Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:18, 27 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Sławomir Nowak skazany w tzw. aferze zegarkowej. Zrzekł się mandatu
Sławomir Nowak został uznany za winnego w związku z tzw. aferą zegarkową. Sąd Rejonowy w Warszawie uznał, że były minister zataił w swoim oświadczeniu majątkowym prawdę, co do posiadania zegarka o dużej wartości. - Nowak podał nieprawdę w oświadczeniu majątkowym - stwierdziła sędzia odczytująca wyrok. Po południu Sławomir Nowak poinformował, że zrzekł się mandatu posła.
- Ustalając, że wartość zegarka przewyższyła kwotę dziesięciu tysięcy złotych, Sąd uznaje oskarżonego za winnego popełnienia zarzucanych mu czynów i skazuje go na grzywnę - stwierdziła sędzia odczytująca wyrok. W sumie Nowak ma zapłacić 20 tysięcy złotych grzywny.
Sąd obciążył również Sławomira Nowaka kosztami procesu w wysokości ponad 4 tysięcy złotych.
Prokurator żądał 20 tys. zł. grzywny
Uznania winy i 20 tys. zł grzywny zażądał prokurator dla Sławomira Nowaka za złożenie pięciu fałszywych oświadczeń majątkowych, w których nie ujawnił drogiego zegarka. Obrona i sam Nowak chcą uniewinnienia.
Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście zamknął proces Nowaka - posła i b. ministra transportu w rządzie Donalda Tuska. Zarzucono mu złożenie w latach 2011-13 w sumie pięciu nieprawdziwych oświadczeń majątkowych (poselskich i ministerialnych), w których nie ujawnił, że posiada zegarek wart więcej niż 10 tys. zł.
Sprawa stała się głośna, gdy w 2013 r. napisał o niej tygodnik "Wprost" (po publikacji i wszczęciu przez prokuraturę postępowania sprawdzającego w tej sprawie Nowak złożył korektę oświadczenia). Okazało się też, że o zegarek Nowaka pytał "Super Express", który jednak nie przygotował publikacji na ten temat. Naczelny gazety twierdzi, że Nowak prosił go wtedy, by na razie nie pisali artykułu, a on skoryguje oświadczenie. Nowak zaprzeczał, by cokolwiek obiecywał naczelnemu tabloidu.
"Przedmiotem tego procesu nie jest korupcja"
Oskarżający w tej sprawie prokurator Przemysław Nowak podkreślał, że proces jest ważny dla wszystkich zobowiązanych do wypełniania oświadczeń majątkowych, bo wyznaczy granice. - Przedmiotem tego procesu nie jest korupcja, ani błędy przy budowie autostrad czy Pendolino - jak często mówili moi przeciwnicy procesowi. Ja się z tym nie zgadzam. To nie jest nawet - wbrew temu, co mówi oskarżony - proces o jego uczciwość. To jest przestępstwo urzędnicze, niezgodnego z prawdą złożenia oświadczenia majątkowego - dodał.
Za udowodnione oskarżyciel uznał, że co najmniej od marca 2011 r. Sławomir Nowak posiadał ten zegarek. - Żadna zeznająca osoba nie wskazuje dokładnie daty zakupu zegarka. Wiadomo, że kupił go dla Nowaka Piotr W. Być może dokonał on pozafiskalnego zakupu? Ja tylko spekuluję, ale to wiele by wyjaśniało. Nie spodziewałem się, że w sądzie powie on całą prawdę, ale muszę tu podkreślić, że jego zeznania ocierają się o fałsz - powiedział.
Wnosząc o uznanie winy oskarżonego i karę grzywny łącznej wartości 20 tys. zł, prok. Nowak podkreślił, że i śledztwo, i proces wykazały winę b. ministra transportu, który wiedział, że ma zegarek o wartości powyżej 10 tys. zł i powinien był wpisać go do oświadczenia. - Wiedział, że ma ten zegarek, codziennie miał go na ręku. Godził się z tym, że zegarek jest wart powyżej 10 tys. zł. I mając tę świadomość, pięciokrotnie złożył nieprawdziwe oświadczenie majątkowe - podkreślił oskarżyciel.
Jak mówił, zegarek to jedyne mienie ruchome, jakie Nowak powinien był wpisać. Nie wpisał zatem stu procent swych wartościowych ruchomości - mówił prokurator. Za motyw działania oskarżonego prokurator uznał zamiar S. Nowaka, by nie chwalić się drogim zegarkiem, w obliczu fali kryzysu i potencjalnych ataków tabloidów. - Ja tego nie wymyśliłem, to wynika z jego zachowania: sam zegarka nie kupił, prosił naczelnego tabloidu, by nie publikować tekstu o zegarku - wyliczał oskarżyciel.
- Nie wierzę, że oskarżony - osoba ponadprzeciętnie inteligentna - jest subiektywnie przekonany o tym, że zegarka nie należy wpisywać do oświadczenia majątkowego - mówił prokurator, przypominając, że w czasie procesu S. Nowak twierdził nawet, iż gdyby miał zegarek za 400 tys. zł, to też by go nie wpisał do oświadczenia - jako przedmiotu osobistego.
Szkodliwość społeczną czynu prokurator uznał za niewysoką. - Wyobrażam sobie, że tego rodzaju czyn w ogóle mógłby nie być przestępstwem, tylko deliktem dyscyplinarnym. Ale to rzecz ustawodawcy - a przedstawiciel ustawodawcy siedzi właśnie na ławie oskarżonych - dodał.
Jak mówił, rozważał też wniosek o uznanie winy i warunkowe umorzenie postępowania wobec posła (co oznaczałoby formalne pozostawanie niekaranym), jednak ostatecznie postanowił zażądać grzywny - z uwagi na postawę oskarżonego, który nie przyznaje się do zarzuconego czynu i neguje swą odpowiedzialność.
"Robił błyskotliwą karierę, rzucony na najtrudniejszy odcinek"
Komentując słowa oskarżonego, że przedmiotów osobistych nie wpisuje się do oświadczenia, powiedział: "To dla mnie zupełnie niezrozumiałe. To tak, jakby powiedzieć, że wpisuje się przedmioty różowe, a czerwonych nie".
Odnosząc się do ekspertyz biegłych, którzy oceniali, że kupiony za ponad 20 tys. zł zegarek po pół roku od zakupu był wart 15 tys. zł, a po roku - nie mniej niż 13 tys. zł, prokurator podał w wątpliwość, że w tak krótkim czasie zegarek może stracić na wartości prawie 50 proc. Jak podkreślał, do wyliczania wartości zegarka nie powinno się brać pod uwagę, że np. kupujący otrzymał w sklepie rabat jako stały klient. - To nie ma znaczenia, bo zegarek na rynku ma określoną wartość - powiedział.
Adwokaci oskarżonego wnieśli o jego uniewinnienie. - Dla tej sprawy to nieważne, w jakich okolicznościach oskarżony kupił zegarek - podkreśliła mec. Joanna Wojnicz. - Dlaczego osoba tak starannie i skrupulatnie dbająca o swój wizerunek nie wpisuje zegarka do oświadczenia? Może dlatego, że nie miał świadomości, że musi to zrobić? Albo dlatego, że przepisy prawa pozostawiają wiele wątpliwości interpretacyjnych? - pytała.
Według obrony, Nowak traktował zainteresowanie tabloidu tą sprawą jako atak na siebie. - Robił błyskotliwą karierę polityczną, rzucony na najtrudniejszy odcinek - budowy autostrad, co Sławomir Nowak nadzorował osobiście. A tabloid nie zauważał tych pozytywów, tylko robił z mojego klienta celebrytę, lalusia. Dlatego pytań od tabloidu o zegarek nie potraktował poważnie, a jego najbliższa współpracownica zapewniła go, że oświadczenie majątkowe jest zgodne z prawem - mówiła mec. Wojnicz.
Zaprzeczała zarazem, by rzeczywiście S. Nowak umówił się z naczelnym tabloidu, że skoryguje swe oświadczenie majątkowe o zegarek, w zamian za co gazeta nie opisze tej sprawy. - Zbyt wiele by ryzykował. Nie zapomina się o sprawach tak ważnych dla przyszłości! - mówiła.
Drugi obrońca polityka, mec. Małgorzata Dąbrowska-Kardas, wskazując na możliwości różnych interpretacji prawa, zauważyła, że np. prokurator lub sędzia - obowiązany do składania oświadczeń majątkowych - jeśli tego nie uczyni, lub poda nieprawdę - popełnia tylko wykroczenie dyscyplinarne, a nie przestępstwo. - Tak skomplikowany jest system - wskazała. Jak mówiła, w zdecydowanej większości oświadczeń majątkowych zegarków brak.
Dowodziła ona, że z ogólnie niejasnych przepisów wynika, iż karane jest tylko "wpisanie nieprawdy" w oświadczenie majątkowe - nie jest zaś przestępstwem niewpisanie do oświadczenia czegoś, co należy wpisać. - Sławomir Nowak jest człowiekiem wykształconym i inteligentnym, ale - z całym szacunkiem - nie jest prawnikiem i mam wątpliwości, czy rozpoznał bezprawność - mówiła.
- Proszę, by wysoki sąd osądził mnie jako człowieka, a nie jako polityka - pewnie jakoś odpowiedzialnego za stosowanie tego prawa. Dziś, bez immunitetu, stoję przed moim państwem jako człowiek, który ma prawo popełniać błędy i się po nich podnosi, ale przede wszystkim jako człowiek, który ma przekonanie, że nie jest przestępcą - mówił w "ostatnim słowie" Sławomir Nowak.
Jak podkreślił, od początku był do dyspozycji sądu, bo jest przekonany o swojej uczciwości. - Nie mam dwubiegunowości ani dwóch natur. Moja jedyna natura to przejrzystość. Przez całe 10 lat mojej aktywności publicznej nigdy nie miałem woli ukrywać cokolwiek przed opinią publiczną i wyborcami. Przez cały proces nie usłyszałem odpowiedzi na to pytanie: jeżeli wiedziałem, że powinienem wpisać ten prezent od najbliższych (zegarek - red.) do oświadczenia majątkowego, to dlaczego tego nie zrobiłem? - pytał.
Przekonywał, że żył wówczas w przekonaniu, umacnianym przez współpracowników i instytucje kontrolne, że wszystko jest w porządku i nie musi wpisywać tego zegarka do oświadczenia majątkowego. - Nigdy się go nie wstydziłem, nie trzymałem go w gablocie. Nigdy nie paktowałem z nikim na temat artykułów w gazetach - to się nie zgadza z moją konstrukcją i moim poglądem na świat - dodał.
...
No to macie cieszcie sie ! Afery wykrywaja ! Panstwo zdaje egzamin . A ze tam milionow glosow nie mozna sie doliczyc ? To opanowani szalenstwem sa winni co o tym mowia . Ja tez nie bardzo wiem o co chodzi w aferze gdy ktos mi cos podaruje . Nie udowniono zadnej fikcyjnej darowizny zeby nie placic podatkow ? To w czym problem ? Ja nie zamierzam w zeznaniach podatkowych skladac katalogu co kto mi dal . Na imieninach skonsumowalem 5 cukierkow torcik i oranzada . Na urodzinach wino ciastka i batony . DEBILIZM !
Tepi umyslowo funkcjonariusze PiS dostawali instrukcje ... MOWIC O NOWAKU !
I slyszelismy co dyskusja to Nowak . A on juz byl do odstrzalu . I teraz go skazali ,,PO jest czysta" ... TAK PIS TO TAKI SYF ZE SZOK ! GLOWNI NISZCZYCIELE !
A Nowak niech dziekuje Bogu za ta pokute . Bo to znaczy ze w Jego oczach byl jednym a najuczciwszych i dlatego ma problemy ! Bóg najpierw zsyla klopoty najlepszym a najwieksi zbrodniarze gina na koncu . Z tym ze ci najlepsi ida do Boga bo tu juz odpokutowali
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:36, 27 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
OpenPKW. Internauci reagują na wyborczą wpadkę PKW
OpenPKW - to projekt, który jest odpowiedzią grupy internautów na zamieszanie wokół liczenia i ogłoszenia wyników wyborów samorządowych. Na czym on ma polegać? Jego twórcy chcą stworzyć "pierwszy, otwarty społecznościowy system do obsługiwania głosowania dla PKW".
Ich zdaniem nadszedł właściwy moment na reakcje społeczeństwa w sytuacji, gdy instytucje państwowe nie są w stanie przygotować sprawnie działającego system do obsługi głosowania. Projekt OpenPKW zakłada bowiem opracowanie i udostępnienie tego systemu w ramach licencji otwartych.
Wśród osób i podmiotów, które wspierają tę inicjatywę, znaleźli się m.in. serwis niebezpiecznik.pl, Fundacja AEGIS, Polsko-Amerykańska Fundacja Edukacji i Rozwoju Ekonomicznego, Fundacja Nowoczesna Polska czy popularny bloger Piotr Waglowski (VaGla), który zajmuje się relacjami na linii internet a prawo.
Twórcy OpenPKW apelują o włączenie się do prac za pośrednictwem mediów społecznościowych - choćby Facebooka czy Twittera. Jak sami przekonują na swojej stronie internetowej, wystarczy "dobra wola, odrobina czasu i chęci", by pomóc w stworzeniu systemu obsługującego wybory w Polsce.
Autorzy OpenPKW chcą, by gotowy projekt został zaimplementowany na dostępnych w PKW systemach oraz przekazanie systemu do przetestowania organom bezpieczeństwa i innym zainteresowanym osobom.
Kto może pomóc? Twórcy projektu OpenPKW liczą na wsparcie ze strony programistów, koderów, specjalistów od zabezpieczeń, prawników, testerów, ale też wolontariuszy, ludzi dobrej woli, a nawet hakerów.
...
MLODZI MAJA RACJE ! OPEN SOURCE ! TO JEST TO ! GENIALNE !
I widzicie jak strasznie Polske te dziady zniszczyly te same trupy od 25 lat ! A gdyby tak mlodych nie zablokowali ... INNY KRAJ !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:39, 27 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
IWP ws. zatrzymania dziennikarzy: naruszenie fundamentalnych zasad
Za naruszenie fundamentalnych zasad funkcjonowania prasy w demokratycznym państwie uznała Izba Wydawców Prasy zatrzymanie w PKW w nocy z czwartku na piątek "wykonujących swe obowiązki dziennikarzy, a zwłaszcza kontynuowanie postępowania przeciwko nim".
Fotoreporter Tomasz Gzell i dziennikarz TV Republika Jan Pawlicki zostali zatrzymani przez policję w nocy z czwartku na piątek, gdy relacjonowali okupację gmachu Państwowej Komisji Wyborczej przez osoby protestujące w sprawie wyników wyborów samorządowych. Łącznie z dziennikarzami zatrzymano wtedy 12 osób. Wszystkich policja oskarżyła o to samo - naruszenie miru domowego przez nieusłuchanie polecenia opuszczenia pomieszczenia.
W oświadczeniu IWP podkreśliła, że dziennikarze w pracy "polegającej na relacjonowaniu ważnych dla społeczeństwa wydarzeń powinni liczyć na pomoc organów państwa, które powinny stwarzać prasie zapisane w konstytucji i Prawie prasowym warunki niezbędne do wykonywania jej funkcji i zadań".
"Zatrzymanie wykonujących swe obowiązki dziennikarzy, a zwłaszcza kontynuowanie postępowania przeciwko nim, jest – naszym zdaniem – niedopuszczalne w demokratycznym państwie, może także stanowić naruszenie art. 43 Prawa prasowego, który przewiduje odpowiedzialność karną za utrudnianie działalności prasowej" - dodano.
W oświadczeniu podkreślono również, że Izba niejednokrotnie w minionych latach zwracała uwagę na nieprawidłowości w działaniach organów ścigania wobec dziennikarzy i wydawców. "Wskazywaliśmy na niepokojące przypadki prób złamania lub obejścia tajemnicy dziennikarskiej, czy też stosowania inwigilacji wobec dziennikarzy. Nieprawidłowości te budzą niepokój i sprzeciw nie tylko dlatego, że utrudniają działalność prasy, co samo w sobie nie może mieć miejsca w państwie prawa, ale także dlatego, że podważają zaufanie obywateli do organów państwa. Godzi to w podstawy funkcjonowania państwa. Przypadki takie nie powinny się nigdy więcej powtórzyć" - napisano.
W sprawie zatrzymania dziennikarza specjalne oświadczenie wydał zarząd Polskiej Agencji Prasowej; podkreślił w nim, że fotoreporter w gmachu PKW wykonywał swe obowiązki, wynikające z realizacji misji Agencji.
Sprawę zatrzymania dziennikarzy bada Rzecznik Praw Obywatelskich. Przeciwko ich zatrzymaniu protestowała też Helsińska Fundacja Praw Człowieka.
O dziennikarzy upomniały się też m.in. Press Club Polska i środowisko fotoreporterów. "Zatrzymanie dziennikarza wykonującego obowiązki służbowe, a zwłaszcza dokumentującego działania siłowe uprawnionych służb państwa, zawsze będzie budziło najwyższy niepokój i rodziło oczekiwanie szybkich i jednoznacznych wyjaśnień. Działanie takie rodzi bowiem uzasadnioną wątpliwość co do intencji zatrzymujących" - wskazał Press Club Polska w swoim oświadczeniu.
Zatrzymanie dwóch dziennikarzy skrytykowała też międzynarodowa organizacja Reporterzy bez Granic (RSF). "RSF wyraża sprzeciw wobec zatrzymania i przetrzymywania dwóch dziennikarzy i żąda, by zostali oni natychmiast zwolnieni" - głosi oświadczenie na stronie internetowej organizacji.
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych poinformowało, że szefowa resortu Teresa Piotrowska zobowiązała Komendę Główną Policji do wypracowania zasad współpracy z przedstawicielami mediów w trakcie interwencji policyjnych. Policja ma się w tym celu spotykać z przedstawicielami redakcji.
Sprawę Gzella i Pawlickiego bada Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście. Fotoreporter PAP i dziennikarz TV Republika, którzy w piątek, po pierwszej rozprawie zostali zwolnieni do domu, są oskarżeni przez policję o naruszenie miru domowego w PKW. W środę przesłuchanych zostało dziewięciu pierwszych świadków. Kolejną rozprawę sąd wyznaczył na 5 grudnia. Jeśli proces miałby dobiec końca w trybie przyśpieszonym, tego dnia sąd powinien zamknąć rozprawę i wydać wyrok.
...
To macie te wspaniale niesfalszowane wybory . Prawo prawo i nic tylko prawo .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 22:18, 27 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Grzegorz Schetyna: PiS wykorzystuje spektakl liczenia głosów
- Jerzy Urban nie wierzy już w SLD. To pewien symbol - mówił w TVN24 Grzegorz Schetyna. Polityk PO wspomniał również o "przemyślanej polityce Jarosława Kaczyńskiego" oraz wykorzystywaniu chaosu w liczeniu głosów przez lidera PiS.
- Polityka Jarosława Kaczyńskiego jest przemyślana - mówił w programie "Jeden na jeden" w TVN24 Grzegorz Schetyna. Minister spraw zagranicznych ocenił, że lider PiS "wykorzystuje spektakl liczenia głosów". - To wszystko, co się zdarzyło, jest wykorzystywane przez Jarosława Kaczyńskiego w sposób absolutnie przemyślany - mówił Bogdanowi Rymanowskiemu. Według polityka PO, PiS nie potrafi korzystać z demokracji. - PiS nie potrafi przyjąć porażki wyborczej - dodał.
Schetyna odniósł się też do wczorajszych wypowiedzi Jerzego Urbana, który oświadczył, że zamierza głosować na Platformę Obywatelską. - Jerzy Urban nie ma już na kogo głosować. Nie wierzy już w SLD. To pewien symbol - ocenił.
"Mogą być obserwatorzy, nie ma problemu"
Polityk PO dopytywany przez dziennikarza przyznał, że nie przeszkadzają mu obserwatorzy OBWE podczas polskich wyborów. - Mogą być obserwatorzy, nie ma problemu, tylko musimy wiedzieć, że wszystko, co będzie się działo wokół wyborów, będzie przemyślaną polityką PiS - przywoływał znów swoją interpretację taktyki głównej partii opozycyjnej.
...
To sie Grzechu wyszczerzyl . Mozecie byc pewni ze dzialania prezesa sa dokladnie bezmyslne nonsensowne jak zawsze .
Grzechu widzi ,,symbol" w Urbanie ! HOHO ! Symbol czego ? Klozetu ?
I UWAGA UWAGA !
PiS "wykorzystuje spektakl liczenia głosów".
!!!!!
Czyli liczenie to byl spektakl ! SAMI PRZYZNAJA ZE NIE NAPRAWDE !
Ale oczywiscie mowiac jak jest naprawde Schetyna jest slaby jezykowo . Nie bardzo opanowal jezyk polski i co innego mysli a co innego mowi . A mysli tez nie za bardzo ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 23:48, 27 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Jerzy Urban: Miller to jest trup, który jeszcze się rusza
- "Nagła przyjaźń" kolegi Leszka Millera z PiS jest czymś obrzydliwym i wykańcza SLD do końca - mówił w TVN24 Jerzy Urban, który przyznał się, że w tych wyborach głosował na Platformę Obywatelską, aby przeciwko PiS. - To koniec świata i wstyd dla Platformy - ironizował redaktor naczelny tygodnika "Nie", od lat związany z lewicą.
Urban przyznał, że uważa PiS za partię idiotów, bo mówią o fałszowaniu wyborów. Skomentował też wywiad, jakiego Jarosław Kaczyński udzielił tygodnikowi "Wprost". Prezes PiS stwierdził, że premier Ewa Kopacz to "Urban w spódnicy". - Kiedyś mnie porównywali z Goebbelsem, to była osobowość, a Ewa Kopacz jest nieciekawa. Wolałbym żeby to był Tusk, nie taka gospodyni domowa - powiedział.
W ocenie Urbana, Miller jest zdolny być partnerem PiS i stworzyć z partią Jarosława Kaczyńskiego koalicję. Tymczasem - jak zaznaczył - możliwość rządzenia przez PiS to "podstawowe niebezpieczeństwo dla kraju".
- Nie wierzę w demokratyzm Kaczyńskiego. To spadkobierca tego nurtu, który w PRL nazywał się "moczaryzmem" - powiedział. - Za mordę, silna władza, nacjonalizm i w niedzielę do kościółka - wyjaśnił.
Urban podsumował, że Leszek Miller niszczy spoistość swojej skromnej i uzyskującej mało głosów partii, flirtując z PiS powodując rozkład Sojuszu. Jego zdaniem lider SLD powyrzucał wszystkie osobowości lewicy na zewnątrz partii. Wśród nich wymienił Aleksandra Kwaśniewskiego, Marka Borowskiego i Ryszarda Kalisza. - Miller to już jest trup, który jeszcze się rusza - dodał.
...
Urbana wyciągły nawet! BRUNI NIESKAZITELNOSCI WYBOROW ! No to juz nie ma wyjscia taki autorytet ze trzeba uznac !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 23:50, 27 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
PKW: karty do głosowania nie zostaną zniszczone
Państwowa Komisja Wyborcza zaleciła, aby dyrektorzy delegatur KBW nie występowali do dyrektora Archiwum Państwowego o zgodę na przekazanie do zniszczenia dokumentów z wyborów samorządowych po terminie przewidzianym w przepisach.
W wyjaśnieniu sekretarza PKW Kazimierza Czaplickiego zamieszczonym w środę wieczorem na stronie internetowej Komisji poinformowano, że zalecenie związane jest "z napływającymi apelami o nieniszczenie kart do głosowania".
Państwowa Komisja Wyborcza zaleciła, aby po upływie terminu określonego w rozporządzeniu ministra kultury i dziedzictwa narodowego z dnia 13 listopada 2013 r. w sprawie sposobu przekazywania, przechowywania i udostępniania dokumentów z wyborów, dyrektorzy delegatur Krajowego Biura Wyborczego nie występowali do dyrektora Archiwum Państwowego o wyrażenie zgody "na brakowanie dokumentów z wyborów".
Jak podkreślono dotyczy to również dokumentów z wyborów sporządzonych w związku z ponownym głosowaniem w wyborach wójta, burmistrza i prezydenta miasta.
Postępowanie z dokumentami z wyborów z obwodowych komisji wyborczych określa rozporządzenia ministra kultury z 13 listopada 2013 r.
Według niego po upływie 30 dni od: rozstrzygnięcia przez Sąd Najwyższy w sprawie ważności wyborów; podjęcia przez Sąd Najwyższy uchwały w sprawach nieważności wyborów lub nieważności wyboru posła do Parlamentu Europejskiego w wyborach; wydania przez sąd prawomocnych orzeczeń w sprawie ważności wyborów - dokumenty z głosowania "podlegają brakowaniu, zgodnie z przepisami o narodowym zasobie archiwalnym i archiwach".
Zgodnie z rozporządzeniem, wniosek o wyrażenie zgody na brakowanie składa dyrektor właściwej miejscowo delegatury Krajowego Biura Wyborczego, a zgodę na brakowanie wyraża dyrektor archiwum państwowego właściwego miejscowo dla siedziby delegatury Krajowego Biura Wyborczego.
Państwowa Komisja Wyborcza podkreśliła, że o możliwości wystąpienia o wyrażenie zgody na przekazanie dokumentów do zniszczenia dyrektorzy delegatur KBW zostaną poinformowani w terminie odrębnym lub po ewentualnym zmianie rozporządzenia, o którym mowa.
W drugim zamieszczonym na stronie internetowej wyjaśnieniu PKW przypomina, że obwodowe komisje wyborcze kolegialnie podejmują rozstrzygnięcia związane z ustaleniem wyników głosowania w obwodzie.
"Wszystkie decyzje związane z ustaleniem wyników głosowania, w tym o uznaniu karty za ważną lub nieważną, głosu za ważny lub nieważny i ustalenie przyczyny nieważności głosu, a także na którego kandydata oddany został głos, lub czy głos oddany jest za wyborem kandydata, czy przeciw, muszą zatem być podejmowane przez wszystkich członków komisji uczestniczących w ustalaniu wyników głosowania" - podkreślono w komunikacie.
Państwowa Komisja Wyborcza podkreśla, że niedopuszczalny jest podział pracy w komisji polegający na powierzeniu samodzielnego liczenia wyników poszczególnym członkom komisji.
...
Zobaczymy .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 16:55, 28 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Palikot pyta o bezczynność władz wz. z zarzutami fałszowania wyborów
Szef Twojego Ruchu Janusz Palikot poinformował w piątek, że zwrócił się do ministra sprawiedliwości Cezarego Grabarczyka i prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta o wyjaśnienie bezczynności władz wobec stawianych przez PiS zarzutów sfałszowania wyborów samorządowych.
- Złożyłem pisma do prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości z prośbą o interwencję i wytłumaczenie się z bierności władz - powiedział Palikot w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie.
Przypomniał, że w środę w mównicy sejmowej prezes PiS Jarosław Kaczyński stwierdził, że wybory zostały sfałszowane. Szef TR zaznaczył, że po tej wypowiedzi nie podjęto żadnych kroków prawnych. - Kiedy kilka lat temu Andrzej Lepper zarzucił wielu politykom wzięcie łapówki - prokuratura zajęła się sprawą tej wypowiedzi - dodał przewodniczący TR.
Palikota powiedział, że "nie może być tak, że Jarosław Kaczyński może bezkarnie powtarzać różnego rodzaju nieuzasadnione opinie, kłamstwa i oszczerstwa i nie ponosi żadnej odpowiedzialności".
Szef TR zaapelował także do członków obwodowych komisji wyborczych, by w proteście przeciwko zarzutom fałszowania wyników wyborów składali pozwy sądowe przeciwko prezesowi Prawa i Sprawiedliwości.
W pismach skierowanych do ministra sprawiedliwości oraz do prokuratora generalnego Palikot zwrócił się o z pytaniem odpowiednio o działania planowane przez Ministerstwo Sprawiedliwości oraz przez prokuraturę. "Oskarżenie organów państwa o bardzo poważny czyn przez lidera głównej partii opozycyjnej, bez jednoczesnego przedstawienia dowodów, godzi w autorytet państwa, a głoszenie tezy o sfałszowaniu wyników eskaluje napięcie społeczne, które może realnie zagrozić bezpieczeństwu obywateli i prowadzić do destabilizacji państwa" - napisał Palikot do Grabarczyka i Seremeta.
Jarosława Kaczyński powiedział w środę z mównicy sejmowej, że wybory samorządowe zostały sfałszowane. Domagał się, aby posłowie na tym posiedzeniu zajęli się projektem przygotowanym przez klub PiS, zakładającym skrócenie kadencji nowo wybranych władz samorządowych.
- Z tej najważniejszej w Polsce trybuny muszą paść słowa prawdy: te wybory zostały sfałszowane - mówił Kaczyński. - Nawet, jeżeli by ktoś nie chciał w to uwierzyć, z różnych względów, to i tak ilość głosów nieważnych, a także to ogromne zamieszanie, które powstało w trakcie liczenia głosów, delegitymizuje te władze - stwierdził prezes PiS.
Klub PiS złożył we wtorek w Sejmie projekt ustawy, która miałaby skrócić kadencję nowo wybranych sejmików województw. PiS argumentuje w uzasadnieniu, że długość kadencji organów samorządu określają ustawy i można za ich pomocą ją zmienić. Zgodnie z art. 1 projektu kadencja sejmików województw wybranych w wyborach przeprowadzonych 16 listopada 2014 r. upływałaby 31 marca 2015 r. Przewiduje on również, że kadencja sejmików wyłonionych wiosną kończyłaby się wraz z kadencją wójtów, burmistrzów i prezydentów miast wybranych 16 listopada 2014 r.
Projekt przewiduje także, że do kadencji sejmików wybranych w listopadzie nie stosuje się art. 16 ust. 2 ustawy o samorządzie województwa, zgodnie z którym kadencja sejmików województwa trwa cztery lata od dnia wyborów.
...
Kundel zasluguje sie klice . Moze go przyjma spowrotem .
Nedzny jest los wrogow Boga i zle koncza . A Bóg NIE ZROBIL NIC ABY ICH KARAC ! JAK WIDZICIE SAMI ROBILI CO CHCIELI I TO JEST REZULTAT ! UCZCIE SIE !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 17:01, 28 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Sławomir Nowak zrzekł się mandatu. Nie wiadomo, kto zostanie jego następcą
Po zrzeknięciu się - na skutek "afery zegarkowej" - mandatu poselskiego przez Sławomira Nowaka, doszło do nietypowej sytuacji. Kilku potencjalnych kandydatów do objęcia jego funkcji nie wyraża zainteresowania wejściem do Sejmu. O sprawie informuje Gazeta.pl.
Były minister transportu Sławomir Nowak poinformował, że wczoraj złożył marszałkowi Sejmu oświadczenie o zrzeczeniu się mandatu posła, a szefowi klubu PO - rezygnację z członkostwa w Klubie Parlamentarnym Platformy.
W oświadczeniu zamieszczonym na Twitterze, Nowak zapowiedział także, że będzie się odwoływał od wyroku sądu, który wczoraj skazał go na 20 tys. zł grzywny za zatajenie w pięciu oświadczeniach majątkowych zegarka wartego ponad 10 tys. zł.
"Szanuję wyrok sądu, choć się z nim nie zgadzam. Nie podzielam argumentacji zawartej w ustnym uzasadnieniu. Oczywiście będę się odwoływał od wyroku i będę do końca bronił swojego dobrego imienia" - napisał Nowak.
"Uważam, że w obecnych warunkach pełnienie mandatu posła jest niemożliwe. Dlatego, zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami, dzisiaj złożyłem marszałkowi Sejmu oświadczenie o zrzeczeniu się mandatu posła" - poinformował.
W kolejce do objęcia mandatu po Nowaku są: Paweł Orłowski, Piotr Ołowski, Tomasz Arabski i Jan Kulas. Problem polega na tym, że większość z nich prawdopodobnie nie zdecyduje się na porzucenie dotychczasowych stanowisk.
...
Splawili go . Po prostu inni byli do koryta . Zenujace . Moze wam sie podoba taka ,,sprawiedliwosc" . Mnie brzydzi . A glosy ?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:17, 28 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Prof. Norbert Maliszewski: to nie jest dowód na sfałszowane wybory
Czy istnieje "dziwna zależność" między okręgami, w których było najwięcej głosów nieważnych a tymi, w których wygrała PO i PSL? Zdaniem prof. Norberta Maliszewskiego z Uniwersytetu Warszawskiego taki związek ma charakter iluzoryczny. - Nie ulegajmy partyjnej propagandzie, zarówno Jarosława Kaczyńskiego, że wybory sfałszowano, jak i politykom m.in. PO, których narracja brzmi: "Polacy, nic się nie stało" - apeluje. Jego zdaniem rozkład głosów nieważnych nie jest dowodem na fałsz, ale można go racjonalnie wytłumaczyć, m.in. "efektem książeczki". Dlatego nie powinien to być powód do unieważniania wyborów, ale koniecznych zmian na przyszłość.
Jak tłumaczy prof. Maliszewski, bez precyzyjnej analizy rezultatów, odsetka głosów pustych i wielu przekreśleń w tzw. książeczce nie można wyciągnąć ostatecznych wniosków. Natomiast można postawić hipotezy, dotyczące głosów nieważnych. Patrząc na mapkę, nasuwa się wniosek, że istnieje "dziwna zależność" między okręgami, w których było najwięcej głosów nieważnych a tymi, w których wygrała PO. Jest ona jednak, jak przekonuje ekspert, iluzją. - Nie ma dowodów fałszerstw, zaś taki układ wyników ma dość proste wyjaśnienia, które trudno dostrzec, gdy patrzy się przez partyjne okulary - podkreśla.
Skąd więc taki układ głosów nieważnych? Po pierwsze, wyborcy PSL prawdopodobnie popełniali mniej błędów, gdyż kandydaci tej partii znajdowali się na pierwszej stronie tzw. książeczki.
!!!
HAHAHA ! JASNE ! WYBORCY TO DEBILE ! KSIAZECZKI W ZYCIU NIE WIDZIELI !
- Na listach tej partii znajdowali się lokalni działacze, samorządowcy, znani wyborcom, np. Adam Jarubas (Świętokrzyskie), Adam Struzik (Mazowieckie). Na ścianie wschodniej, gdzie lepsze rezultaty miało PSL, jest mniej błędów - wskazuje ekspert ds. marketingu politycznego.
!!!
NA SCIANIE WSCHODNIEJ GDZIE POZIOM CYWILIZACYJNY JEST NAJNIZSZY NAJMNIEJ BLEDOW !!! KOMU TO CHCECIE WMOWIC ?
Dr Sergiusz Trzeciak z Collegium Civitas widzi to trochę inaczej: pozycja PSL mogła sprawiać, że komisje, widząc krzyżyk na pierwszej stronie, miały tendencję do klasyfikowania go z góry jako głosu oddanego na PSL, nie przeglądając broszury dokładnie i nie weryfikując, czy gdzie indziej nie ma skreśleń. Jeżeli zaś na pierwszej stronie go nie było, komisja była bardziej skłonna, żeby przeglądać "książeczkę", co mogło powodować, że głos został uznany za nieważny.
!!!
TO JUZ PREDZEJ ! ALE TO BY ROWNIEZ ZNACZYLO ZE JEST MOZLIWOSC DOSTAWIANIA NA PIERWSZEJ STRONIE KRZYZYKOW ! BO SKAD ICH TYLE ?
Po drugie, największą liczbę głosów nieważnych odnotowano m.in. w takich regionach, jak: Wielkopolska, Zachodniopomorskie, Lubuskie. To województwa największych strat PO w porównaniu z 2010 r. (odpowiednio 6, 9 i 8 punktów procentowych). - Zależność jest zatem pozorna. Tam wygrała PO, ale partia rządząca traciła tam poparcie. Powodem jest demobilizacja PO, ale też część strat może wynikać z głosów nieważnych. Tylko nie wiadomo, czy wyborcy PO wrzucali puste "książeczki", czy źle rozumieli instrukcje - tłumaczy.
???
WYKSZTALCIUCHY ? CI NAJLEPIEJ WYKSZTALCENI ?
Po trzecie, takie same błędy popełniali także wyborcy innych partii - zwłaszcza z mniejszych miejscowości (co też widać na mapce). - Pierwszy i trzeci czynnik razem wzięte - to może być powód niedoszacowania w badaniach PSL i przeszacowania PiS - uważa ekspert ds. marketingu politycznego. Najwięcej błędów popełniali wyborcy na wsiach, a to elektorat PiS i PSL. - Tylko, że wyborcy PSL znajdowali swoich kandydatów na pierwszej stronie (mniejsza liczba błędów), zaś inni mieli z tym problem (co najbardziej wpłynęło na wyniki PiS) - dodaje. Zdaniem dr. Trzeciaka nie ma prostej zależności między odsetkiem nieważnych głosów a wykształceniem wyborców, wskazuje, że dużo głosów nieważnych było np. w Wielkopolsce.
!!! NIE MOGLI ZNALEZC PISU ! LUDZIE TRZYMAJCIE MNIE !
Zdaniem rozmówcy WP.PL, "dziwna zależność" nie jest dowodem na sfałszowanie wyborów, ale ludzką tendencję do potwierdzania narzucających się tez, zgodnych z partyjnym, emocjonalnym myśleniem. - Szczegółowe zagłębienie się w te dane pokazuje, że te zależności mają rozumowe wyjaśnienia. Mapa nie jest dowodem na fałszowanie. Sugeruje zaś, że karty do głosowania mogły powodować błąd systemowy. To powinno być przeanalizowane w szczegółowych badaniach (odsetek głosów pustych i źle zakreślonych) i zmienione w przyszłości - konkluduje prof. Maliszewski.
!!!
ALE ZENADA ! TO MAJA BYC NAUKOWCY ! DNO ! PO FAKCIE DORBIAJA KOMPLETNIE BZDURNE TEORIE ! Takie bledy daly by moze 2 % bledu w sumie dla WSZYSTKICH PARTII ! ALE NIE 6!68 !!! DLA JEDNEJ JEDYNEJ !
A poza tym jest sondaz IPSOS ! I tu tlumaczcie roznice KOSMICZNA !
Widzicie co sie dzieje gdy brak rzetelnosci . Uklady i koneksje nimi kieruja nie naukowa rzetelnosc . Pierwsze skojarzenie gdy mamy dane z ksiezyca nie pasujace do niczego to jest BŁĄD ! Naukowcy szukaja bledu . A w wyborach falszu .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:39, 01 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Radosław Sikorski: uzupełniłem oświadczenie majątkowe po sprawie Sławomira Nowaka
Marszałek sejmu Radosław Sikorski wyznał w programie "Świat" TVN24 Biznes i Świat, że po wybuchu afery z zegarkiem Sławomira Nowaka uzupełnił swoje oświadczenie majątkowe. Z lektury oświadczenia wynika, że polityk dopisał zabytkowe organy.
- Od sprawy Sławomira Nowaka zrobiłem rachunek sumienia, czy aby czegoś nie wpisałem, a powinienem. I był wątpliwy przypadek, i na wszelki wypadek go dopisałem - przyznał.
Sikorski nie wyjaśnił, o jaki przedmiot chodzi, ale z porównania oświadczeń majątkowych z 2013 i 2014 r. wynika, że chodzi o zabytkowe organy.
W rubryce "Składniki mienia ruchomego o wartości powyżej 10 000 złotych" w oświadczeniu z 2013 r. wpisane są dwa samochody oraz motocykl. Ta sama rubryka w oświadczeniu z 2014 r. poszerzona jest o "zabytkowe organy". Oświadczenie w tym kształcie wpłynęło do sekretariatu marszałka sejmu 23 kwietnia 2014 r.
Sprawa Sławomira Nowaka
Nowak, poseł wybrany z list PO i b. minister transportu w rządzie Donalda Tuska, został oskarżony przez prokuraturę o złożenie w latach 2011-13 w sumie pięciu nieprawdziwych oświadczeń majątkowych (poselskich i ministerialnych), w których nie ujawnił, że posiada zegarek kupiony za ponad 20 tys. zł. Prawo wymaga, by posłowie i ministrowie w oświadczeniach majątkowych ujawniali posiadanie "rzeczy ruchomych" wartych więcej niż 10 tys. zł.
Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście w całości podzielił stanowisko prokuratora, który wskazał dowody winy b. ministra i bezsporne okoliczności w sprawie: że jako poseł i minister miał obowiązek wykazać w oświadczeniach majątkowych wszystkie ruchomości warte więcej niż 10 tys. zł - a za taką rzecz sąd uznał również zegarek Nowaka, nie znajdując powodu, by nie ujawniać go w oświadczeniu. Wyrok jest nieprawomocny.
>>>
Acha czyli Slawka skazali a reszta cichaczem ,,dopisala" . Wzbaniala sprawjedliwosc ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 15:44, 02 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Kancelaria Prezydenta: z NSA wpłynęły propozycje kandydatur do PKW
Prezydent Bronisław Komorowski otrzymał od prezesa NSA propozycje kandydatur do PKW - poinformowała PAP we wtorek szefowa prezydenckiego biura prasowego Joanna Trzaska-Wieczorek. Jak dodała, prezydent oczekuje na propozycje od prezesów SN i TK.
- Prezesi podczas rozmów z panem prezydentem byli zgodni, że kandydatury na członków PKW powinny być przedstawione w relatywnie nieodległym czasie. Wszyscy mamy świadomość przyszłorocznego kalendarza wyborów, także i tego, że niebawem mają się odbyć wybory uzupełniające do Senatu. Nikt jednak nie ma prawa wpływać ani na decyzje sędziów, ani ich ponaglać, bo to wyłącznie w ich rękach leży wzięcie odpowiedzialność za wskazanie kandydatów na członków PKW - podkreśliła Trzaska-Wieczorek.
Po kłopotach z systemem informatycznym w wyborach samorządowych ośmioro sędziów PKW, w tym szef Stefan Jaworski, zrezygnowało z pracy w Komisji. Po odejściu ośmiorga dotychczasowych członków PKW, jedynym członkiem Komisji pozostanie sędzia SN Wiesław Kozielewicz, który w jej skład wszedł pod koniec listopada w miejsce sędziego Stanisława Kosmali, który odszedł z PKW z powodu ukończenia 70 lat.
W skład PKW zgodnie z Kodeksem wyborczym wchodzi dziewięciu sędziów: trzech sędziów Trybunału Konstytucyjnego, wskazanych przez prezesa Trybunału, trzech sędziów Sądu Najwyższego, wskazanych przez pierwszego prezesa tego sądu, trzech sędziów Naczelnego Sądu Administracyjnego, wskazanych przez prezesa NSA. Powołuje ich prezydent na mocy postanowienia.
Po rezygnacji dotychczasowych członków PKW, prezesi SN, TK i NSA mają wskazać nowych.
...
Roszady w tym towarzystwie nas nie interesuja .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 16:19, 02 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Sędziowie PKW zrezygnowali ze swoich funkcji
Sędziowie PKW zrezygnowali ze swoich funkcji - poinformował przewodniczący Komisji Stefan Jaworski. Podkreślił, że przykro im z powodu kłopotów z systemem informatycznym i powstałych w związku z tym opóźnień. - Mimo wszystko nie zasłużyliśmy na tak zmasowaną krytykę - zaznaczył Jaworski.
Jaworski przypomniał, że w czasie wyborów samorządowych "ujawniła się niesprawność systemu informatycznego, która skomplikowała i znacznie opóźniła ogłoszenie wyników głosowania" z 16 listopada. - PKW zapewnia, że ujawniona niesprawność nie wpłynęła na rzetelność przeprowadzonych czynności wyborczych i respektowanie gwarancji określonych w Kodeksie wyborczym - podkreślił.
- Przykro nam z powodu zaistniałej sytuacji. Mimo wszystko, w naszej ocenie, nie zasłużyliśmy na tak zmasowaną krytykę, krytykę, która godziła w fundamenty polskiego systemu demokratycznego i polskiego systemu wyborczego, cieszącego się dużym autorytetem w świecie, systemu wyjątkowego, bo zorganizowanego ze znacznym udziałem sędziów - zaznaczył Jaworski.
Podkreślił też, że sędziowie PKW ze zdumieniem przyjęli krytykę ze strony licznych parlamentarzystów, którzy zasiadają w parlamencie od kilku lat i tworzyli lub współtworzyli prawo wyborcze.
Oświadczył, że mając na uwadze te wszystkie okoliczności, w celu ochrony autorytetu PKW i godności sędziowskiej, członkowie PKW zrzekli się funkcji w Komisji.
Z funkcji zrezygnowało ośmioro z dziewięciorga dotychczasowych członków PKW, w tym sędzia Jaworski. Jak przypomniano na poniedziałkowej konferencji prasowej, sędzia Jaworski już wcześniej złożył dymisję, natomiast siedmioro pozostałych ustępujących członków PKW podpisać ma swoje rezygnacje po konferencji.
Po odejściu ośmiorga dotychczasowych członków PKW, jedynym członkiem Komisji pozostanie sędzia SN Wiesław Kozielewicz, który w jej skład wszedł pod koniec listopada w miejsce sędziego Stanisława Kosmala, który odszedł z PKW z powodu ukończenia 70 lat.
Zobacz post na facebooku
Jaworski podziękował szefowi KBW
Ustępujący szef PKW Stefan Jaworski podziękował urzędnikom pracującym przy wyborach, a szczególnie odchodzącemu szefowi Krajowego Biura Wyborczego Kazimierzowi Czaplickiemu. Podkreślił, że jest on "niesłychanie zasłużony dla polskich i europejskich organów wyborczych".
- Szczególne podziękowania kieruję do pana Kazimierza Wojciecha Czaplickiego, szefa Krajowego Biura Wyborczego, sekretarza Państwowej Komisji Wyborczej, członka zarządu Stowarzyszenia Europejskich Urzędników Wyborczych, człowieka niesłychanie zasłużonego dla polskich i europejskich organów wyborczych - powiedział na poniedziałkowej konferencji prasowej odchodzący szef PKW.
Podziękował również innym urzędnikom - m.in. członkom obwodowych komisji wyborczych - za rzetelną pracę, a także policji za zabezpieczenie wyborów.
Kazimierz Czaplicki - szef Krajowego Biura Wyborczego pełniący jednocześnie funkcję sekretarz PKW - podał się do dymisji w związku z problemami z systemem informatycznym i zaistniałymi w związku z tym opóźnieniami w podaniu wyników wyborów samorządowych z 16 listopada. To KBW, zgodnie z Kodeksem wyborczym, odpowiada za techniczno-materialne warunki pracy okręgowej komisji wyborczej. Szef Biura jest powoływany i odwoływany przez PKW na wniosek jej przewodniczącego.
Wiceszef PKW: sędziowie nie będą płakać, jeśli będą wyłączeni z wyborów
Sędziowie nie będą płakać, jeśli parlament przyjmie taki model administracji wyborczej, w którym sędziowie nie będą uczestniczyć w organach przeprowadzających wybory - oświadczył wiceszef PKW sędzia SN Wiesław Kozielewicz.
Kozielewicz - który jako jedyny nie złożył dymisji ze składu PKW, do której dopiero niedawno go powołano - powiedział na poniedziałkowej konferencji prasowej Komisji, że polski parlament może zdecydować o rezygnacji z modelu administracji wyborczej, w której przeprowadza je niezależny organ złożony z sędziów.
Przypomniał, że w 1991 r. parlament zdecydował o odebraniu administracji rządowej uprawnień do przeprowadzania wyborów i przyjęciu modelu niezależnej administracji wyborczej, polegającego na udziale w PKW wyłącznie sędziów, jak też pełnieniu przez sędziów funkcji komisarzy wyborczych oraz istnieniu organu wykonawczego PKW, jakim jest Krajowe Biuro Wyborcze.
- Odchodzący dziś sędziowie swoim zaangażowaniem przyczynili się do tego, że polski model administracji wyborczej, niezależnej od innych władz państwowych, jest wysoko oceniany przez obserwatorów zagranicznych - powiedział Kozielewicz. Dodał, że ta administracja, uzupełniana społecznymi komisjami wyborczymi, "dobrze przez lata wykonywała powierzone zadnia przeprowadzenia wolnych i uczciwych wyborów". Podał, że od 1991 r. było 20 ogólnopolskich wyborów lub referendów (bez wyborów uzupełniających).
Jak powiedział, polski parlament może zdecydować o przyjęciu modelu administracji wyborczej prowadzonej przez organy rządowe, jak w Belgii, Danii, Szwecji czy Luksemburgu. - Wówczas wybory organizowałoby MSW - dodał. Parlament - mówił sędzia Kozielewicz - może też przyjąć model administracji wyborczej, w którym czynności wykonuje administracja rządowa pod nadzorem specjalnej komisji, w której skład wchodzą osoby delegowane przez partie polityczne. - Taki model mamy np. w Niemczech, Grecji Hiszpanii - powiedział.
- Zapewniam państwa, że z rozmów z sędziami wywnioskowałem, że sędziowie nie będą płakać, jeżeli parlament zdecyduje o usunięciu sędziów z pracy organów wyborczych - oświadczył Kozielewicz.
...
To pokazuje jak nie warto trzymac sie koryta . Wczesniej by odeszli pare lat jeszcze normalnie . Teraz odchodza w smrodzie po szemranych niewiarygodnych wynikach . PO CO ?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 16:31, 02 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Rekordowa liczba protestów wyborczych - blisko pół tysiąca w całym kraju
Ponad 400 protestów wyborczych wpłynęło do dzisiaj do sądów okręgowych w całym kraju.
Ponad 400 protestów wyborczych wpłynęło do dzisiaj do sądów okręgowych w całym kraju. Skarżący wskazują przede wszystkim na nieprawidłowości dotyczące liczenia głosów, a także wydawania kart nieuprawnionym osobom lub w niewłaściwych okręgach.
Według Kodeksu wyborczego protest wyborczy wnosi się na piśmie do właściwego sądu okręgowego w terminie 14 dni od dnia wyborów, termin mija w poniedziałek, 1 grudnia. Sąd okręgowy rozpoznaje protesty wyborcze w postępowaniu nieprocesowym, w ciągu 30 dni po upływie terminu do wnoszenia protestów, w składzie 3 sędziów, z udziałem komisarza wyborczego, przewodniczących właściwych komisji wyborczych lub ich zastępców.
Protesty wyborcze na Mazowszu:
Do sądów okręgowych w Warszawie wpłynęły łącznie 43 protesty: 20 do Sądu Okręgowego Warszawa Praga i 23 do Sądu Okręgowego w Warszawie. - Z reguły są to protesty dotyczące wyborów do rad dzielnic i rad gmin. Mamy tylko dwa protesty dotyczące wyborów do sejmiku wojewódzkiego. W obu tych protestach zarzuty są podobne i dotyczą kart do głosowania. Zdaniem skarżących przepisy mówią jednoznacznie, że to powinna być karta, a nie książeczka - powiedział rzecznik Sądu Okręgowego Warszawa Praga, Marcin Łochowski. Dodał, że inne zarzuty dotyczą m.in. błędnego podziału mandatów, błędnej oceny głosów nieważnych, wydawania kart z innych okręgów. Do Sądu Okręgowego w Warszawie wpłynęły protesty pełnomocnika PiS dotyczące unieważnienia wyborów do sejmików w całym kraju.
Do Sądu Okręgowego w Radomiu wpłynęło 7 protestów wyborczych. Chodzi w nich m.in. o ponowne przeliczenie głosów oraz sprawdzenie, czy głosy uznane za nieważne były właściwie zakwalifikowane. Do Sądu Okręgowego w Płocku wpłynęło do piątku w sumie 13, a do Sądu Okręgowego w Ostrołęce 9 protestów wyborczych związanych m.in. z przebiegiem głosowania, a także liczenia głosów w wyborach samorządowych. W sumie w województwie mazowieckim wpłynęło do sądów ponad 70 protestów.
Protesty na Dolnym Śląsku:
Na Dolnym Śląsku do sądów wpłynęło 61 protestów. Najwięcej - 22 - trafiło do Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze. Jak powiedział rzecznik jeleniogórskiego sądu, sędzia Andrzej Wieja, zdecydowana większość dotyczy nieprawidłowości przy wyborze pojedynczych radnych. Do Sądu Okręgowego w Świdnicy wpłynęło 20 protestów, we Wrocławiu 10, a w Legnicy 9. Większość dotyczy nieprawidłowości przy liczeniu głosów, w sytuacji, gdy do wyboru dochodziło niewielką przewagą głosów.
Protesty w województwie kujawsko-pomorskim:
22 protesty wyborcze wpłynęły do trzech sądów okręgowych w województwie kujawsko-pomorskim. Najwięcej – dziewięć – złożono w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy. O dwa mniej wniesiono do Sądu Okręgowego we Włocławku, a sześć do Sądu Okręgowego w Toruniu. Jak poinformował rzecznik bydgoskiego sądu, sędzia Włodzimierz Hilla, złożone protesty dotyczyły m.in. potrzeby weryfikacji różnicy głosów. Jeden z takich wniosków odnosił się do gminy Więcbork i wyborów na burmistrza. Do sądu w Bydgoszczy wpłynął również protest wyborczy przeciwko ważności wyborów do Sejmiku Województwa Kujawsko-Pomorskiego oraz wniosek o unieważnienie wyborów samorządowych przeprowadzonych w Polsce.
Protesty wyborcze na Lubelszczyźnie:
W województwie lubelskim wniesiono 19 protestów wyborczych, 17 wpłynęło do Sądu Okręgowego w Lublinie, a 2 – do Sądu Okręgowego w Zamościu. Jak poinformował rzecznik sądu w Lublinie, Artur Ozimek, aż 9 protestów dotyczy sytuacji w komisji w Radzyniu Podlaskim, gdzie przy liczeniu głosów okazało się, że 61 kart w wyborach do rady powiatu było nieopieczętowanych. Komisja uznała te głosy za nieważne, przy czym liczba kart wydanych głosującym i wyjętych z urny była taka sama.
Protesty wyborcze w województwie lubuskim:
Do Sądów Okręgowych w Gorzowie Wlkp. i Zielonej Górze wpłynęło łącznie 14 protestów dotyczących przeprowadzenia wyborów w województwie lubuskim. W Zielonej Górze złożono sześć protestów kwestionujących wyniki wyborów na radnych w kilku gminach. Ich autorami były głównie osoby indywidualne; w jednym przypadku taki protest złożyła przewodnicząca Obwodowej Komisji Wyborczej nr 1 w Tuplicach, wskazując na błąd matematyczny podczas zliczania głosów – poinformował rzecznik Sądu Okręgowego w Zielonej Górze Ryszard Rólka. Rzecznik Sądu Okręgowego w Gorzowie Wlkp. Renata Nowosadzka przekazała PAP, że wpłynęło dotychczas osiem protestów.
Protesty wyborcze w Małopolsce:
W województwie małopolskim było w sumie ponad dwadzieścia protestów. Większość z nich - kilkanaście - napłynęła do Sądu Okręgowego w Krakowie. Cztery protesty dotyczą sprawdzenia lub unieważnienia wyników wyborów do sejmiku województwa małopolskiego. Jedni z wnioskujących podnoszą, że oddali dwa głosy na kandydata, który według protokołu uzyskał zero głosów. Kolejny wskazywany powód unieważnienia dotyczy tego, że dostarczone wyborcom karty były inne niż wzór ustalony przez PKW – nie posiadały informacji o sposobie głosowania pod spodem listy kandydatów. Ten sam wnioskujący chce też unieważnienia wyborów do sejmików na terenie kraju w ogóle – "z powodu celowego działania PKW", takiego jak "opóźnienie uchwał w sprawie wyborów 2014". Trzy protesty dotyczą głosowania do rady miasta Oświęcim – podnoszony w nich jest m.in. fakt, że części wyborców z jednego okręgu wydano karty z innego i w rezultacie suma kart wydanych i niewykorzystanych w tym okręgu była większa o 19 od liczby kart otrzymanych, a powinna być równa. W Sądzie Okręgowym w Tarnowie odnotowano trzy protesty wyborcze, a do Sądu Okręgowego w Nowym Sączu do piątku wpłynęło osiem protestów wyborczych.
Protesty wyborcze na Opolszczyźnie:
Do dzisiejszego popołudnia do wydziału cywilnego Sądu Okręgowego w Opolu wpłynęło łącznie osiem protestów - siedem od osób prywatnych i jeden z komitetu wyborczego Działamy Lokalnie z Gorzowa Śląskiego - poinformowała Ewa Kosowska-Korniak z biura prasowego opolskiego sądu.
Protesty wyborcze na Podkarpaciu:
Do czterech sądów okręgowych na terenie woj. podkarpackiego do piątku wpłynęły łącznie 44 protesty wyborcze. Większość złożyli kandydaci, którzy przegrali, lub popierające ich lokalne komitety wyborcze. W kilku wypadkach autorami protestów są wyborcy. Protesty dotyczą np. niewłaściwego policzenia głosów, zwłaszcza w sytuacji niewielkich różnic w liczbie głosów na kandydatów na radnych z konkurencyjnych komitetów. W niektórych przypadkach różnica wyniosła kilka-kilkanaście głosów, a niekiedy tylko jeden głos; było też dużo głosów nieważnych, stąd żądanie powtórzenia liczenia głosów. Inny protest dotyczy tego, że przewodnicząca komisji w jednym z okręgów była pijana i interweniowała policja, a ponadto przebywały tam osoby postronne. Gdzie indziej zawiadomiono sąd, że w kilku komisjach obwodowych wydawano karty do głosowania bez potwierdzenia tożsamości wyborców.
Protesty wyborcze w województwie podlaskim:
22 protesty były w sumie w województwie podlaskim. 16 protestów wpłynęło do Sądu Okręgowego w Białymstoku - poinformował rzecznik tego sądu, Przemysław Wasilewski. Są wśród nich m.in. sprawy z gmin Nurzec Stacja i Choroszcz. Jak już wcześniej informował sąd, w Nurcu Stacji kandydat na radnego, który przegrał z konkurentem o jeden głos, podnosi, że w urnie były o dwie karty do głosowania więcej niż liczba wydanych kart. W Choroszczy natomiast jedna z kandydatek podnosi, że w protokole jest informacja o tym, że nie oddano na nią ani jednego głosu, podczas gdy ona sama i kilka innych osób, które również zwracają się do sądu, zagłosowały na nią. Do Sądu Okręgowego w Suwałkach wpłynęły 4 protesty wyborcze związane z żądaniem unieważnienia wyników wyborów lub nieprawidłowościami przy wyborach. Do Sądu Okręgowego w Łomży wpłynęły do dzisiaj dwa protesty wyborcze.
Protesty wyborcze na Pomorzu:
Do Sądu Okręgowego w Gdańsku wpłynęło dzisiaj 21 protestów wyborczych z województwa pomorskiego. Wnioski te dotyczą m.in. głosowań w Gdańsku, Starogardzie Gdańskim, Kolbudach, Żelistrzewie, Luzinie oraz Chmielnie. Dwa protesty wyborcze wnieśli m.in. przedstawiciele Kongresu Nowej Prawicy. W jednym z nich kandydatka KNP do Rady Miasta Gdańska twierdzi, że wraz z dwiema córkami głosowała na siebie. Tymczasem okazało się, że w jednym protokole komisji padło na nią zero głosów, a w drugim jeden.
Protesty wyborcze na Śląsku:
W sądach okręgowych województwa śląskiego w Katowicach, Częstochowie, Gliwicach, Bielsku-Białej złożono dotychczas ponad 30 protestów wyborczych. Zarzuty dotyczą m.in. liczenia głosów, w tym żądań ponownego ich przeliczenia, niezaliczonych głosów, usuwania plakatów wyborczych, kupowania głosów za alkohol. Powtarza się też zarzut braku właściwych kart do głosowania w lokalu wyborczym.
Protesty wyborcze w województwie świętokrzyskim:
Do dzisiejszego poranka do Sądu Okręgowego w Kielcach wpłynęło 14 protestów w związku z przebiegiem głosowania w wyborach samorządowych w woj. świętokrzyskim.
Protesty wyborcze na Warmii i Mazurach:
Do olsztyńskiego Sądu Okręgowego wpłynęły dotychczas 22 protesty wyborcze, dotyczące wyborów w województwie warmińsko-mazurskim. Większość z nich złożyły osoby fizyczne, wszystkie protesty zawierają braki formalne i ich autorzy zostali wezwani do ich uzupełnienia - poinformowała rzecznik prasowa sądu, sędzia Agnieszka Żegarska.
Protesty wyborcze w Wielkopolsce:
Do sądów w województwie wielkopolskim wpłynęło w sumie 21 protestów. W Sądzie Okręgowym w Poznaniu zarejestrowano ich 17. Jak powiedziała rzecznik sądu, sędzia Joanna Ciesielska-Borowiec, protesty dotyczą m.in. domniemanych błędów w liczeniu głosów oraz próśb o ponowne przeliczenie wyników wyborów w sytuacjach, w których na wyborze zaważyło kilka głosów. Prezes Sądu Okręgowego w Koninie, sędzia Marek Kordowiecki poinformował , że do sądu wpłynęły cztery protesty. Dwa dotyczyły prowadzenia agitacji wyborczej w trakcie pierwszej tury głosowania. Do sądu w Kaliszu nie wpłynął żaden protest wyborczy związany z przebiegiem głosowania.
Protesty wyborcze na Pomorzu Zachodnim:
31 protestów wyborczych wpłynęło do dwóch sądów okręgowych na Pomorzu Zachodnim. 26 z nich trafiło do sądu w Szczecinie, a pięć do sądu w Koszalinie. W Szczecinie jeden z wniosków dotyczy wprowadzenia w błąd wyborcy. Zarzucił on, że kandydat PO na radnego i prezydenta miasta Łukasz Tyszler posługiwał się w kampanii tytułem lekarza, podczas gdy - według składającego wniosek - jest on lekarzem-dentystą. Z kolei kandydat na radnego i prezydenta Szczecina Artur Szałabawka z PiS zarzucił, że jedna z komisji błędnie przypisała głosy oddane na niego na konto kandydata z innej listy, który nosi takie samo nazwisko. Protest wyborczy złożył do szczecińskiego sądu poseł Michał Jach (PiS). Podniósł w nim zarzuty m.in. dotyczące głosowania do Rady Powiatu Stargardu Szczecińskiego i sejmiku zachodniopomorskiego.
Protesty wyborcze w województwie łódzkim:
Danych z Sądu Okręgowego w Łodzi nie udało się uzyskać. Do Sądu Okręgowego w Sieradzu do wczoraj włącznie wpłynęło sześć protestów wyborczych – poinformował jego rzecznik, sędzia Jacek Klęk. Jeden ze skarżących uważa np., że dopisano na listach wyborczych osoby, które nie są zameldowane w gminie. Kolejna osoba zwróciła uwagę, że w dniu wyborów na ogrodzeniu przy budynku, w którym znajdował się lokal wyborczy, wisiał baner jednego z kandydatów.
....
Kilka opcji jest mozliwych przy falszowaniu . Najbardziej banalna . Prosty wirus komputerowy . Az po kombinacje z dopisywaniem krzyzykow . Ale faktycznie pewnie sie nie dowiemy teraz . Pozniej wszystko wyjdzie .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 16:33, 02 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Kolejny protest wyborczy w sądzie. "Książeczka zmieniła wyniki"
Piotr Halicki
Warszawska Wspólnota Samorządowa chce unieważnienia wyborów
Do listy ugrupowań żądających unieważnienia wyborów dołączyła Warszawska Wspólnota Samorządowa. Przedstawiciele formacji, której liderem jest Piotr Guział, dziś złożyli w sądzie oficjalny protest. Twierdzą, że zastosowanie książeczki z listami komitetów to złamanie prawa. – To spowodowało zagubienie się wyborców i zmieniło wyniki – uważają.
Przedstawiciele WWS i członkowie tego ugrupowania startujący do sejmiku (czyli Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej) są przekonani, że zawiniła tu przede wszystkim Państwowa Komisja Wyborcza, ale również "dziurawe" prawo. Mają pretensje o zastosowanie w głosowaniu książeczki, nazywanej oficjalnie broszurą, z listami komitetów wyborczych. – Słuchanie zaleceń PKW, która nakazywała stawianie krzyżyka na każdej karcie do głosowania, spowodowało zagubienie się wyborców, co z kolei skutkowało znaczącym przyrostem głosów nieważnych – mówi Maciej Białecki, pełnomocnik wyborczy Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej.
Drugim aspektem poruszanym przez WWS jest "efekt pierwszej strony". – Na komitet, który znajdował się na pierwszej, czyli zewnętrznej stronie książeczki, oddanych zostało relatywnie więcej głosów, niż na te znajdujące się na dalszych miejscach. To spowodowało wypaczenie ostatecznego wyniku wyborów – tłumaczy Białecki.
Według przedstawicieli Wspólnoty najlepiej to widać na przykładzie wyborów do Rady m.st. Warszawy. W samej stolicy na listach nie było kandydatów PSL. W związku z tym na pierwszej stronie książeczki w pięciu okręgach (nr 2, 3, 4, 8 i 9) znalazła się ugrupowanie wylosowane jako drugie, czyli Demokracja Bezpośrednia, a w czterech innych okręgach (nr 1, 5, 6 i 7) kolejne, czyli Prawo i Sprawiedliwość.
- Cztery najlepsze wyniki głosowania PiS uzyskał właśnie w tych okręgach, w których jego listy znajdowały się na pierwszej stronie broszury, a w tych, w których kandydaci byli na drugiej stronie, były dużo gorsze. Podobnie było z Demokracją Bezpośrednią, która osiągnęła dość wysokie wyniki w okręgach, gdzie ich lista była pierwsza, a tymczasem rzeczywiste poparcie wyborców dla tego ugrupowania, ujawnione w głosowaniu w wyborach do sejmiku, było dużo niższe i wynosiło tylko 1,1 procent – wylicza Maciej Białecki.
– To dowód na to, że zastosowanie broszury zmieniło wyniki. Przecież nawet w książeczkach z produktami w hipermarkecie zawsze lepiej sprzedaje się towar z pierwszej strony i firmy płacą więcej, żeby tam się znaleźć – dodaje.
Jakie rozwiązanie proponuje WWS na przyszłość? Chcą, by wszyscy kandydaci, z wszystkich komitetów, byli wypisani na jednej stronie karty, nawet, gdyby miałaby to być obszerna „płachta”. – Zresztą, przecież takie rozwiązanie nakazuje Kodeks Wyborczy. Artykuł 438, paragraf 1, KW mówi, że „na karcie do głosowania w okręgu wyborczym umieszcza się listy kandydatów zarejestrowane w danym okręgu według nadanych im numerów.” Podkreślam – na jednej karcie. Tak więc zastosowanie książeczki to złamanie prawa – przekonuje Białecki.
W związku z tym WWS chce unieważnienia wyborów. Oficjalny protest przedstawiciele ugrupowania złożyli dziś w Sądzie Okręgowym w Warszawie.
...
Jakkolwiek nie sadze aby zawinila ksiazeczka to trzeba analizowac wszelkie dziwne wyniki .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:32, 02 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Zamieszanie wokół wyborów samorządowych. Kolejne zmiany w PKW
Beata Tokaj została pełniącą obowiązki szefa Krajowego Biura Wyborczego. Do tej pory pełniła ona funkcję dyrektora zespołu prawnego i organizacji wyborów w KBW zastąpiła Kazimierza Czaplickiego. Czaplicki wraz z niemal całym składem PKW wczoraj podał się do dymisji.
Dziś także został zdymisjonowany odpowiedzialny za sprawy informatyczne w PKW dyrektor Romuald Drapiński. Wczoraj Państwowa Komisja Wyborcza podała zbiorcze wyniki II tury wyborów wójtów, burmistrzów, prezydentów miast i tym samym zakończyły się tegoroczne wybory samorządowe.
Ośmioro sędziów PKW zrezygnowało z zasiadania w Komisji - to konsekwencja problemów z wyborczym systemem informatycznym i opóźnień w ogłaszaniu wyników wyborów. Teraz prezesi Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego muszą wskazać kolejne osoby do składu PKW, które powołane zostaną przez prezydenta.
Następnymi krokami odbudowy zaufania społecznego do systemu wyborczego jest powołanie PKW w nowym składzie oraz nowelizacja Kodeksu wyborczego - uważa prezydent Bronisław Komorowski.
Do Kancelarii Prezydenta wpłynęły ze strony SN, TK i NSA propozycje kandydatów na członków PKW - poinformowała szefowa prezydenckiego biura prasowego Joanna Trzaska-Wieczorek. Dodała, że dokumenty zostaną w środę przesłane do kontrasygnaty premier.
- Do Kancelarii Prezydenta wpłynęły już od prezesów: Sądu Najwyższego, Trybunału Konstytucyjnego i Naczelnego Sądu Administracyjnego propozycje kandydatów na członków Państwowej Komisji Wyborczej, celem uzupełnienia jej składu. W dniu jutrzejszym dokumenty zostaną przesłane do kontrasygnaty pani premier (Ewy Kopacz) - powiedziała Trzaska-Wieczorek.
Po rezygnacji ośmiorga z dziewięciu członków PKW, włącznie z jej przewodniczącym Stefanem Jaworskim, jedynym członkiem Komisji pozostaje sędzia SN Wiesław Kozielewicz, który w jej skład wszedł pod koniec listopada w miejsce sędziego Stanisława Kosmala, który odszedł z PKW z powodu ukończenia 70 lat.
...
Absolutnie nie uznajemy tych wynikow . Nikt nie wyjasnil jakim sposobem takie wyszly ! Na dzien dzisiejszy traktujemy je jako falsz . Musieli by bardzo sie postarac i solidnie udownic ze to prawda a to jest faktycznie niemozliwe .
Wybory byly jeszcze w miare . ALE WYNIKI LICZENIA ! NIE DO ZAAKCEPTOWANIA !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:51, 03 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Wybory samorządowe. Prawie 1,5 tys. protestów wyborczych
W sądach całego kraju prawie 1,5 tys. protestów wyborczych
Do sądów okręgowych w całym kraju wpłynęło prawie 1,5 tys. protestów wyborczych dotyczących wyborów samorządowych - trzy razy więcej niż w 2010 r. Sądy wskazują na braki formalne w wielu wnioskach; jeżeli skarżący ich nie uzupełnią, ich protesty nie będą rozpatrywane.
Jak poinformowała PKW, cztery lata temu do sądów okręgowych wpłynęło 470 protestów; w 2002 r. było to 790 protestów. Komisja nie ma danych za 2006 r.
Mimo że termin składania protestów związanych z przebiegiem I tury wyborów samorządowych minął w poniedziałek, we wtorek do sądów spływały jeszcze wnioski wysłane pocztą.
Według Kodeksu wyborczego protest wyborczy wnosi się na piśmie do właściwego sądu okręgowego w terminie 14 dni od dnia wyborów. Sąd okręgowy rozpoznaje protesty wyborcze w postępowaniu nieprocesowym, w ciągu 30 dni po upływie terminu do wnoszenia protestów, w składzie 3 sędziów, z udziałem komisarza wyborczego, przewodniczących właściwych komisji wyborczych lub ich zastępców.
Do sądów w stolicy wpłynęły łącznie 223 protesty: 184 do Sądu Okręgowego w Warszawie i 39 do Sądu Okręgowego Warszawa-Praga; do sądu w Radomiu wpłynęło 17 protestów, w Płocku - 36, w Ostrołęce - 21. Rzecznik sądu warszawsko-praskiego Marcin Łochowski powiedział PAP, że w większości przypadków sąd wzywa do uzupełnienia różnego rodzaju braków i wskazania wyjaśnień okoliczności.
- Najwięcej zarzutów wiąże się z kwestią ustalania liczby nieważnych głosów. Sporo zarzutów dotyczy karty do głosowania, protestujący podnoszą, że powinna to być karta, a nie broszura. Kilka zarzutów dotyczy tego, że liczba kart wydanych nie zgadzała się z liczbą kart wyjętych z urny - mówił rzecznik.
Do tego sądu trafiły też protesty pełnomocnika SLD dotyczące wyboru do sejmiku mazowieckiego; podstawowym zarzutem jest, że forma karty do głosowania mogła wprowadzać w błąd i przyczynić się do dużej liczby głosów nieważnych. Do sądu warszawskiego wpłynęły z kolei protesty PiS dotyczące nieprawidłowości w całym kraju, komitet kieruje je też do sądów w poszczególnych okręgach.
Do Sądu Okręgowego w Kielcach wpłynęło 129 protestów; aż 71 wpłynęło we wtorek. Żaden protest nie został jeszcze rozpoznany. Unieważnienia wyborów do sejmiku w regionie domaga się Kongres Nowej Prawicy. Zdaniem Komitetu błędnie policzono głosy i manipulowano kartami do głosowania. Z kolei pełnomocnik komitetu Stowarzyszenie Region Świętokrzyski postuluje o ponowne przeprowadzenie wyborów do Rady Powiatu opatowskiego w związku z wydaniem w jednym regionie kart z nazwiskami kandydatów z innego; karty te nie zostały wyodrębnione w protokole, tylko uznane za nieważne, co wpłynęło - jak wskazują wnioskodawcy - na wynik wyborów.
98 protestów wyborczych wpłynęło do trzech sądów okręgowych w Małopolsce. Protesty dotyczą zarówno wyborów do rad gmin, jak i przebiegu całych wyborów w komisjach wyborczych i wyborów do Sejmiku Województwa Małopolskiego. Protestujący wskazują np., że głosowali na konkretnego kandydata, który według protokołu uzyskał zero głosów. W jednym z okręgów w Oświęcimiu części wyborców wydano karty z innego okręgu. Niektórzy kandydaci wnoszą o sprawdzenie głosów nieważnych i ustalenie, w ilu z nich skreślono ich nazwisko.
Jako powody unieważnienia wyborów wskazywano też to, że "urna wyglądała jak śmietnik", czy że dostarczone wyborcom karty były inne, niż wzór ustalony przez PKW, ponieważ nie miały informacji o sposobie głosowania pod listą kandydatów. Wskazywane są także powiązania rodzinno-polityczne członków komisji. Kilka protestów złożył w Krakowie i Nowym Sączu Koalicyjny Komitet Wyborczy SLD Lewica Razem, wskazując m.in. na brak listy z kandydatami tego komitetu w jednej z obwodowych komisji wyborczej i na podejrzenia nieprawidłowości w liczeniu głosów w dwóch komisjach w Krakowie.
60 protestów wyborczych zarejestrowano do wtorku w wielkopolskich sądach. Według rzeczników sądów okręgowych większość z nich dotyczy rzekomych błędów w liczeniu głosów, nieprawidłowości związanych z kartami wyborczymi, naruszania ciszy wyborczej, prób kupowania głosów, wydawania nieprawidłowych kart. Protest złożył m.in. kandydujący na prezydenta Piły Włodzimierz Lewiński, który w I turze zdobył 2,41 proc. głosów. Wnosi on o stwierdzenie nieważności wyborów do rady i na prezydenta, żąda ponownego przeliczenia głosów.
Sądy okręgowe obejmujące teren województwa pomorskiego zarejestrowały do wtorku 52 protesty, kilka kolejnych czeka na rejestrację. Żaden wniosek nie został jak dotąd odrzucony. Protesty dotyczą głosowań w wyborach na niemal wszystkich szczeblach: od rad gmin po głosowanie na prezydentów miast. Autorzy wielu wniosków wskazywali na możliwość popełnienia błędów przez komisje wyborcze przy liczeniu głosów, zwłaszcza w sytuacjach, gdy wygraną w wyborach zapewniała przewaga niewielkiej liczby głosów. Protesty dotyczyły też książeczek do głosowania w wyborach do sejmiku województwa. Ich autorzy podnosili m.in., że konstrukcja książeczki faworyzowała kandydatów umieszczonych na pierwszej stronie.
92 protesty wyborcze trafiły do dwóch sądów okręgowych na Pomorzu Zachodnim (w 2010 r. było to 26 protestów). 63 z nich wpłynęły do sądu w Szczecinie, 29 w Koszalinie. Ze względów formalnych sądy odrzuciły siedem wniosków.
61 protestów wyborczych wpłynęło do wtorku do trzech sądów okręgowych w woj. kujawsko-pomorskim. Najwięcej – 30 – złożono w Bydgoszczy, 21 we Włocławku, 10 w Toruniu. Większość protestów została wniesiona przez osoby prywatne. SLD - jako jeden z nielicznych protestujących komitetów zakwestionował ważność wyborów do sejmiku województwa, ale tylko w jednym okręgu; we wniosku wskazano na nieprawidłowości w kartach do głosowania dla osób niewidomych.
W woj. lubelskim wniesiono do sądów 76 protestów wyborczych. Znaczna ich część ma braki formalne i jeśli nie zostaną uzupełnione, sądy nie będą ich rozpatrywać. Wśród 15 protestów, które napłynęły do Sądu Okręgowego w Zamościu, tylko jeden jest kompletny i nadaje się do rozpoznania.
Wśród 61 spraw, które trafiły do Sądu Okręgowego w Lublinie, aż 12 dotyczy komisji w Radzyniu Podlaskim, gdzie przy liczeniu głosów okazało się, że 61 kart w wyborach do rady powiatu było nieopieczętowanych. 8 protestów dotyczących wyborów do sejmiku w poszczególnych okręgach wniósł SLD, który zarzuca, że PKW nieprawidłowo informowała wyborców o zasadach głosowania. Dotychczas w Lubelskiem wyznaczono tylko jeden termin rozpoznania protestu wyborczego - na 18 grudnia w sądzie w Lublinie.
97 protestów wpłynęło do sądów w Łódzkiem: 68 w Łodzi, 9 w Sieradzu, 20 w Piotrkowie Trybunalskim. Pierwszy protest dotyczący wyborów w gminie Witonia ma zostać rozpoznany przez sąd w Łodzi 11 grudnia. Większość protestów w sieradzkim sądzie ma być rozpoznawana po 10 grudnia.
Do Sądu Okręgowego w Olsztynie wpłynęły 44 protesty. Wszystkie zawierają braki formalne, dlatego wnioskodawcy zostali wezwani do ich uzupełnienia. Wśród nich są protesty dotyczące m.in. niedozwolonej agitacji w czasie kampanii, liczenia głosów i dokumentacji komisji wyborczej. 6 protestów SLD dotyczy ważności wyborów do sejmiku warmińsko-mazurskiego. Skarżący wskazuje, że PKW w filmie w internecie zamieściła błędną instrukcję głosowania, według niego duża liczba głosów nieważnych mogła mieć wpływ na wynik głosowania.
Do trzech sądów okręgowych w Podlaskiem: Białymstoku, Łomży i Suwałkach wpłynęły 53 protesty. Protesty składane przez SLD do sądów na Podlasiu dotyczą instruktażowego spotu PKW o sposobie głosowania; protesty te dotyczą całego kraju i dlatego sąd w Łomży podjął decyzję o przekierowaniu ich do sądu w Warszawie. Jeszcze nie wiadomo, jakie decyzje w podobnych protestach podejmą sądy w Białymstoku i Suwałkach.
W czterech sądach okręgowych na Podkarpaciu do wtorku było 80 protestów powyborczych - poinformował rzecznik Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie Roman Skrzypek. Większość z nich złożyli kandydaci, którzy przegrali, lub popierające ich lokalne komitety wyborcze. W kilku wypadkach autorami protestów są wyborcy. Jest też kilka złożonych przez koalicję KW SLD Lewica Razem. Protesty złożone przez lewicę dotyczą niewłaściwego poinformowania o sposobie głosowania.
Inne protesty dotyczą m.in.: wydania mieszkańcom dwóch ulic w jednej z miejscowości niewłaściwych kart do głosowania, na których byli kandydaci z innego okręgu; tego, że przewodnicząca komisji w jednym z okręgów była pijana, a ponadto przebywały tam osoby postronne. Gdzie indziej zawiadomiono sąd, że w kilku komisjach obwodowych wydawano karty do głosowania bez potwierdzenia tożsamości wyborców. Inne protesty z podkarpackich sądów dotyczą niewłaściwego policzenia głosów czy zbyt dużej liczby kart znajdujących się w urnie w stosunku do ilości kart wydanych przez komisję.
W większości podkarpackich sądów nie odbyły się jeszcze posiedzenia w związku z protestami. W Rzeszowie pięciu protestom „nie nadano biegu”, a jeden został oddalony.
Do sądów okręgowych woj. śląskiego w Katowicach, Bielsku-Białej, Częstochowie i Gliwicach wpłynęło ponad 90 protestów wyborczych. Zarzuty dotyczą liczenia głosów, w tym żądań ponownego ich przeliczenia, niezaliczonych głosów, usuwania plakatów wyborczych, składu komisji, np. wskazano, że współmałżonek kandydata znalazł się w składzie komisji. Powtarza się też zarzut braku właściwych kart do głosowania w lokalu wyborczym, niewłaściwego wzoru kart, celowego unieważniania głosów. Wiele z tych zgłoszeń ma braki formalne, np. nie są podpisane, nie ma pełnomocnictwa. Są też anonimy.
Na Dolnym Śląsku do sądów okręgowych wpłynęło łącznie ponad 80 protestów wyborczych. To w większości przypadków protesty złożone przez osoby prywatne.
W Lubuskiem złożono 43 protesty. Do sądu w Zielonej Górze złożono 26 protestów, sąd w Gorzowie Wielkopolskim przyjął 17. Wśród nich są złożone przez PiS, który wskazuje m.in. na wprowadzający w błąd i "pośrednio wypaczający wyniki głosowania" film informacyjny na temat głosowania. Protesty kwestionujące wyniki i przebieg głosowania do sejmiku lubuskiego złożył także komitet SLD Lewica Razem.
Do opolskiego Sądu Okręgowego wpłynęło 29 protestów wyborczych, z czego 10 złożył komitet SLD Lewica Razem. Opolski sąd nie wyznaczył dotąd terminów rozpatrzenia złożonych w ostatnich dniach protestów. Część protestów dotyczyła sytuacji, w których w komisjach obwodowych miało dojść do pomyłki przy wydawaniu kart do głosowania do rad gmin. W Gorzowie Śląskim łączna liczba wadliwie wydanych kart miała sięgnąć 26. W Chrząstowicach – ok. 10 kart.
...
~Tomasz do ~KaJ: Odbywało się w Polsce już wiele wyborów i jakoś zawsze Polacy umieli głosować mimo, że były też książeczki! I jakoś w 2014 roku Polacy nagle z niewiadomych przyczyn masowo zgłupieli. To jest nieprawdopodobne!! Nawet gdy wybory są wśród analfabetów nie ma tak wielkiej liczby głosów nieważnych. Na pewno jest to wielka nieprawidłowość. Moje zaufanie do demokracji w Polsce spadło do zera. Rozumiem matematykę i rachunek prawdopodobieństwa.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 23:49, 03 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Dziennikarze nie mogli rejestrować wczorajszego procesu zatrzymanych w PKW
Wczoraj odbył się proces części osób zatrzymanych w gmachu Państwowej Komisji Wyborczej, którego dziennikarze nie mogli rejestrować.
Dziennikarze, którzy przyszli relacjonować proces, skarżą się, że na salę rozpraw Sądu Rejonowego dla Miasta Stołecznego Warszawy nie wpuszczono kamer, a wewnątrz nie można było nawet robić zdjęć. Sędzia argumentował, że świadkowie mogą czuć się skrępowani obecnością kamer. Powiedział też, że warunki lokalowe nie są wystarczające na to, by wpuścić dziennikarzy ze sprzętem mówi obecny na sali rozpraw Jan Korab, reporter Telewizji Republika.
Dodaje, że na sali rozpraw była ekipa Telewizji Polskiej, która zastosowała się do polecenia sędziego, i Samuel Pereira z "Gazety Polskiej Codziennie". Zdziwiłem się, kiedy po 15 minutach obecności na sali ktoś chciał zrobić zdjęcie, a sędzia wydał polecenie policjantowi, by to uniemożliwić dodaje Korab.
Widząc dziennikarzy na zewnątrz, po prostu wszedłem jako publiczność, nie pokazywałem legitymacji prasowej. Na sali nie było kamer mówi Pereira.
Z rzecznikiem Sądu Rejonowego dla Miasta Stołecznego Warszawy nie udało nam się wczoraj wieczorem skontaktować.
...
To wzmacnia nasze zaufanie do uczciwosci tego wszystkiego .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 23:50, 03 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
A teraz zenujacy cyrk pt. Jak wytlumaczyc niemozliwe .
IPSOS wyjaśnia: to wpłynęło na rozbieżność wyników z sondażem
Paweł Predko z IPSOS Polska powiedział, że na rozbieżności między oficjalnymi wynikami wyborów samorządowych a badaniem exit polls wpłynęły: znaczny procent głosów nieważnych oraz forma kart do głosowania.
????
- Wybory samorządowe charakteryzuje pewna specyfika i ona się uwidoczniła tutaj w stopniu najbardziej znacznym z dotychczas przeprowadzonych badań wyborów - mówił Predko podczas konferencji naukowej, zorganizowanej w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego.
Ekspert IPSOS Polska tłumaczył, że na wynik badania wpływ miał znaczny wzrost odsetka głosów nieważnych i karta do głosowania, która miała formę kilkustronicowej broszury.
Według Państwowej Komisji Wyborczej w wyborach samorządowych w pierwszej turze - na wszystkich szczeblach - oddano 9,76 proc. głosów nieważnych; w głosowaniu do sejmików wojewódzkich odsetek ten wyniósł 17,93 proc.
- Procent głosów nieważnych mniej więcej oznacza tyle, że co piąty wyborca, który odwiedził lokal wyborczy, oddał głos nieważny - mówił ekspert, nawiązując do wyborów do sejmików wojewódzkich. - Jest teraz pytanie, co z tym zrobić, czy akceptujemy, gdy 20 proc. lub więcej głosów jest nieważnych - zaznaczył Predko. Podkreślił, że nie jest to kwestia firm badawczych, ale "wszystkich, którzy odpowiadają za wybory".
!!! TO OCZYWISTE !
Ekspert IPSOS tłumaczył, że rozbieżności dotyczyły dwóch partii: PiS (w wyborach do sejmików według exit polls 31,5 proc.; oficjalny wynik 26,85) i PSL (exit polls 17 proc.; oficjalny wynik 23,68 proc.). Predko zwrócił uwagę, że w przypadku PO i SLD rezultat badania był zbieżny z oficjalnymi wynikami.
... W przypadku PSL wynik byl zbiezny z poprzednimi i sprzed 8 lat wyborami ... Czyli PSL kilkanascie .
Urszula Krassowska z TNS Polska zaznaczyła, że na trafność badania exit polls wpływ ma także odsetek odmów; problem zaczyna się już wtedy, gdy co dziesiąty pytany odmawia ankieterowi odpowiedzi. W ocenie ekspertki TNS Polska na to, czy respondent weźmie udział w badaniu, wpływa wiele czynników, choćby to, czy firma prowadząca badanie jest przez wyborcę znana.
Według Predki w wyborach samorządowych odsetek odmów wyniósł kilkanaście procent. Jak mówił, procent ten jest znacznie mniejszy w wyborach prezydenckich, które "są znacznie bardziej oczywiste".
...
Tyle procent odmowilo co dalo glosy niewazne . Nieprawdaz ? Zatem wszystko sie zgadza nie ma zadnego bledu .
Zaznaczył, że wybory samorządowe przeprowadzane na wielu szczeblach są bardziej skomplikowane dla wyborców, często trudno im skojarzyć nazwisko z komitetem; w tych wyborach głosują na osobę, a nie na ugrupowanie. Do tego dochodzi - jak wskazywał ekspert - problem z poprawnym oddaniem głosu, choć oczywiście nie wiadomo, ile osób, które oddały głos nieważny, nie wiedziało, jak to zrobić, a ile świadomie oddało głos nieważny.
....
HAHAHA ! WYBORCY NIE KOJARZA PSL WIEJSCY ZWLASZCZA
Dr Marek Styczeń z Instytutu Socjologii UW zwrócił uwagę, że w badaniu wyborów samorządowych dochodzi jeszcze jedno źródło możliwych błędów: "błąd w zeznaniu człowieka, który chciał powiedzieć prawdę, nie odmówił, ale nie był w stanie udzielić poprawnej odpowiedzi".
??? HAHA ! TO STRASZNIE TRUDNE ZEZNANIA ! EINSTEIN BY NIE DAL RADY ! KOMU DALEM GLOS
- Myślę, że PKW nie zapytała żadnego socjologa z doświadczeniem w badaniach ankietowych, czy można respondentowi dać kartę do głosowania w postaci kilkustronicowego zeszyciku. Student drugiego roku po praktykach odpowiedziałby, że to może być trudne, lepiej dać wyborcy do wypełnienia numer komitetu i kandydata, na którego zagłosował - mówił Styczeń. Proponował, by po zagłosowaniu wyborca kartę z wpisanymi numerami wrzucał do urny, a zeszyt z listami - do śmietnika.
???
KSIAZECZKI DAC NIE MOZNA ! PANIE STRACH W OGOLE COS DAC ! NIECH BEDZIE CAR I ZNIKNIE TEN CALY STRES !
Generalnie wyjasnienia ,,naukofcuf" trzymaja sie kupy ...
Nie ma zadnej mozliwosci ,,bledu" w takim zakresie na jedna jedyna partie . I jakby on niby mial wygladac ? Jedyny blad to niby zakreslanie wszystkich komitetow ale wtedy w zaden sposob PSL nie zyskuje .
Nie moglo byc tez bledu IPSOSu . Bo 6,68 % to ponad milion ludzi . Nie mogli przemknac obok ankieterow ...
W zaden sposb nie mozna uznac takiego wyniku ktory gwalci rozum .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 22:03, 04 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Prezydent Komorowski uzupełnił skład Państwowej Komisji Wyborczej
Prezydent Bronisław Komorowski uzupełnił skład Państwowej Komisji Wyborczej - poinformowała Kancelaria Prezydenta. Kandydatów wskazali prezesi Sądu Najwyższego, Trybunału Konstytucyjnego i Naczelnego Sądu Administracyjnego.
W skład PKW powołani zostali: sędziowie Sądu Najwyższego - Wiesław Błuś i Krzysztof Strzelczyk; sędziowie Trybunału Konstytucyjnego - Zbigniew Cieślak, Wojciech Hermeliński oraz Janusz Niemcewicz (sędzia w stanie spoczynku); sędziowie Naczelnego Sądu Administracyjnego - Arkadiusz Despot-Mładanowicz, Wojciech Kręcisz oraz Sylwester Marciniak.
- Prezydent na wniosek prezesów Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego w dniu 4 grudnia postanowieniem z 3 grudnia dokonał uzupełnienia składu PKW - powiedziała szefowa prezydenckiego Biura Prasowego Joanna Trzaska-Wieczorek.
Jak informuje prezydencka kancelaria, akty powołania wręczył w czwartek w imieniu prezydenta minister Krzysztof Hubert Łaszkiewicz.
Chaos wokół wyników wyborów. Członkowie PKW odchodzą
Państwowa Komisja Wyborcza podała w poniedziałek zbiorcze wyniki II tury wyborów wójtów, burmistrzów, prezydentów miast i tym samym zakończyły się tegoroczne wybory samorządowe. Ośmioro sędziów PKW zrezygnowało z zasiadania w Komisji - to konsekwencja problemów z wyborczym systemem informatycznym i opóźnień w ogłaszaniu wyników wyborów.
Dzisiejsze nominacje, to efekt wcześniejszych zapowiedzi prezydenta. W rozmowie z radiem RMF FM mówił wcześniej, że w planie odbudowy zaufania społecznego do wyborów następne kroki - po zakończeniu wyborów samorządowych - to: zmiana członków PKW, wyciągnięcie wniosków i uruchomienie mechanizmów naprawczych przez nowy skład PKW, a następnie nowelizacja Kodeksu wyborczego, którą przygotuje Kancelaria Prezydenta.
- Jeśli siły polityczne, które głosowały i współtworzyły Kodeks wyborczy, dzisiaj udają, że to nie jest ich odpowiedzialność, to ja czegoś tutaj nie rozumiem - mówił Komorowski.
- Warto przypomnieć tym autorom i siłom politycznym - a to był cały parlament - że jeśli się popełniło błąd, to przynajmniej należy deklarować wolę współpracy w wycofaniu się z tego błędu, a nie wysadzać cały system w powietrze" - zaznaczył prezydent, odnosząc się do zarzutów PiS dotyczących fałszowania wyborów. Argumentował, że "jeśli się oskarża o fałszerstwo całą Polskę, to jest to w jakiejś mierze podkładanie ładunku wybuchowego pod demokrację - tłumaczył dalej prezydent
Bronisław Komorowski podkreślił, że trzeba wrócić do przepisów przewidujących rozdzielanie głosów nieważnych na dwie kategorie: głosy puste - "albo nieoddane za kimkolwiek, albo oddane przeciwko wszystkim" - oraz głosy błędnie wypełnione. Jak zaznaczył, zlikwidowanie tego podziału przez parlament, także przez posłów PiS, w odniesieniu do wyborów do sejmików wojewódzkich "budzi wątpliwości". - Postaram się to naprawić - nie swój błąd, ale błąd parlamentu - poprzez nowelizację Kodeksu wyborczego - zapowiedział prezydent. Według Komorowskiego trzeba też zmienić system elektronicznego sumowania głosów.
Kolejne dymisje w PKW
Po rezygnacji ośmiorga z dziewięciu członków PKW, włącznie z jej przewodniczącym Stefanem Jaworskim, jedynym członkiem Komisji pozostawał sędzia SN Wiesław Kozielewicz, który w jej skład wszedł pod koniec listopada w miejsce sędziego Stanisława Kosmala, który odszedł z PKW z powodu ukończenia 70 lat.
Do dymisji podał się także szef Krajowego Biura Wyborczego i sekretarz PKW Kazimierz Czaplicki. P.o. szefa KBW na okres trzech miesięcy została Beata Tokaj, dyrektor zespołu prawnego i organizacji wyborów w Biurze.
Także dotychczasowy szef zespołu ds. informatycznego systemu wyborczego i statystyki wyborczej w KBW Romuald Drapiński nie pełni już tej funkcji. Pytany, czy sam zrezygnował ze swej funkcji, czy też okoliczności jego odejścia są inne odparł, że było to "porozumienie stron".
....
~Alina do ~sprawdźmy uczciwie: U mnie w komisji,każdy dostał swoja kupkę głosów i sam interpretował czy głos jest ważny czy nie,potem wszystko sumowaliśmy.Takie liczenie jest nie zgodne z zasadami wyborczymi,ale jak zwróciłam na to uwagę,to mnie wyśmiano,a wręcz stałam sie ich wrogiem
...
To nie kodrks wyborczy podal falszywe wyniki ... Zaden kodeks nie pomoze jak ludzie nie maja moralnosci .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 15:21, 05 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
"Rzeczpospolita": zmieńmy ordynację
Liczenie głosów trzeba nagrywać, a karty wyborcze powinny mieć nową rubrykę - postuluje "Rzeczpospolita"
Teraz swoje niezadowolenie z rządzących wyborca może wyrazić, zostając w domu lub oddając głos nieważny. W ostatnich wyborach do sejmików takich głosów było 20 proc. Efekt? - Oskarżenia o sfałszowanie wyborów.
Zdaniem uznanych ekspertów, których do debaty zaprosiła „Rzeczpospolita", konieczna jest reforma prawa wyborczego, która ten problem rozwiąże. Wystarczy umożliwić wyborcom oddawanie głosów negatywnych. Na karcie mogliby zakreślić: nie wybieram żadnego kandydata.
Ponadto przebieg liczenia głosów w komisjach wyborczych powinien być rejestrowany, a może i transmitowany w internecie. Z pewnością osłabiłoby to zarzuty fałszowania wyborów.
Więcej w dzisiejszej "Rzeczpospolitej".
...
Absurd . Jesli jest system falszerstw to co pomoze zmiana rubryczki ?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 16:10, 05 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
Lawina protestów wyborczych w Kielcach
Jesteśmy już po wyborach, ale nie oznacza to, że emocje opadają. Wręcz przeciwnie. Do środy, tylko do Sądu Okręgowego w Kielcach, wpłynęło 129 protestów wyborczych. Liczba ta może się jeszcze zwiększyć, bo liczy się data na stemplu pocztowym.
W poniedziałek minął termin składania protestów po I turze wyborów samorządowych. Jak się okazuje, nie brakuje osób, które uważają, że głosowanie przebiegało nie tak jak powinno. Do Sądu Okręgowego w Kielcach wpłynęło aż 129 protestów wyborczych. Może być ich jeszcze więcej, ponieważ decyduje data stempla pocztowego.
- Zgłaszane są różne nieprawidłowości w przebiegu głosowania lub w liczeniu głosów - mówi sędzia Marcin Chałoński, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Kielcach.
Protesty zgłaszają nie tylko osoby prywatne, ale również komitety. Najwięcej, bo sześć, zgłoszono w imieniu Koalicyjnego Komitetu Wyborczego SLD-Lewica Razem. Po jednym proteście złożyły także Prawo i Sprawiedliwość oraz Polskie Stronnictwo Ludowe. Sąd na zapoznanie się z aktami ma 30 dni.
W skali całego kraju do Sądów trafiło ponad 1,5 tysiąca protestów wyborczych. To trzy razy więcej niż przed czterema laty.
....
Tak mamy brudna sytuacje . Zamiast analizy z uwagi na to ze na demokracje nalezy chuchac i dmuchac mamy kampanie osmieszania wysmiewania dyskredytacji i ,,dyskusji z Jaroslawem Kaczynskim" .
Te rzekome pomylki badan sa tak smieszne ze nawet nie ma o czym mowic . Dziwnie na korzysc obozu wladzy . A na czym polegaja falsze wyborow? Na pomniejszeniu konkurencji i powiekszeniu obozu wladzy . I DZIWNYM TRAFEM TAK TU DOKLADNIE ,,WYSZLO" .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:57, 05 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Wiceprezes Nabino: nie uchylamy się od współodpowiedzialności za błędy systemu wyborczego
Wiceprezes Nabino Maciej Cetler mówił dzisiaj, że firma nie uchyla się od współodpowiedzialności za problemy z wyborczym systemem informatycznym. Dodał jednak, że wyniki wyborów podane byłyby wcześniej, gdyby komisje nie zrezygnowały z systemu podczas sporządzania wyników głosowania.
Krajowe Biuro Wyborcze nie chce komentować wypowiedzi przedstawiciela firmy Nabino; czeka na ekspertyzę ws. obsługi informatycznej wyborów samorządowych.
Na konferencji prasowej wiceprezes Nabino ocenił, że firma niedopuszczalnie zaniedbała komunikację z otoczeniem. - W tej sytuacji możemy tylko przeprosić miliony polskich wyborców, że brakiem doświadczenia w zakresie komunikacji przyczyniliśmy się do powstania poważnej luki informacyjnej a tym samym niepokojów - powiedział. - Bardzo mocno chcę zaznaczyć, że nasza firma nie uchyla się od współodpowiedzialności za zaistniałą sytuację - dodał.
Cetler podkreślił, że Nabino jest współodpowiedzialna w zakresie braku wydruków protokołów. Zaznaczył jednak, że gdyby komisje nie przeszły na ręczne sporządzanie wyników, a korzystałyby z systemu - w którym jak zaznaczył - dane z wynikami wyborów były dostępne, wyniki wyborów podane zostałyby wcześniej. - Bez wydruków bylibyśmy w stanie przejść przez całą ścieżkę związaną z ustalaniem wyników wyborów - dodał.
Powiedział, że w poniedziałek po wyborach (17 listopada) dostępne były już wyniki wyborów na wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, we wtorek (18 listopada) do rad gmin wybieranych w okręgach jednomandatowych, a w środę (19 listopada) do rad miast na prawach powiatu, rad powiatów i sejmików wojewódzkich. Nie zostały one jednak podane w dokumencie tekstowym (ale - jak mówił Cetler - w formacie xml). Jak mówił, komisje mogły na podstawie tych danych sporządzić protokoły z głosowania. - Nie od nas zależał moment, w którym poszczególne jednostki zweryfikowały i zatwierdziły protokoły oraz ustaliły wyniki głosowania. To nie jest coś, za co odpowiadaliśmy. Zawiodły wydruki - i to jest jedyne co zawiodło w zakresie naszego oprogramowania - powiedział.
- Liczenie ręczne było błędem. Protokół do sejmiku składa się z 250 do 300 cyfr, aby ustalić wyniki wyborów, jest ich ok. tysiąca. Proszę mi znaleźć ludzi, którzy się nie pomylą w tym zakresie - dodał.
Wiceszef Nabino tłumaczył, że firma zbyt późno otrzymała od KBW potrzebne do realizacji umowy - a więc budowy systemu informatycznego - dane. Przyznał jednak, że terminarz nie był określony w podpisanej 19 sierpnia umowie. Zaznaczył, że pierwsze tzw. KROS-y, czyli niezbędne do wykonania oprogramowania informacje o tym, do jakich organów samorządu (np. rady Warszawy, sejmiku województwa mazowieckiego) odbędą się wybory w danym obwodzie, Nabino otrzymało dopiero 15 października. Dodał, że dopiero od tego terminu firma mogła przeprowadzać rzetelne testy w zakresie obliczania wyników wyborów. Wybory odbyły się 16 listopada.
Wyjaśniał też, że firma była odpowiedzialna jedynie za część systemu, np. serwery dostarczało KBW. Cetler mówił, że to ich niesprawność była powodem problemów podczas testów systemu przeprowadzanych przed wyborami: 30 października i 7 listopada. Ocenił, że niesprawność systemu podczas testów przyczyniła się do niechęci do systemu jego użytkowników podczas wyborów. Cetler podkreślił, że dopiero od 18 października KBW było w pełni dyspozycyjne, gdyż wówczas biuro zakończyło rejestrację kandydatów.
Według niego, Nabino otrzymało od KBW w sumie 36 serwerów (ostatnie na dzień przed wyborami, 15 listopada), z których 10 nie działało. Dopiero na 10 dni przed wyborami - 6 listopada firma otrzymała ostateczny wzór protokołów głosowania - powiedział Cetler.
Wiceszef Nabino poinformował, że do rozliczenia umowy na obsługę informatyczną wyborów pozostało ok. 72 tys. zł. Cały przetarg opiewał na 429 tys. zł.
P.o. szefa KBW Beata Tokaj nie chciała komentować wypowiedzi wiceszefa Nabino. Zaznaczyła, że czeka na ekspertyzę dotyczącą obsługi wyborów samorządowych, którą - jak powiedziała - przygotowuje niezależny zespół ekspertów z czołowych polskich uczelni. Dodała, że zespół nie ma określonego czasu, do kiedy ma zakończyć pracę. Oceniła, że ekspertyza może być gotowa jeszcze w grudniu.
Nabino była jedyną firmą, która przystąpiła do przetargu na system informatyczny do podliczania wyników w wyborach samorządowych. System informatyczny zawiódł - komisje miały problem z obliczaniem wyników w systemie i sporządzaniem protokołów z głosowania. PKW zdecydowała o ręcznym sumowaniu głosów i sporządzaniu protokołów. W związku z tym wyniki wyborów zostały podane tydzień po wyborach. Z członkostwa w Państwowej Komisji Wyborczej po drugiej turze wyborów zrezygnowało ośmiu z dziewięciu sędziów, w tym przewodniczący PKW Stefan Jaworski. Jeden z sędziów odszedł z Komisji w związku z ukończeniem 70 roku życia. Do dymisji podał się także szef KBW Kazimierz Czaplicki.
KBW informowała, że koszt systemu informatycznego i jego obsługi podczas wyborów to ok. 429 tys. zł. Ówczesny szef KBW Kazimierz Czaplicki mówił, że umowa z firmą Nabino zawiera postanowienia dotyczące kar umownych, które zostaną naliczone w zależności od ekspertyzy.
...
Pytanie brzmi czy ktos nie ,,pomogl" w padnieciu systemu . Teraz pronlemem nie jest opoznienie tylko dziwny rezultat .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:00, 05 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Sąd: dziennikarze zatrzymani w PKW uniewinnieni
Rozprawa w procesie dziennikarzy - PAP
Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście uniewinnił fotoreportera PAP Tomasza Gzella i dziennikarza TV Republika Jana Pawlickiego od zarzutu "naruszenia miru domowego" w Państwowej Komisji Wyborczej, gdzie relacjonowali przebieg okupacji tego budynku.
Sąd prowadził proces w trybie przyspieszonym. Przesłuchano około 20 świadków - w tym policjantów, ochroniarzy z gmachu, szefa Kancelarii Prezydenta Jacka Michałowskiego i szefa ochrony budynku, a także b. szefa i sekretarza PKW Stefana Jaworskiego i Kazimierza Czaplickiego.
- Dziennikarzy w PKW zatrzymano przez pomyłkę, to przykre nieporozumienie - mówił sędzia Łukasz Mrozek uzasadniając wyrok uniewinniający dziennikarzy Tomasza Gzella i Jana Pawlickiego od zarzutu naruszenia miru domowego w PKW.
Po analizie nagrania video z PKW i zeznań świadków Mrozek wskazał, że do pomyłki mogło dojść m.in. z powodu działań policji i administratora gmachu, bo zmieniono początkowo ogłaszany komunikat wzywający również dziennikarzy do opuszczenia gmachu, na wezwanie do "nieutrudniania działań policji".
- Policja chciała zapewnić bezpieczeństwo w czasie akcji zatrzymywania i usuwania z pomieszczenia osób przebywających za stołem prezydialnym. Sąd widział na nagraniu, że dziennikarze stali na środku pomieszczenia i zapewne chodziło o to, by policjanci mieli możliwość działania. Sąd nie wie, być może powinniście zostać wyprowadzeni z sali czy zatrzymani. Ale zatrzymano tylko was dwóch - a sąd widział, jak wielu dziennikarzy było na sali - wskazał sędzia i dodał, że pozostałym dziennikarzom policja po wyprowadzeniu wszystkich z sali pozwoliła wrócić po pozostawiony tam sprzęt. "Z nagrania bezspornie wynika, gdzie byli pracujący dziennikarze, a gdzie manifestanci" - dodał sędzia.
Wyraził on przypuszczenie, że to, iż akurat Gzell i Pawlicki zostali zatrzymani, "wynikło z nieporozumienia, przez pomyłkę". - Akcja była nerwowa i dynamiczna. Ponieważ żaden inny dziennikarz nie został zatrzymany, to znaczy, że intencją było zatrzymanie tylko osób okupujących pomieszczenie za stołem - podkreślił sędzia dodając, że kierując się logiką wydarzeń - jeśli dziennikarze mieli być zatrzymani, to tym bardziej nikogo z dziennikarzy nie należało wpuścić z powrotem.
Podsumowując całe zdarzenie Mrozek dodał: "to niestety przykre nieporozumienie, problem, który trzeba będzie rozwiązać. Przecież media są od tego, żeby informować. Wielokrotnie policja współpracuje z mediami i musi być tak dalej".
Wyrok jest nieprawomocny, można od niego apelować. Nie wiadomo, czy uniewinnieni dziennikarze z tego skorzystają - teoretycznie mogą żądać zmiany treści uzasadnienia orzeczenia.
Piotrowska: zatrzymanie dziennikarzy nieporozumieniem
Policja nie naruszyła prawa, ale zatrzymanie dziennikarzy było niepotrzebnym nieporozumieniem - oceniła szefowa MSW Teresa Piotrowska po uniewinnieniu przez sąd fotoreportera PAP Tomasza Gzella i dziennikarza TV Republika Jana Pawlickiego od zarzutu "naruszenia miru domowego".
Dodała, że w przyszłości nie może dochodzić do takich sytuacji. - Niedobrze się stało, że nastąpiła taka pomyłka. To ważne, że sąd już dziś wydał orzeczenie w tej sprawie – podkreśliła minister spraw wewnętrznych.
- Po zapoznaniu się z raportem policji w tej sprawie czekałam na rozstrzygnięcie sądowe. Szczegółowa informacja przedstawiona mi przez policję potwierdziła, że nie doszło do naruszenia prawa i procedur przez policję, a okoliczności zatrzymania dziennikarzy wymagają oceny sądu. Sąd uznał, że nie było intencją policjantów zatrzymanie dziennikarzy, które nastąpiło w wyniku nieporozumienia – powiedziała Piotrowska.
24 listopada br., po zatrzymaniu dziennikarzy w trakcie zajść w PKW, szefowa MSW zobowiązała komendanta głównego policji do wypracowania odpowiednich procedur współpracy z mediami. Powstał zespół, który nad tym pracuje.
Zatrzymanie dziennikarzy
Dziennikarze zostali zatrzymani przez policję, gdy relacjonowali okupację gmachu Państwowej Komisji Wyborczej przez osoby protestujące w sprawie wyników wyborów samorządowych. Policja zażądała wtedy opuszczenia gmachu przez protestujących. Zatrzymano 12 osób, w tym także dziennikarzy. Zostali oskarżeni o to samo, co zarzucono okupującym.
Sprawę zatrzymania dziennikarzy bada Rzecznik Praw Obywatelskich, przygląda się jej też MSW. Protestowały przeciwko zatrzymaniu Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Press Club Polska, SDP oraz środowisko fotoreporterów, a także międzynarodowa organizacja Dziennikarze Bez Granic.
Gzell i Pawlicki nie przyznali się do zarzuconych im czynów. Gzell podkreślił, że w gmachu PKW był legalnie, jako fotoreporter PAP, który miał utrwalać na zdjęciach kolejny dzień prac komisji. Przekonywał, że nie wiedział nawet o trwającym na zewnątrz proteście, a gdy doszło do okupacji gmachu robił jedynie zdjęcia. Zapewniał, że nie miał zamiaru utrudniać prac policji i właśnie szykował się do wyjścia, gdy został zatrzymany. Również Pawlicki twierdził, że jedyną jego rolą w czasie zajść było relacjonowanie zdarzeń PKW, a pracy policji nie zamierzał utrudniać.
...
A mogli skazac . Chyba wupada sie cieszyc ? A co z innymi ? Bo wychodzi ze jak mediow nie ruszaja to juz wszystko w porzo .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:14, 05 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Lewicki: To policja przekroczyła granice, a nie dziennikarze
Marcin Lewicki z Press Club Polska piętnuje postawę policji w sprawie zatrzymania dziennikarzy w Państwowej Komisji Wyborczej. W Polskim Radiu 24 podkreślał, że dzisiejszy, uniewinniający dziennikarzy wyrok był jedynym, jaki mógł zapaść. Już sam zarzut naruszenia miru domowego brzmiał absurdalnie - mówił Lewicki.
Dziennikarze Tomasz Gzell i Jan Pawlicki relacjonowali liczenie głosów po wyborach samorządowych i zajęcie przez demonstrantów siedziby PKW. Zostali zatrzymani razem z osobami okupującymi siedzibę komisji. Spędzili w areszcie 20 godzin. Ostatecznie sędzia uznał, że policjanci zatrzymali dziennikarzy przez pomyłkę.
Marcin Lewicki liczy, że to nie koniec sprawy i doczekamy się wyjaśnień samej policji. Według niego, policja nie pokazała się z dobrej strony także w trakcie rozprawy. Jeden ze świadków, przedstawiciel policji pytany czy ktoś, kto pokazuje legitymację dziennikarską i ma mikrofon z logo stacji i stoi przy statywie z kamerą, jest dziennikarzem, odpowiedział że nie. Podobnie odpowiedział pytany, czy zna prawo prasowe.
Marcin Lewicki dodał, że przy okazji sprawy dziennikarzy, można było pokazać, gdzie istnieją nieprzekraczalne granice, których ani policja, ani przedstawiciele mediów nie powinni przekraczać.
- W PKW to policja je przekroczyła, a nie dziennikarze - dodał gość PR24
...
Tak to dopiero ,,udowodnili rzetelnosc" wyniku .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:03, 07 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Kryminalista snuje swoje psychopatyczne refleksje ...
Krytyka Polityczna
Bartłomiej Sienkiewicz: bez państwa Polacy są zdziczałym plemieniem
!!!!!!
- Bez państwa Polacy są zdziczałym plemieniem - mówi w wywiadzie dla "Krytyki Politycznej" Bartłomiej Sienkiewicz. Według byłego szefa MSW, jeśli jednak jest się państwem słabym, nawoływanie do "rewolucji modernizacyjnej", o której mówi PiS, to samobójstwo. Minister w rządzie Donalda Tuska wspomina również o jednym i jedynym atucie obozu władzy.
Sienkiewicz był szefem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w rządzie Donalda Tuska. W nowym gabinecie Ewy Kopacz nie znalazł miejsca ze względu na udział w aferze taśmowej. Nagrano wtedy jego słowa o tym, że "polskie państwo istnieje tylko teoretycznie".
Teraz w rozmowie z Cezarym Michalskim mówi, że "w całej tej talii, która leży na polskim stole, państwo jest najważniejszą kartą". Jak zaznacza Sienkiewicz, "kiedy już je mamy – a nie zdarza się to w polskiej historii zbyt często, teraz jest jeden z takich wyjątkowych momentów – to państwo jest jedyną arką, którą Polacy mają". - Czasem mają to państwo w nosie, ale bez niego są tylko zdziczałym plemieniem - ocenia były minister.
"Obóz władzy ma jeden atut"
Po utworzeniu rządu Ewy Kopacz krytykowano jej decyzje dotyczące nowych ministrów. Wtedy stanowisko szefa dyplomacji zajął Grzegorz Schetyna, który nie myślał nawet o tej funkcji wcześniej. Według Sienkiewicza, takie decyzje mają swoje uzasadnienie. - To są działania polityczne służące konsolidacji rządzącej formacji politycznej wokół państwa i wokół rządu. Alternatywą jest rozbicie tego obozu, pozbawienie zdolności rządzenia i osłaniania polityki państwowej czy europejskiej - mówi Cezarowi Michalskiemu. Analityk zaznacza, że "Tusk zachował spójność tego obozu, teraz Ewa Kopacz zachowuje jego spójność. To jest wartość, kiedy przeciwnik jest groźniejszy dla tego państwa, co ja mogę udowodnić".
Były minister Tuska chwali w wywiadzie Ewę Kopacz. Zarówno za jej decyzję - jeszcze, gdy była ministrem zdrowia - dotyczącą niekupowania szczepionek przeciwko świńskiej grypie, jak i za jej obecne decyzje. - Obóz władzy ma jeden atut, który się nazywa Ewa Kopacz. Nie ma i nie będzie innego. Główny ciężar spoczywa na niej, a połączenie i charakteru, i doświadczenia powoduje, że to jest najsilniejszy atut, jaki posiadamy. Od niego zależy wszystko - zaznacza w wywiadzie.
Bartłomiej Sienkiewicz w latach 90. był funkcjonariuszem Urzędu Ochrony Państwa i współpracownikiem ministrów spraw wewnętrznych. Współtworzył również Ośrodek Studiów Wschodnich. Funkcję ministra spraw wewnętrznych pełnił od lutego 2013 roku do września 2014 roku.
Cały wywiad dostępny na stronie "Krytyki Politycznej".
...
Szok ! Takie teorie chodza im po glowie ,,konsoliduja panstwo" . Bo inaczej Polacy sa ,,zdziczalym plemieniem" . PO zas nie jest ? Wlasnie PO jest zdziczalym plemieniem ktore najechalo na Polske . Widzimy tutaj demoralizacje kliki rzadzacej . Ja myslalem ze Gowin troche przesadza a jednak nie . Goscie ktorzy wciskaja zboczenia niszcza obroncow zycie sa zdolni do wszystkiego . To sie uklada w logiczna calosc .
Mamy doklada kopie kaczyzmu .
Zastraszanie ludzi to ... konsolidacja panstwa .
Proba zniszczenia Wiplera to ... konsolidacja panstwa .
Oni sa juz zdolni do wszystkiego ...
!!!!!!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 23:33, 07 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Trzaska-Wieczorek: Kancelaria nie miała żadnego wpływu na zatrzymanie dziennikarzy w PKW
Kancelaria Prezydenta stanowczo dementuje doniesienia jakoby miała jakikolwiek wpływ na zatrzymanie dziennikarzy w związku z okupacją siedziby PKW - napisała w oświadczeniu szefowa prezydenckiego biura prasowego Joanna Trzaska-Wieczorek.
Trzaska-Wieczorek odniosła się do informacji, jakie pojawiają się w mediach, jakoby to na polecenie Kancelarii Prezydenta, która jest administratorem budynku, gdzie mieści się siedziba PKW, w nocy z 20 na 21 listopada nastąpiło zatrzymanie dwóch dziennikarzy: fotoreportera PAP Tomasza Gzella i dziennikarza TV Republika Jana Pawlickiego. Dziś była o tym mowa w programie "7. dzień tygodnia" w Radiu ZET.
"Kancelaria Prezydenta RP stanowczo dementuje doniesienia jakoby miała jakikolwiek wpływ na zatrzymanie dziennikarzy w związku z okupacją siedziby Państwowej Komisji Wyborczej. Rola pracownika administracji ograniczyła się jedynie do powiadomienia policji o wtargnięciu dużej grupy do budynku i okupacji pomieszczeń PKW przez nieuprawnione osoby" - napisała Trzaska-Wieczorek w oświadczeniu.
Jak podkreśliła, "Kancelaria Prezydenta RP protestuje przeciwko insynuacjom wiążącym zatrzymanie dwóch dziennikarzy relacjonujących te wydarzenia z administratorem budynku". "Nikt z pracowników KPRP nie wydawał policji żadnych poleceń, ponieważ nie był do tego uprawniony. Funkcjonariusze działają w ramach relacji służbowych i decyzji własnych przełożonych" - dodała szefowa biura prasowego Kancelarii Prezydenta.
"Z satysfakcją przyjmujemy fakt uniewinnienia dziennikarzy od zarzutów, traktując wolność mediów jako fundament demokratycznego porządku państwa" - napisała Trzaska-Wieczorek.
Również pytany o tę sprawę w Radiu ZET prezydencki doradca Tomasz Nałęcz, powiedział że informacje na temat udziału Kancelarii Prezydenta w zatrzymaniu dziennikarzy to "bzdura i nieprawda". - Jakie jest władztwo Kancelarii Prezydenta nad policją? Żadne - powiedział Nałęcz. Przyznał jedynie, że to urzędnik z Kancelarii Prezydenta, która jest administratorem budynku, gdzie mieści się PKW powiadomił policję, że gmach jest okupowany.
W miniony piątek sąd uniewinnił fotoreportera PAP Tomasza Gzella i dziennikarza Telewizji Republika Jana Pawlickiego oskarżonych przez policję o naruszenie miru domowego w PKW. Zatrzymanie to pomyłka, przykre nieporozumienie - mówił w uzasadnieniu sędzia Łukasz Mrozek.
Dziennikarze zostali zatrzymani przez policję około północy z 20 na 21 listopada, gdy relacjonowali okupację gmachu PKW przez osoby domagające się natychmiastowej dymisji członków PKW w związku z przedłużającym się obliczaniem wyników wyborów samorządowych. Łącznie z dziennikarzami zatrzymano wtedy 12 osób. Wszystkich policja oskarżyła o to samo - naruszenie miru domowego przez nieusłuchanie polecenia opuszczenia pomieszczenia.
...
No panie na nic wplywu nie mieli . Sami sie aresztowali . DNO !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 22:40, 08 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Sąd w Krakowie oddalił protest wyborczy, ale stwierdził uchybienia
Sąd Okręgowy w Krakowie oddalił protest wyborczy dwóch osób, które oddały dwa głosy na kandydata PiS do sejmiku wojewódzkiego, a według protokołu kandydat ten nie uzyskał żadnego głosu. Protestujący domagali się ponownego sprawdzenia głosów nieważnych.
Sąd po sprawdzeniu wszystkich głosów stwierdził, że w ramach tej samej listy PiS doszło do pomyłki i głosy oddane na jednego kandydata przypisano innemu kandydatowi z tej samej listy. Uznał jednak, że nie miało to znaczenia dla wyników wyborów w tym okręgu.
Takie samo stanowisko przedstawiła podczas posiedzenia komisarz wyborczy Teresa Rak. Stwierdziła, że ewentualne uchybienia pozostają bez wpływu na wynik wyborów, ponieważ kandydat, na którego głosowali wnioskujący - Jan Duda - otrzymał mandat radnego. Ponadto - wskazała komisarz wyborczy - wyniki głosowania na poszczególne listy wskazują, że nie doszłoby do innego rozdziału mandatów w ramach okręgu, ponieważ "występują na tyle duże różnice w głosach oddanych na poszczególne listy, że ewentualne uchybienia w zakresie ustalenia wyników głosowania w obwodzie, a nawet w kilku obwodach, pozostają bez wpływu na wynik wyborów". Dlatego wnosiła o oddalenie protestu.
Sąd ujawnił, że po sprawdzeniu poprawności przeliczenia głosów w komisji obwodowej nr 77 w Krakowie oddanych w wyborach do sejmiku województwa stwierdził, iż na 90 kartach znajdowały się głosy oddane na kandydata z listy nr 3 Jana Dudę (PiS), w tym 1 nieważny ze względu na niepostawienie znaku "X" przy nazwisku kandydata, lecz "ptaszka". Według protokołu kandydat ten nie uzyskał żadnego głosu. Sąd stwierdził ponadto, iż nie doszło do oddania żadnego ważnego głosu na kandydata z listy nr 3 Jacka Krzyżaka (PiS), co do którego w protokole komisja wskazała, iż otrzymał 91 głosów. Sąd uznał jednak, że nie miało to znaczenia dla wyników wyborów w tym okręgu.
W toku posiedzenia komisarz wyborczy domagała się także od przewodniczącego i wiceprzewodniczącej obwodowej komisji wyborczej wyjaśnień, czy sporządzili brudnopis protokołu i dlaczego nie dołączyli go do materiałów komisji. Przewodniczący komisji wyjaśnił, że nie było brudnopisu protokołu. Jego zastępczyni wskazała natomiast, że przewodniczący pomylił brudnopis protokołu z notatkami i że z obu tych źródeł korzystał przy wprowadzaniu z inną osobą danych do systemu.
- Czy komisja sczytywała potem wprowadzone dane ze swoimi ustaleniami? - pytała komisarz. Przewodniczący i jego zastępczyni potwierdzili. - To skąd taka nieścisłość, że głosy jednego kandydata przypisano drugiemu? - pytała komisarz wyborczy. - Wprowadzaliśmy dane do systemu kilkakrotnie, mogło dojść do pomyłki - powiedział przewodniczący.
Postanowienie o oddaleniu protestu nie jest prawomocne.
Do krakowskiego sądu wpłynęło 69 protestów wyborczych. Dotyczą one zarówno wyborów do rad gmin, jak i przebiegu całych wyborów w komisjach wyborczych i wyborów do sejmiku województwa małopolskiego.
...
To juz widzimy jak beda ,,zalatwiac" sprawe . Jak sie cos udowodni to bedzie ,,pomylka ktora nie wplynela na wynik" ... W tej sytuacji nie ma zadnej mozliwosci dojscia sadownie do prawdy . Najwyzej bedzie ,,pomylka" ...
Mozecie sie cieszyc z ,,demokracji" ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 23:05, 08 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Polacy chcą transmisji z liczenia
Wielodniowe oczekiwanie na wyniki wyborów samorządowych sprowokowało dyskusję polityków na temat potrzeby zmian w ordynacji wyborczej. Czy Polacy również uważają, że trzeba zmienić prawo i jakie zmiany uważają za konieczne? Na te pytania odpowiada sondaż IBRIS dla "Rzeczpospolitej".
Aż 53 proc. ankietowanych uważa, że zmiana ordynacji wyborczej jest konieczna. Potrzeby takiej nie widzi 30 proc. badanych przez IBRIS.
Jakie zmiany należy wprowadzić do ordynacji wyborczej? 21 proc. ankietowanych jest zdania, że należy zamontować w lokalach wyborczych kamery i transmitować liczenie głosów. 20 proc. opowiada się za kadencyjnością Państwowej Komisji Wyborczej. 16 proc. chce możliwości głosowania przez internet.
10 proc. badanych uważa, że należy przywrócić usunięty w 2011 roku z ordynacji wyborczej przepis zobowiązujący komisje wyborcze do podawania przyczyny uznania głosu za nieważny.
Wprowadzenie przezroczystych urn wyborczych, które forsował m.in. w swoim projekcie zmian w ordynacji PiS, cieszy się poparciem zaledwie 6 proc. ankietowanych. Tyle samo badanych przez IBRIS uważa, że należy wprowadzić do kart rubrykę "nie głosuję na żadnego z powyższych" oraz że należy uzupełnić skład PKW przedstawicielami wszystkich klubów parlamentarnych.
Zaledwie 2 proc. ankietowanych uważa, że prawo do głosowania listownego powinni miec wszyscy - nie tylko osoby niepełnosprawne. 13 proc. badanych nie potrafiło wskazać konkretnych zmian w ordynacji wyborczej.
...
Problemem jest juz nie tylko dlugie liczenie ale i jego wynik...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:39, 09 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
PKW wybrała nowego przewodniczącego
Sędzia TK Wojciech Hermeliński został nowym szefem Państwowej Komisji Wyborczej. Na przewodniczącego wybrała go PKW, która zebrała się we wtorek po raz pierwszy w nowym składzie. Zastępcami Hermelińskiego będą sędziowie Wiesław Kozielewicz i Sylwester Marciniak.
Sędziowie - wedle słów Kozielewicza - rozmawiali m.in. o kwestii komunikacji PKW z mediami.
Na posiedzeniu, PKW w nowym składzie podjęła dwie uchwały dotyczące: wyboru przewodniczącego i jego zastępców.
Kozielewicz, do niedawna jedyny członek PKW, powiedział, że tradycją w Komisji jest wyłanianie przewodniczącego spośród sędziów Trybunału Konstytucyjnego, a jego zastępców spośród sędziów pozostałych dwóch sądów: Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego. - Do tej pory przyjęte było, iż przewodniczącym PKW zawsze jest sędzia TK. Byli nimi kolejno: Andrzej Zoll, Wojciech Łączkowski, Ferdynand Rymarz i Stefan Jaworski. PKW uznała, że nie należy od tego zwyczaju odstępować - podkreślił sędzia. Według niego, Hermeliński został wybrany przewodniczącym PKW jednogłośnie; on sam wstrzymał się od głosu.
Sędzia Hermeliński w październiku 2006 r. uchwałą Sejmu został wybrany na sędziego TK. W 1971 r. ukończył Wydział Prawa Uniwersytetu Warszawskiego, następnie odbył aplikację prokuratorską w Prokuraturze Wojewódzkiej w Warszawie. Od 1972 do 1977 r. był asesorem i podprokuratorem Prokuratury Rejonowej Warszawa - Praga Północ. Od 1984 do 2006 r. był adwokatem. W kolejnych latach pracował jako zastępca sekretarza i wicedziekan w Okręgowej Radzie Adwokackiej w Warszawie. Od 2001 do 2006 r. był wiceprezesem Naczelnej Rady Adwokackiej.
Hermeliński występował jako pełnomocnik skarżących przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu, m.in. w sprawach o zwrot tzw. mienia zabużańskiego. W 1999 r. został wiceprezydentem Europejskiego Instytutu Praw Człowieka z siedzibą w Bordeaux. W 2009 r. został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi dla niepodległości, działalność na rzecz przemian demokratycznych oraz osiągnięcia w służbie państwa i wymiaru sprawiedliwości.
Kozielewicz jest sędzią Sądu Najwyższego. Został powołany w skład Komisji 21 listopada w miejsce sędziego Stanisława Kosmala, który odszedł z PKW z powodu ukończenia 70 lat. Gdy ośmiu z dziewięciu sędziów Komisji po ogłoszeniu wyników i zakończeniu wyborów samorządowych zrezygnowało ze stanowisk, Kozielewicz pozostał jedynym członkiem PKW. Kozielewicza na wiceszefa powołała jeszcze PKW w starym składzie, na wtorkowym posiedzeniu nowego składu Kozielewicz - jak powiedział - złożył rezygnację z funkcji zastępcy, a następnie został wybrany ponownie na to stanowisko.
Sylwester Marciniak jest sędzią Naczelnego Sądu Administracyjnego, został powołany na to stanowisko postanowieniem prezydenta z marca 1998 r.
Kozielewicz mówił PAP, że na wtorkowym posiedzeniu "podjęto także rozmowę na temat modelu komunikacji z mediami i problemu związanego z rzecznikiem prasowym" (w PKW nie ma takiego stanowiska - red.). - Ja byłem sędzią wcześniej przez dwa tygodnie i też miałem uwagi odnośnie przekazu medialnego od strony Komisji. Na pewno w tym obszarze będą podjęte odpowiednie decyzje - mówił sędzia.
W ubiegłym tygodniu, na wniosek prezesów TK, SN i NSA, prezydent uzupełnił skład PKW. Powołani zostali: sędziowie Sądu Najwyższego - Wiesław Błuś i Krzysztof Strzelczyk; sędziowie Trybunału Konstytucyjnego - obok Hermelińskiego, Zbigniew Cieślak i Janusz Niemcewicz (sędzia w stanie spoczynku, był w poprzednim składzie PKW); sędziowie Naczelnego Sądu Administracyjnego - obok Marciniaka, Arkadiusz Despot-Mładanowicz i Wojciech Kręcisz. Akt powołania w skład Komisji otrzymał także Kozielewicz.
Po ogłoszeniu wyników II tury wyborów samorządowych - zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami - niemal cały skład poprzedniej PKW podał się do dymisji w związku z problemami systemu informatycznego PKW i opóźnieniami w podaniu wyników wyborów. Na skutek awarii systemu pełne wyniki wyborów zostały podane dopiero tydzień po I turze, a część komisji wyborczych ustalała wyniki ręcznie sumując głosy.
Na konferencji prasowej po ogłoszeniu wyników II tury wyborów samorządowych były szef PKW Stefan Jaworski mówił, że sędziom PKW jest przykro z powodu kłopotów z systemem informatycznym i powstałych w związku z tym opóźnień. Podkreślił jednak, że nie zasłużyli na tak zmasowaną krytykę. W trakcie II tury wyborów system informatyczny zadziałał.
...
Szał maść gołą .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:40, 09 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
"Rzeczpospolita": PKW zignorowała ostrzeżenia
"Rzeczpospolita" dotarła do fragmentów raportu przygotowanego przez CERT, czyli Rządowy Zespół Reagowania na Incydenty Komputerowe. To instytucja odpowiedzialna za bezpieczeństwo polskich urzędów w sieci. Dokument wystawia członkom PKW miażdżącą ocenę - ignorowali oni ostrzeżenia ekspertów i zapewniali, że wszystkie kłopoty rozwiążą samodzielnie.
Raport ma zawierać listę uchybień PKW - według dziennika, członkowie Komisji nie przyznali się do tego, że już 24 września doszło do zainfekowania wirusami wewnętrznych serwisów PKW. Do najpoważniejszego naruszenia doszło jednak na 10 dni przed wyborami - w internecie pojawiła się informacja o tym, że możliwy jest dostęp do serwera testowego systemu PKW.
CERT wystosował w związku z tym ostrzeżenie do PKW. Komisja miała podjąć działania w celu zabezpieczenia swojego serwera, choć według jej członków udostępnione w sieci informacje nie miały wpływu na bezpieczeństwo danych. Informatycy uważają jednak inaczej - według ekspertów, dane były bezcenne dla potencjalnych hakerów.
Następnego dnia po wyborach samorządowych CERT zaoferował PKW swoją pomoc, jednak odpowiedzialny za informatykę w PKW Romuald Drapiński stwierdził, że Komisja poradzi sobie sama. Następnego dnia, gdy w internecie opublikowano dane pracowników PKW, zmienił zdanie i w trybie pilnym poprosił o interwencję.
Awaria systemu informatycznego sparaliżowała pracę komisji liczących głosy podczas wyborów samorządowych. Wyniki poznaliśmy dopiero po tygodniu, a eksperci nie zostawili suchej nitki na konstrukcji oprogramowania. W efekcie skandalu większość członków PKW podała się do dymisji.
...
Czyli byly alarmy .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|