Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Zamrodował Polaka za rozpętanie II wojny światowej.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 20, 21, 22  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:40, 02 Paź 2014    Temat postu:

Polska domaga się wypłaty zasiłków dla powracających do kraju emigrantów

Rządy Polski, Czech i Słowacji domagają się od Wielkiej Brytanii wypłaty ponad 10 milionów funtów w zasiłkach dla osób, które pracowały na Wyspach, po czym powróciły do krajów ojczystych i teraz są bez pracy.

Przedstawiciele rządów Polski, Czech i Słowacji domagają się wy­płaty zasiłków osobom, które pracowały i płaciły podatki oraz ubezpieczenie w Wielkiej Brytanii - donosi dziennik "Daily Mail". Jednak zdaniem Iana Duncana Smitha, szefa brytyjskiego Ministerstwa Pracy i Emerytur, tym osobom w większości zasiłki się nie należą, bo nie pracowały na Wyspach wystarczająco długo.

Rząd Czech domaga się od Wielkiej Brytanii wypłaty 3 mln fun­tów w zasiłkach (z czego dotąd wypłacono 800 tysięcy funtów). Barbara Petrova ze słowackiego Ministerstwa Pracy oszacowała sumę zaległych zasiłków na 4,9 mln funtów. Podobne roszczenia wysuwa również Polska, choć nie podano dokładnej sumy.

Ambasadorowie tych trzech krajów chcą spotkać się z Ivanem Ro­gersem, brytyjskim stałym przedstawicielem w Unii Europejskiej, by wszcząć oficjalną procedurą protestu dyplomatycznego.

Zgodnie z przepisami unijnymi obywatel jednego z krajów UE, który pracował w innym kraju Unii, ma prawo do zasiłku dla bez­robotnych - jeśli opłacał ubezpieczenie przez określony czas. W przypadku Wielkiej Brytanii jest to okres dwóch lat, podczas gdy w większości krajów UE wystarczy zaledwie pół roku.

Trzy wschodnioeuropejskie kraje wskazują, że problem pojawił się dwa lata temu, gdy Zjednoczone Królestwo zmieniło przepisy w tej sprawie. Jeśli uda im się wywalczyć pieniądze od brytyjskie­go rządu, podobnych roszczeń może być w przyszłości dużo wię­cej.

- Rząd nie wypłaca zasiłków osobom mieszkającym w innych kra­jach, które nie miałyby prawa do tych zasiłków, mieszkając w Wielkiej Brytanii - poinformował rzecznik prasowy brytyjskiego Ministerstwa Pracy i Emerytur, cytowany przez "Daily Mail".

- Wielka Brytania to jedyne państwo w Unii Europejskiej, które nie respektuje europejskich przepisów i ma bardzo restrykcyjne podejście do wypłaty zasiłków dla bezrobotnych - stwierdził rzecznik czeskiego Ministerstwa Pracy Petr Sulek. - To nie jest pro­blem tylko między Republiką Czeską a Wielką Brytanią. Długi Wielkiej Brytanii względem Polski i Słowacji są jeszcze wyższe - dodał.

- Polska zwróciła się do Zjednoczonego Królestwa z prośbą o czę­ściową refundację wypłat zasiłków - poinformowała Magdalena Górska z polskiego Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. - Do tej pory Wielka Brytania wypłaciła Polsce ponad połowę sum, o jakie się zwrócono - dodała.

...

Tak jest ! Nie ma zgody na zlodziejstwo .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:12, 03 Paź 2014    Temat postu:

Goniec Polski

Brytyjskie agencje nieruchomości udręką Polaków

Najbardziej popularny w Wielkiej Brytanii jest wynajem miesz­kań przez pośredników, czyli agencje. A te często każą sobie słono płacić. Poza czynszem i depozytem przyszły lokator ponosi dodatkowe koszty tzw. letting fees, które mogą sięgać kilkuset fun­tów. Kres tym opłatom chce położyć angielska organizacja chary­tatywna „Shelter” (schronienie). Od czerwca zebrała już 16 tysię­cy podpisów pod petycją domagającą się zakazu pobierania opłat agencyjnych.

Polacy przyjeżdżający do Anglii z reguły na początku wynajmują pokoje. Często są to pokoje podnajmowane od innych Polaków. Z czasem jednak, zwłaszcza, gdy osiedla się tu cała rodzina, rodacy szukają dla siebie całego mieszkania lub domu.

– Od półtora roku mieszkam na pokojach – mówi Krystyna z Lon­dynu północnego. – Przeprowadzałam się w tym czasie ze trzy razy. Bo wiadomo – mieszkanie z innymi obcymi ludźmi, różnie się układa. Zależy, jak się trafi. A nawet jak na początku trafi się dobrze, to potem lokatorzy się zmieniają i znów trzeba do no­wych przywyknąć. Mam już dość takich zmian i myślałam o wy­najęciu kawalerki dla siebie samej. Czasem nawet czynsze nie są takie wygórowane. No, ale te dodatkowe opłaty! Agencje z reguły chcą depozytu w wysokości półtoramiesięcznego czynszu.

Do tego osobno za sprawdzenie mojej historii kredytowej, za re­zerwację mieszkania – 500 funtów, a jak im się moja historia kre­dytowa nie spodoba, to te pieniądze przepadają, za spisanie umowy i diabli wiedzą, za co jeszcze. Przecież jak to wszystko dodać to wychodzi, że żeby wynająć kawalerkę z czynszem około 800 funtów miesięcznie, to na początek musiałabym wyłożyć ja­kieś dwa i pół do trzech tysięcy funtów. Na to, niestety, na razie mnie nie stać – zaznacza.

Rzeczywiście początkowe koszty związane z wynajmem mieszka­nia bywają zawrotne. Wynajmujący nie tylko musi zapłacić z góry przynajmniej miesięczny czynsz, ale także depozyt – równo­wartość czynszu za 4-6 tygodni, a czasem nawet za dwa miesią­ce. Do tego dochodzą rozmaite opłaty dodatkowe – za sprawdze­nie historii kredytowej, za zarezerwowanie domu czy mieszka­nia, za sporządzenie umowy, za dokonanie inwentaryzacji w mieszkaniu itd. Agencje są w tej materii bardzo pomysłowe i lista opłat bywa naprawdę obszerna. Najbardziej kreatywni pośredni­cy liczą sobie osobno niemal za każdą wykonaną czynność.

Problem milionów lokatorów

– Nie mogę pojąć jak w cywilizowanym kraju może funkcjono­wać takie zdzierstwo, z jakim mamy do czynienia przy wynajmo­waniu mieszkań – stawia sprawę ostro Krzysztof, który mieszka w Londynie zachodnim od pięciu lat. – Wynajmuję z rodziną mieszkanie od prywatnej osoby, bo nie zamierzam napychać kie­szeni pazernym agencjom. Jak szukałem ostatnio – jakiś rok temu – lokum dla nas, to oczywiście przez agencje. Jednak, kiedy zoba­czyłem ich listę życzeń, – czyli, za co miałbym płacić i ile, zanim w ogóle do mieszkania się wprowadzę, to mnie mało szlag nie tra­fił!

Pamiętam, że za sporządzenie umowy najmu chcieli jakieś 100 funtów! Przecież to są standardowe umowy! To wydrukowanie tyle kosztuje? Chyba na pozłacanym papierze! Dosłownie za każde skinienie palcem chcieli jakieś dodatkowe pieniądze. Od­wiedziłem parę agencji i w końcu postanowiłem szukać prywat­nie. Dzięki temu, co najmniej kilkaset funtów zostało mi w kiesze­ni – wspomina.

Podobne doświadczenia ma wielu wynajmujący mieszkania przez pośredników. Organizacja charytatywna „Shelter”, która postanowiła walczyć z agencyjnymi opłatami, szacuje, że w Wiel­kiej Brytanii około 9 mln osób wynajmuje prywatnie mieszkania, a większość z nich korzysta właśnie z usług agencji. „Shelter” pod­kreśla też, że obecnie opłaty są zupełnie poza jakąkolwiek kontro­lą i agencja może obarczać przyszłego lokatora opłatami za co­kolwiek zechce. Oczywiście, pobiera też stosowne kwoty od wła­ściciela mieszkania. Pośrednik zatrzymuje dla siebie od 5 do nawet 15 proc. ceny najmu.

Według „Shelter” więcej niż połowa korzystających z agencji z po­wodu opłat ma kłopoty finansowe. Jedna na siedem osób została obciążona dodatkowymi opłatami w wysokości ponad 500 fun­tów. Część musiała ograniczyć wydatki na jedzenie bądź ogrzewa­nie, inni musieli zapożyczyć się w banku.

Największe opłaty naliczają sobie pośrednicy w Londynie. W mniejszych miastach opłaty także są, ale z reguły mniejsze, a ich lista znacznie krótsza.

– Wynajmuję mieszkania od agencji przez siedem lat – mówi Zbi­gniew Ługowski z Plymouth w południowo-zachodniej Anglii. – To już moje trzecie. Ogólnie jestem zadowolony, bo przynajmniej wynajmuję legalnie, a nie jak na początku podnajmowałem od kogoś pokój. Opłaty agencyjne są, ale nie bardzo wysokie – jakieś 200-250 funtów. Nie przypominam sobie, żeby któraś z agencji brała więcej. To nie tak mało, ale też nie jakaś kolosalna kwota. Mam znajomych w Londynie i wiem, że tam to dopiero agencje sobie liczą słono – ponad 500 funtów spokojnie. I depozyt chcą większy niż tu – ja płacę miesięczny, a tam ponoć minimum rów­nowartość półtoramiesięcznego czynszu, a czasem jeszcze więcej – opowiada.

Akcja organizacji „Shelter”

Od czerwca tego roku organizacja charytatywna „Shelter” zbiera podpisy pod petycją na rzecz zakazu nakładania przez pośredni­ków dodatkowych opłat na lokatorów. Organizacja ta zajmuje się szeroko rozumianymi problemami mieszkaniowymi, w tym także bezdomnością. Prowadzi m.​in. szerszą kampanię na rzecz lokatorów wynajmujących mieszkania prywatnie. Położenie kresu opłatom agencyjnym to jeden z trzech jej elementów. Dwa pozostałe to: akcja eliminowania z rynku wynajmu: łobuzów i oszustów (evit rogue landlord) oraz ochrony lokatorskich depozy­tów (tenancy deposit protection).

Organizacja ma już na swoim koncie sukcesy. Wcześniej zabiega­ła, aby lokatorskie depozyty były obowiązkowo chronione przez prawo. I tak się stało. Od 2007 roku depozyty muszą być wpłaca­ne do specjalnych instytucji (Tenancy Deposit Scheme). Również w walce z nierzetelnymi i pazernymi wynajmującymi ma swoje osiągnięcia. Kilkadziesiąt lokalnych samorządów włączyło się do akcji mającej na celu wyeliminowanie z rynku nieuczciwych lan­dlordów.

Na stronie internetowej organizacji [link widoczny dla zalogowanych] można znaleźć wiele użytecznych informacji dotyczących prywatnego wynajmu w Wielkiej Brytanii. Można także poinformować o swo­ich własnych doświadczeniach związanych z wynajmem miesz­kania, a także znaleźć informacje o nierzetelnych landlordach w swojej okolicy, którzy już wcześniej byli karani za nierespektowa­nie praw lokatorów. Można też samemu zgłosić taką osobę.

Zapytaliśmy naszych rodaków, czy podpisaliby petycję w spra­wie zakazu opłat agencyjnych.

– Oczywiście, że podpisałabym petycje, żeby skończyć z opłatami agencyjnymi – mówi Magdalena Krotosz z Londynu Wschodnie­go. – Na razie mieszkam z rodzicami, którzy wynajmują mieszka­nie prywatnie. Ale w przyszłości pewnie na początek sama będę chciała wynająć i wolałbym nie ponosić zbędnych kosztów. Kilka­set funtów to jednak sporo pieniędzy – podkreśla.

– Na pewno podpiszę petycję – zapewnia Marek Więcek, który od dwóch lat wynajmuje ze swoją dziewczyną pokój w Londynie za­chodnim. – Od dawna myślę o czymś własnym, ale nie mamy wy­starczająco dużo pieniędzy. Gdyby na początek nie trzeba było wyłożyć, co najmniej dwóch tysięcy funtów to już dawno byśmy coś własnego wynajęli – mówi.

Warto dodać, że w Szkocji nakładanie przez agencje opłat na loka­torów jest zakazane już od sierpnia 2012 roku. Decyzję taką pod­jął szkocki parlament. Partia Pracy zapowiada, że jeśli wygra wy­bory w 2015 roku taki sam zakaz wprowadzi w całej Wielkiej Bry­tanii. Pytanie tylko, czy nie są to jedynie przedwyborcze obietni­ce?

....

Tym krajem rzadzi kasa i to jest ich ideologia ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:41, 07 Paź 2014    Temat postu:

Norweski serial o polskim imigrancie budzi emocje wśród Polonii

- To nie jest film o Polakach - zarzeka się producent norweskiego serialu "Walka o byt", którego bohaterem jest fikcyjny polski imi­grant Tomasz Nowak. Po emisji pierwszych odcinków wśród Polo­nii zawrzało - na twórców serialu spadły oskarżenia o powiela­nie stereotypu Polaka - ubogiego i oszukującego.

W filmie młody lingwista, w którego rolę wcielił się aktor polskie­go pochodzenia Bartek Kaminski, przyjeżdża do Norwegii, aby od­naleźć ojca i domagać się od niego pieniędzy za cały czas, gdy ten na niego nie łożył. Rzeczywistość okazuje się nie taka prosta. Nie­znający języka Polak, żeby przetrwać, musi podejmować proste prace, na których się jednak nie zna, i pomału odkrywa norwe­skie realia.

Mieszkający w Norwegii Polacy uważają, że obraz stereotypowo ukazuje przybyszów z Polski. Na forach internetowych i na profi­lu serialu na Facebooku zawrzało. - Z filmu można odnieść wraże­nie, że wszyscy mieszkamy w piwnicach, oszukujemy i przemyca­my. To może tylko pogłębić i tak już nie najlepszą opinię, jaką mamy w Norwegii - ocenia Marcin z Oslo.

Telewidz podpisujący się jako Rafael spostrzegł, że w serialu nie­potrzebnie "prezentowana jest Polska z lat 90.". Tymczasem od tego czasu dużo się w kraju zmieniło. Dla kontrastu Norwegia przedstawiona jest jako raj, w którym wszystko jest czyste i pięk­ne. Zaś Norwegowie - szczupli i dbający o zdrowie.

Sporo kontrowersji budzą także kwestie obyczajowe. - Z serialu można wysnuć wniosek, że Polki katoliczki łatwo zgadzają się na seks, z Norweżkami protestantkami trudno nawet nawiązać kon­takt. To bardzo krzywdzący podział - oburza się Katarzyna ze Sta­vanger.

Producent Ivar Koehn odpiera zarzuty, jakoby celem serialu było negatywne przedstawienie Polaków w Norwegii.

- To nie jest film o Polakach ani przeciw Polakom. Po prostu przy­pisaliśmy pewne cechy naszym bohaterom, ale nie oznacza to, że tacy są Polacy. To uniwersalny film o ludziach i ich postawach, które mogą występować u wszystkich nacji - powiedział Koehn.

Dlaczego posłużono się akurat Polakami? - Jesteście największą grupą imigrantów, często mamy ze sobą kontakt - tłumaczył Koehn.

Według producenta w krzywym zwierciadle ukazani zostali także Norwegowie. - Część akcji dzieje się w bogatej dzielnicy w Oslo. Norwegowie, u których tam wynajmowaliśmy wnętrza byli nieufni, jak zostaną sportretowani. W tym przypadku również nie chodziło konkretnie o tych ludzi - zaznaczył Koehn.

Grający główną rolę Bartek Kaminski, który przyjechał z Polski do Norwegii jako dziecko, a dziś jest nagradzanym norweskim ak­torem, nie chciał rozmawiać na temat kontrowersji wokół filmu. - Za dużo już tego szumu. Chcę się skupić na mojej roli, pracuję nad kolejnymi odcinkami serialu - powiedział.

Tytuł "Walka o byt" ("Kampen for tilvaerelsen") nawiązuje do słynnego obrazu Christiana Krohga, prezentowanego w Muzeum Narodowym w Oslo. Płótno przedstawia grupę ubogich wyciąga­jących ręce po chleb. Ten sam motyw wykorzystuje promujący film współczesny plakat.

Pierwszy odcinek serialu, którego producentem jest publiczna norweska telewizja NRK, został nadany 10 września. Premierę obejrzało 489 tys. widzów, co jak na Norwegię jest bardzo do­brym wynikiem. Kolejny sukces to nominacja w prestiżowym konkursie na festiwalu produkcji telewizyjnych i radiowych Prix Europa. Na jesień przewidziano osiem odcinków serialu, wiosną przyszłego roku ma zostać nadany kolejny sezon.

Z danych norweskiego Urzędu Statystycznego SSB z 2014 roku wy­nika, że 15 proc. z ponad 5,1 mln ludności Norwegii to imigranci oraz ich dzieci urodzone już w tym kraju. Przybysze reprezentują aż 221 krajów świata lub autonomicznych regionów. Najliczniej­si są Polacy, których jest 90 tys.

...

Czyli przedstawili Polske jako kraj oblesny i obskurny a Norwegie jako raj . To bzdury . W Polsce gdy macie doplyw kasy zycie jest swietne . A oblesnosc PRL dawno zniknela . Emigruja bo pracy nie ma a nie dlatego ze kraj paskudny ... Ale tamci mkga nie rozumiec . Nie widze tutaj zlej woli tylko brak pojecia .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:38, 09 Paź 2014    Temat postu:

Polak zastrzelony na parkingu w Niemczech

Na parkingu Biggenkopf na autostradzie A44 niedaleko miejsco­wości Diemelstadt znaleziono ciało Polaka - informuje RMF FM. Zwłoki znaleziono we wtorek, ale dopiero dziś o tym poinformo­wano. Lekarze medycyny sądowej potwierdzili, że nieżyjący jest ofiarą przestępstwa.

Mężczyzna został zastrzelony. Jak podaje RMF FM, był on w dro­dze do Zagłębia Ruhry. Miał tam zakupić dwa samochody. Jed­nak, prawdopodobnie, padł ofiarą kradzieży, gdyż w jego aucie nie znaleziono pieniędzy.

Trwają ustalenia szczegółów tragedii.

...

Kolejne rozkosze emigracji .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:41, 09 Paź 2014    Temat postu:

Tajemnicza śmierć Polaka w Gloucestershire

59-letni mężczyzna, który odwiedził swoją rodzinę w Chelten­ham, 16 dni później został znaleziony martwy w parku w miejsco­wości Stroud w Anglii.

Andrzeja W., leżącego z twarzą ku ziemi, znalazła spacerująca po Stratford Park para. Nad zwłokami wisiał przywiązany na drzewie sznur. Policja traktuje śmierć polskiego emigranta jako "niewyjaśnioną" - poinformowała gazeta "Gloucestershire Echo".

Polak rozwiódł się niedawno z żoną w Polsce i miał problem z nadużywaniem alkoholu oraz kłopoty psychiczne. W przeszłości mężczyzna próbował już się powiesić.

Andrzej W. miał trzech synów i córkę. Dwoje dzieci tragicznie zmarłego na stałe przebywają w Worcester, jedno w Cheltenham i jedno w Polsce.

Jeden z synów nieżyjącego - Sławek W. - mieszka w Wielkiej Bry­tanii z żoną i córką już kilka lat. Zeznał w sądzie, że ostatnio ro­dzic przyjechał do niego w odwiedziny. Syn wyjaśnił również, że ojciec nie miał konta bankowego i nie pobierał żadnych zasił­ków, a po kilku tygodniach miał wrócić do Polski.

- Czasem ojciec przyjeżdżał do mnie, dawałem mu pieniądze i po­zwalałem zostawać na jakiś czas - stwierdził krewny. - Ostatni raz widziałem ojca w parku, jak karmił ptaki. Powiedział mi, że ma czarne myśli - wyjaśnił Sławek W. Syn zgłosił zaginięcie ojca na policję, a po ponad dwóch tygodniach mężczyznę znaleziono martwego.

Koroner - Katy Skerrett - wyjaśniła, że Polak mógł targnąć się na własne życie, jednak nie ma co do tego całkowitej pewności. Wszyscy, którzy mogą przybliżyć okoliczności śmierci Polaka, proszeni są o kontakt pod numerem telefonu: 08457 90 90 90.
...

I znow ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:55, 11 Paź 2014    Temat postu:

Rośnie liczba Polaków wykorzystywanych do pracy przymusowej

W ostatnich latach rośnie liczba Polaków zmuszanych do niewol­niczej pracy m.​in. w Wielkiej Brytanii czy Niemczech - wynika z danych policji. Nowym zjawiskiem jest też wykorzystywanie ich przez grupy przestępcze do wyłudzenia świadczeń socjalnych.

Jak podkreśla w rozmowie z PAP naczelnik wydziału do walki z handlem ludźmi Biura Służby Kryminalnej KGP mł. insp. Moni­ka Sokołowska, nadal wśród ofiar handlu ludźmi dominują osoby, w tym przede wszystkim kobiety, wykorzystywane do świadczenia usług seksualnych. "Ostatnie lata pokazują jednak, że rośnie liczba Polaków wykorzystywanych do pracy przymuso­wej. Trzecią formą handlu ludźmi, odkrytą przez polską policję, jest wykorzystywanie ludzi do wyłudzania świadczeń socjal­nych" - dodała.

Ze spraw prowadzonych przez policjantów wynika m.​in., że Pola­cy wykorzystywani są zarówno do prac sezonowych - np. zbiera­nia truskawek, jak i prac całorocznych związanych np. z rozbiór­ką budynków.

"W przypadku świadczenia usług seksualnych ofiarami są głów­nie kobiety. Tu - w sprawach dotyczących pracy przymusowej - rozkłada się to 50 proc. na 50 proc., w zależności od tego, czy są to prace związane ze sprzątaniem, budowlane czy np. sezonowe w ogrodnictwie" - oceniła Sokołowska.

Z danych policji wynika, że ofiarami tego typu procederu padają osoby z określonych środowisk, często bezdomne, bezrobotne, bez żadnych perspektyw finansowych, nieznające języków ob­cych. Werbownicy szukają swoich ofiar np. przy ośrodkach po­mocy społecznej, urzędach pracy, zamieszczają ogłoszenia w in­ternecie.

"W takich sytuacjach charakterystyczne jest też to, że osoba wer­bowana musi podjąć decyzję natychmiast lub w bardzo krótkim czasie. Sprawcy nie dają jej czasu na zastanowienie się, sprawdze­nie, bo wątpliwości są niedopuszczalne. Oferta jest »specjalna« , jedyna w swoim rodzaju. Ofiara ma rozważać tylko to, jak szybko może się spakować, żeby nikt inny jej nie ubiegł" - dodała Soko­łowska.

Na miejscu pracownikom zabierane są dokumenty. Często nie wiedzą nawet, gdzie są; jeśli próbują się przeciwstawiać, są bici, stosowane są wobec nich też groźby. Przykładem jest jedna z gło­śniejszych spraw dotycząca wykorzystywania Polaków do pracy przy rozbiórkach budynków, m.​in. w Londynie. Prace te prowa­dzone były w niebezpiecznych warunkach, siedem dni w tygo­dniu przez kilkanaście godzin dziennie. "Organizatorzy" prze­trzymywali swoje ofiary w zamknięciu.

Problem wykorzystywania ludzi do przymusowej pracy widocz­ny jest też w Polsce. Do naszego kraju trafiąją zazwyczaj osoby zza wschodniej granicy i z Azji. Bywa, że ofiary tego procederu muszą płacić gangom za "możliwość" pracy w Polsce duże kwoty. Tak było w przypadku obywatela Bangladeszu, który za opłatę w wysokości 7,5 tys. dolarów przyjechał do Polski, by filetować ryby. W rzeczywistości, wraz ze swoim współtowarzyszami, zmu­szany był do pracy przy czyszczeniu kadłubów statków.

Jak powiedziała Sokołowska, nowym zjawiskiem, rozpoznanym właśnie przez polskich policjantów, jest wykorzystywanie Pola­ków do wyłudzania świadczeń socjalnych, głównie w Wielkiej Brytanii.

"Pierwsze informacje, które do nas docierały w 2006, 2008, 2009 r. były szczątkowe. Gdzieś ktoś padł ofiarą oszustwa, zaboru doku­mentów, pobicia, pozbawienia wolności - to były takie elementy, które nie wskazywały na to, że może chodzić o handel ludźmi. Kiedy, przykładowo, dziewczyna zostaje zrekrutowana do świad­czenia usług seksualnych, powie policji, że została pobita, zgwał­cona, zabrano jej dokumenty, ale nie powie, że jest ofiarą handlu ludźmi. Bo o tych wszystkich elementach związanych z tym pro­cederem, organizacją werbunku, może nie wiedzieć. Tak samo jest w przypadku osób wykorzystywanych do przymusowej pracy czy wyłudzenia świadczeń" - wyjaśniła naczelnik.

Jak dodała, początkowo Polacy, przy pomocy których wyłudzano "socjal", wywożeni byli do Niemiec. Kiedy jednak otworzył się rynek pracy w Wielkiej Brytanii, organizatorzy tego procederu stwierdzili, że tam zyski mogą być znacznie większe.

"Werbowano osoby bezrobotne, w trudnej sytuacji finansowej, nieznające języka angielskiego. W Londynie rozlokowywano ich w różnych miejscach, tak by oddzielić je od osób, z którymi na­wiązały kontakty podczas podróży. Później mówiono im, że praca będzie, ale muszą dopełnić pewnych formalności, m.​in. za­łożyć konto. Wożono ich do banków, a także do urzędów. Podpi­sywali dokumenty. Towarzyszyli im tłumacze współpracujący z grupą przestępczą" - relacjonowała Sokołowska.

Polscy policjanci ustalili, że w ten sposób przestępcy wyłudzali gi­gantyczne świadczenia socjalne. Dokumenty, podpisywane przez osoby przywiezione z Polski do pracy, były niczym innym jak wnioskami o pomoc społeczną, dodatkowo zakładane na ich pod­stawie konta umożliwiały zaciąganie kredytów.

"Po kilku dniach takim osobom mówiono, że pracy jednak nie ma. Proponowano im pomoc w powrocie do Polski. Zdarzały się też przypadki bicia, zastraszania" - dodała naczelnik.

Celem gangów specjalizujących się w takiej formie handlu ludź­mi są często rodziny wielodzietne, w takich przypadkach zysk wzrastał kilkukrotnie. Jedna osoba, nie wiedząc o tym, występo­wała o pomoc np. na swoje dzieci.

Jak powiedziała naczelnik, w przypadku jednej osoby zysk to mi­nimum 1000 funtów; zasiłek był wypłacany przez miesiące, lata. "Największa kwota, o jakiej uzyskaliśmy informacji, to było 100 tys. funtów za jedną osobę" - powiedziała naczelnik.

Aby ustrzec się przed tego typu przestępczością, należy - jak pod­kreślają policjanci - przede wszystkim sprawdzać "firmy" i osoby oferujące rzekomo atrakcyjną pracę poza granicami Polski. Cza­sem warto osobiście zadzwonić np. do hotelu czy innego miejsca, którego teoretycznie oferta dotyczy.

Pierwsza taka sprawa dotycząca niewolniczej pracy Polaków wy­szła na jaw w lipcu 2006 r. Polacy przetrzymywani byli w regio­nie Apulia na południu Włoch. Policjanci uwolnili w sumie 119 osób. Operację pod kryptonimem "Ziemia Obiecana" koordyno­wała specjalna komórka karabinierów w Rzymie oraz zespół do walki z handlem ludźmi w Komendzie Głównej Policji w Warsza­wie.

"Uczestniczyłam w tej akcji, koordynowałam ją ze strony pol­skiej. O drugiej w nocy wchodziliśmy do tych obozów pracy. Ci lu­dzie, których uwolniliśmy, nie wiedzieli nawet, gdzie są" - podkre­śliła Sokołowska.

W 2013 r. jeden z głównych organizatorów i lider gangu Łukasz Z. został skazany na 8 lat więzienia.

Przeciwdziałanie handlowi ludźmi jest - jak wielokrotnie podkre­ślał komendant główny policji Marek Działoszyński - jednym z głównych priorytetów policji.

W celu przeciwdziałania tego typu przestępczości powołano wy­dział do walki z handlem ludzi w KGP; w każdej komendzie woje­wódzkiej działają też koordynatorzy. Polscy policjanci stale współpracują z zagranicznymi policjami - m.​in. z brytyjską poli­cją np. w sprawie dotyczącej wykorzystywania Polaków do roz­biórki budynków.

Problem handlu ludźmi był także tematem narady kadry kierow­niczej KGP, komendantów wojewódzkich i wojewodów, która od­była się kilka tygodni temu. Uczestniczyła w niej jedna z ofiar procederu, tak by przybliżyć policjantom i wojewodom problemy związane z tym rodzajem przestępczości.

...

Takie macie rozkosze emigracji ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:36, 12 Paź 2014    Temat postu:

Polacy na Wyspach zmuszani do wyłudzania zasiłków

W ostatnich latach rośnie liczba Polaków zmuszanych do niewol­niczej pracy m.​in. w Wielkiej Brytanii. Nowym zjawiskiem jest też wykorzystywanie ich do wyłudzenia świadczeń socjalnych.

Jak podkreśliła naczelnik wydziału do walki z handlem ludźmi Biura Służby Kryminalnej KGP mł. insp. Monika Sokołowska, nadal wśród ofiar handlu ludźmi dominują osoby, w tym przede wszystkim kobiety, wykorzystywane do świadczenia usług seksu­alnych. - Ostatnie lata pokazują jednak, że rośnie liczba Polaków wykorzystywanych do pracy przymusowej. Trzecią formą han­dlu ludźmi, odkrytą przez polską policję, jest wykorzystywanie ludzi do wyłudzania świadczeń socjalny - dodała.

Przemoc i groźby

Ze spraw prowadzonych przez policjantów wynika m.​in., że Pola­cy wykorzystywani są zarówno do prac sezonowych - np. zbiera­nia truskawek, jak i prac całorocznych związanych np. z rozbiór­ką budynków. "W przypadku świadczenia usług seksualnych ofiarami są głównie kobiety. Tu - w sprawach dotyczących pracy przymusowej - rozkłada się to 50 proc. na 50 proc. - w zależności od tego czy są to prace związane ze sprzątaniem, budowlane czy np. sezonowe w ogrodnictwie" - oceniła Sokołowska.

Z danych policji wynika, że ofiarami tego typu procederu padają osoby z określonych środowisk, często bezdomne, bezrobotne, bez żadnych perspektyw finansowych, nieznające języków ob­cych. Werbownicy szukają swoich ofiar np. przy ośrodkach po­mocy społecznej, urzędach pracy, zamieszczają ogłoszenia w in­ternecie.

Na miejscu pracownikom zabierane są dokumenty. Często nie wiedzą nawet, gdzie są. Jeśli próbują się przeciwstawiać, są bici, stosowane są wobec nich też groźby. Przykładem jest jedna z gło­śniejszych spraw dotycząca wykorzystywania Polaków do pracy przy rozbiórkach budynków, m.​in. w Londynie. Prace te prowa­dzone były w niebezpiecznych warunkach, siedem dni w tygo­dniu przez kilkanaście godzin dziennie. "Organizatorzy" prze­trzymywali swoje ofiary w zamknięciu.

Polacy do "socjalu"

Nowym zjawiskiem, rozpoznanym właśnie przez polskich poli­cjantów, jest wykorzystywanie Polaków do wyłudzania świad­czeń socjalnych. Początkowo Polacy, przy pomocy których wyłu­dzano "socjal", wywożeni byli do Niemiec. Kiedy jednak otworzył się rynek pracy w Wielkiej Brytanii, organizatorzy tego procede­ru stwierdzili, że tam zyski mogą być znacznie większe.

- Werbowano osoby bezrobotne, w trudnej sytuacji finansowej, nieznające języka angielskiego. W Londynie rozlokowywano ich w różnych miejscach, tak by oddzielić je od osób, z którymi na­wiązały kontakty podczas podróży. Później mówiono im, że praca będzie, ale muszą dopełnić pewnych formalności, m.​in. za­łożyć konto. Wożono ich do banków, a także do urzędów. Podpi­sywali dokumenty. Towarzyszyli im tłumacze współpracujący z grupą przestępczą - relacjonowała Sokołowska.

Polscy policjanci ustalili, że w ten sposób przestępcy wyłudzali gi­gantyczne świadczenia socjalne. Dokumenty, podpisywane przez osoby przywiezione z Polski do pracy, były niczym innym jak wnioskami o pomoc społeczną. Dodatkowo zakładane na ich pod­stawie konta umożliwiały zaciąganie kredytów. - Po kilku dniach takim osobom mówiono, że pracy jednak nie ma. Proponowano im pomoc w powrocie do Polski. Zdarzały się też przypadki bicia, zastraszania - dodała naczelnik.

Rodziny wielodzietne na celowniku

Celem gangów specjalizujących się w takiej formie handlu ludź­mi są często rodziny wielodzietne, w takich przypadkach zysk wzrastał kilkukrotnie. Jedna osoba, nie wiedząc o tym, występo­wała o pomoc np. na swoje dzieci. W przypadku jednej osoby zysk to minimum 1 000 funtów; zasiłek był wypłacany przez mie­siące, lata. - Największa kwota, o jakiej uzyskaliśmy informacji, to było 100 tys. funtów za jedną osobę - zaznaczyła naczelnik.

Aby ustrzec się przed tego typu przestępczością, należy - jak pod­kreślają policjanci - przede wszystkim sprawdzać "firmy" i osoby oferujące rzekomo atrakcyjną pracę poza granicami Polski. Cza­sem warto osobiście zadzwonić np. do hotelu czy innego miejsca, którego teoretycznie oferta dotyczy.

W celu przeciwdziałania tego typu przestępczości powołano wy­dział do walki z handlem ludzi w KGP; w każdej komendzie woje­wódzkiej działają też koordynatorzy. Polscy policjanci stale współpracują m.​in. z brytyjską policją.

...

No i widzicie ! Cale to wyludzanie socjalu to gangi nie Polacy ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:17, 13 Paź 2014    Temat postu:

Zabił dwie osoby, bo myślał, że są Polakami

37-letni Brytyjczyk w brutalny sposób zamordował mężczyznę i kobietę. Oprawca był przekonany, że zabija Polaków.

Do tragicznego zdarzenia doszło w lipcu tego roku w miejscowo­ści Little Horton w hrabstwie West Yorkshire - donosi serwis yorkshirepost.​co.​uk.

37-letni Austin Brayford, który żywi dużą nienawiść do Polaków, w bestialski sposób zabił dwoje ludzi w domu, w którym mieszka­ło wielu cudzoziemców. Kobietę udusił i zadał jej ok. 30 ciosów nożem, a mężczyznę wielokrotnie uderzał tępym narzędziem w głowę.

Jak się później okazało, żadna z ofiar zwyrodnialca nie pochodzi­ła z Polski. 48-letnia Helena Dawson była Brytyjką, zaś 40-letni Ivon Spratek - właściciel domu, w którym doszło do zbrodni - Cze­chem.

Austin Brayford o tym, że zabił, najpierw powiedział znajomej barmance w pubie w Blackpool. Na jej pytanie: Czy wszystko w porządku?, odpowiedział: "Tak, ale mam dwa ciała w mieszka­niu", po czym przyznał, że to on jest mordercą. - Tak, to ja ich za­biłem. Zrozumiałabyś, gdybyś ich znała. To byli źli ludzie - tłuma­czył znajomej.

W minionym tygodniu zapadł wyrok w sprawie. Sąd skazał 37-latka na podwójne dożywocie. Sprawca nie wyjdzie na wolność wcześniej niż za 30 lat.

...

Opetani przez demony .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:29, 14 Paź 2014    Temat postu:

Wielka Brytania: nieznany sprawca zasztyletował Polkę i jej dwie córki

Nieznany napastnik w niedzielny wieczór zabił nożem 27-letnią kobietę i jej dwie córki. Ofiary miały polskie obywatelstwo – do­nosi dailymail.​co.​uk. Sprawca na razie pozostaje na wolności.

Tragedia miała miejsce w domu ofiary, w mieście Stoke, ok. 200 km od Londynu. Nie wiadomo, kto jest sprawcą. Czy było to wła­manie, czy zrobił to któryś ze znajomych kobiety? Na te pytania nie ma odpowiedzi. Sąsiedzi, do których dotarły krzyki kobiety, nie widzieli napastnika. Pielęgniarka mieszkająca obok od razu ruszyła z pomocą, jednak nic nie dało się zrobić. Młoda Polka i jej córki zmarły natychmiast po ataku.

Mąż kobiety najprawdopodobniej był w tym czasie w pracy. Pol­ska rodzina mieszkała w Wielkiej Brytanii od 5 lat. Byli bezkon­fliktowi i cieszyli się dobrą opinią. Sąsiedzi nie mogą zrozumieć, jak mogło dojść do takiej tragedii. – To była spokojna, szczęśliwa rodzina. Mąż ciężko pracował, a ona zajmowała się dziećmi – mówi jeden z tamtejszych mieszkańców.

- To straszna tragedia. Żyję tutaj od 15 lat i nigdy nie widziałem czegoś podobnego - dodaje kolejna osoba żyjąca w sąsiedztwie.

Miejscowa policja jak na razie nie chce udzielać bardziej szczegó­łowych informacji. Cały czas sprawdza okolicę.

- Rozumiemy smutek rodziny i tutejszej społeczności, jednak dla dobra sprawy ważne jest, aby nie spekulować i pozwolić naszym detektywom prowadzić szczegółowe dochodzenie - zaznacza nad­inspektor Martin Evans ze Stanffordshire Police.

...

Znow horror .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:25, 21 Paź 2014    Temat postu:

Polish Express

Wielka Brytania: Brutalna napaść na Polkę. Kobieta poroniła

Bożena N. była w drugim miesiącu ciąży, kiedy padła ofiarą napadu rabunkowego na jednym z przystanków w Salford - niewielkim mieście w Wielkiej Brytanii. Doznane obrażenia oraz stres spowodowały, że kobieta straciła dziecko.

Do zdarzenia doszło w sobotę, około godziny 5:45. Bożena N. czekała na przystanku w okolicach polskiego sklepu, kiedy podeszło do niej trzech młodych mężczyzn w wieku około dwudziestu lat. Jeden z nich gwałtownie chwycił kobietę, aby uniemożliwić jej ucieczkę, inny złapał za torebkę. 43-latka próbowała się wyrwać, jednak złodzieje byli zdeterminowani i nie zawahali się użyć wobec niej siły fizycznej.

Kiedy złodzieje uciekli, poturbowana kobieta skontaktowała się z mężem, który następnie zawiadomił policję. W torebce Bożeny N. znajdowało się 170 funtów. Po oględzinach w szpitalu okazało się jednak, że w wyniku ataku straciła ona również dziecko.

- Byłam przerażona, płakałam całymi dniami – mówi szczerze Bożena N. - Planowaliśmy to dziecko. Mamy z mężem już trójkę pociech i tak bardzo czekaliśmy na narodziny kolejnego – żali się kobieta.

Rodzina nadal jest w szoku – nigdy wcześniej nie spotkali się na Wyspach z żadnymi przejawami agresji, a mieszkają w Salford już osiem lat. - Mieszka się nam tu bardzo dobrze, znacznie lepiej niż w Polsce i nie planowaliśmy nigdy powrotu. Nie mieliśmy do tej pory żadnych problemów – mówi mąż Bożeny N.

Policja już odnalazł sprawców – dwóch z nich znajduje się obecnie w areszcie. Na wolności pozostaje trzeci przestępca. Poszukiwania są utrudnione, gdyż kamery przemysłowe nie zarejestrowały jego twarzy.

...

I znowu te rozkosze Polakow tam .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:49, 24 Paź 2014    Temat postu:

Tajemnicza śmierć 30-letniego Polaka w Szkocji

Policja wyjaśnia okoliczności śmierci Polaka - AFP

Policja bada okoliczności śmierci 30-letniego Polaka, zamieszkałego w szkockiej miejscowości Carlisle. Sebastian Masiewicz został znaleziony martwy w minioną niedzielę.

Funkcjonariusze proszą o pomoc osoby, które posiadają jakiekolwiek informacje na temat tego, gdzie wcześniej przebywał Polak - chodzi przede wszystkim o sobotę, 18 października br.

Sebastian Masiewicz był smukłej budowy ciała, miał 180 cm wzrostu i krótkie, ciemne włosy. Tego dnia ubrany był w granatową bluzę, szary t-shirt i niebieskie spodnie dresowe. Znaleziono go 19 października rano w domu przy Loanwath Road w miejscowości Gretna.

Policja nie podaje przyczyny śmierci Polaka ani bliższych szczegółów związanych z okolicznościami jego śmierci.

- Ustaliliśmy, że Masiewicz udał się w sobotę po południu w okolice Stewartry, gdzie wędkował z przyjaciółmi w Loch Ken i Loch Arthur. Wieczorem wrócił do Gretny, by spędzić czas z rodziną - informuje inspektor Laura McLuckie ze Specjalistycznego Wydziału Kryminalnego Szkockiej Policji.

Sebastian Masiewicz mieszkał w Carlisle od około miesiąca.

Z policją można kontaktować się pod numerem 101 lub anonimowo dzwoniąc na infolinię Crimestoppers: 0800 555 111.

...

I znow ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:39, 27 Paź 2014    Temat postu:

Brytyjska emerytura jedną z "najmniej hojnych"

Brytyjskie emerytury należą do jednych z najniższych

Jak podaje "Daily Mail", emerytura w Wielkiej Brytanii jest jedną z najniższych w Europie - wynosi bowiem około 1/3 przeciętnego wynagrodzenia. Brytyjscy pracownicy przeżywają w związku z tym znacznie większy szok finansowy niż ich europejscy rówieśnicy, cieszący się wyższymi świadczeniami po przejściu na zasłużony odpoczynek.

Przeprowadzone przez Międzynarodowe Centrum Długości Życia badania wykazały, że średnia emerytura w Wielkiej Brytanii wynosi 113,10 funtów tygodniowo - jest to zazwyczaj 1/3 dochodu przeciętnej osoby, która przepracowała 40 lat. Oznacza to, że brytyjski system emerytalny jest jednym z najmniej hojnych w Europie.

W rezultacie tego osoby, które przechodzą na emeryturę państwową nie mając emerytury indywidualnej czy żadnych innych oszczędności, przeżywają nagły wstrząs finansowy, który utrudnia im pokrycie podstawowych wydatków, m.in. na bieżące rachunki czy komunikację miejską.

Dla porównania, emerytura w krajach europejskich to około połowa średniego dochodu narodowego.

Niektóre kraje są jednak bardziej hojne: Włosi dostają emeryturę w wysokości 60 procent dotychczasowego wynagrodzenia, a Grecy - mimo niższej średniej krajowej i gospodarczych perturbacji - równowartość.

Badanie wykazało również, że w porównaniu do średniej europejskiej, która wynosi 13 procent, Wielka Brytania ma większą liczbę emerytów zagrożonych ubóstwem - jest to bowiem 16 procent.

Jedynym pozytywnym akcentem w badaniu był fakt, że dzięki dodatkowi pieniężnemu na ogrzewanie tylko 3 procent starszych ludzi narzeka na niskie temperatury w domach, podczas gdy średnia europejska wynosi 12 procent. Co ciekawe, najdotkliwiej niskie temperatury odczuwają Portugalczycy - aż 52 procent mieszkających tam starszych osób narzeka na chłód.

- Starzenie się Europy ma poważne konsekwencje dla jednostek, rządów i przedsiębiorstw. Wielka Brytania powinna dostosować się do tego, że - według prognoz - w 2060 roku prawie 1/3 osób osiągnie wiek powyżej 65 lat, a więcej niż 1 osoba na 10 - powyżej 80 lat - podsumowała przeprowadzająca badania Helen Creighton.

Monika M.

...

A ile to gadki jakie to olbrzymie swiadczenia Polacy chapią a tu bardzo niskie .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:28, 28 Paź 2014    Temat postu:

Rasistowski atak na 26-letnią Polkę

26-letnia Polka, wieczorem, 12 października wychodziła ze stacji Goldhawk Road w Londynie, gdy nagle została zaatakowana przez dwójkę nieznanych sprawców, kobietę i mężczyznę. Brytyjska policja poszukuje osób, które mogły być świadkami tego rasistowskiego ataku - informuje [link widoczny dla zalogowanych]

- 26-letnia ofiara, polskiego obywatelstwa, została zaczepiona przez sprawców, którzy chcieli dowiedzieć się skąd pochodzi. Po uzyskaniu odpowiedzi zaczęli ją bić i kopać. Ofiara miała silny obrzęk po prawej stronie twarzy - powiedział detektyw Oliver Carne.

Funkcjonariusz zwrócił się z prośbą o wyemitowanie informacji w telewizji z nadzieją, że znajdą się osoby, które będą mogły pomóc w zatrzymaniu oprawców. - Jeżeli ktokolwiek był w tym czasie na stacji Goldhawk i widział to zdarzenie proszony jest o kontakt z brytyjską policją - dodał Carne.

...

Znowu .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:04, 28 Paź 2014    Temat postu:

18-latka z Polski znaleziona martwa w hotelu na Malcie

Nie żyje polska studentka na Malcie. 18-latkę znaleziono w jej pokoju w hotelu - informuje Radio ZET. Od trzech tygodni na Malcie uczyła się języka angielskiego.

Dziennikarz "Times of Malta" Christopher Scicluna mówi Radiu ZET, że dziś rano dziewczyna jak zwykle miała iść na zajęcia. Nie pojawiła się jednak w autobusie wiozącym studentów do szkoły. Nie odbierała też telefonu. Jej koledzy znaleźli ją martwą w jej pokoju.

Policja wykluczyła zabójstwo.

Jutro rano zostanie przeprowadzona sekcja zwłok - podaje Radio ZET.

...

I znowu koszmar .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:29, 29 Paź 2014    Temat postu:

Polka nie dostała awansu, bo spytała o autograf?

Pracująca jako stewardesa na pokładzie linii lotniczych Ryanair Karolina Jabczuga twierdzi, że odmówiono jej możliwości awansu po tym, jak w czasie pracy poprosiła o autograf przebywający na pokładzie duet Jedward.

Pochodzący z Irlandii bliźniacy, znani dzięki występowi w "X-Factorze", w grudniu 2009 roku lecieli z Dublina do Manchesteru. Podczas podróży, pracująca od 2008 roku w liniach Ryanair Polka, poprosiła piosenkarzy o autograf.

Oprócz ustnego ostrzeżenia od swoich przełożonych, 21-latka została także poinformowana, że ten incydent może utrudnić jej szansę na awans.

Karolina Jabczuga utrzymuje, że nie była jedyną osobą, która poprosiła Jedward o autograf: to samo zrobili pilot i dwójka innych członków załogi. W przeciwieństwie do Polki nie ponieśli oni jednak żadnych konsekwencji. Jak twierdzi sama poszkodowana, cytowana przez irlandzki "Independent", nie wspominała o tym incydencie wcześniej, bo nie chciała stawiać w kłopotliwej sytuacji swoich współpracowników.

W 2012 roku kobieta złożyła skargę przeciwko swojemu pracodawcy. We wniosku oskarżyła linie lotnicze o dyskryminację, molestowanie i nękanie.

Stewardesa poinformowała, że doświadczyła dyskryminacji ze strony pilota samolotu, który podczas wymiany zdań powiedział: "Czy ty rozumiesz co do ciebie mówię?", co miało być związane z faktem, że angielski jest jej drugim językiem.

Jeden z przedstawicieli Ryanaira, Emer O'Callaghan, podczas rozprawy zeznał, że incydent związany z chęcią otrzymania autografu nie miał wpływu na to, że kobieta nie otrzymała awansu. Jak dodał, o tym, kto otrzyma promocję, decydowała frekwencja w pracy i wyniki sprzedaży, które - jak twierdził - w przypadku Polki nie były satysfakcjonujące.

Jabczuga zrezygnowała z pracy we wrześniu 2012 roku.

Postępowanie sądowe przeciwko irlandzkim liniom lotniczym zostało wznowione w zeszły czwartek (tj. 23 października).

Adriana C.

...

Za takie cos !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:42, 30 Paź 2014    Temat postu:

Polska woli trzymać więźniów w Wielkiej Brytanii

Londyński "Times" donosi, że brytyjski wymiar sprawiedliwości napotyka na trudności w ekstradycji do Polski więźniów ściganych europejskim listem gończym. Chodzi o Polaków, którzy albo zbiegli z kraju po dokonaniu przestępstwa, albo przed grożącym im procesem, lub nawet z już ciążącym na nich wyrokiem.

Zeznając przed komisją sprawiedliwości Izby Lordów, sędzia Howard Riddle powiedział, że to polskim władzom nie spieszy się z ekstradycją poszukiwanych. Powodem jest reguła, że każdy dzień spędzony w areszcie ekstradycyjnym w Wielkiej Brytanii jest odliczany od sumy wyroku więźnia w Polsce.

- Prawda jest taka, że Polacy mówią nam z zadowoleniem, że z ich punktu widzenia ten system działa bardzo dobrze - powiedział sędzia Riddle, który regularnie przewodniczy rozprawom ekstradycyjnym w sądzie grodzkim Westminsteru. Spośród 2200 takich wniosków rozpatrywanych co roku w Anglii, prawie jedna trzecia dotyczy Polaków. Inny sędzia, John Zani powiedział Komisji, że część więźniów aktywnie sabotuje próby ekstradycji składając różne wnioski i odwołania, gdyż woli odsiadywać wyrok w Anglii.

W brytyjskich więzieniach przebywa około 900 Polaków. Jest to największa grupa narodowościowa wśród 11 tysięcy obywateli obcych. Koszt rocznego pobytu w brytyjskim więzieniu to średnio 40 tysięcy funtów. Polscy przestępcy kosztują więc tamtejsze więziennictwo 36 milionów funtów rocznie.

>>>

O CWANIACY ! DOBRA BIERZEMY WIEZNIOW ALE ...
PODATKI I UBEZPIECZENIA KTORE PLACA POLACY PLYNA DO POLSKI !
Wiezniow utrzymuja podatnicy KRAJU W KTORYM KRADNA !!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:53, 05 Lis 2014    Temat postu:

Przeciętny imigrant to dla Wielkiej Brytanii zysk

Reuters

Przeciętny imigrant to dla Wielkiej Brytanii czysty zysk. Więcej wpłaca do budżetu w formie podatku niż pobiera w formie świadczeń. Tak wynika z badań publikowanych dziś w piśmie "The Economic Journal".

Imigracja i brytyjskie członkostwo w Unii Europejskiej, to główne tematy rozpędzającej się właśnie kampanii przed wyborami parlamentarnymi, które odbędą się w przyszłym roku.

"Unijni imigranci, którzy przybyli po 2000 roku, mieli pozytywny wkład fiskalny, rozumiany jako różnica między zapłaconymi podatkami, a funduszami, jakie państwo musiało na nich przeznaczyć" - tłumaczy Polskiemu Radiu doktor Tommaso Frattini, jeden z autorów badań. Według wyliczeń, w sumie wkład ten wyniósł 20 miliardów funtów.

Co więcej, z badań wynika, że Wielka Brytania zyskała na wykształceniu przybyszów. "Ci imigranci przyjeżdżają tu z wykształceniem, za które zapłacił inny kraj. Oceniamy, że w rozpatrywanym okresie wniesiony przez nich ludzki kapitał, sfinansowany przez państwo pochodzenia, miał wartość zbliżoną do 6.8 miliardów" - mówi profesor Christian Dustmann.

Interesująca jest też inna statystyka, która przynajmniej do pewnego stopnia poddać może w wątpliwość ostrzeżenia o turystyce zasiłkowej drenującej jakoby zasoby Wielkiej Brytanii. "Średnio prawdopodobieństwo, że rodowity Brytyjczyk otrzymuje świadczenie to 40 proc. W przypadku imigranta jest ono mniejsze o 17 proc."- wyjaśnia doktor Frattini.

Autorzy badania skupili się na danych z lat 2000-2011. Obejmowały one zarówno emigrantów unijnych, jak i tych spoza Wspólnoty. Ci drudzy przynieśli krajowi zysk w wysokości około pięciu miliardów funtów.

Na Wyspach imigracja i członkostwo w Unii Europejskiej to jedne z głównych tematów rozkręcającej się kampanii przed wyborami, które odbędą się w maju przyszłego roku. Premier Cameron od dłuższego czasu mówi o potrzebie kontrolowania imigracji, nawet za cenę konfliktu wewnątrz Wspólnoty. Coraz popularniejsza Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa idzie o krok dalej i domaga się, by Londyn opuścił Unię, aby móc w pełni kontrolować napływ imigrantów.

...

Oczywista oczywistosc .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:32, 05 Lis 2014    Temat postu:

Dwóch Polaków zginęło w wypadku na budowie w Sztokholmie

Dwóch pracowników budowlanych z Polski, w wieku 34 i 37 lat, zginęło przygniecionych 40-tonową ścianą na budowie elektrociepłowni w Sztokholmie. Trzecia osoba, której narodowości nie ujawniono, została ciężko ranna.

To jeden z najtragiczniejszych wypadków przy pracy w Szwecji w ostatnich latach. Informację o narodowości ofiar śmiertelnych, po ich zidentyfikowaniu, podał inwestor elektrociepłowni, koncern Fortum.

"Jesteśmy głęboko zasmuceni zaistniałą sytuacją. Staramy się objąć opieką rodziny ofiar oraz ich kolegów" - napisał w oświadczeniu Mikael Forslund, prezes szwedzkiego oddziału austriackiej firmy Andritz AB, która realizuje projekt elektrociepłowni na zlecenie Fortum.

Polscy robotnicy byli podwykonawcami Andritz z ramienia krakowskiej firmy Remak Krak. Według prezesa Forslunda Polacy pracowali w grupie pod nadzorem dwujęzycznego opiekuna.

Jak dowiedziała się PAP w biurze Remak Krak w Krakowie, prezes firmy Józef Węgrecki jest w drodze do Sztokholmu.

Według szwedzkiego związku zawodowego pracowników branży budowlanej Byggnads firma Andritz nie miała podpisanej umowy zbiorowej z tym związkiem. - W takich umowach regulujemy warunki pracy, przeprowadzamy kontrole. Z naszego doświadczenia wynika, że firmach niemających umowy zbiorowej wciąż częściej dochodzi do wypadków - twierdzi przewodniczący Byggnads Johan Lindholm.

Tragiczny wypadek na budowie elektrociepłowni w Sztokholmie spowodował wznowienie w Szwecji debaty, która może doprowadzić do zaostrzenia przepisów i przeniesienia odpowiedzialności na inwestora.

Prace przy inwestycji w Sztokholmie, przy której pracowało od 200 osób, zostały wstrzymane. Na razie nie są znane przyczyny wypadku. Postępowanie wszczęła policja oraz inspektor pracy. Odrębną kontrolę zapowiadają Fortum oraz Andritz.

...

Niestety kolejni .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:50, 13 Lis 2014    Temat postu:

11 listopada brutalnie pobito dwóch Polaków

W Święto Niepodległości późnym wieczorem, w miejscowości South Elmsall (północna Anglia), pobito dwóch Polaków - ojca i syna. Policja prosi o pomoc osoby, które posiadają jakiekolwiek informacje na temat tego zdarzenia.

Do incydentu doszło pomiędzy Minsthorpe Lane a Minsthorpe Vale, około godziny 23:30. Tuż przed północą pogotowie i policja zostały wezwane przez okolicznych mieszkańców do dwóch mężczyzn – 48-latka i 23-latka, którzy zostali brutalnie pobici.
REKLAMA

Polacy, z poważnymi obrażeniami głowy, zostali przewiezieni do szpitala w Leeds. Stan młodszego z nich określany jest jako ciężki. Jak zapewnia nadinspektor tamtejszej policji, Steve Thomas, badane są okoliczności tego zdarzenia.

- Jest to poważne przestępstwo, ale także niecodzienna sytuacja w naszym mieście. Żeby uspokoić mieszkańców, postanowiliśmy zaostrzyć patrole na ulicach - cytuje Thomasa "Hemsworth and South Elmsall Express".

Osoby, które mogłyby pomóc policji w ustaleniu okoliczności zdarzenia, proszone są o kontakt pod numerem 101 lub anonimowo na infolinię 0 800 555 111.

>>>

Jakos nikt tam nie wrzeszy o ,,narastaniu nacjonalizmu" .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:24, 16 Lis 2014    Temat postu:

Goniec Polski

Dzieci imigrantów lepszymi uczniami?

Badania pokazują, że dzieci imigrantów lepiej się uczą

Według najnowszego badania im więcej w mieście żyje imigrantów tym w miejscowych szkołach średnich jest wyższa zdawalność egzaminu GCSE (The General Certificate of Secondary). Wynika to z tego, że dzieci obcokrajowców wykazują większą ambicję i są bardziej pracowite.

Taką tendencję naukowcy zauważyli już w Londynie i nazwali ją "London effect". Termin ten określa pewną zależność jaką zauważono w szkołach. Uczniowie placówek w stolicy Wielkiej Brytanii osiągają wyższe wyniki egzaminów niż ci uczący się w innych częściach kraju. Podobną tendencję zaobserwowano również w Birmingham.

W obu miastach dużą część populacji stanowią imigranci. W Londynie Brytyjczyków jest tylko 34 proc., reszta to obcokrajowcy. W innych częściach Wysp, Brytyjczycy stanowią nawet 84 proc. populacji.

Zgodnie z badaniami "lenistwo", jakim charakteryzują się brytyjskie dzieci w szkole przekłada się na ich dorosłe życie, w związku z czym przedsiębiorstwa w Wielkiej Brytanii wolą zatrudniać ambitniejszych i bardziej pracowitych imigrantów.

...

A jeszcze ci z Polski . Tak ! Gdyby liczyc na miejscowych leni PKB bylby nizszy o 50 % Imigranci pelnia znacznie wieksza role niz mowia procenty .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:41, 23 Lis 2014    Temat postu:

Tragiczna śmierć dwóch Polaków w Londynie

Dwóch Polaków zajmujących się renowacją mieszkania milionera w najdroższej dzielnicy zachodniego Londynu, Chelsea, zginęło, gdy w trakcie wciągania na linach mebli na piętro załamała się balustrada na balkonie. Cztery inne osoby zostały ranne.

Polacy od kilku miesięcy zajmowali się renowacją mieszkania jednego z najbardziej znanych brytyjskich prawników Tahera Helmy'ego, w przeszłości doradcy obalonego prezydenta Egiptu Hosniego Mubaraka.

Pochodzący z województwa podkarpackiego 22-letni Tomasz P., mieszkający w Greenford, i 29-letni Karol S. z Wembley wciągali ciężką sofę na linach z rolką na balkon pierwszego piętra, ale poręcz nie wytrzymała nacisku i załamała się.

Mężczyźni runęli 10 metrów w dół na kolegów stojących na ulicy i metalowe ogrodzenie. Tomasz P. zginął na miejscu, a Karol S. wkrótce po przewiezieniu do szpitala. Do wypadku doszło w piątek. Ich nazwiska opublikował w sobotę Scotland Yard. Na miejscu wypadku były trzy karetki pogotowia, policja i straż pożarna.

Dochodzenie wszczął inspektorat bhp. Konserwatywny poseł Greg Hands reprezentujący okręg wyborczy Chelsea i Fulham, przewodniczący parlamentarnej grupy "Conservative Friends of Poland", zaapelował o wszczęcie policyjnego śledztwa. Jego zdaniem ryzyko, na które narażeni są pracownicy dokonujący przeprowadzek w ciasnych pomieszczeniach zabytkowych domów, nie jest właściwie rozpoznane.

...

Friends of Poland ! Sa tacy ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:03, 25 Lis 2014    Temat postu:

"Der Spiegel": Niemcy wyzyskują pracowników z Europy Wschodniej

Prawie 2 mln ludzi w Niemczech pracuje za mniej niż 5 euro za godzinę, pisze "Der Spiegel". Wprowadzenie płacy minimalnej niewiele tu zmieni.

Przykład, jakich wiele. Po blisko roku dorywczej pracy na czarno i życiu w towarzystwie hamburskich bezdomnych, Mirosław Kacała uzyskał wreszcie szansę na stałą pracę. W grudniu 2013 roku pewien rodak skontaktował 49-letniego Polaka z firmą szukającą ludzi do "lekkiej pracy w ogrodnictwie", świadczącej usługi renomowanym koncernom, takim jak Esso, Beiersdorf czy IKEA.

Na początku wszystko wyglądało nieźle, pisze "Der Spiegel". Do pracy można było przystąpić od zaraz po podpisaniu umowy. Szybko jednak okazało się, że Kacała nie zawrze umowy z niemiecką firmą VMB, tylko z jej polskim partnerem ADL we wsi Łębno pod Gdańskiem za 800 zł, czyli ok. 190 euro miesięcznie, i ma pracować na terenie Polski, a jego obowiązki w Niemczech reguluje odrębna umowa o pracę na czas ograniczony, tym razem z VMB, w średnim wymiarze 12,5 godzin tygodniowo. Kacała ją podpisał.

Otrzeźwienie przyszło szybko. Okazało się, że taka średnia oznacza, że raz pracuje się 40, a kiedy indziej tylko 2 godziny tygodniowo, w zależności "od potrzeb przedsiębiorstwa", za miesięczną płacę w wysokości 455 euro. W pierwszym tygodniu Kacała przepracował aż 50 godzin. Zajmował się przycinaniem gałęzi drzew piłą łańcuchową, stojąc godzinami na platformie hydraulicznego podnośnika. Praca ciężka i niebezpieczna, w której nie został przeszkolony.

Mieszkał, wraz z 4 kolegami w pokoju za 150 euro miesięcznie. Od osoby, rzecz jasna. Kto źle pościelił łóżko albo zapomniał opróżnić popielniczkę, płacił karę. Do 50 euro. Na Boże Narodzenie mógł pojechać do domu, ale w tym okresie też mógł być potrzebny. Na przykład do odgarniania śniegu. Kto się nie stawi do odśnieżania, ten straci pracę. Kacała wolał nie ryzykować i został w Niemczech. W ten oto sposób, pisze "Der Spiegel", Kacała, mając w kieszeni dwie umowy o pracę, zarobił "aż" 645 euro miesięcznie. Brutto.

Legalny wyzysk

Takie wykorzystywanie ludzi jest w dzisiejszych Niemczech zjawiskiem normalnym, twierdzi "Der Spiegel". Za głodowe stawki pracuje się ciężko w ogrodnictwie, w wielkich magazynach, w rzeźniach i na budowie. Z badań Instytutu Pracy i Kwalifikacji (IAQ) Uniwersytetu Duisburg-Essen wynika, że obecnie w RFN ok. 1,7 mln ludzi pracuje za mniej niż 5 euro za godzinę. Ich liczba zwiększyła się bardzo od roku 2008. W żadnym innym kraju unijnym, z wyjątkiem Słowacji i Irlandii, podkreśla "Der Spiegel", sektor niskopłacowy nie jest tak rozbudowany, jak w Niemczech.

Liczby mówią za siebie. Prawie 20 procent wszystkich zatrudnionych w niemieckich przedsiębiorstwach zarabia mniej niż 8,50 euro za godzinę, czyli co piąty zatrudniony w nich pracuje poniżej płacy minimalnej, która zacznie obowiązywać od przyszłego roku. Zdaniem hamburskiego pisma, za takim rozwojem opowiedziała się niemiecka klasa rządząca. Już w 2005 roku ówczesny kanclerz Gerhard Schröder mówił z dumą na szczycie w Davos o niemieckich sukcesach w rozbudowie dobrze funkcjonującego sektora niskopłacowego.

Co ważne, nie obejmuje on ani tzw. szarej strefy w gospodarce, ani osób prowadzących samodzielną działalność gospodarczą w rzemiośle i usługach. Ich stawki godzinowe mogą być w praktyce nawet niższe niż wspomniane wyżej 5 euro. Innymi słowy, faktyczny obraz swoistego niewolnictwa na niemieckim rynku pracy i głodowych pensji milionów ludzi może wyglądać jeszcze gorzej, podkreśla "Der Spiegel".

Nic się nie zmieni

Wprowadzenie od 1 stycznia 2015 roku płacy minimalnej w wysokości 8,50 euro za godzinę, niewiele tu zmieni, bo w 16 branżach już ona obowiązuje, a dotychczasowe doświadczenia udowodniły, że i te przepisy da się obejść na wiele sposobów. Na przykład przez podawanie nieprawdziwej liczby przepracowanych godzin w dokumentacji.

Protesty nie zdają się na nic. Ujawnione przez niemieckie media przypadki drastycznego wykorzystywania pracowników kontraktowych, na przykład z Rumunii, spowodowały ostrą reakcję Kościoła katolickiego. Przewodniczą Rady Katolików w Osnabrück Agnes Holterhues nazwała praktyki takie, jakich doświadczył wspomniany Mirosław Kacała, "brudnym bagnem zaludnionym przez mafijne firmy leasingowe", a prałat Peter Kossen z Vechty określił ten system mianem "diabelskiego niewolnictwa". Nie zdało się to na wiele.

Wykorzystywanie pracowników w sektorze niskopłacowym, pominąwszy przypadki czysto kryminalne, odbywa się w pełnym majestacie prawa i od strony formalnej niemal zawsze wszystko jest w porządku. Firmy zatrudniające pracowników z Europy Środkowej i Wschodniej do perfekcji opanowały zestaw całkowicie legalnych tricków, pozwalających im dalej uprawiać ten lukratywny proceder.

Co zaś najważniejsze, podkreśla "Der Spiegel", utrzymywanie niskich pensji służy interesom niemieckiej gospodarki. Właśnie dzięki nim zachowuje zdolność konkurencyjną, a nawet ją zwiększa w połączeniu z przewagą technologiczną i organizacyjną nad innymi państwami. A tzw. szara strefa?

"Der Spiegel" uspokaja - ma się doskonale. Wypracowuje od 13,4 do 14,6 procent niemieckiego PKB. W przeliczeniu na brzęczącą monetę daje to od 343 do 352 mld euro. Taki właśnie dochód wyliczyli eksperci z Tybingi, biorąc pod uwagę lata 2009-2012.

opr.: Andrzej Pawlak

...

I taka jest prawda a nie klamstwa ze sie byczą na zasiłkach ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:02, 28 Lis 2014    Temat postu:

Niemcy: obcokrajowcy płacą więcej podatków niż otrzymują świadczeń

Z raportu fundacji Bertelsmanna wynika, że wbrew potocznym opiniom cudzoziemcy nie stanowią obciążenia dla niemieckiego systemu ubezpieczeń społecznych, lecz stabilizują go, gdyż płacone przez nich podatki są wyższe od świadczeń.

Suma podatków odprowadzonych do niemieckiego fiskusa przez mieszkających w Niemczech obcokrajowców przekracza wartość pobieranych przez nich świadczeń socjalnych - poinformowała fundacja Bertelsmanna na konferencji w Berlinie. Tylko w 2012 roku nadwyżka wpłat nad świadczeniami wyniosła 22 mld euro.

Każdy z 6,6 mln mieszkańców Niemiec niemających niemieckiego paszportu przekazał dwa lata temu do budżetu średnio o 3300 euro więcej, niż otrzymał w formie świadczeń od państwa. W 2004 roku dodatnie saldo wynosiło 2 tys. euro na osobę.

Z raportu wynika, że aż 67 proc. obcokrajowców wpłaca do budżetu więcej, niż z niego otrzymuje. Wśród obywateli Niemiec odsetek ten wynosi tylko 60 proc.

Przeprowadzony w 2012 roku sondaż wykazał, że wbrew faktom dwie trzecie Niemców jest przekonanych, że cudzoziemcy nadmiernie wykorzystują niemiecki system zabezpieczeń socjalnych. Wyniki naszych badań zaprzeczają tej opinii - powiedział szef fundacji Bertelsmanna Joerg Draeger.

Na zlecenie fundacji Bertelsmanna badania przeprowadziło Centrum Europejskich Badań Gospodarki (ZEW). Zdaniem autorów opracowania korzyści z obecności obcokrajowców byłyby dla niemieckiej gospodarki znacznie większe, gdyby imigranci byli lepiej wykształceni.

W końcu 2013 roku w Niemczech mieszkało 7,6 mln cudzoziemców. W 2014 spodziewany jest dalszy wzrost. W ostatnim czasie do Niemiec imigruje wielu uchodźców z Syrii mających wysokie kwalifikacje zawodowe.

...

Elementarne .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 23:27, 03 Gru 2014    Temat postu:

Zabójstwo młodej Polki na Wyspach. Jej dziecko walczy o życie

22-letnia Sandra N. z Grudziądza zmarła w szpitalu w Birmingham. Jej pięcioletni syn walczy o życie. Policjanci nie mają wątpliwości: to było zabójstwo.

Młoda kobieta zmarła w wyniku ciężkich obrażeń, jakich doznała podczas pożaru jej mieszkania nad sklepem w Kidderminster w zachodniej Anglii. Według przypuszczeń policji mieszkanie zostało celowo podpalone.

Zatrzymano już w tej sprawie jedną osobę - 41-letniego mężczyznę. Został on zwolniony za kaucją.

Policja nie ujawnia szczegółów dotyczących śledztwa. Zwraca się jednak do okolicznych mieszkańców i znajomych kobiety o przekazywanie wszelkich informacji związanych ze sprawą.

Sandra N. przyjechała do Wielkiej Brytanii razem ze swoim synem rok temu. Wszyscy wspominają ją jako radosną i uśmiechniętą kobietę.

Znałam ją od 9-10 lat - opowiada jedna z jej przyjaciółek z Polski, która razem z nią wyjechała do Wielkiej Brytanii. - Wszyscy ją lubili, nie spotkałam nikogo, kto miałby do niej jakiś żal. Była też doskonała matką.

5-letni syn Sandry N. wciąż jest w szpitalu w Birmingham. Lekarze określają jego stan jako ciężki, ale stabilny.

...

Znowu koszmar .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:08, 05 Gru 2014    Temat postu:

Polish Express

Podpalono jej mieszkanie, bo była Polką? Osierocony 5-letni synek nadal walczy o życie

Po podpaleniu mieszkania polskich imigrantów w Kidderminster 5-letni Nikuś nadal walczy o życie w szpitalu. Jego mama 22-letnia Sandra Nowocińska zmarła. Policja podejrzewa, że ktoś celowo podłożył ogień, ale wypuściła przesłuchanego w tej sprawie 41-latka za kaucją.

Do zdarzenia doszło w zeszły czwartek w Kidderminster. Fabian, partner Sandry, gdy wybuchł pożar, wydostał się z mieszkania przez okno i wskoczył na zaparkowaną opodal ciężarówkę. Matka została, żeby chronić swojego syna.

Gdy na miejsce dojechała straż pożarna, ewakuowała z budynku matkę z dzieckiem. Według relacji strażaków byli oni w bardzo ciężkim stanie, z objawami zatrucia dymem. Po czterech dniach walki o życie Sandra zmarła w szpitalu.

Policja traktuje zdarzenie jako zabójstwo. W związku ze sprawą został przesłuchany jeden 41-latek, a następnie wypuszczony za kaucją. Osoby, które mogłyby udzielić dodatkowych informacji, proszone są o kontakt na infolinię Crimestoppers 0800 555 111.

Sandra Nowocinska przeprowadziła się na Wyspy zaledwie kilka miesięcy temu. Wcześniej mieszkała z rodzicami w Grudziądzu. Według relacji znajomych była zawsze uśmiechnięta i przyjazna. Nikt, kto ją znał, nie może sobie wyobrazić, żeby miała jakiś osobistych wrogów.

Brak jasnego motywu rodzi spore podejrzenia wśród rodaków mieszkających na Wyspach. Jak podaje dzisiaj "Super Express", przesłuchiwany w sprawie mężczyzna miał nienawidzić Polaków przyjeżdżających do Wielkiej Brytanii.

...

Koszmar .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:00, 06 Gru 2014    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

Brytyjczycy protestują przeciwko zatrudnianiu Polaków

Premier Wielkiej Brytanii, David Cameron, dąży do zaostrzenia polityki wobec imigrantów

Brytyjczycy protestowali w South Elmsall przed fabryką odzieży należącą do sieci Next – czytamy na pulse2.co.uk. Strajk dotyczył prowadzenia procesu rekrutacji przez sieć najpierw w Polsce, a dopiero później informowania o naborze lokalnej społeczności.

Kilka dni temu donosiliśmy, że brytyjski „Daily Mirror” ujawnił, iż ogłoszenie o poszukiwaniu pracowników przez sieć Next pojawiło się najpierw na stronach polskich agencji pracy, a dopiero po dwóch tygodniach w Wielkiej Brytanii.

Sieci sklepów odzieżowych miało nie być stać tylko na miejscowych pracowników, dlatego szukano ich również w Polsce.

– Nadużycia, których dopuszcza się Next w Wielkiej Brytanii, nie są przypadkami odosobnionymi. W całej Europie są agencje pracy, które rekrutują tańszych pracowników za granicą. Nawet milion osób w taki sposób na Starym Kontynencie może być zatrudnianych – powiedział protestujący Paul Kenny.

Mężczyzna uważa także, że taką sytuację sprowokowała Unia Europejska i jej ideologiczną wizja integralności.

...

Robi sie naprawde niebezpiecznie . Cala te eurointegracja doprowadzi do tragedii ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:40, 09 Gru 2014    Temat postu:

13-letni Polak skatowany w szkole. "Nie śpimy po nocach ze strachu"

13-letni Jakub K. z Darlington został napadnięty i brutalnie pobity przez kolegę ze szkoły. Młody Polak trafił do szpitala. Jak twierdzi, nie wie, co było przyczyną ataku. - Nie śpimy po nocach ze strachu - mówią rodzice chłopca.

Jakub K. został napadnięty w czasie lekcji języka angielskiego w St Aidan’s School. Zaatakował go uczeń z jego klasy. Chłopiec rzucił się na Polaka i zaczął brutalnie bić go m.in. po twarzy. 13-latek doznał licznych obrażeń, ma siniaki na całym ciele. Doszło u niego także do krwawienia do oka. Później młody Polak stracił przytomność. Nauczyciele mówią, że gdy ją odzyskał, wymiotował z bólu.

Na szczęście, chłopiec szybko trafił pod opiekę lekarzy i wraca do zdrowia. Jego rodzice są jednak przerażeni na myśl o powrocie syna do szkoły. Na razie nie kontaktują się z jej zarządem. - Nie śpimy po nocach ze strachu. Jak nasz syna ma wrócić do nauki? Ten chłopiec powiedział Kubie, że przyniesie ze sobą na lekcje broń i go zastrzeli – mówią mediom.

Jak sami przyznają, nie wiedzą, co robić, ponieważ personel placówki wielokrotnie obiecywał im, że sytuacja w szkole zostanie załagodzona. Nie był to bowiem pierwszy raz, kiedy ich syn był zaczepiany przez innych uczniów.

Problem tkwi w tym, że – jak twierdzą nauczyciele – opiekunowie szkolni "nie mają podstaw, by interweniować". - Wypełniliśmy wszystkie obowiązki, a sytuacja wydaje się uspokojona. Nie mamy podstaw, by kogokolwiek przesłuchać lub kogokolwiek ukarać – mówią mediom.

Sam Jakub mówi, że nie wie, czemu kolega z klasy rzucił się na niego. Młody Polak ma opinię bardzo dobrego, bystrego ucznia. Nauczyciele bardzo go chwalą; podkreślają, że lubi czytać i jest skromnym dzieckiem. - To cichy chłopiec. Nie jest jak większość, która siedzi całymi dniami i gra w gry. Lubi poznawać świat i się uczyć – dodaje matka 13-latka. Przyznaje jednocześnie, że nie wie, czy zgodzi się na powrót syna do placówki.

...

Rosnie szal nienawisci w tym kraju .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:36, 09 Gru 2014    Temat postu:

Rocznie około 100 polskim rodzinom odbierane są dzieci

Na rodzinę może "donieść" każdy

Około 100 przypadków odbierania dzieci rodzicom notujemy rokrocznie na Wyspach. Na rodzinę "donieść" może w zasadzie każdy: policjant, pielęgniarka, lekarz, przedszkolanka, nauczyciel czy pracownicy ośrodka socjalnego.

Media właściwie każdego tygodnia opisują kolejną historię dziecka odebranego polskim rodzicom. A to tylko najbardziej szokujące przypadki. Choćby sprawa dwuletniej Angeliki z Berlina, którą rozdzielono z mamą i tatą na wiele miesięcy. Dopiero po tak długim czasie sąd zbadał sprawę i orzekł, że… w rodzinie nie było nieprawidłowości. Angelika wróciła do domu. Innym razem słyszeliśmy o 9-letniej dziewczynce, którą po śmierci mamy "przejął" rząd kanadyjski, umieszczając ją w rodzinie zastępczej. Dziecko na zawsze straciło kontakt z ojczyzną i prawdopodobnie będzie się wychowywało nie wiedząc, skąd pochodzi, mimo że w Polsce byli krewni gotowi się nim zająć.

Zapobiec tragedii

W Anglii takich historii jest ponad 100 rocznie. Zdarza się, że łatwo jest zrozumieć motywy służb, które odbierają dzieci. Tak jest np. wtedy, gdy urzędnicy zabierają zaniedbane dziecko mieszkające z rodzicami np. w pustostanie lub gdy oboje rodziców zmaga się z nałogami i nie zajmuje się potomstwem. Ostatnio po głośnej sprawie Marty G. z Stoke-On-Trent, która zasztyletowała siebie i dwie córki, można było usłyszeć głosy, że gdyby zmagającej się z depresją kobiecie odebrano dziewczynki wcześniej, do tragedii by nie doszło.

Przedszkolanki donoszą

Na rodzinę "donieść" może w zasadzie każdy: policjant, pielęgniarka, lekarz, przedszkolanka, nauczyciel czy pracownicy ośrodka socjalnego. Również sygnały płynące od sąsiadów mogą być przyczyną interwencji, której wynikiem może być rozdzielenie dziecka z mamą i tatą. Bywa jednak, że mają miejsce tragiczne nieporozumienia, które rozdzielają "zdrowe" rodziny.

– Mieliśmy taki przypadek: mama odebrała syna z zajęć, ja i dwie inne przedszkolanki stałyśmy przed wejściem i żegnałyśmy maluchy. Przed przedszkolem dziecko wyrwało się i prawie wbiegło pod samochód – opisuje Ania, 32-letnia przedszkolanka z Londynu. – Przerażona matka złapała je mocno za rączkę, dała klapsa i nakrzyczała. Normalne, prawda? – mówi.

– Ale jedna z moich koleżanek z pracy strasznie się przejęła, powiedziała dyrektorce, że w rodzinie bije się dzieci, a ta zawiadomiła służby. Nie wiem, jaki sprawa miała finał, ale dziecko odprowadza do szkoły ciocia – opowiada.

Różnice kulturowe

Rzeczywiście, część takich przypadków ma związek z obowiązującymi w Anglii regułami i ich niezrozumieniem, szczególnie przez imigrantów. Zdarza się, że dzieci imigrantów z Azji są odbierane rodzicom za to, że po szkole pomagają w rodzinnym sklepie. Dla przybysza z Indii czy Chin, który był uczony, że rodzicom trzeba pomagać, to nic dziwnego. Okiem służb socjalnych zmuszanie nastolatka do pracy fizycznej może być jednak powodem jego rozdzielenia z rodzicami. O tym, że w Anglii działają reguły inne niż w Polsce, boleśnie przekonał się 18-letni dziś Patryk i jego rodzina.

– Mój syn jest dobry w sporcie, ale do orłów nie należy, cieszyłam się jak przechodził z klasy do klasy – opowiada Justyna, mama Patryka. – Przenieśliśmy się do Anglii, gdy miał 15 lat. Przyzwyczaiłam się już, że czasami opuszcza zajęcia, zresztą bywało, że miał w tym czasie zawody sportowe. Tu jednak po każdej nieobecności wydzwaniano do mnie, a że pracowałam i nie miałam na to czasu, to już we wrześniu wezwano opiekę socjalną – wspomina.

Justyna miała wybór: zgodnie z sugestią urzędników pilnować stuprocentowej obecności i odbyć wspólną terapię u psychologa lub wrócić do Polski. – Odesłałam Patryka i teraz mieszka w Polsce z dziadkami. Tutaj za głupią jedną nieobecność w tygodniu odebraliby mi dziecko – dziwi się.

Jutro zabiorą mi dziecko

Justyna zareagowała szybko i dziś Patryk kontynuuje naukę i zdobywa pierwsze medale sportowe. Jednak nie każdy reaguje w porę, o czym opowiadała niedawno na łamach Alicja Kaczmarek z Polish Expacts Association. – Z moich obserwacji wynika, że Polacy są mało aktywni, często nie zabiegają o to, co im się prawnie należy, zwlekając z działaniem do ostatniej chwili. Niedawno zadzwonił do mnie mężczyzna dramatycznym tonem alarmując, że następnego dnia ma zostać razem z czwórką dzieci eksmitowany z mieszkania. Wiedział o tym od wielu tygodni, a poinformował nas w ostatniej chwili. No i co my możemy w takiej sytuacji zrobić? – zastanawia się.

Interwencja wyszła na dobre

Alicja Kaczmarek apeluje, by rodzice nie zakładali, że "jakoś to będzie", że nie warto się przejmować urzędami, które się ich "czepiają". Rodzice, jeśli chcą zatrzymać dzieci, muszą współpracować z urzędnikami, nauczycielami, policją. Szewczyk przywołuje przykłady osób, które dzięki szybkiemu zwróceniu się do odpowiednich służb wiele zyskały. Np. matka, która cierpiała na depresję. Zgłosiła się do lekarza i opieki społecznej. Otrzymała pomoc w zajmowaniu się domem, zasiłek i dodatkowe, darmowe godziny przedszkola dla maluchów, a sama odbyła w tym czasie terapię. Dziś tworzą zdrową, kochającą się rodzinę, a być może bez pomocy urzędników zarówno mama, jak i dzieci mieliby poważne kłopoty, rzutujące na ich całe późniejsze życie.

Mama mnie porwała

Inne rodziny wybierają jednak w takiej sytuacji ucieczkę do Polski, która w przypadku dzieci dłużej przebywających w Anglii, traktowana jest przez urzędy jako… uprowadzenie. Takie przypadki w ciągu ostatniej dekady się podwoiły i dziś wynoszą 580 rocznie. Polska, po Pakistanie i USA, jest trzecim krajem, do którego z Anglii wywożonych jest najwięcej dzieci. Urzędnicy ostrzegają jednak, że nawet po wielu latach, gdy dziecko wróci do Anglii, może trafić prosto do rodziny zastępczej, a rodzice – do więzienia, za porwanie.

...

I takie ,,szczescie" tam osiagacie . To nie sa kraje do zycia dla was .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 22:32, 31 Gru 2014    Temat postu:

Polakowi zaproponowano zasiłek zamiast więzienia

Sędzia zachęcał młodego mężczyznę do skorzystania z zasiłków

Polak, który został przyłapany na dwukrotnej kradzieży perfum, już następnego dnia dopuścił się tego samego wykroczenia. Brytyjski sąd nie wymierzył mu jednak kary więzienia, ale zachęcał 20-latka do skorzystania ze świadczeń socjalnych.

Bezrobotny Dawid P., który przebywa w Nottingham dopiero od 3 miesięcy, 28 listopada br. stanął przed sądem oskarżony o dwie kradzieże. Polak otrzymał wówczas karę 6 miesięcy warunkowego zwolnienia, po czym wypuszczono go na wolność. Już następnego dnia został jednak zatrzymany za kolejną kradzież.

Podczas wczorajszej rozprawy, 20-latek przyznał się do zarzucanych mu czynów. 29 listopada br. usiłował ukraść perfumy z jednego ze sklepów sieci drogerii Boots. Wcześniej ukradł także perfumy w House of Fraser, których wartość została oszacowana na 288 funtów.

Sędzia okręgowy Tim Devas spytał Polaka, jakie są jego plany na najbliższe miesiące, na co mężczyzna zapewniał go, że chce znaleźć pracę. Devas chciał także dowiedzieć się od oskarżonego, co sąd powinien zrobić, jeśli Dawid P. znów dopuści się kradzieży. 20-latek odpowiedział: - Myślę, że powinienem być ukarany surowiej niż do tej pory.

- Musisz przestać kraść, rozumiesz? Inaczej trafisz do więzienia. Zasięgnij odpowiednich porad odnośnie przysługujących ci świadczeń socjalnych, ale musisz zobowiązać się do zmiany swojego postępowania - tłumaczył sędzia.

Polak przekonywał sąd, że nie był świadomy istniejącego w Wielkiej Brytanii systemu świadczeń socjalnych, które pomogłyby mu "zaprzestać kradzieży". Jak tłumaczył, jego postępowanie było wynikiem braku dochodów.

- Ze względu na twój młody wiek, szybkie przyznanie się do zarzutów, a także charakter tych wykroczeń i czas spędzony już przez ciebie w areszcie, wymierzam ci karę 60 godzin prac społecznych - postanowił sędzia.

Jak podaje "Nottingham Post", Polak zobowiązany jest także to wypłacenia odszkodowania w wysokości 193 funtów w ramach rekompensaty za skradzione perfumy w jednym ze sklepów sieci Boots.

- Nawet nie myśl o kolejnej kradzieży czegokolwiek. Następnym razem zostaniesz deportowany do Polski - podsumował Devas.

...

Jednak nalezy go ukarac . Takie cos strasznie mu zaszkodzi ! Nagroda za zlo !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:36, 10 Sty 2015    Temat postu:

Setki brytyjskich policjantów za grubych, żeby gonić przestępców

Setki brytyjskich policjantów za grubych, żeby gonić przestępców - ThinkStockPhoto / Thinkstock

Setki funkcjonariuszy Metropolitan Police nie zdało testu sprawnościowego - ujawnia "Evening Standard". Wprowadzony w kwietniu ubiegłego roku "bleep test" miał kontrolować, czy londyńscy policjanci utrzymują sprawność fizyczną na odpowiednim poziomie.

Według opublikowanych danych, 117 na 9 377 policjantów i 239 na 2 998 policjantek powinno popracować nad swoją kondycją. Łącznie 356 londyńskich funkcjonariuszy nie zdało testu za pierwszym podejściem.
REKLAMA


Stróże prawa zawodzili zwłaszcza w kategoriach związanych z pościgiem kryminalistów i podobnymi konkurencjami związanymi z radzeniem sobie z przestępcami w terenie.

Jeśli policjant nie zda egzaminu za pierwszym razem, pozostają mu jeszcze dwie kolejne próby, by go zaliczyć.

Większość funkcjonariuszy osiąga podstawowy poziom sprawności fizycznej. 100 procentową zdawalnością testu mogli się pochwalić policjanci z Humberside oraz Surrey.

Stróżom prawa zalecono treningi trzy razy w tygodniu, polegające m.in. na szybkim biegu przez 20-30 minut. Mają one przygotować ich do kolejnych testów. Policjanci są także zachęcani do zmiany diety i zdrowszego odżywania się.

Od 2018 roku mają wejść nowe, trudniejsze testy.

...

W ogole Brytyjczycy sa za grubi ze pracowac a imigrantow chca wyrzucic . Zostana jak bezradne beczułki ktorych nawet nie bedzie mial kto przetaczac . Same za grube zeby sie ruszyc .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 20, 21, 22  Następny
Strona 9 z 22

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy