Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pią 15:26, 03 Mar 2017 Temat postu: |
|
Byli oficerowie CBA skazani za ujawnienie mediom tajemnic Biura. Dali dziennikarzom zdjęcie "agenta Tomka"
oprac.Adam Przegaliński
3 marca 2017, 13:45
Dwaj b. funkcjonariusze CBA zostali skazani na 2 lata więzienia w zawieszeniu i grzywnę za ujawnienie w 2012 r. "Gazecie Wyborczej" informacji niejawnych Biura, w tym zdjęcia agenta Tomasza Kaczmarka nad walizką pieniędzy. Trzeciego b. funkcjonariusza uniewinniono.
Taki nieprawomocny wyrok wydał w czwartek Sąd Okręgowy w Warszawie.
Robert J., Czesław B. i Adam K. zostali oskarżeni o to, że w 2012 r. ujawnili "nieuprawnionym osobom", czyli dziennikarzom, "tajne" i "ściśle tajne" informacje dotyczące m.in. czynności operacyjno-rozpoznawczych CBA i udostępnili fotografie funkcjonariuszy Biura w ich trakcie.
Zdjęcia "agenta Tomka" nad walizką z pieniędzmi
Robert J. i Czesław B. oskarżeni zostali także o niedopełnienie obowiązków służbowych przez to, że przez kilka lat przechowywali treści niejawne na niecertyfikowanych nośnikach. W 2012 r. "Gazeta Wyborcza" i Gazeta.pl pisały o możliwym podszywaniu się agentów CBA pod dziennikarzy; ujawniły też zdjęcie "agenta Tomka" nad walizką pieniędzy użytych do jednej z operacji specjalnych Biura.
Jak podała sędzia Ewa Leszczyńska-Furtak, rzeczniczka SO ds. karnych, Robert J. i Czesław B. zostali uznani za winnych tego, że działając wspólnie ujawnili wbrew przepisom dziennikarzom "GW" i Gazety.pl informacje niejawne dotyczące m.in. czynności operacyjno-rozpoznawczych CBA, wytwarzania i posługiwania się tzw. dokumentami legalizacyjnymi i udostępnili fotografie obrazujące funkcjonariuszy CBA w trakcie czynności operacyjno-rozpoznawczych.
Uznano ich też za winnych działania na szkodę służby specjalnej w ten sposób, że przechowywali - także po zakończeniu służby w CBA - "ściśle tajne" informacje na nieposiadających wymaganego certyfikatu bezpieczeństwa prywatnych nośnikach danych, choć wiedzieli, że dane mogące zidentyfikować funkcjonariuszy uprawnionych do czynności operacyjno-rozpoznawczych są chronione bez względu na upływ czasu.
Sąd orzekł wobec Roberta J. karę łączną 2 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na 5 lat, 5 tys. zł grzywny oraz środek karny w postaci zakazu wykonywania zawodu funkcjonariusza ochrony bezpieczeństwa publicznego na 2 lata. Czesława B. skazano na karę łączną 2 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na 5 lat, 6 tys. zł grzywny oraz orzeczono 2 lata zakazu wykonywania funkcjonariusza ochrony bezpieczeństwa publicznego. Oskarżonego Adama K. sąd uniewinnił od podobnych zarzutów.
Rzeczniczka SO nie podała uzasadnienia wyroku. Proces ten toczył się od kwietnia 2015 r. z wyłączeniem jawności. Akt oskarżenia skierowała Prokuratura Okręgowa w Lublinie.
PAP
...
Sad sie kompromituje Jam jes Błąd pajacowal przed komorka a ci scisle tajne dokumenty |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Wto 1:52, 04 Paź 2016 Temat postu: |
|
Umorzono śledztwo ws. działań "agenta Tomka"
20 minut temu
Z braku znamion przestępstwa umorzono śledztwo przeciw byłemu agentowi CBA i byłemu posłowi PiS Tomaszowi Kaczmarkowi o przekroczenie uprawnień podczas czynności operacyjnych CBA ws. willi w Kazimierzu Dolnym i nakłanianie prezesa Wydawnictw Naukowo-Technicznych do przyjęcia łapówki. Decyzja jest nieprawomocna. Może się od niej odwołać kilka osób pokrzywdzonych.
Poseł PiS Tomasz Kaczmarek
/Leszek Szymański /PAP
O decyzji, podjętej 30 września przez Prokuraturę Okręgową Warszawa-Praga, poinformował jej rzecznik prok. Łukasz Łapczyński. Powiedział, że po ponownej analizie sprawy i wykonaniu czynności zleconych przez sąd - który w kwietniu br. zwrócił prokuraturze jej akt oskarżenia wobec Kaczmarka - prokurator uznał, że jego działania "nie noszą znamion czynu zabronionego". Prok. Łapczyński nie ujawnił szczegółów, powołując się na niejawny charakter sprawy.
W kwietniu br. Sąd Okręgowy w Warszawie zwrócił sprawę Kaczmarka i drugiego agenta CBA prokuraturze. Sąd uznał, że materiał dowodowy jest chaotyczny i niekompletny, a część protokołów nieczytelna. Sąd nakazał też prokuraturze ocenę nagrań ze sprawy i dokonanie identyfikacji nagranych głosów. Stanowisko prokuratury jest zbieżne z ówczesnym stanowiskiem sądu - dodał Łapczyński.
W grudniu 2014 r. Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga wysłała sądowi akt oskarżenia wobec Kaczmarka i drugiego agenta Mirosława G. Jak podawała ówczesna rzeczniczka prokuratury Renata Mazur, zarzucono im przekroczenie uprawnień przy wykonywaniu czynności służbowych (grozi za to do 3 lat więzienia) w ramach operacji prowadzonej w 2009 r. przez CBA oraz nakłanianie prezesa WNT Bogusława Seredyńskiego do przyjęcia korzyści majątkowej (kara do 8 lat więzienia). Tomasza K. oskarżono dodatkowo o przekroczenie uprawnień przy realizowaniu w 2009 r. czynności służbowych związanych z zakupem kontrolowanym nieruchomości w Kazimierzu Dolnym - mówiła Mazur. Uzasadnienie aktu oskarżenia utajniono z uwagi na informacje niejawne.
Sam Kaczmarek nie przyznawał się do zarzutów, które jego zdaniem miały "tło polityczne". Mówił wtedy, że "ze spokojem czeka na proces, bo wskaże na nim szereg argumentów, które obalą argumenty prokuratury". Jego zdaniem całość dokumentacji sprawy willi w Kazimierzu powinna być ujawniona, tak by "każdy mógł sobie wyrobić opinię". Według niego nagrane słowa Jolanty Kwaśniewskiej nie pozostawiają wątpliwości co do charakteru sprawy.
Kaczmarek usłyszał zarzuty w maju 2014 r. W lutym 2014 r. sam zrzekł się immunitetu w sprawie zarzutów, jakie prokuratura chciała stawiać jemu i b. szefowi CBA Mariuszowi Kamińskiemu (dziś - koordynatorowi służb specjalnych). W czerwcu 2014 r. Sejm nie zgodził się na uchylenie immunitetu Kamińskiego; przeciw wnioskowi prokuratury oprócz PiS głosowało m.in. siedmiu posłów PO, a 16 wstrzymało się od głosu.
Śledztwo wobec Kamińskiego ta sama prokuratura umorzyła w końcu sierpnia br. - także z braku znamion przestępstwa. Pokrzywdzeni mogą i tu się odwołać.
Jak mówiła Mazur, w trwającym od 2010 r. śledztwie ustalono, iż we wnioskach do sądu i Prokuratora Generalnego o zgodę na działania operacyjne CBA z lat 2007-2009 zamieszczano "nierzetelne informacje". Mazur mówiła, że zarzuty wobec Kamińskiego dotyczą "doprowadzenia do wdrożenia kontroli operacyjnych bez podstawy faktycznej i prawnej" oraz "doprowadzenia bez podstawy faktycznej i prawnej do zakupu kontrolowanego nieruchomości w Kazimierzu". Te działania godziły nie tylko w interes publiczny, ale także w interes prywatny osób, wobec których te operacje były skierowane - dodała. Działaliśmy legalnie, kierowaliśmy się interesem publicznym - twierdzili wtedy Kamiński i Kaczmarek.
Według "Gazety Wyborczej" Kamiński mimo "braku prawnych i faktycznych podstaw" miał zlecać agentom inwigilację otoczenia Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich i być może także ich samych. Zdaniem "GW" Kamiński miał wprowadzać w błąd sądy i prokuratora generalnego, informując, że pieniądze na dom w Kazimierzu Kwaśniewscy uzyskali z przestępstwa - a nie miał dowodów ani na to, ani na to, że dom do nich należy. CBA miało się opierać na słowach Józefa Oleksego o plotkach nt. "lewej" willi Kwaśniewskich, nagranych podczas jego rozmowy z Aleksandrem Gudzowatym.
Zdaniem "GW" Kamiński miał zacząć tajną operację, choć nie miał "wiarygodnych informacji o przestępstwie", a "kontrolowany zakup" willi przez agentów CBA przeprowadził, nie mając do tego podstaw, bo dom nie pochodził z przestępstwa. Zakup kontrolowany może dotyczyć tylko np. narkotyków, broni, fałszywych pieniędzy czy kradzionych rzeczy. Tymczasem agent Tomek kupił legalnie willę za pośrednictwem notariusza, licząc, że pieniądze za nią trafią do Jolanty Kwaśniewskiej. Tak się nie stało - napisała "GW".
W 2010 r. szef CBA Paweł Wojtunik złożył doniesienie o podejrzeniu nadużycia władzy i nielegalności działań operacyjnych CBA w związku z zakupem willi w Kazimierzu w 2009 r. Jak pisała "GW", CBA kupiło dom w Kazimierzu. Celem CBA było udowodnienie, że Kwaśniewscy kupili dom na podstawioną osobę. Agent "Tomek" za nieruchomość wartą 1,6 mln zł miał oferować dwa razy więcej, licząc, że pieniądze trafią do Kwaśniewskich. Ale w lipcu 2009 r. akcja została przerwana, bo pośredniczący w transakcji Jan J. wyjął część należności (1,5 mln zł) z torby, w której był nadajnik mający namierzyć, gdzie pieniądze zostaną zawiezione.
Po publikacji Kamiński mówił, że część tych informacji jest "absolutnie nieprawdziwa".
W 2010 r. katowicka prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie legalności majątku Kwaśniewskich, bo dom w Kazimierzu nigdy nie był własnością byłego prezydenta i jego małżonki. PiS chciało powołania sejmowej komisji śledczej do zbadania sprawy majątku Kwaśniewskich.
Śledztwo praskiej prokuratury dotyczyło też działań CBA z 2009 r. wobec Seredyńskiego. Mówił on, że odmówił przyjęcia pieniędzy od dwóch udających biznesmenów agentów CBA, w tym Kaczmarka. W końcu po upojeniu go alkoholem w jego mieszkaniu podrzucili mu - jak mówił - 10 tys. euro. Gdy zażądał od nich spisania umowy na taką - jak mu tłumaczyli - "pożyczkę", zgodzili się, ale - jak mówił - "zamiast nich przybyło do mnie CBA, by mnie zatrzymać".
W sierpniu br. Sąd Apelacyjny w Warszawie zwrócił sądowi I instancji sprawę zadośćuczynienia dla Seredyńskiego za niesłuszny areszt ws. rzekomej korupcji. Prawomocnie SA oddalił zaś jego żądanie odszkodowania. Seredyński żądał 1,5 mln zł zadośćuczynienia za doznaną krzywdę oraz 615 tys. zł odszkodowania za straty moralne i materialne. SA już po raz trzeci orzekał w tej sprawie. W 2013 r. uchylił pierwszy wyrok SO, przyznający mu 453 tys. zł, a w 2014 r. - wyrok przyznający mu 190 tys. złotych.
...
Trudno zeby agent 00000 Żenads Błąd poszedl siedziec jak szefa ,,wyczyscili" |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pon 17:55, 30 Mar 2015 Temat postu: |
|
Halina Olendzka zastąpi Tomasza Kaczmarka
Była posłanka i była Rzecznik Ubezpieczonych Halina Olendzka obejmie mandat po byłym pośle PiS, później niezrzeszonym Tomaszu Kaczmarku, który zrzekł się mandatu poselskiego.
Halina Olendzka potwierdzała dziś zamiar objęcia mandatu po Kaczmarku.
Pierwszy na liście do przyjęcia mandatu po Kaczmarku był wójt Rytwian Grzegorz Forkasiewicz, jednak odmówił on przyjęcia mandatu. Tak samo postąpili kolejni kandydaci na posłów, z największą liczbą głosów uzyskanych wyborach do Sejmu w 2011 r. na świętokrzyskiej liście PiS: wójt Piekoszowa Zbigniew Piątek i radny sejmiku wojewódzkiego, Bogdan Latosiński.
Jak przyznał prezes świętokrzyskiego PiS poseł Krzysztof Lipiec, odmówili oni przyjęcia mandatów, ponieważ nadal chcą pracować na rzecz lokalnych społeczności - w samorządach.
Olendzka była posłanką w latach 2005-2007 i 2010-2011 (ostatni mandat objęła po Bartłomieju Dorywalskim, wybranym jesienią 2010 r. na burmistrza Włoszczowy). Od kwietnia do listopada 2007 r. zajmowała stanowisko sekretarza stanu w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej. W latach 2007-2011 pełniła funkcję Rzecznika Ubezpieczonych. Jest prezesem kieleckiej fundacji Nadzieja Rodzinie i wiceprezesem stowarzyszania o tej samej nazwie. Organizacje działają m.in. na rzecz długotrwale bezrobotnych i niepełnosprawnych oraz dzieci i młodzieży.
Olendzka podkreśliła, że dobrze się czuje w pracy parlamentarnej i obejmując mandat chce wykorzystać doświadczenia z pracy w organizacjach społecznych.
- To co prawda krótki okres czasu (kadencja Sejmu kończy się jesienią - red.), ale to taki okres, w którym można składać interpelacje, poprawki do ustaw, które dyktuje życie. Osoby zasiadające w parlamencie, które na co dzień nie mają kontaktu z tego rodzaju problemami, tworzą to prawo, ale ono nie jest doskonałe. Doświadczenie jest tu niezmiernie przydatne. Z doświadczeniem w pracy u podstaw będzie mi zdecydowanie łatwiej pracować w parlamencie, bo wiem, co bym chciała zmienić, co by poprawiło sytuację obywateli w naszym regionie – powiedziała Olendzka.
Dodała, że Kielce nie mają obecnie swojego reprezentanta w Sejmie – świętokrzyscy posłowie pochodzą z różnych powiatów woj. świętokrzyskiego – więc jako poseł "przyda się" ludziom w stolicy regionu w różnych sprawach.
Kaczmarek zrezygnował z mandatu posła pod koniec lutego. Swoją decyzję motywował sprawami rodzinnymi. Jak powiedział wówczas, chce poświęcić czas swojej nowo narodzonej córce. Kontynuując w takiej sytuacji pracę poselską – tłumaczył - nie mógłby być w pełni uczciwy wobec swych wyborców.
Kaczmarek, w przeszłości policjant i funkcjonariusz Centralnego Biura Antykorupcyjnego, zdobył w 2011 r. mandat poselski z ostatniego miejsca listy PiS w okręgu kieleckim.
W grudniu 2013 r. został zawieszony w prawach członka klubu PiS po publikacji tygodnika "Wprost", który opisał związek parlamentarzysty z olsztyńską bizneswoman. Według tygodnika były "agent Tomek" miał grozić jej mężowi i straszyć go kolegami ze służb. Sam Kaczmarek mówił wówczas o "nagonce medialnej" oraz "zleceniu przeciwników politycznych, które miało go zdyskredytować w oczach opinii publicznej i zdyskredytować jego pozycję w klubie PiS".
Na początku 2014 r. Kaczmarek zrezygnował z członkostwa w klubie PiS i od tego momentu pozostawał posłem niezrzeszonym.
W 2010 r. Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga wszczęła śledztwo ws. ujawnienia tajemnicy, jej bezprawnego wykorzystania oraz rozpowszechniania wiadomości ze śledztw w książce-wywiadzie z Tomaszem Kaczmarkiem. Do tego śledztwa stopniowo włączano inne wątki działań CBA, m.in. zawiadomienie obecnego szefa CBA Pawła Wojtunika. Z mediów wiadomo, że chodzi o działania wokół Weroniki Marczuk, prywatyzacji Wydawnictw Naukowo-Technicznych i jej szefa Bogusława Seredyńskiego oraz willi w Kazimierzu Dolnym, co do której Biuro podejrzewało, że kupiło ją małżeństwo Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich, za nielegalny majątek.
W grudniu ub.r. Kaczmarek został oskarżony przez warszawską prokuraturę o przekroczenie uprawnień podczas czynności operacyjnych CBA ws. tej willi oraz o nakłanianie prezesa Zarządu Wydawnictw Naukowo-Technicznych do przyjęcia łapówki. Grozi mu do ośmiu lat więzienia.
>>>
Koniec kolejnej afery PiS . I Żejnadsa Błąda... |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pią 11:22, 20 Mar 2015 Temat postu: |
|
B. burmistrz Helu domaga się ponad 276 tys. zł od Skarbu Państwa
Ponad 276 tys. zł domaga się od Skarbu Państwa b. burmistrz Helu (Pomorskie) Mirosław Wądołowski, uniewinniony prawomocnie przez warszawski sąd od udziału w aferze korupcyjnej, w której oczyszczona z zarzutów została też b. posłanka PO Beata Sawicka.
Na żądaną kwotę składają się zadośćuczynienie za bezzasadny 63-dniowy areszt, rekompensata za utracone przez b. samorządowca wynagrodzenie przez jeden rok i trzy miesiące oraz zwrot kosztów za 53 dojazdy do sądu.
Sąd Okręgowy w Gdańsku zdecydował w czwartek, że sprawa części odszkodowania - obejmująca pokrycie utraconych przez Wądołowskiego pensji oraz kosztów transportu na rozprawy sądowe - będzie rozpatrywana w odrębnym postępowaniu cywilnym. Zajmie się tym Sąd Okręgowy w Poznaniu, który decydował kilka lat temu o aresztowaniu b. burmistrza Helu. Orzeczenie gdańskiego sądu nie jest prawomocne.
Jeśli postanowienie to uprawomocni się Sąd Okręgowy w Gdańsku będzie rozpatrywał już tylko wniosek Wądołowskiego o zadośćuczynienie w wysokości 100 tys. zł za niesłuszny areszt oraz zwrot pieniędzy za wynagrodzenie (ok. 11 tys. zł), którego mu nie wypłacono podczas ponad 2-miesięcznego pobytu w areszcie.
Pełnomocnik b. samorządowca Jacek Potulski powiedział dziennikarzom, że kwestia, czy złożone zostanie zażalenie na decyzję gdańskiego sądu wymaga jeszcze przemyślenia.
„Ta sprawa trwa już 7,5 roku. Chciałbym, żeby się już definitywnie zakończyła. Jestem już trochę tym zmęczony” – powiedział dziennikarzom Wądołowski. Przyznał, że nie ma dziś żalu do służb państwa.
„Codziennie w telewizji widzi się, co się dzieje: dziś skrzywdzić człowieka, to jak pstryknąć palcem. Ja nie mam czasu się już o to złościć: to już minęło. Do siebie mogę mieć żal, że się dałem namówić i pojechałem w tym dniu do Gdyni. Ale gdybym nie pojechał tam tego feralnego dnia, to pewnie niektórzy by przyjechali do Helu” - dodał b. burmistrz Helu.
Wądołowski przyznał, że w marcu rozpoczął własną działalność gospodarczą: planuje dostarczać w Helu i okolicy punktom gastronomicznym, pensjonatom i hotelom różne środki czystości, a w sezonie letnim chce otworzyć dwa punkty z lodami. Jesienią 2014 r. przegrał w wyborach na burmistrza Helu.
Centralne Biuro Antykorupcyjne zatrzymało Beatę Sawicką, ówczesną posłankę PO, w październiku 2007 r., gdy przyjmowała od udającego biznesmena agenta CBA ps. Tomek (Tomasz Kaczmarek, b. poseł PiS) 50 tys. zł.
Zatrzymano też Wądołowskiego, któremu zarzucono, że za łapówkę obiecał dokonać zmian w planie zagospodarowania przestrzennego Helu. Szczegóły nagłośnił ówczesny szef CBA Mariusz Kamiński tuż przed wyborami parlamentarnymi. Wywołało to wątpliwości PO i części mediów co do domniemanego politycznego tła operacji CBA wobec Sawickiej (usuniętej wtedy z PO).
W maju 2012 r. Sąd Okręgowy w Warszawie skazał Sawicką na trzy lata więzienia, a Wądołowskiego - na dwa lata więzienia w zawieszeniu. Oboje zaskarżyli te wyroki.
W kwietniu 2013 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie uniewinnił prawomocnie Sawicką i Wądołowskiego z zarzutów korupcji. W uzasadnieniu sąd wskazał m.in., że państwo prawa wyklucza testowanie uczciwości obywateli.
Kasację od tego wyroku wniosła prokuratura. W marcu 2014 r. Sąd Najwyższy odrzucił ją jednak, uznając, że tajne służby muszą działać w granicach prawa, aby ich materiały mogły być uznane przez sądy za dowody. Według SN, Centralne Biuro Antykorupcyjne naruszyło procedury w tej sprawie.
...
Poces trwa 7,5 roku. Horror . |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pon 22:15, 26 Sty 2015 Temat postu: |
|
"Super Express": Tomasz Kaczmarek odchodzi z polityki
Tomasz Kaczmarek na łamach "Super Expressu" wyznaje, że kończy z polityką i niedługo odda poselski mandat. Powodem takiej decyzji agenta Tomka jest jego córeczka Nina, która wkrótce ma się urodzić.
W życiu Tomasza Kaczmarka zaszło w ostatnim czasie sporo zmian. Na poczatku 2014 roku polityk wziął ślub ze swoją partnerką Katarzyną Sztylc. Teraz para oczekuje na dziecko.
- Żeby być w porządku wobec moich wyborców, rezygnuję z polityki, ponieważ teraz w całości chcę się poświęcić rodzinie, żonie Kasi i naszej trójce dzieci. Złożę w Sejmie mandat tuż po narodzinach Niny - wyznaje w rozmowie z Kamilem Szewczykiem były agent CBA.
Kłopoty agenta Tomka
W zeszłym roku Tomasz Kaczmarek został oskarżony o przekroczenie uprawnień podczas czynności operacyjnych CBA ws. "willi Kwaśniewskich" oraz o nakłanianie prezesa Zarządu Wydawnictw Naukowo-Technicznych do przyjęcia łapówki. Grozi mu do 8 lat więzienia.
O skierowaniu aktu oskarżenia przeciw Kaczmarkowi i drugiemu agentowi CBA Mirosławowi G. do Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia poinformowała w grudniu Prokuratura Okręgowa Warszawa Praga w Warszawie.
Jak podała rzeczniczka prokuratury Renata Mazur, obu oskarżonym prokurator zarzucił przekroczenie uprawnień przy wykonywaniu czynności służbowych (grozi za to do 3 lat więzienia) w ramach operacji prowadzonej w 2009 r. przez CBA oraz nakłanianie prezesa WNT Bogusława Seredyńskiego do przyjęcia korzyści majątkowej (kara do 8 lat więzienia). - Tomasza K. oskarżono dodatkowo o przekroczenie uprawnień przy realizowaniu w 2009 r. czynności służbowych związanych z zakupem kontrolowanym nieruchomości w Kazimierzu Dolnym - dodała Mazur.
Mazur dodała, że "do odrębnego postępowania wyłączono materiały przeciw Grzegorzowi P. i Tomaszowi K." (podejrzanym o przekroczenie uprawnień) oraz w sprawie ujawnienia osobom nieuprawnionym informacji niejawnych o klauzuli "tajne" i "ściśle tajne", dotyczących czynności operacyjno-rozpoznawczych CBA. Nie podała szczegółów.
Reakcja Kaczmarka
- Działania prokuratury wobec mnie są nacechowane politycznie - powiedział Kaczmarek. - Przed wyborami parlamentarnymi PO musi uzupełnić magazynki do walki z PiS - dodał. Na uwagę, że nie jest już posłem PiS, odparł, iż "całym sercem i mentalnie jest związany z tą partią".
Oświadczył też, że "ze spokojem czeka na proces, bo wskaże na nim szereg argumentów, które obalą argumenty prokuratury". Jego zdaniem całość dokumentacji sprawy willi w Kazimierzu powinna być ujawniona, tak by "każdy mógł sobie wyrobić opinię". - Czego boi się szef CBA Paweł Wojtunik i prokuratorzy prowadzący śledztwo? - spytał. Według niego nagrane słowa Jolanty Kwaśniewskiej nie pozostawiają wątpliwości co do charakteru sprawy. - Nie może być świętych krów - dodał.
Afera wokół "willi Kwaśniewskich"?
W 2010 r. szef CBA Paweł Wojtunik złożył doniesienie o podejrzeniu nadużycia władzy i nielegalności działań operacyjnych CBA w związku z zakupem willi w Kazimierzu w 2009 r. Jak pisała "GW", CBA kupiło dom w Kazimierzu. Celem CBA było udowodnienie, że Kwaśniewscy kupili dom na podstawioną osobę. Agent "Tomek" za nieruchomość wartą 1,6 mln zł miał oferować dwa razy więcej, licząc, że pieniądze trafią do Kwaśniewskich. Ale w lipcu 2009 r. akcja została przerwana, bo pośredniczący w transakcji Jan J. wyjął część należności (1,5 mln zł) z torby, w której był nadajnik mający namierzyć, gdzie pieniądze zostaną zawiezione. Po publikacji Kamiński mówił, że część tych informacji jest "absolutnie nieprawdziwa".
W 2010 r. katowicka prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie legalności majątku Kwaśniewskich, bo dom w Kazimierzu nigdy nie był własnością byłego prezydenta i jego małżonki.
...
A to jeszcze nie skonczyl ? |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Czw 1:25, 20 Mar 2014 Temat postu: |
|
Sąd Najwyższy utrzymał wyrok uniewinniający Sawicką i Wądołowskiego
Sąd Najwyższy utrzymał wyrok uniewinniający b. posłankę PO Beatę Sawicką i burmistrza Helu Mirosława Wądołowskiego w głośnej sprawie korupcyjnej.
Trzech sędziów SN oddaliło skargę kasacyjną prokuratury od prawomocnego wyroku uniewinniającego z 2013 r. Prokuratura chciała uchylenia tego wyroku i zwrotu sprawy do Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Obrona wnosiła o oddalenie skargi.
Prokuratura chciała uchylenia tego wyroku i zwrotu sprawy Sądowi Apelacyjnemu w Warszawie. Według Prokuratury Apelacyjnej w Poznaniu SA rażąco naruszył prawo, bezpodstawnie uznając, iż CBA zgromadziło całość materiałów sprzecznie z wymogami, oraz nie podając "przekonujących przesłanek" uniewinnienia podsądnych.
Jak mówiła w SN prok. Barbara Nowińska, SA miał obowiązek oceny całego materiału i wykazania, czemu niezasadny jest skazujący wyrok sądu I instancji z 2012 r. Według niej pisemne uzasadnienie SA nie spełnia tych wymogów, a oceny czynności operacyjno-rozpoznawczych CBA dokonał on "w oderwaniu od zebranych dowodów". Dodała, że SA pominął też niektóre niejawne akta sprawy.
Prokuratura kwestionuje też ustalenie SA by nie istniały przesłanki rozpoczęcia inwigilacji Sawickiej przez agenta CBA Tomasza Kaczmarka. - Funkcjonariusz miał prawo wykonywać te czynności” - podkreśliła prokurator. Dodała, że Sawicka „działała z własnej inicjatywy, a nie Kaczmarka.
Obrona wnosiła o oddalenie skargi. Adwokat Sawickiej Mikołaj Pietrzak mówił w SN, że wyrok SA nie ma wad, a CBA nie dochowało rzetelności. Według niego wyrok SA "powinien się ostać aby wzmocnić prawa jednostki wobec służb specjalnych". Zdaniem drugiego obrońcy mec. Jacka Dubois SA nie ocenił niektórych dowodów bo zebrano je nielegalnie. CBA nie miało prawa zaczynać inwigilacji Sawickiej – dodał.
Orzekający w sprawie sędziowie SA złożyli oświadczenia, iż zapoznali się ze wszystkimi niejawnymi aktami. Dodali, że na aktach nie było ich podpisów tylko z powodu przeoczenia. Kasacja stawia zarzut, że nie wszyscy się z nimi zapoznali, bo brak było ich podpisów w niektórych tomach. - To pracownicy kancelarii tajnej wskazują palcem, gdzie należy się podpisać; zdarza się, że nie pilnują by wpisać się w każdym tomie akt - mówił mec. Pietrzak. Inni obrońcy pytali, czemu prokuratura nie wierzy oświadczeniu trójki sędziów SA.
W 2007 r. CBA zatrzymało Sawicką, ówczesną posłankę PO, gdy przyjmowała 50 tys. zł od udającego biznesmena agenta CBA Tomasza Kaczmarka. Zatrzymano też Wądołowskiego, któremu zarzucono, że za wzięcie łapówki obiecał dokonać zmian w planie zagospodarowania przestrzennego Helu.
W maju 2012 r. warszawski sąd okręgowy skazał Sawicką na trzy lata więzienia, a Wądołowskiego – na dwa lata w zawieszeniu. SO uznał, że oskarżeni działali z chęci zysku, a agent CBA nie wpływał na Sawicką, aby przyjęła pieniądze. Zdaniem adwokatów operacja CBA była nielegalna.
W kwietniu 2013 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie uwzględnił apelację obrony i prawomocnie uniewinnił oboje. Według SA ustalenia SO były prawidłowe. Zarazem sędzia Paweł Rysiński dodał, że Sawicka poniosłaby odpowiedzialność karną, gdyby nie nielegalność działań CBA. Wyjaśnił, że doszło do rażących uchybień CBA w toku czynności operacyjnych, bo podjęto je nielegalnie, bo bez ustawowych przesłanek prawnych, a następnie wykonywano bez dochowania ustawowych reguł ich dopuszczalności.
...
Slusznie nie wyobrazam sobie zeby mogl byc inny wyrok . Sprawa tak smierdzaca bo ujawniona na 5 dni przed wyborami ! Funkcjonariusz prowokowal osobe z partii ktora miala objac wladze a po fakcie wyladowal w nagrode w partii na rzecz ktorej byla prowokacja ! Korupcja byla oczywista u prezesa PiS ktory nagrodzil za robote na rzecz partii . W USA to bylo sledztwo w sprawie CBA pewnie ... |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pią 0:50, 21 Lut 2014 Temat postu: |
|
Tomasz Kaczmarek wziął ślub z Katarzyną Sztylc
Poseł Tomasz Kaczmarek wziął ślub. Choć informacja o uroczystości była tajemnicą, dziennikowi "Super Express" udało się ustalić, że w miniony weekend w Urzędzie Stanu Cywilnego w Reszlu (woj. warmińsko-mazurskie) odbyła się skromna uroczystość z udziałem słynnego agenta.
Wybranką posła została bizneswoman Katarzyna Sztylc. To właśnie z jej byłym mężem Tomasz Kaczmarek miał burzliwą rozmowę, która kosztowała go członkostwo w PiS.
Para spotykała się ze sobą od dawna i jak donosi "SE", od pewnego czasu mówiło się o ich zaślubinach.
....
,,Panna" z odzysku ... Swiety Tomek gwiazda mediow o.Rydzyka ... Ktory to juz kolei ,,katolik" . |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Czw 17:59, 06 Lut 2014 Temat postu: |
|
Tomasz Kaczmarek zrzekł się immunitetu
Tomasz Kaczmarek, znany szerzej jako agent Tomek, zrzekł się immunitetu ws. zarzutów, jakie prokuratura chce postawić jemu i byłemu szefowi CBA Mariuszowi Kamińskiemu z PiS. O przebiegu posiedzenia poinformował wiceprzewodniczący komisji Jerzy Budnik (PO).
O uchylenie immunitetu Kamińskiemu i b. agentowi CBA - Kaczmarkowi - wnioskowała prokuratura, która chce postawić im zarzuty przekroczenia uprawnień podczas czynności operacyjnych CBA.
Na niejawnym posiedzeniu sejmowa komisja regulaminowa dyskutowała nad wnioskiem ws. uchylenia immunitetu Kamińskiemu. Jak powiedział wiceprzewodniczący komisji, decyzja ws. rekomendacji dla Sejmu: przyjęcia lub oddalenia wniosku o uchylenie immunitetu Kamińskiemu - zapadnie na jawnym posiedzeniu 19 lutego. Ostateczną decyzję w sprawie uchylenia immunitetu podejmują w głosowaniu wszyscy posłowie.
Budnik poinformował też, że Kaczmarek złożył oświadczenie, w którym zrzeka się immunitetu, dlatego komisja nie zajmowała się wnioskiem w jego sprawie.
Sam Kaczmarek nie chciał odpowiedzieć, dlaczego zdecydował się na zrzeczenie się immunitetu. - Zarzuty prokuratury są śmieszne, banalne i na wyraźne zamówienie polityczne, a przy tym łatwe do obalenia - powiedział.
Bez uchylenia immunitetu prokuratura nie może posłowi postawić zarzutu.
Prokuratura poinformowała w listopadzie, że w trwającym do 2010 r. śledztwie ustalono, iż we wnioskach do sądu i Prokuratora Generalnego o zgodę na działania operacyjne CBA z lat 2007-2009 zamieszczano "nierzetelne informacje". Podkreśliła, że w ówczesnym stanie prawnym ani sąd, ani Prokurator Generalny nie mieli wglądu w materiały operacyjne służb, a zgody wydawano na podstawie samego wniosku. W czerwcu 2011 r. weszła w życie zmiana prawa, zgodnie z którą służby mają obowiązek dołączania do takiego wniosku materiałów operacyjnych uzasadniających go.
Choć prokuratura nie ujawnia szczegółów wniosku, wiadomo, że chodzi m.in. o sprawy: Weroniki Marczuk i b. prezesa Wydawnictw Naukowo-Technicznych Bogusława Seredyńskiego, a także operacji w tzw. sprawie willi Kwaśniewskich.
Działaliśmy legalnie, kierowaliśmy się interesem publicznym - twierdzili w listopadzie Kamiński i Kaczmarek, odnosząc się do wniosku ws. uchylenia immunitetu; domagali się też odtajnienia akt śledztwa. B. szef CBA mówił, że razem z Kaczmarkiem liczył się z tym, że twarda walka z korupcją spowoduje odwet, zwłaszcza ze strony środowisk przestępczych. "Nie przypuszczaliśmy jednak, że takie konsekwencje będą nas spotykały ze strony organów państwa polskiego, odpowiedzialnych za zwalczanie przestępczości" - napisali posłowie w oświadczeniu przekazanym wtedy dziennikarzom. Jako "kłopotliwą sytuację" określili to, że nie znają dokładnej treści zarzutów.
Wnioski prokuratury o uchylenie immunitetu marszałek kieruje do komisji regulaminowej i spraw poselskich, która w swoim sprawozdaniu rekomenduje ich przyjęcie lub oddalenie.
Zgodnie z ustawą o wykonywaniu mandatu posła i senatora, Sejm lub Senat wyraża zgodę na pociągnięcie parlamentarzysty do odpowiedzialności karnej bezwzględną większością głosów ustawowej liczby posłów lub senatorów.
...
Upadek celebryty na miare PiS . I po co mu to bylo ? Myslal ze jest wielkim Bondem zostal wielkim błądem . Wielbłądem ... |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pon 19:04, 13 Sty 2014 Temat postu: |
|
Tomasz Kaczmarek w "Do Rzeczy": to zemsta na mnie
- To bezczelne i chamskie. Niegodne dziennikarza - powiedział w wywiadzie dla "Do Rzeczy" Tomasz Kaczmarek odnosząc się do słów Tomasza Terlikowskiego, który stwierdził, że wszyscy, którzy bronią "Agenta Tomka" powinni podzielić się z nim swoimi żonami. W zeszłym tygodniu poinformowaliśmy, że poseł Tomasz Kaczmarek zrezygnował z członkostwa w klubie PiS. Klub PiS przyjął rezygnację.
...
PiScelebryta . I po co ci bylo glupcze to wszystko ? Wykorzystali cie i wyrzucili na smieci . A co frondy.pl to tez schizofrenicy . ALBO POPIERACIE KATOLICYZM ALBO PIS ZDECYDUJCIE SIE ! Jesli ktos chce byc wiarygodnym katolikiem publicznie i rozmawiac o polityce musi ODCIAC SIE OD PIS !!! Tak jak wiarygodny socjalista musi potepic komunizm . Inaczej oszukuje swiadomie lub nie . |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Czw 20:09, 09 Sty 2014 Temat postu: |
|
Tomasz Kaczmarek: znam osoby ze środowisk przestępczych i mam wiedzę nt. patologii w PO
.... Sam jestes srodowisko przestepcze .
- Ze względu na wykonywane przeze mnie wcześniej zadania znam wiele osób wywodzących się ze środowisk przestępczych. Chciałbym o tym opowiedzieć opinii publicznej, ale po prostu nie mogę tego zrobić - mówił w programie "Dziś wieczorem" w TVP Info Tomasz Kaczmarek. Poseł i były agent CBA zrezygnował dzisiaj z członkostwa w klubie parlamentarnym PiS. Kaczmarek podkreślił również, że trwająca - jego zdaniem - nagonka to efekt m.in. "ogromnej wiedzy" jaką posiada na temat Platformy Obywatelskiej.
Klub Prawa i Sprawiedliwości zebrał się w sejmie, żeby zdecydować o przyszłości Kaczmarka. Podczas posiedzenia poseł poinformował posłów o tym, że składa rezygnację. Przyjął ją szef klubu Mariusz Błaszczak.
- Postanowiłem odejść sam i ułatwić pracę kolegom. Wartości i idee jakie prezentuje PiS są i będą mi zawsze bardzo bliskie. Czasami w polityce takie rzeczy się zdarzają. Uważam, że tylko premier Jarosław Kaczyński jest w stanie skutecznie przeprowadzić skuteczne reformy, dobre dla wszystkich Polaków - mówił Kaczmarek.
"Ta nagonka, zrobiono na zamówienie, mnie nie złamie"
Kaczmarek podkreślał również: jestem przekonany, że trwa nagonka na moją osobę. - Przez moją działalność parlamentarną. Naraziłem się wielu środowiskom. Jestem posłem, który ma ogromną wiedzę na temat patologii w PO, czy PSL. Podnosiłem to w swoich wystąpieniach. Nagonka ta zrobiona na zamówienie, na moją osobę, ona w żaden sposób mnie nie złamie. Nadal będę piętnował wszystkie patologie. Będę przyglądał się temu, co dzieje się w służbach specjalnych. Nie złamię się przed tymi, którzy rozkradają naszą Ojczyznę - mówił.
...
Upadl kolejny pornogrubas ktorego cialo znalismy dokladniej niz rozum . Ulubieniec mediow torunskich jak przystalo na pornogwiazdora .
Kaczym go wykorzystal i wyrzucil jak ... zuzyta prezerwatywe bo w tym biznesie to porownanie jest adekwatne . Bajka sie skonczyla . Kaczmarek byl cenny bo byl glupszy od prezesa a to ewewnement . Trudno takich znalezc ... |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pon 14:44, 23 Wrz 2013 Temat postu: |
|
Jacek Gądek | Onet
Ilona Klejnowska ruszyła z blogiem o modzie
Ilona Klejnowska, znana również jako "aniołek Kaczyńskiego" bądź "Mata Hari" PiS, ruszyła z blogiem o kulturze i modzie. Czy nie obawia się, że zostanie okrzyknięta "prawicową Kasią Tusk"? - Zupełnie się tego nie boję. Czy kobieta prawicy nie może być modna? Może i to jeszcze jak! - mówi Onetowi Klejnowska.
Ilona Klejnowska była wiceszefową biura prasowego klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości. Kandydowała też z list tej partii w wyborach do Sejmu. Przy tej okazji stała się jedną z kilku młodych, pięknych bohaterek kampanii billboardowej PiS-u "Chodźcie z nami". Okrzyknięto więc i ją "aniołkiem Jarosława Kaczyńskiego".
W marcu odeszła z polityki - do branży PR, występuje też w teatrze - po publikacjach, według których miała szpiegować konkurencyjną Solidarną Polskę. A w tym celu miała "omotać" Mariusza Łuszczka (pracownika klubu SP). Klejnowska uznała zarzuty za "kuriozalne". Okrzyknięto ją jednak "Matą Hari" PiS.
Teraz uruchomiła bloga. - Zaczynamy. Blog o malarstwie, teatrze i modzie. Możliwe? A i owszem. Dzięki wielu inspiracjom, które napotykam dookoła, miejscom, które robią ogromne wrażenie, czy wydarzeniom, które pozostawiają na zawsze ślad gdzieś w sercu, podjęłam próbę stworzenia dziennika pasjonatki - napisała na Klejnowska.pl.
W rozmowie z Onetem podkreśla, że to teatr, malarstwo i moda są jej największymi pasjami. Dotychczasowa formuła pisania na portalach społecznościowych jej nie wystarcza - stąd blog.
Klejnowska spodziewa się skojarzeń z Kasią Tusk, która wraz z przyjaciółkami prowadzi blog Make Life Easier (o modzie, gotowaniu i zakupach). - Obawiasz się, że teraz zostaniesz okrzyknięta "prawicową Kasią Tusk"? - pytamy. - Zupełnie się tego nie boję. Czy kobieta prawicy nie może być modna? Może i to jeszcze jak! - odpowiada Klejnowska.
I dodaje, że docenia to, co zrobiła córka premiera Donalda Tuska - od podstaw wykreowała swoją stronę.
- Jednak mój blog będzie inny. Moda zajmuje tam bardzo ważne miejsce, ale to będzie również strona o stylu życia, o kulturze. Pod wszystkim podpisuje się własnym nazwiskiem. Chcę pokazać, jaka jestem, jaki mam charakter i zachęcić innych do aktywnego życia - podkreśla była działaczka PiS.
A polityka? - Jestem w tej chwili poza polityką, ale prowadzę bardzo aktywne życie. Polityka? Cóż… nigdy nie mówi się nigdy, choć w tej chwili koncentruję się na innych wyzwaniach - mówi dyplomatycznie.
>>>>
Mlodzi agenci UBekistanu .
Złota mlodziez agenturalna prezia baluje ... I jeszcze im za to placicie .
Bedzie o modzie ? To terz kobiety beda wiedzialy jak sie nie ubierac .
|
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Sob 15:18, 15 Cze 2013 Temat postu: |
|
Ilona Klejnowska pisze do Kongresu Kobiet
Ilona Klejnowska, okrzyknięta wcześniej "aniołkiem" Jarosława Kaczyńskiego (PiS), napisała list do Kongresu Kobiet. Ironizuje w nim, że obok dyskusji pt. "Mężczyzna - istota nieznana" uczestniczki spotkania powinny też znaleźć czas na zajęcie się kobietami z Żuromina.
- Chcę zwrócić uwagę, że środowisko kobiet spoza Warszawy i wielkich miast myśli nie o władzy i parytetach, ale o codziennych wyzwaniach, które stoją przed kobietami - mówi Onetowi Ilona Klejnowska. I dodaje, że "list nie jest atakiem na Kongres Kobiet, ale apelem, żeby wypełniał on swoje zobowiązania wobec nich".
Na panele dyskusyjne, które wytknęła Klejnowska ("Mężczyzna - istota nieznana" i "Feminizm wschodni, feminizm zachodni") Kongres Kobiet zaprosił m.in. Kazimierę Szczukę (jedną z najbardziej znanych feministek) i Annę Grodzką (posłankę Ruchu Palikota), które światopoglądowo są obce Klejnowskiej.
- "Mężczyzna - istota nieznana" to jednak jest temat poboczny - argumentuje Ilona Klejnowska.
To nie pierwszy taki list do Kongresu, który pisze Klejnowska - była szefowa biura prasowego Prawa i Sprawiedliwości, okrzyknięta "aniołkiem" Kaczyńskiego i "Matą Hari PiS". Wcześniej z okazji Dnia Kobiet apelowała do Kongresu, by starał się uczynić posiadanie dzieci czymś modnym.
Innym razem zwracała się z pismami ws. zachowania Stefana Niesiołowskiego (PO) wobec Ewy Stankiewicz i Dariusza Dolczewskiego (PO) wobec siebie i koleżanek, które wystąpiły w billboardowej kampanii.
Listy te jednak w Kongresie Kobiet nie odbiły się echem. Słyszała pani o poprzednim liście Klejnowskiej? - pytamy Karolinę Szymańska-Migut z biura prasowego Kongresu. - Nie.
Z aktualnym jeszcze się Kongres nie zapoznał. Klejnowska wskazuje w nim na dane z pierwszego raportu Gender Equality Index dla krajów Unii Europejskiej. Główny wniosek z niego jest taki: Polska uplasowała się na 17. miejscu na 27 należących do UE pod względem warunków życia i pracy kobiet i mężczyzn. We wszystkich sześciu obszarach wypadliśmy poniżej średniej. W raporcie brano pod uwagę pracę, zarobki, edukację, sposób spędzania wolnego czasu, dostęp do władzy, zdrowie i współczynnik zatrudnienia.
Na tę ostatnią kwestię wskazała Klejnowska - odnotowała, że jedynie 24 proc. Polek w wieku 55-64 pracuje (średnia unijna jest o ponad 14 punktów proc. wyższa). Z drugiej strony dramatycznie wypadł odsetek dzieci do 3 lat, które chodzą do żłobka - w Polsce to tylko 2 proc., podczas gdy średnia UE to 28 proc.
Wedle tego raportu Polska - i to podkreśla Klejnowska - najlepiej wypadła, jeśli chodzi o dostępu kobiet do władzy (11. pozycja). To akurat uznaje w liście były "aniołek" Kaczyńskiego za "dobre wieści dla Kongresu Kobiet". Jednak inne statystyki to już, jak zaznaczyła, "niestety złe wieści dla kobiet". - Problemem nie jest dostęp do władzy, szczebli samorządowych czy poselskich - zauważa Klejnowska. Kłopot stanowi według niej codzienne życie, to poza polityką.
Klejnowska cytuje fragment artykułu prof. Magdaleny Środy z "Gazety Wyborczej", w którym napisała ona, że potrzebna jest równowaga "między udziałem kobiet i mężczyzn we władzy".
- Tak, to istotne zagadnienie, prawie tak bardzo jak dywagacje, czy Kongres Kobiet jest polityczny czy nie - ironizuje Klejnowska. - Jednak wolałabym, aby przede wszystkim był skuteczny, angażował się w sprawy zwykłych Polek zarówno tych z Warszawy, Krakowa jak i tych z Żuromina.
Radzi przy tym, aby Kongres Kobiet podjął "walkę o godziwe warunki rozwoju zawodowego, realizacji obowiązków rodzinnych oraz godnej starości każdej kobiety".
- Polki potrzebują poważnej dyskusji o swojej sytuacji na rynku pracy, o wyborach, których wielokrotnie muszą dokonywać: praca czy macierzyństwo, o pracy do 67. roku życia. Mam nadzieję, że tym razem spotkam się z odzewem ze strony Kongresu Kobiet. Jeśli Kongres zbagatelizuje mój list, to znaczy, że codzienne problemy kobiet są dla niego nieistotne - mówi nam Ilona Klejnowska.
Była szefowa biura prasowego PiS obecnie para się głównie teatrem - niedawno w stołecznym teatrze IMKA Tomasza Karolaka miała miejsce premiera spektaklu "9 kobiet" na podstawie "Pożaru w burdelu" z Iloną Klejnowską w głównej roli.
....
No tak Matoła Chari Kiri w burdelu . Czyli na wlasciwym miejscu (znaczy jak najbardziej niewalasciwym) . I znowu autolansik . Kolejna agentka prezesa . Zenska wersja a'Tomka .
Pokolenie porno . Taka PiS ma mlodziezowke . Pornogrubasow . |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Śro 17:49, 12 Cze 2013 Temat postu: |
|
Seksskandal w Komendzie Głównej Policji? Kaczmarek składa doniesienie
Tomasz Kaczmarek, znany szerzej jako agent Tomek, złożył zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez zastępcę komendanta Komendy Głównej Policji - poinformowało radio RMF FM. To kolejna w ostatnich dniach seksafera związana z funkcjonariuszami policji.
Po aferze z Opola mamy kolejny skandal w policji. Tym razem chodzi o Komendę Główną. Agent Tomek doniósł do prokuratury o romansie zastępcy komendanta z jedną ze swoich podwładnych. Funkcjonariusz, według RMF FM, miał awansować na wysokie stanowisko jedną z pracownic komendy. O awansie miały decydować względy pozamerytoryczne.
- Z tą kwestią związana jest sytuacja, w której mogło dojść do ujawnienia osobie nieuprawnionej informacji stanowiących tajemnicą państwową - wyjaśnił w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Tomasz Kaczmarek.
- Zawiadomienie do prokuratury złożyć może każdy, co nie przesądza o danym zdarzeniu. Jeśli prokuratura zwróci się do nas, pomożemy w wyjaśnianiu tej sprawy - powiedział portalowi niezalezna.pl rzecznik policji Mariusz Sokołowski i dodał, że informacje zawarte w anonimie, na którym oparł się poseł składając do prokuratury zawiadomienie, nie zawsze są prawdziwe.
"Na kanwie wydarzeń związanych z nadinspektorem Leszkiem Marzec wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, iż przypadek ten nie jest jedynie epizodem. Takie skandaliczne zachowania występują w jednostkach policji w całym kraju i przybierają różne postacie począwszy od nepotyzmu skończywszy na układach korupcyjnych" - to treść anonimu, który dostał agent Tomek.
Opolski komendant stracił stanowisko
Komendant główny policji nadinsp. Marek Działoszyński zlecił kontrolę w opolskiej komendzie wojewódzkiej policji, dotyczącą jej szefa nadinsp. Leszka Marca, po tym jak "Nowa Trybuna Opolska" ujawniła nagranie z podsłuchu w gabinecie komendanta. Gazeta napisała, że komendant został potajemnie nagrany podczas rozmowy z wysoko postawioną oficer policji, a "w rozmowie pełnej zażyłości mieszają się wątki służbowe i obyczajowe".
Tego samego dnia Marzec został zdymisjonowany. Do Opola wysłano kontrolę, którą przeprowadziło Biuro Kontroli i Biuro Spraw Wewnętrznych KGP.
- Nie badano wątków obyczajowych, które pojawiły się w nagraniu, tylko koncentrowano się na tym, co dotyczyło spraw służbowych komendanta i pani naczelnik - powiedział Sokołowski. - Oprócz podsłuchu analizowaliśmy również anonim, który dotarł do komendy głównej oraz informacje od pracowników komendy w Opolu - dodał.
Oświadczenie policji
"W związku z informacją dotyczącą zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa skierowanego przez Posła Tomasza Kaczmarka do Prokuratora Generalnego oświadczam, że zawarte w niniejszym zawiadomieniu informacje są nieprawdą i nie znajdują potwierdzenia w faktach. Jednocześnie godzą w dobre imię osób wymienionych w zawiadomieniu - brzmi oświadczenie Sokołowskiego opublikowane na stronach internetowych policji.
"Poseł Tomasz Kaczmarek w dniu 10 czerwca 2013 r. skierował do Prokuratora Generalnego zawiadomienie dotyczące podejrzenia popełnienia przestępstwa i przekroczenia uprawnień przez byłego Komendanta Stołecznego Policji, obecnie Zastępcę Komendanta Głównego Policji nadinsp. Mirosława Schosslera. W zawiadomieniu opartym na przesłanym do Posła Tomasza Kaczmarka anonimie podnoszony jest zarzut awansowania podwładnej na lepiej płatne stanowiska, w oparciu o znajomość pozasłużbową, wbrew posiadanym przez tę osobę kompetencjom. Jest to zarzut całkowicie nieuprawniony, niezgodny z faktami" - czytamy dalej.
Policja koryguje podane informacje. "Fakty są następujące. Pracownica, o której mowa w anonimie i zawiadomieniu rozpoczęła pracę w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Kielcach w listopadzie 2007 roku na stanowisku starszego inspektora w korpusie służby cywilnej z wynagrodzeniem około 2.800 złotych netto. Przez cały czas pracy w KWP w Kielcach jej wynagrodzenie pozostawało na tym samym poziomie. (Nadinspektor Mirosław Schossler służbę w Garnizonie Świętokrzyskim rozpoczął w grudniu 2007 roku, a więc już po zatrudnieniu w/w osoby w KWP w Kielcach)".
Według oświadczenia policji pracownica, o której mowa, "do Komendy Stołecznej Policji przeniosła się na własny wniosek (w oparciu o art. 64 Ustawy o służbie cywilnej) w grudniu 2010 roku. Pracę podjęła na stanowisku starszego referenta w korpusie służby cywilnej z wynagrodzeniem około 2.100 złotych netto. Do chwili obecnej wynagrodzenia to nie uległo podwyższeniu (poza wysługą lat). Nadinsp. Mirosław Schossler został powołany na stanowisko Komendanta Stołecznego Policji dopiero w styczniu 2012 roku".
"Należy nadmienić, że stanowiska zajmowane przez wymienioną osobę w Komendzie Stołecznej Policji należą do niższych w korpusie służby cywilnej. Pracownica wymieniona w anonimie i zawiadomieniu skierowanym do Prokuratora Generalnego wbrew sugestiom dotyczącym braku kompetencji posiada wykształcenie wyższe w kierunku predysponującym ją do wykonywanych obowiązków. Nie ma również żadnych przesłanek pozwalających na formułowanie zarzutu niepowołanego dostępu do informacji o charakterze niejawnym przez wymienioną pracownicę. Na zajmowanym obecnie stanowisku nie przetwarza się żadnych dokumentów niejawnych" - czytamy.
>>>>
Znowu A'Tomek i seks . Ja rozumiem ze mlodzi jurni z duzym popedem a malym rozumem agenci CBA myslo tylko o jednym ! Ale dlaczego za panstwowa kase maja realizowac popedy ?! Dac mu na ochlode ... jakas najlepiej feministke . Tak Szczuke ! I od razu lepiej ... Przechodzi goraczka seksualna .
|
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Wto 16:50, 28 Maj 2013 Temat postu: |
|
Agent Tomek oskarża: Kwaśniewska kradła wodę do ogródka
Czy to możliwe, by była pierwsza dama Jolanta Kwaśniewska mogła kraść wodę do podlewania ogródka? Tak twierdzi poseł PiS Tomasz Kaczmarek, który jako agent Tomek z CBA prowadził tajną akcję w sprawie "willi Kwaśniewskich" w Kazimierzu Dolnym.
Przy okazji tajnej operacji CBA wyszło na jaw, że była pierwsza dama mogła się dopuścić kradzieży.
- Ta sprawa wody wyszła na jaw, gdy wodociągi zaczęły poszukiwać, gdzie "ginie" im sporo wody. Podejrzewano awarię, ale okazało się, że to Jolanta Kwaśniewska miała tajne ujęcie wody w garażu tego domu i podlewała ogródek - mówi poseł Prawa i Sprawiedliwości Tomasz Kaczmarek.
Co na to była Jolanta Kwaśniewska? - Wszelkie insynuacje wcześniejsze i obecne pana posła Tomasza Kaczmarka pozostawiam bez komentarza - powiedziała "Faktowi" Jolanta Kwaśniewska. Nie zamierza się odnosić do konkretnych zarzutów byłego funkcjonariusza CBA.
Kwaśniewscy od początku wypierają się domu w Kazimierzu Dolnym, ale słynny agent Tomek nie ma wątpliwości - To była ich willa. Swoją wiedzę opieram na materiale dowodowym, jaki został zebrany przez CBA w trakcie operacji - mówi "Faktowi" Kaczmarek.
Poseł dodaje, że znaleziono tam mnóstwo przedmiotów codziennego użytku byłej pary prezydenckiej. - W willi były rzeczy Jolanty - jej ubrania, suknie - wylicza Kaczmarek. I dodaje, że nie znaleziono tam przedmiotów należących do innych osób.
Na dodatek, swój ukryty pokój miał tam mieć były prezydent. - Znajdowało się tam tajne pomieszczenie za regałem na książki, tam były pamiątki Aleksandra Kwaśniewskiego: obrazy, książki z dedykacjami - relacjonuje ustalenia śledztwa prowadzonego przez CBA Kaczmarek.
Poseł PiS podkreśla, że były bardzo mocne dowody na to, że willa należała do byłej pierwszej pary.
- Jan J. (syn nominalnej właścicielki domu) mówił, że Kwaśniewscy nigdy nie mogą się dowiedzieć o tym, że on mi powiedział, iż są właścicielami tej willi. Jan J. instruował mnie, abym nikomu o tym nie mówił. Wszystko to jest zarejestrowane na nagraniach z podsłuchów i ze spotkań - twierdzi były funkcjonariusz CBA.
Słynna akcja CBA dotycząca "willi Kwaśniewskich" w Kazimierzu Dolnym rozpoczęła się po ujawnieniu taśm z rozmów Józefa Oleksego z Aleksandrem Gudzowatym. Były premier opowiadał nieżyjącemu już biznesmenowi o tym, że dom jest własnością Kwaśniewskich, ale nie będą oni w stanie wykazać, skąd mieli pieniądze na jego zakup. Po tych słowach CBA, wtedy za rządów Mariusza Kamińskiego, postanowiło wszcząć śledztwo i zaczęło zbierać dowody na to, że willa należy tak naprawdę do Kwaśniewskich.
Według Tomasza Kaczmarka, CBA zebrało na to liczne dowody, m.in. zeznania nominalnej właścicielki domu i członków jej rodziny, a nawet nagrania rozmów samej Jolanty Kwaśniewskiej, która instruowała swojego rozmówcę, co zrobić z pieniędzmi ze sprzedaży i na jaką walutę je wymienić. Prowadząca śledztwo prokuratura stwierdziła jednak, że nie są to wystarczające dowody na to, by dom był rzeczywiście własnością Kwaśniewskich.
Czytaj więcej na Fakt.pl: agent Tomek oksarża - Kwaśniewska ukradła wodę do ogródka
....
No paczcie panstwo sensacja . W wilii Kwasniewskich byly ubrania Kwasniewskiej ! WYOBRAZACIE SOBIE WAGE TEGO ODKRYCIA !!!! Jakich wyrafinowanych technik musieli uzyc !?
A ta woda ... To chyba basen musial byc ze tyle poszlo !?
Zenada . I takich fachowcow zatrudnialo CBA ...
[img]http://i1.celebixy.pl/f12df3283c286afa7fbb9816ca1fe5d4d2ebf3d7/agent-tomek-1f23b14f23c7cabee7a495a794670d8216a4c82d-jpg[/img] |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pon 16:41, 29 Kwi 2013 Temat postu: |
|
Kaczmarek: Sawicka miała swój obiekt westchnień i to nie byłem ja
- Nie było kuszenia czy prowokowania Beaty Sawickiej. Piątkowa decyzja sądu jest absurdalna - mówi były funkcjonariusz CBA, a dziś poseł PiS Tomasz Kaczmarek w Kontrwywiadzie RMF FM. "Agent Tomek" zaprzecza też spekulacjom, że posłanka wszystko co robiła, robiła ze względu na niego. - Nagrania i dokumenty świadczą o tym, że posłanka Sawicka miała swój obiekt westchnień i to nie byłem ja… - powiedział.
Była posłanka PO Beata Sawicka i burmistrz Helu Mirosław Wądołowski zostali w piątek uniewinnieni z zarzutów korupcji przez Sąd Apelacyjny w Warszawie. Według sądu nie było przesłanek, by CBA zajęła się posłanką PO. Jego zdaniem Biuro złamało swoje uprawnienia, a jej inwigilacja była bezprawna i nielegalna. Dodatkowo w sprawie wykorzystano dowody zdobyte w sposób nielegalny.
Tomasz Kaczmarek nie zgadza się z wyrokiem sądu i mówi: "Akcja przeciwko posłance PO to była jedna z bardziej profesjonalnych akcji przeprowadzonych przez CBA. To Sawicka jako pierwsza zwróciła się do mnie z propozycją popełnienia przestępstwa".
- W dokumentach śledztwa znajdują się wszystkie wnioski i zarządzenia, które są niezbędne do tego, aby wszcząć kombinację operacyjną z udziałem funkcjonariuszy pod przykryciem. Wszyscy komentatorzy sceny politycznej, którzy mówią dziś o tym, że Beata Sawicka była kuszona, namawiana, tak naprawdę nie wiem, na czym opierają swoje opinie - tłumaczył Kaczmarek na antenie RMF FM.
Polityk PiS zapewnił też, że CBA nie prowokowało ówczesnej posłanki PO.
- Nie wiem, na czym opiera się sędzia, wydając tego typu opinię. W materiałach tego śledztwa są jasne fakty, które świadczą inaczej - powiedział.
....
Ta jasne .
Przyszla do CBA Sawicka i ...
- Chce popelnic przestepstwo . Skorumpujcie mnie !
- Ale dlaczego !? Nie idz ta droga !? - wstrzasnietemu a' Tomkowi brakowalo slow .
- Nie przekonasz mnie . Juz sie zdecydowalam !
- Nie rob tego ! Zniszczysz sobie zycie - z placzem szlochajac i na kolanach a'Tomek probowal odwiesc szalona od zguby .
Zalosne .
Przypomnijmy fakty . Sprawa zostala skrecona na TRZY DNI PRZED WYBORAMI . Miala zatopic PO i dac prezesowi 280 mandatow . Tak sobie prezes wyobrazal w swoim kurzym mozdzku . Przypuszczalnie zatopila PiS bo elektorat na trzy dni przed wyborami tak glupi nie jest .
A tak wyglada prawdziwa korupcja . Za uslugi dla partii miejsce na liscie i jeszcze wołami napisane ze Agent Tomek bo by inaczej nie rozpoznali . To jest dopiero wykorzystywanie pieniedzy panstwa dla prywatnych korzysci !
|
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Sob 15:55, 27 Kwi 2013 Temat postu: |
|
Kazimierz Marcinkiewicz: jest mi wstyd za CBA .
Po dzisiejszej decyzji sądu ws. Beaty Sawickiej jest mi wstyd za CBA. To absolutny brak profesjonalizmu, zatrudnianie jakiś lowelasów - kompletna chałtura. Taki wymiar sprawiedliwości psuje Polskę - mówił w programie "Piaskiem po oczach" w TVN24 b. premier Kazimierz Marcinkiewicz.
- Można stwierdzić, że CBA organizowało jakieś polowania od początku swej działalności, co pokazały sprawy Beaty Sawickiej i Andrzeja Leppera - zauważył Marcinkiewicz.
- W 2007 r. mówiłem, że CBA nie może wykorzystywać instrumentów, które mu daliśmy do prowokacji. Takie środki stosuje się, gdy ma się informacje, że doszło do przestępstwa i wtedy tak się je udowadnia. Widać, że CBA bawiło się Polską - ocenił w "Piaskiem po oczach" w TVN24 były premier Kazimierz Marcinkiewicz.
...
Przynajmniej jeden ktoremu wstyd .
|
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pią 22:50, 26 Kwi 2013 Temat postu: |
|
Beata Sawicka została uniewinniona
Była posłanka PO Beata Sawicka i burmistrz Helu Mirosław Wądołowski są uniewinnieni z zarzutów korupcji - orzekł prawomocnie Sąd Apelacyjny w Warszawie. Według sądu nie było przesłanek, by CBA zajęła się posłanką PO. Jego zdaniem Biuro złamało swoje uprawnienia, a jej inwigilacja była bezprawna i nielegalna. Dodatkowo w sprawie wykorzystano dowody zdobyte w sposób nielegalny.
- Szanuję ten wyrok i cieszę się, jestem z tego szczęśliwa z tego, co usłyszałam od sędziego. Chciałbym, żeby w naszym kraju już nigdy nikomu nic takiego się nie przytrafiło - powiedziała dziennikarzom tuż po zakończeniu rozprawy sama Sawicka.
Jak podkreślił przewodniczący składowi orzekającemu sędzia SA Paweł Rysiński, ustalenia sądu I instancji (który skazał Sawicką - red.) były prawidłowe, a ówczesna posłanka przyjęła łapówkę od udających biznesmenów agentów CBA.
- I odpowiada za to moralnie - podkreślił sędzia, dodając, że odpowiedzialności karnej Sawicka uniknęła wobec stwierdzenia, że techniki operacyjne stosowane w tej sprawie przez CBA były stosowane nielegalnie.
- Rodzi się pytanie, czy CBA miało powody inwigilować ją wcześniej i czy CBA ma prawo inwigilować dowolnie wybraną osobę, choć nie ma podejrzeń, ani nawet domysłu, że popełni ona przestępstwo w przyszłości - mówił Rysiński.
Odpowiadając na to, przypomniał, że konstytucyjna zasada demokratycznego państwa prawnego zakazuje inwigilowania obywateli, aby zdobywać przeciwko nim dowody przestępstwa. - Demokratyczne państwo prawne wyklucza testowanie uczciwości obywateli. To domena państwa totalitarnego - podkreślił.
- Sąd apelacyjny uniewinnił oskarżonych z powodu rażących uchybień popełnionych przez CBA w toku prowadzonych wobec obojga oskarżonych czynności operacyjnych. Czynności te podjęto nielegalnie, bo bez istnienia ku temu ustawowych przesłanek prawnych, a następnie wykonywano bez dochowania ustawowych reguł ich dopuszczalności, co dyskwalifikuje zgromadzony materiał dowodowy - podkreślił sąd.
Wyrok jest prawomocny. Prokuratura może składać w tej sprawie kasację do Sądu Najwyższego. Aby ją uzasadnić, musiałaby wskazać "rażące błędy" sądu apelacyjnego.
- Zwalniam Beatę Sawicką z odpowiedzialności karnej, ale nie moralnej. Władza nie może na podstawie niezgodnej z prawem gromadzić dowodów, by potem wszczynać przeciw obywatelom postępowania karne. To dowody skażone pierwotnie - dodał sędzia.
Tym samym zmienił wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie, który w maju 2012 r. skazał Sawicką na trzy lata więzienia, pozbawienie praw publicznych na cztery lata i 40 tys. zł grzywny, a Wądołowskiego - na dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat i 20 tys. zł grzywny.
....
Bardzo madry wyrok . Po pierwsze Sawicka dzialala pod wplywem silnych uczuc . To znaczy zalezalo jej na akceptacji ze strony A'Tomka jak widac wrecz do szalenstwa .
Z drugiej mamy ohydne wykorzystanie uczuc ze strony kolesia o porno moralnosci . Celem bylo robienie kampanii wyborczej za publiczne pieniadze . Za co zreszta rzeczony agent dostal stolek w sejmie . W sumie oskarzeni powinni byc kolesie z PiS . |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Śro 19:10, 16 Sty 2013 Temat postu: |
|
Sąd: jest zawiadomienie ws. przestępstwa "dużego agenta Tomka"
Agent CBA, tzw. duży Tomek, mógł przekroczyć uprawnienia i składać fałszywe zeznania ws. dr. G. Tak uważa warszawski sąd, który wysłał do Prokuratury Okręgowej w Warszawie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
W zawiadomieniu sędzia Igor Tuleya, który wydał wyrok w sprawie kardiochirurga dr. Mirosława G., powołał się na możliwe naruszenie artykułu Kodeksu karnego, przewidującego karę do 10 lat więzienia za przekroczenie uprawnień w celu osiągnięcia korzyści osobistej.
Sąd już wcześniej zapowiadał złożenie takiego zawiadomienia. Chodzi o wątek funkcjonariusza Biura, który podczas działań w sprawie dr. G. miał "wejść w dużą zażyłość z jedną z pielęgniarek".
W 2009 r. na procesie kardiochirurga świadkowie zeznawali m.in., że pielęgniarka z kierowanego przez dr. Mirosława G. oddziału kardiochirurgii szpitala MSWiA miesiąc przed faktem mówiła, że ordynator będzie aresztowany. Zdaniem jednego ze świadków, na oddziale wiedziano, że pielęgniarka jest związana z agentem CBA. Inni świadkowie wskazywali, że pielęgniarka - podając się za osobę z rodziny kogoś, kto ma być pacjentem kardiochirurga - wypytywała, "ile trzeba dać doktorowi, bo wiadomo, że bierze".
W mowie obrończej dr. G. jego adwokat mec. Adam Jachowicz zachowanie funkcjonariusza CBA, który wszedł w intymne relacje z pielęgniarką Honoratą K. z kardiochirurgii, ocenił jako niedopuszczalne i nazywał go "małym agentem Tomkiem", nawiązując do sprawy b. posłanki PO Beaty Sawickiej i agenta CBA pod przykryciem (był nim obecny poseł PiS Tomasz Kaczmarek).
Sędzia Tuleya odnosząc się do tego w ustnym uzasadnieniu wyroku powiedział, że w sprawie kardiochirurga nie mieliśmy do czynienia z "małym", ale z "dużym agentem Tomkiem", który miał swój związek z pielęgniarką wykorzystać, aby wyłudzać od niej m.in. informacje o sytuacji na oddziale.
- Pismo z sądu wpłynęło; jest ono częściowo niejawne - powiedział rzecznik prokuratury okręgowej Dariusz Ślepokura. Odmówił szerszej wypowiedzi.
Sędzia Tuleya zawiadamia prokuraturę
Jest to kolejne zawiadomienie sądu w związku ze sprawą dr G. Tydzień temu sędzia Tuleya wysłał do prokuratury zawiadomienie dotyczące podejrzenia składania fałszywych zeznań przez świadków w sprawie kardiochirurga. Sąd podejrzewa, że fałszywe zeznania w sprawie dr. G. złożyło pięcioro świadków.
W zawiadomieniu chodzi m.in. o słowa jednej z przesłuchiwanych kobiet, że na łapówkę dla lekarza rodzina musiała zaciągnąć kredyt w banku. Tymczasem sąd ściągnął dokumentacją bankową, z której wynika, że kredyt był brany kilka miesięcy po rzekomym wręczeniu łapówki kardiochirurgowi. Za fałszywe zeznania świadkowi grozi do trzech lat pozbawienia wolności. W przypadku zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa prokurator musi podjąć decyzję o wszczęciu śledztwa bądź jego odmowie.
Zawiadomienie dotyczące świadków trafiło do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Wola. W poniedziałek prok. Ślepokura mówił, że zawiadomienie sądu zostało przekazane do warszawskiej prokuratury apelacyjnej z wnioskiem o wskazanie innej jednostki, z uwagi "na konieczność uniknięcia zarzutu braku bezstronności przy rozpoznawaniu tego zawiadomienia". Prokuratura Okręgowa w Warszawie przygotowała bowiem akt oskarżenia w sprawie kardiochirurga.
- Zapadła decyzja, że zawiadomienie wkrótce trafi do Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga - powiedział rzecznik prasowy warszawskiej prokuratury apelacyjnej prok. Zbigniew Jaskólski.
Sąd Rejonowy Warszawa-Mokotów wysłał już także w poniedziałek do CBA i Prokuratury Okręgowej w Warszawie dwa zawiadomienia dotyczące "rażących uchybień" organów ścigania w sprawie kardiochirurga. Pismo to zostało też przekazane do wiadomości prokuratora generalnego.
Wysłane zastrzeżenia dotyczą m.in. zatrzymań i przesłuchań prowadzonych w sprawie kardiochirurga przez funkcjonariuszy Biura i prokuratorów. Chodzi o zasadność 24 zatrzymań i dodatkowo prawidłowość dwóch spośród tych zatrzymań. Szef CBA i prokurator okręgowy zostali zobowiązani do ustosunkowania się w ciągu miesiąca do kwestii podniesionych w tych zawiadomieniach.
>>>>
Istotnie trzeba zbadac temat :
Nadzy funkcjonariusze CBA a kobiety .
Jaka skala zjawiska byla ?
|
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Wto 19:47, 15 Sty 2013 Temat postu: |
|
Jak agent CBA uwiódł pielęgniarkę
Ona - Honorata K., pielęgniarka na oddziale kardiochirurgii. On - Tomasz N., funkcjonariusz Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Ona - postawna brunetka. On - niewysoki przystojniak, typ Sycylijczyka. I romans w tle wielkiej afery z doktorem G.
Sędzia Igor Tuleya, uzasadniając wyrok na kardiochirurga, opowiadał, że funkcjonariusz, którego nazwał Dużym Agentem Tomkiem, uwiódł pielęgniarkę, by wyciągnęła dla CBA dokumentację pacjentów. To jednak nie była prawda, choć ta wypowiedź była oparta na zeznaniach samej pielęgniarki.
Skarżyła się wówczas, że została uwiedziona, a agent CBA, który obiecywał jej nawet małżeństwo, po zakończeniu akcji się ulotnił. A mieli nawet ustaloną datę ślubu.
Słowom Honoraty K. przeczą zeznania jednego z pielęgniarzy. Marcin R. zeznawał w śledztwie, że pielęgniarka chwaliła się na oddziale swoim związkiem z agentem. Na długo przed akcją CBA w szpitalu mówiła, że ordynator zostanie zatrzymany.
Skąd pielęgniarka znała się z agentem? Czy faktycznie był to element akcji biura kierowanego przez Mariusza Kamińskiego? Z relacji koleżanek Honoraty K., do których dotarł tygodnik "Wprost", wynika, że z Tomaszem N. znali się znacznie wcześniej, jeszcze z czasów, gdy był on policjantem. Z tej formacji pochodziła zresztą większość funkcjonariuszy CBA.
Co więcej - rozmówcy tygodnika twierdzą, że główne postacie romansu nadal utrzymują ze sobą stosunki. Honorata K. pracuje w jednym z podwarszawskich szpitali. Tomasz N. odszedł z pracy w CBA - jak większość dawnej ekipy Kamińskiego.
...
To CBA to fajnie pracowalo . Mlodzi nieubrani agenci zajmowali sie gonitwa za kobietami i jeszcze im placili . Fajna praca .
|
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Nie 22:04, 13 Sty 2013 Temat postu: |
|
Agent "Duży Tomek" uwiódł pielęgniarkę ze szpitala Mirosława G.? "Znała go wcześniej"
Wprost
W sprawie doktora Mirosława G. zapadł wyrok sądowy, ale kontrowersje wzbudza zarówno jego wysokość, jak i okoliczności. Za sprawą sędziego Igora Tulei, który dopuścił się co najmniej manipulacji - pisze "Wprost". Tygodnik dotarł do koleżanki Honoraty K., pielęgniarki ze szpitala, w którym pracował kardiochirurg. Czy jeden z agentów CBA uwiódł kobietę, by uzyskać dzięki temu dostęp do dokumentów szpitala?
Ubiegły piątek, sala warszawskiego sądu. Sędzia Igor Tuleya skazuje kardiochirurga doktora Mirosława G. na rok więzienia w zawieszeniu. Jednocześnie decyduje się na szczególny komentarz, w którym nocne przesłuchania CBA porównuje do praktyk stalinowskich. Piętnuje też oficera CBA, którego nazywa „Dużym Tomkiem”. Zarzuca mu, że uwiódł jedną z pielęgniarek tylko po to, by wynosiła dokumenty ze szpitala MSWiA.
Wysokość wyroku wzbudza mniejsze kontrowersje, niż słowa sędziego. Są komentowane przez cały tydzień. Bo rzeczywiście, oskarżenie sędziego pod adresem CBA jest bardzo mocne. Czy sprawiedliwe? Z dostępnej dziś wiedzy w tej sprawie można jedynie wnioskować, że sędzia dopuścił się jednak lekkiej manipulacji. Do czego sam się pośrednio przyznał, wbrew zapowiedziom nie zawiadamiając prokuratury o przestępstwach CBA, a jedynie wysyłając informację o nieprawidłowościach. Teraz sąd zapowiada skargę w sprawie agenta, który miał uwieść pielęgniarkę. Nie wiadomo, czy ją zrealizuje.
Czy jednak Honorata K. została rzeczywiście uwiedziona? Sama przed sądem w 2009 roku skarżyła się, że została „oszukana” przez CBA, bo wraz z zakończeniem śledztwa agent przestał się do niej odzywać. W rozmowie z „Wprost” w następujący sposób sprawę przedstawia adwokat doktora G., Adam Jachowicz:
- Honorata K, pielęgniarka w tym szpitalu, była zmanipulowana przez przystojnego mężczyznę. Sędzia Tuleya nazwał go Dużym Tomkiem, ale dla nas to był Mały Tomek, bo człowiek raczej niewysoki. Tomasz N. przyszedł na przesłuchanie i powiedział, że nie wie, o co chodzi. Operacja w szpitalu? „Może i pracowałem, ale nie powiem, bo to jest tajemnica państwowa. Jak pan sędzia mnie zwolni z tajemnicy, będę odpowiadał”. Sąd zwrócił się do CBA o zwolnienie swojego byłego funkcjonariusza z zachowania tajemnicy informacji niejawnych, ale na piśmie tego odmówiono.
Wszystko wiemy na podstawie tego, co zeznała Honorata K. To zawiedziona kobieta, której Tomasz N. obiecał małżeństwo. Razem z nim jeździła w świętokrzyskie i na Podkarpacie. Tomasz N. miał jej powiedzieć że ma ciężko chorego wujka i chce się dowiedzieć ile będzie kosztowała operacja u G. Przejęła się swoim chłopakiem, właściwie narzeczonym, bo przecież mieli już datę ślubu. Jeździli po domach, udawali zakochaną parę. Ona była rozpoznawalna przez pacjentów bo pracowała na oddziale. Ale żadna z osób z którymi rozmawiała z narzeczonym u boku, nie przyznała, że dała cokolwiek doktorowi G. – mówi Jachowicz.
Tyle że nieco inny obraz wyłania się z opowieści, jakie można usłyszeć od jej koleżanek.
Próbowaliśmy dotrzeć do Honoraty K., żeby rozstrzygnęła wątpliwości. Pracuje w jednym z podwarszawskich szpitali. Postawna brunetka, bardzo zasadnicza. Z relacji jej koleżanek wynika, że nie czuła się uwiedziona, a Dużego Tomka znała wcześniej, jeszcze kiedy był policjantem (zanim trafił do CBA). A także, że ma poczucie misji, szczególnie związanej ze sprawą mobbingu.
Tylko jak to się ma do tego, co miała zeznać w sądzie? Chcieliśmy o to zapytać, ale nie udało nam się z nią porozmawiać. Być może dlatego, że – jak wynika z relacji jej koleżanek – do dziś Honorata K. jest w kontakcie z „Dużym Tomkiem”.
Tym niemniej o takiej właśnie roli Honoraty K. mówił zresztą podczas procesu świadek Marcin R., pielęgniarz. Według niego na oddziale wiedziano, że pielęgniarka jest związana z agentem CBA. - Ona jeszcze na pewien czas przed aresztowaniem doktora mówiła otwarcie, że ordynator będzie zamknięty - opowiadał Marcin R. Według jego relacji Honorata K. już po aresztowaniu doktora G. została pielęgniarką koordynującą na oddziale intensywnej opieki pooperacyjnej. Straciła to stanowisko po tym, jak jej koleżanki napisały wspólny list o jej odwołanie w związku z apodyktycznością i nieuprzejmym zachowaniem, połączonymi z niewystarczającymi kompetencjami. W końcu odeszła z pracy.
Tego wszystkiego jednak sędzia Tuleya nie powiedział.
Czytaj więcej na Wprost.pl
....
Kolejne brudy . |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pon 19:21, 07 Sty 2013 Temat postu: |
|
Agent Tomek uwiódł pielęgniarkę doktora G.
Fakt
500 godzin tajnych nagrań, sprzęt pożyczony z kontrwywiadu i kilka miesięcy żmudnej pracy – tak wyglądały kulisy akcji przeciwko doktorowi G., którego Centralne Biuro Antykorupcyjne przyłapało na łapówkarstwie. Ale ta sprawa ma także epizod jak ze szpiegowskiego romansu. Pojawia się w niej przystojny agent Tomek 2, który uwiódł jedną z pielęgniarek chirurga. Kobieta, kuszona obietnicą małżeństwa, wynosiła agentowi medyczną dokumentację pacjentów doktora G.
Najbardziej znany polski agent Tomek nie był w CBA jedynym specem od zadań specjalnych i rozpracowywania kobiet. Jak wyszło na jaw podczas procesu, w operacji specjalnej przeciwko dr Mirosławowi G. brał udział inny tajny agent Biura. On też miał na imię Tomek. Wydający wyrok na dr G. sędzia Igor Tuleya nazwał tego agenta „dużym Tomkiem”.
– CBA wprowadziło do szpitala agenta, który uwiódł jedną z pielęgniarek jedynie po to, aby ta wynosiła z oddziału, gdzie ordynatorem był oskarżony, dokumentację pacjentów – stwierdził sędzia w uzasadnieniu wyroku.
„Duży” agent Tomek był blisko z pielęgniarką z oddziału kardiochirurgii przez kilka miesięcy. – Zdobył jej zaufanie – mówi nam sędzia Tuleya.
Agent – mężczyzna o południowym typie urody z półdługimi włosami – wszedł w bardzo bliskie relacje z pielęgniarką. Obiecywał jej nawet małżeństwo, w co uwierzyła. Po kilku tygodniach znajomości wyznał jej, że jest policjantem i prosił, by skontaktowała go z byłymi pacjentami dr G.
– Jeździł z nią po Polsce do byłych pacjentów i wypytywał, czy musieli płacić za operacje u dr G. – relacjonuje nam sędzia.
Następnie agent poprosił pielęgniarkę o to, by ta wyniosła mu z oddziału dokumentację medyczną pacjentów dr Mirosława G. Kobieta zgodziła się i przekazała mu dokumenty. Po tym agent nagle zniknął i już nie skontaktował się z pielęgniarką.
Agent Tomek nr 2 już nie pracuje w CBA, przeciwko pielęgniarce toczy się dyscyplinarne postępowanie przed samorządem pielęgniarskim.
>>>>
Ciezko pracowal na wczesniejsza emeryture !
|
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Śro 13:24, 05 Gru 2012 Temat postu: |
|
Tomasz Kaczmarek: Jolanta Kwaśniewska powinna usłyszeć zarzut prania brudnych pieniędzy
- Pieniądze, które CBA przekazało w ramach śledztwa prowadzonego ws. Kwaśniewskich, trafiły do firmy Royal Wilanów, której właścicielem jest bliski przyjaciel i wspólnik Jolanty Kwaśniewskiej. Materiał dowodowy ws. Kwaśniewskich jest bardzo mocny. Jolanta Kwaśniewska powinna mieć postawione zarzuty prania brudnych pieniędzy - mówi w Kontrwywiadzie RMF FM były agent CBA, dziś poseł PiS, Tomasz Kaczmarek. - Sprawa Kwaśniewskich, podobnie jak sprawa Weroniki Marczuk, została umorzona tylko i wyłącznie z powodów proceduralnych - dodaje.
Kaczmarek poinformował, że złożył pięć zawiadomień do prokuratury w związku z ujawnieniem w "Gazecie Wyborczej" zdjęć oraz informacji o pracy agentów CBA pod przykryciem.
"Agent Tomek", komentował w RMF FM zdjęcia, na których występuje półnagi nad walizką pełną pieniędzy. - To była specyficzna sytuacja, byłem ostatnią osobą, która w CBA dysponowała tymi pieniędzmi przed akcją, musiałem to przeliczyć i wszystko sprawdzić, był to element przygotowania do akcji - mówił.
Jak napisała "Gazeta Wyborcza", były to pieniądze, które udający biznesmena agent miał wręczyć w ramach operacji dotyczącej willi w Kazimierzu. CBA pod kierunkiem Mariusza Kamińskiego (dziś jest on wiceprezesem PiS) podejrzewało, że dom należy do małżeństwa Kwaśniewskich.
- Nie chciałem przepocić koszuli, byłem zestresowany przed akcją - tak Kaczmarek tłumaczył, czemu na zdjęciach jest rozebrany do pasa. B. funkcjonariusz Biura utrzymuje, że doniesienia, jakoby pozował do zdjęć nad walizką pieniędzy "to są nieprawdziwe tezy".
- Ja nie byłem świadomy, że te zdjęcia są wykonywane - przekonywał. Według niego osoba, która robiła zdjęcia, "złamała prawo, złamała zasady pracy jednostki przykrywkowej".
- Agent pracujący pod przykryciem ma robione zdjęcie i nie zdaje sobie z tego sprawy? - dociekał prowadzący wywiad. - Nie jest tak, nie widziałem tej osoby, która telefonem komórkowym wykonuje te zdjęcia. Zostawmy ten temat, on jest w prokuraturze - odparł Kaczmarek i poinformował, że złożył w prokuraturze pięć zawiadomień o popełnieniu przestępstwa w związku z ujawnieniem zdjęć i informacji. - W pięciu zawiadomieniach, które wczoraj zostały złożone do Prokuratury Generalnej, wskazuję na konkretne sytuacje, na konkretne wypowiedzi, na konkretne zapisy, na konkretne zachowania, które łamią prawo - powiedział poseł PiS.
Od piątku "Gazeta Wyborcza" i portal Gazeta.pl publikowały w częściach rozmowę z b. funkcjonariuszem CBA na temat funkcjonowania Biura w latach 2006-2009. Mówił on m.in., że w tym czasie CBA w ramach tzw. działalności legalizacyjnej podrabiało legitymacje dziennikarskie PAP, Radia ZET i "Gazety Wyborczej". Opublikowano też fotografie funkcjonariuszy, w tym byłego agenta, a obecnie posła PiS Tomasza Kaczmarka.
.....
Taa wcale Dziunio nie pozowal co widac na zdjeciu .
|
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Wto 19:48, 04 Gru 2012 Temat postu: |
|
Agent Tomek: dziennikarze tworzą związek przestępczy
Tomasz Kaczmarek znany jako agent Tomek, w rozmowie z "Polsat News", ostro zaatakował "Gazetę Wyborczą" . – Dziennikarze wraz z byłymi funkcjonariuszami CBA stworzyli związek przestępczy – powiedział. - Wypowiedź posła Kaczmarka jest skandaliczna - skomentował prawnik "GW".
Parlamentarzysta Prawa i Sprawiedliwości przekonywał, że po ostatnich publikacjach "Gazety" nie ma sobie nic do zarzucenia.
- Trzech dziennikarzy na czele z Wojciechem Czuchnowskim i byłymi funkcjonariuszami CBA po prostu stworzyło związek przestępczy po to, aby ujawniać informacje niejawne, po to, aby narażać dziś czynnych funkcjonariuszy na utratę życia, po to, aby dekonspirować formy i metody pracy operacyjnej i, po kolejne po to, aby w opinii publicznej przedstawiać mnie w nierzetelnym świetle – mówił.
Kaczmarek zapewnił też, że jego półnagie zdjęcia opublikowane przez "GW" zostały zrobione bez jego wiedzy. - Nie patrzę w obiektyw, tylko patrzę w osoby, z którymi przygotowuję się do działań - tłumaczył. Zaprzeczył także doniesieniom, że sprawy prowadzone wówczas przez CBA zakończyły się fiaskiem.
Agent Tomek tłumaczył, dlaczego złożył zawiadomienie do Prokuratury Generalnej w tej sprawie. Jego zdaniem, dziennikarze i ich rozmówcy popełnili przestępstwo. Powiedział także, iż wie, kto przekazał gazecie informacje o tajnych szczegółach pracy CBA.
- Są to dwaj byli funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Jeden odszedł w skandalu zwolnienia dyscyplinarnego, pobił funkcjonariusza policji, dziś leczy się psychiatrycznie. Drugi odszedł w skandalu defraudacji około 250 tys. zł z funduszu operacyjnego. Dowiedziałem się, że w związku z tym Paweł Wojtunik również w pewnym okresie zwolnił swojego dyrektora biura – mówił Kaczmarek.
Odpowiedź redakcji "Gazety Wyborczej"
- Wypowiedz posła Kaczmarka jest skandaliczna - skomentował Piotr Rogowski, pełnomocnik prawny Agory SA.
- W sensie prawnym bez wątpienia ma ona charakter zniesławiający i godzi w dobre imię redakcji oraz dziennikarzy "Gazety Wyborczej" i Gazeta.pl. Poza obelżywym charakterem, wypowiedź tę trzeba rozważać także w kategoriach próby zastraszania dziennikarzy i utrudniania im krytyki prasowej, co jest istotą dziennikarskiej misji. Redakcja i wydawca będą musieli rozważyć, czy i jakie kroki prawne podjąć wobec tego typu wypowiedzi posła Kaczmarka - dodał.
Ujawnili kulisy pracy CBA
Od piątku "Gazeta Wyborcza" i portal Gazeta.pl publikowały rozmowę z b. funkcjonariuszem CBA na temat funkcjonowania Biura z lat 2006-2009. Mówił on, że w tym czasie CBA w ramach tzw. działalności legalizacyjnej podrabiało legitymacje dziennikarskie m.in. PAP i Radia Zet. Opublikowano też fotografie byłego agenta CBA, a obecnie posła PiS, Tomasza Kaczmarka.
- Nigdy nie wyraziłem zgody na wykorzystywanie i wytwarzanie przez CBA dokumentów dziennikarskich - powiedział w poniedziałek obecny szef Biura Paweł Wojtunik. Pytany, czy podrabianie legitymacji dziennikarskich mieści się w ramach technik operacyjnych, Wojtunik przypomniał, że służby mają możliwość wykorzystywania dokumentów kamuflujących tożsamość funkcjonariuszy.
- Obecnie badam tę sprawę. Jedynie mogę podkreślić, że od kiedy jestem szefem CBA i wcześniej, kiedy byłem dyrektorem Centralnego Biura Śledczego, ani razu nie wyraziłem zgody ani na wytworzenie, ani na wykorzystywanie tego typu dokumentów dziennikarskich - dodał.
Po publikacji "GW" Wojtunik skierował zawiadomienie do Prokuratora Generalnego ws. "ujawnienia informacji niejawnych".
Sprawą domniemanego podrabiania przez agentów CBA legitymacji dziennikarskich w latach 2006-09 mają zająć się prokuratura i sejmowa speckomisja. Premier Donald Tusk zapowiedział, że będzie oczekiwał precyzyjnych wyjaśnień od szefa CBA.
....
Tak jest . Zwiazek przestepczy to Mao . To nie bojmy sie tego slowa kolejny zamach na ciauło a`Tomka !!!
|
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pią 22:17, 30 Lis 2012 Temat postu: |
|
Agent Tomek: dziennikarze "Gazety Wyborczej" chcą osłabić państwo i służby specjalne
- Oczekuję stanowczej i ekspresowej reakcji organów państwa, w tym obecnego szefa CBA Pawła Wojtunika i prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta, ponieważ w sposób bezczelny i bezpośredni zagrożone zostało życie i zdrowie funkcjonariuszy - powiedział w rozmowie z "Wprost" poseł PiS, Tomasz Kaczmarek, znany szerzej jako agent Tomek. Komentując publikację "Gazety Wyborczej" ujawniającą kulisy pracy CBA dodał, że "dziennikarze pokazali swoją dalece skrajną głupotę".
Skomentował on w ten sposób rewelacje "Gazety Wyborczej" ujawniające kulisy pracy CBA dodając, że dziennikarze gazety chcą osłabić państwo i polskie służby specjalne.
Kaczmarek podkreślił, że nie ma znaczenia, iż twarze funkcjonariuszy CBA na zdjęciach opublikowanych w "GW" są zamazane, bo "te osoby są łatwo rozpoznawalne, chociażby przez figurantów z którymi mieli styczność podczas swojej służby".
- Po raz kolejny dziennikarze "GW" okazali się osobami niekompetentnymi i pokazali swoją dalece skrajną głupotę. W mojej ocenie oni narazili życie i zdrowie funkcjonariuszy działających dla państwa polskiego - stwierdził poseł PiS.
- Oczekuję, że osoba, która rozmawiała z dziennikarzami, stanie przed obliczem prokuratora. Ale nie tylko ona. Oczekuję, że staną przed nim również ci bezmyślni dziennikarze - powiedział w rozmowie z "Wprost" Tomasz Kaczmarek.
CBA zawiadomi Seremeta
CBA poinformowało, ze zawiadomi prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta ws. "bezpieczeństwa funkcjonariuszy oraz Biura" - poinformował rzecznik CBA Jacek Dobrzyński. Sprawą ma się zająć sejmowa speckomisja.
Dobrzyński pytany o tę sprawę powiedział tylko: "Szef CBA Paweł Wojtunik zarządził szczegółową analizę informacji, które ukazały się na ten temat w mediach, pod kątem bezpieczeństwa funkcjonariuszy oraz Biura. Jeszcze dzisiaj zostanie w tej sprawie przekazane zawiadomienie do prokuratora generalnego".
CBA nie informuje o szczegółach, podkreślając, że wszelkie sprawy związane z tzw. "legalizacją" objęte są ścisłą tajemnicą. Dobrzyński powiedział, że nie ma wprawdzie formalnego zakazu wykorzystywania tego rodzaju dokumentów, ale istnieją też wewnętrzne, bardzo rygorystyczne zasady, które to regulują.
Tusk żąda wyjaśnień ws. technik stosowanych przez biuro
Premier Donald Tusk zapowiedział, że poprosi obecnego szefa CBA Pawła Wojtunika o wyjaśnienia w związku z informacjami o podszywaniu się przez agentów biura pod dziennikarzy.
- Będę oczekiwał precyzyjnych wyjaśnień od szefa CBA, chociaż wiem, że dotyczy to nie czasów, kiedy on był szefem CBA. Ale będę chciał od niego wyjaśnień, czy na pewno techniki stosowane przez agentów, wówczas kiedy udawali dziennikarzy, rzeczywiście są niezbędne - powiedział w piątek premier.
- Czy na pewno jest tak, że agenci CBA muszą udawać, walcząc z korupcją, dziennikarzy? Mi się to bardzo nie podoba, powiem szczerze - powiedział Tusk. Dodał, że rozumie potrzebę pracy oficerów tajnych "pod przykryciem" przy rozpracowywaniu mafii czy gangów.
- Wolałbym, aby w Polsce żadne służby nie podszywały się pod dziennikarzy, jeśli nie ma jakiejś absolutne bezdyskusyjnej potrzeby - oświadczył premier, dodając, że "nie jest specjalistą od technik operacyjnych".
Zarazem premier oświadczył, że źle się dzieje, jeśli na światło dzienne wychodzą "tajemnice operacyjne" takiej służby jak CBA, która musi pracować - jak podkreślił - w pełnej tajemnicy. Dodał, że liczy, iż prokuratura szybko wyjaśni, jak to możliwe, że prawdopodobnie wypływają one od funkcjonariuszy CBA czy byłych funkcjonariuszy. Zapowiedział, że będzie oczekiwał wyjaśnień także w tym aspekcie sprawy.
- Jak uzyskam te wyjaśnienia, przekażę je państwu - zapowiedział dziennikarzom premier.
Za kulisami CBA
Według byłego funkcjonariusza, w latach 2006-09 Centralne Biuro Antykorupcyjne podrabiało m.in. legitymacje dziennikarskie. Nie wiadomo, do czego służyły – informuje "Gazeta Wyborcza".
W ramach tzw. działalności legalizacyjnej CBA, podrabiano m.in. dokumenty używane przez agentów podczas tajnych operacji, np. legitymacje dziennikarskie.
Rzecznik CBA Jacek Dobrzyński mówi, że informacja o wytwarzaniu przez CBA legitymacji prasowych jest "niepokojąca", bo "trudno powiedzieć, do czego one mogły być potrzebne w pracy akurat tej służby".
....
To skandal ! Zbrodniarze Agory pokazujac ciauo a'Tomka zniszczyli bezpieczenstwo panstwa . Ciauo a 'Tomka to nie jakis tam chlam . Sklada sie z mikrozlaczy nano struktur semihybrydowych wszczepow ultratronowych polimeroaldehydowych powlok neutronowych . Jednym slowem a'Tomek to cyborg przy ktorym Conan to dzieciaczek . I teraz wszyscy juz wiedza z KGB na czele . Zbrodnia ! |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Śro 17:34, 16 Maj 2012 Temat postu: |
|
Agent Tomek nie działał sam!
Agent Tomek (36 l.) nie działał sam podczas operacji specjalnej CBA, gdy uwodził posłankę Beatę Sawicką (48 l.).
Najsłynniejszy polski agent Tomek (36 l.) z Centralnego Biura Antykorupcyjnego, którego poznała cała Polska – nie jest jedynym takim specem, który pod przykrywką adorował Beatę Sawicką (48 l.)! Przy oskarżonej o korupcję posłance kręcił się także pewien Marek, „kuzyn” agenta Tomka – tak naprawdę również agent ze zmienionym nazwiskiem i specjalnie stworzoną „legendą”.
Takich agentów Tomków było w CBA kilku i każdy z nich tak samo jak Tomasz Piotrowski – bo pod takim pseudonimem działał obecny poseł PiS, mógł z powodzeniem odgrywać rolę zakochanego biznesmena i osaczać rozpracowywaną kobietę. W Biurze działała bowiem kilkuosobowa grupa takich agentów amantów. CBA jak Centralne Biuro Adorowania?
Właściwie tak. Wszyscy młodzi, przystojni. Wcześniej pracowali w policji, dopiero w CBA przeszli odpowiednie szkolenia z uwodzenia. – Każdy z tej kilkuosobowej grupy mógł grać właśnie taką rolę – mówi nam osoba znająca kulisy pracy agentów specjalnych CBA.
Według naszych informacji wszyscy agenci przeszli specjalnie szkolenia z psychologii i technik manipulacji tak, by potrafili zdobywać zaufanie rozpracowywanych osób. Mało tego, na zlecenie CBA zajmowali się nimi także specjaliści od etykiety, profesjonalni styliści, fryzjerzy, a nawet... makijażyści, którzy dbali o wygląd agentów i szkolili ich, jak mają elegancko wyglądać, dobierać fryzury i zachowywać się w towarzystwie.
Sama Sawicka miała okazję poznać drugiego podrywacza z CBA na początku wrześniu 2007 r., czyli na jakiś miesiąc przed zatrzymaniem ją pod zarzutem korupcji. Drugi agent przedstawił się jako Marek Przecławski, miał być kuzynem agenta Tomka. To jemu, jak utrzymuje była już posłanka Platformy Obywatelskiej żaliła się na brak pieniędzy na kampanię wyborczą. – Wtedy nie zwróciłam na to uwagi, ale ilekroć on coś mówił, nachylał się do kołnierza w swoim płaszczu, a gdy ja mówiłam – nie nachylał się tak. Dlatego w operacyjnym nagraniu naszej rozmowy tak dobrze słychać słowa agenta, a moich już nie – tłumaczyła się posłanka. Sawicka twierdziła, że z Przecławskim rozmawiała o finansowaniu kampanii, a nie pieniądzach za pomoc w znalezieniu działki na Helu, o co jest oskarżona. Dziś ma zapaść wyrok w tej sprawie.
>>>>
Przypominam te sprawe jak widac napisalem o niej AZ jeden raz . Tyle byla warta ...
|
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Śro 15:15, 17 Paź 2007 Temat postu: Sawicka w szpitalu!Czy beda trupy w tej kampanii wyborczej! |
|
A tymczesem powoli wyjasnia sie sprawa Sawickiej:
http://www.ungern.fora.pl/gospomatolki-czyli-o-zycie-co-chciala-euroniemca-t192.html
- Zwracam się do pana ministra Kamińskiego, żeby mnie nie linczował, nie ujawniał tych materiałów, proszę mnie nie niszczyć - szlochała w Sejmie posłanka Beata Sawicka. - Jedna posłanka straciła życie, inna walczy o życie
.....
było misternie zaplanowaną prowokacją, obliczoną na prawie rok czasu, a jej kulminacja niestety nastąpiła w ostatnich dniach,
.....
- Spotkałam człowieka, który udawał przyjaźń, mówię o panu tzw. Tomaszu Piotrowskim, który był moim kolegą z kursu - opowiadała Sawicka. - Udawał do mnie oczywiście uczucie, prosił o pomoc,
.....
- Nie usłyszeliście państwo w tych materiałach, nie przedstawiono miłych i czułych sms-ów do mnie, listów, treści tych wypowiedzi, kwiatów, które były przesyłane do mnie, nie powiedziano również tego, że były wymieniane upominki między nami. Była to po prostu rzecz oczywista. Upominki, które dostawałam były zawsze związane z moimi urodzinami lub imieninami. innych nie było możliwości.
Przyznaję, że ten człowiek zafascynował mnie swoją przedsiębiorczością, zafascynował mnie swoją osobowością. Miał coś w sobie, był inteligentny, błyskotliwy, uprzejmy, nader uprzejmy. Zawsze się tak dziwnie składało, że przyjeźdżał z Wiednia, kiedy ja miałam posiedzenia Sejmu.
.....
- Zniszczono mnie i moja rodzinę. Nie może być tak, że bolszewizmem się niszczy człowieka. Nade mną pracował sztab ludzi przez cały rok - płakała Sawicka.
>>>>>
A wiec tak jak mowilem prowokacja po roku kombinowania z zaplanowana koncowka wtedy gdy beda wybory.Wybory nadeszly no to ,,konczymy'' sprawe.Ostrzegalem PO.
Tylko ze tym razem jest watek osobisty.
To cos jak podstawienie ladniutkiego agenta ktory mowi :
-Kocham cie kocham cie kocham cie!Mam co do ciebie wielkie plany.
Wiesz co obrabujemy bank i uciekniemy do Wiednia!
-Dobrze kochany!
-NO TYLKO NIE KOCHANY CBA!JEST PANI ARESZTOWOWANA ITD!
>>>>>
Tak wiec tu wchodzi w gre jeszcze jakies budzenie uczuc i gra na nich.A to juz zupelnie inna para kaloszy niz korupcja.
....
W sumie totalna kompromitacja CBA.Jesli w Polsce ma byc instytucja nabierajaca uczuciowo kobiety a dodatkowo robiaca cyrki w stylu podchodzenia Leppera to ja dziekuje.Trzeba ten swirland zlikwidowac.
Prosic Kaminskiego nie ma co.To nie czlowiek to funkcja.
....
A teraz zabawa przezyje-nie przezyje...
Chcecie takich cyrkow wiecej?Takiej ,,walki z korupcja''.To glosujcie na PiS.
Ja nie chce byc w objeciach paranoi i nieudacznictwa.
To co wyprawia Prezio i jego ludzie jest monstrualnie groteskowe.Przypomina wyganianie wrobli przez ludzi na rozkaz Mao bo wroble zezarly ziarno i byl glod.Roznica jest taka ze za Mao zmarly miliony a tu jednostki cierpia.Mechanizm psychologiczny paranoi jest TEN SAM!Roznica jest taka ze Jaroslaw nie ma takiej wladzy ja Stalin czy Mao.Od tych ludzi zalezlo NAWET CZY BEDZIE CHLEB!Teraz gospodarka jest niezalezna.I wiele innych dziedzin.Ale teraz wyobrazmy sobie ze Jaroslaw zarzadza zywnoscia.No i jak tam u was w regionie jest zbyt maly entuzjazm dla Prezesa.Uklad sie zalagl.NIE ZASLUZYLI NA ŻARŁO.
......
Tutaj dochodzimy do wniosku ze system totalitarny to kwestia tego ILE CI NA GORZE MOGA.Na ile spolecznstwo SPOLECZENSTWO ( a nie np. jacys oligarchowie ) jest niezalezne od rzadu.Paranoik u wladzy nie jest grozny gdy spoleczenstwo jest silne.Np. taki Zygmunt Waza mial jakies straszne przezycia w dziecinstwie i nie byl zbyt normalny.Ale gdy zostal krolem w Rzeczypospolitej musia sie chamowac bo nie mial wyjscia, ale doprowadzil do slynnego Rokoszu czyli buntu przeciw sobie.I mozna sie zalozyc ze bylo to na tle psychiatrycznym.Ale Rzeczpospolita miala tak wysoka kulture ze nie bylo mowy o represjach NAWET po przegranej rokoszu.
A taka Rosja bez kultury ta sama epoka ,Iwan Grozny totalna jatka flaki widzace na drzewach.
A mial byc ten sam Iwan Krolem Rzeczypospolitej i zapewne gdyby zostal BYLBY ZUPELNIE INNYM WLADCA!!!
.....
Tez juz ktos dawno powiedzial ze "w normalnych czasach paranoikow lecza w nienormalnych wybieraja do wladzy''...
Jakze to madre! |
|
|