Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:10, 17 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Palikot: zachowanie Kempy to szczyt obłudy i hipokryzji
Janusz Palikot wytknął posłance Beacie Kempie, że za pieniądze podatnika poleciała klasą biznes do Malezji na szczyt kobiet poświęcony gender. - To szczyt obłudy i hipokryzji zakładać takie działania (zespół parlamentarny ds. walki z gender - red.) i korzystać z tego, że można mieć fajną wycieczkę do Malezji za kilkanaście tysięcy złotych. Z kieszeni podatnika - mówił Palikot podczas dzisiejszej konferencji prasowej.
- Pani Beata Kempa założyła zespół parlamentarny do walki z ideologią gender. W swoim czasie wybrała się do Malezji na światowy szczyt kobiet poświęcony gender i tam za kilkanaście tysięcy złotych zapłacone przez Sejm uczyła się o ideologii gender - relacjonował Palikot.
- Moje honorowe postawianie sprawy jest takie: jeśli chciała pani tam pojechać, to nie za pieniądze podatnika, ale za własne pieniądze. Bo jest to szczyt obłudy i hipokryzji zakładać takie działania i korzystać z tego, że można mieć fajną wycieczkę w Malezji za kilkanaście tysięcy złotych podatnika - zaznaczył Palikot.
Palikotowi wtórowała prof. Magdalena Środa, która przyznała, że także inne posłanki poleciały do Malezji, ale klasą ekonomiczną. Do tego Środa stwierdziła, że na miejscu Beata Kempa nie uczestniczyła w obradach, ponieważ toczyły się one w języku angielskim. - Miasto odsłoniło przed nią różne inne atrakcje i na konferencji, razem ze swoim tłumaczem, była tylko przez pewien czas - ironizowała Środa.
Kempa odpowiedziała z kolei, że na szczyt, który jej zdaniem nie był "szczytem gender", wraz dwoma innymi posłankami została wydelegowana przez marszałek Sejmu Ewę Kopacz. Kempa zaznaczyła, że wzięła tam udział w panelu dotyczącym walki z korupcją. - Bezczelność Palikota polega na tym, że jak nie ma argumentów, to atakuje - stwierdziła. Wezwała także Palikota, by "nie naruszał jej dobrego imienia i nie dyskryminował kobiet".
Sprawa oburza polityków Twojego Ruchu, bo Beata Kempa z Solidarnej Polski optowała za stworzeniem zespołu parlamentarnego "Stop ideologii gender". W skład zespołu - jak powiedziała Kempa - wejdzie na pewno 15 posłów Solidarnej Polski.
Zespół sformułował już swoje zadania i cele. Według Kempy działania zespołu skupią się wokół "dokładnego diagnozowania sytuacji w sprawie wprowadzania tematyki gender w placówkach edukacyjnych: szkołach, przedszkolach, uniwersytetach". Posłankę szczególnie niepokoją informacje o "działaniu samozwańczych grup edukacyjnych", które - w jej przekonaniu - nie są kontrolowane ani przez ministerstwo edukacji, ani kuratorium oświaty.
- Tymczasem ci edukatorzy, którzy mają nie wiadomo jakie przygotowanie, nie wiadomo jakie metody - niepokojące na przykład jest wypraszanie dorosłych z zajęć - nakierowane na edukację najmłodszych, działają i są też poza kontrolą rodziców, którzy nie mają najmniejszego wpływu na to, czego uczą się ich dzieci - podkreśliła posłanka 6 stycznia.
Zespół chce też informować, czym jest gender. - Wiele osób myli ideologię gender z pojęciem równości płci. A to przecież nie to samo - przekonywała Kempa. Dlatego - tłumaczyła - zespół będzie prowadził kampanię informacyjną na ten temat.
Ponadto zespół ma się zająć "monitorowaniem sytuacji w placówkach edukacyjnych i publicznymi wydarzeniami o charakterze kulturalnym, organizowaniem konferencji naukowych i proponowanie rozwiązań legislacyjnych dotyczących ideologii gender".
O sprawie "ideologii gender" stało się głośno m.in. za sprawą listu pasterskiego przygotowanego na Niedzielę Świętej Rodziny, w którym biskupi przestrzegają przed "ideologią gender".
>>>
TAK ! NAPRAWDE :O))) TO BYSTRA JEST ! Jesli poleciala zwalczac gender TO BRAWO ! Akurat tutaj to nie byla pusta wycieczka . Gender trzeba obcinac U KORZENI ! NA TO WARTO PLACIC !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 17:40, 18 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Anna Grodzka: zapisuję się do zespołu Beaty Kempy w sprawie gender.
Nieoczekiwana deklaracja znanej posłanki ugrupowania Janusza Palikota. - Zapisuję się do zespołu pani Beaty Kempy zajmującego się gender - deklaruje Anna Grodzka w rozmowie z reporterem telewizji Superstacja. - Zamierzam mówić, czym jest gender i że ideologia gender to wymysł biskupów - wyjaśnia Grodzka.
Na pytanie, czy jest przekonana, że zostanie przyjęta do zespołu Beaty Kempy z Solidarnej Polski, Anna Grodzka odpowiedziała: - Każdy poseł ma prawo zapisać się do dowolnego zespołu. Ja chciałabym podjąć dialog. Właśnie na tym polega moja osobista filozofia, czy filozofia Twojego Ruchu, że my chcemy rozmawiać z każdym, o wszystkim, używając argumentów, a nie krzyku i siły. Tak będę to próbowała zrobić - powiedziała Anna Grodzka w rozmowie z Superstacją.
- Zamierzam po prostu mówić, czym jest gender, że ideologia gender to jest wymysł pewnej grupy w Kościele i biskupów, którzy ogłosili ten list w okolicy Nowego Roku. Z tym trzeba walczyć, bo to rzeczywiście jest ideologia - powiedziała Superstacji Grodzka.
...
Przypominami panuani Grodzko ze zespol nosi nazwe STOP IDEOLOGII GENDER ! A nie Promujmy ideologie gender . Osoby tam bedace maja POWSTRZYMYWAC GENDER ! Deklaracja promowania gender uniemozliwia wejscie gdyz byloby to zaklocanie posiedzen .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 22:13, 18 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Grodzka w zespole "Stop ideologii gender"; Kempa: awanturników nie potrzebujemy
Posłanka Twojego Ruchu Anna Grodzka zapisała się do parlamentarnego zespołu "Stop ideologii gender". Jego przewodnicząca Beata Kempa (SP) oceniła, że Grodzka zapisała się do zespołu, "by robić awanturę". "Awanturników nie potrzebujemy" - zaznaczyła Kempa.
Grodzka powiedziała, że zapisała się do zespołu, gdyż jest przeciwko "ideologii gender, którą głoszą biskupi". Podkreśliła, że nie jest przeciwniczką gender, która - jak mówiła - jest nauką o kulturowej tożsamości płci. - Zdecydowanie chcę zwalczać ideologię gender - podkreśliła.
Kempa podkreśliła, że Grodzka jest "twarzą" projektu ustawy o uzgodnieniu płci autorstwa Twojego Ruchu, co - według Kempy - świadczy o tym, że Grodzka popiera "ideologię gender". Dlatego - według Kempy - posłanka TR może zostać wykluczona z zespołu. Oceniła, że Grodzka zapisała się do zespołu, by "robić awanturę". - Awanturników nie potrzebujemy - zaznaczyła Kempa.
Zespół parlamentarny "Stop ideologii gender" rozpoczął swoje prace na początku stycznia. Jak mówiła Kempa, inaugurując prace zespołu, mogą się do niego zapisać posłowie i senatorowie dowolnej partii, jednak muszą oni być "zainteresowani zwalczaniem negatywnego wpływu ideologii gender na polską rodzinę oraz wychowanie najmłodszych".
Zespół ma się on zajmować m.in. monitorowaniem wydawania środków publicznych na promocję "ideologii gender".
...
Co sie robi z poslem ktory przychodzi na komisje kultury i zaczyna nawijac o rolnictwie ? Wniosek do komisji etyki i dyscyplinarne usuniecie . To samo tutaj .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 22:27, 19 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Przemysław Henzel | Onet
Włosowicz: propozycja ws. "Stanów Zjednoczonych Europy" to kolejny niebezpieczny pomysł Brukseli
- Propozycja utworzenia "Stanów Zjednoczonych Europy" to kolejny niebezpieczny pomysł Brukseli. Taki sztuczny twór przyczyniłby się do dalszej utraty pozycji Europy i Polski w świecie - ostrzega w rozmowie z Onetem Jacek Włosowicz. Eurodeputowany SP komentuje w ten sposób najnowszy pomysł federalistów na zacieśnianie integracji europejskiej, przewidujący utworzenie federalnego "super-państwa".
Viviane Reding, komisarz UE ds. sprawiedliwości, w ubiegłym tygodniu oficjalnie zaproponowała przekształcenie Unii Europejskiej w "Stany Zjednoczone Europy" Według jej planu, byłoby to federalne "superpaństwo", które przejęłoby znaczną część kompetencji należących obecnie do krajów członkowskich UE.
W nowej strukturze Komisja Europejska stałaby się rządem europejskiego państwa, a parlament składałby się z dwóch izb - izby niższej i Senatu (w którym zasiadaliby przedstawiciele państw członkowskich). Z kolei rola Rady Unii Europejskiej zostałaby zredukowana jedynie do roli organu konsultacyjnego.
W nowej strukturze decyzje Komisji miałyby pierwszeństwo wobec decyzji rządów poszczególnych państw, a europosłowie pełniliby rolę nadrzędną wobec deputowanych zasiadających w parlamentach krajowych.
Z pomysłem Reding zdecydowanie nie zgadza się Jacek Włosowicz, który przypomina, że państwa powstają i rozwijają się w sposób ewolucyjny, w ciągu długiego procesu historycznego.
- Administracyjne "tworzenie państwa", jak proponuje to unijna komisarz, to kolejny niebezpieczny pomysł brukselskiej administracji. Taki sztuczny twór, który zapewne ssałby z Europy ogromne środki, by podtrzymywać swój byt, przyczyniłby się do dalszej utraty pozycji Europy i Polski w świecie - ostrzega eurodeputowany Solidarnej Polski w rozmowie z Onetem.
Polski polityk zauważa, że konstrukcja "sztucznego państwa", bez wspólnej historii, spójnej kultury, jednego języka, bardzo różnorodnej gospodarki i finansów pozbawiłaby zapewne obecne państwa decyzyjności w wielu dziedzinach.
- Elementy, które stanowią o suwerenności, musiałyby zostać odrzucone. Nie jest to możliwe w obecnych europejskich społeczeństwach. Zacieśnianie więzów powinno zachodzić ewolucyjnie. Do głębszej integracji, która powinna być oddolna, niech dochodzi stopniowo, a nie przez wymuszone administracyjne działania - precyzuje europoseł, przytaczając Stany Zjednoczone jako przykład "naturalnie" powstającego jednorodnego państwa.
Włosowicz przywołuje także względy ekonomiczne, a zwłaszcza trawiący Europę kryzys gospodarczy. Jak dodaje, z tych kłopotów powoli wychodzą już USA, podczas gdy Unia Europejska "cały czas walczy z tym samym kryzysem - i końca tego nie widać".
- Obecna Europa jest organizmem przeregulowanym. Mnogość przepisów ogranicza i zabija naszą przedsiębiorczość, co w konsekwencji prowadzi do spowolnienia wzrostu i kolejnych problemów gospodarczych i społecznych - podkreśla europoseł SP.
- Dalsze zacieśnianie integracji spowoduje jeszcze większy bezwład gospodarczy i spotęguje napięcia w Unii Europejskiej. W wielu państwach widać niezadowolenie i rozczarowanie sposobem integracji, która miała pomagać i rozwiązywać problemy, a tylko je pogłębiła - dodaje.
Zdaniem Włosowicza, forsowane obecnie na unijnym forum pomysły uderzają w elementy struktury poszczególnych państw narodowych. - Dalsze wymuszanie takiego kierunku spowoduje, iż Europa będzie reagowała jak każdy układ, który próbuje się wyprowadzić z równowagi - będzie przeciwstawiać się temu wszystkimi wewnętrznymi siłami - ocenia.
- Pomysły Brukseli są nieskuteczne i wywołują coraz większe niezadowolenie wielu państw. Mam nadzieję, że po kolejnych wyborach w Parlamencie Europejskim przybędzie osób, które w racjonalny sposób zajmą się rozwiązywaniem problemów Europejczyków. Budowanie super-państwa administracyjnego, w którym jedynie urzędnicy będą żyli na wysokim poziomie, nie jest żadnym rozwiązaniem - zaznacza Włosowicz w rozmowie z Onetem.
....
Zwyrodnialcy ktorzy doprowadzili Europe do ruiny mieliby byc superrzadem ...
Pomysl zwyrodnialca .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 22:48, 20 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Solidarna Polska chce komisji śledczej ws. finansowania służby zdrowia
Solidarna Polska chce powołania sejmowej komisji śledczej ds. wydatkowania pieniędzy na służbę zdrowia w związku z przypadkami śmierci dzieci - poinformował przewodniczący tej partii Zbigniew Ziobro.
W najbliższych dniach ma zostać złożony projekt uchwały w tej sprawie. Projekt uchwały ws. powołania komisji śledczej może być wniesiony przez Prezydium Sejmu lub co najmniej 46 posłów - w klubie Solidarnej Polski jest 17 posłów, w tym jeden z nich jest obecnie zawieszony w prawach członka klubu. SP zapowiada, że zwróci się do posłów wszystkich opozycyjnych klubów z prośbą o poparcie; planuje też konsultacje z ich szefami w tej sprawie.
Ziobro powiedział w poniedziałek dziennikarzom w Białymstoku, komisja śledcza miałaby zbadać jak wydawane są dodatkowe gigantyczne - jak mówił - pieniądze, czyli 30 mld zł, przekazane w ostatnich latach przez rząd na służbę zdrowia, w sytuacji gdy - według niego - coraz częściej "muszą umierać dzieci pod polskimi szpitalami czy dzieci czekające na karetki pogotowia".
Przypominał podawane w mediach przypadki śmierci dzieci, m.in. dwuletniego Bolka z Białegostoku, który zmarł ma białaczkę, informację o śmierci nienarodzonych bliźniąt we Włocławku czy inne dotyczące wydarzeń w Kutnie, Łódzkiem, Opolu.
- Ta sytuacja urąga czasom, w którym przyszło nam żyć (...). Polska jest w UE. Mamy XXI wiek - mówił dziennikarzom Ziobro. - Tak być nie może - dodał lider SP.
W jego ocenie rząd nie wyciąga z kolejnych przypadków dotyczących zdrowia dzieci "żadnych wniosków". Mówił, że pytanie o wydatkowanie pieniędzy staje się tym bardziej zasadne, że wydłużają się kolejki do świadczeń medycznych. Powołał się przy tym na raport NIK i mówił, że wydawać by się mogło, że gdy jest więcej środków na zdrowie, kolejki do leczenia powinny być krótsze.
- Apelujemy do wszystkich ugrupowań parlamentarnych, aby nie powoływać pseudokomisji w tematach zastępczych jak sprawa WSI pana Macierewicza, ale jeżeli chcecie (...) powołać komisję, to w ważnej dla Polaków sprawie - powiedział Ziobro. Dodał, że dla Polaków jest dziś ważne, "żeby służba zdrowia gwarantowała, że jak dziecko się rozchoruje, to ono nie umrze na choroby, które są normalnie uleczalne w XXI wieku".
Komisję śledczą powołuje oraz wybiera i odwołuje jej skład osobowy Sejm bezwzględną większością głosów. W skład komisji może wchodzić do 11 członków. Skład komisji powinien odzwierciedlać reprezentację w Sejmie klubów i kół poselskich mających swoich przedstawicieli w Konwencie Seniorów, odpowiednio do jej liczebności.
....
Tak to jest tragedia co tam sie dzieje .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:11, 21 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
SP: problemy kolei wynikają z zaniedbań w modernizacji infrastruktury
Polska kolej nie miałaby problemów z funkcjonowaniem, gdyby nie lata zaniedbań w inwestycjach w infrastrukturę kolejową oraz tabor - uważa SP.
- Wszystkim pasażerom polskiej kolei chciałbym powiedzieć: +sorry, taką mamy premier+. Ona jak i reszta polskiego rządu wożą się, wożą swoje cztery literki w ogrzewanych limuzynach, w związku z czym nie odczuwają tego, co przeciętny pasażer kolei - powiedział rzecznik SP Patryk Jaki we wtorek na konferencji prasowej.
Nawiązał w ten sposób do wypowiedzi wicepremier na temat opóźnień pociągów: "Pasażerom to można tylko powiedzieć jakby sorry, mamy taki klimat, no niestety".
Jaki mówił też, że Bieńkowska przez ponad 6 lat była odpowiedzialna za wydawanie środków europejskich na polską kolej. - Jeśli pani minister Bieńkowska szuka dzisiaj problemu w pogodzie czy klimacie, to warto przypomnieć: mieliście cywilizacyjną szansę na modernizację kolei. Dostaliście środki i nie potrafiliście ich wydać. Problemy, które mamy, będą się powtarzały, jeśli nie zmienimy myślenia o modernizacji polskiej infrastruktury kolejowej - podkreślił polityk.
Bieńkowska informowała w październiku 2013 roku, że poziom podpisanych umów o dofinansowanie inwestycji kolejowych zwiększył się do 70 proc. dostępnej puli. Zaznaczyła wtedy, że polskie koleje wykorzystają wszystkie pieniądze z funduszy unijnych na lata 2007-2013 i nie będzie potrzeby przesuwania żadnych środków na drogi.
Wyjaśniła jednocześnie, że polski rząd chce podzielić pieniądze na inwestycje transportowe z budżetu UE na lata 2014-2020 w proporcji 60 proc. na drogi i 40 proc. na koleje. Tymczasem Komisja Europejska chciałaby odwrotnej proporcji. Zdaniem Bieńkowskiej ostatecznie skończy się podziałem pół na pół.
Rzecznik SP powoływał się też na raport Światowego Forum Ekonomicznego na temat jakości kolei na świecie, w którym - jak mówił - Polska zajmuje 72. miejsce na 120. klasyfikowanych państw. Jak zaznaczył, w 2014 roku w kraju mamy aktywną jedną trzecią mniej trakcji kolejowych niż w latach 60., a tylko 27 proc. sprawnych trakcji daje możliwość poruszania się z tzw. średnią prędkością w Unii Europejskiej.
W poniedziałek wielogodzinne opóźnienia pociągów w całej Polsce spowodowała awaria trakcji kolejowej w Ostrowie Wielkopolskim, wywołana marznącym deszczem. Z powodu oblodzenia sieci ponad 80 składów miało ponadgodzinne opóźnienia. We wtorek Bieńkowska poinformowała, że bardzo trudna sytuacja związana z oblodzeniem sieci trakcyjnej dotyczy trzech proc. pociągów w całym kraju.
...
Zaniedbania sa od 1939 bo przed wojna wszystko chodzilo jak w zegarku . To jednak nie tlumaczy nic . W 1939 minelo zaledwie 19 lat od wojny . Tymczasem mamy 25 !!! rok nibywolnosci I co ??
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:20, 22 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
PO do SP: zasiłki pielęgnacyjne wrócą prawdopodobnie w kwietniu
Prawdopodobnie już w kwietniu znów będą wypłacane zasiłki opiekunom osób niepełnosprawnych, którzy stracili do nich prawo po 1 lipca ub. r. - poinformował poseł PO Marek Plura. Bezczynność w sprawie zasiłków zarzuciła rządowi SP.
Szef klubu SP Arkadiusz Mularczyk mówił na konferencji prasowej w Sejmie, że rząd "bezczynnie patrzy" na dramatyczną sytuację opiekunów osób niepełnosprawnych, którzy zostali pozbawieni środków do życia na skutek wprowadzenia od 1 lipca ub.r. zmian w ustawie o świadczeniach rodzinnych.
Zgodnie z nią od lipca 2013 r. świadczenie pielęgnacyjne przysługuje tylko niepracującym rodzicom i najbliższym krewnym dzieci niepełnosprawnych, gdy niepełnosprawność powstała przed osiągnięciem dorosłości.
Wcześniej świadczenie mogli pobierać także krewni osób niepełnosprawnych, gdy niepełnosprawność powstała po 25. roku życia, a więc np. dzieci lub wnuki niepełnosprawnych rodziców.
Teraz dla tej grupy osób przeznaczony jest specjalny zasiłek opiekuńczy w wysokości 520 zł, przy czym przysługuje on tylko wtedy, gdy łączny dochód dwóch rodzin - osoby sprawującej opiekę oraz osoby wymagającej opieki - nie przekroczy, w przeliczeniu na osobę, ustawowego limitu.
Szef klubu Solidarnej Polski podkreślił, że w grudniu ub.r. Trybunał Konstytucyjny orzekł, że odebranie prawa do świadczeń części opiekunów było niezgodne z konstytucją. "Od tego czasu niestety nie wydarzyło się nic, co tę sprawę by rozwiązało i spowodowało, że opiekunowie osób niepełnosprawnych uzyskali świadczenia, które pozwolą im godnie opiekować się członkami swoich rodzin" - powiedział Mularczyk.
Poseł PO Marek Plura odnosząc się do wypowiedzi Mularczyka powiedział PAP, że strona rządowa oraz członkowie klubu PO pracują nad wdrożeniem zapisów, które przywrócą stan sprzed nowelizacji. - W porozumieniu z Ministerstwem Pracy i Polityki Społecznej zapadło już uzgodnienie ostateczne, że świadczenia, które przysługiwały przed zmianą w ustawie od kwietnia będą przywrócone - poinformował. Zaznaczył, że rząd zadeklarował także wypłacenie zaległych świadczeń, czyli niewypłaconych po 1 lipca ub. r.
Plura zaznaczył, że ma być wprowadzony także zapis, by zakres pomocy państwa zależał od stopnia niesamodzielności osoby pozostającej pod opieką. Podkreślił, że opinię w tej sprawie będzie wydawał wojewódzki zespół w oparciu o nieco szerszy zespół przesłanek niż przy orzekaniu niepełnosprawności. Dodał, że wysokość świadczenia na pewno nie będzie niższa niż 520 zł.
Mularczyk na środowej konferencji mówił także, że z inicjatywy SP doszło do wielu spotkań przedstawicieli opiekunów osób niepełnosprawnych, którzy utracili świadczenia, z przedstawicielami rządu. - Pomimo, iż w tej sprawie złożyliśmy projekt nowelizacji ustawy i dwukrotnie składaliśmy wniosek o informację rządu i spotykaliśmy się z marszałek Ewą Kopacz przy udziale wiceminister pracy Elżbiety Seredyn, to nic w tej sprawie się nie zmieniło - powiedział Mularczyk.
Obecna na konferencji prasowej Marzena Kaczmarek, która opiekuje się osobą niepełnosprawną pytała, jak długo rząd będzie zwlekał z przywróceniem zasiłku pielęgnacyjnego.
- Pytam rząd, jak długo ma tak zagrywać z nami? Dlaczego poseł niepełnosprawny na asystenta dostaje 6 tys. zł, a ja nie mogę dostać 520 zł, a ludzie nie mogą dostać ubezpieczenia społecznego. Dość tego. Panie premierze, pani marszałek, nie wiem, do kogo mam się jeszcze zwrócić, do innych partii, zróbcie coś wreszcie w tej Polsce, zróbcie porządek. Opiekunowie nie mają za co żyć, nie mają ubezpieczenia zdrowotnego. Tak nie może dłużej być - apelowała.
Po ogłoszeniu wyroku TK wiceminister pracy Elżbieta Seredyn zapewniła, że przygotowane zostaną przepisy, które go uwzględnią.
>>>
Trzymamy za slowo .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:59, 23 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Zbigniew Ziobro: Trybunał Stanu za sytuację w służbie zdrowia
W sprawie sytuacji w służbie zdrowia powinien być w przyszłości Trybunał Stanu. Należy się on premierowi, ministrowi Arłukowiczowi i marszałek Kopacz - powiedział w „Jeden na Jeden” w TVN24 Zbigniew Ziobro.
- Budżet NFZ, od czasu kiedy byłem ministrem, został dwukrotnie zwiększony. Pytanie, co się dzieje z tymi pieniędzmi jeśli według raportu NIK, kolejki do specjalistów wydłużyły się, dostępność do opieki zdrowotnej pogorszyła się - zastanawiał się Ziobro.
- Jeśli dowiadujemy się, że brakuje pieniędzy na benzynę, na karetki pogotowia w wyniku czego umierają m.in. dzieci, ta informacja pokazuje, że dzieje się źle mimo gigantycznych pieniędzy - dodał prezes Solidarnej Polski.
...
Za wszystko trybunal .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 22:11, 25 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Rafał Zychal | Onet
Kolejne starcia na Ukrainie. Cymański: sytuacja budzi niepokój, a ostatnie wydarzenia przerażają
W Kijowie wciąż dochodzi do kolejnych starć demonstrantów z milicją
- Sytuacja na Ukrainie budzi duży niepokój, a ostatnie wydarzenia przerażają. Prezydent Janukowicz, z pogwałceniem wszelkich praw, podpisał bardzo restrykcyjne ustawy, które zaostrzają kary dla przeciwników władz i ograniczają swobody obywatelskie. Tragicznym skutkiem tego prawa jest użycie ostrej amunicji i kolejne ofiary śmiertelne. Należy zrobić wszystko, żeby zatrzymać dalszą eskalację przemocy - mówi w rozmowie z Onetem Tadeusz Cymański.
Europoseł Solidarnej Polski dodaje, że trwający od miesięcy konflikt opozycji z władzami Ukrainy coraz bardziej się zaostrza, a scenariuszy zakończenia tej sytuacji może być kilka.
- Trzeba jednak wierzyć, nawet na przekór faktom, że dojdzie do trudnego porozumienia. Nie należy jednak rozbudzać nadziei do rychłego zbliżenia Ukrainy z UE, tak jak to robili niektórzy politycy PO i PiS na kijowskim Majdanie. Takie "eskalowanie nadziei" niepotrzebnie tylko zaostrza konflikt - przekonuje
- Podgrzewanie nastrojów, czy wprowadzanie języka twardych sankcji jest drogą na manowce, wzmacnia bowiem tylko rosyjskie wpływy w Kijowie. W interesie polskim jest stabilizacja i uspokojenie sytuacji na Ukrainie, ponieważ obecna dynamika zdarzeń nie tylko oddala ją od UE, ale pcha Ukrainę w sferę wpływów Rosji - mówi dalej w rozmowie z Onetem.
- Osobiście potępiam, używanie przemocy, jako formy rozwiązywania konfliktów i myślę, że należy zrobić wszystko, żeby zatrzymać dalszą eskalację przemocy na Ukrainie.
Na Ukrainie zmarła piąta osoba, postrzelona podczas zamieszek między przeciwnikami rządu a siłami MSW w środę na ulicy Hruszewskiego przy dzielnicy rządowej w Kijowie – podała opozycyjna, nacjonalistyczna partia Swoboda; to już szósta ofiara kryzysu.
Zmarły to 45-letni mieszkaniec obwodu lwowskiego Roman Senyk. Społeczność Euromajdan-SOS na Facebooku, która apelowała wcześniej o oddawanie krwi dla rannego, informowała, że został on postrzelony przez snajpera
W nocy z piątku na sobotę w Kijowie trwały starcia przeciwników rządu z milicją broniącą dostępu do dzielnicy rządowej. Ludzie na barykadach z obawy przed snajperami wypatrywali ich w oknach i na dachach pobliskich budynków z pomocą silnych reflektorów.
Podejmowane przez milicjantów próby ugaszenia za pomocą armatek wodnych bariery z płonących opon, do której manifestanci dorzucali kolejne, trwały całą noc. Demonstranci strzelali w kierunku milicjantów racami, rzucali koktajle Mołotowa i wystrzeliwali kostki brukowe z dwumetrowej procy.
Walki wybuchły wczoraj wieczorem po tym, jak poprzedniego dnia wygasł rozejm uzgodniony między opozycją a MSW, aby umożliwić rozmowy opozycji z prezydentem Wiktorem Janukowyczem.
...
To co robi Januk to nie nasza cywilizacja . To Orient wschod czyli Syria Rosja . Stad dla nas to niepojete . Juz sie zapomnialo Stan Wojenny .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 20:02, 26 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Solidarna Polska przedstawiła swój "dekalog europejski"
Działania na rzecz wzrostu płac, zatrzymania masowej emigracji i wsparcia rodzin oraz sprzeciw wobec wprowadzenia waluty euro oraz "promocji ideologii gender" - to niektóre punkty "europejskiego dekalogu", przedstawionego przez Solidarną Polskę.
- Tyle powinno być w Polsce Unii Europejskiej, ile to służy naszym interesom, czyli polska gospodarka po pierwsze i polskie interesy; taki jest punkt widzenia Solidarnej Polski - oświadczył lider SP Zbigniew Ziobro podczas posiedzenia Rady Głównej partii, które odbyło się w niedzielę w Warszawie.
Jak mówił, w związku z nadchodzącymi eurowyborami SP przygotowała hasłowy "dekalog europejski, który stanie się kanwą europrogramu partii". Ten zostanie przedstawiony w przyszłym tygodniu.
Pierwszy punkt dekalogu to - jak zaznaczył Ziobro - "powstrzymanie masowej emigracji Polaków, zwłaszcza zdolnych i ambitnych" poprzez działania na rzecz wzrostu płac w Polsce. - Nie będzie to możliwe bez postawienia na wzrost polskiej przedsiębiorczości, odbudowę przemysłu, rozwój wiedzy i technologii - przekonywał lider SP.
Jego zdaniem, emigracji Polaków do innych krajów UE ma też przeciwdziałać odpowiedni program polityki prorodzinnej zakładający wprowadzenie ulg podatkowych dla rodzin, zasiłków na dzieci i bezpłatnych przedszkoli.
Według Ziobry złotówka musi pozostać polską walutą narodową, a przyjęcie euro nie leży w interesie narodowym. - Doświadczenie pokazało, że wspólna strefa euro doprowadziła do kryzysu gospodarczego w wielu krajach UE - argumentował lider SP.
Ziobro zaznaczył, że chce też zapewnić polskim rolnikom lepsze warunki do konkurowania w Europie poprzez zrównanie dopłat. Według niego rolnicy są w Unii dyskryminowani, na co "pozwala bierny rząd Donalda Tuska". Solidarnej Polsce nie podobają się także ustalenia zawarte w pakiecie klimatyczno-energetycznym, które - jej zdaniem - wkrótce spowodują zwiększenie cen energii elektrycznej o 30 proc. oraz utratę blisko 300 tys. miejsc pracy w przemyśle.
W dekalogu SP podkreślono także, że partia będzie działać na rzecz poszukiwań gazu łupkowego w Polsce na szeroką skalę, m.in. walcząc o unijne środki na ten cel.
SP chce także sprzeciwiać się "narzucaniu przez Europę ideologii gender". - Tymczasem pod pozorem równouprawnienia zaczyna się za unijne pieniądze propagować skrajnie lewacką ideologię, która tworzy fikcję wyboru płci - przekonywał Ziobro.
Ziobrę wsparł wiceszef SP Jacek Kurski. - My jesteśmy partią antyestablishmentową. Bo dziś stosunki z Europą są w Polsce przedmiotem widocznego konsensusu Platformy Obywatelskiej z PiS i SLD, pomimo całego teatralnego blichtru, jaki widzimy - przekonywał. Zaznaczył, że mimo "skoku infrastrukturalnego", który nastąpił wskutek dopływu środków unijnych, jego zdaniem działania UE przyniosły Polsce dużo "katastrofalnych zjawisk". Wymienił w tym kontekście: upadek stoczni, cukrowni, przyjęcie paktu fiskalnego oraz budowę gazociągu Nord Stream, omijającego Polskę.
Dlatego - przekonywał Kurski - potrzebny jest "nowy kurs europejski", który wskaże jego ugrupowanie. Ma on - według Kurskiego - polegać na "odejściu od traktatu lizbońskiego i przejściu do formuły Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej".
- Ten traktat (lizboński - red.) okazał się niewydolny, przestrzegaliśmy przed tym polski świat polityczny. Jego przyjęcie oznaczało kompletną degradację polskiej pozycji międzynarodowej od końca osiemnastego wieku, od rozbiorów, trzeba z tym skończyć. (...) EWG - to jest kierunek, w którym powinna iść Europa, nie superpaństwo, nie fałszywa, świecka ideologia, ale zasada: tyle wspólnych instytucji ile wspólnych wartości - mówił Kurski.
W zaplanowanych na 25 maja wyborach do Parlamentu Europejskiego wybranych zostanie 51 polskich europosłów.
...
SP W OGOLE MA PROGRAM ! RESZTA OPROCZ GOWINA MA TYLKO PARCIE NA EUROKORYTO .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 23:01, 27 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Poseł SP pyta prezydenta miasta o naciski ws. sprzedaży ECO
Poseł Solidarnej Polski Patryk Jaki zwrócił się do prezydenta Opola z wnioskiem o ujawnienie listy osób i firm, z którymi prezydent lub jego zastępcy w ostatnich latach spotkali się ws. sprzedaży pakietu akcji ECO. Prezydent zapewnił, że taka lista zostanie przygotowana.
Poseł Jaki na zwołanej w poniedziałek konferencji prasowej powiedział, że dochodzą go "dziwaczne sygnały" dotyczące prywatyzacji Energetyki Cieplnej Opolszczyzny (ECO) i ewentualnych nacisków w tej sprawie na władze miasta. Dlatego zwrócił się do prezydenta Opola o ujawnienie listy spotkań jego i jego zastępców ws. ECO z ostatnich 6 lat. - Prezydent Ryszard Zembaczyński często zmieniał zdanie w sprawie ECO. Pytanie, czy nie robił tego pod wpływem jakichś lobbystów– mówił Jaki. - Na razie stawiam w tej sprawie znak zapytania, ale uważam, że warto to wyjaśnić - dodał.
Podkreślił, że informacja o spotkaniach prezydenta Opola i jego zastępców jest jawna i jeśli będą próby jej utajnienia, to zgłosi sprawę do Samorządowego Kolegium Odwoławczego.
Prezydent Opola Ryszard Zembaczyński zapewnił, że nie będzie utajniał listy osób, z którymi w ostatnich latach spotykał się ws. ECO. Dodał, że już zlecił jej niezwłoczne przygotowanie. Zapewnił, że ws. pakietu akcji nie spotykał się z żadnymi lobbystami, a jedynie z władzami spółki czy działającymi w niej związkowcami jako udziałowiec. Dodał, że również jako udziałowiec brał też udział w spotkaniach walnego zgromadzenia akcjonariuszy czy rady nadzorczej ECO. "Spotkania te są protokołowane" - dodał Zembaczyński.
Miasto Opole jest właścicielem 53 proc. udziałów w Energetyce Cieplnej Opolszczyzny i chce je sprzedać. W marcu głosami koalicji - Platformy Obywatelskiej i klubu Razem dla Opola - zgodziła się na to rada miasta. Procedura sprzedaży ruszyła. Do piątku trwa zbieranie ofert od podmiotów zainteresowanych kupnem pakietu.
Solidarna Polska i Sojusz Lewicy Demokratycznej protestują przeciwko sprzedaży udziałów miasta w ECO. Radni klubów tych partii złożyli projekt uchwały rady miasta, którym chcą wstrzymać sprzedaż. Liczą, iż poprze ich w tym koalicyjny dla PO w opolskiej radzie miasta klub Razem dla Opola.
Szef tego klubu Marcin Ociepa w rozmowie z PAP w poniedziałek powiedział jednak, że uchwały nie poprze. Wyjaśnił, że ze względu na kulturę biznesową i poszanowanie partnerów nie można teraz wstrzymywać rozpoczętego już procesu prywatyzacji. Jednak w jego opinii z ostateczną decyzją o sprzedaży pakietu, już po przeprowadzeniu rozmów z ewentualnymi kupującymi, miasto powinno się wstrzymać do wyborów i podjąć ją po nich.
Grupa ECO świadczy usługi na terenie 9 województw i dostarcza ciepło do ok. 500 tys. mieszkańców. Podstawowym przedmiotem działalności Grupy jest wytwarzanie, przesył, dystrybucja i sprzedaż energii cieplnej oraz elektrycznej. W Grupie Kapitałowej ECO rolę dominującą pełni Energetyka Cieplna Opolszczyzny z siedzibą w Opolu. Jej integralną częścią są Oddziały: Opole, Śląski, Lubuski i Kotłownie Lokalne.
...
Znowu bandycka prywatyzacja za ktora zaplaca ludzie .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 15:43, 29 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Żaneta Gotowalska | Onet
Marzena Wróbel dla Onetu: jeśli nie chcemy mieć problemów w rodzinie, powinniśmy walczyć z pornografią
"Rozmowy na obcasach" - wywiad z Marzeną Wróbel
- Jeśli nie chcemy mieć problemów w rodzinie i nie mieć problemów z relacjami międzyludzkimi, powinniśmy zacząć walczyć z pornografią – powiedziała w pierwszej części wywiadu dla Onetu Marzena Wróbel (Solidarna Polska). Posłanka ocenia ministrów rządu Donalda Tuska.
Żaneta Gotowalska: Kilka dni temu do Polski przyszła długo oczekiwana zima. Minister i wicepremier Elżbieta Bieńkowska, zapytana o kłopoty pasażerów na kolei, powiedziała wówczas: "sorry, mamy taki klimat". Po tych słowach pojawiła się fala negatywnych komentarzy wobec minister infrastruktury i rozwoju. Czy uważa Pani, że te słowa były tylko niefortunnym sformułowaniem czy była to wypowiedź niewłaściwa, jeśli chodzi o osobę na takim stanowisku?
Marzena Wróbel: Te słowa są kontrowersyjne. Pani minister powinna obejrzeć memy, które zostały umieszczone po tej wypowiedzi w internecie. Co takiego powiedziała pani minister? Powiedziała: drodzy obywatele Polski, jak jest dobrze, to jest dobrze. A jak jest źle i są jakiekolwiek trudności w naszym kraju, to radźcie sobie sami.
Bo taki mamy klimat, bo takie są uwarunkowania zewnętrzne. Obywatele od rządu oczekują jednak tego, by pomagał im w życiu i rozwiązywał problemy. Po to się organizujemy w państwa, by administracja rządowa znajdowała rozwiązanie kłopotów obywateli. A nie wtedy, kiedy mamy źle, mówiła: sorry, taki mamy klimat, czego wy od nas chcecie.
Czy można było zaradzić temu, co się stało?
- Pewnie tak. Ci, którzy zawiadują kolejami, też mają jakieś prognozy meteorologiczne. Okazuje się, że wtedy, kiedy pojawiły się pierwsze opady śniegu, w niektórych miejscach można było wyciągnąć z hangarów spalinowe lokomotywy.
Działają one niezależnie od tego, czy trakcja jest oblodzona czy też nie. Jednak, żeby tak się stało, trzeba zarządzać, przewidywać trudności, a nie płynąć z prądem.
Minister Sławomir Nowak, wcześniej Cezary Grabarczyk – oni również nie zbierali pochlebnych ocen podczas piastowania tego stanowiska. Czy uważa Pani, że premier Tusk dobiera złych ludzi na stanowisko ministra transportu? A może każdy, kto obejmuje tę funkcję, jest skazany na porażkę?
- Premier nie dobiera tych ludzi, kierując się względami merytorycznymi. Proszę mi powiedzieć, jakie przygotowanie do kierowania tym resortem mieli wcześniej pan poseł Nowak czy Grabarczyk? Praktycznie żadnego. A tutaj konieczna jest jednak podstawowa wiedza na temat kolei.
To, od czego powinien zacząć pan premier, to przyjrzenie się strukturze organizacyjnej kolei. Procedurom, które obowiązują, podziałowi na spółki i spółeczki. Trudno znaleźć jakikolwiek podmiot, który zarządzałby całą koleją.
To, co kiedyś nazywaliśmy PKP, podzielono na mnóstwo różnych spółek. Kto inny odpowiada za tory, kto inny za pociągi, kto inny za przewozy, a jeszcze kto inny za dworce.
Nie ma jednej osoby, która by miała obraz funkcjonowania całości tego systemu. Dlaczego wcześniej udawało się zarządzać koleją? Dlatego, że była osoba odpowiedzialna, która ten system znała, miała doświadczenie, potrafiła przewidywać trudności.
Panowie ministrowie po prostu na kolei się nie znali. To nie jest kwestia jakiegoś fatum, ale kwestia logicznego myślenia. Nie wiem, jak można było dokonać zakupu Pendolino. Przeciętny Polak doskonale wie, że jak się buduje dom, to nie zaczyna się od zakupu mebli, a od wykopania fundamentów.
Pan minister Nowak, kupując Pendolino, zachował się nielogicznie. My od początku wiedzieliśmy, że to jest błąd. W tej chwili mamy drogi pociąg, który nie ma torów, po których mógłby jeździć. To są pieniądze, w mojej ocenie, wyrzucane w błoto.
Wróćmy jednak do obecnej minister transportu, która powiedziała podczas konferencji prasowej, że nie jest politykiem a urzędnikiem. Czy uważa Pani, że pani minister powinna tak podchodzić do piastowanego stanowiska?
- Przykro mi bardzo, ale jeśli ktoś decyduje się przyjąć funkcję wicepremiera, to nie może twierdzić, że nie jest politykiem. Jest politykiem i to określonej opcji. W tej sytuacji partii rządzącej. Takie sugerowanie, że co złego to nie ja, mówienie: sorry jestem urzędnikiem, to mnie nie dotyczy, do mnie nie przemawia.
Polityk, a pani wicepremier jest politykiem, powinien brać odpowiedzialność za swoje działania, za swoje czyny. Powinien brać odpowiedzialność za ludzi. Nie tylko za tych, którymi kieruje, ale także za tych, którzy są klientami kolei.
Czy pani minister pomyślała wcześniej o tych ludziach, którzy siedzieli w zimnych pociągach przez kilka godzin? Raz byłam w takiej sytuacji i wiem, z czym to się wiąże. To jest też cierpienie fizyczne. Jeśli odczuwa się chłód, to automatycznie odczuwa się także ból.
Pani Bieńkowska powinna mieć więcej wyobraźni i bardziej empatycznie podchodzić do problemów innych ludzi. Tym bardziej, że wynikały one ze złego funkcjonowania resortu, którym ona kieruje i za który przejęła odpowiedzialność.
To nie może być tak, że urzędnicy i politycy opcji rządzącej będą brać odpowiedzialność tylko wtedy, gdy dzieje się dobrze, a gdy dzieje się źle to umywają ręce. To jest nie do przyjęcia. Jeśli ktoś nie jest w stanie w tak empatyczny sposób podchodzić do swoich obowiązków, powinien po prostu zrezygnować.
Jeśli jesteśmy przy ocenie ministrów rządu Donalda Tuska, to chciałabym zapytać Panią, jak ocenia Pani poczynania ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza? Prawo i Sprawiedliwość złożyło wniosek o odwołanie ministra (wniosek odrzucony większością głosów podczas głosowania w Sejmie – red.). Zarzucono mu doprowadzenie do "pogorszenia bezpieczeństwa zdrowotnego Polaków". Czy zgadza się Pani z tą krytyką, czy obdarza go Pani zaufaniem i wierzy, że jest jeszcze w stanie naprawić sytuację w polskiej służbie zdrowia?
- Zgadzam się z krytyką działań pana ministra Arłukowicza. Przypominam sobie jego słowa, jeszcze jako posła opozycji, kiedy to nie zostawiał suchej nitki na tych, którzy wówczas kierowali służbą zdrowia. Pytam, co się zmieniło w momencie, gdy przeszedł do opcji rządzącej? Czy ten system zaczął mu się raptem podobać?
Wielokrotnie krytykowaliśmy system ochrony zdrowia w takim kształcie, jaki został zaproponowany przez ówczesną minister Ewę Kopacz. W mojej ocenie to, co ona zaproponowała, w żaden sposób nie rozwiązuje kłopotów służby zdrowia. Podstawowa teza, która jej przyświecała, to była chęć uszczelnienia systemu. Trzeba powiedzieć wprost, że jakby się go nie uszczelniało, to w nim jest po prostu za mało pieniędzy.
Trzeba także przyjrzeć się filozofii, która towarzyszy tym, którzy w tym systemie pracują. Chociażby po serii tragedii, z jaką mamy do czynienia w służbie zdrowia. Można postawić pytanie o etos zawodowy ludzi, którzy tam pracują.
Za bardzo koncentrujemy się na procedurach, na pieniądzach. A za mało mówimy o wypełnianiu podstawowych obowiązków w stosunku do pacjentów. Ten pacjent, to jest człowiek, który cierpi. Zmniejszenie tego cierpienia zależy od innych ludzi. Te osoby powinny zdawać sobie z tego sprawę. Rządowi nie towarzyszy refleksja humanistyczna. Każdy minister od tego powinien zacząć.
Minister Arłukowicz podąża w złym kierunku?
- Minister Arłukowicz nie zrobił nic, by zmienić ten system. Przejął propozycje pani Ewy Kopacz, mimo że je krytycznie oceniał. Nie zrobił nic, żeby ten system udoskonalić. W mojej ocenie to, co go najbardziej interesuje, to zasiadanie na fotelu ministra.
Kolejnym ministrem, o ocenę którego chciałabym Panią poprosić, jest minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska. W grudniu pojawiła się informacja, że chce ona pogodzić odrębne światopoglądy rodziców dotyczące edukacji seksualnej. Jednym dzieciom ma być zaproponowana konserwatywna ścieżka edukacji, a drugim zdecydowanie bardziej rozszerzona, łącznie z nauką o sposobach antykoncepcji czy o homoseksualizmie. To dobre wyjście?
- Przykro mi bardzo, ale uważam, że pani minister Kluzik-Rostkowska nie wie, o czym mówi. Myślę, że jej nominacja jest czysto wizerunkowa. Nie może być tak, że jedyną kwalifikacją ministra edukacji jest to, że ma dzieci, które korzystają z określonych usług edukacyjnych.
To tak, jakbym chciała zostać dyrektorem szpitala, ponieważ mogę być potencjalnym pacjentem. To zdecydowanie za mało.
Błędem Tuska, który już dostrzegają Polacy, jest kierowanie się wyborami wizerunkowymi, kiedy potrzebne są silne działania merytoryczne. Pani minister nie ma pojęcia, na czym polega programowanie edukacyjne.
To nie jest prosta rzecz. Najpierw muszą być określone podstawy programowe, a później, na tej podstawie, pisane są programy. Pani minister ta wiedza jest, jak widać, do niczego niepotrzebna. To podstawowe mechanizmy związane z tworzeniem prawa edukacyjnego i programów, jakie będą obowiązywać w szkole.
Nie może być tak, że do jednego przedmiotu obowiązuje kilka podstaw programowych, w oparciu o które tworzone są później konkretne programy. Mamy znakomitą podstawę programową, na której został oparty przedmiot wychowanie do życia w rodzinie, który zawiera także elementy wychowania seksualnego.
Kiedy powstawał, różne środowiska były w stanie się porozumieć. Dokonano ustaleń ponad podziałami. W rozmowach tych brali udział i konserwatyści, i ci, którzy uważali, że trzeba dzieciom przekazać wiedzę na temat środków antykoncepcyjnych.
Przedmiot o nazwie "wychowanie do życia w rodzinie" jest efektem dobrego kompromisu i odpowiedzialnego myślenia o przyszłości dzieci i młodzieży.
W takim razie jak ocenia Pani nasz program w tym zakresie?
- Mamy dobry program wychowania seksualnego. To jest program typu A, czyli taki, który namawia do wstrzemięźliwości seksualnej, który mówi, że aktywność seksualną można podejmować, kiedy bierze się odpowiedzialność za drugiego człowieka. Takim środowiskiem najbardziej pożądanym jest rodzina. Co jest złego w tym typie wychowania seksualnego? Nie rozumiem ataków tzw. postępowców.
Przeczytałam dokładnie standardy wychowania seksualnego zaproponowane przez WHO. Włosy się jeżą na głowie. Jeśli wiedzę na temat masturbacji mają otrzymywać dzieci w wieku do 4 lat, a od 4 do 6 lat mają słyszeć o przyjemności związanej z masturbacją...
A przecież w tych okresach dziecko jest praktycznie aseksualne. Ono interesuje się swoim ciałem, ale nie jest to tak, jak w przypadku ludzi dorosłych.
Jest to związane z czystą ciekawością.
- Oczywiście, to jest ciekawość czysto poznawcza. To jest jednak ten rodzaj nauki, który dzieci powinny otrzymywać od rodziców, osób najbliższych i odpowiedzialnych za dzieci. To, co się dzieje z wychowaniem seksualnym typu B, czyli biologicznym, z którym mamy do czynienia na zachodzie Europy, może przestraszyć.
Co ma na celu zabawa gumowymi częściami intymnymi człowieka, która jest propagowana wśród dzieci najmłodszych, co ma miejsce w krajach na zachodzie Europy?
W Polsce tzw. edukatorzy seksualni chcą wchodzić do szkół. Nie wiem, na jakiej podstawie prawnej. Nie istnieje bowiem taki zawód jak edukator. Nie ma również określonych wobec tego zawodu konkretnych wymogów kwalifikacyjnych.
Pojęcie "edukatora seksualnego" nie funkcjonuje w polskim prawie oświatowym, nie zostały określone wymogi kwalifikacyjne w odniesieniu do tego typu osób. W przypadku wychowania do życia w rodzinie każdy, kto prowadzi zajęcia w tym przedmiocie, musiał skończyć specjalistyczne studia podyplomowe. I ma niezbędne kwalifikacje.
Profesor Zbigniew Izdebski twierdzi, że wkrótce więcej dziewcząt niż chłopców może przechodzić wcześniej inicjację seksualną, szczególnie tych w młodszej grupie wiekowej (15-16 lat). Czy ten argument mógłby przemawiać za wprowadzeniem bardziej rozbudowanej edukacji seksualnej, o której wspominała minister edukacji?
- Pan profesor Izdebski mówi o możliwości, a nie o faktach. Fakty są takie, że dzięki modelowi edukacji seksualnej, jaki funkcjonuje w Polsce, mamy znacznie mniej problemów z niechcianymi poczęciami, niż ma to miejsce choćby w Szwecji czy Wielkiej Brytanii. To jest pewien paradoks.
Dobrze by było, by ci, którzy chcą otwierać polskie przedszkola i szkoły na edukację seksualną typu B, przyjrzeli się doświadczeniom innych krajów. W Anglii wprowadzono tego typu rozluźnienie.
Efekt jest taki, że jest tam bardzo wiele przedwczesnych i nieoczekiwanych poczęć - znacznie więcej niż w Polsce. Mamy w naszym kraju bardzo dobrą sytuację.
Jednak problem ten występuje.
- Problem oczywiście jest. Ma on związek z modelem kultury, który jest promowany. Jest to model hedonistyczny, nastawiony na przyjemności, także cielesne. To model, z którym należy walczyć. Emanacją hedonizmu jest pornografia. Z pornografią powinniśmy walczyć, także z tą w internecie.
Problem zauważyli Brytyjczycy. Premier Wielkiej Brytanii zaproponował zmianę norm, jeśli chodzi o dostęp do tego typu treści w internecie. Tam normą będzie to, że dostęp będzie ograniczony.
Uważa Pani, że powinno się wprowadzić takie rozwiązanie w Polsce?
- Tak. Zapowiedziałam już, że będziemy pracować nad taką ustawą. Rozmawiałam z legislatorami w tej sprawie. Temat jest ciężki pod względem prawnym, ale nie jest to niemożliwe. Ci, którzy mówią o wprowadzaniu edukacji seksualnej typu B, w ogóle nie podchodzą do kwestii związanych z pornografią. Jest to, według mnie, znamienne.
Można więc zaryzykować stwierdzenie, że wprowadzenie zmian w edukacji seksualnej nie tyle nie doprowadzi do zmniejszenia liczby niechcianych ciąż, co może doprowadzić do ich zwiększenia.
- Jestem o tym przekonana. Będzie miało to związek ze zmianą filozofii życiowej. Z promowaniem zachowań o charakterze hedonistycznym. Są to dla mnie zmiany niepożądane. Jeśli nie chcemy mieć problemów w rodzinie i nie mieć problemów z relacjami międzyludzkimi, powinniśmy zacząć walczyć z pornografią.
Posłanka Solidarnej Polski Marzena Wróbel jest jedną z bohaterek cyklu Onetu "Rozmowy na obcasach", do którego zapraszane są kobiety z polskiej sceny politycznej i sfery społecznej.
...
Generalnie wszystko im sie rozlazi w nieudarzonych recach .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:45, 30 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Gabriel Janowski kandydatem Solidarnej Polski do Parlamentu Europejskiego?
Gabriel Janowski wraca do gry. Solidarna Polska nie wyklucza jego startu do Parlamentu Europejskiego ze swoich list. Rzecznik partii Patryk Jaki potwierdził, że trwają rozmowy z byłym ministrem rolnictwa w rządach Jana Olszewskiego i Hanny Suchockiej.
Według Patryka Jakiego, historia przyznała Gabrielowi Janowskiemu rację, bo prywatyzacje doprowadziły w większości do upadku przedsiębiorstw cukrowych i tysiące ludzi wylądowało na bruku.
- Również dzisiaj warto mówić o tym jak trwoniono narodowy majątek, a Gabriel Janowski jest symbolem walki ze złą prywatyzacją - powiedział rzecznik Solidarnej Polski.
Gabriel Janowski zasłynął w pewnym momencie niekonwencjonalnymi zachowaniami w Sejmie, jednym z nich były podskoki z odliczaniem. Tłumaczył potem, że ktoś mu celowo czegoś dosypał.
Patryk Jaki powiedział, że Solidarna Polska ma swoją interpretację tych wydarzeń i nawet gdyby była ona niekorzystna, to nie może być tak, że przez jeden incydent ocenia się całą pracę tego człowieka dla Polski.
W 2009 roku Gabriel Janowski bez powodzenia kandydował do Parlamentu Europejskiego z list PiS. Często bywa w Sejmie.
W sobotę Solidarna Polska podczas konwencji w Warszawie przedstawi część swoich list do Parlamentu Europejskiego.
...
Na pewno walczyl o nasze dobro .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 0:07, 01 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Żaneta Gotowalska | Onet
Marzena Wróbel dla Onetu: Rząd nie rozwiązuje problemów w kraju. Oni ten czas zmarnują
"Rozmowy na obcasach" - wywiad z Marzeną Wróbel - Newspix
- Ten rząd nie rozwiązuje problemów w kraju, a jedynie reaguje na doraźne sytuacje. Tusk nie ma wizji rządzenia krajem i rozwoju Polski. Bez tej dalekosiężnej wizji każdy, kto podejmuje się rządzenia, musi się zagubić. Ten brak głębszej refleksji jest, w przypadku tego rządu, bardzo widoczny - powiedziała w drugiej części wywiadu Marzena Wróbel (Solidarna Polska). Posłanka jest bohaterką cyklu "Rozmowy na obcasach".
Wszyscy pamiętamy deklarację Katarzyny Bratkowskiej, działaczki feministycznej, której słowa wywołały prawdziwą burzę. Zapowiedziała, że dokona aborcji w Wigilię. Potem nie chciała jednoznacznie potwierdzić, czy jej deklaracja jest zgodna z prawdą, czy, po prostu, chciała wszcząć dyskusję. Czy uważa Pani, że taka forma jest dobrym sposobem prowadzenia dyskusji o aborcji?
Według mnie największą karą byłoby niemówienie o niej i o jej deklaracji. Nie odnajduję słów potępienia wobec jej wypowiedzi. Czuję się urażona tymi słowami. Ta pani mieni się obrończynią kobiet. Nie wiem, kto jej dał takie prawo.
Ja sobie nie życzę tego typu ochrony. Zwłaszcza z jej strony, a też jestem kobietą. Chyba że niedługo okaże się, że jako osoba, która ma inne poglądy, zostanę w jakiś sposób stygmatyzowana i wykluczona z grona kobiet.
Nie można w ten sposób mówić o życiu. Nie można mówić o przerwaniu ciąży tak, jakby się szło do kosmetyczki zrobić peeling. Tego typu formuła dyskursu jest dla mnie nie do przyjęcia. Jest formułą totalnie odhumanizowaną. Ona powiedziała coś tak strasznego, że natychmiast powinna przeprosić wszystkich odbiorców swojej wypowiedzi.
A czy popiera Pani aborcję?
- Nie, jestem absolutną przeciwniczką aborcji. Uważam, że nic tak nie krzywdzi kobiety, jak decyzja o aborcji. Kobieta dokonując aborcji zabija najbliższą sobie osobę. Nikt, nigdy nie będzie nam tak bliski, jak nasze dziecko. To odrzucenie szansy na miłość w najczystszej postaci.
Z jednej strony mamy kobiety, które chcą usunąć ciążę, a z drugiej strony pary, które nie mogą mieć dzieci. Czy popiera Pani metodę in vitro?
- Jestem przeciwko metodzie in vitro. W trakcie tej metody dochodzi do niszczenia zarodków. To są potencjalni ludzie. Czytałam również (dotyczyło to doświadczeń z innych krajów), że dochodzi do aborcji w łonie matki.
Kiedy pojawia się ciąża wieloraka, a w przypadku tego typu zabiegów jest to bardzo częste, są takie kraje, gdzie w łonie matki dokonuje się aborcji. Wszystko po to, by te dzieci, które pozostają, miały większe szanse na życie. Nie jestem w stanie zaakceptować tego typu metody.
W takim razie, jeśli nie in vitro, to jakie rozwiązanie zaproponowały Pani parom, które dzieci mieć nie mogą?
- Jest wiele metod tradycyjnych, które są w stanie umożliwić kobiecie poczęcie dziecka. Problem współczesnej medycyny polega na tym, że kiedy pojawiło się in vitro, odsunięto na bok inne metody, dzięki którym leczono bezpłodność; ich doskonalenie nie jest już tak zintensyfikowane, niż gdyby in vitro nie funkcjonowało. Uważam, że im więcej natury, tym lepiej.
Na stronie Frondy zacytowano wypowiedź profesora neurobiologii z Uniwersytetu w Amsterdamie Dicka Swaaba, że "palenie, przyjmowanie hormonów lub różnych toksyn w ciąży prowadzi do złego rozwoju mózgu, a także do homoseksualizmu dzieci". Czy zgadza się Pani z tą kontrowersyjną tezą?
- Wolałabym mieć twarde dowody o charakterze biologicznym. Zarzucono badania nad przyczynami homoseksualizmu. Takich badań właściwie się nie prowadzi. Nie chcę do tego podchodzić jak do wiary. To nie jest kwestia wiary. To jest kwestia poznania. Powinniśmy dowiedzieć się, jakie są przyczyny homoseksualizmu. Trudno mi jednak odnieść się do tej wypowiedzi, ponieważ jej nie znam w całości. Nie jestem specjalistką z dziedziny neurobiologii, nie znam nawet spopularyzowanych badań w tym zakresie.
Polską opinię publiczną od jakiegoś czasu porusza kwestia gender. Ostatnio mocno wypowiedziała się na ten temat Joanna Senyszyn. Na blogu w Onecie napisała: "chwilowo, łgarstwa o gender przynoszą kłamcom osobiste i grupowe (Kościół, partia Solidarna Polska) korzyści" i dodała, że "gender wygra w pojedynku z ciemnotą, zacofaniem i zakłamaniem".
- To słowa skandaliczne, które mają zamknąć dyskurs publiczny, a nie go otworzyć. Potrzebujemy otwarcia dyskusji. Są to słowa obraźliwe wobec osób, które pani Senyszyn wymieniła i stygmatyzujące. Nie będę podejmowała dyskusji z osobą, która stygmatyzuje tych, którzy sądzą inaczej. Pani Senyszyn nie jest dla mnie, w tej sytuacji, partnerką do rozmów.
Zadziwiające jest również to, że w Polsce są ludzie, którzy mają o sobie wysokie mniemanie, czasami tytuły, czy stopnie naukowe, a nie są w stanie podać choćby kilku najprostszych argumentów na poparcie swoich tez. Zamiast tego oceniają i poniżają innych. W ten sposób sami się kompromitują i dyskwalifikują.
Czy uważa Pani, że takie słowa, jak pani Senyszyn, szkodzą tej dyskusji? Czy powinno się usiąść do stołu i rozpocząć rozmowy na temat gender? Czy może, według Pani, gender to temat zastępczy, który w żaden sposób nie zmieni sytuacji w Polsce?
- To często jest temat zastępczy, bardzo wygodny dla opcji rządzącej. Wtedy, kiedy pojawiają się w kraju trudności, natychmiast wyjmowana jest sprawa gender. Poza rozgrywkami doraźnymi gender jest oczywiście problemem, o którym należy dyskutować.
Warunkiem tej dyskusji jest otwarcie się na argumenty drugiej strony. Jestem w stanie rozmawiać ze zwolennikami gender. Natomiast nie zauważam takiej otwartości z drugiej strony. Mam wrażenie, że druga strona, czyli zwolennicy gender, traktują to, jak nową religię.
W mojej ocenie ta wizja świata, którą proponują genderyści, jest oderwana od wiedzy i doświadczenia ludzkiego. W tym sensie nie jest to nauka, lecz ideologia. Nauka próbuje wyjaśnić zjawiska, które pojawiają się w rzeczywistości, opisując procesy, z którymi mamy do czynienia, formułując prawa nimi rządzące. Nadając im warstwę werbalną.
W przypadku ideologii mamy do czynienia z hipotezą interpretacyjną, która nijak się ma do zdrowego rozsądku i doświadczenia ludzkiego. Jeśli genderowcy twierdzą, że płeć można sobie wybrać, że płeć to kultura, a nie biologia, to nie znajduje to żadnego potwierdzenia w naszej wiedzy i dotychczasowym doświadczeniu. To jest nielogicznie i nie ma nic wspólnego z nauką.
Wspomniała Pani o malejącym zaufaniu i poparciu wobec rządu Donalda Tuska. Zauważalne jest to chociażby w sondażach. Jak ocenia Pani próby ratowania wizerunku przez pana premiera? Mam na myśli chociażby ostatnie wizyty premiera Donalda Tuska u rodzin, które napisały do niego list z prośbą o spotkanie. Czy podziela Pani opinię krytyków, którzy twierdzą, że są to wizyty typowo PR-owe i z góry zaplanowane?
- Tego nie wiem. Sądzę, że wizyty nie są niespodzianką, że są one umawiane. Trudno sobie wyobrazić sytuację, że premier przyjeżdża do rodziny, która się tego zupełnie nie spodziewa. Sądzę, że tutaj tej sfery przypadkowości nie ma.
Są to oczywiście chwyty wizerunkowe, które mają ocieplić wizerunek premiera i rządu. Natomiast te wizyty nie sprawią, że raptem znikną problemy, z którymi Polacy borykają się na co dzień. A tych problemów jest mnóstwo i będzie jeszcze więcej.
W mojej ocenie Donald Tusk i jego rząd robią wszystko, żeby przetrwać. Różne są strategie przetrwania, ale ta, która dominuje, to strategia nicnierobienia. Ten rząd nie rozwiązuje problemów w kraju, a jedynie reaguje na doraźne sytuacje. Tusk nie ma wizji rządzenia krajem i rozwoju Polski. Bez tej dalekosiężnej wizji każdy, kto podejmuje się rządzenia, musi się zagubić. Ten brak głębszej refleksji jest, w przypadku tego rządu, bardzo widoczny.
Czy uważa Pani, że rozwiązaniem tej sytuacji powinny być wcześniejsze wybory? Czy może powinniśmy poczekać do końca kadencji i dać szansę rządowi Donalda Tuska?
- Oni ten czas zmarnują, jestem o tym przekonana. Nie chcę dyskutować na temat rozwiązań, które uważam z góry za czysto teoretyczne. Do żadnych wcześniejszych wyborów nie dojdzie. Rząd Donalda Tuska i on sam są zainteresowani maksymalnym wykorzystaniem czasu, jaki im został.
Opowiedziałam się za zmianą, kiedy wypowiedziałam się za wotum nieufności dla rządu Donalda Tuska. Za co zostałam ukarana usunięciem ze stanowiska wiceprzewodniczącej klubu Solidarnej Polski.
Rządowi Donalda Tuska bardzo zależy na opinii młodych Polaków. Jest to bardzo widoczne, chociażby w wypowiedzi ministra Władysława Kosiniaka-Kamysza, który przedstawił szereg propozycji dotyczących właśnie młodych ludzi. Wśród nich znalazł się m.in. bon migracyjny w wysokości 7,5 tys. złotych. Byłaby to kwota na wynajęcie mieszkania i ułożenie sobie życia w nowym miejscu, po znalezieniu pracy. Czy uważa Pani, że to dobra propozycja?
- To, co się dzieje, to katastrofa. Sugerowałabym, by pan Kosiniak-Kamysz zrezygnował z funkcji ministra, wziął bon migracyjny i spróbował za 7,5 tysiąca rozpocząć nowe życie w nowym mieście. Niech sobie tam znajdzie pracę, wynajmie mieszkanie. Z tym drugim pewnie nie miałby kłopotów, bo Polska się wyludnia. Jestem ciekawa, czy odniósłby sukces.
Dlaczego mówię o prawdziwej katastrofie? Ponieważ Polska od wielu lat traci to, co dla każdego kraju jest bezcenne, czyli młodych ludzi. To nie jest przypadek, że najsilniejsze kraje na świecie są najsilniejsze także pod względem demograficznym. A my, nie dość, że mamy bardzo niski przyrost naturalny, to jeszcze młode pokolenie chce wyjechać z Polski lub już z niej wyjechało.
Pytam się pana Tuska, w jaki sposób nasz kraj będzie funkcjonował? Jak będą działały te wszystkie systemy, które są zbudowane na ludziach. Bez młodych ludzi, którzy pracują w kraju i w nim godnie zarabiają, upadnie państwo polskie. To trzeba powiedzieć wprost. Albo zatrzymamy tę emigrację, albo będziemy musieli otworzyć się na obywateli innych krajów. Co lepsze? Polacy chcą żyć w Polsce, ale muszą mieć przede wszystkim pracę i zarobki, które pozwolą im na to, by w naszym kraju godnie żyć.
Donald Tusk podwyższając wiek emerytalny do 67 lat, zamknął wymianę pokoleniową we wszystkich zawodach. Nieliczni młodzi ludzie, którzy mogli liczyć, że dostaną jakąś pracę w tych systemach, dla których organem założycielskim lub prowadzącym jest państwo, takiej nadziei się już zupełnie pozbyli. Ludzie z mojego pokolenia będą musieli dłużej pracować w zawodzie.
To jest samonapędzająca się klęska. Z jednej strony my będziemy pracować do starości, a, z drugiej strony, młodzi ludzie nie będą mieli żadnych perspektyw rozwoju. Praca będzie wtedy, gdy ten rząd będzie miał jasną wizję rozwoju kraju i dopracuje, na czym Polacy mogliby zarabiać pieniądze.
Główna ścieżka kariery, jaka jest proponowana młodym ludziom, to wyjazd na zachód i rozpoczęcie od zera. Często poniżej swoich kwalifikacji. To musi wpływać na obniżenie bezpieczeństwa młodych ludzi, obniżenie poczucia własnej wartości oraz o zaufania wobec państwa. Jeśli ktoś wykonuje pracę poniżej swoich kwalifikacji, to siłą rzeczy może stracić zaufanie do rządzących. Tak się w tej chwili dzieje.
Za nami kolejny finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. W tym roku pojawiły się liczne głosy krytyki wobec zarządzania finansami przez Jurka Owsiaka. Czy podziela Pani głosy krytyki? Czy dorzuciła się Pani do zbiórki WOŚP?
- Temat jest trudny. Muszę przyznać, że wtedy, gdy przychodzi do mnie dziecko z puszką, to parę groszy, ale daję. To nie zmniejsza mojego krytycyzmu wobec Jerzego Owsiaka. Za niewątpliwie szczytnym celem, jakim jest zbiórka funduszy dla osób potrzebujących, w tle widzimy Przystanek Woodstock i młodych ludzi tarzających się w błocie. Widzimy filozofię, która nawiązuje do hedonistycznych celów. Pamiętam skandaliczne wypowiedzi Owsiaka, w tym również te o charakterze politycznym. Oceniam to bardzo krytycznie.
Ktoś, kto mobilizuje ludzi do zbierania pieniędzy na tak szlachetny cel, powinien być jak żona Cezara. Nie może wchodzić w bieżącą politykę. Wtedy sam się dyskwalifikuje. Jeśli chodzi o finanse fundacji, nie będę tego rozstrzygać, ale sądzę, że finanse fundacji powinny być w 100 procentach pokazane opinii publicznej. Także ta ich część, która dotyczy tak zwanych kosztów własnych. Sądzę, że ludzie powinni wiedzieć, jakie pensje mają pracownicy fundacji.
Na początku stycznia w mediach upubliczniony został list seryjnego zabójcy i pedofila Mariusza Trynkiewicza. Powiedział on, że "w celi pracował nad sobą". Czy obawia się Pani, że – jeśli opuści on celę – może ponownie dopuścić się takich zbrodni?
- Podzielam obawy społeczeństwa. Proszę zwrócić uwagę, że mamy do czynienia z seryjnym mordercą. To nie było jedno, pojedyncze morderstwo, które było dokonane chociażby pod wpływem emocji, lecz seria morderstw, które zostały zaplanowane i przeprowadzone. Ofiarami były dzieci, czyli osoby bezbronne. Jeśli ktoś przekroczył tę granicę, w mojej ocenie, nie jest w stanie zawrócić.
W niewielu kwestiach zgadzam się z rządem, ale prawie cały Sejm, w tym także ja, poparliśmy projekt rządowy dotyczący dalszej izolacji tych najgroźniejszych przestępców. Chodzi o sytuację, w której, na podstawie badań psychologów i psychiatrów okazuje się, że skazani nie rokują poprawy.
Wierzę w resocjalizację, ale uważam, że jeśli ktoś tak daleko zabrnął w czynieniu zła, to jest bardzo mało prawdopodobne, by mógł z tej drogi zawrócić.
Według sondażu prezydenckiego Estymator dla newsweek.pl wybory wygrałby Bronisław Komorowski (50,5 proc. poparcia). Za nim uplasowaliby się Jarosław Kaczyński (17,9 proc.), Jarosław Gowin (8 proc.) i Zbigniew Ziobro (6,4 proc.). Czy uważa Pani, że Komorowski ma naprawdę szanse wygrać wybory w pierwszej turze?
- Mam nadzieję, że pan Bronisław Komorowski nie wygra kolejnych wyborów. Uważam jego prezydenturę za prezydenturę wizerunkową. To, czym mnie najbardziej zraził, to podpisanie ustawy o podniesieniu wieku emerytalnego. Wiele osób, które miało odmienne zdanie od rządu, skierowało swoje kroki do prezydenta. Była szansa na pełniejszą dyskusję niż ta, która miała miejsce w Sejmie. Pan Komorowski szansę na taką dyskusję zmarnował. To była sprawa kluczowa dla Polski.
Poza problemami ludzi młodych dochodzą problemy ludzi starszych. Mam interesantów, którzy są ludźmi starszymi. Są to często kobiety po 50-tce, zwalniane z pracy, ale nie dlatego, że źle pracują, ale dlatego, że ich pensje są wysokie. Jest to związane ze statusem zawodowym, jaki osiągnęły. Pracodawcy powinni im płacić znacznie więcej, aniżeli innym pracownikom.
Osoby te bardzo długo szukają pracy. Spotkałam kobietę, która przez trzy czy cztery lata, mając dziecko na studiach, poszukiwała zatrudnienia. Była to osoba z wyższym wykształceniem, z bardzo wysokimi kwalifikacjami zawodowymi, nie mogła w 250 tys. mieście znaleźć jakiegokolwiek zajęcia. Nie mówię już o pracy, która odpowiadałby jej kwalifikacjom. Mówię o jakimkolwiek zatrudnieniu. To jest dramat.
Polityków, którzy w tak bezkrytyczny sposób decydują o życiu ludzi, uwolniłabym od balastu parlamentarnego, sprawowania władzy. Zasugerowałabym, by pożyli przez pewien czas tak, jak zwykli obywatele naszego kraju. Niech wezmą te 7,5 tys. bonu migracyjnego i niech zmienią swoje życie. Niech zobaczą, jak wyglądają prawdziwe problemy, prawdziwych ludzi. Mam wrażenie, że klasa rządząca oderwała się całkowicie od rzeczywistości i nie chce dostrzegać problemów zwykłych Polaków. Na tym polega dramat. Z tego też powodu mam nadzieję, że Bronisław Komorowski tych wyborów nie wygra.
A jak ocenia Pani szanse Zbigniewa Ziobro, Jarosława Kaczyńskiego?
- Nie chcę oceniać szans Zbigniewa Ziobry i Jarosława Kaczyńskiego. Powiem to, co powtarzam jak mantrę od kilku miesięcy. W mojej ocenie prawica powinna łączyć siły, a nie się dzielić. Mam jednak wrażenie, że jestem odosobniona w tym sposobie myślenia. Myślę, że to, co mieliśmy powiedzieć PiS-owi, to już powiedzieliśmy. Teraz należałoby rozmawiać na temat połączenia sił. Jednak jedna osoba nie zmieni świata i rzeczywistości.
Zaognia się sytuacja na Ukrainie. Coraz więcej jest informacji na temat ofiar śmiertelnych. Szef polskiego MSZ powiedział, że Polska jest gotowa pomóc Ukrainie w tej sytuacji. Czy podziela Pani zdanie Radosława Sikorskiego? Czy powinniśmy włączyć się w pomoc wobec naszego sąsiada?
- Myślę, że błędem ze strony Polski było to, że w zbyt małym stopniu włączała się w procesy, które miały miejsce na Ukrainie. Ludzie nie rozumieją, jak bardzo Ukraina jest dla nas ważna. Jest ważna ze względu na bezpieczeństwo naszego kraju. Wolne państwo ukraińskie jest dla nas potężnym gwarantem bezpieczeństwa. To nasz najbliższy sąsiad, który walczy o wolność.
Wstąpienie Ukrainy do Unii Europejskiej jest w sferze dalekosiężnych interesów Polski. Rosja bez Ukrainy nigdy nie będzie mocarstwem. Ani Unia Europejska, ani Polska nie walczyły w sposób zbyt zdeterminowany o Ukrainę. Powinniśmy być adwokatem Ukrainy w UE, ale mam wrażenie, że abdykowaliśmy z tej roli. Myślę, że działania polskiego MSZ były działaniami zbyt delikatnymi.
Czy jest szansa na nadrobienie tych zaległości? Czy może jest już za późno?
- Krew już się polała. Z całą pewnością wejście Ukrainy do UE będzie bardzo utrudnione. Trudno sobie wyobrazić, by obecny prezydent zrezygnował ze swojego stanowiska. Jest bardzo późno, ale nie uważam, by było to niemożliwe. Pytanie tylko, z kim rozmawiać w tej sprawie. Interesem UE i Polski jest przeciągnięcie Ukrainy w kierunku zachodu.
Dziękuję za rozmowę.
Posłanka Solidarnej Polski Marzena Wróbel jest jedną z bohaterek cyklu Onetu "Rozmowy na obcasach", do której zapraszane są kobiety z polskiej sceny politycznej i sfery społecznej.
...
Tematow moc .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 0:08, 01 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
W sobotę konwencja wyborcza SP
Zbigniew Ziobro w Krakowie, Jacek Kurski w Warszawie, Beata Kempa na Dolnym Śląsku - to niektóre "jedynki" list Solidarnej Polski do europarlamentu. Prezentacja kandydatów SP nastąpi na sobotniej konwencji wyborczej w Warszawie. Partia przedstawi też swój program wyborczy.
Dwudniowa konwencja miała odbyć się w ubiegłym tygodniu. Została jednak przełożona. Oficjalnie, z powodu posiedzenia Rady Głównej partii, na której miały się pojawić "nowe, popularne nazwiska" kandydatów w wyborach do Parlamentu Europejskiego spoza SP. Nieoficjalnie media donosiły o konflikcie lidera partii Zbigniewa Ziobry z posłem Ludwikiem Dornem, dotąd typowanym jako "jedynka" na Mazowszu.
Ziobro tłumacząc przełożenie konwencji, podkreśla, że powodem było właśnie spotkanie Rady Głównej, która miała przyjąć założenia programowe. - Te założenia zostaną przedstawione na konwencji. Taka kolej rzeczy jest właściwsza - zaznaczył.
Europoseł przyznał jednak, że był także jeszcze jeden argument. - Rozmowy, jakie prowadzę ze środowiskami, które chciałyby ewentualnie startować z naszych list do Parlamentu Europejskiego. Przed upublicznieniem "jedynek" chcieliśmy dać sobie trochę czasu, żeby tę sprawę ostatecznie rozstrzygnąć – powiedział Ziobro.
Polityk podkreślił jednocześnie, że z Ludwikiem Dornem ma jak najlepsze relacje. - Jestem pewien, że zobaczycie to państwo na sobotniej konwencji. Będzie "jedynką". Gdzie? Nie mogę ujawnić, dopiero w sobotę – zadeklarował.
Ziobro spodziewa się, że SP uzyska przynajmniej 10 proc. poparcie w wyborach do PE. Według rzecznika partii Patryka Jakiego, ugrupowanie, największe szanse na uzyskanie więcej niż jednego mandatu, ma w okręgu małopolsko-świętokrzyskim, gdzie - według informacji dziennikarzy ze źródeł w partii - lokomotywą będzie właśnie Ziobro; kolejne miejsce na liście SP w tym regionie zajmie europoseł Jacek Włosowicz.
Mazowiecką listę SP ma otwierać europoseł Jacek Kurski. Beata Kempa stanie na czele dolnośląsko-opolskiej listy, Patryk Jaki prawdopodobnie otworzy listę w okręgu zachodniopomorsko-lubuskim, a Tadeusz Cymański - według niektórych polityków z zarządu SP - wystartuje na Śląsku. Jedynkami będą też najprawdopodobniej Andrzej Dera i Ludwik Dorn, nie wiadomo jednak, w których okręgach.
Na konwencji zostaną też zaprezentowane dotychczasowe osiągnięcia europosłów SP oraz program wyborczy ugrupowania. Partia ma przedstawić 5 punktów, które będzie chciała promować w Parlamencie Europejskim. Wśród nich jest "obrona przed napływem promocji homoseksualizmu i ideologii gender". Punkt ten przedstawi przewodnicząca parlamentarnego zespołu "Stop ideologii gender" Beata Kempa. Inne postulaty dotyczą energetyki opartej na łupkach i węglu oraz przedsiębiorczości.
Część haseł wyborczych SP zaprezentowała w ubiegłą niedzielę, podając swój "dekalog wyborczy". Zapowiedziano w nim działania na rzecz wzrostu płac, zatrzymania masowej emigracji i wsparcia rodzin oraz sprzeciw wobec wprowadzenia waluty euro. Według SP potrzebny jest też "nowy kurs europejski". Ma on - według Kurskiego - polegać na "odejściu od Traktatu Lizbońskiego i przejściu do formuły podobnej do Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej".
- Traktat lizboński okazał się niewydolny. Przestrzegaliśmy przed tym polski świat polityczny. Jego przyjęcie oznaczało kompletną degradację polskiej pozycji międzynarodowej od końca osiemnastego wieku, od rozbiorów, trzeba z tym skończyć. EWG - to jest kierunek, w którym powinna iść Europa, nie superpaństwo, nie fałszywa, świecka ideologia, ale zasada: tyle wspólnych instytucji ile wspólnych wartości - mówił Kurski.
....
To byla zdrada .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 11:23, 01 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Jacek Kurski: to były ostatnie słowa, jakie usłyszało 120 tys. Polaków "zarżniętych" na Wołyniu
- Musi pan wiedzieć, że okrzyk "Sława Ukrainie - Herojam sława", to były ostatnie słowa, jakie usłyszało 120 tys. Polaków "zarżniętych" na Wołyniu i na Podolu tuż przed tym, jak siekiery rozrąbały im czoła - mówił Jacek Kurski, zwracając się do Bogdana Rymanowskiego w programie "Jeden na jeden" na antenie TVN24.
Polityk Solidarnej Polski był jeszcze wczoraj na ukraińskim Majdanie i przyznał, że po powrocie do Polski czuje się "przygnębiony i przerażony". Kurski mówił, że Polacy wobec Ukrainy są "w samych sprzecznościach". Według polityka jedną z nich jest to, że Wiktor Janukowycz to "bandyta", o którym jednak należy pamiętać, że został wybrany w demokratycznych wyborach.
- Ja jechałem tam nie po to, aby przemawiać na Majdanie – tylko po to, żeby być z ludźmi - mówił polityk Solidarnej Polski. - Polacy, którzy przemawiają na Majdanie - Jerzy Buzek, czy Jarosław Kaczyński i krzyczą "Sława Ukrainie - Herojam sława", chyba nie wiedzą co robią, albo świadomie robią źle - kontynuował Kurski.
- Poszedłem na Majdan wczoraj rano i zobaczyłem film, który tam puszczano - wspominał europoseł. - Akurat pokazywano w nim, jak rozstrzeliwano Polaka – który się tam głupio tłumaczył, że ma żonę i dzieci, żeby go nie zabijać. Dla nich rozstrzelanie Polaka jest tak jak dla nas rozstrzelanie Niemca - dodał.
Kurski zaznaczył, że "podziwia Ukraińców", którzy bronią wolności, jednak w jego opinii sens ich protestów wymyka się spod kontroli.
Według europosła na oligarchów, którzy popierają Janukowycza, należy nałożyć sankcje. Zakazać im podróżowania i zamrozić ich konta.
Okrzyk "Sława Ukrainie - Herojam Sława" budzi ogromne kontrowersje, ponieważ w czasie II wojny światowej był oficjalnym pozdrowieniem Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), pozdrowienia tego używała także Ukraińska Powstańcza Armia (UPA).
Te organizacje są odpowiedzialne za rzezie na Wołyniu i Galicji Wschodniej w latach 1942-1946, gdzie zginęło ponad 100 tysięcy Polaków, w tym kobiety i małe dzieci.
...
Tak . Pamietajmy ze nie ma ideologii bez konsekwencji ! Wpajanie kultu UPA skutkuje ludobojstwem ! I bardzo ostre pilnowanie w Niemczech aby nie rodzil sie tam kult SS czy czegos podobnego oparte jest na smutnych realistycznych obserwacjacjach do czego to prowadzi .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 16:29, 01 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
SP: potrzebna czytelna i odpowiedzialna polityka wobec Ukrainy
Jacek Kurski - fot. Jacek Kurski/archiwum posła / Onet
W polskim interesie jest, by Ukraina była wolna, ale to sami Ukraińcy powinni demokratycznie zdecydować, jak to zrobić - ocenił europoseł SP Jacek Kurski. Według niego potrzebna jest czytelna i odpowiedzialna polityka Polski wobec Kijowa.
Kurski poinformował na piątkowej konferencji w Sejmie, że w ramach misji parlamentarzystów europejskich na Ukrainie spotkał się z szefem administracji prezydenta Ukrainy Andrijem Klujewem, przedstawicielami opozycji oraz ukraińskich kościołów: grekokatolickiego, cerkwi kijowskiej i moskiewskiej, a także z demonstrantami na Majdanie.
- Wnioski są dla nas następujące: wolna Ukraina leży w interesie Polski i trzeba czynić wszystko, by niezależność Ukrainy wzmacniać - powiedział Kurski. Zaznaczył, że mimo to niepokoi go "pewna egzaltacja i zapętlenie polskiej polityki wobec Ukrainy".
Krytykował też sposób postępowania części polskich polityków wobec aspiracji Ukraińców dotyczących wstąpienia do UE. - Oni mówią, że Europa leży na wyciągnięcie dłoni i nic tylko do niej przystąpić, tymczasem nie towarzyszy temu żadna symetryczna oferta ze strony Europy - stwierdził Kurski. - Czasem mam wrażenie, że Polacy zachowują się tam jak wojska radzieckie, które wzywają Warszawę w 44 r. do walki: "powstańcie". Warszawa powstaje, powstanie gaśnie, a oni nie mają z tym nic wspólnego - dodał.
Zdaniem Kurskiego Polska powinna prowadzić politykę wobec Ukrainy czytelnie i odpowiedzialnie i "nie mamić Ukraińców szybkim wstąpieniem do UE".
Niepokój europosła budzi też "stawianie na piedestale" b. premier Ukrainy Julii Tymoszenko, która - zdaniem Kurskiego - jest "osobą budzącą wątpliwości" ze względu na niepewne pochodzenie jej dużego majątku oraz jej decyzje dotyczące porozumienia gazowego z Rosją. Zdaniem Kurskiego błędem jest też gloryfikowanie przez niektórych lidera nacjonalistycznej partii Swoboda Ołeha Tiahnyboka. Jak przekonywał europoseł, za sprawą Swobody mogą wzmocnić się na Ukrainie antypolskie resentymenty, odwołujące się do działalności UPA na Wołyniu.
Z obu tych powodów - podkreślił Kurski - nie powinno się jednoznacznie popierać ukraińskiej rewolucji. Według Kurskiego należy za pośrednictwem UE i USA wywierać presję na ukraińskie władze, by wprowadzały procedury demokratyczne. - Chodzi o to, by sami Ukraińcy mieli możliwość decydowania w którym kierunku pójdzie ich kraj - podkreślił.
Żeby tak się stało - uważa Kurski - na Ukrainie muszą odbyć się wolne wybory - czy to w 2014 czy w 2015 r.; doprowadzić do tego może w jego przekonaniu zastosowanie "punktowych sankcji" w postaci zamrożenia kont i wstrzymanie wiz dla osób związanych z administracją prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza.
Pytany o ocenę ostatnich działań premiera Donalda Tuska ws. Ukrainy Kurski powiedział, że nie wie, czemu mają one służyć. - Może to wynik działań PiS: że skoro Jarosław Kaczyński powiedział coś niemądrego, to i on może coś zrobić; mam nadzieję, że to nie będzie niemądre - powiedział. - Nie wiem w co gra Tusk, ale jeśli ma to na celu wywarcie presji na Janukowycza, który jest człowiekiem chwiejnym, to może ma to ręce i nogi - dodał.
W piątek premier Donald Tusk kontynuuje rozmowy o Ukrainie z europejskimi przywódcami; spotkał się z kanclerz Niemiec Angelą Merkel, następnie udaje się na spotkanie z szefem brytyjskiego rządu Davidem Cameronem. W czwartek Tusk rozmawiał w Brukseli z szefem Komisji Europejskiej Jose Manuelem Barroso i przewodniczącym europarlamentu Martinem Schulzem, a w Paryżu z prezydentem Francois Hollande'em. Premier apelował o wspólne i konsekwentne stanowisko Unii Europejskiej wobec sytuacji na Ukrainie i pomoc w poszukiwaniu rozwiązania kryzysu politycznego.
...
Tak a Ukraina wolna to kraj wolny od nazimu ! O ile Januk to zwykly bandzior o tyle nazizm to ekstremalnie zbrodnicza ideologia . I gdyby zapanowal to lud szybko by zatesknil do ,,wolnosci" z czasow Januka .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 19:23, 01 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
SP prezentuje część "jedynek" do PE; proponuje wspólne listy PR i RN
Zbigniew Ziobro w Krakowie, Jacek Kurski w Warszawie, Beata Kempa na Dolnym Śląsku - to niektóre "jedynki" list do europarlamentu, zaprezentowane na sobotniej konwencji wyborczej SP. Partia zaapelowała do Polski Razem i Ruchu Narodowego o wspólny start w wyborach do PE.
Tadeusz Cymański, który skierował apel do Polski Razem Jarosława Gowina i polityków Ruchu Narodowego o dołączenie do list wyborczych SP tłumaczył: - Więcej nas łączy niż dzieli. Właśnie dlatego pokazaliśmy tylko siedem jedynek, czyli połowę; druga połowa czeka.
- Postawiliśmy sobie pytanie, czy nie w naszym, ale w interesie Polski jest szukanie porozumienia, nawet kosztem swoich ambicji, swojego mandatu, by jeszcze raz wyciągnąć rękę do innych ugrupowań i porozmawiać. Bo Europie potrzeba silnego ugrupowania, które da sygnał, że w Polsce nikt nie ma monopolu - podkreślił Cymański.
Lider SP Zbigniew Ziobro przedstawił hasło kampanii: "Po pierwsze Polska". W swoim wystąpieniu przekonywał, że wielu euroentuzjastów "siedzi dziś cicho", bo widzi jedynie "szeroki strumień płynących do Polski pieniędzy".
Tymczasem - zdaniem Ziobry - obecnie więcej pieniędzy wypływa z Polski za sprawą zachodnich banków i hipermarketów, które "często omijają polskie prawo podatkowe". Poza tym - argumentował lider SP - z UE płynie do Polski "zepsucie wartości". - Trzeba mieć odwagę się temu wszystkiemu sprzeciwić. I zrobimy to - zapowiedział. - Nie chcemy Europy pod tęczową flagą, chcemy u nas flagi biało-czerwonej - podkreślił.
Solidarna Polska - mówił Ziobro - ma przygotowany program, zawierający działania na rzecz wzrostu płac w Polsce, zatrzymania emigracji i sprzeciwu dla waluty euro. SP - dodał - chce także walczyć w UE z "lewacką ideologią gender". Podkreślił także, że jego partia będzie działać na rzecz poszukiwań gazu łupkowego w Polsce na szeroką skalę, m.in. walcząc o unijne środki na ten cel.
Następnie zaprezentowano "jedynki" SP na listach wyborczych. Warszawską listę otworzy Jacek Kurski, w okręgu małopolsko-świętokrzyskim "jedynką" będzie Ziobro, kolejne miejsce na tej liście zajmie europoseł Jacek Włosowicz; w zachodniopomorsko-lubuskim liderem będzie rzecznik SP Patryk Jaki.
"Jedynką" w okręgu dolnośląsko-opolskim będzie Beata Kempa, w śląskim - Tadeusz Cymański, mazowieckim - Ludwik Dorn, a wielkopolskim - Andrzej Dera.
Kempa mówiła o obronie "tradycyjnych wartości chrześcijańskich" i sprzeciwie wobec "ideologii gender i promocji za unijne pieniądze małżeństw homoseksualnych". - Chrońmy przed tym nasze dzieci - apelowała. Z kolei Dera przekonywał, że konieczne jest utrzymanie w Polsce złotówki i likwidacja Traktatu Lizbońskiego.
Wyrazy wsparcia dla kampanii wyborczej SP przekazał w materiale wideo lider brytyjskiej Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa Nigel Farage, współpracujący z europosłami SP w PE. Podkreślił on, że wspólnie sprzeciwiają się Traktatowi Lizbońskiemu i dotychczasowej polityce klimatycznej UE. Dodał, że ma nadzieję, że po wyborach spotkają się "w najbardziej eurosceptycznym Parlamencie Europejskim do tej pory".
...
Brawo ! Sluszny apel ! Jednoczmy sie ! Zdecydowanie SP . Sa w znakomitej frakcji . Faraga nie trzeba przedstawiac . Pomozemy Polsce i Brytanii . My do nich z chlebem oni w nas kamieniem jak zwykle Polska . Dobrem za zlo .
Tylko ta frakcja troszczy sie o przyszlosc narodow Europy . Reszta idzie po koryto . Kazdy patriota musi ich poprzec .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:50, 03 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
SP chce uchwały Sejmu ws. ukraińskich organizacji nacjonalistycznych
SP przygotowała projekt uchwały Sejmu, której celem jest wsparcie europejskich aspiracji Ukrainy oraz "izolacja" nacjonalistycznych sił ukraińskich. Zbigniew Ziobro skrytykował polskich polityków, którzy na wiecach w Kijowie występowali obok ukraińskich nacjonalistów.
Lider Solidarnej Polski podczas poniedziałkowej konferencji prasowej w Sejmie przekonywał, że jego formacja "jest bardzo życzliwa i zaangażowana we wsparcie dla wolnej i demokratycznej Ukrainy". Jak mówił, trzeba wspierać te siły na Ukrainie, które "walczą o standardy europejskie", co oznacza "odrzucenie skrajnego nacjonalizmu, faszyzmu, szowinizmu, który niestety (...) w jakiejś części jest obecny również na kijowskim Majdanie".
Dlatego, tłumaczył Ziobro, jego formacja przygotowała projekt sejmowej uchwały, w której domaga się, by parlament wyraził poparcie "dla tych wszystkich sił politycznych, które chcą wolnej i demokratycznej Ukrainy, ale by wyraził jednocześnie dezaprobatę i zdecydował się na izolowanie siły politycznej typu Prawy Sektor i Swoboda, które w swoim oficjalnym programie nadal mają plan zmiany granic".
Lider SP skrytykował także tych polskich polityków, którzy podczas wieców w Kijowie stali obok lidera nacjonalistycznej partii Swoboda Ołeha Tiahnyboka.
Poseł Solidarnej Polski Mieczysław Golba przytoczył z kolei jedną z wypowiedzi Tiahnyboka. "Oni się nie bali, tak jak i my nie powinniśmy się bać, brali karabin na plecy i poszli do lasu, przygotowywali się i walczyli z Moskalami, Niemcami, żydostwem i innym robactwem" - cytował Golba. Jak ocenił, oznacza to, że "my Polacy zostaliśmy nazwani »innym robactwem«".
Dlatego, jak mówił Golba, "politycy, którzy jeżdżą tam na Majdan nie powinni stać obok skrajnych nacjonalistów". W tym kontekście powiedział o byłym premierze, b. szefie PE Jerzym Buzku, prezesie PiS Jarosławie Kaczyńskim, czy wiceprzewodniczącym PE Jacku Protasiewiczu.
W ubiegłym tygodniu w "Rzeczpospolitej" ukazał się wywiad rzecznika radykalnej organizacji Prawy Sektor Andrija Tarasenki. Na pytanie, czy obecne granice Ukrainy są sprawiedliwe, odparł on: "Nacjonalista to ktoś, kto dąży do zjednoczenia wszystkich ziem etnicznych swojego narodu, tych, gdzie Ukraińcy żyli od tysięcy lat. Inaczej nie można go nazwać nacjonalistą. Po wojnie operacja »Wisła« spowodowała, że Ukraińcy z tych ziem etnicznych zostali wyrzuceni i sprawiedliwość nakazywałaby, aby te ziemie do Ukrainy wróciły. Mówię o Przemyślu i kilkunastu innych powiatach".
>>>
BRAWO ! BARDZO MADRY ZNAKOMITY POMYSL !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 16:24, 04 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Parlament Europejski za uchyleniem immunitetu Zbigniewa Ziobry
Parlament Europejski opowiedział się za uchyleniem immunitetu europosła Zbigniewa Ziobry w związku z procesem jaki wytoczył mu Artur Balazs. Ziobro mówił przed głosowaniem, że oczekuje, iż jego immunitet "zostanie zdjęty".
Dzięki uchyleniu immunitetu europosła, Ziobro będzie mógł odpowiadać przed sądem w sprawie, którą wytoczył mu były minister rolnictwa.
Komisja prawna PE opowiedziała się za uchyleniem immunitetu lidera Solidarnej Polski. Jak uzasadniono, "sprawa nie wchodzi w zakres działalności politycznej Ziobry jako posła do Parlamentu Europejskiego, stanowi natomiast działanie o charakterze czysto krajowym".
"Postępowanie karne wszczęte przeciwko Ziobrze nie ma związku z jego obecną kadencją posła do PE" - podkreślono. "Wniosek przedstawiono w wyniku oskarżenia wzajemnego, a w takim wypadku decyzja o nieuchyleniu immunitetu europosła mogłaby uniemożliwić drugiej stronie prywatnej prowadzenie sprawy sądowej w ramach obrony" - zaznaczyła komisja.
W oświadczeniu Ziobro napisał, że sam zwrócił się do Komisji Prawnej Parlamentu Europejskiego, a następnie do całej izby PE z żądaniem uchylenia jego immunitetu. Podkreślił, że jest przeciwnikiem immunitetów parlamentarnych. "Solidarna Polska wystąpi z inicjatywą likwidacji immunitetów przysługujących europosłom" - zapowiedział.
Jak napisał Ziobro, wniosek Balazsa jest "całkowicie bezpodstawny i stanowi przyjętą przez niego linię obrony".
W 2011 roku były minister rolnictwa w rządzie Jerzego Buzka Artur Balazs udzielił wywiadu jednemu z portali internetowych, w którym powiedział m.in., że przestrzegał prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego przed Ziobrą "już w czasie, gdy ten ostatni był ministrem sprawiedliwości".
"Nabrałem wtedy przekonania, że prokuratura działająca pod nadzorem Ziobry szukała haków na Jarosława Kaczyńskiego i śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Robiła to w sposób tak perfidny, cyniczny, że musiała mieć na to przyzwolenie i zachęty z samej góry. Inaczej nigdy by sobie prokurator na coś takiego nie odważył. Wtedy wiedziałem już, że problem Ziobry prędzej czy później stanie przed Jarosławem Kaczyńskim" - mówił wówczas Balazs.
W odpowiedzi Ziobro także udzielił wywiadu, w którym zapowiedział wytoczenie procesu cywilnego i karnego byłemu ministrowi rolnictwa. Słowa Balazsa ocenił jako "konfabulacje i pomówienia".
"Balazsowi najwyraźniej pomyliły się role i wydawało się mu, że może sterować pracownikami prokuratury. Starał się bowiem ingerować w śledztwo wobec mafii paliwowej. Chciał, abym odwołał prokuratora, który zajmował się wątkiem niejasnych powiązań jego bądź jego środowiska z mafią paliwową. Kategorycznie mu odmówiłem, doszło do bardzo nieprzyjemnego rozstania" - oświadczył w wywiadzie Ziobro.
W 2012 roku, po wniesieniu przez Ziobrę sprawy do sądu, Balazs wniósł także prywatne oskarżenie, podkreślając, że słowa byłego ministra sprawiedliwości mogły zdyskredytować go w oczach opinii publicznej lub spowodować spadek zaufania do jego zdolności do prowadzenia działalności politycznej bądź pełnienia funkcji publicznych.
...
W zasadzie to pochwalil Ziobre ze byl on bezstronny . Niby dlaczego Kaczynscy mieli byc wylaczeni spod sprawiedliwosci ?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 16:47, 04 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Solidarna Polska chce, by Sejm upamiętnił uchwałą płk. Kuklińskiego
Solidarna Polska zapowiedziała, że z okazji przypadającej 11 lutego 10. rocznicy śmierci płk. Ryszarda Kuklińskiego złoży dziś w Sejmie projekt uchwały upamiętniającej jego zasługi dla obalenia w Polsce komunizmu i utrzymania światowego pokoju.
Na wtorkowej konferencji rzecznik SP Patryk Jaki odniósł się też do proponowanej przez SLD uchwały ws. przypadającej 6 lutego 25. rocznicy rozpoczęcia obrad Okrągłego Stołu. W projekcie uchwały wyrażono "podziękowanie wszystkim, którzy przyczynili się do realizacji koncepcji porozumienia narodowego". Polityk SP skrytykował projekt Sojuszu i zapowiedział, że SP będzie organizować debaty - "seanse prawdy" - w czasie których będzie sprzeciwiać się "gloryfikowaniu tego wydarzenia".
Kukliński to jeden z najwybitniejszych Polaków walczących z komunizmem; "a mimo to przez prawie 25 lat polski parlament udaje, że ta postać nie istnieje" - mówił. Przekonywał, że w ciągu ostatnich 40 lat "nikt na świecie nie zaszkodził komunizmowi tak jak właśnie on".
Przypadająca w lutym 10. rocznica śmierci Kuklińskiego to - zdaniem Jakiego - "najwyższy czas byśmy nazwali dobro dobrem a zło złem". Według niego nie można dopuścić, by Kuklińskiego nazywać zdrajcą. Ocenił, że Kukliński był "Konradem Wallenrodem, który wbił kołek w serce komunizmu". Dlatego - poinformował Jaki - SP po raz trzeci składa projekt uchwały upamiętniającej płk. Kuklińskiego.
"Sejm Rzeczypospolitej Polskiej oddaje cześć pułkownikowi Ryszardowi Kuklińskiemu - wielkiemu patriocie, który dobrze zasłużył się Rzeczypospolitej Polskiej" - napisano w uchwale.
Uzasadniając projekt posłowie SP napisali, że Kukliński w latach 1971-1981 "w trosce o losy kraju i Polaków, i z narażeniem życia" przekazał amerykańskiemu wywiadowi ponad 40 tys. stron tajnych dokumentów dotyczących m.in. planów ZSRR ws. użycia broni nuklearnej, danych technicznych modeli sowieckiej broni, rozmieszczenia radzieckich jednostek przeciwlotniczych na terenie Polski oraz NRD, stosowanych przez Armię Radziecką metod zapobiegania namierzaniu obiektów przez satelity szpiegowskie, a także planów wprowadzenia w Polsce stanu wojennego.
"Informacje przekazywane przez pułkownika Kuklińskiego miały unikalną wartość wywiadowczą - jako oficer łącznikowy w sztabie głównym Armii Radzieckiej Kukliński brał udział w tajnych naradach dotyczących działań Układu Warszawskiego" - zaznaczono w uzasadnieniu uchwały.
Podkreślono, że w opinii historyków ujawnienie Stanom Zjednoczonym planów wojskowych przygotowywanej latami inwazji na kraje zachodniej Europy, w wyniku której Polska mogła zostać zniszczona na skutek działań odwetowych z użyciem broni nuklearnej, miało duży wpływ na przebieg tzw. zimnej wojny.
Pułkownik Ryszard Kukliński był oficerem Ludowego Wojska Polskiego. Uprzedził Amerykanów o zamiarze wprowadzenia w Polsce stanu wojennego, przekazał im plany tej operacji oraz inne tajemnice Układu Warszawskiego. Kukliński został przerzucony do USA, gdzie żył pod zmienionym nazwiskiem. W 1984 r. sąd w PRL wydał na niego wyrok śmierci, który w 1995 r. uchylono. Zmarł 11 lutego 2004 r. w Tampie na Florydzie. Jego prochy zostały sprowadzone do Polski i złożone w Alei Zasłużonych Cmentarza Wojskowego na Powązkach w Warszawie.
....
Ciekawy pomysl .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:26, 05 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Dorn: Sejm powinien zaapelować do rządu o weto ws. redukcji emisji CO2
Zaproponowana przez Komisję Europejską redukcja emisji CO2 na poziomie 40 proc. jest dla Polski nie do przyjęcia - uważa Ludwik Dorn (SP). Dlatego - jak dodał - jego klub zaproponuje uchwałę Sejmu, w której posłowie wezwą rząd do zawetowania tej propozycji.
- Solidarna Polska będzie się domagała rozpatrzenia na następnym posiedzeniu Sejmu uchwały, w której Sejm zwraca się do rządu o jak najszybsze podjęcie decyzji o skorzystaniu przez Polskę z prawa weta wobec propozycji Komisji Europejskiej dotyczącej 40-proc. redukcji emisji - powiedział poseł Solidarnej Polski podczas środowej konferencji prasowej.
Komisja Europejska pod koniec stycznia zaproponowała 40-procentowy cel redukcji emisji CO2 w ramach projektu polityki energetycznej i klimatycznej UE do 2030. Zaproponowała też europejski cel udziału energii ze źródeł odnawialnych na poziomie 27 proc. Propozycja KE nie jest jeszcze propozycją prawną, projekt legislacyjny w tej sprawie może pojawić się w przyszłym roku.
Dorn uważa, że potrzebny jest jasny i wiarygodny sygnał, że Polska "się nie ugnie". Według niego można powiedzieć, że polska gospodarka w perspektywie 2030 roku zaproponowanego celu emisyjnego nie przeżyje, skoro 90 proc. naszej energii elektrycznej pochodzi z węgla kamiennego i brunatnego. Dorn uważa, że podwyższenie w latach 2020-30 do 40 proc. redukcji emisji będzie niszczące dla polskiej gospodarki, grozi spadkiem konkurencyjności, zamykaniem zakładów pracy, wzrostem cen energii.
Zaznaczył, że klub SP nie składa projektu uchwały z intencją, by krytykować rząd. - Być może brak dotychczasowych sygnałów o woli Polski do zawetowania propozycji Komisji to jest pewien szum informacyjny - dodał. Przypomniał przy tym, że polski rząd już kilka razy - słusznie zdaniem Dorna - zawetował plany zwiększania ambicji klimatycznych w 2011 i 2012 roku.
Jego zdaniem, dziś krążą słuchy, że "wyrażono wstępną, dyskretną zgodę" na propozycje KE, wiążąc to z kompromisem dotyczącym ustawodawstwa regulującego poszukiwania i wydobycie gazu łupkowego. - Jeśli tak jest, to bardzo niedobra wiadomość, bo węgiel mamy, łupek być może będziemy mieli - podkreślił Dorn.
- Jeśli rząd w porównaniu z latami 2011-12, gdzie reprezentował stanowisko zgodne z polskim interesem narodowym, zmienił linię, to Solidarna Polska zrobi wszystko, by ta kwestia stała się kluczowym punktem kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego, by można było powiedzieć, kto opowiada się za fundamentalnym polskim interesem narodowym, polskiej gospodarki, rynku pracy, a kto z takich czy innych powodów, od tego interesu odstępuje - zadeklarował Dorn.
Propozycjami KE w marcu ma się zająć Rada Europejska.
Zgodnie z obowiązującym pakietem klimatycznym z 2008 r., UE ma obniżyć swoje emisje CO2 o 20 proc. do 2020 r.
W marcu 2012 r. Polska zawetowała plany, by do 2030 r. UE zredukowała emisje CO2 o 40 proc., a do 2040 r. - o 60 proc. w porównaniu z 1990 r., po raz kolejny polskie weto pojawiło w czerwcu 2012 r. Poprzednio Polska zawetowała klimatyczne propozycje Komisji Europejskiej w 2011 r. Uzasadnieniem dla takiej postawy Polski były oba o koszty, jakie może ponosić jej oparta na węglu gospodarka.
>>>
A co tam Polska . Licza sie ICH kariery .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:59, 06 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Grabarczyk: poprawka SP ws. Okrągłego Stołu - nie do przyjęcia
Propozycja Solidarnej Polski dot. projektu uchwały Sejmu ws. 25. rocznicy obrad Okrągłego Stołu jest nie do przyjęcia - powiedział w środę wieczorem wicemarszałek Sejmu Cezary Grabarczyk (PO). Jeśli SP nie zmieni zdania, Sejm nie przyjmie uchwały - dodał.
Wicemarszałkowie Sejmu Cezary Grabarczyk (PO) i Jerzy Wenderlich (SLD) uzgodnili treść projektu uchwały Sejmu ws. uczczenia 25. rocznicy obrad Okrągłego Stołu. "Dzisiaj w 25-tą rocznicę rozpoczęcia obrad Okrągłego Stołu, a tym samym rozpoczęcia pokojowych przemian w naszym kraju Sejm RP wyraża uznanie dla uczestników obrad Okrągłego Stołu, którzy wytyczyli drogę ku wolnej i demokratycznej Polsce" - czytamy w projekcie.
W środę wicemarszałek Sejmu Jerzy Wenderlich (SLD) poinformował, że projekt uchwały jest kompilacją propozycji PO i SLD. Oba projekty uchwał w tym tygodniu trafiły do Sejmu - we wtorek prezydium izby powierzyło Grabarczykowi i Wenderlichowi przygotowanie tekstu kompromisowego tak, by był on do zaakceptowania dla wszystkich klubów i mógł zostać przyjęty w piątek przez aklamację.
Propozycję popierają wszystkie kluby, poza Solidarną Polską. W środę wieczorem rzecznik klubu SP Patryk Jaki powiedział, że Solidarna Polska chce złożyć poprawkę do projektu uchwały. - Nie zgadzamy się na gloryfikowanie Okrągłego Stołu, chcemy mówić prawdę o tym, co zdarzyło się przed 25 laty. Jeśli nasza poprawka nie zostanie przyjęta, to nie poprzemy uchwały - powiedział Jaki.
SP proponuje, aby projekt uchwały uzupełnić o następujący akapit: "Dzisiaj w 25-tą rocznicę rozpoczęcia obrad Okrągłego Stołu Sejm RP doceniając wolę bezkrwawego rozwiązania polskich spraw pamięta, że obrady Okrągłego Stołu przyczyniły się również do rabunkowej prywatyzacji, bezkarności zbrodniarzy PRL, niewyrównania krzywd dla ich ofiar oraz braku dekomunizacji i lustracji. Doprowadziło to do wykluczenia społecznego, bezrobocia, ubóstwa, emigracji zarobkowej wielu milionów Polaków oraz spowodowało inne problemy społeczne i gospodarcze trwające do dziś".
W odpowiedzi wicemarszałek Grabarczyk powiedział w środę wieczorem, że zaproponowana przez Solidarną Polskę poprawka jest nie do przyjęcia. Jak dodał, jeśli Solidarna Polska nie zmieni swojego zdania i będzie obstawać przy tego typu zmianie, Sejm nie przyjmie uchwały wcale.
25. rocznica rozpoczęcia obrad Okrągłego Stołu przypada w czwartek.
Okrągły Stół to negocjacje prowadzone od 6 lutego do 5 kwietnia 1989 r. przez przedstawicieli władz PRL, opozycji solidarnościowej oraz strony kościelnej. Prowadzone były w kilku miejscach, a ich rozpoczęcie i zakończenie odbyło się w siedzibie Urzędu Rady Ministrów PRL w Pałacu Namiestnikowskim (obecnie Pałac Prezydencki) w Warszawie. W obradach wszystkich zespołów brały udział 452 osoby. Okrągły Stół uważany jest za jedno z najważniejszych wydarzeń w najnowszej historii Polski, od którego rozpoczęły się zmiany ustrojowe Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, w tym częściowo wolne wybory do Sejmu z 4 czerwca 1989 r.
...
Nie ma zgody na kanonizowanie tej ohydy . Zapobiegla ona demokracji w Polsce dzielac tort wladzy miedzy ,,konstruktywna" opozycje i ,,swiatla czesc wladzy" . Wszystkie rzady i parlamenty nie mowiac o prezydentach w przytlaczajacej wiekszosci skladajasie z ludzi spod tego mebla lub ich niminatow ! NIKT INNY NIE WSZEDL DO GRONA WLADZY ! PRAWDZIWA MASAKRA DEMOKRACJI ! I O TO CHODZILO ! ABY RZADZILI CI ,, CO TRZEBA " I JA MAM TO CZCIC ? NIGDY W ZYCIU ! JESTESCIE IMBECYLAMI TO MOZECIE SIE NIMI ZACHWYCAC ! JA WYSIADAM !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 22:53, 06 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Marzena Wróbel: ksiądz pedofil jest ścigany podwójnie
Dlaczego tzw. środowiska postępowe oburzają się na pedofilię w Kościele, a nie chcą mówić o pedofilii wśród homoseksualistów? Księża pedofile stanowią zaledwie promil wszystkich pedofilów, a tymi ONZ się nie zajmuje, tylko atakuje Kościół - mówiła posłanka Solidarnej Polski Marzena Wróbel w programie "Kropka nad i" w TVN24.
- To nie jest prawda, że Kościół lekceważy przypadki pedofilów. Już od pontyfikatu Jana Pawła II Kościół walczył z pedofilami i za pontyfikatu Benedykta XVI to było kontynuowane. Natomiast papież Franciszek bardzo się w tę walkę zaangażował, wysłał swoich wysłanników na obrady ONZ, żeby zdali relację z walki Kościoła z księżmi pedofilami - podkreślała Marzena Wróbel.
Jak dodała, Kościół izoluje pedofilów i ich sądzi. - Kościół potępia takie przypadki i wprowadził odpowiednie procedury, które mają uniemożliwiać tego typu zdarzenia - zaznaczyła. Podkreśliła, że przypadku pedofila związanego z Kościołem, jest on ścigany podwójnie: i przez państwo, i przez władze Kościelne.
Ze słowami Marzeny Wróbel nie zgodziła się feministka i kandydatka Twojego Ruchu do Europarlamentu Kazimiera Szczuka, według której Kościół wielokrotnie ukrywa i ukrywał księży, którzy dopuścili się pedofilii. Szczuka podała przykład południowoamerykańskiego zakonnika, który mimo setek popełnionych gwałtów na chłopcach, był chroniony przez władze kościelne i nie został nigdy osądzony, ponieważ robił wiele dobrego na innych polach, np. zakładał szkoły.
Marzena Wróbel pytała, dlaczego ONZ przypuściła tak silny atak na Kościół katolicki, kiedy pedofile księża stanowią zaledwie promil wśród wszystkich pedofilów. Posłanka Solidarnej Polski przytoczyła statystyki z oficjalnych rządowych raportów amerykańskich, z których wynikało, że na 61 tys. przypadków popełnienia przestępstw seksualnych podejrzewano tylko 21 księży, a potwierdzono jedynie 7 przypadków.
Wróbel cytowała też inne statystyki, według których - zależnie od przeprowadzonego badania - na 1-2 tys. pedofilów przypada tylko jeden ksiądz.
Parlamentarzystka odniosła się także do opinii na temat pedofilii tzw. środowiska postępowego, do którego zaliczyła Szczukę. - Bardzo chętnie oburzacie się i piętnujecie pedofilię w Kościele, ale nigdy nie mówicie o pedofilii w środowiskach homoseksualnych. Dlaczego wasze środowisko mówi o problemie wyłącznie w Kościele? - pytała Wróbel Kazimierę Szczukę. I kontynuowała: - Dlaczego ONZ nie zainteresuje się przypadkami pedofilii wśród osób homoseksualnych? Mieliśmy bardzo bulwersujący przykład pedofilów homoseksualistów w Australii, którzy kupili sobie dziecko od surogatki za 8 tys. dolarów i gwałcili je od samego początku. W dodatku wypożyczali je innym pedofilom. Czy Komitet Praw Dziecka ONZ wtedy zareagował? Nie - oburzała się posłanka.
Podkreślała, że w przypadku pedofilii stanowisko Kościoła jest wyraźne, jest surowe. - Osoby wykorzystujące dzieci zdradzają Boga i Kościół - zaznaczyła. I zaapelowała: - mówmy o pedofilii ogólnie, w ujęciu całościowym, a nie o pedofilii tylko w Kościele.
Z kolei Kazimiera Szczuka twierdziła, że mówienie o "homopedofilii" to absurd. - Każda pedofilia jest zła - dodała.
Jej zdaniem pedofilia "to wielki ból Kościoła i dramat przede wszystkim wykorzystywanych dzieci, ale Kościół musi sobie z tym poradzić". - ONZ nawołuje do wzmożenia działań Kościoła przeciwko pedofilii. Chodzi o to, żeby te działania były takie same, jak w przypadku osób cywilnych, żeby księża nie byli chronieni - zaznaczyła.
...
Bo tu nie chodzi o dzieci ! Jak najlepiej ochronic zlodzieja ? Tak samo jak pedofila . Zlodziej najglosniej krzyczy łapaj zlodzieja wtedy gonia kogo innego ! Ten sam numer robia z łapaj ksiedza pedofila ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 22:55, 06 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Kopacz ma nadzieję na porozumienie z SP ws. uchwały o Okrągłym Stole
Marszałek Sejmu Ewa Kopacz wyraziła nadzieję, że jednak uda się osiągnąć porozumienie z klubem Solidarnej Polski ws. uchwały Sejmu w 25. rocznicę Okrągłego Stołu, tak by posłowie mogli ją przyjąć przez aklamację. Kompromis to również sztuka ustępowania - wskazała.
- Jeśli dziś proponowany tekst ma akceptację wszystkich klubów poza jednym - Solidarna Polską - to niestety to będzie wykluczało przyjęcie tego tekstu przez aklamację. Mam jednak nadzieję, że do tego piątku, a mamy jeszcze cały czwartek, że te rozmowy, które pan marszałek Grabarczyk i pan marszałek z opozycyjnego klubu SLD prowadzili z innymi klubami, że jeszcze usiądą do stołu z Solidarną Polską po to, by ten jednolity tekst przedstawić w formie uchwały całego parlamentu, która zostanie przyjęta przez aklamację - powiedziała marszałek w TOK FM, pytana o brak zgody SP na projekt uchwały zaakceptowany przez wszystkie pozostałe kluby.
Zdaniem marszałek klub SP powinien docenić propozycję rozmowy. "Ta rozmowa ma wartość nadrzędną, wyjątkową. Tak jak (...) to, że usiedli do rozmów 25 lat temu. Wrogie sobie grupy: jedna rządząca i druga opozycyjna, i potrafili ze sobą rozmawiać oraz uzyskali kompromis" - zaznaczyła. I podkreśliła, że "kompromis to jest również sztuka ustępowania w pewnych obszarach".
Jak mówiła, kompromisu nie osiąga się "na pstryknięcie palca; to jest proces, o który bardzo trudno". - Widzimy, co się dzieje na Ukrainie. My jesteśmy i politycy Solidarnej Polski są tymi, którzy radzą Ukrainie, aby nie rozwiązywali konfliktu siłowo, by siedli do rozmów. Wtedy nasza opozycja w stosunku do komunistycznej władzy była na tyle mądra, że siadła do tych rozmów, że dała początek tym przemianom, które skutkują dziś tym, że mamy kraj stabilny gospodarczo, że dzisiaj mamy kraj, w którym mamy mnóstwo młodzieży uczącej się, wykształconej, zdolnej, że mamy czym się pochwalić - przekonywała Kopacz.
Przyznała też, że jest jej smutno, "że nie potrafimy docenić (...) obecnej sytuacji: w jakim kraju żyjemy dzięki tym zmianom, które miały początek 25 lat temu". Wyraziła żal wobec polityków, którzy kontestują tamten okres, gdyż - mówiła - wtedy trzeba było wybrać logikę kompromisu albo konfrontacji. - A nie wiem, jaką cenę byśmy za tę logikę konfrontacji zapłacili - zaznaczyła. Jak mówiła, ówczesną postawę opozycji, która zasiadła do okrągłego stołu - często określaną jako zbyt wielkie ustępstwa - ona sama traktuje jako dobry początek, przejaw zdrowego rozsądku i myślenia o przyszłości.
"Ja się cieszę, że dziś żyję w takim kraju i chciałabym, by ci, którzy dziś kontestują i nie potrafią dostrzec tych dobrych stron, przynajmniej nie kontestowali, nie deprecjonowali tego dobrego, co się wtedy stało" - podsumowała.
Treść projektu uchwały Sejmu ws. uczczenia 25. rocznicy obrad Okrągłego Stołu uzgodnili wicemarszałkowie Sejmu Cezary Grabarczyk (PO) i Jerzy Wenderlich (SLD). Propozycję popierają wszystkie kluby, poza Solidarną Polską. W środę wieczorem rzecznik klubu SP Patryk Jaki powiedział PAP, że Solidarna Polska chce złożyć poprawkę do projektu uchwały. "Nie zgadzamy się na gloryfikowanie Okrągłego Stołu, chcemy mówić prawdę o tym, co zdarzyło się przed 25 laty. Jeśli nasza poprawka nie zostanie przyjęta, to nie poprzemy uchwały" - powiedział Jaki. Grabarczyk oświadczył jednak, że propozycja SP jest nie do przyjęcia. Jeśli SP nie zmieni zdania, Sejm nie przyjmie uchwały - dodał.
SP proponuje, aby projekt uchwały uzupełnić o następujący akapit: "Dzisiaj w 25. rocznicę rozpoczęcia obrad Okrągłego Stołu Sejm RP doceniając wolę bezkrwawego rozwiązania polskich spraw pamięta, że obrady Okrągłego Stołu przyczyniły się również do rabunkowej prywatyzacji, bezkarności zbrodniarzy PRL, niewyrównania krzywd dla ich ofiar oraz braku dekomunizacji i lustracji. Doprowadziło to do wykluczenia społecznego, bezrobocia, ubóstwa, emigracji zarobkowej wielu milionów Polaków oraz spowodowało inne problemy społeczne i gospodarcze trwające do dziś".
25. rocznica rozpoczęcia obrad Okrągłego Stołu przypada w czwartek.
...
AKLAMACJI IM SIE ZACHCIEWA ! JUZ TAK DALEKO ZASZLI W OBOUDZIE I ZAKLAMANIU ! Tfu . Precz z falszem i ohyda . SP najlepiej prezentuje to co mysle .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:02, 07 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Jacek Kurski: miałem złamany palec i się w ogóle nie interesowałem
Miałem złamany palec i się w ogóle nie interesowałem - powiedział w RMF FM europarlamentarzysta Jacek Kurski, odpowiadając na pytanie, dlaczego pięć lat temu nie sprzeciwiał się uchwale sejmowej, "która wyrażała uznanie dla mądrości i dalekowzroczności autorów przemian okrągłostołowych".
Jacek Kurski, były poseł PiS, dziś polityk Solidarnej Polski, pytany był o to, dlaczego pięć lat temu nie sprzeciwiał się ustawie ws. Okrągłego Stołu.
- Poseł Jacek Kurski pięć lat temu nie miał nic do gadania w PiS-ie. Nie interesował się. Odniósł kontuzję. Miałem złamany palec i się w ogóle nie interesowałem - powiedział polityk w RMF FM.
- To jest argument. Ze złamanym palcem nie można protestować przeciwko uchwale o Okrągłym Stole - ironizował dziennikarz.
- Oczywiście, że można, ale nie ma się nic do gadania w PiS-ie. A w Solidarnej Polsce mamy coś do gadania. I Solidarna Polska uznała, że Okrągły Stół, oprócz tego, że otworzył pokojowe przemiany, to jednak był kulawym kompromisem z komunistami i był odpowiedzialny za bardzo wyczerpującą transformację ustrojową robioną pod dyktando byłych marksistów takich jak Balcerowicz. Był odpowiedzialny za otwarcie drogi do mnóstwa afer, do FOZZ-u, był otwarciem drogi do nierozliczenia zbrodniarzy komunistycznych. Był otwarciem drogi do tego, że zabito wtedy trzech księży: Niedzielaka, Zycha, Suchowolca w czasie Okrągłego Stołu i po Okrągłym Stole, i nigdy sprawców tych zbrodni nie osądzono - powiedział Kurski.
...
Bardzo smiszny ko mediant . KAZDY WIE JAKI BYL REZIM W PIS I JEST NADAL I BYLI UBEZWLASNOWOLNIENI ! Teraz dopiero moga mowic wlasnym glosem .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:23, 07 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Zbigniew Ziobro: Mariusz Trynkiewicz na wolności to gigantyczna kompromitacja państwa
Mariusz Trynkiewicz na wolności to gigantyczna kompromitacja państwa - powiedział w programie "Jeden na jeden” w TVN24 Zbigniew Ziobro, prezes Solidarnej Polski, były minister sprawiedliwości.
Mariusz Trynkiewicz na wolności to gigantyczna kompromitacja państwa, ale za państwem kryją się określone osoby. Przede wszystkim osoba odpowiedzialna za przygotowanie tego projektu [ustawy o niebezpiecznych przestępcach – red.], czyli pan Gowin i jego przełożony premier Tusk, który zamiast powołać na ministra prawnika, który rozumie mechanizmy tworzenia prawa, powołał filozofa, który zamiast pracować filozofował i stracono mnóstwo czasu – powiedział Ziobro. - Minister Gowin wspólnie z premierem Tuskiem są politycznie odpowiedzialni za to, że Trynkiewicz wyjdzie na wolność - dodał.
Ziobro mówiąc o obserwacji mężczyzny przez policję zaznaczył, że funkcjonariusze nie będą mogli go podsłuchiwać, jeśli nie udowodnią, że ten podjął jakieś kroki zmierzające do popełnienia przestępstwa.
- Gdyby obserwacja policji dawała gwarancję zachowań, które nie spowodują krzywdy żadnego dziecka, to niepotrzebny byłby ośrodek. Skoro dajemy ośrodek, który ma charakter stricte izolacyjny to robimy tak dlatego, że wiemy, że nie da się w 100 proc. zagwarantować bezpieczeństwa dzieciom - podsumował.
Gowin odpowiada Ziobrze:
Ziobro był w MS ponad 2 lata, ja 1,5 roku. Ja napisałem ustawę, która obroni się przed TK. ZZ stać było na prawniczy bubel.
— Jarosław Gowin (@Jaroslaw_Gowin) luty 7, 2014
....
Owoc okraglego stolu ktory musimy czcic .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 18:37, 08 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Patryk Jaki o Okrągłym Stole: przy wódce podzielili Polskę
Impas prac nad sejmowym projektem uchwały dot. Okrągłego Stołu skomentował dla Onetu rzecznik Solidarnej Polski Patryk Jaki. Polityk stwierdził, że wszystkie partie "chcą przyjąć tę uchwałę, ponieważ ich przedstawiciele w Magdalence przy wódce podzielili Polskę na nowo".
- Okrągły Stół to było dogadanie się zbrodniarzy PRL z opozycją i to Okrągły Stół zagwarantował im bezkarność. To było lądowanie na cztery łapy całego aparatu PRL, który powinien skończyć w więzieniu - podsumowuje Jaki.
Poparcie przez aklamację było warunkiem przyjęcia uchwały na zeszłotygodniowym posiedzeniu Sejmu. Wobec sprzeciwu klubu SP, marszałek Ewa Kopacz zdecydowała, że projekt uchwały trafił do komisji kultury, co oznacza, że prawdopodobnie nie będzie ona głosowana w najbliższym tygodniu.
....
Teraz mamy chwile prawdy ! Widzimy jak wszystkie media obrzyguja SP ! Od Karnowskich po Fakty i Mity . To jest jedna partia w istocie owszem zraca sie o stolki ale korzeniami tkwiaca w okraglym stole ! Pseudomedia nie nasmiewaja sie z godnych Korei Pln sformulowan typu ,,wdziecznosc madrosci uczestnikow okraglego stolu" ale probuja urzadzac chichot z SP ! Okragly stol i jego skutki to podstawa oceny sytuacji w kraju . Ci po jego stronie to ciemna strona mocy . I to nie przypadek zetasprawa ujawnia umoczenieich wszystkich. Gdyby nie SP TO KULT TEGO DZIADOSTWA BYLBY JEDNOMYSLNY ! TAKA HOLOTA WYPLYNELA I ZAGRABILA POLSKE ! ALENASZ NAROD JAK LAWA ! JAKIE TO MADRE !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 1:45, 09 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Rafał Zychal | Onet
Cymański o Kuklińskim: Ryzykował wszystkim, co dla człowieka jest najcenniejsze. To bohater
- Pułkownik Kukliński, na szali z dostatnim i wygodnym życiem, postawił idee patriotyczne, dla których zaryzykował godnością i lojalnością. Osoby, które go krytykują, zdają się nie zauważać dramatycznej sytuacji, w jakiej się znalazł. Decydując się na ujawnienie kompromitujących naszego "wielkiego" sojusznika materiałów, ryzykował wszystkim, co dla człowieka jest najcenniejsze: życiem, rodziną, pozycją i dobrym imieniem. Był gotowy na poniesienie takiej ofiary - powiedział w rozmowie z Onetem Tadeusz Cymański.
Europoseł Solidarnej Polski podkreślił, że dla niego płk Kukliński jest po prostu bohaterem. Dodał również, że późniejsze, tragiczne, losy słynnego szpiega, ale także jego bliskich potwierdziły, jak trudna musiała być dla niego tamta decyzja. Przypomniał choćby o niewyjaśnionej do dziś śmierci jego dwóch synów - Bogdana i Waldemara.
- Ocena działań płk. Kuklińskiego jest, ze względu na nasze postsowieckie dziedzictwo, dla wielu osób ciągle kontrowersyjna. Jednak mam nadzieje, że film Pasikowskiego do końca rozwieje wątpliwości, co do bohaterstwa pułkownika Kuklińskiego. Zarzut, iż był nielojalny wobec własnego państwa, jest niesprawiedliwy i krzywdzący. Jeśli ktoś ma wątpliwości, musi postawić sobie pytanie: czy w tym okresie Polska była krajem suwerennym? Przysięga wojskowa i jej złamanie, czyli zdrada może być rozpatrywana tylko w sytuacji suwerenności państwa - mówi dalej Cymański w rozmowie z Onetem.
- Jeśli przyjmiemy, i taka też jest obiektywna relacja, że Polska nie była krajem suwerennym tylko w pełni zależnym od Rosji, wtedy oceny działań pułkownika nie możemy rozpatrywać w kategorii zdrady i złamania przysięgi, ale bohaterstwa i działania na rzecz dobra własnego narodu. Trzeba pamiętać, że antysowiecka aktywność Kuklińskiego trwała przez 10 lat i nigdy nie została satysfakcjonująco ani oceniona, ani nagrodzona - zauważa.
- Cieszę się, że w 10. rocznicę śmierci generała wychodzi film o jego zasługach dla narodu i chociaż w taki sposób możemy oddać cześć bohaterowi - kończy europoseł Solidarnej Polski.
- Patrzyłem na ten film jako nie tylko opowieść o pułkowniku Kuklińskim, ale również jako opowieść o Wojsku Polskim w latach 70., 60., w czasach, kiedy żołnierze, ludzie w mundurach, nie mieli tego wielkiego szczęścia służenia ojczyźnie wolnej i niepodległej. Służyli w armii, która z trudem utrzymywała elementy suwerenności, odrębności narodowej, a także respektowania narodowego interesu - powiedział Bronisław Komorowski po uroczystej premierze filmu "Jack Strong". - Myślę, że (...) w tym filmie dało się wyczuć coś, co można by nazwać panoramą postaw żołnierskich w tamtym trudnym czasie - dodał.
???
Bedziemy gadac o filmie ? Pasikowski to dziwactwo . Gdyby nie Linda to Psy bylyby na poziomie nizszym niz ,,mlode wilki" . Mi Psy wystarcza i nie zamierzam nic wiecej Pasikowskiego ogladac . Jak wiadomo kino po 90 roku mnie wylacznie irytuje lub brzydzi . Powinni zwrocic pieniadze ktore zmarnowali .
Jak powiedział prezydent, Kukliński podjął "dramatyczną decyzję, dramatyczne wyzwanie służenia ojczyźnie tak, jak uważał za najlepsze". - Myślę, że w roku 25-lecia wolnej Polski, Polski niepodległej, gdzie także żołnierze mogą czuć, że służą wolnej Polsce i niepodległości narodu, możemy sobie powiedzieć, że postać pułkownika Kuklińskiego zasłużyła na wdzięczną pamięć, właśnie ze strony rodaków żyjących w niepodległym, wolnym państwie - ocenił.
Ryszard Kukliński (pseud. Jack Strong) był oficerem Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Na początku lat 70. nawiązał współpracę z wywiadem amerykańskim. Przekazywał Amerykanom strategiczne plany Układu Warszawskiego. Uprzedził ich o zamiarze wprowadzenia w Polsce stanu wojennego. Kukliński został przerzucony do USA w 1981 r., żył w Stanach Zjednoczonych pod zmienionym nazwiskiem. W 1984 r. sąd w PRL wydał na niego wyrok śmierci, który w 1995 r. uchylono.
Kukliński zmarł 11 lutego 2004 r. w Tampie na Florydzie. Starszy syn Kuklińskiego, Waldemar, zginął w sierpniu 1994 r. z rąk nieznanych sprawców. Drugi syn, Bogdan, według oficjalnej wersji zaginął bez śladu podczas morskiego rejsu pod koniec 1993 r.
...
Tak to nie byla zabawa w Bonda . To pieklom czyli kraj radzieckich .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 20:47, 09 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Ziobro: Tusk powinien stać na warcie i pilnować, by Trynkiewicz nie zorbił nikomu krzywdy
Jeśli Trynkiewicz wyjdzie na wolność, to będę rekomendował panu Gowinowi i panu Tuskowi, aby umówili się na 12-godzinne warty przed miejscem obecności Trynkiewicza i pilnowali, by komuś krzywdy nie zrobił - stwierdził w komentarzu dla Onetu Zbigniew Ziobro. Zdaniem szefa Solidarnej Polski "zmarnowano długie dziesięć miesięcy". Ziobro sugerował, że cała sprawa wokół wyjścia Trynkiewicza na wolność zaistniała przez "brak wiedzy i doświadczenia prawniczego" Jarosława Gowina.
Sąd w Rzeszowie jutro ma zbadać wniosek szefa więzienia o uznanie Mariusza Trynkiewicza za niebezpiecznego, który po odbyciu kary musi być izolowany w ośrodku w Gostyninie. Nie wiadomo, czy decyzja zapadnie tego dnia. Eksperci i prawnicy różnie interpretują nowe przepisy.
Będzie to pierwsze i precedensowe posiedzenie sądu w takiej sprawie. Przepisy, na których będzie się opierał skład sędziowski przy rozstrzyganiu tej sprawy, weszły w życie niecałe trzy tygodnie wcześniej - 22 stycznia.
Sprawa dalszego izolowania Trynkiewicza, skazanego za zabójstwo czterech chłopców, już po odbyciu przez niego kary 25 lat więzienia zamienionej z kary śmierci w 1989 r., od kilku miesięcy żyje w mediach. Pod koniec zeszłego roku uchwalono ustawę, która daje możliwość dalszej izolacji i terapii najgroźniejszych przestępców, już po zakończeniu przez nich odbywania kary więzienia - jeśli w toku odbywania kary stwierdzi się u nich zaburzenia.
Od dawna zwracano uwagę na fakt, że kończą się 25-letnie wyroki więzienia osób, wobec których pierwotnie sądy orzekły karę śmierci. Kilka miesięcy po ostatniej egzekucji 21 kwietnia 1988 r. rząd Mieczysława Rakowskiego ogłosił moratorium na wykonywanie wyroków śmierci - obowiązywało aż do formalnego wyeliminowania tej kary przez nowy kodeks z 1997 r. Niezależnie od moratorium polskie sądy orzekły jeszcze kary śmierci wobec 9 osób - najbardziej znanym przypadkiem był Trynkiewicz, który usłyszał wyrok we wrześniu 1989 r.
Po wyborach 4 czerwca 1989 r. - w grudniu tamtego roku - Sejm kontraktowy przyjął ustawę o amnestii. Na jej mocy skazanym na karę śmierci, którzy nie zostali straceni, zamieniono wyroki na kary 25 lat pozbawienia wolności. Kar tych nie można było zamienić na dożywocie, bo do polskiego kodeksu karnego kara dożywotniego pozbawienia wolności powróciła w 1995 roku.
Kara Trynkiewicza dobiega końca we wtorek 11 lutego. Na mocy nowej ustawy o izolacji najgroźniejszych przestępców, wobec takiego osadzonego dyrektor więzienia ma prawo skierować wniosek do sądu o uznanie tego skazanego za osobę niebezpieczną. Skazany, którego dotyczy wniosek, musiał odbywać karę w systemie terapeutycznym i musiano u niego stwierdzić zaburzenia stwarzające "co najmniej wysokie prawdopodobieństwo" popełnienia przestępstwa przeciwko życiu.
Wniosek odnoszący się do Trynkiewicza dyrektor rzeszowskiego zakładu karnego wysłał do sądu od razu w dniu wejścia w życie "ustawy o postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi stwarzających zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób", czyli 22 stycznia. Wówczas sąd - zgodnie z procedurą - powołał biegłych, którzy jeszcze 31 stycznia przekazali sądowi opinię ws. Trynkiewicza. Biegli nie wnioskowali o dodatkową jego obserwację przed wydaniem opinii.
Termin posiedzenia wyznaczono na 10 lutego. Zgodnie z ustawą, sprawę zbada wydział cywilny, a nie sąd karny - o to chodziło autorom ustawy, aby uniknąć zarzutu powtórnego karania za ten sam czyn. Sąd zdecyduje, czy Trynkiewicz jest osobą mogącą stwarzać duże zagrożenie w rozumieniu ustawy. Jeśli tak uzna, może albo nakazać dalszą - już nie karną lecz terapeutyczną - izolację Trynkiewicza w specjalnym ośrodku w Gostyninie, lub też nakazać zastosowanie wobec niego nadzoru prewencyjnego z pozostawaniem na wolności.
Nie wiadomo jednak, czy sprawa zostanie rozstrzygnięta już na poniedziałkowym posiedzeniu. Strony postępowania - które musi odbywać się przy udziale prokuratora i pełnomocnika Trynkiewicza - mogą złożyć swoje wnioski (które sąd może, choć nie musi uwzględnić) np. o uzyskanie dodatkowych opinii biegłych lub przesłuchanie świadków, albo ściągnięcie do akt jakichś dokumentów. Sąd może także np. zadać pytanie Trybunałowi Konstytucyjnemu, o co zwracała się do sądu Helsińska Fundacja Praw Człowieka.
Zgodnie z przepisami, każdy sąd może przedstawić TK pytanie prawne co do zgodności przepisu z konstytucją, jeżeli od odpowiedzi na to pytanie zależy rozstrzygnięcie rozpatrywanej sprawy. Wówczas - po skierowaniu pytania - sprawa ulega zawieszeniu do czasu wydania orzeczenia przez Trybunał.
Jeśli w poniedziałek sąd uznałby Trynkiewicza za osobę zagrażającą innym, będzie on miał siedem dni na złożenie wniosku o doręczenie odpisu tego postanowienia z uzasadnieniem. Później ma kolejnych 14 dni na złożenie apelacji. Dopiero po decyzji sądu apelacyjnego postanowienie sądu będzie prawomocne. Wówczas Trynkiewicz będzie musiał w ciągu trzech dni sam zgłosić się do ośrodka w Gostyninie. Jeśli sąd uznałby, że dobrowolnie tego nie zrobi, może zarządzić zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie go do placówki. Według ostrożnych szacunków prawników, procedura do uprawomocnienia się orzeczenia może zająć co najmniej miesiąc.
Równolegle odrębna batalia prawna toczy się w sprawie opuszczenia przez Trynkiewicza zakładu karnego 11 lutego. Niezależnie bowiem od ewentualnej poniedziałkowej decyzji sądu o umieszczeniu go w Gostyninie, we wtorek to orzeczenie nie będzie jeszcze prawomocne, więc Trynkiewicz powinien zostać zwolniony.
Dlatego kierownictwo zakładu karnego wniosło, aby od 11 lutego został on w ramach zabezpieczenia umieszczony w zamkniętym ośrodku, aż do ewentualnej prawomocnej decyzji sądu o jego izolacji. W czwartek sąd uznał jednak, że w ramach zabezpieczenia wystarczający jest zakaz opuszczania kraju i obowiązek zawiadamiania policji o każdej zmianie miejsca pobytu przez Trynkiewicza, a przede wszystkim zgoda dla policji na stosowanie wobec Trynkiewicza działań operacyjnych (np. podsłuchu lub obserwacji).
Ta decyzja nie jest jeszcze prawomocna - zażalenie na nią zapowiedział już pełnomocnik Trynkiewicza. Prawdopodobne, że zażali się także dyrektor zakładu karnego. Nie wiadomo, czy zażalenia będą rozstrzygnięte do 11 lutego. Według sądu i prawników nieprawomocna decyzja o zabezpieczeniu jest jednak wykonalna i służby będą mogły działać od 11 lutego, a Trynkiewicza będą obowiązywać nałożone sądowe nakazy.
Inną prawną możliwością zatrzymania Trynkiewicza w izolacji po 11 lutego, a przed prawomocnym zakończeniem sprawy uznania go za "zaburzonego", mogłoby być zastosowanie przez sąd rygoru natychmiastowej wykonalności orzeczenia w tej sprawie. Zdaniem niektórych prawników nie jest jednak jasne, czy sąd będzie mógł zastosować taki rygor, ponieważ to rozwiązanie prawne jest raczej stosowane w przypadku egzekucji świadczeń pieniężnych, a nie w odniesieniu do kwestii związanych z faktycznym pozbawieniem człowieka wolności.
...
I koniecznie trzeba uchwaly przez aklamacje . Dzieki okraglemu stolowi tak wspaniali ludzie jak Trynkiewicz zyskali nowe szerokie pole do rozwijania zainteresowan ba innej orientacji seksualnej .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|