Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:29, 30 Paź 2014 Temat postu: Ojcostwo . |
|
|
Walczył o córkę do samego końca. "Zrobiłem to dla mojej Alicji"
470 kilometrów potu, bólu i wyrzeczeń. W głowie tylko jeden cel – pomóc córce. Tak swoją rowerową podróż z Radomia do Gdańska opisywał Sławomir Adamczyk, ojciec niewidomej, 2-letniej Alicji. Kolarzowi udało się dojechać do mety i zebrać 100 tys. złotych. Dzięki tym pieniądzom lekarze z Indii zoperują dziewczynkę.
Rodzina Adamczyków pochodzi z Radomia. Już w czasie ciąży lekarze zdiagnozowali u dziewczynki niedorozwój tarcz wzrokowych. Oznaczało to, że Alicja będzie niewidoma, a świat będzie odbierać jedynie za pomocą pozostałych zmysłów. Szczęśliwie - nie jest to choroba nieuleczalna i wadę małej Alicji można usunąć w sposób operacyjny. Jednak koszty są ogromne.
Rodzice dziewczynki szukali najtańszego rozwiązania, aby ominąć niepotrzebne koszty. Niestety przy tej wadzie istnieje tylko jedna droga do całkowitego wyleczenia. Chorobę można zwalczyć wyłącznie za pomocą komórek macierzystych. W Polsce żadna klinika nie leczy w ten sposób przypadłości, na którą zapadła Alicja. Jedynym ośrodkiem na świecie jest indyjska klinika w New Dehli. Tamtejsi lekarze po zapoznaniu się z dokumentację medyczną zgodzili się przeprowadzić zabieg.
Problemem jednak były pieniądze. Wszystkie koszty związane z operacją to ponad 100 tys. zł. Rodzice dziewczynki nie mieli takich środków.
Zdesperowany ojciec chorej dziewczynki postanowił zebrać tę kwotę i ruszył w Polskę. Przejechał rowerem 470-kilometrową trasę z Radomia do Gdańska, aby nagłośnić swój cel. Po drodze zatrzymywał się we wszystkich większych miejscowościach i kwestował. Mężczyźnie udało się odwiedzić takie miasta jak Warka, Góra Kalwaria, Warszawa, Legionowo, Płońsk, Rypin, Brodnica, Kwidzyn oraz Tczew. Podjęta akcja zakończyła się całkowitym powodzeniem.
Gdańsk wybrał na cel podróży, ponieważ "jest to duże, piękne miasto mieszczące się na krańcu naszego kraju, w którym mam nadzieję znajdą się ludzie zainteresowani historią małej niewidomej Alicji i będą chcieli pomóc jej zobaczyć ten piękny świat na własne oczy".
"Chciałbym poinformować, że zebraliśmy potrzebne pieniądze na leczenie Alicji i 26 listopada wylatujemy na leczenie do New Delhi!" – napisał dziś Pan Sławomir Adamczyk. - Już 27 mamy pierwsze spotkanie z lekarzami i rozpoczynamy leczenie komórkami macierzystymi! Dziękujemy za wszelką pomoc – powiedział tata dziewczynki.
Rodzina wylatuje z Polski 26 listopada. Pierwsze spotkanie 2-letniej Alicji z lekarzami odbędzie się następnego dnia.
>>>
Tak niektorzy ojcowie potrafia bardziej niz matki kochac dzieci ale to wyjatki . Reguly sa jasne . Tak jak matka nie kocha nikt .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:56, 14 Maj 2015 Temat postu: |
|
|
Zapomniał o córeczce. Rozpaczliwy telefon ojca na numer alarmowy
Chwile grozy przeżył ojciec, który zapomniał o swojej małej córeczce i zostawił ją zamkniętą w samochodzie. Wydarzenie miało miejsce niedaleko Bostonu (USA). Telefon ojca na numer alarmowy był prawdziwie rozpaczliwy. Służby przybyłe na miejsce zdarzenia znalazły dziewczynkę w dobrym stanie. Kiedy ojciec wrócił na parking, to był tak roztrzęsiony, że to jemu potrzebna była pomoc.
CNN dotarło do rozmowy zrozpaczonego ojca z dyspozytorką. Mężczyzna, który pracuje w Instytucie Technologicznym Stanu Massachusetts (MIT), był przerażony. Kiedy wrócił do swojego samochodu, znajdowały się przy nim służby ratunkowe. Ludzie, którzy go widzieli opisują, że to on potrzebował pomocy medycznej bardziej, niż jego dziecko.
...
Ojciec może zapomnieć o dziecku... BO NIE JEST MATKĄ! Co jak widać nie wynika z kompletnego braku miłości! Taka natura. Jak ma problemy w pracy czy cos to tak się o tym zamysli że zapomni. Taka budowa mózgu. I nie można mieć pretensji. Mężczyźni koncentrują się na problemie całym sobą. Stąd są naukowcami i wynalazacami. A kobiet tu mało bo inny mózg.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:58, 24 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
Mazowsze: ojciec naraził własne życie ratując córkę
Dziewczynka trafiła jednak do szpitala podobnie jak jej ojciec, którego stan jest poważny - Norbert Litwiński / Onet
O włos od tragedii w powiecie sokołowskim na Mazowszu. W Niemirkach na jadące rowerkiem dziecko ruszyła załadowana przyczepa, która odpięłą się od jadącego z naprzeciwka ciągnika. Trzylatkę uchroniła przed śmiercią tylko błyskawiczna reakcja ojca - poinformował oficer prasowy sokołowskiej policji aspirant sztabowy Sławomir Tomaszewski.
Mężczyzna odepchnął dziecko, jednak sam nie zdołał uciec i został przejechany przednim kołem przyczepy. Maszyna zatrzymała się na pobliskim drzewie, w które wbił się jej dyszel.
Dzięki trzeźwej reakcji ojca dziecko, choć zostało przyciśnięte do siatki ogrodzeniowej nie odniosło poważniejszych obrażeń. Dziewczynka trafiła jednak do szpitala podobnie jak jej ojciec, którego stan jest poważny. Na szczęście życiu mężczyzny nie zagraża niebezpieczeństwo.
Zarówno ciągnik, jak i przyczepa były w fatalnym stanie technicznym. 51-latek, który kierował maszyną miał ponadto 0,2 promila alkoholu w organizmie. Policjanci zatrzymali mu prawo jazdy. Teraz odpowie za spowodowanie wypadku drogowego.
...
Klasyczne ojcostwo.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 18:53, 16 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
Śląskie: powstaje kalendarz poświęcony ojcom niepełnosprawnych dzieci
Ojcowie zaangażowani w wychowanie i rehabilitację swoich niepełnosprawnych dzieci opowiedzą swoje historie i wezmą udział w sesji zdjęciowej do charytatywnego kalendarza na rzecz Regionalnej Fundacji Pomocy Niewidomym w Chorzowie (Śląskie).
- Chcemy pokazać, że ojcostwo dzieci niepełnosprawnych może funkcjonować na różne sposoby. Niektórzy ojcowie decydują się na rezygnację z pracy i całkowite poświęcenie się dziecku, inni pracują jeszcze więcej, by móc utrzymać rodzinę, gdy matka zajmuje się dzieckiem, jeszcze inni wspierają byłe już żony czy partnerki w opiece nad niepełnosprawnym dzieckiem – podkreśliła pomysłodawczyni przedsięwzięcia Olga Kostrzewska–Cichoń.
REKLAMA
To już druga taka inicjatywa – w ubiegłym roku bohaterkami charytatywnego kalendarza były matki podopiecznych fundacji.
W tegorocznym kalendarzu "12 wspaniałych ojców" znajdą się robione na Śląsku czarno–białe zdjęcia ojców ze swoimi dziećmi (wszystkimi, nie tylko tymi niepełnosprawnymi), a także informacje o dzieciach i ich rehabilitacji. Dochód w całości przeznaczony będzie na rzecz fundacji.
- To ma być reportaż, opowieść o silnych facetach, którzy oczywiście czasem też mają swoje słabości, obawy, jednak ich historie mają pokazać innym, aby się nie bali – zaznaczyła Kostrzewska–Cichoń.
- Jeden z ojców całkowicie zrezygnował z pracy i przyznaje się, że nie wie, czy za parę lat, kiedy dziecko stanie się bardziej samodzielne, będzie w stanie do niej wrócić. Inny ojciec wyznaje, że marzył, by być piłkarzem, a jego syn najprawdopodobniej nigdy nie będzie chodził – dodała inicjatorka.
Ojcowie angażują się w pomoc wiedząc, jak istotna w opiece nad dzieckiem jest siła fizyczna. - To ważny aspekt. Często trzeba mieć sporo siły, by na przykład podnieść i przenieść na wózek kilkuletnie dziecko – powiedziała Kostrzewska–Cichoń.
Prezes fundacji Norbert Galla podkreślił, że ojcowie coraz częściej angażują się w opiekę nad dziećmi. - Rzeczywiście, coraz więcej ojców przyjeżdża ze swoimi dziećmi na rehabilitację. Tego jeszcze parę lat temu nie było. Myślę, że teraz model rodziny się trochę zmienił – powiedział.
Kostrzewska–Cichoń przypomniała, że wychowanie niepełnosprawnego dziecka wymaga nieustannej opieki nad nim, "uczestniczącej obecności". - Rokowania dzieci są lepsze, jeśli rodzice regularnie z nimi pracują. Zajęcia z terapeutami w fundacji odbywają się średnio dwa razy w tygodniu, więc to rodzice na co dzień są rehabilitantami swoich dzieci – dodała inicjatorka przedsięwzięcia.
Regionalna Fundacja Pomocy Niewidomym z siedzibą w Chorzowie zajmuje się kompleksową rehabilitacją oraz wczesnym wspomaganiem rozwoju psychoruchowego dzieci niewidomych i niedowidzących z dodatkowym kalectwem. Obecnie pod opieką fundacji – jak podała Kostrzewska–Cichoń – znajduje się ponad 250 dzieci.
W 2016 r. fundacja ma otworzyć w Ziemięcicach w powiecie tarnogórskim szkołę z tzw. pionem terapeutycznym. Od pierwszego września przyszłego roku, w budynkach przystosowanych dla osób niepełnosprawnych, prawie 70 dzieci otrzyma możliwość kształcenia w szkole podstawowej i gimnazjalnej, z czego ponad 30 zostanie zakwaterowanych w tamtejszym internacie.
...
Dobry pomysl.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 15:32, 14 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
The Independent
To zdjęcie błyskawicznie obiegło sieć. Zachowanie ojca zachwyciło internautów
To zdjęcie błyskawicznie obiegło sieć. Zachowanie ojca zachwyciło internautów - [link widoczny dla zalogowanych]
Fotografia ojca, który trzyma parasol nad swoim synkiem, a sam moknie, w mgnieniu oka obiegła media społecznościowe - pisze "The Independent".
Nic dziwnego, obrazek jest naprawdę poruszający. Tata, cały przemoczony, idzie obok swojego syna trzymając parasolkę tuż nad głową malca. Nie dba o siebie, a o swoje dziecko.
Zdjęcie, rzekomo zrobione w Vancouver, zostało opublikowane w sieci z prostym tytułem: "Ojcowie". Pod nim zaczęła się poruszająca dyskusja. Jeden z komentarzy pod fotografią brzmiał: "Mojego taty nie było przy mnie, gdy byłem dzieckiem. Czy będę umiał być dobrym ojcem dla moich dzieci?" Odpowiedź na ten post była wzruszająca: "Widzisz, tata nie tylko troszczy się o dziecko. On pokazuje dziecku jak stawiać innych, a nie siebie na pierwszym miejscu".
Fotografia ma już przeszło 3 miliony odsłon i tysiące udostępnień. Internauci są zachwyceni nie tylko samym zdjęciem, ale i postawą mężczyzny. Bo - jak się mówi - ojcem może być każdy, ale tylko ktoś wyjątkowy zostaje tatą.
...
Jest to pewien symbol.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 19:06, 28 Sty 2017 Temat postu: |
|
|
gosc.pl → Wiadomości → Dzieciom brakuje męskich wzorców
Dzieciom brakuje męskich wzorców
PAP
dodane 28.01.2017 15:22 Zachowaj na później
HENRYK PRZONDZIONO /Foto Gość
W Polsce jedna piąta ojców jest nieobecna, a to właśnie ojcowie mają największy wpływ na to, jak dzieci radzą sobie w relacjach z innymi ludźmi. Ojciec jest dla dziecka mistrzem, mentorem - mówili eksperci w trakcie sobotniej konferencji "Doceńmy każde życie".
W trakcie konferencji zorganizowanej przez Konfederację Kobiet Rzeczpospolitej Polskiej i Narodową Organizację Kobiet, psycholog Maria Woźniak z Chrześcijańskiego Ośrodka Psychologicznego mówiła o "nieobecnych" ojcach, których w Polsce i Wielkiej Brytanii jest, jak podała, jedna piąta; a w Stanach Zjednoczonych - połowa.
"Relacja z ojcem jest relacją, która jest wyjątkowa - ojcowie są pierwszymi regulatorami społecznego życia dzieci. Miłość ojca jest miłością warunkową i dziecko na bazie tej relacji będzie konstruowało swoje kontakty ze światem zewnętrznym" - mówiła Woźniak dodając, że dzisiaj brakuje mężczyzn angażujących się w wychowanie młodego pokolenia. "Kto może wyprowadzić chłopców z pokoju, w którym grają w gry komputerowe? Tylko ojciec - mistrz, mentor" - podkreśliła Woźniak.
Jak zaznaczyła, 54 proc. dzieci wychowanych przez jednego rodzica częściej otrzymuje diagnozy zaburzeń (szczególnie zaburzeń uwagi). Kiedy tata jest w domu, dzieci są mniej zagrożone biedą, rzadziej też pojawiają się zaniedbania fizyczne, emocjonalne i edukacyjne. "Kiedy tata jest w domu - mówią badania amerykańskie - dzieci zdobywają lepsze oceny, częściej uczestniczą w zajęciach pozalekcyjnych, rzadziej powtarzają klasę" - powiedziała Woźniak. W trakcie swojego wykładu zwróciła też uwagę na przekaz medialny, jaki otrzymują dzisiejsze młode kobiety: "Nie wyglądasz, nie jesteś obiektem seksualnym - nie istniejesz".
Małgorzata Terlikowska, etyk, mówiąc o roli mężczyzny w obronie życia zwróciła uwagę, że z relacji kobiet, które dokonały aborcji mężczyzna jawi się jako bohater negatywny - ktoś, kto całą odpowiedzialność zrzuca na kobietę. "Dla zwolenników aborcji ojciec jest niewidoczny" - przekonywała Terlikowska dodając, że nie rozumie, dlaczego ojciec, który uczestniczył przy powoływaniu do życia dziecka nie powinien uczestniczyć w decydowaniu o dalszym jego losie.
O tym, że płeć człowieka znana jest od momentu poczęcia, a od momentu urodzenia manifestuje się na różne sposoby, mówiła w trakcie konferencji prof. Urszula Dudziak z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Przekonywała, że już od dzieciństwa widać rozmaitość zainteresowań w zależności od płci; i chociaż każdy człowiek ma indywidualne uzdolnienia i wybór określonego zawodu jest sprawa indywidualną, to istnieją pewne "predyspozycje typowo kobiece i męskie".
Podkreśliła, że od kobiet oczekuje się łagodności, cierpliwości, wrażliwości, empatii, uprzejmości, umiejętności komunikacji i dokładności, natomiast od mężczyzn: aktywności, przywództwa, odwagi, zdecydowania, zorganizowania, odpowiedzialności, waleczności i siły.
"Gdziekolwiek idziemy czy wkraczamy na jakąkolwiek drogę powinien nam przyświecać zasadniczy cel - miłość. Jak mówiła, być kobietą to być matką, ale nie tylko w aspekcie rodzenia własnych dzieci. "Na Matkę Teresę z Kalkuty wszyscy mówili 'matka', chociaż nigdy nie urodziła własnego dziecka" - podkreśliła prof. Dudziak. Jako największe zagrożenia dla kobiecości w dzisiejszym świecie wymieniła m.in. pornografię, rozwiązłość seksualną, antykoncepcję, aborcję, in vitro, rozwody i konkubinaty; uzależnienia oraz "skrajny feminizm".
...
To jest caly Zachod.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:29, 20 Kwi 2017 Temat postu: |
|
|
Potwierdzone naukowo: ojciec jest niezbędny przy wychowywaniu dziecka
Revista Pazes | Kwi 19, 2017
KannaA/Shutterstock
Komentuj
Udostępnij
Komentuj
Obecny przy dziecku i czuły ojciec ma na rozwój osobowości dziecka ogromny wpływ. Maluch czuje się bezpieczny, a w dorosłym życiu łatwiej nawiązuje relacje uczuciowe.
G
dy maluch czuje się odrzucony, uaktywniają się w jego mózgu te same obszary jak wówczas, kiedy się skaleczy, z tą jednak różnicą, że ból psychiczny może odżywać latami, doprowadzając do poczucia niepewności, wrogości i tendencji do agresji.
Nie ma najmniejszej wątpliwości, że matczyna miłość jest czymś fundamentalnym w życiu każdego dziecka. Przecież jeszcze w XXI wieku nasza kultura obarcza matkę odpowiedzialnością (niemal wyłączną) za troskę o dzieci (czy dziecko się awanturuje, czy bije kolegę, czy kiepsko sobie radzi w szkole, „to wszystko matki wina” – czyż nie takie opinie zazwyczaj słyszymy?).
Jaką rolę odgrywa więc w tej historii ojciec? Ostatnie badania wykazują, iż jest on bardzo ważny w procesie kształtowania się osobowości dziecka. Te same badania przedstawiają, w jaki sposób rozwijają się rozmaite cechy osobowościowe dziecka aż do osiągnięcia przez nie wieku dojrzałego.
Czytaj także: Jak być dobrym ojcem?
Naukowcy z Uniwersytetu w Connecticut w USA, dowodzą, że dzieci z całego świata reagują w ten sam sposób na odrzucenie przez swych opiekunów lub przez osoby, z którymi łączy je silna więź emocjonalna.
Gdy porzucenie pochodzi od ojca, pozostawia bardzo głębokie ślady.
Według naukowców, którzy przeanalizowali 36 studiów dotyczących ponad 10 000 osób, dzieci i dorosłych, odrzucenie przez ojca ma taki potężny wpływ przede wszystkim dlatego, że jest bardziej powszechne niż porzucenie przez matkę. Również z tego powodu, że figura ojca wiąże się z prestiżem i władzą – dla dziecka oznacza to, że zostało zapomniane lub odepchnięte przez kogoś, kogo wszyscy uważają za bardzo ważną osobę.
A oto najsmutniejszy aspekt tej trudnej sytuacji: badania wykazały, że dzieci odczuwają odrzucenie, jakby to był rzeczywisty fizyczny ból. Gdy maluch czuje się odrzucony, uaktywniają się w jego mózgu te same obszary jak wówczas, kiedy się skaleczy, z tą jednak różnicą, że ból psychiczny może odżywać latami, doprowadzając do poczucia niepewności, wrogości i tendencji do agresji.
Czytaj także: Ojcostwo – prawdziwie męska przygoda. Nowa kampania Fundacji Mamy i Taty
Na koniec dobra wiadomość: obecny przy dziecku i czuły ojciec ma na rozwój jego osobowości wpływ dokładnie odwrotny – maluch czuje się bezpieczny, rośnie szczęśliwy, a w dorosłym życiu łatwiej nawiązuje relacje uczuciowe.
Tekst ukazał się w portugalskiej edycji portalu Aleteia
...
Juz tak oczywiste rzeczy trzeba potwierdzac.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 8:45, 21 Kwi 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Polska
Przeszedł ponad pół tysiąca kilometrów, żeby zebrać pieniądze dla syna
Przeszedł ponad pół tysiąca kilometrów, żeby zebrać pieniądze dla syna
Wczoraj, 20 kwietnia (11:50)
Piotr Wróbel szedł 13 dni z Katowic do Gdańska po to, żeby jak najwięcej osób dowiedziało się, że 1 procent podatku można przekazać na jego syna, który cierpi na autyzm. Tata miał ze sobą niewielki plecak z najpotrzebniejszymi rzeczami oraz GPS. Korzystał z noclegów i posiłków oferowanych przez życzliwych ludzi. W środę w końcu dotarł nad morze, a w czwartek rano wrócił autobusem do Katowic. "Wolę jednak iść, niż siedzieć tyle godzin w autokarze" - powiedział.
Pan Piotr w drodze
/Facebook /
Nie było dnia, w którym pan Piotr zrobiłby sobie przerwę dłuższą niż na nocleg. Wędrował też w święta.
Wtedy było najintensywniej. Może po to, żeby zapomnieć, że nie jestem w domu. To nie były łatwe momenty - powiada tata 5-letniego Iana. Właśnie rozłąka była dla niego najtrudniejsza.
W środku trasy zdarzały się kryzysy. Pan Piotr zmagał się również z bólem nóg i gorączką. Były takie momenty, że myślałem, że to koniec. Ale następnego dnia wstawałem i szedłem dalej - mówi.
Każdego dnia pan Piotr pokonywał ok. 40 km. Pomagali mu życzliwi ludzie. Częstowali herbatą, jedzeniem, tym, co mieli. Pomagali dobrym słowem. To też jest bardzo ważne - wylicza.
"515 km dla Iana" - tak Piotr Wróbel nazwał swoją wędrówkę i profil na Facebooku, gdzie można było obserwować, jak zbliża się do celu.
TU ZNAJDZIESZ SZCZEGÓŁY AKCJI
[link widoczny dla zalogowanych]
Co dalej? Wędrówka to półśrodek do tego, co robię. Celem jest 1 procent, a przede wszystkim wyprowadzenie Iana z autyzmu, albo zrobienie tego, co w naszej mocy, żeby Iana z autyzmu wyprowadzić. Teraz mam na to siłę , bo ta wędrówka też po to była - opowiada tata 5-latka.
Pieniądze są potrzebne na rehabilitację, badania , zajęcia dydaktyczne.
Zmęczony, ale pełen nadziei pani Piotr, nie będzie długo odpoczywał.
Życie płynie dalej. Zajęcia u logopedy... trzeba wrócić do codzienności - skwitował tuż po powrocie do Katowic.
(ug)
Anna Kropaczek
...
Brawo to jest ojciec!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 13:26, 23 Maj 2017 Temat postu: |
|
|
Gdy zostaniesz ojcem, zrozumiesz… Litewski trener mówi o tym, co ważne
Dominika Cicha | Maj 23, 2017
Komentuj
Udostępnij
Komentuj
Brazylijski koszykarz Augusto Lima opuścił ważne mecze, by zaopiekować się nowo narodzonym dzieckiem. Co na to jego trener?
T
o była zwyczajna konferencja prasowa przed półfinałowymi rozgrywkami w koszykarskiej lidze. W pewnej chwili z ust dziennikarza padło pytanie o Augusta Limę. Brazylijski koszykarz niedawno został ojcem i dlatego opuścił znaczące rozgrywki.
– Czy to normalne, że zawodnik opuszcza drużynę podczas półfinału? – usłyszał trener drużyny Žalgiris Kaunas.
Šarūnas Jasikevičius, litewski koszykarz, który ma na swoim koncie wiele sukcesów odpowiedział:
Ma pan dzieci? Kiedy będziesz je miał, młodzieńcze, zrozumiesz. Bo to szczyt ludzkiego doświadczenia. Myślisz, że koszykówka jest najważniejszą rzeczą w życiu?
Kiedy zobaczysz swoje pierwsze dziecko, zrozumiesz, co jest najważniejszą rzeczą w życiu. Przyjdź wtedy i porozmawiaj ze mną. Nie ma nic bardziej majestatycznego na świecie niż narodziny dziecka. Wierz mi. Ani żadne tytuły, ani nic innego. Augusto Lima jest teraz emocjonalnie w niebie. Bardzo się z tego cieszę.
Internauci nie szczędzą Jasikevičiusowi komplementów. Piszą: „To prawdziwy gentleman”, „Ogromny szacunek dla niego”, „Wspaniały trener!”.
...
Brawo! W koncu gdy jest cokolwiek wazniejszego nie podporzadkowujemy tego temu co mniej wazne.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 14:06, 28 Maj 2017 Temat postu: |
|
|
Litza: Bałem się – kolejnego dziecka, przeprowadzek, kolejnego miesiąca [wywiad]
Marta Januszewska | Maj 27, 2017
REPORTER
Komentuj
Udostępnij
Komentuj
"Dla mnie sprawa ojcostwa była istotna od samego początku małżeństwa, dlatego, że wraz z żoną pochodzimy z rodzin, gdzie ojcowie nie wytrzymali, zdezerterowali" - mówi Robert Friedrich "Litza" w wywiadzie dla Aletei.
Z
namy go z Acid Drinkers, Arki Noego, 2 TM 2,3 i Luxtorpedy. Mąż z 29-lenim stażem, ojciec siedmiorga dzieci, dziadek. O sobie mówi: po pierwsze chrześcijanin. Robert Friedrich „Litza” jest jednym z bohaterów audiobooka „Ojcostwo 2.0” (wyd. 2 Ryby). Nam opowiada o ojcostwie (ale i macierzyństwie), zadaniach ojca, strachach i umieraniu.
Marta Januszewska: Zauważyłeś, że wśród ojców, zwłaszcza młodych, pojawia się trend: celebrowanie swojego ojcostwa?
Robert Friedrich „Litza”: Jeżeli którykolwiek z ojców jest dumny z tego, że jest ojcem, to bardzo dobrze, bo kryzys ojcostwa to fakt. Z różnych powodów. Wojny czy różne sytuacje polityczno-ekonomiczne sprawiły, że rodzina jest w rozsypce. Jeśli więc ojcowie odzyskują ten kierunek, to dobrze. Dla mnie sprawa ojcostwa była istotna od samego początku małżeństwa, dlatego, że wraz z żoną pochodzimy z rodzin, gdzie ojcowie nie wytrzymali, zdezerterowali. Matki nas samotnie wychowywały. Kiedy zdecydowaliśmy się na małżeństwo, chciałem wytrwać, mieć jakąś siłę, żeby na przekór różnym trudnościom i przeciwnościom sprostać zadaniom ojca. Na pomoc na pewno przyszła nam Ewangelia, Słowo Boże. Wróciliśmy z żoną po wielu latach do Kościoła. To nas wspiera i pomaga być dobrym ojcem i dobrą matką. Ten temat od samego początku był dla nas ważny. Pierwsza piosenka Arki była o ojcu: „Dziękuję ci, tato, za wszystko, co robisz” mimo upływu lat jest aktualna. A w międzyczasie na kilku nowych płytach pojawiły się znowu tematy ojca („Najlepszy tata na świecie”).
Kim jest ojciec dla swoich dzieci, prócz tego, że jako rodzic ma darzyć je troską, opieką, zapewnić wikt i opierunek?
Oczywiście troska, opieka, zapewnienie godnego życia – to wszystko wpisuje się w zadania ojca, ale fundamentem i głównym zadaniem ojca jest przekazywanie wiary. Wiąże się to z tym, że najpierw ojciec musi mieć doświadczenie wiary, żeby przekazywać je dzieciom. Z tego będę się rozliczał na Sądzie Ostatecznym, a nie z tego, czy bawiłem się z nimi dużo klockami, czy chodziłem na spacery nad rzekę.
Czytaj także: Konrad Kruczkowski: Nie chcę być tatą na pokaz [wywiad]
W audiobooku „Mężczyzna 2.0. Rzecz o męskości i ojcostwie” pytany o to, kim jesteś, odpowiadasz najpierw: chrześcijanin. Dlaczego nie: mężczyzna?
Dusza nie ma męskiej albo żeńskiej orientacji. Dusza człowieka jest oblubienicą Chrystusa, niezależnie od tego, czy jesteś kobietą, czy mężczyzną. Patrząc szerzej na swój byt, który dzisiaj jest cielesny, ale potem będzie duchowy, bycie mężczyzną jest tylko krótkim epizodem. Generalnie patrzę na moją duszę, a ona ma apetyt na życie wieczne. To dlatego myślę, że „chrześcijanin” to pierwsza rzecz. Poza tym, co to znaczy być chrześcijaninem? To znaczy mieć w sobie ducha Jezusa Chrystusa Zmartwychwstałego, który pokonał śmierć. Wtedy pojawiają się wszystkie rzeczy, jak męstwo, bycie dobrym mężem, podporą żony, bycie ojcem, który dba, człowiekiem, który więcej usprawiedliwia niż sądzi – i tak mógłbym wymieniać. To wszystko nie jest wynikiem ludzkich wysiłków. To prezent od Pana Boga. Można go dostać tylko, jeśli się chce go dostać. Pytanie, czy taka świadomość jest u mnie dzisiaj, że chcę o prosić o to, by być takim człowiekiem? Ale najpierw muszę dostać ducha Chrystusa, reszta jest konsekwencją. To samo w małżeństwie. Co to znaczy, że Bóg jest tam na pierwszym miejscu? To, że ja wtedy jestem bliżej żony. Jeżeli to ją postawię na pierwszym miejscu, to jest tragedia. Wtedy rodzi się miłość afektywna. A to nie jest miłość, tylko jakaś próba politycznej negocjacji albo dbanie o swoje interesy. To już wchodzimy w głębsze filozofowanie. Ale generalnie: im bliżej jestem Boga, tym bliżej żony, więc na początku Bóg, na początku chrześcijanin. A cała reszta z tego wynika.
Ale jeżeli tak postawić sprawę, to można też wyciągnąć wniosek, że nie ma znaczenia, kto wychowuje: czy ojciec, czy matka, skoro chrześcijaninem jest każdy?
Nie wiem, czy każdy. Podobno w Europie jest kilku chrześcijan, ale to wystarczy (śmiech).
Ale jednak „mama to nie jest to samo, co tato”?
Są pewnie obszary, gdzie ojciec jest odpowiedzialny za pewien postęp i rozwój… Inaczej. Mama bardzo mocno wpływa na całą sferę uczuciową. Jest od tego, żeby przekazać pewną delikatność, romantyczność – no właśnie uczuciowość, a ojciec jest od tego, że poruszyć takiego człowieka, którego dostał pod opiekę i zainspirować do działania. Jeśli jest matka i ojciec to wszystko się trzyma razem, uzupełnia, człowiek ma chęć do życia, do działania, do tworzenia, ale też robi to z sercem, za które jest odpowiedzialna matka. Myślę, że problem współczesnego człowieka jest taki, że gdzieś brakuje albo matki, albo ojca i potem jest nierównowaga. Człowiek jest na przykład bardzo mocno rozwinięty emocjonalnie, romantyczny, dlatego mamy tyle dzisiaj różnych nerwic, depresji i romantycznych uniesień, ale za tym idzie mało praktycznych rzeczy. Nie mamy siły do życia. Czasami widzę młodzież, dwudziesto-, dwudziestopięciolatków i oni już są zmęczeni. Może nie dostali właśnie tego bodźca od ojca, a może od matki?
A jak to wygląda w Twojej rodzinie?
Powiem tak. Jeżeli dzieci mają jakiś postęp w nauce, chwalą się mnie. Ale jeżeli zrobią coś takiego, co jest bardziej w sferze artystycznej niż praktycznej, to idą do mamy. Dla dzieci najważniejsze jest, żeby matka i ojciec byli razem i się kochali. I sobie wybaczali. Takie normalne życie. Wtedy ten człowiek, który został dany rodzicom zdrowo się rozwija. Bo to przecież nie jest ich własność. Ostatnio był taki moment, że była cała siódemka dzieci u mnie, do tego szóstka wnuków. Pełna kuchnia ludzi. Stanęliśmy na progu z moją żoną i tak mówię: zobacz, co myśmy zrobili. Pełno jakichś ludzi. Co to są za ludzie w ogóle? Skąd oni się wzięli? (śmiech) To wszystko z tego, że kiedyś się chwyciliśmy za rękę i powiedzieliśmy, że się kochamy.
Widziałem w moim życiu, jak ciężko mi było wystartować z czymkolwiek. Właśnie dlatego, że moi rodzice nie byli razem, nie kochali się. Nie widziałem tego. Mama wzięła na siebie obowiązki uczenia mnie miłości, ale to zawsze było trudne. Ja do dzisiaj mam wątpliwości, czy to, co robię w życiu, jest w porządku, czy nie, jakoś tak niepotrzebnie się zastanawiam. Nie mam pewności siebie w tym, co robię. A to jest wynik tego, że brakowało mi taty.
Czytaj także: Facet z dzieckiem na ręku to uosobienie męskości – mówi Marcin Perfuński z supertata.tv
A czy potwierdzają się w praktyce te często przywoływane „córeczki tatusia” i „synkowie mamusi”?
Na pewnym etapie tak, ale jak dzieci dorośleją, to się odwraca. Córki są blisko mamy, mają wspólne tematy, jakieś rodzicielskie rzeczy, rozmawiają o porodach, karmieniu, a synowie z kolei lgną do mnie. Z moimi chłopakami lubimy czasem gadać do drugiej, trzeciej w nocy o ważnych tematach. Ja lubię rozmawiać z nimi, oni lubią rozmawiać ze mną, to jest świetne. Ale rzeczywiście do pewnego momentu, kiedy są małymi dziećmi, to rzeczywiście tak może trochę być. Córeczka do taty na kolana, a chłopcy tulą się do mamy.
Zwróciłam uwagę na początku na ojców niemal robiących święto z faktu swojego ojcostwa, ale mam też obserwację z drugiego bieguna. Dlaczego część mężczyzn broni się jak diabeł przed wodą święconą przed tym, by założyć rodzinę? Z czego to wynika?
Ze strachu przed śmiercią. Nie chodzi o śmierć fizyczną, ale ontyczną, śmierć „ja”. Człowiek ma różne plany, projekcje na swoje życie, chce mieć czas dla siebie, ku sobie, zawsze ja, ja, ja… A w małżeństwie to jednak przed „ja” stoi „ty”. Wtedy jest udany związek. I chyba tego człowiek, nie tylko teraz, ale od zawsze – boi się: oddawać swoje życie dla drugiego. Myśli, że nikt go nie wskrzesi do tego życia. A małżeństwo jest pięknym sakramentem, gdzie człowiek służy sobie nawzajem. Ale o własnych siłach ja bym daleko nie zajechał. Muszę mieć wsparcie z liturgii, ze Słowa, ze wspólnoty. Wtedy rozumiem siebie, swoje zmagania i mam ochotę iść dalej i cytować „jeśli umrę, zanim umrę, to nie umrę, kiedy umrę”.
Czyli za każdym razem, kiedy „umierałeś”, bo rodziło się dziecko, to tak naprawdę zmartwychwstawałeś?
Dokładnie. Widziałem potem życie. Na początku się bałem: kolejnego dziecka, kolejnych przeprowadzek, kolejnego miesiąca, bo nie mieliśmy co do garnka włożyć… To są przyziemne troski, ale zawsze mieliśmy ogromną pomoc. Przez te trzydzieści lat nigdy nie chodziliśmy głodni, nigdy nam ta siódemka dzieci nie sprawiała tyle trudności, żeby powiedzieć, że to nie było dobre. Zawsze czuliśmy pomoc. Taką realną: od rodziny, znajomych. Ale też od Pana Boga. Jak nie śpisz dwie, trzy noce, to po ludzku, fizycznie jesteś wykończony, ale nagle dostajesz ducha i widzisz szerzej swoje życie, widzisz wartość tego zmagania i wtedy jesteś szczęśliwy.
...
Czlowiek wszystkiego musi sie uczyc...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:36, 22 Cze 2017 Temat postu: |
|
|
Jak pomóc mężczyźnie być lepszym tatą
Zyta Rudzka | Mar 19, 2017
Komentuj
Udostępnij
Komentuj
Chodzi o to, żeby być ojcem nie od święta, ale od serca.
N
iedawno usłyszałam opowieść kobiety, która pojechała z całą rodziną do supermarketu. Wróciła z dziećmi i z zakupami, ale bez męża. Zapomniała i zostawiła go w sklepie. Zorientowała się dopiero wtedy, gdy do niej zadzwonił i rzucił wściekle: Gdzie jesteś?
Dobre pytanie.
A gdzie ty jesteś, mężu i tatusiu?
Mężczyźni wycofują się z trzymania rodzinnych sterów i przesiadają się na fotel obok kierowcy. Ich emocjonalny GPS z różnych względów nie potrafi zgrać się z potrzebami najbliższych. Tak im wygodniej. Albo sami mieli nieobecnego ojca.
Trudno mi pisać o nieobecnych tatusiach – mój ojciec potrafił kochać swoje córki i nie wstydził się tego okazywać. Myślę, że ta głęboka relacja miała szansę powstać również dlatego, że moja mama zrobiła dla niej miejsce. Przedszkole było obok jej pracy, ale to ojciec mnie odprowadzał. Nigdy nie jechaliśmy tramwajem. Zawsze wychodziliśmy wcześniej i trasę trzech przystanków pokonywaliśmy na piechotę. Mieliśmy czas, żeby pogadać.
Czytaj także: Natalia Białobrzeska: Synku, nauczę cię być mężczyzną
Teraz po tylu latach, kiedy chcę „rozchodzić” jakiś problem, ruszam tą samą trasą po warszawskich Bielanach. Ojciec już nie żyje, ale w jakimś sensie, tam na tych małych uliczkach, on spaceruje razem ze mną.
Gotował dla nas obiady. A było to w latach siedemdziesiątych, kiedy większość mężów nawet nie wiedziała, gdzie w kuchni jest sól. Mama nienawidziła bałaganu, jaki zostawiał. Ale instynktownie wiedziała, że ważniejsze są te dziwne zupy i makarony. Wreszcie – wyjazdy z ojcem. Ponieważ pracował z kadrą sportowców, często spędzałyśmy je na zgrupowaniach. Miałyśmy szansę poznać naszego tatę w szerszym kontekście: jako pracownika, kolegę, po prostu zwykłego mężczyznę. W złych i dobrych dla niego momentach. To pomaga w tworzeniu szczerej, stabilnej relacji więzi tata – dzieci.
Nie musi być autorytetem, supermenem czy herosem. Wystarczy, że będzie ojcem
Myślę, że miłość ojcowska jest trochę inna, niż ta matczyna, ale równie piękna.
Matka otwiera nad dzieckiem parasol ochronny, ojcowska opieka zachęca do niezbędnego ryzyka. Zachęca do odwagi. Do przekraczania strefy komfortu. Wspiera niezależność i samodzielność – właśnie bez nadmiarowej asekuracji, jaka zdarza się matkom.
Ojcowska, czuła, ale i asertywna dyscyplina uczy wzięcia odpowiedzialności za to, kim jesteś, co robisz i jakim jesteś człowiekiem wobec tych, którzy cię kochają.
Czytaj także: Dobry ojciec… Niech będzie prawdziwie obecny!
Dobry ojciec
Córka mądrze kochającego ojca ma większe szanse, by pewnie i dobrze czuć się jako kobieta, a syn odpowiedzialnego i czułego ojca – lepiej zrozumie, co to znaczy być mężczyzną i tworzyć silne więzi. Również ze swoimi dziećmi.
Ofiaruje dziecku czytelne komunikaty: Rób, co chcesz. Na mnie zawsze możesz liczyć.
Ale z jakiegoś względu na wielu ojców ciągle nie można liczyć.
Bywają obecni w rodzinach tylko fizycznie. Przynoszą pieniądze i są aktywowani do ojcostwa w sytuacjach ekstremalnych. Syn pobił się po lekcjach. Weź z nim porozmawiaj!
I ojciec bierze na stronę i… nie rozmawia. Karci, karze, stosuje przemoc. Często nie jest ciekawy swojego dziecka. Ogranicza się do wiadomości szkolnych. Albo jest tatą weekendowym, nadmiarowym, który nie tyle mądrze jest z dzieckiem, ale rekompensuje mu swoją psychiczną nieobecność w czasie tygodnia. A kiedy w środę jest mecz, a córka coś od niego chce, to krzyczy, że zasłania mu ekran. I takie drobne, pozornie błahe i przecież łatwe do wytłumaczenia rzeczy budują poczucie, że nie jest się dla tego rodzica najważniejszą sprawą.
Czytaj także: Jak być dobrym ojcem?
Ojców łatwo rozgrzesza się. Ale o co chodzi? Nauczył jeździć na rowerze, pograł w piłkę i kupił pierwszy samochód po maturze. Wymyka się to, co istotne.
Nie chodzi o to, żeby dziecko „ustawić” w świecie, chyba ważniejsze jest to, żeby się w nim dobrze czuło. Niezależnie od tego, czy ma trzy samochody czy tylko hulajnogę.
Kłopot z okazywaniem uczuć
Dobrze by było, żeby ojciec wyposażył dziecko w mądry psychologiczny ekwipunek, ale często sam nie wie, co ma w swoim plecaku.
W psychologii mówi się o męskim wzorcu usztywnienia, który prowadzi do zawałów serca. Jest wielu facetów, którym zależy, by być dobrym ojcem. Są fajni, otwarci, umieją wysłuchać, wyrazić swoje zdanie, ale jednocześnie są zablokowani emocjonalnie. Nie potrafią rozpoznać i przekazać swoich uczuć. Trochę się krępują, trochę boją, bliskość ich nie cieszy, a więc nie angażują się sercem i wbrew sobie tworzą powierzchowne relacje.
Czasami dopiero w roli dziadków odkrywają w sobie uczucia i się ich nie wstydzą. Ale to nie jest wcale żaden happy end, bo lepiej jakby zrobili to już wcześniej, w stosunku do własnych dzieci.
Jak im pomóc być lepszym tatą?
Stwórz sytuacje, które ułatwią mu nawiązanie relacji z dzieckiem.
Film „Kramer kontra Kramer”. Bohater, pracoholik, przebudza się do ojcostwa, kiedy musi zrobić synowi śniadanie i odkrywa, że przecież nie musi tego robić, jak jego żona! Uczy małego przygotowywać francuskie tosty, nieporadnie, ale w tym dymie nad przypaloną patelnią pojawia się jakiś pierwszy ogień uczucia pomiędzy nim a dzieckiem.
Czytaj także: Dowód na to, że warto pozwolić mężowi zająć się dziećmi po swojemu
Warto trochę usunąć się i zrobić miejsce na ojcowską miłość.
Zastrajkuj. Powiedz mężowi, jak się z tą sytuacją czujesz. Ja już nie chcę siedzieć za tą kierownicą. Wysiadam. Na tydzień.
Możesz wyprowadzić się do przyjaciółki i być w kontakcie telefonicznym z dzieckiem. Niedobrze, żeby było skazane na milczenie i obojętność obydwojga rodziców. Monitoruj sytuację, ale się nie wtrącaj. To jego kierownica i jego droga. Wyboista droga, ale nie nudna. Na pewno pojawią się przygody, rozmowy i uczucia ojcowskie będą mogły wreszcie dojść do głosu.
Klasyczne wyjazdy z ojcem na ryby czy w góry rzadko się sprawdzają. Ryba może i bierze, ale dzieci, ryby i ojciec głosu nie mają. W górach to samo. Szczyt zdobyty, a ojciec nadal milczy albo schodzi pierwszy i nawet się nie obejrzy. Twardziel chowa twardziela.
Lepiej sprawdza się codzienność. Bo chyba chodzi o to, żeby być ojcem nie od święta, ale od serca.
...
Czlowiek nie ma wiedzy z automatu. Musi sie uczyc.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 10:18, 23 Cze 2017 Temat postu: |
|
|
Najważniejsze zadanie ojca? Odpowiada tata 10 dzieci
Katarzyna Matusz | Czer 23, 2017
Wardakowie.pl
Komentuj
Udostępnij
Komentuj
„Podstawą rodziny jest małżeństwo, a nie dziecko. Dziecko jest w domu jednak przejściowo i tylko małżeństwo trwa do śmierci” – mówi Aletei Janusz Wardak, mąż i ojciec, moderator Akademii Familijnej.
K
atarzyna Matusz: Dziś obchodzimy Dzień Ojca, czego im Pan życzy?
Janusz Wardak*: Życzę, by byli czujnymi ojcami, którzy chcą się uczyć i są zatroskani o to, czy są dobrymi ojcami. Nie sfrustrowani, którzy zastanawiają się, czy są dobrymi rodzicami i nic z tym nie robią. Nikt nie jest idealnym rodzicem, a jednocześnie żadne z naszych dzieci nie ma lepszych rodziców niż my.
Jaką receptę mógłby Pan dać przyszłym ojcom bądź tym, którzy nie są z siebie zadowoleni?
Powinniśmy się tej roli uczyć, myśleć o tym, modlić się o to, żeby być coraz lepszymi rodzicami. Jako ojcowie mamy wspaniałego patrona, św. Józefa i możemy wzywać jego pomocy. Św. Józef nie powiedział w Ewangelii ani jednego słowa, to nam pokazuje, że przeceniamy tłumaczenie różnych rzeczy. Trzeba tak żyć, żeby nasze dzieci chciały nas naśladować.
Najważniejszym zadaniem ojca jest według Pana?
Pokazać, że kocha ich matkę. To buduje poczucie bezpieczeństwa w czasie dzieciństwa i daje dużą szansę na to, że dzieci będą chciały założyć rodzinę, bo będę postrzegały małżeństwo jako coś, co miło, pozytywnie im się kojarzy. Dzieci widzą znacznie więcej niż nam się wydaje. I słyszą, jak mama z tatą rozmawiają, jakim tonem, czy pokrzykują, czy mają trudne momenty i się przepraszają, czy mają ciche dni. W końcu, czy zauważają, że druga osoba czegoś potrzebuje? Czy są dla siebie serdeczni?
Czytaj także: Dlaczego pranie ma być obowiązkiem tylko matki? Wzruszający list ojca do córki
Co to znaczy być dobrym ojcem?
Dziś jest duża presja, by być dobrym ojcem małego dziecka. Żeby być z dzieckiem od pierwszych dni, kąpać je, przytulać. Jest naukowo udowodnione, że to bardzo potrzebne. Ale ojciec jest jeszcze bardziej potrzebny, gdy dziecko dorasta. Dobrze, aby wtedy wszedł w świat nastolatka, zaprzyjaźnił się z nim, znalazł wspólne zainteresowania. Poświecił czas, nawet, gdy to uwiera, bo nastolatek zachowuje się tak, jakby nie chciał z nami rozmawiać. Wtedy wielu ojców abdykuje.
Jakie są tego skutki w życiu ich dziecka?
Brak ojca u dziewczyn powoduje, że ten ojciec staje się antywzorem. Następuje skojarzenie męskości z obojętnością, oziębłością. Może skutkować tym, że dziewczynie będzie trudno założyć rodzinę, bo mężczyźni kojarzą się jej negatywnie. Mówi – takiego miałam ojca, tylko wymagał, nie okazywał uczuć. Syn natomiast powinien zobaczyć, co to znaczy być mężczyzną, że mężczyzna jest opiekuńczy, troskliwy, odpowiedzialny, panuje nad sobą. Kiedy ojca nie ma, on tego od mamy się nie nauczy.
Czytaj także: Gdy zostaniesz ojcem, zrozumiesz… Litewski trener mówi o tym, co ważne
Przejdźmy do kwestii granic, jak stawiać je mądrze?
Dziecko rozumie miłość m.in. jako komunikowanie granic. Czuje się źle, gdy granice nie są mu komunikowane. Trzeba odróżnić rzeczy przyjemne od rzeczy dobrych. Brak granic na krótką metę jest przyjemny. Ale to na dłuższą metę nie jest to dobre. Ci, którzy nie wymagają, wcale nie mają dobrych relacji z dziećmi. Dziecko, od którego się nie wymaga i nie przestrzega granic – przesuwa je i jest sfrustrowane, że ich nie odnajduje.
Czego możemy wymagać?
Warto się zastanawiać nad tym, czy pewne rzeczy przyspieszać. Od strony dydaktycznej myślimy – dlaczego nasze dziecko w wieku pięciu lat nie uczy się francuskiego? A od strony wychowawczej zdaje nam się, że wszystko powinno być później. A celem rodziców jest doprowadzenie dziecka do całkowitej samodzielności.
Co ojciec powinien przekazać córce?
Odwagę do wychodzenia w świat. Ojciec powinien przełamywać opory mamy, zachęcać, żeby córka wyjechała, podjęła jakieś działanie, wyszła poza swoje środowisko, zrobiła coś nietypowego, przełamywała obawy. Ojciec powinien chwalić swoje córki, żeby one czuły się dowartościowane, piękne, żeby czuły się młodymi kobietami. Kiedy słyszą taki bardzo pozytywny przekaz od swojego ojca, to nie są podatne na taki przekaz od innych mężczyzn, który być może będzie miał charakter uwodzicielski.
Czytaj także: Mam fajnego tatę. Oto czego nauczyły mnie jego zakochane we mnie oczy
A co warto przekazać synowi?
W relacji z synem powinien znaleźć się element przygody, wspólnych zainteresowań. Trzeba dać mu przykład odwagi, w jaki sposób stawiać granice, walczyć o swoją rodzinę, być wiernym, nie płynąć głównym nurtem, tylko pod prąd.
Kto powinien być w rodzinie najważniejszy?
Jeśli Pan Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko inne jest na swoim miejscu. Na pierwszym miejscu Bóg, na drugim małżonek, na trzecim dzieci i trzeba tego bezwzględnie przestrzegać. Podstawą rodziny jest małżeństwo, a nie dziecko. Dziecko jest w domu jednak przejściowo i tylko małżeństwo trwa do śmierci.
*Janusz Wardak – od 21 lat mąż Anny i ojciec dziesięciorga dzieci. Wardakowie są liderami Akademii Familijnej w Polsce, autorami licznych wykładów i prelekcji, a także artykułów prasowych, poświęconych wychowaniu dzieci, miłości małżeńskiej i życiu rodzinnemu. Prowadzą działalność pod nazwą Akademia Wardakowie.pl, w ramach której organizują wykłady i warsztaty nt. małżeństwa i rodziny.
...
Dzieci sa powierzone nie dane rodzicom. Juz 14-5 latki ,,buntuja sie" czyli juz chca byc samodzielne. Od razu trzeba o tym pamietac... To szybko zleci...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 13:12, 23 Cze 2017 Temat postu: |
|
|
Najtwardszy ojciec świata. Przebiegł 72 maratony z niepełnosprawnym synem
Dominika Cicha | Czer 23, 2017
ASSOCIATED PRESS/FOTOLINK
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Dick i Rick przeszli do historii jako Team Hoyt. Choć syn urodził się z porażeniem mózgowym, nie chodzi i nie mówi, wziął udział w zawodach sportowych ponad tysiąc razy.
Zawody Ironman, 1989 r. Najpierw pływanie – 3,8 kilometra. Rick Hoyt leży w pontonie przyczepionym liną do ojca. Potem 180 km rowerem. Chłopak siedzi w koszyku przed kierownicą. I w końcu morderczy bieg, 42 km. Dick pcha przed sobą wózek z synem. Na pokonanie całego dystansu mają 16 godzin. Dokonują niemożliwego – zegar na mecie wskazuje 14:26:04. To jednak nie wszystko. Team Hoyt (Drużyna Hoytów) wystartuje łącznie w 1 130 zawodach.
Jakim warzywem jestem?
W 1962 r. Richard Eugene (Dick) i Judy Hoytowie czekali na narodziny pierwszego syna. Wydawało się, że wszystko będzie w porządku, ale podczas porodu pępowina owinęła się wokół szyi chłopca. Skutek? Niedotlenienie i porażenie mózgu. Lekarz zasugerował umieszczenie Ricka w specjalnej placówce. „Powiedzieli nam, że Rick będzie warzywem przez resztę życia – mówi Dick. – Po latach razem z Rickiem nadal próbujemy wykombinować, jakim jest rodzajem warzywa” – śmieje się.
Dick wiedział, że wychowa syna najlepiej, jak będzie potrafił. Mimo że ten nie chodził, nie mówił i nie kontaktował się ze światem.
Judy Hoyt poświęcała wiele godzin dziennie, żeby nauczyć syna alfabetu. W końcu Rick nauczył się liter i zaskoczył wszystkich pierwszymi słowami. Nie napisał wcale: „Cześć mamo” albo „Hej tato”, ale „Go, Bruins!” – ulubione hasło kibiców drużyny hokejowej Boston Bruins, która akurat rozgrywała ważne mecze.
Czytaj także: Konrad Kruczkowski: Nie chcę być tatą na pokaz [wywiad]
Rick dostał specjalny komputer, który ułatwił mu porozumiewanie się z bliskimi. Gdy miał 13 lat, rodzice zapisali go do szkoły, w której chłopiec starał się być jak pozostałe dzieci. „Wiele osób zastanawia się, czy ludzie gapili się na mnie. Cóż, robili to. Ale mam nadzieję, że z powodu mojego oszałamiającego wyglądu”, śmieje się.
Pierwszy bieg
W 1977 roku Rick usłyszał o charytatywnym biegu (8,05 km), który miał wesprzeć sparaliżowanego sportowca. Postanowił wziąć w nim udział, razem z tatą. Dick nie dał się długo namawiać, choć nie miał większych doświadczeń z bieganiem. Przez wiele lat służył w armii, więc nie bał się wysiłku.
Czytaj także: Dobry ojciec… Niech będzie prawdziwie obecny!
Po biegu Rick powiedział: „Tato, kiedy biegam, nie czuję się niepełnosprawny”. Dick wspomina, że on – wręcz przeciwnie – czuł się po wyścigu jak niepełnosprawny. „Przez tydzień sikałem krwią. Ale wiedzieliśmy, że byliśmy na dobrym tropie. Uszczęśliwienie Ricka było najwspanialszym uczuciem na świecie” – opowiada.
Kilka lat później zapisali się na maraton w Bostonie i ukończyli go z lepszym wynikiem niż ¾ zawodników. W 1985 r. podnieśli poprzeczkę, zgłaszając się na triatlon. Mimo że Dick nie potrafił pływać i od kilkudziesięciu lat nie siedział na rowerze! Obaj udowodnili, że chcieć to móc i wystartowali, na specjalnie zbudowanym sprzęcie. Co ciekawe, akurat wtedy przypadał Dzień Ojca.
Dasz radę!
Trenowali wiele godzin dziennie, zapisywali się na kolejne zawody i wymyślali nowe wyzwania. Postanowili np. przejechać na rowerze 6 tys. km., co zajęło im 45 dni. Rick nie zaniedbał przy tym edukacji i w 1993 r. ukończył uniwersytet w Bostonie.
Przez pond 30 lat Rick i Dick wzięli udział w 257 triatlonach (w tym 6 zawodach Ironman), 22 duathlonach, 72 maratonach i setkach biegów na krótsze dystanse. Łącznie: 1 130.
Mimo niepełnosprawności, Rick nie traci poczucia humoru. Zapytany o to, czy kiedykolwiek miał zły wyścig, odpowiedział: „Tak, kiedy było zimno i kobiety były za bardzo przykryte”.
W 2005 r. Hoytowie założyli fundację (The Hoyt Foundation), która pomaga niepełnosprawnym w udziale w zawodach sportowych i szerzy świadomość o niepełnosprawnościach. Jej motto brzmi: „Yes You Can” (ang. Tak, możesz/potrafisz). Bo, jak przekonują Hoytowie, ograniczenia są tylko w naszych głowach.
Czytaj także: Tata jak z filmu. 3 wizerunki ojca w kinowych produkcjach
Dick i Rick często otrzymują listy od ludzi zainspirowanych ich historią. Dick wspomina, że dostał raz wiadomość od kobiety planującej samobójstwo. Kiedy usłyszała o Team Hoyt, zmieniła swoje życie i teraz bierze udział w triatlonach.
Dziś Rick ma 55 lat, a jego ojciec 77. Z uwagi na pogarszające się zdrowie Dicka (przeżył atak serca), nie biegają już razem.
Rick zapytany o to, co chciałby dać swojemu ojcu, odpowiada, że marzy, by choć raz zamienić się z nim miejscami. Tata siedziałby na wózku, a on by biegł.
PS Jeśli zainspirowaliście się historią Hoytów i macie ochotę filmowo uczcić Dzień Ojca, obejrzyjcie podobną opowieść pt. Ze wszystkich sił.
Źródło: triathloninspires.com, huffingtonpost.com, triathlete.com
...
Piekno wynikle z dramatu...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:07, 23 Cze 2017 Temat postu: |
|
|
Szymon Majewski: Na Dzień Ojca polecam… bycie ojcem
Szymon Majewski | Czer 22, 2017
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Nic bardziej nie mobilizowało mnie do pracy niż fakt, że jestem tatą, mam żonę i dzieci. Najlepszy motywator.
Dziś dzień Ojca, więc siebie powspominam jako ojca. Pozwolicie?
Wszystkim panom to polecam! Bądźcie tatusiami! To cudowne, większej radości na świecie nie ma!
Bycie ojcem, bycie tatą – zwłaszcza na samym początku – to cudowne, słodkie zmęczenie.
Tak, najbardziej pamiętam stan ciągłego niewyspania. Antoś urodził się, kiedy Zosia miała półtora roku. Zosia od razu wyczuła, że ktoś jeszcze dołączył do naszej rodzinki, i zaczęła się też domagać uwagi, szczególnie w nocy.
Mijaliśmy się z żoną, jak zombie, raz ona niosła na rękach Zosię, raz Antka, pół godziny później zmiana, w te i z powrotem. Małe mieszkanko na Ursynowie nie dawało specjalnie możliwości manewru, mijaliśmy się w półśnie, na trasie kuchnia – pokój – łazienka. Potem rano, nieprzytomny jechałem do radia autobusem. Nie zawsze trafiałem tam, gdzie trzeba, parę razy przespałem przystanek i przyklejony do szyby budziłem się na pętli. Cztery godziny dyżuru dj-skiego był czasem ponad siły, pamiętam, jak zasnąłem między piosenkami – „Wild Horses” Rolling Stonesów dobiegły do celu, już spałem na pulpicie, wbiegł wtedy mój kolega, krzycząc, że gram ciszę w Radiu ZET.
Czytaj także: Szymon Majewski: Najpiękniejszy dzień w życiu
Co ciekawe, nic bardziej nie mobilizowało mnie do pracy niż fakt, że jestem tatą, mam żonę i dzieci. Najlepszy motywator. Każdy z moich nowych pomysłów dedykowałem im. Tylko im.
Byłem z klubu „naznaczonych”, herbu „mleczny rycerz”, wszystkie moje koszule można było rozpoznać po białej plamie na ramieniu, tam gdzie po karmieniu „ulewało się” Antkowi albo Zosi. Przez długi czas moje koszule nosiły ten stempel młodego tatusia. Będąc w radiu, telewizji czy prowadząc imprezę, gdy zdejmowałem marynarkę, zawsze widziałem znak, który łączył mnie z domem.
Oczywiście, byłem przy porodzie Antka i Zosi, jak niektórzy koledzy pytali mnie dlaczego, mówiłem: „byłem przy poczęciu, to jestem i przy porodzie”. Schemat typu „żona rodzi – mąż, pije i klepie się po plecach z kolegami” był mi obcy.
Pamiętam, jak trzymałem w ręku pępowinę, a lekarz pozwolił mi ją przeciąć… ten cudowny moment pamiętam do dziś… pulsowanie tętna w pępowinie…
Oczywiście, nie byłbym facetem, gdybym w czasie porodu nie spytał lekarza o wynik wczorajszego meczu i moje wyniki krwi, bo dopiero zrobiłem badania. Moja żona wspomina to do dziś:
„No i wyobraźcie sobie, że przy maksymalnym rozwarciu słyszę, jak mój mąż pyta pana doktora, czy ma dobrą morfologię!?”.
Czytaj także: Szymon Majewski: „A ja mam szesnaście lat, nie wiem sam, kto serce mi skradł“
Nauczyłem się pracować przy dzieciach, Antek i Zosia skakali na kanapie, Magda robiła obiad, a ja, pomiędzy nimi, pisałem w kuchni na małym stoliku.
Do dziś tak lubię, mimo że mam swój gabinet – uwielbiam pracować z „rodziną na karku”.
Gdy przeprowadzaliśmy się do większego mieszkania, moja żona została robić remont, a ja pojechałem z maluchami nad morze, byliśmy sami we trójkę w małym pokoiku bez łazienki. Kaszubka widząc mnie, samotnego tatusia, nie wierzyła, że w moim małżeństwie jest OK. Jak to? Facet sam, z dziećmi? Żona w domu? Chciała mi stawiać pomniki, codziennie dawała mi kieliszek wiśniówki i pytała: „Nakarmione, przewinięte, śpią?”.
Były nakarmione i przewinięte, i powiem, że takiego wzięcia na plaży nie miałem już nigdy potem, nawet za czasów Szymon Majewski Show. Gdy bawiłem się albo usypiałem dzieci na plaży, okoliczne panie patrzyły na mnie z podziwem, który nigdy nie spotkał Brada Pitta.
Chciałem być tatą „uczestniczącym” i chyba się to udało. Oczywiście, zawód, który wykonuję, jest zawodem marynarza, ale jak nawet prowadziłem coś w innym mieście, od razu najbliższym porannym pociągiem pędziłem do domu, żeby łapać każdą wspólną chwilę.
To są chwile, których nikt mi i nam nie zabierze. Często o tym myślę, gdy widzę w garderobie buty naszych dzieci: Zosi w rozmiarze 39, a zwłaszcza długie jak kajak 46 synka…
...
Ojcostwo sluzy dobru dziecka ALE I OJCA!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 8:38, 24 Cze 2017 Temat postu: |
|
|
Relacja córki z ojcem – jak wpływa na życie?
Małgorzata Kwiecińska | Czer 23, 2017
Shutterstock
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
To od ojca w dużej mierze zależy, czy córka stanie się pewną siebie, samodzielną kobietą, świadomą nie tylko swojej urody, ale ogólnej wartości, czy też będzie w siebie wątpić.
Gdy rodzi się dziewczynka, jej silna więź z matką jest oczywista i niezaprzeczalna. Po pierwsze – ze względu na nieprzerwane biologiczne współistnienie przez ostatnie dziewięć miesięcy, po drugie – na podobieństwo fizyczne i psychiczne wynikające z tożsamości płci.
Ojciec ma więc na wstępie co najmniej dwie przeszkody do pokonania. Do tego nierzadko dochodzą dodatkowe bariery, jak na przykład niespełnione pragnienie posiadania syna czy niezweryfikowane ograniczające przekonania na temat kobiet.
Czytaj także: Jak być dobrym ojcem?
O ile więc wychowanie dziecka dla każdego rodzica stanowi wyzwanie, o tyle wychowanie córki jest dla ojca wyzwaniem w pewnym sensie szczególnym. Tymczasem psychologowie są zgodni, że relacja córki z ojcem tak samo, jeśli nie bardziej, wpływa na to, jak później widzimy siebie jako kobiety i jakie relacje z mężczyznami tworzymy.
Wzór do naśladowania?
Będąc pierwszym i do pewnego momentu najważniejszym mężczyzną w życiu córki, ojciec ma duży wpływ na kształtowanie jej postaw, poglądów i poczucia wartości, a wręcz całej osobowości. To od niego w ogromnej mierze zależy, czy stanie się ona pewną siebie, samodzielną kobietą, świadomą nie tylko swojej urody, ale ogólnej wartości, czy też będzie w siebie wątpić.
Relacja córki z ojcem ma również szczególne znaczenie dla tworzonych przez nią w dorosłości relacji damsko-męskich, bo pierwsza tego rodzaju relacja stanowi swego rodzaju punkt odniesienia dla kolejnych.
Nie musi to oczywiście oznaczać bezpośredniego przełożenia – nieprawdą jest popularny pogląd, że kobiety szukają „tatusia”. A przynajmniej nie zawsze. Doświadczenia w relacji z ojcem mogą bowiem być zarówno pociągające jak i odpychające (choć zdarza się, że i te bywają nieuchronne). W dużej mierze kształtują one natomiast ogólną postawę wobec mężczyzn (od lęku i zależności poprzez samodzielność i partnerstwo po dominację czy wykorzystywanie).
Ojciec nieobecny
Jeśli relacja między ojcem a córką nie jest dobra lub nie istnieje, często skutkuje to licznymi problemami w dorosłym życiu – zarówno w sferze wewnętrznej (problemy emocjonalne, niestabilne poczucie wartości), jak i relacyjnej (szczególnie w kontaktach z mężczyznami).
Przykładowo: gdy ojciec jest dominujący i autorytarny, z jednej strony może budować w córce fascynację mężczyznami i ich możliwościami, a z drugiej strony – wzbudzać zazdrość, nienawiść i chęć ich ukarania, co przejawiać się będzie w niestabilnych i pełnych skrajnych emocji relacjach.
Z kolei dziewczynka, która w dzieciństwie została wręcz zalana nadmiernymi uczuciami taty, może uwewnętrznić nieświadomy przekaz, że wszyscy mężczyźni są słabi i ulegli, co uniemożliwi jej zaufanie i stworzenie symetrycznego partnerskiego związku.
Czytaj także: Jak pomóc mężczyźnie być lepszym tatą
Może być też tak, że ojciec był niedostępny (fizycznie lub uczuciowo). Córka takiego taty z dużym prawdopodobieństwem, pragnąc bliskości i miłości, której nie otrzymała, będzie zabiegała o mężczyzn (często wykorzystując do tego swoją seksualność) wierząc, że na uczucie musi dopiero zasłużyć. Może angażować się w relację tylko dlatego, że mężczyzna okazał jej choćby najmniejsze zainteresowanie, przez co związki, które stworzy, nie będą oparte na wzajemności.
To oczywiście tylko niektóre z możliwych scenariuszy.
Nie zapominajmy przy tym, że relacja ojciec-córka nigdy (poza wyjątkowymi przypadkami) nie jest wyłączną relacją dwóch osób, ale raczej jednym z boków trójkąta, którego trzecim wierzchołkiem jest matka.
Jest to niezwykle ważne z dwóch powodów. Po pierwsze, to przede wszystkim z obserwacji relacji pomiędzy ojcem i matką dziewczynka (a później kobieta) tworzy wizję związku kobiety i mężczyzny. Dlatego dobry ojciec to taki, który pokazuje poprzez swoją relację, jak należy traktować kobietę.
Czytaj także: Bycie ojcem to sposób na nieśmiertelność. Umierasz kilka razy dziennie. I powstajesz!
Po drugie, córka w pewnym momencie (zwykle dzieje się to ok. 3 roku życia) musi zrozumieć, że to jednak jej matka, a nie ona, jest dla ojca najważniejszą kobietą. Tata, który „wybiera” córkę, a co gorsza tworzy z nią koalicję przeciw matce, w rzeczywistości wyrządza jej dużą krzywdę – dopiero „przegranie” rywalizacji z matką o ojca umożliwia dziewczynce prawidłową identyfikację z rodzicem tej samej płci, co stanowi niezbędny etap rozwojowy.
Jeśli jesteś ojcem…
Niezależnie od tego, w jakim wieku jest Twoja córka, staraj się wspierać jej samoocenę poprzez okazywanie jej miłości i szacunku. Bądź obecny, gdy Cię potrzebuje i znajduj czas na słuchanie jej przemyśleń. Okazuj zainteresowanie jej aktywnościami i pasjami, ale też uczuciami, pragnieniami czy obawami.
Czytaj także: Chcesz być lepszym mężczyzną niż Twój ojciec? Przeczytaj, od czego powinieneś zacząć
Z drugiej strony zadbaj o to, by miała własną przestrzeń, poprzez wycofanie w odpowiednich momentach i pozwolenie na samodzielność. Zachęcaj ją przede wszystkim do tego, by wyrażała siebie (a nie Ciebie) i akceptuj ją taką, jaka jest.
Pamiętaj też, że niezależnie od tego, czy nadal jesteś mężem jej matki czy też rozstaliście się, warto byś okazywał jej (matce) życzliwość i szacunek. Twoja córka potrzebuje tego, by móc zbudować obraz siebie jako kobiety wartościowej i zasługującej na dobre traktowanie.
Jeśli jesteś córką…
Oczywiście, nie zmienisz przeszłości i nie napiszesz scenariusza relacji z ojcem na nowo, ale jest coś, co możesz zrobić w dorosłości. Pierwszym krokiem powinno być rozpoznanie śladów doświadczeń zapisanych w relacji z ojcem i odkrycie jak wpływają one na Twoją obecną postawę, przekonania, myślenie o sobie i nastawienie do płci przeciwnej.
Następnie warto zastanowić się, czy te przekazy Ci służą, czy też przeszkadzają w budowaniu poczucia własnej wartości i tworzeniu bliskich relacji. Jeśli pomagają – to świetnie! Możesz być za to wdzięczna swojemu tacie. Natomiast jeśli nie – to nic straconego.
Czytaj także: Mam fajnego tatę. Oto czego nauczyły mnie jego zakochane we mnie oczy
Wiedz, że teraz, jako dojrzała i świadoma siebie kobieta, możesz podważyć te przekazy, które kiedyś wydawały się oczywiste (co nie było możliwe w dzieciństwie). Nie zawsze potrzebna jest do tego profesjonalna pomoc. Czasem wystarczy odwołać się do takich relacji, w których nauczyłaś się czegoś odmiennego (np. z mamą, dziadkiem czy starszym bratem).
Pamiętaj też, że relacje, które tworzymy w dorosłości, potrafią nieco zatrzeć ślady destrukcyjnych doświadczeń z dzieciństwa, pod warunkiem, że są konstruktywne i wspierające. I takich relacji Ci życzę.
...
Kolejny uklad rodzinny ojciec-corka. Inny niz z synem. Bo inna płeć. Zatem nie ma tu prostego wzorca bo dziewczynka nie bedzie nasladowac zachowan ojca wprost. Tak jak chlopiec. Bedzie to bardziej posrednie i ogolne. Dla dziewczynki wzorem bedzie oczywiscie kobieta najlepiej oczywiscie Maryja...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 9:34, 23 Lip 2017 Temat postu: |
|
|
Badania: utrata ojca powoduje uszkodzenie chromosomów u dziecka
Aleksandra Gałka | Lip 23, 2017
Shutterstock
Komentuj
Udostępnij
Komentuj
Kolejne badania potwierdzają, że utrata kontaktu z ojcem w okresie dzieciństwa wywiera wpływ na jego rozwój i powoduje konkretne reakcje biologiczne w jego organizmie.
O
kazuje się, że zerwanie kontaktu z ojcem może spowodować u dziecka skrócenie tzw. telomerów, które chronią chromosomy.
Utrata ojca ma wpływ na chromosomy
Jak podaje pap.pl, do wniosków takich doszli naukowcy z Princeton University i Columbia, którzy badali jaki wpływ ma brak ojca na wczesnym etapie życia na komórki organizmu dziecka.
To, że zerwanie więzi z ojcem może powodować problemy ze zdrowiem i zachowaniem wydaje się być oczywiste. Nie wiadomo było jednak, jaki ma ono wpływ na komórki.
Badacze przeanalizowali informacje o utracie kontaktu z ojcem u dzieci w różnym wieku – 1, 3, 5 czy 9 lat. Powody rozłąki były różne: nie tylko śmierć, ale separacja lub rozwód rodziców czy więzienie. Zebrane dane porównywali z wynikami badań telomerów.
Czytaj także: Ojciec z córką we wspólnym wykonaniu Ave Maria
Gdy telomer funkcjonuje nieodpowiednio
Czym w ogóle jest telomer? To fragment chromosomu na jego skraju, który chroni go przed uszkodzeniem. Skraca się on przy każdym podziale komórki. Jeśli funkcjonowanie telomerów jest zaburzone, może to przyczyniać się do powstawania poważnych chorób – m.in. schorzeń przy układzie krążenia czy do nowotworów.
Wnioski naukowców były jasne. Dzieci wychowujące się w pełnych rodzinach miały dłuższe telomery. Jeśli straciło ono kontakt z ojcem do 9 roku życia, telomery skracały się. Największe szkody na zdrowie dziecka miała śmierć – skracała telomery o 16 proc.
Badanie doprowadziło do bardziej szczegółowych, ciekawych wniosków: okazało się, że chłopcy cierpieli bardziej – zwłaszcza, gdy utracili ojca przed 5. rokiem życia.
Czytaj także: Dobry ojciec… Niech będzie prawdziwie obecny!
Brak ojca to większy stres
Jak podaje pap.pl, naukowcy zastanawiali się nad przyczynami tak złożonych reakcji biologicznych w organizmie. Pediatra oraz badacz z Uniwersytetu Princeton prof. Daniel Notterman wyjaśniał to w ten sposób:
Brak ojca w życiu dziecka zwykle wiąże się ze zwiększonym stresem, zarówno z przyczyn ekonomicznych jak i emocjonalnych.
Naukowcy przyznali, że wyniki tych badań powinny być brane pod uwagę w różnych sytuacjach społecznych:
Fakt, że istnieje możliwy do zmierzenia biologiczny skutek nieobecności ojca, nadaje większe znaczenie potrzebie społecznych działań wspierających utrzymanie kontaktu między dziećmi i ich ojcami.
Dodał także przykład:
Jeśli zrozumiemy, że na przykład karanie ojca więzieniem może zostawić niezatarty ślad nie tylko na psychice i rozwoju dziecka, ale także na integralności jego chromosomów, być może wtedy lepiej zrozumiemy znaczenie środków zmniejszających szkodliwe efekty kary więzienia, takie jak działania edukacyjne i pomoc psychologiczna dla dzieci.
Czytaj także: Potwierdzone naukowo: ojciec jest niezbędny przy wychowywaniu dziecka
Źródło: pap.pl
...
Oczywiscie utrata matki to tez wstrzas.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 15:11, 23 Lip 2017 Temat postu: |
|
|
Żona w ciąży? Twoja pomoc jest niezbędna!
Maciej Jabłoński | Lip 23, 2017
Shutterstock
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Momentami Twoja żona będzie czuć się samotna i niezrozumiana, ale Twoja pomoc sprawi, że wszystko, czego się podejmie, będzie wysiłkiem zespołowym.
Dzieci są wielkim błogosławieństwem od Boga, a wraz z ich pojawieniem się doświadczamy ogromu radości. Nie jedno badanie potwierdza, że ich życie prenatalne, a zatem w dużej mierze okres ciąży i samopoczucie mamy, ma duży wpływ na późniejszy rozwój maluszka.
Kobieta w stanie błogosławionym potrzebuje dużego wsparcia ze strony męża – zarówno fizycznego, jak i psychicznego. Jedną z rzeczy, których dowiedziałem się podczas obu ciąż mojej żony, są słowa, które Iwonka musi usłyszeć, aby była spokojniejsza podczas podróży małego człowieka na ten świat.
Czytaj także: Sekrety a szczęśliwe małżeństwo – dlaczego warto nie mieć przed sobą tajemnic
Kocham WSZYSTKO w Tobie
Z całą pewnością ciąża jest czasem wielu zmian. Zmiana harmonogramu dnia, tempa życia, a także zmiany zachodzące w ciele żony. Niektóre panie nie mają problemów z zaokrąglającą się sylwetką i rosnącą w górę wagą, jednak zdecydowana większość przeżywa każdy nadprogramowy kilogram, nawet jeśli pojawia się z tak pięknego powodu. Właśnie w tym czasie Twoja żona potrzebuje szczególnie usłyszeć, że ją kochasz. Jeśli zdarza nam się o tym zapominać, to każdy nowy dzień jest doskonałym „treningiem” i okazją do tego, aby codziennie mówić swojej żonie, że ją kochasz.
Jesteś dla mnie NAJPIĘKNIEJSZA
Czasami są chwilę, kiedy ciężarna mama po prostu nie czuje się piękna i atrakcyjna. Wtedy musi usłyszeć z ust męża to, jaka jest piękna, by mogła ponownie sama w to uwierzyć. Ciąża jest bardzo pięknym czasem, ale dla kobiety, która zostaje pozostawiona „sama” ze swoim zmieniającym się ciałem, może okazać się czasem wielkiego stresu i kompleksów. Panowie, przed nami tutaj bardzo ważne zadanie.
DZIĘKUJĘ CI za wszystko, co robisz dla naszej rodziny
„Szalejące” hormony, sprawiają, że żona może mieć różne (nawet skrajne) nastroje, może reagować inaczej niż wcześniej na słowa i zachowanie męża. Dużo łatwiej ją wówczas zranić, a także usłyszeć przykre słowa z jej ust.
Jak bardzo byśmy się starali, to nie jesteśmy w stanie doświadczyć i zrozumieć tego, co czuje ciężarna kobieta. To czas kiedy trzeba być dla niej bardziej „delikatnym” niż dotychczas, oraz przypominać jak bardzo jesteśmy jej wdzięczni za to, co robi dla naszej rodziny – pomimo tego, że rośnie brzuszek, a organizm pracuje na podwójnych obrotach, ona nie zaniedbuje ani domu, ani innych obowiązków. Dziękczynna i wyrozumiała postawa ze strony męża, sprawi, ze żona łatwiej poradzi sobie z trudniejszymi chwilami w trakcie ciąży.
Jak mogę Ci POMÓC?
Codziennie trzeba o to pytać, zwłaszcza w III trymestrze. Z biegiem ciąży kobieta staje się coraz bardziej ograniczona w swojej mobilności, a najbardziej proste zadania stają się dla Niej wyzwaniem.
Musi wtedy wiedzieć, że może na Ciebie liczyć i jesteś, aby jej pomagać przez to przejść. Przyznam, że nie raz zapominam o tym pytaniu, wówczas wspomniane powyżej „szalejące” hormony mojej żony szybko reagują kiedy trzeba ߘɊCzytaj także: Jak pokochałam moje ciało po ciąży
Czy potrzebujesz MASAŻU?
Masaż to w ciąży „słowo klucz”. Gdybym dostawał 1 grosza za każdym razem, gdy moja żona wspomina, jakie miewa bóle w trakcie ciąży w różnych częściach ciała, to byłbym bogatym człowiekiem . Zadaniem męża (które ja muszę stale rozwijać) jest szybkie reagowanie na taką potrzebę. Wykonany masaż (szczególnie stóp, które noszą nie tylko twoją ukochaną, ale również waszego maluszka), dla twojej ciężarnej żony jest na wagę złota!
Kochanie, JA ZROBIĘ obiad
Jeśli nie potrafisz gotować, to jest świetny czas, żeby się nauczyć. Gwarantuję, że twoja żona będzie przeszczęśliwa i bardzo doceni, kiedy odciążysz ją (w ciąży ߘɠi zaproponujesz ugotowanie obiadu, pozmywanie czy posprzątanie. Pamiętajcie, że ciąża trwa przez 9 miesięcy, więc ten okres nie będzie trwał wiecznie. Dla każdego mężczyzny to również próba męstwa i walki z własnym egoizmem i wygodnictwem. Próba, którą mi zdarza się czasami przegrywać, ale nie poddaję się i ponownie wracam do walki.
Czytaj także: Jesteś w ciąży? Papież Franciszek ma Ci coś do powiedzenia
Warto prosić Boga o potrzebne do tego łaski, ponieważ polegając na sobie bardzo łatwo jest po pierwszej porażce zrezygnować. Taki sposób „służenia” żonie świadczy o naszym ogromnym wsparciu, trosce i zrozumieniu tego, co przeżywa.
Pomódlmy się RAZEM
Przez dwie ciąże mojej Żony nauczyłem się, że są rzeczy, których nie jestem w stanie dla Niej zrobić – jedynie Bóg jest w stanie ich dokonać (posługując się mną). Wspólna modlitwa za siebie i za nasze dziecko pomaga nam skupić się na tym, co najważniejsze, buduje to również wieź z dzieckiem. Jednak co najważniejsze – sprawia, że rozwija się nasza ufność w Bożą pomoc, szczególnie w obszarach, w których trudno nam „się poruszać”, a do takich bezwzględnie należy wyzbywanie się egoizmu i branie na siebie obowiązków współmałżonka. Modlitwa jest potężnym narzędziem, którego mąż i ojciec musi używać każdego dnia. Nie oznacza to jednak, że to wystarczy i reszta zrobi się sama. Jak mówił Ignacy z Loyoli: „Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj tak jakby wszystko zależało od ciebie”. Zatem Panowie – do dzieła!
Czytaj także: W życiu nie warto wciągać brzucha. 4 wnioski, do których doszłam podczas ciąży
Drogi Czytelniku,
Ciąża jest niesamowitym okresem i wszystkie związane z nią niedogodności momentalnie ulegają zapomnieniu w chwili, kiedy na świecie pojawia się mały człowiek. Momentami Twoja żona będzie czuć się samotna i niezrozumiana, ale Twoja pomoc sprawi, że wszystko, czego się podejmie, będzie wysiłkiem zespołowym.
Wówczas będzie to o wiele przyjemniejszy czas zarówno dla niej, jak i dla Ciebie, a już na pewno dla maleństwa, które rozwija się u niej pod sercem.
...
Tylko od was zalezy ile dobra uczynicie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 9:32, 09 Wrz 2017 Temat postu: |
|
|
Ojcostwa można się uczyć. Trwa kampania „Wybieram. Jestem tatą”
Aleksandra Gałka | Wrz 09, 2017
Amanda Tipton | CC
Komentuj
Udostępnij
Komentuj
Promocja ojcostwa jako pasji, w którą mężczyzna angażuje się świadomie i czerpie z niej satysfakcję – to cele, jakie stawiają sobie organizatorzy akcji „Wybieram. Jestem Tatą”.
K
ampania ma dotrzeć do tych mężczyzn, którzy już ojcami są, ale także i do tych, którzy dopiero zastanawiają się nad założeniem rodziny.
Wybór, nie ciężar
Dr Dariusz Cupiał, który jest pomysłodawcą Inicjatywy Tato.Net oraz współzałożycielem Fundacji Cyryla i Metodego wyjaśnia, że chcą wskazać, że bycie tatą to „wybór i budowa prawdziwej relacji, a nie przykra powinność czy ciężar”. Dodaje również:
Naszym celem jest promowanie świadomego i aktywnego ojcostwa, a więc ojcostwa, którego można i trzeba się uczyć. Chcemy uzmysławiać, że ojcostwo, niezależnie od okoliczności, jest wolną decyzją – decyzją polegającą na wyborze między tym, na co ma się ochotę, a tym, co jest dla nas najważniejsze. Nowa akcja Tato.Net to również odpowiedź na współczesne dylematy młodych mężczyzn, którzy postrzegają ojcostwo jako ograniczenie wolności.
W ramach kampanii w sieci będą pojawiały się krótkie filmy-świadectwa nagrane przez ojców spotykających się w „ojcowskich klubach” w Polsce i za granicą. Takie kluby stały się pokłosiem WarszTatów Tato.Net. Dziś już kilkuset ojców regularnie spotyka się, dzieli się doświadczeniami i wzajemnie się inspiruje.
Czytaj także: Tata zabiera córkę na randki, żeby nauczyć ją, kim jest dżentelmen
Zlot ojców
Kampania ma trwać przez cały wrzesień, a stoi za nią inicjatywa Tato.Net. Zwieńczyć ma ją prawdziwy zlot ojców, czyli IX Międzynarodowe Forum Tato.Net. W tym roku odbędzie się 30 września w podwarszawskim Łochowie, pod hasłem „Wolność & Dyscyplina”.
Dariusz Cupiał przekonuje, że ojcowie chcą się spotykać, zrzeszać i coraz bardziej interesują się udziałem w forum:
Zainteresowanie forum stale rośnie. Kilka lat temu wydarzenie gromadziło mniej niż 100 mężczyzn. W ubiegłym roku liczba gości przekroczyła 800, a w tym roku liczymy na ok. 1000 uczestników – głównie z Polski, ale też z innych państw. Z jednej strony może to być dowód na rosnącą świadomość ojcowską, a z drugiej – potwierdzenie, że inicjatywa jest potrzebna i staje się coraz bardziej atrakcyjna.
Czytaj także: Najważniejsze zadanie ojca? Odpowiada tata 10 dzieci
Wolność wewnętrzna
Jak informują organizatorzy, podczas zjazdu będzie można wziąć udział w prelekcjach, warsztatach czy spotkaniach grupowych. Dariusz Cupiał wyjaśnia, dlaczego właśnie to wolność ma być wartością omawianą podczas warsztatów.
O ile nasi ojcowie i dziadkowie zmuszeni byli walczyć o wolność zewnętrzną, czyli o więcej możliwości, tak my dzisiaj – wobec natłoku możliwości i związanej z tym presji – musimy bardziej dbać o wolność wewnętrzną, czyli umiejętność wyboru i skupienia się na tym, co najważniejsze. Chcemy dowiedzieć się, jak zdobywać tę wolność dla siebie samych, a także dla naszych dzieci.
O swoim ojcostwie opowiedzą również znani tatusiowie, tacy jak: Dariusz Kamys, aktor kabaretowy znany z formacji Hrabi, prof. Jan Duda (polski elektrotechnik i informatyk), podróżnik Marek Kamiński, aktor Dariusz Kowalski oraz o. Józef Augustyn SJ.
Natomiast gościem specjalnym podczas forum będzie Joshua Becker – pochodzący ze Stanów Zjednoczonych mąż, ojciec i pastor, który propaguje minimalizm. W Polsce znany jest jako autor książki „Im mniej, tym więcej”.
Odkrywcy i promotorzy ojcostwa
Oprócz spotkań i warsztatów forum jest okazją do wręczenia nagrody MAX, czyli specjalnego wyróżnienia dla tych, którzy pomagają innym odkrywać ojcostwo – mogą je otrzymać zarówno osoby, jak i instytucje. W tym roku postanowiono szczególnie docenić firmy, które w swoich spotach reklamują pozytywny wizerunek ojca.
W poprzednich edycjach forum swoimi ojcowskimi doświadczeniami dzielili się m.in.: dziennikarze Przemysław Babiarz i Krzysztof Ziemiec, muzyk Robert Friedrich, rajdowiec Krzysztof Hołowczyc, komik Ireneusz Krosny, aktorzy Paweł Królikowski oraz Radosław Pazura.
Wydarzenie zostało objęte honorowym patronatem prezydenta Andrzeja Dudy.
...
Nie ma radosci bez wysilku.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 8:05, 20 Wrz 2017 Temat postu: |
|
|
A jeśli po śmierci Pan Bóg zapyta Cię, jakim byłeś chrzestnym? No właśnie
Ignacy Dudkiewicz | Wrz 19, 2017
© Shutterstock
Komentuj
Udostępnij
Komentuj
Albo o to, jakich chrzestnych wybraliście dla Waszych dzieci? Nie bez przyczyny Kościół mówi o konkretnych kryteriach, jakie rodzic chrzestny powinien spełniać i jakie ma obowiązki. Za to, jakimi jesteśmy chrzestnymi, ponosimy odpowiedzialność przed samym Bogiem.
T
o nie jest reprezentatywne badanie. Raczej sonda wśród znajomych i przyjaciół, których zapytałem o to, jaką rolę w ich życiu odegrali rodzice chrzestni. Dwie najczęstsze odpowiedzi brzmiały: „żadną” oraz „taką, jak inni wujkowie i ciocie”. Prawie nie usłyszałem opowieści o wpływie na wiarę, postrzeganie świata i rozwój religijny.
Czytaj także: Zostałeś chrzestnym? Oto 5 rzeczy, które musisz wiedzieć
Niech się na te słowa nie obraża ktoś, kto swą rolą ojca czy matki chrzestnej traktuje niezwykle poważnie. Niech się nie zżymają na nie ci, którzy mają wspaniały kontakt ze swoimi rodzicami chrzestnymi. To pięknie – sam z moimi chrzestnymi utrzymuję więź, niewątpliwie dotyczącą również sfery duchowej. I choć dziś jest znacznie luźniejsza, to myślę o nich z wdzięcznością. Problem z pojmowaniem roli rodziców chrzestnych jest jednak realny.
Jak wybieramy chrzestnych
To naturalne, że o pełnienie roli ojca lub matki chrzestnej często prosimy ludzi nam bliskich – rodzinę czy przyjaciół. Gorzej, jeśli – jak często się dzieje – wybór ten podyktowany jest bardziej towarzyskim czy rodzinnym zobowiązaniem (czy rodzajem rewanżu) niż cechami osoby, którą prosimy o ten trud.
Najgorzej – a i z takim podejściem można się spotkać – gdy kryterium wyboru staje się zawartość portfela, a rolę chrzestnego czy chrzestnej sami rodzice dziecka zdają się redukować do dawania odpowiednio drogich prezentów. Znane są przecież przypadki osób jawnie niewierzących, które stają się rodzicami chrzestnymi…
Skoro niekoniecznie rodzinnymi koligacjami, a już na pewno nie majętnością, to czym w pierwszej kolejności warto się kierować przy wyborze rodzica chrzestnego?
Powinni być głęboko wierzący
Katechizm Kościoła Katolickiego mówi wprost, że rodzice chrzestni „powinni być głęboko wierzący, a także zdolni i gotowi służyć pomocą nowo ochrzczonemu, zarówno dziecku, jak dorosłemu, na drodze życia chrześcijańskiego”.
Głębokość wiary ocenić trudno. Nie oznacza to jednak, że należy tę kwestię zbywać prostą konstatacją, jakoby wystarczało, że ktoś wierzy w „coś” po śmierci i że czuwa nad nami „siła wyższa”. Trudno takiej osobie byłoby rzeczywiście być towarzyszem dziecka na drodze życia chrześcijańskiego.
Czytaj także: Czy rozwodnicy mogą zostać rodzicami chrzestnymi?
Kościół się na to zresztą nie godzi, wskazując w Kodeksie Prawa Kanonicznego formalne kryteria bycia chrzestnym. Kandydat lub kandydatka na rodzica chrzestnego musi nie tylko mieć 16 lat (dopuszczalne są wyjątki) i być wolnym od kary kanonicznej. KPK stwierdza również, że chrzestnym może być tylko ktoś, kto „jest katolikiem, bierzmowanym i przyjął już sakrament Najświętszej Eucharystii oraz prowadzi życie zgodne z wiarą i odpowiadające funkcji, jaką ma pełnić”.
Bycie chrzestnym wymaga bliskości i kontaktu
Owa zgodność życia z wiarą oraz funkcją, jaką ma się pełnić, prowadzić może do nieporozumień. Kościół przekonuje, że chrzestnym nie powinna być nie tylko osoba żyjąca w niesakramentalnym związku, ale również na przykład mieszkająca daleko od dziecka (lub w zakonie klauzurowym!), gdyż jej życie „nie odpowiada funkcji, jaką ma pełnić”, a która wymaga bliskości i kontaktu.
Ta formuła staje się również źródłem pewnej bezradności duszpasterzy, którzy bywają – co sami przyznają – okłamywani w kancelarii na temat życia osób mających podawać dziecko do chrztu. Gdy zaś kandydaci na chrzestnych powiedzą prawdę, odmowa udzielenia zgody na pełnienie tej roli traktowana bywa jako obraza czy świadectwo rygoryzmu i legalizmu kapłana.
Sposobem na poradzenie sobie z tymi problemami jest właśnie większa świadomość na temat tego, kto może i powinien być rodzicem chrzestnym według nauki Kościoła, oraz roli, jaką ma on pełnić. Chodzi, co ważne, o świadomość nie tylko po stronie rodziców dziecka, ale również potencjalnych chrzestnych. Nie każdego warto prosić o pełnienie tej roli, ale też nie zawsze zapewne należy się na nią godzić.
Odpowiedzialność, której nie jesteśmy świadomi
Gdy zostałem poproszony o zostanie ojcem chrzestnym dziecka moich przyjaciół, jeszcze tego nie odczułem. Ale dziś myślę, że tej decyzji powinna zawsze towarzyszyć pewna przynajmniej ambiwalencja.
Z jednej strony to oczywiście zaszczyt i wyraz zaufania z ich strony. Z drugiej – olbrzymia odpowiedzialność, której, jak się zdaje, nie zawsze jesteśmy świadomi.
I nie chodzi tu tylko o sytuacje – gdy rodzice są niewierzący lub w przypadku ich śmierci – w których to ojciec i matka chrzestna przejmują pełnię troski o religijne wychowanie dziecka. Pewną bojaźń powinna w nas budzić już sama współodpowiedzialność za rozwój duchowy drugiego człowieka.
Czytaj także: Bycie matką chrzestną to…
Być może nad zgodą na bycie chrzestnym kolejnego dziecka powinni się zastanowić zwłaszcza ludzie, którzy owych chrześniaków mają już sporo, a większości z nich nie poświęcają wystarczającej uwagi. Niestety, dotyczy to często samych księży…
Jesteście poręczycielami tych dzieci przed Bogiem
Już starochrześcijańscy autorzy podkreślali wszak, że za to, jakimi jesteśmy chrzestnymi, ponosimy odpowiedzialność przed samym Bogiem. Św. Cezary z Arles mówił do rodziców chrzestnych:
„Wiedzcie, że przed Bogiem jesteście poręczycielami tych dzieci, które przyjmujecie na chrzcie. Starajcie się też dlatego je zawsze napominać i karcić, aby żyły w czystości, trzeźwości i sprawiedliwości. Przede wszystkim nauczcie je Symbolu Apostolskiego i Modlitwy Pańskiej. Zachęcajcie je do pełnienia dobrych czynów nie tylko słowami, ale przykładem. Kto sam żyje czysto, trzeźwo i sprawiedliwie, ten daje innym przykład dobrego życia i otrzyma nagrodę tak za siebie, jak też za nich”.
Uświadomienie sobie wagi tej odpowiedzialności może nas prowadzić do głębszej refleksji nad tym, jakim ojcem czy matką chrzestną być.
Nauczyciel i świadek
Słowa św. Cezarego są tu dobrym punktem wyjścia: rodzic chrzestny ma być i nauczycielem (modlitwy), i przede wszystkim świadkiem. Wiary nauczy wszak tylko ten, kto sam nią żyje. By realizować napomnienia zawarte w tych słowach, rzeczywiście musimy być blisko owego dziecka, mieć z nim kontakt.
Wreszcie, św. Cezary używa pięknego sformułowania: „przyjmujecie te dzieci na chrzcie”. To nie tylko zobowiązanie, ale również dar. I jeśli rola rodzica chrzestnego będzie dla nas inspiracją do tego, by samemu wzrastać w wierze, życiu chrześcijańskim, w modlitwie, w miłości Słowa, Boga i bliźniego, to będzie to wspaniały punkt wyjścia do tego, by pójść dalej – razem z chrześniakiem czy chrześnicą, jako towarzysze we wspólnej drodze.
A to, jak w praktyce się na tej drodze nie zgubić i jak nią kroczyć, to już temat na zupełnie inny tekst.
...
Na ogol oczywiscie chrzestny nie ma zbyt duzego kontaktu. Po prostu gdy dobrze prowadzi zycie jest wzorcem... Ale jednak z daleka.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 6:03, 23 Wrz 2017 Temat postu: |
|
|
Chłopiec przyszedł na świat w dniu urodzin taty. Ale to nie koniec niespodzianek!
Dominika Cicha | Wrz 23, 2017
Connor i Jordyn Eppard | Fair Use
Komentuj
Udostępnij
Komentuj
Jaki ojciec, taki syn. W tym wypadku jeszcze: i taki pradziadek.
B
eauden Eppard urodził się 17 dni przed terminem. I choć jego bliscy żartowali wcześniej, że szykuje się potrójna impreza urodzinowa, nie wierzyli chyba, że naprawdę się tak stanie.
„To jest niesamowite. Jesteśmy bardzo zżytą rodziną, a mój dziadek i ja zawsze razem świętujemy. Jestem tym zdumiony. Bóg zawsze ma plan” – mówi ojciec chłopca, Connor James Eppard (ur. 1990). Jego dziadek, James Elmet Morrisette, urodził się dokładnie 59 lat przed nim. Teraz do jubilatów dołączył Beauden Mathew Eppard, który na cześć taty i pradziadka dostał jeszcze trzecie imię – James.
Czytaj także: Polska policja dziękuje 10-letniej bohaterce. Uratowała mamę i brata
Na trzy dni przed porodem Jordyn i Eppard wprowadzili się do nowego domu. Następnego dnia udali się na ostatnie, rutynowe USG. Nie spodziewali się, że poród zacznie się kilka godzin później. Niestety, pojawiły się komplikacje i trzeba było przeprowadzić cesarskie cięcie.
W środku nocy dziadek Connora odebrał telefon. „Cześć dziadku, usiądź na sekundę” – usłyszał. Chwilę później w tle rozległ się płacz noworodka. Świeżo upieczony pradziadek nie mógł wydobyć z siebie głosu. Prababcia była podekscytowana. O poranku byli już razem w szpitalu.
Czytaj także: 12-letnia dziewczynka pomaga bratu przyjść na świat [ZDJĘCIA]
„Tym razem nie płakałem – mówił staruszek, który przy narodzinach wnuka ronił łzy. – Byłem po prostu radosny. Wszystko jest częścią Bożego planu”.
„Mam teraz 86 lat i nie wiem, ile urodzin mam jeszcze przed sobą, ale to z pewnością motywacja, żeby dalej się trzymać” – dodaje Jim Morrisette.
Prawdopodobieństwo, że 3 osoby z czterech pokoleń będą obchodziły urodziny w tym samym dniu wynosi 1:33 tys. – podaje Dr Ben Dyhr z Metropolitan State University w Denver.
Czytaj także: Bliźniaczki urodziły synów w tym samym dniu. W rodzinie siła!
Źródła: abcnews.go.com, thedenverchannel.com, today.com
Tags: dzieckoporódrodzina
...
To jest zwyciestwo zycia czyli dobra.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 14:28, 23 Wrz 2017 Temat postu: |
|
|
Jak wybrać rodziców chrzestnych?
Mathilde de Robien | Wrz 23, 2017
@illus. Florian Thouret. Prune & Séraphin vont à un baptême/Mame 2015
Komentuj
Udostępnij
Komentuj
Zamierzacie ochrzcić dziecko i zastanawiacie się nad wyborem rodziców chrzestnych? Przeczytajcie nasze wskazówki.
C
hcecie ochrzcić dziecko? Chcecie, by stało się dzieckiem Bożym i częścią wielkiej wspólnoty chrześcijan? Kościół prosi was o wybranie rodziców chrzestnych – oto, czym powinniście się kierować (nie urządzając jednak rekrutacji w stylu wielkich firm).
Kwestionariusz chrzestnego/chrzestnej
Stanowisko: matka chrzestna / ojciec chrzestny
Firma: Kościół Katolicki
Czas trwania kontraktu: nieograniczony
Rodzaj umowy: pełen etat
Wymagany wiek: ukończone 16 lat
Wymagane duchowe osiągnięcia: trzy sakramenty inicjacji chrześcijańskiej, mianowicie Chrzest, Bierzmowanie i Eucharystia.
Pozostałe wymagania:
Być kochającym i życzliwym wobec chrześniaka.
Umieć słuchać.
Umieć stworzyć silną więź z chrześniakiem.
Opanować sztukę bycia uważnym ojcem chrzestnym lub matką chrzestną: pamiętać o urodzinach chrześniaka, dawać mu prezenty na Boże Narodzenie, wysłać wiadomość na dzień przed egzaminem…
Być wystarczająco dojrzałym w wierze, aby wypełnić powierzone zadania (patrz poniżej).
Czytaj także: Zostałeś chrzestnym? Oto 5 rzeczy, które musisz wiedzieć
Zadania rodziców chrzestnych
Podczas ceremonii chrztu:
Wyrzec się grzechu i deklarować wiarę w Kościół Katolicki.
Matka chrzestna: założyć chrześniakowi białą szatę, symbol zmartwychwstania Chrystusa. „Przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa” (Św. Paweł)
Ojciec chrzestny: trzymać świecę, symbol światła Chrystusa. Wraz z rodzicami, ojciec chrzestny i matka chrzestna będą musieli utrzymać ten płomień.
Na koniec uroczystości podpisać się w księdze parafialnej jako ojciec chrzestny i matka chrzestna, w dowód uczestnictwa.
Przez całe życie:
Wspierać chrześniaka w wierze.
Pomagać mu w walce z grzechem.
Być wsparciem w chrześcijańskim życiu, zwłaszcza podczas przygotowań do sakramentów (Eucharystia, Bierzmowanie).
Być przykładem dla dziecka w życiu codziennym, starać się żyć zgodnie z Ewangelią.
Czytaj także: A jeśli po śmierci Pan Bóg zapyta Cię, jakim byłeś chrzestnym? No właśnie
„Chrześcijaninem nie jest się w samotności”
Ojciec François Potez, proboszcz parafii Notre-Dame-du-Travail w Paryżu podczas przygotowań do chrztu mówi, że bycie chrześcijaninem oznacza bycie częścią Kościoła w Ciele Chrystusa. To właśnie rodzice chrzestni witają nowoochrzczonych w chrześcijańskiej wspólnocie i towarzyszą mu w jego duchowej podróży. Ludzi, którzy poprowadzą wasze dziecko na ścieżce wiary, nadziei i miłości, wybierzcie mądrze, uczciwie i z pomocą Ducha Świętego.
Kto nie może być rodzicem chrzestnym
Osoby nieochrzczone lub chrześcijanie należący do niekatolickiej wspólnoty nie mogą być rodzicami chrzestnymi, ale mogą być świadkami chrztu i w ten sposób podpisać się w księdze parafialnej. Jeśli któreś z rodziców chrzestnych nie może być obecne na chrzcie z uzasadnionych przyczyn, może wybrać kogoś w zastępstwie.
Czytaj także: Czy rozwodnicy mogą zostać rodzicami chrzestnymi?
Artykuł pochodzi z francuskiej edycji portalu Aleteia
...
Musi byc nieco bardziej religijny niz ogol conajmniej.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:40, 29 Wrz 2017 Temat postu: |
|
|
Dariusz Kamys dla Aletei: Ojcostwo to najwyższa forma sztuki
Marta Brzezińska-Waleszczyk | Wrz 29, 2017
REPORTER
Komentuj
Udostępnij
Komentuj
Wszyscy ojcowie i matki, którzy świetnie wychowują dzieci, to artyści najwyższej próby – mówi Dariusz Kamys, polski aktor kabaretowy, lider kabaretu HRABI, prywatnie tata Pauli i Stasia.
O
tym, jak się wchodzi w rolę ojca adopcyjnego i czy doświadczenie sceniczne ułatwia komunikację z dziećmi opowiada Dariusz Kamys, polski aktor kabaretowy, lider kabaretu HRABI, zaangażowany w Forum Tato.net.
Marta Brzezińska-Waleszczyk: Być tatą to…?
Dariusz Kamys: Być przyjacielem, tylko nieco starszym, bo – może to banał – dzieci to normalni ludzie, tylko trochę młodsi. Oczywiście, świat dzieci różni się od świata dorosłych, ale także są w nim wielkie radości, dramaty, problemy. Dzieci przeżywają tak samo, jak my. Bycie ojcem to towarzyszenie dziecku, pomaganie w dorastaniu, uczenie bycia dobrym człowiekiem, empatii, uwrażliwianie na innych. To bycie bodźcem do rozwoju dziecka.
Ojciec pomaga dziecku w dorastaniu, ale do bycia ojcem też się dojrzewa?
Oczywiście, to działa w dwie strony. Nie jest tak, że tylko rodzice dają coś dziecku, a w zamian nic nie otrzymują. To cudowna wymiana. Kiedy zdecydowaliśmy się z żoną na adopcję, wiele razy doświadczaliśmy tego ubogacenia. Zaczęliśmy żyć pełnią życia. Tego poczucia nic innego by nie zastąpiło. Bycie rodzicem to także wielki trud. Było nam, zwłaszcza na początku, ciężko, nie ukrywam. Ale tym bardziej cieszymy się dziś, kiedy patrzymy na wszystko z perspektywy. Jestem szczęśliwy.
Czytaj także: Najważniejsze zadanie ojca? Odpowiada tata 10 dzieci
W roli ojca
Wchodzenie w rolę ojca jest trudniejsze w przypadku adopcji?
Nigdy nie byłem ojcem biologicznym, więc nie wiem, czy jest trudniejsze, ale wydaje mi się, że to niewielka różnica. Kluczem zawsze jest miłość. Kocham moje dzieci i to, że są adoptowane nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Pokochanie dziecka całym sobą jest źródłem siły, dodaje skrzydeł. Jak się kogoś kocha, można dla niego zrobić wszystko. Nie miałem problemu z wejściem w rolę ojca, bo fakt, że to nie są moje biologiczne dzieci był nieistotny. Wspólne przebywanie, problemy, życie przywiązało nas do siebie. Patrzę na mojego syna i córkę, i choć to nie są moją geny, jestem z nich dumny.
Miał Pan obawy, czy będzie umiał pokochać nie swoje dziecko?
Pewnie, że tak, zwłaszcza na początku. Szczęśliwie, Pan Bóg tak mnie stworzył, że dość szybko się przekonuję. Mieliśmy zamiar adoptować dziecko do lat dwóch. Poznaliśmy Stasia, kiedy miał już sześć lat. Od razu wiedziałem, że to on. Poczułem się, jakby to już było moje dziecko. Podobnie było z córką, która niemal od razu wskoczyła mi na kolana i moje serce zabiło szybciej. Przed decyzją o adopcji dużo się zastanawialiśmy, ale kiedy już ją podjęliśmy, nie było wahań. Wychowanie dziecka z trudną historią (a nasze dzieciaki taką mają) to wielka odpowiedzialność. Nigdy jednak nie przyszły nam do głowy myśl „co zrobiliśmy?!” albo chęć wycofania. Nigdy. Były chwile trudne, kiedy jako ojciec ocierałem się o bezradność. To najgorsze, co się może przydarzyć – dzieje się coś złego, a ja nie wiem, co mam zrobić, jestem bezsilny. Z czasem tych sytuacji bezsilności było coraz mniej.
Jak sobie z tą bezradnością radzić?
Kluczem jest cierpliwość wypływająca z miłości. A także świadomość, że nigdy nie mogę przestać kochać swojego dziecka. Trzeba cierpliwie czekać, być z nim, tłumaczyć, rozmawiać, dawać poczucie bezpieczeństwa. Dzieci potrzebują dowodów tego, że są nieustannie kochane. Nasze pociechy, zwłaszcza syn, tą strunę mocno naciągał, ale nigdy nie powiedzieliśmy mu: jesteś zły, mamy cię dość. Mówiliśmy, że to, co teraz robi, jest złe, ale i tak go kochamy, jest naszym synem. To przynosiło rezultaty, ale potrzebna była wielka cierpliwość.
Bóg wynagrodził nam trud
Nie gniewał się Pan na Boga, że nie może Pan mieć dzieci?
Właściwie nie. Przyjąłem dość naturalnie, że nie możemy mieć dzieci, później przyszła decyzja o adopcji, zresztą dość szybko, sześć lat zanim Staś do nas trafił. Ta decyzja i towarzyszące jej emocje, w większości pozytywne (wielka zmiana!), to była przygoda. Może Pan Bóg ten trud nam wynagrodził dwójką wspaniałych dzieci. Z żoną należymy do wspólnoty i w ciężkich momentach czuliśmy moc jej modlitwy. To nas niosło w trudzie wychowawczym w pierwszych latach.
Nie baliście się odrzucenia ze strony dzieci, kiedy dowiedzą się, że są adoptowane?
To nie wchodziło w rachubę, bo od początku rozmawialiśmy o tym z dziećmi, ogarnialiśmy modlitwą także ich rodziców biologicznych, którzy – co tu dużo mówić – skrzywdzili te dzieciaki. Staś miał 6,5 roku, pamiętał wszystko, Paula – 2,5. Słyszeliśmy historie o dzieciach, które dowiadywały się o adopcji będąc prawie dorosłymi, z czego wynikało mnóstwo niepotrzebnych problemów. Nie chcieliśmy takiej sytuacji.
W domu jest Pan żartownisiem czy poważnym gościem?
Żartownisiem to może za dużo powiedziane, ale na pewno wnoszę dużo humoru. Wykorzystuję zawodowe umiejętności, najczęściej kiedy atmosfera z jakichś powodów się zagęszcza. Najlepiej docieram do córki w momentach babskich fochów. Traci humor, trudno złapać z nią kontakt, odcina się. Żarty rozładowują napięcie. Mówię do niej śmiesznymi głosami (ile ich już stworzyłem!), aż w końcu nie wytrzymuje i się uśmiecha. Dowcipkowanie pomagało, kiedy odwoziłem ją rano smutną i niewyspaną do szkoły. Za punkt honoru stawiałem sobie jej rozbawienie. Mam nadzieję, że dzieci postrzegają nasz dom jako radosne miejsce.
Doświadczenie sceniczne ułatwia komunikację z dzieciakami?
Myślę, że tak. Zastanawiam się jednak, na ile wynika to z tego, że ja po prostu jestem pogodny z natury, a na ile praca w kabarecie zwiększa ten efekt. Umiejętności zawodowe niewątpliwie się przydają. Dorosły człowiek może odczuwać zażenowanie, kiedy się wygłupia, ja z tym nie mam problemu. Nie mam tego lęku, więc wygłupy przed dziećmi przychodziły mi z łatwością.
Czytaj także: Dobry ojciec… Niech będzie prawdziwie obecny!
Dobry tata to artysta!
Kiedyś facet z wózkiem, zmieniający pieluchy to było coś nie do pomyślenia. Dziś bycie zaangażowanym tatą jest sexy. Skąd ta zmiana?
Może mężczyźni zrozumieli, ile dotąd tracili. Aktywny udział w wychowaniu dziecka jest super doświadczeniem. To cudowne! Pamiętam czytanie dzieciom przed snem – to dla nas zawsze był moment bliskości, można było pogadać, poprzytulać się. To wielka satysfakcja. Przyczyną jest też mechanizm społeczny, role męskie i damskie zmieniają się. Model, w którym mężczyzna zarabia kasę i wraca zmęczony do domu, w którym żona krząta się z dziećmi już dawno przestał obowiązywać. Kobiety się emancypują, więc obowiązki trzeba dzielić. A poza tym mężczyźni świetnie odnajdują się w rolach do niedawna zarezerwowanych dla kobiet, jak np. gotowanie. Uwielbiam to robić! Gotuję częściej niż żona (za to nie cierpię zmywać, szczęśliwie żona lubi).
Grunt, że równowaga zachowana. Żeby jednak nie było, że faceci mogą już spocząć na laurach – co jeszcze jest do zrobienia? Zaangażował się Pan w forum Tato.net – po co?
Promować ojcostwo! Kiedy na przykład patrzę na reklamy, przeważnie widzę singli. Brakuje mi pięknego, prorodzinnego spotu. Trzeba promować i uświadamiać, że ojcostwo jest piękne. Wielu mężczyzn ma obawy przed podejmowaniem odpowiedzialności, wchodzeniem w związek, bycie ojcem. Forum, na które przychodzą żywe dowody – ojcowie z pasją wychowujący dzieci i z entuzjazmem o tym mówiący, może otwierać oczy wątpiącym. Być może tracą coś, co jest najfajniejsze na świecie, może być główną treścią życia. Ojcostwo, bycie rodzicem to najwyższa forma sztuki. Każda inna sztuka za tworzywo ma materiały o stałych właściwościach, jak glina, farba, dźwięk. Tu rodzice, czyli dwójka artystów, ma przed sobą dziecko, które jest labilne, ma wiele możliwości. Tyle można zrobić, a jednocześnie tak wiele zepsuć. To najwyższa forma sztuki. Wszyscy ojcowie i matki, którzy świetnie wychowują dzieci, to artyści najwyższej próby.
...
Wlasnie. Dlaczego niby sukcesem zyciowym ma byc tylko kariera? A dobre dzieci to co? Nic specjalnego. BZDURA!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 19:56, 29 Paź 2017 Temat postu: |
|
|
Czy ojcostwo zmienia coś w życiu mężczyzny?
Jacek Kalinowski | 29/10/2017
Shutterstock
Komentuj
Udostępnij
Komentuj
Kiedyś czułem, że mogę zmieniać świat. Dzisiaj chcę zmieniać i tworzyć świat dla kogoś innego. I choć nie mam już dwudziestu lat i bywam bardziej zmęczony, to druga opcja podoba mi się o wiele bardziej i ma większy sens.
Życie mężczyzny do góry nogami
Jeśli w życiu mężczyzny są wydarzenia, które odciskają na nim piętno, to czy zaliczysz do nich nową pracę, nowe mieszkanie lub ślub? Czy to są sprawy, które wywracają życie mężczyzny do góry nogami?
Jeśli uważasz, że tak – pozwól, że się nie zgodzę.
Czy nowa praca zmienia coś w życiu? Oby wypłatę na większą, ale poza tym to chyba niewiele, o ile nie dostajemy posady na drugim końcu świata. Nowe mieszkanie? Zmienia ściany i sąsiedztwo wokół nas. Myślę, że nawet małżeństwo niewiele zmienia w życiu mężczyzny. Biorę ślub z kobietą, którą kocham i z którą jestem już od kilku lat. Czy ślub jest jakimś przełomem w naszych relacjach i uczuciach? Nie sądzę.
Czytaj także: Bycie ojcem to sposób na nieśmiertelność. Umierasz kilka razy dziennie. I powstajesz!
Dziecko – prawdziwa rewolucja w życiu mężczyzny
To, co jest prawdziwą rewolucją w życiu mężczyzny to dziecko!
Bo kiedyś czułem, że mogę zmieniać świat. Dzisiaj chcę zmieniać i tworzyć świat dla kogoś innego. I choć nie mam już dwudziestu lat i bywam bardziej zmęczony, to druga opcja podoba mi się o wiele bardziej i ma większy sens.
Z tym zmęczeniem to w ogóle osobny temat. Po całych rytuałach kąpielowo-kolacjowych, szykujemy się do spania. W łóżku czytam córce tę samą bajkę szesnasty wieczór z rzędu. Odpowiadam na te same pytania szesnasty raz. Powieki mnie pieką i same mi się zamykają, ale na szczęście znam bajkę już na pamięć (córka zresztą też), więc symuluję czytanie.
Bo tak naprawdę jestem już w półśnie i lecę na autopilocie. I kiedy naprawdę już śpię zwinięty w kłębek pod kołderką, moja córka wychodzi z pokoju i radośnie oznajmia mamie: „Uśpiłam tatusia!”. Zapewne wtedy zobaczyłbym przerażenie w oczach swojej żony, gdyby nie to, że leżę w dziecięcym łóżku z głową dziwnie wygiętą w bok i śliną cieknącą na rękawek T-shirta. Czy ojcostwo zmienia życie mężczyzn? Nie wiem jak u innych, ale ja kiedyś o 20.00 mogłem podbijać świat. Dzisiaj przegrywam ze snem.
Czytaj także: Dariusz Kamys dla Aletei: Ojcostwo to najwyższa forma sztuki
Chcesz się pozbyć egoizmu? Zostań ojcem
Stałem się mniejszym egoistą. W restauracji najpierw przeglądam menu pod kątem posiłków dla dzieci. Podobnie z wyjazdami. Jeśli jedziemy na rodzinną wycieczkę to podstawą jest infrastruktura na miejscu, czyli wszystko to, co sprawi, że dzieci nie będą się nudzić w hotelu i w terenie.
A poza tym? Zmienia się wszystko! Śpię około 5 godzin dziennie, mam róż w pokoju na ścianach, w garażu nudne kombi, żeby zmieścił się wózek, lepiej pamiętam imiona postaci z kreskówek niż imiona kolegów z pracy, w telefonie mam coraz więcej kontaktów w stylu: „Mama Julki”, „Tata Oskara”, idę do sklepu po musztardę i mleko, wracam z pieluchami, prasą dziecięcą i jajkiem niespodzianką, za to bez musztardy i mleka. W porównaniu z tym co było, gdy nie miałem dzieci, jest to całkowite przeorganizowanie życia. W sprawach ważnych i detalach. W nawykach i codziennych rytuałach.
Czytaj także: 5 rzeczy, których się boję, gdy zostaję sam z dzieckiem
Dorośniesz i spoważniejesz? Może trochę
Wielu mężczyzn dorasta i poważnieje. Jest się odpowiedzialnym za małego człowieka. Podejmuje się rozważniejsze decyzje. Ale kij ma dwa końce – przyznaję się, że czasami zawodzę na pełnej linii. Robię albo mówię coś nieprzystającego do mężczyzny po trzydziestce, ojca dwójki dzieci. Żona wtedy mówi: „Dorośnij w końcu!”. Ale jak mam to zrobić, skoro codziennie po pracy padam na dywan i z 4,5-latką czeszę kucyki a z 1,5-roczną układam 4-elementowe puzzle z biedronką?
Żarty żartami, ale obserwuję ojców dookoła siebie. Jedni dochodzą do wniosku po narodzinach dziecka, że nie takiego trybu życia oczekiwali. Chcą, by było jak dawniej, co nigdy nie nastąpi, chyba że zostaną egoistami i cały dom oraz opiekę nad dzieckiem zrzucą na barki żony. Innym – rzeczywiście świat się zmienia. Ale wiem z rozmów z nimi, że choć idą przez ten świat w dresach (często brudnych od niemowlęcego posiłku) lub przejeżdżają go rodzinnym minivanem z dużym bagażnikiem (a nie szybkim, sportowym modelem) to zgodnie twierdzą, że jest to zmiana na lepsze.
...
Zdecydowanie to dopelnia czlowieka nie tylko kobiete przeciez.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 17:42, 30 Paź 2017 Temat postu: |
|
|
Czy ojciec powinien przytulać swoje dzieci?
Maciej Gnyszka | 30/10/2017
Shutterstock
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Ojciec musi wymagać i być twardy, bo jest opoką – na tym polega bycie ojcem. Nie oznacza to jednak, że ojciec nie może okazywać swemu dziecku czułości.
W naszym społeczeństwie panuje takie przekonanie, że od przytulania dzieci jest matka. Ojciec jest od zabaw i przygód, ale kiedy tylko zdarzy się coś złego, pojawia się matka. Ponieważ bezpieczeństwo, czułość i miłość stanowią jej domenę. Natomiast ojciec to ten twardy jegomość, który musi wymagać. To oczywiście… prawda. Ojciec musi wymagać i być twardy, bo jest opoką – na tym polega bycie ojcem. Nie oznacza to jednak, że ojciec nie może okazywać swemu dziecku czułości. Nie tylko może, ale powinien! Przytulanie to nie tylko domena matki. My, ojcowie, też musimy przytulać. Szczególnie wtedy, gdy nadejdzie właściwy czas…
Czytaj także: Ratunku, moje dziecko nie chce się przytulać!
Co się stało, synu? – czyli historia z morałem
Wracam wieczorem do domu. Syn płacze przy kolacji. Pytam, co się stało. Okazuje się, że sprawa jest dużo poważniejsza, niż mogło się w pierwszej chwili wydawać. Syn oglądał w przedszkolu film o objawieniach w Guadalupe. Bardzo się przejął losem Juana Diego (to właśnie jemu objawiła się Matka Boska).
Syn płakał, bo współczuł Juanowi Diego, który był dobrym człowiekiem, ale spotkało go wiele przykrych rzeczy ze strony pobratymców – Azteków. Ale nie tylko dlatego. Płakał również z tego powodu, że nie mógł nic z tym zrobić, w żaden sposób pomóc temu człowiekowi. Wzruszyłem się. I poczułem wielką dumę. Niewiele brakowało, żebyśmy tak siedzieli obaj i płakali nad losem Juana Diego.
Dlaczego wspominam to wydarzenie?
Ponieważ to historia z morałem. To był właśnie taki właściwy czas – żeby przytulić i okazać męską czułość oraz wesprzeć syna dobrym słowem. To dużo więcej niż pomoc w tej konkretnej sytuacji – to również wartościowa lekcja na całe życie. Słusznie mawiali starożytni, że słowa uczą, ale przykłady pociągają. Nie ma lepszej nauki dla naszych pociech niż dobry przykład.
A skoro o dobrych przykładach mowa…
Przykład herozimu i męczeństwa
Jaki moment jest dobry, by porozmawiać z dzieckiem o tak poważnych sprawach, jak męczeństwo i heroizm? Trudne pytanie. Uważam, że im szybciej, tym lepiej. Szczególnie wtedy, gdy pojawi się doskonała okazja.
Cieszę się, że mogłem przytulić syna, kiedy tego potrzebował. Cieszę się również, że powód jego troski stanowił doskonały punkt wyjścia, by porozmawiać o ważnej kwestii. Być może syn nie zrozumiał wszystkiego. Pewne sprawy przychodzą z wiekiem. Ale wiem, że to zaprocentuje w przyszłości. Bo historia o Juanie Diego również stanowi dobry przykład.
Czytaj także: Dziadek z oddziału intensywnej terapii. Przytula dzieci od 12 lat
Jesteśmy powołani do bycia świętymi. Wszyscy. Każdy z nas musi odnaleźć własną drogę do świętości. Czasami ta droga oznacza zmaganie się z przeciwnościami losu. Czasami wymagać będzie heroizmu, a nawet męczeństwa. Warto rozmawiać z naszymi pociechami o takich sprawach. One naprawdę dużo rozumieją. I nie może być inaczej – w końcu to nasze dzieci.
Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć
A co, jeśli dotychczas rzadko przytulaliśmy swoje dzieci? Doskonałe pytanie. Na szczęście odpowiedź jest prosta: nigdy nie jest za późno na to, by zacząć przytulać swoje dziecko. To będzie jeszcze jedna okazja, by pogłębić więź miedzy Tobą, a Twoim dzieckiem. A poza tym przytulanie jest naprawdę fajne.
Pamiętaj, Tato, że nie warto marnować okazji, żeby okazać swemu dziecku męską czułość. Ono tego naprawdę potrzebuje – teraz i w przyszłości. Jeśli nie Ty będziesz dla niego drogowskazem, to… niestety, będzie nim ktoś inny. Bo dzieci bardzo łatwo uczą się od dorosłych – czasami uczą się złych rzeczy. Właśnie dlatego tak ważne jest, byś Ty – Tata – był najlepszym przykładem dla Twojego dziecka.
I jeszcze jedna rada na zakończenie. Nie bój się poruszać z dziećmi poważnych tematów. Nigdy nie jest za wcześnie, by rozpocząć drogę do świętości. A właśnie tego pragniesz dla Twoich pociech, prawda?
..
Autor przy okazji sie pochwalil synem. Zreszta slusznie widac dziecko wrazliwe!
Zalezy tez od wieku 16 letni osilek raczej nie bedzie tego pragnal. Przytulanie akurat na ogol zrozpaczonego JEST AKURAT MESKIE! Co innego gdyby mezczyzna lecial sie przytulic z rozpaczy. Na odwrot w porzadku.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 8:48, 31 Paź 2017 Temat postu: |
|
|
Matt Maher dzieli się w swojej piosence trudnym doświadczeniem straty ojca
J-P Mauro
Komentuj
Udostępnij
Komentuj
Ostatnia płyta Matta Mahera porusza temat cierpienia.
M
att Maher wydał piosenkę Holy na swoim dziewiątym albumie pt. Echoes. Kiedy Matt kończył prace nad płytą, zmarł jego ojciec, co ogromnie wstrząsnęło życiem artysty. Utwory, które poruszają temat cierpienia, stały się jeszcze bardziej osobiste dla pogrążonego w żałobie Matta, który podzielił się swoim trudnym doświadczeniem:
Dla mnie ten album jest odpowiedzią na problem cierpienia. Musiałem sformułować własne „echo”. Musiałem zdecydować, czy przesłanie krzyża powędruje do świata czy zamknie się w moim wąskim spojrzeniu na cierpienie. W tej płycie zadaję pytanie „W jaki sposób głosimy naszą wiarę?” Czy jest to możliwe, aby mieć nadzieję i radość, która nie jest rządzona przez strach? – ta płyta wskazuje na jasną stronę wiary, a nie na mroczny, ponury obraz cierpienia. Chcę przypomnieć ludziom po raz kolejny, aby uwierzyli w Boga, który daje nam nadzieję, radość i pokój.
Inspiracją do napisania piosenki Holy był fragment z szóstego rozdziału Księgi Izajasza, kiedy prorok ma wizję Boga zasiadającego na tronie. Aniołowie wyśpiewują przed nim „Święty, święty, święty jest Pan Zastępów, cała ziemia jest pełna Jego chwały”.
Song: Holy | Singer: Matt Maher
...
To jest prawdziwa sztuka plynaca z glebi serca.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 14:30, 05 Lis 2017 Temat postu: |
|
|
Tato, jesteś bardzo ważny w życiu swojej córki
Jacek Kalinowski | 05/11/2017
Shutterstock
Komentuj
Udostępnij
Komentuj
Jest taki kawałek poletka na tym rodzicielskim polu, na którym mężczyźni mogą czuć się niezastąpieni dla córek. Nawet najważniejsi.
M
eg Meeker, amerykańska pediatra i autorka bestsellerowych książek o wychowaniu dzieci, napisała w swojej książce „Mocni ojcowie, mocne córki” bardzo ważne zdanie: „Ojcowie, jesteście o wiele potężniejsi niż wam się wydaje”. To zdanie, przeczytane przeze mnie rok temu, wywołało kilka zdarzeń w moim życiu.
Po pierwsze, szerzej otworzyłem oczy. Zdanie z książki to truizm, ale zacząłem o nim rozmyślać i uświadamiać sobie moją prawdziwą rolę w życiu dwóch małych dziewczynek. Po drugie, niewiele później napisałem na swoim blogu tekst, w którym wymieniam 8 powodów, dla których ojciec jest najważniejszą osobą w życiu córki. Tekst przeleżał sobie rok i gdy kilkanaście dni temu przypomniałem o nim moim czytelnikom, zatoczył dużo szerszy, niż za pierwszym razem, krąg w blogosferze parentingowej.
Konsekwencją przeczytania sentencji z książki była wizyta w zeszłą sobotę u Tomasza Kammela i Marzeny Rogalskiej w „Pytaniu na Śniadanie”. Razem z innym młodym ojcem opowiadałem o życiu z dwiema córkami, o tym, czy jestem dla nich superbohaterem, czego chciałbym je nauczyć i dlaczego relacja ojciec-córka jest tak ważna.
Czytaj także: Relacja córki z ojcem – jak wpływa na życie?
Ojciec – pierwszy mężczyzna
Tak naprawdę ojciec jest pierwszym mężczyzną w życiu małej dziewczynki. I od najmłodszych lat kształtuje w niej poczucie własnej wartości: tym co i jak mówi, jakich słów dobiera, ale również – i nie wiem, czy to nie jest jeszcze ważniejsze: jak się zachowuje. Bo każdy ojciec funkcjonuje w środowisku kobiet i jest od początku pod obserwacją małych, dziewczęcych oczu. To, jak traktujemy nasze żony (ale nie tylko – bo nasze mamy też i kobiety w ogóle!), daje obraz córkom, jak… powinny być traktowane i do jakich wzorców będą dążyć za kilkanaście lat.
Jasne, to nie jest reguła. Znam dziewczyny z dobrych domów, które szukały mocnych wrażeń i przez mężczyzn płakały co drugą noc w poduszkę. Znam też kobiety z nieszczęśliwym dzieciństwem i z rozbitych rodzin, które potrafiły stworzyć ciepły i kochający dom zakładając swoją rodzinę.
Czy nie lepiej jednak minimalizować destrukcyjne pokusy w przyszłych wyborach naszych córek i naszym dobrym słowem oraz dobrym przykładem pokazać im model związku, który warto wcielić w swoim, dorosłym życiu?
Ojciec superbohater
Czy córki potrzebują superbohaterów? I jak się nim stać?! Odkąd urodziły mi się dziewczynki, odkryłem, że najlepszym sposobem jest… spędzanie z nimi czasu. Po prostu. Jak najwięcej, regularnie, nie zawsze intensywnie i kreatywnie, ale po prostu być z nimi. To wtedy wytwarza się magiczna więź – prowadzimy rozmowy, czasem na banalne tematy, czasem na poważne, ratujemy świat bądź robimy rzeczy zupełnie nieistotne. Ale jesteśmy razem.
Wierzę, że spędzany wspólnie czas przyniesie kiedyś owoce. Wszystkim ojcom. Od małych drobnostek, po poważne sprawy w dorosłym życiu – córka zawsze będzie wiedzieć, że jesteś ostatnią deską ratunku, kimś, kto nie zawiedzie, gdy wszystko inne sprzysięgnie się przeciwko niej.
Czytaj także: Czy ojcostwo zmienia coś w życiu mężczyzny?
Mój zięć podobny do mnie?
Niedawno ktoś mi zadał podchwytliwe pytanie: „Czy chciałbyś, żeby twój przyszły zięć był do ciebie podobny?”. Jeśli odpowiem, że tak, to okaże się, że mam narcystyczną osobowość, a jeśli odpowiem, że nie – nie chciałbym, to ktoś może uznać, że nie uważam się za dobrego człowieka i mam coś na sumieniu.
Muszę jednak uczciwie przyznać, że jestem zadowolony z mojego modelu rodziny – stworzyliśmy udane małżeństwo, które owszem, sprzecza się i ściera dość regularnie, ale oprócz tego w naszym domu jest masa miłości, szacunku i spokoju. Dlaczego miałbym nie chcieć tego dla swoich córek?
Nie chodzi o dyskredytowanie matek, które oczywiście że są bardzo ważne dla córek. Nie chodzi też o to, że ojcowie nie są ważni w życiu synów. Ależ są! I ten tekst, i wcześniejszy, i wizyta w studio oraz każda moja późniejsza wypowiedź na temat relacji ojciec-córka będzie miała na celu dodanie wiary ojcom. Że nie muszą konkurować z mamami. Że córki zauważają albo wkrótce będą zauważać, co znaczy dla nich tata. Że jest taki kawałek poletka na tym rodzicielskim polu, na którym mężczyźni mogą czuć się niezastąpieni dla córek. Nawet najważniejsi.
Tatowie, naprawdę macie siłę.
...
Oczywiscie relacje do corki i syna roznia sie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 17:01, 25 Lis 2017 Temat postu: |
|
|
Tomasz Nowak OP o „Paśniku” i zasłanianiu Boga własnym, ziemskim ojcem
Jola Szymańska | 25/11/2017
Komentuj
Udostępnij
Komentuj
Spotykamy się w rozmównicy w krakowskim klasztorze. Pijemy kawę, a Ojciec opowiada o kulisach współpracy z braćmi, tajemniczej metodzie na duchowe odkrycia i... o ojcostwie, które zawiera się w słowie "Jestem".
„P
aśnik” istnieje już ponad dwa miesiące. To kanał YouTube z komentarzami biblijnymi. Tworzą go dominikanie: Adam Szustak OP, Wojciech Jędrzejewski OP, Jacek Szymczak OP, Tomasz Zamorski OP i mój rozmówca – Tomasz Nowak OP, przeor klasztoru dominikanów w Łodzi. Na kanale jest autorem poniedziałkowych, krótkich kazań pod wspólnym tytułem: „Poszukiwanie ojcostwa”.
YouTube – nowe miejsce dla głoszenia
Jola Szymańska: Jak czuje się Ojciec jako gwiazda internetu?
o. Tomasz Nowak OP: Znakomicie! (śmiech) Bardzo lubimy głosić razem z braćmi. To nawzajem nas inspiruje, a nawet… jest jakaś rywalizacja. (śmiech)
A kto najczęściej wygrywa?
Nie tak, że wygrywa, ale jedni oglądając drugich są jeszcze bardziej pobudzeni do tego, żeby głosić coraz lepiej. To działa nie tylko na nas, ale też na innych braci, którzy nie nagrywają filmów, ale już gdzieś im tam świta, że mogliby dołączyć. Taka dobra zazdrość się z tego robi!
A kto wpadł na pomysł, żeby powstał Paśnik?
Na pomysł wpadł Adam [o. Adam Szustak – przyp. JS]. Rozmawialiśmy o tym trochę wcześniej, ale decyzja ostateczna zapadła po jego rocznej wędrówce po świecie. Kiedy wrócił, pierwsze jego zdanie brzmiało: „Chcę robić coś razem z braćmi”. Natychmiast słowo stało się ciałem – i stąd Paśnik.
Sami sobie wybieraliście tematy swoich filmowych serii na kanale?
Tak. Oczywiście, Adam pytał, co to będzie, ale każdy z nas zaproponował swój temat.
Pytam, bo z tą serią o ojcostwie trochę mnie Ojciec zaskoczył. Kiedyś Ojciec opowiadał mi, że ma kobiecą duszę.
Bo ja jestem też w pewnym sensie matką! (śmiech) Zresztą, ojcostwo Pana Boga postrzegam jako połączone z macierzyństwem. Tak też mówi teologia – w Bożym ojcostwie jest bardzo dużo macierzyństwa, ciepła i troski.
Rembrandt próbował wyrazić to w obrazie „Powrót syna marnotrawnego”. Ojciec ma tam jedną dłoń kobiecą, jedną męską.
Przygotowanie konferencji na Paśnik w ogóle pozwoliło mi na nowo zobaczyć i odkryć, że kiedy robię coś dla innych, Pan Bóg daje mi takie łaski i takie zrozumienie rzeczy, jakich nie dałby tylko dla mnie samego. Mam wrażenie, że nigdy nie doszedłbym do takich wniosków, gdybym nie głosił dla innych.
Łaska przepowiadania
Ma Ojciec w tej serii swój ulubiony odcinek?
Kluczowy jest pierwszy odcinek, bo mówi o modlitwie „Ojcze nas”. Na prośbę jednego z uczniów – „Naucz nas się modlić”, Jezus uczy właśnie tej modlitwy. Ona pokazuje nam, że w modlitwie chodzi o relację. Nie o prośby czy sprawy, ale o relację. Służy bardziej do tego, żeby zobaczyć kim jestem, niż czego mi potrzeba albo co mam robić.
A jak Ojciec przygotowuje tematy?
Same się przygotowują! (śmiech) Mam w tym jakąś łatwość. I metodę, której nikomu nie polecam (śmiech).
To znaczy jaką?
Rano w dniu nagrania zwykle nie mam prawie nic, aż tu na modlitwie wszystko samo się układa. Kiedy ostatnio patrzyłem w notatki jakie robiłem do filmików okazało się, że z jednego zapisanego zdania mówiłem dziesięć minut.
Mam w tym jakąś łatwość, ale z tego co widzę, moi bracia też ją mają, choć może warsztatowo robią to w inny sposób. Ja nazywam to łaską przepowiadania, łaską głoszenia, którą mamy od św. Dominika.
Czytaj także: Kościół dominikanów na Freta. Czego hitlerowcy nie zdołali zbombardować…
Bóg Ojciec a ziemski ojciec
Nadąża Ojciec z oglądaniem wszystkich filmików na kanale? Codziennie pojawia się tam coś nowego.
Staram się! Jeżeli coś mi ucieknie, to nadrabiam (śmiech). Ja w ogóle bardzo lubię słuchać braci jak głoszą, zawsze mnie to ciekawi i generalnie dużo słucham i oglądam.
Od razu zdobyliście dużą widownię – dziś Paśnik obserwuje 50 tysięcy osób…
Zasięg jest imponujący. Teraz często słyszę „Znam ojca z internetu”. Najbardziej mnie rozśmiesza, kiedy siostry zakonne tak do mnie mówią (śmiech). Jakoś ciągle nie mogę się do tego przyzwyczaić. Ale to bardzo miłe.
Nie męczy ojca taka popularność?
Popularnością wielką bym tego nie nazwał, ale uczę się tego, że ktoś kogo po raz pierwszy widzę, może mnie znać. No i gdziekolwiek nie pojadę, dwie, trzy osoby podchodzą do mnie i dziękują za serię o ojcostwie.
Ważny temat.
Tak, powszechnie ważny. A ta seria jest trochę kompendium tego, co można o ojcostwie powiedzieć. Opierając się oczywiście na Biblii, bo taki jest sens Paśnika.
Nagrywając odcinki zrozumiałem, jak często patrzymy na Pana Boga przez pryzmat naszych ojców, a to trochę tak, jakby obserwować świat przez dziurkę od klucza. Warto odwrócić tą perspektywę i spojrzeć od strony Boga Ojca na naszych ojców. Zobaczyć, ile oni mają z niego, a nie odwrotnie.
To odwrócenie pozwala poukładać sobie relację z własnym ojcem, który jest niedoskonały. I być wdzięcznym za wszystko, co znajdę u niego dobrego. Bo właśnie to pochodzi od Boga.
Zasłaniamy sobie Boga własnym, ziemskim ojcem?
I jego ograniczeniami – pochodzeniem, historią, ciemnymi i jasnymi stronami. To się nam skleja. I wydaje nam się, że Pan Bóg jest do niego podobny. A Bóg i Jego Ojcostwo nie jest niczym ograniczone! Ani czasem, ani przestrzenią, ani fizycznością czy duchowością naszych ojców.
Pozdrawiamy serdecznie z Wodzem z Hiszpanii. Błogosławimy. +
A post shared by Langusta na palmie (@langustanapalmie) on Apr 17, 2016 at 3:02am PDT
W ojcostwie najważniejsze jest miłosierdzie
Ta seria jest też dla kobiet?
I to bardzo! Piszę teraz razem z Magdaleną Frączek książkę „Ojcowie i córki”, o tym jakie znaczenie dla córek ma ojciec, i odwrotnie – jak ojciec ma postępować w relacji do córek.
Wiadomo, każdy ojciec popełnia wiele błędów, ale zawsze może się nawrócić, pojednać, zbudować na nowo więź. A więź nie kończy się przecież na nas samych – ma odniesienie do Boga, który jest źródłem ojcostwa.
Potrzebujemy nawzajem sobie przebaczać. I tak odsłania się kolejna strona ojcostwa – miłosierdzie. Przyjmowanie i ofiarowanie wszystkiego co mam – z miłości.
To miłosierdzie jest według Biblii najważniejsze w ojcostwie?
Miłosierdzie, które jest miłością, troską. Czyli to, co znajdziemy w imieniu „Jestem”. „Jestem” – obecny, bliski, kochający. To podstawowe cechy ojca. Muszę być i muszę być otwarty, gotowy do przyjęcia drugiego, do pojednania, okazania miłości. Jeżeli tego nie ma, wszystko, co zrobimy, będzie koślawe.
Jakie są paśnikowe plany na najbliższy czas?
Nagraliśmy teraz jednoodcinkowe otwarcia Adwentowe. Wpadłem na taki pomysł, żeby zrobić Adwent tylko dla dorosłych w kontekście Pieśni nad pieśniami – o tym, że oczekujemy nie tyle małego dzieciątka czy nawet powtórnego przyjścia Pana Jezusa, ale tego, kogo kocham. Wydaje mi się, że miłość w czasie Adwentu jest nie do przecenienia.
Podczas samego Adwentu będziemy z kolei nagrywać kolejne serie, w nowych tematach, do innych ksiąg… Coś mi podpowiada, że tym razem powinienem mówić o modlitwie.
...
Ojcostwo to nie tylko malzenstwo! Wszak ojciec duchowy to tez ojciec.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 12:27, 30 Lis 2017 Temat postu: |
|
|
Chcesz być dojrzałym mężczyzną? Zostań tatą!
Dominika Wernio | 30/11/2017
Pexels | CC0
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Obecny i zaangażowany ojciec jest dziecku bardzo potrzebny do harmonijnego i pełnego rozwoju.
Kiedyś rola ojców nie była doceniana
Przed długi czas rola ojca w życiu dziecka była nierozpoznawana, niedoceniana, ale też w pewien sposób sprowadzona do zapewnienia materialnego bezpieczeństwa. Taka sytuacja odbywała się kosztem fizycznej i emocjonalnej nieobecności ojca, gdzie ciężar, ale też kluczową rolę w wychowaniu dzieci przypisywano matce.
Ojciec był angażowany do ważnych wydarzeń czy interwencji, kiedy matka nie dawała sobie rady. Miał kłopot z okazywaniem uczuć, a swój autorytet często opierał na sile. Tymczasem okazuje się, że obecny i zaangażowany ojciec jest dziecku bardzo potrzebny do harmonijnego i pełnego rozwoju.
Przed współczesnymi ojcami stoi więc nie lada wyzwanie zmiany dotychczasowego patriarchalnego układu, aby móc głębiej zaangażować się w relację z żoną i dzieckiem. To ważny i długoletni proces rozwoju, któremu może towarzyszyć wiele konfliktów wewnętrznych, ale który może zakończyć się dojrzałością mężczyzny, a także wychowaniem silnego i wartościowego młodego człowieka.
Czytaj także: Bycie ojcem to sposób na nieśmiertelność. Umierasz kilka razy dziennie. I powstajesz!
Jak wygląda współczesne ojcostwo?
Mężczyzna zaczyna więcej angażować się w życie rodzinne: wspiera żonę w czasie ciąży, jest obecny przy porodzie, współuczestniczy w pielęgnacji niemowlęcia, bawi się z nim, chodzi na spacery. Stara się lepiej rozumieć dziecko, więcej mówi o swoich uczuciach, pragnieniach, potrzebach. Więcej rozmawia, szuka nowych rozwiązań czy wzorców męskości.
Bywa, że doświadcza zagubienia, bo stare wzorce już się nie sprawdzają. Dlatego to ważne, by mężczyzna zdawał sobie sprawę ze swojej odmienności i niepowtarzalności. Żeby mógł czuć, że nie jest tym, który zastępuje matkę, ale tym, który wnosi swoją indywidualność, inność, współtworzy rodzinę. Daje przestrzeń do tego, by dziecko mogło doświadczać świata w inny sposób.
Nie lepszy od matki, ale będący uzupełnieniem, ubogaceniem tego, co daje dziecku kobieta. Warto więc zaufać sobie, że to, że mam intensywniejszy dotyk, może grubszy głos, może jestem mniej wrażliwy, robię pewne rzeczy inaczej, w jednych bardziej się odważam, w innych bardziej się boję, jest dużym darem dla dziecka, które może doświadczać różnorodności i dzięki temu rozwijać się.
Czytaj także: Bycie tatą uczy mnie… wdzięczności wobec moich rodziców
Okazuje się bowiem, że zabawy proponowane przez ojców są bardziej stymulujące, a bardziej intensywna fizycznie natura ćwiczeń powoduje, że dzieci ujawniają więcej pozytywnych, spontanicznych emocji niż w konwencjonalnych zabawach z matkami. Udział ojca w życiu rodziny służy zatem przełamaniu związku między matką a dzieckiem. Ojciec daje dziecku możliwość spojrzenia na szerszy świat i zachęca do nowych, często bardziej ryzykownych aktywności. To wzmacnia autonomię dziecka, pozwala mu na bardziej niezależne i elastyczne funkcjonowanie.
Dowiedziono, że ojcowie odgrywają także niepowtarzalną rolę w uspołecznieniu swoich dzieci. Zachęcają je do wychodzenia do świata, eksploracji, próbowania, pokonywania trudności. Wpływają na wczesny rozwój emocjonalności u dziecka, ekspresję i regulację emocji oraz emocjonalne zrozumienie. Ojciec jest dla dziecka metaforycznym oknem na świat, przewodnikiem, który zachęca do poznawania i doświadczania nowych sytuacji.
Jak odnaleźć się w roli ojca?
Pojawienie się dziecka, szczególnie pierwszego, to często bardzo ważne wydarzenie, ale też duża zmiana. Zakłócony zostaje dotychczasowy porządek, do którego partnerzy byli przyzwyczajeni. Ciąża i okres okołoporodowy bardzo obciążają kobietę, ale też jej męża.
Staje on przed wyzwaniem chronienia tej całości, którą stanowią matka i niemowlę. Stara się zapewnić im poczucie bezpieczeństwa, współodczuwa radości i niepokoje kobiety. Docenia jej poświęcenie, odciąża ją i jest łącznikiem ze światem zewnętrznym. To często duży wysiłek i stres, zwłaszcza, że mężczyzna nie ma już kobiety na wyłączność. Musi się uporać z tym, że duża część uwagi kobiety jest skierowana w stronę dziecka. Może czuć zagubienie, bezradność, rozczarowanie, złość.
Mieć poczucie zepchnięcia na dalszy plan. Wszystko to może powodować duże wahania nastroju, a nawet stany depresyjne. Potrzeba czasu i cierpliwości, a także współpracy między partnerami, żeby uporać się z tym kryzysem i ułożyć swoje życie na nowo. Tak, by zachować przestrzeń do bliskości i intymności.
To niezwykle ważne, żeby mężczyzna nie bał się szukać swojego miejsca w życiu żony i dziecka, a nawet jeśli doświadcza niepewności, żeby się nie wycofywał, ale szukał wsparcia i nie bał się uczyć.
Bo mężczyzna nie rodzi się w roli ojca, ale się nim staje. Nie ma nic cenniejszego niż obecny, zaangażowany i znający swoją wartość ojciec.
...
Przy czym niekoniecznie trzeba miec wlasne dziecko.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 10:32, 21 Gru 2017 Temat postu: |
|
|
Cud życia. Zobacz wzruszający teledysk rapera Poisona
Joanna Operacz | 21/12/2017
Materiały prasowe
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
„Czwarta rano. Dostaję wiadomość: Jesteśmy w ciąży, kochanie” – tak zaczyna się rapowana historia pewnej miłości. Miłości do dziecka, jaką poczuł nawrócony raper Piotr Plichta.
Piotr Plichta – nawrócony raper
W teledysku „Pierwszy wdech” o ojcostwie opowiada nawrócony raper Piotr Plichta Poison. Facet, który kilkanaście lat temu wynajmował się za pieniądze do pobicia ludzi, kradł, brał narkotyki i pokątnie handlował sterydami („O sterydach, ich rodzajach i działaniu wiedziałem wszystko, chyba więcej niż się kiedykolwiek nauczyłem w szkole” – opowiada w filmiku na Youtube), a dzisiaj żyje zupełnie inaczej – ma żonę i dziecko, zajmuje się muzyką i opowiada ludziom o Bogu.
Rodzicielstwo to doświadczenie równie stare jak ludzkość, ale dla tego, kto to przeżywa, jest zawsze wyjątkowe – porusza, wzrusza i przemeblowuje wszystko. Właśnie o tym jest ten utwór.
Pierwszy raz trzymam cię w rękach.
Boże to cud! Chyba wymiękam.
Łzy
w oczach faceta. Patrzą się na mnie jak na wariata.
PS Kocham Cię. Tata.
Nie możesz odtworzyć wideo? Przejdź do YouTube
Poison o cudzie życia
Poison mówi, że piosenka powstała z porywu serca. Tekst pisał może cztery godziny, muzyka była gotowa po dwóch dniach. „Chciałem wyrazić, co czuję jako ojciec. Okazało się, że innych też to porusza. Piszą do mnie, że płakali, kiedy tego słuchali. Na koncertach też widzę płaczących ludzi. Wiem, że są różne sytuacje – może niektórzy przeżyli poronienia, inni nie chcą mieć dzieci, ktoś ma trudne sprawy z własnymi rodzicami. Ale cud życia to coś, co jest ważne dla nas wszystkich. Każdy chce żyć, kochać i być szczęśliwy” – mówi Plichta.
W teledysk zostały wkomponowane autentyczne zdjęcia córki i żony artysty. Utwór „Pierwszy wdech” to część albumu „Szepty sumienia”, który ma się ukazać na wiosnę.
Piotr Plichta poza koncertowaniem i nagrywaniem muzyki prowadzi artystyczny program profilaktyki uzależnień Jedno Życie. Odwiedza z nim szkoły, parafie, więzienia, zakłady poprawcze. Występuje ze swoimi utworami, ale też opowiada o sobie – o tym, jak był pogrążony w przemocy, uzależnieniach i beznadziei, ale pewnego dnia, kiedy był już gotowy na samobójstwo, pomodlił się o ratunek i Bóg go w cudowny sposób wyzwolił. Podaje też przykłady kolegów, którzy nie porzucili dawnych zwyczajów i dzisiaj już nie żyją, a także historie tych, którzy podjęli skuteczne terapie.
...
Ojcostwo kolejny etap zycia...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:39, 25 Gru 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Polska
Abp Pennacchio: Na ojcach ciąży odpowiedzialność za jakość życia dzieci
Abp Pennacchio: Na ojcach ciąży odpowiedzialność za jakość życia dzieci
Dzisiaj, 25 grudnia (12:03)
Na ojcach ciąży odpowiedzialność za jakość życia dzieci, ich szacunek do siebie. Brak ojca w życiu młodego człowieka powoduje, że będzie ono naznaczone lękiem trudnym do przezwyciężenia - mówił podczas pasterki nuncjusz apostolski w Polsce abp Salvatore Pennacchio.
Nuncjusz apostolski w Polsce abp Salvatore Pennacchio
/Bartłomiej Zborowski /PAP
Nuncjusz odprawił mszę pasterską w parafii pw. Ofiarowania Pańskiego na warszawskim Ursynowie.
W swojej homilii abp Pennacchio podkreślił, że Bóg w historii ludzkości objawił się przede wszystkim jako ojciec. Jak mówił, "doświadczenie historii ludzkości pokazuje, że grzech pierworodny uderzył w mężczyzn pod względem ojcostwa".
Tutaj ludzkość najbardziej kuleje. O macierzyństwie mówimy w homiliach częściej, rzadziej o ojcostwie - zwrócił uwagę nuncjusz.
Podkreślił, że mieć dobrego ojca to jedno z największych pragnień dziecka. Dziecko dzięki obecności taty, może odnaleźć swoją wartość, szacunek do siebie, bezpieczeństwo, kreatywność, pokój. Brak ojca w życiu młodego człowieka powoduje, że całe życie jego naznaczone będzie lękiem niezmiernie trudnym do przezwyciężenia - powiedział abp Pennacchio.
Na ojcach ciąży odpowiedzialność za teraźniejszość i przyszłość dzieci
Nuncjusz zwracając się do wszystkich ojców podkreślił, że każdego dnia ciąży na nich odpowiedzialność za teraźniejszość i przyszłość swoich dzieci. Od waszego rozwoju osobistego, zarówno psychicznego, jak i duchowego, zależy także jakość życia waszych synów, córek, całej rodziny. Od was zależy, czy wasze dzieci odziedziczą od was agresję, lęk, poddanie się, złość, cynizm czy raczej bezpieczeństwo, pewność siebie, szacunek do siebie i innych, pokój w sercu - mówił nuncjusz.
Przekonywał, że aby być dobrym ojcem, trzeba przebywać "z ojcem najdoskonalszym". W myśl mądrej zasady: z kim przystajesz, takim się stajesz, nauczcie się głębokiej modlitwy, aby doświadczyć obecności ojca, "który jest w niebie". Wtedy także i wy odnajdziecie szczęście, a z wami cała wasza rodzina - podkreślił.
W swojej homilii abp Pennacchio mówił też o poczuciu samotności, które jest najbardziej odczuwalne podczas świąt Bożego Narodzenia. Samotność powoduje, że chce się wykrzyczeć światu ten bolesny wyrzut, którego doświadczali Żydzi dwa tysiące lat temu - Bóg o nas zapomniał! - mówił nuncjusz.
Zaznaczył jednak, że Bóg poprzez swoje narodzenie "pokazuje swoją solidarność z naszą bezbronnością" i że o nas nie zapomina.
...
Nie wystarczy tylko nakarmic. To nie zwierzeta.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|