Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 14:03, 13 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Za tysiąc lat może nie być Japończyków
Japończykom grozi wyginięcie. Jeśli w Kraju Kwitnącej Wiśni nie zwiększy się przyrost naturalny, za tysiąc lat nie będzie ani jednego potomka samurajów – alarmują specjaliści z uniwersytetu Tohoku na stronie internetowej uczelni.
W Japonii jest 16,6 mln dzieci w wieku do 14. roku życia, ale z roku na rok jest ich coraz mniej. Prof. Hiroshi Yoshida wylicza, że co 100 sekund ubywa jeden japoński maluch. Ten proces trwa od 1975 r., od kiedy w Japonii nieprzerwanie występuje ujemny przyrost naturalny.
W Kraju Kwitnącej Wiśni jest 127,7 mln mieszkańców, ale do końca tego stulecia może być ich nawet o jedną trzecia mniej. Z prognoz demograficznych wynika, że przez następne 50 lat przyrost naturalny utrzyma się na poziomie jedynie 1,35 promila.
Jednocześnie w Japonii stale wydłuża się tzw. przeciętna oczekiwana długość życia. W 2010 r. wyniosła ona 86,4 lat, a w 2060 r. ma się jeszcze bardziej wydłużyć do 91 lat. Japończycy się starzeją. Ponad 20 proc. ludności jest w wieku powyżej 65. roku życia, najwięcej na świecie.
>>>>
Widzicie tutaj ze wzrost PKB tak niegdys podziwany PO KILKANASCIE !!! PROCENT ROCZNIE wyhamowal z braku mlodych . Teraz Japonia to dom starcow . Bogactwo nie moze byc nigdy celem czlowieka bo jest przeciez mateirialne a wiec w porownaniu z duchem prymitywne . Japonii brak BOGA ! A zatem snsu . Bez sensu czlowiek ginie . Japonczycy wzieli z zachodu technike ale nie wzieli tego co njalepsze . KOŚCIOŁA ! Niestety czlowiek jest prymitywny i widzi glownie materie . To nie technika dala zachodowi potege ale Kościół dal zachodowi moralnosc a ona stworzyla technike ktora jest zaledwie UBOCZNYM skutkiem ktory kraje poza zachodem biora za przyczyne myslac ze wystarczy skopiowac technike aby tez osiagnac potege . Nie wystarczy !!!! Trzeba wziac wiare Boga ! Bo tearz to juz nawet zachod pada bez Boga ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:34, 15 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Ogromna powódź w Japonii. Ewakuowano 250 tys. osób
Ponad pięć tysięcy osób odciętych od świata, ponad 250 tysięcy ewakuowanych. To skutki powodzi, jaka nawiedziła południową Japonię. Co najmniej 22 osoby zginęły, a osiem uznano za zaginione. Po rekordowo silnych opadach deszczu powódź sieje zniszczenia na południu kraju.
>>>>
I znowu Japonia pokutuje !! Z tym ze oni nie sa chrześcijanami a zatem inaczej ich Bóg ocenia . Stad zachod jest gorszy ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:22, 10 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Joanna Zajączkowska
Syndykaty zbrodni
Jest największą organizacją przestępcza na świecie. Roczne obroty niektórych jej grup wynoszą nawet setki miliardów dolarów. Członkowie syndykatów uważają siebie za duchowych spadkobierców dawnych samurajów i dla dobra organizacji są zdolni do największych poświęceń.
Paradoks japońskiego podziemia
Japońska mafia należy do największych i najbardziej wpływowych organizacji przestępczych na świecie. Szacuje się, że liczba członków yakuzy wynosi ok. 80 tys. Przynależność do yakuzy jest legalna. W Japonii istnienie gangów, co do zasad, nie jest zabronione, a nawet w znacznej mierze funkcjonują one jawnie - mają nawet swoje oficjalne biura. Jeszcze do niedawna przywódcy wielkich grup nie unikali rozgłosu, często pojawiali się publicznie, udzielali wywiadów, a nawet zwoływali konferencje prasowe. Dobrze zorganizowane grupy yakuzy mają podobną strukturę do wielkich korporacji. Coraz częściej też gangsterzy japońscy przypominają biznesmenów - wyróżniają ich markowe ubrania, drogie garnitury, lubią pokazywać się w ekskluzywnych miejscach, niektórzy z nich mają status celebrytów. Większość członków japońskich gangów była do tej pory łatwo rozpoznawalna. Ponad 70 proc. miało wytatuowane ciało od szyi po stopy, około 40 proc. gangsterów pozbawionych było jednego lub więcej palców.
Japońskie syndykaty mają swoją ideologię i swoje kodeksy postępowania, których przepisy są skrupulatnie przestrzegane. Klasyczna yakuza kieruje się honorowym kodeksem zabraniającym krzywdzenia ludzi, a swoim członkom (i ich rodzinom) zapewnia bezpieczeństwo oraz pomoc w trudnych sytuacjach. Członkowie yakuzy uważają siebie za duchowych spadkobierców dawnych samurajów. Wyrazem kultywowania tradycji przez członków yakuzy jest m.in. udział w uroczystych ceremoniach, na których odprawiane są osobliwe obrzędy.
Syndykaty w kraju Kwitnącej Wiśni są bardzo zróżnicowane, najważniejsze z nich to Yamaguchi-gumi (wydaje własną gazetę), Sumiyoshi-kai i Inagawa-kai. Część japońskich gangów prowadzi działalność legalną (handel nieruchomościami, inwestowanie na giełdzie), ale oprócz nich występują też grupy skierowane na czerpanie zysków z różnego rodzaju działalności przestępczej (handel narkotykami, wymuszenia haraczy itd.), która podlega ściganiu przez policję. W historii Japonii znane są też okrutne przypadki zbrodni dokonywanych przez gangsterów na ulicach miast, krwawe porachunki pomiędzy różnymi grupami przestępczymi, w czasie których ginęli niewinni ludzie, przypadki zastraszania dziennikarzy, którzy wyjawiali mroczne tajemnice japońskiej mafii (przykład Atsushi Mizoguchiego, który był zastraszany przez gangsterów i omal nie zginął zaatakowany brutalnie przed swym domem).
Mimo bezwzględnych i okrutnych metod jakie stosują japońscy gangsterzy, czerpania zysków z nielegalnych źródeł, yakuza przez lata była akceptowanym elementem japońskiej rzeczywistości. Jej członkowie byli tolerowani, ponieważ pomagali w utrzymywaniu porządku na ulicach Japonii, zapewniali stabilizację w "świecie przestępczym", współpracowali z policją przy zwalczaniu pospolitej przestępczości.
Potomkowie szlachetnych samurajów
Początki yakuzy sięgają mniej więcej 1600 roku, kiedy doszło do zakończenia długoletniej wojny domowej i osiągnięcia względnego spokoju i stabilizacji w Japonii. Wtedy to ok. 500 tys. samurajów pozostało nagle bez pracy. Część z nich zostało później kupcami, część filozofami, a nawet uczonymi. Jednakże wielu, niezdolnych do przekwalifikowania się, pozostało w izolacji, a ich jedynym zajęciem stały się kradzieże, bójki uliczne i terror (nazywano ich hatamoto-yakka). Aby powstrzymać ataki hatamoto-yakka, zaczęły tworzyć się bandy złożone z młodych mieszkańców miast, które miały na celu chronić uciskaną ludność. W ich skład wchodzili m.in. pozbawieni pana samuraje (tzw. roninowie), uliczni handlarze, karciani hazardziści a nawet drobni złodzieje.
Tak samo jak we współczesnych gangach, występowały silne więzy pomiędzy przywódcą grupą i jej pozostałymi członkami. Machi-yakko byli szeroko popierani przez ludność, pisano o nich poematy. Z czasem wokół nich narosła legenda, która przetrwała do dziś i jest trwałą częścią kultury japońskiej. Współcześni członkowie yakuzy utożsamiają się właśnie z Machi-yakko, walecznymi wojownikami, którzy według legendy, byli reprezentantami tradycyjnych wartości starojapońskich i którzy stanęli w obronie uciśnionych i walczyli o dobro zwykłych ludzi. Podania o działalności Machi-yakko nie są do końca zgodne z prawdą historyczną, ale mimo to głęboko zakorzeniły się w świadomości Japończyków. Szlachetny wizerunek japońskiego gangstera, promowany jest we współczesnym kinie, mandze i anime, a także książkach, muzyce i sztuce.
Wczesne ugrupowania yakuzy pojawiły się ok. 1700 r. Podobnie jak we włoskiej mafii, zaczęły grupować się w rodziny, z ojcem stojącym na czele. Panował w nich tradycyjny system oyabun - kobun (rola ojca - rola dziecka). Oyabun dawał pomoc, udzielał rady w zamian za całkowitą lojalność i służbę swojego kobuna. Nieraz relacja oyabun - kobun doprowadzała wręcz do fanatycznego oddania przywódcy grupy. System oyabun - kobun stanął u podstaw współczesnego japońskiego świata przestępczego i w prawie nie zmienionej formie funkcjonuje do dnia dzisiejszego.
Osobliwy test wytrzymałości
Reguły panujące w yakuzie zawsze były bardzo surowe. Nieposłuszeństwo, tchórzostwo, wyjawienie tajemnic mafii było karane śmiercią. Za pozostałe poważne wykroczenia groziło wyrzucenie z gangu lub przymusowe dokonanie samookaleczenia w postaci rytualnego obcięcia czubka małego palca prawej ręki. Jeśli wykroczenie powtarzało się, obcinano pozostałą część palca lub inny palec. Zwyczaj ten, w nieco zmienionej formie, przetrwał do dzisiaj. Obecnie obcięcie palca i oddanie go przywódcy uważane jest za dowód lojalności i oddania. Innym znakiem szczególnym yakuza jest tatuaż, często całego ciała od szyi po stopy. Początkowo tatuaż stosowany był jako kara, rodzaj napiętnowania, później stał się dowodem męstwa i oddania.
Przyjęcie nowego członka do gangu odbywa się zgodnie z szczegółowo opracowanym tradycyjnym ceremoniałem. Uroczystość następuje przed shintoistycznym ołtarzem i jest połączona z rytualnym piciem sake. Uroczystość przyjęcia nowego yakuza nazywa się "aktem złączenia". Odtąd gang będzie stanowić nową rodzinę yakuza. Wewnątrz gangu panują stosunki patriarchalne i bezwzględnie przestrzegana jest hierarchia. W tej grupie relacje szef - podwładny przypominają stosunki rodzinne typu ojciec - syn. Chociaż gang stanowi rodzinę dla yakuza, nie stanowi to przeszkody w tym, aby utrzymywał on nadal kontakty ze swoją rodziną naturalną.
Nowe formy działalności
Na przestrzeni lat obserwuje się daleko idące zmiany w japońskiej przestępczości zorganizowanej. Odnosi się to również do źródeł finansowania mafii. Począwszy od lat 70. Ubiegłego wieku, yakuza zaczęła poszukiwać nowych obszarów swojej działalności. Dotychczasowe źródła zysków (hazard i prostytucja) stały się niewystarczające dla mafijnych bossów. Wtedy liderzy gangów zdecydowali się na podjęcie działań będących "siłowym wkraczaniem w sprawy cywilne", czyli zaczęli stosować spekulację gruntami, kredytami bankowymi, wymuszanie haraczy. Od tego czasu zmieniły się znacznie formy, w jakich funkcjonują gangi. Teraz przypominają one nowocześnie zarządzane firmy. Zatrudniani są w nich doradcy i prawnicy, którzy nie tylko dbają o interesy finansowe firmy, ale też publiczny wizerunek organizacji.
Współcześnie te syndykaty, których roczne obroty sięgają nawet setek miliardów dolarów, wywierają duży wpływ na różne sektory japońskiej gospodarki. Praktycznie nie istnieje znacząca działalność handlowa czy przemysłowa, w której syndykaty yakuzy nie egzekwowałyby swoich udziałów w zamian za zapewnienie ochrony. Odnosi się to zarówno do wymuszeń haraczy w dziedzinie seksbiznesu, a także handlu nieruchomościami, w budownictwie, transporcie i bankowości, przy zakładaniu przedsiębiorstw czy zakupie samochodów. Wymuszanie korzystania z pomocy yakuzy zarówno odnosi się do osób cywilnych jak i przedsiębiorstw. W zamian za ochronę, gangsterzy pobierają haracze od właścicieli barów i restauracji, czerpią zyski z przemysłu filmowego. Japońska mafia kontroluje każdą dziedzinę usług, która przynosi zyski.
Związki z polityką
Yakuza, z ponad trzystuletnią historią, jest uważana za jedną z najlepiej prosperujących organizacji przestępczych na świecie. Jej pozycja w państwie wzrosła po drugiej wojnie światowej. Yakuza była zawsze związana z siłami prawicowo-konserwatywnymi i popierała ruchy antykomunistyczne. Przez lata ta organizacja wspierała finansowo polityków. Jej związki z wpływowymi politykami przybierały różne formy. Również sami członkowie partii zabiegali o dobre relację z yakuzą. W ten sposób powstawała skorumpowana potęga gangstersko-polityczna, sięgająca najwyższych szczytów władzy. Istnieje wiele dowodów na związki prominentnych japońskich polityków ze światem przestępczym. Jeden z liderów rządzącej przez lata Partii Liberalno-Demokratycznej, Shin Kanemaru, powiązany był z trzecią co do wielkości grupą yakuzy - Inagawa-kai. Z yakuzą współpracował też były premier Kakuei Tanaka. W 2001 r. zmuszony został do dymisji premier Yoshiro Mori po oskarżeniach o bliskie kontakty z mafią. Do dzisiaj powiązania yakuzy z polityką pozostają dość mgliste.
Yakuza jest głęboko zakorzeniona w kulturze japońskiej i wielokrotnie przysłużyła się społeczeństwu w sytuacjach kryzysowych. Po trzęsieniu ziemi w 1995 r. w Kobe, członkowie syndykatu Yamaguchi-gumi dostarczali helikopterami pomoc ofiarom kataklizmu. Z kolei po tragicznych wydarzeniach z ubiegłego roku, kiedy północno-wschodnią Japonię nawiedziło najsilniejsze w historii tego kraju trzęsienie ziemi, na zniszczone regiony kraju przywódcy yakuzy wysłali ciężarówki z tonami jedzenia, wody pitnej ubrań i chemii gospodarczej dla ofiar klęski żywiołowej.
Czy to koniec mafii?
Jakkolwiek yakuza od wieków jest zauważalnym elementem życia w Japonii i popiera ją nadal znaczna część społeczeństwa, widoczna jest zmiana w nastawieniu większości Japończyków do syndykatów. Aktualnie gangi coraz częściej postrzegane są przez Japończyków jako "bandy pospolitych mafiosów" stosujących przemoc, które pomnażają majątek na narkotykach, hazardzie i wymuszeniach. Władze Japonii stale zwiększają kompetencję policji do walki z nielegalną działalnością członków yakuzy. W świetle ostatnich regulacji prawnych działalność syndykatów polegająca na "pośredniczeniu" w dużych transakcjach firm czy "stosowania ochrony" jest zakazana. Na mocy wydanego w poprzednim roku aktu prawnego nielegalne jest także prowadzenie interesów z gangami. Według niektórych komentatorów wspomniane zmiany prawne mogą być początkiem stopniowego procesu delegalizacji yakuzy w Japonii. Mimo stale zmniejszającej się liczby członków yakuzy, jej wpływy sięgają daleko poza Japonię. Yakuza utrzymuje z powiązania z południową Azją, Koreą Południową, Filipinami, Tajwanem, Hongkongiem a także Europą Zachodnią i USA.
>>>>
Pamietajmy jedenak ze to sa poganie i nie ma tam chrzescijanstwa masowego !!! Stad rozne potworne rzeczy nas szokujace . Mafia jako ,,norma i tradycja''... Ot taki biznes ...
Na szczescie to sie zmienia i to cieszy ... Z taka ,,tradycja'' trzeba sie rozstac . To nie biznes to zlo ! Kult zla a zatem udzial w mistycznym ciele szatana ... Jakolwiek Bóg szybko wybacza poganom bo sa jak dzieci to jednak trzeba sie pozbyc tego dziadostwa . Japonia stanie sie jeszcze lepszym krajem bez takiego ,,biznesu''...
I oczywiscie to nie sa Samuraje tylko wrecz przeciwnie . Samuraj broni kraju przed wrogami a ludu przed bandytami . Zreszta znamy monumentalny film ,, 7 samurajow''... Mafiozi to ci z ktorymi samuraje walcza !
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Pon 17:43, 27 Maj 2013, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:05, 18 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Japonia: wizyta ministrów w świątyni Yasukuni upamiętniającej zbrodniarzy wojennych
Grupa japońskich deputowanych, w tym dwóch ministrów, odwiedziła świątynię sintoistyczną Yasukuni. Oburzeniem zareagowali sąsiedzi Japonii, gdyż miejsce to upamiętnia m.in. japońskich dowódców uznanych za zbrodniarzy wojennych.
Grupa parlamentarzystów, w tym minister transportu Yuichiro Hata oraz minister ds. reformy systemu pocztowego Mikio Shimoji, uczestniczyła w organizowanych w świątyni festiwalu z okazji nastania jesieni. Premier Yoshihiko Noda wcześniej apelował do członków swego rządu, by nie odwiedzali świątyni (chramu).
Rzecznik rządu powiedział, że była to prywatna wizyta ministrów.
Każda wizyta japońskich polityków w Yasukuni prowadzi do napięć w stosunkach Japonii z jej sąsiadami. Chram ten należy do najbardziej kontrowersyjnych. Upamiętnia poległych w wojnach japońskich żołnierzy, w tym 14 dowódców uznanych za zbrodniarzy wojennych. Na terenie świątynnego kompleksu znajduje się również muzeum prezentujące rewizjonistyczną wersję historii.
Powszechnie chram Yasukuni postrzegany jest też jako miejsce przypominające o ekspansjonistycznej polityce mocarstwowej Japonii zakończonej wraz z drugą wojną światową. Wizyty japońskich polityków w tym miejscu traktowane są jako dowód na to, że władze nie poczuwają się do odpowiedzialności za zbrodnie popełnione przez ich kraj w przeszłości.
Były premier w świątyni zbrodniarzy
W środę w Yasukuni zjawił się przywódca opozycyjnej Partii Liberalno-Demokratycznej Shinzo Abe, typowany na następnego premiera. Oficjalnie pojechał on tam jako osoba prywatna, by uczcić zakończenie drugiej wojny światowej.
Spotkało się to z ostrą reakcją Chin i Korei Południowej. Południowokoreański MSZ wyraził "głęboki żal i zaniepokojenie" wizytą Abego w budzącej kontrowersje świątyni, określonej jako "symbol japońskiej agresji i militaryzmu".
Z kolei chińska oficjalna agencja Xinhua zaznaczyła, że "wizyta Abego w tak delikatnym czasie (...) to kolejny cios dla i tak nadwątlonych stosunków chińsko-japońskich", a także "kolejna odsłona prowokacyjnych działań Japonii wobec Chin, która jeszcze bardziej zatruje wzajemne relacje".
Stosunki między tymi państwami w ostatnim czasie znacznie się pogorszyły, po tym jak rząd Japonii wykupił od prywatnego japońskiego właściciela kilka wysp z archipelagu Senkaku (chiń. Diaoyu), które według Pekinu podlegają suwerenności Chin. W jego sąsiedztwie znajdują się bogate łowiska i prawdopodobnie znaczne podmorskie złoża gazu ziemnego.
>>>>
Oczywiscie potepiamy taki kult ! Owszem oni musza byc gdzies pochowani . NO ALE TO JEST KULT ! Kult zla - zatem diabla . Oczywiscie ja nie wiem czy sa piekle . Chcialbym aby nie . Ale jesli Bóg ich uratowal to byl wlasnie ratunek a nie nagroda ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 22:01, 08 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
Japonia: premier Shinzo Abe o seksualnym niewolnictwie w czasie II wojny światowej
Władze Japonii przyznały, że przeprowadziły tylko ograniczone śledztwo, zanim oświadczyły przed laty, iż oficjalne dowody nie potwierdzają udziału japońskich żołnierzy w zmuszaniu azjatyckich kobiet do seksu w latach przed i w czasie II wojny światowej.
Premier Shinzo Abe podpisał we wtorek oświadczenie parlamentu przyznające, że rząd Japonii dysponował dokumentacją powojennego trybunału wojskowego, zawierającą świadectwa japońskich żołnierzy na temat uprowadzania Chinek do wojskowych domów publicznych. Dowody te nie zostały najwyraźniej uwzględnione w jedynym dochodzeniu, jakie w tej kwestii przeprowadzono w Japonii w latach 1991-1993.
Według oświadczenia parlamentu dokumenty wskazujące na niewolnictwo seksualne mogą nadal istnieć. Z oświadczenia nie wynika jednak, czy rząd zamierza uznać je za dowody - pisze agencja AP, która zapoznała się z parlamentarnym dokumentem.
Abe przyznał, że istniały "pocieszycielki", jak nazywano zmuszane do pracy w domach publicznych kobiety, ale - jak dodał - nie ma dowodów na to, by zmuszano je do prostytucji.
W oświadczeniu parlament uznaje dokumenty Międzynarodowego Trybunału Wojskowego dla Dalekiego Wschodu, który powstał w 1946 roku w Tokio dla osądzenia zbrodni dokonanych przez przywódców i obywateli Japonii podczas II wojny światowej. Parlament jednak oświadczył, że dokumentów tych nie ma w archiwach sekretariatu rządu, ani nie stwierdził, czy zawierają one oficjalne materiały w sprawie niewolnictwa seksualnego.
Abe skrytykował decyzje trybunału jako "potępienie ze strony zwycięzców".
Oświadczenie parlamentu określa stwierdzenia zamykające w 1993 roku oficjalne śledztwo w sprawie niewolnictwa seksualnego jako "rezultat całościowego i poważnego dochodzenia", mówi jednak, że rząd jest otwarty na powrót do tematu, jeśli znajdą się nowe dokumenty.
Sekretarz generalny rządu Yoshihide Suga powiedział, że gabinet premiera Abe uznaje krzywdy wyrządzone podczas japońskiej inwazji i okupacji dużej części Azji, zaznaczając, że rząd wielokrotnie w jasny sposób stanowisko to wyrażał.
Podobną w treści wypowiedź złożył szef japońskiej dyplomacji Fumio Kishida: - Japoński rząd przyjmuje w duchu pokory fakty historyczne, wyraża raz jeszcze głęboką skruchę i składa szczere przeprosiny oraz wyraża głęboki żal z powodu wszystkich ofiar, tak w kraju, jak za granicą.
Kishida dodał, że premier Abe "podziela to samo stanowisko".
Abe przed objęciem stanowiska opowiadał się za rewizją oświadczenia z 1993 roku ówczesnego premiera Yohei Kono, który wyraził skruchę za cierpienia wyrządzone "pocieszycielkom" przez japońskich żołnierzy.
...
Tu nie ma co krecic . Zbrodnie sa oczywiste . Z tym ze to samo robili Niemcy ! A oni nie byli poganami z Azji . Japonczycy pod tym wzgledem to byla dzicz . Brak chrzescijanstwa .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 16:05, 14 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
Burmistrz Osaki: niewolnice seksualne były koniecznością
Burmistrz Osaki stwierdził w poniedziałek, że zmuszanie koreańskich kobiet do prostytucji i pracy w wojskowych domach publicznych przed oraz w trakcie trwania II wojny światowej, było "koniecznością" i nie widzi w tym nic złego - podaje "The New York Times".
Toru Hashimoto, postrzegany przez niektórych jako ewentualny kandydat na premiera, powiedział dziennikarzom w poniedziałek, że takie kobiety dobrze przysłużyły się Japonii. Polityk uważa, że "burdele były konieczne, aby utrzymać dyscyplinę w armii". - Gdy żołnierze ryzykują życie pędząc przez burze pocisków, muszą się potem gdzieś wyciszyć - powiedział w wywiadzie.
W rozmowie z dziennikarzami stwierdził również, że amerykańscy żołnierze stacjonujący obecnie na Okinawie powinni częściej korzystać z usług prostytutek. Jego zdaniem zmniejszy to częstotliwość występowania przestępstw seksualnych skierowanych przeciwko miejscowym kobietom.
Organizacje praw człowieka uznały opinie burmistrza za naganne. Szczególnie oburzeni są obywatele Korei Południowej, której to obywatelki w głównej mierze "zasilały" wojskowe domy publiczne.
Południowokoreański serwis "Yonhap News" cytował urzędnika wyższego szczebla, który stwierdził w wywiadzie, że "komentarze pana Hashimoto ujawniają poważny brak historycznego zrozumienia oraz brak poszanowania praw człowieka".
W wtorek rano Hashimoto, który ma na Twiterze ponad milion zwolenników, napisał, że Stany Zjednoczone nie są lepsze od Japonii, ponieważ prostytucja szerzy się w najlepsze wokół amerykańskich baz wojskowych.
Wojskowe domy publiczne
Zachowanie japońskiej armii w Azji przed oraz w trakcie trwania II wojny światowej pozostaje tematem, który budzi nadal wiele emocji. Sąsiedzi Kraju Kwitnącej Wiśni twierdzą, że Tokio nie zadośćuczyniło wystarczająco krajom ościennym za wojenne okrucieństwa. Z kolei politycy pokroju Hashimoto uważają, że Japonia jest niesłusznie demonizowana.
Niektórzy historycy szacują, że do Japonii sprowadzono z terenu Azji ok. 200 tys. kobiet, które miały zaspokajać seksualnie żołnierzy japońskiej armii. Kraj Kwitnącej Wiśni oficjalnie przeprosił skrzywdzone w 1993 roku.
Toru Hashimoto jest przewodniczącym populistycznej partii Stowarzyszenie Odnowy Japonii, która ma obecnie w parlamencie 57 deputowanych. Według japońskich polityków z innych frakcji, jego komentarze przedstawiają zniekształcony obraz wojennej historii Japonii.
....
Z uwagi na takich psycholi sa w Japonii katastrofy . Koszmar wojny nic nie nauczyl tych zakutych łbów . I to Japonia musi wytepic . Prymitywny sadyzm .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 17:39, 27 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
Burmistrz Osaki skorygował swą wypowiedź o niewolnicach seksualnych
Burmistrz miasta Osaka Toru Hashimoto skorygował swą wcześniejszą wypowiedź, iż przymusowa prostytucja, z której korzystali japońscy żołnierze podczas II wojny światowej, była potrzebna. Uznał, że musi przeprosić za swoje słowa.
Znany z nacjonalistycznych poglądów burmistrz wycofał się również z zawartego w tej samej wypowiedzi stwierdzenia, iż stacjonujący na japońskiej wyspie Okinawa żołnierze USA powinni w większym stopniu korzystać z lokalnych domów uciech w celu "kontrolowania swej energii seksualnej".
Wypowiedź ta, jakiej Hashimoto udzielił dwa tygodnie temu dziennikarzom, została oficjalnie potępiona przez Chiny i Koreę Południową, zaś rzecznik Pentagonu uznał ją za sprzeczną z polityką i wartościami sił zbrojnych USA.
Jednak występując w poniedziałek na konferencji prasowej Hashimoto nie usunął całkowicie podstaw dla kontynuowania polemik. Wskazał bowiem, że niezbędne są dalsze historyczne badania, by ustalić, na ile Japonia "jako państwo" była odpowiedzialna za przymusowe umieszczanie tak zwanych kobiet pocieszycielek - jak eufemistycznie określa się seksualne niewolnice - w przeznaczonych dla żołnierzy domach publicznych. Jak zaznaczył, jego wypowiedź nie została w pełni zrelacjonowana i źle ją zrozumiano.
Jednocześnie wezwał inne państwa, by same zajęły się u siebie kwestią podobnych przestępstw, dotyczących "seksu i pola walki".
- Całkowicie zgadzam się, że wykorzystywanie "kobiet pocieszycielek" przez japońskich żołnierzy przed II wojną światową i w jej trakcie było czynem niewybaczalnym, depczącym godność i ludzkie prawa kobiet, wśród których było wiele Koreanek i Japonek - powiedział Hashimoto.
Dodał następnie: "Uważam także zdecydowanie, że Japonia musi spojrzeć na swe dawne przestępstwa z pokorą oraz zadeklarować szczere przeprosiny i ubolewanie wobec tych kobiet, które cierpiały z powodu zbrodni wojennych jako kobiety pocieszycielki. Nigdy nie usprawiedliwiałem wykorzystywania kobiet pocieszycielek".
Odnosząc się do swych słów na temat amerykańskich żołnierzy na Okinawie Hashimoto powiedział, że odzwierciedlały one jego życzenie, by siły zbrojne USA ukróciły w swych szeregach przestępczość, której ofiarą pada tamtejsza ludność.
Kontrowersje wokół wypowiedzi Hashimoto sprawiły, że według badań sondażowych obecnie tylko 3 proc. elektoratu gotowe jest głosować na kierowaną przez niego konserwatywną partię Stowarzyszenie Odnowy Japonii w lipcowych wyborach do izby wyższej parlamentu, podczas gdy w kwietniu było to 6 proc.
....
Jestem zachwycony ! Kazdy moze bladzic ale niewielu ma odwage sie przyznac .
Hanba Japonii w II wojnie byl brak umiarkowania i panowaniem nad popedami . Grabic i gwalcic . To jest hanba ! Prawdziwy samuraj panuje nad popedami i brzydzi sie burdelami . Samuraj ktory musi biegac do burdelu bo nie moze wytrzymac z ,,energia seksualna" jest postacia smieszna i groteskowa . Juz od mlodosci powinien cwiczyc opanowanie . Np. nad samogwaltem . Mlodzieniec ktory pozbedzie sie tego nalogu na pewno nie bedzie biegal do prostytutek . I to jest zwyciestwo wieksze niz na wojnie . Podobnie alkoholizm homoseksualizm czy pornografia . Walka z tym to tez mestwo . Samuraj walczy zawsze nawet gdy nie ma wojny . Zwlaszcza wtedy nie moze zasypiac i tracic umiejetnosci . Trzeba byc zawsze czujnym !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:42, 15 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
Japonia: premier Abe nie studzi napięcia wokół świątyni Yasukuni
Choć premier Japonii Shinzo Abe zdecydował się nie składać wizyty w świątyni Yasukuni w Tokio, w swoim wystąpieniu nie wyraził ubolewania w związku z cierpieniami, które Japończycy zadali państwom ościennym w XX wieku.
Świątynia Yasukuni jest poświęcona duchom 2,5 mln żołnierzy, którzy polegli w służbie cesarza Japonii i przez wielu uznawana jest za symbol japońskiej agresji wojennej. W czwartek przypada 68. rocznica kapitulacji Japonii w II wojnie światowej, a wizyta premiera w przybytku w tym dniu z pewnością przyczyniłaby się do zaostrzenia stosunków z Pekinem i Seulem w sytuacji, gdy wysokie napięcie utrzymuje się już z powodu sporów terytorialnych i na tle historycznym.
Abe poprosił swego doradcę o złożenie ofiary w świątyni w jego imieniu - nie jako premiera, lecz przewodniczącego Partii Liberalno-Demokratycznej. - Chciałem wyrazić wdzięczność i szacunek dla tych, którzy walczyli i oddali swoje życie za ojczyznę - wyjaśnił.
Jak oceniła japońska agencja Kyodo, złożenie ofiary w sanktuarium było wyraźnym ukłonem w stronę konserwatywnych wyborców premiera. Przedstawiciel Abe wzmocnił jego wymowę, podając do wiadomości, że premier chciał wyrazić swój żal z powodu "niemożności złożenia wizyty w świątyni w dniu dzisiejszym".
Abe razem z cesarzem Akihito oddali hołd poległym podczas uroczystości na pobliskiej arenie. - Będziemy budować pełną nadziei przyszłość narodu, z pokorą stawiając czoło historii - powiedział premier. "- Modlę się za pokój na świecie i ciągły rozwój kraju - dodał cesarz.
Wystąpienie Abe wzbudziło zdziwienie, ponieważ premier nie powiedział, że Japonia pamięta o szkodach wyrządzonych państwom azjatyckim w czasie wojny. Taką formułę wypowiadali kolejni szefowie rządów podczas rocznic kapitulacji od 1994 roku. W przemówieniu zabrakło również jednoznacznej deklaracji wyrzeczenia się wojny.
Napięcia nie studzi fakt, że w świątyni Yasukuni wizytę w czwartek złożyli trzej szefowie resortów w gabinecie Abe. Przybytek odwiedził minister spraw wewnętrznych Yoshitaka Shindo, minister ds. reformy administracji i służby cywilnej Tomomi Inada oraz minister stanu ds. zarządzania w czasie klęsk żywiołowych i szef Narodowej Komisji Bezpieczeństwa Publicznego Keiji Furuya. W świątyni hołd poległym złożyło też ponad 100 polityków, czyli - jak zauważa Kyodo - liczniejsza grupa niż w poprzednich latach.
- Składanie hołdu poległym w wojnie to wewnętrzna sprawa państwa, a inne kraje nie powinny nas krytykować lub ingerować w te sprawy - powiedział Furuya.
Shindo podkreślał z kolei, że odwiedził przybytek jako osoba prywatna, nie konsultując się wcześniej z premierem Shinzo Abe.
- Prywatne wizyty ministrów w świątyni to kwestia wyłącznie swobody religijnej. Rząd nie powinien w to ingerować - podkreślił sekretarz generalny gabinetu Yoshihide Suga. Wcześniej Abe mówił, że nie będzie wydawał poleceń swoim ministrom w sprawie tego, czy powinni udać się do Yasukuni czy też nie.
W proteście przeciwko wizycie japońskich ministrów w świątyni ambasador Japonii został w czwartek wezwany do chińskiego ministerstwa spraw zagranicznych. MSZ w Pekinie w oświadczeniu skrytykował wizytę, nazywając ją próbą "upiększania historii". Odwiedzenie przez japońskich ministrów Yasukuni "rani uczucia ludzi w Chinach i innych krajach azjatyckich", które były ofiarami japońskiej agresji - napisał resort.
Chińska agencja Xinhua zaznacza, że wizyta ta "jeszcze bardziej nadwyręży wzajemne zaufanie między Japonią a jej sąsiadami". Agencja Kyodo podaje, że przed ambasadą Japonii w Pekinie wzmocniono środki bezpieczeństwa.
Każda wizyta japońskich polityków w Yasukuni prowadzi do napięć w stosunkach Japonii z jej sąsiadami, głównie Chinami i Koreą Południową. Świątynia stała się w Azji symbolem japońskiej agresji i okrucieństw popełnianych przez japońskich żołnierzy w czasie II wojny światowej, w tym m.in. masakry co najmniej 200 tys. cywilów w chińskim Nankinie.
W Yasukuni oddaje się cześć japońskim ofiarom wojen, wśród nich dowódcom wojskowym uznanym za zbrodniarzy wojennych przez Międzynarodowy Trybunał Wojskowy dla Dalekiego Wschodu.
Japońscy premierzy nie odwiedzają świątyni w rocznicę kapitulacji kraju od 2006 roku. W latach 2001-2006 było to zwyczajem premiera Junichiro Koizumiego, co przyczyniało się do istotnych napięć w stosunkach z Pekinem i Seulem.
....
Kto czci zbrodniarzy staje z nimi w jednym szeregu . Potepiamy to . To ohydne .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 16:10, 02 Wrz 2013 Temat postu: |
|
|
Rząd Japonii podejmuje działania wymierzone w "czarne firmy"
Japońskie ministerstwo pracy rozpoczęło akcję wymierzoną w około 4 tysiące "czarnych firm" zmuszających młodych pracowników do pracy w godzinach nadliczbowych za minimalną płacę; ma to ukrócić te wyzyskowe praktyki i poprawić sposób traktowania pracowników.
Jeśli podczas miesięcznej kontroli zostaną wykryte rażące naruszenia prawa pracy ministerstwo zamierza skierować pisma do prokuratury i opublikować nazwy firm.
Celem akcji jest pomoc takim pracownikom, jak 26-letni mężczyzna z Tokio, który po ukończeniu studiów wiosną 2011 roku został zatrudniony w firmie handlującej odzieżą i wkrótce przekonał się, w jak okropnych warunkach przyszło mu pracować. Jego szef wrzeszczał na niego niemal codziennie, a czasem nawet używał pięści.
- Jeśli nie uzyskasz docelowego poziomu sprzedaży, zapomnij o urlopie - powtarzano mu ciągle. - Taki pracownik to tylko strata miejsca.
Mężczyzna był zmuszany do codziennej pracy do późnych godzin wieczornych i często przychodził do biura również w weekendy. I choć miesięcznie przepracowywał ponad 100 godzin nadliczbowych, nie otrzymywał za nie wynagrodzenia. Firma zatrudnia co roku pięciu nowych pracowników, którzy jednak szybko odchodzą.
W końcu mężczyzna nie wytrzymał takiego traktowania - jesienią 2012 roku złożył wymówienie.
- Mam nadzieję, że cała akcja zapobiegnie powtarzaniu się historii podobnych do mojej - powiedział.
Podobnie uważa 20-paroletni mężczyzna, który wiosną ubiegłego roku zatrudnił się w tokijskiej firmie zajmującej się oprogramowaniem.
Wkrótce po rozpoczęciu pracy zauważył, że nie dostaje wynagrodzenia za nadgodziny. Kiedy starał się o pracę powiedziano mu, że jego miesięczna pensja wyniesie 200 tysięcy jenów (2 037 dolarów). Tymczasem jego zasadnicza pensja wyniosła 150 tysięcy jenów, a 50 tysięcy było przeznaczonych na godziny nadliczbowe. Co więcej, przy płatnym urlopie ta kwota nie jest wypłacana. Mężczyzna chce odejść z pracy, ale nie stać go na to z powodu braku oszczędności.
- Naprawdę mam nadzieję, że rząd rozprawi się z takimi firmami - powiedział.
Choć nie istnieje precyzyjna definicja "czarnej firmy", to wiadomo, że zazwyczaj zmusza ona zatrudnianych pracowników do pracy ponad siły i większość z nich odchodzi. Według ministerstwa zdrowia, pracy i opieki społecznej "są to firmy traktujące młodych ludzi jak osoby przeznaczone na stracenie". Akcja wymierzona w te firmy obejmuje między innymi sprawdzenie, gdzie wskaźnik rotacji pracowników jest wyższy od średniej i gdzie powszechnie panuje zwyczaj nie płacenia za nadgodziny.
Jednak wypowiedzenie walki "czarnym firmom" jest łatwiejsze w słowach niż w czynach. Chociażby dlatego, że wysoki wskaźnik rotacji personelu nie jest czymś niezgodnym z prawem.
Haruki Konno, szef organizacji pozarządowej Posse, która wspiera ofiary "czarnych firm" powiedział., że wyzyskiwani pracownicy powinni sami podjąć działania zmierzające do poprawy ich sytuacji.
- Nawet w przypadkach, kiedy państwo nie może sobie z tym poradzić, to zainteresowane strony mogą zatrudnić prawnika i szukać rozwiązania - powiedział Konno. - Powinny wykorzystać strony zewnętrzne, takie jak grupy, które mogą zaangażować prywatne organizacje zapewniające wsparcie.
Ministerstwo zamierza w przyszłym roku fiskalnym uruchomić stałą konsultacyjną linię telefoniczną, która umożliwi gromadzenie informacji na temat "czarnych firm".
>>>
Brawo ! Koniec obozow pracy w Japonii...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 13:27, 22 Wrz 2013 Temat postu: |
|
|
Dzień Szacunku dla Starszych w Mandze
Koncertem japońskiego śpiewaka prof. Seiichiro Sato Muzeum Manggha w Krakowie uczci we wtorek Japoński Dzień Szacunku dla Starszych. W repertuarze znajdą się utwory kompozytorów z Kraju Kwitnącej Wiśni. Nie zabraknie też dzieł Fryderyka Chopina i Carla Loewego.
Japończykowi akompaniował będzie, na pianinie, jego młody rodak Aruto Matsumoto.
- Dzień Szacunku dla Starszych jest ważnym świętem w Japonii. Osoby starsze cieszą się szczególnym respektem w tym kraju. Wynika to po części z zasad systemu religijno-filozoficznego funkcjonującego w Japonii. Z drugiej strony seniorzy są tą grupą, której globalny kryzys ekonomiczny nie dotknął, a więc zamożniejsi niż ich rówieśnicy w innych częściach świata – powiedziała Katarzyna Nowak z Muzeum Manggha. Dodała, że sytuacja starszych ludzi w Kraju Kwitnącej Wiśni jest też znacznie lepsza niż sytuacja tej samej grupy wiekowej w Polsce. Japończycy mają szeroki wybór atrakcji przeznaczonych specjalnie dla nich. Są to m.in. wydarzenia kulturalne, warsztaty edukacyjne, zajęcia sportowe, wycieczki zagraniczne.
Przedstawicielka muzeum przypomniała również, że Japonia ma najwyższą średnią wieku życia na świecie – ponad 83 lata. Ok. 25 proc. japońskiej populacji to osoby starsze, podczas gdy dzieci poniżej 15. roku życia jest prawie o połowę mniej.
Japoński Dzień Szacunku dla Starszych, czyli Keiro no hi, obchodzony jest od 1954 roku. W 1966 roku został wpisany do kalendarza świąt państwowych. Z tej okazji w połowie września w różnych częściach Japonii odbywają się festyny i przyjęcia dla seniorów. Celem święta jest "oddać cześć i okazać miłość starszym ludziom, którzy przez długie lata poświęcali swój czas społeczeństwu oraz uszanowanie ich wieku".
Prof. Seiichiro Sato jest japońskim śpiewakiem (głos bas–baryton). Jest ceniony nie tylko w swojej ojczyźnie, ale i w Niemczech, Francji i Szwajcarii. W Europie wielokrotnie występował w operach Wagnera i Mozarta. Wykonywał pieśni do kompozycji m.in. Schuberta i Wolfa, a także do słów Szekspira, Goethego i Heinego. W Japonii popularyzuje twórczość niemieckiego kompozytora Carla Loewego.
Sato odbywa tournee po Polsce, które ma promować pieśni japońskie oraz przypominać kompozycje Loewego. Oprócz Krakowa na trasie koncertowej znalazł się m.in. Płock i Warszawa.
...
Tak kraj ten ma wiele zalet .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:28, 14 Cze 2013 PRZENIESIONY Nie 14:55, 20 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Kamil Nadolski | Onet
Jednostka z piekła rodem
Eksperymenty na ludziach większości kojarzą się ze zbrodniczym aparatem hitlerowskich obozów. Tymczasem Japończycy dopuszczali się ich już w latach trzydziestych. Niestety w zwyrodnieniu często przewyższali niemieckich oprawców.
Już na początku XX wieku chińska prowincja Mandżuria budziła zainteresowanie sąsiadów Państwa Środka. O ziemie niezwykle bogate w surowce upominało się zarówno Imperium Rosyjskie jak i Cesarstwo Japonii - państwa, które w latach 1904-1905 prowadziły ze sobą regularną wojnę. 18 września 1931 roku Japonia postanowiła jednak zrobić decydujący krok i za pomocą prowokacji (tzw. incydent mukdeński) zająć interesujące ją tereny. Mandżurię przekształcono wówczas w marionetkowe państwo Mandżukuo. Nikt nawet nie przypuszczał, że nowo zagrabione terytorium stanie się miejscem bestialskich mordów.
Początki Wydziału Dostarczania Materiału Ludzkiego
Na okupowanych terenach powołano Naczelne Biuro Zapobiegania Epidemiom i Departamentu Oczyszczania Wody. Nowo powstała formacja, znana również pod kryptonimem Togo, miała jednak niewiele wspólnego z sugerowaną nazwą. W rzeczywistości była to przykrywka dla Jednostki 731, zajmującej się przeprowadzaniem eksperymentów nad zastosowaniem broni biologicznej.
Obóz o powierzchni 6 km kw. znajdował się w pobliżu miasta Harbin. 150 budynkami, wewnątrz których przeprowadzano badania zarządzał początkowo dr Masaji Kitano, późnej na tym stanowisku zastąpił go dr Shiro Ishii, który do historii przeszedł jako japoński Mengele. "Misją od Boga każdego medyka jest blokowanie choroby i jej eliminacja, lecz zadanie, nad którym będziemy tu pracować jest całkowitą odwrotnością tej reguły" - mówił. To tam japońscy lekarze śledzili postępy choroby i przeprowadzali doświadczenia medyczne na zarażonych, mimo że główna siedziba tej zbrodniczej formacji znajdowała się w budynku tokijskiej Akademii Medycznej.
Skąd Japończycy brali ludzi do eksperymentów? Na potrzeby istnienia tajnego ośrodka powołano Wydział Dostarczania Materiału Ludzkiego, który współpracował ze wszystkim jednostkami paramilitarnymi. Te z kolei przesyłały więźniów i aresztowane osoby (głównie Chińczyków i Koreańczyków) do obozu.
Problem z dokładnym ustaleniem skali zbrodniczego procederu polega na tym, że większość więźniów obozu nie przeżyła (warto jednak zaznaczyć, że latach 1936 i 1939 doszło do ucieczki nieokreślonej liczby więźniów). Wszystkie dokumenty starannie zniszczono, a japoński rząd do dzisiaj nie przyznał się do haniebnych praktyk. Wszystko co wiemy na temat obozu to strzępy relacji od byłych strażników, których po latach ruszyło sumienie.
Króliki doświadczalne
Szacuje się, że w czasie działalności Jednostki 731, na terenie zarządzanego przez nią obozu zginęło przynajmniej 3 tys. ludzi. Górnej granicy nikt nie potrafi dokładnie określić. Jedni mówią o dziesiątkach tysięcy zabitych, a najbardziej pesymistyczne źródła nawet o 300 tys. wymordowanych więźniów. Ta ostatnia liczba choć mało prawdopodobna, świadczy jednak o tym, jak trudna do oszacowania jest skala zbrodni.
Nadzorujących badania strażników obowiązywała jedna zasada - nic nie widzieć i z nikim nie rozmawiać o pracy. Aby znieczulić ich na to co się dzieje, prano im mózgi na indoktrynacyjnych szkoleniach. Aby odhumanizować zamkniętych w obozie ludzi, wszyscy strażnicy mieli nakaz nazywania ich "maruta" co w wolnym tłumaczeniu oznacza "kłodę". Tak też traktowano całe obozowisko - jak jeden wielki tartak, mówił po latach jeden ze strażników. Tartak, w którym z leżącymi w nim kłodami można zrobić wszystko.
Dosłownie. Obóz podzielony był na wydziały, które zajmowały się bardzo szczegółowymi zagadnieniami. Jednym z najbardziej zwyrodniałych eksperymentów były wiwisekcje, czyli wszelkiego rodzaju operacje dokonywane na żywym pacjencie, bez znieczulenia. Więźniom amputowano kończyny, przeszywano je nawzajem (np. w miejscu nogi - rękę), sprawdzając, czy się zrosną. Wycinano narządy wewnętrzne, dokonywano zabiegów na otwartym mózgu - wszystko to przy pełnej świadomości operowanych.
Oprócz tego celowo wywoływano u więźniów choroby, symulowano zawały serca i udary. Sprawdzano ile człowiek może wytrzymać bez jedzenia, a ile bez wody. Przebywające w obozie kobiety gwałcono po to, by później dokonywać na nich aborcji. W związku z częstym problemem odmrożeń w japońskiej armii, Jednostka 731 prowadziła w tym zakresie badania na Chińczykach. Celowo zamrażano więźniom kończyny (wystawiając ich zakutych na mrozie i polewając lodowatą wodą), a także zanurzano kończyny w ciekłym azocie, by sprawdzić odruchy i zbadać proces obumierania tkanek. Na więźniach testowano również nowe rodzaje broni takie jak granaty czy miotacze ognia.
Droga bez powrotu
Priorytetem badań był jednak program rozwijania broni bakteriologicznej, którego wyniki miały być w przyszłości wykorzystane do walki z Chinami i Rosją. Więźniów truto więc cyjankiem potasu, zakażano m.in. wąglikiem, cholerą i dżumą. Podobno miesięcznie Jednostka 731 była w stanie wyprodukować nawet 300 kg bakterii dżumy. Wiele chorób testowanych na więźniach już wtedy uważanych było za wymarłe, toteż gdy któryś strażnik przypadkowo się nią zaraził znikał w niewyjaśnionych okolicznościach. Oficjalnie udawał się na urlop lub został przeniesiony - w praktyce nie dopuszczano, aby jakimś cudem mógł trafić do szpitala, bo to powodowałoby pytania o przyczynę i źródło choroby.
Rozwojem broni biologicznej najbardziej zainteresowany był generał dr Shiro Ishii, stojący na czele jednostki. To on opracował tzw. bomby porcelanowe przeznaczone do rozsiewania zakażonych pcheł. Z powodzeniem wykorzystywano je do walki z Chinami w czasie wojny. Na cele badań stworzono nawet specjalny poligon, na którym przywiązywano więźniów i zrzucano na nich bomby, by zobaczyć skutki działań poszczególnych pocisków.
Nawet jeśli więzień jakimś cudem przeżył jeden eksperyment, natychmiast poddawano go kolejnym badaniom. Z obozu nie dało się więc wyjść cało. Zwłoki kremowano i wsypywano do rzeki Sungari. Kiedy w 1945 r. do Mandżurii zbliżała się Armia Czerwona, Ishii rozkazał zniszczyć obóz, paląc dokumenty i mordując pozostających jeszcze przy życiu osadzonych.
W 1946 r. w Tokio odbył się proces zbrodniarzy wojennych, będący odpowiednikiem procesów norymberskich. Większość zwyrodnialców uniknęła jednak kary. Hisato Yoshimura, nadzorujący prace związane z zamrażaniem, po wojnie otrzymał posadę rektora Uniwersytetu Medycznego w Kioto. Masaji Kitano, pierwszy zarządca obozu, został dyrektorem firmy farmaceutycznej, a Shiro Ishii, główny inicjator Jednostki 731 żył spokojnie na prowincji, umierając bez żadnych konsekwencji w 1959 r. w swoich łóżku.
Inne czasy, inna tożsamość
Najbardziej szokujący zdaje się być jednak cynizm Amerykanów. Dopiero w latach 80-tych wyszło na jaw, że gen. Douglas MacArthur, po przyjęciu aktu kapitulacji Japonii, potajemnie udzielił immunitetu części naukowców związanych z Jednostką 731. Gra toczyła się o wyniki badań. Z zamian za dokumenty, wielu zbrodniarzy dostało nie tylko nowe obywatelstwo, ale i intratne posady w amerykańskich firmach, dalej prowadząc badania, choć dla innego rządu. Sytuacja identyczna jak w przypadku operacji "Paperclip", która miała za zadanie przetransferować nazistowskich naukowców do USA.
Nowe światło mogą rzucić prace archeologiczne w Tokio. W miejscu dawnej akademii medycznej, gdzie po wojnie stanął budynek mieszkalny, odkryto bowiem ciała ofiar, najprawdopodobniej Jednostki 731, których pod koniec wojny zbrodniarze nie zdążyli skremować. Na potrzeby wykopalisk wyburzono budynek. Czy to oznacza, że śledztwo pozwoli odkryć Jednostkę 731 z mroków zapomnienia? Czas pokaże.
>>>>
Absurdem jest mowic ze Japonczycy ,,przewyzszali" Niemcow w okrucienstwie . Gdzie Rzym gdzie Krym ! Toz tu mamy pogan i kraj cywilizacyjnie zacofany a tu Niemcy . Kraj przodujacy w kulturze i nauce w swiecie ! Czego wymagac od dzikich ! A ci dzicy nie uruchomili systemu typu obozy zaglady . Owszem zbrodni popelnili niemalo . Ale to byly wlasnie zbrodnie z dzikosci nie system eksterminacji narodow .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 14:46, 20 Paź 2013 PRZENIESIONY Nie 14:56, 20 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Japonia: kolejny minister odwiedził świątynię Yasukuni
Drugi w ciągu ostatnich kilku dni minister japońskiego rządu odwiedził świątynię szintoistyczną Yasukuni. Od lat wizyty japońskich polityków w tej świątyni są źródłem napięć z Chinami i Koreą Południową, dla których jest ona symbolem japońskiej agresji wojennej.
W niedzielę do świątyni Yasukuni udał się Keiji Furuya, przewodniczący Narodowej Komisji Bezpieczeństwa Publicznego oraz minister stanu w rządzie premiera Shinzo Abe.
Furuya podkreślił, że odwiedził świątynię, by złożyć hołd tym wszystkim, którzy oddali życie za ojczyznę, a nie - jak zapewnił - by prowokować sąsiadów Japonii.
Dwa dni wcześniej w Yasukuni byli minister spraw wewnętrznych Yoshitaka Shindo i około 160 parlamentarzystów. Premier Shinzo Abe powstrzymał się od złożenia wizyty w kontrowersyjnej świątyni, chcąc - jak zauważyła agencja Kyodo - uniknąć pogorszenia stosunków z Pekinem i Seulem.
Yasukuni jest wciąż bardzo drażliwą kwestią, szczególnie w stosunkach z państwami, które ucierpiały w związku z agresywną polityką militarystyczną Japonii w regionie Azji i Pacyfiku w czasie II wojny światowej.
W świątyni oddaje się cześć japońskim ofiarom wojen, wśród nich dowódcom wojskowym uznanym za zbrodniarzy wojennych przez Międzynarodowy Trybunał Wojskowy dla Dalekiego Wschodu. Wizyty japońskich polityków w tym miejscu traktowane są jako dowód na to, że władze nie poczuwają się do odpowiedzialności za zbrodnie popełnione przez ich kraj w przeszłości.
....
Trzeba po prostu usunac trumny zbrodniarzy i winnych agresji z tego miejsca aby byl spokoj . Nie ma zadnej tolerancji dla agresji z lat II Wojny !!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:30, 12 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Liczba jeleni i saren zmniejszy się o połowę
Pogłowie jeleni i saren w Japonii ma zostać zmniejszone o połowę w ciągu najbliższych 10 lat z powodu szkód, jakie zwierzęta te wyrządzają w lasach i uprawach rolnych - poinformowało ministerstwo ochrony środowiska w Tokio.
Jak się szacuje, wyspy japońskie zamieszkuje 3,2 mln jeleni i saren, a liczba ta ma być zredukowana do 1,6 mln. Odstrzał nie będzie w żadnym razie dotyczył jeleni ze sławnego parku w dawnej stolicy Japonii Nara, gdyż współtworzą one narodową skarbnicę tradycji.
Według resortu ochrony środowiska, w ubiegłym roku spowodowane przez zwierzynę płową szkody w lasach oraz na polach i w ogrodach wyniosły ponad 8 mld jenów (56 mln euro) - dwa razy więcej niż w roku 2005.
....
A moze ktos nie ma i chetnie by kupil ?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:08, 26 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Premier Japonii odwiedził świątynię Yasukuni
Premier Japonii Shinzo Abe odwiedził świątynię Yasukuni. Uczynił to w pierwszą rocznicę sprawowania urzędu. Gest ten potępiła Korea Południowa; Seul nazwał ją "anachroniczną".
Od lat wizyty japońskich polityków w Yasukuni są źródłem napięć z sąsiadami - głównie Chinami i Koreą Południową - dla których miejsce to jest symbolem japońskiej agresji wojennej.
Wychodząc z mieszczącej się w centrum Tokio świątyni Abe oświadczył, że chciał pokazać, iż zależy mu na tym, "by nikt już nie cierpiał z powodu wojny". Podkreślił, że nie chciał zranić uczuć Chińczyków czy Koreańczyków.
Wizyta japońskiego premiera w świątyni rozgniewała Koreę Południową, według której był to godny pożałowania i "całkowicie anachroniczny" gest. - Nie możemy powstrzymać się przed wyrażaniem żalu i złości z powodu wizyty (...), która nastąpiła mimo obaw i ostrzeżeń sąsiadów - powiedział minister kultury, sportu i turystyki Ju Dzinriong. Jego zdaniem wizyta znacznie pogarsza stosunki Korei Południowej i Japonii oraz zagraża stabilności i współpracy w regionie.
Ubolewanie wyraziła również ambasada USA w Tokio. - Japonia jest ważnym sojusznikiem i przyjacielem. Jednak Stany Zjednoczone są rozczarowane, że rząd Japonii podjął tę inicjatywę, która zaostrzy napięcia z jego sąsiadami - napisano w komunikacie.
Abe, konserwatysta o nacjonalistycznych przekonaniach, udał się do Yasukuni jako pierwszy urzędujący premier Japonii od czasu, gdy w 2006 roku uczynił to ówczesny szef rządu Junichiro Koizumi. Gdy Abe był premierem przez rok w latach 2006-2007, powstrzymał się od tego kroku.
Świątynia Yasukuni stała się w Azji symbolem japońskiej agresji i okrucieństw popełnianych przez japońskich żołnierzy w XX wieku, w tym m.in. masakry co najmniej 200 tys. cywilów w chińskim Nankinie. Wielu obywatelom Korei Południowej świątynia przypomina o brutalnej japońskiej okupacji Półwyspu Koreańskiego w latach 1910-1945.
W Yasukuni oddaje się cześć duszom 2,5 mln żołnierzy japońskich poległych w czasie wojny, w tym 14 dowódców uznanych przez międzynarodowe trybunały za zbrodniarzy wojennych.
....
Zbrodniarzy nalezy usunac jesli to ma byc symbol poleglych . Zero tolerancji dla tego co imperializm Japonii wyprawial w Azji . To byl ciag ohydnych zbrodni . Japonczycy okryli sie hanba i zlamali zasady Kodeksu Bushido ktory mowi o honorowej walce nie o mordowaniu bezbronnych . Ta wladza kontynuje zbrodnicza hanbe i powoduje niechec do Japonii jako kraju . Takie oblicze tego kraju mnie brzydzi o odpycha .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:04, 30 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Japońscy bezdomni rekrutowani do niebezpiecznej pracy
Stacja kolejowa w Sendai stała się dla bezdomnych najlepszym sposobem na spędzenie nocy w cieple. Co więcej, obrońcy praw człowieka twierdzą, że bezdomni przyjeżdżają tu z całej Japonii, szukając pracy w zniszczonej przez tsunami i skażonej północnej części Japonii. Jak informują: - Wielu pracowników osiągnęło już maksymalny dopuszczalny poziom napromieniowania.
...
Cos upiornego . Taka pomoc to pocalunek Judasza .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:21, 14 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Emilia Padoł | Onet
"Pocieszycielek" nie pocieszy nikt
Protest "pocieszycielek" przed ambasadą Japonii na Filipinach - PAP
>>> COZA CYNICZNA NAZWA !!!
Co tydzień w każdą środę, od ponad 22 lat, protestują pod ambasadą japońską w Seulu. W Korei Południowej zostało ich około 50. Staruszek, które odważyły się mówić o tym, co spotkało je w młodości. Tych, które nadal milczą, może być więcej. Ale większość "pocieszycielek" i tak już dawno odeszła. Czy zanim umrą ostatnie z nich, uda się wreszcie zwrócić honor tym seksualnym niewolnicom z czasów II wojny światowej? Niedawna zapowiedź japońskiego rządu odebrała im resztki nadziei na jakąkolwiek zmianę.
Odosobnione
Protesty staruszek, ich bliskich i wspierających je aktywistów, trafiły nawet w 2002 roku do księgi rekordów Guinnessa. Na całym świecie żadna manifestacja, poświęcona jednej sprawie, nie odbyła się aż tyle razy. Teraz już ponad tysiąckrotnie.
Demonstranci domagają się potwierdzenia zbrodni i ujawnienia całej prawdy o seksualnym niewolnictwie kobiet, otrzymania oficjalnych przeprosin oraz reparacji wojennych. Dążą również do ukarania winnych, historycznego potwierdzenia przestępstw - m. in. w podręcznikach szkolnych - a także wzniesienia pomnika ofiarom. Chcą też muzeum historycznego z prawdziwego zdarzania.
Bo na razie jego namiastką jest to utworzone przy "House of sharing" - wyjątkowym domu spokojnej starości, w którym mieszka dzisiaj siedem kobiet. Wszystkie przeżyły wojenny koszmar – były seksualnymi niewolnicami. Są w wieku od 77 do 86 lat. W młodości zamknięte w wojennych burdelach i zmuszane do odbywania stosunków seksualnych z 5-20 żołnierzami dziennie, bite, gwałcone, upokarzane, dzisiaj żyją w spokojnej enklawie niedaleko Seulu. Placówka finansowana jest dzięki inicjatywom społeczno-obywatelskim.
Muzeum, które działa przy domu, podtrzymuje pamięć o tym, co działo się z kobietami w Azji w czasie II wojny światowej. W jego zbiorach są dokumenty, fotografie, świadectwa ofiar oraz ich twórczość plastyczna – efekt terapii, która oferowana jest pensjonariuszkom.
Muzeum nie cieszy się zbyt wielką popularnością, ale czasem zaglądają do niego międzynarodowe wycieczki. Zwiedzający są wyjątkowo poruszeni. Zwłaszcza, kiedy mają okazję porozmawiać z którąś z rezydentek. Te jednak rzadko decydują się na kontakt. Nadal są bardzo nieufne w stosunku do ludzi i z trudem opowiadają o tym, co je spotkało.
Nie pomaga im z pewnością świadomość, że wiarygoność ich doświadczenia wciąż jest podważana, a współczesny rząd Japonii dąży wręcz do zakwestionowania historycznych faktów. Japońskie zbrodnie seksualne są jednym z najbardziej niechlubnych, ale i najmniej znanych, okrucieństw II wojny światowej.
5f3fe40f-e482-4483-88e3-7b4c0665bf8e
Chinki i Malezyjki uprowadzone przez Japończyków, zmuszone do seksualnego niewolnictwa w czasie II wojny światowej - [link widoczny dla zalogowanych]
Chinki i Malezyjki uprowadzone przez Japończyków, zmuszone do seksualnego niewolnictwa w czasie II wojny światowej
Ku pocieszeniu
"Byłyśmy jak kwiaty, które zerwano zanim rozkwitły. Odebrali nam wszystko. Pamiętam tylko ogromny ból. Nie żyłyśmy jak istoty ludzkie", mówi Yi Ok-seon, jedna z byłych "pocieszycielek". Brutalna historia tych kobiet ma swoje źródło w "pomysłach" cesarskiej armii japońskiej jeszcze przed II wojny światowej. To wtedy, wraz z ekspansją terytorialną imperium japońskiego, powstały pierwsze wojskowe burdele, do których zaczęto "rekrutować" prostytutki z całej Japonii. Dlaczego?
Żołnierze cesarskiej armii japońskiej, kolonizując kolejne kraje, byli coraz bardziej bestialscy. Kontrolowana sieć domów publicznych miała zapobiec krwawym rzeziom i brutalnym gwałtom, których ofiarami byli mieszkańcy podbijanych terytoriów.
Drugim ważnym powodem było szerzenie się w japońskim wojsku chorób wenerycznych. Burdele, objęte nadzorem lekarskim, miały regulować zachorowalność żołnierzy. Ci zaś, wedle przekonania dowództwa, "przecież gdzieś musieli odreagować". Dlatego stworzono im "stacje pocieszenia" (ang. comfort stations), w których czekały na nich "pocieszycielki", z angielskiego "comfort women", po japońsku "ianfu". To eufemistyczne określenie stosowano, aby nie mówić "shofu", czyli prostytutka.
Początkowo do stacji faktycznie dobrowolnie zgłaszały się japońskie prostytutki, ale już po kilku miesiącach ich liczba była po prostu zbyt mała, żeby zaspokoić potrzeby rosnącej armii. A skoro system okazał się skuteczny, trzeba było wszystkimi możliwymi sposobami "rekrutować" kolejne ianfu. Tak zaczęło sie polowanie na młode kobiety. Nieważny był sposób ich łapania: siłą czy podstępem. Ważna była ich ilość. Jak największa.
Głosy historyków
Do początku lat 90. pokutowało przekonanie, że kobiety do stacji pocieszenia zgłaszały się dobrowolnie. I że faktycznie były "po prostu" prostytutkami. Prawda okazała się być znacznie bardziej brutalna. Mało kto zdawał sobie również sprawę z tego, ile kobiet zostało przymuszonych do pracy w burdelach.
Dzisiaj szacowana liczba ofiar wciąż budzi spory historyków. Padają liczby od 20 do 200 tys., a nawet od 360 do 410 tys. Naukowcy debatują też nad narodowościami więzionych kobiet. Japońscy badacze najczęściej zaniżają liczbę ofiar i utrzymują, że to właśnie ich obywatelki głównie wypełniały stacje. Ale nie wszyscy. Jedne z najbardziej wiarygodnych danych przedstawia profesor historii współczesnej Yoshiaki Yoshimi z Uniwersytetu Chuo w Tokio - Japończyk.
Yoshimi od wielu lat bada zbrodnie wojenne japońskiego imperium. To on jako pierwszy znalazł historyczne dowody na to, że cesarska armia japońska utworzyła i prowadziła "stacje pocieszenia". Historyk jest też autorem pierwszego opracowania akademickiego poświęconego seksualnemu niewolnictwu w Japonii. Oszacował on, że Japończycy utworzyli około 2 tys. "stacji pocieszenia", w których więziono około 200 tys. kobiet: Koreanek, Chinek i Japonek, ale też Filipinek, Tajwanek, Birmanek, Indonezyjek, a nawet Holenderek i Australijek.
Procentowo przeważały Koreanki. Yoshimi obliczył, że wśród wszystkich kobiet było ich aż 51,8 proc. Przyjmując te dane, jasnym staje się, dlaczego to właśnie ich apele nadal są najbardziej rozpaczliwe.
Ofiary
O tym, co tak naprawdę działo się w "stacjach pocieszenia", zaczęto poważnie rozmawiać dopiero na początku lat 90. To wówczas kobiety odważyły się mówić. Pojawiły się też ruchy społeczne działające na rzecz ofiar i dążące do ujawnienia bestialstwa japońskich żołnierzy.
Pierwszą kobietą, która publicznie, na konferencji prasowej, opowiedziała o tym, co ją spotkało, była Koreanka Kim Hak-sun. Kobieta przyznała, że wcześniej nie miała po prostu odwagi mówić. W grudniu 1991 roku Kim pozwała japoński rząd. Zmarła w 1997 roku, nie doczekawszy się wyroku.
Za jej przykładem głośno przemówiło jeszcze kilkanaście kobiet. To z ich relacji wiemy, jak Azjatki trafiały do burdeli i co musiały w nich przeżyć. Te historie są różne. Część kobiet była porywana i zaciągana do "stacji" siłą, niektóre z nich były sprzedawane przez swoją rodzinę, wiele z nich zgłaszało się dobrowolnie – sądząc, że rekrutują się do pracy w fabryce. Japońska armia rozpuszczała pogłoski o możliwościach dobrego zarobku, w ten sposób werbowała dziesiątki dziewczyn, które były zupełnie nieświadome czekającego je zagrożenia.
"To była rzeźnia"
Szacuje się, że aż 3/4 kobiet zmarło w "stacjach" - przede wszystkim w wyniku przemocy, wielokrotnych gwałtów, chorób wenerycznych, czy ich agresywnego leczenia. Trudno nawet wyobrazić sobie traumę tych, które ocalały.
Zwłaszcza że po wojennej klęsce Japonii kobiety zostały porzucone w "stacjach", pozbawione jakiejkolwiek opieki. "Bili nas i klęli na nas. A pod koniec wojny zostawili nas na froncie, żebyśmy umarły", wspominała Yi Ok-seon. Mówiła też: "To była rzeźnia. Nie dla zwierząt, ale dla ludzi. Działy się tam rzeczy haniebne". Pobicia, zbiorowe, gwałty, poniżanie i znęcanie się psychiczne były w "stacjach pocieszenia" normą.
Holenderka Jan Ruff O'Herne była jedną z kobiet, która w 1992 roku, pokrzepiona odwagą przełamujących milczenie Koreanek, również postanowiła przełamać tabu. Jan urodziła się w Holenderskich Indiach Wschodnich – ówczesnej niderlandzkiej kolonii. Razem z kilkoma innymi Holenderkami została siłą wciągnięta do japońskiego burdelu. Od ponad 20 lat O'Herne działa na rzecz ujawnienia prawdy o tym, co działo się w "stacjach pocieszenia". Jest autorką książki "50 lat milczenia". W 2007 roku nagłaśniała problem w Stanach Zjednoczonych, zeznając przed Kongresem Izby Reprezentantów USA.
Mówiła tam, że jedno okrucieństwo Japończyków w czasie II wojny światowej wciąż pozostaje przemilczane: "Oto historia »pocieszycielek« i tego, jak były one zmuszane do świadczenia usług seksualnych dla żołnierzy cesarskiej armii japońskiej. W tak zwanych "stacjach pocieszenia" były notorycznie bite i gwałcone, każdego dnia i każdej nocy. Nawet japoński lekarz gwałcił mnie za każdym razem, gdy przyjeżdżał badać, czy nie zapadłyśmy na jakieś choroby weneryczne".
"Oświadczenie Kono"
W 1993 roku, pod naporem powtarzających się zeznań "pocieszycielek" i doniesień wspomnianego już historyka Yoshiaki Yoshimi, Yohei Kono, ówczesny japoński sekretarz stanu, wydał oświadczenie, w którym przyznał, że cesarska armia japońska była zaangażowana w organizowanie "stacji pocieszenia" i "rekrutację" kobiet. W swoim oświadczeniu wzywał również historyków do dalszego badania i wyjaśniania tej kwestii.
Oświadczenie Kono spotkało się z dużą aprobatą w Południowej Korei. Japonia uruchomiła również program kompensacji dla azjatyckich kobiet, które przeżyły koszmar w japońskich "stacjach pocieszenia". Obywatelki wielu krajów dostały listowne przeprosiny od ówczesnego premiera Japonii. Przewidziano również wypłatę rekompensat. W tym celu została utworzona fundacja "Asia Women's Fund".
I tu pojawił się problem. Bo środki na wypłatę rekompensat, które zgromadziła fundacja, pochodziły z kieszeni prywatnych darczyńców. W związku z tym wiele kobiet, w tym Yi Ok-seon, odmówiło przyjęcia pieniędzy. Fundację ostatecznie rozwiązano w 2007 roku.
Japońskie przeprosiny były tak naprawdę wynikiem silnych nacisków społecznych. Ich rezultaty były znikome, a "pocieszycielki" do dzisiaj nie doczekały się należytych, jednoznacznych przeprosin i rekompensat od japońskiego rządu.
Ponowne badanie dowodów
20 lutego 2014 roku obecny japoński sekretarz stanu, Yoshihide Suga, zapowiedział ponowne przebadanie dowodów, na podstawie których Kono w 1993 roku wydał swoje oświadczenie. Ta zapowiedź, jednocześnie podważająca prawdziwość dotychczasowych zeznań ofiar, wywołała oburzenie w Korei Południowej. Wyraziła je sama prezydent republiki, Park Geun-hye.
Do powściągliwości przy rozwiązywaniu tej "trudnej kwestii historycznej" wezwał oba kraje Daniel Russel, amerykański asystent sekretarza stanu ds. krajów Azji i Pacyfiku.
Ale nowy plan japońskiego rząd załamał przede wszystkim pensjonariuszki domu spokojnej starości. Jak mówi Yi Ok-seon: "Rewizja oświadczenia Kono byłaby haniebna i absurdalna". Po czym dodaje: "Zanim umrzemy Japończycy powinni przeprosić nas we właściwy sposób. Cały świat ich obserwuje. Zabrano nas siłą, kiedy byłyśmy jeszcze nastolatkami. Nic nie zwróci nam naszego dzieciństwa".
Pokłon cesarza
Jak mówiła inna pensjonariuszka, 84-letnia Park Ok-seon, w zeszłorocznej rozmowie z dziennikarką BBC: "Jesteśmy bardzo stare. Każdego roku umieramy, jedna po drugiej. Wojna już dawno się skończyła, ale dla nas ona wciąż trwa. Nigdy się nie skończy. Chcemy, żeby cesarz Japonii przyjechał do nas, klęknął przed nami i szczerze przeprosił. Ale myślę, że Japończycy po prostu czekają aż umrzemy".
I chyba faktycznie na to liczy Japonia, rozdrapując stare, ale wciąż niezagojone rany – liczy na śmierć "pocieszycielek". Świadomość tego okrucieństwa i bezwzględności będzie towarzyszyć staruszkom już do końca.
Niestety.
>>>
POPIERAMY W CALEJ ROZCIAGLOSCI ! POLKI TEZ TO PRZESZLY!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:51, 27 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Japonia: Mężczyzna spędził prawie pół wieku w celi śmierci. Jest niewinny?
Mężczyzna spędził prawie pół wieku w celi śmierci - Shutterstock
Sąd w japońskim mieście Shizuoka postanowił ponownie rozpatrzyć sprawę 78-letniego obecnie Iwao Hakamady, skazanego w 1968 roku na karę śmierci za zamordowanie swego pracodawcy i jego rodziny. Na decyzję sądu Hakamada będzie czekał na wolności.
Hakamada, były bokser zawodowy, miał dopuścić się zbrodni w 1966 roku. Dwa lata później został skazany na karę śmierci przez powieszenie i od tego czasu oczekiwał w celi śmierci na wykonanie wyroku.
Skazany zawsze utrzymywał, że jest niewinny, a obciążające go zeznania podpisał - jak powiedział - pod wpływem gróźb i bicia przez policjantów. Wyrok skazujący został jednak zatwierdzony przez japoński Sąd Najwyższy w 1980 roku.
Ostatnio pojawiły się jednak nowe dowody w sprawie Hakamady, w tym korzystne dla niego testy DNA, które nie potwierdziły jego winy. Działający na rzecz uwolnienia mężczyzny komitet poparcia, a także japońska Izba Adwokacka zażądały rewizji nadzwyczajnej całego procesu.
Hakamada spędził w celi śmierci 46 lat, a od chwili aresztowania prawie 48 lat. Gdyby rewizja procesu była dla niego niekorzystna, byłby najstarszym skazanym na śmierć człowiekiem na świecie.
Według danych ministerstwa sprawiedliwości Japonii, w krajowych więzieniach oczekuje na wykonanie kary śmierci 129 osób. W 2013 roku odbyło się osiem egzekucji.
Międzynarodowe organizacje obrony praw człowieka od wielu lat potępiają okrucieństwo japońskiego systemu penitencjarnego, który dopuszcza, by skazani czekali na wykonanie kary śmierci często przez wiele lat. Skazańcy są uprzedzani, że zostaną straceni, zaledwie kilka godzin przed wykonaniem wyroku.
Badania opinii publicznej wykazują, że społeczeństwo japońskie w przeważającej części popiera karę śmierci. Według rządowego sondażu z 2010 roku blisko 86 proc. Japończyków uważa, że utrzymanie najwyższego wymiaru kary jest "nie do uniknięcia".
Według ekspertów szerokie poparcie społeczne dla kary śmierci wynika z obaw o bezpieczeństwo oraz dużego zainteresowania mediów przestępstwami. Przeciwnicy argumentują, że nie można wykluczyć, iż egzekucje są wykonywane na ludziach niesłusznie skazanych. Japońska policja jest często oskarżana o stosowanie brutalnych metod podczas zdobywania zeznań, które w większości przypadków stanowią podstawę wyroku skazującego.
...
Niestety koszmar . Jednak pamietajmy ze jest to kraj niskiej przestepczosci wbrew pozorom ! Mimo sadyzmu .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:09, 23 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Japonia: Parlament ustanowił kolejny dzień wolny od pracy
Parlament Japonii przyjął w piątek ustawę ustanawiającą Dzień Góry, szesnasty dzień w roku ustawowo wolny od pracy. Państwowe święto ma skłonić Japończyków do korzystania z prawa do wypoczynku i przyczynić się do bardziej harmonijnego stylu życia.
Nowe święto, zwane Dniem Góry, będzie odtąd obchodzone 11 sierpnia. Przypada w czasie buddyjskiego święta zmarłych O-Bon, co ma ułatwić Japończykom komponowanie przedłużonych weekendów.
Mimo że pokrywają blisko 70 proc. powierzchni Japonii, góry nie były dotąd specjalnie fetowane, choć swój specjalny dzień mają na przykład ocean, roślinność i obydwie równonoce. Jest też m.in. Dzień Konstytucji, Zdrowia i Sportu, Kultury, Osiągnięcia Pełnoletności i Szacunku dla Starszych.
- Dzień Góry ma stworzyć Japończykom okazję do zbliżenia się z górami i podziękowania im za darowane błogosławieństwa - argumentowali pomysłodawcy nowego święta. Przypomnieli, że góry od stuleci stanowią ważny element japońskiego folkloru i sztuki, a najwyższy szczyt kraju, Fuji, widnieje na jednym z banknotów i uważany jest za święty.
Ogółem Japończykom przysługuje od piątku 16 dni w roku ustawowo wolnych od pracy. To więcej niż oferuje większość krajów wysoko rozwiniętych, w tym nawet słynące z przyjaznego wobec pracownika podejścia Francja, Hiszpania czy Włochy.
"Wall Street Journal" wskazuje, że ustanowienie nowego dnia wolnego ma w istocie zachęcić Japończyków do wypoczynku. Normą dla pracowników pozostają długie godziny pracy i nieczęste urlopy; z rządowego badania wynika, że statystyczny obywatel wykorzystuje średnio zaledwie połowę przysługujących mu dni wolnych.
- Wielu Japończyków nie rozumie, że płatny urlop jest ich prawem - mówi Hirokuni Ikezoe z krajowego Instytutu ds. Polityki Pracy i Szkolenia Zawodowego. Jego zdaniem Japończycy niechętnie decydują się na wypoczynek, częściowo dlatego, że nie chcą obarczać kolegów z pracy swoimi zadaniami ani zwalniać się z biura w obecności szefa.
Ustanowienie dnia ustawowo wolnego od pracy może okazać się bardziej skuteczne niż wcześniejsze, nieformalne regulacje (np. ograniczenia w wypracowywaniu nadgodzin). W takim dniu "nie działa całe biuro, nikt nie przychodzi do pracy, nikt nie jest stygmatyzowany" - wskazuje inny specjalista przywoływany przez "WSJ", Jon Messenger.
Jednym z zadań wyznaczonych sobie przez rząd Shinzo Abe jest przywrócenie równowagi między pracą a życiem prywatnym obywateli oraz zachęcenie kobiet do pracy.
>>>
Slusznie trzeba skonczyc z pracoholizmem . I blisko 15 sierpnia . Bedzie w przyszloasci swietem Naszej Matki .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 23:02, 18 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Komiksy pokazujące gwałt na dzieciach legalne? Winna ustawa
Na ulicach Tokio seks sprzedaje wiele produktów i usług. Nic jednak nie pociąga tak mocno jak fantazje dotyczące niewinnych młodych dziewczynek. Dziennikarze CNN odwiedzili sklep z komiksami. - Wiele materiałów w tym sklepie przedstawia bardzo skrajne seksualnie zachowania. Niby to tylko komiksy, jednak tak naprawdę to pornografia przedstawiająca dziewczynki podczas – niekiedy – brutalnych scen seksu ze starszymi mężczyznami.
Nowa ustawa zdelegalizowała dziecięcą pornografię, na wzór innych krajów rozwiniętych, jednak komiksy, nawet takie przedstawiające sceny gwałtu na dzieciach, nadal będą mogły być legalnie sprzedawane. Dlaczego? Ponieważ Anime i Manga generują miliardy dolarów zysku, a ich wydawcy umiejętnie korzystają z nacisków politycznych i lobbingu.
...
Koszmar . To sa skutki braku chrzescijanstwa . Rzady szatana .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:45, 01 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Japonia znosi embargo na polską wołowinę
Japonia otwiera rynek dla polskiej wołowiny - poinformował minister rolnictwa, Marek Sawicki. Polska jest czwartym europejskim krajem, który otrzymuje zgodę na eksport tego mięsa do kraju kwitnącej wiśni. Decyzja zapadła wczoraj. Dziś wchodzi w życie.
Minister spotkał się dziś z ambasadorem Japonii Makoto Yamanaką. Trwają także zabiegi o zniesienie embarga na wieprzowinę.
Szef resortu rolnictwa rozmawiał również z japońskim ambasadorem o dostępie polskich owoców i warzyw na tamtejszy rynek. Minister Sawicki zastrzegł, że nie ma to związku z rosyjskim embargiem na polskie owoce i warzywa. O tych rozmowach Marek Sawicki nie chciał informować.
W Japonii embargo na wołowinę z Polski obowiązywało od 13 lat, kiedy w Europie występowała choroba wściekłych krów.
W 2012 roku wartość eksportu polskiej żywności do Japonii przekroczyła 100 mln euro. Karol Tokarczyk - Polskie Radio.
...
Wreszcie zakończą te hańbę .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:00, 27 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Premier Japonii Shinzo Abe uczcił pamięć skazanych za zbrodnie wojenne
Premier Japonii Shinzo Abe wystosował w tym roku przesłanie na świątynną uroczystość ku czci prawie 1,2 tys. Japończyków skazanych za zbrodnie wojenne. Abe eksponował zasługi tych ludzi dla kraju - powiedział rzecznik rządu Yoshihide Suga.
Abe wystosował to przesłanie jako przywódca rządzącej Partii Liberalno-Demokratycznej, a nie jako szef rządu - zastrzegł Suga. Odniósł się w ten sposób do doniesień gazety "Asahi Shimbun", która poinformowała, że podczas dorocznej uroczystości w świątyni Koyasan w środkowej Japonii 29 kwietnia odczytane zostało przesłanie Abego, w którym akcentował on, że ludzie ci "poświęcili swe dusze, by stać się opoką kraju".
Według "Asahi Shimbun" Abe wystosował podobne przesłanie także na zeszłoroczną uroczystość w Koyasan, organizowaną koło kamiennego monumentu, upamiętniającego prawie 1,2 tys. zbrodniarzy wojennych, w tym 14 zbrodniarzy "klasy A", m.in. premiera z czasów wojny Hideki Tojo, skazanych w procesie tokijskim (1946-4 przez Międzynarodowy Trybunał Wojskowy dla Dalekiego Wschodu.
Pamięć tych zbrodniarzy klasy A, skazanych za zbrodnie przeciwko pokojowi i ludzkości, czci też tokijska świątynia Yasukuni. Suga przyznał, że w traktacie pokojowym z San Francisco, podpisanym w 1951 roku, Japonia zaakceptowała jurysdykcję tego trybunału. Jednak Abe twierdzi, że skazani przez ten trybunał nie są uznawani za zbrodniarzy wojennych w świetle prawa krajowego - pisze agencja Associated Press.
Organizatorzy uroczystości w świątyni Koyasan uważają, że owych 14 zbrodniarzy klasy A zostało skazanych niesłusznie i że należy ich zrehabilitować.
...
To jest choroba psychiczna ... Czczą gości którzy ich prowadzili do zagłady atomowej ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 15:10, 17 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Japonia: premier Abe przekazał ofiarę świątyni Yasukuni
Premier Japonii Shinzo Abe przesłał rytualną ofiarę do kontrowersyjnej świątyni Yasukuni w Tokio - poinformowała agencja Kyodo. Może to skomplikować starania szefa japońskiego rządu o spotkania dwustronne z przywódcami Chin i Korei Południowej.
Abe ma nadzieję na spotkania z prezydentem Chin Xi Jinpingiem i z prezydent Korei Południowej Park Geun Hie podczas listopadowego szczytu przywódców państw Azji i Pacyfiku w Pekinie - wskazuje Reuters.
Shintoistyczna świątynia Yasukuni jest postrzegana przez krytyków w kraju i za granicą, zwłaszcza w Chinach i Korei Południowej, jako symbol japońskiego militaryzmu. Wśród milionów poległych, którym oddaje się tam cześć, są japońscy przywódcy z okresu drugiej wojny światowej, skazani za zbrodnie wojenne.
Wizyty japońskich polityków w Yasukuni traktowane są przez Pekin i Seul jako dowód na to, że władze nie poczuwają się do odpowiedzialności za zbrodnie popełnione przez ich kraj w przeszłości. Gdy Abe odwiedził tę świątynię pod koniec grudnia zeszłego roku, Chiny i Korea Południowa nie szczędziły mu słów krytyki i potępienia.
...
USUNCIE W KONCU TYCH ZBRODNIARZY STAMTAD !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 11:51, 03 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
Japonia: Rząd chce, by wojsko mogło ratować obywateli za granicą
Rząd Japonii chce rozpocząć polityczną debatę w sprawie stworzenia podstawy prawnej, która pozwalałaby japońskim siłom zbrojnym na dokonywanie interwencji za granicą w celu ratowania zagrożonych Japończyków - powiedział premier Shinzo Abe.
W sobotę dżihadystyczne ugrupowanie o nazwie Państwo Islamskie (IS) poinformowało o zabiciu 47-letniego Japończyka Kenjiego Goto, uprowadzonego najpewniej w październiku lub listopadzie ubiegłego roku na kontrolowanych przez nich obszarach Syrii. 24 stycznia w innym nagraniu IS przekazało wiadomość o egzekucji innego Japończyka, 42-letniego Haruna Yukawy. Za obydwu zakładników IS żądało wcześniej okupu wysokości 200 mln dolarów.
Przedtem rząd japoński uznał, że nie ma podstaw prawnych do ewentualnego użycia siły militarnej przeciwko IS. W analizie przeprowadzonej na prośbę gabinetu Abego wskazano, bez nawiązywania bezpośrednio do dżihadystycznego ugrupowania, że kontynuowana jest analiza ram prawnych, jeśli chodzi o udzielanie niezbędnego wsparcia siłom zbrojnym innych krajów, gdy w grę wchodzi pokój i bezpieczeństwo Japonii oraz stabilność społeczności międzynarodowej.
Krytycy Abego zarzucają mu, że śmierć japońskich zakładników usiłuje wykorzystać do własnych politycznych celów. Abe od pewnego czasu stara się doprowadzić do złagodzenia ograniczeń, nakładanych na japońskie wojsko przez pacyfistyczną konstytucję kraju.
Japońska ustawa zasadnicza, napisana pod kierunkiem USA po drugiej wojnie światowej, nakłada na siły zbrojne, mające status Sił Samoobrony, różne restrykcje, m.in. zabrania prowadzenia operacji militarnych poza granicami kraju. Abe stara się osłabić ograniczenia dotyczące zbiorowej samoobrony bądź przyjścia z pomocą zaatakowanemu sojusznikowi. Rząd przyjął w tym zakresie nową interpretację konstytucji, ale nie uchwalono dotąd stosownych ustaw. Abe opowiada się za znowelizowaniem art. 9 ustawy zasadniczej tak, by Siłom Samoobrony jednoznacznie nadać status regularnych sił zbrojnych. Japońska opinia publiczna jest w tej kwestii mocno podzielona.
Abe podkreślił w poniedziałek, że Japonia nie włączy się w ataki lotnicze przeciw IS w Syrii i Iraku, prowadzone przez międzynarodową koalicję państw pod wodzą USA. Jednocześnie potwierdził gotowość kraju do kontynuowania współpracy ze społecznością międzynarodową w walce z ekstremistycznym zagrożeniem; obecnie zaangażowanie Tokio polega na dostarczaniu pomocy humanitarnej krajom walczącym z IS.
...
No wlasnie ! To powinno byc ! Potepiamy militatyzm i agresje NIE WOJNY OBRONNE !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:04, 20 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
Barbarzyńskie eksperymenty na ludziach - tajemnica Jednostki 731
To był najbardziej barbarzyński epizod, jaki miał miejsce na terenie Azji w okresie II wojny światowej. W okupowanej przez Japończyków północno-wschodniej części Chin znajdowała się baza wojskowa, w której Jednostka 731 przeprowadzała na chińskich jeńcach nieludzkie eksperymenty. Choć od zakończenia wojny minęło wiele lat, Li Fengqin, której ojciec żywcem został przecięty na pół, domaga się od rządu Japonii wzięcia odpowiedzialności za zbrodnie z przeszłości.
...
To sa zbrodnie Japonii .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:40, 26 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
"The Independent": Japonia wybuduje swój "Wielki Mur"?
Władze Japonii zaprezentowały plany budowy gigantycznego muru, który miałby chronić wybrzeże tego kraju przed niszczycielską siłą tsunami. Jak donosi "The Independent" budowla ma mieć 250 mil długości, a w niektórych miejscach ma sięgać 12,5 metra wysokości.
"The Independent" donosi, że koszt budowy ma sięgnąć 6,8 mld dolarów. Mur zostanie zbudowany z cementu i ma się składać z połączonych ze sobą mniejszych falochronów. Sprawi to, że budowa będzie łatwiejsza.
Plan został przedstawiony cztery lata po ogromnym tsunami, które nawiedziło północno - wschodnią Japonię i budzi w tym kraju wiele kontrowersji. Ze względu na stosunkowo wysokie koszty jest on szeroko komentowany. Jak podaje "The Independent" wśród krytyków pomysłu znalazła się żona premiera tego kraju, Akie Abe, która zasugerowała, że możliwe są inne rozwiązania. - Proszę, wstrzymajcie się z budową, nawet jeśli decyzja już zapadła - powiedziała. - Budowanie wielkiego muru na naszych wybrzeżach to naprawdę najlepszy z możliwych pomysłów? - dodała Abe.
Wiele osób zwraca uwagę, że tego typu budowla może zaszkodzić środowisku morskiemu oraz zasłoni morze. Powstają też pytania czy mur rzeczywiście okazałby się efektywny.
- Najbezpieczniejszą rzeczą, jaką możemy zrobić, jest przeniesienie się na wyższe obszary. Nie potrzebujemy naszego "Wielkiego Muru" - powiedział dla agencji AP Tsuneaki Iguchu, były burmistrz miasta Iwanuma, które zostało zalane w trakcie ostatniego tsunami.
"The Independent" podkreśla, że fala, która pojawiła się u wybrzeży Japonii cztery lata temu, w wyniku najpotężniejszego trzęsienia ziemi w historii kraju, osiągnęła 40 metrów wysokości. Według wstępnych szacunków całkowite koszty, jakie poniesie Japonia ze względu na tamto tsunami, wyniosą około 34 miliardy dolarów.
...
Niezwykly pomysl .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:40, 08 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Japońska akademia przyznała się do makabrycznych eksperymentów na Amerykanach
Amerykańscy jeńcy wojenni - Japonia, 1944 rok
Japońskie muzeum uniwersyteckie po raz pierwszy w historii zaprezentuje wystawę, której tematem będą makabryczne eksperymenty wykonywane przez Japończyków na amerykańskich jeńcach wojennych. Będzie to pierwsze, w historii placówki, publiczne przyznanie się do winy – podaje "The Independent".
W ten sposób szkoła medyczna Uniwersytetu Kiusiu po raz pierwszy publicznie przyzna, że żołnierze amerykańscy byli poddawani makabrycznym eksperymentom, podczas których pozbawiono ich mózgów oraz narządów wewnętrznych. Serii drastycznych zabiegów dopuścił się personel medyczny uniwersytetu w czasie II wojny światowej.
Wystawa liczy sobie 63 eksponaty i opowiada historię dziewięciu amerykańskich żołnierzy sił powietrznych, którzy 5 maja 1945 roku wyskoczyli z uszkodzonego samolotu B-29 lecącego nad prefekturą Kumamoto i Oita. Kapitan Marvin Watkins został przewieziony do Tokio na przesłuchanie, podczas gdy jego ośmiu kompanów przetransportowano do lekarza wojskowego Szkoły Medycznej w Fukuoce - poprzednika obecnej instytucji.
Przed Trybunałem Zbrodni Wojennych w Jokohamie, który odbył się w 1948 roku, przedstawiono dowody zebrane przeciwko 30 lekarzom i pracownikom uczelni, potwierdzające, że Amerykanie byli przedmiotem wielu "zabiegów". Owe "zabiegi" obejmowały dożylne iniekcje wody morskiej, stosowane w celu ustalenia, czy słona woda może być stosowana jako substytut zastrzyków solankowych.
Jeńcom usuwano na żywca części wątroby w celu ustalenia, czy mogą one przetrwać poza organizmem, a operacje na otwartym mózgu miały służyć znalezieniu leku na padaczkę.
Żaden Amerykanin nie przeżył, ale ich szczątki zachowały się w formaldehydzie do końca wojny, kiedy to zaangażowane w sprawę osoby zniszczył dowody.
Trybunał uznał 23 mężczyzn winnych nieludzkiemu znęcaniu się nad jeńcami wojennymi. Jeden z oskarżonych przebywający w więzieniu zabił się w trakcie procesu, a pięć osób zostało skazanych na śmierć. Czterech oskarżonych otrzymało karę dożywocia, a reszcie zasądzono krótkie wyroki.
W 1950 roku Douglas MacArthur, gubernator wojskowy Japonii, pozamieniał wszystkie wyroki i obniżył kary więzienia. Pod koniec dekady wszyscy zaangażowani w sprawę zostali zwolnieni. Sąd nigdy nie uznał pracowników uniwersytetu winnych systematycznemu przyczyniania się do śmierci ludzi - mimo 23 wyroków – a instytucja unikała publicznego podjęcia tematu.
Pracownicy uniwersyteccy nie byli jedyni. Okryty złą chwałą Szawdron 731, jednostka wojenna Cesarskiej Armii Japońskiej, przeprowadzała tysiące wiwisekcji w północnych Chinach. Wiele z osób odpowiedzialnych za bestialskie procedery nigdy nie zostało pociągniętych do odpowiedzialności.
...
Tak trzeba stanac w prawdzie . Do czego prowadzi zaklamanie widzicie w Rosji ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 16:44, 19 Maj 2015 Temat postu: |
|
|
Japonia: naukowcy wzywają premiera, by stawił czoło wojennej historii
Wielu członków Partii Liberalno-Demokratycznej uważa, że władze w Tokio wystarczająco wiele razy przeprosiły
Premier Japonii Shinzo Abe powinien zdecydowanie stawić czoło wojennej historii kraju - zaapelowało ponad 450 naukowców, głównie z Zachodu, w liście skierowanym do szefa rządu w Tokio. Treść dokumentu opublikowała dzisiaj agencja Reutera.
Przedstawiciele środowisk akademickich obawiają się, że przywódca "chce rozmyć przekaz dawnych przeprosiny" - podkreśla Reuters. Japońskie działania podczas II wojny światowej wciąż kładą się cieniem na stosunkach Japonii z sąsiadami, szczególnie z Chinami i Koreą Południową. Dyskusja na temat działań zbrojnych imperium japońskiego ponownie rozgorzała w związku z 70. rocznicą zakończenia działań wojennych.
Naukowcy, w tym dwóch historyków uhonorowanych nagrodą Pulitzera, wezwali Abego do nazwania japońskiej "historii mianem rządów kolonialnych i wojenną agresją", a także do wspomnienia o tzw. kobietach pocieszycielkach, które były w czasie II wojny światowej przymusowo zamykane w wojskowych domach publicznych.
Podczas wizyty w Stanach Zjednoczonych premier Abe wyraził w zeszłym miesiącu żal z powodu roli, jaką podczas II wojny światowej odegrał jego kraj. Zapewnił, że Tokio nie wycofa się ze złożonych w przeszłości przeprosin, ale jednocześnie poinformował, że podczas obchodów rocznicy zakończenia wojny będzie chciał odnieść się do przyszłości.
Wielu członków Partii Liberalno-Demokratycznej uważa, że władze w Tokio wystarczająco wiele razy przeprosiły. Szczególnie trudny okazuje się temat kobiet pocieszycielek, które wielu japońskich polityków konserwatywnych nadal nazywa prostytutkami i dodaje, że nie ma żadnych dowodów wskazujących na to, iż były one zmuszane do tego procederu przez władze w Tokio. Naukowcy skrytykowali takie teorie mianem "prawniczych argumentów".
"Obecny rok daje szansę rządowi Japonii na pokazanie prawdziwego w sferze słów i czynów przywództwa i na odniesienie się do historii kraju jako czasu rządów kolonialnych i wojennej agresji" - napisali naukowcy w liście.
Japonia złożyła akt kapitulacji 2 września 1945 roku na ręce gen. Douglasa Mac Arthura. Poddała się, gdy w sierpniu USA zrzuciły bomby atomowe na Hiroszimę i Nagasaki.
>>>
Tak to jest obowiazek! Shanbiliscie sie podczas wojny. Tak nie postepuja ludzie honoru.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 14:25, 26 Maj 2015 Temat postu: |
|
|
Japonia: sąd po stronie nauczycieli, którzy nie chcieli śpiewać hymnu
Japonia: sąd po stronie nauczycieli, którzy nie chcieli śpiewać hymnu - Shutterstock
Japoński sąd nakazał wypłacenie odszkodowań nauczycielom ukaranym za odmową odśpiewania hymnu narodowego, który wielu Japończykom kojarzy się z militaryzmem - poinformowali skarżący, zaniepokojeni odradzaniem się nacjonalizmu w systemie edukacji.
Sąd w Tokio zdecydował, że władze miejskie mają wypłacić odszkodowania 22 byłym nauczycielom licealnym w łącznej wysokości 537 mln jenów (ok. 4 mln euro). Media odnotowują, że niesubordynacja nauczycieli drogo ich kosztowała: po osiągnięciu wieku emerytalnego nie zostali przywróceni do pracy, jak przewiduje specjalny program.
REKLAMA
Utwór "Kimigayo", którego tekst powstał ponad 1000 lat temu i który służy jako hymn od końca XIX wieku, łączy się w świadomości wielu Japończyków z pochwałą militaryzmu XIX i XX wieku.
- Trzeba wykazać się roztropnością, gdy karze się ludzi, postępujących według własnych przekonań - podkreślił sędzia Toru Yoshida w publicznej telewizji NHK. Według sędziego tokijskie władze "nadużyły swojej władzy", a nauczyciele swoim zachowaniem w żaden sposób nie zakłócili przebiegu uroczystości rozdania dyplomów.
W ciągu minionych lat w Japonii między nauczycielami a władzami szkolnymi rozegrało się wiele batalii prawnych o ten uważany przez wielu za kontrowersyjny zwyczaj. W 2012 roku Sąd Najwyższy orzekł, że nie jest niekonstytucyjne karanie nauczycieli za odmowę śpiewania hymnu, choć - jak zastrzeżono - kara nie powinna iść dalej niż zwykła reprymenda.
...
A jak ida slowa?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 22:53, 19 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
Japonia: zakaz dziecięcej pornografii wchodzi w życie
Japonia: zakaz dziecięcej pornografii wchodzi w życie - AFP
Pornografia dziecięca nie będzie już legalna w Japonii. Wchodząca w życie nowelizacja prawna to sukces opinii międzynarodowej, która przez długie lata wywierała na ten kraj naciski, usiłując zmusić go do przyjęcia standardów powszechnie akceptowanych w krajach rozwiniętych. Sukces jest jednak połowiczny – informuje "Daily Telegraph".
Nowe prawo przewiduje karę pozbawienia wolności do jednego roku lub grzywny o maksymalnej wielkości 1 miliona jenów (około 30 tys. 500 zł) za posiadanie materiałów pornograficznych z udziałem dzieci. Te zmiany japoński parlament przegłosował już w ubiegłym roku, ale wchodzą one w życie dopiero w tym miesiącu. Powodem miała być potrzeba zostawienia czasu posiadaczom dziecięcej pornografii na pozbycie się zdelegalizowanych treści.
REKLAMA
Wchodzący w życie zakaz nie obejmuje jednak pornografii dziecięcej przedstawianej w mandze (japońskim komiksie), animacji czy grafice komputerowej. Rozszerzenie obostrzeń prawnych skutecznie oprotestowali wydawcy i opozycja polityczna, argumentujący, iż krok taki oznaczałby pogwałcenie wolności wypowiedzi. Z drugiej strony, wśród parlamentarzystów nie brakuje też głosów rozczarowanych pozostawioną luką prawną.
Oczywiście, wolność wypowiedzi jest ważna. I uwielbiam mangę. Ale pewne rzeczy są tak zdeprawowane, że nie warto nawet ich bronić.
Masatada Tsuchiya, Partia Liberalno-Demkratyczna
- W moim przekonaniu należało zadziałać bardziej zdecydowanie i przyjrzeć się mandze i animacji, w której ma miejsce wykorzystywanie seksualne dzieci. (…) Oczywiście, wolność wypowiedzi jest ważna. I uwielbiam mangę. Ale pewne rzeczy są tak zdeprawowane, że nie warto nawet ich bronić - powiedział Masatada Tsuchiya, członek Partii Liberalno-Demkratycznej.
W ostatnich latach odnotowano gwałtowny wzrost konsumpcji dziecięcej pornografii w Japonii. Dane podawane przez agencję prasową Kyodo News mówią o 1828 takich przypadkach w ubiegłym roku, czyli dwukrotnie więcej niż w 2009.
Atrakcyjne seksualnie przedstawienia młodych kobiet i dzieci (nazywanych "młodymi idolami" – junior idols) stanowią część japońskiej kultury popularnej. Pojawiają się na okładkach kolorowych czasopism, w reklamach w metrze i telewizji.
...
To kraj poganski i widzicie od razu różnice. W komiksie jest też ohydne porno. Wykorzystują sytuację że skoro narysowali to żadnego dziecka nie skrzywdzili. Ale podniecili pedofili którzy po obejrzeniu będą chcieli więcej...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:02, 20 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
W II Wojnie Światowej Japonia straciła twarz. Odkryła się hańbą.
Pogwalcili zasady słynnego Kodeksu Buszido. Czyli Droga Wojownika. Jakie to zasady?
[link widoczny dla zalogowanych]
W "Hagakure", znanym zbiorze przypowieści i zasad, którymi posługiwać powinien się samuraj (we fragmentach przetłumaczonym także na język polski), jest długi ustęp, mówiący o współczuciu, będący cytatem z mnicha buddyjskiego imieniem Tannen. Oto fragmenty traktujące o bushi: "Wojownik, który na zewnątrz nie okazuje odwagi, a w sercu nie nagromadzi tyle współczucia, żeby mu pierś rozrywało, nie będzie umiał przestrzegać prawdziwych zasad rzemiosła wojennego. Samuraje zaś, którzy na jednym ramieniu dźwigają lojalność i oddanie wobec pana, a na drugim odwagę i współczucie, a dźwigają je w dzień i w nocy, aż do bólu ramion – w wystarczającym stopniu wypełniają swoją powinność. Samuraj z samą tylko odwagą, bez współczucia, niechybnie przepadnie, i wiele znamy takich przypadków z dawnych i nowych czasów."
....
Mądrość tych słów trudno wyrazić. II Wojna to potwierdziła. Bez współczucia Japończycy stali się gorzej niż zwierzętami. Bestiami nieppodobnymi do ludzi, o samurajach nie mówiąc...
Opowieścią o samurajskim współczuciu jest film Akiry Kurosawy: "Siedmiu samurajów" (siedmiu bushi decyduje się na nieodpłatną obronę rolników przed łupieżczym najazdem zbójów).Uprzejmość Edytuj
Idea zaczerpnięta głównie z konfucjanizmu. Wyraża się w niej japoński perfekcjonizm, który, abstrahując od pola bitwy, nakazuje wojownikowi być również wzorowym członkiem społeczeństwa, który możliwie jak najmniej zawadza innym, jest oszczędny w słowach, pomocny itp. Uprzejmość w japońskim ujęciu silnie związana jest ze współczuciem, empatią, co obrazuje podany przez dr. Nitobe przykład japońskiego zwyczaju, który nakazuje dzielić niedogodności towarzyszy, nawet gdy to nie jest konieczne (dr Nitobe przywołuje przykład składania parasola przeciwsłonecznego na czas rozmowy z kimś, kto takiego nie posiada, by dzielić z nim niewygodę przebywania pod silnym promieniowaniem). Może się to wydać Europejczykom śmieszne, gdyż w ich kulturze praktykuje się dzielenie z innymi jedynie dobrami (np. słodyczami), natomiast niewygody w ich opinii powinien odczuwać tylko ten, kto bezwzględnie musi, a skazywanie się z własnej woli na solidarne cierpienie jest dla nich głupstwem.
...
Wręcz przeciwnie! Dla katolika to jest WSPANIAŁE! PRZECIEŻ SAM JEZUS PRZYSZEDŁ DZIELIĆ Z NAMI NIEWYGODY! GENIALNE ZASADY! Uprzejmość musi wynikać z duchowego dobra. Inaczej jest fałszem i obsłudą.
Prawda i prawdomówność Edytuj
Prawda jest wartością nadrzędną względem uprzejmości. Bushi poprzez swoją szczerość i prawdomówność chcieli się zdystansować do innych klas, sądząc, że im, jako klasie panującej, przypada obowiązek nadzwyczajnej uczciwości. Stawianie etykiety nad prawdą było piętnowane jako łudzenie pięknymi słówkami i potępiane. Wasal, który jedynie się przypochlebiał swemu panu, a nie ukazywał mu jego błędów, był piętnowany jako nei-shin, czyli lizus. Za szlachetne było uważane odwodzenie władcy od głupich kroków, nawet kosztem własnego życia, tzn. popełniając samobójstwo-protest, zwane kanshi. Klasa bushi szczególnie gardziła kupiectwem za brak kręgosłupa moralnego. Sporządzanie pisemnych umów wojownicy niekiedy traktowali jako ubliżanie ich honorowi. Uważali samo wypowiedziane przez siebie słowo za wystarczające "pokwitowanie".
...
Genialne! Gdyby Japończycy wytkneli głupotę swojej władzy w 1941 nie okryli by się hańbą! I nie chodzi o samobójstwo które nie jest mądre. Ale o gotowość nawet na śmierć gdy władza się wscieknie że jej głupotę wytknęli. W ogóle samobójstwo to ucieczka od problemu a więc brak odwagi. Gotowość na śmierć to jedno a samobójstwo to drugie. Najwieksza odwaga to żyć! Zresztą w 1945 planowali zbiorowe samobójstwo. Akurat robili nie to co trzeba. Brak zasad moralnych doprowadził do upadku rozumu i samobójstwa. Jak u Hitlera z którym zresztą byli w sojuszu. Zatem nigdy więcej samobójstw. To ma zniknąć raz na zawsze.
Widzimy że zupełnie wtedy od tego odeszli. Owszem ideał zawsze jest przestrzegany przez nielicznych. Ale tym razem to już w ogóle zniknął.
Japończycy muszą przestrzegać kodeksu buszido w sposób mądry. Do czego zresztą ten nawołuje. Oczywiście nie osiągną ideału. Ale jaki postęp ducha zrobią.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|