Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Upadek Chińskiej Republik Ludowej ! :o))))
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 38, 39, 40  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:04, 22 Lip 2013    Temat postu:

Skandal: woda w kostkach lodu gorsza niż w toaletach


Dziennikarskie śledztwo w Chi­nach doprowadziło do przeraża­jącego odkrycia. Woda w kost­kach lodu w największych sie­ciach fast-foodów jest bardziej zanieczyszczona od... wody w toalecie. Młodzi Chińczycy, któ­rzy często stołują się w tego typu miejscach, nie kryją obu­rzenia.

Chińska państwowa stacja tele­wizyjna CCTV przebadała lód używany do ochładzania napo­jów w największych sieciach szybkich restauracji. Okazało się, że w przypadkowo wybra­nej restauracji sieci KFC liczba bakterii znalezionych w kost­kach lodu 18-krotnie przekra­cza chińskie standardy żywno­ści i 13-krotnie standardy dla wody w toaletach. Firma opubli­kowała już oficjalne przeprosi­ny. Nie lepiej było w innych fast-foodach.

Liczba bakterii znalezionych w restauracji chińskiej sieci Kong­fu 6-krotnie przekraczała stan­dardy dla chińskich toalet. W McDonaldsie woda w kostkach lodu nie spełniała norm "tylko" dla żywności. Sprawa zbulwer­sowała konsumentów w Chi­nach. To jeden z najczęściej dys­kutowanych tematów, który od weekendu poruszany jest na chińskich mikroblogach.

....

Pija prosto z klozetu . Komuna to kiblowy system .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:37, 23 Lip 2013    Temat postu:

Chiny: zatrzymano Amerykanina ws. korupcji w sektorze farmaceutycznym

W ramach śledztwa ws. korumpowania chińskich lekarzy i urzędników przez firmy farmaceutyczne w Szanghaju aresztowano Amerykanina - poinformowała ambasada USA w Chinach. Afera korupcyjna rozpoczęła się od dochodzenia ws. firmy GlaxoSmithKline (GSK).

Skandal korupcyjny, w który zamieszane są największe giganty farmaceutyczne, zatacza coraz szersze kręgi; aresztowany obywatel USA to drugi, po Brytyjczyku, cudzoziemiec zatrzymany w związku z tym śledztwem.

Ambasada USA nie poinformowała, dla jakiej firmy pracował Amerykanin, podkreśliła jedynie, że został on objęty opieką konsularną.

Kampania przeciw korupcji w sektorze farmaceutycznym rozpoczęła na początku lipca od zarzutów pod adresem największej brytyjskiej firmy farmaceutycznej GlaxoSmithKline (GSK). Jak podał "New York Times", śledztwo objęło od tego czasu kilka innych gigantów z tej branży, które również korumpowały lekarzy i urzędników, by zwiększyć sprzedaż i ceny leków oferowanych w Chinach.

W aferę zamieszanych jest co najmniej sześć wielkich firm farmaceutycznych. Są wśród nich takie giganty jak Merck, Novartis, Roche i Sanofi i najprawdopodobniej AstraZeneca, której trzech pracowników jest przesłuchiwanych w Szanghaju.

Zatrzymany w ramach tego dochodzenia Brytyjczyk, Peter Humphrey, prowadzi międzynarodową firmę doradczą ChinaWhys, która pracowała dla wielkich koncernów farmaceutycznych, w tym GSK - poinformowali dwaj anonimowi rozmówcy Reutera.

Pieniądze, za pomocą których firmy farmaceutyczne kupowały w Chinach wpływy przekazywane były za pośrednictwem agencji turystycznych i innych firm, np. specjalizujących się w organizowaniu konferencji.

Od 2007 roku GSK przelała blisko 4,9 mld dol. ponad 700 firmom, które pośredniczyły w jej zabiegach o pozyskanie życzliwości urzędników państwowych, stowarzyszeń medycznych, przedstawicieli władz, służb szpitalnych i lekarzy.

Jak podały chińskie władze, koncerny farmaceutyczne wydały blisko 500 mln dol. na łapówki; nie wyjaśniono jednak, jak długo trwał ten proceder.

Czterech wysokiej rangi chińskich menedżerów zostało zatrzymanych w związku z tą aferą.

Osoby, o których względy zabiegały firmy farmaceutyczne podróżowały do Australii, Włoch, Japonii, Korei, USA i wielu chińskich miast.

Agencja turystyczna Shanghai Linjiang International Travel Agency otrzymywała najwięcej lukratywnych kontraktów od koncernów farmaceutycznych. Nie dokonywała ona sama zbyt wielu rezerwacji, ale działała jako "platforma finansowa", która pozwoliła GSK stworzyć gigantyczny fundusz przeznaczony na kupowanie wpływów - podał "NYT".

Skandal ten nadwerężył reputację GSK, największej brytyjskiej firmy farmaceutycznej, którą chińscy śledczy porównali podczas konferencji prasowej do "bossa organizacji przestępczej". We wtorek spadek notowań akcji GSK na londyńskiej giełdzie pociągnął w dół indeks FTSE 100.

Eksperci badający przestępstwa korporacyjne wyjaśniają, że agencje turystyczne, firmy marketingowe i konsultingowe są bardzo często wykorzystywane do prania pieniędzy i tworzenia "funduszy korupcyjnych" w Chinach.

Jak komentuje Reuters, prowadzona przez chińskie władze intensywna kampania przeciw korupcji w sektorze medycznym i farmaceutycznym ma na celu obniżenie kosztów ubezpieczeń medycznych w chwili, gdy państwo stara się upowszechnić dostęp do opieki medycznej i obniżyć koszty leków. Do roku 2020 Państwo Środka będzie musiało wyłożyć na opiekę medyczną około biliona dolarów.

>>>

No to sie rozwija !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:30, 23 Lip 2013    Temat postu:

Szokujące doniesienia o żywności w Chinach

Chinami dzień po dniu wstrząsają skandale ze skażoną żywnością. Najnowszy dotyczy sprzedaży na ulicach Pekinu, popularnych szaszłyków. Wątpliwości co do pochodzenia mięsa narosły po tym, jak jeden z amatorów szaszłyków zatruł się ... trutką na szczury.

Szczególnie latem,nieomal na każdym rogu większej ulicy w Pekinie można spotkać sprzedawców szaszłyków. Największą popularnością cieszą się szaszłyki z baraniny. Po spożyciu takich właśnie do pekińskiego szpitala trafił 20-latek z objawami zatrucia substancją stosowaną do eksterminacji szczurów. W Pekinie zamiast baraniego mięsa do szaszłyków nieuczciwi sprzedawcy stosują mięso gryzoni, psów i kotów, do którego jedynie dodawany jest barani tłuszcz.

Skandal ujawniono zaledwie kilka dni po odkryciu w kostkach lodu wielu pekińskich restauracji sieci„fast-foodów” przekroczonego poziomu bakterii. W sieci KFC standard wody używanej do robienia kostek lodu, 13-krotnie przekraczał normy dla wody stosowanej w chińskich toaletach.

>>>

Tfu co za ohyda .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 14:24, 24 Lip 2013    Temat postu:

Chiny: 16 osób zginęło w katastrofie drogowej

16 osób poniosło w nocy z wtorku na środę śmierć, a 10 zostało rannych, kiedy ciężarówka, którą podróżowali wywróciła się na krętej górskiej drodze w prowincji Jangcy, we wschodnich Chinach - poinformowały lokalne władze.

Otwartą ciężarówką podróżowali robotnicy sezonowi, którzy wracali do swoich domów z sąsiedniej prowincji Fuijan, gdzie pracowali przy zbiorze brzoskwiń.

Według władz prowincji Jangcy, wśród osób podróżujących ciężarówką było do 28 kobiet.

Robotnicy rolni w Chinach często są przewożeni ciężarówkami z otwartą skrzynią ładunkową lub trójkołowymi pickupami, które nie zapewniają należytej ochrony w razie wypadku,

Mimo podejmowanych przez władze, zarówno centralne jaki lokalne, działań mających na celu poprawę stanu bezpieczeństwa na drogach, liczba wypadków jest nadal bardzo wysoka. Większość wypadków powodowana jest przez przeładowane pojazdy, zmęczenie lub niskie kwalifikacje kierowców i zły stan dróg.

>>>

Stan infrastruktury jest koszmarny ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 14:24, 24 Lip 2013    Temat postu:

Chiny: coraz bliżej "procesu dekady"

W Chinach coraz bliżej procesu dekady. Zdymisjonowany w ubiegłym roku członek chińskiego Politbiura, niedługo stanie przed sądem -podaje hongkoński dziennik "South China Morning Post". Ta sprawa w ubiegłym roku zszokowała Chińczyków. Do więzienia trafił jeden z najpotężniejszych ludzi w Chinach.

Sprawa Bo Xilai - byłego szefa partyjnych struktur w Chongqingu - wstrząsnęła chińską sceną polityczną. Jego żona oskarżona została o zabicie brytyjskiego biznesmena. W ubiegłym roku usłyszała za to wyrok kary śmierci w zawieszeniu. W więzieniu spędzi co najmniej 14 lat.

Bo Xilai oskarżony ma zostać o przyjmowanie łapówek i nadużycia władzy. Chińczycy czekają na ten proces, bo pokaże on na ile nowe chińskie władze rzeczywiście zamierzają twardą ręką walczyć z korupcją we własnych szeregach. Bo Xilai był jednym z najbardziej wpływowych polityków Chin. Pomimo upadku, wciąż ma wielu zwolenników.

>>>>

Jedne mafie niszcza inne ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 14:33, 24 Lip 2013    Temat postu:

Chiny: mężczyzna zabił dwóch urzędników w biurze planowania rodziny

Mężczyzna zaatakował nożem urzędników biura planowania rodziny w autonomicznym regionie Guangxi (Kuangsi) na południu Chin, zabijając dwóch, a czterech raniąc - podały chińskie media państwowe. Wcześniej sprawcy odmówiono zarejestrowania czwartego dziecka.

Do ataku doszło wczoraj. Dzień wcześniej mężczyźnie odmówiono zarejestrowania jego czwartego dziecka, gdyż nie zapłacił grzywny za przekroczenie limitów określonych w polityce jednego dziecka.

Przedstawiciel biura planowania rodziny, w którym wydarzyła się tragedia, poinformował, że sprawca jest upośledzony umysłowo.

Incydent obrazuje olbrzymią niechęć Chińczyków do obowiązującej od ponad 30 lat polityki jednego dziecka. Została ona wprowadzona w 1979 roku przez rząd ChRL jako doraźny środek kontroli urodzeń w przeludnionym kraju. Obowiązuje w miastach, a na wsi pary mogą mieć dwoje dzieci, o ile jako pierwsze urodziła się dziewczynka. Według statystyk rządowych dzięki tym przepisom udało się zmniejszyć roczny przyrost liczby ludności z 1,35 mln w 1980 roku do obecnego - 630 tys.

W ostatnich latach pojawiają się głosy o złagodzenie polityki jednego dziecka, zwłaszcza w bardziej rozwiniętych regionach Chin, w których nowe pokolenia nie wystarczają do pokrycia potrzeb lokalnego rynku pracy.

>>>>

Zbrodnicza polityka komuny prowadzi do tragedii ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:28, 25 Lip 2013    Temat postu:

Chiny: Bo Xilai oskarżony o przekupstwo, nadużycie władzy i korupcję

Były prominentny polityk Komunistycznej Partii Chin (KPCh) Bo Xilai został oskarżony o przekupstwo, nadużycie władzy i korupcję - podała oficjalna chińska agencja informacyjna Xinhua.

Akt oskarżenia otwiera drogę do procesu tego wykluczonego z szeregów KPCh wysokiego urzędnika partyjnego. Dokument wydała prokuratura w mieście Jinan, w prowincji Shandong, na wschodzie kraju.

We wrześniu ubiegłego roku władze Chin zarzuciły Bo korupcję i naginanie prawa w celu ukrycia przestępstwa popełnionego przez jego żonę.

Małżonka Bo, Gu Kailai, a także były szef policji Wang Lijun trafili do więzienia za morderstwo brytyjskiego biznesmena i próbę zatuszowania zbrodni.

Bo Xilai kierował partią komunistyczną w mieście Chongqing w południowo-zachodnich Chinach. Był uważany za jednego z czołowych kandydatów do Stałego Komitetu Biura Politycznego, czyli do ścisłego kierownictwa chińskiej administracji państwowej. W kwietniu 2012 został zawieszony w prawach członka Biura Politycznego i wszczęto przeciw niemu śledztwo, co praktycznie zakończyło jego karierę polityczną. Wkrótce potem wyrzucono go z KPCh.

>>>>

Komuchy tna sie ostro .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:29, 26 Lip 2013    Temat postu:

Chiny: 10 ofiar śmiertelnych pożaru w domu seniora

Co naj­mniej 10 osób zgi­nę­ło w po­ża­rze, który wy­buchł wczo­raj wie­czo­rem czasu pol­skie­go w domu se­nio­ra w mie­ście Ha­ilun, w pro­win­cji He­ilon­gjiang na pół­noc­nym wscho­dzie Chin. We­dług chiń­skiej te­le­wi­zji pań­stwo­wej ogień pod­ło­żył jeden z pen­sjo­na­riu­szy.

Do po­ża­ru do­szło w skrzy­dle, w któ­rym mie­ści się ho­spi­cjum. W nocy prze­by­wa­ły tam 32 star­sze osoby.

W wy­bu­do­wa­nym w 2005 roku domu opie­ki miesz­ka­ją 283 osoby, głów­nie byli rol­ni­cy, któ­rzy nie mają żad­ne­go źró­dła do­cho­du.

Pań­stwo­wa te­le­wi­zja CCTV po­in­for­mo­wa­ła, że po­wo­dem po­ża­ru było pod­pa­le­nie. Ogień pod­ło­żył jeden z pen­sjo­na­riu­szy, który po­dej­rze­wał, że skra­dzio­no mu rze­czy oso­bi­ste.

Agen­cja As­so­cia­ted Press pisze, że wy­zwa­niem dla Chin, gdzie pomoc so­cjal­na jest nie­do­fi­nan­so­wa­na, a lud­ność szyb­ko się sta­rze­je, jest za­pew­nie­nie bez­piecz­nej i nie­dro­giej opie­ki nad oso­ba­mi star­szy­mi.

>>>>

Znow horrendalne pekinskie warunki zycia .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:59, 29 Lip 2013    Temat postu:

Chiny: znana piosenkarka trafia do aresztu za wpisy w internecie

Znana chińska piosenkarka rockowa Wu Hongfei została aresztowana po tym, jak na swoim mikroblogu w dość specyficzny sposób skomentowała ubiegłotygodniowy wybuch bomby na pekińskim lotnisku. Kobiecie grozi pięć lat więzienia.

W ubiegłą sobotę sparaliżowany mężczyzna na wózku inwalidzkim odpalił bombę domowej roboty na lotnisku w Pekinie. Jak się później okazało, był to gest rozpaczy byłego motocyklisty, który stracił czucie w nogach po pobiciu przez policję.

Pekińska piosenkarka Wu Hongfei po tym wydarzeniu na swoim mikroblogu zamieściła listę "do wysadzenia w powietrze". Znalazła się na niej lokalna komisja mieszkaniowa. Ten wpis wystarczył, aby kobietę z jej domu zabrała policja.

Wu zatrzymano pod zarzutem "rozpowszechniania nieprawdziwych informacji związanych z terroryzmem". Jej prawnik przekonuje, że wpis był jedynie wyrazem osobistych frustracji piosenkarki, która ma problemy z urzędnikami komisji mieszkaniowej.

Piosenkarka od ponad tygodnia przebywa w areszcie. Grozi jej pięć lat więzienia.

....

Wkurzenie ludzi narasta . Nie mozna bowiem glosowac na inna partie aby cos zmienic .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:40, 02 Sie 2013    Temat postu:

USA zaniepokojone łamaniem praw człowieka w ChinachPiątek, 2 sierpnia 2013, źródło:PAP


fot.AFP / Teh Eng Koon
Stany Zjednoczone są głęboko zaniepokojone pogarszającymi się standardami przestrzegania praw człowieka w Chinach - powiedziała szefowa delegacji USA Uzra Zeya w w Pekinie po corocznej, amerykańsko-chińskiej konferencji na temat praw człowieka.


Specjalistka Departamentu Stanu ds. Demokracji, Praw Człowieka oraz Pracy powiedziała, że nadal obserwowane jest pogorszenie w zakresie przestrzegania praw człowieka w Chinach.

Zeya zwróciła uwagę między innymi na coraz częstsze nękanie rodzin aktywistów, jak również na represyjną politykę Chin w stosunku do mniejszości etnicznych.

Przedstawicielka Stanów Zjednoczonych powiedziała, że podczas rozmów z chińskimi władzami amerykańscy dyplomaci "wyrazili głęboki niepokój w związku z próbami kontrolowania i uciszania aktywistów poprzez represje wymierzone w ich rodziny i współpracowników".

- Jest to niepokojący trend i podjęliśmy ten temat w rozmowach wyższego szczebla z chińskimi władzami - dodała.

Zeya przywołała w tym kontekście m.in. areszt domowy laureata Pokojowej Nagrody Nobla Liu Xiaobo oraz jego żony, a także prześladowania, jakie dotknęły krewnych niewidomego dysydenta Chen Guangchenga, mieszkającego obecnie w USA.

Przedstawicielka Stanów Zjednoczonych powiedziała, że choć przebieg konferencji zawiódł oczekiwania Waszyngtonu, to kontynuowanie dialogu w kwestii praw człowieka będzie istotnym zadaniem amerykańskiej dyplomacji.

Liu Xiaobo, dysydent zaangażowany w prodemokratyczne protesty na placu Niebiańskiego Spokoju w Pekinie w 1989 r., został uwięziony na 11 lat w 2009 r. za przygotowanie petycji wzywającej do zniesienia systemu jednopartyjnego w Chinach. Obecnie wraz z żoną przebywa w areszcie domowym, choć nie została ona skazana za żadne przestępstwo.

Z kolei Chen Guangcheng zanim wyjechał do Stanów Zjednoczonych wraz z rodziną, przebywał w areszcie domowym za krytykowanie polityki jednego dziecka prowadzonej przez władze w Pekinie. W kwietniu 2012 roku udało mu się uciec z własnego domu i dostać do amerykańskiej ambasady w Pekinie, a w końcu uzyskać zgodę na wyjazd na studia do USA.

....

Tam w ogole nie ma standardow .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 18:45, 04 Sie 2013    Temat postu:

Chiny: kolejny skandal ze skażonym mlekiem


Strach przed skażonym mlekiem w Chinach. Nowozelandzki koncern Fonterra poinformował, że w niektórych produktach mlecznych tej firmy znaleziono pałeczki jadu kiełbasianego. Większość mleka w proszku importowanego do Chin pochodzi właśnie z Nowej Zelandii.

Dla Chińczyków to przypomnienie historii sprzed 5 lat, kiedy w mleku w proszku dla niemowląt wykryto toksyczną melaminę. Chińskie władze zaapelowały do Nowej Zelandii o podjęcie natychmiastowych działań, które pomogą ochronić konsumentów w Chinach. Wszystkie produkty, co do których istnieje podejrzenie skażenia, mają być natychmiast wycofywane z chińskich sklepów.

Władze Nowej Zelandii podały, że skażone mleko trafiło do ośmiu pośredników. Według chińskich mediów, trzech z nich - to firmy chińskie. Fonterra przygotowywała się właśnie do wprowadzenia na chiński rynek mleka w proszku dla niemowląt. To właśnie ten koncern był też współudziałowcem chińskiej firmy, która 5 lat temu produkowała mleko skażone melaminą.

....

Znowu ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:13, 08 Sie 2013    Temat postu:

Chiny: położne sprzedawały dzieci

Wstrząsająca historia z jednego z chińskich szpitali w prowincji Shaanxi. Po tym jak chińskie media opisały proceder sprzedawania dzieci przez położne, do szpitala zgłosiło się siedem par, które uważają, że także ich dzieci padły ofiarą bezwzględnego gangu.

Schemat działania gangu był prosty. Położne wybierały niezamożne pary pochodzące z wiejskich regionów. Po urodzeniu przekonywały rodziców, że dzieci są ciężko chore, a ich leczenie pochłonie ogromne sumy pieniędzy. Wówczas podsuwały rodzicom dokument, na mocy którego zrzekali się oni praw do potomstwa.

Krąg przerwała jedna z par, która nie uwierzyła położnej i postanowiła zabrać dziecko ze szpitala. Chłopczyk został już sprzedany innej rodzinie, ale policji udało się go odnaleźć. Położne sprzedawały dzieci wyspecjalizowanym gangom za równowartość około 3500 dolarów. 10 tysięcy dolarów musieli za nie zapłacić nowi rodzice.

Sprzedaż dzieci to w Chinach poważny problem. Według danych nieoficjalnych w Państwie Środka co roku bez wieści przepada 70 tysięcy dzieci.

>>>>

Nieustanne potwornosci z tego upiornego kraju .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:18, 10 Sie 2013    Temat postu:

Chiny: położne sprzedawały dzieci. Teraz maluchy wracają do rodziców

Ta historia wstrząsnęła Chinami. W jednym ze szpitali położna pośredniczyła w handlu nowo narodzonymi dziećmi. Rodzicom wmawiano, że noworodki są ciężko chore. Zdrowe dzieci sprzedawano bezdzietnym parom. Po akcji policji kolejne wracają do rodziców.

Gang handlarzy dziećmi działał na terenie prowincji Shaanxi. W ubiegłym miesiącu właśnie tam w szpitalu w miejscowości Fuping na świat przyszły bliźniaczki. Położna przekonała rodziców, że dzieci nie mają szans na normalne życie. Rodzicie zrzekli się praw do dziewczynek, które następnie bez ich wiedzy sprzedano.

Po nagłośnieniu skandalu w mediach policji udało się odnaleźć dzieci. Jedna z dziewczynek sprzedana została do miejscowości położonej 500 km od miejsca narodzin, druga - do miasta oddalonego o 160 km. Wcześniej media informowały o odnalezieniu chłopca sprzedanego rolnikowi, w którego rodzinie były same dziewczynki.

...

Najwiekszy gang ktory morduje dzieci to komuchy .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:56, 10 Sie 2013    Temat postu:

Chiny: małżeńska kłótnia o Edwarda Snowdena doprowadziła do rozwodu

Sprawa Edwarda Snowdena wystawiła na próbę relacje międzynarodowe, ale w Chinach także stosunki małżeńskie. W jednym z chińskich miast kłótnia o to, czy Snowden jest zdrajcą czy bohaterem doprowadziła do rozwodu.

Do kłótni pary sześćdziesięciolatków, do której doszło w mieście Ningbo położonym na wschodnim wybrzeżu Chin. Podczas kolacji para zaczęła rozmawiać na temat Edwarda Snowdena. Małżeństwo było wyraźnie podzielone w ocenie jego dokonań.

Rozmowa z argumentów słownych zeszła jednak na argumenty siły. Jak podaje gazeta, mąż uderzył kobietę, a ta wyprowadziła się z domu i wniosła o rozwód. Mężczyzna stara się teraz o przebaczenie małżonki. Winą za swoje zachowanie obarczył pogodę. Na wschodnim wybrzeżu Chin panują bowiem rekordowe upały.

W lipcu w porównaniu do poprzedniego miesiąca liczba pozwów rozwodowych w Ningbo wzrosła aż o 20 proc.

...

Upaly mogly odegrac duza role .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 14:37, 12 Sie 2013    Temat postu:

Matka biznesmena zamordowanego w Chinach apeluje o rekompensatę

Matka brytyjskiego biznesmena Neila Heywooda, z którego śmiercią w Chinach związany był głośny proces Gu Kailai, żony wpływowego działacza partyjnego Bo Xilaia, w swej pierwszej publicznej wypowiedzi zażądała od chińskich władz odszkodowania.

W opublikowanym w poniedziałek oświadczeniu w dzienniku "Wall Street Journal" Ann Heywood podkreśliła, że po śmierci Brytyjczyka jego dwoje dzieci pozostało bez zabezpieczenia finansowego. - W wieku 8 i 12 lat są one szczególnie narażone na skutki koszmaru morderstwa ich ojca, ponieważ Neil był jedynym żywicielem rodziny, a także na niepewność i brak poczucia bezpieczeństwa, jako że nie ma finansowego zabezpieczenia ich przyszłości - podkreśliła.

Rozmówczyni gazety wyjaśniła, że do tej pory nie zabierała głosu, ponieważ nie chciała wprawiać chińskich władz w "niepotrzebne zażenowanie".

Dodała, że mimo prób kontaktu nie otrzymała do tej pory żadnej odpowiedzi od władz w Pekinie. Brytyjska ambasada potwierdziła, że kilka razy w imieniu rodziny Heywooda kontaktowała się z chińskimi władzami za pośrednictwem MSZ - ostatnio dwukrotnie w lipcu.

Za zabójstwo Neila Heywooda, do którego doszło w listopadzie 2011 roku w mieście Chongqing, została skazana Gu Kilai. W sierpniu 2012 roku usłyszała wyrok kary śmierci w zawieszeniu na dwa lata, co w praktyce oznacza, że kara zostanie zapewne zamieniona na dożywocie.

Zabójstwo Brytyjczyka, najprawdopodobniej na tle interesów biznesowych, doprowadziło do zachwiania kariery Bo Xilaia w czasie zmiany pokoleniowej na szczytach władzy w Chinach.

Bo, były prominentny polityk Komunistycznej Partii Chin (KPCh), został oskarżony o korupcję i nadużycie władzy w celu ukrycia przestępstwa popełnionego przez jego żonę.

Przed skandalem kierował strukturami KPCh w Chongqingu i był uważany za jednego z czołowych kandydatów do Stałego Komitetu Biura Politycznego, czyli do ścisłego kierownictwa chińskiej administracji państwowej. Po ujawnieniu oskarżeń przeciwko niemu został zwolniony ze stanowiska i wykluczony z KPCh.

>>>>

Dalszy ciag tej upiornej historii ...



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:30, 13 Sie 2013    Temat postu:

Kuriozalne sposoby walki ze smogiem w Chinach

Władze chińskich miast coraz intensywiniej walczą ze smogiem. Zanieczyszczenie powietrza to jeden z głównych problemów Chin, jednak nie wszystkie pomysły walki z tym zjawiskiem spotykają się z przychylnością mieszkańców. Władze jednego z miast rozważają wprowadzenie zakazu... palenia papierosów.

Urzędnicy z miasta Cangzhou postanowili zacząć od siebie i dać obywatelom dobry przykład. Zobowiązali się rzucić palenie, motywując ten krok walką z zanieczyszczeniem powietrza. Te deklaracje z niedowierzaniem przyjęły nawet chińskie media.

W Pekinie pojawiły się pomysły, aby zabronić szczególnie popularnego w sezonie letnim grillowania. Jak zwykle w tego typu sytuacjach największym refleksem popisali się chińscy internauci, którzy zaproponowali urzędnikom, aby walkę z zanieczyszczeniem zamiast od grilla zaczęli od pozostawienia - zazwyczaj luksusowych - rządowych aut w garażu i dojeżdżania do pracy rowerem.

>>>>

Komuna i glupota chodza w parze ...



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:44, 20 Sie 2013    Temat postu:

Malcolm Moore | Daily Telegraph
Najcenniejszy towar w Chinach

Nikt nie prowadzi statystyk dotyczących kradzieży dzieci w Chinach, ale według mediów ów czarny rynek w ostatnich latach się ”zindustrializował”. Całe wioski pełnią rolę ”ośrodków”, przez które przechodzą kolejne bezprawnie odebrane rodzicom dzieci.

56-letnia lekarka Zhang Shuxia odebrała setki porodów w chińskim powiecie Fuping. Mieszkańcy tutejszych wiosek, położonych wśród pól kukurydzy i sadów jabłoniowych, traktowali życzliwą panią doktor jak członka własnej rodziny. Zhang pomogła przyjść na świat wielu dzieciom, które dziś bawią się na miejscowych błotnistych ulicach i podwórzach, zaś w poprzednim pokoleniu dokładnie tę samą rolę pełniła jej matka.

Ostatnio jednak na jaw wyszedł mroczny i koszmarny sekret. Doktor Zhang – która sama ma dziecko – kradła noworodki z powiatowego szpitala, gdzie pracowała, po czym sprzedawała je na czarnym rynku.

Za każdym razem stosowała ten sam podstęp. Wmawiała rodzicom, że ich dzieci urodziły się śmiertelnie chore lub zdeformowane. Wybierała tylko te rodziny, które dobrze znała, by mieć pewność, że bezwarunkowo jej zaufają. Zhang była na tyle okrutna, że pobierała jeszcze od zrozpaczonych rodziców standardową opłatę za swe usługi.

– Przyszła do nas i powiedziała, że nasze dziecko umiera – wspomina 56-letnia Zhou Cun, której wnuk został ukradziony w mroźny zimowy poranek w 2009 roku. – Wydawało mi się, że wygląda zdrowo, ale jej uwierzyłam, bo była lekarką, a my byliśmy z nią w dobrych stosunkach. Powiedziała, że normalnie wrzucają takie dzieci do studni, ale w tym przypadku może poprosić, żeby taki starszy pan przyszedł i zabrał ciało, tylko musimy zapłacić jej 50 juanów [równowartość 5 funtów].

Doktor Zhang bezkarnie handlowała noworodkami przez co najmniej siedem lat. Dopiero parę tygodni temu aresztowano ją oraz ośmioro jej wspólników ze szpitala położniczego w Fuping. Pracę straciło też sześciu urzędników władz lokalnych.

Zhang została zdemaskowana niedługo po 16 lipca, kiedy małżeństwu z wioski Dongcheng, Dong Shanshan i Lai Guofengowi, urodził się syn.

Przez cały okres ciąży doktor Zhang informowała panią Dong o zagrożeniu dla zdrowia płodu, ostrzegając ją, że jej syn może zarazić się od niej wirusowym zapaleniem wątroby typu B oraz syfilisem.

Tuż po porodzie lekarka oznajmiła, że jej najgorsze obawy się potwierdziły, i zabrała szybko chłopczyka, zanim rodzice zdążyli go zobaczyć.

Lai zaczął podejrzewać oszustwo, zawiózł więc żonę do innego szpitala na badania krwi. Kiedy okazało się, że nie jest zarażona ani WZW, ani kiłą, poszedł na policję.

Z początku nikt nie chciał wysłuchać jego skargi – głos prostego szaraczka w Chinach nic bowiem nie znaczy. Dopiero kiedy Lai oraz jego ojciec stanęli na dachu swego domu, nad dwiema wiszącymi czerwonymi lampionami, grożąc, że skoczą i się zabiją, policja wreszcie zainteresowała się sprawą.

Śledczy dostrzegli na nagraniach ze szpitalnych kamer monitoringu, jak doktor Zhang podaje zawiniątko z dzieckiem osobie stojącej za drzwiami. Aresztowana lekarka przyznała, że sprzedała noworodka za 21 600 juanów (2200 funtów) handlarzowi żywym towarem.

Policja szybko odkryła cały łańcuch dystrybucji. Dziecko przeszło przez ręce jeszcze dwóch pośredników, po czym zostało sprzedane za dużo wyższą cenę mieszkającemu w oddalonej o prawie 500 kilometrów prowincji Henan małżeństwu, które bardzo pragnęło mieć syna.

Przed kilkoma dniami chłopczyk wrócił do swych biologicznych rodziców, którzy odebrali go, łkając ze szczęścia. Sceny te pokazała telewizja w całych Chinach. Rodzina nie zgodziła się udzielić wywiadu, jako że dziecko trafiło na razie pod opiekę lekarzy. – Chcą przeprowadzić wszelkie badania, żeby sprawdzić, czy jest zdrowe – wyjaśniła matka Lai.

Handel dziećmi w Chinach to proceder na olbrzymią skalę, po części dlatego, że drakońska polityka jednego dziecka odbiera wielu małżeństwom szansę na to, co w chińskim społeczeństwie najbardziej prestiżowe – męskiego potomka.

Nikt nie prowadzi statystyk dotyczących kradzieży dzieci, ale według chińskich mediów ów czarny rynek w ostatnich latach się ”zindustrializował”. Całe wioski pełnią rolę ”ośrodków”, przez które przechodzą kolejne bezprawnie odebrane rodzicom dzieci.

– Z moich własnych szacunków wynika, że co roku w Chinach kradnie się od 20 do 40 tysięcy dzieci – wskazuje Charles Custer, współreżyser ”Living With Dead Hearts”, niedawnego filmu dokumentalnego poświęconego handlowi dziećmi w Państwie Środka. – W 2011 roku rząd ogłosił, że uratowano około 8 tysięcy dzieci, ale żadna z kilkunastu rodzin, z którymi rozmawialiśmy kręcąc film, nie odzyskała dotąd swojego dziecka.

Najcenniejszy ”towar” – zdrowy chłopiec z grupy etnicznej Chińczyków Han – osiąga cenę od 40 do 60 tysięcy juanów (4200 do 6100 funtów). – To mnóstwo pieniędzy, zwłaszcza w kraju takim jak Chiny – podkreśla Custer.

Władze nieraz są zamieszane w ten proceder – wystarczy tylko kilkaset funtów łapówki, by oficjalnie nadać ukradzionemu dziecku nową tożsamość. Custer wspomina o pewnym nastoletnim chłopcu, którego sprzedano jako niewolnika do pracy przy piecu w cegielni.

– Uciekł stamtąd i odnalazł urzędnika, któremu o wszystkim opowiedział. Ten jednak wcale nie pomógł chłopakowi, tylko sam sprzedał go do innej cegielni – mówi Custer.

Podczas gdy lokalni urzędnicy często są karygodnie skorumpowani, przedstawiciele wyższych władz starają się walczyć z tym zjawiskiem. – Rząd centralny stworzył nawet specjalny oddział policji. To świadczy, że traktuje sprawę bardzo serio – przyznaje Custer.

Ujawnienie przestępczej działalności doktor Zhang zburzyło spokój w powiecie Fuping, z którego – co warto zauważyć – pochodzi rodzina Xi Jinpinga, obecnego przewodniczącego Chińskiej Republiki Ludowej. To może tłumaczyć, dlaczego tak sumiennie prowadzono śledztwo w tej sprawie.

– Przestępcy muszą zostać surowo ukarani. Trzeba dołożyć wszelkich starań, by ratować dzieci – oświadczył Lou Qinjian, gubernator prowincji, który zdymisjonował dyrektora powiatowego urzędu ds. zdrowia oraz zastępcę szefa władz powiatu.

Nowy ordynator szpitala zapewnił tymczasem, że naganne postępowanie Zhang to ”odosobniony przypadek”, a funkcjonujące w szpitalu zabezpieczenia są ”dość skuteczne”.

Podczas gdy Zhang Shuxia przeprowadziła się kilka lat temu do domu położonego bliżej szpitala, jej młodsza siostra Zhang Xiaohong wciąż mieszka na wsi. – Nie potrafię rozmawiać o tym, co się stało – przyznaje Xiaohong. – Wciąż nie jestem w stanie tego pojąć. Ale moi sąsiedzi na wsi nie mają mi tego za złe, nie mszczą się na mnie – zastrzega.

Rodzina Qi z wioski Dongcheng była zdumiona, gdy okazało się, że to doktor Zhang zabrała dwójkę jej najmłodszych dzieci. – Kiedy o tym usłyszałem, nie mogłem uwierzyć – mówi ojciec Qi Kunfenga, którego córki-bliźniaczki zostały uprowadzone pod koniec maja. – Jej babka była najbardziej szanowaną kobietą w naszej wsi, a jej matka odbierała poród, gdy rodził się mój syn. Znaliśmy ją bardzo dobrze, więc kiedy moja synowa zaszła w ciążę, zadzwoniliśmy do niej i spytaliśmy ją, czy weźmie nas pod swoją opiekę. Jak ona mogła zrobić coś takiego swoim znajomym? – grzmi pan Qi. – Po porodzie synowa wyszła na korytarz i powiedziała, że usłyszała od lekarki, że bliźniaczki mają jedno łożysko, wysysają nawzajem swoją krew i są bardzo chore. Byliśmy przerażeni. Wkrótce potem umarła moja matka, prababcia dziewczynek. Nie wytrzymała tego bólu – dodaje Qi.

Bliźniaczki zostały rozdzielone i wysłane do dwóch różnych prowincji. Policja odnalazła jednak obie dziewczynki, które powróciły przed kilkoma dniami do domu, witane przez tłumy mieszkańców wsi.

Błyskawiczny sukces śledczych został wykorzystany przez rządową propagandę. Zorganizowano starannie zainscenizowane ”przekazanie” dzieci rodzicom, a liczna grupa urzędników ds. propagandy oraz pracowników Xinhua – oficjalnej państwowej agencji informacyjnej – czuwała nad prawidłowym przebiegiem uroczystości.

W domu rodziny zapalono świeczki i kadzidło przed ołtarzykami, a na wielkim łożu ułożono starannie butelki dziecięce, kocyki oraz ubranka, które czekały na powrót dziewczynek.

Ich babcia, 56-letnia Yang Huamai, głośno szlochała, z wyraźnym wzburzeniem, ale i ulgą. Krewni musieli ją podtrzymywać, jako że ledwo stała na nogach.

Według policji w Fuping mogło dojść jeszcze co najmniej do 10 podobnych przypadków, jednak wśród mieszkańców wsi krążą pogłoski, że z powiatowego szpitala ukradziono nawet 55 dzieci.

Jeżeli chodzi o najświeższe sprawy, policja była w stanie szybko namierzyć pośredników handlu żywym towarem. W pozostałych przypadkach nadzieje są nikłe. Rodzice tymczasem zaczęli domagać się wyjaśnienia okoliczności rzekomych zgonów swych dzieci.

– Nasza wnuczka urodziła się 18 listopada 2006 roku, ale ukradły ją dwie pielęgniarki, które naszym zdaniem pracowały dla doktor Zhang – opowiada 56-letnia Yang Qiumian, koleżanka lekarki z klasy w gimnazjum i liceum. – Zhang była bardzo towarzyska, świetnie dogadywała się z kolegami i przyjaciółkami. Myślę, że dopiero kiedy została lekarzem, zaczęła robić te okropne rzeczy – mówi Yang. – Jakieś cztery, pięć dni po porodzie, razem z synową zabrałyśmy dziecko na badania. Zhang powiedziała, że wnuczka urodziła się przedwcześnie i może być niepełnosprawna, a nawet sparaliżowana. Poradziła nam, żebyśmy oddały dziecko. Obie rozpłakałyśmy się, a synowa nie chciała się zgodzić, ale ponieważ Zhang była moją koleżanką, zaufałyśmy jej. Nigdy nie przyszło nam do głowy, żeby zgłosić tę sprawę. Aż do teraz… – wyznaje kobieta.

Yang ma nadzieję, że policja odnajdzie jej wnuczkę, jednak póki co dopiero wszczęto dochodzenie.

Podobną tragedię przeżyła Zhou Cun, inna babcia z pobliskiej małej wioski. – W styczniu 2009 roku, na miesiąc przed tym, jak moja synowa rodziła, doktor Zhang zadzwoniła do nas i poprosiła, żebyśmy przyniosły do szpitala ubranka dla wnuczka. Powiedziała, że będziemy mogły je przechować w jej gabinecie. Zhou dodaje, że kilkakrotnie pytała, po co ma dostarczyć ubranka, ale usłyszała w odpowiedzi, żeby się nie martwiła. Kiedy chłopczyk się urodził, lekarka miała gotowy zestaw dla kupca: dziecko plus garderobę.

Syn Zhou Cun, Dong Pengfei, ojciec porwanego chłopca, przeniósł się do miasta Xian, gdzie pracuje w fabryce. W rodzinnej wsi zostawił drugiego syna, dwuletniego Donga Hanxinga.

Być może ten mały berbeć, dziś biegający bez spodenek po podwórzu, pozna kiedyś swego starszego brata, który miał dużo mniej szczęścia. O ile rzecz jasna policji uda się go odnaleźć.

>>>>

Niestety dzieci tam to towar .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:47, 21 Sie 2013    Temat postu:

Stracona szansa na godną starość


Nie ma w Chinach gorszego przekleństwa niż życzenie komuś, by był bezdzietny. Przedwczesna śmierć jedynego dziecka oznacza dla rodziców nie tylko rozpacz i samotność, ale też wstyd, upokorzenie i nędzę.

Od tamtej tragedii minęło już 11 miesięcy, a Xu Min nadal rzadko wychodzi z domu. Całe dnie spędza na kanapie przed telewizorem, starając się wygnać z pamięci obraz swego zmarłego syna. Obwinia zły los za wypadek samochodowy, w którym zginął ten 23-latek, we wrześniu ubiegłego roku. Jednak za samotność, jaką on i jego żona będą musieli cierpieć już do końca życia, Xu obwinia chiński rząd.

Bo to przecież Pekin nakazał tej parze ograniczyć się do jednego dziecka, grożąc, że jeśli małżonkowie nie podporządkują się tej woli, odbierze im wszystko, co posiadają. Xu z żoną byli dobrymi obywatelami i przez “ponad 20 lat wszystkie swoje nadzieje pokładaliśmy w naszym jedynym synu”, opowiada zrozpaczony ojciec. Teraz nie mają już nikogo, kto byłby gotów wesprzeć ich w latach starości. Nie mają już po co żyć, podsumowuje 53-letni dziś Xu.

Przez ponad trzy dekady w Chinach toczy się dyskusja na temat polityki jednego dziecka, narzuconej w 1979 roku, by powstrzymać eksplodującą demografię Państwa Środka. Kontrowersyjna metoda ukształtowała chińskie społeczeństwo: dzietność kobiet spadła z 4,77 we wczesnych latach 70., do 1,64 – w 2011 roku, według szacunków ONZ, powołując do życia najbardziej zaburzoną populację świata, gdzie liczba chłopców niepokojąco przewyższa liczbę dziewczynek.

Organizacje obrony praw człowieka występują przeciwko wymuszonym aborcjom, oskarżają Chińczyków o dzieciobójstwo i sterylizację kobiet wbrew ich woli – choć tych wszystkich praktyk teoretycznie zabrania chińskie prawo. Tymczasem urzędnicy zastanawiają się, czy na dłuższą metę konsekwencje polityki jednego dziecka będą dla państwa korzystne, czy wręcz przeciwnie – choćby ze względu na zmniejszającą się podaż siły roboczej. Dając wyraz swemu zaniepokojeniu rząd w Pekinie zapowiedział ostatnio, że rozważa poluzowanie polityki jednego dziecka w najbliższych latach, doniosły media.

Mało uwagi poświęca się jednak ludziom, których polityka jednego dziecka zraniła najboleśniej: osieroconym rodzicom. Śmierć syna lub córki jest najgorszym koszmarem rodzica w każdym państwie świata, jednak w Państwie Środka ta tragedia ma jeszcze inne bolesne konsekwencje: zgodnie z chińską tradycją posiadanie potomstwa jest niezwykle istotne, ponadto okazuje się niezbędne, by zaradzić finansowym trudnościom, z jakimi borykają się starsi ludzie.

Trudno policzyć, ilu rodziców opłakuje w Chinach śmierć swego jedynaka. Zgodnie ze statystykami rządowej Chińskiej Akademii Nauk Społecznych byłoby ich nie mniej niż milion, a liczba ta będzie w przyszłości szybko rosnąć. Z biologicznych przyczyn większość rodziców w żałobie nie jest już w stanie powołać kolejnego dziecka na świat. Wielu wyrzuca sobie wtedy, że w swych staraniach o większą liczbę potomstwa nie byli dość konsekwentni, że nie sprzeciwili się zakazowi, nawet jeśli karą za nieposłuszeństwo byłaby utrata pracy i konieczność zapłacenia państwu gigantycznego odszkodowania.

W trakcie spokojnych i najczęściej pełnych łez wywiadów ponad 30 rodziców opowiedziało nam o pustce, jaką strata dziecka pozostawiła w ich życiu oraz o swojej depresji, tak głębokiej, że stawia ich na krawędzi samobójstwa. Niemal wszyscy podali, że śmierć potomka jest dla nich również strasznym ciosem finansowym, ponieważ w Państwie Środka dzieci tradycyjnie utrzymują rodziców na starość dokładając się do ich skromnych emerytur. Ci pokrzywdzeni przez politykę demograficzną ludzie w gorzkich słowach wytykają ojczyźnie rozmach, z jakim wzięła się za wdrażanie nowych przepisów, powołując do życia armię urzędników dbających o egzekwowanie prawa we wszystkich miastach i wioskach. Na pewne ulgi dotyczące liczby potomków mogli liczyć jedynie pracujący na roli oraz przedstawiciele niektórych grup etnicznych. Za nieposłuszeństwo grożą wysokie kary finansowe, rocznie przynoszące państwu miliardy dolarów, nawet jeśli wysokość grzywny za kolejne dziecko utrzymywana jest w tajemnicy. Aż do 2007 roku rodzice, którzy stracili swego jedynaka, nie mogli liczyć na żadną pomoc od państwa.

Jednak obok kłopotów finansowych nie mniej trudne dla bezdzietnych rodziców jest zmaganie się z uczuciem wstydu. Jednym z najpoważniejszych przekleństw w Chinach jest życzenie komuś, by był duanzi, juesun – bezdzietny, bez potomków. – Właśnie tak będą teraz mówić o nas inni – powiedział mi siedząc na swej kanapie Xu, mieszkaniec Panjin, miasta w północnowschodnich Chinach, ważnego ośrodka przemysłu petrochemicznego. Xu z żoną rzadko opuszczają teraz swoje ciasne mieszkanie z obawy przed pytaniami o losy swojego jedynaka. Zerwali kontakty z rodziną i przyjaciółmi, ponieważ nie mogą znieść ich litości. Niektórzy z najbliższych doradzali nawet, by rodzice ukryli przed światem wiadomość o śmierci syna, Xu Zijie: można przecież powiedzieć, że wyjechał za granicę lub że ma zbyt wiele pracy, by odwiedzać matkę i ojca. Inni znajomi zaczęli ich unikać: – Uważają nas za pokrzywdzonych przez los i obawiają się, by nasz zły los nie przeniósł się teraz na nich – tłumaczy Xu. – Nie mogę ich za to winić.

Żona Xu, lat 51, która prosiła nas o anonimowość pozwalającą jej bez skrępowania opowiadać o swoim wstydzie, ze łzami wspomina radość, jaką dały jej przed laty narodziny syna. Ponieważ o rodzeństwie nie mogło być mowy, lekarze tuż po porodzie wykonali u młodej matki zabieg uniemożliwiający jej późniejsze poczęcie. Nie raczyli nawet zapytać jej o pozwolenie. “Planowanie rodziny jest w naszym interesie, bo rząd zajmie się starszymi”, głosiły wówczas plakaty propagandowe, porozwieszane na ulicach.

Ponieważ Xu i jego żona pracowali w państwowym przedsiębiorstwie petrochemicznym, narodziny kolejnego dziecka oznaczałyby dla nich nie tylko zwolnienie z pracy, lecz również utratę zakwaterowania, opieki zdrowotnej i dostępu do szkoły dla potomstwa. Małżonkowie musieliby jeszcze zapłacić grzywnę wysokości powyżej pięciokrotności przeciętnej rocznej pensji w ich regionie. Ciesząc się swoim jedynakiem, woleli “żyć tylko dla niego”. Żona Xu zrezygnowała z pracy i przeniosła się do niewielkiego mieszkania w pobliżu szkoły syna, żeby móc podawać mu śniadania i obiady zdrowsze od tych serwowanych w szkolnej stołówce. Gdy Zijie zbliżał się do zakończenia nauki, ojciec miał już dla niego zagwarantowaną pracę w tej samej firmie petrochemicznej, w której sam był zatrudniony. Ale później wydarzył się wypadek, a chłopak wypadł przez zniszczone wskutek kolizji drzwi pojazdu, by umrzeć na drodze.

Po miesiącach ciężkiej depresji jego rodzice zaczęli szukać sobie nowego powodu, dla którego warto żyć. Odwiedzali lekarzy błagając ich o nadzieję na kolejne dziecko. Rozważali też adopcję – bardzo nietypowe rozwiązanie w Chinach ze względów kulturowych – lecz ostatecznie zrezygnowali z niej. – Więzy krwi są po prostu zbyt istotne w Chinach – powiedział Xu.

Jedynym źródłem pociechy okazały się fora internetowe pozakładane przez innych rodziców w żałobie. Tam można było porozmawiać online na tematy, których nie wolno byłoby poruszyć w innych okolicznościach: o powracających nocą snach o dziecku, o tym, jak pomóc żonie przetrwać Dzień Matki, o gniewie na rząd. Te rozważania wkrótce przemieniły się w protest: w efekcie setki Chińczyków wzięło udział w manifestacji typu sit-in przed centralą Chińskiej Komisji Planowania Rodziny w Pekinie. Protestujący domagali się większej pomocy finansowej dla osieroconych rodziców. Wielu uczestników zgromadzenia otrzymało wcześniej telefony z pogróżkami od władz. Policja zatrzymywała całe grupy podróżnych, liczące sobie po 20-30 osób, żeby uniemożliwić im udział w manifestacji. Tym, którym mimo wszystko udało się dotrzeć do stolicy, hotele w pobliżu miejsca wyznaczonego na protest odmawiały zakwaterowania. – Dlaczego traktują nas jak rebeliantów czy kontrrewolucjonistów? – zastanawiała się Li Jianhua, uczestnicząca w pokojowej manifestacji 58-letnia matka zmarłej pięć lat temu córki.

Wielu uczestników protestów w rzeczywistości popiera politykę jednego dziecka – tak jak i większość Chińczyków, zgodnie z wynikami badania Pew Research Center przeprowadzonego w 2008 roku. – Chińska gospodarka nie rozwijałaby się tak prężnie, gdybyśmy musieli wyżywić liczne pokolenie dzieci – zauważył Niu Binghai, lat 48, taksówkarz z Wuhan, którego 22-letni syn ostatnio zmarł. – Jednak ten wzrost został osiągnięty dzięki naszym ofiarom. Dlaczego państwo nie może teraz oddać nam miłości, którą je obdarzyliśmy? – pytał. Yang Yinlian, lat 54, opowiedziała nam, jak w 1995 roku zatrudniająca ją państwowa fabryka podesłała po nią samochód i urzędnika ośrodka planowania rodziny, by upewnić się, że kobieta podda się aborcji z powodu nielegalnej drugiej ciąży. Na widok grupy ponad 400 siwych lub siwiejących protestantów zgromadzonych przed gmachem ministerstwa zdrowia publicznego, siły porządkowe wezwały posiłki, które odeskortowały rodziców tam, gdzie mniej rzucali się w oczy.

Chociaż atmosfera w trakcie protestu była napięta, Xu poczuł się lepiej w otaczającym go tłumie: znał tych ludzi tylko z internetowych rozmów, ci jednak pozdrawiali go jak dobrego przyjaciela. Wszyscy wymieniali się smutnymi opowieściami, razem opłakiwali zmarłych. Pokazywali sobie nawzajem zdjęcia dzieci. Koniec końców władze przyjęły delegację rodziców i przekonały zgromadzenie do zakończenia akcji, w zamian za mgliste obietnice lepszego dostępu do domów opieki, pomocy mieszkaniowej, medycznej oraz wyższych zapomóg – to samo rodzice słyszeli już podczas wcześniejszych manifestacji.

Miesiąc po tamtych zdarzeniach Xu nadal przesiaduje na kanapie, snując pesymistyczne wizje. W ciągu roku, jaki minął od śmierci jedynego dziecka, rząd nie wypłacił mu nawet zagwarantowanego prawem miesięcznego zasiłku wynoszącego 22 dolary. A jednak ojciec w żałobie znalazł już powód, by dalej żyć, mówi nam, wskazując na przygotowującą w kuchni obiad żonę. Kilka miesięcy temu, gdy lekarze potwierdzili jej obawy o to, że z powodu wieku jest już bezpłodna, kobieta zaproponowała mężowi rozwód. – Nie będę cię za to winić – powiedziała, zwracając jego uwagę na fakt, że wielu osieroconych ojców szuka sobie młodszych żon. Te słowa głęboko nim wstrząsnęły, wyrywając go z dotychczasowej depresji. – Jak mógłbym coś podobnego zrobić? – pytał nas później. – Już dość jej tego, że straciła syna. Gdyby straciła jeszcze mnie, nie miałaby już nic.

Obiecał żonie, że wytrwają razem te kilka dekad oddzielających ich od śmierci. Jednak organizacja tych ostatnich dziesięcioleci nie daje mu spokojnie zasnąć. Małżonkowie nie pochowali jeszcze prochów syna, ponieważ cmentarze w Chinach co jakiś czas podnoszą opłaty za przechowywanie szczątków, grożąc niepłacącym ekshumacją bliskich. – Kto zajmie się jego grobem, kiedy my odejdziemy? – martwi się Xu. – I kto zajmie się kiedyś naszym grobem?

Ostatnio wpadł na pomysł, by poprosić krewnego o rozsypianie prochów swoich i żony na morzu, razem z prochami syna. W ten sposób symbolicznie połączyliby się po śmierci. – Może to będzie nasze szczęśliwe zakończenie – zastanawia się.

....

Tak wyglada komunistyczne pieklo .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:29, 25 Sie 2013    Temat postu:

Chiny: z gospodarstwa uciekło półtora miliona karaluchów

Z gospodarstwa w chińskiej prowincji Jiangsu uciekło półtora miliona karaluchów. Właściciele farmy wytwarzają leki, stosowane w tradycyjnej chińskiej medycynie, do których produkcji używa się między innymi karaluchów. Zainwestowali oni ponad 16 tysięcy dolarów w kupno 102 kilogramów jaj, z których wykluły się owady.

Karaluchy codziennie karmiono, między innymi owocami i ciastem. Właściciele gospodarstwa spodziewali się, że każdy kilogram sprzedanych insektów przyniesie im około tysiąca yuanów zysku.

Plany biznesowe zniweczył jednak "nieznany sprawca", który zniszczył szklarnię z hodowlą karaluchów. Owady skwapliwie wydostały się na wolność i rozbiegły po okolicy. Lokalne władze, o
zajmujące się ochroną epidemiologiczną, powołały pięciu inspektorów, którzy mają zbadać sprawę.

Karaluchy, traktowane zazwyczaj jako szkodniki, mają szerokie zastosowanie w tradycyjnej chińskiej medycynie. Wyciąg z tych owadów ma leczyć raka, łagodzić stany zapalne i zwiększać odporność.

....

Ohyda . W ogole to medycyna cos wie o ich wlasnosciach ? Czuje ze to sama ciemnota .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:31, 25 Sie 2013    Temat postu:

Chiny - światowy lider lotniczych opóźnień


Bardzo dynamicznie rozwijający się chiński rynek lotniczy jest już drugi co do wielkości na świecie, jednak w kategorii opóźnień przypada mu zaszczytne pierwsze miejsce. Duża w tym zasługa restrykcyjnych przepisów i kontrolowania przestrzeni powietrznej przez wojsko.

Mieszkanka Szanghaju Chen Chen niedawno boleśnie przekonała się o "wyśrubowanych" standardach panujących w chińskim lotnictwie pasażerskim. Kobieta wracała ze służbowej podróży w Mongolii Wewnętrznej. Na lotnisku dowiedziała się, że jej wieczorny lot do Pekinu w wyniku opóźnienia został przeniesiony na następny dzień, ale nikt nie potrafił udzielić jej informacji, kiedy dokładnie nastąpi wylot. W związku z tym zdecydowała się kupić bilet na inny, wcześniejszy samolot. Jednak ten również był opóźniony. Ostatecznie opuściła port lotniczy prawie 24 godziny po planowanym wylocie.

"To moje najgorsze doświadczenie - powiedziała Chen, pracowniczka agencji modelek. - Kiedy w końcu dotarliśmy do Pekinu, byłam nieprzytomna. Trudno to wyrazić. Miałam ochotę pocałować ziemię".

Według relacji Chen jej niedoszli współpasażerowie byli tak rozwścieczeni opóźnieniem, że zaczęli krzyczeć na pracowników, a przedstawiciela lotniska obrzucili plastikowymi butelkami.

Niestety, tego typu doświadczenia nie są rzadkością wśród klientów chińskich portów lotniczych. Opóźnienia są tak duże i częste, że nikogo nie dziwią ani ciągłe awantury pasażerów z pracownikami lotnisk, ani widok podróżnych ucinających sobie przymusowe drzemki w hali odpraw.

Według oficjalnych statystyk, w zeszłym roku 75 proc. samolotów w Chinach wystartowało zgodnie z rozkładem. Jednak dane zebrane przez prywatne instytucje wskazują na coś innego. Jak wynika z raportu monitorującej przemysł lotniczy agencji FlightStats Inc., w czerwcu na lotnisku w Pekinie tylko 18 proc. samolotów oderwało się od ziemi o rozkładowej porze. Jest to najgorszy rezultat wśród 35 głównych portów lotniczych świata; drugie miejsce z wynikiem 29 proc. zajął Szanghaj. Osiem spośród dziesięciu najgorzej ocenianych linii lotniczych to chińscy przewoźnicy.

Powodem notorycznych opóźnień na chińskich lotniskach jest m.in. ścisła kontrola przestrzeni powietrznej przez wojsko ChRL.

Podczas gdy w większości krajów przestrzeń powietrzna jest przeznaczona przede wszystkim dla ruchu pasażerskiego, w Chinach samoloty linii lotniczych mogą korzystać tylko z 20 jej procent.

Tłok w przestworzach jest nieunikniony, ponieważ coraz większa liczba samolotów pasażerskich jest zmuszona do "przeciskania się" wąskimi korytarzami powietrznymi pomiędzy rozległymi szlakami przeznaczonymi dla wojskowych jednostek. Chiny są jednym z najszybciej rosnących rynków lotniczych - jak prognozuje Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych (IATA), popyt na loty krajowe w Państwie Środka będzie rósł o 10 proc. rocznie, co oznacza wzrost liczby pasażerów o 160 mln do 2016 roku.

Kolejnym problemem Chin są - jak ocenia część ekspertów - nadmiernie restrykcyjne procedury ruchu powietrznego, będące efektem czarnej serii wypadków na lotach krajowych w latach 90.

Piloci narzekają między innymi na zawyżone normy odstępów pomiędzy samolotami, tzw. separacji - pionowo musi dzielić je aż 610 metrów, podczas gdy standardem jest połowa tego dystansu. Dodatkowo, podczas lądowania piloci muszą etapowo zmniejszać prędkość i pułap samolotu do poziomów wyznaczonych przez wieżę kontrolną. Eksperci porównują ten manewr do "schodzenia po schodach". Lądowanie zajmuje zatem więcej czasu.

Władze ChRL starają się walczyć z problemem notorycznych opóźnień. W myśl wprowadzonych niedawno przepisów samolot może wystartować niezależnie od warunków pogodowych panujących w porcie docelowym. Na terenie całego kraju powstają dziesiątki lotnisk, na czele z nowym portem lotniczym w Pekinie, który ma zostać otwarty w 2018 roku.

Jednak eksperci uważają, że są to środki przejściowe, a w Chinach potrzebna jest fundamentalna reforma. Dyrektor szanghajskiej firmy Genesis, inwestującej w sektor lotniczy, Christopher Jackson porównał budowę nowego lotniska do "zaklejania rany postrzałowej plastrem opatrunkowym". Dodał, że "chińscy pasażerowie będą skazani na opóźnienia, dopóki prezydent Xi Jinping nie zdecyduje, że chce coś z tym zrobić".

...

To jest nadal komunistyczna ekonomia .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 14:36, 26 Sie 2013    Temat postu:

Chiny: koniec procesu Bo Xilaia, żądają surowej kary

Chiń­ski pro­ku­ra­tor za­żą­dał su­ro­we­go wy­ro­ku dla b. pro­mi­nent­ne­go dzia­ła­cza Ko­mu­ni­stycz­nej Par­tii Chin Bo Xi­la­ia, są­dzo­ne­go za ko­rup­cje i nad­uży­cie wła­dzy. Pro­ces za­koń­czył się w po­nie­dzia­łek, po pię­ciu dniach, a wyrok ma być ogło­szo­ny w póź­niej­szym ter­mi­nie.

Pro­ces by­łe­go po­li­ty­ka to­czył się od czwart­ku przed sądem w mie­ście Jinan; chiń­ska agen­cja Xin­hua nie spre­cy­zo­wa­ła, kiedy może zo­stać ogło­szo­ny wy­miar kary.

W koń­co­wej fazie pro­ce­su pod­kre­ślo­no, że przed­sta­wi­cie­le oskar­że­nia nie do­szu­ka­li się żad­nych oko­licz­no­ści ła­go­dzą­cych. Pod­su­mo­wu­jąc zgro­ma­dzo­ny ma­te­riał do­wo­do­wy, pro­ku­ra­tor pod­kre­ślił, że oskar­żo­ny nie za­słu­żył na ła­god­niej­sze trak­to­wa­nie, po­nie­waż od­wo­łał swoje oświad­cze­nie, w któ­rym jesz­cze przed pro­ce­sem przy­znał się do winy.

- W ciągu kilku ostat­nich dni pro­ce­su oskar­żo­ny Bo Xilai za­prze­czał znacz­nej czę­ści de­cy­du­ją­cych do­wo­dów i fak­tów do­ty­czą­cych jego prze­stępstw, a także od­wo­łał zło­żo­ne na pi­śmie ze­zna­nia sprzed pro­ce­su - za­cy­to­wa­no pro­ku­ra­to­ra.

64-let­ni Bo Xilai, który do nie­daw­na uwa­ża­ny był za jed­ne­go z czo­ło­wych kan­dy­da­tów do ści­słe­go gre­mium kie­row­ni­cze­go KPCh, oskar­żo­ny jest o przy­ję­cie oso­bi­ście lub za po­śred­nic­twem żony i syna ła­pów­ki w wy­so­ko­ści 21,79 mln ju­anów (2,67 mln euro) od dwóch biz­nes­me­nów. Za­rzu­ca się mu rów­nież sprze­nie­wie­rze­nie 5 mln ju­anów (612 tys. euro) z fun­du­szy pu­blicz­nych oraz nad­uży­cie upraw­nień służ­bo­wych po­przez próbę blo­ko­wa­nia śledz­twa.

Bo nie przy­znał się do pierw­sze­go z za­rzu­ca­nych mu czy­nów, ale przy­znał się do "pew­nej od­po­wie­dzial­no­ści" w związ­ku z drugą spra­wą, czyli sprze­nie­wie­rze­niem 5 mln ju­anów na ko­rzyść żony Gu Ka­ilai. Nie przy­znał się jed­nak wprost winy.

Gu Ka­ilai, prze­by­wa w wię­zie­niu za za­bój­stwo w li­sto­pa­dzie 2011 roku bry­tyj­skie­go biz­nes­me­na Neila Hey­wo­oda i próbę za­tu­szo­wa­nia tej zbrod­ni. Skan­dal, który wy­buchł z po­wo­du mor­der­stwa, zruj­no­wał ka­rie­rę po­li­tycz­ną Bo Xi­la­ia, wcze­śniej szefa lo­kal­nej or­ga­ni­za­cji par­tyj­nej w bę­dą­cym naj­więk­szą me­tro­po­lią pół­noc­no-za­chod­nich Chin mie­ście Chon­gqing.

Bo przy­znał także, że nie­od­po­wied­nio za­re­ago­wał, gdy szef lo­kal­nej po­li­cji Wang Lijun przed­sta­wił mu po­dej­rze­nia na temat udzia­łu Gu w za­bój­stwie Bry­tyj­czy­ka. Wang po­cząt­ko­wo sta­rał się ukryć te do­wo­dy, ale potem je ujaw­nił.

>>>>

To parodia nie proces !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:32, 28 Sie 2013    Temat postu:

Obowiązkowe kursy marksizmu dla chińskich dziennikarzy

Rząd Chin zo­bo­wią­zał wszyst­kich dzien­ni­ka­rzy do uczęsz­cza­nia na kursy mark­si­zmu. Uza­sad­nio­no to nie­do­sta­tecz­ną ja­ko­ścią ma­te­ria­łów na te­ma­ty po­li­tycz­ne w chiń­skich me­diach.

- Żur­na­li­ści po­win­ni mieć bar­dziej na uwa­dze klu­czo­we war­to­ści - pod­kre­ślił dzien­nik "Ren­min Ribao", organ Ko­mi­te­tu Cen­tral­ne­go Ko­mu­ni­stycz­nej Par­tii Chin, pi­sząc o tej de­cy­zji władz.

W wie­lo­dnio­wych kur­sach, które roz­po­czę­ły się w czerw­cu i mają być or­ga­ni­zo­wa­ne do stycz­nia przy­szłe­go roku, muszą wziąć udział wszy­scy chiń­scy re­por­te­rzy, re­dak­to­rzy i pro­du­cen­ci, któ­rych jest 307 ty­się­cy.

>>>>

W PRL tez to bylo stad tylu kretynow w mediach bo od tego zanika mozg .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:41, 28 Sie 2013    Temat postu:

Chiny: 6-latek stał się ofiarą handlarzy organów. Wyłupili mu oczy

Han­dla­rze or­ga­na­mi wy­łu­pi­li oczy sze­ścio­let­nie­mu dziec­ku, by potem sprze­dać je na czar­nym rynku jako or­ga­ny do prze­szcze­pu. Te strasz­ne sceny ro­ze­gra­ły się w chiń­skiej pro­win­cji Sha­nxi w po­nie­dzia­łek.

Po­li­cja wy­zna­czy­ła 100 tys. ju­anów (ok. 51 tys. zł) na­gro­dy za in­for­ma­cje mo­gą­ce pomóc w uję­ciu spraw­ców.

Sześcioletni Binbin został porwany, gdy bawił się przed swoim domem. Zanim usunięto mu gałki oczne, został odurzony lekami i stracił przytomność. Porywacze mieli mówić chłopcu, by nie płakał, i że nie zabiorą mu oczu.

Rodzice zauważyli zniknięcie dziecka dopiero o godz. 20, gdy matka wołała chłopca do domu, a ten nie odpowiadał. Rozpoczęto szaleńcze poszukiwania, w które włączyli się też inni członkowie rodziny.

Krzyczące dziecko znaleziono na polanie niedaleko domu. Miało zakrwawioną twarz. Początkowo rodzice myśleli, że chłopiec się przewrócił i rozbił głowę. Został zabrany do szpitala i tam dopiero okazało się, że jego powieki są podwinięte, a oczodoły są zupełnie puste.

Zdaniem lekarzy, chłopcu usunięto oczy w barbarzyński sposób. Nie wykluczone, że doszło do zakażenia, co dla dziecka będzie oznaczać długą i bolesną terapię.

Przeszczep całych gałek ocznych nie jest możliwy, ale pozyskane w ten sposób rogówki mogą mieć kluczowe znaczenie dla osób mających problemy z widzeniem.

Sprawę nagłośniły chińskie media. Policja potwierdziła, że dziecko padło ofiarą handlarzy organów. Trwają poszukiwania sprawców. Rodzice chłopca są w szoku.

Sprawę nagłośniły chińskie media. Policja potwierdziła, że dziecko padło ofiarą handlarzy organów. Trwają poszukiwania sprawców. Rodzice chłopca są w szoku.

Rocznie ponad 300 tys. chińczyków potrzebuje przeszczepów, ale tylko ok. 10 tys. pacjentów może liczyć na nowe organy. Choć handel organami jest w tym kraju nielegalny, za odpowiednią gotówkę można bez większego problemu "zamówić" nerkę, wątrobę, rogówkę, a nawet serce na czarnym runku.

>>>>

Komunizm jest totalnie niemoralny .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:14, 17 Wrz 2013    Temat postu:

Komuniści w Chinach torturowali na śmierć?

Kiedy ostatni raz Wu Quian widziała swojego męża, z trudem była w stanie go rozpoznać. Był wychudzony, a jego ciało pokrywały siniaki. Było to miesiąc po zniknięciu mężczyzny. Kobieta jest przekonana, że mąż był przez ten czas torturowany przez komunistyczną partię, której sam był członkiem. Jaka jest prawda?

....

To jest komuna jeden z najbardziej zbrodniczych systemow.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 14:23, 18 Wrz 2013    Temat postu:

Sąd: wyrok w sprawie Bo Xilaia zapadnie w niedzielę

W najbliższą niedzielę zapadnie wyrok w sprawie byłego prominentnego działacza Komunistycznej Partii Chin Bo Xilaia, sądzonego za korupcję, sprzeniewierzenie publicznych funduszy i nadużycie władzy - poinformował sąd w mieście Jinan na wschodzie Chin.

Jak sprecyzowano ogłoszenie wyroku nastąpi 22 września o godzinie 10 czasu lokalnego (godz. 4 rano czasu polskiego). Rozprawa sądowa w sprawie Bo zakończyła się 26 sierpnia po pięciu dniach.

W końcowej fazie procesu podkreślono, że przedstawiciele oskarżenia nie doszukali się żadnych okoliczności łagodzących. Podsumowując zgromadzony materiał dowodowy, prokurator podkreślił, że oskarżony nie zasłużył na łagodniejsze potraktowanie, ponieważ odwołał swoje oświadczenie, w którym jeszcze przed procesem przyznał się do winy.

64-letni Bo Xilai, który do niedawna uważany był za jednego z czołowych kandydatów do ścisłego kierownictwa KPCh, oskarżony jest o przyjęcie osobiście lub za pośrednictwem żony i syna łapówki w wysokości 21,79 mln juanów (2,67 mln euro) od dwóch biznesmenów. Zarzuca mu się również sprzeniewierzenie 5 mln juanów (612 tys. euro) z funduszy publicznych oraz nadużycie uprawnień służbowych poprzez próbę blokowania śledztwa.

Bo nie przyznał się do pierwszego z zarzucanych mu czynów, ale przyznał się do "pewnej odpowiedzialności" w związku z drugą sprawą, czyli sprzeniewierzeniem 5 mln juanów na korzyść żony Gu Kailai. Nie przyznał się jednak wprost do winy.

Gu Kailai przebywa w więzieniu za zabójstwo w listopadzie 2011 roku brytyjskiego biznesmena Neila Heywooda i próbę zatuszowania tej zbrodni. Skandal, który wybuchł z powodu morderstwa, zrujnował karierę polityczną Bo Xilaia, wcześniej szefa lokalnej organizacji partyjnej w będącym największą metropolią północno-zachodnich Chin mieście Chongqing.

...

Sprawa pokazowa .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:38, 19 Wrz 2013    Temat postu:

Bo Xilai: oczyszczę swoje imię

Były chiń­ski pro­mi­nent Bo Xilai, są­dzo­ny za ko­rup­cję i nad­uży­cie wła­dzy, oświad­czył w przy­pi­sy­wa­nym mu li­ście, że jest go­to­wy pójść do wię­zie­nia, ale wy­ra­ził prze­ko­na­nie, iż pew­ne­go dnia oczy­ści swe imię - po­in­for­mo­wał dzien­nik wy­da­wa­ny w Hong­kon­gu.

Wyrok w spra­wie Bo Xi­la­ia ma za­paść w nie­dzie­lę.

W li­ście do ro­dzi­ny, któ­re­go au­tor­stwo jest przy­pi­sy­wa­ne temu by­łe­mu wpły­wo­we­mu funk­cjo­na­riu­szo­wi Ko­mu­ni­stycz­nej Par­tii Chin (KPCh), Bo za­pew­nia, że przy­kła­dem dla niego jest jego oj­ciec, Bo Yibo; był on wie­lo­krot­nie wię­zio­ny, a osta­tecz­nie zo­stał zre­ha­bi­li­to­wa­ny i zaj­mo­wał sta­no­wi­sko wi­ce­pre­mie­ra.

"Ojca wię­zio­no wiele razy i on jest dla mnie przy­kła­dem" - pisze autor listu.

W li­ście, o któ­rym in­for­mu­je dzien­nik hong­koń­ski "South China Mor­ning Post", wspo­mnia­no też o nie­chlub­nej roli żony Bo w jego obec­nych pro­ble­mach z pra­wem. Gu Ka­ilai prze­by­wa w wię­zie­niu za za­bój­stwo w li­sto­pa­dzie 2011 roku bry­tyj­skie­go biz­nes­me­na Neila Hey­wo­oda i próbę za­tu­szo­wa­nia tej zbrod­ni. Skan­dal, który wy­buchł z po­wo­du mor­der­stwa, zruj­no­wał ka­rie­rę po­li­tycz­ną Bo Xi­la­ia, wcze­śniej szefa lo­kal­nej or­ga­ni­za­cji par­tyj­nej w bę­dą­cym naj­więk­szą me­tro­po­lią pół­noc­no-za­chod­nich Chin mie­ście Chon­gqing.

Agen­cjom pra­so­wym nie udało się po­twier­dzić w nie­za­leż­nych źró­dłach au­ten­tycz­no­ści listu Bo.

Bo Xi­la­io­wi oskar­żo­ne­mu o ko­rup­cję, sprze­nie­wie­rze­nie pu­blicz­nych fun­du­szy i nad­uży­cie wła­dzy grozi kara śmier­ci, lecz, jak twier­dzą eks­per­ci, 64-let­ni były po­li­tyk zo­sta­nie naj­pew­niej ska­za­ny na karę wie­lo­let­nie­go wię­zie­nia.

Pod­czas pię­cio­dnio­we­go pro­ce­su Bo nie przy­znał się wprost do winy, a je­dy­nie do "pew­nej od­po­wie­dzial­no­ści" w związ­ku ze sprze­nie­wie­rze­niem 5 mln ju­anów (612 tys. euro) z fun­du­szy pu­blicz­nych.

>>>>

Powdzenia . Nikomu zle nie zyczymy .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:18, 20 Wrz 2013    Temat postu:

Media: chińscy hakerzy zaatakowali urząd

Nie tylko MSZ Belgii, ale też urząd premiera Elio Di Rupo padł ofiarą cyberataku, za którym mogą stać Chiny - poinformowały lokalne media.

- Podczas rutynowej kontroli sieci komputerowej wykryliśmy problemy. W związku z tym przeprowadzono kolejną kontrolę. Nie znam szczegółów, ale nie wykluczam, że znaleziono oprogramowanie pirackie, umieszczone przez zagraniczne mocarstwo - oświadczył rzecznik szefa rządu, cytowany przez flamandzki dziennik "De Tijd".

Podejrzenia padają na Chiny, które mogły umieścić oprogramowanie w celach szpiegowskich. Według gazety Pekin stoi też za włamaniem do sieci informatycznej belgijskiego resortu spraw zagranicznych. O umieszczeniu przez hakerów programów szpiegowskich w sieci informatycznej MSZ poinformowano wczoraj.

Urząd premiera Di Rupo nie złożył skargi w sprawie cyberataku, w przeciwieństwie do MSZ i głównego belgijskiego operatora telekomunikacyjnego Belgacom, który także padł ofiarą hakerów. - Rozwiązaliśmy problemy. Zaostrzono środki bezpieczeństwa, wprowadzono ścisłą kontrolę - twierdzi rzecznik premiera.

Z kolei niemiecki tygodnik "Der Spiegel" podał, że za cyberatakiem na Belgacom stała brytyjska rządowa agencja wywiadu elektronicznego GCHQ. To wynika z dokumentów, przekazanych mediom przez Edwarda Snowdena, który ujawnił informacje o zakrojonej na szeroką skalę inwigilacji elektronicznej, prowadzonej przez wywiady USA i Wielkiej Brytanii.

Brytyjskie służby specjalne miały zainfekować komputery pewnej liczby pracowników Belgacomu oprogramowaniem szpiegowskim, za pośrednictwem stron internetowych, na które przekierowywano połączenia z siecią bez wiedzy użytkowników. Następnie przez zainfekowane komputery GCHQ dostał się do systemu belgijskiego operatora. Celem miało być wykorzystanie infrastruktury Belgacomu do inwigilacji użytkowników smartfonów.

W poniedziałek Belgacom poinformował, że eksperci znaleźli wirusa na 25 tys. komputerów podłączonych do wewnętrznego systemu. Media oceniały, że biorąc pod uwagę informacje, jakimi zainteresowani byli hakerzy, nie ma wątpliwości, iż za atakiem stał wywiad brytyjski lub amerykański.

Belgia uważana jest za jeden z celów szpiegowskich ze względu na to, że właśnie w tym kraju mają siedziby organizacje międzynarodowe, takie jak Unia Europejska i NATO.

....

Komuna nie ma zadnych zasad .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:57, 22 Wrz 2013    Temat postu:

Chiny: były dygnitarz Bo Xilai skazany na dożywocie

Sąd w Jinanie w prowincji Shandong uznał byłego dygnitarza Komunistycznej Partii Chin (KPCh) Bo Xilaia za winnego wszystkich zarzucanych mu czynów: korupcji, sprzeniewierzenia publicznych funduszy i nadużycia władzy i skazał go na dożywocie. Werdykt ten nie oznacza jednak definitywnego końca trwającej od początku 2012 roku afery Bo Xilaia, największej afery korupcyjnej, jaka wstrząsnęła Chinami od dziesięcioleci.

Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami wyrok ogłoszono w obecności trzech członków rodziny oskarżonego, 22 reporterów i 89 innych obserwatorów. Sąd całkowicie odrzucił linię obrony byłego dygnitarza, który nie przyznawał się do zarzucanych mu czynów.

Bo uznano winnym przyjęcia od dwóch biznesmenów łapówek na sumę prawie 22 mln juanów (11 mln zł), sprzeniewierzenia kolejnych 5 mln juanów (2,5 mln zł) oraz próby użycia swoich wpływów do zatuszowania morderstwa popełnionego przez jego żonę. Sąd skazał go na dożywotnie więzienie, pozbawiając go również dożywotnio praw publicznych i zarządził konfiskatę całego jego majątku. Według ekspertów były dygnitarz prawdopodobnie odwoła się od tego wyroku.

Informując o wyroku, państwowa telewizja CCTV podkreśliła, że jest on elementem prowadzonej przez administrację prezydenta Xi Jinpinga ostrej kampanii antykorupcyjnej.

W czasie pięciodniowego procesu, który odbył się pod koniec sierpnia br., Bo nie przyznał się do winy. W liście, jaki napisał później z aresztu do rodziny, utrzymywał, że pewnego dnia jego nazwisko zostanie oczyszczone, podobnie jak stało się w przypadku jego ojca Bo Yibo, uwięzionego w czasach rewolucji kulturalnej, a obecnie uznawanego za bohatera.

Według mediów Bo zostanie najprawdopodobniej osadzony w tym samym więzieniu Qincheng w pobliżu Pekinu, w którym niegdyś siedział jego ojciec, przeznaczonym dla więźniów politycznych. W tym uważanym za elitarny zakładzie karnym przebywa już inny bohater tej samej afery, były szef policji w Chongqingu Wang Lijun, odsiadujący tam wyrok 15 lat pozbawienia wolności.

Jeszcze dwa lata temu Bo Xilai był szefem partii w okręgu Chongqing, olbrzymiej metropolii na zachodzie Chin i członkiem elitarnego 25-osobowego Biura Politycznego KPCh. Był typowany do objęcia najwyższych funkcji w kraju. W zarządzanym przez siebie okręgu zasłynął z twardej kampanii przeciwko przestępczości oraz nawiązywania do stylu początków chińskiego komunizmu z czasów przewodniczącego Mao Zedonga.

Czarne chmury zaczęły się zbierać nad Bo w lutym 2012 roku, zaledwie kilka miesięcy przed zmianą pokoleniową na najwyższych szczeblach władzy w partii i kraju, kiedy jeden z jego najbliższych współpracowników, szef policji Wang, zbiegł do amerykańskiego konsulatu w mieście Chengdu i przekazał tam informacje dotyczące popełnionego w listopadzie 2011 roku zabójstwa brytyjskiego biznesmena Neila Heywooda. Za tę zbrodnię skazano później na karę śmierci w zawieszeniu żonę Bo, Gu Kailai.

Udział Bo w próbach zatuszowania morderstwa i zarzuty korupcyjne, jakie się wtedy przeciwko niemu pojawiły, zniszczyły wkrótce jego karierę polityczną i marzenia o najwyższych stanowiskach. W kwietniu 2012 roku Bo został pozbawiony swego dotychczasowego stanowiska, we wrześniu wyrzucono go z partii, a w październiku z parlamentu. Zanim w lipcu br. oficjalnie postawiono go w stan oskarżenia, przebywał w nieformalnym areszcie, przesłuchiwany przez urzędników partyjnej komisji dyscyplinarnej.

...

No tak komuna .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:48, 23 Wrz 2013    Temat postu:

Chiny: były dygnitarz Bo Xilai odwołuje się od wyroku za korupcję

Były. dygnitarz Komunistycznej Partii Chin Bo Xilai, skazany w niedzielę na dożywocie za korupcję, sprzeniewierzenie publicznych funduszy i nadużycia władzy, poinformował sąd o zamiarze odwołania się od wyroku - podały anonimowe źródła.

- Bo Xilai odwoła się od całego wyroku, na odwołanie ma czas do 1 października - sprecyzowało źródło, na które powołuje się agencja AFP.

Według He Weifanga, prawoznawcy z Uniwersytetu w Pekinie, termin ten może zostać przedłużony do 8 października z uwagi na okres świąteczny w Chinach. 1 października rozpoczyna się Święto Narodowe, które upamiętnia utworzenie Chińskiej Republiki Ludowej w 1949 roku.

Samo postępowanie odwoławcze może potrwać do dwóch miesięcy i najpewniej - jak wskazuje Reuters - nie powiedzie się, biorąc pod uwagę, że chińskie sądy są pod kontrolą Komunistycznej Partii Chin.

W niedzielę sąd w Jinanie w prowincji Shandong (Szantung) uznał byłego dygnitarza za winnego wszystkich zarzucanych mu czynów: przyjęcia od dwóch biznesmenów łapówek na sumę prawie 22 mln juanów (11 mln zł), sprzeniewierzenia kolejnych 5 mln juanów (2,5 mln zł) oraz próby użycia swoich wpływów do zatuszowania morderstwa popełnionego przez jego żonę. Sąd skazał go na dożywotnie więzienie pozbawiając go również dożywotnio praw publicznych i zarządził konfiskatę całego majątku. Bo Xilai nie przyznaje się do winy.

Informując o wyroku państwowa telewizja CCTV podkreśliła, że jest on elementem prowadzonej przez administrację prezydenta Xi Jinpinga ostrej kampanii antykorupcyjnej. Trwająca od początku 2012 r. afera Bo Xilaia jest największą aferą korupcyjną, jaka wstrząsnęła Chinami od dziesięcioleci.

Jeszcze dwa lata temu Bo Xilai był szefem partii w okręgu Chongqing, olbrzymiej metropolii na zachodzie Chin i członkiem elitarnego 25-osobowego Biura Politycznego KPCh. Był typowany do objęcia najwyższych funkcji w kraju. W zarządzanym przez siebie okręgu zasłynął z twardej kampanii przeciwko przestępczości oraz nawiązywania do stylu początków chińskiego komunizmu z czasów przewodniczącego Mao Zedonga.

Czarne chmury zaczęły się zbierać nad Bo w lutym 2012 r., zaledwie kilka miesięcy przed zmianą pokoleniową na najwyższych szczeblach władzy w partii i kraju, kiedy jeden z jego najbliższych współpracowników, szef policji Wang, zbiegł do amerykańskiego konsulatu w mieście Chengdu i przekazał tam informacje dotyczące popełnionego w listopadzie 2011 r. zabójstwa brytyjskiego biznesmena Neila Heywooda. Za zabójstwo skazano później na karę śmierci w zawieszeniu żonę Bo, Gu Kailai.

Udział Bo w próbach zatuszowania morderstwa i zarzuty korupcyjne, jakie się wtedy przeciwko niemu pojawiły, zniszczyły wkrótce jego karierę polityczną. W kwietniu 2012 r. Bo został pozbawiony swego dotychczasowego stanowiska, we wrześniu wyrzucono go z partii, a w październiku z parlamentu. Zanim w lipcu br. oficjalnie postawiono go w stan oskarżenia, przebywał w nieformalnym areszcie, przesłuchiwany przez urzędników partyjnej komisji dyscyplinarnej.

....

Widzimy jak wyglada system bezprawia .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:03, 27 Wrz 2013    Temat postu:

Chiny: Xi Jinping na czele kampanii "krytyki i samokrytyki” urzędników

Prezydent Chin Xi Jinping wyruszył w teren z kampanią "krytyki i samokrytyki", która ma uzdrowić partię. W tym tygodniu odbył w prowincji Hebei serię spotkań, na których lokalni dygnitarze musieli przyznawać się do błędów i proponować sposoby ich naprawy.

Od poniedziałku Xi uczestniczył w czterech osobnych pogadankach z członkami stałego komitetu Komunistycznej Partii Chin (KPCh) prowincji Hebei. Podczas spotkań z prezydentem lokalni urzędnicy "rewidowali własne postępowanie, przedstawiali najważniejsze problemy, analizowali ich przyczyny i kreślili plany poprawy" - poinformowała agencja Xinhua.

- Na spotkaniach każdy członek stałego komitetu (…) dokonał samokrytyki i usłyszał krytykę ze strony innych towarzyszy - dodała państwowa agencja. Jako przykład skuteczności sesji Xinhua podała wypowiedź jednego z działaczy, który wyznał: "Jesteśmy urzędnikami od dawna (…) zaczęliśmy czuć się dobrze i staliśmy się aroganccy".

Sesje krytyki i samokrytyki są elementem szerszej, rozpoczętej w czerwcu i forsowanej przez prezydenta kampanii "linii mas". Odwołuje się ona do koncepcji ukutej przez przewodniczącego Mao Zedonga, ojca chińskiego komunizmu, nakazującej bliskie połączenie partii z rządzonym przez nią ludem. Celem kampanii jest uzdrowienia partii i eliminacja trapiących ją obecnie problemów – formalizmu, biurokracji, hedonizmu i ekstrawagancji pośród wysokich kadr.

- Krytyka i samokrytyka są potężną bronią, służącą do rozwiązywania sprzeczności wewnątrz partii - powiedział Xi, który od listopada ub.r. pełni funkcję sekretarza generalnego KPCh, a w marcu br. został mianowany prezydentem kraju.

Jako wzór do naśladowania dla wszystkich członków partii lansowany jest w kampanii "linii mas" lokalny urzędnik z Syczuanu Lan Hui, który spadł w przepaść i zginął podczas inspekcji wiejskiej drogi w maju br.

Eksperci zwracają uwagę, że samokrytyka jest tradycyjną metodą sprawowania kontroli nad aparatem partyjnym, stosowaną przez chińskich przywódców. Zarówno ona, jak i linia mas należą do podstawowych elementów maoistowskiej strategii rządzenia.

- Od czasu, gdy Xi Jinping objął stanowisko sekretarza generalnego KPCh, kilkakrotnie podkreślał, że chciałby polepszyć działanie i wizerunek urzędników. Tym razem wydział propagandy poprosił media, szczególnie oficjalne chińskie media, by położyły nacisk na kampanię krytyki i samokrytyki - wyjaśnił obserwator chińskiej polityki z Hongkongu Johnny Lau.

Według mediów w czerwcu obowiązkowi złożenia krytyki i samokrytyki zostali poddani również członkowie 25-osobowego Biura Politycznego KPCh szczebla krajowego.

Zdaniem Laua kampania nie przyniesie jednak deklarowanych skutków. - Zwykle chodzi tylko o przykład, który pokazuje się ludziom, by dowieść, że rząd stara się polepszyć swój wizerunek. Z doświadczenia wynika, że będzie to bardzo krótkotrwałe - powiedział.

- Obecnie rząd, system społeczny, a nawet społeczeństwo obywatelskie jest pod ścisłą kontrolą partii. Dopóki nie zmienią tego mechanizmu, żadna krytyka ani samokrytyka nie pomoże - ocenił ekspert.

Lau przypomniał, że kampanie krytyki i samokrytyki stosowane przez Mao tylko częściowo miały na celu poprawę funkcjonowania aparatu partyjnego. Poza tym służyły przewodniczącemu jako narzędzie do atakowania przeciwników politycznych i członków opozycji. - Dlatego wielu ludzi sądzi, że nie jest to właściwa metoda uzdrawiania partii. To jest raczej taktyka zmierzająca do umocnienia władzy centralnych organów partii - podkreślił komentator.

- Ale Xi Jinping nie ma obecnie możliwości umocnienia swojej władzy. By pokazać swoją siłę, musiałby poprawić sytuację gospodarczą kraju albo doprowadzić do rozwoju politycznego. Jednak w tym momencie nie jest w stanie tego zrobić. Jest u władzy dopiero od niecałego roku - podsumował Lau.

....

Maoistowski absurd . Trzeba demokratycznej kontroli wladz .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 38, 39, 40  Następny
Strona 9 z 40

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy