BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135899
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:05, 27 Cze 2014 Temat postu: Psychologia |
|
|
Dagmara Danielczyk-Słomian | Onet
Lęk przed podjęciem decyzji - jak go pokonać?
Lęk przed podjęciem decyzji bywa paraliżujący. W konsekwencji tak długo zwlekamy z konkretnym wyborem, aż życie samo napisze dla nas scenariusz.
Zawalczenie o awans? Może jeszcze nie teraz, zbyt krótko tu pracuję. Przeprowadzka do miasta z perspektywami? Lepiej poczekać na lepszą koniunkturę. Zmiana kierunku studiów podjętych pod presją rodziny? To już lepiej je skończę, bo może na nowym kierunku nie dam sobie rady.
Lęk przed podjęciem decyzji to często lęk przed zmianą. Boimy się nowych rzeczy. Nawet jeśli ich pragniemy i zmiana jest nam potrzebna, zawsze jest ona czymś nieznanym, nie wiemy dokąd nas zaprowadzi. Może będzie wymagać od nas adaptacji do nowych warunków, wyrzeczeń, podjęcia kolejnych trudów. Często zostajemy w starych schematach, bo choć nas uwierają, są nam znane i wiemy czego się po nich spodziewać. To działa na zasadzie: lepszy wróg znany, niż nieznany.
- Każda zmiana niesie ze sobą wyzwania, pewien element ryzyka. W naszym życiu pojawią się nowości, zmieni się nasze otoczenie, być może znajomi, może będziemy musieli zdobyć nowe umiejętności, zwiększy się nasza odpowiedzialność za innych etc. W efekcie pozostanie w dotychczasowym punkcie staje się kuszącą perspektywą. Owszem, mam nudną pracę, ale jest mi w niej bezpiecznie, czuję się pewnie. Co prawda moje małżeństwo drży w posadach i z dawnej namiętności pozostały jedynie popioły, ale jest niczym bezpieczna przystań. Każdy zna wady, słabości i czułe miejsca drugiej osoby i stara się ich nie wykorzystywać. Do tego dochodzi stabilizacja finansowa, określona pozycja społeczna, układy rodzinne. Często myślimy "jest jak jest", oddalając od siebie wizję zmiany - tłumaczy Dagmara Danielczyk–Słomian, psychoterapeutka z wrocławskich Gabinetów Psychoterapii.
Ja umywam ręce
I co się wtedy dzieje? Najczęściej zaczynamy udawać sami przed sobą, że generalnie to jest nam dobrze, że nie potrzebujemy niczego innego. Samooszukujemy się. Przekonujemy sami siebie, że nie jest źle, że nie potrzebujemy od życia nic więcej. Nie może przecież być idealnie. Lęki galopują w naszej głowie. A im niższe mamy poczucie własnej wartości, tym bardziej odpychająca staje się wizja przyszłości.
Przykład: Mężczyzna trafia na terapię. Pracuje zupełnie nad innym problemem – związanym z życiem zawodowym. Dużo pracuje, nie potrafi zwolnić, zatopił się w pracy. Trudno mu sobie poradzić z narastającą ilością obowiązków, które wziął na siebie. Po kilku sesjach okazuje się, że jego małżeństwo przeżywa poważny kryzys. Każdy z nich ma swoje sprawy, swoich znajomych, zupełnie inne cele w życiu. Czy chciałby inaczej? "Pewnie" – odpowiada od razu. Po chwili jednak dodaje: "Ale się nie da". Przecież są ze sobą już 10 lat. Nie można zmarnować tego czasu. Odzywa się lęk przed zmianą. Już sama wizja rozmowy z żoną o tym, że źle dzieje się w ich małżeństwie, wydaje się twierdzą nie do zdobycia, rodzi zbyt duży lęk. A może lepiej zostawić to tak, jak jest? Po co kombinować?
Jakie jeszcze lęki każą nam stać w miejscu?
Dagmara Danielczyk-Słomian: - Jest ich sporo. To lęk przed zranieniem własnych ambicji, lęk przed popełnieniem błędu, lęk przed ujawnieniem swojej niewiedzy, lęk przed wydaniem się śmiesznym, lęk przed utratą określonej pozycji i dóbr. W końcu lęk przed wzięciem odpowiedzialności za swoje życie. To częsty lęk, więc zatrzymajmy się przy nim. Jeśli nie biorę życia w swoje ręce, a stery przejmuje mąż, to w razie jakichś niepowodzeń czy błędów ja jestem "czysta". Mogę narzekać, wyładowywać swoje emocje na drugiej osobie, zwalić całą winę na nią. Pojedziemy na urlop tam, gdzie on chce. Kupimy samochód, jaki on chce. Zamieszkamy w dzielnicy, jaką on wybierze. Jeśli sprawy obiorą pomyślny obrót, łaskawie okażę zadowolenie. Jeśli pojawią się kłopoty – pretensje powędrują pod wiadomy adres.
Wielu ludzi oddaje odpowiedzialność za swoje życie w ręce innych. Jest jednak jeszcze inna strategia. To zwlekanie z dokonaniem wyboru tak długo, aż życie samo podejmie za nas decyzję. To wieczne odkładanie naszego "tak" lub "nie" na później, udawanie, że nie dostrzegamy wiszącego w powietrzu znaku zapytania... Warto mieć na uwadze, że brak decyzji, to najgorsza decyzja. Jeśli o naszym losie decydują wyłącznie zewnętrzne okoliczności, to tak naprawdę przechodzimy obok własnego życia.
Terapeutka podaje przykład: na zajęciach grupowych klient wychodzi przed czasem. Zapytany o decyzję w sprawie godzin następnego spotkania, odpowiada: "Ja zgadzam się na wszystko. Zróbcie jak chcecie. I tak tyle pracuję, że żadna godzina nie jest optymalna". Zamiast wypowiedzieć się, jaka pora mu najbardziej pasuje, i tak zakłada, że godzina nie będzie właściwa, a on nie ma na nią wpływu. Ten prosty przykład pokazuje siłę unikania odpowiedzialności.
Chwyć za stery
Inny przykład. Zastanawiamy się nad zmianą pracy. Jedna z ofert wydaje nam się kusząca. Zwlekamy jednak z wysłaniem dokumentów aplikacyjnych tak długo, aż proces rekrutacyjny zostaje zakończony. Z rozmowy telefonicznej dowiadujemy się, że firma x wybrała już kandydata na wymarzone stanowisko i – paradoksalnie - oddychamy z ulgą. Uff, ciężar spadł nam z ramion. Możemy nadal robić to, co robiliśmy. Życie zdecydowało za nas.
- Każdy powinien przyjąć to, że jest odpowiedzialny za swoje wybory, decyzje i doświadczenie. Mamy wpływ na tak wiele spraw w naszym życiu - korzystajmy z tego. Można oczywiście powiedzieć, że są rzeczy, które po prostu zdarzają się losowo, ale nawet wtedy, to JA ponoszę odpowiedzialność za to, jakie znaczenie im nadaję. Jeśli – dajmy na to – stracę pracę, to mogę to zinterpretować dwojako: że wszyscy są przeciwko mnie i jestem beznadziejna albo potraktować to jako nowe wyzwanie, coś dla mnie dobrego, rozwojowego – podkreśla psychoterapeutka.
Notoryczne uchylanie się od podjęcia decyzji ma swoje konsekwencje: marazm, bierność, poczucie rozgoryczenia i niezadowolenia z siebie, życie w kącie. Warto zatem zmierzyć się ze swoim lękiem przed wzięciem odpowiedzialności za własne życie.
Dagmara Danielczyk-Słomian: - Wybory bywają trudne i zdarzą nam się nie raz błędne decyzje. Dajmy sobie jednak do nich prawo. Skonfrontujmy się z własną omylnością, bezradnością, niewiedzą. Nie spinajmy się, że muszę być jakiś tam, muszę to i tamto. Nie uda mi się - trudno. Dajmy sami sobie także zaufanie i wsparcie.
To nieważne, co na naszą decyzję powie sąsiad, szef czy teściowa. Ważne jak my się z nią poczujemy. To przecież nasze życie i nasze potrzeby. Chwytajmy więc stery i żeglujmy. I oby wspierały nas pomyślne wiatry.
...
Tak czlowiek jest bardzo skomplikowany i bardzo dziwne motywy nim kieruja . Czesto sa to biologiczne odruchy .
Post został pochwalony 0 razy |
|