Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:20, 25 Sty 2010 Temat postu: Sukcesy transformacji-Nieludzki wyzysk człowieka! |
|
|
Tymczasem Agor-yle kontynuja cykl pt. nasze zaslugi w sukcesie transformacji:
"Szefowie największych firm w Polsce zarabiają prawie 10 razy tyle, ile pracownicy średniego szczebla. Różnice w poziomie wynagrodzeń są u nas mniej więcej takie same jak na Ukrainie, w Rumunii, Turcji, Indiach, Egipcie czy Panamie
Do takich wniosków doszli autorzy raportu Hay Group, którzy zebrali dane z kilku tysięcy firm z 56 krajów. Wynika z nich, że należymy do krajów o największym poziomie rozwarstwienia płac - w rankingu wylądowaliśmy na 11. miejscu od końca. Gorzej jest w Nigerii (tam kadra kierownicza zarabia 17-krotnie więcej niż zwykli pracownicy), Panamie, Egipcie, Wietnamie i Chinach. Spośród nowych krajów Unii większe różnice istnieją tylko w Rumunii. W innych krajach Europy Centralnej, nie wspominając o Zachodzie, rozwarstwienie jest zdecydowanie mniejsze.
Polscy menedżerowie są też znacznie bogatsi niż ich koledzy z Zachodu. W ubiegłym roku prezesi spółek giełdowych zarabiali średnio po 2 mln zł rocznie, czyli średnio o połowę mniej niż szefowie podobnej wielkości firm z Niemiec czy Austrii. Ale pod względem siły nabywczej ich zarobki należą do najwyższych na świecie. Chodzi o to, że - zważywszy na niższe koszty życia w naszym kraju - polskich menedżerów stać na więcej niż tych z USA, Niemiec, Wielkiej Brytanii czy Francji. W najbardziej egalitarnych krajach - Finlandii, Szwajcarii, Kanadzie i Norwegii - kadra zarządzająca zarabia średnio tylko trzy razy więcej niż zwykli pracownicy."
>>>>
A kto nam to pieklo zgotowal?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 15:24, 02 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Demonstracja zwolnionych pracowników
Manifestacja zwolnionych tuż przed nowym rokiem pracowników Lubelskiego Zakładu Przemysłu Skórzanego Protektor. Zwolnieni korespondencyjnie pracownicy sforsowali barierki i bramę zakładu zabezpieczoną przez ochroniarzy. Protestujący rozmowiali z prezesem firmy Protektor i likwidatorem zakładu.
>>>>
ZWOLNIENI KORESPONDENCYJNIE ! Ale obyczaje ! Niedlugo dowiecie sie z gazety ze juz nie pracujecie ! Widzicie zwalnianie ludzi to ciezkie przezycie ktorego wola unknac . Ale nie zapomnajmy O WINNYCH ! Sa nimi ,,fachowcy'' od schladzania gospodarki i sztucznego bezrobocia . Dzieki nim zwolnienie nie jest normalnym zajwiskiem przeplywy z jaednego miejsca pracy do drugiego a ostateczna katastrofa zyciowa po ktorej czlowiek staje sie bezdomnym ...
Fot. PAP/Wojciech Pacewicz
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 23:21, 07 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Biedni biednieją, bogaci dostają sute podwyżki-
W Polsce coraz bardziej różnicuje się wysokość płac. Górnicy zarabiają po 6 tysięcy, kasjerki nieco ponad 2 tysiące - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
Z najnowszych danych GUS wynika, że przez ostatnich 11 miesięcy szybko rosły wynagrodzenia w branżach, w których pracownicy zarabiają nawet dwukrotność średniej krajowej - na przykład w kopalniach, rafineriach i koksowaniach. Według dziennika, najmniej wzrosły pensje tych, którzy zarabiają najgorzej, na przykład zatrudnieni w przemyśle odzieżowym zarabiali średnio 1912 złotych - zaledwie o 82 złotych więcej, niż w 2010 roku. Zdaniem cytowanego przez "Dziennik Gazetę Prawną" socjologa profesora Henryka Domańskiego, dystans między zamożnymi a biednymi zwiększa się, co pogłębia rozwarstwienie w społeczeństwie.
Prawda, że kryzys najboleśniej uderza w najuboższych, a bogatym daje zarobić, znalazła potwierdzenie w statystykach. Średnie miesięczne uposażenie górników było o 555 złotych wyższe niż rok wcześniej i wynosiło 5892. A osoby zatrudnione w rafineriach i koksowniach zarobiły o 620 złotych więcej. Najmniej, zarówno procentowo, jak i nominalnie, urosły pensje tych, którzy zarabiają najgorzej, na przykład zatrudnieni w przemyśle odzieżowym zarabiali średnio 1912 złotych - zaledwie o 82 więcej niż w 2010 roku. Niewiele lepiej jest w handlu, tu średnie wynagrodzenie wzrosło o 102 złote - do 2556 miesięcznie. To oznacza wzrost o zaledwie 4,1 procent - mniejszy od inflacji, która po 11 miesiącach wyniosła 4,2. De facto kasjerzy i sprzedawcy po prostu zbiednieli.
>>>>>>
Sami widzicie . Nie wystarczy bylejaki wzrost PKB przy bylejakim rzadzie . Bo wtedy kasa idzie do nielicznych a ogol moze nawet biedniec . Czyli wspolczynnik Giniego rosnie . Wzrost musi byc zarowno ILOSCIOWY jak i JAKOSCIOWY . Czyli musi byc rozlozony madrze ! A do tego trzeb madrej wladzy .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:40, 09 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
olejny dzień protestu pracowników Protektora
Dotychczasowe rozmowy związkowców z władzami likwidowanych Lubelskich Zakładów Przemysłu Skórzanego (LZPS) z Grupy Protektor nie przyniosły porozumienia. Firma rozpoczęła wypłatę pensji za grudzień; zwalniani pracownicy nadal protestują. Trwają mediacje.
Konflikt między władzami Protektora - produkującego buty dla wojska - a zwalnianymi pracownikami był tematem poniedziałkowego posiedzenia Wojewódzkiej Komisji Dialogu Społecznego przy wojewodzie lubelskim. Komisja zaapelowała do obu stron o wypracowanie porozumienia z poszanowaniem prawa. „Nadal trwają mediacje prowadzone z udziałem mediatora wyznaczonego przez ministra pracy i polityki społecznej” - powiedział rzecznik wojewody lubelskiego Kamil Smerdel. Władze Protektora zdecydowały o likwidacji LZPS, bo przynosi straty: w 2010 r. - 3,3 mln zł, a po trzech kwartałach 2011 r. - 1,3 mln zł. Wypowiedzenia z pracy otrzymało ponad 140 osób. Zwalniani pracownicy od tygodnia okupują pomieszczenia LZPS.
Likwidator LZPS Paweł Strączyński poinformował w komunikacie prasowym, że w poniedziałek zostaną przelane na konta zwalnianych pracowników pensje za grudzień 2011 r. 31 stycznia mają oni otrzymać równowartość sześciu pensji jako odszkodowania i odprawy.
Związkowcy domagają się wyższych odszkodowań – po dwa tys. zł za każdy przepracowany rok w firmie. Strączyński powtórzył w komunikacie, że żądania te są nierealne, niezgodne „z żadnymi obowiązującymi przepisami ani umowami” i „absolutnie oderwane od sytuacji finansowej będącej w likwidacji spółki”. Według obliczeń zarządu spełnienie żądań związkowców to koszt ponad 7 mln zł, co przewyższa kapitały własne spółki, które obecnie wynoszą 3 mln zł.
Szef zakładowej Solidarności Marcin Szewc zapowiedział, że protest będzie kontynuowany, dopóki nie zapadną jakieś ustalenia. - To zależy od negocjacji i ostatecznych ustaleń, czy ta sprawa chociaż o krok pójdzie do przodu, bo cały czas jesteśmy w jednym miejscu - powiedział.
Na terenie zakładu od tygodnia przebywa grupa osób, które weszły tu siłą, po sforsowaniu m.in. barierek blokujących wejście do zakładu. Około 20 osób jest na klatce schodowej przed wejściem do siedziby zarządu. Przez ochroniarzy przekazywana jest im żywność, napoje i środki czystości. Część protestujących przebywa w przyzakładowym sklepie.
Grupa ludzi – średnio kilkadziesiąt osób - gromadzi się też każdego dnia przed bramą zakładu. Na ustawionej tam blokadzie z barierek przymocowano gałęzie świerku i bukiet kwiatów (na wzór wieńca); zamocowane są też transparenty z napisami: „Pracę obiecali wypowiedzenia dali”, „Protektor kłamie, oszuści i złodzieje”.
Sprawa konfliktu trafiła też do prokuratury. Prowadzi ona postępowanie sprawdzające, czy w spółce nie doszło do uporczywego i złośliwego łamania praw pracowniczych. Zawiadomienie do organów ścigania złożyli związkowcy, którzy zarzucają zarządowi Protektora przywłaszczenie mienia związkowego, ponieważ władze spółki nie udostępniają im pomieszczeń, gdzie znajdują się m.in. dokumenty i pieczątki.
Kontrolę w likwidowanym LZSP prowadzi także Państwowa Inspekcja Pracy. Inspektorzy sprawdzają zgodność z prawem zastosowanych w zakładzie procedur zwolnień pracowników.
Grupa Kapitałowa Protektor specjalizuje się w produkcji obuwia ochronnego, militarnego, strażackiego i trekkingowego. Oprócz zakładu w Lublinie posiada zakład w Czechach i dwa w Mołdawii.
>>>>
A wiec walcza !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:12, 12 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Trwa protest zwalnianych pracowników Protektora
Sześć osób okupuje nadal siedzibę likwidowanych Lubelskich Zakładów Przemysłu Skórzanego z Grupy Protektor. Czwartek to 11. dzień protestu zwalnianych pracowników LZPS. Mediacje między związkowcami a władzami spółki nie przyniosły efektów.
"Kolejne rozmowy z mediatorem zaplanowano na piątek po południu. Jeśli nie przyniosą porozumienia, to 17 stycznia przeprowadzimy demonstrację w sprawie LZPS na ulicach Lublina” - zapowiedział na konferencji prasowej w czwartek przewodniczący NSZZ Solidarność na Lubelszczyźnie Marian Król. Władze Protektora, firmy produkującej buty dla wojska, zdecydowały o likwidacji LZPS, bo przynosi straty: w 2010 r. było to 3,3 mln zł, a po trzech kwartałach 2011 r. - 1,3 mln zł. Wypowiedzenia z pracy otrzymało ponad 140 osób.
Prowadzone w środę do nocny kolejne rozmowy z udziałem mediatora, wyznaczonego przez resort pracy, nie przyniosły efektu.
Protektor zobowiązał się do wypłacenia zwalnianym pracownikom odszkodowań i odpraw równych sześciu pensjom. Związkowcy domagają się wyższych odszkodowań – po 2 tys. zł za każdy przepracowany rok w firmie. Podkreślają, że wiele osób przepracowało w tym zakładzie 20 lat, a ich zarobki utrzymywały się na poziomie najniższej krajowej pensji. Są oburzeni i rozgoryczeni, bo o zwolnieniach dowiedzieli się nagle, otrzymując wypowiedzenia pocztą kurierską na adres domowy.
Władze Protektora nazywają żądania związkowców nierealnymi, gdyż ich spełnienie to koszt dla firmy ponad 7 mln zł, to przewyższa kapitały własne spółki, które wynoszą 3 mln zł. "Negocjacje z mojej strony są prowadzone w dobrej wierze, na bazie racjonalnych przesłanek finansowych dotyczących stanu prawnego oraz ekonomicznego likwidowanej spółki” - podał w komunikacie wysłanym w czwartek PAP likwidator LZPS Paweł Strączyński.
W środę 10 protestujących, którzy dotąd przebywali na klatce schodowej przed wejściem do siedziby zarządu, opuściło budynek LZPS. "Nadal pozostaje tam sześć pań, są bardzo zdeterminowane. Utrzymujemy z nimi kontakt, podtrzymujemy na duchu” - powiedział szef zakładowej Solidarności Marcin Szewc.
Związkowcy deklarują, że gdyby i protestujące kobiety także zdecydowały się wyjść z budynku, to nie będzie oznaczać przerwania protestu. „Akcja protestacyjna będzie prowadzona do momentu podpisania porozumienia z pracodawcą na temat dodatkowych odpraw dla zwolnionych pracowników” - powiedziała szefowa OPZZ w likwidowanym LZPS Jolanta Wojciechowska.
Protest trwa już 11. dzień, na początku po demonstracji przed bramą zakładu, kilkadziesiąt osób weszło siłą do budynku LZPS, wcześniej forsując m.in. barierki blokujące wejście do firmy, a potem zaczęło koczować na klatce schodowej przed wejściem do siedziby zarządu. Otrzymywali żywność, napoje i środki czystości. Sukcesywnie z różnych powodów, m.in. zdrowotnych i rodzinnych, ale też - jak mówili związkowcy - w geście dobrej woli i dla ułatwienia porozumienia z zarządem, po kilka osób wychodziło z budynku LZPS.
Część protestujących przebywa w przyzakładowym sklepie, a kolejna grupa – kilku lub kilkudziesięciu osób - gromadzi się każdego dnia przed bramą zakładu. Na ustawionej tam blokadzie z barierek przymocowano gałęzie świerku i bukiet kwiatów, na wzór wieńca. Zamocowano transparenty z napisami: "Pracę obiecali wypowiedzenia dali”, "Protektor kłamie, oszuści i złodzieje”.
Lubelska prokuratura sprawdza, czy w spółce nie doszło do uporczywego i złośliwego łamania praw pracowniczych. Zawiadomienie do organów ścigania złożyli związkowcy, którzy zarzucają zarządowi Protektora przywłaszczenia mienia związkowego, ponieważ władze spółki nie udostępniają im pomieszczeń, w których znajdują się m.in. dokumenty i pieczątki.
W likwidowanym LZPS trwa kontrola Państwowej Inspekcji Pracy. Inspektorzy sprawdzają zgodność z prawem zastosowanych w zakładzie procedur wobec zwalnianych pracowników. Grupa Kapitałowa Protektor specjalizuje się w produkcji obuwia ochronnego, militarnego, strażackiego i trekkingowego. Oprócz zakładu w Lublinie ma zakład w Czechach i dwa w Mołdawii.
>>>>
I nadal protest trwa !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:38, 03 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Pracownicy skarżą się na chłód w pracy
Do Państwowej Inspekcji Pracy (PIP) w Olsztynie napływają skargi od pracowników na to, że w miejscach pracy panują na tyle niskie temperatury, iż uniemożliwiają wykonywanie obowiązków.
Zgodnie z prawem pracodawca, który nie zapewni pracownikowi pracującemu w biurze temperatury 18 st.C a na halach produkcyjnych 14 st. C może zapłacić grzywnę nawet do 30 tys zł.
Jak podał PAP rzecznik PIP w Olsztynie Jacek Żerański do tej pory wpłynęło 6 skarg. Dwie dotyczą zbyt niskich temperatur w halach produkcyjnych, 4 w sklepach. Inspektorzy rozpoczęli kontrolę tych zakładów pracy.
W przypadku jednego z olsztyńskich supermarketów doniesienie potwierdziło się. Temperatura na hali sprzedaży wynosiła 12 st. Kontrolerzy na razie zobowiązali pracodawcę, by ogrzał na tyle sklep, by zapewnić pracownikom komfort pracy. Jeśli tego nie zrobi może zapłacić grzywnę.
Jak zaznaczył Żerański na chłód w sklepach skarżą się także klienci. W ślad za tymi skargami inspektorzy także udają się na kontrole. Według inspekcji to właśnie częściej klienci, a nie pracownicy sklepów zawiadamiają inspekcję pracy o zbyt niskich temperaturach. Wynika to z tego, że pracownicy boją się utraty pracy.
Żerański powiedział, że świadczy o tym przypadek, kiedy przez dwa lata w jednym z olsztyńskich biur podróży pracodawca w ogóle zimą nie zapewniał ogrzewania pracownikom. Pracownica biura powiadomiła o tym inspektorów pracy dopiero wówczas, gdy się stamtąd zwalniała, bo nie była już w stanie pracować w tak złych warunkach.
>>>>
No tak . Oszczedzaja na energii bo energia droga . A ma byc drozsza bo UE walczy z ociepleniem...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:40, 03 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Tesco, Carrefour i Real na czarnej liście w internecie
Tym sieciom pracownicy i klienci najczęściej wytykają naruszanie praw zatrudnionych - informuje "Dziennik Gazeta Prawna"
Od kilku miesięcy działa strona internetowa HiperWyzysk.pl prowadzona przez NSZZ „Solidarność”. Ma zwrócić uwagę i nagłośnić problemy pracowników handlu. Swoje obserwacje dotyczące warunków pracy i dialogu z pracodawcami mogą zgłaszać na niej zarówno pracownicy, jak i klienci sklepów. Takich uwag jest już ponad 600. Stronę odwiedziło ok. 50 tys. osób. Projekt jest współfinansowany ze środków UE.
Jak informuje "Dziennik Gazeta Prawna", ze zgłoszeń powstaje mapa, na której żółtymi symbolami zaznaczane są miejsca, w których zgłoszono nieprawidłowości w stosunkach z pracodawcami.
Najczęstsze problemy, jakie zgłaszają pracownicy branży handlowej, to w kolejności: stres i mobbing, ponadnormatywne obciążenie pracą, niskie wynagrodzenia i kontrakty terminowe. Szczególnie często w czasach kryzysu w sklepach zatrudniani są pracownicy tymczasowi.
Więcej w "Dzienniku Gazecie Prawnej"
>>>>>
No bo to sa po prostu najwieksze markety i najwiecej ztrudniaja . Wszystkie NIEPOLSKIE jak widac ... Ale sytuacja jest pewnie wszedzie podobna ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 14:25, 12 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Tomasz Mroczek
Wyzysk w pracy. Jest czy go nie ma?Czy korporacje wyzyskują pracowników? Opinia publiczna uważa, że tak. A małe firmy? Wiele z osób w nich pracujących też tak uważa. A jak jest naprawdę?
Wyzysk pracowników? Wystarczy wejść na internet i tam znaleźć fora typu „Praca w X”, „Kto pracował w Y?”, czy „Omijajcie Z dużym łukiem!”, a na nich interesujące mnie wpisy. Rzeczywiście znalazłem. Całe mnóstwo opisów wyzysku, jakby rodem z powieści Dickensa. - Szef mnie wykorzystuje, a ja nie mam dokąd pójść. Mój zakład to jedyny pracodawca w mojej miejscowości, nie znajdę innej pracy. Ciągle słyszę, że jest wielu chętnych na moje miejsce – opowiada Jarek, pracujący w zakładzie stolarskim.
- Pracuję w sklepie z narzędziami. Sklep należy do spółki. Panowie S. i K. otworzyli 2 sklepy i hurtownię, a mają wszystkiego 3 pracowników. Szefowie mówili pół roku temu, że zatrudnią jeszcze 5 osób, bo jest dużo pracy, ale jak dotąd nie zatrudnili. „Najpierw musimy stanąć na nogach”, stwierdzili, ale kiedy to nastąpi – nie wie nikt. Pracuję po 10-12 godzin codziennie, również w soboty - skarży się Łukasz. – Nie mam kiedy wykorzystać urlopu, chorować nie można, bo nie ma kto zastąpić.
- Teraz robię wszystko, szef przywozi rano towar, to muszę go wnieść. Noszę więc godzinę, a czasem dwie, potem lecę za ladę. Sklep trzeba też uporządkować, umyć podłogę, pometkować towar. Pracuję od 5 do 17-18, jestem skrajnie wyczerpana, ledwie trzymam się na nogach – o swojej pracy opowiada Irena, mieszkanka dwudziestotysięcznego miasteczka.
No tak, pomyślałem, to są właśnie problemy małych firm – brak wiedzy, kapitału i nieprzestrzeganie prawa. Jak mówią złośliwi – „w małych firmach kodeks pracy się nie przyjął”. To właściciele małych firm nie szanują pracowników, nie płacą za nadgodziny, oszukują i wyzyskują. To dlatego kandydaci do pracy poszukują etatów w dużych, sieciowych firmach. Praca w korporacji, najlepiej zagranicznej, jak sądzą, da im większe możliwości rozwoju i pieniądze.
A co z aferami? Przed kilku laty głośno przecież było o wykorzystywaniu pracowników przez wielkie sieci sklepów. Opinia publiczna sądzi, że wówczas (6-7 lat temu) spory przycichły, ponieważ zarządy ustąpiły i warunki pracy stały się bardziej znośne? Czy rzeczywiście?
Przeprowadziłem miniankietę, aby sprawdzić, jak ta kwestia wygląda obecnie z punktu widzenia działów personalnych dużych firm. Usłyszałem o przestrzeganiu przepisów, norm, szkoleniach i o kulturze organizacyjnej. Bardzo ładnie to zabrzmiało, jednak dziennikarska rzetelność wymagała sprawdzenia też opinii pracowników.
- Firma XXX, która obejmuje wszystkie sklepy XXX w Polsce znalazła sposób na ominięcie prawa. Nadgodziny są przepisywane na umowę zlecenie i tym sposobem pracownik może pracować cały dzień i noc – ten wpis pochodzi ze strony: [link widoczny dla zalogowanych] portalu utworzonego przez związki zawodowe (współfinansowanego przez Unię Europejską) do zgłaszania przypadków wyzysku w marketach.
- Od jakiegoś czasu źle się dzieje w firmie, w której pracuję. Grupa kapitałowa się rozrasta, powstają nowe spółki, jest coraz więcej pracy. Już teraz raptem w dwadzieścia osób obsługujemy w centrali dziewięć spółek, cudem unikając chaosu i ledwo wyrabiając się ze wszystkim w terminach. A tu ktoś niedawno doniósł szefostwu, że w jakiejś innej firmie, tym samym zajmuje się nie dwadzieścia, a siedem osób, w związku z czym szefostwo uznało, że pracujemy nieefektywnie i potrzebna jest restrukturyzacja – to doniesienie na innym forum, a jest ich naprawdę dużo.
Lektura wpisów nie rozjaśniła obrazu wyzysku pracowników. Założenia podświadomie przyjęte przeze mnie na wstępie okazały się niesłuszne. Okazało się, że wyzyskiwaczami są nie tylko właściciele małych firm ale też, w dalszym ciągu, szefowie dużych korporacji. A wyzyskiwani i zastraszani są szeregowi pracownicy zarówno dużych jak i małych firm. Jeszcze tylko pokazać jak z problemem walczyć …
– Nie bądźcie anonimowi, opisujcie przypadki, składajcie wnioski do sądów, inspekcji, na policję, do prokuratury – apelują w mediach inspektorzy PIP, BHP, działacze związkowi i inni. A więc do sądów – skazać za przypadki naruszania praw pracowniczych, za mobbing i dyskryminację, do boju – napiętnować wyzyskiwaczy! Trzeba walczyć z syndromem ofiary!
I w zasadzie materiały na temat wyzysku miałem już skompletowane, gdy moją uwagę zwróciły wpisy nie pasujące do ogólnego schematu wyzysku:
- Często widuję kierownika sklepu czy kierowników zmiany rano kiedy przychodzę do pracy i czasami kilka godzin po skończonej pracy jak robię jeszcze jakieś zakupy. Normą jest, że jak jest remanent to siedzą po 20 a czasami i więcej godzin, jeśli się coś w papierach nie zgadza – wpisał się ktoś we Wrocławiu.
- Jako klient widzę, iż kierownik na zmianie pracuje ponad swoje siły, ciągle musi rozwiązywać kłopoty z reklamacjami i pracownikami, bo coś źle zrobili i jeszcze w dodatku ma 100 obowiązków, których normalny człowiek nie jest w stanie wykonać. Ponadto widziałem, że dyrekcja traktuje swoich kierowników jak szmaty, strasznie mi się to nie podoba, to jest skandal – tak anonimowy klient opisał stosunki między wyższym a średnim szczeblem kierowniczym w hipermarkecie z materiałami budowlanymi na Śląsku.
Zaraz, to forum było przecież miejscem na opisywanie krzywd pracowników, a nie ich szefów! Ci drudzy nie mają prawa narzekać. Są aroganccy, zbyt wymagający w stosunku do podwładnych, ale sami nie przemęczają się pracą. I ciągle kupują nowe samochody – taki przynajmniej obraz szefa malował mi się po lekturze setki wpisów. Na klarownym dotąd dwubiegunowym obrazie: „wyzyskiwani pracownicy kontra ich szefowie” pojawiło się nagle wiele rys. Kwestia wymagała dokładniejszego zbadania. Postanowiłem więc o „wyzysk” zapytać kierowników średniego szczebla, prawnika specjalizującego się zagadnieniach Prawa Pracy i specjalistkę od PR-u.
Reakcje tych pierwszych były ostre. Podali przykłady innego „wyzysku”. Według nich to pracownicy wyzyskują pracodawcę nadużywając swoich praw.
Praca - spełnienie czy udręka?
- Kat czy ofiara?
- Pracownicy Biura Obsługi Klienta kończy się umowa. Nie ma efektów i wie, że nie zamierzam podpisywać nowej. Co robi? Zachodzi w ciążę. Umowa się automatycznie przedłuża.
- Operator był kiepski. Miał umowę na rok, ale chciałem go zwolnić już po 3 miesiącach. Nie zdążyłem, poszedł na L4 i choruje 4. miesiąc.
- To nic, mój magazynier jest na zwolnieniu już drugi rok. Najpierw pół roku miał problemy z kręgosłupem, potem z psychiką. Już zapowiedział, że przyniesie następne zwolnienie. Wtedy dowiem się, na co teraz choruje.
- Dzień pracy to 8 godzin. Efektywnie moi handlowcy przepracowują 4... reszta to pogaduszki, ploty, kawka, papierosek, fora dyskusyjne.
Prawnik, zapytany o wyzysk najpierw zwrócił mi uwagę na nieostry, ”publicystyczny” wydźwięk tego terminu. Nie ma w prawie pracy pojęcia „wyzysk”. Można tylko mówić i rozpatrywać sprawy o mobbing, dyskryminację, nieprzestrzeganie Kodeksu Pracy i itp. Nie wszystkie subiektywnie odczuwane „krzywdy” okazują się naruszeniami prawa pracy, wiele kończy się ugodą, a część - przegraną pracownika. I najciekawsze stwierdzenie prawnika – powodami bywają również przedstawiciele kadry kierowniczej. Bywa, że i oni muszą dochodzić swoich praw przed sądem pracy.
A więc okazuje się, że przełożeni wyzyskiwanych pracowników często sami czują się wyzyskiwani (?!). Każdy przecież ma nad sobą swojego szefa i musi sprostać wielu wymaganiom. Szczególnie dotkliwie odczuwają to kierownicy podstawowych szczebli zarządzania:
- konkurencja robi się coraz ostrzejsza, ale pracownikom nie chce się więcej pracować,
- ciągle domagają się podwyżek, chociaż spadają marże,
- zarząd podnosi w nieskończoność plany, mimo, że rynek jest coraz trudniejszy,
- mam niewielki wpływu na stawki i premie zespołu, ale mam sprawić, żeby byli zadowoleni, zmotywowani i uśmiechnięci,
- mojego szefa nie obchodzi ile czasu pochłania mi praca a mnie, kierownikowi nie wypada się skarżyć.
W rozważaniach o wyzysku właściwie zatoczyliśmy koło – od prostej prawdy o podziale rynku pracy na wyzyskiwaczy i wyzyskiwanych do stwierdzenia, że pokrzywdzeni są po obu stronach. Może w takim razie warto, żeby to sobie wzajemnie wyjaśnić, porozumieć się jakoś?
O przedstawienie bilansu (zysków i strat) komunikacji w firmie zwróciłem się do Katarzyny Godlewskiej z Agencji Profile z Poznania, zajmującej się PR-em i komunikacją.
- Po co tracić czas na komunikację – pytam specjalistę od PR. – Przecież to nie zmniejszy ilości zadań do wykonania, pracownik może sobie „gadać zdrów”, a plan i tak musi wykonać.
- Skuteczna komunikacja jest niezbędnym elementem sprawnie działającej organizacji. Bez niej nie ma rozumienia celów, działań, a co za tym idzie brakuje skutecznej współpracy. To z kolei przekłada się na kondycję organizacji i w konsekwencji na sytuację wszystkich zatrudnionych. Dlatego warto rozmawiać, warto szukać wspólnie najlepszych rozwiązań. Czasem dobra komunikacja w firmie, a co za tym idzie atmosfera w pracy jest ważniejsza od podwyżek czy bonusów – odpowiada Katarzyna Godlewska. - Dobra komunikacja jest szczególnie ważna obecnie, kiedy w wyniku kryzysu wiele firm zmuszonych jest do cięcia kosztów, zamrożenia płac i innych niepopularnych decyzji. Tam, gdzie jest dobra komunikacja, gdzie kadra menadżerska rozmawia z załogą, gdzie również pracownicy mogą się wypowiedzieć zwykle wypracowywany jest kompromis. Pracownicy są bardziej skłonni ponieść wyrzeczenia, starają się ograniczyć żądania, razem przetrwać trudniejszą sytuację. Jeśli nikt z nimi nie rozmawia, nie znają celów i kondycji firmy najczęściej stają w pozycji roszczeniowej, protestują co może pogorszyć i tak nie najlepszą sytuację firmy. Na braku porozumienia i komunikacji tracą wszyscy.
>>>>
Oczywiscie to nie jest temat w ktorym nie jestesmy w stnie stwierdzic jak jest . mamy w Polsce wyjatkowo bestilaski system ekonomiczny po 89 roku ... To obozy pracy ... Przy 7 czy 8 milionowym bezrobociu ludzie godza sie na kazde warunki . Tym samym wyzysk jest niewiarygodny .
Ogolnie mozna powiedziec ze nie macie pojecia jak wyglada normalna ekonomia bo jej nie doswiadczyliscie . To co znacie to bestialstwo ...
Ale musicie uzywac rozumu jak glosujecie . Jesli za czasow Giertycha i Leppera oficjalne bezerobocie spada o prawie 2 miliny czyli faktyczne o jakies 3,5 miliona !!! a oni dostaj po 1,3 - 1,5 % w nagrode za takie rzady i wygrywaja Tuski Buzki Lewandowskie czyli starzy kapo od bezrobocia to znaczy ZE CHCECIE BEZROBOCIA CHCIECIE ZEBY BOLALO . Nie chcecie normalnosci no to tez i macie ... Tusk juz wszystko ,,odkreca'' przybylo z 1,5 milioan bezrobotnych . Jeszcze ze 2 miliony i bedziecie mieli to co dawniej ... WEDLE ZYCZN !!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 22:15, 12 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Praca młodych za pół darmo
Wysokie i nieustannie rosnące bezrobocie wśród młodych osób sprawiło, że stali się oni pokorniejsi i bardziej elastyczni w poszukiwaniu pracy – stwierdza "Dziennik Gazeta Prawna".
Dziś młodzi gotowi są pracować za 1,3-1,6 tys. zł netto, w 2008 r. było to średnio 1,9 tys. zł – wynika z badań prowadzonych od kilku lat przez firmę doradczą Deloitte. "Wielu z nich unika rozmowy o pieniądzach" – mówi Halina Frańczak z Deloitte.
Według najnowszych badań "Pierwsze kroki na rynku pracy", wysokość wynagrodzenia jest dopiero na 6. miejscu wśród najważniejszych aspektów pierwszego zajęcia. Ważniejsze okazują się: możliwość uczestniczenia w ciekawych projektach i szkoleniach, dobra atmosfera, prestiż pracodawcy czy współpraca z wysokiej klasy specjalistami.
Jak stwierdza "DGP", najlepsze wyjaśnienie zmiany nastawienia młodzieży można znaleźć w statystykach – w 2008 r. stopa bezrobocia wśród młodych wynosiła 16,1 proc., a na koniec III kwartału 2011 r. już aż 25,4 proc.
>>>>>
Taki nam k-raj zbudowali po 89 i jeszcze kaza im byc wdziecznym i dziekowac !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:16, 23 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Dyscyplinarka za brak pokory
Działający w LOT AMS mechanicy zostaną zwolnieni dyscyplinarnie z pracy za to, że podjęli strajk – stwierdza "Gazeta Polska Codziennie".
Zarząd LOT AMS w piśmie skierowanym do Związku Zawodowego Naziemnego Personelu Lotniczego (ZZNPL) chce zgody na zwolnienie dyscyplinarne z pracy strajkujących od niedzieli mechaników, w tym także... władz związku. Według spółki związkowcy muszą stracić pracę, bo strajk jest nielegalny. Jak podkreśla "GPC", choć taka prośba o zgodę na zwolnienie wygląda kuriozalnie, jest wymagana przez prawo. Bowiem pracodawca musi zasięgnąć opinii związku w takiej sprawie.
"Takie pismo do nas wpłynęło. Zarząd domaga się w nim od nas zgody na zwolnienie nas z pracy" – potwierdza szef ZZNPL Robert Skalski, który nie zgadza się z oceną legalności strajku. "Mamy opinie trzech niezależnych kancelarii prawnych. Z każdej wynika, że protest jest legalny, a nasze działania są zgodne z obowiązującym prawem. Działania zarządu odbieramy jako rodzaj szykany, próbę zamknięcia nam ust" – mówi.
Strajkujący chcą przywrócenia odebranych im świadczeń finansowych wynoszących średnio po 2 tys. zł. Personel naziemny skarży się też na zbyt długi czas pracy.
>>>
No tak sie to zalatwia po 89 ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:41, 23 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Związkowcy z Tesco Polska chcą 500 zł podwyżki i wzrostu zatrudnienia
Związki zawodowe z Tesco Polska domagają się co najmniej 500 zł brutto podwyżki dla każdego pracownika oraz zwiększenia zatrudnienia w sklepach przynajmniej o 20 proc. W tej sprawie chcą rozmawiać z zarządem. Władze firmy na razie nie komentują tych postulatów.
W piątek cztery związki zawodowe - Ogólnopolski Pracowniczy ZZ Konfederacja Pracy, ZZ Pracowników Handlu, NSZZ "Solidarność 80" oraz WZZ "Sierpień'80" poinformowały, że chcą jak najszybszego spotkania pracodawcy ze wszystkimi działającymi w Tesco Polska związkami zawodowymi.
"W związku z rozpoczętym nowym rokiem finansowym wnosimy o 25-proc. podwyżkę dla pracowników podstawowych (personelu - PAP), nie mniej niż 500 zł dla wszystkich w/w pracowników oraz kierowników i liderów" - napisano w związkowym komunikacie.
Informacje o piśmie do zarządu Tesco przekazała PAP Elżbieta Fornalczyk, przewodnicząca WZZ "Sierpień 80" w Tesco Polska, a jednocześnie kasjerka w jednym z hipermarketów. Jak wyjaśniła, apel związkowców o rozpoczęcie negocjacji wynika z wygaśnięcia tzw. pakietu antykryzysowego, który zwalniał pracodawców z konieczności corocznego ustalania podwyżek.
- Takie rozmowy prowadzone były w Tesco co roku, wyjątkiem był rok 2010 i 2011. Teraz chcemy wrócić do tego dobrego zwyczaju - powiedziała szefowa Sierpnia'80.
Michał Sikora, rzecznik prasowy Tesco w Polsce w rozmowie z PAP stwierdził, że do Tesco nie dotarło żadne pismo od związkowców i nie może odnieść się do jego treści. Zapewnił jednak, że ze związkowcami firma spotyka się regularnie i wymienia informacje.
- Otrzymaliśmy np. pismo z NSZZ "Solidarność" z propozycją spotkania z przedstawicielami wszystkich organizacji związkowych działających w Tesco, co uczynimy w odpowiednim terminie - dodał rzecznik. Poinformował też, że od lipca 2011 roku wynagrodzenie pracowników w sklepach wzrosło o 3 proc. i o dodatkowe 7 proc. w przypadku ok. 1/3 pracowników sklepów.
Elżbieta Fornalczyk powiedziała, że działające w sieci sklepów Tesco Polska związki zawodowe oczekują podwyżki płac o co najmniej 500 zł dla wszystkich pracowników z wyjątkiem wyższej kadry kierowniczej oraz zwiększenia zatrudnienia personelu sklepów o 20 proc. Pismo w tej sprawie podpisały cztery związki: OPZZ Konfederacja Pracy, ZZ Pracowników Handlu, NSZZ "Solidarność 80" oraz WZZ "Sierpień'80". Związek "Sierpień'80" zrzesza 600 osób i jest jednym z dwóch, oprócz "Solidarności", prowadzących działalność na terenie całego Tesco.
Związkowcy proponują spotkanie z kierownictwem Tesco 11 lub 13 kwietnia. Na odpowiedź oczekują przez siedem dni od daty otrzymania listu, który powinien być doręczony firmie w przyszłym tygodniu. Patryk Kosela, rzecznik prasowy Komisji Krajowej WZZ "Sierpień 80" powiedział PAP, że zgodnie z przepisami, jeśli odpowiedzi nie będzie w terminie, związki mogą rozpocząć spór zbiorowy.
Grupa Tesco zatrudnia w Polsce ok. 30 tys. osób. W kwietniu 2011 zarząd Tesco Polska zapowiedział zwiększenie liczby otwieranych nowych sklepów z 42 do 87. Obecnie sieć liczy 420 placówek. W kończącym się w lutym 2011 roku finansowym obroty spółki wyniosły 11,5 mld zł, o 9,1 proc. więcej niż w poprzednim roku.
>>>>
Odwazyli sie na protest !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:24, 29 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Poznań: pikieta związkowców przed sądem. Domagają zaległych wypłat pensji
Kilkudziesięciu związkowców z NSZZ "Solidarność" i pracowników Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego w Poznaniu pikietowało w czwartek przed budynkiem sądu okręgowego w tym mieście. Chcieli nagłośnić sprawę niewypłacania od dwóch lat pensji załodze zakładów.
Poznańskie Zakłady Naprawcze Taboru Kolejowego nie wypłacają regularnie pensji swoim pracownikom od 2009 roku. Przez pewien czas pracownicy otrzymywali kilkusetzłotowe zaliczki, ostatnią w lipcu 2010 roku. Sprawa dotyczy około 200 osób. Przed budynkiem sądu stanął w czwartek piętrowy autobus w związkowych barwach. Protestujący przy dźwięku syren i gwizdków domagali się pomocy dla pracowników ZNTK.
- Nie chcemy wywierać nacisku na sądy, bo te są niezawisłe, ale dla nas sąd jest symbolem państwa prawa i dlatego tu pikietujemy. Nie może być tak, że w XXI wieku pracodawca pomiata pracownikami i nie wypłaca im należnych pieniędzy, a żadna instytucja państwa, poza Inspekcją Pracy, nie jest w stanie im pomóc. To nie świadczy dobrze o Polsce, a w prawie jest jakaś luka - powiedział do zebranych szef wielkopolskiej Solidarności Jarosław Lange.
Protestujący przekazali prezesowi sądu list, w którym proszą o objęcie nadzorem spraw wytoczonych przez pracowników zarządowi firmy.
- Mogę nadzorować sprawy tylko administracyjnie, nie mogę ingerować w treść ich rozstrzygnięcia, ale moim zdaniem wszystkie prowadzone przed sądami sprawy już się niedługo zakończą - powiedział protestującym prezes Sądu Okręgowego w Poznaniu Henryk Komisarski.
Przed poznańskim sądem pracy toczy się kilka spraw z wniosku pracowników przeciwko zarządowi o niewypłacenie pensji; według rzecznika sądu są one na ukończeniu. Niedługo rozpocznie się natomiast proces odwoławczy w sprawie złożonego do sądu przez pracowników ZNTK wniosku o upadłość firmy. Sąd gospodarczy nieprawomocnym wyrokiem oddalił ten wniosek. Pracownicy chcą upadłości spółki, bo tylko dzięki temu - jak mówią - będą mogli uzyskać świadczenia z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych.
Pracownicy podkreślają, że wnioski o upadłość mogłyby złożyć też instytucje publiczne takie jak ZUS i Urząd Skarbowy, którym - według protestujący - ZNTK zalega z wpłatami. - Rozmawialiśmy dziś z przedstawicielami tych instytucji i usłyszeliśmy, że nie widzą one powodu do złożenia wniosku o upadłość ZNTK - powiedział PAP Lange.
- Prowadzimy własną egzekucję należności i nie widzimy podstaw do złożenia wniosku o upadłość - powiedziała rzeczniczka ZUS w Poznaniu Marlena Nowicka.
Także przedstawiciele Urzędu Skarbowego Poznań-Wilda w przesłanym oświadczeniu napisali, że urząd "podejmował i nadal podejmuje odpowiednie działania, w ramach obowiązujących przepisów prawa. Są to działania zarówno o charakterze kontrolnym, jak również egzekucyjnym prowadzone wobec ZNTK Poznań".
Pracownicy organizowali już strajki w zakładzie; Państwowa Inspekcja Pracy doniosła o możliwości popełnienia przestępstwa przez prezesa firmy w związku z uporczywym niewypłacaniem pieniędzy. Prokuratura sprawę umorzyła wobec braku znamion czynu zabronionego.
- Jesteśmy bezsilni, nie otrzymujemy pieniędzy. Utrzymuje nas rodzina, nie możemy znaleźć nowej pracy i nikt nie jest w stanie nam pomóc - ani prokuratura, ani urzędy publiczne, ani sąd. Zastanawiam się, gdzie tu jest państwo prawa - powiedziała Renata Ludek, jedna z protestujących pracownic ZNTK w Poznaniu. PAP nie udało się skontaktować z zarządem ZNTK. Firma od kilku miesięcy ma przestój technologiczny ze względu na brak wody i prądu, które - jak mówią protestujący pracownicy - zostały odcięte przez dostawców. ZNTK w Poznaniu zajmuje się naprawą i modernizacją lokomotyw spalinowych oraz produkcją taboru kolejowego.
>>>>
Szok dwa lata bez pensji ... Ale przeciez pracownicy powinni po miesiacu nieplacenia zaprzestac pracy ... Dlaczego czekali 2 lata . BO BOJA SIE BEZROBOCIA ! Ludzie łudzą sie ze moze cos sie zmieni i czekaja . Byle nie byc bezrobotnym . Jak widzicie znowu winien Balcerowicz . NIE MA DZIEDZINY EKONOMICZNEJ W POLSCE GDZIE PRZYCZYNA KATASTROFY NIE BYLOBY SCHLADZANIE ! Widzimy tutaj madrosc Leppera i jego najwazniejszego hasla . Balcerowicz musi odejsc . Genialne ! Przywodca powinien w krotkich slowach wyrazac glowne problemy kraju . Jak widac Lepper zrobil to genialnie . Po tym poznajemy polityka a nie po bilbordach reklamowkach i tym podobnym syfie ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:27, 24 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Polacy pracują długo, ale nie efektywnie
Jesteśmy w światowej czołówce pod względem liczby godzin spędzonych w pracy. Tyle, że nie jest to czas spędzony efektywnie - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Polak spędził w ubiegłym roku 1937 godzin w pracy. To o 161 godzin powyżej średniej dla krajów OECD. Np. przeciętny Amerykanin pracuje o 150 godzin krócej, Brytyjczyk - 312 godzin krócej, zaś Niemiec... aż o 524 godziny krócej - wynika z badań OECD.
To z jednej strony efekt rosnącej liczby obowiązków, ale również słabej efektywności pracy. Jak reagują na to firmy? Większość z nich nie liczy, że ludzie sami zorganizują sobie czas w pracy. Niektóre organizują fachowe szkolenia.
Więcej w "Rzeczpospolitej".
>>>>
To oczywiste ze dluga praca daje mniej .Śnięty czlowiek 10 razy musi poprawiac to samo . Ale to trzeba umiec glosowac aby praca BYLA ! I mozna bylo zmienic jak wykorzystuja ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 14:55, 28 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Najbardziej "śmieciowe" zawody w Polsce
Jakie są najbardziej "śmieciowe" zawody w Polsce? Takie, za które dostaje się najmniej pieniędzy. Takie, które nie wymagają większych kwalifikacji. Dla wielu są poniżej godności. W Polsce te zajęcia wykonuje jednak ponad 3 miliony ludzi...
>>>>
Smieciowe umowy . Smieciowe zawody. Smieciowe pensje . Smieciowe jedzenie . Smieciowe zycie . Smieciowi ludzie ...
Ale na kogo glosujecie ! Smieciowy parlament ze smieciowymi parlamentarzystami . Smierciowe para-banki . Smieciowy swiat !
Wszedzie smieci ... Sami sobie taki los wybralisce ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:59, 28 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Pracownicy Tesco domagają się podwyżek
Związki zawodowe w hipermarketach Tesco domagają się podwyżek dla pracowników. Chcą też wycofania się władz firmy z norm wydajności pracy, ustalonych dla kasjerów. O postulatach przypominają w przededniu 5. rocznicy pierwszego strajku w hipermarkecie w Polsce.
Patryk Kosela rzecznik prasowy Komisji Krajowej związku "Solidarność 80" podkreśla, że postulaty popierają wszystkie związki zawodowe działające w firmie. Chodzi między innymi o 10-procentową podwyżkę dla pracowników szeregowych i 5-procentową dla kierowników. Związki domagają się również zrównania płac w ramach sieci w różnych częściach kraju. Pensja za pracę na tym samym stanowisku, w tej samej sieci w różnych częściach kraju jest różna. To jest niezgodne z kodeksem pracy - mówią związkowcy.
Szczególnie duże kontrowersje wzbudza norma jaką muszą w ciągu godziny wypracować kasjerzy. Chodzi o skasowanie co najmniej 1500 produktów. Związkowcy chcą od władz firmy wyjaśnień, na jakiej podstawie prowadzono taki limit. Kasjer to nie robot - mówi Patryk Kosela.
Związkowcy liczą na porozumienie z władzami spółki. Jeśli do niego nie dojdzie nie wykluczają protestu.
...
Tak markety . Znamy sytuacje .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:55, 01 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Przestrzeganie praw pracowników w hipermarkecie
Najchętniej odwiedzane sieci - 2 - Shutterstock
Przestrzeganie praw pracowniczych w super i hipermarketach wciąż jeszcze nie jest zadowalające - wynika z kontroli Państwowej Inspekcji Pracy. Najczęściej wykrywane nieprawidłowości dotyczą czasu pracy - mówi IAR rzeczniczka Inspekcji Danuta Rutkowska. Wyjaśnia, że chodzi o niewłaściwie prowadzoną ewidencję czasu pracy a nawet jej fałszowanie, nieudzielanie urlopów wypoczynkowych czy czasu na odpoczynek.
Nieprawidłowości dotyczą też zbyt małej liczby osób zatrudnionych w placówkach handlowych w stosunku do liczby dni otwarcia tych placówek. Na ten problem zwracają uwagę również związki zawodowe. Jak podkreśla w rozmowie z IAR Andrzej Radzikowski z OPZZ, pracownicy są przeciążani, o czym świadczą liczne skargi wpływające do kierownictw związków.
Ważne jest, by zatrudniać tyle osób, by nie było kłopotu związanego z nieobecnością któregoś z pracowników - mówi Andrzej Radzikowski. Między innymi na ten problem zwracają uwagę związki zawodowe pracowników sieci Tesco. Pismo w sprawie wzrostu zatrudnienia i poprawy warunków pracy a przy tym podwyżek płac wysłały do władz Tesco. Jak mówił IAR Patryk Kosela z WZZ Sierpień 80, na pozytywną odpowiedź czekają do połowy lutego. Jeśli się nie uda może dojść nawet do strajku.
....
Koszmar i cisza o nim . Jest fajnie ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:57, 05 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Związkowcy z "Sierpnia 80" z Sosnowca będą informować we wtorek 5 lutego klientów miejscowego hipermarketu Tesco o złej sytuacji pracowników tej sieci. Ma to związek z wniesionym przez wszystkie związki zawodowe działające w tej sieci handlowej pismem do pracodawcy zawierającym 6 żądań dotyczących podwyżek płac, wzrostu zatrudnienia i poprawy warunków pracy.
W piśmie podpisanym przez wszystkich pięć działających w Tesco Polska związków zawodowych: WZZ "Sierpień 80", NSZZ "Solidarność", NSZZ "Solidarność 80", OPZZ "Konfederację Pracy" i ZZ Pracowników Handlu, znalazło się 6 postulatów.
Pierwszy dotyczy podwyżek płac o 10 procent dla pracowników podstawowych i liderów we wszystkich grupach płacowych i o 5 procent dla kierowników. Kolejny postulat to zniesienie regionalizacji płac. Obecnie za pracę tej samej wartości i na tym samym stanowisku w Tesco inną pensję dostaje się w województwie śląskim, a inną w małopolskim albo mazowieckim. Trzecie żądanie to wzrost o 100 procent ekwiwalentu za pranie odzieży roboczej.
Dalej jest zmniejszenie normy skanowania produktów w kasie z obecnych 1500 do 1200 produktów na godzinę. Punkt piąty to zmniejszenie transakcji z udziałem karty lojalnościowej z 60 do 40 procent. Ostatni postulat dotyczy zwiększenia odpisu na Zakładowy Fundusz Świadczeń Socjalnych.
Związkowcy wezwali zarząd Tesco do przedstawienia wyników badań wskazujących, że optymalną normą dla kasjerek jest liczba 1500 produktów do skasowania na godzinę, która obecnie obowiązuje. Reprezentanci pracowników dodają, że zawyżone normy tempa skanowania niekorzystne są nie tylko dla pracowników, lecz także dla klientów.
Jak podkreślono, w sklepach dochodzi do awantur przy kasach przez to, że do klienta, który już zapłacił za swoje zakupy i je pakuje, trzeba przesuwać zakupy kolejnej osoby. Często dochodzi przez to do pomyłek.
Związkowcy uważają, że zamiast sztucznie zmniejszać kolejki przez wyśrubowane normy tempa skanowania, trzeba zwiększyć zatrudnienie w sieciach handlowych i dostosować je do potrzeb klientów.
Związkowcy pytani o możliwość zorganizowania protestów, a nawet strajku odpowiadają, że akcja informacyjna przed Tesco w Sosnowcu jest pierwszą, ale nie ostatnią. Zaznaczają przy tym, że ewentualne protesty czy też strajk "wcale nie są wykluczone".
Kolejna akcja WZZ "Sierpień 80" przed Tesco odbędzie się w czwartek w Opolu.
>>>>
Popieramy !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:26, 25 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Agnieszka Stefaniak - Zubko | Onet
Główne grzechy pracodawców
Nastawieni wyłącznie na zysk, bezdusznie wykorzystujący pracowników za marne pieniądze. W dodatku bez umowy, bez urlopu i wypłaty za nadgodziny. A może jednak tworząc nowe miejsca pracy, inwestując w innowacje stanowią koło zamachowe polskiej gospodarki? Jacy naprawdę są przedsiębiorcy?
- Pracowałam w osiedlowym sklepie spożywczym na pół etatu. W rzeczywistości dniówka trwała nawet 12 godzin. Oczywiście na konto szef wpłacał mi 600 zł, a resztę dostawałam "pod stołem". Kiedy się samotnie wychowuje dzieci, trudno z szefem "negocjować". Byłam szczęśliwa, gdy dowiedziałam się, że dostanę umowę na cały etat. Minęły dwa miesiące, a umowy nie ma. Nie wytrzymałam i zapytałam szefa co z jego obietnicą. Najpierw usłyszałam, że kadrowa jest na urlopie, a za drugim razem - że już tu nie pracuję, bo on nie toleruje natrętów - wspomina bezrobotna od kilku tygodni Magdalena z Krakowa.
Kobieta postanowiła o swoich kłopotach z właścicielem sklepiku opowiedzieć w Państwowej Inspekcji Pracy. - Kiedy trzeba było - zostawałam w robocie bez marudzenia. Nie skarżyłam się też na słabe ogrzewanie i awanturujących się klientów, którzy nie raz podnosili rękę i głos, gdy odmawiałam sprzedaży kolejnego piwa. Szef o wszystkim wiedział i tylko wzruszał ramionami. Kazał sobie nawet płacić za szkolenie bhp. Na szczęście nigdy do niego nie doszło. Dlatego teraz czuję się po prostu wykorzystana - łamiącym się głosem opowiada Magdalena.
Jest kryzys, nie ma wypłaty
Poziom przestrzegania przepisów prawnej ochrony pracy w Polsce jest daleki od oczekiwań. Tylko w 2011 roku do Państwowej Inspekcji Pracy wpłynęło prawie 42 tys. skarg. W ponad 63 proc. przypadków ustalenia inspektorów potwierdziły ich zasadność (w całości lub w części). Co czwarty skontrolowany przedsiębiorca miał problemy z terminową wypłatą wynagrodzeń. Co trzeci - w ogóle nie płacił swoim pracownikom. Problem zbadano łącznie u ponad 1,3 tys. przedsiębiorców.
- Na stan ten niewątpliwie miała wpływ trudna sytuacja finansowa części kontrolowanych pracodawców. Do tego wysokie koszty związane z zatrudnianiem pracowników i utrzymujące się bezrobocie powodowały, że wiele podmiotów dążyło do ograniczenia wydatków w różny sposób. Nie respektowano także w pełni uprawnień pracowniczych - czytamy w sprawozdaniu Generalnego Inspektora Pracy za 2011 roku, w którym jednak podkreśla się: - Podczas gdy pracodawcy tłumaczą się głównie trudnościami finansowymi, inspektorzy ujawniają inne przyczyny naruszeń przepisów, w tym niewłaściwą organizację pracy, czy też świadome naruszenia przepisów w celu maksymalizacji zysków. Coraz częściej kosztem pracownika, pracodawcy starają się przetrwać chwilową utratę płynności finansowej, bez konieczności ubiegania się o np. produkty bankowe. Dominującą przyczyną nieprawidłowości jest także nieznajomość przepisów - nie ma wątpliwości GIP.
Inspektorzy odnotowali także, że połowa skontrolowanych przedsiębiorców nie prowadzi ewidencji czasu pracy (lub robi to nierzetelnie), a jej zapisy w znacznym stopniu odbiegają od stanu faktycznego. U 18 proc. kontrolowanych ujawniono proceder nielegalnego zatrudnienia.
Czytaj dalej: Polska się "cywilizuje"?
ciąg dalszy artykułu...
Patrząc na dane statystyczne z PIP warto mieć na uwadze przepisy nakazujące powiadomić wcześniej przedsiębiorcę o zamiarze przeprowadzenia kontroli. Oznacza to, że ma on kilka dni na zrobienie porządków w dokumentacji, czy usunięcie z zakładu pracy zatrudnionych "na czarno". Trudno więc mówić o realnym obrazie sytuacji. - Bez dostarczenia dowodów przez samych pracowników nie jesteśmy w stanie określić rzeczywistej skali nieprawidłowości. Kłopot w tym, że osoby zatrudnione u kontrolowanego pracodawcy nie są zainteresowane składaniem obciążających go wyjaśnień - podkreślają inspektorzy.
W 2011 roku odnotowano, że 35 proc. skarg na pracodawców wpłynęło od byłych pracowników, co czwarta skarga - od aktualnie zatrudnionych. Jedynie 3 proc. doniesień pochodziło od związków zawodowych, a 18 proc. informacji o nieprawidłowościach była anonimowa.
Oceniając sytuację na rynku pracy, warto sięgnąć po statystyki sprzed kilkunastu lat. Dla przykładu, w 2000 roku naruszenia przepisów dotyczących wynagrodzeń stwierdzono u niemal połowy skontrolowanych pracodawców. Rok później już 62 proc. przedsiębiorców nieprawidłowo (lub wcale) wywiązywała się z obowiązku wypłaty świadczeń pieniężnych. W 2002 roku problem dotyczył - rekordowo - 68 proc. skontrolowanych firm. Trzeba jednak przyznać, że z roku na rok coraz więcej szefów wypłaca należności za nadgodziny.
Patrząc z perspektywy poprzedniej dekady, widać poprawę także w zakresie ewidencjonowania czasu pracy w najmniejszych zakładach (choć niewiele zmienił się poziom jej rzetelności) i przestrzegania zasad bhp. Co ciekawe poziom ujawnionego wówczas nielegalnego zatrudnienia kształtował się na podobnym poziomie jak obecnie (np. w 2002 roku - 17 proc.).
Widać też, że poszczególne branże się "cywilizują". Szczególnie dotyczy to budownictwa. Zdaniem inspektorów spory wpływ na poprawę bezpieczeństwa, higieny pracy i poszanowania praw pracownika miały wzmożone kontrole w trakcie inwestycji realizowanych przed Euro 2012, ale i współpraca z większymi podmiotami, które kładą spory nacisk na przestrzeganie tych zagadnień. W rezultacie - mówią kontrolerzy - jest szansa, że dobre praktyki się upowszechnią.
Prywaciarz czy przedsiębiorca?
Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych "Lewiatan" intensywnie pracuje nad zmianą niekorzystnego wizerunku właścicieli firm. - Przedsiębiorcy tworzą dwie trzecie miejsc pracy, a z wynagrodzeń wypłacanych przez nich pochodzi ponad połowa dochodów polskich rodzin. Oni nie tylko zbudowali swoje firmy, ale przede wszystkim wydźwignęli kraj z zapaści gospodarczej PRL - pisze na swoim blogu Henryka Bochniarz.
Według badań GfK Polonia mniej niż połowa Polaków lubi właścicieli prywatnych firm i uważa, że troszczą się oni o swoich pracowników i zachowują się uczciwie wobec państwa. - Na 1,8 mln aktywnych firm, PIP czy kontrole skarbowe stwierdzają naruszenia przepisów prawa u mniej niż jednego procenta z nich. Negatywne nastawienie do przedsiębiorców powoduje, że przyjmują oni postawę zachowawczą i nie są skłonni angażować się na rzecz społeczności lokalnej. Brak zachęt i otwartości ze strony administracji utrwala tę sytuację - przekonują autorzy raportu "Poprawa wizerunku przedsiębiorców".
Socjologowie przypominają, że na społeczny wizerunek biznesu w naszym kraju wciąż jeszcze ma wpływ negatywny obraz przedsiębiorcy, ukształtowany historycznie i ideologicznie wzmocniony w państwie realnego socjalizmu. - Czy kilkanaście lat wystarczy by "prywaciarz" stał się "przedsiębiorcą"? - zastanawia się dr Ewa Czernik -Szóstak z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, dodając, że póki co obraz z badań socjologicznych jest niejednoznaczny, a nastawienie do biznesu zależy od poziomu wykształcenia, wieku czy doświadczeń zawodowych Polaków. W dodatku od przedsiębiorców oczekuje się nie tylko tworzenia miejsc pracy, ale także aktywnego współtworzenia społeczeństwa obywatelskiego. - Te rozbudowane oczekiwania, napotykają na bariery, które utrudniają ich spełnienie- twierdzi badaczka.
Czytaj dalej: w imię czego sie tak męczymy?
ciąg dalszy artykułu...
Lokalni biznesmeni nie mają lekko także na własnych podwórkach. W Nysie na prośbę przedsiębiorców zwołano sesję Rady Miejskiej, na której chcieli oni przedstawić swoje stanowiska odnośnie planów zagospodarowania przestrzennego, kierunków rozwoju miasta i handlu. Dyskusja została zablokowana przez radnego PiS, który uznał, że byłaby to jedynie realizacja interesów Platformy Obywatelskiej i domagał się od przybyłych na sesję gości stanowiska na piśmie. Środowisko lokalnego biznesu, w mieście o dwudziestoprocentowym bezrobociu uznało postępowanie radnego za gest wielce lekceważący.
"Prywaciarze" nie mogą także liczyć na szacunek internautów, którzy z jednej strony ostrzegają się wzajemnie przed nieuczciwymi pracodawcami, z drugiej - szkalują swoich szefów na potęgę. - Złodzieje! Pełna dyspozycyjność, niewolnicza praca, wymagania z sufitu, ale spróbuj się człowieku upomnieć o umowę czy pieniądze. Urlop? Już zapomniałem co to jest, ale mój szef w Alpy jeździ kilka razy w roku. Wiem, bo sam na te jego wakacje ciężko pracuję. O zaliczce zapomnij, bo mu braknie na najnowszy model carvingów - denerwuje się jeden z internautów.
W imię czego my się tak męczymy?
Z drugiej strony "barykady" sytuacja też nie wygląda różowo. - Jak jesteś taki mądry, sam sobie załóż firmę. Byle pijak dziwi się, że do pracy trzeba przychodzić codziennie, a od progu chce 3 tysiące na rękę. Spróbuj takiemu coś powiedzieć, to albo cię o mobbing oskarży, albo naśle PIP czy skarbówkę. A ci jak już wejdą, to będą siedzieć tak długo, póki czegoś nie znajdą, żeby cię dobić mandatem. A potem spójrz w oczy żonie i powiedz, że nie macie za co chleb kupić, bo ZUS znów podnieśli. Takie z nas paniska - z goryczą odpowiada internaucie jeden z pracodawców.
Atmosfery wokół prywatnej przedsiębiorczości nie ułatwiają aktualne wskaźniki ekonomiczne czy bariery w działalności gospodarczej, wynikające z przepisów. Kilka dni temu zaprezentowano ostatni "barometr nastrojów" małych i średnich podmiotów. - Jest coraz gorzej - twierdzi Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, patrząc na wyniki badań przeprowadzonych przez Dom Badawczy Maison. Zdaniem respondentów największym obciążeniem przedsiębiorców są pozapłacowe koszty pracy, nadmiar obowiązków biurokratycznych, niestabilność prawa i wysokie podatki. W żadnym z tych obszarów właściciele firm nie widzą poprawy. - Tak gwałtowny wzrost niezadowolenia przedsiębiorców może mieć wpływ na bardzo poważne decyzje biznesowe z ich strony, łącznie z zaprzestaniem działalności gospodarczej lub jej ograniczeniem. Mogą bowiem uznać, że w obecnych warunkach po prostu jest to pozbawione racjonalnych podstaw - przekonuje ZPP.
>>>>
Owszem zachowuja sie bestialsko . Ale BIZNESMENI TEZ DOSWIADCZAJA BESTIALSTWA SYSTEMU . Winni sa kolesie z Warszawki od schladzania ekonomii z RPP oraz nikczemnicy ktorzy ich tam wcisneli o.Rydzyk prezes Donio Vincent i cala swolocz towarzyszaca . Zlo idzie od gory od pchania sie do koryta bezmyslnych tumanow nic nie potrafiacych .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 16:07, 17 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Abp Skworc: praca nie może prowadzić do wyzysku i podporządkowania
W Polsce konieczne jest działanie na rzecz przywrócenia godności człowiekowi pracy - mówił w sobotę w Rudzie Śląskiej metropolita katowicki abp Wiktor Skworc. Skrytykował przedmiotowe traktowanie pracowników, prowadzące do wyzysku i podporządkowania.
Abp Skworc odprawił w rudzkim kościele św. Michała Archanioła mszę w intencji rzemieślników, z okazji przypadającej 15 marca uroczystości św. Klemensa (patrona piekarzy) oraz zbliżającego się, przypadającego 19 marca, święta św. Józefa.
W homilii arcybiskup podkreślił m.in., że obowiązkiem człowieka w rodzinie, środowisku pracy i wypoczynku jest pamięć o darowanej mu godności oraz zadaniu odważnego wyznawania wiary. Wskazał przy tym, że Chrystusa można poznawać m.in. poprzez jego pracę.
"On (...) przez trud, wysiłek, objawia nam sens ludzkiej pracy, w której ma udział także wymiar krzyża, cierpienia, wysiłku" - wyjaśnił. Zastrzegł, że w pracy nie chodzi o negatywny wymiar obumierania, lecz o jej wymiar pozytywny - poprzez pracę człowiek staje się bardziej człowiekiem, podmiotem, osobą.
Praca jest bowiem ludzką twórczością, sposobem realizowania się człowieka, sposobem wyrażania siebie. "Bóg powierzył w nasze ręce dzieła swoich rąk. Powierzył nam ziemię, abyśmy czynili ją sobie poddaną przez pracę i wszelkiego rodzaju pożyteczną, piękną twórczość. W pewien sposób Bóg uczynił nas rzemieślnikami, to znaczy ludźmi pracy" - wyjaśnił arcybiskup.
Podkreślił też, że praca jest fundamentem życia społecznego. "Wszak podtrzymuje nas, pomaga rozwijać zdolności i talenty, pomaga dojrzewać ku pełni człowieczeństwa. Ludzka praca jest naśladowaniem, obrazem Bożego działania" - wskazał.
"Dziękujmy dziś Bogu za dar pracy, choć od grzechu pierwszych ludzi niesie on ze sobą pot, trud, wysiłek - choć bywa traktowana jak towar wraz z człowiekiem, który ją wykonuje, choć czasem nie przynosi satysfakcji, choć czasem jej brakuje" - podkreślił abp Skworc.
Wymieniał przy tym trudności i przeciwności, na jakie napotykają w Polsce rzemieślnicy. Wskazał m.in. na system kontroli i kwestie podatkowe, zwłaszcza nieprawidłowości w działaniach skarbówki. Przypomniał, że skala różnych nieprawidłowości doprowadziła osoby pokrzywdzone przez aparat państwowy do powołania ruchu społecznego "Niepokonani".
"Przedmiotowe traktowanie człowieka pracy wzbudza nieustannie nasz niepokój - zaakcentował abp Skworc. - Szczególnie wtedy, gdy prowadzi to do wyzysku i całkowitego podporządkowania, gdy odbiera czas przeznaczony na rozwój duchowy i odpoczynek ciała, gdy nie pozwala świętować czasu przed Bogiem" - dodał.
Jego zdaniem w Polsce konieczna jest dziś "koalicja na rzecz przywrócenia godności człowiekowi pracy, a pracy - należnego jej miejsca w kalendarzu ludzkiej aktywności". "Myślę tu zwłaszcza o niedzieli, która jest zawłaszczana przez narzucony obowiązek pracy, przez system, który dopuszcza łamanie prawa do właściwego odpoczynku, rozwijania więzi rodzinnych, a także więzi z Bogiem" - zaznaczył.
Przypomniał, że Kościół, m.in w Piekarach Śląskich, przez lata walczył, aby niedziela była "Boża i nasza" "Udało się ocalić dla ludzi pracy niektóre dni świąteczne, ale trzeba teraz ocalić dla nich niedziele" - ocenił metropolita katowicki.
....
Tak . Mamy w kraju ekonomiczne bestialstwo .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 15:44, 10 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Za barem
Dlaczego ludzie się na to godzą? - Wielu nie ma w tym mieście szans na inną pracę zapewniającą jedzenie i dach nad głową - wyjaśnia Iza (studentka, 23 lata, za barem pracowała pół roku). - Żeby żyć, musisz się pobrudzić.
Wojtek - 25 lat, studiowanie socjologii przerwał na drugim roku, pracował w różnych krakowskich knajpach, ale prosi, żeby ich nie wymieniać z nazwy. Właściciele mogliby go namierzyć i wtedy nie miałby szans tam wrócić ani dostać pracy w jakimkolwiek innym lokalu w mieście.
O swojej karierze za barem opowiada niechętnie. Boi się, że na ujawnieniu prawdy źle wyjdzie. Warunki pracy personelu objęte są zmową milczenia.
Praca dla młodych
W pierwszym miejscu pracy właścicieli było dwóch. Wojtek mówi, że kompletnie nie znali się na biznesie, więc winę za wszystkie niepowodzenia zwalali na pracowników. Każdy ruch obsługi - czy to przy nalewaniu piwa, czy rozliczaniu kasy - śledziła kamera monitoringu. Przy byle okazji szefowie wrzeszczeli na barmanów i wyzywali ich. Zarobki, jak na Kraków, nie były jednak najgorsze - 5 zł za godzinę i napiwki. Z napiwkami jest tak, że przyjmując kogoś do pracy, zawsze mami się go wizją, jakoby pieniądze zarobione w knajpie zależały tylko od niego. Podobno ważne są urok osobisty, charyzma, podejście do klienta lub np. umiejętności barmańskie (zrobić dobrego drinka, tak machnąć przy tym flaszką, żeby obróciła się wokół własnej osi i nic się nie rozlało itp.). W rzeczywistości napiwki - i to z rzadka - zostawiają tylko zagraniczniacy. Krakowskich studentów na to nie stać. Zazwyczaj wybierają jakieś miejsce skuszeni zniżkami na alkohol oferowanymi przez ulotkarzy przed drzwiami. Urok osobisty obsługi interesuje ich jedynie częściowo.
Wojtek opowiada, jak szefowie kazali uśmiechać się do klientów, gdy jemu - po trzeciej lub czwartej nocy z rzędu - nie było już do śmiechu. Na okrągło wrzaski, pijani ludzie, monitoring i presja, jednak pracując tam niemal bez przerwy - cztery, pięć dni w tygodniu po 12 godzin - można było nawet zarobić na życie. Szefowie preferują młodych, bo ci mają mniejsze wymagania i cieszy ich każdy zarobiony grosz.
Wojtek zdecydował się porzucić to miejsce, gdy na imprezie zamkniętej szef pobił w toalecie jednego z barmanów, kiedy ten chciał chwilę odpocząć. Obydwaj byli pijani. Wojtek też pił coraz więcej. Podczas wolnych dni trudno mu było normalnie funkcjonować.
Po bójce szefa z barmanem obiecał sobie po raz pierwszy, że już do knajpy nie wróci. Zaczął rozsyłać CV. Były w nim trzy wpisy: wolontariat w liceum, praktyki w lokalnej gazecie i knajpa. Poza tym angielski na poziomie Upper Intermediate, a także "wysoka kultura osobista oraz zdolności interpersonalne". Natychmiast odezwali się z call center ("prowizja za sprzedane 50 czy 100 egzemplarzy encyklopedii zdrowego żywienia"). Z kolei pracodawca z firmy ubezpieczeniowej uznał przeszłość barmana za atut, pod warunkiem, że Wojtek sporządzi listę 300 swoich klientów, którzy zamiast piwa kupią od niego polisę ubezpieczeniową. "Jeszcze poczekam", pomyślał wtedy. Po kilku miesiącach bezrobocia złamał obietnicę i stanął za barem jednego z kultowych miejsc na krakowskim Kazimierzu. Terror był lżejszy, a załoga bardziej zgrana. Jednak to miejsce Wojtek wspomina gorzej, bo przez nie czuje się winny.
Zarabiający 5 zł za godzinę dostają na otarcie łez podpowiedź: superata. Jeśli np. w butelce wiśniówki mieści się 10 kieliszków po 6 zł, a barman sprzeda ich 15 - lejąc do każdego kieliszka 30 ml wódki zamiast 50 ml i uzupełniając braki wodą lub sokiem cytrynowym - nadwyżka stanowi jego dodatkowy dochód. Szefowie patrzą na to przez palce, a niektórzy wręcz zachęcają do takich praktyk. Nieuczciwemu pracownikowi trudniej skarżyć pracodawców lub domagać się podwyżki. Oszukiwanie klientów może też służyć jako powód zwolnienia. Uzyskaną nadwyżkę spienięża się lub od razu przepija, na co pracodawcy patrzą jeszcze przychylniej.
Nie wszystkie knajpy działają w ten sposób, jednak te, które próbują grać uczciwie - podpisują z pracownikami umowy, płacą godziwe stawki i sumiennie traktują kasę fiskalną - nie wychodzą na tym najlepiej. "Małe obozy pracy" są bardziej konkurencyjne.
Nowy szef Wojtka lubi podróże. Chwali się egzotycznymi miejscami, które zwiedził. Ceni sobie dobre marki odzieży i samochodów. Do swojej knajpy wpada rzadko. Od pilnowania biznesu ma menedżerkę, która dogląda księgowości, dba o przestrzeganie wymogów sanepidu i trzyma porządek. Gdy brakuje ludzi do nocnej zmiany, bo jedna z barmanek choruje, menedżerki nie wzruszają prośby o chorobowe i każe jej stać za barem z wysoką gorączką.
Wojtek pracował tam cztery noce w tygodniu. Pił co wieczór. Odsypiał przez kilka godzin jedną zmianę i zaraz szedł na następną - kaca leczył w pracy. Co wieczór słyszał tylko tłum pijanych ludzi i głośną muzykę. Zarabiał coraz mniej, bo coraz więcej zostawiał w knajpie. Jako barman miał zniżkę na alkohol. Tak spędzał większość tygodnia - pijany lub na lekkim rauszu.
Epizody depresji miewał już wcześniej, ale wtedy się nasiliły. Miewał też omamy i stany lękowe. Cały czas odczuwał senność. Kiedy miał wolne, przesypiał całe dni. Budził się w nocy. Psychiatra przepisał mu leki na uspokojenie, przeciw omamom i antydepresyjnie. Gdy się dowiedział, że Wojtek łączy je z alkoholem, zagroził mu wysłaniem na odwyk.
Praca dla zuchwałych
Podczas pierwszej bójki, jaką Wojtek widział na własne oczy (po niej nasiliły się stany lękowe), złamano dziewczynie nos. Była stałą klientką, która po wypiciu zachowywała się "zbyt otwarcie". Jakiś czas później doszło do rozróby na gazrurki i noże. Polała się krew. Raz za wyproszenie agresywnego klienta grożono Wojtkowi pobiciem.
W sytuacji zagrożenia można wezwać ochroniarzy lub policjantów. Oni jednak często potrzebują dużo czasu na dojazd, więc z agresywnymi klientami lepiej nie zadzierać, bo nawet jeśli barman schowa się za ochroniarzami, oni po interwencji odjadą, a napastnik wróci lub upatrzy sobie ofiarę, gdy ta wychodzi z knajpy już po zamknięciu. Nie ma danych, które ukazywałyby skalę zagrożenia przemocą, na jaką narażeni są barmani pracujący nocą. - Nie grupujemy danych według konkretnych profesji - tłumaczy Anna Zbroja z zespołu prasowego małopolskiej policji. - Dysponujemy jedynie ogólnymi danymi na temat przestępstw agresywnych w lokalach w Małopolsce. W roku 2012 było to 16 rozbojów oraz 35 bójek i pobić.
To była ostatnia praca Wojtka w knajpie. Odszedł i zamknął się w domu. Bierze leki, bo - jak twierdzi - po nich może racjonalniej myśleć. Wygląda na to, że po raz drugi złamie obietnicę i pójdzie za bar. Chce uzbierać trochę grosza i wyjechać za granicę.
Praca dla szczęśliwych
"Poszukuję osób rozmiłowanych w towarzyskim obcowaniu. Tych, którzy gną rzeczywistość w ornamenty odpowiadające ich wyobraźni. Takich, którzy mądrość kojarzą z wiedzą i miłością. Takich, dla których radość to oferta o wiele piękniejsza niźli zadowolenie. Takich, którzy w sztafażu swych zachowań pielęgnują miejsce i przygotowują poczęstunek. Takich, dla których uśmiech jest pierwszym odruchem życia", pisze w ogłoszeniu o poszukiwaniu barmanów Włodzimierz Skoczylas, właściciel m.in. pubów Semper Felix i Café Philo.
W Semper (na szyldzie wypisane, że to "klub ludzi szczęśliwych") Iza przepracowała kilka miesięcy. Barmanów przyjmuje do pracy osobiście Włodzimierz Skoczylas. Włodek jest znaną postacią na krakowskim Kazimierzu. "Filozof i matematyk", inicjator głośnej akcji montowania w Krakowie budek dla ptaków, słynie z kwiecistych tyrad. Podobne wygłasza w rozmowach z obsługą swoich lokali.
Warunkiem przystąpienia do rekrutacji w Semper Felix lub Café Philo jest sprzedanie budki dla ptaków. Koszt - 50 zł. Większość chętnych do pracy po prostu wręcza stosowny banknot, dzięki czemu może przystąpić do kolejnego etapu - szkolenia. Polega ono na pracy w szybkim tempie - jednoczesnym sprzątaniu, obsłudze klientów i myciu naczyń. Jeśli próba ta zakończy się pomyślnie, kandydat otrzymuje angaż na tzw. okres próbny - bez żadnej umowy ani gwarancji wynagrodzenia. Okres próbny jest traktowany umownie - większość i tak nie zostaje tu dłużej, a gdyby nawet ktoś wytrzymał, po okresie próbnym nadal nie ma umowy ani gwarancji zarobku. Stawką jest 10 proc. utargu z danej zmiany. Semper Felix to miejsce raczej kameralne - kilka stołów i barek. Często odbywają się tam małe koncerty i spotkania literackie - ich cykliczne organizowanie to obowiązek barmanów. Utarg z jednego wieczoru na ogół nie przekracza 400 zł.
Przyszłych pracowników pubów kusi się najczęściej wizją astronomicznych napiwków i przyzwoleniem na oszustwa, a także swobodą w układaniu grafiku, która do pewnego stopnia rzeczywiście istnieje. Pierwszeństwo w zajmowaniu dogodnych dni z większym utargiem (piątki i weekendy) mają jednak "pracownicy" z dłuższym stażem. Nowo przyjęci muszą się zadowolić początkiem tygodnia, kiedy knajpa świeci pustkami. Jeśli utarg danej zmiany jest bliski zeru, barman pracuje za darmo.
Przez osiem godzin musi jednocześnie obsługiwać klientów, robić remanent i czasem sprzątać. Pracuje się bez przerwy. Iza, gdy musiała iść do toalety, prosiła zaprzyjaźnionych klientów o przypilnowanie kasy i baru. Gdy w pobliżu nie ma nikogo, kto mógłby wyręczyć w pilnowaniu interesu, i np. coś ginie, winę ponosi barman, a straty - zazwyczaj większe niż jego zarobek na jednej zmianie - są potrącane z wynagrodzenia. Każdą zmianę rozpoczyna się od remanentu. Braki są dopisywane do utargu poprzednika, przez co dochodzi do częstych niesnasek.
Na warunki pracy nikt jednak się nie skarży. Iza nie pamięta, by kiedyś zetknęła się z inspekcją pracy. Kontrole zresztą nieczęsto coś wykrywają. W 2012 r. w wyniku 80 kontroli przeprowadzonych w krakowskich lokalach przez okręgowy inspektorat pracy nałożono na pracodawców 18 mandatów, skierowano sześć wniosków o ukaranie do sądu i trzy zawiadomienia do prokuratury. - Pracownicy skarżą się głównie na niewypłacanie wynagrodzeń, brak potwierdzenia zawarcia umowy o pracę na piśmie, naruszanie przepisów o czasie pracy, brak badań lekarskich i przeszkolenia z zakresu BHP przez pracodawców - informuje Andżelika Niemczyk z krakowskiej OIP.
Gdy na jakiejś ulicy zjawiają się kontrolerzy sanepidu, zaraz wiedzą o tym wszystkie lokale w okolicy. Zresztą na wypadek takiej wizytacji w wielu knajpach trzyma się dyżurne książeczki na inne nazwiska, które pokazuje się inspektorom. Sanepid nie weryfikuje danych, bo nie ma uprawnień, by kogoś legitymować. Nie odnoszą też skutku akcje w stylu "Paragon" mające wymusić uczciwość w kasach fiskalnych.
W pubie nikt nie zagrzeje długo miejsca. W zeszłe wakacje szef Semper Felix jednym ruchem ręki wyrzucił wszystkich barmanów.
Trzeba za to być przygotowanym na różne uwagi pod swoim adresem. Iza już na początku swojej pracy usłyszała, że szef ją "wyp…, jeśli nie usłyszy o niej jakiejś fascynującej historii". Młodym obiecuje się gruszki na wierzbie. Bezrobotna młodzież garnie się do pracy, bo w pubach nie wymaga się żadnego doświadczenia. Takich miejsc, gdzie ludzie pracują na czarno za nikły procent z utargu, jest coraz więcej - na Kazimierzu, na Podgórzu, na Rynku, w Galerii Krakowskiej. Obsługa zarabia tam nie 10 proc., lecz 3 proc. z utargu. Przygodę z barem większość kończy po okresie próbnym. Za drzwiami stoją już następni chętni.
(Imiona bohaterów oraz niektóre szczegóły zostały zmienione).
....
Nie dochodzilo by do takich bestialstw gdyby profesorowie z uczelni nie niszczyli gospodarki schladzaniem . Ale tych prof. mianuja ci na ktorych glosujecie . Czyli uprawiacie samogwałt .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:20, 13 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Wyzysk i nieludzkie warunki pracy. Koszmar pod Siedlcami
Nieludzkie warunki pracy oraz zakwaterowania i wyzysk nawet kilkuset osób. Pracownicy jednego z gospodarstw w Białkach pod Siedlcami przeżyli prawdziwy horror. Właściciele zatrudniali ich na czarno, a za tygodniową pracę płacili około 50 zł - informuje stacja TTV.
Obiecywali godziwe zarobki w wysokości 1800 zł "na rękę", zakwaterowanie i uczciwą pracę m.in. w szklarniach. W rzeczywistości chętni pracowali bez umów, po kilkanaście godzin dziennie, również w soboty i niedziele, zarabiając grosze i mieszkając w straszliwych warunkach. "Pokazali mi pokój, wchodzę, tam okno uchylone, podłoga zarwana, z kaloryfera się leje (…) łazienka była nieogrzewana, a temperatura w pomieszczeniach wynosiła zaledwie kilka stopni" - relacjonował w rozmowie z "Tygodnikiem Siedleckim" były pracownik.
Pan Paweł Sabat, który pracował w Białkach miesiąc, sortował zgniłe warzywa i owoce, przywożone z giełdy. To co wybrał, sprzedawano jeszcze na straganie w Siedlcach. - Po ponad miesiącu pracy, zamiast obiecanych 1800, otrzymałem 130 złotych! - żalił się w rozmowie z tygodnikiem.
Mieszkańcy Białek potwierdzają w rozmowie z dziennikarzem TTV, że właściciel to "podły człowiek". Zgodnie z ich relacją, byli pracownicy wracają do wsi zrozpaczeni, ponieważ często przyjeżdżali z odległych zakątków Polski i nie mieli później pieniędzy na podróż do domu.
Na policję zgłosiło się już kilkanaście osób, a Państwowa Inspekcja Pracy skierowała wniosek do sądu o ukaranie właściciela - informuje tvn24.pl.
Miejsce niewolniczej pracy w Białkach TTV sprawdziło po otrzymaniu sygnałów od widzów. Dziennikarz stacji sam wcielił się w rolę szukającego pracy. Właściciele zabrali mu dowód i oświadczyli, że płacą "miesięcznie i od roboty", około dwóch tysięcy złotych.
>>>>
Supa !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:06, 15 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Budowa osiedla "Podniebne ogrody": najpierw inwentaryzacja, potem wypłata
Trwa protest na budowie osiedla "Podniebne ogrody" w Lublinie
Trwa protest na budowie osiedla "Podniebne ogrody" w Lublinie. Dziś przeprowadzona zostanie inwentaryzacja, po której wykonawca obiecuje, że zapłaci za pracę - informuje "Dziennik Wschodni".
Przypomnijmy, że robotnicy zatrudnieni na budowie osiedla "Podniebne ogrody" nie otrzymali całych poborów za marzec, kwiecień i część maja. Skarżyli się też na fatalne warunki pracy.
Dlatego zdecydowali się na blokadę budowy.
– Zaczęliśmy pracę na tej budowie 16 marca. Pracowaliśmy bez umów i badań lekarskich. Za marzec i kwiecień zapłacono nam tylko część wypłaty. Średnio są nam winni po 2,5 tysiąca złotych na osobę – mówił Marcin Michna, szef cieśli.
Inwestycję przy ulicy Domeyki w Lublinie o nazwie "Podniebne ogrody” firmuje deweloper 3D z Lubartowa. Głównym wykonawcą budynków jest rzeszowska firma Instalbud, która z kolei zatrudniła podwykonawcę – Konsprom z Warszawy.
– Zanim rozliczymy się z firmą Konsprom musimy przeprowadzić inwentaryzację wykonanych prac. Po wycenie natychmiast przekażemy pieniądze za wykonane roboty – usłyszeliśmy w Instalbudzie.
– Myślę, że ten konflikt zostanie rozwiązany w ciągu najbliższych dwóch, trzech dni – mówi Andrzej Giezek, z firmy 3D. – Póki się z nami nie rozliczą, to będziemy stać na budowie. Już nie pracujemy na "Podniebnych ogrodach”, robi inna ekipa – mówi Michna.
Wczoraj budowę kontrolowała także Inspekcja Pracy pod kątem legalności zatrudnienia. Wyniki kontroli będą znane za miesiąc.
Paweł Puzio/"Dziennik Wschodni"
>>>
Znow koszmar pracownikow .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:01, 30 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Głodowe stawki. Godzina pracy za... 2,50 zł
Publiczne przetargi na usługi wygrywają coraz częściej firmy zatrudniające pracowników na dramatycznie złych warunkach, a bywa nawet, że na czarno, pisze "Dziennik Polski".
Według wyliczeń pracodawców, już 70 proc. pracowników branży ochroniarskiej pracuje na umowy śmieciowe, głównie zlecenia. Stawki w Małopolsce mieszczą się między 6 a 8 zł za godzinę, ale ostatnio zdarzają się propozycje nawet 2,50 zł. Jedna z nich dotyczyła ochrony... inspektoratu ZUS.
– Tenże ZUS ściga potem i karze firmę ochroniarską za unikanie płacenia składek. Pytam, czy to nie jest hipokryzja, skoro właśnie takiego oferenta wybrali w przetargu stosując kryterium najniższej ceny? A oni na to, że inna komórka ZUS-u organizuje przetargi, a inna ściga – opowiada Sławomir Wagner, szef Polskiej Izby Ochrony, zrzeszającej większość firm ochroniarskich.
Nędznie zarabiają też ludzie chroniący czy sprzątający urzędy skarbowe, siedziby magistratów, uczelnie, a nawet obiekty wojskowe. Wśród tych gazeta znalazła... rencistę po dwóch zawałach.
Takie stawki dyktowane są przez publiczne instytucje, z których pochodzi ok. 60 proc. zleceń na ochronę czy sprzątanie obiektów w Polsce. Publiczni zleceniodawcy – państwowi i samorządowi – dominują też na rynku budowlanym. Akceptowana przez publicznego inwestora stawka godzinowa dla pracowników firm podwykonawczych często nie przekracza 5 zł.
...
Nie dość ze wyzysk to państwo wspiera. ..
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 22:01, 17 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
W Pearl Stream 'motywują' i łamią kodeks pracy. Za karę brak urlopu, w nagrodę puszka coli.
Taki system "motywacyjny" wprowadził dla pracowników strzeleckiego zakładu koreański koncern Pearl Stream.
O nowym systemie "motywacyjnym" pracownicy strzeleckiego PearlStreamu dowiedzieli się od kierownictwa. Został on wprowadzony, bo koreańska fabryka, która produkuje obudowy do telewizorów i monitorów, dostała w ostatnim czasie więcej reklamacji od koncernu LG - głównego odbiorcy.
W związku z tym pracodawca postanowił przywołać załogę do porządku. Rozesłał maila i wywiesił plakaty informujące o dobrych i złych stronach nowego systemu motywacyjnego.
Zgodnie z nim pracownicy nie dostaną urlopu przez miesiąc, jeżeli w ciągu miesiąca do zakładu wpłynie chociaż jedna reklamacja. W koreańskiej fabryce taka sytuacja zwana jest "claimem" (co z angielskiego znaczy "roszczenie", "skarga").
Jeszcze gorzej będzie, jeżeli w ciągu miesiąca zdarzą się dwa claimy - wtedy pracownicy mogą zapomnieć o urlopach przez trzy miesiące (zapis ten został następnie złagodzony później do dwóch miesięcy). Za trzy reklamacje grożą już zmiany personalne.
Pracownicy PearlStreamu poinformowali o sprawie nto.
- To niesprawiedliwe, żeby karać wszystkich za to, że ktoś przeoczył coś na taśmie - mówią rozżaleni, prosząc jednocześnie o anonimowość z obawy przed zwolnieniami.
Reklamację może spowodować np. drobna rysa na plastikowym elemencie, a nawet ślady odcisków palców. Pracownicy obawiają się, że jeżeli zwroty zdarzą się kilka miesięcy pod rząd - nawet pojedyncze - to wtedy w ogóle nie dostaną urlopu.
Ale pracodawca przewidział w swoim systemie motywacyjnym także przysłowiową "marchewkę". Jeżeli pracownicy będą wykonywać swoje obowiązki perfekcyjnie i przez miesiąc nie przyjdzie żaden claim, to firma ufunduje im... puszkę coli. Za dwa miesiące bez reklamacji pracodawca postawi im nawet pizzę.
Trzy miesiące oznaczać będą natomiast premie finansowe. Jeszcze w czwartek wynosiły one 50 zł na pracownika, ale ktoś uznał w zakładzie, że to za dużo i obniżył je do 10 zł w miesiącu.
- To urągające ludzkiej godności - dodają pracownicy. - Harujemy ile mamy sił, a obliczyliśmy, że pracodawca wycenił nasz trud na 1,60 zł, bo tyle kosztuje puszka coli. Czujemy się poniżeni, a kierownicy śmieją nam się w twarz.
Zdaniem pracowników firma poinformowała ich o nowym systemie motywacyjnym w wyjątkowo perfidny sposób. Plakat bowiem okraszony został kąśliwymi rysunkami. Przy informacji o dwumiesięcznym zakazie brania urlopów namalowany jest pracownik, który spędza wakacje na biurku. Leżąc na blacie opala się przy użyciu małej lampki, a wakacyjne widoki zapewnia mu ekran monitora, na którym wyświetlone jest zdjęcie.
Jeszcze w piątek załoga rozmawiała w tej sprawie z kierownictwem. Pracownicy mówili, że nie podoba im się ani nowy system motywacyjny, ani to w jaki sposób został wdrożony. Ale dowiedzieli się, że mają siedzieć cicho, bo “to już tak zostanie”.
Łukasz Śmierciak, rzecznik Państwowej Inspekcji Pracy w Opolu, mówi, że pracodawca nie ma prawa uzależniać udzielania załodze urlopu od ilości reklamacji.
- To absolutnie niezgodne z prawem pracy - zauważa Śmierciak. - Takie rzeczy są w Polsce niedopuszczalne i pracodawca nie może ich stosować.
PIP nie wyklucza przeprowadzenia kontroli w zakładzie.
W poniedziałek w imieniu pracowników, dziennikarz nto interweniował w zakładzie. Przedstawiciele PearlStreamu najpierw przyznali, że taki system został wdrożony w fabryce, ale trzy godziny później poinformowali, że “nie”.
Całą sprawę nazwali “nieporozumieniem”, tłumacząc przy tym, że system tak naprawdę nigdy nie obowiązywał, bo zarząd go nie zatwierdził i nic o nim nie wiedział. Co innego uważają jednak pracownicy.
Wynagrodzenie pracowników produkcji w PearlStreamie oscyluje obecnie wokół minimalnej krajowej.
[link widoczny dla zalogowanych]
...
Jaką kolosalną nagroda . Puszka koli . Czy to nie zbytek łaski ? Dopuszczają ich ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:48, 21 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Uwaga na próbną pracę
21 kwietnia 2015, 04:55
W zbliżającym się okresie letnim, ze względu na wzrost zapotrzebowania na pracę w niektórych branżach, znów może być nadużywane tzw. zatrudnienie na próbę - przestrzega "Dziennik Gazeta Prawna".
Firmy często oferują kandydatom do pracy nieformalny okres próbny - najczęściej kilka tygodni - po upływie którego obiecują zawrzeć umowę o pracę. W tym czasie wykonują obowiązki albo bez podstawy prawnej, czyli "na czarno" albo na podstawie umowy cywilnoprawnej.
Przedsiębiorcy wykorzystują to, że zgodnie z kodeksem pracy umowę na piśmie trzeba potwierdzić najpóźniej w dniu rozpoczęcia pracy, a nie jeszcze przed dopuszczeniem do jej świadczenia.
W efekcie, w przypadku kontroli Państwowej Inspekcji Pracy firma twierdzi, że dana osoba jest pierwszy dzień w pracy i do końca dniówki podpisana zostanie z nią umowa.
Takie nadużycia szczególnie często mają miejsce w branży handlowej, gastronomicznej czy budowlanej - wylicza "DGP".
>>>
Staly element ,,transdeformacji".
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:12, 04 Maj 2015 Temat postu: |
|
|
Bałagan w ewidencji czasu
Państwowa Inspekcja Pracy jest zaniepokojona nieprawidłowościami związanymi z czasem pracy – informuje "Puls Biznesu".
Dążenie do obniżenia kosztów działalności przez zmniejszanie i utrzymanie niskiego zatrudnienia oraz nastawienie na zysk, a także świadome naruszanie przepisów. To są od kilku lat główne przyczyny nieprawidłowości w stosowaniu regulacji normujących czas pracy - podkreśla Państwowa Inspekcja Pracy (PIP) w najnowszym raporcie na ten temat.
Inspektorzy pracy w kontrolowanych firmach mieli najczęściej zastrzeżenia do ustaleń wewnątrzzakładowych systemów i rozkładów czasu pracy, a także przyjętych długości okresów rozliczeniowych. Niepokojące według PIP są częste naruszenia w rozliczaniu czasu pracy, od których bezpośrednio zależy wysokość należności dla pracowników. Chodzi o niewywiązywanie się (wcale lub niewłaściwe) z obowiązku prowadzenia ewidencji czasu pracy.
W ocenie inspektorów, badani przedsiębiorcy lekceważą ten wymóg albo wręcz celowo nie rejestrują przepracowanego czasu, aby uniknąć dodatkowych kosztów, takich jak wypłata za pracę w godzinach nadliczbowych czy wyższe składki na ubezpieczenia społeczne.
...
Po prostu falszuja czas.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:05, 30 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
Polska pułapka niskich płac
- Shutterstock
Jak wylicza w najnowszym raporcie Fundacja Kaleckiego, w 2014 r. udział płac w PKB wyniósł w Polsce 46 proc., czyli zaraz po Litwie najmniej w Unii Europejskiej – donosi "Gazeta Wyborcza".
"Dla wielu zagranicznych firm Polska stanowi źródło dobrze wykwalifikowanych i równocześnie tanich pracowników. Inwestorów zagranicznych przyciągają ulgi oraz niespotykane już w Unii Europejskiej specjalne strefy ekonomiczne" – można przeczytać w raporcie.
REKLAMA
Eksperci Fundacji Kaleckiego podkreślają, iż obecna struktura inwestycji zagranicznych konserwuje model rozwojowy oparty na niskich kosztach pracy, co może skutkować utrzymaniem peryferyjnej roli Polski w światowej gospodarce.
...
Popieramy artykuly Wyborczej o katostrofie ekonomii po 89. Zanizone place to zbrodnia. Najpierw byl popiwek pozniej schladzanie i taki katastrofalny skutek. A POTEM NIE W BUDZECIE! NIC DZIWNEGO BO WPLYWY SA GLOWNIE Z PLAC! One sa najmniej ukryte. Im wyzszy udzial plac tym wiecej ma i ZUS i budzet.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:04, 12 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Wśród bezdomnych wielu robotników sezonowych bez wypłaty
- Shutterstock
Latem ciężko pracowali na budowach, dziś - u progu zimy - są bezdomni. Nie mają za co żyć, bo nie dostali wypłaty za kilka miesięcy ciężkiej pracy.
Wśród warszawskich bezdomnych korzystających z pomocy noclegowni i jadłodajni jest wielu pracowników sezonowych, którzy zostali oszukani przez pracodawców. Tomasz Zawiślak przyjechał na Mazowsze za pracą w ubiegłym roku. Po kilku miesiącach pracy bez umowy - został z niczym. Od tamtej pory jest bezdomny. Mieszka z kolegą w namiocie. Kiedy poszli do byłego pracodawcy po zaległą wypłatę - straszył ich bronią. Oświadczył, że nic im się nie należy. Do jednego z byłych pracowników sezonowych zwrócił się z żądaniem zwrotu rzekomego długu. "Za co? Za to, że pracowaliśmy dla niego po 16 godzin dziennie?" - pyta pan Tomasz.
REKLAMA
Krzysztof Rzeczkowski pracował przy dociepleniach budynków, w tym administracji publicznej. Sam doświadczył i od współpracowników słyszał podobne historie. Jego koledzy pracowali w sezonie przez trzy miesiące. Dostawali co miesiąc drobne kwoty z obietnicą wypłaty po zakończeniu budowy. Po tym czasie pracodawca wypłacił im po 500 złotych.
Jak mówi pan Krzysztof, wiele zależy od dokładności urzędników inspekcji pracy - z czym w jego ocenie w stolicy jest bardzo źle, ponieważ inwestycje nie są należycie kontrolowane. Jak mówi - na jednej z budów pytał o pracę i okazało się, że praca jest. Ale kierownik budowy - pytany o to, czy zatrudnia na umowę - powiedział mężczyźnie, że sam pracuje na czarno. "Jeżeli kierownik robi na czarno, to do czego to dochodzi?" - pyta Krzysztof Rzeczkowski.
Mężczyźni korzystający z jadłodajni w Warszawie podkreślają, że wielu z nich ma za sobą podobną historię: na początku ciężka praca i nadzieja na lepsze życie - a potem wielkie rozczarowanie i bezsilność wobec byłego pracodawcy. Krzysztof Rzeczkowski podkreśla, że państwo powinno organizować prace interwencyjne i lepiej kontrolować pracodawców zatrudniających ludzi do prac budowlanych czy innych czynności sezonowych, bo tam najczęściej dochodzi do wykorzystywania pracowników.
...
PAMIETAJCIE ZE ZLODZIEJE BIZNESMENI ZOSTANA UKARANI SUROWO! BEZ POROWNANIA Z KARA NA PROFESJONALNYCH ZLODZIEI! BO TO SIE W GLOWIE NIE MIESCI!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 13:24, 10 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Wynajmę niewolnicę… to znaczy, opiekunkę do dzieci na OLX
UDOSTĘPNIJ
(106)
EMILIA WYCIŚLAK
Gdybym chciała zostać opiekunką do dziecka za sprawą OLX.pl, za miesiąc na Bezprawniku pojawiłby się mój nekrolog, bo umarłabym z głodu i zmęczenia. Takiego popisu okrutnego wyzysku nie widziałam od czasu, kiedy ojczym młodego Davida Copperfielda zmusił go do pracy w fabryce czernidła.
Lubię czasami przejrzeć oferty na OLX.pl, żeby sprawdzić, co tam ciekawego bliźni chcą sprzedać (archiwalne numery „Fantastyki” – coś wspaniałego). Zajrzałam też do ofert pracy, ot, żeby przyjrzeć się oferowanym stawkom. Przy opiekunkach do dziecka musiałam jechać na tracheotomię, bo mój układ oddechowy przestał pracować ze śmiechu.
Było aż tak źle.
Opiekunka do dziecka na OLX.pl
Tak naprawdę, to nie ma się z czego śmiać. Platforma ogłoszeń przypomina najeżony pułapkami loch. Matki (i ojcowie) szukają opiekunek-pomocy domowych, a oferowane stawki są widokiem uroczym i przerażającym jednocześnie. Zobaczcie sami:
opiekunka do dziecka na olx
Szanujmy się, do licha. Sześć do ośmiu złotych za opiekę nad dzieckiem? W dodatku 4,5 letnim? On sobie nie usiądzie w kącie z książką, nie będzie grzecznie czekał na powrót mamusi. Jeśli spuści się z niego wzrok, prawdopodobnie anihiluje kota i rozmontuje mikrofalówkę. W ofercie nie ma też słowa o tym, co opiekunka ma zrobić, kiedy rezolutny malec nabałagani. A nabałagani na pewno.
opiekunka do dzieci na olx
Ta oferta to z kolei „szukam niewolnika, mam nowy bat”. Gotowanie, prasowanie, opiekowanie się rocznym dzieckiem za takie pieniądze? Kiedy dziecko zaśnie, a opiekunka złapie oddech i skończy zbierać zabawki, które znajdą się w miejscach niewypowiedzianych, to przecież jeszcze może złapać za garnek i ugotować maleństwu rosołek, a potem wyprasować śpioszki.
opiekunka do dziecka na olx
To jest oferta doskonała. Absolutnie wyborna. Pięćdziesiąt złotych, w sobotę, za 8,5 godziny. Z „żywiołowym” (to znaczy takim, który ma gramaturę i charakter uderzonej z całą siłą o ścianę piłki kauczukowej) dzieckiem. Drogie opiekunki, jeśli kiedykolwiek przeczytacie w ogłoszeniu, że wasz przyszły wychowanek jest żywym, aktywnym młodym człowiekiem, zażądajcie stu złotych za godzinę, ubezpieczenia na życie, a najlepiej poszukajcie pracy gdzie indziej.
opiekunka do dziecka na olx
Pięć godzin dziennie po sześć złotych. Wychodzi zawrotne 150 tygodniowo za opiekę nad niespełna roczną dziewczynką, taką, co może jeszcze nie do końca umie chodzić, ale świetnie raczkuje. Co autor miał, przepraszam, na myśli?
Takich ofert jest, rzecz jasna, więcej. Charakteryzuje je zazwyczaj to, że szuka się uśmiechniętych, miłych pań bez nałogów, które chętnie zajmą się maluszkiem za 7, 8, maksymalnie 9 złotych. Przecież opiekunka to nic nie musi robić, prawda?
Niewolnicza opieka
Nie chcę tutaj demonizować małych dzieci. One rządzą się swoimi prawami, w wieku lat trzech potrafią przyłożyć dzbankiem do śmietanki w skroń leżącego człowieka (sprawdzone organoleptycznie), czy zrobić kota Schroedingera z użyciem pralki i wirowania. Takie są – sprawdzają co im wolno, naśladują zachowania dorosłych, nie mają wyrobionego poczucia odpowiedzialności. Potrafią też być słodkie, urocze i kochane. Te nieco starsze doskonale rozróżniają dobro od zła i oburzają się na niesprawiedliwość. Dzieci są po prostu dziećmi, i dobrze. Fajnie jest być dzieckiem, fajnie jest być rodzicem. Niefajnie, natomiast, jest oferować „pracę”, która polega na ogarnięciu takiego żywotnego fragmentu chaosu za stawkę niższą niż minimalna.
Ja wiem – tak działa wolny rynek, umowy pewnie żadna z opiekunek za takie pieniądze nie zobaczy, celuje się w biedne studentki i jeszcze biedniejsze absolwentki. Nie mam problemu z tym, że ktoś faktycznie przyjmuje taką ofertę, wstyd mi tylko za ludzi, którzy mają czelność oferować taki psi grosz za naprawdę ciężką pracę. Zwłaszcza, jeśli po drodze wymyślą sobie, że opiekunka może przelecieć jeszcze podłogi, umyć okna, wstawić ciasto do piekarnika i przetrzeć meble. Poważnie, to już nie te czasy, że brało się z ulicy studenta, który za miskę kaszy z omastą i liche posłanie za zapieckiem uczył czworo dzieci dziedzica dodawać, odejmować, oraz, że luscinia cantat noctu. A nawet taki student nie musiał koło tych dzieci harować jak niewolnik.
Rzecz jasna, są jeszcze ludzie z resztką godności, którzy oferują – powiedzmy – 12, 15 złotych. To też nie jest bardzo dużo, ale dla osoby bez większych kwalifikacji jak znalazł.
Powtarzam: tak działa wolny rynek, dlatego w ramach owego wolnego rynku przestrzegam wszystkie opiekunki i apeluję, żeby nie brały takich prac. W McDonald’s też można zarobić, dają elastyczny grafik, podejrzewam, że w KFC jest podobnie. Dadzą zjeść, odpowiedzialność niewielka, a pieniądz jakby przyjemniejszy. A jak mamusie nie mają pieniędzy na wynajęcie niani, to niech wyślą dziecko do babci. Za darmo.
...
Nie sadze aby ktos poszedl do dzieci za 6 zl godz. To za siedzenie w archiwum i wydawanie papierkow byloby juz watpliwe.
Z drugiej strony Urzedy pracy zmuszaja do pracy za 4.50 na godz! A jak nie skreslaja i nie ma lekarza! Panstwo to robi!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 17:17, 15 Maj 2023 Temat postu: |
|
|
Lata 90 w Polsce: bieda, syf, przemoc, mafie i zła muzyka
Lata 90 w Polsce dla przeciętnego Polaka były istnym koszmarem. Bardzo wielu Polaków kombinowało, jak tu przetrwać kolejny dzień, kiedy nie było co do gara włożyć. Mnożył się alkoholizm, rozpadały się rodziny. Ci, którzy mataczyli dorabiali się ogromnych fortun, reszta musiała głodować.
...
Tak koszmar. I wszechogarniający bełkot wyborczej bo internetu nie było o sukcesie transformacji i geniuszu Balcerowiczu!
Głównym problemem był brak pracy a nie akurat niski poziom życia! Ludzie gdyby była praca to by żądali kokosów! Ale nie było! Skąd wziąć kasę? Nawet mała ale co miesiąc? Nie bylo!
Było to wynikiem sztucznego kryzysu poprzez schładzanie gospodarki. Tłumaczonego inflacja. Tymczasem inflację wywołał niejaki Rakowski ,uwalniając ceny'. Co za trep! Jak można uwolnić ceny w monopolistycznej ekonomii? Przecież monopoliści wywinduja ceny!
Należało po prostu zamrozić ceny i uwolnić przedsiębiorczość. Początkowo może były by dwie ceny urzędowa i rynkowa ale na skutek rozwoju prywatnych firm można by uwalniać ceny w miarę jak dany rynek nasycił by się małymi firmami. Wtedy te firmy by nawzajem by pilnowały cen i nikt by nie mógł podwyższyć bo drugi by sprzedał niżej i zarobił! Czyli rynek!
Koszmar lat 90tych wynikł z kompletnej głupoty klasy politycznej! Czesi Słowacy Węgrzy tego nie przeżyli! Tylko w Polsce taki syf! Coś potwornego! Ja nie tęsknię za żadnymi ,czasami młodości'... Bo to był syf! Przy czym ja wiem że czasy to ja będę miał w Niebie! A wcześniej z tego co widzę na ziemi po paruzji! Będzie przepięknie!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|