Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:10, 07 Kwi 2010 Temat postu: Hollywood przeciw Polsce! |
|
|
Ciekawa ksiązka M. Biskupskiego „Hollywood’s War with Poland, 1939-1945” (Wojna Hollywood przeciw Polsce w latach 1939-1945), University of Kentucky Press, 2009:
>>>>
Ksiązka jest solidną pracą naukową, opublikowaną w przyzwoitym, aczkolwiek nie najswietniejszym amerykanskim wydawnictwie. Jedną trzecią zajmują przypisy, głównie dotyczące archiwów filmów propagandowych z okresu drugiej wojny swiatowej i po niej. Nie znam zadnego z nich, opieram się na streszczeniach autora i zdjęciach. Po historycznym wprowadzeniu autor koncentruje sie na kilku filmach, m. in. na „In Our Time” (W naszych czasach), wypuszczonym w lutym 1944 roku. Polska fabula filmu to nie karykatura, lecz potwarz. „Polscy arystokraci” przed drugą wojną swiatową zyją z pracy panszczyznianych chłopów, których biją bezlitosnie. Rodzina Orvidów, o której mowa, jest bezdennie glupia i brutalnie egoistyczna, sprzymierza się z Niemcami przeciw własnemu ludowi, a potem ucieka. Bohaterowie wrzesnia 1939 tacy jak prez. Starzynski, są przedstawieni jako tchórze i idioci. Film sugeruje ze w Polsce „klasy posiadające” nie okazały zadnego oporu nazistom.
Recenzja filmu w „Los Angeles Times”: pozwala „zrozumiec psychologię Polaków” (109). “New Yorker”: Polska byla „blisko faszyzmu”. „New York Times” i inne gazety podobnie.
Autorem scenariusza jest Howard Koch. Był on otoczony zespołem ludzi sympatyzujących z komunizmem lub wręcz członków nielegalnej wtedy partii komunistycznej.
Filmy tego typu stawiają sprawę nie mniej jasno, niz ówczesna „Prawda”: pomiędzy faszystowską Polską rządzoną przez sredniowieczną reakcję i progresywną Rosją wybór jest jasny. Jezeli terytoria polskie mają w dalszym ciągu istniec, dawna klasa rządząca musi byc „zgnojona” (ze uzyję eleganckiego sformułowania Władimira Putina), i zupelnie inny kraj musi powstac na ruinach tego, co było.
Filmow takich powstawało sporo, rzecze autor. Reprodukowane w ksiązce kadry mówią same za siebie: „Polack jako idiota” (Black Fury, 1935); „Polack jako tchorz” (Action in the North Atlantic, 1943), „Polack jako schlemiel” (Destroyer, 1943), itd. Przedstawiany jest w nich zafałszowany obraz uczestnictwa (czy raczej nieuczestnictwa) Polaków w walce of Wielką Brytanię; zafałszowany obraz kampanii wrzesniowej (Polacy się nie bronili, Niemcy podbili Polskę w parę dni); brak jest jakiegokolwiek pozytywnego bohatera narodowosci polskiej. Film „Edge of Darkness” daje do zrozumienia, ze dziewczyna imieniem Katja to Polka, i ze sprzedaje się Niemcom. Scenarzysta Robert Rossen posuwa się nawet to wprowadzenia nazistowskieogo motywu rasy—Polacy to ludzie „o niskich czołach i płaskich głowach”.
Osobna kategoria to filmy przedstawiające Polaków w Ameryce—nie Amerykanów polskiego pochodzenia, bo to byłaby nobilitacja, lecz podludzi-imigrantów drugiego pokolenia. To sa głównie osły, tchorze, ludzie nerwowo niezrównowazeni i zawsze przegrani.
W ostatnim rozdziale autor rozwaza przyczyny tworzenia tak negatywnego wizerunku Polaków. Jego zdaniem głowną przyczyną był lewicowy character Hollywood i częsta tam obecnosc sympatyków komunizmu. Dodaje, ze w Hollywood było wielu Zydów, którzy ze względu na przykre wspomnienia związane z Polska („dyskryminacja i bariery rozwojowe dla jednostek i calej zydowskiej społecznosci. . .antysemityzm który wzrastał i stawał się coraz bardziej widoczny w latach 1930-tych”) byli niechętnie ustosunkowani do Polski. Rozbrajający jest komentarz autora na s. 216: „Ze względu na negatywną reputację Polakow w odniesieniu do Zydów, jest rzeczą zrozumiałą, ze instynktownie Zydzi odnosili się podejrzliwie do Polaków”.
Autorowi najwidoczniej nie przyszła do głowy zadna inna interpretacja tego, co opisał. Prawdopodobnie obca jest mu opinia redaktora „Chesterton Review”, o. Iana Boyda, ze antypolskosc w swiecie zachodnim jest formą walki z katolicyzmem, jest atakowaniem katolicyzmu w sposób posredni ale skuteczny. Ale gdyby Biskupski cos takiego napisał, rozwaliło by to jego (skromna) karierę uniwersytecką.
Szczypiorek1 05.04.2010 15:52 [link widoczny dla zalogowanych]
>>>>>
Oczywiscie zapewne bylo w tym i dzialanie agentow sowieckich,byla nienawisc srodowisk zydowskich do Polski.Byla niewnawisc do kosciola...
Ale chyba dominowala bestialska chec kopania lezacego.Bo Polska 1939-45 byla niszczona i okupowana A WIEC NIEGROZNA!I taki zwykly sadyzm mogl znalezc ujscie...Znow ten Grzech Pierworodny...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 12:03, 20 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
,,The New York Times" odkeył kolejny "polski obóz" Dachau ...
Mimo wielokrotnych protestów Polaków dziennik "The New York Times" wciąż zbrodniczo bredzi na temat niemieckich obozów koncentracyjnych. Tym razem pisze, że obóz koncentracyjny w Dachau był w ... Polsce.
Społeczność polonijna w Stanach Zjednoczonych wielokrotnie domagała się od kierownictwa gazety, a także innych mediów amerykańskich, zaprzestania dezinformacji co do rzekomych polskich obozów. Aby zakończyć podobne praktyki, sugerowano, aby "The New York Times" w swojej instrukcji dla dziennikarzy zamieścił odpowiedni zapis. Nie przyniosło to jednak rezultatu.
W najnowszym, niedzielnym wydaniu dziennika, w tekście "Yasir Qadhi: An American Cleric", ukazało się zdjęcie z podpisem: "Qadhi and other American Muslim clerics pray at the Dachau concentration camp in Poland last August" (Qadhi i inni amerykańscy duchowni muzułmańscy modlili się w sierpniu ubiegłego roku w obozie koncentracyjnym w Dachau, w Polsce". Podpis można też zobaczyć w internetowym wydaniu gazety.
W kilka godzin po publikacji w tym miejscu pod zdjęciem pojawił się już poprawiony zapis, z następującą adnotacją: "We poprzedniej wersji tego artykułu błędnie podano, że Dachau znajduje się w Polsce".
>>>>> Ale ze byl ,,polski'' to zostalo <<<<<
Na kolejną ,,pomyłkę'' "The New York Timesa" natychmiast zareagował prezes i dyrektor wykonawczy Fundacji Kościuszkowskiej Alex Storożyński, który sam jest dziennikarzem amerykańskim i zdobywcą prestiżowej nagrody Pulitzera. W liście skierowanym do wydawcy gazety, Arthura Ochsa Sulzbergera Juniora, stwierdza on, że odmowa odpowiedniego nazywania niemieckich obozów koncentracyjnych stawia dziennik nowojorski na granicy złośliwości i zniesławienia.
- "The New York Times" mógłby łatwo uniknąć tej pomyłki, gdyby spełnił naszą prośbę, by zmienić w instrukcji dla dziennikarzy zapis dotyczący niemieckich obozów koncentracyjnych - podkreśla Storożyński. Przypomina także, że petycję Fundacji Kościuszkowskiej w tej sprawie podpisało już ponad 220 tysięcy osób, m.in. laureat Pokojowej Nagrody Nobla Lech Wałęsa, prezydent RP Bronisław Komorowski, dyrektor muzeum Auschwitz-Birkenau Piotr Cywiński, naczelny rabin Polski Michael Schudrich, dyrektor American Jewish Committee David Harris, a także ludzie ocaleli z Holokaustu i weterani.
Storożyński podkreśla w liście, że kiedy w listopadzie minionego roku gazeta ponownie użyła sformułowania "polski obóz koncentracyjny", na prośbę konsul generalnej RP w Nowym Jorku o sprostowanie, przedstawiciel "The New York Times" odpisał: "Niestety, wydaje się, że nie będzie tego można poprawić". Ostatecznie gazeta wprowadziła korektę, ale - jak widać - nie zapobiegło to kolejnemu błędowi. Zdaniem autora listu, odmowa zmian w instrukcji dla dziennikarzy jest kontynuowaniem świadomego szkalowania Polaków i Polski.
- Dzwońmy do "The New York Timesa", piszmy do jego redaktorów, bo to, co robią, jest złośliwe. Jeśli dziennikarz pracujący w "The New York Times" nie wie, że Dachau jest w Niemczech, to nie powinno być dla niego miejsca w tej gazecie - powiedział w rozmowie z PAP Storożyński. W swym apelu na Internecie zamieszcza on kilka adresów e-mailowych, pod które można pisać do nowojorskiego dziennika, m.in.: [link widoczny dla zalogowanych].
A przede wszystkim BOJKOTUJMY TEN OHYDNY SZMATŁawiec ! Po co czytac kalmstwa ??? No i oczywiscie nie mozemy pominac ze pismo to zdominowane przez narod przebrany... W USA sa przebrani za Amerykanow ... Tak oni szanuja pamiec ofiar Hitlera...
A przypomne ze Dachau to miejsce meczenstwa polskich duchownych !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 11:21, 23 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
"Ida" zdobyła Oscara!
"Ida" triumfuje. Film Pawła Pawlikowskiego otrzymał nagrodę Amerykańskiej Akademii Filmowej, czyli Oscara. Obraz zwyciężył w kategorii najlepszy obraz nieanglojęzyczny.
- Oscara otrzymuje "Ida" - zabrzmiało na scenie Dolby Theatre w Hollywood, gdzie odbyła się gala Amerykańskiej Akademii Filmowej.
...
Ekscytuja sie medialne bezmózgi bez zadnych zasad moralych . Tylko lecacy tam gdzie sila wladza korzysc zatem przypomnijmy .
Pierwowzorem Wandy była Wolińska... To jest postać absolutnie obmierzła. Najgorszy dzień w życiu miała wówczas, gdy zmarł Stalin. Sama tak właśnie powiedziała do żony więźnia politycznego, starającej się o jego uwolnienie. "Proszę stąd wyjść! Dziś jest najgorszy dzień mojego życia! Zmarł towarzysz Stalin"...
[link widoczny dla zalogowanych]ńska
Helena Wolińska-Brus, pierwotnie Felicja (Fajga Mindla) Danielak, ps. Lena (ur. 28 lutego 1919 w Warszawie, zm. 26 listopada 2008 w Oksfordzie – działaczka komunistyczna pochodzenia żydowskiego, prokurator, polityk, nauczyciel akademicki, oskarżająca w procesach politycznych okresu stalinizmu w Polsce Ludowej w tym w tzw. mordach sądowych.
W roku 1949 w wieku 30 lat została podpułkownikiem, później zasiadała w komisji weryfikującej sędziów i prokuratorów wojskowych, w ramach fali czystek i represji w Wojsku Polskim związanych z nominacją marszałka Konstantego Rokossowskiego na ministra obrony narodowej. Przez trzy lata zaś była sekretarzem Podstawowej Organizacji Partyjnej PZPR w Naczelnej Prokuraturze Wojskowej.
Doktor nauk prawnych na podstawie pracy "Przerwanie ciąży w świetle prawa karnego", ogłoszonej drukiem w 1962.
!!!
SZOK ! Zajmowala sie mordem profesjonalnia a jak sie mozliwosci praktyczne skonczyly to chociaz teoretycznie na dzieciach .
Postępowanie karne przeciw Helenie Wolińskiej po 1990 roku
Faktyczna możliwość osądzenia zbrodni stalinowskich zaistniała dopiero po 1989, gdy w polskim prawie karnym ustawowo zdefiniowano pojęcie przestępstwa zbrodni komunistycznej, ustalono zniesienie lub zawieszenie okresu przedawnienia co do przestępstw tej kategorii i ustalono zasady ich ścigania.
W konsekwencji w 1998 Ministerstwo Sprawiedliwości Rzeczypospolitej Polskiej wystosowało do władz brytyjskich wniosek o ekstradycję Wolińskiej, zarzucając jej bezprawne pozbawienie wolności w latach 1950–1953 24 żołnierzy Armii Krajowej, w tym gen. bryg. Augusta Emila Fieldorfa "Nila" (21 listopada 1950 wydała postanowienie o tymczasowym aresztowaniu Fieldorfa i nadzorowała prowadzone przeciwko niemu śledztwo). Wniosek ekstradycyjny został odrzucony przez Brytyjczyków w 2006 z uzasadnieniem, iż Wolińska została naturalizowana w Wielkiej Brytanii jak repatriant-bezpaństwowiec, ofiara czystek etnicznych, a w chwili wyjazdu władze PRL wydały jej tzw. dokument podróżny, stwierdzający, że nie jest obywatelką polską. Oskarżona stwierdziła, że przedstawione jej zarzuty mają charakter polityczny i antysemicki, zaś w Polsce nie może w konsekwencji oczekiwać sprawiedliwego sądu. Nie przyznawała się do zarzucanych jej czynów .
[link widoczny dla zalogowanych]
Helena Wolińska - potwór w mundurze
Wydała bezprawny nakaz aresztowania gen. Augusta Fieldorfa "Nila" i Władysława Bartoszewskiego. Szczególnie nienawidziła żołnierzy AK. Zbrodnie Heleny Wolińskiej potwierdzono już w 1956 roku w PRL. Została wydalona z prokuratury i zdegradowana "z uwagi na charakter i rozmiar zarzutów". III RP przez lata starała się o jej ekstradycję z Wielkiej Brytanii. - Zamiast odsiadywać wyrok 10 lat w polskim więzieniu, do końca była chroniona przez prawo wolnej i demokratycznej Wielkiej Brytanii, tak jak kiedyś chronił ją stalinowski system bezprawia - pisze Tadeusz Płużański w artykule dla WP.PL.
Tadeusz Płużański
Urodziła się w 1919 r. w Warszawie jako Fajga Mindla Danielak. Zmarła 26 listopada 2008 r. w podlondyńskim Oksfordzie, posługując się imieniem i nazwiskiem Helena Brus. 21 listopada 1950 r., jako płk Helena Wolińska, na wniosek por. Zygmunta Krasińskiego z Departamentu III MBP (zajmującego się walką z podziemiem), usankcjonowała bezprawne aresztowanie szefa "Kedywu" Armii Krajowej gen. Augusta Emila Fieldorfa "Nila". W konsekwencji doprowadziło to do śledztwa, skazania i zamordowania jednego z największych bohaterów Polskiego Państwa Podziemnego (dowody winy spreparowano). Gen. Fieldorf został powieszony 24 lutego 1953 r. w więzieniu mokotowskim w Warszawie. Kilkakrotnie uzupełniany wniosek ekstradycyjny o wydanie nam z Wielkiej Brytanii tej zbrodniarki wymieniał jeszcze 23 inne osoby, które pozbawiła wolności, łamiąc nawet stalinowskie "prawo" - m.in. bp. Czesława Kaczmarka, wielu akowców, jak również komunistę Zenona Kliszkę, prawą rękę Gomułki.
Bezprawność decyzji wobec gen. Fieldorfa polegała na tym, że Wolińska zatwierdziła aresztowanie dopiero po 11 dniach od jego zatrzymania, nie przedstawiając do tego żadnych dowodów winy. Drugi raz złamała prawo 15 lutego 1951 r. przedłużając areszt Fieldorfowi - podobnie jak poprzednio ex post (poprzedni nakaz obowiązywał do 9 lutego) i również bez opisania czynu, który był mu zarzucany. Tym samym działała w zbrodniczej zmowie z bezpieką, która od pierwszych godzin torturowała generała.
Faktyczny wyrok śmierci
- Wolińską ścigano na mój wniosek. Była przecież pierwszym prokuratorem wojskowym, który aresztował ojca. Jej odpowiedzialność za śmierć "Nila" była taka sama, jak całej reszty prokuratorów i sędziów z tej sprawy - mówiła mi kilka lat temu Maria Fieldorf-Czarska, córka generała.
Gdy ważyły się losy wydania zbrodniarki Polsce, tygodnikowi "Sunday Telegrapch" Maria Fieldorf powiedziała: - Mój ojciec jest uznanym w świecie polskim patriotą, który walczył szlachetnie w obronie kraju przed nazistami. Wolińska, sama prześladowana przez Niemców, której rodzina zginęła z ich rąk, nakazując aresztowanie ojca, faktycznie podpisała na niego wyrok śmierci. Dla dobra mojego taty, mojego bohatera, do końca życia będę walczyć o jej ekstradycję, by stanęła w obliczu sprawiedliwości. Sprawiedliwości, której mojemu tacie odmówiono.
Maria Fieldorf sprawiedliwości jednak nie doczekała (tak samo zresztą, jak odnalezienia szczątków ojca). Jej słowa okazały się prorocze: - Z prokurator Wolińską będzie tak, jak z sędzią Marią Gurowską, której nie chciano postawić przed sądem. Wielu osobom zależało, aby nie doszło do jej procesu.
16 kwietnia 1952 r. sędzia Maria Gurowska (z domu Zand) przewodniczyła składowi sędziowskiemu, który skazał Fieldorfa na śmierć. Zmarła - pod zmienionym nazwiskiem Górowska - w 1998 r., kiedy miał się rozpocząć jej (grubo spóźniony) proces o "mord sądowy".
Polski Pinochet
15 lat temu, kiedy w "Życiu Warszawy" ujawniłem działalność Heleny Wolińskiej (jako jeden z nielicznych kibicował mi nieodżałowany varsavianista Jerzy Kasprzycki), wydawało się, że jej osądzenie jest tylko kwestią czasu. W styczniu 1999 r., po wysłaniu do Wielkiej Brytanii wniosku o ekstradycję, połączonego z nakazem tymczasowego aresztowania byłej stalinowskiej prokurator, prowadzący śledztwo mówił: - Drogą dyplomatyczną dowiedzieliśmy się, że Anglicy nie wykluczają wydania nam podejrzanej.
W sprawę zaangażowały się najwyższe władze III RP. MSZ zapewniało, że zbadało sprawę w Ambasadzie Brytyjskiej w Warszawie i otrzymało odpowiedź, że nie ma żadnych formalnych przeszkód w ekstradycji Wolińskiej do Polski. Ówczesny wiceminister sprawiedliwości Leszek Piotrowski w wypowiedzi ze stycznia 1999 r. stwierdził: - Są duże szanse na wydanie Wolińskiej. Cała procedura ekstradycyjna jest szybka.
Czy Żyd może liczyć na sprawiedliwość w kraju Auschwitz, Majdanka i Treblinki, gdzie antysemityzm rodem ze średniowiecza wciąż pozostaje przygnębiająco mocno okopany.
"The Sunday Times"
Podobne głosy można było przeczytać w brytyjskich mediach, które obszernie informowały o sprawie. "Daily Mail" pisał: "W świetle sprawy Augusto Pinocheta, brytyjskiemu ministrowi spraw wewnętrznych Jackowi Straw trudno będzie odrzucić polski wniosek o ekstradycję". "The Sunday Times": "Jeśli Jack Straw gotów jest zgodzić się na ekstradycję Pinocheta do Hiszpanii, to czemu nie miałby zgodzić się na ekstradycję Heleny Brus?"
W sprawie zaczęły się jednak pojawiać kłopoty. "The Independent" podkreślał, że Wolińska jest jedną z nielicznych już przedstawicielek mniejszości żydowskiej w Polsce, która ocalała z holokaustu: "Byłaby to więc ekstradycja do kraju, gdzie znajdują się takie miejsca, jak Oświęcim i Brzezinka". W te same tony uderzył "The Sunday Times": "Czy Żyd może liczyć na sprawiedliwość w kraju Auschwitz, Majdanka i Treblinki, gdzie antysemityzm rodem ze średniowiecza wciąż pozostaje przygnębiająco mocno okopany. (...) Polski antysemityzm odradza się w sposób alarmujący".
Jewish Telegraphic Agency przeprowadziła wywiad z inkwizytorką. Zawarta w tekście sugestia była jasna - fakt przebywania w czasie wojny w warszawskim getcie i doznawane tam cierpienia uprawniły ją do późniejszego prześladowania Polaków (czytaj: polskich antysemitów).
- Podpis ppłk Wolińskiej figuruje na moim akcie oskarżenia czerwonym ołówkiem. Zatwierdzając go wiedziała, że działałem w Żegocie (podziemnej Radzie Pomocy Żydom). Jestem przykładem, że tłumaczenia pewnych ludzi wokół Wolińskiej i jej samej, że trwa wokół niej jakaś antysemicka akcja, są bzdurą - komentował Władysław Bartoszewski.
Kiedy w latach 50., jako więzień bezpieki, zwrócił się o przedstawienie mu nakazu aresztowania, pokazano mu kilka niewypełnionych, lecz podpisanych przez Wolińską blankietów. Oznaczało to, że może pozostawać "w śledztwie" tak długo, jak zechcą tego funkcjonariusze MBP. Wolińska nakazy aresztowania wydawała co prawda mechanicznie, nie zapoznając się z aktami sprawy (sama potwierdziła to w liście do Marii Fieldorf-Czarskiej, ale wtedy jeszcze nie mówiło się o jej ekstradycji), jednak w sposób świadomy - z myślą o wyeliminowaniu przeciwników politycznych.
Żona jest... kozłem ofiarnym
Jak konkretnie tłumaczyła się Wolińska? W wywiadach dla brytyjskiej prasy (z polską nie chciała rozmawiać) oznajmiła, że ta "kretyńska sprawa" jej "nic, a nic nie obchodzi". Że nie przyjedzie do Polski (podobno jej rodzinnego kraju), gdyż nie może tu liczyć na sprawiedliwy proces, polskie władze nic jej nie obchodzą, a prokuratorowi, który ośmielił się postawić jej zarzuty "ukręciłaby łeb". Już w "ludowej" partyzantce: Gwardii Ludowej i Armii Ludowej, pod wdzięcznym pseudonimem "Lena", była znana z niewyparzonego języka; jej wulgarny styl przerażał nawet innych stalinowców, ale bali się jej, bo niejednemu - ze względu na koneksje na szczytach komunistycznej władzy - złamała karierę, a nawet "załatwiła" odsiadkę.
Wspomniany już "Daily Mail" skomentował: "Polska jest krajem demokratycznym, przyjaznym wobec Wielkiej Brytanii. Nie ma powodu by kwestionować niezawisłość polskiego wymiaru sprawiedliwości. W sprawie Wolińskiej rząd brytyjski jest na moralnie grząskim gruncie".
Heleny Wolińskiej bronił Włodzimierz Brus, jej mąż, z którym przyjechała do Wielkiej Brytanii na początku lat 70. Brus (wcześniej Beniamin Zylberberg, w czasie wojny oficer polityczny LWP, później marksistowski ekonomista, w końcu rewizjonista) twierdził, że żona jest... kozłem ofiarnym. Po wyjeździe z Polski państwo Brus osiedli w willowej dzielnicy Oksfordu. On wykładał ekonomię, ale też filologię rosyjską i środkowoeuropejską w Wolfson i Saint Anthony's College. Ona uczestniczyła w sympozjach naukowych, ale przede wszystkim udzielała się towarzysko. Przedstawiciele polskiej emigracji zapamiętali, że wręcz demonstracyjnie popierała "Solidarność" i potępiała stan wojenny.
Brytyjska obywatelka przed sądem wojskowym
Przeszkód w ekstradycji Wolińskiej do Polski było od początku więcej. Brytyjczycy nie chcieli jej wydać wymiarowi sprawiedliwości III RP, gdyż... nie rozumieli, dlaczego - zamiast przed sądem powszechnym - ma być sądzona przed sądem wojskowym (takie sądy funkcjonują w Wielkiej Brytanii jedynie w czasie wojny). Dlatego w 2000 r. prokuratura wysłała drugi, poprawiony wniosek ekstradycyjny, w którym wyjaśniła m.in., że w Polsce wojskowi (w latach 50. - czyli w czasie popełniania przestępstw - Wolińska była prokuratorem wojskowym) podlegają jurysdykcji sądów wojskowych.
Trzeci wniosek wysłał w 2001 r. nowo powstały Instytut Pamięci Narodowej, który z mocy prawa przejął sprawę ścigania Wolińskiej od prokuratury powszechnej. Wszystko na nic. W 2006 r. (po ośmiu latach starań) Polska usłyszała, że Brytyjczycy (a konkretnie Home Office, czyli odpowiednik naszego MSWiA) nie wydadzą swojej szanowanej obywatelki (bo sędziwa, chora, sprawa się przedawniła, a w ogóle to Polska za późno wystąpiła z wnioskiem o ekstradycję, bo dopiero po kilku latach od upadku komunizmu w naszym kraju). Informacja dotarła do Polski w przeddzień 62. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Historia po raz kolejny okrutnie zadrwiła z bohaterów, gdyż była prokurator wojskowa nienawidziła szczególnie akowców (czego nie ukrywała i o czym wielokrotnie mówiła), wydając ich w ręce bezpieki na tortury i śmierć. Dodatkową przykrością był fakt, że Brytyjczycy przysłali odmowę faksem.
Brytyjczycy zignorowali nawet wysłany za Wolińską ENA (Europejski Nakaz Aresztowania), który ułatwia sprawne przekazywanie obywateli podejrzanych o przestępstwa między krajami UE. Polscy śledczy mieli nadzieję na skuteczność tych uproszczonych przepisów ścigania, bo np. w odróżnieniu od zwykłej ekstradycji, nie obowiązuje tu zasada podwójnej karalności, czyli, że czyn musi być ścigany w obu krajach - w kraju, w którym podejrzany mieszka i w kraju, który stara się o wydanie tej osoby. Tak więc Wielka Brytania wcale nie musiała uznawać czynów Heleny Wolińskiej za przestępcze, aby akceptować polski nakaz aresztowania i wydać ją naszemu krajowi. Dodatkową nadzieją było to, że ENA jest niezaskarżalna, a Brytyjczycy mieli 90 dni na odpowiedź. Odpowiedzi w ogóle nie udzielili.
Oni odmówili Polsce ekstradycji
Nierozwiązywalnym problemem okazało się podwójne obywatelstwo Wolińskiej. Aresztując generała "Nila", przedłużając mu areszt i nadzorując śledztwo była obywatelką Polski. Jednak na początku lat 70., kiedy wraz z Brusem znalazła przyjazną przystań w Oksfordzie, otrzymała również obywatelstwo brytyjskie. Na skutecznym ściganiu byłej stalinowskiej prokurator zaważył zatem fakt, że Wielka Brytania - mimo podpisanych umów ekstradycyjnych, w tym z Polską - na ogół nie wydaje swoich obywateli innym państwom, tym bardziej, gdy pojawią się wątpliwości prawne.
Można jednak nie znać terminu zbrodni stalinowskiej, ale egzekwować własny przepis o "pozbawieniu kogoś wolności z premedytacją". Ponadto, zgodnie z orzeczeniem powołanego przez międzynarodową społeczność Stałego Trybunału Karnego w Hadze - obywatelstwo nie może chronić przed wydaniem osoby oskarżonej o zbrodnie przeciwko ludzkości (przypadek Wolińskiej), ludobójstwo, zbrodnie wojenne i agresję zbrojną. Nie może chronić, a jednak chroni. Powołując się na tę samą zasadę Izrael odmówił nam ekstradycji Salomona Morela, naczelnika komunistycznego obozu w Świętochłowicach (dla Niemców, volksdeutschów, a w praktyce wrogów "ludu") i Jaworznie ("reedukacja" młodych antykomunistów wedle sowieckiego pedagoga Makarenki). Tak samo Szwecja nie wydała nam stalinowskiego sędziego Stefana Michnika.
Wolińskiej trudno dziś życzyć więzienia, kary śmierci, szubienicy. Marzę tylko o jednym - żeby została uznana za inkwizytorkę, człowieka podłego. Żeby ten potwór w mundurze przestał żyć w chwale żony profesora Oksfordu.
Krystyna Sobolewska, żona zamordowanego Juliusza Sobolewskiego
W jednym z wywiadów dla brytyjskiej prasy Wolińska powiedziała również, że do tych "haniebnych kłamstw", które wyszły z Polski, może się ustosunkować jedynie przed sądem brytyjskim - faktycznie istniała taka możliwość (strona polska występuje wówczas o tzw. pomoc prawną - do miejscowego sądu przybywa polski prokurator, który może osobiście przedstawić zarzut albo uczestniczyć w rozprawie; mogła również składać przed polskim konsulem, lub pracownikiem konsulatu w Londynie) - ale III RP całkowicie ją zlekceważyła.
Również Brytyjczycy - z czego była prokurator świetnie zdawała sobie sprawę - mają problem z rozliczaniem przeszłości. Przez 40 lat nie ścigali np. w ogóle zbrodni wojennych. Dopiero w 1990 r. w Sądzie Karnym Old Bailey w Londynie utworzono specjalną komórkę do badania tych zbrodni. Na liście podejrzanych znalazło się 400 żyjących jeszcze osób. Pierwszy miał stanąć przed sądem Szymon Serafinowicz, szef pronazistowskiej policji na Białorusi, która uczestniczyła w masakrach ludności żydowskiej (o jego przeszłości brytyjski wywiad wiedział od 1947 r., ale chronił zbrodniarza). Na proces było już jednak za późno, gdyż Serafinowicz zmarł. Inną sprawę udało się zakończyć. W 1999 r. sąd skazał na dożywocie 78-letniego Antoniego Sawoniuka, również Białorusina, w czasie wojny szefa oddziału policji w jednym z białoruskich miasteczek. Sprawa weszła na wokandę właściwie przypadkowo - pół roku wcześniej Sawoniuk pobił dziennikarzy telewizji BBC. Wcześniej prokuratorzy uważali, że Białorusin jest za stary, aby stawiać go przed sądem. Właśnie "względy humanitarne" (podeszły wiek i choroby - prawdziwe, lub wymyślone) - prócz kwestii obywatelstwa - powodują, że wielu oprawców unika sprawiedliwości. Tak stało się również w przypadku Wolińskiej.
Nikt nie sprawdził również innego wątku. Na początku lat 70., kiedy Wolińska ubiegała się o przyznanie jej brytyjskiego obywatelstwa, we wniosku musiała odpowiedzieć na pytanie: czy brała udział w prześladowaniach, czy było wobec niej prowadzone śledztwo? Jeśli odpowiedziałaby twierdząco, nie mogłaby dostać brytyjskiego obywatelstwa. Musiała zatem zataić prawdę. Śledztwo przeciwko Wolińskiej (jak również innym stalinowskim funkcjonariuszom) prowadziły w latach 1956-1957 dwie komisje prokuratora generalnego PRL Mariana Mazura. Obie komisje postawiły jej szereg poważnych zarzutów, objętych sankcją karną - m.in. aresztowania bez dowodów winy i niereagowanie na skargi o przestępczych metodach śledczych. Wówczas zwolniono ją jedynie z prokuratury "z uwagi na to, że charakter i rozmiar zarzutów z okresu pełnienia przez nią w naczelnej prokuraturze wojskowej kierowniczego stanowiska dyskwalifikuje ją jako prokuratora" i zdegradowano.
Za zaciągniętymi zasłonami
Na pytanie polskiego dziennikarza w dniu wydania nakazu jej aresztowania przez Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie (3 grudnia 1998 r.) była prokurator odpowiedziała: "śmieję się".
Tylko, czy w czasach stalinowskich jej ofiarom też było do śmiechu? Akowiec Juliusz Sobolewski po aresztowaniu przez Wolińską w 1953 r. został skazany na karę śmierci i zmarł wskutek zbrodniczych praktyk w UB (rentgenowskie prześwietlenia okazały się celowymi naświetleniami). Wcześniej karę Sobolewskiemu zmniejszył były konkubent Wolińskiej - "ludowy" gen. Franciszek Jóźwiak - przedwojenny działacz Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii (bolszewików) i Komunistycznej Partii Polski. Jako wspomniana "Lena" pracowała najpierw w jego sztabie GL i AL, potem w Milicji - Jóźwiak był twórcą i pierwszym komendantem MO, a następnie w Naczelnej Prokuraturze Wojskowej - od marca 1945 do marca 1949 Jóźwiak był wiceministrem bezpieki. Z Brusem, z którym wzięła ślub jeszcze w 1940 r., zeszła się ponownie w 1956 r., dając kosza Jóźwiakowi.
Krystyna Sobolewska, żona Juliusza, mówiła mi przed laty: - Wolińskiej trudno dziś życzyć więzienia, kary śmierci, szubienicy. Marzę tylko o jednym - żeby została uznana za inkwizytorkę, człowieka podłego. Żeby ten potwór w mundurze przestał żyć w chwale żony profesora Oksfordu.
Na początku polskich starań o ekstradycję prokurator Wolińskiej-Brus, w "Daily Mail" można było przeczytać: "Za ozdobnymi oknami imponującej wiktoriańskiej posesji w północnym Oksfordzie 80-letnia żona czołowego oksfordzkiego akademika czeka na dzwonek do drzwi. (...) Pieczołowicie skonstruowane emigracyjne życie profesora Brusa i jego żony zawaliło się. Oboje ukrywają się w domu za zaciągniętymi zasłonami, z niepokojem wyczekując wieści z ambasady RP w Londynie lub brytyjskiego MSW". My też czekaliśmy...
Bezkarna, ale bez przywilejów
Stalinowska prokurator dożyła 89 lat, jej ofiary często zaledwie 1/3 tego. Zamiast odsiadywać wyrok 10 lat w polskim więzieniu, do końca była chroniona przez prawo wolnej i demokratycznej Wielkiej Brytanii, tak jak kiedyś chronił ją stalinowski system bezprawia.
Ze znienawidzonej przez siebie Polski pobierała przez dekady wojskową emeryturę. Dopiero w 2006 r. MON zawiesił jej wypłatę 1,5 tys. zł - ustalono, że od początku brakowało jej do tego odpowiedniej wysługi lat.
W tym samym roku śp. prezydent Lech Kaczyński pozbawił ją Krzyża Komandorskiego i Krzyża Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski. Również w 2006 r. głowa państwa odznaczyła pośmiertnie gen. Augusta Emila Fieldorfa Orderem Orła Białego. Wtedy też Brytyjczycy odmówili nam wydania zbrodniarki.
Nie doczekaliśmy się także osądzenia innych żyjących - głównie w kraju - oprawców gen. Augusta Emila Fieldorfa "Nila". W 2014 r. miejsce pogrzebania polskiego patrioty nadal pozostaje nieznane.
Tadeusz Płużański dla Wirtualnej Polski
!!! OHYDNA BRYTANIA ZNOWU ! NIE POZWOLILA OSADZIC ZBRODNIARKI ! KRAJ OBRZYDLISTWA !
Jak zwykle w przypadku ludobojcow np. nazistow niczego nie zalowala i poszla do piekla po smierci co wynika z objawien .
http://www.ungern.fora.pl/powstanie-to-ofiarny-stos,14/general-august-emil-fieldorf-nil,4952.html#44423
A tak mówi o swojej drodze krzyzowej jej ofiara święty generał Nil :
Przekazuję Pani przebieg moich myśli już po odczytaniu mi wyroku. Nie byłem wobec nich sam. Był przy mnie Jezus i od tej chwili nie opuszczał mnie. Moim krzyżem była szubienica, ale przez cały czas egzekucji czułem Jego obecność, prawie fizyczną, i miałem pewność, że idę z Nim i do Niego. Więc spieszyłem się w duchu, żeby już prędzej uwolnić się od tej szatańskiej atmosfery triumfującego zła, sadyzmu, nikczemności. Jeżeli Bóg zechce, to sprawia, że człowiek nie tylko nie żałuje, ale prawie odbija się od ziemi, wzlatuje w niebo.
Nic zatem dziwnego ze taki film zachwycil Hollywood ktore jest srodowiskiem zlym satanistycznym perwrsyjnym . A NADE WSZYSTKO ZYDOWSKIM ! To jest podstawa ! Oni juz maja tradycje walki z Polska . Rzecz jasna goscie od ,,polskich obozow" i ,,polish jokes" byli zachwyceni .
Paweł Pawlikowski ? Kto jest nie wiem i nie zamierzam poznac . Wyjatkowo podla i ohydna postac . Przypominam ze filmidlo przedstawia Wolinska jak OFIARE ! Polakow . Czyli np. podobny bylby film o Niemcach jako ofierza żydów . Podlosc tego jest niebywala ale z wnetrza duszy plyna slowa . Widac autor identyfikuje sie z potworem stalinizmu . Sam jest półbestią . Tfu ! Porzucmi ohydne kanalie .
Zamiast filmu na I..a ... ? Zgadnijcie ? INKA !!! Macie Ida . Szatan jest małpą Boga . Wstawia podrobki . Istnieje branza satanistyczna nie tylko w muzyce we wszystkim . W kinie tez .
Zorientowaliscie sie ze media klamia . Teraz beda wmawiac wam ze to film ,,polski" . DOKLADNIE ODWROTNIE ! ANTYPOLSKI ! Czyli antyludzki . Film o podlosci zrobiony podle i przez podleców chwalony i nagradzany . Nie musze wam chyba mowic ze ani nie ogladalem ani nie obejrze nawet jak bedzie darmowy w TV . Zajmuje sie nim tylko dlatego ze mediole beda teraz robic klakę niemozliwa . A zatem trzeba od razu przedstawiac prawde ...
Jest okazaja zeby przypomniec generala Nila . Symbol umeczonej Polski tego okresu . Tu dopiero okreslenie Chrystus Narodów nabiera pelnego znaczenia . To trwa ! Nikt Polakow nie morduje ale zniewaza ... To tez droga krzyzowa .
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Pon 11:28, 23 Lut 2015, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 10:37, 07 Lip 2016 Temat postu: |
|
|
Hollywoodzki film, a w nim... Marsz Niepodległości jako marsz neonazistów?
Dodano wczoraj 20:44
Fragment zwiastunu filmu "Imperium" / Źródło: YouTube
Film wyprodukowany w Hollywood stanie się przyczyną międzynarodowego skandalu? W trailerze obrazu „Imperium” znalazły się fragmenty nagrań z Marszu Niepodległości. Film opowiada o środowisku… neonazistów.
„Imperium” to film Daniela Ragussisa, który opowiada o infiltracji środowisk amerykańskich neonazistów przez Federalne Biuro Śledcze. Główną rolę agenta działające pod przykryciem wśród zwolenników ideologii neonazistowskiej gra Daniel Radcliffe, aktor znany z wcielenia się w postać młodego czarodzieja Harry’ego Pottera w ośmiu filmach o jego przygodach. Obraz ma zadebiutować na ekranach amerykańskich kin 19 sierpnia.
Film na kilka miesięcy przed premiera wywołał w Polsce burzę, ponieważ w trailerze (skrócie promującym film – red.) znalazły się fragmenty nagrania prawdopodobnie z polskiego Marszu Niepodległości. Te kilka klatek, które zaczynają się w dziewiątej sekundzie drugiej minuty zwiastuna (1:09 – red.) przedstawiają osoby niosące polskie flagi, a nawet polskie barwy przyozdobione godłem.
Jak donosi Telewizja Republika, internauci zapowiedzieli interwencję w polskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych oraz Reducie Dobrego Imienia.
....
Bydlaki. Ale to nie przypadek. To lata ,,pracy" takiej Wyborczej. DZIEKUJEMY CI AGORO! Kiedy zdechniesz?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 21:57, 09 Lip 2016 Temat postu: |
|
|
To jakis wyjatkowo ohydny produkt.
U gory potworna profanacja Jezusa u dolu dolaczony Marsz Niepodleglosci. Hollywood to gorzej niz szambo. Nie chodzcie na ich produkcje. Zreszta prawdziwe kino tego kraju jest POZA Hollywood! H. produkuje szmire na rynek globalny. Obraz Ameryki z tego syfu w niczym nie przypomina tego kraju. Zatem z nieogladania tego tylko korzysc...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|