Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 16:20, 14 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Powszechne oburzenie pomysłem likwidacji angiologii
Propozycję zamknięcia placówek angiologicznych resort zdrowia zawarł w projekcie rozporządzenia w sprawie specjalizacji lekarskich. Wobec protestów wiceminister Andrzej Włodarczyk zaczął ustępować, ale został odwołany – alarmuje "Dziennik Polski".
Angiologia jako nowa branża medyczna powstała w Polsce w 1999 roku, uzupełniając znaczącą lukę w lecznictwie specjalistycznym chorych, przede wszystkim tych z miażdżycą. Minister zdrowia uznał jednak, że u nas nie jest ona potrzebna i należy ją zlikwidować. W rozmowie z prof. Krzysztofem Ziają, konsultantem krajowym w tej dziedzinie, Bartosz Arłukowicz uzasadniał, iż lekarzy tej branży jest niewielu i można ich zastąpić chirurgami naczyniowymi. W środowisku lekarskim zawrzało. Prof. Krzysztof Ziaja wyliczył, że angiologów jest obecnie 162, a w trakcie specjalizacji kolejnych 55 specjalistów. - To jakiś absurd. Przecież chirurdzy naczyniowi nie zrobią tego, co wykonują angiolodzy: chcąc udrażniać naczynia, trzeba mieć doświadczenie zupełnie inne od tego, które nabywają chirurdzy! – nie kryje irytacji prof. Rafał Niżankowski, małopolski konsultant wojewódzki w dziedzinie angiologii.
Oburzenie lekarzy i naciski pacjentów sprawiły, że Andrzej Włodarczyk, wiceminister zdrowia odpowiedzialny za wdrożenie rozporządzenia obiecał, że sprawę przeanalizuje ponownie i dał do zrozumienia, że zarekomenduje wycofanie się z tego pomysłu. W minionym tygodniu został on jednak odwołany, zaś szef resortu – jak gazeta dowiedziała się nieoficjalnie – spornego zapisu zmieniać nie zamierza.
W sprawę zaangażował się krakowski poseł Platformy Obywatelskiej Józef Lassota. 12 stycznia skierował do ministra zdrowia interpelację w sprawie likwidacji angiologii i kwestii opiniowania projektu przed jego sporządzeniem. Poseł czeka na odpowiedź, zaś coraz bardziej zaniepokojeni pacjenci na ostateczną decyzję.
>>>>
Kolejne wspaniale wiesci o sukcesach w sluzbie zdrowia...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:01, 16 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Urzędnicy NFZ wynajmą budynek za 8 milionów zł., bo windy były za wolne
Dziennik "Fakt" informuje dzisiaj o decyzji mazowieckiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia. Urzędnicy postanowili przeprowadzić się do nowego budynku, za którego wynajem będą płacić osiem milionów złotych rocznie. Stary budynek im nie odpowiadał, ponieważ jak tłumaczyli "wiele czasu tracono na przejazd windami".
NFZ zapewnia, że przeprowadzka przyniesie oszczędności. - Dotychczas za jeden metr kwadratowy płaciliśmy powyżej 100 złotych (...). W nowym budynku koszt wyniesie około 78 zł. - przekonywała rzecznik oddziału Wanda Pasowicz. Jak jednak wylicza "Fakt" to nie przyniesie oszczędności, ponieważ urzędnicy będą mieli teraz do dyspozycji dwa tysiące metrów kwadratowych powierzchni więcej, niż w starym, droższym budynku.
Tłumacząc decyzję o przeniesieniu rzecznik oddziału mówiła, że w starym budynku pracownicy często chorowali na alergie i zapalenia spojówek. - Biura mamy na trzech różnych pionach, na różnych kondygnacjach. Wiele czasu tracimy na przejazd windami - przekonywała.
Więcej w dzisiejszym wydaniu dziennika "Fakt".
>>>>
No i super ! Na cos trzeba wydac pieniadze ,,zaoszczedzone'' na niepotrzebnych placowkach zdrowia ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 15:11, 18 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Eksperci: bez leków, dzieci z chorobami stawów czeka kalectwo
Problemy z dostępem do leczenia, związane m.in. z wprowadzeniem nowej ustawy refundacyjnej, grożą kalectwem dzieciom z zapalnymi chorobami reumatycznymi – alarmowali lekarze i rodzice małych pacjentów na konferencji prasowej.
Zorganizowało ją Ogólnopolskie Stowarzyszenie Młodych z Zapalnymi Chorobami Tkanki Łącznej "3majmy się razem" przy okazji II Ogólnopolskiej Konferencji "Interdyscyplinarne Oblicza Reumatologii", która w piątek i sobotę odbywa się w Warszawie. - Mój syn Michał zachorował na młodzieńcze idiopatyczne zapalenie stawów (MIZS), gdy miał 3 lata. Obecnie czuje się dobrze, jest sprawny, ale obawiam się, że niedługo zamiast piłki będę mu musiał kupić wózek inwalidzki – powiedział obecny na spotkaniu Piotr Piotrowski, ojciec chłopca, który obecnie ma 10 lat.
Zaznaczył, że w Polsce dzieci z zapalnymi chorobami stawów już wcześniej nie miały zadowalającego dostępu do nowoczesnych terapii, zwłaszcza tzw. biologicznych. Wraz z wejściem w życie ustawy refundacyjnej uległ on dodatkowo pogorszeniu.
Według nowego prawa, leki można objąć refundacją tylko zgodnie z ich wskazaniami rejestracyjnymi, tj. umieszczonymi w charakterystyce produktu leczniczego (ChPL), przypomniał prezes Polskiego Towarzystwa Reumatologicznego prof. Piotr Wiland. Jak wyjaśnił, zanim u dziecka można wprowadzić leczenie biologiczne, trzeba stosować tzw. klasyczne leki modyfikujące przebieg choroby, które nie posiadają wskazań rejestracyjnych w terapii MIZS i innych zapalnych chorób stawów u dzieci, bo na najmłodszych leków się przeważnie nie testuje. - Leki te stosuje się jednak od lat ze wskazań klinicznych, bo lekarze ze swoich doświadczeń wiedzą, że one działają – powiedział ekspert PAP.
Przy braku refundacji, rodzice dzieci, którzy jeszcze niedawno płacili za opakowanie jednego leku 3,2 zł, teraz muszą zapłacić ponad 400 zł miesięcznie, podkreślił Piotrowski. Wielu rodziców nie będzie na to stać, bo chorzy na MIZS zażywają często więcej niż jeden lek i nieraz jeden rodzic musi rezygnować z pracy, by opiekować się dzieckiem. - W ten sposób tysiące dzieci z zapalnymi chorobami stawów skazane zostaną na niepełnosprawność, bo choroba postępuje u nich bardzo szybko. Tu liczy się każdy dzień – powiedział.
Jak poinformowała rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia Agnieszka Gołąbek, obecnie trwają prace nad nową listą refundacyjną, na której mają się znaleźć również leki stosowane poza wskazaniami zawartymi w ChPL. - Ponieważ wiele z nich jest stosowanych w pediatrii zwróciliśmy się do konsultantów krajowych z różnych dziedzin medycyny, w tym konsultanta ds. pediatrii, by wskazali, które z tych leków powinny być refundowane dla dzieci poza wskazaniami - powiedziała.
Taki wykaz leków został następnie przekazany Radzie Przejrzystości przy Agencji Oceny Technologii Medycznych (AOTM), która rozpatrzyła wniosek. - Teraz MZ musi się zapoznać z rekomendacjami rady, gdyż na tej podstawie minister zdrowia Bartosz Arłukowicz podejmie decyzje - wyjaśniła Gołąbek.
Media podają, że rekomendacje w sprawie wszystkich leków są pozytywne.
- Tego, które leki będą refundowane poza ChPL dowiemy się dopiero wraz z ukazaniem się nowej listy refundacyjnej, tj. najpóźniej 1 marca" - zastrzegła rzecznik MZ.
Obecny na konferencji mecenas Bartłomiej Kuchta ocenił, że podobnych problemów z dostępem do leków mogłoby nie być, gdyby resort zdrowia przed podejmowaniem swoich decyzji prowadził konsultacje społeczne z organizacjami pacjentów i lekarzami. Zwrócił też uwagę, że mimo wielu listów wysyłanych do MZ, stowarzyszeniom pacjentów i Polskiemu Towarzystwu Reumatologicznemu dotychczas nie udało się uzyskać żadnej odpowiedzi w tej sprawie.
- Maile w sprawie problemu z refundacją leków dla dzieci z chorobami reumatycznymi wysłaliśmy w styczniu również do 41 posłów z Sejmowej Komisji Zdrowia, ale dotychczas odpowiedział tylko jeden z nich – powiedziała prezes stowarzyszenia "3majmy się razem" Monika Zientek.
MIZS jest to chorobą autoagresywną. Rozwija się w wyniku niszczenia tkanek organizmu przez własny układ odporności, który mylnie rozpoznaje je jako obce. Charakterystyczną cechą MIZS jest utrzymujące się przewlekłe zapalenie stawów. Silne bóle, obrzęki i sztywność uniemożliwiają dziecku wykonywanie najprostszych czynności. Wraz z postępem choroby, dochodzi do zaburzenia wzrostu, deformacji stawów, trwałych przykurczy i unieruchomienia. W niektórych przypadkach proces zapalny może też obejmować inne tkanki i organy, jak narząd wzroku, nerki, płuca, wątroba.
Według Wilanda na MIZS cierpi w Polsce ok. 8,5 tys. dzieci, ale są to dane szacunkowe, bo niektóre postaci choroby są łagodniejsze i te dzieci mogą nie trafiać do szpitali.
>>>>
Oj co tam dzieci . Grunt ze kolesie z wszaki maja swietna zabawe w ,,politykow'' na koszt podatnika . Takie wakacje...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 20:40, 19 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Kilkaset tysięcy złotych na projekt nowej siedziby NFZ
Świętokrzyski oddział Narodowego Funduszu Zdrowia otrzymał z centrali 400 tys. zł. na projekt nowej siedziby - czytamy na stronie Radia Kielce.
Obiekt powstanie na działce, którą Fundusz, kupił w ubiegłym roku od miasta za dwa miliony złotych. Budowa ma rozpocząć się za dwa lata.
>>>>
Allleossohozzi ? Trzeba jakos wydac kase zaoszczedzona na rentach i emeryturach ? Zeby sie nie zmarnowala !
Fot. Norbert Litwiński / Onet
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:01, 22 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
CBOS: 30 proc. Polaków miała trudności w wykupem leków na receptę
Prawie jedna trzecia (30 proc.) badanych, którzy tuż po wejściu w życie ustawy refundacyjnej próbowali wykupić leki na receptę, deklaruje, że miała z tym trudności - wynika z najnowszego sondażu CBOS dotyczącego protestu pieczątkowego lekarzy.
Niemal połowa Polaków (46 proc.) deklaruje, że w styczniu - czyli według CBOS w okresie największego zamieszania wynikłego ze zmiany zasad refundacji leków - wykupiła lub próbowała wykupić leki na receptę. Prawie jedna trzecia badanych (30 proc.), deklaruje, że miała z tym trudności. Co piąty respondent z tej grupy (21 proc. wykupujących leki w styczniu, czyli 10 proc. ogółu badanych) twierdzi, że przynajmniej jedna z realizowanych przez niego recept była opatrzona pieczątką "Refundacja do decyzji NFZ".
Dla jednej piątej ankietowanych, którzy realizowali w styczniu jakąś receptę (19 proc.) utrudnieniem była konieczność pokrycia całkowitego kosztu leku, mimo że zwykle pacjentowi przysługiwało prawo do jego refundacji.
Co ósmy realizujący receptę (12 proc.) został poproszony o przedstawienie dowodu ubezpieczenia, natomiast co dwunasty (8 proc.) uskarżał się na konieczność ponownej wizyty u lekarza. Tylko nieliczni spotkali się z odmową zrealizowania recepty (6 proc.) bądź zniechęceni trudnościami sami zrezygnowali z wykupienia leków (4 proc.).
O trudnościach z wykupem leków mówiło 59 proc. badanych realizujących w styczniu co najmniej jedną receptę z adnotacją o refundacji do decyzji NFZ i 23 proc. realizujących recepty bez takiego dopisku.
Osoby wykupujące leki na recepty opatrzone taką pieczątką niemal siedmiokrotnie częściej były proszone o okazanie dokumentu potwierdzającego włączenie pacjenta do powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego – o zaistnieniu takiej konieczności mówi co trzeci badany z tej grupy (34 proc.) i tylko 5 proc. respondentów realizujących "normalne" recepty.
Jedna trzecia ankietowanych wykupujących leki na receptę z adnotacją "Refundacja do decyzji NFZ", mimo świadomości że powinno im przysługiwać prawo do refundacji, zdecydowała się na zakup leku za najwyższą odpłatnością (35 proc. wobec 15 proc. realizujących recepty bez adnotacji), co szósty w przynajmniej jednej aptece spotkał się z odmową zrealizowania recepty (16 proc. wobec 4 proc.), co siódmy musiał ponownie udać się do lekarza (14 proc. wobec 6 proc.), a co czternasty nie wykupił przepisanych lekarstw (7 proc. wobec 3 proc.).
CBOS pytał ankietowanych także o opinie na temat dopuszczalności zachowania protestujących lekarzy. Blisko połowa badanych (48 proc.) uważa, że lekarze mieli prawo wszcząć "protest pieczątkowy", jednak niewiele mniejsza grupa (39 proc.) jest zdania, że powinni oni załatwiać swoje sprawy w inny sposób. Co ósmy respondent (13 proc.) nie potrafi zająć jednoznacznego stanowiska w tej kwestii.
Blisko dwie trzecie badanych (64 proc.) uważa, że największa odpowiedzialność za problemy z wdrażaniem nowego prawa spoczywa na rządzie i politykach, zaś jedna piąta (21 proc.) obarcza nią Narodowy Fundusz Zdrowia. Co dziesiąty respondent (10 proc.) nie potrafi jednoznacznie ocenić, kto w tej sprawie najbardziej zawinił. Tylko nieliczni twierdzą, że głównymi sprawcami całego zamieszania są lekarze (4 proc.) lub farmaceuci (1 proc.).
Badani pytani o to, kto po stronie rządowej odpowiada za zaistniałą sytuację, zdecydowanie najczęściej wskazują na b. minister zdrowia Ewę Kopacz (48 proc.), a w dalszej kolejności na obecnego szefa tego resortu Bartosza Arłukowicza (20 proc.) oraz premiera Donalda Tuska (9 proc.). Co piąty respondent (21 proc.) nie wie, który z polityków w największym stopniu odpowiada za problemy z wdrażaniem nowej ustawy, ale tylko dwóch na stu (2 proc.) jest zdania, że rząd w ogóle nie ponosi za nie odpowiedzialności.
Jak przypomina CBOS, pierwsze tygodnie tego roku upływały pod znakiem zamieszania wokół refundacji leków oraz protestów lekarzy i aptekarzy przeciwko zapisom obowiązującej od 1 stycznia ustawy refundacyjnej. Niektórzy lekarze nie określali poziomu odpłatności za leki refundowane i przystawiali na receptach pieczątkę "Refundacja do decyzji NFZ". Badanie "Aktualne problemy i wydarzenia" przeprowadzono w dniach 3 – 9 lutego 2012 roku na liczącej 999 osób reprezentatywnej próbie losowej dorosłych mieszkańców Polski.
>>>>
No to super !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 14:37, 26 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Dramat pacjentki. Przez 21 lat była źle leczona
Pani Ewa dopiero po 21 latach nieprawidłowego leczenia trafiła na specjalistę, dla którego brak postępów był wystarczającym powodem do spojrzenia na jej zdrowie z innej strony. Po zażyciu dwóch dawek leków jej stan wyraźnie się poprawił. Czy 30 lekarzy, którzy wcześniej się nią zajmowali, odpowie za złą diagnozę?
Przez 21 lat żyła z nieprawidłową diagnozą - 21 lat żyła na granicy wegetacji. Wszystko przez źle postawioną diagnozę, która żadnemu kolejnemu lekarzowi nie wydała się podejrzana. W końcu pani Ewa trafiła na specjalistę, dla którego brak postępów w leczeniu był wystarczającym powodem do spojrzenia na jej zdrowie z innej strony. Teraz szuka biegłego, który będzie w stanie uznać, że 21 lat było rzeczywiście czasem zmarnowanym.
>>>>
Oczywiscie nie kazde leczenie nie tego co trzeba jest przestepstwem .
Pamietajmy ze lekarz stawia diagnoze na podstawie OBJAWOW . A takie same objawy moag byc w przypadku 1000 roznych chorob . Jesli lekarz nie trafi i leczy co innego to nie jest od razu jego wina . Oczywiscie i wsrod lekarzy mamy rozne talenty . Jeden rozpoznaje szybko i prawidlowo inny wolniej . Jeden takie choroby drugie inne .
A i sa oczywiscie niedbalcy i niechluje . A takze rutyniarze ktorzy przyzwyczaili sie leczyc jedna chorobe i zawsze ja rozpoznaja bo najlatwiej ... Lekarz tez musi byc czujny i rozwijac sie i dedukowac jak detektyw a nie stagnacja marazm i degeneracja ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:00, 28 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
"Dziennik Gazeta Prawna": Wchodzimy w starość bez geriatrów
Aby pracować do 67. roku życia, trzeba mieć kondycję i zdrowie. A w Polsce dramatycznie brakuje lekarzy zajmujących się osobami w podeszłym wieku – informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
W całym kraju mamy 100 czynnych lekarzy tej specjalności; w wielu regionach nie ma żadnego dostępu do takiego specjalisty. Jak podkreśla dziennik, minister zdrowia Bartosz Arłukowicz mówił, że zwiększenie liczby geriatrów będzie priorytetem; powtórzył to też, gdy zapowiadał ogłoszenie listy miejsc rezydenckich dla lekarzy. Problem w tym, że na liście nie ma ani jednej propozycji dla geriatrów. Jak wylicza "DGP", na tę specjalizacje nie ma chętnych, bo lekarze nie mają szans na znalezienie pracy. Brak klinik geriatrycznych to zaś efekt niechęci dyrektorów szpitali do ich otwierania. Powodem jest bardzo niska wycena przez NFZ opieki geriatrycznej.
Według prognoz GUS za 20 lat niemal co czwarty Polak przekroczy 65. rok życia. Niemal połowa z nich będzie żyła dłużej niż 75 lat. Jak podkreśla dziennik, w związku z tym rząd planuje wydłużenie wieku emerytalnego, ale nic nie robi, by zorganizować opiekę medyczną nad seniorami.
>>>>
No to dobrze . Powymieraja i nie trzeba bedzie placic emerytur !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 14:11, 03 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Trzeci dzień głodówki w szpitalu. Domagają się podwyżek
Sobota jest trzecim dniem głodówki dziewięciu pracowników Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Koninie (Wielkopolska). Pracownicy domagają się podwyżek wynagrodzeń, na co szpital nie ma pieniędzy. Protest rozpoczął się 20 lutego.
W miniony czwartek dyrekcja placówki zaproponowała protestującym zawieszenie na miesiąc akcji strajkowej i jednorazową wypłatę miliona zł w formie kwartalnych premii. Strajkujący odrzucili te propozycje i ośmiu z nich rozpoczęło w tym dniu głodówkę. Według szefowej Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Marzeny Kamińskiej, protestujący złagodzili postulaty – zrezygnowali z żądania 600-złotowych podwyżek i wnioskują o kwartalne dodatki po 200 zł brutto do podstawy pensji wypłacanej od 1 kwietnia. Podwyżka miałaby objąć 1200 pracowników etatowych.
Kamińska powiedziała w sobotę, że do udziału w strajku głodowym zapisane są już następne osoby. Poinformowała też, że związkowcy złożyli w prokuraturze zgłoszenie podejrzenia przestępstwa przez dyrekcję szpitala, która przywróciła od czwartku planowe przyjęcia i operacje chorych.
- Uważamy, że w ten sposób zdrowie i życie pacjentów jest narażone na niebezpieczeństwo. Strajk jest legalny i dyrekcja nie powinna przywracać planowych przyjęć – stwierdziła. Tymczasem rzecznik prasowy szpitala Leszek Czajor zaznaczył, że oddziały mają zapewnioną obsługę, a zdrowie i życie chorych nie jest narażone na niebezpieczeństwo.
Czajor powiedział, że szpital nie ma pieniędzy, by spełnić oczekiwania protestujących. Dodał, że propozycja zawieszenia strajku na miesiąc jest związana ze stratami ponoszonymi przez szpital z powodu nierealizowania w pełni kontraktu z NFZ. Czajor nie podał wysokości tych strat.
Według Kamińskiej kontrakty lekarskie powinny być renegocjowane, ponieważ są zbyt wysokie. Jej zdaniem część pieniędzy można byłoby wtedy przeznaczyć na podwyżkę pensji protestujących. Dodała, że personel nie otrzymał od 4 lat żadnych podwyżek i obecnie pensje wynoszą średnio 3060 zł brutto.
Koniński szpital zatrudnia 1200 pracowników etatowych oraz 180 lekarzy na kontraktach. Placówka posiada 24 oddziały z 849 łóżkami. Na ten rok szpital podpisał kontrakt w wysokości ponad 122 mln zł. W porównaniu z 2011 r. jest on wyższy o 6,2 mln zł. Wartość wykonanych i niezapłaconych przez NFZ świadczeń w 2011 r. wyniosła 18,1 mln zł. Kamińska zapowiedziała, że w najbliższy poniedziałek w urzędzie marszałkowskim w Poznaniu ma się odbyć spotkanie z protestującymi.
>>>>
Sluzba zdrowia dogorywa ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 15:27, 05 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Piąty dzień głodują w szpitalu w Koninie
Poniedziałek to piąty dzień głodówki dziewięciorga pracowników Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Koninie. Protestujący domagają się podwyżek wynagrodzeń. Według dyrekcji placówki szpital nie ma na to pieniędzy.
Protest rozpoczął się 20 lutego; m.in. wstrzymano planowe przyjęcia do szpitala. Początkowo strajkujący postulowali 600 zł podwyżki brutto, ale złagodzili swoje postulaty. - Teraz żądamy dla wszystkich 1,2 tys. pracowników dwóch podwyżek - zaledwie po 200 zł brutto, w półrocznych odstępach - od 1 kwietnia i od 1 września - powiedziała szefowa szpitalnego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Marzena Kamińska.
Kamińska poinformowała, że w poniedziałek przed południem w urzędzie marszałkowskim w Poznaniu mają się rozpocząć rozmowy związkowców z władzami samorządowymi województwa.
W ubiegły czwartek dyrekcja placówki zaproponowała pracownikom zawieszenie na miesiąc akcji strajkowej i jednorazową wypłatę miliona złotych w formie kwartalnych premii. Protestujący odrzucili tę propozycję i ośmiu z nich rozpoczęło w tym dniu głodówkę. Trwa też okupacja budynków szpitalnych.
Rzecznik prasowy szpitala Leszek Czajor powiedział PAP, że szpital nie ma pieniędzy, aby spełnić oczekiwania protestujących. Dodał, że propozycja zwieszenia strajku na miesiąc jest związana ze stratami ponoszonymi w wyniku braku pełnej realizacji kontraktu z NFZ. Czajor nie podał wysokości tych strat.
Jak poinformowała Kamińska, związkowcy złożyli w prokuraturze zgłoszenie przestępstwa popełnionego przez dyrekcję szpitala, która przywróciła od czwartku planowe przyjęcia i operacje chorych. Według niej zdrowie i życie pacjentów jest przez to narażone na niebezpieczeństwo. - Strajk jest legalny i dyrekcja nie powinna przywracać planowych przyjęć - twierdzi.
Jak zapewnił Czajor, oddziały mają zapewnioną obsługę, a zdrowie i życie chorych nie jest narażone na niebezpieczeństwo.
Protestujący uważają, że w porównaniu z ich wynagrodzeniami kontrakty lekarskie są zbyt wysokie. Kamińska podkreśliła, że powinny być one renegocjowane. Część tych pieniędzy można by było wtedy przeznaczyć na podwyżkę pensji protestujących. Dodała, że personel nie otrzymał od 4 lat jakichkolwiek podwyżek i obecnie pensja wynosi średnio 3060 zł brutto.
Koniński szpital zatrudnia 1200 pracowników osób etatowych oraz 180 lekarzy na kontraktach. Placówka posiada 24 oddziały z 849 łóżkami. Na ten rok szpital podpisał kontrakt w wysokości ponad 122 mln zł. W porównaniu z 2011 r. jest on wyższy o 6,2 mln zł. Wartość wykonanych i niezapłaconych przez NFZ świadczeń w 2011 r. wyniosła 18, 1 mln zł.
Czajor podał, że orientacyjny wynik finansowy szpitala za ubiegły rok wynosi minus 22,5 mln zł, w tym amortyzacja sprzętu i budynków to kwota 16,8 mln zł.
>>>>
Sluzba zdrowia kfitnie jak kolej ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:11, 06 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
W takich warunkach leczą śmiertelnie chore dzieci
Obdrapane ściany, nieszczelne okna, ciasne sale... W takich warunkach leczone są dzieci z chorobami nowotworowymi we wrocławskim szpitalu onkologicznym. Czy mali pacjenci doczekają się placówki na europejskim poziomie?
Klinika Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej AM we Wrocławiu to największa w Polsce placówka zajmująca się leczeniem nowotworów u dzieci. Rocznie przeprowadza się tu średnio 70 przeszczepów szpiku, najwięcej w kraju. Mali pacjenci spędzają tu nie tygodnie, a miesiące, a nawet lata. Szpital staje się dla nich drugim domem. Dzieci śpią w ciasnych salach, w których panuje wilgoć, na korytarzu ze ścian płatami odpada farba, stare rury pękają. W budynku jest tylko jedna winda dla pacjentów i odwiedzających. Kilka lat temu w jednym z pomieszczeń zawalił się sufit. To cud, że nikomu nic się nie stało. Można by jeszcze wspomnieć o widoku na cmentarz, jaki rozpościera się z okien kliniki. W tak katastrofalnych warunkach lekarze walczą o życie najmłodszych.
100-letni budynek kliniki nie nadaje się do użytkowania. Co chwilę konieczne są remonty, które pochłaniają ogromne sumy. Fundacja „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową” od kilku lat stara się o nowe lokum. Plany „Przylądka Nadziei”, bo tak ma nazywać się nowoczesny kompleks, który zastąpi dotychczasową siedzibę, są gotowe. Pozwolenie na budowę też. Wciąż nie ma jednak pieniędzy na jej rozpoczęcie. Wzniesienie nowego gmachu kosztować będzie około 70 mln zł. Fundacja jak na razie dysponuje niecałą jedną dziesiątą tej sumy. Na jej koncie uzbierano 6 mln zł.
Pół roku w klatce
2-letni Dawidek jest we wrocławskim szpitalu już pół roku. Pięć miesięcy temu przeszedł przeszczep szpiku kostnego. Po okresie poprawy, teraz znów czuje się gorzej. Kilka razy lądował na OIOM-ie. Obecnie leży w izolatce podłączony do kroplówki. – W sali jest duże okno. Tak od niego wiało, że przestawiliśmy łóżko na drugą stronę. Dawid ma bardzo słabą odporność, byle przeziębienie może być dla niego śmiertelnie niebezpieczne – mówi jego mama.
Mariola nie chce skarżyć się na warunki na oddziale. Dla niej, jak i dla większości rodziców dzieci leczących się w klinice, najważniejsza jest profesjonalna opieka. – Liczy się dla mnie tylko zdrowie syna, a nie to, gdzie jestem. Personel jest wspaniały. Zaczynając od lekarzy, przez pielęgniarki, po kucharki i salowe. To ludzie z powołaniem, robią wszystko, żeby zapewnić naszym dzieciom, jak najlepsze warunki – podkreśla. Przyznaje jednak, że warunki panujące w szpitalu dalekie są od ideału.
- My tutaj mieszkamy. Nie przyjeżdżamy na chwilę, tylko na kilka miesięcy. Oddział staje się dla nas domem. Przebywamy tutaj cały czas. Faktycznie mogłoby być lepiej. Sale są stare, okna nieszczelne, brakuje łazienek i sali, gdzie dzieci będące w lepszej kondycji mogłyby się bawić – wylicza.
Gdy Dawid lepiej się czuł, strasznie się nudził. Chciał się bawić, ale nie mógł wychodzić z sali. Po kilku miesiącach miał dość zabawy z mamą, rwał się do ludzi, na korytarz. Kontakt z innymi osobami mógł być jednak dla niego niebezpieczny. Wystarczyłoby, że ktoś wniósłby na kurtce czy butach jakiegoś wirusa. Dla dziecka po przeszczepie to mógłby być koniec. Rozwiązaniem byłaby świetlica, jednak nie ma jej gdzie urządzić. – Moje dziecko od pół roku żyje w klatce. Po tylu miesiącach nie wiem już, co wymyślać, żeby je zabawić. Sama też jestem zmęczona i nie mam energii do skakania – tłumaczy Mariola.
Rodzina Dawida mieszka 300 km od Wrocławia. Mariola, która od sześciu miesięcy cały czas jest przy synku, nocuje w hotelu obok kliniki. Dwa piętra, na każdym sześć pokojów, dwie wspólne łazienki i kuchnia. W pokoju – szafa, stół i łóżko. Warunki skromne, ale najważniejsze, że jest kuchnia. - Dzieci po tylu miesiącach nie chcą jeść szpitalnego jedzenia. Dzięki temu, że w hotelu jest kuchenka, mogę ugotować coś, co Dawid lubi i zje – opowiada Mariola.
"Lekarze wspaniali, ale szpital..."
Na początku lutego 7-letni Piotruś wrócił do domu. W klinice Onkologii i Hematologii spędził prawie siedem miesięcy. Na szpitalnej tablicy długo wisiał jego rysunek – dom z czerwonymi drzwiami, obok drzewo, w górze słońce i błękitna chmura. Pogoda jak w lipcu 2011 roku, gdy zagorączkował. Jego rodzice myśleli, że to zwykłe przeziębienie. Po serii badań lekarze nie mieli jednak wątpliwości. Białaczka. 7 marca mija 214 dzień leczenia.
Chłopiec ma za sobą liczne transfuzje krwi, punkcje i pięć cykli chemioterapii. Po trzecim cyklu jego organizm był tak osłabiony, że dostał wstrząsu septycznego. Sala szpitalna przez wiele miesięcy zastępowała mu pokój w rodzinnym domu. Zdążył poznać klinikę od podszewki. Jego rodzice również.
- Lekarze są świetni, natomiast sam szpital wymaga generalnego remontu. Obdrapane ściany to nic. Brakuje jednoosobowych sal i łazienek. Gdy do dzieciaków przychodzą rodzice, brakuje krzeseł. Na łóżkach nie wolno siadać ze względów sanitarnych – wspomina mama Piotrka, Kasia. 7-latek leżał na oddziale onkologicznym, piętro wyżej niż Dawid. Gdy lepiej się czuł, chodził do świetlicy, gdzie miał lekcje z nauczycielką. Dla maluchów stworzono kącik zabaw. Jest tam kilka zabawek na krzyż, ale dla dziecka, które miesiącami przebywa na oddziale, to i tak atrakcja.
Piotruś wyszedł do domu, ale i tak przyjeżdża do kliniki przynajmniej raz w tygodniu na badania. Za każdym razem trzeba się zarejestrować i odstać swoje w kolejce. Czasami nawet trzy-cztery godziny. Nierzadko wizyta przeciąga się. Jeśli po badaniu okaże się, że dziecku potrzebna jest transfuzja czy podanie płytek krwi, w klinice spędza się cały dzień.
Chłopiec przyjmuje teraz chemię podtrzymującą. Codziennie wieczorem jedną tabletkę. Lek jest drogi, na szczęście rodzicom pomagają znajomi i Fundacja „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową”. – Piotrek ma subkonto, na które zbieramy pieniądze na leczenie. Można na nie wpłacać np. 1% podatku. Pracownicy fundacji pomagają nam przygotowywać ulotki i plakaty informacyjne, ale to rodzice muszą we własnym zakresie przygotowywać zbiórki, happeningi, szukać firm. Po przedstawieniu fundacji faktur za leki, dostajemy za nie zwrot ze zgromadzonych na subkoncie funduszy – tłumaczy Kasia. W ten sam sposób fundacja pokrywa koszty np. dojazdu rodziców i dziecka do kliniki.
Na chwilę zapomnieć o chorobie
Fundacja „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową” od 20 lat pomaga małym pacjentom Kliniki Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej AM we Wrocławiu. Oprócz pomocy finansowej zapewnia wsparcie psychologiczne dla rodziców oraz organizowanie zabaw dla dzieci przebywających w klinice, by miały szansę choć na chwilę zapomnieć o chorobie. Przed Wielkanocą jest więc wspólne malowanie pisanek, w grudniu - śpiewanie kolęd, a w karnawale – bal przebierańców.
Szpital odwiedzają też goście. W listopadzie zeszłego roku do dzieci przyjechała dziennikarka i podróżniczka Martyna Wojciechowska. Na początku lutego klinikę odwiedził wioślarz, wicemistrz olimpijski z Pekinu Paweł Rańda. Podczas „lekcji z Olimpijczykiem” sportowiec opowiadał o najważniejszych momentach swojej kariery oraz ciekawostkach – wyjaśnił m.in. dlaczego po zawodach w Pekinie zgolił brwi. Rańda oficjalnie dołączył do ekipy budowlanej ,,Przylądka Nadziei”, do której należy już prof. Jan Miodek, Piotr Rubik i wspomniana wcześniej Martyna Wojciechowska.
26 marca Fundacja organizuje koncert charytatywny w gmachu wrocławskiej opery. – „Koncert Nadziei”, bo tak go nazwaliśmy, będzie miał nietypową formę. Zaśpiewają podczas niego osoby na co dzień związane ze światem nauki, biznesu i sztuki. W imprezie weźmie udział Martyna Wojciechowska, prof. Jan Miodek, rektor wrocławskiej AM prof. Marek Ziętek, kierownik Kliniki Onkologii i Hematologii Dziecięcej prof. Alicja Chybicka i wiele innych osób – mówi Krzysia Gromada z Fundacji. Wszystkie środki zebrane podczas koncertu zostaną przeznaczone na budowę „Przylądka Nadziei”.
Możesz pomóc
- Wrocławski szpital jest jedną z najlepszych placówek hematologicznych nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Prof. Chybicka zgromadziła ekipę wybitnych specjalistów. Przeprowadza się tu ponad połowę wszystkich przeszczepów szpiku u dzieci w całym kraju. Operacji mogłoby być więcej, niestety, klinika jest w zastraszającym stanie. Sale nie spełniają wymogów sanitarnych, brakuje nowoczesnego sprzętu. Aż wstyd, że panują tu tak straszne warunki - podkreśla Gromada.
W akcję zbierania pieniędzy na budowę „Przylądka Nadziei” może się włączyć każdy. Wystarczy wysłać smsa o treści NADZIEJA na numer 72165 (koszt 2,46 zł brutto) lub przekazać jeden procent podatku przy rozliczeniach PIT 2011. KRS Fundacji: 00 000 86 210. Pieniądze można również wpłacać na konto fundacji: Fundacja "Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową", 50-368 Wrocław, ul. O. Bujwida 42, nr konta 97 1160 2202 0000 0000 9394 2103. Fundacja stworzyła również Wirtualną Klinikę. Każdy odwiedzający może kupić lub ,,współnabyć” jeden z przedmiotów potrzebnych klinice. Za pomocą kursorów można wybierać rzeczy, dostosowane cenowo do naszych możliwości finansowych: od cegiełki za 10 zł przez lizaka za 15 zł, aż po biurka i regały za kilkaset złotych. Wejdź do Wirtualnej Kliniki.
Paulina Piekarska, Wirtualna Polska
Więcej informacji znajdziesz na stronach [link widoczny dla zalogowanych] oraz [link widoczny dla zalogowanych]
>>>>
Wspaniale sucesy sluzby zdrowia ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 15:43, 08 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Konin: ósmy dzień głodówki w szpitalu
Ósmy dzień trwa głodówka w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Koninie (Wielkopolska). W piątek mają rozpocząć się negocjacje ws. podwyżek wynagrodzeń - poinformowała w czwartek przewodnicząca tamtejszego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Marzena Kamińska.
Dodała, że w skład zespołu negocjacyjnego, powołanego przez marszałka województwa, wejdą m.in. związkowcy, dyrekcja szpitala i przedstawiciele urzędu marszałkowskiego. Protest rozpoczął się 20 lutego. Oprócz głodówki, którą prowadzi osiem kobiet, od dziewięciu dni trwa okupacja szpitala. - Strajk będzie trwać aż do otrzymania na piśmie gwarancji podwyżek wynagrodzeń – zaznaczyła Kamińska. Dodała, że protestujący są zdeterminowani i nie zamierzają odstąpić od żądań. Jak powiedziała, chodzi o podwyżki po 200 zł brutto od kwietnia, tyle samo od września oraz od początku 2013 r. dla wszystkich 1,2 tys. pracowników. Według niej personel nie otrzymał od czterech lat jakichkolwiek podwyżek.
Rzecznik szpitala Leszek Czajor poinformował, że w grudniu 2011 r. pensja wynosiła średnio 3200 zł brutto. W 2011 r. na kontrakty lekarskie szpital wydał 26,6 mln zł. Płace pracowników ze składkami ZUS wyniosły łącznie 50,4 mln zł, a całkowite roczne utrzymanie placówki – 158,7 mln zł.
O sytuacji finansowej dyrekcja szpitala rozmawiała w środę w poznańskim oddziale NFZ, który winien jest placówce z tytułu wykonanych i niezapłaconych świadczeń w latach 2010-2011 ponad 18 mln zł. Według Czajora podczas rozmów dyrekcja oczekiwała zwrotu 6,2 mln zł za nadwykonania w 2010 r. - NFZ zaproponował kwotę 3,2 mln zł, na co nie było zgody – poinformował.
Koniński szpital zatrudnia 1200 pracowników etatowych oraz 180 lekarzy na kontraktach. Placówka ma 24 oddziały z 849 łóżkami. Na ten rok szpital podpisał kontrakt z NFZ w wysokości ponad 122 mln zł. W porównaniu z 2011 r. jest on wyższy o 6,2 mln zł.
Czajor podał, że orientacyjny wynik finansowy szpitala za ubiegły rok wynosi minus 22,5 mln zł, w tym amortyzacja sprzętu i budynków to kwota 16,8 mln zł. Rzecznik podkreślił, że w czasie strajku wszystkie oddziały mają zapewnioną obsługę, a zdrowie i życie chorych nie jest narażone na niebezpieczeństwo.
>>>>
I dramat tego zpitala trwa i sobie trwa ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 14:03, 10 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Koszmar w szpitalu. Czekają, aż ktoś umrze
Tak źle w warszawskim szpitalu na Bielanach jeszcze nie było. Trzeba czekać, aż ktoś umrze - wtedy zwolni się łóżko. Pacjenci czekają na korytarzach nawet kilka dni. - Jest mi zimno. Przynieśli mi z domu kołdrę, nikt nie da nawet koca - mówi jedna z pacjentek. Inna, kilka dni po operacji serca, wciąż leży w łóżku na korytarzu.
>>>>
Koszmar dociera do Warszawki . Do tej pory to żle bylo ,,gdzies tam na wsi'' A Warszawka wiadomo . Teraz juz nic nie wiadomo ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 22:16, 10 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Konin: to już dziesiąty dzień głodowego protestu
Osiem osób kontynuuje w sobotę strajk głodowy w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Koninie (Wielkopolska). Jednocześnie trwa okupacja budynków placówki. Prowadzone w piątek negocjacje w sprawie podwyżek płac nie przyniosły efektu.
Konin, strajk. Fot. PAP/Tomasz Wojtasik
"Po bezskutecznych piątkowych rozmowach odczuwamy dziś psychiczny kryzys, mamy moment załamania, zawodu" – powiedziała PAP przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w szpitalu Marzena Kamińska. Sobota jest dziesiątym dniem protestu głodowego i jedenastym dniem okupacji budynków. Kamińska dodała, że w poniedziałek strajk może zostać zaostrzony. "Nie wykluczam, że do głodówki przystąpi więcej osób, są chętni" – powiedziała przewodnicząca. Według niej protestujący są zdeterminowani i nie zamierzają odstąpić od swoich żądań.
Jak poinformował PAP rzecznik szpitala Leszek Czajor, strajkującym zaproponowano w piątek wzrost płac o 100 złotych od 1 kwietnia i 300 złotych comiesięcznej premii od 1 października. Zastrzegł jednak, że wypłata premii będzie uzależniona od zwrotu części pieniędzy za nadwykonania w latach 2010-2011. NFZ winien jest szpitalowi za ten okres ponad 18 mln zł.
Kamińska zarzuca dyrekcji, że skupia się na poszukiwaniu zewnętrznych środków na podwyżki (NFZ, urząd marszałkowski), a nie stara się znaleźć ich wewnątrz placówki. Pragnący zachować anonimowość jeden z pracowników szpitala powiedział PAP, że kontrakty lekarskie są zbyt wysokie i powinny być renegocjowane. Według niego uzyskane w ten sposób pieniądze, mogłyby zostać przeznaczone na podwyżki.
Zdaniem rzecznika dyrekcja prowadziła i prowadzi rozmowy w tej sprawie. "To musi jednak potrwać, jeśli będą efekty, poinformujemy o nich" – powiedział.
Protest w szpitalu rozpoczął się 20 lutego. Pracownicy postulują podwyższenie wynagrodzeń o 600 zł w trzech ratach - po 200 zł brutto od 1 kwietnia, od 1 września oraz na początku 2013 r. Podwyżki miałyby objąć wszystkich 1,2 tys. pracowników. Według Kamińskiej personel nie dostawał podwyżek od czterech lat.
Czajor poinformował, że w grudniu 2011 r. pensja pracowników wynosiła średnio 3200 zł brutto. W 2011 r. na kontrakty lekarskie szpital wydał 26,6 mln zł. Płace ze składkami ZUS wyniosły łącznie 50,4 mln zł, a całkowite roczne utrzymanie placówki – 158,7 mln zł.
Koniński szpital zatrudnia 1200 pracowników etatowych oraz 180 lekarzy na kontraktach. Placówka ma 24 oddziały z 849 łóżkami. Na ten rok szpital podpisał kontrakt z NFZ w wysokości ponad 122 mln zł. W porównaniu z 2011 r. jest on wyższy o 6,2 mln zł.
Czajor podał, że orientacyjny wynik finansowy szpitala za ubiegły rok wynosi minus 22,5 mln zł, w tym amortyzacja sprzętu i budynków to kwota 16,8 mln zł. Rzecznik podkreślił, że w czasie strajku wszystkie oddziały mają zapewnioną obsługę, a zdrowie i życie pacjentów nie jest narażone na niebezpieczeństwo.
>>>>
Protest trwa ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:26, 12 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Kraków bez całodobowego oddziału okulistycznego dla dzieci
W Krakowie nie ma całodobowego oddziału okulistycznego dla dzieci - alarmuje Radio Kraków.
W nagłych wypadkach mali pacjenci odsyłani są na Śląsk. Często też rodzic ze skaleczonym dzieckiem odsyłany jest z placówki do placówki lub zdany na dobrą wolę lekarza dla dorosłych. Ten jednak ma prawo odmówić przyjęcia małego pacjenta. Magdalena Oberc - rzecznik Szpitala Dziecięcego w Prokociumiu przyznaje, że brak oddziału okulistycznego to ogromny problem.
"Często nawet usunięcie ciała obcego z oka musi zostać wykonane w znieczuleniu ogólnym. I tutaj jednak należałoby to wykonać w takim miesjcu, gdzie jest oddział okulistyczny. Gdzie są specjaliści lekarze okuliści, a także anestezjolodzy dziecięcy. No i to jest właśnie ten problem, bo takie miejsce trudno znaleźć w Krakowie, a w zasadzie takiego dziecięcego oddziału dziecięcego w ogóle nie ma" - tłumaczy Magdalena Oberc.
Magdalena Oberc dodaje, że Szpital w Prokocimiu nie ma możliwości utworzenia takiego oddziału ze względu na brak miejsca i brak specjalistów. Placówka kilkakrotnie prowadziła już nabór na lekarzy okulistów dziecięcych jednak nikt nie był zainteresowany. Dlatego w nagłych przypadkach rodzice nie mają wyjścia - muszą zawieść swoje dziecko na oddział okulistyczny w Sosnowcu.
>>>>
No super . Drugie miasto w Polsce bo Łódź juz wymarla . A sluzby zdrowia niet ... Myslalem ze tylko Lodz tak wykanczaja a tu widze cala ,,prowincje''...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:56, 12 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Łódź zostanie bez laboratorium sanepidu
Polska Dziennik Łódzki
Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Łodzi planuje likwidację laboratorium w Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Łodzi. W Łódzkiem z powodu oszczędności zlikwidowane maja być trzy z siedmiu laboratoriów. Dla mieszkańców Łodzi oznaczać to będzie problemy, ponieważ w laboratorium przy ul. Przybyszewskiego wykonywało kilkanaście tysięcy badań rocznie.
Dzięki temu mieszkańcy Łodzi i powiatu łódzkiego wschodniego piją czystą wodę, leczą się w czystych szpitalach i mogą korzystać z basenów i kąpielisk. Maciej Prochowski, dyrektor wydziału zdrowia Urzędu Miasta Łodzi mówi, że tak dużemu miastu jak Łódź potrzebne jest laboratorium, w którym na bieżąco badana jest czystość wody pitnej, kąpielisk, basenów. To niezbędne dla naszego życia i zdrowia.
Brak laboratoriów w PSSE dla łodzian może oznaczać także dłuższe oczekiwanie na wyniki i większe kolejki.
Laboratoria przy ul. Przybyszewskiego badają próbki kału kelnerek, hotelarzy, kucharzy, lekarzy i pielęgniarek, po to żeby ich pacjenci i klienci byli bezpieczni. PSSE jako jedyna w Polsce ma też akredytację na wykonywanie badań sanitarnych z placówek medycznych. To dzięki nim wykryto bakterie w szpitalu im. Madurowicza.
Gdy z mapy województwa łódzkiego znikną trzy z siedmiu laboratoriów ich pracę przejmą pozostałe cztery. A WSSE będzie musiało kupić cztery dodatkowe samochody do rozwożenia próbek do innych miast.
Laboratorium przy ul. Przybyszewskiego nie przynosiło strat finansowych. Oprócz obowiązkowych badań, robiono tu także badania komercyjne dla łódzkich firm. W 2011 roku laboratorium zarobiło ponad 900 tys. zł.
Krzysztof Piątkowski, wiceprezydent Łodzi, któremu podlega służba zdrowia w Łodzi, wysłał do wojewódzkiego inspektora sanitarnego w Łodzi negatywną opinię dotyczącą planów likwidacji placówki. przy ul. Przybyszewskiego. Łódź nie zgadza się na taką reorganizację.
>>>
Hura hura hura . To pomoze naszemu wspanialemu rzadowi zaoszczedzic kase na wazniejsze wydatki !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 14:37, 13 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Skutki wprowadzenia ustawy refundacyjnej: drastycznie spadła liczba sprzedanych leków
Po 9 tygodniach bieżącego roku sprzedaż leków spadała o 14 proc. i wyniosła ponad 4,5 mld zł. Największe spadki dotyczą medykamentów sprzedawanych na receptę - wynika z analizy IMS Health.
IMS Health - firma badającą rynek farmaceutyczny - podkreśla, że na taki obraz rynku aptecznego wpływ miała lista leków refundowanych wprowadzona 1 stycznia. - Pacjenci nadal konsumują zapasy leków, jakie zgromadzili w grudniu ub. roku, lekarze zapoznają się z nowymi listami leków refundowanych, a apteki, hurtownie i producenci dostosowują się do wymogów nowej ustawy - oceniają eksperci. Czy w tym roku kupujesz mniej leków? Wypowiedz się na forum!
- Rynek apteczny powoli krzepnie w realiach nowej ustawy refundacyjnej. Od początku roku obserwujemy systematyczny, choć powolny, wzrost wartości sprzedaży aptek. Wprawdzie na początku marca nadal jesteśmy poniżej wartości z ubiegłego roku, jednak spadki teraz nie są już dwucyfrowe. Zarówno w ujęciu ilościowym, jak i wartościowym, obserwujemy trend wzrostowy – podkreślił Marcin Gawroński z IMS Health.
Największe spadki sprzedaży IMS Health zanotował w grupie leków na receptę. Na początku marca, narastająco po 9 tygodniach 2012 roku, sprzedaż tych leków wyniosła ponad 2,4 mld zł i była o 20 proc. (blisko 600 mln zł) mniejsza niż rok wcześniej. W ujęciu ilościowym spadek sprzedaży leków na receptę wyniósł 17 proc.
W grupie produktów dostępnych bez recepty (OTC) spadki sprzedaży w ujęciu rok do roku wyniosły na początku marca (po 9 tygodniach 2012 roku) ok. 14 proc. ilościowo, a w ujęciu wartościowym niecałe 6 proc.
W ciągu pierwszych 9 tygodni 2012 roku pacjenci wydali w aptekach na produkty bez recepty ponad 1,5 mld zł, o ok. 90 mln zł mniej niż rok wcześniej. Najbardziej - o ponad 10 proc. - spadła sprzedaż preparatów stosowanych w kaszlu, grypie i innych chorobach układu oddechowego. Wzrosty wartości sprzedaży zanotowano w grupie preparatów stosowanych na skórę - o ok. 6 proc.
>>>>
I jest sukces i brawo ! Wreszcie jakis sukces Donkow po 5 latach klesk ! Powoli udalo sie odzwyczaic lud od lekow . Teraz trzeba od jedzenia !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 23:23, 22 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
"Żeromski" wyrzucił z remontem dwa miliony.
To kolejny absurd w "Żeromskim", jednym z największych szpitali w Krakowie. Dwupiętrowy budynek lecznicy na os. Młodości 10, w którym za publiczne pieniądze przeprowadzony został remont parteru, od około pół roku stoi pusty i niszczeje. Dyrekcja nie planuje kontynuacji prac, bo nie ma na to pieniędzy.
Po co zatem w ogóle rozpoczynano remont, na który z budżetu miasta wydano ok. 2 mln zł? Ani magistrat (organ prowadzący lecznicy), ani dyrekcja szpitala nie potrafią odpowiedzieć na to pytanie. Leszek Gora, rzecznik "Żeromskiego" tłumaczy się, że mimo usilnych starań nie udało się zagospodarować budynku zgodnie z planami.
Plany dyrekcji co rusz się zmieniały. Najpierw na os. Młodości miała się mieścić administracja i nowo otwarty oddział hemodynamiki (specjalizacja kardiologii). Hemodynamika nigdy nie powstała. Administracja wprowadziła się na odnowiony parter, ale po kilku miesiącach urzędnicy się spakowali i wrócili do głównego budynku.
Co dalej z obiektem na os. Młodości? Nie wiadomo. - 13 marca ogłosiliśmy piąty przetarg na dzierżawę tych pomieszczeń - informuje Leszek Gora. - Dziwne, że tyle czasu pusty budynek nie przynosi żadnych zysków. Jego utrzymanie przecież kosztuje. Decyzja o remoncie parteru w tych okolicznościach jest niezrozumiała - nie kryje oburzenia Jerzy Woźniakiewicz, radny PO. Także inni radni chcą przyjrzeć się szpitalowi im. Żeromskiego.
To już trzeci podobny przypadek w tej lecznicy . W 2010 r. na I oddziale chorób wewnętrznych z braku miejsc pacjenci leżeli na korytarzu, podczas gdy wyremontowany III oddział stał przez pół roku pusty. Uroczyście otwarty w grudniu ub.roku oddział położnictwa do dziś jest niedostępny dla pacjentek.
>>>>
Tak wyglada ,,gospodraowanie'' publicznymi pieniedzmi ... Zreszta i w oswiacie likwiduja szkoly remontowane w zeszlym roku ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:57, 01 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Urzędniczy koszmar
Ta sprawa zbulwersowała nie tylko lekarzy, którzy uratowali życie młodej kobiecie. Pieniędzy za uratowanie od NFZ nie dostali. Dlaczego? Wszystko przez urzędniczy absurd
Gdyby nie szybka reakcja lekarzy, kobieta mogłaby nie przeżyć. Dziś cieszy się życiem i zdrowym dzieckiem, ale dla lekarzy zaczął się biurokratyczny koszmar. NFZ nie chce zapłacić lekarzom. Wszystko przez małą pomyłkę w dokumentach.
>>>>
No to super ! Zlamali prawo i bezczelnie uratowali życie ! I to kto lekarze ! I apnstwo ma im za to placic ? WYKLUCZONE !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 23:11, 02 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Decyzja sądu ws. leczenia pacjentki drogim lekiem
Sąd zmusił Wojskowy Szpital we Wrocławiu do leczenia pacjentki drogim lekiem. Pacjentka poszła sądu, bo szpital odmówił leczenia stwardnienia rozsianego.
Sąd Okręgowy we Wrocławiu nakazał na czas procesu leczenie pacjentki drogim lekiem, który poprawiał stan pacjentki na tyle, że chodziła. Mecenas Bartłomiej Kuchta, który prowadzi sprawę pacjentki mówi, że jest to precedensowe postanowienie sądu, bo pacjentka jest leczona, zanim zostanie wydane orzeczenie. Sąd zabezpiecza powództwo pacjentki i nakazuje leczenie chorej drogim innowacyjnym lekiem, którego nie ma w programie terapeutycznym ani na liście leków refundowanych, ale jest zarejestrowany i dopuszczony do obrotu na terenie Polski - wyjaśnił Kuchta. Marzena Kasperska - rzeczniczka Wojskowego Szpitala z Polikliniką we Wrocławiu poinformowała, że postanowienie sądu będzie realizowane. Lek wskazany przez sąd został dzisiaj sprowadzony do szpitala i pacjentka ma go otrzymywać. Dodała, że placówka będzie występowała o uchylenie postanowienia sądu. Dla prawników szpitala decyzja sądu jest niejasna w kilku punktach.
Joanna Mierzwińska - rzeczniczka Dolnośląskiego Oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia mówi, że to szpital i lekarze decydują o tym jak leczyć pacjentów. Zaznaczyła, że nie jest w stanie powiedzieć, dlaczego szpital nie leczył pacjentki bo Fundusz odpowiada tylko za płacenie. Dodała, że placówka ma podpisaną umowę z Funduszem i na jej podstawie będzie będzie dokonywane rozliczenie za leczenie. Szpital nie ma pewności, czy Narodowy Fundusz Zdrowia zapłaci za leczenie pacjentki. Wiadomo, że wcześniej Fundusz odmawiał refundacji tego drogiego leku.
>>>>
No to super sady musza nakazywac leczyc ??? Ale4 odmawia bo NFZ nie daje kasy ...
Faktycznie wszystko zalezy od tego jaki to lek . Jest faktem ze to nie moze byc tak ze panstwo bedzie refundowalo wszelkie leki po cenach jakie sobie zazycza producenci . Ale czuje ze niedlugo przy takich oszczednosciach i przy roznaych ACTAcatach i innych eurotrybunalow nie bedzie kasy na leczenie grypy ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:21, 03 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Wielka zapaść medycznych specjalizacji - brakuje lekarzy.
W przeliczeniu na 10 tys. mieszkańców mamy najmniejszą liczbę lekarzy spośród wszystkich krajów UE. Samorząd lekarski uważa, że powstaje luka pokoleniowa i wkrótce nie będzie miał kto leczyć Polaków - informuje "Dziennik Polski".
Samorząd wytyka resortowi zdrowia fatalne, w jego ocenie, błędy w systemie kształcenia specjalistów. Potwierdza to marcowe rozdanie rezydentur (miejsc umożliwiających zdobywanie specjalizacji) - na 2600 potrzebnych miejsc, zgłoszonych przez wszystkie województwa, ministerstwo przyznało zaledwie 444. Resort tłumaczy, że nie ma pieniędzy.
Wybitnie deficytową specjalizacją jest patomorfologia. W tej gałęzi medycyny pracuje zaledwie 450 lekarzy i większość z nich wkrótce wejdzie w wiek emerytalny. Dramatycznie brakuje geriatrów: wszystkich mamy 250, z czego czynnych zawodowo ok. 150. Oznacza to, że 1 specjalista przypada na 300 tys. mieszkańców! W Belgii i Słowacji na tę samą liczbę potencjalnych pacjentów jest ich 2,5, w Czechach - 1,5, w Szwecji - 7,8, w Austrii - 7,4.
>>>>
I bedzie coraz gorzej przy takich żontach ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 12:59, 12 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Szpital nie wypłacił pracownikom pensji
Szpital w Gostyninie-Kruku z powodu zajęcia kont bankowych przez Urząd Skarbowy w Radomiu nie wypłacił pracownikom pensji za marzec, a także wyrównania poborów za luty, które wypłacono wówczas w wysokości 85 proc.
Jak poinformował dyrektor szpitala Krzysztof Jaworski, placówka wciąż przyjmuje pacjentów. Natomiast pacjenci, transportowani karetkami pogotowia, zgodnie z zaleceniem wojewody mazowieckiego są obecnie przewożeni do innych miast. Szpital w Gostyninie-Kruku należy do samodzielnego publicznego zespołu zakładów opieki zdrowotnej. Placówka ma 34 mln zł długu, głównie zaległego z lat poprzednich, przy kontrakcie rocznym z NFZ na poziomie 28 mln zł. Pod koniec marca konta szpitala zajął Urząd Skarbowy w Radomiu.
Jaworski przyznał, że z uwagi na blokadę kont wszyscy bez wyjątku pracownicy szpitala nie otrzymali ostatniej wypłaty. - Począwszy, jak to się mówi, od sprzątaczki, a skończywszy na mnie, nikt pieniędzy nie dostał - zaznaczył dyrektor.
Na początku kwietnia wojewoda mazowiecki zwrócił się do władz szpitala o wstrzymanie nowych przyjęć pacjentów, argumentując, iż ma to związek z długiem placówki i koniecznością przygotowania się na ewentualną ewakuację hospitalizowanych. Zespołom ratownictwa medycznego zalecono transportowanie pacjentów do szpitali w Płocku, Włocławku i Kutnie z wyjątkiem przypadków bezpośredniego zagrożenia zdrowia lub życia.
Według Jaworskiego szpital nadal przyjmuje pacjentów, w tym planowych. - Dokucza nam trochę zakaz wojewody, który wydał dyspozytorom pogotowia ratunkowego, by nie woziło do nas pacjentów. Przez to mamy mniej pacjentów, a my potrzebujemy pacjentów, żeby realizować kontrakt z NFZ - oświadczył dyrektor. Dodał, że gdyby pogotowie dowoziło pacjentów do placówki, byliby oni przyjmowani. Zwrócił też uwagę, że kontrakt z NFZ jest jedynym źródłem dochodów szpitala.
W ubiegłym tygodniu szpital zwrócił się do wojewody mazowieckiego z wnioskiem o wstrzymanie egzekucji komorniczej na 30 dni, co dałoby czas m.in. na zawarcie ewentualnego porozumienia z Urzędem Skarbowym w Radomiu w sprawie spłaty długu. Wojewoda zapewnił wtedy, że jest gotów rozważyć wstrzymanie egzekucji komorniczej pod warunkiem przedstawienia przez starostę gostynińskiego do 11 kwietnia zaakceptowanego przez radę powiatu planu działania, który wykaże zdolność odzyskania przez szpital płynności finansowej do 12 maja. Kluczowym elementem tego planu powinno być zaspokojenie zobowiązań wobec Urzędu Skarbowego i ZUS. Inne rozwiązanie możliwe do zaakceptowania przez wojewodę to otrzymanie uchwały rady powiatu o postawieniu szpitala w stan likwidacji oraz przedstawienie pełnej informacji o składnikach majątkowych szpitala i zobowiązaniach.
Rzeczniczka wojewody mazowieckiego Ivetta Biały powiedziała, że do środy po południu nie wpłynęły ze starostwa gostynińskiego "kluczowe dokumenty". Dodała, że decyzja w sprawie wniosku szpitala o odroczenie przez wojewodę egzekucji komorniczej zostanie wydana do końca tygodnia.
W szpitalu w Gostyninie-Kruku trwa od lutego spór zbiorowy wszystkich tamtejszych związków zawodowych z dyrekcją placówki. Związki, nie zgadzając się na obniżenie pracownikom wynagrodzeń, przedstawiły postulat podwyżek o 20 proc. Według związkowców szansą dla szpitala byłoby przekształcenie go w spółkę ze 100-proc. udziałem samorządu. Związki obawiają się, że pomysł starostwa na wydzierżawienie majątku placówki przez operatora zewnętrznego i przejęcie przez niego części zadłużenia doprowadzi m.in. do likwidacji niektórych oddziałów i redukcji zatrudnienia. Po zablokowaniu kont szpitala negocjacje w ramach sporu zbiorowego zostały odroczone.
- Spór zbiorowy trwa i nie zostanie zawieszony, ponieważ żaden związek zawodowy nie wyraża zgody na obniżenie pensji pracownikom - powiedziała Małgorzata Wiland, szefowa działającego w szpitalu związku pielęgniarek i położnych. Przyznała, że pracownicy placówki nie otrzymali pensji za marzec, dodając, że nie wypłacono im także wyrównania poborów za luty, które wypłacono zaliczkowo w wysokości 85 proc. Do chwili nadania tej depeszy nie udało się skontaktować ze starostą i wicestarostą gostynińskim. W sekretariacie starostwa poproszono o kontakt w czwartek.
>>>
Co tam szpitale . Smolensk Smolensk Smolensk !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:30, 16 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Jak się dogadać, by okraść państwo
Blisko rok trwały przygotowania do przetargu na zbudowanie e-platformy gromadzącej dane medyczne m.in. o pacjentach, receptach, wykonywanych usługach. W puli były 374 mln zł. Sprawa może się zakończyć skandalem, zapowiada "Dziennik Gazeta Prawna".
Wspomniany okres firmy informatyczne wykorzystały bowiem na opracowanie planu jak się podzielić budżetem przetargu. W efekcie do II etapu rywalizacji dostały się niemal wyłącznie firmy biorące udział w zmowie cenowej. Dowody jednoznacznie wskazują na złamanie zasad uczciwej konkurencji i są podstawą do unieważnienia przetargu, twierdzi Agata Michałek-Budzicz, ekspertka od przetargów w informatyzacji. Konsekwencje mogą być poważne. W przypadku udowodnienia, że przedsiębiorcy dokonali uzgodnień warunków składanych ofert, w szczególności zakresu prac lub ceny, grozi im kara w wysokości do 10 proc. wartości przychodu za rok poprzedzający nałożenie kary. Postępowanie z urzędu w tej sprawie może wszcząć prezes UOKiK.
>>>>
Ano widzicie . Firmy informatyczne moga przy okazji informatyzacji wykradac dane ! Sami widzicie . Gospodarka tak czy inaczej opiera sie na etyce . Inaczej jest pieklo ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 13:49, 21 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Kompromitacja Arłukowicza. Eksperci alarmują
Eksperci branży medycznej nie pozostawiają suchej nitki na ministrze zdrowia Bartoszu Arłukowiczu. Padają coraz ostrzejsze słowa: o kompromitacji, skandalu i łamaniu prawa w związku z brakami leków onkologicznych ratujących życie. Znawcy tematyki medycznej nie mają też wątpliwości, że niebawem czekają nas kolejne wpadki ministerstwa - donosi money.pl.
Skala problemu nie jest dokładnie znana, ale wiadomo, że brak leków onkologicznych może być bardzo groźny, szczególnie dla młodych pacjentów. - U nich czas płynie dziesięć razy szybciej niż u dorosłych. Nowotwory zabijają je błyskawicznie. W takim wypadku nie można sobie pozwolić na niepodawanie leków. Niedopuszczalne jest opóźnianie chemioterapii z powodu braku leku - mówi senator Alicja Chybicka, szefowa wrocławskiej Kliniki Transplantacji Szpiku, Hematologii i Onkologii Dziecięcej. Ministerstwo zdrowia zapewnia, że problem z brakami leków onkologicznych nie wynikł z winy polityków. Już dzisiaj pierwszy transport brakujących specyfików ma dotrzeć do Polski. Jednak eksperci twierdzą zgodnie, że reakcja ministerstwa na kryzys związany z brakiem leku była kompromitująca.
- Pierwsze informacje o kryzysie w szpitalach pojawiły się marcu, a minister dopiero się obudził. Dziwię się temu, bo ktoś w końcu poda ministerstwo do sądu za spowodowanie zagrożenie życia - mówi Krzysztof Łanda, ekspert Polskiej Unii Onkologii.
Łanda przekonuje też, że rozwiązanie problemu zaproponowane przez Arłukowicza jest niezgodne z prawem. Minister zalecił import docelowy brakujących medykamentów. Ta procedura zarezerwowana jest tylko dla leków, które nie były zarejestrowane w Polsce. Natomiast leki onkologiczne, których zabrakło od lat są w naszym kraju stosowane. - Ani minister, ani nikt inny nie ma prawa ściągać tych leków na import docelowy. To kompletna bzdura - grzmi Łanda. Jego daniem ministerstwo powinno skorzystać z prostszej metody, czyli tzw. zakupu interwencyjnego.
- Taką możliwość dają ustawa o zamówieniach publicznych i prawo farmaceutyczne. Ale ona jest stosowana w sytuacjach kryzysowych: katastrof i epidemii. Rozumiem, że mówienie o imporcie docelowym, co jest kompletnym nonsensem, jest takim wybiegiem medialnym. Resort boi się wdrożyć zakup interwencyjny, by nie przyznać, że jest katastrofa. A to, co mamy, to właśnie jest katastrofa. Tu chodzi o wizerunek. To nie jest kwestia pieniędzy. Te leki są tanie. nawet dwukrotne zwiększenie ceny to kropla w morzu budżetu NFZ - mówi Łanda.
Kolejny ekspert dodaje, że procedura importu docelowego może potrwać nawet kilka tygodni. A ministerstwo obiecało lek już dziś. - Procedura importu docelowego jest długotrwała i zazwyczaj potrzeba minimum 2-3 tygodni, aby lek dotarł do pacjenta - mówi doktor Jarosław Parfianowicz z Centrum Onkologicznego w Olsztynie.
To tylko wierzchołek góry lodowej - oceniają fachowcy przestrzegając przed arogancją ministerstwa zdrowia, która może doprowadzić do kolejnych problemów. Onkolodzy spodziewają się kolejnych problemów, gdy wprowadzone zostaną programy lekowe. Do tej pory leczenie bardzo drogimi lekami rzadkich chorób było finansowane w ramach programów terapeutycznych. Polegały na tym, że była pula pieniędzy do rozdysponowania między chorych.
- Teraz jest to niszczone i mają być wprowadzone programy lekowe. One są nie do utrzymania - zgodnie z literą prawa - w świetle nowej ustawy refundacyjnej. Można spodziewać się poważnych kłopotów z dostępem do tych leków - przewiduje Łanda dla money.pl.
Transport leków trafił do hurtowni
Pierwszy transport brakujących leków cytostatycznych stosowanych w chemioterapii trafił do polskich hurtowni - poinformowała rzeczniczka Ministerstwa Zdrowia Agnieszka Gołąbek.
Austriacka firma produkująca niektóre leki cytostatyczne sprowadzane do Polski ma problemy z zagwarantowaniem ich dostępności. Kłopoty są związane ze zmianami technologicznymi i nie wiadomo, kiedy się zakończą.
Resort zdrowia poinformował, że transport zawiera więcej dawek leków niż wynosi liczba zgód, które MZ wydało od początku roku na import docelowy cytostatyków. Z danych MZ wynika, że do tej pory z importu docelowego leków Doxorubicyny i Etoposidu skorzystało ponad 60 szpitali, wśród nich są duże ośrodki, np. warszawskie Centrum Onkologii, Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej w Lublinie, Wojewódzkie Centrum Onkologii w Gdańsku, ale także mniejsze szpitale np. z Brzozowa, Szklarskiej Poręby, Wieliszewa.
Gołąbek zapewniła, że MZ podejmuje działania zmierzające do sukcesywnego wprowadzania cytostatyków na polski rynek. Rzeczniczka MZ przypomniała, że szpitale, które mają problemy z pozyskaniem tych preparatów, mogą zgłaszać wnioski o import docelowy.
Do szczecińskich szpitali trafiły dzisiaj leki cytostatyczne stosowane w chemioterapii. Jak powiedziała w rozmowie telefonicznej Konsultant Wojewódzki ds. Onkologii Klinicznej w Szczecinie dr Małgorzata Foszczyńska-Kłoda, w sytuacjach kiedy niektórym placówkom brakowało leków, szpitale przekazywały sobie potrzebne leki lub korzystały z tzw. importu docelowego. Według niej, problem polega na tym, że leki z importu docelowego są dziesięć razy droższe od tych, które docierały wcześniej.
Kilka dni temu pacjent nie otrzymał w jednym ze szpitali leku cytostatycznego, zgłosił się do innej placówki, w której podano mu ten lek. W dwóch przypadkach zamiast podania leków, których w szpitalach zabrakło, podano ich zamienniki pochodzące z tej samej grupy leków - dodała Foszczyńska-Kłoda.
Dyrektor Szpitala Morskiego im. PCK w Gdyni, w którym znajduje się gdyńskie Centrum Onkologii, Irena Erecińska-Siwy poinformowała, że do placówki dotarły trzy leki stosowane w chemioterapii, których wcześniej brakowało. - Ich liczba wystarczy nam na 2-3 tygodnie leczenia - dodała.
Rzeczniczka prasowa Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Legnicy Marlena Mokrzanowska powiedziała, że do ich placówki leki onkologiczne dotrą w poniedziałek.
Jak powiedział zastępca dyrektora Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego ds. Podkarpackiego Centrum Onkologii Jan Gawełko, w szpitalu był problem tylko z jednym lekiem. - Zabrakło nam tylko jednego specyfiku - Doxorubicyny. Używaliśmy zamienników, ale kilka zabiegów musiało być przełożonych - dodał.
Poinformował, że otrzymał już telefoniczne zapewnienie, że lek ten jest na terenie Polski i dotrze do Rzeszowa w piątek wieczorem lub w sobotę rano.
Konsultant województwa śląskiego w dziedzinie onkologii klinicznej dr Elżbieta Nowara powiedziała PAP, że według informacji, jakie otrzymała z resortu zdrowia, partie leków cytostatycznych będą dostarczane także w sobotę. Dodała, że większość szpitali województwa śląskiego nie posiada zapasów leków, co oznacza, że ich ilość wystarczy na jeden dzień.
- Są pojedyncze szpitale, które mają zapasy niektórych grup leków na kilka dni, a nawet kilka tygodni - zaznaczyła. Największe problemy są z dostępem do Doxorubicyny, tj. leku, który stosuje się m.in. u kobiet chorych na raka piersi.
Rzecznik praw pacjenta Krystyna Kozłowska Kozłowska poinformowała, że od ubiegłego piątku do Biura Rzecznika Praw Pacjenta wpłynęło 16 sygnałów od pacjentów, którzy poinformowali o problemach w dostępie do konkretnych leków stosowanych w chemioterapii. Zgłoszenia dotyczyły Warszawy (sześć sygnałów), Gdańska (trzy zgłoszenia), Rzeszowa (dwa zgłoszenia) oraz po jednym zgłoszeniu z Dąbrowy Górniczej, Bielska-Białej, Szczecina, Lublina i Wrocławia.
>>>>
Ja sie tylko zastanawiam . PO CO MU TO BYLO ? Co chcial zyskac na tym stanowisku ? Jedyne wytlumaczenie jakie znajduje to takie ze propozycja tuska to rozkaz . Jak nie to wylot z sejmu . Przy takim ,,ukladzie'' jestem w stanie zrozumiec co go sklonilo do wziecia tego ministerstwa katastrofy nieustajacej...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 15:02, 21 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Alarm! Od maja drożeją leki!
Drogo w aptekach? Będzie drożej! Od maja wzrosną ceny aż 674 medykamentów! Po raz trzeci w tym roku! Ci, którzy uwierzyli ministrowi zdrowia, że leki stanieją, mogą czuć się oszukani. Tymczasem Bartosz Arłukowicz (41 l.) nawet nie chce odpowiadać na nasze pytania o drożyznę. A jego rzeczniczka powtarza jak mantrę: - Cały czas trwają negocjacje z producentami. Tylko co mają powiedzieć pacjenci, którzy już nie mają za co się leczyć?!
Minister Arłukowicz publicznie obiecał, że po wprowadzeniu sztywnych cen leków medykamenty stanieją. Tymczasem co nowa lista leków refundowanych, to kolejna podwyżka. Od maja zdrożeją 674 leki, a stanieje tylko 436. Chcieliśmy zapytać o to ministra.
Dziennikarz Faktu wykręcił numer jego komórki, ten jednak nie odbierał. Przysłał za to sms, prosząc o zadanie pytania też sms-em. Zgodnie z życzeniem poprosiliśmy esemesowo o komentarz w sprawie drożyzny. Na tym korespondencja z ministrem się zakończyła...
Z Faktem skontaktowała się za to rzeczniczka ministra Agnieszka Gołąbek. Na pytanie, dlaczego leki znów są droższe, choć miały być tańsze, odpowiedziała, że cały czas resort negocjuje z producentami. - To może zrezygnujecie z negocjacji, bo od kiedy zaczęliście negocjować, to leki głównie drożeją? – proponował Fakt. – Cały czas pracujemy nad tym, żeby było taniej - klepała wyuczoną formułkę Gołąbek.
Efekt tej wytężonej pracy resortu pacjenci zobaczą w swoich portfelach już 1 maja, płacąc za prawie 700 leków drożej niż dziś.
>>>>
Przy okazji widzimy giantyczna glupote wladzy . Nie dosc problemow ze sluzba zdrowia to jeszcze ACTA podpisali . Chyba po to aby leki byly jeszcze drozsze bo trzeba bedzie kupowac oryginaly od monopolistow za tyle za ile oni sobie zazycza ... Gdy rzadza osoby bez kompetencj asa niszczycielami a nie wladza . I tak ich Bóg tez traktuje ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 13:41, 01 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Chorzy na cukrzycę zapłacą więcej. Nowa lista
Mniej za leki zapłacą chorzy na nadciśnienie, a więcej - chorzy na cukrzycę. Tak wynika z analizy nowego wykazu leków refundowanych, który obowiązuje od dzisiaj. Chorzy z pięciu grup zaoszczędzą w wydatkach na leki. Na lekach na nadciśnienie chorzy zaoszczędzą łącznie 200 milionów złotych, a na lekach obniżających poziom cholesterolu - ponad 60 milionów.
Zaoszczędzą też na lekach na przerost prostaty oraz na specyfikach stosowanych w leczeniu alergii i w chorobach depresyjnych. Niektórzy chorzy zapłacą więcej. Cukrzycy za testy do mierzenia poziomu cukru we krwi dopłacą ponad 124 miliony w skali roku, sporo więcej zapłacą chorzy na schizofrenię, padaczkę i cierpiący na chorobę wrzodową żołądka.
Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz powiedział, że najważniejszą zmianą jest wprowadzenie tak zwanych programów lekowych, obejmujących między innymi leki onkologiczne. Minister podkreślił wczoraj w programie pierwszym Polskiego Radia, że wszystkie informacje dotyczące leków są dostępne dla zainteresowanych. Lista leków refundowanych jest aktualizowana co dwa miesiące.
Nie wszystkie leki, które były na liście chemioterapii i stosowane w programach terapeutycznych znalazły się w wykazie leków refundowanych. Zmiany w refundacji tych leków nastąpią 1 lipca. Resort zdrowia prowadzi jeszcze negocjacje z firmami produkującymi leki.
>>>>
Tak jest gdy urzendasi ustalaja koszty . Tym doloza tamtym zabiora bez zadnej logicznej racji ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 22:10, 06 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
"To nie prawo, tylko kpina". Dramat chorych
- To nie jest prawo, tylko kpina - twierdzi Małopolski Sejmik Osób Niepełnosprawnych. Na podwyższenie dopłat do protez, wózków inwalidzkich i innego sprzętu ortopedycznego muszą czekać do końca 2014 roku.
Dopłaty nie zmieniły się od kilkunastu lat - tyle też wiele osób czeka na przykład na wymianę protez, bez których nie mogą normalnie żyć. Protezy nóg i dłoni pana Andrzeja Stycznia są w tak złym stanie, że mężczyzna nie rusza się z domu bez kompletu narzędzi.
>>>>>
Prawie 3 lata czekaja na protezy ?!!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 9:47, 20 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Komornicy wkraczają do zadłużonego szpitala w Tychach.
Pacjentki z oddziału położniczego wraz z noworodkami jako ostatnie opuściły Wojewódzki Szpital Specjalistyczny nr 1 w Tychach - poinformował dyrektor placówki Jarosław Madowicz. W zadłużonym szpitalu pojawili się komornicy.
Wojewódzki Szpital Specjalistyczny nr 1 w Tychach im. prof. Józefa Gasińskiego jest zadłużony na ok. 68,4 mln zł długu, z czego ok. 27 mln zł to zobowiązania wymagalne. Placówka ma zmienić status prawny i dlatego na prawie dwa tygodnie zaprzestała działalności.
- Łóżka szpitalne są już puste, ale przyszli komornicy i istnieje prawdopodobieństwo, że zajmą leki z naszej apteki. Spodziewaliśmy się zajęć w jednostce, która próbuje się przekształcić, jednak finansowych, nie materialnych - powiedział dyrektor szpitala Jarosław Madowicz. Dodał, że opieczętowane zostały "wszystkie listy leków".
Poinformował, że choć działalność szpitala została wygaszona, to "część ambulatoryjna nadal istnieje". - Mamy jeszcze przychodnie specjalistyczne, które nadal działają w ramach części ambulatoryjnej - powiedział.
W związku z wygaszaniem tyskiego szpitala, w ostatnich dniach, większość pacjentów została wypisana do domów. Kilku pacjentów wymagających kontynuacji leczenia przeniesiono do innych placówek na terenie województwa śląskiego. W tej grupie jest siedmiu pacjentów z oddziału chorób wewnętrznych oraz noworodek.
Zgodnie z uchwałą sejmiku województwa sobota, sobota-19 maja jest ostatnim dniem działalności szpitala w dotychczasowej formule organizacyjno-prawnej. Leczenie szpitalne od 1 czerwca przejmie spółka Megrez, w której 100% udziałów będzie należeć do woj. śląskiego, natomiast przychodnie pozostaną w strukturze SP ZOZ.
W czasie przerwy zabezpieczeniem świadczeń szpitalnych zajmie się 12. szpitali w Pszczynie, Mikołowie, Katowicach, Mysłowicach, Jaworznie, Sosnowcu oraz szpital Miejski w Tychach. Jak poinformowało Wojewódzkie Centrum Zarządzania w Katowicach każdego dnia Wojewódzkie Pogotowie Ratunkowe w Katowicach zbiera informację na temat wolnych łóżek we wszystkich oddziałach szpitalnych.
Zadłużona placówka w Tychach z problemami finansowymi borykała się od dawna, bez powodzenia realizowała także program naprawczy. Na wniosek pielęgniarek, którym sąd przyznał racje w kwestii zaległych wynagrodzeń, komornicy weszli na konta szpitala. W ostatnich miesiącach załoga nie otrzymywała pensji lub dostawała ją w ograniczonej wysokości.
>>>>
To teraz bedzie nowe zjawisko. Komornicy w szpitalach ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 16:30, 23 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Zbyt późne rozpoznanie niepełnosprawności u dzieci
Dzieci niepełnosprawne są diagnozowane zbyt późno, a specjalistyczna opieka nad nimi jest nieskooordynowana i niewystarczająca - podkreślali we wtorek uczestnicy spotkania z rodzicami dzieci niepełnosprawnych na posiedzeniu sejmowej podkomisji.
W spotkaniu podkomisji stałej ds. osób niepełnosprawnych wzięli udział m.in. wiceminister zdrowia Aleksander Sopliński, przedstawiciel RPO Anna Błaszczak, wiceminister edukacji Maciej Jakubowski, Alina Wojtowicz-Pomierna z biura pełnomocnika rządu ds. osób niepełnosprawnych, przedstawiciel PFRON Eugeniusz Wilczyński, przedstawiciele organizacji pozarządowych, rodzice i opiekunowie.
Rodzice i przedstawiciele organizacji pozarządowych przypominali, że w terapii dziecka pierwsze lata życia są najważniejsze, natomiast opieka specjalistyczna, którą są objęte dzieci w ramach wczesnego wspomagania rozwoju dziecka (do momentu podjęcia nauki), jest niewystarczająca. Rodzice mówili także o ograniczeniach w dostępie do opieki przedszkolnej.
Zdaniem Katarzyny Czaplickiej ze Stowarzyszenia Przyjaciół Osób z Autyzmem Nie z tej bajki, cztery do ośmiu godzin miesięcznie specjalistycznej opieki dla dziecka to za mało. - Wczesna interwencja dla rozwoju dziecka jest kluczowa, powinno to być 20-40 godzin tygodniowo - oceniła.
Zwróciła uwagę, że uzyskanie orzeczenia o niepełnosprawności w przypadku dziecka z autyzmem trwa niekiedy 1,5 roku, gdyż na wizytę do każdego ze specjalistów trzeba czekać około trzech miesięcy.
Rodzic niepełnosprawnego dziecka Monika Niedźwiecka oceniła, że grup integracyjnych w przedszkolach jest za mało. - W każdej grupie dzieci niepełnosprawnych może być tylko pięcioro. Jeśli niepełnosprawność została zdiagnozowana, gdy dziecko ma cztery lata, nie ma szans na dostanie się do przedszkola, gdyż miejsca w grupie są już zajęte - powiedziała.
Jak podkreśliła Anna Florek ze Stowarzyszenia "Czas dzieciństwa", znacznie gorszy dostęp do opieki przedszkolnej mają dzieci niepełnosprawne na wsi. W wiejskich rejonach jest także mniej - alternatywnych form pomocy, a jakość świadczeń bardzo niska - zaznaczyła.
Florek przytoczyła dane, z których wynika, że w miejskich przedszkolach dzieci niepełnosprawne stanowią 1,5 proc. przedszkolaków, natomiast na wsi jedynie 0,5 proc. - To, czy dziecko niepełnosprawne trafi do przedszkola, zależy od zamożności i przebojowości rodziców - oceniła.
Także wiceminister zdrowia ocenił, że diagnoza dziecka niepełnosprawnego jest stawiana za późno - czasami dopiero w 2. lub 5. roku życia. - Im późniejsza diagnoza, tym proces rehabilitacji jest kosztowniejszy i mniej efektywny - zaznaczył.
Zwrócił uwagę, że na późną diagnostykę wpływa niekiedy opór rodziny, która nie chce przyjąć lekarskiej diagnozy. Z kolei lekarze nie diagnozują zaburzeń, gdyż skupiają się na schorzeniach, z którymi dziecko do nich trafia, jak katar, kaszel.
Podkreślił, że działania ministerstw: zdrowia, edukacji i polityki społecznej w pomocy dzieciom niepełnosprawnym wymagają większego skoordynowania. - Nie zamierzamy zamiatać problemów pod dywan. Wiemy, że nie wszystko działa tak, jak chcieliby rodzice, nauczyciele, twórcy systemu. Dziecko potrzebuje wsparcia i powinno je dostać - kompleksowe wsparcie to przedmiot naszej troski od wielu lat - powiedziała Wojtowicz-Pomierna z biura pełnomocnika rządu ds. osób niepełnosprawnych.
Z kolei przedstawiciel RPO Anna Błaszczak powiedziała, że RPO rekomenduje, by możliwie jak największa grupa dzieci kształciła się w edukacji włączającej. - Dzieci niepełnosprawne nie powinny uczyć się w szkołach ogólnodostępnych tylko w dwóch przypadkach - gdy nie pozwalają na to indywidualne potrzeby i możliwości ucznia, a także, jeśli taki jest wybór rodziców - zaznaczyła. Podkreśliła, że obecnie rodzice formalnie mają prawo do wyboru szkoły, jednak w praktyce napotykają na utrudnienia.
Podkreśliła, że problemem jest też to, że subwencje nie trafiają do szkoły za uczniem. - To jest źródło większości problemów - szkoły i przedszkola nie są w stanie zapewnić właściwego wsparcia - dodała.
>>>>
Nic nie dziala ! Skutki rzadow imbecyli .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 21:20, 26 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Największe organizacje lekarzy powołały sztab kryzysowy
Najważniejsze organizacje lekarskie w Polsce powołały w piątek sztab kryzysowy. Wezwał on medyków i świadczeniodawców do niepodpisywania umów z NFZ na wystawianie recept refundowanych.
Do sztabu kryzysowego, powołanego w Warszawie, weszli: wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej Konstanty Radziwiłł, prezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie Jacek Krajewski, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Krzysztof Bukiel, Agnieszka Rubinowska ze Stowarzyszenia Lekarzy Praktyków, Andrzej Grzybowski z Polskiej Federacji Pracodawców Ochrony Zdrowia.
Członkowie sztabu podkreślają, że choć z satysfakcją przyjęli informacje o wniosku w sprawie odwołania prezesa NFZ Jacka Paszkiewicza, to nadal najistotniejszym powodem niepokoju lekarzy i świadczeniodawców jest "legislacyjny spadek po szefie funduszu".
"Ustalone przez niego samowolnie i bezprawnie warunki umów ze świadczeniodawcami nakładają na tych ostatnich drakońskie kary w przypadku popełnianych przez nich błędów, m.in. w wypisywanych receptach. Pozostawienie tych warunków może doprowadzić do niepodpisania kontraktów przez większość lekarzy" - czytamy w oświadczeniu sztabu przekazanym PAP.
Pierwszą decyzją sztabu było wezwanie lekarzy i świadczeniodawców do niepodpisywania krzywdzących ich umów z NFZ na wystawianie recept refundowanych. Sztab kryzysowy wystosował także list otwarty do ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza, w którym poprosili o pilne spotkanie w sprawie zmiany zapisów umów.
Premier Donald Tusk poinformował w piątek, że będzie respektował wniosek ministra zdrowia o odwołanie Paszkiewicza. W poniedziałek w tej sprawie opinię ma wydać Rada NFZ.
>>>>
Sztab juz jest ! Bo kryzys od dawna ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 21:59, 26 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Skandal w szpitalu. Zmarł po przetoczeniu krwi
Wstępne ustalenia po przeprowadzeniu w piątek sekcji zwłok 67-letniego pacjenta, który zmarł w łódzkim szpitalu po przetoczeniu mu niewłaściwej krwi, potwierdzają, że do śmierci mężczyzny mogło dojść w wyniku tego błędu.
Prokuratura Rejonowa Łódź-Bałuty prowadzi śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci 67-letniego pacjenta w Centrum Leczenia Chorób Płuc i Rehabilitacji w łódzkich Łagiewnikach. Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa skierował do prokuratury dyrektor Centrum.
Przebywający w szpitalu w ciężkim stanie pacjent zmarł 22 maja po tym, jak przetoczono mu krew innej grupy. Jak powiedział rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania, w piątek przeprowadzona została sądowo-lekarska sekcja zwłok zmarłego pacjenta. - Wstępne ustalenia posekcyjne zdają się potwierdzać tezę o istnieniu związku przyczynowego pomiędzy błędem polegającym na przetoczeniu niezgodnej grupowo krwi, a śmiercią pacjenta - wyjaśnił Kopania.
Dodał, że do jednoznacznej oceny konieczne będzie przeprowadzenie bardziej szczegółowych badań, przede wszystkim toksykologicznych i szczegółowych badań krwi, które zostały zlecone wyspecjalizowanej placówce. - Chodzi o badania próbek krwi zabezpieczonych podczas sekcji zwłok. Trafiły one już do badań i czekamy na wyniki - zaznaczył.
Według śledczych kluczowe znaczenie w sprawie będzie miało ustalenie okoliczności, w jakich doszło do pomyłki, ustalenie kręgu osób, które brały udział w zdarzeniu i w jakim zakresie przyczyniły się one do błędu.
- Przede wszystkim podstawowa kwestia to jednoznaczne rozstrzygnięcie czy błąd miał związek przyczynowy ze śmiercią pacjenta. Prawdopodobne jest, że po zebraniu materiału dowodowego konieczne będzie zasięgnięcie opinii biegłych, którzy pomogą nam dokonać ustaleń w tym zakresie - podkreślił rzecznik prokuratury.
Śledczy zabezpieczyli dokumentację medyczną zmarłego mężczyzny. W czwartek przesłuchany został dyrektor szpitala, który złożył zawiadomienie. Planowane są kolejne przesłuchania personelu medycznego placówki.
Za nieumyślne spowodowanie śmierci grozi kara do pięciu lat pozbawienia wolności.
>>>>
Po prostu super ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|