Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 22:15, 27 Gru 2012 Temat postu: Kłamstwo jedwabnymi nićmi szyte . |
|
|
"Parodia ekshumacji"
Redakcja "Wprost" dotarła do nieznanego raportu szefa archeologów, prowadzących w 2001 ekshumację w Jedwabnem. Ujawnia on nowe szczegóły tamtych wydarzeń.
Raport głęboko schowany w archiwach IPN
Jednak w tamtym czasie nie cała dokumentacja trwającego ponad rok śledztwa ujrzała światło dzienne. W ukryciu, głęboko schowany w archiwach IPN pozostał np. raport profesora Andrzeja Koli z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, szefa zespołu archeologów, prowadzących wiosną 2001 roku prace ekshumacyjne na terenie dawnej stodoły w Jedwabnem.
Mimo pewnych trudności redakcji "Wprost" udało się dotrzeć do tego raportu. Choć generalnie potwierdza on znany przebieg wydarzeń, ujawnia kilka nieznanych szczegółów.
Profesor Kola przyznaje na przykład, że to co działo się w Jedwabnem między 30 maja a 4 czerwca 2001 roku było raczej parodią ekshumacji - pisze "Wprost". Przeprowadzeniu rzetelnych prac sprzeciwili się bowiem rabini, argumentując, że wykopywanie zwłok jest sprzeczne z religią żydowską - wyjaśnia gazeta. Ich stanowisko zaakceptowali dyrektor Komisji Ścigania Zbrodni przeciw Narodowi Polskiemu prof. Witold Kulesza i jego zwierzchnik, minister sprawiedliwości Lech Kaczyński.
"Konflikt 'religijnego prawa żydowskiego' i 'stanowionego prawa polskiego'"
Profesor Kola pisze: "Eksplorację i planowaną programem ekshumację obu mogił uzależniono od decyzji specjalnie zaproszonego specjalisty żydowskiego od spraw ekshumacji, rabina [Menachema] Eksteina z Izraela.
Jego przyjazd nastąpił dopiero w godzinach popołudniowych, w środę drugiego tygodnia prac. Wspólnie z nim przybył rabin Michael Schudrich oraz z ramienia Instytutu Pamięci Narodowej prof. [Witold] Kulesza, który reprezentował w Jedwabnem ministra sprawiedliwości RP Lecha Kaczyńskiego.
Po wspólnej odprawie, w której oprócz przybyłych rabinów uczestniczyli członkowie ekspedycji (archeolodzy, antropolodzy i medycy sądowi), a także prowadzący bezpośrednio śledztwo prokurator [Radosław] Ignatiew i nadzorujący śledztwo z ramienia IPN prokurator [Lucjan] Nowakowski z Warszawy, przystąpiono do eksploracji nawarstwień w obu mogiłach według metody zaprezentowanej przez rabina Eksteina. Polegała ona na precyzyjnym zdejmowaniu w obrębie grobów (przy pomocy szpachelki i pędzli) wierzchniej warstwy gruntu. Jednocześnie rabin Ekstein oświadczył, że tylko przy zastosowaniu takiej metody jest możliwa eksploracja wnętrza grobów, i to tylko do momentu ukazania się szczątków kostnych w układzie anatomicznym.
Szczątki będzie można wówczas oczyścić delikatnie pędzlem i dokonać ich obserwacji, jednak bez ich podnoszenia, a nawet dotykania. Do przyjęcia takiej metody zobligował nas prof. Kulesza, twierdząc, że uzgodniona ona została z ministrem Kaczyńskim. Na krytyczne uwagi co do takiej metody ekshumacji, wypowiedziane przez piszącego te słowa, a także przez antropologów i medyków sadowych prof. Kulesza oświadczył, iż przyjęcie jedynie takiego sposobu 'ekshumacji' jest tu tylko możliwe, a jej przeprowadzenie (w gruncie rzeczy tej pseudoekshumacji) jest tu, ze względu na konflikt 'religijnego prawa żydowskiego' i 'stanowionego prawa polskiego' w obecnej sytuacji dla strony polskiej 'racją stanu'. Farsa tej 'pseudoekshumacji' wynikała ponadto z tego, iż jak oświadczyli rabini, rabin Schudrich już następnego dnia, tj. w czwartek 31 maja o godz. 10 musi opuścić Jedwabne ze względu na planowany odlot do Nowego Jorku, natomiast rabin Ekstein tego samego dnia o godzinie 17 musiał wyjechać do Warszawy i dalej tego samego jeszcze dnia odlatywał do Izraela. Dlatego oświadczono nam, iż ekshumacje musimy zakończyć najpóźniej 31 maja do godziny 16 ze względu na konieczność zorganizowania uroczystości pogrzebu wyekshumowanych szczątków. Bez udziału rabina natomiast jakiekolwiek prace w obrębie grobów, jak oświadczono, nie są możliwe. Ponadto, jak oświadczyli rabini, zbliżał się szabas (od piątku wieczór i sobota) i żadna ekshumacja z udziałem rabina w tym czasie nie jest możliwa".
"46 sztuk łusek niemieckiej broni typu mauser"
Tyle fragment raportu. Prace ekshumacyjne rzeczywiście przerwano 31 maja i wrócono do nich na krótko 4 czerwca 2001 roku.
Z raportu profesora Koli wynika też, że mimo tych bardzo niesprzyjających warunków odkryto "sprażone i spalone kostne szczątki ludzkie", a także przedmioty należące do ofiar, min, "złota obrączkę, łańcuszek, srebrny zegarek, srebrna polska monetę dwuzłotową", a także "klucze, bębenek od maszyny krawieckiej". Odkopano także resztki pomnika Lenina, do którego rozbiórki, według świadków zbrodni, mieli być zmuszeni Żydzi na krótko przed mordem. Potem pomnik miał być wrzucony razem z nimi do grobu.
Najciekawszy element raportu to stwierdzenie, że znaleziono m.in. "46 sztuk łusek niemieckiej broni typu mauser". Zdaniem "Wprost" mogło to oznaczać, że Niemcy brali jednak w zbrodni większy udział, niż ustalił prokurator Ignatiew. Karabiny typu mauser (MG34) były bowiem w 1941 na wyposażeniu armii niemieckiej.
Więcej w noworocznym numerze tygodnika "Wprost" w artykule Magdaleny Rigamonti i Piotra Śmiłowicza "Kończcie już, bo szabas".
[link widoczny dla zalogowanych]
....
No prosze panstwa cut ! Wprost sie odwazyl napisac prawde . Wprawdzie konczy sie kuriozalnym zdaniem :
Zdaniem "Wprost" mogło to oznaczać, że Niemcy brali jednak w zbrodni większy udział, niż ustalił prokurator Ignatiew.
Groteska . Jest okupacja hitlerowska a ci ustalaja ,,udzial Niemcow" tak jakby nie bylo jasne kto wtedy dopuszczal sie zbrodni . Jest to po prostu zbrodnia hitlerowcow .
Natomiast tutaj wychodzi prawda o elitce po 89 roku . Jacy oni sa niepodlegli .
Srodowiska nowojorskich wiadomo kogo rozkrecaja antypolska hucpe . Jak to ,,narod polski zydow mordowal" . Wyborcza oczywiscie w pierwszym szeregu nagonki . Pod kierunkiem rabinow z NJorku ,,ekspedycja naukowa" juz sama wyprawa naukowa z rabinami na czele to temat na komedie , triumfalnie jedzie na wykopaliska majace zdobyc oczywiste dowody zbrodniczosci Polaków . Cala warszawka im nadskakuje lacznie z ,,prawica" . Tymczasem wykopuja 46 lusek niemieckich . Czyli udowodnili ze to Niemcy . Nagle szef rabinow wrzeszczy ze religia im nie poxwala kopac . Do tej pory im pozwalala ale jak wyszlo ze to Niemcy to przestala pozwalac . Koles zwiewa do NJorku i nie moga kopac bez jego pozwolenia . ,,Wladze polskie" tuszuja afere . IPN chowa dokumenty . Niepodlegle panstwo . Tfu szabesgoje . Szkoda ze mnie tam nie bylo bo bym dal rabinom do wiwatu az by sztuczne brody i pejsy odpadly . Widzicie jak sa zaklamani i antypatyczni . Szczegolnie ci z NJorku . Szczegolnie ohydne jest ogloszenie sie przez nich spadkobiercami tych pomordowanych gdy jedyne co mieli wspolnego z wojna to zbicie kasy na zbrojeniach .
Haniebny obelisk w Jedwabnem nalezy wyburzyc i postawic prawdziwy .
A wykopy wznowic bez rabinow oczywiscie to smieszne . Mamy najlepszych archeologow na swiecie i nadzoru nie potrzebuja .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 23:01, 29 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
"Forbes": co się stało z pieniędzmi odzyskanymi przez gminy żydowskie?
Miliony złotych, które Żydzi odzyskali od państwa polskiego za mienie utracone w trakcie II wojny światowej, nie zostały przeznaczone na utrzymanie żydowskiego dziedzictwa - twierdzi magazyn "Forbes".
"Forbes" informuje, że pieniądze za sprzedaż odzyskanych majątków "rozeszły się w hermetycznym środowisku Związku Wyznaniowych Gmin Żydowskich i Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego".
Ile odzyskały gminy żydowskie?
Magazyn dotarł do niepublikowanych restytucyjnych zestawień Związku Gmin, prowadzonych przez tę organizację w latach 1997-2009. Według wyceny z zestawień ZGWŻ wartość tych nieruchomości przekracza 205 mln złotych. Do końca lipca 2013 roku Komisja Regulacyjna przyznała również żydowskim organizacjom wyznaniowym 82 mln zł w ramach rekompensat i odszkodowań za mienie, którego nie udało się oddać w naturze. Nie jednak w żaden sposób ustalić, ile nieruchomości gminy żydowskie odzyskały w latach 2010–2013.
Z raportu ZGWŻ wynika, że żydowskie gminy wyprzedały do 2009 roku nieruchomości za ponad 40 mln złotych. Piotr Kadlčik, szef Gminy Żydowskiej w Warszawie, zapewnia, że restytucyjne pieniądze przeznaczane są na renowację innych obiektów, takich jak na przykład Jesziwa w Lublinie, oraz na utrzymanie cmentarzy i potrzeby gmin.
Gdzie trafiły pieniądze?
"Forbes" podaje, że 300 tys. zł trafiło na przykład do Lubelskiej Fundacji Chrońmy Cmentarze Żydowskie w Lublinie, której prezesem jest Piotr Kadlčik. Miały być przeznaczone na utrzymanie lubelskich kirkutów. Ślad po dotacji zaginął, zaś cmentarze pozostały zaniedbane.
Magazyn opisuje "zaawansowane metody drenażu majątku oddanego gminom żydowskim". "Forbes" twierdzi, że pierwsza faza polegała na składaniu wniosków do Komisji Regulacyjnej. Przygotowywały je kancelarie prawne, które brały po ok. 500 zł za jeden dokument. Zawodowi prawnicy byli jednak odsuwani, gdy proces wkraczał w drugą fazę, czyli mediacje przed Komisją Regulacyjną. Do tych działań zarząd ZGWŻ wyznaczał swoich ludzi, którym płacił znacznie więcej - 1 proc. wartości odzyskanego mienia. W zamkniętym kręgu mediatorów znaleźli się m.in. Piotr Rytka-Zandberg, ekspert ds. restytucji mienia w ZGWŻ, Michał Samet, przewodniczący Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Gdańsku, i Alicja Kobus, przewodnicząca poznańskiej filii ZGWŻ. Wszyscy przy okazji we władzach Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego.
Polscy Żydzi czują się bezsilni?
"Forbes" podkreśla także, że "w tej zamkniętej enklawie szefów żydowskich organizacji prawdziwych Żydów jest jak na lekarstwo. Większość to konwertyci, czyli osoby, które przeszły na judaizm".
Magazyn cytuje także, co napisał "Jewish Times": "Kiedy uruchomiono proces restytucji mienia żydowskiego w 1997 roku, przypadkowi ludzie tworzyli grupy, nazywając siebie gminami żydowskimi po to tylko, aby móc rościć sobie prawo do żydowskiego mienia".
"Forbes" pisze, że polskie urzędy "nie mają odwagi zabrać się za ten drażliwy problem w obawie posądzenia o antysemityzm", a "polscy Żydzi, bojący się swoich liderów w USA i Izraelu, czują się bezsilni, bo wmówiono im, że skandal wywoła antysemickie rozruchy"
"Łączą ich ogromne pieniądze"
"Nasi współcześni przywódcy, niezmiennie obojętni na nasz los, wydają się zdecydowani na likwidację kruchych pozostałości po największej i kwitnącej społeczności żydowskiej na świecie" - pisze Seweryn Aszkenazy, prezes stowarzyszenia Beit Warszawa, w magazynie "Forbes".
Aszkenazy wymienia osoby, które "uzurpują sobie prawa" do dziedzictwa Żydów. To: Michael Schudrich, Piotr Kadlčik, Andrzej Zozula, Piotr Rytka-Zandberg, Alicja Kobus, Monika Krawczyk i Tadeusz Jakubowicz. "Tym, co łączy wszystkich tych ludzi, są pieniądze, ogromne pieniądze, niedostępne dla przeciętnego polskiego Żyda borykającego się z codziennością, potrzebującego być może funduszy na dentystę lub ciepłe ubranie na zimę" - twierdzi Aszkenazy.
...
I znowu to samo . Nie pierwszy raz ! Po raz kolejny widac ze zydow w Polsce najlepiej chroni panstwo polskie przed ich niby organizacjami .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:16, 20 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Kontrowersje wokół publikacji nt. Żydów. Szykuje się pozew
- Prawnicy już przygotowują pozew - zapowiedział poseł Sławomir Zawiślak na zwołanej w Zamościu konferencji prasowej poświęconej publikacji stowarzyszenia Panorama Kultur "Śladami Żydów. Lubelszczyzna".
Przypomnijmy: autorzy publikacji wydanej w nakładzie tysiąca egzemplarzy podali nieprawdziwą informację mówiącą o tym, że mordu na Żydach w Uchaniach dopuścili się polscy partyzanci. Zawiślak, szef struktur AK na Zamojszczyźnie domaga się od wydawcy m.in. wydania erraty i opublikowania sprostowania w prasie ogólnopolskiej. Termin jaki wyznaczył na spełnienie żądań minął 15 listopada.
- Nie spełniono naszych oczekiwań, dostaliśmy potwierdzenie wysłania erraty do ok. 90 bibliotek - mówi poseł.
Publikacja, jakiej domaga się poseł, miałaby się ukazać na łamach "Naszego Dziennika" i "Gazety Wyborczej". Zawiślak nie wyklucza rezygnacji z pozwu jeśli stowarzyszenie spełni jego oczekiwania.
...
Znowu ! To nie sa przypadki . To celowa robota ! Najpierw Kielce pozniej Jedwabne teraz to ! Nie tylko Niemcy kreca ,,seriale" ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 16:53, 23 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
"Andrzej Rzepliński też zostawił swe odciski palców w sprawie Jedwabnego. W eseju "Ten jest z ojczyzny mojej?" uznał, że stalinowskie śledztwa w tej sprawie wolne były od... przemocy fizycznej. Funkcjonariusze śledczy UB ponadto nie chcieli wyjaśnić wszystkich okoliczności tej zbrodni, sprowadzając ją do rozmiarów... wiejskiej bójki!
Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Łomży należał do najbardziej krwawych. Co najmniej kilkadziesiąt osób zostało tam zamordowanych już w trakcie przesłuchań, przed postawieniem ich przed jakimkolwiek sądem."
[link widoczny dla zalogowanych]
...
Uznal ze UB nie stosowalo przemocy w tej sprawie. Na podstawie jakich danych... Po prostu trzeba bylo sie przypodobac Michnikowi zeby kariere zrobic a to najlepiej metoda ktora mlodziez zna u mlodego Stuhra. Bluzgami na Polske... Michnik to uwielbia. To go kręci...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 12:24, 03 Lip 2016 Temat postu: |
|
|
70. rocznica pogromu kieleckiego. Wspólne modlitwy chrześcijan i Żydów
wyślij
drukuj
msies, pszl | publikacja: 03.07.2016 | aktualizacja: 08:13 wyślij
drukuj
Pogrzeb ofiar pogromu kieleckiego (fot. arch. PAP/CAF)
W Kielcach trwa drugi dzień obchodów rocznicy pogromu Żydów sprzed 70 lat. W południe przy pomniku Menora, goście z Izraela, USA, Polski i mieszkańcy miasta, oddadzą hołd dawnej żydowskiej społeczności miasta. Niedzielne uroczystości będą miały głównie charakter modlitewny.
Marsz Milczenia i Modlitwy w rocznicę pogromu kieleckiego
Przy Memoriale Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata zostanie uczczona pamięć Polaków, którzy chronili Żydów w czasie okupacji i pomagali im. Przed kamienicą przy ul. Planty 7/9, gdzie doszło do pogromu, będą wspominane ofiary zbrodni.
Po południu, na cmentarzu żydowskim na Pakoszu, przy grobie zamordowanych, przewidziana jest wspólna modlitwa chrześcijan i Żydów, którą poprowadzi naczelny rabin Polski Michael Schudrich.
#wieszwiecej | Polub nas
Jan Paweł II i Franciszek o pogromie kieleckim
Odsłonięciem tablic z wypowiedziami papieży Jana Pawła II i Franciszka o pogromie kieleckim zainaugurowano w sobotę w Kielcach obchody 70. rocznicy tragicznych wydarzeń. W kamienicy, gdzie 4 lipca 1946 r. doszło do pogromu Żydów, otwarto wystawę upamiętniającą ofiary.
Uroczystości, zorganizowane przez kieleckie Stowarzyszenie im. Jana Karskiego, odbyły się przed kamienicą przy ul. Planty 7/9. Mieści się tam siedziba Instytutu Kultury Spotkania i Dialogu stowarzyszenia, gdzie otwarto multimedialną wystawę poświęconą pamięci ofiar.
Na tablicach kommemoratywnych umieszczonych na ścianie budynku, znalazły się słowa z homilii wygłoszonej 3 czerwca 1991 r. przez Jana Pawła II, podczas mszy św. w podkieleckim Masłowie: – W lipcu 1946 r. w Kielcach zginęło ze zbrodniczych rąk wielu braci Żydów. Polecamy ich dusze Bogu.
Wystawa prezentuje m.in. wykonane przed pogromem fotografie kieleckich Żydów, którzy po 1945 r. wrócili do domów. Są też zdjęcia zabitych oraz protokoły oględzin zwłok. Można poznać dokumenty ze śledztwa prowadzonego po pogromie, w tym zeznania świadków, m.in. Żydów, którzy ocaleli, a także oskarżonych. Wyświetlane są: film z pogrzebu ofiar, współczesne wspomnienia świadków tragicznych wydarzeń oraz reportaż z 2010 r. z uroczystości rededykacji pomnika nagrobnego zamordowanych.
PAP
...
Warto przypomniec ze na poczatku lat 90tych zbrodnia byla lansowana przez Wyborcza tak jal Jedwabne na ,,mord dokonany przez Polaków". Ale znany dziennikarz Krzysztof Kąkolewski dokladnie wyjasnil w ksiazce ,,Umarły cmentarz". Pogrom byl zorganizowany przez UB z pomoca NKWD. Wzorce wygladaja na metody jeszcze Ochrany. Czyli prowokacja. UB bylo kierowane przez zydow. Czyli mordowali rodakow... Tylko ze nie komunistow. Pogrom spowodowal oczywiscie emigracje tych zydow ktorzy nie byli komunistami. Nie chcieli czekac co z nimi moze byc.
Pokazuje to polityke Wyborczej. ,,Faktotwórstwo". Takie cos ,,jest potrzebne". To sie i tworzy... Tez prowokacja...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 15:49, 03 Lip 2016 Temat postu: |
|
|
"Żadna prowokacja nie może być usprawiedliwieniem dla nienawiści". Premier Szydło w rocznicę pogromu kieleckiego
az/
2016-07-03, 14:32
Nie ma w Polsce przyzwolenia na piętnowanie ze względu na wyznanie ani na rasizm. Przypominanie o zbrodni popełnionej w Kielcach jest naszym moralnym obowiązkiem i ważnym ogniwem dzieła pojednania - napisała premier Beata Szydło w liście do uczestników obchodów 70. rocznicy pogromu kieleckiego.
PAP/Radek Pietruszka
List szefowej rządu odczytał w Kielcach Andrzej Białek, przedstawiciel Stowarzyszenia im. Jana Karskiego, które organizuje wydarzenie.
Premier zwróciła w liście uwagę, że oprócz chwalebnych kart polskiej historii, trzeba pamiętać także "o wydarzeniach zasługujących na potępienie". - Takim wydarzeniem był pogrom kielecki, który dziś wspominamy. 70 lat temu, krótko po wyniszczającej wojnie i dramacie Holocaustu, w Kielcach znów popłynęła krew niewinnych ludzi. Ta tragedia wciąż jest badana przez historyków, ale trzeba podkreślić, że żadna prowokacja nie może być usprawiedliwieniem dla nienawiści i przemocy - napisała Szydło.
"Nie ma w Polsce przyzwolenia na piętnowanie ze względu na wyznanie i nie ma miejsca na rasizm. Przypominanie o zbrodni popełnionej w Kielcach jest naszym moralnym obowiązkiem oraz ważnym ogniwem dzieła pojednania" - podkreśliła szefowa rządu.
Szydło zaznaczyła, że dużą rolę odegrało w tym kieleckie stowarzyszenie im. Karskiego.
"Chylą głowy przed ofiarami pogromu"
"Na najwyższy szacunek i uznanie zasługują Ci, którzy swą codzienną pracą budują mosty między narodami" - oceniła premier.
Szefowa rządu przypomniała, że Żydzi byli obecni na ziemiach polskich od początku państwowości, także w Kielcach. "Dzisiejsze Kielce i dzisiejsza Polska z szacunkiem chylą głowy przed ofiarami pogromu i czerpią ze wspólnego polsko-żydowskiego dziedzictwa, z historii wspólnego życia (...) Pokolenia Polaków i Żydów razem dorastały, pracowały i stawały przeciw wspólnym wrogom. Doświadczyły pożogi wojen i ryzyka nieuchronnej śmierci za pomoc bliźniemu, co potwierdzają historie Żydów ocalonych przez Polaków z Zagłady" - dodała.
"Uroczyści 70. rocznicy pogromu kieleckiego są hołdem złożonym jego ofiarom, ale także dowodem wiary, że przywracanie nawet trudnej prawdy historycznej pozwala budować lepszą przyszłość. Przyszłość opartą o dialog, pamięć i pojednanie" - podsumowała Szydło.
???
Kto pisal te brednie? Kto usprawiedliwia nienawisc prowokacja? Jaki rasizm? To komunistyczna ,,kalkulacja". I to jest nie wydarxenie ,,polskiej" historii tylko historii okupacji w Polsce. Jeszcze troche a obecna wladza zacznie belkotac Agorą... Zreszta wielu z nich bylo w UW.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 14:15, 04 Lip 2016 Temat postu: |
|
|
Prezydent Duda złożył hołd ofiarom pogromu kieleckiego
wyślij
drukuj
az, dmilo | publikacja: 04.07.2016 | aktualizacja: 13:32 wyślij
drukuj
Prezydent Andrzej Duda (L) i naczelny rabin Polski Michael Schudrich (P) na cmentarzu żydowskim w Kielcach (fot. PAP/Piotr Polak)
Prezydent Andrzej Duda, który w poniedziałek uczestniczył w Kielcach w uroczystościach 70. rocznicy pogromu, najpierw udał się na cmentarz żydowski. Następnie złożył wieniec przed kamienicą na ulicy Planty 7, gdzie znajduje się tablica upamiętniająca tragiczne wydarzenia z 4 lipca 1946 roku. Tam prezydent wygłosił krótkie przemówienie. W kieleckim pogromie zginęło 37 Żydów i troje Polaków.
#wieszwiecej | Polub nas
TVP Info
...
Nadawanie takiej rangi temu pogromowi jest podejrzane. Wczoraj premier dzis prezydent? Transmisja w TV? Pogromow w XX wieku bylo mnostwo. Zaczynajac od Ormian. Zginely miliony ludzi. W Polsce ponad 5 bo dokladnie nie wiadomo ilu. Dlaczego taka ranga niemal jak Auschwitz? Tych 37 Izraelitow i 3 Polakow to kropla w morzu zbrodni wywolanej odejsciem od Boga. Kazda ofiara zasluguje na czesc ale jesli podzielimy ponad 5.000.000 na 40 = 130.000 . TYLE DNI W ROKU BYSMY MUSIELI MIEC ABY KAZDEJ 40TCE oddac taki hold. Tu widze jakies podskorne spychanie tego na Polakow. A to zbrodnia sowiecka. Nie chodzi mi aby nie czcic bo to jest oczywiscie integralna czesc tragedii XX wieku w Polsce. Dotyczaca Polakow i Izraelitow. Ale pamiec musi byc ZDROWA I OPARTA NA PRAWDZIE!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 14:41, 04 Lip 2016 Temat postu: |
|
|
„Po mieście wieść się rozniosła, że Żydzi dzieci na krew mordują”. 70. rocznica pogromu kieleckiego
wyślij
drukuj
Rafał Pasztelański | publikacja: 04.07.2016 | aktualizacja: 09:00 wyślij
drukuj
Pogrzeb ofiar pogromu kieleckiego (fot. PAP/Grzegorz Baranowski)
– Po mieście wieść się rozniosła, że Żydzi dzieci na krew mordują. Cała fabryka ruszyła. Szli mężczyźni, kobiety i każdy miał coś w ręku. Po drodze ludzie do nich dołączali. Na miejscu potem działy się rzeczy straszne. (…) Widziałem, jak kobieta wypadła z balkonu. Dobito ją drągami i wrzucono do rzeki. (…) Wyrzucano Żydów z pociągu, (…) na polu ukamienowano starszą Żydówkę – tak mieszkańcy Kielc opowiadali o horrorze 4 lipca 1946 r. Wtedy w pogromie zamordowano 37 Żydów i troje Polaków. Co najmniej drugie tyle osób zostało rannych.
70. rocznica pogromu kieleckiego. Wspólne modlitwy chrześcijan i Żydów
Przed wybuchem II wojny światowej w Kielcach mieszkało ok. 80 tys. osób, co czwarty był Żydem. Po wojnie liczbę Żydów mieszkających w Kielcach szacowano na maksymalnie 300 osób. Mieszkali głównie w dwóch domach przy ul. Planty.
W 1946 r. w kamienicy przy ul. Planty mieściła się siedziba przedstawicielstwa Wojewódzkiego Komitetu Żydów w Kielcach. Tam też był kibuc, gdzie kilkudziesięciu Żydów czekało na wyjazd do Palestyny. Nie jest tajemnicą, że od wielu miesięcy na Kielecczyźnie dochodziło wtedy do wielu krwawych napadów na ocalałych z Holokaustu. Podsycany stereotypami antysemityzm miał swojej korzenie jeszcze w dwudziestoleciu międzywojennym. Wynikał m.in. z dużej hermetyczności diaspory żydowskiej.
Na niechętny stosunek do ocalałych z Zagłady miał wpływ także fakt, że wielu Żydów objęło ważne funkcje urzędowe w komunistycznej władzy, w tym w osławionym Urzędzie Bezpieczeństwa. Zapewne wszystkie to przyczyniło się do tragedii, która rozegrała się 4 lipca.
Do upadku PRL tzw. pogrom kielecki był tematem tabu. Tym bardziej, że nawet dzisiaj, 70 lat po masakrze, nie udało się historykom ani śledczym ustalić, dlaczego mieszkańców Kielc ogarnęła krwawa gorączka zemsty. Czy była to prowokacja stalinowskich służb, antykomunistycznego podziemia, czy też zbrodnia z nienawiści do obcych kulturowo sąsiadów?
#wieszwiecej | Polub nas
W Kielcach trwają obchody rocznicy pogromu Żydów sprzed 70 lat. (fot. PAP/Piotr Polak)
Szydło w rocznicę pogromu kieleckiego: nie ma w Polsce miejsca na rasizm
Pretekst
Pewne jest, że oficjalnym pretekstem do pogromu było zniknięcie 1 lipca 8-letniego Henryka Błaszczyka.. Chłopiec miał powiedzieć milicjantom, że był przetrzymywany przez Żydów w piwnicy kamienicy przy ul. Planty 7. Miał tam także widzieć zwłoki innych dzieci, ale udało mu się uciec. Milicjanci zabrali chłopca oraz jego ojca i poszli pod wskazany adres. Razem z nimi w miasto ruszyła plotka o tym, że Żydzi porywają i mordują polskie dzieci. Wedle jednych używali ich krwi do poprawy kondycji wyniszczonej przez lata katorgi w obozach. Inni zaś twierdzili, że krew dzieci była im potrzebna do wyrobu macy.
Tak pierwsze chwile przed pogromem opisywał akt oskarżenia przeciwko uczestnikom pogromu: „W dniu 3 lipca wieczorem chłopiec powrócił do domu. Podczas procesu ojciec chłopaka zeznawał, że nie pytał syna o to, gdzie był, lecz kazał mu się udać na spoczynek. Zainteresował się jednak tą sprawą sąsiad, a wtedy chłopiec opowiedział wyuczoną i nieodpowiadającą prawdzie historię, jakoby spotkał na ulicy jakiegoś nieznajomego mężczyznę, który dał mu do niesienia paczkę i 20 zł na drogę. Mężczyzna jakoby zaprowadził go do domu zamieszkanego przez Żydów, gdzie odebrano mu paczkę i pieniądze, a jego samego wsadzono do małej i ciemnej piwniczki, nie dając mu jedzenia. Z piwnicy wydostał się on podobno potem przy pomocy jakiegoś chłopca, który podał mu przez okienko stołek, na który wszedłszy, uciekł oknem. Rodzice chłopca na [podstawie] takiej opowieści, podmówieni przez osoby postronne, ustalone w śledztwie, tego samego dnia wieczorem zameldowali o tym Milicji Obywatelskiej, a wersję o zatrzymaniu i powrocie chłopca szerzono celowo po mieście. Rano dnia następnego rodzice chłopca, podmówieni, poszli znów z chłopcem na milicję, prowadząc go przez most i opowiadając o wypadku znajomym. Chłopak po drodze wskazał dom przy ul. Planty 7, gdzie rzekomo go więziono, i pokazał pierwszego napotkanego przypadkowo Żyda, jako na sprawcę tego. W tym samym czasie na ul. Planty gromadził się już tłum. Po przyjściu rodziców z chłopakiem na komisariat MO wysłany został patrol 6 milicjantów celem ujęcia rzekomo podejrzanego osobnika, który na skutek wskazania chłopca został ujęty i osadzony w komisariacie MO. Z komisariatu MO powtórnie wysłano patrol złożony z kilkunastu milicjantów celem przeprowadzenia rewizji i ustalenia miejsca, gdzie podobno miał siedzieć zatrzymany chłopak. Doraźne dochodzenie milicji ustaliło natychmiast ponad wszelką wątpliwość, że oświadczenia chłopaka są fałszywe i zmyślone, niemniej jednak podburzony tłum, widząc chłopaka i ulegając szerzonej przez agitatorów propagandzie, rozpoczął pogrom Żydów zamieszkałych przy ulicy Planty nr 7".
Pewne jest, że ok. godz. 10:00 do kamienicy przy Plantach przybyli milicjanci. Domagali się zgody na przeszukanie. Na nic zdały się tłumaczenia jednego z mieszkańców, że w budynku nie ma nawet piwnic, nie mówiąc już o porywaniu czyichkolwiek dzieci.
W końcu funkcjonariusze MO sforsowali drzwi i wdarli się do budynku. Pomagali im żołnierze. Wówczas to zabarykadowani Żydzi mieli oddać kilka strzałów do szturmujących. Ci nie pozostali dłużni. Kilku Żydów zostało zastrzelonych.
Od tego momentu na Plantach zaczął horror, który rozlał się nie tylko na całe miasto, ale także na okolice.
(fot. PAP/Piotr Polak)
Horror zwykłych ludzi
Żydów z Plant wyciągano z mieszkań, bito i mordowano. Nie miało znaczenia, czy to kobiety, mężczyźni czy dzieci. Wstrząsające relacje z 4 lipca przedstawili świadkowie pogromu w dokumencie Marcela Łozińskiego pt. Świadkowie. – Cała fabryka ruszyła, bo poszła plotka, że tam się dzieci morduje. Krew na macę potrzebują. Wszystko pędziło w stronę Plant. Cała fabryka ruszyła. Szli mężczyźni, kobiety i każdy miał coś w ręku. Po drodze ludzie do nich dołączali – opowiadała jedna z osób.
Inna zapamiętała scenę, jak ludzie wyrzucili „osoby z drugiego piętra”. Do nich dopadł tłum, a ludzie bili wszystkim, co mieli w rękach. – Widziałem, jak ktoś wszedł na balkon z dzieckiem i uderzył jego głową o ścianę. Wyrzucano ludzi z okien – wspominał inny świadek.
Ktoś stwierdził, że motłoch „robił to samo, co gestapo”. – Wrzucali ich do wody i tam dobijali. Kilka kobiet leżało w wodzie, zamordowanych w ten sposób. Bili kijami, drągami, meblami. I wyzywali od najgorszych – słyszymy w kolejnej relacji.
Inna osoba zapamiętała „Żydówkę, wściekle biegnącą przez miasto, która dosłownie ukamienowano”. Jeszcze inna ze Łazami w oczach przypomniała sobie, jak była świadkiem śmierci matki i jej dziecka.
W tych relacjach przerażające jest to, że szaleństwo mordu dotarło także do ludzi poza Kielcami. – Na peronie we Włoszczowej ludzie z pociągu z Kielc krzyczeli, że tam Żydzi mordują polskie dzieci. I ludzi, wskazanych, jako Żydzi, wywlekano z pociągu i bito – mówił jeden z pasażerów.
Świadkowie mieli widzieć, jak na peronie ktoś rozbija głowę Żyda kawałkiem szyny kolejowej. Inni przypatrywali się z okien pociągu, jak żołnierze strzelali do uciekających Żydów.
Wiadomo, że 4 lipca zginęło 40 osób. Już pięć dni później rozpoczął się proces uczestników pogromu. Sąd potrzebował dwóch dni na wydanie 9 wyroków śmierci, które wykonano 12 lipca. Oficjalna, komunistyczna propaganda głosiła, że pogrom był dziełem „AK, WiN i reakcyjnych sił polskich panów z NSZ”.
Przypomnienie ofiar pogromu odbyło się, 3 lipca przed kamienicą przy ulicy Planty - miejscu zbrodni. (fot. PAP/Piotr Polak)
Bez dowodów
W 1992 r. sędzia Andrzej Jankowski, dyrektor Okręgowej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Kielcach wszczął śledztwo ws. pogromu kieleckiego uznając, że „postępowanie organów i niektórych osób odpowiedzialnych za zapewnienie porządku i bezpieczeństwa może nasuwać podejrzenie, iż nie zależało im na natychmiastowym stłumieniu zamieszek. (...) W śledztwach i procesach związanych z pogromem nie wyjaśniono wielu istotnych okoliczności. (...) Prawdopodobna staje się teza, że do pogromu doszło w wyniku czyjegoś zorganizowanego działania, które (...) co najmniej szło na rękę niektórym organom ówczesnych władz Polski lub sprzymierzonych”. Po pięciu latach przekazano je prokuraturze w Kielcach, ale ta zwróciła materiały do OKBZpNP. W 2001 r. postępowanie wznowił prokurator Krzysztof Falkiewicz z pionu śledczego IPN. Śledczy badali kilka hipotez, w tym najważniejsze:
*jedna zakładała prowokację milicyjno-ubowską, przeprowadzoną w celu zrzucenia winy na antykomunistyczne podziemie
*wedle kolejnej progom był prowokacją Żydów, mający nakłonić ocalałych z Zagłady do wyjazdu do Palestyny
*jeszcze inna zakładała, że pogrom miał odwrócić uwagę od sfałszowanego referendum z 30 czerwca, a operację zorganizowali Sowieci
„Mimo tak wielu różnych hipotez o prowokacji, nie zapominajmy o jednym: że pogromu dokonali zwykli ludzie. Szokuje ich okrucieństwo: kilka osób zastrzelono, innych rozmiażdżono kamieniami, deskami z gwoździami, rozszarpano. Jak wielka była nienawiść do Żydów” – mówił prokurator Krzysztof Falkiewicz w rozmowie z „Tygodnikiem Powszechnym”.
Śledztwo umorzono przed 10 laty.
W 1996 r., 50 lat po pogromie kieleckim, Henryk Błaszczyk przedstawił dokumentalistom Andrzejowi Miłoszowi i Piotrowi Weychertowi (autorom filmu o tragicznych wydarzeniach) swoją wersję wydarzeń. Przyznał, że to ojciec kazał mu mówić, że został porwany przez Żydów i to samo kazał mu powtórzyć milicjantom. – Ja się czuję, jakbym był winien pogromu – mówił ze łzami w oczach.
Przy pracy nad tekstem korzystałem m.in. z publikacji w Tygodniku Powszechnym, dokumentów IPN oraz filmów dokumentalnych: „Henio” i Świadkowie”.
tvp.info
...
Ten artykulik to typowy przyklad propagandy Wyborczej. ,,Motloch" itp. belkot.
Ochrana gdy robila pogrom tez nie obwieszala sie plakietkami to my Ochrana.
Tylko byl ,,motloch". Tajni agenci w cywilu to nie jest zadna nowosc.
Ochrana organizowala ,,motloch" czyli agentow. To nie moglo byc na zywiol bo funkcjonariusze musieli zrobic to co rozkazali. ,,Motloch" musial pojsc na ,,żidow" (pogardliwe w rosyjskim okreslenie wzieta kalka z polskiego żyd u nich jest jew-rej troche jak po angielsku). A nie np. by poszli na sklepy i grabili. To by funkcjonariusze dostali kary! NIC NA ŻYWIOŁ! Oczywiscie przed rozpuszcza sie plotke ,,żidy zjadły Henia"... Czyli atmosfera nienawisci. Oczywiscie do bojowki moga sie przylaczyc elementy kryminalne ale tu funkcjonariusze tez czuwaja zeby nie poszli na sklepy. Postawa funkcjonariuszy nie jest dziwna tylko LOGICZNA! MAJA OCHRANIAC ALE NIE OBYWATELI ALE POGROM! Gdyby szli na sklepy czy zaklady grabic to by funkcjonariusze ruszyli! Ale gdy szli na ,,zydow" to tak mialo byc. To nie reagowali.
Taki pogrom to nie jest takie proste. Funkcjonariusze czuwaja. Bo gdyby nastapil totalny burdel i grabiez miasta a dla przestepcow sklepy, kasy, banki to ciekawszy cel niz mordowanie ,,zydow". Zawsze wiecej kasy jest w kasie niz w portfelu i nie koniecznie trzeba mordowac. Gdyby zatem zrobili totalna grabiez to by z nimi sie rozprawili jak z nieudacznikami. Ktora wladza a zwlaszcza zbrodnicza lubi funkcjonariuszy ktorzy doprowadzaja do upadku wladzy na danym terenie? Zatem to wszystko bylo mocno kontrolowane.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 14:55, 04 Lip 2016 Temat postu: |
|
|
iego
/ Tylko u Nas
/ Tylko u Nas
/ Historia
Rozmawiał:
Tomasz Michalik
Tajemnice pogromu kieleckiego
Dodano dzisiaj 10:42
Pomnik ofiar pogromu kieleckiego / Źródło: Wikipedia / Ely1
– Na przyczyny, przebieg i skalę pogromu kieleckiego miały wpływ dwa czynniki: wrogi stosunek niektórych Polaków do Żydów oraz zachowanie części komunistycznych władz – mówi prof. Bożena Szaynok, historyk z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Tomasz Michalak: Co stało u podstaw pogromu kieleckiego: polski antysemityzm czy prowokacja komunistów?
Prof. Bożena Szaynok:Rozczaruję pana. Mimo wielu lat badań, śledztwa IPN, licznych książek i filmów dokumentalnych, nie ma wśród historyków na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi.
Kiedykolwiek będzie?
Nie wiem. Badacze zajmujący się tą tematyką zwracają uwagę na różne kwestie dotyczące wydarzeń z czwartego lipca 1946 r. Moim zdaniem na przyczyny, przebieg i skalę tych wydarzeń miały wpływ dwa czynniki: wrogi stosunek niektórych Polaków do Żydów oraz zachowanie części władz. W dodatku te dwa czynniki czasem się przenikały, na przykład wtedy, gdy szeregowi milicjanci czy żołnierze wykorzystują moment i rabują żydowski majątek.
Pytam raczej o polityczne motywacje przedstawicieli władz. Na przykład szefa UB majora Władysława Sobczyńskiego.
Nie ma wątpliwości, że jego działania służyły eskalacji, a nie uspokojeniu nastrojów. Przychodzą do niego jego pracownicy, niektórzy z nich są Żydami, mówią, że trzeba ratować ludzi, a on pozostaje całkowicie bierny. Ale dlaczego tak robi? Odpowiedzi na to pytanie nie mamy w źródłach, w tym miejscu możemy tylko przedstawiać hipotezy, wynikające z informacji zapisanych w innych dokumentach. Sobczyński wiedział, że odpowiedzialnością za pogrom będzie można obarczyć opozycję, co zresztą później zrobiono. Ale z drugiej strony nie ma wątpliwości, że on był antysemitą, w czasie wojny mordował Żydów. W 1950 r. wydawał dokumenty ocalałym z Holokaustu, którzy chcieli wyjechać do Izraela, z relacji świadków wynika, że traktował tych ludzi skandalicznie. Nie wiemy więc, jakie miał motywy zachowania, prawdopodobnie były one złożone. Wiele znaków zapytania obok zachowania Sobczyńskiego pojawia się również przypadku wojska.
Był jednak pewien schemat. Mniej więcej w tym samym czasie mają miejsce pogromy w Rzeszowie i Krakowie. We wszystkich przypadkach komuniści tłumaczą, że zbrodnia to przejaw działalności opozycji antykomunistycznej, oskarżają AK, żołnierzy Andersa, Kościół, PSL. Pogrom kielecki odciąga też uwagę od sfałszowanego referendum „3 razy tak”.
Wszystko to prawda, ale ten schemat pokazuje także, że kiedy pojawiała się plotka o porywaniu przez Żydów polskich dzieci, pojawiała się także gotowość niektórych Polaków do bicia, rabowania i mordowania Żydów.
Starożytni Rzymianie mówili: „Ten uczynił, czyja korzyść”.
Czasem wnioskowanie na podstawie tej zasady prowadzi na manowce. Na przykład w latach 80. pojawiła się teza Józefa Orlickiego, że pogrom sprowokowali Żydzi. Rozumował tak: syjoniści chcieli zwiększyć emigrację Żydów z Polski, po pogromie wyjechało ich 70 tysięcy. Wniosek? Zajścia były żydowską prowokacja.
W przypadku tezy o sowieckiej prowokacji są jednak silne poszlaki. Chociażby zeznanie Hanki Alpert.
Która zeznała, że w pewnym momencie żołnierze wkroczyli do kamienicy, zdjęli mundury i z broni palnej zaczęli strzelać do tłumu zgromadzonego przed budynkiem. To ważne świadectwo, ale w moim przekonaniu jeszcze nie dowód na sowiecką prowokację. Zresztą, trzeba by wyjaśnić, co rozumiemy przez słowo „prowokacja”. W moim przekonaniu materiał źródłowy, którym dysponujemy, nie pozwala na przyjęcie, że pogrom był wcześniej wyreżyserowany. Kiedy jednak badamy przebieg wypadków, to nie ma wątpliwości, że przedstawiciele milicji i wojska w trakcie wydarzeń prowokują ludzi zebranych na ulicy Planty.
Wierzy pani, że dotrzemy jeszcze do jakichś źródeł w tej sprawie?
Cały czas znajdujemy pojedyncze, nowe dokumenty, ale moim zdaniem, nie zmienią one zasadniczego schematu wydarzeń, o których decydowało zachowanie władz i antysemityzm. Może dowiemy się więcej szczegółów, ale nie zmieni to przecież faktu, że w Kielcach znaleźli się ludzie, którzy w tę prowokację uwierzyli, poszli bić, rabować i mordować. Zresztą, rolą historyka nie jest ani oskarżanie, ani usprawiedliwianie. Raczej stawianie pytania: dlaczego.
W tym przypadku jaka jest odpowiedź?
Powtórzę raz jeszcze wydarzenia w Kielcach, to w dużej mierze splot dwóch czynników: drzemiącego w niektórych ludziach potencjału do zachowań antyżydowskich oraz udziału i przyzwolenia części władz na agresję wobec Żydów.
Początek zajść w Kielcach wiąże się z plotką o porwaniu przez Żydów małego chłopca, w celu dokonania na nim mordu rytualnego.
A niektórzy uznali tę plotkę za całkowitą prawdę.
Trudno w to dziś uwierzyć.
Nie dla historyka. Należy pamiętać, że rzeczywistość powojenna rządziła się odmiennymi prawami. Badania pokazują, że tuż po wojnie mit o mordzie rytualnym był bardzo żywy. Jednym słowem, mentalność tamtych ludzi była inna od naszej. Proszę zauważyć, że o swoich żydowskich sąsiadach Polacy mogli myśleć różnie, ale w przypadku pogromu kieleckiego część osób patrzyła na Żydów jako na kogoś, kto jest w stanie porwać na ulicy dziecko i je zabić. Wiara w mit o mordzie rytualnym to nie tylko kwestia poglądów na temat praktyk religijnych. To przede wszystkim określona postawa wobec Żydów. Postawa, w którą wpisana jest nieufność, wrogość oraz poczucie zagrożenia.
Od plotki do brutalnego, zbiorowego mordu jest jednak długa droga.
To prawda, rano 4 lipca 1946 roku zapewne nikt nie wiedział jaki będzie finał tego dnia. Przebieg wydarzeń był bardzo dynamiczny, a związek pomiędzy plotką o mordzie rytualnym a ostatecznym wynikiem zajść nie jest bezpośredni. Faktem natomiast jest, że po trzydniowej nieobecności, do swojego domu wraca ośmioletni chłopiec imieniem Henryk, który na pytanie ojca gdzie przebywał twierdzi, że był przetrzymywany przez nieznanego mu mężczyznę. Według wielu źródeł, mały Henryk nie precyzuje, kto go uprowadził. Sugestia pada ze strony dorosłych, którzy pytają czy przypadkiem nie był to Żyd lub Cygan. Chłopiec odpowiada, że musieli być to Żydzi, bo nie rozmawiali po polsku. Mit zadziałał.
Po zeznaniach złożonych na komendzie, grupa milicjantów wraz z chłopcem udaje się na ulice Planty, by dokonać wizji lokalnej w budynku, w którym rzekomo miał być przetrzymywany chłopiec.
Po pewnym czasie okazuje się jednak, że przedstawiona przez Henryka Błaszczyka wersja wydarzeń jest trudna do zweryfikowania. Wtedy jeden z policjantów zarzuca mu kłamstwo. W tym momencie pojawia się jednak nowy czynnik - to grupa osób, które widząc milicję udającą się z chłopcem na ulice Planty, zaciekawiona, również przychodzi na miejsce zdarzenia. Słysząc opinię funkcjonariusza, który sprzeciwia się wersji o żydowskich sprawcach, tłum reaguje przeciwko niemu. Pojawiają się głosy, że milicja chce ukryć zbrodnię.
Wydarzenia kieleckie uwikłane są nie tylko w mit o mordzie rytualnym, ale też w szereg innych stereotypów. Schematy, które przychodzą na myśl to Żyd-ubek-komunista oraz Polak-akowiec-antysemita.
Ludzie tworzą schematy, by w łatwy sposób wyjaśnić sobie rzeczywistość. W przypadku pogromu kieleckiego nie możemy jednak pozostać na poziomie łatwych wyjaśnień. Relacje polsko-żydowskie zarówno podczas wojny jak i po jej zakończeniu były niezwykle skomplikowane. Stereotypy to nie wszystko. Jest jeszcze coś więcej.
To znaczy?
Pogrom w Kielcach to przede wszystkim historia o tym, co wojna potrafi zrobić z ludźmi. O załamaniu się systemu wartości.
Czyli?
Przytoczę jedną historię. Maria Orwid, psychiatra pracująca z ocalałymi z obozów koncentracyjnych, zanotowała, że byłych więźniów bawiły po wojnie pogrzeby. Ciągle powtarzali – u nas nie tak się umierało i nie tak się grzebało ludzi.
Dlaczego?
Ilość uwagi poświęconej pojedynczej zmarłej osobie wydawała się im absurdalna. Była czymś zupełnie innym od ich doświadczenia obozowego, gdzie ciało ludzkie i zmarli, byli zdeptani, wystawieni na widok publiczny. Opowiadam to po to, by pamiętać, że powojenna rzeczywistość była światem zainfekowanym śmiercią. Światem wywróconym do góry nogami.
W przypadku Kielc ponownie wywrócono rzeczywistość?
Okazało się, że w rok po wojnie w centrum miasta, w którym stacjonuje milicja, wojsko oraz służby, można w biały dzień przez parę godzin mordować ludzi. Choć zakończyły się działania wojenne, agresja wobec Żydów nadal się dokonywała. Konsekwencją wojny było przyzwyczajenie, że Żydów morduje się milionami – tak po pogromie napisał jeden z polskich socjologów. Świat wartości się zachwiał.
Nie zabijaj, nie kradnij, nie mów fałszywego świadectwa, nie pożądaj rzeczy bliźniego swego – dekalog łamano po kolei.
Przyczyny pogromu są bardzo skomplikowane. Nie mniej nawet jeśli przyjmiemy, że część odpowiedzialności ponoszą władze, nadal należy zadać pytanie dlaczego niektórzy dopuścili się aktów przemocy na swoich sąsiadach. Wzięli w rękę kamień i rzucili. Od kul żołnierzy, ale także od ciosów zadanych przez osoby znajdujące się w tłumie zginęli Żydzi, mieszkańcy domu przy ulicy Planty. Przeżyli Holocaust, a nie przeżyli wydarzeń z 4 lipca 1946 roku. W przypadku Kielc istniała możliwość powiedzenia „stop”, nie zgadzam się, nie wierzę w oskarżenia o mordy na dzieciach. Istniała możliwość wyboru. Mając wybór, niektórzy postanowili zaatakować Żydów.
Ów atak miał poważne konsekwencje
Nie tylko poważne ale i dalekosiężne. Pewna kobieta ocalała z Zagłady opowiadała mi, jak trudne było to gdy po powrocie w miejsce zamieszkania zza firanek w domu dawnych żydowskich sąsiadów wychylały się obce twarze. Mimo obcych twarzy w znajomych domach, część Żydów starała się odbudować swoje życie w Polsce. Wydarzenia w Kielcach w sposób znaczący wpłynęły na zmianę tej postawy. Po lipcu 1946 roku nastąpiła masowa emigracja Żydów. Pogrom Kielecki to nie tylko jeden dramatyczny dzień, to koniec pewnej epoki w relacjach polsko-żydowskich.
/ Źródło: Wprost.pl
...
Kolejny bezsensowny artykul. Tajemnicze niewiadomo... WLASNIE DLATEGO WIADOMO! Pogromy robione w Moskwie w 1999 tez sa ,,tajemnicze". A co? Putin ma sie przyznac? Operacje sluzb TAJnych sa TAJemnicze... Proste...
Z punktu widzenia technolgii organizacji pogromu tajemnicze nie sa...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 14:55, 04 Lip 2016 Temat postu: |
|
|
iego
/ Tylko u Nas
/ Tylko u Nas
/ Historia
Rozmawiał:
Tomasz Michalik
Tajemnice pogromu kieleckiego
Dodano dzisiaj 10:42
Pomnik ofiar pogromu kieleckiego / Źródło: Wikipedia / Ely1
– Na przyczyny, przebieg i skalę pogromu kieleckiego miały wpływ dwa czynniki: wrogi stosunek niektórych Polaków do Żydów oraz zachowanie części komunistycznych władz – mówi prof. Bożena Szaynok, historyk z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Tomasz Michalak: Co stało u podstaw pogromu kieleckiego: polski antysemityzm czy prowokacja komunistów?
Prof. Bożena Szaynok:Rozczaruję pana. Mimo wielu lat badań, śledztwa IPN, licznych książek i filmów dokumentalnych, nie ma wśród historyków na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi.
Kiedykolwiek będzie?
Nie wiem. Badacze zajmujący się tą tematyką zwracają uwagę na różne kwestie dotyczące wydarzeń z czwartego lipca 1946 r. Moim zdaniem na przyczyny, przebieg i skalę tych wydarzeń miały wpływ dwa czynniki: wrogi stosunek niektórych Polaków do Żydów oraz zachowanie części władz. W dodatku te dwa czynniki czasem się przenikały, na przykład wtedy, gdy szeregowi milicjanci czy żołnierze wykorzystują moment i rabują żydowski majątek.
Pytam raczej o polityczne motywacje przedstawicieli władz. Na przykład szefa UB majora Władysława Sobczyńskiego.
Nie ma wątpliwości, że jego działania służyły eskalacji, a nie uspokojeniu nastrojów. Przychodzą do niego jego pracownicy, niektórzy z nich są Żydami, mówią, że trzeba ratować ludzi, a on pozostaje całkowicie bierny. Ale dlaczego tak robi? Odpowiedzi na to pytanie nie mamy w źródłach, w tym miejscu możemy tylko przedstawiać hipotezy, wynikające z informacji zapisanych w innych dokumentach. Sobczyński wiedział, że odpowiedzialnością za pogrom będzie można obarczyć opozycję, co zresztą później zrobiono. Ale z drugiej strony nie ma wątpliwości, że on był antysemitą, w czasie wojny mordował Żydów. W 1950 r. wydawał dokumenty ocalałym z Holokaustu, którzy chcieli wyjechać do Izraela, z relacji świadków wynika, że traktował tych ludzi skandalicznie. Nie wiemy więc, jakie miał motywy zachowania, prawdopodobnie były one złożone. Wiele znaków zapytania obok zachowania Sobczyńskiego pojawia się również przypadku wojska.
Był jednak pewien schemat. Mniej więcej w tym samym czasie mają miejsce pogromy w Rzeszowie i Krakowie. We wszystkich przypadkach komuniści tłumaczą, że zbrodnia to przejaw działalności opozycji antykomunistycznej, oskarżają AK, żołnierzy Andersa, Kościół, PSL. Pogrom kielecki odciąga też uwagę od sfałszowanego referendum „3 razy tak”.
Wszystko to prawda, ale ten schemat pokazuje także, że kiedy pojawiała się plotka o porywaniu przez Żydów polskich dzieci, pojawiała się także gotowość niektórych Polaków do bicia, rabowania i mordowania Żydów.
Starożytni Rzymianie mówili: „Ten uczynił, czyja korzyść”.
Czasem wnioskowanie na podstawie tej zasady prowadzi na manowce. Na przykład w latach 80. pojawiła się teza Józefa Orlickiego, że pogrom sprowokowali Żydzi. Rozumował tak: syjoniści chcieli zwiększyć emigrację Żydów z Polski, po pogromie wyjechało ich 70 tysięcy. Wniosek? Zajścia były żydowską prowokacja.
W przypadku tezy o sowieckiej prowokacji są jednak silne poszlaki. Chociażby zeznanie Hanki Alpert.
Która zeznała, że w pewnym momencie żołnierze wkroczyli do kamienicy, zdjęli mundury i z broni palnej zaczęli strzelać do tłumu zgromadzonego przed budynkiem. To ważne świadectwo, ale w moim przekonaniu jeszcze nie dowód na sowiecką prowokację. Zresztą, trzeba by wyjaśnić, co rozumiemy przez słowo „prowokacja”. W moim przekonaniu materiał źródłowy, którym dysponujemy, nie pozwala na przyjęcie, że pogrom był wcześniej wyreżyserowany. Kiedy jednak badamy przebieg wypadków, to nie ma wątpliwości, że przedstawiciele milicji i wojska w trakcie wydarzeń prowokują ludzi zebranych na ulicy Planty.
Wierzy pani, że dotrzemy jeszcze do jakichś źródeł w tej sprawie?
Cały czas znajdujemy pojedyncze, nowe dokumenty, ale moim zdaniem, nie zmienią one zasadniczego schematu wydarzeń, o których decydowało zachowanie władz i antysemityzm. Może dowiemy się więcej szczegółów, ale nie zmieni to przecież faktu, że w Kielcach znaleźli się ludzie, którzy w tę prowokację uwierzyli, poszli bić, rabować i mordować. Zresztą, rolą historyka nie jest ani oskarżanie, ani usprawiedliwianie. Raczej stawianie pytania: dlaczego.
W tym przypadku jaka jest odpowiedź?
Powtórzę raz jeszcze wydarzenia w Kielcach, to w dużej mierze splot dwóch czynników: drzemiącego w niektórych ludziach potencjału do zachowań antyżydowskich oraz udziału i przyzwolenia części władz na agresję wobec Żydów.
Początek zajść w Kielcach wiąże się z plotką o porwaniu przez Żydów małego chłopca, w celu dokonania na nim mordu rytualnego.
A niektórzy uznali tę plotkę za całkowitą prawdę.
Trudno w to dziś uwierzyć.
Nie dla historyka. Należy pamiętać, że rzeczywistość powojenna rządziła się odmiennymi prawami. Badania pokazują, że tuż po wojnie mit o mordzie rytualnym był bardzo żywy. Jednym słowem, mentalność tamtych ludzi była inna od naszej. Proszę zauważyć, że o swoich żydowskich sąsiadach Polacy mogli myśleć różnie, ale w przypadku pogromu kieleckiego część osób patrzyła na Żydów jako na kogoś, kto jest w stanie porwać na ulicy dziecko i je zabić. Wiara w mit o mordzie rytualnym to nie tylko kwestia poglądów na temat praktyk religijnych. To przede wszystkim określona postawa wobec Żydów. Postawa, w którą wpisana jest nieufność, wrogość oraz poczucie zagrożenia.
Od plotki do brutalnego, zbiorowego mordu jest jednak długa droga.
To prawda, rano 4 lipca 1946 roku zapewne nikt nie wiedział jaki będzie finał tego dnia. Przebieg wydarzeń był bardzo dynamiczny, a związek pomiędzy plotką o mordzie rytualnym a ostatecznym wynikiem zajść nie jest bezpośredni. Faktem natomiast jest, że po trzydniowej nieobecności, do swojego domu wraca ośmioletni chłopiec imieniem Henryk, który na pytanie ojca gdzie przebywał twierdzi, że był przetrzymywany przez nieznanego mu mężczyznę. Według wielu źródeł, mały Henryk nie precyzuje, kto go uprowadził. Sugestia pada ze strony dorosłych, którzy pytają czy przypadkiem nie był to Żyd lub Cygan. Chłopiec odpowiada, że musieli być to Żydzi, bo nie rozmawiali po polsku. Mit zadziałał.
Po zeznaniach złożonych na komendzie, grupa milicjantów wraz z chłopcem udaje się na ulice Planty, by dokonać wizji lokalnej w budynku, w którym rzekomo miał być przetrzymywany chłopiec.
Po pewnym czasie okazuje się jednak, że przedstawiona przez Henryka Błaszczyka wersja wydarzeń jest trudna do zweryfikowania. Wtedy jeden z policjantów zarzuca mu kłamstwo. W tym momencie pojawia się jednak nowy czynnik - to grupa osób, które widząc milicję udającą się z chłopcem na ulice Planty, zaciekawiona, również przychodzi na miejsce zdarzenia. Słysząc opinię funkcjonariusza, który sprzeciwia się wersji o żydowskich sprawcach, tłum reaguje przeciwko niemu. Pojawiają się głosy, że milicja chce ukryć zbrodnię.
Wydarzenia kieleckie uwikłane są nie tylko w mit o mordzie rytualnym, ale też w szereg innych stereotypów. Schematy, które przychodzą na myśl to Żyd-ubek-komunista oraz Polak-akowiec-antysemita.
Ludzie tworzą schematy, by w łatwy sposób wyjaśnić sobie rzeczywistość. W przypadku pogromu kieleckiego nie możemy jednak pozostać na poziomie łatwych wyjaśnień. Relacje polsko-żydowskie zarówno podczas wojny jak i po jej zakończeniu były niezwykle skomplikowane. Stereotypy to nie wszystko. Jest jeszcze coś więcej.
To znaczy?
Pogrom w Kielcach to przede wszystkim historia o tym, co wojna potrafi zrobić z ludźmi. O załamaniu się systemu wartości.
Czyli?
Przytoczę jedną historię. Maria Orwid, psychiatra pracująca z ocalałymi z obozów koncentracyjnych, zanotowała, że byłych więźniów bawiły po wojnie pogrzeby. Ciągle powtarzali – u nas nie tak się umierało i nie tak się grzebało ludzi.
Dlaczego?
Ilość uwagi poświęconej pojedynczej zmarłej osobie wydawała się im absurdalna. Była czymś zupełnie innym od ich doświadczenia obozowego, gdzie ciało ludzkie i zmarli, byli zdeptani, wystawieni na widok publiczny. Opowiadam to po to, by pamiętać, że powojenna rzeczywistość była światem zainfekowanym śmiercią. Światem wywróconym do góry nogami.
W przypadku Kielc ponownie wywrócono rzeczywistość?
Okazało się, że w rok po wojnie w centrum miasta, w którym stacjonuje milicja, wojsko oraz służby, można w biały dzień przez parę godzin mordować ludzi. Choć zakończyły się działania wojenne, agresja wobec Żydów nadal się dokonywała. Konsekwencją wojny było przyzwyczajenie, że Żydów morduje się milionami – tak po pogromie napisał jeden z polskich socjologów. Świat wartości się zachwiał.
Nie zabijaj, nie kradnij, nie mów fałszywego świadectwa, nie pożądaj rzeczy bliźniego swego – dekalog łamano po kolei.
Przyczyny pogromu są bardzo skomplikowane. Nie mniej nawet jeśli przyjmiemy, że część odpowiedzialności ponoszą władze, nadal należy zadać pytanie dlaczego niektórzy dopuścili się aktów przemocy na swoich sąsiadach. Wzięli w rękę kamień i rzucili. Od kul żołnierzy, ale także od ciosów zadanych przez osoby znajdujące się w tłumie zginęli Żydzi, mieszkańcy domu przy ulicy Planty. Przeżyli Holocaust, a nie przeżyli wydarzeń z 4 lipca 1946 roku. W przypadku Kielc istniała możliwość powiedzenia „stop”, nie zgadzam się, nie wierzę w oskarżenia o mordy na dzieciach. Istniała możliwość wyboru. Mając wybór, niektórzy postanowili zaatakować Żydów.
Ów atak miał poważne konsekwencje
Nie tylko poważne ale i dalekosiężne. Pewna kobieta ocalała z Zagłady opowiadała mi, jak trudne było to gdy po powrocie w miejsce zamieszkania zza firanek w domu dawnych żydowskich sąsiadów wychylały się obce twarze. Mimo obcych twarzy w znajomych domach, część Żydów starała się odbudować swoje życie w Polsce. Wydarzenia w Kielcach w sposób znaczący wpłynęły na zmianę tej postawy. Po lipcu 1946 roku nastąpiła masowa emigracja Żydów. Pogrom Kielecki to nie tylko jeden dramatyczny dzień, to koniec pewnej epoki w relacjach polsko-żydowskich.
/ Źródło: Wprost.pl
...
Kolejny bezsensowny artykul. Tajemnicze niewiadomo... WLASNIE DLATEGO WIADOMO! Pogromy robione w Moskwie w 1999 tez sa ,,tajemnicze". A co? Putin ma sie przyznac? Operacje sluzb TAJnych sa TAJemnicze... Proste...
Z punktu widzenia technolgii organizacji pogromu tajemnicze nie sa...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 16:15, 10 Lip 2016 Temat postu: |
|
|
W Jedwabnem uczczono pamięć zamordowanych Żydów
wyślij
drukuj
do, pszl | publikacja: 10.07.2016 | aktualizacja: 12:29 wyślij
drukuj
75 lat temu miał miejsce pogrom Żydów w Jedwabnem (fot. PAP/arch./Michał Zieliński)
Uroczystości upamiętniające 75. rocznicę mordu Żydów odbyły się w Jedwabnem (woj. podlaskie). Przy pomniku ofiar odmówiono modlitwy za zmarłych, złożono kwiaty. Zbrodni dokonała grupa miejscowej polskiej ludności z inspiracji Niemców. Zginęło ponad trzystu Żydów.
Jedwabne pamięta o pomordowanych Żydach
W uroczystościach wzięło udział kilkaset osób, wśród nich m.in. naczelny rabin Polski Michael Schudrich, wiceambasador Izraela w Polsce Ruth Cohen-Dar, przedstawiciele kancelarii prezydenta RP Andrzeja Dudy i premier Beaty Szydło, Instytutu Pamięci Narodowej, Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów.
Jak co roku odczytywano imiona, nazwiska, zawody żydowskich mieszkańców Jedwabnego, którzy mieszkali w tym miasteczku przed lipcem 1941 r.
Do zdarzenia doszło 10 lipca 1941 r. w czasie niemieckiej okupacji Polski. W wyniku zbrodni zginęło co najmniej 340 osób, z czego około 300 zostało żywcem spalonych w stodole.
W sprawie pogromu w latach 1949-1974 przeprowadzono trzy śledztwa. W 2003 r. IPN umorzył swoje dochodzenie z powodu „niewykrycia innych żyjących sprawców zbrodni niż ci, którzy wcześniej zostali osądzeni przez polski wymiar sprawiedliwości”.
Zgodnie z ustaleniami Instytutu, istotną rolę w zbrodni odegrała grupa miejscowych mężczyzn oraz funkcjonariusze gestapo, wykazujący bierną i przyzwalającą postawę.
Dramatyczne relacje
Jan Żaryn, który badał tę sprawę mówi, że pojawia się coraz więcej relacji świadków tych tragicznych wydarzeń. Wskazują one na to, że była to wyjątkowo okrutna i odrażająca zbrodnia. Historyk przytacza relację kobiety, która w tym czasie miała 12 lat. Wynika z niej, że część Żydów przeżyła pożar. Niemcy nie pozwalali pomagać konającym i przyglądali się agonii ocalałych.
Profesor Żaryn wskazuje też na niemieckie relacje, z których wynika, że nawet dla niektórych hitlerowskich żołnierzy było to bardzo trudne przeżycie.
O pogromie w Jedwabnem stało się głośno po publikacji książki zatytułowanej „Sąsiedzi”. Jan Tomasz Gross obciążył w niej odpowiedzialnością za zbrodnię przede wszystkim lokalną, polską społeczność. Przeciwko tezom zawartym w tej publikacji protestowało wielu historyków, między innymi Jan Żaryn.
#wieszwiecej | Polub nas
IAR, PAP
...
Znowu klamstwa. A jak bylo naprawde?
Niewygodna prawda o Jedwabnem / Prof. Jerzy Robert Nowak /
W Naszym Dzienniku z 18 czerwca obszerny tekst jednego z najwybitniejszych polskich naukowców w USA -
prof. Iwo Cypriana Pogonowskiego pt. Niewygodna prawda.
Prof. Pogonowski, autor m. in. głośnego monumentalnego dzieła dokumentalnego Jews in Poland ("Żydzi w Polsce"), w swym artykule omawia aktualny stan badań nad zbrodnią w Jedwabnem, przeciwstawiając się antypolskim manipulacjom w tej sprawie. Jak pisze prof. Pogonowski: "( ...) 10 lipca 1941 r. Niemcy terrorem poprowadzili Żydów jedwabnieńskich na miejsce ich masakry. Zastrzelili około 50 i spalili żywcem około 250 (nie 1600 czy 1800, jak doniosła prasa amerykańska na podstawie fałszywych informacji zawartych w książce - paszkwilu na Polskę Sąsiedzi J.T. Grossa, który zignorował sowieckie i niemieckie źródła archiwalne) ( ...). Stefan Boczkowski, Roman Chojnowski i pięciu innych świadków zeznało, że widzieli, jak Niemcy palili stodołę pełną Żydów. Niemiecka ciężarówka podjechała z żołnierzami niemieckimi i puszkami z benzyną. Część żołnierzy zeskoczyła, a pozostali podawali im puszki, których zawartość wylali na ściany i podpalili. Płomienie gwałtownie ogarnęły stodołę. Pirotechniczna analiza wskazuje, że Niemcy musieli użyć około 400 litrów benzyny na mniej więcej 100 metrach kwadratowych ścian stodoły, żeby została natychmiast objęta płomieniami, które spowodowały śmierć ofiar (...). Ludność miejscowa nie miała wtedy w ogóle benzyny. Ludzie posiadali jedynie małe ilości nafty do lamp. Zapala się ona przy temperaturze ponad 50 stopni Celsjusza. Trudno by było za pomocą nafty wywołać tak nagły pożar, bo po prostu nie pali się ona tak gwałtownie jak benzyna (...). W czasie śledztwa i procesów zbrodniarzy wojennych Niemcy ustalili, że wszystkie masowe egzekucje Żydów w rejonie Łomży (w Radziłowie, Tykocinie, Rutkach, Zambrowie, Jedwabnem, Wiźnie) między lipcem a wrześniem 1941 r. zostały dokonane w podobny sposób przez tę samą grupę gestapo, stacjonującą w Ciechanowie. Grupą tą dowodził Hauptsturmfuehrer Hermann Schaper, którego świadkowie rozpoznali w Radziłowie i Tykocinie. Metoda zastosowana przez ludzi Schapera w Jedwabnem była identyczna z wykorzystaną trzy dni wcześniej w Radziłowie (...). Byłoby rzeczą logiczną, gdyby Instytut Pamięci Narodowej wystąpił o wydanie Schapera przez władze niemieckie jako oskarżonego albo przynajmniej zażądał przesłuchania go pod przysięgą przez sąd niemiecki. Zamiast tego ludzie z IPN przeprowadzili wywiad pozbawiony wartości w sądownym dochodzeniu, a następnie udostępnili prasie wiadomość, że Hauptsturmfuehrer Hermann Schaper potwierdził to, co już wiadomo" (nasuwa się pytanie: "A co, i w oparciu o jakie dowody, tak naprawdę wiadomo?"). (Tu dodam do uwag prof. Pogonowskiego, że IPN, wbrew ciągłym obietnicom L. Kieresa, już ponad rok przesuwa, kilkakrotnie łamiąc zapowiadane terminy, ostateczny termin opublikowania tzw. Białej Księgi w sprawie Jedwabnego).
Prof. Pogonowski ostro krytykuje w dalszej części tekstu prezydenta i premiera Polski za "oskarżania Polaków o udział w zbrodni jedwabnieńskiej w 1941 r.". Podkreśla: "Elita partii komunistycznej, która sprawowała w Polsce rządy przez 50 lat, znowu jest przy władzy i powiela wypróbowane wcześniej wzorce. Teraz jest im najwygodniej ukrywać przeszłość, oskarżając Naród Polski o zbrodnie przywódców komunistycznych, którzy gnębili Polaków. Dziś stosują oni 'politykę przepraszania i skruchy', czego ostatnim przykładem było oczernianie Polskiego Narodu przez premiera Millera wobec prezesów żydowskich organizacji w Nowym Jorku 10 stycznia 2002 r. W imieniu Polski przepraszał za zbrodnie dokonane na Żydach przez komunistów i nazistów. Dziś postkomuniści i liberałowie oczerniają Polaków, jakoby mordowali Żydów, podczas gdy najpierw w Jedwabnem, a potem komunistyczni oprawcy w Kielcach stali z boku i przyglądali się zbrodniom bezkarnie.
Obarczenie Polaków odpowiedzialnością za okrucieństwa popełnione na Żydach w czasach nazistowskich i sowieckich tworzy w Ameryce obraz nikczemnych Polaków w ohydnym kraju - taki przekaz dominuje obecnie na ekranach telewizji i kin amerykańskich, gdzie Polacy i Polska są przedstawiani w jak najgorszym świetle. Wyrażenie 'polskie obozy śmierci' jest używane jako równoznaczne z 'nazistowskimi obozami śmierci', z czego wynika dla wielu, że widocznie Polacy byli nazistami. Teraz w telewizji amerykańskiej mówią też o 'polskich centrach eksterminacyjnych'. Bardzo wiele osób w Ameryce myśli, że Polska walczyła po stronie Hitlera i pomagała mu w zagładzie Żydów. Tak uważają zwłaszcza ci, którzy obowiązkowo musieli brać udział w 'Holocaust Studies', w których nie ma mowy o roli policji żydowskiej w gettach oraz Judenratów kontrolowanych przez gestapo i zapewniających 'spokojne' transporty swoich pobratymców do obozów zagłady.
Zamiast interweniować przeciwko podobnym oszczerstwom, dyplomaci polscy w Ameryce twierdzą, że czują się osobiście winni za zbrodnię jedwabnieńską. Mówią to ludzie przeważnie urodzeni po wojnie, którzy najwyraźniej postępują według poleceń swoich przełożonych. W ten sposób wyrażana przez nich publicznie skrucha 'udowadnia' odpowiedzialność Narodu Polskiego za Jedwabne i wzmacnia oszczercze znaczenie przeprosin prezydenta Kwaśniewskiego i premiera Millera (...).
W samym Jedwabnem obecne działania 'wymiaru sprawiedliwości' budzą duże wątpliwości. Miejscowi ludzie mówią, że kiedy zaczęto ekshumację grobów Żydów zamordowanych 10 lipca 1941 r., w pierwszych trzech znalezionych czaszkach były dziury od kul. Badanie obu grobów zostało natychmiast wstrzymane, niby na podstawie 'protestu rabina' przeciwko bezczeszczeniu zwłok. W żadnym innym kraju, takim jak USA, Anglia, Francja czy Izrael, nakazana przez organy dochodzeniowe ekshumacja i badania sądowe nie mogłyby pod żadnym pozorem zostać przerwane z powodów religijnych czy innych - służą bowiem poznaniu prawdy. Wydaje się, że ten cel powinien przyświecać także IPN.
Wielu ludzi w Jedwabnem jest przekonanych, że dziury od kul w czaszkach nie były tym, czego szukali prowadzący ekshumację i dlatego też została ona przerwana. Wyłaniający się obraz nie pasował do 'historii Grossa' -
strzelać mogli tylko obecni tam Niemcy - chyba, że wspomniany autor przyjąłby tezę, iż to rozjuszeni nienawiścią Polacy wyrwali broń próbującym chronić Żydów Niemcom i zaczęli precyzyjnie strzelać w głowy swych żydowskich ofiar. Myślę, że na taką perfidię nie zdobędzie się nawet J.T. Gross (...)".
...
Niestety Nasz Dziennik czyli Nocnik kompletna ohyda ale nie mam czasu szukac. A to akurat sama prawda.
Czyli widzimy ogrom podlosci. Przypomne rzyganie Grossa. ,,Polacy bez udzialu Niemcow zamordowali...". Zeznania ,,swiadkow". Jak tylko sie tym zajeli to od razu wyszlo ze Niemcy sa dokumenty. Kto dowodzil jakie komando itp. BEZ WATPLIWOSCI! Malo tego! Haniebna ekshumacja. Tak byli pewni ze rozkopali. JAK SIE DOKOPALI DO POCISKOW NIEMIECKICH ob żydliwcy zaczeli wrzeszczec ze nagle to ,,narusza ich religie"! Jak by wychodzilo ze Polacy to by nie przeszkadzalo! Ekshumacje PRZERWANO! A to juz przestepstwo.
Ale prawda wyszla! Znowu wyszla podlosc zydow! KLAMSTW GROSSA NIKT NIE WYCOFAL! OD RAZU PRZETLUMACZYLI NA 45 JEZYKOW!!! I LEZA W BIBLIOTEKACH! KLAMSTWO SIE ROZPRZESTRZENIA! OHYDA! JAK MNIE TO BRZYDZI!
Widzimy tutaj ataki szatana na Polske za pomoca opetanych. To jest podloze tego wszystkiego niewidoczne.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 23:16, 15 Lip 2016 Temat postu: |
|
|
Żydzi "zdumieni i wstrząśnięci" po słowach polskiej minister
Dodano dzisiaj 16:08
Michael Schudrich / Źródło: Facebook
Naczelny rabin Polski Michael Schudrich odniósł się do słów minister edukacji Anny Zalewskiej, która w trakcie jednej z audycji na antenie TVN24 nie odpowiedziała na pytanie, kto był odpowiedzialny za mord dokonany w Jedwabnem oraz pogrom kielecki.
Anna Zalewska, minister edukacji narodowej 13 lipca była gościem Moniki Olejnik w programie „Kropka nad i” na antenie TVN24. Na pytanie prowadzącej program nie chciała wprost powiedzieć, kto był odpowiedzialny za zamordowanie Żydów w Kielcach w 1946 roku. Stwierdziła jedynie, że „różne były zawiłości historyczne”, a pogromu dokonali „ci, którzy byli antysemitami, a Polaków nie do końca równa się z antysemitami”.
Z kolei na pytanie o mord w Jedwabnem, odpowiadała, że był „to fakt historyczny, w którym doszło do wielu nieporozumień”, a „sytuacja była dramatyczna”. Jej zdaniem, twierdzenie, że to Polacy spalili Żydów w stodole to „teza powtarzana za Tomaszem Grossem”, podczas gdy inni historycy uznają ją za „tendencyjną”. - Zostawmy to historykom i książkom historycznym – prosiła.
Odpowiedź Schudricha
„Związek Gmin Wyznaniowych Żydowskich jest zdumiony i wstrząśnięty wypowiedzią Pani Minister oświaty, Anny Zalewskiej, która (…) nie potrafiła nazwać sprawców mordów w Jedwabnem i w Kielcach” – napisał na Facebooku naczelny rabin Polski Michael Schudrich. Ponadto przedstawiciele środowisk żydowskich zaprosili minister edukacji do odwiedzenia Muzeum Historii Żydów Polskich Polin.
„Jesteśmy zdania, że tak, jak w nauczaniu historii nie ma miejsca na wątpliwości na temat tego, kto rozpętał II wojnę światową czy kto zamordował polskich oficerów w Katyniu, tak samo jednoznaczne musi być nauczanie o zbrodniach popełnionych w Jedwabnem i Kielcach. Oczekujemy na odpowiedź Pani Minister na nasze zaproszenie” – napisał Schudrich. W kolejnym wpisie przypomniał słowa prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który w 2006 roku nazwał pogrom kielecki „zbrodnią”, „wstydem i tragedią dla Polaków i dramatem dla Żydów”.
...
Za jeden odpowiedzialni sa Niemcy za drugi sowieci. Ale ja tu czuje ZE NIE O TO IM CHODZI! JESLI ZAMIERZACIE KONTYNOWAC KLAMSTWO ZE TO NAROD POLSKI WINNY TO RADZE WYBIC TO SOBIE Z GLOWY BO TOLERANCJA DLA WASZYCH PODLOSCI SIE SKONCZYLA!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 20:24, 16 Lip 2016 Temat postu: |
|
|
"To Polacy"
"Związek wystosował do pani minister zaproszenie do muzeum, gdzie będzie mogła się dowiedzieć, że sprawcy tych zbrodni na Żydach, to Polacy. I ofiary i sprawcy byli obywatelami Rzeczpospolitej" - stwierdził rabin Michael Schudrich we wpisie na portalu społecznościowym.
"Jesteśmy zdania, że tak, jak w nauczaniu historii nie ma miejsca na wątpliwości na temat tego, kto rozpętał II wojnę światową, czy kto zamordował polskich oficerów w Katyniu, tak samo jednoznaczne musi być nauczanie o zbrodniach popełnionych w Jedwabnem i Kielcach" - dodał Schudrich.
Burza w mediach
Wypowiedź szefowej MEN cytowały m.in. izraelskie media, w tym najstarszy tamtejszy dziennik "Haaretz" i amerykańska stacja telewizyjna "Fox News". Opozycja domagała się odwołania Anny Zalewskiej z zajmowanej funkcji.
Muzeum Historii Żydów Polskich rozpoczęło działalność w nowej siedzibie na stołecznym Śródmieściu w 2013 roku. Dokumentuje wielowiekową historię Żydów w Polsce.
Edukacja w muzeum
POLIN realizuje dwie funkcje: tradycyjnego muzeum i centrum kulturalno-edukacyjnego.
Łączny koszt budowy gmachu, wyposażenia i stworzenia wystawy stałej muzeum wyniósł około 320 milionów złotych. Budynek był wielokrotnie nagradzany za walory architektoniczne.
polsatnews.pl
...
COOO!! ,,TO POLACY" TAK SIE OSMIELIL POWIEDZIEC! TY BRUDNA SWINIO WON Z POLSKI!
ZAGOTOWALEM SIE! BO TO PRZEKRACZA WSZELEKIE NORMY!
TO ICH POLACY RATOWALI I GINELI A TE SMIECI TERAZ TAKIE OSZCZERSTWAM! UBECKI POMIOT KTORY MORDOWAL POLAKOW! ZERO TOLERANCJI! SZUDRICH MA ZNIKNAC! TO ZA KLAMSTWO HOLOKAUSTU CHCA WSADZAC A SAMI ŁŻĄ JAK PSY! ALE CZASY SIE ZMIENILY! WASZA OKUPACJA POLSKI SKONCZYLA SIE I NIE WROCI!!!
Widzicie co to znaczy ze Polacy to Narod Wybrany. Same dziadostwo dookola. Niemcy Ruscy Litwini Ukraincy Czesi zydzi. Wiemy jaka to nam ,,milosc" okazuja.
OCZYWISCIE WYBACZANIE CO INNEGO A PRZYJMOWANIE KLAMSTWA CO INNEGO! JEZUS NIE PRZYJAL OSZCZERSTW OHYDNYCH JAKIE NA NIEGO ZYDZI RZUCALI BO TO BYLO KLAMSTWO! TYLE LAT MINELO I NIC SIE NIE ZMIENILO!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 9:28, 20 Lip 2016 Temat postu: |
|
|
Przyszły szef IPN o mordzie w Jedwabnem: Wykonawcą tej zbrodni byli Niemcy
Dodano dzisiaj 08:11
Dr Jarosław Szarek / Źródło: IPN/P. Życiński
Kandydat na prezesa IPN dr Jarosław Szarek stwierdził, że za mord w Jedwabnem odpowiadają Niemcy. – Niemcy, którzy wykorzystali w tej machinie własnego terroru, pod przymusem, grupkę Polaków – mówił.
Kandydat na szefa IPN dr Jarosław Szarek rozmawiał z posłami na posiedzeniu Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, przedstawiając swoją wizję funkcjonowania Instytutu Pamięci Narodowej. Poseł PO, Michał Szczerba, zapytał dr Szarka o to, co wydarzyło się 10 lipca 1941 roku w Jedwabnem i kto stał za tym wydarzeniem.
– Wykonawcą tej zbrodni byli Niemcy, którzy wykorzystali w tej machinie własnego terroru, pod przymusem, grupkę Polaków. Tutaj odpowiedzialność w pełni za tę zbrodnię pada na niemiecki totalitaryzm – odpowiedział dr Szarek. –Polskie państwo nie brało udziału w Holokauście. Państwo podziemne karało śmiercią wszystkich Polaków, którzy zachowywali się niegodziwie – dodał.
...
Jak najbardziej. To jest prawda. Zbrodnie organizowali i wykonywali Niemcy. A mieli oni zwyczaj spędzania ludnosci na miejsce dla pokazania ZE ONI NIE BEDA SIE CACKAC! To byly dzialania ,,wychowacze". Nie mozna zmuszonych czynic WINNYMI! To skandal! A szczegolna podloscia jest teoria ze to ,, naród polski" zamordowal. Ja nawet nie oskarzam ,,narodu ukrainskiego" o ludobojstwo bo to bylo UPA! A co dopiero tu gdy to byli Niemcy. To jest klamstwo oswiecimskie. I DUZA GRUPA ZYDOW WYBIELA NIEMOCOW! ZERO TOLERANCJI!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:34, 25 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Żydowscy naukowcy przeciwni karaniu za "polskie obozy"
Dodano dzisiaj 08:59
Brama obozu w Auschwitz / Źródło: Newspix.pl / KRYSTIAN OLSZEWSKI
Projekt ustawy przyjętej przez polski rząd, który zakłada karanie więzieniem za używanie sformułowania "polskie obozy śmierci" wywołał falę komentarzy wśród żydowskich historyków oraz przedstawicieli instytucji zajmujących się badaniem i dokumentowaniem Holocaustu.
– Nie mogę sobie wyobrazić, że oni naprawdę próbują wprowadzić to prawo – powiedział w rozmowie z Jerusalem Post dr Efraim Zuroff z Centrum Szymona Wiesenthala. Równocześnie zaznaczył, że domaganie się przez polski rząd zaniechania używania sformułowania "polskie obozy śmierci" ma pełne uzasadnienie historyczne. – Nie było żadnych polskich obozów śmierci. To nie oni je założyli, nie oni je prowadzili, nie było żadnych polskich strażników. Mają w 100 procentach rację – to były nazistowskie obozy śmierci w Polsce, ale nie umiem sobie wyobrazić, że rzeczywiście zamknęliby w więzieniu człowieka za używanie tego sformułowania – dodał.
Instytut Yad Vashem również zabrał głos w sprawie. Profesor Dina Porta z Instytutu stwierdziła, że domaganie się przez Polskę, by mówić o nazistowskich obozach śmierci w zgodzie z prawdą historyczną jest uzasadnione, ale "sposób w jaki Polacy chcą to przeprowadzić jest bardziej niż krańcowy". W jej przekonaniu podejście akie mogę „przydusić” wolność słowa i działalność badaczy.
...
Zero zdzowien. Co te łajna robią. To nie sa historycy tylko dziadostwo. Ta holote trzeba zwalczac.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 13:45, 11 Lip 2017 Temat postu: |
|
|
Bp Markowski w Jedwabnem: Przepraszamy braci i siostry narodu żydowskiego
Katolicka Agencja Informacyjna | Lip 11, 2017
EAST NEWS
Komentuj
Udostępnij
Komentuj
„To jest wielki ból i wyrzut sumienia, za który to ból wszystkich braci i siostry narodu żydowskiego przepraszamy” – powiedział bp Rafał Markowski, przemawiając podczas uroczystości 76. rocznicy pogromu w Jedwabnem.
W
uroczystościach w dniu 10 lipca wzięli udział m.in. naczelny rabin Polski Michael Schudrich, przedstawiciele ambasad Izraela, Niemiec i Stanów Zjednoczonych. W imieniu prezydenta Andrzeja Dudy i premier Beaty Szydło kwiaty złożyli pracownicy ich kancelarii. Obecny był także wiceprezes Instytutu Pamięci Narodowej dr Mateusz Szpytma oraz duchowni różnych wyznań.
Bp Rafał Markowski – przewodniczący Rady Konferencji Episkopatu Polski ds. Dialogu Religijnego oraz Komitetu ds. Dialogu z Judaizmem – podkreślił, że Kościół opłakuje tych wszystkich, którzy doznali w Jedwabnem „kaźni, bólu, poniżenia i upokorzenia, którzy tutaj w sposób niespodziewany spotkali śmierć, która ich tutaj nie powinna spotkać, ale jednocześnie Kościół ogarnia z wielkim bólem tych synów narodu polskiego, szczególnie tych katolików, którzy brali udział w tej kaźni, którzy bezpośrednio przyczynili się do tego bólu, upokorzenia i wreszcie do śmierci”.
Czytaj także: Dlaczego obchodzimy Dzień Judaizmu? Więź z judaizmem należy do istoty Kościoła
„To jest wieki ból i wyrzut sumienia, za który to ból wszystkich braci i siostry narodu żydowskiego przepraszamy. Jak czas pokazuje, kiedy serce ludzkie ogrania zło i nienawiść, kiedy paraliżuje ona człowieka wewnętrznie, prowadzi ku śmierci: prowadzi ku śmierci fizycznej dotyczącej ofiar i prowadzi do śmierci duchowej, która dotyka oprawców. Gorącą modlitwą ogarniamy wszystkie ofiary, które doznały tego mordu tutaj, w tym miejscu. Ogarniamy też modlitwą wszystkich, którzy do tego mordu się przyczynili” – powiedział bp Markowski.
#jedwabne Po raz pierwszy polski biskup przeprosił w tym miejscu: [link widoczny dla zalogowanych]
— Więź (@wiez1958) July 10, 2017
W przededniu rocznicy w Jedwabnem odbył się oficjalny pokaz filmu „Przy Planty 7/9” o pogromie kieleckim oraz kieleckiej drodze pamięci i pojednania. Bogdan Białek, do niedawna współprzewodniczący Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów, przypomniał, że w uroczystościach od lat biorą udział obecni mieszkańcy Jedwabnego.
„Tak jak i w tym roku. A także ludzie z okolicznych wsi. Mający jedwabiańskich krewnych, czasem rodziców, dziadków. Mówiłem, jak bolesną i okrutną raną jest dla nich ta zbrodnia. Że nawet mówić o niej nie umieją. Nie wiedzą, jak się mogą lub powinni zachować w miejscu kaźni. Nie wiedzą, jak stosownie się ubrać. Nie radzą sobie ze snami. Nie potrafią pojąć, co się wydarzyło i jak to coś mogło się wydarzyć” – powiedział Białek.
Czytaj także: Ocalony z Holokaustu polski Żyd, który został księdzem
W 60. rocznicę mordu w Jedwabnem w 2001 roku Episkopat Polski zorganizował nabożeństwo pokutne w warszawskim kościele Wszystkich Świętych. Natomiast poprzednik bp. Markowskiego pełniący funkcję przewodniczącego Rady KEP ds. Dialogu Religijnego i Komitetu ds. Dialogu z Judaizmem, bp Mieczysław Cisło uczestniczył w uroczystościach w Jedwabnem w minionych latach.
10 lipca 1941 r. w Jedwabnem koło Łomży miał miejsce pogrom ludności żydowskiej. Mordu z inspiracji Niemców dokonała co najmniej 30-osobowa grupa polskiej cywilnej ludności. Żydów zapędzono na rynek, po czym zamknięto w stodole i spalono żywcem.
Wyjaśnieniem zbrodni zajął się w 2000 r. Instytut Pamięci Narodowej. W śledztwie ustalono, że w Jedwabnem zamordowano od 300 do 400 osób.
Czytaj także: Ulmowie – Samarytanie z Markowej
laboratorium.wiez.pl, prchiz.pl, lk / Warszawa
...
SKANDAL! OPETANY PRZEZ SZATANA BISKUP UCZESTNICZY W SATANISTYCZNYM OBLEDZIE ZNIEWAZANIA NARODU POLSKIEGO!
Dowody wykazaly niezbicie zbrodnie hitlerowska a gdy to wyszlo ob zydliwcy przerwali dalsze prace! Łajdak Szudrich jest tu jednym z czarnych charakterow! TEGO KLAMSTWA NIGDY NIE ODPUSZCZE! ZADNEGO!!! NIE ODPUSZCZE!!! BO TOKLAMSTWO TO DALSZY CIAG ZBRODNI!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:37, 02 Sty 2018 Temat postu: |
|
|
Ile wiesz na temat judaizmu i relacji katolicko-żydowskich? Te warsztaty mogą pomóc
Katolicka Agencja Informacyjna | 02/01/2018
Shutterstock
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Katolicka Agencja Informacyjna i Laboratorium Więzi - Korzenie zapraszają w środę 10 stycznia na warsztaty dziennikarskie na temat judaizmu i relacji katolicko-żydowskich. Czterogodzinne warsztaty z udziałem m.in. naczelnego rabina Polski Michaela Schudricha i rzecznika Episkopatu ks. Pawła Rytel-Andrianika poprzedzą XXI Dzień Judaizmu w Kościele Katolickim w Polsce.
Warsztaty dziennikarskie na temat judaizmu i relacji katolicko-żydowskich odbędą się pod hasłem „Kto spotyka Jezusa, spotyka judaizm” zaczerpniętym ze słów św. Jana Pawła II. Spotkanie zaplanowano w środę 10 stycznia w godz. 11.00-15.00 w siedzibie Sekretariatu Konferencji Episkopatu Polski, Skwer kard. S. Wyszyńskiego 6, sala nr 16.
Podstawowe pojęcia w judaizmie
W trakcie warsztatów najbardziej podstawowe pojęcia w judaizmie, które powinien znać chrześcijanin, przedstawi naczelny rabin Polski Michael Schudrich, który będzie też mówił o tym, jak zmienia się (lub nie zmienia) żydowskie podejście do chrześcijaństwa.
Rzecznik Episkopatu Polski ks. Paweł Rytel-Andrianik przedstawi wykład „Praktyka i teoria: Biskupi i Księża wobec Holokaustu oraz najnowsze dokumenty Stolicy Apostolskiej i Organizacji Żydowskich”.
Ryszard Montusiewicz (dziennikarz, b. wieloletni korespondent Polskiego Radia i KAI w Izraelu) będzie mówił o miejscach wspólnych chrześcijaństwa i judaizmu z perspektywy katolickiej – w kontekście 50 lat od wydania „Nostra aetatae”, deklaracji o stosunku Kościoła katolickiego do religii niechrześcijańskich.
On też przedstawi „historię zbawienia i geografię zbawienia, aby nie być dyletantem” na temat Ziemi Świętej – Ziemi Obiecanej – Ziemi Piątej Ewangelii.
Z kolei Barbara Sułek-Kowalska i ks. Andrzej Tulej zastanowią się, po co obchodzony jest Dzień Judaizmu w Kościele katolickim i na co w tym wydarzeniu warto zwrócić uwagę.
Na zakończenie warsztatów Agnieszka Magdziak-Miszewska z Laboratorium Więzi opowie, skąd biorą się wzajemne mity i uprzedzenia katolików i wyznawców judaizmu. Ostatnim punktem spotkania będzie wspólna dyskusja prelegentów i uczestników warsztatów.
Zgłoszenia dziennikarzy chętnych do udziału w warsztatach można nadsyłać do 8 stycznia 2018 na adres: [link widoczny dla zalogowanych].
Czytaj także: Poznałam judaizm i zakochałam się na nowo we własnej wierze
XXI Dzień Judaizmu w Kościele Katolickim w Polsce
Warsztaty będą poprzedzać XXI Dzień Judaizmu w Kościele Katolickim w Polsce. Centralne obchody odbędą się w Warszawie w dniach 16-21 stycznia 2018 r. pod hasłem „Pokój! Pokój dalekim i bliskim” (Iz 57,19).
Głównym punktem obchodów będzie wspólna modlitwa, której 17 stycznia będą przewodniczyli m.in. metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz i naczelny rabin Polski Michael Schudrich.
Głównym nabożeństwem będzie Liturgia Słowa, sprawowana w środę 17 stycznia w warszawskiej archikatedrze św. Jana pod przewodnictwem kard. Nycza.
Tego dnia rano chrześcijanie i żydzi będą też modlić się wspólnie przy zbiorowej mogile Żydów z getta warszawskiego, znajdującej się na cmentarzu żydowskim przy ul. Okopowej, a także w warszawskiej synagodze im. Nożyków, gdzie odprawiona zostanie hawdala – modlitwa na zakończenie szabatu (20 stycznia).
...
Ostrzegam przed takimi ,,warsztatami". Ani Jezus ani Matka nie byli zadnymi ,,judaistami" bo to cos powstalo po zamordowaniu Jezusa. Syjonisci to podstepna bandycka mafia chcaca rzadzic swiatem. Przed czym ostrzega Matka. A takze aby NIE PROWADZIC EKUMENIZMU ZA WSZELKA CENE! Jak nie widac dobrej woli tylko matactwo i kombinacje skonczyc z tym. Rozmawiamy tylko z uczciwymi Izrelitami! A takich jest malo.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 0:32, 07 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
Andrzej Kola link to archeolog, który kierował pracami ekshumacyjnymi w Jedwabnem (wcześniej w Charkowie). Wypowiedział te słowa w wywiadzie dla Rzeczpospolitej (polecam cały tekst wywiadu link):
"Później, na przełomie maja i czerwca, gdy przekopaliśmy cały teren stodoły, łusek było dużo i też nie w jakimś charakterystycznym układzie.
Owszem, były też łuski znalezione w mogile, np. jedna od mauzera leżącego pod głową z pomnika Lenina. Należy je wiązać z wypadkami 10 lipca 1941 r. Leżały na głębokości nie mniej niż 60 cm. Musiały dostać się tam wtedy, kiedy powstawał grób. Nie mogły tam zostać wciśnięte później.
W grobie zewnętrznym, ponad szczątkami w układzie anatomicznym, znaleźliśmy, odsiewając spalone kości od ziemi, pocisk pistoletowy kalibru 9 mm. A właściwie był to tylko zewnętrzny płaszcz pocisku, niezdeformowany. O czym to świadczy? Że został wystrzelony do człowieka i uwiązł w miękkiej tkance. Następnie tkanka spłonęła, a ołowiany rdzeń pocisku wytopił się.
Prokurator Lucjan Nowakowski z IPN uważa, że skoro większość znalezionych łusek była wykonana nie z mosiądzu, lecz ze stali, nie mogła być użyta w 1941 r., ponieważ Niemcy zaczęli je produkować dopiero w 1942 roku.
Mnie ta interpretacja nie przekonuje. Nie wyjaśnia na przykład, z jakiej przyczyny tak znaczna liczba znalazła się w jednym miejscu. Pewna część łusek, tych z mosiądzu, miała na spłonce wybitą datę 1939."
Sam zapoznałem się z uzasadnieniem IPN, które zostało opublikowane 2 lata po tym jak prezydent Kwaśniewski przeprosił za Jedwabne. Uzasadnienie to jest wyrazem bezradności wobec niedokończonej ekshumacji. Ostatecznie wnioski jakie przynosi są już wyrazem nierzetelności, naciągania faktów pod tezę. W uzasadnieniu nie ma żadnych naocznych relacji świadków mordu. Są za to wnioski, że postępowanie stalinowskiego sądu z 1949 roku wobec polski sprawców czynu było prowadzone niedbale, ale bez znamion fałszerstwa. Zignorowany jest również fakt znalezienia łusek, które na spłonce miały wybitą datę 1939.
Zachęcam wszystkich do lektury tych 200 stron link Najlepiej niech oddadzą to te fragmenty:
Przykładowe relacje świadków:
Stanisława Mariak dodała, że słyszała o udziale w zbrodni Kobrzynieckich i Laudańskich.
Na czym konkretnie udział ten miał polegać i od kogo świadek ma te informacje, nie pytano.
(...)
Józef Grądowski podał, że usłyszał o spaleniu Żydów w stodole, przy czym obecny był cały zarząd magistratu.
Ponieważ nie znał Józefa Sobuty, nie mógł stwierdzić, czy brał on udział w zbrodni, chociaż ktoś o tym mówił.
(...)
Bronisława Kalinowska oznajmiła, że miejscowa ludność zabijała
Żydów. Przebiegający ul. Przytulską Jerzy Laudański (który był bardzo
zdenerwowany) miał poinformować świadka, że zabił dwóch, bądź trzech
Żydów. Na rozprawie świadek odwołała wcześniejsze zeznanie. Oświadczyła,
że mówiła nieprawdę, bowiem „ten pan, co badał, kazał mi tak mówić,
krzyknął na mnie, beknął, aż się zlękłam, a co napisali, to ja nie wiem.”
Przesłuchanie oficera gestapo:
"Przesłuchanie Hermanna Schapera odbyło się w dniu 10 kwietnia 2002 r.
Hermann Schaper zeznał, że w 1941 r. pełnił służbę w oddziale wydzielonym
Urzędu Gestapo Ciechanów-Płock. Otrzymał rozkaz zabezpieczenia dokumentów
porzuconych przez Rosjan oraz poszukiwania sowieckich agentów."
W dalszej części gestapowiec oczywiście wybiela się, aż w końcu mamy ten fragment:
"Na pytanie, co mu jest wiadomo o faktach masowych mordów ludności
żydowskiej w okresie czerwca – września 1941 r. na obszarze w pobliżu Łomży,
świadek stwierdził, że dochodziło do „dzikich” akcji miejscowej ludności i
jakichś oddziałów. Dodał, że nie wie, jakie to były oddziały. Nie udało się
uzyskać sprecyzowania powyższej wypowiedzi. Świadek w tym miejscu okazał
bowiem dokumentację lekarską, wśród niej świadectwo leczącego go lekarza
internisty o tym, że nie może brać udziału w przesłuchaniach."
Ostateczne wnioski IPN:
Sztampowość większości protokołów przesłuchań sporządzonych w trakcie
postępowania karnego w 1949 r., mała ilość zawartych w nich informacji, nie
weryfikowanie danych, które mogłyby skutkować zmianą kwalifikacji prawnej
rozpatrywanego czynu lub rozszerzeniem ścigania na jeszcze innych sprawców,
doskonale ilustruje schemat działania ówczesnego organu ścigania karnego, jakim
było UB oraz sądu orzekającego. Potwierdza ponadto tezę, że prowadzący to
postępowanie karne nie mieli interesu w fabrykowaniu dowodów winy
oskarżonych.
(...)
Znamienne jest, że oskarżeni mieli przed sądem możliwość swobodnego składania wyjaśnień, na co
wskazuje powoływanie się przez niektórych z nich na to, że w okresie śledztwa
prowadzonego przez funkcjonariuszy UB byli biciem zmuszani do składania
obciążających wyjaśnień. Ich linia obrony przed sądem polegała na negowaniu
ich obecności w miejscu zdarzeń, nie zaś na dowodzeniu, że zbrodni dokonali
sami Niemcy. Gdyby istniały wiarygodne i przekonywujące dowody, że zbrodni
dokonali sami Niemcy, z całą pewnością Sąd Okręgowy w Łomży powołałby je
na uzasadnienie zawartego w wyroku gołosłownego sformułowania, według
którego ofiary narodowości żydowskiej „przez Niemców zostały masowo spalone
w stodole”.
(...)
Jakkolwiek proces w Łomży wymaga krytycznej oceny z uwagi na
niedbałość, z jaką był prowadzony (ocenę taką dokonano poprzednio w treści
niniejszego uzasadnienia), to jednakże jego ustalenia pozwalają również na
krytyczną ocenę zeznań świadków złożonych w niniejszym śledztwie, którzy
wskazywali zarówno na liczną obecność umundurowanych i uzbrojonych
Niemców w Jedwabnem w dniu 10 lipca 1941 r., jak i ich sprawstwo na
wszystkich etapach dokonywania zbrodni. Dlatego też hipotezę, według której
zbrodni w Jedwabnem dokonali sami Niemcy, bez udziału Polaków lub też
zmuszając do udziału w jej dokonaniu kilku lub kilkunastu mieszkańców
Jedwabnego, uznać należy za nie udowodnioną.
(...)
Uznać należy zatem za oczywiste, że polscy cywile
podejmując na własną rękę próbę realizacji zamiaru zamordowania żydowskich
współmieszkańców naraziliby się na działania represyjne ze strony niemieckich
żandarmów, którzy traktowali ich jako pozbawioną wszelkich praw ludność
okupowanego kraju. Dowody na takie właśnie traktowanie przez żandarmów
mieszkańców Jedwabnego i okolic, dokonywanie zabójstw nawet członków
rodzin poszukiwanych Polaków, w tym dzieci, znajdują się w poddanych
oględzinom procesowym aktach archiwalnych postępowania karnego, sygn. K
67/47, w którym żandarm Karol Bardoń został skazany za zbrodnie popełnione na
Polakach.
(...)
W dniu 15 kwietnia 1974 roku w śledztwie, sygn. Ds. 25/67, wydano
postanowienie o zawieszeniu postępowania. W decyzji tej stwierdzono, że
postępowanie prowadzone było przeciwko Aloisowi Achillesowi i innym
żandarmom z posterunku w Jedwabnem. W rzeczywistości śledztwo
znajdowało się w fazie ad rem, bowiem nie sporządzono w nim postanowień o
przedstawieniu komukolwiek zarzutów wzięcia udziału w dokonaniu zbrodni.
W uzasadnieniu postanowienia o zawieszeniu śledztwa wskazano, że w czasie
postępowania ustalono fakt dokonania zabójstwa około 1000 osób narodowości
żydowskiej.
(...)
Udział polskich mieszkańców miejscowości Jedwabne oraz
okolic uznać należy za udowodniony, także w świetle zeznań świadków
przesłuchanych w toku obecnie prowadzonego śledztwa, którzy relacjonowali, że
nie widzieli w miejscu zdarzeń umundurowanych Niemców. Niemiecka inspiracja
do dokonania zbrodni nie przybrała bowiem formy współsprawstwa – wspólnego
dokonywania z polskimi mieszkańcami zaplanowanej zbrodni na wszystkich
etapach realizacji przestępczego planu. Zbrodnicza inspiracja miała charakter
przyzwolenia na dokonanie zbrodni i zapewnienia bezkarności jej wykonawcom.
Ze swej istoty tak rozumiana inspiracja nie mogła dotyczyć wszystkich polskich
mieszkańców miejscowości Jedwabne lecz tylko określonej grupy ludzi gotowych
do wykonania zbrodniczego planu. Obecność uzbrojonych Niemców stwarzała
warunki, w których bezpośredni wykonawcy mogli dokonać zaplanowanej
zbrodni. Podkreślić przy tym trzeba, że liczba polskich wykonawców mogła być
znacznie mniejsza niż liczba ofiar zamordowanych przez spalenie w stodole, a to
z tego względu, że żydowskie ofiary nie stawiały czynnego oporu, ani przy
wypędzaniu ich z domów, ani na rynku, gdzie zostały zgromadzone ani też
prowadzone do stodoły. Próby ratowania się ofiar przybierały postać ucieczek, w
pojedyńczych wypadkach udanych, nie zaś użycia siły wobec sprawców
pilnujących i konwojujących pokrzywdzonych na miejsce kaźni. Prawdopodobne
jest, że żydowskie ofiary postrzegały bierną obecność mieszkańców Jedwabnego,
jako zmniejszającą szansę na skuteczny opór lub ucieczkę. Pojedyńcze próby
udzielenie pomocy żydowskim ofiarom, np. podanie wody, spotykały się ze
zdecydowaną reakcją wykonawców pilnujących żydowskich mieszkańców, np.
uderzenie kijem w rękę – jak zeznali to świadkowie.
...
IPN sobie uznal ze to Polacy bez Niemcow ale łuski sa niemieckie z data produkcji 39! IITO DZO! Chlopi Polscy nje trzymali po stodolach najnowszej produkcji niemieckich fabryk.
Bez watpienia byli tam Niemcy i strzelali do zydow w stodole. Zatem bez watpienia zbrodnia jest NIEMIECKA!!! A co do udzialu Polakow nie ma jasnych danych. Czy zgonili ich np. Niemcy aby ogladali? Czy moze kazali podpalic? Czy ktos zlosliwie zamordowal zhda? Byc moze. Jednak tu chodzi o rzekomo ,,wylacznie polski charakter zbrodni". Ekschumacja nawet przerwana pokazala niemiecki charakter zbrodni...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:03, 12 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
Piotr Gontarczyk przedstawia wyrok wydany przez Sąd Okręgowy w Łomży w 1949 roku
(tytuł pochodzi ode mnie - WK.)
Głównym źródłem, na którym Jan Tomasz Gross oparł swoją książkę dotyczącą zbrodni w Jedwabnem (10 lipca 1941 r.), są akta śledztwa prowadzonego przez Urząd Bezpieczeństwa w pierwszych miesiącach 1949 r., a także akta sprawy, która odbyła się przed Sądem Okręgowym w Łomży w maju tegoż roku. Przez wiele miesięcy dokumenty te, ze względu na zamieszanie spowodowane tworzeniem Instytutu Pamięci Narodowej, były dla historyków niedostępne, toteż nie było możliwości zweryfikowania informacji podanych w "Sąsiadach". Ów brak oficjalnego dostępu do dokumentów archiwalnych - Gross dysponuje kopią powyższych akt uzyskaną niezbyt legalnie od prof. Andrzeja Paczkowskiego z Instytutu Nauk Politycznych Polskiej Akademii Nauk 1/ - był przez długi czas najpoważniejszym argumentem w rękach autora książki, który w odpowiedzi na zastrzeżenia do jego pracy wytykał adwersarzom właśnie nieznajomość akt. 2/ Kiedy wreszcie historycy dostęp do dokumentów archiwalnych uzyskali, prof. Tomasz Strzembosz oraz niżej podpisany jednocześnie w "Rzeczpospolitej" i "Życiu" opublikowali dwa artykuły z zarzutami pod adresem książki J. T. Grossa. Zastrzeżenia przez nas zgłoszone były bardzo poważne: ominięcie niewygodnych źródeł, braki podstawowej wiedzy, oparcie głównych źródeł na niewiarygodnych relacjach lub zeznaniach osób, które w ogóle nie były świadkami tragicznych wydarzeń w Jedwabnem, usunięcie z perspektywy historycznej rzeczywistej roli Niemców, itp. 3/ Zarzuty te - nie licząc prób dyskredytacji i ataków ad personam - nie spotkały się z rzeczową odpowiedzią Jana Tomasza Grossa. 4/ Poniżej przedstawiam jeden z najważniejszych dokumentów archiwalnych, jaki dotyczy zbrodni w Jedwabnem. Jest to wyrok wydany przez Sąd Okręgowy w Łomży, przed którym w 1949 r. stanęły 22 osoby oskarżone o współudział w zbrodni na Żydach. Wprawdzie zawiera on kilka nieprecyzyjnych i błędnych informacji (np. błędna data wydarzeń, wielokrotnie zawyżona liczba ofiar itp.) to jednak ma znaczenie fundamentalne: stanowi on swego rodzaju podsumowanie nie tylko przebiegu rozprawy sądowej, lecz także toczącego się wcześniej śledztwa prowadzonego przez UB. Znakiem [...] zaznaczyłem uszkodzone fragmenty tekstu, znakiem [aaa?] uzupełniłem prawdopodobne brzmienie fragmentów uszkodzonego tekstu, znakiem [aaa] zaznaczyłem niezbędne uzupełnienia.
Piotr Gontarczyk
Sygn. akt KSU 33/49
S E N T E N C J A W Y R O K U
W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
Dn. 16-17 maja 1949 r.
Sąd Okręgowy w Łomży w Wydziale Karnym w składzie następującym:
Przewodniczący i referent: Sędzia M. Małecki
Ławnicy: W. Mortewicz, St. Skrzypkowski
Protokolant: Cz. Mroczkowska
w obecności Podprokuratora S.[ądu] O.[kręgowego] Cz. Jagusińskiego rozpoznawszy dn. 16-17 maja 1949 r. sprawę:
Bolesława Ramotowskiego, s. Pawła i Józefy, ur. 7.IV.1911 r. we wsi Janczewo, gm. Jedwabne, pow. Łomża
Stanisława Zejera, s. Teofila i Józefy, ur. 24.X.1893 r. w Orlikowie, gm. Jedwabne, pow. Łomża
Czesława Lipińskiego, s. Jana i Leokadii, ur. 16.IX.1920 r. we wsi Grzyniki, gm. Przytuły, pow. Łomża
Władysława Dąbrowskiego, s. Józefa i Katarzyny, ur. 25.V.1810 r. w Jedwabnem, pow. Lomża
Feliksa Tarnackiego, s. Juliana i Konstancji z Makowskich, ur. 16.V.1907 r. w Jedwabnem, pow. Łomża
Józefa Chrzanowskiego, s. Ksawerego i Kameli, ur. 1.XI.1889 r. we wsi Kucze Duże, gm. Jedwabne, p. Łomża
Romana Porskiego, s. Ludwika i Wiktorii, ur. 15.VIII.1904 r. we wsi Konopki Tłuste, gm. Jedwabne
Antoniego Niebrzydowskiego, s. Andrzeja i Józefa, ur. 5.I.1901 r. we wsi Jaścze, gm. Stawiski, pow. Łomża
Władysława Miciurę, s. Jana i Józefy, ur. 21.IX.1903 r. w Radomiu, a zam. w Jedwabnem
Józefa Żyluka, s. Ludwika i Katarzyny, ur. 12.I.1910 r. w Bączkowie gm. Szczuczyn
Mariana Żyluka, s. Ludwika i Katarzyny, ur. 23.IV.1918 r. w Folwarku-Pruszka pow. Augustów
Jerzego Laudańskiego, s. Czesława i Zofii, ur. 14.IV.1922 r. w Jedwabnem, pow. Łomża
Zygmunta Laudańskiego, s. Czesława i Zofii, ur. 12.I.1919 r. w Jedwabnem
Czesława Laudańskiego, s. Antoniego i Franciszki, ur. 12.IX.1894 r. w Przytułach, pow. Kolno
Wincentego Gościckiego, s. Józefa i Antoniny, ur. 22.I.1890 r. we wsi Optów, gm. Zamojść, pow. Ostrów
Romana Zawadzkiego, s. Marcelego i Rozalii z Rysków, ur. 3.VIII.1905 r. w Stawiskach, pow. Łomża
Jana Zawadzkiego, s. Marcelego i Rozalii z Raszczyków, ur. 22.X.1899 r. w Przestrzelach, gm. Jedwabne, pow. Łomża
Aleksandra Łojewskiego, s. Adama i Michaliny z Filów, ur. 14.I.1893 r. w Jedwabnem, pow. Łomża
Franciszka Łojewskiego, s. Pawła i Marianny z Filów, ur. 14.XII.1910 r. w Jedwabnem, pow. Łomża
Egueniusza Śliweckiego, s. Jana i Józefy z Bruszkiewiczów, ur. 26.XII.1905 r. w Jedwabnem, pow. Łomża
Stanisława Sielawę, s. Stanisława i Aleksandry, ur. 6.I.1905 r. w Jedwabnem, pow. Łomża
Karola Bardonia, s. Pawła i Zuzanny z Kupów, ur. 11.X.1894 r. w Pastwiskach, p. Cieszyn
oskarżonych o to, że w dniu 25 czerwca 1941 r. w Jedwabnem pow. łomżyńskiego, idąc na rękę władzy państwa niemieckiego brali udział w ujęciu około 1200 osób narodowości żydowskiej, które to osoby przez Niemców zostały masowo spalone w stodole Bronisława Śleszyńskiego
to jest o czyn przewidziany w art. 1 p. 2 dekr. z 31.VIII 1944 r.
orzeka:
Karola Baronia uznać za winnego, że 25 czerwca 1941 r. w Jedwabnym idąc na rękę Niemcom brał udział w morderstwie około 1500 osób narodowości żydowskiej; 2) Jerzego Laudańskiego, 3) Zygmunta Laudańskiego, 4) Bolesława Ramatowskiego, 5) Władysława Miciurę uznano za winnych, że w tymże czasie, miejscu i okolicznościach na rozkaz Niemców wzięli udział w morderstwie około 700 osób narodowości żydowskiej przez doprowadzenie do stodoły, którą podpalono; 6) Stanisława Zejera i 7) Czesława Lipińskiego uznano za winnych, że w czasie, miejscu wyżej opisanym idąc na rękę Niemcom na rozkaz ujęli pierwsze co do rangi trzy osoby narodowości żydowskiej i doprowadzili na miejsce zbiórki; Władysława Dąbrowskiego, 9) Feliksa Tarnackiego, 10) Romana Górskiego, 11) Antoniego Niebrzydowskiego i 12) Józefa Żyluka uznano za winnych, że w tych samych okolicznościach działali na rozkaz na szkodę osób cywilnych narodowości żydowskiej przez pilnowanie ich na miejscu zbiórki skąd odprowadzeni zostali na stracenie i za to:
1) Karola Baronia z art. 1 p. 1 Dekretu z 31.VIII.1949 r. w brzmieniu tekstów z 10.XII.1946 r. ([...] 377) skazać na karę śmierci z pozbawieniem praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na zawsze i konfiskatę majątku; 2) Jerzego Laudańskiego z art. 1 p. 1 i 5 § 1 rzeczonego Dekretu skazać na piętnaście lat więzienia; 3) Zygmunta Laudańskiego, 4) Bolesława Ramotowskiego i 5) Władysława Miciurę z tegoż samego artykułu skazać po dwanaście lat więzienia oraz wszystkich trzech ostatnio wymienionych pozbawić praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na lat 10; 6) Stanisława Zejera i 7) Czesława Lipińskiego z art. 1 p. 2 i 5 § 1 Dekr. z 31.VIII.1949 r. skazać po dziesięć lat więzienia z pozbawieniem praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na lat 8 i konfiskatę majątku; Władysława Dąbrowskiego, 9) Feliksa Tarnackiego, 10) Romana Górskiego, 11) Antoniego Niebrzydowskiego, 12) Józefa Żyluka z art. 1 Dekr. z 31.VIII.1944 r. skazać po osiem lat więzienia z pozbawieniem praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na lat sześć i konfiskatę majątku. Bolesławowi Ramotowskiemu, Stanisławowi Zejerowi, Czesławowi Lipińskiemu, Feliksowi Tarnackiemu, Romanowi Górskiemu, Antoniemu Zebrzydowskiemu, Władysławowi Miciurze, Józefowi Żylukowi, Jerzemu Laudańskiemu, Zygmuntowi Laudańskiemu zaliczyć areszt tymczasowy od dnia 15 stycznia 1949 r. do 17 maja 1949 r. Wszystkich wyżej wymienionych skazanych zwolnić od opłat sądowych i kosztów postępowania. Józefa Chrzanowskiego, Mariana Żyluka, Czesława Laudańskiego, Wincentego Gościckiego, Romana Zawadzkiego, Jana Zawadzkiego, Aleksandra Łojewskiego, Franciszka Łojewskiego, Eugeniusza Śliweckiego i Stanisława Sielawę od zarzutu dokonania przestępstwa uniewinnić i koszty postęp. w tej części zaliczyć na rachunek skarbu państwa.
Dnia 9.II.1950 r. skierowano wyrok do wykonania do Prokuratura; przekazano więźniów
Dnia 30.I.1950 r. sporządzono 10 kart karnych [podpis nieczytelny]
U z a s a d n i e n i e
I. Bolesław Ramatowski, Stanisław Zejer, Czesław Lipiński, Władysław Dąbrowski, Feliks Tarnacki, Józef Chrzanowski, Roman Górski, Antoni Niebrzydowski, Władysław Miciura, Józef Zyluk, Marian Zyluk, Jerzy Laudański, Zygmunt Laudański, Czesław Laudański, Wincenty Gościcki, Roman Zawadzki, Jan Zawadzki, Aleksander Łojewski, Franciszek Łojewski, Eugeniusz Śliwecki, Stanisław Sielawa i Karol Bardoń, oskarżeni zostali o to, że w dniu 25 czerwca 1941 r. w Jedwabnem, pow. łomżyńskiego - idąc na rękę władzy państwa niemieckiego brali udział w ujęciu około 1 200 osób narodowości żydowskiej, które te osoby przez Niemców zostały masowo spalone w stodole Bronisława Śleszyńskiego.
Jak wiadomo ze sprawy zbrodnia dokonana na ludności żydowskiej w Jedwabnem w czerwcu 1941 r. miała charakter potwornego mordu, w którym zginęło ok. 700 żydów, spalonych żywcem w stodole - reszta wybita na cmentarzu. W morderstwie tym wzięli udział Niemcy w liczbie kilkudziesięciu (św. J. Sokołowska) w tym samych gestapowców 68 i miejscowa ludność, która do działania została wciągnięta przemocą. Żydzi zostali zgromadzeni na placu, skąd po wielu ekscesach, jak noszenie pomnika Lenina, odprowadzono ich na cmentarz, gdzie wielu rozstrzelano i do stodoły Śleszyńskiego, gdzie ich podpalono. Miejscowa ludność, a więc w tej liczbie i oskarżeni wzięci byli do udziału pod terrorem, jak to widać ze wszystkich wyjaśnień oskarżonych, gdzie ktokolwiekby były one składane i z zeznań świadków oskarżenia i odwodowych. Przemoc zastosowana przez Niemców do oskarżonych wypływa w wielkiej ilości w jakiej w tym dniu krytycznym zjawili się w Jedwabnem i z faktu, że żydów należało wyciągać z mieszkań na plac zbiórki, czego sami Niemcy nie mogli dokonać ze względu na stosunkowo małą ich ilość. Przemocy nie należy rozumieć w ten sposób, iżby przy każdym z oskarżonych szedł Niemiec i pilnował w wykonaniu nakazu oskarżonego, bowiem taka pomoc ze strony oskarżonych równałaby się zeru. Jeden z oskarżonych, a mianowicie Stanisław Zejer w dochodzeniu (na k. 75) zeznał, że pod wpływem gestapo zaprowadził na rynek dwie osoby narodowości żydowskiej, co byłoby charakterystyką działania oskarżonych pozostałych. Na tle zajścia i okoliczności [...] wyodrębniła się rola osk.
I. Karola Bardonia, którego działanie [...]uznać należało za pozbawione cech przymusu. Jak zeznała świadek Sokołowska oskarżony był w tym czasie zatrudniony w służbie żandarmerii. [...] z tego względu udział jego w przestępstwie wypływał z dobrowolnego [pójścia?] na służbę niemiecką. W dniu krytycznym był zaopatrzony w karabin na zbiórce (św. Józef Grądowski). Bardoń tegoż dnia zajęty był cały czas (św. Sokołowska). Bardoń zażądał od Niebrzydowskiego [nafty?] do podpalenia stodoły Śleszyńskiego, i takową otrzymał, a więc użył do podpalenia stodoły (osk. Niebrzydowski). O oskarżonym Bardoniu mówił w dochodzeniu osk. Z. Laudański (k. 103). Bardoń za współpracę z Niemcami skazany został poprzednio na 6 lat więzienia. Obecnie [za?] czyn jego z art. 1 p.l. Dekretu należało wymierzyć mu karę śmierci na potworne rozmiary przestępstwa. Pozostałych oskarżonych należało pod względem dowiedzionych im czynów podzielić na tych, co brali udział w pędzeniu żydów do stodoły Śleszyńskiego na spalenie, do których należą: Jerzy Laudański, Zygmunt Laudański, Bolesław Ramotowski i Władysław Miciura, dalej na tych, co sprowadzali żydów na rynek, do których należy: Stanisław Zejer i Czesław Lipiński oraz tych, co brali udział w pilnowaniu żydów na rynku, którymi są: Dąbrowski Władysław, Tarnacki Feliks, Górski Roman, Niebrzydowski Antoni i Józef Żyluk. Józefa Chrzanowskiego, Mariana Żyluka, Czesława Laudańskiego, Wincentego Gościckiego, Romana Zawadzkiego, Jana Zawadzkiego, Aleksandra Łojewskiego, Franciszka Łojewskiego, Egueniusza Śliweckiego i Stanisława Sielawę - Sąd uniewinnił dla braku dostatecznych dowodów.
Co do ogólnej charakterystyki dowodów w sprawie powiedzieć należy, iż był dosyć skąpy, gdyż świadkowie oskarżenia [Eljasz] Grądowski i Boruszczak nie stawili się z powodu niedoręczenia im wezwań, inni zaś jak Stanisława Sielawa. Sokołowska, Kozłowski - cofnęli swe zeznania złożone w Urzędzie Bezpieczeństwa, pozostali nic w sprawie nie wiedzieli, oskarżeni na ogół wyparli się poprzednio złożonych zeznań; zeznanie Szmula Wasersztajna jest pozasądowym oświadczeniem; zeznanie św. Henryka Krystowczyka jest niewiarygodne. W zeznaniu złożonym w Urzędzie Bezpieczeństwa Eljasz Grądowski i Abram Boruszczak podają, że w czasie zajścia uciekli - stąd też ich wiadomości, a zwłaszcza [Eljasza] Grądowskiego o udziale oskarżonych nie mogły być wzięte za bezsporny dowód tym więcej, iż wydaje się niemożliwe, aby Grądowski w okolicznościach zajścia krytycznego zauważył, co robił każdy z 25 osób przez niego wskazanych. Odnośnie tych świadków Józef Grądowski zeznał, że nie było ich w Jedwabnem w czasie masowego morderstwa. Zeznania Wasersztajna, Eljasza Grądowskiego i Boruszczaka należy z powyższych względów traktować jako dowód uzupełniający przyjmując iż świadkowie ci posiadali jedynie informacje o oskarżonych osób. Św. Henryk Krystowczyk zeznał, iż oskarżonych Laudańskich, Łojewskiego Aleksandra widział z odległości 250 metr. i obserwował przez [podniesienie?] dachówki na strychu domu. Wydaje się niemożliwością, aby świadek w takich warunkach przez się przytoczonych widział, co który z oskarżonych robi. Niektórzy z oskarżonych na swoje usprawiedliwienie podawali, że byli bici w Urzędzie Bezp. i dlatego zeznania składali pod presją. Ponieważ wielu oskarżonych badanych było równocześnie w Prokuraturze i zeznania tutaj złożone pokrywają się z zeznaniami w U.B., przeto zarzut składania przez oskarżonych zeznań pod presją - należy odrzucić, a to co zeznali w U.B. i Prokuraturze za prawdę uznać.
Przechodząc do poszczególnych oskarżonych zważyć należy co następuje:
II. Jerzy Laudański na rozprawie wypał się udziału w przestępstwie. Jednak badany w U.B. i w Prokuraturze przyznał się do pędzenia żydów do stodoły Śleszyńskiego. Z jego wyjaśnień i zeznań świadka Antoniego Gościckiego wynika, iż w czasie krytycznym był zatrudniony jako woźny na posterunku żandarmerii w Jedwabnem i miał do czynienia z żydami przez odprowadzenie ich na roboty przymusowe. O nim zeznaje w U.B. osk. Lipiński, że przyszedł razem z Kalinowskim; to ostatnie nazwisko powtarza się w szeregu zeznaniach innych oskarżonych. O Laudańskim mówią Eliasz Grądowski, Abram Boruszczak i Szmul Wasersztejn. Czyn oskarżonego zakwalifikować należy z art. 1 p. 1 i 5j § 2 Dekretu i ze względu na to, że był on w służbie u Niemców oraz z uwagi na stosunek [...] za jego udział w przestępstwie należało wymierzyć 15 lat więzienia.
III. Zygmunt Laudański do winy się na rozprawie nie przyznał; natomiast w dochodzeniu [...] w U.B. jak i u Prokuratora przyznał, że pilnował żydów na rynku oraz [był obecny przy?]stodole Śleszyńskiego, a zatym przypędził ich na miejsce zbrodni. [Zeznał] on u Prokuratora o Bardoniu i Józefie Żyluku, który uciekł w trakcie pędzenia żydów do stodoły; św. Borawska i Chrzanowska mówią, iż oskarżonego [ściąga?]ali Niemcy na rynek, a później stamtąd uciekł, czyn oskarżonego należało zakwalifikować podobnie jak i Jerzego Laudańskiego, a jako karę wymierzyć mu 12 lat więzienia z uwagi na to, że wykazał mniejszy udział w przestępstwie [niż?] wspomina o oskarżonym św. Krystowczyk Henryk.
IV. Bolesław Ramatowski przyznał się do tego, że pilnował żydów na rynku i że widział stojącego Józefa Żyluka. W U.B. przyznał się do pędzenia żydów do stodoły Śleszyńskiego i u prokuratora zeznał, że dozorował ludność żydowską na rynku. O nim wspomina w swoim zeznaniu Eliasz Grądowski, jako o tym który zapędzał żydów do stodoły. Św. Grądzka i Jarnutowska mówią, że oskarżony zostały na rynek zabrany przez Niemców. Wobec powyższego Sąd uznał że oskarżony brał udział w pędzeniu do stodoły, gdyż nie miał powodów mówić nieprawdę przez Urz. Bezp. i czyn jego kwalifikując podobnie jak poprzedniego oskarżonego należało wymierzyć karę 12 lat więzienia.
V. Władysław Miciura do winy się nie przyznał na rozprawie sądowej. W Urz. Bez. zeznał, że zapędzał żydów do stodoły; u prokuratora zeznał, że widział jak Kobrzeniecki podpalał stodołę. Z tego wynika, że był on przy stodole dokąd na pewno nie poszedłby dla samej obserwacji. Oskarżony pracował w tym czasie na posterunku żandarmerii jako stolarz i w pierwszej linii podlegał werbunkowi do akcji przeciwko żydom; z tych względów uznać go należało za winnego wpędzania żydów do stodoły i zakwalifikować jak trzech poprzednich i takąż samą karę wymierzyć.
VI. Stanisław Zejer na rozprawie wyjaśnił, że gestapowiec kazał mu prowadzić 2-ch żydów, których on początkowo wziął, ale w drodze puścił, dalej zeznał, że widział jak niemcy prowadzili osk. Romana Górskiego i jak szedł za żydami Jerzy Laudański. W Urz. Bez. i u Prokuratora zeznał, iż na rozkaz doprowadził na rynek dwie osoby narodowości żydowskiej i tam ich pilnował, a potem uciekł do domu. Dowód ten jest wystarczający do uznania oskarżonego winnym przestępstwa z art. 1 p. 2 i 5 § 1 Dekretu z 31.8.44 r.; przy czym jako karę - Sąd uznał za słuszne wymierzyć 10 lat więzienia z uwagi na rozmiary zbrodni.
VII. Czesław Lipiński, oskarżony - obecnie wypiera się udziału w przestępstwie. W Urz. Bezp. zeznał, że przygnał na rynek jednego żyda i 2 młode żydówki. U prokuratora zeznał, że pilnował na rynku żydów. Nie na darmo i nie bez powodu powiedział oskarżony w U.B. o doprowadzeniu żydów, takie mieli zdania oskarżeni. Jego świadkowie jak Rybicka, Lipińsk[...] Dolewski zeznali, iż oskarżony zabrany był przymusowo, a potem uciekł. W tym stanie rzeczy należało oskarżonego uznać winnym przestępstwa i podobnie jak Zejera ukarać z art. 1 pl. [...] i 5 § 1 Dekretu.
VIII. Władysław Dąbrowski - oskarżony na rozprawie do winy się nie przyznał, natomaist w Urz. Bez. i u prokuratora przyznał się do pilnowania żydów przez dwie godziny. I nim wspomina św. Eliasz Grądowski. Oskarżony zeznał, że nie chciał iść i Niemcy przez uderzenie w twarz zmusili go do pójścia. Zeznaniu świadków: Dąbrowskiej Marii i Józefowi Kalczyńskiego do tego, iż oskarżony układał dachówkę na kościele, nie należy dać wiary ze względu na dane przytoczone na wstępie. Ponieważ pilnowanie żydów na rynku było czynnością szkodliwą z punktu widzenia bezpieczeństwa o życie - o czym oskarżony dobrze wiedział - na podstawie rozgrywających wydarzeń, a następstwem tego było zaprowadzenie żydów na miejsce stracenia - przeto czyn oskarżonego należy zakwalifikować z art. 2 Dekretu. Nadmienić należy, że w pierwszym stadium postępowania Niemców, polegającym na dokonaniu zbiórki żydów - mógł oskarżony nie przewidzieć dalszych wypadków, jakimi były spalenie i rozstrzeliwanie żydów na cmentarzu. Co tyczy kary, to przyjmując po uwagę znaczną odległość czasu od momentu popełnienia przestępstwa, karę 8 lat więzienia - Sąd uznał za dostateczną.
IX. Feliks Tarnacki - oskarżony przyznał się na rozprawie do pilnowania żydów na rynku przez 15 minut - skąd następnie uciekł. Podobnie zeznał w Urz. Bez. i u Prokuratora. Świadkowie odwodowi Walczyński, Wacław Krystowczyk i Przestrzelski zeznali, iż oskarżony w czasie krytycznym wyjechał rowerem z Jedwabnego, co rozumieć należy, iż miało to miejsce po uprzednim udziale jego w przestępstwie.
X. Górski Roman - na rozprawie zeznał, że pilnował żydów na rynku przez 15 minut. To samo zostało ustalone w czasie badania go w dochodzeniu. O oskarżonym, jako biorącym udział, mówił osk. Ramatowski. Świadkowie [...]ska, Borawska, Mroczkowska zeznały, że Niemcy zabrali oskarżonego na rynek przemocą.
XI. Anotni Niebrzydowski - wyparł się udziału w przestępstwie - przyznał jedynie, że jako magazynier nafty z czasów sowieckich - wydał Bardoniowi na żądanie naftę w ilości 8 litrów. Oskarżony u Prokuratora a tak samo w U.B. przyznał się do pilnowania ludności żydowskiej na rynku.
XII. Józef Żyluk do winy się nie przyznał i wyjaśnił, że wziął z młyna Zdrojewicza, którego następnie wypuścił w drodze. Oskarżony w dochodzeniu zeznał, że żyda puścił na szosie, skąd on sam poszedł na rynek. U prokuratora zeznał, że po tym udał się do domu i widział jak prowadzili żydów do stodoły Śleszyńskiego. W dochodzeniu nie mówił oskarżony, iżby chodziło tu o Zdrojewicza; tą ostatnią okoliczność zeznali świadkowie odwodowi: Brzeczko i Długołęcki. Jednakże biorąc pod uwagę powyższe zeznania należało dojść do wniosku, iż oskarżony działał na szkodę ludności żydowskiej i że rola jego była podobna do 4-ch ostatnio wymienionych oskarżonych. W szczególności oskarżony na rynku przy pilnowaniu żydów musiał być skoro w tamtym kierunku poprowadził żyda i widział palącą stodołę. O nim mówią w dochodzeniu osk. Zygmunt Laudański i Bolesław Ramotowski. Czyn przestępny Tarnackiego Górskiego, Niebrzydowskiego i Józefa Żyluka zakwalifikować należy podobnie, jak Władysława Dąbrowskiego. I takąż wymierzyć mu karę.
Nawiązując w tym miejscu od oceny św. Henryka Krystowczyka nadmienić należy, iż brat jego św. Wacław Krystowczyk zeznał, iż osk. Henryk Krystowczyk zaczerpnął nie z bezpośrednich spostrzeżeń lecz z opowiadania innych osób.
XIII. Józef Chrzanowski do winy się nie przyznał i żaden z oskarżonych na sprawie nie wskazuje, iżby brał udział. Jego przyznanie w Urzędzie Bezpieczeństwa że żydów pilnował nie zostało potwierdzone u Prokuratora. Z zeznań świadków [...] Godlewskiej, Chrzanowskiej widaź, iż niemcy go pognali, lecz on uciekł i skrył się w życie, jak wiadomo niemcy zażądali od niego wydania stodoły do podpalenia żydów i w związku z tym zabrali go ze sobą. Możliwe że sprawa ta zajęła mu trochę czasu i chcąc wykręcić się przed niemcami i nie dać im stodoły uratował się ucieczką. Samo zeznanie jego w UB przy braku danych w jakim stopniu oskarżony doceniał treść protokołu jest zamałym dowodem do uznani go winnym.
XIV Marian Żyluk. Oskarżony w dochodzeniu do winy się nie przyznał, tak samo nie przyznał się w czasie rozprawy. Świadkowie: Strzelczyk i Krystowczyk Stanisław zeznali iż oskarżony w czasie krytycznym był chory. O oskarżonym mówił w UB Niembrzydowski Antoni, zaś, osk. Z. Laudański mówił o nim w UB a u prokuratora - mówił o Józefie Żyluku. Dowody te sa niewystarczające.
XV. Czesław Laudański do winy się nie przyznał. Wspomina o nim jedynie Wasersztejn k. 28 dochodzenia i św. Wacław Krystowczyk, o którym jak wyżej powiedziano okazał się niewiarygodny. Świadkowie: Rybicki, Malczyński, Chrzanowski, Dobkowski zeznają, iż oskarżony był ciężko chory. Z tych względów brak jest dowodów winy.
XVI Wincenty Gościcki - na rozprawie i w toku dochodzenia do winy się nie przyznał, Bolesław Romatowski wspomniał o nim w czasie badania u Prokuratora, lecz na rozprawie osk. zeznanie to cofnął. Św. Gościcka zeznała, że w czasie krytycznym spał.
XVII I XVIII Roman Zawadzki i Jan Zawadzki do winy się nie przyznali i wspomina o nich w dochodzeniu u Prokuratora osk. Bolesław Ramatowski Jan Zawadzki podłóg protokołu UB miał pilnować [Żydów] Świadkowie odwodowi Jarnutowski i inni ustalili, że Zawadzcy pracowali: jeden we młynie - drugi w tartaku. Zawadzkich z braku dowodów należało uniewinnić.
XIX Aleksander Łojewski do winy się nie przyznał. Wspomina o nim św. Krystowczyk (k. 141 dochodzenia) i dzisiejsze zeznanie, jednakże świadek ten miał pretensje do Łojewskiego i zeznanie jego na wiarę nie zasługuje. Św. [...] Karwowski, Biedrzycki Kamalski - zeznają, iż w czasie krytycznym znajdował się u swojej synowej. Wspomina o oskarżonym [Eljasz] Grądowski i Boruszczak, lecz z wyłuszczonych poprzednio względów zeznań ich, jako dowodów samodzielnie brać nie należy.
XX Franciszek Łojewski - do winy się nie przyznał. W/g protokołu UB oskarżony rozkaz od niemców otrzymał, ale uciekł. Wspominają o nim w UB osk. Niebrzydowski i Miciura. Dowód to niedostateczny i należało oskarżonego uniewinnić.
XXI Eugeniusz Śliwecki do winy się nie przyznał. Wspomina o nim w zeznaniu swoim św. Krystowczyk, lecz przekonanie swe wyprowadza jedynie z faktu, iż był on pracownikiem Zarządu Miejskiego w Jedwabnem. Zeznanie Grądowskiego Eljasza z dochodzenia nie można uznać za wystarczający dowód winy oskarżonego.
XXII Stanisław Sielawa do winy się nie przyznał i wspomina o nim jedynie Szmul Wasersztejn. Dowód to niewystarczający. -
Sędzia:
[trzy podpisy nieczytelne]
Na marginesie dowodów domyślać się należy, że dnia krytycznego zanim dokonano głównej masakry, zachodziły pojedyncze wypadki zabójstw ludności żydowskiej, uciekającej i uchylającej się od zbiórki, co działo się na oczach oskarżonych.
Jeśli chodzi o wagę przestępstw, jakich się dopuścili oskarżeni, że podkreślić należy - rzadko spotykane w dziejach ludzkości masową zbrodnię nad bezbronnymi ludźmi w liczbie 1500 osób.
Sędzia: [podpis nieczytelny]
Ławnicy: [podpisy nieczytelne] 5/
...
Wreszcie dotarl do mnie dokument z tego procesu. Z wielkim trudem jak widzicie. I faktycznie to bylo ohydne. W 2000 roku zaskoczyli nas. W pierwszej chwili tez myslalem ze,, polscy chlopi" z widlami ci siekierami. Nie przypuszczalem ze moga sie posunac az tak daleko bo przeciez mozna sprawdzic! A i historycy mącili bo sie bali. Dopiero potem wyszlo ze Niemcy ten Shaper czy jak mu tam. Kule itd. STALO SIE JASNE ZE MAMY DO CZYNIENIA Z JEDNA Z NAJWIEKSZYCH PODLOSCI MICHNIKA I JEGO SZAMBA! Az jestem wsciekly ze dalem sie zmanipulowac! Doslownie w ciemno mozna przyjac ze jest odwrotnie niz oni pisza. Kanalie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 17:23, 13 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
***********
Przypominam trzy główne elementy scenariusza wydarzeń przedstawionego w książce Jana Tomasza Grossa:
Polacy wpadli na pomysł wymordowania Żydów,
Rajcy miejscy podpisali umowę z Gestapo w sprawie wymordowania Żydów,
Społeczeństwo Jedwabnego samodzielnie wymordowało Żydów, a Niemcy nie brali udziału w tragicznych wydarzeniach.
Tymczasem z powyższego dokumentu jednoznacznie wynika - i potwierdzają to inne zachowane archiwalia - że zbrodnia w Jedwabnem była zaplanowana, zorganizowana i kierowana przez Niemców, którzy w czasie jej przeprowadzania byli główną siłą sprawczą opisywanych wydarzeń. Polacy, którzy stanęli przed sądem, odpowiadali nie za wymordowanie Żydów, tylko udział w niemieckiej zbrodni, w której - jak wyraźnie podkreślał sąd - zostali zmuszeni przez Niemców.
Ważną kwestią poruszoną w wyroku jest sprawa przymusu fizycznego stosowanego w śledztwie przez UB. Niemal wszyscy oskarżeni oświadczyli podczas procesu, że zeznania wymuszano na nich biciem, podpisywali przygotowane już protokoły przesłuchania bez zaznajamiania się z tymi dokumentami lub że zeznawali inaczej, niż napisano w protokołach. Podobne metody pracy - ze względu na zasady działania komunistycznego systemu i bardzo niski poziom kadr aparatu przymusu - były wtedy normalną zasadą pracy UB. Wedle starej sowieckiej zasady "dajcie człowieka a znajdzie się paragraf" dla oficerów śledczych aparatu bezpieczeństwa liczyło się nie ustalenie rzeczywistego przebiegu wydarzeń, tylko znalezienie odpowiedniej grupy winnych, których możnaby postawić prze sądem. Wspomniane metody pracy UB najlepiej zdefiniował ówczesny minister Bezpieczeństwa Państwowego Stanisław Radkiewicz: "często spotykanym zjawiskiem jest brak obiektywizmu w śledztwie, całkowite pomijanie okoliczności i dowodów wysuwanych przez podejrzanych, formułowanie zeznań świadków w sposób dogodny do konstrukcji oskarżenia, lecz nie odpowiadających rzeczywistości." /6
Jednak akceptując jako dowody zeznania złożone przez UB, które budzą wątpliwości co do rzeczywistego charakteru udziału w opisywanych wydarzeniach poszczególnych skazanych - niektórzy zostali później uniewinnieni w sądzie wyżej instancji - skład orzekający jednoznacznie i bez cienia wątpliwości rozstrzygnął kwestię odpowiedzialności za ową tragiczną zbrodnię: "miejscowa ludność, a więc w tej liczbie i oskarżeni wzięci byli do udziału pod terrorem, jak to widać ze wszystkich wyjaśnień oskarżonych, gdzie ktokolwiekby były one składane i z zeznań świadków oskarżenia i odwodowych. Przemoc zastosowana przez Niemców do oskarżonych wypływa w wielkiej ilości w jakiej w tym dniu krytycznym zjawili się w Jedwabnem i z faktu, że żydów należało wyciągać z mieszkań na plac zbiórki, czego sami Niemcy nie mogli dokonać ze względu na stosunkowo małą ich ilość".
Jedyną osobą, której postawiono zarzut dobrowolnego udziału w zbrodni był Karol Bardoń, miejscowy volksdeutsch, który już wówczas pracował na posterunku a niebawem sam został niemieckim żandarmem. Nie ma jednak wątpliwości, że w zbrodni na Żydach brało udział ochotniczo kilku Polaków, którzy nie stanęli przed sądem (Kalinowski, Wasilewski, Kobrzeniecki i kilku innych) ze względu na wcześniejszą śmierć lub brak możliwości ich odnalezienia. Prawdopodobnie kierowali się oni zemstą za prosowiecką postawę miejscowych Żydów w latach 1941 r. lub wojenne zdziczenie (albo oba elementy razem).
W sprawie głównych tez książki Grossa trzeba zauważyć, że stoją one w rażącej sprzeczności z podręcznikową wiedzą na temat okupacji niemieckiej. W Jedwabnym nie mogło być żadnych organów samorządu miejskiego, na istnienie którego powołuje się Jan Tomasz Gross. W Jedwabnem funkcjonował wówczas powołany przez Niemców zarząd miasta składający się głównie z okolicznych mętów i volksdeutschów (vide: Bardoń), którzy, wsparci autorytetem Niemców, byli panami życia i śmierci miejscowej ludności. W tym świetle informacje podane w "Sąsiadach" o polsko-gestapowskiej umowie w sprawie wymordowania Żydów bardziej, niż stan wiedzy historycznej, obrazuje poziom intelektualny autora. Informacje o powyższej umowie pochodzą od trzech osób, które w ogóle nie były świadkami wydarzeń w Jedwabnem. Byli to wymienieni w zaprezentowanym dokumencie: Henryk Krystowczyk, Abram Boruszczak, Eljasz Grądowski.
Pierwszy z wymienionych kolaborował z Sowietami w latach 1939-41 i po wkroczeniu Niemców uciekł z miasteczka w obawie przed zemstą mieszkańców. Powrócił w 1945 roku wraz z armią sowiecką, był wysokim funkcjonariuszem partii komunistycznej i swymi zeznaniami obciążał wiele niewinnych osób wyrównując osobiste rachunki, pomawiając osoby niechętne komunistom i mszcząc się za zabójstwo brata - również sowieckiego kolaboranta, który został zastrzelony przez podziemie w 1946 r.
Eljasz Grądowski i Abram Boruszczak również obciążyli w zeznaniach kilkadziesiąt osób, recytując z pamięci niemal identyczną co Krystowczyk, kompletnie nieprawdziwą wersję wydarzeń. Obaj gorąco zapewniali, że widzieli wszystko na własne oczy a nawet sami byli pędzeni do stodoły w czasie tragicznych wydarzeń. Jednak w czasie procesu sądowego wyszło na jaw, że Eliasz Grądowski został deportowany przez Sowietów w głąb ZSRR w 1940 r. za złodziejstwo i nie było go wtedy w Jedwabnem. /7 Podobnie Abram Boruszczak: nigdy nie mieszkał w miasteczku a adres, który podał w czasie śledztwa, okazał się fałszywy. Obydwaj wspomniani "świadkowie" nie stawili się na wezwanie sądu. Informacje o braku wiarygodności zeznań powyższych świadków znajdują się w powyższych aktach, jednak zostały przemilczane przez Grossa. Żeby było ciekawiej, to właśnie Krystowczyk i Boruszczak, czasem przywoływani z nazwiska a czasem tylko przez podanie strony akt, są - obok zupełnie niewiarygodnej relacji Szmula Wasersztajna - głównymi narratorami "Sąsiadów". Przytoczony powyżej wyrok sądowy nie został przywołany w książce Grossa ani razu. Wnioski wynikające z porównania głównych tez "Sąsiadów" z zacytowanym wyrokiem pozostawiam czytelnikowi.
Piotr Gontarczyk
1/ Patrz: podziękowania Jana Tomasza Grossa; "Sąsiedzi" (Sejny: wyd. Pogranicze, 2000): Chciałbym podziękować profesorowi Andrzejowi Paczkowskiemu, którego pomocy zawdzięczam dostęp do archiwów Głównej Komisji [sic! powinno być: Głównej Komisji Badania Zbrodni na Narodzie Polskim] w momencie kiedy już właściwie było zamknięte w związku z przekazywaniem materiałów do właśnie powstałego Instytutu Pamięci Narodowej (s. 10).
2/ Tomasz Strzembosz, Inny obraz Sąsiadów, "Rzeczpospolita", nr 77 z 31.03-1.04.2001 r.
3/ Tomasz Strzembosz, Inny..., ; Piotr Gontarczyk, Gross przemilczeń, "Życie" nr 77 z 31.03-1.04.2001 r.; "Mijanie się z faktami" (wywiad Piotra Semki z prof. T. Strzemboszem), tamże,.
4/ Patrz: J. T. Gross A jednak Sąsiedzi, "Rzeczpospolita" nr 86 z 11.04.2001 r.
5/ Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej, sygn. SOŁ (Sąd Okręgowy w Łomży), poz. 123, t. II, 224-229.
6/ Przemówienie ministra BP Stanisława Radkiewicza na temat zadań aparatu bezpieczeństwa publicznego w świetle uchwał VI Plenum KC PZPR (marzec 1951 r.). W: Aparat bezpieczeństwa w Polsce w latach 1950-1952. Taktyka, strategia, metody; wstęp Andrzej Paczkowski, wybór i oprac. Antoni Dudek, Andrzej Paczkowski (Warszawa: wyd. Bellona, 2000), s. 75.
7/ SOŁ 123, protokół rozprawy głównej, zeznanie Józefa Grądowskiego.
(Podkr. w tekście moje - WK.)
....
I komentarz Gontarczyka niestety musze zacytowac bo tacy maja dostep do dokumentow. Ja nie mam. Nauka w Polsce podupadla o czym swiadczy chocby skandaliczy wyrok IPN na Polakow z Jedwabnego.
Cytuje wszystko bo to nauka historii. Nie moge wycinac jak męty z Wyborczej Gross syjonisci, mediole i inny syf. Tfu.
A oczywiste wnioski ze to zbronia niemieckich nazistow wyciagne w nastepnym wejsciu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:37, 18 Lip 2018 Temat postu: |
|
|
W Wiźnie odkryto ślady niemieckiej zbrodni
18 lipca 2018 12:33
– Czy może Pan wskazać to miejsce, gdzie tych Żydów zamordowano, to gdzieś tutaj, tak?
– Tak, tu, o… Jak by wziął w stronę tego zboża i do tego miejsca. O, gdzieś tu był kanałek wykopany…, tak, o tu, mniej więcej.
– A tu Niemiec stał i z karabinu… ?
– Nie jeden! Kilku było.
– I z karabinu maszynowego strzelał tu do tych leżących?
– Tak, z automatu.
– I co?
– I następne…
– Na tych kładli się, co leżeli zabici w dole?
– Tak, na nich. Jeszcze później, jak zawalili ziemię…, tu nie jest głęboko, tak gdzieś z tyle… [ok. 80 cm – przyp. D.S.], to ziemia popękana była, jeszcze się ruszali, a ci zawalili i dobijali…
W 2010 roku, podczas nagrywania relacji mieszkańców Wizny i okolic z okresu wojny, przeprowadziłem rozmowę (m.in.) z Panem Franciszkiem Domuratem. Nieżyjący już świadek tamtych wydarzeń, cieszący się dużym autorytetem wśród mieszkańców Wizny, wraz ze swoją matką obserwował z niewielkiej odległości mord dokonany przez Niemców na dziesięciu Żydach – mieszkańcach Wizny. Mieszkał blisko tego miejsca i znał je bardzo dobrze, miał wówczas dwanaście lat; był koniec czerwca 1941 roku. Po przeszło siedemdziesięciu latach opowiedział w szczegółach co widział, a nawet, zakreślając na trawie zapamiętany kształt dołu, bardzo precyzyjnie wskazał miejsce mordu.
Rozmowa została zarejestrowana kamerą, a także opublikowana w książce „Nie tylko polskie Termopile… Wizna w latach 1939-1945”, w rozdziale 5. Żydzi w Wiźnie, s. 236-239 [wyd. Stowarzyszenie „Wizna 1939”, 2010r.], z której pochodzi zacytowany we wstępie fragment.
Po ośmiu latach od tamtej rozmowy postanowiliśmy sprawdzić autentyczność i spójność tego przekazu poprzez badania terenowe, wykorzystując do tego celu współczesne osiągnięcia techniki oraz różnorodne metody badawcze (m.in. interpretacja obrazów wykonanych w technologii LIDAR, nieinwazyjne pomiary geofizyczne i elektromagnetyczne gruntu, oraz prace ziemne z zastosowaniem metod archeologicznych).
Naszym zdaniem, każda relacja powinna zostać sprawdzona w terenie, nawet ta najbardziej wiarygodna i niebudząca żadnych wątpliwości, a za taką można uważać relację Franciszka Domurata. Dlatego też i tę relację zdecydowaliśmy się zweryfikować w terenie, bo jeśli opowieść była prawdziwa, to we wskazanym przez świadka miejscu powinny się zachować łuski od wystrzelonej amunicji – materialne dowody zbrodni.
W sobotę 14 lipca br. przystąpiliśmy do badań terenowych w obrębie wytypowanego i oznaczonego obszaru. Warto podkreślić, że miejsce o którym mowa znajduje się na obrzeżach miejscowości, gdzie nie ma żadnych okopów czy dawnych umocnień wojskowych, gdzie w przeszłości nie było żadnych bezpośrednich walk. Potwierdzają to obrazy „lidarowe” terenu, a także relacje i wspomnienia starszych mieszkańców Wizny. Teren jest płaski, położony blisko zabudowań, użytkowany rolniczo.
Prace koordynował doświadczony archeolog Ryszard Cendrowski, a relacje z ich przebiegu zarejestrowała ekipa TVP 3 (red. Ewa Mamińska).
Grupę podzielono na dwa zespoły. Jeden sprawdzał teren przy pomocy wykrywaczy metali, drugi przy pomocy georadaru poszukiwał pozostałości po wykopie – wskazane miejsce egzekucji (według świadka, co potwierdzają także inni mieszkańcy Wizny, zwłoki zabitych zostały później przeniesione na cmentarz żydowski na Rusi, w pobliżu mostu na Narwi w Wiźnie). Ze względu na to, że wykop był dość płytki (wynika to z relacji), zakładaliśmy, że na skutek prowadzonych na przestrzeni kilkudziesięciu lat prac polowych oraz przemieszania wierzchniej warstwy gruntu, ślad po nim uległ już zatarciu.
Niemniej jednak w wyniku badań wykonanych georadarem wytypowano trzy miejsca, w których urządzenie wskazywało wyraźne anomalie. W miejscach tych wykonano profile sondażowe, które nie wykazały żadnych śladów dawnego wykopu. Wynik tej części badań traktujemy jako potwierdzenie relacji świadka i innych osób, że ciała zamordowanych Żydów zostały z tego miejsca w przeszłości zabrane.
Odmienne efekty dały badania przy pomocy detektorów metalu. Wykorzystano wysokiej klasy sprzęt specjalistyczny do poszukiwań podziemnych, w różnych konfiguracjach – cewka szukająca 35 cm i mniejsze, a także cewka zawieszona na ramie o wymiarach 1m x 1m, lokalizująca głęboko umiejscowione przedmioty metalowe.
W wyniku przeprowadzonych prac, w miejscu wskazanym przez świadka mordu odnaleziono:
– Łuski 7,92×57 Mauser – 2 szt.,
wyprodukowane w 1938 r. w Deutsche Waffen Und Munitionsfabrik, na zamówienie SS (Schutzstaffel);
– Łuska 7,92×57 Mauser – 1 szt.,
wyprodukowana w 1939 r. w partii „7” (mosiądz – stop o zawartości 72% miedzi i 28% cynku) w Finower Industrie GmbH. Finow-Mark / Brandenburg;
– Łuski 9×19 Parabellum (broń krótka), 9 mm P 08 – 2 szt.,
wyprodukowane w pierwszej partii 1940 r. w Dynamit A.G. Durlach;
Uwaga: łuski te zostały znalezione w bezpośrednim sąsiedztwie miejsca zbrodni, co może świadczyć o dobijaniu ludzi bezpośrednio w prowizorycznej mogile (o czym wspominał świadek mordu).
– Fragment uszkodzonej łuski, na razie niezidentyfikowanej;
oraz (prawdopodobne) inne elementy łusek, rykoszetowany pocisk ostrołukowy, oraz guzik niemiecki (tzw. groszek) bez „oznaczeń pułkowych”; odnaleziono także fragment świecznika.
Wydobyte z ziemi łuski zostaną poddane dalszym badaniom, które być może pozwolą na wyciągniecie dodatkowych wniosków.
Badania terenowe potwierdziły prawdziwość relacji świadka, a przy tym pokazały (potwierdziły) „metody” likwidacji Żydów stosowane przez SS.
Ale opisany wyżej mord na Żydach nie był jedynym, jaki miał miejsce w Wiźnie latem 1941 roku. W jednym z nielicznych ocalałych po zbombardowaniu Wizny budynków w środku miasteczka zgromadziły się kobiety, dzieci i starcy (Żydzi). Nie ma pewności czy zgromadzili się tam sami, czy zostali zagnani przez Niemców. Ale wiadomo, że Niemcy wrzucili do tego budynku granaty, zabijając wszystkich, którzy tam byli.
Tak zapamiętała tę zbrodnię Janina Dobrońska z Wizny.
– Tam była kuźnia, to, to ja widziałam, zara po tym wypadku. Ja i moja koleżanka […]. I w kuźni nagnali Żydów i granaty tam do niech wwalili. To ja byłam naocznie świadkiem. My tam zajrzeli, bo drzwi byli otwarte, brama na oścież. To my zajrzeli, to tak na boku siedziała Żydówka, młoda matka. Trzymała dziecko u piersia, a jej krew ciekła, a dzieciak ssał… To ja to widziała, to jak my zobaczyli z nio, to to uliczko uciekaliśmy do domu. To ja to widziałam na swoje oczy, i tam, ile tam ich zabitych było, to ja nie powiem, bo ja się wystraszyłam, bo ja czego takiego nie widziałam! […]
Podobnie wspominał po latach pochodzący z Wizny Lucjan Piotrowski.
– Tam granaty wrzucili, no to tam zginęło trochę tych… No, pełen wóz wywieźli, akurat koło nas wieźli tych pomordowanych, a ja później pobiegłem tam, gdzie ten dom. Tam ściana była wyrwana i kobiety z dziećmi tylko byli. Siedzieli tak, no bez żadnego wyrazu na twarzy, szare twarze, blade, popielate można powiedzieć… ludzie tam się gromadzili, zaglądali…
Jest to dopiero wstępna analiza wydarzeń z Wizny, które jako element całego systemu represji miały miejsce na terenach okupowanych przez III Rzeszę, po ponownym wkroczeniu 22 czerwca 1941 r. Ponieważ poznawanie historii Wizny i okolic jest jednym z głównych zadań statutowych Stowarzyszenia „Wizna 1939”, badania będą kontynuowane. W dalszym ciągu zbieramy dokumenty archiwalne i relacje świadków, dalej będziemy prowadzić prace terenowe.
Dariusz Szymanowski
/Identyfikacja łusek – Marcin Sochoń/
...
Widzicie! Identyczne slady jak w Jedwabnem. Identyczne metody! To sa te okolice.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 20:19, 19 Sie 2018 Temat postu: |
|
|
Historyczny zwrot, są dowody! Niemcy spalili Żydów w Jedwabnem
Jeśli nie
Jedwabne. Nikt nie spodziewał się, że ta sprawa zostanie wyjaśniona bez wznowienia ekshumacji. Tymczasem znany historyk i jeden z największych wrogów Jana Tomasza Grossa, czyli Tomasz Sommer – redaktor naczelny „Najwyższego Czasu” przeprowadził śledztwo, z którego niezbicie wynika, że Żydzi zostali spaleni przez niemiecki pluton egzekucyjny.
Na łamach „Najwyższego Czasu” Tomasz Sommer przedstawia bardzo obszerne rezultaty swojego śledztwa. W piśmie zaprezentowane zostały zapiski z procesu sądowego, który w świetle dzisiejszej wiedzy wzbudza ogromne kontrowersje. Historia dzieje się na naszych oczach.
Dziennikarz prezentuje w gazecie obszerny materiał dowodowy. Zamieścił mnóstwo akt procesowych. Z tego materiału wynika, że 10 lipca 1941 roku do miejscowości Jedwabne przybył niemiecki pluton egzekucyjny. Jego zadaniem było dokonanie selekcji miejscowej ludności, a następnie spalenie Żydów.
Jedwabne. Historyczne zwycięstwo Polski
– Zgromadzony materiał faktograficzny wskazuje, że relatywnie nieliczni Polacy obecni przy zbrodni do końca nie zdawali sobie sprawy, co planują Niemcy. A przekucia w popularną „wiedzę” o polskim sprawstwie tej zbrodni dokonano nie na podstawie jakichś nowych obciążających Polaków dowodów, tylko poprzez nagłą i kłamliwą zmianę interpretacji istniejącego materiału dowodowego – wyjaśnia Sommer.
Jak przekonuje red. naczelny pisma zarówno Polacy, jak i Żydzi przekonani byli, że chodzi o wysiedlenie. Była to w tamtych czasach powszechna praktyka stosowana również przeciwko Polakom. Tak też miał myśleć właściciel stodoły Bronisław Śleszyński. Nie zakładał on tego, że jego własność ulegnie zniszczeniu. Miał on przypuszczać, że zgromadzeni tam Żydzi mieli spędzić w niej noc przed wysiedleniem.
Stało się jednak inaczej. Tomasz Sommer powołuje się na ustalenia związane z przeprowadzeniem częściowej ekshumacji zwłok w Jedwabnem, która miała miejsce w czerwcu 2001 roku.
– Ze szczątków ekshumacyjnych wynika, że najpierw do stodoły doprowadzono kilkudziesięcioosobową grupę mężczyzn, która została rozstrzelana. Następnie doprowadzona została reszta Żydów, którzy zostali spaleni. Istnieje relacja sugerująca (bo nie pisząca wprost), że stodołę podpalił skazany w procesie z 1949 r. na karę śmierci, a potem ułaskawiony volksdeutsch Karol Bardoń. Jednak jest to mało prawdopodobne. Podpalenia, zgodnie z logiką zdarzeń, dokonali kadrowi funkcjonariusze niemieccy, co było dopełnieniem przygotowanego wcześniej scenariusza – czytamy na portalu nczas.com
Tomasz Sommer poruszył również wątek polskiego udziały w tych strasznych wydarzeniach. Historyk wyjaśnia, że Polacy pod przymusem dokonywali selekcji Żydów, sądząc, że chodzi o ich wysiedlenie.
– Obraz rysujący się z dowodów jest jednak całkowicie jednoznaczny: Jedwabne było zbrodnią wymyśloną i przeprowadzoną przez Niemców – podsumowuje swój tekst Tomasz Sommer.
Źródło: nczas.com
sten 18/08/2018 at 21:52
Teraz Gross napisze książkę, że to nie ta stodoła co wskazał i drugiej będzie szukał do śmierci.
23 1
Odpowiedz
Jedwabne 18/08/2018 at 23:18
Nie dokonca jest to prawdą moja babcia pochodziła z tamtych okolic, prawdą jest ze to sprawka Niemców Polacy pomagali w tym procesie ale jak to babcia nazwała okoliczni zbuje… Tu jest folksdojcze i najemnicy
11 1
Odpowiedz
obserwator 19/08/2018 at 00:02
Prawda jak oliwa, zawsze na wierzch wypływa, a rządy uważające się za polskie, przepraszają w imieniu Polaków tym samym obwiniają nas za zbrodnie niepopełnione. Wstyd i hańba za takich przedstawicieli narodu. Nasuwa się jedno pytanie – czyjego?
....
Ze to Niemcy to wiadomo. Nowy ciekawy watek to taki ze Niemcy mowili o przesiedleniach. Zatem jak widzimy wprowadzali Polakow w błąd! To pokazuje jakie to ,,mordercze" byly nastroje Polakow skoro trzeba bylo przed nimi ukrywac zamiary. Jesli jacys polskojezyczni kryminalisci popelnili tam zbrodnie to juz inny temat bo przeciez nie taka byla linia klamstw syjonistycznych. ,,Zwykli Polacy" mieli ,,bez udzialu Niemcow" itd. itd. Nie bede tych rzygow potwarzal...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|