Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:40, 14 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
,,Zdziczenie", "indoktrynacja" - modlitwy w szkole im. Jana Pawła II
Helsińska Fundacja Praw Człowieka interweniuje ws. tablic w jednej z lubelskich szkół, na której napisano: "Pamiętam o modlitwie przed i po jedzeniu". - Indoktrynacja - ocenia HFPC.
Sprawa, o której jako pierwsze informowało radio TOK FM, dotyczy publicznej szkoły podstawowej nr 51 im. Jana Pawła II w Lublinie. Uczęszcza do niej ok. 1,4 tys. uczniów. To właśnie na stołówce tej placówki umieszczono tablicę "Zasady kulturalnego spożywania posiłków". W pierwszym punkcie napisano: "Pamiętam o modlitwie przed i po jedzeniu". Na ścianach wywieszono też treść modlitw. Rodzice są podzieleni w ocenach.
W statucie placówki napisano, że "szkoła kształtuje i rozwija postawy uczniów w oparciu o naukę Kościoła katolickiego", a także wskazuje im "godne naśladowania autorytety - przede wszystkim przybliżenie postaci oraz nauki Ojca Świętego".
W tej sprawie wystąpiła HFPC - do Lubelskiego Kuratora Oświaty, któremu zwrócono uwagę, że "szkoła współczesna ma obowiązek kształtowania u dzieci szacunku wobec ludzi o różnych przekonaniach światopoglądowych i uczenia zasad demokracji i państwa prawa". I do minister edukacji narodowej. Wedle Fundacji Krystyna Szumilas (PO) powinna "uwrażliwić" kuratorów na standardy edukacji w duchu poszanowania praw człowieka.
Zupełnie inaczej na "Zasady kulturalnego spożywania posiłków" lubelskiej szkoły patrzy Elżbieta Czyż, ekspertka HFPC. Stwierdza ona, że "nie ma niczego niewłaściwego w tym, że kto sobie życzy, modli się przed i po jedzeniu, ale nie ma to nic wspólnego z zasadami kulturalnego zachowania".
- Natomiast wywieszone w stołówce zasady zawierają komunikat, że kto się nie modli zachowuje się źle, a to już jest niedopuszczalne - dodaje Czyż.
W piśmie do kuratora i pani minister ekspertka HFPC zauważyła, że "nawet jeżeli wszystkie dzieci w szkole chcą się modlić, to nadal taka forma »edukacji kulturalnej« jest przejawem indoktrynacji i nietolerancji wobec »innych«".
W piśmie, do którego dotarł Onet, można też przeczytać: - Proszę o nadzór nad wprowadzeniem w tej szkole stosownych zmian (nie chodzi o zakaz modlenia się) i realizację obowiązujących standardów edukacyjnych wynikających zarówno z Konstytucji RP, jak i ratyfikowanych umów międzynarodowych.
W wystąpieniu Czyż wymieniła niektóre z zasad: "Nikt nie może być zmuszany do uczestniczenia ani do nieuczestniczenia w praktykach religijnych", "Wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne". Wymieniła także gwarancję niedyskryminowania ze względu np. na rasę, płeć, język, a także religię.
- Może na ścianach szkoły powinny zawisnąć plakaty z takimi treściami? - zapytała retorycznie na koniec.
....
Ohydny szokujacy atak Fundacji Helsinskiej na dzieci . Na ich wychowanie . Przypominam ze ta Fundacja ma byc zdelegalizowana w Polsce bo przekracza normy zwyrodnienia . I pod trybunal bydlakow ! TFU!!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:02, 25 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Radwański: padały takie stwierdzenia, jak "katolickie s..."
- Padały takie stwierdzenia, jak "katolickie s...". W czterech językach. Po hebrajsku, rosyjsku, angielsku i po polsku. Trzeba uważać, kogo się wpuszcza na trybuny, szowinizm w takim wydaniu jest niedopuszczalny - powiedział w rozmowie z "W sieci" Robert Radwański, ojciec i trener tenisistek Agnieszki i Urszuli Radwańskich.
Ojciec polskich tenisistek dodał, że "wiadomo, że kibole są wszędzie". - Naszych się nie toleruje, naszych wsadzą do kryminału, a już ci izraelscy są normalni, im wolno, ich ekscesy lepiej wyciszyć - powiedział Robert Radwański.
Podkreślił, że "mecze Fed Cup mają taką specyfikę, iż publiczność zachowuje się trochę bardziej żywiołowo niż zwykle, i też nie jest tak, że ktoś nas jakoś wyjątkowo źle potraktował". - Trzeba uważać, kogo się wpuszcza na trybuny, szowinizm w takim wydaniu jest niedopuszczalny - zaznaczył.
W czasie meczu z Izraelem w grupie I Srtrefy Euroafrykańskiej siostry Radwańskie zostały zwyzywane przez tamtejszych kibiców. W stronę Polek padały niecenzuralne, obrażające je słowa. Tenisistki były zaskoczone takim zachowaniem kibiców, dlatego też na konferencji prasowej nie tryskały humorem i zdawkowo odpowiadały na pytania.
>>>>
Musicie pamietac ze bluzgi na katolikow sa tam POWSZECHNE ! Gdybyscie posluchali ,,dowcipow'' na temat świętości to by nawet ateisci byli w szoku ! No i jak jeszcze zjechala sowiecka dzicz ! To sie zrobila Rosja bis !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 22:22, 09 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Litewski nacjonalizm rośnie w siłę - cierpią Polacy
Władze Wilna, którym współrządzą również miejscowi Polacy, od kilku miesięcy próbują zablokować przygotowywany na 11 marca - Dzień Odrodzenia Niepodległości - tradycyjny marsz środowisk nacjonalistycznych i neonazistowskich. Magistrat odrzucił już wniosek organizatorów o przemarsz ulicami starówki pod sanktuarium ostrobramskie. "Młodzież patriotyczna" nie daje za wygraną.
Początkowo nacjonaliści chcieli przejść w tradycyjnym marszu główną ulicą Wilna - Aleją Giedymina. Samorząd odmówił. Jego decyzję poparł również sąd, który orzekł, że pierwszeństwo w organizowaniu imprez okolicznościowych ma samorząd. A ten na 11 marca zaplanował kilka całodniowych imprez, które wypełnią całą Aleję Giedymina. Organizatorzy marszu, jednak nie poddają się. Zapowiedzieli, że co prawda nie będą organizowali marszu, ale ostrzegli, że "młodzież patriotyczna" mimo wszystko zbierze się na Placu Katedralnym i ruszy pochodem ulicami Wilna.
Prezydent popiera nacjonalistów
- Nie mam pojęcia, którędy pójdą. Ja osobiście wezmę flagę i z rodziną pójdę Aleją Giedymina - zapowiada Julijus Panka, lider nacjonalistycznego Związku Młodzieży Narodowej - jednego z organizatorów marszu. Panka i jego zwolennicy mają poparcie prezydent Dalii Grybauskaite, która w wywiadzie z okazji Dnia Odrodzenia Niepodległości, nawet skarciła redaktorkę największego litewskiego portalu Delfi, za określenie związku mianem "nacjonaliści".
- Powiedziała pani - nacjonaliści, ja zaś nazwałabym ich młodzieżą narodową. Jeśli owa młodzież narodowa mówi o patriotyzmie, nie odnosi się do innych obywateli państwa i nie zamieszcza na plakatach haseł dyskryminujących, to jest ona mile widziana. Czemu miałoby być inaczej? Jednakże, jeśli pojawią się hasła, które grożą innym grupom bądź mniejszościom, to będzie złe i zostanie potępione powiedziała litewska prezydent w wywiadzie portalowi Delfi.
Jak na razie nikt z czołowych litewskich polityków nie potępił tych marszów oraz ich haseł. A przemarsze ulicami Wilna i Kowna nacjonalistów, neonazistów i skinheadów głoszących hasła "Litwa dla Litwinów" i niosących sztandary ze stylizowaną swastyką, od kilku już lat są stałym elementem obchodów świąt państwowych. Jak dotąd wszystko oficjalnie, bo próby organizacji broniących praw człowieka sądowego zablokowania przemarszu i zakazu nacjonalistycznych haseł i symboli - spełzły na niczym, mimo iż na Litwie jest ustawowy zakaz propagandy faszystowskiej.
Sąd: "Litwa dla Litwinów" i swastyka - to niegroźne
Nacjonalistom litewskim udało się przekonać sądy, że hasło "Litwa dla Litwinów", to łatwiejszy do skandowania skrót hasła "Litwa dla obywateli Litwy", a swastyka to tylko pradawny symbol słońca pogańskiej Litwy. Poprzedni - centroprawicowy rząd - nie tylko popierał organizatorów marszu, ale też wspierał finansowo ich inicjatywy.
Z kolei obecny premier centrolewicowej koalicji, Algirdas Butkevicius, ostrzegł nacjonalistów, żeby nie próbowali łamać zakazu przemarszu, bo - jak mówi - reakcja rządu będzie stanowcza. Ale nacjonaliści także w rządzie mają zwolenników. Sympatyzują z nimi również niektórzy posłowie parlamentu. Ci politycy tradycyjnie firmują przemarsz nacjonalistów stając na jego czele. Swoim immunitetem i nietykalnością poselską chronią maszerujących przed stanowczą reakcją policji.
- Żadni to nacjonaliści. Po prostu młodzież patriotyczna - wyjaśnia nam poseł Naglis Puteikis, który wprawdzie nie uczestniczy w marszach nacjonalistów, ale asekuruje ich przebieg. Mówi, że dobrze zna środowisko tej "patriotycznej młodzieży".
- Przecież połowa z nich za żony ma Rosjanki, więc jacy to nacjonaliści - poseł żartem próbuje bronić organizatorów marszu. W jego żarcie jest, jednak sporo prawdy, bo ultraprawicowe i neofaszystowskie środowiska ze wschodnim sąsiadem Litwy mogą łączyć nie tylko rosyjskie żony.
Rosyjska intryga?
- Można żartować, ale ideową wspólnotę rosyjskiego i litewskiego nacjonalizmu odzwierciedla małżeństwo przywódcy szawelskich "murzininkasów" z rosyjską hrabiną (chodzi o małżeństwo lidera neonazistowskiego ugrupowania z Szawli Mindaugasa Murzy z rosyjską hrabiną - przyp.aut.). Hasła "Rosja dla Rosjan", podobnie jak "Litwa dla Litwinów", są przejawem tego samego myślenia kategoriami totalitaryzmu - zauważa jeden z publicystów dziennika "Lietuvos rytas" w kontekście dyskusji na temat roli Litwy w odbudowie wpływów Kremla w tej części Europy. Z kolei rosyjski politolog Aleksander Dugin, uważany za jednego z autorów kremlowskiej strategii Euroazjatyckiego sojuszu, w swojej pracy "Podstawy Geopolityki" pisze wprost, że dla strategii głównym zagrożeniem w tej części Europy jest sojusz polsko-litewski.
"Napięcie na tle narodowościowym w relacjach polsko-litewskich jest szczególnie ważnym elementem, który należy nie tylko wykorzystywać, ale w miarę możliwości też pogłębiać" - pisze rosyjski politolog. Jego też zdaniem, do pogłębienia tego napięcia, Rosja powinna wykorzystywać ruchy neopogańskie, nacjonalistyczne oraz niekatolickie wyznania i mniejszości narodowe.
Polacy boją się o swoje dzieci
Nacjonalistyczne nastroje szczególnie odczuwają litewscy Polacy. Pobicie do nieprzytomności ucznia polskiej szkoły za mówienie na ulicy po polsku, zbezczeszczenie mauzoleum marszałka Józefa Piłsudskiego na cmentarzu na Rossie, grożenie śmiercią liderowi polskiej partii, czy wymalowanie antypolskich haseł na ścianach jednej z polskich szkół w Wilnie - to tylko najgłośniejsze przejawy litewskiego nacjonalizmu. Ich sprawcy zwyczajnie pozostają "nieznani". Niewydolność litewskich organów ścigania w wykrywaniu osób siejących nienawiść wobec Polaków tylko zachęca ich do kolejnych działań.
- Jestem daleka od polityki, ale jestem pod stałą presją i obawiam się o swoje dziecko - mówi nam Teresa G. z Wilna. Z tego powodu prosi by nie podawać jej nazwiska. Codziennie po południu "zrywa się" z pracy, żeby odebrać ze szkoły swego już 10-letniego syna, bo tylko, gdy sama odwozi go do domu, wie, że dziecko jest bezpieczne. Boi się nie tylko o to, że ktoś mu ukradnie telefon, ale że może oberwać za to, że na ulicy będzie rozmawiał po polsku.
- Nie należy obawiać się pochodów patriotycznych - mówi patriarcha odrodzenia litewskiej niepodległości, eurodeputowany Vytautas Landsbergis. Jego zdaniem, jedynie skinheadzi psują szyk tych marszów, dlatego organizatorzy powinni się ich pozbyć.
Tymczasem pierwszy taki pochód Aleją Giedymina w Wilnie zorganizowały właśnie środowiska skinheadów oraz neonazistów. Był to marzec 2008 roku. Przemarsz był niesankcjonowany, a jego hasła i przyśpiewki ("Juden raus", "Piękna jest Litwa bez Rosjan") były bardziej radykalne niż te, które maszerujący skandują dziś. Wtedy ulicami przemaszerowało zaledwie kilkaset osób. W 2012 roku w pochodzie uczestniczyło już 3 tys. , zaś organizatorzy tegorocznego marszu spodziewają się już 5 tys. uczestników.
Wszystkiemu winna jest recesja
Prof. Bogusław Grużewski, kierownik Instytutu Pracy i Badań Społecznych zauważa, że wzrost nastrojów nacjonalistycznych na Litwie zbiega się z okresem głębokiej recesji gospodarczej, która trwa od 2008 roku. Zdaniem profesora, politycy, którzy nie mogą pochwalić się sukcesami w walce z kryzysem, starają się wykorzystać te nastroje dla utrzymania swojej popularności, tym bardziej, że liczba zwolenników nacjonalizmu rośnie. Według przeprowadzonych w lutym tego roku przez sondażownię "Spinter tyrimai" na zlecenie portalu "Delfi" badań opinii społecznej, marsz nacjonalistów popiera 18 procent. Społeczeństwa. Rok wcześniej poparcie to było na poziomie 13 procent. Tymczasem liczba przeciwników inicjatywy nacjonalistów z roku na rok jest taka sama i wynosi 44 proc.
Rosnące poparcie dla idei nacjonalistycznych starają się zagospodarować politycy - zwłaszcza ci tracący poparcie społeczne. - Budowanie napięcia jest elementem gry politycznej, ponieważ politycy próbują w ten sposób zdobyć popularności i pozyskać wyborców - uważa Bogusław Grużewski.
Takim politykiem niewątpliwie jest eurodeputowany Vytautas Landsbergis, który jest też honorowym prezesem prawicowego Związku Ojczyzny - Litewskich Chrześcijańskich Demokratów. Przed kilkoma laty apelował on do członków swojej partii, żeby masowo meldowali się na zdominowanej przez polską mniejszość Wileńszczyźnie, żeby w wyborach lokalnych "odnieść historyczne zwycięstwo nad Polakami".
Również w lutym tego roku Landsbergis, przemawiając z okazji Dnia Odbudowy Państwowości Litwy, znowu w niewybredny sposób zaatakował Polaków. - Za pięć lat będziemy obchodzili stulecie odrodzenia państwa litewskiego. Co osiągniemy do tego czasu? Może pochwalimy się, że tuż obok, za wewnętrzną granicą Europy, na ziemi sejneńskiej zamknięta została ostatnia szkoła litewska? Rozumiemy, że sąsiednie państwo jest biedne, nie stać go, ale może nasz rząd znajdzie parę milionów, by pomóc i Polsce i naszym rodakom? - powiedział podczas świątecznej uroczystości Vytautas Landsbergis. Przypomniał jednocześnie słowa prezydenta międzywojennej Litwy Antanasa Smetony, który ostrzegał, że Polska dąży do przejęcia kontroli nad całą Litwą.
Polacy walczą o swoją godność
Ostatnie słowa Landsbergisa oburzyły polityków Akcji Wyborczej Polaków na Litwie. Posłanka tej partii, Wanda Krawczonok, złożyła nawet doniesienie do prokuratury, w którym oskarża eurodeputowanego o "pogardę wobec Polaków oraz o podżeganie do waśni narodowościowych".
Słowa i działania polityków z kolei zachęcają zwykłych obywateli do szkalowania polskiej mniejszości, co szczególnie widać w komentarzach internautów litewskich portali. Każdy temat dotyczący spraw polskiej mniejszości wywołuje setki komentarzy, w których Polacy są szczuci i obrażani. Ich autorzy do niedawna mogli czuć się bezkarni, bo żadna z instytucji państwowych z urzędu nie ścigała podobnych treści. Sytuacja zmieniła się, od kiedy założona przez Polaków Europejska Fundacja Praw Człowieka zaczęła aktywnie zwalczać w internecie antypolskie treści. Według danych Prokuratury Generalnej, tylko w ciągu ostatniego roku prokuratorzy wszczęli - na wniosek Fundacji - kilkaset spraw przeciwko komentatorom internetowym. Kilkadziesiąt z nich sądy już ukarały - zazwyczaj grzywną w wysokości od kilkuset do kilku tysięcy litów.
Z Wilna dla WP.PL Stanisław Tarasiewicz
....
Czyli winne jest euro . Euro zniszczylo ekonomie i tepy ohydny szowinizm rosnie . Euro to grozba powrotu nazizmu w Europie .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:44, 21 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Czesi wypowiedzieli wojnę polskiej żywności
W Czechach rozpętano kampanię przeciwko polskiej żywności. "To jest wojna handlowa" - mówią zdesperowani polscy producenci i szukają wsparcia w Brukseli - donosi RMF FM.
Wojna trwa od roku, ale znacznie nasiliła się w ostatnich dwóch miesiącach. Czeska kampania polega na podważaniu zaufania do polskiej żywności, a nawet jej ośmieszaniu. To są komunikaty typu: "Wstrzymajmy polski import", "Dajmy czerwoną kartkę Polsce", "Polskie produkty są niebezpieczne", "Polskich produktów nie powinniście jeść" - mówi korespondentce RMF FM Katarzynie Szymańskiej-Borginon Andrzej Gantner z Polskiej Federacji Producentów Żywności.
Kampanię przeciwko polskiej żywności nakręcają urzędnicy państwowi i politycy, którzy występują w mediach i wprost namawiają, by nie kupować produktów żywnościowych z naszego kraju.
>>>>
Kolejni odlatuja . Takich mamy sasiadow ! To nie zarty . Otaczaja nas antypatyczne ludy . Z wyjatkiem Slowakow i Bialorusinow ktorzy sa dla nas jak rodacy reszta podlega diablu .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 17:13, 23 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Niemcy: film telewizji ZDF pokazuje partyzantów z AK jako antysemitów
Wyemitowany w tym tygodniu trzyczęściowy film publicznej telewizji niemieckiej ZDF "Nasze matki, nasi ojcowie" pokazuje II wojnę światową oczami pięciorga młodych przyjaciół z Berlina. Polskich partyzantów z AK przedstawia jako zdeklarowanych antysemitów. W tej sprawie interweniują już oburzeni Polacy z ambasady w Berlinie.
Poprzedzony niezwykle intensywną kampanią reklamową film, zapowiadany przez prasę jako "wydarzenie telewizyjne roku" ("Der Spiegel"), obejrzało łącznie 21 milionów telewidzów.
O "projekcie, który wywarł na widzach największe wrażenie w najnowszej historii telewizji", pisał tygodnik "Die Zeit". Gazeta "Welt am Sonntag" uznała film za "pomnik postawiony matkom i ojcom". Wydawca "Frankfurter Allgemeine Zeitung" (FAZ) apelował do niemieckim rodzin, by razem - najlepiej wszystkie pokolenia - gromadziły się przed telewizorami, wykorzystując ostatnią szansę na wysłuchanie opowiadań pokolenia dziadków. "Wreszcie" możliwa jest rozmowa na ten temat - podkreślają komentatorzy. W recenzjach porównuje się film z amerykańskim serialem "Holocaust" z 1979 roku.
Film opowiada o wojennych losach pięciorga dwudziestoparoletnich mieszkańców Berlina w przeddzień ataku na Związek Radziecki w czerwcu 1941 roku. Oficerowi Wehrmachtu Wilhelmowi marzy się wojenna kariera, jego brat Friedhelm, miłośnik książek, traktuje powołanie do wojska jak dopust boży. Zakochana w Wilhelmie Charlotte chce służyć ojczyźnie i zgłasza się na ochotniczkę do służby medycznej. Jej najlepsza koleżanka Greta marzy o karierze piosenkarki, a jej chłopak Viktor jest Żydem i nie może założyć munduru.
Służba na froncie wschodnim zmienia bohaterów. Friedhelm staje się bezduszną maszyną do zabijania, bez wahania dobijając z bliskiej odległości kobietę, która przeżyła egzekucję. Wzorowy oficer Wilhelm dezerteruje z armii. Charlotte denuncjuje w szpitalu na terenie ZSRR pielęgniarkę Żydówkę, wydając ją w ręce SS. Greta romansuje z oficerem SS, licząc na jego poparcie w karierze na scenie.
Jak pisze "Der Spiegel", główne postaci filmu są ambiwalentne - każda z nich dokonuje czynów bohaterskich, a równocześnie staje się winna zbrodni. - To mój główny temat - przyznaje producent filmu Nico Hofmann.
Z filmu wynika, że nazistami byli "ci inni" - krytykuje berliński dziennik "Der Tagesspiegel". Po obejrzeniu serialu mamy wrażenie, że typowy Niemiec w III Rzeszy Niemieckiej był "naiwny i moralnie nienaganny" i dopiero wojna pozbawiła go niewinności i zmusiła go do uczestnictwa w okrucieństwach hitlerowskiego reżimu. Autor komentarza zaznacza, że byli też ludzie, którzy decydowali się na opór, ukrywali Żydów i nie szli z nazistami do łóżka.
Losy ostatniego z bohaterów, Żyda Viktora, posłużyły autorom filmu do przestawienia polskich partyzantów z Armii Krajowej jako zdeklarowanych antysemitów. Podczas transportu do niemieckiego obozu Auschwitz Viktor ucieka i znajduje schronienie w oddziale partyzanckim.
Bierze udział w licznych akcjach zbrojnych, imponując innym członkom oddziału odwagą. Jednak gdy wychodzi na jaw, że jest Żydem, musi opuścić oddział, w którym antysemickie poglądy są na porządku dziennym. Wcześniej AK-owcy zatrzymują niemiecki pociąg, ale gdy okazuje się, że w środku są Żydzi, pozostawiają wagony zamknięte.
"Byłeś dobrym żołnierzem, ale gdy okazało się, że jesteś Żydem, nic dla ciebie nie mogę zrobić" - mówi dowódca oddziału. W odruchu solidarności AK-owiec daje jednak niemieckiemu Żydowi nabity pistolet, życząc mu, by przetrwał wojnę.
Niemiecki tabloid "Bild", pisząc o tym epizodzie, określił Armię Krajową mianem "polskich nacjonalistów". "Antysemityzm był w ich szeregach ekstremalnie rozpowszechniony" - czytamy w gazecie. "W Europie Wschodniej antysemityzm był bardzo powszechny, co ułatwiło nazistom wymordowanie Żydów" - pisze "Bild".
Ambasada RP w Berlinie skierowała do redakcji "Bild" list protestacyjny - poinformował w piątek rzecznik placówki.
....
No taa . Dobrzy Niemcy i polscy antysemici . To juz wiemy kto Auschwitz zbudowal . Ohyda .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 13:49, 27 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Spór ze Słowacją i Czechami o polską żywność
Polscy producenci żywności skarżą się, że w Czechach i na Słowacji ich produkty są dyskredytowane przez tamtejszych producentów. W cały proceder zamieszone mają być także władze. Dziś w tej sprawie ma interweniować premier Donald Tusk - pisze "Gazeta Wyborcza".
Informacje podawane przez "Gazetę" potwierdza Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności. W rozmowie z dziennikiem zdradza, że taki proceder w Czechach i na Słowacji trwa od roku.
Dziś w Popradzie zaczną się polsko-słowackie konsultacje międzyrządowe. W porządku obrad jest dyskusja o żywności.
Dlaczego Słowacy i Czesi mają prowadzić kampanię czarnego PR przeciw polskiej żywności? Szacuje się, że do Czech w ubiegłym roku wysłaliśmy żywność i zwierzęta o wartości 868 mln euro. Lokalni producenci nie wytrzymują konkurencji, szacuje się, że na Słowacji zaledwie 42 procent żywności produkuje się w tym kraju.
W akcję krytyki polskich produktów włączył się słowacki minister rolnictwa, który publicznie daje do zrozumienia, że spora część produktów jest niskiej jakości. Wspiera go premier Robert Fico - podaje "Gazeta Wyborcza".
Podobnie dzieje się w Czechach, gdzie tamtejszy odpowiednik naszego głównego inspektora jakości handlowej mówił w programie telewizyjnym, że polskiej żywności by nie kupował.
Informator "Gazety" zbliżony do rządu mówi, że lokalne służby znacznie częściej kontrolują produkty z Polski niż np. z Niemiec, które są największym importerem żywności do Czech. Tamte produkty są jednak droższe i nie stanowią konkurencji dla lokalnych producentów.
Efekty negatywnej kampanii widać w sklepach. Czesi rzadziej kupują gotowe produkty z Polski, spadła także wartość importu serów i twarogów, warzyw, owoców konserwowych i słodyczy.
....
Ciekawe ze to pisze Wyborcza dajaca nam Czechow za wzor z powodu bezboznictwa . Tymczasem oto oni . Zakulisowo obrobia was za waszymi plecami . Polacy mieli z nimi do czynienia w AustroWegrzech . Pilsudski tez i wolal Niemcow . Zreszta nawet od austryjackich Polakoq . Niemcy wykonywali kazdy rozkaz bez szemrania . Co na wojnie ratowalo zycie wielu zolnierzy . Burdel AustroWegierski przewyzszali tylko Wlosi .
Tak to jest . Oczywiscie nie twierdze ze Czesi nie maja zalet ale w obyciu sa nieprzyjemni .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 15:18, 27 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Nie lubię polskiego patriotyzmu - pisze Robert Krasowski w tygodniku "Polityka". Dodaje, że nie lubi jego obu twarzy: taniego sentymentalizmu, którym osłania się zwykle życiową niezdarność i banalnego pragmatyzmu pozbawionego konkretnych ambicji. "Nie mogę też przeboleć pijackiego slalomu, jakim porusza się polski rozum, tego odbijania się od ściany do ściany, od jednej przesady do drugiej" - dodaje.
....
Szczery bolszewik . Musicie miec swiadomosc ze ci goscie Polski nienawidza . Jest to czeste w Warszawce a zeruja na Polsce pelniac funkcje wysokoplatne . Bo to sa wlasnie pasozyci .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:05, 27 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Niemcy uderzają w Polskę ws. antysemityzmu
"Wnukowie okupantów próbują uczyć Polaków ich historii" - Niemieckie portale komentują oburzenie Polaków z powodu antysemickiego wizerunku Armii Krajowej w serialu ZDF.
"Trzyodcinkowy serial TV »Nasze matki, nasi ojcowie« (oryginalny tytuł: »Unsere Mütter, unsere Väter«) pokazany w ubiegłym tygodniu przez niemiecką stację publiczną ZDF, oburza Polaków. Krytykowany jest głównie sposób pokazania Armii Krajowej, której przypisywany jest antysemityzm. W komentarzach zarzuca się filmowi antypolskość" - pisze na swoim portalu internetowym "Der Westen", największy regionalny dziennik w Niemczech.
Portal przeprowadził rozmowę z pracownikiem Centrum Badań nad Antysemityzmem w Berlinie prof. Wolfgangiem Benzem na temat reakcji Polaków. Zdaniem eksperta, "antysemityzm w Polsce jest obecny do dziś".
Prof. Benz uważa, że los Żydów nie stanowił głównej troski Polaków, którzy sami strasznie cierpieli pod nazistowską okupacją. Również później, w czasie komunizmu, polscy Żydzi byli narażeni na represje polityczne, a większość z nich wyemigrowała w 1956 roku. - W ten oto sposób ponury temat zniknął ze świadomości publicznej - konstatuje Benz.
- Fakt, iż po raz kolejny mówi się o Żydach-ofiarach nazistowskiego reżimu, nie zaś o martyrologii Polaków, znowu oburzył wielu polskich obywateli - mówi berliński profesor. "Polacy ze wstrzemięźliwością obserwują, jak w Auschwitz regularnie czci się pamięć żydowskich ofiar, ale nie polskich", komentuje "Der Westen" cytując prof. Benza: "To bardzo dotyka Polaków". Krytyczne obrazy, takie jak w serialu ZDF, zdaniem Benza poddają w wątpliwość sposób postrzegania się przez wielu Polaków jako ofiary, co "naturalnie wywołuje odpowiednie reakcje".
Nerwy szybko puszczają
Zdaniem berlińskiego eksperta sprawę pogarsza fakt, że film jest produkcji niemieckiej. - Ostatnią rzeczą, którą akceptują Polacy, to pouczanie ich przez Niemców. Szybko tracą wówczas nerwy - stwierdza w wywiadzie Benz. Jego zdaniem Polacy odczuwają to jako pouczanie ich przez wnuków tych samych Niemców, którzy niegdyś - jako przedstawiciele "narodu panów" - wydawali Polakom rozkazy.
Jednak jak zauważa berliński "Tagesspiegel" w odnoszącym się do komentarza "Gazety Wyborczej" artykule "Różnica między AK a SS", dotychczas nie złożono oficjalnego protestu w sprawie trylogii ZDF. Jedynie Ambasada RP w Berlinie protestowała przeciwko komentarzom tabloida "Bild", który - jak podaje dziennik - stwierdził m.in., że antysemityzm rozpowszechniony w Europie Wschodniej ułatwił nazistom mordowanie Żydów.
Agnieszka Rycicka
Red. odp.: Elżbieta Stasik
...
Kolejny atak na Polske ze strony oblesnego pseudoeksperta ktory robi nam psychoanalize . Zreszta badzmy sprawiedliwi to i tak nie ma nawet polowy tej agresji co u Michnika i spolki . Najwieksi wrogowie Polski sa tutaj .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 10:18, 29 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Żądają od Polski przeprosin "za krzywdy historyczne"
Około 400 osób protestowało przed gmachem litewskiego rządu przeciwko postulatom zgłaszanym przez mniejszość polską na Litwie, m.in. przeciwko planom zalegalizowania przez władze oryginalnej pisowni polskich nazwisk w litewskich dokumentach.
- Na Litwie językiem państwowym jest język litewski, a to oznacza, że zapis na głównej stronie paszportu ma być w języku państwowym - powiedział dziennikarzom uczestniczący w wiecu poseł partii konserwatywnej Valentinas Stundys.
Podczas wiecu, którego organizatorem było znane od lat z antypolskiej retoryki Towarzystwo Vilnija (Wileńszczyzna), protestowano też przeciwko koalicji rządzącej, która "obiecała spełnić polskie postulaty", żądano delegalizacji Akcji Wyborczej Polaków na Litwie oraz przeprosin strony polskiej "za krzywdy historyczne".
Program centrolewicowego rządu Litwy, skład którego wchodzą m.in. Akcja Wyborcza Polaków na Litwie przewiduje m.in. zalegalizowanie podwójnych - obok litewskich także polskich - nazw miejscowości i ulic w rejonach zwarcie zamieszkanych przez mniejszość polską oraz oryginalnej pisowni polskich nazwisk w dokumentach, a ponadto rewizję niektórych założeń krytykowanej przez Polaków ustawy o oświacie.
....
Tak Unia byla historyczna krzywda . Uratowala Litwinow przed rozplynieciem sie w masie Rusinow . Nie bylo by dzis Lietuwinow bylb spokoj . Polacy sie skrzywdzili .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:00, 05 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Przeciwko wzniesieniu pomnika Polaków ratujących Żydów w czasie II wojny światowej na terenie dawnego getta w Warszawie protestuje Centrum Badań nad Zagładą Żydów. W liście otwartym naukowcy napisali, że pomnik obok Muzeum Historii Żydów Polskich będzie "tryumfem narodowego samozadowolenia".
Według centrum decyzja o budowie pomnika Sprawiedliwych Polaków, którzy podczas wojny nieśli pomoc Żydom, ma zostać ogłoszona w 70. rocznicę powstania w getcie warszawskim, czyli 19 kwietnia; monument ma zostać wzniesiony w pobliżu Muzeum Historii Żydów Polskich w Warszawie, na terenie byłego getta.
"Jak Polska długa i szeroka, nie brak miejsc na pomnik Sprawiedliwych - ale niech teren warszawskiego getta pozostanie nietykalną ostoją pamięci pomordowanych Żydów" - apeluje w liście otwartym Centrum Badań nad Zagładą Żydów działające przy Polskiej Akademii Nauk.
Pod listem podpisali się członkowie i współpracownicy ośrodka: Barbara Engelking, Jan Grabowski, Agnieszka Haska, Marta Janczewska, Jacek Leociak, Dariusz Libionka, Małgorzata Melchior, Jakub Petelewicz, Alina Skibińska, Jean Charles Szurek, Andrzej Żbikowski.
"Tych kilka ulic i skwerów stanowi jedyną w swoim rodzaju strefę pamięci, na której terenie powinno się przede wszystkim oddać cześć żydowskiemu cierpieniu, a nie polskiemu heroizmowi. Tym bardziej, że Sprawiedliwi toczyli swoją własną walkę w wielkim osamotnieniu: z jednej strony groziły im najsurowsze kary ze strony okupanta, z drugiej - spotykali się z brakiem zrozumienia i wrogością ze strony antysemicko nastawionych rodaków" - czytamy w piśmie opublikowanym na stronie centrum.
Sygnatariusze listu otwartego podkreślają, że ci, którzy chcą przedstawić postawy Sprawiedliwych jako postawy charakterystyczne dla ogółu Polaków podczas wojny, rozmijają się z prawdą historyczną i dokonują nadużycia.
Ich zdaniem Pomnik Sprawiedliwych w sercu getta będzie "tryumfem narodowego samozadowolenia". "O ile idea wybudowania takiego pomnika jest ze wszech miar słuszna i godna poparcia, o tyle moment jej ogłoszenia oraz lokalizacja pomnika są według nas niewłaściwe i mogą być źle zrozumiane zarówno w Polsce, jak i na świecie" - napisano.
Ratusz nie komentuje na razie stanowiska Centrum Badań nad Zagładą Żydów.
Początkowo pomnik miał stanąć na pl. Grzybowskim, w pobliżu kościoła Wszystkich Świętych. Taką lokalizację zaproponował w 2008 r. ówczesny sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Przewoźnik (zginął w katastrofie smoleńskiej). Argumentował, że jest to miejsce tradycyjnie związane ze społecznością żydowską i symboliczne, ponieważ w czasie okupacji w kościele Wszystkich Świętych na pl. Grzybowskim ukrywano Żydów. Uchwałę w tej sprawie podjęli w 2011 r. warszawscy radni.
....
Widzicie ich ! Pomnik Polaków narusza ich swietosc . Swieci sie znalezli . Obrzydliwi ohydni rasisci . TFU !!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 15:26, 06 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Słowacy zastraszają polskich pracowników
Niszczą sklepy, grożą przedsiębiorcom. Słowacka medialna nagonka na polskie wyroby wędliniarskie zaczyna przybierać agresywne formy. Przekonali się o tym podhalańscy producenci, którzy stali się ofiarami bezpośrednich ataków.
Od kilku miesięcy w Czechach i na Słowacji o polskich wyrobach wędliniarskich nie mówi się dobrze. W telewizji u naszych południowych sąsiadów można było m.in. usłyszeć, że polskie mięsa zawierają środki przeciwko wszom. Niestety, na medialnej nagonce się nie kończy. Niechęć do polskich produktów przybiera niebezpieczne formy.
- Sytuacja polskich producentów na Słowacji jest dramatyczna - przyznaje Jakub Machaj, prezes firmy Madex z Jabłonki. Słowacy spalili dwa jego sklepy. - Niszczy się tam polski produkt.
Jak dodaje, kiedyś na Słowacji w miesiącu otwierał 2 - 3 sklepy. Teraz ciężko otworzyć choćby jeden, a jak już się uda, to trudno w nim rozkręcić sprzedaż.
Na niszczeniu polskiego mienia niestety się nie kończy. Polscy handlowcy są zastraszani. Z agresywnymi zachowaniami Słowaków spotkała się przedstawicielka jednej z podhalańskich firm produkujących artykuły spożywcze.
- Zaatakował mnie jeden z klientów - mówi pani Aleksandra. - Był bardzo agresywny. Wrzeszczał, że Polacy niszczą słowacki przemysł.
Nie wiadomo do czego by mogło dojść, gdyby do zajścia nie wmieszała się osoba trzecia, która uspokoiła Słowaka. Finał jednak tego taki, że pani Aleksandra ma obawy przed kolejnymi biznesowymi kontaktami za południową granicą. Po prostu boi się, że sytuacja może się powtórzyć.
- Słowacy zdrowo przesadzają - mówi Jakub Janas, szef jednej z firm, która prowadzi sprzedaż na Słowacji. - Najgorsze jest to, że odzywają się jakieś nacjonalistyczne tendencje. Ich pretensje nie są poparte złą jakością naszych produktów, ale uprzedzeniami narodowościowymi.
Jego firmie Słowacy też rzucali kłody pod nogi. Samochody przewożące wędliny na Węgry były zatrzymywane i mimo posiadania wszelkich pozwoleń dokładnie kontrolowane.
- Interweniowaliśmy w tej sprawie w ambasadzie Słowacji, jednak zbytnio się nami nie przejęli - mówi Janas.
Przedsiębiorcy narzekają, że niewiele też pomogły prośby o pomoc skierowane do polskiego rządu.
- Po incydentach ze spaleniem sklepów napisałem do wszystkich ministerstw - mówi Machaj. - Z jednego otrzymałem odpowiedź, że podejmą kroki. Potem premier pojechał na Słowację i dał tamtejszemu premierowi kabanosa. I na tym się póki co skończyło...
Dodaje, że jeżeli problemy się nie skończą, wiele firm może upaść. A to oznacza, że nawet setki ludzi może stracić pracę.
...
To nie zarty . To tylko faszyzm czy juz nazizm . Fajne narodki nas otaczaja . Mimo wszystko nie spodziewalem sie tego po Słowakach . Wychodzi ze jedyny normalny naród z sasiadow Polski to Białorusini .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:58, 09 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Amerykanie zobaczą film o "antysemitach z AK"
Niemiecki film "Nasze matki, nasi ojcowie", w którym żołnierzy Armii Krajowej przedstawiono jako skrajnych antysemitów, będzie pokazywany w Stanach Zjednoczonych. Prawa do emisji kupił właśnie amerykański dystrybutor.
Film ma być pokazywany w wybranych kinach w największych amerykańskich miastach m.in. w Nowym Jorku i Los Angeles. Następnie ma trafić do sprzedaży na płytach, a w końcu także do telewizji.
W Niemczech opowieść o losach pięciorga młodych ludzi, wciągniętych w wiry Drugiej Wojny Światowej, okazała się komercyjnym sukcesem. W publicznym kanale ZDF film zobaczyło ponad 20 milionów widzów.
....
No oczywiscie ! Tak cenne ,,dzielo" musza obejrzec miliardy ! Kto tam tak kocha Polakow w USA .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 16:22, 10 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
"Dyplomatyczna wojna" między Polską a Niemcami po kontrowersyjnej okładce
Brytyjskie media piszą o najnowszej okładce tygodnika "Uważam Rze", na której pokazano niemiecką kanclerz Angelę Merkel w przebraniu więźniarki obozu koncentracyjnego. "To zdjęcie zintensyfikowało wojnę dyplomatyczną między Polską i Niemcami" - ocenia "Daily Mail".
"Polska oskarżyła swojego sąsiada o zniekształcanie faktów historycznych i robienie ofiar wojny z rzeczywistych przestępców" - czytamy na dailymail.co.uk. Portal przypomina, że konflikt rozpoczął się od filmu wyemitowanego przez telewizję ZDF filmu "Nasze matki, nasi ojcowie".
W "Uważam Rze" autor tekstu "Fałszowanie historii" jest zdania, że Niemcy w swoisty sposób robią z siebie ofiary II wojny światowej. Według niego dobrym przykładem jest właśnie film "Nasze matki, nasi ojcowie". Trzyczęściowy film ukazuje II wojnę światową od niemieckiego ataku na ZSRR w czerwcu 1941 roku do kapitulacji Niemiec przez pryzmat losów pięciorga młodych Niemców z Berlina - oficera Wehrmachtu Wilhelma, jego również powołanego do wojska młodszego brata Friedhelma, zakochanej w Wilhelmie pielęgniarki Charlotte, marzącej o karierze piosenkarki Grecie oraz jej chłopaka - Żyda Viktora.
Właśnie historia Viktora, który ucieka z transportu do Auschwitz i przyłącza się do oddziału Armii Krajowej, stała się dla twórców filmu pretekstem do pokazania polskich partyzantów i polskiego społeczeństwa jako zdeklarowanych antysemitów. W filmie weterani wojenni opowiadają m.in. o tym, jak zostali zmuszeni do zbrodni na Żydach.
Niemców, według autora "Fałszowania historii" przedstawiono z kolei pozytywnym świetle: odpuszcza się im grzechy, natomiast AK-owcy to antysemici zgadzający się na Holocaust. Ma świadczyć o tym scena z filmu, w której żołnierze AK świadomie pozostawiają zamknięte wagony transportu Żydów do Auschwitz.
Autorzy filmu wyreżyserowali już głośny "Upadek", historię ostatnich kilkunastu dni Trzeciej Rzeszy - zarzucano im wówczas wybielanie postaci Adolfa Hitlera.
"Daily Mail" na swoich stronach przypomina, że ambasador Polski w Berlinie Jerzy Margański napisał list do stacji ZDF wyrażając swoją dezaprobatę i zaznaczając, że "Polacy odebrali ten film jako niesprawiedliwy i obraźliwy".
Sam film obejrzało łącznie 21 milionów widzów. Jego emisja wywołała w mediach zaciętą dyskusję o odpowiedzialności Niemców za zbrodnie wojenne. Część publicystów zarzuca twórcom filmu, że wybierając na bohaterów sympatycznych młodych ludzi, podchodzących z dystansem do narodowosocjalistycznej ideologii, zakłamują historię, propagując pogląd, że "nazistami byli ci inni". Inni twierdzą, że film dobrze ilustruje uwikłanie całego społeczeństwa w zbrodnie.
....
Znowu biedna Merkel dostaje choc nie ona ten film robila . Brak przyjmowania winy i zrzucanie na innych jest dosc powszechne ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:20, 11 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Niemiecka telewizja ZDF zapowiada dokumentację o roli Armii Krajowej
W sporze o krytykowany przez Polskę jako wypaczający prawdę historyczną film "Nasze matki, nasi ojcowie" niemiecka telewizja publiczna zaproponowała w środę wyemitowanie w czerwcu dokumentacji o roli AK podczas okupacji niemieckiej w Polsce.
"W filmie ma zostać naświetlona rola działającej w podziemiu Armii Krajowej, która powstała z inicjatywy polskiego rządu na emigracji w celu stawiania oporu obcej okupacji" - czytamy w oświadczeniu ZDF. "Dylematy tej nierównej walki zostaną przedstawione na podstawie najnowszych wyników badań oraz relacji świadków wydarzeń" - podała niemiecka telewizja publiczna.
ZDF pokaże prawdę o AK
Autorami 30-minutowego filmu mają być Alexander Berkel oraz pochodzący z Polski Andrzej Klamt. Emisję w ramach cyklu "ZDF-History" zaplanowano na czerwiec.
Jak podkreślono w informacji prasowej, film zajmie się też problemem, czy i w jakim stopniu istniały w polskim ruchu oporu postawy antysemickie. Stacja chce równocześnie pokazać, że w żadnym innym kraju (oprócz Polski) tak wielu ludzi nie ratowało z narażeniem życia ludzi prześladowanych.
ZDF, drugi program niemieckiej telewizji publicznej, wyraził pod koniec marca ubolewanie z powodu odebrania filmu "Nasze matki, nasi ojcowie" przez Polaków jako niesprawiedliwego i obraźliwego. Stacja zapewniła wtedy, że nie chciała relatywizować odpowiedzialności Niemców za wojnę.
Wcześniej przeciwko filmowi protestowała ambasada RP w Berlinie, wskazując na fakt, że żołnierze AK zostali pokazani jako zagorzali antysemici. Polacy odebrali ten film jako niesprawiedliwy i obraźliwy - napisał ambasador Jerzy Margański w liście do kierownictwa ZDF.
....
No to ZDF nakreci film o AK . Strach sie bac !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:16, 12 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Łukasz Razowski | Onet
Polacy bronią swojego, a Słowacy walczą o swoje...
Polska Ambasada na Słowacji dwoi się i troi, aby zniwelować negatywne skutki medialnej nagonki skierowanej przeciwko polskim producentom żywności, która w najlepsze trwa w tym kraju. Tymczasem strona słowacka zapewnia, że tamtejsze informacje prasowe to nie jest polityka tamtejszego rządu.
Gehenna polskich producentów żywności ciągnie się już ponad rok. Ostatnio Słowacy stają się coraz bardziej agresywni. Przedstawicielka jednej z podhalańskich firm została nieomal zaatakowana przez jednego z klientów. Wyzywając ją zarzucał, że Polacy niszczą słowacki przemysł. Postanowiliśmy więc spytać, co z problemem zamierzają zrobić pracownicy Polskiej Ambasady na Słowacji. Podobne pytanie skierowaliśmy też do strony słowackiej.
Niemal od razu otrzymaliśmy odpowiedź z polskiej placówki dyplomatycznej. Jak zapewniają pracownicy Ambasady, problem czarnego PR nie jest łatwy do przezwyciężenia, jednak nie ustają w działaniach, by wspierać polskie produkty.
- W ramach tych działań placówka udzielała wsparcia firmom zajmującym się dystrybucją polskiej żywności na rynku słowackim oraz przeciwdziałała akcjom wycofywania ze sprzedaży produktów. Ambasador RP podejmował wobec Państwowej Administracji Weterynaryjnej i Żywności interwencje w sytuacjach kontroli skoncentrowanych na dyskredytowaniu polskich produktów i manipulowaniu podawanymi do publicznej wiadomości danymi - poinformowała Małgorzata Wierzbicka I Radca w Ambasadzie RP w Bratysławie.
Dodała, że problematyka polskiej żywności była systematycznie poruszana w rozmowach Ambasadora i dyplomatów z przedstawicielami słowackiej administracji, politykami, ekspertami i dziennikarzami.
- W sprawie publikowania w słowackich mediach nieprawdziwych informacji dotyczących działalności polskiej administracji, jak i polskich produktów, prowadzone były interwencje z żądaniem publikacji sprostowania - zaznacza Wierzbicka. - Informacje odzwierciedlające rzeczywisty stan polskiej produkcji i kontroli bezpieczeństwa żywności są na bieżąco przekazywane mediom oraz zamieszczane na stronie internetowej Ambasady i na portalach społecznościowych. Zaangażowana i aktywna, jest współpracująca w tej sprawie z placówką, słowacka Polonia.
Na tym nie koniec działań, jakie ma zamiar przeprowadzić polska służba dyplomatyczna. Planowana jest m.in. prezentacja polskiej sztuki kulinarnej podczas przyjęcia z okazji świąt 3 maja i 11 listopada organizowanych przez ambasadę oraz wydarzeń kulturalnych organizowanych przez Instytut Polski w Bratysławie, promocja polskiej żywności w Bratysławie na terenie centrum handlowego Eurovea przy okazji Wyszehradzkiego Rajdu Kolarskiego czy też przygotowanie wizyty studyjnej w Polsce dziennikarzy słowackich specjalizujących się w tematyce rolno-spożywczej.
Jaki stosunek do problemu medialnej nagonki na polskie wyrobu spożywcze ma strona słowacka? Według przedstawicieli Ambasady w Warszawie, nagonka medialna nie jest wyssana z palca...
- Media donoszą o konkretnych przypadkach, kiedy według inspekcji produkty polskich producentów nie były w porządku. Nie chodzi więc o ogólne "czarne PR", jak wielokrotnie informowały polskie gazety - poinformował Oliver Buzek z Ambasady Republiki Słowackiej w Warszawie. - Bardzo nam przykro, że te przypadki się zdarzyły.
Jednocześnie zapewnia, że medialne doniesienia nie są polityką rządu słowackiego.
- Podjęto decyzję, że w przypadku jakichkolwiek problemów w przyszłości ministerstwa rolnictwa i państwowe inspekcje żywności i weterynarii będą ściślej współpracować, by tym ewentualnym problemom zapobiec jeszcze w Polsce przed eksportem żywności na Słowację.
Przedstawiciel strony słowackiej odniósł się też do przypadków ataków na polskie firmy. A właściwie do ich braku.
- Nie posiadamy żadnych informacji dotyczących ataków na polskie sklepy czy wrogie postawy wobec handlowców - zapewnia Buzek. - Polskie sklepy są otwierane i działają na Słowacji bez jakichkolwiek przeszkód, lecz mamy informacje, iż słowaccy przedsiębiorcy często mają problemy z organizowaniem i otwieraniem sklepów na południu Polski. Mamy nadzieję, że słowackie sklepy w Polsce w przyszłości również będą mogli być otwierane i działać bez obstrukcji.
>>>>
Tego sie nie odkreci . Slowacja upada przez euro bezrobocie rosnie . Szukaja wroga ktory jest winny . Padlo na Polakow . Tak powstal nazizm . UE forsuje nazizm ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 13:48, 13 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Prokuratura odmówiła wszczęcia dochodzenia ws. żydowskiego uboju rytualnego
Prokuratura Rejonowa w Białymstoku odmówiła wszczęcia dochodzenia w sprawie żydowskiego uboju rytualnego, dokonanego w Tykocinie (Podlaskie). W ocenie prokuratury, nie było znamion czynu zabronionego. Postanowienie nie jest prawomocne.
Przed miesiącem zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa zabicia zwierzęcia bez wcześniejszego pozbawienia świadomości złożył w prokuraturze Wojewódzki Inspektorat Weterynarii w Białymstoku. W zawiadomieniu była mowa o podejrzeniu zabicia zwierzęcia wbrew przepisom ustawy o ochronie zwierząt.
Wyjaśniając powody decyzji białostockiej prokuratury, jej szefowa Urszula Sieńczyło powiedziała w piątek PAP, że rzeczywiście ustawa o ochronie zwierząt zawiera zapis o tym, że nie można dokonać uboju bez wcześniejszego ogłuszenia zwierzęcia, bo w innym przypadku jest to karalne. Prokuratura zwróciła jednak uwagę, że w systemie prawnym funkcjonuje także ustawa o stosunku państwa do gmin wyznaniowych żydowskich w RP, gdzie jest zapis o uboju rytualnym.
"Można powiedzieć, że na polskim gruncie prawnym ubój rytualny uznany został za jedną z dopuszczalnych zasad wyznania mojżeszowego" - dodała prokurator Sieńczyło. Przywołała też rozporządzenie unijne sprzed kilku lat, dotyczące m.in. kwestii uśmiercania zwierząt, gdzie - jak powiedziała - jest zapis o tym, że jeśli chodzi o obrzędy religijne, zakazy zapisane w tym rozporządzeniu nie mają zastosowania.
"Uznaliśmy, że ten czyn (ubój w Tykocinie - PAP) wynikał z realizacji gwarantowanych przez prawo krajowe i międzynarodowe wolności religijnych i nie może być uznany za przestępczy, w sytuacji braku jego jednoznacznego zakazu" - powiedziała prokurator.
W ocenie prokuratury, system prawny zawiera sprzeczne ze sobą normy i "należy przyznać pierwszeństwo tym, które dotyczą wolności i praw jednostki, w tym wolności sumienia i religii".
Postanowienie nie jest prawomocne. Niewykluczone, że zaskarżą je organizacje zajmujące się ochroną zwierząt, od których też wpłynęły do prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w Tykocinie.
W uboju w Tykocinie brali udział przedstawiciele społeczności żydowskiej w Polsce, w tym naczelny rabin Polski Michael Schudrich. W rozmowie z PAP powoływał się on na ustawę z 1997 roku, o stosunku państwa do gmin wyznaniowych żydowskich w RP i mówił, że Żydzi "mają prawo do uboju rytualnego". Dodał wtedy, że w ustawie jest taka gwarancja i jest przekonany, że nadal ona obowiązuje.
Podobnego zdania jest społeczność muzułmańska w Polsce; przewodniczący Muzułmańskiego Związku Religijnego w RP mufti Tomasz Miśkiewicz takie stanowisko przekazał pod koniec marca ministrowi administracji i cyfryzacji Michałowi Boniemu. Powołał się na ustawę o stosunku państwa do MZR w RP oraz na wolności konstytucyjne.
Od 1 stycznia obowiązują przepisy ustawy o ochronie zwierząt, które pozwalają na ubój tylko z ogłuszeniem. Także 1 stycznia 2013 r. weszła w życie unijna dyrektywa, która dopuszcza ubój zgodnie z wymogami religijnymi w krajach UE.
Resort rolnictwa zaproponował uchylenie zapisu ustawy o ochronie zwierząt stanowiącego, że uboju zwierzęcia można dokonać tylko po uprzednim jego ogłuszeniu - co oznaczałoby dopuszczenie uboju zgodnego z wymogami religijnymi, pod warunkiem, że ma to miejsce w rzeźni.
...
Taki w Polsce jest antysemityzm ze żydzi stoja ponad prawem . To zreszta nie noeosc od 1944 ta grupa jest uprzywilejowana z powodu sprawowania wladzy . I nie mowcie mi o religii . Oni wierza w uboj bez ogluszania czy w Boga ?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 16:25, 16 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Skandaliczne słowa Bondarienki. "Niezbyt kreatywni są nasi Polscy koledzy"
"Polacy nie pamiętają już, że Dzierżyński i inni twórcy represyjnych organów Związku Radzieckiego byli ich rodakami". Takie stwierdzenia, w kontekście zbrodni katyńskiej, padły z ust szefa Rosyjsko-Polskiego Centrum Dialogu i Porozumienia Jurija Bondarienki. Dyskusję pod hasłem "Rosja i Polska: historia, która utrudnia wzajemne zrozumienie" zorganizowała agencja prasowa RIA Novosti. Do dyskusji, którą nazwano "okrągłym stołem" zaproszono jedynie rosyjskich ekspertów.
Już w zaproszeniu do udziały w tym przedsięwzięciu napisano -"rusofobia była i pozostaje podstawowym instrumentem w kontaktach Warszawy z Moskwą". W tym duchu rozpoczął również swoje wystąpienie dyrektor Rosyjsko-Polskiego Centrum Dialogu i Porozumienia. Jurij Bondarienko stwierdził, że - w stosunkach polsko - rosyjskich od lat nic się nie zmienia.
W jego opinii Polacy wciąż mają te same pretensje, dodając w ostatnim okresie jedynie kwestię obławy augustowskiej. - Niezbyt kreatywni są nasi Polscy koledzy - dodał Bondarienko. - Wyrosły już całe pokolenia, które nawet nie wiedzą, że Dzierżyński i inni twórcy sowieckich organów represji byli Polakami. Oni nawet się tego nie domyślają - stwierdził Bondarienko.
Uznał również, że zbrodnia katyńska nie jest ludobójstwem a przestępstwem wojennym. - Przecież ludzi zabijano nie ze względu na narodowość. Nie trzeba być historykiem, żeby to zrozumieć. Wystarczy poczytać Marksa, Engelsa i Lenina. Ci ludzie byli przedstawicielami burżuazji - dodał szef Rosyjsko-Polskiego Centrum Dialogu i Porozumienia. Gdy Bondarienko nazwał polskie publikacje na ten temat "propagandą", obecni na spotkaniu polscy dziennikarze opuścili salę.
...
Znowu chlali samogon . Slusznie wyszli .
Dzierzynski to znakomity przyklad skutkow dzialan Rosji w Polsce . Prawdziwych Dzierzynskich carat wywiozl na Syberie . Ich majatek dostali zydzi kolaboranci za zaslugi dla cara . W tej rodzinie narodzil sie Feliks ktory dokonal totalnej masakry caratu i Rosji . Sami sobie zgotowali ten los . Gdyby tam mieszkali prawdziwi Dzierzynscy nigdy by do tego nie doszlo .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:19, 18 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
5 ton drobiu zarażonego salmonellą trafiło ze Słowacji na Warmię i Mazury
5 ton drobiu zarażonego salmonellą trafiło ze Słowacji do jednego z zakładów przetwórczych na Warmii i Mazurach. Mięso jest zabezpieczone i surowe nie pojawi się na rynku - zapewnił PAP w czwartek warmińsko-mazurski lekarz weterynarii Ludwik Bartoszewicz.
Bartoszewicz powiedział, że 5 ton kur rzeźnych zostało sprowadzonych ok. 8 kwietnia na Warmię i Mazury przez jeden z zakładów produkcyjnych zajmujących się ubojem i przetwórstwem mięsnym. W zakładzie drób został ubity, a następnie zbadany przez służby weterynaryjne. Bartoszewicz nie podał, o jaki zakład produkcyjny chodzi.
- Badania bakteriologiczne mięsa po uboju wykazały obecność w mięsie chorobotwórczych dla ludzi bakterii salmonelli - relacjonował Bartoszewicz. Zapewnił, że mięso jest zabezpieczone na terenie zakładu oraz składowane w chłodniach i nie trafi bez odpowiedniego przetworzenia do konsumentów.
Bartoszewicz wyjaśnił, że właściciel zakładu może albo zutylizować mięso zarażone salmonellą, a jeśli zdecyduje się na wprowadzenie go do sprzedaży, musi je poddać obróbce termicznej w temperaturze co najmniej ok. 70 stopni C. W takiej temperaturze bakterie zostaną zniszczone - dodał.
O tym, że słowackie kurczaki zarażone salmonellą trafiły do Polski, jako pierwsze poinformowało w czwartek radio RMF FM.
....
No i.co ??? Zwrocic tym czysciochom i niech zjedza to na naszych oczach . Niech jedza swoje skoro nie chca polskiego ! I doplinowac aby wyjedli do konca !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 17:22, 19 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Mathias Doepfner: jestem pełen wstydu za to, co Niemcy uczynili
"Zrozumienie, że pozornie daremny opór może coś spowodować, że nawet niewielu ludzi może wspólnie coś zmienić, że wymówka. Opór, gdy jest ważny, opłaca się. Zawsze" - twierdzi na łamach "Faktu" prezes koncernu Axel Springer Mathias Doepfner w tekście "Wstydzę się za Niemców". Odnosi się w ten sposób do powstania w warszawskim getcie, od którego właśnie minęło 70 lat.
Osiem stron dzisiejszego wydania "Faktu" poświęcone jest tematyce powstania w warszawskim getcie w 1943 roku. Znalazły się w nim kolorowe zdjęcia z getta zrobione prawdopodobnie przez niemieckiego żołnierza. Zdjęcia "Faktowi" udostępnił niemiecki "Bild", którego wydawcą jest Axel Springer AG.
W dodatku znalazł się tekst Mathiasa Doepfnera,, zatytułowany "Wstydzę się za Niemców". Prezes Axel Springier rozpoczyna go od przypomnienia sylwetki Marka Edelmana. Bardzo ostro ocenia działania Niemców w okupowanej Polsce.
"Przyznaję, że ta historyczna symboliczna data wywołuje u mnie dwojakie uczucia. Jestem pełen dumy z tych, którzy przynajmniej przez miesiąc stawiali czoła oddziałom śmierci, które mordowały w imieniu Niemiec. Jestem też pełen wstydu za to, co wówczas Niemcy uczynili. Nie może istnieć wina zbiorowa. I dlatego w imieniu wielu Niemców z mojego pokolenia mówię dzisiaj: wstydzę się" - podsumowuje.
>>>>
No wlasnie . A nie udawanie Szwejkow ze my to byli ciemni glupi i wykorzystani . Nparwde bolesne jest to ze Hitlera wybrali DEMOKRATYCZNIE ! Zadna tam narzucona tyrania ! Lenina Rosjanie NIE WYBRALI !!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:44, 19 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Trefne kurczaki ze Słowacji. Aż 12 ton!
Kolejna dostawa 12 ton drobiu zarażonego salmonellą trafiła ze Słowacji do zakładu przetwórczego na Warmii i Mazurach. Mięso jest zabezpieczone; po obróbce termicznej trafi na rynek, a podroby będą zutylizowane - poinformował wojewódzki lekarz weterynarii.
Jak powiedział warmińsko-mazurski lekarz weterynarii Ludwik Bartoszewicz, służby weterynaryjne otrzymały w piątek wynik badania po uboju 12 ton kur rzeźnych, sprowadzonych ze Słowacji 13 kwietnia.
- Wyniki bakteriologiczne wykazały obecność chorobotwórczej dla ludzi bakterii salmonelli - poinformował. Nie podał, o jaki zakład na Warmii i Mazurach chodzi.
Dodał, że 12 ton mięsa zabezpieczono i znajduje się ono pod nadzorem inspekcji weterynaryjnej. - Mięso może trafić na rynek po przetworzeniu, czyli obróbce technologicznej, która zapewni zniszczenie bakterii, natomiast podroby z tej partii mięsa zostaną zutylizowane - wyjaśnił Bartoszewicz.
Dodał, że przepisy unijne dopuszczają skierowanie takiego mięsa na rynek pod warunkiem, że będzie ono poddano przetworzeniu w co najmniej 70 stopniach C, bo taka temperatura - jak powiedział - daje gwarancję, że bakteria salmonelli zostanie zniszczona.
To kolejna dostawa słowackiego drobiu zakażonego salmonellą. 6 kwietnia do jednego z warmińsko-mazurskich zakładów zajmujących się ubojem i przetwórstwem trafiło także 12 ton zakażonych kur rzeźnych.
Najpierw służby weterynaryjne informowały o 5 tonach drobiu. W piątek warmińsko-mazurski lekarz wyjaśnił, że w pierwszej dostawie było 12, a nie 5 ton.
>>>>
No i jak tam zjedli ? Dobre bo wlasne ?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 13:16, 21 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
"Być świadkiem Zagłady" - konferencja w IPN z udziałem Jana Grossa
"Być świadkiem zagłady" to tytuł konferencji naukowej, która w dniach 22-23 kwietnia odbędzie się w siedzibie IPN w Warszawie. Tematem spotkania naukowców, wśród których znajdzie się prof. Jan Tomasz Gross, będzie m.in. stosunek Polaków do Holokaustu.
Konferencja, którą honorowym patronatem objął prezydent Bronisław Komorowski, odbędzie się z okazji 70. rocznicy powstania w getcie warszawskim. To międzynarodowe spotkanie naukowców dedykowane jest pamięci Szmula Zygielbojma.
Był on politykiem żydowskiej organizacji Bund i członkiem Rady Narodowej przy rządzie Rzeczpospolitej na uchodźstwie. W proteście przeciwko obojętności świata wobec zagłady Żydów i w geście solidarności z ginącymi powstańcami popełnił 12 maja 1943 r. w Londynie samobójstwo.
Konferencję otworzy w poniedziałek dyskusja pt. "Bezsilność, obojętność i milczenie świadków", którą pokieruje dr hab. Jacek Leociak z Instytutu Badań Literackich PAN. Badacze, a wśród nich prof. Irena Grudzińska-Gross, mają poruszyć problem "milczenia świadków" Holokaustu. Wykład pt. "O wytwarzaniu obojętności" wygłosi prof. Joanna Tokarska-Bakir; głos zabierze także prof. Michael Marrus, który przedstawi wykład "Międzynarodowi Świadkowie Zagłady w perspektywie historycznej".
Temat Holokaustu i stosunku do niego m.in. Kościoła katolickiego oraz europejskich ruchów oporu, a wśród nich Polskiego Państwa Podziemnego, będzie omawiany na kolejnych sesjach konferencji. Głos ma zabrać m.in. były szef MSZ prof. Adam Daniel Rotfeld (jego wykład nosi tytuł "Arcybiskup Andrzej Szeptycki i Kościół greckokatolicki wobec Zagłady") oraz dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego prof. Paweł Śpiewak (jego wykład to "Judaizm wobec Zagłady"). Badacze omówią także stosunek do Holokaustu sowieckiej i ukraińskiej partyzantki oraz żydowskich podziemnych partii politycznych z okresu II wojny światowej.
We wtorek odbędą się kolejne dwie sesje: "Społeczeństwa europejskie wobec Zagłady" oraz "Żydzi - świadkowie Zagłady". Historycy omówią stosunek do Holokaustu tzw. zwykłych Niemców oraz Polaków, Ukraińców, Holendrów i Rumunów.
Osobno omówione zostaną postawy Żydów wobec eksterminacji ich rodaków. Badacze, m.in. prof. Jan Grabowski z Centrum Badań nad Zagładą Żydów, zrelacjonują zachowania Żydów na podstawie ich niepublikowanych do tej pory dzienników i udziału w procesach karnych. Przedstawione zostaną też relacje z archiwów gett - warszawskiego i białostockiego - oraz relacje uciekinierów z obozu zagłady w Bełżcu.
Konferencję zakończy dyskusja pt. "Co zostało z Hilbergowskiej triady +Sprawcy-ofiary-świadkowie+?", w której weźmie udział prof. Jan Tomasz Gross. Badacz ten, znany z kontrowersyjnych książek o prześladowaniach ocalałych z Holokaustu Żydów przez Polaków (takich jak "Sąsiedzi", "Strach", "Złote żniwa"), podejmie dyskusję z prof. Pawłem Śpiewakiem oraz historykami: prof. Pawłem Machcewiczem i dr hab. Grzegorzem Berendtem.
Naukowcy ci mają omówić wprowadzoną do obiegu naukowego triadę Raula Hilberga (nieżyjącego już amerykańskiego historyka żydowskiego pochodzenia), która polegała na kategoryzacji ludzi związanych z Holokaustem na sprawców, ofiary i świadków.
Konferencję "Być świadkiem Zagłady" organizują Instytut Pamięci Narodowej, Centrum Badań nad Zagładą Żydów przy Instytucie Filozofii i Socjologii PAN oraz Żydowski Instytut Historyczny im. Emanuela Ringelbluma.
...
Znow antypolska hucpa z oszustami podajacymi sie za naukowcow pod patronatem Bronka Kretynowskiego .
IPN tez tam jest . Wszystko na swoich miejscach . Swiadkowie zaglady sie znalezli . Potepiamy ohydne imprezki udajace bezczelnie nauke . Tfu !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:06, 26 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Wykryto trzy dostawy mięsa z salmonellą z Czech i Słowacji
Trzy dostawy mięsa zarażonego salmonellą trafiły z Czech i Słowacji do zakładów przetwórczych w Małopolsce. Były to dwie partie drobiu: 15,8 tony i 17,4 tony z Czech oraz 223 kg wołowiny ze Słowacji. Część drobiu trafiła do polskich sklepów, skąd jest wycofywana.
Jak poinformował małopolski wojewódzki lekarz weterynarii Krzysztof Ankiewicz, skażone kury trafiły do uboju w małopolskich zakładach z Czech 12 i 15 kwietnia. Wykonane po uboju badania wykazały obecność chorobotwórczej dla ludzi bakterii salmonelli.
- W pierwszym przypadku mięsa było 15,8 tony, w drugim przypadku 17,348 tony. Część tego drobiu została zatrzymana w chłodni składowej, a część jest wycofywana z rynku w Polsce i zagranicą, w ramach unijnego Systemu Wczesnego Ostrzegania o Niebezpieczniej Żywności i Paszach RASFF - wyjaśnił Ankiewicz.
Według niego na polski rynek trafiło 5,35 tony zarażonego salmonellą mięsa drobiowego z partii, której ubój nastąpił 15 kwietnia, głównie do sklepów na terenie województwa małopolskiego i śląskiego. Mięso to jest wycofywane z placówek przez Inspekcję Sanitarną na podstawie list dystrybucyjnych.
Pozostała część tego drobiu została zabezpieczona w chłodni składowej w Gdyni i znajduje się pod nadzorem inspekcji weterynaryjnej, podobnie jak większość mięsa z uboju dokonanego 12 kwietnia. Z tej partii 500 kg zostało wysłane na Słowację.
Jak podkreślił wojewódzki lekarz weterynarii, małopolskie zakłady przetwórcze kupiły drób w dobrej wierze, bowiem był on zaopatrzony we wszystkie niezbędne czeskie dokumenty, poświadczone przez urzędowego lekarza weterynarii.
Zatrzymane mięso zostanie zutylizowane lub może ponownie trafić na rynek po przetworzeniu, polegającym na obróbce technologicznej. Przepisy unijne dopuszczają skierowanie takiego mięsa na rynek pod warunkiem, że będzie ono poddane przetworzeniu w co najmniej 70 stopniach C, bo taka temperatura daje gwarancję, że bakteria salmonelli zostanie zniszczona.
- To właściciel musi wybrać drogę; oczywiście cały czas drób jest pod nadzorem inspekcji weterynaryjnej, są na to określone procedury - wyjaśnił Ankiewicz.
Dodał, że 12 kwietnia stwierdzono też salmonellę u jednej sztuki bydła sprowadzonej do zakładu przetwórczego w Małopolsce ze Słowacji. 223 kg mięsa z tej sztuki zostało sprzedane do Niemiec, które zostały powiadomione systemem RASFF o zarażonym towarze.
Według urzędnika, bydło ze Słowacji także posiadało certyfikat zdrowotny wydany przez tamtejsze służby weterynaryjne.
Jest to kolejny w tym miesiącu przypadek dostawy drobiu zarażonego salmonellą zza południowej granicy. Dwie partie drobiu trafiły ze Słowacji do zakładu przetwórczego na Warmii i Mazurach. Mięso zostało zabezpieczone.
>>>>
No to chlopaki ! Amciu amciu ! Wcinajcie wasze miąsko i popijajcie metylem ! Byle nie z Polski !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 16:38, 28 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Litwa: wiec przeciwko postulatom Polaków
i
"Nie - polonizacji Wileńszczyzny", "Obrońmy ziemię naszych praojców, język państwowy i jedność terytorialną", "Nazwy ulic - tylko w języku litewskim" - z takimi plakatami około 500 osób protestowało w Wilnie przeciwko postulatom Polaków na Litwie.
Wiec odbył się przed budynkiem litewskiego Sejmu. Organizatorzy demonstracji zapowiadali wcześniej, że weźmie w niej udział około 3 tys. osób.
- Ten wiec nie jest skierowany przeciwko Polakom, współobywatelom, lecz przeciwko współrządzącej Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, której propozycje skłócają społeczeństwo - zaznaczył przemawiając do zebranych jeden z organizatorów wiecu Paulius Stonis. Wskazał, że "dzisiaj rozpoczyna się walka o Litwę" i zapowiedział, że "będziemy tu się zbierali, aż obronimy wolność Litwy i godność państwa".
W ocenie sygnatariusza Aktu Niepodległości Litwy z 1990 roku Romualdasa Ozolasa "ustępstwa władz wobec żądań Akcji Wyborczej Polaków na Litwie skazują inne społeczności narodowe zamieszkałe na Wileńszczyźnie, stanowiące tam mniejszość, na dyskryminację i ucisk". Większość w tym regionie stanowią Polacy.
Niedzielny wiec był kolejnym protestem w Wilnie przeciwko zamiarom rządzącej koalicji centrolewicowej z udziałem AWPL dotyczącym spełnienia polskich postulatów zgłaszanych już od wielu lat. W marcu podobną demonstrację zorganizowało w Wilnie znane z antypolskiej retoryki Towarzystwo Vilnija (Wileńszczyzna).
Program obecnego rządu Litwy przewiduje m.in. zalegalizowanie podwójnych, obok litewskich także polskich, nazw miejscowości i ulic w rejonach zwarcie zamieszkanych przez mniejszość polską oraz oryginalnej pisowni polskich nazwisk w dokumentach, a ponadto rewizję niektórych założeń krytykowanej przez Polaków ustawy o oświacie.
Minister spraw wewnętrznych Litwy Juozas Bernatonis zapowiedział, że projekt ustawy o pisowni nazwisk przedstawi już na początku maja. Projekt ustawy o mniejszościach narodowych, określający zasady używania języka mniejszości w miejscowościach zwarcie przez nią zamieszkałych, ma natomiast trafić pod obrady Sejmu w ciągu najbliższych miesięcy.
....
Szowinizm Lietuwinow to wyjatkowy kretynizm . Wprowadzil ich w sklad CCCP .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 21:23, 07 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
Czeska policja nadal poszukuje 2 000 litrów skażonego alkoholu
Wciąż nie odnaleziono 2 000 litrów skażonego alkoholu - podała czeska policja. Od września ub. roku trujący alkohol spowodował śmierć 45 osób i wywołał zatrucia u 132. Wciąż dochodzi do nowych przypadków zatruć.
- Nie spożywajcie alkoholu pochodzącego z nieznanych źródeł i pozbawionego nowych banderol oraz certyfikatów pochodzenia i jakości. Pod żadnym pozorem nie kupujcie alkoholu na czarnym rynku - apelował szef specjalnej grupy operacyjnej "Metyl" Vaclav Kuczera do Czechów i zagranicznych turystów na konferencji prasowej w Pradze. - To nie koniec afery metanolowej - zaznaczył.
Od wybuchu tzw. afery alkoholowej we wrześniu 2012 roku policja skonfiskowała około 18 000 litrów skażonego alkoholu, ale wciąż nie odnaleziono 2 000 litrów.
- Pod koniec ubiegłego roku ostrzegaliśmy, że w nielegalnych składach znajduje się jeszcze 5 000 litrów skażonego alkoholu, z czego 3 000 litrów zostało odnalezione i zlikwidowane - mówił Kuczera. Zastrzegł jednak, że policji wciąż nie udało się zlokalizować pozostałych 2 000 litrów. Nie wykluczył, że "nielegalni dystrybutorzy wypuszczą na rynek kolejną partię skażonego alkoholu, licząc na to, że afera przycichnie - ostrzegł.
- Nadal pojawiają się nowe przypadki zatruć, w tym roku było ich siedem. Jedną z ostatnich ofiar jest 16-letnia dziewczyna, która spożyła zatruty alkohol podczas rodzinnej uroczystości w Deczinie na północy Czech - przyznał Kuczera. Dzięki temu przypadkowi ustalono, że skażony rum, którym zatruła się ofiara, był transportowany przez całe Czechy: z Ostrawy do Pragi, a potem do krajów pilźnieńskiego i uściańskiego - dodał.
W związku z aferą prokuratura postawiła zarzuty ponad 70 osobom. Większość z nich przebywa w areszcie, a trzem osobom może grozić dożywocie. - Prace nad aktem oskarżenia rozpoczną się w połowie roku, a proces ruszy najwcześniej jesienią - oświadczył nadzorujący śledztwo prokurator Roman Kafka.
Pierwsze akty oskarżenia będą dotyczyć dystrybutorów alkoholu z regionów Ostrawy, Ołomuńca i Przybramia. Grupie osób, które świadomie sporządziły trującą mieszankę i wprowadziły ją na rynek przez dystrybutora ze Zlina, przewodził przedsiębiorca branży gastronomicznej Rudolf Fian oraz właściciel firmy Carlogic produkującej kosmetyki samochodowe Tomasz Krzepela; obaj pochodzą z kraju morawsko-śląskiego.
Użyty przez nich alkohol metylowy pochodził z płynu do spryskiwaczy. Mężczyźni kupili metanol legalnie i wyprodukowali z niego tony trującej substancji, którą sprzedali dystrybutorowi spirytualiów. Obu zatrzymanym postawiono zarzut spowodowania zagrożenia powszechnego.
....
No jak to ? Przeciez nie z Polski ?! Trzeba pic !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:12, 09 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
Ostre komentarze na litewskim portalu. Nawołują do mordowania Polaków
Od kilku dni w jednym z litewskich portali informacyjnych ukazują się nienawistne komentarze internautów wobec Polski. Jeden z nich nawołuje do mordowania Polaków - informuje serwis kresy.pl.
"Idź Polakom głowy siekać"
Lawinę negatywnych komentarzy pod adresem Polski wywołał artykuł pod tytułem "Kto zaprzedaje interesy Litwy" na portalu alfa.lt. Chodzi o wizytę byłego premiera Litwy Giedyminasa Kirkilasa w Warszawie.
W tekście zaprezentowano opinię znanego z antypolskich nastrojów publicysty, który informuje jakoby w stolicy Polski miałoby dojść do zdrady litewskich interesów narodowych. Ma na myśli rozmowy polsko-litewskie na temat sytuacji mniejszości narodowej na Litwie - czytamy na stronie kresy.pl.
Pod artykułem pojawiło się mnóstwo nieprzychylnych Polsce i Polakom komentarzy. Najbardziej szokujący okazał się jednak wpis internauty o pseudonimie Katyne (Katyń). W wielozwrotkowym wierszu, jak twierdzi, swojego autorstwa, zachęca do urządzenia Polakom drugiego holokaustu.
"Cyklon B, iperyt na szkodników, będzie pasował (…) Zasypmy znów Polakami rowy pełne w Ponarach..." - czytamy. Autor nawołuje też do mordowania południowych sąsiadów Litwy. "Trzeba tylko wziąwszy piły tym Polakom odciąć głowy (...) Jeżeli Polacy na nas szczekają, możesz też na nich poszczekać. Ale lepiej, wziąwszy siekierę, idź Polakom głowy siekać."
Jakby tego było mało, taki sam komentarz pojawił się także w sobotę, tuż po informacji o polskim pochodzie w Wilnie.
"Pamiętajmy o wspólnej historii"
Wśród wielu głosów pojawiła się także odpowiedź polskich internautów. "Polacy pozdrawiają braci Litwinów! Ktoś chce żebyśmy się gryźli jak psy. Przestańmy! Walczmy razem przeciw wspólnym wrogom" - użytkownik "Pawel" stara się załagodzić sytuację.
"My w Polsce mamy bardzo przychylne zdanie o Litwinach. Pamiętamy o wspólnej historii, a szczególnym już o ważnej roli litewskich wojsk w bitwie pod Grunwaldem" - dodaje "Jarosław" na alfa.lt.
"Jeśli jednak wciąż chcecie nam obciąć głowy i urządzić holocaust to serdecznie zapraszamy do przekroczenia granicy choćby jedną nogą, tak byście ocalili choć tą drugą" - ostrzega.
Krzykliwi Litwini to margines
- Przegrana w wyborach na Litwie konserwatystów i nacjonalistów nie oznacza, że zniknęli oni ze sceny politycznej. Powiem więcej, wydaje im się, że jako opozycja mogą sobie pozwolić na więcej, nawet na łamanie prawa, jak nawoływanie do fizycznej rozprawy z Polakami - komentuje dla Onetu dr Artur Górski, poseł PiS zajmujący się polityką wschodnią.
- Takie działanie ma na celu uniemożliwienie normalizacji stosunków polsko-litewskich. Ma wywołać polskie protesty, bo trudno w takiej sytuacji nie protestować, ale przede wszystkim jest to uderzenie w obecny rząd Litwy, w którym zasiadają także Polacy. Jest to sytuacja nienawistna dla szowinistycznie nastawionych Litwinów, którzy choć są krzykliwi, stanowią jednak margines - uważa Górski i dodaje, że ci Litwini, którzy żyją obok Polaków, którzy są sąsiadami, traktują naszych rodaków po partnersku.
- Także politycy Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, którzy rządzą w niektórych samorządach, starają się, aby Litwini mieszkający na Wileńszczyźnie nie czuli się dyskryminowani przez Polaków, którzy tam stanowią większość. Natomiast pewna grupa Litwinów ma obawy i fobie, wynikające z zaszłości historycznych, które artykułowane w tak brutalny sposób psują relacje polsko-litewskie na Litwie i między naszymi państwami.
Sprawa trafi do sądu?
Zdaniem politologa Pawła Sobika, sprawa antypolskich komentarzy w internecie nie jest niczym nowym, a zapowiedzi rządu Litwy, że jest gotów wyjść naprzeciw postulatom Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, jedynie zmobilizowały nacjonalistów litewskich widzących w dwujęzycznych napisach i oryginalnej pisowni nazwisk zagrożenie dla państwowości litewskiej.
- Działająca na Litwie i założona przez miejscowych Polaków Europejska Fundacja Praw Człowieka monitoruje tamtejsze media już od pewnego czasu i kieruje sprawy o podżeganie do nienawiści na tle rasowym do sądu. Co najważniejsze - jest skuteczna - mówi Onetowi Sobik, który przez kilka lat mieszkał na Litwie i dodaje, że członkowie EFPC mają dobry warsztat i dużą determinację.
- Ta sprawa, podobnie, jak wiele innych na pewno trafi do sądu. Jak pokazują wyroki, zapewne i tym razem zakończy się grzywną kilkuset litów dla autora tego komentarza.
Czy komentarze mogą wpłynąć na relacje polsko-litewskie? Poseł PiS dr Artur Górski jest przekonany, że ostatnie ekscesy nie będą miały negatywnego odbicia w budowanych mozolnie od nowa stosunkach między oboma krajami. - Obecny rząd litewski nie tylko odcina się od antypolskich działań i słów szowinistycznych harcowników opozycji, ale podejmuje realne działania, aby poprawić prawną sytuację mniejszości na Litwie - powiedział w rozmowie z Onetem.
- W tym miesiącu powinny wpłynąć do litewskiego Sejmu dwa projekty ustaw: o mniejszościach narodowych oraz o oryginalnej pisowni imion i nazwisk mniejszości. Rozwiązania zawarte w tych ustawach są wymagane przez prawo Unii Europejskiej, a także będą wypełnieniem postanowień traktatu polsko-litewskiego. Jeśli wejdą w życie, polska mniejszość będzie miała zagwarantowane podstawowe prawa - przekonuje Górski.
Z jego słowami nie zgadza się politolog Paweł Sobik. - Wprowadzenie ustawy o mniejszościach nic nie zmieni jeżeli nie zostanie wprowadzona nowelizacja ustawy o języku państwowym - podkreśla w rozmowie z Onetem.
Jak twierdzi rozmówca Onetu, wzrost liczby negatywnych komentarzy na temat Polski może też być wynikiem protestów Litwinów ws. rzekomej dyskryminacji języka litewskiego na Wileńszczyźnie. - Urządzane są one tak długo, jak AWPL sprawuje rządy w rejonach wileńskim i solecznickim. Teraz urosło to do ogólnokrajowego poziomu, ponieważ rząd zapowiedział wyjście naprzeciw postulatom części Polaków.
Politycy AWPL, zdaniem politologa, zdominowali medialny obraz sytuacji mniejszości polskiej na Litwie. - Rozmawiając na ten temat nie można dać sobie mówić, że wszyscy Polacy jak jeden mąż popierają AWPL i jej lidera Waldemara Tomaszewskiego. Nie jest też tak, że wszyscy zmieniliby nazwisko na brzmiące bardziej po polsku jeśli tylko pojawiłaby się taka szansa.
- Im bardziej Polacy są zintegrowani ze społeczeństwem litewskim, im częściej obracają się w niepolskim środowisku, tym większe znaczenie mają programy gospodarcze partii ogólno litewskich a nie narodowościowe postulaty AWPL - mówi Onetowi Sobik.
...
Niestety psychopatia tam powszechna .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:32, 10 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
Litewscy posłowie ponownie chcą zaskarżyć Kartę Polaka
Grupa litewskich posłów z partii konserwatywnej przygotowuje wniosek do Trybunału Konstytucyjnego z zapytaniem, czy osoba posiadająca Kartę Polaka może być posłem - poinformowano w Wilnie.
Jest to już trzecia podjęta przez litewskich posłów próba postawienia sprawy Kart Polaka na wokandzie Trybunału Konstytucyjnego. Dwie poprzednie, w 2009 i 2011 roku, nie powiodły się, gdyż nie uzyskały poparcia Sejmu.
Tym razem grupa inicjatywna, do której należy m.in. były minister spraw zagranicznych Litwy, poseł Audronius Ażubalis, chce, by Trybunał Konstytucyjny orzekł, czy posłem może być osoba, która zadeklarowała wolę przynależności do innego narodu niż naród litewski. Jak twierdzą inicjatorzy akcji, jest to sprzeczne z litewską konstytucją. Ponadto według nich z ustawą zasadniczą nie da się pogodzić posiadanie przez posła osobistego dokumentu, wystawionego przez obce państwo na podstawie jego prawa.
W obecnym litewskim parlamencie frakcja Akcji Wyborczej Polaków na Litwie liczy ośmiu posłów. Kartę Polaka posiada tylko poseł Michał Mackiewicz.
Zdaniem posłów występujących z inicjatywą skierowania wniosku do Trybunału, posiadanie Karty Polaka może być sprzeczne ze złożeniem przysięgi poselskiej, gdyż zgodnie z orzeczeniem tegoż Trybunału z 1998 r. poseł powinien być wierny i lojalny wobec państwa, konstytucji oraz prawa litewskiego.
Kartę Polaka posiada na Litwie około 4 tys. osób.
>>>>
Sprawa maksymalnie glupia i debilna ! Kraj ktory oddal niepodleglosc Brukseli mialby zakazac Polakom ktorzy sa tez w UE kandydowania . Ale NIENAWISC DO POLSKI JEST NOSNA ! I stad takie cyrki . W kraju ktorym przypominam zbankrutowal przez euro . Nie zjamuja sie wyjsciem z euro tylko kopaniem Polakow . To jest dopiero opetanie .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:58, 13 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
Brytyjska partia porównuje Polaków do małp
Nacjonalistyczna Brytyjska Partia Narodowa (BNP) porównała Polaków do małp. Ulotki z antypolskimi hasłami pojawiły się na ulicach Maryport w północno-zachodniej części kraju. Sprawę bada policja - podaje "Gazeta Wyborcza".
Jak podaje "GW", kontrowersyjne broszury powstały przy okazji odbywających się niedawno wyborów samorządowych w hrabstwie Kumbria. Na ulotkach można było przeczytać, że Partia Pracy zatrudniła polskich emigrantów do rozprowadzania materiałów wyborczych za głodowe wynagrodzenie. Zamiast wizerunku Polaka wstawiono zdjęcie małpy.
Partia Pracy o sprawie poinformowała policję. - Nie chciałabym, aby Polacy pomyśleli, że w naszym rejonie nie są mile widziani - powiedziała Barbara Cannon, reprezentująca ugrupowanie w gminie Allerdale.
Simon Darby, rzecznik propagującej hasło "Brytyjskie miejsca pracy dla Brytyjczyków" ("British jobs for British workers") BNP, stwierdził, że wizerunek małpy jest nawiązaniem do angielskiego przysłowia: "Płacisz grosze, zatrudniasz małpy" ("You pay peanuts, you get monkeys"), a nie atakiem na Polaków.
- Tak nie traktuje się mniejszości narodowych w cywilizowanych krajach - skomentował Robert Szaniawski, rzecznik polskiej ambasady w Londynie.
To nie pierwsza akcja BNP wymierzona w Polaków. W 2009 r. partia przeprowadziła akcję pod hasłem "Bitwa o Anglię". Na plakatach pojawiło się wówczas zdjęcie samolotu polskiego Dywizjonu 303 - podaje "Gazeta Wyborcza".
Zasiadający obecnie w Parlamencie Europejskim lider BNP Nick Griffin ma już na swoim koncie wyrok za dystrybucję ulotek nawołujących do segregacji rasowej.
.. .
To Wyborcza powinna sie radowac . Obrazaja Polaków . Oczywiscie to oni sa malpami . Dzicz nie wie nic o Polakach .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:56, 15 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
"Washington Post" pisze o "polskich obozach". Ambasada protestuje
Ambasador RP w USA Ryszard Schnepf wysłał list z protestem do "Washington Post" w sprawie użycia określenia "polskie obozy koncentracyjne" w jednym z dodatków do poniedziałkowego wydania gazety. We wtorek w internetowym wydaniu poprawiono błąd.
Określenie "Polish concentration camps" znalazło się w artykule poświęconym ratowaniu Żydów przez Bułgarów podczas drugiej wojny światowej. Tekst ukazał się w dodatku "Style" dziennika "Washington Post".
W tytule artykułu napisano, że Żydzi byli ratowani przed wywiezieniem "do nazistowskich obozów koncentracyjnych". Jednak w dalszej części tekstu pojawiło się zdanie, że w 1940 roku rząd Bułgarii "podpisał potajemne porozumienie, by przekazać 20 tys. Żydów do polskich obozów koncentracyjnych".
"To niezwykle ważne, by używać precyzyjnego i poprawnego języka: to były nazistowsko-niemieckie obozy koncentracyjne w okupowanej Polsce" - podkreślił Schnepf w liście do naczelnego "WP" Martina Barona; kopię listu ambasada RP zamieściła na swej stronie internetowej. Ambasador dodał, że nazywanie tych obozów "polskimi" jest "historycznie niepoprawne i moralnie nie do zaakceptowania".
Kontrowersyjny artykuł jeszcze we wtorek był dostępny w internetowym wydaniu "Washington Post" w oryginalnej, oprotestowanej przez polską ambasadę formie. Pod tekstem można było przeczytać komentarze oburzonych czytelników.
Około godziny 14.00 czasu lokalnego określenie "polskie obozy koncentracyjne" zostało zamienione na "nazistowskie obozy koncentracyjne w okupowanej Polsce".
Krytyczne komentarze czytelników wywołała też sama treść artykułu, a zwłaszcza postawiona na początku teza, że w przeciwieństwie do Bułgarów obywatele Francji, Włoch, Holandii i Polski niewiele zrobili, by pomagać Żydom.
"Kiedy nazistowskie Niemcy zaczęły mordować Żydów w Europie podczas drugiej wojny światowej, społeczeństwa zrobiły niewiele, by to powstrzymać. Na przykład obywatele Francji, Włoch, Holandii i Polski nie wybiegali masowo na ulice w oburzeniu, kiedy ich sąsiadów wysyłano do obozów koncentracyjnych" - pisze w artykule Justin Moyer. "Ale 70 lat temu jeden naród zaprotestował: Bułgaria, jedyny kraj Europy Wschodniej, który nie dopuścił do wysłania do komór gazowych i krematoriów wielu ze swych Żydów" - dodaje.
List z protestem do "Washington Post" w sprawie błędnego określenia "polskie obozy koncentracyjne" wysłał też prezes Fundacji Kościuszkowskiej Alex Storożyński.
>>>>
WP to pismidlo nazistowskie i nie moge sie doczekac na jego bankructwo .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:18, 20 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
Niemcy: krytykowany w Polsce film o wojnie otrzymał prestiżową nagrodę
Odtwórcy głównych ról w niemieckim serialu telewizyjnym "Nasze matki, nasi ojcowie", krytykowanym przez Polskę ze względu na przedstawienie AK jako formacji antysemickiej, otrzymali prestiżową nagrodę Bayerischer Fernsehpreis - podała w sobotę telewizja ZDF.
Aktorzy Katharina Schuettler, Miriam Stein, Volker Bruch, Tom Schilling i Ludwig Trepte otrzymali nagrodę specjalną w wysokości 20 tys. euro. Przyznawana od 1989 roku Bayerischer Fernsehpreis uważana jest za jedno z najbardziej prestiżowych wyróżnień w niemieckiej telewizji. ZDF - drugi program niemieckiej telewizji publicznej -jest producentem wyemitowanego w marcu trzyczęściowego filmu. Uroczystość wręczenia nagród odbyła się w piątek wieczorem w Monachium.
Autorzy pokazali II wojnę światową - od niemieckiego ataku na ZSRR w czerwcu 1941 roku do kapitulacji Niemiec - przez pryzmat losów pięciorga młodych Niemców z Berlina: oficera Wehrmachtu Wilhelma, jego również powołanego do wojska młodszego brata Friedhelma, zakochanej w Wilhelmie pielęgniarki Charlotte, marzącej o karierze piosenkarki Grety oraz jej chłopaka - Żyda Viktora.
Losy Viktora, który ucieka z transportu do obozu Auschwitz i przyłącza się do oddziału AK, stały się dla twórców filmu pretekstem do pokazania polskich partyzantów jako zaciekłych antysemitów. Przeciwko takiemu wizerunkowi polskiego podziemia zaprotestowała ambasada RP w Berlinie. ZDF wyraził ubolewanie z powodu odebrania przez Polaków filmu jako niesprawiedliwego i obraźliwego. Stacja zapewniła, że nie chciała relatywizować odpowiedzialności Niemców za wojnę.
ZDF zapowiedział pokazanie w czerwcu dokumentacji o roli AK podczas okupacji niemieckiej w Polsce.
Film obejrzało łącznie 21 milionów widzów. Jego emisja wywołała w mediach zaciętą dyskusję o odpowiedzialności Niemców za zbrodnie wojenne. Część publicystów zarzuca twórcom filmu, że wybierając na bohaterów sympatycznych młodych ludzi, podchodzących z dystansem do narodowosocjalistycznej ideologii, zakłamują historię, propagując pogląd, że "nazistami byli ci inni". Inni twierdzą, że film dobrze ilustruje uwikłanie całego społeczeństwa w hitlerowskie zbrodnie.
>>>>
Rżnięcie głupa to typowy sposob zamazywania odpowiedzialnosci . Wszak w Rosji udaja glupich Iwanow w USA prostodusznych Jankesow to i czas na prostolinijnych Niemcow . Zlo sie samo robilo ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:26, 24 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
Ankieta: Polska żywność smakuje lepiej niż czeska
Z ankiety opublikowanej w czwartek przez czeski portal internetowy "idnes.cz" wynika, że polskie produkty żywnościowe importowane do Czech biją na głowę czeskie: lepiej smakują i lepiej prezentują się na talerzach.
Przyznali to nie tylko mistrzowie praskiej kuchni, ale również przytłaczająca większość: aż 10 tys. 323 z 12 tys. 183 respondentów, którzy odpowiedzieli na ankietę czeskiego portalu.
Konfrontacji czeskich i polskich produktów żywnościowych podjęło się też czterech mistrzów kuchni szefujących w luksusowych praskich restauracjach i kolejnych, pięciu degustatorów. Produkty żywnościowe tańszej kategorii cenowej zakupiono w jednej praskich sieci handlowych. "Sędziowie" nie wiedzieli z jakiego kraju pochodzą oceniane przez nich produkty. Wybrano dziewięć artkułów: masło, ser żółty, ser twarogowy, dżem, słone paluszki, wafle, czekoladę, sok i piwo.
Zdaniem kucharzy i ekspertów, aż pięć polskich produktów (masło, ser żółty, słone paluszki, pomarańczowy sok i piwo) prezentowało się znacznie lepiej, niż czeskie. Nie tylko lepiej smakowały, ale miały też lepszy wygląd. Czesi wygrali rywalizację w dwóch produktach (wafle i dżem). Polski ser twarogowy miał lepszy smak, niż czeski ale gorszy wygląd, natomiast czekolada okazała się obopólną porażką, a co za tym idzie - remisem.
Cała impreza odbyła się podczas praskiej konferencji prasowej w ramach prezentacji bestselleru: czeskiej książki kucharskiej "Mężczyźni dla siebie" ("Muzi sobe"), w której renomowani czescy kucharze zamieścili przepisy kulinarne dla mężczyzn.
Mistrzowie sztuki kuchennej przyznali jednak, że tak naprawdę, z przedstawionych do degustacji produktów, żaden nie odznacza się nadzwyczajnymi walorami smakowymi. Najgorzej prezentowały się wspomniane polskie i czeskie czekolady. "Obie były złej jakości. Na pierwszy rzut oka było widać, że receptura zawiodła: pożałowano kakao " - stwierdził mistrz kucharski hotelu Marriot Jan Wiesner. "Jeśli rzeczywiście ludzie kupują takie produkty, to jest mi naprawdę smutno" - dodał Tomasz Stehlik, który prowadzi renomowaną, praską restaurację "Na Konci".
Redaktorzy programu, którzy zakupili wspomniane produkty, skarżyli się z kolei, że mieli problem z odszukaniem polskiej żywności na sklepowych półkach, ponieważ na wielu artykułach nie został oznaczony kraj pochodzenia.
Czeski portal informuje, że wyniki ankiety nie zaskoczyły przedstawicieli Czeskiej Izby Żywnościowej. "Smak jest kryterium subiektywnym i niewiele mówi o jakości produktu. Tę ostatnią można ocenić dopiero na podstawie analizy składników" - stwierdziła rzeczniczka Izby, Dana Veczerzova. "Niestety, w sytuacji zalewania rynku tanią żywnością, konsumenci zapominają, jak smakują dobre artykuły" - uznała Veczerzova.
Wyniki ankiety wydają się jednak przeczyć danym, jakie przytaczył niedawno czeski minister rolnictwa Peter Bendl na praskim spotkaniu 6 maja z ministrem Stanisławem Kalembą. Czeska Państwowa Inspekcja Rolno-Żywnościowa (SPZI) stwierdziła bowiem, że w ubiegłym roku we wszystkich przebadanych produktach, nie spełniających norm jakościowych, znalazło się aż 24,1 proc. produktów polskich, podczas gdy czeskich - jedynie 14,5 procent.
W ostatnim czasie polska żywność rodzi problemy na linii Polska-Czechy. Gorącą dyskusję w czeskich mediach wzbudziła kwestia polskiej, skażonej koniny, którą odkryto w sklepie mięsnym w Morawskiej Ostrawie. Wcześniej wytykano Polsce niedostateczną informację w sprawie sprzedawanej jako spożywcza soli technicznej.
Peter Bendl zapewnił jednak, że czeskie kontrole artykułów żywnościowych nie są orientowane specjalnie na żywność importowaną z Polski w celu jej dyskredytacji. "Jeśli dowiem się o takich przypadkach, winni zostaną natychmiast odwołani" - zapewnił czeski minister rolnictwa.
>>>>
Nienawisc do Polski sasiadow to KOMPLEKSY ze jestesmy lepsi !!! Niestety !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|