Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 12:26, 07 Lip 2011 Temat postu: Upadek Chińskiej Republik Ludowej ! :o)))) |
|
|
Chiński dług niedoszacowany ,,jedynie'' o 540 mld USD
Zadłużenie władz lokalnych w Chinach może być o 3,5 biliona juanów (540 mld dolarów) wyższe niż szacują tamtejsi audytorzy, co potencjalnie naraża banki na dalsze straty, obniżające ich wiarygodność kredytową - poinformowała we wtorek agencja ratingowa Moody's.
W ubiegłym tygodniu Moody's przeanalizował raport chińskiego państwowego biura obrachunkowego, według którego zobowiązania finansowe władz terenowych sięgnęły 10,7 biliona juanów (1,66 biliona dolarów). Poprzez weryfikację różnic w danych, pochodzących od różnych chińskich organów władzy, agencja wykryła dodatkowe długi z tytułu zaciągniętych w bankach pożyczek.
Inwestorzy obawiają się, że ciężar tego zadłużenia, pochodzącego w połowie z finansowego pobudzania koniunktury w 2008 roku, może na dłuższą metę zdestabilizować chińską gospodarkę. W reakcji na znaczne straty banki mogłyby zredukować swą działalność kredytową.
- Przypuszczamy, że większość udzielonych władzom lokalnym kredytów jest dobrej jakości, ale na podstawie naszej oceny kwalifikowania pożyczek i charakterystyki ryzyka doszliśmy do wniosku, że uzależnienie banków od wypłacalności kredytowanych przez nie władz lokalnych jest większe niż zakładaliśmy - powiedziała analityk Yvonne Zhang z Moody's.
By złagodzić zaniepokojenie inwestorów, różne chińskie instytucje państwowe - w tym biuro obrachunkowe, nadzór bankowy i bank centralny - podjęły próby oceny sytuacji zadłużeniowej władz lokalnych. Jednak dla ustalenia kwoty zobowiązań organy te posłużyły się różnymi definicjami i metodami rachunkowymi, co doprowadziło do rozbieżności w oficjalnych danych.
Jak podał Moody's, dodatkowe 3,5 bln długu znaleziono dzięki porównaniu ocen, przedstawionych przez biuro obrachunkowe i nadzór bankowy. Agencja przypuszcza, że biuro obrachunkowe najprawdopodobniej pominęło tę kwotę, gdyż według jego kryteriów nie wchodziła ona w skład realnych roszczeń wobec władz lokalnych.
- Wskazuje to, że pożyczki te mają najprawdopodobniej kiepską dokumentację i mogą stanowić największe ryzyko niespłacalności - zaznaczyła Zhang.
>>>>>
I widzicie caly ten cud ! Nawet nie wiedza ile maja dlugu bo UKRYWAJA !!! jak to wszystko padnie to bedzie wielkie ŁUBUDU :O)))
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:46, 15 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Chiny: debiut najszybszego pociągu zakończył się klęską ...
Pasażerowie szybkiej chińskiej kolei uwięzieni w wagonach
Dwa tygodnie po wielkim otwarciu pasażerowie flagowego chińskiego projektu szybkiej kolei pomiędzy Pekinem a Szanghajem zostali uwięzieni na kilka godzin w dusznych wagonach, kiedy na linii zabrakło prądu - donosi Reuters.
:O)))) Ot potegoa Chinskiej Republiki Ludowej !!! Komuna !!!
Również pasażerowie czekający na opóźnione pociągi uświadomili sobie, że na nowych, olśniewających stacjach wzdłuż linii szybkich kolei brakuje sklepów z przekąskami, a nawet wygodnych poczekalni.
>>>> HEHEHE !!! Radzieckie podejscie do ludzi ...
Jak pisze Reuters z powodu braku prądu ekspres łączący chińską stolicę z centrum finansowym stanął już dwa razy, odkąd 30 czerwca z wielką pompą otwarto to połączenie.
>>>>> Typowa komunistyczna pokazucha :O)))
Jego otwarcie zorganizowano w czasie obchodów 90. rocznicy powstania Komunistycznej Partii Chin i chwalono jako znak modernizacji i chęci inwestowania w najnowocześniejszą infrastrukturę.
>>>>> Tak to wielki znak ! Tak wyglada komunistyczna ,,nowoczesnosc'' w stylu radzieckim...
Pierwsza awaria sieci energetycznej była spowodowana przez uderzenie pioruna. Przyczyn drugiej na razie nie wyjaśniono.
- Występowanie awarii na tak długich liniach, kiedy działają one mniej niż dwa tygodnie, jest nieuniknione i zrozumiałe - przekonuje inżynier, którego cytuje "China Daily". - Takie awarie będą rzadsze, kiedy linia będzie w użyciu trochę dłużej.
????? Jak sie zuzyje to bedzie mniej awarii ??? :O)))
Szybkie pociągi pomiędzy Szanghajem a Pekinem skracają czas podróży na dystansie ponad 1300 km do około czterech godzin. Prędkość na linii zmniejszono z zapowiadanych 350 km/h, by obniżyć koszty eksploatacji oraz z powodu toczącego się śledztwa ws. korupcji, które budzi obawy związane z jakością wykonania inwestycji.
:O))))))
Jeszcze nakradli przy okazju budowy ! Oto komunizm...
Podobnie w Polsce prawie ,,zbudowali'' autostarde ! :O)))
A co to nie bylo ! Jak sie media zachwycaly z Wyborcza na czele ze piekinczyki zbudujo nam autostardy stadiony i wszystko - grunt ze nie Polacy ! Tymczasem komuna pekinska to pic na wode - fotomontaz - ściema dla matołów ... To wciaz jest ponury komunistyczny koszmar...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 19:28, 23 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Chiny: dwa superszybkie pociągi wpadły do rzeki
Superszybki pociąg wykoleił się na wschodzie Chin - poinformowała AFP, powołując się na agencję Xinhua. Chwilę później podano, że dwa superszybkie pociągi wpadły do rzeki.
>>>>>
No to macie cale te superszybkie pociagi ... Tak szybkie ze lataja fruwaja a nawet nurkuja... Taki to jest ,,cud'' ekonomiczny - oczywiscie w stylu radzieckim ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:02, 12 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
To miał być symbol modernizacji, skończyło się katastrofą
Jeden z największych producentów pociągów w Chinach poinformował, że z powodów związanych z bezpieczeństwem wycofa 54 szybkie pociągi, wykorzystywane na otwartej niedawno linii Pekin-Szanghaj. Kolej dużych prędkości miała być w Państwie Środka symbolem szybkiego rozwoju technologicznego, po lipcowej katastrofie stała się jednak przyczyną kompromitacji.
Pociągi serii CRH380BL zostaną wycofane trzy tygodnie po katastrofie na tej linii, w której zginęło 40 ludzi i która wywołała powszechne oburzenie, niespotykanie krytyczne komentarze w mediach oraz wstrzymanie projektów budowy kolejnych szybkich połączeń.
Firma CSR poinformowała w oświadczeniu wydanym za pośrednictwem szanghajskiej giełdy, że wycofanie pociągów pociągnie za sobą nieokreślone koszty, ale nie wpłynie na obecne kontrakty na sprzedaż pociągów.
Rozbudowa kolei dużych prędkości do niedawna była chwalona przez przedstawicieli rządu jako przykład szybkiego rozwoju technologicznego kraju. Teraz jest powodem zakłopotania.
Przedstawiciele chińskich kolei początkowo winą za lipcowy wypadek obarczali uderzenie pioruna, a następnie błąd sygnalizacji świetlnej. W piątek chińskie media cytowały śledczych prowadzących dochodzenie w tej sprawie, których zdaniem do wypadku przyczyniła się również błędy w zarządzaniu i można go było uniknąć.
- Występowały poważne uchybienia w projekcie systemu, które doprowadziły do awarii sprzętu - powiedział Luo Lin, minister odpowiedzialny za inspekcję bezpieczeństwa pracy, która prowadzi śledztwo. - Równocześnie ujawniono problemy w reagowaniu służb ratunkowych i zarządzaniu bezpieczeństwem - dodał.
Na razie nie wiadomo, czy wycofanie przez CSR pociągów wpłynie na ruch na linii Pekin-Szanghaj. Jeszcze przed ogłoszeniem decyzji przez CSR chińskie ministerstwo ds. kolei zapowiedziało zmniejszenie na niej liczby szybkich pociągów o jedną czwartą - podała agencja Xinhua.
Dwa dni temu CSR poinformowała, że zależna od niej firma Changchun Railway Vehicles dostała polecenie od ministerstwa ds. kolei, by wstrzymać dostawę pociągów CRH380BL po otrzymaniu sygnałów o błędach w automatycznym systemie bezpieczeństwa tych maszyn.
W lipcu jadący z dużą prędkością superszybki pociąg staranował tył innego, stojącego składu. W rezultacie uderzenia sześć wagonów wykoleiło się, a cztery z nich spadły z wiaduktu z wysokości ok. 30 metrów.
>>>>>
No i tak tez rozwiewa sie sen piekinczykow o ptedze ... Ale to dopiero poczatek ! To potworne ustrojstwo musi zniknac calkowicie ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 12:31, 22 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Oslawiony Żen min Ży pao wieszczy katastrofe:
Chińska gazeta o ?Czarnej Śmierci" w strefie euro
Najważniejsza oficjalna chińska gazeta informuje w poniedziałek, że "Czarna Śmierć" w postaci kryzysu zadłużeniowego w strefie euro odbije się na chińskim eksporcie, ale relatywnie nieduży stan posiadania aktywów denominowanych w euro ograniczy straty w obrębie chińskich rezerw walutowych.Ponura diagnoza gospodarczych perspektyw strefy euro pojawiła się w zagranicznym wydaniu Dziennika Ludowego (ang. People's Daily ??? Jaki Dziennik Ludowy Żenminżypao wystarczy powiedziec ta nazwa mowi za siebie ! Jest oslawiona !), najważniejszej tuby propagandowej rządzącej Partii Komunistycznej, w felietonie autorstwa byłego pracownika banku centralnego i ekonomisty państwowego China Development Bank.
Choć komentarz gazety nie odzwierciedla ostatecznych poglądów chińskich przywódców, to jest jawną sugestią, że nieustający kryzys w strefie euro wzbudził niepokój na szczytach władzy i dyskusję o jego wpływie na Chiny.
Artykuł został opublikowany na kilka dni przed oficjalną wizytą w Pekinie prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy i jego spotkaniem z prezydentem Hu Jintao. Rozmowy obu przywódców prawdopodobnie skupią się na niedawnych turbulencjach na globalnych rynkach finansowych.
- Kryzys zadłużeniowy w strefie euro ciągnie się już prawie dwa lata, mniej więcej od końca 2009 r., i rozszerza na inne kraje, jak Czarna Śmierć w czternastym wieku - piszą autorzy, nawiązując do pandemii, która swego czasu spustoszyła Europę.
- Rozszerzanie się kryzysu w strefie euro nie będzie miało tak dużego wpływu na nasze rezerwy walutowe, jak obniżenie ratingu Stanów Zjednoczonych, ponieważ aktywa denominowane w euro mają znacznie mniejszy udział niż dolarowe - dodają autorzy, Zhang Zhixiang, były szef departamentu międzynarodowego w Ludowym Banku Chin, i Zhang Chao, ekonomista w China Development Bank.
- Niemniej kryzys w strefie euro doprowadzi do spadku realnego popytu, co będzie miało znaczący wpływ na realną gospodarkę naszego kraju.
Analitycy szacują, że około jedna czwarta chińskich rezerw walutowych, których łączna wartość przekracza już kwotę 3 bilionów dolarów, jest ulokowana w aktywach denominowanych w euro.
Unia Europejska, która zrzesza 27 krajów, jest największym partnerem handlowym Chin. Według unijnych statystyk bilateralna wymiana handlowa osiągnęła w 2010 r. wartość 395 mld euro (570 mld dolarów), co stanowiło wzrost o 13,9 proc. Chiński eksport do UE sięgnął 281,9 mld euro - 18,9 proc. więcej niż w 2009 r.
Chińscy przywódcy, w tym m.in. premier Wen Jiabao, wielokrotnie wyrażali przekonanie, że zmagające się z nadmiernym zadłużeniem kraje europejskie poradzą sobie z problemami i powrócą na ścieżkę zdrowego wzrostu gospodarczego.
Podczas czerwcowej wizyty w Niemczech, Wen powiedział, że jego kraj może kupować papiery skarbowe zadłużonych krajów strefy euro, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Jednak Dziennik Ludowy twierdzi, że problemy wspólnej waluty odzwierciedlają głęboko zakorzenione, instytucjonalne błędy, które trzeba naprawić, jeśli Europa chce odbudować zaufanie i wzrost.
- Strefa euro powinna zreformować ograniczenia instytucjonalne krępujące rozwój gospodarczy i wykazać się odpowiedzialnym podejściem do kwestii relacji między krajami strefy i rozwojem gospodarczym całego regionu a globalną stabilnością gospodarczą i finansową - napisali ekonomiści.
>>>>>
Towarzysze z Żenminżypao maja duze doswiadczenie ekonomiczne juz z czasow Wielkiego Skoku ! Te miliony zmarale z glodu ! Mlodziez nie ma pojecia ale dla starszych . ,,Żenminżypao donosi co robi towarzysz Mao'' to ,,cooltowe'' slowa ! Tego sie nie zapomina :O)))
Pekinczyki zaczynaja trzesc potakami bo jak strefa euro sie zroluje to oni zostana z tymi zachodnimi papierami nie nadajacymi sie nawet na papier toaletowy :O)))
Widzimy ze upadek zachodu rozwali tez pekinczykow ! Co cieszy :O)))
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 15:02, 29 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
W Chinach kwitnie podziemny rynek pożyczek
Według doniesień państwowych mediów, coraz większa liczba chińskich przedsiębiorców zaczyna się ukrywać, aby uniknąć konieczności spłaty zaciągniętych kredytów.
Media twierdzą, że to skutek ograniczenia akcji kredytowej banków w stosunku do firm prywatnych i piszą o zagrożeniach, które niesie za sobą wzrost stóp procentowych na ogromnym i cały czas rosnącym nieformalnym rynku pożyczek.
Wiele potrzebujących gotówki firm nie może liczyć na banki z powodu przykręcenia przez Pekin kurka z kredytami i jest zmuszona korzystać z usług podziemnego rynku pożyczek, na którym obraca się pieniędzmi firm i gospodarstw domowych. Roczne oprocentowanie może sięgać nawet 100 proc.
Ten szokujący poziom odsetek – ponad 15-krotnie wyższy niż chińska stopa referencyjna – doprowadza część firm do granic możliwości.
Tylko w ostatnim tygodniu chińskie media donosiły, że dziewięciu szefów mniejszych firm z chińskiej stolicy przedsiębiorczości Wenshou, położonej we wschodniej prowincji Zhejiang, uciekło z miasta po tym , jak zdali sobie sprawę, że nie są w stanie spłacać zaciągniętych długów.
- Szaleństwo prywatnego pożyczania napompowało gospodarczą bańkę, a „historie ucieczek” są przełomowym wydarzeniem przybliżającym jej pęknięcie – napisała w środę oficjalna gazeta banku centralnego Chin, ukazująca się pod nazwą Financial News.
Wśród szefów firm, którzy rzekomo zbiegli, jest m.in. prezes jednego z ważniejszych producentów okularów, Zhejiang Center Group Co. Ltd.
Według China Business News firma starała się zrealizować swoje ambicje debiutu na giełdzie. W 2008 r. zaczęły się jednak problemy. Spadła wówczas wartość zamówień z zagranicy, wzrosły koszty materiałów i umocnił się juan.
Cytując dobrze poinformowane osoby, gazeta twierdzi, że Zheijiang Center jest winna swoim dostawcom ok. 50-100 mln juanów (7,8-15,6 mln dolarów). Główny telefon firmy pozostaje głuchy.
Siedem dni po zniknięciu prezesa, kilku dyrektorów firmy cały czas przychodzi do pracy – pisze gazeta China Business News, której dziennikarze wybrali się do siedziby Zhejiang Centre w Wenzhou.
- Ale są zagubieni i nie wiedzą, co mają robić.
Na swojej stronie internetowej Zhejiang Centre twierdzi, że zatrudnia 3 tys. pracowników, a wartość rocznego eksportu firmy sięga kwoty 500-600 mln juanów.
Chińscy urzędnicy niezmiennie powtarzają, że nie zanotowali wzrostu liczby bankructw wśród małych firm oraz że nie mają one znaczących problemów z dostępem do finansowania.
To samo powtórzył w środę Lu Zhongyuan, wiceszef Centrum Badań nad Rozwojem, rządowego think-tanku.
To samo powtórzył w środę Lu Zhongyuan, wiceszef Centrum Badań nad Rozwojem, rządowego think-tanku.
>>>>>
Problem Chin jest komunizm ! To glowny problem ...
Widzimy ze caly ten cut opiera sie an oszustwie ... Komuszki z Pekinu falszuja statystyki i klamia a zachodnie matolki traktuja to jak prawde njawyzsza tymczasem tam jest burdel ... Nic nie bilansuje sie z niczym - jednym slowem komuna ! To wszystko padnie !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 22:02, 04 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
LUKRATYWNE POŻYCZANIE
Dla bogatych Chińczyków, pożyczanie firmom swoich oszczędności po stawkach sięgających 36 proc. jest znacznie bardziej lukratywną praktyką niż odkładanie w banku, gdzie realny zysk jest poniżej zera.
Stawka rocznego depozytu wynosi obecnie w Chinach 3,5 proc., a cel inflacyjny banku centralnego określono na 4 proc. – znacząco poniżej bieżącego poziomu inflacji, która niedawno przekroczyła 6 proc.
Kwitnący podziemny rynek pożyczek swój rozwój zawdzięcza m.in. chęci lepszego lokowania własnych oszczędności. Bank centralny szacuje, że na koniec marca 2010 r. rynek ten wart był 2,4 bln juanów i stanowił 5,6 proc. wartości wszystkich kredytów.
- Spekulacyjne pożyczki od osób prywatnych zwiększyły swoją wartość w tym roku i pokazują realne zapotrzebowanie gospodarki na pieniądz - mówi Fu Bingtao, analityk Agricultural Bank of China.
Fu uważa, że związane z tym ryzyka dla drugiej gospodarki świata, są ograniczone, ponieważ rynek prywatnych pożyczek funkcjonuje poza systemem bankowym, a same pożyczki zwykle nie są wykorzystywane do spekulacji.
Ale w swojej corocznej ankiecie przeprowadzanej wśród chińskich banków, firma doradcza KPMG podkreśla, że problemy małych firm z kredytami mogą się przenosić na ich kontrahentów i tworzyć „zadłużeniowe trójkąty”.
Dzieje się tak, kiedy firma, której brakuje gotówki opóźnia płatności dla swoich dostawców. Wówczas problemy z przepływami pieniężnymi zaczynają mieć dostawcy, a zagrożenia mogą się przenosić coraz wyżej w łańcuchu dostaw.
Również banki nie są całkowicie odizolowane od tego procederu, ponieważ niechęć do lokowania oszczędności w bankach doprowadziła już do „wojny depozytowej”.
Według Financial News banki, aby przyciągnąć depozyty, zaczynają sponsorować wakacje, edukację dzieci lub nawet oferują pracę.
Dla osób zasobnych w gotówkę nastały złote czasy.
Konsultant inwestycyjny z Pekinu, który zgodził się podać tylko swoje nazwisko Bai, powiedział Reutersowi, że co miesiąc przekazuje swoje wynagrodzenie mieszkającej w północnej prowincji Hebei mamie. Ta z kolei pożycza uzyskane w ten sposób pieniądze firmom.
- Na początku rok pożyczałem na 10 proc., ale obecne stawki sięgają już 50 proc. – mówi. – Kwotę 100 tys. juanów oszczędności udało mi się pomnożyć do 150 tys.
Zdaniem Zhou Dewena, szefa stowarzyszenia małych i średnich firm z regionu Wenshou, spółki jednak nie mogą sobie pozwolić na płacenie tak wysokich odsetek. Wiele z nich osiąga rentowność rzędu 3-5 proc., więc jeśli w przyszłym roku stawki nie spadną, liczba bankructw może wzrosnąć.
Nawet Bai martwi się o swoich pożyczkobiorców.
- Moi sąsiedzi z rodzinnych stron pożyczają na 150 proc. – mówi. – Jaka branża ma takie wysokie marże? Przecież nie szmuglują narkotyków.
>>>>>
Ale zyja w komunie czyli kraju obledu ! To jest koszt nienormalnosci ! Czyli ryzyka ... Widzimy ze to wszystko musi pasc bo fundamenty sa chore !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 21:46, 05 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Gospodarka towarzyszy pekinskich popada w szalenstwo !
Chiny budują miasta widma
Chiny, by utrzymać wzrost gospodarczy, budują miasta widma, które pozostają niezamieszkane; w 2010 r. - według danych oficjalnych - 65 mln zbudowanych domów nie znalazło lokatorów - napisał amerykański ośrodek badawczy Stratfor na swoich stronach internetowych.
Chińska gospodarka opiera się bardziej na szybkim wzroście niż dużych marżach i zyskach; by utrzymać dobre statystyki wzrostu Chińczycy wznoszą całe miasta, pełne nowoczesnych, ładnie zaprojektowanych domów, do których nikt się nie wprowadza - pisze Stratfor. Nowy Dystrykt miasta Zhengzhou (Czengczou) na wschodzie Chin, choć - zdaniem Stratforu - jest klejnotem współczesnej architektury, pozostaje jednym z "widmowych miast" Państwa Środka. Rząd buduje je w odległych zakątkach kraju, gdzie przynajmniej na razie są całkowicie niepotrzebne.
System gospodarczy Chin to "skomplikowana pajęczyna" - komentuje Stratfor - która łączy niskie lub niemal zerowe marże, zaniżony kurs waluty (juana), ogromny eksport i politykę łatwego, taniego kredytu - a to wszystko po to, by nie dopuścić do wybuchu społecznych niepokojów i niezadowolenia mas. Gospodarka Państwa Środka rośnie więc szybko. Ale nie jest pewne, czy stoi na solidnych podstawach - konkluduje Stratfor
>>>>>
Wyobrazacie sobie ??? Cale puste miasta tylko po to aby podtrzymwac wzrost PKB ! NIEZAMIESZKANE ! Obled szalenstwo ! le jak o wszystko padnie ! To bedzie koniec rezimu ... Awanturnicy pekinscy balansuja na linie ! Nie maja ruchu ani w ta ani w ta ! Bo poleca w dol ! Ale nozka sie poslizgnie i poleca w przepasc !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:39, 12 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Obama krytykuje Chiny
Prezydent Barack Obama oskarżył w czwartek Chiny o manipulowanie światową gospodarką poprzez utrzymywanie sztucznie zaniżonego kursu swojej waluty.
"Chiny były bardzo agresywne w wykorzystywaniu handlu międzynarodowego dla własnych korzyści i ze szkodą dla innych krajów, zwłaszcza Stanów Zjednoczonych" - powiedział Obama na konferencji prasowej poświęconej jego planowi ożywienia gospodarki amerykańskiej.
"Jednym z przykładów takich działań są manipulacje walutą" - dodał.
Obama nie poparł jednak wyraźnie projektu ustawy, która wzywa do zastosowania przez USA barier celnych dla towarów importowanych z krajów, które celowo zaniżają kurs własnej waluty. Prezydent podkreślił, że wszelkie uchwalane przez Kongres akty prawne muszą być zgodne z "układami międzynarodowymi i naszymi zobowiązaniami".
"Nie chcę abyśmy uchwalali ustawy, które mają charakter symboliczny wiedząc, że Światowa Organizacja Handlu nie udzieli im poparcia" - powiedział prezydent. Nie ujawnił jednak czy ustawę podpisze, czy zawetuje gdy trafi na jego biurko.
Ustawa miała być poddana pod ostateczne głosowanie w Senacie w czwartek, ale ostatecznie głosowanie odłożono do wtorku. Uważa się, że uchwalenie ustawy przez obie izby Kongresu jest przesądzone.
Chiny ostrzegły, że uchwalenie ustawy może spowodować wybuch wojny handlowej.
Zdaniem ekonomistów, Chiny celowo utrzymują niski kurs swojej waluty - juana, aby ułatwić swoim eksporterom utrzymanie dominującej pozycji w handlu światowym. Niski kurs juana powoduje, że chińskie towary są tańsze od towarów konkurencji.
Pekin twierdzi, że podejmuje działania na rzecz stopniowej rewaluacji swojej waluty i zwraca uwagę, że kurs jena wobec dolara wzrósł o 30 proc. od roku 2005 r.
>>>>>
Tak jest dosc tego ! Trzeab cel zaporowych ! Ze 300 % na poczatek ! Pekinczyki zanizaja walute eksportuaj na sile a za dolary wykupuja obligacje USA . Produkcja USA pada i kraj zyje z drukowania obligacji ...
Zreszta coraz gorzej jak widac ... Jednakze USA zawinily bo maja 10 % deficytu PKB na ktory nie ma pokrycia w produkcji krajowej i trzeba importowac ... Od pekinczykow ... Ale mozna bylo by tez zadluzac sie u swoich... Zatem cla jak najbardziej ! Zreszta zasluzyli za Syrie !
Trzeba tez budowac koalicje miedzynarodowa aby na Pekin nalozyc ZBIOROWO CLA ! Dosc tego ! Chcecie zyc w niewoli takich potworow ?! RUSZCIE GŁOWĄ !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 21:09, 12 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Sanepid wykrył dopalacze w cukierkach dla dzieci !!!
Sanepid odkrył niebezpieczne barwniki w słodyczach w sklepiku jednej z lubelskich szkół. Cukierki działały podobnie do napojów energetycznych, czy dopalaczy - informuje tvp.info.
Lubelski sanepid wziął pod mikroskop kolorowe cukierki, które ostatnio stały się hitem wśród uczniów. Dzieci stały się bardziej pobudzone i agresywne - alarmowali nauczyciele.
Sanepid wykrył, że słodycze zawierają szkodliwe dla zdrowia barwniki. Substancje te mogą wpływać na skupienie i aktywność, powodować nadmierną pobudliwość i zaburzenia koncentracji. Po zjedzeniu słodyczy dzieci zachowują się jakby miały ADHD.
Jednak sanepid nie może wycofać ich ze sprzedaży, gdyż pobudzające barwniki nie są zakazane. Dodatkowo inspektorzy mają problem ze sprawdzeniem, czy szkodliwe substancje występują także w innych produktach, gdyż na ich opakowaniach brakuje informacji o składzie. Niezgodny z prawem jest tylko brak informacji o składzie słodyczy.
Kontrola hurtowni zaopatrującej szkolne sklepiki wykazała, że produkty były sprowadzane z Chin i Turcji. Szkoły zapowiadają wycofanie trujących cukierków ze sklepików.
>>>>>
Cukierkodopalacze ! Dla maluchow ! ZWYRODNIALCY ! I znowu pekinczycy ! Jest to chitry plan aby dzieci sie uzaleznily i ,,musialy'' kupowac te cukierki ! TAKIE METODY ! Zwyrodnialcy bez sumienia !
Widzicie ze podstawa WSZYSTKIEGO ! jest moralnosc . Inaczej mamy pieklo na ziemi i bestialstwo ... Dlatego rezim pekinski musi upasc !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:50, 03 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
W.Brytania: ekspert: chiński model wzrostu nie utrzyma się
Chińskiego modelu wzrostu gospodarczego nie da się utrzymać w dłuższym okresie, bo jest niezrównoważony i marnotrawny, ale reformie przeciwne są zorganizowane grupy interesów - powiedział PAP Charles Grant z ośrodka badawczego CER.
"Chiny osiągnęły imponujące wskaźniki wzrostu, ale przyjęty w tym kraju model wzrostu prowadzi do skażenia środowiska, nieefektywnego rozdziału środków, nadmiaru inwestycji i forsowaniu eksportu kosztem spożycia krajowego" - zaznaczył dyrektor Centre for Economic Reform. "Po to, by zbudować nowoczesną, zróżnicowaną gospodarkę nastawioną na usługi i nowoczesne metody produkcji, model gospodarki musi się zmienić, ale trudność polega na tym, że zorganizowane grupy interesów, zwłaszcza aparat partii komunistycznej, kontrolujący rozdział kredytu za pośrednictwem państwowych banków, dba o to, by dostawały go państwowe przedsiębiorstwa politycznie z nim powiązane" - dodał.
Według niego prowadzi to do "wyciskania" z rynku kredytowego firm prywatnych, które albo nie mogą powstać, albo nie mogą się rozwijać. Zrównoważenie chińskiej gospodarki wymagałoby zdaniem Granta nie tylko odblokowania dostępu do kredytu dla sektora prywatnego, ale także utworzenia konkurencyjnego rynku usług finansowych, by Chińczycy mogli zarabiać na swych oszczędnościach i byli skłonni zwiększyć wydatki.
Widzi też potrzebę takiego systemu opieki zdrowotnej i oświaty, by "Chińczycy nie byli zmuszeni do trzymania pieniędzy pod materacem w przewidywaniu dużych wydatków z tego powodu".
Grant nie dostrzega w Chinach oddolnej presji na reformy. Nie widzi też intencji reformatorskich we władzach, ale nie wyklucza, że wyhamowanie tempa wzrostu może zmienić tę sytuację. Gdy tak się stanie, w Chinach wzrośnie napięcie społeczne, co będzie złą wiadomością także dla Zachodu.
"Niezadowolenie społeczne w Chinach, np. na tle rosnącego bezrobocia, może oznaczać, że władze staną się bardziej podejrzliwe i wrogo nastawione do Zachodu, obwiniając go za bolączki kraju. Jeśli armia będzie wówczas bardziej niezależna od kierownictwa politycznego, Chiny staną się niebezpieczne i przeciwko takiemu scenariuszowi należy się z góry zabezpieczyć" - ostrzegł.
Grant jest autorem książki "Russia, China and Global Governance". W czwartek wystąpił na spotkaniu w Międzynarodowym Instytucie Studiów Strategicznych (IISS) w Londynie.
Uczestniczący w tym spotkaniu Aaron Friedberg z uniwersytetu Princeton, w latach 2003-05 doradca wiceprezydenta USA do spraw bezpieczeństwa, powiedział, że wzrostem rangi Chin coraz bardziej niepokoi się Rosja, ponieważ wie, że nie dotrzyma im kroku. Wyprowadził z tego wniosek, że Zachód powinien wystrzegać się posunięć, które - jak się wyraził - "wpychają Rosję w objęcia Chin". Zdaniem Friedberga, przyjęcie przez eurostrefę pomocy od Chin w formie dofinansowania Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej miałoby strategiczne implikacje: Europa musiałaby uznać Chiny za kraj o gospodarce rynkowej, zaprzestać krytyki naruszeń praw człowieka i znieść embargo na dostawy broni. Skomplikowałoby to stosunki Europy z USA.
>>>>
Oczywiscie to musi sie sypnac !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:42, 04 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Chiny: uwolniono setki kobiet porwanych jako żony zamawiane pocztą
Przez dwa lata w samej prowincji Hebei policja zwróciła wolność ok. 3,5 tys. porwanym Chinkom i 206 kobietom z zagranicy. Wiele z nich uprowadzono na zamówienie, złożone pocztą przez rodziny samotnych kawalerów - podała chińska policja.
Niektóre rodziny z wiejskich terenów północnej prowincji Hebei wciąż praktykują stary zwyczaj kupowania żon dla męskich krewnych, którzy nie mogą ich znaleźć samodzielnie. W ostatnich latach dochód takich rodzin generalnie wzrósł, dzięki czemu mogły one sobie w większym stopniu pozwolić na zamawianie żon za pośrednictwem poczty - powiedział cytowany przez agencję Xinhua lokalny urzędnik. W czasie trwającej od 2009 roku akcji policyjnej, wymierzonej w handlarzy żywym towarem, funkcjonariusze zatrzymali 556 osób.
Proceder zamawiania żon pocztą nie ogranicza się do prowincji Hebei. W przeszłości często porywano dziewczęta z względnie biednych, wiejskich terenów na południowym wschodzie kraju, a następnie sprzedawano je rodzinom w bogatszych prowincjach centralnych i wschodnich.
Jednak w ostatnich latach zamawianie dziewczyn pocztą zyskało na popularności - ocenia Xinhua. Dotyczy to nie tylko Chinek, ale również mieszkanek innych państw Azji, szczególnie Laosu, Wietnamu, Tajlandii, Kambodży, Korei Północnej i Mongolii.
Niektóre kobiety z tych krajów są podstępem wabione na chińską wieś, gdzie mają na nie czekać np. oferty pracy - powiedział urzędnik z Hebeiu i dodał, że policja pomaga uwolnionym dziewczynom wrócić do swoich państw.
Nielegalny handel kobietami to jedna z konsekwencji silnej nierównowagi w chińskiej strukturze płci. Na 100 kobiet przeciętnie przypada w tym kraju 119 mężczyzn, co stanowi najwyższy współczynnik maskulinizacji na świecie. Według prognoz, w 2020 roku w Chinach mogą mieszkać nawet 24 miliony samotnych mężczyzn - wskazuje agencja EFE.
>>>>>
To jest koszmar ! Bestialski kraj ! Widzimy do jakich potwornosci doprowadzil maoizm ... A pamietajmy ze wskaznik na 100 kobiet 119 mezczyzn NIE ODDAJE SYTUACJI ! Kobiety zyja dluzej ... I w wieku 80 lat sa prawie same kobiety . A poszukujacy zony 30 late nie wezmie przeciez 85 latki ! W grupach wiekowych 20 - 40 jest to 100 do 125 !!!
Czyli na 250 mln mezczyn przypada 200 mln kobiet !!!
Brakuje co najmniej 50 milionow kobiet !!!
Pederastai kfitnie !
W tej sytuacji India idzie naprzod i ich wyprzedzi ! Juz niedlugo to bedzie najludniejszy kraj ! I dobrze ! Wole MIMO WSZYSTKO Indie niz komune pekinska ... ak to to narody zwy-ciążają !!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 11:30, 13 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Obama: Chiny muszą przestrzegać zasad.
Prezydent Barack Obama oświadczył w sobotę na szczycie APEC w Honolulu, że Chiny "muszą grać zgodnie z zasadami" w kwestiach walutowych i handlowych bowiem w przeciwnym razie narażą się na amerykańskie posunięcia odwetowe.
Wcześniej Obama zarzucił Chinom zaniżanie kursu swojej waluty - juana i podkreślił, że wzrost kursu juana byłby korzystny dla światowej gospodarki.
W przemówieniu wygłoszonym na szczycie państw Współpracy Ekonomicznej Azji i Pacyfiku (APEC), Obama podkreślił też, że Stany Zjednoczone "nie mogą zaakceptować" tego, że nie mogą chronić praw do swojej własności intelektualnej w Chinach.
Natomiast chiński prezydent Hu Jintao domagał się na forum APEC zwiększenia znaczenia Chin jako nowego mocarstwa światowego. Dał też jasno do zrozumienia, że Pekin woli obecnie istniejącą infrastrukturę w dziedzinie handlu od nowych inicjatyw Waszyngtonu, w tym stworzenia strefy wolnego handlu w rejonie Azji i Pacyfiku.
Jednak podczas bezpośredniego spotkania, które później nastąpiło obaj przywódcy starali się - jak podkreśla Reuters - pomniejszyć dzielące ich różnice i zgodnie podkreślali wagę współpracy w rozwiązywaniu problemów światowych.
>>>>
No wreszcie ktos im powiedzial ze maja przestrzegac zasad ... I to GLOWNIE wobec praw czlowieka !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:46, 13 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Adam Kaliński / OnetBiznes
Dziwne sposoby na walkę z bezrobociem
W Chinach, a zwłaszcza w Pekinie, przybysz z Europy ze zdziwieniem może zobaczyć, że w wielu miejscach pracuje zdecydowanie zbyt wiele osób w stosunku do potrzeb.
Tak wygląda to z naszej perspektywy. Przyzwyczajeni jesteśmy do tego, że jeśli daną pracę wykonać może jedna góra dwie osoby, to nie zatrudnia się 5 lub 10. Liczy się rachunek kosztów. W Chinach często widzę jak w samoobsługowym supermarkecie, przy regale stoi 5-6 osób z personelu, które starają się coś doradzić lub podpowiedzieć, wzajemnie się przy tym przekrzykując.
W pekińskim metrze, dobrze zorganizowanym i zautomatyzowanym, przy elektronicznych samoobsługowych kasach i tak spotkamy kilka osób, które chętnie służą pomocą, jednak częściej robią niepotrzebne zamieszanie i sztuczny tłok. W miejskich autobusach mimo, że zamontowane są elektroniczne czytniki, dodatkowo pracują kobiety-konduktorki, sprzedające bilety i dodatkowo „kierujące” przez mały megafon ruchem pasażerów w środku pojazdu. Pomagają także kierowcy, wystawiając przez okno rękę z czerwoną chorągiewką, by zatrzymał się na przystanku w ściśle określonym miejscu.
Wydawać się to może ekonomicznym absurdem do czasu, aż uświadomimy sobie jak cenna jest tutaj jakakolwiek praca. Te „dodatkowe” etaty kreowane są wyłącznie po to, aby zatrudnienie znalazło jak najwięcej ludzi. Rachunek ekonomiczny jest w tym wypadku sprawą drugorzędną. Chodzi o zmniejszenie bezrobocia i kwestie czysto socjalne.
Jak na dłuższą metę zniesie to chińska gospodarka? Na razie znosi. Na rynek pracy w Chinach napływają co roku dziesiątki milionów młodych ludzi, często mających wyższe wykształcenie. Nawet dla nich o dobrą pracę jest coraz trudniej. Do miast przybywają dziesiątki milionów pracowników sezonowych, rolników, którzy wyrywają się z wiosek i biednych regionów Chin, aby w miastach znaleźć jakiekolwiek zajęcie, które i tak da lepszy zarobek aniżeli ciężka praca na roli. Proste prace nie wymagające kwalifikacji, jak sprzątanie, stróżowanie, praca w charakterze kelnera czy pomocnicze zajęcia na budowie wykonują w dużym stopniu przybysze z chińskiej prowincji, których w Pekinie spotkamy na każdym kroku. Obładowani wielkimi workami z całym swoim dobytkiem, grupami przemieszczają się metrem z jednej budowy na drugą.
Pracują na czarno, bez żadnego ubezpieczenia czy jakichkolwiek socjalnych gwarancji. Zarabiają mniej więcej 1500 juanów, czyli około 750 polskich złotych, za które muszą utrzymać się i coś odłożyć, aby wspomóc rodzinę, która została na wsi. Trzeba też wiedzieć, iż koszty utrzymania w Chinach wcale nie są tak niskie, jak zwykło się u nas sądzić a do tego inflacja w ostatnich miesiącach przekroczyła już 6 %. Tanie mieszkanie w Pekinie to ok. 2000 juanów, ale trudno takie znaleźć. Koszt wynajęcia czegoś przyzwoitego to 3,4 tys. juanów. Za taką opłatę można wynająć 2-pokojowe mieszkanie z kuchnią i łazienką, w typowych, szarych i zniszczonych blokach. Sezonowi robotnicy mieszkają w barakach na terenie budowy i o wynajmowaniu normalnego mieszkania nie mają raczej nawet co myśleć.
W bogacących się chińskich metropoliach rośnie zapotrzebowanie na takich właśnie sezonowych pracowników. Korzyści są w pewnym sensie obopólne. Jednak wypadek, czy choroba eliminują tych ludzi z rynku pracy bezlitośnie, bo na zwolnione przez nich miejsce już czekają następni. Znamy tę sytuację z naszego polskiego podwórka. Polacy jeżdżą do Irlandii czy Wielkiej Brytanii i najczęściej pracują tam fizycznie, „na zmywaku”. Do nas ciągną z kolei rzesze tanich robotników z Ukrainy czy Białorusi, aby zarobić więcej aniżeli u siebie. Jednak w Chinach widać, że nawet osoby pracujące całkowicie legalnie, zatrudniane są w nadmiarze, głównie tylko po to, by nie zasilały szeregów bezrobotnych. Trzeba o tym pamiętać widząc tu na przykład pięć sprzątaczek myjących jednocześnie to samo okno w chińskim biurze, czy urzędzie.
>>>>>
Takie sposoby bylyby dobre w latach kryzysu . Ale jako permanentny sposob zatrudniania sa szkodliwe . Poniewaz kazda bezsensowna praca demoralizuje . Moze ktos mysli ze w Chinach to sa szczegolnie duze trudnosci z praca bo duzo ludzi ? Ale to absurd to w USA powinni miec wieksze bezrobocie niz w Polsce bo tam jest ich ponad 300 milionow a w Polsce nie wiadomo czy 38 ... Rzecz jasna bzdura . Jesli jest wiecej ludzi to i rynek wiekszy a zatem mozliwosci sa dokladnie IDENTYCZNE ! Roznaica jest skali ...
Poza tym takie przerosty zatrudnienia to jest cecha komuny . I w Polsce po zakladach obijaly sie tlumy nierobow pijaczkow itp. Nie byla to zadna walak z bezrobociem tylo cecha ekonomii komunizmu ... Na skutek ciaglych niedoborow na rynku mozna bylo sprzedac wszystko . Rynek pracy to tez rynek i tez niedobor . Zatem i pijaczkowie byli chodliwi i brali ich do pracy byle tylko nie robili rozrob a jak atm po cichu popijali to nie szkodzi . Cos tam zrobili nawet nie na trzezwo ... I tutaj mamy po prostu relikt tej ,,ekonomiki''... Norma powinno byc aby kazdy znalazl pozyteczna prace a tylko w dobie wielkich kryzysow trzeba uruchamic roboty publiczne ale tez sensowne ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 13:58, 14 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Szczyt APEC: Obama zwiększa presję na Chiny
Prezydent USA Barack Obama wykorzystał szczyt państw APEC, by zwiększyć presję na Chiny, domagając się uwolnienia kursu chińskiej waluty. Jej zawyżony kurs "szkodzi gospodarce i rynkowi pracy w USA" - głosi komunikat wydany w niedzielę na zakończenie szczytu.
-Prezydent Obama "podkręcił presję wywieraną na Chiny" w związku z metodami ochrony własnej gospodarki stosowanymi przez Pekin w sferze handlu i polityki walutowej, które zdaniem USA są nie fair - piszą agencje, podsumowując dwudniowy szczyt APEC (Współpracy Ekonomicznej Azji i Pacyfiku). - Dość, znaczy dość - powiedział Obama. Zażądał, by Chiny przestały "ogrywać" międzynarodowy system walutowy i stworzyły pole do uczciwej gry i sprawiedliwej współpracy z USA i innymi zagranicznymi partnerami.
Agencja Reutera przypomina jednak, że twarda retoryka prezydenta USA może w praktyce nie znaleźć posłuchu w Pekinie, gdyż Chiny są największym kredytodawcą USA, mają też największe na świecie rezerwy amerykańskiej waluty. Wpływ, jaki Waszyngton może mieć na Chiny, jest ograniczony - pisze Reuters.
Niemniej Obama powtarzał z naciekiem w Honolulu, gdzie odbył się szczyt, że sztucznie zaniżany kurs juana szkodzi amerykańskiej gospodarce i eksportowi, a także zabiera stamtąd miejsca pracy.
Chiny przedstawiają się często jako "kraj rozwijający się. Nawiązując do tego prezydent USA powiedział, że Pekin już "dorósł" i powinien na światowym rynku zachowywać się adekwatnie: zmierzać w stosownym, bezpiecznym tempie do stopy wymiany waluty określanej przez rynek i zachowywać się odpowiedzialnie, jak przystało na drugą największa gospodarkę świata - relacjonuje apele Obamy japońska agencja Kyodo.
Według amerykańskiego prezydenta, "rola Chin jest obecnie inna niż 25 czy 30 lat temu, gdy wtedy złamały one jakieś zasady, nie miało to znaczenia, nie miało istotnego wpływu" na światową gospodarkę. Teraz, gdy Chiny "dorosły", powinny brać pod uwagę ogromne rozmiary swej gospodarki i jej wpływ na cały świat.
Większość ekonomistów ocenia, że juan jest niedowartościowany o 20 do 25 proc. - przypomniał Obama. "A to oznacza, że nasz eksport do Chin jest znacznie droższy, a import (chińskich towarów) do USA o wiele tańszy" - cytuje prezydenta USA agencja Kyodo. Podaje też, że prócz publicznych wystąpień, w których Obama przywoływał chińskie władze do porządku, "gorzką wiadomość" przekazał on też osobiście prezydentowi Chin Hu Jintao podczas sobotnich rozmów dwustronnych z przedstawicielami Państwa Środka.
W imieniu Pekinu ripostował publicznie wysoki rangą przedstawiciel dyplomacji Pang Sen, stwierdzając, że Chiny odmawiają dostosowywania się do reguł, których z nikim nie ustalały. - Jeżeli reguły określane są kolektywnie i na drodze uzgodnień, a Chiny biorą udział w tym procesie, to będą działać zgodnie z nimi. Jeśli przepisy ustala jedno lub nawet kilka państw, Chiny nie są zobligowane do słuchania ich - powiedział Pang, cytowany przez Reutera.
Według AFP chiński prezydent Hu Jintao odpowiedział Obamie, że "nawet jeśli (kurs) juana wzrośnie znacząco, to nie rozwiąże to problemów USA". Mimo to Hu obiecał, że Pekin uelastyczni kurs wymiany juana, jednak będzie to robił stopniowo.
>>>>>
Problem polega na tym ze oni nie podlegaja regulom . Jest to nadal komunizm tylko ze rynkowy . Komunisci moga manipulowac parametrami ekonomicznymi tak ze sztucznie eksportuja i gromadza rezerwy . Zaden kraj rynkowy nie ma narzedzi do takich manipulacji ... Np. sektor finansowy u pekinczykow jest recznie sterowany przez komunistow . Na zachodzie jest to panstwo w panstwie i raczej oni manipuluja rzadami niz rzady nimi... A wiec zupelnie inny system ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:29, 17 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Marcel Grzanna / Süddeutsche Zeitung
Miasto-widmo
Na fali boomu budowlanego i gospodarczego w środku stepu Mongolii Wewnętrznej wyrosło nowoczesne miasto-widmo. W założeniach chińskich władz Kangbashi miało być drugim Dubajem, a stało się symbolem braku gospodarności i chorobliwej gigantomanii.
Ba Li nie bez powodu wyraża się o Kangbashi w samych superlatywach. - Tu nie ma w ogóle korków - stwierdza. To ważki argument dla kogoś, kto mnóstwo czasu spędza za kółkiem. Mieszkańcy wielu chińskich miast mogą tylko pomarzyć o tak luksusowych warunkach jazdy. W Pekinie, czy Szanghaju korki i zatory na autostradach są chlebem powszednim. Kangbashi jest chlubnym wyjątkiem. Gdyby nie sygnalizacja świetlna można przejechać ulicami tego dziwacznego miasta nie naciskając ani razu na pedał hamulca. Brak korków nie dziwi w chińskich wioskach i miasteczkach, ale Kangbashi nie jest ani jednym ani drugim. W zamyśle władz miało być nowoczesną, tętniącą życiem metropolią. Nowoczesne jest i owszem, tylko mieszkańców ma jak na lekarstwo. W rezultacie Kangbashi stało się symbolem nieograniczonych możliwości i chorobliwej gigantomanii Państwa Środka. - Kilka lat temu dookoła rozciągał się step - wspomina pani Bai, miejscowa taksówkarka. Kobieta wychowała się na tej ziemi i dobrze pamięta czasy, gdy wielbłądy były głównym środkiem lokomocji. Teraz w sąsiedztwie pustyni Gobi, na obszarze 35 kilometrów kwadratowych wystrzeliły do nieba potężne wieżowce mieszkalne, eleganckie osiedla willowe, okazałe budynki rządowe i nowoczesne ośrodki kultury. Bai Li jest zafascynowana tempem rozwoju. Zajadając ze smakiem kawał jagnięciny nie kryje dumy, że mieszka w mieście, a nie na zapyziałej prowincji. Zazwyczaj mieszkańcy regionów rolniczych migrują do miast. W przypadku Bai Li było dokładnie na odwrót: to miasto zapukało do jej drzwi.
Na początku XX wieku w okolicy była tylko jedna mieścina o nazwie Dongsheng. Wszystko zmieniło się po odkryciu ogromnych pokładów gazu i ropy. Miasteczko zaczęło rozwijać się w błyskawicznym tempie, zajmując kolejne połacie stepu i zmieniając nazwę na Ordos. W przeciągu krótkiego czasu produkt krajowy brutto wzrósł do poziomu 15 tys. euro na głowę jednego mieszkańca. Rzadko który region w Chinach może poszczycić się takimi wskaźnikami wzrostu. Kangbashi wyrosło na szykowne centrum Ordos. Praktycznie rozbudowa miasta trwa nieprzerwanie od 2006 roku. Lokalne władze opracowały szereg zachęt finansowych, aby kapitał zbity na wydobyciu surowców nie odpłynął do innych regionów w kraju. Urzędnicy przyciągnęli deweloperów korzystnymi cenami nieruchomości i obiecali, że Ordos stanie się najnowocześniejszym ośrodkiem życia politycznego, kulturalnego i technologicznego w całych Chinach. Władze liczyły, że świetlane perspektywy zachęcą Chińczyków do zamieszkania w Ordos. Tak oto na stepowych piaskach powstała nowa metropolia.
Inwestorzy połknęli haczyk, a rosnący popyt na mieszkania wywindował ceny nieruchomości. Wszystkie apartamenty rozeszły się jak świeże bułeczki. W ubiegłym roku sprzedano mieszkania na sumę 2,4 miliarda dolarów. Szkopuł w tym, że Chińczycy nabywają nieruchomości, ale w nich nie mieszkają, przez co miasto świeci pustkami i bardziej przypomina betonową pustynię niż tętniący życiem ośrodek kulturalny. Kangbashi może pomieścić 300 tys. osób. Według informacji lokalnych władz metropolia liczy zaledwie 30 tys. mieszkańców. Dlatego Chińczycy nazwali ją miastem-widmem.
- To prawda, że sprzedaliśmy większość apartamentów, ale ich zamożni nabywcy ani myślą w nich zamieszkać - stwierdza Li Zhixia. Młoda kobieta zerka przez szkła okularów w wąskich oprawkach i poprawia kołnierz czerwonej, filcowej marynarki. Pracuje u lokalnego dewelopera, któremu zależy na jak najszybszym upłynnieniu wolnych mieszkań. - Kangbashi jest kluczowym projektem dla całej Mongolii Wewnętrznej - przekonuje pani Li. Maklerka jest przekonana o tym, że wkrótce miasto zacznie tętnić życiem. Dynamiczna urbanizacja stanowi ważny sygnał i impuls rozwoju bogatej w surowce naturalne autonomicznej prowincji na północnych rubieżach Chin. W ten oto sposób notorycznie wyśmiewany, a strategicznie bardzo ważny region zyska nowe znaczenie w strukturach państwa.
Młoda maklerka opowiada, że większość klientów traktuje zakupione mieszkania jako lokatę kapitału. Niestety, od kilku tygodni rynek rynek nieruchomości przeżywa stagnację. Przynoszą już pierwsze efekty rygorystyczne działania podjęte przez władze centralne w Pekinie w celu schłodzenia rynku. Póki co udało się zahamować dziką spekulację. Mimo to w Kangbashi nadal powstają jak grzyby po deszczu nowe place budowy. Najwyraźniej na rynku ciągle znajduje się wystarczająca ilość wolnego kapitału, który trzeba w coś zainwestować zanim gotówkę zje inflacja. Według oficjalnych szacunków budowa Kangbashi pochłonęła 161 miliardów dolarów. Do tego doszły inwestycje prywatnych deweloperów.
Pustostany są fenomenem jak Chiny długie i szerokie. W Państwie Środka zbudowano wiele miast-widm, ponieważ rządowy pakiet koniunkturalny, przyjęty przez chińskie władze po wybuchu kryzysu gospodarczego zachęcał do rozrzutnych i nieprzemyślanych inwestycji budowlanych. Nowa dzielnica biznesowa w Zhengzhou, ogromny kompleks mieszkaniowo-biurowy w Kunming na południu Chin albo biurowce, pola golfowe i okazałe wille w mieście portowym Tiencin - to tylko kilka przykładów gigantomanii w chińskim wydaniu, karmionej wybujałą fantazją, a nie pobudkami racjonalistycznymi.
Władze chińskie chciały zmodernizować kraj i dopięły swego. Czas pokaże, czy rozwój Państwa Środka będzie trwały i zrównoważony.
W chińskich metropoliach nie brakuje nowiuteńkich osiedli mieszkaniowych, czy centrów handlowych. Tyle, że jedne i drugie świecą pustkami. W Chinach trwa gorączka budowlana, ponieważ - na przekór polityce interwencyjnej władz - popyt w sektorze nieruchomość jest stosunkowo wysoki. Niestety, właściciele nowych mieszkań ani myślą w nich zamieszkać. - Nabywcy traktują nieruchomości jak lokatę nadwyżek kapitałowych - wyjaśnia Patrick Chovanec, amerykański profesor ekonomii wykładający na Uniwersytecie Tsinghua w Pekinie.
W Kangbashi mieszkają przede wszystkim urzędnicy administracji państwowej. Wędrownych robotników nie stać na zapłacenie wysokiego czynszu i śpią w kontenerach na budowach. W końcu władze przyznały, że ich pierwotne plany były zbyt optymistyczne. Według wyobrażeń chińskich biurokratów w Kangbashi miał zamieszkać milion ludzi. W końcu liczbę mieszkańców obniżono do pół miliona, potem do 300 tysięcy, a teraz mówi się o 200 tysiącach. Jeden z banków nazwał miasto „nowym Dubajem”, nawiązując do rozległych stepów i rozmachu budowlanego. Biurokraci skwapliwie podchwycili to określenie, uznając je za komplement. Centrum finansowo-gospodarcze w środku Mongolii Wewnętrznej? Czemu nie? Brzmi interesująco, choć jest całkowicie poronionym pomysłem. Kangbashi nie będzie nowym Dubajem, tak jak klub piłkarski TSG Hoffenheim nie zostanie drugim Realem Madryt tylko dlatego, że właściciel klubu szasta dookoła milionami.
Pan Du Yongshen wspólnie z małżonką starają się myśleć optymistycznie, choć niepokoją ich niepomyślne prognozy gospodarcze. Właśnie przed chwilą wypuścili w błękitne niebo fajerwerki, aby hucznie uczcić otwarcie rodzinnego sklepu gospodarstwa domowego w jednej z nielicznych galerii handlowych w mieście. Przed wejściem do sklepu rozwinięli czerwony dywan, na brzegach położyli cegłówki, żeby porwisty wiatr nie porwał chodnika. - Jesteśmy pełni optymizmu co do przyszłości Kangbashi. W mieście na pewno pojawią się nowi mieszkańcy - przekonuje pan Du, a na jego twarzy rozkwita szeroki uśmiech. Perspektywy rozwoju są znakomite, nie brakuje wolnych terenów pod rozwój przemysłu. - Poza tym mamy bardzo czyste powietrze - dodaje pan Du. Najwyraźniej ignoruje fakt, że rosnące uprzemysłowienie niesie ze sobą zanieczyszczenie środowiska naturalnego.
Przyszłość państwa Yongshen jest nierozerwalnie związana z rozwojem Kangbashi. Małżonkowie zainwestowali w sklep dwa miliony juanów, czyli 220 tys. euro, ponieważ wierzyli w dalszy boom gospodarczy. Sklep miał stanowić ich zabezpieczenie na starość. Póki co w środku nie widać zbyt wielu klientów. W hucznym otwarciu sklepu rodziców uczestniczy syn z żoną. Z wizytą sąsiedzką wpadli właściciele sklepu z napojami i pralni. Wszystkich kupców łączy optymizm i nadzieja na udane interesy. - Niedługo zamieszka tu wielu bogatych ludzi. Na wysokiej jakości usług będzie można zbić sowity zarobek - peroruje właścicielka pralni chemicznej. Na razie jej zakład pierze głównie ubrania robotników budowlanych.
Niedawno rodzina Wang Qinfeng otworzyła małą restaurację, w której stołuje się taksówkarka Bai Li. W Ordos nie ma zbyt wielu lokali gastronomicznych, w przeciwieństwie do innych chińskich miast. Wang Qinfeng przeprowadzili się na prowincję, zachęceni optymistycznymi prognozami architektów miejskich. - W ciągu tygodnia interesy idą całkiem nieźle, bo przychodzą do nas na obiad robotnicy i urzędnicy - opowiadają państwo Qinfeng. Natomiast w weekendy lokal świeci pustkami. Restauratorzy mają wrażenie, jakby w mieście nie było żywego ducha. Dlatego nie bardzo wierzą w zapewnienia władz, że w Kangbashi żyje 30 tys. mieszkańców. Ich zdaniem statystki są zawyżone i obejmują osoby dojeżdżające do pracy z odległego o 20 kilometrów Ordos.
Lokalni urzędnicy dwoją się i troją, aby zwiększyć napływ nowych mieszkańców. Organizują wyścigi samochodowe na miejscowym torze, regularnie zapraszają kolegów z całego kraju na różne konferencje i dwa, trzy razy w miesiącu przygotowują przedstawienia taneczno-muzyczne w nowiuteńkim teatrze na 1400 miejsc. Z braku chętnych widownię zapełniają tabuny biourokratów. - Bilety wstępu na imprezy są bezpłatne. Ich rozprowadzeniem zajmują się lokalne władze - opowiada znudzony pracownik ochrony, który wspólnie z kolegą zbija bąki w przestronnym foyer. Ostatnio w teatrze odbył się festiwal sztuki ludowej.
W sąsiedztwie teatru wzniesiono gmach biblioteki publicznej. Regały uginają się od książek, tylko czytelników nie widać. Architektura okolicznych budynków zdumiewa rozmachem i oryginalnością. Budynek teatru przypomina dwa, złączone gigantyczne piece węglowe, futurystyczna bryła muzeum kojarzy się ze statkiem kosmicznym, a gmach biblioteki z krzywą wieżą w Pizie. Nieco dalej wyrasta osiedle willowe, złożone ze stu domów. Zanim chiński artysta Ai Weiwei wylądował w areszcie domowym ściągnął do Kangbashi architektów z całego świata, aby dali upust swej pomysłowości i inwencji. Pracowali na zlecenie miejscowych planistów, którzy nie liczyli się z żadnymi kosztami. Szczytem urbanistycznej gigantomanii jest dzielnica rządowa. Jej trzon tworzą trzy okazałe biurowce. Pekiński Plac Niebiańskiego Spokoju wygląda jak zapyziałe podwórko w porównaniu z placem w Kangbashi. Kilka ogromnych pomników tworzy godne kulisy dla defilad i parad wojskowych. Szkopuł w tym, że Chińczycy nie mają specjalnej ochoty zamieszkać w Kangbashi. Taksówkarka Bai jest zadowolona, że dzięki urbanizacji stepu syn ma lepsze warunki edukacji i opieki. Jedenastoletnia córka mogła tylko pomarzyć o przedszkolu, do którego chodzi jej trzyletni brat. - Od kiedy zbudowano Kangbashi żyje się nam o wiele lepiej - przekonuje matka. Taksówkarka właśnie przejeżdża obok ogromnego plakatu firmy deweloperskiej: „Nasze domy zaspokoją wasze potrzeby” - głosi slogan. A potrzeb mieszkańcom Mongolii Wewnętrznej z pewnością nie brakuje.
>>>>>
Jak widzicie u pekinczykow nie ma zadnego nowego ustroju politycznego ... Jest system koszmar ... Polaczenie zbrodni komunizmu z absurdami kapitalizmu ... Wszystko co najgorsze z obu systemow ... Jednym slowem horror...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 13:33, 21 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Produkcja wraca z Chin do Polski
Rosnące koszty transportu z Chin powodują, że wielu firmom nie opłaca się wytwarzanie tam towarów i wracają do Europy, a więc i do Polski. Również przedsiębiorstwa niemieckie chcą wytwarzać w naszym kraju – informuje „Dziennik Gazeta Prawna”.
Przeniesienie fabryk z Chin do Polski negocjuje już kilkadziesiąt renomowanych marek odzieżowych, głównie z Niemiec, Francji i Włoch. To także wynik zarówno rosnących kosztów pracy w Chinach, jak i niskiej jakości wytwarzanych tam produktów, co ważne jest z racji coraz większej konkurencyjności na rynku. W Polsce inwestują też firmy niemieckie. I tak np. Whirpool przeniósł z Niemiec do Wrocławia fabrykę zmywarek, a Philips do Pabianic produkcję lamp samochodowych.
>>>>>
A wiec u komuchow nastepuje zalamanie dotychczasowego modelu . Za byle jakie pieiadze masowo tłukli byle co - ale i tak sir oplacalo bo cena tez byla byle jaka czyli niska ... Nie jest to nic nowego tak kiedys robila Japonia pozniej Tajwan czy Korea ... Z biegiem czasu jednak poziom PKB sie podnosi i nadal produkuja byle co ale juz trzeba im placic konkretne pieniadze ... Wtedy byle co staje sie drogie i nie ma zbytu ...
Tymczasem w Polsce na skutek schladzania ekonomia sie cofa - ludzie godza sie na smieciowe wynagrodzenia . Stad jak sie policzy koszty to mozna produkowac w Polsce - z tym ze juz nie byle co bo kadra w Polsce jest wysoko kwalifikowana a tylko smieciowo zarabia . Stad oplaca sie przenosic ... konczy sie era pekinskiej tandety ... Moge tylko podpowiedziec ze gospodarke tandetowa mozna jeszcze prowadzic w Afryce . Tam mozna uruchomic wielki przemysl taniej tandety za niskie ceny . Nie jest to jeden kraj ale trzeba ruszyc glowa . Nie tylko Somalia tam jest . Sa kraje stabilne od lat a biedne i tam mozna spokojnie uruchomic produkcje ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 13:00, 22 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
,,NYT": w zmaganiach Chin z USA o dominację na świecie zadecyduje moralność
Starcie Chin i USA w walce o światową hegemonię jest nieuniknione. O tym, kto zwycięży, zadecyduje nie tylko potęga ekonomiczna i militarna, ale również moralność - ocenił w komentarzu dla "NYT" ekspert z Uniwersytetu Tsinghua, Yan Xuetong.
Chociaż obydwa kraje zapewniają, że ich rywalizacja nie zagrozi światowemu pokojowi, większość analityków nie podziela tego optymizmu i obawia się wybuchu wojny - napisał w "New York Timesie" profesor nauk politycznych z pekińskiego uniwersytetu. O wyniku zmagań zadecyduje nie tylko siła gospodarcza i militarna, ale również moralność, która - jak podkreślił - "może odgrywać kluczową rolę w kształtowaniu międzynarodowej konkurencji między potęgami politycznymi, jak również w odróżnieniu zwycięzców od przegranych".
Do takiego wniosku doszedł, analizując dzieła starożytnych chińskich filozofów politycznych, takich jak Guanzi, Konfucjusz, Xunzi i Mencjusz. Twierdzili oni zgodnie, że kluczem do potęgi politycznej jest "zdobywające serca i umysły ludzi w kraju i poza granicami" dojrzałe moralnie przywództwo. Według nich taka władza w każdym starciu pokona opartą wyłącznie na przemocy tyranię czy hegemonię.
Teorie te powstawały ponad 2 tys. lat temu, kiedy Chiny rozbite były na wiele małych państewek. Jednak zdaniem Yana dzisiejsza sytuacja na świecie wykazuje "uderzające podobieństwa" do tamtej epoki, a recepty wypracowane przez starożytnych nadają się do bezpośredniego zastosowania również teraz. Oznacza to, że "państwa bazujące na potędze wojskowej i gospodarczej, ale pozbawione moralnej dojrzałości, skazane są na porażkę" - ocenił.
- W jaki sposób Chiny mogą zatem zdobyć serca ludzi na całym świecie? Według starożytnych filozofów powinny zacząć od siebie - napisał. Jego zdaniem zamiast koncentrować się na rozwoju gospodarczym, powinny skupić się na budowaniu harmonijnego społeczeństwa poprzez eliminowanie olbrzymiej przepaści, która dzieli w tym kraju bogatych od biednych. Muszą też wyplenić korupcję, a kult pieniądza zastąpić tradycyjną moralnością.
Stany Zjednoczone, dzięki sile militarnej, wciąż są światowym hegemonem i mają ponad 50 sojuszników. By móc rywalizować z nimi na tym polu, Chiny muszą nawiązać współpracę wojskową i dyplomatyczną z jak największą liczbą "wysokiej rangi" partnerów.
Jak zauważył, w ciągu najbliższej dekady do władzy w Chinach dojdą pokolenia, które doświadczyły trudów rewolucji kulturalnej. Tacy przywódcy z pewnością będą cenić wartości polityczne wyżej niż korzyści materialne. Powinni odegrać większą rolę na arenie międzynarodowej, oferując słabszym państwom lepszą ochronę i więcej wsparcia gospodarczego, co oznacza intensywniejszą rywalizację z USA - podkreślił Yan. Ryzyko konfliktu zbrojnego ocenił jednak jako niskie.
>>>>>
Madrze mowili starozytni medrcy . Szkoda tylko ze nikt ich w Chinach nie sluchal ... Zreszta madraosci malo kto slucha . Bierze sie to stad ze czlowiek jest grzeszny w wyniku grzechu pierworodnego . I ma zamacona osobowosc . Wybiera zlo . Jesli wielu wybiera zlo wtedy wybor moralnego dobra jest grozny bo oni moga tego dobrego zabic ... Stad Jezs musial zginac ... Ludzie zatem ze trachu porzucaja morlanosc aby wybrac bezpieczenstwo i mamy to co mamy ... Jak z tego wyjsc ? Bez oga to niemozliwe . Stad Chrystus przyszedl na swiat aby go zabwic czyli pomoc ludziom wyjsc z bagna . O tym wszystkim naucza Kościół ktorego w Chinach brak ... Obecnie w Chinach panuje bestialstwo . Moralnosc komunistyczna bowiem to moralnosc alfonsa... Stad kraj ten musi upasc . Stany tez upadaja moralnie . Zaczelo sie od rozpusty a konczy na bankructwie - wszystko to sa objawy upadku moralnego . Kto zate zostanie na placu boju ? Jak mowi poska piesn :
Zwycięży Orzeł Biały , zwycię`zy polski lud .
Oczywiscie dzieki Bogu i Naszej Matce ...
Ale to wszystko co bylo a wiec nauczanie Jana Pawla Solidarnosc ale wielu ludzi ! Cala historia ! A prymas Wyszynski to co ? Wlasciwie od Mieszka I mozna wyliczac bohaterow ... Kazdy wiek . Np w XIX Mickiewicz Slowacki. I nieh nikt nie mysli ze jak kobieta byla sluzaca to juz nic nie wniosla . Np Aniela Salawa :
http://www.ungern.fora.pl/wiara-ojcow-naszych,4/anielcia-salawa-ta-ktora-kocha-najbardziej,1620.html
I inni swieci .
Wszytko to wskazuje kto zwyciezy w wojnie moralnej . Polska ... Juz to widac ma Bliskim Wschodzie a i w Chinach jesli sa porzadni ludzie to na wzor Solidranosci ... Chiny tez to czeka ! I dobrze :O)))
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 13:50, 23 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
USA: Chiny powinny być odpowiedzialnym inwestorem w Afryce
Chińskie firmy w Afryce przywożą tam swoich pracowników i zabierają miejsca pracy. Pekin powinien być odpowiedzialnym inwestorem - powiedział przedstawiciel Departamentu Stanu USA. Według CNN, inwestując w Afryce Chiny zyskały duże wpływy polityczne.
- Amerykańskie firmy inwestują dużo w Afryce, ale nie sprowadzają tam tysięcy pracowników, by wykonywali prace niewymagające kwalifikacji - powiedział podczas konferencji prasowej dyrektor ds. Afryki w Departamencie Stanu Johnnie Carson, podsumowując niedawne rozmowy między Pekinem a Waszyngtonem w sprawie Afryki. "Działajcie jak odpowiedzialny aktor" na tej scenie - zaapelował do Pekinu dyplomata.
- Gdy (Chiny) inwestują, to mamy nadzieję, że będą zatrudniać afrykańską, lokalną siłę roboczą, szanować tamtejsze normy pracy, płacić przyzwoite pensje, kształcić kadry i dzielić się technologią - dodał Carson.
- W Afryce inwestycje i działalność Chin stają się częścią wewnętrznej polityki tych krajów - powiedział niedzielę w programie sieci CNN Fareed Zakaria, odnosząc się do państw, do których trafiają największe inwestycje Państwa Środka.
Zakaria, autor programu CNN pod tytułem Global Public Square podał przykład: "Niedawne wybory w Zambii wygrał kandydat, który obiecywał zmierzyć się z Chińczykami". Według niektórych relacji kontrolują oni właściwie gospodarkę tego kraju - kontynuował Zakaria - ponieważ Zambia jest bardzo znaczącym eksporterem miedzi i chińskie firmy są głęboko zaangażowane w ten sektor zambijskiej gospodarki.
- Miarą wpływów Chin jest to, że kandydat ten, który jest obecnie prezydentem (Michael Chilufya Sata - red.) musiał przymilić się do Chińczyków i w ubiegłym tygodniu wydał obiad na cześć chińskich inwestorów - podkreślił Zakaria.
Wymiana handlowa między Afryką a Chinami wzrosła w minionym roku o 40 proc. i osiągnęła wartość 126,9 mld dol. - podaje AFP.
W ubiegłym roku demaskatorski portal Wikileaks ujawnił, że Carson ocenił w dyplomatycznej depeszy Chiny jako "konkurenta ekonomicznego, który jest bardzo agresywny, niebezpieczny i pozbawiony moralności".
- Mawia się, że Ameryce potrzebna jest nowa strategia wobec Chin (...) Myślę, że to Chiny potrzebują nowej chińskiej strategii - napisał na stronach internetowych CNN Zakaria, który jest również redaktorem naczelnym międzynarodowej edycji "Newsweeka".
- Pekin powinien przyjąć do wiadomości, że został światową potęgą, każdy jego ruch jest analizowany i oczekuje się, że będzie on grał zgodnie z zasadami - konkluduje Zakaria.
Według danych PE od lat Chiny realizują w Afryce około 50 proc. inwestycji publicznych, przywożąc tam własnych pracowników. Unikają raczej zatrudniania lokalnej ludności. Chiny eksportują też do Afryki niezliczone towary, a nawet - jak donosił we wrześniu "Globe and Mail" - oferowały broń reżimowi Muammara Kadafiego. Kanadyjska gazeta podała, że wysocy rangą doradcy wojskowi Kadafiego w połowie lipca pojechali do Pekinu, gdzie spotkali się z przedstawicielami firm China North Industries Corp. (Norinco), China National Precision Machinery Import & Export Corp. (CPMIC) oraz China XinXing Import & Export Corp. Chińskie firmy zaoferowały im wtedy całe swoje zapasy uzbrojenia i zaproponowały dodatkową produkcję.
>>>>>
Oczywiscie ! To co robia pekinczycy w Afryce to koszmar ! Potepiamy miejscowe rezimy ktore sprzedaja Afryke w pekinska niewole ! Gospodraka Afryki jest dla Afryki !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 16:00, 26 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Islandia odrzuca ofertę chińskiego biznesmena
Islandia odrzuciła ofertę chińskiego biznesmena, który zamierzał kupić na tej wyspie znaczne tereny, równe 0,3 proc. jej powierzchni, pod budowę ośrodka turystycznego - oświadczyło w piątek islandzkie ministerstwo spraw wewnętrznych.
"Nie można ignorować wielkości obszaru, jaki chciała kupić (chińska) spółka, ponadto nie ma precedensu, by zagraniczny inwestor dokonał zakupu tak dużego obszaru" - podał minister Oegmundur Jonasson. Odmowa okazała się zaskoczeniem - ocenia agencja AFP. W opinii doradczej z 10 listopada resort finansów pozytywnie odniósł się do oferty chińskiego inwestora Huanga Nubo. "Nie ma powodu, by wierzyć, że interesy Islandii są w jakikolwiek sposób zagrożone przez omawianą inwestycję" - brzmiała ocena ministerstwa.
Jeden z najbogatszych Chińczyków Huang Nubo chciał kupić teren na Islandii równy 0,3 proc. jej terytorium, aby zbudować tam ośrodek turystyczny wraz z polem golfowym. Chodziło o 300 kilometrów kwadratowych odludnego pustkowia na północnym wschodzie wyspy, za który przedsiębiorca w sierpniu proponował 10 mln USD.
"Ta ziemia częściowo stanowi własność państwa i nie zostanie sprzedana tylko dlatego, że zaoferowano wysoką cenę" - brzmiała odpowiedź ministerstwa spraw wewnętrznych.
Analitycy wyrażali wątpliwość, czy do zbudowania ośrodka wypoczynkowego i pola golfowego rzeczywiście potrzebny jest tak duży obszar. Wskazywano, że przedsięwzięcie może stanowić przykrywkę dla geopolitycznych interesów Chin w państwie członkowskim NATO.
Prawo "chroni niepodległość Islandii i suwerenność jej terytorium, zapewniając Islandczykom możliwość korzystania z jego naturalnych bogactw" - dodał resort w komunikacie.
Islandzki przedstawiciel Huanga, Halldor Johannsson, wyraził zaskoczenie odmową i przekonywał, że w islandzkim prawie nie ma zapisu, który odnosiłby się do wielkości działki ziemi przeznaczonej na sprzedaż.
Jak podało ministerstwo spraw wewnętrznych, prawo nieruchomości z 1966 roku wymaga, by spółka z udziałem kapitału zagranicznego miała siedzibę na Islandii, wszyscy członkowie rady nadzorczej mieszkali na Islandii przez co najmniej 5 lat, 80 proc. udziałów w spółce należało do obywateli islandzkich oraz by Islandczycy stanowili większość członków zarządu.
W sierpniu media podawały, że Huang zawarł już wstępne porozumienie w sprawie sprzedaży. Według magazynu "Forbes", w roku 2010 Huang Nubo zajmował 161. miejsce na liście najbogatszych Chińczyków z majątkiem netto szacowanym na 890 mln dolarów. Należąca do niego grupa kapitałowa Zhongkun ma ośrodki wypoczynkowe i turystyczne na terenie Chin i poza ich granicami.
>>>>>
No i brawo ! Tak trzeba z pekinczykami ! Trudno aby tak podejrzany i bestialski rezim wykupywal sobie swiat ! Pewnego dnia Islandczycy obudzili by sie pod wladza tego rezimu . KOSZMAR !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 15:41, 22 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Chińscy hakerzy penetrują USA
Hakerzy z Chin sforsowali w zeszłym roku zabezpieczenia systemów komputerowych amerykańskiej Izby Handlowej i zdołali uzyskać dostęp do informacji o działaniach tej instytucji oraz o jej 3 milionach członków - informuje dzisiaj "Wall Street Journal".
Hakerzy z Chin sforsowali amerykańskie zabezbieczenia , fot. AFP -W operacji przeciwko Izbie Handlowej hakerzy posłużyli się co najmniej 300 adresami internetowymi. Włamanie wykryto w maju 2010 roku i zablokowano hakerom dostęp do danych. Nie wiadomo dokładnie, z jakimi informacjami zdołali się zapoznać hakerzy - pisze "WSJ" powołując się na niewymienione z nazwiska osoby, zaznajomione z tą kwestią. Jedno ze źródeł powiedziało gazecie, że Waszyngton podejrzewa, iż hakerzy, którzy dokonali tego włamania, są powiązani z rządem Chin.
"WSJ" cytuje rzecznika ambasady chińskiej w USA, który oświadczył, że zarzuty, jakoby atak na Izbę Handlową został wyprowadzony z Chin "nie są poparte dowodami" i uznał je za "nieodpowiedzialne". Rzecznik przestrzegł też przed "upolitycznianiem" tej kwestii.
Izba Handlowa zatrudnia 450 osób i prowadzi działalność lobbingową w Kongresie USA jako reprezentant interesów biznesu, w tym największych amerykańskich korporacji.
Chiny są podejrzewane o wiele hakerskich ataków na systemy komputerowe w USA. Pekin konsekwentnie zaprzecza.
>>>>
To jest przestepczy rezim a USA robia z nimi ,,biznes'' . NO TO MAJA !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 15:31, 27 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Wieland Wagner / Der Spiegel
Między pieniędzmi a przemocą
Przez wiele lat Chiny były motorem napędzającym światową koniunkturę, w tej chwili ich gospodarka przeżywa spore trudności. Trzeba było zamknąć wiele fabryk produkujących towary na eksport. Demonstrujący robotnicy wychodzą na ulice. Burzy się już nawet młoda klasa średnia.
-Jak z nicości wyłaniają się nagle specjalne jednostki policyjne. Robotnik Liu i około trzystu jego kolegów ze zbankrutowanej fabryki Bill Electronic maszerowali właśnie tam i z powrotem przed ratuszem w Dongguan, skandując: "Oddajcie nam nasze zarobione w krwi i pocie pieniądze!". Teraz ich wołania zmieniło się w okrzyki przerażenia. Kilkuset umundurowanych funkcjonariuszy w hełmach, z tarczami i pałkami oraz liczne służby bezpieczeństwa w cywilu wyskoczyły z oliwkowozielonych pojazdów. Prowodyrzy, w tym Liu, zostali zepchnięci przez oddziały policji z psami na krawędź ulicy. Komunistyczne władze potrzebowały zaledwie paru minut, żeby zdusić protest.
Młode w przeważającej części kobiety i mężczyzn wpychani są do żółtych autobusów, które odwożą ich z powrotem do fabryki. Tam władze państwowe poddają ich zmasowanym naciskom: do popołudnia każdy musi zgodzić się na 60 procent przysługującej im jeszcze pensji. Ten, kto odmówi, nie dostanie nic – grożą urzędnicy.
Nowy globalny kryzys dotarł do Chin. Problemy zadłużeniowe Europy, największego partnera handlowego Chińskiej Republiki Ludowej, pogorszyły ostatnio perspektywy tej światowej fabryki. Niepewność jutra wzmaga jeszcze niestabilna koniunktura w USA i zagrożenie wojną handlową między dwiema superpotęgami. W trakcie rozpoczynającej się kampanii przed wyborami prezydenckimi amerykańscy politycy prześcigają się w tej chwili w protekcjonistycznych tonach pod adresem swego czerwonego rywala.
Październik był już trzecim miesiącem pod rząd, w którym zmalał chiński eksport. Tym samym zmniejszyły się też nadzieje niemieckich producentów, że azjatycki rosnący rynek może stopniowo pomóc im wydobyć się z globalnego kryzysu, tak samo jak po 2008 roku. Walcząc z własnymi problemami – bańką nieruchomościową i wysokim zadłużeniem budżetów gmin – Chiny mogą obecnie same stać się zagrożeniem dla światowej gospodarki.
Dla robotnika Liu cud gospodarczy jego kraju już się skończył. Do tej pory przez dwanaście godzin dziennie montował wyposażenie do odtwarzaczy DVD. Ostatnio mieli coraz mniej pracy – opowiada. Spadła liczba zamówień z Europy – zakomunikował im szef.
Po akcji policyjnej Liu błąka się, zastraszony, po ulicach swego miasta. Z prawej i lewej strony wznoszą się fabryki i hotele robotnicze. – Chcieliśmy tylko pełnej zapłaty, a oni nasłali na nas policję – mówi. Jego zaufanie do partii i państwa legło w gruzach.
Akurat tutaj, w eksportowym regionie Guangdong, eksperymentalnym laboratorium chińskiego kapitalizmu, nie ma dziś praktycznie dnia bez plajty czy protestów. W fabryce obuwia Yue Chen – produkującej na zlecenie macierzystej firmy z Tajwanu sportowe buty dla takich marek, jak New Balance – panuje w tych dniach stan wyjątkowy. Z powodu zerwanych kontraktów producent zwolnił już 18 menedżerów. Robotnikom skreślono nadgodziny, a gołe pensje nie wystarczają, żeby przeżyć. Frustracja jest już tak wielka, że niektórzy z nich przyłączyli się do protestów przed ratuszem. Podczas starć z policją dziesięciu kolegów zostało rannych – informują młode robotnice.
Sytuacja przed budynkiem zakładów jest napięta. Wejścia pilnują groźnie wyglądający mężczyźni w cywilu. Każdy, kto rozmawia z robotnikami, jest fotografowany i zastraszany. W fabryce trwa nadal próba sił między szefostwem a pracownikami. Robotnicy siedzą bezczynnie w ciemnych halach, tam, gdzie zwykle szyją i kleją buty, zarząd odciął im częściowo prąd.
Również w pozostałych częściach kraju coraz częściej stają fabryczne taśmy. We wschodniochińskim mieście Wenzhou, znanym na całym świecie z tanich zapalniczek, butów i ubrań, wielu przedsiębiorców ucieka przed swoimi wierzycielami, nielegalnymi prywatnymi bankami, które jako ostatnie pożyczyły im jeszcze pieniądze. Wcześniej niejeden z szefów zabrał po cichu ze swoich fabryk wszystkie maszyny.
Nawet pokazowe branże ludowej republiki ucierpiały za sprawą spadku europejskiego popytu. Na przykład Suntech Power Holdings z Wuxi koło Szanghaju, producent instalacji solarnych, w trzecim kwartale tego roku odnotował stratę w wysokości 116 milionów dolarów. W tym samym okresie ubiegłego roku przedsiębiorstwo wypracowało jeszcze 33 miliony dolarów zysku.
Chiny i straty? Jeszcze niedawno ten azjatycki mistrz świata w eksporcie podziwiany był przez zagranicznych biznesmenów i polityków jako zwycięzca w globalnym kryzysie finansowym. W autorytarnym państwowym kapitalizmie Pekinu niektórzy wierzyli nawet, że udało im się odkryć lepszą alternatywę dla wstrząsanych kryzysem gospodarek rynkowych ukształtowanych przez Zachód.
Szczególnie niemieckich bossów z branży motoryzacyjnej chiński wzrost gospodarczy skłonił do potężnych inwestycji. Dla Volkswagena Chiny już od dawna stanowią największy rynek zbytu na świecie, koncern z Wolfsburga ma nadzieję sprzedać tam do końca roku w sumie 2 miliony samochodów.
Ale ten boom już słabnie. – Od dziewięciu dni nie dostaliśmy ani jednego zamówienia – zdradza sprzedawca koncernu Porsche w Dongguan. – Czegoś takiego jeszcze nigdy nie było.
Wiele szefów firm nie ma już pieniędzy. – Jeszcze niedawno większość płaciła gotówką, teraz wolą kupować na kredyt.
Również tanie chińskie marki, jak na przykład BYD ("Build Your Dreams"), nie pozbywają się już tak łatwo swoich aut. W zeszłym roku skończyły się bowiem znaczące zachęty ze strony państwa do kupowania nowych samochodów. Do tego metropolie takie jak Pekin próbują odciążyć swoje zakorkowane ulice, wprowadzając ograniczenia dla nowych pojazdów. W październiku Chińczycy kupili o ponad siedem procent mniej samochodów niż jeszcze miesiąc wcześniej.
Z początku zaś wyglądało na to, że pekińscy państwowi kapitaliści znaleźli cudowną receptę na wieczny wzrost. W 2009 roku rozpoczęli budowę nowych autostrad, dworców i lotnisk za łączną kwotę 4 bilionów juanów (w przeliczeniu: 430 miliardów euro), największy pakiet koniunkturalny w historii. Za pomocą zachęt podatkowych skłonili miliony rolników, aby kupowali sobie lodówki i komputery.
Niejako na rozkaz partii banki rzuciły pieniądze w lud. Na szczególnie dużą skalę zadłużały się władze lokalne. Pod koniec 2010 roku ich wierzytelności wynosiły już 10,7 biliona juanów – co odpowiada mniej więcej jednej czwartej całego chińskiego PKB.
Spora część owych środków została przeznaczona, pośrednio lub bezpośrednio, na budowę nieruchomości. Władze regionalne odkryły, że sprzedaż terenów pod zabudowę to lukratywne źródło przychodów – a także możliwość stałego pożyczania pieniędzy od banków. Tysiące chłopów wypędzono z ich ziemi, by móc zbudować na niej wille i silosy mieszkalne.
Wiele z owych projektów, świadczących nierzadko o prawdziwej manii wielkości, przypomina teraz wymarłe miasta. W samym tylko październiku w piętnastu największych chińskich miastach liczba nowo sprzedanych działek budowlanych spadla w porównaniu do tego samego miesiąca zeszłego roku o 39 procent.
Podczas gdy Zachód ma jeszcze nadzieję, że Chiny za pomocą swoich zasobów dewizowych rozwiążą kryzys zadłużeniowy w strefie dolara i euro, w kraju zwiększa się przepaść między bogatymi a biednymi. "Harmonijne społeczeństwo", o którym mówił stale szef państwa i partii, znajduje się w wielkim niebezpieczeństwie.
Aby okiełznać inflację, bank centralny od połowy 2010 roku pięciokrotnie podwyższał stopy procentowe, zmuszając jednocześnie banki do tworzenia większych rezerw. Dzięki temu Pekin spodziewa się doprowadzić swój boom do "miękkiego lądowania". Ale ów manewr kryje w sobie spore ryzyko. Wraz z gospodarką budowlaną, dotychczasowym motorem napędzającym koniunkturę, również inne branże, takie jak produkcja cementu, stali i mebli, mogą bowiem stracić dotychczasową dynamikę.
Jeśli pęknie bańka nieruchomościowa, również rosnąca chińska klasa średnia zwróci się przeciwko władzy. Dotychczas nowobogaccy postrzegali partię komunistyczną jako gwaranta swego dobrobytu. Niedawno jednak w centrum Szanghaju wzburzeni właściciele mieszkań demonstrowali przeciwko spadkowi cen swoich nieruchomości.
28-letni Wang Jiang wskazuje palcem prawie gotowy blok mieszkalny w Anting, peryferyjnej dzielnicy milionowej metropolii. Ten menedżer z firmy produkującej oprogramowanie na początku września nabył tu na szesnastym piętrze apartament za 138 tysięcy euro. Była to spora kwota jak za 82 metry kwadratowe powierzchni mieszkalnej, zwłaszcza że obiekt ów położony jest na przemysłowej pustyni, pomiędzy fabrykami a drogami szybkiego ruchu. Wang chciał koniecznie zarobić na budowlanym boomie, nie pofatygował się jednak, by obejrzeć mieszkanie przed kupnem. Gdzie, jak nie w nieruchomości, miał zainwestować swoje pieniądze?
Banki państwowe w Chinach płacą swoim ciułaczom ujemne odsetki, a giełda w Szanghaju uważana jest za wysoce ryzykowną jaskinię hazardu, gdzie paru wielkich państwowych inwestorów według własnego uznania manipuluje podobno kursami.
Mieszkanie Wanga nie jest jeszcze nawet gotowe, a radość z powodu przyszłej przeprowadzki całkowicie mu już przeszła. Od niedawna bowiem przedsiębiorstwo handlu nieruchomościami oferuje porównywalne apartamenty o 20 procent taniej. Wang czuje się oszukany. – Co oni sobie myślą? – złorzeczy. – Nie mogą przecież tak nagle unicestwić części mojego majątku.
Niestety, mogą. Niedawno Wang i wielu innych rozzłoszczonych właścicieli mieszkań protestowało przeciwko spadkowi cen w dziale sprzedaży agencji handlującej nieruchomościami. Nagle któryś z demonstrantów zaczął niszczyć miniaturowe modele osiedla – opowiada nasz rozmówca. Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko: ochroniarze firmy schwytali jego i pozostałych uczestników protestu, po czym małymi busikami dostarczyli ich na policję. – Byliśmy tam przesłuchiwani do drugiej na ranem – mówi Wung. Niektórzy do dzisiaj siedzą jeszcze w areszcie, a władze trzymają ich rodziny w niepewności.
Dongguan czy Szanghaj – wszędzie ukazują się niewielkie rysy w społeczeństwie ludowej republiki. Dopóki jednopartyjna dyktatura zapewniała dwucyfrowy wzrost gospodarczy, Chińczycy godzili ze swoim brakiem wolności. Teraz jednak Pekin stanął przed poważnym dylematem. Za pomocą policyjnych pałek nie może na dłuższą metę opanować skutków zmniejszającej się koniunktury, ale również państwowe dotacje nie nakręcą tak łatwo wzrostu. Nie pomogą więc już ani pieniądze, ani przemoc.
Niedawno premier Wen Jiabao zapowiedział drobną korektę swojej polityki ekonomicznej. Banki mają przede wszystkim przyznawać hojne kredyty małym i średnim firmom eksportowym. Tym razem jednak sytuacja gospodarcza jest o wiele bardziej skomplikowana niż po wybuchu globalnego kryzysu w 2008 roku – twierdzi chiński ekonomista Lin Jiang. Wtedy załamał się cały eksport Chin, a 25 milionów ludzi wędrujących za pracą wróciło do swoich ojczystych prowincji. Przynajmniej ze strony robotnika Liu z Dongguanu chińskie władze nie muszą obawiać się na razie żadnych protestów. Zajęty jest on bowiem w tej chwili szukaniem dla siebie schronienia. Bo wraz z pracą stracił też swoje miejsce do spania w hotelu robotniczym należącym do fabryki.
>>>>
Tak ! Rezim w koncu padnie . taki system obrazajacy slowo ,,czlowiek'' pasc musi !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:05, 04 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Plaga fuszerek budowlanych w Chinach
Wypadek samochodu na tamie w południowych Chinach ujawnił, że betonowe barierki ochronne, zbudowane wzdłuż znajdującej się na tej budowli drogi, kryją w sobie zamiast stalowych prętów łodygi chwastów.
Sensacyjne odkrycie związane jest jednak ze śmiercią 48-letniego kierowcy, którego samochód zniszczył betonową zaporę i rozbił się na lodowej tafli wody w rzece. Do wypadku doszło w ubiegły piątek na tamie rzeki Nanghuan, która jest jednym z dopływów Jangcy. O zdarzeniu poinformowała lokalna stacja telewizyjna z Jiangsu. Jak podają media, wciąż nie jest jasne, czy łodygi chwastów odkryto jedynie w betonowej konstrukcji zapór ochronnych czy też mogą się one znajdować również w elementach tamy. Tamę w Jiangsu już teraz okrzyknięto kolejną chińską „budowlą z tofu” - jak w Państwie Środka, nawiązując do delikatnej konsystencji sera tofu, nazywane są konstrukcje zbudowane z tanich materiałów. Krewni kierowcy, który poniósł śmierć w wypadku, oskarżyli już lokalne władze o zaniedbania przy nadzorze budowy tamy.
W 2008 roku podczas trzęsienia ziemi w Syczuanie zawaliła się nadzwyczaj duża liczba budynków szkolnych. Władze wyciszyły sprawę po tym, jak okazało się, że do ich budowy użyto najtańszych materiałów.
>>>>>
Tak wyglada radziecka jakosc ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 15:24, 10 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Smog w Pekinie blokuje loty
Wyjątkowo duże zanieczyszczenie powietrza spowodowało dzisiaj odwołanie albo opóźnienie ponad 150 lotów na lotnisku w Pekinie. Tymczasem odpowiednie służby w chińskiej stolicy oceniają jakość powietrza jako "dobrą".
Jak wynika ze strony międzynarodowego lotniska w Pekinie, drugiego najczęściej uczęszczanego na świecie, odwołano lub anulowano 155 połączeń; dotyczy to zarówno przylotów, jak i odlotów. Ambasada USA w Chinach, która prowadzi pomiary jakości powietrza, oświadczyła, że w poniedziałek rano wskaźnik zanieczyszczenia przekroczył w Pekinie poziom, określany jako "niebezpieczny".
Tymczasem pekiński urząd ds. środowiska ocenił jakość powietrza w stolicy jako "dobrą". Z kolei krajowe centrum meteorologiczne podało, że Pekin spowija "mgła" ograniczająca w niektórych dzielnicach widoczność do 200 metrów. Władze chińskie są często oskarżane o zaniżanie poziomu zanieczyszczenia powietrza.
>>>>>
Jak widzicie nie wystarczy sam wzrost PKB . Musi byc ROZSADNY .
Bezmyslnie zchwycaja sie ze pekinczykom rosnie . ALE JAKIM KOSZTEM ! Niszcza ludzi niszcza srodowisko . Takie metody sa nie do pomyslenia w kraju kulturalnym . To komunistyczne bestialstwo . PKB im rosnie szybko bo oszukuja statystyki a poza tym nie uwzgledniaja kosztow zniszczen ! Co mi z tego ze moj dochod wzrosnie gdy otwieram okno a tam kwas mi w oczy ! To ja dziekuje za ta kase !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 16:25, 17 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Chiny: Dramat 15-latka. Poważnie zatruł się odpadami
Chińscy ekolodzy walczą w sądzie z jedną z tamtejszych fabryk, która w niedozwolony sposób utylizowała rakotwórcze odpady poprodukcyjne. Chron-6, który wyrzucano do rzeki, mógł ich zdaniem przyczynić się do wielu chorób w regionie. Jednym z przykładów tragedii wywołanych przez nieodpowiednie prace fabryki jest historia 15-latka, który choruje na raka i przeszedł już cztery sesje chemioterapii - informuje CNN.
>>>>
Oto i widzicie ten cut ekonomiczny . Jedno wielkie bestialstwo !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 15:30, 30 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Chiny: skażenie kadmem może zagrażać miastu Liuzhou
Ścieki z zawartością toksycznego kadmu w Regionie Autonomicznym Guangxi, na południu Chin, zagrażają skażeniem wody dostarczanej do kilkumilionowego miasta Liuzhou. Władze zdwoiły wysiłki, by zapobiec skażeniu rzeki Liu, dopływu Rzeki Perłowej.
Oficjalna agencja Xinhua opublikowała zdjęcia żołnierzy w ochronnych strojach wsypujących do rzeki chlorek glinu w celu neutralizacji kadmu, który na długości 100 km skaził Smoczą Rzekę (Longjiang), wpadającą do Liu. Skażenie pięciokrotnie przekroczyło dopuszczalny limit 0,005 mg na litr - podała Xinhua.
Toksyczne związki wydostały się - jak sądzono początkowo - z zakładów należących do spółki górniczej. Władze twierdzą jednak, że konieczne jest dalsze dochodzenie w tej sprawie i w ramach ostrożności nakazały zawieszenie pracy w siedmiu zakładach, gdzie występuje kadm.
Mieszkańcy 3,2-milionowego Liuzhou gromadzą zapasy butelkowanej wody, choć władze poinformowały, że skażenie udało się zneutralizować i utrzymać na bezpiecznym poziomie.
W Chinach rzeki, jeziora i przybrzeżne wody morskie są bardzo mocno zanieczyszczone ściekami przemysłowymi, miejskimi i z farm; obszar w pobliżu miasta Hechi w górnym biegu Rzeki Smoczej był już kilkakrotnie skażony ściekami z hut i kopalń w tym rejonie.
Prefektura Hechi w Regionie Autonomicznym Guangxi jest jednym z najważniejszych producentów surowców mineralnych; występują tam złoża cyny, antymonu, złota, cynku, indu, miedzi, żelaza, srebra, manganu i arsenu.
>>>>>
To wszystkim wyslawiajacym cut ekonomiczny pekinczykow ... To nie cud tylko bestialstwo ekonomiczne . Trudno ocenic czy czasem Chiny wiecej nie traca niz zyskuja na takiej ,,ekonomii'' ... Zycie w chemicznej pustyni to koszmar !!! Rozwoj musi byc czysty aby byl w ogole rozwojem a nie wzrostem . Czego > Taknki rakowej ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 16:01, 01 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Do rzeki w Chinach przedostało się 20 ton kadmu
Skażenie kadmem jednego z dopływów Rzeki Perłowej może doprowadzić do najgorszej od dziesięcioleci katastrofy ekologicznej w kontynentalnych Chinach.
Dziennik "South China Morning Post" podaje, że w ubiegłym miesiącu do rzeki Longjiang przedostało się 20 ton związków kadmu - jednej z najbardziej toksycznych substancji. Dla porównania, w całym 2010 roku w Chinach - według oficjalnych statystyk - do atmosfery przedostało się około 30 ton rakotwórczego kadmu. Lokalni urzędnicy Autonomicznego Regionu Guangxi, na terenie którego doszło do skażenia, oskarżeni zostali o brak nadzoru, a także ukrywanie katastrofy.
Jak pisze autor artykułu, według jednego z członków grupy roboczej zajmującej się operacją neutralizacji skażenia, w rzece wciąż znajduje się około 13 ton kadmu.
Zanieczyszczenie Longjiang kadmem odkryto ponad dwa tygodnie temu. Od tego czasu do rzeki wpuszczono setki ton substancji chemicznych, które miały zneutralizować skażenie. Związki kadmu unoszą się na odcinku rzeki o długości ponad 100 kilometrów i są coraz bliżej miasta Liuzhou, w którym mieszka 3,5 mln osób.
Lokalne władze uspokajają, że ujęcia wody pitnej dla miasta na razie nie są zagrożone. Nie powstrzymało to jednak paniki w okolicznych miejscowościach, gdzie mieszkańcy masowo gromadzą zapasy butelkowanej wody mineralnej.
>>>
Oto koszmar o nazwie ,,cud'' gospodarczym w tym potwornym kraju ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:50, 02 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Minxin Pei / The Washington Post
Mity o chińskiej potędze
W miarę jak Chiny doganiają najbardziej rozwinięte gospodarki świata, budzą coraz większą fascynację, ale i strach, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. Amerykanie obawiają się, że Państwo Środka odbierze im pozycję supermocarstwa XXI wieku. Pojawia się szereg pytań: Jak to się stało, że chińska gospodarka tak szybko urosła? Czy partia komunistyczna jest w stanie utrzymać władzę? Co dla nas oznacza wzrost globalnych wpływów Pekinu?
Fot. Reuters
Jednak aby zrozumieć nową rolę Chin na scenie światowej, należy zrewidować pewne błędne przekonania, które dominują w zachodnim sposobie myślenia. 1. Rozwój Chin marginalizuje wpływy Stanów Zjednoczonych w Azji.
Przeciwnie. Pozycja Chin w Azji faktycznie rośnie, Chińczycy mają największą gospodarkę w regionie i są największym partnerem handlowym każdego z krajów azjatyckich. Modernizacja wojska sprawiła, że Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza staje się coraz groźniejszą siłą. Jednak rozszerzając swoje wpływy, Chińczycy – zamiast usuwać Amerykanów w cień – powodują, że większość krajów azjatyckich przybliża się do Waszyngtonu i status Ameryki rośnie.
Obecność wujka Sama wciąż jest mile widziana, ponieważ zapobiega dominacji jednego z sąsiadów i sprzyja równowadze strategicznej. Nic więc dziwnego, że gdy administracja Baracka Obamy ogłosiła strategiczny zwrot w stronę Azji, większość krajów w regionie – z wyjątkiem Chin – po cichu przyklasnęła tej zapowiedzi. Dziś relacje z kluczowymi państwami azjatyckimi, takimi jak Indie, Japonia, Korea czy nawet Wietnam, są lepsze niż kiedykolwiek wcześniej.
2. Olbrzymie rezerwy walutowe Chin dają im dużą siłę przebicia.
Amerykanie są winni Chińczykom około 2 bilionów dolarów, a Europa około 800 miliardów. Te olbrzymie sumy mogą budzić lęk na Zachodzie, a dla Pekinu są niewątpliwie powodem do dumy. Jednak nie dają one Chinom dodatkowych wpływów dyplomatycznych.
Katastroficzny scenariusz, że Chiny rzucają państwowy dług Amerykanów na światowe rynki, by zmusić ich do uległości, nie sprawdził się i prawdopodobnie do takiej sytuacji nie dojdzie. Państwowy fundusz majątkowy, który inwestuje część tych rezerw, woli aktywa niskiego ryzyka i unika geopolitycznych kontrowersji. W czasie europejskiego kryzysu zadłużeniowego Chiny były dotąd zauważalnie nieobecne.
Rezerwy walutowe Chin nie mają wielkiego wpływu na ich geopolityczną pozycję, ponieważ zapasy te wynikają z przyjętej przez Pekin strategii wzrostu, opartej na niedowartościowaniu własnej waluty w celu zwiększenia konkurencyjności eksportu. Jeśli Chiny zagrożą, że zredukują swoje inwestycje w amerykański dług, wówczas będą musiały albo znaleźć alternatywne inwestycje (co w dzisiejszych czasach nie jest łatwe), albo ograniczyć eksport do Stanów Zjednoczonych (nienajlepsze rozwiązanie z punktu widzenia chińskich producentów). Co więcej, przy tak ogromnych kwotach zainwestowanych w zachodni dług, Chiny odniosłyby katastrofalne straty, gdyby wystraszyły rynki finansowe.
3. Partia komunistyczna kontroluje internet.
Mimo olbrzymich środków przeznaczanych na technologie i siłę roboczą, Komunistyczna Partia Chin nie jest w stanie poskromić internetowego żywiołu. Wprawdzie chińskie systemy filtrowania sieci są bardziej zaawansowane, a uregulowania bardziej uciążliwe niż w innych reżimach autorytarnych, jednak wzrost liczby internautów (obecnie ponad 500 milionów) oraz nowe rozwiązania techniczne (np. mikroblogi podobne do Twittera) sprawiają, że cenzura staje się w znacznym stopniu nieskuteczna.
Rząd nieustannie bawi się z użytkownikami internetu w kotka i myszkę. Ostatnio chciał zmusić autorów wpisów na mikroblogach do rejestrowania się pełnym imieniem i nazwiskiem. Często okazuje się jednak, że tego typu regulacje są zbyt kosztowne, by je wprowadzać – nawet dla jednopartyjnego reżimu. Partia może jedynie już po fakcie cenzurować wybiórczo to, co uzna za groźne czy obraźliwe.
4. Chińskie władze kupiły klasę średnią.
Niezupełnie. Trzy dekady dwucyfrowego wzrostu gospodarczego wyniosły do poziomu klasy średniej od 250 do 300 milionów Chińczyków, głównie mieszkańców miast. Od czasu masakry na placu Tiananmen w 1989 roku przedstawiciele tej grupy zajmują się pogonią za bogactwem, a nie walką o swobody polityczne. To nie oznacza jednak, że klasa średnia zaczęła popierać rządzącą partię. Jest różnica między polityczną apatią a trwałą lojalnością.
Chińska klasa średnia co najwyżej toleruje obecny stan rzeczy, ponieważ oznacza on znaczną poprawę w stosunku do totalitarnych rządów z przeszłości. Poza tym nie ma praktycznie żadnej alternatywy. Jednak – jak pokazuje arabska wiosna – jedno zdarzenie, jeden fałszywy krok władz mogą przemienić biernych obywateli w radykalnych rewolucjonistów.
To się może wydarzyć nawet bez nagłego załamania gospodarki. Dziś chińska klasa średnia jest coraz bardziej niezadowolona z powodu nierówności, korupcji, drogich mieszkań, zanieczyszczenia środowiska i niskiej jakości usług. Kilka lat temu w Szanghaju tysiące obywateli wyszło na “zbiorowy spacer” w proteście przeciwko planowanej rozbudowie kolei magnetycznej. Projekt ten stanowił zagrożenie dla wartości pobliskich nieruchomości. Podobne demonstracje w ubiegłym roku w mieście Dalian doprowadziły do zamknięcia zakładów petrochemicznych trujących okolicę.
Partia wie, że nie może stawiać na klasę średnią. I właśnie owa niepewność stoi za niezmiennie ostrym traktowaniem wszelkich rozbieżności politycznych.
5. Nic nie wskazuje na to, by gwałtowny wzrost gospodarczy Chin miał ulec spowolnieniu.
Tempo wzrostu już nieco zmalało – z 10,3 proc. w 2010 roku do 9,2 w roku ubiegłym. Trend ten będzie się w przyszłych latach nasilał.
Podobnie jak Korea Południowa i Tajwan, które także notowały olbrzymi wzrost przez trzy dekady, ale w latach 90. stopniowo zwalniały, Chiny również napotkają silny wiatr w oczy. Społeczeństwo się starzeje – w 2010 roku obywatele powyżej 60. roku życia stanowili 12,5 proc. populacji. Do roku 2020 wskaźnik ten ma wzrosnąć do 17 proc. To oznacza zmniejszenie oszczędności i siły roboczej, a także wzrost kosztów emerytalnych i zdrowotnych. Jeśli Chiny chcą utrzymać wysokie tempo wzrostu, muszą zacząć wytwarzać zaawansowane produkty własnego projektu, o wysokiej wartości dodanej. Do tego potrzeba innowacji, które wymagają mniejszej kontroli rządu i większej swobody intelektualnej. Oparty na inwestycjach i kierowany przez państwo system ekonomiczny, któremu Chiny zawdzięczają gwałtowny wzrost, musi ustąpić modelowi bardziej wydajnemu, napędzanemu przez konsumpcję i ukierunkowanemu na rynek. Taka zmiana nie będzie możliwa, jeśli rola państwa nie zostanie ograniczona, a partia nie zacznie odpowiadać za swoje działania przed narodem.
>>>>
LUDZIE ! KOMUNISCI FALSZUJA DANE !!!!
KOMUNIŚCI FAŁSZUJĄ DANE !!!
Wiecie jakie oni podaja oficjalne tempo ???
[link widoczny dla zalogowanych]
100 krotny wzrost PKB od 1952 .
A od poczatku komuny w 1949 ...
200 KROTNY !!!!
LUDZIE !!! Toz to chamskie oszustwo !!!
[link widoczny dla zalogowanych]
Policzcie ...
Skoro w 1949 PKB na mieszkanca wynosil 1000 $ a bylo 550 mln ludzi to ogolem wynosil 550 mld $ na ceny 2010 ...
Po 200 krotnym wzroscie powinien wyniesc :
110 bilionow $ czyli na mieszkanca 80 tysiecy $ !!!
Tymczasem wynosi 10.000 tys !
Dane sa oszukane 8 krotnie !!!
A zachodnie matoly podaja te klamstwa jako ,,dane'' ... I sie podniecaja jak gospodarka komunie ,,rosnie'' ...
CO ZA DNO !
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Czw 16:51, 02 Lut 2012, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:16, 09 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
China Investment Corporation miał 80 mld dol. strat w 2011 r.
Straty China Investment Corporation (CIC), największego na świecie funduszu inwestycyjnego, wyniosły 80 mld dol. w 2011 r. Aktywa CIC przekraczają 1 bln dol.
Jak podał chiński dziennik Renmin Ribao, wartość aktywów przedsiębiorstw kontrolowanych przez chiński CIC w 2011 r. zdecydowanie się obniżyła, wiele inwestycji okazało się chybionych, a firmy zarządzane przez tę instytucję popadły w poważne problemy finansowe. Według analityków nie tylko spadła wartość giełdowa spółek, ale też pogorszyła się ich płynność finansowa. Chińscy analitycy oceniają, że CIC stanął przed problemem zmiany koncepcji działania: z bezpośredniego inwestora powinien przekształcić się w instytucję zarządzania. Niezbędna będzie w tym celu zmiana prawa.
"Po tych zmianach fundusz powinien przede wszystkim zająć się inwestycjami długoletnimi, jak również poszerzyć branżowy zakres działania. W zakresie kontroli i nadzoru powinien czuwać nad zapewnieniem warunków wolnej i sprawiedliwej konkurencji. Szczególnym wyzwaniem powinna być standaryzacja jakości produktów niezależnych od siebie przedsiębiorstw” - cytuje gazeta słowa chińskich analityków giełdowych.
Fundusz CIC powstał w 2007 r. Jego głównym zadaniem jest zagospodarowanie rezerw walutowych Chin, które wynoszą ok. 3,2 bln dol. Kapitał założycielski funduszu sięgał 200 mld dol., obecnie jego aktywa przekraczają 1 bln dol. Tym samym jest to największy fundusz inwestycyjny na świecie (po ADIA ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich – 875 mld dol. i GIC z Singapuru – 330 mld dol.).
Zadaniem funduszu jest nie tylko osiąganie zysków i pomnażanie rezerw walutowych, ale również inwestycje strategiczne i polityczne. Jedną z większych inwestycji funduszu był zakup 5 proc. akcji banku Barclays Bank. Najnowszą inwestycją jest zakup 8,6 proc. akcji Thames Water, londyńskiej firmy zarządzającej wodociągami i kanalizacją.
>>>>>
Jak widac ekonomika typu radzieckiego NIE DZIALA !!! Wzorst PKB Chin WYNIKA TYLKO I WYLACZNIE z poluzowania bestialskiej maoistowskiej zbrodniczej ekonomiki . Ludzie bliscy smierci z glodu gdy tylko zobaczyli swiatelko w tunelu od razu sie tam rzucili . To jest walka o przetrwanie a nie model ekonomiczny do nasladowania ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 13:44, 13 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
WHO wzywa do walki z trądem
Mimo sukcesów odnotowanych w ostatnich latach w walce z trądem, co roku w krajach zachodniego Pacyfiku ponad 5 tys. osób zapada na tę chorobę - ostrzegła Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) w pierwszym dniu spotkania nt. likwidacji trądu.
Aż w 37 państwach regionu, m.in. w Chinach, Mikronezji i na Filipinach, nie udało się obniżyć liczby zachorowań na trąd do 1 na 10 tys. osób. Dopiero po osiągnięciu tego poziomu WHO uznaje oficjalnie, że choroba została trwale wyleczona na danym obszarze. Walka z trądem "to niezakończona sprawa, musimy pokonać ostatnią prostą" - powiedział regionalny dyrektor WHO Shin Young-soo.
Minister zdrowia Filipin Enrique Ona wyraził obawę, że oficjalna liczba zachorowań na trąd w jego kraju może być zaniżona. Dodał, że na Filipinach prowadzona jest akcja edukacyjna, która ma na celu uświadomienie społeczeństwu, że chorych na trąd nie należy poddawać ostracyzmowi.
Shin Young-soo podkreślił, że na trąd choruje więcej osób z niższych klas społecznych ze względu na ograniczony dostęp do opieki medycznej.
Trąd jest obecnie łatwo wyleczalny. Ta choroba zakaźna atakuje przede wszystkim skórę, ale nieleczona może prowadzić do uszkodzenia nerwów, a w krańcowych przypadkach do odpadania palców oraz ślepoty. Co roku w 150 krajach na świecie w ostatnią niedzielę stycznia obchodzony jest Światowy Dzień Chorych na Trąd.
>>>>
Jak widzicie u pekinczykow jeszcze jest trad !!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|