Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 15:10, 22 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Anna R. / Agata C. | londynek.net
Polacy mieszkający w Wielkiej Brytanii szykują się do manifestacji w Londynie
Półtora tysiąca osób podpisało internetową petycję przeciwko dyskryminacji Polaków w Wielkiej Brytanii. Odezwa nawiązuje do planowanego na najbliższy poniedziałek protestu przed siedzibą brytyjskiego premiera.
Petycję przygotowali organizatorzy poniedziałkowej manifestacji: Polish Bikers i Polish Youth Association Patriae Fidelis.
Protest odbędzie się 24 lutego o godz. 14:00 czasu lokalnego przy słynnej Downing Street 10 w Londynie. Podczas demonstracji zostanie przekazany list otwarty skierowany do premiera Wielkiej Brytanii Davida Camerona.
"Powodem demonstracji mającej się odbyć 24 lutego jest niedawny skandaliczny atak na polskiego motocyklistę w Londynie. Motywem owego ksenofobicznego incydentu była znajdująca się na kasku poszkodowanego polska flaga. Niestety, nie jest to odizolowany przypadek nie tylko dyskryminacji, ale i otwartej wrogości wobec polskiej mniejszości" - piszą autorzy e-petycji.
Petycja jest przygotowana w dwóch językach: polskim i angielskim. Organizatorzy w ten sposób chcą zachęcić Polaków, aby zbierali podpisy także wśród anglojęzycznych przyjaciół i wśród imigrantów z innych krajów. "Odezwa jest skierowana do tych, którzy będą z nami 24 lutego, ale również do wszystkich, którzy z różnych powodów nie będą mogli się pojawić" - można przeczytać na stronie protestu na Facebooku.
Punktem zapalnym, który wywołał prawdziwy "pożar niezadowolenia" wśród Polonii, była wypowiedź premiera Davida Camerona. Polityk wprost wskazał na Polaków jako narodowość, która najbardziej korzysta z systemu brytyjskich zasiłków. Cameron wyraził niezadowolenie, że Wielka Brytania traci miliony funtów na świadczenia dla tych pracowników z Polski, których dzieci na stałe mieszkają w kraju.
Autorzy petycji kontrargumentują i przedstawiają dane: "Według ostatnich badań uniwersytetu UCL, wkład finansowy Polaków w gospodarkę brytyjską w postaci podatków był o 34 proc. wyższy niż otrzymywane od państwa świadczenia" - można przeczytać w internetowej odezwie.
....
Cameron jak Janukowycz ... laczy ludzi ))
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 14:13, 23 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Agata C. | londynek.net
Brytyjska policja uwolniła Polkę, która była zmuszana do prostytucji
Brytyjskiej policji udało się uwolnić Polkę, która była więziona w jednej z nieruchomości w Londynie.
Policjanci wykonali nalot na nieruchomość przy Bath Road w dzielnicy Hounslow. Szturm został przeprowadzony po tym, jak otrzymano informację o kobiecie, która jest tam przetrzymywana wbrew swojej woli i zmuszana do nierządu.
W ramach operacji aresztowano 33-letnią Sonię G. oraz 30-letnią Annę G., a także dwóch mężczyzn w wieku 44 i 30 lat. Postawiono im zarzuty handlu ludźmi i zmuszania do prostytucji.
Akcja policyjna była możliwa dzięki współpracy polskich funkcjonariuszy, brytyjskiej National Crime Agency (NCA) oraz Metropolitan Police - donosi serwis crimeandjustice.co.uk.
Jak informuje rzecznik londyńskiej policji, uwolniona Polka znajduje się pod dobrą opieką. - Nikt nie ma prawa kontrolować innej osoby i wykorzystywać jej dla osobistego zysku - oświadczył sierżant Alan Clark.
....
I po co wam to ?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:53, 24 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Protest Polaków przed Downing Street
Około 300 osób protestowało przed siedzibą brytyjskiego premiera na Downing Street przeciwko lekceważeniu Polaków przez brytyjskich polityków i demonizowaniu polskich imigrantów w mediach.
- Demonstracja to głos sprzeciwu wobec wystąpień polityków, którzy w ramach międzypartyjnych rozgrywek wykorzystują imigrantów, w tym Polaków, do zbijania politycznego kapitału - napisano w ulotce współorganizatora protestu stowarzyszenia Patriae Fidelis.
W liście otwartym przekazanym Downing Street przez stowarzyszenie oraz drugiego współorganizatora protestu - Forum Polskich Motocyklistów napisano, że w ostatnich miesiącach nasiliło się antypolskie nastawienie, za którego kulminację sygnatariusze uznali wypowiedź premiera Davida Camerona z 6 stycznia, w której zauważył, że Polacy niewspółmiernie obciążają brytyjski system dodatków rodzinnych na dzieci.
Sygnatariusze chcą, by premier Cameron "jednoznacznie stwierdził, że Polacy powinni być traktowani na równi z innymi". Bezpośrednim powodem demonstracji jest atak na 35-letniego polskiego motocyklistę 10 stycznia przed pubem we wschodnim Londynie.
- Jedynym powodem napadu było to, że miał na kasku biało-czerwoną flagę z napisem "Poland". Został on zaczepiony i ściągnięty z motocykla oraz pobity. Postanowiliśmy coś z tym zrobić, bo nie zgadzamy się z takimi objawami dyskryminacji - powiedziała Izabella Bąk z Forum Polskich Motocyklistów (Polish Bikers). - Jesteśmy tu legalnie, pracujemy, płacimy podatki, więc należy się nam szacunek. Tymczasem w ostatnich tygodniach pojawiło się wiele artykułów, jakoby Polacy nadużywali gościnności - dodała.
Demonstrację poprzedził przejazd około 60 motocyklistów spod pubu we wschodnim Londynie pod parlament.
>>>
Polacy ucza sie prawdy o zachodzie ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:17, 25 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Depresja polskiego emigranta
Każdego roku coraz więcej Polaków cierpiących na depresję zgłasza się po pomoc do polskich specjalistów z Zielonej Przychodni w Londynie.
- Rozłąka z rodziną może prowadzić do narastania problemów emocjonalnych, które często stanowią początek depresji – twierdzi mgr Patrycja Gagan, psycholog z polskiej przychodni w Londynie. Dlatego emigranci, przebywający z dala od swoich bliskich, mogą być narażeni na tę chorobę bardziej, niż ich rodacy w kraju. Jak donosi brytyjskie Mental Health Foundation, za 90 proc.spośród 5000 samobójstw popełnianych każdego roku w Wielkiej Brytanii odpowiedzialna jest choroba psychiczna. Na czele listy, obok alkoholizmu i schizofrenii, znajduje się depresja.
Zdaniem specjalistów z krajów skandynawskich, do których słońce dociera najrzadziej, na wzrost zachorowań ma wpływ również sezonowość. - Co roku, kiedy kończy się lato, a zaczyna długa deszczowa brytyjska jesień, która potem przechodzi w szarą, jeszcze bardziej deszczową zimę, dopadają mnie nastroje depresyjne – mówi Jolanta S. z Hammersmith, która od kilku lat korzysta z usług polskiego psychologa. – Na szczęście teraz już wiem, że nie mogę ich lekceważyć.
23 lutego cały świat obchodził Dzień Walki z Depresją. Według danych Światowej Organizacji Zdrowia na tę chorobę cierpi już 350 milionów mieszkańców ziemi, co stanowi pięć procent całej populacji planety. Najwięcej zachorowań obserwuje się w krajach wysoko rozwiniętych, między innymi w Wielkiej Brytanii, w której mieszka ponad 600 tysięcy Polaków.
Mgr Gagan uważa, że zachorowań na depresję niekoniecznie jest z roku na rok coraz więcej. Więcej jest natomiast pacjentów, którzy zgłaszają się po pomoc do specjalistów. Skończyło się demonizowanie depresji, więcej się o niej mówi, pisze, pokazuje w filmach i książkach. Ludzie coraz więcej wiedzą na jej temat i nie boją się szukać pomocy, zwłaszcza w krajach wysokorozwiniętych, takich jak Wielka Brytania.
Według założycielki Zielonej Przychodni, dr Krystyny Tajchman, w dziedzinach takich jak psychiatria czy psychologia niezwykle ważny, często decydujący o przebiegu leczenia, jest brak bariery językowej. Pacjenci, nawet świetnie znający język angielski, zdecydowanie lepiej wyrażają emocje posługując się rodzinnym językiem. Równie istotne jest – wciąż powszechne wśród emigrantów – zaufanie pacjentów do profesjonalizmu polskich specjalistów.
>>>
To nie jest kraj dla was !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:49, 26 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Imigranci liczną grupą wśród bezdomnych
Ponad 1/4 bezdomnych, włóczęgów i żebraków w Londynie pochodzi z Europy Środkowo-Wschodniej. Generalnie ich liczba w całej Anglii w ostatnich latach zwiększyła się o 37 proc.
Wyniki najnowszego raportu chętnie publikują brytyjskie tabloidy, podkreślając, że przybysze z takich krajów jak Polska, Rumunia, Litwa, Łotwa, Węgry, Czechy czy Słowacja stanowią 28 proc. bezdomnych w stolicy Wielkiej Brytanii. Liczba osób pozostających bez dachu nad głową w całej Anglii od 2010 roku zwiększyła się o 37 procent.
Bezdomni w zamożnych dzielnicach
Eksperci podkreślają, że tendencja wzrostowa ma szansę się utrzymać, głównie z powodu tegorocznych przyjazdów nowych imigrantów z Rumunii i Bułgarii. Zwracają też uwagę, że coraz więcej obozowisk bezdomnych postaje w lokalizacjach, które do tej pory nie miały problemów z obcokrajowcami. Mieszkańcy bogatych części miasta, choćby w okolicach Marble Arch, coraz częściej stykają się ze śpiącymi na ulicach imigrantami lub grupkami rozbijającymi namioty, gdzie tylko można. Automatycznie wiąże się to ze wzrostem liczby kradzieży i żebractwem.
Media przypominają, że obywatele krajów UE, którzy będąc w UK nie mają pracy i nie są w stanie się utrzymać, mogą być zgodnie z prawem deportowani. Głównie dotyczy to osób bezdomnych, włóczęgów i żebrzących. Przypominają, że w ubiegłym roku w Londynie jedna z organizacji dobroczynnych wyprodukowała materiał wideo w języku polskim, w którym imigranci byli ostrzegani że brak pracy i niemożność utrzymania się, może ich wpędzić w bezdomność. W filmie radzono, aby każdy Polak „dobrze się przygotował” do wyjazdu na Wyspy, przede wszystkim, aby wcześniej poszukał sobie pracy i dysponował kieszonkowym na początek.
Polacy w czołówce
Autorzy raportu zauważają, że sporą grupę bezdomnych w Londynie stanowią właśnie Polacy. Szacuje się, że jeden na dziesięciu śpiących bez dachu na głową to przybysz znad Wisły. W podobnej sytuacji jest wielu Rumunów i Litwinów. Podkreślają też, że w samym Londynie liczba bezdomnych przestała rosnąć, to w wielu rejonach UK rośnie. Coraz częściej samorządy biorą się za deportacje osób żyjących na ulicach. W East Middlands w ubiegłym roku taki los spotkał 206 osób (50 proc. więcej niż w 2012 roku). W South East deportowano 532 osoby (20 proc. wzrost) – najwięcej takich przypadków było w Slough i Oxfordzie. Tendencje wzrostową widać też w Bristolu, a także w Coventry, Kornwalii i Stoke-OnTrent.
- Rząd musi podjąć wreszcie jakieś konkretne działania. Ulice naszych miast zalewają bezdomni. Problem rośnie od wielu lat, a władze się temu tylko przyglądają. Statystyki to tylko liczby, ale za tymi liczbami kryje się bardzo wiele ludzkich dramatów. Pamiętajmy, że bezdomni to nie tylko imigranci, ale rodzimi mieszkańcy naszego kraju, którzy wskutek różnych okoliczności wylądowali na ulicy - mówi Leslie Morphy z organizacji Crisis opiekującej się bezdomnymi.
Jesienią ubiegłego roku na terenie Anglii doliczono się 2414 osób żyjących na ulicach.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
!!!!
CHODZI UWAGA !!! O 700 OSOB ! TAK O TAKA LICZBE ROBIA KRZYK OHYDNE MEDIA TYM KRAJU !!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:35, 27 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Anna Rączkowska | londynek.net
"Więcej szacunku!" - brytyjska Polonia w obronie godności
Protest przeciwko dyskryminacji Polaków - PAP
Kielich goryczy się przelał. Polscy imigranci są zmęczeni szykanowaniem, obrażaniem i ksenofobią. Dlatego zebrali się przed siedzibą brytyjskiego premiera w Londynie, aby dać wyraz swojemu niezadowoleniu i powiedzieć "Stop" dyskryminacji Polaków na Wyspach.
"Do demonstracji przygotowaliśmy się zaledwie w kilka tygodni. Jej inicjatorem była grupa Polish Bikers. (...) Różnie się mówi o Polakach – że się kłócimy, że nie potrafimy znaleźć wspólnego języka. Ale w tak poważnych sprawach, jak atak na jednego z nas potrafimy być jednością" - napisali Polacy ze stowarzyszenia Patriae Fidelis na swojej stronie internetowej.
"Musieliśmy zareagować na tę nagonkę. Bo jeśli nie zareagujemy teraz, to co będzie następne? Relacje Polaków z Brytyjczykami były zawsze dobre, ponieważ nie jesteśmy imigracją, która sprawia problemy. Szanujemy brytyjską kulturę i mamy w nią swój wkład, szanujemy angielskie prawo, podnosimy swoje kwalifikacje, wytrwale pracujemy, płacimy podatki. Nie braliśmy udziału w żadnych zamieszkach. Ogólnie jesteśmy skarbem dla brytyjskiego starzejącego się społeczeństwa" - wyjaśnili dalej, podsumowując poniedziałkowy protest.
Demonstracja połączona była z wręczeniem petycji podpisanej przez 2,7 tys. osób. "Boli nas, że polsko-brytyjskie relacje są na skraju zniszczenia przez populistycznych polityków, którzy z Polaków zrobili kozły ofiarne. Nie chcemy nikomu narzucać, jak ma wyglądać system świadczeń socjalnych i relacje z Unią. Jesteśmy zdania, że decyzje odnośnie do politycznej przyszłości powinny zapadać w uczciwej debacie z użyciem wyważonych argumentów. Ale nie pozwolimy na nietolerancję i dyskryminację Polaków" - napisali w liście otwartym do premiera Davida Camerona protestujący.
Autorzy petycji domagają się od brytyjskiego premiera, aby wyjaśnił Brytyjczykom, że płacący podatki Polacy są uprawnieni do takich samych świadczeń socjalnych, jak inni podatnicy.
Domagają się również, aby premier wezwał do "równego traktowania Polaków" i podjął walkę z "antypolskim rasizmem". W treści listu ubolewają też nad wysokim – jak twierdzą – "poziomem postaw antypolskich, jakie nagromadziły się w ostatnich miesiącach w Wielkiej Brytanii".
Mimo tego, że protest zorganizowano w poniedziałek w godzinach pracy, przed siedzibą premiera zgromadziło się kilkuset Polaków. Przyjechali przedstawiciele Polonii z Oxfordu, Cambridge, Milton Keynes, Bristolu, Liverpoolu, Manchesteru, Slough, Staines i Maidstone.
- Jestem przedstawicielką miasta, w którym żyje ponad 10 tys. Polaków – Slough. Nie mogło mnie tu nie być, bo jestem dumna z tego, że jestem Polką, uczciwie pracuję, nie pobieram żadnych zasiłków i należy mi się szacunek. Pan Cameron chyba nie zna realiów swojego kraju, skoro nas Polaków uznaje za pasożyty, lepiej wziąłby się za swoich rodaków, którym najnormalniej w świecie nie chce się pracować. A my? My tutaj tyramy od rana do nocy i płacimy podatki - tłumaczyła Londynkowi pani Natalia.
- Mnie się dobrze wiedzie, jestem architektem, nie byłam ofiarą dyskryminacji, ale szlag mnie trafia, jak słyszę negatywne wypowiedzi na temat Polaków - stwierdza pani Magdalena z Londynu. - Chciałabym powiedzieć panu Cameronowi, że Polacy, którzy pracują w Wielkiej Brytanii i płacą podatki, opłacają także pensję pana premiera i jego całego gabinetu. Może chociaż z tego powodu powinien bardziej uważać na to, co mówi. A zasiłki? Jesteśmy w UE i mamy do tego prawo - stwierdza Polka.
"Planowana manifestacja przed Westminster, która powstała z inicjatywy polskich motocyklistów, jest znana Ambasadzie RP w Londynie. Rozumiemy, że jest ona wynikiem planowanych zmian w brytyjskim systemie prawnym dotyczącym migracji oraz incydentu, którego ofiarą był polski obywatel. Na chwilę obecną posiadamy wiedzę tylko o jednym incydencie, w którym Polak został pobity prawdopodobnie na tle narodowościowym. Ambasada RP w Londynie nie odnotowała w ostatnim czasie innych zgłoszeń w sprawach napaści na tle dyskryminacyjnym od polskich obywateli na obszarze okręgu konsularnego, a z uzyskanych od policji informacji wynika, że dzielnica, w której dokonano napaści na Polaka, nie jest znana z ataków o podłożu rasistowskim czy dyskryminacyjnym" - napisał w oświadczeniu dla naszego portalu rzecznik Ambasady RP w Londynie Robert Szaniawski.
Choć zdaniem Ambasady RP w Londynie incydentów na tle narodowościowym wobec Polaków w Wielkiej Brytanii nie ma wiele, to jednak polscy imigranci mają z nimi do czynienia na co dzień.
Jak choćby ten z połowy stycznia, który zresztą stał się jednym z powodów protestu 24 lutego. Przed jednym z londyńskich pubów grupa kilkunastu Brytyjczyków pobiła polskiego motocyklistę. I to tylko dlatego, że miał na kasku polską flagę. Żona poszkodowanego mówiła dziennikarzom, że nikt na tę napaść nie zareagował, nikt nie wezwał policji. A napastnicy wykrzykiwali: "Wracaj, skąd przyjechałeś. Wracaj do Polski!".
Ofiarą narodowościowego uprzedzenia padła też jedna z uczestniczek protestu na Downing Street – pani Krystyna Stolska, która do Londynu przyjechała specjalnie z Cambridge. - Słyszałam, że jestem polską krową, polskim imbecylem - i to w pracy. Kiedy to zgłosiłam kierownictwu, nie wyciągnęli żadnych konsekwencji - żaliła się Londynkowi. - Dlatego tu jestem, dlatego protestuję, dlatego skanduję: 'Więcej szacunku!' Kopię listu otwartego do pana Camerona wręczę w pracy swojemu szefowi - dodała pani Krystyna.
- Na pewno możemy powiedzieć, że są przejawy dyskryminacji wobec Polaków w Wielkiej Brytanii – twierdzi urodzony na Wyspach polski społecznik, polityk i pisarz - Wiktor Moszczyński. - Brytyjscy politycy z tchórzostwa w tej chwili nie chcą pozytywnie się o nas wypowiadać. Właściwie to ze względu na wypowiedź polityków z UKIP nie chcą w żaden sposób wystąpić w naszej obronie. Tworzy się przy tym bardzo nieprzyjemna atmosfera, a brytyjscy politycy i media nas szkalują i wytykają palcami, że pobieramy zasiłki - zauważa Moszczyński.
- Nie podkreślają przy tym naszego wielkiego wkładu w gospodarkę brytyjską. To doprowadza właśnie do takich sytuacji i to od wielu lat, co najmniej od czterech – pięciu. I mamy do czynienia z atakami na Polaków, pobiciami, przejawami dyskryminacji w pracy. A ze Szkocji czy Irlandii Północnej znamy nawet sytuacje, w których Polacy byli zabici. Wobec tego jeszcze raz zaznaczam: tak, jest dyskryminacja – podsumowuje polski społecznik.
Zdaniem tutejszych polityków największy problem z Polakami jest taki, że obciążają brytyjski system zasiłków. A to - jak się okazuje - bardzo naciągana polityczna retoryka.
Premier Wielkiej Brytanii zarzucił Polakom, że uprawiają turystykę zarobkową. Brytyjscy narodowcy oskarżają Polaków o to, że zabierają Wyspiarzom pracę. Nawet przedstawiciele Partii Pracy rzucają populistyczne hasła i otwarcie twierdzą, że "wpuszczenie" Polaków na brytyjski rynek pracy to był błąd.
- Mamy nadzieję, że nie powtórzą się wypowiedzi polityków brytyjskich wskazujące na Polaków jako tych, którzy żyją na koszt Brytyjczyków. To zwyczajnie nieprawda, dane na ten temat są powszechnie dostępne i wynika z nich, że Polacy są jedną z najbardziej produktywnych grup narodowościowych w Wielkiej Brytanii – poinformował rzecznik Ambasady RP w Londynie Robert Szaniawski.
"Według ostatnich badań uniwersytetu UCL, wkład finansowy Polaków w gospodarkę brytyjską w postaci podatków jest o 34 proc. wyższy niż otrzymywane od państwa świadczenia socjalne. Jest to więcej niż jakakolwiek inna mniejszość narodowa" - napisali w oświadczeniu organizatorzy protestu.
- Bardzo dobrze, że tu przyszliśmy, brawo dla tej demonstracji, ale chciałbym, żeby byli tu jacyś brytyjscy politycy. Nie możemy być przedmiotem, musimy być podmiotem w naszej sytuacji w Wielkiej Brytanii – twierdzi Wiktor Moszczyński.
I tego chcą również młodzi Polacy, którzy zorganizowali protest - zarówno ci ze Stowarzyszenia Patriae Fidelis, ci z Polish Bikers, jak i czy ci wszyscy, którzy w manifestacji chcieli po prostu wziąć udział.
Teraz trzeba pokazać się z jak najlepszej strony. A doskonałą okazją ku temu - zdaniem organizatorów protestu i organizacji polonijnych - jest czynny udział w brytyjskim życiu społecznym. "Jeśli nie weźmiemy udziału w wyborach do Parlamentu Europejskiego, dalej będziemy dyskryminowani i wytykani palcami" - nawoływali przez megafon inicjatorzy demonstracji. Podczas akcji rozdawano także ulotki zachęcające Polaków do wzięcia udziału w majowych wyborach parlamentarnych. - Rejestrowanie się na listach wyborczych i głosowanie pokaże politykom, że z Polakami trzeba się liczyć, bo są silną grupą wyborczą, ale dopóty, dopóki tego nie zrobimy, nikt z nami nie będzie się liczył - mówili zgromadzeni na Downing Street Polacy.
Brytyjczycy tej siły jeszcze nie dostrzegają - i to zdaniem wielu polskich imigrantów ogromny błąd. - Muszę stwierdzić, że wielu Polaków żyje tutaj zupełnie bez stresu, świetnie sobie radzi. Uważam, że brytyjscy politycy powinni raczej szukać naszych głosów wyborczych, niż szkalować i w ten sposób od siebie odpychać – wyjaśnia Wiktor Moszczyński.
Organizatorzy protestu, organizacje polonijne i sami imigranci twierdzą, że w środowisku polonijnym coś drgnęło.
Widać to na portalach społecznościowych i forach internetowych. Informacje o akcji czytała w internecie rekordowa liczba osób. Pod petycją przeciwko dyskryminacji Polaków w Wielkiej Brytanii zebrano już ponad 2,6 tys. podpisów. Stronę protestu na Facebooku "24 Lutego Protest przed Westminster STOP dyskryminacji Polaków" w ciągu zaledwie kilku tygodni polubiło ponad 7,7 tys. osób.
Młodych imigrantów popierają polonijni nestorzy. Petycję podpisał Wiktor Moszczyński, kombatanci, także syn matematyka Jerzego Różyckiego, który przyczynił się do złamania kodu Enigmy.
Choć na Downing Street pojawiło się kilkuset Polaków, protest odbił się szerokim echem w polskich mediach. Organizatorzy dziękowali na stronie Facebooka za wszystkie informacje na temat manifestacji. - Witajcie Rodacy. Jeszcze raz dziękujemy za takie wsparcie. Bardzo dziękujemy także TVP Polonia i TVP Info za rzetelną pracę i przedstawienie naszego protestu takim, jaki był. Niestety, najpopularniejsza telewizja komercyjna całkowicie się skompromitowała. Nie ujęli żadnych "faktów", zrobili materiał o benefitach, zupełnie niezwiązany z tematem naszego protestu. Prosimy sami oceńcie te materiały - podsumowali.
...
Cameron to po prostu megaglupiec .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:57, 27 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Imigranci unikają brytyjskiego wymiaru sprawiedliwości
11 gwałcicieli, 5 zabójców, przestępcy seksualni, również pedofile oraz cała masa złodziei, oraz osób związanych z handlem narkotykami – łącznie 752 osoby. Tylu przestępców może chodzić ulicami brytyjskich miast przez nieskuteczne działanie aparatu sprawiedliwości.
Lista osób, które nie odsiedziały swojej kary do końca zasłaniając się prawami człowieka dotyczy przestępców imigrantów. Statystyki wyglądają tragicznie. 16 z nich jest poszukiwana od ponad dekady, 158 z nich ukrywa się od 5 lat.
W wielu przypadkach prawa człowieka uniemożliwiają osadzenie w więzieniach lub przetrzymanie w aresztach. Częstokroć imigranci niszczyli swoje dokumenty z chwilą wjazdu do UK.
W czasie kiedy służby próbują uzyskać dokumenty, proces przedłuża się, a sąd musi wypuścić oskarżonego za kaucją. Bardzo często nie dochodzi już do ponownego aresztowania.
Mimo obietnic Davida Camerona i służb imigracyjnych, najwyraźniej problem przestępczości wśród imigrantów w dalszym ciągu jest solą w oku brytyjskiego premiera.
....
Polacy to pedofile ktorymi nie moze zajac soe sad bo sie zaslaniaja dokumentami ! A WY MACIE PRETENSJE CO WYPISUJE PRASA KREMLA ? ! TU MACIE ZAHOTNIO !!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 22:01, 27 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Brytyjska Izba Lordów za restytucją mienia żydowskiego w Polsce
Członkowie brytyjskiej Izby Lordów w debacie nad Holokaustem wskazali na Polskę jako na największe z europejskich państw, które dotychczas nie uregulowało ustawowo kwestii restytucji mienia wobec spadkobierców ofiar Holokaustu.
Wśród państw, w których postęp w uregulowaniu kwestii zwrotu żydowskich majątków prywatnych spadkobiercom dawnych właścicieli uznano za niewystarczający, wymieniono też Rumunię, Węgry, Chorwację i Łotwę.
Uczestnicy czwartkowej debaty nad priorytetami brytyjskiego przewodnictwa w Międzynarodowym Sojuszu na rzecz Pamięci o Holokauście (IHRA) wyrazili nadzieję, że rząd brytyjski wywrze presję na Polskę i inne kraje, by nie zwlekały dłużej z tą sprawą.
- Premier David Cameron zasygnalizował, że jest zaangażowany nie tylko w sprawy upamiętnienia Holokaustu i nauczania o nim, lecz także w kwestię zwrotu własności. Sądzę, że sir Andrew (Andrew Burns - pełnomocnik brytyjskiego rządu ds. problemów po Holokauście) podniesie tę kwestię na szczeblu kontaktów międzyrządowych, a także kanałami UE - powiedział lord Ahmad, rzecznik rządu ds. biznesu w Izbie Lordów.
- Polska postrzega siebie jako ofiarę wojny, co jest prawdą, ale to samo można powiedzieć o innych krajach, np. Belgii, która uregulowała kwestię restytucji. Być może polski rząd obawia się, że skoro Żydów było w Polsce przed wojną tak wielu (3-3,5 mln), to skala roszczeń może być bardzo duża - zauważyła baronessa Deech, z inicjatywy której odbyła się debata.
Według niej polski rząd powinien wziąć przykład z Austrii i Bułgarii, które powołały do życia komisje ds. uregulowania kwestii pożydowskiego mienia i wyasygnowały na rzecz zaspokojenia roszczeń fundusze, na pierwszym etapie pokrywające je tylko w części, ale uzupełniane stopniowo i docelowo pomyślane jako zamykające sprawę raz na zawsze.
Baronessa Deech, której dziadkowie z obu stron mieli nieruchomości i zakłady produkcyjne w Polsce, w swoim wystąpieniu zwróciła uwagę na znaczenie wykonania Deklaracji z Terezina z 2009 roku podpisanej przez ponad 40 państw w tym Polskę, choć nie w części dotyczącej wytycznych i tzw. najlepszych praktyk.
Lord Wills zaznaczył, że zwrot mienia "to nie tylko przyznanie, że Żydom wyrządzono krzywdę, ale także zwrot ich dziedzictwa". Lord Bourne dodał, że "na Polskę należy wywrzeć presję, by wywiązała się z prawnych zobowiązań". Zgodnie zapewniono, że lekcja Holokaustu nie może być zapomniana i wskazano na potrzebę czujności na przejawy nietolerancji, rasizmu i antysemityzmu.
Wielka Brytania jest jednym z trzech państw założycieli sojuszu IHRA, utworzonego w Sztokholmie w 1998 roku. Jej celem jest promowanie nauczania o Holokauście i śledzenie stanu badań w tej dziedzinie. W ubiegłym tygodniu szef MSZ William Hague powiedział, że W. Brytania chce być w awangardzie zabiegów mających na celu "dopilnowanie, by przyszłe pokolenia zrozumiały przyczyny Holokaustu i rozważyły jego skutki".
W styczniu premier Cameron powołał komisję z zadaniem opracowania rekomendacji działań, aby "lekcja Holokaustu była obecna w świadomości przyszłych pokoleń i dla nich istotna". Komisję będą wspierać dwie grupy eksperckim .
!!!
A TO NAM PRZYWALILI !!! OD STRONY POLSKICH OBOZOW ! TERAZ WSPANIALO BRYTYJCZYCY Z OKRESU II WOJNY ROZLICZA POLSKICH NAZISTOW !!!
SMIERDZACE GNOJE ! ONI SA ZNACZNKE GORSI OD ROSJI !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:04, 28 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
MSZ: do 2012 r. Polska przekazała 22 mln dol. pomocy ofiarom Holocaustu
Polska przekazała ofiarom Holocaustu niemal 22 mln dolarów - AFP
Do 2012 r. Polska przekazała w ramach pomocy niemal 22 mln dolarów ofiarom represji niemieckich na terenach gett i obozów oraz dziedziczącym wdowom i wdowcom - podkreśla MSZ w wydanym dziś komunikacie. To reakcja na debatę nad Holocaustem w brytyjskiej Izbie Lordów.
Członkowie brytyjskiej Izby Lordów we wczorajszej debacie wskazali na Polskę jako na największe z europejskich państw, które dotychczas nie uregulowało ustawowo kwestii restytucji mienia wobec spadkobierców ofiar Holokaustu. Wśród państw, w których postęp w uregulowaniu kwestii zwrotu żydowskich majątków prywatnych spadkobiercom dawnych właścicieli uznano za niewystarczający, wymieniono też Rumunię, Węgry, Chorwację i Łotwę.
Polskie MSZ zapewniło w odpowiedzi, że polskie prawo nie czyni różnicy między roszczącymi ze względu na ich pochodzenie etniczne czy wyznanie – wszyscy mogą korzystać z tych samych procedur i instrumentów prawnych. "Łącznie w latach 1991-2012 państwo polskie przekazało w ramach stałej pomocy ofiarom represji niemieckich na terenach gett i obozów (oraz dziedziczącym po nich wdowom i wdowcom) 65 708 738 zł (niemal 22 mln USD). Kwota ta nie obejmuje wszystkich wydatków budżetowych przekazywanych na rzecz ofiar Holokaustu, a jedynie te, które są możliwe do oszacowania" - czytamy w komunikacie MSZ.
Resort podał, że 11 listopada 1954 roku podpisany został układ odszkodowawczy między Polską a Zjednoczonym Królestwem Wielkiej Brytanii i Północnej Irlandii regulujący sprawy roszczeń finansowych obywateli brytyjskich i zarejestrowanych na terenie przedsiębiorstw wobec Polski. Na jego mocy polski rząd wypłacił rządowi Zjednoczonego Królestwa kwotę niemal 5,5 mln funtów - informuje MSZ.
Resort przypomniał także w komunikacie, że kwestie zwrotu mienia i rekompensat w Polsce regulują m.in. przepisy kodeksu cywilnego i kodeksu postępowania cywilnego. W oparciu o te przepisy restytucja mienia prywatnego w Polsce trwa od roku 1989.
Tymczasem uczestnicy czwartkowej debaty w Izbie Lordów nad priorytetami brytyjskiego przewodnictwa w Międzynarodowym Sojuszu na rzecz Pamięci o Holokauście (IHRA) wyrazili nadzieję, że rząd brytyjski wywrze presję na Polskę i inne kraje, by nie zwlekały dłużej z tą sprawą.
Rzeczniczka rządu Małgorzata Kidawa-Błońska oświadczyła w piątek w I Programie Polskiego Radia, że taki nacisk nie jest potrzebny. "Rozmawiałam z ministrem spraw zagranicznych, który powiedział, że Polska wiele z tych kwestii uregulowała. Nie tylko w stosunku do obywateli W. Brytanii, ale także w Stanach Zjednoczonych i zdaniem ministra spraw zagranicznych te roszczenia są w tej chwili bezzasadne" - powiedziała rzeczniczka.
Kidawa-Błońska zapewniła ponadto, że Polska nie ma sobie nic do zarzucenia jeśli chodzi o pamięć o Holokauście. "Jesteśmy krajem, który w tej sprawie robi bardzo dużo" - zaznaczyła rzeczniczka.
Wielka Brytania jest jednym z trzech państw założycieli sojuszu IHRA, utworzonego w Sztokholmie w 1998 roku. Jej celem jest promowanie nauczania o Holokauście i śledzenie stanu badań w tej dziedzinie. W ubiegłym tygodniu szef brytyjskiego MSZ William Hague powiedział, że W. Brytania chce być w awangardzie zabiegów mających na celu "dopilnowanie, by przyszłe pokolenia zrozumiały przyczyny Holokaustu i rozważyły jego skutki".
W styczniu premier David Cameron powołał komisję z zadaniem opracowania rekomendacji działań, aby "lekcja Holokaustu była obecna w świadomości przyszłych pokoleń i dla nich istotna". Komisję będą wspierać dwie grupy eksperckie.
Polskie prawo wymaga występowania z indywidualnym roszczeniem przed polskim sądem. Brak ustawy reprywatyzacyjnej w Polsce, mimo kilku prób jej uchwalenia, oprócz Żydów krytykowali m.in. spadkobiercy przedwojennych ziemian.
...
TO BEZCZELNY ATAK HOMOZBOLI Z IZBY ZBOLDOW ! Z JAKIEJ RACJI POLSKA MA PLACIC ZA ZBRODNIE NAZIOLI NIEMIECKICH ! W POLSKIM PRAWIE W PRZECIWIENSTWIE DO BRYTYJSKIEGO WINNI SA SPRAWCY A NIE CI CO MIESZKAJA NA MIEJSCU ZBRODNI ! I MIENIE NALEZY DO KONKRETNEGO OBYWATELA A NIE DO KONGRESU ZYDOW ! DZIEDZICZENIE PRYWATNEGO MIENIA PRZEZ ORGANIZACJE TO POMYSL CHOREGO PSYCHICZNIE !
To zaplaccie za potworne zbrodnie Brytanii . Milionom ofiar niewolnictwa bestialsko scisnietym na pokladach brytyjskich statkow wiezionych do Ameryki i sprzedawanych na targu . Milionom zaglodzonych Hindusow w grabionych przez Brytyjczykow Indiach . Wykonczonych przez opium Chinczykach na skutek Brytyjskiej agresji . Mordowanym Afrykanom w imie hasla British Rule . Miliony ofiar zbrodni Brytanii oskarzaja ! Ilu ,,lordow" zdobylo tyluly za piractwo handel niewolnikami opium za grabieze w koloniach . Poszukajmy dokumentow . Brytania to Imperium Zla .
Mamy tam potezny antypolski hejting . Mowe nienawisci coraz wieksza . Polacy wracajcie ! Zreszta Brytania zatonie za swoje zbrodnie to chyba nie chcecie tez utonac ?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 16:43, 01 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Natalia Zbierska-Palma | Onet
Polacy na Wyspach protestują. "Im jesteśmy cichsi, tym bardziej stajemy się chłopcem do bicia"
Protest przeciwko dyskryminacji i przedstawianiu Polaków żyjących w Wielkiej Brytanii w negatywnym świetle
Według różnych szacunków od 300 do 500 osób uczestniczyło w Londynie w demonstracji pod hasłem "STOP dyskryminacji Polaków". Przyczyną protestu były niedawne wypowiedzi brytyjskiego premiera o imigrantach oraz atak na 35-letniego Polaka spowodowany, jak twierdzi ofiara i jego przyjaciele, uprzedzeniami narodowościowymi. - Im bardziej ataki na Polaków będą narastać, tym będziemy bardziej zjednoczeni i aktywniejsi. Tacy już jesteśmy – komentuje w rozmowie z Onetem Jerzy Byczyński, prezes stowarzyszenia Patriae Fidelis, współorganizatora protestu.
Organizatorami protestu były dwa stowarzyszenia: Polish Youth Association Patriae Fidelis i Polish Bikers. Pierwsze z nich, jak samo podaje, zajmuje się "krzewieniem patriotyzmu wśród Polaków na emigracji", drugie zostało inicjatorem demonstracji po tym, jak napadnięto na 35-letniego polskiego motocyklistę. Przedstawiciele stowarzyszenia podkreślają, że na mężczyznę napadnięto tylko dlatego, że miał na kasku biało-czerwoną flagę.
Czy Polacy rzeczywiście doświadczają dyskryminacji i czy potrzebują wsparcia ze strony stowarzyszeń zajmujących się "walką o Polskę i jej dobre imię poza granicami kraju"?
Kontrowersyjne wypowiedzi brytyjskiego premiera
Zaniepokojenie wśród Polaków przebywających na emigracji w Wielkiej Brytanii wzbudziły niedawne słowa premiera Davida Camerona, który stwierdził m.in., że otwarcie rynku dla Polaków było "wielkim błędem", a także, że konieczne jest pozbawienie imigrantów z krajów Unii Europejskiej zasiłków na dzieci, które zostały w ojczyźnie.
Cameron przekonuje, że również inne kraje uważają za niewłaściwe, by ich państwa wypłacały zasiłki dla dzieci nieprzebywających z rodzicami na imigracji. Nie bez przyczyny za przykład podał Polaków, bo to oni są największymi beneficjentami. Takie podejście dziwi Jerzego Byczyńskiego, który zauważa, że "według ostatnich badań przeprowadzonych przez UCL Polacy mają o 34 proc. większy wkład w gospodarkę z wpłacanych podatków, w porównaniu do pobieranych zasiłków. Liczby te mówią same za siebie".
- W kwestii zasiłków warto te liczby kontrastować z liczbą pobieranego wsparcia na dzieci brytyjskie, które mieszkają w innych częściach Europy. Wtedy funty, które pobierają uczciwie pracujący Polacy, wydają się śmieszne - mówi nam prezes Patriae Fidelis.
- Skoro polscy rodzice płacą wysokie podatki takiej samej wysokości jak brytyjscy, to przysługują im przecież takie same ułatwienia podatkowe. Polskie dzieci, które są np. przez pewien czas poza Wielką Brytanią, nie używają przecież brytyjskiej służby zdrowia, nie korzystają z tutejszych szkół. Na dobrą sprawę są ulgą dla brytyjskiego podatnika - zauważa Byczyński.
Po słowach Camerona w obronie Polaków wypowiedział się minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, pisząc na Twitterze: "Jeśli Polak jest brytyjskim podatnikiem to chyba z prawem do ulg i przywilejów? Zresztą, Rodacy, wracajcie". Głos w sprawie zabrał także prezes Prawa i Sprawiedliwości, Jarosław Kaczyński, który do Polonii wystosował specjalny list.
"(Ostatnio) pojawiły się krzywdzące stereotypy, łączące nas z problemem świadczeń socjalnych. Chcę bardzo wyraźnie podkreślić, że nie akceptuję tego typu poglądów i dałem temu bezpośredni i stanowczy wyraz w rozmowie z premierem Wielkiej Brytanii, panem Davidem Cameronem" - napisał prezes PiS.
Pojawiły się też głosy, że David Cameron swoimi wypowiedziami rozpoczął kampanię wyborczą, a takimi stwierdzeniami chce pozyskać konserwatywnych wyborców, chłodno nastawionych do Unii Europejskiej. Z tą tezą zgadza się także Byczyński. - Cała ta nagonka ma populistyczny podtekst i uwarunkowana jest zbliżającymi się wyborami – mówi prezes Patriae Fidelis.
W podobnym tonie wypowiada się Zjednoczenie Polskie w Wielkiej Brytanii, największa organizacja polonijna na Wyspach Brytyjskich, która jednak nie poparła poniedziałkowego protestu. W rozmowie z Polskim Radiem prezes Zjednoczenia, Tadeusz Stenzel, powiedział, że uwagi Camerona opacznie potraktowano jako antypolskie. - Przy całej mojej sympatii do Zjednoczenia Polskiego, nie znam powodów, dla których od dłuższego czasu ta organizacja jest bardzo bierna w popieraniu inicjatyw Polonii – komentuje Jerzy Byczyński. - Czasami mądrze jest zdystansować się do pewnych działań i przeczekać ataki, taktycznie się cofając. Z pewnością jednak zauważamy, że im Polacy są cichsi, tym bardziej stajemy się łatwą ofiarą i chłopcem do bicia – dodaje.
Protest Polaków poparła m.in. Jean Lambert, londyńska europoseł z ramienia Partii Zielonych. "Ten protest pokazuje jasno, jakie są rzeczywiste konsekwencje nieodpowiedzialnej retoryki ze strony polityków. Prawda jest taka, że polska społeczność na Wyspach jest ogromnym wsparciem dla brytyjskiej gospodarki" - napisała w liście, który wystosowała do polonijnych mediów i organizacji. "Polacy doszli punktu, w którym musieli powiedzieć »dość« (…). Najwyższy czas, by brytyjscy politycy i niektóre media powiedziały prawdę o tym, jak ogromne korzyści dla kraju przynosi obecność imigrantów. Wszyscy zyskujemy na wolności poruszania się i pracy w obrębie Unii Europejskiej i powinniśmy być dumni z tego, że tak wielu naszych polskich przyjaciół wybiera Wielką Brytanię jako miejsce do życia i pracy" - czytamy dalej.
"Dyskryminacja Polaków musi się skończyć"
Na plakacie zachęcającym do udziału w pokojowej demonstracji przed siedzibą brytyjskiego premiera czytamy m.in., że "dyskryminacja Polaków przez uwłaczające wypowiedzi polityków, w celu zdobycia głosów wyborach, musi się skończyć". "Jest to policzek dla tysięcy Polaków pracujących i płacących podatki w UK, jak również zniewaga dla naszych żołnierzy, którzy walczyli o Wielką Brytanię" - piszą organizatorzy.
Po demonstracji Polacy wręczyli premierowi Cameronowi petycję podpisaną przez 2,5 tys. Polaków. "Polacy przybywają do Wielkiej Brytanii od wieków. Żyjemy w zgodzie z naszymi nowymi sąsiadami i przyczyniamy się do rozwoju brytyjskiej gospodarki. Traktujemy Brytyjczyków jako sojuszników, przyjaciół i partnerów. Tym bardziej dziwne jest to, że brytyjskie media, przy wtórze niektórych polityków, demonizują Polaków. (…) Nie możemy zrozumieć, dlaczego ludzie, którzy respektują brytyjskie prawo, płacą podatki, mają udział w krzewieniu kultury, walczyli u boku brytyjskich żołnierzy m.in. podczas Bitwy o Anglię, są teraz oczerniani" - napisano w niej.
Jerzy Byczyński w rozmowie z Onetem studzi emocje i podkreśla, że relacje Polaków z Brytyjczykami są raczej dobre. - Polacy przestrzegają angielskiego prawa i szanują brytyjską kulturę. Pomimo naprawdę znacznych liczb Polaków w Wielkiej Brytanii, dotychczas nie było masowej nietolerancji wobec naszej mniejszości - uważa Byczyński. Zaznacza jednak, że na Wyspach zdarzają się incydentalne ataki na Polaków. - Wobec tych incydentów sprawiamy wrażenie bezradnych - nie mamy grup polskich prawników, które by chciały bronić naszych rodaków, nie liczymy się w związkach zawodowych, nie mamy silnych grup presji. Musimy coś z tym zrobić, bo przy najbliższych zmianach w polityce wobec imigrantów, rykoszetem może się dostać także nam – mówi.
Obawy Polaków przed utratą zasiłków
Aby otrzymać dodatek na dzieci żaden z członków rodziny nie może zarabiać więcej niż 60 tysięcy funtów rocznie. Jeśli jeden z członków rodziny zarabia ponad 50 tysięcy funtów, świadczenia są ograniczone, poniżej tych zarobków otrzymuje się odpowiednio: 20,30 funtów tygodniowo na pierwsze dziecko i 13,40 funtów na każde kolejne.
Zgodnie z unijnym prawem o zasiłek na dziecko można się starać w kraju, w którym pracują rodzice. Jeśli jedno pracuje w kraju, a drugie np. w Wielkiej Brytanii, o zasiłek należy w pierwszej kolejności ubiegać się w Polsce. Jeśli jedyny pracujący rodzic pracuje na Wyspach, może się starać o zasiłek na dzieci, nawet jeśli przebywają one w Polsce. Należy pamiętać, że nie wolno pobierać zasiłku dwa razy.
Informacja o ewentualnym odebraniu zasiłków wzbudziła emocje także wśród użytkowników Onetu. "Jolka" przytacza swoją historię. Pisze, że gdy mąż pracował w Irlandii, pobierała zasiłek dla dziecka w wysokości 64 złotych (w Irlandii w tym czasie zasiłek wynosił 170 euro), a po czterech latach, gdy zdecydowała się przeprowadzić do męża, dostarczyła dokumenty, że po przylocie do Irlandii nie pobiera już nic w Polsce na dziecko.
"Jakie było moje zdziwienie, kiedy po kilku miesiącach dostałam pismo z Polski, że mam oddać pieniądze, które pobierałam na córkę, mało tego, mam oddać to wszystko z naliczonymi odsetkami. Z pisma dowiedziałam się, że nie powinnam otrzymywać zasiłku w Polsce, tylko mąż powinien brać go w Irlandii, nawet jeśli dziecko w tym czasie było w Polsce. (…) Osobiście czuję się oszukana, ponieważ musiałam oddać pieniądze z odsetkami, a w Irlandii powiadomiono mnie, że sprawa jest przedawniona i nie oddadzą mi zaległego zasiłku" - pisze.
Z kolei Karolcia pisze: "mieszkam w UK od prawie dziesięciu lat, póki co, 50 proc. Polaków uważa, że przyjeżdżając tu im się po prostu »należy« (tak, tak, można przyjechać, nie przepracować ani jednego dnia i "ciągnąć" ile wlezie, bo przecież zaszczyciliśmy swoją obecnością). Za chwilę będzie to 90 procent. Bo przecież politycy i w ogóle wszyscy uważają, że tak być powinno".
Nika pisze: "mieszkam w Anglii, uważam, że Cameron powinien uogólnić problem płacenia »benefitów«, powinien powiedzieć, że Wielka Brytania nie będzie płacić nikomu pracującemu w tym kraju, kto ma dzieci za granicą, a nie wskazywać palcem na Polaków. Bo to zakrawa o rasizm, o czarnym czy o kimkolwiek z ciemnym kolorem skory nie można nic powiedzieć, za to Polak jest biały, więc można zwalać na niego wszystko. Z tym polski rząd powinien walczyć, a nie z tym, że krzywdzi się polskie rodziny i biedne polskie dzieci. To nie Cameron jest winny, to nieudolny polski rząd".
- Wielkiej Brytanii bardzo się poszczęściło z Polakami. Jesteśmy w każdym sektorze gospodarki i mamy w nią wielki wkład. Teraz tylko musimy postarać się o własną reprezentację w radach miast i w Parlamencie. Następnie musimy mieć Polaków, którzy będą w mediach rozmawiali z Anglikami jak równy z równym. Ludzi, którzy godnie będą reprezentowali naszą narodowość. Pamiętajmy, że każdy z nas jest na swój sposób ambasadorem Polski – kończy Jerzy Byczyński.
...
Pedofile nazisci . Coraz wieksze obelgi na Polakow .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 15:53, 03 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Brytyjscy przedsiębiorcy: Polska priorytetowym rynkiem w regionie
Polska jest dla Wielkiej Brytanii rynkiem priorytetowym w regionie Europy środkowo-wschodniej - poinformował Martin Oxley, dyrektor UK Trade & Investment w Polsce. W poniedziałek w Krakowie gościło kilkudziesięciu przedstawicieli brytyjskich małych i średnich firm.
"Ta prężnie rozwijająca się część Europy, to dla brytyjskich firm szansa o potencjale sięgającym 30 miliardów funtów, a Polska jest dla nas rynkiem priorytetowym w regionie. Naszym celem jest podwojenie liczby brytyjskich inwestycji w Polsce do 2020 r." - zapowiedział dyrektor brytyjskiej organizacji gospodarczej.
Przedstawiciele brytyjskiego sektora małych i średnich firm przyjechali do Krakowa w związku z wizytą w Polsce lorda Iana Livingstona, nowego brytyjskiego ministra ds. handlu i inwestycji.
Według przedstawionych danych w zeszłym roku Wielka Brytania była dziewiątym co do wielkości eksporterem do Polski z eksportem o wartości blisko 16,7 mld zł. W tym samym czasie Polska wysłała do Wielkiej Brytanii towary za ponad 41,5 mld zł, co dało temu państwu drugie miejsce, po Niemczech, wśród największych importerów z Polski. Brytyjczycy zajmują ósme miejsce pod względem wartości ich inwestycji w naszym kraju. Wynoszą one około 25 mld zł.
Jak zauważył Michael Dembinski, główny doradca Brytyjsko-Polskiej Izby Handlowej, dane statystyczne dotyczące wymiany handlowej i inwestycji pokazują, że Wielka Brytania, która jest prawdziwą potęgą gospodarczą, w Polsce jest reprezentowana poniżej swoich możliwości.
"Wielka Brytania jest drugim inwestorem zagranicznym po Stanach Zjednoczonych, a na polskim rynku jest dopiero na ósmym miejscu (…). Jej deficyt handlowy w wymianie z Polską sięga 4 mld funtów" - powiedział PAP Dembinski.
Według niego w Polsce obecne są duże, globalne korporacje brytyjskie, takie jak Tesco, BP czy Rolls-Royce, brakuje natomiast firm z sektora średnich przedsiębiorstw.
"Naszym celem jest ok. 8-9 tysięcy brytyjskich średnich firm, które zatrudniają 250-500 osób i osiągają obroty nie przekraczają 250 mln funtów rocznie. To są firmy, które produkują, eksportują, które są prężne na rynkach sąsiednich, ale ich w tym regionie nie ma" - zaznaczył.
Według niego wynika to głównie z mentalności samych Brytyjczyków, którzy wolą inwestować na bliższych im rynkach krajów anglojęzycznych i postkolonialnych. 70 proc. wszystkich inwestycji firm z tego kraju ukierunkowanych jest na te rynki.
Według Dembinskiego, brytyjscy przedsiębiorcy muszą mieć świadomość, że polski rynek dojrzał i wymaga innowacyjnych i dobrych produktów.
Jako przykład takiej brytyjskiej inwestycji, która odniosła sukces w naszym kraju wskazał firmę przewozową PolskiBus. W ciągu trzech lat działalności wyrosła ona na znaczącego przewoźnika autobusowego w Polsce, a za trzy lata chce dysponować flotą składającą się z 480 autobusów.
...
JAK WY TO SOBIE WYOBRAZACIE PO TYM WSZYSTKIM ? Ze wszystko normalnie i jeszcze bedziecie w Polsce zarabiac ?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 0:31, 07 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Dania: naukowcy obalają mity o Polakach
Twierdzenia, że Polacy przyjeżdżają do Danii, by wygodnie żyć na koszt gospodarzy, są krzywdzącym i fałszywym mitem. Tak stwierdzają duńscy naukowcy na podstawie najnowszych badań. Objęły one 105 tysięcy imigrantów przybyłych do Danii z Francji, Holandii, Litwy, Niemiec, Polski, Rumunii, Szwecji, Włoch i Wielkiej Brytanii, w latach 2009-2011.
Badania to odpowiedź na zarzuty wyrażane przez część działaczy związkowych oraz populistycznych lewicowych i prawicowych polityków. Profesor Dorte Sindbjerg Martinsen z Uniwersytetu Kopenhaskiego mówi, że nie ma żadnych powodów, by oskarżać Polaków czy Rumunów, że osiedlili się w Danii, by wykorzystywać tutejszy system opieki.
Z badań wynika - dość zaskakujący - wniosek, że to głównie szwedzcy imigranci, w większym stopniu niż sami Duńczycy, korzystają z systemu zabezpieczeń socjalnych.
Liczby dowodzą, że zdecydowana większość obywateli tak zwanych nowych państw UE, w tym Polacy, przyjechała do Danii po prostu po to, by pracować lub uczyć się. Opinię tę potwierdza inny duński naukowiec profesor Jon Kvist.
Polscy imigranci, których w badanych latach przybyło do Danii około 25 tysięcy, plasują się na piątym miejscu rankingu wykorzystywania istniejących w tym kraju wszelkich form opieki społecznej - od urlopów macierzyńskich po zasiłki socjalne. Wyprzedzają ich w tej dziedzinie kolejno Szwedzi, sami Duńczycy, Niemcy i Brytyjczycy.
...
Wreszcie !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:54, 07 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Aleksandra Jastrzębska: liczba rozwodów wśród Polaków na Wyspach systematycznie rośnie
Brytyjski rozwód po polsku. Przyczyny są różne, konsekwencje też. – Emigracja to ciężki kawałek chleba. Liczba rozwodów wśród Polaków zakotwiczonych na Wyspach Brytyjskich systematycznie rośnie – mówi Aleksandra Jastrzębska, prezes Hull Polish Community, a jednocześnie tłumaczka języka angielskiego, w rozmowie z Piotrem Gulbickim, londyńskim korespondentem Wirtualnej Polski.
Piotr Gulbicki: Według opublikowanych ostatnio danych w 2012 roku w Anglii i Wali rozwiodło się niemal 120 tysięcy małżeństw. To oznacza 13 rozwodów na godzinę.
A zauważmy, że pół wieku temu ta liczba oscylowała w granicach 20 tysięcy. Skok jest ogromy. Problem narasta, model rodziny rozumianej jak formalny, dozgonny związek, coraz bardziej odchodzi w przeszłość. W ten trend wpisują się również Polacy mieszkający na Wyspach. Co prawda nie dysponujemy konkretnymi liczbami, bo takie statystyki nie są robione pod kątem imigrantów, jednak z moich obserwacji wynika, że rozpad małżeństw, a także ilość separacji, systematycznie rośnie – szczególnie w ostatnim okresie. Pracując zarówno w polskim, jak i brytyjskim środowisku, z takimi sprawami mam do czynienia z pierwszej ręki. Co charakterystyczne, poza wdrożonymi już postępowaniami zwraca uwagę duża liczba telefonów i pytań dotyczących wszczęcia procedury rozwodowej, jej przebiegu, kosztów itp.
REKLAMA Czytaj dalej
Taka moda?
Coś w tym jest. W Polsce, przynajmniej jeszcze do niedawna, rozwód traktowano jako ostateczność, natomiast tu jest to normalna sprawa. Coraz więcej ludzi się rozwodzi i żyje w konkubinatach, a imigranci wpisują się w ten trend. Przy czym w przypadku Polaków trzeba rozróżnić dwie kwestie. Jeśli jedna osoba mieszka w Wielkiej Brytanii, a druga w kraju, przyczyną rozpadu związku z reguły jest rozłąka. Ciężko jest żyć na odległość, samotność często skutkuje ucieczką w alkohol, zdradą, szukaniem bratniej duszy. Rozmowy przez telefon czy skypa to tylko połowiczne rozwiązanie, dobre na krótką metę.
Jak krótką?
Im dłużej ludzie mieszkają osobno, tym bardziej więzy między nimi się rozluźniają. Dla jednych trzy miesiące to góra, inni ciągną w ten sposób nawet przez kilka lat. Niedawno miałam klienta, któremu żona przysłała pozew rozwodowy wpisując w uzasadnieniu, że pięcioletnia rozłąka spowodowała, iż już nic ich nie łączy.
Nie zawsze sprowadzenie rodziny jest możliwe.
To są trudne decyzje – szczególnie jeśli się chce, a nie ma ku temu warunków materialnych. Takich kroków nie można podejmować w ciemno, na zasadzie, że jakoś to będzie. Tym bardziej teraz, kiedy o pracę jest coraz trudniej. Ściągając osobę z kraju powinniśmy mieć przynajmniej 1000 funtów w zanadrzu, gdyż w innym przypadku może się to skończyć bardzo smutno. Ludzie są eksmitowani, lądują na bruku, nie mają za co żyć. Niedawno przyjechała kobieta z dwójką dzieci i szybko musiała wracać do kraju, bo nie miała tu możliwości utrzymania się. Pomogliśmy jej kupić bilet powrotny, gdyż nie stać ją było na podróż.
Takich problemów nie mają pary, które już mieszkają razem.
Za to mają inne. Nowa kultura, nowe wyzwania, inne spojrzenie na rzeczywistość… Emigracja nas zmienia. Często życie nie wygląda tak, jak sobie wyobrażaliśmy. Pojawiają się problemy z pracą, mieszkaniem, wyścig szczurów. Ludzie, z którymi rozmawiam, często jako przyczynę rozstania podają brak namiętności, czułości, czy ogólnie syndrom wypalenia.
Łatwo jest uzyskać rozwód?
Jeśli jest obopólna zgoda obu storn, wówczas nie ma żadnego problemu. Wystarczy wypełnić formularz, koszt takiej operacji wynosi 410 funtów. Natomiast kłopoty pojawiają się, kiedy jest spór dotyczący opieki nad dziećmi i kwestii majątkowych. Wówczas postępowanie może się ciągnąć miesiącami, a koszty, w zależności od jego zawiłości, sięgają nawet 5 tysięcy funtów. Wszystko zależy od konkretnego przypadku, a te bywają bardzo skomplikowane. Obecnie prowadzę sprawę w której mąż złożył pozew o rozwód, jednocześnie odbierając żonie dziecko i przepisując na siebie należne na jego wychowanie świadczenia. Tymczasem kobieta jest w ciąży, a ponieważ nie ma gdzie mieszkać zdecydowała się pojechać do Polski i tam urodzić. Zapowiada jednak, że później wróci, by walczyć o odzyskanie swojej drugiej pociechy.
Albo inna sytuacja. Mężczyzna zostaje wyprowadzony z mieszkania przez policję i pracowników socjalnych po skargach swojej partnerki, zarzucającej mu nadużycia na tle seksualnym. W efekcie dostaje sądowy zakaz zbliżania się do niej i do dzieci, ale, jak twierdzi, jest niewinny, a wszystko to prowokacja mająca na celu pozbycie się go z domu. Teraz mieszka w samochodzie…
Na takich rozgrywkach najbardziej tracą dzieci.
Zdecydowanie. Są naocznymi świadkami, obserwują co się dzieje i odreagowują to w różny sposób – agresją, lękami, zamknięciem się w sobie. To dla nich trauma, często na całe życie.
Z Londynu dla WP. PL Piotr Gulbicki
>>>
Wcale nie jest tak fajnie ze dzieci sie rodza i super . Demoralizacja postepuje .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 19:16, 08 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Adriana C. | londynek.net
Spór o imigrantów: brytyjscy politycy też ich zatrudniają
Debata na temat imigracji na Wyspach przybiera na sile. Pod ostrzałem przeciwników nieograniczonego otwarcia rynku pracy dla cudzoziemców znalazł się teraz David Cameron. Brytyjski premier zatrudnia nianię pochodzącą z Nepalu.
Po tym, jak były minister ds. imigracji Mark Harper podał się do dymisji ze względu na status imigracyjny swojej sprzątaczki, na światło dzienne wychodzą kolejne fakty związane z zatrudnianiem imigrantów przez wysoko postawionych polityków.
Pomimo coraz gorętszej dyskusji na najwyższym szczeblu, podczas której nawołuje się pracodawców do zatrudniania rodowitych Brytyjczyków, okazuje się, że w samym rządzie znajdują się osoby niestosujące się do tej zasady.
Prasa na Wyspach pisze przede wszystkim o niani, od kilku lat opiekującej się dziećmi Davida i Samanthy Cameron. Pochodząca z Nepalu Gita Lima pod koniec 2010 roku otrzymała brytyjskie obywatelstwo. Jak zaznaczają gazety, na wniosku aplikacyjnym widniało nazwisko małżonki obecnego premiera. "Czy po to, aby przyspieszyć ten proces i pomóc swojej pracownicy?" - zastanawia się "Daily Mail", który przypomina, że państwo Cameron korzystali wcześniej z pomocy australijskiej niani.
Także wiceminister Nick Clegg poinformował, że zatrudnia do prac domowych panią pochodzącą z Belgii, a sprzątaczka Theresy May (na co dzień pełniącej funkcję ministra spraw wewnętrznych) urodziła się w Brazylii.
- To całkowita hipokryzja! Przecież powinniśmy szukać brytyjskich pracowników? - skomentował te doniesienia poseł Partii Pracy, John Mann. Dodał też, że wszyscy członkowie gabinetu premiera powinni przyznać się do tego, ilu obcokrajowców zatrudniają.
- Niekontrolowana imigracja przynosi korzyść tylko bogatej londyńskiej elicie - uważa nowy minister ds. imigracji, James Brokenshire. Cytowany przez "Daily Mail" polityk zaznacza, że chodzi tu jedynie o możliwość pozyskania taniej siły roboczej.
- Zawsze powtarzaliśmy, że chcemy u siebie ludzi najzdolniejszych, najlepszych i takich, którzy pragną ciężko pracować - wyjaśnił rzecznik premiera, odnosząc się do sprawy nepalskiej niani. - Opiekunka zatrudniona przez państwa Cameron jest osobą ciężko i uczciwie pracującą - i dzięki temu właśnie jest teraz brytyjską obywatelką, a jej aplikacja przeszła przez zwyczajową procedurę - podsumowano.
...
Ale o co chodzi ? Przeciez ci opetani szczyca sie obluda i hipokryzja ... Ze tacy cwani .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 19:34, 08 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Cameron i Clegg zatrudniają imigrantki
Cameron i Clegg zatrudniają imigrantki - Reuters
Czy z brytyjskimi nianiami jest coś nie tak? Na to wygląda, skoro premier David Cameron do opieki na dziećmi zatrudnił kobietę z Nepalu, a wicepremier Nick Clegg jako pomoc domową najął Belgijkę.
Afera wybuchła po tym jak nowy minister imigracji James Brokenshire, oskarżył bogatą klasę średnią o wzrost liczby imigrantów pracujących w UK. Brokenshire podkreślił, że "niekontrolowana imigracja" była poniekąd na rękę bogatym elitom, którzy mogli w ten sposób korzystać z taniej siły roboczej. Ostre wystąpienie, które było dowodem rozłamów w koalicji, szybko wykorzystali politycy opozycji.
Rewelacje przedstawiane przez nowe ministra szybko przyćmiły oskarżenia pod adresem premiera Camerona, który do opieki na dziećmi zatrudnił nianię z Nepalu, a poprzednia opiekunka pochodziła z Australii. Przy okazji wicepremier Clegg przyznał, że jako pomoc domową zatrudnia "panią z Belgii".
- Zbyt długo trwa sytuacja, w której na imigracji zyskują przede wszystkim pracodawcy szukający taniej siły roboczej lub przedstawiciele klasy średniej chętnie korzystający z usług cudzoziemców. Obie te grupy wolą zatrudniać imigrantów, niż dać pracę rodakom. To właśnie oni najwięcej stracili na imigracji, mam tu na myśli zwykłych ludzi, nisko wykwalifikowanych Brytyjczyków, którzy nie są w stanie konkurować z masą imigrantów z biedniejszych krajów, którzy są gotowi pracować za mniejsze pieniądze – mówi minister James Brokenshire.
Premierzy na cenzurowanym
Dziennikarze szybko zadali serię pytań rzecznikowi Downing Street, ale pytania o nianię najętą przez Camerona pozostały bez odpowiedzi. Nieoficjalnie ustalono, że państwo Cameronowie zatrudnili opiekunkę z Nepalu, która nazywa się Gita Lima. Kobieta od niedawna ma już obywatelstwo brytyjskie.
Media szybko wzięły też w obroty wicepremiera. Clegg podczas rozmów początkowo odmawiał podania informacji twierdząc, że "nie chce zdradzać szczegółów domowych spraw", ale w końcu przyznał, że jako pomoc domową zatrudnia "lady" z Belgii.
Nic więc dziwnego, że nowy minister James Brokenshire szybko podkreślił, że jego domem i rodziną zajmuje się tylko on sam i jego żona, bez potrzeby zatrudniania niani ani sprzątaczki. Brokenshire przy okazji skrytykował BBC za publikację na temat rządowego raportu o wpływie imigracji na rynek pracy, mimo, że dziennikarze nie widzieli dokumentu na oczy (pisaliśmy o nim tutaj).
Małgorzata Słupska
...
Ohydne smierdziuchy tam rzadza ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:33, 11 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Małgorzata Słupska | MojaWyspa.co.uk
Imigranci lepiej wykwalifikowani od Brytyjczyków
Dorośli przedstawiciele mniejszości narodowych w Wielkiej Brytanii częściej osiągają wyższe stopnie wykształcenia i kwalifikacji w porównaniu do dorosłych Brytyjczyków - twierdzą naukowcy z Manchester University.
Wyniki badania pokazują, że statystycznie wśród imigrantów żyjących na Wyspach dużo częściej można spotkać osoby z wyższym wykształceniem lub cenionymi kwalifikacjami zawodowymi. Z drugiej strony stwierdzono niewielki odsetek cudzoziemców, którzy nie posiadają żadnych kwalifikacji. Dużo gorzej jest wśród rodzimych mieszkańców UK – dorośli Brytyjczycy coraz mniej dbają o wykształcenie lub zdobycie wysokich kwalifikacji zawodowych.
Zdaniem autorów badania, wyniki takiego porównania nie dziwią, ponieważ w ostatnich latach na Wyspy przyjechały setki tysięcy wysoko wykwalifikowanych imigrantów. Warto jednak podkreślić, że w wielu wypadkach, wysokie wykształcenie i kwalifikacje cudzoziemców nie przekładają się na pracę, jaką wykonują. Szczególnie widoczne jest to wśród imigrantów, którzy mimo dyplomu rodzimej uczelni wykonują pracę na niskopłatnych stanowiskach.
- Od ponad 20 lat obserwujemy rosnący poziom wykształcenia wśród mniejszości etnicznych żyjących w UK. Coraz więcej imigrantów dokształca się na Wyspach, wielu z nich przyjeżdża do nas już z dużą wiedzą i umiejętnościami. To na pewno dobre wieści dla imigrantów. Jednak optymizm burzy zjawisko tzw. nierówności w zatrudnieniu. To właśnie dlatego bardzo często się zdarza, że wysoko wykwalifikowani i wykształceni cudzoziemcy pracują poniżej swoich oczekiwań. – mówią autorzy badania, którzy przeanalizowali dane z 1991, 2001 i 2011 roku zawarte w spisach powszechnych.
Coraz lepiej radzą sobie przedstawiciele mniejszości hinduskiej, chińskiej, afrykańskiej. Na przestrzeni lat tempo wzrostu jakości ich wykształcenia już dużo wyższe niż Brytyjczyków. W 2011 roku doliczono się, że 24 proc. rodzimych mieszkańców UK nie ma żadnych kwalifikacji ani wykształcenia. To najwięcej w porównaniu do wszystkich grup imigrantów obecnych na Wyspach (Chińczycy 16 proc, Hindusi 15 proc., Afrykanie 11 proc.)
>>>
To powoduje tylko kompleksy .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 22:46, 13 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Co siódma firma na Wyspach dziełem imigrantów
Według pierwszych zakrojonych na szeroką skalę badań przedsiębiorczości mieszkający na wyspach imigranci zakładają więcej firm, w młodszym wieku i dla wyższej liczby pracowników niż rdzenni Brytyjczycy.
Badania, przeprowadzone wspólnie przez firmę badawczą DueDil oraz londyński think-tank Centre for Entrepreneurs (ang. Centrum dla Przedsiębiorców, CFE) pokazują, że założone przez imigrantów firmy tworzą 14 proc. wszystkich miejsc pracy w Wielkiej Brytanii.
Pół miliona imigrantów z ponad 155 krajów świata prowadzi tu własną działalność gospodarczą, stanowiąc 17,2 proc. całkowitej ich liczby, wobec 10, 4 proc. rodowitych Brytyjczyków zakładających własne firmy. Przyjezdni przedsiębiorcy są również młodsi - średnio o osiem lat - od urodzonych na wyspach inwestorów.
Opublikowany raport podkreśla pozytywny wpływ imigracji na brytyjską gospodarkę. Przyjezdni biznesmeni pochodzą z niemal każdego kraju na świecie, ze szczególnie wyróżniającą się reprezentacją Irlandii, Indii, Niemiec, USA, Chin i Polski.
Najpopularniejszym miejscem do prowadzenia własnego biznesu jest Londyn, którego około 200 tys. "imigranckich" firm to ponad 10-krotność następnego pod tym względem w kolejce Birmingham (19 tys. firm założonych przez przybyszy do UK) i połowa całkowitej liczby przedsiębiorstw założonych przez imigrantów.
Raport upubliczniony został wśród oskarżeń, że podanie do wiadomości publicznej innych, podobnych w tonie doniesień o niewielkim wpływie imigracji na stopień bezrobocia w UK, została przez rząd brytyjski zablokowana.
...
Gdyby tracili to by nie wpuszczali . Maja olbrzymie zyski .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 19:32, 23 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Polska rodzina zaatakowana w Belfaście
W północnym Belfaście doszło w minioną niedzielę do kolejnego ataku na imigrantów - donosi portal "Irish News". Tym razem napastnicy wybrali za swój cel polską rodzinę.
Zdaniem belfaskiej policji, w napadzie brało udział kilku mężczyzn, którzy podpalili butelką zapalającą (tzw. koktajl Mołotowa) samochód Polaków, kompletnie go niszcząc, a następnie rzucili butelkę w okna i drzwi domu Polaków. Do zdarzenia miało dojść w niedzielę 16 marca, ok. godz. 21:35.
Zdaniem "Irish News", nikt nie został ranny, ale w obawie o swoje życie i bezpieczeństwo, Polacy wyprowadzili się z zajmowanego przez siebie lokalu.
Incydent ten traktowany jest jako przestępstwo na tle nienawiści rasowej. Jest to kolejny z serii ataków, które w ostatnich tygodniach miały miejsce wobec cudzoziemców w północnym Belfaście.
Burmistrz leżącego na północ od Belfastu miasta Newtownabbey Fraser Agnew stwierdził, że to "straszny atak". "Nie jestem pewien, co w ogóle jest motywem takich działań, policja nie mówi o tym dużo, podobnie jak mieszkańcy tych okolic, dlatego panuje element strachu" - zauważył. "Ktokolwiek jest za to odpowiedzialny, powinien być ukarany" - podsumował.
Radny miasta Billy Webb podkreślił natomiast, że "nie ma miejsca w naszym społeczeństwie dla przestępstw na tle nienawiści". "Nikt nie zasługuje na to, aby być ofiarą ataku na tle rasowym. Zdecydowana większość naszego społeczeństwa wita z otwartymi ramionami ludzi ze wszystkich środowisk, dlatego jestem oburzony, że ktoś został potraktowany w taki sposób" - przyznał radny Webb.
Jak przypomina "Irish News", dwa miesiące temu zostały podpalone cztery samochody należące do polskich i słowackich rodzin, zamieszkałych w północnym Belfaście. Policja zakwalifikowała to zdarzenie jako "przestępstwa z nienawiści".
...
Porabani fanatycy ! To jest sekta masonska . Ci oranscy . To nie rasizm tylko nienawisc religijna chyba ? Do katolikow .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 22:57, 27 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Londyn: zaatakował Polkę
Brytyjska policja poszukuje mężczyzny, który uderzył i rasistowskimi komentarzami obraził Polkę. Następnie - jak gdyby nigdy nic - zaczął podciągać się na autobusowym drążku.
Do rasistowskiego ataku doszło 25 lutego br., ale dopiero teraz policja udostępniła zdjęcia z monitoringu, pochodzące z autobusu linii 423, jadącego z Heathrow do Hounslow - donosi serwis getwestlondon.co.uk.
O godz. 6:15 Polka czekała na przystanku po swojej nocnej zmianie na lotnisku Heathrow. Wtedy pojawił się mężczyzna, który zaczął obrzucać rasistowskimi obelgami inną, stojącą w pobliżu kobietę. Gdy Polka interweniowała i poprosiła go, aby przestał, agresor zaczął krzyczeć w jej kierunku.
Kiedy przyjechał autobus, pracownica lotniska wsiadła do środka. Mężczyzna zrobił to samo, kontynuując przy tym swoją rasistowską tyradę.
Na tym się jednak nie skończyło - napastnik podszedł do polskiej imigrantki i uderzył ją w twarz. Wówczas kobieta wybiegła z autobusu na najbliższym przystanku, ale jej oprawca został w środku i - jakby nigdy nic - zaczął się podciągać na autobusowym drążku.
Całe zdarzenie zarejestrowały kamery CCTV. Policja, która poszukuje napastnika, udostępniła dwa zdjęcia z nagrania. Mężyczyzna został opisany jako Azjata z "niechlujnym zarostem". Policja twierdzi, że ma ok. 175 cm wzrostu i jest średniej budowy ciała.
Każdy, kto posiada jakiekolwiek informacje na temat zdarzenia lub poszukiwanego, proszony jest o kontakt pod numerem telefonu: 020 3276 1351 lub anonimowo - 0800 555 111.
....
I po co wam to .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 15:42, 28 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Dania: pieniądze Polaków wspierają budżet kraju
Onet
W toczącej się debacie na temat zagrożeń dla duńskiego dobrobytu, Polacy stali się kozłami ofiarnymi, ponieważ stanowią największą cudzoziemską grupę na rynku pracy. Tymczasem obecność Polaków w Danii - jest ich w tym kraju ponad 64 tys. - przynosi jedynie korzyści tamtejszej gospodarce.
Przeciętny Polak dokładał w 2010 roku do budżetu w formie podatku dochodowego równowartość ponad 8 tys. euro W dwa lata później już ta suma zbliżyła się do 9 tysięcy. Nowszych danych jeszcze brak, ale zapewne dochodzi ona obecnie do 10 tys.
Statystyczny Polak pracujący w Danii wnosi co prawda mniej do skarbu państwa, niż obywatel Wielkiej Brytanii, ale więcej niż na przykład Hiszpan, Fin, Estończyk lub Japończyk.
Wbrew wypowiedziom polityków głównie z prawicowej, populistycznej Partii Ludowej, to nie Polacy, ani przybysze z nowych państw UE są głównymi odbiorcami pomocy społecznej. Wskazywanie na nich jako na tzw. turystów socjalnych przejadających duńskie fundusze na pomoc społeczną okazało się też fałszem.
Najnowsze dane wskazują, że jedynie ok. 2500 rodziców, pochodzących z tych krajów pobiera dodatki na swe dzieci mieszkające nadal po za Danią. Jest to zresztą zgodne z prawem i identycznie postępuje ponad 3 tys. Duńczyków zatrudnionych w Szwecji.
...
Niestety Polacy wspieraja Danie ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:54, 28 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Niemcy chcą wyrzucić bezrobotnych Polaków
Według najnowszej propozycji przygotowanej przez niemiecki rząd, bezrobotni obcokrajowcy, również z państw UE, mają tracić prawo do pobytu w Niemczech po upływie 3 miesięcy.
W środę minister spraw wewnętrznych Niemiec Thomas de Maiziere przedstawił wstępny raport zawierający propozycje rozwiązań, które odebrałyby bezrobotnym obcokrajowcom mieszkającym w Niemczech prawo do pozostania na terenie Republiki Federalnej po upływie 3 miesięcy, jeśli ich szanse na znalezienie pracy byłyby bliskie zeru. Miałoby to dotyczyć również obywateli Unii Europejskiej - donosi portal Thelocal.de.
Zespół rządowy w projekcie przypomina, że państwa członkowskie UE mają prawo do ograniczenia czasu poszukiwania pracy przez obywateli innych państw UE. Szkic odwołuje się także do unijnego orzecznictwa, które określa okres 6 miesięcy jako wystarczający do oceny, czy dana osoba może pozostać na terenie kraju. Autorzy poparli również pomysł, aby zdobywanie zasiłków stało się dla imigrantów trudniejsze. Z drugiej strony otrzymywanie zasiłków ma nie być wystarczającym powodem do deportacji.
Zespół rządowy został powołany w styczniu przez kanclerz Angelę Merkel w związku z obawami, że biedniejsi obywatele z krajów UE będą tłumnie napływać do Niemiec, aby domagać się zasiłków. Dotyczy to przede wszystkich Rumunów i Bułgarów. Chociaż minister de Maiziere, prezentując raport, przyznał, że rosnąca imigracja z krajów UE przyczynia się do rozwoju Niemiec, to zaznaczył, że w niektórych regionach kwestie społeczne i rosnące nakłady na szkolnictwo, mieszkalnictwo i ochronę zdrowia stają się coraz większym problemem. - Liczba imigrantów z Bułgarii i Rumunii jest akceptowalna, ale w niektórych regionach jest niepokojąca. Dlatego trzeba działać teraz, póki nie państwo nie doznało dużej szkody - powiedział minister.
Miasta, które są najbardziej dotknięte problemem, mają dostawać 200 milionów euro pomocy przez następne siedem lat. - To jest krok we właściwą stronę - powiedział szef Związku Miast Niemieckich Ulrich Maly.
Finalna wersja projektu zostanie zaprezentowana w czerwcu.
Nowe prawo, chociaż wymierzone przede wszystkim w Bułgarów i Rumunów, objęłoby także Polaków mieszkających w Niemczech. Niemcy są drugim, po Wielkiej Brytanii, najpopularniejszym kierunkiem dla polskich emigrantów. Ich liczbę w Republice Federalnej szacuje się na ponad pół miliona. Jak donosił niedawno "Der Tagesspiegel", który opisał historię Polaka szukającego pracy w Berlinie, z powodu słabej znajomości języka w Niemczech często dochodzi do łamania praw pracowniczych w przypadku imigrantów. "DT" wymienia tu wyzysk, pracę poniżej stawki, bez kontraktu, niewypłacanie pensji, a także bezprawne wyrzucanie z pracy.
???
Czy to juz nazizm czy tylko fasyzm ! JAK KORZYSTAC Z PRACY POLAKOW TAK ! Jak starca prace WYRZUCAC ! COS OHYDNEGO TO KRADZIEZ ! PRZECIEZ WPLACILI PODATKI !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 19:42, 29 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Cameron zacznie odsyłać bezrobotnych imigrantów? - Reuters
Brytyjski premier David Cameron zasygnalizował swoje poparcie dla niemieckiej idei wysłania imigrantów do domu, jeśli nie mogą znaleźć pracy.
Pomysł ten spodobał się brytyjskiemu premierowi, Davidowi Cameronowi, który oświadczył, że takie propozycje są dowodem na to, iż kluczowi europejscy liderzy popierają jego pogląd nt. większych ograniczeń w swobodnym przepływie w UE .
- Będziemy patrzeć bardzo uważnie, co dalej z tym pomysłem zrobią Niemcy. W zeszłym tygodniu osobiście rozmawiałem z Angelą Merkel i zamierzamy - wspólnie z nią, premierem Szwecji i Holandii - pracować nad zaostrzeniem obecnych zasad - oświadczył szef brytyjskiego rządu w wywiadzie dla radia BBC.
Tym samym David Cameron myśli o wytoczeniu kolejnych dział w wojnie z imigrantami na Wyspach. Pod koniec 2013 r. brytyjski premier ogłosił, że zamyka nowym imigrantom z UE dostęp do niektórych świadczeń przez pierwsze trzy miesiące pobytu, a także usztywnienia kryteria przyznawania świadczeń.
Agata C.
...
POLACY PRZESTANCIE PLACIC PODATKI NA OPIEKE SPOLECZNA W TYCH KRAJACH ! SKORO WYRZUCAJA WAS GDY DOTKNIE WAS BEZROBOCIE TO ZNACZY ZE KRADNA WASZE PIENIADZE ! A nie mowilem ze sa gorsi niz Rosja .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pon 15:16, 07 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
BRMTvonUngern napisał: | Masz dziecko na Wyspach? Uważaj!
(Jacek Wąsowicz/polishexpress; op)
....
I po co wam to ? |
Adminie, widzę, że Twoja działalność ogranicza się d wyławiania z sieci artykułów opisujących biedę Polaka za granicą. Z każdego takiego postu wyciągasz niezmiennie jeden wniosek: "po co to nam było".
Otóż spróbuj wbić sobie proszę w swój zakuty łeb, że wyjeżdżamy, i to wyjeżdżamy masowo, gdyż najwyraźniej COŚ NAS DO TEGO POPCHNĘŁO.
Nikt nie umie przewidzieć co stanie się z nim na innej ziemi, w nowej rzeczywistości, ale przynajmniej PRÓBUJEMY! Zamiast narzekać i idealizować ojczyznę tak jak Ty, my COŚ ROBIMY! Fakt, nie zawsze się udaje, tyle że siedzenie w PL dla wielu z emigrantów już przestało być jakimkolwiek wyjściem z sytuacji.
Poniał?
|
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:47, 07 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Po pierwsze nalezy sie podpisac !
Po drugie nie probujecie ,,COS ROBIC" bo ucieczka to gorzej niz ,,nic nie robic" ... UCIEKACIE OD PROBLEMOW !
Po trzecie TO KTOS GLOSUJE NA BARANOW KTORZY ZNISZCZYLI POLSKE ! I NIE JESTEM TO JA !
Moje glosowania to :
Moczulski
Moczulski
KPN
KPN
LPR
LPR
(Jedyny okres gdy naprawde bezrobocie spadlo to byly czas GIERTYCHA I LEPPERA oficjalne z 3 mln do 1,4 czyli 1,6 mln faktyczne a realne 3,2 mln SAM BYLEM SWIADKIEM JAK LEKARZ w 2007 czy 2008 ZASTANAWIAL SIE CZY EMIGROWAC CZY W POLSCE PODJAC PRACE !!! BO JUZ EMIGRACJA NIE BYLA TAK OPLACALNA !!! Co rzeczywiscie wskazywalo ze dobrze wybralem)
PJN
>>>
Zadna z wyzej wymienionych sil NIE BRALA UDZIALU W NISZCZENIU KRAJU W RAMACH RZADU !
Jak sie zarzuca mi ze czegos nie pojmuje to trzeba czytac cale forum NIE JEDEN TEMAT !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 21:51, 15 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Atak na dom Polaków w Belfaście
Dwa razy zniszczyli im samochód, a w ostatni poniedziałek wrzucili przez okno cegły do pokoju, w którym mieszkały dzieci. Rodzina postanowiła opuścić mieszkanie i przeprowadzić się w inne miejsce.
W poniedziałek wcześnie rano na łóżku w pokoju 9-letniego chłopca wylądował kawałek cegły oraz odpryski szkła z szyby. Na szczęście dziecka nie było w domu, bo razem ze swoją 5-letnią siostrą i rodzicami przebywał u krewnych. Dwa dni wcześniej samochód Polaków został podpalony – to nie pierwszy taki przypadek – tydzień wcześniej inne auto tej samej rodziny zostało zniszczone. Do zdarzenia doszło w Belfaście, w dzielnicy Mount Vernon.
- Nie mam pojęcia, dlaczego tak się stało. Ludzie wokół nas, nasi sąsiedzi, są bardzo przyjaźni – mówi Imelia Farbiszewska, matka 9-latka – Nie znam słów, żeby opisać ludzi, którzy robią coś takiego, to zwierzęta – dodaje. - Najpierw samochody, teraz dom, boję się nawet myśleć, co będzie dalej – martwi się ojciec dzieci, Marcin Życzko i podkreśla, że rodzina nie czuje się bezpieczna w tym domu. - Idę do pracy i martwię się o to, co może się wydarzyć.
Polacy uważają, że nie mogą już mieszkać w swoim domu. - Nie możemy tutaj wrócić i normalnie mieszkać, spać – mówi Polka – Może się nam stać coś złego – dodaje.
Policja bada motywy napaści na Polaków.
...
Znowu ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:33, 22 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Na norweskich budowach pełno Polaków
Nasi rodacy stanowią obecnie największą grupę wśród imigrantów zatrudnionych w norweskim budownictwie. Musimy się jednak liczyć z coraz większą konkurencją ze strony pracowników ze Szwecji, Litwy, Łotwy i Estonii.
Na norweskim rynku widać też więcej Rumunów i Bułgarów. Dotyczy to nie tylko szeregowych pracowników, ale również i firm zakładanych w Norwegii przez obywateli tych państw. W dalszym ciągu dominują jednak Polacy.
Każdego miesiąca wejściem na norweski rynek zainteresowanych jest od kilkunastu do kilkudziesięciu polskich przedsiębiorstw budowlanych. Wśród norweskich inwestorów zyskaliśmy miano taniej i solidnej siły roboczej. Przyczyniła się do tego dobra ocena działalności polskich firm oraz rozpowszechniony pogląd o niskich kosztach zatrudnienia pracowników znad Wisły.
Nie tylko przez agencje
Norweskie agencje rekrutujące pracowników z branży budowlanej wykorzystują potencjał drzemiący w polskiej sile roboczej obecnej na miejscu. Na przestrzeni ostatnich kilku lat wielu naszych rodaków nabyło w tym kraju spore doświadczenie oraz certyfikaty poświadczające ich kwalifikacje zawodowe.
Szansę na zatrudnienie w Norwegii mają też osoby, które nie miały jeszcze okazji pracować w krainie fiordów. Pracowników nad Wisłą poszukują zarówno polskie, jak i norweskiego firmy. Problem w tym, że raczej unikają one otwartych rekrutacji. O zatrudnieniu decydują najczęściej znajomości i nieformalne kontakty. Pracownicy szukani są też wśród znajomych osób pracujących w Norwegii. Ryzyko zatrudnienia niewłaściwej osoby i wysokie koszty rekrutacji pracowników powodują, że norweski pracodawca woli zdać się na opinię polskiego brygadzisty, który znajdzie dla niego odpowiednią osobę.
Polscy przedsiębiorcy działający w norweskiej branży budowlanej zajmują się najczęściej remontami i przebudową drewnianych domów. Przy dużych kontraktach dotyczących realizacji większych projektów nasze firmy występują w charakterze podwykonawcy.
Kto zarobi najwięcej?
Nasi rodacy zatrudnieni legalnie na norweskich budowach zarabiają w granicach 156-170 koron na godzinę. W zależności od liczby godzin pracy, ich miesięczna płaca oscyluje pomiędzy 20-30 tys. koron. Zarobki te są w dalszym ciągu mniejsze niż to, na co mogą liczyć norwescy fachowcy.
Zgodnie z taryfikatorem płacowym obowiązującym w tej branży, doświadczony pracownik zatrudniony na norweskiej budowie musi zarobić co najmniej 174 korony na godzinę. W przypadku pracowników niewykwalifikowanych stawki te są odpowiednio niższe. I tak osoba z co najmniej rocznym doświadczeniem w zawodzie dostanie 163,20 koron na godzinę. Stawka pracownika niewykwalifikowanego bez doświadczenia wynosi 156,60 koron.
Największe szanse na norweskim rynku budowlanym mają firmy z doświadczeniem, mogące pochwalić się udanymi zleceniami w Norwegii lub innym kraju skandynawskim. Nasi rodacy szukający pracy na norweskich budowach muszą się jednak liczyć z konkurencją ze strony Szwedów. Mają oni nad nami sporą przewagę z racji bliskiego sąsiedztwa i pokrewności języka. Mogą też liczyć na większą przychylność norweskich pracodawców.
Pracują na czarno
Pomimo dużego zainteresowania pracownikami z Polski około 30 proc. naszych rodaków zatrudnionych w norweskim budownictwie nadal pracuje na czarno. Odsetek ten jest jeszcze większy w okolicach Oslo. Według szacunków Instytutu Fafo sięga on tam nawet 40 proc. Norweskie związki zawodowe zaapelowały do Inspekcji Pracy i władz skarbowych w Oslo o zaostrzenie kontroli na budowach. Takie grzechy jak nielegalne zatrudnianie i zaniżanie stawek poniżej norm określonych w branżowych taryfikatorach płacowych, są w tym sektorze dość powszechne.
Jednym z pomysłów na ograniczenie szarej strefy w budownictwie jest wprowadzenie ulgi remontowej. Rząd chce w ten sposób zachęcić Norwegów do tego, by wykonujących dla nich usługi fachowców zatrudniali legalnie. Pomysł ten pojawił się po tym, jak okazało się, że jeden na trzech Norwegów płacił, bądź nie wyklucza zapłacenia zleceniobiorcy za pracę na czarno. Nie bez winy są tu sami fachowcy, którzy mając do wyboru większe pieniądze rezygnują z legalnego zatrudnienia. Szarą strefę zasilają najczęściej malarze, stolarze i cieśle oraz osoby wykonujące prace ziemne. Norwegowie najmniej skłonni są płacić "pod stołem" hydraulikom i elektrykom. Co ciekawe, większość zleceń wykonywanych na czarno dotyczy najczęściej drobnych prac. Inaczej jest w przypadku większych remontów. Wszystko przez to, że wtedy na zrealizowanie niektórych prac trzeba mieć pozwolenie z gminy.
Zatrudniają bez kwalifikacji
Polacy zatrudnieni na norweskich budowach narażeni są potencjalnie na większe niebezpieczeństwo niż ma to miejsce w przypadku miejscowych pracowników. Wielu pracodawców nie przestrzega obowiązujących w tym kraju surowych zasad bezpieczeństwa. Norweskie firmy budowlane nie przywiązują dostatecznej wagi do reguł zakreślonych w przepisach BHP. Wychodzą z założenia, że cudzoziemcy przyzwyczajeni są do pracy w innych warunkach. Wobec pracowników zagranicznych nagminnie stosuje się inne zasady bezpieczeństwa, niż wobec pracujących na budowach Norwegów.
Pracodawcy decydują się też na coraz częstsze zatrudnianie osób nieposiadających kierunkowego wykształcenia, bo są tańsze od osób z kwalifikacjami i doświadczeniem. Związkowcy obawiają się, że przyczyni się to nie tylko do obniżenia jakości wykonywanej pracy, ale także do zaprzestania kształcenia pracowników budowlanych.
Zmiany przepisów ograniczających możliwość podejmowania pracy w branży budowlanej przez osoby, które nie posiadają formalnego wykształcenia kierunkowego domaga się Partia Pracy (AP). Wyjątek mógłby być robiony jedynie dla tych pracowników, którzy co prawda dyplomem okazać się nie mogą, ale mają wieloletnie doświadczenie i w ten sposób zdobyli niezbędną wiedzę. - Na placach budów pojawia się coraz więcej osób bez wykształcenia. Pracodawcy szukają oszczędności, co czasami ma fatalne skutki. Musimy odzyskać szacunek dla kompetencji zawodowych. Chodzi też o przeciwdziałanie dumpingowi socjalnemu. Jak norweskie firmy zatrudniające wykształconych pracowników mają konkurować z polskimi, niewykształconymi robotnikami, którzy mieszkają po 10 osób w jednym baraku? - alarmuje Raymond Johansen, sekretarz AP. Czy zmiany w przepisach są możliwe? Tak, ale pod warunkiem, że będą one zgodne z ogólnounijnym prawem i nie będą sprzeczne z zasadą swobodnego przepływu pracowników.
Uwaga na fikcyjne oferty!
Polacy szukający zajęcia w Norwegii za pośrednictwem internetu powinni zachować szczególną ostrożność. Oszuści zamieszczający w sieci oferty pracy w budownictwie podszywają się pod znane koncerny budowlane takie jak Skanska. Zainteresowane osoby wierząc, że mają do czynienia z wiarygodną firmą, wpłacają na konta oszustów wskazane kwoty. Po dokonaniu przelewu kontakt z rzekomym pracodawcą urywa się, a pieniądze przepadają.
Najlepszym źródłem zleceń dla fachowców remontujących domy i mieszkania w Norwegii jest strona internetowa [link widoczny dla zalogowanych] To największy portal ze zleceniami w tym kraju. Właścicielem witryny jest dziennik Verdens Gang (VG). Osoby, które chcą zarejestrować zlecenie do wykonania uzupełniają na stronie dane o zleceniu wpisując następujące kategorie: nazwa, opis, typ zlecenia, załączając rysunki i inne materiały oraz podając dane kontaktowe. Potem wystarczy już tylko czekać na oferty ze strony wykonawców. Ogłoszenie jest dostępne w serwisie przez 45 dni, chyba, że zleceniodawca sam je wcześniej wycofa. Zleceniodawcy nie uiszczają opłat za publikację zleceń. Firmy, które chcą mieć dostęp do zleceń publikowanych na mittanbud.no muszą zarejestrować się w serwisie i uiścić opłatę w wysokości od 990 koron miesięcznie.
Na brak pracy nie narzekają nasi rodacy ogłaszający się w lokalnych gazetach. Polacy zamieszczają tam najczęściej krótkie ogłoszenia o następującej treści: "drobne remonty", "malowanie, szpachlowanie", "kładzenie płytek" itp. Anonse te cieszą się dużym zainteresowaniem wśród Norwegów. Znaczącą rolę w zdobywaniu zleceń odgrywa też poczta pantoflowa. Największą barierą utrudniającą znalezienie pracy w tym kraju jest nieznajomość języka. Aby dogadać się z norweskim pracodawcom wystarczą często podstawy angielskiego.
Autor: Maciej Sibilak
...
Super nam k raj zrobili po 89 .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:53, 24 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Holandia: Polacy uratowali rodzeństwo z płonącego budynku
Polacy uratowali w Hadze dwójkę dzieci skaczących z płonącego mieszkania – podaje serwis mojaholandia.nl. Holenderska praca jest zachwycona postawą naszych rodaków.
Do zdarzenia doszło w wielkanocny poniedziałek. W kamienicy w dzielnicy Morgenstond doszło do zaprószenia ognia. Jedenaście osób zostało rannych, sześć nadal leży w szpitalu. Jak podaje serwis mojaholandia.nl, polscy bracia Michał i Marcin pomogli uciekającym przez balkon dzieciom.
- To nie była ręka mojego brata, ale ręka Boga – mówi Marcin, opowiadając o wyczynie brata, który złapał skaczącego przez okno chłopca.
Z pomocą dziewczynce pośpieszył za to brat Michała, Marcin. Mimo że nie udało mu się unieść dziecka, skutecznie zamortyzował jego skok.
30-letni Michał i o trzy lata młodszy Marcin nie czują się bohaterami, ale według relacji świadków zachowali się w sposób niezwykły. Jako jedyni zareagowali i ruszyli z pomocą.
- Michał złapał w powietrzu chłopczyka, jakby był Spidermenem - relacjonuje jeden z obserwatorów.
Jak podaje serwis mojaholandia.nl, płonące mieszkanie zajmowała prawdopodobnie rodzina z Kolumbii, małżeństwo z trójką dzieci.
!!!
A widzicie jakie bluzgi na Polakow ZA TYLE DOBRA !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:16, 25 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Polka wyrzucona ze sklepu za karmienie piersią
Kobietę wyproszono ze sklepu, bo chciała nakarmić dziecko piersią
Młoda matka z Bostonu w Lincolnshire została wyproszona z jednego ze sklepów sieci Sports Direct. Pracownikom nie spodobało się, że kobieta karmiła dziecko piersią.
- Mój synek zaczął płakać, więc chciałam go nakarmić. Usiadłam na ławce w pobliżu półki na buty - opowiada młoda Polka, cytowana przez "Daily Mail".
R
Nagle podszedł do niej pracownik sklepu i oświadczył: "Przykro mi, ale musi pani stąd wyjść. Tutaj nie można karmić. Taka jest polityka naszej firmy". Następnie sprzedawca pokierował 25-latkę do McDonalda, tłumacząc, że "tam jest specjalny pokój dla matek z dziećmi".
Kobieta ze łzami w oczach opuściła Sports Direct. - Nie mogę zrozumieć, dlaczego moje dziecko ma być karane za to, że jest głodne i dlaczego muszę czuć się jak przestępca, gdy chcę nakarmić synka - żali się 25-latka.
Teraz Wioletta Komar domaga się przeprosin i już kilkakrotnie pisała w tej sprawie do kierownictwa firmy. Do dzisiaj nie otrzymała jednak żadnej odpowiedzi. - Moim zdaniem oni nie traktują tej sprawy poważnie - uważa kobieta.
- Położne i lekarze przekonują, że karmienie piersią to najlepsze, co może być dla dziecka. Dlatego czuję się fatalnie w związku z tym, co się stało - dodaje Polka.
Po stronie 25-latki stanęło wiele kobiet z organizacji na rzecz karmienia piersią. Wśród nich jest Patti Rundall z Milk Action, która zaznacza, że wszystkie matki mają prawo do karmienia piersią w miejscach publicznych.
Przepisy zawarte w "The Equality Act 2010" stwierdzają jasno, że niekorzystne traktowanie kobiet, które karmią piersią, jest dyskryminacją. Ustawa chroni matki, które chcą to robić w sklepach czy innych miejscach publicznych.
Agata C.
...
Brytyjski żul tel men .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:43, 25 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Irlandia Płn. - rośnie liczba antypolskich ataków
W Irlandii Północnej wzrasta liczba ataków na Polaków - alarmuje konsul honorowy - Jerome Mullen. Dziś miejscowe media doniosły, że w Belfaście pobito trzech naszych rodaków. Do zdarzenia doszło w świąteczny poniedziałek, ale dopiero dziś media doniosły, że poszkodowani pochodzą znad Wisły.
- Ludzie ci grali w piłkę. Podeszła do nich duża grupa.Najpierw było pytanie o papierosa, a potem atak - między innymi kijem golfowym - tłumaczy Jerome Mullen. Jeden z Polaków stracił dwa zęby.
- Wydaje się, że kiedy napastnicy zorientowali się, iż mają do czynienia z przybyszami z innego kraju, poszli specjalnie po kije i przypuścili atak - powiedział lokalnej stacji BBC Mark McEwan z tutejszej policji. Dodał, że atak był "odrażający".
Tymczasem Jerome Mullen alarmuje, że podobnych incydentów jest ostatnio coraz więcej. - Niepokoi mnie parę ostatnich takich wydarzeń z ostatnich sześciu miesięcy.
- To coś nowego, bo długo wszystko było w porządku. Od końca zeszłego roku obserwujemy jednak wzrost liczby takich ataków - tłumaczy rozmówca Polskiego Radia.
Skąd ten wzrost? Konsul nie chce spekulować, ale mówi że w przyszłym tygodniu będzie rozmawiać o tej sprawie z szefem miejscowej policji. Podkreśla, że część ataków na imigrantów ma podłoże ekonomiczne i sugeruje, że za częścią aktów agresji stać mogą biedni i pozbawieni reprezentacji politycznej mieszkańcy Belfastu, którzy za swoją sytuację winią imigrantów.
Jak dodaje, pewną rolę mogą też odgrywać napięcia religijne: region wciąż podzielony jest na linii protestantyzm - katolicyzm a Polacy kojarzeni są z tym drugim wyznaniem.
...
Sekciarze z Polnocnej Irlandii to zwyrodniala dzicz . Brytania uzywala ich jako oprawcow Irlandii teraz sie wycofala i zostali na lodzie . Tepe narzedzie imperializmu . To byl wzor aparheidu . Tu przecwiczyli .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 15:40, 27 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Goniec Polski
Belfast: kolejny brutalny atak na Polaków
W Belfaście doszło do kolejnego ataku na Polaków
W Belfaście doszło do kolejnego ataku na Polaków. Tym razem młodych rodaków napadnięto w południowym Belfaście niedaleko Lawnmount Street.
Do incydentu doszło, kiedy dwóch 20-latków i 19-latka polskiego pochodzenia grało w piłkę. W pewnym momencie, jak relacjonuje „Belfast Telegraph”, podeszło do nich 15 osób i zaczęło okładać trójkę młodych osób kijami golfowymi.
Nikomu nic poważnego się nie stało – jedna z ofiar straciła dwa zęby, pozostałe dwie mają na ciele liczne siniaki i zadrapania.
To kolejny już w tym miesiącu atak na polaków w Belfaście. Na początku kwietnia polska rodzina była zmuszona opuścić swój dom w północnym Belfaście z powodu dwóch ataków w ciągu trzech dni.
...
To nie ludzie to bestie .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|