisano. "Jeśli Korea Północna przeprowadzi nowe testy jądrowe, Chiny nie zawahają się zmniejszyć swojej pomocy" dla reżimu Kim Dzong Una.
"Pozwólcie Korei Północnej na irytację. Chiny chcą stabilnego Półwyspu (Koreańskiego), ale jeśli dojdzie tam do kłopotów, nie będzie to koniec świata. Na tym powinno opierać się stanowisko Chin" - dodano w artykule.
Phenian twierdzi, że próba rakietowa z 12 grudnia 2012 roku miała charakter pokojowy, ale USA i inne państwa uważają, że był to w istocie zakamuflowany test z bronią rakietową dalekiego zasięgu.
Korea Północna przeprowadziła dotychczas dwa testy nuklearne - w 2006 i 2009 roku.
>>>>
Skoro groza to trzeba to zrobic ! |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pią 21:24, 24 Sie 2012 Temat postu: |
|
Polowanie na "ukryte tunele" w Korei Północnej
Aby stać się łowcą tuneli w Korei Południowej potrzebna jest pompa, generator i trochę wyobraźni. Lee Chung i jego zespół badaczy mają to wszystko. Spędzają czas na poszukiwaniach północnokoreańskich tuneli infiltracyjnych w górach, w pobliżu północnej granicy ich kraju. Różnorodna załoga kapłanów, wiernych i byłych żołnierzy bada górski boczny otwór dostrzeżony przez miejscowego obywatela.
- Ja nie wysnuwam żadnych wniosków, ale jest to z pewnością tunel zrobiony przez człowieka. To jest dowód użycia materiałów wybuchowych, kilku odwiertów w ścianach, więc musimy dowiedzieć się więcej - mówi Lee.
Wewnątrz tunelu powietrze szybko staje się zimne i wilgotne. Woda kapie z sufitu na skalistym piętrze. A tunel jest duży i regularny oraz przyciąga uwagę łowców tuneli. Lee i jego załoga wierzy, że północnokoreańscy agenci wykopali ten tunel jako część rozległej tajnej sieci pod terytorium kraju.
Nie każdy jednak wierzy w teorie łowców tuneli. - Wojsko twierdzi, że nie jest to północnokoreański tunel - mówi. - Ale lokalni cywile przychodzą do nas, ponieważ martwią się tym. Wojsko jest tak bierne w odpowiedzi na te ustalenia, że ludzie nie mają wyboru - dodaje.
Wojsko zaprzecza swej bierności, mówiąc, że poświęcają specjalistyczne środki na ten cel.
Lee Chung, profesor stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Yonsei, mówi że z wielu powodów tunele są znacznie mniej istotne dla strategii wojskowej Korei Północnej niż były wcześniej. - Po pierwsze, Korea Północna ma ponad 900 rakiet wymierzonych w Koreę Południową, więc mogą trafić w prawie każdy znajdujący się tam cel. Po drugie, Korea Północna ma artylerię dalekiego zasięgu, która może dotrzeć do Seulu w przeciągu minuty, więc atuty tuneli w dzisiejszych czasach są o wiele mniejsze niż w roku 1975 czy nawet 1990 - podkreśla.
Znaczenie tuneli spadło, a co za tym idzie także pomyślność ich łowców. Dziesięć lat temu kiedy nie było pieniędzy, ludzie tacy jak pastor Kim mogli liczyć na poparcie społeczeństwa dla dużych projektów w ich społeczności.
Od tego czasu pastor Kim wydał ponad 100 tys. dolarów i stracił duży odsetek swoich parafian. Wielu łowców tuneli straciło jeszcze więcej: zarówno swoje rodziny jak i oszczędności. Ale wiara w wartość ich niezwykłego hobby nie zachwiała się jeszcze.
>>>>>
Czyli jednak wykopali te tunele ! To jest komuna jak widac ! |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pon 13:31, 20 Sie 2012 Temat postu: |
|
Korea Północna: manewry Południa i USA to przygotowania do wojny.
Rozpoczynają się wspólne manewry Korei Południowej i Stanów Zjednoczonych. Według Phenianu, to przygotowania do inwazji na Koreę Północną.
Ćwiczenia wojskowe zakończą się 31 sierpnia. Waszyngton i Seul przekonują, że są rutynowe i mają defensywny charakter. Weźmie w nich udział 85 tysięcy żołnierzy, w tym około 30 tysięcy amerykańskich. W trakcie manewrów nie będzie żadnych ćwiczeń w terenie, a żołnierze pozostaną w swoich bazach. Seul i Waszyngton podkreślają, że są to manewry rutynowe i mają defensywny charakter.
Według komunikatu wydanego przez dowódcę wojsk USA w Korei Południowej generała Jamesa Thurmana, ćwiczenia mają na celu poprawę współpracy sił obydwu krajów oraz ich zdolności bojowej.
Manewry sił Korei Południowej i USA wykorzystała już północnokoreańska propaganda, która wspólne ćwiczenia uznaje za przygotowania do wojny z Koreą Północną. Oliwy do ognia dodaje fakt, że w weekend Kim Dzong Un odwiedził jednostkę wojskową na wyspie Mu, z której w 2010 roku przeprowadzono atak artyleryjski na Południe. Zginęły wówczas cztery osoby, a ostrzał groził odnowieniem działań wojennych między państwami koreańskimi.
Jak podała północnokoreańska oficjalna agencja KCNA, Kim Dzong Un podczas wizyty w jednostce "nakazał żołnierzom, by nie zaprzepaścili szansy dokonania natychmiastowych śmiertelnych kontruderzeń na wroga, gdyby choć jeden pocisk spadł na wody lub na teren, gdzie rozciąga się suwerenność Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej".
W lutym podczas podobnych manewrów Korei Południowej i USA, prowadzonych w pobliżu spornej części granicy z komunistyczną Północą, Phenian postawił swoje siły zbrojne w stan najwyższej gotowości.
Oba państwa koreańskie są formalnie w stanie wojny, gdyż trwający od 1950 do 1953 roku zbrojny konflikt między nimi zakończył się tylko rozejmem.
>>>>
I slusznie ! Trzeba inwazji i wyzwolenia tego kraju . Tamtejsza armia to ruina . Czolgi z czasow Stalina itp. w kraju nie ma co jesc . Pokonanie takiego kraju to kwestia kilku dni . Oni juz leza ekonomicznie wystarczy tylko siegnac ... |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pią 17:41, 06 Lip 2012 Temat postu: |
|
Choe Sang Hun / New York Times
Wróg zaatakuje spod ziemi
W Korei Południowej od lat trwają poszukiwania sekretnych podziemnych tuneli, przez które wrogi sąsiad z Północy może przeprowadzić inwazję. Tuneli szuka wojsko, ale też mała grupa amatorów głęboko wierzących w ich istnienie.
– Ludzie myślą, że jestem szalony – mówi Kim Dzin Czul, chrześcijański kaznodzieja przekonany, że północnokoreańscy żołnierze kopią tajemne tunele, które sięgają już nie tylko do Seulu, stolicy Korei Południowej, ale także do Hwasong, jego rodzinnego miasta położonego jeszcze 15 kilometrów dalej na południe. Pastor Kim służy tu wspólnocie złożonej z dziewięciu rodzin.
– Proszę wyobrazić sobie hordę północnokoreańskich żołnierzy wylewających się na ulice i biorących mieszkańców miasta za zakładników – dodaje 47-letni Kim, członek niewielkiej, ale oddanej sprawie grupki Koreańczyków z Południa od lat, a nawet dziesięcioleci, aktywnie poszukujących "tuneli inwazyjnych". Jak dotąd znaleziono tylko cztery takie tunele, wszystkie zresztą w latach 1974–1990 i bardzo blisko granicy. Od tego czasu nie wykryto już ani jednego, i to mimo tysięcy badań i odwiertów prowadzonych zarówno przez wojsko, jak przez ochotników takich jak Kim.
Choć "poszukiwacze tuneli" przez wielu uważani są za nieszkodliwych wariatów, ich obsesja dotyka tego, czego Koreańczycy z Południa najbardziej się obawiają: zamiłowania Północy do "schodzenia pod ziemię" i prowadzenia tam przygotowań do wojny. Taka strategia Korei Północnej wynika z faktu, że w czasie wojny koreańskiej w latach 1950–53 amerykańskie lotnictwo w krótkim czasie zrównało z ziemią większość północnokoreańskich instalacji wojskowych.
O "zagrożeniu spod ziemi" przypomniał w maju amerykański generał brygady Neil H. Tolley, dowódca sił specjalnych USA w Korei Południowej. W czasie konferencji na Florydzie powiedział on podobno, że Amerykanie podejrzewają Koreę Północną o zbudowanie tysięcy tuneli i innych podziemnych obiektów wojskowych. Jest wśród nich, jak mówił, 20 częściowo krytych lotnisk i tysiące doskonale zamaskowanych stanowisk artyleryjskich. Władze Korei Południowej twierdzą jednak, że choć nie ma pewności co do miejsc, w których prowadzono podziemne prace, tunele znajdują się tylko na terenie Północy.
Ministerstwo obrony Korei Południowej dodaje także, że wciąż poszukuje ewentualnych tuneli: prowadzi testowe wiercenia wzdłuż granicy i korzysta z zaawansowanych urządzeń do wykrywania dźwięku i drgań. – Nie ignorujemy żadnych, nawet najmniej prawdopodobnych informacji o nowych tunelach, bo ich wykrycie może zadecydować o losach ewentualnej wojny i przetrwaniu naszego kraju – odpowiedzieli przedstawiciele ministerstwa na nasze pytania dotyczące oskarżeń amatorskich poszukiwaczy tuneli. Dodali także, że z technicznego punktu widzenia wydrążenie tuneli sięgających tak daleko na południe, jak twierdzą ludzie pokroju Kima, jest po prostu niemożliwe. – Większość ludzi twierdzących, że odkryli tunele, używa kompletnie nienaukowych metod – podkreślali. – Jak dotąd wszystkie ich "odkrycia" okazały się pomyłkami.
Wśród "poszukiwaczy tuneli" są byli funkcjonariusze wywiadu wojskowego, chrześcijańscy pastorzy twierdzący, że lokalizację tuneli wskazał im sam Bóg, a nawet jeden na wpół ślepy katolicki ksiądz zarzekający się, że znalazł ich już 17 za pomocą różdżki – takiej, jakiej używają radiesteci.
"Tunelowa histeria" zaczęła się w roku 1974, kiedy patrol południowokoreańskiej straży granicznej zauważył smugę pary wydobywającą się spod ziemi. Przeprowadzone w tym miejscu wiercenia pomogły odnaleźć tunel sięgający około kilometra w głąb terytorium Korei Południowej. Północ do dziś wypiera się jakiegokolwiek związku z tego typu działaniami.
Koreańczycy z Południa utrzymują dwa ze znalezionych tuneli jako atrakcję turystyczną, mającą uzmysławiać kolejnym pokoleniom, że w 60 lat po zakończeniu wojny Korea Północna nadal jest poważnym zagrożeniem. "Słuchajcie uważnie!", mówi narrator w filmie wideo, który oglądają zwiedzający. "Może usłyszycie słaby odgłos silnika pracującego w ciemności? Dopóki zdarzają się takie prowokacje pod ziemią, nie będzie prawdziwego pokoju na powierzchni."
78-letni Li Dzong Czang, katolicki ksiądz i weteran w dziedzinie poszukiwania tuneli, wziął sobie te słowa głęboko do serca. – Robię to po to, aby zapobiec kolejnej wojnie, aby nikt już nie cierpiał i nie umierał – mówi.
Ksiądz Li opowiada, że kiedyś pomagał mieszkańcom wsi znajdywać wodę, posługując się różdżką, czego nauczył się od pewnego francuskiego misjonarza. W 1974 r. władze poprosiły jego i kilku innych cywili o pomoc w poszukiwaniu tuneli. W 1975 r. ksiądz Li znalazł drugi tunel, za co został uhonorowany medalem prezydenckim. Później setki razy wyruszał ze swoją różdżką na wyprawy na poszukiwanie tuneli – uznał to za misję od Boga. Władze kościelne miały na ten temat inne zdanie i w latach 1987–89 wysłały go na misje do Ekwadoru, ale to nie osłabiło jego determinacji.
Dziś ksiądz Li mieszka samotnie, cukrzyca sprawia, że powoli traci wzrok. Na podłodze jego mieszkania leżą dziesiątki map, na których widnieją ręcznie narysowane tunele rozgałęziające się pod terytorium Korei Północnej, pod Seulem. Niektóre z nich zatrzymują się pod szkolnymi boiskami, inne kończą się tuż przed ścianami tuneli metra – ostatnie kilka metrów ziemi, jak mówi ksiądz, będzie można szybko usunąć, kiedy Północ zdecyduje się na inwazję. – Za pomocą mojej różdżki widzę to, co jest pod ziemią, równie dobrze jak lekarz badający pacjenta za pomocą stetoskopu – przekonuje Li. – Niestety niektórzy ludzie, w tym także wojskowi, uważają, że jestem szalony…
Podejrzenia księdza Li i jemu podobnych podziela za to część uciekinierów z Korei Północnej. – Zawsze mówiono nam, że tunele są podstawową metodą infiltracji terytorium Południa – mówi Lim Czun Jong, który przez 16 lat służył w północnokoreańskich siłach specjalnych, a w 1999 r. uciekł na Południe. Kim Tae San, północnokoreański urzędnik, który uciekł z kraju w 2003 r., opowiada, jak jego krewni pracujący w wojskach inżynieryjnych mówili mu, że przekopanie się do tuneli seulskiego metra jest częścią planu inwazji na Koreę Południową.
Kaznodzieja Kim Dzin Czul żałuje, że Koreańczycy z Południa nie chcą dziś słuchać takich relacji. Dla młodszego pokolenia, mówi, tunele są co najwyżej reliktem Zimnej Wojny. – Moje wysiłki są jak rzucanie jajkiem o skałę – wzdycha, opowiadając o próbach zbierania funduszy na poszukiwania i nowe odwierty.
W ubiegłym roku na północ od Seulu odwierty prowadził za własne pieniądze pewien człowiek zaangażowany w poszukiwanie tuneli już od 20 lat. Jak dotąd bezskutecznie.
Zdarza się, że "poszukiwacze tuneli" zachowują się jak nałogowi hazardziści. Pożyczają na przykład duże sumy pieniędzy na finansowanie swojej pasji – czy też obsesji – a potem ukrywają się przed pożyczkodawcami, rozwodzą, mają poważne problemy.
Pastor Kim zaraził się "chorobą tunelową" (jak sam nazywa swoją pasję) w 2002 r., kiedy w jego mieście zaczął kopać inny poszukiwacz, niejaki Czung Dżi Jong. Kim poświęcił na poszukiwania pieniądze zaoszczędzone wcześniej na budowę nowego kościoła. Kiedy zaczynał pracę w Hwasong w 2000 r. jego zgromadzenie liczyło 80 osób. Dziś skurczyło się do 25.
– Czy mój Kościół jest w niebezpieczeństwie? – pyta retorycznie pastor Kim. I sam sobie odpowiada: – Być może, ale mojemu krajowi grozi większe niebezpieczeństwo. Tunele inwazyjne to ostatnia tajna broń Korei Północnej.
>>>>
Nie widze tu nic smiesznego . Wiemy z jakim plugastwem granicza . Trzeba byc czujnym ... |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Czw 19:46, 12 Sty 2012 Temat postu: |
|
Ćwiczenia południowo-koreańskich żołnierzy. Zimni jak lód
Stoją pół nago, w temperaturze - 20 stopni Celsjusza, podczas gdy ich koledzy obrzucają ich ciała śniegiem.
Oto jak żołnierzy południowo-koreańskiej armii szkoleni są przez swoich dowódców. Ponad 200 odważnych żołnierzy walczy z zimnem, by polepszyć swoją wojskową sprawność.
>>>>
Tak jest ! Brawo ! O ile to ich zahartuje popieram . Oczywiscie przeciwny jestam jakims szalenstwom ktore by spowodowaly kalectwo . Ale jesli o ichwzmocni to tak ! Trzeba bycsilnym abywzwolic glodujacych na polnocy ! Ciagla gotowosc !
 |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Śro 18:26, 04 Sty 2012 Temat postu: |
|
Trwa brutalny atak agentow wielkiego kaiptalu na rzad Węgier :
Media: na Węgrzech doszło do zamachu stanu
"Węgry stały się pierwszym państwem UE, które zaprzeczyło tezie, że procesy demokratyczne są nieodwracalne" - bredzi "Financial Times". Zdaniem brytyjskiej gazety uchwalone zmiany w konstytucji Węgier oznaczają zamach stanu dokonany w majestacie prawa.
"Znowelizowana konstytucja Węgier (...) oraz zalew pomniejszych ustaw przepchniętych przez parlament pod koniec roku praktycznie zlikwidowały system kontroli i równowagi między trzema gałęziami władzy, zwiększając uprawnienia rządu i rządzącej partii (Fidesz)" - ocenia "FT" w artykule redakcyjnym. Dodatkowo zmiany w ordynacji wyborczej pozwolą temu ugrupowaniu pozostać u władzy przez długie lata - zauważa dziennik. Nowe ustawy "dają Fideszowi ogromną władzę nad mediami, sądami, bankiem centralnym oraz instytucjami nadzoru".
"Kulturkampf w Budapeszcie" - przeczytaj artykuł w serwisie Kiosk!
"FT" podkreśla, że wiele zmian przeforsowanych przez rząd premiera Viktora Orbana nie licuje z członkostwem Węgier w UE. "Bruksela i państwa członkowskie powinny przyłączyć się do ostrej krytyki Budapesztu" ze strony Waszyngtonu, a "Orbanowi muszą uświadomić, że jego działania torpedują starania Węgier o tak potrzebną pomoc finansową z UE i Międzynarodowego Funduszu Walutowego" - pisze dziennik.
Poczynania Węgier ujawniły zarazem rysę w unijnym prawie. "Od nowych członków Unii wymaga się, by spełniały standardy demokratyczne, jednak nie ma procedur na wypadek, gdy przestają ich przestrzegać" - zauważa "FT".
"Węgry stały się pierwszym państwem UE, które przeczy twierdzeniu, iż procesy demokratyczne są nieodwracalne. Biorąc pod uwagę obecne problemy gospodarcze Europy, może nie być ostatnim" - konkluduje "Financial Times".
>>>>
Oczywiscie atak przekupnych mediow na rzad Węgier to nie przypadek . Utrzymuja sie wszak z kasy za zamawiane reklamy bankow itp .
To jest jedna banda .
Zreszta atak jest dosc kuriozalny .
Z grupki czerwonych zrobili 100 tys. tlum . Dziurani glowny zbrodniarz i winny bankructwa wystepuje jako bojownik o wolnosc z tyranem Orbanem...
Podlosc przemienia sie w smiesznosc ale gdy chodzi o kase nie ma granic smiesznosci .
Bandyci wystraszyli sie ze Wegry stana sie niezalezne !
Nie mozna sie im dac . |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Wto 16:40, 03 Sty 2012 Temat postu: |
|
Rośnie koszt obsługi węgierskiego długu po zmianach ustawodawczych
Węgry sprzedały we wtorek bony skarbowe przy najwyższych od 2009 roku rentownościach, po tym jak węgierski rząd wprowadził szereg zmian legislacyjnych, modyfikujących między innymi zasady funkcjonowania banku centralnego. Inwestorzy obawiają się, że zmiany te zmniejszają szanse Węgier na otrzymanie międzynarodowej pomocy finansowej.
Węgry sprzedały bony o wartości 45 mld forintów (równowartość 190 mln dolarów). Średnia rentowność 3-miesięcznych węgierskich papierów wzrosła do 7,67 proc. i znalazła się na najwyższym poziomie od sierpnia 2009 roku. Na poprzedniej aukcji, która odbyła się tydzień wcześniej rentowność węgierskich 3-miesięcznych bonów wyniosła 7,43 proc. Węgierski parlament, w którym centroprawicowa partia Fidesz premiera Viktora Orbana dysponuje większością dwóch trzecich, przyjął w piątek krytykowaną za granicą ustawę o banku centralnym. Ustawa zwiększyła wpływ rządu na tę instytucję. Zignorowano krytykę ze strony Unii Europejskiej, Centralnego Banku Europejskiego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
Parlament węgierski wprowadził również ustawę o stabilizacji finansowej, obejmującą między innymi podwyżkę podatku VAT do 27 proc.
Zarówno plany reformy banku centralnego, jak i ustawa o stabilizacji finansowej spotkały się ze sprzeciwem Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Na znak protestu instytucje te przerwały rozmowy w sprawie udzielenia pomocy finansowej Węgrom, o którą Orban zwrócił się w listopadzie, by uspokoić rynki finansowe i obniżyć trudną do udźwignięcia dla budżetu rentowność węgierskich obligacji.
W grudniu agencja Standard & Poor's obniżyła rating węgierskich obligacji do poziomu śmieciowego, tłumacząc swoją decyzję "niską wiarygodnością" węgierskiego rządu oraz obawami o niezależność instytucji nadzorujących funkcjonowanie rynków finansowych na Węgrzech. Wcześniej do poziomu śmieciowego węgierski rating obniżyła agencja Moody's.
"Perspektywy węgierskich aktywów są zdecydowanie negatywne. Po tym jak parlament zaaprobował kontrowersyjną ustawę o banku centralnym oraz największych demonstracjach od 2010 roku w tym kraju, rentowności obligacji 10-letnich wzrosły powyżej 10 proc." - napisał Gyula Toth, analityk UniCredit. 100 tysięcy ludzi zebrało się w poniedziałek wieczorem w Budapeszcie na wiecu protestacyjnym przeciwko wprowadzonym przez węgierki rząd zmianom w konstytucji, które objęły między innymi modyfikację pracy parlamentu: parlamentarna większość będzie mogła decydować o zmianach porządku dnia oraz uchwalać ustawy w ciągu dwóch dni, a nawet jednego, bez prawdziwej debaty. W nowej ustawie zasadniczej zmieniono ponadto nazwę państwa z Republiki Węgierskiej na Węgry.
>>>>
No i co robi Orban ??? Po co sprzedawac banksterom bony po 10 % przeciez to zabije budzet ? Teraz jedynym wyjsciem jest skup przez bank centralny po 1 % . I po co absurdalny VAT po 27 %??? Teraz ratunek juz tylko w banku Centralnym . Na rynku globalnym to Wegry moga oglosic bankructwo jesli odsetki wynosza 10 % ... PO CO ??? |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Śro 20:05, 14 Gru 2011 Temat postu: |
|
Koreańczycy uczcili pamięć kobiet zmuszanych do prostytucji podczas japońskiej okupacji
Koreańczycy ustawili dziś pod ambasadą Japonii w Seulu naturalnych rozmiarów figurę dziewczyny, przypominającą ofiary japońskiej przemocy seksualnej i masowego, zorganizowanego stręczycielstwa w czasie II wojny światowej - poinformowała agencja AP.
Setki Południowych Koreańczyków otoczyły statuę ubranej w tradycyjny koreański strój dziewczyny, siedzącej na krześle ze smutnym wzrokiem utkwionym w ambasadę Japonii w Seulu. Figurę ustawiono pod placówką w czasie 1000. marszu kobiet zmuszanych przez Japończyków do pracy w domach publicznych w czasie drugiej wojny światowej. Wykorzystywane kobiety, które obecnie mają po 80-90 lat, w każdą środę od 1992 roku protestują, domagając się od Japonii przeprosin, rekompensat i ukarania winnych - poinformowała agencja Xinhua. W 1000. proteście wzięło udział pięć takich kobiet oraz ok. 500 sympatyków ruchu, wśród których byli również południowokoreańscy parlamentarzyści.
Ustawienie figury ma związek z planowaną na weekend wizytą prezydenta Korei Płd. Li Miung Baka w Tokio, gdzie podejmie go japoński premier Yoshihiko Noda.
Sekretarz generalny gabinetu Japonii Osamu Fujimura nazwał figurę "godną ubolewania". Zaznaczył jednak, że wizyta Li w Tokio odbędzie się zgodnie z planem, chociaż temat statui na pewno pojawi się w czasie jego rozmów z Nodą. We wtorek Chińczycy obchodzili 74. rocznicę masakry dokonanej przez japońskich okupantów na ludności Nankinu, ówczesnej stolicy Chin. W ciągu sześciu tygodni terroru, począwszy od 13. grudnia 1937 r., Japończycy zamordowali w tym mieście przynajmniej 300 tys. cywilów i rozbrojonych chińskich żołnierzy oraz zgwałcili ponad 20 tys. kobiet - przypomniała chińska telewizja państwowa.
>>>>>
Niestety to bylo bestialstwo ...
Ale postawili pomnik przed ambasada Japonii i reka wskazuje na nich ! Ale instalacja !
Przypomnijmy ze zbrodniarze wojenni z Japonii SA CZCZENI W SANKTURIUM NARODOWYM ! A wiec nie jest to jakies niepotrzebne rozdrapywanie ran . Brak w Japonii zrozumienia zla ! |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Nie 22:40, 11 Gru 2011 Temat postu: |
|
Śmierć nadejdzie z nieba - kupią nowe superrakiety?.
Korea Południowa chce w 2012 roku kupić 177 supernowoczesnych rakiet, które są w stanie zlikwidować ważne cele na Północy, wyrzutnie pocisków nuklearnych czy nawet... północnokoreańskiego lidera Kim Dzong Ila. Nowa broń ma być straszakiem na Phenian - informują źródła w Seulu.
Informację tę podała agencja AFP za dziennikiem "Korea Times", cytującym anonimowe źródło rządowe.
Zgromadzenie Narodowe (parlament) Korei Płd. planuje przeznaczyć 388 mld wonów (256 mln euro) na zakup manewrujących pocisków powietrze-ziemia JASSM o niskiej wykrywalności. Pociski produkowane są przez amerykańską firmę Lockheed Martin.
- JASSM o wiele łatwiej zintegrować z naszym lotnictwem wojskowym, Seul może być jednak zmuszony do wybrania innych pocisków, jeśli Kongres USA będzie w dalszym ciągu opóźniał autoryzację sprzedaży - powiedział informator cytowany przez "Korea Times". Decyzja w sprawie zakupu ma zapaść do września.
- Seul chce włączyć pociski JASSM do arsenału, aby służyły jako skuteczny straszak na Koreę Północną - ocenił. - Mogą zostać wystrzelone z Seulu i trafić w wybrany cel w Phenianie, np. w przywódcę (Korei Płn.) Kim Dzong Ila, gdy będzie odbierał paradę wojskową - dodał.
Jego zdaniem, jeśli nie wystąpią problemy z realizacją programu, pierwsza dostawa pocisków trafi do Korei Płd. pod koniec 2013 roku.
Plan modernizacji południowokoreańskich sił zbrojnych wpisuje się w zapowiedzianą w marcu zmianę nastawienia Południa na bardziej aktywne wobec rosnących zagrożeń z Północy - ocenia "Korea Times".
Obecnie pociskami JASSM dysponuje tylko Australia, a Finlandia i Indie prowadzą negocjacje z USA na temat ich zakupu.
>>>>>
No i brawo ! Zreszta tak zaawansowany technologicznie kraj jak Korea moze je sobie sam wyprodukowac . Wrog jest zwyrodnialy i bestialski ! |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pon 14:24, 22 Sie 2011 Temat postu: |
|
Ultimatum Korei Płn. zaogniło relacje z Południem
Władze Korei Płn. oświadczyły, że całkowicie przejmują kurort w Górach Diamentowych, użytkowany dotychczas wspólnie z Koreą Płd. - poinformowała północnokoreańska agencja KCNA. Południowym Koreańczykom nakazano opuścić kurort w ciągu 72 godz.
- Nie możemy zaakceptować tego ultimatum i obarczymy Koreę (Północną) odpowiedzialnością za wszelkie konsekwencje, jakie mogą nastąpić - oświadczyło południowokoreańskie ministerstwo ds. zjednoczenia.
- Uważamy, że Południe całkowicie zrzekło się wszystkich praw oraz majątku, należącego do południowokoreańskich firm i od tego czasu jesteśmy w ich legalnym posiadaniu - wyjaśniła decyzję rządu KCNA.
Phenian zagroził sprzedażą zajętych aktywów, których wartość szacuje się na 370 mln dolarów. Południowi Koreańczycy musieli pozostawić na miejscu całość należącego do nich wyposażenia kurortu.
Według oficjalnych danych przebywa tam nadal 14 obywateli Korei Płd. - przede wszystkim pracowników obsługi kurortu.
Status kurortu w Górach Diamentowych (Kumgang), przez które przebiega rozdzielająca Półwysep Koreański linia demarkacyjna, pozostawał niepewny od wielu miesięcy w następstwie incydentu, do którego doszło w 2008 roku. Północnokoreański żołnierz zastrzelił wówczas turystę z Południa, który przypadkowo wszedł na zakazany teren wojskowy, a w odpowiedzi Seul zawiesił swą działalność w kurorcie.
Incydent symbolicznie zakończył południowokoreańską "słoneczną politykę" zbliżenia z Phenianem i zbiegł się w czasie z wyborem konserwatywnego prezydenta Li Miung Baka, który zapowiedział wstrzymanie pomocy dla Północy dopóki nie zaprzestanie ona forsowania zbrojeń nuklearnych.
Kurort w Górach Diamentowych został wybudowany w 1998 roku przez koncern Hyundai na fali ocieplenia wzajemnych stosunków. Cieszył się on dużą popularnością - rocznie odwiedzało go nawet 300 tys. turystów z Południa. Zapewnił on także północnokoreańskiej gospodarce przychody rzędu dziesiątek milionów dolarów.
Phenian zapowiedział, że chce zaadaptować przejęty kompleks do potrzeb turystów spoza Półwyspu, głównie z Chin.
?????
Jak mozna bylo z nimi robic wspolne kurorty ! SKANDAL ! Ci wczasuja atam ludzie umieraja z glodu ! ZADNYCH KURORTOW ZADNYCH TURYSTOW ZADNYCH STOSUNKOW ! Koniec ich ma byc taki jak w Libii!!! |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Śro 12:40, 17 Sie 2011 Temat postu: |
|
Korea pracuje nad superszybkim pociskiem
W Korei Płd. trwają prace nad ponaddźwiękowym pociskiem dla krążownika rakietowego - poinformowała dziś prasa w Seulu, kilka dni po tym, jak w morze wypłynął pierwszy chiński lotniskowiec, co wzbudziło falę zaniepokojenia w regionie. Budowa nowych rakiet zostanie zakończona w ciągu trzech-czterech lat - podała gazeta "Dzoson Ilbo", powołując się na anonimowe źródło rządowe.
Jak sprecyzował dziennik, "badania nad rozwojem ponaddźwiękowych pocisków przeciwokrętowych trwają od lat w agencji rozwoju obrony". "Pociski te mają za zadanie obronę kraju przed zagrożeniem z morza ze strony innych państw regionu, jak Korea Północna" - dodało to źródło.
Pocisk południowokoreański inspirowany jest rosyjskim przeciwokrętowym odrzutowym ponaddźwiękowym pociskiem manewrującym Jachont. Ma lecieć nisko nad wodą z maksymalną prędkością 2,5-krotnie większą niż dźwięk i mieć zasięg 300 km - pisze "Dzoson Ilbo".
W ubiegłym tygodniu pierwszy chiński lotniskowiec wypłynął w próbny rejs. Okręt nazwany "Shi Lang" to była radziecka jednostka "Wariag", która po rozpadzie ZSRR nigdy nie została ukończona. Pod koniec lat 90. XX wieku Chiny kupiły go od Ukrainy. Władze w Pekinie zapewniają, że po modernizacji ma on służyć do celów szkoleniowych. "Shi Lang" ma około 300 metrów długości i 73 metry szerokości. Napędzają go silniki konwencjonalne.
Według niepotwierdzonych informacji, Chińczycy budują w stoczni w Szanghaju swój własny lotniskowiec, a może nawet dwa. Zdaniem obserwatorów, Chinom zależy na posiadaniu lotniskowców, by zyskać przewagę na morzu wobec licznych sporów terytorialnych z sąsiadami. W ostatnich miesiącach ponownie rozgorzał chińsko-wietnamski spór o archipelagi małych wysp, Paracelskich i Spratlay. Pod dnem morskim wokół tych niewielkich skrawków lądu i raf kryją się duże złoża ropy naftowej i gazu.
USA wyraziły zaniepokojenie z powodu budowy przez Chiny lotniskowca i wezwały je do większej przejrzystości w sprawach sił zbrojnych i "wyjaśnienia potrzeby posiadania takiego sprzętu".
>>>>
Brawo ! To cieszy ! W tak bandyckim otoczeniu Korea Pld mui byc silna ! |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Śro 17:01, 10 Sie 2011 Temat postu: |
|
Korea Północna ponownie otworzyła ogień w kierunku sąsiada
Artyleria Korei Północnej po raz kolejny dziś strzelała w kierunku granicy morskiej z Koreą Południową - poinformowała południowokoreańska agencja prasowa Yonhap, powołując się na źródła wojskowe w Seulu. Według przedstawiciela armii Korei Południowej, siły północnokoreańskie strzelały z własnego wybrzeża w kierunku granicy morskiej z Koreą Południową, o godz. 19.46 czasu lokalnego (12.46 czasu polskiego), na co siły południowokoreańskie odpowiedziały ogniem.
Do poprzedniego ostrzału doszło dziś około godz. 14 czasu miejscowego (7 czasu polskiego). Korea Płn. wystrzeliła pociski artyleryjskie w kierunku południowokoreańskiej wyspy Yeonpyeong na Morzu Żółtym, na której w listopadzie 2010 roku w podobnym incydencie zginęły cztery osoby.
Również na wcześniejszy dzisiejszy ostrzał siły Korei Płd. odpowiedziały ogniem.
Wcześniej podawano, że prawdopodobnie wojska północnokoreańskie przeprowadzały ćwiczenia artyleryjskie w pobliżu spornego odcinka granicy na Morzu Żółtym.
Do incydentów doszło w pobliżu odcinka granicy morskiej, na którym w ciągu ostatnich dziesięciu lat doszło do kilku potyczek, w tym dwóch w ubiegłym roku, kiedy zginęło 50 obywateli Korei Płd.
Napięcie na Półwyspie Koreański spadło nieco w tym roku, ponieważ Korea Płn. ponownie zaczęła wzywać do dialogu, w tym do wznowienia rozmów sześciostronnych dotyczących jej programu atomowego.
>>>>>>>
A nie dalo by rady rozbic tej ich ,,artylerii'' pojedynkiem ogniowym ? Terroryzm jest NIEDOPUSZCZALNY I DOS TEGO ! |
|
 |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Śro 11:40, 10 Sie 2011 Temat postu: |
|
No i znowu bestialski atak a ludzie wymieraja z glodu !
Korea Płn. ostrzelała okolice południowokoreańskiej wyspy
Korea Płn. wystrzeliła pociski artyleryjskie w kierunku południowokoreańskiej wyspy Yeonpyeong, na której w listopadzie 2010 r. w podobnym incydencie zginęły cztery osoby - podały media i rząd. Korea Płd. odpowiedziała ogniem.
Południowokoreańska agencja Yonhap poinformowała, że Korea Płd. odpowiedziała ogniem.
Przedstawiciel ministerstwa obrony w Seulu podał, że pociski wystrzelone przez Północ spadły do wody w pobliżu Yeonpyeong, jednak nie jest jasne, czy było to na wodach terytorialnych Korei Płd.
- Słyszano trzy strzały. Jeden z pocisków spadł w pobliżu północnej granicy - powiedział przedstawiciel wojsk Południa cytowany przez Yonhap.
Do ostrzału doszło około godz. 14 czasu miejscowego (7 czasu polskiego). Korea Płd. odpowiedziała również trzema salwami artyleryjskimi. Południowokoreańskie łodzie zostały wezwane do portów, a mieszkańcy Yeonpyeong zostali ewakuowani do schronów.
Do zdarzenia doszło w pobliżu odcinka granicy pomiędzy obiema Koreami, na którym w ciągu ostatnich dziesięciu lat doszło do kilku potyczek, w tym dwóch incydentów w ubiegłym roku, w których zginęło 50 obywateli Korei Płd. - zatopienia korwety Cheonan w rezultacie ataku torpedowego oraz ostrzelania Yeonpyeong przez artylerię. Było to pierwsze ostrzelanie strefy cywilnej od wojny koreańskiej z lat 1950-53, co doprowadziło do bezprecedensowego wzrostu napięcia na Półwyspie Koreańskim.
Napięcie na Półwyspie Koreański spadło nieco w tym roku, ponieważ Phenian ponownie zaczął wzywać do dialogu, w tym do wznowienia rozmów sześciostronnych dotyczących jego programu atomowego.
>>>>>
No to widac jak spadlo po dzisiejszym ostrzale ! CO ZA DEBIL Z NIMI ROZMAWIA !! Do tych bestii trzeba strzelac ! Ile mozna powtarzac ! Nie bedzie spokoju poki to plugastwo nie zostanie rozwalone... Komunizm musi zniknac calkowicie z powierzchni ziemi ! |
|
 |