Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:56, 08 Gru 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Polska
Trójka pacjentów zmarła w szpitalu psychiatrycznym. Prokuratura bada sprawę
Trójka pacjentów zmarła w szpitalu psychiatrycznym. Prokuratura bada sprawę
Dzisiaj, 8 grudnia (16:46)
Prokuratura wyjaśnia okoliczności śmierci trojga pacjentów, Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Rybniku. Wszyscy oni byli unieruchamiani pasami. Śledczy ustalają teraz, czy to lub inne działania bądź zaniechania personelu przyczyniły się do ich śmierci.
Zdj. ilustracyjne
/ Artur Reszko /PAP
Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gliwicach Joanna Smorczewska powiedziała, że w sprawie śmierci pacjentów toczą się trzy odrębne postępowania. Zostały one zainicjowane z doniesienia ich bliskich.
W żadnym z tych śledztw dotychczas nikomu nie przedstawiono zarzutów. Prokuratorzy gromadzą materiał dowodowy. W kolejnym etapie zasięgną opinii biegłych, którzy wypowiedzią się w sprawie przyczyn zgonów.
Śledztwa są prowadzone pod kątem narażenia pacjentów na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Badane jest oczywiście, czy istnieje związek pomiędzy działaniem personelu szpitala ze śmiercią tych osób - wyjaśniła prok. Smorczewska. Zaznaczyła, że okoliczności każdej ze spraw są inne. Łączy je to, że byli to pacjenci szpitala, którzy potem zmarli - bądź niedługo po przewiezieniu do szpitala w Rybniku, bądź kilka dni po pobycie w tej placówce, jak w przypadku pana Ryszarda W., który zmarł po przewiezieniu go do szpitala w Raciborzu - wskazała. Niewątpliwie wspólną okolicznością jest to, że ci pacjenci przebywali niedługo przed śmiercią w szpitalu psychiatrycznym w Rybniku, stosowano wobec nich unieruchomienie w postaci pasów. Prokuratura bada wszelkie okoliczności śmierci, także to, czy unieruchomienie miało wpływ na te przyczyny chorobowe, które skutkowały śmiercią - dodała.
Jak podała "Gazeta Wyborcza", pierwsze śledztwo dotyczy śmierci 69-letniej Janiny Z., która pod koniec 2013 r. została przyjęta do rybnickiego szpitala z objawami depresji. Po dwóch miesiącach pobytu w tej placówce z objawami zatoru płucnego przewieziono ją do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 3 w Rybniku, gdzie zmarła po kilku godzinach na skutek niewydolności krążeniowo-oddechowej.
Cierpiący na otępienie związane z alzheimerem 80-letni Ryszard W. trafił do rybnickiego szpitala na początku 2017 r. Po trzech dniach unieruchomienia jego stan się pogorszył i został przewieziony do szpitala w Raciborzu. "Tam rozpoznano zapalenie płuc, a po kilku dniach odwieziono do domu. Kiedy mężczyzna zaczął majaczyć, rodzina wezwała pogotowie, które ponownie zabrało go do raciborskiego szpitala. 80-latek zmarł 20 stycznia, stwierdzono u niego m.in. sepsę" - napisała "GW".
Trzecie śledztwo dotyczy śmierci 59-latki cierpiącej na schizofrenię, która zmarła po trzytygodniowej hospitalizacji z powodu niewydolności krążeniowo-oddechowej z podejrzeniem zawału i zapalenia płuc. Według rodziny kobiety, w szpitalu jej stan znacząco się pogorszył i była krępowana nawet wtedy, gdy nie była już w stanie samodzielnie podnieść się z łóżka.
...
To metody leczenia.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 22:41, 13 Gru 2017 Temat postu: |
|
|
Klauzule opt-out wypowiedziało około 3,3 tys. rezydentów i specjalistów
Dzisiaj, 13 grudnia (17:16)
Dotychczas klauzule opt-out wypowiedziało ok. 3,3 tys. lekarzy rezydentów i specjalistów - poinformowała w Sejmie wiceminister zdrowia Józefa Szczurek-Żelazko. Zaznaczyła, że skala tego zjawiska jest różna w poszczególnych regionach kraju.
Zdjęcie ilustracyjne
/RMF FM/Adam Górczewski /
W środę na posiedzeniu komisji zdrowia posłowie słuchają informacji Ministerstwa Zdrowia w sprawie wypowiadania przez lekarzy klauzuli opt-out, która pozwala im pracować powyżej 48 godz. tygodniowo. Resort ma także poinformować o działaniach, które mają zapewnić pacjentom bezpieczeństwo po realizacji wypowiedzianych klauzul.
Wiceminister Szczurek-Żelazko poinformowała, że z danych zebranych przez wojewodów wynika, że do wtorku klauzule opt-out wypowiedziało ok. 3,3 tys. lekarzy rezydentów i specjalistów. Oceniła, że akcja protestacyjna lekarzy "ma charakter rozwojowy".
Zapewniła, że MZ "z wielką troską i bardzo poważnie" podchodzi do pojawiających się problemów "związanych z masowym wypowiadaniem klauzuli opt-out". Zaznaczyła, że skala tego zjawiska jest różna w poszczególnych regionach kraju.
Negocjacje ze środowiskiem pracowników służby zdrowia, w tym również lekarzy, trwają od wielu miesięcy - powiedziała. Dodała, że przedstawiciele kierownictwa resortu wielokrotnie spotykali się z pracownikami służby zdrowia. Przypomniała, że obecnie rozmowy toczą się w Radzie Dialogu Społecznego, a także w zespole ds. zmian w ochronie zdrowia, powołanym w październiku przez ministra zdrowia (przedstawiciele Porozumienia Zawodów Medycznych odmówili udziału w tym drugim zespole).
Protest trwa od października
Od października lekarze i przedstawiciele innych zawodów medycznych prowadzą protest, domagając się m.in. zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia do 6,8 proc. PKB od 2021 r. oraz wzrostu wynagrodzeń. Lekarze zapowiedzieli, że w placówkach na terenie całego kraju będą wypowiadać klauzulę opt-out (jej podpisanie jest przez lekarza dobrowolne). W niektórych placówkach klauzulę wypowiedziała znaczna część lekarzy, co oznacza, że te szpitale mogą mieć problem z obsadą dyżurów lekarskich.
Przedstawiciele Porozumienia Zawodów Medycznych, które obecnie koordynuje protest, są obecni na posiedzeniu komisji. Łukasz Jankowski z Porozumienia Rezydentów OZZL powiedział, że trudno jednoznacznie ocenić, ile osób wypowiedziało klauzule opt-out. Podał, że liczba stale rośnie i wynosi między 3,5 a 4 tys. wypowiedzianych klauzul w Polsce.
Ucieszyły nas słowa premiera Mateusza Morawieckiego w expose, który mówił, że Polacy powinni pracować mniej, powinni pracować bardziej wydajnie, za lepszą stawkę, po to, by mieć więcej czasu dla rodzin. Ciekawi nas, jak na te słowa zareaguje Ministerstwo Zdrowia, bo właśnie o to chodzi w akcji "stawiamy na jakość" - powiedział Jankowski. Jak mówił, rezydenci wciąż apelują do MZ o podjęcie rozmów. Strach pomyśleć, co byłoby, gdybyśmy do kierowców ciężarówek stosowali te same kryteria, które rząd próbuje stosować do lekarzy. Gdyby padły słowa: jesteś kierowcą, czujesz się na siłach - możesz jechać. My słyszymy codziennie: jesteś lekarzem, jeżeli czujesz się na siłach - możesz pracować więcej. My mówimy "dość", w trosce o naszych pacjentów - powiedział.
(ł)
..
Bynajmniej nie ma sie z czego cieszyc ze ,,rzad ma klopoty"... My mamy.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 9:22, 19 Gru 2017 Temat postu: |
|
|
Coraz więcej Polaków leczy się w Czechach. "Wielu z nich to osoby niezamożne"
1 godz. 50 minut temu
Coraz więcej pacjentów z Polski korzysta z usług lekarzy w Czechach. Dotąd najczęściej przyjeżdżali leczyć zaćmę i stawy; teraz z refundowanych przez NFZ zabiegów stomatologicznych u południowego sąsiada zaczęły korzystać także osoby niepełnosprawne, potrzebujące leczenia w narkozie. Do tej pory z możliwości korzystania z usług czeskich placówek korzystali głównie Polacy, którzy chcieli zoperować zaćmę lub stawy, nie czekając w kolejkach na zabieg w polskich szpitalach.
Zdjęcie ilustracyjne /Marcin Czarnobilski /RMF24
Polscy pacjenci leczą się w Czechach. "Powód jest prosty"
Klinika w Ostrawie zaczęła przyjmować polskich pacjentów z niepełnosprawnościami, którzy chcą leczyć zęby, korzystając z możliwości refundacji tych zabiegów przez NFZ. Przyczyną, podobnie jak w przypadku wizyt u okulistów i ortopedów, są długie terminy oczekiwania na zabiegi w Polsce.
Tomasz Pietrzak, reprezentujący klinikę w Ostrawie, w rozmowie z PAP poinformował, że najwięcej pacjentów przyjeżdża do Czech z województw przygranicznych - opolskiego, śląskiego i dolnośląskiego, zdarzają się też chętni z zachodniopomorskiego.
Powód jest prosty. W Czechach na zabieg operacji zaćmy czeka się bardzo krótko, bo kilka tygodni, a Polaków przyjmuje już kilkadziesiąt gabinetów okulistycznych. W Polsce terminy idą w lata. Podobnie jest w leczeniu stomatologicznym osób niepełnosprawnych. Tego typu placówek w woj. śląskim jest dosłownie kilka, więc nic dziwnego, że chorzy szukają jakiejś alternatywy - uważa Pietrzak.
Głównymi klientami dentystów w Czechach są podopieczni placówek opiekuńczych oraz Zakładów Pracy Chronionej. Do tej pory z możliwości leczenia zębów za południowa granicą skorzystało około pięciuset pacjentów w Polski. Blisko 90 proc. z nich to klienci Domów Pomocy Społecznej i ZPC.
Zdarzają się przypadki, kiedy leczeniem obejmujemy wszystkich podopiecznych z jednego domu. To spore grupy, liczące sobie od 20 do 60 osób, które przyjmowane są turami przez kilka dni. Kierowane są do nas także pojedyncze osoby lub niewielkie grupy niepełnosprawnych, wymagające pilnej pomocy stomatologicznej np. ze względu na ból zęba. Te ostatnie liczą od 5 do 10 osób. Wśród tych pacjentów spore grono stanowią osoby, które pomocy nie znalazły w Polsce np. ze względu na długą kolejkę do dentysty czy brak gabinetu z narkozą - przyznaje lek. stom. Piotr Borowski z kliniki w Ostrawie, pierwszego ośrodka w Czechach leczącego wyłącznie Polaków z niepełnosprawnością.
Przyjmujemy wyłącznie pełnoletnich pacjentów z orzeczeniem o stopniu niepełnosprawności w stopniu umiarkowanym i znacznym, z każdym typem niepełnosprawności. To grupa, która ma największy problem, aby dostać się do dentysty w Polsce, mimo iż prawo gwarantuje jej bezpłatne leczenie. Brak jednak gabinetów leczących w narkozie sprawia, że takie osoby praktycznie są wykluczane przez system z dostępu do leczenia. W Czechach narkoza jest standardem. Bez niej niemożliwe jest wykonanie leczenia np. u pacjenta ze spastycznością mięśni, padaczką, tikami nerwowymi, u osoby zdezorientowanej, z dentofobią czy licznymi chorobami przewlekłymi - wyjaśnia dr Borowski.
"Wielu z klientów to osoby niezamożne, utrzymujące się z niewielkiej renty"
Gabinety w Czechach organizują transport pacjentów z Polski, a niektórych przypadkach biorą na siebie wszystkie formalności związane m.in. z rozliczeniem kosztów z NFZ.
Wielu z klientów to osoby niezamożne, utrzymujące się z niewielkiej renty. Wiadomo, że dla nich wyłożenie z góry kwoty za leczenie to zbyt duży wydatek i nie mogą sobie pozwolić na kilkutygodniowe, czy nawet kilkumiesięczne oczekiwanie na zwrot pieniędzy od NFZ. Rynek tego typu usług jest jednak na tyle atrakcyjny, że są już instytucje, które biorą na siebie całą procedurę. I tak jak nasi lekarze cieszą się z pacjentów przyjeżdżających do nas zza zachodniej granicy, tak Polacy będą korzystać z możliwości, jakie stwarzają im lekarze w Czechach - uważa Pietrzak.
W ramach transgranicznej opieki zdrowotnej pacjenci mogą korzystać ze świadczeń, które przysługują im w Polsce. To oznacza, że NFZ zwraca koszty tych zabiegów, badań czy terapii, które znajdują się w tzw. koszyku świadczeń gwarantowanych, czyli są wymienione w rozporządzeniach ministra zdrowia. W przypadku każdego leczenia szpitalnego, które trwa powyżej 1 doby - niezbędne jest uzyskanie uprzedniej zgody dyrektora OW NFZ na leczenie za granicą - wyjaśnia rzecznik prasowy NFZ Sylwia Wądrzyk.
Według informacji NFZ w latach 2015 -2016 złożonych zostało w sumie 15 506 wniosków o zwrot kosztów leczenia w ramach dyrektywy transgranicznej na łączną kwotę 48 975 982,19 zł. W 2015 r. złożone zostały 4 874 wnioski na łączną kwotę 17 742 247,93 zł; w 2016 r. 10 632 wnioski na łączną kwotę 31 mln zł. Około 90 proc. dotyczyło świadczeń usunięcia zaćmy.
W pierwszym półroczu 2017 roku do Funduszu wpłynęło łącznie 8 609 wniosków o zwrot kosztów świadczeń udzielonych na terenie innych państw członkowskich Unii Europejskiej. Kwota wynikająca ze złożonych wniosków, wyniosła 24 mln zł. Największy udział w liczbie świadczeń stanowiły zabiegi usunięcia zaćmy. Zabiegi stomatologiczne to niespełna 3 proc. całkowitej kwoty z tytułu zwrotu kosztów.
Należy jednak zauważyć, że zabiegi usunięcia zaćmy finansowane poza granicami kraju w ramach dyrektywy transgranicznej to tylko ok. 3 proc liczby operacji zaćmy wykonywanych w kraju - podkreśla Wądrzyk.
(ph)
...
Naprawde w sluzbie ,,zdrowia" jest zle...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 9:24, 23 Gru 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Polska
Beskidzkie Centrum Onkologii zawiesza działalność izby przyjęć
Beskidzkie Centrum Onkologii zawiesza działalność izby przyjęć
Wczoraj, 22 grudnia (23:14)
Na trzy miesiące zawiesiła działalność izba przyjęć Beskidzkiego Centrum Onkologii – Szpitala Miejskiego im. Jana Pawła II w Bielsku-Białej. Bezpośrednią przyczyną jest brak lekarzy – taką informację podała dyrekcja placówki.
Zdj. ilustracyjne
/Lech Muszyński /PAP
"80 zł za godzinę pracy lekarza specjalisty okazało się być zbyt niską stawką, czego konsekwencją jest brak jakichkolwiek ofert lekarzy w konkursie ogłoszonym na dyżury lekarskie w izbie przyjęć" - głosi oświadczenie dyrekcji opublikowane na stronie internetowej placówki. Termin zgłoszeń na konkurs minął 21 grudnia.
Dyrekcja szpitala poinformowała, że w czwartek w siedzibie Beskidzkiej Izby Lekarskiej dojdzie do spotkania z medykami. Dopiero po nim można będzie przekazać informacje o dostępności do świadczeń zdrowotnych po 1 stycznia.
Placówka poinformowała zarazem, że oddział położniczy w szpitalu ma pełną obsadę lekarską. Pacjentki będą przyjmowane także po 1 stycznia.
Beskidzkie Centrum Onkologii - Szpital Miejski im. Jana Pawła II w Bielsku-Białej tworzą trzy jednostki organizacyjne: centrum onkologii, szpital ogólny m.in. z neurologią, intensywną terapią, ginekologią, położnictwem, neonatologią, kardiologią i chirurgią ogólną, a także placówka z zakładem pielęgnacyjno-opiekuńczym i oddziałem medycyny paliatywnej.
...
COO??? 80 za godz? 640 dziennie? 15 tys. miesiecznie to mao? To przekracza o 150% ,,minimum socjalne Bienkowskiej"!!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 11:12, 24 Gru 2017 Temat postu: |
|
|
Twoje Zdrowie
Aktualności
Kolejny szpital ma problemy przez brak lekarzy. Zamknął oddział wewnętrzny
Kolejny szpital ma problemy przez brak lekarzy. Zamknął oddział wewnętrzny
Wczoraj, 23 grudnia (20:26)
Problemy szpitala powiatowego w Oleśnie na Opolszczyźnie: w placówce zawieszono działalność oddziału wewnętrznego. Powodem - jak poinformował starosta oleski Stanisław Belka - jest brak wystarczającej liczby lekarzy.
Z dodatkowych dyżurów w klinikach i przychodniach zrezygnowało już prawie 4,5 tysiąca medyków z ponad 50 miast
/Marcin Czarnobilski /Twoje Zdrowie
Obecnie na oddziale wewnętrznym szpitala w Oleśnie pracują dwaj lekarze, co nie pozwala na zapewnienie całodobowej opieki pozostającym tam pacjentom.
Lekarze ostrzegają przed paraliżem służby zdrowia. "Sytuacja jest dramatyczna"
Wcześniej dwaj lekarze złożyli wypowiedzenia, natomiast dwaj inni są na zwolnieniu chorobowym.
W związku z zawieszeniem pracy interny pacjenci oddziału zostali przewiezieni do innych szpitali lub - jeżeli pozwalał na to stan ich zdrowia - zostali wypisani do domów.
Działalność oddziału prawdopodobnie pozostanie zawieszona także w pierwszych dniach nowego roku.
O sytuacji w placówce powiadomiono wojewodę i Narodowy Fundusz Zdrowia.
Władze powiatu zapewniają, że ciągle prowadzone są rozmowy z lekarzami, którzy mogliby zapewnić odpowiednią obsadę oddziału internistycznego.
W całym kraju lekarze rezygnują z dodatkowych dyżurów
Na problemy z obsadą dyżurów przygotowują się również inne szpitale na Opolszczyźnie, w których lekarze wypowiedzieli umowy opt-out, pozwalające im pracować więcej niż ustawowe 48 godzin w tygodniu.
Radziwiłł: Protest lekarzy nie skomplikuje pracy służbie zdrowia
Lekarze w całym kraju masowo wypowiadają klauzule opt-out: to konsekwencja rozpoczętego na początku października protestu lekarzy rezydentów, popartego również przez inne środowiska medyczne. Głównym postulatem protestujących było podniesienie nakładów na ochronę zdrowia do 6,8 proc. PKB w ciągu trzech lat.
Mimo rozmów do porozumienia z resortem zdrowia nie doszło. Protestujący zdecydowali więc o zawieszeniu głodówki i zapowiedzieli wypowiadanie umów opt-out.
W efekcie - jak informowaliśmy w ostatni poniedziałek - z dodatkowych dyżurów w klinikach i przychodniach zrezygnowało już prawie 4,5 tysiąca medyków z ponad 50 miast.
Na Opolszczyźnie dotyczy to m.in. Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Opolu i szpitala powiatowego w Nysie. Dyrektorzy tych placówek uprzedzali już, że w przypadku braku odpowiedniej obsady istnieje możliwość wydłużenia kolejek do planowych zabiegów.
(e)
RMF FM/PAP
...
Przede wszystkim pytam co ci lekarze robia przez te 8 godzin dziennie? 10 minut na pacjenta to daje 48 pacjentow dziennie 6x8 . Czyli na 100.000 lekarzy daje to 4.800.000 cztery miliony osiemset tysiecy dziennie pacjentow. Na miesiac 106 MILIONOW PACJENTOW!!! Rocznie 1.270 mln. MILIARD PACJENTOW! W Polsce zyje 38 milionow ludzi... Dlaczego zatem na wizyte czeka sie rok? 38 milionow ludzi 250 dni pracy raz 8 godz 6 pacjentow na godz 6 x 8 x 250 = 12.000 pacjentow moze jeden lekarz przyjac. Podzielic przez 38 milionow. Zatem mamy w kraju tylko 3.000 lekarzy? Roznice sa absurdalne i pytanie jest oczywiste. GDZIE SA CI CIEZKO PRACUJACY LEKARZE? NA BUDOWACH? NA KASACH W HIPERMARKETACH?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:47, 01 Sty 2018 Temat postu: |
|
|
Rok 2018 w służbie zdrowia. Będzie miał nas kto leczyć?
Dzisiaj, 1 stycznia (14:02)
Brak lekarzy, którzy rezygnują z dodatkowych dyżurów. Los ministra zdrowia cały czas wiszący na włosku, nowe kontrakty i pilotaż nowych rozwiązań w podstawowej opiece zdrowotnej. Tak będzie wyglądać nowy 2018 rok w służbie zdrowia.
zdj. ilustracyjne
/Grzegorz Michałowski /PAP
Nowy rok zacznie się od posiedzenia sejmowej komisji zdrowia na temat paraliżu, który powoli ogarnia szpitale po tym, jak lekarze wypowiadają umowy opt-out.
Przez lata nowy rok wiązał się z pytaniem, czy będzie gdzie się leczyć, bo szpitale negocjowały kontrakty. Teraz czy będzie nas miał kto leczyć, bo kolejni lekarze rezygnują z pracy ponad limit
Od zagaszenia tego problemu zależy los ministra Radziwiłła - jest na liście pewniaków do zwolnienia, ale nie ma chętnych do wejścia w jego buty. Po pierwsze szpitale może dopiero ogarnąć paraliż, po drugie - po latach aneksowania umów - znowu czeka nas kontraktowanie świadczeń medycznych, czyli prawdziwa bitwa o pieniądze w sieci szpitali.
W pierwszym kwartale roku powinna zacząć się e-rewolucja, czyli wystawianie elektronicznych recept. Do końca roku e-skierowań. Zacznie się także pilotaż w podstawowej opiece zdrowotnej, czyli sprawdzimy, jak funkcjonuje system, w którym lekarz rodzinny przejmuje odpowiedzialność za nasze leczenie i jest rozliczany i nagradzany za efekt. NFZ jeszcze nie wygrał podmiotów do pilotażu.
(j.)
Mariusz Piekarski
...
NFZ istnieje jeszcze czy nie? I co z tymi 2,5 mln. ,,nieubezpieczonych" co nie sa juz w EWUŚ? Moga juz chodzic normalnie do lekarza? Ciekawe ile nas kosztowalo przez 30 lat pilnowanie aby nieubezpieczeni czasem nie poszli do lekarza ,,bezprawnie". Caly ten EWUŚ byl po to przeciez.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 13:12, 02 Sty 2018 Temat postu: |
|
|
Radziwiłł o proteście lekarzy: Pacjentom zagrażają ci, którzy wzywają do tego buntu
Dzisiaj, 2 stycznia (07:19)
Aktualizacja: 11 minut temu
„Mimo starań buntujących się lekarzy, w żadnym szpitalu w Polsce nie ma zagrożenia dla zdrowia i życia pacjentów” – komentuje w rozmowie z RMF FM minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. Szef resortu uważa, że sytuacja nie jest normalna, ale widma paraliżu ochrony zdrowia nie ma. W wielu miastach w Polsce lekarze w ramach protestu wypowiedzieli klauzulę opt-out i zrezygnowali z dodatkowych dyżurów. Jak podaje Porozumienie Zawodów Medycznych, jest to już ponad 5 tysięcy medyków. W efekcie od dziś większość z nich będzie pracować nie więcej niż 48 godzin tygodniowo. Dla pacjentów może to oznaczać dłuższe czekanie na wizytę u lekarza, bo wiele szpitali ma problem z obsadzeniem dyżurów.
Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł
/Grzegorz Michałowski /PAP
Co najwyżej tu i ówdzie została zaburzona organizacja, co jest wyzwaniem dla pracującego tam personelu - mówi w rozmowie z RMF FM Konstanty Radziwiłł. A to właśnie pracujący tam lekarze, a nie ministerstwo zdrowia, są według Konstantego Radziwiłła jedyną przyczyną problemu.
Minister zdrowia nie uważa tej sytuacji za normalną, natomiast musi reagować, żeby w jakiś sposób umożliwić poradzenie sobie z tą trudną sytuacją, która może się pojawić w niektórych szpitalach. Te regulacje, które wprowadzamy oznaczają przyznanie prawa do decyzji, jaką będzie obsada dyżurowa dyrektorom szpitali. Oni znają obłożenie szpitali, intensywność pracy. To jest przeniesienie decyzji o tym, jak to powinno być zorganizowane z poziomu ministra zdrowia na poziom dyrektora szpitala - sądzi Radziwiłł.
Ci lekarze, którzy odmawiają pracy na dyżurach robią to z rozmysłem, żeby skomplikować pracę szpitali - uważa minister zdrowia.
Już w środę w Sejmie odbędzie się nadzwyczajne posiedzenie komisji zdrowia w sprawie sytuacji w szpitalach. Konstanty Radziwiłł nie chciał zadeklarować, czy weźmie w niej udział osobiście. Powiedział tylko, że pojawi się na niej ktoś z kierownictwa resortu.
Pokazujemy, że bez tych klauzuli ochrona zdrowia ma utrudnione działanie i przez wiele lat nikt nic nie zrobił, żeby zapobiec katastrofie kadrowej w polskiej ochronie zdrowia - mówi Łukasz Jankowski , przedstawiciel Porozumienia Rezydentów, które zainicjowało protest lekarzy i akcję wypowiadania klauzuli opt-out.
Problemy w całej Polsce
Przeszło 700 lekarzy rezydentów w Łódzkiem zrezygnowało z pracy powyżej 48 godzin w tygodniu. Niemal co drugi medyk, w sumie około 100, ze szpitala Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Na szczęście mali pacjenci i ich rodzice nie odczuwają zmian. Kobieta, która przyjechała z chorym dzieckiem z Kielc, spokojnie czeka na zaplanowany zabieg. Obsługują dzieci, wszystko jest w porządku - powiedziała. Także przyjęcia do szpitala na razie odbywają się normalnie.
W Szpitalu Pediatrycznym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego umowy wypowiedziało ponad 100 osób. Problem w grafikach na styczeń widać już w połowie miesiąca. Wtedy przez protest pojawią się nieobsadzone dyżury w szpitalnym oddziale ratunkowym. W tych dniach pacjentów będzie przyjmował jeden lekarz, zamiast dwóch. To może się wiązać z wydłużeniem czasu, jaki pacjent spędzi w poczekalni - przyznaje dr Natalia Bilińska. Podkreśla, że większym problemem jest spór zbiorowy, w jaki pod koniec roku weszli z dyrekcją lekarze. To oznacza widmo nie protestu, ale strajku w lecznicy.
Według pracujących tam lekarzy, pacjenci mogą to odczuć dopiero w lutym i marcu, bo w tym szpitalu medycy są rozliczani za trzymiesięczny okres swojej pracy. Większość dyrektorów skomasowała nasze dyżury w styczniu, na przykład ja mam pięć dyżurów w styczniu, ale w lutym i w marcu już tych dyżurów będę mogła mieć maksymalnie jeden lub dwa - mówi dr Natalia Bilińska. Jak twierdzi, wtedy pojawi się problem ze znalezieniem lekarzy, którzy mogą pracować.
W Krakowie w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Prokocimiu klauzulę opt-out wypowiedziała 1/4 lekarzy, czyli konkretnie 106 medyków. Według dyrekcji, szpitalowi nie grozi paraliż, ale nastąpiły poważne ograniczenia zabiegów i operacji planowych, które nie zagrażają życiu ani zdrowi małych pacjentów. Dzieci, które mają być poddane takim zabiegom, trafiają na listę rezerwową - powiedziała nam Natalia Golińska-Adamska, rzecznik szpitala w Prokocimiu. Niestety wydłużają się kolejki do zabiegów planowych. Dyrekcja rozpisała grafik na styczeń. Ten grafik lekarzy jest napięty i dyrekcja cały czas pracuje nad tym, żeby ta praca szpitala przebiegała płynnie, żeby były zabezpieczone potrzeby pacjentów z Małopolski - mówi Adamska-Golińska.
W województwie śląskim klauzulę wypowiedziało 336 lekarzy - najwięcej w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 4 w Bytomiu. Tam klauzulę opt-out wypowiedziało 35 rezydentów i 37 specjalistów. Grafik ułożony jest tam na dwa tygodnie. Pacjenci w stanie zagrożenia zdrowia i życia na pewno otrzymają pomoc - zapewnia dyrektor. Natomiast pacjenci, którzy mają zaplanowane przyjęcia i zabiegi muszą liczy się z opóźnieniami. Na oddziale anestezjologii i intensywnej terapii z 24 lekarzy tylko 3 nie wypowiedziało klauzuli opt-out. Dziś jest dzień przyjęć do szpitala i operatywa w tym dniu jest zmniejszona, ale jutro będzie już taka sytuacja, że wszystkich planowych zabiegów na pewno nie zrealizujemy - mówi dr Marek Czekaj, ordynator anestezjologii i intensywnej terapii. W całym szpitalu pracuje 235 lekarzy. Oznacza to, że 30 procent załogi nie będzie teraz pracować dłużej niż 48 godzin.
W Beskidzkim Centrum Onkologii w Bielsku Białej dłużej niż 48 godzin tygodniowo nie chce pracować 53 lekarzy. Chętnych nie było przede wszystkim do pracy w izbie przyjęć. Zamiast niej dyrektor chce utworzyć Dział Obsługi Pacjenta, ale zapewnił, że w pierwszym tygodniu stycznia izba ma działać według starych zasad.
Kłopoty z obsadą dyżurów może mieć szpital urazowy w Piekarach Śląskich - klauzulę opt-out wypowiedziało tu 58 lekarzy oraz Sosnowiecki Szpital Miejski, gdzie z dodatkowych godzin zrezygnowało 32 lekarzy.
Na Dolnym Śląsku klauzulę opt-out wypowiedziało 205 rezydentów w 11 szpitalach. Najwięcej, bo aż 82 w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu, jednak dyrektor Piotr Pobrotyn zapewnia, że pacjenci nie mają się czego obawiać. To największy szpital w regionie i jeden z największych w Polsce. Klauzule wypowiedziało 82 z 410 rezydentów.
W Uniwersyteckim Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Białymstoku z dłuższych dyżurów zrezygnowało 34 lekarzy. Na razie władze szpitala mówią o opóźnieniach w realizacji planowych świadczeń. Chodzi tutaj o zabiegi i badania w znieczuleniu - tomografię komputerową i rezonans magnetyczny. Rodzice małych pacjentów przed zaplanowanym zabiegiem muszą jeszcze potwierdzić go w sekretariacie oddziału, w którym zabieg był planowany. Jest to bardzo duży problem. Od stycznia mamy ułożone grafiki tylko w cyklu dyżurowym - powiedziała dyrektor placówki Anna Wasilewska. Szpital teraz pracuje tak jak wcześniej w czasie weekendów.
Nie tylko wypowiedziane klauzule opt-out są problemem dla szpitali. Z początkiem roku zawieszono funkjconowanie oddziału pediatrycznego w szpitalu w Giżycku w warmińsko-mazurskiem.
Przyczyną zawieszenia oddziału jest brak odpowiedniej liczby lekarzy do zapewnienia całodoboweh opieki. Na decyzję wpływ miała też nieduża liczba pacjentów. Obecnie na oddziale przebywa kilka osób. Gdy wyzdrowieją, zostaną wypisani do domów. Pozostali chorzy są kierowani do innych szpitali w regionie, w Ełku, Piszu i Kętrzynie. Dddział został na razie zawieszony na trzy miesiące.
Premier Morawiecki: Młodzi lekarze zarabiają za mało, ale powinni pozostać w kraju
Niepokoi mnie to i chciałbym prosić wszystkich lekarzy, aby dbali przede wszystkim o zdrowie pacjenta. Na pewno chciałbym też podkreślić to, że różnego rodzaju błędów, problemów, niedoskonałości nie da się uleczyć w krótkim czasie, bo 50 lat komuny i 25 lat dalekiej od doskonałości III RP doprowadziło nas do stanu, w którym jesteśmy - mówił premier Mateusz Morawiecki, pytany TVP Info o sytuację w służbie zdrowia.
Premier przypomniał, że dotychczas przyjęto ustawę o wzroście wynagrodzeń w służbie zdrowia i "fundamentalną, zupełnie nową ustawę o wzroście wydatków na służbę zdrowia w ciągu najbliższych kilku lat do 6 proc.". Przypomnę, że jeszcze trzy, cztery lata temu było to 3,95 proc. Tak odważny i śmiały krok jest czymś bez precedensu - ocenił Morawiecki.
Jak zaznaczył, lekarze-rezydenci to "niezwykle ważna grupa naszych młodych lekarzy, którzy będą dla Polski ważni przez kilkadziesiąt lat".
Chciałbym ich poprosić, abyśmy byli w dialogu; dać sobie nie kilka dni czy tygodni, lecz kilka miesięcy i parę lat, bo nie da się naprawić tych patologii, które narosły - zaznaczył premier.
Według Morawieckiego młodzi lekarze zarabiają "zdecydowanie za mało". Muszą brać dyżury, łatać swoje domowe budżety, ale powinni oni zostawać w kraju - mówił Morawiecki.
Wszyscy by chcieli zarabiać jeszcze więcej i ja to rozumiem - proszę o trochę cierpliwości. Trzeba rozmawiać, pokazywać gdzie te pieniądze wyciekają z tego systemu. Znajdźmy razem te miejsca. Ja podpowiem: przez eksport leków refundowanych, polski podatnik, który nie jest tak zamożny, finansuje leki dla bogatego podatnika austriackiego, holenderskiego, niemieckiego czy duńskiego. Przecież to jest absolutna patologia - tak nie powinno być - zauważył Morawiecki.
Przypomniał, że przez ostatnich kilkanaście lat z Polski wyjechało 30 tys. lekarzy. To jest tak, że biedna jeszcze stosunkowo Polska, płaci na bogatych Niemców, Szwedów czy Francuzów. To przecież nie jest normalny system. Zapłaciliśmy 30 mld zł innym państwom poprzez ‘eksport’ naszych lekarzy. Ci lekarze, których Polska wykształciła, powinni tutaj zostać przez ileś lat - ocenił premier.
(j./ag)
Agnieszka Wyderka
, Anna Kropaczek
, Piotr Bułakowski
, Bartek Paulus
, Michał Dobrołowicz
, Marek Wiosło
RMF FM/PAP
...
Jest to szokujace ze lekarze staraja sie rozwalic do reszty slyzbe zdrowia ledwo zipiącą.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:54, 02 Sty 2018 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Gorąca Linia RMF FM
Tajemnicza śmierć na terenie szpitala. Zwłoki znaleziono obok ogrodzenia
Tajemnicza śmierć na terenie szpitala. Zwłoki znaleziono obok ogrodzenia
Dzisiaj, 2 stycznia (15:5
Tajemnicza śmierć na terenie Szpitala Bródnowskiego w Warszawie. Nieopodal ogrodzenia znaleziono ciało mężczyzny. Sprawę wyjaśnia już prokuratura.
Zdjęcie z miejsca zdarzenia
/Gorąca Linia RMF FM /Gorąca Linia RMF FM
Zmarły to 43-letni mężczyzna. Według śledczych, wszedł na teren szpitala jednym z bocznych wejść. Zarejestrowały go kamery monitoringu tej placówki. Mężczyzna nie wchodził do budynku - zmarł na zewnątrz.
Prokuratorzy już zapowiedzieli wszczęcie śledztwa w oparciu o artykuł nieumyślnego spowodowania śmierci. Będą wyjaśniać, czy ktoś mógł się przyczynić do zgonu tego mężczyzny.
Przeprowadzona zostanie także sekcja zwłok. Ze wstępnych oględzin wynika, że 43-latek miał na ciele obrażenia, jednak - jak usłyszał na dziennikarz - raczej to nie one doprowadziły do jego śmierci.
Gorąca Linia RMF FM jest do Waszej dyspozycji! Przez całą dobę czekamy na informacje od Was, zdjęcia i filmy.
Możecie dzwonić, wysyłać SMS-y lub MMS-y na numer 600 700 800, pisać na adres mailowy [link widoczny dla zalogowanych] albo skorzystać z formularza [link widoczny dla zalogowanych]
(az)
Krzysztof Zasada
...
To ,,super"...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 22:52, 02 Sty 2018 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Polska
Resort zdrowia: 3,5 tys. lekarzy wypowiedziało klauzule opt-out
Resort zdrowia: 3,5 tys. lekarzy wypowiedziało klauzule opt-out
Dzisiaj, 2 stycznia (17:07)
3546 lekarzy rezydentów i specjalistów wypowiedziało umowy, na mocy których wyrażali zgodę na przedłużenie czasu pracy powyżej 48 godzin tygodniowo. To najnowsze dane na temat wypowiadania klauzul opt-out przekazane przez biuro prasowe Ministerstwa Zdrowia. Medyczne związki mówią o ponad 5 tys. lekarzy, którzy złożyli takie wypowiedzenia.
MZ poinformowało, że wypowiedzenia klauzuli opt-out złożyło 1889 rezydentów i 1657 innych lekarzy
/Grzegorz Michałowski /PAP
MZ poinformowało, że wypowiedzenia klauzuli opt-out złożyło 1889 rezydentów i 1657 innych lekarzy. W tych placówkach, w których klauzulę wypowiedziała znaczna część lekarzy, istnieje ryzyko problemów z obsadą dyżurów lekarskich.
Zgodnie z rejestrem prowadzonym przez Naczelną Izbę Lekarską, w Polsce jest ponad 131,5 tys. lekarzy posiadających prawo wykonywania zawodu i ponad 35,8 tys. dentystów posiadających prawo wykonywania zawodu.
Od października lekarze i przedstawiciele innych zawodów medycznych prowadzą protest, domagając się m.in. zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia do 6,8 proc. PKB od 2021 r. oraz wzrostu wynagrodzeń. Lekarze zapowiedzieli, że w placówkach na terenie całego kraju będą wypowiadać klauzulę opt-out - jej podpisanie jest przez lekarza dobrowolne i oznacza zgodę na wydłużenie czasu pracy, dzięki czemu szpitale mogą zapewnić obsadę lekarską przez całą dobę.
...
131,500 lekarzy razy 8 godzin razy 6 pacjentow = 6312000 pacjentow razy 6 dni 37872000 ludzi. Sa w stanie przyjac wszystkich obywateli W TYDZIEN Z WOLNA NIEDZIELA na 10 minutowa wizyte. Skad te ponad 48 godzin?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 12:34, 03 Sty 2018 Temat postu: |
|
|
Każdy chory zasługuje na najlepszą opiekę, ale w tych warunkach nie da się jej zapewnić"
Wczoraj, 2 stycznia (18:02)
Aktualizacja: Wczoraj, 2 stycznia (20:04)
Kolejny etap protestu lekarzy rezydentów w Polsce. Jaki jest ich cel? „Chcemy pokazać, że system ochrony zdrowia bez gruntownej naprawy, za parę lat wyłoży się sam” – powiedział w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Jakub Kosikowski z Porozumienia Rezydentów OZZL. Lekarz przyznał, że w tej chwili ponad 4,5 tys. lekarzy szpitalnych wypowiedziało klauzule opt-out. Twierdzi jednak, że nie wszystkie szpitale poprawnie o tym raportują. „Nie wszystkie szpitale raportują w taki sposób. Pracowałem do niedawna w szpitalu w Lublinie, oficjalnie podane jest 47 wypowiedzeń, a sam wiem, że jest ich więcej, bo sam zbierałem te wypowiedzenia i zanosiłem” – przyznał. „W tym szpitalu jest ich około 80” – dodał. Kosikowski powiedział, że gruntowna jest zmiana teraz, bo kiedyś nawet protesty nie będą potrzebne, by były problemy w szpitalach. „Nie będzie trzeba, żeby lekarze wypowiadali te umowy na dodatkowe godziny, bo nawet z tymi dodatkowymi godzinami nie wystarczy nas, żeby obłożyć tą liczbę szpitali i oddziałów, które mamy w tej chwili w kraju” – mówił gość Marcina Zaborskiego. Kosikowski przyznał także, że podwyżki dla rezydentów nie są priorytetem, a chodzi im głównie o zwiększenie nakładów na służbę zdrowia. „Rezydenci chcieliby zarabiać więcej, ale wiedzą, że na to nie ma pieniędzy. Dlatego najpierw upominamy się o pieniądze w systemie”. „Każdy chory zasługują na najlepszą opiekę, a my mówimy, że w tych warunkach, które są w tej chwili, przy tych godzinach pracy, takiej opieki się nie da zapewnić” – powiedział lekarz rezydent.
"Każdy chory zasługuje na najlepszą opiekę, ale w tych warunkach nie da się jej zapewnić"
/Bartosz Sroczyński, RMF FM
Marcin Zaborski: Ilu lekarzy zrezygnowało z pracy po godzinach na szpitalnych dyżurach?
Jakub Kosikowski: Na tę chwilę mamy informacje o ponad 4,5 tys. lekarzy szpitalnych w Polsce.
Posłuchaj Popołudniowej rozmowy w RMF FM
02.01 Gość: Jakub Kosikowski
Tu każdy liczy po swojemu najwyraźniej, bo ministerstwo mówi, że to jest 3,5 tys. lekarzy, czyli tysiąc mniej niż wynika z waszych wyliczeń.
Wiemy, że nie wszystkie szpitale raportują to w taki sposób, np. w szpitalu w Lublinie, gdzie do niedawna pracowałem, oficjalnie podane jest 47 takich wypowiedzeń. Sam wiem, że jest ich więcej, bo sam je zbierałem.
O ile więcej niż te 47 w tym przypadku?
W tym szpitalu jest ok. 80 wypowiedzeń na tę chwilę.
Jeśli to jest 3,5 czy 4,5 tys. lekarzy, to jaka to jest skala? Ilu tu jest lekarzy z całej grupy lekarzy pracujących w polskich szpitalach?
Zakładając, że trochę ponad połowa tej liczby to lekarze rezydenci, których w skali kraju jest 16 tys., z czego w szpitalach pracuje ok. 14 tys., bo nie wszystkie specjalizacje są szpitalne, nie wszystkie dyżurują, to widzimy, że to jest ok. 3 tys. lekarzy do 14 tys., czyli możemy powiedzieć, że przynajmniej te 10 proc. lekarzy wypowiedziało te umowy, wliczając w to specjalistów.
Co konkretnie lekarze chcą osiągnąć?
My po prostu chcemy pokazać, że system ochrony zdrowia bez gruntownej naprawy za parę lat wyłoży się sam. Nie będzie trzeba, żeby lekarze wypowiadali te umowy na dodatkowe godziny, bo nawet z tymi dodatkowymi godzinami nas nie wystarczy, żeby obłożyć tę liczbę szpitali, oddziałów, które mamy w tej chwili w kraju.
Kosikowski: My po prostu chcemy pokazać, że system ochrony zdrowia bez gruntownej naprawy za parę lat wyłoży się sam
/Bartosz Sroczyński, RMF FM
To wiadomo, tylko czy trzeba to rzeczywiście pokazywać, jak mówi minister zdrowia kosztem pacjentów?
Jeżeli kierowca może przez 8 godzin prowadzić autobus, w którym siedzi 70 osób albo pilot przez 8 godzin lecieć samolotem, w którym leci 150 osób, to dlaczego lekarz może 24 godziny być na oddziale, na którym leży 70 pacjentów i jeszcze w międzyczasie operować. Dlaczego lekarz może pracować powyżej 48 godzin tygodniowo, mając tak dużą liczbę osób pod sobą i tutaj nie ma żadnego problemu, uważa się, że to nie zagraża życiu pacjentów, a kierowca nie może jechać powyżej 40 godzin tygodniowo.
Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł mówi naszemu reporterowi tak: lekarze, którzy odmawiają pracy na dyżurach, robią to z rozmysłem, aby skomplikować pracę szpitali, sparaliżować je. Chcecie sparaliżować szpitale?
Nie chodzi nam o paraliżowanie szpitali, bo sparaliżować szpitale można odejściem od łóżek, my od łóżek nie odchodzimy.
Kosikowski: Nie chodzi nam o paraliżowanie szpitali, bo sparaliżować szpitale można odejściem od łóżek, my od łóżek nie odchodzimy
/Bartosz Sroczyński, RMF FM
Ale jeśli nie będzie was na dyżurach, to kto będzie leczył tych pacjentów?
My nie rezygnujemy z dyżurów, po prostu ograniczamy ich liczbę z horrendalnych liczb, w których dochodziło do 12-15 dyżurów w miesiącu, czyli lekarze mieli dyżur co drugi dzień - do dwóch, trzech, czterech zależnie miesiąca, tyle ile jest w Kodeksie pracy.
I ma pan świadomość, że tego grafiku w szpitalach nie da się ułożyć.
Ale tego grafiku nie da się ułożyć za kilka miesięcy od momentu wypowiedzenia. Mówiliśmy od października, że coś takiego będzie miało miejsce, pokażcie nam, co z tym można zrobić. Dajemy jakiś tam czas, czekamy na jakąś odpowiedź ministerstwa, bo minister wszędzie mówi, że nie ma problemu. Skoro nie ma problemu, to w takim wypadku o czym w ogóle rozmawiamy. Jeżeli lekarze chcą wrócić do normalnego, 48-godzinnego tygodnia pracy i nie ma problemu, tak jak dzisiaj minister u państwa mówił, to my się cieszymy, bo wreszcie mamy czas dla rodzin, mamy czas na naukę, przeczytać najnowsze doniesienia naukowe, a nie tylko jeździć od dyżuru do dyżuru, z pracy do pracy.
Kosikowski: Pacjenci wiedzą, że jest problem z obsadą
/Bartosz Sroczyński, RMF FM
Minister Radziwiłł mówił tak: młodzi lekarze chcą zarabiać 9,3 tys. zł miesięcznie samego wynagrodzenia zasadniczego, dwie średnie krajowe, a nas na to nie stać.
Nie powiedzieliśmy, że to ma być bezwarunkowo tu i teraz. Pracujemy w szpitalach i zdajemy sobie sprawę z tego, jaka jest sytuacja finansowa, zwłaszcza szpitali ochrony zdrowia w Polsce.
To kiedy młodzi lekarze chcą zarabiać te dwie średnie krajowe, czyli te 9 tys. zł brutto miesięcznie?
Wtedy kiedy szpitale będzie na to stać. Dlatego naszym pierwszym postulatem jest te 6,8 proc. PKB, bo wiemy, że w tej chwili danie nam jakichkolwiek podwyżek większych niż przysłowiowe sto złotych, żeby było, że dostaliśmy jakieś podwyżki, oznacza to, że te pieniądze trzeba skądś zabrać.
Czyli rezydenci nie chcą dzisiaj zarabiać więcej?
Nie, rezydenci chcieliby zarabiać więcej, ale wiedzą, że nie ma na to pieniędzy, dlatego najpierw upominamy się o pieniądze w systemie.
To co odpowie pan pacjentom, którzy zderzą się z problemem braku lekarzy na tym, czy innym oddziale szpitalnym?
Tutaj od razu wiedzą, że jest jakiś problem z obsadą. A jakby nie mieli świadomości, że lekarz, który ich operuje jest 24. godzinę w pracy, jest to jego ósma operacja tej nocy, to zapytałby czy nie baliby się tej operacji poddać. Bo są operacje, które są w trybie nagłym, takie które wymagają natychmiastowej operacji i tutaj tak naprawdę, czy to będzie lekarz zmęczony, czy lekarz wypoczęty, jeżeli nie będzie żadnego lekarza, to będzie to zagrożenie życia. A w momencie, kiedy są operacje planowe, które ktoś robi, jest to jego 16. operacja danego dnia i on ledwo stoi już na nogach, ale nie ma go kto zmienić, to wydaje mi się, że część pacjentów będzie traktowała to jednak jako troskę o ich zdrowie i życie.
Lekarze rezygnują z dyżurów m.in. w szpitalach dziecięcych. Nie ma pan kłopotów z tym, że najmłodsi pacjenci są wciągnięci w ten problem?
Panie redaktorze, ale tak stawiając pytanie, to zaraz możemy powiedzieć czemu pacjenci onkologiczni, czemu nie osoby kardiologiczne po zawale, czemu nie osoby po wypadkach.
To w takim razie - czemu?
Każdy chory, niezależnie czy jest dzieckiem, czy osobą w podeszłym wieku, to zasługuje na najlepszą opiekę, a my mówimy, że w tych warunkach, które są w tej chwili, przy tych godzinach, które polscy lekarze pracują, takiej opieki nie da się zapewnić.
To dlaczego do tej pory lekarze zgadzali się na pracę powyżej 48 godzin tygodniowo?
Z wielu przyczyn. Pierwsza, najbardziej trywialna, są to względy ekonomiczne. Niestety, polska ochrona zdrowia publiczna oferuje niskie wynagrodzenia, więc był to - tak jak minister Radziwiłł sam mówił, że kiedyś brał 20 dyżurów - sposób reparacji domowego budżetu.
Czyli dla pieniędzy, bo dzisiaj lekarze mówią tak: "Postanowiliśmy dyżurować odpowiedzialnie i nie narażać zdrowia i życia chorych i naszego własnego". Czyli ci, którzy nie wypowiadają umów opt-out, rozumiem, narażają zdrowie pacjentów nadal.
Drugim powodem, tym ważniejszym, żeby lekarze brali te dyżury, było po prostu to, że przychodził szef i mówił: "Słuchacie, ktoś musi wziąć ten dyżur czwarty, piąty, szósty w miesiącu, bo inaczej nam zamkną oddział. Tracimy kontrakt, tracimy miejsca pracy, szpital wpada w kłopoty. Ktoś musi ten dyżur wziąć".
I dzisiaj was to już nie rusza, mówiąc kolokwialnie?
Już po tylu latach tego, że my własnym zdrowiem i życiem nie tylko swoim, ale czasami i pacjentów, łataliśmy ten system, my chcemy na razie w sposób taki spokojny pokazać, że ten system za parę lat wyłoży się sam. I wtedy to, że my podpiszemy opt-out taki czy inny, nie spowoduje, że ten system będzie w stanie jakkolwiek funkcjonować. Bo w tej chwili już, nawet zanim zaczęli lekarze wypowiadać w skali kraju opt-outy, były oddziały szpitalne w kraju, które były zamykane, bądź zmniejszały przyjęcia.
Tylko nawet jeśli lekarze dostaną większe pieniądze, nadal będą dyżurować po godzinach. Kłopot wcale nie zniknie, bo tych lekarzy nagle nie przybędzie.
Panie redaktorze, my zdajemy sobie z tego sprawę, tylko jest jeszcze pomijany jeden aspekt. Część lekarzy, mając taką możliwość pracy w szpitalu za godziwe wynagrodzenie, zrezygnuje z odchodzenia do sektoru prywatnego, a część bardzo duża nie wyjedzie. My zdajemy sobie sprawę, że państwa polskiego nie stać na to, żeby wracać tych lekarzy, którzy wyjechali, ale nam chodzi o to, że zatrzymać chociaż tych, którzy ten wyjazd z kraju planują. I jakiś krok w ten sposób, żeby oni zostali w tym sektorze państwowym, żeby nie uciekali do POZ-tów czy za granicę. Bo to jest największy problem. To, że zwiększamy nabór na medycynę, to jest chwalebne, my się z tego cieszymy, ale ci lekarze wejdą do systemu za 7 lat.
Jakub Kosikowski: Zdarza się że lekarze są zmuszani do pracy
/Bartosz Sroczyński, RMF FM
Kosikowski: Lekarze są zastraszani czasami przez dyrektorów, (...) często przez ordynatorów
"Lekarze są zastraszani czasami przez dyrektorów, bo to problem będzie miał dyrektor tak naprawdę przed organem założycielskim. Są zastraszani często przez ordynatorów, bo ordynatorzy często mają niekorzystne umowy, w których mają zawarte, że mają zapewnić ciągłość opieki nad oddziałem. Więc jeżeli zostanie 16 dyżurów w miesiącu wolnych, to te 16 dyżurów będzie musiał obstawić ordynator i jego zastępca, na przykład" - powiedział w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM Jakub Kosikowski.
Gość Marcina Zaborskiego dodał, że to, co robią rezydenci, to akcja powrotu do normalności, "że lekarz nie jest w szpitalu jakąś entą dobę i nie stoi na operacji zachowując się jakby miał dwa promile". "Protest jest dopiero wtedy, kiedy są spory zbiorowe i cała ta procedura, chociaż w niektórych szpitalach w Polsce, jak w Lublinie, Poznaniu i Warszawie, te spory zbiorowe właśnie wybuchają" - przyznał Kosikowski.
Gość Popołudniowej rozmowy w RMF FM podkreślił także, że lekarze rezydenci nie mają nic przeciwko, aby do Polski przyjechali na przykład medycy ze Wschodu. "Prosta zasada: jeżeli jakiś lekarz zdecyduje się na przyjazd do Polski i uzyska tutaj prawo wykonywania zawodu ważne w Unii Europejskiej, to czemu miałby tutaj zostać, kiedy pojedzie 500 km dalej i dostanie dużo lepsze warunki, dużo mniej pracy, sekretarkę medyczną, więcej pielęgniarek na oddziale i dyżury, w których nie będzie miał pod sobą 100 czy 120 pacjentów, jak w tej chwili zdarza się w wielu szpitalach w Polsce" - wyjaśnił gość Marcina Zaborskiego.
Kosikowski: Lekarze są zastraszani czasami przez dyrektorów, (...) często przez ordynatorów
/Bartosz Sroczyński, RMF FM
Marcin Zaborski
...
Zgoda ze praca ponad 48 godzin jest wrecz szkodliwa. Ale pomysl 2 srednich krajowych jest absurdalny. W ogole kazdy chce zarabiac minimum srednia bo kto chce byc ponizej sredniej? PLUS COS PONAD! Bo chcemy miec lepiej. A to urąga logice pojęcia sredniej. Srednia to fikcja bo obejmuje i menedzerow i prezesow zarzadow itd. Oni ja strasznie nabijaja. Tymczasem prawdziwa srednia to nie arytmetyczna A NAJCZESCIEJ POWTARZAJACA SIE! A ta jest duzo nizsza od sredniej. GUS powinien tez ja publikowac. KLASA SREDNIA ZARABIA PONIZEJ SREDNIEJ!!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:49, 03 Sty 2018 Temat postu: |
|
|
W Sejmie debatuje komisja zdrowia. "Jesteśmy w krytycznej sytuacji"
Dzisiaj, 3 stycznia (14:31)
Czy ma pan plan B, jeśli sytuacja w polskich szpitalach będzie jeszcze gorsza? Dlaczego rocznie z Polski wyjeżdża prawie tysiąc lekarzy? To niektóre pytania do ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła, które padają w czasie nadzwyczajnego posiedzenia sejmowej komisji zdrowia. Tematem jest protest kilku tysięcy lekarzy wypowiadających klauzulę opt-out."Jesteśmy w dramatycznej sytuacji" - ocenia poseł PO Bartosz Arłukowicz. "Nie mamy do czynienia z krytyczną sytuacją. Określanie sytuacji chaosem odnosi się do wirtualnego świata" - odpowiadał minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. Zapowiedział też, że w najbliższych dniach spotka się z Porozumieniem Rezydentów.
Poseł Platformy Obywatelskiej Bartosz Arłukowicz i minister zdrowia Konstanty Radziwiłł na sejmowej komisji zdrowia
/Tomasz Gzell /PAP
W najbliższych dniach zaproszę przedstawicieli Porozumienia Rezydentów na kolejną rozmowę - powiedział w środę minister zdrowia Konstanty Radziwiłł na posiedzeniu sejmowej komisji zdrowia. Minister ocenił, że postulaty protestujących są realizowane.
Wierzę, że naszym zbieżnym celem może być wspólna troska o los pacjentów i dlatego w najbliższych dniach (...) zaproszę przedstawicieli Porozumienia Rezydentów na kolejną rozmowę - powiedział Radziwiłł. Minister nie podał dokładnej daty spotkania.
Rozmowy mają odbywać się przy udziale Rzecznika Praw Pacjenta. Radziwiłł wyraził nadzieję, że kolejne negocjacje doprowadzą już niedługo do osiągnięcia porozumienia.
Nie mamy do czynienia z żadną sytuacją krytyczną, a używanie słowa "chaos" moim zdaniem odnosi się głównie do tego wirtualnego czy medialnego świata czy rzeczywistości, która nijak się ma do tego, co naprawdę dzieje się w polskich szpitalach - powiedział minister. Zapewnił, że bezpieczeństwo pacjentów nie jest zagrożone i mają oni dostęp do opieki.
PSL: Trzeba wyłączyć służbę zdrowia z walki politycznej
Służba zdrowia to obszar, który należy wyłączyć z "naparzanki" politycznej - uważa prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Lider Stronnictwa proponuje zwiększenie nakładów na opiekę zdrowotną m.in. poprzez przesunięcie 2 proc. ze składki rentowej oraz wykorzystanie środków z uszczelnienia VAT.
Trzeba panie ministrze siąść do realnych rozmów, a nie obrażać lekarzy, pielęgniarki, personel medyczny, który czasem protestuje, bo inaczej jest bezsilny - powiedział Kosiniak-Kamysz, zwracając się do Konstantego Radziwiłła.
Pan mówił, że to jest wirtualny świat, w którym te protesty się odbywają. Moim zdaniem to pan powinien wyjść z matrixa i zejść na ziemię, bo naprawdę (jest) wiele osób, które mają przesunięty termin planowego zabiegu, a jeżeli to dotyczy rodziców i dzieci chorych, to to jest sytuacja dramatyczna i każdy, chociażby jeden taki przypadek w Polsce, jest sytuacją dramatyczną - powiedział.
Arłukowicz: Lekarze nie chcą z panem rozmawiać
Jesteśmy w sytuacji krytycznej. Zarówno lekarze, jak i pacjenci mówią: "Dalsze negocjacje są niemożliwe z panem". W związku z tym oczekujemy dzisiaj, ja będę zgłaszał takie oczekiwanie wobec premiera, żeby podjął decyzję w sprawie tego protestu i chaosu, który jest w szpitalach, żeby przejął negocjacje i doprowadził do sytuacji, kiedy pacjenci będą mieli pełny dostęp do swoich szpitali, przychodni - mówił Bartosz Arłukowicz.
Ze strony lekarzy słyszymy bardzo wyraźny komunikat, oni już nie chcą z panem rozmawiać, oni chcą rozmawiać z premierem Morawieckim - dodał.
Nie mamy do czynienia z żadnym chaosem. Sytuacja jest pod kontrolą. Nikt nie jest zagrożony - odpowiada szef resortu.
Protest lekarzy trwa od października. W tym czasie minister zdrowia już kilkukrotnie przedstawiał komisji informacje o jego skali i skutkach. Ostatnie takie posiedzenie odbyło się w połowie grudnia, informację wówczas przedstawiała wiceminister Józefa Szczurek-Żelazko.
We wtorek ministerstwo poinformowało, że dotychczas klauzulę opt-out wypowiedziało 1889 rezydentów i 1657 innych lekarzy. Z kolei według szacunków Porozumienia Rezydentów OZZL, wypowiedzenia takie złożyło ok. 5 tys. medyków.
Opozycja chce dymisji Radziwiłła
PO chce odwołania Konstantego Radziwiłła z funkcji ministra zdrowia. W przyszłym tygodniu wniosek o wyrażenie mu wotum nieufności ma zostać złożony w Sejmie - zapowiedzieli w środę politycy PO. Czas działa na niekorzyść pacjentów - mówiła była premier i minister zdrowia Ewa Kopacz.
W środę w rozmowie z PAP minister ocenił, że sytuacja jest pod kontrolą i nie wydarzyło się nic zagrażającego życiu pacjentów. Chciałbym polemizować z tezą, że mamy do czynienia z jakimś ogólnym chaosem w służbie zdrowia i pacjenci powinni się czegoś bać. Absolutnie tak nie jest. Sytuacja jest całkowicie pod kontrolą, przede wszystkim dzięki bardzo rozsądnym działaniom dyrektorów szpitali - powiedział. Dodał, że prowadzona akcja może skłonić dyrektorów do bardziej racjonalnej organizacji pracy szpitala.
W posiedzeniu komisji uczestniczą też przedstawiciele protestujących lekarzy. Przewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL Krzysztof Hałabuz powiedział PAP, że lekarze odczekują, że komisja będzie "skutecznie stymulować ministra, który przestanie atakować lekarzy i formy protestów, tylko zacznie poszukiwać rozwiązań, które poprawią patologiczną sytuację w ochronie zdrowia, która tak długo została zaniedbana".
Protestujący domagają się m.in. zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia do 6,8 proc. PKB w 2021 r. oraz wzrostu wynagrodzeń. Lekarze zapowiedzieli, że w placówkach na terenie całego kraju będą wypowiadać klauzulę opt-out, której podpisanie jest przez lekarza dobrowolne i oznacza zgodę na wydłużenie czasu pracy powyżej 48 godzin tygodniowo. W wyniku protestu część szpitali ma problem z obsadą dyżurów lekarskich.
Michał Dobrołowicz
RMF/PAP
...
88 tys lekarzy w szpitalach po 8 godz dziennie razem z niedzielami? Miesiac urlopu. Toz obecnie ponad 24 tys. lekarzy siedzi w szpitalach tak? A ilu mamy chorych w szpitalach. 250 tys. miejsc czyli ,,łóżek". 10 na sale TO PANIE W KAZDEJ SALI SIEDZI NON STOP LEKARZ! LUKSUS NIEBYWALY!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 9:52, 04 Sty 2018 Temat postu: |
|
|
Solidarność" o kryzysie w służbie zdrowia. „To gaszenie pożaru benzyną”
Wczoraj, 3 stycznia (11:42)
"Działania ministra Radziwiłła w odpowiedzi na protest lekarzy pokazały, że prowadzi politykę gaszenia pożaru benzyną" - mówi w rozmowie z reporterem RMF FM. Maria Ochman przewodnicząca Krajowego Sekretariatu Ochrony Zdrowia "Solidarności".
Maria Ochman, przewodnicząca Krajowego Sekretariatu Ochrony Zdrowia "Solidarności"
/Radek Pietruszka /PAP
Ministerstwo Zdrowia powinno przestać zajmować się liczeniem wypowiedzeń i usiąść do stołu ze wszystkimi partnerami społecznymi i dać sobie ostatnią szansę, żeby znaleźć rozwiązanie w sposób kompleksowy - mówi Ochman. Jak podkreśliła, premier Morawiecki powinien ocenić dotychczasowe działania Radziwiłła, a nawet pomyśleć o zmianach w resorcie, bo minister już dawno stracił zaufanie Solidarności przez to, że nie wywiązywał się ze swoich deklaracji.
Minister Radziwiłł padł ofiarą swoich własnych postulatów dziesięć lat temu. Formułował tożsame postulaty, które dzisiaj formułują jego młodzi koledzy - mówi Ochman.
Jak zaznacza Ochman, minister powinien być osobą, który reprezentuje wszystkich i nie jest przedstawicielem żadnej korporacji. Przedstawicielka Solidarności zaznacza też, że postulaty lekarzy rezydentów, którzy chcą szybszego wzrostu nakładów na służbę zdrowia, są zaporowe.
W środę o 14 rozpocznie się posiedzenie sejmowej komisji zdrowia. Przedstawiciel ministerstwa ma przedstawić informację o skutkach wypowiadania klauzul opt-out przez lekarzy rezydentów i specjalistów.
(ag)
Patryk Michalski
..
Solidarnosc. Z tym ze zwiazeik zawodowy nie moze sobie pozwolic na potepienie nawet najgplupszych zadan pracownikow bo by sobie strzelal w stope...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 15:32, 04 Sty 2018 Temat postu: |
|
|
Radziwiłł prosi o pilne spotkanie z lekarzami. Jest odpowiedź
1 godz. 17 minut temu
Minister Zdrowia Konstanty Radziwiłł jeszcze w tym tygodniu chce się spotkać z lekarzami rezydentami, którzy rozpoczęli wypowiadanie umów opt-out. Do spotkania ma dojść w siedzibie Rzecznika Praw Pacjenta. Porozumienie Rezydentów odpowiada, że ich przedstawiciele pojawią się na spotkaniu.
Minister Zdrowia Konstanty Radziwiłł na posiedzeniu rządu
/Paweł Supernak /PAP
O planowanym spotkaniu minister zdrowia mówił już podczas środowego posiedzenia sejmowej komisji zdrowia. Wierzę, że naszym zbieżnym celem może być wspólna troska o los pacjentów i dlatego w najbliższych dniach (...) zaproszę przedstawicieli Porozumienia Rezydentów na kolejną rozmowę - powiedział w Sejmie Radziwiłł.
W tej sprawie minister skierował do Porozumienia Rezydentów list. Napisał w nim: "Ponieważ chodzi o bezpieczeństwo pacjentów, najlepszym miejscem spotkania będzie siedziba Rzecznika Praw Pacjentów".
Rezydenci: Będziemy na spotkaniu
"Będziemy na jutrzejszym spotkaniu z ministrem Radziwiłłem. Liczymy że pojawi się na nim reprezentant ministerstwa finansów" - potwierdzają w rozmowie z dziennikarzem RMF FM lekarze rezydenci.
My chcemy realnie pokazania skąd będą te pieniądze. Bardzo liczymy na spotkanie z premierem Mateuszem Morawieckim. Jesteśmy skłonni przez jakiś czas pracować trochę więcej, tak jak to było do tej pory. Pewnie wchodzi w grę ponowne podpisanie klauzuli opt-out, ale musimy mieć jasno powiedziane, że te zmiany będą - mówi Natalia Bilińska z Porozumienia Rezydentów.
Do tej pory klauzule opt-out, według danych ministerstwa zdrowia wypowiedziało 3,5 tysiąca lekarzy w całej Polsce. Zdaniem Porozumienia Rezydentów, jest to nawet 5 tysięcy medyków.
Porozumienie Rezydentów w środę zwróciło się z prośbą do premiera Mateusza Morawieckiego o pilne spotkanie. Młodzi lekarze chcą rozmawiać o tym, jak wyjść z "sytuacji kryzysu" w służbie zdrowia.
(ag)
Mariusz Piekarski
, Michał Dobrołowicz
RMF/PAP
....
Docelowo ma byc 48 godz! Chcielibyscie zeby was operwal w 70 godzinie pracy w tygodniu? Rece lataja w te i wewte, mgła przed oczami... Przystepujemy do krojenia!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 23:37, 04 Sty 2018 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Polska
Jest akt oskarżenia ws. lekarza, który wyciął pacjentowi zdrową nerkę
Jest akt oskarżenia ws. lekarza, który wyciął pacjentowi zdrową nerkę
Dzisiaj, 4 stycznia (19:47)
Dwa lata po medycznej pomyłce w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu, gdzie lekarz wyciął pacjentowi zdrową nerkę, prokuratura zakończyła śledztwo. Do sądu trafił akt oskarżenia. Urolog Aleksander B. jest oskarżony o narażenie pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Zdjęcie ilustracyjne
/
Feralna operacja została przeprowadzona w maju 2015 roku. Lekarz wyciął zdrową nerkę zamiast fragmentu narządu, w którym stwierdzono obecność nowotworu. Powołana przez szpital komisja jednoznacznie stwierdziła, że był to ewidentny błąd medyczny.
Przyczyną pomyłki i ewidentnym złamaniem procedur - zdaniem komisji - był fakt, że lekarz operujący 57-latka nie obejrzał przed zabiegiem pełnej dokumentacji. Nie zlecił także dodatkowych badań.
Potwierdza to prokuratorskie śledztwo. Lekarz prowadzący i operator jednocześnie nie zrobił szeregu czynności. Nie pobrał z punktu diagnostyki tomografii i badania USG. Nie dokonał weryfikacji stanu klinicznego. Nie obejrzał badań obrazowych oraz sam nie wykonał kontrolnego badania USG nerki - mówi Małgorzata Klaus z prokuratury okręgowej we Wrocławiu.
Pacjent przeszedł kolejną operację
Pacjent o pomyłce został poinformowany zaraz po zabiegu. Lekarze musieli przeprowadzić drugą operację. Nie można było wyciąć jednak w całości drugiej nerki. Usunięto jedynie fragment z nowotworem.
Lekarz nie pracuje już w USK. Został zwolniony dyscyplinarnie. To na niego, zdaniem biegłych, spada cała odpowiedzialność za pomyłkę. Grozi mu kara od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.
(ł)
Bartek Paulus
...
I teraz dawaj im kilka srednich krajowych. I NIE MOWCIE MI ZE TO CZARNA OWCA! NIECHLUJSTWO JEST KOSZMARNE!!! JAKBY TO BYLY KAMIENIOLOMY! Kamieniom tam trudno zaszkodzic.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 15:57, 09 Sty 2018 Temat postu: |
|
|
Kim jest nowy minister zdrowia? Żeglarz i narciarz, lubi grać na pianinie
Dzisiaj, 9 stycznia (12:17)
Mateusz Morawiecki na urząd ministra zdrowia powołał Łukasza Szumowskiego, dotychczasowego wiceministra nauki, podsekretarza stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Kim jest następca Konstantego Radziwiłła?
Nowy minister zdrowia prof. Łukasz Szumowski
/Radek Pietruszka /PAP
Łukasz Szumowski urodził się 3 czerwca 1972 roku w Warszawie. Jest kardiologiem i profesorem nauk medycznych. Od 2011 kierował zespołem specjalistycznym nauk o życiu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
Studia medyczne na Uniwersytecie Medycznym ukończył w 1997 roku. W 1998 r. rozpoczął pracę w Instytucie Kardiologii w Warszawie-Aninie. W 2002 r. uzyskał stopień doktora nauk medycznych, a w 2010 - doktora habilitowanego nauk medycznych. Tytuł profesora otrzymał z rąk prezydenta Andrzeja Dudy w 2016 roku.
Kierował Kliniką Zaburzeń Rytmu Serca w Instytucie Kardiologii w Warszawie, gdzie przez wiele lat był członkiem rady naukowej. Pełnił też funkcje w europejskich i polskich towarzystwach naukowych. Był członkiem m.in. European Heart Rhythm Association Training Fellowships Committee, Innovation Committee, a także zarządu Sekcji Rytmu Serca Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego. Należy do Europejskiego i Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego.
Współpracował z fundacją Kresy w Potrzebie - Polacy Polakom, zajmującą się pomocą obywatelom polskim pozostawionym poza wschodnimi granicami, w szczególności dzieciom z Grodna i Wołkowyska. Współpracował również z fundacją Serce dla Arytmii promującą wiedzę dla pacjentów i lekarzy w zakresie profilaktyki, diagnostyki i leczenia arytmii oraz ze Stowarzyszeniem Pacjentów Serce dla Arytmii.
Wraz z żoną i czwórką dzieci mieszka w Warszawie. Amatorsko zajmuje się żeglarstwem oraz narciarstwem. W wolnym czasie gra na pianinie i gitarze.
źródło: nauka.gov.pl
..
Rezydenci: Nie zależy nam na dymisji Radziwiłła
...
Za pozno. Obaliliscie. Nie wiem co wam to dalo. Politykierom najlatwiej odwolac ministra zdrowia. Juz ile razy to bylo? I co to dalo? Nie znam nowego i nic nie powiem.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 15:51, 11 Sty 2018 Temat postu: |
|
|
Ruda Śląska: Z miejskiego szpitala odchodzą kardiolodzy
Dzisiaj, 11 stycznia (10:15)
Pięciu z siedmiu kardiologów odchodzi ze Szpitala Miejskiego w Rudzie Śląskiej. Złożyli już wypowiedzenia. Większość z nich skończy pracę wraz z końcem stycznia. Rzecznik szpitala zapewnia, że oddziałowi nie grozi zamknięcie.
Pięciu z siedmiu kardiologów odchodzi ze Szpitala Miejskiego w Rudzie Śląskiej. Złożyli już wypowiedzenia. Większość z nich skończy pracę wraz z końcem stycznia. Rzecznik szpitala zapewnia, że oddziałowi nie grozi zamknięcie.Pięciu z siedmiu kardiologów odchodzi ze Szpitala Miejskiego w Rudzie Śląskiej./Marcin Czarnobilski /
Dyrekcja Szpitala Miejskiego w Rudzie Śląskiej, tuż po otrzymaniu wypowiedzeń lekarzy, zaczęła szukać nowych specjalistów. Obecnie trwają rozmowy. Choć jeszcze nikt nie podpisał umowy ze szpitalem, rzecznik placówki zapewnił, że chętni do pracy są.
Załoga, która odchodzi, zdaniem rzecznika, nie zgadzała się na nowy regulamin wynagradzania i plany dotyczące funkcjonowania oddziału.
W tej chwili na liczącej 23 łóżka kardiologii trwa remont, ale pacjenci nadal są przyjmowani.
(ł)
Anna Kropaczek
...
Nic nie pomogło wyrzucenie Radziwiłła
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 9:07, 12 Sty 2018 Temat postu: |
|
|
Sosnowiec: Śmierć ordynatora po 24-godzinnym dyżurze
Wczoraj, 11 stycznia (23:37)
Śmierć lekarza w pracy. W Szpitalu Miejskim w Sosnowcu znaleziono ciało 67-letniego ordynatora oddziału ginekologiczno-położniczego. Miał kończyć 24-godzinny dyżur.
Zdj. ilustracyjne /Archiwum RMF FM
Zdj. ilustracyjne/Archiwum RMF FM
Do zdarzenia doszło w czwartek około godz. 7.30. Jak podaje "Dziennik Zachodni", ciało lekarza znalazła salowa. Wiadomo, że mężczyzna chorował wcześniej i leczył się na serce.
To dla nas trudna i przykra sytuacja - powiedział dyrektor szpitala w Sosnowcu Artur Nowak.
Jak zaznaczył, zmarły nie był przeciążony dyżurami - pełnił je 2-3 razy w miesiącu. Dodał, że śmierć lekarza nie spowodowała zagrożenia dla pacjentów, odwołano jedynie trzy zabiegi planowe.
...
To juz tradycjs...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 17:51, 12 Sty 2018 Temat postu: |
|
|
Radziwiłł w pierwszym wywiadzie po dymisji: Przyjmuję tę decyzję z pokorą
Dzisiaj, 12 stycznia (10:43)
"O powody mojej dymisji proszę pytać tych, którzy podjęli taką decyzję. Myślę o powrocie do zwykłego wykonywania zawodu, może także do nauczania medycyny, bo to były takie dwa obszary działalności, które dawały mi szczególnie dużo satysfakcji" - mówi w pierwszej rozmowie po odwołaniu ze stanowiska ministra zdrowia Konstanty Radziwiłł. "Myślę, że protest lekarzy rezydentów musi się zakończyć przyznaniem tych lekarzy, że po prostu nie da się medycyny uprawiać od ósmej do piętnastej. Tym bardziej nie da się jej nauczyć od ósmej do piętnastej" - dodaje były szef resortu zdrowia.
"O powody mojej dymisji proszę pytać tych, którzy podjęli taką decyzję. Myślę o powrocie do zwykłego wykonywania zawodu, może także do nauczania medycyny, bo to były takie dwa obszary działalności, które dawały mi szczególnie dużo satysfakcji" - mówi w pierwszej rozmowie po odwołaniu ze stanowiska ministra zdrowia Konstanty Radziwiłł. "Myślę, że protest lekarzy rezydentów musi się zakończyć przyznaniem tych lekarzy, że po prostu nie da się medycyny uprawiać od ósmej do piętnastej. Tym bardziej nie da się jej nauczyć od ósmej do piętnastej" - dodaje były szef resortu zdrowia.Konstanty Radziwiłł podczas przekazania obowiązków swojemu następcy w Ministerstwie Zdrowia./Rafał Guz /PAP
Michał Dobrołowicz, RMF FM: Jaka będzie teraz pana rola? Czy będzie pan pomagał w rozwiązywaniu problemów w ochronie zdrowia, w tym tego najbardziej palącego, czyli protestu lekarzy?
Konstanty Radziwiłł: Myślę, że na pewno tak. Nie zamierzam iść na emeryturę. Skończyłem dopiero 60 lat w dniu odwołania. Jestem senatorem, minęła połowa kadencji. Dotychczas jako senator udzielałem się w bardzo ograniczonym zakresie i muszę to nadrobić. Jako senator nie mogę zajmować się tylko zdrowiem, ale będę interesował się tym w sposób szczególny. Stanowienie prawa to nie tylko wymyślanie przepisów, projektowanie ich, to również praca w parlamencie. Myślę, że jest tu dużo do zrobienia.
Dwa dni po odwołaniu to może jeszcze nie jest najlepszy czas, żeby decydować, co robić. Ale myślę o powrocie do zwykłego wykonywania zawodu, może także do nauczania medycyny, bo to były takie dwa obszary działalności, które dawały mi szczególnie dużo satysfakcji.
To jest ulga, radość, czy jednak trochę rozczarowania i smutku?
Trudne pytanie. To pytanie bardzo osobiste. Trudno jest oceniać to, co się robiło. Mam poczucie satysfakcji, że udało się zrobić bardzo dużo sensownych rzeczy, w znacznej mierze albo uporządkowaliśmy system służby zdrowia, albo stworzyliśmy podwaliny do jego uporządkowania. Powiedziałbym o sieci szpitali, o mapach potrzeb zdrowotnych, o systemie oceniania wniosków inwestycyjnych w służbie zdrowia. To podstawowe rzeczy, które rzeczywiście przyczyniają się do uporządkowania systemu inwestowania w służbie zdrowia, jak i jego funkcjonowania, zwłaszcza szpitali.
To kierunek na koordynację. Myślę choćby o możliwości leczenia pacjentów po wypisaniu do domów w poradniach przyszpitalnych i korzystania z rehabilitacji przyszpitalnej bez kolejki. Jeśli chodzi o przyszłość, to są to podwaliny pod ustawę o podstawowej opiece zdrowotnej, która dopiero weszła w życie. Najwięcej satysfakcji mam z tego, że udało się zwiększyć nakłady na ochronę zdrowia w sposób dramatycznie wysoki. Ubiegły rok to ponad 6 miliardów złotych więcej niż dotychczas. Udało się wprowadzić w życie ustawę, która gwarantuje stały, stopniowy wzrost na ochronę zdrowia w kolejnych latach. Takiej perspektywy polska ochrona zdrowia jeszcze nie miała, to jest zmiana rewolucyjna.
Czy wie pan wobec tego, jaki był powód dymisji? Skoro było - jak pan mówi - tyle sukcesów...
Oczywiście, wielu rzeczy nie udało się zrobić. Ale jestem optymistą, bo zostawiłem w ministerstwie zdrowia kilka zaawansowanych projektów. To między innymi projekt ustawy o jakości opieki zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta, według mnie niesłychanie ważny. Polska ma szansę doszusować do standardów najlepszych krajów na świecie. To projekt ustawy o medycynie szkolnej. W parlamencie jest już ustawa o ratownictwie medycznym, która porządkuje wiele rzeczy. Nie ode mnie zależy, jak będą postępować prace w tym zakresie. Kolejny projekt to nowelizacja ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty.
Te niezrealizowane projekty były przyczyną pańskiego odwołania?
Nie, one nie są zapóźnione, raczej mówię o nich z dumą, one są w trakcie realizacji.
To skąd wobec tego ta dymisja?
O to proszę pytać tych, którzy podjęli taką decyzję, to nie była moja decyzja, nie widzę żadnego powodu, abym miał w tej chwili dywagować o tym.
Było rozczarowanie?
Panie redaktorze, podjąłem się funkcji ministra zdrowia z poczucia odpowiedzialności, aby służyć Polsce. Myślę, że w tej służbie także jest wewnętrznie wpisane to, że nie do końca człowiek decyduje, jak będą wyglądać jego losy. Przyjmuję tę decyzję z pokorą, takie są zasady służby.
Czy wróci pan do Naczelnej Izby Lekarskiej?
Nie, na pewno już nie.
Co powiedział pan nowemu ministrowi zdrowia? Zasugerował pan, co może zrobić, w jaki sposób poradzić sobie choćby z protestem lekarzy?
Nie, zdałem mu długie sprawozdanie, jak wyglądają sprawy w toku. Jest pełne porozumienie. Umówiliśmy się na kontakty, nie ma mowy o cieniu nieporozumienia, jestem do dyspozycji pana ministra Szumowskiego.
Co zrobiłby pan teraz na miejscu ministra Szumowskiego?
Pozostawię to jemu. Sprawy są mocno zaawansowane jeśli chodzi o propozycje rezydentów. Byłem mocno rozczarowany ostatnim spotkaniem. Ich stanowisko było nieadekwatne do sytuacji, w której przyszedłem z projektem porozumienia. Zawierało ono dalszy wzrost ponad ustawę nakładów na ochronę zdrowia, ale także całą długą listę realizacji tego, co nie tyle można nazwać postulatami lekarzy rezydentów, ale wspólnymi postulatami. Nie dane mi było przedstawić tej listy.
Przedstawiciele lekarzy powiedzieli, że skoro nie prezentujemy tego, czego oczekują, czyli 6,8 proc. na zdrowie w ciągu trzech lat, nad czym później jeszcze dyskutowali, chcieli deklaracji, ile w którym roku, to o reszcie nie chcieli rozmawiać. To było bardzo rozczarowujące, bo to pokazało, że w gruncie rzeczy na tym etapie nie za bardzo chodziło im o to, aby do porozumienia doszło. Trzeba mieć świadomość, że z punktu widzenia systemu, ten protest nie stanowi zagrożenia dla pacjentów.
Myślę, że wspólnym wysiłkiem zarówno ministra zdrowia, jak i odpowiedzialnie działających dyrektorów szpitali, oraz całej rzeszy lekarzy, którzy są gotowi pracować więcej niż 48 godzin, ten protest na szczęście nie uderza tak bardzo w bezpieczeństwo pacjentów i jakość opieki nad nimi.
Myślę, że ten protest musi się zakończyć przyznaniem się tych lekarzy, że po prostu nie da się medycyny uprawiać od ósmej do piętnastej. Tym bardziej nie da się jej nauczyć od ósmej do piętnastej.
(ag)
Michał Dobrołowicz
...
Bóg powiedzial ze starczy. To byla meka. Szlo jak po grudzie. Niedlugo nastapi paruzja i choroby znikna oczywiscie co czytam w objawieniach. Jedyny Lekarz uleczy wszystko.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 14:43, 15 Sty 2018 Temat postu: |
|
|
82-letni lekarz odpowie za wystawianie fikcyjnych zaświadczeń
Dzisiaj, 15 stycznia (08:2
Co najmniej 80 razy 82-letni lekarz z Sosnowca wystawił za łapówkę fikcyjne zaświadczenie potwierdzające - bez przeprowadzenia badań - zdolność przyszłego kierowcy do prowadzenia samochodu. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił właśnie do miejscowego sądu.
Co najmniej 80 razy 82-letni lekarz z Sosnowca wystawił za łapówkę fikcyjne zaświadczenie potwierdzające - bez przeprowadzenia badań - zdolność przyszłego kierowcy do prowadzenia samochodu. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił właśnie do miejscowego sądu.zdj. ilustracyjne/Marcin Czarnobilski /Archiwum RMF FM
Wraz z lekarzem na ławie oskarżonych zasiądą trzej instruktorzy nauki jazdy, którzy pośredniczyli w załatwianiu kursantom orzeczeń lekarskich, stwierdzających zdolność do prowadzenia pojazdów.
Śledztwo wykazało, że za wydanie takiego zaświadczenia lekarz otrzymywał kilkadziesiąt - co najmniej 50 - złotych. Według aktu oskarżenia, doktor nie tylko nie badał, ale nawet nie widział osób ubiegających się o prawo jazdy - dane przyszłych kierowców dostawał, wraz z łapówką, od pracowników ośrodków szkolenia kierowców. Na tej podstawie wystawiał dokument stwierdzający, że dana osoba może prowadzić pojazd.
Śledztwo w tej sprawie Prokuratura Rejonowa Sosnowiec Południe wszczęła w listopadzie 2016 r., na podstawie informacji zdobytych przez policjantów zwalczających korupcję z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.
Postępowanie było bardzo pracochłonne - policjanci, pod nadzorem prokuratora, przesłuchali kilkuset świadków. M.in. na tej podstawie ustalono, że w latach 2014-2016 doszło do co najmniej 80 przypadków wystawienia fikcyjnych orzeczeń lekarskich w zamian za korzyść majątkową. Oskarżonym może grozić nawet 10 lat więzienia.
...
73-letnia lekarka z Gdyni z korupcyjnymi zarzutami. Miała wystawiać fałszywe zaświadczenia
Dzisiaj, 15 stycznia (09:13)
73-letnia lekarka z Gdyni, specjalistka od medycyny pracy, oraz 29-letni mężczyzna usłyszeli korupcyjne zarzuty. Jak dowiedział się reporter RMF FM chodzi o wystawanie fałszywych zaświadczeń o zdolności do pracy. Oboje zostali tymczasowo aresztowani.
73-letnia lekarka z Gdyni z korupcyjnymi zarzutami. Miała wystawiać fałszywe zaświadczenia /PAP
73-letnia lekarka z Gdyni z korupcyjnymi zarzutami. Miała wystawiać fałszywe zaświadczenia/PAP
ZOBACZ RÓWNIEŻ:
82-letni lekarz odpowie za wystawianie fikcyjnych zaświadczeń
Kobieta i mężczyzna zostali zatrzymani w Gdyni przez funkcjonariuszy z wydziału do walki z korupcją Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku pod koniec zeszłego tygodnia. Policjanci od dłuższego czasu pracowali nad ustaleniem szczegółów ich działalności.
Na razie w Prokuraturze Okręgowej w Gdańsku lekarce przedstawiono 9 zarzutów przyjmowania łapówek, mężczyźnie - 19. Miał on pośredniczyć w korupcji, a także dziesięciokrotnie poświadczać nieprawdę w dokumentach.
Jak ustalono, kobieta lekarz-specjalista z zakresu medycyny pracy w zamian za korzyść majątkową, bądź jej obietnicę, wystawiała zaświadczenia o zdolności pracownika do określonej pracy, zawierające informację o badaniu lekarskim, którego faktycznie nie przeprowadziła. Mężczyzna pośredniczył w kontaktach pomiędzy osobami zainteresowanymi uzyskaniem takiego zaświadczenia a lekarką. Przekazywał jej pieniądze, bądź ich obietnicę oraz odbierał od niej zaświadczenia. Nadto sam będąc specjalistą z zakresu bezpieczeństwa i higieny pracy, w zamian za korzyść majątkową potwierdzał odbycie przez pracownika szkolenia, którego rzeczywistości nie przeprowadził - informuje Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Według naszych nieoficjalnych informacji w grę wchodzi kolejnych kilkadziesiąt przypadków wystawienia fałszywego zaświadczenia o zdolności do pracy.
73-letnia lekarka nie chciała odpowiadać na pytania prokuratora w tej sprawie. Wyjaśnienia złożył natomiast podejrzany o korupcję mężczyzna.
Oboje zostali aresztowani między innymi w związku z obawą matactwa. Grozi im od roku do dziesięciu lat więzienia.
(ug)
Kuba Kaługa
...
Trzebas byc odpornym ns pokusy.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:44, 17 Sty 2018 Temat postu: |
|
|
Opole: Dramatyczna sytuacja w szpitalu. Czy pacjenci zostaną bez lekarzy?
Dzisiaj, 17 stycznia (14:53)
Oddział chirurgii ogólnej Szpitala Wojewódzkiego w Opolu może nie posiadać odpowiedniej obsady lekarskiej. Prezes placówki wydała jednak polecenie przyjmowania pacjentów. Jeszcze w środę ma zebrać się Rada Nadzorcza szpitala. Kryzys ma podłoże płacowe; niewykluczone, że Rada pozwoli na przekroczenie budżetu w celu zapewnienia funkcjonowania szpitala.
Oddział chirurgii ogólnej Szpitala Wojewódzkiego w Opolu może nie posiadać odpowiedniej obsady lekarskiej. Prezes placówki wydała jednak polecenie przyjmowania pacjentów. Jeszcze w środę ma zebrać się Rada Nadzorcza szpitala. Kryzys ma podłoże płacowe; niewykluczone, że Rada pozwoli na przekroczenie budżetu w celu zapewnienia funkcjonowania szpitala.Zdjęcie ilustracyjne/Marcin Czarnobilski /RMF FM
Dr Janusz Pichurski, który we wtorek został odwołany z funkcji ordynatora oddziału informował o tym, że w środę po południu jego oddział nie będzie miał wystarczającej obsady lekarskiej.
W nocy z wtorku na środę pani prezes poleciła wypisać wszystkich pacjentów oddziału argumentując to brakiem odpowiedniej obsady lekarskiej. Lekarze do godziny szóstej rano robili wypisy ponad 20 pacjentów. I to jest zrozumiałe. O godzinie ósmej rano pani prezes wydała polecenie, aby pacjentów jednak przyjmować na przyjęcia planowe, mimo że doskonale wie, że nie ma wystarczającej liczby lekarzy, aby obsadzić dyżury. Oddział nie ma też kierownictwa, bo ja zostałem wczoraj zdymisjonowany, a lekarz, któremu zaproponowano tę funkcję - odmówił. Nie wiem, kto będzie zajmował się pacjentami, skoro grafik dyżurów od godziny 14.30 jest pusty, a limity godzin, które powinniśmy przepracować, wyczerpane - powiedział PAP dr Pichurski.
W ubiegły wtorek oddział chirurgii ogólnej Szpitala Wojewódzkiego w Opolu zawiesił przyjmowanie pacjentów na zabiegi planowe z powodu braku wystarczającej liczby lekarzy. W wyniku rozmowy dyrekcji placówki z wicewojewodą Violettą Porowską wznowiono przyjmowanie pacjentów planowych, jednak kosztem rezygnacji z ostrych dyżurów. Problem braku obsady wrócił w połowie miesiąca, kiedy okazało się, że brakuje lekarzy do pełnienia dyżurów w drugiej połowie stycznia.
Lekarze z oddziału chirurgii ogólnej nie zgodzili się na proponowane przeze mnie warunki płacowe, czyli 5 tysięcy zł pensji podstawowej i dodatkowe premie za zgodę na opt-out. Zwróciłam się do lekarzy, którzy mają podpisane ze szpitalem umowy cywilno-prawne, żeby wzięli dodatkowe dyżury i zobowiązałam lekarzy do pracy w godzinach nadliczbowych. Niektórzy już odmówili, w tym ordynator oddziału, który pracuje na podstawie kontraktu i zasady opt-out go nie obowiązują. Jeszcze prowadzę rozmowy z lekarzami spoza szpitala. Jeżeli nie przyniosą skutku, skieruję wniosek do wojewody o zawieszenie oddziału - powiedziała prezes szpitala Renata Ruman-Dzido.
Umowy klauzul opt-out są proponowane zatrudnionym na etacie lekarzom; wyrażają w nich zgodę na wydłużenie czasu pracy powyżej 48 godzin tygodniowo, dzięki czemu szpitale mogą zapewnić całodobową obsadę lekarską.
Dodatkowym problemem w szpitalu jest sytuacja związana ze szkoleniem specjalizacyjnym. Według sześciu lekarzy rezydentów szkolących się w Szpitalu Wojewódzkim placówka ta, w wyniku zmian organizacyjnych, przestała spełniać warunki konieczne prowadzenia szkolenia specjalizacyjnego lekarzy. Skierowali do wojewody pismo, w którym proszą o niezwłoczne wskazanie im miejsca, gdzie będą mogli kontynuować naukę.
Szpital Wojewódzki jest kolejną placówką w regionie, gdzie z powodu braku lekarzy może dojść do zawieszenia oddziału. W szpitalach powiatowych w Oleśnie i Kluczborku od kilkunastu dni nie działają oddziały wewnętrzne. Starosta kluczborski zaoferował 15 tysięcy złotych wynagrodzenia na umowie cywilno-prawnej i mieszkanie dla internisty, który będzie chciał podjąć pracę w jego szpitalu. Bez powodzenia. Tymczasem z żądaniem podwyżek wystąpił Związek Zawodowy Lekarzy przy Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Opolu. Jak poinformowała PAP rzecznik szpitala, Małgorzata Lis-Skupińska, postulaty lekarzy przekraczają możliwości finansowe jednostki.
(ag)
...
Nie ma juz Radziwilla...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:16, 18 Sty 2018 Temat postu: |
|
|
Dolnośląskie stacje krwiodawstwa apelują o pomoc. "Pacjenci nie mają ferii"
Dzisiaj, 18 stycznia (10:49)
A Rh-, O Rh-, B Rh – tych grup krwi brakuje w stacji krwiodawstwa we Wrocławiu. Lekarze przyznają, że część krwiodawców wyjechała na ferie, ale pacjenci nie odpoczywają. Krwi nie można zbyt długo magazynować, stąd apel o regularną pomoc.
A Rh-, O Rh-, B Rh – tych grup krwi brakuje w stacji krwiodawstwa we Wrocławiu. Lekarze przyznają, że część krwiodawców wyjechała na ferie, ale pacjenci nie odpoczywają. Krwi nie można zbyt długo magazynować, stąd apel o regularną pomoc.Woreczki z krwią (zdj. ilustracyjne)/Jakub Kamiński /PAP
Aktualnie są istotnie duże zapotrzebowania ze szpitali. Szczególnie na krew Rh ujemną. Cały czas przypominamy naszym krwiodawcom, że w okresie ferii pacjenci tych ferii nie mają. Grupa krwi każda jest ważna. Każdej krwi potrzebujemy - mówi Anita Wojciechowska-Chorębała z Regionalnej Stacji Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa we Wrocławiu.
Krwi nie można długo magazynować. Koncentrat krwinek czerwonych może być przetoczony pacjentowi tylko przez 42 dni od pobrania. Koncentrat krwinek płytkowych - w ciągu 5 dni.
Warto z wielu powodów. Warto dlatego, żeby pomagać, żeby odczuwać satysfakcję. Warto dlatego, że ta grupa, która jest potrzebująca niestety ciągle rośnie, więc pamiętajmy o tym, że im więcej komuś pomożemy, tym więcej tego dobrego do nas wróci - tłumaczy Wojciechowska-Chorębała.
Lekarze przyznają, że krwiodawców, który oddają krew po raz pierwszy, na szczęście przybywa. Są jednak okresy, gdy chętnych brakuje, a zapotrzebowanie nie maleje. Stąd apel o regularne zgłaszanie się do stacji.
Kto może zostać krwiodawcą?
Krwiodawcą może być zdrowa osoba w wieku od 18 do 65 lat. Przed pobraniem warto się wyspać, odpocząć, a dzień wcześniej powinniśmy wypić około dwóch litrów płynów. Rano, przed wizytą w stacji powinniśmy zjeść lekkostrawne śniadanie. Oddanie krwi trwa ok. 10 minut.
We Wrocławiu krew można oddawać w stacji przy ulicy Czerwonego Krzyża 5/9 od poniedziałku do piątku w godzinach od 7.00 do 17.30 oraz w soboty od 7.30 do 12.00. Na pomoc czekają także oddziały terenowe w Głogowie, Legnicy, Lubinie, Wałbrzychu. Krew można oddać także w czasie specjalnych akcji wyjazdowych.
(mn)
Bartek Paulus
...
Znow brakuje.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:04, 18 Sty 2018 Temat postu: |
|
|
Ten nowotwór zabija 90 proc. chorujących na niego Polaków
23 tysiące osób rocznie w Polsce dowiadują się, że chorują na raka płuca. Blisko 90 procent z nich umiera przed upływem 5 lat od momentu zachorowania. To wniosek z opublikowanej właśnie strategii walki z tym najczęściej występującym w naszym kraju nowotworem. Przygotowali ją lekarze z Polskiej Grupy Raka Płuca, Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie oraz Polskiej Ligi Walki z Rakiem.
Dokument trafił właśnie do Ministerstwa Zdrowia. Lekarze zwracają uwagę na zbyt mały zakres i niewystarczające finansowanie działań zmniejszających narażenie na palenie tytoniu, oraz brak dostępu do najnowszych leków dla chorych na raka płuca. W Europie zarejestrowanych jest 13 leków, polscy pacjenci mają dostęp do pięciu, w tym w pełnym zakresie tylko do dwóch - podkreśla profesor Joanna Chorostowska-Wynimko, która kierowała pracami zespołu, który stworzył najnowszą strategię walki z rakiem płuca.
Lekarze zwracają też uwagę na to, że w Polsce raka płuca rozpoznaje się zbyt późno. Proces diagnozy i rozpoczęcia leczenia trwa nawet ponad 400 dni. Na Zachodzie Europy jest zdecydowanie krócej, często trwa to nawet krócej niż rok - dodaje profesor Joanna Chorostowska-Wynimko.
Autorzy strategii zwracają też uwagę na potrzebę objęcia poradnictwem osób obciążonych ryzykiem wystąpienia taka płuca, w tym tworzenie i wspieranie poradni pomocy palącym oraz wypracowanie i upowszechnienie wytycznych w zakresie leczenia raka płuca.
(ag)
Michał Dobrołowicz
...
Niestety.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 10:31, 19 Sty 2018 Temat postu: |
|
|
Szokujące plany władz szpitala w Krakowie. Czy unikatowy oddział przestanie istnieć?
Dzisiaj, 18 stycznia (12:54)
Władze Szpitala Uniwersyteckiego przy ulicy Kopernika w Krakowie rozważają likwidację pododdziału psychogeriatrii w klinice psychiatrii w obecnym kształcie. To jedna z niewielu tego typu placówek w Polsce.
Władze Szpitala Uniwersyteckiego przy ulicy Kopernika w Krakowie rozważają likwidację pododdziału psychogeriatrii w klinice psychiatrii w obecnym kształcie. To jedna z niewielu tego typu placówek w Polsce. Zdjęcie ilustracyjne/Piotr Bułakowski /RMF FM
Władze szpitala zapewniają że pacjenci nie ucierpią, ale zarówno pracownicy jak i rodziny pacjentów w to nie wierzą.
Dyrekcja tłumaczy, że reorganizuje pracę kliniki psychiatrii i zmniejsza koszty funkcjonowania, co pozwoli lepiej wykorzystywać środki z Narodowego Funduszu Zdrowia. W praktyce będzie to wyglądać tak, że trudni, starsi pacjenci, którzy są na oddziale psychogeriatrii, mogą trafić na pozostałe oddziały psychiatryczne, lub zwykłe oddziały geriatryczne. Będą mieć zapewnioną opiekę, ale nie będzie ona już tak wyspecjalizowana.
Trzeba podkreślić, że specjaliści z różnych dziedzin medycznych na całym świecie od lat podkreślają wzrastające zapotrzebowanie na opiekę geriatryczną i psychogeriatryczną. Powodem jest szybkie starzenie się społeczeństwa.
Nie wiadomo na razie, co te zmiany będą oznaczać dla pacjentów. Jak usłyszeliśmy nieoficjalnie, przeprowadzenie zajęć terapeutycznych na podobnym poziomie jak dotychczas będzie prawie niemożliwe. Pacjenci geriatryczni trafią na oddziały specjalizujące się w leczeniu innych grup pacjentów. Odbije się to na możliwości realizacji programów terapii, która będzie dostosowana do konkretnych zaburzeń.
Lekarze mają świadomość, że w niektórych oddziałach będą musieli zajmować się większą liczbą pacjentów - czyli będą mieć dla każdego chorego mniej czasu, a to w przypadku leczenia psychiatrycznego jest kluczem do sukcesu. Obniży się też bezpieczeństwo pacjentów i personelu z uwagi na charakter oddziałów i mniejszą, niż jest potrzebna, obsadę lekarską.
(ag)
Marek Wiosło
...
Ciagle tylko slysze o likwidacjach.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 13:50, 19 Sty 2018 Temat postu: |
|
|
Dyrektor Szpitala Bielańskiego: W szpitalach mamy stan przedzawałowy, w marcu może być wielki kłopot
Wczoraj, 18 stycznia (18:02)
„Mamy poważny stan przedzawałowy (w szpitalach). Wielu dyrektorów ma problemy z dopięciem grafików. Mój szpital nie jest jednak jeszcze w tak dramatycznej sytuacji jak małe szpitale, gdzie niedobór kadry jest absolutnie widoczny” – powiedziała w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Dorota Gałczyńska-Zych, dyrektor Szpitala Bielańskiego w Warszawie, komentując spór na linii lekarze-Ministerstwo Zdrowia. W tej sytuacji, jej zdaniem, jest kilka możliwości – zastosowanie systemu równoważnego pracy czy możliwość – jeśli dopuści ją Ministerstwo Zdrowia - dyżurowania specjalisty na kilku oddziałach. Zapytana przez Marcina Zaborskiego, czy zdecydowałaby się na wprowadzenie takiego rozwiązania, odpowiedziała: „Jak staniemy pod przysłowiową ścianą”. „W obecnej retoryce, że za wszystko odpowiada dyrektor szpitala, będę zmuszona do wyboru mniejszego zła (…). Ta zadyszka nie dotknie pierwszego miesiąca, bo grafiki rozlicza się w systemie 3-miesięcznym, ale luty - marzec może już stanowić wielki kłopot, dlatego wołamy, prosimy, żeby nam pomóc” – stwierdziła Gałczyńska-Zych. Dyrektor podkreśliła, że grupa zawodowa lekarzy jest bardzo odpowiedzialna i nie ma zagrożenia dla zdrowia pacjentów, choć lekarze są przemęczeni. Jako kolejny problem Gałczyńska-Zych wskazała biurokratyzację szpitali. Sposobem na przezwyciężenie tego problemu, w jej opinii, byłoby przyjęcie identycznego dla wszystkich szpitali systemu informatycznego. „Nie może być tak, że każdy świadczeniodawca wprowadza u siebie (własny) system informatyczny (…), to kwadratura koła”. „Kolejki w moim szpitalu, po wprowadzeniu sieci szpitali, nie skróciły się ani o milimetr. Każdy szpital pracuje tak jak jego otoczenie – czyli opieka przedszpitalna i poszpitalna – a jedna i druga sfera jest dalece niedoskonała (…)” – zaznaczyła dyrektor Szpitala Bielańskiego.
Dorota Gałczyńska-Zych - dyrektor Szpitala Bielańskiego w Warszawie. /Bartosz Sroczyński /RMF FM
Dorota Gałczyńska-Zych - dyrektor Szpitala Bielańskiego w Warszawie./Bartosz Sroczyński /RMF FM
Przepraszamy. Materiał aktualnie jest niedostępny.
Dyrektor Szpitala Bielańskiego: W szpitalach mamy stan przedzawałowy, w marcu może być wielki kłopotBartosz Sroczyński, RMF FM
Marcin Zaborski, RMF FM: Dyrektor Szpitala Bielańskiego w Warszawie, Dorota Gałczyńska-Zych. Dobry wieczór.
Dorota Gałczyńska-Zych, dyrektor Szpitala Bielańskiego w Warszawie: Dobry wieczór.
Przepraszamy. Materiał aktualnie jest niedostępny.
18.01 Gość: Dorota Gałczyńska-Zych
No to na początek diagnoza lekarska, doktorska - mamy kolejną zadyszkę czy poważny stan przedzawałowy w polskich szpitalach?
Ta druga odpowiedź jest trafna oczywiście - poważny stan przedzawałowy.
Ma pani problem z dopięciem grafików lekarskich, w związku z tym, że część lekarzy nie chce pracować dłużej, nie chce przychodzić na dyżury po godzinach?
Tak, i nie jestem jedyna. Wielu dyrektorów ma problemy z dopięciem grafików. Na 106 zatrudnionych rezydentów w Szpitalu Bielańskim, klauzulę opt-out wypowiedziało 40, do tego kilkunastu specjalistów. Mój szpital nie jest jeszcze w tak dramatycznej sytuacji, jak będą małe szpitale, w których rzeczywiście ten niedobór kadry jest absolutnie widoczny.
No to jeżeli 40 proc. rezydentów rezygnuje z dodatkowych dyżurów, to co pani wtedy robi? Jak pani łata te dziury na grafiku?
Jest kilka możliwości, tak? Szkoda, że my je w tej chwili wprowadzamy, to jest oczywiście system równoważnej pracy, to jest być może możliwość, którą dopuści Ministerstwo Zdrowia, dyżurowania jednego specjalisty na różnych oddziałach.
Przepraszamy. Materiał aktualnie jest niedostępny.
Dorota Gałczyńska-Zych: W szpitalach obecnie mamy poważny stan przedzawałowyRMF FM
I pani na to pozwoli w swoim szpitalu?
Powiem panu szczerze, niechętnie. Ale jak staniemy pod przysłowiową ścianą, to w tej retoryce, która się w tej chwili ukazuje, że tak naprawdę za wszystko odpowiedzialny jest dyrektor szpitala, również za układanie grafików i za nadzór nad tymi grafikami, będę przymuszona do wyboru tak zwanego mniejszego zła.
No tak, ale jeśli pacjent pani szpitala nas słucha i słyszy, że za chwilę jeden lekarz może obsługiwać kilka oddziałów, to nie daj Boże trafić do Szpitala Bielańskiego w Warszawie.
No to jest słabo, tak? Jest słabo. Oczywiście, wszyscy państwo wiecie...
I to będzie pani wina, bo pani taki grafik ułożyła.
Tak jest, wszyscy państwo wiecie, że pierwszy miesiąc, ta zadyszka nie dotknie pierwszego miesiąca, bo grafiki rozlicza się w systemie trzymiesięcznym...
Przepraszamy. Materiał aktualnie jest niedostępny.
Dorota Gałczyńska-Zych: Dzisiaj jako dyrektor szpitala niczego nie mogę zablokować, niczego zatrzymać, nawet nie muszę nic przyjmować do wiadomościRMF FM
Czyli co, od lutego będzie kłopot?
Ale luty i marzec może naprawdę stanowić wielki kłopot i nie tylko w Szpitalu Bielańskim. Dlatego, mówimy, wołamy, prosimy, żeby nam pomóc.
Od lat, przymyka pani oko na to, że pracują u pani przemęczeni, niedospani, niewyspani lekarze?
No taka jest niestety Polska rzeczywistość. Chętnie chciałabym nie przymykać na to oka i kiedyś zresztą w systemie, w którym zaczynałam pracować wiele lat temu, było tak, że właściwie dyrektor wyrażał zgodę na dodatkowe zatrudnienia...
A dzisiaj nie może pani niczego zablokować, niczego zatrzymać?
Nie, niczego nie mogę zablokować, niczego zatrzymać, nawet nie muszę nic przyjmować do wiadomości.
No bo jest pewna pułapka, lekarze mówią tak: "My nie chcemy pracować już dłużej po godzinach, bo nie chcemy narażać pacjentów, nie chcemy popełnić błędu". A to oznacza, że dzisiaj, czy do tej pory, kiedy pracowali dużo po godzinach, to rzeczywiście cały czas narażali nas pacjentów na jakieś kłopoty?
No nie, ja myślę, że grupa lekarska jest jednak mimo wszystko bardzo odpowiedzialna i o tym, że mówimy, że jesteśmy bardzo przepracowani, bo też jestem lekarzem, dlatego o tym tak śmiało mówię, to jest jedno, ale, że potrafimy się w tych sytuacjach odpowiedzialnie zachować, to teżjest drugie. I tu niebezpieczeństwa dla pacjentów nie ma, ale coraz bardziej przemęczony lekarz, coraz bardziej zdenerwowany tym wszystkim co się dzieje, zdemotywowany, który musi dokonywać trudnych wyborów, będąc obywatelem i pacjentem, nie tylko dyrektorem szpitala, wolałabym mieć do czynienia z zupełnie inną osobą, otwartą na moje problemy, rozumiejąca, mającą dla mnie dużo czasu. Niestety, to co się ostatnio w służbę zdrowia dzieję tak naprawdę, to odchodzimy trochę od pacjenta, ale wskakujemy w biurokrację, w papierologię stosowaną, w informatyzację, która jest...
Przepraszamy. Materiał aktualnie jest niedostępny.
Dorota Gałczyńska-Zych: Zapraszam pana ministra Konstantego Radziwiłła do nocnej pomocy lekarskiejRMF FM
Lekarze skarżą się na biurokrację...
... i mają rację.
A resort zdrowia odpowiada: "My walczymy z biurokracją, choćby e-recepty, e-zwolnienia to przykład tego, jak lekarze będą mieli teraz łatwiej".
Pod jednym warunkiem, że system informatyczny w Polsce zostałby przyjęty dla wszystkich szpitali identyczny. Właścicielem takiego systemu informatycznego tak naprawdę powinno być NFZ, albo coś na kształt NFZ-u, albo regulatora, czyli Ministerstwa Zdrowia, natomiast my powinniśmy w tym systemie pracować, jako świadczeniodawcy państwowi, bo widzę, że w tej chwili idzie walka w kierunku upaństwowienia właściwie służby zdrowia, szpitali i tak dalej. Natomiast, nie może być tak, że każdy świadczeniodawca wprowadza u siebie system informatyczny, bo teraz proszę sobie wyobrazić lekarza, który musi się do tych różnych systemów informatycznych dostosować, często jest tak, że w różnych szpitalach, w różnych przychodniach i w różnych miejscach pracy - różne. Kwadratura koła.
Konstanty Radziwiłł, jeszcze jako minister zdrowia, promował sieć szpitali jako pewną receptę, panaceum na bolączki polskiej ochrony zdrowia. Przekonywał, że jest to sposób na skrócenie kolejek, no to sprawdzamy. O ile udało się skrócić kolejki w pani szpitalu, dzięki sieci szpitali?
W ogóle się nie skróciły te kolejki.
Ani o milimetr? Nic nie drgnęło?
Ani o milimetr, bo tak naprawdę mój szpital i każdy inny szpital, będzie pracował, tak jak pracuje jego otoczenie. Tak jak będzie opieka stworzona przedszpitalna i poszpitalna, a jedna i druga sfera jest daleko niedoskonała. W związku z powyższym przestraszony również przeciętny obywatel, szuka w tym szpitalu, bo zawsze byliśmy miejscami, gdze zamykał się lekarz rodzinny, państwo to na pewno pamiętacie, tak? To szpitale miały obowiązek przyjmować. Polski obywatel, polski pacjent to wie i idzie po pomoc do szpitala, to że miały powstać nocne pomoce lekarskie, owszem powstały...
No właśnie i tu minister mówił, że pacjenci otrzymali 100 nowych przychodni nocnej i świątecznej pomocy i dzięki temu właśnie skróciły się kolejki na Szpitalnych Oddziałach Ratunkowych.
Nie obserwuję tego w Szpitalu Bielańskim, natomiast powiem tak - pacjenci, którzy mają do wyboru, bo dzisiaj już nasz pacjent wie czego chce, jest inteligentny, więc jeśli wybiera, to wybiera pomoc lekarską przy szpitalu, bo w szpitalu tak naprawdę, on nie chce iść do przychodni gdzie nie będzie miał zrobionego nawet podstawowego badania żadnego, tak? On wie gdzie idzie, on wyboru dokonuje świadomie.
Przepraszamy. Materiał aktualnie jest niedostępny.
Dorota Gałczyńska-Zych: Głównie lekarze chcą motywacji finansowej, nikt tego nie ukrywa, że ona jest koniecznaRMF FM
Niedawno usłyszeliśmy o pomyśle, żebyśmy w ustawie napisali, jak długo pacjent ma czekać w kolejce. Jeśli byłaby taka ustawa, to pani co by z tym zrobiła?
Oczywiście bym respektowała, jak wszystkie inne ustawy i mnogość...
... I co? Stałaby pani w holu i mówiła: "Ten pacjent musi dzisiaj być przyjęty, bo ustawa nakazuje".
Nie, nie, to nie jest tak. To się da tak zorganizować, jeśli to będzie miało przysłowiowe ręce i nogi...
... Czyli dobry pomysł ministra?
On w systemie angielskim funkcjonuje. Tylko nie wiem, czy jest do przyjęcia w naszym społeczeństwie polskim, bo Anglik dostosowuje się do każdego prawa, które zostaje położone na stole. Natomiast nasz Polak buntuje się i dyskutuje, więc nie wiem, czy by się pogodził z wizytą u specjalisty w ciągu trzech miesięcy, bo nasz Polak się nie godzi, jak nie dostanie miejsca w następnym tygodniu. Ja już nie mówię o wielotygodniowych czy wieloletnich oczekiwaniach w kolejce, więc to jest kwestia też mentalności i partnerstwa po stronie pacjenckiej.
Konstanty Radziwiłł już po swojej dymisji mówił, że być może wróci po prostu do leczenia pacjentów. Może go pani zaprosi do siebie, do pracy w Szpitalu Bielańskim?
Powiem tak: pan minister Konstanty Radziwiłł jest lekarzem rodzinnym. Jestem w tej szczególnej sytuacji, jako Szpital Bielański, że nie mam instytucji lekarza rodzinnego u siebie. Być może...
Dorota Gałczyńska-Zych: Zapraszam pana ministra Konstantego Radziwiłła do nocnej pomocy lekarskiejRMF FM
A mogłaby pani mieć senatora w swojej kadrze?
Super! Zapraszam pana ministra do nocnej pomocy lekarskiej. Ma pan znakomity pomysł.
I mógłby zobaczyć to, o czym mówią młodzi lekarze...
Mógłby zobaczyć to, o czym mówimy.
A oni mówią, że w szpitalach brakuje wszystkiego choćby papieru do wypisywania wypisów ze szpitala. U pani jest też tak źle?
Nie, nie, to trochę bajki. Przesadzają. Nie brakuje, tylko taka mnogość, jaką przeciętnie lekarz musi wypisać, wykonać, wklepać w klawiaturę - wszystko jedno jak to nazwiemy - jest tak duża, że wszyscy narzekamy na to, że zabraliśmy ten czas pacjentowi. A my powinniśmy tego czasu coraz więcej mu darować, a nie zabierać. U nas nie ma czegoś takiego, jak instytucja asystenta lekarza, proszę zauważyć. My się dobijamy jako dyrektorzy o to, dlatego że łatwiej zatrudnić osobę niewykształconą, asystentkę czy asystenta lekarza, który robiłby te wszystkie czynności, a lekarz poświęcałby się tylko stricte czynnościom medycznym. Niestety, w tym naszym polskim prawie jest to niemożliwe i nielegalne.
Dorota Gałczyńska-Zych: W warszawskich szpitalach jest wojna o pielęgniarki. Podkupujemy je sobie. Brakuje też salowych, rejestratorek, pracowników administracji, bo szpital nie jest dobrym pracodawcą
"Brakuje pielęgniarek. Podkupujemy je sobie. W warszawskich szpitalach jest wojna o pielęgniarki i to od bardzo długiego czasu. Brakuje salowych, rejestratorek, pracowników administracji, bo szpital nie jest dobrym pracodawcą, jest państwową firmą, gdzie NFZ nas nie rozpieszcza z finansowaniem" - powiedziała w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM Dorota Gałczyńska-Zych. Dyrektor Szpitala Bielańskiego w Warszawie dodała, że od 2009 roku jej placówka dostaje tyle samo pieniędzy. "Trudno, żebyśmy nie oszczędzali na ludziach" - podkreślił gość Marcina Zaborskiego.
Dorota Gałczyńska - Zych powiedziała też, że od niepamiętnych czasów "dobija się o to, żeby jeśli rezydent ma rezydenturę, która jest finansowana przez Ministerstwo Zdrowia, to powinno się płacić i uczniowi i nauczycielowi". "Już mam bunt na pokładzie, już są duże oczekiwania lekarzy specjalistów. Nie dostają złotówki za kształcenie. Jest to dodatkowy problem dla nich i dodatkowe obowiązki" - podkreśliła Dorota Gałczyńska-Zych.
Przepraszamy. Materiał aktualnie jest niedostępny.
Dorota Gałczyńska - Zych: W warszawskich szpitalach jest wojna o pielęgniarki. Podkupujemy je sobie. Brakuje też salowych, rejestratorek, pracowników administracji, bo szpital nie jest dobrym pracodawcąBartosz Sroczyński, RMF FMMarcin Zaborski
RMF FM
...
W ogole ca!a sluzba zdrowia jest zawalowa.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 13:50, 19 Sty 2018 Temat postu: |
|
|
Dyrektor Szpitala Bielańskiego: W szpitalach mamy stan przedzawałowy, w marcu może być wielki kłopot
Wczoraj, 18 stycznia (18:02)
„Mamy poważny stan przedzawałowy (w szpitalach). Wielu dyrektorów ma problemy z dopięciem grafików. Mój szpital nie jest jednak jeszcze w tak dramatycznej sytuacji jak małe szpitale, gdzie niedobór kadry jest absolutnie widoczny” – powiedziała w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Dorota Gałczyńska-Zych, dyrektor Szpitala Bielańskiego w Warszawie, komentując spór na linii lekarze-Ministerstwo Zdrowia. W tej sytuacji, jej zdaniem, jest kilka możliwości – zastosowanie systemu równoważnego pracy czy możliwość – jeśli dopuści ją Ministerstwo Zdrowia - dyżurowania specjalisty na kilku oddziałach. Zapytana przez Marcina Zaborskiego, czy zdecydowałaby się na wprowadzenie takiego rozwiązania, odpowiedziała: „Jak staniemy pod przysłowiową ścianą”. „W obecnej retoryce, że za wszystko odpowiada dyrektor szpitala, będę zmuszona do wyboru mniejszego zła (…). Ta zadyszka nie dotknie pierwszego miesiąca, bo grafiki rozlicza się w systemie 3-miesięcznym, ale luty - marzec może już stanowić wielki kłopot, dlatego wołamy, prosimy, żeby nam pomóc” – stwierdziła Gałczyńska-Zych. Dyrektor podkreśliła, że grupa zawodowa lekarzy jest bardzo odpowiedzialna i nie ma zagrożenia dla zdrowia pacjentów, choć lekarze są przemęczeni. Jako kolejny problem Gałczyńska-Zych wskazała biurokratyzację szpitali. Sposobem na przezwyciężenie tego problemu, w jej opinii, byłoby przyjęcie identycznego dla wszystkich szpitali systemu informatycznego. „Nie może być tak, że każdy świadczeniodawca wprowadza u siebie (własny) system informatyczny (…), to kwadratura koła”. „Kolejki w moim szpitalu, po wprowadzeniu sieci szpitali, nie skróciły się ani o milimetr. Każdy szpital pracuje tak jak jego otoczenie – czyli opieka przedszpitalna i poszpitalna – a jedna i druga sfera jest dalece niedoskonała (…)” – zaznaczyła dyrektor Szpitala Bielańskiego.
Dorota Gałczyńska-Zych - dyrektor Szpitala Bielańskiego w Warszawie. /Bartosz Sroczyński /RMF FM
Dorota Gałczyńska-Zych - dyrektor Szpitala Bielańskiego w Warszawie./Bartosz Sroczyński /RMF FM
Przepraszamy. Materiał aktualnie jest niedostępny.
Dyrektor Szpitala Bielańskiego: W szpitalach mamy stan przedzawałowy, w marcu może być wielki kłopotBartosz Sroczyński, RMF FM
Marcin Zaborski, RMF FM: Dyrektor Szpitala Bielańskiego w Warszawie, Dorota Gałczyńska-Zych. Dobry wieczór.
Dorota Gałczyńska-Zych, dyrektor Szpitala Bielańskiego w Warszawie: Dobry wieczór.
Przepraszamy. Materiał aktualnie jest niedostępny.
18.01 Gość: Dorota Gałczyńska-Zych
No to na początek diagnoza lekarska, doktorska - mamy kolejną zadyszkę czy poważny stan przedzawałowy w polskich szpitalach?
Ta druga odpowiedź jest trafna oczywiście - poważny stan przedzawałowy.
Ma pani problem z dopięciem grafików lekarskich, w związku z tym, że część lekarzy nie chce pracować dłużej, nie chce przychodzić na dyżury po godzinach?
Tak, i nie jestem jedyna. Wielu dyrektorów ma problemy z dopięciem grafików. Na 106 zatrudnionych rezydentów w Szpitalu Bielańskim, klauzulę opt-out wypowiedziało 40, do tego kilkunastu specjalistów. Mój szpital nie jest jeszcze w tak dramatycznej sytuacji, jak będą małe szpitale, w których rzeczywiście ten niedobór kadry jest absolutnie widoczny.
No to jeżeli 40 proc. rezydentów rezygnuje z dodatkowych dyżurów, to co pani wtedy robi? Jak pani łata te dziury na grafiku?
Jest kilka możliwości, tak? Szkoda, że my je w tej chwili wprowadzamy, to jest oczywiście system równoważnej pracy, to jest być może możliwość, którą dopuści Ministerstwo Zdrowia, dyżurowania jednego specjalisty na różnych oddziałach.
Przepraszamy. Materiał aktualnie jest niedostępny.
Dorota Gałczyńska-Zych: W szpitalach obecnie mamy poważny stan przedzawałowyRMF FM
I pani na to pozwoli w swoim szpitalu?
Powiem panu szczerze, niechętnie. Ale jak staniemy pod przysłowiową ścianą, to w tej retoryce, która się w tej chwili ukazuje, że tak naprawdę za wszystko odpowiedzialny jest dyrektor szpitala, również za układanie grafików i za nadzór nad tymi grafikami, będę przymuszona do wyboru tak zwanego mniejszego zła.
No tak, ale jeśli pacjent pani szpitala nas słucha i słyszy, że za chwilę jeden lekarz może obsługiwać kilka oddziałów, to nie daj Boże trafić do Szpitala Bielańskiego w Warszawie.
No to jest słabo, tak? Jest słabo. Oczywiście, wszyscy państwo wiecie...
I to będzie pani wina, bo pani taki grafik ułożyła.
Tak jest, wszyscy państwo wiecie, że pierwszy miesiąc, ta zadyszka nie dotknie pierwszego miesiąca, bo grafiki rozlicza się w systemie trzymiesięcznym...
Przepraszamy. Materiał aktualnie jest niedostępny.
Dorota Gałczyńska-Zych: Dzisiaj jako dyrektor szpitala niczego nie mogę zablokować, niczego zatrzymać, nawet nie muszę nic przyjmować do wiadomościRMF FM
Czyli co, od lutego będzie kłopot?
Ale luty i marzec może naprawdę stanowić wielki kłopot i nie tylko w Szpitalu Bielańskim. Dlatego, mówimy, wołamy, prosimy, żeby nam pomóc.
Od lat, przymyka pani oko na to, że pracują u pani przemęczeni, niedospani, niewyspani lekarze?
No taka jest niestety Polska rzeczywistość. Chętnie chciałabym nie przymykać na to oka i kiedyś zresztą w systemie, w którym zaczynałam pracować wiele lat temu, było tak, że właściwie dyrektor wyrażał zgodę na dodatkowe zatrudnienia...
A dzisiaj nie może pani niczego zablokować, niczego zatrzymać?
Nie, niczego nie mogę zablokować, niczego zatrzymać, nawet nie muszę nic przyjmować do wiadomości.
No bo jest pewna pułapka, lekarze mówią tak: "My nie chcemy pracować już dłużej po godzinach, bo nie chcemy narażać pacjentów, nie chcemy popełnić błędu". A to oznacza, że dzisiaj, czy do tej pory, kiedy pracowali dużo po godzinach, to rzeczywiście cały czas narażali nas pacjentów na jakieś kłopoty?
No nie, ja myślę, że grupa lekarska jest jednak mimo wszystko bardzo odpowiedzialna i o tym, że mówimy, że jesteśmy bardzo przepracowani, bo też jestem lekarzem, dlatego o tym tak śmiało mówię, to jest jedno, ale, że potrafimy się w tych sytuacjach odpowiedzialnie zachować, to teżjest drugie. I tu niebezpieczeństwa dla pacjentów nie ma, ale coraz bardziej przemęczony lekarz, coraz bardziej zdenerwowany tym wszystkim co się dzieje, zdemotywowany, który musi dokonywać trudnych wyborów, będąc obywatelem i pacjentem, nie tylko dyrektorem szpitala, wolałabym mieć do czynienia z zupełnie inną osobą, otwartą na moje problemy, rozumiejąca, mającą dla mnie dużo czasu. Niestety, to co się ostatnio w służbę zdrowia dzieję tak naprawdę, to odchodzimy trochę od pacjenta, ale wskakujemy w biurokrację, w papierologię stosowaną, w informatyzację, która jest...
Przepraszamy. Materiał aktualnie jest niedostępny.
Dorota Gałczyńska-Zych: Zapraszam pana ministra Konstantego Radziwiłła do nocnej pomocy lekarskiejRMF FM
Lekarze skarżą się na biurokrację...
... i mają rację.
A resort zdrowia odpowiada: "My walczymy z biurokracją, choćby e-recepty, e-zwolnienia to przykład tego, jak lekarze będą mieli teraz łatwiej".
Pod jednym warunkiem, że system informatyczny w Polsce zostałby przyjęty dla wszystkich szpitali identyczny. Właścicielem takiego systemu informatycznego tak naprawdę powinno być NFZ, albo coś na kształt NFZ-u, albo regulatora, czyli Ministerstwa Zdrowia, natomiast my powinniśmy w tym systemie pracować, jako świadczeniodawcy państwowi, bo widzę, że w tej chwili idzie walka w kierunku upaństwowienia właściwie służby zdrowia, szpitali i tak dalej. Natomiast, nie może być tak, że każdy świadczeniodawca wprowadza u siebie system informatyczny, bo teraz proszę sobie wyobrazić lekarza, który musi się do tych różnych systemów informatycznych dostosować, często jest tak, że w różnych szpitalach, w różnych przychodniach i w różnych miejscach pracy - różne. Kwadratura koła.
Konstanty Radziwiłł, jeszcze jako minister zdrowia, promował sieć szpitali jako pewną receptę, panaceum na bolączki polskiej ochrony zdrowia. Przekonywał, że jest to sposób na skrócenie kolejek, no to sprawdzamy. O ile udało się skrócić kolejki w pani szpitalu, dzięki sieci szpitali?
W ogóle się nie skróciły te kolejki.
Ani o milimetr? Nic nie drgnęło?
Ani o milimetr, bo tak naprawdę mój szpital i każdy inny szpital, będzie pracował, tak jak pracuje jego otoczenie. Tak jak będzie opieka stworzona przedszpitalna i poszpitalna, a jedna i druga sfera jest daleko niedoskonała. W związku z powyższym przestraszony również przeciętny obywatel, szuka w tym szpitalu, bo zawsze byliśmy miejscami, gdze zamykał się lekarz rodzinny, państwo to na pewno pamiętacie, tak? To szpitale miały obowiązek przyjmować. Polski obywatel, polski pacjent to wie i idzie po pomoc do szpitala, to że miały powstać nocne pomoce lekarskie, owszem powstały...
No właśnie i tu minister mówił, że pacjenci otrzymali 100 nowych przychodni nocnej i świątecznej pomocy i dzięki temu właśnie skróciły się kolejki na Szpitalnych Oddziałach Ratunkowych.
Nie obserwuję tego w Szpitalu Bielańskim, natomiast powiem tak - pacjenci, którzy mają do wyboru, bo dzisiaj już nasz pacjent wie czego chce, jest inteligentny, więc jeśli wybiera, to wybiera pomoc lekarską przy szpitalu, bo w szpitalu tak naprawdę, on nie chce iść do przychodni gdzie nie będzie miał zrobionego nawet podstawowego badania żadnego, tak? On wie gdzie idzie, on wyboru dokonuje świadomie.
Przepraszamy. Materiał aktualnie jest niedostępny.
Dorota Gałczyńska-Zych: Głównie lekarze chcą motywacji finansowej, nikt tego nie ukrywa, że ona jest koniecznaRMF FM
Niedawno usłyszeliśmy o pomyśle, żebyśmy w ustawie napisali, jak długo pacjent ma czekać w kolejce. Jeśli byłaby taka ustawa, to pani co by z tym zrobiła?
Oczywiście bym respektowała, jak wszystkie inne ustawy i mnogość...
... I co? Stałaby pani w holu i mówiła: "Ten pacjent musi dzisiaj być przyjęty, bo ustawa nakazuje".
Nie, nie, to nie jest tak. To się da tak zorganizować, jeśli to będzie miało przysłowiowe ręce i nogi...
... Czyli dobry pomysł ministra?
On w systemie angielskim funkcjonuje. Tylko nie wiem, czy jest do przyjęcia w naszym społeczeństwie polskim, bo Anglik dostosowuje się do każdego prawa, które zostaje położone na stole. Natomiast nasz Polak buntuje się i dyskutuje, więc nie wiem, czy by się pogodził z wizytą u specjalisty w ciągu trzech miesięcy, bo nasz Polak się nie godzi, jak nie dostanie miejsca w następnym tygodniu. Ja już nie mówię o wielotygodniowych czy wieloletnich oczekiwaniach w kolejce, więc to jest kwestia też mentalności i partnerstwa po stronie pacjenckiej.
Konstanty Radziwiłł już po swojej dymisji mówił, że być może wróci po prostu do leczenia pacjentów. Może go pani zaprosi do siebie, do pracy w Szpitalu Bielańskim?
Powiem tak: pan minister Konstanty Radziwiłł jest lekarzem rodzinnym. Jestem w tej szczególnej sytuacji, jako Szpital Bielański, że nie mam instytucji lekarza rodzinnego u siebie. Być może...
Dorota Gałczyńska-Zych: Zapraszam pana ministra Konstantego Radziwiłła do nocnej pomocy lekarskiejRMF FM
A mogłaby pani mieć senatora w swojej kadrze?
Super! Zapraszam pana ministra do nocnej pomocy lekarskiej. Ma pan znakomity pomysł.
I mógłby zobaczyć to, o czym mówią młodzi lekarze...
Mógłby zobaczyć to, o czym mówimy.
A oni mówią, że w szpitalach brakuje wszystkiego choćby papieru do wypisywania wypisów ze szpitala. U pani jest też tak źle?
Nie, nie, to trochę bajki. Przesadzają. Nie brakuje, tylko taka mnogość, jaką przeciętnie lekarz musi wypisać, wykonać, wklepać w klawiaturę - wszystko jedno jak to nazwiemy - jest tak duża, że wszyscy narzekamy na to, że zabraliśmy ten czas pacjentowi. A my powinniśmy tego czasu coraz więcej mu darować, a nie zabierać. U nas nie ma czegoś takiego, jak instytucja asystenta lekarza, proszę zauważyć. My się dobijamy jako dyrektorzy o to, dlatego że łatwiej zatrudnić osobę niewykształconą, asystentkę czy asystenta lekarza, który robiłby te wszystkie czynności, a lekarz poświęcałby się tylko stricte czynnościom medycznym. Niestety, w tym naszym polskim prawie jest to niemożliwe i nielegalne.
Dorota Gałczyńska-Zych: W warszawskich szpitalach jest wojna o pielęgniarki. Podkupujemy je sobie. Brakuje też salowych, rejestratorek, pracowników administracji, bo szpital nie jest dobrym pracodawcą
"Brakuje pielęgniarek. Podkupujemy je sobie. W warszawskich szpitalach jest wojna o pielęgniarki i to od bardzo długiego czasu. Brakuje salowych, rejestratorek, pracowników administracji, bo szpital nie jest dobrym pracodawcą, jest państwową firmą, gdzie NFZ nas nie rozpieszcza z finansowaniem" - powiedziała w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM Dorota Gałczyńska-Zych. Dyrektor Szpitala Bielańskiego w Warszawie dodała, że od 2009 roku jej placówka dostaje tyle samo pieniędzy. "Trudno, żebyśmy nie oszczędzali na ludziach" - podkreślił gość Marcina Zaborskiego.
Dorota Gałczyńska - Zych powiedziała też, że od niepamiętnych czasów "dobija się o to, żeby jeśli rezydent ma rezydenturę, która jest finansowana przez Ministerstwo Zdrowia, to powinno się płacić i uczniowi i nauczycielowi". "Już mam bunt na pokładzie, już są duże oczekiwania lekarzy specjalistów. Nie dostają złotówki za kształcenie. Jest to dodatkowy problem dla nich i dodatkowe obowiązki" - podkreśliła Dorota Gałczyńska-Zych.
Przepraszamy. Materiał aktualnie jest niedostępny.
Dorota Gałczyńska - Zych: W warszawskich szpitalach jest wojna o pielęgniarki. Podkupujemy je sobie. Brakuje też salowych, rejestratorek, pracowników administracji, bo szpital nie jest dobrym pracodawcąBartosz Sroczyński, RMF FMMarcin Zaborski
RMF FM
...
W ogole ca!a sluzba zdrowia jest zawalowa.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 17:59, 19 Sty 2018 Temat postu: |
|
|
To miał być żart". Lekarz tłumaczy się z kartki "Nie przyjmuję pacjentów z PiS"
Wczoraj, 18 stycznia (22:24)
Lekarz, który "nie przyjmuje pacjentów z PiS" na swoim profilu na portalu społecznościowym tłumaczy, że „miał to być żart na temat klauzuli sumienia i hipokryzji w dyskryminacji WOŚP”. Lekarz stracił już pracę w przychodni, a sprawą zajmuje się Komisja Etyki Lekarskiej.
W swoim wpisie na jednym z portali społecznościowych lekarz zalecił wszystkim: "trochę więcej dystansu do rzeczywistości wokół nas".
Miał to być ironiczny, satyryczny żart na temat klauzuli sumienia i hipokryzji w dyskryminacji WOŚP. Ale tego nie są w stanie wszyscy zrozumieć - pisze dr Wojciech Wieczorek, który najprawdopodobniej na drzwiach swego prywatnego gabinetu wywiesił informację, że "w tym gabinecie nie obsługujemy pacjentów z PiS, ponieważ wyposażenie zostało zakupione z dotacji funduszy WOŚP".
W swoim wpisie doktor zapewnia, że "nigdy nikomu nie odmówił pomocy lekarskiej powołując się na +klauzulę sumienia+ uważając, że życie i zdrowie ludzkie jest najważniejsze !!!". Wiedzą o tym wszyscy moi pacjenci i oni mogą poświadczyć, że nigdy nie stosowałem, nie stosuję i nie będę stosował segregacji pacjentów według: rasy, płci, wyznania, poglądów politycznych - dodał.
Zgodnie art. 39 ustawy o zawodzie lekarza "lekarz może powstrzymać się od wykonania świadczeń zdrowotnych niezgodnych z jego sumieniem", chyba że powstała wskutek odmowy zwłoka w pomocy naraziłaby pacjenta na utratę życia lub zdrowia. Na mocy wyroku Trybunału Konstytucyjnego z października 2015 roku odmawiając udzielenia pomocy pacjentowi z powołaniem się na klauzulę sumienia nie musi przy tym wskazać mu innego lekarza, do którego pacjent miałby zwrócić się o pomoc.
Wieczorek tłumaczy też, że "zawsze był za każdą akcją przynoszącą korzyść dla potrzebujących, niezależnie od instytucji, która była jej organizatorem". Na swoim profilu dr Wieczorek informuje też, że "zawsze był apolityczny i nie faworyzował żadnej partii".
Zapewnił też, że "w ostatnich wyborach głosował na PiS". W tym miejscu lekarz ocenił, że "i to będzie szok dla wszystkich znajomych i nieznajomych". Swój wybór polityczny tłumaczy tym, że "miał nadzieję, że są w stanie spojrzeć na Polskę inaczej". Zadeklarował, że "teraz znowu zostanie apolityczny".
O powieszeniu na drzwiach gabinetu informacji "w tym gabinecie nie obsługujemy pacjentów z PiS" jako pierwszy napisał we wtorek portal niezalezna.pl Portal podał, że informacja została umieszczona na drzwiach gabinetu przychodni w Rumi, w której do wtorku dr Wieczorek pracował. W związku z zaistniałą sytuacją Przychodnia Panaceum we wtorek zakończyła współpracę z dr. Wojciechem Wieczorkiem - poinformowała przychodnia na swojej stronie.
Przychodnia i NFZ poinformowały, że sytuacja nie miała miejsca w przychodni, tylko najprawdopodobniej w prywatnym gabinecie lekarza w Gdyni. Prezes Wojskowej Izby Lekarskiej (WIL) w Warszawie, dr Jan Sapieżko poinformował, że "sprawa została skierowana do Komisji Etyki Zawodowej". Izbę o sprawie poinformował inny lekarz, też należący do WIL. Komisja sprawę rozważy i najwyżej skieruje do Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej - wyjaśnił Sapieżko. Jak ocenił, "za coś takiego raczej nie grozi mu pozbawienie prawa wykonywania zawodu".
Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej WIL, prof. Jan Błaszczyk powiedział PAP, że na razie "nic mu nie wiadomo o tej konkretnej sprawie". Poinformował, że za takie zachowanie grozi kara, począwszy od upomnienia i nagany, przez karę pieniężną, aż po częściowe zawieszenie prawa wykonywania zawodu.
Rzecznik prasowy Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, Krzysztof Dobies poinformował też PAP, że "sprzęt przekazany przez WOŚP nie może być wykorzystywany komercyjnie, ponadto Fundacja nie przekazuje sprzętu medycznego prywatnym gabinetom".
Zawiadomienie do Prokuratury Rejonowej w Wejherowie "w sprawie możliwości popełnienia przestępstwa przez lekarza" złożyła posłanka PiS Anna Sobecka.
Biuro prasowe Naczelnej Izby Lekarskiej poinformowało PAP, że prezes NRL Maciej Hamankiewicz uznał, iż "postępowanie lekarza może stanowić naruszenie zasad etyki lekarskiej" i przekazał sprawę do Naczelnego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej.
(mpw)
...
Zdecydowanie poki lekarz nie odmowi leczenia nie mkze byc usuwany! To horrendalne! Oni nie moga byc oceniani na podstawie ich poczucia humoru.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 23:08, 19 Sty 2018 Temat postu: |
|
|
Lekarze z Krosna wypowiadają opt-outy. "Nie możemy tak dłużej pracować"
Dzisiaj, 19 stycznia (10:55)
Lekarze z Wojewódzkiego Szpitala Podkarpackiego w Krośnie, masowo wypowiedzieli klauzulę opt-out. 98 ze 126 lekarzy od marca nie będzie pracowało więcej niż 48 godzin w tygodniu.
Lekarze z Wojewódzkiego Szpitala Podkarpackiego w Krośnie, masowo wypowiedzieli klauzulę opt-out. 98 ze 126 lekarzy od marca nie będzie pracowało więcej niż 48 godzin w tygodniu.Szpital w Krośnie/Józef Polewka /RMF FM
Medycy mówią, że są przemęczeni i nie są w stanie tak dłużej pracować. Nie chcą dłużej brać odpowiedzialności za leczenie pacjentów po kilkunastogodzinnych dyżurach.
To dla pacjentów może oznaczać spore utrudnienia. Będzie ograniczony dostęp do wszystkich poradni, szpital będzie przyjmował mniej pacjentów, niż do tej pory.
Liczymy na to, że lekarze nie odstąpią od łóżek, ale na pewno będzie zmniejszenie ilości pacjentów na oddziałach, bo lekarze fizycznie nie będą w stanie tego zabezpieczyć. Kolejki się wydłużą i będzie problem z zabiegami planowymi, szpital będzie musiał funkcjonować w systemie ostrodyżurowym - mówi dyrektor Szpitala w Krośnie Piotr Czerwiński.
Lekarze zapewniają, że nie odejdą od łóżek pacjentów, ale składają wypowiedzenia, bo domagają się lepszych warunków pracy
Klauzula opt-out pozwala, żeby lekarze pracowali więcej, niż przewiduje kodeks pracy, czyli 48 godzin w tygodniu. Akcja wypowiadania klauzul rozpoczęła się od protestu lekarzy rezydentów, którzy 2 października rozpoczęli protest głodowy. Potem przerodził się on w wypowiadania klauzul.
(ag)
Marek Wiosło
...
Nikt nie chce aby oni pracowali po 60 godzin. Jednak nie zgadza mi sie porownanie ilosci lekarzy i godzin. Tylu łóżek w szpitalach nie ma...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 15:54, 22 Sty 2018 Temat postu: |
|
|
Porażające wyniki kontroli firm cateringowych. W większości z nich są nieprawidłowości
Dzisiaj, 22 stycznia (11:51)
Inspekcja Handlowa wykryła nieprawidłowości u 59 (71,1 proc.) spośród 83 skontrolowanych firm cateringowych szykujących jedzenie dla: szpitali, szkół, przedszkoli, żłobków, sanatoriów, domów opieki społecznej, domów dziecka i ośrodków rehabilitacyjno-edukacyjno-wychowawczych - poinformował w poniedziałek UOKiK.
Inspekcja Handlowa wykryła nieprawidłowości u 59 (71,1 proc.) spośród 83 skontrolowanych firm cateringowych szykujących jedzenie dla: szpitali, szkół, przedszkoli, żłobków, sanatoriów, domów opieki społecznej, domów dziecka i ośrodków rehabilitacyjno-edukacyjno-wychowawczych - poinformował w poniedziałek UOKiK.Zdjęcie ilustracyjne/pixabay.com /Internet
Według Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, najbardziej rażące nieprawidłowości - to brak informacji o alergenach, stosowanie tańszych składników, używanie przeterminowanej żywności, niehigieniczne warunki przechowywania jedzenia, zaniżane porcje oraz niezgodność jadłospisu z umowami, które firmy cateringowe zawarły ze szkołami, szpitalami lub innymi instytucjami.
Jak poinformował UOKiK, przedsiębiorcy już w czasie kontroli uzupełniali brakujące informacje w jadłospisach, wycofywali przeterminowane produkty i usuwali inne nieprawidłowości. Inspekcja Handlowa nałożyła na winnych kary i mandaty - w sumie ok. 28 tys. zł. Skierowała też dwa wnioski do sądu o ukaranie za wykroczenia. Ponadto zawiadomiła o nieprawidłowościach organy nadzoru sanitarnego i weterynaryjnego, urzędy miar oraz wojewódzkie inspektoraty jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych.
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów apeluje, aby szpitale, szkoły, przedszkola i inne podobne instytucje zwiększyły nadzór nad firmami, które dostarczają im jedzenie.
Urząd podał tez przykłady nieprawidłowości. Zgodnie z jadłospisem posiłek dla dzieci w żłobku miał zawierać m.in. masło, kakao i sałatkę owocową z jogurtem naturalnym. Zamiast tego maluchy dostały: miks tłuszczowy, napój kakaowy typu instant i produkt jogurtopodobny.
Kontrolerzy znaleźli w magazynach firm cateringowych przeterminowane produkty, resztki żywności przechowywano w brudnych zamrażarkach, w jednej w otwartym worku na śmieci bez żadnych oznaczeń były skrawki mięsa i wędlin oraz krupnioki.
W jadłospisie dla pacjentów zabrakło informacji o tym, że podawane na kolację parówki zawierają soję i seler, co mogło mieć znaczenie dla osób uczulonych na te składniki. Z kolei uczniowie gimnazjum dostali za małe porcje naleśników z dżemem truskawkowym - 119-196 g zamiast obiecanych 250 g. Dzieciom z podstawówki i pacjentom szpitala serwowano natomiast mniejsze kotlety mielone.
Jak informuje Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, skontrolowano w sumie 83 zakłady, które gotowały dla 282 instytucji. Wytypowała je m.in. na podstawie informacji z Państwowej Inspekcji Sanitarnej. Kontrola odbyła się w I kwartale 2017 r. w całej Polsce.
...
Super jedzonko szpitalne.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:36, 22 Sty 2018 Temat postu: |
|
|
Bydgoszcz: Szpital ogranicza zabiegi. Wszystko przez brak lekarzy
Dzisiaj, 22 stycznia (10:57)
Szpital Uniwersytecki nr 2 im. dr. Jana Biziela w Bydgoszczy, w związku z wypowiedzeniem przez lekarzy klauzul opt-out, od poniedziałku "w sposób istotny" ograniczył zabiegi planowe - poinformowała rzeczniczka lecznicy Kamila Wiecińska.
Szpital Uniwersytecki nr 2 im. dr. Jana Biziela w Bydgoszczy, w związku z wypowiedzeniem przez lekarzy klauzul opt-out, od poniedziałku "w sposób istotny" ograniczył zabiegi planowe - poinformowała rzeczniczka lecznicy Kamila Wiecińska.Zdjęcie ilustracyjne/Piotr Bułakowski /RMF FM
Ograniczono zabiegi w zakresie: chirurgii ogólnej, chorób wewnętrznych, kardiologii, ortopedii, położnictwa i ginekologii. Nie dotyczy to właścicieli kart DiLO (Diagnostyki i Leczenia Onkologicznego).
Przedłużająca się trudna sytuacja organizacyjna szpitala, wynikająca z wypowiedzenia przez część lekarzy klauzul opt-out, zmusiła dyrekcję naszej placówki do podjęcia decyzji o ograniczeniu przyjęć planowych pacjentów w niektórych zakresach świadczeń - podkreśliła Wicińska.
W szpitalu im. Biziela z końcem 2017 r., gdzie klauzule wypowiedziało 61 ze 108 rezydentów i 9 specjalistów z około 270 lekarzy. Przez pierwsze trzy tygodnie 2017 r. udawało się tak ułożyć grafik, aby ograniczenie czasu pracy przez części lekarzy do ustawowych 48 godzin tygodniowo nie zakłóciło funkcjonowania szpitala.
Rzeczniczka poinformowała też, że będą kontynuowane rozpoczęte rozmowy kierownictwa szpitala z przedstawicielami Urzędu Wojewódzkiego i Oddziału Narodowego Fundusz Zdrowia. Wszystko po to, żeby rozwiązać problem braku lekarzy.
(ag)
...
Lekarze moga byc przemeczeni ale praca prywatnie! Bynajmniej nie tylko w publicznej sluzbie zdrowia pracuja! Do tego samego mozna isc ,,prywatnie" czyli placac...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 11:20, 23 Sty 2018 Temat postu: |
|
|
W tym regionie wzrasta zachorowalność na grypę
Dzisiaj, 23 stycznia (07:46)
Zapadalność na grypę w drugim tygodniu stycznia w Wielkopolsce wyniosła 72,38 i była jedną z wyższych w kraju – wskazują dane Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Poznaniu. Dane oznaczają, że na każde 100 tys. osób zarejestrowano w tym czasie 72 nowe przypadki grypy.
Zapadalność na grypę w drugim tygodniu stycznia w Wielkopolsce wyniosła 72,38 i była jedną z wyższych w kraju – wskazują dane Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Poznaniu. Dane oznaczają, że na każde 100 tys. osób zarejestrowano w tym czasie 72 nowe przypadki grypy.Zdjęcie ilustracyjne/Jacek Turczyk /PAP
W Polsce sezon zachorowań na grypę, czyli ostre wirusowe zakażenie górnych dróg oddechowych wywoływane przez wirusy, trwa od października do kwietnia, ale szczyt zachorowań przypada między styczniem a marcem.
Grypa atakuje osoby w każdej grupie wiekowej. W województwie wielkopolskim w drugim tygodniu stycznia największą zapadalność (ponad 291) zaobserwowano wśród dzieci, które nie ukończyły 4 lat. Wskaźnik ten był wysoki (ponad 153) również u dzieci między 4. a 15. rokiem życia. Na każde 100 tysięcy dorosłych w wieku 15-64 lat zachorowało na grypę ok. 48 osób, a na każde 100 tysięcy seniorów - 44 osoby.
Najbardziej narażone są osoby z osłabioną odpornością. To na przykład osoby, które skończyły 65 lat, osoby z chorobą niedokrwienną serca, nadciśnieniem tętniczym, chore na przewlekłą chorobę płuc czy inne przewlekłe choroby układu oddechowego i układu krążenia. Narażeni są też ci, którzy pracują lub mieszkają w miejscach, gdzie przebywa wielu ludzi: to na przykład pracownicy dużych hal magazynowych czy akademików. Wirus rozprzestrzenia się drogą kropelkową, więc w takich miejscach ryzyko zarażenia się jest wyższe - tłumaczyła lek. Tamara Nowocień.
Grypa objawia się najczęściej pojawiającą się nagle wysoką gorączką. Występują także dreszcze, bóle mięśni i głowy, uczucie rozbicia i osłabienia. Suchy kaszel, ból gardła i katar są także objawami grypy, ale zazwyczaj nie są nasilone.
U dzieci pojawia się m.in. senność bądź rozdrażnienie, a także brak apetytu lub wymioty. Okres wylęgania tej choroby to 1-7 dni. Dorosły zakaża innych jeden dzień przed wystąpieniem objawów i do pięciu dni po pierwszych oznakach choroby. Dzieci zarażają już kilka dni przed zachorowaniem i nawet dziesięć dni po.
Zazwyczaj grypa ustępuje po ok. po 3-7 dniach, ale np. kaszel, czy zmęczenie mogą utrzymywać się nawet do ok. 2 tyg. Lekarze podkreślają, by nie bagatelizować tej choroby, ponieważ jej powikłania mogą być bardzo poważne - od zapalenia ucha środkowego, po zapalenie płuc, czy nawet zapalenie mięśnia sercowego.
Eksperci wskazują, że najlepszym zabezpieczeniem przed grypą są szczepienia ochronne.
...
Trzeba o tym pamietac.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|