Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Słuszba sdrofia nam roskfita!
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 21, 22, 23 ... 54, 55, 56  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:43, 15 Sty 2016    Temat postu:

"Nie jest panu wstyd?" Karczewski przyparty do muru ws. leków dla dzieci: "Zajmę się tym. Porozmawiam z ministrem"
15 stycznia 2016, 11:44
Marszałek Senatu przyparty do muru przez prowadzącego #dziejesienazywo Roberta Mazurka obiecał, że zajmie się problemem podwyżek cen leków dla dzieci po przeszczepach. - Tak, mam pięcioro wnuków. Nie chciałbym na nich eksperymentować - przyznał Stanisław Karczewski, mówiąc o tańszych zamiennikach leków ratujących życie, które jak się okazało, nie były testowane na dzieciach.

- Wie pan o tym, że podstawowe leki po przeszczepach dla dzieci podrożały z 3,20 zł do 159 zł i do 1420,70 zł, bo przestały być refundowane? - zapytał prowadzący #dziejesienazywo Robert Mazurek marszałka Senatu. - Znam tę sytuację, mam kontakt z ministrem [zdrowia - przyp.red.] Radziwiłłem. To są bardzo drogie leki, ale są dużo tańsze zamienniki - odparł Karczewski.

Na uwagę prowadzącego, że wspomniane zamienniki nie były badane na dzieciach, marszałek Senatu odparł: "jeżeli wystąpiło zawirowanie, na pewno zostanie wyjaśnione". Przyznał, że ma wnuki i nie chciałby na nich eksperymentować. - Jeśli zrobiono jakiś błąd, zostanie to zmienione. Nie znam dokładnie tej sytuacji, nie znam szczegółów - oświadczył polityk.

- Nie jest panu wstyd? Miała być dobra zmiana, a dzieci w najtrudniejszej sytuacji nie będzie stać na leki. To nie jest tabletka na ból głowy, to jest lek ratujący ich życie - podkreślił prowadzący. - Zajmę się tym. Porozmawiam z ministrem - obiecał Karczewski.

...

Co ciekawe Mazurek popiera PiS. Zatem takie wywiady mu sie chwali. Mozna tu mowic o dziennikarstwie bo od poparcia wazniejszy jest obowiazek zawodu.
Nie ma zadnego planu. Tymczasowa ustawa medialna, trybunalowa a teraz lekowa... Przez tyle lat istnienia nie dorobili sie programu...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:13, 15 Sty 2016    Temat postu:

Farmaceuci: leki powinny sprzedawać tylko osoby ze stosownymi kwalifikacjami

Farmaceuci: leki powinny sprzedawać tylko osoby ze stosownymi kwalifikacjami - Shutterstock

Leki nie są produktami konsumpcyjnymi; sprzedawać je powinny jedynie osoby posiadające stosowne kwalifikacje - podkreśla Naczelna Rada Aptekarska, komentując plany resortu zdrowia, który chce ograniczyć sprzedaż medykamentów poza aptekami

Resort zdrowia planuje ograniczyć listę leków dopuszczonych do obrotu poza aptekami. Celem tych zmian jest zmniejszenie ryzyka nadmiernego spożywania medykamentów bez konsultacji z lekarzem. MZ argumentuje, że leki sprzedawane w sklepach i na stacjach benzynowych często są niewłaściwie przechowywane i dostępne w zbyt dużych opakowaniach.
REKLAMA


Plany te popierają aptekarze. Zdaniem samorządu farmaceutów rozporządzenie ministra zdrowia w tej sprawie wymaga pilnej nowelizacji, poprzez zaostrzenie kryteriów dopuszczenia produktów leczniczych do obrotu w ogólnodostępnych placówkach handlowych. W ich ocenie prawo dopuszcza do sprzedaży poza aptekami i punktami aptecznymi medykamenty, "które nigdy nie powinny być przedmiotem obrotu pozaaptecznego".

- Leki nie są produktami konsumpcyjnymi. W swych mechanizmach działania zmieniają fizjologię narządów. Przy przewlekłym stosowaniu mogą doprowadzać do nieodwracalnych zmian w tkankach ustroju. Wydawanie produktu leczniczego powinno być dokonywane jedynie przez osobę posiadającą stosowne kwalifikacje. Wiele krajów UE nie pozwoliło sobie na dopuszczenie leków silnie działających do obrotu pozaaptecznego - podkreślił wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej dr Marek Jędrzejczak.

Farmaceuci wskazują, że problemami wynikającymi ze sprzedaży medykamentów poza aptekami są m.in. interakcje spowodowane zażywaniem leków kupowanych w sklepach ogólnodostępnych ze środkami stosowanymi w terapii przewlekłej. Aptekarze zgadzają się także z oceną resortu zdrowia, że leki w sklepach i na stacjach benzynowych często są przechowywanie bez zachowania wymogu utrzymania stosownej temperatury i wilgotności powietrza.

- Właściwym miejscem do obrotu produktem leczniczym jest jedynie apteka, która zobowiązana jest do spełnienia ustawowo określonych wymogów dotyczących warunków lokalowych, wyposażenia oraz wymagań w zakresie zatrudnienia osób kompetentnych do wydawania produktów leczniczych. Ponadto apteki są podmiotami transparentnymi, gwarantującymi oryginalność pochodzenia produktu leczniczego - dodał Jędrzejczak.

Wiceminister zdrowia Krzysztof Łanda zapewnił, że zmiany nie będą wprowadzane "w sposób rewolucyjny" i będą przedmiotem konsultacji publicznych.

Podkreślił, że niektóre leki stosowane doraźnie nadal będą dostępne w sprzedaży w sklepach i na stacjach benzynowych, aby np. kierowca, który gorączkuje, mógł podczas podróży kupić sobie potrzebny lek. Resort chce, by były one sprzedawane w małych opakowaniach np. po 2-4 tabletki. Zdaniem wiceministra leki, które mogą wywoływać poważne działania niepożądane i interakcje, nie powinny być tak powszechnie dostępne, jak to obecnie ma miejsce.

Łanda dodał, że ważnym argumentem jest to, że niektóre z leków dostępnych w obrocie pozaaptecznym są przechowywane "w warunkach, które urągają podstawowym standardom", np. w wysokich temperaturach i na naświetleniu. Dodaje, że zarówno Główny Inspektorat Sanitarny, jak i Główny Inspektorat Farmaceutyczny nie mają możliwości prowadzenia kontroli w tak licznych punktach sprzedaży.

Z badań przeprowadzonych w listopadzie przez Federację Konsumentów wynika, że dwóch na trzech Polaków uważa, że leki bez recepty nadal powinny być dostępne także w innych niż apteki punktach sprzedaży. Respondenci argumentowali, że zwiększa to dostępność do leków (szczególnie gdy apteka jest daleko od miejsca zamieszkania) i daje możliwość ich zakupu w razie nagłej potrzeby w późniejszych godzinach i bez konsultacji.

Osoby kupujące leki bez recepty częściej same podejmują decyzję o zakupie niż konsultują ją z lekarzem (63 proc.). Zaleceniami lekarza częściej kierują się osoby, które leki kupują leki w aptekach (49 proc.), niż ci, którzy sięgają po nie w innych miejscach (31 proc.).

Większość osób kupujących leki bez recepty sięga po środki na ból głowy (50,8 proc.). Popularne są też leki przeciwgorączkowe (44 proc.), na przeziębienie (43 proc.), na ból i zapalenie gardła (38 proc.) oraz na ból mięśni i stawów (32 proc.). Tylko 6 proc. respondentów nie kupiło żadnego leku bez recepty w ciągu ostatnich 12 miesięcy.

...

Problem w definicji. Jesli ,,lekiem" sa np bandaże i środki na rany to lepiej zeby byly i na stacjach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:08, 15 Sty 2016    Temat postu:

20-latka walczyła o życie. Teraz musi zapłacić NFZ 93 tysiące złotych
Agnieszka Kopacz
15 stycznia 2016, 14:11
Ratowanie życia może słono kosztować Zofię Piwowar. 20-latka dostała od NFZ rachunek na prawie 93 tysiące złotych. Dziewczyna trafiła do szpitala w Warszawie, bo dramatycznie spadła jej liczba płytek krwi. Wtedy walczyła o życie - teraz o anulowanie tej kwoty lub chociaż rozłożenie jej na raty. Na tak wysoką opłatę po prostu jej nie stać. Sytuację pogarsza fakt, że choruje na stwardnienie rozsiane.

Jeżeli spotkali się państwo z sytuacjami, które wymagają pomocy, bądź interwencji, prosimy o kontakt na adres: [link widoczny dla zalogowanych]

...

SZOK! Modlic sie do Anieli.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 13:48, 16 Sty 2016    Temat postu:

Marszałek Senatu Stanisław Karczewski zapowiada zmiany w służbie zdrowia. "NFZ nie wypalił, nie jesteśmy w stanie dalej utrzymywać tej instytucji"
16 stycznia 2016, 11:16
Jesteśmy za likwidacją NFZ, mówiliśmy o tym od wielu lat. Jest wielkie doświadczenie dokonane na polskim społeczeństwie, które się nie sprawdziło. NFZ nie wypalił, nie jesteśmy w stanie dalej utrzymywać tej instytucji - powiedział marszałek Senatu Stanisław Karczewski w programie Wirtualnej Polski #dziejesienazywo.



W rozmowie z Robertem Mazurkiem polityk PiS powiedział, że środki na służbę zdrowia będzie dzielić ministerstwo, "ale przede wszystkim struktury wojewódzkie" - Będą to robić wojewodowie, musi być nad tym nadzór. To jest zdanie wszystkich ekspertów, że NFZ się nie sprawdził. Wszyscy mówią, że jest w służbie zdrowia źle. Chcemy zmienić system ubezpieczeń na system budżetowy, przechodzi składka do budżetu - oznajmił.

- W służbie zdrowia jest za mało pieniędzy. Również Donald Tusk na białym szczycie zapowiedział podniesienie składki od 2010 roku. Nie zrobił tego, zapomniał o tym albo nas oszukał - dodał Karczewski.

...

Przypuszczalnie najlepsza opcja bylo by gdyby dawne regionalne mogly dzialac w calym kraju i mozna by wybrac ktory sie chce. A pieniadze szly by za pacjentem. Miller zrobil jeden moloch...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 11:56, 19 Sty 2016    Temat postu:

Pacjent z podejrzeniem zawału czekał trzy godziny na pomoc. Droga nie była odśnieżana od tygodni
18 stycznia 2016, 20:36
Pacjent ze stwierdzonym migotaniem przedsionków trzy godziny musiał czekać na karetkę, bo od tygodni nikt nie odśnieża drogi na przełęczy Okraj w Karkonoszach. Załoga ambulansu poprosiła o pomoc ratowników górskich. - Ratownicy Grupy Karkonoskiej GOPR wyjechali, zabrali ratownika medycznego z pogotowia, dojechali na miejsce zgłoszenia, udzielili pomocy, ewakuowali osobę poszkodowaną i przekazali do karetki pogotowia - relacjonuje Sławomir Czubak, naczelnik Grupy Karkonoskiej GOPR.



Starosta jeleniogórski Anna Konieczyńska przyznaje, że między władzami powiatu a województwa istnieje spór, do kogo powinna należeć droga i jej odśnieżanie. - Uzgodniliśmy z Dolnośląską Służbą Dróg i Kolei we Wrocławiu, że wspólnie musimy pomóc osobom, które prowadzą działalność na Okraju - informuje starosta. - Będziemy się starali, aby ta droga była bezpieczna i dla tych państwa, i dla gości, którzy chcą odwiedzać ich schronisko - obiecuje Konieczyńska.

...

Nieodsniezenie moze kogos wykonczyc.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 12:11, 19 Sty 2016    Temat postu:

Radom: radiolodzy nie chcą pracować dłużej za te same pieniądze

Szpital - Thinkstock

Radiolodzy z Radomskiego Szpitala Specjalistycznego nie przyjęli nowych warunków pracy, zgodnie z którymi mieliby codziennie pracować dłużej za te same pieniądze. Prezydent miasta, któremu podlega lecznica, liczy na porozumienie z lekarzami.

Wiceprezydent Radomia Jerzy Zawodnik zapowiedział wczoraj, że władze miasta i dyrekcja lecznicy są gotowe do rozmów z medykami. - Planujemy zmianę regulaminu pracy, widełek płacowych - powiedział Zawodnik dziennikarzom po spotkaniu ze związkami zawodowymi. - Jeżeli szpital będzie na to stać, to w pierwszej kolejności kwestie płacowe zostaną zaspokojone w przypadku tej grypy pracowników szpitala, którym został dostosowany czas pracy do obowiązujących przepisów prawa – zaznaczył.
REKLAMA


Na początku grudnia ub. roku wypowiedzenia zmieniające warunki pracy otrzymało ponad 100 pracowników Radomskiego Szpitala Specjalistycznego, m.in. fizjoterapeuci, technicy i lekarze radiologii oraz pracownicy prosektorium. Wszyscy, poza lekarzami radiologami i trzema fizjoterapeutami, przyjęli nowe umowy. - Zgodnie z nowymi warunkami pracy mielibyśmy pracować dłużej za te same pieniądze. Chodzi nam o podwyżki, albo o inne korzystne dla nas finansowe rozwiązania – powiedział jeden z lekarzy radiologów.

Zmiany warunków pracy są związane z przepisami ustawy o działalności leczniczej, które weszły w życie w 2014 r. Przepisy te określają wymiar czasu pracy poszczególnych grup zawodowych – lekarze radiolodzy w ramach szpitalnego etatu mają pracować nie - jak do tej pory - 5 godzin dziennie, ale - tak jak pozostali medycy - 7 godzin i 35 minut. We wrześniu ub. roku badający ustawę Trybunał Konstytucyjny orzekł, że wydłużenie czasu pracy jest zgodne z Konstytucją.

Radiolodzy będą pracować po staremu do końca lutego. - Do tego terminu mamy czas, aby dojść do porozumienia – powiedział dyrektor szpitala Marek Pacyna. Pytany przez dziennikarzy, co będzie, jeśli tak się nie stanie, stwierdził, że lecznica będzie musiała ogłosić konkurs i wybrać firmę, która zastąpi lekarzy w opisywaniu zdjęć radiologicznych.

...

Znow protest.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:12, 21 Sty 2016    Temat postu:

Zwłoki pacjentów szpitala we Wrześni przechowywane są w kontenerze zamiast w kostnicy
Janusz Ludwiczak
Dziennikarz Onetu

Szpital we Wrześni przechowuje zwłoki w kontenerze - Thinkstock

Kilka miesięcy temu otwarto nowy budynek szpitala powiatowego we Wrześni. Zapomniano jednak o zbudowaniu w nim kostnicy. Obecnie ciała zmarłych pacjentów przechowywane są... w kontenerze, a rodzina nie może pożegnać się z bliską osobą. Dyrekcja zapewnia zaś, że to rozwiązanie przejściowe.

W połowie września ubiegłego roku otwarto jedną z najnowocześniejszych placówek medycznych w Polsce. Nowy szpital we Wrześni spełnia wszystkie europejskie standardy, posiada 190 łóżek, wyposażony jest w SOR, a jego budowa kosztowała 67 mln zł. Zapomniano jednak o jednym. Nikt nie pomyślał o przeznaczeniu pomieszczeń na kostnicę. Ta obecna, która znajduje się w starym gmachu, musiała zostać zamknięta. Po wejściu ekipy remontowej okazało się, że budynek nadaje się tylko do rozbiórki.
REKLAMA

Audi A6
od 35 000 z? | roczniki od 2009

BMW Seria 7
od 96 000 z? | bezwypadkowy | 2010 rok

OTOMOTO
Tutaj znajdziesz wszystkie modele!

Obecnie kostnica szpitala znajduje się... w kontenerze na dziedzińcu pomiędzy nowym budynkiem lecznicy a starym gmachem. Kontener z kostnicą znajduje się obok drugiego kontenera, w którym przechowywane są odpady medyczne. Nie ma nawet warunków, by rodzina zmarłego mogła pożegnać się z bliską osobą.

Dyrekcja szpitala i władze powiatu wrzesińskiego zapewniają, że to sytuacja przejściowa.

– Pierwotnie kostnica dla zmarłych miała być zmodernizowana i pozostać w miejscu, w którym była. Jednak w międzyczasie powstały techniczne przeciwwskazania dla takiej lokalizacji, związane z realizacją inwestycji rozbudowy wrzesińskiego szpitala. Obecne rozwiązanie w formie kostnicy kontenerowej jest tymczasowe i wynika z konieczności dokończenia trwających prac. Taka forma jest zgodna z obowiązującymi przepisami, co potwierdziła kontrola, która miała miejsce 20 stycznia – tłumaczy w rozmowie z Onetem Dionizy Jaśniewicz, starosta wrzesiński.

– Docelowo kostnica będzie w starym budynku szpitala. Długość trwającego obecnie okresu przejściowego wynika z konieczności dopełnienia formalności związanych z nową lokalizacją i dostosowania pomieszczeń do obowiązujących wymogów – dodaje Jaśniewicz.

...

Ruski swiat?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:07, 22 Sty 2016    Temat postu:

Konflikt w rządzie. Konstanty Radziwiłł: siłowe rozwiązania nie zahamują emigracji młodych lekarzy

Konstanty Radziwiłł - Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta

W środę Jarosław Gowin wyraził opinię, że studia medyczne powinny być płatne. Zaproponował także, aby lekarze odpracowywali swoją naukę. - Siłowe rozwiązania, jak zakaz wyjazdu z kraju czy odpracowywanie studiów, nie zahamują emigracji młodych lekarzy - twierdzi natomiast minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. Wyglada więc na to, że w obozie rządzącym nie ma jednolitego stanowiska.

Wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin w środę w radiu RMF FM powiedział, że rozpoczął rozmowy z ministrem zdrowia na temat odpłatności za studia medyczne. Mówił, że warto rozważyć rozwiązanie, zgodnie z którym lekarze odpracowywaliby studia.
REKLAMA


- W sytuacji ogromnego drenażu polskiego budżetu, czyli portfeli nas wszystkich, wynikającego z emigracji dużej rzeszy lekarzy, warto rozważyć taki projekt, żeby studia (medyczne) były płatne, żeby ich koszt był w 100 proc. pokrywany przez państwowe stypendia, ale te stypendia trzeba byłoby przez pewien okres odpracowywać - mówił Gowin. Z informacji przekazanej wczoraj wynika jednak, że resort nauki nie pracuje nad wprowadzeniem opłat za studia dla lekarzy.

Radziwiłł, który dziś wziął udział w uroczystości wręczania dyplomów na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi, oświadczył, że "w Ministerstwie Zdrowia z całą pewnością nie toczą się żadne przygotowania, aby obciążać kosztami kształcenia młodych lekarzy".

- W mojej ocenie, nie jest to dobre rozwiązanie; również żadne siłowe rozwiązania, zakazujące wyjazdu z kraju, odpracowywania itd. Są po prostu w obecnym stanie prawa i wobec zasad UE zupełnie niemożliwe. Jednym z podstawowych praw każdego z nas jest swoboda przemieszczania się i wydaje się, że nie tędy droga - dodał Radziwiłł.

Zdaniem ministra zdrowia, receptą na niedobory kadrowe w niektórych specjalizacjach medycznych będzie decyzja o zwiększeniu w tym roku naboru na polskojęzycznych studiach medycznych. - Ten nabór będzie o blisko 20 proc. wyższy. Trzeba sobie zdawać sprawę, że lekarze z tych studentów urodzą nam się dopiero za kilkanaście lat - w zależności od specjalności, którą wybiorą. To inwestycja w przyszłość, ale pierwszy krok zostanie zrobiony - zapewnił szef resortu zdrowia.

Jak dodał MZ podejmuje starania o podniesienie jakości kształcenia w zawodach medycznych. - Dlatego zdecydowałem o przywróceniu stażu podyplomowego lekarzy, który został zlikwidowany w nadziei na szybsze "produkowanie" lekarzy, ale takich, którzy z całą pewnością mieliby jakieś ułomności w zakresie umiejętności praktycznych - mówił minister.

- Planujemy także dużą reformę systemu specjalizacji, który powinien być bardziej przyjazny dla młodych lekarzy. To też powinien być jeden z elementów zatrzymujących ich w Polsce - zaznaczył.

Radziwiłł zapowiedział, że do debaty nad zmianami w systemie specjalizacji zaprosi przedstawicieli uczelni, młodych lekarzy - z którymi już jest umówiony - oraz instytucje zajmujące się kształceniem podyplomowym. Według ministra, istnieje potrzeba uproszczenia systemu. Zastanowienia się nad liczbą specjalizacji w Polsce. Jak zauważył, obecnie jest ona "rekordowa", co - ocenił - "prowadzi na manowce".

- Naprawiając system ochrony zdrowia, trzeba uatrakcyjniać wykonywanie zawodów medycznych - nie tylko zresztą zawodu lekarza, jeszcze większy problem mamy z pielęgniarkami. Ale trzeba powiedzieć, że sytuacja dotycząca emigracji lekarzy nie jest aż tak zła jak kilka lat temu - uważa Radziwiłł.

- Do pewnego stopnia emigracja - ale także powroty lekarzy z emigracji - to coś, co ma korzystny wpływ na system ochrony zdrowia, ponieważ młodzi ludzie za granicą nabywają doświadczenia i pewnego dystansu w patrzeniu na rozwiązania, które są u nas - zaznaczył.

Mówiąc o przygotowywanej zmianie systemu ochrony zdrowia, minister podkreślił, że obecnie w Ministerstwie Zdrowia pracują dwa zespoły: ds. zmian systemowych i ds. podstawowej opieki zdrowotnej, które przygotowują ustawowe zmiany, zakładające m.in. likwidację NFZ.

- NFZ jest instytucją, która prowadzi powszechne ubezpieczenie zdrowotne, a to rozwiązanie oznacza, że wśród Polaków są ubezpieczeni i nieubezpieczeni, uprawnieni i nieuprawnieni do korzystania z systemu powszechnej ochrony zdrowia. Takich, którzy są nieuprawnieni żyje obecnie w Polsce ok. 2,5 miliona - i to jest sytuacja nie do utrzymania. Zmierzamy w kierunku wprowadzenia tzw. uprawnienia obywatelskiego - każdy, kto jest chory i potrzebuje pomocy powinien ją otrzymać. W tej sytuacji NFZ jako instytucja traci rację bytu - wyjaśnił.

Minister Zdrowia wziął dziś udział w uroczystości wręczenia dyplomów absolwentom Wydziału Wojskowo-Lekarskiego Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Dyplomy uczelni uzyskało ponad 16o absolwentów kierunku lekarskiego oraz 200 absolwentów kierunku fizjoterapia (studia I i II stopnia).

...

Przypominam ze pobranie darmowej nauki w Polsce i ucieczka za granice jest czynem niemoralnym. Inna sprawa ze oplaty nie sa za dobrym wyjsciem bo z kolei uderza w biednych.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:36, 22 Sty 2016    Temat postu:

Milion oświadczeń na 50-lecie pierwszego przeszczepu
Janusz Ludwiczak
Dziennikarz Onetu

Do akcji "Drugie życie" przyłączyli się m.in. uczniowie z Zespołu Szkół Technicznych w Ostrowie Wielkopolskim - Materiały prasowe

Uczniowie z 30 szkół ponadgimnazjalnych postanowili podjąć się nietypowego wyzwania, polegającego na rozdaniu miliona oświadczeń woli o przekazaniu narządów po śmierci. Akcja ma na celu uczcić 50. rocznicę pierwszego udanego polskiego przeszczepu i wspomóc osoby, które oczekują na nowy organ, a takich w Polsce jest ponad 1,5 tysiąca. Co trzeci oczekujący na przeszczep umrze przed jego otrzymaniem.

26 stycznia 1966 roku, prof. Jan Nielubowicz z zespołem lekarzy z I Kliniki Chirurgicznej Akademii Medycznej w Warszawie, przeszczepili nerkę 18-letniej uczennicy szkoły pielęgniarskiej. Od Danuty właśnie rozpoczyna się historia polskich przeszczepów. Do dziś w Polsce przeszczepiono narząd ponad 27 tysiącom osób. Kilkanaście tysięcy z nich nadal cieszy się swoim drugim życiem. Na transplantację oczekuje kolejnych 1584 pacjentów, z czego co trzeci zapewne umrze, gdyż jej nie doczeka.

....

Brawo!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:14, 22 Sty 2016    Temat postu:

Dyrektywa tytoniowa dotknie również e-palaczy. Za palenie mogą dostać spory mandat
Piątek, 22 stycznia 2016, źródło:(MR), WP
fot.Fotolia / Teras Karina
E-palaczy czekają trudne czasy. Zmiany proponowane przez Ministerstwo Zdrowia spowodują, że palić będą mogli już tylko w specjalnie wyznaczonych palarniach. W innym wypadku e-palacz zapłaci mandat. Taki sam jak zwykły wielbiciel papierosów, czyli aż 500 złotych.


Resort zdrowia wciąż pracuje nad projektem ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych. Dokument PiS przejął od poprzedników, Polska musi niebawem dostosować krajowe przepisy do tak zwanej unijnej dyrektywy tytoniowej. Jednak nowy rząd w kilku miejscach istotnie zaostrzył przepisy. Zmiany dotkną ponad milion osób, które standardowego papierosa wymieniły na jego elektroniczną wersję.



Ministerstwo Zdrowia tłumaczy w uzasadnieniu do ustawy, że stawia na "ochronę prawa niepalących do życia w środowisku wolnym od dymu tytoniowego lub pary pochodzącej z papierosów elektronicznych". I właśnie dlatego wszyscy e-palacze będą traktowani tak samo jak palący zwykłe papierosy. A to oznacza szereg konsekwencji.

Przede wszystkim palący papierosy elektroniczne nie będą mogli robić tego w miejscach publicznych - na przystankach, w autobusach czy restauracjach. Tak jak zwykli palacze będą musieli zamykać się w palarniach. Na dodatek - jak wynika z projektu z 12 stycznia - sprzedaż elektronicznych papierosów przez internet będzie zabroniona. Jak czytamy w uzasadnieniu projektu, sprzedaż na odległość nie zapewnia odpowiedniej ochrony dzieci i młodzieży. Innymi słowy - to w sieci najłatwiej im kupić elektronicznego papierosa.

Ustawa nie oznacza jednak, że gorzej będą mieli tylko e-palacze. Zmiany czekają wszystkich: palących, sprzedających oraz nawet producentów. Kilka dni temu Polska Izba Handlu zorganizowała konferencję, na której pokazała, jak już niebawem będą wyglądać sklepowe półki.

"W sklepowych szafkach z papierosami nie będzie żadnej informacji o dostępnej ofercie, a opakowania, które się w niej znajdą, będą miały kilka centymetrów na nazwę marki i logo producenta. Całą resztę powierzchni opakowania zajmować będzie ostrzeżenie zdrowotne" - czytamy w informacji Polskiej Izby Handlu.

Zgodnie z artykułem 9b projektu ustawy, oznaczenia o szkodliwości palenia mają zajmować 65 procent powierzchni opakowania, a jednocześnie nie mogą zasłaniać znaku akcyzy. Poza informacją tekstową na opakowaniu pojawi się również kolorowy obrazek oraz informacje, gdzie można udać się po pomoc. Resztę może wykorzystać producent na umieszczenie swojego logo i nazwy papierosów. Jednocześnie papierosy mentolowe (które znikną po 2020 roku) nie będą mogły być oznaczone w żaden sposób. Izba pyta, w jaki sposób sprzedawca będzie wiedział, co sprzedaje, a kupujący co właśnie otrzymał?


źródło: Polska Izba Handlu

"Implementacja dyrektywy tytoniowej, bez skorygowania wad z obecnego projektu, może spowodować bardzo poważne straty dla budżetu państwa oraz zaburzenia w handlu" - czytamy w stanowisku PiH.

Poza tym, zgodnie z przepisami, ze sklepów znikną papierosy smakowe. Zdaniem resortu daje to niektórym kupującym iluzję zdrowego wyboru, podczas kiedy tak nie jest.

...

PALACZE NIE ROBIA NIC ZLEGO! TEZ MAJA PRAWO PALIC! Mowie to mimo ze nie znosze zadymionych pubów itp. gdy mam w ustach popiół dosłownie. MIMO ZE NIE PALE! Z tego nie wynika zakaz palenia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:34, 22 Sty 2016    Temat postu:

Rynek Zdrowia

Warto wiedzieć, czym się faszerujemy

- Shutterstock

Dwanaście instytucji, m.in. resort zdrowia, rozpoczęło akcję mającą przekonać rodaków, że suplementy diety nie leczą i nie zapobiegają chorobom. Zadanie jest trudne. Wartość polskiego rynku takich produktów szacowana jest na 3 mld zł, a media zarabiają spore pieniądze na ich reklamie.

Akcja stanowi ciąg dalszy działań podjętych w październiku br. przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz Główny Inspektorat Sanitarny, w ramach których wysłano listy do 315 producentów i dystrybutorów suplementów diety. Celem jest zwrócenie uwagi na reklamy, które nie zawsze rzetelnie i wyczerpująco informują o właściwościach tych produktów.
REKLAMA Potencja
Po tym mężczyźni mogą zadowalać partnerki przez całą noc »
Potencja
Po tym mężczyźni mogą zadowalać partnerki przez całą noc » Odchudza
Naukowcy odkryli odchudzające właściwości tego produktu... »
Sprawdź
Odchudza
Naukowcy odkryli odchudzające właściwości tego produktu... »
Sprawdź


- Suplementy diety są środkami spożywczymi. Mogą mieć korzystny wpływ na zdrowie, ale też negatywnie wpływać na organizm - przestrzega Ministerstwo Zdrowia.

Bardziej wierzymy mediom niż lekarzom

- Wartość rynku suplementów diety w Polsce jest szacowana na ok. 3 miliardy zł. To kwota odpowiadająca mniej więcej jednej trzeciej wydatków NFZ przeznaczanych na refundację leków - mówił dr Wojciech Matusewicz, prezes Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji, podczas konferencji "Kardiologia Prewencyjna 2015" (Kraków, 20-21 listopada).

- Badania wykazują, że 38% Polaków nie słucha lekarzy i bardziej ufa reklamom w mediach niż specjalistom, w tym reklamom zachwalającym m.in. działanie suplementów diety - powiedział. Zresztą z problemem braku tzw. compliance, czyli zgodności postępowania pacjentów z zaleceniami lekarza, boryka się wiele krajów.

- W Stanach Zjednoczonych analitycy wyliczyli, że koszty leczenia oraz koszty pośrednie wynikające z nieprzestrzegania zaleceń lekarskich sięgają rocznie ok. 100 miliardów dolarów - dodaje prezes Matusewicz.

Zwraca zarazem uwagę, że dużym zagrożeniem dla zdrowia są te reklamy suplementów diety, które mówią o ich rzekomych właściwościach leczniczych.

- Media znakomicie na tych reklamach zarabiają - podkreśla szef AOTMiT. - Brałem kiedyś udział w realizacji programu o suplementach diety, który miał być wyemitowany przez jedną z komercyjnych stacji telewizyjnych. To był bardzo dobry, rzetelny materiał - opowiada Wojciech Matusewicz.

- Niestety, ten program ostatecznie nie ukazał się na antenie, gdyż właściciele stacji obawiali się, że dostawcy suplementów wycofają reklamy... - dodał.

Zaznaczył, że aż 90% polskiego społeczeństwa traktuje suplementy jak leki, tymczasem ich nadmierne stosowanie jest - zdaniem Matusewicza - jedną z najbardziej szkodliwych metod tzw. samoleczenia pacjentów.

Suplementy diety w Unii Europejskiej nie są traktowane jak leki. W Polsce te środki dopuszcza do obrotu Główny Inspektor Sanitarny (a nie Główny Inspektor Farmaceutyczny lub Urząd Rejestracji Leków).

- Korzyści lecznicze płynące ze stosowania suplementów diety są znikome, o ile nie żadne. Natomiast ich promocja w mediach jest bardzo profesjonalna od strony artystycznej i PR-owskiej, ale często nie tylko kłamliwa, lecz wręcz kryminogenna - uważa dr Matusewicz.

Wskazuje ponadto, że na rynku pojawiają się także fałszowane suplementy diety. - To już dziś lepszy biznes niż narkotyki - dodaje prezes AOTMiT.

Znaczny wzrost liczby działań niepożądanych

Jak zauważyła podczas krakowskiej konferencji dr Anna Budaj-Fidecka z I Katedry i Kliniki Kardiologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, pęd do bycia szczupłym i możliwie najbardziej sprawnym fizycznie powoduje, że sięgamy nie tylko po suplementy diety, ale także po napoje energetyzujące oraz środki mające ułatwić odchudzanie.

- Niektóre napoje energetyzujące zawierają m.in. kofeinę, taurynę czy guaranę. Są jednak rejestrowane jako suplementy diety, dlatego (w przeciwieństwie do leków - red.) nie podlegają szczegółowym badaniom i kontroli przed dopuszczeniem do obrotu - zaznacza kardiolog.

Podkreśla, że mamy już do czynienia, nie tylko zresztą w Polsce, ze swoistą epidemią spożywania tych napojów. Jeden z bardziej popularnych tego typu produktów sprzedał się w 2014 r. w liczbie ok. 2 miliardów puszek.

- Od 2010 r. obserwujemy dramatyczny wzrost liczby doniesień o działaniach niepożądanych tych napojów. Wiąże się to między innymi z wysoką zawartością kofeiny w wielu z tych produktów, nawet do 500 mg na puszkę - mówi dr Budaj-Fidecka.

Dodaje, że w przeciwieństwie do kawy, nawet do mocnej, którą z reguły pijemy powoli, napoje energetyzujące wypijamy bardzo szybko, co przyspiesza ich działanie.

Kardiolog zaznacza, że jest już sporo prac naukowych, wskazujących na negatywne skutki regularnego spożywania substancji zawartych w tych napojach; są to m.in.: arytmia serca, wzrost ciśnienia tętniczego, zaburzenia funkcji śródbłonka, skurcze naczynia wieńcowego, a także wzrost insulinooporności (co zwiększa ryzyko rozwoju cukrzycy typu 2), wzrost poziomu lęku i napięcia, zaburzenia funkcji poznawczych, nieodwracalna utrata szkliwa w uzębieniu.

Są kraje, w których sprzedaż takich napojów jest zakazana

Dr Budaj-Fidecka przytoczyła dane, według których w Europie już ponad 30% osób w wieku od 12. do 17. roku życia regularnie pije napoje energetyzujące. Spożywa je też większość studentów przed sesjami egzaminacyjnymi.

- Są jednak kraje, w których sprzedaż napojów energetyzujących jest zakazana. Należą do nich m.in.: Dania, Norwegia, Islandia, Urugwaj - wylicza specjalistka. Dodaje, że w ostatnich latach notuje się także coraz więcej działań niepożądanych, będących skutkiem stosowania suplementów diety, w tym środków mających ułatwić odchudzanie.

W prestiżowym New England Journal of Medicine (NEJM 2015; 373, 1531-40) ukazały się w tym roku dane dotyczące badań, z których w wynika, że aż 23 tysiące wizyt rocznie w izbach przyjęć szpitali w Stanach Zjednoczonych związanych było właśnie z negatywnymi skutkami spożywania suplementów diety.

Skuteczne środki przeciwko otyłości to mrzonka?

- Kołatanie serca, tachykardia (przyspieszenie akcji serca), bóle w klatce piersiowej - dr Budaj-Fidecka wymienia niektóre działania niepożądane środków wspomagających utratę masy ciała.

Natomiast dr Wojciech Matusewicz przekonuje, że nie istnieje żaden skuteczny specyfik na odchudzanie. Zaznacza, że dotyczy to nie tylko suplementów, ale także leków: - Kilka lat temu Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) wycofała z obrotu sibutraminę (główna substancja niektórych leków przeciwko otyłości) - przypomina.

Także Komitet ds. Produktów Leczniczych u Ludzi działający w ramach Europejskiej Agencji Leków (EMA) zalecił zawieszenie pozwolenia na dopuszczenie do obrotu na rynkach Unii Europejskiej wszystkich preparatów zawierających sibutraminę. Badania wykazały, że stosowanie sibutraminy skutkuje m.in. wzrostem ryzyka wystąpienia zawału serca i udaru mózgu.

Wojciech Kuta

...

Trzeba ROZUMU!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:04, 23 Sty 2016    Temat postu:

GIS: od września 1,4 mln zachorowań lub podejrzeń zachorowań na grypę

grypa, infekcja - sheff / Shutterstock

Od początku września ub.r. do połowy stycznia br. było ponad 1,4 mln zgłoszeń przypadków zachorowań lub podejrzeń zachorowań na grypę – podał dziś GIS. Nie zarejestrowano zgonów osób, u których stwierdzono obecność wirusa grypy. GIS zachęca do szczepienia się.

W ramach monitoringu sytuacji epidemiologicznej grypy w sezonie grypowym 2015/2016 w okresie od 1 września 2015 r. do 15 stycznia 2016 r., w Polsce zanotowano łącznie 1 415 662 zgłoszeń przypadków zachorowań lub podejrzeń zachorowań na grypę. Nie zarejestrowano zgonów osób, u których stwierdzono obecność wirusa grypy na podstawie badań wykonanych metodą RT-PCR w laboratoriach wojewódzkich stacji sanitarno-epidemiologicznych.
REKLAMA


W porównaniu z analogicznym okresem zeszłego sezonu grypowego (od 1 września 2014 r. do 15 stycznia 2015 r.), w obecnym sezonie zarejestrowano o 5 proc. więcej zachorowań i podejrzeń zachorowań na grypę i zakażenia grypopodobne.

Główny Inspektor Sanitarny radzi, co robić, by zmniejszyć ryzyko zachorowania na grypę oraz chronić przed nią innych. Priorytetem jest zaszczepienie siebie oraz swoich bliskich i przestrzeganie zasad higieny. Istotne jest, by jak najczęściej myć ręce wodą z mydłem; poza domem i w podróży warto mieć przy sobie żel lub płyn do rąk albo zapas jednorazowych chusteczek nasyconych roztworem alkoholu.

GIS radzi, by w przypadku braku chusteczek jednorazowych lub żelu, kichać i kasłać w zgięcie łokciowe – dłonie nie zostaną skażone wirusem i chory nie przeniesie go na inne osoby. W miejscach publicznych i środkach transportu należy unikać niepotrzebnego dotykania powierzchni i elementów ich wyposażenia.

"Przy wystąpieniu objawów takich jak gorączka, bóle głowy, bóle mięśniowo-stawowe, kaszel, ból gardła lub duszność, zgłoś się do lekarza. W przypadku podejrzenia lub rozpoznania grypy, nie idź do pracy, zostań w domu do czasu ustąpienia objawów" – zaleca GIS.

Inspekcja zaznacza, że jedynym i skutecznym sposobem ograniczenia ryzyka zachorowania na grypę jest coroczne szczepienie się. Ze statystyk wynika jednak, że od 3 lat w Polsce odsetek osób szczepiących się przeciwko grypie utrzymuje się na stałym, niskim poziomie wynoszącym ok. 3,7 proc.

GIS przypomina w dzisiejszej informacji, że nigdy nie jest za późno, żeby się zaszczepić, choć najlepiej jest przyjąć szczepionkę we wrześniu lub październiku.

Grypa sezonowa jest wywoływana najczęściej przez jeden z trzech dominujących szczepów wirusa i przechorowanie spowodowane jednym typem wirusa nie daje odporności wobec pozostałych szczepów. Zachorować na grypę można nawet kilka razy w ciągu roku. Szczepionki, jak zaznacza GIS, zawierają antygeny trzech aktualnie krążących w środowisku szczepów.

...

Swinskiej nie ma i nie oszukujcie gdyby sie pojawila.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:50, 25 Sty 2016    Temat postu:

TVP Kielce
Rodzice muszą zapłacić za pobyt przy dziecku w szpitalu

Rodzice muszą zapłacić za pobyt przy dziecku w szpitalu - Shutterstock

Rodzice, którzy przebywają ze swoim dzieckiem na oddziale Świętokrzyskiego Centrum Pediatrii, muszą zapłacić szpitalowi 15 złotych brutto za dobę. Zmiana budzi kontrowersje, choć szpital tłumaczy, że nie zarabia na rodziciach - informuje TVP Kielce.

Anna Mazur Kałuża, rzecznik Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach, w rozmowie z TVP tłumaczy: – Pobyt rodziców w szpitalu nie jest refundowany przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Szpital nie zarabia na tych opłatach. W tej opłacie mieszczą się koszty wywozu śmieci, zużycia przez rodziców wody, energii elektrycznej, koszty prania pościeli – wyjaśnia.
REKLAMA


Rodzice, którzy są z dzieckiem tylko podczas dnia, nie będą musieli ponosić kosztów. Zwolnieni z opłat będą rodzice dzieci przewlekle chorych, niepełnosprawnych i matki karmiące piersią.

Wysokość opłat szpital może ustalić indywidualnie, istnieje także możliwość całkowitego zwolnienia z niej.

...

Poscieli? Rodzice dostaja lozka do spania?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:49, 27 Sty 2016    Temat postu:

Fakt24

Nie starcza miejsc dla pacjentów w szpitalach. Warszawiacy: to skandal!

szpital - Shutterstock

W ciągu jednego dnia przychodnia przy ulicy Chmielnej 14 może przyjąć tylko 40 pacjentów, dlatego codziennie bladym świtem ustawiają się przed nią kolejki. - To skandal - denerwują się warszawiacy

- Punkt pobrań krwi czynny jest w godz. 7.30-9.30, przy czym już o godzinie 8 nie ma wolnych numerków. Pacjenci czekają w kolejce przed przychodnią już od 6.30 żeby zdobyć numerek na badanie - poinformowała nas jedna z czytelniczek. Na Chmielnej już przed godziną 7 zbiera się grupka ponad 10 osób, które chciały dostać się na badania. - Byłem tu trzy tygodnie temu przed godziną 7 rano i zobaczyłem tabun ludzi. Niestety, zostałem odprawiony z kwitkiem, dlatego dziś przyszedłem wcześniej - mówi Sławomir Lipiński (70 l.), pacjent.

Wtóruje mu pan Jan Zając (76 l.): - Najgorzej, gdy pada deszcz i jest zimno. Wtedy stanie w kolejce jest naprawdę koszmarne - mówi. Dlaczego tylko 40 pacjentów dziennie może być przyjętych, zwłaszcza, że punkt poboru krwi działa tylko od poniedziałku do środy? - Niestety, nie jesteśmy w stanie obsłużyć więcej osób, ponieważ jesteśmy ograniczeni czasowo. Musimy wszystkich obsłużyć, zanim po próbki krwi przyjedzie samochód. Bardzo rzadko zdarza się jednak, że pacjenci są odsyłani z kwitkiem. Zazwyczaj wystarcza miejsc dla wszystkich - odpowiada Jacek Mitek, dyrektor ds. medycznych SPZOZ Warszawa Wola - Śródmieście, który zarządza przychodnią.

...

Nawet juz w stolicy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:54, 29 Sty 2016    Temat postu:

Mieszkanka Olsztyna chora na świńską grypę AH1N1. Inspektor sanitarny apeluje o spokój i przestrzeganie podstawowych zasad higieny
akt. 28 stycznia 2016, 15:34
• Kobieta z Olsztyna jest chora na świńską grypę AH1N1
• Potwierdziły to badania laboratoryjne, wymaz pobrał lekarz rodzinny
• Chora ma typowe objawy grypy, jej stan określa się jako dobry
• Apel o przestrzeganie zasad higieny oraz zaszczepienie się

Badania laboratoryjne pobrane od mieszkanki Olsztyna wykazały, że kobieta jest chora na świńską grypę - AH1N1 - poinformowała zastępca warmińsko-mazurskiego państwowego wojewódzkiego inspektora sanitarnego Bożena Najda. Stan kobiety jest dobry.

Najda podkreśliła, że wymaz od kobiety pobrał lekarz rodzinny, do którego zgłosiła się po poradę "z typowymi objawami grypy".

- Badania laboratoryjne wykazały, że chora ma tzw. świńska grypę AH1N1 - powiedziała Najda. Jak dodała, lekarz uznał, że stan kobiety jest na tyle dobry, że nie ma potrzeby hospitalizowania jej.

Według Najdy wykrycie tego przypadku świńskiej grypy w Olsztynie nie powinno wzbudzać niepokoju, ani paniki. - Ten wirus krąży w środowisku od 5 lat - podkreśliła. Przypomniała, że ten szczep jest obecny w tegorocznych szczepionkach na grypę. - Warto nawet teraz się zaszczepić - zaznaczyła.

Wirus świńskiej grypy od kilku dni szaleje w sąsiadującym z woj. warmińsko-mazurskim obwodzie kaliningradzkim. Na razie nie wiadomo, czy chora kobieta była w Rosji lub miała kontakt z mieszkańcami obwodu.

Apel o przestrzeganie podstawowych zasad higieny

Najda zaapelowała do mieszkańców Olsztyna o spokój i przestrzeganie podstawowych zasad higieny: częste mycie rąk, zasłanianie się przy kichaniu i kaszlu, nie wysyłanie do przedszkoli podziębionych dzieci, unikanie dużych skupisk ludzi. - To, że mamy potwierdzonego wirusa AH1N1 niczego tak naprawdę nie dowodzi, nie ma gwałtownego wzrostu zachorowań - zapewniła Najda.

Z powodu epidemii świńskiej grypy w Kaliningradzie na 10 dni zamknięto szkoły, nieczynne są też niektóre oddziały przedszkolne. Z powodu tego wirusa i powikłań, jakie wywołuje w obwodzie zmarły dwie osoby - dorosła kobieta i trzyletnie dziecko.

Na polsko-rosyjskiej granicy nie wprowadzono na razie żadnych obostrzeń. Choć rosyjscy funkcjonariusze pracują w maseczkach i rękawiczkach Polacy na razie ich nie zakładają.

...

Na razie spokoj. Bez przesady.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 17:20, 31 Sty 2016    Temat postu:

PAP

Dąbrowski szpital zawiesza działalność oddziału wewnętrznego

Dąbrowski szpital zawiesza działalność oddziału wewnętrznego - istock

Zagłębiowskie Centrum Onkologii – Szpital Specjalistyczny im. Starkiewicza w Dąbrowie Górniczej zawiesza działalność Oddziału Chorób Wewnętrznych. Placówka tłumaczy, że z powodu braku wystarczającej liczby lekarzy niemożliwe jest obsadzenie dyżurów.

W zamieszczonym na stronie internetowej oświadczeniu kierownictwo szpitala podaje, że działalność oddziału będzie zawieszona do czasu uzupełnienia obsady kadrowej. Szpital zapewnia, że prowadzi w tej sprawie rozmowy.
REKLAMA

Audi A6
od 35 000 z? | roczniki od 2009

BMW Seria 7
od 96 000 z? | bezwypadkowy | 2010 rok

OTOMOTO
Tutaj znajdziesz wszystkie modele!

- ZCO mimo licznych starań stanęło w obliczu trudnego problemu, jakim w skali kraju jest niedobór specjalistycznej kadry lekarskiej, szczególnie w zakresie chorób wewnętrznych. Efektem tych braków są wielomiesięczne kolejki do specjalistów jak i coraz częściej czasowo zawieszane oddziały w wielu szpitalach w Polsce - napisano w oświadczeniu.

Szpital zapewnia, że pacjenci przebywający obecnie na oddziale będą mieli zapewnioną opiekę. Część - zgodnie z przebiegiem leczenia - zostanie we właściwym czasie wypisana do domu, a osoby wymagające dalszej hospitalizacji zostaną objęte opieką przez inny oddział.

Pacjenci przyjęci na Szpitalny Oddział Ratunkowy będą kierowani na konkretne oddziały (kardiologii, nefrologii, diabetologii, ortopedii), gdzie zostanie im zapewniona odpowiednia do potrzeb opieka medyczna. W ramach Szpitalnego Oddziału Ratunkowego zagwarantowana jest stała i ciągła opieka dyżurujących specjalistów – zapewnia kierownictwo szpitala.

O problemach kadrowych szpital poinformował właściwe służby i placówki – tak, by nowi pacjenci internistyczni kierowani byli do innych placówek służby zdrowia.

Przedstawiciele dąbrowskiego szpitala przypominają, że braki kadrowe dotykają placówki ochrony zdrowia w woj. śląskim i innych regionach. Co roku z Polski wyjeżdża wielu absolwentów studiów medycznych. Wielu aktywnych lekarzy to osoby w coraz starszym wieku.

...

Kolejny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:46, 31 Sty 2016    Temat postu:

Przybywa zakażonych wirusem świńskiej grypy. Leczy się 13 pacjentów


Do 13 wzrosła liczba pacjentów z wirusem świńskiej grypy AH1N1. 11 osób leczy się w szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie. Od wtorku w rzeszowskim szpitalu klinicznym przebywało dziewięciu zakażonych pacjentów. Siedem osób jest już w domach, dwie pozostają na oddziale.

Wirus pojawił się wcześniej w województwie warmińsko-mazurskim. Badania laboratoryjne wykazały, że chora jest kobieta, ale jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Świńska grypa jest znana od pięciu lat. Największe zagrożenie stanowi dla osób, które ją zignorowały i nie rozpoczęły leczenia odpowiednio wcześnie. Powikłania mogą być śmiertelne, choroba może doprowadzić do zapalenia mięśnia sercowego czy płuc.

Na Ukrainie z powodu epidemii grypy zmarło w ostatnich tygodniach co najmniej 155 osób. W rosyjskim Obwodzie Kaliningradzkim zamknięto szkoły, a w Petersburgu obowiązują wzmocnione środki bezpieczeństwa.

...

Trzeba monitorowac choc co roku sa jakies choroby i ludzie umieraja...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 11:24, 01 Lut 2016    Temat postu:

Czy ktoś kradnie jedzenie pacjentom szpitali?
akt. 1 lutego 2016, 04:51
Służby sanitarne skontrolują, czy nie dochodzi do kradzieży żywności dla pacjentów - informuje "Rzeczpospolita".

Rzecznik praw pacjenta Krystyna Kozłowska chce, by w szpitalach żywiono pacjentów lepiej. Zwróciła się więc do głównego inspektora sanitarnego, by ten zlecił podległym jednostkom sanepidu kontrolę posiłków podawanych w szpitalach w całej Polsce.

- Zastrzeżenia pacjentów do jakości żywności w szpitalach czy innych placówkach realizujących stacjonarne i całodobowe świadczenia zdrowotne pojawiają się regularnie w zgłoszeniach kierowanych do biura rzecznika praw pacjenta. W ostatnim roku było ich blisko 90. Dla porównania: w 2013 r. takie zgłoszenia były sporadyczne - informuje „Rz" Krystyna Kozłowska. - Obiekcje pacjentów budzi przede wszystkim jakość podawanych w szpitalach posiłków - za małe porcje, zbyt zimne posiłki, brak urozmaiconego menu oraz niedostosowanie posiłków do choroby pacjenta i wynikającej z niej diety (np. dieta cukrzycowa, bezglutenowa czy wątrobowa) - dodaje.

Przyznaje też, że liczba zgłoszeń rośnie wraz z popularnością w serwisach społecznościowych stron, na których publikowane są zdjęcia szpitalnych posiłków. Pacjenci, widząc, że niektóre szpitale żywią lepiej, zaczynają walczyć o podniesienie standardów także tam, gdzie sami się leczą.

- W sieci jest mnóstwo zdjęć słabej jakości posiłków. My na przykład otrzymujemy ich ok. 100 dziennie. Na naszą stronę zagląda aż 1,4 mln osób tygodniowo, a codziennie internauci pozostawiają pod zdjęciami aż 1,5 tys. komentarzy. Trudno pozostać wobec tego obojętnym - mówi Tomasz Krzemiński, twórca fanpage'u na FB „Posiłki w szpitalach." Założył stronę po tym, jak sam kilkakrotnie był w szpitalu i podawano mu wówczas nieco „dziwne" jedzenie. Nie wiadomo jednak, kiedy te kontrole się odbędą ani jak konkretnie będą one wyglądać. - Nie jesteśmy w stanie kontrolować jakości posiłków szpitalnych, bo to nie leży w naszych kompetencjach. My sprawdzamy jedynie, czy są one przygotowywane z zachowaniem należytej staranności i czy warunki panujące w kuchniach nie grożą zatruciem. Robimy to od dawna - mówi Jan Bondar, rzecznik GIS. - Odpowiedzieliśmy już pani rzecznik, że nie będziemy wszczynać dodatkowych kontroli.

Bondar tłumaczy jednak, że sanepid co roku sprawdza, jak wygląda menu w szpitalach, ale nie po to, by kogokolwiek karać, ale by wiedzieć, jaka jest sytuacja. Bo odpowiednie karmienie pacjentów jest częścią procesu leczniczego. - Nie jest najlepiej. W około 40 proc. szpitali w Polsce żywi się pacjentów źle, choć menu szpitalne zazwyczaj opracowują dietetycy - zdradza rzecznik sanepidu. Nie oznacza to jednak, że w szpitalach nic się nie zmieni. Jan Bondar zdradza, że ostatnio GIS podpisał porozumienie z Urzędem Ochrony Konkurencji i Konsumentów. - Za pomocą jego zbrojnego ramienia, czyli Inspekcji Handlowej, będziemy sprawdzać, czy np. zgadza się waga podawanych porcji. Słowem, czy kotlety są tak duże, jak być powinny. Chcemy także zwiększyć nadzór nad firmami kateringowymi dostarczającymi żywność do szpitali - wyjaśnia Bondar.

Nieoficjalnie mówi się także, że Ministerstwo Zdrowia chce, by przygotowane zostało specjalne rozporządzenie określające normy żywienia szpitalnego. Miałoby być ono podobne do tego, które mówi o zasadach żywienia w szkołach i przedszkolach. Nie wiadomo jednak, czy ono powstanie, bo z uwagi na różnorodność chorób zmieniają się także zalecenia co do diety. - Nie sposób tego opisać w jednym dokumencie - mówi nam osoba z bliskiego otoczenia Ministerstwa Zdrowia.

Joanna Ćwiek

...

Przy tym burdelu to bym sie nie zdziwil.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:50, 01 Lut 2016    Temat postu:

Bondar dla WP: grypa A(H1N1) jest uważana obecnie za zwykłą grypę sezonową
Przemysław Dubiński
1 lutego 2016, 15:35
W Rosji z powodu grypy wywołanej wirusem A(H1N1) zmarło ponad 100 osób, na Ukrainie ponad 150. W Polsce chorych na grypę i schorzenia grypopodobne jest ok. 100 tysięcy osób. Ile z nich zmaga się z wirusem A(H1N1)? - Można powiedzieć, że zachorowań tylko w ciągu ostatniego tygodnia było w Polsce ok. kilkunastu tysięcy - mówi w rozmowie z WP rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego Jan Bondar. - Grypa A(H1N1) jest uważana obecnie za zwykła grypę sezonową - uspokaja.



Jak wygląda liczba zachorowań na "świńską grypę" w poszczególnych województwach Polski? Które tereny są najbardziej zagrożone?

- Liczenie pojedynczych przypadków nie ma sensu. Grypa sezonowa wywołana wirusem A (H1N1) określana jest mianem "świńskiej" w sposób nieprawidłowy. Jest to ludzki wirus przenoszący się wyłącznie między ludźmi, który krąży w populacji od roku 2009. W ostatnim tygodniu stycznia było ok. 100 tysięcy zachorowań na grypę i schorzenia grypopodobne. Dzięki systemowi nadzoru epidemiologicznego Sentinel i badań jakie prowadzi Krajowy Ośrodek ds. Grypy pod kierunkiem prof. Lidii Brydak wiadomo które szczepy wirusa dominują w środowisku.



I który szczep jest dominujący?

- Właśnie A(H1N1) i dwa inne szczepy z grupy A. Szacując, że tej dużej grupie ok. 100 tysięcy chorych, stanowi on ok. kilkanaście procent. Można zatem powiedzieć, że zachorowań tylko w ciągu ostatniego tygodnia było w Polsce ok. kilkunastu tysięcy. Świat zna szczepy dużo groźniejsze, np. ptasio-ludzkie. Tych na szczęście w naszym kraju nie wykryto. Grypa A(H1N1) jest uważana obecnie za zwykłą grypę sezonową, choć oczywiście każda grypa jest ciężką chorobą i nie należy jej lekceważyć.



Czy w najbliższych tygodniach można spodziewać się wzrostu zachorowań na grypę?

- Tak, szczyt zachorowań jest jeszcze przed nami. Najprawdopodobniej będzie on przypadał na luty lub marzec. Zawsze, gdy mamy do czynienia z odwilżą, to przypadków grypy i schorzeń grypopodobnych jest więcej. Ma na to wpływ np. wilgotność powietrza czy rodzaj ubioru ludzi. Bywały lata, gdzie mieliśmy do czynienia z lawinowym wzrostem zachorowań. Wówczas notowano nawet 200 tysięcy przypadków na tydzień.



Czy są grupy ludzi, dla których przejście grypy jest szczególnie groźne?

- Trzeba pamiętać, że grypa jest chorobą, która masowo występuje w naszym otoczeniu. Jest też pewnego rodzaju sitem, które przesiewa populację. Dlatego wszystkie osoby, które borykają się z przewlekłymi chorobami muszą się szczepić. Dla nich powinien to być obowiązek, gdyż mogą one grypy nie przeżyć. Także ludzie starsi oraz małe dzieci powinni się regularnie szczepić. Z reguły ofiarami grypy są osoby, które chorują na inne schorzenia. Z tego powodu ciężko jest je policzyć. Jest wiele ukrytych ofiar grypy, które w statystykach medycznych są później kwalifikowane jako ofiary np. zapalenia płuc. Grypa osłabia człowieka i otwiera furtkę do zakażeń bakteryjnych, które w efekcie prowadzą do zgonu. Przyjmuje się, że 1 na 1000 osób chorych na grypę umiera. To pokazuje, jak poważna jest to choroba. Cieszyć może fakt, że Polska ma największą w Europie wyszczepialność przeciw chorobom ujętym w kalendarza szczepień. Smucić natomiast, że jedną z najniższych jeżeli chodzi o grypę.



Jak wygląda obecnie sytuacja w Polsce pod względem zachorowań? Czy możemy mieć powody do obaw?

- Obecnie mamy standardową sytuację. Liczba zgłoszeń nie jest rekordowo wysoka. O poważnej epidemii, która byłaby czymś nienaturalnym lub niespodziewanym, moglibyśmy mówić w przypadku ok. 200 tysięcy zgłoszeń tygodniowo.



Szczyt jest jednak jeszcze przed nami. Czy liczba zachorowań może wzrosnąć do poziomu epidemii?

- Może, takie "piki" się zdarzały i niewykluczone, że się powtórzą. Jest to jednak coś naturalnego i nic nowego. Takie przypadki stanowią przede wszystkim wielkie wyzwanie dla lekarzy pierwszego kontaktu i szpitali, gdyż przy 200 tysiącach zachorowań tygodniowo mamy do czynienia z dużymi kolejkami i zatorami w gabinetach lekarskich. Na naszej szerokości geograficznej taka liczba chorych nie jest jednak niczym nowym.



Skoro jesteśmy już przy szerokości geograficznej. W Rosji z powodu grypy wywołanej wirusem AH1N1 zmarło ponad 100 osób, na Ukrainie ponad 150. Czy powinniśmy patrzeć z obawą na Wschód lub unikać podróży w te rejony?

- Nie ma żadnych przeciwwskazań, co do wyjazdów w tej rejony. Te państwa są członkami WHO. Nie mamy żadnych sygnałów mówiących o pojawianiu się tam jakiegoś groźniejszego szczepu. Natomiast wyjeżdżający powinni starać się unikać dużych skupisk ludzi i pamiętać o higienie rąk.



Z czego wynika to, że w tych krajach jest aż tyle ofiar "świńskiej grypy"?

- Możliwe, że w tych krajach wystąpił szczyt zachorowań, tzw. "pik", tej choroby. Nie bez znaczenia jest też liczba osób, które się szczepiły lub poziom opieki medycznej. W Polsce rozbudowano bazę do leczenia ciężkich powikłań grypy powodujących ostra niewydolność oddechową. Jest to tzw. aparatura ECMO służąca do pozaustrojowego natleniania krwi, która kiedyś stosowana była niemal wyłącznie w kardiochirurgii.



Jakie są objawy "świńskiej grypy"?

- One nie różnią się od tego, co obserwujemy przy normalnej grypie. "Świńska grypa" objawia się wysoką temperaturą, bólami mięśni i ogólnym osłabieniem. Najczęściej człowieka "ścina z nóg", ale bywają też przypadki skąpo objawowe. Wszystko zależy od siły oraz wytrzymałości organizmu. Później zdarzają się również powikłania. Najczęstsze z nich to: zapalenie płuc oraz zapalenie mięśnia sercowego. Te przypadki z wymagają leczenia szpitalnego.



Jak się zabezpieczać przed "świńską grypą"?

- Najskuteczniejsza jest szczepionka, przy czym najlepiej jest szczepić się jeszcze przed sezonem, czyli np. we wrześniu. Ważne jest również dbanie o ogólną higienę, a zwłaszcza czystość rąk. Jest to wbrew pozorom bardzo skuteczna metoda zapobiegania chorobą. Należy również ogólnie dbać o swoje zdrowie - począwszy od ubioru, aż po aktywność fizyczną.

...

Warto wiedziec.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 13:09, 03 Lut 2016    Temat postu:

Kurier Poranny
Białystok: UDSK nie przyjmuje pacjentów

UDSK nie przyjmuje pacjentów - Thinkstock

Uniwersytecki Dziecięcy Szpital Kliniczny zawiesił od dzisiaj przyjmowanie wcześniej umówionych pacjentów - donosi "Kurier Poranny". Sprawa dotyczy czterech klinik pediatrycznych.

Przyczyną tej decyzji jest wzrost sezonowych infekcji oraz zakażeń przewodu pokarmowego.
REKLAMA


Szpital ustalił limit odwiedzających do jednej osoby. Ponadto tym, którzy zajmują się dziećmi, polecił utrzymywać higienę i stosować maseczki ochronne na nos i usta.

Nie jest jeszcze jasne, jak długo potrwają utrudnienia.

...

Te rozne grypy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:00, 03 Lut 2016    Temat postu:

Świńska grypa w Polsce. Zmarły dwie kolejne osoby z wirusem AH1N1
akt. 3 lutego 2016, 14:29
• W Polsce zmarły dwie osoby, które chorowały na świńską grypę
• Jedna z osób zmarła we wrocławskim szpitalu, druga w Rzeszowie
• Od września 2015 r. na grypę zachorowało w Polsce 1,5 miliona osób

We wrocławskim szpitalu zmarł 28-latek, który chorował na świńską grypę. Z kolei lekarzom z Podkarpacia nie udało się uratować 47-latki, która zmarła w rzeszowskim szpitalu. Wcześniej wykryto u niej wirus świńskiej grypy.

Mężczyzna zachorował niemal dwa tygodnie temu. - Początkowe objawy nie wskazywały na obecność groźnego wirusa. Pacjent dostał zwolnienie lekarskie, leżał w domu. Do szpitala w Złotoryi zgłosił się, gdy pojawiła się duszność - mówi dr Jakub Śmiechowicz z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. Później mężczyznę przetransportowano do placówki w Zgorzelcu. W końcu z silną niewydolnością oddechową trafił do wrocławskiego szpitala.

- Przywieziony pacjent był w stanie skrajnie ciężkim. Miał ciężką niewydolność oddechową – relacjonuje lekarz. Niestety stan był na tyle poważny, że nie udało się go uratować.

Z kolei do szpitala w Sędziszowie Małopolskim (woj. podkarpackie) trafiła 47-letnia kobieta. Rozpoznano u niej obustronne zapalenie płuc, ale jej stan szybko się pogorszył. Trefił do szpitala w Rzeszowie, gdzie zmarła. Z materiału do badań wyizolowano wirus grypy AH1N1.

Jan Bondar dla WP: szczyt jest ciągle przed nami, ale nie ma zagrożenia dla Polski

- Grypa szczepu AN1H1 jest średnio-ciężkim szczepem. Jego pojawienie się przewidziane zostało w ubiegłym roku przez WHO. Dlatego ta odmiana choroby została dołączona do szczepionki. To, co dzieje się obecnie to okresowe zwiększenie zachorowalności na grypę wszystkich typów. Jego szczyt jest ciągle przed nami, ale nie ma zagrożenia dla Polski - mówi Wirtualnej Polsce Jan Bondar, rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Sanitarnego.

W Polsce sezon wzmożonych zachorowań na grypę trwa od października do kwietnia następnego roku, przy czym szczyt zachorowań przypada między styczniem a marcem. Rejestruje się wtedy od kilkuset do kilku milionów zachorowań na grypę i choroby grypopodobne. Jak wynika z danych GIS od września 2015 roku w naszym kraju zanotowano prawie 1,5 miliona zachorowań na zwykłą grypę. Tylko od 16 do 22 stycznia zanotowano ponad 100 tys. przypadków.

TVN24

...

Ile jest zachorowan na te odmiane?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:49, 05 Lut 2016    Temat postu:

Rynek Zdrowia

Szansa czy utrwalanie chorego systemu?

- Shutterstock

Kontraktowanie świadczeń zdrowotnych przez NFZ zostanie przesunięte - z połowy przyszłego roku na 2017 r. Dotychczasowe umowy będą aneksowane. Zapytaliśmy menedżerów zarządzających szpitalami, co sądzą o kolejnym już odłożeniu postępowań konkursowych.

Przypomnijmy, że większość zawartych trzy lata temu umów z NFZ wygasa 30 czerwca 2016 roku. O tym, że kontrakty będą aneksowane, a nowe konkursy zostaną przełożone, minister zdrowia Konstanty Radziwiłł uprzedzał 1 grudnia br., podczas posiedzenia sejmowej komisji zdrowia.
REKLAMA


Podkreślał, że nowe kontraktowanie ma opierać się na mapach potrzeb zdrowotnych, ale te nie są jeszcze gotowe.

- To, co dziś mamy, to jedynie prawie zrealizowaną mapę w onkologii, na finiszu są prace w kardiologii. Liczymy, że na pozostałe uda nam się pozyskać dofinansowanie unijne i też niedługo będziemy o nich mogli mówić - stwierdził Konstanty Radziwiłł.

Ostatecznie nowelizacja ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej umożliwia przedłużenie obowiązujących umów do 30 czerwca 2017 r.

Konkursy uzupełniające, czyli jakie?

Minister zdrowia zapewnił jednak, że procedura aneksowania umów nie zamyka możliwości organizowania nowych konkursów uzupełniających, jeżeli jest takie zapotrzebowanie.

Krystyna Walendowicz, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Rehabilitacyjnego im. dr. S. Jasińskiego w Zakopanem, przyznaje w rozmowie z Rynkiem Zdrowia, że konkursy uzupełniające są jakimś rozwiązaniem, ale...

- Na razie niewiele wiemy o kryteriach, które przyjmie płatnik przy rozpisywaniu takich konkursów. Od wielu lat nie mamy zakontraktowanych świadczeń w naszym ośrodku dziennej rehabilitacji ogólnoustrojowej, mimo że są w powiecie tatrzańskim bardzo potrzebne i nikt poza nami takiego zakresu usług nie prowadzi - informuje dyrektor Walendowicz.

- Ten ośrodek to niewykorzystany potencjał naszego szpitala. Od dawna wskazujemy, że ta forma opieki jest tańsza niż hospitalizacja. Nie wiadomo jednak, czy zostanie to uwzględnione w ewentualnym konkursie uzupełniającym - dodaje.

Dyrektor zakopiańskiego szpitala, komentując decyzję o aneksowaniu dotychczasowych umów z NFZ, nie ukrywa obaw.

- Jeśli stawki nie zostaną podniesione, będzie nam coraz trudniej związać koniec z końcem. Od przyszłego roku rośnie płaca minimalna, a tym samym wyższe będą m.in. koszty usług, z których szpitale korzystają w formie outsourcingu. Tymczasem od wielu lat nie zmienia się wartość punktu w aneksowanych umowach - przypomina.

Lepiej później, ale z porządnymi mapami

Renata Ruman-Dzido, dyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Opolu, uważa, że jeśli konkursy mają być źle przygotowane i powielać dotychczasowy poziom finansowania, to lepiej, aby zostały przeprowadzone później, a wyceny był bardziej adekwatne do ponoszonych przez placówki kosztów.

- Dlatego może warto poczekać na rzetelne postępowania konkursowe. AOTMiT jest dopiero na początku ustalania wycen w poszczególnych zakresach świadczeń, nie są też gotowe mapy potrzeb zdrowotnych - argumentuje.

- Niestety, pierwsze projekty map, z którymi się zapoznałam, nadal wymagają sporo pracy, gdyż nie stanowią dla NFZ miarodajnej podstawy do określania m.in. liczby zawieranych umów w danym województwie. Dotyczy to np. map w zakresie onkologii - dodaje dyrektor Ruman-Dzido.

Ma także nadzieję, że płatnik rozsądniej będzie podchodził do pewnych wymagań, np. dotyczących sprzętu i wyposażenia. Zdaniem dyrektor opolskiej lecznicy, mimo przełożenia kontraktowania na 2017 rok, przygotowania do postępowań konkursowych trzeba zaczynać już teraz.

- To jest konieczne, m.in. ze względu na bardzo dużą liczbę podmiotów i zakresów świadczeń. Poza tym trzeba wziąć pod uwagę czas potrzebny na rozpatrzenie odwołań placówek, które nie będą zadowolone z konkursowych rozstrzygnięć, a to długotrwała procedura - zaznacza.

To jest betonowanie rzeczywistości

W opinii Marka Nowaka, dyrektora Regionalnego Szpitala Specjalistycznego w Grudziądzu, aneksowanie umów jest bardzo niekorzystne.

- Dalsze przesuwanie konkursów ofert sprzyja podziałowi środków na świadczenia zdrowotne, który opiera się przede wszystkim na kryteriach politycznych, a nie merytorycznych. Powoduje także, że lepsze oferty mają zamknięty dostęp do rynku. Jest to więc system swoistego betonowania rzeczywistości - uważa Marek Nowak.

Nie wierzę także w rzetelność tzw. konkursów uzupełniających: - Są organizowane „dla swoich” lub „polecanych” podmiotów. Niestety, takie postępowania nie mają wiele wspólnego z rzeczywistymi potrzebami zdrowotnymi w regionie - dodaje.

Zdaniem dyrektora Nowaka, NFZ przyznaje pieniądze de facto na zasadach budżetowania podmiotów, co nie ma nic wspólnego z rzeczywistymi konkursami, w których wygrywają najlepsi. - Dalsze aneksowanie umów jedynie utrwala ten stan rzeczy - stwierdza.

Także Agnieszka Szpara, prezes EMC Instytut Medyczny SA, uważa, że aneksowanie umów na dotychczasowym poziomie to zachowanie status quo.

- Powielone zostaną stare schematy, a one nie pasują do zmian zachodzących w ochronie zdrowia. Nie można też zapominać o wzroście kosztów świadczonych usług, który nie zostanie uwzględniony podczas aneksowania - podkreśla prezes EMC.

Przede wszystkim oczekujemy jasnych zasad

- Samo przesunięcie kontraktowania nie wpłynie na nas bardzo negatywnie. Przypominam, że to już kolejne, bodaj trzecie, przesunięcie tego terminu w ostatnich latach. Aby nie podcinać skrzydeł tym ośrodkom, które chcą się rozwijać, trzeba jednak ogłosić konkursy uzupełniające na zakontraktowanie nowych zakresów świadczeń - zaznacza Iwona Łobejko, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 5 w Sosnowcu.

Zwraca uwagą, że o wiele ważniejsze od samego przesunięcia kontraktowania jest jasne, czytelne i podane z dużym wyprzedzeniem określenie zasad rozstrzygania konkursów i oceniania oferentów. - Mówiąc wprost - jeśli dowiemy się, jakie będą wymagania ostateczne, to będziemy rzetelnie przygotowani - podkreśla.

Zdaniem dyrektor Łobejko poważnym problemem jest też niska wycena procedur medycznych, pozostająca na tym samym poziomie już kilka lat; tymczasem szpitale cały czas muszą inwestować w nowoczesny sprzęt.

- Jesteśmy pomiędzy Mikołajem a Bożym Narodzeniem, zatem gdyby ktoś chciał spełnić życzenia dyrektorów szpitali, to niech najpierw podniesie wyceny procedur medycznych - ze szczególnym uwzględnieniem pracy m.in. nierentownych szpitalnych oddziałów ratunkowych, interny czy gastroenterologii - wymienia dyrektor sosnowieckiego szpitala.

Oczekuje też jasnego podania oczekiwań płatnika - szczególnie dotyczących zatrudniania określonej liczby specjalistów i posiadania konkretnego wyposażenia.

- Niech też wreszcie zostaną ogłoszone czytelne kryteria oceny ofert, które będą prawidłowo oceniały jakość proponowanych świadczeń. Potem niech ktoś da nam czas na dostosowanie placówek, a dopiero na końcu niech przeprowadzi samo kontraktowanie świadczeń - podsumowuje.

Kiedy finansowanie nie nadąża za potrzebami

- Z punktu widzenia funkcjonowania Grupy EMC przesunięcie kontraktowania na 2017 rok nic nie zmienia - informuje nas prezes Agnieszka Szpara. - 10 naszych szpitali i 19 przychodni w sześciu województwach będzie funkcjonowało jak dotychczas.

- Mamy natomiast nadzieję, że wydłużenie terminu nowego kontraktowania pozwoli na staranne przygotowanie się do niego z uwzględnieniem zmian, które zachodzą w zapotrzebowaniu na strukturę usług medycznych - dodaje.

Wskazuje, że z przyczyn demograficznych i epidemiologicznych wyraźnie zwiększają się potrzeby w niektórych specjalizacjach takich jak geriatria, opieka długoterminowa, interna czy rehabilitacja.

- W związku ze zmianami demograficznymi widzimy pilną potrzebę zwiększenia finansowania w geriatrii i opiece długoterminowej. Pacjenci wiele miesięcy oczekują na przyjęcie do naszego Szpitala Geriatrycznego w Katowicach. W naszych ośmiu zakładach Opieki Długoterminowej kolejki oczekujących sięgają pół roku - informuje Agnieszka Szpara.

- Z kolei w Szpitalu św. Anny w Piasecznie mamy niewystarczające finansowanie, jeśli chodzi o internę. W piaseczyńskim powiecie mieszka ponad 160 tys. osób i potrzeby w zakresie chorób wewnętrznych są ogromne. Obecna wysokość kontraktu nie odzwierciedla tych potrzeb - przyznaje prezes EMC.

Wojciech Kuta

...

Najlepsze bylo by kilka kas chorych typu Trojmiasto Poznan Lodz Warszawa Wroclaw Krakow mogacych zawierac kontrakty wszedzie. A pacjent mialby bon zdrowotny i mogl go zapisac tej kasie co chce. Wtedy bylby jakis nacisk rynkowy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 1:36, 06 Lut 2016    Temat postu:

Ordynator uniewinniony w sprawie o narażenie dziecka na kalectwo. Będzie ponowna rozprawa

Ordynator uniewinniony w sprawie o narażenie dziecka na kalectwo. Będzie ponowna rozprawa - Shutterstock

Sąd Okręgowy zdecydował o ponownym rozpatrzeniu sprawy byłego ordynatora oddziału położniczo-ginekologicznego w Kędzierzynie-Koźlu. Wykrył nieprawidłowości w procesie związanym z narażeniem dziecka na kalectwo – pisze "Gazeta Wyborcza".

Sędzia Daniel Kliś powiedział, że to lekarz powinien zdecydować o sposobie porodu. – Przyjmując kobietę na oddział ordynator nie wykonał podstawowego badania, jakim jest USG, które pozwoliłoby zdecydować o metodzie rozwiązania ciąży drogą cesarskiego cięcia – dodał. Do tego dochodzą inne schorzenia.
REKLAMA


Sprawa ciągnie się od lipca 2008 r., kiedy to w wyniku błędu lekarza kobieta urodziła dziecko z uszkodzeniami nerwów, barku i ręki. Matka podała Jarosława K. do prokuratury, a ta oskarżyła lekarza.

Sąd pierwszej instancji nie stwierdził winy ordynatora. Z kolei Sąd Odwoławczy przeciwnie. – Ordynator próbował przerzucić winę na lekarza dyżurującego, choć to na nim w pierwszej kolejności spoczywała decyzja o sposobie rozwiązania ciąży – argumentował sędzia.

SO zlecił przesłuchanie dodatkowych biegłych, z których zrezygnował Sąd Rejonowy – informuje "Gazeta Wyborcza"
...

Blad musi byc karygodny. Jesli sa 2 opcje imnie wiadomo ktora a lekarz nie trafi to nie jest karygodny blad! Tak co do zasady.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:09, 06 Lut 2016    Temat postu:

Dziennik Wschodni

Lubuskie: już 12 przypadków świńskiej grypy

Lubuskie: już 12 przypadków świńskiej grypy - Thinkstock

W całym województwie zanotowano już 12 przypadków świńskiej grypy, w tym 11 w Lublinie. Sanepid uspokaja: Nie ma powodów do paniki, wirus AH1N1 jest jak grypa sezonowa.

Na świńską grypę zachorowało dziecko uczęszczające do Przedszkola nr 19 w Lublinie. – O tym, że dziecko ma skierowanie do szpitala, poinformowała mnie na początku tygodnia mama dziecka – mówi Dorota Karczmarczuk, dyrektor Przedszkola nr 19 w Lublinie. – Natychmiast powiadomiliśmy o tym sanepid.

Rodzice nie chcą ryzykować.

O chorobie zostali poinformowani też rodzice innych dzieci z tego przedszkola.

– Nie mam w zwyczaju ukrywania przed rodzicami takich informacji, więc wysłałam do nich e-maile. Kontaktowałam się z nimi także telefonicznie – przyznaje Karczmarczuk.

Po upublicznieniu informacji o potwierdzonym przypadku świńskiej grypy u jednego z przedszkolaków frekwencja na zajęciach znacznie spadła. – Dzieci jest zdecydowanie mniej, o połowę – przyznaje Karczmarczuk.

Dyrektorka przedszkola przekonuje zarazem, że paniki z tego powodu wśród rodziców nie ma. – Zanim powiadomiłam rodziców, radziłam się pediatry. Wskazówki, które usłyszałam od lekarza, przekazałam rodzicom. Dzieci trzeba uważnie obserwować, reagować, gdy np. utrzymuje się wysoka gorączka – tłumaczy. – Myślę, że wielu rodziców nie przyprowadza dzieci do przedszkola, bo nie chcą ryzykować. Są mamy w ciąży czy młodsze rodzeństwo w domu.

Do przedszkola nie przychodzą nie tylko dzieci, ale też pracownicy, którzy mają jakiekolwiek oznaki choroby – np. kaszel czy katar.

12 przypadków w Lubelskiem

– W województwie lubelskim mamy potwierdzonych 12 przypadków świńskiej grypy – podaje Bożena Kess, kierownik Oddziału Epidemiologii Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie.

11 z 12 to zachorowania zanotowane w Lublinie. Sanepid uspokaja.

– Jakakolwiek panika z powodu tzw. świńskiej grupy jest nieuzasadniona – podkreśla Irmina Nikiel, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie. – Kompilkacje i zgony po tej grypie występują rzadko. Nie można mylić świńskiej grypy z tzw. ptasią, która wykazuje się wysoką śmiertelnością.

Świńska grypa jest traktowana jak grypa sezonowa. – Po epidemii, która była w Polsce 5 lat temu ten wirus powszechnie występuje w środowisku – dodaje Nikiel.

Epidemiolodzy przypominają, że najlepszą ochroną przed grypą są szczepienia. Przeciwko grypie można szczepić dzieci już od 6 miesiąca życia.

...

Szczepienia przez pierwszy miesiac OSLABIAJA ODPORNOSC! Potem rosnie. Chyba trzeba szczepic na 3 mies. przed epidemia. PISZE Z PAMIECI TRZEBA SPRAWDZIC! NIECH NIKT TU SIE NIE UCZY MEDYCYNY Z MOJEGO WPISU!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:30, 08 Lut 2016    Temat postu:

Dziennik Wschodni

Ognisko świńskiej grypy w lubelskim szpitalu
Pięć osób ze Szpitala Neuropsychiatrycznego w Lublinie choruje na grypę AH1N1 - Dziennik Wschodni

Sanepid potwierdza, że pięć osób ze Szpitala Neuropsychiatrycznego w Lublinie choruje na grypę AH1N1. Z podobnymi objawami jest jeszcze 28 pacjentów jednego z oddziałów tego szpitala - informuje "Dziennik Wschodni".

Informację o tym, że wśród pacjentów tego szpitala są osoby chore na świńską grypę, potwierdza dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie Irmina Nikiel. – Objawy chorobowe od 2 lutego do piątku 5 lutego wykazało 38 osób na 75 hospitalizowanych na jednym oddziale – informuje szefowa PSSE. – Zachorowało także trzech pracowników szpitala. 5 lutego na tym oddziale mieliśmy 28 chorych. Wszyscy mają podobne objawy – gorączkę, kaszel i katar, są osłabieni – dodaje.
REKLAMA


Od sześciu pacjentów tego oddziału zostały pobrane wymazy. – U pięciu osób wyniki badań potwierdziły, że jest to grypa AH1N1 – mówi Nikiel. – W przypadku 28 osób z objawami zakażenia mamy przypuszczenia, że może to być również grypa AH1N1. Traktujemy to jako ognisko tej choroby.

Wszyscy pacjenci z objawami zakażenia przebywają w wydzielonych salach. – Wszystkie te sale korzystają z oddzielnego węzła sanitarnego – mówi Nikiel. – Szpital zastosował wzmożony reżim sanitarny. Oznacza to, że zdrowy personel, który opiekuje się pacjentami, ma np. jednorazowe fartuchy i rękawiczki, czy też maski na twarz. Wszystkie chore osoby z personelu zostały odsunięte od pracy. Nie ma też rotacji lekarzy i pielęgniarek między oddziałami.

Dlaczego odwiedziny wstrzymano? Na to pytanie nie usłyszeliśmy konkretnej odpowiedzi.

Sezon grypowy w pełni

Od 1 września 2015 roku do 31 stycznia 2016 roku w Polsce zostało zgłoszonych 1,6 mln przypadków zachorowań na grypę. W stosunku do analogicznego sezonu 2014/2015 to wzrost o ok. 6 procent. Są też przypadku świńskiej grypy. Epidemiolodzy uspakajają jednak, że świńska grypa jest traktowana jako grypa sezonowa.

W trwającym sezonie grypowym, w trosce o chorych szpitale w Lublinie prowadziły pewne ograniczenia. I tak w Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej jest całkowity zakaz odwiedzin chorych, podobnie jak w SPSK4. Natomiast w szpitalu przy ul. Staszica nie ma odwiedzin na kilku oddziałach. Z kolei ograniczenia pod względem ilości osób odwiedzających – do jednej osoby – wprowadziły też inne placówki – Uniwersytecki Szpital Dziecięcy i SPSzW im. Jana Bożego.

Epidemiolodzy wskazują, że jedynym skutecznym sposobem zabezpieczenia się przed grypą są szczepienia. W Polsce robi to jedynie ok. 4 procent osób.

...

Ognisko...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:40, 10 Lut 2016    Temat postu:

W aptekach brakuje leków dla osób po przeszczepach
Zenon Kubiak
10 lutego 2016, 12:10
• Ministerstwo zdrowia w styczniu zmieniło listę leków refundowanych dla osób po przeszczepie narządów
• Zmiana spowodowała protesty lekarzy i pacjentów
• Okazuje się, że nowe leki są niedostępne w aptekach i hurtowniach
• Pacjenci liczą na zmiany od 1 marca

Pod koniec grudnia 2015 r. Ministerstwo zdrowia opublikowało listę leków refundowanych, która zaczęła obowiązywać od 1 stycznia. Publikacja przeraziła kilkanaście tysięcy osób w Polsce, które żyją z przeszczepionym organem. Jak się bowiem okazało, ministerstwo zmieniło leki, które muszą przyjmować, aby zapobiec odrzutowi przeszczepionego narządu oraz uniknąć zarażenia wirusem cytomegalii. Chodzi o leki o nazwie Prograf i Valcyte. Dotychczas dzięki refundacji za opakowanie każdego z tych leków pacjenci płacili zaledwie 3,2 zł. Od 1 stycznia Prograf w zależności od dawki kosztuje od 26 do nawet 159 zł za opakowanie, a Valcyte aż 1420 zł.

W ich miejsce wprowadzono tzw. generyki – tańsze odpowiedniki oryginalnych leków.

"W nowym wykazie znajdują się leki zawierające te same substancje czynne (w takiej samej postaci i ilości), którymi byliście dotychczas leczeni. Są to tzw. odpowiedniki (nazywane także lekami generycznymi). Zostały one dopuszczone do obrotu przez instytucje odpowiedzialne za bezpieczeństwo leków i są tak samo skuteczne i bezpieczne jak leki, które stosowaliście dotychczas" – uspokajało pacjentów w wydanym komunikacie ministerstwo zdrowia.

Nowe leki od początku budziły niepokój lekarzy i pacjentów

Lekarze od początku jednak zgłaszali wątpliwości co do skuteczności leków, skoro ich wcześniej nie stosowano, a to oznacza, że po ich zastosowaniu należy pacjentów dodatkowo badać.

- A trzeba będzie jednocześnie właściwie z dnia na dzień zmienić leki dla kilku tysięcy pacjentów - zwracał uwagę w niedawnej rozmowie z Wirtualną Polską prof. Marek Ostrowski, konsultant wojewódzki w dziedzinie transplantologii w województwie zachodniopomorskim i kierownik Kliniki Chirurgii Ogólnej i Transplantacyjnej w Samodzielnym Publicznym Szpitalu Klinicznym nr 2 PUM w Szczecinie.

Przeciwko zmianom leków protestowali zgodnie zarówno transplantolodzy jak i pacjenci, bojący się, że w wyniku zmiany leków mogą narazić się na utratę przeszczepionej nerki, wątroby czy serca.

Dziś, kiedy nowa lista leków obowiązuje już od blisko półtora miesiąca, widać, że część pacjentów woli dalej kupować swoje dotychczasowe leki, chociaż oznacza to dla nich dodatkowe wydatki często przekraczające kwotę 200 zł miesięcznie. Ci, których nie stać, a takich osób jest wiele, bo większość pacjentów po przeszczepach utrzymuje się ze skromnych rent, zaczęli przyjmować nowe medykamenty.

Leki tanie, ale niedostępne

Na razie nie ma niepokojących sygnałów, że są one nieskuteczne, pacjenci sygnalizują jednak inny problem – nowe leki trudno kupić.

- Od tygodnia dostaję telefony od pacjentów z całej Polski, że w aptekach nie ma leku Taliximun, który jest tańszym zamiennikiem Prografu i Advagrafu. Brak leków w aptekach i hurtowniach zgłaszano mi już ze Śląska, z województwa lubuskiego i spod Warszawy – mówi Wirtualnej Polsce Eugeniusz Rydel, prezes stowarzyszenia "Życie po przeszczepie".

Leki immunosupresyjne są bardzo drogie, dlatego nie ma ich w standardowych zapasach większości aptek. Dostępne „od ręki” są tylko w placówkach znajdujących się w bezpośrednim sąsiedztwie szpitali i poradni transplantacyjnych. Nawet jednak w nich jest problem z zakupem leku o nazwie Taliximun.

- Mieliśmy ten lek od początku stycznia, ale właśnie sprzedaliśmy ostatnie opakowanie dawki jednomiligramowej. Mamy już tylko opakowania „połówek” i „piątek”. Nie jestem w stanie powiedzieć, kiedy znów pojawi się w sprzedaży „jedynka” – usłyszeliśmy w aptece znajdującej się na terenie Szpitala Wojewódzkiego w Poznaniu przy ul. Juraszów.

Z kolei w aptece „Przy Matejki” znajdującej się obok drugiego poznańskiego szpitala przy ul. Grunwaldzkiej, gdzie również wykonuje się przeszczepy, leku nie ma w ogóle.

- Nie mieliśmy do tej pory osoby, która przyszłaby z receptą na ten lek. Jak podejrzewamy, lekarze na razie jeszcze sprawdzają, jak pacjenci na niego reagują i dopiero wtedy ewentualnie zaczną go przypisywać – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Maria Marciniak, właścicielka i kierowniczka apteki. – Gdyby jednak ktoś chciał taki lek kupić, to nie możemy go nawet zamówić, bo z tego, co widzę, nie ma go w zapasach żadnej hurtowni – dodaje.

Leku Taliximun nie ma też w aptekach w innych miastach.

- Mieliśmy go, ale już się skończył. Z tego, co mi wiadomo, ponownie ma się pojawić w sprzedaży dopiero w marcu – poinformowano nas w „Aptece Na Francuskiej” w Katowicach.

Leku nie ma też i w ogóle nie było od początku roku w Aptece Centrum Zdrowia przy al. Powstańców Wielkopolskich w Szczecinie mieszczącej się tuż obok szpitala, w którym wykonuje się przeszczepy narządów.

- Takie sytuacje się zdarzają z lekami immunosupresyjnymi. Podobna sytuacja miała miejsce już w listopadzie i na początku grudnia, gdy w aptekach brakowało Prografu. W takich sytuacjach dzwonimy do producenta, szukamy różnych własnych dojść, by zapewnić sobie leki – przyznaje Eugeniusz Rydel.

Dla pacjentów po przeszczepie brak leków to prawdziwy dramat, ponieważ muszą je przyjmować stale co 12 lub co 24 godziny. Opuszczenie nawet jednej dawki może skończyć się odrzutem narządu.

– Wszyscy mamy nadzieję, że widząc to całe zamieszanie, ministerstwo zdrowia 1 marca przywróci na listę refundowanych leki, które braliśmy od wielu lat – dodaje Rydel.

Chcieliśmy dowiedzieć się, jak na zaistniałą sytuację zamierza zareagować ministerstwo zdrowia, ale w biurze prasowym poinformowano nas, że komentarz w tej sprawie pojawi się najwcześniej pod koniec tygodnia

...

Trzeba korygowac,


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:52, 10 Lut 2016    Temat postu:

Grypa szaleje na Pomorzu. Lekarze radzą: Szczepcie się - Thinkstock

Ponad 40 tysięcy osób z naszego województwa zachorowało grypę w pierwszym tygodniu lutego. To o 15 tysięcy więcej niż w tym samym czasie ubiegłego roku. Lekarze apelują, że jeszcze nie jest za późno i warto się zaszczepić.

Wczoraj w szpitalu w Wejherowie zmarł ok. 40-letni mężczyzna, u którego rozpoznano wirusa AH1N1. Pacjent trafił w stanie ciężkim na Oddział Intensywnej Terapii Medycznej z powikłaniami grypowymi. Miał problemy z oddychaniem. - Gdyby ten pacjent był zaszczepiony, nie trafiłby do naszego szpitala – podkreślił doktor Adam Herman.
REKLAMA


Na Pomorzu na świńską grypę choruje kilkanaście osób. Mężczyzna z Wejherowa jest pierwszą ofiarą śmiertelną. W Polsce – piątą. Lekarze zachęcają do szczepionek, które chronią także przed tą odmianą choroby. - Jeszcze jest czas, bo szczepionka działa w ciągu siedmiu dni. Te dostępne na naszym rynku, zawierają przeciwciała świńskiej grypy i są skuteczne – zapewnia doktor Herman.

W dużo ostrzejszych słowach wypowiedział się ostatnio dyrektor szpitala dziecięcego w Gdańsku. Jak napisał na facebook'u, rodzice nie szczepią swoich dzieci, co może być dramatyczne w skutkach:

"W ostatnich dniach przyjęliśmy do Szpitala Pediatrycznego Polanki w Gdańsku kilkoro małych dzieci z ciężkimi infekcjami. Wszystkie te dzieci decyzja rodziców były nieszczepione. Nawet na szczepienia obowiązkowe! Co gorsza pojawia się kolejna niebezpieczna praktyka rodziców, którzy nie wyrażają zgody na ordynowane w szpitalu leki (dzieci wcześniej były "leczone homeopatycznie"), co może mieć dramatyczne skutki dla ich naprawdę ciężko chorych dzieci" - napisał Tomasz Sławatyniec.

Na Pomorzu niezaszczepionych jest około dwóch tysięcy dzieci. Za brak obowiązkowych szczepień grożą kary pieniężne, które może nałożyć wojewoda pomorski. Maksymalna wysokość jednorazowej grzywny wynosi w przypadku osoby fizycznej 10 tysięcy złotych. Najwyższa grzywna nałożona dotychczas wyniosła pięć tysięcy. Mimo nałożonych kar, nikt jeszcze nie zapłacił.

Najwyższą zachorowalność na grypę i choroby grypopodobne na Pomorzu odntowuje się obecnie w powiecie wejherowskim, to prawie siedem tysięcy osób. Podobna liczba choruje w Gdańsku, w Gdyni to niemal 4,5 tysiąca osób, a w Sopocie – 800. W każdym przypadku jest to wzrost w porównaniu do pierwszego tygodnia lutego 2015. Wyjątkiem jest powiat człuchowski, gdzie liczba chorujących nieznacznie spadła.

W pierwszym tygodniu lutego na Pomorzu zarejestrowano 40 042 przypadki podejrzeń lub rozpoznań grypy, w tym samym tygodniu w 2015r. zarejestrowano 26 913 przypadków, 2014r. – 16 068 przypadków, 2013r. – 32 659 przypadków. Średnia dzienna zapadalność na grypę w województwie pomorskim w ostatnim tygodniu wyniosła 249,5 przypadków na 100 tysięcy osób, co stanowi wzrost w stosunku do poprzedzającego okresu sprawozdawczego (23 – 31 stycznia) o 100,9.

...

Sezon.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:50, 11 Lut 2016    Temat postu:

Szpital w Radomiu ma problem z radiologami
Szpital w Radomiu ma problem z radiologami
Szpital w Radomiu ma problem z radiologami - Thinkstock

Radiolodzy ze szpitala w Radomiu nie przyjęli nowych warunków pracy, zgodnie z którymi mieliby codziennie pracować dłużej za te same pieniądze. By zapewnić bezpieczeństwo pacjentów, lecznica musi zlecić m.in. wykonywanie badań i opisów zdjęć rentgenowskich firmie zewnętrznej.

Jak poinformował wiceprezydent Radomia Jerzy Zawodnik, któremu podlega miejska służba zdrowia, Radomski Szpital Specjalistyczny ogłosił konkurs na udzielanie całodobowych specjalistycznych świadczeń zdrowotnych z zakresu radiologii i diagnostyki obrazowej.
REKLAMA

Według wiceprezydenta istnieje ryzyko, że z pracy w szpitalu odejdzie większość radiologów, którzy nie przyjęli nowych warunków pracy. Wówczas mogłoby dojść do sytuacji, że w szpitalu zabraknie lekarzy wykonujących m.in. opisy zdjęć rentgenowskich, USG czy badania tomografem komputerowym. - Konkurs został ogłoszony po to, by zapewnić ciągłość obsługi i bezpieczeństwo zdrowotne pacjentów – stwierdził Zawodnik. Dodał, że od stycznia trwają rozmowy z lekarzami. - Liczę na to, że jeszcze dojdziemy do porozumienia. Wyprowadzenie na zewnątrz usług związanych z opisywaniem badań traktujemy jako ostateczność – zaznaczył wiceprezydent. Termin składania ofert przez firmy zewnętrzne upływa 16 lutego.

Lekarze - zgodnie z nowymi warunkami pracy - mieliby codziennie za te same pieniądze pracować ponad 2,5 godziny dłużej. - Na to się nie zgadzamy i rozmawiamy o podwyżkach. Jeśli dyrekcja szpitala się nie zgodzi, będziemy szukać pracy w innych lecznicach, w których radiolodzy dostają większe pieniądze – powiedział jeden z lekarzy.

Na początku grudnia ub. roku wypowiedzenia zmieniające warunki pracy otrzymało ponad 100 pracowników Radomskiego Szpitala Specjalistycznego, m.in. fizjoterapeuci, technicy i lekarze radiologii oraz pracownicy prosektorium. Wszyscy, poza lekarzami radiologami i trzema fizjoterapeutami, przyjęli nowe umowy. Radiolodzy na starych warunkach będą pracować do końca lutego.

Zmiany warunków pracy są związane z przepisami ustawy o działalności leczniczej, które weszły w życie w 2014 r. Przepisy te określają wymiar czasu pracy poszczególnych grup zawodowych - lekarze radiolodzy w ramach szpitalnego etatu mają pracować nie jak do tej pory - 5 godzin dziennie, ale - tak jak pozostali medycy - 7 godzin i 35 minut. We wrześniu ub. roku badający ustawę Trybunał Konstytucyjny orzekł, że wydłużenie czasu pracy jest zgodne z Konstytucją.

>>>

Stałe problemy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:19, 12 Lut 2016    Temat postu:

Niepokojące odkrycie w pobliżu Wałbrzycha. Kości znalezione w ziemi
Tomasz Pajączek
Dziennikarz Onetu
Niepokojące odkrycie w pobliżu Wałbrzycha. Kości znalezione w ziemi - Thinkstock

W Sokołowsku niedaleko Wałbrzycha natrafiono na odpady medyczne i prawdopodobnie na szczątki ludzkie. Na miejscu pracuje specjalna grupa dochodzeniowo-śledcza. Zdaniem urzędników, którzy przyjęli zgłoszenie, skala znaleziska jest naprawdę duża.

Wiadomo, że na nielegalne składowisko natrafiło dwóch mężczyzn, którzy chcą pozostać anonimowi. To oni zgłosili sprawę do starostwa powiatowego w Wałbrzychu. Nieoficjalnie mówi się, że byli to eksploratorzy.
REKLAMA


– Po tym, jak wpłynęło do nas takie zawiadomienie, pojechaliśmy we wskazane miejsce, żeby to sprawdzić. Faktycznie natrafiliśmy tam na odpady medyczne, m.in. strzykawki i prawdopodobnie na szczątki ludzkie – mówi Onetowi Marika Tokarska, rzeczniczka starostwa powiatowego w Wałbrzychu. – Tego może być kilka ton – dodaje.

O tym, że w skarpie mogą znajdować się szczątki ludzkie mają świadczyć m.in. znalezione na miejscu zęby i talerze biodrowe. Zdaniem policji, która od wczoraj pilnuje terenu, mogą to być jednak szczątki zwierzęce.

– Wszystkie działania na miejscu prowadzone są teraz pod kierunkiem prokuratury – mówi w rozmowie z Onetem Magdalena Korościk z Miejskiej Komendy Policji w Wałbrzychu. – Czekamy teraz na powołanie biegłego z zakresu medycyny sądowej, które stwierdzi, czy są to szczątki ludzkie czy zwierzęce – dodaje.

Wyników ekspertyzy policjanci spodziewają się jeszcze dziś. Wiadomo, że urzędnicy ze starostwa powiatowego w Wałbrzychu zawiadomili już o sprawie wojewodę dolnośląskiego i Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Stosowna informacja trafiła też do Powiatowego Inspektora Sanitarnego.

Na pytania kiedy oraz w jaki sposób odpady medyczne trafiły do Sokołowska, odpowiedzi postara się znaleźć prokuratura.

...

Powinno byc to kulturalnie zalatwiane.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:28, 12 Lut 2016    Temat postu:

Radio PiK

Szpital w Grudziądzu szuka ratunku w kredycie
Szpital w Grudziądzu szuka ratunku w kredycie - Shutterstock

By ratować finanse lecznicy, grudziądzki szpital specjalistyczny chce zaciągnąć pożyczkę w wysokości 120 milionów złotych.

Pożyczka ma być spłacana przez 10 lat. Jak mówi dyrektor szpitala, Marek Nowak - "nowy kredyt ma być bardziej korzystny".

Grudziądzki szpital jest zadłużony na ponad 400 milionów złotych, ze względu na olbrzymie inwestycje prowadzone od kilku lat. Aby ratować placówkę prezydent Grudziądza powołał specjalny zespół, który opracowuje plan ratunkowy dla lecznicy.

...

Chyba na takie finansowanie nie przejdzie wiekszosc placowek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 21, 22, 23 ... 54, 55, 56  Następny
Strona 22 z 56

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy