Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Smród gnijącego i rozpadającego się zachodu bije w nos!
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 19, 20, 21 ... 28, 29, 30  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135928
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 7:18, 18 Mar 2015    Temat postu:

Niemcy: 3 mln pracowników bierze środki dopingowe

3 mln pracowników w Niemczech sięga po środki pobudzające lub uspokajające, aby sprostać konkurencji w miejscu pracy, zwiększyć swoją wydajność lub opanować stres - wynika z raportu opublikowanego przez kasę chorych DAK. Ich liczba wzrasta.

Liczba zatrudnionych korzystających - pomimo braku wskazań medycznych - ze środków dopingowych wydawanych tylko na receptę wzrosła w ciągu sześciu lat z 4,7 proc. do 6,7 proc. wszystkich pracujących - informuje DAK. Milion zatrudnionych sięga regularnie po doping.

Autorzy raportu twierdzą, że w rzeczywistości liczba osób szpikujących się lekarstwami ze względu na presję w miejscu pracy jest znacznie wyższa - może wynosić nawet 5 mln.

DAK zwraca uwagę, że wbrew popularnym mitom najbardziej zagrożoną grupą nie jest kadra kierownicza, lecz pracownicy gorzej wykwalifikowani oraz zatrudnieni zagrożeni utratą pracy. W tej grupie lekarstwa "na stres" bierze 8,5 proc. osób. Wśród kadry kierowniczej z dopingu korzysta natomiast tylko 5,1 proc. badanych.

Z raportu wynika, że mężczyźni biorą najczęściej środki pobudzające, podczas gdy kobiety preferują środki uspokajające i nasenne. Największą popularnością cieszą się środki przeciwko stanom lękowym (60 proc.) oraz przeciwko depresji (34 proc.).

Szef DAK Herbert Rebscher powiedział, że chociaż nie można jeszcze mówić o zjawisku masowym, to wyniki są "sygnałem alarmowym". Jak podkreślił, nie wolno lekceważyć skutków ubocznych tego zjawiska, w tym groźby uzależnienia od lekarstw.

"Cudowna pigułka nie istnieje" - powiedział, komentując wyniki badań, Klaus Lieb z kliniki psychiatrycznej w Moguncji. Jak podkreślił, środki dopingowe działają przez krótki czas, a ich wpływ na wydajność jest niewielki. Ewentualne negatywne skutki dla zdrowia są o wiele poważniejsze - ostrzegł.

DAK przeanalizowała dane 2,6 mln ubezpieczonych, uzupełniając raport o ankietę wśród 5 tys. osób pracujących w wieku od 20 do 50 lat. DAK jest trzecią pod względem liczby ubezpieczonych kasą chorych w Niemczech. Należy do niej 6,2 mln osób.

...

To problem Zachodu ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135928
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:29, 23 Mar 2015    Temat postu:

Włochy: złodzieje złomu rozkradają polski czołg spod Monte Cassino

Złodzieje złomu rozbierają polski czołg spod Monte Cassino, stojący w miejscu bitwy - taki sygnał otrzymała Ambasada RP w Rzymie. Polska placówka poinformowała, że poprosiła o interwencję lokalne władze i Straż Leśną patrolującą ten teren.

O złodziejach rozkradających czołg-pomnik polskiego pułku napisał dziennik "Corriere della Sera", wyrażając przypuszczenie, że fragmenty pojazdu są przez nich sprzedawane w punktach skupu złomu lub kolekcjonerom. Na zdjęciu, opublikowanym w rzymskim dodatku do gazety widać, że brakuje między innymi fragmentów gąsienicy.

Polska ambasada we Włoszech poproszona przez PAP o wyjaśnienie tej sprawy podkreśliła, że kiedy otrzymała sygnał o kradzieży, natychmiast zwróciła się do władz gminy Cassino, by wyrazić swoje zaniepokojenie. Poprosiła także o interwencję. Postanowiono przeprowadzić skrupulatną kontrolę, by sprawdzić, jakich części historycznego czołgu brakuje.

O sprawie zawiadomiono również Radę Pamięci Walk i Męczeństwa w Warszawie.

Czołg stoi nieopodal opactwa Benedyktynów na Monte Cassino, na terenie pola bitwy w 1944 roku.

Wrak pojazdu jest pomnikiem 4. Pułku Pancernego "Skorpion". W czasie natarcia na pozycje Niemców najechał na potrójną minę. W wyniku jej eksplozji w czołgu zginęła cała załoga pod dowództwem porucznika Ludomira Białeckiego. Korpus czołgu omurowano małym kamiennym ogrodzeniem. W miejscu wyrwanej wieżyczki zamontowany został krzyż z gąsienic czołgowych. U podstawy krzyża po jednej i po drugiej stronie znajdują się tablice pamiątkowe. Pomnik-czołg został odsłonięty 18 maja 1946 roku, w drugą rocznicę bitwy.

>>>

Takim gosciom wszystko jedno byle metal .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135928
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 0:25, 29 Mar 2015    Temat postu:

Amanda Knox i Raffaele Sollecito ostatecznie uniewinnieni z zarzutu zabójstwa
27 marca 2015, 23:15
Włoski Sąd Najwyższy uniewinnił w piątek Amerykankę Amandę Knox i Włocha Raffaele Sollecito, którzy wcześniej zostali skazani przez sąd apelacyjny na wieloletnią karę więzienia za zabójstwo brytyjskiej studentki Meredith Kercher w 2007 roku w Perugii.

Młoda Amerykanka i jej były włoski narzeczony zawsze odpierali zarzuty zabicia koleżanki. Proces, który toczył się dwukrotnie, miał charakter poszlakowy. Oboje spędzili za kratkami 4 lata, od 2007 do 2011 roku.

Piątkowe posiedzenie sądu przed ogłoszeniem wyroku trwało cały dzień.

27-letnia Amanda Knox obserwowała postępowanie w swoim domu w Seattle, dokąd wróciła po poprzednim wyroku uniewinniającym. Jej adwokat zapowiedział, że będzie ona domagać się odszkodowania za wcześniejszy pobyt w więzieniu.

W następnym wytoczonym procesie Knox i Sollecito otrzymali w styczniu 2014 roku wyroki skazujące. Knox została wówczas skazana przez sąd apelacyjny na 28,5 roku więzienia, a Sollecito na 25 lat.

W piątek Sąd Najwyższy skazał natomiast Knox na 3 lata więzienia za pomówienie właściciela baru w Perugii, którego oskarżyła o udział w zbrodni. Uznano, że karę tę odbyła już podczas pobytu w więzieniu.

Sollecito, który w przeddzień ogłoszenia wyroku skończył 31 lat, nie przyszedł do Sądu Najwyższego na ogłoszenie wyroku, choć wcześniej uczestniczył w postępowaniu. Po uniewinnieniu powiedział: "Sędziowie przywrócili mi godność". Podczas pobytu w więzieniu ukończył studia informatyczne. W pracy dyplomowej przeanalizował swój przypadek sądowy z punktu widzenia sieci i sposobu informowania o nim.

To już drugie orzeczenie włoskiego Sądu Najwyższego w tej sprawie. W poprzednim uchylił wyrok sądu apelacyjnego, który uniewinnił amerykańską studentkę i jej włoskiego przyjaciela od zarzutu zabójstwa. Dlatego postępowanie rozpoczęto od nowa.

W piątkowej mowie końcowej obrończyni Sollecito, jedna z najlepszych adwokatek we Włoszech Giulia Bongiorno, apelując o jego uniewinnienie argumentowała, że w trakcie całego postępowania zawsze współpracował on z wymiarem sprawiedliwości i nigdy nie prowadził go na zły trop. "Kiedy doszło do ataku na Meredith oglądał filmy rysunkowe. To nieskazitelny człowiek wciągnięty w spektakularną i gigantyczną aferę, z której niczym Forrest Gump nie zdaje sobie sprawy"- oświadczyła obrończyni.

Proces w sprawie zabójstwa Meredith Kercher, która studiowała w Perugii, to jedna z najgłośniejszych spraw sądowych ostatnich lat, relacjonowana szczegółowo przez media w wielu krajach. Na temat tej zbrodni nakręcono dwa filmy fabularne.

Ciało 22-letniej Brytyjki znaleziono 1 listopada 2007 roku, po zabawie z okazji święta Halloween, w domu, który wynajmowała z innymi studentami. Prokuratura twierdziła, że Kercher została zabita w czasie próby gwałtu i za odmowę udziału w seksualnej orgii.

Wkrótce potem pod zarzutem zabójstwa aresztowano współlokatorkę Kercher, Amandę Knox i jej przyjaciela Raffaele Sollecito. Kilka dni później w Niemczech zatrzymany został znajomy tej grupy studentów, dealer narkotykowy, syn imigrantów z Wybrzeża Kości Słoniowej, Rudy Guede, który uciekł natychmiast po zbrodni. Sąd pierwszej instancji skazał go na 30 lat więzienia. Kara ta została potem zmniejszona do 16 lat. Przebywa w więzieniu jako jedyny skazany za tę zbrodnię.

W grudniu 2010 roku Knox została skazana na 26 lat więzienia, a Sollecito na 25 lat. Po niespełna roku sąd apelacyjny uchylił jednak ten wyrok i uniewinnił oboje. Zaraz po wyjściu z więzienia Knox opuściła Włochy i wróciła do Stanów Zjednoczonych. Uniewinnienie uznano za sensację, która długo była tematem w mediach.

Prokurator odwołał się od wyroku sądu apelacyjnego i sprawa trafiła do Sądu Najwyższego. Prokurator argumentował, że skazani zostali zbyt pochopnie uniewinnieni. Krytykował forsowaną jego zdaniem przez sąd apelacyjny tezę, że tych dwoje młodych ludzi jest zbyt inteligentnych, żeby mogli dopuścić się morderstwa.

Amanda Knox, mieszkająca w Seattle odmówiła ponownego przyjazdu do Włoch na nowy proces. Od chwili powrotu do domu udzieliła wielu wywiadów w amerykańskich mediach, napisała też książkę o sprawie zabójstwa Meredith Kercher. Na wiadomość o jej uniewinnieniu oświadczyła, że odczuwa "olbrzymią ulgę i wdzięczność". Podziękowała też rodzinie, przyjaciołom i obcym osobom za "bezcenne wsparcie".

Na wieść o wyroku uniewinniającym rodzina zamordowanej Brytyjki oświadczyła: "Jesteśmy zdumieni".

...

Czyli nie ma winnych . Bez procesu widać że były narkotyki orgie satanizm i to był skutek zła !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135928
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:15, 30 Mar 2015    Temat postu:

"Bild": wieloletnia dziewczyna pilota Andreasa Lubitza była z nim w ciąży
Miejsce katastrofy airbusa A320 - AFP

W mediach pojawiają się nowe informacje dotyczące Andreasa Lubitza, drugiego pilota airbusa A320, który doprowadził do katastrofy samolotu we Francji. "Bild" podaje, że wieloletnia dziewczyna Lubitza była z nim w ciąży i zakończyła ich związek dzień przed tragiczną katastrofą.

Kathrin Goldbach miała powiedzieć o ciąży Lubitzowi dwa tygodnie przed tragicznym finałem lotu z Hiszpanii do Niemiec. "Bild" informuje, że o ciąży kobieta powiedziała również w swoim miejscu pracy, tzn. w szkole Krefeld's Gesamtschule Kaiserplatz, w której była nauczycielką matematyki i języka angielskiego. Niemieckie media podają, że jej trwający siedem lat związek z pilotem Germanwings był bardzo burzliwy. Kobieta - już po poinformowaniu partnera o ciąży - miała zerwać z Lubitzem, który planował w tamtym czasie ich ślub - poinformował "Der Spiegel".

Zdjęcie Andreasa Lubitza z profilu na Facebooku

Osoby, które media pytały o związek, zgodnie zwracają uwagę na problemy Lubitza. - Chciał kontrolować ją pod każdym względem. Mówił jej, w co może się ubierać, jakiej długości spódniczki może nosić i z kim wolno jej rozmawiać - powiedział prasie jeden ze znajomych pary. - Ujął ją tym, że poświęcał jej swoją uwagę i był miły, ale z czasem okazało się, że ma poważne wahania nastrojów. Zaczęła się go bać - mówił z kolei inny kolega. Z informacji przekazywanych prasie wynika, że kobieta zerwała z pilotem, ale w dalszym ciągu z nim mieszkała. W tym czasie miała szukać nowego mieszkania.

"Bild": zapowiadał, że go zapamiętają

Pojawiają się informacje, że pilot miał również romans z jedną ze stewardes Germanwings - podaje "Bild". I to jego kochanka miała powiedzieć, że Lubitz potrzebował wielu zapewnień i komplementów. - Raz powiedział mi też, że zrobi coś, co zmieni cały system. Mówił, że świat pozna i zapamięta jego imię. (...) Wiem również, że dręczyły go koszmary - podkreśliła 26-latka na łamach "Bild". W opublikowanej w sobotę rozmowie kobieta występuje pod zmienionym nazwiskiem.

Lubitz nie chciał jednak rozmawiać o swojej chorobie. Jednocześnie miał przyznać, że był leczony przez psychiatrów. Zdaniem stewardesy, Lubitz doprowadził do tragedii pod wpływem stanu swojego zdrowia, który miał uniemożliwić mu objęcie funkcji kapitana i odbywania lotów na trasach międzykontynentalnych.

Wiadomo również, że Kathrin Goldbach miała być w podróży na miejsce katastrofy, kiedy poinformowano, że to ojciec jej dziecka doprowadził do śmierci 150 osób obecnych na podkładzie Airbusa A320.

Dane odczytane z czarnej skrzynki samolotu Germanwings - zdaniem francuskich śledczych - jednoznacznie wskazują, że 27-letni pilot celowo doprowadził we wtorek, 24 marca, do katastrofy nad francuskimi Alpami. Nikt nie przeżył.

>>>

Czyli konkubinat ! TERAZ WIDZICIE JASNO DLACZEGO NA STANOWISKACH MUSZE BYC LUDZIE O NIENAGANNEJ MORALNOSCI PRZESTRZEGAJACY EWANGELII ! Zebyscie chocby bezpiecznie dolatywali .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135928
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:33, 07 Kwi 2015    Temat postu:

Tani tytani
- AFP

W Stanach Zjednoczonych nazywa się ich "working poor" - "pracujący biedni". W Europie mówi się o "głodowym wynagrodzeniu". W zamożnych Niemczech coraz więcej osób szuka dodatkowego zajęcia, żeby związać koniec z końcem. Oto historie ludzi, którzy nie tracą nadziei na znalezienie godnej pracy i płacy.

Zegar pokazuje trzecią trzydzieści. Na dworze jest ciemno, zimno i ponuro. Poranna mgła przenika przez ciepłe ubranie. O tej porze ulicami przemykają nieliczni imprezowicze, zaspani właściciele psów wyprowadzający czworonogi na spacer i roznosiciele gazet, a wśród nich Andrea Mayereder. Skoro świt, 46-letnia kobieta wsiada na rower z przyczepką i rozpoczyna pracowity dzień. - Dobrze, że chodniki nie są oblodzone - mruczy pod nosem i zabiera się do rozwiezienia 150 gazet. Przez 24 dni w miesiącu po dwie godziny dziennie dostarcza abonentom 3600 egzemplarzy prasy za 400 euro miesięcznie. Dla mieszkanki Monachium to nie jedyny "mini job", czyli praca w niepełnym wymiarze godzin.

Po rozwiezieniu gazet Andrea Mayereder pędzi do przychodni lekarskiej. - Wykonuję robotę papierkową - wyjaśnia. Oficjalnie praca zajmuje jej 24 godziny w tygodniu. W rzeczywistości o wiele więcej.

Jeśli uda się sprawnie rozwieźć prasę, jedzie do domu i ucina sobie godzinną drzemkę. Praca roznosiciela jest męcząca, a załadowana po brzegi przyczepka bardzo ciężka. Niektórzy abonenci dostają gazety zapakowane w folię ochronną, inni chcą znaleźć ulubioną prasę na wycieraczce przed drzwiami, a mieszkają na trzecim piętrze, w kamienicy bez windy.

Andrea Mayereder pracuje ponad 40 godzin w tygodniu, czyli tyle samo jak ktoś zatrudniony na pełnym etacie. Niestety długi dzień pracy wcale nie oznacza przyzwoitego wynagrodzenia i godnego życia.

Miliony Niemców sprzątają po domach, potem siadają za kasami w supermarkecie, opiekują się dziećmi albo osobami niepełnosprawnymi, dorabiają jako przewodnicy wycieczek, kierowcy rozwożący obiady do szkół, leki do aptek albo pizzę. Czyżby zjawisko, które od dziesięcioleci jest smutną rzeczywistością w Stanach Zjednoczonych, stało się chlebem powszednim dla milionów Niemców?

W USA ten fenomen nazywa się "working poor". W Europie używa się określenia "głodowe wynagrodzenie". Dotyczy osób borykających się z ubóstwem mimo zatrudnienia w kilku miejscach pracy bądź otrzymujących tak niskie pensje, że są skazani na pomoc państwa.

Według Federalnej Agencji Pracy, ponad 2,4 mln osób poniżej 65 lat oprócz pracy etatowej, objętej obowiązkowym ubezpieczeniem społecznym, wykonuje dodatkowe zajęcie w niepełnym wymiarze godzin. Jest ich prawie dwa razy więcej, niż dziesięć lat temu. Wiele osób dorabia do pensji w handlu, gastronomii, domach prywatnych, czy agencjach pracy tymczasowej. Około 40 tys. osób pracuje w firmach sprzątających. Ponad połowę zatrudnionych w niepełnym wymiarze godzin stanowią kobiety - około 1,35 miliona.

Jedni Niemcy pracują z konieczności, inni, by dorobić do budżetu domowego na nadprogramowe przyjemności. - Wiele osób pracuje w niepełnym wymiarze godzin, ponieważ nie znaleźli pracy na cały etat, chcą poświęcić więcej czasu wychowaniu dzieci albo ta forma zatrudnienia jest dla nich korzystniejsza ze względów podatkowych - wyjaśnia rzeczniczka Federalnej Agencji Pracy. Tak czy siak, wielu pracujących ubogich potrzebuje pieniędzy jak powietrza. Dotyczy to także 233 tys. osób zatrudnionych na umowach objętych obowiązkowym ubezpieczeniem społecznym.

Andrea Mayereder wolałaby pracować na pełnym etacie. - Wówczas miałabym jednego pracodawcę zamiast dwóch, a każdy oczekuje stuprocentowego zaangażowania z mojej strony - opowiada. Może wówczas jej życie wyglądałoby nieco inaczej. Póki co, chodzi spać z kurami, a wstaje skoro świt. - Bardzo trudno było mi przyzwyczaić się do obecnego rytmu pracy - przyznaje. Krąg przyjaciół i znajomych powoli się wykruszył. Andrea leży już w łóżku, gdy inni spotykają się na wieczorne pogaduszki. A w niedzielę, jedyny wolny dzień w tygodniu jest zbyt zmęczona i musi nadrobić domowe zaległości. Kawalerka sama się nie posprząta. Na pranie i prasowanie brakuje czasu w ciągu tygodnia.

Pani Mayereder pracowała 20 lat w handlu. Z powodu przewlekłej choroby musiała zrezygnować z pracy. Po trzyletniej przerwie nie miała szansy na ponowne zatrudnienie. Nie udało się jej spełnić marzenia o własnej budce z warzywami i owocami. Bank ocenił negatywnie jej zdolność kredytową. Dzisiaj 46-letnia mieszkanka Monachium pracuje na dwóch etatach w niepełnym wymiarze godzin. Zarabia miesięcznie 1300 euro netto i jakoś wiąże koniec z końcem. Czy czasami pozwala sobie na drobne przyjemności? - Owszem, czasami chodzę na koncerty Petera Maffay i mam w domu dwa króliki - odpowiada. Urlop powyżej dwóch dni w ogóle nie wchodzi w rachubę.

Według statystyk Federalnego Urzędu Statystycznego, ponad miliona pracujących Niemców nie stać na tygodniowy wypoczynek raz w roku. Nieprzewidziane wydatki - naprawa pralki czy samochodu często przekraczają ich możliwości finansowe. - Zwłaszcza w tak zamożnym kraju jak Niemcy ubóstwo może być bardziej bolesne i upokarzające niż w krajach, gdzie bieda jest zjawiskiem powszechnym - uważa politolog Christoph Butterwegge. Dlatego wielu pracujących biednych ukrywa trudną sytuację finansową przed otoczeniem.

Birgit Nanze pracuje 30 godzin tygodniowo w recepcji jednego z berlińskich hoteli. Poranny dyżur rozpoczyna o godzinie siódmej. Mimo wczesnej pory musi wyglądać schludnie i elegancko. Żaden z gości nie może zauważyć, że uśmiechnięta recepcjonistka ma tylko jedną parę butów. - Fajnie byłoby latem popływać w odkrytym basenie - rozmarza się. Niestety bilet wstępu jest nieosiągalny na jej kieszeń. Kino, zoo, drobne przyjemności oczywiste dla wielu z nas, są dla Nanze marzeniem ściętej głowy. Dawniej zapraszała na obiad do restauracji syna albo starszą córkę, gdy mieli urodziny. Dzisiaj nie może sobie pozwolić na taki wydatek. Szczególnie osoby samotnie wychowujące dzieci borykają się z dużymi kłopotami finansowymi. 47-letnia Birgit Nanze (imię i nazwisko zmienione przez redakcję) zarabia miesięcznie około 1000 euro. Oprócz tego dostaje 180 euro zasiłku rodzinnego na 13-letniego syna i 350 euro zasiłku z urzędu pracy.

Prawo do pomocy ze strony państwa mają osoby osiągające dochody poniżej zasiłku socjalnego Hartz IV w wysokości 399 euro plus koszty komornego. Ze wsparcia finansowego państwa korzysta 1,3 mln Niemców. Składają się z dwóch, bardzo zróżnicowanych grup: pierwsza, około 600 tys. osób utrzymuje się z zasiłku socjalnego i dorabia kilka euro tzw. minipracą. W przypadku drugiej połowy jest dokładnie na odwrót. Mają stałą pracę albo prowadzą działalność gospodarczą na własny rachunek, a mimo to potrzebują wsparcia ze strony podatników. - Może to być spowodowane niskimi wynagrodzeniem, większą liczbą dzieci albo wysokim czynszem za mieszkanie - wylicza rzeczniczka Federalnej Agencji Pracy z Norymbergii.

Nikt nie chce żyć na garnuszku państwa. Birgit Nanze nie jest wyjątkiem. Na razie rozsyła podania o pracę, ale bez rezultatu. - Bez zasiłku Hartz IV nie dałabym sobie w ogóle rady - przyznaje. Bardzo często czuje się wykluczona, odstawiona na boczny tor.

Weekendy przeważnie spędza w domu. Każde wyjście kosztuje. W 2013 roku musiała zapłacić 600 euro wyrównania za energię elektryczną. Do dzisiaj spłaca rachunek w ratach. Matki nie widziała od czterech lat. Mieszka w odległości 600 kilometrów. Córki nie stać na opłacenie podróży. Nigdy nie myślała o tym, by rzucić zajęcie, które nie daje jej przyzwoitego utrzymania. - Gdybym zrezygnowała z pracy w niepełnym wymiarze godzin, zaprzepaściłabym szanse na znalezienie pracy na pełnym etacie - wyjaśnia.

Następnego ranka Birgit Nanze pojawi się w recepcji w jedynej parze butów. Goście hotelowi nie będą mieli pojęciach o jej kłopotach i troskach. W tym samym czasie Andrea Mayereder zabiera się za porządkowanie papierów w przychodni lekarskiej. Żaden z zaspanych pacjentów nie zauważy, że wstała skoro świt i rozpoczęła długi, pracowity dzień.

Lars Langenau, Thomas Öchsner, Pia Ratzesberger

>>>

Wydaje sie ze to raczen wygorowane wzorce konsumpcji niz bieda . Trudno mowic o biedzie z takimi dochodami . To obraza ludzi w krajach naprawde biednych .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135928
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:57, 13 Kwi 2015    Temat postu:

Praca i Nauka Za Granicą

Miasto pracy i pieniędzy

Marlena i Iwona od roku pracują w Nowym Jorku. Nielegalne zatrudnienie znalazły w dużej firmie sprzątającej. Zarabiają od 12-15 dolarów na godzinę. Z pracy są zadowolone.

– Nowy Jork to miasto, w którym szybko się odnalazłam – mówi Marlena. – Przyjechałam tutaj na wizę turystyczną na miesiąc czasu, ale bardzo chciałam zostać dłużej. Jedyną możliwością był nielegalny pobyt. Tak też zrobiłam. Marlena postanowiła podjąć nielegalną pracę. Dzięki zarobionym w ten sposób pieniądzom chce rozpocząć wymarzone prywatne studia w Polsce.

Obawy i wahania

– Wiedziałam, że mój nielegalny pobyt wiąże się to z tym, iż ponownie do USA nie wjadę przez parę lat. Zakaz wjazdu na trzy lata za rok nielegalnego pobytu i 10 lat zakazu za pozostawanie tu powyżej roku to kara, która czeka każdego, kto będzie chciał ponownie wjechać na teren Stanów Zjednoczonych – mówi Marlena. – Wiele dziewczyn chce poznać w Nowym Jorku obywatela USA i wyjść za mąż. Wielu osobom się to udaje, bowiem po ślubie, można starać się o uregulowanie swojego statusu i nie przeszkadza w tym nawet poprzedni nielegalny pobyt. W życiu są możliwe różne scenariusze, dlatego nie wykluczam żadnego.

Iwona była w USA razem ze swoim chłopakiem. Niestety rozstali się, a dziewczyna musiała radzić sobie sama. Miała wybór: albo wrócić do Polski i skończyć rozpoczęte studia, albo zostać w USA nielegalnie. Wybrała drugą możliwość. Okazało się, że stać ją na samodzielne wynajęcie pokoju, a potem mieszkania wraz ze swoją koleżanką. Jest szczęśliwa, choć jej pobyt w Nowym Jorku jest nielegalny:.

– Chciałabym założyć rodzinę – zwierza się Iwona. Jej marzeniem jest poznać chłopaka z uregulowanym statusem. – To jedyna możliwość, aby pozostać legalnie w Stanach Zjednoczonych.

Amerykański sen

Miasto, w którym mieszkają obie dziewczyny, jest znane na całym świecie z tego, że mieszka tutaj duża populacja nielegalnych emigrantów:

- Nowy Jork teoretycznie uważany jest za drogą metropolię. Mimo to jest to miasto jakby stworzone dla nielegalnego emigranta. Po pierwsze to moloch, gdzie wszyscy pozostają bezimienni. Łatwo dzięki temu zniknąć w tłumie – mówi Iwona. – Tak naprawdę nikogo tutaj nie interesuje, kim jesteśmy i skąd pochodzimy. Zresztą większość mieszkańców USA to ludność napływowa, dlatego jest tak bardzo tolerancyjna na wszelkich przyjezdnych. Uwielbiam Nowy Jork za jego otwartość, łatwość życia .Jestem tu nielegalnie ale czuje się zupełnie bezpiecznie.

Marlena potwierdza fakt, że to właśnie Nowy Jork sprawił, że chciała pozostać w Ameryce:

- Wynajęcie mieszkania jest proste dzięki tysiącom prywatnych ogłoszeń w sieci. Dziesiątki Polaków mieszkających tutaj na stałe wynajmują pokoje i mieszkania. Zawsze znajdzie się coś taniego. Wystarczy przyjść, obejrzeć mieszkanie, dogadać się z właścicielem, wpłacić zadatek i już ma się wynajęte mieszkanie czy pokój. Nikt o nic nie pyta, nie podpisuje się żadnych dokumentów. Tak samo pracę otrzymuje się z reguły od ręki. Jeśli zapytasz o nią, często od następnego dnia już pracujesz. To brzmi jak bajka i często tak jest – śmieje się dziewczyna. – To trochę jak amerykański sen, choć czasami ten sen może być też nocnym koszmarem.

Do minusów życia nielegalnego emigranta – jak przyznają dziewczyny – należy fakt, iż można trafić na nieuczciwego pracodawcę, który nie wypłaci wynagrodzenia. Jest to jednak rzadkość, gdyż wynagrodzenie płaci się w Ameryce co tydzień, więc nawet gdy taki problem zaistnieje, nie jest to wielka tragedia. Pracy jest bardzo dużo, więc można przebierać w niej. Z dnia na dzień można zwolnić się i po prostu przejść do innej pracy. Z tego powodu dziewczyny czują się komfortowo, nie muszą być niewolnicami u jednego pracodawcy:

- Tak naprawdę od jutra mogę pracować na Manhattanie, na Brooklinie lub jeszcze gdzie indziej. Kafeterie czy sklepy wciąż poszukują pracowników, a Polki są lubiane i poszukiwane. Nikt nie zwraca uwagi, że dziewczyna nie ma legalnego pobytu w USA, przecież nie ma go co trzeci mieszkaniec Nowego Jorku – mówi Marlena. Jest pewna, że gdyby chciała mieć inną pracę, dostałaby ją w ciągu tygodnia.

Praca w serwisie sprzątającym

Obie dziewczyny pracują w dużej firmie sprzątającej mieszczącej się na dolnym Brooklinie. Jest to praca ciężka, ale nie narzekają na nią. Zarabiają około 400-500 dolarów tygodniowo.

Godzina pracy to około 10 dolarów plus napiwki, które otrzymuje dziewczyna od klientów. Czasami jest to nawet 50 dolarów tygodniowo. Pracują 6 godzin dziennie, w tym około dwóch godzin zajmują im dojazdy. Czasami pracy mają mniej, wtedy zarobki to około 350 dolarów tygodniowo.

Pracę zaczynają od 8 rano. O tej porze muszą być już u klienta, więc wstają o 6.30. Marlena wsiada do metra o 6.45. Droga do pracy i dojście pieszo do domu klienta zajmuje jej z reguły godzinę. Dziewczyna ma 3 klientów dziennie, u każdego spędza dwie godziny. W przerwach między klientami wstępuje na kawę, spokojnie je lunch:

- Klienci są przydzielani według grafiku. Z reguły są to stale te same mieszkania. Będąc u kogoś raz w tygodniu nie trzeba się dużo napracować. Najgorsi są klienci, do których chodzi się raz w miesiącu. Na szczęście nie jest ich wielu – zdradza Iwona.

Marlena ceni sobie wolność w pracy. Nikt jej nie pilnuje, bo klientów nie ma w tym czasie w domu:¬ Mogę sobie włączyć telewizor, a nawet zaparzyć kawę – śmieje się dziewczyna. – Przed świętami zostawiają mi kartkę z życzeniami. Niekiedy nawet mały prezent. Iwona za to uważa, że ten rodzaj pracy wymaga fizycznej kondycji, za to może odpocząć jej umysł:

- W pracy naprawdę odpoczywam. Włączam muzykę i wykonuje określone czynności automatycznie, nie myśląc o nich. Pracuje jak maszyna, a gdy skończę wychodzę na kawę i ciastko i czuję, że mój umysł odpoczął w pracy – mówi Marlena.

Realia finansowe

Bilet na metro to około 100 dolarów, ale jest to karta miesięczna. Za mieszkanie płacą około 600-700 dolarów miesięcznie. W to jest już wliczona woda, prąd a nawet internet. Jedzenie kupują w tanich sklepach w dzielnicy, w której mieszkają. W dzielnicy Ridgewood, mieszka dużo Polaków. Dziewczynom żyje się tam przyjemnie.

¬ Jest bezpiecznie, wszędzie blisko, mamy polskie sklepy, dużo stacji metra. Łatwo dojechać na Manhattan. Zajmuje to około 25 minut. Są pralnie, dzięki temu nie musimy mieć pralki w domu. Nie musimy więc płacić dodatkowo właścicielowi mieszkania za wodę – mówi Iwona. – W polskich restauracjach można zjeść polskie jedzenie, obiad nie kosztuje więcej niż 10 dolarów. Chleb to wydatek 2-3 dolarów. Dla mnie to nie jest dużo, zresztą kosmetyki i ubrania kupuje zazwyczaj w sieciówkach. Kawa w kafeterii to maksymalnie 3 dolary, pączek kosztuje 1 dolara.

Marlena potrafi zaoszczędzić około 600 dolarów miesięcznie a Iwona około 500.

– Uważam, że to jest naprawdę dużo, przy tym nie odmawiam sobie niczego, kupuje tańsze rzeczy do domu w „Dolar Store” czyli sklepie, gdzie mogę kupić różności za dolara. Jestem nielegalną emigrantką, ale nie czuje tego. Czuję się w Nowym Jorku zupełnie wolną osobą. Jedyne co mnie ogranicza to fakt, że nie mogę wsiąść do samolotu i polecieć np. do Polski lub gdzie indziej – Iwona z dumą pokazuje fotografie pod palmami. – Za to mogę wsiąść na prom do New Jersey, albo pojechać autobusem na Florydę i wygrzać się na pięknej plaży. Czy można chcieć czegoś więcej?

Renata Brodzińska

...

Typowa obłudy USA. oni tych imigrantów koniecznie potrzebuja a robią cyrk z wałkowaniem wjazdu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135928
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:22, 14 Kwi 2015    Temat postu:

"Toxic City". E-śmietnisko Zachodu w Afryce

W Agbogbloshie, dzielnicy Akry w Ghanie znajduje się największe wysypisko złomu w Afryce Zachodniej. Wystawia ono smutne świadectwo zachodniej strategii planowanego starzenia produktów, zwłaszcza sprzętu AGD.

Agbogbloshie, to dzielica w stolicy Ghany, Akry, nazywana przez miejscowych "Toxic City". Znajduje się tu największe w całej Afryce Zachodniej wysypisko złomu, na które codziennie trafia zużyty sprzęt AGD i elektrotechniczny. Głównie z USA i Europy, w tym także z Niemiec.

Do "Toxic City" dotarł Alexander Göbel ze studia radiowego ARD w Afryce Północno-Zachodniej, który przekonał się na własne oczy, co znaczy w praktyce strategia planowanego starzenia (planned obsolescence), polegająca na takim projektowanie towarów, zwłaszcza sprzętu elektrotechnicznego i AGD, aby po upływie okresu gwarancji stawały się niesprawne, a najlepiej także nieopłacalne w naprawie.

Recykling po afrykańsku

"Toxic City" budzi skojarzenie z wizją przemysłowego piekła. Ta dzielnica Akry, będąca największym wysypiskiem elektrotechnicznego złomu w Afryce Zachodniej, zasnuta jest stale czarnym, gryzącym dymem, snującym się nad niezliczonymi ogniskami, w których wytapia się użyteczne, bo nadające się do recyklingu, elementy metalowe z zepsutych pralek, lodówek, telewizorów, komputerów i drukarek.

"Wytapia się" to za dużo powiedziane. Odzyskiwanie cennych elementów metalowych polega bowiem w praktyce na wrzucaniu zepsutego telewizora czy komputera do ogniska i rozbijaniu kamieniem jego wnętrzności po wytopieniu się plastikowej obudowy. Zajmują się tym młodzi, a często bardzo młodzi, mieszkańcy Akry, dla których "Toxic City" jest jedynym miejscem pracy i nierzadko głównym źródłem dochodów ich rodzin.

Jednym z nich jest jedenastoletni Peter, który właśnie wrzucił do ognia starą lodówkę. Zanim zacznie ją patroszyć, rozbija kamieniem wnętrza niesprawnych telewizorów. W ten sposób udaje mu się odzyskać kawałek magnesu z głośnika telewizora, innym razem trochę platyny z obwodów drukowanych, albo kawałek miedzianego kabla. Sprzedaje je potem handlarzom metalami kolorowymi. Dziennie może zarobić na tym do dwóch cedi. Dwa cedi to niecałe euro. Pieniądze oddaje matce, która opłaca z nich szkołę, do której chodzi. Pytanie tylko: jak długo jeszcze, bo jego głos zdradza wyraźnie, że jest chory. Nawdychał się za dużo trujących oparów. Szram na rękach i nogach nie liczy. To normalne, że pracując bez żadnych zabezpieczeń często się zadrapie albo skaleczy.

Skandal czy dobry biznes?

Takich jak Peter nazywa się w Akrze "scrap boys", czyli "złomiarzami" albo "odpadkarzami" - od odpadów. Jak kto woli. Nie nazwa jest ważna tylko ich zajęcie na tym śmietnisku, które działa już od ponad 10 lat i obrosło siecią składzików i sklepików, w których można kupić odzyskane przez nich części i materiały.

Alexander Göbel miał okazję porozmawiać o fenomenie "Toxic City" z lokalnym obrońcą środowiska Mike´m Anane. Według jego informacji, na to gigantyczne śmietnisko elektrozłomu trafia co miesiąc do 500 kontenerów z całego świata, ale głównie z USA, Niemiec, Szwecji i Finlandiii, a więc krajów, w których triumfy święcą pospołu ekologia, segregacja śmieci i... strategia planowanego starzenia, która z góry ogranicza życie coraz większej liczby urządzeń technicznych do okresu gwarancyjnego.

Anane wie, że dzięki temu śmietnisko będzie się rozrastać, a śmieci przybywać. Lecz zgodnie z Konwencją Bazylejską o kontroli transgranicznego przemieszczania i usuwania odpadów niebezpiecznych z 1989 roku, która weszła w życie w 1992 roku, eksport elektrośmieci jest zabroniony. Jednakże państwa europejskie nadal chętnie się ich pozbywają, bo recykling w UE jest kosztowny, a w Afryce to doskonały biznes. Oczywiście, nie dla wszystkich.

Oficjalnie ten skandaliczny proceder maskuje się hasłem "eksportu towarów używanych". Czy jednak są one sprawne? To nikogo nie interesuje, a jeśli ktoś, w którymś z europejskich portów tym się bliżej zainteresuje, to łatwo przecież sprawić, żeby dał sobie spokój. Korupcja czyni cuda, a na opornych są inne sposoby. Jak słusznie zauważa Mike Anane, "każdy świetnie wie, że Ghana nie ma możliwości przyjaznego dla środowiska recyklingu tych odpadów, a więc to, czy one tu trafią, czy też nie, jest kwestią moralną". Cały szkopuł w tym, że moralność jest na ogół na opak z zyskiem, a pieniądz, jak wiadomo, nie śmierdzi. Śmierdzi za to "Toxic City".

...

Zahut pomaga Afryce.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135928
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:55, 02 Maj 2015    Temat postu:

Najgrubszy Brytyjczyk waży prawie 590 kg i wciąż zwiększa swoją wagę

Spożywa 10 000 kalorii dziennie i waży prawie 590 kg. Carl Thompson uważany jest za najgrubszego człowieka w Wielkiej Brytanii.

Mieszkający w Dover 32-latek podwoił swoją wagę w ciągu trzech ostatnich lat, a jego przestrzeń życiowa, ze względu na ogromną wagę, która uniemożliwia mu samodzielne poruszanie się, jest ograniczona do czterech ścian mieszkania.

Carl Thompson spożywa 10 000 kalorii dziennie, głównie są to niezdrowe dania na wynos.

Mężczyzna nie jest w stanie chodzić ani zadbać o siebie, dlatego zespół opiekunów publicznej służby zdrowia (NHS) odwiedza go i kąpie.

Jak twierdzi najgrubszy Brytyjczyk, przytył, bo w jedzeniu szukał ukojenia swojego bólu po śmierci matki, która chorowała na guza mózgu i zmarła w 2012 roku.

Chociaż doznał już ataku serca, Thompson nie słucha przestróg lekarzy i nie zmienia diety na zdrowszą. Jak sam przyznaje, wydaje 200 funtów tygodniowo na jedzenie na wynos i ok. 10 funtów dziennie na czekoladę.

Jak informuje dziennik "The Telegraph", wcześniej najcięższym Brytyjczykiem był Paul Mason, który osiągnął wagę 635 kg. Obecnie mężczyzna ten wraca do zdrowia i ma wszczepioną opaskę żołądkową.

...

Takie Zahut ma problemy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135928
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:01, 02 Maj 2015    Temat postu:

Karpacz: 58-latek zastrzelił kota z wiatrówki, bo zwierzę rzucało się na ptaki
Tomasz Pajączek

58-latek strzelił do kota z wiatrówki, bo, jak później tłumaczył, chciał spłoszyć zwierzę, które siedziało na drzewie i łapało ptaki. Teraz za zabicie kota mężczyźnie grozi do dwóch lat więzienia.

Do zdarzenia doszło pod koniec kwietnia przy ul. Mickiewicza w Karpaczu. O zabiciu zwierzęcia policję powiadomili przechodnie, którzy słyszeli strzały i widzieli, jak z drzewa spadł kot. – Jak ustalili policjanci, świadkowie widzieli również jakiegoś mężczyznę, który prawdopodobnie strzelał z wiatrówki do zwierzęcia – mówi Edyta Bagrowska z jeleniogórskiej policji.

Funkcjonariusze, którzy pojechali na interwencję, bez trudu znaleźli pod drzewem leżącego martwego kota, który miał widoczne rany postrzałowe. – Policjanci ustalili, że to 58-letni mieszkaniec strzelał z okna do kota i go zabił. Mężczyzna przyznał się do tego, jednak twierdził, że chciał tylko zwierzę spłoszyć, gdyż kot siedząc na drzewie łapał ptaki – dodaje Bagrowska.

Obecnie funkcjonariusze wyjaśniają szczegółowo wszystkie okoliczności tej sprawy. Za zabicie kota 58-latek może trafić do więzienia na dwa lata.

...

Za koty do więzienia. A aborcja to ,,prawo".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135928
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:22, 28 Maj 2015    Temat postu:

Sprzedali córkę za 17 tysięcy euroŚroda, 27 maja 2015, źródło:IAR

fot. / Jacek Bereźnicki
17 tysięcy euro. Za tyle rumuńscy rodzice, mieszkający w Hiszpanii, sprzedali swą 11-letnią córkę. Kupującymi byli również Rumuni. Policja zatrzymała obie pary i 19-letniego syna kupujących.



Umowa o sprzedaży dziecka została zawarta rok temu w Rumunii podczas uroczystości rodzinnej. Rodzice dziewczynki mieszkają w Sewilli, na południu Hiszpanii, a kupujący - w oddalonej prawie o 600 kilometrów wsi pod Valladolid. Po przewiezieniu tam dziewczynka była maltretowana i zmuszana do niewolniczej pracy w rolnictwie.

- Dziecko telefonicznie poinformowało matkę o swojej sytuacji. Ponieważ sprawą zainteresowała się policja, ci, którzy ją kupili, zgodzili się, aby wróciła do Sewilli - powiedział Jorge Llorente z administracji z Valladolid.

Aresztowanym zarzucono handel ludźmi, maltretowanie, zmuszanie do niewolniczej pracy i wykorzystywanie seksualne. Dziewczynka jest w ośrodku dla nieletnich, gdzie przebywa pod opieką lekarza i psychologa.

...

Niech zgadne ,,Rumuni" czyli Cyganie? Przestancie pieprzyc o tych ,,Rumunach" bo to juz jest falsz. Czy ja mam sie domyslac o co chodzi?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135928
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:16, 02 Cze 2015    Temat postu:

Kanada: wielkie odszkodowania dla palaczy

- Shutterstock

Rekordowe odszkodowanie dla kanadyjskich palaczy. Koncerny tytoniowe będą musiały wypłacić 11 miliardów euro osobom, które zapadły na zdrowiu wskutek palenia papierosów.

Sąd najwyższy prowincji Quebec nakazał firmom Imperial Tobacco, Rothmans Benson & Hedges oraz Japan Tobacco International wypłatę odszkodowania w wysokości 15 i pół miliarda dolarów kanadyjskich, czyli 11 miliardów 300 tysięcy euro. Pieniądze otrzyma przeszło milion palaczy, którzy pozwali producentów papierosów. Zarzucili im, że nie podawali prawdziwych informacji o swoich wyrobach, zaniżając między innymi zawartość nikotyny. Postępowania w tej sprawie trwały od 19 lat.
REKLAMA


W uzasadnieniu wyroku sąd stwierdził, że koncerny nie dopełniły obowiązku nieszkodzenia klientom i informowania ich o ryzyku i zagrożeniach, związanych z produkowanymi wyrobami. Sąd podkreślił, że firmy tytoniowe zarobiły miliardy dolarów kosztem zdrowia swoich klientów.

...

Bez przesady nikt nie zmuszal. To ja w PRLu juz za Jaruzela 30 lat temu wiedzialem ze papierosy szkodza oczywiscie w nadmiarze. Nikt nie musi palic paczki dziennie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135928
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:54, 04 Cze 2015    Temat postu:

Wrzucił dziewczynie "narkotyk" do drinka. Pokazał to na filmie jako przestogę

Młody chłopak udowadnia, że bardzo łatwo można dorzucić dziewczynie do drinka środek odurzający

Stracić świadomość i być wykorzystaną? Dla większości młodych dziewczyn brzmi to bardziej jak mit niż rzeczywiste zagrożenie. Tymczasem, każda może stać się ofiarą, wystarczy chwila nieuwagi, by wypić drinka z narkotykiem - pokazał to w swoim filmiku umieszczonym w internecie jeden z blogerów.

Młody chłopak - Joey - przeprowadza społeczny eksperyment i udowadnia, że bardzo łatwo można dorzucić dziewczynie do drinka środek odurzający. W kilka minut sprawi, że straci świadomość i przez długie godziny nie będzie wiedziała, co się z nią dzieje.
REKLAMA


Na filmie widać, jak chłopak aranżuje kilka sytuacji, podczas których dosiada się do dziewczyny w barze, a gdy ta odchodzi na chwilę i zostawia pełną szklankę lub tylko odwraca głowę, chłopak wrzuca do środka tabletkę. Gdy dziewczyna wraca, chłopak mówi: "Na Twoim miejscu nie piłbym tego drinka, jest w nim narkotyk". W rzeczywistości nie był to narkotyk i żadna z osób nie ucierpiała, autorowi nagrania chodziło o pokazanie, że jest to realne.

Wiemy, że może się to zdarzyć, ale to zdarza się tak rzadko i tylko zbyt ufnym dziewczynom - taki jest mechanizm myślenia. Niestety okazuje się, łatwiej zignorować potencjalne niebezpieczeństwo niż być czujną. Autor filmu przypomina, że zagrożenie gwałtem jest realne i nie wolno nigdy ufać obcym.

"Jedno udostępnienie może uratować życie" - w ten sposób bloger apeluje o rozpowszechnianie filmu.

...

Teraz juz na chwile nawet nie mozna odejsc.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135928
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:12, 08 Cze 2015    Temat postu:

Kate Moss wyprowadzona z samolotu pod eskortą policji

Kate Moss - Domine-Wyters / PAP

Supermodelka Kate Moss w asyście policji została wyprowadzona z samolotu. Powodem wezwania służb było uciążliwe zachowywanie się słynnej pasażerki w trakcie lotu powrotnego z Turcji do Wielkiej Brytanii - podały brytyjskie media.

Do zdarzenia doszło w niedzielę, kiedy załoga samolotu tanich linii easyJet poinformowała służby naziemne, że na pokładzie znajduje się awanturująca się pasażerka. Po wylądowaniu na londyńskim lotnisku Luton modelka została wyprowadzona w asyście policji.
REKLAMA


Jak pisze agencja Associated Press, Moss nie została aresztowana.

41-letnia dziś Moss to jedna z najbardziej rozpoznawalnych modelek na świecie. Karierę zaczęła w wieku 14 lat, współpracowała m.in. z takimi projektantami jak Louis Vitton czy Stella McCartney.

Oprócz modelingu znana jest również ze swoich związków między innymi z aktorem Johnnym Deppem oraz muzykiem Petem Dohertym.

..

Celebryci Zachodu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135928
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:04, 18 Cze 2015    Temat postu:

Australia: sąd zakazał matce karmienia piersią, bo zrobiła sobie tatuaż

Kobieta w maju zrobiła sobie tatuaż na palcu i na stopie - Shutterstock

Sąd w Australii nakazał młodej matce, by nie karmiła piersią swego 11-miesięcznego synka, ponieważ dopiero co zrobiła sobie tatuaż, a to może stanowić zagrożenie dla zdrowia dziecka - informują dzisiaj australijskie media. Wyrok wywołał sporą krytykę.

Ojciec dziecka, który rozstał się z jego matką, wykorzystał sprawę tatuażu, chcąc zatrzymać chłopca przy sobie. Argumentował, że jego 20-letnia była partnerka ma problemy psychiczne, a także związane z zażywaniem narkotyków.
REKLAMA


Kobieta, która w maju zrobiła sobie tatuaż na palcu i na stopie, w czerwcu otrzymała postanowienie sądu przyznające jej główną opiekę nad dzieckiem, pod warunkiem że nie będzie go karmić piersią. Sędzia powołał się na możliwość zakażenia w czasie zabiegu tatuowania. Jednak testy na HIV i zapalenie wątroby przeprowadzone u kobiety dały wynik negatywny. Matka odwołała się od decyzji zakazującej jej karmienia syna piersią.

Wyrokiem sądu zaniepokojone jest australijskie stowarzyszenie na rzecz tej metody karmienia dzieci; sądową decyzję oceniono jako "niepokojącą". Jego szefowa Rebecca Naylor podkreśliła w radiu ABC, że jeśli zabieg jest przeprowadzany właściwie, a "wszystkie procedury dotrzymane", stowarzyszenie "stanowczo zachęca kobiety mające tatuaże do karmienia dzieci tak długo, jak uznają za stosowne".

- Kobiety muszą być ostrożne... Ale to nie znaczy, że mają żyć w sterylnych warunkach - zaznaczyła.

Eksperci ds. zdrowia twierdzą, że w Australii ryzyko zakażenia dziecka wirusem przez karmiącą matkę po zabiegu tatuażu jest "absolutnie minimalne".

...

Awantura o dziecko. Trudno zatem sensownie stwierdzić prawdziwość.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135928
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:20, 22 Cze 2015    Temat postu:

Amerykański pastor: kobiety, które podczas seksu wzywają imię Boga, powinny iść do więzienia

Amerykański pastor: kobiety, które podczas seksu wzywają imienia Boga powinny iść do więzienia - Kotin / Shutterstock

Kobiety, które podczas seksualnych uniesień wzywają imię Boga, powinny być ścigane - grzmi pastor Kościoła Cornerstone, John Hagee. Uważa, że to bluźnierstwo - informuje "Daily Mail".

Pastor z San Antonio, w opublikowanym niedawno wywiadzie powiedział, że gdyby to zależało od niego, to umieściłby wszystkie bluźniące w ten sposób kobiety w więzieniu. Powoływał się przy tym na cytaty z Biblii.
REKLAMA


Hagee uważa, że są sprawy istotniejsze w Kościele, ale nie można bagatelizować bluźnierstw. Nie mówi jednak, w jaki sposób należałoby ścigać kobiety oraz jakie przewiduje kary dla mężczyzn.

...

Można ścigać producentów porno. Ile tam tego jest! Co gorsza bluzgami. Coś ohydnego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135928
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 14:04, 25 Cze 2015    Temat postu:

Masz czerwone oczy po kąpieli w basenie? To przez mocz w wodzie

Masz czerwone oczy po kąpieli w basenie? To przez mocz w wodzie - Shutterstock

Czerwone oczy po wyjściu z basenu to nie sprawka obecności w wodzie chloru, a moczu – informuje portal RMF24. Sprawą zajęli się naukowcy z amerykańskiego Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorobom (CDC).

Ponad 70 proc. Amerykanów wierzy, że zaczerwienione oczy po kąpieli w basenie są wynikiem obecności w wodzie chloru. Jednak według ekspertów z CDC, to mocz odpowiedzialny jest za tę przypadłość.
REKLAMA


– Załatwianie się do basenów sprawia, że obecność chloru jest faktycznie zubażana. Wówczas wytwarzają się substancje drażniące, które sprawiają, że oczy są zaczerwienione – powiedziała Michele Hlavisa, dyrektor Programu Zdrowotnego dla Basenów.

Jak podaje RMF24, wszystkim znany specyficzny "zapach chloru" to "efekt łączenia się chloru z moczem, potem i wszelkim brudem, który wnoszą na sobie pływacy".

...

Wspaniały proceder. Ludzie są fajni...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135928
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:25, 30 Cze 2015    Temat postu:

Australia: bunt więźniów wywołany zakazem palenia
Zamieszki w australijskim więzieniu - [link widoczny dla zalogowanych]

Ponad 300 skazanych gwałtownie protestowało dziś przeciwko zakazowi palenia w więzieniu o zaostrzonym rygorze w Ravenhall niedaleko Melbourne. Pracownicy więzienia zostali prewencyjnie ewakuowani z miejsca zamieszek.

Według relacji telewizji uczestnicy buntu mieli przy sobie prowizorycznie skonstruowaną broń. Na twarzach mieli maski. Więźniowie podpalili budynek i zmusili strażników do ucieczki. Powodem buntu jest zakaz palenia, który wprowadzono wczoraj. Około 80 procent osadzonych pali papierosy.

Jak donoszą australijskie media, więzienie zostało otoczone przez policję. - Policja stara się obecnie opanować sytuację - powiedziała rzeczniczka policji stanu Wiktoria. - Na miejscu są już jednostki policji wspierane z powietrza. Żaden z więźniów nie opuścił zakładu - dodała. Na nagraniach wideo widać mężczyzn w kominiarkach oraz płonące na placu kosze. Szacuje się, że w buncie bierze udział od 60 do 300 osób.

Będący przyczyną buntu zakaz palenia, mający obowiązywać we wszystkich więzieniach tego stanu, w Ravenhall wchodzi w życie we wtorek. Policja nie wyklucza, że oprócz zakazu palenia, bunt mogły wywołać rywalizujące ze sobą gangi.

>>

Czlowiek ma prawo palic. Palenie nie jest grzechem. Nalogowe palenie to choroba. Nie nalezy przesadzac... Ale to jest w porzadku jako takie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135928
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:01, 07 Lip 2015    Temat postu:

USA: Bill Cosby przyznał się do kupowania środków nasennych w celu podawania ich kobietom

Bill Cosby - AFP

Znany gwiazdor telewizyjny i komik, Bill Cosby, zeznał w 2005 roku, że nabywał silne środki nasenne z zamiarem podawania ich kobietom, aby uprawiać z nimi seks – wynika z opublikowanych dokumentów sądowych.

77-letni obecnie Cosby przyznał się do tego podczas składania zeznań w procesie, jaki wytoczyła mu we wrześniu 2005 roku była pracowniczka uniwersytetu Temple Andrea Constand. Cosby studiował na tej uczelni, a później był członkiem jej rady powierniczej.
REKLAMA


Utrzymywała ona, że Cosby podstępnie nakłonił ją do zażycia silnego środka usypiającego i otępiającego Methaqualone (występującego również pod handlową nazwą Quaalude), a następnie molestował ją seksualnie.

Proces zakończył się ugodą, na mocy której Cosby wypłacił Constand nieujawnioną sumę pieniędzy. Jednak dopiero w poniedziałek dziennikarzom Associated Press udało się dotrzeć do dokumentów i protokołów zeznań. Dokumenty opublikowano mimo protestów adwokatów Cosby'ego.

Z protokołów przesłuchań aktora wynika, że Cosby przyznał się do nabywania tabletek Quaalude "z zamiarem podawania ich młodym kobietom, z którymi chciał uprawiać stosunki seksualne". W dalszej części zeznań Cosby usiłował je zmienić, twierdząc, że nie chodziło mu o "kobiety", ale "kobietę" oraz że do takiej sytuacji doszło tylko raz w 1976 roku w Las Vegas.

Wcześniej ponad 40 kobiet oskarżyło Cosby'ego, że podawał im środki usypiające i molestował je seksualnie. Żadna jednak nie wystąpiła formalnie na drogę sądową.

Cosby znany jest głównie z roli dr. Cliffa Huxtable'a, którego kreował w serialu "The Cosby Show" w latach 80. i 90. ub. wieku. Jednak w ubiegłym roku jego kariera, częściowo z powodu tych oskarżeń, załamała się. Stacje telewizyjne wycofały się z projektów widowisk i seriali z jego udziałem.

...
Ot i cały Zahut. Seks z kim/czym chce jak chce i gdzie chce. Ludzie sprowadzeni do jednego wymiaru. ,,Seksu". Różni seksualisci homo trans bi i inne ohydy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135928
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:16, 23 Lip 2015    Temat postu:

14-letnia żebraczka upoiła psa alkoholem. Miał wzbudzać litość?
Zenon Kubiak
akt. 23 lipca 2015, 15:15
Straż miejska z Poznania zatrzymała 14-letnią dziewczynkę pochodzenia romskiego, która żebrała z psem wyglądającym na chorego. Jak się okazało, zwierzę zostało upojone alkoholem.



Do zdarzenia doszło w środę na poznańskich Ratajach. W przejściu podziemnym na os. Lecha żebrała dziewczynka pochodzenia romskiego. Miała przy sobie młodego psa, który wyglądał na chorego, dlatego mieszkańcy wezwali na miejsce straż miejską. Strażnicy przekazali zwierzę do schroniska.

- Gdy zbadali go nasi lekarze, okazało się, że jest odurzony alkoholem. Dostał leki przeciwbólowe i przeciwzapalne, a także - osłonowo - antybiotyk. Przebadaliśmy mu krew, wątrobę ma zdrową – informują pracownicy poznańskiego schroniska dla zwierząt, dodając, że szczeniak wcześniej musiał nie dostawać ani picia, ani jedzenia. - Miał być cichy i grzeczny, by "na słodkiego pieska" wyżebrać więcej pieniędzy? – pytają retorycznie.

Dziewczynkę próbowali przesłuchać strażnicy.

- Okazało się, że to 14-latka pochodzenia romskiego, z którą był utrudniony kontakt i nie miała przy sobie dokumentów. Sprawę przekazaliśmy policji – wyjaśnia w rozmowie z Wirtualną Polską Przemysław Piwecki, rzecznik prasowy poznańskiej straży miejskiej.

Chociaż są przesłanki, aby sądzić, że w tym przypadku doszło do znęcania się nad zwierzęciem, nikt w tej sprawie nie usłyszał zarzutów.

- Policjanci pojawili się na miejscu, ale interwencję przeprowadzali strażnicy miejscy. Nikt nie złożył zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa – wyjaśnia Wirtualnej Polsce Maciej Święcichowski z zespołu prasowego wielkopolskiej policji.

Na szczęście w czwartek pies poczuł się już znacznie lepiej.

- Od rana rozpiera go energia, ładnie zjadł i wypił, wydalił też dużo robaków. Ciągle ma wzdęty brzuszek, więc trzeba będzie go znów odrobaczyć – informuje schronisko.

Na Facebooku ogłoszono nawet konkurs na imię dla szczeniaka. Na razie zdecydowanie najwięcej głosów zdobywa propozycja, by wabił się... Sznaps.

...

Zahut. Za upicie psa więzienie a z dziećmi można wszystko. Wyprodukować zniszczyć... Ohyda.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135928
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:23, 26 Lip 2015    Temat postu:

Le Figaro
Pobicie 21-latki w Reims. Prokuratura: nie chodziło o motywy religijne

Pobicie 21-latki w Reims. Prokuratura: nie chodziło o motywy religijne - istock

Francuskie media wracają dziś do sprawy pobicia 21-latki w miejscowości Reims. Kobieta miała zostać zaatakowana przez grupę nastolatek, bo opalała się publicznie w samym stroju kąpielowym. Dziś wyjaśniono, że pobicie nie miało motywu religijnego. O incydencie mówi już cała Francja.

"Le Figaro" i "L'Union" informuję - powołując się na wiedzę prokuratury, która bada sprawę - że przyczyną sprzeczki nie były różnice wynikające z odmiennej religii. - Nie wskazała na to ani ofiara pobicia, ani dziewczyny, które zaatakowały 21-latkę - wyjaśniają śledczy.
REKLAMA


Do zdarzenia doszło w środę po południu. Młoda kobieta spędzała czas wspólnie z przyjaciółmi w parku Léo Lagrange we francuskiej miejscowości Reims. 21-latka opalała się w stroju kąpielowym. To miało rozwścieczyć grupę pięciu nastolatek, które przechodziły nieopodal.

Najpierw jedna z nich miała krzyknąć w kierunku kobiety, że jej strój jest "nieetyczny"; domagała się, by ta sięgnęła po dodatkowe nakrycie. Opalająca się 21-latka odparła, że ma prawo ubierać się wedle własnego uznania.

Ta reakcja zdenerwowała grupę dziewczyn, które zaatakowały 21-latkę i dotkliwie ją pobiły. Mimo skutecznej interwencji świadków, musiała zostać odwieziona do szpitala.

Służby błyskawicznie zatrzymały agresywną grupę dziewczyn. Okazało się, że dwie z nich są niepełnoletnie - mają po 16 i 17 lat. Pozostałe są starsze; mają od 18 do 24 lat.

...

Oczywiscie pobic nie wolno. Ale tez bez ubrania nie wolno pokazywac sie publicznie. Nie wiem co to byl za stroj. Ale nagiego mozna schwytac i przymusowo okryc.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135928
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:16, 28 Lip 2015    Temat postu:

Strażnicy szukali barszczu Sosnowskiego - znaleźli marihuanę
Janusz Ludwiczak
Dziennikarz Onetu
Strażnicy szukali barszczu Sosnowskiego - znaleźli marihuanę
Strażnicy szukali barszczu Sosnowskiego - znaleźli marihuanę - Straż Miejska w Swarzędzu / Materiały prasowe

W ubiegłym tygodniu mieszkaniec os. Cegielskiego w podpoznańskim Swarzędzu przekazał Straży Miejskiej zgłoszenie, że na terenie pomiędzy osiedlem a torami kolejowymi rośnie barszcz Sosnowskiego. Przybyli na miejsce municypalni znaleźli na miejscu jeszcze inną roślinę... dorodną plantację konopi indyjskich.

– Na miejsce udał się patrol, który spenetrował okolicę, nie znajdując jednak tej niebezpiecznej rośliny, za to w gęstych zaroślach przy torowisku strażnicy znaleźli plantację dorodnych konopi indyjskich. Na miejsce została wezwana Policja – informuje Straż Miejska w Swarzędzu.

Policjanci zabezpieczyli dziesięć sztuk dorodnych roślin. W tej sprawie prowadzone są dalsze czynności. Policja ustala, do kogo należała plantacja marihuany.

Za uprawę i zbiór konopi indyjskich, jak i ich wytwarzanie grozi kara 3 lat więzienia.

,<<

Tez syf tylko zachodni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135928
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:29, 28 Lip 2015    Temat postu:

W sopockim klubie nocnym zostawił 130 tys. zł. Norweski bank odda mu pieniądze
W sopockim klubie nocnym zostawił 130 tys. zł. Norweska prokuratura odda mu pieniądze
2:08 min
12
W sopockim klubie nocnym zostawił 130 tys. zł. Norweska prokuratura odda mu pieniądze - 130 tysięcy złotych – tyle ma zwrócić jeden z norweskich banków jednemu z klientów nocnego klubu Cocomo. Sąd w Kristiansand uznał, że klientowi dosypano prawdopodobnie narkotyki i zwrot pieniędzy mu się należy. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że wcześniej prokuratura w Sopocie umorzyła dochodzenie. - TVP Info

130 tysięcy złotych – tyle ma zwrócić jeden z norweskich banków klientowi nocnego klubu Cocomo. Sąd w Kristiansand uznał, że mężczyźnie do drinka dosypano prawdopodobnie narkotyki i zwrot pieniędzy mu się należy. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że wcześniej prokuratura w Sopocie umorzyła dochodzenie.

Lipcowy wieczór w Sopocie. Thorleif R. skorzystał z oferty napotkanych dziewczyn rozdających ulotki jednego z nocnych klubów. W środku wypił trzy piwa i, jak twierdzi, od tego momentu pamięć mu się urywa.

Poranne SMS-y

O wydarzeniach z poprzedniej nocy przypomniały mu powiadomienia SMS z banku. Za ostatnie piwo zapłacił o godz. 2.18, a 20 minut później kupował już najdroższe drinki i opłacił striptiz. Do godz. piątej rano dokonał 11 transakcji na kwotę 137 tys. złotych.

Turysta z Norwegi twierdził, że musiano mu podrzucić narkotyki, a potem skopiować PIN do karty kredytowej. O całej sytuacji poinformował policję. Niestety zrobił to dopiero 24 godziny po rzekomym zdarzeniu. Jeśli został odurzony, w jego organizmie nie było już toksyn. Prokuratura w Sopocie sprawę więc umorzyła.

Innego zdania był norweski wymiar sprawiedliwości. Na zabezpieczonym monitoringu widać, jak barman schyla się pod bar, sięga po jakąś butelkę i wykonuje ruchy rękami, jakby coś wlewał.

Mimo tego, że nie ma stuprocentowych dowodów, aby Norwegowi coś dosypano, sąd uznał, że bank ma wypłacić poszkodowanemu 130 tys. zł. Jak argumentowali przedstawiciele banku, którzy nie chcieli oddać pieniędzy, ich klient, sądząc po zapisie z monitoringu, nie zachował należytej ostrożności przy wpisywaniu numeru PIN. Sądową batalię jednak przegrali.

Milion w jedną noc

O kontrowersyjnej sieci nocnych klubów zrobiło się głośno rok temu, kiedy na policję zaczęli zgłaszać się kolejni klienci, twierdzący, że zostali oszukani. Rekordzista wydał na alkohol i tańce blisko milion złotych.

Tego typu historie nie odstraszają kolejnych amatorów nocnej zabawy, a batalia z klubami Cocomo łatwa nie jest. Większość klubów cały czas działa pod zmienionymi nazwami. W Sopocie sąd już na pierwszej rozprawie odrzucił pozew władz miasta o zamknięciu klubu. Podobną batalię toczy teraz Wrocław.

>>>

Najlepiej w ogole tam nie wchodzic.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135928
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:45, 05 Sie 2015    Temat postu:

Przedstawiciel rządu Belgii: niech uchodźcy wynajmą pokój w hotelu


Burza krytyki przetoczyła się nad głową Theo Franckena, odpowiedzialnego w belgijskim rządzie za politykę azylową, w reakcji na jego wypowiedź, że uchodźcy przybywający do Belgii nie są biedni i mogą wykupić sobie pokój w hotelu.

Z rządowych danych wynika, że tylko w czerwcu o azyl w Belgii zwróciło się ok. 2,3 tys. imigrantów, czyli o jedną trzecią więcej niż zaledwie miesiąc wcześniej. Rząd w Brukseli zaoferował mieszkania dla 2,5 tys. dodatkowych uchodźców.
REKLAMA


Sekretarz stanu do spraw polityki azylowej Theo Francken, skrajny flamandzki nacjonalista, zapytany o doniesienia o imigrantach zmuszonych do spania na ulicy, bo mieszkania nie były im dość szybko udostępniane, oświadczył, że błędem jest myślenie o nich jako o ludziach biednych.

- Wielu z nich płaci 10 tys. euro, żeby się tu dostać. Naiwnością jest mówienie, że nie mają 50 euro na pokój w hotelu. Myślenie o nich jako o ludziach kompletnie pozbawionych pieniędzy jest karykaturalne - powiedział Francken w rozmowie z rozgłośnią Radio 1.

Wypowiedź przedstawiciela belgijskiego rządu wywołała oburzenie w mediach społecznościowych i wśród organizacji pomocowych. - Podobne komentarze uważam za cyniczne i zupełnie nie na temat. Nie chodzi o to, czy (uchodźcy) mają jeszcze jakąś gotówkę, tylko o to, czy rząd udostępnił wystarczające środki na wsparcie ludzi, którzy tu są - zaznaczyła rzeczniczka Vluchtelingenwerk Vlaanderen, organizacji pracującej z osobami ubiegającymi się o prawo azylu.

Rzeczniczka Franckena na pytania o jego słowa powiedziała tylko, że MSZ "opracowuje rozwiązania" obecnego kryzysu.

Europa stała się w ostatnim czasie miejscem masowego napływu uchodźców z Afryki i Bliskiego Wschodu, uciekających przed biedą i prześladowaniami we własnych krajach. W rejonie w Calais w północnej Francji koczuje od kilku do kilkunastu tysięcy nielegalnych imigrantów, którzy próbują przeprawić się przez kanał La Manche do Wielkiej Brytanii. Od początku czerwca przy próbach nielegalnego przekroczenia granicy zginęło co najmniej dziesięć osób.

...

Typowe dla Zachodu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135928
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 23:39, 08 Sie 2015    Temat postu:

Zabójstwo rytualne na Florydzie?


Doszło do zabójstwa starszej kobiety oraz jej dwóch dorosłych synów. Zbrodni dokonano w domu w hrabstwie Escambia na Florydzie. Policja podejrzewa, że morderstwo miało charakter rytualny.

Wiele elementów tej zbrodni jest dość osobliwych. Ciosy zadano tępym narzędziem, ofiary miały podcięte gardła, a ciała ułożone zostały w charakterystyczny sposób.

Podejrzany ma związki z pewnym ruchem wyznaniowym, co może tłumaczyć tego rodzaju praktyki.

....

Satanisci?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135928
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:17, 13 Sie 2015    Temat postu:

Przeciętny unijny konsument marnuje 16 proc. kupowanej żywności

- Shutterstock

Każdy mieszkaniec Unii Europejskiej marnuje w skali roku przeciętnie 123 kg żywności - 16 proc. tego, co kupuje; tymczasem większości tego marnotrawstwa można uniknąć - wynika z analiz naukowców z Joint Research Centre (JRC).

W sumie co roku na naszym kontynencie marnuje się 47 mln ton produktów spożywczych - alarmują eksperci Instytutu Środowiska i Zrównoważonego Rozwoju, jednego z ośrodków JRC (Wspólnego Centrum Badawczego UE) na stronach "Environmental Research Letters".
REKLAMA


W badaniu wykorzystano dane pochodzące z sześciu państw członkowskich Unii: Wielkiej Brytanii, Holandii, Danii, Finlandii, Niemiec i Rumunii (pozostałe kraje nie mają danych albo posiadają jedynie dane cząstkowe). W uwzględnionych krajach obserwuje się odmienne style życia, różną wartość nabywczą pieniądza i różne wzorce zachowań konsumenckich.

Dużej części marnotrawstwa można by uniknąć - twierdzą eksperci. Dla przeciętnego obywatela UE to od 45 do 153 kg w skali roku, w zależności od poziomu konsumpcji i skali marnotrawstwa.

Większość pokarmów marnowana jest w gospodarstwach domowych, część - w kateringu (np. w restauracjach czy szkołach).

Najczęściej marnowane są warzywa, owoce i produkty ze zbóż. Są one stosunkowo mało trwałe, a jednocześnie tańsze niż choćby mięso, więc często są kupowane na zapas. Zdaniem autorów badania niemal 80 proc. (97 kg na osobę) marnotrawstwa można łatwo uniknąć.

Ilość marnotrawionego mięsa okazuje się stosunkowo mniejsza. Naukowcy zwracają jednak uwagę, że produkcja mięsa wymaga dużej ilości zasobów (wody i związków azotu, wchodzących w skład nawozów potrzebnych do produkcji pasz dla zwierząt). Dlatego nawet małe ograniczenie ilości wyrzucanego mięsa mogłoby oznaczać duże oszczędności zasobów na etapie produkcji.

Naukowcy z JRC obliczyli też tzw. ślad ekologiczny, czyli zapotrzebowanie człowieka na zasoby naturalne, związane z produkcją marnowanego jedzenia. Brali pod uwagę zużycie wody i związków azotu.

Zużycie wód powierzchniowych i gruntowych związane z wyrzucanym niepotrzebnie jedzeniem wynosi przeciętnie 27 litrów na mieszkańca (każdego dnia) - nieco więcej niż średnie zużycie wody w miastach państw-członków Unii. Jednoczesne zapotrzebowanie na deszczówkę związane z produkcją marnowanej żywności wynosi 294 l na głowę (dziennie). To tyle samo, co ilość wody zużywanej w Hiszpanii do produkcji zbóż, w przeliczeniu na jednego mieszkańca - zauważają naukowcy.

Ilość azotu niezbędnego do wyprodukowania marnowanej żywności wynosi średnio 0,68 kg na głowę mieszkańca UE w skali roku.

Autorzy badania podkreślają, że możliwości związane z produkcją żywności na świecie są ograniczone. Bezpieczeństwo żywności można zapewnić poprzez wykorzystanie zasobów w bardziej zrównoważony sposób i przez zmianę zachowań konsumenckich (np. ograniczenie skali marnotrawienia żywności) - piszą.

...

UE to jedno wielkie marnotrawstwo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135928
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:25, 19 Sie 2015    Temat postu:

Kanada: hakerzy ujawniają dane klientów portalu randkowego

Kradzież danych bada już amerykańska FBI i policja kanadyjska - Shutterstock

Hakerzy ogłosili online, że opublikowali dane milionów klientów randkowego portalu Ashley Madison, wykorzystywanego przez małżonków do organizowania sobie "skoków w bok", ponieważ właściciele tego portalu odmówili spełnienia ich żądań.

Według portalu Wired 9,9 GB danych umieszczono wczoraj w sieci TOR - zapewniającej daleko posuniętą anonimowość części internetu zwanej Dark Net (ciemna sieć); znajdujące się tam treści są niewidoczne dla tradycyjnych wyszukiwarek.
REKLAMA


O wykradzeniu danych ponad 37 milionów klientów portalu Ashley Madison hakerzy przedstawiający się jako Impact Team poinformowali w lipcu, grożąc opublikowaniem kompromitujących zdjęć, fantazji seksualnych itp. Opublikowali wtedy próbkę kompromitujących danych i ostrzegli, że jeśli portal Ashley Madison nie zostanie zamknięty, ujawnią prawdziwe nazwiska jego klientów, ich profile z materiałami zdjęciowymi, dane dotyczące ich kart kredytowych.

Kanadyjska firma Avid Life Media, do której należy Ashley Madison, wydała oświadczenie z informacją, że bada tę sprawę. Hakerom zarzucono, że "mianowali się moralnym sędzią, przysięgłym i katem". Kradzież danych bada już amerykańska FBI i policja kanadyjska.

Portal Ashley Madison reklamuje się hasłem "Życie jest krótkie. Zafunduj sobie romans". Szacuje się, że korzystają z niego 64 miliony ludzi.

Agencja Associated Press odnotowuje, że kilku ekspertów w zakresie bezpieczeństwa w sieci, którzy przejrzeli ujawnione przez hakerów dane, uznało, iż wydają się one autentyczne. Dave Kennedy, szef firmy TrustedSec, powiedział, że dane te obejmują m.in. imiona i nazwiska, hasła dostępu, adresy, informacje dotyczące kart kredytowych. Wyraził przekonanie, że hakerzy mieli dostęp do systemów Ashley Madison "przez długi czas".

...

Portal ohydny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135928
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:00, 22 Sie 2015    Temat postu:

Straż miejska w Rzymie apeluje do kobiet: nie malujcie się za kierownicą

Straż miejska w Rzymie apeluje do kobiet: nie malujcie się za kierownicą - KieferPix / Shutterstock

Zostawcie szminkę w domu - apelują do kobiet prowadzących samochody strażnicy miejscy w Rzymie. Grożą wymierzaniem surowych kar kobietom, które malują się za kierownicą gdy stoją na światłach, czy nawet podczas jazdy.

Straż miejska w Wiecznym Mieście prowadzi kampanię pod hasłem: "Ręce na kierownicy" i przestrzega przed wszystkim, co odwraca uwagę kierowców. W ramach akcji przypomina się głównie o konieczności używania podczas jazdy słuchawek do rozmów telefonicznych i ostrzega przed niebezpieczeństwem wynikającym z korzystania ze smartfona.
REKLAMA


Wśród innych czynności, z którymi walczą funkcjonariusze jest też jedzenie w trakcie prowadzenia auta, a także robienie makijażu za kierownicą, przed czym – jak zauważają - nie może powstrzymać się wiele kobiet.

Wykonywanie makijażu - przypominają strażnicy - jest karane tak jak wszystkie czynności, które uniemożliwiają prowadzenie samochodu z powodu zdjęcia rąk z kierownicy. Mandat w tym przypadku wynosi 169 euro i 5 punktów karnych.

...

Czlowiek jest glupi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135928
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:44, 10 Wrz 2015    Temat postu:

Seks na pokładzie samolotu. Załoga składa gratulacje

Oryginalny komentarz załogi do oryginalnego zachowania pewnej pary - Shutterstock

- Parze, która właśnie wróciła z łazienki, gratulujemy udanej reprodukcji - taki komunikat usłyszeli pasażerowie szwedzkiego samolotu. Załoga postanowiła w ten sposób skomentować zachowanie pary, która uprawiała seks w toalecie. O sprawie pisze portal TheLocal.se.

Sytuacja miała miejsce na podkładzie samolotu wykonującego wieczorny rejs z Francji do Szwecji, w poniedziałek. Wedle relacji jednej z pasażerek, ironiczne słowa załogi zostały przywitane gromkimi oklaskami oraz śmiechem.
REKLAMA


Pasażerowie nie poznali ani narodowości zakochanej w sobie pary, ani tożsamości, załoga bowiem nie odniosła się do nich personalnie. Gratulacje zostały ogłoszone w języku szwedzkim, anglojęzyczni pasażerowie zostali jedynie przywitani w Sztokholmie i pozostało im się domyślać, co spowodowało takie ożywienie na pokładzie samolotu.

Rzecznik prasowy przewoźnika potwierdził, że sytuacja miała miejsce, dodając, że gratulacje złożyła jedna z osób z załogi, podkreslając, że nie był to kapitan. O tym, skąd załoga wiedziała, co działo się w toalecie - nie wiadomo.

...

Obrzydliwe porno. Ale taki jest Zahut.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135928
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 1:12, 30 Paź 2015    Temat postu:

Włoscy rolnicy: alarmy z powodu żywności kosztowały 12 mld euro w ciągu 15 lat


12 miliardów euro kosztowały w ciągu ostatnich 15 lat włoskich rolników i producentów żywności różne, także fałszywe, alarmy na temat jej często domniemanej szkodliwości. Takie szacunki przedstawił rolniczy związek Coldiretti.

Ta prężna we Włoszech organizacja opublikowała swą analizę tuż po tym, gdy Światowa Organizacja Zdrowia ogłosiła, że spożywanie czerwonego mięsa, zwłaszcza przetworzonego, a więc także wędlin, może być przyczyną wielu chorób, w tym raka. Oświadczenie to odbiło się szerokim echem na świecie. We Włoszech wywołało falę krytyki ze strony producentów, zwłaszcza słynnej szynki parmeńskiej i innych popularnych wędlin.
REKLAMA


Pojawiły się żądania przedstawienia naukowych dowód takiej tezy.

Związek Coldiretti odnotował, że po rozpowszechnieniu się tych informacji o 11 procent spadła we Włoszech konsumpcja czerwonego mięsa i kiełbas, co przyniosło duże straty producentom, podobnie jak poprzednie - uzasadnione i fałszywe alarmy.

Według zaprezentowanych obliczeń alarm z powodu choroby wściekłych krów spowodował we Włoszech 2 miliardy euro strat.

Rok 2008 upłynął z kolei pod znakiem zaniepokojenia wokół mięsa i innych produktów z dioksynami z powodu skażenia paszy, a także mleka w Chinach.

Dwa lata później alarm podniesiono na tle niebieskiej mozzarelli po tym, gdy ze sprzedaży wycofano partie sera zmieniającego kolor po otwarciu opakowania. Spożycie tego słynnego produktu raptownie wówczas spadło.

Wkrótce potem wybuchła we Włoszech i w innych krajach psychoza z powodu śmiertelnej bakterii w warzywach. Pierwszymi podejrzanymi, jak się potem okazało - niesłusznie - były ogórki. Tymczasem przyczyną zgonów były skażone kiełki pochodzące z północnej Afryki.

Przypomniano, że w 2013 roku ogłoszony został alert z powodu koniny, która była sprzedawana niekiedy jako wołowina.

...

To obled. Zachod mysli ze bedzie zyl wiecznie gdy bedzie jadl ,,zdrowo"...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135928
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:54, 06 Lis 2015    Temat postu:

"Spiegel": wywiad BND inwigilował m.in. polskie MSW
6 listopada 2015, 19:15
Niemiecki wywiad zagraniczny BND systematycznie inwigilował kraje zaprzyjaźnione, w tym resorty spraw wewnętrznych USA, Polski, Austrii, Danii i Chorwacji - napisał tygodnik "Der Spiegel" w wydaniu internetowym. Redakcja nie podała źródła.

Z materiału wynika, że niemiecki wywiad kontrolował łącza ambasad USA w Brukseli i przy ONZ w Nowym Jorku, a także amerykańskiego ministerstwa finansów w Waszyngtonie. Na terenie Niemiec BND kontrolował adresy poczty elektronicznej oraz numery telefonów i faksów przedstawicielstw dyplomatycznych USA, Francji, Wielkiej Brytanii i kilku innych krajów UE, a także Watykanu.

W polu zainteresowania niemieckich służb były też organizacje pozarządowe - Care International, Oxfam i Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża w Genewie.

"Der Spiegel" zaznacza, że placówki dyplomatyczne nie są objęte zapisaną w konstytucji ochroną przed podsłuchem.

Trzy tygodnie temu wyszło na jaw, że niemieckie służby inwigilowały europejskich partnerów nie tylko na polecenie USA, lecz że czyniły to także na własną rękę.

Tygodnik przypomina w tym kontekście wypowiedź kanclerz Angeli Merkel z października 2013 roku: "Szpiegowanie wśród przyjaciół - to nie uchodzi". Merkel skomentowała w ten sposób informacje o działalności amerykańskich służb w Niemczech. "Ta zasada najwidoczniej nie obowiązuje BND" - zauważa "Der Spiegel".

...

DNO! SOJUSZNICY W NATO TRAKTUJA SIE JAK WROGOWIE! ZRESZTA CO TO ZA SOJUSZNICY OD NORD STREAM2!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 19, 20, 21 ... 28, 29, 30  Następny
Strona 20 z 30

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy