Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 12:24, 20 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Architekci tortur w Afganistanie. Katują zatrzymanych na masową skalę
Aneta Wawrzyńczak
19 marca 2015, 11:16
W Afganistanie tortury to chleb powszedni. Mimo międzynarodowej interwencji i wprowadzenia demokracji na zachodnią modłę, ich ofiarą pada co trzeci zatrzymany pod zarzutem zaangażowania w trwający konflikt z talibami. A zachodnia koalicja nie tylko nie wymiotła współczesnych narzędzi tortur z izb zatrzymań i więzień, ale wręcz uzupełniła ich arsenał.
W październiku 2013 roku policja w Kandaharze aresztowała Tarika. Został oskarżony o konszachty z terroryzującymi region talibami. Czy zarzuty były prawdziwe, nie wiadomo i już nigdy nie będzie, bo Tarik z dziurami w głowie wywierconymi wiertarką zmarł kilka dni później w areszcie. Zza krat afgańskich izb zatrzymań i aresztów - i to na długo przed przedstawieniem jakichkolwiek dowodów, nie mówiąc o (sprawiedliwym) procesie - w ciągu ostatnich trzech lat nie wyszło kilkudziesięciu innych zatrzymanych. Chyba że w plastikowym worku.
Najnowszy raport UNAMA, czyli oenzetowskiej misji ustanowionej w 2004 roku w Afganistanie, nie pozostawia cienia wątpliwości: tortury to w tym kraju wciąż niezwykle popularna taktyka przesłuchiwania podejrzanych o terrorystyczne inklinacje. A zachodnia koalicja nie tylko nie wymiotła współczesnych narzędzi tortur z izb zatrzymań i więzień, ale wręcz uzupełniła ich arsenał. Według ustaleń oenzetowskich śledczych ofiarą tortur pada co trzeci zatrzymany pod zarzutem zaangażowania w trwający konflikt.
"Afgańskie Guantanamo"
Tortury to w Afganistanie chleb powszedni. Od kilku dekad rządzący krajem pod Hindukuszem karmią nim przeciwników politycznych, potencjalnych wywrotowców, a nieraz i zwykłych cywilów, tak na wszelki wypadek. Na przykład za kadencji Mohammeda Nadżibullaha (najpierw jako szefa tajnej policji KHAD w latach 1980-1986, później, do 1992 roku, prezydenta) największą "popularnością" cieszyły się bicie i elektrowstrząsy. Spirala przemocy rozkręciła się na całego po zakończeniu sowieckiej okupacji. Afganistan z otchłani wojny wpadł w odmęty chaosu, Amnesty International donosiła: cywile bywają maltretowani nawet we własnych domach, a w więzieniach tortury są na porządku dziennym. Gdy po władzę w 1996 roku sięgnęli talibowie, restrykcyjnie przestrzegany szariat dopełnił całości.
Kres bezprawiu - czy raczej: prawu krwi, układów klanowych i reguł wytyczanych przez panów wojny - miało położyć wypędzenie z Kabulu talibów i wprowadzenie demokracji na zachodnią modłę: z nową konstytucją, oczyszczoną ze skorumpowanych urzędników biurokracją, budowaną od podstaw armią, policją i tajnymi służbami, wreszcie - powszechnym przestrzeganiem praw człowieka (w tym kobiet!) jako ich ukoronowaniem. Nie trzeba było długo czekać, by przekonać się, że nadzieje te były płonne - przynajmniej za kadencji George'a W. Busha. Ale i jego następca, laureat pokojowego Nobla, też się nie popisał.
Hipokryzję Obamie wypominał w 2009 roku "Der Spiegel". Kiedy świeżo zaprzysiężony prezydent Stanów Zjednoczonych wieszał gruszki na wierzbie, obiecując zamknięcie Guantanamo i tym samym czarnego rozdziału w historii najnowszej Stanów Zjednoczonych, przy jego cichej aprobacie jednocześnie inne czarne karty były zapisywane przez kolejnych więźniów torturowanych w wymazanym z map więzieniu Bagram, utworzonym w 2002 roku przez Amerykanów w budynkach dawnej sowieckiej bazy lotniczej. Dość rzec, że wojskowy prokurator Stuart Couch ocenił, iż Guantanamo przy Bagram to "przytulny hotel", a nowojorska prawniczka Tina Foster nazwała je jednym wielkim pokojem tortur.
Katalog tzw. wzmocnionych technik przesłuchania stosowanych w Bagram obejmował między innymi: zakazywanie więźniom snu, odmawianie im wody, jedzenia i opieki medycznej, osławione podtapianie (waterboarding), bicie różnymi przedmiotami po właściwie całym ciele, łącznie z genitaliami, a także gwałcenie podejrzanych kijami i elektrowstrząsy.
Nieskuteczne tortury
Przez Bagram przewinęli się najsłynniejsi "jeńcy" wojny z terroryzmem. Jeńcy w cudzysłowie, bo dzięki sprytnym zabiegom administracji Busha i pseudodemokratycznej nowomowie stali się oni "wrogimi bojownikami", wobec których konwencje genewskie - a więc i standardy humanitarnego traktowania - nie mają zastosowania.
I tak przez Bagram przewinął się w drodze z Afganistanu do Guantanamo (najprawdopodobniej z przystankiem również w Starych Kiejkutach) Chalid Szejk Mohammad, mózg zamachów 11 września. W afgańskim więzieniu spędził zaledwie kilkadziesiąt godzin, ale tyle wystarczyło tamtejszym śledczym, by zadać mu cierpienia fizyczne (m.in. podwieszając za nadgarstki) i upokorzyć seksualne. - Musiałem leżeć na podłodze, w odbyt miałem wsadzoną rurę, w którą wlewano wodę - wspominał Szejk Mohammad jedno z przesłuchań.
Inny słynny więzień, Kanadyjczyk Omar Khadr, opowiadał, że w afgańskim więzieniu był traktowany jak szmata do podłogi. Dosłownie. - Żołnierze wylewali na podłogę i na mnie olej sosnowy. Później, z rękoma i nogami związanymi razem, ciągali mnie po tej podłodze w tę i we w tę, po mieszance oleju sosnowego i moczu - opowiadał Khadr. W momencie aresztowania miał 15 lat.
Wszystko to w imię wyższego, uświęcającego środki celu, czyli pozyskania informacji na temat działalności komórek Al-Kaidy na świecie, przejęcia planów przygotowywanych zamachów, rozbicia "Bazy" od środka. I jednocześnie na przekór instrukcjom zawartym w biblii amerykańskiego wywiadu wojskowego, czyli wydanym w 1992 roku podręczniku "FM 34-52. Przesłuchania wywiadowcze", którego autorzy stwierdzali wyraźnie: tortury jako technika interrogacyjna nie przynoszą żadnych rezultatów. A co więcej, "mogą przekreślić późniejsze potencjalne sukcesy śledczych i skłonić podejrzanego-ofiarę do mówienia tego, co jego zdaniem przesłuchujący chce usłyszeć".
I nie jest to wcale nie wymysł współczesnych psychologów czy "oszołomów" od praw człowieka, ale czysta kalkulacja w oparciu o zmienne psychosomatyczne. Już w III wieku rzymski jurysta Ulpian Domicjusz odnotował, że informacje uzyskane w wyniku tortur nie są wiarygodne, gdyż niektórzy ludzie "są tak nieodporni na ból, że prędzej powiedzą każde, niż go zniosą".
Wracając do podręcznika amerykańskiego wywiadu wojskowego: mimo usilnych starań administracji Busha, by znowelizować go pod kątem nowych tzw. wzmocnionych technik przesłuchań, w 2006 roku w jego kolejnej edycji większość tych metod została kategorycznie zakazana. Amerykańscy eksperci od wyciągania informacji kijami i kablami elektrycznymi zdążyli już jednak przekazać swoje antyterrorystyczne know-how swoim kolegom po fachu w Afganistanie.
Brutalne służby
Z amerykańskiego źródełka pieniędzy, sprzętu i wiedzy od 13 lat czerpią stworzone od podstaw w 2001 roku afgańskie służby bezpieczeństwa, głównie wywiadowczy Narodowy Dyrektoriat Bezpieczeństwa (NDS, Amniyat), oddziały policyjne i utworzone jako wsparcie dla nich w 2010 roku paramilitarne jednostki policji lokalnej (ALP). Te ostatnie okazały się jednak kompletnym niewypałem - przynajmniej z punktu widzenia stabilizacji kraju. Okazuje się, że wielu burmistrzów prowincji i deputowanych stworzyło pod sztandarem jednostek policji małe prywatne armie, które w ramach wojny z talibami terroryzują miejscową ludność.
Tylko o krok ustępują im miejsca funkcjonariusze służb wyższego szczebla. Organizacja Human Rights Watch, która od lat piętnuje kolejne przypadki łamania przez nie praw człowieka, w tym pozasądowe egzekucje, wymuszone zaginięcia i torturowanie zatrzymanych, w ostatnim raporcie alarmuje: "ustalenia te rodzą obawy co do wysiłków rządów afgańskiego i amerykańskiego na rzecz zbrojenia, szkolenia i utrzymywania krajowego aparatu bezpieczeństwa".
HRW powołuje się m.in. na kazus Abdula Hakami Shujoyiego, dowódcy milicji w prowincji Oruzgan, którego kandydaturę na to stanowisko intensywnie forsowały służby amerykańskie. W ciągu zaledwie dwóch lat swoich "rządów" wsławił się mordowaniem cywilów osobiście: w 2011 roku zastrzelił siedmiu wieśniaków i spalił ich ciała, a w 2012 roku tylko w jednym ataku zabił dziewięciu cywilów. Choć ministerstwo spraw wewnętrznych wysłało za nim nakaz aresztowania, w praktyce pozostaje bezkarny, otulony pierzynką bezpieczeństwa przez wyższych rangą urzędników w Kabulu.
W związku z tym kolejne zapewnienia prezydentów - najpierw Hamida Karzaja, a od września 2014 roku Aszrafa Ghaniego - o rychłym kategorycznym wprowadzeniu w życie zapisów Konwencji przeciwko stosowaniu tortur (którą Afganistan ratyfikował w 1987 roku) i bezwzględnym rozprawieniu się z tymi, którzy hańbią afgański mundur, to wciąż rzucanie grochem o ścianę. Mimo iż po wcześniejszych dwóch raportach UNAMA na temat tortur w afgańskich areszach i więzieniach (z 2011 i 2013 roku) zarówno strona afgańska, jak i amerykański sojusznik wykonali kilka ładnych kroków naprzód - w tym zainstalowanie kamer przemysłowych we wszystkich pokojach przesłuchań w kraju, położenie szczególnego nacisku na prawa człowieka w szkoleniu funkcjonariuszy i bardziej skrupulatny monitoring ich pracy - odsetek torturowanych więźniów spadł zaledwie o kilkanaście procent.
Zmowa milczenia
Mało kto na razie uświadamia sobie to, że głównym problemem jest klimat panujący w afgańskich instytucjach państwowych, równie surowy i nieprzyjazny co ten geograficzny. W rozmowie z UNAMA jeden z oficerów ds. praw człowieka w NDS przyznaje, że wobec łamania praw człowieka panuje cicha zmowa milczenia. - Dyrektor nie jest skłonny do współpracy, a moi koledzy wzruszają ramionami i radzą, bym odpuścił. Nikt mnie nie powstrzymuje od wykonywania moich obowiązków, ale powszechny jest bierny opór, bezczynność i odmowa logistycznego wsparcia. Moje raporty, które składam przełożonym w Kabulu, pozostają bez odzewu - wyjaśniał anonimowo.
Eksperci i aktywiści dodają jeszcze jeden, koronny argument - wśród afgańskich śledczych wciąż pokutuje przekonanie, że tortury to najskuteczniejsza metoda uzyskiwania zeznań. W tym samym czasie na drugim końcu świata dyrektor CIA John Brennan w odpowiedzi na raport Kongresu nt. metod pracy CIA odrzuca wszystkie postawione na 500 stronach zarzuty - z wyjątkiem dwóch. - Przyznajemy, że program zatrzymań i aresztowań miał swoje niedociągnięcia i że agencja popełniała błędy - skomentował lakonicznie. Trudno zatem winić afgańskie płotki za to, że zapatrzyły się w amerykańskie grube ryby.
Aneta Wawrzyńczak dla Wirtualnej Polski
...
To jeden z najdzikszych krajow swiata w stanie wojny . Nieustannej na dodatek PO BESTIALSKIEJ SOWIECKIEJ OKUPACJI ! To czego sie spodziewacie ?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:16, 06 Maj 2015 Temat postu: |
|
|
Afganistan: wyroki śmierci za zlinczowanie kobiety
6 maja 2015, 10:25
Sąd w Kabulu skazał na karę śmierci czterech mężczyzn za zlinczowanie w marcu 27-letniej kobiety, niesłusznie oskarżanej o spalenie Koranu. Sprawa domniemanego zniszczenia świętej księgi islamu wywołała zamieszki na ulicach stolicy Afganistanu. Kobieta została pobita przez tłum, jej ciało podpalono, a potem wrzucono do rzeki. Jej brutalny mord odbił się głośnym echem nie tylko w Afganistanie, ale i na świecie.
W procesie dotyczącym zamordowania kobiety o imieniu Farhonda na ławie oskarżonych zasiadło łącznie 49 osób, w tym 19 policjantów, którym nie udało się zapobiec atakowi.
Jak opisuje agencja Associeted Press, poza czterema wyrokami śmierci, sąd skazał jeszcze ośmiu oskarżonych na 16 lat więzienia, a przeciwko 18 osobom wycofano zarzuty. Pozostali usłyszą wyroki w niedzielę. Skazani mogą się jeszcze odwołać od wyroków.
Z wyroku nie są jednak zadowoleni bliscy zamordowanej 27-latki. - 18 ludzi zostało zwolnionych. Sąd powinien ich ukarać, to powinna być lekcja dla każdego, kto chciałby dopuścić się takiej zbrodni w przyszłości gdziekolwiek w naszym kraju - powiedział AP brat Farhondy, Mudżibullah.
Atak nagrany na telefonach komórkowych
Do linczu z udziałem kilku tysięcy ludzi doszło 19 marca w gęsto zaludnionej dzielnicy Kabulu, gdzie znajduje się popularny wśród wiernych meczet. Składający się głównie z młodych mężczyzn tłum rzucił się na Farhondę, którą bito pięściami, drewnianymi kijami i kopano. Kobietą wciągnięto na dach pobliskiego budynku i zrzucono z niego. Później wrzucono ją na ulice, gdzie przejechał ją samochód. Wściekły tłum podpalił jej zwłoki i wrzucił do rzeki.
Niektórzy przedstawiciele władz i przywódcy religijni usprawiedliwiali zabójstwo kobiety tym, że w pobliżu meczetu w centrum Kabulu miała ona spalić egzemplarz Koranu. Nie znaleziono jednak na to dowodów.
Atak na kobietę został zarejestrowany na telefonach komórkowych i zamieszczony w internecie.
Kobiety niosą trumnę
Podczas pogrzebu Farhondy jej trumnę niosły same kobiety, co jest nietypowe w Afganistanie. Uczestniczyli w nim też afgańscy deputowani i przedstawiciele rządu.
Pod koniec marca lincz stanowczo potępił prezydent Afganistanu Aszraf Ghani, podkreślając, że "był on sprzeczny z szariatem oraz islamskim poczuciem sprawiedliwości".
Konserwatywne afgańskie społeczeństwo nie toleruje przypadków bluźnierstwa i profanacji Koranu; w przeszłości w kraju dochodziło do aktów przemocy z tego powodu.
...
Ohydna sprawa.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 16:30, 19 Maj 2015 Temat postu: |
|
|
Afganistan:11 policjantów skazanych w związku ze zlinczowaniem kobiety
Sąd w Afganistanie wymierzył dzisiaj 11 policjantom karę roku więzienia za to, że nie zapobiegli zlinczowaniu przez tłum kobiety oskarżonej bezpodstawnie o spalenie Koranu; ośmiu policjantów uwolniono z powodu braku dowodów zaniedbań.
Okrutne zlinczowanie w marcu 27-letniej Farhondy wywołało protesty i demonstracje w stolicy Afganistanu Kabulu jeszcze nim wyszło na jaw, że kobieta nie sprofanowała świętej księgi islamu - pisze Reuters. Zaznacza, że protestowano przeciwko religijnemu ekstremizmowi i przemocy wobec kobiet.
Wcześniej w maju sąd w Kabulu skazał za zlinczowanie Farhondy na karę śmierci czterech mężczyzn. Wśród nich znalazł się zarządca lokalnego meczetu, który oskarżył kobietę o spalenie Koranu i przewodził tłumowi, który ją zlinczował. Osiem innych osób za udział w linczu skazano na 16 lat więzienia.
Do linczu z udziałem kilku tysięcy ludzi doszło 19 marca w gęsto zaludnionej dzielnicy Kabulu, gdzie znajduje się popularny wśród wiernych meczet. Składający się głównie z młodych mężczyzn tłum pobił na śmierć Farhondę, podpalił jej zwłoki i wrzucił je do rzeki.
Niektórzy przedstawiciele władz i przywódcy religijni uzasadniali zabójstwo kobiety tym, że w pobliżu meczetu w centrum Kabulu miała ona spalić egzemplarz Koranu. Nie znaleziono jednak na to dowodów. Konserwatywne afgańskie społeczeństwo nie toleruje przypadków bluźnierstwa i profanacji Koranu; w przeszłości w kraju dochodziło do aktów przemocy z tego powodu.
Atak na kobietę został zarejestrowany na telefonach komórkowych i zamieszczony w internecie. W procesie na ławie oskarżonych zasiadło łącznie 49 osób, w tym 19 policjantów, którym nie udało się zapobiec atakowi.
Lincz na kobiecie stanowczo potępił prezydent Afganistanu Aszraf Ghani. Podkreślił, że "był on sprzeczny z szariatem oraz islamskim systemem sprawiedliwości".
>>
To byla ohydna zbrodnia .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 16:46, 27 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
Afganistan: strzelanina na weselu - 21 zabitych
Afganistan: strzelanina na weselu - 21 zabitych - GHULAMULLAH HABIBI / PAP
Co najmniej 21 osób zginęło, a dziesięć zostało rannych w wyniku strzelaniny, która wywiązała się wczoraj wieczorem na weselu w prowincji Baghlan na północnym wschodzie Afganistanu - poinformowały lokalne władze.
Do strzelaniny w okręgu Andarab doszło między dwiema grupami gości. Zabici to osoby w wieku od 14 do 60 lat - oświadczył gubernator prowincji Baghlan, Dżawid Baszarat.
Baghlan i inne prowincje na północy Afganistanu ogarnięte są rebelią. Agencja Associated Press pisze, że wojna jest często przykrywką dla działań przestępczych czy osobistych porachunków.
...
I prawie wszyscy maja bron...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 16:17, 29 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Afganistan: ruszyła kontrofensywa sił rządowych na Kunduz
Przyjazd afgańskich sił specjalnych w celu odbicia Kunduzu z rąk talibów - AFP
Odbicie miasta Kunduz, opanowanego wczoraj przez talibów, jest celem wojsk afgańskich, wspieranych przez lotnictwo USA. Kontrofensywa sił rządowych na położone na północy kraju miasto rozpoczęła się dziś - poinformowało w oświadczeniu ministerstwo obrony Afganistanu.
Resort zapewnił, że afgańskie siły rządowe, które wczorajszą noc spędziły na podmiejskim lotnisku, wkrótce odbiją miasto z rąk islamistów. - Przybyły nowe oddziały i rozpoczęto operację zbrojną - przekazano. Dotychczas udało im się odbić z rąk talibów więzienie i regionalną komendę policji - napisano w komunikacie.
REKLAMA
- Trwają poważne walki, przybyły nowe oddziały. Siły bezpieczeństwa odbijają strategiczne części miasta, w wielu miejscach słychać strzały - relacjonował obecny na lotnisku przedstawiciel afgańskiego MSW Martin Safraz. Jak dodał, w większości miasta nie działają telefony i nie ma prądu.
Według rzecznika miejscowej policji Sajeda Sarwara Husajniego kontrofensywę rozpoczęto z kilku stron naraz.
Również dziś siły powietrzne USA poinformowały, że w godzinach rannych zbombardowały cele w Kunduzie. - Siły amerykańskie przeprowadziły nalot w Kunduzie, by wyeliminować zagrożenie dla (sił międzynarodowej) koalicji i wojsk afgańskich w pobliżu miasta - przekazał rzecznik sił NATO płk Brian Tribus. Nie sprecyzował, ilu żołnierzy przebywa na miejscu.
Nowy przywódca talibów mułła Achtar Mohammed Mansur w komunikacie zamieszczonym na Twitterze napisał, że mieszkańcy Kunduzu "nie powinni obawiać się o swoje życie i dobytek"; "mudżahedini nie myślą o zemście, przybyli z przesłaniem pokoju" - zapewnił. Jak dodał, rząd w Kabulu powinien uznać swoją porażkę, a sojusznicy "najeźdźców i ich marionetkowego reżimu" powinni uciec, jeśli chcą pozostać przy życiu.
Islamiści wczoraj rano przypuścili ofensywę na Kunduz i do wieczora opanowali miasto. Siły rządowe zachowały kontrolę jedynie nad okolicami lotniska. To pierwsza stolica prowincji zdobyta przez talibów od obalenia ich rządów przez Amerykanów w 2001 roku.
Udana ofensywa talibska sprawiła, że powróciła debata o planowanym wycofaniu niemieckiego kontyngentu wojskowego, strzegącego północy Afganistanu. Minister obrony Ursula van der Leyen ostrzegała w weekend przed zbyt wczesnym powrotem żołnierzy. W 2013 roku siły niemieckie wycofały się z Kunduzu i stacjonują obecnie w oddalonym o 150 km Mazar-i-Szarif, gdzie zajmują się szkoleniem i doradzaniem afgańskiej armii.
Misja bojowa międzynarodowych sił NATO w Afganistanie została zakończona w 2014 roku. Pozostawione w kraju siły szkoleniowe mają sukcesywnie opuszczać ten kraj do końca 2016 roku.
...
Niestety ludzie gina.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:15, 06 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
MSF uważa zbombardowanie szpitala w Kunduzie za zbrodnię wojenną
MSF uważa zbombardowanie szpitala w Kunduzie za zbrodnię wojenną - AFP
Organizacja Lekarze bez Granic (MSF) ogłosiła, że zbombardowanie podczas weekendu szpitala w Kunduzie na północy Afganistanu uważa za "zbrodnię wojenną".
Szefowa MSF International dr Joanne Liu podkreśliła w oświadczeniu, że rząd Afganistanu twierdzi, iż talibowie ostrzeliwali siły koalicji z terenu szpitala. "Te oświadczenia implikują, że siły afgańskie i USA działając wspólnie, postanowiły zrównać z ziemią w pełni funkcjonujący szpital, co jest równoznaczne ze zbrodnią wojenną".
REKLAMA
Minister obrony USA Ashton Carter obiecał w niedzielę pełne i przejrzyste śledztwo mające wyjaśnić, czy siły amerykańskie były zaangażowane w ten atak, w którym zginęły 22 osoby. Zastrzegł, że zebranie wszystkich informacji wymaga czasu.
W poniedziałek dowódca wojsk USA w Afganistanie generał John Campbell poinformował, że siły afgańskie poprosiły Stany Zjednoczone o wsparcie z powietrza w walkach z talibami w Kunduzie, na krótko przed zbombardowaniem szpitala prowadzonego przez Lekarzy bez Granic. Podkreślił, że armia USA zapewni przejrzystość w wyjaśnieniu przyczyn zbombardowania szpitala, w wyniku którego zginęło m.in. 12 pracowników MSF.
Afgańskie ministerstwo obrony utrzymywało, że do szpitala wtargnęli terroryści uzbrojeni w ciężką broń i użyli "budynków i ludzi wewnątrz jako tarcz", strzelając w kierunku afgańskich sił bezpieczeństwa.
NATO ogłosiło, że w ciągu najbliższych dni ma nadzieję zamknąć wstępne międzynarodowe śledztwo, które ma ustalić, czy w wyniku przeprowadzonego przez koalicję pod wodzą USA ataku trafiony został szpital.
Według Lekarzy bez Granic naloty na szpital miały miejsce w sobotę między godz. 2 i 3 nad ranem, w 15-minutowych odstępach. W czasie ataków w szpitalu przebywało ponad 100 pacjentów. Organizacja MSF "zażądała pełnego i transparentnego sprawozdania ze strony koalicji międzynarodowej". Zaapelowała też o niezależne śledztwo w tej sprawie. W ostatnich dniach toczyły się zacięte walki o Kunduz.
...
Zbrodnia wojenna bylaby gdyby celowa atakowali szpitale. Jak rozumiem byl meldunek ze talibowie opanowali szpital. Czyli atak byl na talibow. Chyba ze bylo inaczej?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:59, 06 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Masakra w Kandaharze. Dowódca bazy po raz pierwszy opowiedział o żołnierzu mordercy
oprac.Adam Parfieniuk
6 listopada 2015, 16:06
To była największa masakra w amerykańskim wojsku od czasu wojny w Wietnamie. Kapitan Dan Fields z sił specjalnych po raz pierwszy tak szeroko opowiedział o swoim podwładnym, sierżancie Robercie Balesie, który 11 marca 2012 roku, opuścił niepostrzeżenie bazę i wymordował cywili z pobliskiej wsi.
Bales zabił w sumie 16 osób, w tym cztery kobiety i ósemkę dzieci. Zranił też sześć kolejnych osób. Pod osłoną nocy wtargnął do trzech domów, uzbrojony karabin automatyczny, pistolet, granatnik i nóż. Za swoje czyny w sierpniu 2013 roku został skazany na dożywocie bez możliwości ubiegania się o złagodzenie wyroku. Była to największa zbrodnia wojenna w Stanach Zjednoczonych od czasu masakry w My Lai w 1968 roku.
Odpowiedzialność
Dan Fields, któremu podlegał sierżant Bales, po niemal trzech latach opowiedział "Daily Beast", jak to jest mieć mordercę w swoim oddziale. - Myślałem o tym, co mogłem potencjalnie zrobić, by do tego nie doszło. Straciłem przez to dużo snu. Czasami nadal tracę - mówił żołnierz sił specjalnych na łamach serwisu Daily Beast.
Fields stanowczo odrzuca tezy o tym, że do zbrodni Balesa przyczyniła się wojenna trauma i stres pourazowy. - On nie jest tu bohaterem, nie jest ofiarą. On jest tym, który spierd... - oceniał kapitan.
Dowódca po raz pierwszy spotkał Balesa w lutym 2012. Jego zdaniem przyszły sprawca masakry nie wyróżniał się niczym spośród innych żołnierzy piechoty, choć jak przyznaje z podenerwowaniem, jego najbliżsi koledzy z oddziału nie byli wyjątkowo zaskoczeni, że mu "odbiło". Właśnie dlatego Fields do dziś zarzuca sobie, że nie zauważył żadnych oznak szaleństwa swojego podwładnego.
Zbrodnia
Gdy w środku nocy Fields został obudzony przez innych żołnierzy, którzy donieśli mu, że w bazie brakuje jednego człowieka, kapitan szybko sprawdził, że brakuje Balesa. Pomyślał, że ten lunatykuje. - Nie wiedziałem, gdzie jest i co robi. Moim największym zmartwieniem było sprawdzenie, gdzie do cholery się podziewa i sprowadzenie go z powrotem - opisuje początkową reakcję, podkreślając, że nie domyślał się co zaszło.
Po pół godziny kapitan dostał raport z kliniki, do której przywieziono Afgańczyków postrzelonych przez Amerykanina. Wówczas wszystko stało się jasne. Dowódca natychmiast powołał grupę pościgową, która miała za zadanie schwytanie mordercy.
- Przepraszam, że cię zawiodłem. Przepraszam - przywołuje pierwsze słowa, jakie zbrodniarz wypowiedział po postawieniu go przed kapitanem. Nie chciał jednak mówić o jakichkolwiek szczegółach swojej "akcji".
Skutki
Podobno Bales nie przepadał za swoim dowódcą. Jego zdaniem, kapitan nie przykładał się do agresywnego zwalczania talibów. Jednak Fields nie ma sobie nic do zarzucenia, ponieważ do masakry doszło zaledwie po 45 dniach od dyslokacji, a w dodatku część jego zespołu została ranna w wyniku wybuchu bomby i brakowało mu ludzi.
Braki kadrowe stały się jeszcze bardziej odczuwalne po masakrze, gdy wokół bazy zaczęły się gromadzić setki Afgańczyków. Na miejsce przybył nawet oddział Navy SEALs, na wypadek, gdyby talibowie lub rozwścieczony tłum próbowali zdobyć bazę szturmem. Nikt nie wiedział, czego się spodziewać.
Kapitan opowiada, że tłum był spokojny i koczował cały dzień pod jednostką, gdy zabójca oczekiwał w tym czasie na transport śmigłowcem. Fields, za pośrednictwem tłumacza, próbował udzielać im odpowiedzi i łagodzić sytuację, ale ja wspomina, problemem było to, że sam niewiele wiedział. - Wymiana ognia - wiem jak sobie z tym poradzić, ale seryjne morderstwo to było coś nowego - wspomina dowódca.
W kolejnych dniach baza była codziennie ostrzeliwana przez talibów. Dowództwo kategorycznie zabroniło żołnierzom ją opuszczać, więc mogli jedynie odpowiadać ogniem. Patrole były wykluczone. - Rejon był wystarczająco niebezpieczny, a jego czyny sprawiły, że staliśmy się celami, każdy z nas działał w warunkach podwyższonego ryzyka - mówi Fields.
Wkrótce po masakrze jeden ze specjalistów od materiałów wybuchowych utracił w wyniku eksplozji przydrożnej miny obie ręce i nogi. Dowódca wspomina, że wówczas nie dało się skutecznie przeciwdziałać minowaniu dróg, bo lokalna ludność nie chciała współpracować z Amerykanami.
Dziś Fields nie służy już w armii. Nosił się z odejściem z wojska jeszcze przed masakrą, a ta nie tyle utwierdziła go w decyzji, co podjęła decyzję za niego. - W zasadzie mówili mi, że bez względu na to, jak dobrze będę wykonywał swoją pracę, to będzie się za mną ciągnęło przez całą resztę kariery w wojsku - mówi.
..
Sytuacja psychiczna byla tak obledna ze ktos mogl oszalec. Tu bym winil terrorystow. Ludzie nie sa z betonu. Psychika moze pęknąć. A terrorysci nie uznaja zadnych zasad. Wlasnie dlatego psychika jest zagrozona.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 0:50, 26 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Śledczy: ataku na szpital w Kunduzie można było uniknąć
Gen. John Campbell - Massoud Hossaini / Reuters
Atak na szpital Lekarzy bez Granic (MsF) w Kunduzie w Afganistanie z 3 października był tragicznym, możliwym do uniknięcia wypadkiem, spowodowanym głównie błędami człowieka - głosi raport śledczych Pentagonu. Według MsF Amerykanie "złamali zasady wojny".
- To był tragiczny wypadek. Amerykańskie siły nigdy nie zaatakowałyby umyślnie szpitala lub innych chronionych obiektów - powiedział generał John Campbell, dowódca sił międzynarodowych i amerykańskich w Afganistanie, przedstawiając dziennikarzom w Kabulu wyniki raportu przygotowanego przez wojskowych śledczych. Dodał, że osoby najbliżej związane z wypadkiem zostały zawieszone w obowiązkach.
REKLAMA
Zgodnie z ustaleniami śledczych atak na szpital MsF, którego dokonał amerykański samolot AC-130, trwał 29 minut. Siły USA, częściowo z powodu błędu technicznego, nie zidentyfikowały szpitala i przeprowadziły nalot, wierząc, że atakują inny budynek w Kunduzie. Jak podkreślił Campbell, był to bezpośredni rezultat możliwego do uniknięcia błędu człowieka, "spotęgowanego zmęczeniem i szybkim tempem operacji".
Generał brygady Wilson Shoffner, rzecznik misji NATO w Afganistanie dodał, że część personelu "nieodpowiednio do napotkanych zagrożeń" nie zadziałała zgodnie z zasadami.
- Jesteśmy załamani i zobowiązujemy się, że zrobimy wszystko co konieczne, by to się nie powtórzyło. Popełniliśmy ogromny błąd, który spowodował wiele niepotrzebnych zgonów - powiedział Shoffner.
Dyrektor generalny MsF Christopher Stokes ocenił w oświadczeniu, że dochodzenie w sprawie ataku jest ilustracją "poważnych zaniedbań" ze strony sił amerykańskich. Już wcześniej organizacja publicznie powątpiewała w to, że do ataku doszło w wyniku pomyłek.
"Ten przerażający katalog błędów zaprezentowany dzisiaj ilustruje poważne zaniedbania ze strony sił Stanów Zjednoczonych i złamanie zasad wojny. MsF ponawiają wezwanie o przeprowadzenie niezależnego i bezstronnego dochodzenia w sprawie ataku na szpital w Kunduzie" - napisał w oświadczeniu Stokes.
Naloty na szpital miały miejsce 3 października nad ranem, gdy - zdaniem MsF - przebywało tam ponad 100 pacjentów. W dniach poprzedzających atak w Kunduzie toczyły się walki między siłami rządowymi a talibami, którym pod koniec września na krótko udało się przejąć kontrolę nad miastem; było to jedno z ich największych zwycięstw od 2001 r.
Podany przez amerykańskich wojskowych przebieg wydarzeń wskazuje, że atak rozpoczął się godz. 2.08, a o 2.20 Lekarze bez Granic zgłosili telefonicznie w amerykańskiej bazie lotniczej Bagram, że trwa atak na szpital. Dopiero o 2.37 zaprzestano ostrzału.
- Jest szokującą sprawą, że można prowadzić atak, kiedy siły Stanów Zjednoczonych ani nie mają oczu, by zobaczyć cel, ani nie mają dostępu do listy obiektów wyłączonych z ataków, i mają źle funkcjonujący system łączności - powiedział Stokes.
Osobne śledztwa w sprawie okoliczności poprzedzających zdobycie Kunduzu przez talibów oraz amerykańskiego nalotu na szpital MsF prowadzą Afgańczycy i NATO.
Prezydent USA Barack Obama już wcześniej przeprosił MsF za atak, a Pentagon zapowiedział, że uiści "wypłaty kondolencyjne" na rzecz rodzin ofiar amerykańskiego ataku na szpital MsF, w którym zginęło 30 osób, w tym 12 pracowników organizacji, a rannych zostało 37. Władze USA zobowiązały się też do przeznaczenia środków na odbudowę zniszczonej lecznicy.
...
To nie Ruscy. USA mozna zarzucic glupote niekompetencje ale nie celowe mordowanie cywili.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 20:36, 27 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Afganistan: ścięto czterech bojowników Państwa Islamskiego
Afganistan - PAP
Członkowie milicji lojalnej wobec wpływowego przedstawiciela lokalnych władz obcięli głowy czterem bojownikom Państwa Islamskiego (ISIS) i umieścili je przy głównej drodze we wschodnim Afganistanie - poinformowały lokalne władze afgańskie.
Doszło do tego w okręgu Aczin w prowincji Nangarhar, gdzie mają miejsce przypadki brutalnej przemocy między dżihadystami z IS a rywalizującymi również między sobą lokalnymi milicjami i talibami.
ISIS przeprowadziło ataki w wielu okręgach tej prowincji, próbując zastąpić radykalnych bojowników talibskich - pisze Reuters.
Kilkudziesięciu członków milicji lojalnej wobec Hadżiego Zahira, wiceprzewodniczącego lokalnego parlamentu, od tygodni zwalcza w okręgu Aczin zarówno talibów, jak i bojowników IS.
W zeszłym tygodniu dowódca międzynarodowych sił w Afganistanie, amerykański generał John Campbell powiedział, że w kraju tym znajduje się od 1000 do 3000 członków Państwa Islamskiego i ich wpływy mogą się rozprzestrzenić, jeśli nie będą kontrolowani.
Jak poinformował Campbell, w ciągu ostatnich sześciu miesięcy IS zdobyło przyczółki w prowincjach Nangarhar i Kunar, gdzie bojownicy Państwa Islamskiego walczą nie tylko z siłami rządowymi, ale także z afgańskimi talibami. Konkurują z nimi o terytoria i rekrutów.
...
To sa dzicy a jeszcze Ruscy im pomogli obnizyc poziom kultury. Niestety.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 15:15, 08 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
Afganistan może stać się drugą Arabią Saudyjską, ale najpierw musi przezwyciężyć "klątwę surowców"
Aneta Wawrzyńczak
7 stycznia 2016, 12:21
• Afgańska ziemia skrywa nieprzebrane bogactwa naturalne
• Według najostrożniejszych szacunków USA, złoża mają wartość 900 mld dol.
• Władze w Kabulu mówią jednak o 3 bln, a minister kopalnictwa nawet o 30 bln
• Same zasoby litu mogłyby uczynić z Afganistanu "drugą Arabię Saudyjską"
• Problemy stwarza wszechobecna korupcja, słabe państwo i grupy zbrojne
Zacznijmy może od "błyskotek", bo te najłatwiej trafiają do wyobraźni. Mamy więc złoto, srebro, całe tony kamieni szlachetnych, przede wszystkim szmaragdów i rubinów. Kolejne będą surowce energetyczne, klasycznie, sporo gazu ziemnego, trochę ropy. Później to już hulaj dusza: rudy żelaza i miedzi, być może największe na świecie pokłady litu, a dalej niob, cynk, baryt, beryl i tak dalej. - Zidentyfikowaliśmy (tam) co najmniej 24 złoża klasy światowej - przyznał w rozmowie z "Live Science" geolog Jack Medlin.
Teraz możemy zagwizdać z uznaniem: no, no, ludziom w kraju z takimi bogactwami to się musi powodzić. A guzik - bo te przyprawiające o zawrót głowy skarby tętnią pod "skórą" Afganistanu, jednego z najbiedniejszych krajów świata.
I choć władze w Kabulu już zdają sobie sprawę z bogactwa, jakie (dosłownie) leży u ich stóp, już podpisują kontrakty, już snują wizje Afganistanu w dobrobyt opływającego, liczni eksperci ostrzegają: na kraj u stóp Hindukuszu może spaść "klątwa surowców".
Jak Arabia Saudyjska
Niektórzy eksperci fenomenu "nietkniętych afgańskich skarbów" upatrują w krążącym powszechnie micie (powielonym chociażby w filmie Fiodora Bondarczuka "9 Kompania"), jakoby w całej historii nikt nigdy nie zdołał podbić Afganistanu. I choć to rodzaj romantycznej legendy geopolitycznej, faktem jest, że ziemie u stóp Hindukuszu dość obronną ręką wyszły z epoki kolonializmu - nie licząc oczywiście ciągnących się od kilku dekad wojen.
Olbrzymie złoża surowców mineralnych miały być jednym z głównych (poza ideologicznym i politycznym) powodów sowieckiej inwazji na Afganistan w 1979 roku. Niespełna dwie dekady później, w czasie zwycięskiego marszu talibów na Kabul, afgańscy geolodzy byli przerażeni do tego stopnia, że na blisko dekadę - aż do amerykańskiej inwazji w 2001 roku - ukryli we własnych domach mapy sowieckich naukowców. Obawiali się do czego mogą się posunąć uzbrojeni po zęby uczniowie mułły Omara, jeśli odkryją podziemne skarby. Po przepędzeniu talibów, zwrócili je narodowemu instytutowi geologicznemu, gdzie z kolei odnalazła je amerykańska ekspedycja naukowa w 2004 roku.
Na podstawie badań, przeprowadzonych przez U.S. Geological Survey's Afghanistan, Waszyngton w 2010 roku ocenił, że wartość surowców spoczywających pod afgańską ziemią może sięgać ponad 900 miliardów dolarów - a to i tak bardzo ostrożne szacunki, bo władze w Kabulu wstępnie wyceniły je na 3 biliony dolarów (przy czym minister kopalnictwa Daud Shah Saba podkreśla, że Amerykanie odkryli zaledwie 25 proc. pokładów, a ostatni prezydent Ghani mówił o zasobach wartych 30 bilionów dolarów). Same zaś pokłady litu, który jest m.in. podstawowym składnikiem baterii do laptopów i smartfonów, mogą "uczynić Afganistan Arabią Saudyjską" jego światowego wydobycia. - Tu leży oszałamiający potencjał - stwierdził wprost w rozmowie z "The New York Times" gen. David Petraeus, ówczesny dowódca amerykańskich wojsk w Afganistanie.
W sukurs poszli mu biurokraci Białego Domu, którzy zgodnie popadli w hurraoptymizm: wydobycie i sprzedaż surowców to panaceum na niemal wszystkie bolączki Afganistanu, od biedy i bezrobocia, poprzez uzależnienie od pomocy międzynarodowej (bo 60 proc. skromnego, to znaczy sięgającego 7,2 mld dolarów budżetu kraju, opiera się na "jałmużnie" z zagranicy) i trawiącego niemal wszelkie instytucje raka korupcji, po - wreszcie - nieustające konflikty.
Sęk jednak w tym, że historia najnowsza zna aż nadto przypadków (vide Liberia czy Angola), gdy odkrycie olbrzymich skarbów nie okazało się dla chwiejącego się w posadach państwa ratunkiem, ale wprost przeciwnie - gwoździem do jego trumny.
Podział profitów
Mogłoby się wydawać, że już tylko krok dzieli Afganistan od tego, by stać się (znów odwołując się do notatek Pentagonu) "jednym z największych na świecie centrów surowców" i zarazem opływającą w dostatek potęgą przemysłową. W końcu już w 2007 roku rząd w Kabulu zawarł historyczny, bo najdroższy w dziejach nowożytnego Afganistanu, kontrakt ze światowym potentatem na rynku metalurgicznym - China Metallurgical Group Corporation. Na podstawie umowy, opiewającej na kwotę trzech miliardów dolarów, chińskie przedsiębiorstwo państwowe nabyło na kolejne 30 lat prawa do eksploatacji afgańskich rud miedzi.
Mogłoby, bo od prawie dekady umowa jest zamrożona: z jednej strony Chińczykom na drodze stoją kwestie bezpieczeństwa (ze względu na napiętą sytuację w 2014 roku zdecydowano nawet o wycofaniu z Afganistanu całego personelu korporacji) i pośrednio wynikający z tego brak odpowiedniej infrastruktury, z drugiej - odkryte w rejonie planowanych wykopalisk bezcenne buddyjskie artefakty, nad których ocaleniem pracuje od lat międzynarodowy zespół archeologów.
W związku z nieplanowanym opóźnieniem, co przedkłada się między innymi na potencjalne zyski firmy, bo od 2011 roku ceny miedzi na światowym rynku zdążyły spaść o 40 proc., Pekin już teraz kręci nosem i coraz mocniej naciska na władze w Kabulu, m.in. w kwestii zmniejszenia udziałów afgańskiego rządu w zyskach z wydobycia.
Ale i MCC zdaje się nie mieć czystych rąk. W rozmowie z "The Nation" przywódca starszyzny plemiennej w wiosce Davo opowiadał, że jego rodzina została po prostu wyrzucona z domu - bez żadnej rekompensaty ani nawet wyjaśnienia, o co chodzi. Malik Mullah Mirjan ocenia: - Kiedy zostaną zbudowane drogi prowadzące do kopalni, woda w okolicy zostanie skażona. Kiedy zacznie się wydobycie, ziemia, woda i powietrze zostaną skażone. Nie mam nic przeciwko MCC, ale pod warunkiem, że zyski z wydobycia zostaną zainwestowane w lokalną infrastrukturę, tamy, kanały, dostęp do elektryczności. Chcemy tylko zrównoważonej gospodarki. Ale jeśli elita wyda pieniądze na wille w Kabulu, nie będziemy mieć z tego żadnej korzyści.
Znając choć odrobinę prawa rządzące Afganistanem (nie te pisane, ale egzekwowane), nie trzeba być czarnowidzem, by dostrzec, że profity z tętniącego pod Hindukuszem bogactwa wyciągnie przede wszystkim elita. Jeśli nie wyłącznie.
Amerykanie wiedzieli o tym od dawna?
Ryzyka tego zdają się nie dostrzegać - przynajmniej nieoficjalnie - amerykańscy biurokraci, którzy, jak już było wspomniane, rozpływają się w zachwytach nad póki co fatamorganą afgańskiej samowystarczalności, a nawet bogactwa. Gotowi zakasać rękawy, byleby tylko pomóc braciom Afgańczykom w uniezależnieniu się od pomocy międzynarodowej i położeniu kresu niekończącemu się cyklowi wojen, już od 2009 roku pompują miliony dolarów w afgański przemysł wydobywczy.
Jednak niektórzy eksperci przekonują, że Amerykanie wcale nie są tak bezinteresowni, jak by się mogło wydawać na podstawie ich deklaracji, a nawet działań. Kanadyjski ekonomista prof. Michel Chossudovsky uważa na przykład, że decydenci z Białego Domu i Pentagonu o afgańskim bogactwie doskonale wiedzieli znacznie wcześniej - i świadomie tę wiedzę trzymali w sekrecie, by uniknąć klasycznych oskarżeń o to, że walka o prawa człowieka (czy rozpętana w 2001 roku globalna "wojna z terroryzmem") to w gruncie rzeczy przykrywka dla realizacji cynicznej polityki przejęcia kontroli nad zasobami naturalnymi innego kraju - w tym przypadku Afganistanu.
Konkluzje kanadyjskiego ekonomisty mogą wcale nie być wyssane z palca, bo już w 1984 roku na łamach "The Mining Journal" pisano o nieprzebranych pokładach złota, srebra, szmaragdów, rud żelaza, wysokiej jakości chromu, uranu, berylu, barytu, cynku, litu i innych minerałów pod Hindukuszem.
Jednak ewentualne zakusy Jankesów, by położyć łapę na skarbach spod Hindukuszu to może być akurat najmniejszy problem Afgańczyków.
Ile powinien poczekać Afganistan?
Po pierwsze, co zostało już wcześniej wspomniane, istnieje ryzyko przejęcia całego zysku przez krajową elitę. Już teraz widać, że prezydent Ashraf Ghani jest "bardziej ograniczony w swoich działaniach przeciwko grupom przestępczym, operującym w obrębie sektora wydobywczego, niż był Hamid Karzaj", jak ocenia Javed Nurani, ekspert ds. kopalnictwa. - Współpracownicy w jego rządzie oficjalnie kradną kamienie szlachetne, a jego milczenie i bierność mnie frapują - stwierdza w rozmowie z "The Nation".
Znaków zapytania odnośnie intencji i rzeczywistych poczynań obecnego prezydenta jest znacznie więcej, co niepokoi m.in. Global Witness, międzynarodowy organizację pozarządową, walczącą z eksploatacją surowców naturalnych kosztem praw człowieka. Analizując projekt nowego prawa kopalnianego, nad którym obraduje dżirga (parlament), organizacja zwraca uwagę na szereg co najmniej niedopracowanych zapisów, które pozostawiają szerokie pole do nadużyć, m.in. brak limitów wykorzystania wody przy pracach wydobywczych, co - jak ostrzega organizacja - może prowadzić do "większych zniszczeń środowiska i zagrożenia życia tysięcy ludzi czy brak zapisu o zakazie kontrolowania kopalni przez grupy zbrojne.
Tajemnicą poliszynela jest bowiem, że lokalni watażkowie czerpią lwią część swoich środków z niekontrolowanych przez rząd kopalni - a tych, według amerykańskiej agencji rządowej SIGAR (Special Inspector General for Afghanistan Reconstruction) jest ponad dwa tysiące. Rocznie rząd w Kabulu od 2001 roku traci na tym około 300 milionów dolarów, a więc 5 proc. rocznego budżetu. W przypadku talibów zaś dane są na wpół oficjalne: drugim głównym źródłem ich dochodów, zaraz po przemycie opium, jest nielegalny handel kamieniami szlachetnymi i minerałami.
Jest więc zupełnie odwrotnie, niż by sobie tego (przynajmniej głośno i oficjalnie) życzył Biały Dom: samo odkrycie i wydobycie olbrzymich pokładów surowców naturalnych nie zaleczy afgańskich ran, rozszarpywanych kolejnymi konfliktami. Wręcz przeciwnie, może je dopiero rozjątrzyć, co zresztą już głośno zauważył minister Daud Shah Saba, który ostrzegł rodzimych ustawodawców, że bez zawarcia pokoju z talibami nie może być nawet mowy o zakończeniu wojny, monitorowaniu tysięcy kopalni i racjonalnym zarządzaniu zasobami.
Głos rozsądku płynie też z Zachodu. "Bez ostrożnego zarządzania ostatnie inwestycje w wydobycie minerałów i węglowodorów mogą wygenerować nowe problemy", ostrzega ONZ. A nawet z samego Afganistanu. Jak zauważa afgański dziennikarz Ahmad Zia Rahimzai: "wielu Afgańczyków wierzy, że surowce powinny pozostać nietknięte dopóty, dopóki nie zostanie wzmocnione prawo i odpowiedzialność (rządu)".
By odpowiedzieć na pytanie, jak długo afgańskie skarby powinny zostać nietknięte, warto odnieść się do raportu, który opracował United States Institute of Peace, a z którego wynika, że tylko w przypadku kontraktów zawieranych między rządem a pięcioma średniej wielkości afgańskimi przedsiębiorstwami doszło do szeregu, delikatnie mówiąc, nadużyć i "niedopatrzeń". Ich esencją niech będzie fakt, że właścicielami wszystkich, są - dodajmy: wbrew literze prawa - politycy z samego czubka establishmentu bądź ich bliscy krewni.
Odpowiedź na tę chwilę brzmi więc: długo.
...
Raczej wyszlo by nowe Kongo niz Kuwejt. Gdyby byly skarby.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 9:51, 17 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Ukarano ponad 12 osób za atak na szpital MsF
akt. 17 marca 2016, 04:53
• Ponad 12 pracowników amerykańskiej armii ukarano dyscyplinarnie za błędy, które doprowadziły do bombardowania szpitala Lekarzy bez Granic (MsF) w Kunduzie (Afganistan)
• Nie przedstawiono im jednak zarzutów - podali w środę pracownicy Pentagonu
Kary za błędy, które doprowadziły wówczas do śmierci 42 osób, są w dużej mierze administracyjne - pisze agencja Associated Press. Jednak w niektórych przypadkach nałożone kary są "na tyle surowe, że właściwie likwidują szanse na ewentualny awans" - komentowali urzędnicy, którzy chcieli pozostać anonimowymi.
Na liście ukaranych pracowników znaleźli się oficerowie, ale nie było na niej żadnych generałów - podaje AP. Wiadomo, że niektórych zawieszono w obowiązkach, jednak w tej kwestii nie podano więcej szczegółów.
Lekarze bez Granic nie będą komentować tych działań, dopóki Pentagon nie upubliczni swojej decyzji lub nie zakomunikuje jej bezpośrednio organizacji - powiedziała rzeczniczka MsF Sandra Murillo.
Z raportu śledczych Pentagonu wynika, że bombardowanie - do którego doszło w nocy z 2-3 października było możliwym do uniknięcia wypadkiem, spowodowanym głównie błędami człowieka. Jednak według MsF Amerykanie "złamali zasady wojny". Główne śledztwo prowadzone w tej sprawie przez armię USA zakończyło się w połowie listopada, jednak jego wynik nie został jeszcze podany do wiadomości publicznej - zauważa AP. Jednocześnie MsF domaga się przeprowadzenia niezależnego śledztwa.
...
Dlatego nie znosze bredni pacyfistow o militarnej zbrodniczosci USA. Pojedynczy psychopaci sa wszedzie. Tu byl blad a ich ukarali. NIKT NIE CHCIAL WALIC W SZPITAL!
Teraz mozecie porownac sobie z Ruskimi w Syrii walenie w co sie da. I GINA DZIENNIKARZE KTORZY O TYM PISZA W ROSJI!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:22, 16 Maj 2016 Temat postu: |
|
|
Protest dziesiątek tysięcy Hazarów na ulicach Kabulu
wjk/
2016-05-16, 11:26
Skomentuj
0
Dziesiątki tysięcy afgańskich szyitów, Hazarów, protestowało w poniedziałek w Kabulu przeciwko zmianom w planach budowy linii energetycznej, która ma omijać ich terytorium. Z obawy przed starciami władze zablokowały centrum miasta.
Reuters
Świat
Afganistan: do 64 wzrosła liczba zabitych w...
Świat
Atak talibów na afgańską agencję...
W poniedziałek nad ranem Hazarowie wyszli na ulice Kabulu, kierując się w stronę centrum miasta. Władze zablokowały główną część stolicy; zamknięto większość sklepów w całym mieście.
Agencja dpa - powołując się na obserwatorów - pisze o dziesiątkach tysięcy demonstrantów. Zdaniem organizatorów w proteście mogło wziąć udział nawet 100 tys. uczestników. Niektórzy demonstranci rzucali kamieniami i usiłowali wspiąć się na kontenery blokujące dostęp do dzielnicy, gdzie znajdują się budynki rządowe i placówki dyplomatyczne. Amerykańska ambasada w Kabulu zamknęła konsulat i ostrzegła Amerykanów, by ograniczyli aktywność w mieście.
Zmiany w projekcie budowy
Szyicka mniejszość Hazarów domaga się dostępu do mającej powstać w regionie linii energetycznej - powiedział jeden z organizatorów protestu Daud Nadżi. Tzw. linia TUTAP, łącząca Turkmenistan z Kabulem, ma być wybudowana przez Azjatycki Bank Rozwoju ze wsparciem Turkmenistanu, Uzbekistanu, Tadżykistanu, Afganistanu i Pakistanu. Wcześniejszy plan przewidywał, że linia będzie przechodzić przez prowincję Bamian, gdzie mieszka większość Hazarów, jednak w 2013 r. obecny rząd wprowadził zmiany w projekcie budowy.
Zdaniem organizatorów protestu wybudowanie linii energetycznej poza Bamian jest dowodem trwałych uprzedzeń wobec mniejszości Hazarów.
Jak podała kancelaria prezydenta Aszrafa Ghaniego, powołano złożony z 12 osób zespół, który ma zbadać możliwości przeprowadzenia linii przez prowincję Bamian. Do czasu otrzymania raportu komisji - którego oczekuje się jeszcze w maju - prace na razie wstrzymano.
W Afganistanie brauje energii elektrycznej
Jak zaznacza Associated Press, Afganistan boryka się z brakiem energii elektrycznej; wg danych Banku Światowego do sieci podłączonych jest mniej niż 40 proc. ludności tego kraju. Prawie 75 proc. konsumowanej w Afganistanie energii pochodzi z importu.
Hazarowie to lud pochodzenia mongolskiego; są szyitami. Ta mniejszość stanowi ok. 15 proc. 30-milionowej populacji Afganistanu i uważana jest za najbiedniejszą grupę etniczną w kraju. Hazarowie regularnie skarżą się na dyskryminację.
W listopadzie ub.r. tysiące Hazarów protestowało w Kabulu przeciwko bierności władz wobec powtarzających się ataków na członków tej mniejszości. Poniedziałkowa demonstracja jest największą od tamtego czasu.
PAP
...
To jednak cieszy że chcą cywilizacji a nie życia w namiotach...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 17:46, 23 Lip 2016 Temat postu: |
|
|
Kabul: zamach podczas pokojowej demonstracji. Dziesiątki zabitych
wyślij
drukuj
łz, k, kf | publikacja: 23.07.2016 | aktualizacja: 14:53 wyślij
drukuj
W zamachu rannych zostało ponad 160 osób (fot. PAP/EPA/HEDAYATULLAH AMID)
W sobotnim samobójczym zamachu bombowym na szyicką mniejszość Hazarów w Kabulu zginęło co najmniej 61 osób, a ponad 200 zostało rannych. Odpowiedzialność za atak wzięło na siebie Państwo Islamskie (IS).
USA zaangażują większe siły w Afganistanie. Mają ścigać terrorystów
„Dwóch bojowników Państwa Islamskiego zdetonowało w Kabulu ładunki wybuchowe w miejscu, w którym zgromadzili się szyici” – podała w internecie agencja Amaq związana z IS.
Do zamachu doszło, gdy kilka tysięcy osób demonstrowało na rzecz zmiany trasy planowanej linii energetycznej między Turkmenistanem a Kabulem. Protestujący domagali się, by przebiegała ona przez dwie prowincje, w których mieszka szczególnie wielu Hazarów. Rząd twierdzi, że byłoby to zbyt kosztowne i – że za bardzo opóźniłoby realizację całego projektu.
Hazarowie to lud pochodzenia mongolskiego; są szyitami. Ta mniejszość stanowi, według rożnych źródeł, od 9 do 15 proc. 30-milionowej populacji Afganistanu i uważana jest za najbiedniejszą grupę etniczną w kraju. Hazarowie od lat skarżą się na dyskryminację.
W listopadzie ub.r. tysiące Hazarów protestowało w Kabulu przeciwko bierności władz wobec powtarzających się ataków na członków tej mniejszości.
��URGENT AFGHANISTAN L' attentat lors d'une manifestation de la minorité chiite Hazara à Kaboul a fait + 30 morts pic.twitter.com/A3wJGoF2ab
— infos140 (@infos140) 23 lipca 2016
#wieszwiecej | Polub nasPAP, IAR, Reuters, kf
...
Bestie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 23:18, 04 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Grupa zachodnich turystów zaatakowana przez talibów
wjk/
2016-08-04, 21:27
Dwunastoosobowa grupa zachodnich turystów, w skład której wchodzili Brytyjczycy, Amerykanie i Niemiec, została w czwartek zaatakowana w prowincji Herat na zachodzie Afganistanu - poinformowały miejscowe władze. Lekko rannych jest sześciu turystów i kierowca pojazdu, którym podróżowali. Do ataku przyznali się talibowie.
PAP/EPA/STRINGER
Świat
Potężny wybuch w Afganistanie. Atak...
Świat
Tragiczne rekordy w Afganistanie. Ginie coraz...
Jak podała Al-Dżazira, rzecznik talibów Kari Jusuf Ahmadi oświadczył, że atak przeprowadzili talibowie, zabijając zagranicznych turystów; zaprzeczają temu lokalne władze.
Z relacji rzecznika armii Nadżibullaha Nadżibiego wynika, że turyści poruszali się w konwoju z ochroną afgańskich żołnierzy. W przewożący ich pojazd trafił pocisk moździerzowy. Władze prowincji Herat poinformowały, że żołnierze odpowiedzi ogniem i zabili wielu talibów.
Do incydentu doszło na drodze łączącej dwa historyczne, pełne zabytków archeologicznych miasta Herat i Bamian. Prowincje o tych samych nazwach, również interesujące ze względów kulturowych i przyrodniczych, należą do najspokojniejszych w Afganistanie, gdzie wciąż w wielu regionach toczą się walki między talibami a siłami rządowymi.
Jednak podróżowanie lądem w Afganistanie jest uważane za bardzo niebezpieczne: celami ataków stają się zarówno konwoje wojskowe, mniej chronione konwoje humanitarne, jak i autobusy lokalnej komunikacji. Ambasady krajów zachodnich stanowczo odradzają wszelkie podróże turystyczne do Afganistanu ze względu na duże ryzyko zamachów i porwań, których ofiarami padają zwłaszcza cudzoziemcy. Nieliczni turyści, którzy docierają do Afganistanu, często podróżują do Bamianu, gdzie powstał pierwszy w kraju park narodowy.
PAP
...
Dziwne ze tam sa jacys turysci raczej...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 8:06, 15 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Miliardy dolarów dla Afganistanu kończą w kieszeniach urzędników
wyślij
drukuj
łz, dmilo | publikacja: 15.09.2016 | aktualizacja: 07:09 wyślij
drukuj
Pieniądze na odbudowę Afganistanu są rozkradane (fot. Wiki)
Powszechna korupcja niweczy wysiłek odbudowy Afganistanu – głosi głosi raport amerykańskiego specjalnego inspektora generalnego ds. odbudowy tego kraju (SIGAR). Autorzy konkludują, że walka z procederem powinna być od początku priorytetem misji USA w tym kraju.
Opiumowy raj, zaginiona broń, korupcja i dziesiątki tysięcy zabitych. Co zostało po 13 latach wojny w Afganistanie
„Powszechna w kraju korupcja napędza rozżalenie Afgańczyków wobec rządu i kanalizuje wsparcie materialne dla bojowników” – napisano w raporcie. SIGAR sugeruje, że to Stany Zjednoczone przyczyniły się do wzrostu korupcji, zbyt wolno orientując się w skali problemu, gdy wprowadzały dziesiątki miliardów dolarów do gospodarki Afganistanu.
„Obecnie w Afganistanie korupcja pozostaje ogromnym wyzwaniem dla bezpieczeństwa, politycznej stabilności i rozwoju” – wskazują autorzy dokumentu zatytułowanego „Korupcja w czasie konfliktu: wnioski z doświadczeń Stanów Zjednoczonych w Afganistanie”.
Zdaniem SIGAR rząd amerykański powinien był uznać działania antykorupcyjne za jeden z najważniejszych celów po obaleniu talibów w 2001 roku.
#wieszwiecej | Polub nas
„Ostatecznym powodem porażki naszych starań nie było powstanie. Była nim waga endemicznej korupcji” – stwierdził były ambasador USA w Afganistanie Ryan Crocker cytowany w raporcie.
Crocker przekonywał, że działania antykorupcyjne powinyn wystać zaplanowane nawet przed sformułowaniem strategii odbudowy i rozwoju kraju, bo z czasem osiągnęła ona poziom „gdzieś między niewyobrażalnie trudnym a całkowicie niemożliwym do naprawienia”. PAP
...
Typowe zjawisko interwencji USA w biednym kraju.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 15:02, 21 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Bratobójczy ogień. Amerykanie zabili ośmiu afgańskich policjantów
wyślij
drukuj
łz, kaien | publikacja: 19.09.2016 | aktualizacja: 22:09 wyślij
drukuj
Amerykanie chcieli pomóc atakowanym sojusznikom (fot. Flickr/Charles)
Ośmiu afgańskich policjantów zginęło w nalocie przeprowadzonym przez amerykańskie lotnictwo – poinformowały władze prowincji Uruzgan. Dowództwo NATO potwierdziło, że w tym rejonie operowały samoloty koalicji antyterrorystycznej.
Amerykanie oficjalnie przyznają: zbombardowaliśmy szpital w Afganistanie
– W pierwszym nalocie zginął jeden funkcjonariusz – powiedział Rahimullah Khan, dowódca lokalnej drogówki. – Kiedy jego koledzy chcieli mu pomóc, nastąpił drugi atak, w którym zginęło siedmiu policjantów – relacjonował.
Przewodniczący rady prowincji Uruzgan wyjaśnił w rozmowie z agencją AFP, że funkcjonariusze znajdowali się w oznaczonym punkcie kontrolnym. – Byliśmy zaangażowani w wymianę ognia z talibami – uzupełnił Mohammad Sediq, policjant, który przeżył nalot.
NATO potwierdza
Rzecznik NATO Charles Cleveland potwierdził, że amerykańskie lotnictwo dokonało dwóch uderzeń w miejscowości Tarin Kot. Wskazał, że piloci zostali wezwani, żeby unieszkodliwić bojowników atakujących afgańskie walczące siły rządowe.
W lipcu ubiegłego roku w podobnym ataku dokonanym przez amerykańskie lotnictwo zginęło dziesięciu afgańskich żołnierzy służących w punkcie kontrolnym w prowincji Logar na południe od Kabulu.
#wieszwiecej | Polub nas
Na początku września koalicja antyterrorystyczna rozpoczęła ofensywę wymierzoną w talibów w prowincji Uruzgan. Region ten jest jednym z najważniejszych, jeżeli chodzi o produkcję opium. Szacuje się, że aż 95 proc. zysków talibów pochodzi z produkcji substancji, z której wyrabia się heroinę. CNN
...
To czeste w USA ze myla sie. To pokazuje potwotnosc ,,zemsty" Putina i spolki na bezbronnych cywilach.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:30, 27 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Afganistan: dwaj żołnierze zabili co najmniej dwunastu kolegów
27 września 2016, 15:55
• Rzeź w koszarach na obrzeżach Kunduzu w Afganistanie
• Powiązani z talibami żołnierze zabili co najmniej 12 śpiących kolegów
• To nie jest pierwszy taki przypadek w Afganistanie
Dwaj żołnierze podejrzewani o związki z talibami zabili co najmniej dwunastu śpiących kolegów - podała we wtorek policja. Doszło do tego w nocy w koszarach na obrzeżach Kunduzu na północy Afganistanu. Sprawcy zbiegli, trwają ich poszukiwania.
Rzecznik gubernatora prowincji Kunduz, Mahmud Danisz podał, że zginęło 13 żołnierzy. Dodał, że sprawcy kontaktowali się z talibami w sprawie ataku na swoich kolegów.
Tego rodzaju ataki kierowane od środka sił odpowiedzialnych za bezpieczeństwo w Afganistanie nie są rzadkością. Wiele razy ich ofiarą padali żołnierze afgańscy albo zagraniczni.
Siły zbrojne Afganistanu doznają dużych strat w swoich szeregach na skutek walk z talibami. Szczególnie wiele ofiar jest od wycofania się zagranicznych żołnierzy pod auspicjami NATO z końcem 2014 roku.
Według władz, ponad pięć tys. żołnierzy i funkcjonariuszy różnych formacji zbrojnych zginęło w Afganistanie w 2015 roku, w tym 3,7 tys. policjantów. Według NATO, bilans za rok 2016 będzie jeszcze gorszy, zważywszy na intensywne ataki islamistów.
PAP
...
Ohydne bestie. Tchorzliwy mord...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:10, 29 Lis 2016 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Świat
USA dozbraja Afganistan. Chce przekazać 159 śmigłowców Black Hawk
USA dozbraja Afganistan. Chce przekazać 159 śmigłowców Black Hawk
Dzisiaj, 29 listopada (06:22)
Departament obrony zamierza wyposażyć siły zbrojne Afganistanu w 159 unowocześnionych śmigłowców Black Hawk UH-60+, które są obecnie na stanie jednostek powietrznych USA - podał rzecznik Pentagonu Adam Stump.
Zdj. ilustracyjne
/Darek Delmanowicz /PAP
159 wielozadaniowych śmigłowców transportowych Black Hawk (UH-60+) miałoby zastąpić około 50 radzieckich śmigłowców wielozadaniowych Mi-17, które znajdują się obecnie na stanie lotnictwa wojskowego Afganistanu.
W związku z pogorszeniem relacji rosyjsko-amerykańskich zapewnienie części zamiennych dla wysłużonych śmigłowców Mi-17 stało się ostatnio dość trudne - zaznaczył Stump.
Oprócz modernizacji śmigłowców Black Hawk i podniesienie ich do poziomu UH-60+, Pentagon planuje zakup 30 amerykańskich, jednosilnikowych, lekkich śmigłowców wielozadaniowych MD-530 Defender (wersja wojskowa śmigłowca McDonnell Douglas jest wyposażona w rakiety niekierowane i kierowane oraz karabiny maszynowe), a także pięć maszyn AC-208 Combat Caravan, które będą wykorzystywane do transportu ładunków i ludzi oraz 6 maszyn typu A-29, tj. brazylijskich, przeciw partyzanckich samolotów szturmowych.
Oprócz zakupu maszyn eksperci wojskowi z NATO mieliby przeprowadzić pełny cykl szkoleń dla pilotów z Afganistanu - powiedział rzecznik.
Aby zrealizować to zamierzenie amerykańskie ministerstwo obrony zwróciło się do Kongresu z wnioskiem o wprowadzenie poprawki do budżetu i zwiększenie o 814 mln dolarów puli środków przeznaczonych na siły uczestniczące w operacji pokojowej w Afganistanie w 2017 roku.
Jeśliby Kongres zaaprobował tego rodzaju poprawkę, całościowy budżet wsparcia wojskowego dla Afganistanu na 2017 roku opiewałby na 4,2 mld dolarów. Dla porównania na działalność koalicji antyislamskiej w Syrii oraz w Iraku w 2017 roku. (uzbrojenie i stan osobowy w jednostkach walczących w tych krajach po stronie koalicji) przewidziano 1,2 mld dolarów.
Reprezentujący stan Connecticut, gdzie znajdują się zakłady firmy Lockheed Martin, która w 2015 roku przejęła Sikorsky Aircraft Corporation, senator Richard Blumenthal wydał wraz z grupą kongresmanów i senatorów specjalne oświadczenie, w którym poparł ideę modernizacji 159 śmigłowców Black Hawk i przekazanie ich lotnictwu afgańskiemu, gdyż tego typu maszyny najlepiej sprostałyby złożonym wyzwaniom, przed jakimi stoi afgańskie lotnictwo zwalczające talibów w górzystych i trudno dostępnych rejonach kraju.
Jak podkreśla rzecznik afgańskiego ministerstwa obrony Mohammad Radmanish, wielozadaniowe śmigłowce UH-60 Black Hawk zostały z powodzeniem przetestowane w warunkach terenowych w Afganistanie.
Nie jest oczywiste, czy plany Pentagonu zostaną zrealizowane - pisze w komentarzu agencja Reutera. Prezydent-elekt Donald Trump z jednej strony opowiada się bowiem za tworzeniem nowych miejsc pracy w sektorze przemysłowym USA, ale uważa też, że Amerykanie powinni wycofać się z Afganistanu, a przynajmniej nie tracić sił na budowanie i wspieranie tamtejszego państwa, co jest utopią.
Całkowite pożegnanie Amerykanów z Afganistanem miałoby dla tego ostatniego skutki fatalne - uważa były ambasador Polski w Kabulu, a dziś analityk z ośrodka badawczego GlobalLab Piotr Łukasiewicz.
Amerykanie ponoszą prawie całkowity koszt utrzymania afgańskiego państwa i wojska, a 10 tys. żołnierzy z USA wciąż pomaga afgańskiej armii powstrzymywać ofensywy talibów. A co najważniejsze, Amerykanie są gwarantem równowagi politycznej w Afganistanie - zaznaczył w wypowiedzi dla PAP.
Jeśli Amerykanie wycofają się z Kabulu, afgańska stolica natychmiast pogrąży się w politycznym chaosie - podkreślił Łukasiewicz. Zdaniem eksperta "przed porzuceniem Afganistanu mogą powstrzymać Trumpa sprzeciwiający się jego izolacjonistycznym skłonnościom działacze jego Partii Republikańskiej i współpracownicy".
Michael Kugelman, analityk z Woodrow Wilson Center uważa ze swej strony, że ostateczne pozbycie się Mi-17 przez lotnictwo Afganistanu jako "symbolu powiązań istniejących między Kabulem a Moskwą", wcale nie jest przesądzone. Jeśli pamiętać o zamiarze prezydenta-elekta Donalda Trumpa, by poprawić relacje z Moskwą, powrót rosyjskich śmigłowców zza horyzontu, wydaje się całkiem realny - podkreślił w wypowiedzi dla agencji Reutera.
...
A KTO POMOZE SYRYJCZYKOM MORDOWANYM BESTIALSKO, W AFGANISTANIE NIE MA TAKICH ZBRODNI! SKANDAL!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 17:17, 21 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
Polski ratownik na wojnie w Afganistanie. Ratowanie to nie tylko tamowanie krwotoków
Jarosław Kociszewski
21 lutego 2017, 11:31
- Jesteśmy ratownikami i pomagamy nie tylko żołnierzom, ale każdemu kto trafia w nasze ręce i tego potrzebuje. Nie pytamy kim jest ani po czyjej stronie walczy. Tak wygląda nasze pole bitwy i nasza wojna – w rozmowie z Jarosławem Kociszewskim powiedział Michał Wieczorek, polski ratownik medyczny, który pracuje w bazie lotniczej sił koalicyjnych NATO w Kandaharze w Afganistanie.
Skąd się wziąłeś w Afganistan? Pracowałeś w SORze i Lotniczym Pogotowiu Ratunkowym. Jesteś ratownikiem GOPR. Piszesz doktorat. Przecież w Polsce nie brak ludzi, którzy potrzebują pomocy, a tu nagle doświadczony ratownik wyjeżdża, ryzykuje życiem i zdrowiem na wojnie, która przynajmniej na pierwszy rzut oka już nas nie dotyczy.
- Zawsze pociągały mnie militaria, ale kłóciło się to z moim systemem wartości, ponieważ jestem zwolennikiem rozwiązań pokojowych. Jednym z moich idoli i inspiracją jest Desmond Doss (1919-2006), bohater filmu „Przełęcz ocalonych” Mela Gibsona. Był pierwszym amerykańskim żołnierzem, który odmówił noszenia broni, a mimo to otrzymał Medal Honoru czyli najwyższe odznaczenie w USA. Podczas bitwy o Okinawę uratował ok. 75 ludzi. Jest niezwykłym przykładem człowieka działającego w zgodzie z własnym sumieniem w skrajnie niesprzyjających warunkach.
Rzeczywiście w Polsce jest wielu ludzi, którzy potrzebują pomocy, ale jest też wielu ludzi, którzy tej pomocy mogą i potrafią udzielić. Nie twierdzę, że jestem lepszy od innych ratowników, ale jest tylko garstka ludzi przygotowanych, zdolnych i gotowych działać w ciężkich warunkach, rezygnując z wielu udogodnień i wygód. Ja zajmuje się ratownictwem w takich miejscach, bo czuję, że do tego właśnie jestem stworzony.
Jest jeszcze chęć zapewnienia godnego życia moim dzieciom. Zarabiam tutaj znacznie lepiej niż w Polsce. Niestety w naszym kraju zarobki ratownika medycznego są mocno nieadekwatne do odpowiedzialnej roli jaką pełni. Z trudem pozwalają na utrzymanie rodziny.
(fot. Michał Wieczorek)
Czy doświadczenie w różnych częściach świata powala ci porównać systemy ratownictwa i ocenić sytuację w Polsce?
- W Sudanie Południowym miałem okazję praktykować w ramach jednego z najgorszych na świecie systemów ratownictwa. W USA widziałem jeden z najlepszych. Śmiało mogę powiedzieć, że nie mamy się czego wstydzić.
Choć w Polsce ta dziedzina jest stosunkowo młoda, to rozwija się niezwykle dynamicznie. Oczywiście mamy jeszcze wiele do zrobienia, zwłaszcza na szczeblu zarządzania i zarządzania kryzysowego. Ratownictwo to nie tylko dobrze wyszkoleni ratownicy, tylko cały system koordynacji działań.
Na szczęście zamachy w Polsce nie są zbyt częste więc i nasze przygotowanie jest niekompletne. Oczywiście doświadczenia, które przywożę z pracy za granicą służą mi do uzupełniania mojego warsztatu nauczycielskiego i przekładają się wprost na lepszą edukację moich studentów, kursantów i czytelników.
(fot. Michał Wieczorek)
Mówisz, że jesteś stworzony do pracy w trudnych warunkach. Stąd Afganistan, a wcześniej pomoc rannym na kijowskim Majdanie, akcja ratunkowa po trzęsieniu ziemi w Nepalu, Bliski Wschód i Afryka?
- Dorastałem w biednym domu. W świecie pełnym agresji i przemocy. Dzięki wielu dobrym ludziom, którzy wyciągnęli do mnie rękę i pomogli mi, pokazali, że świat może być lepszym miejscem, postanowiłem zostać ratownikiem. W ten sposób spłacam dług wdzięczności.
Im trudniej tym lepiej
Oczywiście od dziecięcych marzeń, do bycia ratownikiem, prowadzi długa i niełatwa droga. Jednak kiedy zetknąłem się z ratownictwem, od razu wiedziałem, że jest to moja droga. Odnajduję się w nieprzyjaznych i trudnych sytuacjach. W samym ratownictwie zacząłem również poszukiwać jego skrajnych, szczególnie wymagających odmian. Stąd praca w GOPR, zarządzanie i dowodzenie w sytuacjach kryzysowych, później projekty pomocy humanitarnej, akcje ratunkowe po kataklizmach i katastrofach naturalnych. Afryka, Azja, Bliski Wschód. Postanowiłem docierać w miejsca najtrudniejsze i pomagać tam, gdzie nikt już nie widzi szans, właśnie dlatego, że doświadczyłem jakim okropnym miejscem może być świat. Wierzę, że mamy na to wpływ.
I właśnie Kandahar jest miejscem, w którym uratujesz, albo przynajmniej poprawisz świat?
- Dam ci przykład akcji, która szczególnie zapadła mi w pamięć. To było rutynowe zlecenie transportu rannego z bramy zewnętrznej bazy do lokalnego szpitala ROLE 3. Rannym okazał się 10 latek postrzelony w głowę. Moja krew zawrzała na samą myśl, że ktoś może strzelać do bezbronnego dziecka.
Pierwsze informacje po zabiegu były niepomyślne. Wstępna diagnoza zakładała częściowy paraliż, długie i uciążliwe leczenie oraz rehabilitację, których nie można mu zapewnić w Afganistanie. Wiele osób zaangażowało się w znalezienie sposobu na pomoc. Chłopiec stał się naszym przybranym dzieckiem. Regularnie go odwiedzaliśmy w szpitalu czekając z zestawem zabawek aż zostanie wybudzony ze śpiączki.
Zastanawiam się jakim zagrożeniem dla kogokolwiek może być takie dziecko wepchnięte siłą w świat przemocy i śmierci. Dziecko, które zupełnie nie rozumie, dlaczego tak to wygląda. Świat nie jest ani dobry, ani zły. To my nadajemy mu znaczenie i sprawiamy jaki jest. Jeżeli chcemy zmienić świat, nie ma lepszego sposobu, niż pokazanie takim dzieciakom, że może on być dobrym miejscem. Teraz, kiedy jeszcze nie są skażone jego mrocznymi aspektami. W końcu to one będą go tworzyły kiedyś, to one są jego przyszłością, naszą przyszłością.
Nie możemy ograniczać naszego świata do regionu, województwa, czy kraju. Dziś te granice są już nieaktualne. Problemy na świecie dotyczą nas i coraz bardziej odczuwamy i będziemy odczuwali ich skutki.
(fot. Michał Wieczorek)
Trzeba otworzyć oczy
Oczywiście nie trzeba wszystkich od razu zapraszać do naszego kraju, ale jeżeli nie pomożemy w rozwiązaniu problemu u jego źródła, to ten problem w przyszłości może zapukać do naszych drzwi. Nienawidzę polityki, dyskusji wokół niej, ani też wypowiadania się na jej temat. Ale zdaje się, że nasz rząd, jak i część społeczeństwa zachowuje się, jak bohaterowie pewnego rysunku satyrycznego przedstawiającego tonącą łódź, z której ludzie gorączkowo wylewają wodę wiadrami. Po przeciwnej stronie siedzą inni i obserwując te zmagania mówią „jak dobrze, że dziura nie jest po naszej stornie”.
Czyżbyśmy zapomnieli, że nie tylko w okresie wojennym, powojennym, ale także w czasach komunizmu, wielu naszych rodaków znalazło bezpieczne schronienie i pomoc poza granicami naszego kraju? Zresztą po dziś dzień tak się dzieje. Korzystamy również z umów międzynarodowych, przywilejów, wygód i bezpieczeństwa, które z nich płyną. Obłudą jest udawanie, że nie widzimy problemu lub twierdzenie, że on nas nie dotyczy.
Czas otworzyć oczy, wznieść się ponad propagandę naszych mediów, rządu i stereotypy. Czas uznać, że jesteśmy odpowiedzialni również za to co dzieje się na świecie. W naszym interesie jest pomoc innym mieszkańcom globu, którzy właśnie teraz, w tej chwili walczą o życie i umierają z głodu, kiedy my spokojnie popijamy herbatkę.
Nie wystarczy zrzucić odpowiedzialność na rządy i polityków. Każdy sam może pomagać. To bardzo proste. Nie zdajemy sobie sprawę, że są miejsca gdzie kilka złotych może pozwolić przeżyć kolejny dzień całej rodzinie, a to tylko równowartość puszki napoju.
(fot. Michał Wieczorek)
Pomaganie nie musi być trudne
Jest wiele organizacji zajmujących się pomocą rozwojową i humanitarną. Pomagać można nawet siedząc w domu i dokonując przelewu. Natomiast, jeżeli już bardzo nie chcemy pomagać komuś tam, gdzieś daleko, to rozejrzyjmy się wokół. W Polsce również jest wielu ludzi, którzy potrzebują pomocy. Istnieje wiele wspaniałych inicjatyw wspierania najuboższych, chorych, czy bezdomnych.
Smutne jest jednak podejście wielu ludzi szczególnie w mediach społecznościowych. Lajkujemy zdjęcia, rzeczy płytkie i powierzchowne, a posty nawołujące do pomocy omijane są z daleka.
Żeby pomagać, trzeba zauważyć potrzebujących, wyjść poza strefę własnego komfortu. Dostrzec, że niemal 80 proc. ludzkości żyje w znaczenie gorszych warunkach niż my i często bez dostępu do elementarnych rzeczy koniecznych do przeżycia. Jesteśmy szczęściarzami bo należmy do tych pozostałych 20 proc., którzy urodzili się w tej części świata i niczego nam nie brakuje. Ale narzuca to na nas moralny obowiązek pomagania tym, którzy nie mieli tyle szczęścia. To wniosek, który wyciągnąłem z pomagania w różnych miejscach na świecie i oglądania całej tej nędzy i biedy.
Dzisiaj rano, w dzień w którym piszę te słowa, nasze dziecko opuszcza bazę. Chłopiec będzie leczony w Indiach, więc osiągnęliśmy swój cel. Ma szansę na normalne życie, o ile w Afganistanie w ogóle takie istnieje. Jednak wspaniale było zobaczyć go chodzącego o własnych siłach, z tą typową dla dziecka iskrą ciekawości w oczach.
To jedno z najwspanialszych uczuć na świecie, trzymać w ramionach dziecko, które ratowałeś, a które teraz tuli się do ciebie. To jednocześnie najwspanialsza nagroda w tej pracy. W takich sytuacjach mam ochotę krzyczeć, że życie jest piękne. To daje paliwo do robienia tego, czym się zajmujemy, walczymy ze śmiercią, dajemy ludziom drugie życie, szansę i nadzieję.
Nie jesteś żołnierzem, ale uczestniczysz w wojnie. Na ile realne jest zagrożenie?
- Nie chcę robić z siebie bohatera wojennego i nie chcę nim być. My pracujemy tylko w bazie i jesteśmy względnie bezpieczni. Wielu jednak wyjeżdża poza nią i nie wszyscy wracają. Niby to takie oczywiste, ale pusty talerz na stołówce z podpisem „Fallen Hero” budzi refleksję.
Gdyby nie ranni transportowani śmigłowcami z pola walki i ostrzały artylerii, można by odnieść wrażenie, że właściwie nic takiego się tutaj nie dzieje. Po pewnym czasie powstaje złudne poczucie bezpieczeństwa, z którego raz po raz wyrywa nas „wielki głosu z nieba” informujący spokojnie, że za chwilę nastąpi ostrzał. Najczęściej to nasi strzelają na zewnątrz, zdarza się jednak, że jest odwrotnie.
Pracując w miejscach jak to i robiąc to co tutaj robimy, przyzwyczajamy się do życia w nienormalnych warunkach. Jednak odzwyczajamy się też od życia w normalnym świecie. Dlatego tak trudno jest niektórym z nas odnaleźć się po powrocie do domu, w zwyczajnym świecie pełnym tysiąca problemów, których już nie rozumiemy, a które nas przytłaczają. Dotyczy to wielu żołnierzy, ale też ludzi innych profesji. Cześć nie radzi sobie ze swoim życiem do tego stopnia, że postanawiają je sobie odebrać. Tego właśnie problemu dotyczyła popularna w ubiegłym roku akcja „22 pompki dla weterana”, stworzona aby zwrócić uwagę na problematykę zespołu stresu pourazowego (PTSD) i samobójstw wśród weteranów. Niestety wciąż zbyt mało uwagi poświęca się psychicznym i emocjonalnym kosztom wojny.
Pracowałem w Sudanie Południowym z ludźmi, którzy od pokoleń żyją w stanie wojny. Trudno im w ogóle uwierzyć, że świat może wyglądać inaczej. To dotyka wszystkich obszarów ich życia, również tych poza ekonomią i gospodarką.
(fot. Michał Wieczorek)
Mówisz o pojedynczych sytuacjach uniesienia i radości, ale przecież wojna to nuda życia codziennego przerywana przez chwile ekstremalnej adrenaliny. Jak sobie z tym radzisz?
- Przypomniał mi się pewien cytat: „Jeżeli myślisz, że przygoda jest niebezpieczna, to spróbuj rutyny. Ona jest zabójcza”. To jedna z trudności pracy w miejscach jak to. Tutaj rzeczywistość jest zupełnie nieprzewidywalna.
Ja bardzo dobrze znoszę takie warunki i mam łatwość w organizowaniu sobie zajęć i czasu, który dzielę pomiędzy obowiązki służbowe, pisanie doktoratu i artykułów, czytanie, ćwiczenia fizyczne czy muzykowanie.
Mało mamy tzw. pustych przebiegów. Wiele czasu i energii poświęcamy na ćwiczenia, dyskusje, nieustanną pracę nad usprawnieniem naszych procedur działania, aby dać naszym pacjentom jeszcze większe szanse na przeżycie.
Zebrała się tutaj spora grupa pasjonatów zajmujących się szeroko rozumianą pomocą. Wymyślamy i planujemy działania pomocowe, które chcemy realizować w czasie wolnym pomiędzy zmianami. Dla przykładu najbliższy urlop, albo jego część, zamierzam spędzić z kolegami na Haiti jako wolontariusz Polskiej Misji Medycznej. Chcemy pomagać dzieciakom ze slumsów i choć trochę poprawić sytuację zdrowotną w jednym z najbiedniejszych krajów świata. Dzięki tej pracy i przyzwoitym zarobkom możemy pozwolić sobie na pokrycie kosztów podróży i wolontariat w takim miejscu.
To pochłania nas bez reszty. Dla nas ratownictwo to nie tylko zawód - to styl życia.
Zastanawiam się czy to co robisz nie jest metodą na ucieczkę przed codziennością, problemami pracy i życia w Polsce?
- To nie tylko szukanie wrażeń, wyzwań, czy uciekanie przed „prawdziwym” światem. To coś znacznie większego choć po części zawiera wszystkie te elementy. Życie na misji z jednej strony jest cholernie trudne a z drugiej bywa dużo prostsze. Cele są wyraźniejsze, zadanie jasne, łatwiej o porządek i sens. Jednak ta praca daje mi coś więcej. Daje poczucie misji i spełnienia jakie płynie z ratowania ludzi, w skrajnych, niesprzyjających warunkach.
Jak powiedział Einstein: „Tylko życie poświęcone innym warte jest przeżycia”.
(fot. Michał Wieczorek)
Ale czy przypadkiem nie stałeś się najemnikiem? Ty nie strzelasz, ale nadal jesteś profesjonalnym pracownikiem wojny.
- Od jakiegoś czasu mamy do czynienia z „prywatyzacją przemocy” i zjawiskiem prywatnych przedsiębiorstw wojskowych. My pracujemy na terenie bazy wojskowej, ale jesteśmy cywilami świadczącymi usługi dla wojska, a firma dla której pracujemy jest podwykonawcą dla NATO. Zapewniamy pierwszą i natychmiastową pomoc dla wszystkich ludzi przebywających na terenie bazy oraz wszystkich rannych, którzy zostają przetransportowani do bazy drogą lądową czy powietrzną.
W sytuacjach zdarzeń masowych, czyli dużej liczby poszkodowanych, dokonujemy segregacji rannych i zajmujemy się ich wstępnym zaopatrzeniem i zabezpieczeniem medycznym. Współpracujemy z lokalnym szpitalem specjalistycznym ROLE 3 o ogromnych możliwościach medycznych. Pierwszy kontrakt podpisałem na rok, z możliwością przedłużenia na kolejne lata. Z reguły są to dwu – trzy miesięczne rotacje.
Zgodnie z Konwencją Genewską najemnikiem jest człowiek zwerbowany do uczestnictwa w konflikcie zbrojnym i biorący w bezpośredni udział mimo tego, że nie jest obywatelem państwa strony konfliktu, nie zamieszka w nim stale, ani nie jest członkiem jego sił zbrojnych. Dodatkowo najemnik nie został oficjalnie wysłany w rejon konfliktu przez żadne inne państwo, a motywuje go wynagrodzenie wyraźnie wyższe od tego, które otrzymują żołnierze armii, którą wspiera. Takiemu najemnikowi nie przysługuje ani status jeńca ani członka sił zbrojnych.
Oczywiście, jesteśmy częścią tej machiny, ale istnieją zasadnicze różnice. Świadomość, że walczymy o życie każdego kto trafi w nasze ręce daje nam poczucie, że jesteśmy po właściwej stronie barykady. Wojny i tak się toczą i to nie ratownicy je powstrzymają, ale możemy robić coś dobrego nawet będąc częścią tego procesu.
Chciałbym na koniec zacytować słowa mojego przyjaciela: „Ratowanie nie zawsze polega na tamowaniu krwotoków czy uciskaniu klatki piersiowej. Ratowanie to tez stwarzanie możliwości na lepszą przyszłość i niesienie nadziei na zmiany na lepsze. Jeśli korzystając ze swoich doświadczeń i umiejętności dokonam różnicy chociażby w jednym ludzkim życiu znaczy, że było warto! “
...
To jest ekstremalne.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 10:26, 14 Kwi 2017 Temat postu: |
|
|
USA zrzuciło na Państwo Islamskie największą nienuklearną bombę na świecie!
14 godzin temu Świat
Stany Zjednoczone zrzuciły na Afganistan „Matkę Bomb”, czyli największą nienuklearną bombę na świecie. To pierwszy raz w historii kiedy została ona użyta.
Bomba GBU-43B zwana jest potocznie „Matką Wszystkich Bomb”. Ta bomba paliwowo-powietrzna wielkiego kalibru została zrzucona z samolotu MC-130.
O zdarzeniu poinformował rzecznik Pentagonu Adam Stamp.
Celem najpotężniejszej nienuklearnej broni Stanów Zjednoczonych były pozycje Państwa Islamskiego w prowincji Nangarhar, na dystrykt Achin. Próbowano w ten sposób zniszczyć podziemne tunele znajdujące się w tym rejonie.
Wciąż nie znamy strat jakie zadano terrorystom. Nie wiadomo też nic o ewentualnych stratach wśród ludności cywilnej.
Jest to historyczne wydarzenie
Nigdy wcześniej nie użyto „Matki Wszystkich Bomb”.
Najwyraźniej jest to element realizacji obietnic wyborczych Donalda Trumpa, który obiecywał przed wyborami, że „weźmie się za terrorystów ostro jak nigdy wcześniej”.
Następne newsy »
Dodał(a): fastcake
...
Miejcie swiadomosc ze gdyby USA chcialy zniszczyc talibow ruskimi metodami to by w rok nic z nich nie bylo. Ale takie metody nie sa do zaakceptowania w krajach cywilizowanych. ZWYRODNIALCY WYKORZYSTUJA ZASADY MORALNE A NIE SLABOSC MILITARNA!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 14:03, 30 Maj 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Polska
Sukces polskich żołnierzy w Afganistanie. Pomogli odbić 11 osób przetrzymywanych przez talibów
Sukces polskich żołnierzy w Afganistanie. Pomogli odbić 11 osób przetrzymywanych przez talibów
Dzisiaj, 30 maja (09:07)
Aktualizacja: Dzisiaj, 30 maja (11:49)
11 więźniów przetrzymywanych przez talibów zostało odbitych przez jednostki afgańskie przy współudziale polskich wojsk specjalnych - poinformował szef MON Antoni Macierewicz. Więźniowie byli przetrzymywani przez talibów w prowincji Helmand.
Zdj. ilustracyjne
/Andrzej Grygiel /PAP
W ostatnich dniach w Afganistanie w prowincji Helmand, jednostki specjalne afgańskich sił, tzw. trzy czwórki, przy współudziale, wsparciu, i po długim szkoleniu przez polskie wojska specjalne, uwolniły 11 więźniów przetrzymywanych przez talibów - powiedział minister obrony na konferencji prasowej.
Jak poinformował, chodzi o czterech policjantów, dwóch żołnierzy oraz pięciu cywilów. Osoby te przez cztery miesiące były więzione, torturowane, bite, straszliwie traktowane - powiedział Macierewicz.
Siły talibów zostały rozbite przez żołnierzy afgańskich, polscy żołnierze im partnerowali; było ich kilkunastu. Uwolnieni zakładnicy to Afgańczycy: 4 policjantów oraz 2 żołnierzy i 5 cywilów - mówił szef MON.
Antoni Macierewicz poinformował, że polscy żołnierze planowali tę akcję, wspierali, pomagali i towarzyszyli siłom afgańskim, sami nie brali udziału w walce. Zaznaczył, że polscy żołnierze w Afganistanie nie podejmują tzw. misji kinetycznych, nie prowadzą bezpośredniej walki - doradzają, uczą, trenują, osłaniają.
Podkreślał, że wkład polskich żołnierzy, polskich sił specjalnych "polega na miesiącach, a nawet już latach treningu i przygotowania jednostek afgańskich", a następnie towarzyszeniu, ewentualnym korygowaniu i zabezpieczaniu realizacji akcji.
Dziś wojsko afgańskie w coraz większym stopniu jest w stanie samodzielnie działać i samodzielnie zwalczać terrorystów talibskich - dodał.
Trzeba sobie zdawać sprawę, że prowincja Helmand jest prowincją, w której wpływy talibów są największe, a operacja, o której mówimy, dotyczyła przejęcia, zdobycia więzienia talibskiego w miejscowości w pełni opanowanej przez tych terrorystów - podkreślił szef MON na konferencji prasowej w Warszawie.
Wkład polskich sił specjalnych w przywracanie pokoju i bezpieczeństwa w Afganistanie jest naprawdę znaczący, ma olbrzymie znaczenie dla bezpieczeństwa tego kraju i olbrzymie znaczenie dla image’u, dla stanowiska i miejsca polskich sił specjalnych wśród wojsk sojuszniczych - powiedział Macierewicz, dziękując polskim żołnierzom.
Jak powiedział minister, polscy żołnierze "sami nie podejmując walki, pokazali, iż można doprowadzić do działań na rzecz pokoju i spychania do defensywy terrorystów, ratowania ludności cywilnej, przeciwstawiania się fali terroru, która dzisiaj przewala się przez cały świat, a która w dużym stopniu ma swoje źródło m.in. w Afganistanie".
Minister poinformował, że akcja została przeprowadzona dzięki współpracy ze Służbą Kontrwywiadu Wojskowego i przy zaangażowaniu sił USA, które udzieliły wsparcia z powietrza.
Informację o odbiciu grupy afgańskich cywili, przetrzymywanych przez talibów, podała jako pierwsza TVP Info. Później potwierdził ją na Twitterze wiceszef MON Michał Dworczyk.
...
Brawo! To nie jest skuces rzadu!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:29, 26 Kwi 2018 PRZENIESIONY Czw 20:14, 26 Kwi 2018 Temat postu: |
|
|
Afgańscy policjanci chcieli sprzedać posterunek talibom za 2 tys euro
Dwóch policjantów ze strefy Ghazy chciało sprzedać posterunek w pełni wyposażony posterunek w broń i amunicję talibom
..
Najemnicy? To dosc typowe. W wojnie XIII letniej w Polsce tez zdobycie zamku to byla kwestia kasy dla najemnikow . Oni tylko zarabiali. Zadnych emocji. Dopoki placili to w porzo ale jal długi? Szukali lepszego platnika.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:40, 30 Lip 2018 Temat postu: |
|
|
Zabronili zamachów samobójczych. Po chwili część z nich zgineła w wybuchu.
Rada Ulemów Afganistanu, czyli najwyższa władza religijna kraju, wydała w poniedziałek fatwę zakazującą ataków samobójczych.Wychodząc z zebrania, zostali jednak zaatakowani przez zamachowca samobójcę. Zginęło wiele osób.
...
Uczynili dobro i Bóg ich powolal...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 15:00, 08 Gru 2018 Temat postu: |
|
|
Aby przeżyć, sprzedają własne dzieci
Na początku żeby przeżyć, ludzie zaczęli sprzedawać swoje zwierzęta. Gdy to nie pomogło, zaczęli pożyczać pieniądze. Teraz sprzedają własne dzieci. Od roku w Afganistanie nie spadł deszcz. W tym roku susza spowodowała przesiedlenie większej liczby Afgańczyków niż konflikt między talibami a rządem.
!!!!
Szok! Co tam sie wyrabia?! Czemu oni traca swoj dorobek?!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 14:01, 15 Gru 2018 Temat postu: |
|
|
UNICEF: Unikalny Niesamowity i Celowy Ekonomiczny Falsyfikat. Pomoc rujnuje?
Analiza skali pomocy USA dla Afganistanu czy Iraku, miliardów $ budżetu UNICEF do ich efektów jest przerażająca.... Słynny i kontrowersyjny Antony Loewenstein, autor filmu "Disaster Capitalism" po raz pierwszy w rozmowie w polskich mediach.
...
,,Pomoc" dla Grecji nie byla dla Grecji tylko dla bankow a pomoc dla Afganistanu tak samo... A pomoc dka ,,bankow" to pomoc dla...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 15:05, 22 Gru 2018 Temat postu: |
|
|
Po Syrii, przyszedł czas na Afganistan. USA wycofują wojska
Dosłownie kilka dni temu, Donald Trump zadecydował o wycofaniu amerykańskich sił zbrojnych z Syrii. Teraz prezydent ma identyczne plany w kontekście Afganistanu. Po wieloletniej wojnie, Stany Zjednoczone zapowiadają odwrót.
...
Tutaj to co innego. Nie oddali kraju Putinowi. Jak mozna mowic ze ,,to samo". W Syrii to jest zbrodnia. Nie zapewnili ludziom nawet jakiego takiego bezpieczenstwa. Maja wrocic do Assada i Putina? Niech Trump tam zamieszka.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 8:53, 26 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
10 dzieci zginęło nalocie przeprowadzonym przez USA
Wszystkie należały do jednej rodziny.
...
Jakies drony???
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 14:16, 31 Lip 2019 Temat postu: |
|
|
Siły NATO i Afganistanu zabiły więcej cywilów niż Talibowie i ISIS.
W pierwszej połowie 2019 roku siły NATO i afgańskiego rządu zabiły więcej cywilów niż siły antyrządowe (m.in Talibowie i Państwo Islamskie), mimo nieustannych ostrzeżeń ze strony ONZ, które apeluje o zachowanie maksymalnej ostrożności podczas prowadzenia działań zbrojnych.
...
Zdaje sie ze o to chodzi talibom zeby sie pokazac jako obroncy ludu przed agresja.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 16:56, 09 Sie 2021 Temat postu: |
|
|
Bez większych walk". Talibowie przejmując kolejne miasto w Afganistanie
Talibowie zajęli w niedzielę miasto Talokan, stolicę prowincji Tachar na północnym wschodzie Afganistanu - podała agencja AFP. To kolejna stolica prowincji, która została zdobyta przez dążących do przejęcia kontroli nad całym krajem talibów.
...
NIKT TAM NIE CHCE WALCZYC! CHCECIE ZEBY ZNOWU TE TEPE KOZŁY WAM ROZKAZYWALY!
Trzeba kontratakowac!
Rzekomo maja 180 tys wojska ale to sa lesne dziady siedzace w garnizonach!
Walczy z 30 tys.
Trzeba zreorganizowac armie polikwidowac administracje i niepotrzebne jednostki zwlaszcza te do obslugi Amerykanow. Wszystkich zdatnych do boju kierowac do jak sie to nazywa u nich? ANA commando forces po angielsku?!
Podobno 30 tys? To trzeba dodac na poczatek 10 tys potem kolejne 10 tys z rozwiazamych dziadowskich pseudojednostek. A najgorszych dziadow wypieprzyc z wojska. ANA powinno miec jak najwiecej ludzi! I zacznijcie w koncu odbijac te miasta! Jak nie macie dosc samolotow do transportu uzyjcie ciezarowek to tansze! Fajnie miec desant ale to kosztuje a sily specjalne maja sobie radzic! Nawet nożami.
...
Skutki nieudolnosci USA wbrew propagandzie filmowej Amerykanie to sa wojskowi Szwejkowie. Brak męstwa.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 15:29, 11 Sie 2021 Temat postu: |
|
|
Bundeswehra wyszła z Afganistanu. "Ludność lokalną pozostawiono bez wsparcia
Nawet w partii rządzącej (CDU) nie ma zgodności co do zasadności wyjścia niemieckich wojsk z Afganistanu. Niepokój budzi sytuacja pozostawionych tam mieszkańców, którzy współpracowali z żołnierzami NATO przeciw talibom.
...
Bedzie masakra. Mijscowa ,armia' to lgbt i rozpada sie jak stara gazeta.
WYPIEPRZYC ZBOKOW Z DOWODZENIA! Walczyc bohatersko beda tylko normalni mezczyzni gustujacy w kobietach. A nie jacys pedosie!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|