Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Słuszba sdrofia nam roskfita!
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 30, 31, 32 ... 54, 55, 56  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 5:15, 05 Wrz 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Włoszczowa: Lekarz zasłabł przed dyżurem i zmarł. Prokuratura wyjaśnia okoliczności
Włoszczowa: Lekarz zasłabł przed dyżurem i zmarł. Prokuratura wyjaśnia okoliczności

Wczoraj, 4 września (19:00)

​Świętokrzyska policja i prokuratura wyjaśniają okoliczności śmierci lekarza ze Szpitala Powiatowego we Włoszczowie. 59-letni mężczyzna zasłabł przed dyżurem na SOR-ze i zmarł w szpitalu w Końskich.
Zdj. ilustracyjne
/HELMUT FOHRINGER /PAP/EPA


Pod nadzorem prokuratury wyjaśniamy okoliczności zdarzenia. Wykonujemy czynności, które mają wyjaśnić przyczynę śmierci tego mężczyzny - powiedziała PAP sierżant Monika Jałocha z KPP we Włoszczowie.

Lekarz z włoszczowskiego szpitala zasłabł przed wyznaczonym dyżurem na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. Po podjętej reanimacji mężczyzna został przewieziony do szpitala w Końskich, gdzie zmarł.

...

Za duzo tego...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 5:15, 05 Wrz 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Włoszczowa: Lekarz zasłabł przed dyżurem i zmarł. Prokuratura wyjaśnia okoliczności
Włoszczowa: Lekarz zasłabł przed dyżurem i zmarł. Prokuratura wyjaśnia okoliczności

Wczoraj, 4 września (19:00)

​Świętokrzyska policja i prokuratura wyjaśniają okoliczności śmierci lekarza ze Szpitala Powiatowego we Włoszczowie. 59-letni mężczyzna zasłabł przed dyżurem na SOR-ze i zmarł w szpitalu w Końskich.
Zdj. ilustracyjne
/HELMUT FOHRINGER /PAP/EPA


Pod nadzorem prokuratury wyjaśniamy okoliczności zdarzenia. Wykonujemy czynności, które mają wyjaśnić przyczynę śmierci tego mężczyzny - powiedziała PAP sierżant Monika Jałocha z KPP we Włoszczowie.

Lekarz z włoszczowskiego szpitala zasłabł przed wyznaczonym dyżurem na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. Po podjętej reanimacji mężczyzna został przewieziony do szpitala w Końskich, gdzie zmarł.

...

Za duzo tego...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:31, 07 Wrz 2017    Temat postu:

RMF 24
Gorąca linia
Pijany lekarz na dyżurze w szpitalu w Słupcy
Pijany lekarz na dyżurze w szpitalu w Słupcy

Dzisiaj, 7 września (15:50)

Półtora promila alkoholu w wydychanym powietrzu miał lekarz w szpitalu w wielkopolskiej Słupcy. Informację o tym dostaliśmy na Gorącą Linię RMF FM.
Lekarz miał 1,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu (zdj. ilustracyjne)
/Marcin Czarnobilski /RMF FM


Policję wezwał jeden z członków rodziny, która wieczorem trafił do słupeckiego szpitala. Tak zareagował na widok i krótką rozmowę z lekarzem. Okazało się, że miał rację. Półtora miligrama alkoholu w wydychanym powietrzu według uproszczonego przelicznika to trzy promile we krwi.

Lekarz został zwolniony do domu. Policja sprawdza teraz, jak wyglądał jego zakres obowiązków w tym czasie - ilu pacjentów przyjął i czy stan lekarza mógł mieć wpływ na zdrowie pacjentów.

Gorąca Linia RMF FM jest do Waszej dyspozycji! Przez całą dobę czekamy na informacje od Was, zdjęcia i filmy.

Możecie dzwonić, wysyłać SMS-y lub MMS-y na numer 600 700 800, pisać na adres mailowy [link widoczny dla zalogowanych] albo skorzystać z formularza [link widoczny dla zalogowanych]


(mpw)
Adam Górczewski

...

Znowu...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 23:00, 07 Wrz 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Lekarz zmarł po 24-godzinnym dyżurze. Są wstępne wyniki sekcji zwłok
Lekarz zmarł po 24-godzinnym dyżurze. Są wstępne wyniki sekcji zwłok

Dzisiaj, 7 września (16:51)

Rozległy zawał serca był przyczyną śmierci lekarza ze szpitala we Włoszczowie (woj. świętokrzyskie), który zmarł po 24-godzinnym dyżurze – wynika ze wstępnych rezultatów sekcji zwłok mężczyzny. Kontrolę w placówce prowadzi Państwowa Inspekcja Pracy.
Szpital, w którym pracował lekarz
/TVN24/x-news

59-letni chirurg zasłabł w poniedziałek po 24-godzinnym dyżurze kontraktowym we włoszczowskim szpitalu, przed kolejnym, który miał pełnić na szpitalnym oddziale ratunkowym. Po podjętej akcji reanimacyjnej, lekarza przewieziono do Specjalistycznego Szpitala w Końskich, w związku z podejrzeniem zawału. Mężczyzna zmarł podczas wykonywania zabiegu koronarografii.

Postępowanie dotyczące śmierci lekarza - ws. nieumyślnego spowodowania śmierci oraz narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia - prowadzi Prokuratura Rejonowa we Włoszczowie. Jak poinformował wiceszef prokuratury Mariusz Jakubiak, wstępne wyniku sekcji zwłok mężczyzny wskazują, że przyczyną jego śmierci był rozległy zawał serca. Bardziej szczegółowe informacje będziemy mieli dopiero po wykonaniu badań histopatologicznych - dodał prokurator.

W środę szefowa włoszczowskiej prokuratury Małgorzata Zarychta-Chodup informowała, iż śledczy zabezpieczyli dokumentację medyczną włoszczowskiego szpitala, dotyczącą zarówno leczenia lekarza przed jego przewiezieniem do placówki w Końskich, jak i jego akta osobowe. Prokuratorzy zamierzają przesłuchać wszystkie osoby, które w dniach 3 i 4 września pełniły dyżur wraz z chirurgiem.
"Analizowana jest dokumentacja, prowadzone są rozmowy"

Kontrolę we włoszczowskiej placówce powadzi Państwowa Inspekcja Pracy. Jak powiedziała w czwartek PAP nadinspektor Okręgowego Inspektoratu Pracy w Kielcach Barbara Kaszycka, kontrolę w szpitalu rozpoczęto po informacjach o śmierci lekarza, jakie zaczęły ukazywać się w mediach.

Od wczoraj przebywa tam inspektor, analizowana jest dokumentacja, prowadzone są rozmowy. Badamy przede wszystkim sprawę czasu pracy lekarzy, w jaki sposób pracują - na umowę o pracę, na kontraktach, w jakim rozkładzie czasu pracy - wyjaśniała Kaszycka.

14 września zbierze się rada powiatu włoszczowskiego, która może podjąć decyzję o ewentualnej kontroli w szpitalu (szpital jest prowadzony przez powiat - PAP). W środę starosta włoszczowski Jerzy Suliga poinformował o wyjaśnieniach, jakie dyrektor lecznicy Joanna Ochał składała na posiedzeniu zarządu powiatu. Jak wyjaśniała dyrektor, zmarły lekarz po odbyciu 24-godzinnego dyżuru nie był zmuszany do podjęcia pracy na szpitalnym oddziale ratunkowym.

Lekarz po odbyciu pierwszego dyżuru odmówił podjęcia pracy na SOR-ze, ze względu na złe samopoczucie. Dyrekcja placówki w jego miejsce oddelegowała innego lekarza - relacjonował starosta.

(MN)

...

Wyglada na brak snu...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 12:31, 08 Wrz 2017    Temat postu:

Skandaliczna wypowiedź ministra zdrowia o lekach dla osób po przeszczepach
Dzisiaj, 8 września (09:50)

Bulwersująca wypowiedź ministra zdrowia. Konstanty Radziwiłł powiedział naszemu dziennikarzowi, że "ustawa refundacyjna daje możliwości oszczędzania na lekach bardzo drogich poprzez wprowadzanie na rynek odpowiedników, ale jednocześnie dzięki tym oszczędnościom umożliwia finansowanie innych terapii". W ten sposób minister odniósł się do dzisiejszego protestu osób po przeszczepach.
Zdjęcie z protestu pacjentów po przeszczepach przed Ministerstwem Zdrowia
/Michał Dobrołowicz /RMF FM


Na nowej liście leków refundowanych, która obowiązuje od 1 września, została drastycznie podniesiona cena leków immunosupresyjnych. W niektórych przypadkach z kilkudziesięciu do kilkuset złotych. Pacjenci po przeszczepach mówią wprost, ze nie stać ich na taki wydatek. Resort przekonuje, że są tańsze odpowiedniki, z których mogą korzystać pacjenci.

Ustawa refundacyjna daje, z jednej strony, możliwości oszczędzania na lekach bardzo drogich, poprzez wprowadzanie na rynek odpowiedników, ale jednocześnie dzięki tym oszczędnościom umożliwia finansowanie innych terapii. Naprawdę, choćby w tej ostatniej edycji listy leków refundowanych jest co najmniej kilka grup pacjentów, które mogą cieszyć się z tego, że uzyskały możliwość leczenia się lekami, które dotychczas były niedostępne - mówi naszemu reporterowi Michałowi Dobrołowiczowi Konstanty Radziwiłł, minister zdrowia.

To jest możliwe dzięki temu, że oszczędzamy na tych lekach, które mają odpowiedniki tańsze. To jest zasada, która obowiązuje od kilku lat i z całą pewnością ta zasada musi być stosowana, bo mamy ograniczone środki, którymi musimy obdzielić jak największą liczbę potrzeb zdrowotnych pacjentów, którzy są często dramatycznie chorzy i czekają na leki, które dzisiaj jeszcze nie są w ogóle refundowane. A dzięki tym oszczędnościom właśnie to jest możliwe - mówi Radziwiłł.
Chorzy: "Ministerstwo o nas zapomniało"

Pacjenci po przeszczepach, którzy zbierają się przed Ministerstwem Zdrowia komentują, że wiele tańszych zamienników też podrożało. I zamiast trzech złotych od września kosztują ponad trzysta. Czujemy się jakby ministerstwo o nas zapomniało. A w całym kraju jest nas 15 tysięcy - dodają chorzy.

Jako najbardziej drastyczny przykład podwyżki, pacjenci podają lek dla dzieci: Podwyżka z 3,20 zł do 2400 złotych. To kogo będzie na to stać? Nie oszukujmy się - mówią chorzy, którzy protestują przed resortem. Data jest nieprzypadkowa, bo właśnie w tym samym czasie Konstanty Radziwiłł zamierza wręczać odznaczenia i nagrody dla osób zasłużonych dla transplantacji. To zdaniem osób po przeszczepie kuriozalna sytuacja, gdy ministerstwo udaje, że wspiera transplantacje, a równocześnie osobom po przeszczepie funduje podwyżkę ceny leków.
Pacjenci protestujący przed Ministerstwem Zdrowia
/Michał Dobrołowicz /RMF FM

Nagradza się osoby, które podarowały nam drugie życie, a potem odbiera nam się szansę na utrzymanie organu - mówi Małgorzata Tarasiuk-Pukas.

Moim dawcą była mama. I w tym momencie lek, który kosztował mnie po przeszczepie 23 zł, kosztuje teraz 366 zł. Dwa lata po przeszczepie i taka podwyżka - skarżyła się reporterowi RMF FM.
Wiceminister Czech: Jesteśmy biednym państwem

Decyzję o podniesieniu cen leków skomentował wiceminister zdrowia, Marcin Czech: Pacjenci i lekarze mają wątpliwości, czy zamiana leku w trakcie terapii będzie bezpieczna dla pacjentów. Nie jesteśmy w Ministerstwie Zdrowia ekspertami od transplantologii. Staramy się wsłuchiwać w głos lekarzy, nie mieliśmy wprost sygnałów popartych konkretnymi przykładami, żeby było to niebezpieczne. U osób po przeszczepach choroba ma wiele odcieni szarości. Ja jestem spokojny o pacjentów w momencie, gdy leczą ich mądrych transplantolodzy, a takich mamy w Polsce. To oni dbają o to, żeby bezpieczeństwo pacjenta było zapewnione - dodaje wiceminister Marcin Czech w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Michałem Dobrołowiczem.

System refundacyjny sprawia, że pieniądze, których nie przeznaczymy na refundację leków immunosupresyjnych dla osób po przeszczepach, możemy przeznaczyć na dofinansowanie choćby innowacyjnych leków. Mamy rezerwy finansowe także dla innych chorych po przeszczepach. Jesteśmy biednym państwem. Stać nas w refundacji na tyle, na ile nas stać. Jeśli będziemy dalej finansować oryginalne preparaty, to nie sfinansujemy leczenia dla stu innych chorych. Takie są niestety smutne reguły - mówi wiceminister Czech.

(ag)
Michał Dobrołowicz

...

Dlaczego skandaliczna? Wiem ze chorzy chca najwyzszej jakosci ale panstwo nie zwroci wszystkich kosztow wszelkich leczen. Nie ma pieniedzy. Jesli minister chce jak najwiecej chorob wyleczyc zwlaszcza zabojczych to jest najlepsza ,,ekonomia". Od wiekow jest zasada wyleczyc jak najwiecej osob... Czyli po bitwie lekarze ida do tych ktorych trzeba szybko ratowac a przezyja. A np. ktos ledwie zywy gdyby tylko nim sie lekarz zajal moze by przezyl ale np. 5 ciu innych by zmarlo. Liczy sie TYLKO CZY LEKARZ CZYNI TO CO MOZE NAJLEPSZEGO!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:43, 12 Wrz 2017    Temat postu:

Twoje Zdrowie
Człowiek
Organy wewnętrzne
Kardiolodzy alarmują: Boimy się, że pacjenci będą czekać, aż dostaną zawału
Kardiolodzy alarmują: Boimy się, że pacjenci będą czekać, aż dostaną zawału
Dzisiaj, 12 września (14:47)

"Boimy się, że pacjenci z chorobą wieńcową będą czekać na leczenie tak długo, aż dostaną zawału" - alarmuje Polskie Towarzystwo Kardiologiczne w apelu do administracji rządowej. To reakcja na to, że NFZ i Ministerstwo Zdrowia od października chcą wprowadzić limity na przyjmowanie pacjentów w stanie przedzawałowym z tak zwaną niestabilną dusznicą bolesną nazywaną przez kardiologów popularnie stanem przedzawałowym. Limitem ma być objęty popularny zabieg koronarografii. Teraz chorzy są przyjmowani bez limitów.
Zdjęcie ilustracyjne
/Pexels photo /


Rocznie z takiego leczenia korzysta nawet 30 tysięcy pacjentów. Profesor Piotr Hoffman, prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego obawia się, że po zmianach wchodzących w życie 1 października szpital, który wyczerpie limit, nie będzie mógł przyjmować nowych pacjentów przed zawałem.

JAK ZADBAĆ O SERCE? PRZECZYTAJ WYWIAD Z EKSPERTEM

Wyobrażam sobie, że szpital po wyczerpaniu limitu nie będzie świadczył usługi, jaką jest leczenie interwencyjne, rozumiem, że ci chorzy będą przesuwani do kolejki, co jest błędem z lekarskiego punktu widzenia. To jest błąd, którego ja nie mogę zaakceptować, bo to jest wymuszanie na lekarzach złej decyzji lekarskiej. Ci pacjenci będą mieć taki zabieg później, być może u niektórych dokona się zawał serca, przez to mogą wejść na bardziej zaawansowany poziom choroby, przez co będą mieć dużo gorsze rokowania - tłumaczy profesor Piotr Hoffman.

Jesteśmy zaniepokojeni. Chcemy przedstawić ten problem administracji rządowej merytorycznie i w oparciu na liczbach - dodaje profesor Hoffman.

ZOBACZ DLACZEGO OWOCE DOBRZE WPŁYWAJĄ NA SERCE

Prezes PTK zwraca uwagę, że szpitale kardiologiczne są w coraz gorszym położeniu. Wszystko przez zmianę wyceny leczenia kardiologicznego, a w szczególności kardiologii interwencyjnej.

Przypomnę, że mamy za sobą redukcje około 40-procentowe, to jest bardzo dużo, ponieważ terapia interwencyjna to jest to, z czego - mówiąc kolokwialnie - żyją szpitale. Mają z tego pieniądze, którą są też przeznaczane na leczenie pacjentów przewlekle chorych, z niewydolnością serca.

CZY SMOG GROZI SERCU?

W związku z czym, jeżeli zmniejsza się w tak drastyczny sposób finansowanie szpitali, to rzeczywiście rodzi realne zagrożenie ich dalszego funkcjonowania i tego się boimy - mówi prof. Hoffman.

Apel zostanie przekazany do administracji rządowej.

(ag)
Michał Dobrołowicz

...

A do tej pory jak bylo?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 13:15, 14 Wrz 2017    Temat postu:

Poradnie psychologiczne ostrzegają: Nie będzie środków na lekcje dla dzieci chorych
Dzisiaj, 14 września (10:15)

Mogą być problemy ze sfinansowaniem dodatkowych zajęć dla chorych uczniów, którzy potrzebują dodatkowych zajęć w szkole - ostrzega ogólnopolski związek zawodowy pracowników poradni psychologiczno-pedagogicznych. "Wprowadzono przepis, za którym nie idą pieniądze" - mówi RMF FM przewodnicząca Związku Zawodowego "Rada Poradnictwa".
Zdjęcie ilustracyjne
/Krzysztof Kot /RMF FM

Od nowego roku szkolnego obowiązują nowe przepisy dotyczące nauczania indywidualnego i nauki dla dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi. Zmian obawiają się jednak między innymi rodzice dzieci niepełnosprawnych, które - ich zdaniem - będą wykluczone z nauki w szkole.

Problemy dotyczą uczniów z fobiami, lżejszym przebiegiem depresji czy problemami z koncentracją. Takie dzieci dostają w poradniach psychologiczno-pedagogicznych tzw. orzeczenia zwykłe o potrzebie przygotowania zindywidualizowanej ścieżki kształcenia.

Na takie zajęcia, w przeciwieństwie do lekcji dla dzieci z orzeczeniem o potrzebie kształcenia specjalnego, nie ma dodatkowych funduszy - ostrzega przewodnicząca związku "Rada Poradnictwa".

Jeżeli dyrektor w oparciu o opinie będzie chciał zorganizować takie zajęcia, to nie będzie mógł wystąpić do organu prowadzącego o dodatkowe fundusze - mówi Ewa Tatarczak.

Do tej pory dyrektorzy mogli wykorzystywać do organizowania takich zajęć tak zwane godziny karciane, zlikwidowane rok temu.

(ph)
Grzegorz Kwolek

...

W ogole to ja bym zbadal przydatnosc tej calej ,,psychologii". Pogadac z pacjentem uspokajajaco ALE NIE KŁAMLIWIE! powinien umiec kazdy lekarz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 7:38, 15 Wrz 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Pracownicy szpitala w Białogardzie dostaną zaległe pensje. Muszą jednak wycofać sprawy z sądu
Pracownicy szpitala w Białogardzie dostaną zaległe pensje. Muszą jednak wycofać sprawy z sądu

Wczoraj, 14 września (23:5Cool

​Dostaną zaległe pensje, jeżeli wycofają sprawy z sądu. Takie ultimatum dostali pracownicy szpitala w Białogardzie w w województwie zachodnio-pomorskim.
Zdjęcie ilustracyjne
/Marcin Czarnobilski /RMF FM


Od dwóch miesięcy pensji nie dostają osoby znajdujące się w okresie wypowiedzenia oraz ci, którzy są na zwolnieniach lekarskich - razem około 40 osób.

Jak informuje nasza reporterka Aneta Łuczkowska, kontrolę w spółce prowadzącej szpital zakończyła Państwowa Inspekcja Pracy.

Najbardziej wymierne efekty kontroli to nakazy zapłaty zaległych pensji. PIP już wystawiła takie nakazy i zapowiada kolejne.

Inspekcja szykuje również zawiadomienie do prokuratury. Śledczy już badają nieprawidłowości, do których dochodzi w szpitalach zarządzanych przez Centrum Dializa z Sosnowca. Informacje od inspekcji pracy będą uzupełnieniem tego śledztwa.

Zapadała też już decyzja, że lecznicami Centrum Dializa zajmować się będzie specjalny zespół powołany przez Głównego Inspektora Pracy.

(ł)
Aneta Łuczkowska

...

A co to za szantaze? Pobranie pracy bez pensji to kradziez. Zlodziej ma oddac a nie jeszcze stawiac warunki!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:45, 16 Wrz 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Białogard: Rodzice zabrali wcześniaka ze szpitala. Ordynator: Dziecko powinno być pod naszą opieką
Białogard: Rodzice zabrali wcześniaka ze szpitala. Ordynator: Dziecko powinno być pod naszą opieką

Dzisiaj, 16 września (14:31)

Policja wciąż szuka rodziców, którzy w piątek – mimo częściowo ograniczonych praw rodzicielskich – zabrali wcześniaka ze szpitala w Białogardzie. Dziecko urodzone w 36. tygodniu ciąży powinno być pod naszą opieką – podkreślił ordynator oddziału położniczo-ginekologicznego placówki, dr Roman Łabędź.
Zdj. ilustracyjne
/Archiwum RMF FM


W czwartek w naszym szpitalu urodziło się dziecko w bardzo dobrym stanie, w 36. tygodniu ciąży, ale wysoko punktowane w skali Apgar. Pacjentka w stosunku do swojej osoby nie odmawiała jakichkolwiek czynności medycznych. Jednak wraz z mężem nie wyrażała zgody na wykonanie jakiekolwiek czynności medycznych czy opiekuńczych wokół dziecka - relacjonował ordynator oddziału położniczo-ginekologicznego szpitala w Białogardzie (Zachodniopomorskie) dr Roman Łabędź. Jak zaznaczył, 27-letnia matka dziecka "wydawała się miłą, sympatyczną osobą, podczas rozmowy był pełen kontakt emocjonalny między nami".

Podawaliśmy jej zarówno preparaty przeciwbólowe, jak i służyliśmy jej pomocą. Cały poród przebiegał bez kłopotów. Była pełna współpraca z personelem z sali porodowej - wyjaśniał ordynator. Narodzona dziewczynka jest pierwszym dzieckiem pary z Połczyna Zdroju.

"Był brak zgody na jakiekolwiek czynności związane z dzieckiem"


W piątek godzinach wczesnoporannych uzyskałem informacje, ale nie od ginekologów, którzy odbierali poród, tylko od pediatrów, że jest zerowa współpraca z rodzicami, jeśli chodzi o współpracę dotyczącą opieki nad dzieckiem - zaznaczył dr Łabędź. Powstał paradoks. Mogliśmy leczyć matkę (...), natomiast nie można było wykonać żadnej czynności nie tylko medycznej, ale nawet pielęgnacyjnej wobec noworodka - tłumaczył.

Rodzice sprzeciwiali się m.in. umyciu dziewczynki z mazi płodowej i krwi czy poddaniu jej zabiegowi Credego (podanie do spojówek kropli przeciwzapalnych - PAP). Jak zaznaczył Łabędź, "niewykonanie podstawowych zabiegów dziecku może grozić mu infekcjami lub poważnymi powikłaniami zapalnymi".

Niepokój pediatrów wzbudziło to, że sytuacja eskalowała w taką stronę, że był brak zgody na jakiekolwiek czynności związane z dzieckiem. Dlatego został powiadomiony sąd rodzinny, który miał podjąć decyzję co do formy opieki - wyjaśnił. Jesteśmy zobowiązani ustawą o poszanowaniu praw pacjenta, w związku z czym nie wykonywaliśmy w stosunku do noworodka żadnej czynności, na którą nie zgadzali się rodzice. Mimo że pediatrzy uważali, że te czynności muszą być wykonane ze względu na dobro dziecka - podkreślił lekarz.


Dr Łabędź poinformował, że pediatrzy ze szpitala w Białogardzie rozmawiali z matką dziecka. Według relacji lekarza podjęta decyzja przez kobietę "miała wynikać z jej wewnętrznego przekonania oraz z innego podejścia do współczesnej medycyny". Jak wyznał, podobne przekonania miał także mąż pacjentki.

Trudno jest rozmawiać z pacjentami, którzy są przeciwnikami szczepień. Ja ich rozumiem, takie mają poglądy. Natomiast brak elementarnych czynności higienicznych w stosunku do noworodka, który nawet w bardzo dobrym stanie się rodzi, budzi sprzeciw personelu medycznego, który obawia się o stan tego noworodka. Czuliśmy zagrożenie, że jeżeli tych czynności nie będziemy nadal wykonywać to stan dziecka może być zagrożony w szpitalu, co dla nas jest niedopuszczalne - powiedział ordynator. Podkreślił, że kobieta w żaden sposób nie miała ograniczonej swobody poruszania się po oddziale, opieki nad noworodkiem czy karmienia go. Nie przeszkadzaliśmy jej w czynnościach pielęgnacyjnych, to jest prawo pacjenta - dodał.

"Sąd orzekł o częściowym ograniczeniu sprawowania władzy rodzicielskiej"


Jak informował rzecznik Centrum Dializa Sp. z o.o. Witold Jajszczok w piątek o godz. 8 rano na terenie białogardzkiego szpitala została przeprowadzona rozprawa sądowa. Sąd orzekł o częściowym ograniczeniu sprawowania władzy rodzicielskiej w zakresie udzielanych świadczeń medycznych, powołał też adwokata, któremu takie prawa zostały nadane - wyjaśnił.

Około godz. 15 pracownik sądu dostarczył do szpitala i do rodziców pismo z postanowieniem sądu. Rodzice wraz z dzieckiem opuścili szpital o godz. 15.52, wsiedli do samochodu zaparkowanego przed bramą szpitala i odjechali. Personel niezwłocznie powiadomił policję, która prowadzi stosowne czynności - poinformował w komunikacie rzecznik placówki.

Przyczyną oddalenia się rodziny z oddziału było prawdopodobnie przekazanie przez sąd pisma, które było prawdopodobnie niesatysfakcjonujące. Dlatego rodzina podjęła tak drastyczny krok - potwierdził lekarz. Dodał, że pacjentka zabrała ze szpitala wszystkie rzeczy.

Pytany przez dziennikarzy, co może grozić noworodkowi, dr Łabędź odpowiedział, że "dzieci muszą być badane, musi być sprawdzany poziom bilirubiny - czy występuje żółtaczka czy nie, jeśli te badania nie są wykonane, to tracimy kontrolę stanem zdrowia dziecka". Obawiam się, żeby to dziecko nie trafiło za dzień czy dwa do jakiegoś szpitala w cięższym stanie - wyznał. Są kraje, gdzie dzieci rodzą się bez pomocy medycznej i też żyją, ale śmiertelność noworodków w tych krajach jest niewspółmiernie większa niż w krajach o tym klasycznym poziomie medycyny - zauważył.

(mn)

...

Tym czynem raczej potwierdzili wlasna nieodpowiedzialnosc. Choc nie znam oczywiscie szczegolow.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:53, 17 Wrz 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Chorzy z rakiem płuc: Czujemy się jak pacjenci drugiej kategorii
Chorzy z rakiem płuc: Czujemy się jak pacjenci drugiej kategorii

1 godz. 23 minuty temu

"Jesteśmy rozczarowani. Czujemy się jak pacjenci drugiej kategorii" - mówią chorzy na raka płuca. W czasie ich ostatnich rozmów z Ministerstwem Zdrowia okazało się, że w tym roku nie skorzystają z nowoczesnej immunoterapii. Jest ona refundowana w większości krajów Europy - między innymi na Słowacji, Węgrzech i w Rumunii. "Polscy pacjenci wciąż muszą czekać na leczenie, bo jest ono bardzo drogie. Terapia dla jednej osoby kosztuje 20 tysięcy złotych miesięcznie. Sami nie udźwigniemy takiej kwoty" - mówią chorzy.
zdj. ilustracyjne
/Marcin Czarnobilski /RMF FM


Brak jakiegoś leku w leczeniu raka płuca często uniemożliwia skuteczne leczenie pacjentów - mówi w rozmowie z RMF FM Bartosz Poliński z Fundacji Onkologicznej Alivia. Pacjenci podkreślają, że rak płuca w dalszym ciągu jest pierwszą przyczyną zgonów z powodu nowotworów złośliwych w Polsce. Właśnie na ten nowotwór umiera więcej osób niż na raka piersi, jelita grubego i prostaty łącznie. Obecnie pacjenci nie mają dostępu do najnowszego leczenia, które refundowane jest już w większości krajów Europy, zarówno w tych bogatych, jak i tych o PKB podobnym do polskiego takich jak między innymi Słowacja, Węgry, Litwa i Rumunia.

Od dziesięciu lat walczymy o poprawę warunków leczenia i przeżycia pacjentów z rakiem płuca. Widzimy, że ostatnio na świecie dokonał się przełom i nowotwór ten, nawet w stadium zaawansowanym, dzięki najnowszym terapiom zaczyna być taktowany jako choroba przewlekła. Niestety w Polsce na nowoczesne terapie mogą liczyć tylko pacjenci z rakiem piersi, jelita grubego czy czerniakiem. Pacjenci z rakiem płuca traktowani są jako chorzy drugiej kategorii - mówi Anna Żyłowska ze Stowarzyszenia na Rzecz Walki z Rakiem.
Niskie wydatki na leczenie raka płuca

W Polsce wydatki na innowacyjne leki stosowane w raku płuca finansowane w ramach programów lekowych sięgają tylko 3 proc. wydatków na wszystkie programy lekowe w onkologii. Tymczasem na świecie immunoterapia raka płuca stała się standardem leczenia u chorych na niedrobnokomórkowego raka płuca, u których zawiodła chemioterapia. U wielu pacjentów, w tym u chorych na raka płaskonabłonkowego, którzy wyczerpali wszystkie możliwości leczenia, zastosowanie immunoterapii doprowadza do trwałych remisji choroby, trwających nawet kilka lat. Dotychczas chorzy ci umierali w ciągu roku od rozpoczęcia chemioterapii - mówi profesor Paweł Krawczyk z Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.

Znamy liczne przypadki pacjentów, którzy dzięki nowoczesnemu leczeniu żyją już lata w bardzo dobrej kondycji, mimo iż pierwotnie ich nowotwór był bardzo zaawansowany. Niestety w Polsce na refundację nowoczesnych terapii czeka się za długo. Pacjenci muszą szukać badań klinicznych lub organizować zbiórki pieniędzy, żeby samodzielnie zakupić lek. Odnoszę wrażenie, że państwo polskie chce, aby Polacy z własnych środków leczyli nie tylko grypę, ale i raka płuca - mówi Anna Żyłowska. Jesteśmy bardzo rozczarowani i zawiedzeni, niemniej chciałabym w tym miejscu podziękować nowemu ministrowi do spraw polityki lekowej za spotkanie i możliwość rozmowy, o które u jego poprzedników zabiegałam od marca - dodaje.
Z takiej terapii skorzystałby nawet co trzeci chory

Immunoterapia to nowa jakość w onkologii, to leczenie zmienia nasze podejście do nowotworów. To strategia nie nastawiona bezpośrednio na niszczenie komórek nowotworowych, tylko na naprawę układu odpornościowego, żeby to ten układ walczył z chorobą, zmieniło rokowania w wielu grupach chorych. Pamiętajmy, że to nie jest panaceum na wszystko. Korzyści z tego leczenia w długotrwałej perspektywie ma 20 do 30 chorych na dziś. Ale to leczenie - patrząc na doświadczeni choćby z terapii z czerniaka - może sprawić, że pacjenci będą żyć za 10 lat. To pierwsze leczenie, które działa na chorych, u których rak płuca to efekt palenia tytoniu. Do tej pory praktycznie żadna nowa terapia nic nie wnosiła - mówi w rozmowie z RMF FM profesor Piotr Wysocki, prezes Polskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej.
Michał Dobrołowicz

...

Kolejne problemy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:26, 17 Wrz 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Poszukiwania noworodka z Białogardu. Policja sprawdza film z oświadczeniem domniemanego ojca
Poszukiwania noworodka z Białogardu. Policja sprawdza film z oświadczeniem domniemanego ojca

Dzisiaj, 17 września (16:40)

Weryfikujemy każdą informację dotyczącą sprawy zabrania noworodka ze szpitala w Białogardzie - zapewnia szczecińska policja. Funkcjonariusze m.in. badają film z oświadczeniem domniemanego ojca poszukiwanej rodziny. Nagranie pojawiał się w sobotę w internecie.
Kadry z filmu opublikowanego w internecie przez domniemanego ojca dziewczynki
/YouTube

Śledztwo prowadzone jest wielotorowo. Osoby prowadzące czynności w tej sprawie badają każdą informację, która do nas dociera i weryfikują ją - mówi Karolina Rykaczewska z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie.

W sobotę w internecie pojawił się film "Prawdziwa wersja zdarzeń rodziców z Białogardu, których poszukuje policja. Oświadczenie Ojca". Widać na nim częściowo mężczyznę, a na końcu także - bokiem - kobietę karmiącą niemowlę.

Jeszcze trzy dni temu byliśmy szczęśliwą rodziną, która oczekiwała narodzin naszego dziecka. Dzisiaj jesteśmy uciekinierami, jesteśmy ścigani przez policję, organizują na nas obławy, a my czujemy się bardzo zaszczuci - mówi mężczyzna.

Tłumaczy, że dziecko urodziło się w terminie, a poród odbył bez komplikacji. Nie było żadnego zagrożenia życia i zdrowia naszego dziecka. W dwie i pół godziny po porodzie lekarz poinformował, że zgłasza nas do sądu rodzinnego, a ja jako tata dziecka zagrażam jego zdrowiu i życiu - mówi mężczyzna. Jak wyjaśnia, powodem tych działań była odmowa zaszczepienia dziecka w pierwszej dobie życia oraz odmowa podania zastrzyku z witaminą K.

Kierowała nami troska o dobro i bezpieczeństwo naszego dziecka. Za naszą dociekliwość i troskę zostaliśmy ukarani odebraniem praw do dziecka, zmuszeni do ucieczki i ukrywania się - mówi mężczyzna. Jak dodaje, ma nadzieję, że informacja o "ogromie bezprawia" z którym się spotkali dotrze do najwyższych władz w państwie.

W czwartek w białogardzkim szpitalu urodziła się dziewczynka. Jest wcześniakiem, na świat przyszła w 36. tygodniu ciąży. Według ordynatora oddziału dr Romana Łabędzia rodzice nie wyrażali zgody na podejmowanie przez personel medyczny podstawowych czynności medycznych wobec noworodka. Z tego powodu zawiadomiony został sąd rodzinny. Na terenie szpitala została przeprowadzona rozprawa sądowa. Sąd orzekł o częściowym ograniczeniu rodzicom władzy rodzicielskiej w zakresie udzielanych świadczeń medycznych. Gdy pracownik sądu dostarczył do szpitala pismo z postanowieniem sądu, rodzice z dzieckiem opuścili placówkę.

Pary szuka od piątku zachodniopomorska policja.

(mpw)

...

Cos z glowa nie tak. Przeszkadzali w ratowaniu dziecka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:49, 18 Wrz 2017    Temat postu:

Śledztwo ws. zabrania dziecka ze szpitala. Ekspert: Rodzice niesłusznie boją się witaminy K

Dzisiaj, 18 września (15:05)
Aktualizacja: Dzisiaj, 18 września (15:22)

Śledztwo dotyczące narażenia porwanego ze szpitala w Białogardzie dziecka na ryzyko utraty życia lub zdrowia wszczęła prokuratura okręgowa w Koszalinie. Rodzice uprowadzili noworodka, bo nie godzili się na zabiegi okołoporodowe, a także zaszczepienie córki i podanie jej zastrzyku z witaminą K. Prof. Maria Czeszyńska, zachodniopomorski wojewódzki konsultant w dziedzinie neonatologii twierdzi, że rodzice niesłusznie boją się witaminy K w zastrzyku. To profilaktyka przeciwko chorobie krwotocznej noworodków, która występuje u kilku procent dzieci. Rodziców dziecka cały czas poszukuje policja.
Kadr z filmu opublikowanego w internecie przez domniemanego ojca dziewczynki /YouTube /

Prokuratura Okręgowa w Koszalinie wszczęła śledztwo w sprawie noworodka zabranego ze szpitala w Białogardzie. Śledczy zbadają, czy postępowanie rodziców mogło narazić dziecko na niebezpieczeństwo. Dziewczynka urodziła się w czwartek w 36. tygodniu ciąży.

Kiedy dziecko się urodziło, pomiędzy rodzicami a lekarzami doszło do kontrowersji, w jaki sposób mają być wykonywane zabiegi okołoporodowe - mówi rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie Ryszard Gąsiorowski.

Kiedy okazało się, że matka dziecka nie wyraża zgody na wykonywanie zabiegów okołoporodowych i szczepień, lekarze zdecydowali, żeby zwrócić się do sądu rodzinnego w Białogardzie o rozstrzygnięcie, kto ostatecznie ma o tym zdecydować. Sąd Rejonowy w Białogardzie wydał orzeczenie, aby ograniczyć władzę rodzicielską tych rodziców w zakresie decydowania o stosowaniu świadczeń zdrowotnych, dotyczących opieki okołoporodowej nad noworodkiem, a także ustanowił kuratora. Miał on ewentualnie przed lekarzami wyrazić zgodę na zastosowanie takich świadczeń zdrowotnych. Do tego jednak nie doszło, ponieważ rodzice zdecydowali, że zabierają noworodka i opuszczają szpital - dodał.
Ekspert: Witamina K w zastrzyku to profilaktyka przeciwko chorobie krwotocznej noworodków

Prof. Maria Czeszyńska, zachodniopomorski wojewódzki konsultant w dziedzinie neonatologii mówi w rozmowie z reporterką RMF FM Anetą Łuczkowską, że rodzice niesłusznie boją się witaminy K w zastrzyku. To profilaktyka przeciwko chorobie krwotocznej noworodków, która występuje u kilku procent dzieci.

Kilka lat temu podjęto decyzję, aby podobnie jak w Stanach Zjednoczonych, wszystkie noworodki otrzymywały witaminę K po urodzeniu. Kiedy podejmowano tę decyzję, przez dwa lata w Polsce, raz 3, a drugi raz 5 niemowląt trafiło na oddziały intensywnej terapii z poważnymi powikłaniami krwotocznymi. Od czasu jak wprowadzono tę procedurę, nie opisano tak ciężkich przypadków - dodaje prof. Czeszyńska.
Konsultant ds. neonatologii: Przypadek z Białogardu bez podstaw do interwencji sądu

W przypadku noworodka z białogardzkiego szpitala nie było podstaw do zgłaszania sprawy sądowi rodzinnemu. Zabrakło cierpliwości i spokojnej rozmowy personelu z rodzicami - ocenia konsultant krajowy w dziedzinie neonatologii prof. Ewa Helwich. Dodała, że gdy rodzice odmawiają zaszczepienia dziecka wystarczy zawiadomić sanepid.

To nie był taki wcześniak, który by koniecznie wymagał inkubatora, aparatury nadzorującej - powiedziała prof. Helwich - Rodzice rzeczywiście nie chcieli się zgodzić na żadne procedury. Nie chcieli, żeby dziecko było położone pod promiennikiem ciepła, bo promieniowanie może szkodzić, ale zostało położone na pierś mamy i ogrzane przez mamę zaraz po urodzeniu - to bardzo dobrze.

Potem była scysja dotycząca podania witaminy K. W sytuacji kiedy rodzice nie życzą sobie iniekcji można tę witaminę podać doustnie. Z tego, co zdołałam się dowiedzieć, to rodzice obawiali się, że np. w witaminie K jest rtęć - mówiła Helwich.

Według personelu białogardzkiego szpitala, rodzice nie zgodzili się też na zaszczepienie dziecka w pierwszej dobie życia.

Prof. Helwich podkreśliła, że z odmową szczepień lekarze spotykają się coraz częściej. Wtedy wystarczy zawiadomienie stacji sanepidu, że rodzice odmawiają szczepień. Zwracamy się niekiedy do sądu rodzinnego, ale tylko wtedy gdy rzeczywiście nie wykonanie jakiejś procedury stanowi bezpośrednie zagrożenie życia dziecka - podkreśliła.

Helwich przyznała z kolei, że mycie dziecka od razu po urodzeniu jest sprawą indywidualną i zależy od wielu czynników. Konieczność umycia dziecka po urodzeniu występuje tylko w przypadku, kiedy matka jest nosicielką wirusa HIV.
Oświadczenie ojca dziewczynki: Za naszą dociekliwość i troskę zostaliśmy ukarani odebraniem praw do dziecka, zmuszeni do ucieczki i ukrywania się

Koszalińska prokuratura twierdzi, że nie wiadomo, gdzie obecnie przebywają rodzice z dzieckiem.

W sobotę w internecie pojawił się film "Prawdziwa wersja zdarzeń rodziców z Białogardu, których poszukuje policja. Oświadczenie Ojca". Widać na nim częściowo mężczyznę, a na końcu także - bokiem - kobietę karmiącą niemowlę.

Jeszcze trzy dni temu byliśmy szczęśliwą rodziną, która oczekiwała narodzin naszego dziecka. Dzisiaj jesteśmy uciekinierami, jesteśmy ścigani przez policję, organizują na nas obławy, a my czujemy się bardzo zaszczuci - mówi mężczyzna.

Tłumaczy, że dziecko urodziło się w terminie, a poród odbył bez komplikacji. Nie było żadnego zagrożenia życia i zdrowia naszego dziecka. W dwie i pół godziny po porodzie lekarz poinformował, że zgłasza nas do sądu rodzinnego, a ja jako tata dziecka zagrażam jego zdrowiu i życiu - mówi mężczyzna. Jak wyjaśnia, powodem tych działań była odmowa zaszczepienia dziecka w pierwszej dobie życia oraz odmowa podania zastrzyku z witaminą K.

Kierowała nami troska o dobro i bezpieczeństwo naszego dziecka. Za naszą dociekliwość i troskę zostaliśmy ukarani odebraniem praw do dziecka, zmuszeni do ucieczki i ukrywania się - mówi mężczyzna. Jak dodaje, ma nadzieję, że informacja o "ogromie bezprawia", z którym się spotkali, dotrze do najwyższych władz w państwie.
Wideo youtube

(j.)


RMF FM/PAP

...

A tu ekspert mowi ze rodzice mieli racje! I co? Mogli miec zastrzezenia. Pierwsza informacja byla ze nie dali ratowac wczesniaka ale teraz wychodzi ze tylko rutynowe zabiegi dodatkowe. To co innego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:48, 19 Wrz 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Rzecznik Praw Pacjenta zbada sprawę noworodka z Białogardu
Rzecznik Praw Pacjenta zbada sprawę noworodka z Białogardu

Dzisiaj, 19 września (16:35)

Rzecznik Praw Pacjenta postanowił wszcząć postępowanie wyjaśniające ws. noworodka z Białogardu - poinformował radca prawny w biurze rzecznika, Robert Bryzek. Interwencję z urzędu w tej sprawie podjął również Rzecznik Praw Dziecka, Marek Michalak.
Szpital w Białogardzie
/Marcin Bielecki /PAP


W czwartek w białogardzkim szpitalu urodziła się dziewczynka w 36. tygodniu ciąży. Według ordynatora oddziału położniczo-ginekologicznego, rodzice nie wyrażali zgody na podejmowanie przez personel podstawowych czynności medycznych wobec noworodka. Z tego powodu zawiadomiony został sąd rodzinny i na terenie szpitala przeprowadzono rozprawę sądową.

Sąd orzekł o ograniczeniu rodzicom władzy rodzicielskiej w zakresie udzielanych świadczeń medycznych. Gdy pracownik sądu dostarczył do szpitala pismo z postanowieniem sądu, rodzice z dzieckiem opuścili placówkę. Rodziny od piątku poszukuje zachodniopomorska policja.

W związku z tymi wydarzeniami Rzecznik Praw Pacjenta postanowił wszcząć postępowanie wyjaśniające.

Robert Bryzek z biura rzecznika wyjaśnił w rozmowie z PAP, że postępowanie będzie dotyczyć "naruszenia prawa pacjenta do świadczeń zdrowotnych odpowiadających wymaganiom aktualnej wiedzy medycznej, również do prawa do świadczeń zdrowotnych udzielanych z należytą starannością, oraz prawa pacjenta do informacji - w tym przypadku prawa przedstawicieli ustawowych dziecka, czyli rodziców".

Jest to prawdopodobnie pierwsza sytuacja, w której przy braku zgody rodziców na szczepienie sąd zareagował tak bardzo szybko - ocenił Bryzek. Do tej pory sąd ograniczał rodziców we władzy rodzicielskiej, gdy zabieg medyczny służył ratowaniu zdrowia i życia dziecka w sytuacji bezpośredniego zagrożenia - podkreślił. Rzecznik Praw Pacjenta nie ma informacji, nie ma dokumentacji medycznej, która by wskazywała, że w tej sytuacji było bezpośrednie zagrożenie życia i zdrowia, czy nie było, a to będzie miało przełożenie na podjęte przez rzecznika rozstrzygnięcie - dodał Bryzek.

Jak zauważył Bryzek, do tej pory, jeżeli rodzice odmawiali szczepienia dziecka, to przeważnie szpital informował sanepid, a następnie wojewodę. Była nakładana kara w trybie administracyjnym, mająca na celu przymuszenie do wykonania tego szczepienia, wtedy rodzice odwoływali się do sądów. Natomiast tutaj jest szczególna sytuacja, w której sąd bardzo szybko zareagował - już następnego dnia rano zwołał posiedzenie i ograniczył władzę rodzicielską tych państwa - zauważył. Jak dodał, rzecznik zwrócił się także do białogardzkiego szpitala o wyjaśnienia oraz przekazanie kopii dokumentacji medycznej. Twierdzenia szpitala, tak samo rodziców, mogą dać jakiś obraz, natomiast najważniejsze jest to, co jest zawarte w dokumentacji medycznej: czy wszelkie procedury zostały zastosowane - podkreślił Bryzek. Zapowiedział, że po otrzymaniu wyjaśnień i dokumentacji medycznej Rzecznik Praw Pacjenta wystąpi do konsultanta krajowego w dziedzinie neonatologii, żeby zajął stanowisko w tej sprawie.
Rzecznik Praw Dziecka: Badamy wszystkie aspekty tej sprawy

O podjęciu w tej sprawie interwencji z urzędu poinformował PAP także Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak. Badamy wszystkie aspekty tej sprawy - podkreślił.

Konsultant krajowy w dziedzinie neonatologii prof. Ewa Helwich powiedziała w rozmowie z PAP, że w przypadku noworodka z białogardzkiego szpitala - jej zdaniem - nie było podstaw do zgłaszania sprawy sądowi rodzinnemu. Jej zdaniem, zabrakło cierpliwości i spokojnej rozmowy personelu z rodzicami.

Prokuratura Okręgowa w Koszalinie wszczęła w poniedziałek śledztwo - jest ono prowadzone w sprawie, nikt nie usłyszał zarzutów. Śledczy zbadają, czy postępowanie rodziców mogło narazić dziecko na niebezpieczeństwo. Śledztwo dotyczy czynu z art. 160 par. 2 Kk, który stanowi, że kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, a jest osobą, na której ciąży obowiązek opieki nad narażoną osobą, może ponosić odpowiedzialność karną w wymiarze od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności.

(mn)

....

Sprawa okazuje sie inna niz wyglada. Rodzice powoluja sie na wspolczesne metody porodow o ktorych czytali pewnie w sieci...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:14, 20 Wrz 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Sąd uchylił decyzję ws. ograniczenia praw rodzicielskich parze, która porwała dziecko ze szpitala
Sąd uchylił decyzję ws. ograniczenia praw rodzicielskich parze, która porwała dziecko ze szpitala

Dzisiaj, 20 września (15:00)
Aktualizacja: 1 godz. 40 minut temu

Sąd Rejonowy w Białogardzie uchylił decyzję o częściowym ograniczeniu praw rodzicielskich w zakresie opieki okołoporodowej parze, która niespełna tydzień temu porwała ze szpitala swoje dziecko. Uchylono również postanowienie o ustanowieniu kuratora wobec rodziców. Kobieta i mężczyzna do tej pory się ukrywają. Rodzice zabrali dziecko z placówki, bo nie zgadzali się między innymi na zaszczepienie noworodka i przeprowadzenie zabiegów higienicznych. Ponieważ dziecko było wcześniakiem, lekarze tuż po porodzie zaalarmowali sąd o decyzji rodziców, który z kolei odebrał parze prawo do decydowania o metodach leczenia noworodka.
Szpital w Białogardzie, skąd porwano dziecko
/Marcin Bielecki /PAP


Jak wyjaśnił rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Koszalinie Sławomir Przykucki, ponieważ okres okołoporodowy już się skończył, dalsze pozostawienie tego postanowienia było bezprzedmiotowe. Zastrzegł, że przed białogardzkim sądem nadal trwa postępowanie o ograniczenie praw rodzicielskich, o które wniósł tamtejszy szpital.

Dzisiejsza zmiana decyzji sądu oznacza, że poszukiwana od niespełna tygodnia para najprawdopodobniej sama zgłosi się na policję lub do prokuratury. Ich prawnik zadeklarował, że jeśli tylko sąd uchyli decyzję o ograniczeniu im praw rodzicielskich i o nadzorze kuratora, rodzice przestaną się ukrywać.

W sprawie samowolnego zabrania wcześniaka ze szpitala toczy się śledztwo. Prokuratura bada, czy poprzez swoje działanie rodzice nie narazili zdrowia lub życia noworodka na niebezpieczeństwo.

Sąd w tej sprawie zebrać ma się jeszcze raz. W połowie października zdecyduje, czy rodzice powinni zajmować się swoim dzieckiem, czy też powinni mieć odebrane prawa rodzicielskie

W szpitalu w Białogardzie, w którym urodziło się dziecko, w piątek przeprowadzona zostanie kontrola, o którą prosiło ministerstwo zdrowia - poinformowała rzecznik prasowy zachodniopomorskiego wojewody Agnieszka Muchla. Chodzi o kontrolę "w zakresie oceny prawidłowości zastosowanego postępowania medycznego oraz organizacyjnego wobec dziecka".
Radziwiłł: Rodzice mają prawo decydować o dziecku, ale są granice

Rodzice mają prawo do tego, żeby decydować o tym, co z dzieckiem się dzieje, ale jednak są tego granice. Tymi granicami jest bezpieczeństwo dziecka - podkreślił minister zdrowia Konstanty Radziwiłł.

Już dzisiaj prawie na pewno wiadomo, że w Białogardzie urodziło się dziecko wcześniak, z niską wagą. Dziecko, które przynajmniej potencjalnie jest w stanie, wymagającym co najmniej diagnostyki i ewentualnie podejmowania niektórych działań dla jego bezpieczeństwa - powiedział dziennikarzom Radziwiłł.

Poinformował, że rodzice odmówili działań pielęgnacyjnych i diagnostyczno-leczniczych dziecka. Dodał, że personel szpitala zaniepokojony tą sytuacją zwrócił się do sądu ws. "możliwości wykonywania świadczeń medycznych, które są niezbędne dla podtrzymania zdrowia i życia dziecka".

Jeżeli w tym zakresie doszło do naruszenia, to będziemy to wiedzieć po szczegółowej analizie faktów, ale na dzisiaj mój stan wiedzy na ten temat jest właśnie taki. Na dzisiaj mogę powiedzie, że reakcja personelu medycznego, zawiadomienia sądu rodzinnego w takiej sytuacji wydaje się być słuszna - powiedział minister. Zastrzegł przy tym, że oczekuje na więcej informacji na temat tej sprawy.

Przypomnijmy, chodzi o sprawę dziewczynki, która - w 36. tygodniu ciąży - urodziła się w czwartek w białogardzkim szpitalu. Według ordynatora oddziału, rodzice nie wyrażali zgody na podejmowanie wobec noworodka podstawowych czynności medycznych. Z tego powodu zawiadomiony został sąd rodzinny i na terenie szpitala została przeprowadzona rozprawa sądowa. Sąd orzekł o częściowym ograniczeniu rodzicom władzy rodzicielskiej, w zakresie udzielanych świadczeń medycznych. Gdy pracownik sądu dostarczył do szpitala pismo z postanowieniem sądu, rodzice z dzieckiem opuścili placówkę.

(adap)
RMF FM/PAP

...

36 tydzien 9 x 4 czyli 9 miesiecy brakuje do kalendarzowych ile 20 dni? Ale ksiezycowe miesiace sie zgadzaja. To wczesniactwo nie jest takie oczywiste. Widzimy ze sady musza orzekac w sprawach na ktorych sie nie znaja. Tak czy inaczej powinni sie modlic o Światło Boga a tu ateisci...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 5:19, 21 Wrz 2017    Temat postu:

Jedno z bliźniąt zmarło. Prokuratura wszczęła śledztwo

Wczoraj, 20 września (17:05)

Prokuratura w Koszalinie wyjaśni przyczyny śmierci jednego z bliźniąt, które zmarło na porodówce tamtejszego szpitala wojewódzkiego. Matka dziecka zarzuca lekarzom, że źle prowadzili diagnostykę i zbyt późno zdecydowali się na cesarkę. Gdy przeprowadzili zabieg, jeden z płodów był już martwy.
zdjęcie ilustracyjne
/Aneta Łuczkowska /RMF FM


Prokuratura Rejonowa z Koszalina podjęła decyzję o wszczęciu śledztwa w sprawie narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia ciężarnej kobiety oraz nieumyślnego spowodowania śmierci jednego z bliźniąt. Śledczy sprawdzą, czy nie doszło do błędu podczas diagnostyki. Prokurator zlecił przeprowadzenie sekcji zwłok dziecka, kazał też zabezpieczyć dokumentację szpitalną.

Według relacji rodziny, gdy u ciężarnej kobiety zaczęły się bóle porodowe, nie została zbadana przez lekarza. Dostała jedynie zastrzyk na podtrzymanie ciąży. Podczas przeprowadzonego następnego dnia badania USG okazało się, że jedno z dzieci nie wykazuje oznak życia. Dopiero wtedy przeprowadzono cesarkę. Drugie z bliźniąt udało się uratować.

(adap)
Aneta Łuczkowska

...

Trzeba takie sytuacje wyjasniac.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 13:25, 21 Wrz 2017    Temat postu:

Pacjent zaatakował ratowników medycznych i zniszczył karetkę

Dzisiaj, 21 września (11:51)

Agresywny pacjent z Gliwic zaatakował załogę karetki pogotowia. Pobił dwóch ratowników i uszkodził wyposażenie ambulansu.
Za atak na ratownika medycznego grozi grzywna lub do trzech lat więzienia
/Marcin Czarnobilski /RMF FM


Do incydentu doszło wczoraj wieczorem w Gliwicach. Karetka pogotowia została wezwana do 50-letniego mężczyzny, który miał problemy z ciśnieniem, a wcześniej leczył się psychiatrycznie. Początkowo pacjent był względnie spokojny. W trakcie przewozu do szpitala kopnął ratowniczkę i uciekł z karetki. Zniszczył warte kilka tysięcy złotych wyposażenie ambulansu. Próbujący go zatrzymać drugi z ratowników również został uderzony.

Załoga ambulansu wezwała policję. Funkcjonariusze obezwładnili agresywnego pacjenta. Napastnik trafił najpierw do szpitala przy ul. Radiowej w Gliwicach, a stamtąd do szpitala psychiatrycznego w Toszku. Pobici ratownicy zostali przewiezieni do szpitala.

To kolejny w ostatnim czasie atak na ratowników pogotowia. Pod koniec lipca ratownik pogotowia został pobity w Jastrzębiu-Zdroju. Pogotowie wezwano wówczas do 30-latka, który leżał na ulicy. Podczas badania stał się agresywny, prawdopodobnie wcześniej brał dopalacze. W tym roku do ataków doszło także m.in. w Katowicach, Zabrzu i Chorzowie. W tym ostatnim przypadku sprawca został ukarany - w maju sąd skazał go na pół roku więzienia.

Zgodnie z prawem, za atak na ratownika medycznego grozi grzywna lub do trzech lat więzienia.

...

To jest sluzba.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 8:53, 22 Wrz 2017    Temat postu:

Kardiolodzy apelują do premier o „cofnięcie decyzji, które krzywdzą chorych”
Dzisiaj, 22 września (09:57)

"Prosimy o pilną interwencję. Chcemy zapobiec fatalnym skutkom dla zdrowia i życia obywateli naszego kraju" - apelują w liście do Beaty Szydło lekarze z Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego. Chodzi o obniżkę wycen świadczeń kardiologicznych, w tym zmniejszenie od października pieniędzy na leczenie pacjentów w stanie przedzawałowym.
Premier Beata Szydło
/Marcin Obara /PAP


Kardiolodzy proszą o cofnięcie ostatnich decyzji Ministerstwa Zdrowia i Narodowego Funduszu Zdrowia. Według lekarzy, ucierpią na nich osoby z chorobami układu krążenia.

Medycy mają zastrzeżenia do drastycznych obniżek wycen świadczeń kardiologicznych, w tym do planowanego na październik zmniejszenia pieniędzy na leczenie pacjentów w stanie przedzawałowym.

Od ludzi, którzy zarządzają dużymi szpitalami, wiem, że scenariusz jest zły - mówi profesor Piotr Hoffman, prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego. A Polacy - jak przypomina profesor - z powodu chorób układu krążenia umierają dwa razy częściej niż mieszkańcy Europy Zachodniej.

Mamy nadzieję, na cofnięcie decyzji, które krzywdzą chorych - piszą kardiolodzy.
Limity na leczenie przedzawałowe

PTK najbardziej niepokoi fakt, że NFZ i Ministerstwo Zdrowia chcą wprowadzić limity na przyjmowanie pacjentów w stanie przedzawałowym z tak zwaną niestabilną dusznicą bolesną, czyli popularnym stanem przedzawałowym.

Rocznie z takiego leczenia korzysta nawet 30 tysięcy pacjentów. Hoffman obawia się, że po zmianach wchodzących w życie 1 października szpital, który wyczerpie limit, nie będzie mógł przyjmować nowych pacjentów przed zawałem.

Wyobrażam sobie, że szpital po wyczerpaniu limitu nie będzie świadczył usługi, jaką jest leczenie interwencyjne, rozumiem, że ci chorzy będą przesuwani do kolejki, co jest błędem z lekarskiego punktu widzenia. To jest błąd, którego ja nie mogę zaakceptować, bo to jest wymuszanie na lekarzach złej decyzji lekarskiej. Ci pacjenci będą mieć taki zabieg później, być może u niektórych dokona się zawał serca, przez to mogą wejść na bardziej zaawansowany poziom choroby, przez co będą mieć dużo gorsze rokowania- tłumaczy profesor Piotr Hoffman.

Prezes PTK zwraca uwagę, że szpitale kardiologiczne są w coraz gorszym położeniu. Wszystko przez zmianę wyceny leczenia kardiologicznego, a w szczególności kardiologii interwencyjnej.

Przypomnę, że mamy za sobą redukcje około 40-procentowe, to jest bardzo dużo, ponieważ terapia interwencyjna to jest to, z czego - mówiąc kolokwialnie - żyją szpitale - mówi Hoffman. Mają z tego pieniądze, którą są też przeznaczane na leczenie pacjentów przewlekle chorych, z niewydolnością serca.

Cały list Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego:

Szanowna Pani Premier,

działając w trosce o naszych pacjentów podjęliśmy decyzję o zdecydowanym proteście przeciw aktualnie wprowadzanym przez Ministerstwo Zdrowia i Narodowy Fundusz Zdrowia zmianom w systemie opieki nad pacjentami z chorobami układu krążenia. Prosimy Panią Premier o pilną interwencję i zapobieżenie ich fatalnym skutkom dla zdrowia i życia obywateli naszego kraju.

Po dwukrotnej drastycznej obniżce wyceny świadczeń kardiologicznych u dorosłych, wprowadzonej w ostatnich kilkunastu miesiącach wbrew opinii środowiska polskich ekspertów przez niepracującego już na tym stanowisku Wiceministra Zdrowia Krzysztofa Łandę, od 1 października 2017 roku ma zostać wprowadzona kolejna trzecia (!!!) już znaczna redukcja wyceny świadczeń kardiologicznych w zakresie niestabilnej dusznicy bolesnej, a wiec stanu przedzawałowego. Zdecydowana większość szpitali posiadających oddziały kardiologiczne, w tym strategiczne dla kraju i regionów ośrodki akademickie, w wyniku tych działań pogłębiają swój deficyt i istniejące już zadłużenie.

Szanowna Pani Premier, przedstawiciele Pani Rządu wielokrotnie podkreślali publicznie, że kardiologia odgrywa kluczową rolę w rozwoju polskiej medycyny, stawiając ją za wzór innym specjalnościom. W istocie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i wysiłkowi całego środowiska kardiologicznego oraz wsparciu Władz Państwowych świadomych zagrożeń dla zdrowia Polaków, jakie niesie za sobą epidemia chorób układu krążenia, udało się w krótkim czasie stworzyć nowoczesny, skuteczny i efektywny kosztowo system szybkiej diagnostyki i leczenia interwencyjnego w stanach zagrożenia życia, przede wszystkim w ostrych zespołach wieńcowych. Obecnie jest on dostępny dla wszystkich obywateli, niezależnie od miejsca zamieszkania, poziomu zamożności czy wykształcenia. Rocznie korzystają z niego setki tysięcy pacjentów. Jego wprowadzenie zaowocowało zmniejszeniem o połowę śmiertelności szpitalnej z powodu zawału serca, zmniejszeniem liczby zgonów z powodu choroby wieńcowej o jedną trzecią, zmniejszeniem stopnia inwalidztwa sercowego oraz poprawą jakości życia pacjentów po zawale serca. Co najważniejsze - przyczyniło się także do wydłużenia średniej długości życia Polaków. Dzisiaj to największe osiągnięcie polskiej medycyny początku XXI wieku wystawione jest na ciężką próbę i ryzyko głębokiej zapaści.

W ostatnich dwunastu miesiącach Narodowy Fundusz Zdrowia zmniejszył finansowanie leczenia interwencyjnego nagłych stanów zagrożenia życia w kardiologii o blisko 40%.

Doprowadziło to do znacznego pogorszenia kondycji finansowej oddziałów kardiologicznych, które stały się w większości deficytowe. Ostatnia decyzja Narodowego Funduszu Zdrowia dotyczy zniesienia nielimitowanego finansowania leczenia pacjentów z ostrym zespołem wieńcowym pod postacią niestabilnej dławicy piersiowej. Kolejne obniżenie wyceny tego świadczenia o blisko 50% jeszcze bardziej pogłębi istniejące już deficyty i może doprowadzić do zamknięcia wielu oddziałów. Zmniejszy to dostępność pacjentów do ratujących życie procedur kardiologicznych. Oddziały, które przetrwają zmuszone będą do szukania kolejnych drastycznych oszczędności, co niewątpliwe odbije się na warunkach i jakości realizowanych w nich świadczeń medycznych. W konsekwencji korzystne trendy epidemiologiczne obserwowane w ostatnich latach ulegną odwróceniu. Dojdzie do ponownego wzrostu umieralności i inwalidztwa z powodu chorób układu krążenia w Polsce. Niestabilna dławica piersiowa, czyli stan przedzawałowy może przepowiadać nagły zgon lub zawału serca. Stan ten wymaga pilnego leczenia. Usunięcie jej ze świadczeń finansowanych bez limitu spowoduje również drastyczne wydłużenie kolejek pacjentów oczekujących na planową diagnostykę i leczenie w oddziałach kardiologii.

Ministerstwo Zdrowia próbując w niezrozumiały dla naszego środowiska sposób reformować system leczenia chorób układu krążenia zapomina, że stanowią one główną przyczynę zgonów Polaków. Umieralność z ich powodu jest dwukrotnie wyższa w Polsce w porównaniu z krajami Europy Zachodniej i różnica ta dotyczy głównie osób w wieku poniżej 65 roku życia. Trzeba przy tym pamiętać, że to właśnie choroba wieńcowa jest pojedynczą jednostką chorobową, która odpowiada za największą liczbę zgonów w Polsce (około 20% wśród mężczyzn i kobiet) i jest główną przyczyną niewydolności serca (w ponad 70%). Trudno w tym kontekście nie wspomnieć o zanotowanym w pierwszym półroczu bieżącego roku wzroście liczby zgonów w Polsce o 14 tysięcy, co stanowi wynik nie notowany w naszym kraju nawet w latach 80-tych ubiegłego wieku. Większość z nich, to zgony z przyczyn chorób układu krążenia. Należy podkreślić, że zdiagnozowanie i skuteczne leczenie interwencyjne stanu przedzawałowego (niestabilnej dławicy piersiowej) w stosunku do leczenia samego zawału serca, powoduje 10-krotne zmniejszenie ryzyka rocznego zgonu i eliminuje ryzyko wystąpienia niewydolności serca. Dlatego proponowane pogorszenie warunków realizacji tego świadczenia jest dla naszych pacjentów i naszych szpitali wyjątkowo bolesne i krzywdzące, a dla nas wszystkich odpowiedzialnych za losy medycyny sercowo-naczyniowej całkowicie niezrozumiałe.

Szanowna Pani Premier, w imię dbałości o życie i zdrowie pacjentów, którzy każdego dnia oczekują od nas opieki na najwyższym poziomie, prosimy Panią Premier o rewizję ostatnich decyzji NFZ i Ministerstwa Zdrowia i wstrzymanie zapowiedzianej z dniem 1 października 2017 roku trzeciej w ostatnich kilkunastu miesiącach drastycznej obniżki wycen procedur kardiologicznych w zakresie leczenia stanu przedzawałowego, czyli niestabilnej dusznicy bolesnej. Prosimy Panią Premier o spotkanie z przedstawicielami naszego środowiska i podjęcie działań, które zatrzymają tą postępującą serię niekorzystnych dla polskiej kardiologii rozwiązań. Zapewniamy Panią Premier, że nasi kardiologiczni sąsiedzi zarówno na Węgrzech, jak i Słowacji, Republice Czeskiej i na Litwie, a więc w krajach o podobnym budżecie nie doświadczają takich niekorzystnych eksperymentów w zakresie kardiologii Z wyrazami głębokiego szacunku i nadzieją na cofnięcie tej krzywdzącej zarówno chorych, leczących jak i szpitale decyzji,


Michał Dobrołowicz

...

Szydlo jako premier istnieje jedynie teoterycznie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 4:11, 26 Wrz 2017    Temat postu:

Rewolucja w nocnej i świątecznej opiece zdrowotnej. Na czym polegają zmiany?
1 godz. 56 minut temu

1 października czeka nas rewolucja w systemie opieki zdrowotnej. W życie wchodzi ustawa o Sieci Szpitali. Jedną z większych zmian jest nowy system nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej. Teraz lekarze nie będą dyżurować w przychodniach, ale w większości w szpitalach, które zostały zakwalifikowane do sieci.
Zdjęcie ilustracyjne
/Marcin Czarnobilski /RMF FM


Nocna i świąteczna opieka zdrowotna to dyżury odbywające się od poniedziałku do piątku od 18:00 do 08:00 następnego dnia i całodobowo w dni ustawowo wolne od pracy.

Do tej pory całodobowa opieka zdrowotna była zapewniana w przychodniach i ośrodkach, które miały podpisany kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia. Teraz będą to szpitale z I, II, III i V poziomu zabezpieczeń zakwalifikowanych do tzw. Sieci Szpitali. To szpitale powiatowe, ponadpowiatowe, wojewódzkie i ogólnopolskie.
Cel - odciążenie SOR-ów

Tam, gdzie nie ma szpitali, wojewódzkie NFZ-y rozpisały konkurs dla przychodni, które mają zapewnić nocną i świąteczną opiekę. Cel jest taki, żeby na każde 50 tysięcy mieszkańców przypadał jeden zespół pielęgniarsko-lekarski.

Tak zwane "wieczorynki" będą funkcjonować obok tzw. SOR-ów, czyli Szpitalnych Oddziałów Ratunkowych. Chorzy, którzy przyjadą do szpitala, będą przejmowani i kierowani do odpowiedniego miejsca, w zależności od ich stanu zdrowia. Będą trafiali albo na SOR, albo do całonocnej i świątecznej opieki.

Jednym z celów reformy jest odciążenie Szpitalnych Oddziałów Ratunkowych, które w weekendy i święta przeżywały oblężenie. Wielu chorych nie sprawdzało, gdzie jest pełniony dyżur, ale od razu kierowała się na SOR, co powodowało długie kolejki. Teraz SOR-y mają być zarezerwowane tylko dla ludzi, którzy potrzebują pilnej interwencji ratunkowej. W tych SOR-ach i na izbach przyjęć przeżywają gehennę. Chcemy raz na zawsze z tym skończyć - komentuje minister zdrowia Konstanty Radziwiłł.

Lekarze pełniący dyżuru podczas nocnej i świątecznej opieki mogą udzielić porady w ambulatorium, w domu pacjenta (jeżeli jest to uzasadnione) i telefonicznie. Z tego rozwiązania powinni korzystać pacjenci w razie nagłego zachorowania, gdzie nie ma objawów sugerujących bezpośrednie zagrożenie życia (np. grypa, przeziębienie, problemy żołądkowe). Także wtedy, jeżeli czekanie na otwarcie przychodni może niekorzystnie wpłynąć na stan zdrowia.

Przy korzystaniu z tej formy opieki zdrowotnej nie potrzebujemy skierowania. Nie musimy też sugerować się naszym miejscem zamieszkania ani lekarzem Podstawowej Opieki Zdrowotnej, do którego jesteśmy zapisani.

W innych przypadkach (takie jak złamania, skręcenia, oparzenia, poważne urazy) tak jak wcześniej, powinniśmy się kierować na Szpitalny Oddział Ratunkowy.

Reforma wchodzi w życie 1 października. Te placówki, którym wygasa umowa na całonocną i świąteczną opiekę, będą pełnić dyżur do godziny 8:00 rano w niedzielę (1 października). Od tej samej godziny będą dyżurować nowe placówki.
Dyrektorzy szpitali: "Nie wszystko jest jasne"

Wraz ze zmianami, pojawiają się też pierwsze wątpliwości i obawy ze strony dyrektorów szpitali. Szefowie placówek wymieniają: niejasne reguły przyjmowania pacjentów, niepełne finansowanie i brak pieniędzy na przygotowanie szpitali do nowych obowiązków. W okresach zwiększonego zachorowania na grypę może dojść do masowego napływu pacjentów: Wykonawca usługi ma zapewnić wystarczającą ilość zespołów. Wystarczającą, to znaczy jaką? Kto zapłaci za tą wiekszą ilość usług? - pyta dr Józef Kurek, dyrektor szpitala w Jaworznie, który dwoma zespołami lekarsko-pielęgniarskimi ma zabezpieczyć 100 tysięcy pacjentów, a na przyjęcie jednego pacjenta fundusz daje ryczałt - 1 złoty 40 groszy.

Dla mojego szpitala jest to 139 tysięcy miesięcznie, na około 100 tysięcy pacjentów. Nasza symulacja mówi o tym, że ta kwota powinna być co najmniej o 100 tysięcy wyższa - mówi dr Kurek.

Tym bardziej, że fundusz nie dał ani złotówki na przygotowanie szpitala, by pacjentów przyjmować poza SOR-em. Nie ma też środków na zatrudnienie dodatkowych lekarzy i pielęgniarek. Najtrudniejszy start będą miały właśnie placówki, które nie prowadził dotąd nocnej pomocy.

Sprawdź, gdzie po reformie będzie dyżur w Twojej okolicy:

Dolnośląskie

Kujawsko-pomorskie

Lubelskie

Lubuskie

Łódzkie

Małopolskie

Mazowieckie

Opolskie

Podkarpackie

Podlaskie

Pomorskie

Śląskie

Świętokrzyskie

Warmińsko-mazurskie

Wielkopolskie

Zachodniopomorskie
Mariusz Piekarski
, Arkadiusz Grochot

...

Zobaczymy po owocach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:57, 26 Wrz 2017    Temat postu:

5-letnia Natalia nie żyje. Ordynator oddziału pediatrycznego skazany

18 minut temu

Na osiem miesięcy więzienia, w zawieszeniu na dwa lata, skazał rybnicki sąd ordynatora oddziału pediatrycznego w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 3 w Rybniku. Lekarz został uznany za winnego nieumyślnego przyczynienia się do śmierci 5-letniej Natalii.
Według biegłych, przyczyną śmierci Natalii było tzw. zatrucie wodne (zdj. ilustracyjne)
/Paweł Pawłowski /RMF FM


Proces zakończył się na jednym posiedzeniu. Już na pierwszej rozprawie obrona wniosła o dobrowolne poddanie się karze. Strony się na to zgodziły. Poza karą pozbawienia wolności, z warunkowym zawieszeniem na dwa lata, ordynator został skazany na grzywnę w wysokości 8 tys. zł.

Do śmierci dziecka doszło w grudniu 2014 r. Natalia trafiła do szpitala z wysoka gorączką spowodowaną infekcją. Zmarła następnego dnia, mimo reanimacji. Według biegłych, przyczyną było tzw. zatrucie wodne, do którego doszło na skutek podania pacjentce zbyt dużej ilości płynu o obniżonej zawartości sodu.

Prokuratura oskarżyła ordynatora, a także dwie lekarki, pod których opieką była Natalia, o to, że nie wykonali wszystkich możliwych badań diagnostycznych i wdrożyli niewłaściwą procedurę leczniczą. Kobiety już wcześniej dobrowolnie poddały się karze i zostały skazane - na pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata.

Ordynator oświadczył, że nie kwestionuje swojej winy - w zakresie nadzoru nad pracą oddziału. Podkreślił zarazem, że nie został należycie przez współpracowników poinformowany o zagrożeniu dziecka, a przebieg choroby był gwałtowny i nie mógł przewidzieć tragedii.

Skazany ordynator ma przejść na emeryturę 1 października. Rodzice Natalii zamierzają wytoczyć teraz placówce proces cywilny, będą się domagać zadośćuczynienia.

(mpw)

...

Lekarz nie moze pracy odwalac.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 8:06, 30 Wrz 2017    Temat postu:

Coraz więcej pacjentów skarży się na szkody medyczne w polskich szpitalach
Wczoraj, 29 września (17:55)

Coraz więcej pacjentów skarży się na szkody medyczne w polskich szpitalach. Rocznie do sądów trafia już ponad tysiąc wniosków w tej sprawie - wynika z najnowszego raportu Naczelnej Izby Lekarskiej, Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych oraz Fundacji "My pacjenci". Co trzeci zgłaszany przypadek to efekt błędu lekarzy i personelu medycznego. Przedstawiciele inicjatywy "Razem dla zdrowia" zaprezentowali dziś rekomendacje dotyczące kierunków zmian systemowych, zwiększających bezpieczeństwo pacjenta i ułatwiające im domaganie się odszkodowań.
Coraz więcej pacjentów skarży się na szkody medyczne w polskich szpitalach.
/Marcin Czarnobilski /RMF FM


Poza rekomendacjami dotyczącymi kierunków zmian systemowych, zaproponowano stworzenie ośrodków referencyjnych, specjalizujących się w pomocy pacjentom - ofiarom wypadków medycznych i zajmujących się usuwaniem szkód, do których doszło w innych placówkach. Według pacjentów, konieczne jest też usprawnienie procesu uzyskiwania odszkodowań i zadośćuczynień za wypadki medyczne. Chodzi też o ich wysokość. Powinny one zapewniać pokrycie dodatkowych wydatków związanych z leczeniem naprawczym.

Jak wynika z rekomendacji "Razem dla zdrowia", zgłaszanie zdarzeń niepożądanych powinno się odbywać w sposób poufny, ale nie anonimowy. Mieliby do tego prawo zarówno pacjenci, jak i personel medyczny, a także dyrektorzy szpitali. Kluczem jest jednak właściwa analiza zebranych danych. W każdej placówce leczniczej powinien powstać zespół zajmujący się badaniem przyczyn zdarzeń niepożądanych. Byłby jednocześnie odpowiedzialny za wdrożenie konkretnych procedur naprawczych. Ich celem byłoby zminimalizowanie ryzyka wystąpienia podobnych sytuacji w przyszłości.

Powinien powstać osobny, na bieżąco aktualizowany i publicznie dostępny rejestr zdarzeń niepożądanych, do których doszło w poszczególnych podmiotach leczniczych, a pacjenci powinni mieć dostęp do informacji, ile i jakich zdarzeń niepożądanych miało miejsce w ostatnim roku w placówce, w której się leczą. Wszystkie placówki powinny mieć obowiązek zgłaszania informacji o ciężkich zdarzeniach niepożądanych do centralnego rejestru zdarzeń niepożądanych. Zgłoszenia do rejestru powinni móc zgłaszać pracownicy medyczni, a także pacjenci i ich rodziny - czytamy w rekomendacjach przygotowanych przez inicjatywę "Razem dla zdrowia".
Jest odpowiedź resortu zdrowia

Na te postulaty odpowiedziało już Ministerstwo Zdrowia. Prace nad projektem ustawy o jakości w ochronie zdrowia są już na finiszu. Resort ma nadzieję, że jeszcze w tym roku dokument trafi do konsultacji społecznych - mówi Beata Rorant, dyrektor Departamentu Organizacji Ochrony Zdrowia. Ministerstwo pracuje też nad ustawą o zdarzeniach medycznych, dzięki której zaczęłaby działać specjalnie powołana agencja utworzona na bazie dzisiejszego Centrum Monitorowania Jakości, która z zewnątrz kontrolowałaby zdarzenia niepożądane w szpitalach. Pacjenci chcą, żeby powstał Fundusz Wypadków Medycznych, który zajmowałby się przede wszystkim wypłacaniem odszkodowań, a nie - jak robią to sądy - skupianiem się na ustaleniu, kto zawinił. Do końca roku projekt zmian przepisów w tej sprawie ma trafić do konsultacji.
Rozmowa Michała Dobrołowicza z prof. Romualdem Krajewskim z Naczelnej Izby Lekarskiej

Michał Dobrołowicz, RMF FM: Panie profesorze, z roku na rok coraz więcej pacjentów idzie do sądu, żeby zgłosić szkodę medyczną. To pokazuje ich obawy, może świadczyć też o większym uwrażliwieniu pacjentów na to, jakie są ich prawa i co im przysługuje. Jak do tych danych podchodzi Naczelna Izba Lekarska?

Prof. Romuald Krajewski, Naczelna Izba Lekarska: Myślę, że wszyscy, w tym pacjenci, zdają sobie sprawę z tego, że różne szkody w związku z chorobą i leczeniem mogą się wydarzyć. Oddzielną rzeczą jest ocena przyczyny szkody. Czasami szkody mogą wystąpić również przy prawidłowym postępowaniu lekarzy i personelu medycznego. Ten błąd może być spowodowany niewłaściwym postępowaniem jednej osoby, wielu osób, niewłaściwą organizacją. Pamiętajmy, że zdarzenie niepożądane mówi o tym, co wydarzyło się w odniesieniu do pacjentów. A dyskusja o tym, jaka była przyczyna to zupełnie inny temat.

Czym mogłoby być zdarzenie niepożądane, o którym mówi pan profesor?

Typowym zdarzeniem niepożądanym jest wystąpienie zakażenia u pacjenta. Nikt z nas tego nie chce i nie chcielibyśmy, żeby zakażenia zdarzały się w leczeniu, ale wiemy, że nawet w najlepszych ośrodkach około 4-5 proc. (pacjentów) ma zakażenie związane z leczeniem. To jest ryzyko. Przykładem zdarzenia niepożądanego będą sytuacje związane z podaniem niewłaściwej dawki leku, albo niepodaniem leku, albo podaniem niewłaściwego preparatu. To wynika najczęściej z rozwiązań organizacyjnych w danym szpitalu. Podanie leku silnie działającego uzależnione jest często od jednej osoby. Wiadomo, że wszyscy ludzie się mylą, ludzie podający leki też się mylą, do tego celu tworzy się wysoko zaawansowane systemy robotyczne. Nie mówimy o błędach lekarskich w oderwaniu, tylko o tym, że działania niepożądane, czy szkody, jeśli do nich dochodzi, mogą być spowodowane błędnym postępowaniem. To, czy postępowanie było błędne czy nie, jesteśmy skłonni oceniać na podstawie tego, co orzeka sąd. Natomiast eksperckie opracowania dotyczące przyczyn zdarzeń niepożądanych i szkód wskazują, że błędne postępowania różnych osób, nie tylko lekarzy, jest przyczyną jednej trzeciej zdarzeń niepożądanych i szkód. Tak wskazują analizy bezpieczeństwa. To, co dzieje się w sądach, w tym w sądach lekarskich, to zwykle ocena związana z różnymi elementami, ocena fachowa jest tylko jednym z nich, i dlatego to naszym zdaniem nie jest dobre źródło informacji.

Nie mówimy więc tylko o błędach lekarskich...

Dokładnie tak. Zdarzenia niepożądane występują na całym świecie u około 10 proc. chorych. W Polsce mamy dane, które mówią o około 7 proc. Nie różnimy się tu specjalnie od innych krajów. U nas te dane są niższe, bo w naszym kraju hospitalizuje się pacjentów z powodów zupełnie banalnych, choćby żeby pacjent przeszedł badania. Ponieważ podejmujemy się leczenia pacjentów, czasami w bardzo trudnych i beznadziejnych przypadkach, ta liczba zdarzeń na pewno nie będzie malała. W związku z tym mogą wystąpić u części tych chorych szkody związane z leczeniem. I tym pacjentom, tak samo jak ofiarom w ruchu ulicznym, należy się odszkodowanie. I właśnie do tego chcemy dążyć.

W jakich sprawach do sądów najczęściej zgłaszają się pacjenci?

Problem z sądami polega na tym, że wiele osób, gdy zgłasza się tam, mówi o "zbrodniczym działaniu kogoś, które doprowadziło do straszliwych szkód, zagrożenia życia, niezmierzonego cierpienia". To są zwykle sytuacje, gdy pacjenci faktycznie doznają szkody związanej z leczeniem. Rzadko zdarzają się skargi, gdy nic się nie stało. To już popularne zjawisko w Stanach Zjednoczonych, gdzie mówi się o tak zwanych 'frywolnych skargach'. Pacjenci, żeby uzyskać w tym trybie odszkodowanie, zarzucają szpitalowi lub konkretnej osobie błędy w sztuce lekarskiej, niewłaściwe postępowanie czy naruszenie zasad. My dlatego chcemy to zmienić, bo szkody i tak się zdarzają. Więc niech pacjent nie będzie obarczony obowiązkiem udowodnienia czegoś komuś, tylko niech łatwiej dostanie odszkodowanie. Chcemy w Polsce systemu skandynawskiego. Czyli odszkodowania bez potrzeby udowadniania winy w trybie pozasądowym. Tym mogłyby zajmować się specjalne komisje.

(ł)
Michał Dobrołowicz

...

I niestety pewnie maja racje...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:43, 30 Wrz 2017    Temat postu:

W życie wchodzi sieć szpitali. Na czym polega zmiana?
Dzisiaj, 30 września (17:2Cool

1 października w życie wchodzi ustawa o „sieci szpitali”. Na jej podstawie zmienia się sposób finansowania szpitali, który jest określany na zasadach ryczałtu. Zmianie ulegają też zasady nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej.
Zdjęcie ilustracyjne
/Pexels photo /


Sieć szpitali zacznie funkcjonować od niedzieli; dotychczas zakwalifikowano do niej ok. 600 placówek. Według szacunków NFZ, poza siecią znalazło się 5 proc. łóżek z placówek, które dotychczas miały kontrakty z NFZ.
Zmiany w finansowaniu

Podstawą finansowania szpitali w sieci jest ryczałt, którego wysokość wylicza się na podstawie liczby i struktury sprawozdanych w poprzednim okresie świadczeń. W pierwszym kwartale funkcjonowania sieci brane są pod uwagę świadczenia wykonane przez szpital w 2015 roku (ale według ceny obowiązującej w dniu wejścia w życie sieci). Ryczałt jest wyliczony według wzoru określonego w rozporządzeniu, który jest jednakowy dla wszystkich szpitali.

Dodatkowo odrębnie finansowane będą świadczenia szczególnie istotne z punktu widzenia potrzeb pacjentów, np. odbieranie porodów, udzielanie pomocy w razie zawałów serca, programy lekowe, endoprotezy stawu biodrowego i kolanowego czy świadczenia związane z leczeniem onkologicznym.
Zmiany w świątecznej i nocnej opiece

Zmianę, która może być bardziej odczuwalna dla pacjentów jest nowy system świątecznej i nocnej opieki zdrowotnej. To dyżury odbywające się od poniedziałku do piątku od 18:00 do 08:00 następnego dnia i całodobowo w dni ustawowo wolne od pracy.

Do tej pory całodobowa opieka zdrowotna była zapewniana w przychodniach i ośrodkach, które miały podpisany kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia. Teraz będą to szpitale z I, II, III i V poziomu zabezpieczeń zakwalifikowanych do tzw. Sieci Szpitali. To szpitale powiatowe, ponadpowiatowe, wojewódzkie i ogólnopolskie.

>>>Szczegóły zmian w nocnej i świątecznej opiece zdrowotnej<<<


Tam, gdzie nie ma szpitali, wojewódzkie NFZ-y rozpisały konkurs dla przychodni, które mają zapewnić nocną i świąteczną opiekę. Cel jest taki, żeby na każde 50 tysięcy mieszkańców przypadał jeden zespół pielęgniarsko-lekarski.

Tak zwane "wieczorynki" będą funkcjonować obok tzw. SOR-ów, czyli Szpitalnych Oddziałów Ratunkowych. Chorzy, którzy przyjadą do szpitala, będą przejmowani i kierowani do odpowiedniego miejsca, w zależności od ich stanu zdrowia. Będą trafiali albo na SOR, albo do całonocnej i świątecznej opieki.
W sieci dużo znaków zapytania

Wraz ze zmianami, pojawiają się też pierwsze wątpliwości i obawy ze strony dyrektorów szpitali. Szefowie placówek narzekają na niejasne reguły przyjmowania pacjentów, niepełne finansowanie i brak pieniędzy na przygotowanie szpitali do nowych obowiązków. W okresach zwiększonego zachorowania na grypę może dojść do masowego napływu pacjentów: Wykonawca usługi ma zapewnić wystarczającą ilość zespołów. Wystarczającą, to znaczy jaką? Kto zapłaci za tą wiekszą ilość usług?- pyta dr Józef Kurek, dyrektor szpitala w Jaworznie, który dwoma zespołami lekarsko-pielęgniarskimi ma zabezpieczyć 100 tysięcy pacjentów, a na przyjęcie jednego pacjenta fundusz daje ryczałt - 1 złoty 40 groszy.

Dla mojego szpitala jest to 139 tysięcy miesięcznie, na około 100 tysięcy pacjentów. Nasza symulacja mówi o tym, że ta kwota powinna być co najmniej o 100 tysięcy wyższa- mówi dr Kurek.

(ag)
RMF FM/PAP

...

Trzeba sie zapoznac... Radziwill jest wyjatkiem w tym rzadzie bo mozna z nim sie dogadac czyli nie cyborg.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 9:25, 02 Paź 2017    Temat postu:

Młodzi lekarze zaczynają protest. Będą głodować i oddawać krew
Dzisiaj, 2 października (07:21)

Lekarze zrzeszeni w Porozumieniu Rezydentów rozpoczynają swój protest. W samo południe - dowiemy się ilu lekarzy-rezydentów rozpocznie głodówkę w Warszawie oraz w innej w formie w całej Polsce. Chodzi im o podwyżki płac i zwiększenie nakładów na służbę zdrowia.
Zdjęcie ilustracyjne
/Marcin Czarnobilski /Twoje Zdrowie


Delikatnie mówiąc, protest nie rzuca się w oczy. Nie ma żadnych transparentów, choćby plakatów informujących pacjentów o co walczą młodzi lekarze. Nie ma też lekarzy rezydentów w białych protestacyjnych koszulkach. Organizatorzy protestu na razie nie ujawniają gdzie rozpoczną głodówkę. Wiadomo tylko, że będzie to 40, 50 osób, ani ilu rezydentów zaplanowało na dziś wziąć urlop na żądanie, albo pójść oddać krew. Decyzje o tym mogą zapadać na konkretnych oddziałach.

Wiemy, że w wielu szpitalach w całej Polsce rezydenci organizują się wszyscy razem i przechodzą do stacji krwiodawstwa celem oddania krwi. To dobra, szczytna akcja skierowana ku potrzebom naszych pacjentów, bo tak też rozumiemy ten protest. Głodujemy, oddajemy krew - mówi dr Łukasz Jankowski z Porozumienia Rezydentów.

Organizatorzy liczą, że protest wesprze nawet połowa z 20 tysięcy rezydentów. Gdyby tak było, to mogłoby spowodować perturbacje na oddziałach, chociaż organizatorzy mówią, że dyrektorzy o proteście wiedzą od wielu tygodni i mogli przygotować się na nieobecność tego dnia młodych lekarzy.
Postulat - więcej pieniędzy

Rezydenci domagają się zwiększenia nakładów na służbę zdrowia nie niższego niż 6,8 proc. PKB w przeciągu najbliższych 3 lat. Postulują też likwidację kolejek, likwidację biurokracji w ochronie zdrowia i poprawę warunków w pracy. Domagają się przede wszystkim zwiększenia zarobków młodych lekarzy.


(ag)
Mariusz Piekarski

...

Trudno mi ocenic.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 15:21, 02 Paź 2017    Temat postu:

Konstanty Radziwiłł: Finansowe oczekiwania rezydentów są nierealne
Dzisiaj, 2 października (11:47)

​Oczekiwania młodych lekarzy, jeśli chodzi o wynagrodzenie na poziomie dwóch średnich krajowych, są nierealne - oświadczył na konferencji prasowej w poniedziałek minister zdrowia Konstanty Radziwiłł, odnosząc się do postulatów lekarzy rezydentów.
Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł
/Bartłomiej Zborowski /PAP


W poniedziałek lekarze rezydenci rozpoczęli strajk głodowy w proteście przeciwko - jak mówią - swoim głodowym pensjom. Częścią protestu będzie także akcja oddawania krwi, zaplanowana na okres od 2 do 6 października - organizowana pod hasłem "Niech poleje się krew".

Jedyna rzecz, jaka nas różni, to oczekiwania młodych lekarzy, jeśli chodzi o wynagrodzenia. I trzeba sobie powiedzieć jasno i wyraźnie: oczekiwania na poziomie dwóch średnich krajowych dla młodych lekarzy są po prostu nierealne. Nierealne zarówno w samej służbie zdrowia, jak i w systemie państwa, które jest, no, nie najzamożniejszym krajem na świecie - powiedział Radziwiłł.

Minister nie przewiduje kolejnych rozmów z młodymi lekarzami, podobnie jak nowej propozycji podwyżek dla rezydentów. Jak mówi, na stole ciągle leży rozporządzenie o podwyżkach, ale tylko w sześciu specjalizacjach, a nie dla wszystkich młodych lekarzy, bo państwo, jak mówi Radziwiłł, musi mieć narzędzia zachęcania do wybranych specjalizacji.

Ponieważ tych lekarzy specjalistów najbardziej potrzebujemy, to właśnie w taki sposób będziemy zachęcać młodych lekarzy do podejmowania decyzji o wybraniu właśnie jednej z tych sześciu specjalności, które są nam najbardziej potrzebne - mówi Radziwiłł.

Radziwiłł podkreślił, że resort konsekwentnie wspiera młodych lekarzy i przypomniał, że jedną z pierwszych decyzji, jakie podjął po objęciu stanowiska ministra zdrowia, było przywrócenie stażu podyplomowego. Oczekiwane przez środowisko młodych lekarzy od wielu lat - dodał.

Jeśli chodzi o wydatki na młodych lekarzy, to w 2015 r. było to 812 mln zł, a w 2018 r. będzie to 1 mld 179 mln zł; na samych rezydentów wydamy ponad 950 mln zł - podkreślił.

(ag)
Mariusz Piekarski
RMF FM/PAP

...

To tez musi byc sluzba. Za duza kase to zadna zasluga.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:32, 03 Paź 2017    Temat postu:

Młodzi okuliści–chirurdzy ćwiczą na symulatorach. "Niestety to wciąż nie jest standardem"
Wczoraj, 2 października (23:10)

Młodzi okuliści–chirurdzy ćwiczą na symulatorach. Niestety tylko w Lublinie, a taki sprzęt powinien być zdaniem szefa lubelskiej kliniki prof. Roberta Rejdaka na wyposażeniu każdego ośrodka w Polsce. Można ćwiczyć od najprostszych do najbardziej zaawansowanych. Innej szansy na nauczenie się nie ma.
Nasz reporter Krzysztof Kot również spróbował swoich sił ćwicząc na symulatorze
/


Trudno sobie wyobrazić, żeby początkujący okulista-chirurg od razu mógł zoperować zaćmę czy wykonał zabieg witrektomii.

Może się przyglądać, jak robią to doświadczeni lekarze, ale to tylko teoria, a gdzie ma spróbować, jeśli nie na symulatorze? - pyta prof. Robert Rejdak. W lubelskiej klinice sprzęt bardzo dobrze się sprawdził. Możliwości są praktycznie nieograniczone. Można zacząć od prostych ćwiczeń - typu nakłuwanie kulek w rzeczywistości 3D narzędziami chirurgicznymi, jako typowe wypracowanie sprawności po skomplikowane zabiegi operacyjne.

Zadaniem prof. Rejdaka odwzorowanie jest praktycznie stuprocentowe. Operacje na ciele szklistym, odwarstwienie siatkówki, krwotok, wszelkiego rodzaju urazy - to wszystko, z czym mamy do czynienia w chirurgii oka, to można ćwiczyć godzinami. Również zasymulować operację, którą chcielibyśmy wykonać - mówi prof. Rejdak. Z symulatora więc mogą korzystać zarówno początkujący, jak i doświadczeni chirurdzy oka.

Jednym z uczących się jest młody lekarz Jan Ostrowski. Tutaj po pierwsze poznajemy sprzęt, uczymy się techniki, ale również doskonale widzimy czy postępujemy jak należy. Każdy błąd natychmiast jest wychwytywany, ale co najważniejsze można ćwiczyć setki razy dany ruch, czynność, czy zabieg, nie narażając pacjenta - mówi Ostrowski. Można poza tym, co nie bez znaczenia cofnąć czy zacząć od określonego momentu. Bez symulatora zwyczajnie nie byłoby szansy się tego nauczyć.

W największych światowych ośrodkach okulistycznych od wielu lat tego typu symulatory są normą. Niestety w Polsce - jeszcze unikatem.
Młodzi okuliści–chirurdzy ćwiczą na symulatorach
/Krzysztof Kot, RMF FM
Nasz reporter Krzysztof Kot wypróbowywał symulator, na którym ćwiczą okuliści-chirurdzy
/Krzysztof Kot, RMF FM
Młodzi okuliści–chirurdzy ćwiczą na symulatorach
/Krzysztof Kot, RMF FM
Krzysztof Kot
, Robert Rejdak

...

Niestety zacofanie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 22:13, 03 Paź 2017    Temat postu:

Lekarze rezydenci apelują o spotkanie z premier. Drugi dzień głodują
1 godz. 41 minut temu

O spotkanie z premier Beatą Szydło, wicepremierem Mateuszem Morawieckim i prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim zaapelowali we wtorek lekarze rezydenci, którzy drugi dzień prowadzą protest głodowy. Zapowiedzieli ewentualne przerwanie protestu, jeśli przyjdzie do nich premier.
Lekarze rezydenci rozpoczęli 2 października protest głodowy w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym przy ul. Żwirki i Wigury w Warszawie /PAP/Paweł Supernak /PAP


Mamy wrażenie, że nie są oni (premier, prezes PiS i wicepremier Morawiecki) do końca poinformowani o nadchodzącej katastrofie demograficznej i o realnej sytuacji w ochronie zdrowia - powiedział przewodniczący porozumienia rezydentów OZZL Łukasz Jankowski.

Poprosił, by premier, wicepremier i prezes PiS przyszli do głodujących i porozmawiali z nimi. Wypracujmy dobrą zmianę w ochronie zdrowia - zaapelował.

Jeżeli pani premier pojawi się jutro na proteście, rozważymy przerwanie protestu głodowego - dodał Jankowski.
Lekarze rezydenci rozpoczęli protest głodowy

Około dwudziestoosobowa grupa lekarzy rezydentów rozpoczęła głodówkę w proteście przeciw zbyt niskim nakładom na ochronę zdrowia. Młodych lekarzy popierają także przedstawiciele innych zawodów medycznych. czytaj więcej

Zaznaczył, że protestujący będą domagali się formalnego zagwarantowania wzrostu nakładów na ochronę zdrowia. Powołując się na dane NFZ, Jankowski wskazał, że koszt świadczeń zdrowotnych pacjentów w wieku podeszłym w najbliższych latach, będzie się zwiększał. Wzrośnie też - jak mówił - koszt ich hospitalizacji.

Protestujący podziękowali pacjentom i środowisku medycznemu za okazywane wsparcie. Jankowski poinformował, że we wtorek swoje wsparcie dla protestujących wyraził rektor Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego prof. Mirosław Wielgoś. Podczas konferencji postulaty protestujących poprał także były rektor WUM prof. Marek Krawczyk. Podkreślił, że protestujący chcą przede wszystkim poprawy funkcjonowania całego systemu służby zdrowia.

Konieczność wzrostu nakładów na zdrowie podkreślał także prezes okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie, Andrzej Sawoni. Beneficjentami wzrostu nakładów w pierwszej kolejności będą pacjenci - powiedział.
Drugi dzień głodówki

Od poniedziałku młodzi lekarze prowadzą protest głodowy w hallu głównym Dziecięcego Szpitala Klinicznego przy ul. Żwirki i Wigury w Warszawie. Liczba medyków, którzy zdecydowali się na tę formę protestu, zwiększa się. Obecnie jest ich ok. 30. Protestujący domagają się wzrostu finansowania ochrony zdrowia do poziomu 6,8 proc. PKB w trzy lata, z drogą dojścia do 9 proc. przez najbliższe dziesięć lat. Chcą też zmniejszenia biurokracji, skrócenia kolejek, zwiększenia liczby pracowników medycznych, poprawy warunków pracy i podwyższenia wynagrodzeń.

Rezydenci zorganizowali też akcję oddawania krwi pod hasłem "Niech poleje się krew". Krwiodawcom przysługuje dzień wolny od pracy, z którego protestujący korzystali. Młodych lekarzy wspierają przedstawiciele innych zawodów zrzeszonych w Porozumieniu Zawodów Medycznych, m.in. fizjoterapeuci, psychologowie i ratownicy.

Jankowski poinformował, że w poniedziałek krew oddało ponad tysiąc młodych lekarzy. To duży sukces tej akcji. Honorowe krwiodawstwo to rzecz nie na jedną akcję, ale na wiele akcji i na pewno będziemy je powtarzać - zapowiedział.

W poniedziałek minister Konstanty Radziwiłł, komentując protest głodowy, prosił, by "nie sięgać po narzędzia, które wydają się być nieproporcjonalne do oczekiwań". Dodał, że jego wątpliwości budzi także oddawanie krwi, jako sposób protestowania. Ocenił, że to "igranie rzeczami, które zasługują na więcej szacunku".
Trwają prace nad nowym projektem ustawy

W MZ trwają prace nad projektem ustawy gwarantującej systematyczny wzrost finansowania ochrony zdrowia, tak by w 2025 r. osiągnął on poziom 6 proc. PKB. Radziwiłł zapewnia, że jest otwarty na dialog z rezydentami, zaznaczył przy tym, że "oczekiwania na poziomie dwóch średnich krajowych dla młodych lekarzy są po prostu nierealne".

Resort przypomina, że co roku rezydenci będą otrzymywali dodatkowe pieniądze, zgodnie z obowiązującą do sierpnia ustawą o minimalnym wynagrodzeniu w służbie zdrowia. Ponadto w minionym tygodniu minister zaproponował dodatkowe 1,2 tys. zł dla rezydentów w dziedzinach: chirurgia ogólna, choroby wewnętrzne, medycyna rodzinna, medycyna ratunkowa, pediatria i psychiatria. Ma to zachęcić młodych lekarzy do wyboru właśnie tych specjalizacji.
..

Niestety to co slysze o lekarzach usprawiedliwia raczej obnizke pensji. Zwlaszcza ci wyzej niz lekarz domowy bo tam mozna wydoic kase.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 9:48, 05 Paź 2017    Temat postu:

Lekarze rezydenci kontynuują protest głodowy. "Jesteśmy smutni, rozżaleni"
Wczoraj, 4 października (21:45)
Aktualizacja: Dzisiaj, 5 października (00:15)

Lekarze rezydenci nie przerwą prowadzonego od poniedziałku protestu głodowego. Środowe spotkanie z ministrem zdrowia Konstantym Radziwiłłem i wiceminister Józefą Szczurek-Żelazko zakończyło się bez porozumienia stron. Obie strony zapewniają, że są gotowe na dalsze rozmowy.
Lekarze rezydenci kontynuują protest głodowy /Paweł Supernak /PAP


Rozmawialiśmy przede wszystkim o koniecznym wzroście nakładów na ochronę zdrowia. Mówiliśmy także o sytuacji personelu medycznego w szczególności o sytuacji młodych lekarzy - powiedział minister Radziwiłł po zakończeniu rozmów z rezydentami.

Z naszej strony oczywiście padło zapewnienie, że jest pełne zrozumienie dla stanowiska młodych lekarzy, ale także wyjaśniałem, że w znacznej mierze idziemy w kierunku którego oczekują - dodał.

Minister ocenił, że rozmowa była "trudna, ale z pełnym szacunkiem". Podkreślał, że nakłady na służbę zdrowia stale rosną. Zaapelował też do protestujących o przerwanie głodówki, podkreślał, że ta forma protestu może być niebezpieczna dla ich zdrowia.

Protestujący lekarze rezydenci ocenili, że na spotkaniu z kierownictwem resortu nie przedstawiono im żadnych konkretnych propozycji.
"Jesteśmy smutni, rozżaleni"

Jesteśmy smutni, rozżaleni; spotkanie przełomu nie przyniosło, nie przyniosło też żadnych nowych propozycji ze strony Ministerstwa Zdrowia - powiedział po spotkaniu wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów Łukasz Jankowski. Dodał, że protest głodowy trwa nadal, a postulaty medyków są aktualne. Rezydenci powiedzieli, że czekają na kolejne spotkania i konkretne, wiążące propozycje ze strony MZ.

Protestujący domagają się wzrostu finansowania ochrony zdrowia do poziomu 6,8 proc. PKB w trzy lata, z drogą dojścia do 9 proc. przez najbliższych dziesięć lat. Chcą też zmniejszenia biurokracji, skrócenia kolejek, zwiększenia liczby pracowników medycznych, poprawy warunków pracy i podwyższenia wynagrodzeń.

Minister podkreślał, że nakłady na służbę zdrowia stale rosną, a w 2017 roku na służbę zdrowia prawdopodobnie zostanie przeznaczone 4,73 proc. PKB. To jest sytuacja absolutnie niespotykana w przeszłości - powiedział. W MZ trwają prace nad projektem ustawy gwarantującej systematyczny wzrost finansowania ochrony zdrowia, tak by w 2025 roku osiągnął on poziom 6 proc. PKB.
Bochenek: Zależy nam na tym, by młodzi lekarze godnie zarabiali

„Jesteśmy w stałym kontakcie z lekarzami-rezydentami. Nie ma problemów komunikacyjnych” – mówił w Popołudniowej rozmowie w RMF FM rzecznik rządu Rafał Bochenek. Dodał także, że rząd przygotowuje „konkretne propozycje” dla młodych lekarzy. „Zależy nam na tym, aby godnie zarabiali” – podkreślił.... czytaj więcej

Radziwiłł zwrócił uwagę, że od 2015 r. znacznie wzrosły także nakłady na wynagrodzenia rezydentów i stażystów, w 2018 r. mają one osiągnąć prawie 1,2 mld zł. Przypomniał, że wynagrodzenia rezydentów będą rosły zgodnie z obowiązującą od sierpnia ustawą o minimalnym wynagrodzeniu w służbie zdrowia.

W minionym tygodniu minister przedstawił projekt rozporządzenia, w którym zaproponował dodatkowe 1,2 tys. zł dla rezydentów w dziedzinach: chirurgia ogólna, choroby wewnętrzne, medycyna rodzinna, medycyna ratunkowa, pediatria i psychiatria. Podczas spotkania w środę minister zaproponował, by dodatkowe 1,2 tys. zł otrzymali także lekarze odbywający rezydenturę z patomorfologii, onkologii klinicznej i hematologii.

Radziwiłł podkreślał, że dodatki do wynagrodzeń dla tych lekarzy, którzy dopiero zaczną rezydenturę, zachęcą ich do wyboru specjalizacji wskazanych w rozporządzeniu. Finansowanie rezydentur jest narzędziem w rękach ministra zdrowia, aby wpływać na wybory lekarzy (tych specjalizacji), które są konieczne dla polskich pacjentów - powiedział.
Protest głodowy Porozumienia Rezydentów (4 zdjęcia)
Rezydenci: Zależy nam na poprawie warunków leczenia pacjentów

Rezydenci zapowiedzieli, że tę propozycję odrzucą, ponieważ zależy im przede wszystkim na wzroście nakładów na ochronę zdrowia i poprawie warunków leczenia pacjentów.

Poza tym stoimy na stanowisku, że wzrost wynagrodzenia lekarzy rozpoczynających specjalizację, a nie tych, którzy ją kontynuują, jest sprzeczny z zasadami solidaryzmu społecznego i tworzy brak zaufania do państwa jako uczciwego regulatora, budzi negatywne emocje wśród naszego środowiska i jest czymś przeciwko czemu będziemy protestować. Możemy zrozumieć ideę zachęcania do specjalizacji, niemniej ta idea nie powinna nikogo dyskryminować i państwo musi stać na straży takiego poczucia, że człowiek może mieć do niego zaufanie. W naszym odczuciu, ten projekt rozporządzenia to zaufanie narusza - powiedział wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL Damian Patecki.
Jakich wynagrodzeń oczekują?

Według ministra, lekarze rezydenci początkowo oczekiwali wynagrodzeń powyżej 10 tys. zł miesięcznie, a obecnie domagają się 6-8 tys. zł miesięcznie w zależności od specjalizacji. Radziwiłł ocenił, że takie oczekiwania "są nie do spełnienia". Oczekiwania lekarzy, (...) żeby wykorzystać na sfinansowanie tych podwyżek całą rezerwę finansową NFZ są moim zdaniem ze społecznego punktu widzenia zupełnie nie do zaakceptowania - powiedział. Wskazał, że te środki powinny być przeznaczane na świadczenia zdrowotne.

Rezydenci, dopytywani przez dziennikarzy, nie chcieli sprecyzować, jakie są ich dokładne oczekiwania finansowe w kwestii wynagrodzeń, ale przyznali, że początkowo oczekiwali dwukrotności średniej krajowej. My, tak jak mówiliśmy, jesteśmy gotowi do ustępstw, natomiast jakich i dlaczego, pozwólcie państwo pozostawimy to jeszcze chwilę w tajemnicy - powiedzieli.
Protestuje ok. 30 osób

Od poniedziałku młodzi lekarze prowadzą protest głodowy w hallu głównym Dziecięcego Szpitala Klinicznego przy ul. Żwirki i Wigury w Warszawie. Liczba medyków, którzy zdecydowali się na tę formę protestu, zwiększa się. Obecnie jest ich ok. 30.

Protestujący domagają się wzrostu finansowania ochrony zdrowia do poziomu 6,8 proc. PKB w trzy lata, z drogą dojścia do 9 proc. przez najbliższe dziesięć lat. Chcą też zmniejszenia biurokracji, skrócenia kolejek, zwiększenia liczby pracowników medycznych, poprawy warunków pracy i podwyższenia wynagrodzeń.

(mn/ł)

...

Trudno aby mieli duzo wiecej na godzine niz nauczyciele a nauczycielom nie liczcie bynajmniej tylko godzin lekcyjnych. Myslicie ze nauczyciel pracuje przy maszynie od do i koniec? A cala reszta? Kto ma sorawdzac prace pisemne czy wypelniac dokumenty czytac programy itd. To tez trzeba doliczyc.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 10:37, 09 Paź 2017    Temat postu:

Ceny leków idą w górę: "Może to się odbyć kosztem pacjentów"
40 minut temu

"Pacjenci będą korzystać z tanich zamienników drogich leków" - tak wiceminister zdrowia w rozmowie z RMF FM odpowiada na obawy 15 tysięcy chorych po przeszczepach. Za nimi trzy drastyczne podwyżki cen niezbędnych dla nich preparatów. Przez ostatnie pół roku te ważne dla nich preparaty drastycznie podrożały. Niektóre - nawet o ponad dwa tysiące złotych.
Zdjęcie ilustracyjne
/Magdalena Partyła-Wójcik /RMF FM


Za trzy tygodnie, wraz z początkiem listopada w życie wejdzie nowa lista leków refundowanych. Pacjenci obawiają się zmiany leku, stosowania tanich odpowiedników, ale też kolejnych podwyżek. Ministerstwo Zdrowia tłumaczy rosnące dopłaty do leków mechanizmem refundacyjnym.

Wiceminister Marcin Czech dodaje, że dostarczy dowodów, że tańsze odpowiedniki są równie bezpieczne jak leki, które podrożały. Nasze stanowisko jest absolutnie identyczne jak to sprzed kilku tygodni. Pacjenci będą mieli utrzymane odpowiedniki w cenie ryczałtowej, czyli 3 złote i 20 groszy lub kilkuzłotowej. Pochylę się nad argumentami farmakologów klinicznych po to, żeby utwierdzić pacjentów w przekonaniu, że bezpiecznie mogą zamieniać jedne rzeczy na drugie. I mówimy tutaj o lekach antywirusowych dla chorych po przeszczepach - podkreśla wiceminister zdrowia w rozmowie z dziennikarzem RMF FM.

Pani Małgorzata z Suwałk, mama dziecka po przeszczepie przyznaje, że nie ma pewności, czy może bezpiecznie sięgać po tanie zamienniki leków antywirusowych. Nasi lekarze mówią, że są niesprawdzone i że oni je u naszych rzeczy nie zastosują. Ciekawe, czy pan minister by zaryzykował dla swojego dziecka, gdyby nie miał pewności - mówi w rozmowie z reporterem RMF FM. Obawy rodziców częściowo potwierdzają lekarze.
"Nie możemy jednoznacznie powiedzieć, czy tańsze zamienniki są bezpieczne"

Możemy sobie wyobrazić, że w najgorszym przypadku tańszy odpowiednik drogiego leku może prowadzić do infekcji lub nawet do rozwoju nowotworu. Równie dobrze zagrożenia może nie być w ogóle - mówi doktor Szymon Pawlak ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu. Lekarze podawanie tańszych zamienników nazywają eksperymentem związanym z tym, że są to najczęściej nowe preparaty. Obserwacja ich działania może odbyć się kosztem pacjentów. Czy zamienniki są w pełni bezpieczne okaże się pewnie najwcześniej za kilka miesięcy. Nie jesteśmy w stanie jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy te tańsze odpowiedniki są bezpieczne. Potrzebujemy do tego obserwacji pacjentów i doświadczenia w ich stosowaniu- dodaje doktor Szymon Pawlak.
"Jak dotąd nie mamy sygnałów o niebezpiecznych sytuacjach"

Jeżeli chodzi o równorzędność leków generycznych, czyli zamienników, to absolutnie niebezpieczeństwa nie ma. Są to leki równorzędne i mogą być zamieniane w sposób bezpieczny. Problem polega na tym, żeby pacjenci mieli wystarczającą świadomość, że lider, czyli najtańszy lek może się zmienić, żeby nie ponosili dodatkowych kosztów wynikających ze zmian na liście leków refundowanych - mówi profesor Michał Zakliczyński ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu. Ośrodki transplantacyjne dobrze monitorują sytuację. Nie jest to pierwsza i pewnie też nie ostatnia sytuacja tego typu. Jak dotąd po zamianie oryginalnego leku na generyk do żadnej niebezpiecznej sytuacji nie doszło - dodaje profesor Zakliczyński.

Leki, które wprowadzamy jako odpowiedniki, są równie skuteczne i równie bezpieczne. Pacjenci, zwłaszcza pacjenci ciężko chorzy, nie lubią takich zmian - przekonywał w maju, po pierwszej drastycznej podwyżce, minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. Transplantolog profesor Zbigniew Włodarczyk z Collegium Medicum w Bydgoszczy potwierdzał już wtedy, że leki generyczne mają ten sam skład, ale nie muszą przechodzić całej serii badań klinicznych dot. np. biodostępności i reakcji pacjentów. To, że lek ma ten sam wzór nie oznacza, że to jest to samo - wystarczy, że leki są produkowane w zupełnie innych warunkach i mogą być inaczej tolerowane, a pacjenci po przeszczepie wymagają stabilności.

Lekarze dodają, że każda zmiana leku wymaga dodatkowych badań i często pobytu w szpitalu. W szczególnie trudnej sytuacji mogą być dzieci, u których zmiana terapii jest wyjątkowo ryzykowna.

(ag)
Michał Dobrołowicz

...

Jesli zamienniki wylecza wiecej osob takie rozwiazanie jest lepsze. Tylko skutecznosc leczenia sie liczy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 14:44, 09 Paź 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Okulary z kamerą i sprzęt do przesyłania obrazu. Psychiatra oszukiwał na egzaminie

Okulary z kamerą i sprzęt do przesyłania obrazu. Psychiatra oszukiwał na egzaminie

Dzisiaj, 9 października (10:57)

Lekarz przyszedł na egzamin specjalizacyjny w okularach z kamerą i ze sprzętem do przesyłania obrazu na odległość. W trakcie egzaminu sfotografował 200 pytań i przesłał je drogą elektroniczną do wspólniczki, która odesłała mu gotowe odpowiedzi. Został zatrzymany.

Zdj. ilustracyjne /J.M. Guyon /PAP/EPA
REKLAMA


Jak poinformował w poniedziałek PAP Marcin Fiedukowicz z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi, 33-letni psychiatra został zatrzymany wkrótce po tym, jak wyszedł z sali egzaminacyjnej. Początkowo nie przyznawał się do winy.

Gdy policjant kazał opróżnić mu kieszenie, wyjął wszystko - poza okularami. Gdy w końcu okazał okulary, stwierdził, że nosi je po to żeby lepiej wyglądać. Mężczyzna miał też rozpiąć koszulę. Okazało się wtedy, że do ciała miał przyklejoną aparaturę do przesyłania obrazu na odległość - wyjaśnia Fiedukowicz.

Dodatkowo w samochodzie lekarza i jego mieszkaniu znaleziono w sumie ponad 5 gramów marihuany.

Zatrzymana została także wspólniczka psychiatry, która z innego miasta drogą elektroniczną przesyłała mu gotowe odpowiedzi na pytania testowe.

Nieuczciwy lekarz usłyszał zarzut próby wyłudzenia poświadczenia nieprawdy w celu uzyskania specjalizacji lekarskiej oraz posiadania środków odurzających. Grozi mu za to kara do 3 lat pozbawienia wolności.

Zarzuty usłyszała również lekarka, która pomagała psychiatrze. Sprawa ma charakter rozwojowy.

(az)

...

Nie takie numery sie dzieja w sluzbie ,,zdrowia".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:39, 09 Paź 2017    Temat postu:

Wymiana zdań rezydentów z ministrem zdrowia: „Bez premier nie rozwiążemy problemu”
Dzisiaj, 9 października (13:10)

"Mamy sytuacją nadzwyczajną, bez wizyty premier Beaty Szydło nie rozwiążemy tego problemu" - oświadczył wiceprzewodniczący porozumienia rezydentów Jarosław Biliński na posiedzeniu sejmowej komisji zdrowia. "Nie potrafimy się porozumieć z ministerstwem zdrowia" - dodał.
Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł podczas posiedzenia Sejmowej Komisji Zdrowia
/Tomasz Gzell /PAP


Wymianę zdań zaczęli rezydenci zarzucając ministrowi zdrowia obrzydliwą propagandę dotyczącą rekordowych nakładów na służbę zdrowia. Przypomnieli słowa Konstantego Radziwiłła, gdy nie był jeszcze ministrem, że nakłady już teraz powinny wynosić 6 proc. PKB. Mówili, że zaklinaniem rzeczywistości jest mówienie, że kolejki są coraz krótsze, a lekarze mają dobre pensje i godne warunku pracy. Minister Radziwiłł, tak jak od kilku dni powtarzał tylko, że szokujące są oczekiwania płacowe lekarzy i zachwalał swoje dotychczasowe sukcesy i tu wymieniał jedynie program leki 75+ i wprowadzenie sieci szpitali.

Doszliśmy do momentu, w którym trzeba powiedzieć wyraźnie - bez wizyty premier Beaty Szydło nie rozwiążemy tego problemu. Nie wiemy jak i kto doradza pani premier w sprawach ochrony zdrowia, natomiast wierzymy - i jesteśmy o tym przekonani - że jak usłyszy nasze argumenty i argumenty naszych ekspertów to będzie wiedziała, że wydatki na ochronę zdrowia to nie są wydatki - to jest inwestycja. Każda złotówka wydana na służbę zdrowia to jest 4 zł dla budżetu państwa - mówił Biliński.
Radziwiłł: Kolejki się zmniejszają

Minister Zdrowia odpowiadał, że częściowo zgadza się z protestującymi. Jeśli chodzi wzrost nakładów na ochronę zdrowia, to rząd jest jak najbardziej za. Najlepszym tego dowodem jest to, że prawdopodobnie rok 2017 będzie rekordowym, jeśli chodzi o nakłady. Jeszcze się nie zakończył, ale na dzisiaj można już z dużym prawdopodobieństwem powiedzieć, że nakłady w tym roku wzrosną o ponad 8 mld zł. To bezprecedensowa sytuacja - powiedział Radziwiłł.

Niektóre kolejki się zmniejszyły. Z całą pewnością mamy duże szanse, aby w tym roku ograniczyć kolejki, te najbardziej długie, do niektórych procedur - dodał minister.

Jak dowiedział się RMF FM, dzisiaj po południu ma dojść do kolejnego spotkania przedstawicieli strajkującego Porozumienia Rezydentów z ministerstwem zdrowia.

Podczas poniedziałkowego posiedzenia sejmowej komisji zdrowia zasłabła jedna z uczestniczek protestu głodowego lekarzy rezydentów, biorąca udział w obradach. Została zabrana karetką do szpitala. Komisja po kilku minutach wznowiła obrady.
Premier Beata Szydło: Oczekuję na powodzenie dialogu

Na konferencji prasowej do protestu rezydentów odniosła się premier Beata Szydło.

Myślę, że dialog z rezydentami zakończy się powodzeniem i sukcesem; zmiany, które są zaproponowane przez ministra Konstantego Radziwiłła, w znaczny sposób poprawią funkcjonowanie służby zdrowia oraz sytuację rezydentów - mówiła w poniedziałek premier Beata Szydło.

Do porozumienia dochodzi wtedy, kiedy obydwie strony chcą porozumienia, więc myślę, że ten dialog zakończy się powodzeniem i sukcesem. Na to oczekujemy - dodała.

Szefowa rządu była też pytana, dlaczego dotychczas rząd nie zwiększył finansowania służby zdrowia do 6,8 proc. PKB, skoro sytuacja budżetowa jest tak dobra.

Ja bardzo chętnie zwiększyłabym nakłady na służbę zdrowia nawet do 10 proc., ale musimy mieć świadomość, że dochodzimy do tego celu, który sobie postawiliśmy, a tym celem jest 6 proc. PKB w ciągu najbliższych lat. Taki projekt ustawy został przygotowany przez ministra Radziwiłła - odpowiedziała Szydło.

(ag)
Mariusz Piekarski
RMF FM/PAP

...

Dalszy ciag.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 12:29, 13 Paź 2017    Temat postu:

Szymon Majewski: Służba zdrowia jak pończochy mojej mamy
Szymon Majewski | 13/10/2017
Archiwum autora / East News / Getty Image
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Służba zdrowia. Problem tkwi w słowie „służba”. Jak służba, to znaczy, że ma nie być opłacana. Harcerze też służą i za tę służbę nie biorą pieniędzy. Służę, bo mam powołanie. To lekarze, pielęgniarki i technicy też powinni tych pieniędzy nie brać?


T
ylko, że lekarze służą nam. Chciałbym, żeby robili to jak najlepiej i chciałbym też, żeby polska służba zdrowia nie wyglądała jak… pończochy mojej mamy w PRL-u.

Oczywiście, dowodów na to, że służba zdrowia bywa „be” jest sporo.

Sam na brzuchu mam nierówne cięcie po rozbabranym, z winy lekarza, wyrostku. Do dziś ludzie mnie pytają, czy nie dostałem nożem pod budką z piwem. Parę razy mnie, jak i Wam zdarzyło się usłyszeć złą diagnozę. I właśnie w imię tego lęku, którego wtedy doświadczyłem, uważam, że lekarze powinni być dobrze wynagradzani, dobrze edukowani. Lekarze i cały szpitalny personel.

W moim życiu na poważnej ścieżce chorobowej i na moim „hipochondrycznym szlaku” spotkałem przeróżnych lekarzy. I tych, co mieli podejście i tych bez podejścia, a nawet z odejściem od pacjenta. Pamiętam tylko tych świetnych, z misją i pasją w oku.

I dla nich warto wspierać służbę zdrowia, ponad partyjnymi sympatiami.

Moje wspomnienie losu służby zdrowia to powroty mojej mamy z 24-godzinnych dyżurów, bo były lepiej płatne i nie było kim ich obsadzić. Pamiętam, jak dyżury przedłużały się do 48 godzin, bo koleżanka zachorowała.
Czytaj także: Szymon Majewski: Moja Mama w paru obrazkach




Mama pracowała w „krwiodawstwie”, konkretnie przy krzyżówkach, musiała być skupiona, bo często krew potrzebna była na cito, nie można było się pomylić, bo stawką było życie ludzkie.

Służyła w tym zawodzie 35 lat i nigdy nie narzekała. Jej marzeniem było zostać lekarzem, ale dwa razy zdając na studia jako córka AK-wca nie dostała tak zwanych punktów za pochodzenie. Kiedy się urodziłem, marzenia o studiach prysły. Mimo to kochała swój zawód.

Za PRL-u służba zdrowia była niezauważalna, przezroczysta, miała działać i już.

A nie… pamiętam, że był jeden dzień kiedy Służba Zdrowia stawała się zauważalna – 8 marca, w Dzień Kobiet. Mama przynosiła do domu mało szlachetną paczkę, z której śmieliśmy się potem całymi dniami. Tekturowe pudło zawierało: pastę do podłogi BUWI, pumeks, majtki w jednym rozmiarze dla wszystkich pań (!) i pończochy!

Jako że socjalistyczna władza bardzo ufała obywatelom, trzeba było jeszcze podpisać listę, że się wzięło te „gifty” tylko raz…

Każda z tych z rzeczy służyła dzielnie, szczególnie pończochy jako towar w PRL-u deficytowy.

W przypływie dobrego humoru, mama rozwieszając pranie, gdy wieszała znoszone, podziurawione pończochy przygotowane do repasacji, mówiła:

– Wywieszam flagę służby zdrowia! Oto mój herb!

Te pończochy rzeczywiście były symbolem służby zdrowia. Dobrze trzymały się na wierzchu, a im wyżej, tym miały więcej dziur nowych i tych starych, nie zawsze elegancko zaszytych.

Kto dziś kurcze, oddaje pończochy do repasacji!?
Czytaj także: Szymon Majewski: Co moja Mama powinna mieć na T-shircie



Mama miała zresztą dla mnie wtedy zabawną, zdrowotną obsesję pończochową, jak przystało na pracownicę resortu zdrowia – bała się, że jak zemdleje na ulicy i przyjedzie po nią karetka to podczas reanimacji odkryją zrujnowane pończochy.

Mówiła:

„Kiedy padnę na ulicy, przyjedzie erka, a w niej moi koledzy, dobrze, że chociaż będę nieprzytomna, to nie zobaczę, co powiedzą jak zobaczą moje pończochy”

Najciekawsze jest, że gdy wybuchła wolność, te same pończochy ciągle wisiały na sznurku. Każdy rząd próbował reanimować służbę zdrowia i pończochy mojej mamy.

Żadne próby repasacji służby zdrowia nie dawały rezultatów. Moja starzejąca się Mama, przynosiła kolejne nowinki ze szpitala, które można by włożyć do jednego pudełka pod hasłem: „Teraz będzie dobrze”. Nie było.

Sztuczne oddychanie służbie zdrowia robili wszyscy, każda partia polityczna i każda mdlała przy pierwszym masażu serca.

Pończochy wisiały i nadal wiszą.

Pamiętam, jak w okolicach 1997 roku Mama zadzwoniła do mnie z radosną nowiną:

„Synku, dostałam podwyżkę, 12 złotych, zapraszam cię na kawę”.

Poszliśmy, podwyższono mamie z 810 na 822 złote.

Symbolem tych czasów był mały zeszycik mojej mamy z zapisanymi wydatkami na mleko, pieczywo i inne domowe sprawy.

Wiem, że takie zeszyciki były w wielu domach. I wiele zawodów też zasługuje na dobre wynagrodzenie.

Ten jednak jest szczególny.

A może to czyste wyrachowanie, że wolałbym, by kiedy padnę podczas pisania felietonu dla Aletei, pochylił się nade mną dobrze opłacany, wypoczęty lekarz?

A krew mi pobrała pani technik… w ładnych pończochach…

Wspieram lekarzy, wspieram pielęgniarki i techników.

Na zdrowie!

..

Niestety duza kasa zupelnie nie zapewnia jakosci.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 30, 31, 32 ... 54, 55, 56  Następny
Strona 31 z 56

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy