Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 16:52, 29 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Maciej Stańczyk | Onet
Chcę urodzić. Wyjeżdżam
Żeby rodzinie żyło się lżej, Zbyszek wyjechał do Niemiec. Pieniędzy jest więcej, ale on w domu jest gościem. Nie chcą tak żyć, a poza tym zawsze myśleli o drugim dziecku. Dlatego jeszcze przed wakacjami Ewa z Oliwierem mają dołączyć do Zbyszka. Wyjeżdżają na stałe. W Polsce nie stać nas na kolejne dziecko – przyznają bez skrupułów.
- Wszystko miało wyglądać inaczej – zaczyna Kinga Misiak – Dębowska. - Nie wiem nawet czy lepiej, czy gorzej, po prostu inaczej. Chcieliśmy żyć tu na miejscu, blisko rodziców, żeby w razie czego liczyć na ich pomoc, żeby nie tęsknić i żeby dzieci rozumiały, co to znaczy mieć dziadków, żeby nie znały ich tylko z widzenia, z internetowego komunikatora, ze świąt. To był nasz priorytet, nawet nie wiem przez jak długi czas, na pewno przez ostatnie osiem, może dziewięć lat. I teraz wszystko bierze w łeb.
- Źle mówię. Nie tak – przerywa nagle sama sobie. - Nic nie bierze w łeb. Prawdą jest, że niemal wszystko się zmienia, ale sami tych zmian chcemy, sami je prowokujemy. Nasze priorytety wciąż są takie same jak te sprzed ośmiu, dziewięciu lat. Szczęśliwa rodzina, dzieci, spokojne życie, nawet bez jakichś wielkich luksusów, ale bezpiecznie, bez zastanawiania się, czy stać nas będzie na wakacje, zmianę auta, korepetycje dla dzieci. Priorytety są takie same, to sytuacja jest inna. Mamy świadomość, że nie osiągniemy tego tutaj, w Polsce. Oboje skończyliśmy już 32 lata, chcemy założyć rodzinę z prawdziwego zdarzenia, a nie powtarzać, że kiedyś będzie lepiej. My chcemy, żeby lepiej było teraz, nie kiedyś. Dlatego wyjeżdżamy. Tym razem na stałe.
Kinga mówi "tym razem", bo już raz z Tomkiem szukali szczęścia na emigracji. W 2005 roku skończyli studia i postanowili wyjechać do Anglii zarobić na lepszy start w Polsce. To był początek tego ich wielkiego planu sprzed blisko dekady.
- Zamiast tutaj szarpać się na pół etatu jako kelnerka w podrzędnej knajpce, wolałam tam stać na zmywaku, ale przynajmniej zarabiać uczciwe pieniądze. Odłożyć, wrócić, kupić mieszkanie, założyć może własną firmę, urodzić dziecko – kobieta wylicza swoje marzenia sprzed 10 lat.
Twarde lądowanie
Wszystko szło zgodnie z planem przez jakieś cztery, może pięć lat. Odłożyli trochę pieniędzy. Nie starczyło co prawda na nowe mieszkanie, ale też nie mieli pustych kieszeni. Do tego wyszlifowali język, nabyli doświadczenia. Tęsknili jednak z domem. Postanowili wracać do Polski. Tomek, absolwent zarządzania, szybko znalazł posadę w banku, Kinga trafiła do agencji reklamowej. Już w Polsce wzięli ślub, wynajęli mieszkanie i... zderzyli się z rzeczywistością w kraju. Mówią, że to było twarde lądowanie.
- Posada w agencji reklamowej była pewna, dopóki klient się nie wycofał i nie wręczyli mi wypowiedzenia. Co z tego, że szybko znalazłam podobną agencję, jak i tam scenariusz szybko się powtórzył. U Tomka też na początku wydawało się, że będzie lepiej. A teraz ani szans na awans, ani podwyżki. Marazm. Nie chcemy tak – mówi Kinga Misiak – Dębowska. - Czekaliśmy z decyzją o dziecku, aż nasza sytuacja zawodowa się ustabilizuje. Ale na to nie ma szans. W Polsce ta niepewność będzie nam już chyba zawsze towarzyszyć. Nie chcemy rezygnować z rodziny, z dzieci. Dlatego wyjeżdżamy, bo wiemy, że w Anglii łatwiej będzie nam założyć rodzinę – mówi Kinga i podaje przykład znajomych, z którymi wspólnie wyjeżdżali w 2005 roku.
- Zostali tam i są w zupełnie innym miejscu niż my dzisiaj, My też już nie wrócimy – dodaje kobieta.
Chętnie rodzą, ale nie w kraju
Z dostępnych danych wynika, że na podobny krok decyduje się coraz więcej młodych par. Pod koniec ubiegłego roku eksperci skupieni w Komitecie Badań nad Migracjami Polskiej Akademii Nauk podali, że na skutek fali emigracji, która miała miejsce po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej, w niektórych regionach odnotowano znaczny odpływ mieszkańców. Ma to oczywiście wpływ na spadek urodzeń, sięgający nawet kilkudziesięciu tysięcy osób rocznie. Co ciekawe, eksperci doszli do wniosku, że rzeczywista dzietność Polek za granicą jest dwukrotnie wyższa niż w kraju. Wniosek: Polski chętniej rodzą za granicą niż w kraju.
Podobne wnioski płyną z brytyjskich opracowań. Na Wyspach odnotowano, że Polki odpowiadają już za niemal 3 proc. wszystkich urodzeń i że rodzą najwięcej dzieci wśród matek-obcokrajowców (w 2012 roku to 21,2 tys. dzieci). Z opublikowanych w lutym danych Office for National Statistics wynika, że wskaźnik dzietności Polek mieszkających w Anglii i Walii wynosi 2,13. W Polsce to 1,3. Różnica więc wynosi ponad 60 proc., a to naprawdę dużo.
Do tego z danych ilustrujących tzw. rejestracje cudzoziemców pierwszy raz przyjeżdżających do pracy na Wyspach wynika, że migracja Polaków jest porównywalna z przyjazdami obywateli państw nękanego kryzysem Południa. W 2012 roku takich pierwszych rejestracji naszych rodaków brytyjskie służby odnotowały ponad 80 tys. W ubiegłym roku było to już ponad 111 tys., czyli o 39 proc. więcej.
Dla porównania, Portugalczyków pierwszy raz przyjeżdżających na Wyspy w poszukiwaniu pracy było więcej aż o 47 proc. niż przed rokiem. Ale już Łotyszy raptem o 1 proc. więcej, a Litwinów przyjechało na Wyspy nieznacznie mniej niż w 2012 roku. O czym to świadczy?
- Przekroczona została masa krytyczna. Młodzi nie widzą w Polsce dla siebie perspektyw. Ci, którzy wyjechali wcześniej, nie chcą wracać do kraju. Na Zachodzie studiują, pracują, mają przejrzystą ścieżkę kariery, są doceniani. Dołącza do nich nowa fala emigracji. To takie desperackie wyjazdy ludzi, którzy w kraju nie widzą dla siebie szans i wcale nie zamierzają wracać – mówi nam prof. Krystyna Iglicka, demograf i rektor Uczelni Łazarskiego.
Pragmatyzm młodych
Te tendencje potwierdzają też wyniki badania przeprowadzonego przez socjologów z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu wśród tamtejszych tegorocznych maturzystów. Ankieterzy pytali młodzież o ich plany edukacyjne i zawodowe. Okazuje się, że pokaźna grupa toruńskich maturzystów planuje wyjechać na studia za granicę (13 proc.), ale też wielu z nich nie zamierza wracać do Polski. O wyjeździe na stałe myśli średnio co piąty toruński maturzysta.
- Młodzież podejmuje pragmatyczne decyzje. Nie widzą dla siebie miejsca na rynku pracy w Polsce, które by im stworzyło godne warunki do życia. Nie chcą wegetować, dlatego bardzo poważnie myślą o stałej emigracji – komentuje wyniki badań Anna Trząsalska, ich koordynatorka.
Kraj pierwszego wyboru dla polskich emigrantów do Wielka Brytania. Eksperci podkreślają jednak, że podobny trend można zauważyć też w Norwegii, Holandii, czy w Niemczech. Właśnie do naszych zachodnich sąsiadów jeszcze w tym półroczu wybiera się Ewa Maras z Opola. I ona myśli o powiększeniu rodziny, ale już na emigracji.
- W Polsce nie stać nas na kolejne dziecko – przyznaje bez skrupułów.
Ewa jest już matką 5-letniego Oliwiera. Kobieta w ciąże zaszła akurat w momencie, gdy kończyła jej się umowa na pracę. O jej przedłużeniu nie było nawet mowy. Ewa przez półtora roku zajmowała się dzieckiem, rodzinę utrzymywał Zbyszek. Żyli skromnie, ale miało im się poprawić, gdy Ewa wróciłaby do pracy.
- Tyle że te półtora roku poświęcone na wychowanie Oliwiera, na rynku pracy działało jak straszak. Jeśli już udawało mi się cokolwiek znaleźć to na chwilę, bez stałej umowy o pracę, z obawami o jutro i z niską pensją – opowiada Ewa.
Żeby rodzinie żyło się lżej Zbyszek wyjechał do Niemiec. Pieniędzy jest więcej, ale on w domu jest gościem. Nie chcą tak żyć, a poza tym zawsze myśleli o drugim dziecku. Dlatego jeszcze przed wakacjami Ewa z Oliwierem mają dołączyć do Zbyszka.
Powrotu w planach nie mają.
...
Pieniedzy niby wiecej ale wewnetrznie gorzej . To gdzie tu sens ?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:50, 02 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Londyn: Polacy w niewoli romskiej rodziny
Gdy mężczyzny nie było w domu, jego żonę i dzieci przetrzymywano w zamkniętym pokoju
Rodzina polskich Romów przejęła kontrolę nad życiem pary Polaków, pracujących przymusowo w Wielkiej Brytanii. Sąd zdecyduje o tym, jaką karę poniosą za swoje czyny.
Według sądu, polskiej parze, którą podstępnie ściągnięto do Londynu, zabrano dokumenty i zmuszano do niewolniczej pracy. Po zmianie w sortowni bananów w Stansted, Polaka wysyłano, żeby zbierał złom. Większość zarobionych pieniędzy oddawał romskiej rodzinie - rzekomo w zamian za zakwaterowanie i wyżywienie.
W czasie, gdy mężczyzny nie było w domu, jego żonę i dzieci przetrzymywano w zamkniętym pokoju. Kobietę wykorzystywano seksualnie, a maluchy bito. Całą trójkę zmuszano też do okradania sklepów i żebrania - donosi "Daily Mail".
- Wszyscy oskarżeni to członkowie pochodzącej z Polski rodziny - zaznaczył prokurator Tim Hunter podczas rozprawy w londyńskim Croydon Crown Court. - Przestępcy używali ich dokumentów do pobierania zasiłków i zaciągania kredytów - dodał Hunter.
Romowie kontrolowali też życie innego Polaka - Roberta W. Mężczyznę bito metalową rurką - czasami do utraty przytomności.
Pewnej nocy jednemu z uwięzionych mężczyzn udało się upić Fabiana G., ukraść jego portfel i dokumenty, dzięki czemu rodzina uciekła do Walii.
Niewolnicza praca polskich obywateli trwała w okresie od stycznia 2009 r. do września 2010 r. Romowie odpowiedzą za przetrzymywanie ludzi w niewoli oraz zmuszanie ich do pracy. Mateusz G. jest ponadto oskarżony za seksualne wykorzystywanie Polki.
Proces jest w toku.
Agata C.
...
Cyganie ... po 89 michnikowcy zrobili z nich ideal co bylo absurdalne . Nie namawiam do nienawisci tylko do realizmu .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 22:41, 07 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Kolejny atak na Polaków w Belfaście
Nieznani sprawcy zaatakowali dom Polki i jej dorosłego syna we wschodnim Belfaście. Do zdarzenia doszło w poniedziałek ok. godz. 23:30.
W ubiegły weekend mury polskich domów na Roslyn Street w tej samej części Belfastu pokryły graffiti z antyimigranckimi hasłami.
Do kolejnego ataku doszło w poniedziałek wieczorem przy Templemore Avenue. Jego celem stał się dom zamieszkany przez 47-letnią Polkę i jej 27-letniego syna. Sprawcy wybili okno w dużym pokoju, a także stłukli szybę samochodu zaparkowanego przed domem.
W czasie ataku mieszkańcy przebywali w środku.
27-letni Polak, którego nazwiska nie ujawniono, mieszka w Irlandii Północnej od 2008 roku i pracuje w Lisburn.
Policja łączy ostatnie antypolskie ataki z działalnością paramilitarnych, lojalistycznych Oddziałów Ochotników z Ulsteru (Ulster Volunteer Force). Detektywi zaapelowali o pomoc do wszystkich, którzy są w posiadaniu jakichkolwiek informacji pomocnych w ustaleniu sprawców.
...
Znowu ta dzicz ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:54, 08 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Poziom życia niektórych regionów w UK niższy niż w Polsce
Jak informuje "Daily Mail", niektóre regiony Wielkiej Brytanii są biedniejsze niż Polska, Litwa czy też Węgry. Zaledwie osiem regionów Wielkiej Brytanii odnotowuje wyższe dochody niż średnia unijna. Za przykład można podać sam Londyn, którego dochody mieszkańców stanowczo przekraczają średnią.
Londyn, północno-wschodnia Szkocja, Berkshire, Buckinghamshire i Oxfordshire, a także Cheshire to najbogatsze regiony Wielkiej Brytanii. Doliny Walii, Kornwalia, Lincolnshire oraz Durham należą natomiast do najbiedniejszych terenów. Co więcej, zachodnia Walia oraz Doliny znajdują się w rankingu pięć najbiedniejszych regionów zachodniej Europy. Kornwalia jest za to jednym z 50 najbiedniejszych obszarów w całej Europie.
Według brytyjskich polityków, żadne europejskie państwo nie może tolerować tak dużej rozpiętości pomiędzy biednymi a bogatymi regionami. Politycy planują przedsięwziąć wszelkie środki, by zmniejszyć tak duże dysproporcje występujące w ich kraju. W związku z tym na kolejne lata przewidziano pomoc dla biednych obszarów Wielkiej Brytanii.
>>>
Polacy emigruja nie tyle do Anglii co do Londynu . Oczywiscie praca gdzies na prowincji to zaden biznes .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 17:54, 19 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Elżbieta Stasik | Deutsche Welle
Deutsche Welle
"Die Presse": polscy pracownicy sezonowi kozłem ofiarnym CSU
CSU odkryła nowy gorący temat kampanii wyborczej do PE: zasiłki na dzieci pracowników sezonowych z UE, pisze z Berlina korespondent wiedeńskiego dziennika "Die Presse".
"Zbiór szparagów jest ciężką pracą. Bierze się za nią tylko niewielu Niemców. Rokrocznie na pola wschodnioniemieckich rolników przyjeżdżają dlatego tysiące Polaków. Są zameldowani jako robotnicy sezonowi, płacą podatki" - pisze z Berlina korespondent gazety Karl Gaulhofer. Jego konkluzja: nie każdy, kto przyjeżdża do Niemiec do pracy, jest imigrantem, czyhającym na niemiecki system socjalny. Mimo to bawarska CSU zrobiła sobie z robotników sezonowych temat kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego.
"Dokładniej: z ich dzieci. Jeszcze dokładniej z zasiłku pobieranego przez rodziców na dzieci, które nie żyją w Niemczech". "Trzeba położyć kres transferowi zasiłku na dzieci poza granice Niemiec" - cytuje gazeta grzmiącego sekretarza generalnego CSU Andreasa Scheuera.
Przyczyny tych emocji są dwie, stwierdza "Die Presse". Pierwsza, natury prawnej wiąże się z wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości UE z lata 2012, na mocy którego każdy pracujący w Niemczech pracownik sezonowy, pochodzący z państwa UE, który zostawił w domu dzieci, ma prawo do zasiłku na nie. Świadczenia przypadające na dzieci w kraju pochodzenia trzeba odciągnąć od niemieckiego zasiłku na dzieci. Z poślizgiem wyrok ten wywołał burzę a to dzięki krzykliwemu nagłówkowi "FAZ": "Zasiłek na dzieci dla cudzoziemców z UE kosztuje miliardy".
Tytuł nie jest mylny, ale wprowadza w błąd, stwierdza autor artykułu w "Die Presse". To prawda, że dla wielu rodziców z wschodnich krajów UE niemiecki zasiłek jest kuszący. W Niemczech zasiłek na dwoje pierwszych dzieci wynosi 184 euro miesięcznie, w Polsce maksymalnie 20, w Rumunii 30 euro. Wieść o wyroku Trybunału z Luksemburga rozeszła się błyskawicznie, kasy rodzinne w Niemczech ledwo dyszą pod ciężarem już 30 tys. i ciągle rosnącego stosu wniosków. Do końca roku koszty operacji sumują się do wspomnianego przez "FAZ" miliarda euro. Chodzi jednak też o wnioski wsteczne, sięgające spraw sprzed czterech lat, zaznacza wiedeńska gazeta. Pracownik sezonowy, który w tym czasie nie otrzymał zasiłku, może domagać się odliczenia od podatku sumy, odpowiadającej zasiłkowi na dzieci.
W skali roku wygląda to znacznie mniej dramatycznie, pisze "Die Presse". Według przekonujących szacunków niemieckiego Ministerstwa Finansów te dodatkowe wypłaty zasiłków na dzieci wyniosą 200 mln euro. "Niedużo, w porównaniu z 38,5 mld euro, jakie pochłania rocznie ten najdroższy instrument polityki rodzinnej" - komentuje gazeta.
Oburzenie CSU natomiast wynika przede wszystkim z niezrozumienia sensu wyroku TS UE. Jego sędziowie celowali bowiem na wysokie koszty utrzymania rodziców pracujących w Niemczech. CSU uważa to za pomyłkę i chce, by zasiłek na dzieci ustalano w oparciu o koszty utrzymania w kraju zamieszkania dziecka.
W Austrii problemu nie ma, bo mało który z pracowników sezonowych sięga po zasoby systemu socjalnego. Z prostego powodu - większość pracuje w gastronomii, większość, to młodzi bezdzietni.
A jak wygląda rzekome nadużycie systemu w Niemczech? - pyta berliński korespondent i zaraz odpowiada: "Zasiłek na dzieci wypłacany jest 660 tys. dzieci cudzoziemców z krajów UE, dziesięć procent tych dzieci żyje w ojczyźnie. Średnio, bo sytuacja zmienia się od kraju do kraju. Zero procent stanowią dzieci Włochów i Chorwatów, blisko 10 procent dzieci Rumunów i prawie 30 procent dzieci Polaków.
Ale też, jak pisze "Die Presse": "z reguły z tych ostatnich dwóch krajów przyjeżdżają pracownicy sezonowi i z reguły zostawiają swe dzieci w domu".
!!!!
TO JUZ SZCZYT PASKUDZTWA ! TO GERMANCY ODBIERAJA POLAKOM DZIECI I UZUPELNIAJA SOBIE PRZYROST NATURALNY A TU MAJA CZELNOSC PIEPRZYC O JAKICHS ZENUJACYCH ZASILKACH ! NIC TYLKO W MORDE LAC !
Spoleczensta Zachodu s aohydne .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:33, 20 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
"Nagonka na Polskę". Duńskie związki zawodowe oskarżają Polaków
Duński magazyn związków zawodowych oskarża nasz kraj o kradzież miejsc pracy za unijne pieniądze. "Od początku tego roku trwa nagonka na Polskę" - czytamy w "Pulsie Biznesu". Aby uspokoić sytuację, list otwarty w duńskiej prasie wystosował polski ambasador w Kopenhadze.
Kilka dni temu Polskę odwiedziła duńska para książęca. Celem trzydniowej wizyty było ożywienie współpracy gospodarczej i kulturalnej między naszymi krajami oraz promocja duńskich innowacyjnych rozwiązań w wybranych dziedzinach gospodarki. Na spotkaniach nie było jednak mowy o tym, jak w Danii opisywani są Polacy.
Jak pisze "Puls Biznesu", u naszego sąsiada "od początku roku trwa nagonka na Polskę. Prowadzi ją "Fagbladet 3F", magazyn związków zawodowych". Na jego portalu internetowym jest nawet specjalna strona poświęcona "polskiemu świętu pracy za unijne pieniądze".
Na negatywne opinie o aktywności Polaków w Danii odpowiedział Polski ambasador. Jego tekst ukazał się w największym duńskim dzienniku "Jyllands-Posten". Ambasador Rafał Wiśniewski pisze o dwóch obrazach Polski w duńskiej debacie publicznej.
Pierwszy to wizja "drugich Chin" i dużych możliwości inwestowania w naszym kraju przez obywateli Danii. Ma to być "ziemia obiecana dla duńskiego biznesu". To jednak nie jedyny przekaz. "Obok powyższej pozytywnej narracji istnieje jednak i ostatnimi czasy zdecydowanie przybiera na sile druga, jakże odmienna" - czytamy.
Jak zaznacza Wiśniewski "według niej Polacy to często nieuczciwi lub niebezpiecznie naiwni "ludzie ze Wschodu" albo sami oszukujący urzędy podatkowe oraz inne instytucje kontrolne w Danii, albo dający się wykorzystywać." Wg ambasadora, temu stereotypowi towarzyszy też inny: "Wschodnioeuropejczyka/Polaka jako sprytnego lenia, który nie przyjechał do Danii po to, aby ciężko pracować, ale by od pierwszego dnia swego pobytu pobierać hojne duńskie zasiłki socjalne. Na nic się zdają statystyki i dowody, wykazujące jasno, że większość pracowników z Polski przyjeżdża do Danii pracować, a część z nich nie korzysta z systemu socjalnego nawet wówczas, gdy nabiera takich uprawnień".
Na końcu swojego tekstu ambasador apeluje o spokojną, merytoryczną i wyważoną rozmowę pomiędzy naszymi narodami. Wg Wiśniewskiego ten dialog musi cechować się zaufaniem, na którym oparty jest "cały europejski projekt".
W minionej dekadzie polsko-duński eksport zwiększył się dwukrotnie. Obserwujemy ogromny wzrost eksportu duńskiego do Polski. Otwarta pozostaje kwestia tego, czy negatywna kampania wobec Polaków wpłynie na stosunki pomiędzy naszymi narodami.
>>>>
Znowu ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 17:20, 08 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Publikują porady jak udawać Polaka
Wystarczy kilka prostych kroków i będziesz jak prawdziwy Polak
Na pierwszym miejscu złożonej z 11 punktów listy porad znalazła się polska tendencja do opowiadania o swoich problemach zdrowotnych. "Na pytanie 'jak się masz?', spójrz rozkojarzonym wzrokiem na rozmówcę i przedstaw mu historię swoich chorób" - podpowiada autor artykułu.
"Zachowuj się, jakby Jan Paweł II wciąż żył i udawaj, że nie słyszałeś o jego następcach" - dodaje dalej.
"Jeśli chcesz być Polakiem, musisz obchodzić wszystkie polskie święta. I nieważne, czy wiesz co to jest Boże Ciało - masz wtedy prawo do dnia wolnego" - czytamy na stronie cheaplights.co.uk.
Obcokrajowcom, "którzy chcą być Polakami", radzi się także informowanie wszystkich o "byciu prawdziwym katolikiem" - bez względu na to, czy się chodzi do kościoła czy nie. - Mów też głośno o tym, że wolałeś, gdy Bronek miał wąsy - sugeruje Adam Zulawski, nawiązując do słynnej zmiany wizerunku polskiego prezydenta.
"Spróbuj zjeść marynowanego śledzia i nie zapomnij o tym przy wódce. Jeśli jesteś kobietą, noś moherowy beret i ogromne szaliki, a jeśli mężczyzną - włóż czarną skórzaną kurtkę i zapuść wąsy" - przekonuje autor przewrotnego artykułu, w którym wspomina się też o polskim zamiłowaniu do weków i wrodzonej nieufności do sąsiadów za wschodnią i zachodnią granicą.
Adriana C.
...
Zenujacy pseudohumor . Gdzie niby sa tacy Polacy ?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:54, 10 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
"Polskie dzieci na Wyspach powinny uczyć się polskiego"
W brytyjskim dzienniku "The Guardian" ukazał się artykuł o działalności polskich szkół sobotnich w Wielkiej Brytanii. Ambasador RP w Londynie wymienia w nim, dlaczego warto, aby polskie dzieci na Wyspach uczyły się języka ojczystego.
Zdaniem dyplomaty, podstawową kwestią jest zrozumienie przez rodziców, że dwujęzyczność to szansa, a nie zagrożenie. "Rodzice i dzieci muszą widzieć konkretne korzyści z mówienia po polsku. Dzieci, które na Wyspach uczą się tego języka, jeśli się na to zdecydują, będą mogły w przyszłości zamieszkać i żyć w Polsce" - dodaje. Według ambasadora, kraj nad Wisłą staje się coraz bardziej atrakcyjny, a przed Polakami, którzy nabyli doświadczenie zawodowe za granicą, otwiera się tam coraz więcej możliwości.
Sobków zaznacza, że na zajęciach w szkołach sobotnich dzieci nie tylko uczą się mówić w dwóch językach, ale także poznają historię obu krajów i kultur. "Zafascynowane kulturą swoich przodków mogą stać się kandydatami na naukowców, którzy na brytyjskich uniwersytetach będą specjalizować się w tematach Polski i Europy Środkowej" - podkreśla.
- W naszym zglobalizowanym i coraz bardziej jednolitym świecie, ludzie często pytają o naszą tożsamość i korzenie. Takie pytania pojawiają się regularnie wśród tych, którzy mieszkają daleko od ojczyzny. Polskie szkoły sobotnie mają pomóc dzieciom zrozumieć ich tożsamość i odpowiedzieć na pytanie, skąd pochodzą. Łatwiej im będzie zrozumieć i pojąć znaczenie Unii Europejskiej rozumianej jako jedność w różnorodności - pisze na łamach dziennika "The Guardian".
Ambasador wspomina też o coraz bardziej popularnym zjawisku, jakim są tzw. heritage speakers. "Są to ludzie, którzy znają język polski, ale nie nabyli umiejętności pisania w nim. Są często wnukami lub prawnukami Polaków, którzy przybyli do Wielkiej Brytanii w czasie i po II wojnie światowej. Teraz odkrywają kraj swoich przodków i chcą uczyć się języka na poziomie akademickim" - podkreśla dyplomata.
W Wielkiej Brytanii istnieje około 150 polskich szkół sobotnich, do których uczęszcza ok. 16 tys. dzieci. - Istnieje coraz większa potrzeba zapewnienia polskiej oferty edukacyjnej w Wielkiej Brytanii. Szkoły sobotnie to nie tylko zajęcia w sobotę - aby zaspokoić rosnący popyt, organizowane są również w dni powszednie. Nowe placówki tworzone są z inicjatywy rodziców, którzy zresztą - wraz w lokalnymi władzami i polskim rządem - je współfinansują - zauważa Sobków. - Dlatego ważne jest, aby zarówno brytyjskie władze lokalne, jak i polski rząd wciąż wspierały ważną pracę polskich szkół sobotnich - podsumowuje Ambasador RP w Londynie.
...
Ale upadek juz dzieci po polsku nie potrafia .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:15, 12 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Wielka Brytania: wzrasta agresja wobec Polaków
W 2013 roku brytyjska policja odnotowała 585 przypadków ataków na tle ksenofobicznym wobec Polaków. Wychodzi na to, że średnio nasz rodak na Wyspach jest atakowany co 14 godzin. To dziesięciokrotny wzrost w stosunku do statystyk z 2004 roku. A rzeczywistość może być jeszcze gorsza - informuje "The Guardian".
Damian Citko, 39-latek mieszkający na stałe w Wielkiej Brytanii, zaraz po wyjściu z jednego z pubów w Dagenham, chciał wrócić do domu. Nie udało się. Grupa osób podeszła do niego, zanim ten zdołał odjechać motocyklem. Zaczęli go kopać i bić po całym ciele. - Bili mnie w głowę tak mocno, że mimo kasku, miałem podbite oczy - mówi w rozmowie z "Guardianem" Citko.
39-latek z Opola przybył do Wielkiej Brytanii w 2004 roku, tuż przed wstąpieniem Polski do Unii Europejskiej. - Gdy mnie bili, słyszałem tylko ich krzyki: "Wracaj do Polski! Wracaj do domu!" - wspomina. Policja przybyła na miejsce szybko i wzięła go do szpitala. Wkrótce wrócił do zdrowia.
Citko jest tylko jednym z setek Polaków, którzy są ofiarami przestępstw na tle rasowym każdego roku w Wielkiej Brytanii.
Ale statystyki to tylko wierzchołek góry lodowej - pisze "The Guardian". W 10 lat po przystąpieniu Polski do UE, liczbę Polaków, którzy wyjechali do Wielkiej Brytanii, szacuje się na ok. pół miliona.
W ostatnim badaniu, przeprowadzonym na grupie 100 polskich studentów dziennikarstwa z London College of Communications, prawie 3/4 (71 proc.) z nich stwierdziło, że było poddawanych jakimś formom nadużyć i znają kogoś, kto został zaatakowany tylko dlatego, że jest Polakiem.
Problem wzrasta - informuje "Guardian". W Belfaście, w ciągu dziesięciu kwietniowych dni, trzej młodzi Polacy zostali zaatakowani przez gang po tym, jak zostali poproszeni o papierosa; 23-latek został pchnięty nożem; siedem polskich domów zostało spalonych.
– To było przerażające, rzucali cegły w nasze okna – mówi "Guardianowi" Maria Glok, która mieszka w jednym ze zdewastowanych domów. – Ja naprawdę bałam się o moją rodzinę. Szczerze mówiąc, nie wiem, czy mogę nadal tu żyć.
- Ludzie chyba myślą, że to dobrze - dyskryminować nas - dodaje Glok.
- Widzę, że kiedy jest mniej ofert pracy na rynku, to niektórzy obwiniają za to Polaków. To może wywoływać kolejne ataki – mówi Krzysztof Kwaczyński, z londyńskiego Stowarzyszenia Kwiaty Serc Ludzkich.
- Wielu Polaków jest dyskryminowanych, a rząd nie robi nic, by to zatrzymać. Nie ma co kryć, to duży problem - stwierdza Kwaczyński.
Gazeta przypomina, że w lutym dwudziestu polskich liderów organizacji społecznych napisało list otwarty do premiera Davida Camerona krytykujący postawę rządu. – To jest naprawdę bolesne, że dotąd doskonałe stosunki polsko-brytyjskie są niszczone przez populistycznych polityków, którzy wykorzystują Polaków jako kozły ofiarne – napisali. – Nie pozwolimy do dyskryminacji naszych ludzi - dodają.
- Gazety przedstawiają nas jako potwory, szumowiny. Mówią, że kradniemy miejsca pracy. To po prostu nieprawda - mówi w rozmowie z gazetą Andrzej Rygielski, inny z Polaków mieszkających i pracujących w Wielkiej Brytanii.
Na razie, mimo nasilenia ataków, Citko postanowił zostać w Wielkiej Brytanii. – Chcę, żeby ludzie zrozumieli, że to mój dom. Ja kocham ten kraj. Nadszedł czas, aby przestać obwiniać Polaków za kradzież miejsc pracy - kwituje Citko.
>>>>
Sami widzicie po co wam to ???
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 17:42, 13 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Prawie udusił Polaka, bo "nie pracował, jak powinien"
45-letni szef kuchni hotelu Duisdale House na szkockiej Isle of Skye rzucił się na polskiego pracownika i zaczął go dusić. Wszystko dlatego, że – jak tłumaczył kucharz – Polak "nie pracował, jak powinien". Sprawa trafiła do sądu.
Mężczyzna przyznał, że stracił cierpliwość, zaatakował Polaka i obrzucił go wyzwiskami. Sędzia zadecydował o wyznaczeniu kary finansowej dla nadpobudliwego kucharza. Szef kuchni, który w napadzie szału prawie udusił Polaka, zapłaci za to... 800 funtów.
Jak podkreślają lokalne media, złagodzenie kary do tak niskiego wymiaru było możliwe dzięki listowi, który przełożony 45-latka wysłał do sądu. Zawierał on… pochwały na temat pracy kucharza i wyjaśnienia dotyczące utrzymywanych przez niego wysokich standardów pracy.
...
I po co wam takie atrakcje ?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 22:30, 15 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Polak znaleziony martwy na ulicy
Człowiek, który 1 czerwca został znaleziony martwy na ulicy Witham, był Polakiem. 39-letniego Pawła Kwiecińskiego znalazł przypadkowy przechodzień.
Jak donosi portal essexchronicle.co.uk, przy ciele mężczyzny znaleziono strzykawki i puste puszki po piwie.
Na miejsce szybko przybyło pogotowie ratunkowe, jednak próby reanimacji Polaka się nie powiodły.
Paweł Kwieciński przez cztery ostatnie lata pracował w firmie Masterframe jako wykonawca okien. Jego szef, Alan Burgess, przyznaje, że wszystkim będzie brakować Polaka. - Paweł ciężko pracował, wszystkim pomagał i zawsze miał uśmiech na twarzy. Wkrótce miał wracać do Polski i nie mógł się tego doczekać - dodał dyrektor firmy.
Śledztwo w sprawie śmierci Polaka wszczęte zostało 9 czerwca, jednak odroczono je do lipca - w oczekiwaniu na wyniki badań toksykologicznych oraz raport o zdrowiu psychicznym Pawła Kwiecińskiego.
- W tej chwili wiadomo tylko tyle, że mężczyzna został znaleziony 1 czerwca przez przypadkowego przechodnia ok. godz. 03.15 nad ranem, a blisko ciała była w połowie pusta puszka piwa i strzykawki - wyjaśnił koroner Paul Roberts, cytowany przez lokalny portal.
...
Niestety kolejny .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:04, 20 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Niemcy: polska rodzina chce odszkodowania od Jugendamtu
Niemiecki Jugendamt zabrał polskiej rodzinie dziecko -
Niemiecki Jugendamt, czyli urząd ds. młodzieży zabrał im dziecko, teraz zapowiadają walkę o odszkodowanie. Mowa o polskiej rodzinie z Berlina, której w ubiegłym roku, na ponad dwa miesiące odebrano dwuletnią córkę. Dziś sąd przywrócił rodzicom pełne prawo do opieki nad dziewczynką.
Decyzja sądu kończy batalię o opiekę na dzieckiem. Ale ojciec trzyletniej dziś Andżeliki zapowiada, że to nie koniec całej sprawy. Będzie domagał się od Jugendamtu odszkodowania. Jak przekonuje, dziecko zostało odebrane rodzinie bezprawnie. - Zostało wręcz ukradzione - mówił po ogłoszeniu decyzji sądu. Mężczyzna podkreśla, że zarówno on jak i córka ciężko odchorowali cały incydent. Andżelika przed długi czas miała koszmary, a on sam przeszedł zawał serca.
Latem ubiegłego roku Jugendamt umieścił dziewczynkę w ośrodku opiekuńczym, twierdząc, że rodzice nadużywają alkoholu. Ci od początku zaprzeczali. Po dwóch miesiącach sądowych przepychanek dziecko wróciło do domu.
Niemiecki Jugendamt oskarżany jest o to, że zbyt pochopnie odbiera dzieci rodzicom. Problem nie dotyczy tylko Polaków. W większości przypadków chodzi o rodziny niemieckie.
>>>
Rozkosze ZahotÓ
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:16, 20 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
"Rzeczpospolita": bez Polaka nie da rady
"Rzeczpospolita" zwraca uwagę na wagę pracy Polaków w Holandii. Jak mówi właściciel ogromnego zakładu produkującego orchidee - bez naszych rodaków jego interes upadnie. Przedsiębiorca dodaje, że Polaków nie zastąpią ani Rumuni, ani Bułgarzy, "a tym bardziej Marokańczycy".
- Jeśli Polacy przestaną przyjeżdżać, interes upadnie - mówi właściciel największej "fabryki" orchidei na świecie. - Rumuni, Bułgarzy, a tym bardziej Marokańczycy ich nie zastąpią: nie chcą pracować - przyznaje Richard Ter Laak. Jak pisze "Rzeczpospolita", kluczem sprawnego działania zakładu w zachodniej Holandii jest praca sezonowych pracowników. A tych 95 proc. stanowią Polacy. "To oni zapewniają niezwykłą wydajność pracy i bardzo niskie ceny upraw kwiatów" - czytamy.
- Holendrzy obawiają się, że ich dzieci będą żyły gorzej - mówi "Rz" Trans Timmermans, szef holenderskiej dyplomacji. To jedna z przyczyn popularności w tym kraju Geerta Wildersa, przewodzącego skrajnie prawicowej Partii Wolności. Jednak "coraz więcej wskazuje, że dni największej chwały Wilders ma już za sobą". Świadczyć mają o tym gorsze wyniki w ubiegłorocznych wyborach do parlamentu krajowego oraz spadek na trzecie miejsce w partyjnym rankingu po majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego.
"Jednym z powodów tej porażki (Wildersa - red.) jest rosnąca świadomośc w holenderskim społeczeństwie, że całe sektory gospodarki upadną w razie wyrzucenia polskich imigrantów, jak tego chce Wilders". Dodatkowo minister spraw zagranicznych Holandii uważa, że "Polacy wpłacają do systemu ubezpieczeń socjalnych dwa razy więcej, niż z niego pobierają". Na główną ocenę naszych rodaków wpływają jednak przypadki łaniania prawa przez polskich imigrantów.
Jak zaznacza gazeta: "Polacy powoli znów stają się mile widziani w Holandii". Wiąże się to również z mniejsza popularnością dla Partii Wolności. Otwarte jest jednak pytanie czy ze względu na wcześniejsza atmosferę, która nie sprzyjała Polakom, wyjazdy do Holandii z Polski ciągle będą tak popularne, jak wcześniej.
>>>\
Oni maja ogromne korzysci my straty .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 23:09, 25 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Dwóch polaków pobitych w Lisburn
W północnoirlandzkim mieście Lisburn doszło do napaści o charakterze rasistowskim na dwóch Polaków. Sprawców nadal szuka policja.
Do incydentu doszło w miniony weekend. Dwóch naszych rodaków w wieku 32 i 36 lat zostało pobitych nad River Lagan przy ulicach Bridge Street i Hill Street w Lisburn.
Mężczyźni trafili w ciężkim stanie do szpitala, jednak ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Funkcjonariuszom miejscowej policji nie udało się jeszcze złapać sprawców zdarzenia, dlatego apelują do wszystkich świadków incydentu o kontakt pod numerem telefonu 101 lub anonimowo na 0800 555 111.
....
Znowu .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 22:22, 05 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Zmuszali Polki do prostytucji w Londynie
Czterech mężczyzn i kobietę - członków bandy, która zwabiła do Wielkiej Brytanii ponad 120 kobiet z Europy Wschodniej, m.in. z Polski, i zmusiła je do prostytucji - skazano w Londynie na kary od trzech do 12 lat więzienia.
Szef detektywów Scotland Yardu Mick Forteath poinformował, że banda ta była jedną z największych, najlepiej zorganizowanych i najbardziej brutalnych, jakie widział. Jej członkami byli obywatele Wielkiej Brytanii, Indii i Węgier.
Według informacji policji, gangowi przewodził 35-letni Vishal Chaudhary (skazany na 12 lat). Większość swych ofiar zwabił na Węgrzech, obiecując kobietom, że będą legalnie zatrudnione jako sprzątaczki lub opiekunki do dzieci. Część kobiet pochodziła z Czech i z Polski.
Kobiety umieszczano w domach publicznych w Londynie. Niektóre z nich były zmuszane do seksu nawet z 20 mężczyznami dziennie. Policja mówi o przestępczej operacji "na skalę komercyjną". Kobietom zabierano paszporty i grożono, że jeśli się nie podporządkują, ich rodziny dowiedzą się, że zostały prostytutkami.
Śledztwo w tej sprawie wszczęto w 2012 roku. Policja przyznaje jednak, że nie ustalono, jak długo przestępcy uprawiali swój proceder.
...
A wyroki też jakieś kiepskie . 3 lata za zmarnowanie życia !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 21:46, 16 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Eksmisje bez ostrzeżenia
Eksmitowane rodziny to w większości Polacy -
Ponad 40 osób, łącznie z dziećmi, zostało wyrzuconych przez komorników z bloku mieszkalnego w miejscowości Exeter. Akcja jest konsekwencją odzyskania części nieruchomości od firmy Property Edge Lettings, która rozpoczęła administrowanie lokalami w 2012 roku.
Eksmitowane rodziny to w większości Polacy. Wszyscy zgodnie twierdzą, że nie otrzymali wcześniej ostrzeżenia o eksmisji i mieli tylko 20 minut na opuszczenie mieszkania. Pracownicy firmy Alder King, którzy wysłali stróżów do odebrania nieruchomości, odmówili komentarza w sprawie.
- Powiedziano nam, że mamy opuścić mieszkanie, nie wspominając, dokąd mamy pójść - mówi pani Izabela, jedna z osób eksmitowanych.
Rob Hannaford, przedstawiciel urzędu odpowiedzialnego za sprawy mieszkaniowe w Exeter, przyznaje, że jest "bardzo zaniepokojony" tym jak najemcy próbują zapewnć alternatywne zakwaterowanie.
Powiedział, że urząd został poinformowany o całej sytuacji kilka tygodni temu. Mieszkańcom udzielono porady na temat alternatywnych rozwiązań, a także podano informację na temat porad prawnych.
- Próbowaliśmy dowiedzieć się, jaka jest data planowanej eksmisji od komorników, ale pracownicy firmy Alder King nie byli w stanie jej dostarczyć - zaznacza.
Hannaford podkreśla, że opisywana sytuacja ponownie unaocznia pilną potrzebę wzmocnienia ochrony prawnej najemców z sektora prywatnego.
Shaun Kelly, były dyrektor Property Edge Lettings, przyznaje, że eksmisja przyszła "znikąd".
- Lokatorzy pracują, płacą podatki, a komornicy tak po prostu wchodzili do ich mieszkań i mówili, że mają 20 minut na opuszczenie lokali - dodaje i podkreśla "to nie jest kraj, w którym żyłem i w którym chcę żyć".
Ben Bradshaw z Exeter Labour przyznaje, że rada miejska, jak i policja powinny się zająć w trybie pilnym. Zwraca też uwagę na naglącą potrzebę wprowadzenia większej liczby osób, które zajęłyby się ochroną prywatnych najemców.
...
Jak w Rosji ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:23, 18 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Polki zmuszane przez rodaczki do prostytucji w Londynie
Przyjeżdżały do Londynu szukać pracy, a trafiały na ulice. Kilkanaście kobiet padło ofiarą oszustwa sióstr M. – Barbary i Sylwii, które oferowały wyjazdy do pracy na Wyspy, a później zmuszały młode kobiety do prostytucji.
Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku, za zamkniętymi drzwiami, ruszył właśnie proces w tej sprawie. Barbara M. i Sylwia M. są oskarżone o handel ludźmi i nakłanianie do prostytucji. Proceder trwał od 2002 do 2005 roku.
Siostry obiecywały, że po przyjeździe do Londynu młode Polki będą pracowały jako opiekunki do dzieci lub sprzątaczki. Potem zabierano im dowody osobiste, paszporty i groźbami zmuszano do uprawiania prostytucji w londyńskich domach publicznych. Te, które się na to nie godziły, były bite, szarpane za włosy i przypalane papierosami.
Ofiarą padło kilkanaście kobiet głównie z województwa podlaskiego. Sprawa wyszła na jaw, gdy jednej z nich udało się wysłać wiadomość do rodziny w Polsce.
>>>
I po co wam to ?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:37, 28 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Rzucił "koktajlem Mołotowa", bo chciał wrócić do Polski
34-letni Polak nie miał pieniędzy na powrót do ojczystego kraju, więc postanowił zrobić coś, co - w jego przekonaniu - zagwarantuje mu deportację. Zamiast tego - otrzymał wyrok dwóch lat w brytyjskim więzieniu.
Maciej M. przyjechał do Wielkiej Brytanii w 2008 roku. W Londynie mieszkał pod gołym niebiem - nie miał pracy ani pieniędzy, zgubił też swoje dokumenty i marzył o powrocie do Polski. Jak sądził, znalazł sposób na zapewnienie sobie darmowego transportu do Polski.
31 marca udało mu się dotrzeć do Manchesteru, gdzie zrzucił własnoręcznie wykonany "koktajl Mołotowa" przed główne wejście ratusza. Spodziewał się szybkiego aresztu i deportacji do kraju - donosi dziennik "Daily Mail".
Ładunek wybuchowy spowodował poważne zagrożenie dla życia osób przebywających wewnątrz budynku, a także dla tych, którzy znajdowali się wówczas w pobliżu budynku. Koktajl wybuchł w drzwiach wejściowych, zapalając futrynę. Dzięki szybciej interwencji straży pożarnej ogień udało się ugasić, a policja zatrzymała sprawcę. Polak zeznał, że chciał tylko wrócić do kraju. Polska ambasada mu w tym nie pomogła, więc spróbował innego sposobu. Tłumaczył również, że bombę zrzucił w Manchesterze, ponieważ "Londyn lubi".
Mężczyzna miał nadzieję na szybką deportację, tymczasem na powrót do Polski będzie musiał jeszcze poczekać. Sąd wydał wyrok dwóch lat pozbawienia wolności i deportacji do Polski dopiero po zakończeniu wyroku. Za poprawne sprawowanie kara może ulec zmniejszeniu, jednak nie wiadomo, czy brytyjski sędzia zgodzi się na szybszą deportację.
- Chciałeś zyskać darmową podróż do Polski, ale ta strategia od początku nie miała szans na powodzenie. W krajach Unii Europejskiej wyrok odbywa się tam, gdzie popełnione jest przestępstwo - wytłumaczył Maciejowi M. sędzia Andrew Blake, ogłaszając wyrok.
...
Co wy z siebie robicie ?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 17:42, 29 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Wlk. Brytania: świadczenia dla imigrantów tylko przez trzy miesiące
Konserwatywny rząd brytyjski wprowadzi nowe ograniczenia w dostępie do świadczeń socjalnych dla imigrantów z UE. Będą je otrzymywali tylko przez trzy miesiące, a nie jak dotychczas przez sześć - zapowiedział premier David Cameron we wtorkowym "Daily Telegraph".
Celem ma być wyeliminowanie tzw. zasiłkowej turystyki i danie pierwszeństwa interesom rodzimej siły roboczej, która w niektórych segmentach rynku pracy konkuruje z imigrantami. "Musimy dopilnować, by imigranci przyjeżdżali do W. Brytanii z właściwych powodów i by system świadczeń socjalnych nie był magnesem, który ich przyciąga" - zaznaczył Cameron.
Dotychczas zapomoga dla bezrobotnych przysługiwała imigrantom przez sześć miesięcy i mogła być przedłużona, jeśli pobierający ją wykazał, że ma dobrą perspektywę na pracę. Obecnie okres ten będzie skrócony o połowę. To samo ograniczenie dotyczy innych świadczeń, m.in. dodatku rodzinnego. Według niektórych ocen, zmiana dotyczy ok. 600 tys. imigrantów.
To kolejna faza ograniczenia dostępu do zasiłków imigrantów z UE, wśród których najliczniejszą grupę stanowią Polacy.
Od początku stycznia br. z obawy przed masowym przyjazdem imigrantów z Rumunii i Bułgarii po otwarciu dla nich unijnego rynku pracy, rząd Camerona postanowił, że imigranci z UE będą mogli ubiegać się o zasiłki i zapomogi socjalne dopiero po trzech miesiącach pobytu. Od 1 marca obowiązuje nowe prawo przewidujące, że przysługują one tylko tym imigrantom, których minimalne zarobki nie są niższe niż 150 funtów tygodniowo.
Na mocy innych, obecnie proponowanych, ograniczeń, agencjom pośrednictwa pracy nie wolno będzie zamieszczać ogłoszeń o poszukiwaniu pracowników do pracy w W. Brytanii w krajach UE, co oznacza, że pierwszeństwo w werbunku musiałyby one dać poszukującym pracy na Wyspach.
Pod większą kontrolą znajdą się też szkoły i inne placówki oświatowe dające obcokrajowcom możliwość uzyskania wizy pobytowej w razie zapisania na kurs, co w niektórych przypadkach uznawane jest za sposób obejścia ograniczeń wizowych, zwłaszcza przez imigrantów spoza UE.
Premier Cameron już wcześniej zapowiedział, że swobodny przepływ siły roboczej i świadczenia dla imigrantów będą jednym z tematów renegocjacji brytyjskiego statusu w UE, do których chce przystąpić po wyborach 2015 r., jeśli je wygra.
Antyunijna Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa - polityczny konkurent torysów na prawym skrzydle - uczyniła migrację kluczowym punktem swego programu, zdobywając największą liczbę mandatów w majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Program torysów zakładał zmniejszenie migracji netto do poziomu poniżej 100 tys. rocznie, ale jak dotąd nie udało się go osiągnąć.
...
To niech Polacy płacą podatki tylko przez 3 miesiące a później już nie aby było sprawiedliwie .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:54, 03 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Wicepremier atakuje premiera: "Imigracja jest dobra dla kraju"
W przyszłym tygodniu wicepremier Nick Clegg wbije kolejny klin między Liberalnych Demokratów a konserwatywną partią Davida Camerona - donosi "Daily Mail". Tematem politycznego ataku ma być polityka imigracyjna.
Lider Liberalnych Demokratów ma wygłosić specjalne przemówienie, w którym poinformuje o planie ujawnienia firm, płacących imigrantom poniżej wymaganej przez prawo minimalnej stawki. Nick Clegg ma się też odnieść do słów Davida Camerona, który w zeszłym miesiącu ogłosił, że "miękkie podejście" Wielkiej Brytanii do imigracji się skończyło. Premier ogłosił tym samym ograniczenie praw bezrobotnych imigrantów do pobierania zasiłków.
Tymczasem ugrupowanie Clegga uważa, że imigracja jest korzystna dla kraju. - Jesteśmy otwartym, tolerancyjnym i zróżnicowanym społeczeństwem. Jeśli chodzi o imigrację, musimy odbudować zaufanie do systemu i zniwelować nadużycia - tak brzmi oficjalne stanowisko partii, które w przyszłym tygodniu ma przedstawić ich lider.
Jak zaznacza "Daily Mail", o ile szef Liberalnych Demokratów wyraźnie jest przeciwny ograniczeniu przyjazdów obcokrajowców na Wyspy, to zgadza się z rządem w kwestii rozprawienia się z nielegalną imigracją. Jego zdaniem przede wszystkim należy się rozprawić ze zjawiskiem fikcyjnych małżeństw, dzięki którym obywatele krajów niebędących w Unii Europejskiej mogą zostać w Wielkiej Brytanii.
...
Oczywistość . Nie można mówić o wszystkich ale imigracją z Polski gdzie ludzie dwa razy lepsi od miejscowych zarabiają dwa razy mniej to już nie zysk a wyzysk . Tuczą się obrzydliwie na Polakach .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:39, 29 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Polak płonął na oczach przechodniów
Ok. 30-letni polski obywatel spłonął na oczach dwójki przechodniów. Tragedia wydarzyła się w Bradford (West Yorkshire).
Do dramatycznego zdarzenia doszło w zeszły piątek ok. godz. 4:30 rano na boisku przy Summerville Road w Lidget Green. Ofiara leżała w ogniu na boisku przy Summerville Road w Lidget Green. Świadkami przerażającej sceny była dwójka przechodniów, która natychmiast wezwała pogotowie.
Mężczyznę przewieziono do szpitala Pinderfields w Wakefield. Niestety, obrażenia, których doznał były na tyle poważne, że lekarzom nie udało się go uratować - donosi serwis "Bradford Telegraph and Argus".
Policja ustaliła, że ofiara to Polak w wieku ok. 30 lat. Mężczyzna nie ma prawdopodobnie żadnych krewnych w Wielkiej Brytanii. W sprawę ustalania jego tożsamości zaangażowała się też Ambasada RP.
Wciąż nie ma informacji, jak doszło do tragedii, ale policja wyklucza udział osób trzecich.
Śledztwo jest w toku.
...
Matko ! Co tam się z wami dzieje !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 20:05, 30 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Małgorzata Słupska | MojaWyspa.co.uk
Koniec boomu urodzinowego wśród imigrantów?
Przez ostatnie dziesięć lat brytyjskie media gwałtownie rosnącą liczbę urodzeń w UK tłumaczyły imigrantami. Tymczasem okazuje się, że trend się zmienia i liczba urodzeń wśród kobiet-imigrantek jest najniższy w historii.
Wskaźnik dzietności wśród imigrantek mieszkających w Anglii i Walii jest najniższy od 10 lat. Oczywiście nadal istnieją obszary, gdzie kobiety urodzone poza UK, pod względem dzietności są w czołówce. Tu można wymienić na pewno Londyn, gdzie 6 na 10 rodzących to imigrantki, a w samym Newham cudzoziemki stanowią 75 proc. rodzących.
W danych urzędu statystycznego wynika, że w 2013 w Anglii i Walii przyszło na świat ponad 698 tysięcy dzieci. To o 4,3 proc. mniej niż w 2012 roku. 4 proc. to niby niewiele, ale był to największy spadek od 40 lat. Eksperci szybko wytłumaczyli go wszechobecną recesją gospodarczą.
Naśladujemy Brytyjki
Imigrantki w UK, w 2013 roku, urodziły ponad 185 tys. dzieci. To blisko 4 tys. mniej niż w 2012 roku. Tak więc wygląda historyczny, bo pierwszy, spadek wskaźnika dzietności wśród cudzoziemek. Wskaźnik płodności, który szacuje ile dzieci przyjdzie na świat w danym roku, dla imigrantek w UK wynosi obecnie 2,19 na jedną panią. Jeszcze rok wcześniej wynosił 2,29 i jest to największy spadek od 2004 roku.
Eksperci zauważają, że imigrantki pod względem planowania rodziny, stają się podobne do Brytyjek i ich zwyczajów. Coraz częściej cudzoziemki decydują się na ciąże, będąc w wieku od 30 do 34 lat. Jednak nadal w przypadku imigrantek zauważyć można 70 proc. przewagę kobiet zamężnych.
- Myślę, że ta zmiana wynika z tego, że wcześniej wiele kobiet przyjeżdżało do Wielkiej Brytanii, aby dołączyć do partnerów i mężów. Było więc naturalne, że będą zakładać rodzinę, planować dzieci. Dziś coraz więcej imigrantek przyjeżdża tu do pracy, a to duża różnica – mówi Carlos Vargas-Silva, analityk z Migration Observatory na Uniwersytecie Oksfordzkim.
...
Upada błąd o wspaniałych brytyjskich warunkach ! To były inne przyczyny tej rozrodczosci teraz wszystko się zrownuje i będą tak samo wymieraccjak miejscowi .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 17:29, 05 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Atak na polską rodzinę w Irlandii Północnej
Anna R.
Wybite szyby, zniszczony samochód i antypolskie hasła - polskie małżeństwo z Londonderry przez kilka miesięcy było nękane przez chuliganów. Para ma pięcioro dzieci. Policja uznała ataki za rasistowskie.
Polska rodzina żyła w Moneymore od 2 lat. W tym czasie dotknęło ją 13 incydentów na tle narodowościowym.
Polacy mają pięcioro dzieci, najstarsza dziewczynka ma 12 lat, a najmłodsze z rodzeństwa – 5 miesięcy. Polacy nie posługują się dobrym angielskim – podkreśla BBC.
W imieniu rodziców z policją i dziennikarzami rozmawiała ich córka, która urodziła się i dorastała w Irlandii Północnej. - Jacyś ludzie zdemolowali nasz samochód, inni wybili szyby w oknach - tłumaczyła dziennikarzom BBC.
- Chcemy się przenieść, bardzo boimy się o bezpieczeństwo naszych dzieci - tłumaczyła mała Polka słowa rodziców. - Nie chcemy opuszczać Irlandii Północnej, jesteśmy tu szczęśliwi - kontynuowało w imieniu opiekunów dziecko.
- Ataki na polską rodzinę trwają od czerwca. To nie do przyjęcia. Wcześniej bandyci wrzucili do domu Polaków wielki kamień. W pomieszczeniu - poza dwójką dorosłych - było dwoje malutkich dzieci - krytykowała zachowanie chuliganów Christine McFlynn, szefowa Socjaldemokratycznej Partii Pracy w Irlandii Płn.
...
Znowu i znowu ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 18:11, 06 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Goniec Polski
Brytyjski sąd skazał polskich grzybiarzy
Polacy ruszyli do lasów, wszak o tej porze o prawdziwka, podgrzybka i kozaczka najłatwiej. Jednak zanim wybierzecie się do lasu, aby na zakąskę nieco uzbierać, przeliczcie w portfelu czy to się w ogóle opłaca.
Okazuje się, że w brytyjskim lesie oprócz wspaniałych grzybów spotkać można leśniczego, a ten niszczenia poszycia leśnego nam nie wybaczy. O ile z polskiego lasu wywieźć możemy borówki, jagody i kosze grzybów, o tyle z lasu brytyjskiego nie możemy ruszyć prawie nic. I nie bez powodu. Brytyjskie prawo z 1878 roku przewiduje, że bez wyraźnej zgody – zgody orzeczonej przez lokalnych stróżów prawa – grzybów z lasu wynosić nie można, bowiem las to las, a nie jakieś tam pole. Brytyjskie prawo z 1878 roku mówi wyraźnie: kto narusza poszycie leśne, ten narusza rozwój lasu. Innymi słowy, grzybiarze naruszają ekosystem, a z nim i z prawem żartów nie ma.
O tym, że z prawa żartować nie można, przekonali się polscy grzybiarze, którzy rok temu, nie znając przepisów nieco w czasie odległych, postanowili na sos, zupę, a może i na zakąskę nieco grzybów uzbierać. Jakież było ich zdziwienie, kiedy zamiast grzybów nazbierać, nazbierali a jakże, punkty karne. A że las zniszczyli i prawo natury naruszyli, to zapłacili.
- Ojciec i córka stanęli za grzybobranie przed sądem. Próbowali wytłumaczyć, że zbieranie grzybów to coś, co od lat robią Polacy i w rodzinnym kraju nie stanowi to żadnego kłopotu. Nie udało im się jednak przekonać sędziego, by nie karał ich z powodu historycznego prawa. Trafiły do niego argumenty Nicka Bakera, strażnika leśnego, który w czasie rozprawy mówił, że grzybiarze ingerowali w środowisko naturalne mimo licznych znaków ostrzegawczych – informuje Gazeta Wyborcza.
Niestety. Polacy, nieświadomi historycznego prawa, decyzją sadu w Chelmsford zostali osądzeni i skazani. Pan Józef wraz z córką Iwoną otrzymali najwyższy wymiar kary, jaka jest przewidziana za popełnione przestępstwo. Każdy z osądzonych został ukarany grzywną w wysokości 80 funtów. Grzybiarze musieli również zapłacić 260 funtów, za pokrycie kosztów postępowania sądowego.
I jak tu dziecku pokazać, jak z dziada pradziada grzyby się zbierało? Chyba w Nintendo!, bo jak na grzyby, to najpierw do urzędu, ewentualnie do Tesco, Lidla czy innego supermarketu, wszak na sklepowych półkach grzybów tam jak po deszczu.
...
Tyle żeście się wysłuchali o wolności na Zachodzie że wam się zdaje że to tak jak w Polsce . Tymczasem tam jest reżim w porównaniu z Polską ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 9:03, 12 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Episkopat: powstało Biuro Duszpasterstwa Polskiej Emigracji
Celem biura jest koordynacja współpracy między duszpasterzami na całym świecie -
W Sekretariacie Episkopatu Polski w Warszawie działa stałe Biuro Duszpasterstwa Polskiej Emigracji; jego celem jest koordynowanie współpracy między polskimi duszpasterzami na całym świecie a KEP - poinformowało biuro prasowe episkopatu.
W biurze będzie można się spotkać z delegatem Episkopatu Polski ds. Duszpasterstwa Emigracji Polskiej biskupem Wiesławem Lechowiczem z Tarnowa.
- Chciałbym, aby to było nie tylko miejsce, które się kojarzy z biurem i administracją, ale żeby to był ośrodek duszpasterski, miejsce pośredniczenia między Kościołem w Polsce a polskimi duchownymi pracującymi za granicą - powiedział bp Lechowicz.
Podkreślił, że "praca w biurze będzie go angażować w większym niż dotychczas wymiarze, ale chciałby również służyć pomocą biskupowi tarnowskiemu Andrzejowi Jeżowi, wiernym i ich duszpasterzom".
Biskup Lechowicz zapowiedział, że o działalności biura zostaną poinformowane instytucje w Polsce i za granicą, a zwłaszcza rektoraty Polskich Misji Katolickich i Duszpasterstwa Polskich Emigrantów.
Biuro jest czynne od poniedziałku do piątku od 9 do 14. W tych godzinach dyżuruje siostra Edyta Rychel - była przełożona generalna Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Chrystusa Króla dla Polonii Zagranicznej, która została sekretarzem biura.
Biuro działa przy skwerze Kard. S. Wyszyńskiego 6 w Warszawie, tel. 22 530 48 74.
...
Tak trzeba pomagać tym biedakom ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 21:03, 22 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Goniec Polski
Agencje nieruchomości udręką Polaków
Najbardziej popularny w Wielkiej Brytanii jest wynajem mieszkań przez pośredników, czyli agencje. A te często każą sobie słono płacić. Poza czynszem i depozytem przyszły lokator ponosi dodatkowe koszty tzw. letting fees, które mogą sięgać kilkuset funtów. Kres tym opłatom chce położyć angielska organizacja charytatywna „Shelter” (schronienie). Od czerwca zebrała już 16 tysięcy podpisów pod petycją domagającą się zakazu pobierania opłat agencyjnych.
Polacy przyjeżdżający do Anglii z reguły na początku wynajmują pokoje. Często są to pokoje podnajmowane od innych Polaków. Z czasem jednak, zwłaszcza, gdy osiedla się tu cała rodzina, rodacy szukają dla siebie całego mieszkania lub domu.
– Od półtora roku mieszkam na pokojach – mówi Krystyna z Londynu północnego. – Przeprowadzałam się w tym czasie ze trzy razy. Bo wiadomo – mieszkanie z innymi obcymi ludźmi, różnie się układa. Zależy, jak się trafi. A nawet jak na początku trafi się dobrze, to potem lokatorzy się zmieniają i znów trzeba do nowych przywyknąć. Mam już dość takich zmian i myślałam o wynajęciu kawalerki dla siebie samej. Czasem nawet czynsze nie są takie wygórowane. No, ale te dodatkowe opłaty! Agencje z reguły chcą depozytu w wysokości półtoramiesięcznego czynszu.
Do tego osobno za sprawdzenie mojej historii kredytowej, za rezerwację mieszkania – 500 funtów, a jak im się moja historia kredytowa nie spodoba, to te pieniądze przepadają, za spisanie umowy i diabli wiedzą, za co jeszcze. Przecież jak to wszystko dodać to wychodzi, że żeby wynająć kawalerkę z czynszem około 800 funtów miesięcznie, to na początek musiałabym wyłożyć jakieś dwa i pół do trzech tysięcy funtów. Na to, niestety, na razie mnie nie stać – zaznacza.
Rzeczywiście początkowe koszty związane z wynajmem mieszkania bywają zawrotne. Wynajmujący nie tylko musi zapłacić z góry przynajmniej miesięczny czynsz, ale także depozyt – równowartość czynszu za 4-6 tygodni, a czasem nawet za dwa miesiące. Do tego dochodzą rozmaite opłaty dodatkowe – za sprawdzenie historii kredytowej, za zarezerwowanie domu czy mieszkania, za sporządzenie umowy, za dokonanie inwentaryzacji w mieszkaniu itd. Agencje są w tej materii bardzo pomysłowe i lista opłat bywa naprawdę obszerna. Najbardziej kreatywni pośrednicy liczą sobie osobno niemal za każdą wykonaną czynność.
Problem milionów lokatorów
– Nie mogę pojąć jak w cywilizowanym kraju może funkcjonować takie zdzierstwo, z jakim mamy do czynienia przy wynajmowaniu mieszkań – stawia sprawę ostro Krzysztof, który mieszka w Londynie zachodnim od pięciu lat. – Wynajmuję z rodziną mieszkanie od prywatnej osoby, bo nie zamierzam napychać kieszeni pazernym agencjom. Jak szukałem ostatnio – jakiś rok temu – lokum dla nas, to oczywiście przez agencje. Jednak, kiedy zobaczyłem ich listę życzeń, – czyli, za co miałbym płacić i ile, zanim w ogóle do mieszkania się wprowadzę, to mnie mało szlag nie trafił!
Pamiętam, że za sporządzenie umowy najmu chcieli jakieś 100 funtów! Przecież to są standardowe umowy! To wydrukowanie tyle kosztuje? Chyba na pozłacanym papierze! Dosłownie za każde skinienie palcem chcieli jakieś dodatkowe pieniądze. Odwiedziłem parę agencji i w końcu postanowiłem szukać prywatnie. Dzięki temu, co najmniej kilkaset funtów zostało mi w kieszeni – wspomina.
Podobne doświadczenia ma wielu wynajmujący mieszkania przez pośredników. Organizacja charytatywna „Shelter”, która postanowiła walczyć z agencyjnymi opłatami, szacuje, że w Wielkiej Brytanii około 9 mln osób wynajmuje prywatnie mieszkania, a większość z nich korzysta właśnie z usług agencji. „Shelter” podkreśla też, że obecnie opłaty są zupełnie poza jakąkolwiek kontrolą i agencja może obarczać przyszłego lokatora opłatami za cokolwiek zechce. Oczywiście, pobiera też stosowne kwoty od właściciela mieszkania. Pośrednik zatrzymuje dla siebie od 5 do nawet 15 proc. ceny najmu.
Według „Shelter” więcej niż połowa korzystających z agencji z powodu opłat ma kłopoty finansowe. Jedna na siedem osób została obciążona dodatkowymi opłatami w wysokości ponad 500 funtów. Część musiała ograniczyć wydatki na jedzenie bądź ogrzewanie, inni musieli zapożyczyć się w banku.
Największe opłaty naliczają sobie pośrednicy w Londynie. W mniejszych miastach opłaty także są, ale z reguły mniejsze, a ich lista znacznie krótsza.
– Wynajmuję mieszkania od agencji przez siedem lat – mówi Zbigniew Ługowski z Plymouth w południowo-zachodniej Anglii. – To już moje trzecie. Ogólnie jestem zadowolony, bo przynajmniej wynajmuję legalnie, a nie jak na początku podnajmowałem od kogoś pokój. Opłaty agencyjne są, ale nie bardzo wysokie – jakieś 200-250 funtów. Nie przypominam sobie, żeby któraś z agencji brała więcej. To nie tak mało, ale też nie jakaś kolosalna kwota. Mam znajomych w Londynie i wiem, że tam to dopiero agencje sobie liczą słono – ponad 500 funtów spokojnie. I depozyt chcą większy niż tu – ja płacę miesięczny, a tam ponoć minimum równowartość półtoramiesięcznego czynszu, a czasem jeszcze więcej – opowiada.
Akcja organizacji „Shelter”
Od czerwca tego roku organizacja charytatywna „Shelter” zbiera podpisy pod petycją na rzecz zakazu nakładania przez pośredników dodatkowych opłat na lokatorów. Organizacja ta zajmuje się szeroko rozumianymi problemami mieszkaniowymi, w tym także bezdomnością. Prowadzi m.in. szerszą kampanię na rzecz lokatorów wynajmujących mieszkania prywatnie. Położenie kresu opłatom agencyjnym to jeden z trzech jej elementów. Dwa pozostałe to: akcja eliminowania z rynku wynajmu: łobuzów i oszustów (evit rogue landlord) oraz ochrony lokatorskich depozytów (tenancy deposit protection).
Organizacja ma już na swoim koncie sukcesy. Wcześniej zabiegała, aby lokatorskie depozyty były obowiązkowo chronione przez prawo. I tak się stało. Od 2007 roku depozyty muszą być wpłacane do specjalnych instytucji (Tenancy Deposit Scheme). Również w walce z nierzetelnymi i pazernymi wynajmującymi ma swoje osiągnięcia. Kilkadziesiąt lokalnych samorządów włączyło się do akcji mającej na celu wyeliminowanie z rynku nieuczciwych landlordów.
Na stronie internetowej organizacji [link widoczny dla zalogowanych] można znaleźć wiele użytecznych informacji dotyczących prywatnego wynajmu w Wielkiej Brytanii. Można także poinformować o swoich własnych doświadczeniach związanych z wynajmem mieszkania, a także znaleźć informacje o nierzetelnych landlordach w swojej okolicy, którzy już wcześniej byli karani za nierespektowanie praw lokatorów. Można też samemu zgłosić taką osobę.
Zapytaliśmy naszych rodaków, czy podpisaliby petycję w sprawie zakazu opłat agencyjnych.
– Oczywiście, że podpisałabym petycje, żeby skończyć z opłatami agencyjnymi – mówi Magdalena Krotosz z Londynu Wschodniego. – Na razie mieszkam z rodzicami, którzy wynajmują mieszkanie prywatnie. Ale w przyszłości pewnie na początek sama będę chciała wynająć i wolałbym nie ponosić zbędnych kosztów. Kilkaset funtów to jednak sporo pieniędzy – podkreśla.
– Na pewno podpiszę petycję – zapewnia Marek Więcek, który od dwóch lat wynajmuje ze swoją dziewczyną pokój w Londynie zachodnim. – Od dawna myślę o czymś własnym, ale nie mamy wystarczająco dużo pieniędzy. Gdyby na początek nie trzeba było wyłożyć, co najmniej dwóch tysięcy funtów to już dawno byśmy coś własnego wynajęli – mówi.
Warto dodać, że w Szkocji nakładanie przez agencje opłat na lokatorów jest zakazane już od sierpnia 2012 roku. Decyzję taką podjął szkocki parlament. Partia Pracy zapowiada, że jeśli wygra wybory w 2015 roku taki sam zakaz wprowadzi w całej Wielkiej Brytanii. Pytanie tylko, czy nie są to jedynie przedwyborcze obietnice?
Iwona Starosta
....
Łupią Polaków na każdym kroku ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:57, 26 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Londyn: pobity Polak walczy o życie
28-letni mężczyzna walczy o życie w szpitalu po tym, jak został pobity w Harlesden w północno-zachodnim Londynie. W związku ze sprawą policja aresztowała trzy osoby.
Do pobicia doszło w minioną sobotę ok. godz. 21:20 przy Wendover Road.
Policja podaje, że ofiara to 28-letni Polak, który z poważnymi urazami głowy trafił do jednego z londyńskich szpitali. Jego stan lekarze określają jako ciężki i zagrażający życiu - donosi serwis kilburntimes.co.uk.
W związku ze sprawą zatrzymano trzech mężczyzn - w wieku 32, 36 i 47 lat - którzy mogą usłyszeć zarzut poważnego uszkodzenia ciała.
Policja apeluje do wszystkich świadków zdarzenia o informacje, które mogą się okazać niezbędne w śledztwie.
- To był przerażający atak. Dlatego proszę, aby osoby, które były w tym czasie w pobliżu Wendover Road i wiedzą coś na temat napadu, zgłaszały się na policję - zaznacza detektyw Lial Sharland.
- Przede wszystkim zależy mi na kontakcie z kierowcą srebrnego Forda Focusa, który ok. godz. 21:20 parkował nieopodal auto - dodaje funkcjonariusz.
Można się kontaktować, dzwoniąc pod numery: 0208 733 3747, 07917 595204, 101 (nr sprawy 1922707/14) lub anonimowo do Crimestoppers - 0800 555 111.
...
Niestety znowu ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:59, 26 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Londyn: pobity Polak walczy o życie
28-letni mężczyzna walczy o życie w szpitalu po tym, jak został pobity w Harlesden w północno-zachodnim Londynie. W związku ze sprawą policja aresztowała trzy osoby.
Do pobicia doszło w minioną sobotę ok. godz. 21:20 przy Wendover Road.
Policja podaje, że ofiara to 28-letni Polak, który z poważnymi urazami głowy trafił do jednego z londyńskich szpitali. Jego stan lekarze określają jako ciężki i zagrażający życiu - donosi serwis kilburntimes.co.uk.
W związku ze sprawą zatrzymano trzech mężczyzn - w wieku 32, 36 i 47 lat - którzy mogą usłyszeć zarzut poważnego uszkodzenia ciała.
Policja apeluje do wszystkich świadków zdarzenia o informacje, które mogą się okazać niezbędne w śledztwie.
- To był przerażający atak. Dlatego proszę, aby osoby, które były w tym czasie w pobliżu Wendover Road i wiedzą coś na temat napadu, zgłaszały się na policję - zaznacza detektyw Lial Sharland.
- Przede wszystkim zależy mi na kontakcie z kierowcą srebrnego Forda Focusa, który ok. godz. 21:20 parkował nieopodal auto - dodaje funkcjonariusz.
Można się kontaktować, dzwoniąc pod numery: 0208 733 3747, 07917 595204, 101 (nr sprawy 1922707/14) lub anonimowo do Crimestoppers - 0800 555 111.
...
Niestety znowu ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 18:40, 27 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
| Goniec Polski
Szukał pracy jako śmieciarz, nie zatrudnili go, bo jest Polakiem
Polak starał się o pracę w zakładzie oczyszczania miasta
W angielskim mieście Salford Polak starający się o pracę usłyszał, że praca jest, ale tylko dla Brytyjczyków. Po tym incydencie Anglika-rasistę zawieszono w obowiązkach za dyskryminację.
Polski pracownik o pracę starał się w zakładzie oczyszczania miasta Salford, jednak przeprowadzający z nim rozmowę Gary Miller, pełniący w firmie rolę "binmana", czyli śmieciarza, odprawił go rasistowskim stwierdzeniem.
Mężczyzna stwierdził, że praca jest tam tylko dla Brytyjczyków.
Nie skończyło się to jednak dla Millera dobrze. Jego zwierzchnicy natychmiast po odkryciu tego incydentu, zawiesili go w obowiązkach.
– Pracownik naszej firmy został zawieszony pod zarzutem dyskryminacji. To standardowa procedura, kiedy śledztwo jest w toku – powiedział rzecznik councilu Salford.
...
Znow super ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:10, 30 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Wlk. Brytania: ponad 2,7 tys. ofiar nowego niewolnictwa w zeszłym roku
W Wielkiej Brytanii wzrosła w 2013 roku do ponad 2700 liczba ofiar handlu ludźmi, wykorzystywanych do pracy bądź seksualnie - podała we wtorek brytyjska Krajowa Agencja ds. Przestępczości (NCA). Najwięcej ofiar pochodzi z Rumunii i Polski.
Jest to wzrost o 22 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim. Osoby te są zachęcane do przyjazdu przez internetowe serwisy randkowe lub oferujące pracę za granicą.
Raport podkreśla, że liczba ofiar może być wyższa niż dane oficjalne, ponieważ ludzie nie zgłaszają nadużyć albo nie mają świadomości, że są wykorzystywani, lub też boją się represji.
O 10 proc. wzrosła liczba niewolników dziecięcych, do 602, a 65 proc. z nich to dziewczynki, wykorzystywane głównie seksualnie. Chłopcy zaś są wykorzystywani głównie przez sieci przestępcze i do pracy. Najwięcej wykorzystywanych dzieci pochodzi z Wielkiej Brytanii, Wietnamu i Słowacji.
Już trzeci rok z rzędu najwięcej zidentyfikowanych to obywatele Rumunii, Polski, Wielkiej Brytanii i Albanii - podała NCA, zaznaczając, że rośnie liczba ofiar ze Zjednoczonego Królestwa i Tajlandii.
Liczba ofiar według krajów: Rumunia - 307, Polska - 239, Wielka Brytania - 193, Albania - 192, Nigeria - 158, Słowacja - 143, Wietnam - 138, Węgry - 136, Litwa - 104, Tajlandia - 89.
Rumunki są wykorzystywane głównie seksualnie i przez sieci przestępcze (do kradzieży, przestępstw w ruchu drogowym i wyłudzania świadczeń socjalnych), podczas gdy Polacy są wykorzystywani przede wszystkim do pracy w rolnictwie, budownictwie, fabrykach i myjniach samochodów.
Inne niewolnicze zajęcia to układanie kostki drogowej, asfaltowanie oraz mycie samochodów.
Ponad 50 dzieci, które wykorzystywano do pobierania fałszywych zasiłków, pochodziło ze Słowacji.
Przypadków przymusowej służby domowej było 230, o 8 proc. więcej w porównaniu z 2012 rokiem; ofiarami są tu głównie kobiety, których duża część pochodzi z Nigerii i Filipin.
Raport NCA wskazuje również, że "ograniczone dostępne informacje sugerują, iż handlarze ludźmi oznaczają potencjalne ofiary tatuowanymi symbolami oznaczającymi własność lub wskazującymi, że ofiara jest pełnoletnia". Według informacji NCA "ofiary mogą być oznaczane numerami, ale ich znaczenie nie jest znane".
Liam Vernon, szef zespołu NCA ds. handlu ludźmi powiedział: "Mówiąc najprościej: znakuje się bydło - i tak właśnie handlarze ludzi traktują swoje ofiary, jak towar, który się kupuje i sprzedaje".
W sektorze rybołówczym, w którym jest od dawna dość dużo przypadków niewolnictwa, zmalała liczba ofiar z Filipin, za to wzrosła liczba wykorzystywanych z Ghany.
...
I po co wam to ?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|