Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 9:45, 16 Maj 2011 Temat postu: Syndrom ,,młodszego brata''... |
|
|
Kłopoty księcia: nie jest mile widziany w Pałacu
Książę Wawrzyniec, najmłodszy syn króla Belgów, nie jest mile widziany w Pałacu Królewskim. W ten sposób król Albert odcina się od kontrowersyjnych działań księcia i to kolejny raz.
48-letni książę nie będzie już zapraszany na oficjalne uroczystości z udziałem belgijskiej rodziny królewskiej. Ponadto na stronie internetowej Pałacu nie ma żadnej wzmianki o działalności księcia Wawrzyńca - jego imię zostało usunięte z listy planowanych wydarzeń.
A wszystko dlatego, że kilka miesięcy temu książę pojechał z wizytą do Konga, byłej belgijskiej kolonii, z którą Bruksela ma napięte relacje i rozmawiał z władzami w Kinszasie, nie informując o tym rządu. A potem, już po krwawych wydarzeniach w Libii, spotkał się z tamtejszymi politykami, belgijski MSZ też nic o tym nie wiedział. Książę już został publicznie przywołany do porządku przez premiera, ale król Belgów postanowił sam go ukarać i teraz książę Wawrzyniec to persona non grata w Pałacu Królewskim.
Najmłodszy syn króla, 12. w kolejce do tronu, przysparza rodzinie królewskiej najwięcej kłopotów. Kilka lat temu zamieszany był w skandal korupcyjny i zarzucano mu defraudację państwowych pieniędzy. Trafia też na czołówki gazet za notoryczne przekraczanie dozwolonej prędkości, za co policja zabrała mu niedawno prawo jazdy.
>>>>>>
Typowy syndrm najmlodszego syna... Mlodszy syn zawsze jest w cieniu starszego . To na starszym opieraja sie nadzieje rodziny. On dziedzuczy. A mlodszy ??? No wlasnie ! Zadaje sobie pytanie o swoja wartosc... I zaczyna szalec jesli znajduje ze jest niskiej wartosci... W sposob glupi chce podkreslic ze jest kims... Moze nawet posunac sie do sprowokowania wypadku samochodowego i pojscia do szpitala aby sie nim zainteresowali ... Jest cos z tego w przypowiesci o ,,synu marnotrawnym'' tez mozna pomyslec ze byl to mlodszy a ten syn odpowiedzialny to starszy...
Wydziedziczanie i wyrzucanie z domu nic nie da... Bo i tak media beda o nim pisac... jako o ,,czarnej owcy w rodzinie'' a diabel bedzie mu dawal nedzna satysfakcje ze ,,o nim sie mowi bo jest kims'' - tak jak kazdemu skandaliscie...
Lekarstwem na to jest dowartosciowanie mlodszego syna i pokazanie mu ze jego wartosc nie polega na tym ze zdziala jakies wielkie rzeczy itp. A szkodzenie rodzinie krajowi i swiatu jest glupie i odbiera mu wartosc a nie jej przydaje... To obciach...
W Polsce byl koszmar z Księciem Witoldem... mlodszym Jagiełły ten kumal sie przeciw bratu z KRZYŻAKAMI ! Tez na zlosc i co ???
Jagiełło i jego otoczenie wymyslilo ze Jagiełło bedzie Królem Polski a Witold Wielkim Księciem Litwy ( czyli Jagiełło oddal mu Litwę )... To byl wielki akt madrosci politycznej pokazuajcy jak wysoki byl poziom wiedzy o czlowieku w tamtej epoce w Polsce ! Stad zreszta Unia z Litwą !!! Tez byla owocem tej madrosci...
I wahol Witold sie USPOKOIL i pod Grunwaldem byl po stronie Polski i Litwy a tak mozna sie zalozyc ze bylby po stronie Krzyżaków ktorzy ,,pomagali'' by mu zerwac Unię i ,,odzyskac'' tron Litwy !!! Widzimy ze wladza wymaga wielkiej znajomosci czlowieka i glupcy w tej materii sa nizmiernie szkodliwi...
Trzeba przynajmniej zatrudnic specjalistow ktorzy badaja rodzine i relacje wewnetrzne typu mlodzy brat-starszy corka-matka corka- ojciec brat sredni - ojciec ! TO SA WSZYSTKO TZW RELACJE ! I mozna mnostwo dziel naukowych napisac ! :O)))
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 23:28, 05 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Szokujące wyznanie księżnej na antenie
Księżna Yorku, Sarah Ferguson, przyznała, że była w dzieciństwie bita. Jak wyjaśniła jej matka uważała, że urodziła "znak diabła" – informuje telegraph.co.uk.
Ferguson wybuchła płaczem w amerykańskiej telewizji. Powiedziała, że czuje się "pozbawiona uczucia, bezwartościowa, niekochana", a wszystko to jest spowodowane maltretowaniem w dzieciństwie.
Opowiedziała jak wielki wpływ miało na nią zachowanie jej zmarłej matki – Susan Barrantes. Księżna wyjawiła swoją tajemnicę w czasie sześcioodcinkowego show w stacji Oprah Winfrey Network, jest w nim filmowana podczas terapii.
Fergie wyjaśniła, że wszystko zaczęło się od tego, kiedy jej matka zauważyła u niej na czole żyłę w niemowlęctwie i uznała to za znak antychrysta.
Jej małżeństwo z księciem Yorku zakończyło się skandalem po tym, jak tabloidy opublikowały jej zdjęcia w niedwuznacznej sytuacji z doradcą finansowym.
>>>>>
Niewatpliwie jest to opetanie demoniczne ... Ale nie na skutek żyłki na czole . To absurd ! sam diabel wciska takie brednie... aby osmieszyc powazne tematy ...
Opetanie jest na skutek grzesznego zycia... Np. cudzolozenia - Chrystus wyrzucal rozne demony z nierzadnic ...
Takie sa skutki niemoralnosc - dlatego tak wazna jest czystosc ...
Poza tym prawdziwa ksiezna nie robi szol dla TV ze swojego zycia... Noblese oblige jak mowil niegdys wymarly narod zwany Francuzami ! Nawet u zwierzat zaobserwowano objawy szlachetnosci WYSOKO POSTAWIONYCH W HIERARCHII ZWIERZAT !!! Ktore bronia stada nierzadko konczac smiercia gdy stado ucieka ! Co dopiero u ludzi ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 9:46, 13 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Nikki Watkins / The Sun Małżeństwo do remontu
Kryzysy zdarzają się w każdym, nawet najszczęśliwszym związku. Co jednak zrobić, jeśli kryzys stał się permanentny? Im szybciej zgłosimy się na terapię, tym lepiej. Szkoda czasu na ciche dni.
Samotność, przeświadczenie, że nikt o nią nie dba były częścią strasznej codzienności Viv przez 28 lat jej pożycia małżeńskiego. Ta matka trójki dzieci wraz ze swym mężem Jonem godzili się na to aż do stycznia tego roku, gdy zgłosili się na terapię dla par. Chęć zachowania pozorów, męska duma i wstyd wyjaśniają, dlaczego małżonkowie w potrzebie tak długo zwlekają z udaniem się do specjalisty.Blisko połowa par, które przeczuwają, że ich związek przeżywa poważny kryzys, zwleka nawet dwa lata zanim umówi się na spotkanie z psychologiem. Tymczasem nawet 80 proc. małżeństw mających za sobą terapię twierdzi, że udało im się pokonać trudności i wzmocnić więź.
Viv, lat 55 i Jon, 67-letni emerytowany doktor z Londynu nie mają wątpliwości, że są dziś razem dzięki terapeucie. – Gdybyśmy nie zgłosili się do specjalisty, nie bylibyśmy dziś małżeństwem – twierdzi Viv. – Po ośmiu latach wspólnego życia, gdy doczekaliśmy się już trójki dzieci, zorientowałam się, że mąż nie oferuje mi potrzebnego wsparcia. Doszłam jednak do wniosku, że sama wybrałam taki los u jego boku. Postanowiłam zacisnąć zęby i znosić wszystko dla dobra dzieci.
Najbardziej bolało mnie to, że w moim przekonaniu Jon w ogóle nie słuchał, co do niego mówię. Mieliśmy problemy z komunikowaniem swoich uczuć, nasze życie intymne też nie układało się najlepiej. (…) Udawaliśmy, że jesteśmy szczęśliwą rodziną, ale czasem wydawało mi się, że jesteśmy aktorami w jakiejś kiepskiej sztuce. Problem w tym, że oboje z Jonem nie byliśmy gotowi, by o tym szczerze porozmawiać. Woleliśmy ciszę.
Dzieci nie mogły nie zauważyć sztucznej atmosfery panującej w domu – zadręczałam się myśląc o tym. Ponieważ nie dogadywałam się z Jonem, zaczęłam częściej sięgać po kieliszek i wkrótce uzależniłam się od alkoholu. Picie stało się remedium na moje problemy małżeńskie. Było jak środek uśmierzający ból. Dzieci szybko zorientowały się, że piję za dużo. Wtedy nie uświadamiałam sobie jeszcze, jak fatalnym jestem dla nich wzorem. Wydawało mi się, że jestem wzorową matką.
Nawet nie rozważałam udziału w terapii małżeńskiej – przecież pozornie byliśmy idealną rodziną. Gdybym szukała pomocy, oznaczałoby to, że przyjęłam nasze problemy do wiadomości. Moi znajomi nie chodzili do psychologów. Przekonywałam się, że u nas też wszystko gra. Z kolei Jon nigdy nie odważyłby się na konfrontację u specjalisty – ucierpiałaby przecież jego męska duma.
A jednak nasze sprawy przyjęły tak zły obrót, że w 2004 roku wyprowadziłam się z domu. Nigdy nie przestaliśmy się kochać i nasz związek nie został formalnie zerwany. Nasze życia były ze sobą tak mocno splecione, że w 2007 roku wróciłam. Jednak siedem miesięcy temu doszłam do wniosku, że tak dalej być nie może. Nie sięgałam już po alkohol, ale w naszym małżeństwie nic się nie zmieniło. To wtedy zdecydowaliśmy się na terapię. Zrozumieliśmy, że tylko dzięki niej możemy być dobrymi rodzicami i dziadkami. Liczyłam, że terapeuci nam pomogą, zrobiliśmy jednak założenie, że jeśli im się to nie uda, każde z nas pójdzie własną drogą – przynajmniej zyskamy wiedzę, dlaczego nam się nie ułożyło.
Zaczęliśmy od cotygodniowych godzinnych sesji. Szybko odczułam ulgę: wreszcie ktoś był gotów wysłuchać moich żali. Po paru tygodniach terapii Jon zaczął zwierzać się ze swoich uczuć: rodziła się między nami nić porozumienia, której nigdy wcześniej nie było. Jako pracę domową mieliśmy przynajmniej raz w miesiącu wybrać się gdzieś razem. Na miejsce pierwszej wycieczki wybraliśmy Portobello Road Market w Londynie. To był nasz pierwszy wspólny dzień od wielu lat. Od tego czasu zebraliśmy znacznie więcej pozytywnych doświadczeń.
Dziś Viv bardzo żałuje, że nie zdecydowała się na terapię dawno temu. – Jeżeli coś jest nie tak z twoim małżeństwem, nie zwlekaj – radzi. – Nie czekaj, aż problemy wymkną się spod kontroli. My czekaliśmy długie 20 lat i bardzo szkoda mi tego czasu. Umawiając się na pierwsze spotkanie, pojawiła się przed nami zupełnie nowa perspektywa. Odtąd mogliśmy szczerze ze sobą rozmawiać. Staliśmy się sobie bliżsi. (…) Inna sprawa, że dziś udział w terapii małżeńskiej wydaje się już czymś zwyczajnym – a tak nie było 30 lat temu. Wtedy trudno było znaleźć nawet informacje na ten temat. (…)
Terapia małżeńska jest rozłożonym w czasie procesem – wyjaśnia Viv. – My na przykład znaleźliśmy się w fazie akceptacji. Czeka nas jeszcze wiele pracy. Nie możemy ot tak założyć, że nie wrócimy do utartych schematów i złych nawyków. To, czego się uczymy, możemy wypróbować w praktyce.
A co na to Jon? – Początkowo nie zdawałem sobie sprawy, że nasze małżeństwo w ogóle ma problemy – twierdzi. – Byłem zbyt skoncentrowany na pracy, prawie nie widywałem Viv. Tymczasem nasze kłopoty stawały się coraz poważniejsze. Dziś wydaje mi się, że postępowałem okrutnie pozostawiając żonę samej sobie. Viv zaczęła pić. Wcześniej prowadziliśmy jeszcze jakieś życie towarzyskie, ale nałóg żony sprawił, że odrzucaliśmy zaproszenia. To z kolei oznaczało, że straciliśmy ostatnią okazję do wspólnych wyjść. Na szczęście cztery lata temu żona przestała pić. Czułem, że przyszła pora na zmiany. (…) Nigdy nie chciałem, żeby Viv wyniosła się z domu. Cały czas miałem nadzieję, że znajdziemy drogę – jedno do drugiego.
Jon przyznaje, że początkowo odmawiał udziału w terapii. – Byłem zarozumiałym, zapatrzonym w siebie gościem – stwierdza. – Nawet kiedy Viv wpadła w alkoholizm, szukanie pomocy nie było w moim stylu. Jestem lekarzem i przywykłem, że to ja doradzam innym. Nie mogłem znieść myśli, że nie radzę sobie we własnym domu. Wolałem wszystko tłumić w sobie, niż prosić kogoś o pomoc. Dziś wiem, że mogłem znacznie więcej zmienić w naszym życiu.
Gdy odszedłem na emeryturę, spojrzałem na terapię małżeńską w nowy sposób. Już po paru sesjach dostrzegłem zmiany. Wydaje mi się, że bardzo się zmieniłem, jestem lepszym mężem. Zawsze upewniam się, czy robiąc plany uwzględniam uczucia Viv. (…) Teraz zawsze znajdujemy dla siebie czas. Terapeuta sprawił, że potrafię spojrzeć na nasze życie z punktu widzenia obydwu stron. Dziś już wiem, że warunkiem udanego związku jest zrozumienie i dobra komunikacja.
Pracujemy nad tym, by być szczęśliwą rodziną i już jesteśmy szczęśliwsi, bo pracujemy razem. Dla dzieci staliśmy się monolitem – to dla nich przyjemna odmiana. Początkowo nie mogły uwierzyć, że coś się u nas zmieniło. Teraz stopniowo przyzwyczajają się do rodziców w nowym wydaniu.Imiona bohaterów zostały zmienione.
>>>>>
Tak ... Rozbicie malzenstw to podstawowa przyczyna upadku zachodu ... Sa to spoleczenstwa rozwodnikow i kokubentow .... Dzieci zyja z jednym rodzicem i w ten sposob model sie powiela bo zlo rodzicow przechodzi na dzieci ktore nawet nie wiedza co to rodzina ... Jest to spoleczna ruina...
Dlatego tak wazne jest zapobieganie rozpadom malzenstw ... Trzeba pamietac ze zycia w rodzinie TRZEBA SIE UCZYC ! Jesli trzeba sie uczyc obslugi prostego progamu TO CO DOPIERO ZYCIA W RODZINIE ! To jest o wiele powazniejsze zadanie ...
Rodzina jest NOWA JAKOSCIA . To nie jest zycie dwu oddzielnnych osob tylko juz nowa jakosc . JEDNOSC ! I to doslownie ... Tak naucza Kościół bo to jest prawda ! Zycie w samotnosci zycie w zakonie zycie w rodzinie to zupelnie inne zagadnienia ! Poza tym rodzina moze byc rozna... Co innego rodzina z dzieckiem a co innego rodzina z 5 dziecmi !!! Chocby to jak traktowac cala piatke TO JUZ SZTUKA !!! Bledy sa olbrzymie a im mlodsze dziecko tym ma gorzej . Bo rodzice nagminnie psuja najmlodszego jako ulubionego ... Najstarsze jest traktowane jak dorosly a sredni czuja sie ani nie obdarzeni miloscia ani zaufaniem !
A trzeba tak wychowywac aby wszyscy mieli rowne traktowanie ...
Stosunki meza z zona TO KOLEJNE ZAGADNIENIE dziejace sie W TYM SAMYM CZASIE ! Wszystko na raz ! Jesli jest dwu egoistow to scieraja sie ... Ale jest to pozytywne ... Jak dwa kamienie szlifuja sie w trakcie scierania i staja sie gladkie tak tez i w malzenstwie egoizm ma sie scierac ... Trzeba pamietac ze druga osoba jest czesto odbiciem tej pierwszej ! Czyli lustrem ! Nie mogac z nia ,,wytrzymac'' nie wytrzymuje sie samego siebie !!! Co pomoze rozwod ??? Sam ze soba sie czlowiek nie rozwiedzie . Skutkiem sa permanentne rozwody bo czlowiek z soba nie potrafi wytrzymac ! Taka jest prawda ! Czyli trzeba najpierw dojsc do ladu Z SOBA a pozniej oceniac malzenstwo ...
Rozwody i rozpady malzenstw sa skutkiem klamstwa ... ZAWSZE !
I oczywiscie Bóg to najlepsze i jedyne wyjscie ... Z Bogiem mozna wszystko... Odniesienie do Niego ustawia wszystko jak trzeba... Jesli kochasz Boga kochasz TYM BARDZIEJ małżonka ...
Bo takie sa zasady milosci . Kto kocha bardziej czlowieka niz Boga zaczyna miec klopoty bo to jest nieprawidlowosc ... Kto ponad WSZYSTKO kocha Boga zaczyna rozumiec i kochac wszystko prawidlowo W PRAWDZIE a skoro czynimy cos prawidlowo CZYLI TAK JAK TRZEBA ! Wtedy to zaczyna dzialac ! TO DZIALA ! A o to chodzi ! Po prostu aby odniesc sukces w czymkolwiek trzeba wiedziec jak tym sie poslugiwac ... W malzenstwie tez ! A tutaj poniewaz to jest najtrudniejsze sam Bóg naucza i pomaga :O)))
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:21, 26 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
Książę Harry dostanie naganę i straci połowę żołdu.
Wnuk brytyjskiej królowej Elżbiety II książę Harry dostanie najpewniej naganę od dowódcy swej jednostki, a za narażenie na szwank imienia armii będzie musiał przeznaczyć jednorazowo połowę miesięcznego żołdu na cele charytatywne - twierdzi "Sunday Telegraph".
W ostatnich dniach media opublikowały zdjęcia w pokoju hotelowym w Las Vegas (nazwa miasta mowi sama za siebie to miasto rozpusty ). Harry uczestniczył w tym mieście w imprezie charytatywnej, a kilka miesięcy wcześniej szkolił się w San Diego w pilotowaniu helikopterów Apache.
Źródła, na które powołuje się "Sunday Telegraph" twierdzą, że trzeci w sukcesji do brytyjskiego tronu zostanie formalnie upomniany przez swego dowódcę, gdy po letniej przerwie wróci do bazy lotniczej Wattisham w Suffolk, we wschodniej Anglii. Książę Harry, formalnie kapitan Harry Wales, jest pilotem helikoptera bojowego Apache. Połowa jego miesięcznego żołdu to około 1450 funtów.
"Towarzysze broni Harry'ego będą uważnie obserwować, czy zostanie on potraktowany tak samo, jak każdy inny oficer nakryty na przewinieniu dyscyplinarnym" - napisał "Sunday Telegraph".
>>>
Kolejny mlodszy brat i dokladnie to samo . No bo to jest syndrom . TAK JEST W RODZINACH !!! Mlodsi bracia zyja w cieniu starszych i staraja sie im dorownac . Niestety czesto w glupi sposob . To tylko biologia ! Biologie powinien przezwyciezyc ROZUM ! Nie przecze . Biologia jest bardzo silna . Ale kazdy musi rozumiec ze kolejnosc urodzin ABSOLUTNIE NIC NIE ZNACZY ... Niestety rodzice kazde dziecko traktuaj inaczej . Pierwszy jest przygptowywany na glowe rodu a wiec ma byc ODPOWIEDZIALNY ( i tak jest jak widzimy ) wszyscy srodkowi maja najgorzej bo najmniej uwagi im sie poswieca - nie sa ,,nowoscia'' nie sa glowa rodu itd . Czyli sa ,,nikim'' ( mam nadzieje ze nikt tego nie rpzumie doslownie ) njamlodsze dziecko jest ulubiencem rodzicow i pociecha na stare lata ( podobnie jak jedynacy ) nic nie musi umiec nic nie musi robic wazne ze JEST . Takie dzieci sa skrajnie nieodpowiedzialne . Czynia szalenstwa ... Znajac biologie nalezy ZDECYDOWANIE traktowac dzieci rowno . Od kazdego wymagac kazdemu tyle samo czasu poswiecac i na to samo pozawalac . KATEGORYCZNIE . Z biologia trzeba walczyc . Rozum ma rzadzic . Ja wiem ze na starosc trudno dzieciaka zmienic . Ale zawsze trzeba probowac . Wszyscy synowie nie musza byc pilotami . . No chyba ze bardzo chca . najlepiej jak wszyscy dzialaja w INNYCH dziedzinach aby nie dalo sie porownac . tedy nie ma zazdrosci . I trzeba uczyc dzieci ze sa inne i zazdrosc jest glupia . Bóg nie tworzy ludzkich kopii ani serii . kazdy jest INNY ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:36, 30 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
"Jestem Harry!"
Nieco inny charakter ma książę Harry, a właściwie Henryk Karol Albert Dawid Mountbatten-Windsor. Jest bardziej przebojowy, bezpośredni w kontaktach i daleko mu do grzecznego chłopca. Królowa marszczy brwi i kipi ze wściekłości słysząc co raz o wybrykach młodszego wnuczka, a brukowce aż zacierają ręce na myśl co książę przygotuje tym razem.
Po ukończeniu nauki w Eton Collage także wyjechał na rok za granicę, by uczyć się samodzielności. W Australii pracował na farmie bydła, w Lesotho udzielał się w sierocińcu, a w Argentynie objeżdżał kraj, spędzając czas na podróżowaniu i wygłupach. Nie oznacza to, że nie angażuje się w akcje charytatywne. Wręcz przeciwnie. Podobnie jak William, zainteresowanie pomocą społeczną odziedziczył po matce. Harry brał udział m.in. w organizowaniu pomocy dla ofiar tsunami w Azji w 2004 r., a także wrócił do Lesotho w 2006 r., by razem z księciem Seeiso otworzyć sierociniec dla dzieci zarażonych wirusem HIV.
Podobnie jak William zafascynowany jest wojskiem, z tą różnicą, że to starszy brat poszedł w jego ślady. Harry jako pierwszy rozpoczął naukę w Królewskiej Akademii Wojskowej w Sandhurst. Ma również większy zapał. W 2007 r. chciał razem z brytyjskim wojskiem udać się na misję w Iraku. Kiedy dowiedziała się o tym prasa wybuchła wielka dyskusja. Nie tylko o tym, czy sam książę powinien się narażać, ale przede wszystkim o tym czy swoją obecnością, czy sprowadzi większego zagrożenia na swoją jednostkę. Ostatecznie książę został w kraju. Żołnierze z jednostki, do której miał trafić Harry nie rozumieli jednak decyzji dowództwa i jako wyraz solidarności z księciem nosili koszulki z napisem "Jestem Harry!" (nawiązanie do powstania Spartakusa w starożytnym Rzymie. Krassus, który rozbił armię niewolników, chcąc zlokalizować ich przywódcę, zapytał, który z nich to Spartakus. W tym momencie wszyscy ocaleni podnieśli się i oświadczyli, "ja").
Rok później udało się. Brytyjskie Ministerstwo Obrony ujawniło, że Harry potajemnie został wdrożony do oddziału zwiadowczego w Afganistanie. Podobnie jak jego koledzy, patrolował terytorium wroga. Kiedy jednak brukowce ujawniły miejsce jego pobytu, odwołano go z misji i nakazano powrót do kraju. W chwili obecnej, odbył w Stanach Zjednoczonych 18-miesięczny kurs, zdobywając uprawnienia na pilota śmigłowca bojowego Apache. Może pełnić obowiązki drugiego pilota i strzelca pokładowego. Poprosił również o ponowną zgodę na misję w Afganistanie, gdzie ma szansę trafić jeszcze przed końcem tego roku.
Książę hulaka i kobieciarz
O wojskowej karierze młodszego księcia mówi się jednak mniej niż o jego imprezowych wyskokach. Ostatnia wpadka jaką zaliczył odbiła się zresztą i na wojsku. Kilka dni temu w internecie pojawiły się zdjęcia Harry’ego z Las Vegas, który w towarzystwie przypadkowo poznanych dziewcząt. Młodego księcia ukarał już dowódca jego jednostki wojskowej. Harry otrzymał naganę, a za narażenie na szwank wizerunku brytyjskiej armii, będzie musiał oddać połowę swojego miesięcznego żołdu na cele charytatywne. Podobno rzuciła go też jego dotychczasowa dziewczyna, a czeka go jeszcze rozmowa z babcią.
Oczywiście to nie jedyna wpadka lubiącego poszaleć Harry’ego. Wiele razy publikowano jego zdjęcia z klubów nocnych jak zachowuje się w sposób "mało szlachetny". Kiedy miał 17 lat ktoś zrobił mu zdjęcie jak palił z kolegami marihuanę. Opinię hulaki ma zasłużoną. W zeszłym roku pijany w sztok wskoczył do klubowego basenu, dodajmy, że w ubraniu. Ma opinię kobieciarza. Podobno sypia z przypadkowo poznanymi w klubach kobietami. Kiedy w styczniu tego roku, Ron Henry, amerykański burmistrz miejscowości Gila Bend, dowiedział się, że brytyjski książę przyjedzie na szkolenie właśnie do jego miasteczka, publicznie napomniał go, aby nie "bałamucił tamtejszych dziewcząt".
Harry to wieczne dziecko. Na początku roku paparazzi przyłapali go, jak z balkonu jednego ze szwajcarskich kurortów gdzie przebywał, dla zabawy rzucał śnieżkami w przechodniów. Trafiał kogoś i chował się za balustradę. Na zdjęciach jest przeszczęśliwy ze swoich żartów. Czasem jednak jego zachowanie powoduje, że innym jest mało do śmiechu. Nie chodzi nawet o aferę z 2009 r., kiedy ujawniono jak w wojsku do kolegi z Pakistanu zwraca się per "nasz mały przyjaciel Paki", co odebrano jako przejaw rasizmu, ale o brak wyobraźni, który często mu towarzyszy. Tak było w przypadku słynnego balu przebierańców w Domu Highgrove, na który przebrał się w nazistowski mundur, wkładając opaskę ze swastyką na ramię. Wybuchł duży skandal. Książę Karol wściekł się do tego stopnia, że kazał synowi natychmiast udać się do obozu Auschwitz, by dokształcić.
>>>>
Z tego co widze to nie jest jakis tuman czy idiota . Walczyl w Afganistanie ! Ilu z was by sie odwazylo ??? NO TO DLACZEGO ZACHOWUJE SIE JAK DEBIL ??? Z prostytutkami sie zadawac ??? Nie powinien miec kompleksow jak widze ... O ile walecznosc budzi podziw o tyle rozpusta OBRZYDZENIE ! Wieczne dziecko ? Dzieci nie kopuluja ... Czas dorosnac !!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 17:54, 04 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Książę Harry pojawił się publicznie pierwszy raz od czasu skandalu.
Brytyjski książę Harry po raz pierwszy pojawił się publicznie od czasu opublikowania przed blisko dwoma tygodniami jego nagich zdjęć.
"W pełni odziany" - jak wybija agencja AP - w szary garnitur członek rodziny królewskiej wystąpił się w Londynie na imprezie charytatywnej na rzecz chorych dzieci.
27-letni książę w żaden sposób nie odniósł się do opublikowania jego nagich zdjęć w towarzystwie niezidentyfikowanej kobiety zrobionych w hotelu w Las Vegas. Wydawał się zrelaksowany, wygłosił przemówienie i porozmawiał z biorącymi udział w uroczystości dziećmi.
Nieświadomie wzbudził jednak śmiech uczestników, gdy powiedział, iż nie należy do wstydliwych.
Wcześniej w poniedziałek sześcioletni chłopiec chory na białaczkę, który miał rozmawiać z księciem, zapowiedział, iż powie mu: "Cieszę się, że masz na sobie ubranie". W czasie spotkania z Harrym zrezygnował jednak z komentarza.
Zdjęcia księcia Harry'ego rozebranego do rosołu wykonane najprawdopodobniej za pomocą telefonu komórkowego pojawiły się 22 sierpnia w internecie. Większość gazet w Wielkiej Brytanii zdecydowała się ich nie drukować.
Wnuk królowej Elżbiety II dał się już wcześniej poznać jako niepokorny członek rodziny królewskiej. W 2002 roku przyznał się do palenia marihuany i picia alkoholu, gdy był jeszcze niepełnoletni. Trzy lata później trafił na pierwsze strony gazet, gdy na balu przebierańców pojawił się w hitlerowskim mundurze, ze swastyką na ramieniu.
>>>>
Wzbudza rechot smiech i radoche . Po prostu obciach . I po co mu to ? Dlaczego nie kojarzy sie z chlubna walak w Afganistanie ale z glupota ? I po co ? Mezczyzna bez rozumu jest zalosny ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:46, 07 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Wielka Brytania: książę Harry wysłany na misję do Afganistanu.
Wnuk brytyjskiej królowej Elżbiety II książę Harry został wysłany po raz drugi na czteromiesięczna misję do Afganistanu - poinformowało brytyjskie Ministerstwo Obrony.
27-letni książę Harry, znany w wojsku jako kapitan Wales, przyleciał w czwartek w nocy do głównej brytyjskiej bazy militarnej Camp Bastion w prowincji Helmand na południu Afganistanu, gdzie będzie pilotował śmigłowiec bojowy Apache.
Książę Harry znany jest ze swojego niepokornego charakteru i awanturniczej żyłki. W sierpniu w internecie pojawiły się zdjęcia rozebranego do rosołu księcia baraszkującego z nagą kobietą w pokoju hotelowym w Las Vegas.
Incydent z udziałem wnuka Elżbiety II, trzeciego w sukcesji do tronu jest uznawany za wielki ambaras dla rodziny królewskiej, tym bardziej, że wydarzył się tuż po uznanych za bardzo udane obchodach 60-lecia panowania monarchini.
Już w maju br. media, powołując się na szefa sztabu gen. Davida Richardsa, donosiły, że Harry może wrócić do Afganistanu jeszcze przed końcem 2012 roku. W lutym Harry ukończył z odznaczeniem 18-miesięczny kurs w Wielkiej Brytanii i USA zdobywając uprawnienia na pilota śmigłowców bojowych Apache.
>>>>
Tak trzeba zaczac wychowywac . Bo jak widze byl rozpuszczony traktowany jak dziecko ktore nie mysi byc odpowiedzialne ... To blad wychowawczy . Ale on moze jest UZALEZNIONY od prostytutek ? Bo to przechodzi w nalog ! Moze nie moze wytrzymac ? Tu by trzeba leczyc ! Nalogi to powazna sprawa ! Tym bardziej jesli ktos zyje bez Boga . Bo Sakramenty Kościoła jak Spowiedz czy Komunia nie sa mu nawet znane ! To duzo ciezej !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:49, 28 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
Najmłodsze dziecko ma największe poczucie humoru, a najstarsze jest odpowiedzialne. Oto najnowsze badania
Najmłodsze dziecko jest obdarzone największym poczuciem humoru, a najstarsze jest poukładane i odpowiedzialne. Tak wynika z raportu przygotowanego przez brytyjski ośrodek badania opinii publicznej YouGov, o którym pisze "Metro".
Jak czytamy, u najmłodszych i najstarszych dzieci występuje grupa cech wspólnych. Pierworodni są bardziej odpowiedzialni, lepiej zorganizowani i mają sztywno ustalone priorytety w życiu. Młodsi natomiast mają większe poczucie humoru i są bardziej zrelaksowani.
Starsze dzieci podkreślają, że działają skuteczniej i lepiej radzą sobie w życiu od młodszego rodzeństwa. Może to wynikać z większego bagażu doświadczeń i faktu, że po narodzinach nowego członka rodziny cała uwaga przenosi się na niego. Starsi wtedy stają się samodzielni, a z czasem pomagają w opiece nad "juniorem". Jak pokazują badania, młodsze rodzeństwo jest częściej faworyzowane przez rodziców.
...
Wreszcie sie tym zajeli . To nie ja odkrylem to miliardy matek w dziejach swiata . Bo to ze sie nich nie mowi NIE ZNACZY ZE NIE ODGRYWAJA ROLI ! KAZDY MUSI MIEC MATKE ! I TU NIE POTRZEBA KOBIET RZADZACYCH KRAJEM ABY ODGRYWALY WAZNA ROLE ! BO CALY CZAS ODGRYWAJA ! POLOWE WAZNYCH ROL JAK ZAWSZE ! Co nie znaczy ze na widoku .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:43, 13 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
Niesamowita więź między bliźniakami. Jeden "przewidział" śmierć drugiego
Mówi się, że między bliźniakami tworzy się niespotykana więź, dzięki której przeżywają te same emocje. Tak też było w przypadku historii opisywanej przez "Daily Mirror": jeden z braci czuł, że drugi jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie.
Zac i Logan byli nierozłączni: razem bawili się, jedli i wspólnie grali w gry. Gdy w przeszłości jeden z nich trafił do szpitala, drugi czuwał przy jego łóżku. Kiedy jednak Logan nie wracał długo do domu, Zac przyszedł do mamy i powiedział, że stało się coś strasznego. Dopiero później policjanci potwierdzili wersję 9-latka: Logan zginął potrącony przez samochód.
O sprawie informuje "Daily Mirror"
Nie wiadomo, jak doszło do wypadku i dlaczego chłopiec oddalił się od domu. Policja poszukuje świadków zdarzenia. Rodzina ma nadzieję, że w najbliższych dniach uda się wyjaśnić tę zagadkę. Do tego czasu wstrzymują się z pogrzebem.
...
Nic nowego . A jeszcze ciekawsze jest gdy jedne blizniaki czuja wiez z drugimi . Np. u nas Karnowscy z Kaczynskimi . Tworza czworaczki . Nic wspolnego ani wiek ani epoka a jednak biologia nie rozum . Biologia jest silna stad zreszta gender jest zbrodnia a nie tylko kabaretem .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 16:31, 04 Maj 2015 Temat postu: |
|
|
Przerażające wyniki eksperymentu społecznego - dziecko odchodzi z nieznajomym
Przerażające wyniki eksperymentu społecznego - dziecko odchodzi z nieznajomym - https://www.youtube.com/watch?t=56&v=gGIDHrYKJ2s
Wszyscy uczulamy dzieci, że nie należy rozmawiać z nieznajomymi. Okazuje się, że w praktyce to niewiele daje. Popularny youtuber Joey Salads pokazał, jak łatwo oczarować malucha i wyjść z nim z zatłoczonego placu zabaw. Eksperyment daje do myślenia.
Chłopak przyszedł na plac zabaw i pytał przebywających tam rodziców, czy ich dzieci ufają obcym. Padały negatywne odpowiedzi. W praktyce wyglądało to zupełnie inaczej.
Salads podchodził do dzieci i pytał, czy chcą się pobawić. Na rękach trzymał uroczego pieska. Chwilę później maluchy oczarowane czworonogiem odchodziły z nieznajomym. Rodzice byli wstrząśnięci.
...
Takie są dzieci dlatego trzeba je pilnowac.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 13:13, 06 Lip 2016 Temat postu: |
|
|
Bliźniaczki urodziły dzieci tego samego dnia i o tej samej godzinie
az/
2016-07-05, 21:02
Amerykańskie siostry nie planowały, że zajdą w ciążę w tym samym czasie, a wszystko jest jedynie niezwykłym zbiegiem okoliczności - zapewnia we wtorek portal Today.com.
today.com
Świat
W Wietnamie urodziły się bliźniaki, które...
Sarah Mariuz i jej o 11 minut starsza siostra Leah Rodgers urodziły swoje pierwsze dzieci w czwartek, o godz. 1.18 - w swoich strefach czasowych w Kolorado i w Kalifornii. To nie koniec zbiegów okoliczności.
Mimo że jedna urodziła chłopca, a druga dziewczynkę, to i w tym przypadku można odkryć pewną prawidłowość. Leah, mama Reida Josepa zwierzyła się, że zawsze uważana była za "chłopczycę" w odróżnieniu od siostry Sary, świeżo upieczonej mamy Samanthy Lynne.
35-letnie siostry mniej więcej w tym samym czasie dowiedziały się, że spodziewają się dziecka i podzieliły się tą informacją w czasie ubiegłorocznego Święta Dziękczynienia. Okazało się, że terminy ich porodów dzielą ledwie cztery dni.
Świeżo upieczone mamy i ich dzieci czują się dobrze. Obie rodziny planują teraz spotkanie, do którego najpewniej dojdzie w Boże Narodzenie.
PAP
...
Znana sprawa. Blizniactwo czesto oznacza podobna droge zycia.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|