Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 10:02, 22 Paź 2017 Temat postu: Organizacja czasu. |
|
|
Pobudka o piątej i zawsze zimny prysznic. Jak wyglądał dzień św. Jana Pawła II?
Przemysław Radzyński | 29/05/2017
EAST NEWS
Komentuj
Udostępnij
Komentuj
„Widziałem to, czego nie widzieli inni” – tak może powiedzieć tylko osobisty sekretarz Jana Pawła II. Abp Mieczysław Mokrzycki w wywiadzie-rzece pt. „Sekretarz dwóch papieży” zdradza wiele szczegółów z codziennego życia świętego.
5.00-5.30 – pobudka
Jan Paweł II wstawał między godz. 5.00 a 5.30. Zwykle wystarczało mu sześć i pół godziny snu. „Budził się sam. Miał w sypialni zegar – budzik, ale nie pamiętam, żeby kiedykolwiek z niego skorzystał” – wspomina abp Mokrzycki.
Zaraz po przebudzeniu papież się modlił. „Potem brał prysznic, zawsze zimny. Jak mówił: dla zdrowia” – dodaje były papieski sekretarz. Następnie Ojciec Święty przygotowywał się do wyjścia do kaplicy na rozmyślanie i mszę świętą.
7.00 – msza święta
W kaplicy, przed mszą Ojciec Święty wyjmował dwie kartki, na których była lista pracowników Watykanu – odczytywał powoli nazwiska, modlił się, a na koniec czynił znak krzyża nad kartką błogosławiąc każdą z zatrudnionych osób.
Czytaj także: Arturo Mari: Cierpienie Jana Pawła II było wielkie [wywiad]
Po mszy, w bibliotece na trzecim piętrze Pałacu Apostolskiego, Jan Paweł II spotykał się z uczestnikami Eucharystii na krótką rozmowę. Gdy goście się rozchodzili, on wracał do kaplicy na modlitwę.
8.15 – śniadanie
Po śniadaniu zaczynał się dzień pracy. W drodze z refektarza do swojego apartamentu papież niekiedy przeglądał prasę. Przy biurku w sypialni Jan Paweł II czytał teksty liturgiczne, rozmyślania na temat fragmentów Pisma Świętego, potem przeglądał i podpisywał dokumenty. Do sekretariatu trafiały dwie duże teczki dokumentów każdego dnia – jedna rano, druga wieczorem.
„Były posegregowane. Oddzielnie dokumenty do podpisu papieża, oddzielnie korespondencja od kardynałów, biskupów, prezydentów państw. W innym miejscu pisma do wglądu od sekretarza stanu, substytuta, prefektów kongregacji, z biura prasowego. Ojciec Święty wszystko czytał. Na każdym dokumencie robił uwagi, adnotacje. Na przykład, że prosi o rozmowę w danej sprawie lub o odpowiedź w jego imieniu. Na innych zaznaczał tylko, że przeczytał pismo” – relacjonuje abp Mokrzycki.
9.00 – tworzenie przemówień, kazań, homilii
Po złamaniu ręki Jan Paweł II nie pisał własnoręcznie, ale dyktował. Notowanie przemówień należało m.in. do obowiązków ks. Mokrzyckiego. „Dyktował wszystko z pamięci. Nie korzystał z książek. Nie używał źródeł naukowych, wszystko miał przemyślane. (…) To, co mówił, było precyzyjne, nie wymagało poprawek”.
Czytaj także: Św. Jan Paweł II – dobro narodowe w szufladzie. Jak to możliwe?
11.00-12.30 – audiencje
Przed audiencjami Ojciec Święty wyjeżdżał na taras Pałacu Apostolskiego i tam modlił się różańcem, po czym szedł jeszcze do kaplicy. Oficjalne audiencje odbywały się w bibliotece na drugim piętrze. Po audiencjach papież ponownie udawał się do kaplicy.
13.30 – obiad
Przed 13.30 w Pałacu Apostolskim gromadzili się goście zaproszeni na obiad. Jan Paweł II witał ich i prowadził do kaplicy na krótką modlitwę – wracano tam po posiłku. Gdy ks. Stanisław Dziwisz odprowadzał gości, papież ponownie zatapiał się w modlitwie.
15.00-16.30 – czytanie książek
„Mieliśmy grafik. Zapisywaliśmy dyżury – jednego dnia ja czytałem, a innego siostra Eufrozyna” – mówi abp Mokrzycki. Papież leżał wówczas na łóżku i przymykał oczy.
Czytaj także: Zamach na Jana Pawła II. Najważniejsze wydarzenie pontyfikatu?
Papież nie nadążał z czytaniem książek, które dostawał od osób prywatnych czy wydawnictw. Gdy tylko otrzymywał książki – także w czasie środowych audiencji, od razu je segregował: jedne trafiały do biblioteki, drugie do biura, a jeszcze inne były odkładane na czas wakacji w Castel Gandolfo. Była też specjalna kupka, na którą Ojciec Święty odkładał książki dla urszulanki s. Emilii Ehrlich.
„Nie była zatrudniona w Watykanie. Przychodziła do Ojca Świętego w każdy poniedziałek. Przekazywała streszczenia kilku książek. I wtedy odbywał się krótki dialog. Zwracała uwagę na pewne kwestie i je tłumaczyła. Papież dopytywał o szczegóły” – wspomina abp Mokrzycki.
17.00 – podpisywanie dokumentów
Po popołudniowym czytaniu Ojciec Święty odmawiał nieszpory. Potem podpisywał kolejną partię dokumentów – ok. 30-40 pism, m.in. nominacje biskupie.
18.00-19.30 – audiencje
Na popołudniowe audiencje przychodzili bliscy współpracownicy Jana Pawła II. W poniedziałki i czwartki – sekretarz stanu. We wtorki – substytut (kieruje Sekcją Spraw Ogólnych w Sekretariacie Stanu). W środy – watykański minister spraw zagranicznych. W piątki – kard. Joseph Ratzinger – prefekt Kongregacji Nauki Wiary. W soboty – prefekt Kongregacji ds. Biskupów.
19.30 – kolacja
21.00-22.30 – czytanie książek
Ojciec Święty słuchał książek z różnych dziedzin – od literatury, przez historię, po teologię i dogmatykę. Przy tych ostatnich dość często mówił: „Przejdźmy do następnego rozdziału. Czytałem dalej, a on po chwili znowu: «To znam. Przejdźmy do następnego rozdziału». Myślę, że wiedział o wiele więcej niż autorzy i często nie znajdował w tych lekturach niczego nowego” – mówi abp Mokrzycki.
22.30 – Apel Jasnogórski
Jan Paweł II kończył dzień koło 23.00. „W sypialni otwierał okno i długo patrzył na Rzym. A potem błogosławił znakiem krzyża. Myślę, że było to błogosławieństwo dla całego świata” – wspomina abp Mokrzycki.
Czytaj także: George Weigel: nadal możemy poznawać Jana Pawła II
Abp Mieczysław Mokrzycki, Krzysztof Tadej, „Sekretarz dwóch papieży”, Wydawnictwo Literackie 2017
...
Organizacja czasu to tez przejaw kultury. Im wyzsza tym czas wykorzystuje lepiej. Dzicy przesiaduja calymi dniami oszczedzajac energie dopiero gdy trzeba jesc ruszaja polowac.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 10:50, 11 Lis 2017 Temat postu: |
|
|
Dlaczego zawsze mam czas, czyli o skutecznym zarządzaniu sobą
Maciej Gnyszka | 10/11/2017
Greg T/Unsplash | CC0
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
„Nie mam czasu” – nie lubię tego zdania. Dlaczego? To szkodliwy truizm. Każdy z nas ma 24 godziny do rozdysponowania każdej doby i tylko od nas zależy, czy wykorzystamy ten czas w odpowiedni sposób. Co zrobić, by nie tracić czasu?
Nie masz czasu? Wypracuj system
Każdy człowiek, który w pracy nie ma nad sobą „majstra”, potrzebuje mechanizmów samodyscypliny, żeby działać efektywnie. Ale tak naprawdę wszyscy potrzebujemy takich mechanizmów, bo życie na pracy się nie kończy.
Każdy ojciec wie, jak ważne jest spędzanie czasu z dziećmi. Że nie wspomnę o czasie niezbędnym na pielęgnowanie relacji z żoną. Do czego zmierzam?
Na nasze życie składają się różne płaszczyzny. Wszystkie są ważne. Można wręcz powiedzieć, że mamy do czynienia z systemem, czyli ze skomplikowaną całością. A skoro obiektem, którym zarządzamy jest system, warto podejść do sprawy systemowo.
System zarządzania sobą w czasie, który proponuję, przetestowałem na własnej skórze i na skórze swojego Zespołu. Sprawdził się. Potrzebne są jedynie trzy rzeczy. Gdy je masz, musiałbyś bardzo się starać, by… dalej tracić czas!
Czytaj także: Jestem ojcem. Spędzam z dziećmi tyle czasu, ile się da. To chyba normalne, nie?
Po pierwsze – ustal priorytety
Punktem wyjścia jest książka 7 nawyków skutecznego działania Stevena Coveya. To fundament budowania własnej skuteczności. Dzięki tej książce poznasz takie obszary swojego życia, które w ogóle powinieneś wyeliminować, i takie, na które powinieneś położyć nacisk.
Ważna uwaga. Czytanie książek poświęconych technikom zarządzania czasem bez lektury Coveya, to jak czytanie instrukcji obsługi pralki bez jej posiadania. Nie ma sensu.
Po drugie – naucz się reagować na nieplanowane zadanie
Tu z pomocą przychodzi David Allen i jego książka Getting Things Done, czyli sztuka bezstresowej aktywności. Allen proponuje bardzo prosty system reagowania na wpadające zadania. Mail od klienta? Telefon od żony? Prosta procedura pozwoli Ci osiągnąć jedno – spokój, wynikający z poczucia, że w danej chwili robisz dokładnie to, co robić powinieneś.
I ponownie – czytanie książek narzędziowych, czy szukanie aplikacji w sytuacji, gdy nie zrobiłeś generalnego przeglądu własnej aktywności i celów (Covey), a później nie ująłeś całej działalności w jasne procedury (Allen) – nie ma sensu.
Czytaj także: Cierpliwość jest dostosowywaniem swojego czasu do czasu Bożego.
Po trzecie – pomidor, czyli koncentracja
Kiedy już masz sprawny system zarządzania wpadającymi zadaniami, oceniania ich i wyznaczania harmonogramu realizacji w formie list zadań, jedyne czego potrzebujesz to… koncentracja! Nawet najlepszy system zda się na nic, jeśli nie wyeliminujesz rozproszeń.
Tu z pomocą przychodzi technika Pomodoro, przedstawiona w angielskiej książeczce PomodoroTechnique.com.
W Pomodoro chodzi o to, by poprzez ujęcie aktywności w formę sprintów móc nie tylko zachować koncentrację, ale także badać swoją szybkość i stale ją optymalizować. Dzięki temu z czasem jesteśmy w stanie bardzo ściśle oszacować, ile zajmie nam dane zadanie.
Aplikacje do Pomodoro są bardzo proste – składają się z list działań (stworzysz je według przepisu Allena) i stopera. Nic więcej.
Teraz wszystko jest w Twoich rękach
Nie wiem, czy system, który proponuję, sprawdzi się w Twoim przypadku, ale gorąco zachęcam do empirycznej weryfikacji. Nic nie stoi na przeszkodzie, by metodą prób i błędów wypracować własny system zarządzania sobą w czasie.
Nawet jeśli wypracowanie optymalnego dla Ciebie systemu zajmie trochę czasu, zapewniam, że WARTO. Potraktuj to jak inwestycję, która zaprocentuje.
Czyż nie byłoby wspaniale wieść aktywne życie zawodowe, a jednocześnie zawsze mieć czas dla siebie, a nade wszystko dla Twojej rodziny?
...
To jest jal gra! Trzeba znalezc zwycieskie ustawienie!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 9:31, 23 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
tego!
Marcin Gomułka | 22/02/2018
@poczatekwiecznosci.pl/Instagram
Udostępnij 71 Komentuj 0
Po wprowadzeniu w życie tej prostej metody, okazało się, że nie do końca potrafię poradzić sobie z nadmiarem podarowanego mi czasu. Na czym ona polega?
Największy pożeracz czasu
W zeszłym roku minęło 10 lat odkąd telefony komórkowe z urządzeń, które miały zapewniać komunikację, stały się dla większości swoistym centrum dowodzenia obecnością w świecie. Aplikacje społecznościowe, komunikatory, pełnoprawny aparaty cyfrowy i… Pismo Święte w jednym. Trudno mi sobie dzisiaj wyobrazić życie bez tego podręcznego komputera. Ale nie skłamię, jeśli przyznam jednocześnie, że jest to moje uwiązanie i największy pożeracz deficytowego towaru, jakim jest dla mnie czas.
Niedawno miałem przyjemność porozmawiać z pewnym 9-latkiem. Nasza, skądinąd interesująca rozmowa o życiu, zeszła w pewnym momencie na temat związany z posiadaniem telefonu. Chłopak nie pojmował, w jaki sposób dzieci, a w zasadzie ich rodzice, mogli żyć bez narzędzia (stałego) kontaktu ze swoimi pociechami. Oni mogli żyć, my jakoś przeżyliśmy. Dzisiaj jednak ciężko wyobrazić sobie życie osób w podeszłym wieku bez korzystania z technologii. Jest im potrzebna chociażby po to, by w miarę regularnie widywać się ze swoimi wnukami.
Czytaj także: Boisz się być offline? Zobacz, co się za tym kryje
Do czego służy telefon?
Dostałem swój pierwszy telefon pod koniec pierwszej klasy liceum. Nie było kolorowego wyświetlacza, nie było aparatu, były za to – pamiętam to doskonale – polifoniczne dzwonki i… jedna gra. Jest więcej niż pewne, że mało który młodzieniec idący w 2018 roku do Pierwszej Komunii Świętej nie byłby takim sprzętem zachwycony (delikatnie mówiąc). Mnie wystarczało, że abonament pozwalał na rozmowy za darmo – między 21:00 a 23:00. Wcześniej nie miałbym nawet na to czasu – szkoła, później obowiązki domowe, następnie ganianie za piłką.
Jak pokazują badania, przytoczone zresztą przez Aleteię w artykule „Spędzasz z nim 3 godziny dziennie. Twój kochany smartfon…”, w skali globalnej przeciętny użytkownik smartfona poświęca mu nawet 2 godziny i 51 minut dziennie, a 57 proc. dorosłych Polaków może pochwalić się przynajmniej jednym smartfonem w kieszeni.
„Przynajmniej jednym” brzmi jak wyrok, na który skazaliśmy się, korzystając bezrefleksyjnie z „możliwości”, jakie daje nam świat technologii. Zresztą, powyższe wyniki badań mogą wprowadzić czytelnika w błąd. Bowiem powyższa średnia dotyczy całej populacji posiadaczy smartfona. Tymczasem wystarczy porozmawiać z jakimkolwiek nauczycielem, by usłyszeć, że wielu uczniów „zużywa” te 3 godziny już… podczas pobytu w szkole.
Choć chcemy, by nasze dzieci wiedziały, że telefonu może używać tylko mama i tata, to ani się nie obejrzymy, a skorupka nasiąknie widokiem rodziców przyklejonych do ekranów emitujących niebieskie światło. Przykład „głupiej komórki” dobitnie pokazuje, że to od nas zależy, jakimi wzorcami nakarmią się powierzone nam istoty, dla których jedynym filtrem przesiewającym ziarno od plew są nawyki tych, którym ufają bezgranicznie.
Czytaj także: „Już nigdy nie zajrzę do telefonu prowadząc samochód!” Dlaczego? Zobaczcie poruszające wideo
Niedziela bez telefonu
Rozpoczęliśmy Wielki Post. Jeśli post, to postanowienia. Jeśli postanowienia, to tylko takie, które dają życie… innym. Idąc tym tropem wpadliśmy z żoną na pewien pomysł i w ostatnią niedzielę zostawiliśmy komórki tam, gdzie odłożyliśmy je, kładąc się spać w sobotę. Z własnej woli sięgnęliśmy po nie w zasadzie dopiero w poniedziałkowy poranek.
Po wprowadzeniu w życie tej prostej metody, okazało się, że nie do końca potrafię poradzić sobie z nadmiarem podarowanego mi czasu. Dosłownie nie wiedziałem, w co włożyć ręce. Przez pierwsze 3 sekundy. Następnie nie mogłem się nacieszyć z czasu podarowanego mojej rodzinie i… Bogu. Zacząłem odkrywać to, co w gruncie rzeczy jest stale w zasięgu wzroku i na wyciągnięcie ręki. Ręki zwykle zajętej trzymaniem telefonu.
...
Istotnie. Jeszcze ciagle aktualizacje aplikacji. Aktualizacje aktualizacji. Sprawdzanie aplika ji. Odinstalowywanie. Sam sprzet to mlyn ktory moze wciagnac.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 16:31, 03 Kwi 2018 Temat postu: |
|
|
Jak zaplanować wolny dzień, kiedy wszyscy chcą czegoś innego?
Małgorzata Rybak | 03/04/2018
MATKA SPRZĄTA ZABAWKI
Shutterstock
Udostępnij Komentuj
Nie potrzeba planować wakacji w rodzinie, by przekonać się, jak trudno jest z kilku marzeń i wizji poskładać wspólną przyszłość. Wystarczy zwykła sobota. Na ogół wyczekiwana i upragniona, gdy już się zacznie, dość szybko przestaje być azylem od zwykłych dni tygodnia. Głównie z powodu kolizji oczekiwań.
Inny rytm dnia – jak to pogodzić?
Ewa spędzała tydzień w domu z najmłodszą córeczką. Adam – w korporacji, za biurkiem na jednej sali ze 150 innymi pracownikami. Starsze dzieci – między szkołą a zajęciami dodatkowymi. Jedno marzenie o sobocie na pewno wszyscy mają wspólne: wyspać się. Najmłodsza córeczka jednak ma w ustawieniach fabrycznych wbudowany budzik: w weekendy wstaje o dwie godziny wcześniej. O szóstej jest już zatem na nogach. Ewa, która rozpoczęła dzień razem z nią, by nie budzić innych, wypiła już dwie kawy. Nie pomogło.
Wydobyła swoją listę zadań. Duże zakupy bez najmłodszej, bo branie jej do hipermarketu jest strasznym przeżyciem dla obu stron. Sprzątanie, bo jutro wpadają znajomi. Dwa prania. Upieczenie ciasta. Kosmetyczka (w końcu!). Skończenie projektu ogrodu dla koleżanki, kiedy Adam zajmie się na chwilę ich bąblem (Ewa dorywczo próbuje wracać do pracy).
Dwie godziny później w salonie zaczynają pojawiać się inni domownicy. Córka zgłasza, że ma trening o 10:00, o czym zapomniała uprzedzić. Adam i Ewa cieszą się bardzo, gdy ich dzieci garną się do sportu, więc nie polemizują. Syn wspomina, że ma na poniedziałek przynieść do szkoły farby akrylowe, podobrazie i komplet dobrych pędzli – płaskich oraz okrągłych. Owszem, w odległości siedmiu kilometrów jest sklep z przyborami dla artystów, ale… to zupełnie w przeciwnym kierunku niż hipermarket.
Adam potrzebuje zawieźć auto do mechanika, ponieważ grzejące się tylne koło świadczy o zużyciu hamulców. Poza tym potrzebuje chwili, by uciszył się w nim pęd korporacyjnego kołowrotka. Marzy o przebiegnięciu chociaż pięciu kilometrów, ale pewnie lepiej, by poszedł z małą na plac zabaw.
Czytaj także: Jak zaplanować życie rodzinne i nie zwariować?
Planowanie wolnego dnia
Gdy wszyscy spotykają się przy śniadaniu, najpierw próbują to jakoś poskładać. I wtedy Adam mówi, że po południu przyjdzie znajomy obejrzeć ich mieszkanie, bo chce kupić podobne w budowanym właśnie apartamentowcu obok. Ewa nie wytrzymuje. Zaczyna się kłótnia.
Adam proponuje, by wszystko, co jest do zrobienia, zrobili po prostu dwa razy szybciej. Wówczas ich najmłodsza córeczka ściąga z kuchennego blatu butelkę oleju z pierwszego tłoczenia, którą Ewa postawiła obok kuchenki, by obsmażyć mięso do duszenia na obiad. Mała nadaje się do wielokrotnego kąpania, a kuchnia – zamienia się w oleiste lodowisko.
Przepis na wspólne planowanie wymagałby oddzielnej publikacji książkowej, którą mam nadzieję jeszcze kiedyś przygotować. Jeśliby jednak szukać czegoś na szybko, warto zrobić trzy rzeczy.
Trzy rzeczy, które ocalą Wasz dzień
Po pierwsze, dokonaj realnej oceny możliwości każdego z domowników. Ewa, która wstała bardzo wcześnie, nie będzie w dobrej formie. Podobnie Adam – jego marzenie o bieganiu mówi coś ważnego o jego kondycji fizycznej, poddanej korporacyjnej maszynce. Realne możliwości Adama i Ewy pokazują, że powinni przynajmniej połowę spraw wyrzucić ze swoich planów.
Po drugie, warto zlokalizować nieodwołalne priorytety: rzeczy, które muszą z obiektywnych przyczyn zostać w planie dnia (np. mechanik, trening, kosmetyczka). Resztę można uprościć i zastąpić rzeczami mniej drenującymi energię (zamiast zakupów w hipermarkecie – kupno najpotrzebniejszych artykułów pod domem, zamiast ciasta – galaretka z owocami itd.).
Po trzecie – wymaga to więcej czasu – Adam i Ewa powinni nazwać potrzeby, które stoją za ich planami. Na przykład: Ewa potrzebuje odmiany po dniach spędzanych z dzieckiem w domu, Adam – odpoczynku od napięcia i wielu ludzi wokół. Może byliby w stanie znaleźć trzecie rozwiązanie, które spełniłoby te potrzeby. Zamiast wizyty Adama na placu zabaw – cała piątka mogłaby wybrać się na rowery albo na piknik do lasu (wtedy nie trzeba gotować obiadu).
Potrzebna jest do tego elastyczność i postawienie siebie i drugiego człowieka ponad świętym porządkiem, koleinami przyzwyczajeń i przekonaniem, że plan może być tylko mój albo twój.
...
Lepsze planowanie wieksze efekty.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 7:32, 21 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Co masz zrobić dzisiaj, zrób… dzisiaj!
Monika Anna Jałtuszewska | 21/05/2018
ULICA
David Clarke/Unsplash | CC0
Udostępnij 0 Komentuj
Nie istnieje jeden, uniwersalny wzorzec dobrze spędzonego dnia. Ile godzin poświęcić na rozmowę z najbliższymi, a ile na czytanie książek? Jedno jest pewne - możliwości zmarnowania „dziś” jutro mogą się nie powtórzyć.
To uczucie zna chyba każdy z nas. Masz do wykonania jakieś zadanie, ale… zrobisz to jutro. W minutę znajdujesz dziesięć wymówek. Albo próbujesz uciec przed trudną rozmową, na którą nie masz ochoty. „Nie dzisiaj, mam mnóstwo rzeczy na głowie”. „Przecież świat się nie zawali, gdy to poczeka…”. Możesz tak wymieniać w nieskończoność, prawda? Niestety, z pozoru niewinne wytłumaczenie wpędza nas w odkładanie życia na jutro, na później, a w rezultacie – na nigdy…
Bądź jak Apostołowie
Czy Apostołowie zwlekali, gdy Jezus kazał zarzucić im sieci? Nie, reagowali natychmiast. Nie jutro, nie za 5 godzin, ani nawet nie za 3 minuty. Natychmiast! Czy masz w sobie taką gotowość? Rzucić wszystko – to, co nas rozprasza. Zostawić za sobą na rzecz dobra, do którego powołuje nas Bóg. A powołuje nas do rzeczy wielkich. Przede wszystkim – do miłości. Co to ma wspólnego z tematem odkładania różnych spraw? Okazuje się, że dużo.
Czytaj także: Jaka jest Twoja odwlekana „supermoc”? Nie odkładaj jej na później!
Masz wybór
Pułapka, w którą wpadamy niemal wszyscy, to pozostawianie naszego życia na etapie wiecznego projektu. Projektu, który nie ma do końca sprecyzowanego celu ani czasu realizacji. W tej całej krzątaninie życia zaniedbujemy określone możliwości. A te pojawiają się codziennie. Zmarnowane dziś, mogą nie powtórzyć się jutro.
Z pomocą przychodzi nam święty Tomasz z Akwinu, mówiący o cnocie. Cnocie, która polega na umiejętności realizacji jakiegoś dobra. Wybranego spośród wielu możliwych dóbr. Cnota wymaga od nas twórczego podejścia do naszej codziennej rzeczywistości. W ogromie możliwości, przed jakimi stoimy każdego dnia, dojrzały człowiek musi rozeznać, co jest najważniejsze.
Nie istnieje jeden, uniwersalny wzorzec dobrze spędzonego dnia. Ile godzin poświęcić na rozmowę z najbliższymi, a ile na czytanie książek? Każdego dnia musimy rozeznawać. By nie zmarnować dobra, które możemy uczynić.
„Misięniechcizm”
Teologia moralna to nie tylko sztywne nakazy i zakazy. Daje nam sferę wolnych decyzji. Jako permanentnie zapracowani, odkładający wszystko na jutro – wykorzystajmy to, co nam proponuje. Wiem, może to brzmieć nieco archaicznie, ale uwierzcie, że kierowanie się cnotą otwiera przed nami szeroką perspektywę. Postaraj się dzisiaj nie zaniedbać dobra. A to już wielki krok w stronę nieodkładania życia na później.
Problem odkładnia życia na jutro dotyczy nie tylko obowiązków zawodowych. Ale także świata relacji. Świata, który bardzo często pada ofiarą misięniechcizmu. Ku rozpaczy tych perfekcyjnych – nie zawsze da się jasno określić, ile czasu mamy poświęcić na konkretną relację. Sami musimy rozeznać, czy nie zaniedbujemy bliskiej nam osoby.
Dziś, nie jutro
Moja codzienna postawa ma wpływ na innych ludzi. Na męża, współpracowników, sąsiadów… Inni od nas zależą i to za nich ponosimy odpowiedzialność. Odkładasz ważną rozmowę z mężem? Czujesz, że zaniedbałaś relacje z rodzeństwem? A może od roku zbierasz się, by odezwać się do przyjaciółki z dawnych lat? Wiem, wiem – masz dużo na głowie. Ale zaniedbanie trzeba łączyć z pytaniem o miłość. Jeśli tylko szukam kolejnych wymówek, to ile we mnie miłości?
Zamiast żyć w ciągłym zawieszeniu, podejmij dziś jasną decyzję. Tak, jak Apostołowie – zarzuć sieci natychmiast.
..
Dobra organizacja to robic rzeczy we wlasciwym czasie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:03, 24 Sie 2018 Temat postu: |
|
|
W jaki sposób inteligentni ludzie osiągają więcej pracując mniej
Autor: Dr Travis Bradberry
Niektórzy ludzie mają zadziwiającą umiejętność realizowania zadań. Pomimo że dbają o to, aby ich noce i weekendy pozostawały wolne, nadal udaje im się zrobić więcej, niż osobom, które pracują 10 lub 20 godzin dłużej w tygodniu.
Badania Uniwersytetu Stanford pokazują, że takie osoby wiedzą, dlaczego tak postępują.
Badania te wykazały, że produktywność na godzinę gwałtownie spada, kiedy tydzień pracy przekracza 50 godzin, a po 55 godzinach ulega tak wielkiemu obniżeniu, że dalsza praca staje się bezcelowa. Otóż to: ludziom, którzy pracują nawet 70 (lub więcej) godzin w tygodniu, udaje się zrobić tyle samo, co osobom, które pracują 55 godzin.
„Czas to coś, czego pragniemy najbardziej, a co wykorzystujemy najgorzej.” – William Penn
Inteligentni ludzie są świadomi wagi zmniejszenia tempa w czasie weekendu i oddania się relaksującym czynnościom, pozwalającym odzyskać energię. Wykorzystują oni swój weekend, aby stworzyć podstawy dla lepszego tygodnia pracy.
Ale łatwiej powiedzieć, niż rzeczywiście wprowadzić w życie, więc oto kilka wskazówek. Oto, co możesz zrobić, żeby odnaleźć równowagę w czasie weekendu i wrócić w poniedziałek do pracy ze 110-procentowym skupieniem.
Odetnij się. Odcięcie jest najważniejszą strategią weekendową, ponieważ jeśli nie znajdziesz sposobu, żeby w piątek popołudniu elektronicznie wyjść z pracy i wrócić do niej dopiero w poniedziałek rano, to tak naprawdę w ogóle jej nie opuścisz. Dostępność 24/7 wystawia cię na nieustanny zalew stresorów, które uniemożliwią ponowne skupienie się na własnych celach i na naładowanie baterii. Jeśli niezajmowanie się emailami i telefonami związanym z pracą przez cały weekend jest dla ciebie nierealne, spróbuj wydzielić konkretny czas na sprawdzanie maili i odpowiadanie na telefony w sobotę lub niedzielę. Na przykład sprawdź wiadomości w sobotnie popołudnie, kiedy twoje dzieci są u fryzjera, albo w niedzielę wieczór po kolacji. Planowanie krótkich bloków czasowych złagodzi stres bez poświęcania dostępności.
Zminimalizuj prace domowe. Prace domowe mają zagadkową zdolność zupełnego dominowania weekendów. Kiedy tak się dzieje, tracisz możliwość odprężenia się i refleksji. Co gorsza, duża ilość prac domowych sprawia, że czujesz się jak w pracy, i jeśli poświęcisz na nie cały weekend, to właśnie przeżyłeś siedmiodniowy tydzień pracy. Aby się przed tym uchronić, trzeba zaplanować prace domowe dokładnie tak samo, jak wszystkie inne zajęcia w tygodniu, a jeśli nie wykonasz ich w wyznaczonym czasie, to zostaw je i dokończ tydzień później.
Ćwicz. Nie masz czasu, żeby ćwiczyć w tygodniu? Każdy weekend to dodatkowe 48 godzin pozwalających to nadrobić. Wprawienie ciała w ruch nawet na 10 minut wyzwala substancję GABA – kojący neuroprzekaźnik, który redukuje stres. Ćwiczenie jest także zajęciem w świetny sposób stymulującym powstawanie nowych idei. Innowatorzy i inni ludzie sukcesu wiedzą, że przebywanie na świeżym powietrzu często wyzwala kreatywność. Wiem, że wiele z moich najlepszych pomysłów przychodzi mi do głowy podczas surfowania. Kiedy płynie się po oceanie, połączenie ożywczego wysiłku i pięknej scenerii tworzy idealne otoczenie wspomagające przypływ kreatywności. Niezależnie od tego, czy biegasz, jeździsz na rowerze czy zajmujesz się ogrodem, ruch prowadzi do napędzanej endorfinami introspekcji. Ważne, żeby odkryć aktywność fizyczną, która to umożliwia i znaleźć dla niej istotne miejsce w trakcie weekendu.
Myśl. Cotygodniowa refleksja jest potężnym narzędziem rozwoju. Wykorzystuj weekendy do kontemplacji nad znaczącymi czynnikami kształtującymi twoją branżę, organizację i pracę. Bez rozpraszającego cię od poniedziałku do piątku nawału pracy powinieneś być w stanie zobaczyć wszystko w zupełnie nowym świetle. Wykorzystaj te spostrzeżenia, aby zmieniać swoje nastawienie do nadchodzącego tygodnia i podnieść skuteczność oraz wydajność swojej pracy.
Zajmuj się pasją. Możesz być zaskoczony tym, co się stanie, kiedy w weekendy zajmiesz się czymś, co jest twoją pasją. Zajmowanie się pasjami jest świetnym sposobem ucieczki od stresu i otworzenia umysłu na nowe sposoby myślenia. Rzeczy takie jak granie na instrumencie, czytanie, pisanie, malowanie, a nawet granie w piłkę z dziećmi mogą pomóc pobudzić różne tryby myślenia, co może się bardzo przydać w nadchodzącym tygodniu.
Spędzaj wartościowy czas z rodziną. Spędzanie czasu z rodziną w weekend jest kluczowe, jeśli chcesz naładować baterie i się odprężyć. Dni robocze są tak napięte, że może minąć cały tydzień bez wartościowego czasu spędzonego z rodziną. Nie pozwól, żeby przeniosło się to także na wasze weekendy. Zabierz dzieci do parku, idź ze współmałżonkiem do jego ulubionej restauracji albo odwiedź swoich rodziców. Ucieszysz się, że to zrobiłeś.
Planuj mikroprzygody. Kup bilety na koncert lub przedstawienie albo zarezerwuj miejsca w nowym hotelu, który został otwarty w pobliżu. Zamiast ćwiczyć na bieżni zaplanuj spacer. Spróbuj czegoś, czego jeszcze nie robiłeś – albo czegoś, czego dawno nie robiłeś. Badania pokazują, że oczekiwanie czegoś dobrego jest istotną częścią tego, co sprawia, że dana aktywność jest przyjemna. Gdy wiesz, że masz zaplanowane coś ciekawego na sobotę, twój humor znacząco poprawi się już w ciągu tygodnia.
Wstawaj o tej samej porze. Długie wylegiwanie się w łóżku w weekend, aby nadrobić sen, jest kuszące. Chociaż na krótką metę jest to przyjemne, wstawanie o różnych porach zaburza rytm okołodobowy. Twoje ciało przechodzi przez cykle złożonych serii faz snu, żebyś mógł obudzić się wypoczęty i odświeżony. Jedna z tych faz obejmuje przygotowanie twojego umysłu do czuwania – to dlatego ludzie często budzą się tuż przed budzikiem (mózg jest wytrenowany i gotowy). Kiedy w weekend prześpisz swój regularny czas wstawania, będziesz się czuł zamroczony i zmęczony. Zaburza to nie tylko cały wolny dzień, ale także obniża produktywność w poniedziałek, ponieważ mózg nie będzie gotowy na obudzenie się o zwykłej porze. Jeśli musisz nadrobić stracony sen, po prostu wcześniej połóż się spać.
Wyznacz poranki jako czas dla siebie. Wygospodarowanie czasu dla siebie w weekendy może być trudne – szczególnie jeśli masz rodzinę. Znalezienie sposobu, żeby zaangażować się w coś, co jest twoją pasją zaraz po obudzeniu może przynieść ogromne korzyści jeżeli chodzi o szczęście i higienę umysłu. Zmuszenie się do wstania z łóżka o tej samej porze, co w tygodniu, jest także świetną metodą doskonalenia swojego rytmu okołodobowego. Twój umysł osiąga szczytową wydajność od dwóch do czterech godzin po obudzeniu – a więc wstań wcześniej, zacznij od aktywności fizycznej, a potem usiądź i zajmij się czymś, co angażuje umysł, wtedy, gdy działa on optymalnie.
Przygotuj się na nadchodzący tydzień. Weekend to doskonały czas, by poświęcić kilka chwil na zaplanowanie nadchodzącego tygodnia. Nawet pół godziny planowania może przynieść znaczne korzyści w postaci zwiększonej produktywności i redukcji stresu. Tydzień wydaje się dużo łatwiejszy do ogarnięcia, kiedy rozpoczynasz go z planem, ponieważ musisz skupić się już tylko na jego wykonaniu.
Podsumowując
Co robisz, by Twoje weekendy były świetne?
Dr Travis Bradberry jest wielokrotnie nagradzanym współautorem książki „Inteligencja Emocjonalna 2.0” , która znalazła się na szczycie list bestsellerów, oraz współzałożycielem TalentSmart – wiodącej światowej firmy zapewniającej testy na inteligencję emocjonalną oraz szkolenia, która obsługuje ponad 75% firm wymienionych w rankingu Fortune 500. Jego bestsellerowe książki zostały przetłumaczone na 25 języków i są dostępne w ponad 150 krajach. Dr Bradberry pojawiał się oraz pisał do takich magazynów jak Newsweek, BusinessWeek, Fortune, Forbes, Fast Company, Inc., USA Today, The Wall Street Journal, The Washington Post i The Harvard Business Review.
W jaki sposób inteligentni ludzie osiągają więcej...
...
Glupota pracy po 12 godzin uderza. Wtedy poprawiamy to co popsulismy przez zmeczenie. Nie ma wiekszego marnowania czasu. POZA TYM PAMIETAJMY ZE PRACA CZEKA TEZ W DOMU! Jakby nie bylo wygodnie to smieci trzeba wyniesc posprzatac, zakupy zrobic nie mowiac o opiece nad dziecmi. CALA ENERGIA NIE MOZE ISC NA PRACE W FIRMIE! JESLI CZLOWIEK MOZE PRACOWAC 55 GODZIN W TYGODNIU MAKSYMALNIE TO CO NAJMNIEJ 7 GODZIN zajma zakupy i inne. A jak sa dzieci to 14 godzin murowane! Zostaje 41 godzin maksymalnie na firme. A licze bardzo malo bo na pewno wyskoczy bank urzad pomoc sasiadowi itp. itd.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|