Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:29, 13 Paź 2017 Temat postu: |
|
|
Dyrektor Szpitala Międzyleskiego: Rezydentom za dodatkowy dyżur oferuję 2400 złotych
Dzisiaj, 13 października (18:02)
Aktualizacja: 1 godz. 36 minut temu
„Dzięki rezydentom utrzymujemy ciągi dyżurowe. To absolutnie podstawa funkcjonowania szpitala. Dzięki rezydentom możemy w ostatnim okresie funkcjonować” - mówił w Popołudniowej rozmowie w RMF FM dr Jarosław Rosłon, dyrektor Międzyleskiego Szpitala Specjalistycznego. Pytany przez Marcina Zaborskiego o to, czy to właśnie młodzi lekarze na swoich barkach utrzymują system zdrowia, powiedział: „W niektórych częściach tego systemu, w najbardziej strategicznych oddziałach w szpitalach - tak. Dlatego że specjalistów mamy coraz mniej, natomiast staramy się jako szpitale, aby pozyskiwać jak największą liczbę rezydentów” - przyznał gość rozmowy. Gospodarz programu przytoczył słowa młodych lekarzy, z których wynika, że wielu z nich pracuje 300-400 godzin miesięcznie. „To bardzo dużo. Uważam, ze to jest zdecydowanie za dużo” - skomentował dr Rosłon. „Jest to troszkę z przesadą, natomiast być może istnieją szpitale, w których dochodzi do takich sytuacji” - dodał. W Popołudniowej rozmowie w RMF FM dyrektor Międzyleskiego Szpitala Specjalistycznego przyznał, że w swojej placów rezydentom za dodatkowy dyżur oferuje od 60 do 100 złotych za godzinę. „Mimo tego, że oferuję takie - wydaje mi się - spore pieniądze, nie mam chętnych lekarzy. Nie mam chętnych dlatego, że oferuję to w miejscach, w których dochodzi do największego obciążenia i narażenia lekarza” - tłumaczył gość Marcina Zaborskiego. „Lekarz może wziąć do 6-7 takich dyżurów” - wyjaśnił. Jak zauważył Marcin Zaborski, to nawet 2400 złotych za jeden dodatkowy dyżur.
Dr Jarosław Rosłon, dyrektor Międzyleskiego Szpitala Specjalistycznego
/Kamil Młodawski /RMF FM
Dyrektor Szpitala Międzyleskiego: Dzięki rezydentom możemy w ostatnim okresie funkcjonować
/Kamil Młodawski, RMF FM
Marcin Zaborski, RMF FM: "Jesteśmy niewyspani, zmęczeni, przepracowani" - tak mówią młodzi lekarze. No i ktoś, kto słyszy takie słowa, czy to w Warszawie, czy we Wrocławiu, czy w Suwałkach, pomyśli sobie pewnie: "To może ja lepiej zostanę, pochoruję w domu. Boję się szpitala".
Jarosław Rosłon, dyrektor Międzyleskiego Szpitala Specjalistycznego: Panie redaktorze, dzięki rezydentom tak naprawdę my utrzymujemy ciągi dyżurowe. Ciągi dyżurowe to jest absolutnie podstawa funkcjonowania szpitala. Dzięki rezydentom tak naprawdę możemy w ostatnim okresie funkcjonować.
Posłuchaj rozmowy Marcina Zaborskiego z dr Jarosławem Rosłonem
Czyli rezydenci, młodzi lekarze, utrzymują system zdrowia w Polsce na swoich barkach - chce pan powiedzieć?
Chce powiedzieć, że w niektórych częściach tego systemu, w najbardziej strategicznych oddziałach, szpitalach - tak. Dlatego że specjalistów mamy coraz mniej, natomiast staramy się jako szpitale, żeby pozyskiwać jak największą liczbę rezydentów.
Bo rezydenci to ci, którzy będą dopiero specjalistami.
Będą specjalistami - i ci, którzy są finansowani i ci, którzy są finansowani ze środków Ministerstwa Zdrowia.
Dyrektor Szpitala Międzyleskiego Jarosław Rosłon: Staram się, żeby rezydenci zgodzili się na opt-out
/Kamil Młodawski, RMF FM
To ile godzin tygodniowo pracują rezydenci w pana szpitalu?
W moim szpitalu rezydenci tak naprawdę pracują średnio do 48 godzin tygodniowo, łącznie z dyżurami. Natomiast...
Ani chwili więcej?
... ja staram się o to, żeby ci rezydenci zgodzili się na tzw. opt-out...
Czyli, żeby zgodzili się pracować więcej.
Żeby zgodzili się na większą ilość dyżurów...
No dobrze, godzą się pewnie dlatego, że... No właśnie: ile dostają na rękę od pana pieniędzy, czy od ministerstwa de facto - pan tylko przekazuje te pieniądze, pracując na etacie rezydenckim.
Pracując na etacie rezydenckim, ja w zależności od roku rezydentury i od tego, jaka to jest specjalność, dostaję od 3200 zł do prawie 3900 zł brutto.
Czyli na rękę?
Czyli na rękę należy powiedzieć, że to jest między 2200 zł a 3100-3200 zł.
Rozumie pan, że rezydenci chcą zarabiać więcej?
Tak, jak najbardziej rozumiem. Tylko jako również lekarz, i pracujący lekarz w okresie, gdy zaczynałem pracować...
Wiedziałem, że pan to powie. Minister zdrowia też mówił wczoraj: "Kiedy ja byłem młodym lekarzem, to było zupełnie inaczej".
To nie chodzi o to, że było inaczej. To chodzi o to, że młodym lekarzem będąc, musiałem przede wszystkim bardzo dużo pracować. Nie po to dużo pracować, żeby zarabiać, tylko po to, żeby się bardzo dużo nauczyć...
A dzisiaj rezydenci, czyli młodzi lekarze, mówią: 'Wielu z nas pracuje 300-400 godzin miesięcznie'. No to jest bardzo dużo.
Tak, to jest bardzo dużo. I uważam, że to jest zdecydowanie za dużo.
To naprawdę się dzieje czy mówią z przesadą?
Jest to troszkę z przesadą, natomiast być może istnieją takie szpitale, w których dochodzi do takich sytuacji, ponieważ w dużych ośrodkach miejskich, takich jak Warszawa, Katowice, Gdańsk i inne, mamy sporą liczbę rezydentów. Natomiast w ośrodkach pozaakademickich, poza dużymi ośrodkami, liczba rezydentów jest bardzo mała. To oznacza wtedy, że tak naprawdę szpital, żeby pozyskać młodego lekarza, musi sam finansować jego specjalizację. To są zawsze ogromne koszty.
Jarosław Rosłon: Rezydentom oferuję od 60 do 100zł za godzinę
/Kamil Młodawski, RMF FM
Czyli co, pracują na etacie, mogą pracować dłużej, bo pan o to ich prosi, jak rozumiem?
Ja staram się prosić, ale tak naprawdę negocjuję. To są głównie negocjacje o wynagrodzenia.
Czyli co, mówi pan: 'Przyjdźcie pracować, dam Wam więcej pieniędzy'.
Ja mówię: 'Przyjdźcie pracować, dyżurujcie, a za te dyżury dostaniecie większe pieniądze'.
Większe, to znaczy jakie?
Większe to znaczy miedzy 60 złotych za godzinę, do nawet 100 złotych za godzinę.
Dyżur trwa dobę?
Nie, dyżur trwa w dni powszednie od 17,5 do 24 godzin w weekendy, soboty...
Ale 100 złotych za godzinę? 24 godziny w sobotę albo niedzielę, to jest 2400 złotych za dyżur.
Tak, za dyżur jeden. Natomiast mimo tego, że oferuję takie - wydaje mi się - spore pieniądze, nie mam chętnych lekarzy. Nie mam chętnych dlatego, że oferuję to w miejscach, w których dochodzi do największego obciążenia i narażenia lekarza.
Ale to dopowiedzmy - jeśli jeden dyżur to 2400 zł, to ile takich dyżurów można wziąć u pana w szpitalu? Jeden lekarz ile może ich wziąć?
Lekarz może ich wziąć do 6-7.
Młodzi lekarze mówią, że za chwilę będą się kurczowo trzymać tych 48 godzin, o których pan mówi.
Zrezygnują z opt-outu.
No właśnie. Co to by oznaczało dla szpitala, dla pana jako dyrektora szpitala?
To będzie panie redaktorze oznaczać to, co ja mniej więcej przerabiam od ostatniego 1,5 roku. Mam oddziały, w których zaczynało mi brakować lekarzy. Poszukiwałem tych lekarzy na zewnątrz, czasem musiałem wręcz przepłacać, czasem musiałem zapłacić więcej po to, żeby utrzymać ciągłość dyżurową. Może dochodzić również do takich sytuacji - na szczęście w moim szpitalu nie doszło - że trzeba będzie ograniczać działalność. Ograniczać z powodu braku personelu. W moim szpitalu akurat dochodziło do takich sytuacji, w których bardzo dobry ordynator nie był w stanie zachęcić lekarzy do tego, żeby dyżurowali w tym właśnie oddziale. Ja nie mogę niestety lekarzy zachęcić do dyżurowania na przykład w izbie przyjęć, która jest najlepiej płatna.
Jarosław Rosłon: Minister Zembala wrzucił granat w system ochrony zdrowia? Dla mnie to coś takiego
/Kamil Młodawski, RMF FM
To spójrzmy jeszcze na te pensje młodych lekarzy rezydentów na tle innych grup zawodowych w szpitalu. Są technicy, są pielęgniarki. Jak wygląda młody lekarz na ich tle?
Panie redaktorze, pozwolę sobie tutaj powiedzieć jedną, dość istotną rzecz. Problem zaczął się od momentu negocjacji równie ważnej grupy zawodowej, czyli grupy zawodowej pielęgniarek, z panem profesorem Zembalą. Wtedy podpisano kaskadowy wzrost wynagrodzeń, który doprowadził do bardzo dużej destabilizacji w systemie wynagrodzeń wszystkich grup pracowniczych.
Chce pan powiedzieć, że minister Zembala wrzucił granat w system ochrony zdrowia w Polsce?
Wolałbym się tak nie wyrażać, ale dla mnie, dla dyrektora, to było właśnie coś takiego. Ponieważ obecnie, po kolejnej turze podwyżek dla pielęgniarek, te pielęgniarki po trzech latach licencjatu zarabiają więcej niż lekarz rezydent na starcie.
I ktoś powie, że oczywiste jest, że tak nie powinno być, że tak młody lekarz powinien zarabiać więcej niż pielęgniarka.
Też tak uważam, że odpowiednie grupy zawodowe, w stosunku do wykształcenia powinny być w odpowiedni sposób wynagradzane.
Wyobraża pan sobie, jak będą wyglądały polskie szpitale, jeśli już będzie owych 6 proc. PKB na ochronę zdrowia w Polsce z budżetu?
To jest za mało. Czy będzie 6 czy 7 procent, to nie rozwiąże się podstawowy problem systemowy.
O tyle na razie walczą młodzi lekarze. 6 proc. na początek, potem 9 proc.
I ja się bardzo z tego cieszę, bardzo się z tego cieszę, bo będę mógł jeszcze bardziej poprawić jakość funkcjonowania szpitala. Być może będę mógł wprowadzić nowe technologie. Natomiast nie pokonam jednej bariery jako dyrektor. Nie pokonam bariery pracowników, nie pokonam bariery braku pielęgniarek, nie pokonam bariery braku lekarzy, a tym bardziej nie pokonam bariery braku specjalistów.
Czyli musimy mieć więcej studentów medycyny i pielęgniarstwa?
Tak jest, musimy mieć więcej studentów medycyny i pielęgniarstwa. I być może to, co powiem nie spodoba się grupie pielęgniarek i położnych, ale wydaje mi się, że błędem była likwidacja liceów pielęgniarskich.
Teraz mamy studia pielęgniarskie.
Teraz mamy studia, tak.
Panie doktorze, czy nie jest troszkę tak, że młodzi lekarze zawstydzają tych starszych, bardziej doświadczonych? Bo oni walczą nie tylko o swoje pensje, ale właśnie o większe pieniądze dla całego systemu.
Panie redaktorze, wydaje mi się, że młodzi lekarze mają więcej siły do walki, młodzi lekarze...
I niech walczą dla was i za was?
...to są już inni lekarze. My przyzwyczailiśmy się do tego, do swojej niejako służebnej roli. I pamiętaliśmy tylko o tej służebnej roli, a nie zawsze pamiętaliśmy o tym, że powinniśmy być właściwie wynagradzani. I to, wydaje mi się, jest główny problem.
Dyrektor Szpitala Międzyleskiego w RMF FM: Strajk rezydentów może oznaczać niższy budżet szpitali w przyszłym roku
W internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM dr Janusz Rosłon, dyrektor Międzyleskiego Szpitala Specjalistycznego zwracał uwagę na to, że strajk rezydentów może wpłynąć na przyszłoroczny budżet szpitali. "Może to oznaczać, że nie zrealizujemy minimum 98 proc. ryczałtu w czwartym kwartale, od którego jest uzależniony budżet na przyszły rok" - tłumaczył. Marcin Zaborski pytał też o możliwość rozszerzenia strajku. "Nie wydaje mi się, żeby protest generalny był możliwy" - uznał.
Dyrektor Szpitala Międzyleskiego w RMF FM: Strajk rezydentów może oznaczać niższy budżet szpitali w przyszłym roku
/Kamil Młodawski, RMF FM
Marcin Zaborski
...
Jasna sprawa ze szpitale sobie obnizaja koszty. Zamiast specjalistow rezydenci.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 14:45, 14 Paź 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Polska
„Niech jadą” - mówiła podczas debaty o rezydentach. PO chce kary dla posłanki PiS
„Niech jadą” - mówiła podczas debaty o rezydentach. PO chce kary dla posłanki PiS
Dzisiaj, 14 października (10:04)
Posłowie PO chcą, by sejmowa Komisja Etyki Poselskiej ukarała naganą Józefę Hrynkiewicz (PiS), która podczas czwartkowej debaty w Sejmie powiedziała pod adresem protestujących lekarzy rezydentów, że mogą wyjechać z kraju. W ich ocenie, wypowiedź Hrynkiewicz jest "skandaliczna".
Posłanka PiS Józefa Hrynkiewicz
/Jacek Turczyk /PAP
W czwartek w Sejmie minister zdrowia Konstanty Radziwiłł przedstawił informację na temat trwającego od początku października protestu głodowego lekarzy rezydentów. Podczas debaty, posłanka Lidia Gądek (PO) ostrzegała, że młodzi lekarze są świetnie wykształceni, znają języki obce i w każdej chwili mogą wyjechać z kraju, choć chcieliby pracować w Polsce. Niech jadą - odpowiedziała wówczas z ław poselskich Hrynkiewicz.
Takie zachowanie posłanki PiS oburzyło polityków PO, którzy skierowali wniosek do sejmowej komisji etyki w sprawie jej ukarania. W ich ocenie, wypowiedź Hrynkiewicz jest "skandaliczna" i stanowi "wyraz ignoranckiego stosunku do problemów lekarzy rezydentów, którzy od kilkunastu dni prowadzą strajk głodowy w celu poprawy sytuacji w systemie ochrony zdrowia".
Z całą stanowczością należy stwierdzić, że wypowiedź pani poseł Józefy Hrynkiewicz naruszyła godność młodych lekarzy, co godzi w dobre imię Wysokiej Izby. Słowa, którymi posłużyła się pani poseł, a także sposób ich użycia prowadzą do znacznego obniżenia poziomu polskiego parlamentaryzmu i pogłębiają słabnące zaufanie oraz szacunek obywateli do mandatu posła na Sejm RP - napisali w uzasadnieniu autorzy wniosku.
Posłowie Platformy chcą, by Komisja Etyki Poselskiej ukarała Józefę Hrynkiewicz naganą.
Posłanka PiS zapewniała w rozmowie z TVN24, że nie zachęca nikogo do wyjazdu. Boję się tylko tego szantażu, który nieustanie jest prezentowany, nie przez lekarzy zresztą, tylko przez polityków. Nie chcę rozmowy pod presją takiego właśnie szantażu, że lekarze wyjadą - tłumaczyła Hrynkiewicz.
Podkreślała, że sama wiele robi na rzecz tego, by lekarze mogli bezpłatnie studiować, a po studiach - pracować w Polsce. Tak, żeby każdy pracował i żył tam, gdzie chce - dodała posłanka PiS.
Komisja etyki, po rozpatrzeniu sprawy i stwierdzeniu naruszenia przez posła zasad etyki poselskiej, może w drodze uchwały: zwrócić posłowi uwagę, udzielić posłowi upomnienia lub udzielić nagany.
...
Poslanki PiSu nie maja po prostu kory mózgowej dlatego sa w PiS zreszta. Zdaja sie na nieopisany(bo go nikt nie widzial jeszcze) rozum prezesa.
Skandaliczne to jest wykorzystywanie przez PO tego protestu. Zreszta tak prostackie ze az cuchnie. Radziwill zastal to co zastal po 8 latach ICH rzadow!
To ze biedni nie maja opieki bylo w porzo! To ze lekarze rezydenci nie maja co najmniej tych 6tys Bienkowskiej to tragedia! Nazwac PO łajnem to komplement.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 21:13, 14 Paź 2017 Temat postu: |
|
|
Abp Hoser o rezydentach: Są bardzo niecierpliwi
Dzisiaj, 14 października (18:45)
"Ja rozumiem ich podstawowy postulat, tylko oni są bardzo niecierpliwi, wyobrażają sobie że to można z dnia na dzień wszystko rozwiązać. Nie można" – powiedział dziennikarzom abp Henryk Hoser pytany o protest lekarzy rezydentów. Pokreślił, że postulaty protestujących lekarzy są "globalne i bardzo szerokie", dotyczą całej struktury i funkcjonowania całej służby zdrowia w Polsce i zawierają też żądania płacowe.
Abp Henryk Hoser
/Wojciech Pacewicz /PAP
Taki szeroki zakres rewindykacji i postulatów wymaga dobrego przygotowania, które też wymaga czasu. Tego nie można zrobić z dnia na dzień - ocenił abp Hoser. Jego zdaniem, sprawa jest wieloaspektowa. Hierarcha dobrze ocenił rządową propozycję powołania wspólnej komisji, w której "przedstawiciele rezydentów będą pełnoprawnymi członkami".
Do udziału w pracach zespołu lekarzy rezydentów zaprosiła premier Beata Szydło. Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł informował, że zespół ds. systemowych rozwiązań finansowych w ochronie zdrowia, przyszłości kadr medycznych i sposobu ich wynagradzania do 15 grudnia przedstawi raport ze swoich prac. Dodał, że zaproszenie dla rezydentów do udziału w zespole jest nadal "aktualne".
Abp Hoser podkreślił, że obecnie budżet służby zdrowia wynosi ponad 4 proc. PKB i jest więcej niż dwa razy większy od budżetu obronnego Polski. Jednocześnie - jak wskazywał - trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że "medycyna jest coraz droższa"; istnieje też "niewątpliwie problem bardzo niskich płac, które w tej chwili otrzymują rezydenci", rozpoczynający karierę zawodową.
Zdaniem hierarchy, głównym problemem polskiej służby zdrowia jest brak personelu - lekarzy i pielęgniarek - co powoduje, że muszą oni dyżurować wiele godzin.
Ja, gdy byłem w ich wieku i pracowałem jako młody lekarz w warszawskich szpitalach, muszę powiedzieć, że też po 38 godzin, kilka razy w miesiącu dyżurowałem i zarabiałem też głodową pensję - wspominał abp Hoser.
Protest głodowy lekarzy rezydentów prowadzony jest w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Warszawie od 2 października. Młodzi lekarze domagają się wzrostu finansowania ochrony zdrowia do poziomu 6,8 proc. PKB w trzy lata, z drogą dojścia do 9 proc. przez najbliższe dziesięć lat. Chcą też zmniejszenia biurokracji, skrócenia kolejek, zwiększenia liczby pracowników medycznych, poprawy warunków pracy i podwyższenia wynagrodzeń.
W środę z protestującymi spotkała się premier Beata Szydło, dzień później w kancelarii premiera z rezydentami rozmawiał minister zdrowia Konstanty Radziwiłł, szefowa KPRM Beata Kempa i szef Stałego Komitetu Rady Ministrów Henryk Kowalczyk. Rozmowy nie przyniosły porozumienia.
...
Biskup lekarz to wie co mowi akurat! Twierdzenie ze lekarze to ofiara nr1 w chorej sluzbie zdrowia to jednak nie wypada... W sytuacji gdy najbiedniejsi musza teoretycznie( bo nie maja z czego) PLACIC! za ,,darmowa" opieke zdrowotna.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 8:27, 17 Paź 2017 Temat postu: |
|
|
O co tak naprawdę chodzi w proteście medyków?
Katarzyna Wyszyńska | 16/10/2017
Bartosz Krupa/EAST NEWS
Komentuj
Udostępnij
Komentuj
Dlaczego lekarze rezydenci strajkują? Czy chodzi im o pieniądze?
Kim jest rezydent?
Lekarz rezydent to lekarz, który po ukończeniu sześcioletnich studiów i rocznym stażu postanawia uczyć się kolejnych 4-6 lat (lub dłużej, jeśli np. zdecyduje się założyć rodzinę), by zdobyć tytuł specjalisty.
Rezydent ma pełne Prawo Wykonywania Zawodu, zakres jego działalności, jak i obowiązków jest taki, jak lekarza specjalisty. Rezydent jest więc najprawdopodobniej właśnie tym lekarzem, którego spotkasz, stykając się z ochroną zdrowia, choć może nawet o tym nie wiesz. To lekarz, który przyjmie Cię, zbada, przeprowadzi diagnostykę czy niezbędną operację, zleci leczenie farmakologiczne.
Rezydentura jest jego formą zatrudnienia o pracę, której koszt ponosi Ministerstwo Zdrowia. Zgodnie z ustawą wynosi on miesięcznie 2275 zł netto w ciągu dwóch pierwszych lat pracy, 2476 zł w kolejnych latach.
Ochrona zdrowia jest chora
Od zawsze chciałam zostać lekarzem, ale obraz w mojej głowie był bardzo daleki od realiów. Widzę patologię w szpitalu od środka, słyszę o doświadczeniach wielu, zbyt wielu moich rówieśników, znajomych, lekarzy ze specjalizacji lub bez niej, pielęgniarek, ratowników, ale także pacjentów.
Chyba każdy z nas czuje, że „ochrona zdrowia jest chora”. Boli mnie ta sytuacja, a jeszcze bardziej to, że mimo, iż wielu to czuje, niewielu widzi szerszą perspektywę. Ciąg przyczynowo-skutkowy, który stoi za tym, że musisz czekać na wizytę u specjalisty rekordowo długo (nawet 9,5 miesiąca w ortopedii!), na operację zaćmy ponad rok, a opis rezonansu otrzymujesz już po wypisie ze szpitala.
Za ten stan obarczamy winą właśnie tego opryskliwego lekarza (o którym nie wiemy, że jest od 17 godzin na nogach), a nie niewydolny system.
Praca ponad możliwości
Dlatego nie spieszę się z powrotem z urlopu wychowawczego. W Warszawie całą moją pensję oddamy opiekunce do dziecka. W zamian za to czeka na mnie praca moich marzeń, ale w jej ramach już mniej wymarzone dyżury, pretensje, praca ponad możliwości i potworny stres.
Odpowiedzialność, pośpiech, zmęczenie, strach przed błędem, strach przed utratą empatii. Również strach, który towarzyszy każdej mamie – czy jestem w stanie pogodzić pracę i macierzyństwo? Dyżury, nauka wieczorami, kursy weekendowe (dodatkowo płatne). A co za tym idzie, dodatkowe dyżury, dodatkowa praca. Z chciwości? Nie, by móc się utrzymać. A przede wszystkim po to, by załatać czarną dziurę.
Czytaj także: Szymon Majewski: Służba zdrowia jak pończochy mojej mamy
Bezpieczeństwo pacjentów
Niedawno w internecie przeszła fala artykułów o motorniczym pociągu, który skończył pracę na stacji pośredniej i po prostu wrócił do domu. W końcu ma prawo do czasu dla rodziny, a przede wszystkim ma ograniczony czas pracy ze względu na BEZPIECZEŃSTWO pasażerów, których wiezie. Gdyby jednak lekarz zrobił tak samo, polałaby się fala hejtu. „Jak śmiał opuszczać stanowisko pracy, konował bez powołania”?
Czy lekarz nie jest w równym albo i większym stopniu odpowiedzialny za bezpieczeństwo pacjentów?
A tymczasem według danych PIP co czwarty zakład opieki medycznej przekracza normy czasu pracy lekarzy, pielęgniarek i diagnostów medycznych! Dyżury nie są wystarczająco uregulowane prawnie, przez co dochodzi do wielu nadużyć zarówno w kwestii wynagrodzenia, jak i czasu pracy. Niestety, limit pracy lekarzy nie jest państwu na rękę.
Postawiłoby to publiczną ochronę zdrowia w dramatycznej sytuacji pustych pokojów lekarskich. Bo w Polsce już mamy sytuację alarmową – 2,3 lekarza na 1000 pacjentów, a więc najmniej w całej Unii Europejskiej. Z czego 27% na obecną chwilę osiągnęła wiek emerytalny.
Dlatego właśnie obstawa dyżurowa jest często za mała – gdyby ją zwiększyć, lekarze musieliby dyżurować co drugi dzień albo kilka dni z rzędu. Co się zresztą już zdarza. Do tego dochodzi również szantaż – „dyżuruj, bo rozwiążemy z Tobą umowę” lub granie na emocjach „przecież nie możesz zostawić szpitala bez obsady, bądź lojalny”.
Czytaj także: Kiedy mama przytuliła go pierwszy raz, nie ważył kilograma. Poznajcie małego wojownika
Plaster na urwaną dłoń
Teoretycznie działaniem mającym polepszyć tę sytuację było zwiększenie o 20% limitów przyjęć na studia medyczne. Jest to jednak bardzo krótkowzroczne rozwiązanie, ponieważ równolegle do tych zmian nie poszło zwiększenie liczby miejsc szkoleniowych i rezydenckich. Jak to możliwe, że mimo porażającego braku kadr, nie ma miejsc pracy? Brak możliwości specjalizacji w wymarzonej dziedzinie skutkuje frustracją u jednych, a emigracją u innych.
Kolejnym postulatem jest ograniczenie biurokracji w gabinecie. Z roku na rok lekarz coraz bardziej przeistacza się w sekretarkę, uzupełniającą kolejne strony wymaganej dokumentacji. Na studiach uczy się nas, jak ważne jest gruntowne badanie przedmiotowe i podmiotowe pacjenta, nie dodaje się jednak na głos, że w praktyce, pod presją czasu, nie ma na nie miejsca.
By to osiągnąć, potrzeba odpowiednich środków. Dlatego też głównym i priorytetowym postulatem protestu medyków jest zwiększenie nakładów na ochronę zdrowia do minimum 6% w ciagu trzech lat (obecnie jest to 4,7%, co stanowi jeden z najniższych wyników w Europie).
Czytaj także: Św. Antoni Zaccaria: Pierwszy kanonizowany lekarz i jego recepta na świętość
Zarobki lekarzy rezydentów
Dopiero w tym kontekście należy widzieć ostatni postulat – ten dotyczący podniesienia zarobków młodych lekarzy. Większe zarobki to dla nich szansa: na brak dodatkowych dyżurów, na czas na naukę i niezbędne kształcenie, regenerację i rodzinę, a co za tym idzie, na ogólne bezpieczeństwo pacjenta.
Przede wszystkim więc medycy nie walczą teraz o podwyżki. Walczą o pacjenta. Walczą o to, by następnym razem nie czekał z bólem 10 godzin na SOR-ze, zanim ktoś się nim w końcu zajmie. By nie irytował się, że podczas za krótkiej wizyty lekarz większość czasu pisze na komputerze. By miał pewność, że chirurg, który go operuje, jest wyspany. Rezydenci protestują, bo chcą leczyć w Polsce i chcą robić to dobrze. To również Twoja sprawa.
..
Wszystko z wyjatkiem podwyzek to realny problem. Zwlaszcza te mordercze dyzury o ktory slyszymy przy okazji ZGONOW! lekarzy.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:12, 17 Paź 2017 Temat postu: |
|
|
Chorzy na szpiczaka apelują o refundację najnowszego leku. "Tygodniowa terapia to ponad 35 tys. zł"
Dzisiaj, 17 października (14:50)
"Ten lek jest dla mnie ostatnią nadzieją" - mówi w rozmowie z RMF FM pan Józef, który choruje na zaawansowaną postać szpiczaka. Rocznie o tej chorobie dowiaduje się w Polsce 1,5 tysiąca osób. Tygodniowa terapia najnowszym lekiem pomalidomidem kosztuje ponad 10 tysięcy dolarów, czyli ponad 35 tys. złotych. Chorzy liczą, że od listopada preparat będzie refundowany. "Staramy się nacisnąć producenta jako ministerstwo zdrowia szanując kasę państwowa i patrząc na innych pacjentów, żeby jednak obniżył cenę albo wprowadził taki instrument ryzyka, żeby ta cena dla płatnika była mniejsza. Rozmowy na temat tego leku mamy najbardziej zaawansowane, realnym terminem na refundację przy elastyczności cenowej producenta jest najwcześniej styczeń" - odpowiada wiceminister zdrowia odpowiedzialny za politykę lekową Marcin Czech.
Zdj. ilustracyjne
/Archiwum RMF FM
Te leki przede wszystkim wydłużają przeżycie i poprawiają komfort życia codziennego. Bez przerwy mamy do czynienia z bólem kości, złamaniem kości. Byłem mężczyzną o średnim wzroście, natomiast przez chorobę straciłem w samym korpusie 12 centymetrów - mówi w rozmowie z dziennikarzem RMF FM pan Józef. Średnie przeżycie chorego na szpiczaka to około pięciu lat. Ja już leczę się cztery lata. To dla mnie ponura perspektywa - dodaje. Nie ma alternatywy, bo wszystkie leki, z których mogłem skorzystać, wyczerpałem. Jest to apel. Moja walka ze szpiczakiem nie udaje mi się. Bez tego leku, nic lepszego mnie nie spotka. Będę musiał zamykać książki, powoli żegnać się z rodziną. Jest jak jest, czekamy - opowiada.
Jak obecnie wygląda sytuacja chorych? Pacjenci z zaawansowanym szpiczakiem opornym na leczenie pozostają w Polsce bez leczenia. Dla tej grupy pacjentów leczenie kończy się na drugiej linii, w których dostępny jest bortezomib i lenalidomid. W leczeniu szpiczaka w dalszych liniach na świecie zarejestrowanych jest aż sześć nowych cząsteczek. Żadna z nich w Polsce nie jest stosowana. Obecnie w procesie refundacyjnym w Ministerstwie Zdrowia z tych sześciu cząsteczek jest tylko pomalidomid, który pacjenci mogą przyjmować sami w domu bez konieczności hospitalizacji. Dla refundacji karfilzomibu i iksazomibu firmy zawiesiły proces. Pacjenci podkreślają, że dostęp do nowych terapii może wydłużyć ich życie o kolejne kilka lat w dobrej jego jakości.
Zdajemy sobie sprawę, że chorzy na szpiczaka otrzymali ostatnio od ministerstwa zdrowia kilka nowych terapii i tych opcji terapeutycznych jest więcej. Mam tez przeczucie, graniczące z pewnością, że w sprawie leku pomalidomid musimy jeszcze trochę postarać się, dotrzeć nasze stanowiska i zharmonizować. Mamy olbrzymią wolę, aby tę opcję terapeutyczną od stycznia wprowadzić - zapewnia w rozmowie z RMF FM wiceminister zdrowia Marcin Czech. W poniedziałek prawdopodobnie opublikujemy propozycję nowej, listopadowej listy leków refundowanych. Jest ekstremalnie mało czasu na ruch ze strony producenta - dodaje.
(m)
Michał Dobrołowicz
...
Nie jestem w stanie ocenic.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 15:11, 19 Paź 2017 Temat postu: |
|
|
Grozi nam epidemia choroby brudnych rąk. Lekarze biją na alarm
Dzisiaj, 19 października (08:30)
Lekarze alarmują - grozi nam epidemia żółtaczki pokarmowej, zwanej chorobą brudnych rąk. Od początku roku - tylko do końca sierpnia - zanotowano już ponad 1200 przypadków tej choroby w całej Polsce. Dla porównania - w całym ubiegłym roku było ich 26.
Zdjęcie ilustracyjne
/Marcin Czarnobilski /RMF FM
Reporter RMF FM Marek Wiosło rozmawiał o tej chorobie z lekarzami ze szpitala im. Józefa Dietla w Krakowie.
Tylko w ciągu ostatniego miesiąca w tej placówce odnotowano dwa przypadki żółtaczki pokarmowej, podczas gdy w ciągu całego ubiegłego roku - żadnego.
Specjaliści podkreślają, że żółtaczka pokarmowa to choroba wyjątkowo podstępna, bo jej objawy są widoczne dopiero po miesiącu, a na dodatek przypominają objawy zwykłej grypy.
Przede wszystkim mogą to być nudności, wymioty, może być biegunka, potem pojawia się zażółcenie skóry. Może dość do uszkodzenia wątroby, przechodzącego niekiedy w przewlekłe zapalenie wątroby i marskość wątroby - tłumaczy w rozmowie z RMF FM dr Janina Kabat.
Jak podkreśla lekarka, dorośli przechodzą te chorobę znacznie gorzej niż dzieci.
(ph)
Marek Wiosło
...
No i co brudasy? Jak wam nie wstyd.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 12:39, 23 Paź 2017 Temat postu: |
|
|
Radziwiłł: To złamanie zasad etyki lekarskiej. Jestem zdruzgotany
35 minut temu
"To, co zamierzają zrobić lekarze z Małopolski to złamanie podstawowych zasad etyki lekarskiej. Jestem zdruzgotany" - tak minister zdrowia Konstanty Radziwiłł w rozmowie z dziennikarzem RMF FM komentuje plany Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. W ramach wsparcia dla głodujących lekarzy-rezydentów, najbliższa środa w Małopolsce będzie dniem bez lekarza w szpitalach i poradniach. Pojutrze lekarze mają pracować tylko w zakresie ostrych dyżurów.
Konstanty Radziwiłł
/Tomasz Gzell /PAP
Minister zdrowia na razie będzie prosił lekarzy o "opamiętanie się".
Jestem zupełnie zdruzgotany taką zapowiedzią (...). Zupełnie nie wiadomo, w jakim trybie, bo to przecież nie jest strajk - bo nie zostały spełnione wszystkie warunki do tego - ktoś zapowiada, że lekarze nie będą leczyć pacjentów - powiedział Radziwiłł.
Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Ja proszę o opamiętanie - dodał minister.
Lekarze-rezydenci zapowiadają, że środowy protest jest dopiero w fazie przygotowań, a jego szczegóły będą znane dopiero jutro .
W tej chwili w proteście głodowym w siedmiu miastach udział bierze 55 osób.
(ph)
Michał Dobrołowicz
...
Zdecydowanie nie mozna popierac nieodpowiedzialnych wyskokow. Walka o podwyzki nie usprawiedliwia glodowek ktore kojarza sie z walka o prawa czlowieka w krajach dyktatorskicg! A nie o zwykla podwyzke. Trzeba zachowac szacunek dla historii i zachowywac sie adekwatnie do sytuacji. Wiemy ze pseudoopozycja popiera kazdy balagan w kraju nawet uderzajacy w ludzi bo to sa idioci i debile.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 9:10, 25 Paź 2017 Temat postu: |
|
|
„Na grypę babcine sposoby mogą nie wystarczyć”
Wczoraj, 24 października (19:32)
Lekarze są zgodni, że sezon grypowy jest coraz bliżej. Od początku września z objawami grypy i chorób grypopodobnych do lekarzy w całym kraju trafiło ponad 600 tysięcy osób. Hospitalizacji wymagało prawie półtora tysiąca. Niepokojące jest to, że w analogicznym okresie w tamtym roku liczby te były o jedną czwartą mniejsze - informują eksperci z Ogólnopolskiego Programu Zwalczania Grypy. "Grypie częściej niż przeziębieniu towarzyszą bóle mięśni, głowy, dreszcze, uczucie rozbicia, a także męczący kaszel" - mówią w rozmowie z RMF FM lekarze.
Jesień to zwiększone ryzyko zarażenia się wirusem grypy
/Jacek Turczyk /PAP
W tym tygodniu w cyklu "Twoje Zdrowie w Faktach RMF FM" zajmujemy się grypą.
Na Wasze pytania podczas dyżuru telefonicznego odpowie dr Krzysztof Czarnobilski, dyrektor do spraw lecznictwa szpitala MSWiA w Krakowie.
Na pytania czeka od 11:00 do 13:00 pod numerem telefonu 12 2 000 010.
O godzinie 13:00 będzie też odpowiadać na pytania naszych słuchaczy podczas wideoczatu.
Michał Dobrołowicz, RMF FM: Panie doktorze, na grypę można zachorować o każdej porze roku. Czy to już jest ten moment, kiedy grypa będzie nas atakować jeszcze częściej?
Doktor Piotr Gryglas, internista i kardiolog, Samodzielny Publiczny Centralny Szpital Kliniczny w Warszawie: Rzeczywiście, zbliżamy się do tego momentu w sezonie, gdy możemy mówić o szczycie zachorowań. Taką pierwszą falą uderzeniową były infekcje kataralne, czyli grypopodobne. Oczywiście, jeżeli w populacji pojawi się wirus grypy, z którym dotychczas się nie stykaliśmy, nie jesteśmy odporni na niego, to on rzeczywiście wywołuje lokalne epidemie i z tym należy się liczyć.
>>>ZADAJ PYTANIE EKSPERTOWI<<<
Co możemy robić, żeby zmniejszyć ryzyko zachorowania?
Jest bardzo wiele sposobów. Przede wszystkim, jeżeli jesteśmy w sezonie grypowym i wiemy, że jest akurat lokalna epidemia i wszyscy dookoła kaszlą i kichają, powinniśmy unikać miejsc publicznych z dużym zagęszczeniem ludzkim, żeby się nie zarażać. Pamiętajmy, że wirus grypy pozostawiony na różnych przedmiotach spędzi tam nawet dwie doby, do 48 godzin. Musimy zawsze pamiętać o tym, żeby myć ręce, gdy wracamy z pracy, gdy wracamy z miejsc, gdzie wiele osób dotykało różnych przedmiotów. Powinniśmy myć ręce, bo jest to podstawowa ochrona przed zarażaniem się.
Oczywiście, jeżeli już jesteśmy chorzy, jeżeli mamy infekcje grypową, grypopodobną czy kataralną i kichamy, prychamy i kaszlemy, to powinniśmy oczywiście też unikać miejsc publicznych, gdzie możemy innych zarazić. Powinniśmy też zakładać maseczki i zasłaniać usta wtedy, gdy kichamy. To są podstawowe zasady zarówno dobrego wychowania, jak i higieny, które zmniejszają rozprzestrzenianie się wirusa, ponieważ ten wirus rozprzestrzenia się bardzo szybko i do sezonowych epidemii grypy dochodzi zawsze.
A kto jest najbardziej narażony na przeziębienia i grypę?
Generalnie każdy człowiek, który spotyka się z nowym wirusem. Jeżeli na niego nie chorowaliśmy i nie mamy odporności, to wtedy możemy nabyć takiego wirusa i zachorować. Są populacje ludzi, którzy są słabsi, którzy są leczeni immunosupresyjnie, którzy mają przewlekłe choroby serca, płuc, czyli ich organizmy są niedotlenione, osłabione i takie osoby niestety jeżeli zachorują na wirusa grypy, to choroba może się przerodzić w bardzo poważny stan chorobowy, w ciężkie zapalenie płuc, w nasilenie niewydolności serca, z bardzo znacznym pogorszeniem stanu ogólnego.
Czym różni się grypa od zwykłego przeziębienia?
Grypa przebiega o wiele bardziej burzliwie, charakteryzuje się wysoką gorączką, uczuciem rozbicia. Mamy bóle mięśni, bóle kości. To są charakterystyczne objawy dla infekcji grypowej.
Czy katar zawsze towarzyszy grypie?
Może towarzyszyć, bo wirus grypy na początku może atakować górne drogi oddechowe i początkowo infekcja przez dwa dni może wyglądać jak typowa infekcja kataralna. Bo właśnie te infekcje są chyba najczęstsze i mogą same ustępować po kilku dniach. Charakteryzują się niezbyt wysoką gorączką, w granicach 37-37,5 stopnia i po zastosowaniu babcinych sposobów czy leków antygorączkowych z apteki ustępują bez poważniejszych powikłań.
Natomiast z grypą tak niestety nie jest. Grypa przebiega w sposób ciężki, z wysoką gorączką, z dużymi dolegliwościami i jeżeli jest nieodpowiednio leczona, jeżeli my w czasie takich infekcji pracujemy, osłabiamy organizm, narażamy się na przechłodzenie lub przegrzanie, wówczas może częściej dojść do powikłań grypy, na przykład do zapalenia oskrzeli, zapalenia płuc lub zapalenia mięśnia serca czy nawet zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych.
Czy jest jakiś mit na temat grypy, z którym pan panie doktorze spotyka się, który można obalić, bo to jest absolutnie nieprawda?
Taki mit dotyczy najczęściej mylenia grypy z infekcją kataralną. Jeżeli mamy pełnoobjawową chorób to sama cytryna, miód, czosnek tego nie wyleczą i musimy dać szansę organizmowi na wyprodukowanie przeciwciał i zniszczenie wirusa, który nas atakuje.
Ile musi potrwać leczenie grypy?
To jest bardzo indywidualna sprawa, bo jeżeli mamy mocny organizm, który ma dobrą odpowiedź immunologiczną, który sobie radzi z wirusem, to w ciągu od tygodnia do dwóch możemy pozbyć się grypy. Natomiast, jeżeli dojdzie do powikłań grupowych, a one przechodzą płynnie, to ten czas chorowania się wydłuża i może trwać do miesiąca.
(ag)
Michał Dobrołowicz
...
Szal na twarz w autobusie. A najlepszy rower...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 10:42, 25 Paź 2017 Temat postu: |
|
|
Środa "dniem bez lekarza" w Małopolsce
Wczoraj, 24 października (20:3
Na środę Małopolskie OZZL zapowiedziało protest wspierający głodujących lekarzy rezydentów. W ramach akcji wielu lekarzy nie przyjdzie do pracy. Okręgowa Rada Lekarska w Krakowie popiera protest, ale nie zgadza się z jego formą. Apeluje, by poparcie akcji nie kolidowało z obowiązkami wobec pacjenta.
Protest lekarzy rezydentów w krakowskim szpitalu dziecięcym w Prokocimiu
/Jacek Bednarczyk /PAP
Według zapowiedzi w środę małopolskie oddziały i przychodnie będą pracowały w trybie dyżurowym, pozostali lekarze (rezydenci, stażyści, specjaliści) w tym dniu mają nie przyjść do pracy.
Akcja, zapowiedziana na środę w Małopolsce, nie ma formy strajku. To, czy dany lekarz przyłączy się do protestu i nie będzie w tym dniu pracował, zależy tylko i wyłącznie od lekarza. Zapowiadany protest dotyczy wszystkich lekarzy, nie tylko rezydentów, ale przede wszystkim specjalistów - mówi przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL) Krzysztof Bukiel.
Jak dodał to, czy za przykładem małopolskim pójdą inne regiony, zależy od tego, jak przebiegnie protest w Małopolsce i czy będzie warto go powielić.
Okręgowa Rada Lekarska w Krakowie popiera trwający od 2 października protest głodowy lekarzy rezydentów, domagających się wzrostu nakładów na opiekę zdrowotną do 6,8 proc. PKB. Jak podkreśliła w komunikacie na swojej stronie internetowej "nikt nie ma prawa moralnego, aby poświęcać życie i zdrowie tysięcy ludzi, umierających z powodu niewydolności i niedofinansowania opieki zdrowotnej".
Jednak - jak zastrzegła - "siłą tego protestu jest jego zgodność z zasadami etyki lekarskiej i przysięgą Hipokratesa - nikt nie odszedł od łóżka pacjenta, nikt pacjentowi nie odmówił pomocy. Protestujący lekarze narażają jedynie własne zdrowie". ORL sprzeciwiła się też nadawaniu protestowi kontekstu politycznego.
Z niedowierzaniem przyjęliśmy informację o planowanym strajku lekarzy w Małopolsce, z którym się nie zgadzamy i uważamy, że decyzja ta jest pochopna i podjęta pod wpływem chwilowych emocji. Naszym obowiązkiem jest, niezależnie od sytuacji niesienie pomocy pacjentom i bycie zawsze z potrzebującymi - napisała Okręgowa Rada Lekarska w Krakowie, apelując do lekarzy o poparcie akcji protestacyjnej w formie niekolidującej z obowiązkami lekarza wobec pacjenta.
ORL w Krakowie zwróciło się także do prezydenta RP, aby włączył się w spór pomiędzy rządem a protestującymi rezydentami. O opiece zdrowotnej powinniśmy mówić bez względu na przynależność partyjną i różnice polityczne. Zdrowie jest ponadpartyjne i niezależnie, jak będzie zorganizowana opieka zdrowotna w naszym kraju, to nakłady finansowe powinny równoważyć zakres świadczeń medycznych - napisano w komunikacie.
W sobotę Zarząd Regionu Małopolskiego OZZL ogłosił środę "Dniem Solidarności Lekarzy Małopolskich z Głodującymi". Jak podkreślono, każdy lekarz podejmie we własnym sumieniu decyzje o formie wsparcia protestujących. Ponieważ wielu lekarzy zdeklarowało, że nie przyjdzie do pracy, nazwano go dniem bez lekarza. Według przewodniczącego OZZL Krzysztofa Bukiela akcja "nie ma charakteru strajku, rozumianego zgodnie z ustawą o rozwiązywaniu sporów zbiorowych".
Minister Konstanty Radziwiłł ocenił w poniedziałek, że "dzień bez lekarza" traktuje jako zapowiedź złamania podstawowych zasad etyki lekarskiej. Mam nadzieję, że ci, którzy zapowiadają taki protest, polegający na nieobsługiwaniu pacjentów, na wycofaniu się z opieki nad pacjentami, opamiętają się. To byłby ruch groźny i przekroczenie granicy, która ze względu na dobro chorych nie może być przekroczona - powiedział.
Wiceszef Porozumienia Rezydentów OZZL Jarosław Biliński zapewnił w poniedziałek, że lekarze w Małopolsce nie zostawią pacjentów bez opieki.
Rezydenci domagają się wzrostu nakładów na ochronę zdrowia w szybszym tempie niż proponuje rząd. Chcą także powołania zespołu, który zająłby się analizą i renegocjacją zapisów ustawy regulującej minimalne wynagrodzenia pracowników ochrony zdrowia oraz podwyższenia swoich wynagrodzeń do 1,05 średniej krajowej. Młodzi lekarze prowadzą głodówkę m.in. w Warszawie, Szczecinie, Lesznie, Łodzi, Gdańsku, Krakowie, Wrocławiu i Płocku. We wtorek głodowały łącznie 72 osoby.
...
Dzien bez lekarza. To dopiero upiorny pomysl. Rzeczywiscie antychryst opanowal mnostwo ludzi. Widac ten armageddon.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 15:40, 25 Paź 2017 Temat postu: |
|
|
Dzień bez lekarza w Małopolsce. Prawie 400 medyków nie przyszło do pracy
Dzisiaj, 25 października (05:31)
Aktualizacja: Dzisiaj, 25 października (13:22)
Dziś dzień bez lekarza w poradniach i szpitalach w Małopolsce. Część placówek pracuje w trybie ostrego dyżuru. W całym regionie urlopy na żądanie wzięło prawie 400 lekarzy. Chcą w ten sposób zamanifestować poparcie dla trwającego w całym kraju protestu rezydentów, domagających się m.in. podniesienia nakładów na ochronę zdrowia. Obecnie protesty głodowe trwają w Warszawie, Szczecinie, Lesznie, Łodzi, Gdańsku, Krakowie, Wrocławiu i Płocku.
Grupa młodych lekarzy prowadzi głodówkę w Uniwersyteckim Szpitalu Dziedzięcym w Krakowie-Prokocimiu
/Jacek Bednarczyk /PAP
Małopolscy lekarze mieli dzisiaj sami zdecydować, w jakiej formie wesprą ogólnopolski protest. Mogli wziąć urlop na żądanie czy oddać honorowo krew, mogli również np. przyjść do pracy w koszulkach lub z plakietkami manifestującymi poparcie dla głodujących medyków.
W Krakowie - jak ustalił reporter RMF FM Marek Wiosło - 50 lekarzy wzięło urlopy na żądanie w szpitalu im. Ludwika Rydygiera, w szpitalu im. Jana Pawła II 20 proc. wszystkich medyków w tej placówce. Dorota Sobczyk, zastępca dyrektora ds. lecznictwa w szpitalu im. Jana Pawła II zapewniła nas, że pacjenci mają zapewnioną opiekę. Planowane przyjęcia lub wizyty zostały przeniesione na jutro albo na najbliższe dni. Również po to, żeby pacjenci nie zostali ukarani przez protest - powiedziała.
50 lekarzy nie przyjdzie dziś do pracy w krakowskim szpitalu im. Józefa Dietla, ale tam planowe zabiegi i przyjęcia mają odbywać się normalnie. Około 20 lekarzy nie będzie zaś pracować w Szpitalu Uniwersyteckim - ale ani ta placówka, ani Szpital Dziecięcy w Prokocimiu nie przenoszą zaplanowanych wizyt i zabiegów.
We wspomnianym Szpitalu Dziecięcym medycy zdecydowali się okazać solidarność z protestującymi, nosząc koszulki popierające protest. Jak podkreślali bowiem w rozmowie z naszym dziennikarzem, to często szpital ostatniej szansy dla chorych dzieci.
Do tej właśnie placówki zjechali również medycy, którzy w ramach protestu wzięli dzisiaj urlopy na żądanie: swoją obecnością chcą wesprzeć sześcioro rezydentów, którzy prowadzą tam głodówkę, i 62-letnią panią Marię, która postanowiła dołączyć do głodujących. Przed południem w szpitalu zebrało się więc ponad 100 osób z różnych placówek z całego województwa.
Ja wspieram głodujących i cały protest od samego początku jego trwania. Nie wyobrażałem sobie, że mogłoby mnie tu dzisiaj nie być. Walczymy o pacjenta, tak naprawdę. W tym momencie to najważniejsza rzecz, jaką chcemy przeforsować. Dzisiejszy dzień jest dniem, w którym przede wszystkim specjaliści chcą powiedzieć: "jesteśmy z wami" - podkreślał w rozmowie z Markiem Wiosło Bartłomiej Guzik, lekarz ze szpitala im. Jana Pawła II.
Bardzo cieszymy się, że protest się rozszerza, że zaczynają w nim brać udział również lekarze specjaliści. To nas bardzo cieszy i jest dla nas wielkim wsparciem w tym, co robimy, bo wiemy, że walczymy o coś, co naprawdę ma sens. Inne grupy zawodowe również dołączają się do protestu. W jedności siła - powiedział nam z kolei Rafał Świstek, jeden z prowadzących protest głodowy w Krakowie.
Protest lekarzy w szpitalu w Krakowie-Prokocimiu
/Józef Polewka /RMF FM
Największe szpitale w zachodniej Małopolsce - w Oświęcimiu i Chrzanowie - pracują normalnie, bez zakłóceń. W obu placówkach reporterka RMF FM Anna Kropaczek usłyszała, że zaledwie kilkoro lekarzy wzięło tam dziś dzień urlopu na żądanie lub dzień opieki nad dzieckiem.
Budynek szpitala w Oświęcimiu został natomiast oplakatowany, a niektórzy lekarze mają na sobie koszulki z hasłami wspierającymi głodujących rezydentów. W Chrzanowie z kolei pracownicy noszą plakietki z napisem: "Popieram protest".
Na południu Małopolski - jak donosi nasz reporter Maciej Pałahicki - kłopoty mogą mieć pacjenci w Gorlicach: tam w związku z protestem lekarzy szpital działa w trybie ostrego dyżuru. Strajkują anestezjolodzy, więc odwołano planowane zabiegi. Przyjmowani są tylko pacjenci w stanie zagrożenia życia.
Pozostałe szpitale powiatowe na południu regionu działają normalnie. W Nowym Targu na przykład, gdzie pracuje 30 lekarzy rezydentów, wszyscy solidaryzują się z protestem kolegów, ale - jak zapewnia dyrektor placówki - pojawili się dzisiaj w pracy.
Protest lekarzy w szpitalu w Krakowie-Prokocimiu
/Józef Polewka /RMF FM
"Przyjmowani będą jedynie pacjenci ostrodyżurowi"
Te małopolskie szpitale, w których lekarze przystąpili do strajku, mają dzisiaj pracować w trybie dyżurowym. Oznacza to, że przyjmowani będą jedynie pacjenci ze statusem: pilny. Te wizyty, które nie wymagają nagłej hospitalizacji, mają zaś być przesuwane na inne dni.
Jeśli czujemy, że coś jest z nami nie tak, tak jak każdego dnia idziemy do naszego lekarza: bądź pierwszego kontaktu, bądź do nocnej i świątecznej opieki lekarskiej, bądź udajemy się na SOR. Tam znajdują się lekarze, którzy po ocenie naszego stanu zdecydują, czy wymagamy pilnej pomocy, czy też nasz stan umożliwia nam czekanie. W pierwszym wypadku na pewno zostaniemy przyjęci i wszelka pomoc zostanie nam zaoferowana. W przypadku planowych spotkań z lekarzami może się okazać, że będą one przesunięte w czasie - wyjaśnia Jakub Szmer, rezydent i przedstawiciel Porozumienia Rezydentów w Krakowie.
Protest głodowy lekarzy rezydentów trwa od 2 października. Rezydenci domagają się wzrostu nakładów na ochronę zdrowia do 6,8 procent PKB w 2021 roku i powołania zespołu, który zająłby się analizą i renegocjacją zapisów ustawy regulującej minimalne wynagrodzenia pracowników ochrony zdrowia.
Przemysław Błaszczyk
(ag, e)
Maciej Pałahicki
, Anna Kropaczek
, Marek Wiosło
...
Haslo by sie przydalo. Dzien bez lekarza dniem dla grabarza.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 12:14, 26 Paź 2017 Temat postu: |
|
|
Ważne centrum onkologii przestanie leczyć
12 minut temu
"Kilkadziesiąt tysięcy pacjentów spoza Warszawy zostało pozbawionych możliwości wygodnego korzystania z bezpłatnej radioterapii" - alarmują organizacje pacjentów. Powód to brak kontraktu na radioterapię dla Międzynarodowego Centrum Onkologii w Otwocku, gdzie leczyli się chorzy na nowotwory z południowo-wschodniej części Mazowsza. Szpital w tej sprawie złożył właśnie odwołanie do Narodowego Funduszu Zdrowia.
Zdjęcie ilustracyjne
/Grzegorz Michałowski /PAP
Placówka jest bardzo ważna dla pacjentów z tego regionu, bo dzięki niemu nie musieli dojeżdżać do szpitali w Warszawie, które kontrakt dostały. Pacjenci są słabi, zmęczeni, chorzy, to obniża jakość życia i jakość leczenia, czasami pacjenci nie mają nawet pieniędzy, żeby dojechać do Warszawy, zdecydowanie łatwiej jest dojechać z Mińska Mazowieckiego czy Garwolina do Otwocka - mówi w rozmowie z RMF FM Iga Rawicka, pacjentka. Przez brak kontraktu nowoczesny sprzęt do radioterapii wart 30 milionów złotych stoi teraz nieużywany. Niebawem zostanie zdemontowany i w częściach przewieziony do innych ośrodków onkologicznych.
"W sierpniu 2017 roku Mazowiecki Oddział NFZ ogłosił postępowanie na świadczenie radioterapii dla województwa mazowieckiego. Pojawiła się nadzieja na utrzymanie ośrodka i szansa dla setek ciężko chorych pacjentów na najnowocześniejsze leczenie. W ramach procedury konkursowej Międzynarodowe Centrum Onkologii Affidea w Otwocku otrzymało pozytywną rekomendację Komisji Konkursowej Narodowego Funduszu Zdrowia, która potwierdziła pełne przygotowanie oraz spełnienie wszystkich standardów określonych przez przepisy do zakontraktowania usług radioterapii przez NFZ. Co więcej, Ośrodek Affidea w Otwocku, podpisał na początku września 2017 r. protokół z negocjacji konkursowych, godząc się na warunki zaproponowane przez NFZ warunki. Niestety 3 dni później - ku naszemu zdziwieniu - NFZ zdecydował o przyznaniu całego kontraktu innemu ośrodkowi z Warszawy" - czytamy w oświadczeniu lecznicy.
Warszawa otrzymała kolejny już ośrodek, do którego będą kierowani pacjenci wymagający leczenia radioterapią. Brak kontraktu dla ośrodka Affidea w Otwocku oznacza ograniczenie dostępu do leczenia dla mieszkańców podwarszawskich gmin i dalszych części Mazowsza i przyczyni się do wydłużenia czasu dojazdu do najbliższego ośrodka. Niestety oznacza to również dodatkowy wysiłek dłuższego powrotu do domu dla wycieńczonych chorych - dodają właściciele kliniki.
"Pacjentów z Mazowsza czekają kolejki w Warszawie"
"Staraliśmy się o kontrakt z NFZ dla dobra pacjentów, także tych, których udało nam się leczyć na własny koszt przez ponad 2 lata działalności. Wartość udzielonych przez Affidea świadczeń dla chorych na różne postacie nowotworu wyniosła wtedy ponad 20 mln zł. To środki, które "zaoszczędził" NFZ. (Dla porównania: teraz staraliśmy się o kontrakt w wysokości 3 mln zł). Nie prosiliśmy o "refundację". Staraliśmy się pomagać, i chcieliśmy to robić nadal. Niestety nasze możliwości dalszego finansowania się skończyły. W wyniku ostatniej decyzji NFZ, najnowocześniejszy sprzęt do radioterapii wart 30 mln zł, będzie musiał zostać zdemontowany i przewieziony do innych ośrodków w kraju, a pacjenci z południowo wschodniej części Mazowsza będą musieli ustawiać się w kolejkach w Warszawie" - przekonują władze Międzynarodowego Centrum Onkologii w Otwocku.
Pytania o przyszłość lecznicy z Otwocka nasz dziennikarz wysłał do Narodowego Funduszu Zdrowia.
(ag)
Michał Dobrołowicz
...
Wszystko nie moze byc w Warszawie. Jesli dany zabieg nie jest najnowszym wynalazkiem medycznym a standardowa masowa procedura to musza byc rozne osrodki w kraju nie tylko Warszawa. Jesli duze szpitale sa tansze w utrzymaniu a to nie jest pewne to i tak musza byc rownomiernie rozrzucone po kraju np. 1 na 1000.000 mieszkancow czyli 2 w Warszawie a nie np. 10 a na lubelszczyznie zero. W Lublinie tez taki byc musi. Tylko choroby gdzie choruje w kraju np. 200 osob moga miec jedno centrum NIEKONIECZNIE W WARSZAWIE!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:30, 26 Paź 2017 Temat postu: |
|
|
Radziwiłł: Nie ma żadnego powodu do protestu
Dzisiaj, 26 października (14:37)
Mam wrażenie, że powody do protestu rezydentów w tej chwili po prostu znikły, jeśli w ogóle były - ocenił w czwartek minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. Przypomniał, że rząd przyjął projekt ustawy gwarantującej przeznaczenie do 2025 roku 6 proc. PKB na ochronę zdrowia.
Minister Zdrowia Konstanty Radziwiłł
/Paweł Supernak /PAP
Minister, który w czwartek uczestniczył w otwarciu uniwersyteckiego Centrum Symulacji Medycznych w Olsztynie, był pytany przez dziennikarzy o ocenę możliwego scenariusza dalszych protestów rezydentów.
Mam wrażenie, że naprawdę powody do protestu w tej chwili po prostu znikły, jeśli w ogóle były, bo dyskusja na temat konieczności zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia w zasadzie dzisiaj - można powiedzieć - jest zakończona, w tym sensie, że rząd przyjął projekt ustawy, która po raz pierwszy w historii Polski będzie gwarantować systematyczny, stopniowy, coroczny wzrost nakładów do 6 proc. końcowo - powiedział Radziwiłł.
W jego ocenie można powiedzieć, że jest to jest postulat wszystkich, którzy cokolwiek mają do powiedzenia w systemie służby zdrowia, a przede wszystkim jest to kwestia interesu pacjentów. I po prostu w tej chwili przechodzimy do etapu, w którym będziemy to realizować - dodał.
Oczywiście można dyskutować na temat finansowania, w jaki sposób te pieniądze wydać. Można mówić o różnych szczegółach, ale nawet różniąc się w szczegółowych sprawach nie widzę powodu, żeby podejmować protest, a już szczególnie protest tak ostry jak głodówka - mówił.
Radziwiłł mówił też, że ma nadzieję, iż rozmaite zapowiedzi możliwych form protestu, które "w jakikolwiek sposób zahaczają o dobro pacjenta", to tylko "takie pohukiwania". "Uważam, że w ogóle granie bezpieczeństwem czy dobrem pacjenta jest skandalem, który w ogóle nie powinien mieć miejsca i mam nadzieję, to się nie zrealizuje" - powiedział.
W czwartek protestujący od 2 października rezydenci poinformowali, że obecnie w całej Polsce głodują 82 osoby. Protestujący domagają się zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia do 6,8 proc. PKB w ciągu trzech lat i podwyższenia wynagrodzeń rezydentów do 1,05 średniej krajowej. Chcą także powołania zespołu, który zająłby się analizą i renegocjacją przepisów ustawy regulującej minimalne wynagrodzenia pozostałych pracowników ochrony zdrowia.
...
Moze najpierw ci najbiedniejsi dostana opieke zdrowotna zanim zaczniemy w ogole temat podwyzek lekarzy?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:28, 26 Paź 2017 Temat postu: |
|
|
W Polsce szaleje wirus grypy. Niepokojące dane
Dzisiaj, 26 października (15:26)
Od początku września z objawami grypy i chorób grypopodobnych do lekarzy trafiło już ok. 649 tys. osób, a prawie 1,5 tys. było hospitalizowanych. To o 30 proc. więcej takich przypadków niż w analogicznym okresie 2016 r. – wynika z danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - Państwowego Zakładu Higieny w Warszawie.
Zdjęcie ilustracyjne
/Pexels photo /
Eksperci Ogólnopolskiego Programu Zwalczania Grypy (OPZG) apelują, aby nie lekceważyć żadnych objawów zakażenia, ponieważ grypa może powodować powikłania. Jest ona groźną chorobą wirusową, nadal często myloną z przeziębieniem.
Domowe sposoby na przeziębienie
Wiele osób nie odróżnia przeziębienia od groźnego dla organizmu zakażenia wirusem grypy. Pacjenci próbują się leczyć domowymi sposobami bądź lekami dostępnymi w aptekach bez recepty. Bardzo często jest to bezskuteczne i choroba nie ustępuje. Dopiero wtedy pacjent idzie do lekarza, traktując to jako ostateczność - powiedział przewodniczący Rady Naukowej OPZG prof. Adam Antczak.
Specjalista podkreśla, że najskuteczniejszą ochronę przed zakażeniem grypą zapewnia szczepionka przeciwko tej chorobie. To najlepsza metoda na poprawienie odporności przeciwko grypie i uniknięcie powikłań - dodał.
Na grypę - najlepsza szczepionka
Ogólnopolski Program Zwalczania Grypy przypomina, że w sezonie 2017/2018 po raz pierwszy w naszym kraju dostępne są dwa rodzaje szczepionek: jedna z nich jest tzw. trójwalentna i zawiera antygeny dwóch szczepów grypy typu A (Michigan/45/2015 (H1N1) i Hong Kong/4801/2014 (H3N2) oraz jednego typu B (Brisbane/60/2008 Victoria).
W drugiej szczepionce (czterowaletnej) znajdują się cztery antygeny: poza tymi, które są w szczepionce trójwalentnej jest w niej jeszcze jeden antygen - Phuket/3073/2013 (Yamagata).
Walka z grypą. Rozmowa z ekspertem
W Wielkiej Brytanii, Kanadzie oraz Australii takie szczepionki przeciwko grypie są refundowane dla osób z grup największego ryzyka, takich jak przewlekle leczące się z powodu chorób układu oddechowego, sercowo-naczyniowego, cukrzycy, a także ludzi starszych i dzieci.
Prof. Adam Antczak wyjaśnia, że trudno jest przewidzieć, która z obu linii wirusów A lub B grypy będzie przeważać w kolejnym sezonie grypowym. Jeśli więcej będzie krążyć wirusów typu B, wtedy większą ochronę zapewni szczepionka czteroskładnikowa (zawierająca dwa antygeny szczepów wirusa typu B).
Nie oznacza to jednak, że w sezonie, w którym przeważają wirusy grypy typu B, szczepionka trójwalentna nie jest przydatna. Może jedynie okazać się nieco mniej skuteczna, jednak nawet wtedy daje większą ochronę niż rezygnacja ze szczepienia. Jeśli nawet dojdzie do zakażenie grypą, to raczej będzie miało ono łagodniejszy przebieg.
Zbliża się szczyt infekcyjny
W poprzednich dwóch sezonach grypowych 2014/2015 oraz 2015/2016 zdecydowanie więcej było w naszym kraju wirusów grypy typu B, na które przypadała u nas aż połowa zachorowań na grypę.
Ogólnopolski Programu Zwalczania Grypy zaleca, żeby szczepienia przeciw grypie wykonać jak najszybciej, a przynajmniej przed szczytem infekcyjnym, który w naszym kraju przypada najczęściej od stycznia do marca.
„Na grypę babcine sposoby mogą nie wystarczyć”
Grypa zwykle atakuje nagle i wywołuje silną gorączkę, często powyżej 39 stopni C. Objawia się bólami mięśni, stawów oraz głowy. W przeciwieństwie do przeziębień, w czasie grypy rzadko występuje katar, bardziej charakterystyczny dla niej jest natomiast suchy męczący kaszel. Grypa może mieć również przebieg bezobjawowy lub z niewielkimi objawami.
Grypa występuje przez cały rok, jedynie w mniejszym nasileniu w poszczególnych okresach, np. latem. Z danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego-PZH w Warszawie wynika, że od września 2016 r. do kwietnia 2017 r. odnotowano prawie 3,8 mln zachorowań na grypę i choroby grypopodobne.
Jednak od września 2016 r. do połowy sierpnia 2017 r. w sumie zarejestrowano rekordową liczbę ponad 4,8 mln zachorowań, czyli 19 proc. więcej niż w analogicznym okresie poprzedniego sezonu 2015/2016. Od września 2017 r. liczony jest kolejny sezon grypowy.
...
Plaga...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 11:22, 27 Paź 2017 Temat postu: |
|
|
„Więźniowie mają lepsze jedzenie niż dzieci chorujące na raka”
Dzisiaj, 27 października (09:10)
Rodzice dzieci z oddziału onkologii Szpitala im. Jurasza w Bydgoszczy sami kupują posiłki swoim dzieciom, bo te serwowane w lecznicy – ich zdaniem – nie nadają się do jedzenia. Szpital tłumaczy, że jest w trakcie przetargu na dostawcę posiłków. Jednak jak sprawdziła reporterka RMF MAXXX Monika Jendrzejewska, w nowym zamówieniu są niemal identyczne produkty jak dotychczas.
Tak wyglądają posiłki małych pacjentów ze Szpitala Uniwersyteckiego nr 1 im. Antoniego Jurasza w Bydgoszczy
/Rodzice pacjentów /
Kasza, wędlina z kawałkami chrząstek, śladowe ilości masła i brak różnorodności w serwowaniu posiłków - takie zarzuty wobec Szpitala Uniwersyteckiego nr 1 im. Antoniego Jurasza w Bydgoszczy mają rodzice dzieci, które leżą na tamtejszej onkologii. Jak przyznają: Więźniowie mają lepsze jedzenie, niż dzieci chorujące na raka. Przerażeni szpitalnymi posiłkami, sami kupują jedzenie swoim dzieciom i przynoszą w słoikach.
Zdaniem rodziców karmienie w bydgoskiej lecznicy jest bardzo monotonne - chleb, wędlina, która udaje wędlinę i masło. Do tego ewentualnie trochę twarożku, który jest kompletnie bez smaku. Jeden ser powtarza się trzykrotnie w tygodniu. Poza tym nie ma żadnych warzyw, a na deser jest sucha drożdżówka. Zdarzają się też zimne posiłki - dodają. Każdy z nas lubi jak to, co na talerzu wygląda ładnie i dobrze smakuje, a dziecko, które jest chore, dodatkowo jest wybredne. Jak one mają zdrowieć? - żalą się rodzice i podkreślają, że wsparcie dietą w trakcie hospitalizacji jest bezcenne.
Posłuchaj rozmowy z rodzicami dzieci i przedstawicielem szpitala
Rozmowa reporterki RMF MAXXX Monik Jendrzejewskiej z rodzicami dzieci ze Szpitala im. Jurasza w Bydgoszczy oraz jego rzeczniczką prasową
Szpital odpiera zarzuty rodziców i tłumaczy, że diety, które przygotowuje są indywidualnie dostosowywane do stanu zdrowia i sposobu leczenia każdego pacjenta. Dieta musi zawierać określone produkty, odpowiednią kaloryczność i nie zawsze możemy dostosować ją do oczekiwań rodziców - tłumaczy Marta Laska, rzeczniczka prasowa Szpitala Uniwersyteckiego nr 1 im. Antoniego Jurasza w Bydgoszczy
...
Standardy zachodnie. Wiezniowie maja lepiej niz chorzy...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:20, 27 Paź 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Polska
Zabrali dziecko ze szpitala, bo nie godzili się na szczepienie. Rodzice z Białogardu przed sądem
Zabrali dziecko ze szpitala, bo nie godzili się na szczepienie. Rodzice z Białogardu przed sądem
Dzisiaj, 27 października (14:27)
Przed Sądem Rodzinnym w Białogardzie rozpoczęła się rozprawa z udziałem rodziców, którzy w połowie września zabrali noworodka ze szpitala, nie godząc się na wykonanie części zabiegów medycznych wobec dziecka. Rodzina przez tydzień się ukrywała. Sąd prowadzi postępowanie o częściowe ograniczenie praw rodzicielskich. Wniósł o to szpital, w którym urodziła się dziewczynka.
Rozpoczęło się postępowanie o częściowe ograniczenie praw rodzicielskich rodzicom, którzy 15 września br. zabrali swoje dziecko ze szpitala, nie pozwalając lekarzom na umycie i zaszczepienie noworodka. Sprawę do sądu wniósł szpital, w którym urodziła się dziewczynka
/Marcin Bielecki /PAP
Przed rozpoczęciem rozprawy pełnomocnik rodziny mecenas Arkadiusz Tetela zapowiedział, że ze względu na duże zainteresowanie mediów złoży wniosek, aby rozprawa była jawna.
Chcemy, aby sąd wysłuchał mamę, aby w końcu mogła przedstawić swoje racje. Mamy w planach złożenie wniosków dowodowych - powiedział adwokat do zgromadzonych tłumnie dziennikarzy przed salą sądową.
Rodzice nie godzą się na takie traktowanie, aby w sytuacji niewykonania zabiegów, które mają charakter profilaktyczny, ograniczać władze rodzicielskie. Rodzice nie chcą, by w Polsce komukolwiek wydarzyła się podobna sytuacja. To nie jest nic dobrego, by mama z dzieckiem w szpitalu czuła się zagrożona - tłumaczył Tetela.
Pytany o stan zdrowia dziecka, adwokat powiedział, że jest ono bezpieczne i zostało zapisane do przychodni, gdzie jest pod opieką lekarza pediatry. Niezaszczepienie dziecka mu nie zaszkodziło - zaznaczył.
Rodzice od początku wskazywali w planie porodu, że planują zaszczepić dziecko w okresie późniejszym. Producent szczepienia wskazuje, że najpierw trzeba zrobić badania odpornościowe. Rodzice chcą być pewni, że szczepienie nie zaszkodzi dziecku. To nie są rodzice, którzy w ogóle sprzeciwiają się szczepieniu, tylko chcą, aby było to tak jak w innych krajach cywilizowanych, czyli nie było wykonywane w pierwszej dobie, czyli w momencie, kiedy nic nie wiemy o zdrowiu dziecka - oznajmił Tetela.
Przed białogardzkim sądem kilkadziesiąt osób bierze udział w spontanicznym proteście Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Wiedzy o Szczepieniach "Stop NOP". Tłum skandował: "Prawa rodziców", "Precz z cenzurą". Mieli transparenty z napisami: "Dzieci należą do rodziny, nie do urzędników medycznych", "Nie igraj z życiem dziecka".
Osoby protestujące przeciwko obowiązkowym szczepieniom przed Sądem Rodzinnym w Białogardzie
/Marcin Bielecki /PAP
14 września w szpitalu w Białogardzie (Zachodniopomorskie) urodziła się dziewczynka w 36. tygodniu ciąży. Rodzice nie wyrażali zgody na podejmowanie przez personel podstawowych czynności medycznych wobec noworodka. Z tego powodu został zawiadomiony sąd rodzinny i na terenie szpitala została przeprowadzona rozprawa sądowa. Sąd orzekł o ograniczeniu rodzicom władzy rodzicielskiej w zakresie udzielanych świadczeń medycznych oraz zasądził rodzinie kuratora. Gdy pracownik sądu dostarczył do szpitala pismo z postanowieniem sądu, rodzice z dzieckiem opuścili placówkę. 19 września białogardzki sąd uchylił kuratora, co sprawiło, że rodzice po tygodniu ukrywania się przed wymiarem sprawiedliwości wrócili do domu.
...
Sedziowie nie orientuja sie w medycynie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 10:08, 28 Paź 2017 Temat postu: |
|
|
Mężczyzna podpalił się w izbie przyjęć szpitala w Łowiczu
Mężczyzna podpalił się w izbie przyjęć szpitala w Łowiczu
Wczoraj, 27 października (20:50)
Tragiczne sceny rozegrały się wieczorem w szpitalu w Łowiczu. Podpalił się tam 40-letni mężczyzna. Na szczęście został szybko ugaszony.
REKLAMA
zdj. ilustracyjne /Piotr Bułakowski /Archiwum RMF FM
Policjanci wyjaśniają przyczyny samopodpalenia mężczyzny w Szpitalu Miejskim w Łowiczu.
40-latek oblał się łatwopalną substancją, a potem podpalił swoje ubranie. Ugasili go pracownicy szpitala. Życiu mężczyzny nic nie zagraża.
W chwili, gdy ratowali go pracownicy izby przyjęć, był przytomny. Zaraz po tym trafił na jeden z oddziałów, gdzie na pewno spędzi najbliższą noc.
Policjanci wciąż nie znają motywów samopodpalenia. W ustaleniu tego pomóc ma przesłuchanie, które odbędzie się najwcześniej jutro. Na razie rozmowa z mężczyzną była niemożliwa.
Gorąca Linia RMF FM
...
Cos z glowa?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 19:40, 29 Paź 2017 Temat postu: |
|
|
Ewakuacja jednego z oddziałów Centrum Zdrowia Dziecka. Zalane sale pacjentów
Dzisiaj, 29 października (15:11)
Aktualizacja: 1 godz. 23 minuty temu
Ewakuacja oddziału rehabilitacji Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. To efekt uszkodzonego dachu i zalewania pomieszczeń szpitalnych. Dotychczas ewakuowano około 30 pacjentów. Jak ustalił dziennikarz RMF FM Mariusz Piekarski, w salach pacjentów woda lała się już od kilku dni.
Sufit w salach dla pacjentów zaczął przeciekać
/Gorąca Linia RMF FM
Część pacjentów jest obecnie przenoszona na inne oddziały - to pacjenci w cięższym stanie, np. dzieci wybudzone ze śpiączki lub po zabiegach. Inne dzieci są wypisywane do domów.
W wyniku zerwania części dachu nad oddziałem rehabilitacji, zalane zostały pokoje pacjentów. Dlatego szpital podjął decyzję o ewakuacji.
Jak ustalił dziennikarz RMF FM Mariusz Piekarski, w salach pacjentów woda lała się już od kilku dni. To nie przez dzisiejszą wichurę i zerwany dach konieczna była ewakuacja naszych dzieci - żalą się rodzice małych pacjentów.
Tylko jedna sala po tej stronie nie jest zalana, a tak to wszystkie pozostałe są pozalewane - mówi matka jednego z pacjentów Centrum Zdrowia Dziecka. Od kilku dni ciekło, dzisiaj w nocy po prostu było totalne zalanie. Przyjechaliśmy na oddział we wtorek i zaczęło przeciekać już w czwartek - dodaje.
Rzeczniczka Centrum Katarzyna Gardzińska przyznaje, że dach był remontowany. Jak mówi, ten remont trwa od września. Teraz dach został uszkodzony w związku z nawałnicami. I dlatego pacjenci, którzy będą mogli zostać wypisani, są wypisywani do domu - mówi Gardzińska. Od kilku dni ekipa remontowa jest na dachu i stara się naprawić szkody - dodaje.
Straty ocenia obecnie zespół techniczny placówki, który zdecyduje, czy uda się szybko naprawić uszkodzenia i przywrócić prawidłowe funkcjonowanie oddziału.
...
Trzeba bylo czekac az sie rozleci...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 9:15, 31 Paź 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Polska
Nawet 70 tysięcy złotych za ciężkie powikłania po szczepieniu dziecka
Nawet 70 tysięcy złotych za ciężkie powikłania po szczepieniu dziecka
Wczoraj, 30 października (20:03)
Rodzicowi dziecka, u którego po obowiązkowym szczepieniu wystąpiły ciężkie objawy chorobowe, które wymagały leczenia w szpitalu przez co najmniej 14 dni, przysługuje do 70 tysięcy złotych opiekuńczego świadczenia kompensacyjnego - przewiduje projekt ministerstwa zdrowia. Resort szacuje, że każdego roku w Polsce ciężkie niepożądane odczyny poszczepienne rocznie stwierdza się w 2-8 przypadkach.
Zdjęcie ilustracyjne
/Marcin Czarnobilski /RMF FM
Opiekuńcze świadczenie kompensacyjne będzie przysługiwać osobie sprawującej opiekę nad osobą małoletnią, u której po wykonaniu obowiązkowego szczepienia ochronnego wystąpiły objawy chorobowe, które wymagały leczenia szpitalnego przez co najmniej 14 dni.
W uzasadnieniu projektu przypomniano, że tzw. niepożądany odczyn poszczepienny to "niepożądany objaw chorobowy pozostający w związku czasowym z wykonanym szczepieniem ochronnym". Definicja ta nie przesądza jednak o istnieniu związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy podaniem szczepionki a wystąpieniem objawów chorobowych.
Związek taki może być natomiast ustalany w drodze analizy epidemiologicznej dużej liczby zarejestrowanych zdarzeń tego typu. Dlatego też ustalenie uprawnień do otrzymania opiekuńczego zasiłku kompensacyjnego będzie się opierać nie na zgłoszeniu przez lekarza niepożądanego odczynu poszczepiennego, lecz na wystąpieniu - w określonym czasie po szczepieniu - wskazanych w rozporządzeniu ministra zdrowia objawów chorobowych, które - zgodnie z aktualną wiedzą naukową - stanowią możliwe działania niepożądane szczepionek.
Dodatkowe kryterium 14-dniowego okresu hospitalizacji, związanego z utrzymywaniem się objawów chorobowych oraz koniecznością ich leczenia, stanowi rozwiązanie analogiczne do tego, które obowiązuje w Finlandii i pozwala wyeliminować te przypadki, w których hospitalizacja służyła jedynie obserwacji i ocenie stanu zdrowia pacjenta, a objawy chorobowe miały przemijający i krótkotrwały charakter - wyjaśniają autorzy projektu.
Opiekuńcze świadczenie kompensacyjne będzie przysługiwało również w sytuacji, gdy obowiązkowe szczepienie zostało wykonane szczepionką inną niż ta, która została zakupiona przez ministra zdrowia.
Świadczenie będzie zwolnione z podatku
Autorzy projektu proponują, by wysokość opiekuńczego świadczenia kompensacyjnego była równa jednej siódmej kwoty przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw za rok poprzedni pomnożonej przez liczbę dni hospitalizacji. Ma jednak wynosić nie więcej niż 70 tys. zł. Świadczenie będzie zwolnione z podatku dochodowego od osób fizycznych.
Świadczenia będą wypłacane z Funduszu Kompensacyjnego Narodowego Programu Szczepień Ochronnych, który ma być zasilany wpłatami podmiotów, które zawarły umowy na dostawę szczepionek do przeprowadzenia szczepień obowiązkowych.
Procedura od złożenia wniosku o przyznanie opiekuńczego świadczenia kompensacyjnego do jego wypłaty ma trwać nie dłużej niż dwa miesiące. O wypłacie świadczenia będzie decydował minister na podstawie opinii lekarza wchodzącego w skład Zespołu Opiniodawczego Funduszu Kompensacyjnego NPSO (ten pięcioosobowy zespół będzie działał przy MZ). Uzyskanie świadczenia nie będzie wykluczało późniejszego wystąpienia o przyznanie odszkodowania lub zadośćuczynienie w drodze postępowania przed sądem cywilnym.
W Polsce każdego roku wykonywanych jest kilka milionów szczepień obowiązkowych, z tego jedynie w odniesieniu do 2-8 przypadków stwierdza się objawy chorobowe, które zostały zakwalifikowane jako ciężkie niepożądane odczyny poszczepienne spowodowane szczepionką lub sposobem wykonania szczepienia. "Świadczy to o wysokim bezpieczeństwie realizacji szczepień ochronnych" - podkreślają autorzy projektu.
Celem opublikowanego w poniedziałek projektu - poza uregulowaniem zasad wypłaty opiekuńczego świadczenia kompensacyjnego - jest wprowadzenie przepisów określających zasady realizacji Narodowego Programu Szczepień Ochronnych (NPSO), wprowadzenie sprawozdawczości w zakresie leczenia gruźlicy oraz innych chorób, które ze względu na zagrożenie dla zdrowia publicznego są objęte obowiązkiem hospitalizacji, a także utworzenie zasobu przeciwepidemicznego.
...
2 do 8 na kilka milionow wiec nie panikujmy.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:35, 02 Lis 2017 Temat postu: |
|
|
Ceny leków znowu w górę: "Dziś płacę trzy razy tyle"
Ceny leków znowu w górę: "Dziś płacę trzy razy tyle"
Dzisiaj, 2 listopada (13:00)
Już po raz czwarty w tym roku podrożały leki immunosupresyjne, które musi zażywać ponad 15 tysięcy pacjentów po przeszczepach. „Nie stać nas na drogie leki, a lekarze zabraniają nam przyjmowania tańszych zamienników. Bo tańsze odpowiedniki mogą spowodować odrzucenie narządu. Na początku roku płaciłem za leki około 300 złotych, teraz - ponad tysiąc" – mówi Tomasz Samborski, pacjent po przeszczepie nerki. Który przez kilka tygodni przyjmował taki tańszy odpowiednik. Pacjenci boją się następnych podwyżek i przygotowują kolejne pismo do resortu zdrowia. Reporter RMF FM sprawdzał, co na to Ministerstwo Zdrowia.
Zdjęcie ilustracyjne /Pexels photo /
REKLAMA
Michał Dobrołowicz, RMF FM: Panie ministrze, refundowane leki dla osób po przeszczepach podrożały po raz czwarty w tym roku. Pacjenci, którzy jeszcze na początku roku płacili tylko kilka złotych, teraz płacą prawie tysiąc złotych. Co na to resort zdrowia?
Marcin Czech, wiceminister zdrowia ds. polityki lekowej: Niezmiennie przypominam, że dostępne są tańsze zamienniki w cenie ryczałtowej, czyli 3 złote 20 groszy lub tylko o kilka złotych droższe, a podwyżki wynikają z mechanizmu refundacyjnego. Powiem więcej: jestem w ścisłym kontakcie z konsultantem krajowym do spraw farmakologii klinicznej, który popatrzy na te leki jeszcze raz pod kątem bezpieczeństwa ich zamienialności. Sprawdzi też, czy w tym przypadku są jakiekolwiek podłoża do wyjątkowego podejścia w tej grupie. Czuję się, jakbym robił kolejne, dodatkowe okrążenie sprawdzające z osobą, która ma największą wiedzę na ten temat. Korzystamy ze specjalistów - konsultantów krajowych. Jeżeli bezpieczeństwo zamienialności z tego punktu widzenia jest gwarantowane, trzeba po raz kolejny uspokoić pacjentów po przeszczepach: rozpoczęcie terapii generykiem lub korekta jest dla nich bezpieczna.
Podkreślam: leczenie lekiem X lub lekiem Y z punktu widzenia biorównoważności (zastępowania oryginalnych leków odpowiednikami z tą samą substancją czynną - przyp.) obowiązuje na całym świecie. Pamiętajmy, że za pojedynczego pacjenta odpowiada pojedynczy lekarz, bo powikłania związane z przeszczepami zależą nie tylko od leków przeciwwirusowych, ale od całego zespołu zachowań tego pacjenta. Jeżeli wykona nadmierny wysiłek fizyczny, zapomni wziąć leku immunosupresyjnego, a weźmie przeciwwirusowy, konsekwencje mogą być różne. Staramy się patrzeć, czy nie ma niebezpieczeństwa dla pacjentów, analizujemy sytuację.
Co powinni zrobić pacjenci, którzy słyszą od lekarzy, że nie powinni przyjmować tańszego leku, a nie stać ich na drogi oryginał?
Trzeba pamiętać, że każdy ma możliwość raportowania działań niepożądanych leków, które u nich występują, do Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych. Urząd zajmuje się każdym takim zgłoszeniem, sprawdza producenta, patrzy, kiedy następowała zmiana terapii, jakiego typu jest to działanie niepożądane. Takich zgłoszeń po prostu nie ma. Ten system, w którym staramy się racjonalizować terapię, gdzie budujemy terapię na tańszych odpowiednikach, działa.
Pacjenci: "Boimy się kolejnych podwyżek"
Organizacje pacjentów przygotowują już kolejne pismo do Ministerstwa Zdrowia, ponieważ obawiają się, że od stycznia, wraz z kolejną listą leków refundowanych, niezbędne dla nich preparaty znów podrożeją. Jak dowiedział się reporter RMF FM, starania chorych poparła Polska Unia Organizacji Pacjentów. Widzimy, że pikiety przed ministerstwem nie przynoszą efektu. Czekamy na specjalne posiedzenie sejmowej Komisji Zdrowia w tej sprawie - dodaje Tomasz Samborski. Próbowałem przyjmować tańszy zamiennik. Po kilku tygodniach odradził tego lekarz, bo parametry funkcjonowania nerki natychmiast pogorszyły się. Musiałem wrócić do potrzebnej terapii - dodaje.
(ag)
Michał Dobrołowicz
..
Miejcie swiadomisc ze jak kazdy pacjent ma miec refundowane leki najdrozszych firm do 10 mln pacjentow razy 10.000 za leki daje 100 mld. A tyle nie ma. A gdzie utrzymanie szpitali przychodni pogotowia? To sa gigantyczne koszty.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:07, 02 Lis 2017 Temat postu: |
|
|
Dzieci w Szczecinie pozbawione opieki okulistycznej
Dzisiaj, 2 listopada (11:57)
Oddział okulistyki dziecięcej w szpitalu w Szczecinie-Zdrojach zawieszony co najmniej do połowy listopada. Z końcem października skończył się kontrakt NFZ, nowy konkurs rozstrzygnięty zostanie dopiero za dwa tygodnie.
Zdjęcie ilustracyjne
/Pexels photo /
Ci, którzy mieli zabiegi zaplanowane na pierwszą połowę listopada nie zostaną przyjęci do szpitala. Rzeczniczka placówki zapewniła, że 13 pacjentów obecnie przebywających na oddziale terapię dokończy. Co ważne, pacjentami oddziału są dzieci.
Oddział okulistyczny ze Zdrojów nie znalazł się w sieci szpitali. Konkurs na finansowanie przeprowadzanych tam zabiegów NFZ ogłosił dopiero w ubiegłym tygodniu, jednocześnie dyrektor szczecińskiego oddziału funduszu nie zgodził się przedłużyć dotychczasowego kontraktu do czasu rozstrzygnięcia procedur konkursowych.
Co zmienia sieć szpitali?
Od 1 października w Polsce obowiązuje nowy system opieki zdrowotnej. Podstawą finansowania szpitali w sieci jest ryczałt, którego wysokość wylicza się na podstawie liczby i struktury sprawozdanych w poprzednim okresie świadczeń. W pierwszym kwartale funkcjonowania sieci brane są pod uwagę świadczenia wykonane przez szpital w 2015 roku (ale według ceny obowiązującej w dniu wejścia w życie sieci). Ryczałt jest wyliczony według wzoru określonego w rozporządzeniu, który jest jednakowy dla wszystkich szpitali.
Dodatkowo odrębnie finansowane będą świadczenia szczególnie istotne z punktu widzenia potrzeb pacjentów, np. odbieranie porodów, udzielanie pomocy w razie zawałów serca, programy lekowe, endoprotezy stawu biodrowego i kolanowego czy świadczenia związane z leczeniem onkologicznym.
(ag)
Aneta Łuczkowska
...
Niestety nie jedyny taki incydent.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 10:34, 07 Lis 2017 Temat postu: |
|
|
Twoje Zdrowie
Człowiek
Zmysły
Jakie prawa mają pacjenci z zaćmą?
Jakie prawa mają pacjenci z zaćmą?
Wczoraj, 6 listopada (20:50)
Aż 21 miesięcy średnio muszą czekać pacjenci w Polsce na zabieg usunięcia zaćmy. To najnowsze dane Polskiego Towarzystwa Okulistycznego. Powód to między innymi obniżenie wycen przez Narodowy Fundusz Zdrowia. W całym kraju z zaćmą zmaga się ponad pół miliona osób. Od poniedziałku do pacjentów trafiać będą nowe Karty Praw Pacjenta z Zaćmą stworzone przez Instytut Praw Pacjenta i Edukacji Zdrowotnej we współpracy z Polskim Towarzystwem Okulistycznym.
Zdjęcie ilustracyjne
/Unsplash.com /
Podstawowym celem, który przyświecał tworzeniu "Karty praw pacjenta z zaćmą" była edukacja skierowana do osób znajdujących się w grupie ryzyka zachorowania na zaćmę, samych pacjentów oraz środowiska medycznego. Jesteśmy zobowiązani do tego, by podnosić jakość życia pacjentów poprzez uświadamianie o diagnostyce i możliwościach leczenia - komentuje Igor Grzesiak, członek zarządu Instytutu Praw Pacjenta i Edukacji Zdrowotnej.
Najważniejsze prawa osób z zaćmą
Podstawowym prawem chorego na zaćmę jest uzyskanie od personelu medycznego świadczeń zdrowotnych udzielanych z należytą starannością, zgodnych ze wskazaniami aktualnej wiedzy medycznej oraz zasadami etyki zawodowej. Wynika to z prawa do opieki medycznej (diagnostyki, leczenia, pielęgnacji i rehabilitacji) zgodnej z aktualną wiedzą medyczną.
Kwalifikacja do zabiegu usunięcia zaćmy powinna odbywać się zgodnie ze standardami Polskiego Towarzystwa Okulistycznego. Oznacza to, że decyzję o skierowaniu na operację usunięcia zaćmy powinien podjąć lekarz po przeprowadzeniu dokładnego wywiadu i wspólnej ocenie, czy zaćma utrudnia, albo wręcz uniemożliwia choremu codzienne funkcjonowanie, prowadzając do stopniowej utraty samodzielności. Pacjent powinien otrzymać wówczas dokument pozwalający na rejestrację na zabieg. Nie może być mowy o stosowaniu innych kwalifikacji takich jak np. ostrość wzroku pacjenta.
Zabieg usunięcia zaćmy należy do najbardziej spektakularnych procedur medycznych - po 15-30 minutach, bo tyle trwa operacja, osoba, która miała problemy z wykonywaniem najprostszych czynności wraca do normalnego funkcjonowania. Zabieg wykonywany jest metodą tzw. fakoemulsyfikacji. Chirurg okulista wykonuje niewielkie nacięcie w rogówce, usuwa naturalną zmętniałą soczewkę oka, a następnie zastępuje ją sztuczną soczewką wewnątrzgałkową o odpowiednio dobranych parametrach optycznych.
Po przyjęciu do szpitala na zabieg operacji zaćmy pacjent ma prawo do współdecydowania o zastosowanych wyrobach medycznych. W przypadku zabiegu refundowanego przez NFZ nie ma możliwości dopłaty i wyboru soczewki wieloogniskowej lub torycznej, mimo że nie ma w polskim prawie przepisu zabraniającego dopłat. W ramach NFZ wszczepiana jest soczewka jednoogniskowa, która pozwala na uzyskanie dobrego widzenia do dali, jednak pacjent nadal będzie musiał używać okularów do czytania czy pracy przy komputerze. Wiele innych, droższych soczewek jest niedostępnych. Nie wszędzie i nieobszernie pacjent jest informowany. Wiem, że nasze szpitale nie są dopasowane do warunków, które wskazuje nam Unia, czyli dwa łóżka w sali - mówi w rozmowie z RMF FM profesor Iwona Grabska-Liberek, prezes Polskiego Towarzystwa Okulistycznego.
Teraz jest tak, że lekarz decyduje, jaka soczewka - z tych, którymi dysponuje szpital - jest najlepsza dla pacjenta. Chodzi o moc danej soczewki. Jeżeli pacjent wymaga na przykład soczewki torycznej lub multifokalnej, to takiej możliwości pacjent, bo szpital takimi soczewkami nie dysponują. Bo są to zbyt drogie soczewki - dodaje profesor Grabska-Liberek.
Z moich doświadczeń wynika, że pacjenci nie mają podstawowej wiedzy na temat leczenia zaćmy w tym przede wszystkim nie wiedzą, że efekt leczenia zależy od wielu czynników, na które mogą mieć wpływ. Jestem przekonana, że wyedukowany pacjent ma większą szansę na uratowanie widzenia a nawet jego poprawę - dlatego popieram wszelkie działania stawiające potrzeby pacjentów w centrum uwagi - mówi Małgorzata Pacholec, Dyrektor Polskiego Związku Niewidomych.
"Nie zapisywać się do kilku kolejek jednocześnie"
Lekarze zwracają też uwagę, że chorzy nie powinni zapisywać się do kilku kolejek jednocześnie. Powinni za to informować lekarzy, jeśli zabieg wykonają prywatnie. Bo w ten sposób zwalniają miejsce w kolejce w publicznym szpitalu. Pacjent ma nie tylko prawa, ale i obowiązki - dodaje prezes Polskiego Towarzystwa Okulistycznego.
Z roku na rok coraz więcej pacjentów z zaćmą decyduje się na leczenie za granicą. W ubiegłym roku do Czech na operację usunięcia zaćmy wyjechało kilkanaście tysięcy pacjentów z Polski.
(ag)
Michał Dobrołowicz
...
Kolejny problem.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 17:48, 07 Lis 2017 Temat postu: |
|
|
Szpital w Goleniowie zawiesił działalność oddziału położniczo-ginekologicznego
Dzisiaj, 7 listopada (13:23)
Kobiety w ciąży z Goleniowa w Zachodniopomorskiem pomocy medycznej muszą szukać poza miastem. Lokalny szpital zawiesił właśnie działalność oddziału położniczo-ginekologicznego. Powód to braki kadrowe.
Wszystkie pacjentki zostały wypisane do domu (zdj. ilustracyjne)
/Józef Polewka /RMF FM
Według władz szpitala oddział będzie zamknięty do końca miesiąca. Z pracy odeszło właśnie dwóch lekarzy z goleniowskiej porodówki. Nie udało się ich przekonać, by wycofali wypowiedzenia.
Dyrekcja szpitala nie znalazła też nikogo na zastępstwo. Wszystkie pacjentki zostały wypisane do domu, nowe nie są przyjmowane, nawet jeśli są to nagłe przypadki.
Mieszkanki Goleniowa pomocy muszą szukać albo w szpitalu w Nowogardzie, albo jechać aż do Szczecina.
(mpw)
Aneta Łuczkowska
...
Jaki w tym sens?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 9:11, 08 Lis 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Polska
Resort zdrowia zachęca, by brać przykład... z królików. "Wiemy, jak zadbać o liczne potomstwo"
Resort zdrowia zachęca, by brać przykład... z królików. "Wiemy, jak zadbać o liczne potomstwo"
Wczoraj, 7 listopada (21:02)
"Kto jak kto, ale my króliki wiemy, jak zadbać o liczne potomstwo. Chcesz poznać nasz sekret?" - tak zaczyna się spot przygotowany na zlecenie resortu zdrowia w ramach Narodowego Programu Zdrowia. Kampania wzbudziła wiele emocji wśród internautów.
Kadr ze spotu przygotowanego w ramach ministerialnej kampanii
/Zrzut ekranu
W spocie, który można obejrzeć tutaj, królik-narrator podkreśla, że przedstawiciele jego gatunku dużo się ruszają, zdrowo jedzą i nie stresują się przesadnie. "Jeśli chcesz kiedyś zostać rodzicem, weź przykład z królików" - zachęca. Film zakończony jest hasłem: "Wspieramy zdrowy styl życia - Ministerstwo Zdrowia".
Spot jest elementem Narodowego Programu Zdrowia. Na stronie resortu czytamy, że jego cele to przede wszystkim "wydłużenie życia Polaków, poprawa jakości ich życia związanej ze zdrowiem i ograniczanie społecznych nierówności w zdrowiu". "Przyjęcie Narodowego Programu Zdrowia było jednym z głównych założeń ustawy o zdrowiu publicznym, która weszła w życie 3 grudnia 2015 r. Dzięki jej realizacji Polacy będą mieć większą świadomość tego, jak ważne są zdrowy styl życia i zachowania prozdrowotne" - czytamy na stronie ministerstwa.
Prezentowanym w mediach spotom towarzyszą także bannery, które można spotkać np. na przystankach komunikacji miejskiej.
Choć jej bohaterami są sympatyczne futrzaki, kampania budzi u niektórych odbiorców mieszane uczucia. Konotacje językowe z królikami i płodnością są jednoznacznie negatywne - mówi w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" językoznawca prof. Jerzy Bralczyk. Jak tłumaczy, króliki nie są wzorem świadomego podejścia do prokreacji.
W komentowanie akcji zaangażowali się zarówno politycy różnych opcji, jak i zwykli internauci. Poniżej kilka przykładów:
Szukaliśmy jakiegoś ezopowego odniesienia, tak aby poprzez baśnie, zwierzęta móc trafić z przekazem do szerokiej grupy odbiorców - tłumaczy w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" jeden z twórców akcji, Jakub Kubicki z firmy Propeller. Między innymi od naszego stylu życia zależy, czy będziemy mogli mieć dzieci - podkreśla.
...
Czy kroliki mnoza sie bezsensownie czy to tylko wymysl?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 16:53, 08 Lis 2017 Temat postu: |
|
|
Twoje Zdrowie
Aktualności
"Dzień bez lekarza" w Warszawie. "Walczymy o lepsze jutro"
"Dzień bez lekarza" w Warszawie. "Walczymy o lepsze jutro"
Dzisiaj, 8 listopada (10:16)
Lekarze ze Szpitala Pediatrycznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego ogłosili środę "dniem bez lekarza". Odłożono planowe zabiegi i przyjęcia. Szpital ma pracować w trybie dyżurowym. Protestujący zapewnili, że pacjenci w stanie zagrożenia zdrowia lub życia otrzymają pełną pomoc.
Zdjęcie ilustracyjne
/Arkadiusz Grochot /RMF FM
W związku z pogarszającą się sytuacją w polskiej ochronie zdrowia oraz w naszym szpitalu, w ramach manifestu narastającego problemu braków kadrowych, złej organizacji ochrony zdrowia, niedogodności dla pacjenta wynikających z niskiej dostępności do lekarzy i najnowszych procedur medycznych oraz nieproporcjonalnie niskich wynagrodzeń personelu medycznego i olbrzymiego obciążenia pracą, dzień 08 listopada 2017 r. ogłaszamy "dniem bez lekarza" - napisano w wydanym w środę rano oświadczeniu Oddziału Terenowego Okręgowego Związku Zawodowego Lekarzy Specjalistycznego Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Warszawie.
Lekarze poinformowali, że tego dnia szpital będzie pracował jak w dni świąteczne, a każdy oddział będzie zabezpieczał lekarz dyżurny. Zabiegi i przyjęcia planowe zostały przełożone na "nieodległe terminy". Jednocześnie medycy zapewnili, że pacjenci w stanie bezpośredniego zagrożenia zdrowia lub życia wymagający pomocy medycznej otrzymają ją w pełnym zakresie.
Sytuacja ta jest reakcją na brak realnych działań ze strony Rządu i Dyrekcji w celu poprawy warunków pracy i płacy w ochronie zdrowia i znakiem ostrzegawczym pokazującym, jak będzie wyglądała przyszłość, jeśli te zmiany nie zostaną natychmiast wprowadzone - czytamy w oświadczeniu związkowców.
Naszych pacjentów serdecznie przepraszamy za wszelkie niedogodności wynikające z protestu i prosimy o zrozumienie, że działamy w walce o Wasze lepsze jutro - dodali lekarze.
W tym szpitalu startowała głodówka
Pod koniec października zakończył się prowadzony przez 4 tygodnie, m.in. w tym szpitalu, protest głodowy pracowników medycznych. Lekarze zapowiedzieli, że w placówkach na terenie całego kraju będą wypowiadać klauzulę opt-out, która pozwala im pracować dłużej, niż przewidują obowiązujące normy.
Protest jest obecnie prowadzony przez Porozumienie Zawodów Medycznych (PZM), które skupia kilkanaście związków zawodowych i organizacji. PZM przygotowało projekt obywatelski, który ma zwiększyć poziom finansowania ochrony zdrowia; docelowy poziom wyznaczono na nie mniej niż 6,8 proc. PKB od 2021 r. (w 2018 r. na ten cel miałoby być przeznaczone 5,2 proc. PKB). Domagają się także m.in. nowelizacji ustawy regulującej minimalne wynagrodzenia pracowników ochrony zdrowia.
MZ podkreśla, że nakłady na zdrowie sukcesywnie rosną. Na zaplanowanym na środę posiedzeniu komisji zdrowia ma odbyć się pierwsze czytanie rządowego projektu nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej, który przewiduje stopniowy wzrost nakładów na ochronę zdrowia do 6 proc. PKB w 2025 r. (zakłada on, że w 2018 r. na ten cel będzie przeznaczone 4,67 proc. PKB, a rok później 4,86 proc.). Dodatkowe środki w pierwszej kolejności mają być przeznaczane na świadczenia opieki zdrowotnej (m.in. na te, do których są najdłuższe kolejki).
(ag)
....
Opetani. To wyraznie ma charakter demoniczny.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 13:56, 17 Lis 2017 Temat postu: |
|
|
Znana jest przyczyna śmierci 28-letniej lekarki, która zmarła na dyżurze w Niepołomicach
Dzisiaj, 17 listopada (07:4
Są wyniki sekcji zwłok 28-letniej lekarki-rezydentki ze szpitala w Niepołomicach. Kobieta miała zawał serca.
Zdj. ilustracyjne
/Archiwum RMF FM
Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci kobiety była niedokrwienna martwica mięśnia sercowego, czyli potocznie mówiąc - zawał serca. Śledczy czekają jeszcze na wyniki badań toksykologicznych. Mają one pomogą wykazać m.in., czy kobieta przyjmowała leki.
Zanim doszło do tragedii, kobieta na jednym z portali społecznościowych narzekała na przepracowanie.
Przypomnijmy, że kobieta źle się poczuła podczas dyżuru nocnego w całodobowej przychodni lekarskiej w Niepołomicach. Objęła tam 12-godzinny dyżur po tym, jak zakończyła - po 8 godzinach- pracę w jednej z klinik.
28-latka upadła. Pomimo podjętych działań reanimacyjnych nie zdołano przywrócić akcji serca.
Przed samym zdarzeniem mówiła koleżance z którą rozmawiała, że czuje się źle. Próbowała wstać, upadła na podłoże - mówił Janusz Hnatko, rzecznik prokuratury okręgowej w Krakowie.
...
Oczywiscie tak nie moze byc.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 17:12, 20 Lis 2017 Temat postu: |
|
|
Jest nadzieja dla chorych na szpiczaka. Czy drogi lek będzie refundowany?
Dzisiaj, 20 listopada (12:10)
"Zrobiliśmy duży krok w kierunku refundacji niezbędnego nam leku" - mówią po spotkaniu z ministerstwem zdrowia chorzy na szpiczaka plazmocytowego. Miesięczna terapia bez refundacji kosztuje ponad 40 tysięcy złotych.
Zdjęcie ilustracyjne
/Marcin Czarnobilski /RMF FM
Jest duża szansa, że zostanie on refundowany, natomiast co się stanie, to do końca nigdy nie wiemy i nigdy nie możemy przewidywać końca negocjacji - mówi Roman Sadżuga, prezes Polskiego Stowarzyszenia Pomocy Chorym na Szpiczaka.
Jest to jedyny lek, który może powstrzymać progresję choroby. Po drugie, jest to lek bardzo wygodny, pastylka w domu, żadnej hospitalizacji, żadnych problemów, dojazdu. Nawet jeśli on przestaje działać, to później ta choroba się stabilizuje i przedłużenie życia trwa rok i dłużej - dodaje Sadżuga.
Szpiczak jest jednym z najczęstszych nowotworów układu krwiotwórczego. Zgodnie z danymi Narodowego Funduszu Zdrowia w Polsce z nowotworem tym żyje ok. 9,5 tys. osób, a co roku rozpoznaje się ok. 1,5 tys. nowych przypadków choroby, głównie u osób w wieku 65-70 lat. Eksperci oceniają, że pomalidomidu najpilniej potrzebuje ok. 200 pacjentów. Są to chorzy ze szpiczakiem, u których przestały działać (szpiczak nawrotowy) lub nie zadziałały (szpiczak oporny) leki obecnie dostępne w Polsce w ramach programów lekowych - bortezomib i lenalidomid.
Szpiczak jest wciąż chorobą nieuleczalną, ale w ostatnich latach w jego leczeniu dokonał się ogromny postęp. Gdy zaczynałem pracę jako lekarz 13-14 lat temu, pacjent ze szpiczakiem żył średnio trzy lata. Obecnie jest to już sześć - siedem. Czas przeżycia chorych na szpiczaka uległ podwojeniu -dr Dominik Dytfeld, prezes Polskiego Konsorcjum Szpiczakowego.. Dodał, że jest to średni czas przeżycia, ale niektórzy chorzy żyją 10, 15, a nawet 20 lat.
My z tej choroby chcemy zrobić chorobę przewlekłą, z którą pacjent może żyć i cieszyć się życiem - podkreślił hematolog. Zaznaczył, że będzie to możliwe dzięki nowym lekom i ich dostępności dla pacjentów. Szpiczak jest bowiem chorobą, która w pewnym momencie nawraca, stąd konieczność stosowania coraz to nowych terapii.
(ag)
Michał Dobrołowicz
RMF FM/PAP
...
Nie jestem w stanie wobec takiego cierpienia dawac prostych ,,genialnych" rad... Przekazuje...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:52, 29 Lis 2017 Temat postu: |
|
|
Od września grypa dopadła milion osób. To niechlubny rekord
1 godz. 24 minuty temu
W obecnym sezonie grypowym - od września, odnotowano ponad 1,1 mln przypadków zachorowań lub podejrzeń zachorowań na grypę – mówi rzecznik GIS Jan Bondar, powołując się na dane Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny.
Zdjęcie ilustracyjne
/Pexels photo /
Specjaliści przekonują, że najskuteczniejszym sposobem zapobiegania infekcjom i powikłaniom powodowanym przez wirusy grypy są szczepienia.
Niezwykle istotne, jak podkreślają eksperci, jest także przestrzeganie zasad higieny, m.in. częste mycie rąk oraz kichanie i kasłanie w zgięcie łokciowe. Dzięki temu dłonie nie zostaną skażone wirusem i chory nie przeniesie go na inne osoby. W miejscach publicznych i środkach transportu należy unikać niepotrzebnego dotykania powierzchni i elementów ich wyposażenia.
Zaleca się, by przy wystąpieniu objawów takich jak gorączka, bóle głowy, bóle mięśniowo-stawowe, kaszel, ból gardła lub duszność, zgłosić się do lekarza. W przypadku podejrzenia lub rozpoznania grypy nie należy chodzić do pracy i pozostać w domu. To zmniejsza ryzyko groźnych powikłań.
Eksperci Ogólnopolskiego Programu Zwalczania Grypy (OPZG) apeluje, aby nie lekceważyć objawów zakażenia. Jest groźną chorobą wirusową, nadal często myloną z przeziębieniem.
Grypa zwykle atakuje nagle i wywołuje silną gorączkę, często powyżej 39 stopni Celsjusza. Objawia się bólami mięśni, stawów oraz głowy. W przeciwieństwie do przeziębień, w czasie grypy rzadko występuje katar, bardziej charakterystyczny dla niej jest natomiast suchy męczący kaszel. Grypa może mieć również przebieg bezobjawowy lub z niewielkimi objawami.
Grypa występuje przez cały rok, jedynie w mniejszym nasileniu w poszczególnych okresach, np. latem. Od września 2016 r. do połowy sierpnia 2017 r. w sumie zarejestrowano rekordową liczbę ponad 4,8 mln zachorowań, czyli 19 proc. więcej niż w analogicznym okresie poprzedniego sezonu 2015/2016. Od września 2017 r. liczony jest kolejny sezon grypowy.
W sezonie 2017/2018 po raz pierwszy w Polsce dostępne są dwa rodzaje szczepionek. Jedna z nich jest tzw. trójwalentna i zawiera antygeny dwóch szczepów grypy typu A (Michigan/45/2015 (H1N1) i Hong Kong/4801/2014 (H3N2) oraz jednego typu B (Brisbane/60/2008 Victoria). W drugiej szczepionce (czterowalentnej) znajdują się cztery antygeny: poza tymi, które są w szczepionce trójwalentnej jest w niej jeszcze jeden antygen - Phuket/3073/2013 (Yamagata).
...
Rzeczywiscue dno.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 17:47, 01 Gru 2017 Temat postu: |
|
|
Dramatyczna sytuacja w krakowskim szpitalu. "Zagrożone jest życie i zdrowie wcześniaków"
Dzisiaj, 1 grudnia (10:56)
Bardzo zła sytuacja w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie-Prokocimiu. Władze placówki nie chcą przyjmować noworodków z wadami serca na oddział kardiologiczny, ponieważ brakuje lekarzy anestezjologów potrzebnych do operacji.
Uniwersytecki Szpital Dziecięcy w Krakowie-Prokocimiu
/Józef Polewka /
26 spośród 33 zatrudnionych anestezjologów w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie-Prokocimiu wypowiedziało klauzulę opt-out. Nie pracują więcej niż 48 godzin w tygodniu. Zagrożone jest życie i zdrowie wcześniaków - alarmują lekarze neonatolodzy.
Dyrekcja placówki nie może poradzić sobie z protestem anestezjologów. Nie ma zabezpieczenia dla operacji kardiologicznych i trzeba je odwoływać. To, co dzieje się w Prokocimiu, zagraża życiu małych dzieci - nieoficjalnie mówią lekarze.
Tylko wczoraj jeden ze szpitali położniczych w Krakowie alarmował, że są u niego cztery noworodki, u których stwierdzono wady serca i wymagają one pilnej interwencji kardiologicznej lub nawet kardiochirurgicznej. Neonatolodzy chcieli przewieźć dzieci do szpitala w Prokocimiu - jednak tam stwierdzono, że nie ma możliwości przyjęcia małych pacjentów. Dwójka niemowląt ostatecznie trafiła do szpitala na Śląsku.
Eksperci uważają, że jest to kuriozalna sytuacja, by transportować chore dzieci kilkadziesiąt kilometrów, podczas gdy można je leczyć w jednym z najlepszych dziecięcych szpitali kardiochirurgicznych w Polsce - w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie-Prokocimiu.
Rzecznik szpitala Natalia Adamska-Golińska stwierdziła, że nie wie, o co chodzi i nie zna sprawy. Obiecała, że sprawdzi ten temat, jak dostanie maila z pytaniami. Oczywiście taka prośba do niej już została przesłana.
"Staramy się bardzo"
W rozmowie z RMF FM, profesor Janusz Skalski, kardiochirurg ze szpitala w Krakowie-Prokocimiu zaznacza, że lekarze robią wszystko, żeby braki kadrowe nie miały wpływu na pacjentów. Staramy się bardzo, ale nie mając odpowiedniej liczby zatrudnionego personelu mamy naprawdę ogromne problemy. Można było uniknąć odsyłania dzieci i myślę, że w przyszłości tego nie będzie - mówi profesor Skalski. Robimy wszystko, żeby sobie poradzić, ale problem sprowadza się do pieniędzy. Niedofinansowanie ochrony zdrowia jest w tej chwili w Polsce dramatyczne - uważa prof. Skalski.
Kardiochirurg odniósł się też do odesłania dzieci do szpitala na śląsku. My z tego powodu nie jesteśmy bardzo szczęśliwi, bo jeżeli coś się już takiego stało, to wynika z kilku rzeczy. Między innymi z tego, że na oddziale położniczym lekarz zadziałał natychmiastowo. Tymczasem wiele z tych dzieci może poczekać kilka dni i tak postępują wszystkie kliniki kardiochirurgii i kardiologii dziecięcej - mówi prof. Skalski.
(ag)
Marek Balawajder
...
Ciagle te horrory.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 10:22, 04 Gru 2017 Temat postu: |
|
|
Radziwiłł o proteście lekarzy: To gra bezpieczeństwem pacjentów
Dzisiaj, 4 grudnia (07:16)
„Jeśli celem protestu lekarzy jest paraliż niektórych placówek, to rozpoczęła się gra bezpieczeństwem pacjentów” - powiedział PAP minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. Przyznał, że negocjacje z protestującymi nie są już prowadzone, ale zapewnił, że MZ monitoruje sytuację w szpitalach.
Minister Zdrowia Konstanty Radziwiłł
/Jacek Turczyk /PAP
W ostatnich dniach coraz więcej placówek informuje o wypowiadaniu przez lekarzy klauzuli opt-out, która pozwala im pracować powyżej 48 godz. Oznacza to, że niektóre szpitale w najbliższych tygodniach mogą mieć problem z obsadą dyżurów lekarskich. Klauzulę wypowiedziała m.in. część lekarzy z Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi (ok. 150 z 400 lekarzy), z Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Warszawie i Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 3 w Rybniku. Medycy domagają się m.in. podwyższenia nakładów na ochronę zdrowia do 6,8 proc. PKB od 2021 r. i zwiększenia wynagrodzeń.
Jeśli celem organizatorów tej akcji jest doprowadzenie do paraliżu, jeśli nie całej służby zdrowia to niektórych placówek, to jest rzeczą zupełnie oczywistą, że rozpoczęła się jakaś gra bezpieczeństwem pacjentów - skomentował Radziwiłł w rozmowie z PAP.
Zapewnił, że resort przygotowuje się na ewentualne problemy kadrowe w szpitalach po wypowiedzeniu klauzuli opt-out. Ale przede wszystkim do tego muszą przygotować się dyrektorzy szpitali, to oni są zobowiązani do zapewnienia ciągłości opieki nad pacjentami - zaznaczył.
Minister wskazał, że istnieją możliwości zabezpieczenia obsady dyżurowej również w takiej sytuacji, choć nie są one optymalne dla pacjentów. Takim rozwiązaniem jest np. praca zmianowa lekarzy albo tzw. praca w czasie równoważnym. Z punktu widzenia opieki nad pacjentem, który leży w szpitalu, nie jest to rozwiązanie idealne, dlatego że pacjent widzi swojego lekarza w nieregularnych odstępach czasu, ale jest to rozwiązanie rezerwowe - powiedział.
System równoważnego czasu pracy polega na zwiększeniu liczby godzin pracy w danym dniu lub tygodniu, na rzecz jej zmniejszenia w innym dniu, tygodniu albo udzieleniu dni wolnych. W okresie rozliczeniowym dopuszczalny wymiar czasu pracy nie może jednak być przekroczony.
Oczywiście w sytuacjach wyjątkowych trudno przewidzieć, jak to będzie wyglądać. Na razie monitorujemy sytuację, dzisiaj ona nie wygląda dramatycznie (...). Samo wypowiedzenie nie jest jednoznaczne z tym, że lekarze je zrealizują, mam nadzieję, że może tak się nie stanie - dodał minister.
"Lekarze rezydenci otrzymali ogromne podwyżki"
Radziwiłł przyznał, że obecnie nie są prowadzone negocjacje pomiędzy resortem zdrowia a przedstawicielami Porozumienia Zawodów Medycznych, które koordynuje protest.
Nie toczą się takie rozmowy i to też pokazuje dziwaczność tej akcji. Do wypowiadania klauzuli opt-out dochodzi w dniach, kiedy parlament przyjmuje ustawę zapewniającą wzrastające nakłady na ochronę zdrowia ze środków publicznych w wymiarze dotychczas niespotykanym - do 6 proc. w 2015 r. W ciągu 10 lat do służby zdrowia ma dodatkowo napłynąć 547 mld zł. Jeśli ktoś nie zauważa historyczności tej chwili, to jest po prostu pozbawiony możliwości rozpoznawania rzeczywistości - powiedział. To się również odbywa w momencie, kiedy lekarze rezydenci otrzymali ogromne podwyżki, kiedy już działa ustawa o minimalnych wynagrodzeniach pracowników medycznych, kiedy kontynuujemy podwyżki dla pielęgniarek i ratowników medycznych - dodał.
Minister podkreślał, że młodzi lekarze zawsze dużo pracowali, a wytężona praca o różnych porach pozwala im zdobywać doświadczenie. Historycznie zawsze tak było, że lekarze - zwłaszcza młodzi - pracowali więcej niż 48 godz. tygodniowo. Nie chcę mówić, ile powinno się pracować, bo każdy powinien sam ocenić swoje siły i zgodnie z tym podejmować pracę. Nie ma mowy o tym, żeby się przemęczyć czy zamęczyć, bo to może zaszkodzić lekarzowi i bezpieczeństwu pacjentów - powiedział.
Radziwiłł skrytykował działania Naczelnej Rady Lekarskiej, która zwróciła się do lekarzy o "ograniczenie w najbliższym czasie gotowości do świadczenia pracy i wykonywania świadczeń zdrowotnych, również w ramach umów cywilnoprawnych, do maksymalnie 48 godzin w tygodniu". Na stronie NRL opublikowano też gotowy wzór oświadczenia dotyczącego cofnięcia zgody na klauzulę opt-out.
Jeśli do porzucania pracy, do ograniczania wysiłku, do doprowadzenia do paraliżu opieki nad pacjentami wzywają organizacje lekarskie to ja to oceniam jako coś zupełnie nie na miejscu, szczególnie wtedy, kiedy nawołuje do tego NRL. Samorząd lekarski jest z mocy prawa zobowiązany do sprawowania pieczy nad należytym wykonywaniem zawodu i do stania na straży etyki lekarskiej, ma działać w granicach interesu publicznego i dla jego ochrony. Nie jest to organizacja, która ma prowadzić lekarzy na barykady, organizując protesty, a w szczególności akcje, które mają utrudnić pacjentom korzystanie z opieki zdrowotnej czy wręcz zagrozić ich bezpieczeństwu. To budzi mój zasadniczy sprzeciw - powiedział Radziwiłł.
(ag)
....
Rzeczywiscie to szokujace wydarzenia. Nigdy tak nie bylo. Myslal by kto ze pensje im obnizyli o polowe...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 8:46, 05 Gru 2017 Temat postu: |
|
|
Resort zdrowia: Ponad 2300 lekarzy wypowiedziało klauzulę opt-out
Wczoraj, 4 grudnia (19:41)
Klauzulę opt-out wypowiedziało – zgodnie z danymi z 1 grudnia - 2310 lekarzy – informuje Ministerstwo Zdrowia. Rezydenci podają inną liczbę – ok. 2,8 tys. osób, jednak zaznaczają, że uwzględnia ona także tych, którzy zadeklarowali, że 1 stycznia nie podpiszą powtórnie klauzuli.
Zdj. ilustracyjne
/Tomasz Gzell /PAP
Rzeczniczka Ministerstwa Zdrowia Milena Kruszewska poinformowała, że wśród tych lekarzy, którzy złożyli wypowiedzenia klauzuli opt-out, jest 1282 rezydentów, czyli lekarzy w trakcie specjalizacji, oraz 1028 pozostałych (przede wszystkim specjalistów). Resort podaje dane zebrane przez urzędy wojewódzkie. Nie monitoruje wypowiedzeń z pracy.
Kruszewska zaznaczyła, że ogółem w Polsce jest ok. 16 tys. rezydentów i 119 736 lekarzy wykonujących zawód. Resort podał, że najwięcej (ponad 100 na region) wypowiedzeń klauzuli zanotowano w województwach: dolnośląskim, łódzkim, małopolskim, mazowieckim, podkarpackim, śląskim i świętokrzyskim.
Łukasz Jankowski z Porozumienia Rezydentów OZZL poinformował PAP w poniedziałek, że 1,3 tys. - 1,5 tys. rezydentów i 1,3 tys. specjalistów wypowiedziało klauzulę opt-out lub zadeklarowało, że jej nie podpisze od początku roku.
Klauzula opt-out to odrębna umowa, z miesięcznym terminem wypowiedzenia, na mocy której lekarz zgadza się na wydłużenie czasu pracy powyżej 48 godzin tygodniowo. Dzięki temu szpitale mogą zapewnić całodobową opiekę lekarską nad pacjentami, wyznaczając m.in. grafik dyżurów lekarskich.
Konsekwencje wypowiedzeń mogą być poważne
Z liczby wypowiedzeń klauzuli wynika, że znaczne braki kadrowe mogą się okazać istotnym problemem. W niektórych szpitalach zjawisko przybrało masową skalę. Np. w dziecięcym szpitalu w Krakowie-Prokocimiu, w którym na ponad 170 zawartych z lekarzami umów o klauzuli opt-out, wypowiedzeń jest ponad 90. Rzeczniczka szpitala ostrzegła, że placówka będzie musiała ograniczyć przyjmowanie dzieci (poza przypadkami pilnymi).
Ministerstwo Zdrowia przypomina, że przede wszystkim zarządzający szpitalami będą musieli poradzić sobie ze skutkami ewentualnych problemów kadrowych w placówkach. Rzeczniczka resortu w piśmie zawierającym odpowiedzi na pytania PAP dotyczące tej kwestii dodała, że prawo dopuszcza modyfikację organizacji systemu czasu pracy, np. może wprowadzić system zmianowy pracy dla lekarzy lub pracę w systemie równoważnym. Rozwiązania takie są mniej korzystne dla pacjentów z uwagi na nieregularny dostęp do lekarza prowadzącego - zaznaczyła Kruszewska.
Prezes NRL: Akcja prowadzona jest w interesie chorego
W poniedziałek Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy oświadczył, że "z niepokojem zauważa" zastraszanie lekarzy, zwłaszcza rezydentów, wypowiadających klauzule ze strony dyrektorów szpitali, ordynatorów lub kierowników specjalizacji.
W oświadczeniu podpisanym przez szefa OZZL Krzysztofa Bukiela wyrażona została obawa, że "powyższe osoby zostały ośmielone do takich bezprawnych działań wystąpieniem ministra zdrowia sprzed paru tygodni, kiedy stwierdził on, że wypowiadanie klauzuli opt-out (...) jest działaniem uderzającym w podstawy etyki lekarskiej oraz skandalicznym i haniebnym".
Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Maciej Hamankiewicz wystosował w poniedziałek list otwarty do dyrektorów szpitali. Zapewnił, że akcja wypowiadania klauzuli opt-out nie jest zwrócona przeciwko szpitalom, w których lekarze są zatrudnieni.
"Akcja prowadzona jest przede wszystkim w interesie chorego, jej celem jest przypomnienie, że pacjentem powinien opiekować się lekarz, który nie jest nadmiernie przepracowany i ma czas na to, żeby stale podnosić swoje kwalifikacje zawodowe. Wykonywanie pracy w warunkach podpisanej klauzuli opt-out pozbawiło wielu lekarzy możliwości wykonywania zawodu w optymalnych dla siebie i pacjenta warunkach" - czytamy w liście.
...
Upiorna sytuacja. Tylko debil by sie radowal ze ,,PiS ma problem".
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|