BRMTvonUngern |
Wysłany: Pią 18:56, 12 Kwi 2013 Temat postu: |
|
Ewa Wesołowska | Onet
Niewolnicy XXI wieku, czyli młodzi na rynku pracy
Socjologowie nazywają ich generacją prekariatu (prekariusz - osoba pracująca na podstawie elastycznych form zatrudnienia). To 20-, 30-latkowie - najbardziej wykorzystywana grupa na współczesnym rynku pracy. Coraz trudniej znaleźć im stabilny etat, za to coraz częściej żyją z zasiłków, pracują na czarno, na umowach śmieciowych albo przesiadują na bezpłatnych stażach.
Co gorsza, wielu z nich nie liczy już na poprawę sytuacji. Przyzwyczaili się, że są pracownikami drugiej, a nawet trzeciej kategorii, powoli rezygnują z ambitnych planów zawodowych. Tak jak Mateusz z Łodzi, który trzy lata temu skończył studnia prawnicze, ale do tej pory bezskutecznie stara się o pracę w kancelarii adwokackiej. - Podczas aplikacji tyrałem po kilkanaście godzin za darmo, licząc na to, że jak zdam końcowy egzamin, to dostanę etat za godziwe pieniądze - mówi. Przeliczył się, bo w kancelariach, do których składał CV, było po kilkunastu kandydatów na jedno miejsce. - Po kilku miesiącach zszedłem z oczekiwaniami do 2,5 tys. zł, ale przegrałem z dziewczyną, gotową pracować za 1000 zł bez etatu - dodaje.
Wieczni stażyści
Rośnie również liczba młodych godzących się na bezpłatne staże. Ofert jest sporo, bo pracodawcy chętnie korzystają z nieźle wykształconej darmowej siły roboczej. W wielu renomowanych firmach pracują tysiące młodych najemników. Nie tylko parzą kawę, ale wykonują odpowiedzialną pracę, za która w normalnej sytuacji na rynku pracodawca musiałby im płacić. Robią reaserch, wprowadzają dane do systemu, dzwonią po kontrahentach aktualizując ofertę pracodawcy, porządkują internetowe bazy.
Monika, absolwentka politologii, w jednej z dużych firm handlowych codziennie wklepuje dane z faktur do komputera i wykonuje po kilkanaście telefonów. Za to Patryk (rok po marketingu) od trzech miesięcy na stażu w spółce energetycznej aktualizuje firmową stronę internetową i moderuje pracowniczego bloga. Oboje nie dostają za to ani grosza. Mają nadzieję, że jak się wykażą, to pracodawca zaproponuje im pieniądze. Na etat żadne z nich nie liczy.
Pracodawcy bez skrupułów
Pracodawcy chętnie wykorzystują tę sytuację. W serwisie internetowym GoWork aktualnych jest około 940 ogłoszeń dla stażystów i praktykantów. Ofertodawcy kuszą pracą w młodym, zgranym zespole, wsparciem opiekuna praktyk, a dla najlepszych mają szkolenia. O wynagrodzeniu za obowiązki administracyjne i dyspozycyjność w wymiarze przynajmniej 30 godzin tygodniowo z reguły nie mówią. W portalu Pracuj.pl, tylko co piąte ogłoszenie zawiera informacje o odpłatności za staż, ale żadne nie precyzuje, w jakiej wysokości.
- Kilka lat temu było więcej pracodawców, którzy płacili młodym pracownikom za staże - mówi Artur Ragan z agencji pracy tymczasowej Work Express. - Nawet w złym tonie było zatrudnianie za darmo. Teraz nie mają skrupułów. Widzą, że bardzo dużo młodych ludzi jest skłonnych w zamian za doświadczenie w CV pracować za darmo albo za symboliczne pieniądze, więc z tego korzystają. Dla nich to czysty zysk, bo oszczędzają na kosztach.
Pracodawcy mogą przebierać w aplikujących, wiec stawiają coraz większe wymagania. Rekrutacje stażystów coraz częściej składają się z kilku etapów, kandydaci są tak samo prześwietlani jak aplikujący na stanowiska etatowe. Muszą znać co najmniej dwa języki, mile widziana jest dobra prezencja i oczywiście dyspozycyjność.
- Nikt nie wie, ilu młodych pracuje na bezpłatnych stażach, ale gdyby zarejestrowali się oni w urzędach pracy, bezrobocie wśród młodych na pewno byłoby wyższe - mówi Mateusz Walewski ekspert PwC.
Za to wiadomo ilu zarejestrowało się w urzędach pracy. Ze statystyk GUS wynika, że pod koniec lutego wśród 2,3 mln zarejestrowanych bezrobotnych aż 450 tys. nie miało ukończonego 25. roku życia. W porównaniu z rokiem ubiegłym jest ich o 1,6 proc. więcej.
Znikające ambicje
O szczęściu mogą mówić ci, którzy załapali się np. do pracy w tzw. centrach usług wspólnych. Brzmi dobrze, ale zwykle oznacza pracę na słuchawce w call centre, niskie zarobki, stres, brak szans na awans.
Tak właśnie pracuje 25-letnia Anna, absolwentka anglistyki. Dziewczyna zna biegle angielski, nieźle rosyjski i hiszpański. Od kilku miesięcy pracuje w jednym z warszawskich call center za 3 tys. zł brutto. Cieszy się z tych pieniędzy i rocznej umowy o pracę, ale po ośmiu godzinach rozmowy przez telefon czuje się kompletnie zmęczona. Z reguły zjada coś, siada przed telewizorem i idzie spać. - Nie wiem po co mi ten dyplom i lata wkuwania słówek - mówi.
Podobnie myśli Alicja, która trzy lata temu skończyła stosunki międzynarodowe. Była na stażu w Brukseli, chciała robić doktorat, karierę w Parlamencie Europejskim. Teraz rzuciła w kąt książki. Pracuje na umowę śmieciową w administracji dużego poznańskiego osiedla za 2,5 tys. zł - Przynajmniej mam na ciuchy i kosmetyki - mówi. Dziś nie ma żadnych oczekiwań, planów życiowych. Mówi, że przestaje marzyć.
Z raportów Instytutu Spraw Publicznych, a także wyliczeń NSZZ "Solidarność" wynika, że 65-70 proc. osób do 30. roku życia pracuje na umowach śmieciowych. Nie płacą składek, nie mają płatnych urlopów i zwolnień, nie odkładają na emeryturę. Większość z nich ma nikłe szanse na zaciągnięcie kredytu na mieszkanie. Mieszkają więc z rodzicami - w Polsce odsetek ten wynosi 44 proc. wśród mężczyzn i jest większy nawet niż w Hiszpanii czy we Włoszech.
Niepełnowartościowi
W opracowaniach Eurostatu tacy pełnoletni pracujący bez etatów , w niepełnym wymiarze godzin określani są jako "underemployed" . Z danych za III kw. 2012 r. wynika, że stanowią oni 3,7 proc. wszystkich pełnoletnich pracowników. W ciągu roku przybyło ich w Unii 0,2 pkt proc. Blisko co trzecia z tych osób ma wyższe wykształcenie.
Jednego młodym odmówić nie można - przedsiębiorczości. Jedną trzecią firm, które powstały w 2011 r., założyły osoby przed 30. rokiem życia. Z badań Centrum Przedsiębiorczości ULM Monachium oraz GfK Polonia wynika, że 22 proc. z nich zrobiło to ze strachu przed bezrobociem.
- Wielu świetnie wykształconych ludzi nie ma dziś szans na etat i przyzwoite pieniądze, więc zakłada firmy - mówi Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, ekspert z PKPP Lewiatan. Ze statystyk GUS wynika, że młodzi najchętniej zakładają e-biznesy (85 proc. firm z tej branży rejestrują osoby do 35. roku życia). Nie stronią też od finansów i ubezpieczeń (44 proc.) i edukacji (37 proc.). Wielu zakłada też małe knajpki, sklepiki z szytymi przez siebie ciuchami. Inni chałupniczo zajmują się renowacją starych mebli, handlem używanymi rzeczami. Byle przetrwać.
>>>>
To sa rozkosze schlodzenia . |
|