Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Słuszba sdrofia nam roskfita!
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 25, 26, 27 ... 54, 55, 56  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:40, 24 Paź 2016    Temat postu:

Rozbudowa Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej wstrzymana. Wykonawca zszedł z budowy

Dzisiaj, 24 października (13:55)

Rozbudowa Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej wstrzymana. Polsko-czeskie konsorcjum wykonujące prace zeszło z budowy. Mimo gwarancji bankowej na ponad 60 milionów złotych, że otrzyma pieniądze za wykonanie prac. W piątek dyrekcja centrum usiłowała przekazać odpowiednie dokumenty wykonawcom, ale nagle wszyscy pełnomocnicy a nawet faksy były nieosiągalne.
Rozbudowa Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej wstrzymana
/Krzysztof Kot /RMF FM

COZL gwarancję bankową tzw. akredytywę otrzymało od jednego banków w czwartek. W piątek od rana próbowało ją dostarczyć wykonawcy prac. Z budowy jednak- jak mówi Maciej Kondratowicz-Kucewicz pełniący obowiązki dyrektora - zniknęli wszyscy pełnomocnicy.

Nie odpowiadały również faksy ani w Warszawie ani w Czechach. Wysłano dokumenty pocztą, przesyłką kurierską oraz drogą elektroniczną.

Kilka dni wcześniej COZL otrzymało informację o postanowieniu sądu, który zablokował wypłatę gwarancji wykonania prac zdeponowaną przez wykonawcę. To był pierwszy sygnał, że ten chce porzucić budowę - mówi Kondratowicz-Kucewicz. Robiliśmy wszystko, żeby otrzymać akredytywę bankową żądaną przez wykonawcę, żeby nie dać pretekstu do przerwania budowy - dodaje.

W piśmie, które dziś rano otrzymał dyrektor centrum konsorcjum twierdzi, że otrzymało gwarancje, ale w sposób nieformalny, a po drugie nie takie jak chciało. A chciało w dużym uproszczeniu wystawiać faktury i wypłacać pieniądze bez konieczności potwierdzania przez centrum wykonania prac.

Nie mogliśmy dać innego zabezpieczenia, bo to są publiczne pieniądze. Gwarancja bankowa w formie zażądanej przez wykonawcę mogłaby skutkować niekontrolowanym wypływem pieniędzy - mówi Maciej Kondratowicz-Kucewicz.

Model proponowany przez Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej przewidywał wypłatę pieniędzy po stwierdzeniu wykonania prac przez inspektorów z COZL i wydaniu dyspozycji bankowi na wypłatę.

Niestety to oznacza kolejne opóźnienie zakończenia rozbudowy, bo trzeba będzie przeprowadzić inwentaryzację robót oraz ogłosić nowy przetarg, a to potrwa kilka miesięcy. Sprawa znajdzie swój finał w sądzie - zapowiada Kondratowicz-Kucewicz. Jeszcze dziś COZL wystosuje również pisma do prokuratury i stosownych służb, aby zajęły się działaniami konsorcjum. Gdybyśmy się zgodzili na formę gwarancji bankowej jakiej żądał wykonawca - mogłoby dojść do niekontrolowanego wypływu pieniędzy - jeszcze raz podkreśla pełniący obowiązki dyrektora COZL.

(j.)
Krzysztof Kot

...

Znowu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 11:02, 26 Paź 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
W Polsce niepokojąco spada liczba przeszczepów
W Polsce niepokojąco spada liczba przeszczepów

Dzisiaj, 26 października (08:25)

Dziś przypada Światowy Dzień Donacji i Transplantacji. W ostatnim roku liczba przeszczepów wykonywanych w naszym kraju zmniejszyła się o ponad sto.
Zdj. ilustracyjne
/Photoshot /PAP/EPA

W Polsce w ciągu roku wykonuje się 1,5 tysiąca przeszczepów - wynika z danych Centrum do spraw Transplantacji "Poltransplant". Prawie tysiąc z nich to przeszczepy nerki.

Głównym powodem zmniejszającej się liczby przeszczepów są protesty rodzin zmarłych przeciwko pobraniu narządów ich bliskich. Przyczyna leży też w mniejszej aktywności placówek, w których odbywają się przeszczepy.

Większość pobrań i narządów przeszczepianych w Polsce pochodzi z zaledwie 20-30 szpitali, nawet obniżenie niewielkie w tych szpitalach przekłada się na to, że globalna liczba przeszczepień spada - mówi profesor Roman Danielewicz, dyrektor Poltransplantu. Jak dodaje, w Polsce na milion mieszkańców pobiera się 14 narządów. Dla porównania - w przodującej w Europie Hiszpanii - takich pobrań jest 40.

Najwięcej przeszczepów wykonuje się na Pomorzu, w Wielkopolsce i na Mazowszu.

(mal)
Michał Dobrołowicz
...

Nie da sie zwiekszyc normy. Ile jest okazji tyle przeszczepow.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:25, 26 Paź 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Eksperci: Ponad 2 mln Polaków wykazuje stan przekcukrzycowy
Eksperci: Ponad 2 mln Polaków wykazuje stan przekcukrzycowy

43 minuty temu

Stan przedcukrzycowy wykazuje ponad 2 miliony Polaków, czyli prawie tyle osób, ile już ma wykrytą cukrzycę - powiedzieli eksperci na konferencji prasowej w Warszawie.
Glukometr
/Maciej Kulczyński /PAP


Spotkanie odbyło się z okazji rozpoczęcia kampanii edukacyjnej "Niebieski pasek", która ma zwrócić uwagę na stan przedcukrzycowy, objawiający się podwyższonym poziomem glukozy we krwi (100-125 mg/dl na czczo lub 140-199 mg/dl w doustnym teście obciążenia glukozą).

Według opublikowanego podczas konferencji raportu "Polska w stanie przedcukrzycowym", podwyższony stan glukozy, który nie wskazuje jeszcze na cukrzycę, wykazuje ponad 2 mln naszych rodaków. Ocenia się, że drugie tyle - dokładnie 2,2 mln osób - ma wykrytą cukrzycę (oprócz tego 500-600 tys. Polaków choruje, ale jeszcze o tym nie wie). W sumie około 5 mln Polaków ma cukrzycę lub jest nią zagrożonych.

Stan przedcukrzycowy nie jest chorobą. Nie znaczy to jednak, że można go bagatelizować - powiedział konsultant krajowy w dziedzinie diabetologii prof. Krzysztof Strojek. U co dziesiątej osoby z tym stanem co roku rozwija się jawna cukrzyca (świadczy o tym glikemia na czczo powyżej 125 mg/dl lub wynik testu obciążenia glukozą co najmniej 200 mg/dl).

Zdaniem prof. Strojka podwyższone stężenie glukozy może sugerować rozwój tzw. zespołu metabolicznego (objawiającego się również nadciśnieniem tętniczym i podwyższonym stężeniem lipidów we krwi), który w okresie 5-10 lat może ujawnić się powikłaniami miażdżycy (udarem mózgu i zawałem serca).

Stan przedcukrzycowy jest jednym z pierwszych poważnych sygnałów zagrożenia cukrzycą i najlepszym momentem na to, żeby podjąć działania i jej uniknąć - podkreślił prof. Strojek ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu. Dodał, że współczesna medycyny coraz bardziej skupia się na tym, żeby chorobom zapobiegać, zanim jeszcze pojawią się dolegliwości - a nie tylko je leczyć.

Według specjalisty stan przedcukrzycowy najczęściej występuje u osób w wieku 40-55 lat. Z raportu wynika, że wiedza na jego temat jest mniejsza, niż na temat innych, często występujących dolegliwości. Aż 39 proc. ankietowanych uważa, że ma średnią wiedzę o nim, a 14 proc. nigdy o nim nie słyszało. Przykładowo nadciśnienie tętnicze jest "średnio znane" przez 72 proc. badanych, a tylko 4 proc. nic o nim nie słyszało. W przypadku cukrzycy 63 proc. wie o tej chorobie, a zaledwie 5 proc. nie ma o niej pojęcia.

Jedynie 8 proc. badanych zdaje sobie sprawę, że stan przedcukrzycowy może się przekształcić w cukrzycę. Połowa (51 proc.) respondentów nie potrafi podać, czym się on objawia, ani jakie mogą być jego skutki. Sondaż przeprowadzono na początku września 2016 roku na grupie 800 osób w wieku co najmniej 30 lat.

Na konferencji podkreślono, że według zaleceń Światowej Organizacji Zdrowia, poziom glukozy powinny kontrolować osoby po 45. roku życia. Badanie to należy wykonywać co trzy lata, a w przypadku występowania innych czynników ryzyka cukrzycy, takich jak otyłość i nadciśnienie, nawet raz w roku.

Eksperci powiedzieli, że w przypadku wykrycia stanu przedcukrzycowego są dwie możliwości zapobiegnięcia rozwojowi cukrzycy. Prezes Stowarzyszenia Edukacji Diabetologicznej Beata Stepanow podkreśliła, że najważniejsza jest zmiana stylu życia, polegająca na modyfikacji sposobu odżywiania się oraz zwiększeniu wysiłku fizycznego (do co najmniej 150 minut tygodniowo) - by zmniejszyć masę ciała. W ten sposób można obniżyć ryzyko zachorowania na cukrzycę o 53 proc.

Prof. Strojek powiedział, że u osób w stanie przedcukrzycowym można zapobiec cukrzycy również lekami, takimi jak wytwarzana od 60 lat metformina, jeden z najlepiej przebadanych i najbezpieczniejszych leków przeciwcukrzycowych. Skuteczność takiej farmakoterapii jest jednak mniejsza i szansa uniknięcia tej choroby nie przekracza 33 proc. Poza tym leki są zawsze uzupełnieniem zmiany diety i bardziej aktywnego tryby życia.

Niestety, odchudzanie się jest bardzo trudne, w mojej 33-letniej praktyce lekarskiej udało mi się odchudzić jedynie trzech pacjentów - powiedział prof. Strojek.

Dietetyczka z Warszawy Agnieszka Ślusarska-Staniszewska zwróciła uwagę, że najwięcej kalorii dostarczamy organizmowi poprzez codzienne objadanie się między posiłkami. Z raportu "Polska w stanie przedcukrzycowym" wynika, że co druga osoba sięga po przekąski między posiłkami, a co trzecia osoba je przed snem.

Beata Stepanow wyjaśniła, że nazwa kampanii edukacyjnej "Niebieski pasek" pochodzi o dawnego paska krawieckiego, którym można mierzyć obwód w pasie. U kobiet nie powinien on przekraczać 80 cm, a u mężczyzn - 92 cm. Zbyt duży obwód w pasie świadczy o otyłości brzusznej, która szczególnie zwiększa ryzyko cukrzycy, nadciśnienie, zespołu metabolicznego oraz chorób sercowo-naczyniowych.

...

Przestancie sie obzerac. Post!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:50, 04 Lis 2016    Temat postu:

Szokujący poród w szpitalu w Starachowicach. "Urodziłam na podłodze, między łóżkami"

Dzisiaj, 4 listopada (15:11)
Aktualizacja: 1 godz. 49 minut temu

Urodziła na podłodze, między łóżkami, na zwykłej sali oddziału położniczego. Nikt z lekarzy nie przyszedł i mimo wezwań męża nie pomógł kobiecie, która musiała urodzić martwe dziecko. To wstrząsająca i makabryczna historia ze szpitala Starachowicach - informuje reporter RMF FM Mariusz Piekarski.
Szpital w Starachowicach
/RMF FM


1 listopada pani Iza - w 8. miesiącu ciąży - przestała czuć ruchy dziecka. Zgłosiła się do szpitala. Badania USG wykazały, że jej dziecko nie żyje. Podjęto decyzję, by wywołać poród. Przyjęli mnie na oddział i zostawili samą sobie - opowiadała nam pacjentka.
Pani Iza: Nie wyczuwałam ruchów dziecka

Akcja porodowa - jak opowiadała nam pani Iza - rozpoczęła się na drugi dzień. Ale nikt w szpitalu nie zadbał, by kobieta urodziła w godnych, cywilizowanych warunkach. Nikt nie przyszedł, choć pani Iza alarmowała, że zaczęły się skurcze, a jej mąż wzywał kilka razy lekarzy i położne. Kobiety nie przeniesiono na porodówkę - sama rodziła martwe dziecko.


Skurcze zaczęły się w pół do pierwszej - opisuje pani Iza. Pani doktor wzięła mnie na badanie i stwierdziła, że to nie są skurcze. Potem bóle powtarzały się co sześć minut, co trzy trzy, ale lekarze - już bez badania - twierdzili, że to nie są skurcze. Nie wiem, na jakiej podstawie to wmawiali - zaznacza.

Do porodu - jak podkreśla doszło - w sali, na podłodze. Wody mi odeszły na łóżku i urodziłam na podłodze.
Pani Iza opowiada o porodzie

Mąż co 10 minut biegał i prosił o pomoc, żeby ktoś przyszedł, zrobił cokolwiek... Siostra stwierdziła, że ona lekarza powiadamia, a on nie przychodzi. No i urodziłam na podłodze, między jednym a drugim łóżkiem - relacjonowała w rozmowie z reporterem RMF MAXXX pani Iza.
Mąż pani Izy: Chodziłem i prosiłem o pomoc

Chodziłem i prosiłem o jakąś pomoc. Tylko była odzywka od położnej, że ona powiadomi lekarza, że ona za chwilę przyjdzie - wspominał mąż pacjentki. Nikt nie miał czasu przyjść do momentu, aż urodziła żona na sali, na podłodze. Wtedy, jak pobiegłem, to nagle wszyscy znaleźli nagle czas - podkreślił. Taki poród się odbywał nie wiem - kilkaset lat wstecz... Żeby rodzić na podłodze, bez opieki - ocenił. Pytanie, co by było, gdyby to dziecko było żywe i wypadło tak na posadzkę, co by wtedy powiedzieli - zauważył.
Wewnętrzne, szpitalne postępowanie ma wyjaśnić, dlaczego nikt nie pomógł kobiecie
/Michał Michta /RMF MAXXX

Wewnętrzne, szpitalne postępowanie ma wyjaśnić, dlaczego nikt nie pomógł kobiecie. Trudno jednak wytłumaczyć, dlaczego nikt przez kilka godzin nie monitorował stanu pacjentki. Dlaczego nie przeniesiono jej na porodówkę i nikt nie przyszedł mimo wezwań męża, że pani Iza rodzi na sali. Musimy zbadać tą tragedię. Porozmawiać z personelem - mówi Marcin Biesiada, dyrektor ds. leczniczych szpitala w Starachowicach. Bardzo poważnie podchodzimy do tego kłopotu, który zaistniał na oddziale - dodaje.
Oddział patologii ciąży w starachowickim szpitalu
/Michał Michta /RMF MAXXX



Rodzina pani Izy zamierza zawiadomić o sprawie prokuraturę. Już złożyła skargi do władz szpitala i starosty powiatu starachowickiego. W dokumentach szczegółowo zrelacjonowano całą historię i zwrócono uwagę, że pani Iza została potraktowana w sposób nieludzki, a personel dopuścił się poważnych zaniedbań, które nie powinny się nigdy wydarzyć, a co więcej - powtórzyć.

W rozmowie z reporterem RMF MAXXX pani Iza przyznała, iż ma nadzieję, że już żadna kobieta nie będzie rodzić w starachowickim szpitalu takich warunkach. Nie w strachu, nie na sali tylko na sali porodowej, gdzie ktoś przy niej będzie i jej pomoże - mówiła.

Michał Michta, RMF MAXXX Kielce
(mn)
Mariusz Piekarski

...

Coraz lepiej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 4:22, 05 Lis 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
35 lat temu w szpitalu zamieniono dzieci przy porodzie. Teraz chcą odszkodowania
35 lat temu w szpitalu zamieniono dzieci przy porodzie. Teraz chcą odszkodowania

Wczoraj, 4 listopada (22:14)

​Po pół mln zł zadośćuczynienia domagają się matka oraz dwaj synowie, którzy zostali zamieni przy porodzie w szpitalu w Piotrkowie Trybunalskim. Do zamiany doszło przed 35 laty, a kobieta dowiedziała się o tym 3 lata temu. Pozew przeciwko Skarbowi Państwa do łódzkiego Sądu Okręgowego złożyła, w imieniu klientów, mecenas Maria Wentlandt-Walkiewicz.
Zdj. ilustracyjne
/Józef Polewka /RMF FM


Matka dowiedziała się o zamianie dzieci przez przypadek. Wychowywany przez nią syn chciał oddać krew, chciał zostać honorowym dawcą krwi - opowiada mecenas Wentlandt-Walkiewicz. Było to w 2003 roku i wtedy badania grup krwi wykluczyły, że jest on biologicznym synem obojga rodziców. Zostało to wykluczone przez niemiecką służbę medyczną.

To wydarzenie otworzyło dramatyczną kartę historii rodziny. Moja klientka dopiero po roku nieco otrząsnęła się z sytuacji wręcz chorobliwej. Wcześniej kobieta rozpaczliwie poszukiwała dziecka; przez pół roku nie pracowała; jeździła od ośrodka do ośrodka. Jeździła od adresu do adresu. Co ciekawe: kiedy dotarła do jej prawdziwego dziecka okazało się, że nie miała cienia wątpliwości, że to jest jej syn (pomimo tego, że nie przeprowadzono jeszcze wtedy badani DNA). Trudno oszacować skalę cierpień i skalę ujemnych doznań w rodzinie, jeżeli chodzi o skutki zamiany dzieci. Naprawdę wejdźmy w sytuację tych kobiet, tych rodziców, tych dzieci - apeluje mecenas Wentlandt-Walkiewicz.

Matka odnalazła biologicznego syna dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności. Z pomocą fachowców od poszukiwań udało się jej ustalić adresy kobiet, które rodziły w piotrkowskim szpitalu w tym samym czasie, co ona. Kobieta sukcesywnie sprawdzała adresy, ale żaden trop nie doprowadził do odnalezienia syna. Dopiero ostatni adres okazał się tym właściwym. Gdy matka dotarła do ostatniego budynku, okazało się, że ludzie, których szuka już tam nie mieszkają. Jednak w czasie obecności matki w tym domu podjechał samochód i byli w nim rodzice biologicznego syna kobiety. Na początku nie mogli uwierzyć w to, co im opowiedziała matka. Później udało się przekonać ojca, aby zrobił porównawcze badania DNA swoje i syna.

Kobieta spotkała się z swoim biologicznym synem i udało się im nawiązać nowe więzi. Syn wychowywany przez kobietę nie czuje się na siłach, żeby spotkać się z biologicznymi rodzicami.

(az)
Agnieszka Wyderka

...

Jeszcze PRL.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:26, 08 Lis 2016    Temat postu:

Dramatyczny apel chorych na IPF. Proszą o refundację leku, który przedłuża im życie

Dzisiaj, 8 listopada (14:2Cool

Jesteśmy poza marginesem systemu ochrony zdrowia. Tak w liście do ministra zdrowia piszą chorzy na idiopatyczne włóknienie płuc. Apelują o objęcie refundacją leków, które pozwalają zahamować rozwój tej rzadkiej choroby i przedłużają życie. Dwa podstawowe leki na IPF nie są w Polsce refundowane.
Miesięczna terapia lekiem kosztuje od 6-8 tys. zł (zdj. ilustracyjne)
/RMF FM


Terapia na IPF kosztuje od 6 do 8 tys. zł miesięcznie. Biorąc pod uwagę, że na chorobę zapadają głównie osoby starsze, po 55. roku życia, często już na emeryturze, to bariera właściwie nie do pokonania - mówi Lech Karpowicz, prezes Towarzystwa Wspierania Chorych na IPF.

Absolutnie nie mamy żadnego dostępu. To jest w ogóle nie do pomyślenia, żeby leki były, a my niestety umieramy dlatego, że nie mamy możliwości korzystania z tych leków. Te leki są bardzo drogie. One są dopuszczone od pięciu lat w Unii Europejskiej, a w Japonii już są znane od 2007 roku - tłumaczy Karpowicz.

Leki, o które walczą pacjenci, od kilku lat są refundowane w większości krajów. Jako jedyne dają szansę na dłuższe życie. Dłuższe niż 3 lata, bo tylko tyle przeżywa połowa chorych. Ci którzy brali ten lek w badaniach klinicznych, żyją do tej pory osiem, dziesięć a znam nawet osobę, która żyje 15 lat - opowiada Karpowicz.

Idiopatyczne włóknienie płuc diagnozowane jest u tysiąca osób rocznie. Leki potrzebne są dla 200-300 pacjentów. Ten lek jest dobry w stadium początkowym, kiedy utrata pojemności płuc jest stosunkowo niewielka. To się udaje zatrzymać i to przedłuża życie - tłumaczy Karpowicz.

W środę chorzy na IPF zamierzają przyjść przed Ministerstwo Zdrowia.

>>>CAŁY APEL CHORYCH NA IPF DO MINISTRA ZDROWIA<<<

(mpw)
Mariusz Piekarski

...

Takich chorob pewnie jest wiecej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 13:05, 10 Lis 2016    Temat postu:

Rekordowa kara dla szpitala. Pacjenci musieli płacić za prąd

1 godz. 11 minut temu

210 tysięcy złotych kary nałożył Rzecznik Praw Pacjenta na Wojewódzki Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Suchowoli na Podlasiu. To najwyższa w historii kara od Rzecznika dla podmiotu leczniczego. Placówka została upomniana, bo nie zastosowała się do kwietniowych uwag Rzecznika Praw Pacjenta. Złamane miały zostać m.in. prawa pacjenta do godności. "Decyzja o nałożeniu kary pieniężnej na Wojewódzki Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Suchowoli jest efektem nie zastosowania się przez szpital do wszystkich zaleceń Rzecznika Praw Pacjenta" - czytamy w uzasadnieniu.

Rekordowa kara dla szpitala. Zdjęcie ilustracyjne /arch. RMF FM /

Zastrzeżenia Rzecznika Praw Pacjenta dotyczyły między innymi tego, że pracownicy szpitala mieli kazać chorym płacić za prąd potrzebny do przygotowania herbaty, kawy, zrobienia prania albo doładowania telefonu. Według relacji pacjentów, w szpitalnych łazienkach brakowało środków higienicznych takich jak mydło. Rzecznik Praw Pacjenta zwrócił też uwagę na niewłaściwie prowadzoną dokumentację medyczną oraz brak indywidualnych programów terapeutycznych.

...

Fajne warunki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 2:06, 15 Lis 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Rodzice dzieci chorych na cukrzycę: Chcemy obecności pielęgniarki w szkole
Rodzice dzieci chorych na cukrzycę: Chcemy obecności pielęgniarki w szkole

Wczoraj, 14 listopada (18:35)

"Chcielibyśmy, żeby pielęgniarki dyżurowały w szkołach przez cały dzień" - mówią w rozmowie z RMF FM rodzice dzieci chorych na cukrzycę. Dziś Światowy Dzień Cukrzycy. Monika Zamarlik, prezes Federacji Organizacji Pomocy Dzieciom Chorym na Cukrzycę alarmuje, że brak pielęgniarki w szkole to brak osoby, która małym pacjentom mogłaby podać niezbędną insulinę. W Polsce problem dotyczy kilkunastu tysięcy uczniów. W całym kraju na cukrzycę chorują prawie trzy miliony osób.
zdj. ilustracyjne
/Peter Byrne /PAP/EPA


Mamy często wrażenie, że dziecko chore na cukrzycę to dla szkoły czy przedszkola duży problem. Żeby zmierzyć poziom cukru we krwi dziecka, trzeba nakłuć to dziecko, to jest kontakt z krwią. To budzi obawy - mówi w rozmowie z RMF FM Monika Zamarlik. Rozwiązanie, jakie przychodzi nam do głowy to częstsza obecność w szkole pielęgniarek. Obecnie jest tak, że ich dyżury trwają 2-3 godziny dziennie. Uczniowie spędzają w szkole dużo więcej, a w ciągu dnia kilka razy muszą mieć podawaną insulinę - dodaje.

Federacja Organizacji Pomocy Dzieciom Chorym na Cukrzycę organizuje jednocześnie szkolenia dla nauczycieli na temat tego, jak obsłużyć pompę insulinową, jak zmierzyć poziom cukru we krwi dziecka i jak odczytać wskaźniki po badaniu. Nauczyciele sami zgłaszają się do nas, chcą nie teoretycznej, ale praktycznej wiedzy - tłumaczy.

"Matki muszą rezygnować z pracy"

Brak pielęgniarek obecnych w szkole przez cały dzień oznacza problem dla rodziców. Najczęściej matki rezygnują z pracy i dopóki ich dziecko nie osiągnie samodzielności na tyle dużej, że będzie potrafiło odczytać i zinterpretować poziom cukru we krwi, one siedzą w szkole, koczują na korytarzach i same zajmują się dzieckiem. Cukrzyca jest chorobą drogą, to jest problem pauperyzacji rodzin. Jeżeli pracuje tylko jedna osoba w rodzinie, a my na chorobę wydajemy kilkaset złotych miesięcznie, robi się duży problem - dodaje Monika Zamarlik.

Jak ten projekt chce rozwiązać Ministerstwo Zdrowia? Jakie są szanse na to, żeby w każdej szkole przez cały dzień dyżurowała pielęgniarka? Te pytania wysłaliśmy do Ministerstwa Zdrowia. Jest pewien projekt w tej sprawie. Szczegółowej odpowiedzi udzielimy niebawem - usłyszał nasz dziennikarz w biurze prasowym resortu.

(j.)

Michał Dobrołowicz

...

Jakos problem trzeba rozwiazac.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:22, 25 Lis 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Kontrola szpitalnych posiłków. Owoce miały być codziennie, podano je trzykrotnie w ciągu 10 lat
Kontrola szpitalnych posiłków. Owoce miały być codziennie, podano je trzykrotnie w ciągu 10 lat

1 godz. 6 minut temu

​Inspekcja Handlowa i Sanepid skontrolowały szpitalne posiłki. Wykazano nie tylko źle skomponowane jadłospisy, ale także niespełnianie wymagań sanitarnych.
Zdjęcie ilustracyjne
/Archiwum RMF FM


W pierwszej połowie roku Sanepid sprawdził żywność w 284 szpitalach, które samodzielnie przygotowują pacjentom posiłki. Jednocześnie Inspekcja Handlowa, na zlecenie UOKiK, zbadała 99 firm cateringowych, który przygotowują i dostarczają posiłki do 234 szpitali.

Najczęściej stwierdzane nieprawidłowości dotyczyły niespełniania wymagań higieniczno-sanitarnych oraz niezgodności w zakresie żywienia pacjentów.

Inspekcji Handlowa stwierdziła nieprawidłowości w 62 proc. zbadanych placówkach cateringowych. Najczęściej nie przestrzegano terminów przydatności produktów do spożycia. Pacjentom podawano posiłki, które miały zaniżoną wielkość porcji w stosunku do deklaracji w jadłospisie.
Gluten w "sosie bezglutenowym"

Posiłki sprawdzono również w laboratoriach UOKiK, weryfikując rzeczywisty ich skład. Stwierdzono na przykład zbyt wysoką zawartość glutenu w "sosie bezglutenowym", co może być szkodliwe dla osób uczulonych na ten składnik i chorych na celiakię.

Inspektorzy Inspekcji Handlowej przyjrzeli się także umowom zawieranym przez szpitale z firmami cateringowymi. Brakowało w nich m.in.: szczegółowych zasad dostarczania posiłków, czy też kar umownych za nienależyte wykonanie umowy.

Zdarzało się również, że postanowienia umów nie były przestrzegane. Przykładem może być to, że zgodnie z umową warzywa i owoce powinny być podawane do każdego śniadania i kolacji, tymczasem pacjenci otrzymywali je tylko 3 razy w ciągu dekady.

Inspektorzy Inspekcji Handlowej zawiadomili kierowników szpitali o nieprawidłowościach i zaapelowali o zwiększenie nadzoru nad firmami dostarczającymi posiłki.

Przekazali także ustalenia kontroli do organów nadzoru sanitarnego, urzędów miar, inspektoratów Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych oraz do Narodowego Funduszu Zdrowia. Za nieprzestrzeganie przepisów m.in. dotyczących terminów przydatności do spożycia 27 osób ukarano mandatami na łączną kwotę 5,7 tys. zł.

...

Niestety ludzie narzekaja ze lekarze sa chciwi. I niestety nie jest to tylko gadanie ,,jak zawsze".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:34, 25 Lis 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Szokujące dane. Nieuleczalnie chorzy pacjenci muszą czekać aż 30 dni na miejsce w hospicjum
Szokujące dane. Nieuleczalnie chorzy pacjenci muszą czekać aż 30 dni na miejsce w hospicjum

Dzisiaj, 25 listopada (16:30)

Ponad 30 dni - aż tyle nieuleczalnie chorzy pacjenci w Polsce muszą czekać na miejsce w hospicjum. Takie są najnowsze dane Polskiego Towarzystwa Medycyny Paliatywnej. Opieki w całym kraju wymaga prawie sto tysięcy pacjentów. Najtrudniejsza sytuacja jest w województwie zachodniopomorskim. W niektórych częściach kraju w kolejce czeka się nawet 3-4 miesiące, mimo że nieuleczalnie chory potrzebuje natychmiastowej pomocy.
Zdj. ilustracyjne
/Marcin Bielecki /PAP


W całym województwie zachodniopomorskim - na sto tysięcy pacjentów - w ośrodkach opieki są średnio tylko trzy szpitalne łóżka dla nieuleczalnie chorych. Są województwa takie jak małopolskie, gdzie średnia wynosi prawie 10 łóżek na 100 tysięcy mieszkańców. To blisko obowiązujących wymogów, standardów i norm ustalonych przez towarzystwa naukowe. Połowa Polski jest poniżej wymaganego standardu - mówi doktor Wiesława Pokropska, krajowa konsultant w dziedzinie medycyny paliatywnej.

W Polsce jest 440 lekarzy specjalistów w dziedzinie. To o kilka razy za mało, żeby zapewnić właściwą opiekę nieuleczalnie chorym. Lekarze i pacjenci z niepokojem śledzą propozycję zmian w systemie kształcenia podyplomowego lekarzy i lekarzy dentystów. W przygotowanym projekcie medycyna paliatywna nie znalazła się w grupie 48 specjalizacji - zdegradowano ją do grupy podspecjalizacji.

(az)
Michał Dobrołowicz

...

Moralnosc w sluzbie zdrowia upada tak jak i wsrod ludzi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:22, 26 Lis 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Kraków: Pacjent brutalnie pobił ratownika podczas interwencji
Kraków: Pacjent brutalnie pobił ratownika podczas interwencji

Dzisiaj, 26 listopada (14:05)

​Napad na ratownika medycznego podczas pracy w Krakowie. W piątek wieczorem mężczyzna miał zostać brutalnie pobity podczas interwencji - dowiedzieli się dziennikarze RMF FM.
Zdjęcie ilustracyjne
/Archiwum RMF FM


Ratownik trafił na Szpitalny Oddział Ratunkowy i przebywa obecnie na zwolnieniu lekarskim. Według informacji uzyskanych przez dziennikarza RMF FM Pawła Pawłowskiego, do zdarzenia miało dojść w centrum Krakowa, kiedy to udzielający pomocy ratownik został pobity przez pijanego pacjenta.

Na miejscu pojawił się patrol policji, który zatrzymał sprawcę. Tak wynika z relacji świadków, jednak policja twierdzi, że nie otrzymała żadnego zgłoszenia.

(łł)
Paweł Pawłowski

...

To tez sluzba...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:58, 13 Gru 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Jest wyrok za fatalną w skutkach operację plastyczną. Pacjentka ze Szwecji ma uszkodzony mózg
Jest wyrok za fatalną w skutkach operację plastyczną. Pacjentka ze Szwecji ma uszkodzony mózg

Dzisiaj, 13 grudnia (14:43)

Lekarz, były dyrektor i pielęgniarki z wyrokami skazującymi w sprawie głośnej operacji plastycznej Szwedki, do której doszło w Gdańsku przed 6 laty. To pierwszy, nieprawomocny wyrok w bulwersującej sprawie. Kobieta po operacji powiększenia piersi zapadła w śpiączkę. Jedna z oskarżonych osób została uniewinniona.
Ann-Katrin Berggren, matka Christiny Hedlund trzyma fotografię córki na rozprawie w maju 2013 roku
/Adam Warżawa /PAP


Chodzi o specjalistkę z zakresu chirurgii plastycznej - bo to nie operacji, a opieki po niej dotyczyły błędy. Lekarz anestezjolog dostała 1,5 roku więzienia - w zawieszeniu na 2 lata. Powikłania po operacji miały właśnie charakter anestezjologiczny.

Lekarka, zdaniem sądu, źle dobrała dawki leków, wiedziała też, że sala pooperacyjna, na którą trafiła kobieta, nie spełniała odpowiednich wymogów.

Za to także oraz za to, że szpital nie powinien prowadzić komercyjnych zabiegów został skazany lekarz, który pełnił wtedy obowiązki dyrektora placówki. Usłyszał wyrok 10 miesięcy więzienia - także w zawieszeniu.

Podobnie jak dwie oskarżone pielęgniarki, które nie opiekowały się odpowiednio Szwedką. Jedna niszczyć miała też dokumentację - dostały 1,5 roku i rok i 10 miesięcy kary więzienia. Skazani - na różne okresy - dostali też zakazy wykonywania zawodu. Muszą też zapłacić na rzecz pacjentki po 20 tysięcy złotych.

Proces w tej sprawie ruszył w styczniu 2015 roku. Dwie pielęgniarki zostały oskarżone w nim o nieumyślne spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu przez niewłaściwą opiekę po operacji. Jedna z nich także o zniszczenie karty obserwacyjnej pacjentki. Był to istotny fragment historii choroby obywatelki Szwecji. Oskarżeni zostali także anestezjolog, specjalista z zakresu chirurgii plastycznej oraz lekarz, który pełnił obowiązki dyrektora szpitala. Wszyscy odpowiadali za nieumyślne, bezpośrednie narażenie Szwedki na niebezpieczeństwo utraty życia lub narażenia jej na ciężki uszczerbek na zdrowiu. Anestezjolog dodatkowo oskarżony był o usunięcie z dokumentacji medycznej karty znieczulenia i sporządzenie nowego, sfałszowanego dokumentu. Proces toczył się za zamkniętymi drzwiami.

O sprawie zrobiło się głośno w 2010 roku. W szwedzkiej telewizji wyemitowano wtedy reportaż poświęcony tragedii Christiny Hedlund i skutkach operacji powiększenia piersi. Wojewoda Pomorski zlecił wtedy kontrolę w Pomorskim Centrum Traumatologii w Gdańsku. Ustalono, że szpital nie miał uprawnień do przeprowadzania takich operacji. Przez 3 lata jednak wykonano tam blisko 80 zabiegów. W śledztwie potwierdzono, że w statucie szpitala nie było zapisu o istnieniu oddziału chirurgii plastycznej, a nielegalne operacje miały być przeprowadzane komercyjnie za pośrednictwem szwedzkiej firmy.

W sierpniu 2010 roku Christina Hedlund przeszła tam operację powiększenia piersi. Po zabiegu zapadła w śpiączkę. Był to skutek przedłużającego się niedotlenienia mózgu, będącego wynikiem chwilowego zatrzymania krążenia. Gdy ruszał proces kobieta pozostawała w stanie wegetatywnym. Śledczy podkreślali wtedy, że sam zabieg został przeprowadzony prawidłowo. Do zaniedbań doszło natomiast później. Według śledczych personel nie obserwował pacjentki po operacji i nie rozpoznał na czas, że jej stan się pogarsza. Oskarżone pielęgniarki miały także zwlekać z powiadomieniem lekarza o pogorszeniu się stanu zdrowia kobiety.

....

Strach sie bac...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 11:33, 31 Gru 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Z podrobioną receptą kupiła wart kilka tysięcy złotych lek. Zgłosiła się na policję
Z podrobioną receptą kupiła wart kilka tysięcy złotych lek. Zgłosiła się na policję

Wczoraj, 30 grudnia (20:02)

Młoda dziewczyna, która w aptece posłużyła się podrobioną receptą, zgłosiła się na policję - podaje Lublin112.pl. Kobieta za kilkaset złotych kupiła lek o wartości kilku tysięcy złotych.
Zdj. ilustracyjne
/Archiwum RMF FM


Do zdarzenia doszło 9 września, jednak dopiero wczoraj policja opublikowała wizerunek dziewczyny.

Do jednej z aptek przy ulicy Obywatelskiej w Lublinie przyszła młoda kobieta, która przedstawiła farmaceucie receptę z lekarską pieczątką, jak się później okazało - fałszywą.

Korzystając z refundacji, dziewczyna za kilkaset złotych kupiła lek, którego wartość sięga kilku tysięcy złotych.

...

Co to bylo? Narkotyzowanie sie? Czy ratowanie zycia?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:17, 03 Sty 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Dramat cierpiących na chorobę Leśniowskiego-Crohna. Nie wszyscy skorzystają z refundacji
Dramat cierpiących na chorobę Leśniowskiego-Crohna. Nie wszyscy skorzystają z refundacji

1 godz. 51 minut temu

Dramat dzieci cierpiących na chorobę Leśniowskiego-Crohna. Od 1 stycznia lek ratujący życie w tej niezwykle wyniszczającej organizm dzieci przypadłości miał być refundowany. I rzeczywiście jest - ale tylko dla wybranych.
Dzieci chore na Leśniewskiego-Crohna, żeby dostać zastrzyk ratujący ich zdrowie, muszą spędzić 3 dni w szpitalu (zdj. ilustracyjne)
/RMF FM


Z leku refundowanego będą mogli skorzystać jedynie ci pacjenci, którzy byli leczeni tym lekiem krócej niż rok. Został stworzony po raz pierwszy program lekowy leczenia Humirą, ale wprowadzony został tam taki zapis, który absolutnie eliminuje z możliwości kwalifikowania do tego programu te dzieci, które do tej pory były leczone w ramach procedury jednorodnych grup pacjenta dłużej niż rok - czyli właściwie wszystkie dzieci, które znam - mówi nam pani Anita Michalik, której córka zmaga się z tą chorobą. Podkreśla, że bardzo zaostrzone są kryteria kwalifikacji do programu. Ten lek jest proponowany na samym końcu drogi, właściwie jak dziecko stoi nad grobem - mówi Michalik.

Chorzy na tę rzadką przypadłość muszą raz na dwa tygodnie dostać zastrzyk z leku immunosupresyjnego. Wszystko po to, by zatrzymać ostrą biegunkę, wyregulować prace jelit, uśmierzyć ból - słowem: pozwolić normalnie żyć. Po taki zastrzyk trzeba zgłosić się do szpitala. Żeby dostać zastrzyk, co trwa 5 sekund, dziecko ma 3 dni leżeć w szpitalu! Te dzieci w okresie nastoletnim wpadają w ciężkie depresje. Wszystkie, które znam i które walczą z chorobą, potrzebują przez to opieki psychologicznej i psychiatrycznej. Sytuacja jest tak ciężka, że trudno wytłumaczyć nastolatkowi, dlaczego dla jednego zastrzyku ma leżeć w szpitalu 3 dni. Moje dziecko od początku uczy się tylko w domu. Inne dzieci z uwagi na absencję związaną z hospitalizacjami prędzej czy później muszą zostać wykluczone ze środowiska rówieśniczego. Są zamknięte w domach, w czterech ścianach. Uczą się w domach i są albo zamknięte w domu, albo odchorowują infekcje, które przynoszą ze szpitala. To wykluczenie społeczne - skarży się Anita Michalik. Dodaje, że ma nadzieję, że obecne przepisy to jedynie wypadek przy pracy i urzędnicy z ministerstwa ponownie pochylą się nad tą sprawą.

Co ważne, jak twierdzi pani Anita - np. w Czechach czy na Węgrzech dzieci dostają takie zastrzyki w ambulatoriach albo w domach.

Nasz dziennikarz będzie interweniował w tej sprawie w resorcie zdrowia.


Z Anitą Michalik, której córka cierpi na chorobę Leśniewskiego-Crohna, rozmawiał Paweł Pawłowski /RMF FM

(mpw)
Paweł Pawłowski

...

Tak tylko miejcie swiadomosc ze nie ma zwyklych wizyt u lekarza np. onkologi gdzie pacjent mial ciezkie przejscia i ledwo go uratowali. Musi miec okresowe wizyty co kilka miesiecy. I ZA ROK! Albo ,,prywatnie". Tylko ze jesli lekarz wymusza ,,prywatnie" to widac ze nie ma powolania. Watpie czy prywatnie dobrze zrobi. A to nie jest choroba rzadka. Co dopiero jakies zespoly czegos o ktorych pierwszy raz slyszycie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 1:05, 04 Sty 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Lekarze rodzinni mają za darmo przyjmować nieubezpieczonych pacjentów. "Wykorzystuje się nas"
Lekarze rodzinni mają za darmo przyjmować nieubezpieczonych pacjentów. "Wykorzystuje się nas"

Wczoraj, 3 stycznia (20:17)

Ministerstwo Zdrowia zdecydowało, że lekarze rodzinni mają przyjmować za darmo również nieubezpieczonych pacjentów. Zmiany weszły w życie, ale medycy wciąż mają jedno pytanie: kto im za to zapłaci?
Zdj. ilustracyjny /Archiwum RMF FM


Czym innym jest przyjąć bezpłatnie pacjenta z własnej woli, a czym innym mieć to narzucone - mówi w rozmowie z RMF FM lekarz rodzinny Lech Kijewski, prowadzący własną praktykę POZ. Zwłaszcza, że teraz mogą zacząć przychodzić w większej liczbie ci, którzy do tej pory nie korzystali, bo wiedzieli, że nie mają ubezpieczenia - dodaje.

Ministerstwo pozbyło się kłopotu, bo z jednej strony mówi się wyraźnie, że takim osobom trzeba wypisywać recepty na 100 procent, więc nie ma tu przynajmniej niejasności. Po 3 latach zostałem wezwany do NFZ, bo wypisałem kiedyś osobie receptę ze zniżką a okazało się, że nie była ubezpieczona. Tutaj ministerstwo się zabezpieczyło - dodaje Kijewski. Ci, którzy nie mają ubezpieczenia w większości mają pieniądze na życie. Pracują na czarno, świadczą usługi różne, więc stać ich było zapłacić sobie za wizytę. To stać ich będzie na wykupienie antybiotyku za 100 złotych, bo nie będą mieli zniżki a nie stać ich by było zapłacić 20-30 złotych za prywatą wizytkę? - pyta. Sugeruje też, że należałoby uszczelnić system ściągania składek.

Co innego jeśli przyjmowałem kogoś za darmo, wiedziałem, że nie jest ubezpieczony. To było sporadycznie, a co innego, jeśli teraz wprost będą mogli to wykorzystywać i lekarz POZ jest postawiony pod ścianą - mówi Kijewski. Twierdzi, że wystarczyłoby pobierać minimalną odpłatność. Jeśli ministerstwo chce być szlachetne to niech zapłaci POZ za takich pacjentów - zauważa. Za darmo nie pracuje - a nas, lekarzy POZ wykorzystuje się za darmo - mówi dr Kijewski.

(mn)
Krzysztof Kot

...

Juz tak bezdomni rzuca sie do opieki... Zalosne. Chca przy okazji kase chapnac. Jesli istotnie ruch sie zwiekszy TO TYLKO WTEDY! Nie moze byc tsk ze tyle samo chorych a tu bedzie jakas kasa za rzekomych nowych pacjentow. TO BYL SKANDAL CO ZROBILI PO 89! TAKIE OSOBY PRZEDTEM BYLY LECZONE! ODMOWIC BIEDAKOM LEKARZA!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 10:57, 10 Sty 2017    Temat postu:

Opatrunki podrożały nawet o ponad 700 procent! Pacjenci: "Nie stać nas na leczenie"

Dzisiaj, 10 stycznia (06:5Cool

Dziś odbędzie się spotkanie przedstawicieli Ministerstwa Zdrowia z producentem opatrunków stosowanych przez chorych na EB, czyli pęcherzowe oddzielanie się naskórka (epidermolysis bullosa - EB). Jak dowiedział się dziennikarz RMF FM, na środę zaplanowane są kolejne rozmowy - tym razem przedstawicieli resortu z reprezentantami organizacji pacjentów. W ostatnich tygodniach chorzy na pęcherzowe oddzielanie się naskórka alarmują, że z powodu styczniowego wzrostu cen tych opatrunków, które najczęściej stosują, nie będzie ich stać na odpowiednią pielęgnację. W przypadku niektórych niezbędnych opatrunków podwyżka wynosi nawet ponad 700 procent. Petycję przeciw wzrostowi cen opatrunków podpisało około 14 tysięcy osób.
Petycję przeciw wzrostowi cen opatrunków podpisało około 14 tysięcy osób
/Dominik Kulaszewicz /PAP

W petycji chorzy wskazują, że miesięczny koszt tej samej liczby i rodzaju opatrunków w styczniu 2015 roku wynosił 248 zł, a od stycznia tego roku - 3478 złotych. To nie są wszystkie wydatki, jakie musi ponosić chory lub jego rodzina. Leczenie to nie tylko stosowanie opatrunków. Całkowity miesięczny koszt leczenia zachowawczego chorego na EB szacuje się na 5 do 7 tysięcy złotych - mówi w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Katarzyna Wertheim-Tysarowska, szefowa opiekującej się chorymi na pęcherzowe oddzielanie się naskórka Fundacji "EB Polska". Chorzy nie mogą stosować zwykłych plastrów. Pomagają im tylko specjalne opatrunki, o odpowiedniej wielkości i przeznaczeniu - dodaje. Na EB w Polsce choruje ponad pół tysiąca osób. Wśród podopiecznych Fundacji większość to dzieci.

Wraz z nową, obowiązującą od 1 stycznia, listą leków refundowanych wzrosły dopłaty pacjentów do 87 opatrunków. Spadły natomiast dla 6 opatrunków kolagenowych. Za część opatrunków, które do tej pory były bezpłatne, chorzy muszą płacić teraz 2 złote. To wydaje się niewiele, ale gdy wyobrazimy sobie kilkadziesiąt lub kilkaset opatrunków stosowanych tylko w ciągu miesiąca przez pacjenta, a taka jest rzeczywistość, zobaczymy, jak wielki to jest wydatek dla rodziców, którzy często muszą rezygnować lub ograniczać swoją aktywność zawodową, żeby móc opiekować się chorym na tę ciężką chorobę genetyczną dzieckiem - mówi w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Michałem Dobrołowiczem Katarzyna Wertheim-Tysarowska.
Dlaczego podwyżka dopłat pacjentów?

Ministerstwo zaznacza, że zmiany dopłat pacjentów do opatrunków dla chorych na EB nie były związane ze zmianą urzędowych cen zbytu (od stycznia ceny są takie same jak w listopadzie i grudniu 2016 roku). Wzrost dopłat spowodowany jest natomiast zmianą podstawy limitu finansowania, która jest wyznaczana automatycznie w sposób regulowany ustawą refundacyjną.

Resort przedstawił też przykładowe wyliczenia, w których wskazuje, że obecnie cena detaliczna opatrunku Mepilex o wymiarach 20 na 50 centymetrów to 149,47 zł, limit finansowania wynosi natomiast 127,73 zł. Stąd wynika dopłata pacjentów w wysokości 21,74 zł. W listopadzie i grudniu (czyli jeszcze podczas obowiązywania poprzedniej listy refundacyjnej) limit finansowania był wyższy o kilka złotych, pacjenci dopłacali więc odpowiednio mniej.

Z analiz Ministerstwa Zdrowia wynika, że sposobem na obniżenie dopłaty pacjenta może być obniżenie urzędowej ceny zbytu. Jeśli firma zdecyduje się na złożenie wniosków o obniżenie urzędowych cen zbytu, to (przy założeniu, że limit finansowania (...) się nie zmieni) spowoduje to spadek dopłat pacjenta do tych opatrunków. Ponadto w Ministerstwie Zdrowia rozpatrywane są możliwości innych działań, których podjęcie byłoby bieżącym wsparciem wobec pacjentów z EB - czytamy w piśmie Ministerstwa Zdrowia przesłanym Polskiej Agencji Prasowej.
Ciało pokryte ranami

Pęcherzowe oddzielanie się naskórka to grupa rzadkich, genetycznie uwarunkowanych schorzeń, których wspólną cechą są zaburzenia w połączeniu naskórka ze skórą właściwą. W rezultacie osoby z EB mają naskórek niezwykle delikatny i podatny na urazy. Nawet niewielki uraz u pacjenta z EB może prowadzić do odklejenia się dużej powierzchni naskórka od skóry właściwej. U pacjentów z najcięższą postacią choroby nawet 70 procent powierzchni ciała pokrywają rany.

U chorych na EB nie można stosować zwykłych opatrunków, bo przy zmianie spowodują one odrywanie bardzo delikatnego naskórka i powstawanie kolejnych ran. Konieczne jest więc stosowanie specjalistycznych opatrunków, co nie tylko zmniejsza ryzyko powikłań, ale także ogranicza ból.
"Wierzymy, że nie będziemy musieli wydawać majątku, żeby nie cierpieć!"

Wśród pacjentów powstają pomysły, jak można rozwiązać problem. Jak dowiedział się dziennikarz RMF FM, reprezentanci Fundacji "EB Polska" po konsultacjach z ekspertami rozważają zgłoszenie propozycji wprowadzenia nowego podziału grup limitowych. To od nich zależy, ile pacjent musi dopłacić do konkretnego, refundowanego leku. Katarzyna Wertheim-Tysarowska z Fundacji "EB Polska" przekonuje, że sytuacja byłaby łatwiejsza, gdyby zamiast jednej dużej grupy z różnymi opatrunkami - tak jak jest teraz - powstało kilka mniejszych. Chcielibyśmy, żebyśmy w danej grupie dobór opatrunków był bardziej doprecyzowany, żeby one były do siebie bardziej podobne - tłumaczy.

Pacjenci liczą też na scenariusz, w którym firma produkująca opatrunki złoży wnioski o obniżenie urzędowych cen zbytu. Tak, żeby dopłaty pacjentów zmieniły się od marca - wraz z nową listą leków refundowanych. Urzędnicy ministerstwa zapowiadają, że poszukają też innych sposobów, żeby pomóc chorym. EB to choroba genetyczna. Problem dotyczy rodzin, w których choruje nie jedno, ale dwoje lub troje dzieci, czyli rodzeństwo. Łatwo można policzyć, jak dużo pieniędzy taka rodzina musi wydawać na opatrunki i inne lekarstwa - mówi Katarzyna Wertheim-Tysarowska w rozmowie z RMF FM.

Kilka dni temu Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak zaapelował do szefa resortu zdrowia o pilną i wnikliwą analizę przedstawionego problemu oraz podjęcie właściwych działań. Kwota trzech tysięcy złotych miesięcznie jest nieosiągalna dla wielu rodzin, a dzieci pozbawione właściwego opatrunku niewyobrażalnie cierpią - napisał Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak w wystąpieniu generalnym do ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła.


(mal)
Michał Dobrołowicz

...

Rzadzenie to nie jest zbior przyjemnosci.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:03, 10 Sty 2017    Temat postu:

Skandaliczny poród w Starachowicach. NFZ: Liczba personelu była zgodna z przepisami

43 minuty temu

Liczba lekarzy i położnych na oddziale położniczo-ginekologicznym szpitala w Starachowicach w czasie, gdy pozostawiona bez opieki kobieta rodziła na podłodze martwe dziecko, była zgodna z przepisami - wynika z kontroli, jaką przeprowadził świętokrzyski oddział NFZ.
Szpital w Starachowicach
/RMF FM


Świętokrzyski Oddział Wojewódzki Narodowego Funduszu Zdrowia wszczął kontrolę w lecznicy po zdarzeniu, do którego doszło na początku listopada 2016 roku.

Jak dowiedziało się RMF FM, wówczas do szpitala w Starachowicach zgłosiła się kobieta w ósmym miesiącu ciąży, ponieważ przestała czuć ruchy dziecka. Zdiagnozowano, że dziecko nie żyje. Według relacji pacjentki i jej męża, gdy rozpoczęła się akcja porodowa, kobiecie nie udzielono pomocy. Pozostawiona bez opieki, urodziła na podłodze jednej ze szpitalnych sal.

NFZ kontrolując lecznicę sprawdzał m.in. tzw. dostępność świadczeń - czy w tym konkretnym czasie na oddziale dyżur pełniło tyle osób (lekarzy, położnych), ile jest wymaganych w warunkach koniecznych do funkcjonowania oddziału.

Stwierdziliśmy, że ta liczba była wystarczająca, zgodna z wszelkimi przepisami. Sprawdzaliśmy to nie tylko na podstawie grafików, ale też dokumentacji medycznej. Nie sprawdzaliśmy rzeczy, które bada prokuratura, bo wiadomo, że takie zdarzenie nie powinno mieć absolutnie miejsca. My tego ocenić nie możemy - powiedziała we wtorek PAP rzeczniczka świętokrzyskiego NFZ Beata Szczepanek.

Prokuratura Rejonowa w Starachowicach prowadzi postępowanie w związku z narażeniem pokrzywdzonej na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Częściowe wyniki sekcji zwłok dziecka potwierdziły, że do jego śmierci doszło w łonie matki, przed zgłoszeniem się kobiety do szpitala. Decyzją sądu śledczy mogą przesłuchać w tej sprawie lekarzy i położne - pracowników zwolniono z tajemnicy zawodowej. Przesłuchania mają zakończyć się do połowy stycznia.

W związku ze sprawą, dyrektor szpitala Grzegorz Fitas podjął decyzję o rozwiązaniu umowy z ośmioma osobami, które dyżurowały, gdy kobieta rodziła. To ordynator, pielęgniarka oddziałowa, dwoje lekarzy dyżurnych oraz cztery położne pracujące wówczas na zmianie.

Zwolnione dyscyplinarnie położne złożyły pozwy do sądu o przywrócenie do pracy. Pierwsze rozprawy zaplanowano na koniec stycznia.

Zdaniem pracownic, popieranych przez związek zawodowy, dyrekcja zastosowała wobec nich odpowiedzialność zbiorową - oddział położniczo-ginekologiczny zajmuje dwie kondygnacje szpitala, a położne, przypisane do konkretnych odcinków pracy na oddziale, nie mogły ich opuszczać. Nie wszystkie pracownice wiedziały, co się działo w części oddziału zajmującej się patologią ciąży.

Wg informacji lokalnych mediów, dyrekcja lecznicy podjęła niedawno decyzję o przeniesieniu oddziału położniczo-ginekologicznego na jedno piętro. Z komunikatu na stronie internetowej szpitala wynika, że na początku grudnia ub. r. rozstrzygnięto nabór na nowego kierownika oddziału położniczo-ginekologicznego.

Postępowanie wyjaśniające w sprawie porodu podjął Okręgowy Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej Świętokrzyskiej Izby Lekarskiej.

Kontrolę w szpitalu przeprowadził też - na polecenie ministra zdrowia - wojewódzki konsultant ds. ginekologii i położnictwa. Jak mówił w połowie listopada minister Konstanty Radziwiłł, wszystko wskazuje na to, że w szpitalu w Starachowicach nie popełniono istotnego błędu medycznego, a "zawiodły przede wszystkim sprawy dotyczące relacji" - zabrakło empatii i komunikacji między ludźmi.

Szef resortu zdrowia zastrzegł, że nie jest upoważniany do ujawniania treści raportu, gdzie zawarto m.in. wiele danych osobowych i informacji dotyczących podejmowanych procedur i stanu zdrowia.

(az)
RMF FM/PAP

...

Super.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 12:50, 12 Sty 2017    Temat postu:

gosc.pl → Wiadomości → Nowe zasady dostępu do podstawowej opieki zdrowotnej
Nowe zasady dostępu do podstawowej opieki zdrowotnej
PAP
dodane 12.01.2017 06:56

Roman Koszowski /Foto Gość


Osoby korzystające z podstawowej opieki zdrowotnej nie poniosą kosztów z tym związanych, nawet jeśli wystąpią trudności z potwierdzeniem posiadanego przez nich prawa do świadczeń. Przewidują to przepisy, które wchodzą w czwartek w życie.

Osoby, które nie zgłosiły się do ubezpieczenia, choć mają potencjalne prawo do świadczeń zdrowotnych, oraz osoby, które mają prawo do świadczeń, choć system eWUŚ tego nie potwierdza, mogą od czwartku liczyć na ułatwienia w dostępie do POZ.

W obu przypadkach pacjenci - lub ich prawni opiekunowie - będę mogli złożyć oświadczenie o przysługującym im prawie do świadczeń opieki zdrowotnej i uzyskać nieodpłatnie poradę lekarską, obejmującą również podstawowe badania laboratoryjne związane z realizacją świadczeń z zakresu POZ. Ich koszty pokryje Narodowy Fundusz Zdrowia.

Przepisy, które wchodzą w życie w czwartek, mają wyeliminować sytuacje, w których pacjenci mający teoretycznie prawo do świadczeń nie korzystają z opieki zdrowotnej z obawy przed poniesieniem kosztów. Obowiązujące dotychczas przepisy rodziły problemy m.in. w przypadku studentów, którzy podejmując pracę, uzyskiwali prawo do ubezpieczenia, ale nie wiedzieli, że po rozwiązaniu umowy muszą ponownie zostać zgłoszeni do systemu przez ubezpieczonych członków rodziny.

Nowe przepisy przewidują możliwość wstecznego zgłoszenia do ubezpieczenia zdrowotnego. Skorzystanie z niej zagwarantuje pacjentom, że NFZ nie będzie dochodził od nich należności za udzielone świadczenia, jeżeli jedyną przyczyną braku prawa do świadczeń w chwili ich uzyskania był brak zgłoszenia do ubezpieczenia.

Wprowadzane zmiany nie znoszą obowiązku potwierdzenia prawa do świadczeń. Od 1 stycznia 2013 r. pacjenci potwierdzają je: za pośrednictwem systemu eWUŚ, składając oświadczenie o przysługującym prawie do świadczeń opieki zdrowotnej lub przedstawiając dokument papierowy potwierdzającego prawo do świadczeń.

Osoby, które zadeklarują, że nie przysługuje im prawo do świadczeń opieki zdrowotnej, nie będą miały podstaw do uzyskania świadczenia finansowanego ze środków publicznych. Wprowadzane rozwiązania nie zmieniają bowiem tytułów uprawniających do uzyskania refundowanych świadczeń.

Ministerstwo Zdrowia przyznaje, że w wyniku przyjętych rozwiązań może się zdarzyć, że pomoc lekarza podstawowej opieki zdrowotnej uzyska osoba, która świadomie potwierdzi nieprawdę, składając oświadczenie o przysługującym prawie do świadczeń opieki zdrowotnej. Dla systemu opieki zdrowotnej mniejszym kosztem są jednak - argumentuje ministerstwo - wydatki na świadczenia z zakresu POZ udzielone osobie nieuprawnionej niż koszty dochodzenia tych roszczeń oraz ewentualne późniejsze koszty leczenia specjalistycznego, którym można zapobiec, udzielając podstawowych świadczeń. Resort zaznacza, że wprowadzone regulacje skutkują niedochodzeniem kosztów świadczeń z zakresu podstawowej opieki zdrowotnej.

Na dotychczasowych zasadach NFZ będzie dochodził kosztów świadczeń innych niż POZ, czyli m.in. leków, środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego, wyrobów medycznych, wizyt u lekarzy specjalistów i specjalistycznych badań. Wyjątkiem będzie sytuacja, gdy jedyną przyczyną braku prawa do świadczeń w chwili ich udzielania świadczenia był brak zgłoszenia do ubezpieczenia zdrowotnego, a pacjent dokona wstecznego zgłoszenia. Wsteczne ubezpieczenie gwarantuje, że NFZ nie będzie dochodził należności za udzielone świadczenia opieki zdrowotnej - niezależnie od ich rodzaju.

Obowiązujące od czwartku rozwiązanie jest przejściowe. Ministerstwo Zdrowia zapowiada, że od stycznia 2018 roku planowane jest odejście od zasady ubezpieczenia zdrowotnego. Zmiany systemowe spowodują, że wszyscy pacjenci, którzy będą potrzebowali pomocy medycznej, otrzymają ją na równych zasadach.

...

Aha czyli nędzarze nadal prawa do opieki lekarskiej nie maja... Tak nam dali ,,opieke"... Liczcie tylko na Boga.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 1:05, 13 Sty 2017    Temat postu:

Kobieta złamała nogę pod szpitalem. Personel nie zareagował
Adam Hrynkiewicz
12 stycznia 2017, 22:41

35-letnia kobieta po niefortunnym upadku na parkingu pod szpitalem w Koninie spędziła pół godziny leżąc na mrozie zanim została udzielona jej pomoc. Mimo, iż szpital był kilkanaście metrów dalej, karetka przyjechała do niej z drugiego końca miasta, by przewieźć ją dosłownie kilka metrów na szpitalny oddział ratunkowy.



Jak informuje portal wielkopolski wschodniej kobiecie próbowali pomóc świadkowie zdarzenia, ale nie zainteresował się nią nikt ze szpitala, pod którym praktycznie leżała. Złamanie okazało się bardzo poważne - kobieta przeszła operację.

Dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Koninie Leszek Sobieski zdaje sobie sprawę, że zachowanie jego pracowników nie było właściwe. Zapowiedział wyjaśnienie sprawy z pracownikami SOR oraz wprowadzenie odpowiednich procedur, które będą zapobiegać takim sytuacjom w przyszłości. Niestety, jak widać na empatię pracowników służby zdrowia nie zawsze można liczyć.

...

Niestety fatalne sa wiesci ze sluzby zdrowia. Dominuja osobnicy ktorzy poszli tam dla kasy nie nadajacy sie do tego. I pewnie wielu z powolaniem robi co innego bo na studia sie nie dostali. Czy nie mieli chodow. I to sa skutki. Tam gdzie kasa jest tlok szemranych typiw.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:11, 13 Sty 2017    Temat postu:

Akcja prokuratury w szpitalach. "Jesteśmy traktowani jak zorganizowana grupa przestępcza"

Dzisiaj, 13 stycznia (11:25)

Jesteśmy traktowani jak zorganizowana grupa przestępcza - tak ostatnie działania prokuratury w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie komentuje w rozmowie z RMF FM profesor Dariusz Dudek - kierownik II Oddziału Klinicznego Kardiologii oraz Interwencji Sercowo-Naczyniowych. Śledczy mają podejrzenie, że sprzęt medyczny przekazany szpitalowi jako darowizna, trafił do prywatnych klinik. "Trudno jest zrozumieć to, że właśnie teraz jest takie nasilenie i zainteresowanie dokumentacją, która była 10 lat temu cały czas dostępna" - mówi prof. Dudek. "Nie może być tak, że historia jednego pacjenta ma uniemożliwić, utrudnić leczenie kilku tysięcy osób dzisiaj i w następnych latach" - tak prof. Dudek komentuje akcję prokuratury.
Prof. Dariusz Dudek
/Paweł Pawłowski /RMF FM
Potężna operacja śledczych. „Uderzenie w firmę profesora, który leczył ojca Ziobry”

We wtorek reporterzy RMF FM informowali, że na polecenie prokuratorów, policjanci weszli do 16 placówek medycznych w całej Polsce. Według naszych informacji chodzi o podejrzenie oszustwa. Kilka lat temu do Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie miała trafić - w formie darowizny - duża partia stentów, czyli urządzeń poszerzających tętnice w zabiegach kardiologicznych.

Śledczy podejrzewają, że część tych stentów nie została wykorzystana w szpitalu, ale trafiła do prywatnych klinik. Dlatego też zabezpieczano dokumentację osób leczonych w tych placówkach w ostatnich latach. Według naszych ustaleń, prokuratorzy uderzają głównie w firmę należącą do lekarza, profesora, który leczył ojca Zbigniewa Ziobry. Medyk jest już oskarżony w prywatnym akcie przez ministra i jego matkę.

Z prof. Dariuszem Dudkiem rozmawiał Paweł Pawłowski /RMF FM

Paweł Pawłowski: Panie profesorze, jak pan skomentuję ostatnie działania śledczych i prokuratury, które miały miejsce tutaj w szpitalu?

Prof. Dariusz Dudek: Sytuacja wydaję się niezrozumiała. Zespół najlepszych specjalistów w jednej z najlepszych klinik w Polsce w Europie, jesteśmy na Uniwersytecie Jagielońskim, uniwersytet, który liczy 650 lat i ta kadra nagle traktowana jest jak zorganizowana grupa przestępcza, gdzie przychodzą śledczy o szóstej rano do domów, przychodzą do kliniki, pobierają niesamowite ilości danych elektronicznych, kserowanie papierów, skanowanie różnych protokołów na niebywałą skalę. Trudno jest zrozumieć to, że właśnie teraz jest takie nasilenie i zainteresowanie dokumentacja, która była 10 lat temu cały czas dostępna.
Jesteśmy otwarci na wszelkie wyjaśnienia, jesteśmy otwarci na przedstawienie dowolnych danych”

Ta forma o szóstej rano, szczególnie, że jest to historyczna dokumentacja, która leży i jest w każdej chwili dostępna, jest skrajnie niezrozumiała. Wydaje się, że jeżeli minister oczekuje pełnych danych, nowych spojrzeń, analiz, to może najlepiej byłoby, gdyby pan minister bezpośrednio napisał tutaj pismo do dyrekcji szpitala czy do nas, czy też osobiście przyjechał, wtedy wyjaśnimy wszystkie rzeczy, ponieważ mamy wszelkie dane, mamy wszelkie nagrania i służymy tym, tylko może nie o 6:00 rano.

Czy myśli pan, że to może być jakaś osobista zemsta?

Nie chcę tego tak nazywać, natomiast wyraźnie widać, że w sytuacji, kiedy pan minister obejmuje urząd, liczba wizyt śledczych, liczba pobieranych dokumentów i presja psychiczna, presja na środowisko jest ogromna. Powtarzam, że jest to zespół jednych z najlepszych specjalistów w Polsce, ale i w Europie. W związku z tym traktowanie ich jako zorganizowanej grupy przestępczej naprawdę już na tym etapie, nie służy leczeniu pacjentów z chorobami serca i naczyń. Nie wszystkich jesteśmy w stanie uratować, ale ta kardiologia inwazyjna, ona właśnie daje tę możliwość ratowania dużej liczby osób.
Nie może być tak, że historia jednego pacjenta ma uniemożliwić, utrudnić leczenie kilku tysięcy osób dzisiaj i w następnych latach.”

Co więcej, szerokie pobieranie danych kilkunastu, kilkudziesięciu tysięcy pacjentów za ostatnie lata, jest również niezrozumiałe dla nas. Czemu ma służyć ta analiza i jakie wnioski mają z tego wypływać?

Panie profesorze - a tak po ludzku, chce się panu jeszcze w Polsce pracować?

To jest bardzo dobre pytanie i bardzo łatwo jest mi na nie odpowiedzieć. Jak wygląda dzisiejszy, aktualny tydzień? We wtorek, środę, śledczy o 6:00 rano w domu, zabranie prywatnego telefonu, zabranie prywatnego komputera, funkcjonariusze w gabinecie w sypialni. Wtorek, środa, funkcjonariusze w klinice pobierający właśnie te dane sprzed dziesięciu lat. Czwartek - delegacja zagraniczna, działam w zarządzie Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego w grupie kardiologii inwazyjnej. Merytoryczne rozmowy, merytoryczna analiza. Traktowanie człowieka jako eksperta. Jakie mam wrażenie dzisiaj? Takie, że wczoraj zajmowałem się tym, co będziemy robili w kardiologii za 5,10 lat do przodu. Przyjeżdżam do kraju, patrzę czy na biurku jest kolejne pismo, które bada nie co będziemy robić za 5,10 lat, tylko co robiliśmy 10 lat temu i dlaczego to jest wszystko źle i dlaczego musimy udowodnić, że nie jesteśmy zorganizowana grupą przestępczą, tylko, że jesteśmy lekarzami, kardiologami z Uniwersytetu Jagiellońskiego.


Paweł Pawłowski

...

Poniekad jestescue grupa przestepcza. Nie dal bym zlamanego szelaga za wiare w powolanie wiekszosci lekarzy w kraju. Przyjmijcie to jako pokute.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 14:41, 18 Sty 2017    Temat postu:

Czekał 4 godz. z obciętym palcem? O tej historii mówi całe miasto
oprac.Patryk Skrzat
18 stycznia 2017, 07:59
Media z Chrzanowa donoszą o sytuacji, która miała mieć miejsce na oddziale ratunkowym tamtejszego szpitala. Placówka wszczęła wewnętrzne dochodzenie.



Nagranie z oddziału znalazło się w serwisie YouTube już w połowie grudnia, ale dopiero teraz zdobyło popularność. Jak informuje portal chrzanów.naszemiasto.pl, to obecnie temat numer jeden w mieście.

Z nagrania wynika, że pacjent z obciętym kciukiem przez cztery godziny czekał na przyjęcie przez lekarza w chrzanowskim szpitalu. Placówka broni się, że na filmie nie można zidentyfikować ani pacjenta, ani szpitala. Wszczęto jednak postępowanie wyjaśniające, które ma dać odpowiedź czy zdarzenie faktycznie miało miejsce w Chrzanowie, a jeśli tak, to czy szpital zareagował w odpowiedni sposób.

Drastyczne nagranie można znaleźć w serwisie YouTube.

YouTube, chrzanów.naszemiasto.pl

...

Coraz lepsze wiesci.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:15, 19 Sty 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Uwaga na grypę! Gwałtownie rośnie liczba zachorowań
Uwaga na grypę! Gwałtownie rośnie liczba zachorowań

Dzisiaj, 19 stycznia (16:13)

​Gwałtownie rośnie liczba chorych na grypę! Od początku roku w całej Polsce odnotowano ponad 292 tysiące zachorowań lub podejrzenia zachorowań. Rok temu było to o prawie połowę mniej - 150 tysięcy zachorowań - wynika z danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego.
Zdj. ilustracyjne
/Bildagentur /PAP/EPA


Rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego Jan Bondar mówi, że obecny poziom zachorowań na grypę i podejrzeń zachorowań jest wysoki, ale nie rekordowy. Lekarze przypominają, że grypa i jej powikłania mogą być niebezpieczne między innymi dla seniorów i osób z chorobami przewlekłymi. W zakresie układu oddechowego to mogą być zapalenia płuc, często bardzo ciężkie. Wirus grypy jest skutecznym czynnikiem uszkadzającym mięsień sercowy. Około 10 procent ostrych zespołów wieńcowych jest wywoływana przez wirusa grypy - mówi pulmonolog profesor Adam Antczak.

Najwięcej zachorowań i podejrzeń zachorowania na grypę odnotowano na Mazowszu, w Wielkopolsce, Małopolsce i na Pomorzu. Główny Inspektorat Sanitarny radzi, żeby pamiętać o częstym myciu rąk, właściwej diecie i dostosowanym do pogody ubraniu.

Z danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego-PZH w Warszawie wynika, że w sezonie grypowym 2015/2016 były ponad 4 miliony zachorowań na grypę i podejrzeń zachorowań na tę infekcję.

Ponad 16 tysięcy osób wymagały z tego powodu hospitalizacji, a 140 chorych zmarło. Według dyrektora Krajowego Ośrodka ds. Grypy NIZP-PZH prof. Lidii Brydak, w sezonie 2015/2016 zaszczepiło się zaledwie 3,4 proc. populacji.

(az)
Michał Dobrołowicz
RMF FM/PAP

...

Uwazajcie ale bez paniki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:15, 22 Sty 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Tajemnicza śmierć mężczyzny w Rybniku. Zmarł w rejonie szpitala
Tajemnicza śmierć mężczyzny w Rybniku. Zmarł w rejonie szpitala

Dzisiaj, 22 stycznia (13:33)

​Tajemnicza śmierć mężczyzny Rybniku na Śląsku. Jego ciało znaleziono w rejonie szpitala. Sprawę wyjaśniają policja i prokuratura.
Zdjęcie ilustracyjne
/RMF FM


Policję o śmierci mężczyzny zawiadomili bliscy ofiary. Miało do tego dojść w piątek wieczorem. Mężczyzna miał się zgłosić do lekarza, a ten po postawieniu diagnozy - odesłał go do domu.

Mężczyzna jednak tam nie dotarł - zmarł koło szpitalnego budynku. Tam mieli znaleźć go bliscy, zdaniem których lekarz mógł postawić złą diagnozę co do choroby.

Sprawą zajęła się prokuratura. Śledczy zabrali już m.in. dokumentację medyczną do szpitala. Kluczowe będę wyniki sekcji zwłok mężczyzny, które powinny dać odpowiedź na pytanie, dlaczego zmarł.

(abs)
Marcin Buczek

..

Znow koszmar.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 14:16, 23 Sty 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Zakaz sprzedaży leków poza apteką uderzy w mieszkańców wsi
Zakaz sprzedaży leków poza apteką uderzy w mieszkańców wsi

19 minut temu

W 15 milionów polskich pacjentów uderzy rozporządzenie Ministerstwa Zdrowia ograniczające sprzedaż leków poza aptekami - alarmują producenci medykamentów i federacje konsumentów. "To głównie mieszkańcy terenów wiejskich. Sprzedaż pozaapteczną uruchomiono właśnie głównie ze względu na mieszkańców wsi, żeby zapewnić im dostęp do doraźnych leków" - mówi w rozmowie z RMF FM Ewa Jankowska, prezes Polskiego Związku Producentów Leków Bez Recepty. Chodzi o dokument, który ma zmniejszyć liczbę medykamentów sprzedawanych w sklepach i na stacjach benzynowych. Resort chce, żeby zniknęły stamtąd leki potencjalnie niebezpieczne. Do jutra trwają konsultacje społeczne na temat projektu rozporządzenia.
Dziś 70 procent leków do sprzedaży poza aptekami dostarczają polskie firmy
/Zdj. ilustracyjne /Archiwum RMF FM


Projekt zakłada ostrą interwencję w nasz kanał dystrybucji eliminując 90 proc. produktów leczniczych z obecnie dostępnych na półkach sklepowych. Ustawodawca nie przedstawił uzasadnienia tak restrykcyjnego podejścia do naszego kanału dystrybucji. Proponowane rozwiązania są dla nas niezrozumiałe, gdyż z uwagi na zmniejszającą się ilość aptek poza ośrodkami miejskimi ogranicza się dostęp do leków konsumentom, którzy w przypadku wystąpienia nagłego bólu czy zwykłego przeziębienia pierwsze kroki kierują do najbliższego sklepu - przekonuje Renata Juszkiewicz, prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji.

Jeżeli projekt rozporządzenia wejdzie w życie w tej formie, znacząco utrudni wszystkim Polakom, a szczególnie tym mieszkającym na wsi i w mniejszych miejscowościach, dostęp do doraźnej pomocy medycznej i zwiększy jej koszty. Aktualny projekt odpowiada jedynie na postulaty Naczelnej Izby Lekarskiej, a pomija te zgłaszane przez inne środowiska, między innymi przez Polską Izbę Handlową - mówi Maciej Ptaszyński, dyrektor generalny Polskiej Izby Handlu.

Krytyka Polskiego Związku Producentów Leków bez Recepty dotyczy przede wszystkim dostępu do leków zawierających paracetamol, czyli związku, który jest na przykład w lekach na ból głowy. Poza apteką dostępne miałyby być tabletki zawierające tylko 300 miligramów paracetamolu.

Te produkty standardowo występują w dawce 500 miligramów na tabletkę. Na dziś dawkę 300 miligramów ma tylko jeden producent. Minister zdrowia zgłaszając takie propozycje chce spowodować, że w naturalny sposób nie będzie dostępności tego produktu - mówi w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Ewa Jankowska, prezes Polskiego Związku Producentów Leków Bez Recepty. Firmy farmaceutyczne w czasie 30 dni nie zdążą dopasować się i zmienić sposobu produkcji - dodaje.

Ewa Jankowska mówi, że ministerstwo chce za to dopuścić do sprzedaży omperazol stosowany na przykład w leczeniu chorób wrzodowych. Mimo że - wbrew idei rozporządzenia - nie jest to lek doraźny, tylko stosowany w leczeniu choroby przewlekłej.

Farmaceuci zawracają też uwagę na to, że po wejściu w życie nowego rozporządzenia poza aptekami nie będzie można kupić tak zwanych mieszanek, czyli popularnych leków dwuskładnikowych - stosowanych na przykład w przypadku przeziębienia. Mimo że kilka mieszanek jest wymienionych w projekcie rozporządzenia. Paradoks jest taki, że na rynku nie ma zarejestrowanych takich mieszanek! w związku z tym otrzymujemy coś, z czego nie możemy skorzystać. Nie służy to ani dobru pacjenta, ani rozwoju gospodarki - dodaje Ewa Jankowska, prezes Polskiego Związku Producentów Leków Bez Recepty. Jej organizacja przewiduje, że nowe regulacje uderzą w krajowych producentów medykamentów. Dziś 70 proc. leków do sprzedaży poza aptekami dostarczają polskie firmy.

(j.)


Michał Dobrołowicz

...

Jeszcze wieś będzie chorowała...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:31, 25 Sty 2017    Temat postu:

Serock: nie żyje dwuletni chłopczyk. Zmarł przez błąd lekarza?
oprac.Violetta Baran
25 stycznia 2017, 13:10
Tragedia w Serocku. Nie żyje dwuletni chłopczyk. Sprawą zajęła się już prokuratura, która bada czy lekarze i ratownicy udzielający mu pomocy nie popełnili błędów.



- Śledztwo prowadzone jest w sprawie narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia dwuletniego dziecka przez osoby udzielające mu pomocy medycznej. We wtorek przeprowadzana jest sekcja zwłok dziecka - powiedział PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga prokurator Łukasz Łapczyński.

Chłopiec w sobotę zaczął skarżyć się na ból brzucha. Z ustaleń śledczych wynika, że rodzice jeszcze w nocy z soboty na niedzielę przywieźli chłopca do lekarza dyżurującego w ramach nocnej opieki medycznej w Legionowie. - Zostało zbadane przez lekarza i lekarz nie stwierdził konieczności hospitalizacji. Rodzice wrócili do domu, po upływie kilkunastu godzin niepokojące objawy się powtórzyły, tym razem wezwano karetkę pogotowia, jednak ratownik po zbadaniu dziecka nie stwierdził konieczności jego hospitalizacji - opowiada prok. Łapczyński.

Po upływie godziny stan chłopca znacznie się pogorszył. Zaczął tracić przytomność, przestał oddychać. Lekarz, który przyjechał z wezwaną karetką reanimował go przez godzinę. - Nie udało się jednak przywrócić czynności życiowych - dodał prokurator. Ratownicy o całym zdarzeniu poinformowali policję.


We wtorek po południu rozpoczęła się sekcja zwłok chłopca. Ma ona wyjaśnić przyczyny śmierci dziecka. - Zabezpieczona została też dokumentacja medyczna, przesłuchiwani są świadkowie - dodał prok. Łapczyński.
PAP

...

Dwoch lekarzy bylo. Zakladam, ze w swietle tego co ich uczyli nic nie bylo. Lekarze nie sa cudotworcami. Czego ich naucza to wiedza.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:37, 25 Sty 2017    Temat postu:

Kraków: kolejka karetek przed szpitalem
oprac.Anna Kozińska
25 stycznia 2017, 11:42
Ratownicy przez kilka godzin nie mogą przekazać krakowskiemu szpitalowi pacjentów. Przed placówką powstała kolejka karetek. O sytuacji poinformowano na facebookowym profilu o nazwie "Ratownictwo Medyczne - łączy nas wspólna pasja".



- Oczekiwanie Zespołów Ratownictwa Medycznego na przekazanie pacjenta po kilka godzin to chyba już problem OGÓLNOPOLSKI. Był Wrocław teraz czas na Kraków!!! - brzmi treść wpisu.

Do tekstu zostało dołączone zdjęcie, przesłane przez anonima. Zrobiono je z ósmej karetki, czekającej w kolejce na dostęp do Szpitala im. Żeromskiego w Krakowie.

W zakończeniu wpisu czytamy również: - Niestety dłuższe oczekiwanie na SOR powoduje brak zespołów w sytuacji zagrożenia życia dla najbardziej potrzebujących w danym rejonie.




Pod postem pojawiło się wiele komentarzy. - Widzę, że niektóre szpitale aż za bardzo wzięły do serca powiedzenie "czas leczy rany" - napisała jedna z internautek.




Co na to ratownicy? - Mój rekord to trzy godziny oczekiwania na wjazd na szpitalny oddział ratunkowy - powiedział anonimowo serwisowi gazetakrakowska.pl pracownik Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego. - Tak jest kilka razy w tygodniu. Stoimy przed SOR-em i czekamy, aż lekarz wpuści nas do środka. Jeśli nie wieziemy pacjenta z bezpośrednim zagrożeniem życia, musimy uzbroić się w cierpliwość - dodał.

- Nie zgodziłabym się z twierdzeniem, że takie sytuacje są częste. Zdarzają się, ale nie nagminnie. (...) Jeśli jest kolejka karetek przed SOR-em, to zwykle rozładowuje się w kilkanaście minut, do pół godziny - zaznaczyła Joanna Sieradzka, rzeczniczka Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego.

Podkreśliła również, że w ostatnich tygodniach lekarze i ratownicy medyczni mają więcej pracy niż zazwyczaj. Pracownik KPR twierdzi z kolei, że karetek i SOR-ów jest za mało.


- Weszła nowelizacja, która usunęła lekarzy z zespółów ratownictwa. Do tej pory mogli już w karetce zdecydować, czy pacjent musi trafić do szpitala. Ratownicy nie mają takich kompetencji. Dlatego wszyscy pacjenci są wożeni na SOR-y. Te osiem karetek czekających na wjazd to wynik decyzji ministerstwa, które ustanowiło takie zasady - komentuje Jerzy Friediger, dyrektor Szpitala im. Żeromskiego w Krakowie.

Do wojewody, który zarządza systemem ratownictwa medycznego w regionie, nie wpłynęły żadne skargi w tej sprawie, o czym poinformował jego rzecznik Krzysztof Marcinkiewicz.

Podobna, a nawet gorsza, sytuacja jest we Wrocławiu. Tam czas oczekiwania na przekazanie pacjenta to nawet osiem godzin. - Problem jest nie od dziś. (...) Trzeba jednak zaznaczyć, że czekają wyłącznie pacjenci mniej pilni. Ci z zawałem serca są przyjmowani w trzy minuty i to we wszystkich szpitalach - powiedział Gazecie Wrocławskiej ratownik z Wrocławia.
Facebook/gazetakrakowska.pl/WP

...

Cos sie sluzba zdrowia sypie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:39, 25 Sty 2017    Temat postu:

Prof. Chazan nowym ministrem zdrowia?
oprac.Patryk Osowski
25 stycznia 2017, 11:29
Obecny minister zdrowia Konstanty Radziwiłł nie należy niewątpliwie do zbierających najlepsze oceny członków rządu Beaty Szydło. "W związku z tym mówi się, że mógłby zastąpić go np. znany przeciwnik aborcji prof. Bogusław Chazan" - informuje fakt.pl.



Urzędujący minister Radziwiłł ma coraz więcej przeciwników. W ostatnich dniach krytykują go nawet przychylne PiS-owi media. Np. goście i widzowie "Rozmów Niedokończonych" w Telewizji Trwam Ojca Rydzyka zarzucali mu niewywiązywanie się z obietnic i zmian zapowiadanych podczas kampanii wyborczej.

"Premier Beata Szydło, po spotkaniu w ramach przeglądu resortów co prawda zapewniła, że nie przewiduje jego dymisji. Jednocześnie to ona zadecydowała o tym, by powołać jeszcze jednego wiceministra w resorcie zdrowia" - podkreśla fakt.pl.

Ruszyła "giełda" nazwisk

Stanowisko wiceministra obejmie Józefa Szczurek-Żelazko, posłanka PiS i dyrektor szpitala w małopolskim Brzesku. Nowa wiceminister ma zajmować się właśnie wprowadzaniem zmian w służbie zdrowia, co jednak świadczy o tym, że według premier Radziwiłł w reformowaniu potrzebuje co najmniej wparcia.


Coraz częściej pojawiają się jednak sugestie dotyczące wymiany szefa resortu zdrowia. Wśród potencjalnych kandydatów na to stanowisko najczęściej pojawia się nazwisko Bogusława Chazana.


Znany ginekolog jest byłym dyrektorem warszawskiego Szpitala Specjalistycznego im. Świętej Rodziny. Po raz pierwszy zrobiło się o nim głośno w 2014 roku, kiedy jako szef wspomnianej placówki powołując się na klauzulę sumienia odmówił wykonania zabiegu aborcji.

Na giełdzie nazwisk pojawia się także postać prof. Grzegorza Gieleraka (50 l.), szefa wojskowego szpitala przy ul. Szaserów w Warszawie.
Fakt

...

Nie wiem czy prof. Chazan jest odpowiedni. To musi byc zarzadca bardziej. Nie bedzie przeciez leczyl.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 22:18, 25 Sty 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Dymisja wiceministrów zdrowia Jarosława Pinkasa i Piotra Warczyńskiego
Dymisja wiceministrów zdrowia Jarosława Pinkasa i Piotra Warczyńskiego

Dzisiaj, 25 stycznia (17:31)

Dymisja wiceministrów zdrowia Jarosława Pinkasa i Piotra Warczyńskiego. Zostali odwołani przez premier Beatę Szydło. Od lutego pracę w resorcie zdrowia na stanowisku wiceministra podejmie natomiast Józefa Szczurek-Żelazko.
Piotr Warczyński (fot. Radek Pietruszka/PAP) i Jarosław Pinkas (fot. Radek Pietruszka/PAP)
/PAP/EPA

Piotr Warczyński odchodzi z resortu z powodów prywatnych, ale nie podaje szczegółów. Z kolei Jarosław Pinkas - jak usłyszał nasz dziennikarz od rzecznika rządu Rafała Bochenka - będzie pełnił w ministerstwie inną funkcję.

Na stanowisku wiceministra zdrowia Pinkasa zastąpi Józefa Szczurek-Żelazko, posłanka Prawa i Sprawiedliwości, będąca z zawodu pielęgniarką.

(az)
Patryk Michalski

...

I prosze. Dobra zmiana cos nie tego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 12:46, 27 Sty 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Grypa szaleje. Coraz więcej szpitali wprowadza zakaz odwiedzin
Grypa szaleje. Coraz więcej szpitali wprowadza zakaz odwiedzin

Dzisiaj, 27 stycznia (07:33)
Aktualizacja: Dzisiaj, 27 stycznia (08:15)

Ogromna fala zachorowań na grypę w całej Polsce - ostrzega Główny Inspektorat Sanitarny. W ostatnim tygodniu na grypę i podobne infekcje zachorowało 230 tysięcy osób. Coraz więcej szpitali wprowadza zakaz odwiedzin pacjentów, żeby uniknąć epidemii.
Najwięcej osób choruje na grypę w województwie mazowieckim
/Charlotte Atkinson / Lifestyle /PAP/EPA


Najwięcej osób choruje na grypę w województwie mazowieckim - to około 40 tysięcy osób, w Małopolsce - 30 tysięcy, a na Pomorzu - 25,5 tysiąca.

W samej Warszawie odnotowano prawie 8 tysięcy przypadków.

Liczby robią wrażenie na lekarzach i Głównym Inspektoracie Sanitarnym, według którego w ostatnim tygodniu do szpitali trafiło blisko 1000 chorych z objawami pogrypowych powikłań. Najczęściej to problemy z układem oddechowym.

Tylko na Mazowszu m.in. szpitale w Ostrołęce i Radomiu wprowadziły zakaz lub ograniczenie odwiedzin chorych. Według Państwowego Zakładu Higieny tak wysoki wskaźnik zachorowań może być efektem niechęci do szczepień.
W szpitalach w Warmińsko-Mazurskiem najwięcej jest dzieci

W Warmińsko-mazurskiem od początku roku zachorowało na grypę prawie 9 tysięcy osób. W porównaniu z Mazowszem to stosunkowo mało, ale i tak dwa razy więcej niż w styczniu rok temu. Do tej pory na hospitalizację skierowano 54 osoby. Niestety w większości są to dzieci, które nie ukończyły jeszcze 4. roku życia.

Najwięcej chorych przybywa teraz w szpitalach w Węgorzewie, Piszu i Działdowie, nigdzie jednak nie wstrzymano przyjęć.

To najgorsze statystyki zachorowań na grypę w regionie od czterech lat.
W Śląskiem zakazy odwiedzin

40 tysięcy osób zachorowało od początku stycznia na grypę w Śląskiem. Szpitale w Rudzie Śląskiej, Katowicach czy Tychach wprowadziły już całkowity zakaz odwiedzin. W Wodzisławiu Śląskim, Chorzowie i Zawierciu ograniczono liczbę odwiedzających. W Sosnowcu dotyczy to jednego oddziału.

Na oddziale pulmonologii ograniczyliśmy wizyty. Można przyjść pomiędzy 16:00 a 18:00. Najlepiej żeby to była osoba dorosła i zdrowa, czyli żeby nie kichała i nie prychała - powiedział nam Mirosław Rusecki, rzecznik szpitala św. Barbary w Sosnowcu.
Na Dolnym Śląsku może to być najgorszy sezon grypowy od lat

Ponad 20 tysięcy zachorowań i podejrzeń zachorowań na grypę odnotowano w ostatnim tygodniu na Dolnym Śląsku. Do szpitali skierowano 42 osoby. Specjaliści nie mają wątpliwości - jeżeli tendencja wzrostowa się utrzyma to będzie najgorszy sezon grypowy od kilku lat.

Z powodu grypy zakazy odwiedzin wprowadzono już w większości wrocławskich szpitali. Ograniczenia obowiązują we wszystkich klinikach Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 1, w placówce przy Koszarowej - na pediatrii przy łóżku może być tylko jeden rodzic. Dla odwiedzających zamknięte są placówki także przy Borowskiej, Weigla i Kamieńskiego.

(j.)
Marcin Buczek
, Piotr Bułakowski
, Bartek Paulus
, Patryk Michalski

...

Sezon...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:08, 30 Sty 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Nieprzyjęta do szpitala 7-latka zmarła. To wynik błędu lekarskiego?
Nieprzyjęta do szpitala 7-latka zmarła. To wynik błędu lekarskiego?

Dzisiaj, 30 stycznia (15:00)

​Prokuratura bada sprawę śmierci 7-letniej dziewczynki z Pluskowęs koło Chełmży w województwie kujawsko-pomorskim. Dziecko miało być kilkukrotnie odsyłane z pogotowia i nieprzyjęte do szpitala.
Zdjęcie ilustracyjne
/Krzysztof Kot /RMF FM

7-letnia Nikola, krótko po przebytej ospie, wymiotowała, miała biegunkę i wysoką gorączkę. Lekarz pierwszego kontaktu miał odesłać dziewczynkę do domu. Podobnie było na pogotowiu, na które później rodzice zabrali córkę.

Wszyscy mieli powtarzać, że objawy miną. W końcu lekarz z przychodni wypisał skierowanie do szpitala - już wtedy dziewczynka opadała z sił i nie była w stanie sama iść.

Jak powiedzieli reporterowi RMF FM bliscy 7-latki, w szpitalu powiatowym w Chełmży czekali aż 4 godziny, bo nikt nie chciał się nimi zająć. Dziecko zmarło.

Prokuratura zbiera dokumentację medyczną. Podejrzewa, że mogło dojść do popełnienia błędu medycznego ze skutkiem śmiertelnym.

W najbliższym czasie wszczęte zostanie śledztwo, natomiast w czwartek odbędzie się sekcja zwłok dziewczynki.

(łł)
Paweł Balinowski

...

Kolejna...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 25, 26, 27 ... 54, 55, 56  Następny
Strona 26 z 56

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy