Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:13, 26 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Trzeba o tym pamiętać . Co oni z nami po 89 zrobili .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:05, 19 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Gazeta Finansowa
Niemcy zazdrośni o polskie meble
Kontakty międzynarodowe to nie tylko patetyczne słowa o braterstwie i wyreżyserowane dla PR-owskich celów gesty. Często ukrywają one zaciętą biznesową rywalizację, w której gracze w imię swoich interesów dopuszczają się ciosów poniżej pasa. Najświeższego przykładu tej gorzkiej prozy życia dostarczają polsko-niemieckie stosunki gospodarcze. Przegrywający walkę o rodzimego klienta meblarze zza Odry wzywają na pomoc Komisję Europejską.
Niemiecka akcja wiąże się z podsumowaniem półrocza, którego branżowa organizacja Möbelindustrieverband (VDM) dokonała 29 sierpnia na zebraniu zarządu w Kolonii. Teoretycznie ludzie biznesu mieli powody do radości, ponieważ z danych statystycznych wynika, że w 2013 r. nad Renem oddano do użytku 214 tys. mieszkań, co przełożyło się w pierwszej połowie bieżącego roku na wzrost dochodów tej gałęzi przemysłu o 1,6 proc. (8,1 mld euro). Zakupowi elementów wyposażenia wnętrz sprzyjała obfitość tanich kredytów, dzięki którym Niemcy wydają najwięcej pieniędzy na świecie na ten cel - 390 euro na mieszkańca. Wypowiadającego się na ten temat eksperta VDM Jana Kurtha zaniepokoił jednak wzrost roli importu w zaspokajaniu zapotrzebowania Niemców na meble. Dziesięć lat temu zza granicy sprowadzano do jego kraju 30 proc. domowych sprzętów, obecnie wskaźnik ten wynosi 58 proc. W pierwszych pięciu miesiącach 2014 r. import mebli do Niemiec zwiększył się o 6,8 proc. Obecnie opiewa on na 4,6 mld euro. 1,1 mld euro z tej sumy przypada na Polskę, co oznacza wzrost o 7,6 proc., aczkolwiek VDM przyznaje, że inne kraje Europy Środkowo-Wschodniej również znacznie zaktywizowały swoje działania w tej dziedzinie. Jednocześnie eksport niemieckich mebli do maja 2014 r. spadł o 0,8 proc., przynosząc 3,8 mld euro zysków. Innymi słowy, jedynie 30 proc. produkcji niemieckiego przemysłu tej gałęzi trafiło za granicę, co zresztą nie przeszkadza jej zajmować pod tym względem trzeciego miejsca na świecie i drugiego w Europie.
Polska ekspansja
W rankingu rynkowych graczy wyprzedziliśmy Chiny, które spędzały sen z oczu Kurtha przy okazji podobnego podsumowania dokonanego półtora roku temu. Państwo Środka jest w stanie zarobić na niemieckim konsumencie w tej dziedzinie o pół miliarda euro mniej niż my. Prezes firmy Soflex Bernhard Wolf w rozmowie z "Deutsche Welle" stwierdził, że stało się tak z powodu rosnących kosztów przewozu towarów ciężarówkami, co faworyzuje interesy z producentami operującymi względnie blisko granicy między zainteresowanymi państwami. Kontakty z Niemcami stanowią najważniejszy element eksportowej strategii polskich meblarzy, którzy według danych na koniec 2013 r. stanowią światową czwartą siłę - po Chinach, Niemczech i Włoszech.
Dzięki współpracy z zatrudnionymi przez siebie lokalnymi specjalistami firma Forte eksportuje za Odrę 60 proc. swojej produkcji. Sporym echem odbiło się również przejęcie w 2011 r. przez krośnieński Nowy Styl niemieckiej spółki Sato Office znanej z produkcji krzeseł do biur, kin i teatrów. W połowie 2013 r. polska firma kupiła także wytwarzający meble biurowe Rohde und Grahl. Transakcja ta była planowana jako wstęp do ekspansji na rynek holenderski. Biznesmenom z Podkarpacia udaje się godzić ze sobą prowadzenie interesów na wschodzie i zachodzie Europy. Nowy Styl posiada obecnie bowiem również zakłady produkcyjne w Rosji i na Ukrainie.
Wszystkie chwyty dozwolone
Nowo wybrany prezes VDM Axel Schramm obwinia za zaistniałą sytuację nadużywanie przez polskich producentów dotacji przydzielanych przez Komisję Europejską. W związku z tym kierowana przez niego federacja skierowała oficjalną skargę do Brukseli. Schramm przyznaje, że aby zdobyć dowody niewłaściwego postępowania rywali, jego podwładni uciekli się do "ukrytych badań", czyli szpiegowania polskich przedsiębiorców. Zapowiedział także, że zrobi wszystko, aby eurokraci wzięli pod uwagę niemieckie roszczenia w trakcie przyznawania kolejnych grantów.
Słowa i działania przywódców VDM wiele mówią o niemieckim nastawieniu do Polaków, gdy w grę wchodzi zagrożenie żywotnych interesów. Trzeba jednak przyznać, że w zgodzie ze stereotypowym wizerunkiem "pruskiej solidności" starają się oni szukać również innych niż donosy sposobów na zminimalizowanie roli rywali. Niekorzystny bilans ma zmienić postawienie na jakość produkowanych mebli kosztem zaspokajania potrzeb mas. Wyróżnianiu przodujących w utrzymywaniu standardów jakości przedsiębiorców ma służyć specjalna plakietka "Made in Germany". Zapowiadana jest również ścisła współpraca producentów z handlowcami przy promocji rodzimej wytwórczości, choć meblarze skarżą się, że obrót tym towarem ze względu na niskie ceny jest mniej opłacalny niż sprzedaż wyrobów innych branż, np. elektronicznej.
Kozły ofiarne
Polscy eksperci uważają niemieckie zarzuty za wydumane. Tłumaczą, że w zdobywaniu rynku sąsiada naszym biznesmenom nie pomaga Unia, lecz niższe koszty pracy. Dobra passa naszych spółek może się szybko skończyć, kiedy sieci handlowe i znane marki, na zlecenie których produkuje się w Polsce meble, znajdą kraj, w którym da się produkować jeszcze taniej, szczególnie jeżeli nie będzie on tak mocno oddalony od siedzib koncernów, jak np. Chiny. Powstałe w ten sposób straty byłby w stanie zrekompensować eksport na Wschód, gdzie nasze marki są bardziej rozpoznawalne, aczkolwiek w obecnym klimacie politycznym należałoby się obawiać np. wykorzystania przeciw Polsce tamtejszych wyśrubowanych norm dotyczących płyt wiórowych.
Mimo komplementów wypowiadanych pod adresem kwalifikacji polskich załóg, jakości wzornictwa i standardów bezpieczeństwa przez wspomnianego Wolfa czy szefa wytwórni mebli tapicerskich Steinpol, Bruno Steinhoffa, nie da się ukryć, że pod względem budowy narodowej marki jesteśmy wciąż w tyle za Zachodem. Jedyną receptą nad uchronieniem się przed załamaniem koniunktury jest pójście drogą… Niemiec. Jednak nie poprzez polityczny lobbing, ponieważ w tej kwestii nie jesteśmy w stanie przebić państw starej Unii, lecz poprzez zwiększenie nacisku na zaspokajanie potrzeb wymagających odbiorców. Nie przekreślając konieczności istnienia firm konkurujących przede wszystkim cenowo, nie ulega wątpliwości, że dobra jakość polskich wyrobów wydaje się najpewniejszą przepustką na salony.
Kordian Kuczma
Autor jest doktorem nauk politycznych PAN
>>>
Tak to sie dzialo w latach 90tych . Gdy Zahut u siebie dawal kaontrakty swoim w Polsce dawali ... tym samym bo otwarcie na swiat . Tak zniszczyli Polske .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:34, 20 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Na potęgę wykupują działki w Polsce
Coraz bardziej egzotyczni inwestorzy zamierzają budować mieszkania w Polsce - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Nie biura, nie centra handlowe, ale mieszkania są w tym roku lokomotywą napędzającą wzrosty sprzedaży na rynku gruntów inwestycyjnych. Agencja Colliers International szacuje, że w tym roku wartość transakcji działkami sięgnie ogółem 1,8 mld zł, z czego 70-80 proc. wypracuje sektor mieszkaniowy.
Emil Domeracki, ekspert ds. gruntów inwestycyjnych z Colliers, przewiduje, że nowi gracze, pochodzący często z odległych rynków, mogą w ciągu najbliższych kilku miesięcy wydać na działki łącznie 80 mln euro.
- Prowadzimy negocjacje z firmą z Jordanii, ale mamy też zapytania o możliwość zakupu gruntu od przedsiębiorstwa z Chin. Generalnie widać, że Daleki Wschód szuka nisz, w których może zainwestować kapitał - informuje Emil Domeracki.
Inwestorów przyciągają dobre perspektywy polskiego rynku mieszkaniowego, dzięki którym zwrot wyłożonych pieniędzy następuje już po 3-5 latach, a nie 10, jak ma to miejsce w przypadku nieruchomości komercyjnych. Na dodatek jest to rynek, który od dołka w 2009 r. regularnie rośnie.
...
Czyli tracimy mieszkania ?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 16:00, 24 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Polska przegrywa technologiczny wyścig
Nakłady firm na innowacje nie tylko nie rosną, ale wręcz spadają - alarmuje "Puls Biznesu".
Gazeta pisze o badaniach Głównego Urzędu Statystycznego, który zajął się innowacyjnością. Najnowsze wyniki są mało budujące. W 2013 roku polskie firmy wydały na innowacje 32,9 miliarda złotych, czyli o 3,7 miliarda złotych mniej niż rok wcześniej.
Tomasz Wróblewski z firmy doradczej Grant Thornton ocenia, że te liczby są niepokojące. Zdaniem eksperta, powoli wyczerpują się proste rezerwy dzięki którym polska gospodarka dość szybko się rozwijała, czyli niskie koszty pracy i restrukturyzacja niewydolnych zakładów.
"Teraz żeby utrzymać przyzwoite tempo wzrostu Polska musi podnosić innowacyjność" - ocenia Tomasz Wróblewski.
...
Tylko nieliczni dadza rade wygrac z molochami Zachodu . Trzeba nie wchodzic do UE i nie wybierac baranow . Teraz macie ekonomie kolonialna zalezna . Nie oplaca sie innowacyjnosc skoro zachodnie firmy bedace wlascicielami polskich maja wynalazki zachodnie to tylko kopiuja w Polsce . Tak jest najtaniej . Znoszczyli Polske .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:44, 29 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
Wydawnictwo "Polskie Nagrania" sprzedane
Polskie Nagrania sprzedane. Istniejącą od blisko 60 lat wytwórnię płytową kupił światowy gigant Warner Music. Cena to nieco ponad 8 milionów złotych.
Prezes Warnera Piotr Kabaj uważa, że najbardziej interesująco wygląda zbiór nagrań muzyki klasycznej, dlatego że dotychczas nie był on eksploatowany. Firma będzie chciała jednak wydać jak najwięcej z tych zbiorów, również muzykę popularną. Priorytetem będą te nagrania, które jeszcze nigdy nie ujrzały światła dziennego.
W zbiorach Polskich Nagrań znajduje się blisko 40 tysięcy produkcji. "Teraz Warner zamierza przyjrzeć się dokładniej tym zbiorom, a następnie przystąpić do podpisywania porozumień z ludźmi, którzy nadal mają do nich prawa"- zapowiada Piotr Kabaj. Kilkudziesięciu artystów podpisało już takie umowy.
Polskie Nagrania były w PRL-u praktycznie monopolistą, jeśli chodzi o wydawanie płyt. Jedynym ich konkurentem było Polskie Radio. Wśród artystów wydawanych przez Polskie Nagrania byli m.in. Czesław Niemen, Maryla Rodowicz czy Czerwone Gitary. Ostatnio to wydawnictwo remasterowało albumy i wypuszczało je ponownie do sklepów płytowych.
Bezpośrednią przyczyną upadku firmy był konflikt z krewnymi Anny German, którzy domagali się tantiem ze sprzedaży wznowionych płyt artystki. Sąd przyznał rodzinie ponad milion złotych odszkodowania. Pięć lat temu firma ogłosiła upadłość. Zysk z dzisiejszej sprzedaży w połowie zostanie przeznaczony na spłatę długów spółki, reszta trafi do Skarbu Państwa.
...
ZAKAZAC IM SLOWA POLSKIE ! JUZ NIE POLSKIE ! ZATEM TO JEST TERAZ OSZUSTWO TA NAZWA !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 11:32, 12 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
Radni Olsztyna zgodzili się na sprzedaż 82,6 ha gruntów Michelinowi
Radni Olsztyna podjęli uchwałę, w której wyrazili zgodę na sprzedanie fabryce Michelin Polska 82,6 ha gruntów, które ta firma dzierżawi od 10 lat. Jeśli Michelin nie zechce tej ziemi kupić, wówczas miasto będzie mogło podnieść fabryce opłaty za dzierżawę.
W sprawie sprzedaży ziemi Michelinowi we wtorek zwołano w Olsztynie nadzwyczajną sesję rady miasta. Jak wyjaśnił PAP prezydent Olsztyna trzeba było działać w pośpiechu, ponieważ w ostatnich dniach miasto doczytało się, że w podpisanym 10 lat temu akcie notarialnym samorząd zobowiązał się do podjęcia uchwały w sprawie sprzedaży fabryce dzierżawionych gruntów. Termin na podjęcie tej uchwały mija we środę.
Chodzi o grunty, na których Michelin ma m.in. magazyn opon, leżą one przy trasie nr 16 z Olsztyna w stronę Mrągowa. Teren, który zajmuje fabryka opon w Olsztynie jest dużo większy, znacznie przekracza 100 ha.
"Ten akt notarialny sprzed 10 lat jest tak skonstruowany, że gdybyśmy tej uchwały dziś nie podjęli, wówczas także nie można by zdecydować o podwyżce Michelinowi czynszu dzierżawnego" - przyznał PAP Grzymowicz.
Nie wiadomo, czy Michelin jest zainteresowany kupnem dzierżawionej teraz ziemi, ani ile gotowy jest za nią zapłacić i kiedy. Rzecznik Michelin Polska Ewa Konopka powiedziała PAP, że firma nie będzie komentowała tej sprawy.
Grzymowicz przyznał, że cena sprzedaży Michelinowi ziemi nie jest teraz znana, jeśli fabryka zdecyduje się jej na kupno, wówczas wyceni ją rzeczoznawca. "Ceny takich gruntów w Olsztynie wynoszą ok. 120-130 zł za metr ale trudno powiedzieć, jak oszacuje wartość tej ziemi rzeczoznawca" - podkreślił Grzymowicz.
Jeśli Michelin nie zdecyduje się na wykup gruntów wówczas miasto, co przyznał na sesji Grzymowicz, będzie chciało podnieść fabryce opon stawki czynszu za dzierżawę. Od 10 lat Michelin płaci gminie Olsztyn 10 groszy za metr ziemi tj. 82,6 tys. zł miesięcznie. Tymczasem osoby prywatne płacą miastu 1,5 zł, a inni przedsiębiorcy - ok. 60 groszy. "Tak więc nasza pomoc fabryce przez te lata była znacząca" - podkreślił na sesji Grzymowicz ale nie podał, do jakiej kwoty miasto chce podnieść fabryce opon stawkę za dzierżawę. Prezydent zapewnił, że te kwoty zostaną uzgodnione na drodze negocjacji obu stron.
Sposób procedowania uchwały ws. sprzedaży ziemi Michelinowi na nadzwyczajnej sesji wzbudził kontrowersje wielu radnych. "O ile treść uchwały nie wzbudza kontrowersji, o tyle tryb jej przyjmowania jest zdecydowanie do zmiany" - mówił radny PO Jan Tandyrak.
Grzymowicz, choć nie wprost, przyznał, że miasto w ostatniej chwili wyłapało zapisy aktu notarialnego sprzed 10 lat, gdy prezydentem był obecny radny Czesław Małkowski. On sam mówił na sesji, że taki sposób procedowania stawia fabrykę, która jest jednym z największych pracodawców w regionie, "pod ścianą". "Z tak poważnym koncernem trzeba rozmawiać i negocjować, a nie podejmować decyzje za pięć dwunasta" - wytykał Małkowski.
Radny PiS Jarosław Babalski wypomniał zaś Grzymowiczowi, że przed 10 laty był wiceprezydentem. "Więc gdzie pan wtedy był, że pana ta informacja zaskoczyła?" - pytał Babalski.
Po trwającej ponad dwie godziny dyskusji 14 radnych zagłosowało za uchwałą ws. sprzedaży ziemi Michelinowi, nikt się nie wstrzymał i nie był przeciw. Jednak radni PiS, choć byli obecni na sali, nie wzięli udziału w głosowaniu.
Podczas sesji rady miasta podano, że w olsztyńskiej fabryce Michelina pracuje 4,2 tys. ludzi. Z usług na rzecz fabryki żyje kilkadziesiąt firm świadczących koncernowi usługi transportowe, czy elektryczne. To sprawia, że fabryka opon jest jednym z największych pracodawców nie tylko w mieście, ale i regionie. W koncernie Michelin olsztyńska fabryka jest największą i najnowocześniejszą fabryką w Europie. W tym roku Michelin będzie obchodził 20-lecie istnienia fabryki w Olsztynie.
...
I tak coraz mniej Polski w Polsce . Tak jakby nie moglo byc Stomilu tylko Michelin jakis .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 21:58, 02 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Cudzoziemcy wykorzystują luki w polskim prawie do nabywania ziemi w Polsce
Aneta Mościcka
Dziurawe przepisy umożliwiają cudzoziemcom uzyskanie ziemi w Polsce na skutek nabycia udziałów w polskich spółkach, które są właścicielem ziemi. Wynika to z luki w przepisach, które nie zobowiązują spółek kontrolowanych przez obcokrajowców do składania informacji o posiadanych gruntach. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych pracuje nad zlikwidowaniem tej luki w prawie.
W myśl obecnych przepisów cudzoziemcy, którzy chcą kupić grunty rolne i leśne w Polsce muszą uzyskać zezwolenie od Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Wynika to z ustawy o nabywaniu nieruchomości przez cudzoziemców. Dopiero po 1 maja 2016 r. kończy się wynegocjowany przez Polskę i zawarty w Traktacie Akcesyjnym okres przejściowy na zakup bez ograniczeń nieruchomości rolnych przez cudzoziemców. Każde nabycie udziałów i akcji w spółkach musi być zgłoszone do Krajowego Rejestru Sądowego (KRS).
Takie same wymogi są w przypadku, gdy zmienia się status spółki na spółkę kontrolowaną przez cudzoziemców (powyżej 50 proc. głosów na zgromadzeniu wspólników lub walnym zgromadzeniu).
Spółka kontrolowana przez obcy kapitał nie ma jednak obowiązku przekazywania do rejestrów sądowych informacji o posiadanych gruntach rolnych. Z tego powodu KRS nie przekazuje do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych danych niezbędnych do ewidencjonowania transakcji z udziałem cudzoziemców. W rezultacie MSW nie ma pełnych danych o tym, ile ziemi w Polsce kupują cudzoziemcy.
Powyższą lukę w przepisach wytknęła MSW Najwyższa Izba Kontroli w swoim niedawnym raporcie na temat przestrzegania przez urzędników MSW przepisów ustawy o nabywaniu nieruchomości przez cudzoziemców.
Proponowane zmiany w prawie
Przygotowany przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych projekt nowelizacji ustawy o nabywaniu nieruchomości przez cudzoziemców przewiduje, że nabycie lub objęcie przez cudzoziemca udziałów, akcji lub ogółu praw i obowiązków w spółce handlowej z siedzibą na terytorium Polski, a także każda inna czynność prawna dotycząca udziałów, akcji lub ogółu praw i obowiązków będzie wymagało zezwolenia ministra spraw wewnętrznych, jeżeli w ich wyniku spółka będąca właścicielem lub wieczystym użytkownikiem nieruchomości położonych na terytorium Polski stanie się spółką kontrolowaną.
Ponadto nabycie lub objęcie przez cudzoziemca udziałów, akcji lub ogółu praw i obowiązków w spółce handlowej z siedzibą na terytorium Polski, będącej właścicielem lub wieczystym użytkownikiem nieruchomości położonych na terytorium Polski będzie wymagało zezwolenia ministra spraw wewnętrznych, jeżeli spółka ta jest spółką kontrolowaną, a udziały, akcje lub ogół praw i obowiązków nabywa lub obejmuje cudzoziemiec niebędący wspólnikiem spółki.
Zmiany w obowiązkach sądów i notariuszy
Projekt nowelizacji ustawy o nabywaniu nieruchomości przez cudzoziemców przewiduje również rozszerzenie katalogu podmiotów zobowiązanych do przesyłania ministrowi spraw wewnętrznych stosownych dokumentów, jak i poszerzenie katalogu tych dokumentów.
Zgodnie z proponowanymi zmianami notariusze będą musieli przesyłać ministrowi spraw wewnętrznych wypisy dokumentów objętych czynnościami notarialnymi, na mocy których cudzoziemiec nabył nieruchomość, a także wypisy i odpisy dokumentów, na mocy których cudzoziemiec nabył lub objął udziały, akcje lub ogół praw i obowiązków w spółce będącej właścicielem lub wieczystym użytkownikiem nieruchomości położonych na terytorium Polski. W obecnym stanie prawnym notariusze mają obowiązek przesyłania wypisów wyłącznie z aktów notarialnych.
Natomiast sądy będą miały obowiązek przesyłania ministrowi spraw wewnętrznych prawomocnych orzeczeń, na podstawie których cudzoziemiec nabył nieruchomość, nabył lub objął udziały, akcje lub ogół praw i obowiązków w spółce handlowej z siedzibą na terytorium Polski, a także dokumentów złożonych do akt rejestrowych, z których wynika, że doszło do nabycia lub objęcia udziałów, akcji lub ogółu praw i obowiązków w spółce na terytorium Polski będącej właścicielem lub wieczystym użytkownikiem nieruchomości.
Omawiany projekt nowelizacji ustawy o nabywaniu nieruchomości przez cudzoziemców trafi obecnie pod obrady rządu, a następnie do prac w Sejmie.
...
Przez wasze dazenie do Zachodu Polski nie bedzie .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:45, 26 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
KE kwestionuje ograniczenia w sprawie sprzedaży ziemi w czterech krajach UE
Komisja Europejska zażądała dzisiaj od Bułgarii, Litwy, Słowacji i Węgier wyjaśnień dotyczących obowiązujących w tych krajach przepisów regulujących nabywanie gruntów rolnych. Zdaniem KE mogą one dyskryminować inwestorów z innych państw unijnych.
Jak przypomniano dzisiejszym komunikacie KE, choć państwa członkowskie mogą ustalać własne zasady promowania rozwoju obszarów wiejskich w celu utrzymania gruntów pod uprawy i uniknięcia spekulacji cenami ziemi, to należy to robić w ramach prawa UE. Tymczasem przepisy obowiązujące w tych czterech krajach - zdaniem KE - mogą ograniczać swobody przepływu kapitału i przedsiębiorczości, a każde ograniczenie tych swobód musi być uzasadnione i zgodne z zasadami niedyskryminacji i proporcjonalności.
"W opinii Komisji, przepisy te (bułgarskie, litewskie, słowackie i węgierskie - red.) zawierają również pewne ograniczenia, które mogą pozostawić miejsce na dyskryminacyjne traktowanie inwestorów z innych państw członkowskich" - napisano w komunikacie.
Ograniczenia te to: wymóg przebywania w danym kraju; restrykcje wobec osób, które nie mieszkają w danej okolicy lub wcześniej nie prowadziły tam działalności biznesowej; wymogi dotyczące posiadania wiedzy zawodowej w przypadku cesji użytkowania gruntu lub użytkowania ziemi należącej do osoby prawnej; konieczność zatwierdzenia umowy sprzedaży i wynikająca z tego niepewność prawna.
Formalnie KE wystosowała do czterech państw wezwania do usunięcia uchybień. To pierwszy etap procedury w sprawie naruszenia unijnych traktatów. Teraz Bułgaria, Litwa, Słowacja i Węgry będą miały dwa miesiące na odpowiedź.
Po tym terminie, jeżeli KE uzna przekazane informacje za niezadowalające i stwierdzi, że dane państwo członkowskie nie spełnia swoich zobowiązań, może formalnie wezwać kraje do zapewnienia zgodności z prawem UE (wydać tzw. uzasadnioną opinię) i do poinformowania Komisji o środkach podjętych w celu zastosowania się do wezwania.
Jeśli państwo członkowskie nie zapewni zgodności z prawem UE, KE może skierować sprawę do Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu. Trafia tam jednak ok. 5 proc. spraw dotyczących naruszenia traktatów, bowiem zazwyczaj kraje członkowskie wywiązują się ze swoich obowiązków już na wcześniejszych etapach postępowania.
W przypadku Polski, cudzoziemcy będą mogli nabywać ziemię bez konieczności ubiegania się o zezwolenie po 1 maja 2016 roku. Zakazu sprzedaży cudzoziemcom domagali się protestujący niedawno rolnicy. W Sejmie jest przygotowany przez PSL projekt ustawy, który ma chronić polską ziemię przed wykupem od maja 2016 r. Projekt - jako niedopracowany - krytykują jednak posłowie PO, PiS i SLD. W ubiegłym tygodniu dokument skierowano do podkomisji.
...
Jesli jeszcze ziemie Polska straci to juz bedzie koniec . UE okaze sie gorsza niz rozbiory . CO WY ZESCIE NAROBILI WCHODZAC DO UE ! JEDYNA SZANSA NA RATUNEK ZE UE UPADNIE WKROTCE !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 14:48, 11 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Państwo dogadało się z obcym biznesem
Polska Organizacja Turystyczna zawarła umowę z amerykańskim potentatem na rynku rezerwacji noclegów: Booking.com. Nasze biura podróży pytają, dlaczego promuje się zagraniczną firmę – informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Promocja Narodowego Portalu Turystycznego (polska.travel) kosztowała państwo miliony złotych. Ma on być wizytówką Polski dla zagranicznych turystów. Niedawno został usprawniony o nową funkcjonalność: na stronie pojawił się duży przycisk "Zarezerwuj nocleg".
Po jego naciśnięciu zostajemy przekierowani na strony Booking.com - czołowego serwisu turystycznego na świecie, który należy do amerykańskiej grupy.
Fakt, że na stronach de facto sponsorowanych przez budżet państwa, pojawiły się odesłanie oraz reklama prywatnej zagranicznej firmy, budzi niesmak zarówno wśród polskich przedsiębiorców, jak i prawników.
POT jednak problemu nie dostrzega. "System rezerwacyjny Booking.com został zamieszczony na stronie Polska.travel po przeprowadzeniu otwartego konkursu ofert zamieszczonego na stronie POT, do którego mogła zgłosić się każda firma spełniająca wymagania postawione w ogłoszeniu o konkursie" - informuje Katarzyna Draba, rzecznik prasowy organizacji.
...
I takie mieliśmy rozkosze po 89 z kapitałem zagranicznym .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:19, 14 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Sanok: Autosan będzie sprzedany z wolnej ręki
Nie ma nabywcy fabryki Autosan w drodze przetargu - Autosan
Nie udało się znaleźć nabywcy dla będącej w upadłości fabryki Autosan z Sanoka. W piątym przetargu nie wpłynęła żadna oferta; zakład będzie sprzedany z wolnej ręki - poinformował syndyk masy upadłościowej firmy Ludwik Noworolski. Cena wywoławcza wynosiła 37 mln zł.
Noworolski dodał, że sędzia-komisarz nadzorujący upadłość Autosanu zgodziła się, aby fabryka została sprzedana z wolnej ręki. - Na razie nie mogę powiedzieć, jak dokładnie będzie to wyglądało w szczegółach. Muszę najpierw przygotować taką ofertę - zaznaczył syndyk.
Był to już piąty zakończony niepowodzeniem przetarg na sprzedaż sanockiej fabryki. W pierwszym, ogłoszonym w maju 2014 r., cena wywoławcza wynosiła ponad 56 mln zł. Jednak nikt nie zdecydował się wtedy złożyć oferty. W drugim przetargu cena została obniżona do 50 mln zł. Wpłynęła co prawda jedna oferta, została jednak odrzucona, bo oferent nie wpłacił wadium.
W trzecim przetargu na sprzedaż Autosanu cena wywoławcza wynosiła 48 mln zł, nie wpłynęła w nim jednak żadna oferta. Podobnie w czwartym przetargu, w którym cena wynosiła 40 mln zł.
Fabryka za każdym razem sprzedawana była z wyłączeniem zapasów, których cena miała być ustalana oddzielnie. Jeden z zapisów przetargu dotyczył również kontynuacji produkcji autobusów w sanockiej fabryce przez nowego nabywcę.
Obecnie na linii produkcyjnej znajduje się ok. 20 autobusów. Autosan produkuje też części do tramwajów oraz kabiny do pociągów. W ub.r. zakład sprzedał 50 autobusów; obecnie zatrudnia ok. 360 osób.
Fabryka niedawno uzyskała homologację na produkcję miejskich autobusów SANCITY z silnikami spełniającymi najbardziej rygorystyczną normę emisji spalin Euro 6. Zakład może produkować ok. 300 sztuk tych pojazdów rocznie.
Autosan jest w upadłości likwidacyjnej od początku października 2013 r. Wniosek o upadłość zgłosił ówczesny zarząd spółki. Autosan S.A. jest jedną z najstarszych fabryk w Polsce; jej początki sięgają 1832 r.
Od 2001 r. firma zaczęła projektować i produkować elementy pojazdów szynowych, zwłaszcza nadwozia szynobusów i tramwajów; współpracowała m.in. z firmami PESA Bydgoszcz, NEWAG z Nowego Sącza oraz z Poznańskimi Zakładami Naprawczymi Taboru Kolejowego.
...
Koszmar . Tak jakby autobusy nie były potrzebne...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 21:06, 18 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Dwa ważne instytuty PAN tracą grunty w Warszawie
Centrum Badań Kosmicznych PAN i Centrum Astronomiczne im. M. Kopernika PAN po wyrokach sądu tracą swoje grunty w Warszawie. Właściciele ziemi żądają opłat, na które instytutów nie stać. Resort nauki deklaruje, że stara się pomóc jednostkom naukowym.
Problemy CBK PAN i CAMK PAN mają podłoże w latach 70., gdy powołano oba instytuty. PAN wtedy dostawała w darze od władz pałace, nieruchomości czy obszary ziemi. Kwestie własności tych majątków bywały nieuregulowane, a dziś poprzedni właściciele w sądzie dochodzą swoich praw do tych majątków i często procesy te wygrywają.
- Instytuty zamiast zajmować się kosmosem, bawią się w taką fredrowską "Zemstę", walkę o miedzę - przyznaje w rozmowie z PAP p.o. dyrektor CBK PAN prof. Iwona Stanisławska. Zaznacza jednak, że dla jej instytutu ta walka może skończyć się tragicznie. - Jeżeli Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego nam szybko nie pomoże, instytut ulegnie likwidacji - alarmuje. Podobne obawy ma w stosunku do swojego instytutu dyrektor CAMK PAN, prof. Piotr Życki. Laboratoria i zainstalowany w nich unikalny sprzęt mogą zostać bezpowrotnie utracone. Władze jednostek szacują, że aby wyprowadzić oba instytuty na prostą, potrzeba nawet ok. 40 mln zł.
- Minister nauki i szkolnictwa wyższego nigdy nie był i nie jest stroną w sprawach sądowych dotyczących nieruchomości zajmowanych przez instytuty PAN, nie sprawuje też nad nimi nadzoru w tym zakresie. MNiSW nie ma także ustawowych możliwości finansowego wsparcia instytutów, wobec których skutecznie wysunięto roszczenia. Niezależnie od tego, MNiSW nie ustaje w działaniach na rzecz rozwiązania powstałych problemów - odpowiedziało biuro prasowe resortu nauki, proszone o komentarz dot. sytuacji instytutów.
O problemach obu placówek mówiono podczas spotkania w MNiSW 16 kwietnia. - Wystąpiliśmy do minister nauki z prośbą o zagwarantowanie dedykowanych na ten cel pieniędzy w przyszłej ustawie budżetowej. Ale żebyśmy mogli do przyszłego roku przetrwać, już wcześniej będą nam potrzebne dodatkowe pieniądze na wypełnienie nałożonych wyrokiem sądu zobowiązań. Mam nadzieję, że resort nauki dostrzega ten prawno-finansowy problem - zaznaczyła Stanisławska.
Po spotkaniu w MNiSW prezes PAN prof. Jerzy Duszyński powiedział krótko PAP: "Ta sprawa jest dla nas bardzo ważna. Intensywnie pracujemy nad znalezieniem rozwiązań".
Dyrektor CAMK PAN poinformował PAP, że grunty przy ul. Bartyckiej nr 18 i 18A w Warszawie, gdzie znajdują się CBK i CAMK, podzielone są na kilka działek, biegnących lekko ukośnie w stosunku do ul. Bartyckiej. Są one naprzemiennie własnością Skarbu Państwa oraz prywatnych właścicieli, wpisanych do ksiąg wieczystych. - To jest jak pasiak łowicki - są różni właściciele, różne chęci, różne żądania i różne wymagania" - skomentowała prof. Iwona Stanisławska. "Powierzchnia terenu objętego roszczeniami i niezbędnego dla obu instytutów to kilkanaście tys. m kw. - wyjaśnił Piotr Życki.
Trzy lata temu zapadł pierwszy wyrok, na mocy którego właściciele żądają zwrotu terenu, na którym stoją dwa skrzydła budynku CBK PAN z laboratoriami. - Na razie płacimy im czynsz. Ale jest on zbyt wysoki - zaznaczyła Stanisławska. Przyznała, że jej instytut chce oddać właścicielom teren i rozebrać stojące tam skrzydła budynku. Specjalistyczne laboratoria, które się tam znajdują, można byłoby przenieść do kontenerów, nad których budową zastanawia się CBK PAN. O pieniądze na te cele jednostka wystąpiła do resortu nauki. - Nawet jeśli jednak postawimy kontenery, to stracimy laboratoria - m.in. clean roomy. A dużo pieniędzy poszło na to, żeby dostosować je do światowych norm - zwróciła uwagę rozmówczyni PAP.
W kolejce po odszkodowania stoją już kolejni właściciele. Część procesów już się toczy. - Pozwanymi w tych sprawach są Skarb Państwa, Polska Akademia Nauk oraz CAMK i CBK PAN. Wyroki sądów mogą rozłożyć odszkodowania pomiędzy różnych pozwanych. Wyroków można się spodziewać w ciągu roku - dwóch lat - wyjaśnia Piotr Życki. - I tak te sprawy przegramy, takie jest prawo, to jest ziemia właścicieli - zaznacza Stanisławska.
Rozwikłaniem problemów CBK PAN i CAMK PAN interesuje się też Polska Akademia Nauk. - Zwracaliśmy się do PAN z tym problemem i wiem, że Akademii na to pieniędzy nie starczy- przyznała Stanisławska. Dyrektor CBK poinformowała, że PAN proponowała właścicielom gruntów z ulicy Bartyckiej inne tereny na zamianę, ale właściciele się na to nie zgodzili. Jeśli Akademia chciałaby sprzedać ziemie, którymi dysponuje i przekazać instytutom pieniądze, mogłyby wystąpić jednak problemy formalne.
Przedstawiciele biura prasowego resortu nauki pytani o utrudnienia PAN w zarządzaniu swoim majątkiem skomentowali: "Zmiany mające na celu ułatwianie zarządzania majątkiem PAN przewidywane są w prezydenckim projekcie ustawy o zmianie niektórych ustaw w związku ze wspieraniem innowacyjności. Polegają one m.in. na zapewnieniu kanclerzowi PAN większej swobody w rozporządzaniu składnikami aktywów trwałych Akademii".
- Teoretycznie instytut mógłby przenieść się w inne miejsce, ale propozycje ze strony PAN odnośnie innego miejsca są dalece niekonkretne - zaznaczył Życki. Przyznał jednak, że w takim przypadku kontynuowanie projektów badawczych będzie praktycznie niemożliwe.
Prof. Stanisławska mówiąc o możliwości likwidacji instytutów, jeśli nie uzyskają pomocy finansowej, zaznaczyła: "Trudno nawet to sobie wyobrazić, ile to Polskę będzie kosztowało". Wyjaśniła, że Polska wpłaca rocznie ok. 80 mln euro do programów europejskich związanych z przestrzenią kosmiczną, a pieniądze te w znacznej części wracają do naszego kraju w postaci kontraktów. Połowa kontraktów, które zawierają polskie firmy, w różny sposób wiąże CBK PAN, który bywa np. wykonawcą projektów, podwykonawcą, konsultantem czy dostarcza kadry dla nowopowstającego polskiego przemysłu kosmicznego. Przy realizacji projektów firmy często korzystają też ze sprzętu CBK PAN.
- Jeśli z powodu likwidacji instytutu stracimy kontrakty - trudno - kary za przerwanie będzie musiało ponieść państwo. Ludzie z CBK PAN znajdą sobie pracę. Ale to nie wszystko - Polska wypadnie z obiegu. A teraz mamy w sektorze kosmicznym dobrą pozycję. Poza tym zaprzepaszczone będą lata badań, nasza pozycja na świecie - dodaje. Zaznacza, że inne kraje, które wchodziły do ESA, nie zawsze były w stanie wywalczyć intratne kontrakty. A my wchodzimy od razu w największe flagowe misje ESA. Jeśli CBK nie będzie, bardzo szybko kontrahenci z innych krajów to przejmą. A my co? - spytała Stanisławska.
- Potrzebne są energiczne działania, plan, skąd zdobyć fundusze - podsumowuje prof. Życki.
...
Kolejne sukcesy reprywatyzacji.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 21:12, 18 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Prokuratury włączają się w sprawy reprywatyzacyjne
Prokuratury od lat włączają się w postępowania cywilne i administracyjne dotyczące reprywatyzacji - wynika z danych z kilku apelacji. Do jeszcze szerszego interesowania się niejasnymi sprawami zwrotu zabranych w PRL majątków zachęca prokurator generalny.
Prokurator generalny Andrzej Seremet 10 kwietnia podpisał pismo, w którym zalecił prokuratorom zainteresowanie się z urzędu sygnałami - również medialnymi - o nieprawidłowościach występujących w postępowaniach w sprawach dotyczących restytucji mienia bądź uzyskania odszkodowań (rekompensat) za mienie przejęte przez państwo po II wojnie św.
"W sprawach reprywatyzacyjnych prokuratorzy powinni rozważyć podejmowanie działań z zakresu postępowania cywilnego i administracyjnego, w szczególności gdy prokurator pozyskał wiedzę o zainicjowaniu tego rodzaju postępowania i przemawia za tym charakter sprawy, jej skutki i społeczny oddźwięk" - czytamy w piśmie adresowanym do wszystkich prokuratur.
Szef PG zauważa w nim, że do reprywatyzacyjnych patologii może dochodzić w różnym natężeniu, ale na całym obszarze państwa. - Brak ustawy, która regulowałaby zwrot mienia przejętego przez państwo po II wojnie światowej lub wypłatę z tego tytułu rekompensat, powoduje, że wciąż aktualne są wątpliwości co do stanu prawnego znacznej części nieruchomości położonych w Polsce. Wątpliwości te często prowadzą do sporów pomiędzy dawnymi i obecnymi publicznymi lub prywatnymi właścicielami (użytkownikami) tych nieruchomości. Często dotyczy to nieruchomości, na których znajdują się budynki publiczne i obiekty użyteczności publicznej - podkreślił Seremet.
Jak wynika z informacji Prokuratury Okręgowej w Warszawie, tylko od stycznia 2013 r. do lutego 2015 r. zarejestrowano 30 postępowań wyjaśniających dotyczących "zwracania uprzednim właścicielom lub ich następcom prawnym mienia przejętego przez państwo w drodze nacjonalizacji lub wywłaszczenia". Prokuratura - jako organ ochrony prawnej - korzysta tu ze specjalnego trybu, w jakim może żądać nadesłania lub przedstawienia akt oraz dokumentów i pisemnych wyjaśnień, przesłuchiwać świadków i zasięgać opinii biegłych, a także przeprowadzić oględziny.
Rzecznik tej prokuratury Przemysław Nowak poinformował PAP, że prokurator już wcześniej skorzystał z możliwości włączenia się w postępowania administracyjne dotyczące reprywatyzacji - trzy toczą się przed organami administracyjnymi, a dwa - przed sądem administracyjnym. Warszawscy prokuratorzy nie uczestniczą dotąd w reprywatyzacyjnych postępowaniach cywilnych. - Prokuratora podejmuje działania, jeżeli wymaga tego ochrona praworządności, interesu społecznego, własności lub praw obywateli - podkreślił prok. Nowak.
Jak dodał, jeśli prokurator miał wątpliwości co do zasadności lub zgodności z prawem zapadających decyzji, korzystał z przysługujących mu środków prawnych i - jak już kilkukrotnie się zdarzyło - wnosił sprzeciw od decyzji reprywatyzacyjnej, o stwierdzenie nieważności decyzji, wnosił też skargi do sądów administracyjnych.
- Jeżeli zachodzi podejrzenie, iż zostało popełnione przestępstwo (np. sfałszowania dokumentów), prokuratura z urzędu lub na wniosek wszczyna postępowanie karne - dodał Nowak.
Krakowska prokuratura kilkadziesiąt razy przystępowała do spraw związanych z reprywatyzacją. Decyzje o przystąpieniu prokuratora do sprawy podejmowane były po zawiadomieniu sądu lub stron, szczególnie w sprawach dotyczących kamienic, jakie prowadzono w krakowskiej prokuraturze od ponad 10 lat. Udział prokuratora zgłaszany był także w przypadku uzyskania informacji z sądu o przerejestrowaniu przedwojennej spółki dysponującej majątkiem; także przy restrukturyzacji związanej z majątkiem przedwojennych stowarzyszeń rozważany był udział prokuratora.
W przypadku decyzji sądu o wyznaczeniu kuratora, np. w sprawach kamienic, po uzyskaniu informacji o śmierci właściciela lub ustaleniach, że taka osoba nie może już żyć – prokuratura kierowała wnioski o uchylenie kurateli.
Z procederem nielegalnego przejmowania pożydowskich kamienic krakowska prokuratura zetknęła się pod koniec lat 90. W wyniku kilku procesów udało się skazać oszustów i odzyskać wyłudzone nieruchomości. Obecnie nie prowadzi żadnego śledztwa związanego z reprywatyzacją.
W maju przed krakowskim sądem ma rozpocząć się jeden z ostatnich procesów ws. nielegalnego przejmowania kamienic. Za usiłowanie wyłudzenia pożydowskich kamienic w Krakowie o wartości 3,5 mln zł będzie odpowiadał przed sądem adwokat Adam W. i jego klient Aleksander L. Według prokuratury, posługiwali się oni sfałszowanym testamentem i sfałszowanymi zaświadczeniami o śmierci członków rodziny, wystawionymi przez dyrektora archiwum we Lwowie. Posługiwali się także postanowieniami lwowskiego sądu, stwierdzającymi zgon członków rodziny testatora, oraz aktami zgonu wystawionymi przez USC w Krakowie na podstawie dokumentów z ukraińskiego archiwum.
W okręgu bydgoskim jedyną sprawą był złożony w ub. roku wniosek o rejestrację we współczesnym rejestrze Cegielni Parowej Załachowo w Łabiszynie sp. z o.o. założonej w 1914 r., w oparciu o podjętą obecnie uchwałę Walnego Zgromadzenia Wspólników (WZW), którego przewodniczącym był spadkobierca jednego z dwóch przedwojennych wspólników. Ten spadkobierca o sprawie powiadomił pisemnie trzy osoby, które jego zdaniem są spadkobiercami drugiego dawnego wspólnika.
O takiej sprawie powiadamiana jest prokuratora i zajmuje stanowisko, w tym przypadku Prokuratura Rejonowa Bydgoszcz-Południe. Sąd podzielił stanowisko prokuratury, oddalił wniosek o rejestrację i stwierdził nieważność uchwały WZW - uznając, że wskazani spadkobiercy nie zostali powiadomieni prawidłowo.
...
A poza tym nie jest rzeczą sprawiedliwą że niektórzy dostają zwroty a inni nie. Miliony poniosły straty w PRL a zwrot dostają goście często z zagranicy którzy nawet w komunię nie żyli. I dostają nowy gmach często wyremontowany a w 1945 nie miał ani wody ani prądu a ubikacja była drewniana w podwórku. Teraz dostają gmach już nie z tym wszystkim ale nawet z doprowadzonym internetem. TO NIE JEST ZWROT TO JEST DOLOZENIE MAJĄTKU! PRZEZ BRAK USTAWY MAMY ZBÓJECTWO I NAJSILNIEJSI DOSTAJĄ WIĘCEJ NIŻ MIELI A SŁABI NIC!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 15:49, 23 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
MSW: najwięcej ziemi w Polsce kupują Holendrzy
W latach 1990-2014 cudzoziemcy uzyskali ponad 24 tys. zezwoleń na nabycie nieruchomości gruntowych
W 2014 roku cudzoziemcy nabyli w Polsce ponad 1000 ha ziemi; blisko 50 proc. gruntów trafiło w ręce Holendrów - wynika z najnowszego sprawozdania MSW. Liczba wydanych zezwoleń na nabycie gruntów, jak i ich powierzchnia utrzymuje się od kilku lat na zbliżonym poziomie.
Zgodnie z ustawą o nabywaniu nieruchomości przez cudzoziemców takie zakupy wymagają zezwolenia, które wydawane jest przez szefa MSW, jeżeli sprzeciwu nie wniesie minister obrony, a w przypadku nieruchomości rolnych - również minister rolnictwa.
"Porównując dane z ostatnich 5 lat, należy stwierdzić, iż zarówno liczba wydanych zezwoleń na nabycie nieruchomości gruntowych przez cudzoziemców, jak i ich powierzchnia utrzymuje się na zbliżonym poziomie z wyjątkiem roku 2013, gdzie powierzchnia nieruchomości objętych zezwoleniami była o ok. 32 proc. mniejsza niż w roku 2014" - podkreślono w sprawozdaniu MSW za 2014 rok.
W ubiegłym roku cudzoziemcy uzyskali 271 zezwoleń na nabycie nieruchomości gruntowych o łącznej powierzchni ponad 1000 ha (rok wcześniej - 252 zezwoleń na 697 ha). Dwa zezwolenia dotyczyły nieruchomości o łącznej powierzchni 0,14 ha na rzecz przedstawicielstw dyplomatycznych państw obcych w Polsce – Syrii oraz Turcji.
Zezwolenia dotyczyły najczęściej nieruchomości położonych w województwach: wielkopolskim (194 ha), lubuskim (163 ha), warmińsko-mazurskim (159 ha), łódzkim (91 ha), mazowieckim (78 ha), pomorskim (75 ha).
Wśród cudzoziemców, którym wydano zezwolenie, najczęściej reprezentowane było obywatelstwo i kapitał: ukraiński (59 zezwoleń w odniesieniu do 20 ha nieruchomości), niemiecki (36 zezwoleń, 78 ha), holenderski (15 zezwoleń, 484 ha), francuski (13 zezwoleń, 138 ha), białoruski (13 zezwoleń, 1 ha).
"Biorąc pod uwagę liczbę wydanych zezwoleń, podmioty ukraińskie i niemieckie należy uznać za zdecydowanie dominujące. Na 271 z ogólnej liczby zezwoleń udzielonych osobom fizycznym i prawnym na nabycie nieruchomości gruntowych w roku 2014, ok. 35 proc. zezwoleń otrzymały podmioty ukraińskie i niemieckie" - podkreślono w sprawozdaniu.
Kapitał holenderski dominował natomiast w odniesieniu do powierzchni nieruchomości objętych zezwoleniem – 484 ha, co stanowi blisko połowę powierzchni wszystkich nieruchomości, co do których wydano zezwolenie w ubiegłym roku.
Ze sprawozdania wynika, że w 2014 r. szef MSW wydał 68 decyzji odmawiających udzielenia zezwolenia na nabycie nieruchomości oraz lokali. Podstawą odmowny było najczęściej niewykazanie przez cudzoziemca, że zachodzą okoliczności uzasadniające jego trwałe więzi z Polską. 14 decyzji odmownych wydano z uwagi na sprzeciw ministra rolnictwa i rozwoju wsi.
Chcąc kupić nieruchomość w Polsce, cudzoziemiec musi wykazać, że jego związki z naszym krajem są silne i trwałe (np. ma również polskie obywatelstwo, jest w związku małżeńskim z polskim obywatelem, prowadzi na terenie Polski działalność gospodarczą).
Przepisy regulują także zasady nabywania nieruchomości przez cudzoziemców bez konieczności uzyskania pozwolenia. W takiej sytuacji znajdują się m.in. obcokrajowcy, którzy mieszkają w Polsce co najmniej 5 lat od dnia uzyskania karty stałego pobytu.
W latach 1990-2014 cudzoziemcy uzyskali w sumie ponad 24 tys. zezwoleń na nabycie nieruchomości gruntowych o łącznej powierzchni prawie 52 tys. ha. Najwięcej zezwoleń wydano pod koniec lat 90. Tylko w roku 1999 było to ponad 2 tys. zezwoleń na ponad 5 tys. ha.
W latach 1991–2014 sądy administracyjne rozpatrzyły 195 skarg dotyczących decyzji w sprawie zakupu nieruchomości przez cudzoziemców, a takich decyzji wydano prawie 40 tys. To oznacza, że jedynie 0,49 proc. decyzji zostało zaskarżonych.
...
Jeszcze ziemia do stracenie i będzie super. Euro pejsko.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:31, 20 Maj 2015 Temat postu: |
|
|
UOKiK zgodził się na zakup przez Boscha zakładów FagorMastercook
Zakup przez spółkę BSH Bosch Siemens Hausgeraete części mienia będącej w upadłości wrocławskiej fabryki sprzętu AGD FagorMastercook nie doprowadzi do ograniczenia konkurencji – uznał UOKiK i wydał zgodę na przejęcie zakładów przez niemiecką firmę.
Przedwstępna umowę na kupno wrocławskich zakładów FagorMastercook została podpisana 17 kwietnia tego roku. BSH Bosch Siemens za wrocławską fabrykę AGD zapłaci 90 mln zł, a w jej modernizację ma zainwestować kolejne 120 mln zł. Jak podał w środę w komunikacie UOKiK, przejęcie zakładów FagorMastercook przez BSH nie przyczyni się do istotnego ograniczenia konkurencji na rynkach piekarników, płyt grzewczych, kuchenek mikrofalowych, zmywarek i suszarek do ubrań.
- Wprawdzie BSH Hausgeraete ma znaczne udziały w polskim rynku wprowadzania do obrotu zmywarek, jednak udział w nim przejmowanej spółki jest niewielki i wynosi mniej niż 1 proc. Dlatego, zdaniem UOKiK, fuzja ta nie wpłynie na konkurencję. Ponadto po dokonaniu koncentracji niemiecka spółka nadal będzie spotykać się na polskim rynku z efektywną konkurencją ze strony innych producentów sprzętu AGD (np. Electrolux, Samsung), którzy pozostaną niezależni w kreowaniu własnych strategii rynkowych - podano w komunikacie.
To kolejna decyzja UOKiK dotycząca połączenia tych przedsiębiorców. Zgoda na przejęcie części mienia FagorMastercook została udzielona także w ub. roku.
Według przedwstępnej umowy kupna zakładów FagorMastercook, BSH po ponownym uruchomieniu produkcji we wrocławskiej fabryce, co ma nastąpić za około 18 miesięcy, zatrudni co najmniej 500 osób.
W sprzedaży wrocławskich zakładów niemieckiej firmie przez kilka miesięcy trwał impas. Na sprzedaż zgodziła się rada wierzycieli oraz wrocławski sąd gospodarczy, ale umowy nie chciała podpisać syndyk Teresa Kalisz. Czterokrotnie odmówiła ona podpisania przedwstępnej umowy na sprzedaż, ponieważ uznała, że oferta kupna za 90 mln zł - złożona przez BSH Bosch Siemens - jest "skrajnie niekorzystna".
Ostatecznie po kilku miesiącach sąd odsunął tę syndyk od postępowania związanego ze sprzedażą fabryki i wyznaczył zastępcę, który zgodził się na podpisanie umowy.
Pod koniec stycznia tego roku syndyk rozpoczęła w fabryce FagorMastercook procedurę zwolnień grupowych. W zakładach pracowało ponad 800 osób, a produkcja na zlecenie algierskiej firmy Cevital trwała do końca kwietnia.
Minimalna cena, za jaką wrocławski sąd gospodarczy zgodził się w czerwcu 2014 r. sprzedać fabrykę, wynosiła 270 mln zł. Do przetargu nie przystąpił jednak żaden oferent. W październiku rada wierzycieli wyraziła zgodę na sprzedaż poprzez negocjacje cenowe. Wówczas tylko firma Bosch Siemens wpłaciła wadium i przystąpiła do tego postępowania.
Problemy FagorMastercook rozpoczęły się wraz ze wstrzymaniem produkcji na początku października 2013 r. Było to związane z kłopotami finansowymi, które przeżywała wówczas hiszpańska spółka-matka Fagor Electrodomesticos. Zarówno wrocławska fabryka, jak i jej hiszpański partner złożyły wnioski o upadłość układową w sądzie w San Sebastian, które zostały pozytywnie rozpatrzone.
W lutym 2014 r. wrocławski sąd gospodarczy wszczął wtórne postępowanie upadłościowe FagorMastercook. Ponieważ w Hiszpanii została już ogłoszona upadłość układowa Fagor Electrodomesticos, do której należą wrocławskie zakłady, w Polsce miało ono charakter likwidacyjny. Jednak decyzją sądu likwidacja spółki została zawieszona na trzy miesiące. Była ona podyktowana tym, żeby umożliwić uratowanie przedsiębiorstwa i jego sprzedaż w całości, co według sądu było najlepszym rozwiązaniem dla wierzycieli i pracowników.
...
Ekonomiczne zabory.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 15:09, 29 Maj 2015 Temat postu: |
|
|
Warner Music Poland przejął Polskie Nagrania
- Shutterstock
Warner Music Poland sfinalizował transakcję przejęcia Polskich Nagrań. Amerykański koncern w styczniu za 8 mln zł kupił polską wytwórnię fonograficzną, posiadającą w swoich zasobach 36 tysięcy nagrań polskich artystów.
W czwartkowym komunikacie przesłanym PAP Warner Music Poland deklaruje, że zachowa prestiżową markę "Polskie Nagrania Muza – z kogucikiem" i nadal będzie wydawać muzykę z obszernego katalogu tej wytwórni. Po zdigitalizowaniu całych zasobów oryginalne taśmy-matki zostaną przekazane do Narodowego Archiwum Cyfrowego, gdzie będą przechowywane, jako element dziedzictwa narodowego.
REKLAMA
Należąca do Skarbu Państwa spółka Polskie Nagrania ogłosiła upadłość w marcu 2010 roku. W kwietniu 2013 roku sąd zadecydował o postawieniu najstarszej firmy fonograficznej w stan upadłości. Jedna z przyczyn był fakt, że decyzją sądu Polskie Nagrania musiały wypłacić odszkodowanie w wysokości 1,2 miliona złotych spadkobiercom Anny German za wznowienie sprzedaży płyt artystki. W katalogu Polskich Nagrań jest muzyka popularna, rockowa, ludowa, klasyczna i jazzowa zarejestrowana w okresie od lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku do współczesności. Są tu nagrania takich twórców jak Czesław Niemen, Marek Grechuta, Irena Santor, Witold Lutosławski, Krzysztof Penderecki i Wojciech Kilar.
"Ta transakcja stanowi doniosły krok w rozwoju naszej działalności. To dla nas wielki zaszczyt, że będziemy reprezentować tak znaczących artystów i opiekować się tak znakomitym katalogiem. Bazując na naszym doświadczeniu i potencjale, zamierzamy zrobić wszystko, by historyczna marka Polskie Nagrania dalej żyła i by te legendarne nagrania zdobyły nowych miłośników w Polsce i za granicą" - oświadczył prezes i dyrektor generalny Warner Music Poland Piotr Kabaj.
Na początku maja w Warszawie i Poznaniu odbyły się manifestacje w proteście przeciwko sprzedaży Polskich Nagrań. Około 100 artystów, animatorów kultury, kolekcjonerów płyt winylowych zgromadziło się przed siedzibą resortu kultury, gdzie na ręce dyrektora generalnego MKiDN Jacka Olbrychta, wręczono petycję adresowaną do minister kultury Małgorzaty Omilanowskiej. Takie petycje złożono też w Ministerstwie Skarbu oraz w sekretariacie marszałka Sejmu. W petycji domagano się "pełnego i publicznego wyjaśnienia okoliczności upadku Polskich Nagrań, okoliczności sprzedaży dalszych losów firmy".
15 kwietnia, z inicjatywy posłów PiS odbyło się posiedzenie Sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu poświęcone kwestii sprzedaży Polskich Nagrań. Wnioskodawcy zaniepokojeni byli utratą przez państwo dobra kultury, jaką są Polskie Nagrania.
Podsekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego Andrzej Wyrobiec tłumaczył wtedy, że "transakcja z punktu widzenia ministra kultury odbyła się bez szkody dla dziedzictwa kulturalnego".
"Ze sprzedaży prowadzonej przez Ministra Skarbu Państwa zostały wyłączone egzemplarze oryginalnych taśm i płyt gramofonowych, które stanowią materiały archiwalne, które w najbliższym czasie zostaną przekazane przez nowego właściciela Polskich Nagrań do Narodowego Archiwum Cyfrowego. Jest to około trzydziestu tysięcy nagrań dźwiękowych i taśm magnetycznych, płyt gramofonowych, kaset magnetofonowych, z czego orientacyjnie około połowy tego materiału to materiały archiwalne, które nadają się do przejęcia. Do tego jest ponad sto metrów bieżących dokumentacji aktowej, dziewięćdziesiąt metrów bieżących kolejnych dokumentów do rozpoznania i ponad cztery tysiące zdjęć. Jeśli chodzi o prawa autorskie to, zgodnie z obowiązującym u nas w kraju prawem autorskim, prawa wykonawcze nie zostały przez nikogo przejęte i nabyte. Prawa wykonawcze, prawa wykonawców tych nagrań, piosenek pozostają przy wykonawcach" - mówił Wyrobiec.
Poseł Anna Grodzka niepokoiła się, że Warner Music, jako firma komercyjna, nie będzie się troszczyć o wydawanie i promocje starych polskich nagrań. "Będzie prowadziło do wygaszania pewnej części kultury, która jest mniej komercyjna w danym momencie a do wzmacniania i do robienia zysków i biznesu na tej części kultury, która jest jak gdyby komercyjna" - mówiła Grodzka.
"Prawa do wykonań za sto lat z pewnością będzie mógł każdy wykonać i skorzystać, bo prawa się skończą po siedemdziesięciu latach od pierwszego wykonania. Prawa osobiste i autorskie są niezbywalne, sprawa oczywista. W trakcie procesu sprzedaży Polskich Nagrań zostały sprzedane prawa producenckie. Trudno mi sobie wyobrazić taką sytuację, żeby ktoś kupował towar po to, by go trzymać w magazynie i nic z nim nie robić" - mówił Wyrobiec.
Zakup Polskich Nagrań przez Warner Music Poland - jak podano w komunikacie - "stanowi jedno z kilku podobnych przedsięwzięć przeprowadzonych w ostatnim czasie przez Warner Music Group na rynkach wschodzących. W związku z przejęciem Parlophone Label Group w lipcu 2013 r. WMG został właścicielem oddziałów EMI na kluczowych rynkach Europy Wschodniej, w tym w Polsce.
>>>
Polska jest calkowita kolonia dzieki okraglemu stolowi.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:17, 03 Cze 2015 Temat postu: |
|
|
Kto chce wykupić polską ziemię?
Aleksandra Brodziak
Dziennikarz Onetu
120
- Shutterstock
Oficjalnie w ubiegłym roku cudzoziemcy nabyli w Polsce grunty o powierzchni ponad 1000 ha. Otwarcie mówi się jednak o kilkuset tysiącach hektarów w rękach obcokrajowców, którzy wykupili polską ziemię nielegalnie lub półlegalnie. Tymczasem od maja 2016 roku bez problemu rodzime grunty będzie mógł nabyć każdy obywatel UE. Rolnicy protestują, organizacje chcą ograniczeń, a rząd nie spieszy się z pracami nad projektem ustawy odnośnie tej kwestii.
O tym, że nie ma poważnego problemu z wykupem polskiej ziemi przez cudzoziemców jakiś czas temu przekonywał na antenie radiowej Jedynki minister rolnictwa Marek Sawicki. „Sprzedaż polskiej ziemi obcokrajowcom nie jest tak poważnym problemem, jak twierdzą niektórzy rolnicy”- mówił wówczas. Według danych MSW w 2014 r. cudzoziemcy uzyskali bowiem „tylko” 271 pozwoleń.
REKLAMA
Zupełnie inaczej problem ten widzi Marek Zagórski, prezes Fundacji Europejski Fundusz Rozwoju Wsi Polskiej. - Jeżeli bierze się pod uwagę tylko dane oficjalne, to znaczy tylko te transakcje, które zostały zawarte zgodnie z przepisami, to rzeczywiście nie ma problemu. Tyle tylko, że rolnicy protestują w związku z procederem nielegalnym lub półlegalnym polegającym na wykupie ziemi przez osoby podstawione tzw. słupy. Tego problemu ministerstwo, Marek Sawicki i przede wszystkim Agencja Nieruchomości Rolnych nie zauważają, a on występuje i to na bardzo dużą skalę – podkreśla. - Według szacunkowych danych mówimy nawet o kilkuset tysiącach hektarów, które choć formalnie zakupione od ANR przez polskie podmioty, w rzeczywistości są we władaniu obcokrajowców – dodaje.
Jak twierdzi z kolei Justyna Kostecka, rzecznik prasowy Krajowej Rady Izb Rolniczych, cudzoziemcy kupują ziemię rolną także poprzez spółki, w których kapitał zagraniczny wynosi 51 proc. udziałów.
Zgodnie z ustawą o nabywaniu nieruchomości przez cudzoziemców, dziś zakupy gruntów wymagają zezwolenia. Jednak zgodnie z Traktatem Akcesyjnym od 1 maja 2016 roku będzie obowiązywał wolny obrót ziemią rolną i leśną. Oznacza to, że każdy obcokrajowiec będzie mógł bez przeszkód nabyć polskie grunty.
Drogie hektary
Zaś ceny gruntów szybują w górę. Jak podaje GUS, w pierwszym kwartale tego roku cena 1 hektara ziemi w transakcjach prywatnych wyniosła 36 tys. zł. W porównaniu z analogicznym okresem poprzedniego roku wzrosła o jedną piąta.
Jak z kolei wyliczyli eksperci Lion's Banku, przez 11 lat, czyli od momentu wejścia Polski do Unii Europejskiej, wartość 1 hektara wzrosła o ponad 400 proc. Największy wzrost wartości nieruchomości gruntowych odczuli mieszkańcy województw lubuskiegi i warmińsko-mazurskiego, bo ponad 600 proc. Najmniej mieszkańcy województw – małopolskiego i śląskiego. Tam średni wzrost ceny 1 ha wzrósł „tylko” nieco ponad 200 proc.
- Niestety z każdym miesiącem ziemia drożeje. Za rok okaże się, że stawki za hektar będą horrendalne i rodzimy rolnik nie będzie miał szans, stając do licytacji z Niemcem czy Holendrem. Już dziś niewielu stać na kupno ziemi z zasobów ANR, a co dopiero, gdy pojawi się bogaty obcokrajowiec – mówi Janusz Mazur, rolnik prowadzący 20-hektarowe gospodarstwo na Lubelszczyźnie.
Dlaczego polska ziemia jest więc nadal atrakcyjna? - Jest kilka przyczyn. Po pierwsze ziemia rolnicza jest dobrą lokatą kapitału, co kusi wszelkiego rodzaju spekulantów i fundusze inwestycyjne. Jej wartość rośnie nieustająco od momentu wejścia Polski do UE i będzie rosła nadal. Wynika to po części z faktu, że cena ziemi w Polsce jest niższa niż w krajach UE-15. Po drugie w takich krajach jak Niemcy, Dania, Francja, Holandia zakup ziemi jest bardzo trudny, obarczony wieloma warunkami, które musi wypełnić nabywca. Z tego powodu dla niektórych rolników z tych państw lepszym wariantem (także ze względów kosztowych) jest kupno gospodarstwa w Polsce – wylicza prezes Fundacji Europejski Fundusz Rozwoju Wsi Polskiej.
- Po trzecie fakt posiadania ziemi rolnej nie wiąże się z jakimiś szczególnymi obowiązkami – podatek rolny jest bardzo niski, a dodatkowo wiąże się z przywilejami takimi jak możliwość uzyskania płatności bezpośrednich. Wreszcie brak konieczności ewidencjonowania przychodów z działalności rolniczej, brak podatku dochodowego sprawia, że posiadanie dużego gospodarstwa rolnego bywa swego rodzaju alibi dla tych wszystkich, którzy chcą się ukryć przed służbami podatkowymi – wylicza.
Atrakcyjne polskie grunty
- Ziemia rolna w Polsce szczególnie atrakcyjna jest dla Holendrów, Duńczyków i Niemców i najchętniej kupowana jest w województwie zachodniopomorskim – podkreśla Justyna Kostecka z KRIR.
Projekt leży, czas ucieka
Cudzoziemcy kupują ziemię tam, gdzie jest on relatywnie dostępna i tańsza, czyli w województwach zachodnich i północnych. - Tam jest najwięcej gruntów Skarbu Państwa (po byłych PGR-ach), których dysponentem jest ANR. Co ważne, właśnie tam możliwy jest zakup gospodarstw większych o powierzchni kilkuset hektarów. Takiej możliwości nie ma na przykład w Małopolsce – podkreśla Zagórski.
Według sprawozdania ministerstwa, w 2014 roku, największym zainteresowaniem cudzoziemców cieszyły się nieruchomości położone m.in. w województwach: wielkopolskim (łączna powierzchnia – 194,83 ha), lubuskim (łączna powierzchnia – 163,69 ha) i warmińsko-mazurskim (łączna powierzchnia 159,77 ha). Natomiast wśród cudzoziemców, którzy otrzymali zezwolenie na kupno nieruchomości gruntowych najczęściej reprezentowanym obywatelstwem i kapitałem był: ukraiński – 59 zezwoleń, niemiecki – 36 zezwoleń oraz holenderski – 15 zezwoleń.
Jeżeli chodzi o nieruchomości rolne i leśne, to w 2014 roku, cudzoziemcy najczęściej uzyskiwali zezwolenie na ich zakup na terenie województw, m.in.: wielkopolskiego (łączna powierzchnia – 194,63 ha), lubuskiego (łączna powierzchnia – 163,32 ha) i warmińsko-mazurskiego (łączna powierzchnia – 159,66 ha. Natomiast takie zezwolenia najczęściej otrzymały osoby fizyczne i prawne z Niemiec - 35 zezwoleń, Ukrainy – 18 zezwoleń i Holandii - 15 zezwoleń. Ci ostatni zakupili największą powierzchnię sprzedanych gruntów, bo ok. 50 proc.
- Jeśli mają pieniądze, niech kupują. Może wreszcie podniesie się jakość rolnictwa, nastąpi jakaś kumulacja ziemi w jednych rękach, bo na razie nasze rolnictwo jest rozdrobnione, nieproduktywne, mało wyspecjalizowane. A niechby nawet tulipany tu sadzili, zawsze to kolejne miejsca pracy – twierdzi Dominik Brzeziński, prywatny przedsiębiorca.
- Może to wymusi na naszych rolnikach prężniejsze działanie, bo póki co widzę w nich tylko postawę roszczeniową. Uważają się wszystko im się należy – dopłaty, niskie składki, dodatki, preferencyjne kredyty, odszkodowania i wciąż im mało– reasumuje.
Projekt leży, czas ucieka
Dziś na terenach zachodniej i północnej Polski następuje nielegalny lub półlegalny proces koncentracji rolniczej ziemi przez zagranicznych kupców – rolników, organizacje, spółki, itp. By proces wykupu ziemi przez cudzoziemców nie ruszył lawinowo w maju następnego roku, potrzebne są zmiany w systemie kontroli gruntów. Tak twierdzą specjaliści, rolnicze związki zawodowe i organizacje, nawet część posłów i senatorów. Powołują się na podobne zabezpieczenia obowiązujące w innych krajach europejskich, np. we Francji czy w Niemczech. W tych krajach mają one charakter administracyjny i polegają głównie na preferowaniu w zakupie ziemi rolników z danego obszaru, uzależnieniu możliwości zakupu od zgody specjalnych, społecznych komisji, spełnienia szeregu warunków przez potencjalnego nabywcę (na przykład posiadanie wykształcenia rolniczego, udokumentowanie źródeł pochodzenia środków na zakup, minimalnego okresu prowadzenia działalności rolniczej) oraz zadeklarowanie rolniczego użytkowania ziemi. W efekcie ktoś, kto nie jest rolnikiem prowadzącym gospodarstwo na terenie danej gminy przez okres na przykład 5 lat, nie ma szans na kupno ziemi.
- Jeżeli nie wprowadzimy odpowiednich zabezpieczeń, takich chociażby jakie obowiązują w Niemczech czy Francji to takie ryzyko istnieje. Ziemia rolnicza jest dobrem ograniczonym, jej zasoby są stałe, a nawet się zmniejszają wskutek procesów urbanizacyjnych, a tym samym grunty rolnicze są dobrą lokatą kapitału. Z tego tylko powodu są w obszarze zainteresowania na przykład funduszy inwestycyjnych – podkreśla Zagórski.
Także według Krajowej Rady Izb Rolniczych dobrym zabezpieczeniem byłoby stworzenie systemu opartego na rozwiązaniach francuskich, gdzie instytucja SAFER decyduje o sprzedaży ziemi. - Można w Polsce obwarować system wewnętrznymi procedurami, np.: nabywca nie może sprzedać gruntów przez 15-25 lat po zakupie, musi znać język polski, ukończyć polską szkołę rolniczą, itp. - proponuje przedstawicielka Krajowej Rady Izb Rolniczych.
Co w tym kierunki robi rząd? - Raczej niewiele. Projekty ustaw w tej sprawie mają status przedłożeń poselskich, co oznacza, że nie jest to priorytetowa kwestia dla rządu – reasumuje prezes EFRWP.
>>>
TO KOSZMAR! CO ZESCIE NAROBILI TYM WEJSCIEM DO UE!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:06, 02 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
Logo Polski – najdroższe bazgroły świata?
Marcin Gawęda
Dziennikarz Onetu i Biznes.pl
- Materiały prasowe
Stowarzyszenie Komunikacji Marketingowej SAR właśnie zrezygnowało z promowania logo Polski – podaje serwis Press. Chodzi o legendarne, szeroko krytykowane „sprężynki”. Wychodzi na to, że projekt opracowany przez brytyjską firmę Wally’ego Olinsa może teraz kandydować do miana najdroższych bazgrołów świata.
Październik ubiegłego roku. W sieci piętrzy się wysyp tzw. „memów” poświęconych propozycji nowego logotypu Polski. Do wyboru w internetowym głosowaniu są trzy rodzaje sprężynki…
REKLAMA
Ma być prosto, ale wymownie. Że niby Polska taka dynamiczna, taka nowoczesna. Symbolika sprężyny nie była przypadkowa. Organizatorzy akcji tłumaczyli, że w ten sposób najlepiej pokazać charakter i energię Polaków. Takie niepokorne i jednocześnie konstruktywne podejście do świata.
Ale idea brutalnie zderzyła się z prostym pytaniem - po co nam to jest potrzebne?
Organizator akcji, Stowarzyszenie Komunikacji Marketingowej SAR, tłumaczył, że trzeba ujednolicić narrację i podkreślić, że produkt jest polski itd. Jednak gwoździem do trumny okazała się cena projektu – 220 tys. euro, prawie 1 mln zł!
Eksperci z branży marketingowej mówią wprost. To nie jest wygórowana cena za ogólnokrajową kampanię i stworzenie znaku handlowego z potencjałem. Problem w tym, że tak jak logo miało być wizerunkową wisienką na torcie, tak wizerunkowo stały się nią koszty projektu. Jak wytłumaczyć w sposób zrozumiały dla wszystkich, że za projektem za 220 tys. euro stoi czerwona „sprężyna” na białym tle? – To nie jest dużo. Z reguły takie rzeczy kosztują dwa razy tyle. My jako podatnicy nie wydaliśmy na to ani złotówki. Zapłacili za to przedsiębiorcy. Przedsiębiorcy dają to w prezencie państwu – mówił jesienią w rozmowie z Biznes.pl Wojciech Mierowski, jeden z ambasadorów akcji „Logo dla Polski”.
Rozpoznawalne logo to w świecie marketingu majątek. Jak głosi jedna z legend, student, który wymyślił charakterystyczny znaczek firmy Nike, dostał za swoją pracę kilkadziesiąt dolarów. Dziś znaczek firmy wart jest miliardy dolarów. Ile warte są natomiast nasze sprężynki? Dokładnie nic…
Stowarzyszenie Komunikacji Marketingowej SAR zrezygnowało z dalszego promowania logotypu. Ile ostatecznie kosztowało? Tego też dokładnie nie wiadomo. Choć na jesieni podawano kwotę 220 tys. euro, czyli prawie 1 mln zł, to – jak podaje serwis Press – cenę renegocjowano. SAR miał nie zamówić tzw. książki znaku, która zakładał kosztorys. Ile dokładnie zmarnowano na logo, którego nikt nie będzie używał? Nie wiadomo.
W tym tygodniu branża marketingowa wydała manifest, czyli plan zintegrowanych działań prowadzących do szybkiej poprawy wizerunku Polski na świecie. Deklaracja podpisana zostanie przez okazji wydarzenia podsumowującego ćwierćwiecze budowania świadomości polskich marek – czytamy w komunikacie prasowym informującym o wydarzeniu. Branża trąbi o świadomości budowania jednolitej narracji, świadomości marki itd. Tymczasem brutalna rzeczywistość wygląda tak, że znany polski producent butów odkrył, że od kiedy sprzedaje swoje produkty pod włoskobrzmiącą nazwą, ma o wiele lepsze wyniki. Klienci kupują u niego więcej i są skłonni więcej zapłacić za tę samą jakość. Wszystko dlatego, że nazwa brzmi włosko, czyli modnie.
Ciekawe, jak na wyniki sprzedażowe firmy wpłynąłby emblemat czerwonej sprężynki? Tego się niestety nie dowiemy. Sprężynki Wally’ego Olinsa teraz mogą co najwyżej startować w kategorii najdroższych bazgrołów świata.
...
Nawet głupie sprezynki trzeba było zamówić za granicą.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:46, 07 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
Steinhoff: sprzedaż PKP Energetyka zagranicznemu funduszowi wyjątkowo szkodliwa
Janusz Steinhoff - Maciej Stankiewicz, Biznes.pl / Onet
Sprzedaż PKP Energetyka luksemburskiemu funduszowi private equity CVC jest niezgodna z interesem państwa, osłabia nasze bezpieczeństwo energetyczne i jest wyjątkowo szkodliwa, powiedział w rozmowie z ISBnews były wicepremier i minister gospodarki, Janusz Steinhoff. W jego ocenie, PKP Energetyka powinna zostać spółką strategiczną skarbu państwa, a w razie sprzedaży jej akcje powinny trafić do PKP PLK lub jednego z polskich koncernów energetycznych.
"Udzielenie przez PKP SA wyłączności do dalszego prowadzenia negocjacji w procesie prywatyzacji PKP Energetyka Funduszowi CVC oceniam jak najgorzej. Spółka ta, jako część infrastruktury kolejowej powinna zostać pod zarządem właścicielskim skarbu państwa jako jedna ze spółek strategicznych. Ta decyzja jest wyjątkowo szkodliwa" - powiedział ISBnews Steinhoff.
REKLAMA
Wicepremier dodał, że sprzedaż akcji PKP Energetyka zagranicznemu funduszowi wskazuje, że najważniejszym argumentem kierującym sprzedającym jest chęć jak największego zarobku, a nie kryteria bezpieczeństwa państwa. PKP powinna tymczasem skupić się na prywatyzacji innych składników swojego majątku np. PKP Intercity.
"Sprzedawane jest aktywo nie tylko strategiczne, ale skazane na sukces, ponieważ działa na rynku regulowanym. Spółka generuje kilkadziesiąt milionów zysku rocznie i nie widzę innych - poza fiskalnymi - powodów jej sprzedaży" - zaznaczył Steinhoff.
Były minister gospodarki podkreślił, że PKP powinna zająć się remontami i unowocześnianiem polskich kolei, a nie sprzedawaniem aktywów. Szczególnie w kontekście napływu ogromnych środków z kolejnej unijnej perspektywy finansowej. Jeżeli natomiast jest to konieczne z punktu widzenia finansów przewoźnika, wskazuje na dwa akceptowalne rozwiązania.
"Najlepszym, oczywiście poza przekazaniem PKP Energetyka pod zarząd ministra transportu, jest sprzedaż mniejszościowego pakietu akcji i przekazanie pozostałych do PKP PLK. Drugim jest sprzedaż, ale wyłącznie jednej z polskich grup energetycznych, które pozostając pod kontrolą skarbu państwa gwarantują wpływ na tą spółkę rządowi" - przekonuje Steinhoff.
Jego zdaniem watpliwość budzi także sprzedaż PKP Energetyka inwestorowi finansowemu, który z natury rzeczy za kilka lat będzie wychodził z inwestycji. I nie można wykluczyć, że wówczas dopiero trafi ona do PGE, Energi, Taurona lub Enei. Jako przykład podaje sytuację Górnośląskiego Zakładu Energetycznego, który najpierw został sprzedany Vattenffallowi, a dopiero potem - za znacznie większe pieniądze - trafił do Taurona.
"Nie wiadomo oczywiście jak będzie wyglądała ostateczna umowa, jakie będa w niej zapisy. Niemniej powtarzam - rezygnacja z kontroli nad PKP Energetyka przez skarb państwa uważam za wyjątkowo szkodliwe i wbrew interesom państwa" - podsumował Steinhoff.
PKP SA poinformowały w poniedziałek, że udzieliły wyłączności do dalszego prowadzenia negocjacji w procesie prywatyzacji PKP Energetyka funduszowi CVC. Negocjacje rozpoczną się w najbliższych dniach i zostaną w całości przeprowadzone przed końcem wakacji. Cała transakcja zostanie sfinalizowana w III kw. br.
...
Wygaszanie Polski trwa...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:27, 09 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
Polskie firmy dyskryminowane we Francji?
- Shutterstock
Przez najbliższe dwa miesiące będą zbierać dowody, a we wrześniu wystąpią z oficjalną skargą do Komisji Europejskiej. Polscy przedsiębiorcy działający we Francji zarzucają tamtejszym urzędnikom dyskryminację i łamanie zasady swobodnego przepływu usług.
Prezes Polskiej Izby Handlowo-Przemysłowej we Francji, Hanna Stypułkowska-Goutierre, zapowiada walkę ze zjawiskiem, które trwa od kilku lat, ale od roku przybrało na sile. Najprawdopodobniej we wrześniu przedsiębiorcy złożą na Francję skargę do Komisji Europejskiej. Zarzucają temu krajowi działania niezgodne z unijnym prawem dotyczącym swobody przepływu usług między krajami. Według szefowej izby, we francuskich mediach trwa kampania przeciw zagranicznym pracownikom, głównie z Polski. Stają się oni kozłem ofiarnym i są obarczani winą za bezrobocie we Francji.
REKLAMA
Polska firma francuskiego przedsiębiorcy Andrzeja Piaseckiego wysyła do pracy w tym kraju około 200 osób. Teraz grozi jej bankructwo, a pracownikom zwolnienie. Według przedsiębiorcy, francuscy urzędnicy działają tak, by maksymalnie utrudnić działalność polskich firm nad Sekwaną. Tamtejsze służby kontrolują nie tylko polskie firmy, ale współpracujących z nimi francuskich przedsiębiorców, co prowadzi co zrywania współpracy. Problem dotyczy także firm z innych krajów Europy Wschodniej działających we Francji.
Według szacunków ZUS, polskie firmy w 2014 zatrudniły we Francji około 32 tysięcy Polaków. Akcję przeciw ich dyskryminacji organizują między innymi Polska Izba Handlu, Inicjatywa Mobilności Pracy czy Polska Izba Handlowo-Przemysłowa we Francji.
...
Gdy w Polsce zagraniczni mają lepiej niż Polacy to na Zachodzie na odwrót.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:57, 10 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
PE: Polskie lotniska rozwinęły się dzięki migracji
- Shutterstock
W Europie jest około 250 lotnisk obsługujących mniej niż 5 mln pasażerów rocznie, jedna trzecia z nich nie odprawia nawet 200 tys. Wśród nich większość polskich lotnisk - jednak według Parlamentu Europejskiego pełnią one funkcję w świetle migracji Polaków.
Parlament Europejski opublikował raport, z którego wynika, że choć większość z małych lotnisk notuje straty, to część z nich ma ważne role. Dokument wylicza pięć takich kluczowych funkcji: jedną z nich jest umożliwienie migracji, a potem odwiedzin pomiędzy krajem pochodzenia a docelowym. Jako przykład lotnisk, które pełnią taką rolę, urzędnicy wymieniają polskie regionalne porty lotnicze.
Dlatego, jak przekonują urzędnicy PE, nie można wszystkich małych lotnisk traktować tak samo.
Jak wynika z danych ACI Europe, organizacji zrzeszającej większość europejskich lotnisk, w kategorii lotnisk odprawiających rocznie mniej niż 5 mln pasażerów jest mniej więcej po równo portów lotniczych o ruchu 1-5 mln pasażerów rocznie, 500 tys.-1 mln rocznie i poniżej 500 tys. To przekłada się na różnice w ruchu. Choć najmniejsze lotniska stanowią 32,1 proc. wszystkich obsługujących mniej niż 5 mln osób rocznie, to ich udział w ruchu wynosi jedynie 2,1 proc.
Raport wylicza podstawowe problemy, z którymi mierzą się małe lotniska.
Pierwszym jest bliskość innych portów lotniczych - może to dotyczyć zarówno dużych portów, które przyciągają cały ruch z danego regionu, jak i innych małych lotnisk. Im więcej małych lotnisk w regionie, tym większa między nimi konkurencja o ograniczony ruch, a w efekcie tym trudniej im uzyskać rentowność.
Małe lotniska szczególnie ucierpiały także po kryzysie ekonomicznym. W 2009 r. skorzystało z nich o 21 mln pasażerów mniej niż w 2008 r. W Finlandii i Irlandii, gdzie dominują małe lotniska, ruch w 2013 r. był nadal mniejszy niż w 2004 r. Z kolei najmniejsze straty zanotowały kraje, gdzie jest mniej małych lotnisk: Niemcy, Wielka Brytania i Włochy.
Dużym wyzwaniem dla tych portów jest też sezonowość ruchu lotniczego. Niektóre lotniska (np. Burgas, Rodos czy Split) obsługują pasażerów niemal wyłącznie w sezonie letnim. Z kolei we francuskim Chambery tendencja jest odwrotna - loty są wykonywane jedynie od grudnia do kwietnia.
Choć to najmniejsze lotniska mają najbardziej poważne problemy, raport analizuje wyzwania dla każdej z grup.
Najmniej problemów mają lotniska obsługujące od 3 do 5 mln pasażerów, najczęściej położone w pobliżu dużych miast lub ośrodków turystycznych.
W grupie lotnisk o ruchu od 1 do 3 mln osób rocznie urzędnicy wyróżnili dwa wyjątkowo negatywne przykłady: lotniska w Cardiff i Prestwick. Obydwa z nich były prywatne, po czym przejęły je lokalne władze. Zmagają się z silną konkurencją odpowiednio Bristolu i Glasgow, co utrudnia uzyskanie rentowności. Na samo przejęcie lotnisk od prywatnych właścicieli władze w Walii wydały 52 mln funtów. Szkocki rząd odkupił Prestwick za symbolicznego funta, ale za to musi zainwestować w to lotnisko 40 mln funtów.
Wśród mniejszych lotnisk jako przykłady portów z problemami wymienione zostały Lubeka i Dijon. Pierwsze z tych lotnisk zbankrutowało w 2014 r., z kolei Dijon nie ma żadnego ruchu, a francuski odpowiednik Trybunału Konstytucyjnego zakazał tam dotowania linii z uwagi na mały potencjał.
Pozytywnym przykładem jest za to lotnisko w Shannon. Irlandzki port lotniczy, nie mający w pobliżu konkurenta, pozyskuje pasażerów z okolicy i oferuje bogatą siatkę lotów. Aż 25 proc. tras to rejsy do Stanów Zjednoczonych - w ten sposób Shannon wykorzystuje swoją pozycję jako najbardziej wysuniętego w stronę Ameryki lotniska w Europie.
Sukces osiągnęło też lotnisko w Southend w okolicy Londynu. Raport wskazuje na dwa kluczowe czynniki - budowę szybkiego połączenia kolejowego z centrum Londynu oraz przyciągnięcie bazy easyJeta, które pozwoliły wykorzystać ograniczoną przepustowość pozostałych londyńskich lotnisk. To właśnie dojazd oraz linie niskokosztowe są najważniejsze dla sukcesu małych portów lotniczych w Europie - uważają urzędnicy.
Raport zwraca uwagę, że niezależnie od wyników finansowych lotniska spełniają czasem ważną rolę, która uzasadnia utrzymywanie nierentownej spółki.
Najważniejszą rolą są tzw. usługi PSO, czyli loty opłacone przez władze zgodnie z prawem europejskim. Tego typu rejsy są często jedynym połączeniem odległych miast lub wysp z większymi ośrodkami i dlatego są niezbędne, choć z gruntu nierentowne. Wiele tras PSO funkcjonuje w Skandynawii i Grecji, ale najwięcej - aż 42 - we Francji.
Drugą ważną rolą jest połączenie małych lotnisk z hubami. Raport podaje przykład szkockiego Inverness - samorząd wspiera tam loty Flybe do Amsterdamu, które nie są rentowne (wypełnienie cztery lata po ich uruchomieniu nie przekracza 70 proc.), choć bardzo istotne dla podróżnych. Kolejne funkcje to umożliwienie dojazdu niewielkiej, ale ważnej dla lokalnej gospodarki grupie pasażerów biznesowych lub turystów.
Ostatnia z kluczowych funkcji to przewóz migrantów. Poza polskimi lotniskami dzięki ruchowi tego typu rozwinął się również m.in. port w Saint-Etienne we Francji, skąd funkcjonują loty m.in. do Fezu i Stambułu.
Urzędnicy generalnej dyrekcji ds. polityki wewnętrznej przygotowali raport na zlecenie europarlamentarnej komisji transportu i turystyki. Dokument jest dostępny online (plik pdf w języku angielskim).
Autro: Dominik Sipiński
...
Rozwój super. Ostatni gasi światło i odlatujemy...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 14:05, 26 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
Burmistrz i starosta tatrzański nie chcą prywatyzacji spółki Polskie Tatry
Józef Słowik
Władze Zakopanego absolutnie się nie chcą zgodzić, aby spółka została sprzedana - Shutterstock
Zarówno Piotr Bąk - starosta tatrzański, jak i burmistrz Zakopanego Leszek Dorula zwrócili się do ministra skarbu o możliwość komunalizacji spółki Polskie Tatry. Obaj samorządowcy w tym celu udali się do Warszawy, aby spotkać się z nowo mianowanym ministrem. Po raz kolejny pojawił się bowiem pomysł na prywatyzację tego przedsiębiorstwa.
Boją się, żeby nie było tak jak z PKL
Samorządowcy z Zakopanego chcą przejąć spółkę, aby ta nie podzieliła losów Polskich Kolei Linowych. Obecnie w spółce Polskie Koleje Górskie podhalańskie samorządy nie mają nic do powiedzenia. Dlatego właśnie burmistrz i starosta postanowili "kuć żelazo, póki gorące".
REKLAMA
- Minister pochodzi z Nowego Sącza - to jest nasz okręg wyborczy, nie ukrywam więc, że mieliśmy nadzieję, że pan minister zadeklaruje, że taką komunalizację przeprowadzi. W najbliższym okresie będziemy chcieli spółkę Polskie Tatry wraz z Powiatem Tatrzańskim przejąć i na tym majątku móc rozwijać tę firmę i mieć większą możliwość stworzenia oferty dla turystów – mówi Leszek Dorula.
Władze Zakopanego absolutnie się nie chcą zgodzić, aby spółka została sprzedana. Burmistrz Zakopanego przypomina o prywatyzacji Polskich Kolei Linowych, gdzie miasto miało mieć wpływ na podejmowane decyzje, a obecnie nie jest nawet w stanie odwołać swojego przedstawiciela w radzie nadzorczej.
- Nie chcemy, aby w Zakopanem powstał jakiś monopol na usługi turystyczne. Pan minister częściowo się z tym zgodził i nie ukrywam, że dał sobie dwa tygodnie na przemyślenie pomysłu prywatyzacji przedsiębiorstwa Polskie Tatry – kontynuuje burmistrz. - Mamy nadzieje, że minister weźmie pod uwagę dobro naszego regionu, i zdecyduje się aby skomunalizować ją na rzecz powiatu tatrzańskiego i miasta Zakopane.
Spółka z ogromnym potencjałem
Do przedsiębiorstwa Polskie Tatry należy m.in. ogromny plac kempingowy Pod Wielką Krokwią. Według samorządowców mogłaby tutaj powstać infrastruktura zdolna obsłużyć duże imprezy sportowe. Do spółki należy też hotel na Polanie Zgorzelisko. Teraz spółka Polskie Tatry wypracowuje zysk i jest na plusie. Część obiektów hotelowych wymaga jednak remontów.
...
To brutalna wojna o kase o nic innego wspolczesnie nie chodzi. Brak jakichkolwiek wyzszych celow.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 20:34, 01 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
Ceny gruntów w Polsce są jedne z najniższych w Europie
- Shutterstock
W dobie niskich cen gruntów (wciąż mamy jedne z najniższych cen gruntów w Europie), opłacalnym posunięciem jest zakup działki rolnej i przekształcenie jej na działkę budowlaną. Należy jednak pamiętać, że procedura przekształcania działki jest zazwyczaj czasochłonna (może trwać nawet do 5 lat!) i wcale nie mamy gwarancji, że uda nam się na tej działce postawić wymarzony dom. Wpływ ma to ma kilka czynników.
Podjęcie decyzji o zakupie działki rolnej to dopiero wstęp do całej machiny proceduralnej, jaka nas czeka. Na wstępie, jeszcze przed zakupem, należy udać się do urzędu gminy i dowiedzieć się, czy dana gmina posiada plan zagospodarowania przestrzennego, czy też nie. Jest to o tyle istotne, że oba postępowania regulowane są przez odrębne przepisy.
REKLAMA
Miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego to akt prawa miejscowego, który rada gminy przyjmuje w drodze uchwały. Ma on na celu określenie przeznaczenia danego terenu pod zabudowę i zagospodarowanie. Zawiera on przepisy będące podstawą wydawania decyzji administracyjnych dotyczących danego obszaru. Organem sporządzającym taki akt jest wójt, w przypadku wsi, burmistrz, w przypadku gmin wiejsko-miejskich i prezydent, w przypadku miast pow. 100000 mieszkańców. Jeśli gmina, w obrębie której znajduje się nasza działka posiada miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, wtedy przekształcenie działki będzie wiązało się ze zmianą tego aktu.
W tym celu, należy złożyć złożyć wniosek o zmianę gruntu z rolnego na budowlany. Wniosek taki należy poprawnie uzasadnić, ma to wpływ na późniejszą decyzję organu. Wśród powodu, dla których staramy się o odrolnienie działki przytoczyć można m.in.: znikoma użyteczność danego gruntu jako rolnego lub chęć wybudowania obiektu mieszkalnego. Jeśli działka znajduje się w obrębie miasta, to gruntem rolnym jest tylko formalnie, taki powód można również podnieść we wniosku.
Gdy powierzchnia gruntu przekracza 0,5 ha, a klasa gruntu została sklasyfikowana jako klasa I, II lub III to zgodę na przekształcenie musi wyrazić minister rolnictwa, a wniosek w tej sprawie składa wójt, burmistrz lub prezydent. Decyzje o przekształcania gruntów niższej klasy, gmina wydaje samodzielnie. Dodatkowe decyzje oczywiście wydłużają całe postępowanie. Nie ma przepisów, które konkretyzowały by czas, jaki gmina ma na ewentualne zmiany w planie zagospodarowania przestrzennego.
Z kolei brak miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego oznacza, że będą obowiązywały nas przepisy ustawy o ochronie gruntów leśnych i rolnych.
Jeśli nasz grunt został sklasyfikowany jako klasa I, II, III, IIIa, IIIB, IV, IVa, IVb, V i VI to czeka nasz wizyta w Wydziale Geodezji bądź Gospodarki Nieruchomościami starostwa powiatowego, odpowiedniego ze względu na położenie działki, gdzie musimy złożyć wniosek o wyłączenie gruntu z produkcji rolnej. Do wniosku należy również dołączyć stosowne dokumenty, takie jak chociażby akt notarialny lub odpis z księgi wieczystej potwierdzający prawo własności, a także wypis z rejestru gruntów, czy mapę z planem zagospodarowania działki wraz z wytyczonym jej obrębem (pełen wykaz załączników znajdziemy w urzędzie).
Obecnie nie ma żadnych środków prawnych, które obligują gminę do rozpatrzenia takiego wniosku w odpowiednim terminie. Oznacza to, że rozpatrzenie sprawy o odrolnienie działki może ciągnąć się latami, kiedy nam szczególnie zależy na czasie. Warto jednak rozważyć ewentualny zakup działki rolnej i staranie się o przekształcenie jej na działkę budowlaną. Specjaliści szacują, że dzięki przekształceniu na działkę budowlaną, wartość gruntu może wzrosnąć nawet o 200-300 %. Inwestycje w grunty staną się teraz szczególnie opłacalne, bo od maja 2016 roku możliwość ich zakupu będzie przysługiwała również obcokrajowcom, a to z pewnością będzie miało wpływ na dobre ceny ziemi.
..
Dlatego zachodni kolonialisci nas wykupia za bezcen. Jak wejdzie w przyszlym roku sprzedaz ziemi cudzoziemcom. TAK ZESCIE GLOSOWALY BARANY ZA UE! TO BYLA ZDRADA POLSKI!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 17:18, 03 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
Europejskie spółki będą mogły prowadzić w Polsce działalność hazardową
- Shutterstock
Spółki europejskie będą mogły prowadzić działalność w zakresie gier hazardowych na terytorium Polski - umożliwia to podpisana przez prezydenta nowelizacja ustawy hazardowej.
Chodzi o spółki posiadające siedzibę na terytorium państwa członkowskiego UE lub Europejskiego Stowarzyszenia Wolnego Handlu. Spółki te będą mogły prowadzić działalność w zakresie gier hazardowych na zasadach i warunkach określonych w zatwierdzonym regulaminie, udzielonej koncesji lub udzielonym zezwoleniu, pod warunkiem ustanowienia przedstawiciela bądź w formie oddziału.
"W obecnym stanie prawnym działalność w zakresie: gier cylindrycznych, gier w karty, gier w kości, gier na automatach, gry bingo pieniężne, zakładów wzajemnych oraz loterii audiotekstowych może być prowadzona wyłącznie w formie spółki akcyjnej lub spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, mającej siedzibę na terytorium Polski" - czytamy w komunikacie Kancelarii Prezydenta.
Ustawa doprecyzowuje przepisy dotyczące warunków, jakie muszą spełniać spółki prowadzące działalność w zakresie organizowania poszczególnych gier, reglamentacji działalności w zakresie prowadzenia poszczególnych rodzajów gier, w tym ograniczenia możliwości urządzania gier na automatach wyłącznie do kasyn gry.
Doprecyzowane zostają także przepisy dotyczące dokonywania kontroli zmian w kapitale zakładowym spółek prowadzących działalność hazardową, zabezpieczenia finansowego składanego przez podmioty prowadzące działalność hazardową, podatku od gier oraz decyzji rozstrzygających o charakterze gry lub zakładu.
Ustawa zawiera również szereg zmian redakcyjnych, terminologicznych i dostosowujących, a także stosowne przepisy przejściowe.
Sejm uchwalił ustawę 12 czerwca 2015 r., Senat nie wniósł do niej poprawek. Nowe przepisy wejdą w życie po upływie 14 dni od dnia ogłoszenia. O podpisaniu ustawy przez Bronisława Komorowskiego poinformowała w poniedziałek Kancelaria Prezydenta.
...
Polska kolonia.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:31, 06 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
Sejm przeciw temu, by były właściciel miał pierwszeństwo w zakupie ziemi (krótka)
Środa, 5 sierpnia 2015, źródło:PAP
Byli właściciele nieruchomości rolnych lub ich spadkobiercy nie będą mieli prawa pierwokupu gruntów oferowanych do sprzedaży przez ANR. Sejm w środę wieczorem odrzucił bowiem stosowną poprawkę Senatu do ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego.
Cel ustawy to wprowadzenie regulacji ograniczających podział gospodarstw rolnych i eliminujących spekulacyjny wykup ziemi, w tym przez obcokrajowców.
Posłowie w środę odrzucili większość poprawek Senatu do ustawy. Odrzucili m.in. poprawkę skreślającą przepis zobowiązujący osobę, która kupi grunty od Agencji Nieruchomości Rolnych, do nieprzenoszenia własności nieruchomości przez 10 lat oraz do osobistego prowadzenia działalności rolniczej.
Przyjęli te o charakterze doprecyzowującym.
Nowa ustawa ma zastąpić przepisy z 11 kwietnia 2003 r. o kształtowaniu ustroju rolnego. Ma wejść w życie 1 stycznia 2016 r.
...
Utrata ziemi zbliza. Polska stanie sie calkowita kolonia.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 16:38, 10 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
Imponująca kariera LOT-u
Dreamliner PLL LOT - Iza Procyk-Lewandowska / Onet
Niemożliwe stało się możliwe. LOT, narodowy przewoźnik, który w 2012 roku był na krawędzi bankructwa i przeżył dzięki ponad 500 mln zł pomocy publicznej, znalazł poważnego inwestora - czytamy w "Pulsie Biznesu".
Twórca Wizz Aira, Indigo Partners, jest gotowy wydać setki milionów złotych.
REKLAMA
"Fundusz chce zainwestować w LOT i sfinansować rozwój spółki. Jeśli Ministerstwo Skarbu Państwa podpisze z funduszem list intencyjny, zaczną się negocjacje ostatecznej umowy inwestycyjnej. Jej przedmiotem nie będzie sprzedaż akcji, lecz podniesienie kapitału. Indigo jest gotowy zainwestować w LOT w różnej formie, nawet kilkaset milionów złotych" - twierdzi źródło gazety.
W negocjacje zaangażowani są, oprócz resortu skarbu, zarząd LOT-u i doradca - firma Rotschild.
..
Cut. Cos sie dalo zrobic i nie trzeba bylo odddac Zachodowi. TYLKO TAK DA SIE COS ZROBIC!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:05, 18 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
Kopacz: dzięki zwolnieniom z opłat ArcelorMittal więcej zainwestuje
Premier Ewa Kopacz - PAP
Huta ArcelorMittal Poland dzięki ulgom i zwolnieniom z opłat, których rząd udzielił przedsiębiorstwom wysokoenergochłonnym, zainwestuje 500 mln zł w remonty oraz rozszerzy ofertę; może także wzrosnąć zatrudnienie - mówiła we wtorek premier Ewa Kopacz.
"Huta, którą odwiedziłam również wczoraj, huta ArcelorMittal Poland też zaskoczyła mnie pozytywną informacją, bo po ulgach, które rząd w formie ustawowej zastosował w stosunku do przedsiębiorstw wysoko energochłonnych, takich jak są huty, a więc zwolnienia chociażby z zielonych certyfikatów czy od początku roku 2016 zwolnienia z opłat na OZE, czy wreszcie zmniejszenia akcyzy, która jest wliczana w cenę prądu, właściciel zadeklarował, że zainwestuje dodatkowych 500 mln (zł - PAP)" - powiedziała Ewa Kopacz podczas konferencji prasowej po wyjazdowym posiedzeniu rządu w Krakowie.
REKLAMA
Według premier Kopacz, w planach właściciela krakowskiej huty koncernu, czyli historycznej Huty im. T. Sendzimira, jest wyremontowanie pieca, inwestycja w walcownie, poszerzenie oferty oraz zatrudnienia.
"A więc oprócz bezpieczeństwa tych, którzy są zatrudnieni przez właściciela, to jest ok. 13 tys. ludzi w sześciu oddziałach w trzech województwach, to zatrudnienie ma szansę na wzrost w tym obszarze" - podkreśliła szefowa Rady Ministrów.
Z informacji na stronach KPRM wynika, że rząd przedstawił w czerwcu w Katowicach Program wsparcia przemysłu Województwa Śląskiego i Małopolski Śląsk 2.0. Zakłada on m.in. zwolnienie przedsiębiorstw reprezentujących przemysł energochłonny z części akcyzy wliczonej do ceny energii elektrycznej. Rozwiązanie to ma zostać wprowadzone w formie zmiany Ustawy o podatku akcyzowym, uchwalonej przez Sejm 23 lipca 2015 r., która czeka na podpis prezydenta. Ustawa miałaby wejść w życie 1 stycznia 2016 r.
Program przewiduje ponadto zwolnienie m.in. hutnictwa z części kosztów systemu wsparcia odnawialnych źródeł energii (tj. obowiązku zakupu zielonych certyfikatów oraz od 2016 roku obowiązku uiszczania tzw. opłaty OZE), które stanowią element składowy kosztów energii elektrycznej.
Według KPRM, ArcelorMittal Poland będzie mógł ponadto skorzystać ze wsparcia z programu E-KUMULATOR, oferującego pomoc na rzecz przedsięwzięć w zakresie niskoemisyjnej i zasobooszczędnej gospodarki.
W kwietniu europejska centrala koncernu hutniczego ArcelorMittal zdecydowała o wstrzymaniu przygotowań do remontu wielkiego pieca w Krakowie. Jego cykl technologiczny zakończy się w połowie 2016 r. Decyzja była podyktowana tym, że - według inwestora - w obecnych uwarunkowaniach polskie hutnictwo nie ma możliwości konkurowania z producentami stali spoza granic Polski.
Producent postulował zniesienie podatku akcyzowego na energię elektryczną i pełne uwolnienie rynku gazu. Uważa też, że przemysł stalowy powinien móc skorzystać ze środków dostępnych w ramach funduszy unijnych.
Po ogłoszeniu programu ulg firma zadeklarowała w lipcu, że wznowi przygotowania do remontu wielkiego pieca w krakowskiej hucie.
...
Polskie huty zniszczyli bo wolny rynek i nie wolno dotowac. TERAZ DOTUJA ZACHODNIE! CZYZ TO NIE BYDLAKI! TU SIE PROSI O TRYBUNAL KARNY!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:11, 19 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
Raport: PKP źle prywatyzuje spółki kolejowe
- Shutterstock
Źle szacują wartość spółek. Oddają je w niepewne ręce. Niektóre z nich doprowadzają do bankructwa. Centrum Rozwoju i Transportu krytykuje Polskie Koleje Państwowe. Zdaniem autorów raportu w tej sprawie, PKP prowadzą prywatyzację chaotycznie i bez pomysłu.
Współautor opracowania Rafał Polaczek jako przykład wskazuje prywatyzację PKP Energetyka. Została ona sprzedana międzynarodowemu funduszowi. Zdaniem Polaczka niesłusznie. Wytyka on, że nie wiadomo, jakie fundusz ma zamiary wobec spółki, która dostarcza prąd do trakcji kolejowej. Obawia się, że nowy właściciel będzie chciał szybko pozbyć się PKP Energetyka, inkasując duży zysk. Tymczasem rzeczniczka PKP Katarzyna Mazurkiewicz twierdzi, że transakcja nie spowoduje zagrożenia dla kolei, a fundusz ma w portfelu podobne firmy, w które systematycznie inwestuje.
REKLAMA
Autorzy raportu krytykują też prywatyzację PKP Cargo. Zdaniem Czesława Warsewicza, spółka została źle wyceniona, co uszczupliło zyski w przekazania akcji w prywatne ręce. Katarzyna Mazurkiewicz odpowiada, że prywatyzacja towarowego przewoźnika była przeprowadzona wzorcowo i została doceniona przez inwestorów.
Z raportu wynika, że jedną z niewielu dobrze sprywatyzowanych spółek, jest TK Telekom, która odpowiada za łączność telefoniczną i internetową na kolei.
...
Czyli tak jak wszystko bylo ,,prywatyzowane" tak i ci robia.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:36, 09 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Polski rynek budowlany liderem w UE; przetargi jednak wygrywają firmy zagraniczne
Środa, 9 września 2015, źródło:PAP
Polski rynek budowlany jest siódmym co do wielkości i jednym z najszybciej rozwijających się w UE - wynika z raportu Euroconstruct. Pomimo tego w gronie największych firm budowlanych w Europie brakuje tych z Polski, a największe przetargi w naszym kraju wygrywają firmy zagraniczne.
Jak wynika z danych Euroconstruct, europejskiej sieci instytutów badawczych i instytucji prowadzących badania i analizy dotyczące przemysłu budowlanego w Europie, wartość polskiego rynku budownictwa wyniosła w 2014 roku 43 mld euro. To dało nam siódmą pozycję w Unii Europejskiej za Niemcami, Francją, Wielką Brytanią, Włochami, Hiszpanią i Holandią. Wyprzedzamy Belgię, Austrię i Szwecję i inne kraje Europy Środkowo-Wschodniej. W sumie wartość rynku w Unii Europejskiej w 2014 r. to 1,34 bln euro.
"Jesteśmy liderami wzrostu. Polska i Irlandia są najszybciej rozwijającymi się rynkami budowlanymi na kontynencie. Euroconstruct oczekuje, że największy wzrost produkcji budowlanej do roku 2017 nastąpi właśnie w tych krajach. Dla Polski, średnioroczny wzrost produkcji budowlanej w latach 2015-2017 powinien osiągnąć 8,6 proc., a łącznie wyniesie 28 proc." - powiedział PAP Mariusz Sochacki, Prezes PAB-PCR&F Institute, organizator 79. konferencji Euroconstruct, która odbyła się niedawno w Warszawie.
Dotychczasowe dobre wyniki segmentu budownictwa inżynieryjnego, zwłaszcza drogowego, kolejowego i wodno-kanalizacyjnego są pokłosiem kończących się właśnie projektów unijnych. Według raportu firmy badawczej PMR "Sektor budowlany w Polsce I połowa 2015 r. - Prognozy rozwoju na lata 2015 - 2020", w kolejnych latach będziemy obserwować stabilne wzrosty w tych sektorach rynku, głównie za sprawą nowej puli środków unijnych.
Nie będzie natomiast tak dużych zrywów inwestycyjnych, jak te, które miały miejsce przed Euro 2012. W 2016 r. możemy obserwować niewielkie spowolnienie np. w budownictwie wodno-kanalizacyjnym, ale będzie to wynikało przede wszystkim z przechodzenia do nowego budżetu unijnego. W tym samym okresie oczekuje się natomiast większych nakładów w budownictwie drogowym. Natomiast stabilnie będzie się rozwijał sektor budownictwa biurowego i mieszkaniowego, na co wskazuje m.in. raport Coface.
Niestety, w tegorocznym rankingu firmy Deloitte analizującym największe firmy budowlane w Europie znalazła się tylko jedna polska firma. Wśród 50 przedsiębiorstw z największymi przychodami jest jedynie Polimex Mostostal, który jednak zamyka stawkę i którego wyniki znacznie odbiegają od pozostałych, wyżej plasowanych. Największe obecne na polskim rynku firmy budowlane to przedsiębiorstwa zagraniczne lub polskie spółki działające w ramach zagranicznych struktur koncernów. Zdaniem ekspertów, prognozowane ożywienie polskiego rynku budowlanego jest szansą na rozwój lokalny, ale i ponadnarodowy dla rodzimych spółek budowlanych. Dla polskich firm kluczowe jest jednak większe wsparcie ze strony państwa, m.in. w zakresie ulg inwestycyjnych czy korzystnych warunków podatkowych.
Michał Rybicki, organizator Forum Law4Growth (inicjatywy, w ramach której prowadzone są badania w 21 krajach regionu Europy Środkowo-Wschodniej m.in. pod kątem przepisów służących przedsiębiorczości) powiedział PAP: "Europejscy potentaci rynku wzrośli przede wszystkim na kontraktach państwowych. Tymczasem w Polsce największe przetargi często wygrywają duże zagraniczne firmy. Przedsiębiorstwom rodzimym wciąż przypada rola podwykonawców, którzy nierzadko mają problem z utrzymywaniem płynności finansowej. Według danych Euler Hermes tylko w pierwszym półroczu 2015 r. aż 32 firmy z branży budowlano-montażowej ogłosiło niewypłacalność, a tegoroczne statystyki też nie napawają zbyt wielkim optymizmem. Potrzebna jest bardziej aktywna rola państwa, które powinno większy strumień pieniędzy z zamówień publicznych kierować bezpośrednio do dużych podmiotów krajowych. Ważne jest też wyrównywanie szans poprzez sprawiedliwy i szczelny system podatkowy".
Rozwiązaniem, które według wielu ekspertów mogłoby dodać skrzydeł polskiemu rynkowi budowlanemu, podnosząc jednocześnie znacząco jego jakość jest Partnerstwo Publiczno-Prywatne (PPP). Powoli pojawia się u nas coraz więcej znaczących projektów w tej formule. Z danych Fundacji Centrum PPP wynika, że w Polsce od początku obowiązywania ustawy o PPP zamknięto komercyjnie blisko 95 projektów. Nasz kraj plasuje się jednak wciąż na jednym z ostatnich miejsc, zarówno pod względem liczby, jak i wartości takich inwestycji w Europie.
Według Bartosza Mysiorskiego, wiceprezesa Fundacji Centrum PPP, "PPP oznacza wyższą kontrolę kosztów i jakości wykonania. To realizacja inwestycji w terminie i pewność, że dany obiekt będzie służył społeczeństwu w dobrej formie przez wiele lat. Boimy się jednak wdrażać ten model w Polsce, bo współpraca jednostek publicznych z biznesem wzbudza podejrzliwość mediów i przeciwników politycznych. Możemy to zmienić poprzez edukowanie rynku i budowanie świadomości korzyści płynących z PPP" - powiedział PAP.
Jak dodał, w Polsce potrzebne są dalsze zmiany legislacyjne, takie chociażby jak dostosowanie przepisów podatkowych (np. VAT, CIT) do realiów przedsięwzięć inwestycyjnych realizowanych w formule PPP.
...
Zaglada Polski. Kompletna kolonia. Zachod nas grabi. NIGDY NIE POWSTANA POLSKIE FIRMY SKORO NUE BEDA BUDOWAC!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:17, 10 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Dziennik Wschodni
Mieszkańcy Felina buntują się i grożą blokadą drogi Męczenników Majdanka
Hale przy Drodze Męczenników Majdanka chce wybudować spółka należąca do amerykańskiej firmy - Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
Mieszkańcy Felina domagają się, aby ruch do hal budowanych przez spółkę należącą do amerykańskiej firmy Panattoni Development Companty nie odbywał się ul. Doświadczalną. Protestujący chcą, aby miasto wymusiło na inwestorze budowę dojazdu od strony al. Witosa. Urzędnicy odmawiają - informuje dziennikwschodni.pl.
- Proszę się nie zdziwić, że Felin zablokuje Drogę Męczenników Majdanka i al. Witosa, bo na to się zanosi – komentuje Eugeniusz Bielak, radny miejski.
REKLAMA
Trzy, ogromne hale magazynowe przy Drodze Męczenników Majdanka chce wybudować spółka należąca do amerykańskiej firmy deweloperskiej Panattoni Development Company. Łącznie ma tu powstać ponad 71 tys. mkw. magazynów. Pierwsza hala jest już w budowie. Przy magazynach parkowane będzie nawet kilkaset tirów dziennie.
- Nie możemy tego wymusić na inwestorze. Działa on na własnych działkach i w oparciu o obowiązujący plan zagospodarowania przestrzennego. Jego droga będzie przebiegać tak, jak zostało to uchwalone w planie zagospodarowania - mówi Karol Kieliszek z urzędu miasta.
...
Ale ineestycje! To Polacy nie moga hal budowac?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 23:00, 14 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Zagraniczne firmy szturmują Polskę
- Shutterstock
W pierwszej połowie br. zarejestrowano o 50 proc. więcej spółek z udziałem obcego kapitału niż w całym 2014 r. Dane z Krajowego Rejestru Sądowego nie pozostawiają wątpliwości: Polska jest atrakcyjnym krajem dla zagranicznych inwestorów – pisze "Puls Biznesu".
Wyraźnie pokazał to już zeszły rok, gdy zanotowano 20-procentowy wzrost liczby zagranicznych spółek w porównaniu z 2013 r.
REKLAMA
Po pierwszym półroczu tego roku jest jeszcze lepiej. Od stycznia do czerwca w KRS zarejestrowano 6584 zagraniczne spółki, a to 50 proc. więcej niż w całym 2014 r.
Rzeczywiście jesteśmy coraz bardziej atrakcyjnym rynkiem dla inwestorów zagranicznych. Wynika to z kilku czynników – mówi Sławomir Majman, prezes Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych.
Jak wylicza, przede wszystkim dla kapitału najważniejsza jest stabilizacja gospodarcza oraz polityczna; możemy pochwalić się dobrą jakością, wykształceniem pracowników i wysoką kulturą pracy; wyraźnie poprawia się u nas infrastruktura; atutem dla rozwoju przemysłu jest dobrze rozbudowana sieć dostawców i producentów.
...
Jak ,,przetargi" na drogi wygrywaja ,,firmy" zagraniczne bez sprzetu mieszczace sie w jednej klitce z jednym telefonem komorkowym to ja sie nie dziwie. Nie ma Polski...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|