Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Skutek Okrągłego Stołu - mafie lokalne ...
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135911
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 1:08, 07 Gru 2015    Temat postu:

Fakt24

Puławy: przewodnicząca rady zadała pytanie o wójta, straciła stanowisko

Radna zapytała o nagrodę przyznaną przez Solidarność - Przemysław Skrzydło / Agencja Gazeta

Renata Molenda, szefowa rady gminy w Puławach, postanowiła sprawdzić, czy wójt zasługiwał na nagrodę, którą mu przyznano. I zapytała. Nie przypuszczała, że będzie to koniec jej kariery w radzie. Została odwołana. Sprawę opisuje serwis Fakt24.pl.

Przewodnicząca rady gminy w Puławach zapytała, czy wójtowi należy się nagroda - medal dla zasłużonych, jaką otrzymał od Solidarności. Skąd jej wątpliwości? Podobno radna Molenda otrzymała anonim, którego autor stawiał pytania o przeszłość laureata. I sama tez zapytała o przeszłość wójta Krzysztofa Brzezińskiego. Poprosiła o wskazanie jego zasług dla związku, gdyż już w latach 80. przebywał na emigracji. W związku z tym, Renata Molenda napisała do wójta prośbę o wyjaśnienie sprawy. Wójt zaś pismo skierował do Andrzeja Jacyny, przewodniczącego komisji zakładowej NSZZ Solidarność przy ZA "Puławy".
REKLAMA


"Decyzja o tym, komu i jakie wyróżnienie przyznać należy do wewnętrznych kompetencji NSZZ. Zdumiewa i niepokoi fakt, że pani przewodnicząca kwestionuje naszą decyzję. (...) Pan Krzysztof Brzeziński zarówno na emigracji, jak i po powrocie był w stałym kontakcie z NSZZ, wspierał ją i współpracował w najtrudniejszych chwilach szerząc wartości patriotyczne" – napisał Andrzej Jacyna, szef tamtejszej Solidarności w odpowiedzi na pytania radnej o wójta.

– Jestem bezsilny wobec takiej postawy, która jest niesprawiedliwa i krzywdząca dla mnie i mojej rodziny – stwierdził zaś wójt Krzysztof Brzeziński przypominając, że "nie wracając do kraju stał się wrogiem reżimu PRL, a w Austrii pomagał emigrantom politycznym współpracując z Solidarnością i kościołem". Wójt od razu wskazał, że nie zamierza zostawić tak tej sprawy i zasugerował radzie, by zajęła "zdecydowane stanowisko".

Radna z Puław Dorota Osiak szybko złożyła wniosek o odwołanie szefowej rady i przeszedł on wynikiem 8 do 7. Pozostało już tylko wybrać następcę. Została nim... Dorota Osiak.

...

To super!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135911
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:48, 01 Lut 2016    Temat postu:

Śledztwo ws. zabójstwa dziennikarza z Mławy zawieszone. Sprawca nadal poszukiwany
1 lutego 2016, 17:30
• Podejrzany o dokonanie zabójstwa Bartosz Nowicki nie został dotąd zatrzymany
• Mężczyzna jest ścigany przez Interpol, także poza państwami strefy Schengen
• Z nieoficjalnych informacji wynika, że wcześniej przebywał w Niemczech

Prokuratura Okręgowa w Płocku zawiesiła śledztwo w sprawie zabójstwa Łukasza Masiaka, dziennikarza z Mławy (woj. mazowieckie), do którego doszło w czerwcu 2015 r. Powodem jest m.in. to, że podejrzany o dokonanie zabójstwa Bartosz Nowicki nie został dotąd zatrzymany.

Nowicki, który - jak ustalili wcześniej śledczy - "działał z zamiarem ewentualnego pozbawienia życia" mławskiego dziennikarza, ścigany jest przez Interpol, także poza państwami strefy Schengen, w ramach międzynarodowej współpracy policji.

- Zostało wydane postanowienie o zawieszeniu postępowania z uwagi na wyczerpanie się już inicjatywy dowodowej oraz to, że podejrzany nie został zatrzymany - powiedziała rzeczniczka płockiej Prokuratury Okręgowej Iwona Śmigielska-Kowalska. Podkreśliła, że śledztwo zostanie wznowione z chwilą pojawienia się nowych, istotnych okoliczności, w tym zatrzymania podejrzanego.

Zabójstwo w kręgielni

Do zabójstwa 32-letniego Łukasza Masiaka doszło w nocy z 13 na 14 czerwca 2015 r. w toalecie kręgielni w jednym z nocnych lokali w Mławie. Śledztwo w tej sprawie wszczęła mławska Prokuratura Rejonowa. Postępowanie to przejął następnie wydział śledczy płockiej Prokuratury Okręgowej, wyznaczając do prowadzenia czynności mazowiecką komendę policji w Radomiu.

Pod koniec czerwca 2015 r. płocki Sąd Okręgowy, na wniosek śledczych, zdecydował o wydaniu Europejskiego Nakazu Aresztowania 29-letniego Bartosza Nowickiego, jako podejrzanego o zabójstwo dziennikarza z Mławy. Sąd uznał, że jest prawdopodobne, iż podejrzany o zbrodnię zbiegł za granicę. W lipcu 2015 r. Komenda Główna Policji informowała, że Nowicki poszukiwany jest poprzez Interpol, a także SIS - System Informacji Schengen.

Z nieoficjalnych informacji wynika, że wcześniej Bartosz Nowicki przebywał przez pewien czas w Niemczech.

W czasie, gdy postępowanie w sprawie zabójstwa Masiaka prowadziła mławska Prokuratura Rejonowa, tamtejsi śledczy wydali postanowienie o przedstawieniu Nowickiemu zarzutu zabójstwa dziennikarza. Zarzut dotyczy "działania z zamiarem ewentualnego pozbawienia życia". Zgodnie z art. 148 Kodeksu karnego, kto zabija człowieka - podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od 8 lat, karze 25 lat więzienia albo karze dożywocia. W sprawie przesłuchano m.in. świadków, przeprowadzono też ich konfrontacje. We wrześniu 2015 r. dokonano przeszukań w kilku mieszkaniach na terenie Mławy.

Z dotychczasowych ustaleń, w tym z przeprowadzonej sekcji zwłok wynika, że Masiak został kopnięty w lewą część głowy, "co skutkowało powstaniem krwiaka oraz niewydolnością krążeniowo-oddechową i w efekcie zgonem" dziennikarza. Według śledczych Nowicki, będąc osobą wysportowaną, znającą się na sztukach walki, powinien zdawać sobie sprawę, że jego działanie może przynieść śmiertelny skutek. Śledczy nie wykluczyli żadnej z wersji, dotyczącej motywów napaści, w tym kłótni między mężczyznami, którzy znali się wcześniej, a także obejmujących pracę zawodową dziennikarza - o takich ewentualnych motywach pisały m.in. mławskie media.

Powodem ataku artykuły dziennikarza?

"Tygodnik Gazeta Mławska" informował po zabójstwie Masiaka, że do pierwszego napadu na dziennikarza doszło w połowie stycznia 2014 r., w pobliżu jego domu - zamaskowany sprawca użył wtedy gazu i pobił dziennikarza. Według gazety Łukasz Masiak opisywał to zdarzenie tak: "Na pewno chodziło o zamieszczanie tekstów na portalu. Innej możliwości nie widzę". Media informowały też o otrzymanym przez Masiaka nekrologu.

...

Ponura sprawa...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135911
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:20, 02 Lut 2016    Temat postu:

Podejrzany o zabójstwo dziennikarza z Mławy w rękach policji
akt. 2 lutego 2016, 19:09
• Policja zatrzymała podejrzanego o zabójstwo dziennikarza z Mławy
• To 29-letni Bartosz N.
• Podejrzany był poszukiwany od czerwca ubiegłego roku

29-letni Bartosz N. podejrzany o zabójstwo mławskiego dziennikarza Łukasza Masiaka - zatrzymany. - Zostanie doprowadzony do prokuratury, gdzie usłyszy zarzut - powiedziała rzeczniczka płockiej Prokuratury Okręgowej Iwona Śmigielska-Kowalska. Dodała, że w związku z zatrzymaniem zawieszone wcześniej śledztwo w sprawie zabójstwa dziennikarza zostanie podjęte na nowo.

Bartosz N. był poszukiwany poprzez Interpol, a także SIS - System Informacji Schengen. Z nieoficjalnych informacji Polskiej Agencji Prasowej wynika, że sam zgłosił się do prokuratury.

Do zabójstwa 32-letniego Łukasza Masiaka doszło w nocy z 13 na 14 czerwca 2015 r. w toalecie kręgielni w jednym z nocnych lokali w Mławie. Śledztwo w tej sprawie wszczęła mławska Prokuratura Rejonowa. Postępowanie to przejął następnie wydział śledczy płockiej Prokuratury Okręgowej, wyznaczając do prowadzenia czynności mazowiecką komendę policji w Radomiu. Pod koniec czerwca 2015 r. płocki Sąd Okręgowy, na wniosek śledczych, zdecydował o wydaniu Europejskiego Nakazu Aresztowania 29-letniego Bartosza N., jako podejrzanego o zabójstwo dziennikarza z Mławy. Sąd uznał, że jest prawdopodobne, iż podejrzany o zbrodnię zbiegł za granicę. W lipcu 2015 r. Komenda Główna Policji informowała, że N. poszukiwany jest poprzez Interpol, a także SIS - System Informacji Schengen.

Bartosz N. był poszukiwany od czerwca ubiegłego roku między innymi Europejskim Nakazem Aresztowania wystawionym przez Sąd Okręgowy w Płocku, ponieważ istniały przesłanki, że mógł ukrywać się poza granicami Polski.

W czasie, gdy postępowanie w sprawie zabójstwa Masiaka prowadziła mławska prokuratura rejonowa, tamtejsi śledczy wydali postanowienie o przedstawieniu poszukiwanemu zarzutu zabójstwa dziennikarza. Zarzut dotyczy "działania z zamiarem ewentualnego pozbawienia życia". Zgodnie z art. 148 Kodeksu karnego, kto zabija człowieka - podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od 8 lat, karze 25 lat więzienia albo karze dożywocia. W sprawie przesłuchano m.in. świadków, przeprowadzono też ich konfrontacje.

Z dotychczasowych ustaleń, w tym z przeprowadzonej sekcji zwłok wynika, że Masiak został kopnięty w lewą część głowy, "co skutkowało powstaniem krwiaka oraz niewydolnością krążeniowo-oddechową i w efekcie zgonem" dziennikarza. Śledczy nie wykluczyli żadnej z wersji, dotyczącej motywów napaści, w tym kłótni między mężczyznami, którzy znali się wcześniej, a także obejmujących pracę zawodową dziennikarza - o takich ewentualnych motywach pisały m.in. mławskie media.

"Tygodnik Gazeta Mławska" informował po zabójstwie Masiaka, że do pierwszego napadu na dziennikarza doszło w połowie stycznia 2014 r., w pobliżu jego domu - zamaskowany sprawca użył wtedy gazu i pobił dziennikarza. Według gazety Masiak opisywał to zdarzenie tak: "Na pewno chodziło o zamieszczanie tekstów na portalu. Innej możliwości nie widzę". Media informowały też o otrzymanym przez dziennikarza nekrologu.

Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich zwróciło się w liście otwartym do ówczesnej minister spraw wewnętrznych Teresy Piotrowskiej "z kategorycznym żądaniem przeprowadzenia skutecznego śledztwa", zarówno w sprawie zabójstwa dziennikarza, jak i "sprawiających wrażenie ewidentnych" zaniechań organów, które powinny zapewnić mu bezpieczeństwo. Stanowisko w sprawie zajął wówczas również zarząd główny Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, stwierdzając, iż zabójstwo dziennikarza to kolejne świadectwo kryzysu państwa.

Odnosząc się wcześniej do publikacji mediów na temat wcześniejszych gróźb wobec Masiaka i jego pobicia, policja informowała, że dziennikarz złożył dwa zawiadomienia dotyczące takich zdarzeń: napaści - w styczniu 2014 r. oraz przesłania na jego adres nekrologu - w grudniu 2014 r. Nie udało się ustalić sprawców tych czynów. Według policji, dziennikarz zeznawał wtedy, iż nie miał żadnych wrogów ani problemów życiowych, których wynikiem mogły być napad i anonim z nekrologiem.

Łukasz Masiak pracował początkowo w "Głosie Mławy", a w 2010 r. założył własny portal - naszamlawa.pl. Był żonaty, miał dwoje dzieci.

...

Na razie tylko podejrzany.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Wto 21:50, 02 Lut 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135911
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:51, 02 Lut 2016    Temat postu:

Zatrzymany zabójca dziennikarza z Mławy. Sam zgłosił się do prokuratury
Piotr Halicki
Dziennikarz Onetu

Zatrzymany zabójca dziennikarza z Mławy. Sam zgłosił się do prokuratury - Marcin Bednarski / PAP

Po ponad pół roku poszukiwań zatrzymany został Bartosz N., podejrzewany o zamordowanie Łukasza Masiaka, dziennikarza z Mławy. Jak ustaliliśmy nieoficjalnie, mężczyzna sam zgłosił się do prokuratury. Trafił do policyjnego aresztu. – Jutro zostanie przesłuchany i prawdopodobnie usłyszy zarzut zabójstwa – dowiedzieliśmy się w prokuraturze.

To właśnie do Prokuratury Okręgowej w Płocku, która prowadzi postępowanie w tej sprawie, zgłosił się dzisiaj 29-letni Bartosz N. – jak wynika z naszych nieoficjalnych ustaleń. Mężczyzna jest podejrzewany o to, że w czerwcu ubiegłego roku zabił Łukasza Masiaka, dziennikarza z Mławy na Mazowszu. Dziś Bartosz N. trafił do policyjnej celi.
REKLAMA


- Potwierdzam, że 29-latek został zatrzymany. Mężczyzna zostanie jutro rano doprowadzony do prokuratury i przesłuchany. Prawdopodobnie usłyszy też zarzut zabójstwa, o dokonanie którego jest podejrzewany. Możliwe, że prowadzący sprawę będzie wnioskował o jego tymczasowe aresztowanie. Mógłby za tym przemawiać fakt, że mężczyzna przez kilka miesięcy ukrywał się przed organami ścigania. Decyzja w tej sprawie zapadnie jednak już w środę – mówi Onetowi Iwona Śmigielska-Kowalska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Płocku.

...

Sam sie zglosil.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135911
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:41, 03 Lut 2016    Temat postu:

Są zarzuty dla zabójcy dziennikarza z Mławy. "Wynik nieporozumienia towarzyskiego"
Piotr Halicki
Dziennikarz Onetu

Zarzuty dla zabójcy z Mławy - Norbert Litwiński / Onet

Za zabójstwo będzie odpowiadał 29-letni Bartosz N. Taki zarzut postawiła mu dziś prokuratura. To po jego ciosie zmarł Łukasz Masiak, 32-letni dziennikarz z Mławy. Bartosz N. nie przyznał się do winy i przedstawił swoją wersję wydarzeń, która będzie weryfikowana. – Stwierdził, że ta sytuacja była wynikiem nieporozumienia towarzyskiego – dowiedział się Onet w prokuraturze.

Przesłuchanie Bartosza N. w Prokuraturze Okręgowej w Płocku odbyło się dzisiaj przed południem. Mężczyzna po tragicznym zdarzeniu, do którego doszło w jednym z lokali w Mławie, był poszukiwany przez policję od ponad pół roku. Wczoraj sam zgłosił się do prokuratury.
REKLAMA


- Bartoszowi N. został przedstawiony zarzut zabójstwa. To zadany przez niego cios nogą w lewą stronę głowy pokrzywdzonego spowodował powstanie krwiaka i w efekcie doprowadziło do jego śmierci. Prowadzący sprawę prokurator uznał, że podejrzany zrobił to z zamiarem ewentualnym pozbawienia życia – mówi Onetowi Iwona Śmigielska-Kowalska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Płocku.

- Bartosz N. nie przyznał się do winy. Złożył krótkie wyjaśnienie, przedstawiając swoją wersję wydarzeń, która będzie teraz weryfikowana. Uznał, że nie będzie udzielał odpowiedzi na pytania. Na tym etapie postępowania, dla dobra śledztwa, nie możemy podawać szczegółów jego wersji wydarzeń. Mogę tylko powiedzieć, że według jego zeznań cała ta sytuacja była wynikiem nieporozumienia towarzyskiego i nie miała związku z działalnością dziennikarską pokrzywdzonego – mówi nam prok. Iwona Śmigielska-Kowalska.

Jak się dowiedzieliśmy, prokuratura ma jeszcze dziś wystąpić do sądu z wnioskiem o zastosowanie środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztu na trzy miesiące. Za zabójstwo grozi Bartoszowi N. od ośmiu lat więzienia do nawet dożywocia.

Przypomnijmy, do tego tragicznego zdarzenia doszło w nocy z soboty na niedzielę, z 13 na 14 czerwca ubiegłego roku, w jednym z klubów nocnych z kręgielnią w Mławie. Około godz. 2 w nocy 32-letni Łukasz Masiak wszedł do toalety, a tuż za nim pojawił się tam również Bartosz N. Mężczyźni znali się, mieszkali niedaleko siebie. Tej nocy obaj spędzali czas w tym samym lokalu, jednak w oddzielnych grupach.

Z toalety wyszedł jednak już tylko Bartosz N. Później znaleziono w środku nieprzytomnego dziennikarza. Już nie odzyskał przytomności. Wkrótce potem zmarł. Tymczasem jego oprawca zniknął. Jeszcze w czerwcu sąd wydał za Bartoszem N. list gończy i Europejski Nakaz Aresztowania. Śledczy zakładali, że mógł uciec za granicę. W związku z tym był poszukiwany także przez Interpol oraz System Informacji Schengen.

Łukasz M. pracował początkowo w "Głosie Mławy", potem założył własny portal lokalny naszamlawa.pl. Poruszał na jego łamach m.in. różne "trudne tematy", przez które otrzymywał pogróżki. Początkowo spekulowano, że jego zabójstwo może mieć z tym związek. Jednak prokuratura nie potwierdzała tej hipotezy.

Jak pisaliśmy w Onecie, z ekspertyz medycznych wynika, że bezpośrednią przyczyną śmierci dziennikarza było silne kopnięcie w głowę. Jak się okazało, Bartosz N. ćwiczył sztuki walki. Właśnie dlatego prokuratura przyjęła wstępną kwalifikację czynu jako zabójstwo, a nie pobicie ze skutkiem śmiertelnym.

- W momencie, kiedy wiadomo, że domniemany sprawca ćwiczył sztuki walki, a więc był wysportowany i zdawał sobie sprawę ze swojej siły, jego ręce i nogi mogą być potraktowane jako, w pewnym sensie, narzędzie zbrodni. W chwili zadawania ciosów musiał mieć świadomość, że może doprowadzić do pozbawienia życia – mówił Onetowi w czerwcu Waldemar Osowiecki, szef Prokuratury Okręgowej w Płocku.

Według zeznań świadków, domniemany sprawca po wyjściu z toalety stwierdził do jednej z przebywających tam osób, że musi uciekać, bo kogoś pobił. Jak mówili wówczas nieoficjalnie śledczy, prawdopodobnie nie miał jeszcze wtedy świadomości, że zabił człowieka.

Jeżeli chodzi o groźby, kierowane wcześniej pod adresem dziennikarza, policja odnotowała dwa takie incydenty. Do pierwszego doszło w styczniu 2014 roku. 32-latek został zaatakowany, pobity i spryskany gazem przez nieznanego sprawcę. Jak zapewniają mundurowi, dziennikarz nie chciał wówczas jego ścigania. Zmienił zdanie, kiedy niedługo potem otrzymał nekrolog z wypisanym swoim nazwiskiem. Policja poszukiwała sprawcy tego incydentu, ale nie został ustalony i zatrzymany.

Łukasz Masiak był żonaty. Osierocił dwoje dzieci.

...

Ladne mi ,,towarzyskie"...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135911
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:33, 09 Lut 2016    Temat postu:

Radio Zielona Góra
Zielona Góra: protest mieszkańców Doliny Zielonej przeciwko budowie bloków
Mieszkańcy sprzeciwiają się budowie kolejnego bloku - Shutterstock

Na początku tygodnia przed Hotelem Leśnym w Zielonej Górze odbyło się spotkanie w sprawie inwestycji na terenach po spółce Aquarena – informuje Radio Zielona Góra. Mieszkańcy czuja się oszukani przez nowego inwestora.

Rada Miasta podczas najbliższej sesji może zmienić kwalifikację terenu z rekreacyjno-sportowego na budowlaną. Umożliwi to budowę osiedla - wynika z informacji zgromadzonych Radio Zielona Góra.
REKLAMA


Mieszkańcy twierdzą, że inwestor złamał wcześniejsze ustalenia. Według nich zapowiadał on wcześniej budowę w tym miejscu obiektów rekreacyjno-sportowych.

Radny miejski Tomasz Nesterowicz, który był obecny na spotkaniu, stwierdził, że prezydent może przegłosować zmianę, dzięki radnym PO i klubowi Zielona Razem – podaje radio.

W poprzednich latach miały miejsce podobne protesty związane z tą sprawą.

...

Jakies uklady,


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135911
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:11, 01 Wrz 2016    Temat postu:

W 24. rocznicę zaginięcia upamiętniono dziennikarza Jarosława Ziętarę
ptw/
2016-09-01, 12:54
W Poznaniu zapalono znicze upamiętniające dziennikarza Jarosława Ziętarę. Reporter „Gazety Poznańskiej” po raz ostatni widziany był 1 września 1992 roku. Miał się wówczas pojechaćdo pracy, do redakcji nigdy jednak nie dotarł.
archiwum rodzinne Jarosława Ziętary

Kraj
"Patrzyłam, jak idzie ulicą". Dziewczyna...

Przy kamienicy, w której przed laty mieszkał Jarosław Ziętara, w czwartek grupa kilku osób zapaliła symboliczne znicze. Obecni byli także dziennikarze, poseł PiS Tadeusz Dziuba oraz radna miejska Lidia Dudziak.



- Dziś minęły dokładnie 24 lata odkąd Jarosław Ziętara wyszedł z tej kamienicy przy ulicy Kolejowej 49. Miał udać się do redakcji, ale, jak wiadomo z ustaleń śledztwa i zeznań świadków, został porwany w tej okolicy, w miejscu swojego zamieszkania - powiedział Krzysztof M. Kaźmierczak, przedstawiciel Komitetu Społecznego im. Jarosława Ziętary.



Jak dodał, prawdopodobnie jesienią na tej kamienicy zostanie umieszczona tablica pamięci Jarosława Ziętary. Będzie to tablica upamiętniająca go "jako człowieka, jako dziennikarza, który został zamordowany ze względu na zawód, jaki wykonywał”.



"Wiadomo, za co został porwany i zabity"



Kaźmierczak mówił, że już od dłuższego czasu "właściwie w tej sprawie wiadomo, za co został porwany i zabity, wiadomo, jakie środowisko zlecało zbrodnie, wiadomo, jacy ludzie - konkretnie, personalnie, jaka grupa brała w tym udział".



- Natomiast nie ma zwłok Jarka i tych zwłok nie będzie, bo to było z góry zaplanowane, spodziewano się, myślano, że zniknięcie dziennikarza wywoła ogromne działania policji i przygotowano się do tego zawczasu. To nie było pierwsze zabójstwo na koncie tych ludzi, ale po raz pierwszy usuwano zwłoki . To było z góry zaplanowane: miano go nie tylko zabić, ale miało go nie być, miał być zapomniany - stwierdził Kaźmierczak.



- To są zeznania świadków - można było tego wysłuchać będąc w sądzie. Cześć tych ludzi wycofała się z tych zeznań, ale jest to zupełnie niewiarygodne, ponieważ z zeznań tych osób są nawet nagrania wideo - dodał.



Toczy się proces poszlakowy



Kaźmierczak odnosząc się do toczącego się od stycznia przed poznańskim sądem procesu o podżeganie do zabójstwa dziennikarza, powiedział, że jest "umiarkowanym optymistą" w kontekście ukarania winnych w tej sprawie.



- Obecnie jest tylko jeden oskarżony - Aleksander G. Myślę, że może dojść do wyroku skazującego. Mimo że jest to proces poszlakowy, to jest to na tyle wszystko spójne, że może zakończyć się wyrokiem. Natomiast pozostali zleceniodawcy, ponieważ to było całe grono osób, którym zależało, żeby Jarosław Ziętara był zabity - nie wiem, co obecnie robi w tej sprawie prokuratura - ocenił.



Jarosław Ziętara urodził się w Bydgoszczy w 1968 roku. Był absolwentem poznańskiego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza i to w Poznaniu rozpoczynał swoją przygodę z dziennikarstwem. Pracował najpierw w radiu akademickim, później współpracował m.in. z "Gazetą Wyborczą", "Kurierem Codziennym", "Wprost" i "Gazetą Poznańską", gdzie zajmował się m.in. tematyką tzw. poznańskiej szarej strefy.



Ostatni raz Ziętara widziany był 1 września 1992 roku. Miał się wówczas udać do pracy, do redakcji "Gazety Poznańskiej" jednak nigdy nie dotarł. W 1999 roku Ziętara został uznany za zmarłego. Dzięki temu, na bydgoskim cmentarzu jego rodzina mogła umieścić symboliczną tablicę. Ciała dziennikarza do dnia dzisiejszego nie odnaleziono.



Od stycznia 2016 roku przed poznańskim Sądem Okręgowym toczy się proces b. senatora, jednego z najbogatszych Polaków na przełomie lat 80. i 90. - Aleksandra Gawronika (zgodził się na podawanie swojego nazwiska). B. polityk oskarżony jest o podżeganie do zabójstwa dziennikarza. Dotychczas w sprawie zeznawali m.in. poznański gangster odsiadujący wyrok dożywocia Maciej B. ps. „Baryła” oraz założyciel spółki Elektromis, biznesmen Mariusz Świtalski i osoby związane z jego firmą. Kolejna rozprawa zaplanowana jest na 30 września.



PAP

...

Urocze lata 90te...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135911
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:42, 04 Kwi 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Sąd: 7 lat więzienia za spowodowanie śmierci dziennikarza z Mławy
Sąd: 7 lat więzienia za spowodowanie śmierci dziennikarza z Mławy

48 minut temu

​Na karę 7 lat pozbawienia wolności skazał Sąd Okręgowy w Płocku (Mazowieckie) 31-letniego Bartosza N., oskarżonego o zabójstwo czerwcu 2015 r. dziennikarza z Mławy - 32-letniego Łukasza Masiaka. Wyrok nie jest prawomocny.
Sąd (zdjęcie ilustracyjne)
/Kuba Kaługa /RMF FM


Sąd zmienił kwalifikację czynu z zabójstwa na spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, którego skutkiem był zgon Łukasza Masiaka. O taką kwalifikację wnosiła obrona Bartosza N.

Jak powiedział, uzasadniając wyrok, sędzia Mariusz Królikowski, zebrany w sprawie materiał dowodowy "nie przekonuje, aby działalność dziennikarska miała związek ze śmiercią Łukaszu Masiaka". Przyczyną był zatarg natury towarzyskiej - dodał sędzia.

Prokuratura, a także pełnomocnik wdowy po Łukaszu Masiaku oraz ona sama, jako oskarżycielka posiłkowa, wnosili o uznanie Bartosza N. za winnego zabójstwa i wymierzenie mu 25 lat pozbawienia wolności. Proces toczył się od października 2016 r.

Do zabójstwa Łukasza Masiaka, b. dziennikarza "Głosu Mławy", a od 2010 r. własnego portalu internetowego naszamlawa.pl, doszło w nocy 14 czerwca 2015 r. w kręgielni, w jednym z nocnych lokali w Mławie. Według biegłych mężczyzna zmarł w wyniku kopnięcia w głowę. Bartosz N. zbiegł i ukrywał się przez ponad pół roku. Wydano za nim Europejski Nakaz Aresztowania. Na początku lutego 2016 r. zgłosił się do płockiej Prokuratury Okręgowej. Postawiono mu wtedy zarzut działania z zamiarem ewentualnego pozbawienia życia mławskiego dziennikarza. Bartosz N. nie przyznał się do zabójstwa, utrzymując, iż doszło do nieszczęśliwego wypadku.

...

Koszmar.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135911
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 8:15, 30 Maj 2018    Temat postu:

Mafia po olsztyńsku: W Kisielicach mafii nie było. Był za to "Kulawy"

2018-03-21 18:00:42 (OST. AKT: 2018-03-22 08:39:43)
Kulawy Jan R.Kulawy Jan R.Autor zdjęcia: archiwum GO
Podziel się:
W Kisielicach pod Iławą mafii nie było. Jan R. „Kulawy” trząsł miasteczkiem na swój sposób. Po dobroci — był radnym, fundował stypendia dzieciom, dawał robotę, miał udział nawet w budowie pierwszej w regionie farmy wiatrakowej.

ZOBACZ TAKŻE:
"Mafia po olsztyńsku": Seria porwań, która uczyniła Olsztyn jednym z niebezpieczniejszych miejsc
"Mafia po olsztyńsku": Seria porwań, która uczyniła Olsztyn jednym z niebezpieczniejszych miejsc
Seria porwań, do których doszło jesienią 2000 r., sprawiła, że Olsztyn stał się jednym z niebezpieczniejszych miejsc. Kto wpadł na pomysł porwań...
ZOBACZ TAKŻE:
Mafia po olsztyńsku: Pod Olsztynem zginął nie tylko gangster Michaił Gorbaczow i jego piękna żona
Mafia po olsztyńsku: Pod Olsztynem zginął nie tylko gangster Michaił Gorbaczow i jego piękna żona
W głośnej strzelaninie w Kabornie zginął nie tylko młody rosyjski gangster Michaił Gorbaczow i jego piękna żona. 4 października 1998 dwóch kolejnych...
ZOBACZ TAKŻE:
Mafia po olsztyńsku: Na ul. Małeckiego policja znalazła tykającą bombę
Zdjęcie jest ilustracją do treści
„W okresie od 1996 do września 1998 w klubie „Joker” spotykali się Grzegorz D. „Zorba”, Jan S. „Johnny”, Piotr M. „Troll”…”. Tak...
ZOBACZ TAKŻE:
Mafia po olsztyńsku: Seria z pistoletu maszynowego na ul. Kanta
Mafia po olsztyńsku: Seria z pistoletu maszynowego na ul. Kanta
W połowie lat 90. XX wieku olsztyńskim światkiem przestępczym rządzili byli bokserzy: bracia Dariusz i Krzysztof R. i Grzegorz M. „Rudy”, „Marchewa”....
ZOBACZ TAKŻE:
Mafia po olsztyńsku: „Dziki” i TIR pełen Marlboro
Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu
Na ciężarówce z papierosami zarobić chciało przynajmniej kilkanaście osób. Ostatecznie kasę zagarnęli chłopcy z Pruszkowa. Oblewali to potem...
ZOBACZ TAKŻE:
Mafia po olsztyńsku: Napady jak z gangsterskiego filmu
Gangsterzy przyszli do domu S. — Policja kryminalna z Olsztyna — usłyszał gospodarz. Nie uwierzył
Piotr G., mieszkaniec olsztyńskiego Zatorza, nie miał nawet dwudziestu lat, ale i tak zarobił wyroków na resztę życia. Gdyby pozostał na wolności,...
ZOBACZ TAKŻE:
Mafia po olsztyńsku: Swoją ofiarę zadźgali w lesie
Mafia po olsztyńsku: Swoją ofiarę zadźgali w lesie
Napad na tle rabunkowym czy zabójstwo na zlecenie? Nie dowiemy się już, dlaczego 6 grudnia 1999 roku trzech przybyszów z obwodu kaliningradzkiego wywiozło...
ZOBACZ TAKŻE:
Mafia po olsztyńsku: Konwój rozstrzelany w lesie
Mafia po olsztyńsku: Konwój rozstrzelany w lesie
Sprawcy napadu na konwój firmy Sezam ciągle pozostają nieznani. Prawie 20 lat temu z okrutną bezwzględnością zastrzelili trzech konwojentów i zrabowali...
ZOBACZ TAKŻE:
Mafia po olsztyńsku: Wojna gangów w Olsztynie po egzekucji "Lenina"
Mafia po olsztyńsku: Wojna gangów w Olsztynie po egzekucji "Lenina"
W drugiej połowie 2000 r. miała swoje apogeum wojna gangów w Olsztynie. Egzekucja „Lenina” oznaczała, że między grupami przestępczymi wybuchła... Wpadając z złość, stawał się okrutny. Dwaj biznesmeni ze Szczecina, którzy przyjechali do Kisielic w maju 2003 roku, przepadli bez śladu. W tej poszlakowej sprawie przed Sądem Okręgowym w Elblągu toczyły się aż dwa procesy. W pierwszym, trwającym pięć lat, Jan R. został w 2011 skazany na dożywocie. Drugi wyrok (po częściowym uchyleniu pierwszego) zapadł w maju 2017 — tym razem „Kulawy” dostał 25 lat.
— Biorąc pod uwagę wiek i stan zdrowia, ilość czasu spędzonego w areszcie, to jest kara skutecznie eliminująca go ze społeczeństwa. Oskarżony nie zasługuje na to, żeby cieszyć się wolnością. Jest to osoba bezwzględna — mówił sędzia, uzasadniając wyrok.


Mężczyzna, który w 1980 roku w wypadku samochodowym uszkodził kręgosłup, jest sparaliżowany więcej niż od pasa w dół. Z łóżka, fotela, samochodu, do którego kolejni ochroniarze przenosili go na rękach, kierował jednak groźną grupą przestępczą. Potrafił wymusić posłuch. Na przykład siedząc w samochodzie, wzywał kogoś na rozmowę, a gdy delikwent, tłumacząc się, wsadzał głowę do środka, „Kulawy” osobiście dokręcał szybę. Inna legenda opowiada o tym, jak „sprawdzał” raz swojego kierowcę.
Przy stole, przy kieliszku prowadzili męską rozmowę, ale gdy już miał paść toast, Jan R. dał podobno sygnał, by podcięto mu gardło. Zakrwawiony szofer nie odszedł od stolika, owinął szyję ręcznikiem, pocałował „ojca” Kulawego w dłoń i jeszcze wzniósł toast za jego zdrowie. Lekarzom — bo jednak pomocy medycznej potrzebował — powiedział, że miał wypadek na budowie.


Połowa Kisielic w jakiś sposób była z Janem R. powiązana i zobowiązana, żeby się odwdzięczyć. Chociażby użyczając swoich danych do mnożących się w Kisielicach zdarzeń drogowych i wyłudzanych tym sposobem odszkodowań.

Niektóre „słupy” wykorzystywane były nawet kilka razy, dokumenty skasowanych aut odżywały i wpisywane były w kolejne „stłuczki”. Łącznie Jan R. wyciągnął tą drogą 2-3 miliony złotych. Większe zyski dawał jednak przemyt alkoholu i papierosów — zza wschodniej granicy do Niemiec i krajów skandynawskich, a także narkotyki. I w tym wykorzystywani byli ziomkowie gangstera. Słynny detektyw Rutkowski sprawdził, że swego czasu na dziesięciu Polaków zatrzymanych z narkotykami na londyńskim Heathrow w samolotach przybywających z Ameryki Południowej pięciu pochodziło z miasteczka pod Iławą.

Jerzy O. i Stanisław B. przez lata prowadzili z „Kulawym” jakieś papierosowe interesy. Nieporozumienie, z powodu którego pod koniec maja 2003 roku wybrali się do Kisielic, dotyczyło podobno transportu, który zaginął gdzieś w okolicach Essen w Niemczech. Jak było, nie ma pewności. Biznesmeni ze Szczecina czuli się podobno oszukani na kilkadziesiąt tysięcy euro i to właśnie chcieli wyjaśnić. Żona jednego z mężczyzn miała z nim kontakt, kiedy już byli w Kisielicach i rozmawiali z „Kulawym”. Miał jej powiedzieć, że „sytuacja wymyka się spod kontroli”. I rzeczywiście, zaraz potem kontakt się urwał.

Długo nic się nie działo. „Byli i wyjechali” — mówili Jan R. i jego ludzie. Żony zaginionych mieszkańców Szczecina na własną rękę prowadziły jednak poszukiwania, rozwieszały ogłoszenia w okolicy. Jedynym materialnym śladem po zaginionych bez wieści okazały się... felgi od kół ich samochodu znalezione w jakimś warsztacie w Malborku. Ludzie Jana R. to byli w większości dwudziestokilkuletni „ochroniarze”, rekrutujący się z trójmiejskiego środowiska przestępczego. Któryś z nich, „sprzątając” po zbrodni, najwidoczniej połakomił się i zamiast spalić do szczętu auto biznesmenów, sprzedał je na części.

We wrześniu 2003 Jan R. został zatrzymany w swoim domu w Kisielicach przez brygadę antyterrorystyczną. Policjanci zabezpieczyli broń palną, myśliwską, prawie 500 sztuk amunicji. Broń i materiały wybuchowe były pochowane w przeróżnych skrytkach posiadłości za wysokim murem. Na przykład na strychu odkryto około 8 kilogramów materiału wybuchowego uzbrojonego w zapalniki, skrytka była nawet w... psiej budzie. W sumie zatrzymano wtedy więcej niż 50 osób, ponad 30 usłyszało zarzuty i stanęło potem przed sądem, w tym brat i kuzyn Jana R. Natomiast Elżbieta R. — pielęgniarka, która zajmowała się „Kulawym” po wypadku, a potem została jego żoną — została aresztowana po roku za współkierowanie gangiem.


Mało kto co mówił, ale i tak włosy stawały dęba. Świadkowie opowiadali, że „Kulawy” (głównie rękami swoich ochroniarzy) stosował wobec opornych bicie po piętach, ściskanie palców kombinerkami, wbijanie pod paznokcie ostrych przedmiotów, ostatecznie przewiercanie kości. Według jednej z wersji Jerzy O. i Stanisław B. mieli zostać potraktowani właśnie w ten sposób. Według innej zostali zastrzeleni, a potem ich ciała przepuszczono przez... maszynkę do mięsa. Policja żadnych dowodów na to nie znalazła. Nie sprawdziła się też wersja, że ciała mieszkańców Szczecina zakopano na grobli należących do Jana R. stawów pod Kisielicami. Policja przekopała tę groblę dokładnie już w czasie trwającego przed elbląskim sądem procesu grupy „Kulawego”, lecz znów bez skutku.

Procesy Jana R. weszły do historii polskiej kryminalistki. Mający dziś dobrze ponad sześćdziesiątkę mężczyzna okazał się mistrzem w wykorzystywaniu prawnych kruczków. Nie godząc się np. na zaliczenie niektórych akt sprawy w poczet dowodów bez ich odczytywania, zmusił sąd do odczytywania tysięcy stron, co przedłużyło proces o więcej niż rok. Wnioski składane przez niego, które sąd zawsze musiał formalnie rozpatrzyć, szły w setki. Koszty procesu zaś w miliony, bo — ze względu na stan zdrowia — Jan R. mógł przebywać na sądowej sali tylko kilka godzin, na specjalnym łóżku i zawsze z medyczną asystą. Wyglądał jakby zaraz miał umrzeć, ale np. „ostatnie słowo” w pierwszym procesie wygłaszał przez tydzień. Ale gdy wyrok już usłyszał, zasnął i ostentacyjnie zachrapał na sali.

Ta sytuacja trwa już prawie 15 lat. W maju 2017 roku „Kulawy” dostał 25-letni wyrok za kierowanie grupą przestępczą, która dokonała zabójstwa biznesmenów, jednak — wobec braku bezpośrednich dowodów i mocnych poszlak — bez przypisywania konkretnym członkom gangu tego, kto i w jaki sposób dokonał zbrodni. Dlatego z najważniejszych „ochroniarzy” gangstera: Marcin K. został skazany na 10 lat, natomiast Marcin G. i Dariusz L. na kary po 8 lat więzienia.


Kolejny, Radosław H., został uniewinniony zarzutu zabójstwa, lecz sąd skazał go na 6 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności za udział w grupie przestępczej i wyłudzanie odszkodowań.

Wyrok ten ciągle nie jest prawomocny. Na pewno będą się od niego odwoływać żony Jerzego O. i Stanisława B., które przez te kilkanaście lat przyjeżdżały do Elbląga, uczestnicząc w prawie wszystkich rozprawach. A było ich niemal trzysta.
Stanisław Brzozowski

... Siedza niewinni a tu certola sie z mafia o ktorej wszyscy wiedza i ryzyko pomylki wynosi zero.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135911
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:09, 13 Gru 2018    Temat postu:

Samorządy umarzają podatki, jak im się podoba.

NIK oceniła, że samorządy zbyt uznaniowo umarzają zaległości podatkowe. W większości skontrolowanych jednostek postępowania prowadzono niezgodnie z prawem i nierzetelnie. Istotna jest przy tym również skala nieprawidłowości - ujawniono je w aż 36% postępowań, w których umorzono łącznie ponad 22 mln.

...

Niech zgadne? Jestes w mafi to masz umorzone?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135911
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 10:01, 19 Gru 2018    Temat postu:

Miasto musi oddać 33 mln zł. Wykonawca spalarni chce wszczęcia postępowania egzekucyjnego


2018-12-18, 14:44
Tomasz Duklanowski
Szczeciński Zakład Unieszkodliwiania Odpadów. Fot. Olaf Nowicki [Radio Szczecin/Archiwum]
Szczeciński Zakład Unieszkodliwiania Odpadów. Fot. Olaf Nowicki [Radio Szczecin/Archiwum]
Ponad 33 miliony złotych miasto musi oddać spółce, która budowała spalarnię śmieci. Tak orzekł sąd. Złożymy kasację od wyroku Sądu Apelacyjnego - deklaruje miejska spółka.
Sąd: Miejska spółka ma zwrócić 35 mln zł
Sąd: Miejska spółka ma zwrócić 35 mln zł
Zwrot prawie 35 milionów złotych nakazał Sąd Okręgowy w Szczecinie Zakładowi Unieszkodliwiania Odpadów.
Mostostal pozywa miejską spółkę. Domaga się ponad 100 mln zł
Budowali szczecińską spalarnię, teraz idą do sądu
Miasto zrywa umowę z wykonawcą spalarni
Mostostal schodzi z placu budowy spalarni śmieci. ZUO wzywa do wznowienia prac
Budowa spalarni w Szczecinie przerwana. Mostostal wypowiedział umowę
Mostostal Warszawa budował spalarnię odpadów w Szczecinie od 2012 do 2016 roku. Zrealizowali 80 procent inwestycji. W czerwcu 2016 roku z powodu sporu z miastem firma zeszła z placu budowy. Jednocześnie skierowała pozew do sądu o zwrot ponad 33 milionów złotych, z tytułu gwarancji należytego wykonania - mówi Paweł Kwiecień, rzecznik Mostostalu.

- Sąd Okręgowy w Szczecinie zasądził od Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów na rzecz Mostostalu zwrot tej kwoty, wraz z ustawowymi odsetkami. Sąd potwierdził, że na dzień zaspokojenia z gwarancji, czyli na dzień jej wypłaty, nie istniały żadne roszczenia, które uprawniałyby Zakład Unieszkodliwiania Odpadów do żądania zapłaty - mówi Kwiecień.

Na początku grudnia Sąd Apelacyjny podtrzymał wyrok Sądu Okręgowego i nakazał niezwłoczne wypłacenie Mostostalowi zaległych pieniędzy.

- Nie zgadzamy się z decyzją sądu - mówi Wojciech Jachim, rzecznik prasowy Zakładu Utylizacji Odpadów w Szczecinie. - Jesteśmy w sporze z Mostostalem Warszawa. Zamierzamy złożyć kasację od wyroku Sądu Apelacyjnego w Szczecinie z nadzieją, że Sąd Najwyższy przyzna nam rację w tym sporze. Ponadto w ubiegłym tygodniu skierowaliśmy do Sądu Okręgowego w Szczecinie pozew wzajemny w stosunku do Mostostalu Warszawa na blisko 212 mln złotych w celu naprawienia szkód wyrządzonych przez Mostostal Warszawa.

Dotychczas Zakład Utylizacji Odpadów nie zwrócił spornej kwoty Mostostalowi.

- W związku z tym w poniedziałek złożyliśmy wniosek o wszczęcie postępowania egzekucyjnego. Czekamy na dalsze rozstrzygnięcie, które nie powinno być zaskoczeniem. Dwie instancje sądu utrzymały ten wyrok, więc teraz czekamy na jego realizację. Liczyliśmy, że nie będzie potrzebne postępowanie egzekucyjne - mówi rzecznik Mostostalu.
W czerwcu 2016 roku z powodu sporu z miastem firma zeszła z placu budowy. Jednocześnie skierowała pozew do sądu o zwrot ponad 33 milionów złotych, z tytułu gwarancji należytego wykonania - mówi Paweł Kwiecień, rzecznik Mostostalu.
Na początku grudnia Sąd Apelacyjny podtrzymał wyrok Sądu Okręgowego i nakazał niezwłoczne wypłacenie Mostostalowi zaległych pieniędzy. Dotychczas Zakład Utylizacji Odpadów nie zwrócił spornej kwoty.
- Nie zgadzamy się z decyzją sądu - mówi Wojciech Jachim, rzecznik prasowy Zakładu Utylizacji Odpadów w Szczecinie.

...

pemlosakno 9 godz. temu 0
Z Mostostalu tylko nazwa polska została. W większości to obcy kapitał, otoczony sprytnymi prawnikami. Żaden urzędowy pseudoradca prawny nie ma z nimi szans. A nawet jeżeli ma, to firma tej wielkości potrafi go "przekonać" do swoich racji. Zbyt duża kasa wchodzi w grę, a o kieszeń podatnika nie martwi się nikt.
udostępnij

gwidon997 2 godz. temu via Android 0
@pemlosakno: tak jak z wielu polskich firm. Zniszczyli wszystko w imię swoich korzyści.


!!!

COOO! MAMY PLACIC 33 MILIONY?! ZA CO?
Co za bandyci!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135911
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 22:50, 30 Sty 2019    Temat postu:

Mieszkańcy Wodzisławia zlekceważeni przez Radnych.

Mieszkańcy Wodzisławia pięć godzin czekali na możliwość wypowiedzi na sesji rady miasta. Nie doczekali się, bo rajcy dyskutowali między sobą. Zrezygnowani mieszkańcy wyszli z sesji z niczym - musieli wrócić na ostatni autobus.

KOMENTARZE (1) : najstarszenajnowszenajlepsze

dmasterpl 57 min. temu 0
Kogo wybieracie?!?! Serio.. nikt ich nie zna???

...

No to musza byc ostre uklady!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135911
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:11, 09 Paź 2019    Temat postu:

Wyrok sądu

Odbył się nade mną dzisiaj kolejny sąd. Powodem posiedzenia było wydanie decyzji, czy mam zostać na miesiąc pozbawiony wolności, stając...

KOMENTARZE (4) : najstarszenajnowszenajlepsze

Tolstoj-kot 52 min. temu 0
@marekpolandia

Ale czemu ta rozprawa i o co tu chodzi?
udostępnij

marekpolandia 46 min. temu 0
@Tolstoj-kot:
Wszystko opisane jest na moich blogach;
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
udostępnij

Tolstoj-kot 38 min. temu 0
@marekpolandia: Ale dlaczego interwencja policji? Z jakiego paragrafu? Konkretnie, co się stało, czym była uzasadniona ta interwencja.
udostępnij

marekpolandia 28 min. temu 0
Tym, że byłem tam z kamerą i nagrywałem moją rozmowę z panem wójtem. Dodam, że to nie wójt wezwał policję, lecz informatyk zatrudniony w ów urzędzie

...

Kontrola wladzy na prowincji jest bardzo ciezka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135911
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:46, 05 Wrz 2020    Temat postu:

Dziennikarka zginęła w wypadku. Wcześniej miała dostawać listy z pogróżkami
Dodano 8 godzin temu

fot. Wielkopolska Policja / FB
Anna Karbowniczak zginęła w tragicznym wypadku w czwartek po południu.

35-latka została potrącona przez samochód na drodze pomiędzy Budzyniem a Wągrowcem, w pobliżu miejscowości Brzekiniec. Zginęła na miejscu. Sprawca uciekł.

W piątek policjanci poinformowali, że znaleźli samochód, który brał udział w wypadku i zatrzymali trzy osoby. Policjanci z Wągrowca odnaleźli na terenie gminy Gołańcz poszukiwanego Opla Vivaro. Samochód brał udział w śmiertelnym potrąceniu rowerzystki, dziennikarki z Chodzieży - poinformował mł. insp. Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji. W związku z tą sprawą policjanci z Wągrowca zatrzymali trzy osoby. To właściciel auta, jego brat oraz dalszy członek rodziny - dodał.

Jak ujawnia dziś "Głos Wielkopolski" zanim doszło do wypadku dziennikarka dostawała listy z pogróżkami. Jak zaznaczają przedstawiciele gazety Anna Karbowniczak opisywała bulwersującą sprawę śmierci małego Marcelka z Chodzieży. Po tym jak dwulatek zmarł wyszło na jaw, że był ofiara przemocy domowej. Dziennikarka opisywała w swoich tekstach między innymi zaniedbania prokuratury i policji w tej sprawie. Ostatni tekst na ten temat pojawił się w sierpniu.

Później dziennikarce grożono. Najpierw do redakcji, w której pracowała przyszedł list ją oczerniający. Miał się pod nim podpisać rzecznik jednej z dużych firm z okolicy. Po sprawdzeniu okazało się, że taka osoba w tym miejscu nie pracuje, a firma na temat listu nic nie wie. Kolejny list przyszedł w ubiegłą niedzielę - kierowany był już do Karbowniczak.

Przestań pisać o złamanej nodze dziecka bo wszystko każdemu może się naraz złamać, np. też noga, paluszek, kręgi, coś na buzi itp. - ujawniają cześć treści listu dziennikarze "Głosu Wielkopolskiego" i dodają, że to najłagodniejszy fragment, ponieważ list był wulgarny i pisany agresywnym językiem. Ponadto podkreślają, że osoba, która list napisała znała dokładnie wygląd, sytuację rodzinną i teksty tragicznie zmarłej dziennikarki.

W ubiegłą środę dziennikarka wysłała przygotowane przez kancelarię zawiadomienie do poznańskiej Prokuratury Okręgowej. W piątek wszczęliśmy śledztwo w sprawie zniesławienia oraz gróźb pod adresem dziennikarki. Sprawę tragicznego wypadku drogowego, którą początkowo wszczęła prokuratura w Wągrowcu, przejęliśmy. Dlatego wszystkie te wątki będą wyjaśniane u nas, a czynności będą wykonywane przez policjantów z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu - mówi w rozmowie z Głosem Wielkopolskim prokurator Łukasz Wawrzyniak, rzecznik poznańskiej Prokuratury Okręgowej.

Jesteśmy już po kontakcie z prokuraturą, wiemy o anonimie. Na tym etapie obu spraw - wypadku i gróźb - nie łączymy. Zapewniam jednak, że jedną i drugą traktujemy arcypoważnie - tłumaczy cytowany przez "Głos Wielkopolski mł. insp. Andrzej Borowiak, oficer prasowy wielkopolskiej policji.

Anna Karbowniczak była dziennikarką portalu Chodziez.naszemiasto.pl oraz Głosu Wielkopolskiego.


...

Oo!! Czyli lokalna mafia! No to trzeba im zrobić łomot! Tak nie moze byc. Musza ludzie z zewnatrz sie zajac.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135911
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:13, 19 Lut 2021    Temat postu:

Historyczna aleja drzew wycinana w Obornikach Śląskich! Oszukani mieszkańcy.

W Obornikach Śląskich tuż pod Wrocławiem zawrzało po tym jak wycięto dziś ok. 40 starych drzew. Przeciwko tej wycince protestowali mieszkańcy od 2019 roku. Są zaskoczeni sytuacją, bo nie wiedzieli, że Dolnośląska Służba Dróg i Kolei zmieniła projekt na koniec 2020 roku.

...

No tak tez zauwazylem niszczenie drzew. ,Rewitalizacje' parkow betonem. Kogo wybieracie!?
A zarzady miast to koalicje PO i Lewatywy czyli dwoch lewactw ktore sa eko pro zwierzatko anty weglowe! No myslal by kto! Lewactwo to rak.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy