Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 15:13, 18 Lut 2008 Temat postu: ZLIKWIDOWAC OSTATNI POLSKI BANK! |
|
|
Tymczasem najgorsza swolocz tego rzadu niejaki Grad zabiera sie do ,,prywatyzacji'' PKO BP ostatniego polskiego banku i majacego mocna pozycje na kompletnie zmonopolizowanym polu bankowosci w Polsce (bo nie polskiej)....
O tym smieciu nie chce mi sie gadac.Powinien wisiec...
Widzimy jakie gnojstwo dochodzi do wladzy...
Patologia jest to ze w Polsce jest majatek narodowy w reku panstwa i jest co krasc przewalac szwindlowac a w USA NIE MA...
Ktos powie ale jak juz sprywatyzuja to nie beda mieli szans robic szwindli.No tak jak rozkradna to nie ma co krasc.TYLKO ZE MY NIE BEDZIEMY MIELI SZANS NA NORMALNA GOSPODARKE...
A to nie jest fajne...
Widzimy ze PO nie zrobi porzaku w sadownictwie na czele z oslawionym TK...
Nie bedzie madrej polityki zagranicznej...
Nie zrobi porzadku w gospodarce z RPP i NBP...
Jedyne czego mozemy sie spodziewac to aferalnej i szkodliwej prywatyzacji,wykonywania polecen Brukseli Waszyngtonu Swiatowego Kongresu Zydow i kazdego kto bedzie na tyle bezczelny by im rozkazywac...
Czyli aktywnosci tam gdzie trzeba NIE BEDZIE,bedzie aktywnosc tam gdzie AKURAT NIEPOTRZEBA...
Jak juz mowilem PO musi zniknac bo nie widze perspektyw dla takiej ,,polityki'' tak samo musi zreszta zniknac PiS ktory doprowadzil do rekordowego 60 % !!!! poparcia takiej zenady jak PO...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:59, 21 Sty 2009 PRZENIESIONY Czw 21:40, 05 Gru 2013 Temat postu: Sprzedaja polski bank! |
|
|
BZ WBK na sprzedaż?
Bank Zachodni WBK zostanie wkrótce sprzedany, twierdzi związany z tą instytucją informator "Parkietu". I wyjaśnia powody.
Irlandzki Allied Irish Banks, właściciel polskiego banku, pogrąża się w kłopotach, ale nie chce skorzystać z pomocy swego rządu. Eugene Sheehy, prezes AIB twierdzi, że bank pozostanie niezależny.
Irlandczycy szukali podobno wsparcia wśród inwestorów, ale nikt nie chciał wyłożyć kapitału. W tej sytuacji AIB ma sprzedać swoją najcenniejszą spółkę, czyli BZ WBK.
Kapitalizacja polskiego banku wynosi obecnie 6,8 mld zł i jest czterokrotnie wyższa niż zagranicznej spółki matki. Zdaniem ekspertów - AIB za sprzedaż udziałów może otrzymać więcej pieniędzy niż ewentualne wsparcie od rządu w Dublinie. W grę wchodzi transakcja wartości 7-8 mld zł.
Na rynku mówi się, że zakupem BZ WBK może być zainteresowane PZU lub Leszek Czarnecki z Getinem Holding, pisze "Parkiet".
>>>>>
Oczywiscie tu trzeba potepic podlosc prywatyzatorow z fagasami Tuska typu Lewandowski na czele!Widzimy co sie dzieje!Zmiany w bankach w Polsce nie wynikaja z sytuacji i potrzeb rynku w Polsce tylko z potrzeb rynku w Irlandii a w Polsce sa skutki.Oto brak niepodleglosci!
Tak to wyglada kto nie ma swoich bankow musi placic na OBCE!
.....
Dlatego kanalie okraglostolowe CIAGLE CZEKAJA NA KARE...
>>>>
Natomiast z punktu widzenia Irlandii to oczywiscie ten bank jest godzien szacunku skoro radzi sobie sam nie korzystajac z ,,pomocy'' rzadu...
Widac ze traktuja sprawe SOLIDNIE I GODNIE...
Wypada zalowac ze ich wpieprzyli w Euro bo Irlandia mogla byc krajem naj-nowoczesniejszym na swiecie a tak zmierzaja ku biedzie...
>>>>
Mimo wszystko widac ze wolny rynek koryguje nawet zlo jakie uczynili Tuskowcy przez prywatyzacje!Bo mimo ze w Irlandii kondycja banku jest zla TO BANK W POLSCE JEST W SYTUACJI SWIETNEJ!!!
I dzieki temu bankowi ten z Irlandii sie RATUJE!!!!Czyli z naszego polskiego bogactwa!MY ICH RATUJEMY!!!
Nie ma tak ze jak pada w Irlandii to i pada w Polsce.Bo skoro w Polsce ma zysk to jest CENNA CZESCIA AKTYWOW.I w razie bankrutcwa ten z Polski zostanie wydzielony i sprzedany ODREBNIE jako przynoszaca zysk firma.Bo po prostu w ten sposob mozna osiagnac najwieksza korzysc niz sprzedajac wszystko razem jako bankruta...
Ale zadne mi pocieszenie ze moge placic na Irlandczykow...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 17:18, 26 Sty 2009 PRZENIESIONY Czw 21:40, 05 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Sześciu bankom grozi rewolucja
(IAR, ak/26.01.2009, godz. 06:1
Duże polskie banki mogą zmienić właściciela - pisze "Puls Biznesu". Wszystko przez finansowe problemy zagranicznych inwestorów branżowych.
Wśród banków, które mogą zostać przejęte, wymienia się Pekao, Citi Handlowy, BRE Bank, BZ WBK, Kredyt Bank i Millenium. Wszystkie są kontrolowane przez znajdujące się w tarapatach zagraniczne instytucje finansowe, które mogą chcieć spieniężyć część prowadzonej działalności, zwłaszcza zagranicznej. Zdaniem analityka Marka Jurasia, taki proces może się rozpocząć już za kilka miesięcy.
Chętny na zakup banku jest największy polski ubezpieczyciel. Prezes Grupy PZU Andrzej Klesyk mówił niedawno, że na przejęcie banku z pierwszej krajowej piątki mogłaby ona wydać nawet dziesięć miliardów złotych. Z krajowych instytucji jako potencjalnego kupującego niektórzy analitycy wymieniają także PKO BP.
>>>>>
Widzimy ze to zjawisko ma skale masowa.O gospodarce Polski NIE DECYDUJA POLACY I POTRZEBY POLSKI ale przypadkowe chaotyczne dzialania kolesi z koncernow miedzynarodowych ktorzy robia to co wedlug ich rozumow (wiekszych i mniejszych) jest dla NICH DOBRE...
.....
Tutaj w Agoro-plugastwie ukazaly sie wypociny Balcerowicza po haslem:
BANKI POWINNY BYC POLSKIE!!!!
!!!!!
To przekracza wszelkie granice!
Kanalie i gnoje ktore nic innego nie robia jak niszcza Polske steczaczac a to europrostytute a to Euro nagle ani me ani be ani kukuryku stwierdzaja ze BANKI POWINNY BYC POLSKIE!!!
A DLACZEGO ONE NIE SA POLSKIE BYDLAKI!!!
KTO PRYWATYZOWAL WY SMIECIE!!!
AWS-UW!!!
Wasacz to osobnik niedorozwiniety umyslowo i byl FIGURANTEM i kazdy wiedzial ze ministerstwem rzadzi KORNASIEWICZ!Kanalia od Balcerowicza...
I do dzis pamietam gnojow typu Orlowski z gadka ze NIE WAZNE CZY BANKI BEDA POLSKIE BYLE BYLY SPRAWNE!I sa ,,sprawne'' oplaty rekorodowe kredyty minimalne a zachodni ,,inwestorzy strategiczni'' zdychaja...
TFU!!!
Trzeba jasno powiedziec!Za ta sytuacje odpowiedzialny jest PO-PiS-SLD ci goscie zmieniaja nazwy przetasowuja sie ALE TO SA CIAGLE TE SAME KANALIE!!!Kaczynscy i Tuski byli przy zlobie ZAROWNO na poczatku lat 90 tych podczas ,,pierwszej fali'' zlodziejstwa.Pozniej byli podczas ,,drugiej fali'' za czasow AWS UW i teraz sa przy ,,trzeciej fali'' lizbonskiej niszczenia Polski...A patronat medialny sprawuje ta sama AGORA!!!
To sa goscie czekajacy na szubienice...
>>>>
Widzimy teraz dlaczego mowimy ze Polska nie odzyskala Niepodleglosci po 89 roku.Niepodleglosc to:
MOZNOSC STANOWIENIA O SOBIE.
A widzimy ze o Polsce stanowia nie decyzje np. bankow w Polsce a zagranicznych macherow ktorych skutki musi Polska placic...
Oczywiscie sa konkretni gnoje ktorych trzeba ukarac ale sa to osobniki tak glupie tepe i prymitywne ze nikt rozsadny nie powie, ze sa oni na tyle rozumni, ze z premedytacja przewidzieli tak podstepne zle i szkodliwe posuniecia...A wiec wniosek jest jeden!Tymi kanaliami dyryguje znacznie wyzsza od nich inteligencja przebiegla i zla...I wlasnie takie stwory nazywamy demonami...Jak widac ich istnienie wynika z logicznej analizy faktow a nie jakichs przekonan czy wizji?!
>>>>
Tak wiec nadal musimy walczyc o odzyskanie Niepodleglosci...
A teraz w dobie zaniku wielkich wojen gospodarka staje sie dziedzina nr. 1...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:21, 04 Lut 2009 PRZENIESIONY Czw 21:41, 05 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Deloitte: nawet 8 z 20 największych banków w Polsce może zostać wkrótce przejętych
W polskim sektorze bankowym może wkrótce dojść do kilku - nawet ośmiu - spektakularnych przejęć wśród 20 największych banków, wynika ze środowej wypowiedzi starszego menadżera firmy doradczej Deloitte Piotra Siciaka.
W ocenie ekspertów Deloitte, osłabione kryzysem banki powinny wdrożyć programy oszczędnościowe, poprawić relacje z klientami oraz nowe strategie cenowe, które pozwolą oszczędzić nawet 115 mln zł rocznie.
"W Polsce jest kilka banków z pierwszej dwudziestki największych, które mogą zostać wkrótce przejęte. Kilka to oznacza prędzej pięć niż trzy. Dobrze, jeśli wydarzy się jedna-dwie, ale może to być nawet osiem akwizycji" - powiedział Siciak podczas konferencji prasowej.
Ekspert Deloitte wyjaśnił, że kandydaci są wyłaniani wśród tych banków, których spółki-matki mają największe kłopoty i potrzebują szybkiej gotówki lub wśród tych, które mają kłopoty wewnątrz Polski. Są to np. banki mające wyraźną nierównowagę między ilością kredytów a depozytów.
"Są grupy finansowe, które mają pieniądze, np. banki francuskie czy z Bliskiego Wschodu i chętnie je wydadzą, gdy można tanio kupić" - dodał Siciak.
Tymczasem jednak wszystkie podmioty finansowe działają pod własnymi markami i muszą radzić sobie w coraz trudniejszej sytuacji gospodarczej. Eksperci Deloitte przygotowali więc kilka rad, które mają pomóc polskim bankom przetrwać trudny czas w miarę stabilnie i bez większych strat.
Zdaniem partnera Deloitte Marcina Zdrala, banki powinny w pierwszej kolejności wprowadzić poważne oszczędności. Jego zdaniem, w okresie prosperity banki albo nie zdawały sobie sprawy z kolosalnych możliwości zmniejszenia kosztów utrzymania i prowadzenia działalności, albo po prostu nie miały na to czasu, całą energię przeznaczając na zarabianie pieniędzy i rozszerzanie zakresu działania oraz usług.
"Na podstawie doświadczeń nasze firmy szacuję, że średnie oszczędności dla banku z pierwszej dziesiątki w Polsce mogą sięgać ok. 115 mld zł. I są to oszczędności nie uwzględniające redukcji zatrudnienia" - powiedział Zdral.
W jego ocenie, kolejnymi miejscami, gdzie można znaleźć niezbędne w trudnych czasach oszczędności to np. optymalizacja procesów (uproszczenie oferty, informatyzacja, lepsza organizacja wewnętrzna), reorganizacja windykacji (tzw. miękka windykacja: częste maile, listy, telefony przypominające o kolejnej racie kredytu) oraz wprowadzenie nowej strategii cenowej, uwzględniającej poziom ryzyka.
>>>>
I znowu!To samo!Podkreslic trzeba ze to NIE WYNIKA W ZADNYM RAZIE Z SYTUACJI POLSKI!Jest wynikiem zawału gnijącego systemu ekonomicznego zachodu...
I oczywiscie to ze banki na zachodzie TEZ nie sluza spoleczenstwu a interesom grup finansowych o strukturach bez mala mafijnych...NICZEGO NIE TLUMACZY!
Od Polski zawsze sie wymaga zeby dawala przyklad moralny tak jak bylo zawsze!Lata po Okraglym Stole czyli po zniszczeniu Polski to najczarniejszy okres w historii Polski...NIGDY NIE BYLO GORZEJ!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:30, 09 Lut 2009 PRZENIESIONY Czw 21:41, 05 Gru 2013 Temat postu: Cudzoziemiec w banku decyduje, czy dostaniesz kredyt ! |
|
|
W większości banków za politykę kredytową odpowiadają cudzoziemcy
W siedmiu z dziesięciu największych banków w Polsce za politykę kredytową odpowiadają bezpośrednio przedstawiciele zagranicznych inwestorów tych banków.
Według danych KNF banki z przewagą kapitału zagranicznego kontrolują 65,5 proc. aktywów całego polskiego sektora bankowego. Odpowiadają też za 65,8 proc. kredytów udzielanych przez banki w naszym kraju.
Kryzys wchodzi do Polski tylnymi drzwiami, przez odmowę kredytu. Nie może być tak, że decyzje o jego przyznaniu zapadają w Paryżu czy Mediolanie - uważa Andrzej Malinowski, prezes Konfederacji Pracodawców Polskich, która domaga się od KNF przeglądu polityki kredytowej banków.
Faktem jest, że większość banków znacznie zaostrzyła warunki udzielania kredytów. Faktem jest też, że w większości przypadków za politykę kredytową odpowiadają bezpośredni przedstawiciele zagranicznych inwestorów w zarządach polskich banków. O ile w samych zarządach banków pracowników oddelegowanych do pracy w Polsce (tzw. ekspatów) przez zagranicznych inwestorów jest stosunkowo niewielu - w największych bankach tylko jeden obcokrajowiec piastuje funkcję prezesa (Alexander Paklons w Fortis Bank Polska), o tyle regułą stało się, że to oni odpowiadają za zarządzaniem ryzykiem kredytowym.
W dziesięciu największych bankach w Polsce (pod względem funduszy własnych) jedynie w trzech na czele pionu zarządzającego ryzykiem nie stoi obcokrajowiec (w kontrolowanym przez państwo PKO BP, BRE Banku i Raiffeisen Banku Polska).
Odpowiedzialność spoczywa nie tyle na jednej osobie, ile na całym zarządzie, nad którym dodatkowo sprawuje nadzór rada nadzorcza. Sygnalizowaliśmy bankom, że jako nadzór nie będziemy akceptować przenoszenia decyzji w tym zakresie na podmioty trzecie, niezgodnie z normami prawnymi, a w zarządzaniu ryzykiem zarząd powinien postępować w sposób niezależny - powiedziała nam Marta Chmielewska- -Racławska z Komisji Nadzoru Finansowego.
Według KNF polityka kredytowa każdego banku musi uwzględniać obiektywną ocenę ryzyka, zmianę lokalnych i zewnętrznych warunków gospodarczych i własne możliwości zarządzania ryzykiem.
Nic dziwnego, że właściciele banków chcą mieć bezpośredni wpływ na politykę kredytową. To przecież oni ponoszą odpowiedzialność za działanie banku - mówi Wojciech Białek, zarządzający aktywami w SEB TFI.
Choć jego zdaniem zrozumiałe mogą być obawy, że decyzje zapadają poza Polską.
Z drugiej strony nie słychać, by akcję kredytową w jakiś widoczny sposób zwiększyły banki kontrolowane przez Skarb Państwa, jak PKO BP czy Bank Ochrony Środowiska, ani Getin Bank, w którym przewagę ma rodzimy kapitał. Tam za politykę kredytową odpowiadają Polacy - mówi jeden z analityków.
Jacek Iskra
Gazeta Prawna
>>>>
To sa skutki braku niepodleglosci.
Pisalem juz o tym:
http://www.ungern.fora.pl/aktualnosci-dzunglowe,3/sprzedaja-polski-bank,1205.html
http://www.ungern.fora.pl/aktualnosci-dzunglowe,3/z-polski-wyplynelo-80-mld-zl,1243.html
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:00, 22 Kwi 2009 PRZENIESIONY Czw 21:42, 05 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Cignie sie kolejna afera prywatyzacyjna:
Irlandzki AIB po ponad 11 latach może sprzedać posiadane akcje Banku Zachodniego WBK. Mimo kryzysu ewentualnych nabywców na polski bank nie powinno zabraknąć.
Allied Irish Banks, główny udziałowiec polskiego Banku Zachodniego WBK, może sprzedać niektóre aktywa, aby wesprzeć swój kapitał o 1,5 mld euro - poinformował w poniedziałek w oświadczeniu szef AIB, Eugene Sheehy.
Oznacza to, że uzyskane niedawno 3,5 mld euro od irlandzkiego rządu może nie wystarczyć, aby zagwarantować stabilność AIB. Zwłaszcza że zyski tej instytucji mocno spadły - w całym 2008 r. AIB zarobił tylko nieco ponad 500 mln euro, a kurs jego akcji spadł aż o 77 proc.
Nie wiadomo, jakie aktywa zostaną wystawione na sprzedaż. Analitycy spodziewają się, że pod młotek pójdzie 24 proc. akcji amerykańskiego banku M&T Bank Corp. Jednak znowu - ta kwota może nie zaspokoić potrzeb Irlandczyków.
Zdaniem cytowanego przez agencję Bloomberg Emera Langa sprzedaż pakietu akcji M&T mogłaby przynieść Irlandczykom 660 mln euro. To zaś oznaczałoby prawdopodobnie konieczność sprzedaży także BZ WBK - według aktualnej wyceny rynkowej będący w posiadaniu Irlandczyków pakiet akcji poznańsko-wrocławskiego banku jest obecnie wart nieco ponad miliard euro.
Wczorajsze oświadczenie AIB nasiliło też spekulacje, kto mógłby przejąć akcje BZ WBK. W tym kontekście najczęściej wymienia się firmy ubezpieczeniowe działające na polskim rynku. Najwięcej szans daje się brytyjskiej grupie ubezpieczeniowej Aviva, która od lat jest partnerem poznańsko-wrocławskiego banku w funduszu emerytalnym Commercial Union OFE, a od roku CU i BZ WBK są współudziałowcami dwóch nowych firm ubezpieczeniowych w Polsce. Sama Aviva jednak konsekwentnie nie komentuje tych doniesień.
Innym podmiotem, który mógłby być zainteresowany przejęciem BZ WBK, jest PZU. Największy polski ubezpieczyciel co jakiś czas publicznie deklaruje, że jeżeli nadarzyłaby się okazja, byłby zainteresowany przejęciem któregoś z polskich banków. Prezes PZU Andrzej Klesyk deklarował nawet, że na akwizycje w sektorze finansowym ubezpieczyciel mógłby przeznaczyć nawet ponad 10 mld zł. Na sam bank jednak PZU mogłoby przeznaczyć nie więcej niż połowę tej kwoty.
Jacek Iskra
Gazeta Prawna
>>>>
Widzimy ze swinie u koryta sie zmieniaja a problemy przez nich zrobione NARASTAJA!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:56, 30 Lip 2009 PRZENIESIONY Czw 21:42, 05 Gru 2013 Temat postu: Z rynku znikną cztery banki |
|
|
"Gazeta Prawna" pisze, że hiszpański Santander i amerykańska grupa AIG porozumiały się w sprawie połączenia swoich biznesów w Polsce. W wyniku fuzji i przejęć z bankowej mapy Polski znikną co najmniej cztery banki, między innymi, Dominet, Getin Bank i GE Money.
To może oznaczać dla klientów banku wyższe marże i opłaty. Tym bardziej, że w czasach kryzysu banki szukają dodatkowych dochodów - przestrzega analityk firmy Intelache Research Marcin Mazurek.
"Gazeta Prawna" zauważa, że dla pracowników banków fuzje oznaczają zwolnienia grupowe.
>>>>>
Czyli same koszmarne wiesci!A wiec w Agorze radocha!Zonwu dowala Polakom!
Zapadaja gdzies za granica decyzje na ktore Polska nie ma wplywu aq za ktore ZAPLACI!Klasyczne rozbiory!
Widzimy tu prawdziwe oblicze rezimu okraglostolowego.Jest to rezim antynarodowy nastawiony na niszczenie Polski.Przypomne ze prywatyzowali ci co obecnie sa u wladzy.
Na nedejscie Polski prawdziwej wciaz musimy czekac...
Oczywiscie banki sa dla ludzi i sa normalna czescia gospodarki...
ALE NIE W POLSCE!No co?Chcialo by sie zyc jak normalni ludzie?
Nic z tego.Trzeba bylo myslec jak sie glosowalo.Teraz to liczyc straty...
Zreszta na Litwie Lotwie Estonii Slowacji maja 100 razy gorzej oni zaczeli przyjmowac Euro wiec u nich jest TOTALNA ZAGLADA!
A przesiebiorcy musza sie nauczyc zyc bez kredytu...ez bankow itp. itd.
Taki UKLAD!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 11:34, 03 Sie 2009 PRZENIESIONY Czw 21:43, 05 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Tymczasem media odkryly kolejny sposob grabienia Polski:
Nawet kilkadziesiąt milionów złotych rocznie płacą polskie banki za używanie logotypów i marek handlowych swoich zagranicznych inwestorów. Banki oficjalnie nie chcą mówić, ile płacą za używanie nazwy czy barw grupy kapitałowej, do której należą. Nieoficjalnie przyznają jednak, że płacą taki haracz na rzecz swoich zagranicznych partnerów.
Wydatki te można jedynie oszacować na podstawie informacji, jakie rodzime banki podają w swoich rocznych sprawozdaniach finansowych. W większości banków podane są kwoty z tytułu transakcji z podmiotem dominującym – na ogół są to opłaty za używanie systemów informatycznych, doradztwa finansowego czy innych usług świadczonych przez podmiot dominujący.
Według tych danych warszawski Bank Handlowy, który na co dzień posługuje się marketingową nazwą Citi Handlowy oraz korzysta z logotypów amerykańskiej grupy finansowej Citigroup, w 2008 roku musiał zapłacić na rzecz Amerykanów 157 mln zł (z kolei przychody Handlowego z tytułu świadczeń na rzecz różnych podmiotów z grupy Citi zamknęły się w tym czasie kwotą 70,8 mln zł).
Natomiast ING Bank Śląski z Katowic, który od dłuższego czasu posługuje się marką ING Banku, a jako logo używa stylizowanej sylwetki lwa holenderskiej grupy ING Groep, za wsparcie ze strony swojego inwestora zapłacił w 2008 roku 32,8 mln zł. Usługi świadczone przez śląski bank na rzecz Holendrów wyceniono natomiast na 10,2 mln zł. Obu bankom daleko jednak do kosztów, jakie ponosi Telekomunikacja Polska za używanie nazwy Orange. Na rzecz Francuzów TP musi płacić rocznie 1,5 proc. przychodów osiąganych pod szyldem Orange.
Śląski i Handlowy nie są jedynymi bankami, które ubrały się w barwy swoich zagranicznych właścicieli. Pod marką skandynawskiej Nordei funkcjonuje dawny Bank Komunalny z Gdyni, jako Fortis Bank Polska działa dawny PPABank.
Z kolei Kredyt Bank nie zmienił nazwy, ale przybrał barwy swojego głównego akcjonariusza.
– Nowa kolorystyka i logo Kredyt Banku i Warty nawiązują charakterem i grafiką do logo wspólnego akcjonariusza – belgijskiej Grupy KBC. Nazwy spółek pozostały niezmienione. Ideą akcjonariusza jest utrzymanie lokalnych marek. Kredyt Bank i Warta to znane i mocne marki na rynku polskim – tłumaczy Monika Nowakowska, rzecznik obu firm. Jak tłumaczy, ani KB, ani Warta nie ponoszą żadnych kosztów z tytułu wykorzystywania barw i logotypów KBC.
Wkrótce nowe barwy swoich zagranicznych właścicieli przybiorą także m.in. Bank BPH i Dominet. Nie wiadomo jednak, czy z tego tytułu będą ponosiły dodatkowe koszty.
– Nowa marka i logo zostaną zaprezentowane jeszcze w tym miesiącu. Zgodnie z wymogami Komisji Nadzoru Finansowego nazwa będzie zawierać w sobie dotychczasową – mówi Józef Wancer, prezes Banku BPH.
Obecnie BPH używa logotypów swojego byłego strategicznego inwestora – niemieckiego Bayerishe Hypo und Vereinsbanku, i z tego tytułu wciąż płaci opłaty licencyjne (prawa do nich ma z kolei włoska grupa UniCredit).
Ewenementem na polskim rynku jest przypadek banku Millennium, który wcześniej działał pod nazwa BIG Banku Gdańskiego. Millennium to była nazwa sieci detalicznej BIG BG. Kilka lat temu na szyld Millennium zdecydował się nie tylko sam BIG BG, ale także jego portugalski inwestor, Banco Commercial Portugese, który obecnie działa jako Millennium BCP. Nic jednak nie wiadomo o tym, by Portugalczycy uiszczali z tego tytułu jakieś opłaty na rzecz polskiej instytucji.
Jacek Iskra
Gazeta Prawna
>>>>>
Ot jakie hitre strategi!Zachodnie zarzady wymyslily ze oddzialy w Polsce maja ,,placic za logo!!!'' chociaz sa wlascicielami CZYLI TO TA SAMA FIRMA!!!A te ,,loga'' sa w Polsce nieznane wiec nie wiadomo po co?
WIADOMO!Chodzi o to aby bezkarnie wywozic kase z Polski!Bo to wtedy nie jest zysk a KOSZTY!!!
Jestesmy strasznie grabieni przez zachod trudno wrecz policzyc.Ale szacunkowo mozna ustalic ze jest to 20-30 mld $ rocznie!Wywozonych pod takim czy innym pretekstem!
Pokazuje to jaka mamy ,,wolnosc'' i jaka to jest ,,Polska''...
Widzimy ze po 89 nie odzyskalismy zadnej Niepodleglosci a zmienila sie forma uzaleznienia na liberalna a wiec finansowo-ideologiczna.Bo zachod to kasa + liberalna ideologia materialistycznej rozpusty...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:56, 10 Maj 2012 PRZENIESIONY Czw 21:44, 05 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Ponad polskimi głowami
Co fuzja BZ WBK i Kredyt Banku oznacza dla krajowego rynku i kim w ogóle są hiszpańscy bankowcy?
Grupa KBC – akcjonariusz Kredyt Banku i Banco Santander – akcjonariusz Banku Zachodniego WBK podpisały porozumienie w sprawie rozpoczęcia prac nad połączeniem Banku Zachodniego WBK i Kredyt Banku w jedną instytucję.
Po tym jak Santander nabył od mających poważne kłopoty Irlandczyków z grupy AIB udziały w Banku Zachodnim WBK, a następnie kupił akcje Kredyt Banku od Belgów z KBC, kwestią czasu stało się połączenie obu polskich instytucji finansowych. W wyniku fuzji (bez wątpienia sporo znaczącej dla krajowego sektora bankowego) powstanie trzecia co do wielkości (pod względem aktywów, portfela kredytowego i depozytów) instytucja finansowa w Polsce. Połączony podmiot będzie obsługiwał ponad 3,5 mln klientów, co jeszcze bardziej umocni jego obecność rynkową we wszystkich segmentach bankowości. Szefowie KB i BZ WBK wydają się zadowoleni z fuzji. Maciej Bardan, prezes zarządu Kredyt Banku, twierdzi, że porozumienie zmieni polski rynek finansowy.
– Kredyt Bank stanie się w ten sposób częścią jednej z trzech najistotniejszych instytucji finansowych, stwarzając jej klientom nowe możliwości. Połączony bank będzie miał większe zdolności konkurowania, a to oznacza jeszcze szerszą i lepszą ofertę produktów i usług – ocenia Bardan.
– Bardzo cieszę się z możliwości stworzenia trzeciej siły polskiej bankowości. Mocna kapitalizacja, właściwa dywersyfikacja biznesów oraz duży potencjał wzrostu powodują, że nowy bank będzie znaczącym rynkowym graczem – komentuje Gerry Byrne, przewodniczący Rady Nadzorczej Banku Zachodniego WBK.
Prezes Zarządu Banku Zachodniego WBK, Mateusz Morawiecki, również wskazuje na efekt synergii biznesowej pomiędzy BZ WBK a KB, która pozwoli zbudować jedną z największych grup kapitałowych w Polsce.
– Jestem przekonany, że połączenie naszych banków stworzy nową jakość w polskiej bankowości. W czasach wciąż dokuczliwego kryzysu światowej gospodarki bezpieczeństwo rynków finansowych wymaga budowania silnych oraz mających duży potencjał wzrostu podmiotów kapitałowych – twierdzi Morawiecki. Jego zdaniem Polska wciąż potrzebuje dynamicznego rozwoju usług bankowych dla klientów indywidualnych oraz małych i średnich firm. I to na nich właśnie połączony bank będzie chciał się skupić.
Co zyskuje Santander?
To pytanie kluczowe dla przyszłości BZ WBK i Kredyt Banku. Poprzedni większościowi akcjonariusze nie okazali się stabilnymi partnerami i w efekcie kryzysu musieli swoje cenne polskie aktywa zbyć (zarówno belgijski KBC, jak i irlandzka grupa AIB silnie odczuły skutki finansowego kryzysu i ratowały się wyprzedażą posiadanych dóbr). Pod tym względem Banco Santander wydaje się partnerem stabilniejszym i bardziej przewidywalnym. Bo jeśli w kraju tak mocno doświadczonym kryzysem (jakim była i ciągle jest Hiszpania) dał sobie radę, to znaczy, że zarządzających firmą można określić mianem profesjonalistów (którzy mieli przy okazji dużo szczęścia, co również ma swoją wagę w tym biznesie). Nic zatem dziwnego, że zwrócili oni uwagę na możliwość przejęcia polskich banków, które wydają się biznesem przyszłościowym i obarczonym stosunkowo małym ryzykiem. Można się jedynie zastanawiać, dlaczego Hiszpanie tak późno odkryli nasze instytucje finansowe, bo przecież wcześniej mogli je nabyć za znacznie mniejsze pieniądze. Być może Polska po prostu leży zbyt daleko od Madrytu, by można było szybko dostrzec jej przyszły potencjał. Ale zawsze lepiej zrobić coś późno niż wcale.
Czytaj dalej - Santander zwiększa swoją obecność w Polsce
Tak czy inaczej, w następstwie połączenia Banco Santander obejmie ok. 76,5 proc. akcji połączonego banku, KBC ok. 16,4 proc., a pozostałe udziały przypadną inwestorom mniejszościowym. Banco Santander zobowiązał się ponadto, że bezpośrednio po połączeniu pomoże KBC w obniżeniu jego udziału w połączonym banku z 16,4 proc. do poziomu poniżej 10 proc. W tym celu Santander będzie dążył do zaoferowania tych akcji inwestorom. Ponadto, aby pomóc KBC we wspomnianym obniżeniu zaangażowania, Hiszpanie zobowiązali się też nabyć do 5 proc. udziałów w połączonym banku. Zamiarem KBC jest w tym przypadku zbycie swych pozostałych udziałów, z myślą o maksymalizacji ich wartości, co może oznaczać to, że Belgowie w pewnym stopniu wykaraskają się z kłopotów dzięki swej polskiej inwestycji.
Również biznesowo Hiszpanie wyjdą na tym interesie całkiem nieźle – w końcu kupują sobie przyszłość na dużym europejskim rynku. Poza tym spodziewają się 436 mln zł synergii brutto z połączenia BZ WBK i KB, w tym 322 mln zł synergii kosztowych i 114 mln zł w synergiach przychodowych.
Santander zwiększy swą obecność w Polsce, na jednym z jego dziesięciu kluczowych rynków, podkreślając swe długoterminowe zaangażowanie w naszym kraju. Proponowana fuzja znacząco umocni jego pozycję z udziałem w rynku depozytów na poziomie 9,6 proc., kredytów – 8 proc. i udziałem na poziomie 12,9 proc. pod względem liczby oddziałów (899). Z liczbą ponad 3,5 miliona klientów detalicznych połączony bank będzie również trzecim największym bankiem w Polsce pod względem dochodów i zysku, i wydatnie zmniejszy różnicę w stosunku do liderów rynku. Z uwzględnieniem działalności Santander Consumer, całkowity udział grupy w wolumenie biznesu w Polsce wyniesie ok. 10 proc. Ponadto, zgodnie z umową inwestycyjną, Hiszpanie przejmą też 100 proc. udziałów w firmie Żagiel, która stanowi ramię KBC specjalizujące się w consumer finance w Polsce (po cenie określonej według wartości aktywów netto).
– Dzięki transakcji znacząco wzmocnimy swoją obecność w Polsce, jednej z najbardziej dynamicznie rozwijających się gospodarek w Europie, osiągając masę krytyczną, jakiej poszukujemy na naszych kluczowych rynkach. Transakcja dowodzi elastyczności oraz innych atutów modelu Banco Santander, polegającego na działalności w ramach samodzielnych spółek zależnych. Od samego początku generować będziemy wartość dla akcjonariuszy Banco Santander oraz akcjonariuszy połączonego banku, a także stworzymy silniejszą instytucję dla klientów i pracowników w Polsce – cieszy się Emilio Botin, szef Santandera.
Botin może być zadowolony z polskich zakupów, tym bardziej że dobrze na tym zarobi – spodziewana średnia roczna stopa wzrostu zysku połączonego BZ WBK i KB skoczy do 18 proc. w 2015 roku. Według prognozy Hiszpanów, połączony bank powinien osiągnąć zysk netto na poziomie 2,118 mld zł w 2013 r., 2,597 mld zł w 2014 r. i 3,069 mld zł w roku 2015. A co stanie się z ok. 900 placówkami banku i 100 placówkami franczyzowymi?
– Liczymy na to, że zamykanych placówek będzie jak najmniej. Oddziały trzeba będzie zapewne zrestrukturyzować tylko tam, gdzie są tuż obok siebie, ale też nie zawsze poprzez zamknięcie, a na przykład poprzez zmianę lokalizacji w danym mieście – mówi Morawiecki.
Na razie nie jest planowany rebranding (do końca 2012 roku będą trwały analizy w tej sprawie).
– Tu będą decydować czynniki biznesowe. Przede wszystkim zależy nam, żeby przeprowadzić klientów przez okres połączenia – twierdzi Morawiecki. – W ramach wspólnego projektu przeanalizujemy tę kwestię, mając też na uwadze kosztowność tego procesu. Będzie to jedna z głównych przesłanek do podejmowania decyzji o ewentualnym rebrandingu. Do końca roku będzie to podlegało skrupulatnej analizie.
Kim są Hiszpanie?
Banco Santander (do 2007 r. Banco Santander Central Hispano) to prawdziwy gigant – nie tylko największy bank w Hiszpanii, który 8 lat temu przejął brytyjski bank Abbey i od 2003 roku działa w Polsce (pod nazwą Santander Consumer Bank). To także największy bank w strefie euro i jeden spośród 15 największych banków na świecie pod względem kapitalizacji rynkowej. Założony w 1857 r. Santander na koniec 2011 r. zarządzał aktywami o wartości 1,383 biliona euro i posiadał ponad 102 mln klientów, 14,76 tys. oddziałów (więcej niż jakikolwiek inny międzynarodowy bank) oraz 193 tys. pracowników.
Jest to tym samym największa grupa finansowa w Hiszpanii i Ameryce Łacińskiej oraz znaczący gracz na rynkach Wielkiej Brytanii, Portugalii, Niemiec, Polski i północno-wschodnich stanów Ameryki. Santander Consumer Finance prowadzi z kolei działalność na kluczowych rynkach grupy, a także w krajach nordyckich. W 2011 r. grupa Santander odnotowała regularny zysk netto na poziomie ponad 7 mld euro. Poza tym, do Banco Santander z jego brytyjskiej jednostki Santander UK PLC wpłynęło ponad 3,15 mld euro, głównie w formie pożyczek i tzw. transakcji reverse repo (poprzez zależną od Santander UK spółkę Abbey National Treasury Services).
Polska to dobre miejsce na biznes
Polskie dokonania Santandera nie uszły uwagi hiszpańskiej prasy ekonomicznej, która z coraz większym uznaniem wyraża się o naszym kraju i jego osiągnięciach. Sytuacja Polski, której PKB wciąż dość szybko rośnie, jest pewnym zaskoczeniem dla pogrążonego w kryzysie kraju. Znany hiszpański dziennik „El Pais” napisał, że powstały z połączenia dwóch polskich spółek nowy podmiot finansowy stanie się trzecim co do wielkości bankiem w Polsce oraz że przejęcia banków w kraju takim jak Polska świadczą o trzeźwości umysłu zarządu Santandera.
Leszek Sadkowski
>>>
I znowu ! Taka nam ,,Polskę'' te bydlaki zbudowaly po 89 . Oni wszyscy nie tylko Wyborcza i Michnik ale cala ta plugawa pseudoprawica z Maciem i Kaczynskim ... Teraz kolesie za granica sie wymianiaja bankami w Polasce jak workami buraków . Tfu . Co za holota ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:05, 04 Cze 2012 PRZENIESIONY Czw 21:44, 05 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
To koniec Żubra. Pekao będzie teraz bardziej włoski
Znika charakterystyczny żubr z logo banku Pekao SA. Jego włoski właściciel spółka Unicredit zdecydowała o ujednoliceniu marki. Zamiast sympatycznego zwierzęcia będzie teraz logo z przekrzywionym numerem jeden na tle czerwonej kropki. Zamiast Pekao SA ma funkcjonować nazwa Bank Pekao.
Wybór czasu rebrandingu nie jest przypadkowy. Bank jest jednym ze sponsorów UEFA Euro 2012, a nie ma lepszego terminu na reklamy niż mistrzostwa, kiedy przed telewizorami usiądą wszyscy Polacy.
- Na fali Euro 2012 otwieramy nowy rozdział naszej historii w nowych, biało-czerwonych barwach - mówi Luigi Lovaglio, prezes Banku Pekao.
Pomimo to drugi pod względem wielkości bank w Polsce może mieć przez zmianę problemy z identyfikacją. Dotychczas od PKO BP wyróżniał go żubr. Wiele osób używało nawet sformułowania, że "ma konto w żubrze'. Teraz największy polski ssak zostanie zastąpiony przez logo włoskiego właściciela - czerwoną kropkę z białą jedynką. Bank utrzymuje jednak, że nowe logo nie będzie dla nikogo powodem do pomyłki.
- Zgodnie z wynikami badań przeprowadzonych na szerokiej grupie klientów, nowe logo Pekao jest najbardziej lubiane spośród wszystkich obecnych w polskim sektorze bankowym, które zostały poddane badaniu. Nowe logo kojarzy się klientom z nowoczesnością i dynamizmem, a w połączeniu z nową wizualizacją oddziałów zwiększa chęć do nawiązania relacji z bankiem o 80 procent w badanej grupie - czytamy w komunikacie prasowym.
Na rebranding Bank Pekao zamierza wydać do końca przyszłego roku 40 mln zł. Jeszcze w tym roku nowe logo ma się pojawić na 500 oddziałach. Pozostałe pół tysiąca placówek będzie zmieniać nazwę w 2013 roku.
- Dodatkowe 10 mln złotych pochłonie kampania marketingowa związana z rebrandingiem. Częściowo są to koszty, które i tak byśmy wydali, promując się podczas Euro 2012 - mówi Arkadiusz Mierzwa, rzecznik prasowy Banku Pekao.
Bank Pekao jest drugim bankiem w Polsce z sumą bilansową bliską 140 mld zł. Należy do włoskiej grupy finansowej Unicredit. Oprócz Włoch ma także swoje banki w Niemczech, Austrii i krajach Europy Centralnej i Wschodniej (m.in.Bułgarii, Chorwacji, Rumunii czy Czechach) . Unicredit jest jednym z głównych sponsorów piłkarskiej Ligi Mistrzów organizowanej przez UEFA.
>>>>
Tak nas urzadzily kanalie ktore teraz skoczyly do Brukseli . A tuatj szarogesi sie bankrut z Italii . Juz teraz likwiduja pozory polskosci ...
Na takich nikczemnikow glosujecie ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 14:41, 02 Paź 2012 PRZENIESIONY Czw 21:45, 05 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Pekao SA, czyli jak państwo nadzoruje nasze banki
Gazeta Bankowa
Zdarzają się sytuacje, że bankierzy – w sposób nielegalny – starają się wyprowadzić pieniądze ze spółek córek do banków macierzystych.
Od kilku tygodni tematy dotyczące parabanków nie schodzą z pierwszych stron gazet. Klienci Amber Gold czy Finroyal, którzy w firmach tych ulokowali tysiące złotych, czują się podwójnie oszukani: po pierwsze – bo stracili swoje oszczędności, po drugie – bo na funkcjonowanie takich firm państwo pozwala. Owszem, istnieje w Polsce system ostrzeżeń przed tego typu instytucjami finansowymi, prowadzi go Komisja Nadzoru Finansowego. Pytanie jednak, czy wywieszenie informacji o takich firmach na stronie internetowej można uznać za skuteczne ostrzeżenie? Zresztą warto zastanowić się, co nam daje to, że instytucja finansowa znajduje się pod nadzorem KNF, skoro nadzór ten jest mocno ograniczony. „Komisja Nadzoru Finansowego sprawuje nadzór nad sektorem bankowym, rynkiem kapitałowym, ubezpieczeniowym i emerytalnym, nadzór nad instytucjami płatniczymi i biurami usług płatniczych oraz nad instytucjami pieniądza elektronicznego. (...) Celem nadzoru nad rynkiem finansowym jest zapewnienie prawidłowego funkcjonowania tego rynku, jego stabilności, bezpieczeństwa oraz przejrzystości, zaufania do rynku finansowego, a także zapewnienie ochrony interesów uczestników tego rynku” – czytamy na stronie internetowej urzędu. To, jak wygląda ten nadzór wobec banków, dość dobrze widać na przykładzie wydawanych rekomendacji, dotyczących np. ograniczeń udzielania kredytów walutowych czy liczenia zdolności kredytowej. Banki, owszem, stosują się do nich, choć zgodnie z przepisami są to jedynie zalecenia.
– W obecnym stanie prawnym brak jest podstaw, by uznać za prawidłowe oczekiwanie KNF wprowadzenia przez banki wydanych przez nią rekomendacji, i to w określonym przez nią terminie. Rekomendacje Komisji Nadzoru Finansowego, nie będąc ani aktami prawa powszechnie obowiązującego, ani aktami kierownictwa wewnętrznego, nie mogą nakładać na banki komercyjne żadnych obowiązków, a ich nieprzestrzeganie nie może wiązać się z żadnymi negatywnymi konsekwencjami dla tych podmiotów – uważa radca prawny Paweł Pelc.
O ile banki stosują się do rekomendacji, o tyle nieco inaczej wygląda sprawa z wypłatą dywidend. Choć KNF kilkakrotnie w ciągu ostatnich lat zalecał, by banki nie dzieliły się zyskiem z akcjonariuszami, te i tak wypłacały dywidendy. Tak było m.in. w 2008 roku, gdy Komisja Nadzoru Finansowego domagała się od banków, by te zrezygnowały z wypłaty dywidendy. Mimo tych zaleceń, w 2008 roku Unicredit, właściciel Pekao SA, zadecydował o wypłacie 125 proc. Zysku netto, podobnie w następnych latach. Nie inaczej było pod koniec 2011 roku: „Urząd Komisji Nadzoru Finansowego rekomenduje bankom komercyjnym, by nie wypłacały dywidendy, a wypracowany zysk przeznaczyły na wzmocnienie swojej bazy kapitałowej – napisał w liście do prezesów banków przewodniczący KNF Andrzej Jakubiak w grudniu 2011 roku. – Banki muszą liczyć się z możliwością negatywnego wpływu na ich sytuację płynnościową i finansową, ponadto powinny monitorować zagrożenia i zapewnić odpowiedni bufor kapitałowy – wyjaśniał przewodniczący KNF. Jednak mimo groźnego kiwania palcem przez przewodniczącego KNF, banki i w tym roku wypłaciły dywidendę: PKO BP blisko 1,6 mld zł, Pekao SA – 1,41 mld zł, BZ WBK – w sumie 584,6 mln zł.
Jak banki drenują z kapitału
W przypadku Pekao SA dywidenda wyniosła niespełna 50 proc. zysku. Jego włoski właściciel – grupa Unicredit dzięki temu dostanie spory zastrzyk gotówki. Pieniądze grupie Unicredit są bardzo potrzebne – spółka matka naszego Pekao SA jest w potężnych tarapatach. Unicredit znalazł się m.in. w grupie 13 włoskich banków, którym agencja Moody’s w lipcu obniżyła rating. Ocena włoskiej grupy spadła o 2 pkt z A3 do Baa2, czyli do „średnio gorszego”, co miało być spowodowane „istotnym uzależnieniem” od rynków zewnętrznych. Wypłata dywidend z zysków wypracowanych przez banki w Polsce to najlepszy przykład na to, że polscy klienci swoimi oszczędnościami wesprą kulejące zagraniczne instytucje finansowe.
Zdaniem części ekspertów wypłata dywidendy to tylko jeden ze sposobów drenowania banków z kapitału. – Takich „patentów” jest więcej, np. zmiana logo czy nazwy banku, zakup licencji od spółki matki. Załóżmy, że centrala chce zmienić sposób zestawienia kont i za to liczy sobie miliard złotych – mówi Janusz Szewczak, główny ekonomista SKOK-ów. – Innym sposobem jest emisja obligacji, np. bank córka wypuszcza obligacje, czyli pożycza pieniądze bardzo drogo od banku matki lub od innych spółek z grupy kapitałowej. Tak jest np. w BRE Banku należącym do niemieckiego Commerzbanku. Ponadto zaniżanie rezerw i odpisów – to z kolei powoduje sztuczne zawyżanie zysków. Możliwość manipulacji i skala tego drenażu może sięgać, według moich wyliczeń, nawet 20-25 mld złotych rocznie. To ogromny odpływ kapitału – dodaje Janusz Szewczak.
Tajemniczy projekt Pekao SA
Zdarzają się także sytuacje, że bankierzy – w sposób nielegalny – starają się wyprowadzić pieniądze ze spółek córek do banków macierzystych. Czy ma to miejsce w przypadku Pekao SA? Tak twierdzi Jerzy Bielewicz, finansista, prezes Stowarzyszenia „Przejrzysty Rynek”, człowiek, który od kilku lat składa do sądu pozwy przeciwko skwitowaniu działalności Jana Krzysztofa Bieleckiego jako prezesa Banku Pekao SA i o odrzucenie sprawozdań finansowych za część okresu, w którym kierował bankiem. Czego dotyczy sprawa? W czerwcu 2005 roku Jan Krzysztof Bielecki godzi się na podpisanie przez Pekao SA dokumentu o charakterze umowy, regulującego zasady przyszłej współpracy z włoskim deweloperem Pirelli & C. Real Estate S.p.A. (Pirelli) notowanym na giełdzie w Mediolanie. Warto dodać, że deweloper był wtedy związany kapitałowo i personalnie z włoskim Unicredit, większościowym właścicielem Pekao SA. Dokument był tajny i nigdy nie został ujawniony przed inwestorami giełdowymi czy nadzorem, choć trzecią stroną tej umowy okazuje się wspomniany Unicredit, spółka przecież powiązana i dominująca nad Bankiem Pekao SA. Nosi on nazwę „Porozumienie Chopin”. Co zawiera? Bank zrzeka się w nim m.in. prawa do sprzedaży swoich nieruchomości i tzw. trudnych kredytów zabezpieczonych hipotekami.
Luty 2006 roku. Pekao i Pirelli zawierają umowę warunkową sprzedaży 75 proc. spółki deweloperskiej Pekao Development, która należy do banku. Pirelli kupił spółkę deweloperską Pekao SA za 60 mln złotych, co stanowiło nieco tylko więcej niż… zysk tej spółki za rok 2006. – Według naszej wyceny Pekao Development oddano poniżej ceny rynkowej – twierdzi Bielewicz. – Za taką tezą przemawia transakcja sprzedaży 5 projektów z Pirelli Pekao Real Estate (następca Pekao Development) za 240 mln zł oraz oficjalny komunikat Pirelli & C. Real Estate S.p.A., który sam wykupił te projekty z własnej spółki w Polsce i pochwalił się na giełdzie w Mediolanie, że po zrealizowaniu owe 5 projektów przyniosą 1 mld 680 mln złotych (420 mln euro) przychodów. do 21 razy więcej, niż Pirelli zapłacił za całą spółkę Pekao Development. O umowie sprzedaży Pekao Development na rzecz Pirelli rynek został poinformowany z wyjątkiem „małego” szczegółu. Mianowicie, nie ujawniono głównego warunku, który Pekao SA musiał spełnić, by transakcja doszła do skutku. Chodzi tu o tzw. Umowę Wspólników, kolejny dokument zawarty między Pekao i Pirelli. Umowa Wspólników została podpisana 3 kwietnia 2006 roku na okres 25 lat, widnieje na niej podpis Jana Krzysztofa Bieleckiego. O niej jednak rynek nic nie wiedział i formalnie nie wie do dziś (brak wymaganego prawem komunikatu giełdowego). Choć powinien, bo zdaniem Bielewicza Umowa Wspólników zasadniczo zmieniła sytuację i sposób działania Banku Pekao SA, a także… naraża ten bank na wielomiliardowe straty. – Ta umowa sankcjonuje drenaż pieniędzy z Banku Pekao SA przez okres 25 lat. Bank musi sprzedawać swoje nieruchomości i hipoteki klientów po cenie i do podmiotów, które wskaże mu Pirelli. Bank został w ten sposób ubezwłasnowolniony. To wyraz wręcz neokolonialnej polityki, jaką prowadzi Unicredit w Polsce, bez poszanowania lokalnych interesów i prawa – mówi Bielewicz. Co na to bank? Pełnomocnik Pekao SA oraz prokurent twierdzą, że Umowa Wspólników – owszem – została podpisana, ale nie jest realizowana. Bielewicz wskazuje, że twierdzenia banku są absurdalne, bowiem Pirelli, gdy wchodził na polski rynek w 2006 roku, cały plan biznesowy i działalność w Polsce oparł na współpracy z Pekao SA w ramach Umowy Wspólników i zakupie od banku jego spółki zależnej Pekao Development. – Każda, ale to każda inwestycja w Polsce (a Warszawa upstrzona była do niedawna billboardami informującymi o wspólnych projektach banku z Pirelli), wykonywana jest według zapisów Umowy Wspólników. Jeśli bank, jak twierdzi, nie realizuje umowy, powinien ją unieważnić, a tego nie zrobił – uważa Bielewicz.
O tym, jak szukano inwestora dla Malmy
Tylko jak to się stało, że Jerzy Bielewicz, czyli tak naprawdę osoba spoza banku, dowiedziała się o istnieniu tajnej umowy między Pekao SA a Unicredit? Jego firma konsultingowa, JB Consulting, w październiku 2005 roku została wynajęta przez Pekao SA w celu znalezienia inwestora dla producenta makaronów, firmy Malma. – W poszukiwania włożyłem mnóstwo pracy. Obecny wiceprezes banku, Diego Biondo, a wówczas szef Pionu Zarządzania Ryzykami złożył mi zapewnienie, że mam wyłączność na tę transakcję. Znalazłem trzech inwestorów zagranicznych – opowiada Jerzy Bielewicz. – Nic wtedy jeszcze nie wiedziałem o Porozumieniu Chopin. Oczywiście gdybym wiedział, nie podjąłbym się zadania. Na negocjacje z bankiem nałożyły się kolejne problemy Malmy. Do portu w Gdańsku dotarło z Kanady 5 tysięcy ton pszenicy.
Producent makaronów jednak nie miał pieniędzy, by zapłacić za ładunek. – Jeden z moich inwestorów, firma z Wielkiej Brytanii, sformułował ofertę udzielenia Malmie pożyczki na zakup pszenicy. Jedynym warunkiem, jaki postawił, było to, że w razie upadłości ten kredyt na zboże będzie spłacany przed kredytami banku. Pekao SA jednak się na to nie zgodził – mówi Bielewicz.
Tyle że jak się potem okazało, w styczniu 2006 roku zarząd banku udzielił kolejnego kredytu spółce z grupy Malma, choć jej kredyty były już w tym czasie sklasyfikowane do kategorii „kredyty stracone”. Zarząd, zdaniem Bielewicza, naruszył tym samym prawo bankowe i działał na szkodę banku. To spowodowało, że inwestor wycofał się z negocjacji.
– Cały czas trzymałem się deklaracji, że mam na tę transakcję wyłączność. Dopiero na początku 2007 roku, czyli niemal po dwóch latach, od czasu kiedy zająłem się poszukiwaniami inwestora dla Malmy, dowiedziałem się, że Pekao SA podpisał Umowę Wspólników z Pirelli. Zgodnie z jej zapisami, już od czerwca 2005 roku bank nie mógł wchodzić w transakcje sprzedaży trudnych kredytów zabezpieczonych hipotecznie, bo wszystkie one leżały w zainteresowaniu Pirelli (Porozumienie Chopin z 1 czerwca 2005 roku). Od lutego 2006 roku Pirelli posiada prawo pierwszeństwa, pierwokupu i wyłączności na wykup trudnych kredytów, należały do niej także trudne kredyty Malmy. Nic dziwnego, że poczułem się oszukany. W dobrej wierze podjąłem się poszukiwania inwestorów dla Malmy na zlecenie banku, bez wiedzy o zobowiązaniach podjętych uprzednio przez bank wobec Pirelli. Podpisałem umowy zarówno z właścicielami Malmy, jak i potencjalnymi inwestorami, poniosłem konkretne koszty – dodaje Bielewicz. – Dokumenty, o których mowa, dotyczące projektu Chopin, otrzymałem bezpośrednio od banku za sprawą decyzji sądu, który uznał moją argumentację, że umowy z Unicredit i Pirelli mogą być niekorzystne dla Pekao SA – dodaje Bielewicz.
Bank mógł stracić fortunę na umowach
W 2007 roku finansista postanawia dochodzić swoich praw przed sądem. Kupuje jedną akcję banku Pekao SA – to Bielewicz. Skąd w nim taka determinacja, by walczyć z bankiem? – Na początku była to zwykła praca, która miała przynieść zarobek. Teraz jednak chodzi o pryncypia: zapewnienie warunków równej konkurencji polskich przedsiębiorstw z zagraniczną konkurencją, dochowanie praw akcjonariuszy mniejszościowych, przestrzeganie przez zagraniczne banki lokalnego prawa, płacenie przez nie zobowiązań podatkowych wobec państwa, a przede wszystkim zapobieżenie nielegalnemu transferowi kapitału – mówi Bielewicz, który podejrzewa, że właśnie taki proceder mógł mieć miejsce w przypadku Banku Pekao SA oraz jego umów z Unicredit i Pirelli. Okazuje się, że na tych umowach bank mógł stracić całkiem sporo! Z kalkulacji Bielewicza wynika, że chodzi tu o kwotę sięgającą ponad 18 miliardów złotych zł (od 2005 roku). 10 miliardów strat z tej sumy to wynik połączenia Banku Pekao SA z Bankiem BPH, transakcji, w której Pekao był kupującym, a jego spółka matka – Unicredit – sprzedającym. W wycenie BPH nie uwzględniono na przykład faktu, że zakupione przez Pekao aktywa BPH po transakcji z automatu podlegać będą zapisom Umowy Wspólników z Pirelli, co jest równoznaczne z nabyciem przez Pirelli praw majątkowych również do aktyw BPH! Wojna z bankiem trwa już od kilku lat. I póki co, końca nie widać. – Przez to straciłem źródło utrzymania. Musiałem zamknąć moją firmę, bowiem będąc w konflikcie z drugim co wielkości bankiem w Polsce, nie mogłem liczyć na dalsze projekty inwestycyjne, chodzi więc bezpośrednio o moją reputację. Sprawy ciągną się w nieskończoność, widząc więc kłopoty przedsiębiorców przed sądami, założyliśmy Stowarzyszenie „Przejrzysty Rynek” i dzięki wsparciu wielu poszkodowanych mogę kontynuować swoją walkę z Pekao SA – tłumaczy Bielewicz. Projekt Chopin i zawarte w jego ramach umowy i porozumienia mają wpływ nie tylko na przedsiębiorstwa, ale także na zwykłych konsumentów, którzy zadłużyli się w tym banku. Przykładowo chodzi tu o osoby, które zaciągnęły kredyty hipoteczne (Umowa Wspólników dotyczy wszystkich kredytów powyżej 250 tysięcy złotych zabezpieczonych hipotecznie). Jeśli raty spłacamy sumiennie, wszystko jest w porządku. Jednak w razie problemów ze spłatą, musimy liczyć się z tym, że nasz dług za bezcen zostanie przejęty przez bank i oddany Włochom. A dłużnik i tak będzie musiał oddać bankowi pieniądze.
Rząd znów będzie się tłumaczył?
Co w sprawie projektu Chopin KNF ma do powiedzenia? Sprawy dotyczące Pekao toczą się w niej niezwykle ślamazarnie i do tej pory na zadawane pytanie dotyczące projektu Chopin KNF odpowiadał zdawkowo. Czy i teraz rząd i urzędnicy państwowi, podobnie jak w sprawie Amber Gold, będą musieli się tłumaczyć? Kazimierz Michał Ujazdowski, poseł PiS, na początku września złożył na ręce marszałek Sejmu Ewy Kopacz zapytanie do premiera Donalda Tuska, jako organu nadzorującego KNF, w sprawie wyjaśnienia przez Komisję, czy Bank Pekao SA wypełnił obowiązki wobec tej instytucji w związku z zawarciem m.in. porozumienia z Pirelli z dnia 1 czerwca 2005 oraz Umowy Wspólników z 3 kwietnia 2006 roku. Jerzy Bielewicz uzyskał już przed sądami korzystne wyroki. Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał jego argumenty i zalecił Sądowi Okręgowemu powołanie biegłego rewidenta, by ten rozstrzygnął o „rzetelności i zupełności” sprawozdań finansowych Pekao SA pod kątem umów podpisanych z Pirelli. Zarzuty Bielewicza potwierdzają też dwie kolejne ekspertyzy Instytutu Studiów Podatkowych podpisane przez byłego wiceministra finansów prof. Witolda Modzelewskiego, który chce też złożyć zeznania w sprawach sądowych dotyczących projektu Chopin. Prof. Modzelewski uważa, że bank nie odnotował w swych sprawozdaniach finansowych z kolejnych lat zobowiązań podjętych wobec Pirelli i podejrzewa proceder unikania zobowiązań podatkowych przez Pekao SA i Unicredit w Polsce.
Izabela Kordos
>>>
Oczywiscie . Kasa wyjezdza z Polski . Ale coz w tym dziwnego ? WLASCICIEL ROBI CO CHCE ? Czyz nie tak ???
Miejcie prentensje do łajdaków ktorzy ,,prywatyzowali''... Przeciez z Unicredit byla wojna jak lamali prawo w Polsce . LPR i Samoobrona walczyly jak umialy a Donio ,,bronil''... Po czym byly wybory i Donia wybraliscie . NO TO WSPIERAJCIE UPADAJACY ZACHOD WLASNA KASA . A jeszcze nadchodzi dla was bezrobocie ... Tak sie glosowalo to sie tak ma...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:47, 05 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
BGŻ trafi w ręce Francuzów
Za około 4,2 miliarda zł (ok. 1 mld euro) 98,5 proc. akcji banku BGŻ przejdzie z rąk Rabobanku do rąk francuskiego BNP Paribas Group. Taką informację podał BNP Paribas.
W listopadzie BNP Paribas złożył niewiążącą ofertę zakupu BGŻ. Finalizacja transakcji uzależniona jest m.in. od otrzymania koniecznych zgód regulatora.
Analitycy oceniają, że wycena w transakcji nie odstaje od oczekiwań, nie wiadomo jednak o skali ewentualnych synergii.
- Ta cena 1 mld euro była już wcześniej podawana przez media, więc rynek zdążył się do niej przyzwyczaić. Trudno jednak ją oceniać, bo nie wiadomo, jak duże synergie mogą powstać po tej transakcji - tłumaczy PAP Kamil Stolarski z BESI.
Po połączeniu nowy bank będzie miał udział w rynku wynoszący 4,3 proc. w Polsce - jej wielkość będzie podobna do Banku Millennium"
BNP Paribas nie był jedynym bankiem, który miał chrapkę na BGŻ. Wcześniej także UniCredit podawał, że chce kupić BGŻ od Rabobanku i złożył już w tej sprawie ofertę. Zainteresowanie zakupem BGŻ sygnalizował także Santander. Komisja Nadzoru Finansowego oceniała jednak, że inwestor ten powinien najpierw dokończyć poprzednią fuzję BZ WBK z Kredyt Bankiem. Według spekulacji prasowych, bankiem BGŻ zainteresowany był także m.in. Credit Agricole.
KNF informował wcześniej, że zobowiązania Grupy Rabobank dotyczące długoterminowej strategii funkcjonowania BGŻ są nadal aktualne. Rabobank zadeklarował w wezwaniu, że zamierza utrzymać BGŻ na GPW. Rabobank zadeklarował także zwiększenie free float nie później niż do połowy 2016 roku, do poziomu 25 proc., poprzez sprzedaż lub emisję nowych akcji
Po pierwszych dziewięciu miesiącach 2013 roku zysk netto Banku BGŻ wzrósł o 73 proc. rdr do 134,3 mln zł. Kredyty i pożyczki netto udzielone klientom na koniec września 2013 roku wynosiły 26,3 mld zł, czyli pozostały na poziomie z końca 2012 roku. Z kolei zobowiązania wobec klientów wynosiły 25,8 mld zł, czyli od początku 2013 roku spadły o 4 proc.
Współczynnik wypłacalności Banku BGŻ po koniec września 2013 roku wynosił 13,1 proc.
BNP Paribas Bank Polska jest częścią międzynarodowej instytucji finansowej BNP Paribas. Podmiotem bezpośrednio dominującym BNP Paribas Banku Polska jest BNP Paribas Fortis, do którego należy 99,89 proc. akcji banku, z czego 81,62 proc. bezpośrednio, a 18,27 proc. za pośrednictwem Dominet.
W środę na zamknięciu sesji za jedną akcję BGŻ płacono 71,78 zł.
...
Kolejny wz banialy sukdzes eukonomii okraglostolowej . Zachodni bankruci nas przejmuja .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:30, 18 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Gazeta Bankowa
Odzyskać banki dla polskiej gospodarki
Rozmowa z prof. dr. hab. Witoldem Kieżuniem
Gdzie jest "grzech pierworodny" prywatyzacji polskiego sektora bankowego?
Sama koncepcja prywatyzacji sektora bankowego narodziła się w kwietniu 1988 roku - drogę ku temu otworzyła tzw. ustawa Wilczka przyjęta w grudniu tego roku, dalece liberalizująca stosunki gospodarcze w Polsce i oparta na Kodeksie handlowym z 1934 roku. Sama w sobie była dobrym krokiem, ale wiąże się ona z koncepcją transformacji gospodarczej, zainicjowanej wizytą George’a Sorosa w maju 1988 roku. Soros opowiada o tym szczerze w swojej książce, dość szczegółowo omawia swoją rolę w polskiej transformacji, poczynając od założenia w Polsce Fundacji Batorego i spotkania z gen. Wojciechem Jaruzelskim, a potem z późniejszym doradcą ekonomicznym premiera Mazowieckiego - Waldemarem Kuczyńskim oraz przedstawienia idei terapii szokowej nieżyjącemu już komunistycznemu premierowi Mieczysławowi Rakowskiemu (G. Soros, Underwriting Democracy, The Free Press, New York 1991). Ustawa Wilczka oraz nowa koncepcja transformacji, sprowadzająca się przede wszystkim do prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych, stworzyły konieczność budowy sieci banków komercyjnych. Zarazem powstała ogromna szansa na wzbogacenie się środowiska, które w tym procesie uczestniczyło tzw. partyjnej nomenklatury. Specjalną ustawą wydzielono z Narodowego Banku Polskiego aktywa dziewięciu banków komercyjnych o charakterze regionalnym. Ta nowa struktura bankowości kierowana przez aparat partyjnej nomenklatury stała się podwaliną procesu tzw. nomenklaturowej prywatyzacji.
Jak wyglądał jego przebieg?
Odbywało się to tak, że dyrektor państwowego przedsiębiorstwa opuszczał je wraz z - dziś byśmy powiedzieli - odpowiednim know-how, zabierając ze sobą najlepszych pracowników. Dostawał kredyt z banku komercyjnego i otwierał własną firmę identycznej specjalności albo uczestniczył na preferencyjnych warunkach w prywatyzacji firmy, w której niedawno był zatrudniony. Nietrudno się domyślić, że mając możność dowolnego kształtowania wysokości uposażeń bez bardzo wysokiego podatku od płacy tzw. popiwku, obowiązującego tylko w przedsiębiorstwach państwowych, szybko doprowadzał do upadku państwowego konkurenta.
To wszystko łączy się z procesem transformacji gospodarczej wdrażanej przez Jeffreya Sachsa i Leszka Balcerowicza, która obok dogmatu prywatyzacji przedsiębiorstw przewidywała otwarcie granic dla nieograniczonego napływu towarów i agresywnego kapitału zagranicznego przedstawiającego się jako "zbawcy" jakoby całkowicie zrujnowanej w PRL gospodarki. Podobna sytuacja miała miejsce w latach 80. XX wieku w już zdekolonizowanej niepodległej Afryce. Na bazie niezwykłego rozwoju techniki komunikacji i ideologii liberalnej ekonomii rozpoczął się okres neokolonializacji ekonomicznej w formie bezpardonowej prywatyzacji, zakupu odziedziczonych po kolonizatorach źródeł surowców i przedsiębiorstw produkcyjnych po rewelacyjnie niskich cenach.
Neokolonializm? Ale w Polsce?
Tak, właśnie tak to można określić. To, co się wydarzyło w Polsce, w swojej istocie jest podobne do tego, co zaszło wówczas w Afryce - mieszkałem tam 10 lat i mogłem to dokładnie obserwować i analizować. Cechą tej prywatyzacji, wykupu własności państwowej dokonanej przez wielkie korporacje międzynarodowe była bardzo niska cena firm związana z upowszechnioną korupcją, także likwidowanie potencjalnej konkurencji metodą tzw. wrogiego przejęcia, kupna przedsiębiorstwa i jego zlikwidowania albo zmarginalizowania jego działalności .
W Polsce też były łapówki przy prywatyzacji banków?
Na ten temat mogę tylko jedno powiedzieć - że w 1999 r. Bank Światowy przeprowadził badania inwestorów zagranicznych w Polsce. Dawali oni "prowizje" za udział w prywatyzacji, z tym że należy pamiętać, że wówczas te prowizje były, np. w Niemczech, zgodne z obowiązującym prawem. Bank Światowy pozyskał także informację, że za 3 mln dolarów można było kupić odpowiednią ustawę w polskim Sejmie. Ówczesny marszałek Sejmu Maciej Płażyński wystąpił do prokuratora rejonowego w Warszawie z wnioskiem o zbadanie tej sprawy. Uzyskała ona jednak odpowiedź od Banku Światowego, że ankieta miała charakter anonimowy. Sprawę umorzono.
Banki w Polsce stopniowo przechodziły w ręce zagranicy. Prywatyzacja odbywała się także przez giełdę, ale później i tak zagraniczni akcjonariusze skupywali akcje i zdobywali całkowitą kontrolę nad bankami. Jak pan ocenia ten proces?
Został on przeprowadzony w skandaliczny sposób. Wyceny banków były robione przez zagranicznych audytorów często od lat współpracującymi z zagranicznymi inwestorami. Koszty tych wycen były bardzo wysokie, obciążające dochody z prywatyzacji. Pisze o tym w swoim opracowaniu m.in. dr Ryszard Ślązak, który zebrał liczne udokumentowane przykłady. W pierwszej koncepcji transfer zysków do spółek matek banków zagranicznych miał być ograniczony do 15 proc. zysku netto, potem z tego zrezygnowano i mógł się on odbywać zupełnie swobodnie. Niesamowitym skandalem, o którym dziś już niewiele się mówi, była prywatyzacja Banku Śląskiego. Był to nowoczesny, jak na tamte czasy doskonale zinformatyzowany, szybko rozwijający się bank o kapitale akcyjnym w wysokości 926 mld zł i portfelu złych kredytów nie przekraczającym średnio 8 proc. Pierwsza wycena wartości akcji wynosiła ok. 230 tys. zł (starych), a potem Marek Borowski, ówczesny minister finansów, podniósł ją do 500 tysięcy. W pierwszym notowaniu akcje uzyskały cenę 13,5 razy wyższą od ceny nominalnej, wzrastając do 6,75 mln złotych. Na tej prywatyzacji zarobili nie przeciętni obywatele, ale przede wszystkim ci, którzy to organizowali. Okazało się także, że przed prywatyzacją bardzo poważnie zaniżono kapitał akcyjny banku oraz zyski banku za 9 miesięcy 1993 roku. Podjęto więc dochodzenie, NIK sprawdzał tę prywatyzację, złożono sprawozdanie w Sejmie. Oprócz dymisji ministra Marka Borowskiego nikomu jednak nie spadł włos z głowy.
Drugą wielką i skandaliczną prywatyzacją była prywatyzacja Wielkopolskiego Banku Kredytowego w Poznaniu. Doradzał brytyjski Schroders. Powszechną praktyką było angażowanie niezwykle wysoko opłacanych zagranicznych doradców do wyceny i przeprowadzania emisji akcji. Sprzedawano akcje WBK za 140 tys. zł (starych), a pierwsze notowanie na giełdzie wyniosło 350 tys. złotych. Najwięcej ich nabył Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju, który po roku sprzedał cały pakiet Allied Irish Bankowi… sześć razy drożej! Pokazuje to skalę spekulacji, jaka została zaaranżowana przez państwowego właściciela. Potem były następne prywatyzacje, odbywały się przez giełdę, ale inwestorzy zagraniczni szybko skupywali akcje i przejmowali kontrolę nad bankami. Taki los spotkał np. BRE czy BPH. Pekao SA, po skonsolidowaniu z innymi bankami, sprzedano Włochom za ok. 5 mld zł; dziś aktywa tego banku wynoszą 110-115 mld zł. W przybliżeniu sprzedaliśmy nasze banki za ok. 25-30 mld zł, co stanowiło nie więcej niż 15 proc. ich realnej wartości. W ten sposób na ponad 60 banków istniejących w Polsce mamy jedynie cztery z polskim, większym czy mniejszym, kapitałem. Powszechną praktyką było i jest zaniżanie przez Skarb Państwa ceny emisyjnej akcji przy ofertach giełdowych. Chyba jednak największym skandalem było sprzedanie Citibankowi najstarszego i o zasięgu międzynarodowym Banku Handlowego w Warszawie SA, założonego jeszcze w XIX wieku przez finansistę Leopolda Kronenberga.
Dlaczego kraj powinien kontrolować swój sektor bankowy, tak jak to jest np. w Niemczech? Argumentem tych, którzy twierdzą, że należało oddać kontrolę zagranicznym konglomeratom finansowym, jest to, że w Polsce nie było odpowiedniego kapitału, a banki w latach 90. potrzebowały pilnie wzmocnienia, bo miały wysokie portfele złych długów.
Cała prywatyzacja polskiego sektora bankowego odbyła się w sposób chaotyczny i doraźny. Przepłacono zagranicznym konsultantom. Banki sprzedano za tzw. cenę rynkową, ale przez nich wycenianą. Podobnie zresztą, jak i wiele rentownych przedsiębiorstw. Ci, którzy to zrobili, ulegając marketingowi różnej maści zagranicznych "doradców", doprowadzili nie tylko do ogromnych strat budżetu, ale także zaszkodzili całej polskiej gospodarce. Oceniam, że budżet stracił na operacji prywatyzacji banków ok. 150-200 mld złotych. Po tych prywatyzacjach polską kadrę zarządzającą stopniowo zastępowali cudzoziemcy.
Zwolennicy tej prywatyzacji argumentują, że inaczej się nie dało, nie było wówczas w kraju pieniędzy.
To żaden argument. Na prywatnych rachunkach w Narodowym Banku Polskim w tamtych latach było zdeponowane ok. 8 mld dolarów, a co najmniej drugie tyle stanowiły dewizowe oszczędności Polaków. Również pula rezerwy dewizowej na zabezpieczenie wartości złotego została źle skalkulowana, nie było potrzeby stworzenia aż tak dużych rezerw. Część z nich można było włączyć do procesu prywatyzacji banków. Można było też zaciągnąć pożyczki zagraniczne, ewentualnie sprzedać mniejszościowe zestawy akcji. Obecnie zyski banków w Polsce są wysokie, rzędu circa 15 mld zł rocznie. Po prostu nie było woli politycznej - banki miały zostać tanio wysprzedane tzw. inwestorom zagranicznym. Sprzyjała im także inflacja, w Polsce depozyty i papiery skarbowe były o niebo wyżej oprocentowane niż kredyty na Zachodzie - taki mechanizm utrzymywał się dłuższy czas. Proszę spojrzeć na przykład transformacji banków chińskich. Gdy brakowało im kapitału, zaprosiły zagranicznych inwestorów, udostępniły im pulę akcji nie wyższą niż 30 proc., robiąc przy tym prawdziwy przetarg na międzynarodowych rynkach.
Jest pan za tzw. repolonizacją banków, której przykładem ma być przejęcie przez PKO BP Nordea Banku?
Jestem generalnie za, ale nie wiem, czy nie jest na to za późno. Co chwila pojawia się jakaś okazja, banki się łączą, dzielą, wyprzedają swoje aktywa. Trzeba działać. Dziwię się, że dotąd nie zdywersyfikowano w wystarczający sposób kapitału zagranicznego - jeśli chodzi o kraje, z którego pochodzi. Zaniedbano np. zainteresowanie naszym rynkiem wykazywane przez banki kanadyjskie, które już dawno mogły sfinansować na korzystnych zasadach budowę autostrad. To nie Bank Światowy czy EBOR powinny stać się kołem zamachowym gospodarki, ale banki kontrolowane przez Polaków. Tymczasem tak się nie stało. To stworzyło tragiczną dla nas sytuację, bo żaden ważny kraj nie wyzbywa się swojego sektora bankowego; przykładowo udział kapitału obcego w aktywach banków niemieckich nie przekracza 6 proc., a w innych krajach tzw. starej Unii sięga on nie więcej jak 10, 20, 30 proc. W Kanadzie dominują dwa banki państwowe - jeden o charakterze inwestycyjnym, a drugi oszczędnościowym. U nas na istniejące cztery banki polskie, tylko jeden - BGK ma 100 proc. kapitału polskiego. Polska straciła praktycznie możliwość sprawnego finansowego stymulowania swojego rozwoju gospodarczego przez sektor bankowy, bo oczywiście banki zagraniczne preferują swoje macierzyste przedsiębiorstwa.
Banki spółdzielcze i SKOK-i jako alternatywa dla banków zagranicznych w Polsce - dlaczego to jest tak ważne?
Są doskonalą alternatywą, ale na spółdzielczość - zarówno bankową, jak i SKOK-i - rządzący przeprowadzają szalony atak. Chodzi im o zneutralizowanie znaczenia tej części rynku. Instytucje te są tłamszone rygorystycznymi przepisami, co wpływa źle na ich wyniki, tym bardziej że dotąd nie dążyły do maksymalizacji zysków za każdą cenę, jak to robią banki zagraniczne. Kasy oszczędnościowe, nawet kosztem zysków własnych, angażują swoich członków i dają atrakcyjne lokaty. Proszę zwrócić także uwagę na fakt, że kredyty oprocentowane powyżej 10 proc. przestają de facto być opłacalne, a tzw. banki komercyjne nadal oferują pożyczki i kredyty na wyższe oprocentowanie, podczas gdy za depozyty płacą śmiesznie mało. Marże pomiędzy oprocentowaniem kredytów a depozytów w bankach w Polsce są bardzo duże. Nie mobilizuje to Polaków do oszczędzania, a przedsiębiorców do zaciągania kredytów. Buduje natomiast olbrzymie zyski banków, które wolą inwestować w bony i obligacje skarbowe niż finansować rozwój przedsiębiorstw. To jest patologia.
Nie było prób przeciwdziałania tym patologiom?
Były. Powołanej w maju 2006 r. śledczej komisji sejmowej do zbadania przekształceń kapitałowych i własnościowych pod przewodnictwem byłego posła PiS Artura Zawiszy ukręcono głowę. Trybunał Konstytucyjny we wrześniu 2006 r. stwierdził, że umarza postępowanie… ze względu na niedopuszczalność wydania orzeczenia. Uzasadnienie wyroku ma 40 stron!
Co wobec tego, co dalej? Nie ma już nadziei?
Oczywiście dojście do sytuacji "normalnego kraju", takiego, jakim jest większość pierwszej piętnastki Unii Europejskiej, w których to bankowość jest w olbrzymiej większości domeną działalności instytucji krajowych, wymaga racjonalnej strategii. Oczywiście trzeba wstrzymać wszystkie plany prywatyzacji banków polskich. Punktem wyjścia reformy powinno być przyjęcie zasady, że instytucje i przedsiębiorstwa państwowe i samorządowe prowadzą wszystkie operacje finansowe w kilku jeszcze istniejących polskich bankach lub/i w spółdzielczych bankach i kasach. Tę zasadę można uzasadnić zyskiem finansowym. Śmieszy mnie ostatnio częsta reklama paru banków zagranicznych, że płacą nawet po 4-4,5 proc. w sześciomiesięcznych rachunkach oszczędnościowych, podczas gdy np. SKOK-i z oddziałami w Warszawie płacą nawet po 6,9 proc. Stale też zdarzają się okazje korzystnego zakupu banków zagranicznych, wobec wielkiej opłacalności działalności bankowej w Polsce warto i je wykorzystywać. Godna polecenia jest też wielka akcja masowego rozwoju idei systematycznego, choćby drobnego oszczędzania. W II RP na książeczkach oszczędnościowych Pocztowej Kasy Oszczędności można było lokować nawet jedną złotówkę. Podobna akcja francuskiej mniejszości w kanadyjskim Quebecu rozwoju idei oszczędzania we francuskich kasach oszczędnościowych Desjardins doprowadziła do ukształtowania się francuskiego kapitału, na bazie którego rozwinęła się francuska aktywność gospodarcza konkurująca z bogactwem kapitału angielskich Kanadyjczyków. Sądzę też, że w koniecznej reformie systemu podatkowego w Polsce można by, obok podatku obrotowego dla wielkiego handlu, wprowadzić też specjalny podatek dla banków.
Będą się bronić rękami i nogami…
Wymaga to starannego opracowania strategii działania. Niewątpliwie obecny stan ekonomicznego zdekolonizowania naszej gospodarki wymaga zdecydowanej akcji reformatorskiej w dziedzinie bankowości, słusznie uważanej za "nerw" rozwoju ekonomicznego. Wyjściem z obecnej sytuacji może być też - zbudowanie różnymi sposobami - skłonności Polaków do oszczędzania. Mniej konsumpcji, więcej oszczędzania, jest jeszcze jakaś szansa. Trzeba też stworzyć prawdziwą modę na polskie produkty, zarówno w kraju, jak i za granicą. Wzmocnić spółdzielczość, reaktywować komunalne banki, zastanowić się nad renacjonalizacją niektórych banków, które zostały sprzedane zagranicy. Przede wszystkim trzeba dokapitalizować Bank Gospodarstwa Krajowego, żeby mógł skutecznie wspierać reanimację polskiej gospodarki. Warunkiem ratowania polskiej gospodarki jest jednak racjonalny system doboru kadry fachowych decydentów, w nawiązaniu do praktyki stosowanej w niezwykle sprawnych wielkich koncernach, reprezentujących jednak nie tylko wysokie fachowe kwalifikacje , ale i postawę priorytetu ideowego.
Rafał Zaza
!!!!
TAK TO JEST SZOK CO ONI Z NAMI ZROBILI !!! I TO PO WSPANIALYM BEZPRECEDENSPWYCH RUCHU SOLIDARNOSCI TAKI SYF ! TAKIE SZAMBO !!! NIE MOGE W TO UWIERZYC DO DZIS !!! TAKIEJ KATASTROFY NIE BYLO W HISTORII !!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 14:02, 22 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Sprzedaż BGŻ
Wśród poruszanych tematów jest sytuacja polskich banków, w tym rozważana w chwili zarejestrowania rozmowy, sprzedaż banku BGŻ przez holenderski Rabobank. Marek Belka ubolewa, że polskie państwo nie wydaje w podobnych wypadkach jednoznacznego komunikatu.
- Polska nie może sobie pozwolić, żeby kawał polskiego państwa, bo BGŻ to nie jest kawał polskiego systemu bankowego, to jest kawał polskiego państwa, żeby poszedł w ręce jakiegoś, znów nie wiadomo jakiego inwestora - mówi Belka. Jego zdaniem, premier lub minister finansów, powinni byli wypowiedzieć się, że każda taka zmiana musi być zaakceptowana przez państwo. - Albo Donald nie wie jak to jest ważne, albo się też boi - dodaje szef NBP.
Na sprzedaż BGŻ francuskiej grupie BNP Paribas nie zgodziła się ostatecznie Komisja Nadzoru Finansowego. Wczoraj podpisana została fuzja prawa polskiego banku i Rabobank Polska.
...
Tu Belka wychodzi wrecz na meza stanu zatroskanego o polskie banki . Ale kto prywatyzowal ? Za rzadow Belki np. w Łodzi sprzedali cztery elektrocieplownie JEDNEJ FIRMIE tez z Francji . Nie zeby sprzedac 4 firmom . Wtedy np. mogly by walczyc o klienta obnizac ceny . PO CO ! MONOPOL ! Wtedy razem z LPR robilismy demonstracje i dziwnym trafem byl zamach . Siedziba LPR zostala PODPALONA ! I cisza nic !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:39, 02 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
Jagiełło: Polskie banki za mało polskie
Polski kapitał kontroluje 40 proc. branży bankowej w naszym kraju, a zagraniczny – 60 proc. Proporcje powinny być odwrotne, mówi „Gazecie Wyborczej” prezes PKO BP Zbigniew Jagiełło.
– Proces konsolidacji polskiego sektora bankowego trwa. Spodziewam się, że z rynku całkowicie znikną małe banki, których udział nie przekracza 5-7 proc. Zostaną przejęte przez większe instytucje. Czy w perspektywie najbliższych pięciu lat cztery banki podzielą między siebie rynek? To raczej mało prawdopodobne, ocenia rozmówca gazety.
Zapytany co sądzi o sojuszach bankowo-telekomunikacyjnych, Jagiełło odpowiada, że na rynku jest niewielu operatorów komórkowych i sporo banków, co oznacza presję na te ostatnie i może prowadzić do niekoniecznie dobrych biznesowo decyzji. W ostatnich latach współpraca między instytucjami finansowymi i telekomami nie przynosiła spektakularnych sukcesów. Jest o nie trudno, gdy bank jest tylko dostarczycielem usług finansowych, a „właścicielem” klienta jest operator komórkowy.
Zbigniew Jagiełło podkreślił, że kierunki rozwoju geograficznego PKO BP są determinowane przez klientów, którzy prowadzą działalność poza naszym krajem.
"Analizując, na których rynkach poza Polską powinniśmy być obecni, doszliśmy do wniosku, że kierunki wyznaczają nasi klienci. Polscy przedsiębiorcy bardzo aktywnie rozwijają się poza granicami Polski, zwłaszcza w Niemczech, Czechach, Francji, Wielkiej Brytanii i na Słowacji. Podjęliśmy decyzję, że chcemy w ciągu najbliższych kilkunastu miesięcy otworzyć w tych krajach oddziały korporacyjne. Będziemy więc tam, gdzie nasze firmy robią biznes" - zapowiedział Jagiełło.
"Z potencjalnymi partnerami, także zagranicznymi, zawsze warto rozmawiać, rzadko warto kupować" - powiedział także, zapytany o plany zakupu jakiegoś banku w sąsiednich krajach.
Jagiełło poinformował, że sojusz z Pocztą Polską oraz oferta zakupu Banku Pocztowego przez PKO BP wciąż jest aktualna.
"Niezmiennie powtarzam, że najwięcej korzyści obu stronom przyniesie skupienie się przez Pocztę Polską na działalności pocztowej, a PKO na usługach finansowych. Nasz udział w polskim sektorze bankowym osiągnął poziom, który zbliżony jest do optymalnego z punktu widzenia koncentracji sektora bankowego. Po ewentualnym zrealizowaniu aliansu strategicznego z Pocztą Polską udział PKO sięgnąłby ok. 20% - to dobry cel" - podkreślił prezes.
W ocenie Jagiełły, na sektor bankowy najsilniej oddziałują dwa trendy: technologiczny i demograficzny. PKO BP powinien łączyć w usługach bankowy świat fizycznych oddziałów, które muszą być mniejsze niż obecnie, ze światem wirtualnym, światem mediów społecznościowych. "To jest kierunek, w którym podążamy" - powiedział.
PKO Bank Polski jest liderem polskiego sektora bankowego. Akcje banku od listopada 2004 r. notowane są na GPW. Aktywa razem banku wyniosły 244,45 mld zł na koniec III kw. 2014 r. wobec 199,23 mld na koniec 2013 r.
...
Oto skutki przestepczosci zwanej transformacja po 89 roku w ktorej Wyborcza ma olbrzymi udzial . ICH LUDZIE TO ROBILI !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:34, 21 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
Czy zagrają banko-polo
Wtorek, 16 czerwca 2015, źródło:Gazeta Bankowa
Alior i Raiffeisen Polbank już wystawiono na sprzedaż, wkrótce pod młotek pójdzie BPH, a potem zapewne także Millennium i Deutsche Bank Polska. Nadarza się dobra okazja, żeby znacząco zwiększyć w naszym rynku bankowym udział banków z polskim kapitałem. Czy przejdzie nam koło nosa?
Jeszcze w 2011 r. udział banków, mających zagranicznych właścicieli, w polskim rynku bankowym wynosił aż 72 proc. Potem spadał, głównie dzięki przejęciu przez PKO BP polskiej filii Nordei. Dziś ten wskaźnik wynosi 60 proc., ale to ciągle wielokrotnie więcej niż w zdecydowanej większości krajów zachodnich (średnia dla krajów zachodniej Europy to około 25 proc.). W Niemczech udział w tamtejszym rynku banków należących do zagranicznych właścicieli wynosi jedynie 12 proc., w USA i Włoszech – 11 proc., we Francji i Holandii – 8 proc., w Wielkiej Brytanii – 27 proc., w Japonii, Szwecji i Hiszpanii – zaledwie 1 proc., w Portugalii – 13 proc., w Danii – 17 proc., w Austrii – 34 proc., a w Belgii – 36 proc. Nawet w niektórych krajach postkomunistycznych ten wskaźnik jest wyraźnie niższy niż u nas – chodzi o Węgry (42 proc.) i Słowenię (21 proc.). Wyższy niż my w Unii Europejskiej mają Czechy (aż 96 proc.), Słowacja (95 proc.), Rumunia, Bułgaria, kraje bałtyckie oraz Finlandia i Luksemburg. Kraje albo dużo mniejsze niż Polska, albo dużo mniej ludne (Finlandia) lub po prostu biedniejsze (Rumunia, Bułgaria). Czyli takie, w których rodzimego kapitału (mogącego inwestować w banki) jest niewiele, a w każdym razie mniej niż u nas.
Co gorsza, w najbliższych latach udział zagranicznego kapitału w naszym sektorze bankowym może znów rosnąć. Z kilku powodów. Po pierwsze państwowa spółka Polskie Inwestycje Rozwojowe zapewne sprzeda – także zagranicznym inwestorom – należące do niej akcje PKO BP. Ponadto na sprzedaż może pójść państwowy Bank Ochrony Środowiska (jego główny, a zarazem większościowy udziałowiec – Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska – już sygnalizował, że chce go sprzedać), a Poczta Polska chce wpuścić na giełdę swój Bank Pocztowy. To zaś również może oznaczać, że ich udziały czy akcje – przynajmniej w części – trafią w ręce zagranicznych właścicieli. A trzeba dodać, że prawdopodobna jest też sprzedaż Getin Noble Banku, jednego z dwóch – obok PKO BP – banków z rodzimym kapitałem w dziesiątce największych instytucji bankowych w Polsce. Gdyby Getin został sprzedany, to jego nowym właścicielem niemal na pewno zostałby inwestor zagraniczny, ze względu na duże rozmiary tego banku i związaną z tym jego wysoką wycenę.
Po drugie, jak wskazuje Kamil Stolarski, ekspert rynku bankowego z BESI Grupo Novo Banco, wśród największych banków w Polsce w najlepszej kondycji finansowej są obecnie Pekao SA (należący do włoskiego Unicredit) oraz holenderski ING Bank Śląski. Przy ich apetycie na wzrost, to one powinny więc w najbliższych latach rozwijać się szybciej od konkurencji i zwiększać swe udziały w polskim rynku. Natomiast – według Marty Czajkowskiej-Bałdygi, analityka rynku bankowego z Domu Maklerskiego Banku PBS – jest jeszcze jeden trend, który może prowadzić do zmniejszenia udziału banków z rodzimym kapitałem w naszym rynku. Największe instytucje bankowe w Polsce najpierw opanowały duże miasta, a teraz – po nasyceniu się tego rynku – zwróciły się ku mniejszym miejscowościom (podobne zjawisko miało miejsce w przypadku centrów handlowych), które są głównym zapleczem dla banków spółdzielczych, SKOK-ów, ale silną pozycję ma tam także PKO BP. Teraz – za sprawą ekspansji ich konkurencji – zapewne stracą część swych klientów w mniejszych ośrodkach.
Po co repolonizacja?
Dlaczego warto walczyć o jak największy udział banków z rodzimym kapitałem w naszym rynku bankowym? O tym mówiło się i pisało wiele w polskich mediach już 2-3 lata temu, gdy przetoczyła się pierwsza debata o repolonizacji naszego sektora bankowego. Choć częściej używało się wówczas określenia „udomowienie”, co miało oznaczać zwiększenie w naszym rynku udziału nie tylko banków z polskim kapitałem, ale także takich, które przynajmniej swoją centralę mają w Polsce, nie należą lub nie są filią banku zagranicznego. Ideę tak rozumianej repolonizacji naszego sektora bankowego poparli dotychczas m.in. Zbigniew Jagiełło, prezes PKO BP, największego obecnie banku w Polsce, Stanisław Kluza, były minister finansów i pierwszy szef Komisji Nadzoru Finansowego, Stefan Kawalec, były wiceminister finansów i współtwórca tzw. planu Balcerowicza, prof. Jerzy Kropiwnicki, minister w kilku rządach i były szef Rządowego Centrum Studiów Strategicznych, Mariusz Grendowicz, były prezes BRE Banku, a także wielu uznanych ekonomistów, wśród nich m.in. Janusz Jankowiak.
Teraz pora na główne argumenty za repolonizacją czy też udomowieniem naszego sektora bankowego. Najważniejsze jest to, że – najprościej rzecz ujmując – ów sektor ma bardzo ważne, strategiczne wręcz znaczenie dla gospodarki. Kredyty bankowe to dźwignia rozwoju gospodarczego, rozwoju firm, inwestycji. Co dzieje się, jeśli banki w danym kraju należą głównie do zagranicznych instytucji finansowych? Jeśli mają one kłopoty lub pogarsza się sytuacja gospodarcza w kraju (i jego najbliższym otoczeniu), w którym mają główną siedzibę, to mogą przykręcać kurek z kredytami – w pierwszej kolejności na swych mniej ważnych, mniejszych, niemacierzystych rynkach. Takim w sumie peryferyjnym rynkiem dla zachodnich banków, do których na leży większość sektora bankowego w naszym kraju, jest Polska. Stefan Kawalec, były wiceminister finansów, podkreślał w niedawnym wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej”, że w latach 2009-2010, gdy w Polsce mieliśmy niezłą koniunkturę gospodarczą, pula kredytów udzielonych u nas firmom przez banki, należące do zagranicznych grup bankowych, została zmniejszona o 12 proc. W tym samym czasie banki z centrami decyzyjnymi w Polsce zwiększyły kredyt korporacyjny (dla przedsiębiorstw) o 20 proc. Ale że te, mające zagranicznych właścicieli, kontrolują większość polskiego rynku, to w całym polskim sektorze bankowym pula kredytów udzielonych firmom zmalała w tym okresie o 6,4 proc. Innymi słowy, przy dużym udziale zagranicznego kapitału w polskiej bankowości Polska jest bardziej wrażliwa na załamania i kryzysy sektora finansowego poza granicami naszego kraju.
To samo dotyczy innych państw. Był to jeden z głównych powodów, dla których Chiny bardzo ograniczały dostęp do swojego rynku bankowego zagranicznym instytucjom finansowym. Drugi najważniejszy argument jest związany z tym, że bankowość należy do najbardziej zyskownych branż. Jeśli banki w danym kraju należą do zagranicznych właścicieli, to ich zyski – w postaci dywidend – wyciekają za granicę. W przypadku Polski są to miliardy złotych rocznie, które mogłyby zostać w kraju, gdybyśmy mieli – tak, jak kraje zachodnie – sektor bankowy zdominowany przez kapitał rodzimy.
Jest okazja
Kryzys finansowy w 2008 r. i późniejszy tzw. kryzys zadłużeniowy bardzo poturbował wiele dużych zachodnich grup finansowych. By ratować się przed plajtą, poprawić swą sytuację, część z nich zaczęła m.in. wyprzedawać swe zagraniczne aktywa, ograniczać działalność na części rynków. Dotknęło to też Polski, w której to zjawisko spotęgowała wyjątkowo duża konkurencja na rynku bankowym (eksperci uważają, że banków w Polsce jest za dużo), a jednocześnie spadająca dochodowość tej branży. Niektóre banki zagraniczne nie zdobyły tak dużego udziału w polskim rynku, jakiego oczekiwały. To był dodatkowy powód, dla którego jedne zdecydowały się wyjść z Polski, a drugie skorzystać z nadarzającej się okazji i wzmocnić pozycję na naszym rynku, przejmując swych tutejszych konkurentów. Tym sposobem Getin przejął polski oddział GMAC oraz Allianz Bank Polska, PKO BP – Nordea Polska, Raiffeisen – Polbank, Santander – BZ WBK i Kredyt Bank, a BNP Paribas – BGŻ. Ta konsolidacja polskiego rynku bankowego nadal trwa. Na sprzedaż wystawiony jest bowiem obecnie Alior oraz Raiffeisen Polbank (ten drugi przez kłopoty swej firmy-matki). Wkrótce pod młotek pójdzie BPH, co jego właściciel – koncern General Electric – zasygnalizował już jesienią zeszłego roku (GE chce się pozbyć całej swej grupy finansowej). To samo stanie się prędzej czy później z Millennium, a także – według dr. Tomasza Bursy, analityka sektora bankowego i partnera firmy doradczej Opti Capital – z Deutsche Bank Polska.
Dwa z tych banków – Raiffeisen Polbank i Millennium – należą do dziesiątki największych (pod względem wielkości aktywów) banków w Polsce. BPH, Alior i Deutsche Bank Polska też nie są bankami małymi, mieszcząc się w pierwszej dwudziestce. Jeśli przynajmniej część z nich przejęliby polscy inwestorzy, udział rodzimego kapitału w polskim sektorze bankowym zdecydowanie wzrósłby.
Kto może kupić?
Pytanie, czy są w Polsce inwestorzy, będący w stanie i skłonni przejąć któreś z tych banków? A jeśli tak, to na ile realne jest, że to oni, a nie ich zagraniczni konkurenci, dokonają tych akwizycji?
Zacząć trzeba od tego, że w grę wchodzą kolosalne kwoty. Według ostatnich rynkowych wycen za BPH trzeba by zapłacić ponad 3 mld zł, za wystawiony na sprzedaż pakiet akcji Aliora 2 mld zł, za Raiffeisen Polbank – 6-9 mld zł, a za Millennium nawet 10 mld zł. Choć biorąc pod uwagę duży – poza Aliorem – udział w ich portfelu kredytowym kredytów frankowych, te kwoty można zapewne mocno obniżyć.
Zdaniem części analityków, m.in. Marty Czajkowskiej-Bałdygi z DM Banku PBS, na wydatki tego rzędu stać byłoby PKO BP, który w ostatnich dwóch latach (2013 i 2014 r.) przyniósł łącznie 6,5 mld zł zysku netto. Choć z drugiej strony ów bank nie przetrawił jeszcze Nordei i przez to przejęcie – jak wskazuje dr Tomasz Bursa z Opti Capital – jego współczynniki wypłacalności znacząco się pogorszyły i są już blisko ustalonych (podniesionych niedawno) przez KNF limitów. Dlatego zdaniem dr. Bursy przejęcie przez PKO BP któregoś z wystawionych na sprzedaż banków wymagałoby podniesienia jego kapitału, w czym musiałby uczestniczyć także jego główny udziałowiec, czyli państwo.
Kolejny – po PKO BP – najpoważniejszy pretendent to Grupa PZU, którą też byłoby stać na takie przejęcia. „Puls Biznesu” napisał 23 kwietnia, że PZU rozważa przejęcie Aliora, Raiffeisen Polbank i być może BPH, a następnie utworzenie z nich jednej z największych grup bankowych w Polsce. Szkopuł w tym, że szef PZU, Andrzej Klesyk, wcześniej, w swych publicznych wypowiedziach, wykluczał przekształcenie kierowanej przez niego firmy – poprzez akwizycje banków – w grupę ubezpieczeniowo-bankową. Podkreślał jednocześnie, że PZU mogłoby ewentualnie kupić jakiś bank, ale tylko inwestycyjnie, portfelowo. Czyli po to, żeby go za pewien czas z zyskiem odsprzedać. Nie znaczy to jednak, że PZU nie zmieni swojego podejścia.
Z innych banków z rodzimym kapitałem w grę wchodzi jeszcze państwowy Bank Gospodarstwa Krajowego. Bo jest raczej mało prawdopodobne, żeby przejąć Alior, BPH, Millennium czy Deutsche Bank Polska miał Getin czy Plus Bank Zygmunta Solorza. Ten pierwszy jest – według analityków – raczej następnym kandydatem do sprzedaży niż do przejmowania innych banków. Zaś grupy kapitałowej Solorza po zakupie na kredyt Polkomtela i spłacaniu ogromnych rat kredytowych z tego tytułu na razie nie stać na takie wydatki.
Są jednak możliwe jeszcze inne rozwiązania. Zbigniew Jagiełło, prezes PKO BP, zaproponował stworzenie konstrukcji podobnej do private equity z udziałem polskiego kapitału. Prof. Krzysztof Rybiński, były wiceprezes Narodowego Banku Polskiego, podsunął swego czasu jeszcze inne rozwiązanie: długoterminowe finansowanie przez NBP zakupu wymienionych wyżej banków przez polskich inwestorów. Zaangażować się w to mogłaby też państwowa spółka inwestycyjna Polskie Inwestycje Rozwojowe. Stefan Kawalec, były wiceminister finansów, ma jeszcze inny pomysł. Polega on na sprzedaniu Aliora, BPH, Raiffeisen Polbanku, Millennium czy Deutsche Bank Polska na warszawskiej giełdzie, m.in. polskim OFE i funduszom inwestycyjnym oraz rozproszeniu w ten sposób ich akcjonariatu (Kawalec wskazuje, że wiele dużych grup bankowych z Zachodu ma rozproszony akcjonariat). Tak, żeby uwolnić je spod kurateli zagranicznych grup bankowych, żeby ich centrum decyzyjne znalazło się w Polsce. Takie rozwiązanie byłoby dużo realniejsze, gdyby obecny rząd nie zdecydował się na odebranie OFE jego aktywów i przekazanie ich ZUS. To bowiem bardzo osłabiło polską giełdę i zniechęciło do niej wielu inwestorów (przez to posunięcie odwrócili się od niej inwestorzy zagraniczni). Z tych powodów zdaniem dr. Tomasza Bursy z Opti Capital bardzo trudno byłoby dziś sprzedać przez warszawską giełdę któryś z szukających nowego właściciela banków.
Żeby rządzący chcieli chcieć
Z drugiej jednak strony Kamil Stolarski, ekspert rynku bankowego z BESI Grupo Novo Banco uważa, że potencjalnych narzędzi do przejęcia przez rodzimy kapitał wystawionych na sprzedaż banków jest dostatecznie dużo, by taka operacja się powiodła. I gdyby polski rząd tylko jej chciał, to nie zabrakłoby bankierów inwestycyjnych, którzy powiedzieliby, jak to operacyjnie zrobić.
I to jest właśnie kluczowa sprawa: wola polityczna naszego rządu, by wykorzystać nadarzającą się okazję do dalszej repolonizacji polskiego sektora bankowego. Według Kamila Stolarskiego obecny rząd takiej woli nie ma i przed wyborami zapewne jej nie wykaże (mimo że np. w ostatnich latach w niektórych krajach zachodnich na skutek kryzysu finansowego udział rodzimego kapitału wzrósł). A do tego czasu część czekających na nowego właściciela banków w Polsce może być już sprzedana.
Niebagatelne znaczenie – oprócz woli politycznej rządu – ma też obecna, zbyt restrykcyjna wobec sektora finansowego polityka Komisji Nadzoru Finansowego, która według Marty Czajkowskiej-Bałdygi, analityka DM Banku BPS, odstrasza inwestorów.
Na dodatek KNF, tłumacząc, że zależy jej na jak największym bezpieczeństwie naszego sektora finansowego, daje do zrozumienia, że do grona inwestorów działających w Polsce banków dopuści jedynie inne instytucje bankowe. I to takie i z takich krajów, których ratingi nie są niższe niż Polski i dotychczasowych właścicieli tychże banków. Niedawno KNF dała temu nastawieniu wyraz, zmuszając Abris Capital, firmę zarządzającą funduszami private equity, do sprzedania FM Banku PBP.
Jakby tego było mało, władze Komisji Nadzoru Finansowego sugerowały, że nie życzyłyby sobie, by wśród przejmujących sprzedawane w Polsce banki była któraś z 10 największych polskich instytucji bankowych. Bo zdaniem KNF polski rynek bankowy jest już dostatecznie skoncentrowany. Innymi słowy, że jego czołowa dziesiątka nie powinna mieć większych udziałów w rynku niż dziś. Choć w większości krajów zachodnich poziom koncentracji rynku (udział w nim pierwszej trójki, piątki czy dziesiątki) – według danych BankScope – jest wyraźnie wyższy niż w Polsce.
Problem polega na tym, że takie bardzo dyskusyjne i łatwe do podważenia podejście KNF zablokowałoby niemal wszystkie opisane wyżej możliwości dalszej repolonizacji polskiego sektora bankowego. Zapewne także z tego wynika obecna wstrzemięźliwość szefów PKO BP czy PZU, gdy dziennikarze pytają o to, czy ich firmy są zainteresowane przejęciem wystawionych na sprzedaż banków w Polsce. Może nie chcą ich przejmować, bo wiedzą, że i tak zablokowałaby to KNF lub przynajmniej piętrzyłaby przeszkody?
Taka postawa KNF przyczynia się do tego, że najbardziej prawdopodobny obecnie scenariusz jest taki, że Alior, Raiffeisen Polbank, BPH, Millennium i Deutsche Bank Polska przejmą inne banki zagraniczne. W pierwszym rzędzie francuskie Société Genérale i Crédit Agricole, które są dziś w dobrej kondycji, stać je na przejęcia, a jednocześnie chciałyby zwiększyć swój udział w polskim rynku, bo ich banki w Polsce są małe. Warto przy tym dodać, że Crédit Agricole, lider francuskiego rynku bankowego, to bank spółdzielczy (w Holandii w pierwszej trójce największych tamtejszych instytucji bankowych także znajduje się bank spółdzielczy – Rabobank, do niedawna właściciel BGŻ). Zaś we Francji banki spółdzielcze mają aż 43 proc. tamtejszego rynku. W Polsce posiadają one zaledwie 3-proc. udział w rynku i od lat go nie zwiększają. Dla porównania w Niemczech udział w rynku banków spółdzielczych to 16 proc., w Holandii aż 25 proc., we Włoszech – 20 proc., w Japonii – 18 proc., Finlandii – 16 proc., Austrii – 13 proc., Czechach – 8 proc., a w Bułgarii – 5 proc.
Zwiększanie udziałów banków spółdzielczych i SKOK-ów w polskim rynku byłoby kolejnym narzędziem dalszej repolonizacji naszego sektora bankowego. Ale na razie nasz rząd i jego agendy nie sprzyjają temu, a w przypadku SKOK-ów posunęły się nawet do ich zwalczania. Postrzegając je, zasadnie czy nie, jako instytucje wspierające prawicową opozycję.
Jacek Krzemiński
...
Zbrodniarze! CO ONI Z NAMI ZROBILI!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 8:51, 28 Sie 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Świat
Burmistrz Rimini o napaści na Polaków: Brak człowieczeństwa, jesteśmy wstrząśnięci
Burmistrz Rimini o napaści na Polaków: Brak człowieczeństwa, jesteśmy wstrząśnięci
Dzisiaj, 27 sierpnia (15:33)
Miasto Rimini, na północy Włoch, jest wstrząśnięte napaścią na polskich turystów i domaga się wymierzenia sprawiedliwości poszukiwanym sprawcom - oświadczył burmistrz Andrea Gnassi. Podkreślił, że napastnicy powinni otrzymać najwyższe przewidziane kary.
Służby badają miejsce, gdzie doszło do brutalnego napadu
/MANUEL MIGLIORINI /PAP/EPA
Burmistrz wydał w niedzielę oświadczenie w związku z brutalnym atakiem na dwoje młodych Polaków na plaży w Rimini w nocy z piątku na sobotę. 26-letnia Polka została zgwałcona przez czterech mężczyzn, a jej partner dotkliwie pobity. Ci sami napastnicy zaatakowali później transseksualistę z Peru. Poszukiwania agresorów, którzy są cudzoziemcami, trwają. Według jednej z hipotez mogą oni pochodzić z Afryki Północnej.
Gnassi zapowiedział w komunikacie, że zarząd miasta wystąpi z cywilnym pozwem przeciwko sprawcom ataku. Wyraził nadzieję, że sprawcy szybko staną przed sądem. To, co się wydarzyło, jest "przerażające"; to przejaw "dominacji zła i braku jakiejkolwiek litości i człowieczeństwa" - ocenił lokalny polityk.
Dla trzech ofiar tej straszliwej nocy grozy z piątku na sobotę Rimini domaga się sprawiedliwości. To znaczy, że gdy sprawcy zostaną zidentyfikowani, aresztowani i staną przed sądem, muszą zostać skazani na najwyższą karę przewidzianą przez obowiązujące przepisy; bez żadnej taryfy ulgowej - napisał burmistrz miasta.
Jesteśmy wszyscy wstrząśnięci. Rimini jest wstrząśnięte tą nagłą, niebywałą, bestialską i okrutną przemocą - dodał Gnassi i zapewnił o solidarności z ofiarami. Poinformował, że władze uruchomiły wszystkie niezbędne środki wsparcia i pomocy dla ofiar, także psychologicznej, i że są w kontakcie z ich rodzinami.
W Rimini jest polski konsul z Mediolanu, który zapewnia niezbędną pomoc ofiarom.
(az)
...
Jak zwkle na sume 2,44 mld 2,1 brakuje! 85% Rozumiem brakuje 15% ale to by nie byla zabawa! Dopiero straty od 80% wzwyz sa fajne! GDZIE KASA?!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 15:43, 28 Sie 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Polska
Oszustwa na sumę 1,5 mln zł? 3 osoby z byłego kierownictwa banku w rękach policji
POLECANE
Alarmujące wnioski z raportu na temat leków w...
Macierewicz o sprawie Autosanu: Aspekt...
Czym zaskakuje nowa Nokia 6?
Nieodpowiedni ton głosu żony, łańcuszki na...
dostarczone przez plista
Oszustwa na sumę 1,5 mln zł? 3 osoby z byłego kierownictwa banku w rękach policji
Dzisiaj, 28 sierpnia (12:05)
Trzy osoby z byłego kierownictwa Banku Spółdzielczego w Lesznowoli na Mazowszu zatrzymane przez policję - dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Zasada. Funkcjonariusze działali na polecenie prokuratury regionalnej w Warszawie.
Zdjęcie ilustracyjne
/Piotr Bułakowski /RMF FM
W ręce policji wpadły była prezes zarządu, była członek zarządu oraz była członek komitetu kredytowego tej placówki.
Zatrzymanym zarzucono m. in. przywłaszczenie mienia wielkiej wartości w kwocie ponad 7 milionów złotych, a także oszustwa na ponad 1,5 miliona złotych.
Z ustaleń prokuratury wynika, że podejrzane nie dokładały należytej staranności przy udzielaniu kredytów i monitorowaniu ich spłat. Zdarzały się przypadki zaniechania przez kierownictwo banku ustanawiania zabezpieczeń przy udzielaniu pożyczek mieszkaniowych.
Udzielano też kredytów osobom, które nie miały zdolności kredytowej. Ponadto zarzuty dotyczą podrabiania dokumentacji bankowej .
Kobiety zostały już aresztowane na 3 miesiące.
(ph)
Krzysztof Zasada
...
Co tam sie dzialo!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|