Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 22:30, 07 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Gazeta Finansowa
Wsparcie dla biednych trafia do bogatych?
Polityka równoważenia rozwoju polega na wzmacnianiu pożądanych zjawisk w wybranych ośrodkach i regionach. Żeby była skuteczna, nie może jednocześnie wspierać procesów zachodzących w przeciwnym kierunku. Zasadniczą wadą polskiej polityki regionalnej jest zasada "dla każdego coś miłego".
Publiczna pomoc dla wszystkich w praktyce oznacza dopuszczenie zjawisk zachodzących samoczynnie. Widocznym tego skutkiem jest powiększanie się dysproporcji rozwojowych między regionami. Ponadto trzeba uważać, by wspierając pożądane zmiany na szczeblu kraju czy regionu, nie niszczyć przestrzeni w skali aglomeracji miejskiej. Prostym przykładem jest walka z kryzysem w regionie przy dopuszczeniu inwestycji poza dotychczasową siecią osadniczą. Zamiast spodziewanej odnowy zdegradowanych dzielnic w miastach, mamy niepożądaną suburbanizację na przedmieściach.
Powyższe problemy ujawnia analiza rozmieszczenia specjalnych stref ekonomicznych (SSE), które mają być jednym z narzędzi pobudzania i równoważenia rozwoju. Wątpliwości zaczynają się od trybu wydawania pozwoleń na działalność w SSE. Czynniki brane pod uwagę to rodzaj przedsięwzięcia (sektory innowacyjne i priorytetowe) oraz sytuacja gospodarcza regionu (poziom uprzemysłowienia i stopa bezrobocia). Problem w tym, że wystarczy spełnić jeden z powyższych warunków. W ten sposób innowacyjne inwestycje trafiają zwykle do ośrodków posiadających najlepsze kadry i infrastrukturę. Brak kryterium promującego - w każdym przypadku - lokalizację w obszarach słabszych gospodarczo oznacza faktyczną preferencję dla regionów lepiej rozwiniętych.
Popatrzmy na rozkład miejsc pracy w SSE w skali kraju. Z końcem roku 2013 w czołówce rzeczywiście znajdowały się ośrodki wymagające wsparcia: konurbacja śląsko-dąbrowska (35 tys. miejsc pracy w SSE), powiat mielecki (13 tys.), aglomeracje Łodzi (12 tys.) i Wałbrzycha (10 tys.). Jednak obok nich pojawiają się miasta będące w diametralnie odmiennej sytuacji: aglomeracje Wrocławia (17 tys.), Krakowa (8 tys.) i Poznania (7 tys.). Te trzy metropolie plasują się w pierwszej dziesiątce powiatów o najniższej stopie bezrobocia w kraju (2012 r.). A jak jest w dużych miastach dotkniętych najwyższym bezrobociem? We Włocławku (stopa bezrobocia 21 proc.) w ogóle nie ma strefy, w Bytomiu (20 proc.) działa ona dopiero od kilku miesięcy. Elbląg (17 proc.) posiada zaledwie 0,5 tys. miejsc pracy w SSE, Radom (23 proc.) z powiatem ziemskim (25 proc.) - 1,8 tys.
Zejdźmy z analizą do skali aglomeracji miejskich. Zastanawia tu obecność SSE w gminach graniczących z największymi miastami. Kobierzyce koło Wrocławia, Swarzędz koło Poznania, Niepołomice i Zabierzów koło Krakowa należą do najbogatszych gmin w kraju: przejmują inwestycje z sąsiedniej metropolii, nie ponosząc kosztów utrzymania miejskiej infrastruktury.
Te paradoksy dotyczą też innych narzędzi polityki regionalnej, np. środki z unijnych funduszy spójności rozdawane są w drodze konkursów, przy czym oceniana jest przede wszystkim poprawność sporządzenia wniosku. Zasadność z punktu widzenia polityki regionalnej ma znaczenie poboczne. Mamy konkurs piękności, zamiast celowości projektów. W ten sposób środki trafiają do podmiotów, które przygotują "najładniejsze" wnioski - czyli posiadających wizję rozwoju i dobre kadry. A w trybie pozakonkursowym - wobec braku jednoznacznych kryteriów - wygrywają ci, którzy mają większe wpływy polityczne. Tak czy inaczej wsparcie trafia do tych, którzy go najmniej potrzebują.
dr Łukasz Zaborowski
Autor jest ekspertem Instytutu Sobieskiego w obszarach polityka regionalna i planowanie przestrzenne
~jan : Szczególnie głupie jest rozdzielanie dotacji unijnych. Dwie firmy z których jedna dostaje dotację na rozwój a druga nie powoduje zakłócenie konkurencji na rynku. Jakim prawem głupawi urzędnicy mają decydować która firma ma się rozwijać a która upaść. Inny przykład to dotacje do odnawialnych zródeł energii. Dlaczego w jednych gminach dotuje się np kolektory słoneczne a w innych nie.
....
Oczywiście te dotacje to wielki skandal . Kryteria typu ,,uroda" wniosku to już szpital psychiatryczny . Ale to nie zabawa bo psują wolny rynek . I wszyscy tracimy .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 22:31, 07 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Gazeta Finansowa
Wsparcie dla biednych trafia do bogatych?
Polityka równoważenia rozwoju polega na wzmacnianiu pożądanych zjawisk w wybranych ośrodkach i regionach. Żeby była skuteczna, nie może jednocześnie wspierać procesów zachodzących w przeciwnym kierunku. Zasadniczą wadą polskiej polityki regionalnej jest zasada "dla każdego coś miłego".
Publiczna pomoc dla wszystkich w praktyce oznacza dopuszczenie zjawisk zachodzących samoczynnie. Widocznym tego skutkiem jest powiększanie się dysproporcji rozwojowych między regionami. Ponadto trzeba uważać, by wspierając pożądane zmiany na szczeblu kraju czy regionu, nie niszczyć przestrzeni w skali aglomeracji miejskiej. Prostym przykładem jest walka z kryzysem w regionie przy dopuszczeniu inwestycji poza dotychczasową siecią osadniczą. Zamiast spodziewanej odnowy zdegradowanych dzielnic w miastach, mamy niepożądaną suburbanizację na przedmieściach.
Powyższe problemy ujawnia analiza rozmieszczenia specjalnych stref ekonomicznych (SSE), które mają być jednym z narzędzi pobudzania i równoważenia rozwoju. Wątpliwości zaczynają się od trybu wydawania pozwoleń na działalność w SSE. Czynniki brane pod uwagę to rodzaj przedsięwzięcia (sektory innowacyjne i priorytetowe) oraz sytuacja gospodarcza regionu (poziom uprzemysłowienia i stopa bezrobocia). Problem w tym, że wystarczy spełnić jeden z powyższych warunków. W ten sposób innowacyjne inwestycje trafiają zwykle do ośrodków posiadających najlepsze kadry i infrastrukturę. Brak kryterium promującego - w każdym przypadku - lokalizację w obszarach słabszych gospodarczo oznacza faktyczną preferencję dla regionów lepiej rozwiniętych.
Popatrzmy na rozkład miejsc pracy w SSE w skali kraju. Z końcem roku 2013 w czołówce rzeczywiście znajdowały się ośrodki wymagające wsparcia: konurbacja śląsko-dąbrowska (35 tys. miejsc pracy w SSE), powiat mielecki (13 tys.), aglomeracje Łodzi (12 tys.) i Wałbrzycha (10 tys.). Jednak obok nich pojawiają się miasta będące w diametralnie odmiennej sytuacji: aglomeracje Wrocławia (17 tys.), Krakowa (8 tys.) i Poznania (7 tys.). Te trzy metropolie plasują się w pierwszej dziesiątce powiatów o najniższej stopie bezrobocia w kraju (2012 r.). A jak jest w dużych miastach dotkniętych najwyższym bezrobociem? We Włocławku (stopa bezrobocia 21 proc.) w ogóle nie ma strefy, w Bytomiu (20 proc.) działa ona dopiero od kilku miesięcy. Elbląg (17 proc.) posiada zaledwie 0,5 tys. miejsc pracy w SSE, Radom (23 proc.) z powiatem ziemskim (25 proc.) - 1,8 tys.
Zejdźmy z analizą do skali aglomeracji miejskich. Zastanawia tu obecność SSE w gminach graniczących z największymi miastami. Kobierzyce koło Wrocławia, Swarzędz koło Poznania, Niepołomice i Zabierzów koło Krakowa należą do najbogatszych gmin w kraju: przejmują inwestycje z sąsiedniej metropolii, nie ponosząc kosztów utrzymania miejskiej infrastruktury.
Te paradoksy dotyczą też innych narzędzi polityki regionalnej, np. środki z unijnych funduszy spójności rozdawane są w drodze konkursów, przy czym oceniana jest przede wszystkim poprawność sporządzenia wniosku. Zasadność z punktu widzenia polityki regionalnej ma znaczenie poboczne. Mamy konkurs piękności, zamiast celowości projektów. W ten sposób środki trafiają do podmiotów, które przygotują "najładniejsze" wnioski - czyli posiadających wizję rozwoju i dobre kadry. A w trybie pozakonkursowym - wobec braku jednoznacznych kryteriów - wygrywają ci, którzy mają większe wpływy polityczne. Tak czy inaczej wsparcie trafia do tych, którzy go najmniej potrzebują.
dr Łukasz Zaborowski
Autor jest ekspertem Instytutu Sobieskiego w obszarach polityka regionalna i planowanie przestrzenne
~jan : Szczególnie głupie jest rozdzielanie dotacji unijnych. Dwie firmy z których jedna dostaje dotację na rozwój a druga nie powoduje zakłócenie konkurencji na rynku. Jakim prawem głupawi urzędnicy mają decydować która firma ma się rozwijać a która upaść. Inny przykład to dotacje do odnawialnych zródeł energii. Dlaczego w jednych gminach dotuje się np kolektory słoneczne a w innych nie.
....
Oczywiście te dotacje to wielki skandal . Kryteria typu ,,uroda" wniosku to już szpital psychiatryczny . Ale to nie zabawa bo psują wolny rynek . I wszyscy tracimy .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 23:46, 08 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Co jest napisane na etykietach sprzętów AGD? Sprawdzamy
Od 1 września nowe odkurzacze muszą mieć etykiety efektywności energetycznej podobne do tych, jakie każdy z nas zna z lodówek czy pralek. Producenci muszą na nich oznaczać klasę energetyczną urządzenia oraz, co ważniejsze, parametry określające to, jak wydajne będzie sprzątanie ich wyrobami. Dodatkowo, UE wprowadziła ograniczenia mocy odkurzaczy. Maksymalna moc silników nowo wprowadzanych do obrotu na terenie Unii odkurzaczy, to teraz 1600 W.
Pierwszą pozycją na etykiecie jest klasa efektywności energetycznej oznaczona literami od A (najwyższa) do G (najniższa). Pozwala ona łatwo zidentyfikować najmniej energochłonny odkurzacz, podobnie, jak to ma miejsce przy lodówkach czy innych urządzeniach już oznaczonych etykietami efektywności energetycznej.
Kolejną pozycję – roczne zużycie energii również znamy z innych urządzeń. Warto wiedzieć, że przepisy UE określają to zużycie dla 50 cykli odkurzania powierzchni 87 metrów. Według urzędników, taka jest właśnie przeciętna powierzchnia odkurzania przez statystycznego Europejczyka.
Dla każdego z nas najważniejsze są jednak inne parametry, umieszczone w dolnej części etykiety. To klasa efektywności reemisji kurzu, zbierania kurzu z dywanu, z podłóg oraz poziomu hałasu. Tu UE narzuciła dość wygórowane wymagania dotyczące rzeczywistej efektywności sprzątania.
Klasa reemisji kurzu jest istotna szczególnie dla alergików. W nowych odkurzaczach im wyższa klasa reemisji, tym mniejszy poziom zanieczyszczeń powietrza opuszczającego odkurzacz. Szczelność odkurzacze zawdzięczają nowoczesnym, coraz bardziej wymyślnym filtrom i workom – niektóre odkurzacze np. marki Zelmer czy Bosch mają worki z ograniczającym rozwój bakterii nanosrebrem, czy nasączone wyciągami roślinnymi filtry. Również inni producenci mają swoje sposoby na zmniejszenie reemisji kurzu i innych alergenów z odkurzaczy.
Dla każdego sprzątającego istotna jest efektywność sprzątania. Unia Europejska narzuciła tu wysokie wymogi oraz ściśle zestandaryzowany sposób sprawdzania zdolności odkurzaczy do zbierania zanieczyszczeń. Dzięki temu spełniające wymogi energetyczne odkurzacze są równie efektywne w sprzątaniu, jak te o mocniejszych silnikach, a przy tym konsumentowi łatwiej porównać je przy zakupie.
Skuteczność zbierania kurzu na dywanie określono na minimum 70 procent, a z twardej powierzchni na minimum 95 procent. Warto zauważyć, że najlepsze odkurzacze mogą osiągnąć ponad 100 procent skuteczności przy zbieraniu zanieczyszczeń z twardej powierzchni – dzieje się tak dzięki konstrukcji szczotek do odkurzania.
W przypadku odkurzaczy nowe unijne przepisy wydają się być więc korzystne dla konsumenta. A już na pewno ułatwią one porównywanie odkurzaczy przy zakupie.
- Ujednolicone metody porównywania sprawiają, że nowe etykiety są bardziej przejrzyste dla konsumenta, a porównanie odkurzaczy przy zakupie łatwiejsze – powiedziała HotMoney.pl Karolina Machowska, ekspert ds. kategorii odkurzaczy z BSH Polska.
...
Bez szaleństwa UE nie istnieje ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:20, 10 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Gospodarka nierządem stoi
16 mld zł - tyle co roku warte są prostytucja w Polsce, przemyt, produkcja narkotyków i handel nimi, informuje "Dziennik Gazeta Prawna", powołując się na wstępne wyniki prac GUS nad wliczaniem czarnej strefy gospodarki do PKB.
- Wstępne opracowania pokazały, że wzrost PKB z tytułu uwzględnienia działalności nielegalnej w rachunkach narodowych nie przekroczy 1 proc., twierdzi dyrektor departamentu informacji GUS, Witold Marek Woźniak.
Przeliczając na konkretne kwoty, oznacza to, że nielegalna działalność nad Wisłą przynosi średnio każdego roku ok. 16 mld zł. Bo szacowana wielkość produktu krajowego brutto na ten rok, to ponad 1,69 bln zł.
Ekonomiści zwracają uwagę, że zwiększenie PKB o dochody z nierządu czy produkcji narkotyków i handlu nimi, to dobra wiadomość dla rządu, który zamierza zmniejszyć deficyt finansów publicznych poniżej 3 proc. PKB w przyszłym roku.
...
A ją bez kozery powiem 32 mld ! Unia sobie moze dowolna sumę wpisać ! GUS nie bardzo zna szara strefę a to to już jest z sufitu . Po prostu poszły na to pieniądze to wzięli .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 10:21, 13 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Biorą się za oszustów. Wyłudzenia unijnych dotacji pod lupą
Wyłudzenia unijnych pieniędzy na szkolenia, pierwsze działalności gospodarcze czy uprawy ekologiczne zostały wzięte pod lupę przez grupę państwowych instytucji. Dziewięć z nich zadeklarowało pomoc w postaci wymiany doświadczeń oraz informacji w tym temacie.
W Komendzie Stołecznej Policji odbyło się pierwsze spotkanie Mazowieckiej Grupy Roboczej ds. przeciwdziałania nieprawidłowościom i przestępstwom na szkodę interesów Unii Europejskiej. Gospodarze zaprezentowali czynności podejmowanie w zakresie przeciwdziałania przestępstwom na szkodę interesów Unii Europejskiej.
Zakres działań realizowanych przez Wydział ds. Odzyskiwania Mienia KSP oraz praktyczne aspekty związane z odzyskiwaniem mienia i praniem brudnych pieniędzy przedstawił naczelnik wydziału nadkom. Bartłomiej Dydek. Natomiast przestępstwa popełniane na szkodę interesów finansowych Unii Europejskiej na przykładach spraw prowadzonych przez Wydział dw. z Przestępczością Gospodarczą KSP omówił podinsp. Wojciech Cynowski.
W skład grupy wchodzi dziewięć instytucji ogólnokrajowych i mazowieckich:
- Mazowiecki Urząd Wojewódzki w Warszawie
- Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości
- Urząd Marszałkowski Województwa Mazowieckiego
- Komenda Stołeczna Policji
- Komenda Wojewódzka Policji z siedzibą w Radomiu
- Mazowiecki Oddział Regionalny Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Warszawie
- Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej
- Agencja Rynku Rolnego
- Urząd Kontroli Skarbowej w Warszawie
- Będą się one zajmować wsparciem kontroli prawidłowego przebiegu operacji finansowych z udziałem unijnych środków. Jak dotąd ten obszar przestępczości objęty już był szczególnym nadzorem przez stołeczną policję - zapewniał na spotkaniu Zastępca Komendanta Stołecznego Policji insp. Robert Szydło.
Powołanie takiej grupy miało na celu służyć lepszej weryfikacji wykorzystanych środków unijnych, a zwłaszcza usprawnić mechanizmy wykrywania nieprawidłowości w pozyskiwaniu i wydatkowaniu pieniędzy unijnych.
...
Oszuści piszą najładniejsze wnioski że szlaczkami i kwiateczkami ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:15, 14 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Parlament Europejski walczy o szacunek i tolerancję. Zaprosili Conchitę Wurst
Austriacki zwycięzca konkursu Eurowizji Conchita Wurst wystąpi na na Esplanade, otwartej przestrzeni przed Parlamentem Europejskim w Brukseli.
Wurst została zaproszona przez parlamentarzystów z pięciu ugrupowań politycznych: Zielonych, Europejskiej Partii Ludowej, Socjalistów i Demokratów, Liberałów i Demokratów oraz Zjednoczonej Lewicy Europejskiej. - Szerokie europejskie poparcie dla Conchity w Konkursie Piosenki Eurowizji jest znakiem otwartości na poszanowanie różnorodności. Są to wartości, na których opiera się Unia Europejska, a które będziemy nadal bronić - powiedziała w mediach wiceprzewodnicząca Parlamentu Europejskiego Ulrike Lunacek, znana z forsowania specjalnych przywilejów dla homoseksualistów. .
- Ponadpartyjne poparcie dla realizacji występu Conchity pokazuje, że Parlament będzie nadal walczyć o szacunek i tolerancję w Europie i poza nią - powiedział z kolei eurodeputowany Daniele Viotti.
...
Kuń a czita ! Ewenement ! Tu przepraszam wszystkie konie . Naprawdę jesteście piękne ...
Widzimy tu jakie glupki pracują w Polsce w mediach . Zrobili z wyboru Donia ,,sukces kraju" a UE to szpital wariatów . Oni mają ostro zryty dekiel . To są czubki swiry i tak trzeba ich traktować .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 21:25, 04 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Ponad połowa baców nadal bez unijnych certyfikatów na wyrób oscypków
Unijne świadectwa jakości uprawniające do wyrobu oscypków ma 39 baców na ponad 100 produkujących te sery w południowej Polsce. W minionym sezonie pasterskim nie ujawniono żadnego nielegalnego producenta oscypków.
Sezon pasterski na Podhalu tradycyjnie trawa do końca września.
"W 2014 roku Małopolski Wojewódzki Inspektor Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych nie skierował do prokuratury ani do policji spraw dotyczących produkcji serów o Chronionej Nazwie Pochodzenia, ponieważ w bieżącym sezonie produkcyjnym nie stwierdzono produkowania takich serów bez posiadania stosownych dokumentów" - poinformowała PAP rzeczniczka Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych Izabela Zdrojewska.
Zaznaczyła, że Inspekcja kontroluje wyłącznie producentów oscypków posiadających certyfikaty. Ponadto, Inspekcja nie kontroluje produktów sprzedawanych na straganach, gdyż nie ma do tego uprawnień.
Baca z Koniakowa Piotr Kohut zwraca uwagę, że przepisy nakazują inspektorom kontrolowanie tylko baców, którzy w dobrej wierze zalegalizowali swoje produkcje. Jego zdaniem to "absurdalne". "Bacowie, którzy nigdy nie legalizowali swoich produkcji, (...) dla inspektorów nie istnieją. Inspekcja ma tylko wiedzę o producentach, którzy posiadają certyfikat lub posiadali go, ale utracili jego ważność" - mówi.
Wyrabianie i sprzedawanie oscypków bez wymaganego certyfikatu jest traktowane jak przestępstwo. W 2011 r. sąd skazał, nieprawomocnym wyrokiem na pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata, bacę z Zębu, który rozpoczął sezon pasterski bez zaktualizowania certyfikatu. Sąd apelacyjny zmienił wyrok na karę 5 tys. zł grzywny i zawiesił ją warunkowo na 2 lata. Inni bacowie nieposiadający aktualnych certyfikatów byli karani grzywnami.
Oscypek od 2008 roku jest wpisany na unijną listę produktów tradycyjnych, chronionych prawem w całej UE. Producenci tradycyjnych serów owczych, którzy chcą sprzedawać swoje produkty, muszą uzyskać świadectwo potwierdzające zgodność sposobu jego wytwarzania z metodami produkcji opisanymi w specyfikacji. Wpisanie tego owczego sera na listę miało chronić jego tradycyjną recepturę i sposób wytwarzania przed podróbkami i promować produkt, który na Podhalu jest wyrabiany od setek lat.
Baców do wyrobienia certyfikatów zniechęcają koszty: świadectwa, czyli ok. 300 zł, oraz np. badań weterynaryjnych.
Od kiedy w 2008 r. oscypek stał się produktem chronionym w Unii Europejskiej, na zakopiańskich straganach zaczęło brakować tych serów. W ich miejsce pojawiły się inaczej wyglądające sery o nazwie "gołka" lub "pucok", bo oprócz kształtu sera i jego składu, chroniona jest też nazwa "oscypek".
Oscypki można sprzedawać w okresie wypasu owiec, czyli od maja do października. Tradycyjny ser owczy musi mieć wrzecionowaty kształt, długość od 17 do 23 cm; średnica sera w najszerszym miejscu powinna wynosić do 6 do 10 cm, a waga od 0,6 do 0,8 kg. Barwa skórki oscypka musi być słomkowo-lśniąca lub jasnobrązowa z delikatnym połyskiem. To drugi po bryndzy polski produkt regionalny wpisany na unijną listę produktów tradycyjnych. Tradycja wyrobu owczych serów w Karpatach sięga czasów średniowiecza, a sposób ich wyrabiania nie zmienił się od wieków. Podobne sery wyrabiane są w całych Karpatach m.in. na Słowacji i Rumuni skąd w XIV w. przywędrowali na tatrzańskie hale pasterze wołoscy - przodkowie naszych górali.
..
Komunizm nieustannie sie zaostrza .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:57, 10 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Komisja Europejska użyje wojska do walki z Ebolą?
Komisja Europejska proponuje użycie wojska i sprzętu wojskowego do walki z Ebolą - informuje RMF FM. Chodzi przede wszystkim o zapewnienie ewakuacji europejskim pracownikom medycznym, którzy jadą do Afryki.
Jest wielu chętnych lekarzy i pielęgniarek, którzy chcieliby pojechać do Afryki i pomóc w leczeniu zarażonych Ebolą pacjentów. Chcą mieć jednak pewność, że w przypadku zakażenia, będą mogli wrócić do Europy.
Dlatego KE proponuje, by przekazać pieniądze unijne na wyposażenie samolotów wojskowych w specjalne kabiny-bańki. Dzięki takim izolatkom każdy kraj europejski mógłby stworzyć takie samoloty do transportu chorych.
Bruksela proponuje także wspólne unijne transporty do Afryki. Chodzi o dostarczanie np. generatorów czy laboratoriów.
Użycie wojskowo-cywilnych środków do walki z Ebolą ma być głównym tematem najbliższego spotkania szefów unijnej dyplomacji oraz szczytu Unii Europejskiej, do którego ma dojść po koniec miesiąca.
...
Rece opadywuja ... Wytlumaczcie euro kuń czitom do czego jest wojsko ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 23:27, 06 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Polska za ograniczeniem stosowania foliowych toreb na zakupy
Polska poparła propozycję Rady UE dotyczącą wprowadzenia przepisów ograniczających stosowanie lekkich plastikowych toreb na zakupy - poinformował resort środowiska. Przyszła ustawa w tej sprawie mogłyby określać np. rodzaj toreb wydawanych w sklepach.
Małgorzata Szymborska, dyrektor departamentu gospodarki odpadami w Ministerstwie Środowiska powiedziała, że ambicją obecnej włoskiej prezydencji w UE jest zakończenie jeszcze w tym roku prac nad zmianami w tzw. dyrektywie opakowaniowej. Nowe rozwiązania prawne miałyby ograniczyć stosowanie lekkich plastikowych toreb (reklamówek), które wydawane są np. w sklepach czy marketach.
Szymborska wyjaśniła, że dyrektywa wprowadzałaby np. obowiązek opłat za lekkie plastikowe torebki. Przypomniała, że podobne przepisy zostały kiedyś przygotowane przez b. ministra środowiska Macieja Nowickiego. Dyrektor wyjaśniła, że po przyjęciu dyrektywy UE w tej sprawie, w Polsce należałoby znowelizować tzw. ustawę opakowaniową. Określono by w niej rodzaje plastikowych toreb oraz cenę, jaką należałoby za nie pobierać. "Odpłatność pozwoli na ograniczenie używania takich toreb" - podkreśliła.
Opłata za torebki mogłaby przypominać obecnie obowiązujące opłaty produktowe.
Szymborska przyznała, że mimo iż obecnie takie przepisy nie obowiązują, wiele sklepów i marketów wprowadziło opłaty za torebki przy kasach. Dodała, że pozwoliło to ograniczyć liczbę wydawanych toreb. Dyrektor powiedziała, że w Polsce klientom sklepów wydawanych było kiedyś dziennie ok. 1,8 mln foliówek. "Szacujemy, że teraz jest to o ok. 70 proc. mniej" - oceniła.
...
Teraz jak Donio z kolezanka majo stolki musimy byc prymusem euroobledu . Zaplacimy za ich stolki stukrotnie .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 22:41, 18 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Koniec ery "reklamówek"?
Unia Europejska zrobiła duży krok ku ograniczeniu zużycia toreb plastikowych. W nocy z poniedziałku na wtorek zawarto w Brukseli wstępne porozumienie; nowe przepisy mają szansę wejść w życie w przyszłym roku. Rocznie zużywa się ich w UE kilkadziesiąt miliardów.
Kompromis zawarły trzy unijne instytucje: Parlament Europejski, Rada UE, gdzie reprezentowane są państwa członkowskie i Komisja Europejska, która była autorką propozycji legislacyjnej.
Porozumienie przewiduje, według źródeł zbliżonych do negocjacji, obowiązkowe zastosowanie jednego z dwóch mechanizmów: albo ograniczenie liczby zużywanych torebek, albo nałożenie opłat lub podatków, które skłonią klientów do zmniejszenia liczby zużywanych toreb. Wybór jednego albo drugiego mechanizmu pozostawia się krajom członkowskim.
Ograniczenie ma objąć plastikowe torby na zakupy z folii o grubości poniżej 50 mikronów, z możliwością wyłączenia lekkich plastikowych toreb, które są niezbędne ze względów higienicznych (np. sprzedawca pakuje w nie mięso, ryby czy sery na wagę) lub gdy ich użycie ograniczy marnotrawstwo żywności.
Unijni partnerzy zgodzili się na ustępstwo pod adresem Wielkiej Brytanii - spełniono jej postulat, by restrykcjom nie podlegały torby plastikowe zwane oksy-biodegradowalnymi. Komisja Europejska ma dopiero zbadać, czy są one rzeczywiście przyjazne dla środowiska i w zależności od tego podjąć dalsze kroki. Zdaniem ekologów torby te rozkładają się na tysiące niedegradowalnych części i pozostają groźne dla środowiska.
Unijny tygodnik "European Voice" należący do wydawnictwa "Economist" napisał, że Wielka Brytania sprzeciwiając się regulacjom w sprawie toreb plastikowych, wspierała Symphony Environmental Technologies, czyli światowego potentata w produkcji toreb oksy-biodegradowalnych. Z firmą są blisko związani konserwatywny eurodeputowany Nirj Deva i były szef Grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w PE Martin Callanan. Do czasu rozstrzygnięć naukowych brytyjskiej firmy nie dotkną konsekwencje ograniczania użycia toreb plastikowych.
Rok temu KE przedstawiła propozycje ograniczenia zużycia toreb plastikowych. Obecnej prezydencji włoskiej sprawa ta leżała szczególnie na sercu, jako że Włochy wprowadziły już zakaz u siebie w kraju.
W kwietniu br. PE wezwał do zmniejszenia zużycia o 80 proc. do 2019 r., jednocześnie postulując wprowadzenie obowiązku pobierania opłat za torby plastikowe. W propozycji KE cel ten pozostawiono, podobnie jak określenie celu redukcyjnego, do decyzji państw członkowskich.
Kraje nie zgadzały się jednak na propozycje PE. Wypracowany przez prezydencję włoską kompromis przewidywał wybór przez państwo członkowskie bądź celu redukcyjnego bądź opłat za torby plastikowe.
Od dawna wiadomo, że jednorazowe torby plastikowe są nieekologiczne - czas ich rozkładu sięga nawet kilkuset lat, a używane są często jedynie przez kilka minut. Foliowe reklamówki używane do pakowania zakupów bardzo popularne w handlu, ze względu na ich trwałość i odporność, są zagrożeniem dla środowiska naturalnego, szczególnie dla ptaków i ryb, które giną, połykając ich fragmenty.
Według Eurobarometru aż 94 proc. unijnych obywateli opowiada się za wprowadzeniem ograniczeń dla użycia toreb plastikowych dla całej UE.
Komisja podaje, że w 2010 r. wprowadzono na rynek unijny prawie 100 miliardów plastikowych toreb na zakupy, w większości jednorazowych. Oznacza to, że każdy mieszkaniec UE zużywa rocznie średnio prawie 200 takich toreb.
Różnice pomiędzy krajami są ogromne: jeden Duńczyk albo Fin wykorzystuje rocznie cztery takie torby, podczas gdy na jednego Polaka czy też Portugalczyka albo Słowaka przypada ich ponad 450.
Polska będzie miała zatem co redukować. Wstępne ustalenia zakładają następujące limity: 90 toreb na mieszkańca do 2019 r. i 40 toreb na mieszkańca do 2025r., przy czym chodzi o średnią na mieszkańca w skali kraju.
Zgodnie z przyjętą w porozumieniu zasadą wyboru, Polska tak jak i inne kraje będzie mogła albo przyjąć cele redukcyjne na rok 2019 i 2025 jako obowiązkowe, albo wprowadzić obowiązkowe opłaty za torby plastikowe (lub też jakiś rodzaj podatku).
Przykładem kraju, który wprowadził już z własnej inicjatywy ograniczenia, jest Irlandia; od kiedy obowiązuje tam podatek od foliowych torebek jednorazowych, ich zużycie zmalało o 95 proc. w ciągu 5 miesięcy.
W Polsce szacuje się, że z całej masy rocznie zużytych opakowań z tworzyw sztucznych, której dużą część stanowią właśnie foliowe torby, przetwarza się lub ponownie spala tylko 15 proc., a ponad 80 proc. trafia na składowiska.
Zapisy ugody mają być potwierdzone w piątek na spotkaniu ambasadorów państw członkowskich w Brukseli, a w poniedziałek przyjęte w głosowaniu komisji środowiska PE. Eurodeputowani zajmą się tym tematem na sesji plenarnej w Strasburgu prawdopodobnie w styczniu. Oznacza to, że przepisy mają szansę wejść w życie w przyszłym roku.
..
Walka na froncie budowy komunizmu wre !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:29, 28 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Kto zapłaci za straty polskich plantatorów tytoniu
Marek Mejssner
Francja, Wielka Brytania i Irlandia wprowadzają jednolite opakowania papierosów. Forsują też wprowadzenie tych opakowań w całej UE. Dla Polski to katastrofa - eksplozja przemytu i nielegalnej produkcji oznaczają ruinę branży tytoniowej, największej w Unii Europejskiej. Polska znajduje się w koalicji protestującej przeciwko standaryzacji paczek papierosów. Ministerstwo Gospodarki ma czas na złożenie do KE polskich zastrzeżeń w tej kwestii do 2 grudnia br. Jednak jak dotąd tego nie zrobiło.
Oficjalnym powodem standaryzacji opakowań (tzw. plain packaging )w Irlandii i Wlk.Brytanii mają być względy zdrowotne - według tamtejszych resortów zdrowia znikniecie popularnych marek ma spowodować spadek konsumpcji, zwłaszcza w najmłodszej grupie palaczy, w wieku 18-25 lat. Jak powiedział sekretarz ds. zdrowia w rządzie brytyjskim, Jeremy Hunt, co do tej grupy "istnieje niemal pewność, że na leczenie chorób spowodowanych nikotynizmem wśród tych młodych ludzi, trzeba będzie ponieść znaczne wydatki". Irlandia i Wlk.Brytania chcą się wzorować na przykładzie Australii, która wprowadziła w grudniu 2012 jednolite, oliwkowo-brązowe opakowania dla wszystkich gatunków papierosów. Nazwa marki i producent są na nich niemal niewidoczne. Brytyjczycy i Irlandczycy chcieliby także unijnej dyskusji nad wprowadzeniem plain packaging na obszarze całej UE. Dla tego planu uzyskali poparcie Światowej Organizacji Zdrowia.
Z kolei Francja skłania się ku mniej restrykcyjnym rozwiązaniom - papierosy będą w pudełkach takiego samego kształtu, wielkości, z identycznymi oznaczeniami, ale z niewielkimi logo marki oraz producenta. Minister Zdrowia Francji, Marisol Touraine przewiduje, że nowe opakowania w sklepach pojawią się na początku 2016 r. Francja, mimo własnych planów wprowadzenia opakowań zestandaryzowanych, nie nalega na ich wprowadzenie w całej Unii Europejskiej, chce zostawić tą kwestię do decyzji rządów poszczególnych krajów członkowskich
Na forum unijnym projekty plain packaging wywołują jednak wielki opór. W koalicji przeciwko standaryzacji opakowań papierosów w całej Unii Europejskiej znajdują się: Polska, Czechy, Włochy, Hiszpania, Portugalia, Rumunia, Słowacja, Bułgaria i Grecja. Planu nie popierają też Niemcy, choć jak stwierdził Minister Zdrowia Hermann Gröhe: "należy zrobić wszystko, aby zmniejszyć liczbę palących młodocianych".
Resort gospodarki z protestem się nie spieszy
W Polsce działania zmierzające do usunięcia z unijnego programu projektu zestandaryzowanych opakowań do papierosów koordynuje Ministerstwo Gospodarki. Jego stanowisko jest jasne - projekt ten stoi w sprzeczności z Traktatem o Unii Europejskiej i będzie stanowił barierę dla swobodnego przepływu towarów w UE. Jednak resort się nie spieszy ze zgłoszeniem swoich uwag do Komisji Europejskiej. Ma na to czas jedynie do 2 grudnia br., a z informacji nieoficjalnych wynika, iż nie zostały one jeszcze przygotowane i nie są gotowe do przesłania do Brukseli.
Podstawowe argumenty przeciwników plain packagingu są dość proste. Państwo musi bronić swojego przemysłu, a co za tym idzie muszą być przestrzegane prawa patentowe wszystkich producentów, w tym producentów papierosów. Tymczasem ewentualne unijne ograniczenia dotyczące wyglądu paczki, jakie niosłaby jej standaryzacja, według Urzędu Patentowego Rzeczypospolitej Polskiej stoją w sprzeczności z Konwencją paryską o ochronie własności przemysłowej. - Propozycja ujednolicenia opakowań znacznie wybiega przed rozwiązania przyjęte w ostatniej nowelizacji dyrektywy tytoniowej i może stanowić precedens oraz zachętę wspólnoty europejskiej do dalszego zaostrzania przepisów prawa w tym zakresie. Rozwiązanie to będzie zdecydowanie niekorzystne dla polskiej gospodarki. Można się spodziewać, że zastosowanie jednolitych opakowań w całej Unii Europejskiej spowoduje ogromny wzrost produktów pochodzących z szarej strefy, a więc i istotne uderzenie w polskich plantatorów, producentów i wreszcie budżet państwa - powiedziała Biznes.pl Malwina Kiepiel, Regulatory & Media Engagement Manager British American Tobacco Polska Trading Sp. z o.o.
- Nie będziemy się wypowiadali oficjalnie w sprawie plain packagingu, bo od razu padłyby zarzuty o lobbying. Ale prawda jest taka, że wprowadzenie tego projektu w UE, a zwłaszcza w Polsce oznacza ruinę nie tylko dla branży tytoniowej ale i dla plantatorów. Przemyt i nielegalna produkcja papierosów ruszą na niespotykaną skalę; taką jak na początku lat 90. przemyt i nielegalne rozlewnictwo alkoholu" - mówi Biznes.pl manger ds. sprzedaży w jednym z największych koncernów tytoniowych
A w polskiej branży tytoniowej jest czego bronić. Sama uprawa tytoniu obejmuje 14,5 tys. gospodarstw rolnych, w których zatrudnione jest 65 tys. osób. Około 300 tys. osób jest związanych z handlem i produkcją tytoniu i papierosów. Mimo dekadę już trwającego spadku ilości wypalanych legalnych papierosów (z 47 mld szt. w 2013 r. do 44 mld szt. w roku obecnym z prognozą na poziomie 36 mld szt. w 2017 r.) Polska to wciąż duży rynek. I co najważniejsze - największy producent i eksporter gotowych papierosów w Europie i jeden z większych na świecie. Aż 70 proc. produkcji polskich papierosów sprzedawane jest za granicą, a według FAMMU/FAPA wartość tego eksportu wyniosła w 2013 r. 1,37 mld euro.
Mieszane uczucia w Australii
Jakie problemy może przynieść plain packaging, widać na przykładzie Australii. Kraj, który jako pierwszy wdrożył tą regulację, niemal natychmiast zanotował skokowy wzrost szarej strefy i przemytu papierosów. W ciągu 2013 r. urosła ona o 1,5 proc. Wzrosła też szybko nielegalna produkcja papierosów, zaś w II połowie 2013 r. zamknięto 4 wielkie wytwórnie zestandaryzowanych paczek papierosów, które teraz bardzo łatwo było podrabiać. Podróbki stały się takim problemem, iż rząd Australii rozważa wprowadzenie specjalny hologramów wdrukowanych w paczkę, tak aby trudno ją było podrobić.
Co ciekawe, nie osiągnięto też zakładanych celów zdrowotnych np. w stanie Victoria w ciągu 2013 r. liczba palaczy wzrosła po raz pierwszy od 10 lat. Co prawda o niewiele, bo 0,3 proc., ale analitycy przemysłowi i zdrowia publicznego zanotowali już tendencję wzrostową; w obecnym roku należy spodziewać się już wzrostu liczby palaczy o 1 proc. Stan Victoria był przy tym stanem wyjątkowo niepalących -w końcu 2012 r. paliło tam 13 proc. mieszkańców.
Kierujący Wydziałem ds. Nowotworów w tym stanie dr Ron Borland zauważył, iż reforma nie osiągnęła swoich celów. " Jednym z głównych zamiarów reformy było zmniejszenie palenia wśród dzieci, dla których było to atrakcyjne. Tymczasem będzie bardzo trudno udowodnić, że takie zjawisko wystąpiło" - powiedział dr Borland gazecie "The Sydney Morning Herald". Co ciekawe, niewielka jest nawet popularność mniej ponoć szkodliwych e-papierosów. Młodociani palą bowiem indonezyjskie i indyjskie papierosy z przemytu...
Standaryzacja paczek wypchnęła z rynku droższe, lepsze gatunki, a wojna cenowa największych producentów i dominacja najtańszych papierosów na rynku dopełniły destabilizacji rynku.
W Polsce Australia do kwadratu?
Według estymacji francuskich wprowadzenie zestandaryzowanych opakowań papierosów przyniesie "pewien wzrost przemytu, ograniczony na szczęście drogami przerzutu tego typu towarów, które w głównej mierze nie wiodą przez Francję, mimo iż Francja jest dla wielu z nich krajem docelowym" - stwierdza raport Centralna Dyrekcja Straży Granicznej.
Raport ten wskazuje przy tym, jako jeden z głównych szlaków tranzytowych przemytu papierosów i tytoniu Polskę. Łatwo więc przewidzieć, co zacznie się dziać na polskich granicach po wprowadzeniu w Unii Europejskiej plain packagingu. Już obecnie wg. danych Europejskiego Urzędu ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF), polska Służba Celna jako jedna z najskuteczniejszych służb celnych krajów UE, tylko w I półroczu 2014 r. przy pomocy swoich funkcjonariuszy zarekwirowała ponad 160 mln szt. papierosów i 80 ton suszu tytoniowego. Celnicy polscy wystawili ponad 9 tys. mandatów, zajęli też ponad 500 samochodów wykorzystywanych w próbach przemytu. Można jedynie zastanawiać się, czy w obecnym roku zostanie zarekwirowanych 350 mln szt. papierosów i 180 ton tytoniu.
Takie tempo wzrostu przemytu i porównanie z rozrostem szarej strefy, który nastąpił w Australii po wprowadzeniu zestandaryzowanych opakowań papierosów, pozwala sądzić, że w takim wypadku nasza Służba Celna przestanie sobie radzić z lawinowym przemytem gotowych papierosów. Następnym masowym zjawiskiem stanie się nielegalne fabrykowanie byle jakich papierosów w kraju i podrabianie "urzędowych" opakowań, podobnie jak to się dzieje w Australii. Szlachetny zamiar spowoduje więc, że polski rynek zaleje coś, co będzie w najlepszym razie "wyrobem papierosopodobnym".
Pocieszające jest, że resort finansów "nie posiada żadnych informacji na temat plain packaging". "Do Ministerstwa Finansów nie wpłynął wniosek o zaopiniowanie w sprawie standaryzacji opakowań do papierosów" - poinformowało Biznes.pl biuro prasowe Ministerstwa Finansów. Wiadomo, że przy polskiej strukturze budżetu, jeśli przymierzano by się do standaryzacji opakowań papierosów w 2015 r., resort finansów miałby w tej kwestii głos decydujący. Jednak nie można wykluczyć, że taki proces rozpocznie się w kolejnym roku.
...
Znowu ustawka jak z ociepleniem . Jednakowe pudelka ? Po co wam ta UE ?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:15, 11 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Eurokolędowanie w Katowicach
Świąteczna atmosfera i duża dawka pozytywnych grudniowych emocji czeka na publiczność Koncertu Kolęd
Tradycyjne pastorałki, niemieckie i angielskie kolędy, świąteczna atmosfera i duża dawka pozytywnych grudniowych emocji czeka na publiczność Koncertu Kolęd organizowanego przez Wydział Europejskiego Funduszu Społecznego Urzędu Marszałkowskiego.
12 grudnia 2014 r. o godz. 11.00 w katowickim Kinoteatrze Rialto odbędzie się Koncert Kolęd "Eurokolędowanie". Podczas koncertu wystąpi ponad 120 osób - solistów i grup wokalnych - które zaśpiewają własne aranżacje tradycyjnych kolęd i pastorałek oraz opowiedzą o swoich projektach realizowanych dzięki EFS. Zaprezentują również autorskie życzenia świąteczne stworzone specjalnie na tą okazję.
Wykonawcami będą: Les Etoiles z Madzik Place Kindergarten z Katowic, Julia Mura z Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Sierakowie Śląskim, Maja Kompalla, Martyna Jelonek, Emilia Stanossek, Joanna Galiczak z Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Sierakowie Śląskim, Julia Chaładus, Małgorzata Glenz z Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Sierakowie Śląskim, Szarotki z Rajczy, Jasełkowe Skrzaty ze Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Będzinie, "Wte i nazod" z Katowic.
Wydarzenie uatrakcyjni występ Grupy Bengaku z Czańca, która zaprezentuje jasełka pt. "Przymiarka w gospodzie".
Podczas Koncertu zostaną również wręczone nagrody dla laureatów Konkursu Na Najciekawszego Bohatera Instytucji Ekonomii Społecznej "Być jak HeroES!". Celem "Eurokolędowania" jest integracja środowiska beneficjentów i mieszkańców województwa śląskiego, aktywna edukacja europejska polegająca na popularyzowaniu kultury innych krajów europejskich poprzez muzykę, propagowanie idei "Dobrych Praktyk" Europejskiego Funduszu Społecznego oraz podsumowanie Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki 2007-2013 w Śląskiem.
Organizatorem wydarzenia jest Wydział Europejskiego Funduszu Społecznego Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego oraz Regionalne Ośrodki Europejskiego Funduszu Społecznego z naszego regionu.
Koncert współfinansowany jest ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego. Zapraszamy wszystkich mieszkańców województwa śląskiego do wspólnego kolędowania!
Udział w Koncercie jest bezpłatny.
...
Uuu panie eueokoledy ! Nowe zjawisko ! Swiecka tradycja .
Unia nam unia nam idzie
Dunio na przydzie
Cieszcie sie ludzie
bo bida bedzie
hej Kolęda , Kolęda
Zaleeska !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 23:20, 20 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Unijne nadregulacje jeszcze podkręcane przez polskich urzędników
Przedsiębiorcy apelują, aby unijne przepisy były interpretowane na korzyść obywatela, a nie odwrotnie. Prezes Krajowej Izby Gospodarczej Andrzej Arendarski zwrócił uwagę na to, że 3/4 prawodawstwa powstaje w Brukseli, a nie w stolicach państw należących do Wspólnoty.
Jego zdaniem, unijne regulacje często wydają się "nadregulacjami". Wystarczy przypomnieć choćby słynną sprawę żarówek, kiedy trzeba było wycofać te tradycyjne. Według prezesa KIG, zdrowy rozsądek nakazuje znajdowanie złotego środka. Regulacje muszą być, bo dążymy do tego, aby być rynkiem jednolitym, zharmonizowanym prawnie. Z drugiej jednak strony potrzeba na to czasu, gdyż gospodarki poszczególnych krajów są na różnym stopniu rozwoju. Władze Unii powinny to uwzględniać, a nie zawsze robią to w dostateczny sposób - twierdzi rozmówca IAR.
Arendarski dodaje, że o ile w wielu krajach wspólnoty unijne przepisy są interpretowane na korzyść obywateli, to u nas dzieje się zupełnie inaczej. W nowych krajach członkowskich dostrzega się taką "nadgorliwość nuworyszy", którzy wprowadzają unijne regulacje w sposób zbyt szybki. Tymczasem Bruksela nie żąda aż tak szybkich zmian.
Według Agnieszki Durlik-Khouri z KIG-u, dochodzi do tego jeszcze zbyt mały udział Polski w tworzeniu unijnych przepisów. Najczęściej borykamy się z tym, że przychodzimy na zastane. Nie działamy od początku i nie wyłapujemy tego, co może zaszkodzić albo pomóc Polsce. Nasze decyzje podczas negocjacji są nie zawsze przemyślane.
Rozmówczyni IAR zaznaczyła, że również samo dostosowywanie unijnych przepisów do polskich realiów odbywa się bez pogłębionych konsultacji z przedsiębiorcami, którzy działają na rynku w określonym zakresie.
...
A gdzie byliscie jak bylo referendum ? Ciagle tylko slyszalem ze ,,przedsiebiorcy popireaja UE" . Budzilo to moja pogarde jako ohydne lizusostwo . Bo trudno wyobrazic sobie cos bardziej sprzecznego z duchem wolnego rynku i przedsiebiorczosci niz UE . Oblesni urzendasi ktorzy regulujo wszytko bo wiedzo lepiej co dla nas dobre . Przedsiebiorcy ktorzy mowia ze nie moga sie tego doczekac w sposob oczywisty klamia aby sie podlizac .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:28, 14 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
Przedsiębiorca kulą u rządowej nogi
Urzędnicy świadomie narażają nasze firmy na straty - pisze "Dziennik Gazeta Prawna". Skonfrontowała ona deklaracje premier Ewy Kopacz, że przedsiębiorcy mogą liczyć na rząd, z rzeczywistością.
Podała przykład wątpliwości z zastosowaniem przepisów o niemieckiej płacy minimalnej wobec polskich kierowców. 19 grudnia polski MSZ poprosił ambasadę RFN w Warszawie o informację w tej sprawie. Odpowiedź przyszła do resortu 8 stycznia i została wysłana do innych ministerstw. Jednak najbardziej zainteresowani - przedsiębiorcy - dowiedzieli się o niej 5 dni później, bo dopiero wczoraj.
"Dziennik Gazeta Prawna" przywołał też sytuację branży chłodniczej. Od początku stycznia kilkanaście tysięcy firm musi działać w szarej strefie albo uzyskiwać zagraniczne zezwolenia. To dlatego, że rząd nie zdążył przygotować odpowiedniej ustawy wynikającej z prawa unijnego.
>>>
Trudno zeby nadazal za brukselska produkcja . ONI TYLKO PRODUKUJA . Rzad natomiast jeszcze musi rzadzic . Alew skoro im sie UE podoba niech zbieraja za nia baty .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:39, 20 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
Unia Europejska reguluje rękawice kuchenne
Wtorek, 13 stycznia 2015, źródło:WP.PL
fot.Fotolia / comugnero silvana
Obecnie nie ma żadnych norm gwarantujących, że rękawica kuchenna faktycznie będzie nas chronić przed gorącem. Komisja Europejska planuje, to zmienić i chce wprowadzić konkretne normy. Pomysł ten wzbudza jednak sporo kontrowersji.
O sprawie pierwsze poinformowało radio RMF FM. Komisja postanowiła zając się tym tematem dlatego, że co roku w krajach Unii Europejskiej dochodzi do około 100 tys. poparzeń dłoni. To dlatego, że rękawice częściej spełniają funkcje ozdobne niż ochronne.
W UE od 1989 roku obowiązuje dyrektywa poruszające kwestię środków ochrony indywidualnej. Obejmuje ona hełmy ochronne, nauszniki przeciwhałasowe, obuwie ochronne, kamizelki ratunkowe, kaski rowerowe, okulary przeciwsłoneczne i kamizelki odblaskowe. To wszystko jednak przedmioty wykorzystywane w pracy zawodowej.
Teraz Komisja Europejska postanowiła dodać do tej listy... rękawice kuchenne. Zgodnie z planowanymi zapisami każda taka rękawica będzie musiała spełniać szereg rygorystycznych norm bezpieczeństwa. Komisja zapewnia, że pomimo zwiększonych kosztów produkcji, rękawice nie powinny być znacznie droższe, z powodu masowości tego produktu.
W tej sprawie zaprotestowała Wielka Brytania. "Komisja miała ograniczać nadmierne regulowanie życia obywateli, a nie tworzyć nowe, niepotrzebne normy" - argumentowali brytyjscy europosłowie. Większość państw, w tym Polska, nie ma jednak problemu z nowymi regulacjami.
Wcześniej były odkurzacze, żarówki…
To kolejny nietypowy pomysł unijnych urzędników w ostatnim czasie. Od 1 września w całej UE nie można produkować odkurzaczy, których moc przekracza 1600 W. Urzędnicy w Brukseli nie wykluczają też wprowadzenia kolejnych ograniczeń dla mocy innego sprzętu, m.in. czajników elektrycznych, suszarek do włosów czy kosiarek.
W 2010 r. rozpoczęło się wycofywanie z rynku tradycyjnych wolframowych żarówek 100-watowych. Od 1 września 2011 r. zakaz wprowadzania do sprzedaży objął także popularne żarówki 60-watowe, a 1 września 2012 r. żarówki 40- i 25-watowe. Najmniej wydajne halogeny (klasy C) mają być wycofane w roku 2016.
KE szacowała w 2010 r., że w efekcie przyjętego rozporządzenia dotyczącego oświetlenia, po całkowitej rezygnacji z energochłonnych żarówek ok. 2020 roku UE zaoszczędzi rocznie około 12,5 proc. zużywanej dziś elektryczności. Odpowiada to zużyciu energii elektrycznej 11 mln gospodarstw domowych.
Odejście od tradycyjnych żarówek, podobnie jak od odkurzaczy o większej mocy, to elementy unijnej strategii wzrostu efektywności energetycznej i walki ze zmianami klimatycznymi.
...
No wlasnie spojrzalem na dol a tam ... bambosze , NIEUREGULOWANE PRZEZ UE ! KOSZMAR ! ILU LUDZI CHODZI W TAKICH BAMBOSZACH ?!:-!:-!:-!:-!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:16, 22 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
Brytyjski polityk Jim Dobbin zmarł w Polsce. Zabił go alkohol
Ujawniono okoliczności śmierci brytyjskiego parlamentarzysty, który zmarł w czasie wizyty w Polsce. Jak podaje BBC, 73-letni Jim Dobbin wypił śmiertelną dawkę alkoholu. Polityk w fatalną podróż do naszego kraju wybrał się we wrześniu zeszłego roku.
Dobbin, brytyjski parlamentarzysta, działacz Partii Pracy, przyjechał do Słupska na uroczystości wręczenia miastu Nagrody Europy. To najwyższe wyróżnienie przyznawane przez Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy władzom lokalnym za działalność dla promocji idei europejskiej.
Z relacji brytyjskich mediów wynika, że po suto zaprawianej kolacji polityk poczuł się źle, więc koledzy poradzili mu, by się położył. Żona Dobbina zaniepokoiła się dopiero, gdy nie mogła go dobudzić. Mężczyzna trafił do szpitala, gdzie wkrótce zmarł.
Sekcja zwłok wykazała, że Brytyjczyk miał we krwi pięć razy więcej alkoholu niż jest to dopuszczalne dla osób kierujących na Wyspach. Ponadto w jego płucach znaleziono kawałki jedzenia, które zablokowały drogi oddechowe.
...
Zareklamowal idee euro pejska ... W sumie euro to choroba ... alkoholowa ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:39, 26 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
Unia Europejska reguluje rękawice kuchenne
Obecnie nie ma żadnych norm gwarantujących, że rękawica kuchenna faktycznie będzie nas chronić przed gorącem. Komisja Europejska planuje, to zmienić i chce wprowadzić konkretne normy. Pomysł ten wzbudza jednak sporo kontrowersji.
O sprawie pierwsze poinformowało radio RMF FM. Komisja postanowiła zając się tym tematem dlatego, że co roku w krajach Unii Europejskiej dochodzi do około 100 tys. poparzeń dłoni. To dlatego, że rękawice częściej spełniają funkcje ozdobne niż ochronne.
W UE od 1989 roku obowiązuje dyrektywa poruszające kwestię środków ochrony indywidualnej. Obejmuje ona hełmy ochronne, nauszniki przeciwhałasowe, obuwie ochronne, kamizelki ratunkowe, kaski rowerowe, okulary przeciwsłoneczne i kamizelki odblaskowe. To wszystko jednak przedmioty wykorzystywane w pracy zawodowej.
Teraz Komisja Europejska postanowiła dodać do tej listy... rękawice kuchenne. Zgodnie z planowanymi zapisami każda taka rękawica będzie musiała spełniać szereg rygorystycznych norm bezpieczeństwa. Komisja zapewnia, że pomimo zwiększonych kosztów produkcji, rękawice nie powinny być znacznie droższe, z powodu masowości tego produktu.
W tej sprawie zaprotestowała Wielka Brytania. "Komisja miała ograniczać nadmierne regulowanie życia obywateli, a nie tworzyć nowe, niepotrzebne normy" - argumentowali brytyjscy europosłowie. Większość państw, w tym Polska, nie ma jednak problemu z nowymi regulacjami.
Wcześniej były odkurzacze, żarówki…
To kolejny nietypowy pomysł unijnych urzędników w ostatnim czasie. Od 1 września w całej UE nie można produkować odkurzaczy, których moc przekracza 1600 W. Urzędnicy w Brukseli nie wykluczają też wprowadzenia kolejnych ograniczeń dla mocy innego sprzętu, m.in. czajników elektrycznych, suszarek do włosów czy kosiarek.
W 2010 r. rozpoczęło się wycofywanie z rynku tradycyjnych wolframowych żarówek 100-watowych. Od 1 września 2011 r. zakaz wprowadzania do sprzedaży objął także popularne żarówki 60-watowe, a 1 września 2012 r. żarówki 40- i 25-watowe. Najmniej wydajne halogeny (klasy C) mają być wycofane w roku 2016.
KE szacowała w 2010 r., że w efekcie przyjętego rozporządzenia dotyczącego oświetlenia, po całkowitej rezygnacji z energochłonnych żarówek ok. 2020 roku UE zaoszczędzi rocznie około 12,5 proc. zużywanej dziś elektryczności. Odpowiada to zużyciu energii elektrycznej 11 mln gospodarstw domowych.
Odejście od tradycyjnych żarówek, podobnie jak od odkurzaczy o większej mocy, to elementy unijnej strategii wzrostu efektywności energetycznej i walki ze zmianami klimatycznymi.
>>>
Mowilem o bamboszach ci o rekawicach ! STRACH SIE ODEZWAC BO CZYTAJA !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 22:13, 16 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
NIK: rolnicy sadzili drzewa, by zdobyć fundusze UE, a nie zebrać plony
Choć przez 10 lat na dopłaty do ekologicznych upraw sadowniczych trafiło ponad 708 mln zł, to produkcja owoców nie wzrosła; rolnicy sadzili drzewa, by uzyskać unijne dopłaty, a nie zebrać plony; dopiero w 2014 r. dopłaty uzależniono od plonów - głosi raport NIK.
Raport jest sprzed roku, w raporcie wychwycono jeden element - wielkość produkcji ekologicznej - natomiast nie wychwycono kwestii oddziaływania tej produkcji na środowisko - tak Marek Sawicki skomentował w czwartek doniesienia NIK.
Minister zwrócił też uwagę, że jeżeli chodzi o produkcję sadowniczą, to plonów nie uzyskuje się w rok po posadzeniu drzewek. "Sady owocowe prowadzone ekologicznie, ekstensywnie wchodzą w produkcję w czwarty-piątym roku, a tak naprawdę produkcję uzyskuje się dopiero w ósmym - dziesiątym roku" - tłumaczył.
Jak dodał, choć - w jego ocenie - raport nie jest pełny, to resort wyciąga z niego wnioski.
Z opublikowanego w czwartek raportu Najwyższej Izby Kontroli (NIK) wynika, że wydajność upraw spadła z 15 do jednej tony owoców na hektar. "Za to aż ośmiokrotnie wzrosła powierzchnia upraw - najczęściej nieowocujących, bo dopłaty przyznawano do plantacji bez wymogu uzyskania plonów" - podkreśliła Izba.
NIK poinformowała, że w ciągu ostatnich dziesięciu lat z dopłat do ekologicznych sadów i upraw jagodowych skorzystało ponad 14,5 tys. rolników. Pomoc była przyznawana w ramach "Planu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2004-2006" oraz "Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007-2013".
Izba zauważyła, że już podczas pierwszych lat funkcjonowania dopłat widać było, że nie przyczyniają się one do wzrostu produkcji owoców. Resort rolnictwa - jak podkreślają kontrolerzy NIK - nie zmienił jednak zasad ich przydzielania.
NIK zwróciła też uwagę, że przed uruchomieniem programu na lata 2007-2013 nadal nie uzależniano przyznawania pieniędzy od wymogu uzyskania plonu. "Dopiero w 2014 r., po dziesięciu latach wypłacania nieefektywnych dopłat, wprowadzono zapis najbardziej oczywisty, że dopłaty zależeć będą od uzyskanych plonów i otrzymają je tylko ci rolnicy, którzy wykażą i udokumentują zbiory, np. na podstawie faktur za sprzedaż owoców" - wskazała Izba.
Z raportu NIK wynika, że większość ekologicznych upraw sadowniczych i jagodowych było zakładanych w celu uzyskania dotacji. "Za ekologiczne uprawy sadownicze i jagodowe można było rocznie, w zależności od typu uprawy, otrzymać od 650 zł do 1800 zł za hektar, przy czym większość rolników korzystających z dopłat pobierała tę najwyższą stawkę. Kluczowym warunkiem uzyskania pomocy było prowadzenie upraw przez pięć lat" - czytamy w raporcie.
Rolnicy zakładali je i przez pięć lat formalnie prowadzili. Kontrolerzy NIK stwierdzili, że plantacje często były zaniedbane, sadzone w niekorzystnych warunkach, np. na podmokłych i słabych glebach, a z powodu braku ogrodzenia narażone na zniszczenie przez dzikie zwierzęta. "Tylko nieco ponad połowa (11 z 20) rolników pobierających dopłaty, u których Izba przeprowadziła oględziny, uzyskało jakikolwiek plon. Pozostałych dziewięciu nie zebrało żadnych owoców ze swoich pozornie prowadzonych, ale za to bardzo realnie dofinansowywanych, upraw ekologicznych. Z kolei tylko siedmiu rolników zadeklarowało, że po pięciu latach dopłat, nadal będą prowadzili uprawy. Pozostałych 13 zlikwidowało lub zamierzało zlikwidować uprawy w momencie, w którym przestaną otrzymywać dopłaty" - oceniła Izba.
NIK oszacowała, że ekologiczne owoce sprzedawano tylko z 3-5 proc. powierzchni upraw, które sprawdzili kontrolerzy, a resztę owoców - jako produkcję konwencjonalną.
Za kontrolę jakości upraw objętych dopłatami odpowiadała Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. "Raporty Agencji potwierdzały zły stan upraw i fakt, że rolnicy nie inwestowali w dotowane uprawy. Przede wszystkim zwracano uwagę na to, że w sadach sadzono zbyt małą liczbę drzew, a o te, które były, nie dbano odpowiednio. Nie wykonywano corocznych zabiegów pielęgnacyjnych, a produkcja była prowadzona niezgodnie z najlepszą wiedzą i kulturą rolną" - podkreśliła Izba.
Po kontrolach Agencji, już w 2008 r., resort rolnictwa miał pierwsze sygnały, że program dopłat się nie sprawdza. "Próbowano ratować sytuację, nakładając na rolników dodatkowe wymagania, dotyczące agrotechniki upraw. Określono na przykład jakość sadzonek oraz minimalną liczbę drzew, które należy posadzić. W rozporządzeniach Ministerstwa zwrócono także uwagę na to, że drzewa i krzewy muszą być ukorzenione i posiadać odpowiednią średnicę pnia" - podkreślono. Według NIK podjęte działania nie przyniosły rezultatów, wydajność produkcji nadal spadała. "Dopiero po dziesięciu latach realizacji wariantów sadowniczych i jagodowych przyznanie dopłat uzależniono od wartości najbardziej oczywistej - od uzyskania plonu" - dodała Izba.
NIK w raporcie wnioskuje do ministra rolnictwa o opracowanie i wprowadzenie zasad udzielania pomocy finansowej oraz systemu kontroli, które będą sprzyjały produkcji owoców ekologicznych. Ponadto zaleca monitorowanie przez resort produkcji owoców ekologicznych i wykorzystanie tych danych do dostosowania wsparcia produkcji do potrzeb rynku.
..
Ludzie zachowują się racjonalnie. Taka jest racjonalność UE.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 22:02, 28 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Europarlament za monitorowaniem emisji CO2 w transporcie morskim
Parlament Europejski (PE) poparł we wtorek przepisy dotyczące monitorowania emisji CO2 w sektorze transportu morskiego. Rozporządzenie dotyczy tylko największych statków, jednak odpowiadających za 90 proc. emisji w rejsach na wodach UE.
Przepisy przyjęte przez PE przewidują, że od 1 stycznia 2018 roku właściciele statków o tonażu powyżej 5 tys. ton brutto, korzystający z portów w UE, będą zobowiązani do monitorowania emisji CO2 i sporządzania sprawozdań. Komisja Europejska będzie publikować roczne raporty na temat emisji gazów cieplarnianych w sektorze transportu morskiego i dokonywać oceny pod kątem efektywności energetycznej i wpływu na zmiany klimatu.
Regulacje te nie będą obejmować okrętów i statków należących do marynarki wojennej, jednostek rybackich, jachtów i statków rządowych do celów niehandlowych.
Według KE 55 proc. statków objętych systemem regulacji odpowiada za około 90 proc. emisji dwutlenku węgla w rejsach do i z portów UE.
Obecnie transport morski odpowiada za 3 proc. emisji na świecie, a przewiduje się, że poziom ten wzrośnie do 5 proc. do 2050 roku. Dotychczas sektor ten nie jest jednak włączony w unijne działania związane z ograniczaniem emisji dwutlenku węgla. Rozporządzenie to pierwszy krok w kierunku zmiany tej sytuacji.
Polska, a także Grecja, Cypr i Malta były przeciwko rozporządzeniu, ale nie zdołały go zablokować. Polska obawia się konsekwencji dla floty morskiej, a przede wszystkim uważa, że przyjmując przepisy UE "wychodzi przed szereg" nie czekając na rezultaty negocjacji prowadzonych w tej sprawie w ramach Międzynarodowej Organizacji Morskiej.
..
PE będzie ganial za statkami i mierzył im CO2.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:45, 22 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
Kosztowna zastawa dla korpusu dyplomatycznego UE
Szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini - AFP
Kosztowna zastawa dla unijnego korpusu dyplomatycznego. Bruksela zamierza kupić ją za prawie 3 miliony euro. Jako pierwszy napisał o tym brytyjski dziennik Daily Telegraph, w ślad za nim informację podały europejskie portale.
Droga porcelana, talerze i filiżanki zdobione flagą Unii Europejskiej, szklanki i kieliszki z najwyższej jakości szkła kryształowego z wygrawerowaną unijną flagą, a do tego srebrne sztućce. Unijny korpus dyplomatyczny, na czele którego obecnie stoi Federica Mogherini, chce zachwycić przyjmowanych gości w głównej siedzibie w Brukseli, oraz w 140 ambasadach na całym świecie.
REKLAMA
Decyzja o zakupie porcelanowej zastawy stołowej zapadła w momencie gdy Unia wychodzi z kryzysu, a kraje starają się ciąć wydatki i wprowadzać oszczędności. Według brytyjskiego dziennika Daily Telegraph, Waszyngton pod tym względem ma mniejsze wymagania. Zastawa zakupiona niedawno przez Biały Dom była 10-krotnie tańsza.
...
Na UE się nie oszczędza. To na Grecji się oszczędza.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 14:27, 23 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
Hiszpańskie lotnisko duchów sprzedane za 11 tys. dolarów
W 2008 roku Ciudad Real Central było imponującym lotniskiem, o najdłuższym pasie startowym w Europie, a jego budowa pochłonęła miliony dolarów. w 2012 roku zostało zamknięte, a dziś sprzedano je za jedyne 11 tysięcy dolarów.
Stan podmadryckiego lotniska może symbolizować hiszpański kryzys gospodarczy. Po zamknięciu portu, w 2012 roku, lotnisko całkowicie opustoszało i zaczęło przypominać miasto duchów. Jak ustalił Reuters, port został sprzedany za 11 tys. dolarów, a grupa, która je wylicytowała, zamierza otworzyć na jego miejscu terminal przeładunkowy.
...
Niech zgodne... Eurodotacje trzeba było wykorzystać? Żeby się nie ,,zmarnowały". I ,,nie zmarnowali"...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:44, 17 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
Der Spiegel
Przekleństwo "złotej gęsi"
- AFP
Prokuratora wniosła oskarżenie przeciwko pracownikom Deutsche Bank za udział w potężnym oszustwie bankowym. Z ich pomocą brytyjski biznesmen pakistańskiego pochodzenia Mohammad Gohir w ciągu zaledwie dziesięciu miesięcy przywłaszczył sobie 136 milionów euro podatku od handlu prawami do emisji CO2. To jeden największych przypadków oszustwa podatkowego w Niemczech.
Wuj Saff rozpływał się w pochwałach, kiedy jesienią 2009 roku przez pośrednika udało mu się wejść w interes z Deutsche Bank. Dla Saffa, jak go nazywano, choć naprawdę nazywa się Mohammad Safdar Gohir, oznaczało to dostanie się na niemiecki rynek. Człowieka, który otworzył mu drzwi do największego niemieckiego banku, nazywał więc od tej pory swoją ”złotą gęsią”.
REKLAMA
Gohir potrzebował instytucji finansowej, by rozwinąć gigantyczny system oszustwa: on i jego banda w ciągu zaledwie dziesięciu miesięcy mieli dzięki pomocy pracowników Deutsche Bank okraść budżet państwa na kwotę 136 milionów euro, co stanowi jeden największych przypadków oszustwa podatkowego w niemieckiej historii.
Radość z udanego skoku dawno jednak już znikła. Teraz owa ”złota gęś” może zarówno Gohira, jak i pracowników Deutsche Bank zaprowadzić za kraty. Prokuratura we Frankfurcie wniosła oskarżenie przeciwko ośmiu pracownikom banku, którzy pośrednio uczestniczyli w oszustwie podatkowym. Śledczy zarzucają im współudział w przestępstwie na korzyść Deutsche Bank, mieli też dzięki owym interesom zapewnić sobie wyższe premie i prowizje.
Człowieka, którego Gohir nazwał ”złotą gęsią”, obciążającego domniemanego szefa całej bandy, oraz siedem kolejnych osób już w ubiegłych latach skazano na kary więzienia. To samo grozi obecnie bankowcom. Trzej inni pracownicy banku mogą uniknąć oskarżenia, byli bowiem jedynie marginalnie uwikłani w owe machinacje.
A Gohir? Domniemamy szef owej podatkowej karuzeli był podobno władcą imperium przypominającego mafię. Obecnie ma zostać wydany władzom niemieckim.
Ubiegłej wiosny został zatrzymany w Las Vegas, gdzie wybrał się na mecz bokserski. Frankfurcka prokuratura wydała na niego międzynarodowy nakaz aresztowania. Przez wiele miesięcy bronił się przed ekstradycją. Jego adwokaci wnieśli najpierw sprzeciw wobec decyzji sądu, niedawno go jednak wycofali. – Pan Gohir poinformował sąd, że jak uważa, w jego najlepszym interesie leży odnieść się do postawionych mu w Niemczech zarzutów – powiedział Daniel Bogden, prokurator stanu Newada. – Wniosek o ekstradycję został obecnie przekazany do opracowania ministerstwu spraw zagranicznych.
Mohammad Gohir odrzuca skierowane przeciwko niemu zarzuty prokuratury.
Dla niemieckich władz ekstradycja oznacza przełom w całej sprawie. Przez kilka lat prowadzono śledztwo przeciw 160 obwinionym i 150 firmom w całej Europie. Przeprowadzono czterysta rewizji w dwunastu krajach, a wniosek o ekstradycję Gohira wraz z aktami śledztwa liczy ćwierć miliona stron.
Jego banda obracała ponad granicami prawami do emisji dwutlenku węgla, by zarobić na podatkach. Było to możliwe dzięki specyfice niemieckiego prawa podatkowego. Dostawy za granicę są wolne od podatku od towarów i usług.
W owej oszukańczej karuzeli prawa do emisji kupowano za granicą, importowano je do Niemiec, a tam od razu sprzedawano dalej. Importer doliczał podatek, lecz nie odprowadzał go do fiskusa. Towar, w tym przypadku prawa do emisji CO2, był przekazywany kolejnym firmom, żeby zatrzeć ślady. Na końcu owych łańcuchów w sieci Gohira znajdował się zwykle Deutsche Bank. Eksportował on certyfikaty – często do swojej spółki-córki w Anglii, skąd część z nich z powrotem wprowadzano do sieci – i pobierał zwrot podatku.
Akta śledztwa pokazują, jak zuchwale poczynał sobie Gohir i jego banda. Brytyjczyk, którego drugim miejscem zamieszkania był Dubaj, zyski z oszukańczego systemu pobierał poprzez First Bancorp Ltd. – najwyraźniej powołany wyłącznie w tym celu i opanowany przez niego bank.
Hobby Mohammada Gohira, jak powiedział swoim wspólnikom, stanowiło uchylanie się od płacenia podatków, futbol Premier League i zarabianie pieniędzy. Karuzela podatkowa z CO2 nie była pierwszą, jaką zorganizował. W Anglii miał według takiego samego schematu handlować telefonami komórkowymi. Kiedy odmówiono mu zwrotu podatku, próbował zaskarżyć tę decyzję przed sądem.
Swoje miliony ulokował między innymi w nieruchomościach w Dubaju. Kiedy nie oddawał się akurat swojemu hobby, chętnie pokazywał się ze sławami ze świata sportu, takimi jak mistrz świata w boksie Amir Khan i piłkarz narodowej reprezentacji Francji Patrice Evra.
Stale uciekał przed stróżami prawa, aż wreszcie w zeszłym roku frankfurcka prokuratura kazała go aresztować. Teraz stara się szybko wnieść przeciwko niemu oskarżenie.
Dla Deutsche Bank oskarżenie ośmiu jego pracowników to dopiero początek. Trwa postępowanie przeciwko kilkunastu kolejnym. Śledztwo prowadzone jest również przeciwko jednemu z dwóch prezesów Jürgenowi Fitschenowi oraz członkowi zarządu Stefanowi Krausemu. Prokuratura zarzuca im podpisanie fałszywego zeznania dotyczącego podatku VAT. Bank stale twierdzi, że poprawił je na czas, a w sprawie całej tej afery współpracuje w pełnym wymiarze z władzami.
Kiedy teraz pierwsi pracownicy, którzy brali udział w tej aferze, staną przed sądem, naciski na kierownictwo z pewnością wzrosną. W trakcie wewnętrznego śledztwa pod koniec kwietnia pojawiły się informacje, że były prezes Anshu Jain oraz inni czołowi menedżerowie już pod koniec 2009 roku wiedzieli o oszustwach w handlu prawami do emisji dwutlenku węgla. Na razie prokuratura nie widzi podstaw do podjęcia przeciwko nim działań prawnych.
Obecnym skandalem interesuje się również Federalny Urząd Nadzoru Usług Finansowych BaFin. Dla niego decydującą kwestią jest, czy w owej aferze doszło również do naruszenia ustawy o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy i czy prezesi banku pogwałcili obowiązki nadzorcze i organizacyjne. ”Złota gęś” może przysporzyć jeszcze firmie Deutsche Bank mnóstwa kłopotów.
Martin Hesse
...
Emisje CO2 zrodlem przekretow. Wiadomo wymysl Brukseli.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:52, 22 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Katowicki NOSPR wśród "7 Cudów Funduszy Europejskich"
Paweł Pawlik
Dziennikarz Onetu
Katowicki NOSPR wśród "7 Cudów Funduszy Europejskich"
Siedziba Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach otrzymała nagrodę główną w konkursie "Polska Pięknieje - 7 Cudów Funduszy Europejskich" organizowanego przez Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju. Nagroda została przyznana w kategorii Kultura i Sztuka.
Celem organizowanego już od ośmiu lat konkursu jest wyłonienie i nagrodzenie najlepszych projektów dotyczących turystyki, infrastruktury sportowej i rekreacyjnej, zagospodarowania przestrzeni publicznej, rozwiązań cyfrowych, kultury i sztuki oraz rewitalizacji, zrealizowanych z dofinansowaniem ze środków UE. Uroczyste ogłoszenie listy laureatów ósmej edycji konkursu "Polska Pięknieje – 7 Cudów Funduszy Europejskich" odbyło się pod koniec ubiegłego tygodnia w siedzibie Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju.
REKLAMA
– Mamy dziewięć nowych Cudów Funduszy Europejskich, które powodują, że Polska jest coraz piękniejsza. Wyróżnione przedsięwzięcia, niezależnie od wielkości, mają wspólny mianownik – pasję i entuzjazm osób zaangażowanych w ich realizację. Są dowodem mądrego inwestowania środków UE – mówiła minister Maria Wasiak, wręczając zwycięzcom statuetki.
Spośród 195 zgłoszeń, kapituła konkursu wskazała 21 projektów nominowanych w siedmiu kategoriach. Budowa Siedziby Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach wygrała w kategorii Kultura i Sztuka.
Siedziba NOSPR powstała na terenach poprzemysłowych, należących do nieistniejącej już kopalni węgla kamiennego "Katowice". W budynku powstała sala koncertowa na 1,8 tys. miejsc, kameralna na 300, studio nagrań oraz pomieszczenia administracyjne, techniczne, gościnne oraz archiwum. Pod sufitem wielkiej sali umieszczono specjalny plafon, którego kształt ma wpływ na rozchodzenie się dźwięku, a specjalny układ widowni - publiczność otacza estradę - zapewnia taką samą słyszalność muzyki z każdego miejsca pomieszczenia. Unijna dotacja na budowę siedziby NOSPR to ponad 145,5 mln zł.
W pozostałych kategoriach zwyciężyły: Rewitalizacja budynku dworca w Ostródzie (rewitalizacja), Interaktywne Centrum Historii Ostrowa Tumskiego w Poznaniu – kolebki państwowości i chrześcijaństwa w Polsce (obiekt turystyczny), Wirtualne Muzeum Barokowych Fresków na Dolnym Śląsku (turystyka aktywna), Odra dla turystów 2014 – rozwój turystyki wodnej na obszarze Doliny Środkowej Odry – etap II (turystyka aktywna), Budowa Miejskiego Centrum Kultury wraz z Ekspozycją Giganty Mocy (miejsce przyjazne rodzinie), Park rekreacji ZOOM NATURY w Janowie Lubelskim (edukacja). Przyznano też wyróżnienie specjalne dla budowy Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku oraz nagrodę internautów dla Pomorskiego Parku Naukowo-Technologicznego - etap czwarty rozbudowy.
Jak zaznaczyła minister infrastruktury i rozwoju, wyróżnione inwestycje podnoszą atrakcyjność turystyczną i kulturalną Polski. – To inwestycje charakteryzujące się wysoką jakością wykonania i niepowtarzalnym pomysłem na ich wykorzystanie. Przyczyniają się też do budowy kapitału społecznego i intelektualnego. Wzmacniają tożsamość regionalną i pozwalają odkrywać potencjał miejsc, czasem zapomnianych – zaznaczyła.
W tym roku najwięcej zgłoszeń do konkursu nadeszło z województwa śląskiego, dolnośląskiego i małopolskiego. Najpopularniejszymi kategoriami były: rewitalizacja (60), obiekt turystyczny (46) i turystyka aktywna (30).
...
UE zaczela czynic cuda. Chyba cudactwa. Glupota sowiecka.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:49, 29 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
Eurdeputowani domagają się zniesienia zmiany czasu; KE odmawia
Eurdeputowani domagają się zniesienia zmiany czasu; KE odmawia - AFP / AFP
Eurodeputowani wszystkich frakcji w PE opowiedzieli się w dzisiejszej debacie za zniesieniem zmiany czasu, argumentując, że zyski z przestawiania zegarków są niewielkie, a tracą na tym zdrowotnie obywatele. KE nie zamierza jednak odpowiadać na ten apel.
W całej Unii Europejskiej czas letni zaczyna się w ostatnią niedzielę marca, a kończy w ostatnią niedzielę października. Mówi o tym obowiązująca bezterminowo dyrektywa UE ze stycznia 2001 r. Zmiana dyrektywy lub jej zniesienie mogłoby doprowadzić do końca zmian czasu.
REKLAMA
Eurodeputowani zabiegają o to od dawna. W marcu zorganizowali wysłuchanie publiczne w tej sprawie, na którym przekonywano, że zmiana czasu przynosi wprawdzie oszczędności w energetyce, ale pociąga za sobą straty w innych sektorach.
Jak mówił podczas dzisiejszej debaty w Strasburgu Paweł Svoboda z Europejskiej Partii Ludowej (EPL), zmiana czasu przeszkadza co piątemu mieszkańcowi UE. - Negatywne zjawiska, jakie ich dotykają to: depresja, migreny, zaburzenia trawienia, cukrzyca, zawały serca itd. - wymieniał. Domagał się, by KE przedstawiła racjonalne powody stosowania zmiany czasu.
Unijna komisarz ds. transportu Violeta Bulc przyznała, że KE zdaje sobie sprawę z tego, że obywatele regularnie domagają się zniesienia czasu letniego, ale - jak podkreśliła - nie ma powodu, by zmieniać dyrektywę w tej sprawie.
- KE bardzo poważnie bierze sobie do serca niepokoje obywateli i przeprowadziła szereg analiz. Niestety ich wyniki są sprzeczne, w związku z tym nie możemy z nich wyciągnąć żadnego wiążącego wniosku, jeśli chodzi o oszczędności energetyczne, wydajność pracy, czy bezpieczeństwo ruchu drogowego - oświadczyła Bulc.
- Odpowiedź KE jest bezczelnością. Jeśli problemy ludzi mamy potraktować poważnie, to te odpowiedzi nie wystarczą - denerwował się Herbert Reul z EPL. Jego zdaniem stanowisko KE "ma właściwie charakter kabaretowy".
- To nie do wiary, że KE tak arogancko podchodzi do obaw obywateli - wtórowała mu Heidi Hautala z Zielonych. Zwróciła uwagę, że aktualnie obowiązująca dyrektywa jest dość stara, dlatego trzeba jeszcze raz się zastanowić nad tą kwestią i "odesłać zmiany czasu do lamusa".
Szef komisji transportu i turystyki PE Michael Cramer (Zieloni) wskazywał, że argumenty na rzecz przestawiania czasu są podawane w wątpliwość przez naukowców, natomiast jednoznacznie udowodniono negatywne skutki tych zmian. "Rocznie zmiana czasu kosztuje nas 1,7 mld euro, a efekt jest zerowy" - mówił, powołując się na amerykańskie dane.
Merja Kylloenen ze Zjednoczonej Lewicy Europejskiej przekonywała, że zwłaszcza osobom starszym i dzieciom trudno dostosować zegar biologiczny do zmian czasu. - W Rosji udało się jakoś zlikwidować zmiany czasu i z pewnością nie spowodowało to uszczerbku dla tego kraju - oświadczyła. Przypomniała, że w całej Europie wydaje się bardzo poważne środki na leczenie depresji, do której może się przyczyniać manipulowanie zegarem biologicznym.
Heinz Becker z EPL zauważył, że w sprawie tej panuje zgoda wśród wszystkich frakcji PE, a brak działań Komisji wywołuje oburzenie. Według niego zmiana czasu nie przynosi korzyści, jeśli chodzi oszczędność energii, a inne koszty są wysokie. - Mamy cały szereg analiz, badań naukowych (...) które pokazują, że generowane są ogromne koszty, zagrożenia są wielkie, a my tego nie widzimy - podkreślał.
Zabierająca drugi raz głos pod koniec debaty komisarz Bulc przyznała, że przesłanie Parlamentu Europejskiego jest bardzo jasne, ale - jak zauważyła - takiej jednomyślności nie ma już wśród państw członkowskich. - Na tym etapie Komisja uważa, że nie ma potrzeby zmiany w dyrektywie, ale jeśli pojawią się jakieś nowe dowody i bardziej systemowe podejście wówczas będziemy bardziej otwarci na zmianę zdania - zadeklarowała.
Zmiana czasu, odbywająca się dwa razy w roku, ma się przyczynić do efektywniejszego wykorzystania światła dziennego poprzez dostosowanie rytmu pracy człowieka do wschodów i zachodów słońca.
W Polsce zmianę czasu stosuje się nieprzerwanie od 1977 r. Obecnie reguluje to rozporządzenie prezesa Rady Ministrów z 2012 r. Czas letni zacznie znów obowiązywać 27 marca 2016 r.
...
Szpital wariatow.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 22:09, 29 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Radio Olsztyn
Unijna agencja musi oddać… unijne pieniądze
Unijna agencja musi oddać… unijne pieniądze - Thinkstock
Agencja zajmująca się dzieleniem unijnych pieniędzy… sama musi zwrócić dotacje z Unii Europejskiej.
Sprawa dotyczy Warmińsko-Mazurskiej Agencji Rozwoju Regionalnego. To spółka powołana przez samorząd województwa, która m.in. przyjmowała wnioski od przedsiębiorców starających się o unijne wsparcie. Sama również pozyskiwała dotacje, m.in. na projekty szkoleniowe oraz dotyczące centrów obsługi inwestora. I teraz musi oddać prawie 2 miliony złotych.
REKLAMA
To efekt audytu przeprowadzonego przez Urząd Kontroli Skarbowej w Olsztynie. Jak informuje rzeczniczka UKS Mirosława Torenc, nieprawidłowości dotyczyły wyboru wykonawców poszczególnych projektów.
Joanna Kruszewska-Papuszka, członek zarząd Warmińsko-Mazurskiej Agencji Rozwoju Regionalnego twierdzi, że problemy wzięły się ze zmienionej interpretacji prawa zamówień publicznych.
Na razie Agencja oddała tylko niewielką część zakwestionowanych dotacji. W przypadku pozostałych odwołała się od decyzji nakazujących zwrot.
...
Euroradziecki surrealizm.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 0:56, 22 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
Jest zgoda Komisji Europejskiej. Pendolino może jeździć do Słupska
Tomasz Gdaniec
20 stycznia 2016, 14:41
• Jest zgoda Komisji Europejskiej na wydłużenie trasy Pendolino
• Biernacki: Wszyscy mieszkańcy Pomorza Środkowego liczyli na takie rozstrzygnięcie
• Jeszcze nie wiadomo, czy między Słupskiem i Wejherowem powstanie drugi tor
• Kasierski: Jesteśmy komunikacyjną pustynią
- Decyzję Komisji Europejskiej przyjęliśmy z dużą radością. Od początku lat 90. nasze miasto stawało się coraz bardziej wykluczone komunikacyjnie. Zmniejszano liczbę i częstotliwość połączeń kolejowych. W efekcie do regionu przyjeżdżało coraz mniej turystów. Ta decyzja to pierwszy krok w stronę odwrócenia tego trendu. Wszyscy mieszkańcy Pomorza Środkowego liczyli na takie rozstrzygnięcie - mówi Wirtualnej Polsce Marek Biernacki, wiceprezydent Słupska.
Pociągi Pendolino mogą wydłużyć swój bieg. Obecnie najszybsze w Polsce składy kursują pomiędzy Gdynią oraz Krakowem. Teraz zapaliło się zielone światło, aby to zmienić. Kolejarze planują wydłużenie ich trasy przez Słupsk i Koszalin aż do Kołobrzegu. Jak na razie nie wiadomo, kiedy jednak to nastąpi.
Jak informuje Wirtualną Polskę Łukasz Kwasiborski z Biura Prasowego PKP PLK, studium wykonalności jest na końcowym etapie przygotowania. Do tej pory dokonano już preselekcji wariantów i w każdym z przygotowanych wariantów analizuje się budowę dwóch torów od Wejherowa do Lęborka, natomiast dla odcinka pomiędzy Lęborkiem a Słupskiem analizowane są warianty od układu jednotorowego do układu dwutorowego, w tym także wariant z budową dynamicznej mijanki na przedmiotowym odcinku.
- Budowa drugiego toru pomiędzy Słupskiem oraz Gdynią jest nieodzowna. Dużo więcej pociągów mogłoby przejeżdżać przez nasze miasto. A tak muszą niepotrzebnie czekać, tracąc czas na mijankach. Remont istniejącej infrastruktury oraz budowa nowej usprawni ruch kolejowy. Zakupiony został nowy tabor, który może jeździć nawet 160 km na godzinę, ale nie pozwala na to stan torów. Jeżeli mamy przestać być pustynią komunikacyjną to musi ulec to zmianie - mówi Wirtualnej Polsce Edward Kasierski ze Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Komunikacji RP.
PKP planuje również remont trasy kolejowej 405, łączącej Piłę z Ustką. Torowisko bowiem jest w bardzo złym stanie. Na niektórych odcinkach jednocześnie mógł poruszać się tylko jeden pociąg. Liczące 193 kilometry torowisko zostanie odrestaurowane kwotą od 200 do 500 mln zł. Przedstawione niedawno studium wykonalności zakłada cztery warianty. W najtańszym wariancie doszłoby tylko do podstawowych prac naprawczych. Najkosztowniejszy wariant zakłada elektryfikację trasy między Słupskiem oraz Szczecinkiem.
...
Co ma do tego Bruksela? Czy ja jestem w szpitalu wariatow? Wyborcza tak was odurzyla ze niedlugo bedziecie sie pytac ich czy mozecie isc do kibla?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:00, 22 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
Polskie ministerstwo sprawiedliwości chce listy dziennikarzy akredytowanych przy PE. Urzędnicy są w szoku, sprawa została zgłoszona przełożonym
akt. 22 stycznia 2016, 13:59
• Resort sprawiedliwości poprosił o listę dziennikarzy akredytowanych przy PE - podał "Der Spiegel"
• Biuro prasowe Parlamentu Europejskiego odmówiło udzielenia tych informacji
• Urzędnik PE miał otrzymać telefon oraz e-mail z biura ministra Zbigniewa Ziobry
• Z pismem zapoznali się dziennikarze i europarlamentarzyści
• Urzędnicy PE są w szoku, sprawa została zgłoszona przełożonym
• Lista potrzebna do przesyłania korespondencji i informacji - odpowiada ministerstwo
• - Skrzywione pojęcie dziennikarstwa - uważa polityk SPD Michael Theurer
Polskie ministerstwo sprawiedliwości bez podania przyczyn miało poprosić o listę wszystkich dziennikarzy akredytowanych przy Parlamencie Europejskim. "Biuro prasowe PE natychmiast odmówiło udzielenia tych informacji, ale wciąż pozostaje w szoku" - podał niemiecki "Der Spiegel".
Jak napisał "Der Spiegel", "Polska ograniczyła już niepodległość własnych mediów, teraz zaskakujący list otrzymał PE". Jak opisuje gazeta, pracownik biura prasowego Parlamentu Europejskiego otrzymał telefon od urzędnika łączącego się bezpośrednio z gabinetu ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. "Poprosił on o listę wszystkich akredytowanych przy PE dziennikarzy i ich pracodawców. Chodziło nie tylko tylko o dziennikarzy z Polski, ale ze wszystkich krajów" - relacjonuje "Der Spiegel".
Według ustaleń gazety, "oszołomiony urzędnik" zgłosił sprawę swoim przełożonym. Ale potem otrzymał e-mail z resortu ministra Ziobry z identyczną prośbą. "Der Spiegel" pisze, że z pismem zapoznali się między innymi dziennikarze i europarlamentarzyści.
Na Twitterze o komentarz ws. listy dziennikarzy zapytał Oskar Górzyński z Wirtualnej Polski. Ministerstwo odpisało, że poprosiło o kontakty do dziennikarzy "w celu przesyłania korespondencji i informacji".
.@OskarGie Poprosiliśmy o kontakty do akredytowanych przy PE dziennikarzy tylko w celu przesyłania korespondencji i informacji.
— Min. Sprawiedliwości (@MS_GOV_PL) styczeń 21, 2016
Z biura prasowego ministerstwa sprawiedliwości otrzymaliśmy odpowiedź ws. listy dziennikarzy. Pracownik biura napisał: "zwróciłem się z prośbą o pomoc w uzyskaniu mailowej listy dziennikarzy akredytowanych przy Parlamencie Europejskim, ponieważ chciałem przesłać mediom materiały prasowe, a konkretnie list Ministra Sprawiedliwości do wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej F. Timmermansa. Żadne inne intencje nie kryły się za moją prośbą".
"Jeżeli ten list naprawdę wyszedł z polskiego ministerstwa sprawiedliwości w tej formie (...), jest on świadectwem zupełnie skrzywionego pojęcia o tym, czym jest dziennikarstwo" - powiedział cytowany przez "Der Spiegel" polityk centroprawicowej SPD Michael Theurer.
Tygodnik pisze o polskim rządzie jako przekonanym o tym, że "otaczają go wrogowie". Zdaniem tygodnika, pytanie zgłoszone do PE "może mieć związek" z próbą realizowania nowych ustaw pozwalających na kontrolowanie mediów publicznych w kraju.
...
ALE SWIRY! ZIOBRO CHCIAL KONFERENCJE ZROBIC A CI DOSTALI AMOKU!
A CO TO TAJNI SA KORESPONDENCI? W KOMINIARKACH CHODZA? JAKOS W TV WIDZE TWARZE I NAZWISKA! RACZEJ CHCA BYC ZNANI!
Niezla psychoza w UE! Ale swiry!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 22:06, 23 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
MRiRW: nowe przepisy mają ukrócić bezprawne zajmowanie ziemi
Sobota, 23 stycznia 2016, źródło:PAP
Resort rolnictwa przygotował przepisy, które pozwolą na wyeliminowanie problemu bezprawnego zajmowania państwowych gruntów przez osoby chcące uzyskać do nich dopłaty bezpośrednie - poinformował PAP wiceminister rolnictwa Zbigniew Babalski.
Chodzi o projekt nowelizacji ustawy o płatnościach w ramach systemu wsparcia bezpośredniego, który obecnie trafił już do konsultacji społecznych.
Problem nielegalnego zajmowania ziemi tzw. "najazdów" trwa od kilku lat. Polega on na tym, że na państwowej ziemi, często pod osłoną nocy, wykonywane są zabiegi agrotechniczne, a osoba, która dokonała takiego procederu składała wniosek do Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa o dopłatę bezpośrednią.
By otrzymać unijne płatności obecnie wystarczy wykazać, że ziemia jest użytkowana przez daną osobę. Nowe przepisy mają ukrócić wyłudzanie dopłat, gdyż użytkownik państwowej ziemi będzie musiał wykazać, że ma do niej tytuł prawny, np. ma podpisaną umowę dzierżawy na kilka lat. Taki dokument trzeba będzie złożyć do ARiMR. Jeżeli takiej umowy nie będzie, nie będzie też dopłaty - wyjaśnił sekretarz stanu w MRiRW.
Babalski podkreślił, że sprawa przedstawienia tytułu prawnego do użytkowania ziemi dotyczy wyłączenie gruntów z zasobów państwowych. Nie tylko chodzi o "najazdy", ale także np. o użytkowanie gruntów, na które dzierżawa już się skończyła. W tym przypadku sprawę zwrotu ziemi będą rozstrzygały sądy - dodał.
Jak mówił Babalski, szacuje się, że w skali kraju nielegalne użytkowanie ziemi dotyczy co najmniej 10 tys. hektarów, przy tym tzw. dzikie najazdy - to skala 2-3 tys. hektarów.
Według Agencji Nieruchomości Rolnych (na koniec września u.br.) bezumowni użytkownicy zajmowali 3,3 tys. hektarów (ponad 970 przypadków), a jak ocenia ANR odmowę wydania zakończonych dzierżaw ANR obejmuje 8,7 tys. ha (238 przypadki).
Ustawa ma wejść w życie 15 marca br. tj. w pierwszym dniu składania wniosków o dopłaty bezpośrednie za 2016 r.
....
Traktorowi piraci.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 19:46, 24 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
Milosz Zeman: 1500 osób w europejskiej straży granicznej? To śmieszne
24 stycznia 2016, 17:34
• Prezydent Czech: 1500 osób nie ochroni granic UE
• "Do ochrony granic Europy powinno się zaangażować wojsko"
• "Komiks o uchodźcach z Afganistanu naiwny jak bolszewicka propaganda"
Europejska straż graniczna w liczbie 1500 osób? To śmieszne - powiedział prezydent Czech w programie telewizji Prima. Jak dodał Milosz Zeman, taki twór nie ma szansy na zatrzymanie fali imigracyjnej, zaś do ochrony granic powinno przyłączyć się wojsko.
Milosz Zeman przyznał, że wspiera pomysł europejskiej straży granicznej. Jednak w sytuacji, kiedy samych przemytników ludzi jest ponad 30 tys., półtora tysięczna służba nie ma szans na rozwiązanie problemu. Pytał też, od czego w takim razie wszystkie kraje europejskie, a przede wszystkim Grecja mają swoje armie.
Prezydent skomentował też komiks, który z inicjatywy ONZ został przekazany Czechom. Broszura miała uczniom czeskich szkół przybliżać losy ich rówieśników - imigrantów, którzy przybyli z Afganistanu. Zeman uznał to za „idiotyczny pomysł wysokiego komisarza ds. uchodźców” i pogratulował minister edukacji Katarzynie Walachowej, że odmówiła kolportowania tych materiałów w szkołach. Na koniec dodał, że broszura „jest tak samo naiwna jak bolszewicka propaganda, która wprawdzie nie miała formy komiksu, ale była w zasadzie tak samo głupia".
Do końca czerwca 2016 r. kraje UE mają porozumieć się ws. utworzenia europejskiej straży granicznej i przybrzeżnej - ustalili przywódcy państw UE podczas szczytu w Brukseli. Szef Rady Europejskiej Donald Tusk poinformował w grudniu, że propozycja ma szerokie poparcie.
...
Kolejna mistyfikacja oszustow z Brukseli. Smieszne. Niestety zniszczenie Grecji nie jest smieszne.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:14, 26 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
Unijni kontrolerzy wytykają KE, że za słabo odpowiedziała na kryzys
Siedziba Komisji Europejskiej - Tomasz Szeląg / Onet
Odpowiedź Komisji Europejskiej na kryzys finansowy, który wybuchł w 2008 roku, "nie była dość zdecydowana" - ocenili dziś w raporcie kontrolerzy Europejskiego Trybunału Obrachunkowego (ETO). To pierwsza tego typu ocena dotycząca programów pomocowych.
Unijni audytorzy przeanalizowali, w jaki sposób Komisja zarządzała pomocą finansową dla pięciu państw członkowskich – Węgier, Łotwy, Rumunii, Irlandii i Portugalii. Sprawozdanie nie obejmuje Grecji, ponieważ ETO zamierza poświęcić jej osobny dokument, a także Cypru ze względu na to, że program pomocowy nie został tam jeszcze zakończony.
REKLAMA
Z raportu wynika, że Komisja nie była gotowa na pierwsze wnioski o pomoc finansową, ponieważ nie zauważyła sygnałów ostrzegawczych, jakie pojawiały się w związku z kryzysem. Ocena działań brukselskich urzędników nie jest jednak tylko negatywna. Trybunał zauważył, że mimo braku doświadczenia Komisja z powodzeniem zarządzała programami pomocowymi, które doprowadziły do wprowadzenia reform.
"Nie dość zdecydowana" odpowiedź na kryzys ze strony KE wynikała zdaniem audytorów m.in. z odmiennego traktowania poszczególnych państw, ograniczonego zakresu kontroli jakości, uchybień w monitorowaniu wdrażania rekomendacji oraz niedociągnięć w dokumentacji.
Rzeczniczka KE Annika Breidthardt, odpierając te zarzuty, mówiła na wtorkowej konferencji prasowej w Brukseli, że raport wskazuje, iż programy pomocowe osiągnęły swoje główne cele. Chodzi o wznowienie finansowania będących w tarapatach krajów przez rynki oraz powrót wzrostu gospodarczego w tych państwach.
- Tak naprawdę audyt w bardzo dużym stopniu skupia się na procesie podejmowania decyzji, ewidencji, a nie na efektach ekonomicznych programów - podkreśliła Breidthardt. Jak dodała, problemy wskazane w efekcie kontroli zostały już rozwiązane.
W raporcie rzeczywiście zwrócono uwagę na pozytywne wyniki, jakie udało się osiągnąć dzięki programom ratunkowym, jednak zwrócono przy tym uwagę na kilka problematycznych obszarów związanych z odpowiedzią KE na kryzys.
Z ustaleń kontrolerów wynika, że kraje znajdujące się w podobnej sytuacji nie były traktowane w ten sam sposób. W niektórych programach warunki udzielania pomocy były mniej rygorystyczne, co ułatwiało ich spełnienie.
"Wymagane reformy strukturalne nie zawsze były proporcjonalne do zastanych problemów lub przewidywały zupełnie różne rozwiązania. W niektórych krajach docelowe poziomy deficytu zostały obniżone w większym stopniu, niż uzasadniałaby to sytuacja gospodarcza" - podkreślono w opracowaniu raportu.
Trybunał wytknął też Komisji słabą kontrolę jakości, np. brak weryfikacji obliczeń zespołów zajmujących się programami pomocowymi czy brak gruntownego nadzoru sposobu pracy ekspertów.
Kontrolerzy wskazali też na uchybienia w monitorowaniu efektów działań. Jako przykład podano posługiwanie się danymi dotyczącymi deficytu, które wykluczały możliwość podania ponad wszelką wątpliwość, czy państwo członkowskie osiągnęło odpowiedni jego poziom.
Kolejnym zarzutem są niedociągnięcia w dokumentacji. Audyt wykazał, że Komisja korzystała z niepraktycznego narzędzia, które opierało się na arkuszach kalkulacyjnych. "Dokumenty nie zostały opracowane w sposób, który umożliwiałby ocenę podjętych decyzji z perspektywy czasu" - czytamy w omówieniu raportu.
Europejski Trybunał Obrachunkowy zalecił KE, by ustaliła ramy umożliwiające szybką mobilizację pracowników i wiedzy fachowej w razie konieczności przyjęcia kolejnego programu pomocowego. Kontrolerzy zasugerowali też bardziej systematyczne kontrole jakości i bardziej skrupulatne prowadzenie dokumentacji.
Po upadku amerykańskiego banku inwestycyjnego Lehman Brothers jesienią 2008 roku część państw unijnych znalazła się w kłopotach finansowych. Dzięki pomocy otrzymanej od międzynarodowych kredytodawców większość z nich poradziła sobie z problemami, choć nadal odczuwa skutki kryzysu i polityki zaciskania pasa.
...
Bruksela zastosowala typowa dla siebie strategie... Schowala glowe w piasek. UE gdy cos zniszczy znika. Patrz Grecja. Oni sa tylko od oglaszania sukcesow.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
-> Aktualności dżunglowe |
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa) Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9 Następny
|
Strona 4 z 9 |
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|