Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:06, 27 Wrz 2013 Temat postu: |
|
|
17-letni syn chińskiego generała skazany za udział w gwałcie zbiorowym
Syn znanego chińskiego generała został skazany na 10 lat więzienia - donosi serwis BBC. 17-letni Li Tianyi wziął udział w zbiorowym gwałcie w jednym z pekińskich hoteli. W przeszłości nastolatek był już karany. Skazany nie przyznaje się do winy.
Analiza monitoringu wykazała, że nastolatek zaciągnął swoją 18-letnią ofiarę do hotelowej windy, bijąc ją po twarzy. W pokoju rozebrał dziewczyną i zmusił ją do seksu. Towarzyszyło mu trzech nastoletnich kolegów oraz jeden pełnoletni. Wszyscy usłyszeli wyroki skazujące (dwóm nastolatkom wymierzono kary w zawieszeniu).
"W czasie popełniania przestępstwa wykonywali na ofierze nieprzyzwoite czynności, które należy postrzegać jako wypełniające znamiona gwałtu zbiorowego. Zostało to uwzględnione przy określaniu wymiaru kary" - napisano w uzasadnieniu wyroku opublikowanym na oficjalnym mikroblogu pekińskiego systemu sądowniczego.
Syn znanego generała
Chociaż w procesie ustalono, że Li był prowodyrem zbrodni, to sąd i tak potraktował go pobłażliwie. Dziesięcioletni wyrok pozbawienia wolności uzasadniano młodym wiekiem przestępcy.
Prawnicy 17-latka uważają karę za niesprawiedliwą i już zapowiedzieli apelację. Ich klient nie przyznaje się do winy.
Ojciec skazanego, Li Shuangiang, jest znanym chińskim generałem, słynącym z wykonywania patriotycznych pieśni na antenie telewizji. Jego matka, Meng Ge, również jest śpiewaczką w Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej.
Kampania obrony gwałciciela
Według hongkońskiego dziennika "South China Morning Post" rodzina Li oraz jego prawnicy rozpowszechniali w ostatnich miesiącach kompromitujące informacje na temat ofiary gwałtu oraz właściciela baru, w którym pracowała. Chciano w ten sposób zdyskredytować ich zeznania. Głos w sprawie zabrał też profesor prawa z prestiżowego Uniwersytetu Tsingua, który wywołał powszechne oburzenie, pisząc na swoim mikroblogu, że "zgwałcenie dziewczyny z baru jest mniej szkodliwe niż zgwałcenie porządnej kobiety".
Matka skazanego poprosiła sąd, by wziął pod uwagę, że ofiara pracowała w barze i płacono jej za picie alkoholu z klientami. Sąd orzekł jednak, że jej zawód "nie miał bezpośredniego związku" z zarzutami.
Komunistyczne "książątka"
Sprawa syna wysokich rangą wojskowych jest kolejnym przykładem uprzywilejowania dzieci członków chińskich elit. Jak zauważa BBC, Li Tianyi symbolizuje ekscesy, których niejednokrotnie bezkarnie dopuszczają się potomkowie komunistycznych dygnitarzy i wojskowych.
Według ekspertów wyrok skazujący był konieczny ze względu na szeroki rozgłos, jaki sprawa uzyskała dzięki portalom społecznościowym. Od lutego, kiedy doszło do gwałtu, nieprzerwanie trwa w Chinach burzliwa dyskusja na temat stylu życia i specjalnego traktowania kasty dzieci wysokich rangą urzędników państwowych, takich jak Li, nazywanych popularnie "książątkami".
Nie był to też pierwszy "wyskok" 17-latka, który zgorszył chińską opinię publiczną. Dwa lata temu Li rozbijał się po ulicach Pekinu luksusowym BMW bez tablic rejestracyjnych. Gdy przejażdżkę zakłóciła para przechodniów, która zablokowała mu przejazd, Li wysiadł z auta i razem z kolegą dotkliwie pobili małżeństwo. Po wszystkim zastraszył świadków, sugerując, że policja i tak nic mu nie zrobi. Za swój czyn został wówczas skazany na rok w zakładzie poprawczym i "reedukację".
"Ktoś inny mógł zostać skazany na śmierć"
- Chiński rząd znajduje się pod presją, ponieważ sprawa Li była nagłośniona w internecie. "Książątka", czyli synowie wpływowych osobistości, znaleźli się pod ostrzałem opinii publicznej. W tych okolicznościach rząd powinien wydać surowy wyrok - powiedział komentator polityczny z Hongkongu Johnny Lau.
Jak dodał, kara 10 lat więzienia jest jednak zbyt łagodna, by mogła usatysfakcjonować rozgniewaną opinię publiczną. - Jeśli porównać to z innymi podobnymi sprawami, wyrok wydaje się łagodny. Ktoś inny mógłby zostać skazany na śmierć - powiedział Lau, wyjaśniając, że chodzi na przykład o wyrok śmierci wykonany w środę na ulicznym sprzedawcy z prowincji Liaoning, skazanym za zabójstwo dwóch strażników miejskich, którzy go bili, ale i o wiele innych spraw.
- Nie sądzę też, by chiński rząd dążył do niezawisłości sądów. Tym razem werdykt był wynikiem dokonanej przez najwyższych przywódców oceny wpływu sprawy na społeczeństwo oraz na "książątka" - uznał analityk, dodając, że "nie jest to przełomowa sprawa, która sugerowałaby 'książątkom', iż rząd postąpi podobnie w innych przypadkach".
...
Tak sie bawi komunistyczna mlodziez .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 16:51, 05 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Chiny: 33-latka w szóstym miesiącu ciąży poddana przymusowej aborcji
33-letnia Chinka będąca w szóstym miesiącu ciąży została w środku nocy siłą wyciągnięta z domu i poddana przymusowej aborcji - donosi brytyjska telewizja Sky News. To kolejna ofiara prowadzonej przez komunistyczne władze polityki jednego dziecka.
Wstrząsająca historia rozegrała się w położonej na wschodnim wybrzeżu prowincji Szantung. Tydzień temu grupa 20 urzędników z komisji planowania rodziny o 4.00 nad ranem siłą wdarła się do mieszkania Liu Xinwen i jej męża. Ich jedynym przewinieniem było to, że choć mieli już syna, ona była w kolejnej ciąży.
33-latka została wyciągnięta z łóżka i zabrana do szpitala w Weifang, gdzie dokonano na niej przymusowej aborcji, wstrzykując środek, który uśmiercił znajdujący się w jej łonie płód. Kobieta urodziła martwe dziecko dzień później.
Liu to jedna z tysięcy ofiar obowiązującej w Chinach polityki jednego dziecka. Wprowadzona przez władze w 1977 r., ma na celu ograniczenie wysokiego przyrostu naturalnego. W rezultacie do 2013 roku w Państwie Środka przeprowadzono ponad pół miliarda zabiegów "kontroli urodzeń". Pod tym enigmatycznym terminem kryją się przymusowe aborcje i sterylizacje kobiet.
Generalnie za posiadanie drugiego dziecka w Chinach przewidziana jest kara finansowa, jednak w skrajnych przypadkach nadgorliwi urzędnicy siłą przeprowadzają na kobietach zabiegi przerywania ciąży. Przy trzecim dziecku często przeprowadzana jest dodatkowo przymusowa sterylizacja matki.
Polityka jednego dziecka jest stanowczo egzekwowana w miastach, ale jej faktyczna realizacja zależy od prowincji. Na większości obszarów wiejskich rodziny mają prawo ubiegać się o zgodę na drugie dziecko, jeśli pierwsze jest dziewczynką lub jest niepełnosprawne, chore psychicznie czy upośledzone umysłowo. W każdym przypadku między narodzinami dzieci muszą minąć 3-4 lata. Z restrykcji wyłączone są jedynie mniejszości narodowe.
Gdyby nie polityka jednego dziecka, Chińczyków byłoby dziś o 400 milionów więcej. Jednak ostatnie Pekin zapowiedział, że w najbliższych latach dokona liberalizacji prowadzonej polityki demograficznej.
...
Komunistyczni ohydni zwyrodnialcy . To nie ludzie to bestie . Dlatego tak brzydzi mnie cala ta ,,Chinska Republika Ludowa" ktora nie jest ani chinska ani republikanska ani ludowa tylko diabelska .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:55, 15 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
6 lat więzienia za zdetonowanie bomby na lotnisku w Pekinie
Niepełnosprawny mężczyzna, który w lipcu zdetonował ładunek wybuchowy domowej roboty na lotnisku w Pekinie, raniąc siebie i jednego interweniującego policjanta, został skazany na 6 lat pozbawienia wolności. Mężczyźnie groziła kara 10 lat więzienia.
Sąd w Pekinie uznał, że zdetonowanie ładunku wybuchowego na zatłoczonym lotnisku przez Ji Zhongxinga stworzyło poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego. Dodatkowo zwrócono uwagę, że skonstruowany w domu ładunek wybuchowy Ji przewoził, wykorzystując transport publiczny i narażając w ten sposób kolejne osoby.
Jednocześnie sąd w Pekinie postanowił wziąć pod uwagę, że przed zdetonowaniem ładunku mężczyzna ostrzegł znajdujących się w pobliżu ludzi, by nie podchodzili, gdyż ma bombę. Sędziowie podkreślili także, że Ji Zhongxing współpracował z przedstawicielami wymiaru sprawiedliwości, dzięki czemu uniknął kary 10 lat pozbawienia wolności.
Z informacji chińskiej agencji prasowej Xinhua wynika, że podczas ogłaszania wyroku na sali sądowej była rodzina niepełnosprawnego mężczyzny. Prawnik Ji podkreślał, że jego czyn był próbą zwrócenia na siebie uwagi - chciał, aby organa ścigania zbadały sprawę jego pobicia z 2005 roku, które doprowadziło do kalectwa.
33-letni mężczyzna padł ofiarą brutalności Chengguanu - przypominających straż miejską parapolicyjnych służb, słynących z brutalności i samowoli. Z informacji opublikowanych na jego blogu, zablokowanym przez cenzorów, wynikało, że w 2005 roku Ji został pobity przez strażników w mieście Dongguan (prowincja Guangdong), kiedy pracował na czarno jako kierowca taksówki motocyklowej. W wyniku pobicia stracił czucie w nogach i od tego czasu jeździ na wózku inwalidzkim. Po siedmiu latach bezskutecznego poszukiwania sprawiedliwości w urzędach różnego szczebla w akcie desperacji zdetonował ładunek, by zwrócić uwagę opinii publicznej na swój los.
Zadaniem Chengguanu jest zwalczanie wykroczeń i drobnej przestępczości w chińskich miastach. Do ich obowiązków należy m.in. kontrola ulicznych sprzedawców niemających odpowiednich zezwoleń, w większości ubogich mieszkańców wsi, dla których drobny handel jest jedynym źródłem utrzymania. Strażnicy cieszą się w społeczeństwie złą sławą tyranów bezkarnie znęcających się nad biednymi i bezbronnymi, na którą zapracowali sobie licznymi przypadkami brutalnych pobić podejrzanych i bezprawnej konfiskaty ich mienia.
...
No to komuchy ,,rozwiazaly" problem niepelnosprawnosci .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 22:14, 16 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Chiny: władze uniemożliwiły dalszy protest ofiarom powodzi
Władze Yuyao w prowincji Zhejiang na wschodnim wybrzeżu Chin uniemożliwiły kontynuowanie protestów tysiącom ludzi, którzy ucierpieli na skutek najgorszej od stu lat powodzi; w przeddzień domagali się pomocy ze strony władz i starli się z policją.
W środę na ulice miasta wysłano setki funkcjonariuszy, by zapobiec powtórce zdarzeń.
We wtorek kilka tysięcy ludzi przemaszerowało przed siedzibą władz miasta Yuyao krytykując ich nieefektywność w niesieniu pomocy - wynika z zapisów na miniblogach. Według tych źródeł nawoływano też do ustąpienia sekretarza partii i mera. Świadkowie, dzielący się swą wiedzą na Sina Weibo - chińskim odpowiedniku Twittera - utrzymują, że protestujący zaatakowali siedzibę władz. Zdarli z niej hasło-mantrę Komunistycznej Partii Chin, mówiące o służbie ludziom.
Według anglojęzycznego dziennika "The Global Times" aresztowano niesprecyzowaną liczbę osób za dokonanie "radykalnych aktów", w tym rzucanie kamieniami w policję i przewracanie pojazdów rządowych. Z kolei zapisy na Sina Weibo mówią o ludziach pobitych do krwi przez policję.
Lokalny oficjalny dziennik "Yuyao Daily" napisał środę w artykule redakcyjnym, że mieszkańcy "powinni wyrażać swe racjonalne żądania we właściwym czasie i w sposób rozsądny".
Ponad 800 000 osób w Yuyao ucierpiało w ubiegłotygodniowej powodzi; nastąpiła ona po tajfunie Fitow, który uderzył 7 października. W całej prowincji Zhejiang (Czeciang) ucierpiało 6,3 mln osób, których domy zostały zniszczone lub uszkodzone, a pola zalane przez deszcze. Sześć osób poniosło śmierć, a cztery uznano za zaginione.
Według mediów państwowych straty w Yuyao są ogromne: 70 proc. miasta zostało zalane, a straty szacuje się niemal na 7 mld juanów (1,15 mld dolarów). Liczby ofiar śmiertelnych nie podano.
....
Pekinscy towarzysze rozwiazali z kolei problemy powodzian .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:23, 21 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Ogromny smog w Chinach
W poniedziałek rano gęsta mgła spowiła północno wschodni region Chin, poważnie zakłócając ruch uliczny i powodując zanieczyszczenie powietrza w wielu miejscach.
Zimą zanieczyszczenie powietrza jest tu z reguły największe, ze względu na specyficzną kombinację warunków pogodowych i wzrost zużycia węgla do palenia w piecach domów i miejskich zakładów ogrzewania, co zaczyna się konkretnego dnia.
W położonym na północy kraju, w prowincji Heilongjiang, mieście Harbin sezon grzewczy rozpoczął się w niedzielę, a w poniedziałek widoczność była tam mniejsza niż 50 metrów, podają lokalne media. W mieście zamknięto szkoły podstawowe I średnia, a także kilka dróg szybkiego ruchu.
....
Pieklo na ziemi .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:04, 24 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Chiny: rządowy organ "zaniepokojony" aresztowaniem dziennikarza
Chińskie rządowe biuro ds. kontroli prasy zaskoczyło obserwatorów, wyrażając zaniepokojenie z powodu aresztowania kantońskiego dziennikarza śledczego Chena Yongzhoua, do którego doszło kilka dni wcześniej.
Urzędnicy Głównego Państwowego Biura ds. Prasy, Publikacji, Radia, Filmu i Telewizji oświadczyli na łamach prowadzonego przez to biuro pisma "Zhongguo Xinwen Chuban Bao", że są "bardzo zaniepokojeni" aresztowaniem Chena. Zapewnili, że będą uważnie śledzić rozwój jego sprawy.
"Biuro będzie wspierało dziennikarzy i pracowników mediów oraz stanowczo broniło ich prawa do wykonywania normalnych czynności reporterskich" - napisali. Dodali jednak, że biuro "kategorycznie sprzeciwia się wszelkim przypadkom nadużywania uprawnień dziennikarskich".
Zaskoczeniem dla obserwatorów była również reakcja ściśle kontrolowanego przez władze Chińskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, które zaapelowało do ministerstwa bezpieczeństwa publicznego, by potraktowano przypadek Chena "sprawiedliwie i zgodnie z prawem", a jemu samemu zapewniono bezpieczeństwo.
Według oficjalnych doniesień reporter wydawanego w prowincji Guangdong dziennika "Xinkuaibao" został zatrzymany w sobotę w Kantonie przez czterech policjantów przybyłych z sąsiedniej prowincji Hunan na południu ChRL. Aresztowanie miało związek z publikacją serii 15 artykułów śledczych, w których Chen zarzucał fałszowanie wyników finansowych firmie Zoomlion, drugiemu największemu producentowi sprzętu budowlanego w Chinach. Częściowym udziałowcem tej firmy jest rząd prowincji Hunan.
Jako powód zatrzymania policja podała "fabrykowanie danych" i "szkodzenie reputacji biznesowej". Dziennikarz przebywa obecnie w areszcie w stolicy Hunanu, w mieście Changsha.
Redakcja "Xinkuaibao" początkowo milczała w tej sprawie, licząc, że problem uda się rozwiązać za zamkniętymi drzwiami. Dopiero w środę na pierwszej stronie gazety opublikowano dramatyczny apel pod tytułem "Prosimy, uwolnijcie go", w którym zapewniono, że nie ma dowodów, jakoby Chen popełnił przestępstwo. W czwartek na pierwszej stronie "Xinkuaibao" pojawiły się słowa: "Ponownie prosimy, uwolnijcie go".
Otwarty apel "Xinkuaibao" o przestrzeganie wolności prasy to bezprecedensowe posunięcie ze strony chińskiej gazety. Poparła go oficjalnie m.in. organizacja Reporterzy Bez Granic (RSF). "Pochwalamy odwagę tej gazety, która śmiała przeciwstawić się narzuconemu przez władze nakazowi milczenia, wystawiając się na kolejne akcje odwetowe" - napisała organizacja w informacji prasowej.
Śladem "Xinkuaibao" o uwolnienie Chena zaapelowały w czwartek również inne chińskie gazety, w tym kantoński "Nanfang Dushi Bao".
Z powodu dużego zainteresowania chińskich i zagranicznych mediów oraz blogerów i dziennikarzy obywatelskich sprawa Chena porównywana jest do incydentu w kantońskim tygodniku "Nanfang Zhoumo". Spór dziennikarzy tego pisma z cenzorami doprowadził w styczniu do niespotykanych w Chinach demonstracji w obronie wolności słowa. Zarówno "Xinkuaibao" jak i "Nanfang Zhoumo" mają swoje siedziby w Kantonie, stolicy prowincji Guangdong, uważanej za najbardziej liberalną w kraju.
Nie jest to pierwszy raz, kiedy dziennik "Xinkuaibao" popada w konflikt z władzami. Latem ub. r., gdy Chiny przygotowywały się do przekazania władzy nowemu pokoleniu przywódców, gazeta opublikowała artykuł opisujący losy najwyższych dygnitarzy Komunistycznej Partii Chin (KPCh), w tym obecnego prezydenta Xi Jinpinga i obecnego premiera Li Keqianga, w czasach rewolucji kulturalnej. Niedługo potem redaktor naczelny podał się do dymisji, a gazecie dyskretnie zakazano pisania o sprawach ogólnokrajowych i międzynarodowych, pozostawiając jej jedynie wiadomości lokalne.
Chiny są na liście tzw. "wrogów internetu" opracowywanej przez Reporterów Bez Granic. W 2013 r. znalazły się na 173. miejscu pośród 179 państw w prowadzonym przez tę organizację rankingu wolności prasy, wyprzedzając tylko Iran, Somalię, Syrię, Turkmenistan, Koreę Płn. i Erytreę.
...
Bezprawie upadla czlowieka . Stad jest to tak ohydny kraj .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:55, 25 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Chiński sąd odrzucił apelację Bo Xilaia
Ludowy Sąd Najwyższy prowincji Shandong w mieście Jinan odrzucił apelację Bo Xilaia, byłego członka kierownictwa KC KPCh, skazanego w ub. miesiącu na karę dożywotniego więzienia za łapownictwo, korupcję i nadużycie władzy - poinformowała agencja Xinhua.
Ogłoszenie orzeczenia potwierdzającego wyrok poprzedzono zastosowaniem nadzwyczajnych środków bezpieczeństwa wokół budynku sądu. Zamknięto pobliskie ulice, w tym pięciopasmową arterię szybkiego ruchu oraz dostęp do stojących przy nich budynków.
Analitycy wskazują że odrzucenie apelacji było spodziewane bowiem obecne kierownictwo Komunistycznej Partii Chin jest zdecydowane usunąć Bo, niegdyś bardzo wpływowego polityka uważanego za "wschodzącą gwiazdę", z życia publicznego na wystarczająco długi okres czasu aby uniemożliwić mu powrót.
Werdykt ostatecznie zamyka sprawę Bo Xilaia i wywołany przez nią skandal na najwyższych szczeblach władzy. Zdaniem Reutera, werdykt umożliwi prezydentowi i sekretarzowi generalnemu KC KPCh Xi Jinpingowi dalsze skonsolidowanie kierownictwa KPCh i skierowanie uwagi opinii publicznej na inicjatywy ekipy, której przewodzi. Dotychczas bowiem w kierownictwie miały występować różnice zdań co do tego jaki powinien być los Bo Xilaia.
Obecnie na plan pierwszy wysuwa się - jak oceniają analitycy - projekt dalszego rozwoju gospodarki chińskiej i walki z korupcją przygotowany przez ekipę Xi Jinpinga. Problemy te mają być tematem spotkania przywódców partii w listopadzie.
64-letni Bo, uchodzący do niedawna za jednego z czołowych kandydatów do ścisłego kierownictwa KPCh, został uznany za winnego przyjęcia osobiście, lub za pośrednictwem swej żony Gu Kailai i syna, łapówek w łącznej wysokości 21,79 mln juanów (2,67 mln euro) od dwóch biznesmenów. Udowodniono mu również sprzeniewierzenie 5 mln juanów (612 tys. euro) z funduszy publicznych oraz nadużycie uprawnień służbowych poprzez próbę blokowania śledztwa w sprawie swojej żony, skazanej za morderstwo brytyjskiego biznesmena Neila Heywooda.
...
Komunistyczne pseudosady .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 19:31, 26 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Chiny: kolejny lekarz zabity przez niezadowolonego pacjenta
Chińskie władze zastanawiają się, jak zapewnić bezpieczeństwo pracownikom służby zdrowia, tymczasem w piątek kolejny lekarz zginął z rąk niezadowolonego pacjenta. Ataki na personel medyczny stają się w Chinach coraz częstsze, a lekarze coraz bardziej się boją.
33-letni mężczyzna o nazwisku Lian, rozczarowany efektami operacji jamy nosowej, rzucił się z nożem na lekarzy oddziału chorób ucha, nosa i gardła szpitala w mieście Wenling w prowincji Zhejiang. Jeden z zaatakowanych zmarł na miejscu, drugi odniósł poważne obrażenia serca i walczy o życie. Trzeci, lekko ranny, jest pod obserwacją. Sprawcę napaści aresztowano – podały państwowe media.
Przyczyną tego i tysięcy innych ataków na pracowników służby zdrowia, do których dochodzi w Chinach każdego roku, było niezadowolenie pacjenta z powodu wysokich kosztów i nieskuteczności leczenia. Do przepychanek i pobić dochodzi na tym tle regularnie. W poniedziałek kilka osób dotkliwie pobiło troje lekarzy w Kantonie na południu kraju. Rozgniewało ich, że nie mogli natychmiast zabrać zwłok zmarłego krewnego do domu.
- Praca lekarza w Chinach jest jak chodzenie po linie albo stąpanie po cienkim lodzie - powiedział ginekolog z Trzeciego Szpitala Akademii Medycznej w Kantonie Liu Shiyi. Wyjaśnił, że pracownicy chińskiej służby zdrowia żyją w bezustannym strachu, narażeni na ataki ze strony pacjentów i ich krewnych.
- Boimy się tego, więc staramy się nauczyć, jak się przed tym bronić. Na przykład zawsze siadamy tak, by móc obserwować drzwi, i zawsze pozostawiamy sobie drogę ucieczki - dodał.
Według oficjalnych danych w 2012 roku w wyniku agresji pacjentów i ich krewnych zginęło siedmioro chińskich lekarzy, a 28 zostało rannych. Chińskie Stowarzyszenie Szpitali obliczyło, że liczba napaści na lekarzy zwiększyła się z 20,6 ataków przypadających na jeden szpital w 2008 roku do 27,3 ataków na każdy szpital w roku 2012.
Chińskie ministerstwo zdrowia wspólnie z policją opublikowało niedawno nowe wytyczne dla szpitali, mające zapewnić ich personelowi bezpieczeństwo. Zalecenia mówią o większej liczbie strażników – przynajmniej jednym na każde 20 łóżek – oraz instalacji kamer monitoringu, przycisków alarmowych i skanerów do wykrywania broni.
Według ekspertów i samych lekarzy środki te nie będą jednak skuteczne, jeżeli nie będzie towarzyszyła im gruntowna reforma systemu służby zdrowia.
- Źródłem problemu jest wadliwy system opieki zdrowotnej. Pacjentów jest coraz więcej, a lekarzy nie wystarcza - powiedział Liu. Niedobór specjalistów sprawia, że pacjenci muszą długo czekać na badania. Lekarze natomiast są zmęczeni, brakuje im czasu i cierpliwości, by wszystko dokładnie tłumaczyć chorym i ich rodzinom. Prowadzi to do konfliktów, które czasem kończą się tragicznie.
Zdaniem chińskiego specjalisty ds. służby zdrowia Zhu Youdiego w Chinach doszło do "kryzysu wzajemnego zaufania i komunikacji między szpitalem a pacjentem".
Sytuację pogarszają relatywnie niskie pensje lekarzy. Według wyników ankiety Chińskiego Stowarzyszenia Lekarzy Medycyny (CSLM) 95 proc. lekarzy w tym kraju jest niezadowolonych z wynagrodzenia, które wynosi średnio tylko o 19 proc. więcej niż otrzymuje przeciętny chiński pracownik. Na przykład Liu, który aby zostać specjalistą ginekologiem studiował przez 8 lat, a obecnie pracuje w renomowanym szpitalu w bogatej metropolii, zarabia ponad 3 tys. juanów miesięcznie (ponad 1,5 tys. zł) – tyle samo co kelner, ekspedient lub kucharz w tym samym mieście.
Część lekarzy przyjmuje łapówki od pacjentów, co wzbudza w nich dodatkowy gniew, zwłaszcza jeśli leczenie okaże się nieskuteczne. Jeżeli lekarzowi uda się im pomóc, "pacjenci chętnie wręczają łapówki. Ale jeśli lekarz przyjmie łapówkę, a nie uda mu się uleczyć chorego, ten straci zarówno życie, jak i pieniądze, a jego krewni będą bardzo rozgniewani. Nie sposób prosić ich, by zachowywali się racjonalnie" - powiedział Zhu, cytowany przez amerykański dziennik "USA Today".
Z drugiej strony niskie pensje i ciągłe zagrożenie atakami ze strony niezadowolonych pacjentów odstraszają Chińczyków od zawodów medycznych, pogłębiając problem niedoboru lekarzy. 78 proc. ankietowanych przez CSLM lekarzy zadeklarowało, że nie chcą, by ich dzieci studiowały medycynę. Inne badanie w 316 chińskich szpitalach wykazało, że prawie 40 proc. zatrudnionego w nich personelu medycznego planuje zmianę zawodu w związku z zagrożeniem przemocą.
....
Oto komuna . Tak nie dziala ten system .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 15:09, 27 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Tu trafiają młode dziewczyny, które chciały "lepszego życia"
Z powodu urody i jasnej cery Nepalki od lat przemycane są do domów publicznych w Indiach. Jednak szybki rozwój przygranicznych regionów w Chinach spowodował zmianę kierunku i wiele dziewcząt trafia do tego kraju. Władze w Pekinie i Katmandu ignorują problem.
- Jeszcze kilka lat temu pośrednicy starali się uwodzić młode dziewczyny. Po kilku miesiącach zalotów zakochana para uciekała z wioski, żeby zacząć nowe życie - opowiada Nani Maya Thapa. Jechali do Delhi, Kalkuty lub Bombaju. Do tego momentu wszystko działo się jak w popularnych w Nepalu romantycznych filmach, które kończą się ślubem i pojednaniem z rodziną. W rzeczywistości był to podstęp; młode Nepalki lądowały w domach publicznych, gdzie były gwałcone, bite i głodzone, aż w końcu, pogodzone z losem, zaczynały pracę jako prostytutki.
- Dziewczyny są więzione. Mówi się im, że muszą odpracować koszty transportu do Indii, czynsz za mieszkanie we wspólnym pokoju i wyżywienie. Ma to im dać nadzieję, że kiedyś opuszczą to miejsce - tłumaczy Subir Roy z organizacji Shakti Vahini, która walczy z handlarzami kobiet w Delhi. - Dług rośnie jednak w tempie kilkuset procent tygodniowo. Nie można go spłacić, nie ma ucieczki - dodaje.
Nani Maya Thapa, szefowa organizacji Gramin Mahila Srijansil Pariwar (Stowarzyszenie Postępowych Kobiet Wiejskich), tłumaczy, że region Sindhupalchok, na północy Nepalu, od zawsze był rajem dla handlarzy. - Region jest biedny, łatwo przekonać ludzi do pracy za granicą. Co więcej, pośrednicy pochodzą z tych samych wiosek, co ich ofiary - tłumaczy. Pośrednik zarabia około 5-25 tys. rupii (200-1000 zł) za dziewczynę. Organizacji z Lamosangu udaje się uratować średnio pięć kobiet rocznie.
- Na początku ludzie mówili, że robimy z Lamosangu wioskę prostytutek" - opowiada PAP Nani Maya Thapa. - Pytali, po co sprowadzamy te kobiety, że może same źle się prowadzimy? I jak to wszystko wygląda przed innymi wioskami? - pani Thapa nie ukrywa rozbawienia.
Jednak kilkanaście lat temu działaczki stowarzyszenia długo musiały przekonywać mężczyzn z Lamosangu, że kobiety uratowane z domów publicznych w Indiach przeszły piekło, były bite i zmuszane do prostytucji. A poza tym - to ich własne córki i siostry.
Pierwszą dziewczynę stowarzyszenie uratowało 21 lat temu. Na granicy z Indiami wypatrzył ją nepalski celnik, który pochodził z tej samej wioski. Bardzo się zdziwił, gdy towarzyszący dziewczynie mężczyzna przedstawił się jako jej wuj. Miała pracować jako pomoc domowa w jednym z wielkich miast Indii. Celnik nie uwierzył w tę historię, szybko skontaktował się ze stowarzyszeniem i okazało się, że młoda Nepalka zniknęła z rodzinnego domu.
Nepalki, które mają jaśniejszą cerę niż Induski, są bardzo cenione przez klientów indyjskich domów publicznych. Ostrożne szacunki organizacji pozarządowych mówią o 4 tys. dziewcząt w wieku od 12 do 25 lat, które co roku przemycane są do tych miejsc.
- Obecnie trend się zmienił. Przede wszystkim pośrednik przekonuje rodzinę, że załatwi ich córce dobrą pracę, najczęściej w charakterze pomocy domowej. Opowiada o prawdziwej, życiowej szansie i dobrych zarobkach. Zawsze wybiera bardzo biedne rodziny - tłumaczy Thapa. Dodaje, że w ten sposób handlarze zabezpieczają się, gdyby doszło do wpadki i śledztwa policji. Wtedy "wypierają się jakiegokolwiek udziału w tym procederze i zrzucają winę na rodzinę dziewczyny, która dała zgodę na jej wyjazd".
Zmienił się również kierunek przemytu kobiet. Dziewczyny z Sindhupalchok wywożone są teraz częściej do Chin, rzadziej do Indii. Od strony Chin do przejścia granicznego z Nepalem w Kodari powstała nowa droga, a władze chińskie finansują rozbudowę i modernizację trasy po stronie nepalskiej.
Lamosangu leży przy tej drodze, około 30 km od granicy. Starsza część wioski to tradycyjne, kamienne budynki, gdzie życie płynie tym samym, nieśpiesznym rytmem od wielu lat. Ale nowsza część, położona wzdłuż drogi, tętni życiem. Przez Lamosangu przetacza się długi sznur autobusów i masywnych ciężarówek. W sklepach można kupić chińskie komórki, elektronikę, papierosy, a nawet tanią, chińską whisky.
- Szacujemy, że przez przejście graniczne może przejeżdżać nawet 3 tys. ciężarówek dziennie. W każdym zazwyczaj jest dwóch kierowców i pomocnik - opowiada Nani Maya Thapa. Załoga ciężarówek stanowi klientelę dla przydrożnych moteli, które stały się również domami publicznymi. Biznes kwitnie zwłaszcza po chińskiej stronie granicy.
Organizacja kobiet z Lamosangu sprawdziła, jak wygląda sytuacja na granicy. Pięć grup badaczek odwiedziło pięć moteli. - Okazało się, że w każdym z nich pracuje przynajmniej kilkanaście dziewcząt, które są kelnerkami w motelowych restauracjach, jednak wieczorami znikają z klientami w pokojach - opowiada Nani Maya Thapa.
Młode Nepalki z okolic Lamosangu zazwyczaj nie wiedzą, że praca w chińskich motelach wiąże się z prostytucją. - Dziewczyny z wiosek są po prostu trochę naiwne. Tutaj jest biednie, zarobki w Chinach są atrakcyjne, a praca kelnerki nie wydaje się trudna - tłumaczy Divya Ghimre, która prowadzi szkolenia zawodowe dla wiejskich kobiet. Nepalczycy z rejonów przygranicznych bardzo łatwo mogą otrzymać ważne przez rok pozwolenie na pracę i nie mają problemu z jego przedłużeniem, muszą tylko wrócić na chwilę do kraju.
W chińskich motelach można liczyć na zarobki rzędu 10-15 tys. rupii nepalskich (400-600 zł) miesięcznie. Tak samo jak w Indiach pieniądze zatrzymuje właściciel motelu i dziewczyny stają się niewolnicami. - Chińczycy nie ingerują w ten proceder, liczy się tylko dobry biznes. A rząd Nepalu woli udawać, że nic nie wie o tym, co się dzieje na granicy - podkreśla Nani Maya Thapa.
...
Kolejne ohydne potwornosci pekinczykow .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 15:17, 27 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Chińska gazeta, która broniła swego dziennikarza, składa przeprosiny
Dziennik "Xinkuaibao" z chińskiej prowincji Guandong, który wystosował bezprecedensowy apel o uwolnienie swego aresztowanego dziennikarza, złożył w niedzielę przeprosiny, uznając, że niewystarczająco dokładnie sprawdził ustalenia policji wobec reportera.
Dzień wcześniej telewizja państwowa pokazała dziennikarza Chena Yongzhoua, ubranego w więzienny strój, który publicznie przyznał się do winy. Powiedział on, że w artykułach pisał nieprawdę w zamian za korzyści finansowe. Takie publiczne wyznania zazwyczaj są wymuszane - komentuje portal BBC News.
Następnie, w niedzielnym wydaniu, gazeta oświadczyła, że nie dość dokładnie przyjrzała się ustaleniom policji w sprawie swego dziennikarza. Przyznała, że "podjęła niewłaściwe działania, poważnie szkodzące zaufaniu społeczeństwa wobec mediów". Dziennik zapewnił też, że będzie staranniej zabiegał o to, by jego dziennikarze i wydawcy "działali zgodnie z etyką zawodową i przepisami".
W telewizyjnym oświadczeniu Chen oznajmił, że motywem jego działania była chęć zdobycia "pieniędzy i sławy". Media państwowe oświadczyły, że przyjmował łapówki, ale nie wyjaśniły, kto miał mu je dawać.
Według oficjalnych doniesień reporter został zatrzymany 19 października w Kantonie przez czterech policjantów przybyłych z sąsiedniej prowincji Hunan na południu ChRL. Aresztowanie miało związek z publikacją serii 15 artykułów śledczych, w których Chen zarzucał fałszowanie wyników finansowych firmie Zoomlion, drugiemu największemu producentowi sprzętu budowlanego w Chinach. Częściowym udziałowcem tej firmy jest rząd prowincji Hunan.
Jako powód zatrzymania policja podała "fabrykowanie danych" i "szkodzenie reputacji biznesowej".
Sprawa aresztowanego dziennikarza wywołała duży rozgłos, ponieważ "Xinkuaibao" dwukrotnie wystosował apel o jego uwolnienie i tematem tym zainteresowały się inne media. Ponadto dziennik nie po raz pierwszy popadł w konflikt z władzami. Latem ub. r., gdy Chiny przygotowywały się do przekazania władzy nowemu pokoleniu przywódców, gazeta opublikowała artykuł opisujący losy najwyższych dygnitarzy Komunistycznej Partii Chin (KPCh), w tym obecnego prezydenta Xi Jinpinga i obecnego premiera Li Keqianga, w czasach rewolucji kulturalnej. Niedługo potem redaktor naczelny podał się do dymisji, a gazecie dyskretnie zakazano pisania o sprawach ogólnokrajowych i międzynarodowych, pozostawiając jej jedynie wiadomości lokalne.
....
Ohydny pokaz pekinskiego bestialstwa . Potwory ! Co oni robia z ludzmi . Sankcje na ten kraj !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:26, 28 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Incydent na placu Tiananmen w Pekinie
Pięć osób nie żyje, a 38 zostało rannych podczas wybuchu, gdy na wypełniony ludźmi plac Tiananmen w Pekinie wjechał samochód. W internecie zostały zamieszczone zdjęcia na których widać płonący samochód przed bramą prowadzącą do Zakazanego Miasta.
Ofiary śmiertelne to dwoje turystów, obywatele Chin i Filipin, a także kierowca i dwaj pasażerowie samochodu, który wbił się w barierę ochronną. Liczbę ofiar potwierdziła policja i władze miejskie Pekinu, ale nie poinformowano, kim byli ludzie znajdujący się w samochodzie.
Zamknięto pobliską stację metra. Popularny wśród turystów plac został ewakuowany.
Dostęp na plac Tiananmen, miejsce krwawej rozprawy wojska z uczestnikami prodemokratycznego protestu 4 czerwca 1989 roku, został zablokowany. W okolicy znacznie wzmocniono siły bezpieczeństwa.
Jak poinformowała agencja AFP, umieszczone w internecie fotografie poniedziałkowego zdarzenia bardzo szybko zostały usunięte z sieci. Zdjęcia przedstawiały płonący samochód, nad którym unosiła się chmura dymu, przed portretem Mao Zedonga, w północnej części placu.
Dziennikarze francuskiej agencji relacjonowali, że zostali na krótko zatrzymani, a ich materiały skonfiskowano. Zagraniczna turystka, która była świadkiem incydentu, powiedziała, że pożar auta był poprzedzony eksplozją.
????
O co chodzi ?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 15:09, 29 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Chiny: lekarze protestują przeciwko... pacjentom
Chińscy lekarze wyszli na ulice aby zaprotestować przeciwko atakom ze strony ... niebezpiecznych pacjentów. Stan służby zdrowia w Chinach pozostawia wiele do życzenia, co jest powodem frustracji wielu chorych. Czasem swoją złość wyładowują bezpośrednio na lekarzach.
Kilkaset lekarzy i pielęgniarek wyszło na ulice miasta Zhejiang we wschodnich Chinach, żądając od władz zapewnienia bezpieczeństwa podczas wykonywania pracy.
W ubiegły piątek właśnie w tym mieście pacjent oddziału ratunkowego niezadowolony z pracy lekarzy, ranił nożem trzech medyków. Jeden z lekarzy zmarł.
Tego typu ataki w chińskich szpitalach nie należą do rzadkości. Lekarze domagają się reformy skorumpowanego systemu opieki zdrowotnej w Chinach, a przede wszystkim wprowadzenia procedur, które zwiększyłyby bezpieczeństwo pracy, szczególnie na oddziałach ratunkowych.
....
Nienawisc wszystkich do wszystkich . Oto komuna .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:05, 30 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Chiny: zatrzymania po "ataku terrorystycznym" na Tiananmen
Chińskie władzy traktują poniedziałkowy incydent na placu Tiananmen w Pekinie jako atak terrorystyczny. Zatrzymano podejrzanych o przeprowadzenie tego ataku - poinformowała w środę chińska telewizja państwowa CCTV.
"Aresztowań dokonano 10 godzin po wydarzeniu, które jest od tej pory traktowane jako atak terrorystyczny" - sprecyzowała telewizja.
W poniedziałek na wypełniony ludźmi pekiński plac wjechał samochód, który następnie eksplodował. Zginęło pięć osób, w tym trzy znajdujące się w aucie, i dwoje turystów.
...
Aresztowania musza byc ! Nie ma winnych to sie zgarnie niewinnych ! Komuna !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 20:40, 03 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Szpiegujące czajniki z Chin
Rzeczy kradzione z hotelu 8 - Thinkstock/Stockbyte
W pochodzących z Chin czajnikach i żelazkach ukryte są urządzenia szpiegowskie. Tak przynajmniej uważają rosyjscy śledczy, którzy w Sankt Petersburgu w urządzeniach gospodarstwa domowego znaleźli specjalne nadajniki.
W dobie wzajemnego szpiegowania Chińczycy wielokrotnie oskarżani byli o nielegalne monitorowanie treści na zagranicznych serwerach. Nigdy jednak nie robili tego w taki sposób.
Rosyjska Agencja "Rosbałt" opisuje odnalezienie w żelazkach i czajnikach z Chin urządzeń, które same łączą się z siecią bezprzewodową i przekazują przechwycone w ten sposób informacje na zagraniczne serwery.
Te rewelacje ujawniono tuż po tym, jak Unia Europejska przyjrzała się prezentom rozdawanym podczas niedawnego szczytu G20 w Sankt Petersburgu. Pojawiły się bowiem doniesienia, że rosyjskie podarki mogły być mitologicznym trojańskim koniem.
...
Oni wiedza co mowia . Sami to robia .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:47, 05 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
8-latka zachorowała na raka płuc. To pierwszy przypadek w Chinach
8-letnia dziewczynka jest najmłodszą pacjentka w Chinach, u której wykryto nowotwór płuc. Lekarze jako przyczynę choroby wskazują bardzo wysoki poziom zanieczyszczenia powietrza w kraju.
Dziewczynka mieszka w pobliżu głównej drogi w prowincji Jiangsu, gdzie była narażona na długotrwały wpływ szkodliwych substancji i pyłów.
Przypadek tak wczesnego zachorowania na raka płuc jest niezwykle rzadko spotykany. Według Amerykańskiego Stowarzyszenia Chorób Nowotworowych średnia wieku pacjentów, u których zdiagnozowano raka płuc to około 70 lat.
Zachorowalność na nowotwory płuc wzrosła w Chinach w ciągu ostatnich 30 lat wielokrotnie. Powodem tak złego stanu rzeczy jest gwałtowny rozwój Chin, który pociągnął za sobą wzrost zanieczyszczenia środowiska.
O znaczeniu problemu zanieczyszczenia środowiska w Chinach świadczy zdarzenie sprzed dwóch tygodni w pobliżu miasta Hrabin, gdzie ze względu na wyjątkowo gęsty smog trzeba było ograniczyć transport lotniczy i drogowy, oraz zamknąć szkoły.
....
Pewnie juz dawno chorowali tylko nie wykrywali . Jak ktos zmarl pisali ,,zapalenie pluc" i tak zostawalo .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 22:33, 07 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
W Chinach kamery monitoringu w miastach bezużyteczne przez gęsty smog
Zanieczyszczenie powietrza w chińskich miastach jest tak wielkie, że uniemożliwia działanie sieci ok. 20 mln kamer przemysłowych używanych przez władze kraju do monitoringu. Eksperci ostrzegają przed możliwymi atakami terrorystycznymi.
Obecnie nie istnieje technologia, która pozwalałaby na prowadzenie monitoringu przy widoczności nieprzekraczającej 3 metrów - powiedział ekspert w tej dziedzinie Kong Zilong w rozmowie z dziennikiem "South China Morning Post". - Z naszych doświadczeń wynika, że gdy widoczność spada poniżej 3 metrów, nawet najlepsze kamery nie widzą na odległość większą niż kilkanaście metrów - dodał Kong.
Nawet kamery termowizyjne, używane przez strażaków w zadymionych pomieszczeniach, nie radzą sobie z gęstą zawiesiną szkodliwych drobin, która często utrzymuje się w powietrzu w wielu chińskich aglomeracjach. Zdaniem specjalistów zagęszczenie tych cząsteczek w powietrzu jest niekiedy tak duże, że blokują one światło równie skutecznie jak mur.
Władze obawiają się, że na skutek osłabienia nadzoru wzrośnie zagrożenie zamachami terrorystycznymi, których sprawcy mogą uciec pod osłoną smogu, niezarejestrowani przez żadną z kamer.
Ze względu na potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego rząd powołał już zespoły ekspertów, którzy mają znaleźć rozwiązanie. Na razie może być zmuszony do korzystania z drogiej i potencjalnie niebezpiecznej dla zdrowia technologii wojskowej.
Pod koniec października bardzo gęsty smog unoszący się nad Harbinem w północno-wschodnich Chinach zmusił władze do zamknięcia części szkół, wyłączenia z ruchu kilku autostrad i odwołania części lotów z pobliskiego międzynarodowego portu lotniczego. Pomiary wykazały, że stężenie szkodliwych drobnych cząstek w powietrzu 24-krotnie przekraczało poziom określany jako bezpieczny dla zdrowia przez Światową Organizację Zdrowia.
We wrześniu władze Chin ogłosiły plan walki z zanieczyszczeniem powietrza w Pekinie i innych wielkich metropoliach kraju. Zakłada on zmniejszenie zużycia węgla, większe wydobycie gazu i wzrost produkcji energii atomowej, a także obejmuje zakaz budowania nowych elektrowni węglowych na terenach otaczających największe miasta.
...
Syf taki ze monitoring wysiada .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:14, 08 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Chiny: sprawca wybuchów przed siedzibą partii w Taiyuan zatrzymany
Policja chińska powiadomiła, że zatrzymała sprawcę środowych wybuchów przed siedzibą prowincjonalnych władz partii komunistycznej w mieście Taiyuan. Jak podały media państwowe, 41-letni mężczyzna, wcześniej karany za kradzież, przyznał się do winy.
- Policja znalazła w jego domu ładunki wybuchowe domowej roboty i liczne dowody jego przestępstw - ogłosiła telewizja państwowa. Przekazała dane zatrzymanego - jest nim 41-letni Feng Zhijun. O szczegółach jego zatrzymania nie poinformowano. Nie podano też informacji o motywach ataku.
W wyniku serii niewielkich eksplozji w środę rano przed siedzibą partii w Taiyuan, w północnej prowincji Shanxi, zginęła jedna osoba, a osiem zostało rannych. Wybuchy uszkodziły też kilka pojazdów.
Tego rodzaju incydenty nie są rzadkością w Chinach; w drugiej gospodarce świata poszerza się przepaść między biednymi i bogatymi, źródłem napięć jest też korupcja i kwestie ochrony środowiska - pisze Reuters.
>>>
Wszystko to szemrane bo komuna .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 18:58, 09 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Chiny: zapowiedź poważnych reform 3. plenum KC KPCh
Oficjalne chińskie media zapowiadają inicjację poważnych reform gospodarczych i politycznych podczas 3. plenum Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Chin (KC KPCh), które rozpoczęło się w Pekinie w sobotę i potrwa do najbliższego wtorku.
KPCh ma tradycję ogłaszania najważniejszych reform na 3. plenach KC - podała agencja Xinhua, przypominając, że 35 lat temu właśnie na 3. plenum ówczesnego składu KC KPCh zainicjowano odważne zmiany, nazywane polityką reform i otwarcia na świat. To tym reformom, kojarzonym z postacią ówczesnego przywódcy Deng Xiaopinga, Chiny zawdzięczają gwałtowny rozwój w ostatnich trzech dekadach i awans na pozycję drugiej gospodarki świata.
Obserwatorzy spodziewają się - napisała Xinhua - że również obecne władze partii, wyłonione w listopadzie ubiegłego roku, wykorzystają 3. plenum KC do wprowadzenia w życie swojego planu "wszechstronnych reform". Według oficjalnych mediów zmiany mają dotyczyć sfer polityki, gospodarki, kultury, systemu społecznego oraz ochrony środowiska.
"Reformy będą szerokie" i "bezprecedensowe" - powiedział Yu Zhensheng, numer cztery w głównym organie kierowniczym KPCh, Stałym Komitecie Komitetu Centralnego.
...
Najwyzszy czas . Kraj jest ohydny ! Czas przestac mordowac dzieci . Uwolnic Tybet Mongolie Ujgurystan . Uwolnic Kościół . Czas na powrot Chin ! Nie moge sie doczekac kiedy to wreszcie beda Chiny a nie komunistyczny potworek uzywajacy daenej nazwy !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 17:19, 16 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Komuniści wykluczają fundamentalne zmiany w polityce planowania rodziny
Mimo złagodzenia części zapisów obowiązującej od lat 70. polityki planowania rodziny komuniści nie zamierzają rezygnować z jej podstawowych założeń i wykluczają wszelkie zbyt daleko idące zmiany - podało w sobotę na stronie internetowej ministerstwo zdrowia.
Podczas zakończonego niedawno 3. plenum Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Chin zdecydowano, że rodziny, w których jedno z rodziców jest jedynakiem, mają prawo do drugiego dziecka. Decyzję ogłoszono w piątek.
Wiceminister zdrowia Wang Peian podkreślił jednak w oficjalnym komunikacie, że gdyby poluzowanie obowiązujących przepisów objęło wszystkie rodziny, spowodowałoby to zbyt wiele problemów.
"Podstawowe założenia polityki planowania rodziny zostaną utrzymane" - oświadczył.
"Poprawienie i doskonalenie polityki planowania rodziny to nie to samo, co jej porzucenie. Chiny są niezmiennie najludniejszym krajem na świecie, a presja gospodarki, społeczeństwa, dostępności surowców i ochrony środowiska będzie się utrzymywać jeszcze długo" - zastrzegł minister.
Jak dodał, w regionach, których mieszkańcy prawdopodobnie najchętniej skorzystają z łagodniejszych przepisów, rząd będzie zachęcał pary, by nie decydowały się na drugie dziecko zbyt szybko; pozwoli to uniknąć "fali urodzeń".
Wang nie poinformował, kiedy zaczną obowiązywać zmiany w tej polityce. Zaznaczył jednak, że nastąpi to niebawem, a decyzja o konkretnym terminie pozostanie w gestii poszczególnych prowincji.
Złagodzenie polityki jednego dziecka to największa zmiana od jej ustanowienia w 1979 r. Została ona wprowadzona przez rząd ChRL jako doraźny środek kontroli urodzeń w przeludnionym kraju. Obowiązuje w miastach, a na wsi pary mogą mieć dwoje dzieci, o ile jako pierwsze urodziła się dziewczynka. Według statystyk rządowych dzięki tym przepisom udało się zmniejszyć roczny przyrost liczby ludności z 1,35 mln w 1980 roku do obecnego - 630 tys.
Według KPCh zmiana polityki planowania rodziny ma sprzyjać "długofalowemu zrównoważonemu rozwojowi populacji w Chinach", liczących 1,35 mld mieszkańców.
Część mediów ocenia jednak, że zmiana nie idzie dość daleko i została podjęta zbyt późno, by zapobiec problemom społecznym. Według ekspertów za 10 lat liczba Chińczyków zacznie spadać, a wówczas kontrola urodzeń w ogóle nie będzie potrzebna. Już w 2012 roku, po raz pierwszy od dziesięcioleci, w związku ze starzeniem się społeczeństwa zaczęło się w Chinach kurczenie się liczby ludności w wieku produkcyjnym, która spadła do ok. 937 mln. Spadek ten rodzi m.in. problemy z opieką nad starszymi ludźmi, których będzie jeszcze przybywać.
....
Nie ma co sie cieszyc komuna to komuna i ludobojstwo musi byc . Zwyrodnialcy .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 15:38, 25 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Korea Południowa protestuje przeciw większej kontroli powietrznej Chin
Ministerstwo spraw zagranicznych Korei Południowej zgłosiło dzisiaj formalny protest przeciwko rozszerzeniu przez Chiny kontroli przestrzeni powietrznej nad spornym terytorium na Morzu Wschodniochińskim.
Obszar, jaki miałby się znaleźć pod kontrolą Chin, częściowo nakłada się na przestrzeń powietrzną kontrolowaną przez Koreę Południową.
Wobec chińskiej ambasady w Seulu władze południowokoreańskie wyraziły ubolewanie z powodu decyzji Pekinu - przekazała rzeczniczka MSW. "Chcemy, by Chiny przemyślały ten krok" - dodała. Ponadto ministerstwo obrony Korei Płd. "przekazało swoje zastrzeżenia" chińskiemu attache wojskowemu w Seulu.
W czwartek kwestia ta zostanie poruszona podczas tzw. strategicznego dialogu na temat obronności z udziałem obu państw.
Nowo utworzona przez Pekin Strefa Identyfikacji Obrony Powietrznej Morza Wschodniochińskiego doprowadziła również do zaostrzenia napięcia w stosunkach Chin z Japonią. Strefa ta pokrywa większość Morza Wschodniochińskiego, w tym archipelag, w Chinach nazywany Diaoyu, w Japonii Senkaku, o który oba państwa od lat toczą spór terytorialny.
Japonia potwierdziła swe stanowisko, że wyspy należą do niej i dlatego chińskie działania są nie do przyjęcia. W poniedziałek Japonia wezwała chińskiego ambasadora i zażądała likwidacji strefy.
Z kolei Chiny zapowiedziały, że wezwą japońskiego ambasadora. Chiński dyplomata oświadczył, że Japonia powinna wycofać swe "nierozsądne" żądania, a oba kraje muszą dołożyć starań, aby nie doprowadzić do "nieprzewidzianych zdarzeń".
- Działania podjęte przez stronę chińską dla Japonii nie są wiążące. Żądamy, by Chiny wycofały się z działań, które mogą ograniczać swobodę przelotu przez międzynarodową przestrzeń powietrzną - oświadczył premier Japonii Shinzo Abe, przemawiając na forum wyższej izby parlamentu.
- Może to doprowadzić do nieoczekiwanych sytuacji i stanowi poważne zagrożenie - dodał.
Oprócz mapy pokazującej nową strefę chińskiej kontroli powietrznej władze w Pekinie w sobotę opublikowały również zasady identyfikacji samolotów w tej strefie. Przewidują one, że "chińskie siły zbrojne zastosują alarmowe przedsięwzięcia obronne wobec samolotów, które nie podejmą współpracy dla ich zidentyfikowania lub odmówią podporządkowania się instrukcjom". Kontrola według agencji Xinhua weszła w życie w sobotę.
USA wyraziły poważne zaniepokojenie wzrostem napięć wokół spornych wysp i deklaracją Chin o kontroli przestrzeni powietrznej nad nimi. Uznano to za próbę naruszenia status quo, która "stwarza ryzyko incydentu". Chiny odrzuciły tę krytykę jako bezpodstawną.
Stosunki Chin i Japonii znacznie pogorszyły się, kiedy we wrześniu ubiegłego roku japoński rząd wykupił trzy tworzące sporny archipelag wyspy od prywatnego właściciela. Przez Chiny przeszła wówczas fala ulicznych protestów, przeradzających się również w plądrowanie japońskich firm i atakowanie japońskich obywateli.
Od tego czasu patrolowe okręty i samoloty obu stron wielokrotnie pojawiały się w rejonie wysp, budząc obawy, że mogą to być przygrywki do konfrontacji zbrojnej.
...
Azja musi sie zjednoczyc przeciw pekinskim agresorom .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 15:54, 26 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Australia wezwała ambasadora Chin ws. większej kontroli powietrznej ChRL
Na Morzu Południowochińskim obecne są również siły amerykańskie -
Ministerstwo spraw zagranicznych Australii poinformowało dzisiaj, że wezwało ambasadora Chin w tym kraju w związku z zaniepokojeniem Canberry z powodu rozszerzenia przez Pekin kontroli powietrznej nad spornym terytorium nad Morzem Wschodniochińskim.
Szefowa dyplomacji Julie Bishop skrytykowała decyzję Chin, która jest - jej zdaniem - mało pomocna w regionie nękanym napięciami.
- Czas i sposób ogłoszenia tej informacji (o rozszerzeniu kontroli powietrznej) przez Chiny nie są pomocne w świetle obecnych regionalnych napięć i nie przyczyniają się do stabilizacji w regionie - oświadczyła minister.
Resort wezwał ambasadora Chin w poniedziałek w celu przekazania "obaw rządu australijskiego oraz by usłyszeć wyjaśnienia dotyczące chińskich intencji".
W sobotę Pekin zadeklarował, że będzie kontrolował przestrzeń powietrzną nad wyspami nazywanymi w Chinach Diaoyu, a w Japonii Senkaku.
Nowo utworzona Strefa Identyfikacji Obrony Powietrznej Morza Wschodniochińskiego pokrywa większość tego morza wraz ze spornymi wyspami. Chińskie ministerstwo obrony ustaliło też zasady identyfikacji samolotów w tej strefie, przewidujące, że "chińskie siły zbrojne zastosują alarmowe przedsięwzięcia obronne wobec samolotów, które nie podejmą współpracy dla ich zidentyfikowania lub odmówią podporządkowania się instrukcjom". Kontrola według agencji Xinhua weszła w życie w sobotę.
Japońskie MSZ oświadczyło, że "jednostronne ustalenie takiej przestrzeni powietrznej powoduje eskalację sytuacji wokół wysp Senkaku i grozi doprowadzeniem do sytuacji nieoczekiwanej". Tokio potwierdziło swe stanowisko, że wyspy należą do Japonii i dlatego chińskie działania są nie do przyjęcia.
Waszyngton również wyraził poważne zaniepokojenie wzrostem napięć wokół wysp.
Stosunki Chin i Japonii - zajmujących aktualnie drugie i trzecie miejsce na liście największych potęg gospodarczych świata - znacznie pogorszyły się, kiedy we wrześniu ub. r. japoński rząd wykupił trzy tworzące sporny archipelag wyspy od prywatnego właściciela. Przez Chiny przeszła wówczas fala ulicznych protestów, przeradzających się również w plądrowanie japońskich firm i atakowanie japońskich obywateli.
Od tego czasu patrolowe okręty i samoloty obu stron wielokrotnie pojawiały się w rejonie wysp, budząc obawy, że mogą to być przygrywki do konfrontacji zbrojnej.
...
Nie uznajemy tych kryminalnych posuniec . Prawa miedzynarodowego trzeba przestrzegac !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 21:04, 27 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
USA skrytykowały Chiny za rozszerzenie strefy obrony powietrznej
Ignorując chińską deklarację, dwa nieuzbrojone bombowce B-52 sił powietrznych USA przeleciały wczoraj nad Senkaku bez zgłaszania tego wcześniej Pekinowi - PAP
Niedawna deklaracja Chin o rozciągnięciu strefy obrony powietrznej nad Morze Wschodniochińskie wzburzyła ich sąsiadów i wiceprezydent USA Joe Biden poruszy tę kwestię podczas wizyty w Pekinie w przyszłym tygodniu - poinformowali dziś przedstawiciele władz USA.
W trakcie trwającej tydzień podróży Biden odwiedzi Chiny, Japonię i Koreę Południową. Będzie się starał zmniejszyć napięcie spowodowane chińską decyzją o utworzeniu nad znaczną częścią Morza Wschodniochińskiego, w tym nad wyspami, o które Pekin toczy spór dyplomatyczny z Japonią, strefy obrony powietrznej, gdzie obowiązuje notyfikowanie swej obecności przez samoloty obcych państw - zaznaczyli wspomniani funkcjonariusze rządowi.
Minister obrony USA Chuck Hagel przeprowadził dziś rozmowę telefoniczną z szefem japońskiego resortu obrony Itsunorim Onoderą. Według rzecznika Pentagonu "wyraził uznanie dla rządu Japonii za wykazaną stosowną powściągliwość" wobec chińskiej deklaracji i obiecał prowadzenie z Tokio ścisłych konsultacji na rzecz uniknięcia niezamierzonych incydentów wobec spornego archipelagu, nazywanego w Chinach Diaoyu, a w Japonii Senkaku.
Stosunki Chin i Japonii - zajmujących obecnie drugie i trzecie miejsce na liście największych potęg gospodarczych świata - znacznie się pogorszyły, kiedy we wrześniu ubiegłego roku japoński rząd wykupił trzy tworzące ten archipelag niezamieszkane wyspy od prywatnego właściciela. Przez Chiny przeszła wówczas fala ulicznych protestów, przeradzających się również w plądrowanie japońskich firm i atakowanie japońskich obywateli.
Ignorując chińską deklarację, dwa nieuzbrojone bombowce B-52 sił powietrznych USA przeleciały wczoraj nad Senkaku bez zgłaszania tego wcześniej Pekinowi. Również odbywające rozkładowe rejsy nad Morzem Wschodniochińskim samoloty pasażerskie flagowego japońskiego przewoźnika powietrznego JAL nie notyfikują swych wlotów do zastrzeżonej strefy.
- Wizyta w Chinach tworzy dla wiceprezydenta okazję do bezpośredniej dyskusji z politykami w Pekinie na ten temat, by bezpośrednio przekazać nasze zastrzeżenia i starać się uzyskać jasność co do chińskich zamiarów. Pozwoli także wiceprezydentowi postawić sprawę na szerszej płaszczyźnie pojawiania się schematu zachowania, który jest niepokojący dla sąsiadów Chin oraz budzi pytania na temat tego, jak Chiny traktują międzynarodową przestrzeń powietrzną i jak postępują w kwestiach spornych ze swymi sąsiadami - powiedział dziennikarzom wyższy przedstawiciel władz USA.
Zaznaczył równocześnie, że jest to tylko jeden z tematów, które Biden zamierza poruszyć w Pekinie.
...
Nie ma juz miejsca we wdpolczesnym swiecie na zabory terytorialne ! Trzeba powstrzymac pekinskich agresorow !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 22:37, 27 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
USA zignorowały próbę rozszerzenia przez Chiny kontroli powietrznej
Waszyngton wyraził zaniepokojenie wzrostem napięć wokół wysp Senkaku i deklaracją Chin o kontroli przestrzeni powietrznej nad nimi - Reuters
Dwa samoloty wojskowe USA przeleciały wokół spornych wysp na Morzu Wschodniochińskim, nie informując o tym Chin, tzn. przeciwstawiając się ogłoszeniu tego regionu przez Pekin chińską Strefą Identyfikacji Obrony Powietrznej - poinformował dziś Pentagon.
- Przeprowadziliśmy operacje w rejonie wysp Senkaku (nazwa japońska; Chiny używają nazwy Diaoyu). W dalszym ciągu stosujemy nasze zwykłe procedury, które nie przewidują zgłaszania planów lotów, informowania przez radio z wyprzedzeniem ani rejestrowania naszych częstotliwości - powiedział rzecznik Pentagonu pułkownik Steve Warren i dodał, że strona chińska nie zareagowała.
Pekin ogłosił w sobotę, że będzie kontrolował przestrzeń powietrzną nad Diaoyu. Agencja Xinhua opublikowała mapę i współrzędne geograficzne nowo utworzonej Strefy Identyfikacji Obrony Powietrznej Morza Wschodniochińskiego. Pokrywa ona większość tego morza wraz z wyspami, które są przedmiotem sporu terytorialnego z Japonią, a także z Tajwanem. Xinhua przedstawiła również ustalone przez ministerstwo obrony zasady identyfikacji samolotów w tej strefie.
Tokio stanowczo zaprotestowało. - Jednostronne ustalenie takiej przestrzeni powietrznej powoduje eskalację sytuacji wokół wysp Senkaku i grozi doprowadzeniem do sytuacji nieoczekiwanej - podkreślono w oświadczeniu japońskiego MSZ.
Stosunki Chin i Japonii - zajmujących obecnie drugie i trzecie miejsce na liście największych potęg gospodarczych świata - znacznie pogorszyły się, kiedy we wrześniu ubiegłego roku japoński rząd wykupił trzy tworzące sporny archipelag wyspy od prywatnego właściciela. Przez Chiny przeszła wówczas fala ulicznych protestów, przeradzających się również w plądrowanie japońskich firm i atakowanie japońskich obywateli.
Od tego czasu patrolowe okręty i samoloty obu stron wielokrotnie pojawiały się w rejonie wysp, budząc obawy, że mogą to być przygrywki do konfrontacji zbrojnej.
Waszyngton wyraził w sobotę poważne zaniepokojenie wzrostem napięć wokół wysp Senkaku i deklaracją Chin o kontroli przestrzeni powietrznej nad nimi. Szef Pentagonu Chuck Hagel uznał to za próbę naruszenia status quo.
Z osobnym oświadczeniem wystąpił Biały Dom. - Jesteśmy wielce zatroskani sytuacją, która eskaluje napięcia w regionie i ma wpływ na interesy Stanów Zjednoczonych oraz naszych sojuszników. Wyraziliśmy poważne zaniepokojenie działaniami Chin i ściśle współpracujemy z naszymi sojusznikami i partnerami w regionie - poinformowała rzeczniczka Rady Bezpieczeństwa Narodowego Białego Domu Caitlin Hayden.
Wczoraj przeciwko działaniom Pekinu zaprotestował także Seul. Obszar, który miałby się znaleźć pod kontrolą Chin, częściowo nakłada się na przestrzeń powietrzną kontrolowaną przez Koreę Południową.
Zaniepokojenie rozszerzeniem przez Pekin kontroli powietrznej nad spornym terytorium wyraziła też Australia. Od ambasadora Chin zażądano wyjaśnień.
Chińskie ministerstwo obrony poinformowało wczoraj, że złożyło formalny protest w ambasadach USA i Japonii po tym, gdy oba kraje skrytykowały rozszerzenie chińskiej kontroli przestrzeni powietrznej nad sporne terytorium na Morzu Wschodniochińskim. Ministerstwo wezwało USA do zachowania bezstronności w chińsko-japońskim sporze.
Dzisiaj rząd Japonii zażądał od japońskich linii lotniczych Japan Airlines (JAL) i All Nippon Airlines (ANA), by nie stosowały się do zasad identyfikacji, które usiłuje narzucić Pekin. Obie linie, które w czasie weekendu zaczęły się stosować do chińskich zasad w rejonie Senkaku (loty na Tajwan i do Hongkongu), zapewniły resort transportu, że zaprzestaną tego od jutra.
Nakłaniając linie lotnicze do ignorowania ogłoszonej przez Pekin strefy, premier Japonii Shinzo Abe chce być może "zmusić Chiny do pokazania kart". Rząd japoński już wcześniej ostrzegał, że egzekwowanie przez Pekin nowych zasad może mieć "nieoczekiwane konsekwencje".
...
Tak jest ! Wszyscy maja tak robic . Nie ma miejsca na nowych Hitlerow .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:26, 28 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Japońskie samoloty w strefie zastrzeżonej przez Chiny
Japońskie samoloty wojskowe bez uprzedzania Chin wykonały rutynowe loty zwiadowcze nad spornymi wyspami na Morzu Wschodniochińskim, które znajdują się w jednostronnie rozszerzonej przez Pekin strefie kontroli powietrznej - podały władze w Tokio w czwartek.
Samoloty "prowadzą bez zmian działalność zwiadowczą na Morzu Wschodniochińskim, w tym w strefie (utworzonej przez Chiny)" - oznajmił szef kancelarii japońskiego rządu Yoshihide Suga na konferencji prasowej. Jak dodał, Chiny nie zareagowały dotąd na ten krok. - Ten rejon Morza Wschodniochińskiego jest regularnie patrolowany przez okręty japońskiej marynarki wojennej oraz samoloty rozpoznawcze i patrolowe Lockheed P-3 Orion - dodał Suga.
- Nie zamierzamy tego zmieniać ze względu na Chiny - zapowiedział.
23 listopada Chiny ogłosiły utworzenie Strefy Identyfikacji Obrony Powietrznej Morza Wschodniochińskiego. Obejmuje ona większość tego morza wraz z akwenem wokół niezamieszkanego archipelagu - w Japonii nazywanego Senkaku, a w Chinach Diaoyu - o który oba państwa prowadzą dyplomatyczny spór. Na samoloty przelatujące przez tę strefę nałożono obowiązek meldowania swej obecności chińskiej kontroli powietrznej.
Stosunki na linii Pekin-Tokio znacznie się pogorszyły, kiedy we wrześniu ubiegłego roku japoński rząd wykupił od prywatnego właściciela trzy niezamieszkane wyspy z ośmiu tworzących sporny archipelag. Przez Chiny przeszła wówczas fala ulicznych protestów, podczas których doszło do plądrowania japońskich firm i ataków na Japończyków.
Ignorując chińską deklarację, dwa nieuzbrojone bombowce B-52 sił powietrznych USA przeleciały we wtorek nad Senkaku bez zgłaszania tego wcześniej Pekinowi. Również odbywające rozkładowe rejsy nad Morzem Wschodniochińskim samoloty pasażerskie flagowych japońskich linii lotniczych JAL nie zapowiadają swych wlotów do zastrzeżonej strefy.
Jednostronne rozszerzenie przez Chiny strefy kontroli powietrznej wywołało protesty sąsiednich krajów, m.in. Japonii, Tajwanu, Korei Południowej czy ostatnio Filipin, które uznały, że decyzja Pekinu "zagraża bezpieczeństwu narodowemu" państw w regionie.
W rejonie Senkaku znajdują się podmorskie złoża ropy i gazu oraz zasobne łowiska; przebiega tam ważny szlak morski.
...
Tak jest ! Nie nastapila zadna prawna zmiana granic !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:17, 28 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Andrzej Borowiak | PAP
Chiny reformują system przyjmowania petycji od obywateli
Wśród petentów są osoby, które przez kilkanaście lat bezskutecznie poszukują sprawiedliwości w biurach ds. petycji różnego szczebla -
Chińskie władze ogłosiły dzisiaj plan reformy obowiązującego od ponad 60 lat systemu przyjmowania skarg i zażaleń od niezadowolonych obywateli, za sprawą którego miliony petentów koczują każdego roku w Pekinie i stolicach poszczególnych prowincji.
Rząd będzie kierował część spraw, którymi dotąd zajmowały się biura ds. petycji, do sądów. Utworzona została również internetowa platforma do przyjmowania zażaleń, a lokalne rządy nie będą już oceniane na podstawie ilości skarg składanych na nie przez obywateli – poinformowano na konferencji prasowej, podczas której kilkanaście osób protestowało przeciwko nieskuteczności systemu petycji.
Obecny system, którego korzenie sięgają Chin cesarskich, obliguje władze do rozpatrywania zażaleń składanych osobiście przez obywateli, jeśli czują się oni pokrzywdzeni przez urzędników. Zajmują się tym specjalne biura przyjmowania petycji na poszczególnych szczeblach hierarchii administracyjnej. Jeżeli wizyta w lokalnym biurze nie przyniesie skutku, obywatel może szukać sprawiedliwości w biurach wyższego szczebla, aż do Państwowego Biura ds. Petycji w Pekinie jako najwyższej instancji.
W praktyce prowadzi to do sytuacji, w której co roku dziesiątki milionów osób przybywają do Pekinu i innych dużych ośrodków administracyjnych, by składać skargi na niesprawiedliwość lub brak kompetencji lokalnych urzędników. Nazywa się ich w Chinach „shangfang” - petentami. Ich sprawy przeważnie dotyczą wywłaszczania ziemi, przymusowych wyburzeń budynków mieszkalnych, sporów z pracodawcami i opieszałości władz w poszukiwaniu sprawców przestępstw.
Po przybyciu do dużego miasta tacy ludzie są często siłą zatrzymywani przez bandytów działających na zlecenie nadużywających władzy prowincjonalnych urzędników, którym zależy na ukryciu niezadowolenia obywateli przed przełożonymi wyższego szczebla. By nie dopuścić do złożenia skargi, petentów siłą zamyka się w obskurnych mieszkaniach znanych jako "czarne areszty".
Chociaż najwięcej "czarnych aresztów" znajduje się w stolicy, podobne miejsca istnieją w całym kraju. Według petentów za "czarne areszty" mogą służyć nieczynne hotele, urzędy, szkoły, a nawet - jak było przynajmniej w jednym wypadku - biuro Czerwonego Krzyża.
Wśród petentów są osoby, które przez kilkanaście lat bezskutecznie poszukują sprawiedliwości w biurach ds. petycji różnego szczebla. Zdarza się, że nagromadzona z czasem frustracja pcha ich do popełniania dramatycznych czynów w celu zwrócenia na siebie uwagi. W sierpniu w Pekinie grupa 21 petentów z prowincji Heilongjiang na północnym-wschodzie kraju usiłowała popełnić zbiorowe samobójstwo, gdy ich skarga na lokalny urząd kolejowy nie została wysłuchana.
Jednym z najgłośniejszych incydentów związanych z systemem shangfang była detonacja ładunku wybuchowego przez mężczyznę poruszającego się na wózku inwalidzkim na lotnisku międzynarodowym w Pekinie w lipcu br. Sprawca wybuchu, niepełnosprawny Ji Zhongxing, chciał w ten sposób zaprotestować przeciwko niesprawiedliwości, jakiej doznał od lokalnych urzędników w mieście Dongguan (prowincja Guangdong). W wyniku eksplozji stracił rękę i trafił do więzienia, ale sprawa jego domniemanego pobicia przez straż miejską w 2005 roku została ponownie otwarta.
Ji nie był pierwszym petentem, którego skargi zostały wysłuchane dopiero po desperackim czynie. W niektórych przypadkach wystarczała jednak groźba. Jeden z mostów w Kantonie, stolicy prowincji Guangdong, bywa przez mieszkańców nazywany „mostem samobójców”, ponieważ kilka lat temu niezadowoleni obywatele regularnie wspinali się na niego, grożąc odebraniem sobie życia. Chociaż niektórzy z nich rzeczywiście skakali, większość ostatecznie rezygnowała.
Na moście wstrzymywano ruch, a na miejsce oprócz policji i straży pożarnej przybywali również dziennikarze, którym niedoszli samobójcy opowiadali o krzywdach, jakich doznali w lokalnych urzędach. Według niektórych mieszkańców takie zachowanie mobilizowało opieszałych urzędników do działania skuteczniej niż skargi składane w jakichkolwiek urzędach.
Władze próbowały różnych sposobów, by zapobiec groźbom samobójstw, ale pożądane rezultaty przyniosło dopiero wysmarowanie całego mostu masłem, dzięki czemu nikt nie był już w stanie się na niego wspiąć – informowały w 2009 roku lokalne media.
....
Tak zycie ludzi pod komuna to horror i koszmar .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:34, 29 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Korea Południowa rozważa rozszerzenie strefy identyfikacji obrony powietrznej
Korea Płd. rozważa rozszerzenie swej strefy identyfikacji obrony powietrznej, gdy Chiny odmówiły zmodyfikowania ostatnio utworzonej przez władze w Pekinie Strefy Identyfikacji Obrony Powietrznej Morza Wschodniochińskiego - poinformowała agencja Yonhap.
- Od czasu, gdy Chiny jednostronnie ogłosiły utworzenie takiej strefy, omawialiśmy sposoby rozszerzenia Koreańskiej Strefy Identyfikacji Obrony Powietrznej - poinformował południowokoreańską agencję przedstawiciel władz w Seulu, zastrzegając anonimowość.
Jak dodał, omawiano zasięg ewentualnego rozszerzenia strefy oraz to, w jaki sposób powiadomić sąsiednie kraje, gdy taka decyzja zapadnie. - Nie możemy tego uczynić w sposób jednostronny, jak zrobiły to Chiny, i spowodować zatargów z sąsiednimi krajami - przyznał inny anonimowy rozmówca Yonhap.
Jednostronne rozszerzenie przez Chiny strefy kontroli powietrznej wywołało protesty sąsiednich krajów, m.in. Japonii, Tajwanu, Korei Południowej czy ostatnio Filipin, które uznały, że decyzja Pekinu "zagraża bezpieczeństwu narodowemu" państw w regionie.
Podczas dorocznych rozmów na wysokim szczeblu na temat obronności, które odbyły się w czwartek w Seulu, Korea Płd. zażądała od Chin zmodyfikowania ostatnio utworzonej strefy, żeby nie zachodziła ona na strefę południowokoreańską. Pekin jednak odmówił.
Chiny rozszerzają swoją strefę
W ubiegłą sobotę Chiny ogłosiły utworzenie Strefy Identyfikacji Obrony Powietrznej Morza Wschodniochińskiego. Obejmuje ona większość tego morza wraz z akwenem wokół niezamieszkanego archipelagu - w Japonii nazywanego Senkaku, a w Chinach Diaoyu - o który oba państwa prowadzą dyplomatyczny spór. Na samoloty przelatujące przez tę strefę nałożono obowiązek meldowania swej obecności chińskiej kontroli powietrznej.
Stosunki na linii Pekin-Tokio jeszcze bardziej się pogorszyły od kiedy we wrześniu ub. r. japoński rząd wykupił od prywatnego właściciela trzy niezamieszkane wyspy z ośmiu tworzących sporny archipelag. Przez Chiny przeszła wówczas fala ulicznych protestów, podczas których doszło do plądrowania japońskich firm i ataków na Japończyków.
Ignorując chińską deklarację, dwa nieuzbrojone bombowce B-52 sił powietrznych USA przeleciały we wtorek nad Senkaku bez zgłaszania tego wcześniej Pekinowi. Również odbywające rozkładowe rejsy nad Morzem Wschodniochińskim samoloty pasażerskie flagowych japońskich linii lotniczych JAL nie zapowiadają swych przelotów w zastrzeżonej strefie.
...
Trzeba intensyfikowac obecnosc powietrzna skoro pekinskie bestie sa bezczelne .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 14:31, 03 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Reportera Bloomberga nie wpuszczono na konferencję w Chinach
Strona chińska odmówiła wczoraj wstępu reporterowi agencji Bloomberg na spotkanie z prasą w Pekinie premierów Chin i Wielkiej Brytanii - Li Keqianga i Davida Camerona. Rząd brytyjski wyraził "głębokie zaniepokojenie" i zaprotestował "na wysokim szczeblu".
Agencja dpa przypomina, że Bloomberg naraził się w zeszłym roku chińskiemu kierownictwu, publikując materiał o majątku rodziny szefa państwa i partii Xi Jinpinga. Od tego czasu strona internetowa Bloomberga jest w Chinach zablokowana.
Wykluczenie reportera towarzyszącego oficjalnej delegacji jest w Chinach czymś niezwykłym, tym bardziej że na spotkaniu Li Keqianga i Davida Camerona z prasą nie przewidziano zadawania pytań; odczytane zostały jedynie oświadczenia.
...
Komuchy szaleja .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:14, 03 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Cameron w Chinach wyłącznie o gospodarce
Brytyjski premier w Chinach wyłącznie o gospodarce. Wielka Brytania chce rozwijać współpracę z Państwem Środka, a przy okazji deklaruje, że będzie najlepszym przyjacielem Chin w Unii.
W obecności szefów rządów Chin i Wielkiej Brytanii - Li Keqianga i Davida Camerona - w Pekinie podpisano kilka umów gospodarczych. Brytyjski premier po Chinach podróżuje z liczącą ponad 130 osób delegacją biznesmenów. Londyn i Pekin współpracować będą m.in. przy projektach dotyczących budowy kolei dużych prędkości oraz energii nuklearnej.
Wizyta Camerona przebiega w cieniu jego ubiegłorocznego spotkania z Dalajlamą, które było negatywnie odebrane przez chińskie władze. W agendzie spotkań brytyjskiego premiera nie ma punktów dotyczących kwestii praw człowieka.
Po ochłodzeniu stosunków na linii Pekin - Londyn, Wielka Brytania zdecydowała się jednak postawić na poprawę relacji gospodarczych. Cameron w Pekinie deklaruje nawet wsparcie dla pomysłu utworzenia pomiędzy Chinami i Unią Europejską strefy wolnego handlu, o czym na razie w ogóle nie chce słyszeć Bruksela.
...
Cameron upadl juz zupelnie . Kompletna szmata . Wrak . Ciemna strona mocy . Szkieletor . Do tego prowadzi homo . Strzezcie sie aby was to nie spotkalo . Czlowiek ma godnosc od Boga i nie NIC OHYDNIEJSZEGO NIZ GDY ZROBI Z SIEBIE SZAMBO . Kupa w swej naturze ma wiecej wdzieku a poza tym uzyznia glebe czyli jest pozyteczna ! Czyli dobra !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 22:48, 04 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
USA nie uznaje strefy obrony powietrznej Chin
Wiceprezydent USA Joe Biden w czasie rozmowy z chińskim przywódcą Xi Jinpingiem w środę powiedział, że Waszyngton ma "poważne zastrzeżenia" do nowej chińskiej strefy identyfikacji obrony powietrznej i jej nie uznaje - przekazały amerykańskie źródła.
Towarzyszący Bidenowi w podróży anonimowy przedstawiciel USA powiedział japońskiej agencji Kyodo, że "wiceprezydent szczegółowo wyłożył stanowisko" Waszyngtonu i podkreślił, że strona amerykańska nie uznaje utworzonej niedawno przez Pekin Strefy Identyfikacji Obrony Powietrznej Morza Wschodniochińskiego, gdzie leży sporny archipelag Senkaku (chiń. Diaoyu - red.). Wyspy są przedmiotem sporu między Chinami, Japonią a Tajwanem.
Biden wyraził też oczekiwanie, że "Chiny poczynią kroki, aby załagodzić napięcia" związane z utworzeniem strefy - dodały źródła USA.
Agencja AP komentuje, że po zakończeniu rozmów w cztery oczy z chińskim przywódcą Biden robił wrażenie przygaszonego. W czasie krótkiego briefingu, kiedy to nie odpowiedział na żadne pytania dziennikarzy, nie poruszył szczegółowo spornych kwestii związanych ze strefą. Wspomniał jedynie o "nowym modelu współpracy ważnych krajów", podkreślając, że stosunki USA i Chin muszą opierać się na zaufaniu i pozytywnej ocenie motywów drugiej strony.
Natomiast Xi oświadczył, że w stosunkach amerykańsko-chińskich "generalnie utrzymuje się pozytywny impuls". Podkreślił, że wobec zmieniającej się sytuacji na świecie i regionalnych punktów zapalnych "wzmocnienie dialogu i współpracy jest jedynym właściwym wyborem" dla obu państw.
W artykule w chińskim dzienniku "China Daily" oskarżono Waszyngton o to, że "przymyka oko na prowokacje ze strony Tokio", wskazując, że jest to przyczyną wszelkich starć. Jak napisano, Stany Zjednoczone "błędnie wytykają Chiny jako winnego jednostronnego zmieniania statusu Morza Wschodniochińskiego".
Dzień wcześniej w czasie spotkania z japońskim premierem Shinzo Abe Biden mówił, że USA są bardzo zaniepokojone podejmowanymi przez Chiny próbami jednostronnej zmiany status quo w rejonie Morza Wschodniochińskiego. Według amerykańskiego wiceprezydenta ogłoszenie przez Chiny strefy zaostrzyło napięcia regionalne i zwiększyło groźbę wypadków powietrznych.
Także w środę Biden rozmawiał z młodymi Chińczykami oczekującymi przed ambasadą USA na rozpatrzenie wniosków wizowych. Powiedział im, że "innowacje mogą zaistnieć jedynie tam, gdzie można swobodnie oddychać, rzucać wyzwanie rządowi i liderom religijnym". - Dzieci w Ameryce są nagradzane, a nie karane, za zmianę istniejącego stanu rzeczy - podkreślił.
Chińskie media nie rozpowszechniły tej wypowiedzi amerykańskiego wiceprezydenta. W serwisie informacyjnym Sina znalazła się wzmianka o podważaniu status quo, ale pominięta została wypowiedź o kwestionowaniu polityki władz.
Spór o kontrolowane obecnie przez Japonię wyspy Senkaku wszedł w nową fazę 23 listopada, gdy Pekin zadeklarował, że będzie monitorował przestrzeń powietrzną nad archipelagiem. Nowo utworzona Strefa Identyfikacji Obrony Powietrznej Morza Wschodniochińskiego obejmuje większość tego morza wraz z akwenem wokół spornego archipelagu. Na samoloty przelatujące przez tę strefę nałożono obowiązek meldowania swej obecności chińskiej kontroli powietrznej.
....
Nikt normalny nie uznaje tej agresji .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 1:00, 06 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Biały Dom oświadczył dzisiaj, że strefa obrony powietrznej ogłoszona przez Chiny nad częścią obszaru Morza Wschodniochińskiego jest prowokacyjna i nie odpowiada zasadom postępowania wielkiego mocarstwa.
- My, Stany Zjednoczone, nie uznajemy i nie akceptujemy jej (strefy ogłoszonej przez Chiny) i nie zmienimy sposobu, w jaki USA prowadzą operacje militarne w tym regionie - powiedział dziennikarzom rzecznik Białego Domu Jay Carney.
Reuters odnotowuje, że Carney nie posunął się jednak do zażądania od Pekinu uchylenia ogłoszonego w zeszłym miesiącu utworzenia Strefy Identyfikacji Obrony Powietrznej Morza Wschodniochińskiego w rejonie wysp stanowiących przedmiot sporu terytorialnego Chin z Japonią. W rejonie tych wysp znajdują się podmorskie złoża ropy i gazu oraz zasobne łowiska; przebiega tam ważny szlak morski.
Pekin ogłosił 23 listopada, że będzie kontrolował przestrzeń powietrzną nad wyspami Diaoyu, przez Japończyków nazywanymi Senkaku. Agencja Xinhua opublikowała mapę i współrzędne geograficzne nowo utworzonej strefy. Na samoloty przelatujące przez tę strefę nałożono obowiązek meldowania swej obecności chińskiej kontroli powietrznej.
Tokio stanowczo zaprotestowało. "Jednostronne ustalenie takiej przestrzeni powietrznej powoduje eskalację sytuacji wokół wysp Senkaku i grozi doprowadzeniem do sytuacji nieoczekiwanej" - podkreślono w oświadczeniu japońskiego MSZ.
Stosunki Chin i Japonii - zajmujących obecnie drugie i trzecie miejsce na liście największych potęg gospodarczych świata - znacznie się pogorszyły, kiedy we wrześniu ubiegłego roku japoński rząd wykupił trzy tworzące sporny archipelag wyspy od prywatnego właściciela. Przez Chiny przeszła wówczas fala ulicznych protestów, przeradzających się również w plądrowanie japońskich firm i atakowanie japońskich obywateli.
Od tego czasu patrolowe okręty i samoloty obu stron wielokrotnie pojawiały się w rejonie wysp, budząc obawy, że mogą to być przygrywki do konfrontacji zbrojnej.
Przeciwko działaniom Pekinu zaprotestował także Seul. Obszar, który miałby się znaleźć pod kontrolą Chin, częściowo nakłada się na przestrzeń powietrzną kontrolowaną przez Koreę Południową.
Zaniepokojenie rozszerzeniem przez Pekin kontroli powietrznej nad spornym terytorium wyraziła też Australia.
Rząd Japonii zażądał od japońskich linii lotniczych Japan Airlines (JAL) i All Nippon Airlines (ANA), by nie stosowały się do zasad identyfikacji, które usiłuje narzucić Pekin. Obie linie, które początkowo stosowały się do chińskich zasad w rejonie Senkaku (loty na Tajwan i do Hongkongu), odstąpiły od tego.
Wiceprezydent USA Joe Biden powiedział w środę chińskiemu przywódcy Xi Jinpingowi, że Waszyngton ma poważne zastrzeżenia do nowej chińskiej strefy identyfikacji obrony powietrznej i nie uznaje jej. Biden wyraził też oczekiwanie, że Chiny poczynią kroki, aby załagodzić napięcia związane z utworzeniem strefy.
Pekin twierdzi, że utworzenie Strefy Identyfikacji Obrony Powietrznej Morza Wschodniochińskiego jest zgodne z prawem międzynarodowym.
...
Tak prowokacja i to bezczelna .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|