Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 14:16, 05 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
"Jesteśmy gwarancją tego, by zdyscyplinować PO i PiS".
Polacy nie są skazani na wybór pomiędzy PO a PiS - przekonywał Marek Migalski (PJN), który w niedzielę zorganizował konferencję przed aresztem na warszawskim Mokotowie, aby pokazać, że jego partia chce uwolnić Polskę od rządów Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego.
Migalski rozmawiał z dziennikarzami, trzymając wielki klucz, na tle bramy do aresztu. Jak tłumaczył, chciał w ten sposób uświadomić wyborcom, że nie są więźniami wyboru pomiędzy PiS-em a Platformą, mają alternatywę, którą jest PJN.
- Polacy nie są skazani na to, żeby głosować na Tuska lub Kaczyńskiego, którzy - jak się wydaje - uwięzili Polaków w konieczności głosowania na siebie. To nieprawda, jest alternatywa. Mając konserwatywne, prawicowe poglądy, można głosować na inne partie polityczne. Wyborcy nie są więźniami Tuska i Kaczyńskiego. Obywatele są wolnymi ludźmi i tę wolność powinni wyrazić 9 października. Wzywamy do tego, by głosowali tak, jak im dusza, serce i rozum dyktują - apelował Migalski.
Podkreślił, że od kalkulacji politycznych są politycy i to oni, a nie wyborcy, powinni się martwić tym, "co zrobić z wolnym wyborem ludzi".
Migalski zachęcał także wyborców, aby nie przejmowali się sondażami. - Sondaże nie są informacją, są manipulacją. To wy decydujecie ile dostanie PiS, ile PO, ile dostanie PJN. Głosujcie nie sądząc po tym, kto opublikuje sondaż, który kosztuje 500 zł - przekonywał.
Jego zdaniem wyborcy są zniechęceni, nie chcą głosować, bo mają dosyć rządów "bandy czworga". - Na szczęście powstało PJN i dziś jest na kogo głosować, jeśli jest się zniechęconym do tego, co obecnie w polityce funkcjonuje - podkreślił Migalski.
W jego opinii, PJN jest alternatywą dla wyborców o poglądach centroprawicowych, zniechęconych działaniami PiS i PO. Dodał, że jego ugrupowanie jest gwarantem, że zakończy się wojna polsko-polska.
- Bez względu na to, czy wygra PiS, czy PO, będzie następować element niszczenia opozycji. My, jeśli wejdziemy do rządu z PO, nie pozwolimy, by niszczyć PiS. U nas marszałek Niesiołowski nie znajdzie żadnego miejsca i nie będzie marszałkiem Sejmu. Ale jeśli weszlibyśmy do rządu z PiS-em, nie pozwolimy, by Antoni Macierewicz nazywał PO zaprzańcami i zdrajcami. My jesteśmy gwarancją tego, by zdyscyplinować PO i PiS, by nie niszczyły się nawzajem. Bo szacunek do opozycji, jest jedną z fundamentalnych cech porządku demokratycznego - powiedział Migalski.
>>>>
Miglaski majac pojecie o politologii tlumaczy czesciowo jak wyglada oddzialywanie mniejszych partii na polityke . Jako balansu miedzy wiekszymi . Teorie ze na mniejszych to ,,nie ma sensu'' sa skrajnym prostctwem i imbecylizmem ...
Poza tym zwracam uwage ze PJN moze byc TRZECIA sila ...
Wezmy np. sytuacje gdy PJN wprowadza chociaz 30 poslow ...
Myslicie ze tak zostanie ??? A SKAD !
Wiemy dobrze ze tuz po wyborach prezes wyrzuca pewna grupe poslow ktorzy na niego robili w kampanii... I tym razem tez to nastapi ...
Np. wyrzuca 20 tu -. Jak myslicie co oni zrobia ??? Dolacza do PJN !
Zatem 30+20 = 50 !!! PJN bylby TRZECIA partia w parlamencie a wiec juz nie mala ale srednia... Wszystko zalezy od was czy wykazecie minimum rozumu czy jak zwykle buractwo ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 23:32, 05 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Kowal: wchodzimy do Sejmu, wciskamy nogę między drzwi
- Rozpychamy się, idziemy w przyszłość - zapewnił prezes PJN Paweł Kowal. Jak ocenił, sukcesem jego ugrupowania będzie wejście do Sejmu i stworzenie klubu.
- Ci Polacy, którzy oczekują na zmianę z coraz większą satysfakcją obserwują, jak spada poparcie dla dwóch starych, zgnuśniałych partii, które w tej kampanii wyborczej nie powiedziały niczego nowego - podkreślił Kowal na konferencji prasowej w Warszawie.- Jeśli ktoś uważa, że świetnie dzieje się na polskiej kolei, że fantastycznie rozbudowywane są drogi i autostrady, że bardzo dobrze działa edukacja (...) głosuje na PO. A jeśli ktoś chce polityki zagranicznej opartej na złośliwościach pod adresem Angeli Merkel, nie chce wiedzieć do końca, kto będzie ministrem finansów, jeśli zwycięży PiS, głosuje na PiS - mówił Kowal.
Jak zaznaczył, przez ostatnie miesiące był w bardzo wielu nawet bardzo małych miejscowościach, a "Polacy mówili, że chcą mieć na kogo głosować, chcą wybierać dla swoich dzieci". - Oni wspólnie z nami rozpychają się, zostawiają z tyłu to wszystko złe, nie liczą już odległości do PO i PiS, bo wiedzą, że my idziemy w przyszłość, a nasz program to program przyszłości - uważa Kowal.
- Jest wielu Polaków, którzy chcą zagłosować na coś nowego. Nie chcą się oglądać za tymi dwoma autobusami (PO i PiS - red.). Wchodzimy do Sejmu, wciskamy nogę między drzwi. Będziemy tam reprezentacją zdroworozsądkowych Polaków - powiedział lider PJN.
Pytany, jaki wynik wyborczy PJN uzna za swój sukces, Kowal powiedział, że "wejście do Sejmu i stworzenie klubu będzie sukcesem". - Będziemy tam pilnowali tych, którzy będą szybko zabierać się do rządzenia. A jeśli powstanie szansa na stworzenie szerokiego rządu, który skoncentruje się na reformach i na rozwoju, wówczas taki rząd będziemy wspierali w tym, co jest zgodne z naszym programem - dodał.
Kowal zapewniał, że po wyborach pieniędzy budżetowych PJN (finansowanie z budżetu otrzymuje każda partia, która przekroczy w wyborach parlamentarnych 3 proc. - red.) nie będzie wydawał na promocję partii, ale na "pracę koncepcyjną w dziedzinie podatków i polityki rodzinnej". - Będziemy starali się, by przy każdej regulacji proponowanej przez rząd była jasna deklaracja, ile to kosztuje kieszenie obywateli - mówił Kowal. Konferencji towarzyszył happening; kandydaci PJN przepchnęli w przeciwnych kierunkach dwa autokary z banerami PO i PiS.
>>>>>
Tak ! Poza tym musimy sobie uswiadomic ze przeciez Kowal i koledzy nie sa w sejmie i po wyborach nadal pozostana ! Nawet nie startuja przeciez do sejmu ... Tak wiec te wybory to nie jest byc albo nie byc PJN . Tyma bardziej ze czekamy na tych 20tu ktorych wyrzuci prezes z PiS po wyborach . Tak czy inaczej PJN wyglada na to ze w sejmie bedzie ! :O)))
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 15:00, 06 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Szef sztabu PJN Tomasz Dudziński zapewnił, że jego partia przygotowuje jeszcze niespodzianki na ostatnie dwa i pół dnia kampanii. - Jeszcze będą niespodzianki. Będziecie państwo na bieżąco informowani - powiedział Dudziński. Podkreślił, że PJN będzie też przekonywać do jak najszerszego udziału w wyborach parlamentarnych 9 października.
Na czwartek politycy PJN zaplanowali m.in. wjazd - pod hasłem "PJN idzie w góry (górę)" - na Kasprowy Wierch oraz konferencję prasową na szczycie.
>>>>>>
Tak to jest dynamiczna kampania bez wydwania milionow na sztaby startegie i firmy ktore to srodki przynosza ZERO EFEKTU bo dla tych molochow sytucja jest okreslona a ich poparcie stale jak zawartosc zgnilej smierdzacej sadzawki ... Pyatniem jest tylko czy lud bedzie na tyle madry ze znajdzie nisze na PJN ktora z czasem wraz z doplywem poslow PiS bedzie sie rozszerzac czy wszystko to zakonczy sie jeszcze wiekszym syfem ... Wybor nalezy do was albo syf i obciach albo jakis maly ale jednak promyk swiatla...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:56, 06 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
PJN zaniepokojona nowymi zasadami kontraktowania szpitali
PJN wyraziła w czwartek zaniepokojenie nowymi zasadami kontraktowania mniejszych szpitali, które będą musiały m.in. otworzyć aptekę lub wydział farmacji przyszpitalnej, co może zwiększyć ich problemy finansowe.
Podczas czwartkowej konferencji prasowej w Katowicach ekspert ds. zdrowia partii, poseł Andrzej Sośnierz powiedział, że placówki szpitalne informują go, iż - według projektowanych rozporządzeń ministra zdrowia i zarządzeń Narodowego Funduszu Zdrowia - mogą wzrosnąć wymogi związane z kontraktowaniem usług medycznych w mniejszych szpitalach. Nowe wymogi narzucają na szpitale, które funkcjonują w trybie jednodniowym lub planowym, czyli w placówkach, w których nie leczy się nagłych przypadków, prowadzenie apteki przyszpitalnej lub działu farmacji, co wiąże się m.in. z nowymi inwestycjami oraz zatrudnieniem dodatkowych osób.
Według Sośnierza wśród projektowanych wymogów znalazły się także m.in. wyposażenie w łóżko do intensywnej terapii placówki realizującej hospitalizację tzw. planową oraz zalecenie, aby placówki specjalizujące się w chirurgii jednodniowej były otwarte przez pięć godzin dzienne, przez pięć dni w tygodni.
- Od lat mamy do czynienia z zawyżaniem wymogów, które stawia się zakładom opieki zdrowotnej, co generuje niepotrzebne koszty – tłumaczył Sośnierz.
Takie zmiany - jego zdaniem - mogą doprowadzić do upadku wielu placówek, ponieważ nie będą w stanie podołać finansowym wyzwaniom związanym z doposażeniem szpitali; projektowane wymogi mogą uderzyć zarówno małe szpitale rejonowe, jak i placówki niepubliczne.
PJN w swoim programie dotyczącym służby zdrowia zwraca także uwagę na konieczność decentralizacji Narodowego Funduszu Zdrowia, postuluje także o utworzenie dodatkowego ubezpieczenia zdrowotnego, oraz wprowadzenia karty ubezpieczenia zdrowotnego w całej Polsce (na wzór karty obowiązującej w woj. śląskim).
>>>>>
Po tych wyborach polozenie ludzi znacznie sie pogorszy ... To tylko przed wyborami te obietnice pozniej zobacza piesc ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:06, 06 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
PJN zdobywa szczyty. "Chemy Polski realistycznej"
Chcielibyśmy Polski, która jest realistyczna, zwraca uwagę na to, w jaki sposób bronić naszego narodowego interesu, ale chcielibyśmy także Polski, która potrafi w dobrych relacjach żyć z sąsiadami - mówił prezes PJN Paweł Kowal.
Dzisiaj politycy PJN wjechali na Kasprowy Wierch pod hasłem "PJN idzie w góry (górę)"; na szczycie zorganizowali konferencję prasową. Kowal mówił m.in. o tym, że sztuka uprawiania polityki w Europie, prowadzenia polityki zagranicznej, polega na tym, by "być w dobrych relacjach z sąsiadami i starać się nawet wszystkie nasze słabości i wszystkie ich słabości przekuwać na plus".
- Na koniec tej kampanii, na koniec krzyków, plakatowania trzeba po prostu pójść w góry i pomyśleć o naszym kochanym kraju i być w tym szczerym - mówił europoseł PJN. Jak stwierdził, "nic nie jest tak szczere jak góry jesienią".
- W tych górach będziemy dzisiaj rozmawiali o tym, co można zrobić w Polsce, jak można spowodować, żebyśmy się mniej kłócili, a więcej byli blisko siebie, jak można spowodować, żebyśmy więcej uwagi w najbliższych latach poświęcili rodzinie - mówił lider PJN.
W jego opinii przyszłość Polski to obecnie przyszłość rodziny. - To jest dzisiaj gotowość do tego, żeby rodzina została zauważona przez państwo, żeby podatek był dzielony na wszystkich członków rodziny, dlatego że - w pewnym sensie - wszyscy pracują, także dzieci tworzą tę przyszłość, przyszłość Polski - powiedział Kowal.
>>>>>
I znowu madry symbol - zdobywamy szczyty czyli wygrywamy wybory ... Obawiam sie ze zbyt madry jak na to co w kraju sie dzieje tu trzeba łomem i gazrurką ! Ale zartuje nie zachecam - tego juz mamy dosc - takich metod ...
fot. PAP/Grzegorz Momot
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 11:06, 07 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Działacze PJN z Opola: spotkaliśmy się z prawdziwym życiem
Działacze PJN z Opolszczyzny podsumowali kampanię wyborczą w tym regionie. Kandydaci odwiedzili prawie wszystkie gminy województwa; po wyborach odwiedzą je ponownie i przeprowadzą program aktywizacji każdej gminy - zapowiedział Marcin Ociepa.
- Największą wartością było to, że mogliśmy odwiedzić większość gmin Opolszczyzny. Spotkać się z prawdziwym życiem, z realnymi ludźmi, nie naszymi zwolennikami, ale mieszkańcami Opolszczyzny, którzy są - tak jak wielu Polaków - zmęczeni i zniesmaczeni polityką i chcą zmiany - powiedział Ociepa, przewodniczący PJN w woj. opolskim. Zapowiedział, że po wyborach, o ile on (startuje z jedynką na liście PJN), albo ktoś inny z Opolszczyzny wejdzie do Sejmu, zorganizuje cykl spotkań we wszystkich gminach województwa, i wyłoni lokalnych liderów, którzy będą aktywizować mieszkańców.
- 71 gmin to jest buzująca energia mieszkańców Opolszczyzny, ludzi, którzy chcą troszczyć się o swoje otoczenie, ale nie wierzą politykom. Tam są ludzie z zapałem, którym brakuje wsparcia z zewnątrz i powiedzenia "tak, to co chcecie robić jest słuszne" - podkreślił Ociepa. Opolski PJN liczy, że wprowadzi do Sejmu dwóch swoich przedstawicieli.
>>>>>
Oczywiscie ! Kampanai wyborcza moze byc destrukcyjna jak widzimy to u tych z bandy czworga i nie tylko gdy opiera sie na kalmstwach oskarzeniach skandalach pornografii czyli wszystko aby sie dostac ... Moze byc tworcza i rozwijajaca gdy spotykamy sie z ludzmi i ich problemami... To jest wlasnie polityka !
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Pią 18:14, 07 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 11:55, 07 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Zaskakująca deklaracja. Kwaśniewski wsparł PJN ?!
- Będę głosował na SLD i namawiam Polaków do wzięcia udziału w wyborach. Osobom o poglądach prawicowych polecam głosować na PJN - mówił były prezydent Aleksander Kwaśniewski w programie "Kropka nad i". Tłumaczył, że do władzy trzeba dopuścić różne partie, tym bardziej, że przez ostatnie cztery lata "płakano, że scena polityczna jest zabetonowana".
>>>>>
No prosze ! Niewatpliwie Kwasniewski uczynil duzy krok do przodu . Przy wladzy jakby stal sie bardziej odpowiedzialny... Ale pamietajmy ze startowal z niskiego pulapu komunistyczne srodowisko juz od dziecka ... Zly przyklad sieci powiaazan ... Wszak i dzis ,,musi'' glosowac na komuszkow ... Takie tam sa uklady ...
le jakby dazy ku dobru ... Tutaj Kaczynski jest odwrotnoscia z rodziny AK doszedl do obecnego poziomu ... Potwarze insynauacje plugastwo ... Jazda w dol ... A liczy sie czy czlowiek pnie sie d gory czy zjezdza z takiego poziomu jaki mial ! Wielu ma niski a wrecz depresje ...
Jak widac wszyscy rozsadni,wszyscy wykazujacy minimum troski o dobro wskazuja na PJN bo faktycznie jak sie rozejrzymy to jest to jedyny realny wybor majacy perspektywy przekroczenia 5 % ... Czyli nie chodzi tylko aby powiedziec nie systemowi ale zeby wprowadzic kogos sensownego skoro jest .
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Pią 18:13, 07 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:04, 07 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Kowal: PJN to czarny koń tych wyborów
Czarny koń przed Sejmem. "Zróbcie im psikusa"
Prezes PJN Paweł Kowal przekonywał dzisiaj, że PJN to "czarny koń tych wyborów" i apelował o głosowanie na tę partię. W ramach happeningu działacze PJN przeprowadzili z warszawskiej Agrykoli przed Sejm czarnego konia z logo partii. - Zagłosujcie, zróbcie im psikusa, głosujcie na czarnego konia. (...) Wy sami możecie wybrać - podkreślił Kowal.
Paweł Kowal i Jolanta Fedak, fot. PAP/Tomasz Gzell
- Przyprowadziliśmy czarnego konia, bo my jesteśmy czarnym koniem tych wyborów. (...) Dziś myślę, kolejne sondaże pokazują, że tak, mamy szansę wejść do Sejmu. Musimy zaprowadzić czarnego konia do Sejmu - oświadczył Kowal na konferencji prasowej w Warszawie.Prezes PJN tłumaczył, że czarny koń przypomina, iż każdy głos jest ważny i nie ma zmarnowanych głosów. - Że są grzesznikami przeciwko demokracji ci, którzy mówią, że głos włożony do urny jest zmarnowany - powiedział.
Kowal Zaapelował do wyborców, by "dokarmiali czarnego konia tych wyborów". - Wejdziemy do Sejmu, będziemy stali na straży zdrowego rozsądku, wolnego rynku, rodziny - mówił Kowal.
Według niego, PJN jest szansą dla tych, którzy mówili, że nie mają na kogo głosować. - Proszę państwa, lista nr 2 - Polska Jest Najważniejsza. Jest na kogo głosować - oświadczył. Głos oddany na PJN - mówił Kowal - to głos za Polską "lepszą, patrzącą w przyszłość, kompetentną. Podkreślił, że to "szansa na przyszłość" m.in. na dobrą politykę dla rodzin, na niskie podatki, "na koniec z kłótniami".
- To jest szansa na to, by nie wydawać pieniędzy publicznych na to, żeby firmy wynajmowały osoby, które wpisują pod naszymi wpisami w internecie złe rzeczy na nasz temat nawzajem - mówił.
Następnie politycy PJN zaprowadzili czarnego konia przed Sejm. Po drodze opowiadali jego historię. Rzecznik sztabu PJN Jacek Pilch powiedział, że koń nazywa się Parys i jest "celebrytą". - Ten koń jest bardzo sławny, to celebryta, który popiera PJN. Grał w wielu filmach: w "Katyniu", w "Bitwie Warszawskiej" - mówił poseł.
Pod Sejmem Kowal oświadczył: "Koń już jest pod Sejmem, reszta zależy od głosów Polaków". Polityk trzymał też podkowę na szczęście.
W Katowicach briefing przed Centrum Kultury Katowice (gdzie trwał drugi dzień obrad Europejskiego Kongresu Małej i Średniej Przedsiębiorczości) zorganizował m.in. wiceprezes PJN Marek Migalski. Polityk mówił: "Jako debiutanci mieliśmy ciężej. Ciężko jest założyć nową partię, ciężko jest założyć nowy biznes w Polsce, nową gazetę. Ciężko jest w ogóle młodym podmiotom. My byliśmy dowodem, że jest ciężko, ale że jeśli bardzo się chce, to jest możliwe".
Migalski podkreślił też, że PJN nie spada w sondażach. - W dzisiejszym Estymatorze jest 5 proc., przed tygodniem było 4,8 proc. (…) Liczą się tendencje – wskazał Migalski. - Głęboko wierzymy, że jesteśmy partią zmiany i czarnym koniem tej rozgrywki – dodał.
Kandydujący z pierwszego miejsca w Katowicach Andrzej Sośnierz argumentował, że głos na PJN oznacza wybór konkretnych ludzi z dorobkiem.
Nawiązując do lokalizacji briefingu Migalski podkreślił natomiast, że "to jest to miejsce, gdzie w czwartek pan premier odmówił rozmowy z ludźmi, z biznesmenami, którzy chcieli tu z nim rozmawiać".
Chodzi o przedstawicieli Stowarzyszenia Poszkodowanych Przedsiębiorców RP, którzy protestowali przed gmachem Centrum Kultury Katowice podczas Kongresu. Chcieli się spotkać z otwierającym kongres Donaldem Tuskiem, by porozmawiać o nieuczciwym - ich zdaniem - prawie podatkowym, niszczącym przedsiębiorczość.
Na konferencji w Olsztynie startujący z pierwszej pozycji na liście Dariusz Porębski stwierdził, że przyszły rząd "już może czuć oddech PJN na plecach".
Dodał, że partia nie miała łatwej kampanii. Jako przykład podał usuwanie jego plakatów w nocy z czwartku na piątek. - Znikły zupełnie, a w ich miejscu pojawiły się plakaty SLD. Nie posądzam żadnego z kandydatów, ale dziś zgłoszę policji tę sytuację - zapowiedział Porębski.
>>>>>
No tak videoklip z czarnym koniem byl pomyslowy...
PJN wykazala sie najwieksza inicjatywa . Kampania byla najlepsza bez pornografii co wazne . I rewelacyjnie tania... Kampania ta jest wzorem jak nalezy dzialac i na przyszlosc niech bedzie przykladem dla sil chcacych dobra Polski jak ja robic ... Gdyby to kampania decydowala PJN powinien miec 99 % ...
I na koniec inteligentne nawiazanie do nieustannych perturbacji z ,,zakamuflowaną opcją niemiecką'' ktora nawet w Brelinie jest zakamuflowana :
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 22:21, 03 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
PJN chce zorganizować seminarium o przyszłości UE i krytykuje pomysł Kaczyńskiego
20 grudnia w Warszawie PJN chce zorganizować seminarium z udziałem przedstawicieli środowisk prawicowych, podczas którego przedstawią oni swoje stanowiska w sprawie przyszłości UE - zapowiedział w Krakowie przewodniczący PJN Paweł Kowal. Jednocześnie skrytykował on zapowiedź Jarosława Kaczyńskiego o zorganizowaniu 13 grudnia marszu protestacyjnego w Warszawie. Nazwał ten pomysł "dużym błędem" i "szkodnictwem politycznym".
- Chcemy pokazać, także europejskiej opinii publicznej, że w Polsce oprócz hiperfederacyjnej wizji ministra Sikorskiego są też inne poglądy na integrację europejską, nie gorsze, a być może bardziej realistyczne - mówił Kowal. Kowal powiedział, że na seminarium zaprosił już prezesa Prawicy RP Marka Jurka i że zwróci się do przedstawicieli innych środowisk prawicowych oraz organizacji pozarządowych. Jeden z referatów ma wygłosić były negocjator Traktatu Lizbońskiego Marek Cichocki.
Zdaniem lidera PJN organizowanie marszu 13 grudnia jest "dużym błędem" i "szkodnictwem politycznym". - Wydaje mi się, że marsz 13 grudnia jest zwykłym szkodnictwem, dlatego że mieszanie spraw stanu wojennego z kwestiami kształtu naszego uczestnictwa w UE, wrzucanie do jednego worka gen. Jaruzelskiego i Radka Sikorskiego, wkładanie do jednego worka dyskusji na temat przyszłości traktatu UE z obchodzeniem 30. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego nie ma żadnego sensu - mówił w Krakowie Kowal. Dodał, że "jeśli będzie więcej tego rodzaju reakcji partii prawicowych, które są w parlamencie, grozi to trwałym skompromitowaniem konserwatywnej myśli w sprawach międzynarodowych i europejskich".
Zorganizowanie 13 grudnia marszu protestacyjnego w Warszawie zapowiedział ostatnio prezes PiS Jarosław Kaczyński.
- Ten marsz jest sygnałem do obywateli w Polsce, że prawica w Polsce nie jest przygotowana do dyskusji o Europie - uważa Kowal.
- Sikorski zdając sobie sprawę, że trwają już prace nad nowym rozwiązaniem traktatowym i że toczą się one między rządem niemieckim i francuskim, wziął udział w pewnej licytacji dyplomatycznej. Uważam to posunięcie za zręczne, bo on tak daleko przelicytował, że trudno powiedzieć, że jest on antyeuropejski - uważa Kowal.
- Nie sądzę, żeby minister uważał za realistyczne założenia, które przedstawił w Berlinie, bo jest świetnie zorientowany w dyskusji w Europie i wie, że nie ma dzisiaj warunków do tego, żeby np. prowadzić wybory do Parlamentu Europejskiego na jednolitej liście europejskiej - mówił Kowal. Jak podkreślił, wystąpienie Sikorskiego ma znaczenie, bo pozwala Polsce uczestniczyć w dyskusji o przyszłości Europy. - I to jest może najważniejsze, byśmy niezależnie od tego, czy przystąpimy do jakichś nowych rozwiązań prawno-traktatowych, zawsze przy nich byli. Żebyśmy byli zorientowani, co istotnego zmienia się w polityce europejskiej - dodał.
Kowal mówił, że w najbliższych tygodniach wybiera się do wszystkich województw, w których PJN ma swoje struktury. Będzie to przygotowanie do zjazdów regionalnych, które zaplanowano na początku stycznia.
Szef PJN zapowiedział założenie fundacji otwartej na różne środowiska i osoby - nie tylko członków PJN. Będzie ona organizowała konferencje, seminaria poświęcone m.in. podatkom, polityce rodzinnej, kwestiom energetycznym i polityce europejskiej, zapraszała ekspertów oraz pozyskiwała granty, czego nie może robić partia.
Nazwa fundacji będzie inna niż partii i zostanie podana ok. 20 grudnia po rejestracji statutu. - Po zjazdach regionalnych i powołaniu fundacji będziemy organizowali akcje naciskania na parlamentarzystów, żeby realizowali konkretne projekty ustaw, które obiecywali w kampanii wyborczej - powiedział Kowal.
Zapewnił, że PJN jest otwarta na rozmowy i spotkania ze środowiskami prawicowymi. - Myślę, że taka wola powolnego budowania obozu, który nie będzie oparty na jednej partii, na jednym wodzu, ale budowania nowoczesnej prawicy, która będzie zdolna do tego, żeby wygrać wybory w Polsce, to jest taki początek i tą drogą będziemy szli - mówił szef PJN.
>>>>>
Oczywiscie mozna debatowac tylko ze nie ma to sensu w kwestii UE . Gdyz UE rozwija sie swoja droga . Jest to droga opisanana przez psychiatrie a wiec satrczy uwiad skleroza . Schizofrenia . Itp. Nikt tym nie kieruje to ,,proces'' ... Poroces chorobowy ktory zakonczy sie zgonem ...
Jedyne realne dyskusje to ,, Swiat po upadku UE '' ...
Ale oczywiscie jako zblizenie srodowisk - forum kulturalnej dyskusji ktora ma budowac prawice to moze byc cenne...
A marsz niepodleglosci 13 grudnia??
:O)))
Psychiatryczny ...
Nie slyszalem aby bylo jakies swieto niepodleglosci 13 grudnia ??? raczej podleglosci raz Jaruzela drugi raz Millera (wobec UE) .
No ale Kaczyzm ma jak wiemy odmienne stany swiadomosci ...
Cieszy ze juz nie 10 ty ...
Ale cos frekwencja im sie nie klei bo wzywali kiboli ...
A co kibole na to ???
Zakrzykneli gromkim glosem ;
PRZYJEDZIEMY DO WARSZAWY ZROBIMY DYM !
CALE MIAST PUSCIMY Z NIM !
Kaczyzm to karykatura prawicy widzimy do jakiego zawalau prawicy doprowadzil ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 15:03, 16 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Kowal: To będzie tragedia. Można było uniknąć zamieszania
- Kupiłem dzisiaj za ponad 80 zł syrop dla syna, który kosztował niedawno kilka złotych. Kiedy trafi na biedną rodzinę będzie tragedia. I słyszę jeszcze, że mam być cierpliwy. Ani taniej, ani lepiej - powiedział w komentarzu dla Onetu Paweł Kowal. - Można było uniknąć zamieszania związanego z wprowadzaniem nowej ustawy refundacyjnej. Wystarczyło aby Ministerstwo Zdrowia chciało skorzystać z wypracowanego już dawno rozwiązania, które doskonale funkcjonuje na Śląsku, i które popiera PJN - dodał.
Onet: Stan wojenny w Polsce nielegalnie wprowadziła grupa przestępcza pod kierunkiem Wojciecha Jaruzelskiego - głosi historyczny wyrok warszawskiego sądu. Posłowie PiS uznali wyrok w sprawie autorów stanu wojennego za zbyt łagodny. Czy zadowolony jest pan z takiego wyroku sądu? Proszę o komentarz w tej sprawie.
Paweł Kowal: Spór o stan wojenny wpisał się bardzo mocno w polską świadomość historyczną, temat ten będzie jeszcze długo dzielił Polaków. Zwolennicy wprowadzenia stanu wojennego będą zawsze jego zwolennikami, przeciwnicy pozostaną tej decyzji zawsze przeciwni. Decyzja o wprowadzaniu stanu wojennego była bezprawna - to nie ulega kwestii, a skutki oznaczały ofiary śmiertelne, ponad milionową emigrację, zahamowanie inicjatywy społecznej. Wyrok sądu jest w tym sensie łagodny.
Osobiście, żeby się o tym przekonać nie potrzebowałem czekać na wyrok. Problem w tym, że Kiszczak i Jaruzelski po stanie wojennym doprowadzili do rozmów przy okrągłym stole, po którego drugiej stronie, lub w słynnej willi w Magdalence siedziały niemal całe dzisiejsze elity III Rzeczpospolitej, a jeśli nie, to w wyniku tych ustaleń kandydowały do parlamentu w 1989 roku. To dlatego Jaruzelski jest przedmiotem stałej politycznej gry: raz zapraszany na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego, innym razem do prezydenckiego samolotu - chodzi o to, że wielu Polaków niestety zachowuje dla niego uznanie. Kiedy indziej, by przypochlebić się z kolei przeciwnikom generała, żąda się odebrania mu stopnia generalskiego: problem w tym, że nie zgłaszali tego postulatu ci, którzy dzisiaj o tym mówią, za premierostwa Jarosława Kaczyńskiego. A ja sądzę, że autorzy stanu wojennego dawno już powinni byli być osądzeni: bez tych wszystkich gier, bo powoli czuję się już nimi mocno zażenowany.
- Nowa ustawa refundacyjna wzbudziła nie małe kontrowersje w środowisku lekarskim i aptekarskim. Jak Pan ocenia proces wprowadzania ustawy refundacyjnej? Dlaczego według Pana nowa ustawa, z której Platforma, słowami Ewy Kopacz, była bardzo dumna okazała się już na starcie do poprawki?
- Kupiłem dzisiaj za ponad 80 zł syrop dla syna, który kosztował niedawno kilka złotych. Kiedy trafi na biedną rodzinę będzie tragedia. I słyszę jeszcze, że mam być cierpliwy. Ani taniej, ani lepiej. Można było uniknąć zamieszania związanego z wprowadzaniem nowej ustawy refundacyjnej. Wystarczyło aby Ministerstwo Zdrowia chciało skorzystać z wypracowanego już dawno rozwiązania, które doskonale funkcjonuje na Śląsku, i które popiera PJN.
Tam bałagan związany z ustawą refundacyjną wydaje się mniejszy niż w innych regionach. Chorzy zawdzięczają to wprowadzonym dziesięć lat temu kartom chipowym NFZ. Plastikowe karty z chipem wielkości dowodu osobistego wprowadził w połowie 2001 r. Andrzej Sośnierz, ówczesny szef Śląskiej Kasy Chorych. Mają je dzieci już od szóstego miesiąca życia. Karta rejestruje każdą wizytę u lekarza. Takie rozwiązanie eliminuje patologie, np. wyłudzanie świadczeń. Trzeba w postaci zapisu na karcie wydawać także recepty, które można by realizować także w aptekach internetowych. Wszystko już dawno wymyślone. Ale nie: była minister Kopacz z Bartoszem Atłukowiczem wymyślają koło od początku i to naszym kosztem i jakoś nie ma odważnego, który powiedziałby: to ja zawaliłem sprawę. Gdyby rząd zechciał czerpać z proponowanych przez nas dobrych wzorców, dziś nie mielibyśmy protestów lekarzy czy aptekarzy, a co najważniejsze pacjenci nie mieliby problemu z realizacją recept. A teraz Sejm w pośpiechu musi nowelizować wprowadzone co dopiero przepisy.
- Do Sejmu wraca dyskusja o związkach partnerskich. Ruch Palikota i SLD chcą, by osoby tej samej lub różnej płci rejestrowałyby związki dzięki temu uzyskiwały prawo do wspólnoty majątkowej, wspólnego opodatkowania i dziedziczenia po zmarłym partnerze. Jak ocenia Pan ten pomysł? Czy ta ustawa to pójście w dobrym kierunku? Czy nie obawia się Pan ideologicznej burzy na ten temat?
- Ideologiczna burza to dobre określenie. Polska znajduje się obecnie w takiej sytuacji, że tego rodzaju są potrzebne, by nie mówić o najważniejszych kwestiach chociażby związanych z kryzysem. PO za pośrednictwem Palikota zajmie czymś ręce PiS-owi na parę tygodni. PO i PiS obiecywały w kampanii wsparcie rodziny, ale jedyne co ich kręci, to dyskusja o związkach partnerskich. Jestem daleki od takiej optyki, że państwo ma dyktować prawo odnośnie czyjejś obyczajowości.
To kwestia intymna i władza nie powinna się do tego mieszać. Są różne możliwości prawne dla obywateli bez względu na to, jakie mają poglądy na sprawy obyczajowe, wiem to od osób, które z nich korzystają. Rodzina ma przywileje, bo ma wyjątkowe zobowiązania, których inne związki na siebie nie biorą i to wszystko. Tymczasem naprawdę paląca jest kwestia katastrofy demograficznej w Polsce, ale dla niektórych to zbyt nudny temat, nie ekscytuje tak.
- Jak podaje "Rzeczpospolita", do końca marca rząd ma przyjąć założenia do projektu jednej z dwu ustaw, które mogą zmienić system finansowania Kościoła w Polsce. Z informacji dziennika wynika, że rozważane jest, aby Kościół katolicki i inne kościoły i związki wyznaniowe mogły korzystać z odpisów od podatku w ramach istniejącego już 1 proc. na rzecz instytucji pożytku publicznego. Czy uważa Pan, że jest to dobre rozwiązanie? Czy nie obawia się Pan, że powstałaby wówczas wewnętrzna konkurencja z kościelnymi instytucjami pożytku publicznego, jak np. Caritas?
- Po pierwsze są pewne tradycje utrzymywania Kościoła z datków wiernych i zbyt pochopnie bym tu nie eksperymentował, coś mi się wydaje, że komuś za wszelką cenę zależy, żeby nie rozmawiać o najbardziej palących problemach w Polsce. Na pewno nie można tworzyć konkurencji między organizacjami pozarządowymi a Kościołami, bo to zupełnie inne sprawy, odpis od podatku, jeśli już doszło by do takich ustaleń z Kościołami, bo nie wyobrażam sobie, by jakieś rozwiązania tu narzucać, powinien być realizowany w ramach kolejnego jednego procenta.
Taki system działa na Węgrzech, gdzie podatnik może zadeklarować wolę przekazania jednego procenta na Kościół. Jest również drugi datek na rzecz organizacji pozarządowych – wierni nie są stawiani przed wyborem między wsparciem Kościoła a organizacji dobroczynnej. Z kolei Włosi przy wypełnianiu zeznania podatkowego mogą przekazać niecały 1 procent podatku na Kościół, jako darowiznę którą można potem odpisać. Reforma z jednoczesnym pożytkiem dla wspólnoty religijnej i narodowej, które przecież w dużym stopniu się pokrywają) jest możliwa, ale najpierw trzeba ją naprawdę dokładnie przemyśleć.
>>>>
Bardzo ciekawy wywiad . Wladza musi byc domena rozumnych rozwiazan dla dobra wspolnego W RAMACH MOZLIWOSCI ! Czyli nie chodzi o nieograniczona ilosc srodkow . Ale te co sa musza byc dysponowane rozumnie . Tymczasem teraz wladza sluzy wywyzszaniu sie miernot a problemy odwalaja jacys urzednicy byle szybciej . ,,Debata'' sejmowa zas to bezsensowna pyskowa bo obecna ,,opozycja'' robila dokladnie to samo gdy byla przy zlobie . Stad przy takich ukladach jest ruina wszystkiego .
Paweł Kowal, fot. Onet
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:00, 07 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
PJN chce zmian w zasadach budżetu. "Starzy księgowi z PRL"
W Polsce trzeba zreformować zasady budżetu, który do tej pory jest tworzony na zasadzie przepisywania - uważa szef PJN, europoseł Paweł Kowal. Jego zdaniem rząd nie robi żadnych reform budżetowych.
- Budżet w Polsce trzeba zreformować co do zasady. Trzeba wprowadzić budżet zadaniowy, a nie budżet starych księgowych z PRL, którzy z roku na rok przepisują. Jak się ich już tak naprawdę przymusi, to wtedy przepiszą trochę niższą kwotę. Nie na tym polega jednak reformowanie budżetu - powiedział Kowal na konferencji prasowej w Łodzi. Szef PJN ocenił, że rząd "wymyślił" wydłużenie wieku emerytalnego jako sposób na odwrócenie uwagi opinii publicznej od tego, że nie przeprowadza reform budżetowych.
- Mam wrażenie, że mamy do czynienia z taką samą sytuacją jak cztery lata temu. Wybiera się jakiś jeden elemencik, organizuje się wokół niego konflikt społeczny i w ten sposób odwraca się uwagę od tego, że nie robi się poważnych reform budżetowych. Jeśli już, to robi się tylko oszczędności na tym budżecie, który jest. To nie jest wystarczające - zaznaczył Kowal.
Dodał, że wydłużenie wieku emerytalnego jest koniecznością i ważnym elementem w polityce społecznej wszystkich krajów Europy, również Polski, ale nie może być jedynym sposobem prowadzenia polityki społecznej i uzdrowienia finansów państwa.
- Oprócz tego trzeba zreformować system emerytalny służb mundurowych. Uczciwie powiedzieć dużym grupom społecznym, że ten system nie jest funkcjonalny i wymaga zmiany. Trzeba jednak zaproponować konkretne rozwiązania w duchu dialogu społecznego - powiedział Kowal.
Szef PJN poinformował, że jest w trakcie odwiedzania wszystkich ośrodków swojej partii w kraju. Dodał, że PJN przygotowuje się do powołania pełnych struktur w całej Polsce, ale chce się również otworzyć na te grupy społeczne, których przedstawiciele nie chcą należeć do żadnej partii.
- To też jeden z elementów naszej pracy - szukać ludzi, którzy chcą być aktywni, ale nie chcą należeć do partii. Szczególnie na tych polach, które są dla nas ważne: polityka na rzecz rodziny, polityka energetyczna, zmiany w systemie politycznym w Polsce. Przygotowujemy się do tego, żeby za kilka lat w kampanii wyborczej powiedzieć, że tematy, które przedłożyliśmy były poważne, że to nie były żarty - powiedział Kowal.
>>>>
Ciagle mamy ten sowiecki syf . Zule przy wladzy mysla tylko o przyjemnosciach wladzy . NIC DOBREGO NIE ZROBILI !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 15:09, 13 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Paweł Kowal: To krytyczny moment dla PO. Czara goryczy się przelała
- Platforma Obywatelska płaci za długotrwałe naciąganie struny cierpliwości opinii publicznej. Sprawa ACTA była momentem krytycznym – kroplą przelewającą czarę goryczy – jako, że dotykała rzesze obywateli. Po raz pierwszy w tak bezpośredni sposób premier i jego rząd tworzony w większości przez polityków PO pokazali, jak bardzo nie zależy im na opinii społeczeństwa. Platforma okazała się obywatelska jedynie z nazwy, a więc uderzenie trafiło w sam fundament jej narracji. Będzie to stały trend jeżeli rządowi nie uda się ponownie "oczarować" Polaków - mówi w komentarzu dla Onetu Paweł Kowal.
Onet: Ostatnie sondaże wskazują, że notowania Platformy Obywatelskiej gwałtownie spadają. Czym Pan wytłumaczy taką tendencję? Myśli Pan, że to może być stały trend czy poparcie dla Platformy się ustabilizuje, a po przeprowadzeniu niepopularnych reform będzie wyższe? Paweł Kowal: Można powiedzieć: "ruszyło". Platforma Obywatelska płaci za długotrwałe naciąganie struny cierpliwości opinii publicznej. Sprawa ACTA była momentem krytycznym – kroplą przelewającą czarę goryczy – jako, że dotykała rzesze obywateli. Po raz pierwszy w tak bezpośredni sposób premier i jego rząd tworzony w większości przez polityków PO pokazali, jak bardzo nie zależy im na opinii społeczeństwa. Platforma okazała się obywatelska jedynie z nazwy, a więc uderzenie trafiło w sam fundament jej narracji. Będzie to stały trend jeżeli rządowi nie uda się ponownie "oczarować" Polaków. Donald Tusk chciałby sobie stworzyć wentyl bezpieczeństwa za pomocą roszad personalnych oraz dobrych przemówień, aby ciśnienie powoli spadało. Będzie to dużo trudniejsze w obliczu zapowiadanych reform.
Jeszcze raz rząd uciekł się do sztuczek: premier tydzień po tym jak wyrażających choćby wątpliwości wobec ACTA nazywał szantażystami starał się znienacka sprawiać wrażenie, że wręcz stoi na czele protestu przeciw umowie. Obawiam się, że rząd może wybrać teraz łatwiejsze rozwiązanie, tzn. zrezygnować z wprowadzania niepopularnych rozwiązań i poświęcić całą energię na naprawę wizerunku. To byłby najgorszy scenariusz dla Polski - dryfująca rządowa łajba zamiast porządnego przywództwa na trudne czasy. Rząd powinien pokazać, że jest zdolny do ciężkiej pracy w walce z kryzysem. To najlepsze, co może teraz zrobić dla Polski. I jeszcze jedno, potwierdza się szybciej niż sądziliśmy diagnoza PJN, że złe rządy PO i słaba jakość opozycji prawicowej będą napędzać lewactwo w Polsce. To PO, ale także PiS odpowiadają za obecne przewartościowania na scenie.
Sondaże wskazują też, ze ugrupowanie Polska Jest Najważniejsza ma nikłe, jednoprocentowe poparcie, a w ostatnich notowaniach wyprzedziła Was Solidarna Polska. Czy PJN jeszcze istnieje i działa? Jaki macie plan na najbliższe miesiące i przygotowanie się do wyborów do PE? Czy rozważacie wspólne listy z PiS lub Solidarną Polską?
- Właśnie wracam z pokazu "Żelaznej Damy". Margaret Thatcher też nie wygrała w swoich pierwszych wyborach. Z ugrupowań pozaparlamentarnych tylko my mamy doświadczenie zdobyte w ostatnich wyborach. Konsekwencja przyniesie efekt, tym którzy mają jakiekolwiek wątpliwości mówię: trwajcie, w Polsce musi być miejsce na uczciwą spokojną centroprawicę. Akurat trwają zjazdy regionalne, w tym tygodniu był w Łodzi. Pierwsi z taką konsekwencją zgłosiliśmy postulaty dotyczące polityki rodzinnej i wiemy co należy zrobić w tej dziedzinie. Przygotowujemy propozycje ustawowe dla ugrupowań zasiadających w Sejmie, skoro same nie mają czasu się tym zająć - jedynie PSL zgłosiło jakąś konkretną propozycję. Rozpoczyna się akcja domagania się od polskich posłów do PE, by przed kolejnym głosowaniem w tej sprawie zażądali dogłębnego wyjaśnienia wszelkich wątpliwości. Co kilka tygodni organizujemy merytoryczne konferencje i seminaria dotyczące aktualnych problemów Polski i Europy. PJN rozwija się jako pierwsza i największa partia opozycji pozaparlamentarnej. Zapisują się do nas nowi członkowie. Ludzie pracują za darmo, dla dobra publicznego. Tymczasem trwa objazd wszystkich województw i wybory władz regionalnych. Niedługo odbędzie się posiedzenie Rady Krajowej, na którym z pewnością zostanie poruszona sprawa zbliżających się wyborów.
Radosław Sikorski przyznał, że sytuacja Julii Tymoszenko nie wygląda dobrze, a prezydent Ukrainie nie dał mu złudzeń na jej poprawę. Czy uważa Pan, że Polska powinna bardziej zdecydowanie zareagować w tej sprawie? Jakie działania może podjąć polski rząd?
- Stosunki polsko-ukraińskie należy rozpatrywać z dwóch punktów widzenia: dwustronnego i unijnego. Należy pamiętać, że Polska wraz z Ukrainą ma do przeprowadzenia Euro 2012 oraz bardzo wiele wspólnych spraw, natomiast z perspektywy Brukseli mamy do podpisania i ratyfikowania umowy: stowarzyszeniową oraz o utworzeniu strefy wolnego handlu. Cieniem na tym procesie kładzie się uwięzienie byłej premier Julii Tymoszenko. Ale zrywanie z Ukrainą raczej pogorszy jej sytuację.
Opozycja ukraińska, z licznymi jej przedstawicielami mam, podobnie jak z przedstawicielami władz, niemal codzienny kontakt, wzywała ostatnio do poparcia sankcji przeciw władzom na Ukrainie. Teraz byłoby to pochopne działania, jednak wydaje mi się, że wszystkie dyplomatyczne możliwości w sprawie byłej premier zostały już wyczerpane. Obecnie należy poczekać do wyborów parlamentarnych, które odbędą się w październiku. Ich przejrzystość i zgodność ze wszystkimi normami międzynarodowymi jest jedyną szansą na ruszenie z miejsca stosunków Unii z Ukrainą, a tym samym na pozytywne rozwiązanie sprawy Tymoszenko. Teraz najważniejszym sprawdzianem rządzącej Ukrainą ekipy są wybory. Od nich w jakimś sensie wszystko zależy.
Jak Pan ocenia ostatnie ruchu w ministerstwie sportu i stan przygotowań do Euro 2012? Czy Joanna Mucha poradzi sobie z trudnym zadaniem? Jak ocenia Pan jej decyzje o kontrowersyjnej nominacji nowego wiceszefa COS?
- Jako "w połowie" mieszkaniec Warszawy odczuwam dumę ze Stadionu Narodowego, jednak zawiedziony jestem brakiem koncepcji zagospodarowania otoczenia wokół niego, to coś niewyobrażalnego, że nie ma dobrego planu jego użytkowania, bardzo niepokojące są opóźnienia w budowie drugiej linii metra oraz stan niektórych dworców kolejowych. Nie chciałbym oceniać pani minister Muchy, bo jest za krótko na tym stanowisku i nie ma wystarczającego doświadczenia w sprawach sportu, aby mieć pewność, że skutecznie będzie realizować przekazane jej, zaczęte już projekty. Oczekuję realnych kroków od pani minister związanych z tym, ze oddanie do użytku Stadionu Narodowego jest opóźnione o ponad osiem miesięcy. Pojawiają się również informacje, że stadion zamiast 1,2 mld zł będzie kosztował 2 mld. A pan Wieczorek od pani Muchy? To problem pani minister. Taka Marylin Monroe jaka Ameryka.
Liczył Pan na zwycięstwo w Lotto? Kupił Pan kupon? Co zrobiłby Pan, gdyby wygrał 35 milionów złotych?
- Tak już mam, że liczę na własne ręce i głowę, a nie łut szczęścia czy ruletkę. Może to moja wada? Zresztą czy potrafiłbym być milionerem z dnia na dzień? Gdyby tak się jednak stało kupiłbym, po pierwsze duży bukiet róż dla żony oczywiście w ulubionej kwiaciarni na pl. Unii Lubelskiej, niedługo minie dziesięć lat jak jesteśmy małżeństwem.
>>>>>
Tak niewatpliwie sytuacja w karju zmienia sie . Pytanie tylko w jakim kierunku i o z tego wyniknie ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:13, 13 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
PJN popiera pomysł PSL. "Będziemy was wspierali"
PJN uważa, że propozycja PSL w sprawie emerytur idzie w dobrym kierunku, ale powinna być dopracowana. - Odwagi PSL, jeśli chcecie naprawdę bronić polskich rodzin, będziemy was wspierali - mówił w poniedziałek prezes PJN Paweł Kowal.
Zgodnie z koncepcją przedstawioną przez premiera Donalda Tuska wiek emerytalny Polaków ma być stopniowo podnoszony docelowo do 67 lat dla kobiet i mężczyzn. Projekt w tej sprawie ma trafić w najbliższych dniach do formalnych konsultacji. Ludowcy chcą jednak, by wraz z wydłużeniem wieku emerytalnego kobiet umożliwić matkom przechodzenie na wcześniejszą emeryturę. Po urodzeniu każdego kolejnego dziecka termin tego przejścia byłby przyspieszany o trzy lata. Koszty przechodzenia przez matki na wcześniejszą emeryturę zostałyby sfinansowane ze składek ich dzieci.
Zdaniem polityków PJN propozycja PSL ws. emerytur wymaga jednak uszczegółowienia. Według nich przyjęcie projektu ludowców spowoduje dalszą pauperyzację kobiet, które mają kilkoro dzieci.
Wiceprezes PJN Paweł Poncyljusz powiedział na poniedziałkowej konferencji prasowej, że propozycja PSL nie bierze się pod uwagę tego, że kobiety pozostające w domu po urodzeniu dziecka, nie mają naliczanych takich samych składek, jak kobiety pracujące. - Oznacza to, że jeśli chce się je wysłać wcześniej na emeryturę, to ich realna emerytura będzie bardzo niska - zaznaczył.
Poncyljusz podkreślił w rozmowie z PAP, że PJN proponuje, by z budżetu państwa opłacane były składki ubezpieczeniowe za kobiety, które są na urlopach macierzyńskich i wychowawczych. Tylko wtedy - jego zdaniem - kobiety mają szansę na godną emeryturę.
Kowal zapowiedział, że PJN poprze projekt PSL w sprawie emerytur po uzupełnieniu kwestii składek. - Poszliście w dobrym kierunku, trzeba to uzupełnić (...). To była jedyna propozycja, która szła w dobrym kierunku - dodał prezes PJN.
Kowal poinformował też, że PJN zaczęła budowę struktur terenowych w Polsce. Niebawem - podkreślił - wyłonieni mają zostać szefowie kół w poszczególnych województwach. Podkreślił, że PJN pod koniec marca zorganizuje Radę Krajową, a w maju przypomni swoje najważniejsze postulatu na rzecz pomocy rodzinie. W programie partii zapisano m.in. oddanie do dyspozycji każdej rodziny dodatkowo, co najmniej 400 zł miesięcznie (4800 zł rocznie) na każde dziecko. Taki efekt można, według formacji, uzyskać wprowadzając kwotę wolną na każde dziecko lub przez podział podatku przy rozliczeniu, także na dzieci (tzw. trzecia osoba fiskalna). Dodatkowo PJN proponuje konto edukacyjne w wysokości 200 zł miesięcznie na każde dziecko oraz Kartę rodzinną, czyli m.in. bilety rodzinne ułatwiające rodzinom dostęp do kultury. Postuluje też stopniowe wydłużanie urlopu macierzyńskiego.
>>>
Tak to sluszne ! I pomyslec gdzie bysmy byli gdyby nie o. Rydzyki i tym podobne ! Istnialy by normalne partie i mozna by w koalicji z PSL wyciagnac kraj z bagna a Tuski i Kaczynskie gnilyby na marginesie Sejmu ... ALE MAMY TAKICH DRANI JAK O> RYDZYK I SPOLKA i mamy kloake !!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:03, 24 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
"Ludzie Jaruzelskiego byli odbiciem ZSRR"
Ludzie z otoczenia gen. Wojciecha Jaruzelskiego nie byli oryginalnymi politykami, byli odbiciem tego, co działo się w całym sowieckim bloku - ocenił europoseł, szef PJN Paweł Kowal podczas piątkowej promocji swej książki poświęconej ekipie rządzącej w drugiej połowie lat 80.
Kowal podkreślił, że ideą napisania książki "Koniec systemu władzy. Polityka ekipy gen. Wojciecha Jaruzelskiego w latach 1986-1989" było pokazanie - bez emocji i krytycznie - polityków końca PRL, którzy starają się ocalić swą władzę. - Ukazać ich jako polityków, nie tak oryginalnych, jakby sami chcieli. Byli bowiem odbiciem tego, co się działo w całym bloku ZSRR - stwierdził. Według niego dostrzec można podobieństwo w działaniu ówczesnych środowisk skupionych wokół przywódcy KPZR Michaiła Gorbaczowa oraz wokół gen. Jaruzelskiego.
Kowal zaznaczył, że książka powstała w dużej mierze na bazie jego pracy doktorskiej, pisanej w konsultacji z prof. Krystyną Kersten oraz rozmów m.in. z gen. Jaruzelskim, gen. Czesławem Kiszczakiem, Stanisławem Cioskiem, Józefem Czyrkiem oraz byłym prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim.
Z jego książki - mówił Kowal - nie wyłania się demoniczny obraz gen. Jaruzelskiego. - To jest Jaruzelski, który stara się wyjść z trudnych sytuacji, jest niekonsekwentny. Stara się uciec od odpowiedzialności za stan wojenny. Ale jest też w bliskiej komitywie z generałem Czesławem Kiszczakiem - mówił.
Dodał, że w książce ujawnia po części rolę, jaką pełnił gen. Kiszczak. - Jego wpływ na decyzje gen. Jaruzelskiego są dziś niedocenione. Kiszczak był w realnym centrum koordynacji władzy, w którym łączyły się nieporównywalne z żadnych innym okresem PRL wpływy w służbach specjalnych, w środowisku kulturalnym oraz w środowisku kościelnym, dzięki agenturze - stwierdził.
Kowal podkreślił, że w książce poświęcił także wiele uwagi wieloletniemu rzecznikowi prasowemu Jerzemu Urbanowi. - Był on kimś o dużo większych wpływach niż powszechnie się sądzi. Urban nie był tylko propagandystą. Zachęcał Jaruzelskiego do reform w celu utrzymania władzy. Porównuję go do postaci, która w fabryce pracuje na wszystkich stanowiskach, czyli wymyśla ideę, później wymyśla jak ją wypromować, potem bierze udział w jej realizacji - mówił Kowal.
Zaznaczył, że w jego publikacji wiele można przeczytać również o działalności Aleksandra Kwaśniewskiego w PRL. - Opisuję m.in. jak w 1988 roku nie chciał przyjąć on wyższej nominacji na szefa komitetu w rządzie. Dalej chciał pozostać ministrem sportu. Poszedł nawet w tej sprawie do Jaruzelskiego - prosić o interwencję. Podczas spotkania miał usłyszeć od generała: "wy towarzyszu będziecie musieli teraz nosić cięższą zbroję" - mówił Kowal.
Jak dodał, w książce dużo miejsca poświęcił również relacjom państwo-Kościół w okresie PRL.
Kowal podkreślił, że książkę tę napisał nie jako polityk, ale jako historyk, którym jest z wykształcenia. - Starałem się pisać jako historyk, nie ujawniając swoich sympatii czy antypatii. Próbowałem jednak użyć wiedzy politycznej, która kilka razy okazała się niezwykle pomocna - zaznaczył.
>>>>
No ciekawe ...
Ciekawostka tej ,,epoki'' byl fakt ze Gorbaczow naciskal na Jaruzela aby nie dusil opozycji bo psuje mu wizerunek swiatlego komunisty . Czyli radzieccy byli dla nas litosciwsi niz Jaruzel Urban Kiszczak !!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 23:15, 26 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Paweł Kowal dla Onetu: Polskę czeka kupa wstydu
- Tylko komercja, wielkie pieniądze, zarabianie na wszystkim, co się rusza i mała skuteczność rządu. A w domach kibice marzący o chociaż jednym bilecie. Sądziłem, że Euro zostanie wykorzystane do wielkich akcji społecznych, że zostanie wykorzystane do promocji piłki, organizacji polsko-ukraińskich turniejów szkół - powiedział w rozmowie z Onetem polityk PJN Paweł Kowal. - Przepraszam, jeśli ktoś chce się kreować na szeryfa to niech tego nie robi naszym kosztem i kosztem nieprzejezdności dróg, bo Polskę czeka kupa wstydu. Panie Ministrze, bez obrazy, ale niech pan sobie poradzi, albo ustąpi miejsca komuś skuteczniejszemu - dodał.
Onet: Sławomir Nowak odniósł się w "Kontrwywiadzie" do informacji dotyczących popękanych po ataku zimy autostrad A1 i A2. - Wykonawca chce dostać pieniądze, a my mówimy nie. Oni muszą wskazać program naprawczy, nie dostaną za to pieniędzy, nawet jak będą nas szantażować nieprzejezdnością na Euro - grzmiał na falach Radia RMF FM minister transportu. - To bardzo trudne ministerstwo, ale nie tak łatwo mnie rozjechać - dodał. Jak ocenia Pan pracę ministra Nowaka w tym zakresie? Jak ocenia Pan przygotowanie Polski do nadchodzącego Euro 2012? Paweł Kowal: Tylko komercja, wielkie pieniądze, zarabianie na wszystkim, co się rusza i mała skuteczność rządu. A w domach kibice marzący o chociaż jednym bilecie. Sądziłem, że Euro zostanie wykorzystane do wielkich akcji społecznych, że zostanie wykorzystane do promocji piłki, organizacji polsko-ukraińskich turniejów szkół. Gdyby ta impreza powstawała we współpracy Rosji i Niemiec nie obeszło by się bez wielkich wystaw sztuki, podkreślania wspólnych interesów obu państw. U nas nie zbudowano nawet porządnej drogi do Lwowa czy Kijowa. Potem sądziłem, że zbudują w Polsce chociaż parę autostrad, teraz rozumiem, że zacznie się szukanie winnych wszędzie tylko nie wśród ministrów odpowiedzialnych za poszczególne kawałki projektu. A co mnie to obchodzi, że ministrowie z PO nie dają rady z firmami. Przepraszam, jeśli ktoś chce się kreować na szeryfa to niech tego nie robi naszym kosztem i kosztem nieprzejezdności dróg, bo Polskę czeka kupa wstydu. Panie Ministrze, bez obrazy, ale niech pan sobie poradzi, albo ustąpi miejsca komuś skuteczniejszemu.
- Jarosław Kaczyński zostanie premierem po najbliższych wyborach. To jest dla nas jasne - ocenił w TVN 24 Joachim Brudziński z PiS. "Super Express" napisał, że Kaczyński nie wystartuje w następnych wyborach prezydenckich. W rozmowie z gazetą prezes PiS przyznaje, że w 2010 roku wystartował "w szczególnej sytuacji osobistej", lecz w istocie "prezydentura" nie jest jego głównym celem politycznym. Czu uważa Pan, że Jarosław Kaczyński ma szansę zostać premierem? Czy myśli Pan, że prezes PiS nie skusi się na kandydowanie w wyborach prezydenckich?
Trzeba skończyć z PO-PiSem. PO wystawiła Radę Ministrów, w której połowa członków do dzisiaj nie może się otrząsnąć ze zdziwienia, że przypadł im akurat ten a nie inny resort, a Jarosław Kaczyński rozważa kilka lat przed wyborami posady dla siebie. Wart Pac pałaca. Nawet Solidarna Polska, w której pokładam nadzieje, że będzie podobnie jak PJN zaczynem nowoczesnej prawicy, stara się nie odróżniać od PiSu i zaczyna udawać drugi PiS. Polska potrzebuje nowej, "cyfrowej" prawicy. Bo inaczej cała stawkę weźmie Palikot wspierany przez część PO. Przed wyborami mówiłem, że to polityka rodzinna jest kwestią i okazało się, że miałem rację, teraz wszyscy to małpują. Trzeba mówić do ludzi o ich problemach: bezrobociu, kłopotach ze szkołą, z mieszkaniami. Sejmowe partie, które przyznają się do poglądów prawicowych są na najlepszej drodze do oddania władzy w ręce lewactwa, gdzie autorytetem w sprawach rodziny będzie pani Czubaszek.
"Gazeta Wyborcza" cytuje pismo komornika, który napisał do sądu, że "ściągnięcie od Tadeusza Rydzyka grzywny za prowadzenie nielegalnej zbiórki pieniędzy może być niemożliwe". Komornik tłumaczy, że o. Rydzyk nie odbiera jego wezwań. Nie udało mu się też ustalić, czy Rydzyk ma jakiś majątek. Jak ocenia Pan zachowanie o. Rydzyka? Czy uważa Pan, że komornik powinien kontynuować swoje działania wobec o. Tadeusza Rydzyka?
Biedny komornik. Jeśli ma tytuł do ściągania grzywny, to niech sobie poradzi. Czy to jest jedyny jego problem ze skutecznością? Obywatele powinni przestrzegać obowiązujących regulacji, dotyczy to także i o. Rydzyka, ale w tym, że nie ma on osobistego majątku nie ma nic dziwnego, bo to zakonnik i komornik powinien o tym wiedzieć zanim poskarży się gazetom – nie wchodzę w zasadność samej grzywny, bo nie znam sprawy. Dopiero by gazety pisały, gdyby się okazało, że cały majątek toruńskiej rozgłośni jest zapisany na księdza Rydzyka i będą go dziedziczyli np. jego krewni! To chyba to byłoby absurdem. Zresztą, jeśli komornik ma sprawę do PCK to nie pisze do jego prezesa na jego adres, jeśli do PO to także nie wysyła poleconego do Donalda Tuska do domu, tylko do odpowiedniej instytucji, partii, fundacji itd. Prawnik powinien to rozróżniać.
- Ktoś będzie musiał dwa razy więcej pracować - powiedział w "Sygnałach dnia" w Polskim Radiu Bronisław Komorowski. Prezydent ocenił, że reforma emerytalna jest "absolutną koniecznością". Dodał, że trzeba bardziej sprawiedliwie rozłożyć obciążenia między starszym i młodszym pokoleniem. Co sądzi Pan o planowanej reformie emerytalnej? Czy uważa Pan, że jest to właściwy ruch ze strony rządu?
Jako PJN, jako jedyni mówiliśmy podczas kampanii o konieczności reformy systemu emerytalnego a PO zaprzeczała tym planom. Tyle, że propozycja PO to nie reforma a kolejny sposób na ściągnięcie paru groszy do budżetu. Reforma emerytalna zadziała tylko w połączeniu z otwarciem nowych miejsc pracy. Trzeba nie mieć matematyki w szkole, by nie zrozumieć, że gdyby nie wyjechał milion młodych Polaków a kolejny milion nie byłby bez pracy, to składek do ZUS by starczyło.
W przypadku wieku emerytalnego trzeba luzować regulacje i dawać ludziom jak najwięcej swobody na przykład wyboru, kiedy kto chce iść na emeryturę i jaka w związku tym może być ona wysoka. Ktoś bardzo mi bliski przepracował na odlewni ponad 40 lat i odchodzi w wieku 60 lat na emeryturę. Mówi, że chętnie by jeszcze popracował, gdyby na przykład zachęcono go niższą s kładką ZUS. Tylko o tego typu rozwiązaniach nikt nie myśli. Ludzie, którzy idą na emeryturę, powinni mieć wybór. Z punktu widzenia gospodarki wiek emerytalny powinien być wyższy - pytanie, jak to się zrobi i których grup społecznych będzie to dotyczyć. Z mojego punktu widzenia, rozmowa o wieku emerytalnym w wydaniu Tuska jest uciekaniem od prawdziwych reform. Mamy do czynienia z sytuacją, w której rząd wybiera jeden elemencik, organizuje wokół niego konflikt społeczny i w ten sposób odwraca się uwagę od tego, że nie robi się poważnych reform budżetowych. Plus parę krzyków na Kościół, wtedy zapewnione jest zainteresowanie tym mediów i PiSu, a PO przedłuża swoją władzę.
Mija "100 dni rządu". Jak ocenia Pan ten czas w wykonaniu ministrów Donalda Tuska? Którego z ministrów ocenia Pan najlepiej, a którego najgorzej i dlaczego? Co według Pana wyszło rządowi najgorzej, a co najlepiej?
Cały ten rząd jest jak minister Mucha, biega w koło bez celu. Pierwsze dostaje się posadę w nie swojej dziedzinie, bierze się ją a potem tupta dla reporterów wokół spartolonego stadionu i nie ma poczucia obciachu całej sytuacji. Swoją drogą to nie koniec, bo minister Mucha podobno za wszelką ceną chce kierować bezpieczeństwem podczas Euro, choć i z tą dziedziną dopiero się styka. I ten rząd jeszcze się żali, że nie jest lubiany. Więc nie bardzo jest co oceniać. Gdyby PiS nie był taki drewniany i nie miał takiego wsparcia z budżetu, które mu zapewnia trwanie, Donald Tusk, albo by nie był już premierem, albo musiałby utworzyć rząd złożony z ministrów pełną gębą, albo ekspertów, albo mających poważne poparcie polityczne i siłę do działania. Największym błędem Donalda Tuska są ostatnie cztery lata, podczas których zaniechał reform. Przypomnijmy - kryzys gospodarczy zaczął się w 2008 roku. Rząd budzi się w ostatniej chwili, ale nawet teraz robi błąd, zaczynając od pseudoreformy emerytalnej. Donald Tusk idzie na łatwiznę, znam wielu ludzi, którzy są nim bardzo zawiedzeni, nawet ja mam podobne poczucie, chociaż nie popieram PO. Obecnie, kiedy rośnie bezrobocie, dług publiczny, a państwo nie stwarza dobrych warunków do rozwoju osobistego (znowu młodzi marzą tylko o wyjeździe!), pozostanie mu, z zaciśniętymi kciukami powtarzać niczym mantrę, że "jakoś się uda".
>>>>
Z Jaroslawem sie udawalo ... To licza ze znowu ... Przyzwyczaili sie juz ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 15:00, 06 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Jacek Nizinkiewicz
Kowal: Kaczyński jest coca – colą prawicy. Niezdrowo ją pić, ale ludzie wciąż kupują
- Prezes Kaczyński obiecywał rolę kandydata PiS na prezydenta Markowi Migalskiemu , ale Migala żeśmy przejęli. PiS jest drewnianą partią ponieważ nie potrafią reagować na bieżące problemy społeczne. Jeśli prawica się nie zjednoczy, to będzie odpowiadać przed Panem Bogiem i historią , za rozlanie się w Polsce lewicowej zarazy. Tusk zapłaci za to, że mruga do Palikota , a Jarosław Kaczyński za to, że zajmuje się tylko Donaldem Tuskiem. Na boku wyrasta przywódca Janusz Palikot . Już prawie wszyscy albo podlizują się Palikotowi, albo go naśladują. Jeśli nie zmienią się liderzy w PiS i PO, to zdroworozsądkową prawicę w Polsce czeka ciężka zima . Za czasów Lecha Kaczyńskiego , Krzysztofa Putry, czy Zbigniewa Wassermanna PiS nie szukałoby nowego lidera z castingu, wiele się zmieniło. Jarosław Kaczyński jest coca – colą prawicy, to wciąż bardzo silna marka. Ktoś powie: to niezdrowo pić coca - colę, ale ludzie kupują - powiedział w pierwszej części rozmowy z Onetem Paweł Kowal .
Paweł Kowal, fot. Onet Z Pawłem Kowalem - historykiem, politologiem, specjalistą od spraw polityki wschodniej, szefem PJN, posłem do Parlamentu Europejskiego, byłym wiceministrem spraw zagranicznych w rządzie PiS - rozmawia Jacek Nizinkiewicz. Jacek Nizinkiewicz: zaskoczyła pana decyzja o wprowadzeniu żałoby narodowej?
Paweł Kowal: Nie. To słuszna decyzja. Polacy przeżywają to, co się dzieje. Jesteśmy narodem wrażliwym na śmierć.
- Czy zgadza się Pan z Robertem Biedroniem, posłem Ruchu Palikota, że jesteśmy państwem niekończących się katastrof narodowych i że to hipokryzja narodowa, a nie żałoba, a rząd urządza szopkę?
- Nie rozumiem, o czym mówi Biedroń, o co mu chodzi.
- Leszek Miller uważa, że instytucja żałoby narodowej jest w Polsce nadużywana. - Żałoba narodowa przy tego rodzaju katastrofie jest być może przesadą, dlatego, że w każdym tygodniu ginie więcej ludzi na drogach i nikt nie ogłasza żałoby - mówił Miller. Podobnie uważa Tomasz Lis: "Tragedia tak, żałoba narodowa nie".
- Jedna sprawa, że to prawda, iż problem w tym, że każdego dnia mniej więcej tyle samo osób, co pod Szczekocinami ginie na drogach, pisał o tym także Marek Migalski. Wyciągam z tego wniosek, że głównym zadaniem polityków jest praca nad bezpieczeństwem transportu w Polsce, a nie walka ze zwyczajami, które w przypadku szczególnie drastycznych wydarzeń nakazują współczucie i żałobę.
- Czy wizyta premiera, ministrów i prezydenta na miejscu katastrofy była uzasadniona, czy to neomarketing polityczny?
- Na wałach powodziowych, podczas katastrof coraz więcej oficjeli. W sytuacjach kryzysowych symboliczne uczestnictwo przywódców ma sens, tylko, że coraz częściej staje się głównym wątkiem działania w kryzysie. Wtedy podnoszą się zrozumiałe głosy, by zaprzestać tej praktyki, w czym politycy (Migalski) czy eksperci (Guła) widzą wręcz poważne nadużycie. Jak można prowadzić akcję, gdy w ciągu kilku godzin na miejsce przybywają w otoczeniu dziesiątek kamer kolejno prezydent, premier i kilku członków rządu? Ta sprawa powinna być koordynowana, a na miejscu powinna królować zasada: kto może pomóc w akcji, pomaga, a kto sobie tylko tak przyjechał, jednak nie przeszkadza. Ja mogę to powiedzieć, poszczególnym służbom nie wypada. Naprawdę ważniejsze jest wtedy zarządzanie sytuacją - nie wszędzie musi być kamera. Churchill w trudnej momentach Wielkiej Brytanii - to oczywiście była wojenna sytuacja - nie otaczał się dziennikarzami, pozostawał w sztabie. Widać w tym ideę odpowiedzialności w polityce.
- Kto jest winien katastrofie pod Szczekocinami? Zaskoczyło pana, że minister Sławomir Nowak orzekł, że wyjaśnienie przyczyn katastrofy zajmie rok?
- Chciałbym powiedzieć ostrzej, ale trwa żałoba. U nas przyjął się taki model reagowania na katastrofy: na początku apele, by nie szukać winnych. Potem rozmywające się w czasie i szczegółach dochodzenie do wniosków, z których nic nie wynika lub które gdy się ukazują, są pełne, zdarza się, że nieaktualnych szczegółów technicznych i brakuje im konkluzji bardziej ogólnych. Na koniec nic nie wynika, a dziennikarze apelują, by oceną zostawiać jakimś mitycznym ekspertom, podczas kiedy gołym okiem widać, że z kolejami jest coś nie tak. W takim modelu rola polityki i polityków ogranicza się do odwiedzin miejsc katastrofy i uczestnictwa w pogrzebach. W wyniku tego nikt nie traktuje polityki poważnie. Więc kiedyś trzeba przełamać tabu: wypadki się zdarzają, ale brak bezpieczeństwa na drogach czy torach w porównaniu z innymi krajami Europy, to zaniedbanie polityków, szczególnie, gdy wcześniej mieli czas na podejmowanie decyzji, a rząd działa łącznie licząc już pięć prawie lat. Tej kwestii nie można zbić ogólnym wezwaniem, by nie szukać winnych... Po polityce rodzinnej, do której teraz już wszyscy nawiązują, widać w trakcie dyskusji po katastrofie, że i w sprawie kolei PJN miała rację - reforma kolei była jednym z głównych motywów naszej kampanii.
- Zgadza się pan z Janem Pospieszalskim, który porównał Szczekociny do Smoleńska i uważa, że państwo nie potrafi zapewnić Polakom bezpieczeństwa: "Tak jak dwa lata temu nie było w stanie zapewnić bezpieczeństwa swoim najlepszym obywatelom - prezydentowi i całej delegacji, tak wczoraj nie potrafiło zadbać o bezpieczeństwo podróżujących?"
- No do czegoś to państwo powinno się przydawać. Polsce potrzebny jest pragmatyczny plan zabezpieczenia obywateli na drogach, na kolei... Za to powinna być premia w polityce. A tu pieniądze unijne na koleje nie są wydawane, kasjerki z dobrego serca zniechęcają do podróżowania niektórymi liniami kolejowymi, sam miałem taki przypadek, bo się boją o pasażerów. Niektóre pociągi na trasie Kraków-Warszawa wyglądają jak z filmu historycznego o przemycie rąbanki, rozkłady jazdy, co parę miesięcy inne, kolejarze apelują o zaprzestanie tego cyrku. Na kolei w ostatnich latach jest regres, a rząd uśmiechnięty od ucha do ucha apeluje, by nie rozmawiać o winie za ten stan rzeczy. Gdy Polacy nie spodziewają się już nawet tego po decydentach, wtedy liczne wizyty na miejscach katastrof wyglądają coraz mniej zręcznie.
- Czy Zbigniew Ziobro przestraszył PiS swoją gotowością do startu na prezydenta RP i Jarosław Kaczyński jednak wystartuje w wyborach prezydenckich?
- Ziobro z Kurskim poczuli słabość prezesa i zareagowali, punkt za zręczność. Już odpowiedział im Ryszard Czarnecki... Robi się ciekawie.
- PJN poprze Ziobrę, Kaczyńskiego, innego kandydata, czy wystawi swojego kandydata na prezydenta?
- No, prezes Kaczyński obiecywał tę rolę Markowi Migalskiemu, ale Migala żeśmy przejęli. Coś mi się wydaje, że niektórym politykom prawicy nie mieści się w głowie, że polska polityka skręca w lewo i trzeba pomyśleć o przyszłości trochę szerzej, bo sytuacja za trzy lata może być zupełnie inna. Pan mnie pyta, co ja na to? I co z tego, że każdy z nas, partyjnych liderów, powie: "tera ja ataman"... Trzeba poważnie pomyśleć, co zaproponować ludziom, jaką rzucić ideę, jaki pomysł na kraj.
- Dlaczego uważa pan, że PiS jest drewnianą partią?
- Ponieważ nie potrafią reagować na bieżące problemy społeczne. Jeśli prawica się nie zjednoczy, to będzie odpowiadać przed Panem Bogiem i historią, za rozlanie się w Polsce lewicowej zarazy. Tusk zapłaci za to, że mruga do Palikota, a Jarosław Kaczyński za to, że zajmuje się tylko Donaldem Tuskiem. Na boku wyrasta przywódca Janusz Palikot. Już prawie wszyscy albo podlizują się Palikotowi albo go naśladują. Jeśli nie zmienią się liderzy w PiS i PO, to zdroworozsądkową prawicę w Polsce czeka ciężka zima. Gdy w kampanii wyborczej 25 września 2011 r. w Lublinie pierwszy powiedziałem, że Palikot odniesie sukces, to niektórzy stukali się w głowę. To dzisiaj powiem więcej, jeśli się niektórzy nie ockną, to Janusz Palikot będzie rozdawał lewicowe karty w przyszłym rządzie.
- Jarosław Kaczyński szuka następcy na lidera w PiS. Ma być młody, przystojny i ma popierać program PiS. Pan chyba już nie spełnia tych warunków?
- Prezes PiS podkpiwa w ten sposób ze współpracowników... Motywuje do sportu, może do odchudzania się i wizyt w salonach piękności: widać to teraz jest w cenie. A pan chciał mnie zgłosić, jako kandydata na szefa PiS? To zabawne. Były takie czasy, że bez problemu łapałem się do PiS, ale to było przed laty. Miarą zmiany PiS jest to, że wtedy nikt nie wymagał ode mnie żebym wyprzystojniał. Za czasów Lecha Kaczyńskiego, Krzysztofa Putry, czy Zbigniewa Wassermanna PiS nie szukałby nowego lidera z castingu, wiele się zmieniło.
- Daje pan szansę Ziobrze w wyborach prezydenckich i parlamentarnych?
- Jarosław Kaczyński jest coca – colą prawicy, to wciąż bardzo silna marka. Ktoś powie: to niezdrowo pić coca - colę, ale ludzie kupują. Na nową markę trzeba popracować, nowe produkty nie znajdują łatwo wielu amatorów. Dzisiaj to wygląda tak, że jeśli wyborca będzie miał do wyboru oryginał, czyli PiS lub podobną propozycję tzn. Zbigniewa Ziobrę, to po zastanowieniu chyba wybierze PiS. Ale z czasem partia Ziobry będzie się zmieniać, życzę im powodzenia, chociaż coraz częściej słyszę złośliwości pod naszym adresem, nie robi to dobrego wrażenia.
- A PJN nie jest wyrobem czekoladopodobnym w stosunku do PiS?
- Nie mówiliśmy o sobie: jesteśmy jak partia Jarosława Kaczyńskiego...
- A nie ma pan wrażenia, że słabnie pamięć o Lechu Kaczyńskim?
- Toczył się o to spór na prawicy. Uważałem, że należy utrzymać uniwersalną pamięć o Lechu Kaczyńskim, pokazywać go jako prezydenta nie tylko jednej partii…
- Zaczął pan od "wysokiego C" z pomysłem pochówku na Wawelu?
- I historia przyzna temu rację. Prezydent Kaczyński zginął na służbie.
- A nie za zasługi powinien dostąpić tego zaszczytu?
- Prezydent Kaczyński miał sporo zasług w pracy dla Rzeczypospolitej i jak każdy polityk bywa krytykowany. Zresztą każdego pochowanego na Wawelu można za coś skrytykować. O Piłsudskiego też toczył się spór... A przecież jemu to historycy dopiero stawiają zarzuty: zamach stanu, Bereza Kartuska. Widzi pan, niektórzy traktują nasza historię jak mitologię, jakby się Polakom urwał film: ci, co byli kiedyś, to idealni, a ci, którzy są ich następcami nie zasługują na pamięć całego narodu. Tymczasem ani to ani to nie jest prawdą.
- I z całym szacunkiem, proszę wybaczyć za niepoprawnie postawioną hipotezę, ale gdyby któryś z polityków obozu rządzącego, z którego polityką pan się nie zgadza zginał na służbie, to też byłby pan za pochówkiem na Wawelu?
- Niezręcznie jest gdybać na temat śmierci urzędującego premiera, czy prezydenta.
- Nie życzę nikomu źle, ale stawiam hipotezę. Niepoprawność polityczną biorę na swoje barki.
- Nie widziałbym przeszkód w pochowaniu głowy państwa na Wawelu.
- A wracając do lewicy. Tak się pan denerwuje, kiedy mowa o Palikocie, bo istnieje realna szansa, że może dojść do władzy w 2014 r.?
- Robi się nastrój na takie lewicowe gdakanie bez pomyślunku. I medialna wajcha poszła mocno w lewo. W mediach można już powiedzieć dowolną głupotę. To się układa w pewną ideologiczną ofensywę. To juz nie tylko pani Środa, która wykpiwa rodziny, jak to mówi "święte rodziny", wystarczy przyjrzeć się chociażby tematom kampanii wyborczej we Francji, żeby widzieć jakie to anachroniczne. Ostatnio środowiska lewicowe na swoją patronkę obrały sobie znaną humorystkę Marię Czubaszek.
- Maria Czubaszek na sztandarach Ruchu Palikota i SLD?
- Czytałem pański wywiad z nią i w głowie mi się nie mieściło jak można wygadywać takie głupoty.
- Zakazałby pan publicznych wypowiedzi pani Czubaszek?
- Przeciwnie, gdy ktoś spróbuje jej zakazywać to stanę w obronie. Jednak zaproponowałbym namysł zanim się odpowie na pytanie, pan przecież pozwala przeczytać wywiad przed opublikowaniem. Nawet lubię panią Czubaszek, ale powinna znać umiar i granice swoich kompetencji. Nie każda znana postać musi od razu moralizować i bez tego jest popularna.
- Pani Czubaszek, mam wrażenie, mówiła po dużym namyśle i z pełnym przekonaniem.
- Nie wierzę...
- A osoby tej samej płci nie mogą dać dzieciom szczęśliwego, bezpiecznego domu? Czy lepszy jest dom dziecka?
- Należy ułatwić adopcję dzieci i dać im szansę bycia w rodzinie, dać tę szansę każdemu. Te wielkie domy dziecka - fabryki, to hańba nie mniejsza niż stan dróg i kolei. Byłem właśnie z delegacją Torysów w pewnym zakładzie wychowawczym w Bośni, niestety u nas jest podobnie.
- Jakoś PiS przez dwa lata i PO przez ponad cztery, nie wspominając o wcześniejszych rządach SLD, o to nie zadbali.
- Ma pan trochę racji, trzeba zacząć od siebie. Np. nasi członkowie w Częstochowie wspierają ze swoich składek pewną placówkę wychowawczą dla małych dzieci bez rodziców. PJN popiera ułatwianie adopcji dzieci, a szczególnie szersze uruchomienie dostępu do tzw. rodzinnych domów dziecka. Zresztą nie tylko na to. Polska jest krajem, gdzie wsparcie dla rodzin jest gorsze niż w jakimkolwiek znaczącym kraju UE. Czy u nas zawsze musi być tak, że ludzie przeskakują z furmanki do starego mercedesa i kropią nowoczesnych?
- Zaskoczył pana ponowny wybór na prezydenta Rosji?
- Nie... Rosjanie wierzyli, że Miedwiediew z Putinem przyniosą Rosji zmianę, ale okazało się, że nabrali ich, Unię Europejską i cały świat. Elity uwierzyły, że Putin będzie czymś nowym i zmodernizuje kraj. Putin chciał być Piotrem I, chciał być Stołypinem, a wyszło jak zawsze. W Rosji żartują dużo z Putina, ale za nim głosowali, bo tymczasem nie ma alternatywy. Nikt kto nie miał wsparcia administracji nie miał szans skutecznie zgłosić się na prezydenta.
- Ale po Jelcynie Putin przyniósł Rosji odprężenie.
- Wielu Rosjanom Jelcyn kojarzył się z bałaganem, ale akurat w relacjach z Polską miał dobre momenty. Nie przeciwstawiajmy jednakże Putinowi Jelcyna. Putin to dziecko Jelcyna i generałów. To ta sama tradycja, ten sam rodowód.
- Wybory w Rosji mogły zostać sfałszowane?
- Wybory w Rosji zwykle są "podkręcane". Mniej lub bardziej. Filmowanie urn nie ma większego znaczenia, można bowiem poprawiać wynik na kilka sposobów. Obserwatorzy sporo o tym mówią od przedwczoraj. To raczej ostatnia kadencja Putina. A może i zmierzch pewnej epoki w Moskwie.
- A kontrkandydaci?
- Ziuganow politycznie najlepszy czas ma już za sobą, wyżej kilkunastu procent nie podskoczy. To tak, jakby u nas wciąż kandydował na jakieś stanowisko np. Manfred Gorywoda. Mironow i Prochorow zaś raczej byli wydarzeniami jednego sezonu. Żyrynowski przypomina trochę Leppera, trochę Palikota, skoro już tyle o nim rozmawiamy. Ale nie w sensie poglądów, tylko szczególnego uplasowania na scenie. Ma pewne poparcie, chociaż tym razem mu super nie poszło i niby jest w opozycji, ale jeśli będzie trzeba to w Dumie zagłosuje za Putinem i mu pomoże jak Palikot Tuskowi. Problemem opozycji w Rosji jest brak jednego kandydata, którego będzie można wyraźnie przeciwstawić obecnie rządzącym.
- A co z Miedwiediewem?
- Gdyby nie to, że Miedwiediew jest wciąż urzędującym prezydentem, to zapytałbym; kim jest Miedwiediew? Da sobie radę. Na pewno dostanie dobrą posadę w biznesie lub w okolicach władzy.
- Był polityczną pacynką Putina i generałów?
- Na początku wydawało się, że nie, ale ostatecznie chyba jednak był politycznym słabeuszem.
- A kto będzie teraz premierem w Rosji?
- Jeśli Puitin został prezydentem, to nie ma już znaczenia kto będzie premierem.
Koniec części pierwszej.
Rozmawiał: Jacek Nizinkiewicz
>>>>
No tak prezes jest koką coli . To znaczy aczy efekt zazywania koki i posiadania w sobie wirusa coli co widac po odurzonych smolenskiem fanatykach wpadajacych w dziwne drgawki ...
Nie jest dobre ze w SP sa zlosliwosci do PJN w koncu byli w jednej partii i skoro tam byli razem to tym bardziej teraz gdy sa na swoim powinni sie laczyc a nie dzielic . Oczywiscie za wczesnie dzis mowic o zjednoczeniu poniewaz SP nie miala jeszcze nawet kongresu a wybory za 2,5 roku . Sytaucja moze sie zmienic . nie mozna zatem robic sobie wrogow z nikogo o podobnych pogladach ..
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:15, 07 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Jacek Nizinkiewicz
Paweł Kowal dla Onetu: szkoda, że Mucha nie czuje obciachu
- Cała Polska ma problem z toksyczną miłością do PiS i PO. Minister sportu to nie breloczek władzy, to po pierwsze minister czyli członek rządu a dopiero potem "szef" sportu, zresztą ważnej części państwowego życia. Czy się jest panią ministrą, czy panią minister, to trzeba na ten zaszczyt trochę popracować. Nie mam pretensji o to, że Mucha została ministrem, ale o to, że zaczyna być politykiem już tylko tabloidowym, któremu nie chce się uczyć. Po pierwszych wpadkach, ktoś jej doradził, żeby biegała z kamerami wokół stadionu, po kolejnych, żeby przechrzciła się na ministrę. Ale zapomniała docenić roboty swojej poprzedniczki, pierwszej kobiety w tym ministerstwie. Jaka Ameryka taka Marilyn Monroe. Szkoda, że pani Mucha nie czuje obciachu. Bez urazy, ale wygląda na niedojrzałą do sytuacji. Nie róbmy z posłanki dziecka, bo to jej nie pomaga - powiedział w drugiej części rozmowy z Onetem Paweł Kowal. Z Pawłem Kowalem - historykiem, szefem PJN, posłem do Parlamentu Europejskiego i byłym wiceministrem spraw zagranicznych - rozmawia Jacek Nizinkiewicz.
Paweł Kowal, fot. Onet
Jacek Nizinkiewicz: Skąd w prawicowym polityku fascynacja gen. Wojciechem Jaruzelskim? Paweł Kowal: Nigdy nie byłem zafascynowany generałem. Przeciwnie, nawet kilka razy 13 grudnia byłem pod domem gen. Jaruzelskiego. Zachęcili mnie przed laty Janek Ołdakowski i Mariusz Kamiński (były szef CBA).
- Dziś już panu nie wypada w markowym garniturze pokazywać się pod domem bohatera swojej najnowszej książki "Koniec systemu władzy"?
- Pod dom generała chodziłem również w garniturze. Ale nie w markowym, bo takich nie noszę. Nigdy nie kupiłem garnituru za wielkie pieniądze. Jeśli już to szyje na miarę u warszawskiego krawca, którego zresztą przed inauguracją prezydentury Lecha Kaczyńskiego wskazała sama prezydentowa.
- Wracając do tematu, czy pracując przez dwa lata nad książką, nie brał pan udziału w pochodach przeciwników stanu wojennego?
- Akurat ostatnio nie - chyba byłem za granicą. Zresztą może to i dobrze, bo trudno w tym samym czasie robić wywiad z generałem do książki, wyciągać od niego informacje o czasach PRL i protestować na ul. Ikara. Swoje poglądy na temat stanu wojennego zachowuje, dla porządku przedstawiłem je na początku rozmowy gen. Jaruzelskiemu. Tego się spodziewał. Zrobiliśmy przed wywiadem taki, powiedzmy, protokół rozbieżności.
- Mówił pan generałowi, że był wśród protestujących pod jego willą?
- Nie kryłem tego. I wyobrażam sobie, że kolejnego 13 grudnia mogę również protestować pod willą generała, bo jestem przeciwnikiem stanu wojennego. Jestem przeciwnikiem polityki gen. Jaruzelskiego. To była zła polityka, która cofnęła Polskę o wiele lat.
- W swojej książce badał pan przyczyny wprowadzenie stanu wojennego? Czym kierowała się władza wprowadzając stan wojennym?
- Skupiłem się na okresie po dojściu Gorbaczowa w 1985 r. do władzy a nie na powodach wprowadzenia stanu wojennego, bo to było wcześniej. Ale nie ulega wątpliwości, że ówczesna władza kierowała się głownie swoim interesem. Nie ma żadnych dowodów, żeby radzieccy stali u bram Polski i groziła nam interwencja.
- Dlaczego zdecydował się pan na napisanie książki o gen. Jaruzelskim i polityce ostatnich lat PRL?
- Z ciekawości polityką. W "Końcu systemu władzy", książce, która powstała na podstawie rozprawy doktorskiej, analizuję sytuację z ostatnich lat PRL i staram się znaleźć źródła do wyjaśnienia późniejszej sytuacji w Polsce. Politykom doby PRL również należy się politologiczna analiza ich działań. Zresztą tak naprawdę nie napisałem książki o Jaruzelskim. Jeśli już, to o Jaruzelskim, Kiszczaku i Urbanie. I Górnickim, choć w mniejszym stopniu.
- Były podwładny Anny Fotygi spotykał się na herbatce z Kiszczakiem i Urbanem?
- Rozmowy były profesjonalne bez fraternizacji, tylko ze Stanisławem Cioskiem było inaczej, bo się znamy od lat w kontekście wschodnich spraw i jak się spotkamy, to zawsze wymienimy parę uwag. Początkowo podchodziłem z rezerwą do rozmów z komunistami, ale wiele osób, w tym mój profesor i o ile pamiętam i pan, przekonywało mnie do spotkania się ze świadkami czasu, skoro żyją. To zresztą pomocna metoda w weryfikacji pisanych dokumentów, sposób na wczucie się w epokę. Nie spotkałem się tylko z Urbanem, ktoś z jego znajomych powiedział, że może zrobić ze spotkania sensację w "Nie" - bałem się, że nie zrozumie konwencji, że nie przychodzę do niego jako polityk.
- Ale nie odpowiedział pan na pytanie, skąd ta fascynacja czasami słusznie minionymi?
- Bo to taka historia, co jeszcze nie całkiem minęła. Kiedy wręczyłem mamie egzemplarz książki powiedziała: dziecko, jaki koniec systemu. Pewna przewaga, jaką mają politycy-historycy nad historykami, którzy nie są politykami jest taka, że kiedy badają starożytny Rzym, to odnajdują siebie lub swoich kolegów w togach, kiedy badają II RP, to odnajdują siebie w mundurach legionowych, a kiedy badają PRL, to szybko zobaczą cechy niektórych kolegów w politykach PRL-u. Wiele się zmienia, ustroje, geopolityka, a pewne gierki polityczne są takie schematyczne: polityk historyk potrzebuje ułamek sekundy by zobaczyć drugie dno. Ciekawiło mnie jak to możliwe, że np. Górnicki, którego Melchior Wańkowicz uważał za jednego z lepszych reportażystów, czy Jerzy Urban bardzo inteligentny dziennikarz, którego lekko chwali Borusewicz, zdecydowali się oddać tępej sile PRL-u. Oni wszyscy, ci z nich, którzy żyją są wciąż lojalni względem Jaruzelskiego.
- A politycznie?
- No właśnie: politycy zachowują się bardzo podobnie. Kombinują i chcą osiągnąć swój cel. I już zostaje tylko kwestia, jaki to cel.
- Gdyby pan tak dobrze kombinował jako szef PJN, jak pan pisze książki, to odniósłby pan sukces polityczny.
- Wybaczy pan, nie czuję się przegrany. Partia istnieje i ciągle powstaje. Mamy zjazdy regionalne. Cały czas działamy.
- Dając przykład jak przegrywać? Zdobywając 2 proc. poparcia społecznego i pogrzebał pan PJN.
- W trzy miesiące po odejściu liderki partii i zawirowaniach, które tworzył inny kolega, zdobyliśmy poparcie kilkuset tysięcy osób. Gdybym działał w biznesie i w trzy miesiące zdobył takie poparcie bez struktur, pieniędzy, poparcia medialnego i doświadczenia, to dostałbym złoty glob biznesu.
- A niektórzy debiutanci zdobyli 10 proc. poparcia.
- Mając wielkie pieniądze, rok więcej czasu, zakładając po drodze stowarzyszenie i kolejną partię i wielkie wsparcie części mediów. Nie ukrywajmy, bez pieniędzy nie da się robić zbyt łatwo skutecznej polityki. Ale i tu było pewne osiągnięcie, zebraliśmy prawie półtora miliona od ludzi. Nie rozumiem, o co dziennikarze mają pretensje do PJN? Z jednej strony chcielibyście silnej partii między PiS a PO, a z drugiej nie potraficie żyć bez partii Tuska i Kaczyńskiego. A nowym daliście parę miesięcy, a potem tylko kpina. Cała Polska ma problem z toksyczną miłością do PiS i PO. Dobrze powiedział ostatnio Frasyniuk, że nas to wykańcza.
- PJN wystartuje w przyszłych wyborach?
- Wytarujemy w przyszłych wyborach i osiągniemy sukces polityczny, jeśli prawica pójdzie do wyborów zjednoczona. Każdy powinien w to zwycięstwo nowej, powiedzmy cyfrowej prawicy zrozumiałej dla młodych coś wnieść. PJN pokaże troskę o przedsiębiorców i rodzinę. Zbigniew Ziobro przyniesie np. troskę o bezpieczeństwo, walkę…
- … z własnym ego?
- ... z przestępczością. Każdy powinien wnieść swój udział i w ten sposób zjednoczona prawica może odnieść sukces. Prawica może odnieść sukces, ale musi się przygotować na trudne chwile. Kaczyński i Tusk mieli trudny czas przez wiele lat czekając na dojście do władzy było im trudniej niż nam. Nie bądźmy niecierpliwi. Jesteśmy młodzi, wiele przed nami. Na pewno znajdziemy wspólny język. Jedno mnie tylko drażni, że koledzy z Solidarnej Polski coraz częściej zamiast zachęcać do jedności robią innym środowiskom przytyki. Jeśli pójdziemy tą drogą to będziemy jak stara analogowa i zdarta płyta z 90 lat.
Czy PJN odchodzi w zapomnienie? Czytaj na stronie drugiej!
- Ale odchodzicie w zapomnienie. Paweł Poncyljusz poszedł do biznesu, Joanna Kluzik- Rostkowska poszła na służbę do Donalda Tuska, Jan Filip Libicki robi karierę jako największy antypisowiec III RP, Michał Kamiński chyba sam nie wie czego chce i szuka dla siebie miejsca, Marek Migalski ma rozdwojenie osobowości, bo chce być zarówno aktywnym politykiem jak i aktywnym dziennikarzem, a Elżbieta Jakubiak zniknęła.
- Poncyljusz pracuje i działa w partii, podobnie jak Elżbieta Jakubiak, Michał Kamiński jest w naszej grupie w PE, Migalski robi co może na kilku polach. Powstają nowe koła, niebawem rusza fundacja, mamy swój projekt reformy emerytalnej, pomysły na walkę z bezrobociem wśród młodych. W takich sprawach chodzi o to, kto ma rację a nie kto ma więcej procent. Szkoda, ze niektóre media tego nie doceniają, a potem narzekają, że nas nie widać. Ważne, żeby ludzie wytrwali. Oni wiedzą, że teraz nie jest łatwo i, że to trochę musi trwać. Swoją drogą szkoda, że Elżbieta Jakubiak nie została zaproszona na otwarcie Stadionu Narodowego, to by ją pan zobaczył. W końcu to, że powstał, to również jej zasługa. Pani ministra Mucha bardzo mnie, jak to się mówi w Rzeszowie, zezłościła.
- Czym?
- Minister sportu to nie breloczek władzy, to po pierwsze minister, czyli członek rządu a dopiero potem "szef" sportu, zresztą ważnej części państwowego życia. Czy się jest panią ministrą, czy panią minister, to trzeba na ten zaszczyt trochę popracować. Nie mam pretensji o to, że Mucha została ministrem, ale o to, że zaczyna być politykiem już tylko tabloidowym, któremu nie chce się uczyć. Po pierwszych wpadkach, ktoś jej doradził, żeby biegała z kamerami wokół stadionu, po kolejnych, żeby przechrzciła się na ministrę. Ale zapomniała docenić roboty swojej poprzedniczki pierwszej kobiety w tym ministerstwie. Oj, nieszczerze to wygląda i nie robi dobrze ideologii, która stoi za panią ministrą.
- Jakby powiedział Ryszard Kalisz - postpolityka.
- Polacy to odbierają tak, że najważniejszy jest stołek. Ważne, żeby był. Przyjęła pracę, o której nie ma pojęcia. To się ministrom zdarza, ale zamiast się szybko przygotować to zaczęło się medialne hokus pokus, obawiam się, czy nie za nasze pieniądze. Teraz chce się jeszcze zająć bezpieczeństwem podczas Euro 2012. Przecież pani ministra i w tym nie ma doświadczenia.
- A jakie przygotowanie do pracy miała Elżbieta Jakubiak przyjmując funkcję ministra sportu?
- Szybko się uczyła, zdobyła zaufanie środowiska i przygotowała infrastrukturę pod Euro 2012, w tym uzyskała zgodę na najważniejsze rozwiązania także ówczesnej opozycji. Ludzie ją dobrze zapamiętali.
- Ale co pan może zarzucić pracy minister sportu?
- Błagam. Jaka Ameryka taka Marilyn Monroe. Szkoda, że pani Mucha nie czuje obciachu. Bez urazy, ale wygląda na niedojrzałą do sytuacji. Przecież to wykształcona osoba już z pewnym doświadczeniem, zna się na ochronie zdrowia. Miałem prawo oczekiwać czegoś więcej? Miałem. I się srogo rozczarowałem, jak wielu ludzi. I jeszcze te sugestie niektórych komentatorów, że to Tusk ją wpakował w tarapaty... Nie róbmy z posłanki dziecka, bo to jej nie pomaga.
- Wróćmy do pańskiej książki. Gen. Jaruzelski jest dla pana człowiekiem honoru?
- Nie wybielam generała. Jaruzelski to postać trochę papierowa, jednowymiarowa, a jako polityk mający podejmować decyzje dość powolny. Sam Jaruzelski woli, żeby postrzegano go, jako osobę o wiele bardziej złożoną, która stała przed wieloma trudnymi wyborami była pełna rozterek, która nie bierze pod uwagę własnej kariery a kieruje się zawsze dobrem kraju. Sam potrafił się porównywać do Józefa Piłsudskiego czy Napoleona Bonaparte. W gruncie rzeczy był łasy na komplementy i, gdy jego współpracownik ppłk Górnicki chciał go do czegoś zmotywować, to porównywał go do kardynała Stefana Wyszyńskiego, czy Józefa Glempa. Jaruzelski chciał zawsze stanąć na półce z popiersiami. Sam siebie uważał za mesjasza lewicy i chciał utrzymać się przy władzy. Podejmował złe decyzje. Gdyby w 1985 r. premierem uczynił Mieczysława Rakowskiego, to Polska byłaby w znacznie lepszej sytuacji gospodarczej. Rakowski to zresztą niedoceniony polityk, który nie dostał szansy na wykazanie się. Gdy został premierem, było już za późno na reformy. Rakowski był przeciwnikiem Okrągłego Stołu, bo wiedział, że to nie on będzie kierownikiem tego przedsięwzięcia, a Kiszczak. Jego czas nigdy nie przyszedł. W 1985 usłyszał od Jaruzelskiego: "Mietek, to nie twój czas", ale generał nie mógł mu zagwarantować, że przyjdzie. Znowu dygresja: skąd my znamy tę lekkość obietnicy w polityce...
- Dowiedział się pan czegoś nowego od gen. Kiszczaka?
- Nie za wiele, bo Kiszczak bardzo dba w rozmowie żeby wiele nie powiedzieć i nie zgadzał się na odchylenia od zestawu tematów, który wstępnie umówiliśmy. Z punktu widzenia historyka to on tak jakby zaciera ślady i jest bezgranicznie lojalny względem gen. Jaruzelskiego, więc najlepiej jest mu milczeć. Komunistom nie udało się odnieść sukcesu politycznego na transformacji w Polsce, w każdym razie chcieli o wiele więcej. Mieli za małą ekipę i już niewydolną. Ale prawda jest taka, że ostatecznie to Kiszczak jest współarchitektem polskich przemian okrągłostołowych.
- Koledzy z prawicy pana zlinczują.
- Za co? Z badań wynika, że to Kiszczak jest organizatorem, mózgiem polskiej transformacji po stronie władzy. Politykiem był skutecznym bardzo. Potrafił rozbudować swoją pozycję polityczną praktycznie od zera na początku lat 80-tych, do ogromnej wszechwładzy pod koniec dekady. Kiedy państwo było w stanie rozkładu, potrafił tchnąć nowego ducha w służby bezpieczeństwa, rozbudować struktury, był w stanie wstawiać swoich ludzi do MSZ, do resortów gospodarczych, potrafił zadbać o dobre relacje z Kościołem i ludźmi kultury. Inwigilował dziennikarzy, gejów, profesorów, sportowców, tworzył zespoły eksperckie...
- Więc co napiszą recenzenci?
- Zobaczymy. Na promocji było tłoczno. Zainteresowanie ze wszystkich stron: Czesław Bielecki, Piotr Semka, Henryk Wujec, Ryszard Bugaj, Marcin Święcicki, Jerzy Wiatr, Piotr Gadzinowski, Gabriel Jankowski, Andrzej Wielowieyski, wielu historyków, grupa zaprzyjaźnionych akowców. W pewnym momencie podchodzi pewna pani uśmiecha się i mówi: "a ja jestem Kiszczakowa", nie znaliśmy się osobiście, ale przed kilku laty kupiłem od niej jej książki, bo w księgarniach były nie do dostania, więc podziękowałem... To książka historyczna, bez emocji, więc trochę będzie jak z poezją, każdy może interpretować po swojemu. Proszę tylko o przeczytanie książki, a jest interesująca, zanim przyjdzie komuś do głowy robić ze mnie członka KC.
- Kiszczak był najważniejszym politykiem lat 80-tych?
- Z moich studiów wynika, że prawie tak jak Jaruzelski, choć dzisiaj może brzmieć to obrazoburczo, bo dla niektórych może brzmieć to jak próba wybielenie generała Jaruzelskiego, a i samemu Jaruzelskiemu nie będzie się to podobało, bo on przyzwyczaił się być pierwszym …
- "Koniec czasu władzy" nie jest laurką dla gen. Jaruzelskiego.
- Historyk nie jest od pisania laurek. Nie uważam, żeby Jaruzelski był bohaterem narodowym. Część byłych elit solidarnościowych i postkomuniści odnoszą się do Jaruzelskiego jak do świętej ikony. A jemu ta rola bardzo odpowiada. Nawet na Zachodzie przedstawiany jest jedynie jako pozytywny symbol zmian w Polsce.
- Jaruzelski miał być nawet nominowany do Pokojowej Nagrody Nobla.
- Pierwszy po wprowadzeniu stanu wojennego miał to proponować prof. Adam Schaff, potem z taką propozycją wyszedł w kwietniu 1989 roku współpracownik Jaruzelskiego ppłk Wiesław Górnicki. Chciał, żeby Jaruzelski dostał nagrodę wspólnie z Lechem Wałęsą i kard. Józefem Glempem. Swoją drogą już w wolnej Polsce w jakimś sensie dokonano podziału, w którym Kiszczak to samo zło, a Jaruzelski niemal samo dobro i co najwyżej hamletyczne rozterki. Jeśli można tu mówić o sprawiedliwości to te razy powinny być rozdawane po równo.
- Badając politykę polskich komunistów, co zrobiło na panu największe wrażenie?
- Bliskość z Kościołem i przenikliwość Jana Pawła II, że się na to nie dał nabrać. Oni w większości byli wcześniej ministrantami, kończyli szkoły kościelne, pochodzili z katolickich domów lub nawet chcieli być księżmi. Z jednej strony Kościół w dziejach Polski chyba nigdy nie była tak hołubiony i proszony o względy jak pod koniec PRL, a z drugiej w cieniu tej polityki pod wszechobecną kuratelą Kiszczaka doszło do trzech morderstw księży w ostatnim roku PRL-u.
Koniec części drugiej.
Rozmawiał: Jacek Nizinkiewicz
W pierwszej części rozmowy z Onetem Paweł Kowal powiedział: - Prezes Kaczyński obiecywał rolę kandydata PiS na prezydenta Markowi Migalskiemu, ale Migala żeśmy przejęli. PiS jest drewnianą partią ponieważ nie potrafią reagować na bieżące problemy społeczne. Jeśli prawica się nie zjednoczy, to będzie odpowiadać przed Panem Bogiem i historią, za rozlanie się w Polsce lewicowej zarazy. Tusk zapłaci za to, że mruga do Palikota, a Jarosław Kaczyński za to, że zajmuje się tylko Donaldem Tuskiem. Na boku wyrasta przywódca Janusz Palikot. Już prawie wszyscy albo podlizują się Palikotowi, albo go naśladują. Jeśli nie zmienią się liderzy w PiS i PO, to zdroworozsądkową prawicę w Polsce czeka ciężka zima. Za czasów Lecha Kaczyńskiego, Krzysztofa Putry, czy Zbigniewa Wassermanna PiS nie szukałby nowego lidera z castingu, wiele się zmieniło. Jarosław Kaczyński jest coca – colą prawicy, to wciąż bardzo silna marka. Ktoś powie: to niezdrowo pić coca - colę, ale ludzie kupują.
>>>>
Obciachowcy u wladzy obciachu nie czujo bo uwazajo ze powinnismy im zazdroscic . A poniewaz nic nie potrafia tylko robic obciach wiec uwazaja ze to naturalne ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:58, 12 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Paweł Kowal dla Onetu: Tusk poczuje na plecach polityczną lufę Palikota
- Dla Tuska wariant wyborów w tym roku to szansa na wygraną jeszcze raz chociaż już bez wielkiej przewagi nad konkurentami. W każdym razie jeszcze dwóch, trzech Gibałów i Tusk poczuje na plecach polityczną lufę Janusza Palikota. Transfery dzisiaj nie powinny nikogo dziwić - tak ostatni transfer Łukasza Gibały do Ruchu Palikota komentuje szef PJN Paweł Kowal. Polityk mówi też m.in. o ostatnim raporcie NIK ws. katastrofy smoleńskiej, ewentualnej kandydaturze Zyty Gilowskiej na premiera i zmianach w wieku emerytalnym.
Onet: Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport z kontroli dotyczącej katastrofy smoleńskiej. Poinformował o tym w "Sygnałach Dnia" w Programie Pierwszym Polskiego Radia prezes NIK, Jacek Jezierski. Jezierski powiedział, że procedury, dotyczące lotów najważniejszych osób w państwie, były łamane od wielu lat. Powiedział on też, że nie ma kompleksowego systemu zapewnienia bezpieczeństwa tym osobom. Jak ocenia Pan te doniesienia? Czy uważa Pan, że loty najważniejszych osób w państwie były źle przygotowywane? Paweł Kowal: A można uważać inaczej? Od lat eksperci alarmowali opinię publiczną o złym stanie floty dla VIP-ów. Latem ubiegłego roku PJN zaproponowało uchwalę Sejmu w sprawie zakupu samolotów z których korzystałyby najważniejsze osoby w państwie ale też służyły by obywatelom w trudnych sytuacjach za granicą. Chodziło o to, by rząd podjął decyzję mając pewność, że Sejm go poprze bez względu na klubowe barwy.
Jednak w tej sprawie dziadostwo stało się państwową doktryną, a politycy ponieważ nadużywają różnych przywilejów i nie mają czystego sumienia, to boją się podjąć decyzję, żeby nie być posądzonymi o rozrzutność. Podobnie z procedurami. Raport NIK pokazuje, ze państwo polskie nie jest przygotowane do pełnienia swoich podstawowych funkcji, z których jedną jest zapewnienie bezpieczeństwa głowie państwa. Ja nie uważam, ja wiem, że kwestie lotów najważniejszych osób w państwie były przedmiotem gry politycznej i działo się to na oczach całej Polski. Sprawy bezpieczeństwa były na boku.
W przypadku konstruktywnego wotum nieufności była minister finansów Zyta Gilowska miałaby zostać kandydatką na premiera – czytamy w "Rzeczpospolitej". Pojawiła sie propozycja, by przy tej okazji zgłosić wniosek o konstruktywne wotum nieufności dla rządu. Czy uważa Pan, że byłaby to dobra kandydatka na premiera? Jak ocenia Pan plany PiS? Dlaczego tą osobą nie będzie Jarosław Kaczyński?
Gilowska to jedna z ciekawszych postaci polskiej polityki, to jest poza dyskusją. PiS ma dwie osoby, które wyciąga z kapelusza, nie mam nawet pewności czy za ich wiedzą, kiedy nie ma pomysłu co dalej zrobić: albo prof. Gilowską, albo prof. Kleibera. To zawsze jest raczej pewna gra, a nie realna propozycja.
W polityce gospodarczej potrzeba zwrotu, w czasach coraz bardziej socjalnych partii, ktoś musi zadbać o interesy ciężko pracujących przedsiębiorców, ktoś musi zablokować podwyżki podatków, ktoś musi wprowadzić nowoczesną politykę dla rodziny, ktoś musi podjąć plan walki z bezrobociem wśród absolwentów. PiS nie jest do tego gotowe, w ich myśleniu górę wzięło socjalne podejście i akceptacja państwa, które włazi nam oknami i drzwiami do domu.
Jak powiedział w rozmowie z Onetem poseł Łukasz Gibała, który wczoraj przeszedł z PO do Ruchu Palikota, po jego wyjściu z Platformy Obywatelskiej, partia ta może mieć problemy z utrzymaniem większości w Sejmie. Jednak, jak podkreślił, w tym momencie "PO ma stabilną sytuację". Czy uważa Pan, że wraz z przejściem posła Gibały, szykuje się kolejny transfer z PO do Ruchu Palikota? Jak ocenia Pan obecną sytuację PO? Czy widzi Pan szansę na ewentualne wzmocnienie koalicji, poprzez sojusz z inną partią? Jeśli tak to z jaką?
Gibała na pewno ma kontakt z posłami PO i to nie tymi, o których myślą partyjne władze. Jeśli przeciągnie jeszcze kilku, rząd straci większość. Dlatego Donald Tusk rozmyśla o wyborach w tym roku po wakacjach. Pytanie, czy słabnąca PO mu na nie pozwoli. Może dostać poparcie PIS, jeśli na Nowogrodzkiej zwycięży strach przed nowymi środowiskami prawicowymi, jak PJN i SP, bo bierze się tam pod uwagę wariant, że powoli będą się wzmacniały, jedna jako alternatywa dla PiS na prawicy, PJN jako partia stawiająca na wolny rynek i republikańskie wartości.
Dla Tuska wariant wyborów w tym roku to szansa na wygraną jeszcze raz chociaż już bez wielkiej przewagi nad konkurentami. W każdym razie jeszcze dwóch, trzech Gibałów i Tusk poczuje na plecach polityczną lufę Janusza Palikota. Transfery dzisiaj nie powinny nikogo dziwić. Wzrost negatywnych nastrojów społecznych i wiele błędnych decyzji PO, których skutki obserwujemy od początku roku, może być sygnałem dla posłów tej partii, aby rozejrzeć się za nowym, stabilnym i bardziej atrakcyjnym ugrupowaniem.
Proces słabnięcia partii Tuska jest wyraźny. Widać, że Tusk stracił kontrolę nad nastrojami wewnątrz i na zewnątrz partii, pewnie znowu mówi o przestawionej medialnej wajsze. To wszystko może być początkiem zapowiadanych przez Gibałę sensacji politycznych, który prawdopodobnie będzie chciał zbudować sobie własne zaplecze w RP. A tymczasem pytanie: kto jest liderem Palikota w Małopolsce. Na kogo postawi teraz? Na Grodzką czy na Gibałę?
Zyskiwać, ku przerażeniu Tuska, będą w RP, doświadczeni gracze jak Gibała. PO i PiS oddały podłogę Palikotowi, więc tańczy… Czy ktoś go zatrzyma?
Demaskatorski portal WikiLeaks publikuje maile pracowników firmy Stratfor, prywatnej organizacji wywiadowczej, która wspiera takie korporacje jak Lockheed Martin, Northrop Grumman, Raytheon, ale także i agencje rządowe USA, m.in. Departament Bezpieczeństwa Krajowego czy Agencję Wywiadu Obronnego. W ostatnich ujawnionych mailach pojawiają się informacje na temat katastrofy smoleńskiej i tego, jakoby Rosjanie w pewnych kwestiach "działali celowo". Według maili Rosjanie celowo mieli nie pozwolić na lądowanie samolotu z polskim prezydentem, wiedząc, że Lech Kaczyński wymusi lądowanie, albo samolot zawróciłby lub wylądował w innym miejscu. Jak ocenia Pan te doniesienia?
Do instytucji takich jak Stratfor docierają tysiące maili od informatorów różnej proweniencji, często może to być i świadoma dezinformacja. Należy zachować daleko idącą ostrożność. Ciekaw byłbym stanowiska w tej sprawie polskiej prokuratury, która bada katastrofę, mam nadzieję, że także polskie służby wywiadowcze przyjrzą się tym tropom.
Zresztą wiele spraw zweryfikowała rzeczywistość: brak dobrej woli po stronie Anodiny, niechęć do przekazania Polsce dowodów katastrofy itd. Wiec w niektórych sprawach Wikileaks nie musi odkrywać Ameryki.
Za utrzymaniem obowiązującego wieku emerytalnego opowiedział się prezes PiS Jarosław Kaczyński, który był wczoraj gościem Radia Maryja. Lider PiS podkreślił, że nie widzi potrzeby spotykania się w sprawie zmian w systemie emerytalnym z premierem Donaldem Tuskiem. Jak ocenia Pan ostatnie działania rządu w sprawie zmian wieku emerytalnego? Jakie jest Pana zdanie na ten temat?
PJN, jako jedyne ugrupowanie mówiło podczas kampanii o konieczności reformy systemu emerytalnego. Także w ostatnich tygodniach przygotowaliśmy nasze stanowisko w sprawie reformy. Problem w tym, że w kampanii PO zaprzeczała planom zmian wieku emerytalnego. W końcu usłyszymy od któregoś z polityków jak kiedyś na Węgrzech: "kłamaliśmy, kłamaliśmy".
A z kolei obecna propozycja PO to nie reforma, a kolejny sposób na ściągnięcie paru groszy do budżetu. Reforma emerytalna zadziała tylko w połączeniu z otwarciem nowych miejsc pracy, szczególnie dla młodych. Trzeba mieć dwóję matematyki w szkole, by nie zrozumieć, że gdyby nie wyjechał milion młodych Polaków a kolejny milion nie byłby bez pracy, to składek do ZUS by starczyło.
W przypadku wieku emerytalnego trzeba luzować regulacje i dawać ludziom jak najwięcej swobody na przykład wyboru, kiedy kto chce iść na emeryturę i jaka w związku z tym może być ona wysoka. Skąd ta mentalność państwa, żeby się wszędzie wcisnąć. Nasza propozycja jest taka , by dawać propozycję przejścia na emeryturę np. w wieku 62 lat za odpowiednio wyliczoną kwotę świadczenia.
Inni z kolei wolą pracować nawet dłużej niż chciałby Donald Tusk. Bliska mi osoba przepracowała na odlewni ponad 40 lat i odchodzi w wieku 60 lat na emeryturę, choć chętnie by jeszcze popracowała, gdyby na przykład zachęcono ją niższą składką ZUS. Ale o tego typu rozwiązaniach nikt nie myśli. Ludzie, którzy idą na emeryturę, powinni mieć wybór. Poparliśmy pomysł PSL, by za każde dziecko doliczyć matkom 3 lata do emerytury, jednak pod warunkiem zaliczenia im za ten okres składek w jakiejś ustalonej wysokości, ale jedyna "prorodzinna" propozycja w tym projekcie nie jest już popierana przez samo PSL. Zaproponowaliśmy prywatne pośrednictwo pracy: będzie skuteczniejsze niż rzesze urzędników przybijających pieczątki w publicznych pośredniakach, ale tymczasem cichosza. Rząd chce na szybko coś skrobnąć do budżetu i to wszystko.
>>>>>
Pamietajmy jedna ze urzedy pracy NIE SA OD ZNAJDYWANIA PRACY ! Oni tylko zbieraja OFERTY i nic wiecej . Wymaganie czegos wiecej to absurd gdyz urzedy nie tworza miejsc pracy . Oni sa jak punkt do ktorego sie chodzi gdy potrzeba w tej dziedzinie ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:02, 12 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Wielki sojusz na prawicy? Kowal: trzeba pójść wspólnie
Paweł Kowal przyznał w TVN 24, że już wkrótce, gdy PO straci kolejnych posłów, może dojść do przedterminowych wyborów. - Sytuacja jest dynamiczna. Niektóre wiewiórki na mieście mówią, że to może być już wrzesień. Jeżeli jeszcze kilku posłów przejdzie do Palikota, to Donald Tusk będzie szukał tych wyborów - przyznał w programie "Jeden na jeden".
Zdaniem lidera PJN w polskiej polityce powoli kończy sie już czas, gdy dominowały w niej jedynie dwie partie - Platforma Obywatelska oraz Prawo i Sprawiedliwość. Paweł Kowal dodał, że zarówno Donald Tusk, jak i Jarosław Kaczyński mają powoli świadomość, że ten świat, który stworzyli powoli się rozpada. Europoseł przyznał też, że taki obrót wydarzeń będzie sprzyjał także i jego ugrupowaniu.- Jeżeli będą przedterminowe wybory, to czas pomyśleć o wspólnej liście z PiS czy Solidarną Polską. Jeżeli chce się wygrać, to trzeba pójść wspólnie. To jest doświadczenie węgierskie czy hiszpańskie. Dziś niech każdy kształtuje swoją tożsamość. Musimy bronić rodziny, wolności, wolnego rynku. To są nasze wartości. Nie możemy pozwolić, by ktoś nam je odebrał - argumentował gość TVN 24.
>>>>
Owszem czas na koalicje . Ale wszyscy rozumiemy ze nie jest mozliwa wspolna lista z PiS . To wstretna sekta a nie partia polityczna . Ona musi sie rozpasc i uwolnic Polske z tego szamba ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 16:55, 14 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Poncyljusz: blok prawicy poprawi rządzenie lub odsunie rząd od władzy
Tylko szeroki blok ugrupowań prawicowych może zmusić obecny gabinet do lepszego rządzenia albo pozbawić go władzy w przypadku przedterminowych wyborów parlamentarnych – ocenił we wtorek w Płocku wiceprezes PJN Paweł Poncyljusz.
Jego zdaniem scenariusz wcześniejszych wyborów jest prawdopodobny, a inicjatywa w sprawie powołania bloku ugrupowań prawicowych, tych z parlamentu i spoza niego, należy obecnie do PiS. "Chcemy rozmawiać, jako PJN, o wspólnej liście wyborczej, bo uważamy, że to jedyna szansa na zmuszenie rządzących albo do tego, żeby zaczęli się starać, albo też do tego, żeby ich pozbawić tego rządzenia” - powiedział Poncyljusz.
Podkreślił, iż PJN martwi to, że "słabość rządzących czy też pozorowanie rządzenia wynika m.in. z tego, że rządzący mogą czuć się spokojni, że nie mają realnej opozycji, która depcze im po piętach i zagraża w sytuacji ewentualnych wyborów, niezależnie od tego, czy one odbyłyby się najbliższą jesienią, czy w konstytucyjnym terminie".
Według Poncyljusza PiS, jako główne opozycyjne ugrupowanie prawicowe w parlamencie, "doszedł do szklanego sufitu", osiągając poparcie kilku milionów wyborców, ale bez szans na powiększenie elektoratu. "Ci wyborcy nie starczają, by PiS rządziło i niestety nie będzie inaczej, dokąd PiS nie zacznie szukać sprzymierzeńców, sojuszników i nie znajdzie pewnej zdolności koalicyjnej" - dodał wiceszef PJN.
Według niego, ewentualny blok ugrupowań prawicowych mógłby wśród wyborców "zyskać premię za jedność".
Poncyljusz powiedział, że jego partia chce powołać wkrótce fundację, która będzie monitorowała to, co dzieje się w polityce prorodzinnej na poziomie rządowym i samorządowym oraz będzie przygotowywała obywatelskie projekty ustaw prorodzinnych.
Jednocześnie zwrócił uwagę, że PJN, będąc poza parlamentem, jest ugrupowaniem lojalnym wobec swego programu z okresu ostatniej kampanii wyborczej, w odróżnieniu – jak to ujął - od kilku partii, które politykę rodzinną wykorzystały jedynie "jako użyteczny gadżet, który miał przykuć uwagę wyborców".
Podczas pobytu w Płocku Poncyljusz spotkał się z prezydentem Andrzejem Nowakowskim (PO), z którym – jak poinformował – rozmawiał o współpracy tamtejszego klubu radnych PJN z zarządem miasta.
"Mamy tutaj dobre doświadczenia i takie, które (...) pozostawiają pewien niedosyt. Ustaliliśmy zasady dalszego działania. Bardzo zależy nam na tym, aby ekipa, która dziś rządzi w ratuszu, mogła po czterech latach wylegitymować się inwestycjami, skończonymi działaniami, które realnie wpływają na zmianę jakości życia w Płocku” - powiedział Poncyljusz. Dodał, że PJN, które określa się jako pozaparlamentarne ugrupowanie opozycyjne, na szczeblu samorządowym nie postrzega się w roli opozycji. "Uważamy, że akurat w warunkach płockich prezydent Nowakowski zasługuje na to, żeby szukać z nim przestrzeni współpracy i tam gdzie możemy wspierać w dobrych rozwiązaniach zarząd miasta, tam takie wsparcie jest utrzymywane. My rozgraniczamy tę politykę krajową od polityki lokalnej, tym bardziej, że ulice, szkoły czy żłobki nie mają odcienia politycznego" - dodał Poncyljusz.
>>>>
Tak al aby to nastapilo to PiS musi upasc razem z plugawym prezesem . A aby oni padli to musi pasc o. Rydzyk . Cale domino . Wiemy jak wygladaja ,,rzady'' z Jaroslawem . Chyba Poncyliusz nie chcialby byc w rzadzie w ktorym szef CBA bedzie na niego zbieral haki aby go wsadzic ? Taki rzad bylby gorszy niz Tusk . Nie chodzi o to aby ,,odsunac Tuska'' ale aby podniesc JAKOŚĆ POLITYKi z kloaki w jakiej jest . Zmiany osob sa bez sensu skoro istota pozostanie ta sama...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:51, 15 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Kowal prosi ukraińską prokuraturę o widzenie z Tymoszenko.
Polski poseł do Parlamentu Europejskiego Paweł Kowal skierował do Prokuratury Generalnej Ukrainy prośbę o wydanie zgody na widzenie z przebywającą w więzieniu byłą premier Julią Tymoszenko.
"Czy Prokuratura Generalna Ukrainy zezwoli mi na wizytę w miejscu przetrzymywania Julii Tymoszenko? Wysłałem oficjalną prośbę w tej sprawie" - napisał Kowal na portalu Facebook.
Europoseł jest przewodniczącym delegacji PE ds. współpracy parlamentarnej UE-Ukraina. Swą prośbę o spotkanie z Tymoszenko przesłał na ręce ukraińskiego prokuratora generalnego Wiktora Pszonki.
- Ta prośba nie jest niczym nadzwyczajnym i nie powinna być traktowana jako wydarzenie polityczne. Sprawa Tymoszenko wywołuje zainteresowanie oraz zaniepokojenie wielu posłów Parlamentu Europejskiego - wyjaśnił Kowal.
Poseł podkreślił, że liczy iż ukraińskie władze wydadzą zgodę na spotkanie z Tymoszenko.
- Zajmuję się relacjami między Ukrainą a UE od wielu lat. Podczas częstych wizyt na Ukrainie nie opowiadam się po stronie żadnego ugrupowania politycznego. Liczę wyłącznie na rozwój stosunków między Kijowem i Brukselą - argumentował.
Treść listu do Pszonki Kowal opublikował na swej stronie internetowej.
"Wizyta przedstawicieli Delegacji Parlamentu Europejskiego do Komisji Współpracy Parlamentarnej UE-Ukraina - forum odpowiedzialnego za relacje międzyparlamentarne Unii Europejskiej z Radą Najwyższą Ukrainy - w miejscu osadzenia Julii Tymoszenko, dałaby szansę na osobistą rozmowę z byłą Premier oraz zapoznanie się z warunkami, w jakich jest ona przetrzymywana" - napisał europoseł.
Kowal podkreślił, że organizacja tego rodzaju odwiedzin jest przyjętym zwyczajem, szczególnie, kiedy w grę wchodzi spotkanie z osobą znaną wielu członkom Parlamentu Europejskiego, którzy z nią wcześniej współpracowali.
"Kieruję do Pana te słowa nie tylko, jako Przewodniczący Delegacji do Komisji Współpracy Parlamentarnej UE-Ukraina, ale także w duchu wartości chrześcijańskich, zgodnie z którymi należy szczególnie troszczyć się o bliźnich, którzy znaleźli się w trudnym położeniu, w tym również pozbawionych wolności" - napisał polski europoseł do prokuratora Pszonki.
W ubiegłym tygodniu z prośbą o zgodę na widzenie z Tymoszenko w więzieniu wystąpiły dwie szwedzkie parlamentarzystki, jednak odpowiedź ukraińskich władz była odmowna. Wyjaśniły one wówczas, że Szwedki nie uzgodniły swych planów z MSZ Ukrainy.
Szwedzkie posłanki przybyły na Ukrainę jako przedstawicielki Zgromadzenia Parlamentarnego OBWE. Decyzję o braku zgody na widzenie usłyszały od przedstawicieli żeńskiej kolonii karnej w Charkowie, gdzie więziona jest Tymoszenko.
- Dla nas odmowa ta oznacza, że niepokój (o los Tymoszenko - przyp. red.) który odczuwamy, jest uzasadniony - oświadczyła jedna z parlamentarzystek Walburga Habsburg Douglas, która jest wiceprzewodniczącą Zgromadzenia Parlamentarnego OBWE.
Tymoszenko znajduje się w więzieniu po skazaniu jej na siedem lat pozbawienia wolności za nadużycia, do których doszło przy zawieraniu umów gazowych z Rosją w 2009 roku. Tymoszenko stała wówczas na czele rządu. Była premier jest przekonana, że wyrok ten wydano, by wyrugować ją z polityki.
Tymoszenko była najważniejszą konkurentką obecnego szefa państwa Wiktora Janukowycza w zwycięskich dla niego wyborach prezydenckich na Ukrainie na początku 2010 roku. Była premier od kilku miesięcy uskarża się na silne bóle kręgosłupa, z powodu których nie może się samodzielnie poruszać.
>>>>
Zobaczymy jaka bedzie odpowiedz ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:30, 21 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
PJN: 0,3 proc. podatku dla partii politycznych
Szef PJN Paweł Kowal poinformował, że jego partia przygotowuje inicjatywę dotyczącą zmian w finansowaniu partii politycznych. Zgodnie z tą propozycją obywatele mieliby dobrowolnie przekazywać 0,3 proc. podatku dochodowego na wsparcie partii.
- Przygotowujemy inicjatywę zmiany finansowania partii politycznych. Skoro PO dziś w sposób, który budzi mój sprzeciw, narusza przyjęte w Polsce, jasno ustalone relacje między państwem a Kościołem, kiedy komisja wspólna (...) jest stawiana w takiej sytuacji, że nim zaczyna rozmowy jest zgłaszana propozycja 0,3 proc. podatku na zaspokojenie zobowiązań Kościoła, które wynikają z utraconego po wojnie majątku, to mówimy (...) niechaj takiej samej weryfikacji poddają się partie polityczne, szczególnie PO - powiedział dziennikarzom Kowal w Szczecinie. Dodał, że według obliczeń ministra finansów Jana Rostowskiego te 0,3 proc. może oznaczać w skali roku ok. 100 mln zł, a jak mówił - państwo przeznacza obecnie na partie ok. 50 mln zł.
- Będziemy pytać premiera Donalda Tuska i polityków, czy byliby gotowi, by tak jak w przypadku stowarzyszeń czy Kościoła, obywatele sami, oceniając pracę polityków, decydowali, czy chcą je wesprzeć - poinformował Kowal.
Jego zdaniem można wypracować techniczne rozwiązanie, które przy tego typu odpisie zapewni dyskrecję faktu udzielania takiego wsparcia.
Pytany o przesilenie w koalicji szef PJN powiedział, że propozycje PO ws. systemu emerytalnego nie są reformą emerytalną, ale "dopychaniem budżetu". "Jeśli jest dopychanie budżetu, to nie jest poważna rozmowa z obywatelami. Obie strony się bawią. Donald Tusk na tej sprawie wyraźnie zyskuje, pokazując się jako reformator, a PSL wyraźnie zyskuje, pokazując się jako wspierające ludzi, a szczególnie matki. Sadzę, że to jest teatr" - powiedział Kowal.
PO i PSL nie porozumiały się we wtorek ws. reformy emerytalnej. W środę zarząd PO ma rozmawiać o budowaniu większości parlamentarnej, która umożliwi przyjęcie rządowej reformy.
Zdaniem Kowala "może się tak zdarzyć, że premier Tusk utraci większość, a to oznacza, że zobaczymy go niedługo w objęciach Palikota i to będzie nowa sytuacja polityczna". "Ale nie wiem, jak szybko będziemy mogli te uściski oglądać" - dodał szef PJN.
W PJN konstytuują się obecnie władze regionalne. Kowal uczestniczył w posiedzeniu zarządu struktur Pomorza Zachodniego, które wybierało nowe kierownictwo. Szefem zachodniopomorskich struktur partii pozostał Igor Frydrykiewicz.
>>>>
Pomysl znakomity . Pelna dobrowolnosc . Z tym ze ja bym spokojnie dal 0,5 % . Z gory mozna zalozyc ze 50 % a nawet wiecej NIKOMU NIE DA !!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 14:30, 22 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Spis powszechny 2011: liczba Ślązaków wzrosła dwukrotnie
Wśród 38,5 mln mieszkańców Polski 35,3 mln deklaruje jednorodną, polską tożsamość narodową. Śląską tożsamość narodową zadeklarowało w sumie 809 tys. osób, a kaszubską 228 tys. - wynika ze wstępnych danych ubiegłorocznego Narodowego Spisu Powszechnego.
Do najliczniejszych innych niż polskie identyfikacji narodowo-etnicznych należą deklaracje śląskie i kaszubskie. W sumie deklaracji śląskich odnotowano 809 tys., przy czym mniej niż połowę z tego (362 tys.) wyrażono jako identyfikację pojedynczą (tylko śląską). Częściej wskazywano identyfikację śląską łącznie z polską (415 tys.). Deklarację kaszubską złożyło 228 tys. osób, przy czym 212 tys. stanowiły deklaracje przynależności polsko-kaszubskiej, a 16 tys. - wyłącznie kaszubskiej.
>>>>
No to zgodnie z przewidywaniami . Prezes Jaroslaw ,,stworzyl'' nam ,,problem Slaski ... Ludzie na zlosc prezesowi deklarowali ,,slaskosc'' ... Glupie absurdalne obledne ale to prawda . Ludzie nie sa ani specjalnie madrzy ani inteligentni . Nie kieruaj sie rozumem a emocjami ...
A taki psychopata dziala im na nerwy . Niby nic ale wezmy taka krowę ktora mucha gryzie w zad . Dostaje ona szalu bo niby nic a dreczy ...
Prezes Jaroslaw pelni role muchy czyli jak to mowiono dwanien gza (giez ) gryzacego w bydlo w zady ...
No ale 30 % popiera PiS znaczy sie z nim identyfikuje ... No to go maja . Widzimy jak on jest szkodliwy . W opozycji czyni wiecej zla Polsce niz w rzad Tuska !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 15:23, 26 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Kowal o porozumieniu z PO: jeśli ktoś chce rozmawiać to należy rozmawiać
Pytany o ewentualne porozumienie między PJN a Platformą Obywatelską, szef pozaparlamentarnego ugrupowania Paweł Kowal przyznaje, że "jeśli ktoś chce rozmawiać to należy rozmawiać". - Tyle tylko, że nie ma żadnego stanowiska PO w sprawie rozmów z PJN i rozmowy się nie toczą, reszta to niepotwierdzone przecieki. Powstaliśmy, żeby przerwać wojnę polsko-polską, tworzymy swoje środowisko, ale jeśli PO będzie chciała kiedyś rozmawiać, to dlaczego niby się nie spotkać? - twierdzi.
Onet: Komitet Polityczny PiS w specjalnej uchwale wezwał byłych polityków Prawa i Sprawiedliwości, by wrócili do partii. Według kierownictwa PiS, jest szansa na to, by ta partia odsunęła od władzy obecnie rządzących. W TVN 24 Jacek Kurski z Solidarnej Polski podkreślił, że PiS i prezes tej partii musieliby się przyznać do "straszliwego błędu, osłabiającego polską prawicę", jakim było wyrzucenie z partii Zbigniewa Ziobry i polityków z nim związanych. Jak odnosi się Pan do propozycji Prawa i Sprawiedliwości? Czy jest Pan zainteresowany tą propozycją? Czy ktoś z PiS zgłosił się do Pana z bezpośrednią propozycją? Paweł Kowal: Prawica potrzebuje programu dla "Polski na tak". Chyba nikt nie odchodził z PiS dla fantazji ani na własne życzenie. Tyle, że nie wiem po co urządzać Polakom emocjonalne widowisko: omawiać stare żale i oglądać blizny.
Jestem gotów współpracować z innymi środowiskami polskiej prawicy, a środowisko PJN jest przygotowane do takiej współpracy. Działajmy na rzecz zmian w systemie podatkowym, tak, by uwzględniał dzieci, pracujmy na rzecz programu walki z bezrobociem wśród absolwentów, bo to istna plaga. Mamy w tych sprawach szereg propozycji.
Propozycja PiS nie zmierza jednak do jedności prawicy, ale do tego, by na prawicy nic oprócz PiS nie istniało. To dwie różne sprawy. Doświadczenia z USA czy południa Europy pokazują, ze zwyciężają prawice złożone z różnych nurtów. Pomysł na to, że istnieje tylko jedna prawicowa partia to pomysł na wieczny pobyt w opozycji. PJN otrzymała prawie 10 procent głosów w stosunku do tych, które padły na PiS, mamy kilka tysięcy członków, kilku europosłów, sporo działaczy samorządowych, wypracowane koncepcje programowe w kilku dziedzinach i grono doświadczonych polityków. Nie widzę powodu, żeby nie rozmawiać. Chętnie będę debatował o przyszłości prawicy z Jarosławem Kaczyńskim i politykami PiS, jeśli będzie to dla nich ważne.
Jak informuje "Gazeta Wyborcza", 5 lat temu premier Jarosław Kaczyński miał przekazać Andrzejowi Lepperowi kod DNA dziecka bohaterki afery "praca za seks", nim prokuratura zbadała, czy szef Samoobrony jest ojcem. Jak informuje dzisiejsza "Gazeta Wyborcza", mając DNA dziecka, Lepper mógł sam sprawdzić, zanim zrobiła to prokuratura, czy jest ojcem dziecka Anety Krawczyk. A gdy upewnił się, że nim nie jest, mógł odpierać zarzuty - informuje dziennik. Jak odnosi się Pan do tej sprawy?
Gdyby te informacje okazały się prawdziwe to stawiałyby Jarosława Kaczyńskiego w nie najlepszym świetle. Tyle, że np. Cezary Gmyz, który badał tamtą aferę poddaje w wątpliwość lansowaną obecnie wersję wydarzeń i twierdzi, że Kaczyński nie znał wyników DNA. Zatem sprawa nie jest dla mnie taka jednoznaczna jak dla Gazety Wyborczej. Także czas jej ogłoszenia budzi nieco wątpliwości – minęło już jednak sporo lat. Za mało danych by forować oceny.
Odbyły się pierwsze rozmowy z mniejszymi Kościołami w sprawie finansowania ubezpieczeń duchownych. Zdaniem Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego rządowa propozycja wprowadzenia odpisu podatkowego jest niebezpieczna, bo oznacza dla obywateli m.in. przyznanie się - w deklaracji podatkowej - do przynależności religijnej. Obawy przed ujawnianiem wyznania wyraził też Związek Gmin Wyznaniowych Żydowskich. Jak odnosi się Pan do rządowej propozycji możliwości przekazania 0,3 proc. podatku na rzecz Kościołów lub związków wyznaniowych?
Jest pytanie, skąd się wzięło akurat 0,3 proc.? Uważam, że ta kwota powinna być wynegocjowana. Premier ma konkordat, ustawy i instytucje, które regulują relacje z Kościołem. Nie mogę pojąć po co wywołuje w Polsce awantury na tle relacji państwo Kościół, a o takich intencjach świadczy retoryka i używanie nieprawdziwych argumentów np. ordynariat polowy WP ma nie kilkaset etatów kapelanów, ale ok. 140 i są one stopniowo redukowane wraz z redukcją armii.
Nawiasem, mówiąc problem jest raczej to skurczenie się polskiej armii, za co odpowiada w dużej mierze rząd Tuska. Żadnego partnera społecznego nawet najmniejszego stowarzyszenia nie powinno się traktować z taka nonszalancją, z jaką potraktowano tę kwestię. Zatem kluczowa w relacjach z Kościołem nie jest kwestia finansowa: tak naprawdę symulacje pokazują, że w ten sposób zbierane dobrowolne odpisy od podatków mogłyby się okazać dobrym rozwiązaniem.
Podobnie jednak jak inni ostrzegam premiera przed drogą polityczną awantur religijnych: już widać, że PO na tym traci w sondażach, a Polska traci kolejne pole dialogu na rzecz logiki wojny, którą wznieca rząd. Odpowiedzialność za konsekwencje tej politycznej linii obciąży rząd Donalda Tuska.
Jeżeli rząd jest tak zmobilizowany, by rewolucjonizować finansowanie Kościoła, to powinien przeforsować PJN-owską propozycję odpisu 0,3 procent podatku na partię polityczną. To dopiero byłaby reforma! Dlaczego obywatele mają przymusowo opłacać kilka lat dobrej zabawy dla kilku tłustych kotów-partii politycznych, podczas gdy woleliby wesprzeć mniejsze stronnictwo albo nie wspierać żadnego w ogóle? Łatwo jest rzucać się z pazurami na konsensus państwo-Kościół wypracowany przez lata, gdy jest to zgodne z aktualną koniunkturą polityczną. Rząd powinien spożytkować całą energię, jaką prezentuje w tym przypadku na naprawdę konieczne reformy i przestać wrzucać tematy zastępcze, jak debata o finansowaniu kościołów w Polsce.
Minister sprawiedliwości Jarosław Gowin uważa, że koalicja rządowa PO-PSL będzie nadal funkcjonować, ale - jak zaznaczył - jednym z warunków tego jest zmiana stanowiska ludowców w sprawie reformy systemu emerytalnego. Gowin wykluczył koalicję PO z Ruchem Palikota. Czy uważa Pan, że możliwa jest koalicja PO z Ruchem Palikota? Jak widzi Pan przyszłość koalicji rządzącej?
W tej chwili koalicja funduje społeczeństwu teatr, w którym rolę dobrego, który troszczy się o biednych odgrywa PSL, a rolę złego reformatora - PO. Mam jedno pytanie do PO i jedno do PSL w sprawie emerytalnych negocjacji. Do pierwszych o poważny plan walki z bezrobociem: nowe miejsca pracy byłyby lepszym i skuteczniejszym sposobem podreperowania kasy ZUS, niż sztuczne w istocie dyskusje o dłuższym wieku emerytalnym. A do PSL pytanie co z matkami wychowującymi dzieci, czy to nie jest praca w interesie społecznym? Czy PSL podtrzymuje swój pomysł możliwości wcześniejszego przechodzenia ich na emeryturę i czy za te trzy lata zostaną za matki zapłacone składki do ZUS? A może jakaś inna inicjatywa, żeby uznać, że wychowanie dziecka to część ważnej służby na rzecz rozwoju społeczeństwa?
Obawiam się, że puentą dyskusji o emeryturach okaże się serdeczny uścisk z Palikotem. Ludowy antyklerykalizm Donalda Tuska, z którym ostatnio mamy do czynienia, jest przygotowaniem do tego, żeby się serdecznie uścisnąć z Palikotem. Że takie rozwiązanie wyklucza Jarosław Gowin to rozumiem, ale pozostaje pytanie o stanowisko Donalda Tuska, wiem, że w jego partii są już bardzo wpływowe osoby opowiadające się za porozumieniem z Palikotem i w tym kierunku zmierza polityka gabinetu w ostatnim czasie.
Czy dopuszcza Pan możliwość rozmów o porozumieniu PJN z PO?
Jeśli ktoś chce rozmawiać to należy rozmawiać. To, można powiedzieć, polityczny stan naturalny, a przyjęte w Polsce polityczne naburmuszenie to stan nienaturalny. Tyle tylko, że nie ma żadnego stanowiska PO w sprawie rozmów z PJN i rozmowy się nie toczą, reszta to niepotwierdzone przecieki. Powstaliśmy, żeby przerwać wojnę polsko-polską, tworzymy swoje środowisko, ale jeśli PO będzie chciała kiedyś rozmawiać, to dlaczego niby się nie spotkać?
>>>>
Skoro Papiez rozmawial z Ali Agca to trudno aby uprawiac nierozmawiactwo . Od tej ababeracji jest prezes Jar ...
natomiast absurdem byloby jak sugeruja media aby PJN wchodzil do PO i bral na siebie smutne skutki matołkowatego nierzadu Tuska .
Gdyby chodzilo tylko o stolki to juz dawno by tam weszli ... Ale chodzilo o cos innego ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:15, 05 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Ukraina: europoseł Kowal spotkał się z siedzącą w więzieniu Tymoszenko
Polski europoseł Paweł Kowal spotkał się dziś z odsiadującą wyrok siedmiu lat więzienia byłą premier Ukrainy Julią Tymoszenko. Wiadomość tę Kowal przekazał w rozmowie telefonicznej bezpośrednio po widzeniu.
Do spotkania doszło w żeńskiej kolonii karnej w Charkowie na wschodzie kraju, gdzie Tymoszenko przebywa od grudnia. Prośbę o widzenie Kowal skierował do ukraińskiej Prokuratury Generalnej w połowie marca. Argumentował wówczas, że społeczność międzynarodowa jest zaniepokojona stanem zdrowia byłej premier, oraz warunkami, w jakich przebywa w więzieniu. Tymoszenko od miesięcy uskarża się na bóle kręgosłupa, które nie pozwalają jej samodzielnie się poruszać.
- Spotkanie rozpoczęło się o godzinie 10 (godz. 9 czasu polskiego) i trwało ponad godzinę. Rozmawialiśmy z Julią Tymoszenko w specjalnej sali. Podczas spotkania pani premier leżała. Rozmowa dotyczyła polityki i integracji europejskiej Ukrainy. Julia Tymoszenko bardzo pozytywnie wyrażała się w tym kontekście o wysiłkach na rzecz integracji, dokonywanych przez polityków polskich - powiedział Kowal PAP.
Pytany o stan zdrowia Tymoszenko poseł zaznaczył, że może go oceniać wyłącznie na podstawie słów byłej premier.
- Mówiła mi o swych problemach z kręgosłupem, które wymagają leczenia. Ja nie jestem lekarzem, więc mogę mówić tylko o tym, co sam od niej usłyszałem. Mówiła mi, że praktycznie cały czas leży i że w pozycji siedzącej może wytrzymać tylko kilkanaście minut - relacjonował Kowal.
Polski europoseł jest pierwszym politykiem z UE, któremu ukraińskie władze zezwoliły na widzenie z Tymoszenko w więzieniu w Charkowie. Wcześniej jednak, gdy przebywała ona jeszcze w areszcie śledczym w Kijowie, spotkał się z nią unijny komisarz ds. rozszerzenia Sztefan Fuele.
Wczoraj pozwolenie na spotkanie z byłą premier otrzymali przedstawiciele amerykańskiej organizacji pozarządowej Freedom House. W poprzednich miesiącach widzenia z Tymoszenko odmówiono m.in. francuskiemu obrońcy praw człowieka Francois Zimerayowi oraz dwóm szwedzkim posłankom reprezentującym Zgromadzenie Parlamentarne OBWE.
Tymoszenko znajduje się w więzieniu po skazaniu jej w październiku na siedem lat pozbawienia wolności za nadużycia, do których doszło przy zawieraniu umów gazowych z Rosją w 2009 roku. Tymoszenko stała wówczas na czele rządu. Była premier jest przekonana, że wyrok wydano, by wyrugować ją z polityki; jako osoba skazana nie może ona startować w wyborach prezydenckich i parlamentarnych. Tymoszenko była najważniejszą konkurentką obecnego szefa państwa Wiktora Janukowycza w zwycięskich dla niego wyborach prezydenckich na Ukrainie na początku 2010 roku.
>>>>
Sluszne posuniecie ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 17:06, 06 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Kowal odwiedził ukraińskiego opozycjonistę w wiezieniu
Europoseł Paweł Kowal dostał zgodę ukraińskich władz na widzenie ze skazanym na cztery lata więzienia byłym szefem MSW Jurijem Łucenką i spotkał się z nim w areszcie śledczym w Kijowie, gdzie przetrzymywany jest opozycjonista.
Dzień wcześniej Kowal, przewodniczący delegacji Parlamentu Europejskiego ds. współpracy UE-Ukraina rozmawiał także z byłą premier Julią Tymoszenko. Skazana na siedem lat więzienia za nadużycia przy podpisywaniu przez jej rząd umów gazowych z Rosją, odsiaduje ona swój wyrok w żeńskiej kolonii karnej w Charkowie. O trwającym ponad godzinę widzeniu z Łucenką Kowal poinformował PAP tuż po jego zakończeniu. Polski eurodeputowany jest pierwszym politykiem UE, który widział się z Łucenką po tym, jak w lutym wydano na niego wyrok.
- Nasze spotkanie odbyło się w tzw. europejskiej sali aresztu śledczego, w obecności naczelnika aresztu. Rozmawialiśmy długo o polityce, o Ukrainie, o jego planach. Dla mnie i spotkanie z Julią Tymoszenko i dzisiejsze spotkanie z Łucenką było lekcją, jak być politykiem. Oni naprawdę mówili o Ukrainie, o procesie integracji europejskiej i bardzo mało mówili o sobie. Trzeba było ich właściwie naciągać, by opowiedzieli o swojej sytuacji w więzieniu i o tym, jak im można pomóc - powiedział Kowal.
Europoseł podkreślił, iż wcześniej takie spotkania z więzionymi przedstawicielami ukraińskiej opozycji nie były możliwe. - Wyjaśniałem władzom, że odwiedzanie więźniów jest normalnym standardem a zgoda na takie spotkania wyłącznie służy, a nie szkodzi reputacji Ukrainy w Europie - podkreślił.
Poproszony o skomentowanie informacji ukraińskiej opozycji jakoby władze w Kijowie zastanawiały się nad sposobami pozbycia się Tymoszenko i Łucenki z kraju, Kowal udzielił wymijającej odpowiedzi.
- Rozmawialiśmy także na ten temat, uzyskałem ich stanowisko, jednak sądzę, że publiczne komentowanie tej sprawy nikomu nie pomoże, a może wyłącznie skomplikować sytuację - zaznaczył.
Łucenko został skazany na cztery lata więzienia, gdyż uznano go za winnego sprzeniewierzenia funduszy państwowych i nadużycia władzy.
Zarówno Łucenko, jak i jego była szefowa Tymoszenko, znani są jako zaciekli przeciwnicy obecnego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza. Oboje twierdzą, że to właśnie on inspirował śledztwa przeciwko nim oraz wyroki wydane przez kontrolowane przez władze sądy.
Umieszczając znanych opozycjonistów za kratkami ekipa prezydenta Janukowycza pozbyła się ważnych konkurentów politycznych, którzy mogli zagrozić rządzącym w wyznaczonych na październik wyborach parlamentarnych. Jako osoby skazane Tymoszenko i Łucenko nie mają prawa w nich kandydować.
Opozycja ukraińska utrzymuje tymczasem, że władze nie poprzestaną na uwięzieniu swych przeciwników i najchętniej całkowicie pozbyłyby się tego problemu, na przykład zmuszając ich do opuszczenia kraju w celu leczenia.
Przyczyny dla takiego wyjazdu istnieją. Była premier od wielu miesięcy uskarża się na silne bóle kręgosłupa, przez które nie może się samodzielnie poruszać, zaś Łucenko, po miesięcznej głodówce, którą prowadził w ubiegłym roku w areszcie śledczym, nabawił się marskości wątroby.
Uwolnienia dwójki opozycyjnych polityków domaga się m.in. Unia Europejska. Jej przedstawiciele coraz głośniej mówią, że jeśli Łucenko i Tymoszenko nie wezmą udziału w wyborach, nie dojdzie do podpisania i ratyfikacji parafowanej 30 marca umowy stowarzyszeniowej Ukraina-UE. Zdaniem Brukseli Tymoszenko i Łucenko padli ofiarami wybiórczego stosowania prawa, a ich wyroki mają wymiar polityczny.
>>>>>
Oczywiscie . Nie tylko Tyoszenko jest niszczona ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:53, 13 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Politycy PiS, PJN i SP o sytuacji na prawicy.
O sytuacji na prawicy rozmawiali na Uniwersytecie Warszawskim politycy PiS, Solidarnej Polski i PJN. - PJN i SP nie wykształciły skutecznego przekazu - to diagnoza Adama Hofmana z PiS. Jacek Kurski z SP ocenił z kolei, że partia Jarosława Kaczyńskiego nie zapewnia zwycięstwa.
Rzecznik PiS Adam Hofman, europoseł SP Jacek Kurski oraz europoseł PJN Marek Migalski wzięli w piątek udział w debacie "Quo vadis prawico?", zorganizowanej przez Ośrodek Analiz Politologicznych UW.
Politycy odpowiadali m.in. na pytanie, dlaczego, mimo że są sobie bliscy ideowo i działali w jednej partii, teraz tworzą trzy ugrupowania: PiS, Solidarną Polskę i PJN.
Europoseł SP Jacek Kurski zwrócił uwagę, że PiS pod przywództwem Jarosława Kaczyńskiego przegrywa kolejne wybory. - Dlatego jest więcej niż jedna partia prawicowa, ponieważ ta jedna nie była w stanie zapewnić zwycięstwa. Błędem jest utożsamienie przez lidera PiS jedności prawicy z jego monopolem na prawicy - zaznaczył.
Z kolei Adam Hofman podkreślił, że system wyborczy w Polsce premiuje duże partie, takie jak PiS, wobec tego powstawanie mniejszych, o podobnym programie, przyczynia się do tego, że jego ugrupowanie ma mniejsze szanse na zwycięstwo. Według Hofmana ani SP, ani PJN nie są w stanie skutecznie zabiegać o wyborców, ponieważ "bezskutecznie próbowały wykształcić swój język opowiadania o tym, co istotne".
Europoseł PJN Marek Migalski zgodził się z Hofmanem, że system wyborczy "premiuje zjednoczenie". - Kto zdecydował, że nie ma nas w PiS? Zostałem wyrzucony, zresztą tak jak Zbigniew Ziobro, Jacek Kurski czy Tadeusz Cymański, za mniej lub bardziej ostrą krytykę poczynań PiS w przegranej kampanii wyborczej - podkreślił.
Zdaniem Migalskiego PiS nawołując polityków innych ugrupowań do powrotu jest nieszczere i "tworzy spektakl reintegracji".
>>>>
Przypominam ze poza tym nazwa ,,prawica'' co do PiS jest watpliwa ... I ograniczanie prawicy tylko do PiS i tych co kiedys byli w PiS to naduzycie .
Przypominam Marsz Niepodleglosci . Tam w ogole nie bylo PiS a bardziej mozna ich nazwac prawica ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:46, 22 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Kowal: problem z lekami na raka to skandal
Problem z lekami na raka to skandal. Zamieszaniu winne jest Ministerstwo Zdrowia. Minister Arłukowicz nie powinien chować głowy w piasek, unikać tematu i mówić, że leki jadą do Polski. Nawiasem mówiąc żal mi po ludzku ministra Arłukowicza: nie dość, że przejął ministerstwo w tak opłakanym stanie, to kiedy ludzie umierają na raka, on zamiast wziąć sprawy "na klatę", zmienia temat na środki antykoncepcyjne w aptekach. To nieładnie i niemądrze - powiedział w rozmowie z Onetem Paweł Kowal.
Onet: Jak Pan ocenia pomysł sobotniej manifestacji poparcia dla TV Trwam, która odbyła się w Warszawie? Czy zgadza się Pan z Jarosławem Kaczyńskim, który przekonywał niedawno, że "atak na telewizję Trwam to atak na prawa katolików i na wolność"?
Najlepiej by było, gdybyśmy mieli dostęp do jak najbardziej różnorodnego przekazu, zatem TV Trwam powinna być w ofercie programowej dla Polaków. Nie wiem natomiast, czy z tego punktu widzenia na całej manifestacji zyskuje sama TV Trwam, która jest szufladkowana, jako związana z jedną czy dwoma partiami. To nigdy nie służy dobrze mediom. Od 50 do ponad 100 tysięcy (według różnych szacunków) uczestników manifestacji, dało wyraz nierzadko słusznej frustracji rodaków, której eskalację obserwujemy od kilku lat. W tym przypadku w kontekście wolności słowa. Najgorsze jest jednak to, że Jarosław Kaczyński i kilku innych polityków pretendują do roli dyspozytorów frustracji społecznej. A politycy powinni raczej pokazywać pozytywną perspektywę. Na zarządzaniu niezadowoleniem można ugrać dla swojej partii ale nie dla Polski.
Politycy PiS, w tym Jarosław Kaczyński, coraz głośniej mówią o tym, że w Smoleńsku mogło dojść do zamachu. Czy uważa Pan wyjaśnienia przedstawione przez komisję Macierewicza za wiarygodne i coraz bardziej przekonujące o prawdziwości tej tezy? Jeżeli nie, to co powinien zrobić rząd lub prokuratura, by przekonać obywateli do swojej wersji wydarzeń z 10 kwietnia?
Trzeba, zamiast propagandy, mówić prawdę, nawet wówczas gdy jest trochę niewygodna. Nieudolność rządu w sprawie wraku stała się tematem rozmów nawet wśród osób, które nie śledzą na co dzień polskiej polityki. Wrak przeleżał dwa lata pod gołym niebem, potem go nieco zdewastowano, pokawałkowano, a następnie umyto. Prokuratorzy mówią, że potrzebne badania wraku zostały wykonane, więc umycie nie szkodzi, tyle, że skoro już umyto, to po co nadal trzymać go w Rosji? Ta historia dramatycznie obniża wiarygodność prowadzonych postępowań – nie wchodzę w inne aspekty. Ludzie widzą, że dokumenty w drobnych sprawach np. skarbowych są pielęgnowane i przechowywane po kilka lat, podczas gdy kluczowy dowód, w tak ważnej dla Polski sprawie, zostaje przerobiony na coś innego.
Polaków zawodzi rząd, który nie jest w tych sprawach w stanie powiedzieć jednego konkretnego słowa, ale wraca do sporów konstytucyjnych sprzed katastrofy, w których sam nie był święty. Spory na temat przyczyn wypadku mogłoby ukrócić badanie dowodów, które niestety nadal znajdują się w Rosji oraz szczerość w relacjach z Polakami. Kiedy słyszę, że nie było żadnego błędu i wszystko zrobiono wzorowo, a winni są umarli, to mam wrażenie, iż słucham fragmentów rodem z sowieckiej "Prawdy". Im dłużej kontynuowana będzie ta linia, tym reakcje emocjonalne po drugiej stronie sporu będą ostrzejsze. Wzywam rząd do przemyślenia obecnej linii propagandowej, w imię pamięci ofiar katastrofy. Polska musi upomnieć się o swoją własność, aby nasza prokuratura mogła zbadać co się naprawdę wydarzyło 10 kwietnia. Mam nadzieję, że przyjdzie wreszcie też dobry czas by walczyć o odkłamanie rozsiewanych w raporcie Anodiny plotek na temat polskich generałów i pilotów.
Czy uważa Pan, że ambasadorzy krajów UE wkrótce wrócą na Białoruś? Minister Sikorski podkreślał niedawno, że Polska nadal jest gotowa pomagać Białorusi. Jednocześnie Mińsk, wobec sankcji ze strony Unii, "zmienił priorytety w ochronie swojej granicy". Jak według Pana rozwiną się relacja Białorusi z UE. A może, zgodnie z opinią ośrodka Stratfor, Łukaszenka znajdzie alternatywę dla UE w Chinach?
Aleksander Łukaszenka zwolnił dwa tygodnie temu Dźmitrija Bandarenkę i Andrieja Sannikaua - dwóch więźniów politycznych, którzy poprosili o łaskę. To rodzaj oferty wobec Unii Europejskiej. Sprytnie rozgrywa on sytuację międzynarodową - wcześniej wykorzystał okres wyborczy w Rosji dla polepszenia stosunków z Moskwą. A teraz, kiedy w Rosji do władzy ponownie dochodzi twardszy Putin, Łukaszenka z powrotem zwraca się ku Brukseli i Pekinowi. Nie zależy mu na zniesieniu sankcji - faktycznie jego urzędnicy czy kontrolowani przez władzę oligarchowie, nie muszą wyjeżdżać na Zachód. To zaproszenie do Zachodu, aby wraz z miliardowymi inwestycjami przyjechał na Białoruś. Tajemnicą poliszynela jest to, że niektórzy ambasadorzy już niespełna tydzień po odwołaniu chcieli wrócić do Mińska.
Każdy, kto obserwuje bliżej politykę zagraniczną Białorusi, rozumie, że obecnie mamy do czynienia z powtarzającym się cyklem "poprawy" relacji z Unią i szukania pomocy w Chinach, w celu znalezienia atutów wobec nieuchronnych kłopotów w stosunkach z Rosją. To sprytna gra Aleksandra Łukaszenki i jeżeli Unia nadal będzie niezdecydowana, to prawdopodobnie znowu zyska na tym "ostatni dyktator Europy". Krajom Unii, w stosunkach z Mińskiem, potrzebne jest jednolite stanowisko. To jednak jest praktycznie niemożliwe. Niektóre państwa, jak np. Holandia, Niemcy, Litwa czy Słowenia mają na Białorusi swoje inwestycje lub importują stamtąd paliwa – to dlatego trudno im stawiać pewne sprawy na ostrzu noża. Także z tego powodu Aleksander Łukaszenka dalej będzie rozgrywał różnice między państwami UE.
Jak ocenia Pan ostanie informacje o brakujących lekach dla pacjentów chorych na nowotwory? Czy ta kolejna wpadka ministra Arłukowicza powinna doprowadzić do jego dymisji?
Problem z lekami na raka to skandal. Zamieszaniu winne jest Ministerstwo Zdrowia. Minister Arłukowicz nie powinien chować głowy w piasek, unikać tematu i mówić, że leki jadą do Polski. Powinien powiedzieć, jak ma zamiar rozwiązać problem, bo to interesuje nas wszystkich, a zwłaszcza pacjentów, którzy na te leki czekają. Kłopotów z lekami onkologicznymi można było uniknąć. Wszystkie karty były w rękach Ministerstwa Zdrowia. Myślę, że za tę sytuację ktoś z resortu zdrowia powinien odpowiedzieć. Nawiasem mówiąc żal mi po ludzku ministra Arłukowicza: nie dość, że przejął ministerstwo w tak opłakanym stanie, to kiedy ludzie umierają na raka, on zamiast wziąć sprawy "na klatę", zmienia temat na środki antykoncepcyjne w aptekach. To nieładnie i niemądrze.
Według ostatniego sondażu CBOS PJN może liczyć na poparcie 1 procenta badanych. Czy nie obawia się Pan, że starcie PiS i Solidarnej Polski oznacza marginalizację dla takich ugrupowań jak Polska Jest Najważniejsza?
Jesteśmy pierwszą partią poza Sejmem. Otrzymaliśmy ponad 2,2 % głosów, mimo ogromnej propagandy, że otrzymamy 0%. To są fakty. Zebraliśmy podpisy, funduszy na kampanię nie otrzymaliśmy z budżetu państwa, jak inne partie, wystawiliśmy kandydatów, mamy struktury w całym kraju. Wszyscy chcieliśmy, żeby poszło lepiej, ale wiedzieliśmy też, że od czegoś trzeba zacząć. Gdyby wybory były dzisiaj, nasz wynik byłby lepszy. Ciekawe, czy inni przeszliby przez taką próbę? Po wczorajszej manifestacji PiS i SP zadzwonił do mnie znajomy i żartował, że "ziobryści to jednak kaczyści". Okazuje się, że Zbigniew Ziobro dał się wczoraj wciągnąć w nieustanne rozważania o prawicy i nagle zabrakło mu czasu na rozmowy o Polsce lub choćby o wolności mediów. Ani mru mru o polityce rodzinnej, o bezrobociu, szczególnie wśród absolwentów studiów. Wszystko tylko o sobie, kto z kim, kto kogo lubi itd. My będziemy mówili swoje, będziemy tworzyli centroprawicową ofertę spokojną, opartą o troskę o wspólne dobro, bez krzyków. Już powstaje ruch na rzecz uwzględnienia w rozliczeniu podatkowym dzieci itd. Czy na pewno nie ma Polaków, którzy chcą takiej merytorycznej i przyjaznej polityki? Wiem, że są i zagłosują na normalną centroprawicę. A współdziałać będziemy z tymi, którzy myślą szerzej niż nakazuje interes swojej partii i dłużej niż rok do przodu.
>>>>
Totez nie negujmy Ziobry tylko pomagajmy . Oni majtrudna sytuacje bo warunki istnienia w TvTrwam sa brutalne . Wszyscy wiemy jakie . Raczej im wspolczuje jak musza sie wyginac ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:54, 27 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
"Doktryna Kaczyńskiego" - żadnej partii na prawo od prezesa
W rozmowie z Onetem Paweł Kowal (PJN) przedstawia doktrynę Jarosława Kaczyńskiego (PiS). Według niej: żadna licząca się partia obok powstać nie może, a już na pewno nie na prawo od prezesa; nie będzie on podejmował żadnych rozmów, bo każdy na prawicy musi wstąpić do jego partii; a po trzecie organizacja Kaczyńskiego musi być totalnie zcentralizowana.
Szef partii Polska Jest Najważniejsza, który odszedł z PiS po kampanii prezydenckiej prezesa, zwraca też uwagę na ogromną powtarzalność w działaniach Jarosława Kaczyńskiego przy okazji kolejnych kryzysów w Prawie i Sprawiedliwości. Kowal tę schematyczność dostrzega także w ostatnich posunięciach prezesa. Najpierw z PiS zostali wyrzuceni "ziobrysci", potem Kaczyński napisał obszerny list ze swoją interpretacją - która staje się obowiązująca - wydarzeń prowadzących do kryzysu, a następnie do PiS przyjmowani są nowi członkowie, często ci którzy kiedyś partię opuścili. To ostatnie posunięcie ma sprawić wrażenie "pączkowania".
PiS, czyli że przyciąga ono nowych ludzi. - Zdumiewa mnie schematyczność tych reakcji. Ktoś, kto na wojnie jest w pełni przewidywalny, przegrywa - podsumowuje Kowal.
W ocenie szefa PJN w Europie nie ma liczącej się prawicy, która byłaby zorganizowana tak jak Prawo i Sprawiedliwość. Sam chciałby, aby prawa strona sceny politycznej nie była rozdrobniona (jak to było w latach 90. i dzieje się także teraz), ale skupiona w organizacji, która na zasadzie autonomii łączyłaby wiele nurtów.
Czy zatem PJN będzie współpracować z Solidarną Polską, - Nawet jakby ktoś nie chciał, to w przyszłości jesteśmy skazani na współpracę - odpowiada szef PJN.
- Demiurg stracił siłę. Czy ją odzyska? Nie wiem - tak podsumowuje je Kowal. Nie kryje przy tym, że faktycznie przez lata Kaczyński był demiurgiem polskiej prawicy, ale teraz jego siłą są już jedynie organizacyjne zasoby jego partii, a nie on sam. - Jarosław Kaczyński zamyka oczy na fakt, że PiS nie jest w stanie reprezentować całej polskiej prawicy - mówi rozmówca Onetu.
>>>>
Tak . Zamiary prezesa sa wyjatkowo prostackie i latwe do przejrzenia ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 22:02, 06 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Paweł Kowal: Pan Bóg jeszcze raz zlituje się nad Polakami
- Coraz częściej wydaje mi się, że kolejny premier nie będzie ani z PO, ani z PiS, ani nie będzie to Palikot. Pan Bóg jeszcze raz zlituje się nad Polakami - powiedział w rozmowie z Onetem Paweł Kowal. Polityk PJN, komentując bojkot polityków na Euro 2012, zaznaczył, że "Polska jako organizator Euro na tym wszystkim straci".
- Onet: Jarosław Kaczyński ma pełne moralne prawo wzywać do bojkotu, bo i on i PiS piętnowali od lat łamanie praw człowieka w Rosji, a także ostatnio fakt uwięzienia byłej premier Ukrainy - powiedział w wywiadzie z Onetem, Ryszard Czarnecki. Wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego Jacek Protasiewicz nie wybiera się na mecze Euro 2012 na Ukrainie. W ostatnich dniach do grona przywódców europejskich, którzy bojkotują tę część mistrzostw, dołączył szef europarlamentu, Martin Schulz. Jak ocenia Pan ostatnie deklaracje PiS nakłaniające do bojkotu ukraińskiej części obchodów Euro 2012? Czy wg Pana prezes PiS ma moralne prawo do bojkotu? Jak ocenia Pan deklaracje pozostałych osób w sprawie bojkotu?
- Paweł Kowal: Żebyśmy się nie dali zwariować. Jarosław Kaczyński ma prawo wzywać do bojkotu, a Jacek Protasiewicz może nie jechać na mecz – co go kosztuje relatywnie więcej niż np. mnie, ponieważ za meczami chyba przepada. Ale jako polscy politycy wszyscy mamy obowiązek dbać w tym wszystkim o interes Polski - także wówczas, kiedy sprawa jest skomplikowana. Niezależnie od indywidualnych apeli i wezwań najlepiej, żebyśmy na zewnątrz trzymali na ile się da wspólny front: kluczowe jest skuteczne leczenie Julii Tymoszenko i jesienne wybory na Ukrainie.
>>>>
Tak ale ustalmy raz na zawsze . Prezes nie m amorlanego prawa do niczego . Morlanosci pozbyl sie dawno temu ...
Moim zdaniem rację mają ci, którzy w wezwaniach do bojkotu widzą pewną dwulicowość. Najgłośniej krzyczą politycy europejscy, jak na przykład austriaccy, którzy najaktywniej blokowali rząd Julii Tymoszenko, gdy ten domagał się perspektywy europejskiej dla Ukrainy. No i wreszcie pytanie, co robimy za dwa lata, czy żądamy przeniesienia olimpiady z Soczi? Przecież rosyjskie wojska są na terenie Gruzji a Chodorkowski siedzi w łagrze. Takich sytuacji będzie sporo.
>>>> Oczywiscie bojkotujemy !
Nie mam wątpliwości, że Polska jako organizator Euro na tym wszystkim straci: okazuje się, że w Warszawie rządzą politycy, którzy pierwsze wydali ogromne pieniądze na największą imprezę sportową w historii kraju, a potem dumają czy nie wzywać do jej ignorowania, na koniec przy otwartej kurtynie kłócą się o to między sobą i nie są w stanie wpłynąć na stanowisko UE w tej sprawie. Jeśli ktoś chce zrozumieć skalę obciachu, to niech zada sobie pytanie, czy Niemcy np., zdecydowałyby się na tego typu akcje wobec siebie, a podejmują np. z Rosją wiele wspólnych przedsięwzięć.
>>>> Niemcy to najwieksze bandziory . To nie jest wzor dla nas .
Ostatnio o prezydent Warszawy Hannie Gronkiewicz-Waltz zrobiło się głośno, bowiem politycy to właśnie ją, obok Ewy Kopacz, wymieniają jako ewentualnego następcę Donalda Tuska w fotelu przewodniczącego Platformy Obywatelskiej – czytamy w "Polska The Times". Którą z nich widziałby Pan na miejscu Donalda Tuska? Czy widzi Pan może inną osobę na to miejsce?
Coś mi się wydaje, że PO uznała, że fotel szefa rządu należy jej się na wieki wieków. Jest takie dobre przysłowie o indyku, co myślał o niedzieli. Tymczasem Platforma pracuje na pozycję Janusza Palikota nawet wówczas, kiedy on sam popełnia błędy. Coraz częściej wydaje mi się, że kolejny premier nie będzie ani z PO, ani z PiS, ani nie będzie to Palikot. Pan Bóg jeszcze raz zlituje się nad Polakami.
W niedzielę odbędzie się druga tura wyborów prezydenckich. Kogo spośród dwóch kandydatów na to stanowisko (Francois Hollande i Nicolas Sarkozy) widziałby Pan na tym stanowisku? Kogo według Pana wybiorą Francuzi? Co może się zmienić w kontaktach europejskich po dokonaniu wyboru przez obywateli Francji?
W pierwszej turze trzymałem kciuki za Bayrou. W drugiej politycznie bliżej mi do Sarko, pamiętam dobry początek jego prezydentury w relacjach z Polską - bardzo udany obiad z Lechem Kaczyńskim w Pałacu Elizejskim w 2007 roku. Potem jednak Sarkozy obraził się na prezydenta Kaczyńskiego za Traktat Lizboński, a na Donalda Tuska za zbyt bliskie sojusze z Niemcami. Nie zasłużył się relacjom z Polską, wiec cieszę się, że nie głosuję we francuskich wyborach, bo z Hollandem w większości spraw się nie zgadzam. Pewnie Francuzi go wybiorą: troszkę przewietrzy to europejski parnas polityczny – to dobrze, ale rewolucji nie będzie – i to też dobrze.
Trener polskiej reprezentacji podał skład szerokiej kadry na Euro 2012, a Polacy wybrali hymn reprezentacji na te mistrzostwa. Jak ocenia Pan ten skład? Co sądzi Pan o piosence, jaką wybrali Polacy?
Kokokoko… moje dzieciaki ułożyły już z pięć dodatkowych zwrotek. Ktoś dobrze powiedział: ta piosenka to radosna kwintesencja naszego związku z wiejską kulturą, naszych korzeni i nie ma się co obrażać. Najgłośniej protestują ci, którym nie na rękę o tych korzeniach pamiętać. Można to odnieść również do polityki: partie nie mają u nas wrogów programowych wzorem Zachodu tylko, jak na dawnej wsi, niechęci personalne: było to widoczne, kiedy Jarosław Kaczyński wzywał do odbierania Euro Ukrainie wbrew tradycji politycznej własnego obozu, a premier Tusk włączył się do tej dyskusji dopiero, gdy pojawił się element personalny ("Kargul, podejdź no do płota"). Prowincjonalność naszej kultury dotyczy także braku adekwatnego do wielkości Polski zainteresowania zagranicą ("byle nasza wieś spokojna"). Tak więc my to "koko" mamy w każdej dziedzinie. A tymczasem współczesna polska wieś, na szczęście potrafi zaskoczyć nowoczesnością i otwartą głową.
Rozpoczęły się matury. Ponad 380 tys. maturzystów z ponad 8 tys. szkół ponadgimnazjalnych przystąpiło w piątek do obowiązkowego pisemnego egzaminu z języka polskiego na poziomie podstawowym. Czego życzyłby Pan tegorocznym maturzystom? Jakie ma Pan dla nich rady?
Ludzie, matura minie! Pomyślcie o studiach. W Polsce robi się podobnie jak na południu Europy, czyli najtrudniej o pracę absolwentom, którzy inwestują w naukę swój czas i pieniądze, a potem czują się oszukani. Jeśli ten rząd nie jest w stanie tego naprawić, a to już widać, to gwarantuję, że PJN ma dobry, opracowany z ekspertami program walki z bezrobociem wśród najmłodszych oraz nowe pomysły na wsparcie Waszej pierwszej firmy.
Tymczasem, jedźcie na wakacje, pozwiedzajcie trochę Europę i jeszcze raz dobrze przemyślcie kierunek studiów – to Wasz wybór! Życzę, by politycy go nie zmarnowali. Czyli podróżujcie, ale nie z konieczności za chlebem - tego Państwu życzę.
>>>>>
Tak najpierw glosujcie z glowa . Abyscie na zachodzie byli turystami a nie robolami bo nawet nie robotnikami ..,.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
-> Aktualności dżunglowe |
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa) Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10 Następny
|
Strona 6 z 10 |
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|