Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Smród gnijącego i rozpadającego się zachodu bije w nos!
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 17, 18, 19 ... 28, 29, 30  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:21, 30 Cze 2014    Temat postu:

Tragiczny finał imprezy nastolatków. Gwałt i zabójstwo

Tragicznie zakończyła się impreza nastolatków w austriackim Grazu. 14-latka została dwukrotnie zgwałcona, a jeden z gwałcących zabił drugiego.

16-latek, gospodarz spotkania zastrzelił swojego kolegę, bo ten - grożąc bronią - wcześniej miał zmusić go do zgwałcenia. Ciało zabitego razem z dziadkiem wywiózł na Węgry i zakopał - donosi thelocal.at.

Prokuratorzy nie chcą ujawniać szczegółów sprawy, ale nieoficjalnie wiadomo, że Sebastian S. wymknął się z piwnicy, gdzie spotkała się młodzież, i zabrał z mieszkania broń dziadka. Po powrocie w akcie zemsty, albo w obronie dziewczyny zastrzelił rówieśnika - Marcela.

Zabity wcześniej też miał zgwałcić nastolatkę. Dziewczyna pozostaje pod opieką psychiatrów. Wszyscy uczestnicy imprezy zażywali narkotyki - dodaje portal.

16-latek przyznał się do zbrodni i wyznał, że w pozbyciu się zwłok pomógł mu 86-letni dziadek. Jego też aresztowano. Niewykluczone, że tuszować zbrodnię pomagała też matka nastolatka.

Policja znalazła ślady krwi w samochodzie rodziny, fragmenty dywanu z mieszkania w Grazu oraz narzędzia użyte do zakopania ciała. Spakowane walizki odkryte w samochodzie wskazują, że cała trójka chciał uciec z Austrii.

....

Zabawy zachodnich seksualnie wyedukowanych nastolatków.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:02, 15 Lip 2014    Temat postu:

Ewelina Potocka | Onet
Rachunek na kilka tysięcy. Klienci odmówili zapłaty i staną przed sądem

Dwóch Norwegów, którzy w nocy z niedzieli na poniedziałek ba­wili się w sopockim klubie go-go, odmówiło zapłaty za rachunek, gdy dowiedzieli się, że opiewa on na kwotę powyżej siedmiu tysię­cy złotych. Na miejsce wezwano policję, a mężczyźni zostali za­trzymani w policyjnym areszcie. Dziś staną przed sądem.

Jak udało nam się nieoficjalnie dowiedzieć, zdarzenie miało miej­sce w sopockim lokalu popularnej sieci klubów Cocomo, o której głośno zrobiło się wiosną, gdy wyszło na jaw, że klienci za drinki płacą tu kilkadziesiąt tysięcy złotych.

40- i 38-letni turyści z Norwegii bawili się i zamawiali w sopoc­kim klubie m.​in. alkohol. Gdy nad ranem zobaczyli rachunek, ka­tegorycznie odmówili zapłaty. O 7 rano w klubie pojawiła się więc policja, którą wezwała jedna z pracownic lokalu. Norwego­wie argumentowali, że nie zgadzają się z wysokością rachunku i nie zapłacą ponad siedmiu tysięcy złotych.

Mężczyźni zostali zatrzymani przez policję na podstawie art. 121 kodeksu wykroczeń. Chodzi o szalbierstwo, czyli wyłudzenie świadczeń. Trafili do aresztu, a dziś staną przed sądem. Sprawa odbywać się będzie w trybie przyspieszonym.

- Jako policja będziemy wnioskować o wymierzenie kary grzyw­ny za popełnione wykroczenie - mówi Onetowi Karina Kamiń­ska, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Sopocie.

W tym przypadku sąd może wyznaczyć karę do pięciu tysięcy zło­tych. Sam klub może wytoczyć mężczyznom proces cywilny.

To nie pierwszy przypadek, gdy sopoccy funkcjonariusze wzywa­ni zostali do Cocomo, ponieważ klienci nie chcieli płacić rachun­ków.

...

Tak się kończy rozpusta a tu ceny są monetrualne .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:47, 17 Lip 2014    Temat postu:

Daily Mail
Tancerka, z którą sypiał Berlusconi, przyznała się do próby samobójczej

Ruby, tancerka klubów nocnych i bywalczyni zamkniętych im­prez premiera Silvio Berlusconiego zwanych "bunga-bunga", w trakcie trwania procesu próbowała popełnić samobójstwo - poda­je dailymail.​co.​uk.

Karima El Mahroug (Ruby), który niedawno została matką, po­wiedziała, że próbowała odebrać sobie życie, ponieważ była prze­konana, iż jest postrzegana jako "potwór" i czuła się opuszczona przez wszystkich.

- Nigdy wcześniej o tym nie mówiłam, ale zanim zaszłam w ciążę, miałam ogromny problem. Czułam się samotna, całkowi­cie opuszczona i myślałam, żeby to zakończyć. Nawet próbowa­łam... Skończyłam w szpitalu. Czułam, że świat jest przeciwko mnie – powiedziała w wywiadzie dla włoskiego magazynu "Dive e Donna".

Ruby, która obecnie mieszka z partnerem we Włoszech przyzna­ła, że kryzys został przezwyciężony tylko dzięki temu, że została matką. - Następnie urodziła się Sofia. Moja córeczka dała mi siłę, by iść dalej – przyznała.

Kobieta stwierdziła również, że Berlusconi zawsze był dla niej dobry i że zamierza pozostać we Włoszech, aby go wspierać pod­czas procesu.

Była tancerka klubu nocnego ma postawione zarzuty przyjmowa­nia pieniędzy za kłamanie w sądzie na temat ich związku.

Seks z nieletnią

Silvio Berlusconi, były włoski premier został skazany na siedem lat więzienia za seks z Ruby, która miała wówczas 17 lat. We Wło­szech seks z prostytutkami w wieku poniżej 18 lat jest zakazany.

Odnosząc się do zarzutu korzystania z usług nieletniej, za jaką prokuratura uznała córkę marokańskich imigrantów, Berlusconi podkreślił, że nigdy nie łączyły go z nią intymne relacje.

- Poza tym byłem przekonany, że ona ma 24 lata, jak powiedziała - dodał przed sądem. Ponadto powtórzył to, co mówił od początku skandalu z Ruby, że dzwoniąc na posterunek mediolańskiej poli­cji, gdzie przebywała Ruby podejrzana o kradzież, chciał uniknąć "incydentu dyplomatycznego".

Były premier twierdzi, że zabiegał o zwolnienie nieletniej wtedy dziewczyny z posterunku, bo był przekonany, iż jest ona krewną ówczesnego prezydenta Egiptu Hosniego Mubaraka. - Chciałem jej pomóc - tak wyjaśnił swą interwencję, którą prokuratura uzna­ła za nadużycie władzy.

77-letni miliarder odwołał się od decyzji sądu.

...

Była dziwka ale macierzyństwo ją uratowało . ŻADNA KOBIETA NIE ZOSTAJE DZIWKA DLA PRZYJEMNOŚCI ANI DLA ZABAWY ! ZAWSZE JEST TO JAKIŚ DRAMAT ! ZAWSZE WYKORZYSTANIE TRAGEDII !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:32, 22 Lip 2014    Temat postu:

Nastolatkowie zaatakowali co najmniej 50 bezdomnych. Dwóch zabili

Trzech nastolatków w wieku od 15 do 18 lat zostało oskarżonych o zabicie dwóch bezdomnych. Katowali ich metalowymi pręta­mi, cegłami i sztachetami. Podczas przesłuchania, nastolatkowie przyznali się do co najmniej 50 ataków na bezdomnych w ciągu roku.

18-letni Alex Rios i jego dwóch kolegów, w wieku 15 i 16 lat zosta­ło aresztowanych w związku z zabiciem dwóch bezdomnych męż­czyzn w stanie Nowy Meksyk. Do tej pory nie ustalono tożsamo­ści ofiar.

Przy okazji śledztwa wyszły na jaw przerażające fakty: nastolat­kowie co pewien czas urządzali sobie "rajdy" po ulicach miasta Albuquerque, katując bezdomne ofiary. Przyznali się do ataku na co najmniej 50 osób.

Tragedia jest tym bardziej niezrozumiała, że najmłodszy z chłop­ców przez pewien czas sam był bezdomny, gdy jego rodzina stra­ciła wszystkie oszczędności.

...

Koszmar .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 22:28, 22 Lip 2014    Temat postu:

Rumuńska celebrytka "zwróciła" adoptowane dziecko .

Rumuńska celebrytka adoptowała dziecko i po jednym dniu zwróciła je do sierocińca. 26-letnia Monica Columbean od miesięcy mówiła w mediach o konieczności wspierania sierot. Żona milionera rozpoczęła proces adopcyjny. Gdy ten zakończył się pozytywnie, wzięła do domu 3-letniego chłopca. Maluch przez całą noc płakał, więc następnego dnia przemęczona i niewsypana gwiazda oddała go z powrotem do domu dziecka. Celebrytka chciała zapewnić dziecku rodzicielską miłość, cudowny dom i spełniać wszystkie jego pragnienia. W rzeczywistości skończyło się na weekendzie w luksusowej willi, a dziecko po spełnieniu namiastki marzeń zostało z nich brutalnie ogołocone.

...

Bo dziecko to poświęcenie nie szczeniaczek . Zresztą 3 latki to już tak nie płaczą jak niemowlaki ... Dziwne .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:51, 30 Lip 2014    Temat postu:

Australia: stewardesa poradziła pasażerom, by pozbyli się narkotyków

Tanie australijskie linie lotnicze Jetstar przeprosiły dziś za zachowanie jednej ze stewardes, która poradziła pasażerom wracającym z popularnego festiwalu muzycznego na wschodzie kraju, by pozbyli się w toalecie "tego, czego nie powinni przewozić".

Stewardesa powiedziała osobom lecącym z miasta Gold Coast na wschodzie kraju do Sydney, że psy policyjne i kontrolerzy sanitarni są w trybie gotowości na lotnisku. Według mediów po tym ostrzeżeniu wielu pasażerów popędziło do toalet, by pozbyć się zakazanego towaru. Nie jest jasne, kiedy doszło do incydentu.

Wśród pasażerów były osoby wracające z festiwalu muzycznego o nazwie Splendour in the Grass, największej tego typu zimowej imprezy w Australii. W tym roku festiwal trwał od 25 do 27 lipca. Odbywa się on niedaleko turystycznej miejscowości Byron Bay, ok. godziny jazdy samochodem na południe od Gold Coast. W imprezie co roku bierze udział ok. 30 tys. fanów muzyki indie rock. W tym roku na festiwalu zagrały takie gwiazdy jak Outkast, Lily Allen i Interpol.

Jetstar skrytykował zachowanie stewardesy, która przez głośniki poinformowała pasażerów o "zagrożeniu". Według linii kobieta mówiąc o surowych przepisach dotyczących kwarantanny w Australii, które uniemożliwiają przewożenie z jednego stanu do drugiego niektórych roślin i owoców, posunęła się za daleko.

"Nasze procedury pozwalają personelowi pokładowemu na informowanie o kwarantannie przez głośniki i w tym przypadku członek załogi postanowił tak zrobić" - napisało Jetstar w oświadczeniu. Jednak stewardesa "źle dobrała słowa", a jej zachowanie "jest wyraźnie sprzeczne z normami zawodowymi, których oczekujemy od naszego zespołu" - dodał przewoźnik.

...

Oj tam ... To dobra kobieta . Zna realia Zachodu .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:55, 03 Sie 2014    Temat postu:

Igły w jedzeniu. Klienci są przerażeni

W jednym z marketów należących do sieci Shop’n Save znalezio­no igły w hamburgerach, steku i wieprzowinie.

Według prokuratury jedna z klientek wyjęła igłę z ust podczas spożywania mięsa zakupionego w tym sklepie, innej klientce igła wbiła się w rękę. Trzecia z osób znalazła igły w mięsie, nie odno­sząc obrażeń. W czwartym z przypadków pracownik marketów znalazł igły w tackach z mięsem. Prokuratura wyraża zaniepoko­jenie, bowiem igły mogą się również znajdować w innych produk­tach.

...

Co za psychopaci ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:02, 05 Sie 2014    Temat postu:

Niebezpieczne zabawy nastolatków. Filmują je i umieszczają w sieci

Nowe nie­bez­piecz­ne za­ba­wy opa­no­wu­ją in­ter­net. Ak­tu­al­ny trend to "za­ba­wa w du­sze­nie" - na­sto­lat­ko­wie tracą przy­tom­ność w celu osią­gnię­cia eu­fo­rii i sławy w sieci.

"Za­ba­wa w du­sze­nie" to ko­lej­ny przy­kład se­zo­no­wej mody. Ostat­nio bar­dzo po­pu­lar­ne były: wy­zwa­nie piwne, splash (ob­le­wa­nie zimną wodą) czy wy­zwa­nie ognio­we, gdy ubra­nie "śmiał­ka" było pod­pa­la­ne, a ten miał uga­sić pożar, zanim jego odzież spło­nie. Każda z tych zabaw miała za­zwy­czaj tra­gicz­ne kon­se­kwen­cje.

We wszyst­kich in­ter­ne­to­wych po­je­dyn­kach cho­dzi o jedno: po­ka­za­nie kto jest naj­lep­szy i jak da­le­ko się po­su­nie. Dla zwy­cięz­cy jest za­re­zer­wo­wa­ne pięć minut wąt­pli­wej sławy.

Teraz na­sto­lat­ko­wie hi­per­wen­ty­lu­ją się lub okle­ja­ją taśmą kle­ją­cą, żeby za­trzy­mać krą­że­nie. Wszyst­ko fil­mu­ją i umiesz­cza­ją na por­ta­lach spo­łecz­no­ścio­wych. Bez więk­sze­go pro­ble­mu można zna­leźć na­gra­nia mdle­ją­cych na­sto­lat­ków i ko­piu­ją­cych ich za­cho­wa­nie ko­le­gów.

In­ter­nau­ci są prze­ra­że­ni i w ko­men­ta­rzach na­wo­łu­ją do za­prze­sta­nia nie­bez­piecz­nych zabaw. Oba­wia­ją się, że w końcu komuś sta­nie się praw­dzi­wa krzyw­da.

Jak czy­ta­my na stro­nie extratv.​com, jedno na 16 dzie­ci w USA pró­bo­wa­ło "za­ba­wy w du­sze­nie", 86 proc. ro­dzi­ców nigdy nie sły­sza­ło o tych prak­ty­kach, a nie­mal 1 tys. na­sto­lat­ków rocz­nie umie­ra, pró­bu­jąc w ten spo­sób za­im­po­no­wać zna­jo­mym.

>>>

Swiat bez Boga ... Ohyda i potwornosc ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:16, 10 Sie 2014    Temat postu:

Walczy o odebranie zwłok matki. Ciało trafiło na wystawę

Mieszkanka Szczecina Danuta Staszewska od trzech lat próbuje odzyskać zwłoki swojej matki. Ciało zostało wypreparowane i trafiło jako eksponat na wystawę doktora Gunthera von Hagensa.

Zdaniem pani Danuty Ostaszewskiej, zwłoki trafiły tam w skutek oszustwa. O tym, że ciało trafi na wystawę Gunthera von Hagensa, określanego mianem "Doktora Śmierć", zdecydowała siostra pani Danuty.

Kobieta skłamała podczas procedury przekazywania zwłok, że jest jedyną córką i tylko ona może decydować o tym, co stanie się z ciałem jej matki.

Ponadto - zdaniem pani Danuty - podpis na dokumencie został podrobiony.

- Matka nie zgodziłaby się na to. Wiem, jaki stosunek miała do kościoła - mówi Danuta Staszewska.

Kobieta pisała w tej sprawie listy m.in. do prezydenta Bronisława Komorowskiego i do kanclerz Angeli Merkel. Na razie nikt jej nie pomógł.

...

Matko co za koszmar ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:47, 15 Sie 2014    Temat postu:

Koszmar 4-letniej pasażerki

4-letnia dziewczynka, bardzo mocno uczulona na orzeszki, omal nie zmarła na pokładzie samolotu Ryanair. Wszystko przez pasa­żera, który zignorowal prośbę personelu o niejedzenie bakalii podczas lotu.

Czteroletnia Fae Platten cierpi na tak rzadką i ciężką alergię na orzechy, że jej organizm natychmiast reaguje nawet wtedy, gdy ktoś w jej otoczeniu otworzy torebkę orzechów.

Dlatego, kiedy dziewczynka leciała z rodzicami z tygodniowego urlopu na Teneryfie, rodzice uprzedzili personel pokładowy o jej chorobie.

Załoga lecącego do Londynu samolotu Ryanair trzykrotnie infor­mowała wszystkich pasażerów, żeby nie spożywali orzechów w czasie lotu. Jeden z podróżnych zlekceważył jednak tę prośbę i otworzył paczkę bakalii.

U dziewczynki natychmiast pojawiła się reakcja alergiczna. "Ma­musiu, boli mnie twarz" - wołała dziewczynka, u której - pomimo natychmiatowej pomocy - wystąpił wstrząs anafilaktyczny.

Na szczęście jednym z pasażerów samolotu był kierowca karetki, który zaaplikował dziewczynce zastrzyk z adrenaliną. Dzięki temu jej stan zaczął wracać do normy.

Po wylądowaniu samolotu dziewczynka trafiła do szpitala w Bro­omfield (Essex).

Pasażer, który zlekceważył prośbę personelu, otrzymał dwuletni zakaz latania liniami Ryanair.

...

Człowiek człowiekowi wilkiem ... to obraza wilki . Zupełnie jak ci co to chcą ,,słuchać argumentów Rosji" oczywiście w dularach te argumenty ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:10, 18 Sie 2014    Temat postu:

Piotr Halicki | Onet
Ukrywała się 10 lat. Policjanci znaleźli ją… za szafą

Rzadko opuszczała miejsce zamieszkania, nie wyrabiała dokumentów, nie chodziła do lekarza, pracowała tylko dorywczo. 36-letnia obecnie kobieta przez 10 lat ukrywała się przed wymiarem sprawiedliwości. Wszystko dlatego, że obawiała się aresztowania za współudział w kradzieży telewizora. Policjanci w końcu ją namierzyli i zatrzymali.

Ta niecodzienna sprawa miała swój początek 10 lat temu. 26-letnia wówczas mieszkanka Józefowa pod Warszawą była podejrzewana o współudział w kradzieży telewizora z mieszkania, które wynajmowała wraz z innymi osobami. Kobietę tak przeraziła możliwość pójścia za to do więzienia, że zaczęła się ukrywać przed organami sprawiedliwości. Nawet wtedy, gdy wystawiono za nią list gończy.

- Kobieta całkowicie wycofała się z życia społecznego. Wyprowadziła się z miejsca zameldowania i zaczęła wynajmować mieszkania. Często je zresztą zmieniała, ale opuszczała je rzadko. Z obawy przed zatrzymaniem nigdy nie podjęła stałego zatrudnienia, utrzymywała się wyłącznie z drobnych prac dorywczych. Poza tym nie była ubezpieczona, nie korzystała z pomocy lekarskiej, nie odnawiała i nie wyrabiała żadnych dokumentów – mówi Onetowi komisarz Jarosław Sawicki z Komendy Powiatowej Policji w Otwocku.
Funkcjonariuszom udało się ją w końcu namierzyć. Z zebranych przez nich informacji wynikało, że kobieta może przebywać w jednym z wynajmowanych mieszkań w centrum Warszawy.

- Policjanci po wejściu do tego lokalu zostali poinformowani przez przebywającą tam osobę, że poszukiwanej tu nie ma. Jednak mundurowi nie dali temu wiary. Przeszukali mieszkanie. W jednym z pomieszczeń, za szafą, znaleźli dziś już 36–letnią kobietę – relacjonuje komisarz Sawicki. – Jak się okazało, osoba, która próbowała wprowadzić policjantów w błąd, to rodzina poszukiwanej. Na nią wynajęte było lokum – dodaje.

36-latka została zatrzymana. Teraz o jej dalszym losie zdecyduje sąd. Kobieta odpowie za współudział w przestępstwie sprzed 10 lat oraz za ukrywanie się przed wymiarem sprawiedliwości. Prawdopodobnie kara za to drugie przewinienie będzie dotkliwsza. Wszystko wskazuje na to, że 36-latka spędzi za kratkami kilkadziesiąt dni.

...

Tu jakąś chorobę psychiczna mamy . O głupi telewizor takie piekło sobie zrobić .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:12, 18 Sie 2014    Temat postu:

Wstrząsająca historia. Uprawiał seks z setką martwych kobiet

Kenneth Douglas z Ohio przyznał się do seksu z trupami w czasie, gdy pracował jako asystent w kostnicy. Do tych przerażających czynności dochodziło pomiędzy 1976 a 1992 rokiem. Podczas swojej pracy mógł współżyć nawet z setką ciał.

Douglas przyznał się do obcowania z trzema trupami w 1991 i 1992 roku. Jak sam przyznał, robił to zamroczony alkoholem i narkotykami. W trakcie dochodzenia wyznał też, że przez ponad 15 lat swojej pracy mógł odbyć stosunki nawet z setką ciał.

Pozew sądowy złożyły rodziny zmarłych. W ich ciałach znalezio­no DNA oskarżonego. Ten tłumaczył się, że gdyby nie miał pod ręką alkoholu i narkotyków, nic by się nie wydarzyło.

Już w 2008 Douglas został skazany na trzy lata więzienia. W 2012 roku przyznał się do dwóch kolejnych stosunków. Teraz toczy się przeciw niemu kolejne postępowanie.

...

O to kariera medialna się szykuje . A u nas mediole zazdroszczą że nie mogą wziąć do studia najlepiej z Zawisza ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:49, 29 Sie 2014    Temat postu:

Claas Relotius | Der Spiegel

Nasz dom był w piekle

31 metalowych krzyży na terenie ośrodka dla chłopców w Mariannie - Reuters

Dręczenie dzieci przez dziesiątki lat uważano za rzecz całkowi­cie normalną. Do 2011 roku na Florydzie działał największy w USA dom poprawczy, gdzie torturowanie wychowanków było na porządku dziennym. Teraz znajdowane są zwłoki, a dawni miesz­kańcy opowiadają o tym, co się tutaj działo.

Dla Jerry’ego Coopera każdy krok dalej to próba odwagi, z każ­dym kolejnym metrem powraca obezwładniający strach. Mężczy­zna drży, wszystko jest tu jak dawniej, niczego nie zapomniał. Tu było boisko, gdzie wychowawcy zmuszali go do gry w piłkę nożną. Tam stał dom dyrektora z wielką jadalnią, gdzie chłopcy musieli zlizywać z podłogi to, czego nie zdołali zjeść. Tam dalej stały rzędy ceglanych baraków, z których wychowawcy wyciągali ich siłą w środku nocy.

Trawa sięga tu do kolan, stoją drewniane maszty reflektorów, bu­dynki, wszystko wygląda tak samo, jak wtedy. Nad starą bramą wjazdową wisi jeszcze wielki, zardzewiały szyld z napomnienia­mi dla chłopców przybywających do zakładu w Mariannie. "Nie możesz być dłużej zagrożeniem dla społeczeństwa". "Musisz na­uczyć się przestrzegać zasad". "Musisz pracować nad tym, by stać się porządnym i dobrym człowiekiem".

69-letni Cooper, siwowłosy, wąsaty mężczyzna z wyblakłymi tatu­ażami na ramionach, przechodzi wolno przez bramę i w milcze­niu przemierza podwórze. Widzi pręty krat, powybijane szyby w oknach. Tu były klasy szkolne, w których nauczyciele odwracali wzrok i o niczym nie chcieli wiedzieć. Tam dalej znajdowała się izba chorych, gdzie siostry w milczeniu opatrywały plecy pora­nione po uderzeniach pejcza, obite twarze, kończyny pełne siń­ców. Chłopcy płakali, krzyczeli, niektórzy wołali matkę. Nic nie przedostawało się na zewnątrz.

Jerry Cooper miał piętnaście lat, odstające uszy i pomadę na wło­sach, kiedy w grudniu 1960 roku przywieziono go do szkoły dla chłopców na Florydzie. Dziesięć miesięcy później, kiedy opusz­czał to miejsce, skończyła się na zawsze jego młodość. Wskazuje na niewielki dom, który wciąż jeszcze stoi na porośniętym trawą wzgórzu – to betonowa szopa z drewnianymi okiennicami. Nad­zorcy nazywali ją "Białym Domem". Żaden z chłopców, który wi­dział ją od wewnątrz, nie potrafi jej zapomnieć.

Cooper opowiada, że on i inni niewiele musieli zbroić, by zostać ukarani. Wystarczyło nieposłane łóżko, nieodrobione lekcje albo niewłaściwe słowo w złym momencie. – Mężczyźni, którzy nas za­bierali, chcieli się po prostu zabawić.

Przyjemność sprawiał im widok krwi i potu. Tortury i gwałty. Krzyki, których nikt nie słyszał.

Marianna leży o dobrą godzinę jazdy samochodem na zachód od Tallahassee. To małe miasteczko na północy Florydy. Otaczają je, niczym wyspę, wyschnięte bagna i stuletnie drzewa.

To, co działo się tu, w sercu Jackson County, rozgrywało się zwy­kle w ukryciu. Kiedyś miejscem tym rządził Ku-Klux-Klan, męż­czyźni w białych kapturach, z płonącymi krzyżami nocą jeździli konno po polach, polując na czarnych, których przywiązywali później do drzew, ale nikt o tym głośno nie mówił. Dzisiaj w Ma­riannie żyje około 9 tysięcy osób. Miasto ma trzy kościoły, dwa kluby myśliwskie i główną ulicę, ciągnącą się przez kilka kilome­trów wzdłuż podupadłych niskich zabudowań. Daleko, ukryta za lasem, leży Florida School for Boys. Ze swoimi reflektorami omia­tającymi okolicę i wysokimi murami z drutem kolczastym wyglą­da jak koszary z dawnej epoki.

Jej tajemnice są straszne. Na terenie niegdysiejszego zakładu po­prawczego ostatniej jesieni znaleziono ponad dwadzieścia dzie­cięcych zwłok, których nie było w oficjalnych rejestrach zgonów. Groby leżały na starym cmentarzu zakładu, niepozornej łące na tyłach terenu należącego do obiektu. Jerry Cooper prowadzi nas na jego skraj, przygląda się szerokim wyrwom w ziemi, ściska kur­czowo ogrodzenie, jakby musiał się czegoś uchwycić. Jest połu­dnie, słońce świeci pionowo w dół, w powietrzu czuć zapach su­chej ziemi. Do końca zeszłego roku naukowcy, specjaliści z dzie­dziny antropologii, prowadzili tu wykopaliska, poszukując szkie­letów i resztek ciał. Teraz nad tym miejscem krążą stada ptaków, porywających robaki z rozkopanej ziemi.

Szkoła dla chłopców na Florydzie była twierdzą odizolowaną od świata, ale plotki pojawiały się od samego początku. Już w 1903 roku, kiedy powstał ten zakład, strażnicy opowiadali o chłopcach trzymanych w nocy w łańcuchach. Niecałe jedenaście lat później sześcioro dzieci zginęło w pożarze, jaki wybuchł w sypialni. Byli zamknięci na klucz, kiedy usłyszeli syreny alarmowe. W 1958 roku jeden z byłych pracowników informował przed komisją amerykańskich senatorów o znęcaniu się i torturach. W 1968 roku reporterzy lokalnej gazety opisali przypadek gwałtu w "domu z piekła rodem".

Florida School for Boys z 200 strażnikami dla 800 wychowanków była jednym z największych i najstarszych zakładów wychowaw­czych w USA. Do 1968 roku podzielona była na dwie części: dla białych i dla czarnych. Przez prawie 110 lat utrzymywało ją pań­stwo, trzy lata temu ją zamknięto. Była przeznaczona dla dzieci i młodzieży, która kradła w sklepach papierosy albo została przy­łapana za kierownicą samochodu. Jerry Cooper miał na koncie trzy ucieczki z domu, o jedną za dużo zdaniem sędziego, który wy­słał go do Marianny. Chłopiec przybył tam w deszczowy grudnio­wy ranek, miał się tam nauczyć posłuszeństwa i szacunku. Nie miał pojęcia o koszmarze, jaki go tam czekał.

Dziś Cooper jest mężczyzną o chropawym głosie i pomarszczonej twarzy. Rzadko się uśmiecha, a kiedy już to robi, jego uśmiech przypomina grymas, za którym skrywa swoją pokiereszowaną osobowość. Nie sprawia wrażenia osoby, która uważa się za kogoś szczególnego. Po niego przyszli tylko raz – opowiada. Było to w nocy w lipcu 1961 roku. Po każdym wypowiadanym zdaniu zaciąga się papierosem, jak gdyby chciał zaczerpnąć powietrza.

Dwóch umundurowanych mężczyzn weszło wieczorem do sypial­ni. Chwycili go za ramiona i wywlekli na podwórze. Tam we­pchnęli Jerry’ego do niebieskiego samochodu i zawieźli na skraj terenu szkoły, gdzie stał "Biały Dom" i zaczynał się już las. Nie dał żadnego powodu do kary, po prostu przyszła na niego kolej. Kiedy kopniakiem wrzucili go do budynku, poczuł smród wódki i ludzkich wydzielin. Na ławce przed nim siedziało trzech męż­czyzn w koszulach z podwiniętymi rękawami. Ich ubrania wisia­ły równiutko na krześle.

W ciemności nie mógł dokładnie rozpoznać ich twarzy, jeden z nich miał tylko jedną rękę, w której trzymał pasek. Był to Troy Ti­dwell, główny strażnik, uważany za szczególnie brutalnego. Co­oper próbował uciec, dotrzeć do drzwi i wybiec, ale prześladowcy powalili go na ziemię i związali. Poczuł na skórze ich pot.

Po chwili zdarli z niego koszulę i zaczęły się uderzenia pejczami i pasami. Bili tak mocno, że chłopcu pękała skóra. Stracił przy­tomność, odzyskał ją dopiero następnego ranka, gdy leżał już z po­wrotem w swoim łóżku. Miał złamaną prawą stopę, brakowało mu sześciu zębów, a jego usta spuchły jak przejrzałe śliwki. Został również zgwałcony, materac był czerwony od jego krwi.

Tamtej nocy owi mężczyźni go złamali, ci rzekomi wychowawcy i nadzorcy, którzy byli kierowcami ciężarówek i budowniczymi dróg, robotnikami z Marianny, wydającymi się państwu wystar­czająco dobrymi, by nauczyć dyscypliny trudnych chłopców. Jakaś część Jerry’ego pozostała już na zawsze w owej nocy. Inni, jego przyjaciele, niespełna trzynastoletnie dzieci, nigdy nie wróci­li z "Białego Domu". Z dnia na dzień zaginęli. – Jakby połknęła ich jakaś czarna dziura.

Przeżycia Coopera miały miejsce przed 53 laty, prezydentem był wówczas John F. Kennedy, a Amerykanie jeszcze nie stanęli na Księżycu. Pięćdziesiąt lat później Erin Kimmerle stoi w pozbawio­nym okien laboratorium badawczym w Tampie przed metalo­wym stołem i dwoma tuzinami zagadek. Antropolożka z Universi­ty of South Florida ma 41 lat, tytuł doktorski, spokojny glos i dłu­gie blond włosy. Szuka odpowiedzi na pytanie, do kogo należą szkielety, jakie ona i jej zespół znaleźli na terenie zakładu.

Ośrodek miał własny cmentarz z 31 grobami opatrzonymi biały­mi krzyżami bez imion. Ale badacze znaleźli ponadto 24 szkiele­ty ludzi pochowanych bez żadnych oznaczeń. Dzieci, których na­zwiska nie widniały w dokumentach. Chłopców pogrzebanych bez trumien, zakopanych w ziemi jak mroczne tajemnice.

Erin Kimmerle już jako młoda dziewczyna marzyła, że zostanie badaczką i niczym detektyw tropić będzie przestępstwa. Na colle­ge’u skończyła kursy antropologii i archeologii. Potem zaczęła specjalizować się w medycynie sądowej i pracowała dla ONZ przy grobach i miejscach zbrodni na całym świecie W Nigerii, Ru­andzie, Bośni, Kosowie jej odkrycia przyczyniły się do wyjaśnie­nia morderstw i zbrodni wojennych. Dziś jest jednym z najbar­dziej renomowanych antropologów sądowych w USA, ale nigdy dotąd nie spotkała się z tym, by ślady dokonanych przestępstw znajdowały się tuż za drzwiami i wiodły tak daleko w przeszłość, jak zwłoki dzieci z Marianny.

W ziemi cmentarza jej zespół prócz szkieletów i zębów mlecz­nych znalazł również liczące sobie kilkadziesiąt lat monety i szklane kulki, które musiały znajdować się w kieszeniach wycho­wanków, kiedy zakopywano ich martwe ciała. W laboratorium Erin Kimmerle, wyposażonym w aparaty rentgenowskie wielko­ści człowieka, znaleziska te leżą obok siebie jak fragmenty puzzli. Próbki ziemi pozwalają przypuszczać, że chłopcy zginęli w róż­nym czasie między 1918 a 1973 rokiem. Ustalenie na podstawie szczątków tożsamości i losów dzieci to rzecz bardzo skomplikowa­na, ale badaczka uważa, że jest na to szansa. Analizy DNA mają pomóc w ustaleniu, kim byli owi chłopcy.

Wielu członków rodzin nigdy nie dowiedziało się, dlaczego i kiedy dokładnie ich synowie i bracia zmarli w szkole na Flory­dzie. Kiedy następował zgon wychowanka, kierownictwo zakła­du pisało kilka zdań w liście lub telegramie. Informowano, że przyczyną śmierci była grypa lub zapalenie płuc, a dzieci chowa­no, zanim rodzina mogła zobaczyć ciało i się pożegnać. Więk­szość rodziców godziło się z tym, wielu z nich brakowało pienię­dzy, by samemu urządzić pogrzeb. Nikt nie podejrzewał znęcania się czy wręcz morderstwa, również dlatego, że żaden z wycho­wanków nigdy nie odważył się opowiedzieć okropnościach, jakie się tam działy.

Jerry Cooper przez ponad czterdzieści lat od swego zwolnienia z zakładu nie wspomniał ani słowem o "Białym Domu". Najpierw, zalękniony, trzymał się zakazu strażników, którzy zabronili mu mówić o tym, co się wydarzyło. Później zaś wstydził się komuś o tym powiedzieć. Nie wyjawił prawdy nawet matce ani swoim żonom – jest obecnie żonaty po raz drugi.

Przeszłość dogoniła go grudniowego popołudnia 2008 roku. Co­oper siedział przed telewizorem w swoim domu na południowej Florydzie, gdy stacja CNN podała wiadomość o śmierci czternasto­letniego czarnego chłopca na obozie wychowawczym w Panama City, mieście na wybrzeżu Florydy, oddalonym zaledwie o godzi­nę jazdy samochodem od Marianny. Chłopiec dostał zapaści, gdy strażnicy uderzeniami i kopniakami usiłowali zmusić go do biegu. I wtedy nagle padła również nazwa Florida School for Boys.

Mówiono o kilkunastu mężczyznach, którzy zeznali, że doświad­czyli w owej placówce podobnych lub gorszych prześladowań niż chłopiec z Panama City. Na zdjęciach, jakie ukazały się na ekranie, widać było biały budynek, który przez wszystkie te lata pojawiał się w myślach Jerry’ego Coopera przed zaśnięciem. Dom jego koszmaru. Serce zaczęło mu szybciej bić.

Zaczął szukać owych mężczyzn, których pokazano w telewizji, in­nych ofiar. Odnalazł 67-letniego Charlesa Dowella, brodatego me­chanika z Clearwater na Florydzie, który zasłabł na parkingu przed supermarketem – tak bardzo wiadomości z Panama City przypomniały mu jego własne przeżycia z "Białego Domu". Zna­lazł się też 68-letni Roger Kiser, pisarz z Brunswick w Georgii, który już po raz szósty był żonaty, a wciąż jeszcze nie potrafił objąć drugiego człowieka. I 67-letni Mike Anderson, architekt z Berkeley w Kalifornii, który powiedział Cooperowi, że aż do czter­dziestki nie mógł spać w ciemności. James Griffin, 68-letni eme­ryt z Apoki na Florydzie nie może do dziś.

Opowiedzieli sobie o tym, co było nie do opowiedzenia, milczeli, płakali razem i postanowili szukać dalszych ofiar. Cooper z po­mocą przyjaciela umieścił w internecie stronę, na której opisał swoją historię i zachęcał innych mężczyzn, by zrobili to samo. Stronie nadał tytuł "The White House Boys Organization" i podał numery telefoniczne dwóch adwokatów, którym ufał. W kolej­nych miesiącach otrzymali oni ponad 200 telefonów z całej Ame­ryki. Wszystko to razem ułożyło się w jeden obraz: wzburzeni starsi mężczyźni opowiadają o ranach, jakie odnieśli w zakładzie wychowawczym w Mariannie.

Ofiary i świadkowie mówią jednym głosem o tym, jak byli zmu­szani do seksu oralnego, jak bito chłopców na śmierć, kiedy nie chcieli być posłuszni, jak upośledzone dzieci trzymano skute w łańcuchy i jak umierały one we własnych ekskrementach. Prawie wszyscy wśród wielu pracowników Florida School for Boys wy­mieniali dokładnie dwunastu wychowawców i strażników, w tym zawsze jednorękiego Troya Tidwella, który żelazną sprzącz­ką swego pasa tłukł ich tak, że na plecach do dziś mają szerokie blizny.

Zakład ów zmienił w międzyczasie nazwę i od 1968 roku nie wolno w nim było oficjalnie stosować kar cielesnych, ale rzeczy­wistość wyglądała inaczej. W 2009 roku mężczyźni, którzy obec­nie nazywają się "White House Boys", złożyli skargę przeciwko tej placówce i organa ścigania wszczęły śledztwo. Dwa lata póź­niej ośrodek wychowawczy zamknięto – jak podano: z powodu trudności budżetowych.

Z pracowników wymienionych w oskarżeniu żył już tylko jeden: jednoręki Troy Tidwell, którego byli wychowankowie opisywali jako najbardziej brutalnego i sadystycznego ze wszystkich.

Tidwell, liczący sobie już ponad 90 lat, przebywa w domu opieki. Przez prawie 40 lat, aż do emerytury, pracował dla tego ośrodka i dla państwa. Gdy został skonfrontowany z zarzutami, mówił o "klapsach", jakie "od czasu do czasu" wymierzał niektórym chłop­com. Jego znajomi opisywali go jako uczciwego ojca rodziny, troszczącego się o swoich bliskich, który na organizowanych w gminnie zabawach tańczył do końca i miał bardzo ciepły stosu­nek do dzieci. W 2011 roku władze zawiesiły śledztwo przeciwko Tidwellowi i całej placówce. Przypadki znęcania się – wyjaśnio­no – już się przedawniły, a morderstw nie da się udowodnić.

W tamtym czasie, gdy sprawa była już właściwie zamknięta, Erin Kimmerle z uniwersytetu w Tampie zwróciła uwagę na zarzuty postawione ośrodkowi wychowawczemu. Słyszała historie chłop­ców, którzy stracili życie w zagadkowych okolicznościach. Jako badaczce, która od lat zajmuje się ludzkimi zwłokami na całym świecie, wszystko to wydało jej się bardzo podejrzane. Wiedziała, że państwowe zakłady wychowawcze najpóźniej od lat dwudzie­stych minionego wielu mają obowiązek dokumentowania wszyst­kich przypadków zgonu. Dwa lata trwało jednak, zanim dostała zezwolenie na zbadanie cmentarza z użyciem aparatury rentge­nowskiej i psów tropiących. Zeszłej jesieni natknęła się wreszcie na ukryte groby.

– To, co znaleźliśmy – opowiada – to jeszcze nie dowody, ale wy­raźne ślady.

Spora część wykopanych szkieletów ma zmiażdżone lub wybite sklepienia czaszki, które wskazują na zewnętrzną ingerencję. Nie­zbite dowody na to trudno będzie jednak znaleźć. Jest mało praw­dopodobne, by Troy Tidwell, jednoręki brutal, dożył jeszcze proce­su.

Badania Erin Kimmerle trwają nadal, jej prace współfinansują władze sądownicze Florydy. – Ukryte groby, tajemnicze przypad­ki śmierci, złamania niektórych szkieletów – wszystko przema­wia za tym, że działy się tu rzeczy, o których nikt nie miał się do­wiedzieć – podsumowuje antropolożka. Przypuszcza ona, że na terenie ośrodka może znajdować się jeszcze więcej zwłok. Od sierpnia zarządzono dalsze poszukiwania. Wszyscy znalezieni dotychczas bezimienni zmarli byli czarni. Kimmerle uważa, że gdzieś ukryci muszą leżeć również biali.

Zanim znaleziono szkielety z Marianny, Jerry Cooper wielokrot­nie poddawał się testom z użyciem wykrywacza kłamstw. Był opę­tany zamiarem udowodnienia, że w jego historii nic nie zostało zmyślone. Nie wystarczyły blizny widoczne do dziś na jego skó­rze. Jemu i pozostałym ofiarom prawie nikt nie chciał wierzyć. Ani państwo, ani policja, a już najmniej ludzie z Marianny. Sa­motne pozostawanie ze swoją historią należy do jego najbardziej gorzkich doświadczeń.

Jerry Cooper jedzie powoli samochodem przez starą główną ulicę i wciąż opowiada. Przez otwarte okna wieje cieple powietrze, na zewnątrz przesuwają się, błyszcząc pojedynczo, litery wygasłych neonów. Nad Florydą zapada wieczór. Cooper od lat zażywa ta­bletki na uspokojenie. Kilka dni temu jego żona pojechała na weekend do siostry do Tallahassee. Został sam w domu, czuł się stabilnie. Skosił trawnik, obejrzał mecz piłki nożnej, wcześnie po­szedł spać. Ale w środku nocy nagle się obudził.

Wydawało mu się, że słyszy jakiś szmer, a kiedy otworzył oczy, zo­baczył jednorękiego mężczyznę z pasem w ręku, który stał nad jego łóżkiem i bacznie się mu przypatrywał. Cooper naciągnął kołdrę na twarz, chowając się pod nią jak mały chłopiec, wycho­wanek tamtego zakładu, którym kiedyś był i słyszał krzyki dobie­gające z "Białego Domu".

Za oknami samochodu znika Marianna, przy wyjeździe z miejsco­wości na rogu ulicy stoi grupa handlarzy, oferująca zabytki z "Białego Domu" – krzesła, stalowe łańcuchy, rzekome ławy tor­tur, które pochodzą z dawnego ośrodka wychowawczego i mają obecnie pełnić funkcję souvenirów z dreszczykiem dla turystów. W samej Mariannie trudno dziś znaleźć kogoś, kto wierzyłby w przestępstwa mające miejsce w zakładzie. Chociaż prawie każdy tu zna kogoś, kto pracował kiedyś we Florida School for Boys, na ten temat panuje milczenie. Kto pamięta jeszcze tamte wydarze­nia? Kto nie chce nic o nich wiedzieć? Ilu milczy?

Jerry Cooper milczeć już nie ma zamiaru. Raz, kiedy był podłą­czony do wykrywacza kłamstw, zadawano mu pytania dotyczące­go dnia codziennego w ośrodku, nadzorców, a także tamtej nocy, kiedy się nad nim znęcano. Wynik badania nie pozostawił eks­pertom żadnych wątpliwości, że mężczyzna mówi prawdę. Tylko raz urządzenie wykazało kłamstwo. Coopera zapytano, czy zdo­łał już poradzić sobie z owymi strasznymi przeżyciami. Odparł, że tak.

...

Mamy tu patologie . Znieśli kary fizyczne i nie mogli sobie poradzić . A potem nastąpił sadyzm . A ma być odwrotnie . Z karami fizycznymi i dyscyplina bez sadyzmu . Dom poprawczy to jest więzienie tylko dla młodych ! Przypominam ! To nie ośrodek opiekuńczy . To dzieci przestępcy . Ale przecież nie znecamy się nawet nad mordercami . Dyscyplina i kary a sadyzm to dwie sprzeczności .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:45, 01 Wrz 2014    Temat postu:

Umarł, bo miał zbyt owłosioną klatkę piersiową

Kobieta widziała, jak jej mąż umiera na zawał. Personel samolo­tu, którym lecieli, nie chciał użyć defibrylatora, bo mężczyzna był zbyt owłosiony na klatce piersiowej.

Caroline Jordan leciała wraz z mężem Jackiem z Los Angeles do Albuquerque. W trakcie lotu mężczyzna dostał zawału. Personel od razu przystąpił do akcji ratunkowej, jednak nie użył defibryla­tora. Stewardessa powiedziała Caroline, że nie może go użyć, bo klatka piersiowa konającego jest zbyt owłosiona.

Ekspert medyczny w wywiadzie dla stacji KOAT-TV wyraził zdzi­wienie z takiej reakcji personelu samolotu. Przypomniał, że urzą­dzenia ratunkowe wyposażone są w nożyczki i maszynkę do gole­nia. Oznacza to dobitnie, że włosy na klatce piersiowej nie powin­ny być problemem.

W przypadku Jacka, po kłótni z personelem pokładowym, owło­sienie zostało zgolone, jednak było już za późno na ratunek. Męż­czyzna zmarł.

Amerykańskie linie lotnicze będą prowadzić postępowanie wyja­śniające w tej sprawie.

...

O matko ale tlumoki . To też nie są orły intelektu ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:30, 02 Wrz 2014    Temat postu:

Rodzice wyjechali z chorym synkiem, grozi im ekstradycja

Rodzice dziecka cierpiącego na złośliwy nowotwór wyjechali do Hiszpanii w poszukiwaniu nowatorskiej metody leczenia ich pię­cioletniego synka. Grozi im jednak ekstradycja, ponieważ policja zarzuca im znęcanie się nad dzieckiem. - Proszę tylko o jedno: po­wstrzymajcie ten niedorzeczny pościg za nami. On jest bardzo chory. Chcę po prostu, żeby został poddany temu leczeniu i nie za­mierzam wracać do Anglii, jeżeli nie będę mógł mu tego zapew­nić – mówi ojciec, oburzony działaniami brytyjskich władz.

...

Co się dzieje !?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:05, 10 Wrz 2014    Temat postu:

Szwecja: sąd nakazał leczenie psychiatryczne pedofila z przedszkola

Sąd w mieście Kalmar, w południowo-wschodniej Szwecji, skazał na leczenie psychiatryczne 21-letniego stażystę w przedszkolu, który dopuścił się czynów pedofilskich. U mężczyzny stwierdzo­no "poważne zaburzenia umysłowe".

Mężczyzna, który był na stażu w przedszkolu w miejscowości Ho­egsby niedaleko Kalmaru, został skazany m.​in. za zgwałcenie dziewczynki i seksualne molestowanie 14 dzieci w wieku od 2 do 6 lat.

Skazano go również za rozpowszechnianie pornografii dziecię­cej, gdyż stażysta umieszczał w internecie nagrania wideo i zdję­cia robione swoim ofiarom. Policja znalazła prawie 600 zdjęć i ponad 200 filmów w jego komputerze, z czego połowa stanowiła przypadki ostrej pornografii dziecięcej.

Mężczyzna był na stażu od końca stycznia do początku kwietnia, kiedy czteroletnia dziewczynka po powrocie do domu opowie­działa rodzicom, co się stało w przedszkolu.

Pedofil, który się przyznał do swoich czynów, okres stażu nazwał "wielką okazją".

Skazano go również na zapłacenie 1,2 mln koron (140 tys. dola­rów) odszkodowania.

...

Widzicie gdzie się oni pchają ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:07, 10 Wrz 2014    Temat postu:

Porywacze trzymali kobietę w klatce z obrożą na szyi

To przedziwna i równocześnie przerażająca opowieść o kobiecie przetrzymywanej wbrew własnej woli w przyczepie mieszkalnej w stanie Indiana. Przez dwa miesiące kobieta przeszła prawdzi­we piekło. Porywacze zmuszali ją do noszenia psiej obroży i smy­czy, przywiązywali do łóżka. Kobieta była wielokrotnie bita i gwałcona. Tutaj historia staje się jeszcze bardziej dziwna. Po pew­nym czasie mężczyzna zbudował małą drewnianą klatkę, w któ­rej przetrzymywał kobietę.

Nie wiadomo, jak długo to by trwało, gdyby nie Roland Higgs. Mężczyzna wyznał, że nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał od po­rywaczy.

- "Mam tu z tyłu dziewczynę w klatce". Odpowiedziałem mu: "masz dziewczynę w klatce? O czym ty w ogóle mówisz?" - opo­wiada Higgs zrozumiał, że kobieta jest przetrzymywana wbrew własnej woli. Para pokazała mu nawet drewnianą klatkę, zbudo­waną specjalnie dla niej. Mężczyzna próbował wykupić dziewczy­nę, ale to nie poskutkowało. Gdy Ricky House wyciągnął strzelbę, 61-letni Higgs uderzył go głową, chwycił kobietę za rękę i wybiegł z nią na dwór.

Policja wkrótce aresztowała parę.

...

Co za zwyrodnialcy .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 9:10, 12 Wrz 2014    Temat postu:

Sąd w Paryżu uniewinnił działaczki Femenu, oskarżone o wandalizm w katedrze Notre Dame

Sąd w Paryżu zdecydował o uniewinnieniu działaczek organizacji Femen oskarżonych o spowodowanie uszkodzeń w katedrze Notre Dame. Wyrok wywołał skrajne opinie.

Feministki były oskarżone o spowodowanie rys na złoceniach dzwonu "Marcel". Sędzia przychylił się do stanowiska obrony, że nie można jednoznacznie orzec, iż stało się to w czasie wtargnięcia do wnętrza świątyni dziewięcioosobowej grupy działaczek Femenu, do którego doszło 12 lutego 2013 roku. Według sądu, zniszczenie mogło być spowodowane przez licznych zwiedzających katedrę lub w czasie transportu odnowionego dzwonu do Notre Dame.
Decyzja sądu wywołała wzburzenie w niektórych kręgach politycznych i religijnych. Była minister Christine Boutin mówi, że wyrok jest świadectwem przyzwolenia na dokonywanie świętokradztwa w miejscach kultu religijnego.

Słowa krytyki padają z ust działaczy opozycji, którzy nie mogą się pogodzić z tym, że młode kobiety dopuszczające się wandalizmu w kościele zostały uniewinnione, zaś trzech strażników świątyni, próbujących je zatrzymać, zostało skazanych na grzywnę za stosowanie przemocy.

Zapowiedziano apelację od tego wyroku.

...

Widzicie se sendzioli Zahotu . Agresja na katolików jest w porzo ... Kiedy zaczną mordować ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 18:47, 21 Wrz 2014    Temat postu:

Niebezpieczna moda wśród kobiet w ciąży

W Norwegii położne ogłosiły alarm z powodu nowej, ale bardzo niebezpiecznej mody panującej wśród ciężarnych. Chodzi w niej głównie o to, aby jak najmniej przytyć w trakcie ciąży i urodzić jak najmniejsze dziecko. Służba zdrowia ostrzega, że taki trend może prowadzić przede wszystkim do niedożywienia płodu.

Noworodki ważą zazwyczaj około 3,500 gramów. Dziecko, które ma wagę większą niż 4,500 jest postrzegane jako duże. Coraz wię­cej kobiet w ciąży chce urodzić dziecko, które będzie ważyło mniej niż 3 kilogramy.

Kobiety, aby nie przytyć za dużo w ciąży, stosują niskokalorycz­ne diety, a przede wszystkim dużo ćwiczą. Pozbycie się szybko wszelkich zbędnych kilogramów, ma także duże znaczenie po po­rodzie.

Dziecko stało się symbolem statusu społecznego. Ładne dziecko musi pasować do obrazka, ale dziecko to przecież nie chihuahua - mówi Kari Løvendahl Mogstad w rozmowie z gazetą "Aftonpo­sten".

Niestety takie podejście i zachowanie przyszłych matek, może przede wszystkim negatywnie wpłynąć na zdrowie dziecka. Dzie­ci, które rodzą się z niedowagą, mogą mieć ADHD, problemy z koncentracją, a w przyszłości także problemy z ciśnieniem, meta­bolizmem, a nawet cukrzycą typu 2.

Kobiety o szczupłej budowie ciała, mogą nie mieć wystarczającej ilości pokarmu. Tłuszcz, który odkłada się w czasie ciąży potrzeb­ny jest mamie, żeby wykarmić potomstwo po jego narodzeniu - podkreślają położone Kari Løvendahl Mogstad i Hanne Schjelde­rup-Eriksen.

Także obawa przed porodem, wywołuje wśród kobiet chęć posia­dania, jak najmniejszego dziecka.

...

Jak najmniejsze dziecko ... Martwe jest najmniejsze ... Koszmar ... Zachodnio zwyrodnialcy .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:18, 21 Wrz 2014    Temat postu:

"Słit focia" z Auschwitz. Młodzież nieczuła na specyfikę miejsca

Słodki dziubek przed komorą gazową, powabne spojrzenie z na­pisem "Arbeit macht frei" w Auschwitz-Birkenau w tle - na porta­lach społecznościowych można znaleźć wiele selfies z miejsc kaźni.

Na Twitterze nosi imię "Princess Breanna". Od momentu, gdy ta nastolatka z amerykańskiego stanu Alabama zwiedzała miejsce pamięci hitlerowskiego obozu koncentracyjnego Auschwitz, zy­skała wątpliwą popularność. Udało jej się umieścić na portalu społecznościowym "najgorszą słit focię wszechczasów".

Takie komentarze przynajmniej pojawiły się pod jej selfie: na jej twarzy maluje się szeroki uśmiech z obozowymi barakami w tle. Ale Breanna nie jest odosobnionym przypadkiem. Powszechny odruch wśród młodych ludzi, by dzielić się z całym światem jaki­miś szczególnymi momentami, które przeżywają, sprawia, że za­pominają o tym, co wypada, a czego nie wypada. Nie uświadamia­ją sobie do końca, w jakim znajdują się miejscu.

Nie na miejscu

Selfie amerykańskiej nastolatki nie jest jedynym tego typu zdję­ciem w sieci. Magazyn "New Yorker" przed kilkoma tygodniami donosił, że portale społecznościowe są pełne fotek młodych Izra­elczyków, zrobionych w Auschwitz, Majdanku i innych obozach śmierci, dokąd izraelska młodzież jeździ w ramach studyjnych podróży.

- Dość często obserwujemy, jak ludzie robią sobie focie - przyzna­je Bartosz Bartyzel, rzecznik muzeum Auschwitz. - Czasami stają bezpośrednio pod Ścianą Śmierci, gdzie odbywały się egzekucje - dodaje.

...

Bo dzieci naprawdę nie pojmują . Taki wiek . Dlatego uczymy je w szkołach i wychowujemy a one wychowują się same czy coś podobnego o czym brydża antypedagodzy .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:58, 24 Wrz 2014    Temat postu:

Szwecja: chore psychicznie leczone z mordercami

W Szwechu w opiece psychiatrycznej wszyscy są traktowani jako pacjenci

Chore psychicznie młode Szwedki leczone są w zamkniętych szpi­talach razem z mordercami - ujawniła dziś telewizja SVT. Jedna z bohaterek reportażu trafiła do ośrodka, gdzie przebywa zabój­ca szwedzkiej minister spraw zagranicznych Anny Lindh.

W materiale podkreślono, że w Szwecji istnieją oddzielne więzie­nia dla kobiet i mężczyzn, ale w opiece psychiatrycznej wszyscy są traktowani jako pacjenci. Płeć oraz kwestia, czy dana osoba po­pełniła przestępstwo, ma mniejsze znaczenie, więc młode ciężko chore kobiety trafiają do miejsca przeznaczonego dla morderców i gwałcicieli - podaje SVT.

Z danych, do których dotarli dziennikarze, wynika, że w 2013 roku 15 pacjentek trafiło do szpitala psychiatrycznego w Va­exsjoe na południu Szwecji na podstawie prawa o przymusowym leczeniu.

Jedna z kobiet dzieliła tam wspólne pomieszczenia z Mijailo Mi­jailoviciem, który w 2003 roku zasztyletował szefową szwedzkiej dyplomacji Annę Lindh. Morderca został skazany na leczenie psychiatryczne w zamkniętym ośrodku. W 2011 roku w szpitalu w Kumla ranił nożem jednego z pacjentów. Po tym incydencie Mi­jailović został odizolowany na trzy miesiące, po czym przeniesio­no go do ośrodka w Vaexsjoe.

Innymi sąsiadami bohaterki reportażu SVT byli w tym szpitalu mężczyzna skazany za gwałt na nastolatce oraz pacjent, który udusił współlokatora pasem. Wszyscy, przestępcy i osoby psy­chicznie chore, korzystali ze wspólnej stołówki oraz pokoju z tele­wizorem.

Kolejnym zarzutem SVT pod adresem kliniki w Vaexsjoe jest sto­sowanie niedozwolonych prawnie metod ochrony pacjentów przed samookaleczeniem. Jednej z kobiet unieruchomiono rękę gipsem.

Nagłośnione przez szwedzką telewizję kontrowersyjne warunki w szpitalu w Vaexsjoe wywołały w Szwecji debatę na temat sta­nie lecznictwa psychiatrycznego. Kierownictwo ośrodka podjęło decyzję o wstrzymaniu przyjmowania pacjentów.

W Szwecji o umieszczeniu przestępcy w zamkniętym ośrodku psy­chiatrycznym decyduje sąd, ale duży wpływ ma opinia psychia­trów.

...

Po prostu cudnie ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:19, 24 Wrz 2014    Temat postu:

Zawieszony w pracy za zmówienie modlitwy

Pewien nauczyciel z Arizony pomodlił się z uczniami po wygra­nym meczu. Teraz ma problemy. Sprawa podzieliła Ameryka­nów.

Kiedy Tom Brittain, szkolny nauczyciel z siedemnastoletnim sta­żem, nabożnie składał ręce do modlitwy po wygranym meczu jego drużyny, nie podejrzewał, że wkrótce dosięgnie go z tego po­wodu pański gniew. A dokładnie gniew pana Bauma, jego przeło­żonego i dyrektora finansowanej z publicznych pieniędzy szkoły Tempe Preparatory Academy w Arizonie w USA. - Brittain pole­cił uczniom odmówić modlitwę i przyłączył się do tej modlitwy na oczach wszystkich - powiedział z oburzeniem w rozmowie z CBS 5 David Baum. I zawiesił trenera w obowiązkach.

Dyrektor placówki uważa, że jego zadaniem jest strzeżenie wolno­ści religijnej uczniów, którzy muszą mieć możliwość wyboru - czy chcą praktykować swoją religię czy też nie. A dorośli w tę ich wolność nie powinni się wtrącać. Pan Baum poczuł się w obo­wiązku interweniować, aby rozdział kościoła i państwa został za­chowany. - On jest człowiekiem, który lubi się modlić i nie sprzeci­wiam się temu. Ale nie może tego robić z naszymi uczniami. To je­dyny zakaz - argumentował dyrektor.

Jakkolwiek dyrektor wystąpił w obronie istniejącego prawa, jego decyzja o zawieszeniu trenera wywołała głosy sprzeciwu. Grupa uczniów przygotowała transparent "»Wierzymy« w trenera Brit­taina", a jeden z rodziców paraduje w koszulce "Pozwólcie Tomo­wi trenować". Inni rodzice popierają decyzję dyrektora, zarzuca­jąc trenerowi, że zmuszał uczniów do modlitw przez długie lata. - To nie jest szkoła religijna. To jest normalna szkoła. I tak, to jest wbrew regulaminowi, żeby się modlić. Nie chodzi o to, że to jest zły trener. Ale trzeba przestrzegać prawa we wszystkim, co się robi - powiedział jeden z nich.

Czasowe zawieszenie należy traktować jako żółtą kartkę. Jeśli na­uczyciel nadal będzie łamał regulamin, może mu grozić utrata pracy. Ale jak się okazuje, nie byłaby to pierwsza tego typu czer­wona kartka.

...

USA to kraj satanistyczny .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:17, 27 Wrz 2014    Temat postu:

19-latek znęcał się nad partnerką i dziećmi. Grozi mu do 5 lat więzienia

Policjanci z komendy w Kościerzynie (woj. pomorskie) zatrzymali 19-latka, który pod wpływem alkoholu awanturował się w domu. Jak się okazało mężczyzna już od dłuższego czasu znęcał się nad całą rodziną - swoją partnerką i dwójką dzieci.

Zatrzymany 19-latek podczas awantury bił i torturował swoich najbliższych. Funkcjonariuszom udało się ustalić, że nie była to pierwsza taka sytuacja. Mężczyzna od ponad trzech miesięcy terroryzował rodzinę poprzez znęcanie się nad nimi zarówno fizycznie, jak i psychicznie.

Najczęściej ofiarą stawała się partnerka 19-latka. Jednak wielokrotnie uczestnikami awantur stawały się także dwoje dzieci sprawcy - starsze w wieku 5 lat i młodsze ośmiomiesięczne.

Mężczyzna usłyszał już zarzut stosowania przemocy domowej, psychicznego i fizycznego znęcania się nad najbliższymi. 19-latek otrzymał sądowy zakaz zbliżania się do ofiar. Prokurator zdecydował także o zastosowaniu wobec oskarżonego dozoru policyjnego.

Za swoje czyny odpowie przed sądem, grozi mu kara nawet do 5 lat pozbawienia wolności.

...

Partnerstwo w zwiazkach ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 0:25, 28 Wrz 2014    Temat postu:

W Niemczech chcą zalegalizować kazirodztwo

Niemiecka Rada Etyki, oficjalny organ doradczy Bundestagu, Bundesratu i niemieckiego rządu orzekła, że rząd powinien rozważyć zmianę prawa, tak by zalegalizować kazirodztwo. To postanowienie to efekt dyskusji, jaka rozgorzała na nowo po ogłoszeniu przez Europejski Trybunał Praw Człowieka wyroku w sprawie niemieckiego rodzeństwa, żyjącego jak mąż z żoną - informuje thelocal.de.

Według dostępnych danych, relacje kazirodcze między rodzeństwem zdarzają się bardzo rzadko w zachodnich społeczeństwach - stwierdzili członkowie Rady Etyki. Uznali jednocześnie, że ci, którzy w takich relacjach pozostają dowodzą jednak, że ich sytuacja jest bardzo trudna - uważają, że ich podstawowe prawa nie są respektowane, są zmuszani albo do zachowania swojego związku w tajemnicy albo do rozstania.

Zdaniem większości członków Rady Etyki prawo karne nie jest dobrym sposobem, by stanowić granice dopuszczalnych zachowań seksualnych. Uważają oni, że ryzyko urodzenia chorego dziecka nie jest wystarczającym powodem, żeby zabraniać związków kazirodczych. Według przegłosowanego przez Radę stosunkiem głosów 14 do 9 postanowienia, zawarty w prawie karnym zakaz oznacza głębokie naruszenie prawa do samodecydowania o swoim życiu seksualnym.

Rada Etyki uważa także zakaz kazirodztwa za nielogiczny, ponieważ czyn ten podlega karze nawet wtedy, gdy para stosuje antykoncepcję. Lecz posiadanie dzieci według etyków też nie jest argumentem przeciw zachowaniom kazirodczym, gdyż inni ludzie obciążeni genetycznie nie mają narzuconego zakazu posiadania dzieci.

Co ciekawe, postanowienie to dotyczy jedynie tych rodzeństw, które nie wychowywały się razem. Tak właśnie było w przypadku Patricka S. i Susan K., których sprawą zajmował się Europejski Trybunał Praw Człowieka.

Dziewięciu członków Rady, którzy sprzeciwili się przyjęciu postanowienia stwierdziło, że sprawę mogłoby rozwiązać wydanie specjalnych wytycznych dla śledczych. Zmiany w prawie, legalizujące kazirodztwo, są niepotrzebne.

...

To czas pedofilow juz blisko ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:24, 30 Wrz 2014    Temat postu:

Kolejne kłopoty Jana Hartmana. UJ chce wyciągnąć konsekwencje

Nie milkną echa kontrowersyjnych słów prof. Jana Hartmana. Na swoim blogu zaproponował on bowiem rozpoczęcie debaty na temat legalizacji kazirodztwa. Dziś od tych słów zdecydowa­nie odcina się jego macierzysta uczelnia, Uniwersytet Jagielloń­ski. Co więcej, jego sprawa zostanie skierowana do Rzecznika Dys­cyplinarnego UJ.

W oświadczeniu zamieszczonym na stronie internetowej uczelni czytamy, że słowa prof. Hartmana były "bulwersujące". Jedno­cześnie władze Uniwersytetu Jagiellońskiego "jednoznacznie od­cinają się od opublikowanych prywatnych opinii Pana Profeso­ra".

"Zdaniem władz Uniwersytetu, wypowiedź ta godzi w dobro, spo­łeczny status i godność wykonywanego zawodu nauczyciela aka­demickiego. Z uwagi na powyższe sprawa zostanie skierowana do Rzecznika Dyscyplinarnego UJ" - czytamy dalej.

Wcześniej, na swoim blogu w serwisie polityka.​pl Jan Hartman napisał, że należy rozpocząć dyskusję na temat legalizacji kazi­rodztwa. Jak tłumaczył, inspiracją dla takiego wpisu była podob­na debata, która nie tak dawno przetoczyła się przez Niemcy.

"Przede wszystkim trzeba pamiętać o tym, że ok. 10 proc. braci i sióstr ma wspólne doświadczenia seksualne. Wysokie są też odset­ki epizodów seksualnych pomiędzy dwoma braćmi, dwiema sio­strami. Nie widać jakoś wielkich nieszczęść, które by z tego miały wniknąć" - pisał. Jednocześnie naukowiec podkreślał, że nie jest zwolennikiem legalizacji kazirodztwa, a jedynie proponuje roz­poczęcie dyskusji na ten temat.

Kontrowersyjny wpis został jednak szybko usunięty przez redak­cję serwisu.

Kolejny wpis Hartmana. Profesor się tłumaczy

Dziś prof. Jan Hartman zamieścił nowy wpis, w którym odniósł się do zamieszania, jakie wywołała jego wcześniejsza opinia. "Przez cały dzień trwa w najlepsze nagonka na Hartmana, który rzekomo domaga się legalizacji związków kazirodczych. Nie pierwsza i nie ostatnia… Taki już mój los" - pisze.

Kolejny raz podkreśla, że nie zwolennikiem legalizacji takich związków. Jednocześnie podkreśla, że "problem nie jest wyduma­ny, bo związki kazirodcze miedzy rodzeństwem sa częste".

"Dyskusja jest lepsza od milczenia i udawania, że problem nie ist­nieje. Wszelako reakcja na mój wpis pokazuje, jak bardzo jeszcze jesteśmy nieprzygotowani do racjonalnej debaty w tej materii" - dodaje.

...

Ten czlowiek jest chory umyslowo . Filozofia jest niebezpieczna bo mozna stracic rozum od tych abstrakcji ... Trzeba miec naprawde mocna glowe . Tych ktorzy oszaleli jest duzo chocby Nietsche ... Bycie prostym czlowiekiem nie jest zle !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:16, 11 Paź 2014    Temat postu:

Wstrząsające nagranie w sieci. Brittany Maynard: umrę na własnych warunkach

Chciałabym żyć, ale nie ma dla mnie ratunku. Umieram i mam zamiar zrobić to na własnych warunkach. Umrę tutaj, na górze, w sypialni, którą dzielę z mężem. Odejdę spokojnie, z bliskimi u boku, z ulubioną muzyką w tle - mówi 29-letnia Amerykanka Brittany Maynard Diaz w nagraniu, które pojawiło się w sieci. Przed śmiercią postanowiła jeszcze zawalczyć o to, by osoby nieuleczalnie chore mogły otrzymać środki, dzięki którym będą mogły godnie odejść.

U Maynard w styczniu, kilka miesięcy po ślubie, zdiagnozowano raka mózgu. Pierwsze rokowania mówiły, że pozostało jej od trzech do dziesięciu lat życia. W kwietniu lekarze poinformowali ją, że glejak wielopostaciowy urósł. Teraz dają jej najwyżej sześć miesięcy życia. Jak mówi Maynard, to był wielki szok dla niej i dla jej bliskich. Myśleli, że spędzą razem lata, okazało się, że jest to zaledwie kilka miesięcy.

Razem ze swoją rodziną przeprowadziła się więc z Kalifornii do stanu Oregon. W tym stanie nieuleczalnie chorzy mogą otrzymać środki, przyspieszające śmierć. Spełniła kryteria, dostała dwie fiolki ze środkiem, który pomoże jej umrzeć. Jak mówi, jest dobrze schowany, ale jest - i może z niego skorzystać.

Jeszcze 26 października ma zamiar świętować urodziny męża. Kilka dni później, 1 listopada, zażyje środek.

Brittany Maynard Diaz na nagraniu opowiada tę historię. Wyjaśnia, dlaczego zdecydowała się na eutanazję. Jak mówi, odczuwa ogromną ulgę wiedząc, że odejdzie "na własnych warunkach", spokojnie, a nie w sposób, o którym opowiadali jej lekarze.

Jak mówiła w wywiadzie dla "People", nie ma w niej ani jednej komórki, która chciałaby popełnić samobójstwo. Pragnie żyć jak dotąd, ale - jak mówi - "po prostu się nie da".

Wiedząc, że pozostało jej kilka miesięcy życia, Brittany spędziła je podróżując i poświęcając czas rodzinie. Poświęciła też cenny czas na to, by wspomóc kampanię na rzecz rozszerzenia prawa do eutanazji.

...

Ohydne . Jakis pisk diabelski ,,umre na wlasnych warunkach" ? To jakies porachunki gangsterow . Diabel rzadzi . W takim stanie pychy to jest pieklo po smierci . Opetana bredzi . Powstrzymajcie ja bo wyladuje w piekle ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:47, 12 Paź 2014    Temat postu:

Ma 29 lat i "wyrok śmierci". Chce poddać się eutanazji

29-letnia Brittany Maynard jest chora na raka. Po tym jak leka­rze w kwietniu dali jej jeszcze 6 miesięcy życia zapowiedziała, że nie chce czekać na śmierć i 1 listopada podda się eutanazji. O sprawie rozpisują się media na całym świecie.

Wirusa zdiagnozowano u niej w Nowy Rok. "Po miesiącach cier­pień na bóle głowy dowiedziałam się, że mam raka" - informuje Brittany. Chodzi o glejaka wielopostaciowego, złośliwego guza mózgu. Gdy zapadł wyrok, Brittany ze swoim mężem starała się o dziecko. Małżeństwem byli dopiero od roku i spodziewali się, że przed nimi całe życie. "Nasze życie zamieniło się w notorycz­ne wizyty w szpitalach i konsultacje u lekarzy" - pisze w swoim oświadczeniu kobieta. Operacje, które przeszła, miały zastopo­wać rozwój nowotworu.

"W kwietniu dowiedziałam się, że oprócz tego, że doszło do na­wrotu guza, to jeszcze okazał się on dużo bardziej agresywny, niż się tego spodziewaliśmy" - wspomina. Lekarze dali jej pół roku życia. "Po miesiącach badań razem z rodziną doszliśmy do wnio­sku, że nie ma terapii, która mogłaby uratować moje życie" - do­daje Brittany Maynard. Aby jej rodzina nie musiała oglądać ostat­nich miesięcy życia, kobieta zdecydowała się na eutanazję.

"Zdecydowałam, że śmierć z godnością jest najlepszą opcją dla mnie i mojej rodziny" - przyznaje. W tym celu przeprowadziła się z Kalifornii do Oregonu. Tam bowiem mieszkańcy mogą otrzy­mywać środki, które przyspieszają śmierć. Ten moment ma nastą­pić 1 listopada.

...

To lekarze tacy potworni ze te wizyty takie straszne ? Co za belkot ! Niech i oni zasluza u Boga jej leczeniem ... To jest dla nich zasluga jaka zdobywaja ...
Za wytrwanie w cierpieniu niebo za samobojstwo pieklo . I gdzie ona uciec przed ciepieniem ? Do piekla ? Tam dopiero bedzie wycisk ! Opetani ! Diabel wami kieruje .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:21, 19 Paź 2014    Temat postu:

Od 5 lat jest w śpiączce. Rodzina chce dla niej eutanazji

W Niemczech toczy się dyskusja na temat eutanazji i godnej śmierci. Sądziowie Federalnego Trybunału Sprawiedliwości orzekli, że wola pacjenta pragnącego śmierci musi mieć większą wagę niż dotychczas - informuje Deutsche Welle.

Wszystko za sprawą nieuleczalnie chorej kobiety, której nie pozwala się umrzeć, i to za sprawą kilku instancji wymiaru sprawiedliwości. Kobieta jest w śpiączce od 2009 roku. Rok później mąż i córka pacjentki wystąpili z wnioskiem o odłączenie jej od aparatury podtrzymującej przy życiu. Wniosek kolejno odrzuciły sąd grodzki i krajowy. Teraz Federalny Trybunał Sprawiedliwości skierował sprawę ponownie do rozpatrzenia w sądzie krajowym. - Nikt nie chciałby w tej sprawie wyrokować; niesłychanie trudno jest wydać komuś zaświadczenie, że ma prawo do przedwczesnej śmierci - pisze "Frankfurter Rundschau".

Głosy w tej sprawie są podzielone i wzbudzają wiele emocji. "Piąte przykazanie 'Nie zabijaj' zdaje się nie być już tak oczywiste - nawet, jeżeli chodzi tu 'tylko' o pomoc przy odebraniu sobie życia. Ale czy naprawdę standardem mogłoby stać się pomaganie ludziom w targnięciu się na swoje życie? Czy samobójstwo postrzega się li tylko jako sprawę pojedynczej osoby a nie jako sprawę całej rodziny, przyjaciół?" - pisze "Hessische Niedersaechsische Zeitung" zalecając ostrożność w daleko idących decyzjach w tym temacie.

"Frankfurter Allgemeine Zeitung" pisze, że "zakaz jakiejkolwiek zorganizowanej czy aranżowanej eutanazji jeszcze w tym roku powinien znaleźć poparcie większości posłów w Bundestagu."

W odmiennym tonie wypowiada się "Pforzheimer Zeitung" twierdząc, że "nieuleczalnie chory człowiek, który latami musi znosić ból, czasami wyniszczony chorobą i któremu medycyna nie daje już żadnej nadziei, powinien móc umrzeć, jeżeli tego pragnie. I to właśnie: z godnością. Ma do tego pełne prawo, to pierwsze podstawowe prawo w niemieckiej konstytucji".

...

Zwyrodnialcy ! NIE ZABIJAJ NIE JEST DLA NICH OCZYWISTE ! JAK DLA HITLERA ! Teraz sa srodki znieczulajace bydlaki !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:11, 26 Paź 2014    Temat postu:

Ekspertka: wzrosła liczba zgłoszeń o nielegalnych treściach w sieci

Do końca września br. do zespołu dyżurnet.pl, do którego można zgłaszać nielegalne treści w internecie, trafiło o ponad tysiąc zgłoszeń więcej niż w całym 2013 r. Coraz więcej z nich dotyczy tzw. sekstingu. Zdaniem eksperta to coraz większy problem wśród polskich nastolatków.

Dyżurnet.pl to zespół ekspertów działający w ramach Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej.

Jak powiedziała PAP Martyna Różycka z dyżurnet.pl, w tym roku, tylko do końca września do zespołu trafiło 7 tys. 708 zgłoszeń. To o ponad tysiąc więcej niż w całym 2013 r. (6 tys. 697) i o ponad 2 tys. więcej niż w 2012 r. (5 tys. 349). Wzrosła również średnia liczba miesięcznych zgłoszeń. "W drugim i trzecim kwartale bieżącego roku średnia miesięczna to tysiąc zgłoszeń, w ubiegłym roku było to ok. 500 zgłoszeń miesięcznie" - podkreśliła Różycka.

Dodała, że zespół obserwuje duży wzrost zgłoszeń dotyczących prezentowania seksualnego wykorzystania osób małoletnich, w tym z tzw. sekstingu.

Seksting to przesyłanie przez internet lub telefon zdjęć o charakterze intymnym, najczęściej wykonanych przez same dzieci. Jak zaznaczyła, jest to coraz większy problem wśród polskich nastolatków.

Podkreśliła, że dziś młodzi ludzie sami takie materiały publikują, sami też poszukują miejsc w internecie, w których mogliby takie zdjęcia umieścić, ponieważ chcą „potwierdzenia, że są atrakcyjne". "Oczywiście te zdjęcia krążą po sieci i są atrakcyjne dla osób o pedofilskich skłonnościach" – dodała Różycka.

Jej zdaniem jednym ze sposobów uchronienia dzieci od takich zachowań jest potwierdzenie ich atrakcyjności w domu, np. przez bliskich. "Takie pozytywne wzmocnienie poczucia wartości dziecka przez rodziców zawsze zwiększa szanse, że nie będzie ono poszukiwać tego wzmocnienia i akceptacji w inny, często groźny dla niego sposób" - dodała.

Zwróciła uwagę, że w zwalczaniu umieszczonych w internecie zdjęć prezentujących seksualne wykorzystanie osób małoletnich istotnym czynnikiem jest także zaangażowanie administratorów serwerów oraz serwisów, na których takie zdjęcia są umieszczane. Jak podkreśliła, niektórzy administratorzy usuwają tego typu treści, ale nie mają jeszcze świadomości, że powinni o tym zawiadomić policję.

Rosnącym zagrożeniem wśród młodych osób są także tzw. seks wideoczaty. "I tu mamy duży problem, bo jeśli dziecko wejdzie na taki serwis - a najczęściej wcale nie trzeba tam podawać wieku czy logować się, wystarczy, że ma się włączoną kamerkę w komputerze - to bardzo szybko profil takiej młodocianej osoby spotka się bardzo dużym zainteresowaniem" - powiedziała.

"Jeśli trafi się tam dziewczyna poniżej 18 lat, np. 15-letnia, to komentarze skierowane do niej są bardzo sugestywne, np. +zdejmij bluzkę+, +zdejmij majtki+. Wszystko jest wprost" - podkreśliła.

Dodała, że młode osoby wpadają często w takich sytuacjach w pułapkę - deklarują, że zdejmą koszulkę, jeśli np. pojawi się 300 oglądających. "Taka liczba znajdzie się błyskawicznie i dziecko czuje się zobowiązane, żeby dotrzymać słowa" - podkreśliła.

Zaznaczyła, że najlepszym wyjściem, aby dzieci uchronić - nawet, jeśli już weszły na takie seks czaty - jest nauczenie ich, aby w takich okolicznościach odmawiały dotrzymania słowa. "Bardzo ważne jest, aby dziecko nauczyć odmawiania i niedotrzymywania obietnic w sytuacjach ryzykownych zachowań, w sytuacjach, w których czują się ono niekomfortowo" - powiedziała Różycka.

Dodała, że dzieci nie mają także świadomości, że taki wideoczat może zostać przez kogoś zarejestrowany, a potem będzie rozpowszechniany w internecie.

Różycka zwróciła uwagę, że wśród młodych osób pojawiają się coraz bardziej wyrafinowane rodzaje cyberprzemocy. "To już nie są głupie filmiki czy przerobione zdjęcia ze złośliwymi komentarzami" - zaznaczyła. Jak powiedziała, w jednej ze szkół dzieci zakładały na szkolnych komputerach foldery z nazwami szkalującymi jedną z koleżanek. "Co prawda nie trafiało to do sieci, ale jednak cała szkoła wiedziała, o kogo chodzi" - podkreśliła.

Innym wyrafinowanym rodzajem cyberprzemocy jest np. niekomentowanie na portalach społecznościowych zdjęć kolegi czy koleżanki. Zdarza się, że cała klasa umawia się, że nie będzie komentować takich zdjęć.

"Dzieci są bardzo czułe na komentarz rówieśników. Brak takich komentarzy jest dla nich niezwykle dotkliwy. A to są formy cyberprzemocy, które bardzo trudno zobaczyć" - powiedziała Różycka.

Dodała, że nauczyciele czy rodzice mogą dowiedzieć się o takiej sytuacji najczęściej dopiero wtedy, gdy ktoś zwróci na to uwagę. "Dlatego tak ważna jest rola świadka cyberprzemocy. To on może powiedzieć dorosłym, że coś się dzieje i uruchomić działania" - zaznaczyła.

Różycka podkreśliła, że szkoły powinny systemowo działać przeciw cyberprzemocy, a nie tylko wyłapywać ofiary i sprawców. Takie działania to m.in. warsztaty, które uświadamiają skutki cyberprzemocy, wyraźny zapis w regulaminie szkoły o braku akceptacji dla każdej formy przemocy, w tym również cyberprzemocy.

Szkoła powinna także mieć ustalone procedury postępowania w przypadku pojawienia się cyberprzemocy. „Ważne, aby uczniowie wiedzieli, do kogo mają się zwrócić w takiej sytuacji, mogli to zrobić albo anonimowo, albo bezpośrednio” – podkreśliła.

...

Seksedukacja dzieci rosnie na calym Zachodzie .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:47, 29 Paź 2014    Temat postu:

19-latek z autyzmem znaleziony zamknięty w klatce

Policja znalazła niepełnosprawnego mężczyznę w klatce, wyposażonej jedynie w cienki koc

Dwójka emerytów została oskarżona o uwięzienie 19-latka z autyzmem. Chłopak był trzymany w klatce, przykutej łańcuchami do drewnianego łóżka.

Szokującego odkrycia dokonano w domu 65-letniej kobiety i 66-letniego mężczyzny stanie Michigan. Policja znalazła niepełnosprawnego w klatce, w której był jedynie cienki koc. Drzwi wejściowe do pokoju były okratowane.

W ciągu ostatnich kilku miesięcy w USA odnotowano falę przemocy wobec osób z autyzmem. Niedawno rodzice autystycznego 11-letniego chłopca z Anaheim w stanie Kalifornia zostali oskarżeni o uwięzienie dziecka.

...

Zahut ktory nam glupie cioly daja za wzor .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 17, 18, 19 ... 28, 29, 30  Następny
Strona 18 z 30

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy