Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Takiego kataklizmu Japonia jeszcze nigdy nie przeżyła !!!
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 14:03, 13 Maj 2012    Temat postu:

Za tysiąc lat może nie być Japończyków

Japończykom grozi wyginięcie. Jeśli w Kraju Kwitnącej Wiśni nie zwiększy się przyrost naturalny, za tysiąc lat nie będzie ani jednego potomka samurajów – alarmują specjaliści z uniwersytetu Tohoku na stronie internetowej uczelni.

W Japonii jest 16,6 mln dzieci w wieku do 14. roku życia, ale z roku na rok jest ich coraz mniej. Prof. Hiroshi Yoshida wylicza, że co 100 sekund ubywa jeden japoński maluch. Ten proces trwa od 1975 r., od kiedy w Japonii nieprzerwanie występuje ujemny przyrost naturalny.

W Kraju Kwitnącej Wiśni jest 127,7 mln mieszkańców, ale do końca tego stulecia może być ich nawet o jedną trzecia mniej. Z prognoz demograficznych wynika, że przez następne 50 lat przyrost naturalny utrzyma się na poziomie jedynie 1,35 promila.

Jednocześnie w Japonii stale wydłuża się tzw. przeciętna oczekiwana długość życia. W 2010 r. wyniosła ona 86,4 lat, a w 2060 r. ma się jeszcze bardziej wydłużyć do 91 lat. Japończycy się starzeją. Ponad 20 proc. ludności jest w wieku powyżej 65. roku życia, najwięcej na świecie.

>>>>

Widzicie tutaj ze wzrost PKB tak niegdys podziwany PO KILKANASCIE !!! PROCENT ROCZNIE wyhamowal z braku mlodych . Teraz Japonia to dom starcow . Bogactwo nie moze byc nigdy celem czlowieka bo jest przeciez mateirialne a wiec w porownaniu z duchem prymitywne . Japonii brak BOGA ! A zatem snsu . Bez sensu czlowiek ginie . Japonczycy wzieli z zachodu technike ale nie wzieli tego co njalepsze . KOŚCIOŁA ! Niestety czlowiek jest prymitywny i widzi glownie materie . To nie technika dala zachodowi potege ale Kościół dal zachodowi moralnosc a ona stworzyla technike ktora jest zaledwie UBOCZNYM skutkiem ktory kraje poza zachodem biora za przyczyne myslac ze wystarczy skopiowac technike aby tez osiagnac potege . Nie wystarczy !!!! Trzeba wziac wiare Boga ! Bo tearz to juz nawet zachod pada bez Boga ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:34, 15 Lip 2012    Temat postu:

Ogromna powódź w Japonii. Ewakuowano 250 tys. osób

Ponad pięć tysięcy osób odciętych od świata, ponad 250 tysięcy ewakuowanych. To skutki powodzi, jaka nawiedziła południową Japonię. Co najmniej 22 osoby zginęły, a osiem uznano za zaginione. Po rekordowo silnych opadach deszczu powódź sieje zniszczenia na południu kraju.

>>>>

I znowu Japonia pokutuje !! Z tym ze oni nie sa chrześcijanami a zatem inaczej ich Bóg ocenia . Stad zachod jest gorszy ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:22, 10 Paź 2012    Temat postu:

Joanna Zajączkowska
Syndykaty zbrodni

Jest naj­więk­szą or­ga­ni­za­cją prze­stęp­cza na świe­cie. Rocz­ne ob­ro­ty nie­któ­rych jej grup wy­no­szą nawet setki mi­liar­dów do­la­rów. Człon­ko­wie syn­dy­ka­tów uwa­ża­ją sie­bie za du­cho­wych spad­ko­bier­ców daw­nych sa­mu­ra­jów i dla dobra or­ga­ni­za­cji są zdol­ni do naj­więk­szych po­świę­ceń.

Pa­ra­doks ja­poń­skie­go pod­zie­mia

Ja­poń­ska mafia na­le­ży do naj­więk­szych i naj­bar­dziej wpły­wo­wych or­ga­ni­za­cji prze­stęp­czych na świe­cie. Sza­cu­je się, że licz­ba człon­ków yaku­zy wy­no­si ok. 80 tys. Przy­na­leż­ność do yaku­zy jest le­gal­na. W Ja­po­nii ist­nie­nie gan­gów, co do zasad, nie jest za­bro­nio­ne, a nawet w znacz­nej mie­rze funk­cjo­nu­ją one jaw­nie - mają nawet swoje ofi­cjal­ne biura. Jesz­cze do nie­daw­na przy­wód­cy wiel­kich grup nie uni­ka­li roz­gło­su, czę­sto po­ja­wia­li się pu­blicz­nie, udzie­la­li wy­wia­dów, a nawet zwo­ły­wa­li kon­fe­ren­cje pra­so­we. Do­brze zor­ga­ni­zo­wa­ne grupy yaku­zy mają po­dob­ną struk­tu­rę do wiel­kich kor­po­ra­cji. Coraz czę­ściej też gang­ste­rzy ja­poń­scy przy­po­mi­na­ją biz­nes­me­nów - wy­róż­nia­ją ich mar­ko­we ubra­nia, dro­gie gar­ni­tu­ry, lubią po­ka­zy­wać się w eks­klu­zyw­nych miej­scach, nie­któ­rzy z nich mają sta­tus ce­le­bry­tów. Więk­szość człon­ków ja­poń­skich gan­gów była do tej pory łatwo roz­po­zna­wal­na. Ponad 70 proc. miało wy­ta­tu­owa­ne ciało od szyi po stopy, około 40 proc. gang­ste­rów po­zba­wio­nych było jed­ne­go lub wię­cej pal­ców.

Ja­poń­skie syn­dy­ka­ty mają swoją ide­olo­gię i swoje ko­dek­sy po­stę­po­wa­nia, któ­rych prze­pi­sy są skru­pu­lat­nie prze­strze­ga­ne. Kla­sycz­na yaku­za kie­ru­je się ho­no­ro­wym ko­dek­sem za­bra­nia­ją­cym krzyw­dze­nia ludzi, a swoim człon­kom (i ich ro­dzi­nom) za­pew­nia bez­pie­czeń­stwo oraz pomoc w trud­nych sy­tu­acjach. Człon­ko­wie yaku­zy uwa­ża­ją sie­bie za du­cho­wych spad­ko­bier­ców daw­nych sa­mu­ra­jów. Wy­ra­zem kul­ty­wo­wa­nia tra­dy­cji przez człon­ków yaku­zy jest m.​in. udział w uro­czy­stych ce­re­mo­niach, na któ­rych od­pra­wia­ne są oso­bli­we ob­rzę­dy.

Syn­dy­ka­ty w kraju Kwit­ną­cej Wiśni są bar­dzo zróż­ni­co­wa­ne, naj­waż­niej­sze z nich to Yama­gu­chi-gu­mi (wy­da­je wła­sną ga­ze­tę), Su­miy­oshi-kai i In­a­ga­wa-kai. Część ja­poń­skich gan­gów pro­wa­dzi dzia­łal­ność le­gal­ną (han­del nie­ru­cho­mo­ścia­mi, in­we­sto­wa­nie na gieł­dzie), ale oprócz nich wy­stę­pu­ją też grupy skie­ro­wa­ne na czer­pa­nie zy­sków z róż­ne­go ro­dza­ju dzia­łal­no­ści prze­stęp­czej (han­del nar­ko­ty­ka­mi, wy­mu­sze­nia ha­ra­czy itd.), która pod­le­ga ści­ga­niu przez po­li­cję. W hi­sto­rii Ja­po­nii znane są też okrut­ne przy­pad­ki zbrod­ni do­ko­ny­wa­nych przez gang­ste­rów na uli­cach miast, krwa­we po­ra­chun­ki po­mię­dzy róż­ny­mi gru­pa­mi prze­stęp­czy­mi, w cza­sie któ­rych gi­nę­li nie­win­ni lu­dzie, przy­pad­ki za­stra­sza­nia dzien­ni­ka­rzy, któ­rzy wy­ja­wia­li mrocz­ne ta­jem­ni­ce ja­poń­skiej mafii (przy­kład At­su­shi Mi­zo­gu­chie­go, który był za­stra­sza­ny przez gang­ste­rów i omal nie zgi­nął za­ata­ko­wa­ny bru­tal­nie przed swym domem).

Mimo bez­względ­nych i okrut­nych metod jakie sto­su­ją ja­poń­scy gang­ste­rzy, czer­pa­nia zy­sków z nie­le­gal­nych źró­deł, yaku­za przez lata była ak­cep­to­wa­nym ele­men­tem ja­poń­skiej rze­czy­wi­sto­ści. Jej człon­ko­wie byli to­le­ro­wa­ni, po­nie­waż po­ma­ga­li w utrzy­my­wa­niu po­rząd­ku na uli­cach Ja­po­nii, za­pew­nia­li sta­bi­li­za­cję w "świe­cie prze­stęp­czym", współ­pra­co­wa­li z po­li­cją przy zwal­cza­niu po­spo­li­tej prze­stęp­czo­ści.

Po­tom­ko­wie szla­chet­nych sa­mu­ra­jów

Po­cząt­ki yaku­zy się­ga­ją mniej wię­cej 1600 roku, kiedy do­szło do za­koń­cze­nia dłu­go­let­niej wojny do­mo­wej i osią­gnię­cia względ­ne­go spo­ko­ju i sta­bi­li­za­cji w Ja­po­nii. Wtedy to ok. 500 tys. sa­mu­ra­jów po­zo­sta­ło nagle bez pracy. Część z nich zo­sta­ło póź­niej kup­ca­mi, część fi­lo­zo­fa­mi, a nawet uczo­ny­mi. Jed­nak­że wielu, nie­zdol­nych do prze­kwa­li­fi­ko­wa­nia się, po­zo­sta­ło w izo­la­cji, a ich je­dy­nym za­ję­ciem stały się kra­dzie­że, bójki ulicz­ne i ter­ror (na­zy­wa­no ich ha­ta­mo­to-yak­ka). Aby po­wstrzy­mać ataki ha­ta­mo­to-yak­ka, za­czę­ły two­rzyć się bandy zło­żo­ne z mło­dych miesz­kań­ców miast, które miały na celu chro­nić uci­ska­ną lud­ność. W ich skład wcho­dzi­li m.​in. po­zba­wie­ni pana sa­mu­ra­je (tzw. ro­ni­no­wie), ulicz­ni han­dla­rze, kar­cia­ni ha­zar­dzi­ści a nawet drob­ni zło­dzie­je.

Tak samo jak we współ­cze­snych gan­gach, wy­stę­po­wa­ły silne więzy po­mię­dzy przy­wód­cą grupą i jej po­zo­sta­ły­mi człon­ka­mi. Ma­chi-yak­ko byli sze­ro­ko po­pie­ra­ni przez lud­ność, pi­sa­no o nich po­ema­ty. Z cza­sem wokół nich na­ro­sła le­gen­da, która prze­trwa­ła do dziś i jest trwa­łą czę­ścią kul­tu­ry ja­poń­skiej. Współ­cze­śni człon­ko­wie yaku­zy utoż­sa­mia­ją się wła­śnie z Ma­chi-yak­ko, wa­lecz­ny­mi wo­jow­ni­ka­mi, któ­rzy we­dług le­gen­dy, byli re­pre­zen­tan­ta­mi tra­dy­cyj­nych war­to­ści sta­ro­ja­poń­skich i któ­rzy sta­nę­li w obro­nie uci­śnio­nych i wal­czy­li o dobro zwy­kłych ludzi. Po­da­nia o dzia­łal­no­ści Ma­chi-yak­ko nie są do końca zgod­ne z praw­dą hi­sto­rycz­ną, ale mimo to głę­bo­ko za­ko­rze­ni­ły się w świa­do­mo­ści Ja­poń­czy­ków. Szla­chet­ny wi­ze­ru­nek ja­poń­skie­go gang­ste­ra, pro­mo­wa­ny jest we współ­cze­snym kinie, man­dze i anime, a także książ­kach, mu­zy­ce i sztu­ce.

Wcze­sne ugru­po­wa­nia yaku­zy po­ja­wi­ły się ok. 1700 r. Po­dob­nie jak we wło­skiej mafii, za­czę­ły gru­po­wać się w ro­dzi­ny, z ojcem sto­ją­cym na czele. Pa­no­wał w nich tra­dy­cyj­ny sys­tem oy­abun - kobun (rola ojca - rola dziec­ka). Oy­abun dawał pomoc, udzie­lał rady w za­mian za cał­ko­wi­tą lo­jal­ność i służ­bę swo­je­go ko­bu­na. Nie­raz re­la­cja oy­abun - kobun do­pro­wa­dza­ła wręcz do fa­na­tycz­ne­go od­da­nia przy­wód­cy grupy. Sys­tem oy­abun - kobun sta­nął u pod­staw współ­cze­sne­go ja­poń­skie­go świa­ta prze­stęp­cze­go i w pra­wie nie zmie­nio­nej for­mie funk­cjo­nu­je do dnia dzi­siej­sze­go.

Oso­bli­wy test wy­trzy­ma­ło­ści

Re­gu­ły pa­nu­ją­ce w yaku­zie za­wsze były bar­dzo su­ro­we. Nie­po­słu­szeń­stwo, tchó­rzo­stwo, wy­ja­wie­nie ta­jem­nic mafii było ka­ra­ne śmier­cią. Za po­zo­sta­łe po­waż­ne wy­kro­cze­nia gro­zi­ło wy­rzu­ce­nie z gangu lub przy­mu­so­we do­ko­na­nie sa­mo­oka­le­cze­nia w po­sta­ci ry­tu­al­ne­go ob­cię­cia czub­ka ma­łe­go palca pra­wej ręki. Jeśli wy­kro­cze­nie po­wta­rza­ło się, ob­ci­na­no po­zo­sta­łą część palca lub inny palec. Zwy­czaj ten, w nieco zmie­nio­nej for­mie, prze­trwał do dzi­siaj. Obec­nie ob­cię­cie palca i od­da­nie go przy­wód­cy uwa­ża­ne jest za dowód lo­jal­no­ści i od­da­nia. Innym zna­kiem szcze­gól­nym yaku­za jest ta­tu­aż, czę­sto ca­łe­go ciała od szyi po stopy. Po­cząt­ko­wo ta­tu­aż sto­so­wa­ny był jako kara, ro­dzaj na­pięt­no­wa­nia, póź­niej stał się do­wo­dem mę­stwa i od­da­nia.

Przy­ję­cie no­we­go człon­ka do gangu od­by­wa się zgod­nie z szcze­gó­ło­wo opra­co­wa­nym tra­dy­cyj­nym ce­re­mo­nia­łem. Uro­czy­stość na­stę­pu­je przed shin­to­istycz­nym oł­ta­rzem i jest po­łą­czo­na z ry­tu­al­nym pi­ciem sake. Uro­czy­stość przy­ję­cia no­we­go yaku­za na­zy­wa się "aktem złą­cze­nia". Odtąd gang bę­dzie sta­no­wić nową ro­dzi­nę yaku­za. We­wnątrz gangu pa­nu­ją sto­sun­ki pa­triar­chal­ne i bez­względ­nie prze­strze­ga­na jest hie­rar­chia. W tej gru­pie re­la­cje szef - pod­wład­ny przy­po­mi­na­ją sto­sun­ki ro­dzin­ne typu oj­ciec - syn. Cho­ciaż gang sta­no­wi ro­dzi­nę dla yaku­za, nie sta­no­wi to prze­szko­dy w tym, aby utrzy­my­wał on nadal kon­tak­ty ze swoją ro­dzi­ną na­tu­ral­ną.

Nowe formy dzia­łal­no­ści

Na prze­strze­ni lat ob­ser­wu­je się da­le­ko idące zmia­ny w ja­poń­skiej prze­stęp­czo­ści zor­ga­ni­zo­wa­nej. Od­no­si się to rów­nież do źró­deł fi­nan­so­wa­nia mafii. Po­cząw­szy od lat 70. Ubie­głe­go wieku, yaku­za za­czę­ła po­szu­ki­wać no­wych ob­sza­rów swo­jej dzia­łal­no­ści. Do­tych­cza­so­we źró­dła zy­sków (ha­zard i pro­sty­tu­cja) stały się nie­wy­star­cza­ją­ce dla ma­fij­nych bos­sów. Wtedy li­de­rzy gan­gów zde­cy­do­wa­li się na pod­ję­cie dzia­łań bę­dą­cych "si­ło­wym wkra­cza­niem w spra­wy cy­wil­ne", czyli za­czę­li sto­so­wać spe­ku­la­cję grun­ta­mi, kre­dy­ta­mi ban­ko­wy­mi, wy­mu­sza­nie ha­ra­czy. Od tego czasu zmie­ni­ły się znacz­nie formy, w ja­kich funk­cjo­nu­ją gangi. Teraz przy­po­mi­na­ją one no­wo­cze­śnie za­rzą­dza­ne firmy. Za­trud­nia­ni są w nich do­rad­cy i praw­ni­cy, któ­rzy nie tylko dbają o in­te­re­sy fi­nan­so­we firmy, ale też pu­blicz­ny wi­ze­ru­nek or­ga­ni­za­cji.

Współ­cze­śnie te syn­dy­ka­ty, któ­rych rocz­ne ob­ro­ty się­ga­ją nawet setek mi­liar­dów do­la­rów, wy­wie­ra­ją duży wpływ na różne sek­to­ry ja­poń­skiej go­spo­dar­ki. Prak­tycz­nie nie ist­nie­je zna­czą­ca dzia­łal­ność han­dlo­wa czy prze­my­sło­wa, w któ­rej syn­dy­ka­ty yaku­zy nie eg­ze­kwo­wa­ły­by swo­ich udzia­łów w za­mian za za­pew­nie­nie ochro­ny. Od­no­si się to za­rów­no do wy­mu­szeń ha­ra­czy w dzie­dzi­nie seks­biz­ne­su, a także han­dlu nie­ru­cho­mo­ścia­mi, w bu­dow­nic­twie, trans­por­cie i ban­ko­wo­ści, przy za­kła­da­niu przed­się­biorstw czy za­ku­pie sa­mo­cho­dów. Wy­mu­sza­nie ko­rzy­sta­nia z po­mo­cy yaku­zy za­rów­no od­no­si się do osób cy­wil­nych jak i przed­się­biorstw. W za­mian za ochro­nę, gang­ste­rzy po­bie­ra­ją ha­ra­cze od wła­ści­cie­li barów i re­stau­ra­cji, czer­pią zyski z prze­my­słu fil­mo­we­go. Ja­poń­ska mafia kon­tro­lu­je każdą dzie­dzi­nę usług, która przy­no­si zyski.

Związ­ki z po­li­ty­ką

Yaku­za, z ponad trzy­stu­let­nią hi­sto­rią, jest uwa­ża­na za jedną z naj­le­piej pro­spe­ru­ją­cych or­ga­ni­za­cji prze­stęp­czych na świe­cie. Jej po­zy­cja w pań­stwie wzro­sła po dru­giej woj­nie świa­to­wej. Yaku­za była za­wsze zwią­za­na z si­ła­mi pra­wi­co­wo-kon­ser­wa­tyw­ny­mi i po­pie­ra­ła ruchy an­ty­ko­mu­ni­stycz­ne. Przez lata ta or­ga­ni­za­cja wspie­ra­ła fi­nan­so­wo po­li­ty­ków. Jej związ­ki z wpły­wo­wy­mi po­li­ty­ka­mi przy­bie­ra­ły różne formy. Rów­nież sami człon­ko­wie par­tii za­bie­ga­li o dobre re­la­cję z yaku­zą. W ten spo­sób po­wsta­wa­ła sko­rum­po­wa­na po­tę­ga gang­ster­sko-po­li­tycz­na, się­ga­ją­ca naj­wyż­szych szczy­tów wła­dzy. Ist­nie­je wiele do­wo­dów na związ­ki pro­mi­nent­nych ja­poń­skich po­li­ty­ków ze świa­tem prze­stęp­czym. Jeden z li­de­rów rzą­dzą­cej przez lata Par­tii Li­be­ral­no-De­mo­kra­tycz­nej, Shin Ka­ne­ma­ru, po­wią­za­ny był z trze­cią co do wiel­ko­ści grupą yaku­zy - In­a­ga­wa-kai. Z yaku­zą współ­pra­co­wał też były pre­mier Ka­ku­ei Ta­na­ka. W 2001 r. zmu­szo­ny zo­stał do dy­mi­sji pre­mier Yoshi­ro Mori po oskar­że­niach o bli­skie kon­tak­ty z mafią. Do dzi­siaj po­wią­za­nia yaku­zy z po­li­ty­ką po­zo­sta­ją dość mgli­ste.

Yaku­za jest głę­bo­ko za­ko­rze­nio­na w kul­tu­rze ja­poń­skiej i wie­lo­krot­nie przy­słu­ży­ła się spo­łe­czeń­stwu w sy­tu­acjach kry­zy­so­wych. Po trzę­sie­niu ziemi w 1995 r. w Kobe, człon­ko­wie syn­dy­ka­tu Yama­gu­chi-gu­mi do­star­cza­li he­li­kop­te­ra­mi pomoc ofia­rom ka­ta­kli­zmu. Z kolei po tra­gicz­nych wy­da­rze­niach z ubie­głe­go roku, kiedy pół­noc­no-wschod­nią Ja­po­nię na­wie­dzi­ło naj­sil­niej­sze w hi­sto­rii tego kraju trzę­sie­nie ziemi, na znisz­czo­ne re­gio­ny kraju przy­wód­cy yaku­zy wy­sła­li cię­ża­rów­ki z to­na­mi je­dze­nia, wody pit­nej ubrań i che­mii go­spo­dar­czej dla ofiar klę­ski ży­wio­ło­wej.

Czy to ko­niec mafii?

Jak­kol­wiek yaku­za od wie­ków jest za­uwa­żal­nym ele­men­tem życia w Ja­po­nii i po­pie­ra ją nadal znacz­na część spo­łe­czeń­stwa, wi­docz­na jest zmia­na w na­sta­wie­niu więk­szo­ści Ja­poń­czy­ków do syn­dy­ka­tów. Ak­tu­al­nie gangi coraz czę­ściej po­strze­ga­ne są przez Ja­poń­czy­ków jako "bandy po­spo­li­tych ma­fio­sów" sto­su­ją­cych prze­moc, które po­mna­ża­ją ma­ją­tek na nar­ko­ty­kach, ha­zar­dzie i wy­mu­sze­niach. Wła­dze Ja­po­nii stale zwięk­sza­ją kom­pe­ten­cję po­li­cji do walki z nie­le­gal­ną dzia­łal­no­ścią człon­ków yaku­zy. W świe­tle ostat­nich re­gu­la­cji praw­nych dzia­łal­ność syn­dy­ka­tów po­le­ga­ją­ca na "po­śred­ni­cze­niu" w du­żych trans­ak­cjach firm czy "sto­so­wa­nia ochro­ny" jest za­ka­za­na. Na mocy wy­da­ne­go w po­przed­nim roku aktu praw­ne­go nie­le­gal­ne jest także pro­wa­dze­nie in­te­re­sów z gan­ga­mi. We­dług nie­któ­rych ko­men­ta­to­rów wspo­mnia­ne zmia­ny praw­ne mogą być po­cząt­kiem stop­nio­we­go pro­ce­su de­le­ga­li­za­cji yaku­zy w Ja­po­nii. Mimo stale zmniej­sza­ją­cej się licz­by człon­ków yaku­zy, jej wpły­wy się­ga­ją da­le­ko poza Ja­po­nię. Yaku­za utrzy­mu­je z po­wią­za­nia z po­łu­dnio­wą Azją, Koreą Po­łu­dnio­wą, Fi­li­pi­na­mi, Taj­wa­nem, Hong­kon­giem a także Eu­ro­pą Za­chod­nią i USA.

>>>>

Pamietajmy jedenak ze to sa poganie i nie ma tam chrzescijanstwa masowego !!! Stad rozne potworne rzeczy nas szokujace . Mafia jako ,,norma i tradycja''... Ot taki biznes ...
Na szczescie to sie zmienia i to cieszy ... Z taka ,,tradycja'' trzeba sie rozstac . To nie biznes to zlo ! Kult zla a zatem udzial w mistycznym ciele szatana ... Jakolwiek Bóg szybko wybacza poganom bo sa jak dzieci to jednak trzeba sie pozbyc tego dziadostwa . Japonia stanie sie jeszcze lepszym krajem bez takiego ,,biznesu''...
I oczywiscie to nie sa Samuraje tylko wrecz przeciwnie . Samuraj broni kraju przed wrogami a ludu przed bandytami . Zreszta znamy monumentalny film ,, 7 samurajow''... Mafiozi to ci z ktorymi samuraje walcza !


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Pon 17:43, 27 Maj 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:05, 18 Paź 2012    Temat postu:

Japonia: wizyta ministrów w świątyni Yasukuni upamiętniającej zbrodniarzy wojennych

Grupa japońskich deputowanych, w tym dwóch ministrów, odwiedziła świątynię sintoistyczną Yasukuni. Oburzeniem zareagowali sąsiedzi Japonii, gdyż miejsce to upamiętnia m.in. japońskich dowódców uznanych za zbrodniarzy wojennych.

Grupa parlamentarzystów, w tym minister transportu Yuichiro Hata oraz minister ds. reformy systemu pocztowego Mikio Shimoji, uczestniczyła w organizowanych w świątyni festiwalu z okazji nastania jesieni. Premier Yoshihiko Noda wcześniej apelował do członków swego rządu, by nie odwiedzali świątyni (chramu).

Rzecznik rządu powiedział, że była to prywatna wizyta ministrów.

Każda wizyta japońskich polityków w Yasukuni prowadzi do napięć w stosunkach Japonii z jej sąsiadami. Chram ten należy do najbardziej kontrowersyjnych. Upamiętnia poległych w wojnach japońskich żołnierzy, w tym 14 dowódców uznanych za zbrodniarzy wojennych. Na terenie świątynnego kompleksu znajduje się również muzeum prezentujące rewizjonistyczną wersję historii.

Powszechnie chram Yasukuni postrzegany jest też jako miejsce przypominające o ekspansjonistycznej polityce mocarstwowej Japonii zakończonej wraz z drugą wojną światową. Wizyty japońskich polityków w tym miejscu traktowane są jako dowód na to, że władze nie poczuwają się do odpowiedzialności za zbrodnie popełnione przez ich kraj w przeszłości.

Były premier w świątyni zbrodniarzy

W środę w Yasukuni zjawił się przywódca opozycyjnej Partii Liberalno-Demokratycznej Shinzo Abe, typowany na następnego premiera. Oficjalnie pojechał on tam jako osoba prywatna, by uczcić zakończenie drugiej wojny światowej.

Spotkało się to z ostrą reakcją Chin i Korei Południowej. Południowokoreański MSZ wyraził "głęboki żal i zaniepokojenie" wizytą Abego w budzącej kontrowersje świątyni, określonej jako "symbol japońskiej agresji i militaryzmu".

Z kolei chińska oficjalna agencja Xinhua zaznaczyła, że "wizyta Abego w tak delikatnym czasie (...) to kolejny cios dla i tak nadwątlonych stosunków chińsko-japońskich", a także "kolejna odsłona prowokacyjnych działań Japonii wobec Chin, która jeszcze bardziej zatruje wzajemne relacje".

Stosunki między tymi państwami w ostatnim czasie znacznie się pogorszyły, po tym jak rząd Japonii wykupił od prywatnego japońskiego właściciela kilka wysp z archipelagu Senkaku (chiń. Diaoyu), które według Pekinu podlegają suwerenności Chin. W jego sąsiedztwie znajdują się bogate łowiska i prawdopodobnie znaczne podmorskie złoża gazu ziemnego.

>>>>

Oczywiscie potepiamy taki kult ! Owszem oni musza byc gdzies pochowani . NO ALE TO JEST KULT ! Kult zla - zatem diabla . Oczywiscie ja nie wiem czy sa piekle . Chcialbym aby nie . Ale jesli Bóg ich uratowal to byl wlasnie ratunek a nie nagroda ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 22:01, 08 Maj 2013    Temat postu:

Japonia: premier Shinzo Abe o seksualnym niewolnictwie w czasie II wojny światowej

Władze Japonii przyznały, że przeprowadziły tylko ograniczone śledztwo, zanim oświadczyły przed laty, iż oficjalne dowody nie potwierdzają udziału japońskich żołnierzy w zmuszaniu azjatyckich kobiet do seksu w latach przed i w czasie II wojny światowej.

Premier Shinzo Abe podpisał we wtorek oświadczenie parlamentu przyznające, że rząd Japonii dysponował dokumentacją powojennego trybunału wojskowego, zawierającą świadectwa japońskich żołnierzy na temat uprowadzania Chinek do wojskowych domów publicznych. Dowody te nie zostały najwyraźniej uwzględnione w jedynym dochodzeniu, jakie w tej kwestii przeprowadzono w Japonii w latach 1991-1993.

Według oświadczenia parlamentu dokumenty wskazujące na niewolnictwo seksualne mogą nadal istnieć. Z oświadczenia nie wynika jednak, czy rząd zamierza uznać je za dowody - pisze agencja AP, która zapoznała się z parlamentarnym dokumentem.

Abe przyznał, że istniały "pocieszycielki", jak nazywano zmuszane do pracy w domach publicznych kobiety, ale - jak dodał - nie ma dowodów na to, by zmuszano je do prostytucji.

W oświadczeniu parlament uznaje dokumenty Międzynarodowego Trybunału Wojskowego dla Dalekiego Wschodu, który powstał w 1946 roku w Tokio dla osądzenia zbrodni dokonanych przez przywódców i obywateli Japonii podczas II wojny światowej. Parlament jednak oświadczył, że dokumentów tych nie ma w archiwach sekretariatu rządu, ani nie stwierdził, czy zawierają one oficjalne materiały w sprawie niewolnictwa seksualnego.

Abe skrytykował decyzje trybunału jako "potępienie ze strony zwycięzców".

Oświadczenie parlamentu określa stwierdzenia zamykające w 1993 roku oficjalne śledztwo w sprawie niewolnictwa seksualnego jako "rezultat całościowego i poważnego dochodzenia", mówi jednak, że rząd jest otwarty na powrót do tematu, jeśli znajdą się nowe dokumenty.

Sekretarz generalny rządu Yoshihide Suga powiedział, że gabinet premiera Abe uznaje krzywdy wyrządzone podczas japońskiej inwazji i okupacji dużej części Azji, zaznaczając, że rząd wielokrotnie w jasny sposób stanowisko to wyrażał.

Podobną w treści wypowiedź złożył szef japońskiej dyplomacji Fumio Kishida: - Japoński rząd przyjmuje w duchu pokory fakty historyczne, wyraża raz jeszcze głęboką skruchę i składa szczere przeprosiny oraz wyraża głęboki żal z powodu wszystkich ofiar, tak w kraju, jak za granicą.

Kishida dodał, że premier Abe "podziela to samo stanowisko".

Abe przed objęciem stanowiska opowiadał się za rewizją oświadczenia z 1993 roku ówczesnego premiera Yohei Kono, który wyraził skruchę za cierpienia wyrządzone "pocieszycielkom" przez japońskich żołnierzy.

...

Tu nie ma co krecic . Zbrodnie sa oczywiste . Z tym ze to samo robili Niemcy ! A oni nie byli poganami z Azji . Japonczycy pod tym wzgledem to byla dzicz . Brak chrzescijanstwa .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:05, 14 Maj 2013    Temat postu:

Burmistrz Osaki: niewolnice seksualne były koniecznością

Burmistrz Osaki stwierdził w poniedziałek, że zmuszanie koreańskich kobiet do prostytucji i pracy w wojskowych domach publicznych przed oraz w trakcie trwania II wojny światowej, było "koniecznością" i nie widzi w tym nic złego - podaje "The New York Times".

Toru Hashimoto, postrzegany przez niektórych jako ewentualny kandydat na premiera, powiedział dziennikarzom w poniedziałek, że takie kobiety dobrze przysłużyły się Japonii. Polityk uważa, że "burdele były konieczne, aby utrzymać dyscyplinę w armii". - Gdy żołnierze ryzykują życie pędząc przez burze pocisków, muszą się potem gdzieś wyciszyć - powiedział w wywiadzie.

W rozmowie z dziennikarzami stwierdził również, że amerykańscy żołnierze stacjonujący obecnie na Okinawie powinni częściej korzystać z usług prostytutek. Jego zdaniem zmniejszy to częstotliwość występowania przestępstw seksualnych skierowanych przeciwko miejscowym kobietom.

Organizacje praw człowieka uznały opinie burmistrza za naganne. Szczególnie oburzeni są obywatele Korei Południowej, której to obywatelki w głównej mierze "zasilały" wojskowe domy publiczne.

Południowokoreański serwis "Yonhap News" cytował urzędnika wyższego szczebla, który stwierdził w wywiadzie, że "komentarze pana Hashimoto ujawniają poważny brak historycznego zrozumienia oraz brak poszanowania praw człowieka".

W wtorek rano Hashimoto, który ma na Twiterze ponad milion zwolenników, napisał, że Stany Zjednoczone nie są lepsze od Japonii, ponieważ prostytucja szerzy się w najlepsze wokół amerykańskich baz wojskowych.

Wojskowe domy publiczne

Zachowanie japońskiej armii w Azji przed oraz w trakcie trwania II wojny światowej pozostaje tematem, który budzi nadal wiele emocji. Sąsiedzi Kraju Kwitnącej Wiśni twierdzą, że Tokio nie zadośćuczyniło wystarczająco krajom ościennym za wojenne okrucieństwa. Z kolei politycy pokroju Hashimoto uważają, że Japonia jest niesłusznie demonizowana.

Niektórzy historycy szacują, że do Japonii sprowadzono z terenu Azji ok. 200 tys. kobiet, które miały zaspokajać seksualnie żołnierzy japońskiej armii. Kraj Kwitnącej Wiśni oficjalnie przeprosił skrzywdzone w 1993 roku.

Toru Hashimoto jest przewodniczącym populistycznej partii Stowarzyszenie Odnowy Japonii, która ma obecnie w parlamencie 57 deputowanych. Według japońskich polityków z innych frakcji, jego komentarze przedstawiają zniekształcony obraz wojennej historii Japonii.

....

Z uwagi na takich psycholi sa w Japonii katastrofy . Koszmar wojny nic nie nauczyl tych zakutych łbów . I to Japonia musi wytepic . Prymitywny sadyzm .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:39, 27 Maj 2013    Temat postu:

Burmistrz Osaki skorygował swą wypowiedź o niewolnicach seksualnych

Burmistrz miasta Osaka Toru Hashimoto skorygował swą wcześniejszą wypowiedź, iż przymusowa prostytucja, z której korzystali japońscy żołnierze podczas II wojny światowej, była potrzebna. Uznał, że musi przeprosić za swoje słowa.

Znany z nacjonalistycznych poglądów burmistrz wycofał się również z zawartego w tej samej wypowiedzi stwierdzenia, iż stacjonujący na japońskiej wyspie Okinawa żołnierze USA powinni w większym stopniu korzystać z lokalnych domów uciech w celu "kontrolowania swej energii seksualnej".

Wypowiedź ta, jakiej Hashimoto udzielił dwa tygodnie temu dziennikarzom, została oficjalnie potępiona przez Chiny i Koreę Południową, zaś rzecznik Pentagonu uznał ją za sprzeczną z polityką i wartościami sił zbrojnych USA.

Jednak występując w poniedziałek na konferencji prasowej Hashimoto nie usunął całkowicie podstaw dla kontynuowania polemik. Wskazał bowiem, że niezbędne są dalsze historyczne badania, by ustalić, na ile Japonia "jako państwo" była odpowiedzialna za przymusowe umieszczanie tak zwanych kobiet pocieszycielek - jak eufemistycznie określa się seksualne niewolnice - w przeznaczonych dla żołnierzy domach publicznych. Jak zaznaczył, jego wypowiedź nie została w pełni zrelacjonowana i źle ją zrozumiano.

Jednocześnie wezwał inne państwa, by same zajęły się u siebie kwestią podobnych przestępstw, dotyczących "seksu i pola walki".

- Całkowicie zgadzam się, że wykorzystywanie "kobiet pocieszycielek" przez japońskich żołnierzy przed II wojną światową i w jej trakcie było czynem niewybaczalnym, depczącym godność i ludzkie prawa kobiet, wśród których było wiele Koreanek i Japonek - powiedział Hashimoto.

Dodał następnie: "Uważam także zdecydowanie, że Japonia musi spojrzeć na swe dawne przestępstwa z pokorą oraz zadeklarować szczere przeprosiny i ubolewanie wobec tych kobiet, które cierpiały z powodu zbrodni wojennych jako kobiety pocieszycielki. Nigdy nie usprawiedliwiałem wykorzystywania kobiet pocieszycielek".

Odnosząc się do swych słów na temat amerykańskich żołnierzy na Okinawie Hashimoto powiedział, że odzwierciedlały one jego życzenie, by siły zbrojne USA ukróciły w swych szeregach przestępczość, której ofiarą pada tamtejsza ludność.

Kontrowersje wokół wypowiedzi Hashimoto sprawiły, że według badań sondażowych obecnie tylko 3 proc. elektoratu gotowe jest głosować na kierowaną przez niego konserwatywną partię Stowarzyszenie Odnowy Japonii w lipcowych wyborach do izby wyższej parlamentu, podczas gdy w kwietniu było to 6 proc.

....

Jestem zachwycony ! Kazdy moze bladzic ale niewielu ma odwage sie przyznac .
Hanba Japonii w II wojnie byl brak umiarkowania i panowaniem nad popedami . Grabic i gwalcic . To jest hanba ! Prawdziwy samuraj panuje nad popedami i brzydzi sie burdelami . Samuraj ktory musi biegac do burdelu bo nie moze wytrzymac z ,,energia seksualna" jest postacia smieszna i groteskowa . Juz od mlodosci powinien cwiczyc opanowanie . Np. nad samogwaltem . Mlodzieniec ktory pozbedzie sie tego nalogu na pewno nie bedzie biegal do prostytutek . I to jest zwyciestwo wieksze niz na wojnie . Podobnie alkoholizm homoseksualizm czy pornografia . Walka z tym to tez mestwo . Samuraj walczy zawsze nawet gdy nie ma wojny . Zwlaszcza wtedy nie moze zasypiac i tracic umiejetnosci . Trzeba byc zawsze czujnym !



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:42, 15 Sie 2013    Temat postu:

Japonia: premier Abe nie studzi napięcia wokół świątyni Yasukuni

Choć premier Japonii Shinzo Abe zdecydował się nie składać wizyty w świątyni Yasukuni w Tokio, w swoim wystąpieniu nie wyraził ubolewania w związku z cierpieniami, które Japończycy zadali państwom ościennym w XX wieku.

Świątynia Yasukuni jest poświęcona duchom 2,5 mln żołnierzy, którzy polegli w służbie cesarza Japonii i przez wielu uznawana jest za symbol japońskiej agresji wojennej. W czwartek przypada 68. rocznica kapitulacji Japonii w II wojnie światowej, a wizyta premiera w przybytku w tym dniu z pewnością przyczyniłaby się do zaostrzenia stosunków z Pekinem i Seulem w sytuacji, gdy wysokie napięcie utrzymuje się już z powodu sporów terytorialnych i na tle historycznym.

Abe poprosił swego doradcę o złożenie ofiary w świątyni w jego imieniu - nie jako premiera, lecz przewodniczącego Partii Liberalno-Demokratycznej. - Chciałem wyrazić wdzięczność i szacunek dla tych, którzy walczyli i oddali swoje życie za ojczyznę - wyjaśnił.

Jak oceniła japońska agencja Kyodo, złożenie ofiary w sanktuarium było wyraźnym ukłonem w stronę konserwatywnych wyborców premiera. Przedstawiciel Abe wzmocnił jego wymowę, podając do wiadomości, że premier chciał wyrazić swój żal z powodu "niemożności złożenia wizyty w świątyni w dniu dzisiejszym".

Abe razem z cesarzem Akihito oddali hołd poległym podczas uroczystości na pobliskiej arenie. - Będziemy budować pełną nadziei przyszłość narodu, z pokorą stawiając czoło historii - powiedział premier. "- Modlę się za pokój na świecie i ciągły rozwój kraju - dodał cesarz.

Wystąpienie Abe wzbudziło zdziwienie, ponieważ premier nie powiedział, że Japonia pamięta o szkodach wyrządzonych państwom azjatyckim w czasie wojny. Taką formułę wypowiadali kolejni szefowie rządów podczas rocznic kapitulacji od 1994 roku. W przemówieniu zabrakło również jednoznacznej deklaracji wyrzeczenia się wojny.

Napięcia nie studzi fakt, że w świątyni Yasukuni wizytę w czwartek złożyli trzej szefowie resortów w gabinecie Abe. Przybytek odwiedził minister spraw wewnętrznych Yoshitaka Shindo, minister ds. reformy administracji i służby cywilnej Tomomi Inada oraz minister stanu ds. zarządzania w czasie klęsk żywiołowych i szef Narodowej Komisji Bezpieczeństwa Publicznego Keiji Furuya. W świątyni hołd poległym złożyło też ponad 100 polityków, czyli - jak zauważa Kyodo - liczniejsza grupa niż w poprzednich latach.

- Składanie hołdu poległym w wojnie to wewnętrzna sprawa państwa, a inne kraje nie powinny nas krytykować lub ingerować w te sprawy - powiedział Furuya.

Shindo podkreślał z kolei, że odwiedził przybytek jako osoba prywatna, nie konsultując się wcześniej z premierem Shinzo Abe.

- Prywatne wizyty ministrów w świątyni to kwestia wyłącznie swobody religijnej. Rząd nie powinien w to ingerować - podkreślił sekretarz generalny gabinetu Yoshihide Suga. Wcześniej Abe mówił, że nie będzie wydawał poleceń swoim ministrom w sprawie tego, czy powinni udać się do Yasukuni czy też nie.

W proteście przeciwko wizycie japońskich ministrów w świątyni ambasador Japonii został w czwartek wezwany do chińskiego ministerstwa spraw zagranicznych. MSZ w Pekinie w oświadczeniu skrytykował wizytę, nazywając ją próbą "upiększania historii". Odwiedzenie przez japońskich ministrów Yasukuni "rani uczucia ludzi w Chinach i innych krajach azjatyckich", które były ofiarami japońskiej agresji - napisał resort.

Chińska agencja Xinhua zaznacza, że wizyta ta "jeszcze bardziej nadwyręży wzajemne zaufanie między Japonią a jej sąsiadami". Agencja Kyodo podaje, że przed ambasadą Japonii w Pekinie wzmocniono środki bezpieczeństwa.

Każda wizyta japońskich polityków w Yasukuni prowadzi do napięć w stosunkach Japonii z jej sąsiadami, głównie Chinami i Koreą Południową. Świątynia stała się w Azji symbolem japońskiej agresji i okrucieństw popełnianych przez japońskich żołnierzy w czasie II wojny światowej, w tym m.in. masakry co najmniej 200 tys. cywilów w chińskim Nankinie.

W Yasukuni oddaje się cześć japońskim ofiarom wojen, wśród nich dowódcom wojskowym uznanym za zbrodniarzy wojennych przez Międzynarodowy Trybunał Wojskowy dla Dalekiego Wschodu.

Japońscy premierzy nie odwiedzają świątyni w rocznicę kapitulacji kraju od 2006 roku. W latach 2001-2006 było to zwyczajem premiera Junichiro Koizumiego, co przyczyniało się do istotnych napięć w stosunkach z Pekinem i Seulem.

....

Kto czci zbrodniarzy staje z nimi w jednym szeregu . Potepiamy to . To ohydne .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:10, 02 Wrz 2013    Temat postu:

Rząd Japonii podejmuje działania wymierzone w "czarne firmy"

Ja­poń­skie mi­ni­ster­stwo pracy roz­po­czę­ło akcję wy­mie­rzo­ną w około 4 ty­sią­ce "czar­nych firm" zmu­sza­ją­cych mło­dych pra­cow­ni­ków do pracy w go­dzi­nach nad­licz­bo­wych za mi­ni­mal­ną płacę; ma to ukró­cić te wy­zy­sko­we prak­ty­ki i po­pra­wić spo­sób trak­to­wa­nia pra­cow­ni­ków.

Jeśli pod­czas mie­sięcz­nej kon­tro­li zo­sta­ną wy­kry­te ra­żą­ce na­ru­sze­nia prawa pracy mi­ni­ster­stwo za­mie­rza skie­ro­wać pisma do pro­ku­ra­tu­ry i opu­bli­ko­wać nazwy firm.

Celem akcji jest pomoc takim pra­cow­ni­kom, jak 26-let­ni męż­czy­zna z Tokio, który po ukoń­cze­niu stu­diów wio­sną 2011 roku zo­stał za­trud­nio­ny w fir­mie han­dlu­ją­cej odzie­żą i wkrót­ce prze­ko­nał się, w jak okrop­nych wa­run­kach przy­szło mu pra­co­wać. Jego szef wrzesz­czał na niego nie­mal co­dzien­nie, a cza­sem nawet uży­wał pię­ści.

- Jeśli nie uzy­skasz do­ce­lo­we­go po­zio­mu sprze­da­ży, za­po­mnij o urlo­pie - po­wta­rza­no mu cią­gle. - Taki pra­cow­nik to tylko stra­ta miej­sca.

Męż­czy­zna był zmu­sza­ny do co­dzien­nej pracy do póź­nych go­dzin wie­czor­nych i czę­sto przy­cho­dził do biura rów­nież w week­en­dy. I choć mie­sięcz­nie prze­pra­co­wy­wał ponad 100 go­dzin nad­licz­bo­wych, nie otrzy­my­wał za nie wy­na­gro­dze­nia. Firma za­trud­nia co roku pię­ciu no­wych pra­cow­ni­ków, któ­rzy jed­nak szyb­ko od­cho­dzą.

W końcu męż­czy­zna nie wy­trzy­mał ta­kie­go trak­to­wa­nia - je­sie­nią 2012 roku zło­żył wy­mó­wie­nie.

- Mam na­dzie­ję, że cała akcja za­po­bie­gnie po­wta­rza­niu się hi­sto­rii po­dob­nych do mojej - po­wie­dział.

Po­dob­nie uważa 20-pa­ro­let­ni męż­czy­zna, który wio­sną ubie­głe­go roku za­trud­nił się w to­kij­skiej fir­mie zaj­mu­ją­cej się opro­gra­mo­wa­niem.

Wkrót­ce po roz­po­czę­ciu pracy za­uwa­żył, że nie do­sta­je wy­na­gro­dze­nia za nad­go­dzi­ny. Kiedy sta­rał się o pracę po­wie­dzia­no mu, że jego mie­sięcz­na pen­sja wy­nie­sie 200 ty­się­cy jenów (2 037 do­la­rów). Tym­cza­sem jego za­sad­ni­cza pen­sja wy­nio­sła 150 ty­się­cy jenów, a 50 ty­się­cy było prze­zna­czo­nych na go­dzi­ny nad­licz­bo­we. Co wię­cej, przy płat­nym urlo­pie ta kwota nie jest wy­pła­ca­na. Męż­czy­zna chce odejść z pracy, ale nie stać go na to z po­wo­du braku oszczęd­no­ści.

- Na­praw­dę mam na­dzie­ję, że rząd roz­pra­wi się z ta­ki­mi fir­ma­mi - po­wie­dział.

Choć nie ist­nie­je pre­cy­zyj­na de­fi­ni­cja "czar­nej firmy", to wia­do­mo, że za­zwy­czaj zmu­sza ona za­trud­nia­nych pra­cow­ni­ków do pracy ponad siły i więk­szość z nich od­cho­dzi. We­dług mi­ni­ster­stwa zdro­wia, pracy i opie­ki spo­łecz­nej "są to firmy trak­tu­ją­ce mło­dych ludzi jak osoby prze­zna­czo­ne na stra­ce­nie". Akcja wy­mie­rzo­na w te firmy obej­mu­je mię­dzy in­ny­mi spraw­dze­nie, gdzie wskaź­nik ro­ta­cji pra­cow­ni­ków jest wyż­szy od śred­niej i gdzie po­wszech­nie pa­nu­je zwy­czaj nie pła­ce­nia za nad­go­dzi­ny.

Jed­nak wy­po­wie­dze­nie walki "czar­nym fir­mom" jest ła­twiej­sze w sło­wach niż w czy­nach. Cho­ciaż­by dla­te­go, że wy­so­ki wskaź­nik ro­ta­cji per­so­ne­lu nie jest czymś nie­zgod­nym z pra­wem.

Ha­ru­ki Konno, szef or­ga­ni­za­cji po­za­rzą­do­wej Posse, która wspie­ra ofia­ry "czar­nych firm" po­wie­dział., że wy­zy­ski­wa­ni pra­cow­ni­cy po­win­ni sami pod­jąć dzia­ła­nia zmie­rza­ją­ce do po­pra­wy ich sy­tu­acji.

- Nawet w przy­pad­kach, kiedy pań­stwo nie może sobie z tym po­ra­dzić, to za­in­te­re­so­wa­ne stro­ny mogą za­trud­nić praw­ni­ka i szu­kać roz­wią­za­nia - po­wie­dział Konno. - Po­win­ny wy­ko­rzy­stać stro­ny ze­wnętrz­ne, takie jak grupy, które mogą za­an­ga­żo­wać pry­wat­ne or­ga­ni­za­cje za­pew­nia­ją­ce wspar­cie.

Mi­ni­ster­stwo za­mie­rza w przy­szłym roku fi­skal­nym uru­cho­mić stałą kon­sul­ta­cyj­ną linię te­le­fo­nicz­ną, która umoż­li­wi gro­ma­dze­nie in­for­ma­cji na temat "czar­nych firm".

>>>

Brawo ! Koniec obozow pracy w Japonii...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:27, 22 Wrz 2013    Temat postu:

Dzień Szacunku dla Starszych w Mandze

Koncertem japońskiego śpiewaka prof. Seiichiro Sato Muzeum Manggha w Krakowie uczci we wtorek Japoński Dzień Szacunku dla Starszych. W repertuarze znajdą się utwory kompozytorów z Kraju Kwitnącej Wiśni. Nie zabraknie też dzieł Fryderyka Chopina i Carla Loewego.

Japończykowi akompaniował będzie, na pianinie, jego młody rodak Aruto Matsumoto.

- Dzień Szacunku dla Starszych jest ważnym świętem w Japonii. Osoby starsze cieszą się szczególnym respektem w tym kraju. Wynika to po części z zasad systemu religijno-filozoficznego funkcjonującego w Japonii. Z drugiej strony seniorzy są tą grupą, której globalny kryzys ekonomiczny nie dotknął, a więc zamożniejsi niż ich rówieśnicy w innych częściach świata – powiedziała Katarzyna Nowak z Muzeum Manggha. Dodała, że sytuacja starszych ludzi w Kraju Kwitnącej Wiśni jest też znacznie lepsza niż sytuacja tej samej grupy wiekowej w Polsce. Japończycy mają szeroki wybór atrakcji przeznaczonych specjalnie dla nich. Są to m.in. wydarzenia kulturalne, warsztaty edukacyjne, zajęcia sportowe, wycieczki zagraniczne.

Przedstawicielka muzeum przypomniała również, że Japonia ma najwyższą średnią wieku życia na świecie – ponad 83 lata. Ok. 25 proc. japońskiej populacji to osoby starsze, podczas gdy dzieci poniżej 15. roku życia jest prawie o połowę mniej.

Japoński Dzień Szacunku dla Starszych, czyli Keiro no hi, obchodzony jest od 1954 roku. W 1966 roku został wpisany do kalendarza świąt państwowych. Z tej okazji w połowie września w różnych częściach Japonii odbywają się festyny i przyjęcia dla seniorów. Celem święta jest "oddać cześć i okazać miłość starszym ludziom, którzy przez długie lata poświęcali swój czas społeczeństwu oraz uszanowanie ich wieku".

Prof. Seiichiro Sato jest japońskim śpiewakiem (głos bas–baryton). Jest ceniony nie tylko w swojej ojczyźnie, ale i w Niemczech, Francji i Szwajcarii. W Europie wielokrotnie występował w operach Wagnera i Mozarta. Wykonywał pieśni do kompozycji m.in. Schuberta i Wolfa, a także do słów Szekspira, Goethego i Heinego. W Japonii popularyzuje twórczość niemieckiego kompozytora Carla Loewego.

Sato odbywa tournee po Polsce, które ma promować pieśni japońskie oraz przypominać kompozycje Loewego. Oprócz Krakowa na trasie koncertowej znalazł się m.in. Płock i Warszawa.

...

Tak kraj ten ma wiele zalet .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:28, 14 Cze 2013
PRZENIESIONY
Nie 14:55, 20 Paź 2013    Temat postu:

Kamil Nadolski | Onet
Jednostka z piekła rodem

Eks­pe­ry­men­ty na lu­dziach więk­szo­ści ko­ja­rzą się ze zbrod­ni­czym apa­ra­tem hi­tle­row­skich obo­zów. Tym­cza­sem Ja­poń­czy­cy do­pusz­cza­li się ich już w la­tach trzy­dzie­stych. Nie­ste­ty w zwy­rod­nie­niu czę­sto prze­wyż­sza­li nie­miec­kich opraw­ców.

Już na po­cząt­ku XX wieku chiń­ska pro­win­cja Man­dżu­ria bu­dzi­ła za­in­te­re­so­wa­nie są­sia­dów Pań­stwa Środ­ka. O zie­mie nie­zwy­kle bo­ga­te w su­row­ce upo­mi­na­ło się za­rów­no Im­pe­rium Ro­syj­skie jak i Ce­sar­stwo Ja­po­nii - pań­stwa, które w la­tach 1904-1905 pro­wa­dzi­ły ze sobą re­gu­lar­ną wojnę. 18 wrze­śnia 1931 roku Ja­po­nia po­sta­no­wi­ła jed­nak zro­bić de­cy­du­ją­cy krok i za po­mo­cą pro­wo­ka­cji (tzw. in­cy­dent muk­deń­ski) zająć in­te­re­su­ją­ce ją te­re­ny. Man­dżu­rię prze­kształ­co­no wów­czas w ma­rio­net­ko­we pań­stwo Man­dżu­kuo. Nikt nawet nie przy­pusz­czał, że nowo za­gra­bio­ne te­ry­to­rium sta­nie się miej­scem be­stial­skich mor­dów.

Po­cząt­ki Wy­dzia­łu Do­star­cza­nia Ma­te­ria­łu Ludz­kie­go

Na oku­po­wa­nych te­re­nach po­wo­ła­no Na­czel­ne Biuro Za­po­bie­ga­nia Epi­de­miom i De­par­ta­men­tu Oczysz­cza­nia Wody. Nowo po­wsta­ła for­ma­cja, znana rów­nież pod kryp­to­ni­mem Togo, miała jed­nak nie­wie­le wspól­ne­go z su­ge­ro­wa­ną nazwą. W rze­czy­wi­sto­ści była to przy­kryw­ka dla Jed­nost­ki 731, zaj­mu­ją­cej się prze­pro­wa­dza­niem eks­pe­ry­men­tów nad za­sto­so­wa­niem broni bio­lo­gicz­nej.

Obóz o po­wierzch­ni 6 km kw. znaj­do­wał się w po­bli­żu mia­sta Har­bin. 150 bu­dyn­ka­mi, we­wnątrz któ­rych prze­pro­wa­dza­no ba­da­nia za­rzą­dzał po­cząt­ko­wo dr Ma­sa­ji Ki­ta­no, póź­nej na tym sta­no­wi­sku za­stą­pił go dr Shiro Ishii, który do hi­sto­rii prze­szedł jako ja­poń­ski Men­ge­le. "Misją od Boga każ­de­go me­dy­ka jest blo­ko­wa­nie cho­ro­by i jej eli­mi­na­cja, lecz za­da­nie, nad któ­rym bę­dzie­my tu pra­co­wać jest cał­ko­wi­tą od­wrot­no­ścią tej re­gu­ły" - mówił. To tam ja­poń­scy le­ka­rze śle­dzi­li po­stę­py cho­ro­by i prze­pro­wa­dza­li do­świad­cze­nia me­dycz­ne na za­ra­żo­nych, mimo że głów­na sie­dzi­ba tej zbrod­ni­czej for­ma­cji znaj­do­wa­ła się w bu­dyn­ku to­kij­skiej Aka­de­mii Me­dycz­nej.

Skąd Ja­poń­czy­cy brali ludzi do eks­pe­ry­men­tów? Na po­trze­by ist­nie­nia taj­ne­go ośrod­ka po­wo­ła­no Wy­dział Do­star­cza­nia Ma­te­ria­łu Ludz­kie­go, który współ­pra­co­wał ze wszyst­kim jed­nost­ka­mi pa­ra­mi­li­tar­ny­mi. Te z kolei prze­sy­ła­ły więź­niów i aresz­to­wa­ne osoby (głów­nie Chiń­czy­ków i Ko­re­ań­czy­ków) do obozu.

Pro­blem z do­kład­nym usta­le­niem skali zbrod­ni­cze­go pro­ce­de­ru po­le­ga na tym, że więk­szość więź­niów obozu nie prze­ży­ła (warto jed­nak za­zna­czyć, że la­tach 1936 i 1939 do­szło do uciecz­ki nie­okre­ślo­nej licz­by więź­niów). Wszyst­kie do­ku­men­ty sta­ran­nie znisz­czo­no, a ja­poń­ski rząd do dzi­siaj nie przy­znał się do ha­nieb­nych prak­tyk. Wszyst­ko co wiemy na temat obozu to strzę­py re­la­cji od by­łych straż­ni­ków, któ­rych po la­tach ru­szy­ło su­mie­nie.

Kró­li­ki do­świad­czal­ne

Sza­cu­je się, że w cza­sie dzia­łal­no­ści Jed­nost­ki 731, na te­re­nie za­rzą­dza­ne­go przez nią obozu zgi­nę­ło przy­naj­mniej 3 tys. ludzi. Gór­nej gra­ni­cy nikt nie po­tra­fi do­kład­nie okre­ślić. Jedni mówią o dzie­siąt­kach ty­się­cy za­bi­tych, a naj­bar­dziej pe­sy­mi­stycz­ne źró­dła nawet o 300 tys. wy­mor­do­wa­nych więź­niów. Ta ostat­nia licz­ba choć mało praw­do­po­dob­na, świad­czy jed­nak o tym, jak trud­na do osza­co­wa­nia jest skala zbrod­ni.

Nad­zo­ru­ją­cych ba­da­nia straż­ni­ków obo­wią­zy­wa­ła jedna za­sa­da - nic nie wi­dzieć i z nikim nie roz­ma­wiać o pracy. Aby znie­czu­lić ich na to co się dzie­je, prano im mózgi na in­dok­try­na­cyj­nych szko­le­niach. Aby od­hu­ma­ni­zo­wać za­mknię­tych w obo­zie ludzi, wszy­scy straż­ni­cy mieli nakaz na­zy­wa­nia ich "ma­ru­ta" co w wol­nym tłu­ma­cze­niu ozna­cza "kłodę". Tak też trak­to­wa­no całe obo­zo­wi­sko - jak jeden wiel­ki tar­tak, mówił po la­tach jeden ze straż­ni­ków. Tar­tak, w któ­rym z le­żą­cy­mi w nim kło­da­mi można zro­bić wszyst­ko.

Do­słow­nie. Obóz po­dzie­lo­ny był na wy­dzia­ły, które zaj­mo­wa­ły się bar­dzo szcze­gó­ło­wy­mi za­gad­nie­nia­mi. Jed­nym z naj­bar­dziej zwy­rod­nia­łych eks­pe­ry­men­tów były wi­wi­sek­cje, czyli wszel­kie­go ro­dza­ju ope­ra­cje do­ko­ny­wa­ne na żywym pa­cjen­cie, bez znie­czu­le­nia. Więź­niom am­pu­to­wa­no koń­czy­ny, prze­szy­wa­no je na­wza­jem (np. w miej­scu nogi - rękę), spraw­dza­jąc, czy się zro­sną. Wy­ci­na­no na­rzą­dy we­wnętrz­ne, do­ko­ny­wa­no za­bie­gów na otwar­tym mózgu - wszyst­ko to przy peł­nej świa­do­mo­ści ope­ro­wa­nych.

Oprócz tego ce­lo­wo wy­wo­ły­wa­no u więź­niów cho­ro­by, sy­mu­lo­wa­no za­wa­ły serca i udary. Spraw­dza­no ile czło­wiek może wy­trzy­mać bez je­dze­nia, a ile bez wody. Prze­by­wa­ją­ce w obo­zie ko­bie­ty gwał­co­no po to, by póź­niej do­ko­ny­wać na nich abor­cji. W związ­ku z czę­stym pro­ble­mem od­mro­żeń w ja­poń­skiej armii, Jed­nost­ka 731 pro­wa­dzi­ła w tym za­kre­sie ba­da­nia na Chiń­czy­kach. Ce­lo­wo za­mra­ża­no więź­niom koń­czy­ny (wy­sta­wia­jąc ich za­ku­tych na mro­zie i po­le­wa­jąc lo­do­wa­tą wodą), a także za­nu­rza­no koń­czy­ny w cie­kłym azo­cie, by spraw­dzić od­ru­chy i zba­dać pro­ces ob­umie­ra­nia tka­nek. Na więź­niach te­sto­wa­no rów­nież nowe ro­dza­je broni takie jak gra­na­ty czy mio­ta­cze ognia.

Droga bez po­wro­tu

Prio­ry­te­tem badań był jed­nak pro­gram roz­wi­ja­nia broni bak­te­rio­lo­gicz­nej, któ­re­go wy­ni­ki miały być w przy­szło­ści wy­ko­rzy­sta­ne do walki z Chi­na­mi i Rosją. Więź­niów truto więc cy­jan­kiem po­ta­su, za­ka­ża­no m.​in. wą­gli­kiem, cho­le­rą i dżumą. Po­dob­no mie­sięcz­nie Jed­nost­ka 731 była w sta­nie wy­pro­du­ko­wać nawet 300 kg bak­te­rii dżumy. Wiele cho­rób te­sto­wa­nych na więź­niach już wtedy uwa­ża­nych było za wy­mar­łe, toteż gdy któ­ryś straż­nik przy­pad­ko­wo się nią za­ra­ził zni­kał w nie­wy­ja­śnio­nych oko­licz­no­ściach. Ofi­cjal­nie uda­wał się na urlop lub zo­stał prze­nie­sio­ny - w prak­ty­ce nie do­pusz­cza­no, aby ja­kimś cudem mógł tra­fić do szpi­ta­la, bo to po­wo­do­wa­ło­by py­ta­nia o przy­czy­nę i źró­dło cho­ro­by.

Roz­wo­jem broni bio­lo­gicz­nej naj­bar­dziej za­in­te­re­so­wa­ny był ge­ne­rał dr Shiro Ishii, sto­ją­cy na czele jed­nost­ki. To on opra­co­wał tzw. bomby por­ce­la­no­we prze­zna­czo­ne do roz­sie­wa­nia za­ka­żo­nych pcheł. Z po­wo­dze­niem wy­ko­rzy­sty­wa­no je do walki z Chi­na­mi w cza­sie wojny. Na cele badań stwo­rzo­no nawet spe­cjal­ny po­li­gon, na któ­rym przy­wią­zy­wa­no więź­niów i zrzu­ca­no na nich bomby, by zo­ba­czyć skut­ki dzia­łań po­szcze­gól­nych po­ci­sków.

Nawet jeśli wię­zień ja­kimś cudem prze­żył jeden eks­pe­ry­ment, na­tych­miast pod­da­wa­no go ko­lej­nym ba­da­niom. Z obozu nie dało się więc wyjść cało. Zwło­ki kre­mo­wa­no i wsy­py­wa­no do rzeki Sun­ga­ri. Kiedy w 1945 r. do Man­dżu­rii zbli­ża­ła się Armia Czer­wo­na, Ishii roz­ka­zał znisz­czyć obóz, paląc do­ku­men­ty i mor­du­jąc po­zo­sta­ją­cych jesz­cze przy życiu osa­dzo­nych.

W 1946 r. w Tokio odbył się pro­ces zbrod­nia­rzy wo­jen­nych, bę­dą­cy od­po­wied­ni­kiem pro­ce­sów no­rym­ber­skich. Więk­szość zwy­rod­nial­ców unik­nę­ła jed­nak kary. Hi­sa­to Yoshi­mu­ra, nad­zo­ru­ją­cy prace zwią­za­ne z za­mra­ża­niem, po woj­nie otrzy­mał po­sa­dę rek­to­ra Uni­wer­sy­te­tu Me­dycz­ne­go w Kioto. Ma­sa­ji Ki­ta­no, pierw­szy za­rząd­ca obozu, zo­stał dy­rek­to­rem firmy far­ma­ceu­tycz­nej, a Shiro Ishii, głów­ny ini­cja­tor Jed­nost­ki 731 żył spo­koj­nie na pro­win­cji, umie­ra­jąc bez żad­nych kon­se­kwen­cji w 1959 r. w swo­ich łóżku.

Inne czasy, inna toż­sa­mość

Naj­bar­dziej szo­ku­ją­cy zdaje się być jed­nak cy­nizm Ame­ry­ka­nów. Do­pie­ro w la­tach 80-tych wy­szło na jaw, że gen. Do­uglas Ma­cAr­thur, po przy­ję­ciu aktu ka­pi­tu­la­cji Ja­po­nii, po­ta­jem­nie udzie­lił im­mu­ni­te­tu czę­ści na­ukow­ców zwią­za­nych z Jed­nost­ką 731. Gra to­czy­ła się o wy­ni­ki badań. Z za­mian za do­ku­men­ty, wielu zbrod­nia­rzy do­sta­ło nie tylko nowe oby­wa­tel­stwo, ale i in­trat­ne po­sa­dy w ame­ry­kań­skich fir­mach, dalej pro­wa­dząc ba­da­nia, choć dla in­ne­go rządu. Sy­tu­acja iden­tycz­na jak w przy­pad­ku ope­ra­cji "Pa­perc­lip", która miała za za­da­nie prze­trans­fe­ro­wać na­zi­stow­skich na­ukow­ców do USA.

Nowe świa­tło mogą rzu­cić prace ar­che­olo­gicz­ne w Tokio. W miej­scu daw­nej aka­de­mii me­dycz­nej, gdzie po woj­nie sta­nął bu­dy­nek miesz­kal­ny, od­kry­to bo­wiem ciała ofiar, naj­praw­do­po­dob­niej Jed­nost­ki 731, któ­rych pod ko­niec wojny zbrod­nia­rze nie zdą­ży­li skre­mo­wać. Na po­trze­by wy­ko­pa­lisk wy­bu­rzo­no bu­dy­nek. Czy to ozna­cza, że śledz­two po­zwo­li od­kryć Jed­nost­kę 731 z mro­ków za­po­mnie­nia? Czas po­ka­że.

>>>>

Absurdem jest mowic ze Japonczycy ,,przewyzszali" Niemcow w okrucienstwie . Gdzie Rzym gdzie Krym ! Toz tu mamy pogan i kraj cywilizacyjnie zacofany a tu Niemcy . Kraj przodujacy w kulturze i nauce w swiecie ! Czego wymagac od dzikich ! A ci dzicy nie uruchomili systemu typu obozy zaglady . Owszem zbrodni popelnili niemalo . Ale to byly wlasnie zbrodnie z dzikosci nie system eksterminacji narodow .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 14:46, 20 Paź 2013
PRZENIESIONY
Nie 14:56, 20 Paź 2013    Temat postu:

Japonia: kolejny minister odwiedził świątynię Yasukuni

Drugi w ciągu ostatnich kilku dni minister japońskiego rządu odwiedził świątynię szintoistyczną Yasukuni. Od lat wizyty japońskich polityków w tej świątyni są źródłem napięć z Chinami i Koreą Południową, dla których jest ona symbolem japońskiej agresji wojennej.

W niedzielę do świątyni Yasukuni udał się Keiji Furuya, przewodniczący Narodowej Komisji Bezpieczeństwa Publicznego oraz minister stanu w rządzie premiera Shinzo Abe.

Furuya podkreślił, że odwiedził świątynię, by złożyć hołd tym wszystkim, którzy oddali życie za ojczyznę, a nie - jak zapewnił - by prowokować sąsiadów Japonii.

Dwa dni wcześniej w Yasukuni byli minister spraw wewnętrznych Yoshitaka Shindo i około 160 parlamentarzystów. Premier Shinzo Abe powstrzymał się od złożenia wizyty w kontrowersyjnej świątyni, chcąc - jak zauważyła agencja Kyodo - uniknąć pogorszenia stosunków z Pekinem i Seulem.

Yasukuni jest wciąż bardzo drażliwą kwestią, szczególnie w stosunkach z państwami, które ucierpiały w związku z agresywną polityką militarystyczną Japonii w regionie Azji i Pacyfiku w czasie II wojny światowej.

W świątyni oddaje się cześć japońskim ofiarom wojen, wśród nich dowódcom wojskowym uznanym za zbrodniarzy wojennych przez Międzynarodowy Trybunał Wojskowy dla Dalekiego Wschodu. Wizyty japońskich polityków w tym miejscu traktowane są jako dowód na to, że władze nie poczuwają się do odpowiedzialności za zbrodnie popełnione przez ich kraj w przeszłości.

....

Trzeba po prostu usunac trumny zbrodniarzy i winnych agresji z tego miejsca aby byl spokoj . Nie ma zadnej tolerancji dla agresji z lat II Wojny !!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:30, 12 Gru 2013    Temat postu:

Liczba jeleni i saren zmniejszy się o połowę

Pogłowie jeleni i saren w Japonii ma zostać zmniejszone o połowę w ciągu najbliższych 10 lat z powodu szkód, jakie zwierzęta te wyrządzają w lasach i uprawach rolnych - poinformowało ministerstwo ochrony środowiska w Tokio.
Jak się szacuje, wyspy japońskie zamieszkuje 3,2 mln jeleni i saren, a liczba ta ma być zredukowana do 1,6 mln. Odstrzał nie będzie w żadnym razie dotyczył jeleni ze sławnego parku w dawnej stolicy Japonii Nara, gdyż współtworzą one narodową skarbnicę tradycji.

Według resortu ochrony środowiska, w ubiegłym roku spowodowane przez zwierzynę płową szkody w lasach oraz na polach i w ogrodach wyniosły ponad 8 mld jenów (56 mln euro) - dwa razy więcej niż w roku 2005.

....

A moze ktos nie ma i chetnie by kupil ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:08, 26 Gru 2013    Temat postu:

Premier Japonii odwiedził świątynię Yasukuni

Premier Japonii Shinzo Abe odwiedził świątynię Yasukuni. Uczynił to w pierwszą rocznicę sprawowania urzędu. Gest ten potępiła Korea Południowa; Seul nazwał ją "anachroniczną".

Od lat wizyty japońskich polityków w Yasukuni są źródłem napięć z sąsiadami - głównie Chinami i Koreą Południową - dla których miejsce to jest symbolem japońskiej agresji wojennej.

Wychodząc z mieszczącej się w centrum Tokio świątyni Abe oświadczył, że chciał pokazać, iż zależy mu na tym, "by nikt już nie cierpiał z powodu wojny". Podkreślił, że nie chciał zranić uczuć Chińczyków czy Koreańczyków.

Wizyta japońskiego premiera w świątyni rozgniewała Koreę Południową, według której był to godny pożałowania i "całkowicie anachroniczny" gest. - Nie możemy powstrzymać się przed wyrażaniem żalu i złości z powodu wizyty (...), która nastąpiła mimo obaw i ostrzeżeń sąsiadów - powiedział minister kultury, sportu i turystyki Ju Dzinriong. Jego zdaniem wizyta znacznie pogarsza stosunki Korei Południowej i Japonii oraz zagraża stabilności i współpracy w regionie.

Ubolewanie wyraziła również ambasada USA w Tokio. - Japonia jest ważnym sojusznikiem i przyjacielem. Jednak Stany Zjednoczone są rozczarowane, że rząd Japonii podjął tę inicjatywę, która zaostrzy napięcia z jego sąsiadami - napisano w komunikacie.

Abe, konserwatysta o nacjonalistycznych przekonaniach, udał się do Yasukuni jako pierwszy urzędujący premier Japonii od czasu, gdy w 2006 roku uczynił to ówczesny szef rządu Junichiro Koizumi. Gdy Abe był premierem przez rok w latach 2006-2007, powstrzymał się od tego kroku.

Świątynia Yasukuni stała się w Azji symbolem japońskiej agresji i okrucieństw popełnianych przez japońskich żołnierzy w XX wieku, w tym m.in. masakry co najmniej 200 tys. cywilów w chińskim Nankinie. Wielu obywatelom Korei Południowej świątynia przypomina o brutalnej japońskiej okupacji Półwyspu Koreańskiego w latach 1910-1945.

W Yasukuni oddaje się cześć duszom 2,5 mln żołnierzy japońskich poległych w czasie wojny, w tym 14 dowódców uznanych przez międzynarodowe trybunały za zbrodniarzy wojennych.

....

Zbrodniarzy nalezy usunac jesli to ma byc symbol poleglych . Zero tolerancji dla tego co imperializm Japonii wyprawial w Azji . To byl ciag ohydnych zbrodni . Japonczycy okryli sie hanba i zlamali zasady Kodeksu Bushido ktory mowi o honorowej walce nie o mordowaniu bezbronnych . Ta wladza kontynuje zbrodnicza hanbe i powoduje niechec do Japonii jako kraju . Takie oblicze tego kraju mnie brzydzi o odpycha .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:04, 30 Gru 2013    Temat postu:

Japońscy bezdomni rekrutowani do niebezpiecznej pracy

Stacja kolejowa w Sendai stała się dla bezdomnych najlepszym sposobem na spędzenie nocy w cieple. Co więcej, obrońcy praw człowieka twierdzą, że bezdomni przyjeżdżają tu z całej Japonii, szukając pracy w zniszczonej przez tsunami i skażonej północnej części Japonii. Jak informują: - Wielu pracowników osiągnęło już maksymalny dopuszczalny poziom napromieniowania.

...

Cos upiornego . Taka pomoc to pocalunek Judasza .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:21, 14 Mar 2014    Temat postu:

Emilia Padoł | Onet
"Pocieszycielek" nie pocieszy nikt
Pro­test "po­cie­szy­cie­lek" przed am­ba­sa­dą Ja­po­nii na Fi­li­pi­nach - PAP

>>> COZA CYNICZNA NAZWA !!!

Co ty­dzień w każdą środę, od ponad 22 lat, pro­te­stu­ją pod am­ba­sa­dą ja­poń­ską w Seulu. W Korei Po­łu­dnio­wej zo­sta­ło ich około 50. Sta­ru­szek, które od­wa­ży­ły się mówić o tym, co spo­tka­ło je w mło­do­ści. Tych, które nadal mil­czą, może być wię­cej. Ale więk­szość "po­cie­szy­cie­lek" i tak już dawno ode­szła. Czy zanim umrą ostat­nie z nich, uda się wresz­cie zwró­cić honor tym sek­su­al­nym nie­wol­ni­com z cza­sów II wojny świa­to­wej? Nie­daw­na za­po­wiedź ja­poń­skie­go rządu ode­bra­ła im reszt­ki na­dziei na ja­ką­kol­wiek zmia­nę.

Od­osob­nio­ne

Pro­te­sty sta­ru­szek, ich bli­skich i wspie­ra­ją­cych je ak­ty­wi­stów, tra­fi­ły nawet w 2002 roku do księ­gi re­kor­dów Gu­in­nes­sa. Na całym świe­cie żadna ma­ni­fe­sta­cja, po­świę­co­na jed­nej spra­wie, nie od­by­ła się aż tyle razy. Teraz już ponad ty­siąc­krot­nie.

De­mon­stran­ci do­ma­ga­ją się po­twier­dze­nia zbrod­ni i ujaw­nie­nia całej praw­dy o sek­su­al­nym nie­wol­nic­twie ko­biet, otrzy­ma­nia ofi­cjal­nych prze­pro­sin oraz re­pa­ra­cji wo­jen­nych. Dążą rów­nież do uka­ra­nia win­nych, hi­sto­rycz­ne­go po­twier­dze­nia prze­stępstw - m. in. w pod­ręcz­ni­kach szkol­nych - a także wznie­sie­nia po­mni­ka ofia­rom. Chcą też mu­zeum hi­sto­rycz­ne­go z praw­dzi­we­go zda­rza­nia.

Bo na razie jego na­miast­ką jest to utwo­rzo­ne przy "House of sha­ring" - wy­jąt­ko­wym domu spo­koj­nej sta­ro­ści, w któ­rym miesz­ka dzi­siaj sie­dem ko­biet. Wszyst­kie prze­ży­ły wo­jen­ny kosz­mar – były sek­su­al­ny­mi nie­wol­ni­ca­mi. Są w wieku od 77 do 86 lat. W mło­do­ści za­mknię­te w wo­jen­nych bur­de­lach i zmu­sza­ne do od­by­wa­nia sto­sun­ków sek­su­al­nych z 5-20 żoł­nie­rza­mi dzien­nie, bite, gwał­co­ne, upo­ka­rza­ne, dzi­siaj żyją w spo­koj­nej en­kla­wie nie­da­le­ko Seulu. Pla­ców­ka fi­nan­so­wa­na jest dzię­ki ini­cja­ty­wom spo­łecz­no-oby­wa­tel­skim.

Mu­zeum, które dzia­ła przy domu, pod­trzy­mu­je pa­mięć o tym, co dzia­ło się z ko­bie­ta­mi w Azji w cza­sie II wojny świa­to­wej. W jego zbio­rach są do­ku­men­ty, fo­to­gra­fie, świa­dec­twa ofiar oraz ich twór­czość pla­stycz­na – efekt te­ra­pii, która ofe­ro­wa­na jest pen­sjo­na­riusz­kom.

Mu­zeum nie cie­szy się zbyt wiel­ką po­pu­lar­no­ścią, ale cza­sem za­glą­da­ją do niego mię­dzy­na­ro­do­we wy­ciecz­ki. Zwie­dza­ją­cy są wy­jąt­ko­wo po­ru­sze­ni. Zwłasz­cza, kiedy mają oka­zję po­roz­ma­wiać z któ­rąś z re­zy­den­tek. Te jed­nak rzad­ko de­cy­du­ją się na kon­takt. Nadal są bar­dzo nie­uf­ne w sto­sun­ku do ludzi i z tru­dem opo­wia­da­ją o tym, co je spo­tka­ło.

Nie po­ma­ga im z pew­no­ścią świa­do­mość, że wia­ry­go­ność ich do­świad­cze­nia wciąż jest pod­wa­ża­na, a współ­cze­sny rząd Ja­po­nii dąży wręcz do za­kwe­stio­no­wa­nia hi­sto­rycz­nych fak­tów. Ja­poń­skie zbrod­nie sek­su­al­ne są jed­nym z naj­bar­dziej nie­chlub­nych, ale i naj­mniej zna­nych, okru­cieństw II wojny świa­to­wej.
5f3fe40f-e482-4483-88e3-7b4c0665bf8e
Chin­ki i Ma­le­zyj­ki upro­wa­dzo­ne przez Ja­poń­czy­ków, zmu­szo­ne do sek­su­al­ne­go nie­wol­nic­twa w cza­sie II wojny świa­to­wej - [link widoczny dla zalogowanych]
Chin­ki i Ma­le­zyj­ki upro­wa­dzo­ne przez Ja­poń­czy­ków, zmu­szo­ne do sek­su­al­ne­go nie­wol­nic­twa w cza­sie II wojny świa­to­wej

Ku po­cie­sze­niu

"By­ły­śmy jak kwia­ty, które ze­rwa­no zanim roz­kwi­tły. Ode­bra­li nam wszyst­ko. Pa­mię­tam tylko ogrom­ny ból. Nie ży­ły­śmy jak isto­ty ludz­kie", mówi Yi Ok-se­on, jedna z by­łych "po­cie­szy­cie­lek". Bru­tal­na hi­sto­ria tych ko­biet ma swoje źró­dło w "po­my­słach" ce­sar­skiej armii ja­poń­skiej jesz­cze przed II wojny świa­to­wej. To wtedy, wraz z eks­pan­sją te­ry­to­rial­ną im­pe­rium ja­poń­skie­go, po­wsta­ły pierw­sze woj­sko­we bur­de­le, do któ­rych za­czę­to "re­kru­to­wać" pro­sty­tut­ki z całej Ja­po­nii. Dla­cze­go?

Żoł­nie­rze ce­sar­skiej armii ja­poń­skiej, ko­lo­ni­zu­jąc ko­lej­ne kraje, byli coraz bar­dziej be­stial­scy. Kon­tro­lo­wa­na sieć domów pu­blicz­nych miała za­po­biec krwa­wym rze­ziom i bru­tal­nym gwał­tom, któ­rych ofia­ra­mi byli miesz­kań­cy pod­bi­ja­nych te­ry­to­riów.

Dru­gim waż­nym po­wo­dem było sze­rze­nie się w ja­poń­skim woj­sku cho­rób we­ne­rycz­nych. Bur­de­le, ob­ję­te nad­zo­rem le­kar­skim, miały re­gu­lo­wać za­cho­ro­wal­ność żoł­nie­rzy. Ci zaś, wedle prze­ko­na­nia do­wódz­twa, "prze­cież gdzieś mu­sie­li od­re­ago­wać". Dla­te­go stwo­rzo­no im "sta­cje po­cie­sze­nia" (ang. com­fort sta­tions), w któ­rych cze­ka­ły na nich "po­cie­szy­ciel­ki", z an­giel­skie­go "com­fort women", po ja­poń­sku "ianfu". To eu­fe­mi­stycz­ne okre­śle­nie sto­so­wa­no, aby nie mówić "shofu", czyli pro­sty­tut­ka.

Po­cząt­ko­wo do sta­cji fak­tycz­nie do­bro­wol­nie zgła­sza­ły się ja­poń­skie pro­sty­tut­ki, ale już po kilku mie­sią­cach ich licz­ba była po pro­stu zbyt mała, żeby za­spo­ko­ić po­trze­by ro­sną­cej armii. A skoro sys­tem oka­zał się sku­tecz­ny, trze­ba było wszyst­ki­mi moż­li­wy­mi spo­so­ba­mi "re­kru­to­wać" ko­lej­ne ianfu. Tak za­czę­ło sie po­lo­wa­nie na młode ko­bie­ty. Nie­waż­ny był spo­sób ich ła­pa­nia: siłą czy pod­stę­pem. Ważna była ich ilość. Jak naj­więk­sza.

Głosy hi­sto­ry­ków

Do po­cząt­ku lat 90. po­ku­to­wa­ło prze­ko­na­nie, że ko­bie­ty do sta­cji po­cie­sze­nia zgła­sza­ły się do­bro­wol­nie. I że fak­tycz­nie były "po pro­stu" pro­sty­tut­ka­mi. Praw­da oka­za­ła się być znacz­nie bar­dziej bru­tal­na. Mało kto zda­wał sobie rów­nież spra­wę z tego, ile ko­biet zo­sta­ło przy­mu­szo­nych do pracy w bur­de­lach.

Dzi­siaj sza­co­wa­na licz­ba ofiar wciąż budzi spory hi­sto­ry­ków. Pa­da­ją licz­by od 20 do 200 tys., a nawet od 360 do 410 tys. Na­ukow­cy de­ba­tu­ją też nad na­ro­do­wo­ścia­mi wię­zio­nych ko­biet. Ja­poń­scy ba­da­cze naj­czę­ściej za­ni­ża­ją licz­bę ofiar i utrzy­mu­ją, że to wła­śnie ich oby­wa­tel­ki głów­nie wy­peł­nia­ły sta­cje. Ale nie wszy­scy. Jedne z naj­bar­dziej wia­ry­god­nych da­nych przed­sta­wia pro­fe­sor hi­sto­rii współ­cze­snej Yoshia­ki Yoshi­mi z Uni­wer­sy­te­tu Chuo w Tokio - Ja­poń­czyk.

Yoshi­mi od wielu lat bada zbrod­nie wo­jen­ne ja­poń­skie­go im­pe­rium. To on jako pierw­szy zna­lazł hi­sto­rycz­ne do­wo­dy na to, że ce­sar­ska armia ja­poń­ska utwo­rzy­ła i pro­wa­dzi­ła "sta­cje po­cie­sze­nia". Hi­sto­ryk jest też au­to­rem pierw­sze­go opra­co­wa­nia aka­de­mic­kie­go po­świę­co­ne­go sek­su­al­ne­mu nie­wol­nic­twu w Ja­po­nii. Osza­co­wał on, że Ja­poń­czy­cy utwo­rzy­li około 2 tys. "sta­cji po­cie­sze­nia", w któ­rych wię­zio­no około 200 tys. ko­biet: Ko­re­anek, Chi­nek i Ja­po­nek, ale też Fi­li­pi­nek, Taj­wa­nek, Bir­ma­nek, In­do­ne­zy­jek, a nawet Ho­len­de­rek i Au­stra­li­jek.

Pro­cen­to­wo prze­wa­ża­ły Ko­re­an­ki. Yoshi­mi ob­li­czył, że wśród wszyst­kich ko­biet było ich aż 51,8 proc. Przyj­mu­jąc te dane, ja­snym staje się, dla­cze­go to wła­śnie ich apele nadal są naj­bar­dziej roz­pacz­li­we.

Ofia­ry

O tym, co tak na­praw­dę dzia­ło się w "sta­cjach po­cie­sze­nia", za­czę­to po­waż­nie roz­ma­wiać do­pie­ro na po­cząt­ku lat 90. To wów­czas ko­bie­ty od­wa­ży­ły się mówić. Po­ja­wi­ły się też ruchy spo­łecz­ne dzia­ła­ją­ce na rzecz ofiar i dą­żą­ce do ujaw­nie­nia be­stial­stwa ja­poń­skich żoł­nie­rzy.

Pierw­szą ko­bie­tą, która pu­blicz­nie, na kon­fe­ren­cji pra­so­wej, opo­wie­dzia­ła o tym, co ją spo­tka­ło, była Ko­re­an­ka Kim Hak-sun. Ko­bie­ta przy­zna­ła, że wcze­śniej nie miała po pro­stu od­wa­gi mówić. W grud­niu 1991 roku Kim po­zwa­ła ja­poń­ski rząd. Zmar­ła w 1997 roku, nie do­cze­kaw­szy się wy­ro­ku.

Za jej przy­kła­dem gło­śno prze­mó­wi­ło jesz­cze kil­ka­na­ście ko­biet. To z ich re­la­cji wiemy, jak Azjat­ki tra­fia­ły do bur­de­li i co mu­sia­ły w nich prze­żyć. Te hi­sto­rie są różne. Część ko­biet była po­ry­wa­na i za­cią­ga­na do "sta­cji" siłą, nie­któ­re z nich były sprze­da­wa­ne przez swoją ro­dzi­nę, wiele z nich zgła­sza­ło się do­bro­wol­nie – są­dząc, że re­kru­tu­ją się do pracy w fa­bry­ce. Ja­poń­ska armia roz­pusz­cza­ła po­gło­ski o moż­li­wo­ściach do­bre­go za­rob­ku, w ten spo­sób wer­bo­wa­ła dzie­siąt­ki dziew­czyn, które były zu­peł­nie nie­świa­do­me cze­ka­ją­ce­go je za­gro­że­nia.

"To była rzeź­nia"

Sza­cu­je się, że aż 3/4 ko­biet zmar­ło w "sta­cjach" - przede wszyst­kim w wy­ni­ku prze­mo­cy, wie­lo­krot­nych gwał­tów, cho­rób we­ne­rycz­nych, czy ich agre­syw­ne­go le­cze­nia. Trud­no nawet wy­obra­zić sobie trau­mę tych, które oca­la­ły.

Zwłasz­cza że po wo­jen­nej klę­sce Ja­po­nii ko­bie­ty zo­sta­ły po­rzu­co­ne w "sta­cjach", po­zba­wio­ne ja­kiej­kol­wiek opie­ki. "Bili nas i klęli na nas. A pod ko­niec wojny zo­sta­wi­li nas na fron­cie, że­by­śmy umar­ły", wspo­mi­na­ła Yi Ok-se­on. Mó­wi­ła też: "To była rzeź­nia. Nie dla zwie­rząt, ale dla ludzi. Dzia­ły się tam rze­czy ha­nieb­ne". Po­bi­cia, zbio­ro­we, gwał­ty, po­ni­ża­nie i znę­ca­nie się psy­chicz­ne były w "sta­cjach po­cie­sze­nia" normą.

Ho­len­der­ka Jan Ruff O'Herne była jedną z ko­biet, która w 1992 roku, po­krze­pio­na od­wa­gą prze­ła­mu­ją­cych mil­cze­nie Ko­re­anek, rów­nież po­sta­no­wi­ła prze­ła­mać tabu. Jan uro­dzi­ła się w Ho­len­der­skich In­diach Wschod­nich – ów­cze­snej ni­der­landz­kiej ko­lo­nii. Razem z kil­ko­ma in­ny­mi Ho­len­der­ka­mi zo­sta­ła siłą wcią­gnię­ta do ja­poń­skie­go bur­de­lu. Od ponad 20 lat O'Herne dzia­ła na rzecz ujaw­nie­nia praw­dy o tym, co dzia­ło się w "sta­cjach po­cie­sze­nia". Jest au­tor­ką książ­ki "50 lat mil­cze­nia". W 2007 roku na­gła­śnia­ła pro­blem w Sta­nach Zjed­no­czo­nych, ze­zna­jąc przed Kon­gre­sem Izby Re­pre­zen­tan­tów USA.

Mó­wi­ła tam, że jedno okru­cień­stwo Ja­poń­czy­ków w cza­sie II wojny świa­to­wej wciąż po­zo­sta­je prze­mil­cza­ne: "Oto hi­sto­ria »po­cie­szy­cie­lek« i tego, jak były one zmu­sza­ne do świad­cze­nia usług sek­su­al­nych dla żoł­nie­rzy ce­sar­skiej armii ja­poń­skiej. W tak zwa­nych "sta­cjach po­cie­sze­nia" były no­to­rycz­nie bite i gwał­co­ne, każ­de­go dnia i każ­dej nocy. Nawet ja­poń­ski le­karz gwał­cił mnie za każ­dym razem, gdy przy­jeż­dżał badać, czy nie za­pa­dły­śmy na ja­kieś cho­ro­by we­ne­rycz­ne".

"Oświad­cze­nie Kono"

W 1993 roku, pod na­po­rem po­wta­rza­ją­cych się ze­znań "po­cie­szy­cie­lek" i do­nie­sień wspo­mnia­ne­go już hi­sto­ry­ka Yoshia­ki Yoshi­mi, Yohei Kono, ów­cze­sny ja­poń­ski se­kre­tarz stanu, wydał oświad­cze­nie, w któ­rym przy­znał, że ce­sar­ska armia ja­poń­ska była za­an­ga­żo­wa­na w or­ga­ni­zo­wa­nie "sta­cji po­cie­sze­nia" i "re­kru­ta­cję" ko­biet. W swoim oświad­cze­niu wzy­wał rów­nież hi­sto­ry­ków do dal­sze­go ba­da­nia i wy­ja­śnia­nia tej kwe­stii.

Oświad­cze­nie Kono spo­tka­ło się z dużą apro­ba­tą w Po­łu­dnio­wej Korei. Ja­po­nia uru­cho­mi­ła rów­nież pro­gram kom­pen­sa­cji dla azja­tyc­kich ko­biet, które prze­ży­ły kosz­mar w ja­poń­skich "sta­cjach po­cie­sze­nia". Oby­wa­tel­ki wielu kra­jów do­sta­ły li­stow­ne prze­pro­si­ny od ów­cze­sne­go pre­mie­ra Ja­po­nii. Prze­wi­dzia­no rów­nież wy­pła­tę re­kom­pen­sat. W tym celu zo­sta­ła utwo­rzo­na fun­da­cja "Asia Women's Fund".

I tu po­ja­wił się pro­blem. Bo środ­ki na wy­pła­tę re­kom­pen­sat, które zgro­ma­dzi­ła fun­da­cja, po­cho­dzi­ły z kie­sze­ni pry­wat­nych dar­czyń­ców. W związ­ku z tym wiele ko­biet, w tym Yi Ok-se­on, od­mó­wi­ło przy­ję­cia pie­nię­dzy. Fun­da­cję osta­tecz­nie roz­wią­za­no w 2007 roku.

Ja­poń­skie prze­pro­si­ny były tak na­praw­dę wy­ni­kiem sil­nych na­ci­sków spo­łecz­nych. Ich re­zul­ta­ty były zni­ko­me, a "po­cie­szy­ciel­ki" do dzi­siaj nie do­cze­ka­ły się na­le­ży­tych, jed­no­znacz­nych prze­pro­sin i re­kom­pen­sat od ja­poń­skie­go rządu.

Po­now­ne ba­da­nie do­wo­dów

20 lu­te­go 2014 roku obec­ny ja­poń­ski se­kre­tarz stanu, Yoshi­hi­de Suga, za­po­wie­dział po­now­ne prze­ba­da­nie do­wo­dów, na pod­sta­wie któ­rych Kono w 1993 roku wydał swoje oświad­cze­nie. Ta za­po­wiedź, jed­no­cze­śnie pod­wa­ża­ją­ca praw­dzi­wość do­tych­cza­so­wych ze­znań ofiar, wy­wo­ła­ła obu­rze­nie w Korei Po­łu­dnio­wej. Wy­ra­zi­ła je sama pre­zy­dent re­pu­bli­ki, Park Geun-hye.

Do po­wścią­gli­wo­ści przy roz­wią­zy­wa­niu tej "trud­nej kwe­stii hi­sto­rycz­nej" we­zwał oba kraje Da­niel Rus­sel, ame­ry­kań­ski asy­stent se­kre­ta­rza stanu ds. kra­jów Azji i Pa­cy­fi­ku.

Ale nowy plan ja­poń­skie­go rząd za­ła­mał przede wszyst­kim pen­sjo­na­riusz­ki domu spo­koj­nej sta­ro­ści. Jak mówi Yi Ok-se­on: "Re­wi­zja oświad­cze­nia Kono by­ła­by ha­nieb­na i ab­sur­dal­na". Po czym do­da­je: "Zanim umrze­my Ja­poń­czy­cy po­win­ni prze­pro­sić nas we wła­ści­wy spo­sób. Cały świat ich ob­ser­wu­je. Za­bra­no nas siłą, kiedy by­ły­śmy jesz­cze na­sto­lat­ka­mi. Nic nie zwró­ci nam na­sze­go dzie­ciń­stwa".

Po­kłon ce­sa­rza

Jak mó­wi­ła inna pen­sjo­na­riusz­ka, 84-let­nia Park Ok-se­on, w ze­szło­rocz­nej roz­mo­wie z dzien­ni­kar­ką BBC: "Je­ste­śmy bar­dzo stare. Każ­de­go roku umie­ra­my, jedna po dru­giej. Wojna już dawno się skoń­czy­ła, ale dla nas ona wciąż trwa. Nigdy się nie skoń­czy. Chce­my, żeby ce­sarz Ja­po­nii przy­je­chał do nas, klęk­nął przed nami i szcze­rze prze­pro­sił. Ale myślę, że Ja­poń­czy­cy po pro­stu cze­ka­ją aż umrze­my".

I chyba fak­tycz­nie na to liczy Ja­po­nia, roz­dra­pu­jąc stare, ale wciąż nie­za­go­jo­ne rany – liczy na śmierć "po­cie­szy­cie­lek". Świa­do­mość tego okru­cień­stwa i bez­względ­no­ści bę­dzie to­wa­rzy­szyć sta­rusz­kom już do końca.

Nie­ste­ty.

>>>

POPIERAMY W CALEJ ROZCIAGLOSCI ! POLKI TEZ TO PRZESZLY!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:51, 27 Mar 2014    Temat postu:

Japonia: Mężczyzna spędził prawie pół wieku w celi śmierci. Jest niewinny?

Mężczyzna spędził prawie pół wieku w celi śmierci - Shutterstock

Sąd w japońskim mieście Shizuoka postanowił ponownie rozpatrzyć sprawę 78-letniego obecnie Iwao Hakamady, skazanego w 1968 roku na karę śmierci za zamordowanie swego pracodawcy i jego rodziny. Na decyzję sądu Hakamada będzie czekał na wolności.

Hakamada, były bokser zawodowy, miał dopuścić się zbrodni w 1966 roku. Dwa lata później został skazany na karę śmierci przez powieszenie i od tego czasu oczekiwał w celi śmierci na wykonanie wyroku.

Skazany zawsze utrzymywał, że jest niewinny, a obciążające go zeznania podpisał - jak powiedział - pod wpływem gróźb i bicia przez policjantów. Wyrok skazujący został jednak zatwierdzony przez japoński Sąd Najwyższy w 1980 roku.

Ostatnio pojawiły się jednak nowe dowody w sprawie Hakamady, w tym korzystne dla niego testy DNA, które nie potwierdziły jego winy. Działający na rzecz uwolnienia mężczyzny komitet poparcia, a także japońska Izba Adwokacka zażądały rewizji nadzwyczajnej całego procesu.

Hakamada spędził w celi śmierci 46 lat, a od chwili aresztowania prawie 48 lat. Gdyby rewizja procesu była dla niego niekorzystna, byłby najstarszym skazanym na śmierć człowiekiem na świecie.

Według danych ministerstwa sprawiedliwości Japonii, w krajowych więzieniach oczekuje na wykonanie kary śmierci 129 osób. W 2013 roku odbyło się osiem egzekucji.

Międzynarodowe organizacje obrony praw człowieka od wielu lat potępiają okrucieństwo japońskiego systemu penitencjarnego, który dopuszcza, by skazani czekali na wykonanie kary śmierci często przez wiele lat. Skazańcy są uprzedzani, że zostaną straceni, zaledwie kilka godzin przed wykonaniem wyroku.

Badania opinii publicznej wykazują, że społeczeństwo japońskie w przeważającej części popiera karę śmierci. Według rządowego sondażu z 2010 roku blisko 86 proc. Japończyków uważa, że utrzymanie najwyższego wymiaru kary jest "nie do uniknięcia".

Według ekspertów szerokie poparcie społeczne dla kary śmierci wynika z obaw o bezpieczeństwo oraz dużego zainteresowania mediów przestępstwami. Przeciwnicy argumentują, że nie można wykluczyć, iż egzekucje są wykonywane na ludziach niesłusznie skazanych. Japońska policja jest często oskarżana o stosowanie brutalnych metod podczas zdobywania zeznań, które w większości przypadków stanowią podstawę wyroku skazującego.

...

Niestety koszmar . Jednak pamietajmy ze jest to kraj niskiej przestepczosci wbrew pozorom ! Mimo sadyzmu .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:09, 23 Maj 2014    Temat postu:

Japonia: Parlament ustanowił kolejny dzień wolny od pracy

Par­la­ment Ja­po­nii przy­jął w pią­tek usta­wę usta­na­wia­ją­cą Dzień Góry, szes­na­sty dzień w roku usta­wo­wo wolny od pracy. Pań­stwo­we świę­to ma skło­nić Ja­poń­czy­ków do ko­rzy­sta­nia z prawa do wy­po­czyn­ku i przy­czy­nić się do bar­dziej har­mo­nij­ne­go stylu życia.

Nowe świę­to, zwane Dniem Góry, bę­dzie odtąd ob­cho­dzo­ne 11 sierp­nia. Przy­pa­da w cza­sie bud­dyj­skie­go świę­ta zmar­łych O-Bon, co ma uła­twić Ja­poń­czy­kom kom­po­no­wa­nie prze­dłu­żo­nych week­en­dów.

Mimo że po­kry­wa­ją bli­sko 70 proc. po­wierzch­ni Ja­po­nii, góry nie były dotąd spe­cjal­nie fe­to­wa­ne, choć swój spe­cjal­ny dzień mają na przy­kład ocean, ro­ślin­ność i oby­dwie rów­no­no­ce. Jest też m.​in. Dzień Kon­sty­tu­cji, Zdro­wia i Spor­tu, Kul­tu­ry, Osią­gnię­cia Peł­no­let­no­ści i Sza­cun­ku dla Star­szych.

- Dzień Góry ma stwo­rzyć Ja­poń­czy­kom oka­zję do zbli­że­nia się z gó­ra­mi i po­dzię­ko­wa­nia im za da­ro­wa­ne bło­go­sła­wień­stwa - ar­gu­men­to­wa­li po­my­sło­daw­cy no­we­go świę­ta. Przy­po­mnie­li, że góry od stu­le­ci sta­no­wią ważny ele­ment ja­poń­skie­go folk­lo­ru i sztu­ki, a naj­wyż­szy szczyt kraju, Fuji, wid­nie­je na jed­nym z bank­no­tów i uwa­ża­ny jest za świę­ty.

Ogó­łem Ja­poń­czy­kom przy­słu­gu­je od piąt­ku 16 dni w roku usta­wo­wo wol­nych od pracy. To wię­cej niż ofe­ru­je więk­szość kra­jów wy­so­ko roz­wi­nię­tych, w tym nawet sły­ną­ce z przy­ja­zne­go wobec pra­cow­ni­ka po­dej­ścia Fran­cja, Hisz­pa­nia czy Wło­chy.

"Wall Stre­et Jo­ur­nal" wska­zu­je, że usta­no­wie­nie no­we­go dnia wol­ne­go ma w isto­cie za­chę­cić Ja­poń­czy­ków do wy­po­czyn­ku. Normą dla pra­cow­ni­ków po­zo­sta­ją dłu­gie go­dzi­ny pracy i nie­czę­ste urlo­py; z rzą­do­we­go ba­da­nia wy­ni­ka, że sta­ty­stycz­ny oby­wa­tel wy­ko­rzy­stu­je śred­nio za­le­d­wie po­ło­wę przy­słu­gu­ją­cych mu dni wol­nych.

- Wielu Ja­poń­czy­ków nie ro­zu­mie, że płat­ny urlop jest ich pra­wem - mówi Hi­ro­ku­ni Ike­zoe z kra­jo­we­go In­sty­tu­tu ds. Po­li­ty­ki Pracy i Szko­le­nia Za­wo­do­we­go. Jego zda­niem Ja­poń­czy­cy nie­chęt­nie de­cy­du­ją się na wy­po­czy­nek, czę­ścio­wo dla­te­go, że nie chcą obar­czać ko­le­gów z pracy swo­imi za­da­nia­mi ani zwal­niać się z biura w obec­no­ści szefa.

Usta­no­wie­nie dnia usta­wo­wo wol­ne­go od pracy może oka­zać się bar­dziej sku­tecz­ne niż wcze­śniej­sze, nie­for­mal­ne re­gu­la­cje (np. ogra­ni­cze­nia w wy­pra­co­wy­wa­niu nad­go­dzin). W takim dniu "nie dzia­ła całe biuro, nikt nie przy­cho­dzi do pracy, nikt nie jest styg­ma­ty­zo­wa­ny" - wska­zu­je inny spe­cja­li­sta przy­wo­ły­wa­ny przez "WSJ", Jon Mes­sen­ger.

Jed­nym z zadań wy­zna­czo­nych sobie przez rząd Shin­zo Abe jest przy­wró­ce­nie rów­no­wa­gi mię­dzy pracą a ży­ciem pry­wat­nym oby­wa­te­li oraz za­chę­ce­nie ko­biet do pracy.

>>>

Slusznie trzeba skonczyc z pracoholizmem . I blisko 15 sierpnia . Bedzie w przyszloasci swietem Naszej Matki .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 23:02, 18 Cze 2014    Temat postu:

Komiksy pokazujące gwałt na dzieciach legalne? Winna ustawa

Na ulicach Tokio seks sprzedaje wiele produktów i usług. Nic jed­nak nie pociąga tak mocno jak fantazje dotyczące niewinnych młodych dziewczynek. Dziennikarze CNN odwiedzili sklep z ko­miksami. - Wiele materiałów w tym sklepie przedstawia bardzo skrajne seksualnie zachowania. Niby to tylko komiksy, jednak tak naprawdę to pornografia przedstawiająca dziewczynki pod­czas – niekiedy – brutalnych scen seksu ze starszymi mężczyzna­mi.

Nowa ustawa zdelegalizowała dziecięcą pornografię, na wzór in­nych krajów rozwiniętych, jednak komiksy, nawet takie przedsta­wiające sceny gwałtu na dzieciach, nadal będą mogły być legal­nie sprzedawane. Dlaczego? Ponieważ Anime i Manga generują miliardy dolarów zysku, a ich wydawcy umiejętnie korzystają z nacisków politycznych i lobbingu.

...

Koszmar . To sa skutki braku chrzescijanstwa . Rzady szatana .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:45, 01 Sie 2014    Temat postu:

Japonia znosi embargo na polską wołowinę

Japonia otwiera rynek dla polskiej wołowiny - poinformował mi­nister rolnictwa, Marek Sawicki. Polska jest czwartym europej­skim krajem, który otrzymuje zgodę na eksport tego mięsa do kraju kwitnącej wiśni. Decyzja zapadła wczoraj. Dziś wchodzi w życie.

Minister spotkał się dziś z ambasadorem Japonii Makoto Yamana­ką. Trwają także zabiegi o zniesienie embarga na wieprzowinę.

Szef resortu rolnictwa rozmawiał również z japońskim ambasa­dorem o dostępie polskich owoców i warzyw na tamtejszy rynek. Minister Sawicki zastrzegł, że nie ma to związku z rosyjskim em­bargiem na polskie owoce i warzywa. O tych rozmowach Marek Sawicki nie chciał informować.

W Japonii embargo na wołowinę z Polski obowiązywało od 13 lat, kiedy w Europie występowała choroba wściekłych krów.

W 2012 roku wartość eksportu polskiej żywności do Japonii prze­kroczyła 100 mln euro. Karol Tokarczyk - Polskie Radio.

...

Wreszcie zakończą te hańbę .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:00, 27 Sie 2014    Temat postu:

Premier Japonii Shinzo Abe uczcił pamięć skazanych za zbrodnie wojenne

Premier Japonii Shinzo Abe wystosował w tym roku przesłanie na świątynną uroczystość ku czci prawie 1,2 tys. Japończyków skazanych za zbrodnie wojenne. Abe eksponował zasługi tych ludzi dla kraju - powiedział rzecznik rządu Yoshihide Suga.

Abe wystosował to przesłanie jako przywódca rządzącej Partii Liberalno-Demokratycznej, a nie jako szef rządu - zastrzegł Suga. Odniósł się w ten sposób do doniesień gazety "Asahi Shimbun", która poinformowała, że podczas dorocznej uroczystości w świątyni Koyasan w środkowej Japonii 29 kwietnia odczytane zostało przesłanie Abego, w którym akcentował on, że ludzie ci "poświęcili swe dusze, by stać się opoką kraju".

Według "Asahi Shimbun" Abe wystosował podobne przesłanie także na zeszłoroczną uroczystość w Koyasan, organizowaną koło kamiennego monumentu, upamiętniającego prawie 1,2 tys. zbrodniarzy wojennych, w tym 14 zbrodniarzy "klasy A", m.in. premiera z czasów wojny Hideki Tojo, skazanych w procesie tokijskim (1946-4Cool przez Międzynarodowy Trybunał Wojskowy dla Dalekiego Wschodu.

Pamięć tych zbrodniarzy klasy A, skazanych za zbrodnie przeciwko pokojowi i ludzkości, czci też tokijska świątynia Yasukuni. Suga przyznał, że w traktacie pokojowym z San Francisco, podpisanym w 1951 roku, Japonia zaakceptowała jurysdykcję tego trybunału. Jednak Abe twierdzi, że skazani przez ten trybunał nie są uznawani za zbrodniarzy wojennych w świetle prawa krajowego - pisze agencja Associated Press.

Organizatorzy uroczystości w świątyni Koyasan uważają, że owych 14 zbrodniarzy klasy A zostało skazanych niesłusznie i że należy ich zrehabilitować.

...

To jest choroba psychiczna ... Czczą gości którzy ich prowadzili do zagłady atomowej ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:10, 17 Paź 2014    Temat postu:

Japonia: premier Abe przekazał ofiarę świątyni Yasukuni

Premier Japonii Shinzo Abe przesłał rytualną ofiarę do kontro­wersyjnej świątyni Yasukuni w Tokio - poinformowała agencja Kyodo. Może to skomplikować starania szefa japońskiego rządu o spotkania dwustronne z przywódcami Chin i Korei Południo­wej.

Abe ma nadzieję na spotkania z prezydentem Chin Xi Jinpin­giem i z prezydent Korei Południowej Park Geun Hie podczas li­stopadowego szczytu przywódców państw Azji i Pacyfiku w Peki­nie - wskazuje Reuters.

Shintoistyczna świątynia Yasukuni jest postrzegana przez kryty­ków w kraju i za granicą, zwłaszcza w Chinach i Korei Południo­wej, jako symbol japońskiego militaryzmu. Wśród milionów pole­głych, którym oddaje się tam cześć, są japońscy przywódcy z okre­su drugiej wojny światowej, skazani za zbrodnie wojenne.

Wizyty japońskich polityków w Yasukuni traktowane są przez Pekin i Seul jako dowód na to, że władze nie poczuwają się do od­powiedzialności za zbrodnie popełnione przez ich kraj w prze­szłości. Gdy Abe odwiedził tę świątynię pod koniec grudnia ze­szłego roku, Chiny i Korea Południowa nie szczędziły mu słów krytyki i potępienia.

...

USUNCIE W KONCU TYCH ZBRODNIARZY STAMTAD !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 11:51, 03 Lut 2015    Temat postu:

Japonia: Rząd chce, by wojsko mogło ratować obywateli za granicą

Rząd Japonii chce rozpocząć polityczną debatę w sprawie stworzenia podstawy prawnej, która pozwalałaby japońskim siłom zbrojnym na dokonywanie interwencji za granicą w celu ratowania zagrożonych Japończyków - powiedział premier Shinzo Abe.

W sobotę dżihadystyczne ugrupowanie o nazwie Państwo Islamskie (IS) poinformowało o zabiciu 47-letniego Japończyka Kenjiego Goto, uprowadzonego najpewniej w październiku lub listopadzie ubiegłego roku na kontrolowanych przez nich obszarach Syrii. 24 stycznia w innym nagraniu IS przekazało wiadomość o egzekucji innego Japończyka, 42-letniego Haruna Yukawy. Za obydwu zakładników IS żądało wcześniej okupu wysokości 200 mln dolarów.

Przedtem rząd japoński uznał, że nie ma podstaw prawnych do ewentualnego użycia siły militarnej przeciwko IS. W analizie przeprowadzonej na prośbę gabinetu Abego wskazano, bez nawiązywania bezpośrednio do dżihadystycznego ugrupowania, że kontynuowana jest analiza ram prawnych, jeśli chodzi o udzielanie niezbędnego wsparcia siłom zbrojnym innych krajów, gdy w grę wchodzi pokój i bezpieczeństwo Japonii oraz stabilność społeczności międzynarodowej.

Krytycy Abego zarzucają mu, że śmierć japońskich zakładników usiłuje wykorzystać do własnych politycznych celów. Abe od pewnego czasu stara się doprowadzić do złagodzenia ograniczeń, nakładanych na japońskie wojsko przez pacyfistyczną konstytucję kraju.

Japońska ustawa zasadnicza, napisana pod kierunkiem USA po drugiej wojnie światowej, nakłada na siły zbrojne, mające status Sił Samoobrony, różne restrykcje, m.in. zabrania prowadzenia operacji militarnych poza granicami kraju. Abe stara się osłabić ograniczenia dotyczące zbiorowej samoobrony bądź przyjścia z pomocą zaatakowanemu sojusznikowi. Rząd przyjął w tym zakresie nową interpretację konstytucji, ale nie uchwalono dotąd stosownych ustaw. Abe opowiada się za znowelizowaniem art. 9 ustawy zasadniczej tak, by Siłom Samoobrony jednoznacznie nadać status regularnych sił zbrojnych. Japońska opinia publiczna jest w tej kwestii mocno podzielona.

Abe podkreślił w poniedziałek, że Japonia nie włączy się w ataki lotnicze przeciw IS w Syrii i Iraku, prowadzone przez międzynarodową koalicję państw pod wodzą USA. Jednocześnie potwierdził gotowość kraju do kontynuowania współpracy ze społecznością międzynarodową w walce z ekstremistycznym zagrożeniem; obecnie zaangażowanie Tokio polega na dostarczaniu pomocy humanitarnej krajom walczącym z IS.

...

No wlasnie ! To powinno byc ! Potepiamy militatyzm i agresje NIE WOJNY OBRONNE !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:04, 20 Lut 2015    Temat postu:

Barbarzyńskie eksperymenty na ludziach - tajemnica Jednostki 731

To był najbardziej barbarzyński epizod, jaki miał miejsce na terenie Azji w okresie II wojny światowej. W okupowanej przez Japończyków północno-wschodniej części Chin znajdowała się baza wojskowa, w której Jednostka 731 przeprowadzała na chińskich jeńcach nieludzkie eksperymenty. Choć od zakończenia wojny minęło wiele lat, Li Fengqin, której ojciec żywcem został przecięty na pół, domaga się od rządu Japonii wzięcia odpowiedzialności za zbrodnie z przeszłości.

...

To sa zbrodnie Japonii .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:40, 26 Mar 2015    Temat postu:

"The Independent": Japonia wybuduje swój "Wielki Mur"?

Władze Japonii zaprezentowały plany budowy gigantycznego muru, który miałby chronić wybrzeże tego kraju przed niszczycielską siłą tsunami. Jak donosi "The Independent" budowla ma mieć 250 mil długości, a w niektórych miejscach ma sięgać 12,5 metra wysokości.

"The Independent" donosi, że koszt budowy ma sięgnąć 6,8 mld dolarów. Mur zostanie zbudowany z cementu i ma się składać z połączonych ze sobą mniejszych falochronów. Sprawi to, że budowa będzie łatwiejsza.

Plan został przedstawiony cztery lata po ogromnym tsunami, które nawiedziło północno - wschodnią Japonię i budzi w tym kraju wiele kontrowersji. Ze względu na stosunkowo wysokie koszty jest on szeroko komentowany. Jak podaje "The Independent" wśród krytyków pomysłu znalazła się żona premiera tego kraju, Akie Abe, która zasugerowała, że możliwe są inne rozwiązania. - Proszę, wstrzymajcie się z budową, nawet jeśli decyzja już zapadła - powiedziała. - Budowanie wielkiego muru na naszych wybrzeżach to naprawdę najlepszy z możliwych pomysłów? - dodała Abe.

Wiele osób zwraca uwagę, że tego typu budowla może zaszkodzić środowisku morskiemu oraz zasłoni morze. Powstają też pytania czy mur rzeczywiście okazałby się efektywny.

- Najbezpieczniejszą rzeczą, jaką możemy zrobić, jest przeniesienie się na wyższe obszary. Nie potrzebujemy naszego "Wielkiego Muru" - powiedział dla agencji AP Tsuneaki Iguchu, były burmistrz miasta Iwanuma, które zostało zalane w trakcie ostatniego tsunami.

"The Independent" podkreśla, że fala, która pojawiła się u wybrzeży Japonii cztery lata temu, w wyniku najpotężniejszego trzęsienia ziemi w historii kraju, osiągnęła 40 metrów wysokości. Według wstępnych szacunków całkowite koszty, jakie poniesie Japonia ze względu na tamto tsunami, wyniosą około 34 miliardy dolarów.

...

Niezwykly pomysl .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:40, 08 Kwi 2015    Temat postu:

Japońska akademia przyznała się do makabrycznych eksperymentów na Amerykanach

Amerykańscy jeńcy wojenni - Japonia, 1944 rok

Japońskie muzeum uniwersyteckie po raz pierwszy w historii zaprezentuje wystawę, której tematem będą makabryczne eksperymenty wykonywane przez Japończyków na amerykańskich jeńcach wojennych. Będzie to pierwsze, w historii placówki, publiczne przyznanie się do winy – podaje "The Independent".

W ten sposób szkoła medyczna Uniwersytetu Kiusiu po raz pierwszy publicznie przyzna, że żołnierze amerykańscy byli poddawani makabrycznym eksperymentom, podczas których pozbawiono ich mózgów oraz narządów wewnętrznych. Serii drastycznych zabiegów dopuścił się personel medyczny uniwersytetu w czasie II wojny światowej.

Wystawa liczy sobie 63 eksponaty i opowiada historię dziewięciu amerykańskich żołnierzy sił powietrznych, którzy 5 maja 1945 roku wyskoczyli z uszkodzonego samolotu B-29 lecącego nad prefekturą Kumamoto i Oita. Kapitan Marvin Watkins został przewieziony do Tokio na przesłuchanie, podczas gdy jego ośmiu kompanów przetransportowano do lekarza wojskowego Szkoły Medycznej w Fukuoce - poprzednika obecnej instytucji.

Przed Trybunałem Zbrodni Wojennych w Jokohamie, który odbył się w 1948 roku, przedstawiono dowody zebrane przeciwko 30 lekarzom i pracownikom uczelni, potwierdzające, że Amerykanie byli przedmiotem wielu "zabiegów". Owe "zabiegi" obejmowały dożylne iniekcje wody morskiej, stosowane w celu ustalenia, czy słona woda może być stosowana jako substytut zastrzyków solankowych.

Jeńcom usuwano na żywca części wątroby w celu ustalenia, czy mogą one przetrwać poza organizmem, a operacje na otwartym mózgu miały służyć znalezieniu leku na padaczkę.

Żaden Amerykanin nie przeżył, ale ich szczątki zachowały się w formaldehydzie do końca wojny, kiedy to zaangażowane w sprawę osoby zniszczył dowody.

Trybunał uznał 23 mężczyzn winnych nieludzkiemu znęcaniu się nad jeńcami wojennymi. Jeden z oskarżonych przebywający w więzieniu zabił się w trakcie procesu, a pięć osób zostało skazanych na śmierć. Czterech oskarżonych otrzymało karę dożywocia, a reszcie zasądzono krótkie wyroki.

W 1950 roku Douglas MacArthur, gubernator wojskowy Japonii, pozamieniał wszystkie wyroki i obniżył kary więzienia. Pod koniec dekady wszyscy zaangażowani w sprawę zostali zwolnieni. Sąd nigdy nie uznał pracowników uniwersytetu winnych systematycznemu przyczyniania się do śmierci ludzi - mimo 23 wyroków – a instytucja unikała publicznego podjęcia tematu.

Pracownicy uniwersyteccy nie byli jedyni. Okryty złą chwałą Szawdron 731, jednostka wojenna Cesarskiej Armii Japońskiej, przeprowadzała tysiące wiwisekcji w północnych Chinach. Wiele z osób odpowiedzialnych za bestialskie procedery nigdy nie zostało pociągniętych do odpowiedzialności.

...

Tak trzeba stanac w prawdzie . Do czego prowadzi zaklamanie widzicie w Rosji ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:44, 19 Maj 2015    Temat postu:

Japonia: naukowcy wzywają premiera, by stawił czoło wojennej historii
Wielu członków Partii Liberalno-Demokratycznej uważa, że władze w Tokio wystarczająco wiele razy przeprosiły

Premier Japonii Shinzo Abe powinien zdecydowanie stawić czoło wojennej historii kraju - zaapelowało ponad 450 naukowców, głównie z Zachodu, w liście skierowanym do szefa rządu w Tokio. Treść dokumentu opublikowała dzisiaj agencja Reutera.

Przedstawiciele środowisk akademickich obawiają się, że przywódca "chce rozmyć przekaz dawnych przeprosiny" - podkreśla Reuters. Japońskie działania podczas II wojny światowej wciąż kładą się cieniem na stosunkach Japonii z sąsiadami, szczególnie z Chinami i Koreą Południową. Dyskusja na temat działań zbrojnych imperium japońskiego ponownie rozgorzała w związku z 70. rocznicą zakończenia działań wojennych.

Naukowcy, w tym dwóch historyków uhonorowanych nagrodą Pulitzera, wezwali Abego do nazwania japońskiej "historii mianem rządów kolonialnych i wojenną agresją", a także do wspomnienia o tzw. kobietach pocieszycielkach, które były w czasie II wojny światowej przymusowo zamykane w wojskowych domach publicznych.

Podczas wizyty w Stanach Zjednoczonych premier Abe wyraził w zeszłym miesiącu żal z powodu roli, jaką podczas II wojny światowej odegrał jego kraj. Zapewnił, że Tokio nie wycofa się ze złożonych w przeszłości przeprosin, ale jednocześnie poinformował, że podczas obchodów rocznicy zakończenia wojny będzie chciał odnieść się do przyszłości.

Wielu członków Partii Liberalno-Demokratycznej uważa, że władze w Tokio wystarczająco wiele razy przeprosiły. Szczególnie trudny okazuje się temat kobiet pocieszycielek, które wielu japońskich polityków konserwatywnych nadal nazywa prostytutkami i dodaje, że nie ma żadnych dowodów wskazujących na to, iż były one zmuszane do tego procederu przez władze w Tokio. Naukowcy skrytykowali takie teorie mianem "prawniczych argumentów".

"Obecny rok daje szansę rządowi Japonii na pokazanie prawdziwego w sferze słów i czynów przywództwa i na odniesienie się do historii kraju jako czasu rządów kolonialnych i wojennej agresji" - napisali naukowcy w liście.

Japonia złożyła akt kapitulacji 2 września 1945 roku na ręce gen. Douglasa Mac Arthura. Poddała się, gdy w sierpniu USA zrzuciły bomby atomowe na Hiroszimę i Nagasaki.

>>>

Tak to jest obowiazek! Shanbiliscie sie podczas wojny. Tak nie postepuja ludzie honoru.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:25, 26 Maj 2015    Temat postu:

Japonia: sąd po stronie nauczycieli, którzy nie chcieli śpiewać hymnu

Japonia: sąd po stronie nauczycieli, którzy nie chcieli śpiewać hymnu - Shutterstock

Japoński sąd nakazał wypłacenie odszkodowań nauczycielom ukaranym za odmową odśpiewania hymnu narodowego, który wielu Japończykom kojarzy się z militaryzmem - poinformowali skarżący, zaniepokojeni odradzaniem się nacjonalizmu w systemie edukacji.

Sąd w Tokio zdecydował, że władze miejskie mają wypłacić odszkodowania 22 byłym nauczycielom licealnym w łącznej wysokości 537 mln jenów (ok. 4 mln euro). Media odnotowują, że niesubordynacja nauczycieli drogo ich kosztowała: po osiągnięciu wieku emerytalnego nie zostali przywróceni do pracy, jak przewiduje specjalny program.
REKLAMA


Utwór "Kimigayo", którego tekst powstał ponad 1000 lat temu i który służy jako hymn od końca XIX wieku, łączy się w świadomości wielu Japończyków z pochwałą militaryzmu XIX i XX wieku.

- Trzeba wykazać się roztropnością, gdy karze się ludzi, postępujących według własnych przekonań - podkreślił sędzia Toru Yoshida w publicznej telewizji NHK. Według sędziego tokijskie władze "nadużyły swojej władzy", a nauczyciele swoim zachowaniem w żaden sposób nie zakłócili przebiegu uroczystości rozdania dyplomów.

W ciągu minionych lat w Japonii między nauczycielami a władzami szkolnymi rozegrało się wiele batalii prawnych o ten uważany przez wielu za kontrowersyjny zwyczaj. W 2012 roku Sąd Najwyższy orzekł, że nie jest niekonstytucyjne karanie nauczycieli za odmowę śpiewania hymnu, choć - jak zastrzeżono - kara nie powinna iść dalej niż zwykła reprymenda.

...

A jak ida slowa?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:53, 19 Lip 2015    Temat postu:

Japonia: zakaz dziecięcej pornografii wchodzi w życie

Japonia: zakaz dziecięcej pornografii wchodzi w życie - AFP

Pornografia dziecięca nie będzie już legalna w Japonii. Wchodząca w życie nowelizacja prawna to sukces opinii międzynarodowej, która przez długie lata wywierała na ten kraj naciski, usiłując zmusić go do przyjęcia standardów powszechnie akceptowanych w krajach rozwiniętych. Sukces jest jednak połowiczny – informuje "Daily Telegraph".

Nowe prawo przewiduje karę pozbawienia wolności do jednego roku lub grzywny o maksymalnej wielkości 1 miliona jenów (około 30 tys. 500 zł) za posiadanie materiałów pornograficznych z udziałem dzieci. Te zmiany japoński parlament przegłosował już w ubiegłym roku, ale wchodzą one w życie dopiero w tym miesiącu. Powodem miała być potrzeba zostawienia czasu posiadaczom dziecięcej pornografii na pozbycie się zdelegalizowanych treści.
REKLAMA


Wchodzący w życie zakaz nie obejmuje jednak pornografii dziecięcej przedstawianej w mandze (japońskim komiksie), animacji czy grafice komputerowej. Rozszerzenie obostrzeń prawnych skutecznie oprotestowali wydawcy i opozycja polityczna, argumentujący, iż krok taki oznaczałby pogwałcenie wolności wypowiedzi. Z drugiej strony, wśród parlamentarzystów nie brakuje też głosów rozczarowanych pozostawioną luką prawną.
Oczywiście, wolność wypowiedzi jest ważna. I uwielbiam mangę. Ale pewne rzeczy są tak zdeprawowane, że nie warto nawet ich bronić.
Masatada Tsuchiya, Partia Liberalno-Demkratyczna

- W moim przekonaniu należało zadziałać bardziej zdecydowanie i przyjrzeć się mandze i animacji, w której ma miejsce wykorzystywanie seksualne dzieci. (…) Oczywiście, wolność wypowiedzi jest ważna. I uwielbiam mangę. Ale pewne rzeczy są tak zdeprawowane, że nie warto nawet ich bronić - powiedział Masatada Tsuchiya, członek Partii Liberalno-Demkratycznej.

W ostatnich latach odnotowano gwałtowny wzrost konsumpcji dziecięcej pornografii w Japonii. Dane podawane przez agencję prasową Kyodo News mówią o 1828 takich przypadkach w ubiegłym roku, czyli dwukrotnie więcej niż w 2009.

Atrakcyjne seksualnie przedstawienia młodych kobiet i dzieci (nazywanych "młodymi idolami" – junior idols) stanowią część japońskiej kultury popularnej. Pojawiają się na okładkach kolorowych czasopism, w reklamach w metrze i telewizji.

...

To kraj poganski i widzicie od razu różnice. W komiksie jest też ohydne porno. Wykorzystują sytuację że skoro narysowali to żadnego dziecka nie skrzywdzili. Ale podniecili pedofili którzy po obejrzeniu będą chcieli więcej...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:02, 20 Lip 2015    Temat postu:

W II Wojnie Światowej Japonia straciła twarz. Odkryła się hańbą.
Pogwalcili zasady słynnego Kodeksu Buszido. Czyli Droga Wojownika. Jakie to zasady?

[link widoczny dla zalogowanych]

W "Hagakure", znanym zbiorze przypowieści i zasad, którymi posługiwać powinien się samuraj (we fragmentach przetłumaczonym także na język polski), jest długi ustęp, mówiący o współczuciu, będący cytatem z mnicha buddyjskiego imieniem Tannen. Oto fragmenty traktujące o bushi: "Wojownik, który na zewnątrz nie okazuje odwagi, a w sercu nie nagromadzi tyle współczucia, żeby mu pierś rozrywało, nie będzie umiał przestrzegać prawdziwych zasad rzemiosła wojennego. Samuraje zaś, którzy na jednym ramieniu dźwigają lojalność i oddanie wobec pana, a na drugim odwagę i współczucie, a dźwigają je w dzień i w nocy, aż do bólu ramion – w wystarczającym stopniu wypełniają swoją powinność. Samuraj z samą tylko odwagą, bez współczucia, niechybnie przepadnie, i wiele znamy takich przypadków z dawnych i nowych czasów."

....

Mądrość tych słów trudno wyrazić. II Wojna to potwierdziła. Bez współczucia Japończycy stali się gorzej niż zwierzętami. Bestiami nieppodobnymi do ludzi, o samurajach nie mówiąc...

Opowieścią o samurajskim współczuciu jest film Akiry Kurosawy: "Siedmiu samurajów" (siedmiu bushi decyduje się na nieodpłatną obronę rolników przed łupieżczym najazdem zbójów).Uprzejmość Edytuj


Idea zaczerpnięta głównie z konfucjanizmu. Wyraża się w niej japoński perfekcjonizm, który, abstrahując od pola bitwy, nakazuje wojownikowi być również wzorowym członkiem społeczeństwa, który możliwie jak najmniej zawadza innym, jest oszczędny w słowach, pomocny itp. Uprzejmość w japońskim ujęciu silnie związana jest ze współczuciem, empatią, co obrazuje podany przez dr. Nitobe przykład japońskiego zwyczaju, który nakazuje dzielić niedogodności towarzyszy, nawet gdy to nie jest konieczne (dr Nitobe przywołuje przykład składania parasola przeciwsłonecznego na czas rozmowy z kimś, kto takiego nie posiada, by dzielić z nim niewygodę przebywania pod silnym promieniowaniem). Może się to wydać Europejczykom śmieszne, gdyż w ich kulturze praktykuje się dzielenie z innymi jedynie dobrami (np. słodyczami), natomiast niewygody w ich opinii powinien odczuwać tylko ten, kto bezwzględnie musi, a skazywanie się z własnej woli na solidarne cierpienie jest dla nich głupstwem.

...

Wręcz przeciwnie! Dla katolika to jest WSPANIAŁE! PRZECIEŻ SAM JEZUS PRZYSZEDŁ DZIELIĆ Z NAMI NIEWYGODY! GENIALNE ZASADY! Uprzejmość musi wynikać z duchowego dobra. Inaczej jest fałszem i obsłudą.

Prawda i prawdomówność Edytuj


Prawda jest wartością nadrzędną względem uprzejmości. Bushi poprzez swoją szczerość i prawdomówność chcieli się zdystansować do innych klas, sądząc, że im, jako klasie panującej, przypada obowiązek nadzwyczajnej uczciwości. Stawianie etykiety nad prawdą było piętnowane jako łudzenie pięknymi słówkami i potępiane. Wasal, który jedynie się przypochlebiał swemu panu, a nie ukazywał mu jego błędów, był piętnowany jako nei-shin, czyli lizus. Za szlachetne było uważane odwodzenie władcy od głupich kroków, nawet kosztem własnego życia, tzn. popełniając samobójstwo-protest, zwane kanshi. Klasa bushi szczególnie gardziła kupiectwem za brak kręgosłupa moralnego. Sporządzanie pisemnych umów wojownicy niekiedy traktowali jako ubliżanie ich honorowi. Uważali samo wypowiedziane przez siebie słowo za wystarczające "pokwitowanie".

...

Genialne! Gdyby Japończycy wytkneli głupotę swojej władzy w 1941 nie okryli by się hańbą! I nie chodzi o samobójstwo które nie jest mądre. Ale o gotowość nawet na śmierć gdy władza się wscieknie że jej głupotę wytknęli. W ogóle samobójstwo to ucieczka od problemu a więc brak odwagi. Gotowość na śmierć to jedno a samobójstwo to drugie. Najwieksza odwaga to żyć! Zresztą w 1945 planowali zbiorowe samobójstwo. Akurat robili nie to co trzeba. Brak zasad moralnych doprowadził do upadku rozumu i samobójstwa. Jak u Hitlera z którym zresztą byli w sojuszu. Zatem nigdy więcej samobójstw. To ma zniknąć raz na zawsze.

Widzimy że zupełnie wtedy od tego odeszli. Owszem ideał zawsze jest przestrzegany przez nielicznych. Ale tym razem to już w ogóle zniknął.
Japończycy muszą przestrzegać kodeksu buszido w sposób mądry. Do czego zresztą ten nawołuje. Oczywiście nie osiągną ideału. Ale jaki postęp ducha zrobią.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 2 z 6

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy