Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 8:55, 29 Lip 2018 Temat postu: Sukces |
|
|
Czego chcę się uczyć od ludzi sukcesu – 5 cennych rad
Anna Salawa | 11/07/2018
Udostępnij
Od kiedy pamiętam, uwielbiałam czytać biografie i wywiady z wielkimi tego świata. Z osobami potocznie nazywanymi ludźmi sukcesu, którym w życiu się coś udało. Którzy z perspektywy czasu opowiadają, jak to czują się zrealizowani i spełnieni.
każdą kolejną lekturą okazywało się, że ludzi sukcesu łączą podobne cechy charakteru, zestaw zachowań, które w sobie wypracowali i dzięki którym doszli tam, gdzie doszli…
Często wypisuję sobie z tych rozmów jakieś złote myśli, mądre porady, które może i mi mogą przydać się w życiu. Oto lista moich ulubionych wskazówek, które ciągle próbuję wdrażać w życie. Wiadomo, czasami bardziej, czasami mniej skutecznie.
Nie odkładaj na później, działaj teraz!
W Ewangeliach w opisach uzdrowień, których dokonywał Pan Jezus, wielokrotnie pada słowo „natychmiast”. Nasz Zbawiciel nie czekał, działał od razu! „I natychmiast trąd z niego ustąpił” Łk5, 13; „Podeszła z tyłu i dotknęła się frędzli Jego płaszcza, a natychmiast ustał jej upływ krwi” Łk 8, 44; „I drzewo figowe natychmiast uschło” Mt 21, 19.
Podobną cechę obserwuję u ludzi, którym się w życiu wiedzie. Gdy pojawia się problem, od razu starają się go rozwiązać. Szukają dróg, sposobów, wykonują jakieś telefony, żeby choć o krok pchnąć sprawę do przodu. I wtedy okazuje się nagle, że 5 – 10 minut to bardzo dużo czasu. Czasami tyle zajęłoby nam… zapisanie na kartce czegoś, co musimy robić (niestety to mój sposób).
Prawidłowość zasady pt.„natychmiast”: najczęściej przypominam sobie u… dentysty.
Niestety zawsze zwlekam z wizytą, strasznie nie lubię wiercenia w zębach. Zawsze potem na fotelu słyszę: „gdyby pani tylko zgłosiła się do nas trochę wcześniej, bolałoby mniej/leczenie trwałoby krócej…”.
Ważne do jakiego stolika się dosiądziesz
To było niedawno. W jednej z rozmów w babskiej gazecie znany pan z telewizji wyznał, że cała jego kariera to nie tylko wynik jego ciężkiej pracy, ale przede wszystkim suma spotkań z ciekawymi ludźmi, na jakich trafił w swoim życiu i do których „dosiadł się do stolika”. Bardzo spodobała mi się metafora stolika. Na imprezie dobrze siedzieć w gronie osób, z którymi masz o czym rozmawiać i gdzie nie nudzicie się swoim towarzystwem.
To samo w życiu. Warto mieć w swoim otoczeniu osoby, którzy cię inspirują, pchają do przodu, powodują, że chce ci się chcieć.
Kto rano wstaje…
W słynnej książce „Co ludzie sukcesu robią przed śniadaniem” autorka Laura Vanderkam wymienia wiele osób ze świata biznesu, które prowadzą wielkie firmy i które zaczynają swój dzień skoro świt, albo nawet długo przed wschodem słońca.
Pismo Święte w pieśni o dzielnej niewiaście również podaje: „Wstaje, gdy jeszcze jest noc i żywność rozdziela domowi” Prz 31, 15.
Czas o świcie magicznie wolno płynie. Umysł jest bardziej chłonny. Wszędzie jeszcze panuje błoga cisza. I dużo bardziej się cokolwiek chce. I jaki wtedy dzień jest długi, i ile można jeszcze zdziałać!
Szkoda tylko, że ten budzik zawsze za wcześnie dzwoni…
Porażka to sukces… tylko w stroju roboczym
Kiedy pierwszy raz usłyszałam to zdanie, wypisałam sobie je drukowanymi literami w notesie. A potem w kolejnych biografiach odkrywałam, że bez porażki wiele znanych firm w ogóle by nie powstało. Przykłady?
Walt Disney wyleciał ze swojej pierwszej pracy, bo jego szefowie zarzucali mu „brak wyobraźni i kreatywności”, Henry Ford zanim wypuścił w świat swojego Forda T, doprowadził do bankructwa kilka firm motoryzacyjnych, a Thomas Edison – twórca żarówki, w ogóle nie skończył szkoły bo… go z niej wyrzucili.
Olga Kozierowska w swojej książce „Mój przyjaciel kryzys” pisała również, że to, dokąd w życiu doszliśmy, to suma naszych porażek… Bo to one dopiero nas czegoś uczą, motywują, pokazują, gdzie musimy nad sobą popracować. Oczywiście, o ile tylko nas nie złamią, a my sami potrafimy wyciągać z kryzysów jakieś pouczające wnioski.
Nie bój się!
Podobno zwrot „Nie lękajcie!” w Piśmie Świętym występuje 365 razy! Czyli dokładnie jedno: „Nie bój się” na każdy dzień naszego życia. Genialne. Nasz niebiański Szef sam zachęca nas do działania, a na otuchę dodaje jeszcze: jestem przy tobie, nie bój się!
Niestety wiele naszych działań wstrzymuje strach. Przed oceną, porażką, stratą czasu, wygłupieniem się… A okazuje się, że geniusze, których dzisiaj podziwiamy, w swoich czasach uznawani byli, delikatnie mówiąc, za świrów. Steve Jobs nazywany był dziwakiem (inaczej się ubierał, dziwnie jadł i ciągle miał fioła na punkcie jakichś mało istotnych szczegółów), a z Kolumba wszyscy się śmiali, że z podróżą do Indii drogą morską to trochę przegina.
Dlatego nie bój się, ruszaj na podbój świata. Jedyne, co masz cennego do stracenia, to tylko… czas.
..
Trzeba bardzo uwazac z tym sukcesem bo:
http://www.ungern.fora.pl/co-sie-kryje-we-wnetrzu-czlowieka,17/stanac-w-prawdzie,7971.html
Zeby to nie bylo tak, ze co zrobic aby miec sukces?
Oddac dusze diablu...
A tak czesto jest.
...
A tak ogolnie trzeba zaczac dzialac. Bo jak tylko sie zamierza i nic nie robi to nie bedzie. Gdybym myslal ze fajnie by bylo zeby byly w internecie strony ktore przekazuja madrosc dobro i Boga i nic nie zrobil to by nie bylo. A tak przelewam na forum wszystko co znajde dobrego.
Trzeba tez znalezc forme. Dla mnie jakies tweety czy fajsy sa niedobre bo krotkie wpisy nie nadaja sie do artykulow historycznych o wiedzy itd. To samo filmiki. Strona to zbyt sztywna forma trzeba budowac itd. Zatem forum najlepsze i najszybsze.
Czyli trzeba dzialac i znalezc dobre miejsce do dzialania. A co to jest sukces? GDY LUDZIE KTORZY TO ODBIERAJA CO TY ROBISZ IDA DO NIEBA! Nie ma innego sukcesu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 9:52, 23 Gru 2018 Temat postu: |
|
|
Jak połączyć świętość ze świeckością? Plan w 5 krokach na wzór św. Józefa Moscatiego
Obraz Dominika Frydrych | 16/11/2018
Udostępnij
Święty? To nie jest słowo zarezerwowane tylko dla duchownych ani dla wielkich mistyków i stygmatyków. Świętość jest dla każdego! Jak to odkrywać? Naucz się tego od dzisiejszego patrona – Józefa Moscatiego.
Kim był Józef Moscati?
Był uznanym i utalentowanym profesorem medycyny. Pomagał najbiedniejszym, zwłaszcza w czasie szalejących epidemii cholery czy tyfusu. Po śmierci odnotowano wiele cudów za jego wstawiennictwem – m.in. uzdrowienie z białaczki. Dziś Włosi masowo odwiedzają jego grób. Został beatyfikowany w 1975 roku przez papieża Pawła VI, a kanonizowany w 1987 roku przez Jana Pawła II.
Jak połączyć świętość i świeckość według jego pomysłu? Co takiego zrobił, że został świętym?
Czytaj także: Franciszek do biskupów: Świeccy nie są naszymi parobkami ani naszymi pracownikami
1. Znajdź swoją pasję i rozwijaj ją.
„W mojej lekarskiej profesji mogę dobrze służyć Panu” – tak odpowiedział profesor Moscati, gdy studenci spytali go, czy nie wolałby być księdzem. Kiedy jako siedemnastolatek zdał maturę i musiał wybrać ścieżkę uniwersytecką, postawił na medycynę – ku zaskoczeniu całej rodziny, która spodziewała się, że pójdzie w ślady ojca – sędziego. Medycyna była jego wielką pasją i powołaniem. Medycyna stała się też jego drogą do świętości.
2. Żyj na sto procent.
Józef Moscati nie uznawał półśrodków. Nie poprzestawał na tym, że miał talent do medycyny, a sama nauka przychodziła mu łatwo – wkładał w studia maksimum zaangażowania i wysiłku, nie zadowalał się bylejakością.
Nie chodzi o to, żeby zapracowywać się, ćwiczyć w perfekcjonizmie i frustrować porażkami. Sęk w tym, żeby żyć z pasją.
3. Nie skupiaj się na sobie. Myśl o innych.
„Ileż bólu prędzej złagodzicie radą, uciekając się do ducha, aniżeli oziębłymi receptami odsyłającymi do aptekarza!” – cytuje jego list do pewnego lekarza Beatrice Immediata w książce Św. Józef Moscati. Historia świętego lekarza. Moscati jako lekarz mógł zrobić błyskawiczną karierę i na tym skończyć. Po studiach szybko zdał egzamin państwowy, a później wygrał konkurs na ordynatora szpitala Matki Bożej Ludu w Neapolu, niedługo później został też członkiem Królewskiej Akademii Medyczno-Chirurgicznej.
Nie trzymał się mocno swojego stanowiska, był blisko ludzi. Wychodził do najbiedniejszych, za co pokochał go cały Neapol. Często leczył ich za darmo lub… używał pewnych podstępów. Leczył na przykład pewnego starszego, ubogiego człowieka, którego życie było zagrożone z powodu choroby serca, w związku z czym chory musiał być pod stałą obserwacją. Żeby kontrolować jego stan zdrowia, Moscati zawarł z pacjentem umowę: miał on co rano stawiać się w barze na śniadanie, opłacone przez lekarza. Moscati codziennie po drodze do szpitala zaglądał do baru. Jeśli pacjenta nie było, był to znak, że nie czuł się dobrze – wtedy jechał do domu na kontrolę.
Czytaj także: Najlepsza szkoła świętości. Gdzie? Te przykłady dają odpowiedź
4. Nie bój się nawet zaryzykować.
Moscati swoim życiem daje jedną radę – dbaj o siebie, ale bądź cały dla innych. Podczas wybuchu Wezuwiusza w 1906 z poświęceniem angażuje się w pomoc szpitalowi w Torre del Greco, miasteczku bezpośrednio zagrożonym przez erupcję, osobiście pomaga w akcji ewakuowania szpitalnych sal, organizuje transport chorych. Zabiega też o to, by osoby, które pomagały mu w ewakuowaniu chorych otrzymały odznaczenia i oficjalne pochwały, dla siebie nie prosząc o nic.
Gdy kilka lat później wybuchła epidemia cholery, włączył się w pomoc ludziom dotkniętym chorobą, sam narażając się na niebezpieczeństwo. Opiekował się zarażonymi, ale również zaangażował się w badania nad chorobą i przestudiowanie sposobów jej pokonywania, które zleciły mu władze miasta.
5. Nieważne, co robisz. Jak najmocniej trzymaj się Boga!
W tym wszystkim najważniejsze oczywiście jest słuchanie Boga. Moscati całe życie skierował na Niego. Tak naprawdę tylko – i aż – o to chodzi. „Czego takiego dokonał Józef Moscati, że zasłużył sobie na świętość? Przeżył życie, jak każdy z nas” – pisze ks. Robert Skrzypczak. Ale żył blisko Boga – to pozwoliło mu rozwinąć skrzydła, być dla innych i żyć z pasją.
Beatrice Immediata, „ Św. Józef Moscati. Historia świętego lekarza” , Wydawnictwo Esprit 2018.
...
I to jest droga do sukcesu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 12:59, 16 Paź 2022 Temat postu: |
|
|
Warto poruszyć problem sukcesu w życiu. Jak wiadomo rzekomo to ma byc cos do czego mamy dążyć w świecie Zachodu. Roi sie od mnóstwa motywatorow i trenerów ,personalnych' zwłaszcza płatnych, którzy mają nas poprowadzić prostą drogą do sukesu. Wlasciwie jest to przedstawiane tak jakby wystarczylo chcieć i ,ciężko pracować' a już z automatu ma być ten ,sukces'. Czyli de facto wiara w cudy (nie cuda bo te są potwierdzonymi przez Kościół prawdziwymi zdarzeniami). Zatem ateistyczny świat wierzy w cudy. W Polsce oczywiście jak wszystko co z Zachodu jest opóźnione w percepcji na nizszym poziomie i glownie w Warszawie gdzie małpują Zachod tępo i bezmyślnie.
Oczywiście proste doświadczenie życiowe natychmiast przeczy temu chciejstwu. Ani chcenie ani ciężka praca nie gwarantują wielkiego sukcesu a nawet można powiedzieć. że gwarantują klęskę! Z aspirujących może 0,1% osiąga coś na kształt tego co może uznać za sukces. Gwarancja klęski jest zatem 99,9% czyli prawie całkowita.
Trzeba jednak zdefiniować co znaczy ten sukces. Biorąc masowo tak jak mysli większość jest osiągnięcie statusu clebryty. Czyli żeby gwiazdorzyc! Właśnie to jest celem! Przecież nie aktorstwo pociąga tych co pchają się do Los Angeles tylko sława! Ponadto mamy inne dziedziny np. media czy parlamenty! Tam też się pchają po to samo żeby gwiazdorzyc! Zatem nie można tego ograniczać tylko do filmu.
Oczywiście internet zdemokratyzował to wszystko. Kiedyś trzeba było mieć materialnie wielką wytwórnie a więc kapitał banki bossowie itd. I taki ,producent' decydował. Stąd ,kastingi' i jak kogoś wybierali to już był ustawiony na całe życie! Istotnie był tu moment że zostawały już tylko np dwie kandydatki na aktorki i oczywiście jedna wybrana jest potem znana w przypadku USA w całym świecie. Ale ta druga! Nikt nie słyszał o tej drugiej! Tych drugich było pełno! Zapewne założyły normalna rodzinę i poszły do normalnej pracy. Zapewne nieustannie rozpatrywały że przecież to mogłam być ja!
Oczywiście od razu jest tu ponura kwestia czarnej strefy. Oferty typu kariera za seks i to wcale ten ,producent' nie musi sugerować! Wręcz jest pewnie pół na pół! A pewnie takich ofert ma więcej niż potrzeb! Skrajna patologia są tu madki które ,chcą dobrze' dla młodych córek a to ,dobrze' to ma być gwiazdorzenie. ,Trzeba tylko odpowiednio posłużyć się młodym ciałem u odpowiedniego producenta'. Coś wstrętnego. Gdzie tu jednak jest ,ciężka praca'? Mamy typowy towar reglamentowany czyli sławę gdzie jest gigantyczna ilość chętnych na jedno miejsce zatem ci co dysponują dostępem mają olbrzymią władze i sa korumpowani przez niezliczone oferty ,na lewo'. Typowy zresztą komunizm! Tak działa ekonomia polityczna socjalizmu. Dużo chętnych mało towaru. Zatem ,trzeba skorumpować sprzedawce' aby zdobyć towar.
Internet praktycznie wyciął producenta. Teraz każdy może. Facet z komórką może zostać clebryta o dużej skali. Światowym to oczywiście po angielsku ale krajowym już nawet bez znajomości angielskiego. Dochody są oczywiście dużo niższe niż topowych gwiazd dawnych czasów ale za to więcej jest wygrywających. A nadal są to pieniądze powyżej średniej i to znacznie.
Jednak i tu trudno podać jasne przyczyny dlaczego jeden produkujący głupie filmiki ma 300 tys. wyświetleń a drugi 300... Pełno jest kanalików ludzi którzy myśleli że starczy wyciągnąć komórkę pobrudzić coś niby śmiesznie wrzucić i 300 tys. gotowe. A jest 30 i to kolegów z klasy którym się jeszcze o tym powiedziało. Zatem i tu gwarancja klęski jest 99,9% choć bardziej sprawiedliwie. Żaden producent nie wyciągnął kogoś z kapelusza.
Zatem jak teraz mamy mnóstwo zawiedzionych z filmikami po 30 wyświetleń tak w Los Angeles większość mieszkańców to niespełnieni aktorzy. Przyjechali ,na jakiś czas' złapali pracę w barze w komunikacji urzędzie sklepie itd. i tak już zostali bo jeśli Hollywood rocznie jest w stanie mieć może 100 jako tako głośnych nazwisk który to poziom gwiazdorzenia zadowalał by chętnych to na miliony chętnych a może miliard bo już nawet świat by trzeba liczyć to zdobycie tej pozycji jest praktycznie niemożliwe. Na otarcie łez są jakieś rolę drugoplanowe obsługa itd. gdzie owszem parę tysięcy ludzi utrzyma się na dość wysokim poziomie ale to już nie jest gwiazdorstwo tylko jakieś lepsze ale zwykle życie.
Stąd ta ,fabryka snow' to raczej znaczy że dla większości gwizorstwo jest snem z którego ranem trzeba się obudzić i nie ma innego wyjścia tylko trzeba żyć normalnie. Czyli to wszystko produkuje raczej przegrywów i frustratow niż ludzi sukcesu.
...
Przede wszystkim jednak trzeba zdefiniować pojęcia. Co uznajemy za sukces? Czy gwiazdorzenie to jest sukces? Czy warto w ogóle do tego dążyć? Skąd to się wzięło?
Bycie na świeczniku czyli na widoku gdzie inni cię podziwiaja jest zasada biologiczna. Takim obiektem jest oczywiście samiec alfa w stadzie. Wszystkie osobniki patrzą co zrobi i za tym ida. Jest to potrzebne ponieważ społeczność z zasady działa wspólnie a zatem wiele osobników razy do tego samego co daje im korzyść osiągania efektu niemożliwego dla jednego osobnika. Główna korzyścią jest bezpieczeństwo. Ewentualny wróg nie może tanim kosztem zdobywać sobie pożywienia. Musi planować wypad i może zginąć nawet. Stąd przeżywalność w stadzie rośnie.
Zatem biologia. Oczywiście człowiek jest nieporównywalnie bardziej złożony niż małpa. Nie wystarczy się najeść i obronić przed napastnikiem. Ponadto mamy mnóstwo dziedzin i nie ma jednego samca alfa. Raz potrzebujemy lekarza innym razem piekarza a jeszcze innym informatyka. Mamy mnóstwo rozmaitych hierarchii i różnych ,najlepszy w swoim fachu'. I ci najlepsi to oczywiście naturalni ,celebryci'. Wszyscy inni z danej branży wzorują się na najlepszym i dlatego podnoszą swoje umiejętności co wszystkim wychodzi na dobre.
Jednak w przypadku celebrytów medialnych nie mamy żadnej korzyści. Obojętne kto będzie znany z tego że jest znany. Niczego nas nie nauczy bo nic nie umie. Jest to pusty Bałon nadmuchiwany żeby zarobić. I tu jest problem. Bo ci osobnicy stają się ,wzorcem moralnodci' co jest potworne! Ileż głupich stwierdzeń typu rozwodzę się bo tamta ,aktorka' się rozwiodła 6 razy! Czyli skoro moja ulubiona celebrytka to robi to i ja! Rozmiar patologii jest olbrzymi i narasta! Bo zaraz jakiś debil robi cominout że ,jestem gejem' i już syf nie jest tylko na linii naturalnej kobieta mężczyzna ale i na wszelkie inne osoby inny jest gender quest drag i tfu nie będę tego wymieniał.
Oczywistym się staje pytanie czy to jest sukces? Wszyscy ci pajace nigdy nie powinni być znani! Przynoszą tylko syf. I pytanie oczywiste kto osiągnął sukces? Ta pierwsza w castingu co ja wybrali i zdobyła miliony w jeden dzień niedługo już będą miliardy i ma 10 rozwodów 20 aborcji bezsensowna ,skawe' rzaczej publiciyy! Trafne słowo odróżniające pojęcie sławy gdzie trzeba coś umieć od pustego ,wszyscy o mnie mowia'. Ma koniec ta gwiazda ,sukcesu' popełnia samobójstwo! No ale powiedzmy częściej buja się w tych przelotnych związkach do późnej starości w końcu już mało się o niej mówi ale kasa jest. Czy sukces odniosła druga która nie może przeboleć że jej nie wybrali ma jednego męża na całe życie dzieci rodzinę?
No właśnie! Jak można mówić o sukcesie gdy nie ma naturalnej dla człowieka drogi dziecko młodzież dojrzałość rodzina potomstwo starość? Bez tego nie ma żadnego sukcesu!
Na koniec oczywiście prawdziwy sukces. Co jest celem człowieka? Osiągnięcie życia wiecznego w zjednoczeniu z Bogiem Który Jest Szczęściem Wiecznym! I właśnie dlatego On dla naszego dobra zapobiega takiemu właśnie ,sukcesowi' 99,9% chętnych którzy by się zatracili w swoim topornym pojęciu ,sukcesu'. A patrząc na 0,1% tych co taki ziemski ,sukces' osiągnęli to i dla nich Bóg nie chciał by tego upadku ale nie pogwałcić On wolnej woli. Jeśli jest jakiś producent który z wolnej woli komuś proponuję bycie celebrytą a ten drugi z wolnej woli tego chce to Bóg nie zmusi do czegoś innego! Mimo że chciałby! I zazwyczaj źle się to kończy. Jak zawsze gdy robisz po swojemu a nie po Bożemu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 16:04, 15 Kwi 2023 Temat postu: |
|
|
Religijność i stabilna rodzina mają duży wpływ na wyniki w nauce
Religijność, stabilna sytuacja rodzinna (dwójka rodziców), a także korzystne otoczenie sąsiedzkie pozytywnie wpływają na wyniki w nauce
...
Podstawowe sprawy teraz trzeba ,odkrywac'! Znane od wieków!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|