Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135913
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 0:51, 10 Lut 2011 Temat postu: Zamrodował Polaka za rozpętanie II wojny światowej. |
|
|
Edukowanie zachodu w kwestii ,,polskich obozów'' przynosi efekty:
Zabójca polskiego nastolatka obwiniał Polskę za rozpętanie II wojny światowej.
19-letni Marcin Bilaszewski został zamordowany w maju zeszłego roku na stacji Finsbury Park w północnym Londynie. W sobotni wieczór chłopak wraz z grupą znajomych jechał do centrum miasta, aby świętować urodziny swojej dziewczyny. Wysiadając z autobusu Marcin został dźgnięty nożem. Chłopak zmarł po przewiezieniu do szpitala.
W londyńskim sądzie rozpoczął się proces 33-letniego Holendra, Alphonse Kruizinga. Oskarżony został zatrzymany kilka dni po zabójstwie. Podczas aresztowania Holender miał przy sobie dwa noże ukryte w rękawie. Jak powiedział oskarżyciel, Roger Smart, kilka tygodni przed tragedią 33-latek „narzekał na Polaków i powiedział, że już niedługo poleje się krew”.
W autobusie, który dojeżdżał do przystanku Finsbury Park, Alphonse Kruizing obrzucał nastolatków „niezwykle dziwnymi i obraźliwymi komentarzami”, podaje BBC. Między innymi powiedział, że Polacy ponoszą winę za rozpętanie II wojny światowej.
Podczas sprzeczki doszło do szarpaniny. Holender zadał Marcinowi śmiertelny cios.
Oskarżony nie przyznaje się do zabójstwa.
>>>>>>
A co na to glowny propagator ,,polskiej winy'' za II wojne swiatowa Adam Michnik?
- No myy w Wyborczej potepiamy morderstwa , ale jeśli to był Polak..
-To można ?
-No ja tego nie powiedzialem ale nie przypadkowo mowi sie ,,polskie obozy koncentracyjne'' ... Auschwitz.com.pl itd...
Michnik doprowadzil jak widac nienawisc do Polski do perfekcji...
Przyczyna jestz apewbne ekonomiczna.Unia Europejska stworzyla kolchoz i zniszczyla ekonomie teraz zagrozeni bezrobocie z zachodu ,,zemszcza sie na imigrantach z Polski'' taka Euro-przyjazn...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135913
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 0:03, 01 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Zasztyletował Polaka, sąd uznał, że tylko przypadkiem
Obywatel Holandii, który zabił polskiego 19-latka został skazany jedynie za nieumyślne spowodowanie śmierci i 15 kwietnia trafi do więzienia. Sąd uznał, że Holender nie chciał zabić Polaka, mimo, iż świadkowie twierdzą, że morderca długo szedł za swoją ofiarą.
34-letni skazany, Alphonse Kruizinga, obraziła Marcina B.i jego znajomych twierdząc, że to Polska przyczyniła się do wybuchu II Wojny Światowej. Następnie zaczął śledzić Polaków w dalszym ciągu robiąc w ich stronę uwłaczające komentarze.
Mężczyzna wsiadł nawet do tego samego autobusu i zakończył podróż w tym samym miejscu co grupa osób z Polski. Jak wynika z zeznań świadków 19-letni Marcin prosił aby zostawić go i jego znajomych, którzy byli obecni podczas zdarzenia, w spokoju. Jednak Kruizinga nadal kontynuował swoje zaczepki.
Jak zeznała dziewczyna zamordowanego, Ania B., kiedy 34-letni mężczyzna odmówił zostawienia ich w spokoju kopnęła go, a jej chłopak popchnął Kruizinga. Dziewczyna zeznała, że była tak zła, że jej przyjaciele musieli ją trzymać, aby nie rzuciła się na dokuczającą im osobę.
W tym czasie Marcin B.został zaatakowany nożem, który napastnik nosił w rękawach bluzy. W efekcie zadanych ran zmarł.
Jak na razie nie podano do wiadomości publicznej na ile lat obywatel Holandii trafi do więzienia.
??????
Szedl za ofiara i napastowal ja a sad wymyslil ,,nieumyslne spowodowanie smierci'' ??? Tak jakby ktos przpadkiem wpadl pod samochod ??? Odlot rozumu... Toz gosc powinien byc skazany za napastowanie ofiary a jesli przy okazji mial noz i ofiara zginela ? To co to niby jest ? Wyrazna napasc ! A kto napada i w wyniku tego ktos ginie ponosi konsekwencje tej smierci...Jakze by inaczej byc moglo? Toz bandyci napadajcy na bank tez nie planuja mordowac ale jak w trakcie starznik sie napatoczy to tez ginie w sposob ,,nieumyslny'' bo nie umyslali go zabic...
Ale sady!
>>>>>
Ale Wybircza ma sady-sfakcje!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135913
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 16:46, 25 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Ataki na imigrantów z Polski. "Żyją stłoczeni w kontenerach"
Rosnące polityczne wpływy prawicowych partii politycznych w Holandii wyrażają się w atakach na imigrantów z Polski, których jest 115 tys. na 200 tys. imigrantów z nowych państw UE - pisze na swym portalu "Financial Times". "Imigranci mieszkają stłoczeni w złych warunkach, czasem w kontenerach lub przyczepach" - pisze gazeta.
!!!!!!
Lider skrajnie prawicowej antyislamskiej Partii na rzecz Wolności (PVV) Geert Wilders w kampanii przed wyborami lokalnymi oskarżył w marcu polskich pracowników o "przestępczość, pijaństwo i odbieranie Holendrom pracy" - napisała gazeta w korespondencji z Amsterdamu.
Poseł holenderskiego parlamentu z partii PVV Louis Bontes twierdzi, że otrzymuje wiele e-maili pełnych skarg na pijanych imigrantów i ich hałaśliwe zachowanie w miejscach publicznych. Zaznacza, że "problem nie przestaje się pogarszać".
Inni politycy - laburzyści i socjaliści - ostrzegli przed "tsunami" imigrantów z Europy Środkowej i Wschodniej, które pogrąży holenderski system usług i świadczeń socjalnych - relacjonuje gazeta.
"Jeszcze do niedawna kampania przeciw imigrantom z Europy Wschodniej była wyłączną domeną Wildersa i jego PVV. Od wyborów z ub. r., w wyniku których PVV stała się trzecią największą polityczną partią w Holandii, inne partie głównego politycznego nurtu podjęły tę kwestię" - stwierdził "FT".
"Z początkiem kwietnia ta retoryka stała się polityką rządu, gdy minister spraw socjalnych z rządzącej Partii Liberalnej Henk Kamp ogłosił plany zakładające odsyłanie imigrantów, jeśli są bez pracy dłużej niż trzy miesiące" - dodaje.
Plany rządu zakładają też, by imigranci byli uprawnieni do świadczeń socjalnych tylko wówczas, jeśli w Holandii mieszkają co najmniej pięć lat. Według holenderskiego ministerstwa spraw socjalnych, zapomogi i świadczenia socjalne otrzymuje obecnie 1 527 imigrantów z nowych państw UE.
Rząd polski zapowiedział, że sprzeciwi się planom deportacji imigrantów z powodów ekonomicznych, a Komisja Europejska wystąpi przeciw rozwiązaniom sprzecznym z unijnymi normami. Rzecznik ambasady RP w Holandii Janusz Wołosz zauważa, że większość polskich imigrantów płaci w Holandii podatki i składki ubezpieczenia socjalnego, a do świadczeń mają prawo z mocy miejscowego prawa.
- Agencje zatrudnienia wyzyskują imigrantów, właściciele nieruchomości zdzierają z nich skórę, a imigranci lądują na ulicy - mówi dyrektor działającej w Hadze Fundacji Europy Wschodniej Ernst-Jan Stroes, przyznając, że Polacy stanowią większość w niektórych schroniskach dla bezdomnych.
- Spora część antypatii Holendrów wobec polskich imigrantów jest wyrazem ich lęków przed zmianami etnicznymi i kulturowymi. Ich skargi na to, że obecność imigrantów powoduje degradację otoczenia, często nie ma wiele wspólnego z ich zachowaniem, lecz z faktem, że tam są - zaznacza "FT".
Agencje zatrudnienia ściągają pracowników z Polski i innych krajów do pracy, która na miejscu okazuje się zupełnie inna od tej, którą im obiecywano przed wyjazdem. Imigranci mieszkają stłoczeni w złych warunkach, czasem w kontenerach lub przyczepach. Nie mają kontaktu z tubylcami, z wyjątkiem nadzoru w miejscu pracy - opisuje gazeta.
W opinii jednej z polskich imigrantek "Holendrzy myślą o sobie, że są ludźmi otwartymi na innych, ale tak wcale nie jest".
Holandia otworzyła rynek pracy dla obywateli nowych państw UE w 2007 r. Obecnie stanowią oni większość siły roboczej zaangażowanej przy zbiorach warzyw i owoców hodowanych w szklarniach. Stopa bezrobocia w Holandii wynosi 4,3 proc. wobec unijnej średniej 9,5 proc.
>>>>>
Dal nich to duzo bo to jest inna mentalnosc mocno protestancka - kto nie pracuje ten jest potepiony przez Boga... Oczywiscie to sa teraz ateisci ale podejscie do bezrobocia takie samo...
A euro ich zalatwilo to wyzywaja sie na ,,Polakach'' ! Tak jest zawsze ! Tak Bruksela zbliza narody ! W sumie agresja to tez zblizenie!
Oczywiscie ja sie nie oburzam ! Skoro tak kochaja zachod to niech skosztuja tego zachodniego szczescia niech sie najedza tych wspanialosci ! Na zdrowie ! Ktos powie ale nie maja pracy ... A JAK GLOSOWALI ??? No wlasnie ! Glosuje sie na polglowkow oszustow psycholi to sie pozniej ma...
Sami sobie zgotowali taki los...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135913
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 2:15, 05 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Anglicy milczą o śmierci Rafała Czapczyka z Sopotu
| Dorota Abramowicz / Polska The Times "Polska Dziennik Bałtycki":
W sierpniu upłynie trzeci miesiąc od dnia, gdy gdańska Prokuratura Okręgowa wystąpiła do śledczych w brytyjskim Essex o udostępnienie materiałów dotyczących morderstwa sopocianina Rafała Czapczyka. Pomimo monitów oraz interwencji Eurojust, czyli Europejskiej Jednostki Współpracy Sądowej, Anglicy nawet nie odpowiedzieli na prośbę polskich prokuratorów. - Dziwne - mówi mec. Janusz Kaczmarek, pełnomocnik prawny reprezentujący Izabelę Szoll-Czapczyk, matkę zamordowanego mężczyzny. - Co prawda zdarzenie miało miejsce za granicą, ale pokrzywdzonym był Polak, zaś potencjalni sprawcy także pochodzili z Polski. Każde państwo chętnie wyzbywa się takich spraw. Wokół dramatu 29 -letniego Rafała, zamordowanego strzałem w głowę 16 lipca 2005 roku na obrzeżach Londynu, pojawia sę coraz więcej tajemnic. Sprawę prowadziła policja w Essex.
Stosunkowo szybko, na podstawie logowania telefonów komórkowych, ustalono, że w środku nocy, na leśnym parkingu w Epping Forrest oprócz Rafała przebywało jeszcze sześciu Polaków. Dwaj z nich w momencie zabójstwa znajdowali się przy Rafale. Mężczyzn, jak nieoficjalnie się twierdzi, związanych z gangiem przemycającym papierosy, szybko zatrzymano, a następnie zwolniono za kaucją. - W 2007 r. otrzymaliśmy list od policjantów z Essex - wspomina Izabela Szoll-Czapczyk. - Napisali, że mają prawie pewność, iż ustalili sprawców. Nie wnoszą jednak aktu oskarżenia, bo dowody pozwalają tylko na proces poszlakowy, co nie gwarantuje skazania winnych.
Poszlakowy, bo... mógł zabić albo jeden, albo drugi Polak. Jednak polskie prawo przewiduje odpowiedzialność karną także za niepoinformowanie organów ścigania o zabójstwie. Policjanci z Essex nie zgodzili się na udostępnienie rodzicom Rafała materiałów śledztwa.
W lutym tego roku mec. Janusz Kaczmarek postanowił wykorzystać rzadko stosowany przepis, pozwalający naszej prokuraturze prowadzić postępowanie w sprawie obywatela polskiego, którego dobra zostały naruszone poza granicami kraju. Zawiadomienie o przestępstwie trafiło do Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, która wszczęła śledztwo.
- Wykonaliśmy wszystkie niezbędne czynności procesowe na terenie Polski - mówi Wojciech Szelągowski, p.o. rzecznik Prokuratury Okręgowej. - Nie jesteśmy już jednak w stanie kontynuować postępowania bez pomocy strony brytyjskiej. Wystąpiliśmy do nich w maju, monitowaliśmy za pośrednictwem Eurojustu, ale to wszystko, co możemy zrobić.
Dlaczego Anglicy postępują wbrew ekonomice i przepisom? Dlaczego lekceważą agendę Unii Europejskiej? - Należy przypuszczać, że w aktach znajdują się informacje, którymi służby brytyjskie nie chcą się dzielić z innym państwem - podejrzewa mec. Kaczmarek. - Z tego powodu prawdopodobnie nie udostępniono rodzicom akt.
!!!!!
Nie ma to jak wspolna Europa ! Czego oni szukaja na zachodzie ??? Znajduja tylko nieszczescie... Droga do szczescia jest W NAS a nie gdzies tam !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135913
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 13:34, 21 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Szokujące wnioski ws. Polaków w W. Brytanii
Wielu Polaków, którzy przybyli do Wielkiej Brytanii po 2004 roku popada w depresję, żyje w samotności, biedzie, a nawet targa się na własne życie. Takie wnioski wysnuwają dwie dziennikarki gazety "Independent on Synday", które zgłębiały kulisy niedawnej zbrodni na wyspie Jersey. Damian R, który tydzień temu zabił tam swoje dzieci, żonę, teścia oraz przyjaciółkę żony i jej dziecko, sam również próbował się zabić - i to dwukrotnie, poprzednio zażywając wielką dawkę leków. Miał poważne kłopoty finansowe, jego małżeństwo się rozpadało.
Sarah Morrison i Jenny Stevens z "Independenta on Sunday" przekonały się, że nie jest to nietypowy koktajl nieszczęść, które wtrącają wielu polskich emigrantów w depresję i desperację. Dziennikarki dotarły do kilku działających wśród Polaków organizacji dobroczynnych, które potwierdzają, że wśród co najmniej 521 tysięcy Polaków osiadłych na Wyspach - a są to daleko niepełne dane Narodowego Biura Statystycznego - są tysiące, którym nie powiódł się start na emigracji.
Jedna czwarta bezdomnych nocujących na ulicach Londynu to Polacy. Wśród przyczyn, jedna z rozmówczyń "Independent on Sunday" wskazuje na rozpad ustalonych związków rodzinnych, inna na łatwość, z jaką przybysze mogą popaść w nędzę, izolację i trudności w znalezieniu pomocy. Przedstawicielka polskiej ambasady w Londynie stwierdziła, że wielu Polaków przybywa na Wyspy z nierealistycznymi oczekiwaniami. Polski konsul w Manchesterze poinformował, że 25 do 30 procent wszystkich zgonów wśród Polaków na północy Anglii i w Walii to samobójstwa.
>>>>>
Nic dziwnego... Ludzie ci zamiast szukac Boga szukali pieniedzy myslac ze to im zapewni szczescie ... To oczywiscie niemozliwe bo czlowiek przewyzsza nieskonczenie poziom materii i nie moze osiagnac szczescia poprzez gromadzenie materii ... A dodatkowo szatan nie spi ... Obiecuje zlote gory w Aglii a pozniej ... Nie musze mowic jakie sa realia... Czlowiek sam na sam diabla nie pokona gdyz jest to ducho olbrzymiej mocy a czlowiek jest ograniczony cialem (zreszta dobrze bo dzieki temu gdy wybiera zlo nie idzie do piekla ale ma szanse az do konca - tego diabel nienawidzi - dlaczego takie zero jak czlowiek - tak wyglada jego podejscie do czlowieka - moze byc uratowany a diably po jednym razie maja juz przerabane na wieki ) . Ale po to sa Święci po to sa Anioly i sam Bóg aby szatana pogromic ... Ale trzeba Ich wezwac . Nie moga nic narzucac ... To jest wolnosc ...
Nie szukajcie zatem szczescia gdzies tam tylko w sobie ! Zreszta od razu mowie ze nie chodzi tu o zakaz zmiany miejsca zamieszkania podrozowania czy podobnego czegos ... Chodzi tylko o podejscie ... Jesli ktos uwaza ze TU ma zycie zmarnowane a tam to on odnajdzie szczescie to juz zaczyna isc zla droga ... Zreszta droga wskazana Polakom falszywie podczas tzw. euro-integracji ... W UE znajdziecie szczescie prace i spelnienie ... A UE bankrutuje ... To twor ludzki i w dodatku skazony brakiem Boga i brakiem rozumu ... Bo gdzie Boga nie ma tam i rozumu...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135913
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 8:28, 22 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
I znowu koszmarna historia :
Tragedia na Wyspach: śmierć Polki i jej
Policja regionu Durham w północno-wschodniej Anglii badająca zaginięcie przed dwoma tygodniami 27-letniej Polki Danuty D. pracującej na farmie mlecznej New Moor w Walworth Gate, w pobliżu Darlington odnalazła zwłoki młodej kobiety. Kilka dni wcześniej odnaleziono ciało brata kobiety - 31-letniego Piotra Ł., który powiesił się w lesie. Danuta D. była widziana ostatni raz 6 sierpnia.
W zakrojonej na dużą skalę akcji jej poszukiwania uczestniczyły siły policyjne z Durham i sąsiedniego regionu Northumbria. Metodycznie przeszukiwano stawy i zbiorniki wodne, przeczesywano teren. Zwłoki znaleziono w sobotę w niedawno wykopanym, płytkim grobie - donosi BBC.
Kilka dni wcześniej w środę odnaleziono ciało brata kobiety - 31-letniego Piotra Ł., który powiesił się w lesie.
Lekarze patolodzy przeprowadzili już autopsję zwłok D., ale przyczyny zgonu policja nie ogłosiła. Proces identyfikacji zwłok zajmie kilka dni. Media spodziewają się, że policja wyda w poniedziałek komunikat w tej sprawie.
Kierujący śledztwem inspektor Adrian Green z działu dochodzeniowo-śledczego policji w Durham stara się odtworzyć wydarzenia poprzedzające zaginięcie Polki i domniemane samobójstwo jej brata.
O okolicznościach tragedii wiadomo niewiele. Rodzeństwo mieszkało na farmie, gdzie pracowało od 2008 r. Na tej samej farmie mieszkał Marcin D. - mąż kobiety. Małżeństwo D. ma pięcioletnie dziecko, które mieszka obecnie w Polsce z dziadkami. Także Piotr Ł. ma w dwuletnie dziecko przebywające w Kaliszu z jego żoną.
Nieobecnością Danuty D. zainteresowali się właściciele farmy, którzy zwrócili się do obu mężczyzn z zapytaniem o powód. Piotr Ł., który lepiej od męża zaginionej mówił po angielsku zbył ich wymówką, a Marcina D. uspokoił mówiąc, że Danuta D. często zostaje po godzinach, bo ma dużo pracy.
Wytłumaczenie brata zaginionej nie trafiło gospodarzom do przekonania i zawiadomili siły porządkowe. Zanim funkcjonariusze przybyli na miejsce on także zniknął. Policja zaapelowała jednak do niego, by się zgłosił się w celu złożenia wyjaśnień. Mąż Danuty D. traktowany był przez policję jako świadek.
>>>>>
I czego oni tam szukaja ? jakiego szczescia ? To smutne gdyz w Polsce maja Boga TUŻ a szukaja czegos tam... Biedni ludzie ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135913
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 13:58, 25 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Gang handlarzy żywym towarem wabi Polki
Policja ostrzega przed gangiem handlarzy żywym towarem Pakistanu, który szuka swoich ofiar w Polsce - informuje RMF FM. Według informacji do jakich udało się dotrzeć dziennikarzom radia, tylko w tym roku porwanych mogło już zostać kilkanaście Polek. W szczególnym niebezpieczeństwie są młode, atrakcyjne kobiety, które po krótkiej znajomości w internecie są zapraszane na Cypr. Pobyt na wyspie ma trwać tydzień lub dwa, jednak na miejscu okazuje się, że kobiety stają się ofiarami handlu ludźmi.
Pakistańczycy, którzy stoją za całym procederem, jeszcze przed wyjazdem starają się wzbudzić zaufanie, przesyłając zdjęcia, a nawet swoje adresy - informuje RMF FM.
Małopolska policja, której kilka dni temu udało się powstrzymać kolejne dziewczyny przed wyjazdem na Cypr rozpoczęła już współpracę z tamtejszymi organami ścigania. Według cypryjskiej policji Pakistańczycy są w kraju nielegalnie i mogą być powiązania z grupami przestępczymi.
>>>>>
No i znowu ! Czego one tam szukaja ? Jakiego szczescia ? ! Koszmar !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135913
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 11:50, 26 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Zamordował żonę-Polkę, potem się powiesił
Polka stała się ofiarą tragedii, która w nocy z 24 na 25 sierpnia br. wstrząsnęła małą włoską miejscowością Celano, w regionie Abruzzo, podczas lokalnej festy. Dla tego miasteczka, liczącego zaledwie 11 tys. mieszkańców jest to jedno z najbardziej okrutnych i krwawych wydarzeń.
42-letni Włoch Dino Stornelli, z zawodu robotnik budowlany, zabił w napadzie szału swoją żonę Halinę Renatę Kamińską, a potem sam odebrał sobie życie. 41-letnia Polka pracowała w miejscowej kafejce internetowej. Małżeństwo włosko-polskie miało dorastającego syna.
Obsesyjna zazdrość
Jak ustaliła włoska policja, która po tragedii przesłuchała licznych świadków znających parę, Włoch miał obsesję na punkcie niewierności żony i podejrzewał ją o zdrady. Małżeństwo włosko-polskie często kłóciło się z tego powodu. Zaledwie kilka dni temu doszło do wielkiej awantury w ich domu oraz do interwencji policji wezwanej przez sąsiadów.
Prawie jak na Jersey
W nocy z środy na czwartek, Dino Stornelli czekał w domu na żonę Halinę Renatę Kamińską, która brała udział w odpuście z okazji święta Męczenników Chrześcijańskich, uznawanych za patronów miasta.
Zaledwie kobieta przekroczyła próg mieszkania, mąż rzucił się na nią z nożem, dźgając ją bezlitośnie. Polka próbowała uciekać i udało jej się z krzykiem wybiec na ulicę. Niestety po kilku krokach upadła już bez życia. Nie zdały się na nic próby ratowania jej przez osoby, które zaalarmowane krzykiem przybiegły na pomoc. Mężowi-nożownikowi udało się zbiec do samochodu i odjechać.
Jadę się powiesić
Do Dina Stornelli zdążył zadzwonić jeszcze jego krewny, któremu morderca powiedział, że jedzie odebrać sobie życie. Próby odwodzenia go od tego zamiaru nie przyniosły skutku. Za późno było też na interwencję policji. Mąż zamordowanej Polki zdążył się powiesić.
Karabinierzy znaleźli ciało mordercy po upływie krótkiego czasu od całej tragedii w szopie, na terenie rolniczym, w miejscu wskazanym przez krewnego, który po rozmowie telefonicznej wezwał policję.
Agnieszka Zakrzewicz z Rzymu
>>>>>
No to jest juz nieustajcy koszmar co ci ludzie z soba robia ! To jest droga Judasza... Widzimy tutaj namacalne dzialania demonow bo to ich ,,pomoc'' ... One daza do zaglady czlowieka... Kościół gosi to co glosi nie aby utrudniac robienie fajnych rzeczy tylko po to aby ludzie nie konczyli w piekle... A ludzie w swej glupocie sami pchaja sie do piekla ! I to jeszcze z Polski gdzie niemal wszedzie jest kapliczka z Naszą Matką przypominajaca o Bogu ... I nie zauwazaja ! I kombinuja ,,po swojemu''... Szukaja czegos za granica co jest TUTAJ ! Koszmar !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135913
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 12:29, 06 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
I znowu koszmar :
Zwłoki w kościele, gdzie zamordowano młodą Polkę
Prawie 6 lat po dramatycznym odkryciu zwłok Polki Angeliki Kluk, w kościele św. Patryka w Glasgow znaleziono kolejne ciało.
Na terenie kościoła odkryto ciało ok. 30-letniego mężczyzny, którego tożsamości jeszcze nie ustalono. Miejscowa policja prowadzi śledztwo w tej sprawie, jednak do czasu zakończenia sekcji zwłok nie jest w stanie podać żadnych szczegółów.
We wrześniu 2006 roku w tym samym miejscu znaleziono zwłoki Polki. Ciało Angeliki Kluk znajdowało się pod podłogą przy kościelnym konfesjonale. Wszystko wskazywało na to, że 23-letnia dziewczyna, która zajmowała się sprzątaniem kościoła, została związana i zakneblowana, a potem pobita. Zmarła w wyniku rany zadanej nożem.
Ustalono, że domniemanym zabójcą Angeliki jest 60-letni Peter Tobin, podający się za Pata McLaughlina. Mężczyzna wykonywał różne prace na terenie kościoła. Został aresztowany w październiku i oskarżony o gwałt i morderstwo.
>>>>>
Horror bez konca ! I po co oni tam jezdza ! Jakiego szczescia szukaja ?
Niestety widzimy co znajduja... Szczescie to czyste sumienie ! Wszystko inne to proch w ktory i tak sie obroci !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135913
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 14:06, 12 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Dramat uwięzionych Polaków. Byli jak niewolnicy
Policja dokonała nalotu na kemping dla przyczep turystycznych w Leighton Buzzard we wschodniej Anglii, uwalniając 24 mężczyzn, którzy - jak się przypuszcza - byli tam zmuszani do niewolniczej pracy. Są wśród nich Anglicy, Polacy i Rumuni.
- Sądzimy, że niektórzy (spośród 24 mężczyzn - red.) mieszkali i pracowali faktycznie w niewolniczych warunkach w okresie od kilku tygodni aż do 15 lat - cytuje BBC naczelnego komisarza policji Bedfordshire Seana O'Neila.Na kempingu znaleziono broń, narkotyki i pieniądze. Zatrzymano czterech mężczyzn i kobietę.
Uwolnionych, którzy byli przetrzymywani w "ciasnych i brudnych pomieszczeniach", odwieziono do ośrodka medycznego, gdzie udzielono im pomocy lekarskiej i socjalnej.
Nie wiadomo na razie, kim są uwolnieni. Brak też bliższych informacji o tych, którzy ich przetrzymywali.
W policyjnej akcji uczestniczyło ok. 200 funkcjonariuszy, w tym policjanci z działów zwalczania handlu żywym towarem. Do przeszukania terenu zmobilizowano psy i helikopter.
Według nieoficjalnych doniesień, policja otrzymała wiadomość, że na kempingu przebywają Polacy i Rumuni, przetrzymywani w przyczepach do przewożenia koni.
>>>>>
Kolejne fajowe wiesci o euro-przyjazni...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135913
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:14, 20 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Traktowała Polaków jak zwierzęta - spali w brudzie
W Den Bosch na południu Holandii rozpoczął się proces właścicielki gospodarstwa rolnego, która nielegalne zatrudniała pracowników przede wszystkim z Polski przy zbieraniu szparagów. Jest oskarżona o zatrudnianie nielegalnych pracowników, ich wykorzystywanie i unikanie płacenia podatków.
47-letnia Jose Janssen z Someren w Brabancji przez lata zatrudniała nielegalnie przede wszystkim Polaków i Rumunów. Traktowała ich jak niewolników. Nie mogli opuszczać gospodarstwa, zarabiali grosze i spali w brudnym pomieszczeniu bez okien.
Inspekcja Pracy kilkakrotnie nakładała na Holenderkę finansowe kary, których nie płaciła. Dwa tygodnie temu zlicytowano jej dom, budynki gospodarcze i 20 hektarów pola.
Kobiety nie żałują okoliczni mieszkańcy. - Zasłużenie, myślę, że zasłużenie. Powinna traktować pracowników jak ludzi - mówi mieszkaniec Someren. Holenderka przebywa obecnie w więzieniu w Bredzie.
>>>>>
To ze sa tacy goscie nie dziwi ... ALE DLACZEGO LUDZIE GODZA SIE NA TAKIE TRAKTOWANIE ???
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135913
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 14:10, 21 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Brutalnie pobili Polaka, bo nie rozumiał angielskiego?
Policja w Crewe poszukuje trzech mężczyzn - prawdopodobnie Anglików, którzy brutalnie zaatakowali przechodzącego obok nich Polaka. Policja zwraca się z apelem do osób, które w minioną niedzielę, 18 września, były świadkami napaści na polskiego obywatela przez trzech niezidentyfikowanych napastników.
Do zdarzenia doszło wieczorem, ok. godz.21.00. Polak, prawdopodobnie mieszkający i pracujący w Crewe, szedł ulicą Brooklyn Street, gdy został zaczepiony przez trzech mężczyzn. Zwrócili się do niego po angielsku, a gdy ich nie zrozumiał, zaczęli okładać go pięściami i kopać, zadając mu liczne obrażenia i rany cięte na całym ciele.
Jeden z mężczyzn miał na sobie szarą bluzę z kapturem, pozostali dwaj ubrani byli w ciemne bluzy. Wszyscy mieli ok. 20 lat i mówili z silnym angielskim akcentem.
Jeśli ktokolwiek mógłby pomóc policji w znalezieniu osób, które zaatakowały Polaka, proszony jest o kontakt z detektywem Andym Dixonem pod nr 0845 458 0000 (nr sprawy 960 z 18 września) lub anonimowo na nr Crimestoppers: 0800 555 111.
Crewe to miasto na północy Anglii w hrabstwie Cheshire, o procentowo największym udziale polskich obywateli w całej ludności - na 67 tys. mieszkańców przypada 5 tys. Polaków.
>>>>
Niestety takie sa skutki mieszania ludzi bez sensu ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135913
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:46, 12 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Wybili Polakom szyby, pod drzwiami podrzucili bombę.
Nieznani sprawcy napadli na dom zamieszkiwany przez Polaków. Wybito szyby w oknach, a elewację pokryto wulgarnym graffiti. A pod drzwiami domu policja znalazła bombę rurową.
Do ataku doszło w miasteczku Antrim w Irlandii Północnej. Grupa niezidentyfikowanych osób zniszczyła frontowe okna budynku, w którym mieszkają Polacy. Policja nie ma wątpliwości, że była to napaść o podłożu rasowym.
Sąsiedzi poszkodowanych byli zszokowani tym incydentem i pomogli w usunięciu obraźliwego graffiti ze ścian domu. - Był to niczym niesprowokowany atak na niewinnych mieszkańców - członków polskiej społeczności - oświadczył radny miasta Antrim, Noel Maguire. Swoje potępienie dla tego czynu wyraził też radny Neil Kelly, który zaznaczył, że w mieście nie ma i nie będzie miejsca na ataki rasowe.
Policja zwraca się do osób, które mogłyby pomóc w ujęciu sprawców ataku o przekazanie jakichkolwiek informacji na ten temat pod nr tel. 0845 600 8000 lub anonimowo na infolinię Crimestoppers: 0800 555 111.
>>>>>
No koszmar ! I dluzej jestesmy w UE tym bardziej nas lubia ! Przyjazn w UE rosnie! To jest tak jak sie bezmyslnie likwioduje granice...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135913
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 21:36, 18 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Kontakty polskich migrantów z rodzimym duszpasterstwem
Tylko 10 proc. Polaków za granicą ma kontakt z polskojęzycznym duszpasterstwem - mówił we wtorek podczas konferencji "Jan Paweł II wobec migrantów" delegat KEP ds. Duszpasterstwa Emigracji Polskiej bp Wojciech Polak.
W międzynarodowej konferencji zorganizowanej w poznańskim Domu Generalnym Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej wzięli udział naukowcy z wielu ośrodków akademickich w Polsce, a także przedstawiciele polonijnych duszpasterstw z kilkunastu krajów świata. Jak powiedział organizator konferencji, dyrektor Instytutu Duszpasterstwa Emigracyjnego w Poznaniu ks. Wiesław Wójcik, celem wydarzenia była dyskusja nad nauczaniem Jana Pawła II kierowanego do ludzi w drodze. Począwszy od 1985 roku kierował on specjalne orędzia na Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy do Kościoła i świata.
- Dla papieża każdorazowe słowo orędzia było okazją, by wyrazić zatroskanie i niepokój o miliony osób ogarniętych migracją, a także przekazać im słowa solidarności - powiedział ks. Wójcik.
Bp Wojciech Polak podkreślił, że papieskie przesłanie jest aktualne również dziś. - To, co jest najistotniejsze w tym pozostawionym przez Jana Pawła II przesłaniu do migrantów to upominanie, by poza granicami ojczyzny nie tracili wiary. By nie skupiali się tylko na języku, korzeniach, dziedzictwie, choć to jest ważne, ale by ich fundamentem, busolą była właśnie wiara - stwierdził.
Zaznaczył, że Polacy żyjący za granicą mogą włączyć się w życie religijne w innym kraju nawet, jeśli nie ma tam polskich księży i mszy po polsku. - Zawsze tłumaczyłem naszym rodakom za granicą, że nie przychodzą na pustą ziemię, że jest tam Kościół, który żyje, który też ma swoją historię. Nawet jeśli język jest barierą, to łączy nas wspólna wiara - stwierdził.
Przyznał, że problemem jest stosunkowo mała liczba Polaków uczestniczących w życiu religijnym za granicą. Jak stwierdził, statystycznie tylko ok. 10 proc. migrantów ma kontakt z polskojęzycznym duszpasterstwem. - To jest także wyzwanie dla naszego duszpasterstwa, byśmy byli bardziej misyjni. Byśmy także poprzez ludzi świeckich apostołowali, zachęcali innych do odkrywania wiary, swojego zaufania Chrystusowi - powiedział.
Do Poznania na konferencję zaproszeni zostali rektorzy i przedstawiciele polskich misji katolickich m.in. z Francji, Niemiec, Włoch, Wielkiej Brytanii, Luksemburga, Szwecji, Ukrainy, Belgii, USA i Brazylii.
Specjalny list do uczestników konferencji skierował przewodniczący Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Migrantów i Podróżujących abp Antonio Maria Veglio. Napisał w nim m.in., że Jan Pawła II "pragnął, by Kościół był tam, gdzie są migranci, by dzielił z nimi radości i nadzieje, jak również smutek i ból migracji. Pomoc humanitarna i solidarność, działania społeczne, (...) kształcenie i formacja chrześcijańska stanowią część posługi Kościoła pośród ludzi w drodze".
Według organizatorów konferencji szacuje się, że liczba migrantów i uchodźców na świecie wynosi ponad 200 mln osób. Poza granicami Polski przebywa np. około 18-20 milionów Polaków.
>>>>>
Widzicie ze ludzie tam dziczeja boz Boga ... Koszmar ! Jakie pieniadze moga to wynagrodzic !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135913
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 11:58, 05 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Wykorzystali Polaków, a teraz się ich pozbywają.
Rozbili namiot w samym centrum Mediolanu, na skwerku przy Via Marina. Niedaleko znajduje się eleganckie i bogate centrum biznesu oraz mody - Via Spiga, i Via Monte Napoleone. Ubrania przemoczone deszczem suszą się na pobliskim drzewie. W takich warunkach od miesiąca żyje para Polaków.
On jest murarzem, ona opiekunką. Oboje stracili pracę. Nie mają pieniędzy na dach nad głową i aby przeżyć kryzys, żyją jak kloszardzi. Zielony skwerek w centrum miasta stał się ich domem.
Włoscy Oburzeni
We Włoszech nie tylko Polacy rozstawiają namioty. W ramach protestu przeciwko reformie oszczędnościowej, jaką we wrześniu wprowadził rząd Berlusconiego, i która uderza w najbiedniejsze i najsłabsze grupy społeczne - na Placu Navona, na wprost włoskiego Senatu, taż stanęły namioty. Camping zorganizowały związki zawodowe i włoscy Oburzeni (bezrobotni, prekariusze, stowarzyszenia lokatorskie, studenci, emeryci).
Oburzeni we Włoszech nazywają się nie "Indignati", lecz "Incazzati" (Wkur.....). Bo rzeczywiście Włosi są bardziej wkur....., niż oburzeni. Manifestanci nie tylko biwakowali przed Senatem przez kilka dni, urządzili też ostre zamieszki przed Parlamentem, gdzie posypały się jaja i petardy. A 15 października, podczas europejskiego marszu Oburzonych - zdewastowali Rzym. Polacy biwakujący od miesiąca w centrum Mediolanu są zaledwie bezradnymi pacyfistami.
Strach przed kryzysem wciąż rośnie
Włochy są już na progu paniki. Pomimo pozytywnego przyjęcia przez Komisję Europejską listu premiera Silvio Berlusconiego, przedstawiającego propozycje antykryzysowe - nie ustaje spekulacja włoskimi obligacjami państwowymi i na giełdzie w Mediolanie notowania akcji spadają. Widmo drugiej Grecji staje się coraz bardziej realne, choć Włosi wierzą w solidność swoich banków. Wzrost bezrobocia bije jednak nowe rekordy - 8,3% w październiku - w stosunku do 8% w sierpniu. To drugi, po Hiszpanii, kraj UE, w którym brak pracy staje się dotkliwy.
Według najnowszego raportu ISTAT (Włoski Główny Urząd Statystyczny) w ubiegłym miesiącu bezrobocie wśród młodzieży osiągnęło 29,3%. Jest najwyższe od 2004 r. Bezrobocie wśród kobiet wynosi 48,9%, a wśród mężczyzn 26,9%. Wzrosła też inflacja po podwyższeniu podatku VAT - 3,4% miesięcznie. Nie była tak wysoka od 1995 r.
Światowy kryzys gospodarczy, który rozpoczął się w 2009 r. i miał się szybko skończyć - tak naprawdę dopiero się zaczyna. Jak wynika z danych włoskiego ministerstwa spraw socjalnych, we Włoszech, w latach 2008 - 2010 liczba bezrobotnych wzrosła z 1,7 mln do 2 mln osób. Ludzi bez pracy jest coraz więcej...
Imigranci napędzili Europę, teraz są ofiarami kryzysu
Ciekawe dane można zaczerpnąć z niedawno opublikowanego raportu włoskiego ministerstwa pracy, pt.: "Imigracja zarobkowa we Włoszech - cele i perspektywy". Pomiędzy 2000 a 2009 r., liczba imigrantów w UE praktycznie podwoiła się - z 3,7% do 6,4%, podczas gdy przyrost rdzennych Europejczyków wyniósł zaledwie 0,6%. Także w okresie kryzysu w 2009 r. imigracja wzrosła o 4,3%. W 2009 r., liczbę imigrantów w Unii Europejskiej, liczącej ok. 500 mln mieszkańców, szacowano na ok. 32 mln.
Do lat 80., wzrost liczby obcokrajowców poszukujących pracy we Włoszech był stały i wynosił 7%. W latach 90., po upadku komunizmu i otwarciu granic państw Europy Wschodniej, liczba imigrantów zarobkowych (tzw. stranierów) w tym kraju podwoiła się - z 500 tys. do 1 mln. Prawdziwy boom imigracyjny rozpoczął się jednak po rozszerzeniu UE, w okresie jej rozkwitu gospodarczego w latach 2003-2008. Populacja "stranierów" w słonecznej Italii wzrosła z 2 mln do 4,3 mln.
I choć wciąż mało się o tym mówi - UE zawdzięcza swój rozkwit gospodarczy imigracji zarobkowej, która była jego motorem w takich krajach jak: Irlandia, Hiszpania, Wielka Brytania, Niemcy, a także Włochy. W "złotych latach" bezrobocie wśród imigrantów przekraczało zaledwie 10%.
Ponad 60% imigrantów jest bez pracy
Dziś we Włoszech, zgodnie z ostatnimi danymi ISTAT, aż 64,2% imigrantów jest bez pracy. Głównymi ofiarami kryzysu są mężczyźni, w pełni sił produkcyjnych - pomiędzy 25 a 50 rokiem życia. Jednak także kobiety mają coraz większe trudności ze znalezieniem stałych lub dodatkowych zajęć, nawet w tak popularnych sektorach jak opieka nad starszymi osobami, czy sprzątanie.
W dobie kryzysu obcokrajowcy są oczywiście zwalniani częściej i szybciej niż Włosi. Nie mają też żadnej ochrony socjalnej. Nie protestują, bo w krajach dotychczasowego dobrobytu, gdzie napędzali gospodarkę swoją pracą, panuje fałszywe przekonanie, że imigranci kradną pracę. Na ulicach jest coraz więcej osób bezdomnych, żyjących z jałmużny - w większości obcokrajowców. Nie proszą już nawet o pieniądze, lecz o to, by kupić im coś do jedzenia. Coraz więcej imigrantów z dnia na dzień kończy tak, jak dwójka Polaków, która mieszka w namiocie w centrum Mediolanu.
Agnieszka Zakrzewicz
>>>>
I tak smutno konczy sie sen o Europie ... Bo to wszystko bylo chore . Ostrzegalaem ... Europa to truposz . Pokladali nadzieje w truposzu to podzielili jego los ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135913
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:37, 09 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Atak na Polaków; "Oni wychodzą nam uszami".
Napływ pracowników z Polski stał się powodem zażartej debaty w niderlandzkim parlamencie. To największa grupa wśród obywateli innych krajów, którzy znaleźli bądź szukają pracy w Holandii. Padło wiele oskarżeń pod adresem Polaków. Większość posłów straszyła, że nasi rodacy odbierają Holendrom pracę i zasiłki socjalne - informuje RMF FM.
Debatę rozpoczął pełnym sprzeczności wystąpieniem poseł rządzącej chadeckiej partii CDA Eddy van Hijum. Najpierw stwierdził, że "Polacy robią dobrą robotę", bo na 1000 wolnych miejsc pracy w ogrodnictwie w Holandii zgłosiło się zaledwie 75 holenderskich bezrobotnych. Później jednak, przyłączył się do chóru posłów atakujących Polaków.
Polacy wychodzą Holendrom uszami
- Polacy wychodzą Holendrom uszami - grzmiał z kolei Martijn van Dam z PvdA, holenderskiej Partii Pracy i apelował o wprowadzenie dla Polaków obowiązkowej nauki niderlandzkiego. Poseł straszył wizją przytułków dla bezdomnych pełnych Polaków. Z kolei Cora van Nieuwenhuizen-Wijbenga, posłanka z VVD dziwiła się dlaczego w raporcie tak mało jest o przestępstwach popełnianych przez Polaków, alkoholizmie i uzależnieniu Polaków od narkotyków, ponieważ - jej zdaniem - Polacy przyjeżdżają po to, aby okradać holenderski system ubezpieczeń społecznych.
Polacy są nam potrzebni
Jedynie posłowie z opozycyjnych partii Zielonych i D66 mówili, że trzeba walczyć wyzyskującymi Polaków biurami pracy i zastanowić się jak zmusić gminy, żeby zapewniły polskim robotnikom mieszkania oraz jak dokładać się do kursów nauki niderlandzkiego. Zieloni dziwili się, że tak wiele mówi się w Holandii o Polakach, ale nikt nie chce z nimi rozmawiać. - Brakuje mi rozmów z polską młodzieżą. W jaki sposób komisja może pomóc im sprostać wyzwaniom, jakie ich czekają, jeśli zechcą w Holandii mieszkać? - pytał deputowany Zielonych Tofik Dibi.
Holenderska skrajna lewica uważa, że rząd Holandii musi przywrócić obowiązek uzyskiwania zezwoleń na pracę dla Polaków i innych obywateli Europy Środkowo-Wschodniej. Partia Socjalistyczna przedstawiła swą propozycję podczas debaty na temat raportu komisji parlamentarnej, zatytułowanego "Lekcje z niedawnej imigracji zarobkowej".
Obecnie w Holandii przebywa około 300 tysięcy imigrantów, z czego ponad połowa to Polacy.
>>>>>
To ze jakis kraj euro nie bankrutuje to nie zanaczy zaraz ze jest w dobrej kondycji . Upadek moze sie objawiac w sposob jaki widzicie !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135913
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:39, 13 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Trzech Polaków zaatakowanych. Mieli rany kłute
Trzech Polaków zostało zaatakowanych w sobotę w godzinach popołudniowych w centrum miasta Newbury, Berkshire - podał londynek.net.
Z udostępnionych informacji wynika, że całej trójce zostały zadane rany kłute. W rezultacie dwóch mężczyzn musiało zostać przewiezionych do szpitala Royal Berkshire, jednak ich stan był na tyle dobry, że po otrzymaniu pomocy medycznej zostali wypuszczeni do domu. Rany zadane trzeciemu uczestnikowi zdarzenia były na tyle niegroźne, że nie wymagał on konsultacji z lekarzem. Napaści dokonano najprawdopodobniej przy użyciu śrubokrętu – twierdzi miejscowa policja. Jak na razie do wiadomości publicznej nie podano dokładnego przebiegu zdarzenia, jednak do agresji doszło najprawdopodobniej w wyniku kłótni, która miała miejsce tuż przed godziną 15:00 na ulicy Wharf Street.
Miejscowa policja apeluje do osób, które były świadkami zdarzenia o zgłoszenie się na najbliższy posterunek policji.
>>>>>
I znowu kfitnie przyjazn narodow Europy ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135913
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:10, 18 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Brutalny napad na Polaka na tle rasowym
21 października w Maidstone 17-letni Polak został napadnięty na tle rasowym przez grupę nastolatków. Portrety pamięciowe dwóch z nich mają pomóc w schwytaniu sprawców - informuje londynek.net.
Do zdarzenia doszło, gdy Polak wracał do domu od swoich znajomych. Było tuż przed północą, gdy zbliżyła się do niego grupa 5 osób w wieku ok. 18 lat. Mężczyźni bez powodu zaczęli bić chłopaka po twarzy, rozcinając mu wargę. Obrażali go, używając wulgarnego języka i rzucali pod jego adresem rasistowskie uwagi. - Wygląda to na zupełnie niesprowokowany atak na mężczyznę, który po prostu wracał do domu, po spędzeniu wieczoru z przyjaciółmi. Stał się on celem rasistowskiego ataku i przemocy - poinformowała Helen Smith z posterunku policji w Kent. Policja w Kent poszukuje sprawców napadu. W celu schwytania podejrzanych stworzono i opublikowano w prasie komputerowe portrety pamięciowe dwóch z nich. Osoby, które mogłyby pomóc w śledztwie, proszone są o kontakt pod nr tel. 101 (nr sprawy CY/16448/11).
>>>>
I znowu korzysci z UE ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135913
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 15:08, 19 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Skatował Polaka - brutalna, bezsensowna przemoc.
W nocy w szpitalu w Bergen zmarł Polak, który w ostatni weekend został ciężko pobity - poinformował portal dziennika "Bergens Tidende".
Informację o śmierci pacjenta przekazał Szpital Uniwersytecki Haukeland. 34-letni Polak od kilku dni walczył o życie. Był podłączony do respiratora, a jego stan opisywano, jako niestabilny i krytyczny. Został zaatakowany w nocy z soboty na niedzielę, kiedy wraz z kolegami z pracy uczestniczył w tradycyjnej uroczystości organizowanej w okresie przedświątecznym. Wirtualna Polska pisała o zdarzeniu kilka dni temu.
W Norwegii tego rodzaju spotkania firmowe to najbardziej huczne i radosne imprezy w ciągu całego roku. Tegoroczne "przyjęcie choinkowe" w Bergen będzie jednak najbardziej tragicznym, jakie zapamiętają pracownicy firmy, dla której pracował Polak.
Brutalny atak bez powodu
Według relacji świadków, w nocy z soboty na niedzielę, Polak został bez żadnego powodu zaatakowany przez dwudziestosiedmioletniego obywatela Litwy. Napastnika opisywano, jako muskularnego i wysokiego. Panowie się nie znali, pech sprawił, że bawili się na sąsiadujących imprezach i około godziny drugiej w nocy mijali się, prawdopodobnie na zewnątrz pubu.
Dziś norweska prasa podała więcej szczegółów na temat okoliczności zatrzymania sprawcy. Dwie mieszkające w pobliżu Nigeryjki były świadkami pobicia. Kiedy sprawca zaczął uciekać, pobiegły za nim i na bieżąco informowały policję, gdzie się znajduje. Według relacji gazety "VG", to one przytrzymały mężczyznę i doprowadziły do jego aresztowania. Policja z Bergen podziękowała im za odwagę.
Od wtorku przy rannym czuwała rodzina z Polski. Portal bt.no podał, iż do Bergen przylecieli matka i brat pobitego. Zatrzymali się w tym samym hotelu, w którym zamieszkali znajomi z pracy Polaka. Jeszcze dwa dni temu jego przyjaciele wyrażali w mediach nadzieję, że mężczyźnie uda się wrócić do zdrowia.
Zabójca przeprasza
Policjanci przekazali norweskiej prasie, że zabójca wyraża skruchę z powodu swojego czynu. Tłumaczy, że był zupełnie pijany. W noc, w którą pobił 34-latka, bawił się na przyjęciu choinkowym swojej firmy. W Norwegii przebywa od dwóch i pół roku, jest pracownikiem firmy świadczącej usługi malarskie.
Norweski sąd zdecydował o jego aresztowaniu na cztery tygodnie, bowiem zachodziła obawa, że mógłby uciec z Norwegii.
Trond Eide i z okręgu policyjnego Hordaland powiedział "Bergens Tidende", że choć w mieście zdarzają się brutalne ataki, to rzadko kończą się w tak tragiczny sposób, jak tym razem.
>>>>>
Upil sie - diabel wstapil i oto final . Koszmar ! Widzimy jak trzeba uwazac !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135913
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 14:37, 22 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Polak zabity w imigranckim getcie pod Paryżem.
W imigranckim getcie w Pantin niedaleko Paryża został zabity Polak - informuje RMF FM. Zabójcą okazał się Afrykańczyk, który - według przypuszczeń policji - jest powiązany z gangiem przemycającym narkotyki.
Jak podkreśla policja, Polak nie miał nic wspólnego z działalnością przestępczą.
Zamordowany mężczyzna przybył wraz z dwoma kolegami do imigranckiego getcie, by spotkać się ze znajomymi. Na klatce schodowej w środku nocy zostali zaatakowani. Dwóch uzbrojonych ciemnoskórych mężczyzn żądało od nich pieniędzy.
Korespondent RMF FM ustalił, że jeden z napastników wyciągnął broń i strzelił do Polaka. Pijany przestępca trafił przypadkiem także swojego kolegę. Odwiózł go do szpitala. Tam też obaj zostali zatrzymani.
>>>>>
I znowu - gdzie tam sie szwendacie - czego szukacie ? Szczescia ? Szczescie jest TU ! U Naszej Matki ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135913
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 16:38, 14 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Zabiła Polaka. Twierdzi, że nie pamięta
40-letnia Marie Gavin została uznana winną morderstwa swojego partnera, 34-letniego Polaka, Piotra P. - podał londynek.net.
Para mieszkała w Bedford i była ze sobą od 6 lat. Oboje nadużywali alkoholu, a w ich związku bardzo często dochodziło do przemocy - doniósł w poniedziałek portal BBC. W dzień, w którym doszło do morderstwa, czyli 22 kwietnia br., kobieta upadła na ulicy i pojechała do szpitala, by sprawdzić, czy nie doszło do żadnego złamania.
Kiedy lekarze poinformowali ją, że nie ma powodów do obaw, zaczęła być agresywna wobec personelu szpitala. Przybyły na miejsce Piotr P. przeprosił za zachowanie swojej partnerki i zabrał ją taksówką do domu. Po drodze zatrzymali się, aby kupić dużą butelkę cidera.
Kobieta twierdzi, że nie pamięta, co się działo tego wieczoru, ale przyznała się do morderstwa. W toku śledztwa okazało się, że najpierw ogłuszyła swojego partnera młotkiem, a potem zadała mu szereg ran kłutych nożem w okolicach płuc. Mężczyzna zmarł w wyniku wykrwawienia. Przyjaciele znaleźli go następnego dnia na podłodze salonu, przykrytego dywanem.
Sędzia Michael Baker uznał, że Marie Gavin stanowi poważne zagrożenie dla otoczenia i musi najpierw odbyć 7,5 roku kary więzienia, zanim w ogóle wzięte pod uwagę będzie jej uwolnienie.
>>>>
Kolejne rozkosze emigracji ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135913
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:51, 14 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Justyna Sobolak
Tam biedują, tutaj szpanują
Pracują często po kilkanaście godzin, mieszkają w fatalnych warunkach, oszczędzają na wszystkim, włącznie z jedzeniem, byle tylko przywieźć do kraju jak najwięcej gotówki.
Matylda z Polski wyjechała 3 lata temu. W kraju pracowała jako pielęgniarka za 1500 zł miesięcznie. – Do Niemiec ściągnęła mnie koleżanka, która zaczepiła się do pracy w domu spokojnej starości. Zwolniłam się z pracy w Polsce, zostawiłam rodzinę i pojechałam szukać lepszego jutra. Praca dosyć męcząca, ale za to dobrze płatna. Na rękę mamy po 1800 euro, odjąć od tego to, co idzie na jedzenie i mieszkanie, wychodzi jakieś 1200 euro, które można odłożyć. Żyjemy skromnie, mieszkamy w cztery osoby, pracujemy po 10 godzin, bywa trudno, bo stan niektórych osób jest na tyle ciężki, że musimy przy nich robić właściwie wszystko, ale jak pomyślę, że praktycznie to samo robiłam w Polsce za 1500 zł, to mam mobilizację – mówi. Wszystkie odłożone pieniądze, Matylda wysyła rodzinie pozostawionej w Polsce. – Mąż został z dwiema córkami w wynajmowanym mieszkaniu. Zawsze marzyliśmy o swoim własnym domu i teraz to marzenie się spełni. Dzięki zarobionym tutaj pieniądzom, mogliśmy ruszyć z budową. Nie planuję zostawać tu na stałe, chcę zapewnić mojej rodzinie byt. Chcę, by moim dzieciom nic nie brakowało. Oszczędzam tutaj na wszystkim, żeby tylko jak najwięcej odłożyć – dodaje. Matylda nie jest jedyną, która w poszukiwaniu lepszego życia, opuściła granice kraju. – Od otwarcia granic poza Polską mieszka i pracuje ok. 2 mln rodaków. Większość z nich to ludzie młodzi. Ok. 25 proc. Polaków w wieku 25-35 lat w ciągu ostatnich 10 lat pracowało lub nadal pracuje za granicą. Dla młodych ludzi, stanowiących największy odsetek bezrobotnych w Polsce, emigracja jest szansą na lepsze życie – mówi Roman Kasprzyk, Dyrektor Operacyjny w Manpower.
Coś za coś…
Drogie samochody, markowe ubrania, nieruchomości – na ich kupno nie mogliby sobie pozwolić, zostając w kraju. Pracują często po kilkanaście godzin, mieszkają w fatalnych warunkach, oszczędzają na wszystkim, włącznie z jedzeniem, często rezygnują z życia osobistego, byle tylko jak najwięcej odłożyć. Czy warto tak się poświęcać dla dostatniego życia? Weronika, chociaż do Włoch wyjechała 5 lat temu, po polsku mówi już z włoskim akcentem. Do Rzymu ściągnęła ją siostra, która wyszła za mąż za Włocha i tam już została.
– Pojechałam zaraz po studiach filologicznych. Pracy tutaj nie było, perspektyw na lepsze też nie. Na początku zatrzymałam się u siostry, potem znalazłam pracę jako gospodyni u włoskiej rodziny. Gotuję, piorę, sprzątam, robię zakupy. Na miesiąc wyciągam około 1500 euro, ale nie muszę wydawać pieniędzy na jedzenie czy nocleg. Śpię w małym pokoju, żeby być pod ręką, jak moi pracodawcy będą czegoś potrzebować. Wychodzić mogę późnym wieczorem, zwykle po kolacji, i w niedzielę mam całe popołudnie wolne. Do Polski przyjeżdżam, jak moi pracodawcy wyjeżdżają na wakacje – opowiada. Czy warto się tak poświęcać? – Oczywiście. Wyremontowałam dom rodzicom, którzy mieszkają w Polsce. Kupiłam sobie wymarzony samochód, mam mnóstwo drogich, markowych ciuchów, o których, pracując w Polsce, mogłabym tylko pomarzyć. Na studiach ledwo wiązałam koniec z końcem, ciuchy markowe oglądałam tylko na witrynach sklepowych, wstyd było mi wejść do sklepu, bo i tak nie mogłam nic kupić. Boli tylko jedno, że po studiach, żeby mieć w życiu to, o czym zawsze marzyłam, muszę sprzątać dom obcych ludzi, być na każde ich zawołanie, podawać im nawet szklankę wody, po którą sami nie sięgną, znosić ich humory, a nie raz bywa tak, że na mnie wyładowują swoją złość – mówi. Weronika ma o tyle dobrze, że nie musi martwić się o dach nad głową i wyżywienie.
– Mieszkamy w sześć osób na 40 metrach kwadratowych, gotujemy na zmianę, dużo i tanio, byle jak najwięcej odłożyć – mówi Kornelia, która pracuje w Wiedniu w firmie sprzątającej biura. – Tutaj liczymy każdy grosz, ale jak wracamy do Polski, to możemy sobie na wszystko pozwolić. Wiadomo, tutaj zarabiamy w euro, tak jak ja po opłatach i wydatkach na jedzenie zostaje 1300 euro na rękę, to po wymianie mam ponad 5 tys. miesięcznie, gdzie w Polsce bym tyle zarobiła? – pyta.
Kornelia na razie nie odkłada pieniędzy. – Muszę sobie pożyć, a potem odłożę. Obowiązkowo wakacje w ciepłych krajach, krótkie pobyty w spa, ciuchy, perfumy, buty, torebki, bo lubię się dobrze ubrać – dodaje. – Wszyscy myślą, że pieniądze zarabiam, pracując w luksusowym, wiedeńskim hotelu. Sama im tak mówię. Nie muszą wiedzieć, co tak naprawdę robię, ważne, że widzą, że dobrze zarabiam. Po co mają gadać, że czyszczę kible w biurach? – uważa.
Czytaj dalej: wstydzą się przyznać gdzie pracują
Zobacz więcej w Onecie:
Polscy pracownicy cieszą się w Wielkiej Brytanii wyśmienitą opinią
Wstyd się przyznać!
Osobom pracującym za granicą dosyć często zdarza się koloryzować. Kłamią zarówno w kwestiach zarobkowych, jak i ogólnie, warunków zatrudnienia. – Mieszkała z nami dziewczyna, która w kraju wszystkim powiedziała, że ma stanowisko Junior Account Managera w jednym z londyńskich hoteli, tymczasem po prostu tam sprzątała – opowiada Tomek, który od kilku lat pracuje jako budowlaniec w Anglii. – Ludzie opowiadają, jakie kokosy zarabiają, ale nie wspominają już o tym, że czasem wynajmują po siedem osób małe mieszkania, liczą każdego pensa, oszczędzają na jedzeniu, byle jak najwięcej kasy przywieźć do kraju. A potem szpanują wypasionymi samochodami, rozbijają się w polskich klubach, restauracjach. A za granicą biedują – dodaje.
Mirosław Bieniecki z Instytutu Socjologii Wydziału Nauk Humanistycznych i Społecznych Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej uważa, że kłamstwom migrantów sprzyja odległość od kraju. – Oczywiście można zauważyć pewną specyfikę tego zjawiska wynikającą z doświadczeń migranckich, ale łączyłbym to przede wszystkim z odległością pomiędzy miejscem pracy a środowiskiem, z którego dana osoba pochodzi i do którego powraca oraz związanym z tym brakiem możliwości weryfikacji tworzonych przez taką osobę konfabulacji niż z doświadczeniem migracyjnym. Taka sytuacja tworzy okazję do łatwego wprowadzenia rodziny czy przyjaciół w błąd. Tym bardziej, że powracający emigrant może chcieć uzasadnić swój pobyt za granicą także przed sobą samym, więc wytwarza się bardzo prosty mechanizm napędzający te opowieści – twierdzi.
Jest jak jest!
Tomek nie owija w bawełnę. – Pracuję po 12 godzin na budowie i wyciągam miesięcznie w przeliczeniu ok. 9 tys. zł. Są to naprawdę dobre pieniądze. Mieszkamy w pięć osób w bardzo ciasnym mieszkaniu. Nie ma co kłamać. Zasuwam od rana do nocy, bo potrzebuję kasy. W Polsce została moja żona i dwuletni syn, mieszkają u moich teściów. Ja odkładam na mieszkanie. To nasze marzenie. Zero imprez, zero wydawania kasy na zbędne rzeczy, od poniedziałku do soboty praca. Do Polski latam tylko na święta, wakacje odpadają, bo to sezon budowlany – mówi. – Inni kupują drogie samochody, szpanują, czym się da, mnóstwo kasy wydają na alkohol, bawią się w klubach, ja mam inne priorytety – dodaje. Coraz więcej Polaków, zwłaszcza ludzi młodych, nie widząc dla siebie perspektyw w kraju, decyduje się na wyjazd za granicę. Kuszą krajanie, którzy w przeciągu kilku lat, za pieniądze zarobione poza granicami, w Polsce wybudowali domy, kupili nieruchomości. Wydaje się, że po przekroczeniu granicy, wszystko przychodzi łatwo i szybko… – Mając do wyboru pewne możliwości wiele osób uznaje, że to właśnie emigracja jest tym najlepszym wyborem. Trudno ich za to winić, bo w wielu przypadkach praca za granicą rzeczywiście jest łatwiejsza, bardziej dostępna i lepiej płatna. Tym bardziej, jeżeli osoba pracująca ”tam” żyje na emigracji w dość niskim standardzie i wydaje zarobione pieniądze ”tutaj”, traktując pracę w Wielkiej Brytanii, Szwecji, Niemczech czy Holandii, jako swoistego rodzaju inwestycję: ”popracuję miesiąc, dwa, trzy, rok, ale wrócę i zbuduję dom, wyremontuję mieszkanie, kupię samochód czy zainwestuję we własną firmę” – uważa Mirosław Bieniecki z SWPS.
Czytaj dalej: czy praca w Europie nadal czeka na Polaków?
Nie tylko do miotły
Na Polaków, zwłaszcza tych, którzy nie myślą tylko o krótkim, intensywnym zarobku, a o pracy na stałe, czekają stanowiska, których z pewnością nie muszą się wstydzić. – Specjaliści praktycznie w każdym zawodzie mogą znaleźć pracę za granicą. Bardzo cenieni są polscy inżynierowie, specjaliści IT, osoby ze znajomością kilku języków obcych w bakowości i finansach. Ogromny potencjał oferują branże związane z opieką zdrowotną i socjalną, energetyką i budownictwem. Duże szanse na zatrudnienie mają osoby z branży HORECA oraz specjaliści logistyki. Tylko w ostatnim tygodniu Manpower rozpoczął realizację nowych projektów międzynarodowych.
- Rekrutujemy m.in. kilkadziesiąt osób do pracy we Francji w charakterze monterów izolacji oraz pracowników do hotelu w Dubaju – informuje Roman Kasprzyk.
Co więcej, wbrew krążącym plotkom, praca za granicą wcale się nie kończy. – Obecnie w serwisie Pracuj.pl jest 417 zagranicznych ofert pracy. Najwięcej z Niemiec (102), Wielkiej Brytanii i Czech (po 24), Holandii (20) oraz Francji (15). Najczęściej poszukiwani specjaliści to inżynierowie, informatycy oraz specjaliści pracujący w sektorze energetycznym. Pracę bez problemu za granicą powinni znaleźć również budowlańcy i personel medyczny. Z naszych danych wynika, że nadal dość znaczny popyt na naszych pracowników jest w Niemczech, ale ten kraj, nie cieszy się takim zainteresowaniem wśród Polaków, jak Wielka Brytania w 2004 roku. Według szacunków ekspertów rynku pracy, za Odrę wyjechało zaledwie ok. 10 proc. pracowników, na których czekali niemieccy pracodawcy. Znaczną barierę w podjęciu tam pracy stanowi nieznajomość języka niemieckiego, dlatego raczej nie należy się spodziewać nagłego odpływu naszych pracowników do tego kraju, nawet jeśli znacząco pogorszyłaby się sytuacja na polskim rynku pracy – informuje Elżbieta Flasińska z Grupy Pracuj, do której należy portal Pracuj.pl.
Imigranci bardziej wydajni
Roman Kasprzyk uważa, że kryzys nie wpłynie na sytuację imigrantów. – Największe agencje zatrudnienia, zrzeszone w polskim forum HR w III kwartale 2011 r. zanotowały 63 proc. wzrost obrotów w zakresie crossbordingu w porównaniu z III kwartałem 2010 r. Zauważalne jest zróżnicowanie długości pobytu za granicą ze względu na kraj pobytu. Do Niemiec wyjeżdża się głównie na okresy do 3 miesięcy, co związane jest z pracami sezonowymi. Np. pobyty w wielkiej Brytanii to okresy czterokrotnie dłuższe. W niepewnych czasach wszyscy zachowują ostrożność. Zmniejsza się skłonność do ryzyka dla obu stron – pracodawców i pracowników. Kryzys wymusi na zagranicznych pracodawcach zwiększenie rentowności i mogą to zrobić przy pomocy bardziej wydajnych imigrantów. Na przeszkodzie mogą jednak stanąć lokalne protesty społeczne. Niezależnie od kryzysu, specjaliści w swoich zawodach ze znajomością języków obcych zawsze będą chętnie zatrudniani przez zagranicznych pracodawców – informuje. Lokatorzy kontra właściciele – kto ma rację?
>>>>
To smutne bo coraz mniej moga imponowac . Mrakety takie same produkty takie same . Czym tutaj blyszczec ??? A i pensje pozeraja czynsze . Jesli komus nie uda sie zlapac dobrej pracy tylko zwykla czyli najgorsza to nawet nic nie odlozy by wyda na czynsze...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135913
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 21:48, 27 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Polka straciła wszystko przez chciwość i naiwność.
Straciła 23 tys. funtów, które odłożyła pracując na Wyspach. Wszystko przez Brytyjczyka, który w zamian za pożyczki obiecywał wysokie procenty. Okazało się, że to oszust, który ma na koncie kilkadziesiąt podobnych wyłudzeń.
Wszystko zaczęło się na początku lata 2010 roku w hotelu Innkeepers Lodge w Bedford. Tam spotkały się drogi tych dwóch osób. 52-letni Brytyjczyk rezydował w hotelu od ponad trzech lat. Z kolei Polka w tym miejscu zameldowała się tylko na jedną noc. Miała umówione spotkanie w Bedford. Para spotkała się przy śniadaniu i od razu nawiązała sympatyczną rozmowę. Od razu też zaiskrzyło - czytamy w portalu bedfordshire-news.co.uk.
Diamenty i miliony
52-letni Myers opowiadał o swoim bogactwie - twierdził, że posiada diamenty ulokowane w Holandii. Mówił też o milionach funtów, które przechowuje w rządowych budynkach i miesięcznych kosztach związanych z taką sytuacją. W końcu stwierdził, że tak wspaniała kobieta warta jest setek milionów funtów.
Tak naprawdę mężczyźnie chodziło o pieniądze Polki. Kobieta podczas trzech lat pracy na Wyspach zgromadziła ponad 23 tysiące funtów oszczędności. Kilka dni po pierwszym spotkaniu Myers zjawił się i opowiedział swojej wybrance o pewnej historii. Twierdził, że zamierza dokonać przelewu swoich milionów ulokowanych w Londynie do banku w Bedford. Jednak potrzebne były mu pieniądze na opłacenie kosztów tej operacji. Polka zgodziła się pożyczyć mężczyźnie 4,3 tys. funtów. Myers obiecał, że w zamian zwróci 8 tys. funtów.
Oszust z wyrokami
W ciągu następnych dni 52-latek jeszcze cztery raz zjawiał się z prośbą o pożyczkę. Obiecał, że łącznie za jej pomoc odda jej aż dwa miliony funtów. W końcu we wrześniu ubiegłego roku, kobieta przekazała mu łącznie 23 tysiące funtów - wszystkie swoje zarobione w Wielkiej Brytanii pieniądze. Kiedy na jej koncie zostało 8 funtów, zdała sobie sprawę, że padła ofiarą oszusta.
Natychmiast pojechała do hotelu, próbowała rozmówić się z 52-latkiem. Mężczyzna nie chciał z nią rozmawiać, próbował wypchnąć ją z pokoju. Wtedy Polka zawiadomiła policję. Podczas procesu przed sądem w Bedford David Myers przyznał się do zarzutu oszustwa. Okazało się, że już wcześniej dokonywał takich czynów. Na swoim koncie miał już 10 wyroków wydanych w związku z ponad 50 przypadkami oszustw finansowych i wyłudzeń.
W momencie aresztowania Myers miał już wyrok w zawieszeniu, który wygasnąć miał w marcu 2013 roku. Sędzia Barbara Mensah stwierdziła, że ma do czynienia z oszustem, który nie ma żadnych skrupułów. Myers został skazany na 2,5 roku więzienia. Kara zostanie doliczona do obecnego wyroku.
Małgorzata Słupska
>>>>
Kolejne rzokosze emigracji . Szczescie jest lub go nie ma w nas i nikt go nie znajdzie ,,tam''...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135913
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 14:47, 29 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Irlandia: Polak postrzelony przed swoim domem
36-letni Polak został postrzelony w nogę przed swoim domem w Celbridge. Mężczyzna trafił do szpitala, policja szuka świadków zdarzenia - podaje TVN24.pl.
Do zdarzenia doszło w środę około 23. Mężczyzna wychodził ze swojego domu na ulicy Oldtown Road w Celbridge w hrabstwie Kildare, ok. 20 km na zachód od Dublina. Rannego 36-latka przewieziono do szpitala Connolly Hospital Blanchardstown. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Irlandzka policja szuka świadków, którzy mogliby pomóc w złapaniu sprawcy.
>>>>>
I znowu to samo ! Szczescia nalezy szukac w sobie .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135913
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 15:29, 29 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Polscy pracownicy są wykorzystywani
Konsul Honorowy Rzeczpospolitej Polskiej w Irlandii Północnej Jerome Mullen twierdzi, że polscy imigranci są dyskryminowani. Zdaniem konsula wiele firm wykorzystuje Polaków i nie docenia ich znajomości brytyjskiego prawa pracy - podał portal londynek.net.
Szacuje się, że w Irlandii Północnej mieszka ok. 30 tys. Polaków. Zdaniem konsula, są oni wykorzystywani przez swoich pracodawców, którzy mają nadzieję, że imigranci nie znają przysługujących im praw pracowniczych. - W ciągu ostatniego roku miałem do czynienia z wieloma sprawami dyskryminacji i bezprawnego zwolnienia Polaków z pracy. Pracodawcom wydaje się, że mogą robić co im się podoba z zatrudnionymi przez nich imigrantami. Skutek jest taki, że odpowiedzą za to przed sądem - wyjaśnia Jerome Mullen.
Dyrektor zarządzający firmy MJM Marine w Newry, Jonathan Guest, przyznaje, że 60% jego pracowników to Polacy. - Mają oni właściwą etykę pracy i odpowiednie podejście do wykonywanych obowiązków - podsumowuje.
>>>>>
Sami widzicie wszak oni kombinuja jak najtaniej kupic pracownika . najtaniej to ZERO !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135913
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 22:27, 01 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Wielki przekręt na Wyspach - oszukali ok. 300 Polaków .
Polacy zapłacili 35 funtów od osoby za imprezę-widmo w Leeds w środkowej Anglii. Polak, który zainkasował ok. 10 tys. funtów zniknął. Poszkodowani zamierzają powiadomić o sprawie policję - informuje emito.net, polski portal w Wielkiej Brytanii. Oszukanych może być aż 300 osób.
Portal powołuje się na zeznania poszkodowanych osób. Jedna z oszukanych, pani Iwona, która prosi o anonimowość, opowiada, że o imprezie dowiedziała się z ulotki, którą w Leeds ktoś rozdawał na ulicy. Bilet kupiła w polskim sklepie. Impreza sylwestrowa dla Polaków miała odbyć się w dużym namiocie, całość wydała się jej bardzo atrakcyjna. - Nasza rodzina kupiła łącznie 14 biletów. Tymczasem zamiast balu, Sylwestra spędzamy w domu - opowiada. Jej rodzina straciła w sumie 490 funtów.
Pieniądze stracił także Sebastian, który na imprezę wybierał się z żoną. Jak opowiada, o tym, że coś jest nie tak dowiedział się w sklepie, w którym kupił bilet. - Sklepikarz dostał SMS-a od tego organizatora, że jest chory, a pieniądze rzekomo odda pod koniec stycznia. On sam telefonów nie odbiera. Dlatego idziemy z tym na policję. Ponoć aż 300 osób jest poszkodowanych - powiedział.
>>>>
Znowu to samo az do znudzenia . Nie szukaj szczescia ,,tam'' tylko W SOBIE !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135913
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:47, 12 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Dramat Polki w Niemczech. Trwa walka o syna
Kolejna odsłona rodzinnego dramatu w Niemczech. Polka, skazana za wywiezienie do kraju własnego dziecka bez zgody niemieckiego ojca, odwołała się od wyroku niemieckiego sądu.
W jasny dzień na jednej z ulic Düsseldorfu 9-letni chłopiec został wciągnięty do samochodu. Był rok 2008. Sprawczynią była matka chłopca, Polka, która wywiozła swego syna do kraju, ponieważ niemiecki Jugendamt (urząd ds. młodzieży) zabronił jej spotkań z dzieckiem. Były mąż razem z Jugendamtem i policją oskarżył byłą małżonkę o uprowadzenie wspólnego dziecka. Sąd uznał, że kobieta bezprawnie wywiozła dziecko do Polski, nakazał jej oddanie syna pod opiekę ojca i skazał ją na pół roku więzienia w zawieszeniu. Matka mogła widywać dziecko podczas wizyt kontrolowanych (w obecności urzędnika z Jugendamtu). Obecnie dziecko mieszka wraz ze swym ojcem i jego drugą żoną. Mimo, że mężczyzna zezwolił w końcu na regularny kontakt biologicznej matki z synem, kobieta złożyła odwołanie od wyroku i domaga się złagodzenia kary przed sądem rejonowym.
- W zasadzie nie zmieniam swego stanowiska – oświadczyła we wtorek przed izbą karną pod przewodnictwem sędziego Richtera Wolffa już na początku posiedzenia. Jak przyznała, dopuściła się "czynu desperackiego", ponieważ nie widziała wówczas swego syna od dwóch lat. Toczyła ciągle walkę z sądami i urzędami ds. młodzieży (Jugendamt). Skazano ją za uprowadzenie, groźne okaleczenie ciała i bezprawne pozbawienie wolności nieletniego. Matka podkreśliła, że nie użyła jednak gazu łzawiącego i nie zabrała ze sobą dziecka wbrew jego woli.
47-letni ojciec porównał czas po uprowadzeniu syna do "piekła". W poszukiwanie dziecka włączyli się: prywatny detektyw, tłumacz, adwokat, dyplomaci i władze. Mężczyzna próbował nawiązać też kontakt z byłymi teściami. Także w prasie można było przeczytać na temat kobiety, ofiary niemieckiego sądownictwa, która – jako cudzoziemka – nie miała żadnych szans na otrzymanie z powrotem swojego dziecka. Ojciec odpierał zarzuty dotyczące "zakazu mówienia po polsku" czy "przymusowej germanizacji" podczas wspomnianych spotkań matki z dzieckiem.
Za pośrednictwem polskiego dziennikarza skłóceni rodzice chłopca znaleźli w końcu rozwiązanie. Ojciec pozwolił matce na regularny kontakt z synem. W międzyczasie 44-letnia kobieta złożyła wniosek o wspólne prawo do opieki nad 12-letnim dzieckiem w sądzie rejonowym w Mönchengladbach. Proces będzie kontynuowany pod koniec stycznia.
dpa / Monika Skarżyńska
red. odp.: Elżbieta Stasik
>>>>
Kolejne ,,uroki emigracji''...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135913
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 22:06, 14 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Wyzwali Włocha od "Polaków", stanęli przed sądem
Dwóch brytyjskich policjantów stanęło przed sądem za znieważenie i ubliżanie pochodzącemu z Włoch mężczyźnie pracującemu jako ochroniarz w jednym z pubów w miejscowości Bath - informuje londynek.net.
Do zdarzenia doszło 10 grudnia 2010 roku jednak dopiero teraz sprawa trafiła przed Bristol Crown Court. Dwójka policjantów, 29-letni Philip U. oraz 38-letni Peter L., razem z grupą znajomych spędzali wieczór w pubie Woodhouse znajdującym się przy Old King Street. Ich zachowanie nie podobało się jednak kierownikowi lokalu, który po uprzednim upomnieniu mężczyzn rozkazał ochroniarzowi grzecznie wyprosić bawiących się mężczyzn. Decyzja kierownictwa wywołała wzburzenie wśród oskarżonych. Policjanci nie zgodzili się jednak dobrowolnie opuścić pubu. Zaczęli krzyczeć, awanturować się i ubliżać wypełniającemu swoje obowiązki ochroniarzowi wyzywając go między innymi od "Polaków" i "obcokrajowców".
W wyniku zajścia Peter L. został oskarżony o podjudzanie do przemocy wobec obcokrajowców, a jego kolega, Philip U. odpowie natomiast za umyślną obrazę na tle rasowym. Obaj mężczyźni nie przyznają się do winy. Sprawa jest w toku.
>>>>
Abberacaj . Nazwac Wlocha Polakiem to zrobic mu zaszczyt ! A ten sie sadzi . :O))) Ludzie sa absurdalni ...
Przypomina sie z Barei :
,,Nazwal mnie substytutką'' ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135913
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 22:08, 15 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Kontrowersyjna gra - robią sobie żarty z zabijania Polaków.
Hitler był "usuwaczem Polaków" - takie hasło znalazło się w grze komputerowej amerykańskiej firmy Iridium Studios, którą przez internet można kupić także w Polsce. - Dostałem już około 70 e-maili z protestami - przyznaje w rozmowie z portalem tvp.info autor gry Jason Wishnov. Dodaje jednak, że cenzurować gry nie ma zamiaru.
Kontrowersyjna gra nosi tytuł "Sequence", a jej akcja toczy się w fikcyjnym świecie, w którym można znaleźć rozmaite składniki do tworzenia magicznych receptur. Jednym z nich jest zmywacz do paznokci, czyli "Polish Remover". Ponieważ w języku angielskim słowa "lakier do paznokci" i "Polak" zapisuje się w identyczny sposób, tę nazwę można także przetłumaczyć jako "usuwacz Polaków". Autor gry postanowił wykorzystać tę zbieżność nazw i w opisie zmywacza do paznokci umieścił jedno słowo - "Hitler".
W jakim celu? W rozmowie z portalem tvp.info mieszkający w Los Angeles w USA autor gry Jason Wishnov tłumaczy, że miał to być żart. - Z opisu wynika, że Hitler mordował polskich obywateli, co jest oczywistą prawdą. Żart polega na tym, że słowa Polish/polish są w języku angielskim homofonami. Nie oznacza to, że ktokolwiek uważa masowego mordercę za zabawną postać - wyjaśnia Wishnov.
Gracze komputerowi na żarcie Jasona Wishnova i firmy Iridium Studios najwyraźniej się nie poznali. Jak przyznaje sam autro, dostał już około 70 e-maili z protestami. Do ich wysyłania namawiają portale o grach polygamia.pl i gamezilla.pl oraz portal antypolonizm.pl, który opisuje przypadki szkalowania Polski poza granicami kraju. Portale namawiają też do bojkotu produktu Iridium Studios.
Jason Wishnov stwierdził w rozmowie z portalem tvp.info, że każdy ma prawo do bojkotu, jednak treści opisu nie ma zamiaru modyfikować. - Gdyby świat był ograniczany przez skargi innych, byłby ciemniejszym, bardziej jałowym miejscem. Niewykluczone, że moje opisy mogły obrazić też chorych na tetraplegię, epileptyków, kobiety, mieszkańców Bostonu, przedstawicieli ras innych niż biała, miłośników astrologii itp. Przepraszam tych, którzy poczuli się urażeni, ale nie będę się cenzurował w obawie przed ich reakcjami - zaznacza.
Dodaje, że jest Żydem o częściowo polskich korzeniach, jego przodkowie walczyli w II wojnie światowej i odczuwa duży szacunek dla ludzi, którzy walczyli z nazistami.
>>>
Polskie obozy co ? Najwieksze bydlaki to żydzi z USA nie ma wiekszych kanalii . I niech jeszcze cos Agora napisze o Polakach TO PO MORDZIE DOSTANĄ !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135913
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 15:26, 17 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Polak zamordowany we własnym mieszkaniu
W sobotę w Edynburgu znaleziono ciało 34-letniego Macieja C. Mężczyzna został brutalnie zamordowany we własnym mieszkaniu - podaje londynek.net.
Jak podaje serwis BBC, zwłoki Polaka znaleźli w sobotni ranek jego współlokatorzy. Policja nie ujawniła, jak zginęła ofiara, ale śledczy stwierdzili, że była to „brutalna i pełna przemocy śmierć”. Maciej C. prawdopodobnie wynajmował pokój lub mieszkanie na Dickson Street w Edynburgu, jednak nie wiadomo na razie, czym się zajmował i czy posiadał w Wielkiej Brytanii rodzinę. W dochodzenie w sprawie zabójstwa Polaka zaangażowanych jest ok. 40 funkcjonariuszy szkockiej policji. Detektywi prowadzą przesłuchania wśród sąsiadów zamordowanego, jego znajomych oraz osób, które miały z nim jakikolwiek kontakt w ciągu ostatnich kilku lat, od kiedy przyjechał na Wyspy. Macieja C. widziano ostatnio żywego w czwartek rano. Podejrzewa się, że jego ciało leżało w mieszkaniu przez dwa dni, zanim zostało znalezione przez współlokatorów Adriana C.
>>>>
No i znowu to samo ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|