Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern |
Wysłany: Czw 18:13, 21 Gru 2017 Temat postu: |
|
Katowice: Pracownicy Zakładów Energetyki Cieplnej protestują. "Zarabiamy niecałe 2 tys. na rękę"
Dzisiaj, 21 grudnia (11:11)
"Chcemy podwyżek" - mówią pracownicy Zakładów Energetyki Cieplnej w Katowicach, którzy demonstrują przed siedzibą zarządu firmy i grożą strajkiem. Za taką formą protestu w niedawnym referendum opowiedziała się zdecydowana większość załogi.
Zakłady Energetyki Cieplnej dostarczają energię do kopalń i niektórych osiedli w Katowicach, Mysłowicach, Sosnowcu i Rudzie Ślaskiej. Zdj. ilustracyjne
/Jakub Kaczmarczyk /PAP
Akcję protestacyjną zorganizowały zakładowe struktury Solidarności i Związku Zawodowego Górników w Polsce. Te dwie organizacje od wielu miesięcy prowadzą z pracodawcą spór na tle płacowym.
Strona związkowa domaga się podwyżek wynagrodzeń dla wszystkich pracowników spółki w wysokości 500 zł brutto za tzw. dni czarne, czyli dni od poniedziałku do piątku. Postulat pracodawca zaproponował wzrost wynagrodzeń o jedynie 1,5 proc., czyli średnio o 57 zł brutto miesięcznie oraz podwyższenie wartości bonów żywieniowych na posiłki profilaktyczne z 22 zł na 23,10 zł. Ostatnie rozmowy z udziałem mediatora wyznaczonego przez resort pracy zorganizowane zostały 22 listopada, ale zakończyły się podpisaniem protokołu rozbieżności - czytamy w informacji Biura Prasowego Solidarności w ZEC.
Cierpliwość załogi już się wyczerpuje, ludzie czekają na godne podwyżki wynagrodzeń - mówi Zbigniew Kniotek, przewodniczący Solidarności w ZEC. Na rękę zarabiamy niecałe 2 tys. na rękę, 1700-1800 - podkreśla z kolei jeden z pracowników w rozmowie z reporterką RMF FM Anną Kropaczek. inny dodaje: Odprawiono 100 ludzi, obowiązków jest trzykrotnie więcej.
Po zakończeniu protestu, ok. godz. 12:00 związkowcy będą rozmawiać z zarządem spółki oraz z Radą Nadzorczą. Otrzymaliśmy zaproszenie na spotkanie i je przyjęliśmy. Liczymy, że pracodawca w obecności członków Rady Nadzorczej ponownie przeanalizuje nasze postulaty. Cały czas jesteśmy przygotowani na wznowienie rozmów płacowych - dodaje Zbigniew Kniotek.
W katowickich Zakładach Energetyki Cieplnej zatrudnionych jest ponad 300 osób. Dostarczają one energię do kopalń i niektórych osiedli w Katowicach, Mysłowicach, Sosnowcu i Rudzie Ślaskiej.
(m)
Anna Kropaczek
...
Gdzie ta kasa z rachunkow idzie? Pewnie za granice? |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Śro 8:26, 19 Lip 2017 Temat postu: |
|
RMF 24
Fakty
Polska
Sejm uchwalił nowe Prawo wodne. Rząd zapewnia, że nie będzie podwyżek
Sejm uchwalił nowe Prawo wodne. Rząd zapewnia, że nie będzie podwyżek
Wczoraj, 18 lipca (23:32)
Posłowie we wtorek uchwalili nowe Prawo wodne. Rząd zapewnia, że przepisy nie spowodują wzrostu kosztów za pobór wody dla przeciętnego Kowalskiego. Zdaniem opozycji, za wodę zapłacą więcej wszyscy: rolnicy, przemysł i mieszkańcy.
Sejm
/Marcin Obara /PAP
Za uchwaleniem ustawy głosowało 233 posłów, 210 było przeciw, a jeden wstrzymał się od głosu. Teraz ustawa trafi pod obrady Senatu.
Nowe przepisy zakładają pełne wdrożenie unijnej Ramowej Dyrektywy Wodnej (RDW), w tym jej kontrowersyjny artykuł 9, mówiący o zwrocie kosztów usług wodnych. Polska była już upomniana przez Komisję Europejską za niewdrożenie tych przepisów.
Nowe przepisy mają spełnić warunki wstępne RDW, co pozwoli wykorzystać 3,5 mld euro z funduszy europejskich m.in. na inwestycje przeciwpowodziowe. Ustawa implementuje w sumie osiem unijnych dyrektyw - m.in. ściekową i azotanową, wprowadza zmiany do 45 obowiązujących ustaw.
Wiceminister środowiska Mariusz Gajda zapewnił w rozmowie z PAP, że nowe przepisy nie będą skutkowały podwyższeniem opłat za wodę i ścieki dla polskich rodzin.
W ustawie znajduje się zapis, że z tytułu wprowadzenia Prawa wodnego taryfy za pobór wody i odprowadzanie ścieków nie mogą ulec zmianie w 2018 i 2019 r. - powiedział.
Zdaniem szefa Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryka Kowalczyka, opłaty za wodę dla mieszkańców mogą nawet sześciokrotnie zmaleć.
Opozycja przekonuje jednak, że mówienie o braku przyszłych podwyżek dla mieszkańców to "fake news". Posłowie PO, Nowoczesnej, czy Kukiz'15 wskazywali, że zgodnie z ustawą przychody nowej instytucji "Wody Polskie" mają sięgać kilku miliardów złotych rocznie.
We wtorkowym komunikacie CIR podkreślono, że dodatkowe obciążenia wynikające z ustawy dotyczyć będą największych gospodarstw rolnych oraz energetyki. Pobór wody do 5 tys. litrów na dobę ma być bezpłatny.
Podczas prac w Sejmie wiceminister środowiska Mariusz Gajda przyznawał, że ustawa jest "trudna i skomplikowana". Zaznaczył przy tym, że w ustawie zapisane są maksymalne stawki opłat za wodę i "do tych stawek prawdopodobnie będziemy dochodzić nie w ciągu czterech lat, a raczej pięciu-sześciu". Przekonywał, że woda jest takim samym surowcem jak każdy inny, a dodatkowo w Polsce jest ona bardzo tania.
Gajda zwracał ponadto uwagę, że zasoby wodne Polski są bardzo niskie, podobne do tych w Egipcie.
...
A co to znowu za ,,dobra zmiana"? |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Czw 23:27, 10 Mar 2016 Temat postu: |
|
Sześć sposobów na niższe rachunki za prąd
- Thinkstock
Polskie gospodarstwo domowe płaci za energię elektryczną średnio 1200 zł rocznie, największym prądożercą jest w większości domów lodówka. Home Broker podpowiada jak za pomocą kilku prostych kroków obniżyć rachunki i oszczędzić nawet kilkaset złotych rocznie.
Według danych publikowanych przez organizację ekologiczną WWF, w każdym polskim domu średnio cztery urządzenia elektryczne działają w trybie stand-by. Chodzi o telewizory, dekodery, odtwarzacze DVD i tak dalej. Stand-by jest sygnalizowany świecącą się diodą i umożliwia szybkie włączenie sprzętu (np. pilotem). I choć na pierwszy rzut oka telewizor wówczas nie działa, to wciąż pobiera energię elektryczną – właśnie po to, by być gotowym do szybkiego uruchomienia. Według wyliczeń firmy Energa, urządzenia te zużywają rocznie w Polsce ponad 800 mln złotych. To oznacza, że w przeciętnym gospodarstwie domowym każdego roku marnuje się około 60 zł, tylko przez stand-by. Miejsc, gdzie wycieka energia elektryczna, a za nią pieniądze z portfela, jest dużo więcej.
REKLAMA
Wyłączaj tak, by wyłączyć
Wydatki związane z trybem czuwania najłatwiej jest ograniczyć. Po prostu trzeba tak wyłączać urządzenia, by faktycznie były wyłączone. Wbrew pozorom, nie jest to wcale takie trudne. Większość urządzeń ma fizyczny przycisk służący do całkowitego wyłączenia, jeszcze łatwiej robić to gdy mamy np. cały zestaw RTV wpięty do listwy. Wychodząc z domu, jednym ruchem wyłączamy wówczas telewizor, odtwarzacz, dekoder, amplituner, konsolę i co tylko jeszcze będzie tam stało.
Wyjeżdżając na dłużej (np. na weekend czy na urlop) warto pomyśleć też o całkowitym wyłączeniu routera i innych urządzeń działających w domu. Ciekawostką jest np., że niektóre komputery stacjonarne podłączone do prądu cały czas zasilają gniazda USB, warto pilnować i tego. Tak samo podłączona stale do prądu drukarka – może nas ona kosztować kilkadziesiąt złotych rocznie. Jeśli nie korzystamy z niej kilka razy dziennie, warto rozważyć całkowite odłączanie.
Ważne jednak by nie przesadzać. W oszczędzaniu na prądzie chodzi bowiem o to, by obniżenie rachunków odbywało się bez obniżenia komfortu życia domowników. Jeśli dekoder telewizji satelitarnej potrzebuje na uruchomienie się od zera dziesięciu minut, a z telewizji korzystamy codziennie, to wyłączanie go na czas pobytu w pracy może być przesadą.
Unikaj pustych przebiegów
Uruchamiając pralkę czy zmywarkę, pilnujmy by była ona optymalnie wypełniona. Włączenie zmywania, gdy w środku będzie tylko kilka kubków i dwa talerze zużyje niewiele mniej prądu i wody niż pełen zastaw. Podobnie jest z pralką, ale zasada ta dotyczy również np. czajnika. Jeśli chcemy przygotować sobie herbatę, nie ma co gotować dwóch litrów wody, bo zużyjemy do tego dużo więcej energii niż do przegotowania potrzebnego pół litra. Jeśli chodzi o pranie, to warto wiedzieć, iż pralka zużywa dużo prądu na ogrzanie wody do prania. Tylko najbardziej zabrudzone ubrania wymagają prania w temperaturze wyższej niż 40 stopni Celsjusza, nie ma więc co przesadzać.
Świeć z głową
Statystyki Agencji Rynku Energii mówią, iż co piąta złotówka w rachunku za prąd pochłaniana jest przez oświetlenie. Oczywiście trudno uniknąć korzystania ze sztucznego światła (szczególnie zimą), ale robiąc to z głową, można zaoszczędzić prąd i pieniądze. Przede wszystkim nie należy zostawiać włączonego światła w pustym pomieszczeniu. To niestety dość powszechne w polskich domach, że wieczorem jasno jest w kilku pomieszczeniach, a domownicy i tak siedzą w jednym. Tam zaś gdzie spędzamy najwięcej czasu i świecimy najwięcej, warto zainstalować energooszczędne żarówki. Obecnie najkorzystniej pod względem zużycia prądu wypadają żarówki produkowane w technologii LED, które na dodatek oferują szeroki wybór barwy światła, każdy może więc dopasować coś dla siebie. Trzeba jednak zachować rozsądek przy zakupach, bo niektóre energooszczędne żarówki są drogie i może okazać się, że oszczędność z mniejszego zużycia prądu się nie zwróci.
Uważaj na ładowarki
Często wysokie rachunki za prąd biorą się ze złych nawyków domowników. Wiele mówi się o odłączeniu ładowarek od telefonów komórkowych od prądu. W wielu domach na stałe podłączonych jest kilka ładowarek. Okazuje się jednak, że w przypadku nowoczesnych urządzeń zużycie prądu jest niewielkie, właściwie pomijalne (około 0,01 kWh na dobę), co oznacza, że jeśli ładowarka przez cały rok będzie wpięta w gniazdko, to za jej pusty przebieg zapłacimy niecałe 2 złote. Przy czterech ładowarkach w domu to 8 zł rocznie.
Ale jest inna ważna informacja. Wg badań Berkley National Laboratory, ładowarka nadal pobiera dużo prądu, jeśli podłączony jest do niej naładowany telefon. A często ładujący się telefon zostawiamy na przykład na noc. Przez pierwszą godzinę czy dwie trwa ładowanie, a potem tylko zużywanie prądu, który w ciągu roku będzie w skali gospodarstwa domowego kosztował kilkanaście złotych. Jeszcze więcej energii zużywają zasilacze do laptopów.
Pomyśl o lodówce
Z obliczeń Agencji Rynku Energii wynika, że najwięcej energii elektrycznej zużywa w naszych domach lodówka. Działa ona 24 godziny na dobę i siedem dni w tygodniu, co przekłada się na prawie 30-proc. udział w rachunkach za prąd. Obniżyć tę wartość można zarówno podczas planowania kuchni, jak i w odpowiedni sposób użytkując lodówkę.
Przede wszystkim powinna ona być odpowiednio ustawiona. Po pierwsze, lepiej by nie stała w sąsiedztwie urządzeń generujących ciepło (kaloryfer, kuchenka, zmywarka), bo zadaniem lodówki jest chłodzenie, więc jeśli będzie miała ciepło obok siebie, to zużyje więcej energii. Dla odpowiedniego działania powinna mieć z tyłu 8-10 cm przestrzeni, co umożliwi swobodną wymianę powietrza. Przy zakupie urządzenia (dotyczy to nie tylko lodówki, ale i zmywarki, pralki i innych sprzętów) zwracajmy uwagę na jego klasę energetyczną, im więcej plusów przy A, tym zużycie energii będzie niższe. Trzeba to jednak zestawić z ceną zakupu, by nie okazało się, że oszczędność zwróci się dopiero po 20 latach. Ile prądu można oszczędzić, kupując energooszczędną lodówkę? Sprzęt w klasie A zużywa o około 40 proc. więcej prądu niż ten z oznaczeniem A+++. Rocznie będzie to 100 zł oszczędności w rachunkach za prąd.
Dobre ustawienie lodówki na początek. Podejmując proste kroki, możemy obniżyć zużycie przez nią energii na co dzień. Zadaniem lodówki jest utrzymywanie w środku niskiej temperatury. Gdy często i na długo będziemy ją otwierać, powietrze w środku będzie cieplejsze i potrzeba będzie energii do schłodzenia go. Zaleca się utrzymywanie w lodówce porządku, by poszukiwanie potrzebnych produktów zajmowało jak najmniej czasu. Warto też wiedzieć, że wilgotne powietrze chłodzi się wolniej niż suche, pilnujmy więc, by na ściankach lodówki nie gromadziły się krople wody i unikajmy przetrzymywania w chłodziarce wilgotnych produktów bez opakowania. Do lodówki nie wstawiajmy ciepłych czy gorących potraw, lepiej najpierw schłodzić je do temperatury pokojowej. Wyjeżdżając na kilkutygodniowy urlop, rozważmy opróżnienie lodówki i wyłączenie jej – ale to tylko jeśli nie zostawiamy w niej żywności, która mogłaby się zepsuć.
Sprawdź, czy możesz płacić mniej
Choć mamy taką możliwość od dawna, to nadal niewielu Polaków korzysta z opcji wyboru dostawcy energii. Nie jest to zbyt skomplikowany proces, wystarczy sprawdzić, który dostawca będzie dla naszego domu najtańszy i zamówić usługę. Po podpisaniu i odesłaniu dokumentów pozostaje zaczekać. Prawo zapewnia ciągłość dostaw energii, a firmy załatwiają sprawy pomiędzy sobą. Oszczędność na rachunkach zależeć będzie od dotychczasowych taryf, ale średnio jest to od 10 do 15 proc., co pozostawi w ciągu roku 100-200 zł w portfelu.
Wprowadzenie w domu kilku nieskomplikowanych zwyczajów może pomóc obniżyć rachunki średnio o 20-25 proc. Oczywiście to wartość średnia, bo tam gdzie domownicy już teraz są świadomymi użytkownikami, oszczędności będą skromniejsze. Ale przeciętne obniżenie opłat o 250-300 zł rocznie robi spore wrażenie, szczególnie jeśli zostanie przeprowadzone bez obniżenia komfortu życia. Zacząć należałoby od przeglądu urządzeń, które mamy w domu, czasami wystarczy coś naprawić (np. uszczelkę w lodówce), by znacznie podnieść efektywność działania, a co za tym idzie – obniżyć rachunki za prąd.
...
Warto wiedziec. Niestety jak my oszczedzalismy to przyslali ,,koszty stałe". Jak elektrowni brakuje to podnosi koszty stale. Czy sie stoi czy sie lezy 2000 sie nalezy... I wez tu oszczedzaj... |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Sob 22:05, 23 Sty 2016 Temat postu: |
|
Jak oszczędzać na ogrzewaniu? 7 porad, które uratują twój domowy budżet
Sobota, 23 stycznia 2016, źródło:Jacek Frączyk, kapitalni.org, WP
fot.Fotolia / morissfoto
Temperatury poniżej zera zagościły w Polsce już na dobre. Globalne ocieplenie z polskim styczniem nie ma szans. Kaloryfery pracują pełną parą a nasze portfele trzęsą się z niepokoju o ubytek w domowym budżecie. Jak ograniczyć straty nie trzęsąc się z zimna w swoim mieszkaniu? Kampania Kapitalni.org, w tym pomoże.
Wydatki na nośniki energii wynoszą w Polsce prawie 11 procent domowego budżetu - podaje Główny Urząd Statystyczny w najnowszych wyliczeniach. Na tak wysoki wynik składa się klimat w Polsce, choć istotna jest też wysokość wynagrodzenia.
W Polsce miesięczne wydatki na nośniki energii na jedną osobę w gospodarstwach domowych wyniosły 123 zł w pierwszej połowie ubiegłego roku - wynika z danych GUS. W 2014 roku wydawaliśmy złotówkę więcej, a w 2013 roku siedem złotych więcej.
Tylko tyle zaoszczędziliśmy miesięcznie na lecących w dół cenach surowców energetycznych, jak węgiel, gaz i ropa.
Zajmujemy przy tym dopiero 22 miejsce na 28 państw Unii Europejskiej pod względem wysokości płacy. Zwiększone potrzeby grzewcze i mniejsze wynagrodzenia powodują, że Polacy dużo wydają na energię cieplną, tj. opał, ogrzewanie sieciowe, prąd czy gaz.
Więcej z pensji na ogrzewanie muszą wydawać w Europie jedynie Czesi i Słowacy - po 11 procent oraz 13 procent wartości domowego budżetu. Oba kraje są nieco wyżej w rankingu zarobków, ale metody wykorzystywane przez naszych sąsiadów - ogrzewanie elektryczne i gazowe - są droższe niż najczęściej stosowany w Polsce węgiel.
Kapitalni.org stworzyło listę siedmiu porad, jak obniżyć koszty ogrzewania w mieszkaniu i zmienić te niekorzystne proporcje.
Uwagi szczególnie do serc powinni wziąć sobie mieszkańcy województwa mazowieckiego, którzy zużywają aż 18 procent ciepła gospodarstw domowych w Polsce, ale również śląskiego (prawie 14 procent) i kujawsko-pomorskiego (8 procent). Oto one:
* Nie zasłaniaj grzejnika
Nawet jeśli kaloryfer w pokoju nie należy do najładniejszych, a zasady feng shui każą nam akurat w tym miejscu postawić łóżko - nie róbmy tego. Zasłaniając źródło ciepła, nawet tylko zasłonami, utrudniamy odpowiednią cyrkulację powietrza w pomieszczeniu. Kaloryfer grzeje wtedy mocniej, a rachunki rosną. Bezpieczna odległość, jaką powinniśmy zachować między grzejnikiem a meblami, to minimum 10 cm.
* Jeśli nie ma cię w mieszkaniu, nie grzej
Wyłączmy kaloryfery przed wyjściem do pracy. Jeżeli nikogo nie ma w domu przez cały dzień, a grzejniki pracują pełną parą, niepotrzebnie tracimy pieniądze. Warto wyrobić sobie nawyk zakręcania kaloryferów przed wyjściem.
W blokach nie będą z tego powodu co prawda zadowoleni sąsiedzi, którzy korzystają na ogrzanych przez ciebie murach, ale mówi się „trudno”.
* Zamykaj drzwi do pomieszczeń
Znacznie łatwiej jest ogrzać mały pokój niż dużą przestrzeń. Ciepłe powietrze ucieka do chłodniejszego przedpokoju właśnie przez otwarte drzwi. Dzięki temu banalnemu zabiegowi utrzymamy wyższą temperaturę w mieszkaniu.
* Uszczelnij okna i inne miejsca, przez które może uciekać ciepło.
Pamiętaj jednak, żeby zapewnić choćby minimalną cyrkulację powietrza między pomieszczeniami. Całkowita izolacja może prowadzić do problemów z wilgocią, a nawet być niebezpieczna, gdy mamy w mieszkaniu np. instalację gazową.
* Wietrz krótko i intensywnie
Lepiej otworzyć okna na oścież, wpuścić do pokoju świeże powietrze i po chwili je zamknąć, niż pozostawić uchylone okno na dłużej.
* Skorzystaj z folii odbijającej ciepło
Można ją kupić w każdym sklepie z materiałami budowlanymi. Folia kosztuje niewiele, a daje naprawdę duże oszczędności! Jeżeli grzejnik znajduje się pod oknem, to wyściełamy folią przestrzeń pod parapetem i przy ścianie – ciepło odbija się wtedy od folii i wraca do mieszkania.
* Odpowietrz kaloryfery
Czasami nie zdajemy sobie nawet sprawy, że grzejniki nie działają w pełni efektywnie. Jeżeli kaloryfer grzeje słabo, a ustawiony jest na maksymalną temperaturę, oznacza to, że jest zapowietrzony. Pamiętaj, żeby odpowietrzać grzejniki przed każdym sezonem grzewczym.
...
Warto wiedziec. |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pią 22:19, 22 Sty 2016 Temat postu: |
|
Awaria ogrzewania. Odszkodowanie i bonifikata - jak je otrzymać?
Piątek, 22 stycznia 2016, źródło:(AKo), Money.pl
fot.Fotolia / morissfoto
Od czwartku 64 budynki na warszawskim Wilanowie pozbawione są ogrzewania. Na początku stycznia, również z powodu awarii sieci ciepłowniczej, w swoich mieszkaniach zacierało z zimna ręce 17 tysięcy ludzi. Okazuje się, że narażeni na takie "atrakcje" mieszkańcy mogą w takiej sytuacji liczyć na zadośćuczynienie. Kiedy przysługuje im bonifikata, a kiedy odszkodowanie? Sprawdziliśmy.
Mieszkańcy warszawskiego Wilanowa marzną od czwartku z powodu awarii rury ciepłowniczej. Bez ogrzewania pozostały 64 budynki, w tym prywatny szpital i dwa przedszkola. Na szczęście lecznica dysponuje własnym węzłem ciepłowniczym, w dużo gorszej sytuacji są lokatorzy dzielnicy.
Na początku stycznia gigantyczna awaria ogrzewania dotknęła również Kraków. Wówczas ogrzewania i ciepłej wody zostali pozbawieni mieszkańcy 57 ulic w zachodniej części miasta. W czasie, gdy temperatura w nocy spadała nawet do minus 16 stopni C, 17 tys. osób znalazło się w sytuacji nie do pozazdroszczenia.
Co w takiej sytuacji mogą zrobić konsumenci? Czy mają szansę na odszkodowania? I od kogo?
Bonifikata za letnie kaloryfery należy się zawsze
Prawo energetycznie mówi jasno: umowa, jaką zawierasz o świadczenie usług przesyłania lub dystrybucji ciepła powinna określać m.in.: standardy jakościowe, warunki zapewnienia niezawodności i ciągłości dostaw ciepła, parametry techniczne. Jest dostawca ogrzewania nie wywiązuje się z tych postanowień i np. twoje kaloryfery nie są tak ciepłe, jak powinny, za ogrzewanie powinieneś zapłacić mniej. Należy ci się bonifikata.
Co ważne, wcale nie musisz pisać w tej sprawie do swojego dostawy ciepła, z którym podpisałeś umowę. To on zobowiązany jest wypłacić ci bonifikatę, jeśli nie wywiązał się z umowy. W praktyce jednak warto samemu o to zadbać od razu.
- Proponujemy nie czekać na inicjatywę samego przedsiębiorstwa ciepłowniczego i zwrócić się do niego z wnioskiem o wypłacenie bonifikaty w należnej wysokości. Wniosek należy złożyć lub przesłać na adres przedsiębiorstwa ciepłowniczego, z którym odbiorca ma podpisaną umowę – radzi Urząd Regulacji Energetyki.
URE radzi, by odbiorcy za każdym razem konsekwentnie domagali się od przedsiębiorstw ciepłowniczych należnych upustów i bonifikat z tytułu niedotrzymania parametrów jakościowych ciepła. - Taka postawa odbiorców wymusza na przedsiębiorstwach większą dbałość o stan urządzeń, prowadzącą do zwiększenia stopnia niezawodności dostawy ciepła – twierdzi URE.
W jakiej wysokości upust powinniśmy otrzymać? To już zależy od konkretnych zapisów umowy, jaką podpisaliśmy z dostawcą. Warto więc sięgnąć do własnej umowy i jeszcze raz dokładnie sprawdzić jej zapisy.
Odszkodowanie tylko, jeśli poniosłeś szkodę
Mieszkańcy Krakowa, którzy ostatnio zostali odcięci od ogrzewania podczas ataku silnych mrozów, i każdy, kto doświadczył przerw w dostawach ciepła, może również starać się o odszkodowanie. Tu jednak, inaczej niż w przypadku bonifikaty, to klient musi udowodnić, że w wyniku przerwy w dostawach ciepła poniósł szkodę.
O ile wysokość bonifikaty powinna być określona w umowie, jaką podpisaliśmy z dostawcą, o tyle wysokość odszkodowania określona będzie jedynie na bazie przepisów kodeksu cywilnego.
W obu przypadkach, jeśli dostawca nie chce wypłacić nam bonifikaty lub odszkodowania, zostaje nam skierowanie sprawy do sądu powszechnego.
...
Wlasnie! Biora oplaty stale ,,za gotowosc" to gdy nie sa gotowi placa! Gdyby brali tylko za zuzycie to bylo by troche inaczej. Choc i wtedy nie moglo by byc tlumaczen przy dlugich brakach. |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Wto 19:37, 05 Sty 2016 Temat postu: |
|
Odszkodowanie i bonifikata za brak ogrzewania
Wtorek, 5 stycznia 2016, źródło:(AKo), Money.pl
fot.Fotolia / morissfoto
Jeśli twoje kaloryfery grzeją za słabo i marzniesz, należy ci się bonifikata. A jeśli dostawca przestanie grzać i poniesiesz szkodę, możesz domagać się również odszkodowania. Jednak musisz udowodnić, że poniosłeś szkodę.
Przełom roku przyniósł w końcu zimę. Co prawda bez śniegu, ale za to z siarczystymi mrozami. Na nieszczęście dla tysięcy mieszkańców Krakowa, którzy na początku stycznia przeżyli dramat.
Awaria sieci ciepłowniczej w Krakowie pozbawiła ogrzewania i ciepłej wody mieszkańców 57 ulic w zachodniej części miasta. W czasie, gdy temperatura w nocy spadła do minus 16 st. C, nawet 17 tys. osób nie miało się jak ogrzać. Czy mogą teraz żądać odszkodowania? I od kogo?
Bonifikata za letnie kaloryfery należy się zawsze
Prawo energetycznie mówi jasno: umowa, jaką zawierasz o świadczenie usług przesyłania lub dystrybucji ciepła, powinna określać m.in.: standardy jakościowe, warunki zapewnienia niezawodności i ciągłości dostaw ciepła, parametry techniczne. Jeśli dostawca ogrzewania nie wywiązuje się z tych postanowień i np. twoje kaloryfery nie są tak ciepłe, jak powinny, za ogrzewanie powinieneś zapłacić mniej. Należy ci się bonifikata.
Co ważne, wcale nie musisz pisać w tej sprawie do swojego dostawy ciepła, z którym podpisałeś umowę. To on zobowiązany jest wypłacić ci bonifikatę, jeśli nie wywiązał się z umowy. W praktyce jednak warto samemu o to zadbać od razu.
- Proponujemy nie czekać na inicjatywę samego przedsiębiorstwa ciepłowniczego i zwrócić się do niego z wnioskiem o wypłacenie bonifikaty w należnej wysokości. Wniosek należy złożyć lub przesłać na adres przedsiębiorstwa ciepłowniczego, z którym odbiorca ma podpisaną umowę – radzi Urząd Regulacji Energetyki.
URE radzi, by odbiorcy za każdym razem konsekwentnie domagali się od przedsiębiorstw ciepłowniczych należnych upustów i bonifikat z tytułu niedotrzymania parametrów jakościowych ciepła. - Taka postawa odbiorców wymusza na przedsiębiorstwach większą dbałość o stan urządzeń, prowadzącą do zwiększenia stopnia niezawodności dostawy ciepła – twierdzi URE.
W jakiej wysokości powinniśmy otrzymać upust? To już zależy od konkretnych zapisów umowy, jaką podpisaliśmy z dostawcą. Warto więc sięgnąć do własnej umowy i jeszcze raz dokładnie sprawdzić jej zapisy.
Odszkodowanie tylko, jeśli poniosłeś szkodę
Mieszkańcy Krakowa, którzy ostatnio zostali odcięci od ogrzewania podczas ataku silnych mrozów, i każdy, kto doświadczył przerw w dostawach ciepła, może również starać się o odszkodowanie. Tu jednak, inaczej niż w przypadku bonifikaty, to klient musi udowodnić, że w wyniku przerwy w dostawach ciepła poniósł szkodę.
O ile wysokość bonifikaty powinna być określona w umowie, jaką podpisaliśmy z dostawcą, o tyle wysokość odszkodowania określona będzie jedynie na bazie przepisów kodeksu cywilnego.
W obu przypadkach, jeśli dostawca nie chce wypłacić nam bonifikaty lub odszkodowania, zostaje nam skierowanie sprawy do sądu powszechnego.
...
Jesli biora oplaty stale za GOTOWOSC a gotowosci brak to nie ma to tamto. |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pon 20:06, 21 Gru 2015 Temat postu: |
|
Ogrzewanie domu. Ile na rachunkach pozwala zaoszczędzić inteligentny dom?
Poniedziałek, 21 grudnia 2015, źródło:Newseria.pl
Inteligentne rozwiązania, które pomagają sterować pracą grzejników, termostatu czy rolet, mogą obniżyć rachunki za ogrzewanie nawet o 20-30 proc. Dodatkowe oszczędności może przynieść inteligentne zarządzanie oświetleniem. Już mniej więcej co piąty Polak korzysta z inteligentnego rozwiązania w swoim domu.
- Stosując inteligentne rozwiązania, w bardzo prosty sposób można ograniczyć rachunki za ogrzewanie - uważa Radosław Borkowski, dyrektor zarządzający w firmie Somfy. - Dzięki łatwym czynnościom w perspektywie miesiąca zaoszczędzić można od 20 do 50 zł, co w skali roku daje zysk na poziomie nawet 600 zł.
Instalacje inteligentnego domu odpowiadające za pracę grzejników pozwalają zarządzać nimi z poziomu smartfona. Można zdalnie wpływać na to, o której godzinie nastąpi obniżenie lub podwyższenie temperatury. Dzięki temu licznik nie bije tak szybko, kiedy w domu nikogo nie ma i można utrzymywać niższą temperaturę. Z kolei odpowiednie zaprogramowanie pracy grzejników - tak by włączały się na kilkanaście minut przed powrotem domowników - sprawi, że nie będą oni wracali do wychłodzonych pomieszczeń.
- Ważnym elementem są rolety zewnętrzne, bo energię cieplną tracimy właśnie przez szyby okienne. Stosując rolety zewnętrzne, możemy osiągnąć różnicę nawet 2 stopni, co powoduje, że zimą dogrzewamy mieszkanie za pomocą rolet, a latem schładzamy - wyjaśnia Borkowski.
Jak wynika z badań Eurostatu, Polacy wydają na ogrzewanie przeciętnie 9,9 proc. swojego miesięcznego budżetu. Spośród krajów Unii Europejskiej większe nakłady na zapewnienie ciepła w nieruchomości ponoszą jedynie mieszkańcy Słowacji (13 proc.) oraz Czech (10,6 proc.).
Jak przekonuje Borkowski, dzięki inteligentnym rozwiązaniom mogą również obniżyć rachunki za energię, przede wszystkim zarządzając oświetleniem.
- Zdarza nam się zapomnieć o zgaszeniu światła przed domem albo zgaszeniu światła na noc. Dzięki nowoczesnym rozwiązaniom możemy z poziomu telefonu w pracy czy na zakupach automatycznie je wyłączyć - mówi dyrektor zarządzający w firmie Somfy.
Można tak zaprojektować to rozwiązanie, by światło w łazience, garderobie czy przed domem było automatycznie gaszone po kilku minutach od wyjścia domowników. Jak wynika z danych Somfy, niewielkie modyfikacje wystarczą, by zużycie energii w domu spadło o 80–110 kWh miesięcznie. To może obniżyć rachunek o 30–50 zł.
Poza tym takie rozwiązania są po prostu wygodne dla mieszkańców.
- Bardzo popularnym rozwiązaniem jest zautomatyzowana brama. Nowe rozwiązanie geolokalizacji, które wkrótce wprowadzimy w Polsce, to pierwsza inteligentna brama. Kiedy zbliżamy się do naszej posesji, geolokalizator namierza nas i brama się otwiera, a po naszym wejściu do mieszkania brama się zamyka - mówi Radosław Borkowski.
Jak wynika z badań firmy Somfy już prawie 20 proc. Polaków ma w swojej nieruchomości przynajmniej jeden element inteligentnego domu.
- To przysłowiowa furtka otwierająca na kolejne instalacje, które można dokładać jak klocki Lego - zapewnia Radosław Borkowski. - Zaletą systemu jest to, że nie musimy od razu instalować całości, tylko możemy krok po kroku budować swój inteligentny dom. Jest to dobre także dla naszego portfela.
...
Tylko ze wtedy podniosa ,,oplate stala". To jest chore. |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Wto 19:39, 10 Lis 2015 Temat postu: |
|
"Rzeczpospolita": Prąd wkrótce może zdrożeć
Wtorek, 10 listopada 2015, źródło:PAP
Pół miliarda złotych może kosztować utrzymywanie rezerwy mocy, która zapewniłaby stabilne dostawy energii dla firm i gospodarstw domowych - donosi "Rzeczpospolita".
Jak wynika z projektu przedstawionego PSE Urzędowi Regulacji Energetyki, stawka referencyjna na 2016 r. dla mechanizmu operacyjnej rezerwy mocy (ORM) ma wynieść 41,20 zł/MWh. Jest to rodzaj rekompensaty dla wytwórców energii za utrzymywanie mocy elektrowni w gotowości do pracy. Projekt jest obecnie konsultowany przez branżę.
Wiele z pamiętających PRL bloków ze względu na wiek oraz aspekty ekonomiczne, powinno zostać wyłączonych. Nie pozwala na to jednak bezpieczeństwo systemu. Płacimy za to wszyscy w ramach opłaty jakościowej za dystrybucję energii - w tym roku niewiele ponad 400 mln zł, przy cenie referencyjnej na poziomie 37,28 zł/MWh.
W przyszłym roku koszt ten może skoczyć do 500 mln zł. Nie brakuje jednak głosów, ze kwota przeznaczona na mechanizmy rezerwowe powinna sięgnąć 600-700 mln zł. Część ekspertów uważa, że proponowana stawka będzie jednym z sygnałów do wzrostu cen energii w hurcie w kolejnych miesiącach.
...
A W KRAJU JEST DEFLACJA KOSZTY CORAZ NIZSZE! Najprosciej podniesc cene. |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Wto 18:23, 29 Wrz 2015 Temat postu: |
|
Woda na wagę złota. W Polsce płacimy więcej niż bogaci Niemcy, Anglicy i Francuzi
Niedziela, 22 marca 2015, źródło:Wirtualna Polska
Czteroosobowa rodzina wydaje średnio na rachunki za wodę ok. 2400 zł rocznie. Zmieniając nieco przyzwyczajenia i nawyki, inwestując w lepszy sprzęt można pokusić się o zmniejszenie tych opłat. I to znacząco.
Średnie zużycie wody na osobę wynosi w Polsce ok. 100 litrów na dobę. W ciągu roku jedna osoba zużywa 35-40 m sześc. Stawki za wodę i ścieki są w Polsce bardzo zróżnicowane, maksymalnie dochodzą nawet 50 zł/m sześc. Średnia cena wynosi 10 zł/m sześc. Przeciętny mieszkaniec Polski płaci więc bezpośrednio za wodę i ścieki 350-400 zł rocznie, natomiast 4-osobowe gospodarstwo domowe wydaje rocznie ok. 1400-1600 zł. Do tego trzeba doliczyć koszty ogrzania wody, co radykalnie podwyższa rachunki.
Z danych firmy doradczej EY wynika, że Polska znajduje się w czołówce krajów europejskich, biorąc pod uwagę cenę energii w odniesieniu do zarobków. W 2014 roku przeciętne polskie gospodarstwo domowe wydało na dostarczaną wodę i odprowadzane ścieki ponad 2 proc. swojego budżetu rozporządzalnego. Jest to poziom bliski tak zwanego progu akceptowalności społecznej. Dla porównania w roku 2010 wydawaliśmy 1,3 proc., a i tak było to więcej niż płacili Niemcy, Francuzi, Anglicy, Czesi i Grecy.
Święto wody
Pierwsze obchody Światowego Dnia Wody odbyły się w 1993 roku. Jego ustanowieniu przez ONZ przyświecała idea upowszechnienia wiedzy o tym, w jaki sposób prawidłowa gospodarka wodna wpływa na kondycję ekonomiczną i społeczną. Święto zostało powołane w czasie konferencji Szczyt Ziemi 1992 (UNCED) w Rio de Janeiro w ramach Agendy 21. Powodem był fakt, że ponad miliard ludzi na świecie cierpi z powodu braku dostępu do czystej wody pitnej.
Według szacunków Open Finance średnio w ilości całej zużywanej wody ta podgrzana stanowi ok. 40 proc. Do rachunku należy więc doliczyć ok. 230-240 zł. W sumie daje to ok. 600 zł rocznie/50 zł miesięcznie na osobę. Zatem przeciętne roczne rachunki za wodę trzyosobowego gospodarstwa domowego to ok. 1800 zł, a czteroosobowego ok. 2400 zł. Są to kwoty, obok których trudno przejść obojętnie. A trzeba mieć na uwadze, że fani codziennych kąpieli w wannie mogą mieć zużycie wody nawet dwukrotnie wyższe od zaprezentowanej wyżej GUS-owskiej średniej.
(fot. WP.PL)
Zmieniając nieco przyzwyczajenia i nawyki, inwestując w lepszy sprzęt można pokusić się o zmniejszenie tych opłat. Od czego zacząć? Najwięcej wody zużywamy na czynności związane z higieną osobistą. Według różnych szacunków, na kąpiele i mycie zużywa się przeciętnie od 25 do 40 proc. całego dziennego zużycia wody. Istnym pożeraczem wody jest wanna. Do jednej w niej kąpieli zużywa się ok. 120-150 litrów wody, podczas gdy 10-minutowy prysznic to ok. 30-40 litrów wody, czyli trzy-, a nawet czterokrotnie mniej! Jeśli w czteroosobowej rodzinie wszyscy codziennie brali by kąpiel w wannie pełnej wody (rzecz jasna nie w jednym czasie), to miesięcznie zużyli by na to 18 000 litrów wody. Zakładając, że połowa z niej to woda ciepła, koszt tylko tych kąpieli w skali jednego miesiąca przekroczyłby 300 zł.
W ciągu minuty z odkręconego kranu wylatuje od sześciu do dziesięciu litrów wody. Dlatego podczas szczotkowania zębów czy golenia warto zakręcać kran. Bardzo pożyteczny rozwiązaniem, stanowiącym teraz już niemal standardowe wyposażenie każdej łazienkowej czy kuchennej armatury, są perlatory (czy inaczej aeratory). Napowietrzają one strumień wody wydostającej się z kranu, co daje wrażenie, że jest jej więcej, podczas gdy w rzeczywistości płynie jej o 15-20 proc. mniej.
Bezzwłocznie należy naprawiać wszelkie usterki hydrauliczne. Kropla wody to niby niewiele, ale jeśli skapywałaby co sekundę przez rok, to łączna strata wody wyniosłaby 5000-10 000 litrów. Warto więc szybko reagować i naprawiać wszelkie nieszczelności, tym bardziej że szacunki wskazują, iż 14 proc. wody tracimy właśnie w ten sposób. Jeśli rachunki za wodę wydają nam się zbyt wygórowane, a nie ma widocznych usterek, warto przeprowadzić prosty test. Po upewnieniu się, że wszystkie krany są dokręcone, spisujemy stan liczników z wodomierzy. Po kilku godzinach czy po całej nocy znów sprawdzamy stan liczników. Jeśli jest różnica, szukamy dalej albo wzywamy hydraulika. Do najpopularniejszych awarii należą nieszczelne spłuczki w toaletach i kapiące krany.
Około jednej piątej zużywanej w gospodarstwach domowych wody pochłaniają urządzenia sanitarne. Niemal wszystkie montowane obecnie spłuczki posiadają system dwudzielnego spłukiwania, czyli dwa przyciski - jeden spuszczający większą a drugi mniejszą ilość wody. Standard rynkowy to odpowiednio sześć i trzy litry. Ale w większości przypadków ilość wypuszczanej wody można regulować dla jednego i drugiego trybu. Na początek można zmniejszyć o litr, co nie powinno w żaden sposób zmniejszyć skuteczności urządzenia, a miesięczne oszczędność wody w przypadku czteroosobowej rodziny to przynajmniej 500-600 litrów. Nie traktujmy też toalety jak śmietnika i papierki czy resztki z obiadu wyrzucajmy do kosza na śmieci.
Dużą oszczędnością wody, ale też czasu, jest zmywarka do naczyń. Ciekawe badania przeprowadzono na Uniwersytecie w Bonn. Zmywanie ręczne porównano tam ze zmywaniem w zmywarce o najwyższych parametrach AAA. Ręczne umycie 12 zestawów naczyń (w sumie 140 sztuk talerzy, kubków, sztućców, itd.) zajmowało średnio prawie 80 minut i zużywano do tego 103 litry wody oraz 2,5 kW energii (do podgrzania wody). Zmywarka potrzebowała do tego maksymalnie 22 litrów wody i 2 kW energii. Zmywarka zużywa więc nawet pięciokrotnie mniej wody w porównaniu z myciem ręcznym, nie mówiąc już o oszczędności czasu, bo przeciętnie operacje ładowania i rozładowania zmywarki zajmują łącznie nie więcej niż 15 minut. Najlepiej oczywiście włączać zmywarkę wówczas, gdy komora myjąca jest pełna. Używając zmywarki co drugi dzień oszczędzić można ok. 600 litrów wody miesięcznie, co - po uwzględnieniu ceny zużytego przez zmywarkę prądu - w skali roku przekłada się na oszczędności rzędu 70-80 zł. Przy cenach zmywarek zaczynających się od 800-900 zł na zwrot kosztów trzeba więc poczekać co najmniej dziesięć lat. Pamiętajmy jednak o straconym czasie na mycie ręczne. Zakładając, że na zmywanie poświęca się każdego dnia pół godziny, to wychodzi na to, że w ciągu tych dziesięciu lat przy zmywaku spędzilibyśmy się w sumie 75 dni! Na ładowanie i rozładowywanie zmywarki stracimy w tym czasie mniej niż 19 dni. W sumie zyskujemy więc niemal dwa miesiące wolnego.
Pralka to kolejne urządzenie zużywające sporo wody, choć i tak niepomiernie mniej niż pranie ręczne. W jednym cyklu prania zużywają one przeciętnie od 70 do nawet nieco ponad 100 litrów wody. Przy praniu trzy razy w tygodniu w skali roku daje do 8500-12 000 litrów. Wiele pralek ma teraz krótkie programy, na których zużycie wody jest o połowę niższe i może wynosić ok. 30 litrów. Takie rzeczy jak pościel, ręczniki czy naprawdę mocno zabrudzone ubrania lepiej pewnie wyprać na dłuższym programie i w wyższej temperaturze, ale raz noszonej koszuli czy t-shirta nie ma sensu prać w ten sposób. Im wystarczy zwykłe odświeżenie, czyli przepłukanie w niewielkiej ilości proszku i płynu do płukania. Zbyt intensywne pranie wręcz przyspiesza niszczenia odzieży.
Poza wymienionymi podstawowymi elementami, na których można najwięcej zaoszczędzić, jest też wiele drobniejszych czynności, które również pomagają ograniczać zużycie wody. Np. do podlewania roślin można wykorzystywać wodę używaną wcześniej do gotowania jajek czy płukania warzyw. Te ostatnie lepiej gotować na parze, bo do tego wody potrzeba tylko cienką warstwę na dnie garnka. Poza tym warzywa zachowują więcej składników odżywczych. Samochód myjmy używając wiadra, a nie szlauchu. Trawniki podlewajmy wczesnym rankiem, żeby zminimalizować parowanie (jest wtedy najchłodniej i z reguły wiatr jest najsłabszy).
Świadomość konieczności oszczędzania wody w Polsce jest coraz większa. Pod koniec lat 90. ubiegłego wieku wg danych GUS na głowę mieszkańca zużywaliśmy jej ponad dwukrotnie więcej niż obecnie. Za racjonalizację zużycia w największym stopniu odpowiada wzrost jej cen, bo niewiele rzeczy podrożało tak jak ona - kilkudziesięciokrotnie na przestrzeni ostatnich ponad 20 lat. Do oszczędzania będzie nas zresztą przymuszać pogarszająca się wodna rzeczywistość. Wraz z postępującym wzrostem średnich temperatur na świecie, dostępność wody pitnej ma bowiem systematycznie maleć. W wielu regionach Polski, np. na Górnym Śląsku, już teraz występują okresowe problemy z dostępem do wody pitnej. Niewiele osób zdaje też sobie sprawę z tego, że Polska jest krajem bardzo ubogim w jej zasoby. Roczny poziom spływu wód powierzchniowych per capita jest u nas najniższy w Europie.
...
Placimy grube sumy! |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Śro 19:46, 06 Maj 2015 Temat postu: |
|
Raport: wirtualne przyłączenia blokują sieci energetyczne
W Polsce są obszary, gdzie do sieci energetycznej nie da się przyłączyć nawet niewielkiego źródła energii. W sieci jest ciasno, bo wiele lat temu zarezerwowali sobie w niej miejsce inwestorzy, którzy dotąd niczego nie zbudowali - wynika z raportu Instytutu Jagiellońskiego.
Zdaniem autorów raportu, zaprezentowanego w środę w Centrum Prasowym PAP, o ile nie rozwiąże się problemu tych wirtualnych przyłączeń, będzie problem z realizacją ustawy o odnawialnych źródłach energii (OZE). Część jej zapisów weszła w życie w poniedziałek. Dzięki niej Polska ma wypełnić unijne przepisy dotyczące udziału energii ze źródeł odnawialnych w finalnym zużyciu energii.
Autorzy raportu apelują, by w nowelizowanej ustawie o OZE (pracuje nad tym resort gospodarki) znalazły się zapisy, które "wyczyszczą" rynek z wirtualnych umów tak, by ci, którzy rzeczywiście chcą produkować czystą energię, mogli przystąpić do inwestycji.
Jeśli tak się nie stanie, wiele zapisów ustawy o OZE faktycznie pozostanie martwych, co - jak podkreślił prezes Instytutu Jagiellońskiego Marcin Roszkowski - może narazić Polskę na daleko idące konsekwencje.
Roszkowski przypomniał, że do 2020 r. Polska zobowiązała się osiągnąć 19,3 proc. udział energetyki odnawialnej w produkcji energii elektrycznej. Jego zdaniem, by osiągnąć ten cel, powinniśmy do 2020 r. podwoić ilość energii z wiatru w stosunku do produkcji z 2013 r., a do 2030 r. produkcję tę potroić.
Ekspert branży energetycznej, rektor Politechniki Lubelskiej, prof. Piotr Kacejko we wstępie do raportu zauważył, że z danych publikowanych na stronach internetowych operatorów sieci dystrybucyjnych (PGE Dystrybucji, Energa Operator, ENEA Operator, Tauron Dystrybucja, RWE Stoen Operator) wynika, iż przyłączeniowa mapa Polski obejmuje bardzo wiele białych plam - obszarów, w których do 2018 roku nie można liczyć na przyłączenie elektrowni o mocy nawet 1 MW.
Jak podkreślił, dotyczy to wszystkich technologii wytwarzania energii. "Ograniczenia przyłączeniowe dotyczą zarówno jednostek węglowych, wodnych, gazowych, wiatrowych, jak i fotowoltaicznych" - zauważył.
Przyczyną deficytu miejsca w sieci są podpisane przed laty umowy o przyłączenia; zdaniem Kacejki może chodzić o "setki źródeł o łącznej mocy wielu tysięcy megawatów".
"Obiekty te można dość łatwo zidentyfikować na podstawie powszechnie dostępnych informacji. Terenowe oględziny zablokowanych miejsc przyłączenia wskazują na brak jakiejkolwiek aktywności inwestorów, którzy co prawda wykazali się refleksem w zakresie zapewnienia sobie rezerwacji miejsca w sieci, ale inne przeszkody (środowiskowe, społeczne, finansowe) okazują się dla nich nie do sforsowania" - dodał.
Z danych udostępnionych przez operatorów wynika, że 76 proc. tzw. warunków przyłączenia wydano przed 2010 rokiem, a więc w czasach, gdy było to bezpłatne i nie wymagano dokumentów pozwalających ocenić zdolność aplikującej firmy do ukończenia inwestycji.
"Celem podmiotów występujących o warunki lub podpisujących umowy przyłączeniowe była niejednokrotnie wyłącznie sprzedaż projektu, a uzyskane warunki przyłączenia często nie przekładały się na przeprowadzenie inwestycji – na rynku wtórnym pojawiło się wielu deweloperów oferujących do sprzedaży projekty farm wiatrowych z wydanymi warunkami przyłączenia lub podpisanymi umowami przyłączeniowymi.
Okazało się jednakże, że większość z oferowanych projektów jest obarczona wadami formalnymi, które uniemożliwiają ich realizację, stąd też pomimo posiadania deficytowych zdolności przyłączeniowych i dużego popytu inwestorów do dziś nie zostały zrealizowane" - napisali autorzy raportu.
Krzysztof Jakóbik, jeden z autorów raportu nie ukrywa, że bardzo często celem występujących o pozwolenie przyłączenia była wyłącznie chęć sprzedaży projektu. "Uzyskane warunki nie odzwierciedlały możliwości realnego przeprowadzenia inwestycji. Dodatkowo, w przypadkach wielu projektów dokumentacja zawierała błędy" - powiedział.
Jak dodał mec. Bartosz Graś, pozwolenia na przyłączenia otrzymywali inwestorzy, którzy - zdarzało się - nie posiadają nawet prawa do gruntu, albo tacy, których inwestycje nie były przewidziane w planach zagospodarowania przestrzennego. "Mamy ostatnią szansę, by zmienić ustawę o OZE tak, by uwolnić projekty, które mają szanse realizacji" - powiedział.
Autorzy raportu postulują, by nowela ustawy przewidywała możliwość wypowiadania niezrealizowanych umów poprzez m.in weryfikację wydanych pozwoleń, szczególnie tych sprzed 2010 r., które do tej pory nie uzyskały pozwolenia na budowę. Ich zdaniem, 4 lata to czas wystarczający na przygotowanie projektu do realizacji. Uważają, że proces wydawania warunków przyłączenia powinien być jawny - łącznie z publikacją w internecie danych podmiotów, które mają takie umowy. Są też za upublicznieniem informacji o postępach inwestycji.
Jak podkreślają, dzieje się tak np. w Niemczech czy USA. Chcą też, by wprowadzić cykliczną weryfikację realizacji harmonogramów projektów. Ich zdaniem, taki przegląd powinien odbywać się co dwa lata.
...
Znowu patologia. |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Śro 18:31, 08 Kwi 2015 Temat postu: |
|
Polacy nie zmieniają sprzedawców energii. Wszystkiemu winne... fakturyŚroda, 8 kwietnia 2015, źródło:Newseria.pl
W ciągu pięciu lat wolnego rynku energii blisko 500 tysięcy odbiorców zmieniło sprzedawcę energii elektrycznej. To niewiele - oceniają przedstawiciele branży i twierdzą, że jedną z przeszkód jest brak kompleksowej faktury za dystrybucję i sprzedaż energii w przypadku zmiany dostawcy.
Z danych URE wynika, że od grudnia 2010 roku sprzedawcę prądu zmieniło ponad 308 tys. gospodarstw domowych (grupa taryfowa G) i ponad 134 tys. odbiorców przemysłowych (z grupy taryfowej A, B i C).
- Już prawie pół miliona odbiorców zmieniło sprzedawcę energii i w dalszym ciągu praktycznie wszyscy z nich otrzymują dwie faktury: jedną za dystrybucję, drugą za sprzedaż - wskazuje Paweł Owczarski, prezes zarządu spółki Polski Prąd. - Polska jest ewenementem na skalę światową. W każdym innym rozwiniętym kraju odbiorca otrzymuje jedną fakturę, bądź to od sprzedawcy, jak to się dzieje w Europie, bądź to od dystrybutora, jak to się dzieje w Stanach Zjednoczonych.
Problem: dwie osobne faktury
Zgodnie z Prawem energetycznym odbiorcy mogą zmienić sprzedawcę energii elektrycznej w ramach zasady TPA (z ang. Third Party Access), która daje prawo do zakupu energii od dowolnie wybranego sprzedawcy. W przypadku zmiany sprzedawcy energii klient otrzymuje dwie osobne faktury: jedną za sprzedaż energii, drugą - za jej dystrybucję. W przypadku umowy kompleksowej, zawieranej na obydwie usługi, konsument może rozliczać się na podstawie jednego dokumentu. Wypracowany model wspólnej faktury, jak ocenia Owczarski, nie działa jednak tak, jak powinien.
- Jak wskazał audytor w swoim ostatnim raporcie, jednym z problemów jest to, że dystrybutorzy wymagają od sprzedawców bardzo wysokiego zabezpieczenia finansowego, jeżeli mają zgodzić się na fakturowanie usług dystrybucji przez sprzedawcę. W konsekwencji dla sprzedawcy tego typu umowa kompleksowa jest nieopłacalna - zauważa Owczarski.
Problemem jest też odpowiedzialność za płatności klienta. Jeśli klient nie zapłaci rachunku za dystrybucję, odpowiedzialność za to ponosi sprzedawca.
- Innym problemem jest terminowość i jakość danych pomiarowych, które są przekazywane przez dystrybutorów sprzedawcom. Trudno jest wymagać od sprzedawcy, żeby poprawnie fakturował dane dystrybucyjne klienta, jeżeli dostaje je często z wielomiesięcznym opóźnieniem, a nierzadko zdarza się, że one są wielokrotnie zawyżone bądź zaniżone - mówi prezes Polskiego Prądu.
"Nie musimy odkrywać Ameryki"
Jak podkreśla Owczarski, klienci obawiają się formalności związanych ze zmianą sprzedawcy energii. Dlatego liczba osób, które się na to decydują, rośnie stosunkowo wolno. Powodem takiego stanu rzeczy, jak przekonuje Paweł Owczarski, jest niedopracowany model umowy.
- URE powinien doprowadzić do wypracowania przez dystrybutorów i sprzedawców modelu, który będzie bardziej przejrzysty i przyjazny - uważa prezes Owczarski. - Nie musimy odkrywać Ameryki: można wziąć rozwiązanie niemieckie czy czeskie, które doskonale funkcjonują.
W Niemczech i Czechach obowiązuje jeden, narodowy system zbierania danych od klientów, do którego wszystkie firmy mają dostęp w tym samym formacie, a informacje pomiarowe przekazywane są przez dystrybutorów online. W Polsce funkcjonuje 16 platform wymiany danych pomiarowych i w tylu formatach są one przekazywane sprzedawcom.
Brak kompleksowej faktury - zdaniem prezesa Owczarskiego - jest głównym czynnikiem hamującym rozwój procesu wymiany sprzedawcy energii. Wielu klientów, szczególnie indywidualnych, jest bowiem bardzo niechętna zmianom.
...
Kazdy boi sie koniecznosci podwojnego biurokratycznego maratonu ... |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pią 11:17, 20 Mar 2015 Temat postu: |
|
Spółka zależna Tauronu wypowiedziała umowy właścicielom farm wiatrowych
Polska Energia – Pierwsza Kompania Handlowa, spółka zależna Tauronu, wypowiedziała 12 kontrahentom, właścicielom farm wiatrowych, długoterminowe umowy na zakup energii i praw majątkowych - podał Tauron w komunikacie.
"Przyczyną wypowiedzenia umów przez PE-PKH było naruszenie ich postanowień przez kontrahentów polegające na odmowie przystąpienia w dobrej wierze do renegocjacji warunków umów" - napisano w komunikacie.
Właścicielami farm wiatrowych są: giełdowa Polenergia, In.ventus oraz Grupa Enerco i Invenergy.
PE-PKH tłumaczy w komunikacie prasowym, że umowy łączące spółkę z właścicielami farm wiatrowych miały charakter długoterminowy, "ale nie były to kontrakty terminowe przewidujące sztywną i niezależną od warunków rynkowych cenę".
"Rynek świadectw pochodzenia energii elektrycznej jest sztucznie wykreowany przez przepisy prawa. Z istoty rzeczy zmiany prawa, regulujące system wsparcia produkcji energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych, mają wpływ na warunki panujące na tym rynku. Stąd też we wszystkich umowach długoterminowych zawartych przez spółkę znajdowały się odpowiednie klauzule adaptacyjne uwzględniające wpisany w naturę rynku świadectw pochodzenia wpływ zmian prawa kreujących ten rynek na warunki umów długoterminowych" - napisano.
"Właśnie ze względu na naturę rynku świadectw, w przypadku zmiany prawa, strony umów zobowiązały się do podjęcia w dobrej wierze renegocjacji warunków umów. Nie budzi wątpliwości, że w trakcie obowiązywania umów doszło do istotnej zmiany otoczenia prawnego. Niestety, kontrahenci spółki konsekwentnie negowali wystąpienie przesłanek uzasadniających podjęcie w dobrej wierze renegocjacji umów, z góry odrzucając ich wpływ na zawarte kontrakty" - dodano.
...
A o co chodzi ? |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pon 19:27, 09 Mar 2015 Temat postu: |
|
Indywidualne rozliczanie ciepła w budynkach daje średnio 30 proc. oszczędności
Poniedziałek, 9 marca 2015, źródło:PAPPAP
Zużycie ciepła w budynkach, które wyposażono w podzielniki kosztów spada średnio o 30 proc. - wynika z danych firmy Ista Polska. O korzyściach z instalacji podzielników dyskutowali w poniedziałek spółdzielcy, operatorzy systemów i przedstawiciele ambasady Niemiec.
Spotkanie odbyło się w siedzibie Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej w Warszawie i było dostępne dla zainteresowanych także przez internet.
Uczestniczył w nich Matthias Rehm, główny specjalista ds. ekonomicznych ambasady niemieckiej. Jak podkreślił Niemcy są liderem w Europie pod względem realizowania celów unijnej polityki klimatyczno-energetycznej. Niemcy stawiają sobie za cel znaczne organicznie emisji CO2 - o 40 proc. do 2020 r. w porównaniu z poziomem z 1990 r. Jak podkreślił Rehm, by taki cel osiągnąć kraj ten chce też redukować zużycie ciepła o 20 proc., a także zwiększyć udział energii pozyskiwanej z odnawialnych źródeł do 35 proc.
Ograniczenie emisji CO2 jest obowiązkiem wszystkich państw Unii, ma ona spaść w UE o 20 proc. do 2020 r. Ponadto Unia Europejskia stawia sobie cele w zakresie efektywności energetycznej. Jednym z celów dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2012/27/UE z 25 października 2012 r. w tej sprawie jest umożliwienie odbiorcom końcowym energii cieplnej rozliczania się w oparciu o rzeczywiste zużycie ciepła.
Według danych firmy Ista Polska, systemem indywidualnego opomiarowania, objętych jest już w Polsce ponad 3,5 mln mieszkań (połowa mieszkań w Polsce), co przyczynia się do redukcji emisji na poziomie prawie 3 mln ton CO2 rocznie. To mniej więcej 1/10 rocznych emisji CO2 największej polskiej elektrowni w Bełchatowie.
"Wprowadzenie indywidualnych rozliczeń kosztów pozwoliłoby na bezinwestycyjną redukcję kosztów ogrzewania budynków i emisji CO2 w budownictwie, bez szeroko zakrojonej termomodernizacji, obciążeń dla budżetu państwa oraz konsumentów" - przekonywał na poniedziałkowym spotkaniu Tomasz Bazga, prezes Ista Polska - firmy oferującej systemy opomiarowania zużycia energii na kilku europejskich rynkach.
Jego zdaniem w Polsce wciąż zużywa się 2-3 razy więcej energii na jednostkę powierzchni mieszkaniowej niż w krajach Europy Zachodniej. Opomiarowanie budynków przyczynia się do oszczędności w ogrzewaniu mieszkań. Dzieje się tak dlatego, że stosowanie podzielników ciepła i systemu indywidualnych rozliczeń skłania użytkowników do świadomego myślenia o zużyciu ciepła i przewidywania wysokości rachunków
Z wyliczeń Bazgi wynika, że zużycie energii po zainstalowaniu podzielników kosztów spada o minimum o 10 proc. Średnio jest to jednak znacznie więcej, bo około 30 proc. Oszczędność może być jeszcze wyższa w przypadku ciepłej zimy. Zdaniem Roberta Gorzyckiego prezesa spółdzielni mieszkaniowej RSM Ursus opomiarowanie i edukacja lokatorów dot. racjonalnego zużywania ciepła pozwoliła w niektórych budynkach spółdzielni uzyskać zimą 2012/2013 i 2014/2015 oszczędność w wysokości 46 proc. w porównaniu z takimi samymi budynkami, w których mieszkańcy nie zdecydowali się opomiarować lokali. "Nawet ocieplone budynki, w których nie ma podzielników kosztów potrzebują więcej energii niż budynki nieocieplone a opomiarowane" - przekonywał Gorzycki
"Instalacją podzielników ciepła objęliśmy 146 budynków i tym samym 6789 mieszkań należących do zasobów spółdzielni. Efekty są niekwestionowalne: 90 proc. uczestników projektu zanotowało znaczące oszczędności zużycia ciepła, średnio na poziomie ok. 15 proc., a rachunki za energię cieplną spadły średniorocznie o 625 zł na mieszkanie. Jednocześnie, dzięki przeprowadzonym akcjom edukacyjnym, wśród mieszkańców nastąpiła większa świadomość w racjonalnym korzystaniu z ciepła, wody i innych mediów" - mówi prezes RSM Ursus Robert Gorzycki.
>>>
Tak tylko ze jak wy bedziecie siedziec w zimnie i ograniczycie zuzycie o 30 % to ... ELEKTROWNIA PODNIESIE KOSZTY STAŁE zeby wyrownac ,,straty" a UE dorzuci oplate na pozwolenia emisji I TYLE DA TO OSZCZEDZANIE ! System musi byc zdrowy . |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pią 23:04, 02 Sty 2015 Temat postu: |
|
Nowy rok i nowe podwyżki. Rachunki mogą pójść w górę nawet o 100 zł!
Sylwestrowe szaleństwo i błogi stan to zaledwie chwila, po której nadeszła fala zmian dotyczących nowych ustaw, które weszły w życie właśnie od 1 stycznia. U krakowian radość z Nowego Roku szybko się skończyła na wieść o wzroście opłat za wodę i odprowadzanie ścieków.
Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji uzasadnia zmiany cen rosnącymi wydatkami na eksploatację i remonty instalacji wod.-kan. Za metr sześcienny wody będziemy musieli zapłacić o 17 groszy więcej niż dotychczas. Za usunięcie takiej samej ilości ścieków - cena wzrosła o 33 gr. Wydaje się, że to niewiele, jednak jeśli tempo wzrostu cen za takie typu usługi będzie się rozwijać to przy obecnych zarobkach, rachunki zadłużą znaczną część ludności. Ponadto więcej zapłacimy też za przyłączenie domu do sieci wodociągowej, zamiast 219,24 zł - będzie to już 226,80 zł. Natomiast za podłączenie do kanalizacji 214,92 zł (teraz 209,52 zł).
Miasto musi przygotować się na kolejne zmiany w opłatach za media. Eksperci przewidują, że najbardziej narażonymi są te osoby, które wynajmują nieruchomości - głównie są to studenci, rodziny wielodzietne, starsi ludzie.
Przy średnim zużyciu rodzina czteroosobowa zapłaci za wodę ok. 100 zł więcej. Zdaniem mieszkańców to skandal. Taka reakcja to tylko zalążek wśród opinii na ten temat.
- Kosztem wysokich rachunków za media wielu z nas zmuszonych jest do gigantycznych zadłużeń. Kredyty, pożyczki, rodzinne oszczędności, nadgodziny w pracy - to realne koła ratunkowe ludzi spowodowane cenami mediów i nie tylko. A pensje? Właściwie bez zmian - komentuje mieszkaniec Krakowa.
...
To super ... |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pon 18:23, 15 Gru 2014 Temat postu: |
|
Kosmiczne rachunki za prąd
Prawie stu mieszkańców kilku miejscowości w powiatach kartuskim i kościerskim w woj. pomorskim musi zapłacić za prąd Enerdze po kilka tysięcy złotych. To skok o nawet 500 proc.!
Ludzie byli bardzo zaskoczeni. To przecież rozliczenie za sezon letni, kiedy zużywa się znacznie mniej prądu. Niektórzy dostali rachunki na co najmniej tysiąc złotych, rekordziści na ponad cztery tysiące. Żeby je zapłacić, musieli się zadłużyć. Mówią, że czują się oszukani.
Klienci złożyli reklamację, ale żeby została rozpatrzona musieli wcześniej zapłacić całą naliczoną kwotę. Energa na razie odpowiedziała tylko na część pism. Problem dotyczy około stu mieszkańców m.in. Kłobuczyna, Niedamowa, Wielkiego Klincza w powiecie kościerskim oraz Szymbarku i kilku domów w Stężycy w sąsiednim powiecie kartuskim.
>>>
O patrzcie ! To tak moze sie z nikad tak stac ? Kazdemu ? |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pią 19:19, 09 Sie 2013 Temat postu: |
|
Przemysław Henzel | Onet
Brytyjski polityk: udzielanie pomocy państwom Afryki to zdrada
Godfrey Bloom z Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP) skrytykował władze Wielkiej Brytanii za udzielanie pomocy finansowej państwom afrykańskim. Polityk użył przy tym rasistowskiego określenia, co wywołało burzę w mediach. Niektórzy dziennikarze zwracają jednak uwagę, że Bloom miał rację, gdy mówił o rozkradaniu środków pomocowych przez niektórych afrykańskich przywódców.
Rasistowska wypowiedź o "kraju Bongo Bongo"
Eurodeputowany Godfrey Bloom powiedział w wywiadzie dla brytyjskiej telewizji, że udzielanie pomocy finansowej państwom afrykańskim przez brytyjski rząd to "zdrada".
Afrykę określił wtedy mianem "kraju Bongo Bongo", co wywołało burzę w mediach, jako że większość dziennikarzy odebrała tę wypowiedź jako rasistowską.
Polityk stanowczo zaprzeczył, jakoby był rasistą, podkreślając, że chciał jedynie skrytykować afrykańskich przywódców, którzy wydają pieniądze z pomocy międzynarodowej nie na poprawę warunków życia ludności, lecz na "apartamenty we Francji, samochody Ferrari i tego typu rzeczy".
Przewodniczący UKIP Nigel Farage wezwał Blooma do rezygnacji z tego typu określeń i przeprosił w ostrożnych słowach za jego zachowanie. Ostro o Bloomie wypowiedział się za to brytyjski premier David Cameron, który stwierdził, że określenie "kraj Bongo Bongo" było "obraźliwe".
– Wielka Brytania to kraj otwarty na świat. Uważam, że udzielanie pomocy zagranicznej państwom, które ma na celu rozwiązywanie problemów już u samego źródła, ma sens – stwierdził w wywiadzie dla telewizji BBC.
Wpadka z "Gambonem" przy "przeprosinach"
Bloom zapowiadał początkowo, że nie przeprosi za swoje słowa. – Nie uważam, bym zrobił coś złego. Mam 63 lata, a takiego słownictwa używaliśmy już dawno temu - oświadczył. Eurodeputowany, dopytywany przez dziennikarza, który konkretnie afrykański kraj miał na myśli używając określenia "Bongo Bongo", odpowiedział, że "Gambon".
Kłopot jednak w tym, że Bloom popełnił wpadkę – taki kraj jak "Gambon" w ogóle nie istnieje; w Afryce znajduje się za to Gabon, którego prezydent Ali Bongo, wydał prawdopodobnie część pieniędzy z pomocy międzynarodowej na luksusową posiadłość we Francji. – Jeśli pan prezydent czuje się obrażony, to wyślę list, w którym napiszę: "Bardzo mi przykro, nie mówiłem o panu" – zapewnił eurodeputowany.
Niepokojące informacje o losach pomocy międzynarodowej
Jednocześnie Bloom ocenił, że pieniądze, przeznaczane przez brytyjski rząd na pomoc innym państwom, powinny być wydawane na brytyjskie szkoły i szpitale.
- Nie jestem politycznie poprawny. Jeśli ktoś chce przekazywać pieniądze na cele charytatywne, to jego wola. David Cameron nie powinien jednak sięgać do naszych kieszeni i wysyłać nasze pieniądze za granicę, bo tak mu się podoba - podkreślił.
Komentatorzy, którzy oceniają wypowiedź Blooma jako obraźliwą i rasistowską, podkreślają jednak, że eurodeputowany ma rację w krytykowaniu afrykańskich kleptokracji. Już od dawna pojawiają się bowiem informacje o sprzeniewierzaniu części pomocy międzynarodowej przez przywódców państw afrykańskich.
Brytyjskie media wymieniają wśród nich np. prezydenta Rwandy Paula Kagame, który za 30 mln funtów kupił dwa luksusowe samoloty, czy prezydenta Konga Denisa Sassou Nguesso, który w Paryżu wybudował luksusową rezydencję za 16 mln funtów.
Podobną sumę pieniędzy na remont swojego okazałego domu wydał także prezydent RPA Jacob Zuma. Jeśli zaś chodzi o prezydenta Gabonu Alego Bongo, to trzy lata temu zakupił on a za 85 mln funtów luksusowy zamek w samym sercu Paryżu.
>>>>
Oczywiscie ze ma racje ! Pompowanie dotacji dla ohydnych malpoludow typu Mugabe TO ZDRADA AFRYKI TO LUDOBOJSTWO ! Krwawe malpy trzeba obalac i stawiac przed trybunalami karnymi ! PRECZ Z DOTOWANIEM ZBRODNI ! |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Czw 18:53, 23 Maj 2013 Temat postu: |
|
Szwedzi i Finowie płacą za ciepło mniej niż my
Uwzględniając parytet siły nabywczej, bogaci Szwedzi płacą 20 proc. mniej za ciepło niż Polacy. Z kolei Finowie mają rachunki niższe o 40 proc. - podaje "DGP".
W Polsce poziom cen ciepła jest zależny od wielkości uzasadnionych kosztów po stronie producenta i decyzji Urzędu Regulacji Energetyki, który zatwierdza cenniki. Zadaniem urzędu jest ochrona użytkowników przed nieuzasadnionym wzrostem cen. Zdaniem Jacka Szymczaka, prezesa zarządu Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie, za wzrost cen ciepła odpowiadają także nowe przepisy, które narzucają coraz większe wymagania ekologiczne.
W Finlandii i Szwecji nie ma żadnego centralnego urzędu, który nadzorowałby wysokość cen. Pomimo tego okazuje się, że ceny ciepła w tych krajach są niższe niż w Polsce, po uwzględnieniu siły nabywczej. Ceny kształtowane są przez wolny rynek i dużą różnorodność alternatywnych metod. Klient może się odłączyć od sieci i skorzystać np. z pom ciepła. Ważnym czynnikiem, który ma wpływ na ceny ciepła jest, więc koszt instalacji i użytkowania takich urządzeń.
Istotnym powodem takiej różnicy w cenach jest także stan infrastruktury. Nasze sieci ciepłownicze są mocno zużyte i konieczne jest przeprowadzenie gruntownych modernizacji. W przeciwieństwie do tych z krajów nordyckich.
Polskie sieci ciepłownicze należą w większości do samorządów, które nie mają pieniędzy na remonty i modernizacje. W Finlandii i Szwecji w tej branży więcej jest prywatnych inwestorów, którzy dostarczają nie tylko pieniędzy, ale i niezbędnej wiedzy. I chociaż nasz rynek jest uważany za atrakcyjny przez zagranicznych inwestorów to wiele zależy od regulacji prawnych.
- Obecna sytuacja legislacyjna nie sprzyja pogłębianiu naszego zaangażowania w Polsce. Dlatego wstrzymujemy się z decyzjami dotyczącymi dalszych inwestycji w kogenerację - przyznał w rozmowie z "DGP" Kalle-Erkki Pentitila, dyrektor ds. inwestycji w Fortum Power and Heat Polska. Firma, która jest obecna na polskim rynku od 10 lat, która zainwestowała ok 1,2 mld w produkcję, dystrybucję i sprzedaż energii elektrycznej i cieplnej.
....
Sa to kraje zimne i maja dluzszy sezon grzewczy czyli koszt jednostkowy musi byc nizszy . My musimy w ciepla zime utrzymac cieplownie oni nie maja cieplych zim . |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Czw 18:49, 23 Maj 2013 Temat postu: |
|
Wykonawcy skarżą się na energetycznego giganta
PSE są silne i mają do wydania miliardy. Wykonawcy czują się słabsi. Poprosili UOKiK o pomoc - informuje "Puls Biznesu".
"Zawiadomienie o stosowaniu praktyk ograniczających konkurencję przez Polskie Sieci Energetyczne" - taki tytuł nosi pismo, które wpłynęło w tym tygodniu do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK).
Złożyło je stowarzyszenie Energetus, zrzeszające osoby fizyczne i firmy zajmujące się projektowaniem lub budownictwem energetycznym. Szczyci się, że reprezentuje 90 proc. firm z tego sektora (czyli siedemnaście podmiotów).
"To w zasadzie eksperymentalny wniosek, wynikający z naszego zaniepokojenia pogarszającymi się warunkami realizacji zadań inwestycyjnych na rzecz Polskich Sieci Energetycznych (PSE)" - mówi Jarosław Pałasz, prezes Energetusa.
Dla firm z tego sektora praktyki PSE mają kolosalne znaczenie, bo to dominujący zleceniodawca, wyposażony w potężny budżet - łączne nakłady na inwestycje w latach 2013-17 wyniosą około 9,9 mld zł. "Można szacować, że zamówienia spoza PSE to tylko 20-30 proc. rynku" - szacuje Jarosław Pałasz.
....
A Tuski maja uwalniac ceny . To dopiero bedzie folnosc jak PSE ustali stawki . |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Nie 21:38, 27 Maj 2012 Temat postu: |
|
Szefowa MFW ostrzega Grecję
Szefowa MFW Christine Lagarde wezwała w piątek Greków aby płacili podatki i dodała, że bardziej obchodzi ją los dzieci w państwach Afryki niż sytuacja borykającej się z kryzysem finansowym Grecji.
W opublikowanym w piątek wywiadzie dla brytyjskiego dziennika "Guardian", Lagarde sugerowała, że nadszedł czas aby Grecja zaczęła spłacać zaciągnięte długi.
- Jeśli chodzi o Ateny, to myślę o tych wszystkich, którzy cały czas usiłują unikać płacenia podatków. Sądzę, że powinni oni pomóc sobie nawzajem - powiedziała szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
Lagarde powiedziała też, że "więcej myśli o małych dzieciach ze szkoły w małej wiosce w Nigrze, które mają tylko 2 godziny lekcji dziennie i siedzą po trzy na jednym krześle i które bardzo chcą uzyskać wykształcenie."
- Ciągle o nich myślę ponieważ sądzę, że bardziej potrzebują pomocy niż ludzie w Atenach - dodała.
Lagarde odpowiedziała twierdząco na pytanie czy chce w ten sposób powiedzieć, że Grecy i inne europejskie narody miały już okres sielanki i teraz nadszedł czas spłaty. Podkreśliła, że MFW nie ma zamiaru łagodzić warunków pomocy dla Grecji.
Grecję, która walczy z kryzysem finansowym od 5 lat, czekają 17 czerwca nowe wybory. Sondaże sugerują, że może je wygrać lewicowe ugrupowanie SYRIZA, które zajęło drugie miejsce w wyborach z 6 maja i które opowiada się za odrzuceniem narzuconego Grecji przez UE i MFW drastycznego programu oszczędnościowego.
Kraj boryka się z olbrzymim zadłużeniem, wysokim bezrobociem i protestami społecznymi.
>>>>
Niestety MFW tak sie zajmowal Afryka ze nastapila tam kompletna ruin aod tych ,,programow dostosowawczych'' . Wiec juz niech sie nie zajmuje . |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pią 18:04, 27 Kwi 2012 Temat postu: |
|
Zarabiali na bezrobotnych
Najnowszy raport Najwyższej Izby Kontroli ujawnia nieprawidłowości przy realizacji projektów unijnych. Chodzi konkretnie o pieniądze wspierające bezrobotnych z Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki. Na Warmii i Mazurach najbardziej rażące naruszenia, NIK stwierdziła w Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie w Olsztynie.
Tu niektóre koszty były nawet kilkadziesiąt razy wyższe niż ceny rynkowe - informuje dyrektor olsztyńskiej delegatury NIK Antoni Stupiński. Jak mówi, za wydrukowanie ponad 30 tysięcy ulotek, Centrum Pomocy zapłaciło ponad 40 tysięcy złotych, a według NIK-u można było zrobić to za około 2 tysiące złotych. Podobnie za emisję telewizyjnego spotu reklamowego, zapłacono prawie 20 tysięcy złotych, a w lokalnym oddziale TVP usługa ta kosztuje około tysiąca złotych. Dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Olsztynie, Arkadiusz Paturej, odpiera zarzuty. Jak tłumaczy, przedstawione koszty nigdy nie budziły wątpliwości ani Powiatowego Centrum, ani jednostki pośredniczącej w przyznaniu dotacji, czyli Warmińsko-Mazurskiego Urzędu Marszałkowskiego. Na Wniosek NIK sprawę badają prokuratura i Warmińsko-Mazurski Urząd Marszałkowski. W razie potwierdzenia zarzutów, informacja o złym gospodarowaniu pieniędzmi trafi do Komisji Europejskiej, która może zażądać od Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie zwrotu ponad 85 tysięcy złotych dotacji.
>>>>
jak zwykle dotacje najbardziej wspieraja korupcje ... |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pon 13:07, 20 Cze 2011 Temat postu: |
|
Polska jak Grecja? "Pomoc zagraniczna szkodzi"
Blog Janusza Korwin-Mikke
Nikt mi nie wierzy – bo to, co piszę, wydaje się ludziom czasem wręcz absurdalne. Twierdzę np., że pomoc zagraniczna szkodzi, a nie pomaga – i podaję przykłady Hiszpanii i Portugalii, które po Kolumbie otrzymały ogromne ilości złota... i spadły z I ligi do III! Ludzie myślą – OK, ale to dawno i nieprawda.
To proszę popatrzeć na kraje, które otrzymały najwięcej pomocy od UE. Dziwnym trafem są to: Grecja, Portugalia, Irlandia i Hiszpania...
Czy nic to Państwu nie mówi?
Nawet tym, co znają powiedzenie: „Pieniądze szczęścia nie dają”?
A przecież ilu ludzi, otrzymawszy nieoczekiwanie duży spadek, nagle przestało się bogacić: zaczęli wydawać na różne uciechy – ale przede wszystkim: rozleniwili się.
A jak PROTESTOWALI, gdy okazało się, że muszą znów zacząć pracować!
Nadal uważacie mnie Państwo za kompletnego pomyleńca?
A ja zadaję pytanie: ile jeszcze pomocy potrzeba Polsce, by znalazła się w takiej samej sytuacji, jak Grecja?
Pogram oszczędnościowy greckiego rządu, mający przynieść 28 miliardów euro oszczędności, wywołał wielotysięczne protesty społeczne, w następstwie których premier zapowiedział zmiany w rządzie. Bezowocnie zakończyły się negocjacje z opozycją na temat utworzenia rządu jedności narodowej. Przyjęcie planu jest warunkiem otrzymania kolejnej transzy pomocy z Międzynarodowego Funduszu Walutowego i strefy euro.
W Unii Europejskiej trwają prace nad drugim pakietem ratunkowym dla Grecji. Premier Donald Tusk zapowiedział, że również Polska będzie miała udział w tej pomocy, udzielając gwarancji kredytowych.
>>>>
Czyli ćwierć miliarda $ w błoto na nieoddanie... Cwierc miliarda zaoszczedzonych na zabieraniu rent i emerytur ... Brawo ! Tak trzymac ! Swoim nie damy a na UE BEDZIE !
Oczywistym jest ze ,,pomoc'' szkodzi...
Wszak kto to byli Grecy ? Czyz to byli jacys poeci artysci i nieroby ? A SKAD !
CHYTRY JAK GREK !
Swiatowy symbol przebieglosci w robieniu interesow! Trzesli finansowob calym imperium tureckim ! GRECY TAK !!!
Oslaeiony Onasis wszak kim byl ? PRZEDSIEBIORCA ZEGLUGOWYM !!!
Co sie stalo ! Ano w 1981 sie skonczylo...
Grecaj weszla do UE i sie zaczely dotacje !!!
Z narodu handlarzy zrobil sie narod urzendasow !
No i widac skutek ! Na urzendasow trzeba kasy a oni NIE PRACUJA !!!
50 % spoleczenstwa w Grecji pracuje obecnie w urzedach... A w 1981 nie wiem czy to bylo 5 % czy mniej... Po prostu osiagneli ,,normy UE'' bo w Belgii to chyba nawet 67 % ,,urzenduje''...
W Polsce tez to bedzie . Juz mamy czeste glosy o wielkiej przydatnosci urzednikow ktorch juz obecnie nie mozna zwolnic chyba ze na emeryture ( co pogarsza sytuacje bo trzeba placic emeryture a na to miejsce wskakuje drugi i juz placimy na dwu ! )...
No ale chcieliscie Ue to bedziecie mieli glod ! :O))) |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pią 20:19, 09 Sty 2009 Temat postu: |
|
A rachunki i tak rosna:
Rachunki za prąd wzrosną od lutego, mimo braku zgody URE
:O)))))
O 15,5 proc. wzrosną od początku lutego rachunki indywidualnych odbiorców energii na Górnym Śląsku, gdzie prąd dostarcza firma Vattenfall. Firma uważa, że średnio rachunek za prąd będzie wyższy o 10 zł.
Sama energia, której koszty stanowią ok. połowę rachunku, drożeje o ok. 28 proc.
W piątek Vattenfall opublikował swoją nową taryfę. Wejdzie ona w życie, choć nie została zatwierdzona jeszcze przez Urząd Regulacji Energetyki (URE). Firma toczy spór prawny z URE, dotyczący konieczności zatwierdzania taryf. Na prośbę Urzędu złożyła stosowny wniosek taryfowy, ale taryfę wprowadza niezależnie od tego, jakie będzie stanowisko URE.
Firma podkreśla, że nadal należy do najtańszych dostawców prądu w Polsce.
"Utrzymanie rachunków za energię wśród trzech najniższych w Polsce jest naszym tradycyjnym celem, nawet w tych trudnych czasach. Z obliczeń, którymi dysponujemy, wynika niezbicie, że cel ten osiągnęliśmy" - ocenił w piątek dyrektor ds. sprzedaży i marketingu firmy, Grzegorz Lot.
Jednocześnie Vattenfall monitoruje sytuację na rynku producentów energii. "Zwróciliśmy się do dostawców z pytaniem o możliwość rozważenia renegocjacji zawartych wcześniej kontraktów hurtowych. Gdyby cena węgla znacząco spadła, być może elektrownie zgodziłyby się na obniżkę cen w ciągu roku. W tym wypadku proporcjonalnie obniżymy nasze ceny" - zapewnił Lot.
Potwierdził, że wciąż nie zakończył się spór prawny, czy sprywatyzowane firmy energetyczne powinny uzyskiwać urzędową akceptację dla swoich cenników.
"Uważamy, że jest swego rodzaju paradoksem, że pomiędzy sprywatyzowanymi przedsiębiorstwami energetycznymi a prezesem URE trwa spór o ochronę portfeli klientów w sytuacji, gdy właśnie prywatne firmy energetyczne mają realnie najniższe rachunki w Polsce" - skomentował dyrektor.
Na początku stycznia prezes URE zatwierdził taryfy wielu firm energetycznych, m.in. przedsiębiorstwom z grupy Tauron (Enion Energia, EnergiaPro Gigawat), działającym na terenie sąsiadującym z terenem Vattenfalla. Ich nowe ceny prądu zaczną obowiązywać 16 stycznia i będą średnio o 19,3 proc. (EnergiaPro Gigawat) i 21,5 proc. (Enion Energia) wyższe niż dotąd. W gospodarstwach domowych oznacza to od kilku do kilkunastu zł dodatkowo miesięcznie, a średni wzrost rachunku to ok. 10 proc.
>>>>
UE ! :O)))) |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Pon 19:53, 05 Sty 2009 Temat postu: |
|
Urząd Regulacji Energetyki zatwierdził taryfy dla przedsiębiorstw obrotu energią elektryczną, wzrost cen dla odbiorców indywidualnych wyniesie ok. 10 proc. - poinformował PAP prezes URE Mariusz Swora.
"Dla przeciętnego gospodarstwa domowego oznacza to wzrost cen o 10-12 zł miesięcznie.
Przyczyna:
,,Konieczność sfinansowania inwestycji modernizacyjnych (w tym proekologicznych) i rozwojowych. Uzasadnioną przesłanką dla zatwierdzenia taryf na wyższym poziomie była także konieczność sfinansowania obowiązku wspierania rozwoju źródeł odnawialnych i wytwarzających energię elektryczną w skojarzeniu z wytwarzaniem ciepła" - napisano w komunikacie.
>>>>
Czyli jednym slowem:
UNIA EUROPEJSKA!
Nic nie ma do dodania... |
|
|
BRMTvonUngern |
Wysłany: Wto 17:55, 23 Gru 2008 Temat postu: Korzysci z UE-Ceny prądu w górę! |
|
Tymczasem juz w przyszlym roku zaczniem korzystac z sukcesow Tuska:
http://www.ungern.fora.pl/aktualnosci-dzunglowe,3/strefa-euro-minus-5-przecinek-3,1088.html
Cena energii elektrycznej:
-powinna w przyszłym roku wzrosnąć więcej niż 10-12 zł miesięcznie - ocenia prezes grupy energetycznej Tauron, Dariusz Lubera.
Dodatkowy koszt wiąże się z koniecznością dokupienia brakujących uprawnień do emisji dwutlenku węgla, które w grupie Tauron na ten rok skończyły się w pierwszej połowie grudnia. W tym roku trzeba dokupić uprawnienia do emisji ok. 800-900 tys. ton CO2, w przyszłym ok. 1,3 mln ton. Koszt uprawnień do emisji jednej tony waha się między 13 a 15 euro,
>>>>>
Za obled Brukseli zaplaca tradycyjnie biedni i najbiedniejsi.Urzedasy nie ponosza zadnych kosztow wlasnych zbrodni zgodnie z tendencja totalitarna.
A bydlo tuskie nas zadluza:
>>>>
Bank Światowy przyzna 975 mln euro pożyczki dla Polski z przeznaczeniem na wsparcie kluczowych reform rządowych.
>>>>
PO CHOLERE NAM POZYCZKI I PLACENIE ODSETEK!
Tfu co za bydlo nami rzadzi!
Mamy pracowac na zachodnich bankierow...
I jeszcze zloty sie umocni od takiego naplywu euro eksport spadnie i bezrobocie wzrosnie!
Do Tuskowcow nalezy strzelac!
A oczywiscie mamy obludne wyjasnienie miedzynarodowych potworow:
Pożyczka jest wyrazem uznania (Banku Światowego) dla ambitnego planu reform (polskiego) rządu, w który włącza się m.in. ambitny projekt wprowadzenia euro w 2012 roku. Bank Światowy ma zaufanie do polityki gospodarczej rządu i jest pewien, że pożyczka będzie jedynie dodatkowym wzmocnieniem
!!!!
Tak pocalunek Judasza!Na zniszczenie gospodarki Polski!
Tradycyjnie!Pamietamy role zbrodniarzy z IMF na poczatku lat 90 tych i doprowadzenie Polski na skraj zaglady.Zreszta nie tylko Polski!
Dlatego Milton Friedman stwierdzil ze IMF nalezy zlikwidowac.
Poniewaz wspiera on programy niszczace gospodarke.Dlaczego?
Dlatego ze gdyby wspieral programy konstruktywne wszyscy wyszli by z biedy i nie trzeba by bylo nikomu pomagac!
Czyli trzeba by bylo IMF ZLIKWIDOWAC!
A to wszak katastrofa dla biurokracji...
Dlatego miliony ludzi musza umierac z glodu...
Friedman stwierdzil ze jedyna pomoc dla III swiata to swobodny handel i TYLE!Nie niszczyc im eksportu...
>>>>>
Tutaj trzeba ogolnie pokazac jak zachod ,,pomaga'' glodujacym krajom...
Gdy w latach 60 tych nie byly to kraje glodujace a tylko biedne wladowali tam mase dotacji bezzwrotnych i zwrotnych...Spowodowalo to gigantyczny rozkwit biurokracji i zlodziejstwa ktos musial przeciez rodzielac EURO-dotacje.Biurokracja ta zniszczyla tam praktycznie rynek i zaczal sie masowy glod w Afryce.
Tu zbrodniarze zachodni nie mieli litosci!Wyslali szczegolnie UE cale masy zboza ktore zlodzieje biurokratyczni sprzedawali na targach powodujac katastrofalny spadek cen zboza a glodni I TAK NIE DOSTALI!
Tymczasem glod powinien teoretycznie poprzez wzrost cen uruchomic produkcje!Ale skoro walilo strumieniami zboze z UE to wrecz przeciwnie rolnicy BANKRUTOWALI i jesc bylo JESZCZE MNIEJ...
Kolejne miliony zmarly z glodu...
Ale zwyrodnialcom z zachodu bylo malo tych umierajacych.Bo duza smiertelnosc od chorb zmniejsza ilosc zmarlych z glodu.
To... wyslali im lekarzy!Ktorzy rozpowszechnili antybiotyki!W tej sytuacji kolejne miliony nie zmarly na choroby tylko na straszna smierc glodowa!
Zbrodnie popelnione przez zachodnich biurokratow w Afryce dawno juz przekroczyly zbrodnie Hitlera!
>>>>
Ale im ciagle malo!Pojechali tam z prezerwatywami aby ,,walczyc z przeludnieniem'' i w ten sposob rozpropagowali tam rozpuste.A wiemy ze w tamtym klimacie tzw. ,,skutecznosc'' przerwatyw jest najnizsza z mozliwych.Wiec kolejna fala dodatkowych urodzen i smierci z glodu...
I zbrodniom nie ma konca!
Bo z kolei z rozpusta pojawila sie AIDS!Ktora zreszta w tym straszliwym piekle jak wiemy ze sprawy Mola RACZEJ POZYWNIE SIE KOJARZY!
Bo mozna sie sprostytuowac ze zwyrodnialcami z zachodu zdobyc pieniadze pozyc 5 lat nie cierpiac glodu i UMRZEC!!!
>>>>
Ale zachod juz ,,spiesz z pomoca'' jakis tam Bono ma zwalczac AIDS.Juz szykuja sie kolejne miliony trupow ktore zgina nie wiadomo od czego.
PIEKLO!
JADRO CIEMNOSCI!
>>>>
Nie ma nadziei?
Alez skad!
Jedyna nadzieja w wybitnych przywodcach afrykanskich o silnym charakterze i duzych umiejetnosciach a wiec bez kompleksow...
Trudno im sie przebic przez zgraje malpoludow czolgajacych sie przed zachodem i zazdrosnie pilnujacych aby miec monopol na wladze typu ,,Zimbabwe-Mugabe''.(Zupelnie jak w Polsce!Z tym ze powszechna nedza jaka nam sie szykuje dzieki tuskundlom EURO jest niczym w porownaniu z pieklem Afryki!Ponad tysiac lat panstwowosci mimo ciaglych od 1648 zniszczen jednak podnioslo poziom Polski nieporownanie z Afryka).
Ale zdarzaja sie!
Np.Museweni w Ugandzie!
Przywrocil tradycyjne krolestwa.
Przywrocil wolny rynek.
Przywrocil moralnosc rodzinna ( a wiec wiernosc malzenska).
Wywalil wszelkie patologie zachodu typu prezerwatywy rozwiazlosc degeneracja.
Krzywa zakazen chorobami spadla w dol jak szalona.
A przeciez nadal tam jest chaos!
>>>>
Reasumujac.
Widzimy ze tzw. ,,pomoc'' zachodu dla biednych to pomoc zachodnich biurw dla zachodnich biurw.
1.Szantaz moralny spoleczenstw zachodu-musicie dac pieniadze na glodujacych-sluzy umacnianiu zachodnich biurew typu UE ktore ta ,,pomoc'' rozdzielaja-powodujac katastrofe gospodarcza.
2.Pomoc w postaci prezerwatyw i lekow-sluzy oprocz biurew (ktore rozdzielaja) koncernom medycznym ktore je produkuja za pieniadze zachodu.Powoduja one w Afryce rozwoj epidemii i glodu...
3.Zapychanie zywnoscia Afryki sluzy pozbyciu sie nadwyzek produkcji (oprocz umacniania biurokracji ktora ja rozdziela) w Afryce powoduje katastrofe rolnictwa...
4.Na planie moralnym ktory jest najwazniejszy pchanie Afryce niemoralnych srodkow typu antykoncepcja prezerwatywy sluzy podzieleniu sie swoim brudnym sumieniem aby Afrykanie tez byli umoczeni moralnie-zeby nie bylo ze chociaz biedni to przyzwoici-czysty satanizm...
>>>>
A wiec tu docieramy do glebi motywacji ludzkich.
Jak mowi pismo -chocbym mial wszystkie zalety a milosci bym nie mial bylbym jako cymbal grzmiacy.CYMBAL.
Pomoc bez Boga w sercu zamienia sie w najwieksze tortury...
>>>>
A wiec natura natura i jeszcze raz natura.
Naturalna rodzina.
Naturalny rynek.
Naturalny Handel.
BIURWY WON!
A Z POLSKI EUROBIURWY WON! |
|
|