Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:05, 07 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Sudan Południowy na skraju katastrofy humanitarnej
W niespełna dwa miesiące od wybuchu konfliktu w Sudanie Południowym, ponad 900 tys. ludzi uciekło ze swoich domów, a 10 tys. nie żyje. ONZ apeluje o pomoc dla 3,2 mln ludzi bezpośrednio zagrożonych skutkami konfliktu.
Podpisanie przed dwoma tygodniami w Addis Abebie zawieszenie broni, pomiędzy rządem Sudanu Południowego, a zbuntowanymi oddziałami po stronie byłego wiceprezydenta Rieka Machara nie zakończyło walk.
Konflikt, który rozpoczął się 15 grudnia 2013 roku w stolicy kraju, od strzelaniny pomiędzy żołnierzami gwardii prezydenta Kiira z ludu Dinka, a oddziałami popierającymi byłego wiceprezydenta Rieka Machara z grupy Nuer, szybko rozprzestrzenił się niemal po całym kraju.
Sudan Południowy uzyskał niepodległość niespełna trzy lata temu na mocy porozumień pokojowych kończących trwającą 23 lata wojnę domową między Południem i Północą Sudanu.
- Uciekam przez całe swoje życie. Nigdy nie przypuszczałem, że po tylu latach wojen domowych z Północą i uzyskaniu niepodległości znowu będę musiał to robić. Moja sytuacja jest beznadziejna - żali się Majok Maya, który jak ponad 60 tys. innych ludzi uciekł do sąsiedniej Ugandy.
W Sudanie Południowym setki tysięcy ludzi szukają schronienia w nieprzygotowanych na taki exodus ludności bazach ONZ i tymczasowych obozach.
Wg organizacji Lekarze Bez Granic (MSF) sytuacja przypomina tykającą bombę. Rośnie liczba zarejestrowanych przypadków biegunki i odry. Pojawiają się pierwsze oznaki niedożywienia.
W wielu obozach atmosfera jest napięta, często dochodzi do bójek pomiędzy Dinka i Nuer.
W Dżubie - stolicy kraju, gdzie rozpoczęły się walki, rząd apeluje o powrót do normalnego życia, jednak ponad 20 tys. ludzi boi się opuścić przeludnioną bazę ONZ.
Poza stolicą o żywność jest trudno. Bor i Bentiu - miasta, w których toczyły się najcięższe walki zostały zrównane z ziemią. W całym kraju obrabowano wiele magazynów z żywnością należących do organizacji humanitarnych.
Rabują wojska rebelianckie i armia rządowa. W tym tygodniu świat obiegły zdjęcia żołnierzy maszerujących w szkolnych niebieskich plecakach UNICEF-u.
We wtorek ONZ zaapelował o 1,27 mld dol. na pomoc dla 3,2 mln ludzi bezpośrednio zagrożonych konfliktem.
...
Bydlaki wszystko o rope . Chyba trzeba uruchomic trybunal karny .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 22:27, 26 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Sudan Płd.: 300 tysięcy osób pozbawionych podstawowej pomocy medycznej
300 tysięcy osób pozbawionych podstawowej pomocy medycznej - PAP
Oddziały walczące w konflikcie w Sudanie Płd. plądrują szpitale, zabijają pacjentów w łóżkach i odcinają od pomocy medycznej setki tysięcy osób - alarmują dzisiaj Lekarze Bez Granic. Zbrodni dopuszczać się mają zarówno rebelianci, jak i strona rządowa.
Organizacja Lekarze Bez Granic (MSF) informuje, że ataki na jednostki służby zdrowia stały się częścią strategii zastraszania, stosowanej przez walczących w Sudanie Płd. Ostrzegają, że szpitale "są celami ataków, pacjenci są mordowani w łóżkach, izby chorych są palone, sprzęt medyczny jest rozkradany, a w jednym przypadku odnotowano zniszczenie całego szpitala".
Z informacji MSF wynika, że prawie 300 tysięcy osób w tym kraju jest pozbawionych dostępu nawet do podstawowej opieki medycznej.
Organizacja zwraca uwagę, że ataki na jednostki służby zdrowia przeprowadzali zarówno rebelianci, jak i wojska rządowe. Do ataków na szpitale miało dochodzić nie tylko podczas walk w stolicy kraju, Dżubie, ale i w trakcie potyczek wokół ważniejszych miast.
- Ataki na jednostki medyczne i pacjentów są częścią szerszego tła, na które składają się brutalne ataki na miasta, targowiska i budynki publiczne - wyjaśnił szef misji MSF w Sudanie Płd. Raphael Gorgeu.
Agencja Associated Press informowała w weekend, ze pracownicy MSF odnaleźli 14 ciał w szpitalu w mieście Malakal. Część ofiar zabito prawdopodobnie w łóżkach.
- Malakal jest opustoszałe, domy zostały spalone, a na ulicach leżą niezliczone ciała ofiar. Nie potrafię znaleźć słów, aby opisać tę brutalność - relacjonował pracownik MSF Carlos Francisco.
W niespełna dwa miesiące od wybuchu konfliktu w Sudanie Płd. ponad 900 tysięcy ludzi uciekło ze swoich domów, a 10 tys. nie żyje.
Konflikt, który rozpoczął się 15 grudnia 2013 roku w stolicy kraju, od strzelaniny między żołnierzami gwardii prezydenta Salcy Kiira z ludu Dinka, a oddziałami popierającymi byłego wiceprezydenta Rieka Machara z grupy Nuer, szybko rozprzestrzenił się niemal na cały kraj.
Sudan Południowy uzyskał niepodległość niespełna trzy lata temu na mocy porozumień pokojowych kończących trwającą 23 lata wojnę domową między Południem i Północą Sudanu.
...
Naloty na bydlakow niszczacych szpitale !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:22, 12 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Dzięki zbiórce makulatury powstanie studnia w Sudanie Płd.
150 ton makulatury o wartości 45 tys. zł zebranej w ciągu roku przez mieszkańców Świętokrzyskiego wystarczy, aby wybudować studnię dla mieszkańców jednej z miejscowości w Sudanie Południowym. Organizatorzy zapowiadają kontynuację akcji.
Organizator akcji, kielecki radny Władysław Burzawa, na konferencji w Kielcach we wtorek podziekował wszystkim, którzy uczestniczyli w akcji pomocy Sudanowi. - Dziękuję wszystkim mieszkańcom regionu, którzy w ramach akcji przekazali choć jeden kilogram makulatury – powiedział dziennikarzom Burzawa. Każdy kilogram papieru można przeliczyć na 75 l wody, której brakuje w wielu rejonach Sudanu Południowego - dodał.
Według płockiego salezjanina ks. dr Kazimierza Kurka, który zajmuje się koordynacją akcji i kontaktami z misjonarzami pracującymi w Sudanie Południowym, pierwszą podstawową potrzebą mieszkańców tego kraju jest zaopatrzenie w czystą wodę. Tłumaczył, że każda studnia rozwiązuje wiele problemów, w tym edukacyjnych. - Dzieci, zamiast chodzić do szkoły, przemierzają wiele kilometrów, aby przynieść do domu wodę. Tam, gdzie istnieją studnie, mogą one zająć się szkołą – powiedział.
Dodał, że wiele źródeł wody nie nadaje się do spożycia. Mieszkańcy, nie mając innego wyjścia, korzystają z nich i narażają się na szereg poważnych chorób.
Do akcji włączyły się, oprócz parafii, kielecki Urząd Miasta w Kielcach oraz "Wodociągi Kieleckie".
W Kielcach znajduje się wiele kontenerów, do których można składać makulaturę, m.in. na dziedzińcu miejskiego ratusza. - To piękna, bezinteresowna idea, w którą warto się angażować – powiedział na spotkaniu z dziennikarzami prezydent Kielc Wojciech Lubawski.
Organizatorzy zapowiadają, że akcja będzie kontynuowana i kontenery na makulaturę dotrą też do kolejnych miejscowości w regionie.
W akcję zaopatrzenia w wodę mieszkańców Sudanu Południowego angażuje się też m. in. Polska Akcja Humanitarna (PAH). Jak napisano na stronie internetowej organizacji, "najważniejszym zadaniem PAH jest zapewnienie wody pitnej, zbudowanie (...) latryn oraz dystrybucja żywności we współpracy z innymi organizacjami".
Sudan Południowy uzyskał niepodległość niespełna trzy lata temu na mocy porozumień pokojowych kończących trwającą 23 lata wojnę domową między Południem i Północą Sudanu. Oprócz katastrofy humanitarnej dotykającej wielu regionów tego kraju, sytuację komplikuje trwający od grudnia ub. roku lokalny konflikt zbrojny.
....
Bardzo pieknie .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:34, 08 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
LOKALNE
TYLKO W WP.PL
REPORTER WP24
RAPORTY SPECJALNE
CIEKAWOSTKI
NAUKA
PRZESTĘPCZOŚĆ
MEDIA
Pokaż Ukraińcom, że jesteś z nimi! 967825solidarnych Solidarni z Ukrainą
Amerykański magazyn ujawnia poufne dokumenty ws. misji pokojowej w Darfurze
Choć światowa opinia publiczna już dawno odwróciła wzrok od Darfuru, zachodniej części Sudanu, nie znaczy to, że brutalny konflikt, który się tam toczył, wygasł. Według doniesień "Foreign Policy", jest wprost przeciwnie i darfurska ziemia znów przesiąka krwią. Prestiżowy magazyn ujawnia poufne dokumenty z misji sił pokojowych w regionie, ukazujące porażkę ich starań o zapewnienie ochrony cywilom oraz to, jak "gładzono" niektóre raporty.
W 2003 r. przeciwko arabskim rządom w Chartumie wystąpiła murzyńska ludność Darfuru, skarżąca się na coraz większą dyskryminację. Władze odpowiedziały brutalnie. Sudańskie wojsko bombardowało i partyzantów, i cywilów, na ziemi obrazu zniszczenia dopełniały arabskie milicje dżandżawidów. Dochodziło do czystek etnicznych, a media pisały wprost o ludobójstwie. Zginęło wówczas około 200 tys. ludzi. Ochronę bezbronnej ludności miała zapewnić międzynarodowa misja humanitarna. Początkowo wojskowych do Sudanu wysłały kraje afrykańskie. W 2007 r. ONZ i Unia Afrykańska utworzyły hybrydowe siły UNAMID.
Czytaj więcej: W Darfurze wciąż przelewa się krew niewinnych.
Jednak ponad dekadę od wybuchu konfliktu, sytuacja nie jest dużo lepsza. Choć na miejscu stacjonuje około 20 tys. błękitnych hełmów (to obecnie największa misja pokojowa), w Darfurze nadal dochodzi do brutalnych ataków, których ofiarami padają cywile. Tymczasem - jak opisuje "Foreign Policy" - żołnierze sił pokojowych zmagają się nie tylko ze zbrojnymi stronami konfliktu: sudańskim wojskiem, arabskimi milicjami i darfurskimi rebeliantami, ale także brakiem odpowiedniego wyposażenia i uzbrojenia oraz konsekwencjami zaniedbań zachodnich decydentów. Co więcej, jawne raporty UNAMID często umniejszały rolę sudańskich sił rządowych w ostatnich rajdach na darfurskie wioski.
Przeciek
"Foreign Policy" dotarła jednak do poufnych dokumentów misji, które przekazała magazynowi Aicha Elbasri, była rzeczniczka UNAMID. Dotyczą one wydarzeń z lat 2012-2013. Elbasri przyznała, że siły pokojowe w dużym stopniu nie podołały zadaniu ochrony niewinnej ludności w Darfurze. Na podstawie przecieków powstała seria artykułów o sytuacji w regionie.
Amerykański magazyn przytacza jedno, szczególnie szokujące wydarzenie, gdy w marcu 2013 r. żołnierze UNAMID byli odpowiedzialni za eskortowanie trzech autobusów wewnętrznych uchodźców z Darfuru na konferencję pokojową. Konwój został zatrzymany przez uzbrojoną grupę, a przewożeni ludzie porwani. Wypuszczono ich sześć dni później, dzięki mediacjom Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Ofiary zeznawały potem, że błękitne hełmy nie zrobiły nic, by nie dopuścić do ich uprowadzenia. - Po prostu stali i się przyglądali - powiedział pracownik ONZ, cytowany przez "FP"
Ale także siły pokojowe są celami ataków. Do tej pory zginęło 191 członków misji UNAMID, mundurowych i cywilnych pracowników.
Bombardowania
"Foreign Policy" donosi także o bombardowaniach przeprowadzanych przez sudańskie siły - jedyne w kraju zdolne do ataków z powietrza - w których giną cywile. Ponieważ jednak eksperci błękitnych hełmów często nie są w stanie bezpiecznie zebrać dowodów na zniszczonych obszarach, minimalizują odpowiedzialność Chartumu.
Jeden z dowódców UNAMID powiedział nawet Elbasri, że "nie zawsze mogą mówić o wszystkim, co widzą w Darfurze", muszą "zachowywać się jak dyplomaci" i czasami naginać prawdę.
Tymczasem według wewnętrznego dokumentu przygotowanego dla Rady Bezpieczeństwa ONZ, na który powołuje się "FP", w 2012 r. doszło do 106 nalotów, rok później - 85. I to mimo groźby jeszcze z 2005 r., że zostaną nałożone sankcje, jeśli bombardowania nie ustaną.
Sprzymierzeńcy i przeciwnicy
Także dżandżawidzi, symbol masakr z początku tego wieku - zauważa amerykańskie czasopismo - nie zostali rozbrojeni. Teraz walczą w... rządowych mundurach, bo członkowie milicji zostali wcieleni do pomocniczych sił sudańskich.
Chartum ma zresztą w arabskich milicjach w Darfurze nie tylko sprzymierzeńców, ale i przeciwników. Szczególnie na terenach, gdzie są surowce, jak złoto.
W tym kalejdoskopie sił w Darfurze najgorsze miejsce nieustannie przypada cywilom. Tylko w ciągu minionego roku walki wygnały z domów pół miliona ludzi.
...
KOSZMAR ZADAMY UWOLNIENIA DARFURU OD LUDOBOJSTWA !!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:04, 21 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
ONZ: ponad 200 osób zabitych w masakrze w Sudanie Południowym
Ponad 200 cywilów zabito, a ponad 400 zostało rannych w podczas ataku na meczet w Sudanie Południowym w mieście Bentiu. Do masakry doszło w zeszłym tygodniu, gdy rebelianci opanowali miasto. Teraz o swoich szacunkach dotyczących ofiar poinformowali przedstawiciele misji pokojowej ONZ.
Podano też, że podczas opanowania miasta rebelianci atakowali kościoły katolickie, szpitale oraz opuszczoną placówkę ONZ, w której obsługiwano program wsparcia żywnościowego. Według organizacji, w całym mieście podczas ostatniego ataku rebeliantów zginęły "setki osób".
Przedstawiciele misji pokojowej ONZ poinformowali też, że do masakry członków konkurencyjnej grupy wzywano za pośrednictwem lokalnej rozgłośni radiowej. Mężczyzn nawoływano, by gwałcili partnerki swoich przeciwników.
W Sudanie Południowym od 2009 roku trwa walka dwóch plemion koczowniczych: Dinków i Nuerów. Rywalizują o dobra naturalne. Konflikt przyniósł tysiące ofiar i setki tysięcy ludzi, którzy opuścili swoje miejsce zamieszkania.
...
Koszmar ! Trybunal Karny dla nich !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:27, 22 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Były wiceprezydent Sudanu Płd. zaprzecza zarzutom o udział w masakrze
Były wiceprezydent Sudanu Płd. Reik Machar zaprzeczył, że jego siły wzięły udział w zeszłotygodniowej masakrze ludności cywilnej w mieście Bentiu na północy kraju. O wymordowanie na tle etnicznym ponad 200 osób został oskarżony przez ONZ.
W rozmowie z katarską telewizją Al-Dżazira Machar podkreślił, że nie posunąłby się do zabicia własnych ludzi.
- Skontaktowałem się z dowódcą w Bentiu, który poinformował mnie, że wszelkie oskarżenia są fałszywe. Po pierwsze, szanujemy tych ludzi, a nasze siły są rekrutowane w większości z lokalnej ludności; nie możemy zabijać własnych ludzi - powiedział Machar stojący na czele sił antyrządowych.
Mimo tych zapewnień władze Sudanu Płd. utrzymują, że za wymordowanie ludności cywilnej odpowiadają rebelianci, którym dowodzi były wiceprezydent.
- To on jest odpowiedzialny, ponieważ to byli jego żołnierze - podkreślił minister spraw zagranicznych tego kraju Barnaba Marial Benjamin.
Al-Dżazira dotarła w poniedziałek do informacji, że w okolicy, w której doszło do masakry, przechwycono transmisje radiowe nawołujące do przemocy. Ich autorami mieli być członkowie sił antyrządowych. Niektórzy dowódcy rebeliantów mówili, że pewne grupy etniczne powinny opuścić Bentiu. Wzywali też mężczyzn do gwałcenia kobiet z innych grup etnicznych.
Według relacji mediów była to jedna z największych masakr cywilów od początku starć, które wybuchły 15 grudnia ub.r. Tego dnia w stolicy kraju, Dżubie, doszło do strzelaniny pomiędzy żołnierzami gwardii prezydenta Salvy Kiira z ludu Dinka, a oddziałami popierającymi Machara z grupy Nuer. Konflikt szybko rozprzestrzenił się niemal na cały kraj. Towarzyszyły mu liczne okrucieństwa na tle etnicznym wobec ludności cywilnej.
Oenzetowska misja w Sudanie Południowym (UNMISS) napisała w komunikacie, że gdy żołnierze Machara 15 i 16 kwietnia "zajęli Bentiu, przeszukali niektóre miejsca, w których schroniły się setki cywilów z Sudanu Południowego i z zagranicy". "Zabili setki z nich po ustaleniu ich pochodzenia etnicznego i narodowości" - czytamy w oświadczeniu.
Ponad milion mieszkańców Sudanu Południowego opuściło swoje domy od początku walk między zwolennikami Machara a lojalistami Kiira. Starć nie zakończyło nawet zawieszenie broni zawarte w Addis Abebie 23 stycznia.
Bentiu jest stolicą obfitującego w pola naftowa stanu Unity. Od początku konfliktu kilkakrotnie miasto to przechodziło z rąk do rąk. Kontrola nad polami naftowymi jest kluczowa, gdyż 90 proc. dochodów Sudanu Południowego pochodzi z ropy - pisze BBC.
W kraju, który uzyskał niepodległość niespełna trzy lata temu na mocy porozumień pokojowych kończących trwającą 23 lata wojnę domową między Południem i Północą Sudanu, stacjonuje ok. 8,5 tys. żołnierzy sił pokojowych ONZ.
...
Oczywiscie zaden z nich sie nie przyzna .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:53, 29 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Sudan Południowy znów stanął w ogniu. Najmłodsze państwo świata rozdarte wojną
Najmłodsze państwo świata umiera, chociaż nie zdążyło postawić jeszcze nawet pierwszych kroków. Sudan Południowy, który uzyskał niepodległość dopiero w 2011 roku po blisko trzydziestoletniej wojnie z islamskim reżimem z Chartumu, ponownie stanął w ogniu.
Stosy okaleczonych ciał. Zwłoki porozrzucane wzdłuż ubitych dróg. Poodrąbywane kończyny i rozkład przyspieszony przez równikowe słońce. Zdjęcia z Bentiu przypominają najgorsze obrazy z historii Afryki - sceny, które miały się już nie powtórzyć, wizje z kategorii "nigdy więcej". Kongo, Biafrę, Sierra Leone, Liberię. No i Rwandę.
15 kwietnia rebelianci z plemienia Nuerów opanowali stolicę stanu Unity. Według ONZ, w ciągu dwóch dni zamordowali ponad 400 osób. Kryterium, jak twierdzą świadkowie, było pochodzenie etniczne: partyzanci polowali na postrzeganych za zwolenników rządu w Dżubie Dinków i imigrantów z Darfuru. Do największej masakry doszło w meczecie Kali-Bellee, gdzie ukrywało się ponad pół tysiąca ludzi; w miejsca kaźni zamieniono też targ, szpital i katolicki kościół. Buntownicy mieli zagrzewać do zabójstw i gwałtów na falach Radia Bentiu FM, opanowanego na samym początku inwazji na miasto.
Kiedy wieści o rzezi dotarły do opinii publicznej, lider rebeliantów, Riek Machar, natychmiast im zaprzeczył. Jak na ironię, w tym samym czasie inni dowódcy zapierali się, że ofiary były kombatantami bez mundurów, a kolejni - po cichu przyznawali się do odpowiedzialności. Ale nie tylko oni mają ręce splamione krwią.
Dwa dni po upadku Bentiu, w mieście Bor - stolicy stanu Dżunkali (ang. Jonglei) - kilkuset uzbrojonych mężczyzn otoczyło bazę ONZ. Przebywało w niej ponad pięć tysięcy Nuerów. Nim błękitne hełmy i żołnierze z Ugandy zdążyli odeprzeć atak, napastnicy zabili co najmniej 61 osób (stronnicy Machara mówią o blisko 150 ofiarach). Kto za tym stał? Władze twierdzą, że była to miejscowa młodzież, która spontanicznie szukała zemsty za Bentiu. Naoczni świadkowie mówili jednak dziennikarzom lokalnego Radia Tamazuj, że niektórzy z agresorów nosili wojskowe mundury. Sugerowałoby to albo niesubordynację ze strony części żołnierzy, albo - co najmniej domyślne - przyzwolenie ze strony ich przywódców.
Gdziekolwiek leży prawda, jedno jest pewne: sytuacja w Sudanie Południowym wymknęła się spod kontroli. Niektóre organizacje twierdzą, że ofiary należy liczyć już w dziesiątkach tysięcy. Najmłodsze państwo świata umiera, chociaż nie zdążyło postawić jeszcze nawet pierwszych kroków.
Złudne nadzieje
U źródeł dzisiejszej wojny leży kryzys w łonie rządzącego Ludowego Ruchu Wyzwolenia Sudanu (SPLM), a zwłaszcza rywalizacja między pochodzącym z największego w kraju plemienia Dinków prezydentem Salva Kiirem i Riekiem Macharem z wpływowego ludu Nuerów. Gdy pozbawiony parę miesięcy wcześniej stanowiska wiceprezydenta Machar otwarcie podważył w połowie grudnia 2013 roku pozycję Kiira, ten oskarżył go o planowanie zamachu stanu i postanowił aresztować. Machar uciekł ze stolicy, a kilka dni później stał już na czele partyzantki, która zaczęła zajmować miasta na północy i w centrum państwa. Zanim to się jednak stało, w stolicy doszło do krwawych pogromów. Zginęli głównie Nuerowie, szacunki zabitych wahają się od 500 do kilku tysięcy.
Sudan Południowy, który uzyskał niepodległość dopiero w 2011 roku po blisko trzydziestoletniej wojnie z islamskim reżimem z Chartumu, ponownie stanął w ogniu.
Chociaż konflikt eskalował w ogromnym tempie, pierwsze reakcje społeczności międzynarodowej dawały nadzieje na uniknięcie prawdziwej katastrofy. Po niecałych dwóch tygodniach Rada Bezpieczeństwa postanowiła rozszerzyć misję UNMISS (United Nations Mission in South Sudan) z 7 do 12,5 tys. błękitnych hełmów. Regionalny blok IGAD (Intergovernmental Authority on Development, Międzyrządowa Władza ds. Rozwoju) szybko zaprosił zwaśnione strony na negocjacje w Addis Abebie, a kupujące 80 proc. południowosudańskiej ropy Chiny skierowały na miejsce swojego specjalnego wysłannika. Efekt nadszedł szybko - w drugiej połowie stycznia wrogowie zgodzili się na zawieszenie broni.
Niestety, nigdy nie mieli zamiaru go przestrzegać.
Mimo podpisania rozejmu, walki - zwłaszcza w roponośnym Unity i rozległym Dżunkali - nie ustały ani na chwilę. Machar i Kiir przerzucali się odpowiedzialnością za pogwałcenie umowy i utrudnianie rozmów, a Bentiu, Bor i kilka innych dużych miast przechodziło w rąk do rąk, coraz bardziej obracając się w ruinę. Niewiele wyszło też z dodatkowych sił ONZ - w kwietniu rozmiar UNMISS wynosił zaledwie 7700 żołnierzy. Bardzo szybko okazało się, że zarówno jej mandat, jak i wyposażenie są zupełnie nieadekwatne do stojących przed nią wyzwań. Utworzona w 2011 roku w celach pomocniczych misja nie była przygotowana na wojnę domową. Jedyne, co mogła zaoferować Sudańczykom, to względne bezpieczeństwo swoich baz. W samym Bentiu w oenzetowskim obozie schroniło się w ostatnich dniach prawie ponad 20 tysięcy osób.
Beczka prochu
W poniedziałek SPLM Kiira i przedstawiciele Machara mają wznowić rozmowy w Etiopii. Aby "wykazać swoją dobrą wolę", rząd w Dżubie wypuścił w weekend ostatnich z jedenastu polityków aresztowanych podczas grudniowych czystek. "Sudańska czwórka", jak ich nazwano, miała stanąć przed sądem za zdradę stanu; groziła im kara śmierci. Przerwanie procesu opozycjonistów (do których należał m.in. były sekretarz generalny rządzącej partii, Pagan Amun) było jednym z warunków powrotu partyzantów do negocjacji. Nie wiadomo jednak, czy odniesie to jakikolwiek skutek. I to nie tylko dlatego, że rząd nie wydał uwolnionym mężczyznom paszportów.
Na froncie, daleko od luksusowych hoteli etiopskiej stolicy, południowosudański konflikt wytworzył własną dynamikę. - Ludzie walczą z różnych powodów: dla nagród (tych wielkich, w przypadku polityków, i małych, jak łupy wynoszone przez żołnierzy), z pragnienia zemsty, w samoobronie - wylicza James Copnall, analityk i były korespondent BBC w obu Sudanach. - Nie da się zaprzeczyć, że plemienne animozje również są ważnym czynnikiem. Zbudowanie narodu z ponad 60 grup etnicznych, których, poza wrogością do Chartumu, niewiele łączy, było od początku bardzo trudnym zadaniem. Każda masakra tylko to utrudnia - dodaje.
Nie bez znaczenia jest też demografia. Blisko połowa społeczeństwa ma mniej niż 14 lat. Kolejne 20 proc. mieści się w przedziale 15-24. Stopień analfabetyzmu sięga tymczasem 80 proc. Sudan Południowy jest więc w dużej mierze państwem niepiśmiennych dzieci. Jeśli doda się do tego skrajną biedę, brak perspektyw, powojenne traumy i dostępność broni (według badaczy z Gun Policy, na 100 mieszkańców przypada prawie 30 sztuk broni, głównym eksporterem jest Ukraina), grunt pod polityczne manipulacje zdaje się wyjątkowo urodzajny.
Nie może więc dziwić, że Riek Machar błyskawicznie wskrzesił liczącą ponad 20 tysięcy młodych mężczyzn Nuerską Białą Armię - plemienną bojówkę, którą pierwszy raz powołał do życia na początku lat 90., gdy wystąpił przeciwko założycielowi SPLM Johnowi Garangowi. Tak wtedy, jak i dzisiaj, odpowiadają oni za jedne z najcięższych zbrodni wobec ludności cywilnej.
- Jak do nich podejść? Próbować negocjacji? A może strzelać, aż zabraknie amunicji, i doprowadzić do incydentu, który zapisze się w historii na dekady? - żalił się reporterom NPR jeden z pracowników ONZ, gdy pod koniec grudnia Biała Armia maszerowała na Bor. Błękitne hełmy nie otworzyły ognia, a słabo wyszkolone i źle dowodzone oddziały rządowe ogłosiły "strategiczny odwrót". Miasto znalazło się w rękach partyzantów. Wojsko odbiło je dopiero po trzech tygodniach.
Ratunek z zewnątrz?
Oprócz bezpośrednich ofiar śmiertelnych, koszty konfliktu obejmują przesiedlenie około miliona cywilów. Za granicami, głównie w Etiopii, znalazło się ponad 250 tysięcy ludzi. Walki trwające już w ośmiu z dziesięciu stanów oznaczają, że droga powrotu jest dla nich na razie odcięta.
Lada moment w kraju rozpocznie się pora deszczowa. Nieobsiane pola zmarnieją, a wilgoć zwiększy ryzyko wybuchu epidemii w przeludnionych obozach. Według Światowego Programu Żywnościowego woda wyłączy z użytku 60 proc. dróg; wiele regionów zostanie niemal całkowicie odciętych od świata. Organizacje międzynarodowe planują dostarczyć pomoc do 2,5 mln ludzi. A i to nie obejmie wszystkich potrzebujących.
Równolegle z restartem rozmów w Addis, członkowie IGAD, zwłaszcza Etiopia, Kenia, Ugada, Rwanda i Burundi, rozpoczynają dyskusje na temat wysłania do ogarniętego wojną kraju własnych sił interwencyjnych. - Nie godzimy się, by nasz region kolejny raz pogrążył się w ludobójstwie - mówił kenijski prezydent Uhuru Kenyatta.
Od stycznia w Sudanie Południowym znajdują się już oddziały z Ugandy, której prezydent Yoweri Museveni jest oddanym sojusznikiem SPLM. Partyzanci twierdzą, że obecność Ugandyjczyków stanowi kolejną przeszkodą dla pokoju. - Nie możemy teraz zostawić próżni. Gdyby nie było nas w Bor, droga do ludobójstwa stałaby otworem. Kiedy tylko zbierze się misja IGAD, chętnie się wycofamy. Nie palimy się do tego, by być w Sudanie Południowym - odpowiada im rzecznik ugandyjskiej armii, ppłk Paddy Ankunda.
Przywrócenie ładu w Sudanie jest dla Afryki Wschodniej nie tylko kwestią bezpieczeństwa, ale i prestiżu. Można jednak przypuszczać, że - utrzymując już wielotysięczne kontyngenty w Somalii - lokalni mocarze nie będą w stanie zebrać wystarczająco wielu żołnierzy bez finansowej i logistycznej pomocy zagranicznych sponsorów. To kwestia, w której dużą rolę do odegrania mają Chiny - jak wylicza "Foreign Policy", w dobrych czasach Sudan Południowy dostarczał Państwu Środka proporcjonalnie więcej ropy niż Kuwejt czy Irak Stanom Zjednoczonym. Wsparcie IGAD może być więc w interesie Chińczyków.
Ale jakkolwiek wyglądać będą ewentualne siły interwencyjne, długotrwałego pokoju nie osiągnie się bez poważnej reformy samego SPLM. Partia, założona jako partyzantka w latach 80. na terenie skrajnie marksistowskiej wtedy Etiopii, od trzech dekad funkcjonuje właściwie w niezmienionej formie. Utrzymując strukturę godną czasów Lenina (z de facto Politbiurem, Komitetem Centralnym itp.), Ludowy Ruch przenosi w XXI wiek zdyskredytowane formuły, i tworzy warunki, w których polityczna rywalizacja jest walką o wszystko. W państwie takim jak Sudan Południowy jest to, jak widać, przepisem na tragedię - ci, którzy walczą o wszystko, nie cofają się wszak przed niczym.
Michał Staniul, Wirtualna Polska
....
Niestety sa to komuchy na wzor Kremla a jak to dziala widzimy wszedzie . Potrzeba DESOWIETYZACJI !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 18:09, 10 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Sudan Płd.: podpisano nowe porozumienie pokojowe
Prezydent Sudanu Płd. Salva Kiir i przywódca rebeliantów Riek Machar podpisali porozumienie pokojowe, które może zakończyć pięciomiesięczny konflikt. Przewiduje ono m.in. natychmiastowy rozejm, utworzenie rządu przejściowego oraz rozpisanie wyborów.
Wcześniejsze, uzgodnione w styczniu porozumienie o zakończeniu walk przestało obowiązywać już po pierwszej dobie.
Kiir i Machar podpisali nowy układ w stolicy Etiopii, Addis Abebie, po pierwszym spotkaniu twarzą w twarz od początku konfliktu.
- Teraz, gdy już się opamiętaliśmy, dialog jest jedyną odpowiedzią na wszelkie problemy z przeszłości. Będziemy podążać we właściwym kierunku - powiedział południowosudański prezydent po ceremonii. Porozumienie podpisał też etiopski premier Hailemariam Desalegn, gospodarz rozmów.
Strony konfliktu ustaliły, że w ciągu 24 godzin od podpisania układu ustać mają wszelkie starcia, co pozwoli na wypracowanie stałego rozejmu. Kiir i Machar mają wydać swoim siłom rozkaz natychmiastowego zaprzestania walk i dopuszczenia pomocy humanitarnej do potrzebujących.
Zgodzono się też, że rząd przejściowy daje "najlepszą szansę" na poprowadzenie kraju do wyborów w przyszłym roku. Nie wiadomo na razie, kto miałby wejść w skład tymczasowego gabinetu.
Według BBC uzgodniono także, że opracowana zostanie nowa konstytucja.
Porozumienie daje nadzieję na zakończenie trwającego od grudnia konfliktu, który w najmłodszym państwie świata kosztował życie tysięcy ludzi, a ponad milion zmusił do porzucenia domów.
Agencja Reutera przypomina jednak, że wcześniejsze, zawarte w styczniu porozumienie o zawieszeniu broni szybko przestało obowiązywać, a obie strony zaczęły oskarżać się nawzajem o prowokacje.
Także przedstawiciel Unii Afrykańskiej zaznaczył, że "biorąc pod uwagę obecny kryzys, przywrócenie pokoju w Sudanie Południowym nie będzie łatwe".
Walki w Sudanie Południowym wybuchły 15 grudnia po utrzymującym się przez kilka miesięcy napięciu, wywołanym zdymisjonowaniem w lipcu Machara przez prezydenta Salvę Kiira. Konflikt ma podłoże plemienne - Machar jest Nuerem, a Kiir należy do ludu Dinka.
Konflikt spowodował śmierć tysięcy osób i wstrzymał wydobycie ropy. Jak podała ONZ w opublikowanym w czwartek raporcie, walkom towarzyszyły po obu stronach zbrodnie przeciwko ludzkości, w tym masowe zabójstwa i zbiorowe gwałty.
Sudan Południowy odłączył się od Sudanu - poprzednio największego pod względem powierzchni państwa Afryki - w 2011 roku na mocy porozumienia pokojowego, które zakończyło trwającą przez dziesięciolecia wojnę domową.
...
Ma byc przestrzegane !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 18:52, 11 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Sudan Płd.: walki dwa dni po podpisaniu porozumienia pokojowego
Zaledwie dwa dni po podpisaniu porozumienia pokojowego na północy Sudanu Południowego znowu wybuchły walki. Siły rządowe oraz rebelianci oskarżyli się nawzajem o złamanie zawieszenia broni.
W piątek prezydent Sudanu Południowego Salva Kiir i przywódca rebeliantów Riek Machar podpisali w stolicy Etiopii, Addis Abebie, porozumienie pokojowe. Przewidywało ono m.in. zawieszenie broni od soboty, utworzenie rządu przejściowego oraz rozpisanie wyborów.
Jednak w niedzielę rzecznik południowosudańskiej armii Philip Aguer powiedział agencji Reutera, że jego żołnierze zostali zaatakowani przez rebeliantów w obfitującym w pola naftowa północnym stanie Unity. Do jednego z incydentów doszło w pobliżu stolicy tego regionu, miasta Bentiu.
Rzecznik rebeliantów Lul Ruai poinformował z kolei o złamaniu przez siły rządowe rozejmu w stanach Unity i Górny Nil. Zdaniem Ruaia walki toczą się obecnie w okolicach Bentiu. - Nieprzestrzeganie rozejmu "pokazuje, że prezydent Kiir albo jest hipokrytą, albo nie kontroluje swoich żołnierzy - dodał rzecznik.
Piątkowe porozumienie dawało nadzieję na zakończenie trwającego od grudnia 2013 r. konfliktu, który w najmłodszym państwie świata kosztował życie tysięcy ludzi, a ponad milion zmusił do porzucenia domów.
Wcześniejsze, uzgodnione w styczniu porozumienie o zakończeniu walk przestało obowiązywać już po pierwszej dobie.
Walki w Sudanie Południowym wybuchły 15 grudnia po utrzymującym się przez kilka miesięcy napięciu, wywołanym zdymisjonowaniem w lipcu Machara przez prezydenta Kiira. Konflikt ma podłoże plemienne - Machar jest Nuerem, a Kiir należy do ludu Dinka.
Konflikt spowodował śmierć tysięcy osób i wstrzymał wydobycie ropy. Według ONZ walkom towarzyszyły po obu stronach zbrodnie przeciwko ludzkości, w tym masowe zabójstwa i zbiorowe gwałty.
Organizacje pozarządowe ostrzegały ostatnio, że Sudanowi Południowemu grozi największa klęska głodu w Afryce od lat 80. ONZ obawiała się, że w kraju może dojść do ludobójstwa.
Sudan Południowy odłączył się od Sudanu - poprzednio największego pod względem powierzchni państwa Afryki - w 2011 roku na mocy porozumienia pokojowego, które zakończyło trwającą przez dziesięciolecia wojnę domową.
...
Co to ma byc ?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 17:44, 13 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Ban Ki Mun chce powołania trybunału ds. Sudanu Południowego
Sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun wezwał wczoraj do powołania specjalnego trybunału ds. Sudanu Południowego, gdyż według niego istnieją poważne podejrzenia, że w ciągu trwających od pięciu miesięcy walk doszło tam do popełnienia zbrodni przeciw ludzkości.
Szef Organizacji Narodów Zjednoczonych ucieszył się z ogłoszonego przed tygodniem porozumienia o zawieszeniu broni między prezydentem Salvą Kiirem a jego niegdysiejszym współpracownikiem Riekiem Machalem. Zaapelował o "30 dni spokoju", potrzebnych rolnikom na przygotowanie upraw, co pomoże uniknąć głodu w najmłodszym państwie świata.
- Jeśli konflikt potrwa, połowa liczącej 12 mln ludności Sudanu Południowego zostanie przesiedlona w inną cześć kraju, ucieknie zagranicę, będzie cierpieć głód, albo umrze do końca roku - ostrzegł Ban Ki Mun w czasie wystąpienia przed Radą Bezpieczeństwa ONZ.
Sekretarz generalny odwiedził kraj w ubiegłym tygodniu. Powiedział, że zginęło wiele tysięcy ludzi, obie strony popełniły zbrodnie, ponad 1 mln ludzi musiało opuścić domy, a blisko 5 mln potrzebuje pomocy humanitarnej.
Raport ONZ z zeszłego tygodnia podaje, że w czasie konfliktu w Sudanie Płd. doszło do łamania praw człowieka "na skalę masową".
Zdaniem Bana raport należy więc rozważyć powołanie specjalnego lub mieszanego trybunału, w który zaangażowana byłaby społeczność międzynarodowa.
Walki w Sudanie Południowym wybuchły 15 grudnia 2013 r. po utrzymującym się przez kilka miesięcy napięciu, wywołanym zdymisjonowaniem w lipcu Machara przez prezydenta Kiira. Konflikt ma podłoże plemienne - Machar jest Nuerem, a Kiir należy do ludu Dinka.
Konflikt spowodował śmierć tysięcy osób i wstrzymał wydobycie ropy. Jak podała ONZ w opublikowanym w czwartek raporcie, walkom towarzyszyły po obu stronach zbrodnie przeciwko ludzkości, w tym masowe zabójstwa i zbiorowe gwałty.
>>>
Juz dawno powinien byc !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:22, 26 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Liczba uchodźców z Sudanu Południowego w obozach ONZ przekroczyła 100 tysięcy
Liczba południowosudańskich cywilów, którzy znaleźli schronienie w bazach ONZ w Sudanie Południowym, po raz pierwszy od wybuchu konfliktu w grudniu 2013 roku przekroczyła 100 tys. - poinformowała ONZ.
Według oenzetowskiej misji w Sudanie Południowym (UNMISS) w dziewięciu ośrodkach prowadzonych przez ONZ przebywa dokładnie 101 333 ludzi. Bardzo ciężkie warunki, spowodowane przeludnieniem tych obiektów, pogarszają ulewy związane z porą deszczową.
Eksperci podkreślają, że nieprzerwany napływ cywilnych uchodźców do tych ośrodków świadczy o pogarszaniu się sytuacji w Sudanie Południowym, który jest niepodległy zaledwie od lipca 2011 roku. Misja ONZ zwraca uwagę na gwałtowny napływ uchodźców z miasta Bentiu, na północy Sudanu Południowego, których liczba w ciągu dwóch miesięcy wzrosła z kilku tysięcy do ponad 45 tys. Codziennie napływają kolejni uchodźcy.
Widmo głodu
Bentiu, stolica obfitującego w pola naftowa stanu Unity, jest areną intensywnych walk między armią południowosudańską a rebeliantami wiernymi byłemu wiceprezydentowi Riekowi Macharowi.
Szefowa misji UNMISS Hilde Johnson, która w tym tygodniu odwiedziła Bentiu, oceniła, że napływ uchodźców z tego regionu świadczy o "braku bezpieczeństwa żywnościowego".
W połowie czerwca organizacja Lekarze bez Granic informowała o alarmującej liczbie zgonów w bazie ONZ w Bentiu, gdzie - według tej relacji - "każdego dnia umiera troje dzieci poniżej piątego roku życia".
Plemienny konflikt
Walki w Sudanie Południowym wybuchły w stolicy, Dżubie, 15 grudnia 2013 roku po utrzymującym się przez kilka miesięcy napięciu, wywołanym zdymisjonowaniem w lipcu Machara przez prezydenta Salvę Kiira. Konflikt ma podłoże plemienne - Machar jest Nuerem, a Kiir należy do ludu Dinka.
Walki i towarzyszące im masakry cywilów, na tle etnicznym i plemiennym, pochłonęły do tej pory tysiące, a według innych szacunków nawet dziesiątki tysięcy ofiar śmiertelnych. Ponad 1,5 mln ludzi musiało opuścić swoje domy.
>>>
Niestety dramat !
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Czw 19:22, 26 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:28, 15 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Sudan Płd: kolejne walki w pobliżu pól naftowych
W Sudanie Południowym ponownie wybuchły walki między armią rządową a rebeliantami. W poniedziałek minął termin ultimatum w sprawie zawieszenia broni. Obu stronom grożą sankcje.
Walki wybuchły w piątek rano kilka kilometrów od Bentiu - stolicy naftowego stanu Unity. Nie jest wiadome, kto pierwszy otworzył ogień w pobliżu bazy ONZ, gdzie od miesięcy schronienie znajduje 29 tys. ludzi.
W poniedziałek minął termin ultimatum ustalonego przez regionalną Międzyrządową Agencję ds. Rozwoju (IGAD).
Siły rządowe pod wodzą prezydenta Salvy Kiira i zwolennicy jego byłego zastępcy Rieka Machara nie zawiesili jednak broni; obaj politycy nie utworzyli też tymczasowego rządu.
Negocjacje pokojowe w Addis Abebie, stolicy Etiopii, nie zostały jednak zerwane.
- Nie wiem, kiedy nastąpi pokój – powiedział we wtorek przywódca rebeliantów Riek Machar w wywiadzie dla Deutsche Welle.
W tym tygodniu delegacja Rady Bezpieczeństwa ONZ podczas wizyty w Sudanie Południowym zagroziła nałożeniem sankcji, jeśli obie strony konfliktu nie dojdą do porozumienia.
- Prowadzimy rozmowy pokojowe, to proces który może potrwać, nim dojdziemy do porozumienia – powiedział Machar komentując groźby sankcji w rozmowie z DW.
USA i Unia Europejska kilka tygodni temu ukarały sankcjami przywódców obu stron.
W rozmowie z AP Machar oskarżył prezydenta Kiira o wydawanie pieniędzy pochodzących z ropy naftowej na zakup kolejnych dostaw broni, gdy w kraju grozi klęska głodowa.
Naftowa stolica Sudanu Południowego od początku wybuchu konfliktu w grudniu 2013 roku jest głównym polem bitwy między oddziałami rządowymi a rebeliantami. Od kilku tygodni znajduje się pod kontrolą rządu.
W wyniku konfliktu w Sudanie Południowym życie straciło kilkadziesiąt tysięcy ludzi, a 1,5 mln uciekło z własnych domów.
Sudan Południowy ogłosił niepodległość w lipcu 2011 roku po 22 latach wojny domowej w Sudanie.
....
Znowu mordują ludzi o naftę .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:22, 04 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Sudan Południowy: 2,2 mln ludzi na krawędzi zagłady
Martyna Wnęk
Niestabilna sytuacja polityczna Sudanu Południowego, masowe mordy i ogrom przemocy na tle etnicznym przyczyniły się do umieszczenia tego najmłodszego państwa na pierwszym miejscu najbardziej niestabilnych krajów świata. Na pogrążonym wojną terytorium trwa największa na świecie operacja humanitarna, a jej głównymi beneficjentami są bezbronne dzieci, które stanowią prawie 50 proc. tamtejszej populacji.
W Sudanie Południowym trwa największy na świecie kryzys żywnościowy. Jak wynika z szacunków UNICEF, bez podjęcia natychmiastowych działań 50 tys. dzieci umrze w najbliższym czasie z głodu. Ale nie myśl teraz o tej przerażającej liczbie, pomyśl o tym jednym głodującym dziecku, które czeka na Twoje wsparcie. Wejdź na stronę [link widoczny dla zalogowanych] przekaż darowiznę, która uratuje mu życie.
Zebrane środki zostaną przeznaczone na wyposażenie ośrodków leczenia niedożywienia, żywność i mleko terapeutyczne dla głodujących dzieci. Dramatyczna walka z czasem trwa!
Po latach brutalnej wojny domowej, która zostawiła za sobą ponad 2,5 mln poległych i całkowicie zdewastowany region, w 2011 roku powstał na mapie świata nowy, niepodległy kraj. Odłączenie się od Sudanu było dla Sudanu Południowego kamieniem milowym i ogromną nadzieją na długo wyczekiwany pokój. Niestety wszechobecna korupcja, niestabilność polityczna w partii rządzącej, akcje zbrojne Ludowej Armii Wyzwolenia Sudanu (SPLM) i trwałe napięcia z sąsiadem o podział dochodów z ropy naftowej, spowodowały, że kraj permanentnie narażony był na wznowienie konfliktu.
15 grudnia 2013 roku, po utrzymującym się przez kilka miesięcy napięciu, wywołanym zdymisjonowaniem w lipcu przez prezydenta Salvę Kiira, wiceprezydenta Rieka Machara, historia zatoczyła koło. Zwaśnione strony ponownie chwyciły za broń. Konflikt ma podłoże czysto plemienne - Machar jest Nuerem, a Kiir należy do ludu Dinka. Dramatyczny powrót działań wojennych na teren Sudanu Południowego ponownie doprowadził do podziałów etnicznych wśród lokalnych społeczności i zostawił za sobą niezliczone tysiące martwych obywateli.
Mimo że organizacje humanitarne pomogły ponad 3 mln mieszkańców Sudanu Południowego, szacuje się, że co najmniej 2,2 mln ludzi wciąż stoi na krawędzi zagłady z powodu braku bezpieczeństwa i niedoboru żywności. Sytuacja jest na tyle tragiczna, że można już mówić o katastrofie humanitarnej. Eksperci prognozują, że skala tragedii może być podobna do tej, jaka wydarzyła się w Afryce Wschodniej w połowie lat 80., kiedy z głodu i chorób spowodowanych niedożywieniem zmarło ponad milion ludzi.
Najmłodsi umierają z głodu
Z powodu toczących się walk, nad Sudanem Południowym wisi widmo klęski głodu. Konflikt zmusił już ponad 1,5 mln mieszkańców do ucieczki w poszukiwaniu bezpiecznego schronienia. Rolnicy musieli porzucić swoje pola, produkcja żywności została zahamowana. W tej sytuacji tysiącom dzieci poniżej 5. roku życia grozi niewyobrażalne cierpienie z powodu ciężkiego niedożywienia.
Codziennie miliony dzieci budzą się rano i marzą o tym, aby zjeść w ciągu dnia chociaż jeden posiłek. Dwuletnia Jocka, jedna z najmłodszych obywatelek najmłodszego kraju na świecie, doświadczyła już ogromu cierpienia w swoim, jakże krótkim życiu. Po wybuchu konfliktu w Sudanie Południowym w grudniu ubiegłego roku, ojciec dziewczynki zostawił ją wraz z matką w Pagak, małej miejscowości, w pobliżu granicy z Etiopią. Sam poszedł walczyć, zostawiając rodzinę na łasce obcych ludzi. Mała Jocka była w tym czasie niedożywiona i cierpiała z powodu ciężkiego odwodnienia. Jej życie wisiało na włosku.
- Boję się, że moja córka umrze, a jej ojciec nie będzie nawet tutaj, aby ją pogrzebać. Opuścił nas trzy miesiące temu i jak dotąd nie wrócił – opowiada matka Jocki, Nyatuach. - Ja nawet nie wiem, czy on żyje, czy nie. Co jeśli stracę ich oboje? Będę sama i nie będę mieć nikogo w swoim życiu. Wolałbym chyba umrzeć – kontynuuje zrozpaczona kobieta.
Stres, który towarzyszył młodej matce, odbił się również na dziecku. Po odejściu ojca, dziewczynka odmówiła przyjmowania pokarmu. - Przez dwa miesiące była chora, ale ostatnimi czasy było coraz gorzej. Słyszałam, że przyleciał samolot z pomocą, więc zabrałam ją do kliniki – opowiada młoda matka.
Kiedy dotarły do lokalnej przychodni zdrowia, Jocka została zbadana przez dietetyka UNICEF. Dziewczynce podano dożylnie sole nawadniające, zaczęto ją również karmić mlekiem terapeutycznym. Dzięki temu leczeniu dziewczynka nadal żyje.
Biorąc pod uwagę położenie, Pagak odnotował duży napływ mieszkańców Południowego Sudanu przesiedlonych z innych części kraju. Największa bolączkę w jego przypadku stanowi właśnie brak odpowiedniej ilości żywności. Miasteczko ma jedną stałą klinikę zdrowia, która jest zarządzana przez trzy pielęgniarki i lekarza - czterech pracowników obsługuje blisko 10 tys. osób.
To właśnie dzięki pracownikom UNICEF działającym na najbardziej oddalonych obszarach, takich jak Pagak, pomoc dociera do jak największej liczby potrzebujących. Pracownicy medyczni i lekarze zapewniają podstawową pomoc, wspierają matki karmiące oraz kobiety w ciąży, dostarczając gotową do użycia żywność terapeutyczną, suplementy diety, leki czy preparaty do uzdatniania wody. To dzięki ich sile i wytrwałości dzieci takie jak Jocka mają szansę z nadzieją spojrzeć w przyszłość.
Przesiedleńcy
Jednego dnia mieli swój dom, swoją bezpieczną przystań, drugiego stali się uciekinierem bez dachu nad głową. Otrzymali status uchodźcy, całe swoje życie zostawili za sobą. Najbardziej cierpią dzieci, które nie mają na to żadnego wpływu. Już prawie 440 tys. najmłodszych zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów. Ciągle w drodze, przeszły nie tylko kilometry dróg, ale również przez nie dające się z niczym porównać cierpienie. W kraju, który powinien dawać im opiekę i stabilizację, dziewczęta i chłopcy są mordowani, gwałceni, tracą rodziców i dach nad głową. Stają się również ofiarami handlu ludźmi.
Tymczasowe lokum Nyamach znajduje się między tysiącami podobnych "domostw" w strefie tranzytowej na granicy z południowo-wschodnią Etiopią. Ta 17-latka z Malakal, która kiedyś była w klasie prymuską, dziś mieszka w prowizorycznym namiocie wraz z matką oraz siedmiorgiem rodzeństwa.
Ich wyprawa do Pagak trwała dwa miesiące. W trakcie podróży dostęp do czystej wody i żywności był rzadkim luksusem. - Nasza droga, aby tutaj dotrzeć była bardzo trudna. Moja rodzina jest duża, mam matkę, pięć sióstr i dwóch braci. Jestem najstarsza i muszę pomagać w opiece nad nimi wszystkimi. Tęsknie za szkołą i moimi przyjaciółmi. Wielu z nich zmarło w Malakal - opowiada Nyamach.
17-latka była świadkiem, jak podczas walk, do których doszło w jej rodzinnym mieście, zginął jej ojciec. Kiedy zaczyna przywoływać w pamięci wydarzenia, które zmusiły jej rodzinę do opuszczenia domu w Malakal, łzy płyną jej po jej policzkach. Zanim przywoła smutne wspomnienia, które nawiedzają ją każdego dnia, bierze głęboki oddech.
- Wszystko stało się tak szybko. W wiosce zaczęły się walki, słyszeliśmy wystrzały, które były tak głośne, że trudno było rozmawiać. Po prostu biegliśmy przed siebie. Widzieliśmy, jak nasz ojciec został postrzelony i padł na ziemię, zostałam oddzielona od matki i moich braci – opowiada roztrzęsiona nastolatka. – Wszystkie moje siostry biegły za mną – dodaje.
Pod przewodnictwem Nyamach dotarły do bazy ONZ, gdzie żołnierze oddziałów pokojowych wpuszczali ludzi uciekających przez rzezią. Nagle usłyszała znajomy głos; krzyk, którego nie sposób było pominąć. Kiedy odruchowo spojrzała w tył, zobaczyła swoją siedmioletnią siostrę Nyanhia leżącą na ziemi bez oznak życia.
- Wiedziałam, że to ona, nie ruszała się. Wszędzie latały kule i nie mogliśmy się zatrzymać. Biegliśmy i musieliśmy ją tam zostawić. Udało się nam wejść do bazy. Stamtąd starałam się wypatrzyć, w którym miejscu leży, aby móc po nią później wrócić.
Minęły cztery dni, zanim żołnierze ONZ otworzyli drzwi obozu. Dopiero wtedy rodziny mogły szukać swoich najbliższych wśród martwych ciał rozsianych gęsto na ziemi. Nyamach miała szczęście, udało się jej odnaleźć matkę i braci wewnątrz bazy, wspólnie udali się na miejsce śmierci Nyanhia, aby zidentyfikować jej ciało. – Nie mogliśmy dostać się do naszego domu, aby pochować ojca. Mam nadzieję, że ktoś zrobił to za nas – kontynuuje swoją tragiczną historię 17-latka.
Sytuacja w tym najmłodszym kraju świata jest dramatyczna. UNICEF jest jedną z niewielu organizacji humanitarnych, które mimo toczącego się konfliktu i realnego zagrożenia życia, nadal niesie tam pomoc. UNICEF walczy o życie każdego dziecka, ale głód zabija coraz więcej z nich. Wejdź na stronę [link widoczny dla zalogowanych] i przekaż darowiznę. Pomóż dzieciom takim jak Jocka i Nyamach, podaruj im nie tylko posiłek, podaruj im życie i lepszą przyszłość.
Walki na tle etnicznym
Walka między Nuerami i Dinka, która toczyła się początkowo na najwyższym szczeblu drabiny społecznej, szybko rozprzestrzeniła się na wszystkie dzielnicach Dżuby. Liczne źródła potwierdzają, że zwolennicy obecnego prezydenta wyszukują ludność etniczną Nuerów, aby ją eksterminować. Dramatyczny przypadek ... mówi o co najmniej 200-300 Nuerach rozstrzelanych przez siły bezpieczeństwa na posterunku policji w stolicy kraju.
Od grudnia 2013 roku przemoc rozprzestrzeniła się w całym regionie Górnego Nilu. Po masowych dezercjach Ludowa Armia Wyzwolenia Sudanu (SPLM) również została podzielona. Dla wielu obserwatorów nie jest to żadnym zaskoczeniem, ponieważ składała się ona z grup dawnych rebeliantów, którzy pozostali lojalni wobec swoich poprzednich przywódców. Bez względu na rosnącą katastrofę humanitarną, obie strony nadal zbroją się i walczą.
Codziennie giną zarówno bojownicy, jak i cywile. Straszliwe masakry odbywają się po obu stronach konfliktu. W odpowiedzi na dramat rozgrywający się w Sudanie Południowym, Stany Zjednoczone i Unia Europejska nałożyły sankcje na dowódców wojskowych za masowe zbrodnie, łamanie praw człowieka i utrudnianie przebiegu procesu pokojowego. Choć sekretarz generalny ONZ Ban Ki Moon naciskał na zastosowanie "środków karnych" wobec osób utrudniających spokój, Rada Bezpieczeństwa ONZ musi podjąć adekwatne działania.
Światło w tunelu pojawiło się w ubiegłym tygodniu, kiedy to zwaśnione strony spotkały się w Addis Abeba, największym mieście Etiopii, aby podsumować toczące się od wielu miesięcy rozmowy pokojowe między siłami rządowymi i rebeliantami.
Sporym problemem jest ustanowienie rządu tymczasowego. W tym roku podpisano już kilka umów, ale za każdym razem zostały one złamane. Mieszkańcy Sudanu Południowego twierdzą, że ludzie zabijani są tylko i wyłącznie za przynależność do określonej grupy etnicznej.
Mimo toczących się rozmów dramat rozgrywa się na oczach całego świata. A wraz z nadejściem pory suchej oczekuje się zintensyfikowania walki, która ponownie zmusi ludzi do opuszczenia swoich domów i poprowadzi do dalszego procesu wyczerpywania zapasów żywności.
Choć Sudan Południowy leży bardzo daleko od Polski, każdy z nas może pomóc najmłodszym mieszkańcom tego kraju. Za pomocą strony [link widoczny dla zalogowanych] możesz przekazać darowiznę na uratowanie umierającego z głodu dziecka. Jocka i Nyamach liczą na Ciebie.
...
Niestety horror sie nie skonczyl . Namierzac ludobojcow satelitarnie i ROZWALAC TO NIE ZARTY ! ZYCIE OFIAR PONAD ZYCIE LUDOBOJCOW !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:08, 03 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Sudan Południowy: 50 tys. dzieci umrze w najbliższym czasie z głodu
Martyna Wnęk
- Prawie pół miliona najmłodszych zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów, a teraz mieszka w przepełnionych obozach lub na odległych obszarach wiejskich, bez podstawowych środków do życia. Widziałam dzieci, na oko 5-letnie, które straciły z powodu chaotycznych walk oboje rodziców i teraz każdego dnia walczą o przetrwanie. Dwulatek, który został zaatakowany maczetą, przeżył tylko dzięki przytomności osoby, która przetransportowała go helikopterem do szpitala - mówi w rozmowie z Onetem Claire McKeever, przedstawiciel UNICEF w Sudanie Południowym.
W Sudanie Południowym trwa największy na świecie kryzys żywnościowy. Jak wynika z szacunków UNICEF, bez podjęcia natychmiastowych działań 50 tys. dzieci umrze w najbliższym czasie z głodu. Ale nie myśl teraz o tej przerażającej liczbie, pomyśl o tym jednym głodującym dziecku, które czeka na Twoje wsparcie. Wejdź na stronę [link widoczny dla zalogowanych] i przekaż darowiznę, która uratuje mu życie.
Zebrane środki zostaną przeznaczone na wyposażenie ośrodków leczenia niedożywienia, żywność i mleko terapeutyczne dla głodujących dzieci. Dramatyczna walka z czasem trwa!
Martyna Wnęk/Onet: Mamy do czynienia z ogromnym problemem, jakim jest głód, ale oprócz tego niedożywione dzieci stoją w obliczu fali przemocy, przesiedlenia oraz innych tragicznych w skutkach działań. Brakuje im dostępu do podstawowych rzeczy: odpowiedniego schronienia, czystej wody, dostępu do toalet, żywności, opieki zdrowotnej czy edukacji. Co może zrobić świat, aby pomóc tym dzieciom oraz ich rodzinom
Claire McKeever: Konflikt wybuchł w grudniu 2013 roku, więc dzieci w Sudanie Południowym od blisko roku narażone są na ekstremalne trudności. Prawie pół miliona najmłodszych zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów, a teraz mieszka w przepełnionych obozach lub na odległych obszarach wiejskich, bez podstawowych środków do życia. Widziałam dzieci, na oko 5-letnie, które straciły z powodu chaotycznych walk oboje rodziców i teraz każdego dnia walczą o przetrwanie. Dwulatek, który został zaatakowany maczetą, przeżył tylko dzięki przytomności osoby, która przetransportowała go helikopterem do szpitala.
Dziesiątki tysięcy najmłodszych narażonych jest na śmierć z powodu niedożywienia i chorób, którym w zachodnim świecie łatwo jest zapobiec. To, przez co te dzieci musiały przejść, jest wręcz niewyobrażalne. UNICEF jest obecny w Sudanie Południowym od wielu lat, był tam, zanim kraj uzyskał niepodległość, ale nasze operacje musiały zostać dostosowane do tej wyjątkowej sytuacji.
Na co dzień dostarczamy żywność terapeutyczną, pomocną w leczeniu niedożywienia, czystą wodę, mydło, podstawowe artykuły gospodarstwa domowego i lekarstwa dla rodzin w potrzebie. Wierzymy, że również edukacja i podstawowa ochrona są niezbędne, ponieważ bez możliwości leczenia i nauki, stracimy całe pokolenie. Jednym ze sposobów na pomoc dla dzieci z Sudanu Południowego jest wspieranie organizacji takich jak UNICEF, które pracują w nawet najbardziej odległych zakątkach kraju, nie pozostawiając żadnego dziecka bez wsparcia. Jesteśmy bardzo wdzięczni za całe to niesamowite wsparcie, które otrzymujemy. Widziałam, jak bardzo wpływa ono na życie tysięcy dzieci. Jedną z najbardziej satysfakcjonujących rzeczy w naszej pracy jest ujrzenie na twarzy dziecka uśmiechu - po raz pierwszy od tygodni i to po kilku dniach leczenia w centrum UNICEF.
Zespoły UNICEF wyszukują i następnie leczą z niedożywienia dzieci, które nie otrzymały żadnej pomocy humanitarnej od początku konfliktu. Jak wygląda to z praktycznego punktu widzenia? Czy tzw. Mobilne Zespoły Opieki Zdrowotnej to najlepsze rozwiązanie? I czym dokładnie jest gotowa do użycia żywność terapeutyczna?
Jednym z wielkich wyzwań stojących przed organizacjami humanitarnymi w Sudanie Południowym jest trudność dostania się do obszarów, w których ludzie potrzebują naszej pomocy. Wszystkiemu winna jest pora deszczowa. Drogi są nieprzejezdne, a wiele obszarów, w tym wsie i obozy dla przesiedleńców, zostały zalane. Ważnym elementem odpowiedzi na zaistniałą sytuację, było stworzenie przez UNICEF wspólnie ze Światowym Programem Żywnościowym tzw. Mobilne Zespoły Opieki Zdrowotnej, a dzięki którym dostarczamy helikopterem niezbędne produkty i usługi do odległych wiosek.
Wyraz ulgi widoczny na twarzach kobiet i dzieci, które spotykają na swojej drodze nasze zespoły, jest jasny - od początku kryzysu nikt się tam nie pojawił, aby im pomóc. W ramach tych misji, do tej pory udało się pomóc ponad 120 tys. dzieci, a ponad pół miliona osób skorzystało z usług ratunkowych. Nasi dietetycy i specjaliści od odżywiania wyszukują niedożywione dzieci, mierząc obwód ich ramienia. Wynik poniżej 10,8 cm jest oznaką ciężkiego niedożywienia i jest natychmiast kwalifikowany do użycia gotowej żywności terapeutycznej. Jest to pasta z orzeszków ziemnych, która zawiera niezbędne mikroelementy, a która z łatwością może być podawana przez rodziców, którzy chcą pomóc dzieciom przybrać na wadze. W tym roku UNICEF uchronił już 70 tys. dzieci od ostrego niedożywienia. To ogromna liczba, każde życie jest ważne, a rodzinom tym oszczędzono utratę dziecka.
W prasie pojawiają się artykuły, w telewizji reportaże wideo, dużo mówi się o Sudanie Południowym, o mieszkających tam dzieciach. Najmłodsi codziennie mają do czynienia z dramatycznymi problemami, a my cały czas słyszymy, że radzą sobie z tym, muszą, nie mają innego wyjścia. Jak najmłodsze pokolenie Sudanu Południowego radzi sobie z taką skalą przemocy? Czy ich nadzieja zanika?
Dzieci, o których mówimy, które spotykamy podczas naszej codziennej pracy, nie straciły nadziei - młodzi ludzie chcą uczestniczyć, chcą być zaangażowane i chcą zapewnić pomoc w budowaniu swojego narodu; kraju, który będzie spokojny i bezpieczny dla wszystkich swoich obywateli.
Prezydent Sudanu Południowego Salva Kiir i przywódca rebeliantów Riek Machar w ostatnim czasie odbyli kilka rozmów pokojowych. Co obywatele Sudanu Południowego chcieliby zobaczyć, gdy obie strony konfliktu odłożą broń? Nawet jeśli tak się stanie, to kraj nadal będzie na krawędzi zagłady. Potrzeba będzie wielu lat, aby odbudować kraj i naród.
UNICEF uważa, że inwestowanie w dzieci i ich edukację jest najlepszym sposobem na pokojową przyszłość Sudanu Południowego. Jeszcze zanim rozpoczął się kryzys, tylko jedna trzecia dzieci ukończyła szkołę, konsekwencje braku działania teraz, będę odczuwalne dla przyszłych pokoleń. I informacja zwrotna pochodząca od tych dzieci jest jasna – chcą jednego, chcą pokoju.
***
Po latach brutalnej wojny domowej, która zostawiła za sobą ponad 2,5 mln poległych i całkowicie zdewastowany region, w 2011 roku powstał na mapie świata nowy, niepodległy kraj. Odłączenie się od Sudanu było dla Sudanu Południowego kamieniem milowym i ogromną nadzieją na długo wyczekiwany pokój. Niestety wszechobecna korupcja, niestabilność polityczna w partii rządzącej, akcje zbrojne Ludowej Armii Wyzwolenia Sudanu (SPLM) i trwałe napięcia z sąsiadem o podział dochodów z ropy naftowej, spowodowały, że kraj permanentnie narażony był na wznowienie konfliktu.
15 grudnia 2013 roku, po utrzymującym się przez kilka miesięcy napięciu, wywołanym zdymisjonowaniem w lipcu przez prezydenta Salvę Kiira, wiceprezydenta Rieka Machara, historia zatoczyła koło. Zwaśnione strony ponownie chwyciły za broń. Konflikt ma podłoże czysto plemienne - Machar jest Nuerem, a Kiir należy do ludu Dinka. Dramatyczny powrót działań wojennych na teren Sudanu Południowego ponownie doprowadził do podziałów etnicznych wśród lokalnych społeczności i zostawił za sobą niezliczone tysiące martwych obywateli.
Choć Sudan Południowy leży bardzo daleko od Polski, każdy z nas może pomóc najmłodszym mieszkańcom tego kraju. Za pomocą strony [link widoczny dla zalogowanych] możesz przekazać darowiznę na uratowanie umierającego z głodu dziecka.
...
Niestety straszny koszmar .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 17:15, 22 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Chiny wyślą 700 żołnierzy sił pokojowych do Sudanu Południowego
Chiny wyślą swoich 700 żołnierzy do Sudanu Południowego. Będzie to batalion piechoty, który weźmie udział w misji pokojowej ONZ - poinformowały chińskie media państwowe.
Agencja Xinhua pisze, że 180 wojskowych poleci do Sudanu Południowego w styczniu, a pozostali żołnierze dołączą do nich w marcu. Batalion będzie wyposażony w drony, transportery opancerzone, pociski przeciwpancerne, moździerze i inne rodzaje broni.
Według Xinhua w regionach konfliktu na świecie rozmieszczonych jest ponad 2 tys. chińskich żołnierzy sił pokojowych.
W Sudanie Południowym od ponad roku trwa wojna domowa, w wyniku której zginęło ponad 10 tys. ludzi. Walka o władzę między prezydentem a jego byłym zastępcą pogrążyła kraj w chaosie i kompletnej ruinie.
...
Strach sie bac jak oni jeszcze zaczna .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 12:01, 03 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
Sudan Południowy: niemal milion dzieci w obliczu śmierci głodowej
Martyna Wnęk
- Nie mamy nic do jedzenia, absolutnie nic – mówi Nyakaka, otwierając drewniane drzwi ziemianki, aby wskazać puste miejsce, w którym zazwyczaj przechowywane są worki z sorgo i kukurydzą. Jako matka i obywatelka kraju targanego wojną codziennie przeżywa dramat, starając się zapewnić pożywienie całej swojej rodzinie. Widziała już gasnące na oczach zrozpaczonych kobiet potomstwo, a wspomnienie o nich nie pozwala jej spokojnie zasnąć.
Ponad 3,9 miliona osób, w tym prawie milion dzieci, stoi w obliczu śmierci głodowej. W Sudanie Południowym od grudnia 2013 roku trwa konflikt, który zmusił ludzi do opuszczenia swoich domów i gospodarstw, sadzenie nowych roślin zostało wstrzymane, a zapasy żywności gromadzonej na ciężkie czasy zostały wykorzystane. UNICEF szacuje, że aż 50 tys. dzieci może w krótkim czasie umrzeć z głodu. Ale nie myśl teraz o tej przerażającej liczbie, pomyśl o tym jednym głodującym dziecku, które czeka na twoje wsparcie. Wejdź na stronę [link widoczny dla zalogowanych] i przekaż darowiznę, która uratuje mu życie.
Zebrane środki zostaną przeznaczone na wyposażenie ośrodków leczenia niedożywienia, działanie tzw. Mobilnych Zespołów Opieki Zdrowotnej oraz żywność i mleko terapeutyczne dla głodujących dzieci. Dramatyczna walka z czasem trwa!
Głód zabija powoli
Nyakaka Wal jest jedną z obywatelek najmłodszego kraju na świecie. Mimo że ma dopiero 23-lata, doświadczyła już ogromu cierpienia, a codzienna walka przerasta jej siły. Jako matka przeżywa dramat, starając się zapewnić pożywienie swoim dzieciom. Nyakaka widziała już gasnące na oczach zrozpaczonych kobiet potomstwo, a wspomnienie o nich nie pozwala jej spokojnie zasnąć.
Koło domu Nyakaki, który znajduje się w rolniczej części Sudanu Południowego, rośnie pole kukurydzy. W normalnej sytuacji 23-latka byłaby szczęściarą, niestety zboże dojrzewa zbyt wolno. Kobieta i jej dzieci zmuszone są czekać jeszcze co najmniej sześć tygodni, gdyż dopiero wtedy kolby będą nadawać się do spożycia.
Sukulenty są bardzo ciężkie w obróbce kulinarnej. Należy je gotować przez ok. godzinę, a to, co zostaje, przypomina zieloną breję, której nie tknęłoby żadne europejskie dziecko. Dodatkowo na talerzu pojawiają się granulki suszonej krowiej krwi, które przypominają żwir i mają metaliczny, kwaśny posmak.
- Nie mamy nic do jedzenia, absolutnie nic – mówi Nyakaka, otwierając drewniane drzwi ziemianki, aby wskazać puste miejsce, w którym zazwyczaj przechowywane są worki z sorgo i kukurydzą. – Aby dostać cokolwiek, muszę przez trzy dni iść do najbliższego placu targowego, tam dopiero mogę sprzedać kozę lub krowę. Mamy kilka sztuk zwierząt, ale ceny są teraz naprawdę złe. Nie mamy jednak wyboru – dodaje.
Rozpaczliwa sprzedaż zwierząt gospodarskich, którą można porównać do opróżniania konta oszczędnościowego, nie wystarcza. Rano i wieczorem Nyakaka i jej ośmioletnia córka Nyaboth, dołączają do swoich sąsiadów i klęcząc na gołej ziemi, wyrywają małe sukulenty, znane w lokalnym języku Nuerów jako "woor".
Sukulenty są bardzo ciężkie w obróbce kulinarnej. Należy je gotować przez ok. godzinę, a to, co zostaje, przypomina zieloną breję, której nie tknęłoby żadne europejskie dziecko. Dodatkowo na talerzu pojawiają się granulki suszonej krowiej krwi, które przypominają żwir i mają metaliczny, kwaśny posmak.
- Pamiętam taki czas, kiedy musieliśmy jeść trawę. To było bardzo dawno temu, kiedy byłam małą dziewczynką – opowiada 23-latka. - Ale nawet wtedy nie było tak źle, jak teraz. To, co się dzieje obecnie, jest najgorszą rzeczą, jaką widziałam w całym swoim życiu, nawet starsze kobiety, które wiele w swoim życiu przeszły, nie widziały nigdy czegoś podobnego. Możemy tylko modlić się, aby te trudne czasy przeszły jak najszybciej.
Stan, który poprzedza klęskę głodu
W stanach Sudanu Południowego, które najbardziej ucierpiały z powodu wojny, ludzie żyją tylko dzięki krowiemu mleku, rybom, które udało się złapać na bagnach, lub liściom lilii wodnych.
- Żadna z tych "potraw" nie zapewnia odpowiedniej ilości składników odżywczych i kalorii dzieciom oraz matkom karmiącym piersią – mówi Angela Kangori, specjalista ds. żywienia UNICEF, która w ostatnim czasie pracowała w Kiech Kuon. - Mamy obecnie do czynienia z poważnym kryzysem żywieniowym w wielu częściach kraju i łatwo jest odgadnąć dlaczego. Wystarczy tylko zobaczyć, co ludzie, a w szczególności dzieci, mają tam do jedzenia – tłumaczy.
Wiele osób znalazło się w rozpaczliwej sytuacji. Oficjalnie zakwalifikowano ich na czwarty poziom w międzynarodowej Klasyfikacji Zintegrowanego Systemu Bezpieczeństwa Żywnościowego (IPC). "Stan poważnego zagrożenia" bezpośrednio poprzedza klęskę głodu. To, czy obywatele Sudanu Południowego wejdą w jego ostateczną fazę, zależy tylko od tego, czy na czas dotrze do nich pomoc żywnościowa.
Bez szybkiej pomocy finansowej nad Nyakaką i milionami ludzi mieszkających w Sudanie Południowym zawiśnie widmo śmierci głodowej. Wejdź na stronę [link widoczny dla zalogowanych] i przekaż darowiznę, która uratuje im życie.
Namłodszy kraj świata
Po latach brutalnej wojny domowej, która zostawiła za sobą ponad 2,5 mln poległych i całkowicie zdewastowany region, w 2011 roku powstał na mapie świata nowy, niepodległy kraj. Odłączenie się od Sudanu było dla Sudanu Południowego kamieniem milowym i ogromną nadzieją na długo wyczekiwany pokój. Niestety wszechobecna korupcja, niestabilność polityczna w partii rządzącej, akcje zbrojne Ludowej Armii Wyzwolenia Sudanu (SPLM) i trwałe napięcia z sąsiadem o podział dochodów z ropy naftowej, spowodowały, że kraj permanentnie narażony był na wznowienie konfliktu.
15 grudnia 2013 roku, po utrzymującym się przez kilka miesięcy napięciu, wywołanym zdymisjonowaniem w lipcu przez prezydenta Salvę Kiira, wiceprezydenta Rieka Machara, historia zatoczyła koło. Zwaśnione strony ponownie chwyciły za broń. Konflikt ma podłoże czysto plemienne - Machar jest Nuerem, a Kiir należy do ludu Dinka. Dramatyczny powrót działań wojennych na teren Sudanu Południowego ponownie doprowadził do podziałów etnicznych wśród lokalnych społeczności i zostawił za sobą niezliczone tysiące martwych obywateli.
Sytuacja jest na tyle tragiczna, że można już mówić o katastrofie humanitarnej. Eksperci prognozują, że skala tragedii może być podobna do tej, jaka wydarzyła się w Afryce Wschodniej w połowie lat 80., kiedy z głodu i chorób spowodowanych niedożywieniem zmarło ponad milion ludzi.
...
Niestety znowu horror .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 11:33, 06 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
Sudan Południowy na krawędzi katastrofy. UNICEF wzywa do przestrzegania zawieszenia broni
Szacuje się, że w Sudanie Południowym co najmniej 229 000 dzieci cierpi z powodu niedożywienia
UNICEF wezwał strony walczące w Sudanie Południowym do przestrzegania, uzgodnionego w poniedziałek 2 lutego, zawieszenia broni. W innym razie w rejonach dotkniętych konfliktem dojdzie do katastrofalnego w skutkach niedoboru żywności i pogłębienia trwającego od miesięcy kryzysu żywnościowego.
Według ostatniego raportu grupy ekspertów z Integrated Food Security Phase Classification (IPC) trwający konflikt drastycznie ogranicza dostawy żywności i dostęp do osób najbardziej potrzebujących pomocy.
Pracownicy UNICEF wraz z organizacjami partnerskimi zaobserwowali w ostatnim czasie, iż w rejonie konfliktu duża liczba ludzi przemieszcza się. Jest to spowodowane deficytem żywności.
Najnowszy raport UNICEF potwierdza wnioski IPC. Jedynie szybkie zwiększenie natężenia działań humanitarnych w krótkim czasie zapobiegło pogorszeniu sytuacji żywnościowej, szczególnie w rejonach, które najbardziej ucierpiały w konflikcie.
- Ze względu na toczące się walki UNICEF nie może dotrzeć z pomocą do najbardziej oddalonych obszarów kraju - powiedział Jonathan Veitch, przedstawiciel UNICEF w Sudanie Południowym. - Znajdujemy się na krawędzi katastrofy, a każda eskalacja przemocy doprowadzi do zamknięcia dróg i wstrzymania dostaw pomocy. Miałoby to tragiczne skutki dla niedożywionych dzieci i szybko doprowadziłoby do wzrostu wskaźnika umieralności - dodał Veitch. Szacuje się, że w Sudanie Południowym co najmniej 229 000 dzieci cierpi z powodu niedożywienia. Ta liczba podwoiła się od czasu rozpoczęcia konfliktu, czyli przez zaledwie rok.
Współpracując ze Światowym Programem Żywnościowym (World Food Programme, WFP), UNICEF kontynuuje pomoc dla niedożywionych dzieci w Sudanie Południowym. W 2014 r. UNICEF wraz z partnerami dostarczył żywność terapeutyczną dla 100 000 niedożywionych dzieci. W 2015 r. planuje dotrzeć z pomocą do 137 000 dzieci poniżej 5. roku życia, które cierpią z powodu głodu.
UNICEF i WFP organizują także tzw. Mobilne Zespoły Opieki Zdrowotnej, które przemieszczając się po kraju drogą lotniczą, docierają do jego najbardziej odległych zakątków. Dzięki tym Zespołom UNICEF bada i leczy dzieci, które są niedożywione w stopniu wysokim bądź umiarkowanym.
Pracownicy UNICEF rejestrują dzieci pozostawione bez opieki w celu ponownego połączenia ich z rodzinami. Zapewniają także podstawową opiekę zdrowotną, edukację i czystą wodę.
Do tej pory podczas 37 misji UNICEF pomógł ponad 600 000 osób, w tym ponad 142 000 dzieciom poniżej 5. roku życia.
UNICEF apeluje o dodatkowe 34 mln dolarów, aby kontynuować działania pomocowe w Sudanie Południowym w 2015 r.
...
Gdzie nie spojrzec to bestialstwo .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 10:48, 04 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Trwający od grudnia 2013 roku konflikt w Sudanie Południowym, najmłodszym państwem na świecie, pochłonął już dziesiątki tysięcy ofiar śmiertelnych. Dwa miliony ludzi uciekły z domów. Rezolucja, której projekt przygotowały Stany Zjednoczone, głosi m.in., że możliwe będzie wprowadzenie embarga na broń, jeśli zwaśnione strony nie będą przestrzegać porozumienia pokojowego. Rozmowy między rządem Sudanu Południowego a rebeliantami są w tym tygodniu kontynuowane w Etiopii; na czwartek wyznaczono termin osiągnięcia porozumienia pokojowego.
Rebelianci ostrzegli we wtorek, że rozmowy pokojowe mogą się załamać, jeśli rząd nie pójdzie na ustępstwa, zwłaszcza w kwestii podziału władzy w ewentualnym rządzie jedności. Prezydent Sudanu Południowego udał się we wtorek rano do Etiopii na bezpośrednie rozmowy z przywódcą rebeliantów.
Sudan Południowy ogłosił niepodległość w lipcu 2011 roku po 22 latach wojny domowej w Sudanie. Obecny konflikt wybuchł w stolicy, Dżubie, 15 grudnia 2013 roku, po utrzymującym się przez kilka miesięcy napięciu wywołanym zdymisjonowaniem Machara przez prezydenta Kiira. Konflikt ma podłoże plemienne - Machar należy do ludu Nuerów, a Kiir do ludu Dinka.
...
Niestety tam wojna domowa to masowa smierc . Kto burzy pokoj odpowie przed Bogiem ,
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:41, 08 Maj 2015 Temat postu: |
|
|
Sudan Południowy ratyfikował Konwencję o prawach dziecka
Dzieci cierpią najbardziej na skutek trwającego już 16 miesięcy konfliktu w Sudanie Południowym - AFP
UNICEF z zadowoleniem przyjął informację o ratyfikacji przez Sudan Południowy Konwencji o prawach dziecka. Tym samym kraj ten został 195. państwem-stroną Konwencji. UNICEF wezwał władze Sudanu Południowego, aby uczyniły prawa dziecka podstawą funkcjonowania tego najmłodszego państwa świata.
Konwencja została uchwalona ponad 25 lat temu przez Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych. Jest najważniejszym i najbardziej uniwersalnym dokumentem mówiącym o prawach człowieka.
Jonathan Veitch, przedstawiciel UNICEF w Sudanie Południowym, z zadowoleniem przyjął zobowiązanie rządu do przestrzegania zapisów Konwencji. Jednocześnie zastrzegł, że jeśli prawa dzieci wciąż będą naruszane, to przyszłość tego najmłodszego państwa świata jest poważnie zagrożona.
- Musimy wykorzystać ten historyczny moment, aby zwrócić uwagę świata na sytuację setek tysięcy dzieci w Sudanie Południowym, które ucierpiały na skutek konfliktu - powiedział Veitch. - Te dzieci walczą o przetrwanie. Są rekrutowane do oddziałów zbrojnych i zmuszane do przerwania nauki. Wszystkie dzieci w Sudanie Południowym mają prawo do ochrony, opieki medycznej, rozwoju, edukacji, a także dostępu do czystej wody i sanitariatów. Wprowadzenie w życie zapisów Konwencji może odmienić życie dzieci w Sudanie Południowym - zaznaczył.
Na skutek trwającego 16 miesięcy konfliktu w Sudanie Południowym to właśnie dzieci cierpią najbardziej:
680 dzieci zostało zabitych;
tylko podczas tego roku 235 000 dzieci narażonych jest na niedożywienie;
400 000 dzieci musiało przerwać edukację;
600 000 dzieci wymaga wsparcia psychologicznego;
ponad 13 000 dzieci było rekrutowanych przez siły zbrojne obu stron konfliktu.
UNICEF apeluje o dodatkową pomoc w wysokości 27 mln dolarów. Kwota ta pozwoli na kontynuowanie działań w zakresie ochrony dzieci w Sudanie Południowym.
>>>
Oby to nie byla fikcja.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 12:16, 14 Cze 2015 Temat postu: |
|
|
Sudan Płd.: wojna bezkarnych zbrodniarzy
Sytuacja w Sudanie Południowym jest bardzo trudna - AFP
W Sudanie Południowym zarówno wojska rządowe, jak i rebelianci dopuszczają się zbrodni wojennych. Mimo to trwają przygotowania do kolejnej rundy rozmów pokojowych. - Jak żyję, takich okrucieństw jeszcze nie widziałem. Na moich oczach poderżnięto gardła moim pięciu sąsiadom - mówi jeden z uchodźców.
Konflikt między prezydentem Salwą Kiirem i jego byłym zastępcą wybuchł w grudniu 2013 roku - niespełna trzy lata po podziale największego kraju Afryki, który po półwieczu wojen domowych podzielił się na Sudan i Sudan Południowy. Akuszerami przy narodzinach najmłodszego państwa na świecie były Stany Zjednoczone i UE.
- I na co mi ta niepodległość? Jak żyję, takich okrucieństw jeszcze nie widziałem, a przeżyłem już dwie wojny domowe w starym Sudanie – mówi Steven Chol, który uciekł do Ugandy. - Mordują, gwałcą, rabują i rebelianci, i żołnierze. Już nigdy tam nie wrócę. Za dużo widziałem. Na moich oczach poderżnięto gardła moim pięciu sąsiadom - zakrywa dłońmi twarz.
W ciągu półtora roku dwa miliony ludzi uciekły ze swoich domów, liczba zabitych jest nieznana. Może to być 50, a może 100 tysięcy. Dokładnie nie wiadomo, UNMISS (Misja Narodów Zjednoczonych w Republice Sudanu Południowego) – jedna z największych operacji pokojowych ONZ na świecie, z budżetem miliarda dolarów rocznie, nie prowadzi bilansu ofiar.
Od błękitnych hełmów zależy życie ponad półtora miliona ludzi, którzy szukają schronienia w słabo chronionych bazach misji ONZ, gdzie często dochodzi do przemocy na tle etnicznym. Spirala zemsty między zwolennikami Rieka Machara z grupy Nuer, a oddziałami prezydenta z ludu Dinka nakręca się. Do walki dołączają uzbrojeni w maczety i karabiny cywile. Szczęśliwcy zdołali uciec za granicę do Sudanu, Ugandy, Etiopii i Kenii.
W tej wojnie walczą również dzieci. Według raportu UNICEF po obu stronach konfliktu walczy ponad 13 tysięcy nieletnich od siódmego roku życia. Dzieci stały się również celem. Wielu rebeliantów i żołnierzy wychodzi z założenia, że lepiej zabić za młodu niż doczekać się zemsty – wynika z raportu.
Dla armii i rebeliantów bronią jest również przemoc na tle seksualnym. Zgwałconych kobiet mogą być dziesiątki tysięcy. Niektóre są porywane i zmuszane do małżeństwa, inne mordowane po gwałcie. W zeszłym roku w Malakal, mieście kompletnie zniszczonym przez walki, rebelianci miesiącami gwałcili masowo kobiety w kościele położonym tuż obok bazy ONZ.
W ostatnich tygodniach starcia w stanie Unity i w górnym Nilu zaostrzyły się. To walka o zajęcie strategicznych pozycji na polach naftowych przed nadejściem pory deszczowej, która uniemożliwi ruchy ciężkim oddziałom. W wyniku tych walk zamiast zasiewać pola uprawne, z domów uciekło kolejne 100 tysięcy ludzi.
Z danych ONZ wynika, że cztery spośród 11 mln Sudańczyków z Południa nie ma wystarczającej ilości pożywienia.
Wraz z deszczem przyjdzie sezonowy pokój, ale również malaria, cholera i inne choroby, z którymi tysiące ludzi będą musiały się zmierzyć bez dostępu do jakiejkolwiek opieki medycznej.
Obecnie trwają również przygotowania do kolejnej, dziewiątej już rundy rozmów pokojowych. Przy stole negocjacyjnym spotkają się przedstawiciele jedynej rządzącej partii czyli Ludowego Ruchu Wyzwolenia Sudanu (SPLM) i wysłannicy byłego prezydenta, który stoi na czele rebelii - czyli Ludowego Ruchu Wyzwolenia Sudanu w opozycji (SPLM IO).
W piątek Międzynarodowa Komisja Rozwoju (IGAD), pośrednicząca w negocjacjach, zaproponowała projekt porozumienia pokojowego. Według niego prezydent Kiir pozostanie prezydentem, a jego były zastępca Riek Machar zajmie stanowisko "pierwszego wiceprezydenta".
Obaj przywódcy mogą czuć się bezkarni, tym bardziej że ich dawny wróg, prezydent Sudanu Omar el-Baszir, oskarżony o zbrodnie wojenne na 300 tysiącach ludzi w Darfurze, po 26 latach u władzy właśnie został po raz kolejny zaprzysiężony na prezydenta Sudanu.
W ciągu 22 lat wojny domowej w Sudanie pomiędzy Północą a Południem zginęło ponad 2 mln ludzi, a cztery uciekły ze swoich domów.
...
To sa zreszta byli marksisci.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:38, 15 Cze 2015 Temat postu: |
|
|
Sudan: Darfur – wojna bez końca
Eskalacja przemocy na zachodzie Sudanu - TONY KARUMBA / AFP
Takiej eskalacji przemocy w Darfurze, na zachodzie Sudanu, nie było od dekady. Walki rebeliantów z milicjami wspieranymi przez rząd prezydenta Omara el-Baszira wygnały w tym roku z domów ponad 150 tys. ludzi.
Dziś sąd w RPA, dokąd Baszir przybył na szczyt Unii Afrykańskiej, ma rozpatrzyć wniosek o aresztowanie sudańskiego prezydenta oskarżonego przez Międzynarodowy Trybunał Karny o zbrodnie wojenne, m.in. w Darfurze. Do czasu posiedzenia zakazał mu opuszczania terytorium kraju.
REKLAMA
Z raportów ONZ wynika, że w ostatnim czasie w Sudanie wzrosła liczba ataków na międzynarodowe siły pokojowe i ludność cywilną. Poza walkami między grupami rebelianckimi a rządem, trwają etniczne starcia o granice wpływów.
Konflikt w Darfurze – obszarze wielkości Francji - zaostrzył się w 2013 roku, kiedy rząd wzmógł ataki przeciwko grupom rebelianckim w Darfurze i sąsiednim Kordofanie.
Wojna domowa w zachodniej prowincji Sudanu rozpoczęła się w 2003 roku. Polityczna i ekonomiczna marginalizacja mieszkańców Darfuru przez rząd prezydenta Baszira była iskrą tego konfliktu. Grupy rebelianckie, głównie pochodzenia afrykańskiego, oskarżyły arabski rząd o dyskryminację. Chartum do walki wykorzystuje arabskie milicje, takie jak konni Dżandżawidzi znani ze swojego okrucieństwa. Od niepamiętnych czasów w Darfurze toczą się konflikty o podłożu etnicznym. Grupy zajmujących się uprawą ziemi toczą wojny o strefy wpływów, pastwiska i wodę z nomadycznymi pasterzami.
Nowym paliwem tej wojny jest złoto.
Po podziale Sudanu - największego kraju Afryki - w 2011 roku Południe przejęło 70 proc. rezerw ropy naftowej należących do Chartumu. Ten by łatać ogromną dziurę w budżecie postawił na eksport złota, którego duże złoża znajdują się w Darfurze. Głównym importerem kruszcu o wartości ponad 2 mld rocznie są Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie.
O dostęp do kopalni złota walki toczą zarówno konkurujące ze sobą grupy etniczne, zbrojne milicje nazwane Siłami Szybkiego Wsparcia (Rapid), często wspierane przez rząd, a także zwykli bandyci. Z danych ONZ wynika że w Darfurze zginęło ponad 300 tysięcy ludzi, a w wyniku walk pomiędzy sudańską armią, wspieranymi przez Chartum arabskimi milicjami a rebeliantami 2 mln ludzi uciekły z domów. Zdaniem rządu w Chartumie w wyniku toczącego się od 12 lat konfliktu zginęło jedynie 10 tys. ludzi.
W 2009 roku prezydent Omar el-Baszir został pierwszym w historii urzędującym prezydentem oskarżonym przez Międzynarodowy Trybunał Karny o zbrodnie przeciwko ludzkości, zbrodnie wojenne i ludobójstwo. Rada Bezpieczeństwa ONZ jest podzielona, wiernym sojusznikiem chartumskiego reżimu od lat są Chiny.
Pod koniec ubiegłego roku siły pokojowe, złożone z 20 tysięcy błękitnych hełmów ONZ i żołnierzy Unii Afrykańskiej, rozpoczęły wycofywanie wojsk z największych misji pokojowych na świecie, w tym w Darfurze. Misja UNAMID była wielokrotnie krytykowana za niewielką skuteczność i słabą ochronę cywili.
>>>
Niestety znow satanizm.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 22:18, 17 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
Sudan Południowy - najmłodsze państwo świata pogrąża się w chaosie
Michał Staniul
17 lipca 2015, 09:46
Żołnierze armii Sudanu Południowego gwałcili, a następnie palili żywcem młode dziewczyny - krzyczały na początku lipca nagłówki artykułów, po tym, jak raport ONZ opisał zbrodnie, do których doszło w ostatnich miesiącach w najmłodszym państwie świata. Niestety, pełna lista okrucieństw była znacznie dłuższa. Zawierała grupowe gwałty, puszczanie z dymem całych osad, torturowanie kobiet i małych chłopców oraz werbowanie dzieci. Między innymi.
O tym, że wojska wierne rządowi Ludowego Ruchu Wyzwolenia Sudanu (SPLM) dopuszczają się wielu potworności, wiadomo było od dawna. Większość doniesień z frontu, trwającej od półtorej roku wojny domowej, skupiała się jednak na grzechach partyzantów, walczących pod banderą zbuntowanego SPLM-IO (In Opposition, W Opozycji). To ich regularnie oskarżano o ludobójcze wręcz praktyki. Opowieści 115 świadków ofensywy, którą rozpoczęły w kwietniu w stanie Unity siły rządowe, nie pozostawiają złudzeń: południowosudańska armia bywa tak samo bestialska, jak jej wrogowie.
Dla kraju, który dopiero uzyskał niepodległość, oznacza to jeszcze więcej udręki.
Płonne nadzieje
Gdy 9 lipca 2011 roku Sudan Południowy ogłaszał niepodległość, obserwatorzy z zewnątrz dzielili się na dwie grupy. Pierwsi przewidywali, że młode państwo rozleci się na kawałki w mgnieniu oka. Jego mieszkańcy tworzyli ponad sto grup etnicznych, które nawet walcząc o wolność z okrutnym islamskim rządem w Chartumie potrafiły rzucać się sobie do gardeł. Ofiary międzyplemiennym masakr, zwłaszcza w latach 90., nierzadko trzeba było liczyć w dziesiątkach tysięcy.
Czasu, by stworzyć wspólną tożsamość - lub chociaż zapomnieć o krzywdach - było po prostu zbyt mało. A nikt nie mógł zagwarantować, że sudański reżim Omara al-Baszira zostawi swych dawnych wrogów w spokoju.
Druga grupa widziała to inaczej. W trakcie prawie półwiecznej wojny o odłączenie się od muzułmańskiego Sudanu, na Południu zginęło około dwa miliony ludzi. Optymiści wierzyli, że to wystarczy; tragiczne doświadczenia miały być przestrogą i gwarantem przyszłej stabilność. W kraju brakowało szkół, dróg i szpitali, ale w jego gospodarce drzemał potencjał: dysponował sporymi zasobami ropy i niewydobywanym jeszcze złotem, każdego roku otrzymywał miliardy dolarów pomocy rozwojowej, a do tego nie miał zagranicznych długów.
Przy odrobinie szczęścia, wsparcia i - przede wszystkim - mądrym przywództwie, to mogło wystarczyć, by Sudan Południowy wyszedł na prostą.
Niestety, rację mieli pesymiści. Właściwie w stu procentach.
Falstart
Pierwsze problemy zaczęły się niemal natychmiast. W sierpniu 2011 roku w północnym stanie Dżunkali doszło do starć etnicznych, w których zginęło ponad 700 osób. W paru innych regionach tliły się mniejsze i większe rebelie; jedne miały podtekst polityczny (wielu weteranów wojny o niepodległość czuło się pominiętych przy rozdawaniu stołków w Dżubie), w kolejnych chodziło przede wszystkim o dostęp zasobów: ziemi, bydła albo po prostu wody. Niektóre powstania dogasały po paru tygodniach, lecz kilka ciągnęło się miesiącami pochłaniając setki lub tysiące istnień. W międzyczasie wybuchła też krótka wojna z północnym sąsiadem - poszło o podział zysków ze sprzedaży ropy. Mimo że Południe dysponuje znacznie większymi złożami, do dzisiaj musi korzystać z rurociągów biegnących przez Sudan.
Położenie młodego państwa było fatalne. Ale najgorsze miało dopiero nadejść.
W grudniu 2013 roku prezydent Salva Kiir oznajmił, że oddziały rządowe udaremniły właśnie próbę zamachu stanu. Stać miał za nią były wiceprezydent Riek Machar. Nim ktokolwiek zdążył zweryfikować te doniesienia (nadal się to zresztą nie udało), w południowosudańskiej stolicy doszło do krwawych pogromów na współplemieńcach oskarżonego, Nuerach. W ciągu trwającej kilkadziesiąt godzin rzezi żołnierze z największego w kraju ludu Dinków, z którego pochodzi również Kiir, wymordowali nieznaną ciągle liczbę cywilów; lokalni i zagraniczni reporterzy pisali później o ciężarówkach wyładowanych okaleczonymi ciałami.
Machar zdołał jednak opuścić Dżubę i uciec do centrum kraju. Tam zwołał swoich zwolenników. Wkrótce dokonali pierwszych odwetowych masakr. Tak jak wielu przewidywało, Sudan Południowy zaczął rozszarpywać się sam. W listopadzie zeszłego roku instytut badawczy International Crisis Group szacował, że w konflikt kosztował życie co najmniej 50 tysięcy ludzi. A od tego czasu przelało się jeszcze wiele krwi.
Cios za cios
Chociaż wojna trwa już prawie 20 miesięcy, na horyzoncie nie widać rozwiązania. Od początku starć w mediacje między Macharem a Kiirem bardzo mocno zaangażowały się państwa regionalnej Międzyrządowej Organizacji ds. Rozwoju (IGAD), zwłaszcza Etiopia i Kenia. Przez półtorej roku negocjacji w Addis Abebie południowosudańscy emisariusze podpisali siedem porozumień o zawieszeniu broni. Wszystkie były bezwartościowe - rozejm zrywano niekiedy w parę godzin po wyschnięciu atramentu na dokumentach (do tego dwa razy papierów nie udało się w nawet parafować).
Główny problem stanowi praktycznie całkowity brak gotowości do kompromisów - obie strony wymagają od przeciwników bezwarunkowej kapitulacji.
Mimo że w kraju cierpią tysiące ludzi, rozmowy potrafią tygodniami stać w miejscu. Aby zachęcić południowosudańskich gości do pośpiechu, etiopskie władze wymeldowały ich niedawno ze stołecznego Sheratona i przeniosły do znacznie tańszych hoteli. Efektów na razie nie ma. “Następnym razem trzeba im rozbić obóz w środku dżungli. Drogie hotele nie służą pokojowi w Sudanie Południowym” - ironizował na łamach kenijskiego “The Nation” publicysta Charles Onyango-Obbo.
Rozstrzygnięcia nie przynosi też to, co dzieje się na froncie. Wiele miast, na przykład Bentiu i Malakal, przechodziło z rąk do rąk już kilkukrotnie; najwyższą cenę płacili przy tym zawsze ich mieszkańcy. Kiir okopał się w Dżubie, gdzie dodatkowo chronią go trzy tysiące żołnierzy podesłanych przez sojuszniczą Ugandę (ale opłacanych z południowosudańskiego budżetu). Rebelianci Machara w razie potrzeby wycofują się z kolei do baz na trudno dostępnym północnym-wschodzie kraju. Oni również, mając kłopoty, mogą liczyć na pomoc: według raportu londyńskiego Conflict Armament Research z czerwca tego roku, regularnie otrzymują amunicję od Sudanu (Machar kolaborował z reżimem al-Baszira już w przeszłości, podczas poprzedniego rozpadu w SPLM w latach 90.). Rządowe ofensywy - w tym ta rozpoczęta w kwietniu - są zbyt słabe, by rozbić dozbrajanych z zewnątrz partyzantów.
Ich jedynym widocznym rezultatem jest więc coraz więcej destrukcji i krzywd; zdemoralizowania armia nie oszczędza ludności cywilnej, a zirytowani dowódcy nierzadko sięgają po taktykę spalonej ziemi. Na przełomie czerwca i lipca organizacje międzynarodowe donosiły, że na wielu obszarach doszło de facto do czystek etnicznych.
Skutkiem bardziej ukrytym jest za to nienawiść, która może nigdy nie wygasnąć.
Wyrodne dziecko
Po pierwszym miesiącu walk ONZ obliczało, że konflikt zmusił do ucieczki z domów ponad 200 tysięcy ludzi. Dzisiaj liczba przesiedleńców jest przeszło dziesięciokrotnie wyższa, a w zagranicznych obozach przebywa już ponad 700 tys. południowosudańskich uchodźców (w Ugandzie 86 proc. z nich to kobiety i dzieci). Pomocy żywnościowej potrzebują ponad cztery miliony cywilów, lecz zagraniczne rządy nie są już tak hojne jak parę lat temu. Sudan Południowy rozczarował; pracownicy humanitarni kwaśno żartują, że Dżuba to miasto o najwyższym zagęszczeniu luksusowych SUV-ów w przeliczeniu na kilometr utwardzanych dróg. Korupcja politycznych elit skutecznie odstrasza darczyńców. Już przed wojną miliony podarowanych dolarów rozpływały się w niewyjaśniony sposób. Teraz tym bardziej nie ma nad nimi praktycznie żadnej kontroli.
Choć Kiir co jakiś czas dokonuje pokazowych zmian w administracji (w tym roku wyrzucił m.in. ministra finansów), SPLM straciło cały kredyt zaufania przyznany mu przez społeczność międzynarodową. Czara goryczy przelała się, gdy w czerwcu Dżuba wydaliła z kraju czołowego przedstawiciela ONZ, Toby’ego Lanzera, który skrytykował południowosudańskie władze za brutalność i niegospodarność. Z powodu walk i uszkodzeń infrastruktury wydobycie ropy z niektórych pól spadło o 60 proc., a po znacznym obniżeniu światowych cen czarnego złota państwo zarabia na baryłce zaledwie 10 dol. Innych źródeł dochodu praktycznie nie ma. Stosowane od roku dodrukowywanie pieniędzy pozwala pokryć część wydatków na liczącą dziś ponad 200-tysięcy żołnierzy armię, ale obciąża zwykłych obywateli rosnącą inflacją i kosztami życia. Ponad 80 proc. południowosudańskich rodzin przeznacza trzy czwarte domowego budżetu na jedzenie.
Mimo ewidentnych porażek w tak wielu dziedzinach, SPLM nie ma zamiaru rezygnować - lub chociaż poddać się ocenie rodaków. W lutym parlament w Dżubie odwołał planowane na czerwiec wybory powszechne i przedłużył kadencję Kiira. W tym tygodniu, parę dni po obchodach czwartej rocznicy niepodległości, prezydent przedstawił przetasowany skład rządu. Zamiast prezentu urodzinowego, mieszkańcom Sudanu Południowego podarowano perspektywę kolejnych trzech lat z ludźmi, którzy doprowadzili do obecnej tragedii.
...
To są niestety marksisci.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 18:11, 18 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
Sudan: najgorsza czystka etniczna, o której mało kto słyszał
Bomby spadają na szkoły, szpitale i wątłe szałasy okolicznej ludności. A sytuacja ta trwa już od czterech lat. W Sudanie, w głębi Gór Nubijskich, rządowe antonowy codziennie prowadzą naloty na tereny zajmowane przez rebeliantów. Rząd chce doprowadzić do wyludnienia tych obszarów i tym samym zdławić rebelię. Z tego względu region odcięto od dostaw żywności, leków i pomocy humanitarnej. Międzynarodowa opinia publiczna zdaje się zupełnie ignorować ogrom tej zbrodni.
...
Co to ma znaczyć? Dość tego!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 15:46, 03 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
The New York Times
Sudan Południowy: Tragiczna sytuacja mieszkańców. Umierają z głodu na ulicach
W Sudanie Południowym trwa wojna, a mieszkańcy kraju cierpią biedę i głód. Blisko pięć milionów ludzi nie jest w stanie samodzielnie się wyżywić. Przywódcy tego kraju podjęli szereg fatalnych w skutkach decyzji, ceny podstawowych produktów spożywczych wzrosły dwukrotnie, a kolejne zbiory będą możliwe dopiero za kilka miesięcy. To spowodowało, że tysiące osób opuściło swoje rodzinne strony w poszukiwaniu pracy i jedzenia, wielu z nich z wyczerpania dosłownie umiera na ulicach. Takich scen na pewno nie widział prezydent Obama podczas swojej podróży do Afryki, ale sprawa Sudanu Południowego znalazła się wysoko na liście jego "spraw do załatwienia".
...
Diabelstwo i satanizm.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 15:55, 08 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
Sudan Płd.: agonia niezależnych mediów
Konfiskaty nakładów, pobicia, groźby i aresztowania to codzienność dla reporterów w ogarniętym przez wojnę Sudanie Południowym. W tym tygodniu rząd zamknął w stolicy kraju, Dżubie, trzy redakcje.
W ostatnich dniach Narodowe Służby Bezpieczeństwa (NSS) zamknęły do odwołania redakcje popularnego anglojęzycznego dziennika "The Citizen" i gazety w języku arabskim "Al Ra" oraz biura organizacji "Free Voice", która zajmuje się produkcją programów radiowych. Poszkodowani są również dziennikarze "Głosu Ameryki", którego redakcja mieści się w tym samym budynku co "Free Voice".
REKLAMA
- To są te same metody, które stosował wobec nas reżim z Chartumu przed podziałem Sudanu - mówi PAP jeden z dziennikarzy, prosząc o anonimowość. - Mnie aresztowano wielokrotnie. Zazwyczaj zgarniają z ulicy i siłą pakują do samochodu. Potem lądujesz w ciemnym pokoju i czekasz. Czasem i kilka dni. Bywa że biją, straszą i wyzywają. Wystarczy napisać lub powiedzieć coś, co nie podoba się rządowi - dodaje.
Sudan Południowy ogłosił niepodległość w lipcu 2011 roku po niemal 50 latach wojen domowych z Północą.
Zdaniem redaktora naczelnego "The Citizen" Nhiala Bola cenzurowane przez służby tematy to łamanie praw człowieka przez armię rządową, korupcja, ale też kwestie bezpieczeństwa i wszystko, co dotyczy osoby prezydenta.
- Pracuję w radiu, służby bezpieczeństwa wielokrotnie robiły naloty w naszej stacji. Groźby na ulicy czy telefony w środku nocy to dla mnie codzienność - powiedział PAP szef jednej z lokalnych rozgłośni.
- W naszym kraju nie istnieje wolność słowa. Rządowe media to czysta propaganda, a rebelianci mają też swoją (propagandę). Dla jednych i drugich jesteśmy wrogami, jeśli piszemy coś nie po ich myśli - dodał rozmówca PAP.
Konflikt pomiędzy prezydentem Salvą Kiirem z ludu Dinka a jego byłym zastępcą Riekiem Macharem z grupy etnicznej Nuerów wybuchł w grudniu 2013 roku, w niespełna trzy lata po ogłoszeniu niepodległości przez Sudan Południowy.
Dziennikarzom bardzo trudno jest pracować również na terenach kontrolowanych przez rebeliantów. Nieliczni reporterzy, którzy mają tam dostęp, często boją się publikować swoje wywiady, by nie narazić siebie i swoich rozmówców.
Od czasu wybuchu wojny domowej dziennikarze z grupy Nuerów są automatycznie traktowani jako zwolennicy opozycji. Ci z ludu Dinka nie mogą pracować na terenach rebeliantów.
Wielu reporterów uciekło do obozów chronionych przez ONZ lub wyjechało z kraju.
W naftowej stolicy kraju – Bentiu - gdzie zginęły tysiące ludzi, rebelianci przejęli rozgłośnie, nawołując do przemocy wobec wrogich grup etnicznych. Podczas walk sprzęt w wielu lokalnych rozgłośniach został zniszczony.
W marcu minister informacji Michael Makuei powiedział dziennikarzom, że ryzykują areszt lub wydalenie z kraju za "wrogą propagandę", jeśli będą przeprowadzali wywiady z opozycją. Jego zdaniem media powinny zajmować "neutralne stanowisko, które jest zgodne ze stanowiskiem rządu".
W styczniu pięciu dziennikarzy stacji "Raja FM" zginęło, gdy ich samochód został ostrzelany.
Sytuacja dziennikarzy w Sudanie Południowym była trudna jeszcze przed wybuchem konfliktu w grudniu 2013 roku. W niespełna pół roku po ogłoszeniu niepodległości przez Sudan Południowy od strzału w twarz zginął popularny dziennikarz Izajasz Abraham, znany z krytycznych opinii na temat rządu.
W czwartek rozpoczęła się kolejna runda rozmów pokojowych w Addis Abebie. Pod naciskiem wspólnoty międzynarodowej, która zagroziła nałożeniem następnych sankcji, kolejny termin na zawarcie porozumienia wyznaczono na 17 sierpnia.
W negocjacjach nie uczestniczy Lam Akol - jeden z prominentnych przedstawicieli opozycji, któremu w środę służby bezpieczeństwa zakazały wyjazdu z Sudanu Południowego.
Od grudnia 2013 roku w Sudanie Południowym zginęło kilkadziesiąt tysięcy ludzi, a ponad 2,5 mln uciekło ze swoich domów. W 2015 r. w indeksie wolności prasy Sudan Południowy ulokował się na 125. miejscu.
...
To sa wszystko marksisci.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 0:42, 27 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
Sudan Południowy: pokój po trwającej ponad półtora roku wojnie domowej
Konflikt w Sudanie Południowym ciągnął się od grudnia 2013 roku - Shutterstock
Prezydent Sudanu Południowego Salva Kiir podpisał ostatecznie porozumienie pokojowe kończące trwającą od 20 miesięcy wojnę domową w kraju. Kiir zgłosił "poważne zastrzeżenia" do wielu punktów porozumienia podpisanego w ub. tygodniu przez rebeliantów.
Dzisiejsza uroczystość w stolicy Dżubie odbyła się w obecności afrykańskich przywódców. Kiir podkreślał, że podpisał 12-stronicowy dokument mimo wielu "szkodliwych zapisów" i zastrzeżeń, których nie sprecyzowano. Porozumienie przekazał mediatorom i regionalnym przywódcom.
REKLAMA
Oponent Kiira, wywodzącego się z ludu Dinka, były zastępca prezydenta Riek Machar, który pochodzi z grupy etnicznej Nuerów, podpisał porozumienie jako przedstawiciel rebeliantów już w ubiegłym tygodniu w Addis Abebie w Etiopii. Południowosudański prezydent mówił wówczas, że potrzebuje więcej czasu na konsultacje. Wywołało to słowa potępienia ze strony zagranicznych dyplomatów, którzy naciskali na szybkie zakończenie przemocy w Sudanie Południowym, najmłodszym kraju świata.
Kiir znalazł się pod szczególną presją sąsiednich krajów, które pełniły rolę mediatora. Natomiast USA zagroziły kolejnymi sankcjami ONZ w razie niepodpisania porozumienia.
Zobowiązuje ono Kiira do podziału władzy z Macharem, którego dymisja w lipcu 2013 roku wywołała kryzys polityczny przekształcony później w krwawą rebelię. W ramach porozumienia w ciągu 90 dni utworzony ma zostać koalicyjny rząd. Oczekuje się, że Machar zostanie pierwszym wiceprezydentem.
Według źródeł południowosudańskich szczególnie problematyczne były kwestie demilitaryzacji Dżuby oraz przyznania rebeliantom silnej reprezentacji w ramach podziału lokalnych władz w naftowym stanie Górny Nil.
Konflikt pomiędzy prezydentem Salvą Kiirem a jego byłym zastępcą Riekiem Macharem wybuchł w grudniu 2013 roku, w niespełna trzy lata po ogłoszeniu niepodległości przez Sudan Południowy.
...
Trzeba w koncu chyba trybunalu karnego. DOSC TYCH MASAKR!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:01, 17 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Sudan Płd.: ponad 100 osób zginęło w wyniku eksplozji tankowca
Ponad 100 osób zginęło w wyniku eksplozji tankowca, do której doszło na zachód od stolicy Sudanu Południowego, Dżuby, podczas próby kradzieży paliwa przez miejscową ludność - poinformowały władze, dzień po incydencie.
Według źródeł rządowych w wyniku wybuchu poważnie rannych zostało ok. 50 osób.
REKLAMA
- Nie mamy sprzętu medycznego ani zaplecza, by zająć się najciężej poparzonymi ludźmi. Bez tego ci ludzie mogą nie przeżyć - podkreślił rzecznik Ekwatorii Zachodniej (jednego z 10 stanów Sudanu Południowego) Charles Kisagna.
Do zdarzenia doszło w środę, gdy tankowiec z niewiadomych przyczyn zboczył z kursu. Wówczas podczas próby kradzieży paliwa doszło do eksplozji.
...
Zlodziejstwo...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:20, 14 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
Rząd Sudanu blokuje dostawy dla sił pokojowych w Darfurze
Rząd Sudanu blokuje dostawy dla sił pokojowych w Darfurze - AFP
Rząd Sudanu blokuje dostawy dla misji sił pokojowych ONZ i Unii Afrykańskiej w Darfurze (UNAMID), prowincji na zachodzie kraju - poinformował dziś ambasador Wielkiej Brytanii przy ONZ Matthew Rycroft.
- Niepokoimy się, że rząd Sudanu przeszkadza UNAMID w wypełnianiu obowiązków" i nie respektuje swych zobowiązań wobec misji. Ta sytuacja trwa od tygodni i powinna się zmienić - powiedział, dodając, że Chartum odrzuca te oskarżenia.
REKLAMA
Dostawy są blokowane w mieście Port Sudan w północno-wschodniej części kraju.
Jeśli Chartum nie zniesie blokady - wyjaśnia ambasador - UNAMID będzie zmuszony podjąć alternatywne działania, aby dostarczyć zaopatrzenie "błękitnym hełmom", co zwiększy koszty ONZ o "dziesiątki milionów dolarów".
UNAMID od 2007 roku pełni misję mającą na celu ochronę cywilów i zabezpieczenie pomocy humanitarnej przeznaczonej dla Darfuru. Obecnie w Darfurze przebywa ponad 17 tysięcy żołnierzy i policjantów misji.
Wieloletnie międzynarodowe wysiłki mediacyjne nie zdołały doprowadzić do zakończenia konfliktu w prowincji, gdzie afrykańskie w większości plemiona podjęły w 2003 roku zbrojną rebelię przeciwko zdominowanemu przez Arabów sudańskiemu rządowi, oskarżanemu przez nie o praktyki dyskryminacyjne.
Szacunkowe dane ONZ mówią o ponad 300 tys. ofiar śmiertelnych wojny w Darfurze i o 2,5 mln uchodźców.
...
To zbrodniarze i psychopatyczni mordercy.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:33, 29 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
W Sudanie Płd. zmuszali ludzi do kanibalizmu
29 października 2015, 00:11
Unia Afrykańska oskarżyła władze i rebeliantów toczących walki w Sudanie Południowym o szereg zbrodni popełnianych od momentu wybuchu konfliktu w tym kraju w 2013 roku - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Specjalna komisja zajmująca się konfliktem, której pracami kieruje były prezydent Nigerii Olusegun Obasanjo, opisuje zbrodnie popełniane przez obie strony konfliktu. Wśród nich wymienia m.in. zabójstwa, tortury, gwałty a nawet przypadki zmuszania ludzi do kanibalizmu. Mimo rozejmu zawartego przez obie strony konfliktu w sierpniu 2015 roku w Sudanie Południowym wciąż ma dochodzić do aktów przemocy.
W wyniku dwuletniego konfliktu wewnętrznego w Sudanie Południowym zginęło kilkadziesiąt tysięcy osób, a dwa miliony zostały zmuszone do opuszczenia swoich domów. Komisja Unii Afrykańskiej w raporcie dotyczącym sytuacji w Sudanie Południowym opisuje przypadki brutalnych zabójstw, przemocy seksualnej i gwałtów, których ofiarami padali w większości przypadków cywile niezaangażowani w walki. Zbrodnie wojenne miały być popełniane w miastach Juba, Bor, Bentiu i Malakal.
Jak informuje dziennik, świadkowie opisywali, że w Jubie ludzie byli zmuszani do picia krwi i jedzenia mięsa zamordowanych osób. Opisywali napastników, którzy "spuszczali krew z zabitych i zmuszali innych do picia ich krwi i jedzenia smażonego ludzkiego mięsa". Członkowie komisji odkryli również kilka zbiorowych mogił.
Komisja domaga się powołania międzynarodowego sądu, który pociągnąłby do odpowiedzialności osoby, odpowiedzialne za popełnione zbrodnie. Członkowie komisji zaznaczają jednocześnie, że nie znaleźli dowodów na to, że w czasie konfliktu doszło do zbrodni ludobójstwa.
ONZ już wcześniej oskarżał obie strony konfliktu o zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości twierdząc, że sytuacja mieszkańców kraju pogorszyła się od momentu zawarcia rozejmu w sierpniu.
Artur Bartkiewicz
...
Ohyda. Trybunal karny im.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136453
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 21:27, 31 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
Wstrząsający raport UA dot. wojny w Sudanie Południowym
Salva Kiir Mayardit - AFP
Unia Afrykańska oskarżyła rząd i rebeliantów w Sudanie Południowym o dopuszczanie się morderstw, tortur, okaleczeń oraz gwałtów, a nawet przypadków kanibalizmu - poinformowało BBC. Komisja śledcza podkreśliła jednak, że podczas trwającego od 2013 r. konfliktu nie doszło do ludobójstwa.
Pokój zawarty w sierpniu między rządem a rebeliantami był wielokrotnie łamany. W wojnie domowej zginęły już dziesiątki tysięcy ludzi, a kolejne dwa miliony były zmuszone do porzucenia swoich domów.
REKLAMA
Raport komisji śledczej UA jest szczególnie nieprzychylny wobec prezydenta Sudanu Południowego, Salvy Kiira Mayardita. Przyznano w nim m.in. że masakra w Dżubie, gdzie w 2013 roku, po nieudanej próbie zamachu stanu, w walkach między członkami plemienia Dinka i Nuerów zginęło blisko 500 osób, została przeprowadzona, w części, przez siły militarne sporządzone w główniej mierze z grupy etnicznej prezydenta.
Siły przywódcy rebeliantów, Rieka Machara - byłego wiceprezydenta, który wywodzi się z ze zwaśnionego z prezydentem plemienia Nuerów - również zostały oskarżone o stosowanie przerażających nadużyć. Mimo wszystko odrzucenie przez Unię Afrykańską teorii o zainicjowanie zamachu przez opozycjonistów i zrzucenie odpowiedzialności za wojnę domową na siły prezydenta Kiira zmienia spojrzenie całego świata na ten konflikt.
Niektórzy świadkowie w stolicy Sudanu Południowego przyznali przed komisją, że widzieli osoby zmuszane do picia krwi i jedzenia mięsa przed chwilą zabitych ludzi. Raport mówi również o masowych grobach odnalezionych przez śledczych z Unii Afrykańskiej.
ONZ już wcześniej oskarżyła zarówno rząd, jak i rebeliantów o zbrodnie przeciwko ludzkości. Organizacja dodała, że pomimo podpisania w sierpniu rozejmu, sytuacja jedynie się pogorszyła.
Trwający od 2013 r. konflikt w Sudanie Południowym ma podłoże etniczne i został wywołany przez polityczne utarczki między prezydentem Salvą Kirrem, z plemienia Dinka, a jego rywalem, byłym wiceprezydentem Riekem Macharem pochodzącym z ludu Nuerów.
...
Niestety ,,wojny" dzikich. Mordy gwalty kanibalizm. Sadyzm jako swietna zabawa. Znamy to u Ruskich. DOSC TEGO! BOMBARDOWAC I CHWYTAC KANIBALI!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|