Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 15:57, 07 Maj 2010 Temat postu: Benedykt Dybowski!!! |
|
|
Warto pokazac zycie typowego Polaka!
Dzis Benedykt Dybowski:
[link widoczny dla zalogowanych]
Był chyba najbardziej znanym Polakiem na Syberii. Przygodami Benedykta Dybowskiego można by obdzielić kilku ludzi. Do dziś jego imieniem zostało nazwanych ponad sto gatunków zwierząt i roślin. Nosi je również położona nad Bajkałem stacja naukowa oraz jeden ze szczytów na Kamczatce.
>>>>>
Benedykt Dybowski urodził się w 1833 roku w Adamarynie w powiecie mińskim. Dzieciństwo spędził na wsi. Stryj, biolog – amator, uczył chłopca rozpoznawać rośliny, pokazał jak założyć zielnik i – co na pewno wpływało na wyobraźnię - hodował w terrariach przeróżne zwierzęta. To musiało wpłynąć na wybór drogi życiowej.
W wieku 20 lat Benedykt zaczął studia na wydziale medycznym Uniwersytetu Dorpackiego, zakończył je zaś we Wrocławiu i w Berlinie. Pierwsza, rosyjska uczelnia pozostawiła w Dybowskim absolutną niechęć do picia wódki.
>>>>
Każdy „nowy” miał obowiązek wkupienia się w towarzystwo starszych kolegów i zorganizowania popijawy. Również Dybowski został zmuszony do zaproszenia swoich towarzyszy, nie mógł się też wymigać od picia. Uchylanie się od tej powinności groziło nie tylko utratą szacunku, ale i wylaniem zawartości całej szklanki za kołnierz. Mimo, że Benedykt usiłował wyjść cało z opresji, koledzy spoili go do nieprzytomności.
>>>>
I takie to sa zwyczaje rosyjskich studentow...
>>>>
Było to tak traumatyczne przeżycie, że do końca życia był konsekwentnym wrogiem alkoholu. Co więcej, w piciu upatrywał sprawcę wszystkich nieszczęść narodowych, tępił również hazard i wszelkie przejawy rozwiązłego życia. Nawet na zesłaniu zachęcał współwięźniów, aby ślubowali abstynencję.
>>>>
O tak w Rosji jest to glowne narzedzie Szatana.Zwazmy jednak ze nie jest przyczyna.JEST TYLKO DODATKIEM do ,,rosyjskiej duszy'' .Nic co z zewnatrz nie szkodzi czlowiekowi.Tylko w sercu rodzi sie zlo.
TO ZE ZLA WEWNETRZNEGO CHLAJA ABY ZAPOMNIEC O NIM!
>>>>
Mikroskop jedzie na Syberię
Podczas studiów Dybowski zapoznał się ze słynnym dziełem Karola Darwina "O powstawaniu gatunków". Olśniony nowatorską teorią, według której dobór naturalny jest podstawowym mechanizmem ewolucji i która wyjaśnia różnorodność żywych organizmów, stał się jej zagorzałym propagatorem.
>>>>
Zauwazmy ze kolejny ,,olsniony''.Milosc do tej teorii wynika z dziwnych ,,olsnien'' a nie z pracy rozumu...
>>>
Trzy lata po skończeniu studiów, los młodego lekarza, podobnie jak niemalże całego jego pokolenia, odmienił się diametralnie. Podczas Powstania Styczniowego wszedł w skład utworzonego rządu powstańczego. W lutym 1864 roku młody naukowiec trafił do więziennej celi. 18 lipca 1864 roku sąd wojenny postuluje orzeczenie kary śmierci.
>>>>
Typowe w Rosji...
>>>>
Na szczęście dla Dybowskiego przynosi skutek dyplomatyczna interwencja kanclerza Niemiec Bismarcka, który ujął się za nim na prośbę dawnych profesorów. Kara śmierci została zamieniona na zsyłkę na dwanaście lat ciężkich robót.
>>>>
Uratowali go naukowcy ...
>>>>
Cztery miesiące podróży i osiem tysięcy kilometrów. Tyle dzieliło go od Syberii. Prawie połowę trasy, drogę z Tobolska do Irkucka, więźniowie przebyli na własnych nogach. Większość maszerowała w łachmanach, zużyte buty zastępowały owinięte na stopach szmaty. Surowy klimat Syberii i brutalne traktowanie nie ułatwiały marszu.
Bajkał, wyspa Olchon
Zesłańcy często musieli sami zadbać o zakup żywności a zbrodniarze, których łączono z więźniami politycznymi znęcali się nad słabszymi fizycznie.
>>>>
Typowe w Rosji sadystyczne ponizanie slabych i pokonanych...
>>>>
Dybowski miał cięższy tobół niż inni. Oprócz ciepłego odzienia, niósł jeszcze mikroskop „Benesch Wasserlein”, lupy dysekcyjne, książki naukowe i narzędzia chirurgiczne. Mogły się przydać w każdej chwili.
Naukowcy-zesłańcy budują szałas
W Irkucku utknął na trzy miesiące. Czekał na przydział ostatecznego miejsca zesłania. Czas wypełnił studiowaniem literatury o syberyjskiej faunie. Jej bogactwo było jeszcze prawie nie znane dla świata. W badaczu ponownie odezwała się przyrodnicza pasja.
Wkrótce dowiedział się, że wśród skazańców są jego koledzy, którzy poświęcają odebraną wolność na badania ornitologiczne. Wtedy zakiełkowała w nim myśl o tym, aby również potraktować przymusowy pobyt na Syberii jako ekspedycję naukową, która mogłaby przynieść korzyść całej ludzkości. Dybowski miał misję naprawiania świata. Chciał, żeby stał się lepszy.
>>>>
Zeslanie przeksztalcilo sie w ekspedycje naukowa!TAK TRZEBA!Podobnie zeslani ksieza prowadzili tam nawracanie!
>>>>
Wkrótce zapadła decyzja, że będzie odbywać karę w zabajkalskiej wsi Siwakowa nad rzeką Ingodą. Od zesłańców przenoszących się w inne miejsce kupił wraz z trzema towarzyszami niedoli mały, jednoizbowy domek. Kosztował kilkanaście rubli i miał 3 x 3 metry. Chatka zapewnić miała nie tylko mieszkanie, ale i miejsce do pracy naukowej.
Udało się wygospodarować w niej miejsce na skromne laboratorium. Dybowski jako lekarz, był traktowany na specjalnych prawach. Oferował pomoc zarówno współwięźniom jak i urzędnikom i oficerom rosyjskim.
Miał żelazne zasady, nigdy nie pobierał za usługi medyczne wynagrodzenia. Ponieważ jego kuracje były nadzwyczaj skuteczne grono wdzięcznych pacjentów systematycznie się powiększało.
>>>>
To sa zasady jakimi zyli wtedy Polacy...
>>>>>
Powoli reżim zesłańczy był łagodzony i mógł swobodnie podróżować po okolicy. To ułatwiało pracę badawczą. Fascynowało go niepoznane dotąd Jezioro Bajkał. Teoretycznie miał być to niemalże martwy akwen, a jednak...
Warunki, w jakich Dybowskiemu przyszło prowadzić badania były wyjątkowo trudne. Mróz dochodził do - 50 °C. Cały niezbędny sprzęt naukowiec musiał zrobić samodzielnie. Na skutym lodem Bajkale wybudował przesuwany na płozach, drewniany szałas, który zapewniał minimalną osłonę przed przeszywającym do szpiku kości mrozem.
Ciągnął go wraz z towarzyszami przemieszczając w nim „laboratorium” wraz z dziesiątkami kilogramów sieci, kilometrami lin, dziesiątkami wędek, sond i czerpaków. W jego wnętrzu pracowali opuszczając instrumenty przez wyrąbane w grubym lodzie przeręble. Choć badania prowadzone były w niezwykle siermiężnych warunkach, szybko przyniosły fantastyczne odkrycia.
Okazało się, że wbrew dotychczasowym teoriom, w Bajkale żyją liczne gatunki skorupiaków, ryb głębinowych i mięczaków, zaskakujące swą różnorodnością i całkowitą odmiennością od znanej fauny innych jezior.
Kamczatka, Kluczewska Sopka
Droga do domu
Dybowski wysyłał wyniki badań do uczelni Irkucka, Petersburga i Warszawy. Jechały tam też okazy zwierząt, próbkami skał i mułu. Niemałym problemem było zdobycie pieniędzy. Z pomocą przyszedł hrabia Konstanty Branicki, mecenas warszawskiego Gabinetu Zoologicznego, który w zamian za przysyłane kolekcje zwierząt zasilał badaczy subwencjami.
Dodatkowym źródłem dochodów była sprzedaż eksponatów do innych muzeów Europy. Gdy o odkryciach Dybowskiego stało się głośno w świecie, o jego względy zaczęły zabiegać najznamienitsze instytucje rosyjskiej nauki.
Został zaproszony do wzięcia udziału, jako lekarz i przyrodnik, w dowodzonej przez generała Skołkowa ekspedycji, której celem było poznanie przyłączonych niedawno do imperium rosyjskiego okręgów, amurskiego i ussuryjskiego.
Sukcesy naukowe Dybowskiego sprawiły, że o jego uwolnienie zaczęli się ubiegać naukowcy całej Europy. W końcu rząd Rosji uległ presji. Jesienią 1877 roku Dybowski otrzymał ułaskawienie i mógł wrócić do Polski. Przywrócono mu też odebrany wcześniej tytuł doktora nauk medycznych. Jego los ponownie się odwrócił.
Odkrycia Dybowskiego przyniosły mu sławę w świecie nauki. Całkowitej zmianie uległa wiedza na temat Bajkału. Polski badacz obalił, raz na zawsze, mit na temat ubóstwa bajkalskiej fauny i jako pierwszy w historii opracował dokładną systematykę występujących w jeziorze organizmów. Mimo, że był teraz wolny, nie porzucił Syberii.
>>>>
WRÓĆIŁ !!!!!
:O))))))))
Potem w latach 1870-1882 osiedla sie dobrowolnie na Kamczatce, "roztaczajac chlubna dzialalnosc humanitarna, ratujac nieszczesnych krajowców przed wymieraniem", az w r. 1883 zostaje powolany na profesora zoologii w Uniwersytecie Lwowskim. Wspóldzialal zas w Azji z licznymi Polakami, "których imiona staly sie glosne i niezapomniane". Sa tych imion setki cale! Ilez tam kryje sie trudów i znojów mysli polskiej, nie mogacej pracowac we wlasnym panstwie, bo go nie bylo! Ilu ich przepadlo dla spoleczenstwa polskiego?
Ponad wszystkimi, ponad cala ta niedola unosila sie postac ks. Szwermickiego, proboszcza calej Syberii, który dobrowolnie zostal tam, zeby sluzyc i apostolowac.
Posiadajac juz calkowita swobode, nie dal sobie ni razu chocby urlopu, zeby odwiedzic te Polske, która kochal nad wszystko. "Nie mial czasu; zawsze bowiem znalezli sie tacy, którzy w sam raz potrzebowali jego opieki, wiec nie mógl wyjezdzac". Dobrze go scharakteryzowano tymi slowami: "Prawdziwie, zyl on jedynie dla Boga i dla blizniego, a o sobie zapomnial zupelnie. Wszystkie bóle, meki, nedze, rozpacze wygnanców objal sercem tkliwym i szerokim; byl przy smierci kazdego skazanca, a dom jego dla wszystkich stal gospoda otwarta. On byl aniolem pocieszycielem, on ojcem i matka dla wygnanców".
. W roku 1894 ten swiety kaplan czczony przez wielu Rosjan, zajmujacych nawet wysokie stanowiska rzadowe, stal sie jednak przedmiotem napasci i skatowany byl niemal na smierc przez szajke Moskali, tylko z nienawisci ku katolicyzmowi. Umarl z ran odniesionych w dniu 8 grudnia 1894 r., w opinii swietosci.
MĘCZENNIK!
(Koneczny-Święci w Dziejach Narodu Polskiego).
[link widoczny dla zalogowanych]
Już rok później zdecydował się pojechać na Kamczatkę, aby tam prowadzić badania zoologiczne i antropologiczne. Spędził tam pięć kolejnych lat. Na życie zarabiał jako lekarz państwowy w Pietropawłowsku.
Podczas wyprawy na wyspę Beringa zauważył, że ziemia pokryta jest mchem reniferowym. Wpadł na pomysł iż wyspa mogłaby stać się idealnym środowiskiem do wypasu renów. Miał w sobie pasję, ciągle musiał działać, chciał również pomagać miejscowym ludom. Postanowił spróbować przenieść z Kamczatki 15 dziko żyjących reniferów.
Po udomowieniu mogłyby przynieść spore korzyści tubylcom. Przywiezione przez Dybowskiego zwierzęta szybko zaaklimatyzowały się na wyspie, po 20 latach było ich już kilka tysięcy. Mieszkańcy Syberii, wdzięczni za okazany im szacunek i niesioną pomoc nazwali Dybowskiego „Dobrym Białym Bogiem”.
Syberyjska przygoda Benedykta Dybowskiego zakończyła się w 1883 roku. Miał wtedy 50 lat. Jej efektem było opisanie prawie 400 gatunków żyjących w jeziorze zwierząt z czego spora część jest endemiczną, reliktową fauną Bajkału.
Dziełem Dybowskiego jest również opis warunków hydrologicznych i klimatycznych a przede wszystkim naukowa teoria powstania Bajkału. Żyjącym w jego głębinach zwierzętom poświęcił 43 prace naukowe. W Polsce stopień doktora honoris causa nadały mu prawie wszystkie uniwersytety, a honorowego obywatelstwa udzieliło mu kilka miast.
Jak pisał w wydanej w 1981 roku biografii Dybowskiego, zoolog i historyk nauki profesor Gabriel Brzęk: „(...)Nie spotkałem jeszcze nikogo z lwowskim rodowodem, który nie wzruszyłby się na brzmienie nazwiska Benedykt Dybowski!”.
Tak to sa dopiero historie!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 13:17, 05 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
Polacy zesłani na Syberię po 1863 r. jako pierwsi badali Bajkał
Polacy zesłani na Syberię po powstaniu styczniowym 1863 r. byli pierwszymi, którzy prowadzili systematyczne badania Bajkału. Wśród odkrywców fauny i flory tego najstarszego i najgłębszego jeziora na świecie był Benedykt Dybowski.
Pod koniec kwietnia minęła 180. rocznica urodzin Dybowskiego, badacza, który wspólnie ze swoim przyjacielem Wiktorem Godlewskim, także zesłańcem styczniowym, odkrył ponad 100 gatunków organizmów, najczęściej żyjących w Bajkale skorupiaków.
"Rok 1863 zapisał się w historii nie tylko jako data wybuchu powstania styczniowego w Polsce, ale również jako rok, po którym następują przełomowe badania Bajkału. Polacy zainicjowali zupełnie nowy etap w odkrywaniu geografii oraz świata zwierząt i roślin tego najstarszego i najgłębszego jeziora na świecie" - powiedział PAP współczesny badacz Bajkału, hydrobiolog dr Dmitrij Wiktorowicz Matafonow z uczelni w Ułan-Ude we wschodniej Syberii, miasta położonego ok. 100 km na południe od Bajkału.
Wśród najbardziej zasłużonych odkrywców "błękitnego oka Syberii", którzy po 1863 r. zostali zesłani na daleki wschód Rosji, Matafonow wymienił pochodzącego z okolic Mińska Benedykta Dybowskiego. W czasie powstania styczniowego był on komisarzem Rządu Narodowego na Litwie i Białorusi. Po aresztowaniu carskie władze Rosji skazały go na karę śmierci. Uratowali go jednak niemieccy zoolodzy za pośrednictwem "żelaznego kanclerza" Prus Ottona von Bismarcka i kara ostatecznie wyniosła 12 lat zesłania na Syberię.
Rosyjski badacz podkreślił, że nikt wcześniej przed Polakiem z takim powodzeniem nie odkrywał endemicznej fauny Bajkału. "Wiek Bajkału szacuje się na ponad 25 mln lat, co spowodowało, że wytworzyły się w nim wyjątkowe gatunki. To zafascynowało polskiego badacza, który łącznie opisał ponad 100 nieznanych dotąd gatunków zwierząt" - relacjonował Matafonow, który udzielił wywiadu PAP podczas studyjnego wyjazdu dziennikarzy na Syberię, zorganizowanego przez Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia. Wyjaśnił, że w Bajkale ponad 70 proc. gatunków zwierząt i roślin to endemity, czyli organizmy żyjące wyłącznie w jego wodach.
"Wspólnie z Wiktorem Godlewskim, jego przyjacielem i też zesłańcem, Dybowski prowadził badania w małej miejscowości Kułtuk nad południowymi brzegami Bajkału, gdzie do dziś pamięta się o polskich odkrywcach. Badania były prowadzone za pomocą ich własnej, pomysłowej metody na tzw. martwą rybkę. W głębinę jeziora, czasem w bardzo ciężkich warunkach, bo przy ponad trzydziestostopniowych mrozach, spuszczali przez przerębel martwą rybę, na której żerowały różne gatunki skorupiaków" - tłumaczył rosyjski hydrobiolog.
Hydrobiolożka dr Natalia Władimirowna Bazowa, również z uczelni w Ułan Ude, zwróciła uwagę na jeszcze jedno odkrycie Dybowskiego. "Mało osób wie, że +firmowym znakiem+ Bajkału wcale nie jest smaczna rybka omul, ale odkryta przez Dybowskiego ryba gołomianka. To najliczniej występujący gatunek ryby w jeziorze, która ma zadziwiające właściwości. Gołomianka żyje bardzo głęboko i jest niemal przezroczysta. Wyjęta z wody i położona na słońcu zamienia się w oleistą ciecz. W dawnych czasach tym olejem palili w lampach żyjący nad brzegami Bajkału Buriaci, dla których jest on +świętym morzem" - mówiła PAP Bazowa.
Przebywając nad Bajkałem i badając jego wody Dybowski stał się współtwórcą nowej dyscypliny naukowej - limnologii, obejmującej kompleksowe badania wód śródlądowych - geologiczne, hydrologiczne i przyrodnicze. Po odbyciu kary polski badacz dobrowolnie kontynuował naukowe pasje na dalekiej Rosji, odkrywał m.in. Kamczatkę. Zasłużył się także jako lekarz i etnograf wśród żyjących na Syberii Buriatów i Ewenków. W końcu polski badacz osiadł we Lwowie, gdzie zmarł w 1930 r. Pochowany jest na Górce Powstania 1863 r. na Cmentarzu Łyczakowskim.
Innym wybitnym pionierem syberyjskiej nauki był geolog Jan Czerski, którego carska Rosja również zesłała na Syberię za udział w powstaniu styczniowym. Nazwisko Czerskiego, który opisał całe wybrzeże Bajkału wraz z wpadającymi do niego rzekami, upamiętnia Góra Czerskiego, czyli najwyższy szczyt Gór Bajkalskich oraz tzw. Kamień Czerskiego - góra położona w pobliżu Listwianki nad Bajkałem, gdzie w tamtejszym muzeum można obejrzeć wiele pamiątek po polskich odkrywcach. "Syberia miała wielkie szczęście, że tacy ludzie jak Dybowski czy Czerski znaleźli się nad Bajkałem i zaczęli go systematycznie badać" - mówił w rozmowie z dziennikarzami geolog prof. Aleksiej Tichonowicz Korolkow z uczelni w Irkucku.
Podkreślił też, że polscy badacze Syberii w XIX w. z powodu swojej naukowej pasji zaprzeczyli utartemu przekonaniu, że wszyscy polscy zesłańcy po powstaniu styczniowym "o niczym innym nie myśleli, jak tylko o powrocie do kraju". Przypomniał, że Czerski jak i Dybowski po odkryciu bogactwa syberyjskiej przyrody dobrowolnie wrócili na Syberię, by kontynuować swoje prace. "Lata po 1863 r. to punkt zwrotny w historii badań Bajkału. Polacy byli pierwszymi, którzy go systematyczne badali" - podsumował irkucki naukowiec.
...
Tak ! Syberia ! Najwieksze polskie terytorium . Ta widac wyraznie misje cywilizacyjna Polski ! Jakie to wspaniale ze niby Polski nie bylo a Polska tak wielki wplyw wywierala ! :0)))
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:14, 03 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Jacek Pałkiewicz na szlaku polskich badaczy Syberii
"Szlakiem polskich badaczy Syberii" to hasło nowej wyprawy Jacka Pałkiewicza. Podróż, która rozpocznie się 15 lipca, ma przypomnieć o udziale Polaków w odkrywaniu Sybierii oraz wzmocnić wizerunek Polski w Rosji i Rosji w Polsce.
- Wyprawa ma pomóc w zmianie tradycyjnego wizerunku Syberii jako "nieludzkiej ziemi" i miejsca zesłania Polaków. Mam nadzieję, że pozwoli spojrzeć w pełniejszym kontekście na miejsce cierpień wielu polskich pokoleń i pozbyć się stereotypów. To ma być też dobry przyczynek do dialogu polsko-rosyjskiego bez szkodliwych obciążeń - powiedział Pałkiewicz, podróżnik i reporter, który już kilkanaście razy odwiedził Syberię, m.in. położony w Jakucji biegun zimna.
Podróż, której trasa przebiegnie m.in. przez Irkuck, Kamczatkę i Wyspy Komandorskie, rozpocznie się 15 lipca; jej koniec zaplanowano na 10 sierpnia. W jej trakcie ma zostać wmurowana tablica pamiątkowa w Pietropawłowsku Kamczackim poświęcona jednemu z najsłynniejszych badaczy Bajkału - Benedyktowi Dybowskiemu; wyprawa ma także zaowocować dokumentacją fotograficzną Grzegorza Lityńskiego oraz książką Krzysztofa Petka. Podczas podróży planowane są autorskie spotkania Jacka Pałkiewicza z publicznością w Pietropawłowsku, a wcześniej w Irkucku. Informacje o wyprawie będzie można śledzić na stronie internetowej [link widoczny dla zalogowanych]
Do tej pory - jak podkreśla podróżnik - mało poczyniono starań, aby burzliwe losy wielu wybitnych badaczy, którzy tworzyli historię Polski i Rosji, znalazły zasłużone miejsce w naszym kraju. - Polacy nie tylko przyczynili się do oswojenia rozległych dziewiczych zauralskich terytoriów, ale wnieśli także doniosłe, niekwestionowane zasługi na polu badawczym i naukowo-odkrywczym. Sławna trójka: Aleksander Czekanowski, Jan Czerski, Benedykt Dybowski w skrajnie trudnych warunkach stworzyła prawdziwą epopeję w poznaniu Bajkału. Ich imieniem nazwano pasma górskie, szczyty, przełęcze, doliny, miasta - tłumaczy Pałkiewicz.
Przypomina też o zjawisku emigracji Polaków w głąb imperium rosyjskiego. - Po powstaniach listopadowym i styczniowym z zaboru rosyjskiego dobrowolnie "za chlebem" udawały się tysiące kresowych rodzin, robotnicy, lekarze, prawnicy, inżynierowie, kupcy, którzy kolonizowali i zagospodarowywali odległe krainy (...). Szacuje się, że na początku XX wieku wychodźstwo polskie za Uralem liczyło 70 tysięcy. Co czwarty Sybirak posiada polskie korzenie i mówi się, że "Syberię zdobyli Kozacy, a zagospodarowali Polacy" - mówi Pałkiewicz.
Wyprawa ma także polepszyć relacje między Polakami i Rosjanami. - Problematyka syberyjska zawsze budzi emocje i porusza serca Polaków. Carska Syberia i mroczne czasy zesłania były zgoła inne od epoki gułagów - podkreśla Pałkiewicz. Przypomina też słowa badacza relacji polsko-rosyjskich w XIX w. dr. hab. Antoniego Kuczyńskiego, który napisał, że "nie wszyscy Polacy na zsyłce maszerowali w kajdanach i doświadczali okrucieństwa, niekoniecznie byli ofiarami caratu".
- Między Polakami i Rosjanami wciąż czuć historyczną nieufność. Ostatnie dwa stulecia przyczyniły się do wielu napięć i nieprzychylnych uczuć. Nie obracajmy się już za siebie i zostawmy "rozliczenia z historią". Wykorzystajmy wzajemność dusz słowiańskich, pokrewnych językowo i antropologicznie i skupmy się na dniu dzisiejszym - przekonuje Pałkiewicz.
Wyprawę na Syberię śladami polskich badaczy wspiera Narodowe Centrum Kultury. Honorowy patronat nad nią sprawuje Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz ambasador Polski w Rosji Wojciech Zajączkowski oraz ambasador Federacji Rosyjskiej w Polsce Aleksandr Aleksiejew. W ocenie rosyjskiego ambasadora podróż na Syberię wspiera "budowanie partnerskich stosunków dobrosąsiedzkich pomiędzy Rosją a Polską" i stanowi "kolejny krok w rozwoju ściślejszych stosunków pomiędzy naszymi narodami". Wyrazy uznania dla inicjatywy Pałkiewicza wyraziła także kancelaria prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Wyprawa będzie realizowana we współpracy z oddziałami Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego, kierowanego przez ministra obrony Siergieja Szojgu i nadzorowanego przez przewodniczącego Rady Nadzorczej RTG, prezydenta Rosji Władimira Putina.
Jacek Pałkiewicz to reporter i eksplorator od ponad 40 lat przemierzający peryferie świata, członek rzeczywisty Królewskiego Towarzystwa Geograficznego w Londynie. Przepłynął w roli dobrowolnego rozbitka Atlantyk na łodzi ratunkowej. Szkolił kosmonautów i elitarne jednostki specjalne w strategii przetrwania w odmiennych strefach klimatycznych. Kierował także wieloma wyprawami międzynarodowymi w poszukiwaniu osobliwości, ginących cywilizacji, niezwykłych zjawisk i ludzi. W 1996 r. ustalił źródło Amazonki w peruwiańskich Andach, co władze Peru potwierdziły ustanawiając tam obelisk upamiętniający odkrycie. Jest autorem ponad 20 książek i wielu reportaży prasowych. W 2010 r. za "wybitny dorobek w promocji człowieka" i pracę charytatywną został uhonorowany przez papieża Benedykta XVI krzyżem Pro Ecclesia et Pontifice (Dla Kościoła i Papieża).
>>>
Brawo ! O to chodzi ! Przecietny czlowiek w Polsce myslac Syberia ma przed oczami horror przy ktorym te filmowe sa komediami . Owszem tak bylo . Ale nie zapominajmy ze Polacy niesli cywilizacje w te dzikie rejony ! Toz od Amazonii rozni Syberie tylko temperatura ! Miejscowi byli na podobnym szczeblu rozwoju ! Cala cywilizacja tam to praktycznie Polacy !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:42, 15 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Jacek Pałkiewicz wyruszył szlakiem polskich badaczy Syberii z XIX w.
"Szlakiem polskich badaczy Syberii" - nowa wyprawa Jacka Pałkiewicza wyruszyła z Warszawy do Irkucka. Podróż potrwa do 2 sierpnia i ma przypomnieć o udziale Polaków w odkrywaniu Syberii. Wśród jej odkrywców byli Jan Czerski i Benedykt Dybowski.
- Wyprawa ma na celu przypomnienie zasług naukowo-odkrywczych dokonanych przez zesłańców politycznych oraz pionierskiego wkładu w oswojenie zauralskich terytoriów przez emigrantów, którzy jechali tam "za chlebem", by potem zdominować w znacznej mierze życie gospodarcze regionu - powiedział Pałkiewicz, podróżnik i reporter, który już kilkanaście razy odwiedził Syberię, m.in. położony w Jakucji biegun zimna.
Podkreślając rolę Polaków na Syberii w drugiej połowie XIX w. Pałkiewicz przypomniał, że wychodzący w Irkucku periodyk "Sibir" napisał w 1881 r. rozżalonym tonem, że "wkrótce język polski wyruguje z użycia nasz język; wszędzie w hotelach, sklepach i na ulicy słyszeć mówiących po polsku".
Dla wielu osób "Sybir" to synonim "nieludzkiej ziemi" i symbol cierpienia pokoleń Polaków - mówił Pałkiewicz, ale zastrzegł, że "czas przysłania gorzką prawdę". - Wspieram historyków mówiących o potrzebie zmiany czarnego wizerunku Syberii i podpieram się dewizą reaktywowanego w 1989 r. Związku Sybiraków, który nawiązując do zesłańczej przeszłości, głosi "Pamięć zmarłym - żyjącym pojednanie". Z tego wypływa przesłanie: zgoda i pojednanie, skierowane przede wszystkim do tych, którzy decydują o losach naszego kraju - powiedział podróżnik, który pokieruje wyprawą.
Podróż, której trasa przebiegnie m.in. przez Irkuck, Kamczatkę i Wyspy Komandorskie, zakończy się 2 sierpnia. 1 sierpnia w Moskwie ma odbyć się konferencja podsumowująca wyprawę. W trakcie podróży zaplanowano wmurowanie tablicy pamiątkowej w Pietropawłowsku Kamczackim, poświęconej jednemu z najsłynniejszych badaczy Bajkału - Benedyktowi Dybowskiemu; wyprawa ma także zaowocować dokumentacją fotograficzną Grzegorza Lityńskiego oraz książką Krzysztofa Petka. Planowane są autorskie spotkania Pałkiewicza z publicznością m.in. w Pietropawłowsku i Irkucku.
Informacje o wyprawie będzie można śledzić na stronie internetowej [link widoczny dla zalogowanych] - Polacy nie tylko przyczynili się do oswojenia rozległych dziewiczych zauralskich terytoriów, ale wnieśli także doniosłe, niekwestionowane zasługi na polu badawczym i naukowo-odkrywczym. Sławna trójka: Aleksander Czekanowski, Jan Czerski, Benedykt Dybowski, w skrajnie trudnych warunkach stworzyła prawdziwą epopeję w poznaniu Bajkału. Ich imieniem nazwano pasma górskie, szczyty, przełęcze, doliny, miasta. Polskich nazw jest więcej, tak na mapie Rosji, jak i na polu przyrodniczym - przypomina Pałkiewicz.
Wyprawa ma także polepszyć relacje między Polakami i Rosjanami. - Między Polakami i Rosjanami wciąż widać historyczną nieufność. Ostatnie dwa stulecia przyczyniły się do wielu napięć i nieprzychylnych uczuć. Nie obracajmy się już za siebie i zostawmy rozliczenia z historią - przekonuje podróżnik.
Wyprawę na Syberię śladami polskich badaczy wspiera Narodowe Centrum Kultury. Honorowy patronat nad nią sprawuje Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz ambasador Polski w Rosji Wojciech Zajączkowski oraz ambasador Federacji Rosyjskiej w Polsce Aleksandr Aleksiejew. W ocenie rosyjskiego ambasadora podróż na Syberię wspiera "budowanie partnerskich stosunków dobrosąsiedzkich pomiędzy Rosją a Polską" i stanowi "kolejny krok w rozwoju ściślejszych stosunków pomiędzy naszymi narodami". Wyrazy uznania dla inicjatywy Pałkiewicza wyraziła także kancelaria prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Wyprawa będzie realizowana we współpracy z oddziałami Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego, kierowanego przez ministra obrony Siergieja Szojgu i nadzorowanego przez przewodniczącego Rady Nadzorczej RTG, prezydenta Rosji Władimira Putina.
Jacek Pałkiewicz to reporter i eksplorator od ponad 40 lat przemierzający peryferie świata, członek rzeczywisty Królewskiego Towarzystwa Geograficznego w Londynie. Przepłynął samodzielnie Atlantyk na łodzi ratunkowej. Kierował wieloma wyprawami międzynarodowymi w poszukiwaniu osobliwości, ginących cywilizacji, niezwykłych zjawisk i ludzi. W 1996 r. ustalił źródło Amazonki w peruwiańskich Andach, co władze Peru potwierdziły ustanawiając tam obelisk upamiętniający odkrycie. Jest autorem ponad 20 książek i wielu reportaży prasowych. W 2010 r. za "wybitny dorobek w promocji człowieka" i pracę charytatywną został uhonorowany przez papieża Benedykta XVI krzyżem Pro Ecclesia et Pontifice (Dla Kościoła i Papieża).
>>>>
Sledzimy z uwaga . Wszak Syberia jest zinternetyzowana wiec kamerka chocby komorkowa moze chodzic na zywo !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:52, 22 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Sylwia Cisowska | Onet
Polski milioner z Dalekiego Wschodu
W czasach, gdy Polski nie było na mapach, kilkanaście tysięcy zesłańców oraz emigrantów zarobkowych stworzyło na krańcu Azji małą Rzeczpospolitą. Spośród nich szczególnie wyróżniał się przedsiębiorczy Władysław Kowalski, który inwestując astronomiczne kwoty, stworzył świetnie prosperujące mini-państewko.
Wielka polityka oraz pogoń za lepszym życiem, pod koniec XIX wieku, rzuciła tysiące Polaków w bardzo odległy rejon Azji - aż na pogranicze rosyjsko-chińskie. Według różnych obliczeń ich liczba wahała się od 50 aż do 200 tysięcy. Jedni przyjechali tam dobrowolnie, inni byli potomkami zesłańców, których rosyjskie władze przesiedlały w tamte rejony. Po zakończeniu odbywania kary wielu nie mogło lub nie chciało powracać na ojczystą ziemię, w związku z tym pracy poszukiwali poza jej granicami. Tej było pod dostatkiem właśnie w Mandżurii, gdyż pod koniec XIX wieku rozpoczęto ostatni etap gigantycznego przedsięwzięcia, jakim była budowa kolei transsyberyjskiej, łączącej Moskwę z Władywostokiem.
Aby tzw. odcinek wschodniochiński mógł powstać trzeba było nie tylko gigantycznych nakładów pieniężnych, ale również niezliczonej ilości robotników, gotowych do pracy we wszystkich sektorach przemysłu. Chętni napływali z całego Imperium. Pojawiający się tam Polacy byli w większości wysoko wykwalifikowanymi robotnikami i inżynierami, których carat kusił wysokimi pensjami oraz możliwością otrzymania ziemi na własność. Była to świetna okazja dla wszystkich tych, którzy mieli trochę sprytu oraz żyłkę do interesów.
Interesy w dalekim kraju
Jedną z takich osób był Władysław Kowalski. Przed pojawieniem się w Mandżurii pracował przy budowie innego odcinka kolei transsyberyjskiej - łączącego Władywostok z Chabrowskiem. Kowalski nie potrzebował wiele czasu, by zorientować się, kto może najwięcej zarobić przy okazji takiego przedsięwzięcia. Ówcześnie byli to przede wszystkim posiadacze koncesji leśnych, gdyż drewno było jednym z najczęściej wykorzystywanych przez budowniczych środkiem. Przedsiębiorczy Polak zdecydował się pójść tym tropem.
Pracując przy wycince mandżurskich lasów w krótkim czasie zarobił sporo pieniędzy, które mógł zainwestować w rozwój własnej firmy. Oczywiście było to przedsiębiorstwo specjalizujące się w branży drzewnej. Krok Kowalskiego okazał się prawdziwym strzałem w dziesiątkę. Wkrótce stał się jednym z najważniejszych dostawców drewna, a z jego usług korzystali zarówno budowniczowie kolei transsyberyjskiej, jak i lokalne firmy. Nawet chińskie władze były pod wrażeniem osiągnięć Polaka. Wkrótce udzielono mu pierwszej koncesji, dającej prawo wyłącznej wycinki drzew na pewnym obszarze. W późniejszych latach dołączyły do niej kolejne koncesje, które pozwoliły Kowalskiemu stworzyć swoje małe imperium.
Drewno zamienione w złoto
W szczytowym momencie Polak dzierżawił aż 6 tysięcy km2 lasów w różnych częściach Mandżurii. Do tego dochodziły także tartaki oraz punkty zbytu. Zapewnienie sprawnego funkcjonowania tak dużego przedsiębiorstwa, stanowiło nie lada wyzwanie, jednak Kowalski poradził sobie z nim znakomicie. Wszystkie składowe jego firmy były świetnie skomunikowane - na potrzeby przedsiębiorstwa wybudowano aż 250 km dróg, blisko 200 km linii kolejowej oraz 7 km kolei linowej. Już tylko te dane pozwalają wyobrazić sobie, z jakim rozmachem działał Polak. A to był dopiero początek jego działalności.
Na początku lat 20. XX wieku firma miała wyrobioną pozycję na rynku oraz renomę, z którą liczyli się wszyscy lokalni biznesmani. Szacuje się, że w ciągu zaledwie kilkunastu lat działalności Kowalski zainwestował w Mandżurii ponad 10 milionów dolarów, co w tamtym czasie i w tamtym regionie stanowiło kwotę astronomiczną. Wszystko wskazywało na to, że słowo "niemożliwe" nie istnieje dla Kowalskiego. Przedsiębiorstwo kwitło i stale się rozwijało. Na jego kondycję nie wpłynęła ani I wojna światowa, ani żadna z rosyjskich rewolucji. Kolej była potrzebna każdemu reżimowi, a do jej istnienia niezbędne było drewno. Tak długo jak ten stan rzeczy się utrzymywał, Kowalski mógł spać spokojnie.
Azjatycka Rzeczpospolita
Mijały lata, a kombinat drzewny należący do Polaka wciąż się rozrastał. W szczytowym momencie zatrudniał aż 8 tysięcy osób, z pośród których wiele pochodziło z Polski. Znajdując się tak daleko od ojczyzny, większość z nich odczuwała silną potrzebę kultywowania narodowych tradycji i języka. Głównym ośrodkiem skupiającym lokalną Polonię był Harbin, zbudowany w głównej mierze dzięki ich wysiłkowi. Szacuje się, że przed wybuchem I wojny światowej tylko w tym mieście mogło mieszkać nawet 10 tysięcy Polaków. W ten sposób na rosyjsko-chińskim pograniczu powstała mała Rzeczpospolita.
W Harbinie funkcjonowała m.in. Gospoda Polska, dwa kościoły katolickie oraz gimnazjum, gdzie młodzież mogła odebrać edukację w ojczystym języku. Przez długi czas ukazywała się również prasa polonijna. Wiele z tych przedsięwzięć było wspieranych przez Władysława Kowalskiego. Przedsiębiorca zadbał o to, by Polacy pracujący w jego licznych koncesjach mieli kontakt ze swoim dziedzictwem. W największej z nich, nazwanej Jabłoń, funkcjonowała szkoła i biblioteka, w miarę możliwości uzupełniana o najnowsze wydania polskich gazet oraz książek.
Koniec szczęścia
Po wojnie liczba Polaków na tych terenach zmniejszała się, część z nich wracała do odrodzonej ojczyzny, z kolei inni emigrowali w bezpieczniejsze regiony świata. Jednak w żadnej z tych grup nie znalazł się Kowalski. Jego interes wciąż świetnie prosperował. Polak potrafił poradzić sobie z wymagającymi partnerami biznesowymi, lokalnymi biurokratami jak i gangami, które w zamian za "drobne opłaty" gwarantowały mu spokój.
Niestety, dobra passa musiała się kiedyś skończyć. Skutki wielkiego kryzysu, który wybuchł pod koniec lat 20. były odczuwalne także na Dalekim Wschodzie. Przedsiębiorstwo zaczęło podupadać, do czego walnie przyczyniła się wszechobecna korupcja. Dopuszczenie do głosu wspólników, zamiast pomóc firmie złapać drugi oddech, doprowadziło ją na skraj bankructwa. Niegdysiejszy filantrop teraz sam potrzebował pomocy. Dotychczas uznawano go za symbol sukcesu i bogactwa, tymczasem na początku lat 30. czasami ledwie starczało mu na podstawowe produkty.
Fałszywi wspólnicy
Szansą na poprawę sytuacji upadającego imperium Kowalskiego miało być wydzierżawienie części koncesji japońskiemu przedsiębiorcy Siegziemu Kondo. Ten w zamian za największą z nich zgodził się podreperować finanse Polaka, wypłacając mu co miesiąc znaczne honorarium. Wkrótce pojawiali się kolejni biznesmeni, chcący współpracować z Kowalskim na podobnych zasadach. Niestety, okazało się, iż nowi partnerzy chętnie jedynie zawiązują spółki, natomiast niezbyt kwapią się do wywiązywania ze zobowiązań.
Kowalski znalazł się w prawdziwej finansowej pułapce. Gdy wydawało się, że już gorzej być nie może, gwóźdź do jego trumny wbiły nowe, japońskie władze, nacjonalizując w 1936 roku należące do niego koncesje. Tym samym, za sprawą jednego dokumentu, Polak został pozbawiony jakiegokolwiek źródła dochodu. Przez wiele lat próbował wyegzekwować od swoich wierzycieli spłatę zaległych rat za dzierżawę ziemi. Niestety, nigdy się tego nie doczekał. Zmarł na zawał serca w 1940 roku w Harbinie. Mała Rzeczpospolita Kowalskiego została rozgrabiona przez jego wspólników, z chciwym Siegzim Kondą na czele. Japończyk jeszcze przez kilka lat próbował wzbogacić się dzięki temu, co pozostało z imperium Polaka, jednak i dla niego dobra passa nie trwała długo.
Z czasem pamięć o obecności polskich emigrantów w tym miejscu zaczęła ginąć, choć ślady po nich zostały tam do dziś. Wspaniały dworek, własność Kowalskiego, w niedługim czasie został przejęty przez Chińską Partię Komunistyczną. Urządzono tam jej lokalną siedzibę oraz mini-muzeum przewodniczącego Mao. Dziś kompleks czasy świetności ma już za sobą, a historia jego właściciela, podobnie jak pamięć o polskim Harbinie, zanika.
Pisząc tekst korzystałam m.in. z: "Polacy w Chinach" (aut. Marian Kałuski), "Polski król Mandżurii" (aut. Jarosław Neja)
...
Tak Polacy to mieli losy !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|