Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Wojna w Afganistanie!
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 14, 15, 16  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135911
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:41, 20 Wrz 2013    Temat postu:

Oddał życie za Polaka. Uhonorował go prezydent

Prezydent Bronisław Komorowski nadał Gwiazdę Afganistanu sierżantowi sztabowemu armii amerykańskiej Michaelowi H. Ollisowi, który zginął ratując życie polskiego żołnierza w Afganistanie – poinformowało BBN.

W środę sierżanta Ollisa, który uratował życie polskiemu koledze podczas ataku talibów, Złotym Medalem Wojska Polskiego odznaczył pośmiertnie minister obrony Tomasz Siemoniak. W Pentagonie jest wniosek o przyznanie żołnierzowi Srebrnej Gwiazdy, trzeciego najwyższego odznaczenia w armii USA.

24-letni sierżant sztabowy Michael Ollis osłonił własnym ciałem polskiego żołnierza, gdy zamachowiec-samobójca zdetonował przed nimi ładunek wybuchowy. Amerykański żołnierz zginął na miejscu.

Michael Ollis wstąpił do armii w 2006 r., był żołnierzem 10. Dywizji Górskiej. Służył już wcześniej w Iraku I Afganistanie, obecną zmianę rozpoczął w styczniu.

Atak na bazę Ghazni, w której stacjonują żołnierze Polskiego Kontyngentu wojskowego w Afganistanie, rebelianci przypuścili 28 sierpnia wysadzając wyrwę w ogrodzeniu i ostrzeliwując obóz. W starciu zostało poszkodowanych 10 polskich żołnierzy. Najciężej ranny Polak zmarł 2 września w amerykańskim szpitalu wojskowym w Ramstein w Niemczech. To 43. Polak, który zginął lub zmarł na misji w tym kraju.

Największe straty ponieśli Afgańczycy - zginęło siedmiu żołnierzy i policjantów oraz siedem osób cywilnych, kilkadziesiąt trafiło do miejscowego szpitala.

...

Tak sie osiaga wieczna chwale .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135911
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:16, 20 Wrz 2013    Temat postu:

ŚWIAT
LOKALNE
TYLKO W WP.PL
REPORTER WP24
RAPORTY SPECJALNE
CIEKAWOSTKI
NAUKA
PRZESTĘPCZOŚĆ
MEDIA
Skandaliczna kradzież. Rzeczy Polaka poległego w Afganistanie nie wróciły do rodziny
Piątek, 20 września 2013, źródło:tokfm.pl, polska-zbrojna.pl, WP.PL
fot.isaf.wp.mil.pl
Starszy chorąży Łukasz Sroczyński został poważnie ranny w Afganistanie w grudniu 2012 roku, skąd trafił na leczenie do Polski. Mimo wysiłków lekarzy, żołnierz zmarł 3 sierpnia br. Jego rzeczy osobiste trafiły do narzeczonej. Jednak nie wszystkie, z bagażu zniknęła pokaźna suma gotówki i wartościowy zegarek, a razem z nimi protokół zawartości przesyłki. O skandalicznej kradzieży poinformowało Radio Tok FM.


Po śmierci st. chor. Łukasza Sroczyńskiego z 12. Brygady Zmechanizowanej w Szczecinie, okazało się, że nie wszystkie przedmioty, które wysłano do Polski, trafiły do jego narzeczonej.

- Wszyscy wiedzieli, czyj to jest bagaż. Wiedzieli, że to rzeczy żołnierza poległego na misji. Grzebanie w tym bagażu i wyjmowanie jakichś wartościowych rzeczy nie mieści mi się w głowie. Jak ktoś mógł to zrobić? Jak można nazwać takiego człowieka? - pyta narzeczona w rozmowie z Tok FM.

Rzeczy Sroczyńskiego trafiły do rodziny w maju. Nie wiadomo, kto i kiedy miał dostęp do bagażu żołnierza. Sprawą kradzieży zajęła się Żandarmeria Wojskowa, jednak śledztwo umorzono po czterech miesiącach. Jak wyjaśniła narzeczona, jedyne, co ustalono, to fakt, że armia źle zabezpieczyła przesyłkę.

Transport

Jak podaje Tok FM, transport przedmiotów poległych żołnierzy do Polski jest obwarowany specjalną procedurą. Nad zamknięciem skrzyni czuwa komisja, która składa się z wojskowych z pododdziału, w którym służył żołnierz. Komisja jest odpowiedzialna za zebranie przedmiotów, spisanie protokołu, zaplombowanie ładunku i wysłanie go transportem wojskowym. W toku śledztwa Żandarmerii Wojskowej nie udało się ustalić, kto i kiedy okradł ładunek należący do Sroczyńskiego.

Ciężko ranny w Afganistanie

St. chor. Łukasz Sroczyński został ranny 22 grudnia 2012 roku w południowo-zachodniej części prowincji Ghazni, w której znajduje się baza, gdzie stacjonują Polacy. Patrol ze Sroczyńskim został ostrzelany przez talibów. W ataku rannych zostało trzech Polaków, obrażenia starszego chorążego były najpoważniejsze. Najpierw żołnierz trafił do szpitala w Ghazni, a dalsze leczenie przeprowadzono w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie. Po ponadpółrocznej walce o życie, wieczorem 3 sierpnia br., Sroczyński zmarł, lekarzom nie udało się wybudzić go ze śpiączki.

Pośmiertnie został awansowany decyzją ministra obrony narodowej ze stopnia starszego kaprala do starszego chorążego. Prezydent Komorowski odznaczył go Krzyżem Kawalerskim Orderu Krzyża Wojskowego za wybitne czyny bojowe połączone z wyjątkową ofiarnością i odwagą.

....

Skandal . Gnoi trzeba dorwac . Wojna wyzwala skrajne i dobro i zlo .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135911
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:44, 23 Wrz 2013    Temat postu:

Wielki sukces naszych sił w Afganistanie - przejęto rekordową ilość materiałów wybuchowych

To największe przejęcie materiałów do produkcji improwizowanych ładunków wybuchowych w historii Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie. Przechwycono 17900 kg materiałów, które mogły być wykorzystane do wyprodukowania blisko tysiąca bomb - poinformował mjr Dariusz Osowski, rzecznik prasowy PKW Afganistan.

Trzy dni temu funkcjonariusze Narodowego Dyrektoriatu Bezpieczeństwa (NDS) we współpracy z komórkami Polskich Sił Zadaniowych dokonali w Ghazni przejęcia transportu komponentów do produkcji materiałów wybuchowych domowej produkcji (z ang. Homemade Explosives - HME).

Materiały przewożone były z Pakistanu w konwoju transportującym żywność. W jednej z ciężarówek, za workami z produktami żywnościowymi, między innymi fasolą i ryżem, znaleziono 350 worków z saletrą amonową po 50 kg każdy oraz 400 kg chloranu potasu.

Łączna waga przejętych komponentów wynosiła 17900 kg co pozwoliłoby wyprodukować blisko tysiąc improwizowanych urządzeń wybuchowych (IED). Całość operacji zabezpieczana była przez Polskie Siły Zadaniowe.

Materiały przetransportowane zostały z siedziby NDS pod osłoną polskiego pododdziału Sił Szybkiego Reagowania w pobliże bazy Ghazni, gdzie kolejne kilka godzin trwał proces wysadzania przejętych komponentów przez saperów z Grupy Inżynieryjnej.

To największe przejęcie tego typu materiałów w trakcie działania PKW w rejonie odpowiedzialności. Skuteczne przeprowadzenie tej operacji będzie miało wpływ na podniesienie poziomu bezpieczeństwa, zarówno wojsk koalicyjnych i Afgańskich Sił Bezpieczeństwa, ale przede wszystkim lokalnej społeczności - czytamy w komunikacie prasowym.

...

Wspaniale .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135911
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:35, 27 Lis 2013    Temat postu:

Afganistan: Talibowie zabili sześciu pracowników francuskiej NGO

Sześciu afgańskich cywilów pracujących dla francuskiej organizacji pozarządowej Acted zostało zastrzelonych w środę rano w prowincji Farjab, na północy Afganistanu. Lokalna policja przypisuje odpowiedzialność za zabójstwo talibom.

Przedstawiciel organizacji z siedzibą w Paryżu, Adrien Tomarchio, powiedział, że bojownicy zaatakowali siedmioosobową grupę. Sześć osób zginęło, a jedna została ranna. Organizacja Acted zapewnia wsparcie w obszarze współpracy technicznej i rozwoju.

Pracownicy zostali zaatakowani w czasie wykonywania obowiązków służbowych, gdy ze stolicy prowincji, miasta Majmana, wyjechali w kierunku dystryktu Almar. Talibowie zmusili ich, by wyszli z samochodu, a następnie zastrzelili.

Tomarchio dodał, że organizacja Acted działa aktywnie w północnym Afganistanie, gdzie wspiera rozwój wsi. "W Afganistanie (w ramach organizacji) pracuje, ok. 800 osób, w zdecydowanej większości Afgańczycy. Jesteśmy tam od 20 lat" - zaznaczył.

We wrześniu w Republice Środkowoafrykańskiej zostało zabitych dwóch lokalnych pracowników Acted.

...

Pomagali biednym juz nie pomoga bo talibowie ich zabili ! Meczennicy ! Talibowie niszcza kraj .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135911
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:23, 06 Gru 2013    Temat postu:

W. Brytania: dożywocie dla żołnierza za zabicie afgańskiego jeńca

Brytyjski sąd wojskowy w Bulford skazał 39-letniego Alexandra Wayne’a Blackmana, sierżanta piechoty morskiej (Royal Marines), na dożywotnie pozbawienie wolności w precedensowej sprawie zabójstwa rannego afgańskiego jeńca.

To pierwszy w Wielkiej Brytanii od II wojny światowej przypadek skazania żołnierza za zabójstwo podczas zagranicznej operacji wojskowej. Blackman został uznany za winnego 8 listopada przez siedmioosobowe kolegium wojskowe po ponad dwutygodniowym procesie.

Dwóch współoskarżonych, określanych jako "B" i "C", zostało wcześniej uniewinnionych i powróciło do służby.

Sąd postanowił, że Blackman musi odsiedzieć co najmniej 10 lat, zanim uzyska możliwość warunkowego zwolnienia. W przededniu ogłoszenia wyroku inny sąd w Londynie zadecydował o ujawnieniu nazwiska żołnierza, o co zabiegał od ponad roku dziennik "Guardian" i inne media.

15 września 2011 roku trzyosobowy patrol, którym dowodził Blackman, znalazł w polu w prowincji Helmand Afgańczyka ciężko rannego w ostrzale z helikoptera Apache. Blackman strzelił do niego z bliskiej odległości, celując w klatkę piersiową. Jak przekonywał prokurator, nie było to zabójstwo w trakcie działań bojowych, lecz dokonane bez związku z konfliktem zbrojnym i sprowadzające się do egzekucji.

Materiałem dowodowym było nagranie z kamery zamontowanej na hełmie współoskarżonego "B", które wyszło na jaw przez przypadek, gdy żandarmeria przeglądała nagrania w związku z dochodzeniem w innej sprawie.

Przed sądem Blackman tłumaczył się mówiąc, że niewłaściwie ocenił sytuację i nie zapanował nad sobą. Mówił, że miał wrażenie, że Afgańczyk był martwy. Adwokat oskarżonego wnosił o łagodny wymiar kary, tłumacząc jego czyn ciągłym poczuciem zagrożenia.

Blackman służył w Royal Marines od 24. roku życia. W Afganistanie był na dwóch rotacyjnych zmianach, a w Iraku na trzech. Służył też w Irlandii Płn.

...

Brawo ! To pokazuje czym roznimy sie od talibow . Dla nas mord jest mordem a nie dzichadem .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135911
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 22:03, 09 Gru 2013    Temat postu:

Afganistan chce zawrzeć porozumienie o współpracy z Iranem

Prezydent Afganistanu Hamid Karzaj wyraził w Teheranie zgodę na zawarcie porozumienia o współpracy z Iranem - poinformował jego rzecznik. Jednocześnie Karzaj nadal odmawia podpisania z USA długoterminowego porozumienia w sprawie bezpieczeństwa.

Zawarcie porozumienia o współpracy Karzaj uzgodnił z prezydentem Iranu Hasanem Rowhanim. Reuters wyraża przekonanie, że posunięcie to z pewnością wzbudzi podejrzliwość Waszyngtonu, usiłującego nakłonić Karzaja do podpisania porozumienia w sprawie bezpieczeństwa, mającego umożliwić obecność wojsk amerykańskich w Afganistanie po roku 2014, gdy wycofają się z tego kraju siły koalicji międzynarodowej.

- Afganistan zgodził się na zawarcie długoterminowego paktu o przyjaźni i współpracy z Iranem. Pakt ten będzie dotyczył długofalowej współpracy politycznej, w dziedzinie bezpieczeństwa, współpracy gospodarczej i kulturalnej, regionalnego pokoju i bezpieczeństwa - powiedział rzecznik Karzaja, Aimal Faizi. Dodał, że oficjalny dokument zostanie przygotowany i podpisany "wkrótce".

W sierpniu Afganistan podpisał z Iranem pakt o współpracy strategicznej, obejmujący głównie kwestie bezpieczeństwa; Faizi oświadczył, że nowe porozumienie będzie miało znacznie szerszy zakres.

Iran od dawna sprzeciwia się obecności sił NATO w Afganistanie i jako jedyny kraj zwrócił się do Karzaja o niepodpisywanie porozumienia z USA. Rowhani potwierdził to po spotkaniu z prezydentem Afganistanu, mówiąc: "Wszystkie obce wojska powinny zostać wycofane z regionu".

USA wzywają afgańskiego prezydenta do podpisania porozumienia bez zbędnej zwłoki i uprzedzają, że w przeciwnym razie Stany Zjednoczone "nie będą miały innego wyjścia", niż rozpocząć, wraz z innymi państwami NATO, wycofywanie swoich wojsk z Afganistanu po roku 2014.

Analitycy wskazują, że niepodpisanie tego porozumienia może oznaczać, iż USA wycofają z Afganistanu cały swój kontyngent, a walka z talibami stanie się wyłączną odpowiedzialnością władz w Kabulu.

Dwustronne porozumienie ma dotyczyć środków bezpieczeństwa, jakie USA zapewniałyby Afganistanowi po wycofaniu swych formacji bojowych z końcem 2014 roku. Według podanych dotąd informacji, w Afganistanie miałoby pozostać około 10 tys. amerykańskich wojskowych odpowiedzialnych przede wszystkim za szkolenie afgańskich sił bezpieczeństwa, a także niewielka grupa żołnierzy oddziałów antyterrorystycznych. Dodatkowo pozostać miałoby kilka tysięcy żołnierzy z innych państw Zachodu.

Karzaj uzależnia podpisanie porozumienia z USA w kwestii bezpieczeństwa od coraz to nowych warunków, m.in. od wstrzymania przez Amerykanów operacji militarnych, których celem są domy Afgańczyków, oraz zwolnienia obywateli Afganistanu z więzienia w Guantanamo. Jednocześnie zapowiada, że nawet po spełnieniu przez USA wszystkich warunków ewentualne porozumienie powinien podpisać dopiero zwycięzca wyborów w Afganistanie, mających się odbyć 5 kwietnia przyszłego roku.

...

Karzaj jest bezczelny . Czas na odejscie !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135911
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:17, 26 Gru 2013    Temat postu:

Afgańczycy uczyli się w Polsce, jak organizować ratownictwo

Zajęcia ze specjalistami administracji publicznej, wizyty w zawodowej i ochotniczej straży pożarnej oraz w bazie Lotniczego Pogotowia Ratunkowego – tak szkolili się afgańscy urzędnicy, którzy przebywali w Polsce na specjalnym kursie.

Dziesięciu uczestników, głównie z centralnej afgańskiej instytucji zarządzania kryzysowego, poznawało polski system zarządzania kryzysowego i ochrony ludności. Szkolenie zorganizowały: Ministerstwo Spraw Zagranicznych oraz Krajowa Szkoła Administracji Publicznej.

- Na pewno macie inne problemy niż my, ale doświadczenia będą nam pomocne - podsumował pobyt jeden z kursantów, Mohd Sediq Hassani. - Wasz system pod pewnymi względami bardzo różni się od naszego, w innych sprawach nieznacznie; MSW u nas ma trudniejsze zadania. Oczywiście mamy też inne problemy – katastrof naturalnych jest więcej niż w Polsce; życie na prowincji jest u nas dużo trudniejsze. Mamy tysiące ofiar różnych wypadków naturalnych i wywołanych przez człowieka – powiedział Hassani.

Za najważniejszą cechę reagowania kryzysowego oraz działań ratowniczych w Polsce uznał, "że istnieje pewien system, funkcjonują bardzo precyzyjnie określone mechanizmy". - Nauczyliśmy się bardzo dużo. Na pewno będziemy mogli wykorzystać te doświadczenia w Afganistanie. Lepiej zdaliśmy sobie sprawę z potencjału, który tkwi choćby w wolontariacie, w działaniach ochotniczych. Dlatego bardzo interesująca była część dotycząca ochotniczych straży pożarnych. Chcielibyśmy, żeby taka organizacja powstała też u nas – mówił Hassani.

Powiedział też, że duże wrażenie na kursantach zrobiło Lotnicze Pogotowie Ratunkowe, wykorzystujące śmigłowce i samoloty. - Biorąc pod uwagę nasze warunki, w tym brak dróg, tego typu służba mogłaby uratować wielu ludzi – powiedział.

W zajęciach uczestniczył Leszek Tanaś z Państwowej Straży Pożarnej, doświadczony ratownik, który szkolił afgańskich funkcjonariuszy w trakcie VIII, IX, i XII zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego, pomagał też organizować centrum zarządzania kryzysowego w Ghazni, gdy miasto przygotowywało się do roli światowej stolicy kultury islamu.

- Społeczeństwo jest inne, inne są warunki, ale ludzie na stanowiskach wiedzą, w jakim kierunku zdążać, tym bardziej, że zagrożenia związane z obroną cywilną są w dużej mierze takie same jak wszędzie - trzęsienia ziemi, powodzie, lawiny błotne, śnieżyce – powiedział Tanaś.

Szkolenia dla afgańskiej administracji zainicjowało MSZ, które organizuje je we współpracy z KSAP i instytucjami NATO. Dobór uczestników polskie władze pozostawiają stronie afgańskiej.

- Afganistan jest jednym z krajów priorytetowych ujętych w wieloletnim programie naszej pomocy rozwojowej. Ten konkretny projekt wpisuje się w Proces Stambulski – powiedziała wicedyrektor departamentu pomocy rozwojowej MSZ Karolina Zelent-Śmigrodzka. Proces Stambulski to inicjatywa pomocy Afganistanowi podjęta w 2011 r. przez 13 państw na konferencji dotyczącej przyszłości Afganistanu.

Szkolenie z zarządzania kryzysowego nie było pierwszym kursem zorganizowanym przez MSZ i KSAP. - Zaczęło się cztery lata temu. Przeprowadziliśmy kilka większych szkoleń, spotkaliśmy się z afgańską komisją do spraw reform, KSAP utrzymuje też relacje z afgańską szkołą administracji – powiedział wicedyrektor Krajowej Szkoły Administracji Publicznej w Warszawie Marek Haliniak.

Zaznaczył, że najcenniejszą wiedzą, jaką może się dzielić Polska, są doświadczenia z transformacji ustrojowej i wprowadzania demokracji także na poziomie lokalnym. - Na zlecenie MSZ prowadziliśmy szkolenia dla Tunezji, Egiptu, Libii, wspieraliśmy też budowę samorządu w Gruzji - dodał.

...

Brawo ! Oto najlepsza pomoc !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135911
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:13, 03 Sty 2014    Temat postu:

Poznań: 20 ton pomocy dla Afganistanu

20 ton odzieży i przyborów szkolnych przekazała w ciągu czterech lat poznańska Fundacja Pomocy Humanitarnej Redemptoris Missio. Dziś wysyła do tego kraju ostatnie dary - partię 2,5 tys. czapek.

0 Mimo, że wojsko oficjalnie nie prowadzi już wyjazdów w celu wydawania pomocy miejscowej ludności, udało się uruchomić łańcuch ludzi dobrej woli. Jednostka wojskowa z Poznania zapewniła transport na lotnisko do Wrocławia, samolot wojskowy zabierze czapki do Afganistanu, a na miejscu zgłosi się po nie afgańska organizacja z Ghazni i rozda wśród najbiedniejszych dzieci – poinformowała koordynatorka akcji Justyna Janiec-Palczewska.

Jak dodała, przez cztery lata wojsko wielokrotnie transportowało zebraną w Polsce pomoc, głównie ciepłą odzież i przybory szkolne. Organizatorzy zbiórki darów podkreślali, że zimy w Afganistanie są bardzo dotkliwe, tymczasem tamtejsze dzieci często nie mają ciepłej odzieży i butów. Dary docierały do fundacji z najdalszych zakątków Polski.

- Akcję rozpoczęto na prośbę szeregowych żołnierzy, którzy patrolując wioski, spotykali zimą bose dzieci - widok dla Europejczyka niespotykany i trudny do zapomnienia – podała Janiec-Palczewska.

Jak dodała, dzięki wsparciu osób z Polski udało się również pomóc znalezionej przez polskich żołnierzy dziewczynce, która została zaadoptowana przez afgańską rodzinę.

- Przed ponad rokiem wysłaliśmy dziewczynce wózek - prawdopodobnie pierwszy w rejonie Ghazni, później zaopatrywaliśmy dziewczynkę w mleko, a na pożegnanie jedna z pań zrobiła jej na drutach ubranko w biało-czerwone pasy - powiedziała.

Udzielona Afgańczykom w czasie minionych czterech lat pomoc była bardzo wszechstronna: strażacy z OSP Drożki przekazali hełmy i węże strażackie dla afgańskiej jednostki. Do Afganistanu trafiły też podarowane przez fundację wózki inwalidzkie oraz zapasy środków opatrunkowych.

Wysłane do Afganistanu czapki wykonały osoby z tzw. klubów włóczkersów. Jak podała Janiec-Palczewska, kluby nie zaprzestaną swojej działalności. Teraz będą pracować pomagać uchodźcom z Syrii. Zbiórkę dla osób przebywających obecnie w obozie w Charmanli w Bułgarii prowadzi wraz ze Stowarzyszeniem Lepszy Świat podróżnik Maciej Pastwa. W Poznaniu zbiera on dla uchodźców ciepłą odzież, koce, śpiwory i żywność.

...

Brawo !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135911
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 22:24, 06 Sty 2014    Temat postu:

Dziesięciolatka miała dokonać zamachu samobójczego

Dziesięcioletnia dziewczynka oddała się w ręce żołnierzy w miejscowości Chanszin w prowincji Helmand na południu Afganistanu i wyznała, że jej dorosły brat, talibski dowódca, namówił ją do zamachu samobójczego na wojskowy punkt kontrolny.

Dziewczyna imieniem Spogmaj powiedziała na konferencji prasowej zorganizowanej przez afgańskie MSW, że brat nałożył jej kamizelkę wypełnioną materiałami wybuchowymi.

Miał ją wysadzić w powietrze powodując zdalne odpalenie śmiercionośnego ładunku przy posterunku policji, ale uciekł gdy Spogmaj zaczęła szlochać.

- Bałam się mojego tatusia - sympatyka talibów, więc zamiast wrócić z kamizelką do domu - zwróciłam się do policji - wyznała Spogmaj na konferencji prasowej.

Talibowie zawsze dotąd zaprzeczali, jakoby mieli posługiwać się dziećmi do przeprowadzania zamachów terrorystycznych.

Jednak w marcu ub. roku, również w prowincji Helmand, dwóch chłopców zginęło, a sześciu zostało rannych, gdy w szkole podstawowej podczas lekcji, na której zaznajamiano uczniów z działaniem detonatorów, eksplodował ładunek wybuchowy umieszczony w specjalnej kamizelce.

Dwa miesiące wcześniej zginęła rozerwana na strzępy ośmioletnia dziewczynka, która niosła w torbie bombę, którą miała podłożyć na posterunku policji w prowincji Uruzgan, na południu Afganistanu.

....

Talibowie mowili ze nie uzywaja dzieci no paczcie panstwo ...
Stosunek jest tam mniej wiecej taki . Co tam corka zrobie kolejna . Gender .
Trzeba ja szybko wywiezc daleko z tego kraju .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135911
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:01, 10 Sty 2014    Temat postu:

Polski żołnierz bohaterem. Otrzymał od amerykańskiej armii specjalne wyróżnienie

Amerykański śmigłowiec wojskowy rozbił się w Afganistanie. Sierżant Tomasz Borowski, który był świadkiem wypadku, uratował załogę maszyny - natychmiast ruszył na pomoc, mimo że śmigłowiec mógł w każdej chwili eksplodować. Amerykanie za ten heroiczny czyn nadali mu tytuł "Hero of Battle".

22 listopada 2013 roku sierż. Tomasz Borowski - żołnierz XIV zmiany PKW w Afganistanie, dowódca pododdziału ochrony - wykonywał swoje codzienne obowiązki, gdy nagle zauważył wypadek amerykańskiego śmigłowca wojskowego. - Mimo realnego zagrożenia eksplozją uszkodzonego sprzętu, nie zawahał się udzielić natychmiastowej pomocy poszkodowanej załodze - mówi kpt. Justyna Balik, rzecznik prasowy XIV zmiany PKW Afganistan. - Z pomocą dwóch żołnierzy amerykańskich oraz żołnierzy polskich sierż. Borowski wydobył z uszkodzonego pojazdu dwóch poszkodowanych, ewakuował ich z niebezpiecznego rejonu oraz udzielił pierwszej pomocy medycznej. Następnie przetransportował rannych do amerykańskiego szpitala polowego w bazie w Ghazni.

Sierżant Tomasz Borowski został uhonorowany przez gen. Jamesa C. McConville’a, dowódcę Regionu Wschód w Afganistanie, tytułem "Hero of Battle" - Bohater Pola Walki. 8 stycznia dowódca XIV zmiany PKW w Afganistanie gen. bryg. Cezary Podlasiński wręczył sierż. Borowskiemu pamiątkowy coin oraz dyplom uznania. Od dowódcy zmiany sierżant otrzymał pamiątkową monetę.

- Dla mnie to ogromne wyróżnienie i zaszczyt - przyznaje sierż. Tomasz Borowski. - Chcę jednak podkreślić, że nie działałem sam. Pierwszy przybyłem na miejsce zdarzenia, ale zaraz po mnie dołączyli moi żołnierze. To była praca całego zespołu.

"Hero of Battle" to tytuł przyznawany przez amerykańską armię żołnierzom, którzy wyróżnili się szczególnym męstwem na polu walki. Taki tytuł otrzymał między innymi saper sierż. Szymon Sitarczuk. W czasie jednej z zaciętych potyczek odnalazł magazyn broni talibów i mimo odniesionych ran sprawdził teren bitwy. Znalazł minę i ją rozbroił. Zaryzykował własnym życiem, by ocalić kolegów. Niestety, nie zdążył odebrać tytułu, zmarł w sierpniu 2011 roku w wyniku ran odniesionych podczas innej akcji.

....

Brawo ! Oto Polska !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135911
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:43, 08 Lut 2014    Temat postu:

ONZ: więcej dzieci ofiarami wojny w Afganistanie

Liczba dzieci zabitych i rannych w Afganistanie wzrosła o 34 proc.

Liczba dzieci zabitych i rannych w Afganistanie wzrosła w 2013 r. o 34 proc. w porównaniu z rokiem wcześniejszym - podała dziś ONZ. W sumie liczba ofiar cywilnych wzrosła o 14 proc., co czyni rok 2013 jednym z najbardziej krwawych od wybuchu konfliktu.

Jeśli chodzi o liczbę kobiet zabitych lub rannych w Afganistanie w minionym roku odnotowano wzrost o 36 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim.

W dorocznym raporcie Misja Wsparcia Narodów Zjednoczonych w Afganistanie (UNAMA) sprecyzowała, że w ubiegłym roku w Afganistanie śmierć poniosło 2959 cywilów, w tym 561 dzieci; rannych zostało w sumie 5656 cywilów. Dla porównania - w 2012 roku zginęło 2768 afgańskich cywilów, a nieco ponad 4820 odniosło obrażenia.

Wzrost liczby ofiar cywilnych jest związany ze "zmianą dynamiki" konfliktu wraz z przekazaniem w 2013 roku przez Międzynarodowe Siły Wsparcia Bezpieczeństwa w Afganistanie (ISAF) odpowiedzialności za bezpieczeństwo w kraju siłom afgańskim - twierdzi UNAMA. Do końca roku zagraniczne siły mają zakończyć działalność bojową.

Pod względem łącznej liczby zabitych i rannych miniony rok był najgorszym w czasie 12 lat afgańskiego konfliktu dla kobiet i dzieci. Większość z nich została poszkodowana w wyniku eksplozji ładunków wybuchowych umieszczonych przy drogach albo po przypadkowym znalezieniu się w ogniu walk.

- Smutna rzeczywistość jest taka, że większość kobiet i dzieci zginęło lub zostało rannych w czasie codziennych czynności, w domu, w drodze do szkoły, w czasie pracy w polu - zwróciła uwagę Georgette Gagnon z UNAMA; zaapelowała do wszystkich stron o ochronę cywilów.

UNAMA zwróciła również uwagę na "alarmującą tendencję" w 2013 roku - wzrost liczby cywilów poszkodowanych w walkach między talibami a afgańskimi siłami bezpieczeństwa.

Autorzy raportu sprecyzowali, że rebelianci w Afganistanie odpowiadają za 74 proc. cywilnych ofiar śmiertelnych lub rannych; afgańska policja i armia jest odpowiedzialna za 8 proc. cywilnych ofiar, a siły międzynarodowej koalicji - za 3 proc. W przypadku 10 proc. trudno odpowiedzialność przypisać tylko jednej stronie, a przypadku 5 proc. - przyczyna nie jest znana.

Najkrwawszym rokiem dotychczas był 2011, kiedy w Afganistanie zginęło 3133 cywilów. Talibowie odpowiedzieli wówczas nasilonymi atakami i podkładaniem bomb na zwiększenie liczby zagranicznych żołnierzy, którzy odzyskali część terytorium kontrolowanego przez rebeliantów.

...

Widzicie jak mefia klamia? ZA OFIARY SA ODPOWIEDZIALNI TALIBOWIE !!! A ja z mediow zachodu dowiaduje sie ze ... koalicja ! Niebywale !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135911
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:32, 13 Lut 2014    Temat postu:

Afganistan: mimo protestów USA władze zwalniają z więzienia 65 osób

Rząd Afganistanu zwolnił dziś z byłego amerykańskiego więzienia w Bagram 65 bojowników uznawanych przez Stany Zjednoczone za zagrażających bezpieczeństwu kraju. USA uznały wcześniej tę decyzję za krok wstecz w rządach prawa w Afganistanie.

Z informacji służby więziennej w Bagram wynika, że bojownicy wyszli na wolność dziś rano i zostali wywiezieni w nieznanym kierunku. Decyzję o ich uwolnieniu podjął kilka tygodni wcześniej prezydent Afganistanu Hamid Karzaj.

Wywołało to falę protestów wśród przedstawicieli amerykańskich wojsk, którzy wyrazili obawy, że bojownicy wrócą do walk z siłami USA i Afganistanu. Podkreślono jednocześnie, że uwolnione osoby mają "krew na rękach".

Rzecznik afgańskiego prokuratora generalnego Basir Azizi oznajmił wcześniej, że prokurator "nakazał władzom więzienia Bagram zwolnienie 65 więźniów, ponieważ nie ma przeciwko nim obciążających dowodów". Rzecznik dodał, że nie ma informacji o losie pozostałych więźniów.

W styczniu władze afgańskie zapowiedziały, że zwolnią 37 z 88 więźniów, a Amerykanie wówczas wyrazili sprzeciw wobec tej decyzji. Departament Stanu oznajmił, że w stosunku do tych ludzi istnieją poważne powody dotyczące przestępstw związanych z terroryzmem.

Decyzja Kabulu o zwolnieniu więźniów pogorszyła stosunki z USA. Są one już poważnie nadszarpnięte, ponieważ afgański prezydent Hamid Karzaj odmawia podpisania gotowego już porozumienia z Amerykanami o pozostawieniu w Afganistanie po 2014 r. kilkunastu tysięcy zachodnich żołnierzy i utworzeniu dziewięciu baz wojennych USA.

....

Czyli beda mordy . Co oni robia ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135911
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:23, 15 Lut 2014    Temat postu:

Martyna Wnęk | Onet
Afganistan: kraj uzależnionych od opium

Legenda głosi, że bogini Demeter rozpaczając po utracie córki Persefony zjadła makówki, aby zasnąć i zapomnieć o bólu. W Afganistanie, jednym z największych potentatów w produkcji maku lekarskiego, obywatele również przyjmują narkotyk, aby choć na chwilę utracić kontakt z brutalną rzeczywistością.

Mimo że zainteresowanie uzależnieniem w Afganistanie ostatnio znacznie wzrosło, kryzys narkotykowy w tym kraju nie jest niczym nowym. Dlaczego? Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, chodzi o pieniądze. Obywatele uprawiający mak lekarski, zapytani przez pracowników ONZ, w 66 proc. odpowiadali, że to "wysokie ceny sprzedaży" są dominującym powodem jego uprawy.

Obojętnie jak nie tłumaczylibyśmy korzeni problemu, nie zmienia to faktu, że kłopot cały czas istnieje. Co rusz światowe media obiega informacja o rekordowych zbiorach, zwiększeniu liczby uzależnionych czy konfliktach powstałych na tle produkcji.

Międzynarodowe służby od dawna twierdzą, że problem wynika również ze stosowania opium w tradycyjnym leczeniu, gdzie narkotyku używano do uśmierzania bólu, jako środku nasennego czy uspokajającego.

Mak lekarski i jego lecznicze właściwości były dobrze znane już w starożytnej Grecji i często były wymieniane przez ówczesnych pisarzy. Roślina ta została uznana za magiczną i była używana podczas ceremonii religijnych.

Obecnie stosowanie opium jest niezwykle popularne wśród matek mieszkających w północnym Afganistanie. Kobiety używają go, aby złagodzić bóle mięśni. Nie rozumiejąc zagrożenia, podają go również swoim dzieciom.

W 2005 r. Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości oceniło, że ok. 60 tys. afgańskich dzieci jest uzależnionych. Substancje odurzające były im najczęściej podawane przez rodziców-narkomanów.

Eksperci są również skłonni wierzyć, że fala narkomanii sięga lat 80. i dotyczy głównie byłych uchodźców oraz weteranów wojennych, którzy uzależnili się w obozach dla uchodźców mieszczących się w Iranie i Pakistanie.

Lekarze uważają, że ludzie będący przez długi czas w sytuacjach stresowych, takich jak wojny czy katastrofy naturalne, próbują zwalczyć powstały lęk za pomocą środków odurzających, uspokajających lub alkoholu. To tłumaczyłoby fakt, że kraj targany wewnętrznymi konfliktami stoi w czołówce wszelkich narkotykowych rankingów.

Wydawałoby się, że problem dotyczy głównie osób niewykształconych, lecz niestety w przypadku Afganistanu edukacja nie ma tu żadnego znaczenia. Przykładem może być Krajowa Dyrekcja Bezpieczeństwa, która zwolniła 65 wysoko postawionych urzędników po tym, jak na jaw wyszła ich narkomania.

Najgorzej jest jednak na obszarach wiejskich, gdzie mieszczą się plantacje maku. W niektórych wsiach nawet 30 proc. mieszkańców to ludzie uzależnieni. Mowa tu o całych rodzinach, gdzie narkomania dotyczy nie tylko rodziców, ale również dzieci.

Najtragiczniejsza sytuacja ma miejsce w prowincji Herat. Miasta skrywają tam mroczną tajemnice, a obywatele stali się nabardziej przytłoczonymi swoim nałogiem narkomanami kraju. Nieoficjalnie mówi się, że z uzależnieniem walczy tam nawet 100 tys. obywateli.

W stolicy regionu narkomani są wszędzie, na ulicach, w parkach, na dworcach, agresywnie proszą o pieniądze przechodniów. Całe partie miasta zostały przekształcone w getta.

Zgodnie z raportem Biura Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości, używanie opiatów na przestrzeni ostatnich lat znacznie wzrosło. Wśród krajów, które przodują, znajduje się właśnie Afganistan. Na "podium" znalazły się również Rosja oraz Iran.

W ciągu ostatnich dwóch lat uprawa afgańskiego opium wzrosła do najwyższego poziomu od 2008 roku. Spowodowane jest to zwiększonym popytem na rynku międzynarodowym oraz utrzymującym się na stałym, niezwykle wysokim poziomie, cenom. Wielkość podaży napędzana jest dodatkowo przez popyt wewnętrzny, a zjawisko to jest przez ekspertów ONZ nazywane "efektem Coca-Coli".

Według sondażu ONZ, od 2005 do 2009 r. liczba Afgańczyków uzależnionych od heroiny skoczyła o 140 proc., a liczba użytkowników opium niemal się podwoiła. Obecnie ponad 1,6 mln obywateli pozostaje w szponach nałogu, a ONZ szacuje, że w Kabulu uzależnionych jest ponad 60 tys. mieszkańców.

W kraju targanym przez długotrwałą wojnę i szalejącą na każdym szczeblu władzy korupcję, walka z narkomanią wśród obywateli znajduje się na szarym końcu listy rzeczy do zrealizowania.

A jak w rzeczywistości wygląda taka walka w liczbach? Rząd afgański przeznacza ok. 4 mln dolarów rocznie na finansowanie leczenia. Dodatkowo pieniądze na ten cel przekazują kraje, którym zależy na zmniejszeniu ilości heroiny dostępnej na międzynarodowym rynku. Kwota ta szacowana jest na ok. 12 mln dolarów.

Przodują w tym Stany Zjednoczone. Od początku wojny, która rozpoczęła się w 2001 r., Amerykanie wydali ponad 6 mld dolarów, aby ograniczyć opiumowy przemysł w Afganistanie. Część z tych pieniędzy poszła na zwalczanie organizacji czerpiących z niego dochody, część na dotacje upraw, które zapewniłby mieszkańcom jakąś alternatywę. Program niestety upadł, ponieważ jego koszty były zbyt duże. Najgorszy był chyba jednak brak społecznego poparcia.

Najbardziej znany ośrodek leczenia uzależnień, czyli Centrum Nejat, znajduje się w rozległej, zbudowanej przez Rosjan fabryce, mieszczącej się w południowo-zachodnim Kabulu. Odsetek osób, którym udaje się tam pomóc, jest niezwykle wysoki. Jest jednak jeden, ale bardzo poważny problem. Szpital ma tylko 60 łóżek, co przy ogromnej liczbie uzależnionych jest kroplą w morzu potrzeb.

...

Niestety to kraj pod kazdym wzgledem biedny .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135911
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 18:40, 02 Mar 2014    Temat postu:

Cicho i skutecznie - jak polscy komandosi pojmali groźnego taliba

Ta akcja polskich komandosów trwała zaledwie kilka minut. Dzięki sprytowi oraz precyzyjnemu przygotowaniu udało im się pojmać jednego z groźnych afgańskich talibów, który wcześniej wymykał się obławom. Cała akcja odbyła się zgodnie z dewizą wojskowych: "cicho i skutecznie". "Polsce Zbrojnej" opowiada o niej "Korn", komandos z Lublińca.

Operator Jednostki Wojskowej Komandosów z Lublińca "Korn" nie chce, żeby robić mu zdjęcia. Może ujawnić tylko swój pseudonim. Pytania o życie prywatne zbywa milczeniem. Owszem, ma rodzinę, ale to jest temat tabu. Niechętnie też opowiada o akcjach, w których brał udział. - Niektóre były ciche, spokojne, inne głośne, z kontaktem ogniowym. Ot, taka praca - podsumowuje komandos. O tych głośnych operatorzy z Lublińca mówią niechętnie. Ich dewiza przecież to: "cicho i skutecznie".

Za zgodą przełożonych doświadczony komandos uchyla jednak rąbka tajemnicy. Przyznaje, że w Afganistanie były takie potyczki, które trwały chwilę - kilka strzałów oczyszczało drogę do celu lub pozwalało na bezpieczne wycofanie po akcji. Zdarzały się jednak i małe bitwy. Wówczas po wystrzeleniu sześciu magazynków ładowało się następne...

"Korn" przed akcją nie myśli o zagrożeniu. Zdaje sobie sprawę z tego, że ryzyko jest wpisane w jego zawód. Obawy, że może zostać ranny lub nawet zginąć, szybko od siebie odpędza, bo mogłyby działać destrukcyjne. Nie ukrywa też, że niekiedy podczas operacji na wrogim terenie strach ściskał za gardło, ale nie na długo. Nie paraliżował go. W takich sytuacjach "Korn", jako zastępca dowódcy sekcji, nie miał czasu myśleć o sobie. - Oczy trzeba mieć wówczas dookoła głowy i mniej myśleć o sobie, a więcej o tym, aby swoich ludzi bezpiecznie wyprowadzić z zagrożonego terenu - twierdzi komandos.

Z zaskoczenia

W czasie trzech zmian w Afganistanie "Korn" dziesiątki razy wychodził wykonywać zadanie, czasami nawet dwa, trzy razy w tygodniu. O wielu z nich już zapomniał. W jego pamięci pozostały tylko akcje wyjątkowo niebezpieczne lub ciekawe. Opowiada o jednej z nich. Twierdzi, że była niebanalna. Ważna jak wiele innych i niebezpieczna tak jak każda w Afganistanie, lecz nieszablonowa, ponieważ wymagała precyzyjnego przygotowania i wyjątkowego sprytu.

- Tego JPEL-a (rebelianta umieszczonego na liście najbardziej poszukiwanych osób) nasz wywiad od dawna miał na oku - opowiada komandos. - Uważnie go obserwował. Było wiadomo, gdzie najczęściej się ukrywa. Talib, znajdujący się w pierwszej piątce na liście najbardziej poszukiwanych terrorystów, był jednak bardzo czujny. Gdy tylko słyszał nadlatujący śmigłowiec lub zauważył w okolicy jakieś pojazdy wojskowe, natychmiast opuszczał kryjówkę i znikał - mówi. Zauważono, że w takich sytuacjach szukał schronienia w meczecie, do którego żołnierze koalicji nie mieli prawa wejść, lub wsiadał w samochód i na jakiś czas przepadał w nieznanym miejscu. - Aby pojmać człowieka, który miał na sumieniu życie wielu żołnierzy sił międzynarodowych, musieliśmy niepostrzeżenie dostać się w okolice kalaty, w której się ukrywał - opowiada. Nie było to jednak łatwe. Terroryści wszędzie mieli czujki. Śledzili każdy ruch wojsk koalicji. Ich agenci szczególnie uważnie obserwowali żołnierzy wojsk specjalnych.

- Tym razem postanowiliśmy zmienić taktykę, żeby przechytrzyć przeciwników. Zapadła decyzja, że do akcji użyjemy pojazdów innych niż zazwyczaj - wspomina operator. - Samochody musiały wyglądać jak wszystkie inne, ale trzeba je było tak przygotować, żeby nikt nie mógł zobaczyć, iż wewnątrz są ukryci uzbrojeni i wyposażeni żołnierze - wyjaśnia.

Kiedy już wszystko przygotowano, komandosi czekali tylko na odpowiednią decyzję. W końcu dostali rozkaz. W stan gotowości postawiono elementy wspierające i zabezpieczające ich działania, czyli siły szybkiego reagowania (Quick Reaction Force - QRF), dysponujące transporterami i potężną siłą ognia, oraz afgańskich komandosów. W powietrze wystartował bezzałogowiec. Na końcu z bazy wyjechała grupa szturmowa.

Do budynku, w którym znajdował się terrorysta, komandosi dojechali, nie wzbudzając żadnych podejrzeń miejscowych. Jeden z żołnierzy prawie bezgłośnie otworzył najpierw bramę do obejścia, następnie drzwi do domostwa. Operatorzy po cichu, szybko weszli do wnętrza kalaty. Dopiero wtedy terrorysta usłyszał niepokojące dźwięki i chciał wstać z łóżka. Na ucieczkę było jednak za późno. Przeprowadzone na miejscu akcji badania biometryczne potwierdziły tożsamość zamachowca. Razem z poszukiwanym zostali zatrzymani również jego dwaj bracia.

Akcja trwała zaledwie kilka minut. Kiedy operatorzy z Lublińca wycofywali się, zamknęli za sobą drzwi do budynku i bramę prowadzącą na podwórko. Zniknęli w mroku bez śladu. Zabrali ze sobą talibów, ale przez wiele godzin nikt z mieszkańców tej miejscowości nie zauważył, że nie ma ich w domu.

- Chociaż w tej akcji nie padł ani jeden strzał, była ona bardzo niebezpieczna - komentuje "Korn" - Poruszaliśmy się po terenie wroga nieopancerzonymi pojazdami.

Akcja polskich komandosów przyniosła ważny efekt wizerunkowy. Wieść o zatrzymaniu jednego z przywódców terrorystów szybko bowiem rozeszła się w kręgach afgańskich bojowników. Był to dla nich sygnał, że nie znają dnia ani godziny.

Refleksje

- Operator Jednostki Wojskowej Komandosów to brzmi dumnie. Niedługo trzeba będzie jednak pomyśleć o innym zajęciu - wyznaje "Korn". - Dobiegam czterdziestki. U nas służy się do czasu, gdy się jest pewnym, że można dobrze wspomagać chłopaków z zespołu, że w czasie trudnej operacji nie jest się dla nikogo ciężarem. Kiedyś trzeba się będzie wycofać - dodaje.

Jak na razie jednak komandos nie narzeka na kondycję i zdrowie. Cieszy się, że w swojej jednostce doszedł do podoficerskiego stopnia, a zaczynał od zera. Jak wyznał, trochę mniej zadowolona z jego pracy jest żona. Trzy tury w Afganistanie, jedna w Iraku, 13 miesięcy na misji w Macedonii oraz wyjazdy na różnego rodzaju kursy i ćwiczenia to całe lata spędzone z dala od najbliższych.

Bogusław Politowski, "Polska Zbrojna"

..

Brawo . Tak sie dziala !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135911
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:45, 06 Mar 2014    Temat postu:

Przemysław Henzel | Onet
"Zrobiłem wszystko, by ocalić dzieci przed śmiercią"

Sierżant Paul Grahame - z książki "Cel namierzony" P. Grahame’a i S. Lewisa.
Ta decyzja mogła kosztować życie wielu niewinnych dzieci. Od pewnej śmierci dzieliły je tylko sekundy. - Nie mógłbym żyć ze świadomością takiej tragedii - mówi żołnierz, który znalazł się w samym środku piekła.

- Dostaliśmy pozwolenie na rozpoczęcie nalotu, ale zdecydowałem się odwołać nasze myśliwce - podjąłem tę decyzję, by uniknąć śmierci dzieci. Woleliśmy przyjąć na siebie ogień talibów, niż przeprowadzić nalot, a później żyć z jego tragicznymi skutkami - mówi sierż. Paul Grahame z brytyjskiej armii. Wojskowy, odpowiedzialny za namierzanie celów i przeprowadzanie nalotów przez siły NATO, w rozmowie z Onetem przyznaje, że na polu walki w Afganistanie częste są sytuacje, gdy życie i śmierć dzielą jedynie sekundy, a jedna błędna decyzja może kosztować życie wielu niewinnych osób.

Sierż. Paul Grahame w czasie półrocznego pobytu w Afganistanie wchodził w skład zespołu wsparcia ogniowego, służąc jako JTAC (Joint Terminal Attack Controller), czyli wysunięty nawigator naprowadzania lotnictwa. Do jego obowiązków należało namierzanie celów, a następnie wzywanie myśliwców sił NATO do przeprowadzania nalotów na pozycje talibów. Swoje przeżycia na polu bitwy opisał wraz z Damienem Lewisem w książce "Cel namierzony", która w Polsce ukazała się nakładem Wydawnictwa Literackiego. W rozmowie z Onetem opisuje on, jak wygląda rzeczywistość pola walki w Afganistanie, pozostającego obecnie największym wojskowym wyzwaniem dla państw Zachodu w toczącej się od 13 lat w globalnej wojnie z terroryzmem. ''Nie ustępuj i uderzaj zdecydowanie" - to motto 2. batalionu pułku Mercian, z którego żołnierzami sierż. Grahame przeprowadził szereg niebezpiecznych operacji wojskowych.

Z sierżantem Paulem Grahame’em, autorem książki "Cel namierzony", rozmawia Przemysław Henzel.

Afganistan uchodzi za najgorsze pole bitwy w toczącej się od 11 września 2001 roku globalnej wojnie z terrorem. Co obecnie jest największym wyzwanie dla przebywających w tym kraju sił NATO?

Największą trudnością dla wojsk w Afganistanie są improwizowane ładunki wybuchowe (improvised explosive device, IED - Red.). To zagrożenie powoduje, że żołnierze czasami obawiają się stawiać kroki na ziemi w miejscach, gdzie może dojść do wybuchu. Talibowie zaczęli używać tych ładunków w 2007 roku; początkowo mieli problemy z ich stosowaniem, ale po pewnym czasie osiągnęli mistrzowski wręcz poziom w budowaniu takich bomb i wzbogacaniu ich różnymi substancjami chemicznymi dla spotęgowania efektów eksplozji.

JTAC są zawsze na pierwszej linii ataku. Trafiacie tam, gdzie zagrożenie jest największe. Czy często myślałeś o śmierci, gdy wysyłano Cię na linię frontu?

Nie. W żadnym razie nie można myśleć o tym, co może ci się stać, zwłaszcza gdy jesteś zajęty trzymaniem oczu na celu i przekazujesz wszystkie niezbędne informacje pilotom, których samoloty na niego naprowadzasz.

Dlaczego tak niewiele osób wie o Waszej roli na polu walki? Wasza rola jest przecież kluczowa w walkach w Afganistanie.

Myślę, że ludzie zwyczajnie nie zdają sobie sprawy z wyzwań współczesnego pola walki. Piloci nie mogą przecież zrzucić bomb, dopóki na ziemi nie będzie ktoś, kto będzie dokładnie naprowadzał ich na cel, dbając o to, by w wyniku nalotu nie ucierpiały żadne osoby cywilne.

Mówi się, że do wyboru macie tylko dwie rzeczy - "zgotowanie piekła wrogom, albo śmierć".

Z tym "piekłem" to ostrożnie, bo wartość bojowa talibów często jest niedoszacowana, a są to dobrze wyszkoleni bojownicy. W przeciwieństwie do nich mamy jednak lepsze narzędzia, z których możemy skorzystać na polu walki.

Jak wygląda szkolenie na JTAC?

Ważnym elementem są czynniki psychologiczne, takie jak szybkość podejmowania decyzji i zdolność do szybkiego oglądu pola walki. Do takiej pracy mogą być wybrani tylko żołnierze, którzy ukończą wszystkie wcześniejsze kursy specjalistyczne. JTAC muszą myśleć szybko i precyzyjnie przekazywać informacje. JTAC stają się oczami pilotów i nie mogą zmarnować ani jednej szansy na precyzyjne zrzucenie bomb i zniszczenie konkretnego celu.

Która z operacji w Afganistanie była dla Ciebie najtrudniejsza?

Brałem udział w wielu trudnych misjach, trudno wskazać mi tę, która była największym wyzwaniem dla mnie, jako żołnierza... Zdarzały się takie, które trwały nawet po 16 godzin. Być może najgorszą z nich był patrol, w trakcie którego wpadliśmy w zasadzkę i musieliśmy schować się w rowie irygacyjnym, gęsto ostrzeliwanym przez talibów z karabinów i granatników. Słyszeliśmy rozmowy talibów, którzy znajdowali się w odległości zaledwie kilku metrów od nas, mieliśmy trzech rannych... Nad naszymi głowami latały myśliwce F-15, ale piloci powiedzieli mi, że muszą użyć bomb, bo ostrzał z działek nie przyniesie żadnego skutku. Na nasze szczęście talibowie po chwili odskoczyli ona nas, by znaleźć lepszą kryjówkę przed spodziewanym atakiem z powietrza; dzięki temu udało się nam pozbierać naszych rannych i wrócić do bazy.

Wielokrotnie zrzucaliście bomby w niebezpiecznym zbliżeniu, a obok Ciebie przechodziła fala uderzeniowa...

Niektóre bitwy, jakie przyszło nam stoczyć w tzw. zielonej strefie, odbywały się w odległości zaledwie 75 metrów od miejsca zrzutu ładunków wybuchowych. Gdy bomby spadają tak blisko, musisz być pewien, że wiesz, gdzie są wszyscy twoi ludzie i dać im 10 sekund, zanim te bomby "walną w podłogę". Chłopcy z sił specjalnych mieli do mnie pełne zaufanie, ale gdy byłem zajęty naprowadzaniem myśliwców na cel, nie korzystali z nadajników radiowych i czekali na moje wezwania, by nie odnieść ran.

Wspominasz, że nie brakowało sytuacji, w których byliście tak blisko miejsca nalotu, że wystarczył jeden niewłaściwy ruch pilota, żeby "usmażyć Wam tyłki". Bomby nieraz spadały prawie na Wasze pozycje, ratując Wam życie. Jak to jest stanąć w obliczu śmierci?

Żeby to tylko nie zabrzmiało tak, jakbym był jakimś bohaterem, ale wszyscy z nas w pewnym momencie znajdują się w sytuacji, w której próbują wyciągnąć kumpli żywych z tego całego piii... Gdy bomby spadają dookoła ciebie, nie możesz w ogóle o tym myśleć, tylko zachowywać się jak prawdziwy profesjonalista i mieć głęboką wiarę we własne zdolności. Jeśli tracisz świadomość tego, co robisz, lub zaczynasz myśleć, co może ci się stać, to mogę powiedzieć tylko tyle, że wykonujesz swoją robotę okropnie źle.

Każdy JTAC ponosi odpowiedzialność prawną za kolegów, którzy zginęli w bombardowaniu lub nalocie, oraz za śmierć cywilów. Od Twoich decyzji zależy życie bądź śmierć wielu osób. Jak to jest podejmować takie decyzje w ciągu sekundy, dwóch? Presja musi być przecież ogromna.

Tak to rzeczywiście wygląda... Ale, na szczęście, nie mam na koncie żadnego nieprawidłowego nalotu. Zdarzyło się, że musiałem wezwać do nalotu nasze Harriery, gdy talibowie zaczęli ostrzeliwać nasz oddział z moździerzy. Zlokalizowałem tych talibów, ale oni poustawiali dzieci dookoła swojego stanowiska ogniowego. Dostaliśmy pozwolenie na rozpoczęcie nalotu, ale zdecydowałem się odwołać nasze myśliwce - podjąłem tę decyzję, by uniknąć śmierci dzieci. Takie ryzyko było bardzo realne. Woleliśmy przyjąć na siebie ogień talibów, niż przeprowadzić nalot, a później żyć z jego tragicznymi skutkami...

Jak wygląda współpraca w ramach sił ISAF? Na polu bitwy korzystałeś ze wsparcia samolotów należących do sił powietrznych Francji, Danii czy Stanów Zjednoczonych.

Wszyscy ci żołnierze są profesjonalistami i doskonale zdają sobie sprawę z tego, że trafiamy zawsze do najgorszych możliwych miejsc, jakie można sobie tylko wyobrazić. Oni podejmą każde ryzyko, by wyrwać nas z g... sytuacji i są w stanie dokonać niemożliwego. Przekonałem się, że Amerykanie zrobią wszystko dla nas wszystko, co tylko mogą, i nie będą dbać o własne bezpieczeństwo, byle tylko zapewnić nam skuteczną ochronę.

Kierowałeś atakami Apache'y, Harrierów, Warthogów, a także amerykańskimi dronami, które były obsługiwane z bazy w Nevadzie. Używanie dronów, zwłaszcza w Afganistanie, budzi jednak coraz większe kontrowersje.

Drony to niezrównani zwycięzcy bitew, które są w stanie uderzyć w cele z niespotykaną precyzją.

Czyli, Twoim zdaniem, drony to przyszłość pola walki?

Tak. Uważam, że drony będą bronią XXI wieku, jeśli tylko będą na bieżąco udoskonalane, a sterujący nimi żołnierze nie będą popełniać pomyłek i nie będą podejmować decyzji w gorączkowy sposób.

W swojej książce opisujesz także atak talibów na bazę afgańskiej armii. Czy, Twoim zdaniem, afgańska armia rządowa poradzi sobie w walce z talibami po wycofaniu sił ISAF z Afganistanu?

Nasze zespoły szkoleniowe od lat współpracują ściśle zarówno z afgańską armią rządowa, jak i policją. Uważam, że teraz świetnie wykonują powierzone im zadania.

Talibowie finansują swoją wojnę z handlu narkotykami. W swojej książce wspominasz, że sytuacja jest groteskowa, bo islamscy fundamentaliści łączą surową wiarę z liberalnym podejściem do narkotyków. Czy zwalczanie handlu narkotykami może być kluczem do wygrania tej wojny?

Handel opium w Afganistanie jest prowadzony na szeroką skalę, ale afgański rząd nasila prowadzenie kampanii GLE (governor led eradication - Red.), czyli akcji niszczenia upraw maku prowadzonych pod nadzorem gubernatorów wszystkich prowincji. Sytuację utrudnia jednak fakt, że mak, uprawiany często przez całe rodziny, jest jedynym źródłem dochodu dla części afgańskich cywilów.

....

Tak to jest sluzba ludziom .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135911
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:57, 20 Mar 2014    Temat postu:

Afgański policjant, który stracił obie nogi otrzymał protezy

Afgański policjant kpt. Ahmad Zia, który w ub. roku stracił obie nogi, otrzymał w Łodzi protezy. Od czwartku Afgańczyk rozpocznie w Centralnym Szpitalu Weteranów Uniwersytetu Medycznego w Łodzi rehabilitację z protezami.

Zia był dowódcą policyjnych posterunków w prowincji Ghazani w Afganistanie, gdzie znajduje się główna baza misji polskich żołnierzy w tym kraju. W czerwcu ubiegłego roku samochód kapitana wjechał na minę pułapkę.

Po serii operacji w szpitalu prowincjonalnym Zia trafił do polskiego szpitala polowego w Ghazni. Lekarzom udało się uratować jego życie, jednak trzeba było amputować obie nogi. Kapitan starał się wrócić do służby, jednak w rany wdała się infekcja i jego stan się pogorszył. Aby ratować jego życie zdecydowano, że będzie leczony i rehabilitowany w Polsce.

Po przywiezieniu Zii do Polski jego leczenie odbyło się najpierw w X Wojskowym Szpitalu Klinicznym w Bydgoszczy, później pacjent został przewieziony do Centralnego Szpitala Weteranów Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. W Łodzi znajduje się też firma specjalizująca się w protezowaniu tego typu przypadków, która wykonała protezy dla Afgańczyka, i która od lat współpracuje ze szpitalem.

Firma zadeklarowała gotowość wykonania nowoczesnych i nie wymagających specjalnej obsługi protez, które nie zawiodą w afgańskich warunkach. Wcześniej firma m.in. zrobiła protezę dla Jana Meli na jego wyprawę na Biegun Północny.

Jak poinformował rzecznik łódzkiego szpitala Jacek Dudek w środę odbyła się pierwsza przymiarka protez. Udało się je dopasować i od czwartku pacjent będzie mógł z nimi rozpocząć rehabilitację.

Pieniądze na pobyt w Polsce kpt. Zii, w tym koszty leczenia, zakup protez dostosowanych do warunków afgańskich oraz rehabilitację pacjenta zbiera Fundacja Valetudinaria, której głównym celem jest wspieranie wojskowej służby zdrowia.

>>>

Brawo oto Polska !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135911
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:11, 12 Maj 2014    Temat postu:

Ponury los afgańskich tłumaczy. Pomagali wojskom koalicji, teraz grozi im śmierć

Gdy zachodnie wojska w Afganistanie powoli pakują manatki, przygotowując się do wycofania z końcem roku, coraz wyraźniej widać, że talibowie wyciągają swoje macki po tysiące Afgańczyków, którzy pracowali dla sił międzynarodowych, przede wszystkim w roli tłumaczy. Czy zachodnia koalicja zdoła ich ocalić? Przed takim wyzwaniem stoi również Polska.

>>>

Kolejna zdrada Zachodu ! JAK JA TEGO NIENAWIDZE ! ZOSTAWIA NA MORD TYCH LUDZI !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135911
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:26, 28 Maj 2014    Temat postu:

"WP": byli ambasadorowie krytykują Obamę za poliltykę w Afganistanie

Byli am­ba­sa­do­ro­wie USA w Afga­ni­sta­nie i Iraku skry­ty­ko­wa­li na ła­mach "Wa­shing­ton Post" de­cy­zję pre­zy­den­ta Ba­rac­ka Obamy o wy­co­fy­wa­niu wojsk ame­ry­kań­skich z Afga­ni­sta­nu po 2014 roku. Ich zda­niem po­li­ty­ka Wa­szyng­to­nu jest nie­lo­gicz­na i szko­dli­wa.

Były am­ba­sa­dor USA w Ka­bu­lu Ro­nald E.​Neu­mann i były ame­ry­kań­ski przed­sta­wi­ciel w Bag­da­dzie James F.​Jef­frey twier­dzą, że w świe­tle za­ostrza­ją­cej się sy­tu­acji na świe­cie ad­mi­ni­stra­cja Obamy oka­zu­je coraz więk­szą sła­bość. Przy­po­mnie­li, że Wa­szyng­ton zmaga się obec­nie nie tylko z pro­ble­mem afgań­skim, ale także z kon­flik­ta­mi w Syrii i na Ukra­inie i w ob­li­czu tych kry­zy­sów na­le­ży pro­wa­dzić kon­se­kwent­ną po­li­ty­kę za­gra­nicz­ną.

Zda­niem Neu­man­na i Jef­freya wtor­ko­wa de­cy­zja Obamy w spra­wie stop­nio­we­go wy­co­fy­wa­nia sił z Afga­ni­sta­nu pod­wa­ża wia­ry­god­ność USA jako part­ne­ra i burzy obraz pań­stwa, które zde­cy­do­wa­nie od­po­wia­da na mię­dzy­na­ro­do­we wy­zwa­nia.

Plan Obamy prze­wi­du­je, że do po­cząt­ku 2015 roku li­czeb­ność ame­ry­kań­skich sił w Afga­ni­sta­nie zo­sta­nie zre­du­ko­wa­na z obec­nych 32 tys. do 9,8 tys. żoł­nie­rzy, któ­rzy nie będą uczest­ni­czy­li w mi­sjach bo­jo­wych. Obama za­zna­czył, że po­zo­sta­nie czę­ści ame­ry­kań­skich wojsk w Afga­ni­sta­nie za­le­ży jed­nak od tego, czy stro­na afgań­ska złoży pod­pis pod dwu­stron­nym po­ro­zu­mie­niem o bez­pie­czeń­stwie.

Byli am­ba­sa­do­ro­wie pod­kre­śla­ją brak lo­gi­ki ta­kie­go roz­wią­za­nia. Na ła­mach "WP" ostrze­ga­ją, że nie można ry­zy­ko­wać życia żoł­nie­rzy bez wy­zna­cza­nia im kon­kret­ne­go celu do speł­nie­nia. Dy­plo­ma­ci ar­gu­men­tu­ją, że woj­ska USA po­win­ny nadal szko­lić siły Afga­ni­sta­nu i wspie­rać je w dzia­ła­niach an­ty­ter­ro­ry­stycz­nych.

Zwra­ca­ją także uwagę na stra­te­gicz­ne po­ło­że­nie Afga­ni­sta­nu, który znaj­du­je się obok tak waż­nych państw re­gio­nu jak Pa­ki­stan i Indie. Dla­te­go wła­dze w Ka­bu­lu po­trze­bu­ją wspar­cia i sta­bi­li­za­cji, które mo­gły­by za­pew­nić ame­ry­kań­skie woj­ska. W prze­ciw­nym razie ist­nie­je duże ry­zy­ko po­wtó­rze­nia irac­kie­go sce­na­riu­sza, w któ­rym pań­stwo za­czę­ło się bo­ry­kać z is­la­mi­sta­mi po opusz­cze­niu go przez ame­ry­kań­skie siły.

Neu­mann i Jef­frey ostrze­ga­ją, że po­li­ty­ka Obamy może pod­wa­żyć sens ponad 10 lat dzia­łań zbroj­nych na te­re­nie Afga­ni­sta­nu. Ich zda­niem pre­zy­dent ry­zy­ku­je, żeby móc się po­chwa­lić, że "cał­ko­wi­cie za­koń­czył dwie wojny do końca 2016 roku". Jed­no­cze­śnie za­ape­lo­wa­li o po­now­ne prze­ana­li­zo­wa­nie tej de­cy­zji i re­zy­gna­cję z wy­zna­cza­nia daty za­koń­cze­nia misji. We­dług ich opi­nii w Afga­ni­sta­nie jest nadal wiele do zro­bie­nia, a Stany Zjed­no­czo­ne nadal są w sta­nie osią­gnąć tam suk­ces.

Ro­nald E.​Neu­mann był am­ba­sa­do­rem USA w Afga­ni­sta­nie w la­tach 2005-2007, a James F.​Jef­frey peł­nił tę funk­cję w Iraku od 2010 do 2012 roku.

>>>

Zbrodnia za zbrodnia . Oto Barrack .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135911
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:07, 02 Cze 2014    Temat postu:

Afgański rząd protestuje przeciw wymianie talibów na żołnierza USA

Rząd Afganistanu zaprotestował przeciwko wymianie więzionego przez talibów żołnierza amerykańskiego na pięciu bojowników Talibanu. Kabul uznał, że przewiezienie tych pięciu wysokich rangą talibów z Guantanamo do Kataru było naruszeniem prawa międzynarodowego.

Zwolnionych z Guantanamo talibów przetransportowano w niedzielę samolotem do Kataru w ramach porozumienia, na mocy którego uwolniony został sierżant Bowe Bergdahl, jedyny amerykański jeniec wojenny w Afganistanie, przetrzymywany tam od pięciu lat. Bergdahl odleciał w niedzielę do szpitala wojskowego w Niemczech. Uwolnieni talibowie muszą pozostać w Katarze przez rok.

Reuters pisze, że ta wymiana wywołała gniew w Afganistanie. Wielu ludzi uznało ją tam za kolejną oznakę, że Stany Zjednoczone chcą się wycofać z Afganistanu tak szybko, jako to możliwe. Plany Waszyngtonu przewidują wycofanie wszystkich wojsk USA z tego kraju do końca 2016 roku.

"Żaden rząd nie może przekazywać obywateli jakiegoś kraju do kraju trzeciego jako więźniów" - podkreśliło MSZ Afganistanu w oświadczeniu, wydanym w niedzielę wieczorem.

Reuters zwraca uwagę, że prezydent Afganistanu Hamid Karzaj, który nie był wtajemniczony w przygotowania do wymiany jeńców, co - według rządu USA - miało zapobiec przeciekom, nie skomentował tej sprawy, ale oświadczenie MSZ zostało rozesłane mailem z jego biura prasowego.

Agencja Reutera wyraża opinię, że wymiana jeńców jeszcze pogłębi nieufność między Karzajem a administracją USA.

Zdaniem wywiadu Afganistanu, na którego anonimowych przedstawicieli powołuje się Reuters, uwolnieni talibowie znów sięgną po broń. Wszyscy byli zaklasyfikowani przez Pentagon do grupy "wysokiego ryzyka"; zajmowali wysokie stanowiska w reżimie talibów, zanim został on obalony w 2001 roku przez koalicję pod wodzą USA. Co najmniej dwóch z nich jest podejrzanych o dokonanie zbrodni wojennych - dodaje Reuters powołując się na przecieki dokumentów amerykańskich sił zbrojnych.

Wymiana jeńców została też skrytykowana w USA przez polityków republikańskich, którzy zarzucili administracji prowadzenie negocjacji z terrorystami i ostrzegli, że uwolnieni talibowie prawdopodobnie powrócą do walki. Senator John McCain wyraził zaniepokojenie faktem, że to Taliban wskazał jeńców, których miano uwolnić i uwolniono.

Szef Pentagonu Chuck Hagel odrzucił oskarżenia o negocjowanie z terrorystami, argumentując, że wymianę jeńców przygotował rząd Kataru.

>>>>

Barrack wspiera terroryzm . Sam jest komunistycznym talibem .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135911
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:30, 24 Lip 2014    Temat postu:

W Afganistanie zastrzelono dwie Finki z organizacji humanitarnej

W Heracie, na zachodzie Afganistanu, zostały zastrzelone dwie fińskie pracownice organizacji humanitarnej - poinformowała w komunikacie Międzynarodowa Misja Pomocowa (IAM). Śmierć Finek potwierdziło MSZ w Helsinkach.

- Potwierdzamy dzisiaj, że dwie fińskie obywatelki współpracujące z IAM zostały zabite w Heracie - napisał w oświadczeniu Heini Makila, dyrektor tej pozarządowej chrześcijańskiej organizacji. IAM jest obecna w Afganistanie od 1966 roku.

Wcześniej miejscowa policja podała, że w Heracie dwóch uzbrojonych ludzi na motocyklu zastrzeliło dwie cudzoziemki jadące taksówką. Sprawcy uciekli.

Obcokrajowcy na celowniku

W ostatnich miesiącach w Afganistanie, a zwłaszcza w Kabulu, celem ataków rebeliantów padają obcokrajowcy oraz zagraniczne organizacje.

4 kwietnia, w przeddzień wyborów prezydenckich, we wschodnim Afganistanie zastrzelona została niemiecka fotoreporterka Anja Niedringhaus, a kanadyjska dziennikarka Kathy Gannon poważnie ranna. Miesiąc wcześniej w Kabulu został zastrzelony podczas sondy ulicznej szwedzki dziennikarz Nils Horner.

W 2013 roku po raz pierwszy w Afganistanie zaatakowano w Dżalalabadzie przedstawicieli Czerwonego Krzyża; trzech jego pracowników straciło życie. W 2010 roku grupa uzbrojonych napastników zastrzeliła w północnej prowincji Badachszan 10 współpracowników IAM: sześciu obywateli USA, Brytyjczyka, Niemca i dwóch Afgańczyków.

...

Zatem Afgańczycy bez pomocy będą umierać ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135911
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:38, 17 Sie 2014    Temat postu:

Talibowie uprowadzili pracowników Czerwonego Krzyża

W Afganistanie uprowadzono pięciu pracowników Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża. Porwali ich uzbrojeni napastnicy. Do uprowadzenia doszło w czwartek na drodze w prowincji Herat. Nie ujawniono narodowości porwanych.

Rzecznik Czerwonego Krzyża w Kabulu poinformował, że podjęto starania zmierzające do uwolnienia pracowników tej organizacji. Działania te są prowadzone na kilku płaszczyznach. Między innymi zwrócono się do lokalnej starszyzny, aby użyła swoich wpływów i przekonała talibów do uwolnienia porwanych.

Afganistan od ponad 30 lat targany jest konfliktami. W wojnie wykorzystywane są nawet dzieci, a pomoc humanitarna nie zawsze spotyka się z wdzięcznością.

Amerykanie nakłaniają aktualnie władze Afganistanu do utworzenia rządu jedności narodowej przed wrześniowym szczytem NATO w Walii, gdzie przywódcy Sojuszu mają rozmawiać m.in. o Afganistanie.

Stany Zjednoczone obawiają się, że brak politycznej stabilności w Afganistanie grozi talibską rebelią na kilka miesięcy przed wycofaniem się z Afganistanu sił NATO, co jest przewidziane na koniec roku.

..
Wszędzie gdzie są islamiści tylko zło zło zło nic innego nie dają ... Satanisci...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135911
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:16, 27 Sie 2014    Temat postu:

Waslat Hasrat-Nazimi | Deutsche Welle

Perfidia terrorystów. Dzieci po zastrzyku gotowe do samobójczych zamachów

Władze Afganistanu alarmują o nowym sposobie przygotowywa­nia dzieci do samobójczych zamachów. Preparat, jaki talibowie wstrzykują dzieciom sprawia, że stają się bardzo agresywne.

Mohebullah jest niedoszłym zamachowcem-samobójcą. Wysadze­nie się chłopca w powietrze udaremnili afgańscy pracownicy taj­nych służb przed główną siedzibą rządu prowincji w afgańskim Kandaharze. Szesnastolatek został zatrzymany kilkanaście dni temu. Dzień później odpowiadał na pytania dziennikarzy w Kan­daharze. - Mój ojciec był dowódcą talibów - opowiada Mohebul­lah.

To, że jego ojciec był członkiem organizacji ekstremistycznej, nie było dla rodziny niczym szczególnym. Ojciec zginął podczas ope­racji antyterrorystycznej afgańskich sił zbrojnych, rodzina szuka­ła schronienia u krewnych i znajomych w Pakistanie, gdzie syn chował ojca.

"Przeszkolenie" w Pakistanie

Przyjaciel ojca poradził Mohebullahowi, żeby i on przyłączył się do talibów. - Nauczyciel w mojej szkole koranicznej w Pakistanie wysłał mnie do centrum szkoleniowego, gdzie przeszedłem 20-dniowe szkolenie wojskowe - opowiadał.

- Nauczyłem się również, jak działa wybuchowa kamizelka samo­bójców. Tam było mnóstwo chłopców w moim wieku. Ale nie wolno nam było ze sobą rozmawiać - dodał.

Po jakimś czasie Mohebullah zorientował się, że kilku kolegów nie żyje. Jeden z nich nazywał się Amanullah, wysadził się w po­wietrze w powiecie Pandżwaj pod Kandaharem. Mohebullah wie, że teraz pora na niego.

Giną tysiące dzieci

Według danych miejscowej misji ONZ, UNAMA, w 2013 roku, w czasie zmagań zbrojnych 545 dzieci zostało zabitych i 1149 ran­nych.

Za największą liczbę rannych i zabitych dzieci odpowiedzialne są prymitywne materiały wybuchowe talibów. W tym samym 2013 roku miało miejsce 65 samobójczych zamachów. Nie wiado­mo jednak, ile z nich zostało dokonanych przez dzieci i młodzież.

Barbarzyństwo wobec najmłodszych

- Ugrupowania terrorystyczne od czasu do czasu próbują wyko­rzystywać dzieci i młodzież, poddając je indoktrynacji - mówi Szamsudin Tanweer, przedstawiciel oddziału Praw Dziecka w afgańskiej Komisji Praw Człowieka w Kandaharze.

We wrześniu 2011 roku władze afgańskie zatrzymały czterech małoletnich samobójczych zamachowców, uniemożliwiając im wykonanie zadania.

Obiecują im złote góry

Potencjalnym, samobójczym zamachowcom obiecuje się, że rodzi­ny dostaną dużo pieniędzy albo, że oni sami wyjdą cało z zama­chu.

Mohebullah początkowo sprzeciwiał się wykonaniu zadania. Po zaaplikowaniu mu zastrzyku z jakimś preparatem, stał się bar­dzo agresywny. - Wydawało mi się, że zwariowałem. Byłem tak wściekły, że chciałem się zabić.

- Podawanie młodym, potencjalnym zamachowcom narkotyków jest ogólnie przyjętym sposobem zawładnięcia nimi w centrach szkoleniowych - mówi Sadran Babraksai z oddziału Praw Dziec­ka afgańskiej Komisji Praw Człowieka.

Zmuszanie dzieci do samobójczych zamachów z pomocą zastrzy­ku jest nowym wymiarem perfidnych, barbarzyńskich praktyk ekstremistów. Babraksai powiedział, że Komisja Praw Człowieka zamierza się bliżej przyjrzeć tym praktykom.

...

To oni niosą ludziom ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135911
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:02, 16 Gru 2014    Temat postu:

Atak talibów na szkołę w Peszewarze. Ponad 130 osób nie żyje

Rośnie liczba ofiar ataku talibów na szkołę w Peszewarze. Według najnowszych informacji 130 osób nie żyje, a 122 zostały ranne. Tak twierdzą miejscowe władze. Według władz Pakistanu siły bezpieczeństwa zabiły czterech terrorystów.

Przeszło stu zabitych to dzieci. Liczba ofiar może być większa.

Przebrani w mundury napastnicy, związani z lokalnymi talibami, wtargnęli rano do prowadzonej przez wojsko szkoły w mieście Peszawar. Służby bezpieczeństwa otoczyły budynek. Udało im się oczyścić większość terenu placówki, walki skupiają się na budynkach administracyjnych, gdzie zabarykadowali się terroryści.

Rzecznik talibów oświadczył, że atak przeprowadzony przez sześciu zamachowców samobójców jest odwetem za antytalibską ofensywę prowadzoną przez władze od czerwca w Północnym Waziristanie. Napastnicy zaatakowali szkołę, w której uczą się dzieci pakistańskiego personelu wojskowego.

Szacuje się, że w budynku przebywało ok. 500 studentów i nauczycieli.

...

Najltwiej dzieci mordowac . ,,Bojownicy" tfu ! Tchorze i najgorsze łajno .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135911
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:33, 17 Gru 2014    Temat postu:

Poznań: 5 tys. czapek trafi do afgańskich dzieci

5 tys. czapek z włóczki, a także pasta i szczoteczki do zębów wysyła do Afganistanu poznańska fundacja Redemptoris Missio. Czapki są wykonywane przez wolontariuszy i sympatyków fundacji, do tej pory trafiły do 20 tys. afgańskich dzieci.

Pomoc dla najmłodszych Afgańczyków trwa od wielu lat. Do tej pory do tego kraju wysłano z Polski tony czapek, skarpet, rękawiczek, a także kurtki, swetry, bluzy, koce, śpiwory, kołdry i buty. Jak podkreślają przedstawiciele fundacji, w Afganistanie zamarza więcej ludzi niż ginie od wybuchów bomb. Przekazywanie pomocy było możliwe dzięki polskiemu wojsku.

Jak powiedziała koordynator akcji Justyna Janiec-Palczewska, również obecny transport poleci wojskowym samolotem. - Ostatnie dary do Afganistanu wysłaliśmy prawie rok temu, gdy polscy żołnierze wycofywali się już z tego kraju. We wtorek wojsko poinformowało nas, że w piątek leci tam samolot, który będzie mógł zabrać 700 kg pomocy humanitarnej – powiedziała.

Z bazy wojskowej w Bagram dary odbierze współpracujący z fundacją miejscowy dentysta i rozda je swoim ubogim pacjentom. Justyna Janiec-Palczewska poinformowała, że czapki przez cały rok przygotowywali członkowie tzw. Klubów Włóczkersów – osoby z całej Polski, które dziergają ciepłe rzeczy dla potrzebujących.

- Wśród Włóczkersów dziergających w domowym zaciszu są osoby aktywne zawodowo, ale również będące na emeryturze. Jedna z pań jest niewidoma, najstarsza zaś ma 98 lat i dzierga bez okularów. Warto wspomnieć również o klubie utworzonym przez więźniarki w Areszcie Śledczym w Lesznie - powiedziała.

Do tej pory Włóczkersi zaopatrzyli w czapki blisko 20 tysięcy dzieci w Afganistanie. Fundacja apeluje o pomoc do osób, które chciałyby wesprzeć dziergających wolontariuszy włóczką. - Cały czas docierają do nas paczki z całego kraju i objuczone siatkami z czapkami kobiety. Każdego miesiąca przyjeżdża do nas również strażnik z aresztu w Lesznie, przywozi czapki i zabiera kolejne kłębki. W naszym magazynie zaczyna brakować włóczki – wyjaśniła Janiec-Palczewska.

Fundacja Pomocy Humanitarnej Redemptoris Missio działa w Poznaniu od 1992 roku, powstała z inicjatywy środowiska naukowego poznańskiej Akademii Medycznej im. Karola Marcinkowskiego. Jest m.in. organizatorem akcji "Ołówek dla Afryki", podczas której zbierane są ołówki i długopisy dla afrykańskich dzieci, oraz akcji "Puszka dla maluszka" - zbiórki aluminiowych puszek, za które kupuje leki. Wspiera potrzebujących na całym świecie.

>>>

Polska ma byc wzorem dobra tam gdzie bestie szatana morduja dzieci zwlaszcza !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135911
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 23:01, 19 Gru 2014    Temat postu:

Ryba i wędka, czyli jak Polacy pomagali Afgańczykom

Polski kontyngent w Afganistanie wypełniał nie tylko zadania bojowe. Na różne projekty pomocowe wydaliśmy tam dziesiątki milionów złotych. Budowano i remontowano szkoły oraz świetlice dla dzieci i kobiet. Kładziono nowe drogi i szkolono Afgańczyków. Magazyn "Polska Zbrojna" opisuje, jak wspieraliśmy Afgańczyków.

Polski zespół specjalistów w składzie zespołu odbudowy prowincji (Provincional Reconstruction Team - PRT) oficjalnie rozpoczął działalność 28 czerwca 2008 roku podczas III zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego misji ISAF i nieprzerwanie pracował do końca listopada 2013 roku. O efektach jego działalności najlepiej mówią liczby. Polacy zaplanowali i poprowadzili 194 różnego rodzaju projekty pomocowe (w tym trzy przygotowane w ramach współpracy cywilno-wojskowej - Civil-Military Cooperation, CIMIC) za niemal 81 mln zł. - To bardzo dobrze wydane pieniądze. Inwestowaliśmy w ludzi, sprzęt, infrastrukturę. Uczyliśmy Afgańczyków troski o własną prowincję, poprawiliśmy komfort życia i pracy wielu ludzi. To dla nas największa satysfakcja - przyznaje ppłk Sławomir Kaczor, szef wydziału CIMIC w Dowództwie Operacyjnym RSZ.

Najpi CIMIC

- Jeszcze przed misją ISAF nasi żołnierze działali na rzecz lokalnej społeczności. Podczas operacji "Trwała wolność" (Enduring Freedom) nie mieliśmy żadnych narodowych struktur CIMIC i PRT, ale nasi żołnierze zaczęli pomagać miejscowym z własnej inicjatywy. Zaopiekowali się między innymi jednym z sierocińców, zbierali odzież i żywność dla dzieci - opowiada Jacek Matuszak, uczestnik pięciu zmian w Afganistanie, między innymi w składzie zespołu odbudowy prowincji, a obecnie pracownik w zespole rzecznika prasowego resortu obrony. - Dopiero gdy się zaczęła misja ISAF, utworzyliśmy konkretne struktury w dowództwie i w poszczególnych bazach - dodaje. Żołnierze zajmujący się współpracą cywilno-wojskową oficjalnie rozpoczęli działania od I zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego operacji ISAF w Afganistanie.

Do głównych zadań żołnierzy CIMIC należało nawiązywanie kontaktów z miejscową ludnością. Spotykali się zatem z przedstawicielami władz, lokalną starszyzną, rozpoznawali warunki życia w prowincji Ghazni, następnie opracowywali propozycję pomocy. Stanowili ogniowo łączące dowództwo kontyngentu i władze lokalne. To jednak nie wszystko. Byli przygotowani do prowadzenia małych projektów pomocowych, które znacząco wpływały na jakość życia w danym regionie. To właśnie dzięki nim budowano studnie, instalowano oświetlenie solarne i kupowano narzędzia do pracy, a zimą drewno na opał. Żołnierze jeździli do wiosek, żeby tam rozdawać żywność i wodę oraz ubrania, środki higieniczne, wyprawki szkolne dla dzieci. Współorganizowali też spotkania z lekarzami (tzw. białe niedziele), na których udzielano Afgańczykom porad lekarskich, oraz przygotowywali spotkania z polskimi i amerykańskimi weterynarzami.

- Pomoc humanitarna dla mieszkańców Ghazni była istotnym elementem działań naszych wojsk. Mieszkańcy prowincji odbierali obecność polskich żołnierzy przez pryzmat poprawy bezpieczeństwa i pomocy, jaka trafiała do najbiedniejszych. To był swego rodzaju komunikat wysyłany do społeczności lokalnej, pokazujący intencje wojsk koalicji - wyjaśnia ppłk Kaczor. Od roku 2008 do 2014 przetransportowano z Polski do Afganistanu 130 t różnych darów (przy wsparciu wielu krajowych fundacji).

...

Tak to jest Polska !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135911
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:21, 27 Gru 2014    Temat postu:

Pomoc z udziałem polskich żołnierzy w Afganistanie: 194 projekty za ok. 80 mln zł

Polscy żołnierze zrealizowali w afgańskiej prowincji Ghazni blisko 200 projektów, których beneficjentem była lokalna społeczność; ich wartość to ok. 80 mln zł. Dotyczyły m.in. infrastruktury i szkoleń, a realizowano je w oparciu o potrzeby sygnalizowane przez samych Afgańczyków.

Wśród zrealizowanych projektów były m.in. budowa Centrum Zarządzania Kryzysowego oraz mostów, modernizacja dróg, rozbudowa sieci wodociągowej, remonty szkół oraz szpitala i sierocińca, wyposażenie siedziby władz dystryktu czy lokalnej rozgłośni radiowej. Organizowane były także zajęcia dla kobiet z tkania dywanów, farbowania wełny, fryzjerstwa, szycia kołder, a dla mężczyzn m.in. z murarstwa i rolnictwa oraz naprawy pojazdów. Były również kursy dla administracji, sędziów i prokuratorów. Przeprowadzono także kursy nauki pisania i czytania, języka angielskiego czy informatyczne.

Projekty rozwojowe ruszyły w połowie 2008 r., kiedy polscy żołnierze przejęli odpowiedzialność za prowincję Ghazni i od kiedy (28 czerwca 2008 r.) oficjalnie rozpoczął swoją działalność polski Zespół Specjalistów w Zespole Odbudowy Prowincji Ghazni (ang. PRT Ghazni – Provincial Reconstruction Team Ghazni).

PRT Ghazni miał dwunarodowy, amerykańsko-polski skład. Polacy skupiali swoje wysiłki głównie na terenie stolicy prowincji, zaś Amerykanie inwestowali przede wszystkim poza miastem Ghazni. Do 2012 r. polska część PRT realizowała projekty z funduszy naszego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, przeznaczonych na pomoc rozwojową; w roku 2013 środki pochodziły z budżetu MON.

Projekty inicjowane były przez stronę afgańską, która zgłaszała swoje potrzeby i propozycje. Aktywność PRT obejmowała różne dziedziny: infrastrukturę, edukację, opiekę zdrowotną, szkolenia zawodowe oraz wsparcie wymiaru sprawiedliwości.

- W latach 2008-2013, w ramach 194 projektów pomocowych na łączną kwotę 80,1 mln złotych zrealizowano w prowincji Ghazni: 99 projektów infrastrukturalnych, 50 projektów szkoleniowych i 45 projektów dotyczących wyposażenia różnych podmiotów – wylicza rzecznik odpowiadającego za misję Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych (DORSZ) ppłk Piotr Walatek.Projekty infrastrukturalne dotyczyły m.in. budowy lub przebudowy dróg, mostów, studni, hydroelektrowni, bazarów, szkół, przychodni oraz budynków administracji samorządowej oraz użyteczności publicznej. Projekty szkoleniowe dotyczyły m.in. kursów dla administracji, sędziów i prokuratorów; nauki pisania i czytania, języka angielskiego, informatyki, a także aktywizacji zawodowej - szycia, tkania dywanów i naprawy pojazdów. Projekty dotyczące wyposażenia objęły szkoły, biura administracji, biblioteki oraz lokalne media.

Przedsięwzięcia – jak podkreśla wojsko - realizowano w oparciu o potrzeby sygnalizowane przez samych Afgańczyków. Propozycje pojawiały się na spotkaniach różnego szczebla np. patrolach w terenie, spotkaniach w departamentach, posiedzeniach Rady Rozwoju Prowincji czy wizytach w biurze gubernatora prowincji.

Ważnym elementem – jak wskazuje DORSZ w udostępnionej PAP informacji - był fakt, że projekty realizowano w oparciu o afgańskie firmy, z udziałem członków lokalnych społeczności.

Oceniono w niej, że „zrealizowane projekty miały znaczący wpływ na poprawę bezpieczeństwa, wsparcie administracji lokalnej i rozwój społeczno-gospodarczy prowincji Ghazni”. Zaznaczono w niej również, że wartością dodaną było budowanie pozytywnego wizerunku żołnierzy i ułatwianie im realizowania zadań.

Dowództwo Operacyjne Sił Zbrojnych w udostępnionej PAP informacji wyliczyło, że w latach 2008–2013, za pośrednictwem DORSZ przetransportowano i rozdysponowano wśród potrzebującej ludności Afganistanu ponad 120 ton różnego rodzaju darów pomocy humanitarnej; były to m.in. odzież i obuwie, koce, środki czystości, przybory i pomoce szkolne oraz środki medyczne. PRT Ghazni zakończył działalność 26 listopada 2013 r.

...

Raczej powinni robic to od czego sa . Bezpieczenstwo a pomoc niech robia organizacje humanitarne .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135911
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:22, 27 Gru 2014    Temat postu:

"Szkoły dla Pokoju": w Afganistanie wojsko bardzo pomagało

Przy projektach pomocy Afgańczykom wojsko było pomocne, rozumiało potrzeby ludności i szybko reagowało – ocenia w rozmowie z PAP Beata Błaszczyk ze stowarzyszenia "Szkoły dla Pokoju”. Dodaje, że Afgańczykom brakowało wszystkiego.

Pierwszym afgańskim projektem pomocy "SdP” było dostarczenie podręczników i słowników dla wydziału anglistyki uniwersytetu w Kabulu. Później stowarzyszenie współpracowało m. in. z niemiecką organizacją pozarządowa "Afghanistan Schulen” przy budowie szkoły dla dziewcząt, dostarczało też artykuły pierwszej potrzeby ludności na terenach, gdzie działali polscy żołnierze. Gdy polski Zespół Specjalistów w Zespole Odbudowy Prowincji Ghazni organizował tam szkolenia zawodowe dla mężczyzn, firma produkująca narzędzia murarskie przekazała je przez "Szkoły dla Pokoju".

- Afgańczykom brakowało wszystkiego. Zaczynaliśmy w 2002 r. od podręczników, bo to mieliśmy. Dzwoniłam po wydawnictwach. Czasami dostawałam karton, ale zdarzało się, że po drugiej stronie słuchawki odpowiedź brzmiała "damy trzy tony, ale musi pani odebrać w ciągu trzech dni" – mówi Błaszczyk.

- Na początku miałam podręczniki i prosiłam wojsko o pomoc w transporcie, bo żadna linia lotnicza nie chciała zwiększyć limitu bagażu – wspomina Błaszczyk, która sama woziła książki dla kabulskich anglistów. Gdy w Afganistanie zaczął działać polski kontyngent w ramach operacji Enduring Freedom stowarzyszenie zwróciło się o pomoc w transporcie darów.

- Najpierw my prosiliśmy wojsko o pomoc w transporcie, potem, kiedy okazało się, że to, co wysyłamy, jest bardzo potrzebne, role się odwróciły i armia zaczęła nas prosić o pomoc - mówi Błaszczyk, która zbiórki środków czystości, żywności i koców organizowała w szkole jogi, gdzie jest instruktorką.

- Nasza współpraca z wojskiem była znakomita, chociaż początki bywały trudne. To wspaniali, oddani sprawie ludzie, którzy rozumieli potrzeby ludności – ocenia współpracę z żołnierzami sekcji współpracy cywilno-wojskowej. - Na ogół ta komórka nie jest traktowana zbyt poważnie, choć powinna, bo tworzy sieć kontaktów i wpływa na bezpieczeństwo – dodaje Błaszczyk.

Odnosząc się do zarzutu, że pomoc tak naprawdę miała na celu wyłącznie zyskanie przez wojsko przychylności Afgańczyków, Błaszczyk podkreśla, że "jedno jest związane z drugim - ci ludzie byli nastawieni przychylnie, bo te rzeczy były im potrzebne; to była rzeczywista pomoc - zaznacza.

...

Oczywiscie glowna korzyscia byla sama obecnosc . Lud w rekach talibow zaznalby koszmaru .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135911
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:24, 13 Sty 2015    Temat postu:

Raport: fikcyjni policjanci w Afganistanie opłacani z pomocy zagranicznej

Znaczna część międzynarodowej pomocy przeznaczonej na wypłatę pensji dla policji w Afganistanie może trafiać do "martwych dusz" - wynika z raportu specjalnego urzędu nadzorczego USA.

Do lipca 2014 r. międzynarodowi darczyńcy zasilili kwotą ok. 3,5 mld dolarów kontrolowany przez ONZ Fundusz na rzecz Prawa i Porządku w Afganistanie (LOTFA), z którego - za pośrednictwem afgańskiego MSW - wypłacane są pensje afgańskich policjantów.

SIGAR - powołany przez Kongres USA specjalny inspektor generalny ds. odbudowy Afganistanu - w raporcie twierdzi, że afgański resort spraw wewnętrznych celowo zawyża liczbę czynnych pracowników policji, by wyłudzić z funduszu więcej pieniędzy. "W obrocie istnieje dwa razy więcej kart identyfikacyjnych niż wynosi liczba aktywnych pracowników policji" - podkreśla SIGAR w dokumencie omówionym przez brytyjski dziennik "The Guardian".

"Od 2006 r. agencje nadzorcze rządu USA stale miały trudności z monitorowaniem (...) danych o personelu policji i policyjnej liście płac" - twierdzi raport. Winą obarcza też częściowo przedstawicieli władz USA za to, że "bez pytania" przyjmowali od afgańskiego MSW dane na temat liczby policjantów.

Innym problemem jest wypłacanie pensji rzeczywiście istniejącym funkcjonariuszom. SIGAR pisze, że afgański resort wyznacza specjalnych agentów, którzy wypłacają wynagrodzenie policjantom w gotówce, a niekiedy część powierzonych im pieniędzy zatrzymują dla siebie. Pełnej pensji może nie otrzymywać do 20 proc. policjantów - zaznacza się w raporcie.

Publikacja dokumentu nastąpiła krótko po tym, jak prezydent Afganistanu Aszraf Ghani zażądał, by Program Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP) zrzekł się kontroli nad policyjnym funduszem - zauważa "The Guardian". Ghani oskarżył ONZ o to, że traktuje fundusz jak "dojną krowę", bo za administrowanie nim liczy sobie 4 proc. zgromadzonej na niej sumy.

Tymczasem w Afganistanie wciąż trwa polityczny impas. Mimo porozumienia o podziale władze, jaki we wrześniu Ghani zawarł ze swym rywalem w wyborach prezydenckich, Abdullahem Abdullahem, nadal nie udało się powołać ani jednego ministra w nowym rządzie.

>>>

Nic nowego . USA popmpuja kase to kradna . Bo kusi . 30 % funkcjonariuszy panstwa w Afganistanie NIE ISTNIEJE ! SA KREATYWNA KSIEGOWOSCIA !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135911
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:54, 29 Sty 2015    Temat postu:

Afganistan: atak samobójczy na pogrzebie

Co najmniej osiem osób zginęło w zamachu samobójczym podczas uroczystości pogrzebowych w Mehtarlam na wschodzie Afganistanu - podały lokalne władze, na które powołuje się agencja AFP. Według AP w zamachu zginęło 16 osób, a 39 zostało rannych.

Zamachowiec wysadził się w powietrze podczas pogrzebu policjanta w Mehtarlam, stolicy prowincji Laghman.

Na razie nikt nie przyznał się do ataku, ale w przeszłości podobne zamachy przeprowadzali talibowie.

Talibowie zwiększyli liczbę dokonywanych ataków na afgańską armię i policję, aby podkopać autorytet wspieranego przez Zachód rządu, a także osłabić siły afgańskie po wycofaniu się z tego kraju z końcem ubiegłego roku większości zagranicznych oddziałów.

Pod koniec września władze afgańskie podpisały z USA dwustronne porozumienie w sprawie bezpieczeństwa oraz osobne porozumienie z NATO. Ustalono w nich, że po 2014 r. w kraju pozostanie ok. 12,5 tys. zagranicznych żołnierzy, głównie Amerykanów, ale także Niemców, Włochów i Turków. Mają oni szkolić siły afgańskie i im doradzać, ale nie będą już prowadzić misji bojowych.

...

Satanisci bezczeszcza nawet pogrzeby .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135911
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 18:21, 31 Sty 2015    Temat postu:

Zrobili już blisko 25 tys. czapek dla dzieci z Afganistanu

Dzieci w Afganistanie żyją w skrajnej nędzy

Prawie 25 tys. dzieci z Afganistanu otrzymało czapki przygotowane przez "włóczkersów". Akcja zainicjowana przed trzema laty przez fundację Redemptoris Missio polega na własnoręcznym dzierganiu na drutach zimowych ubrań z włóczki.

Pierwszy klub tzw. włóczkersów powstał w poznańskiej fundacji Redemptoris Missio przy okazji organizowania pomocy humanitarnej dla marznących w Afganistanie dzieci. Kolejne nieformalne kluby zawiązywały się w całej Polsce. W sobotę w Poznaniu odbywa się jedno ze spotkań "włóczkersów".

Jak powiedziała wiceprezes Fundacji Justyna Janiec-Palczewska, "nie mam pojęcia, ile jest klubów, ale cały czas spływają do nas paczki z całego kraju". - Czasem czapki przysyła jedna osoba, czasem paczki przychodzą od grup, szkół. Regularnie przyjeżdża do nas transport z Aresztu Śledczego dla kobiet w Lesznie. Ludzie przekazują też włóczkę – wymieniła Janiec-Palczewska.

Wśród "włóczkersów" są kobiety i mężczyźni; osoby aktywne zawodowo, ale również będące na emeryturze - najstarsza z pań ma 98 lat i dzierga bez okularów. Czapeczki są kolorowe i w różne wzory – dla dziewczynek i chłopców.

- Mówimy głównie o czapeczkach, ale robimy też szaliki, rękawiczki, skarpetki - co kto umie. Spotykamy się i każda pokazuje jak dzierga, uczymy się od siebie, robimy różne wzorki, rozmawiamy i żartujemy - to tak jak kiedyś kobiety spotykały się na darciu pierza, ale teraz nawet chłopcy przychodzą – powiedziała członkini "włóczkersów" z ponad dwuletnim stażem Dorota Wojtkowiak.

Od początku Fundacji w transporcie rzeczy pomagali polscy żołnierze stacjonujący w Afganistanie. Jak przekazała Janiec-Palczewska, kiedy okazało się, że polskie wojsko wycofuje się z Afganistanu, włóczkersi nie zaprzestali swojej działalności. Początkowo czapki miały trafić do Kosowa. W grudniu 2014 r. Dowództwo Operacyjne poinformowało Fundację, że z Krakowa startuje samolot do Afganistanu - zabrał na pokład ponad 6 tys. czapek, które trafiły już do dzieci. Fundacja liczy, że obecnie dziergane rzeczy uda się przekazać do Afganistanu jeszcze zimą.

Wolontariuszem Redemptoris Missio, który uczestniczył w jednym z przekazań darów był mieszkający w Polsce Afgańczyk Dawid Mir. Jak powiedział, potrzeby są ogromne. - Jest zimno, a dzieci nie mają czapek, butów. Ubranie jest jak ciepło, które spadło z nieba – dzieci bardzo się cieszą z tych darów – dodał Mir.

Wykonane przez włóczkwersów rzeczy przekazywano do szkół, sierocińców, rozdawano po wioskach, a także wręczano bezdomnym dzieciom.

Akcja „włóczkersi” rozpoczęła się od poznańskiej Urszulanki siostry Cecylii Śmiech. Jednej zimy wydziergała 150 czapek – do tej pory przygotowała ich ponad tysiąc. Jak podaje Fundacja, kiedy o jej pracy dowiadywały się kolejne osoby, ludzie przypomnieli sobie, że kiedyś też robili na drutach i włączyli się w akcję. Najpierw przekazywali włóczkę – było jej tak dużo, że siostra zaczęła innich uczyć robić na drutach.

Fundacja Pomocy Humanitarnej Redemptoris Missio działa w Poznaniu od 1992 roku, powstała z inicjatywy środowiska naukowego Akademii Medycznej im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu. Jest m.in. organizatorem akcji "Ołówek dla Afryki", podczas której zbierane są ołówki i długopisy dla afrykańskich dzieci. Fundacja wysłała także tony odzieży i przyborów szkolnych dla dzieci z Afganistanu. Prowadzi akcję "Opatrunek na ratunek" - zbiórkę opatrunków dla misyjnych szpitali i przychodni. Fundacja organizuje wyjazdy lekarzy, pielęgniarek i studentów medycyny do szpitali i przychodni w krajach misyjnych.

...

Brawo ! To jest Polska .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 14, 15, 16  Następny
Strona 6 z 16

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy