Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 21:27, 22 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Gminy oszczędzają na szkołach. Konkurs na remont łazienek
260 polskich podstawówek walczy w internetowym konkursie na remont łazienki. Głosują uczniowie, nauczyciele, znajomi, mieszkańcy całej okolicy. To jedyna szansa na nowe sanitariaty, bo gminy oszczędzają na szkołach - donosi "Metro".
- Emocje są ogromne. Właśnie spadliśmy na drugie miejsce - mówi Krzysztof Antecki, dyrektor Zespołu Szkół w Dębach Szlacheckich (przedszkole, podstawówka i gimnazjum). 700-osobowa wieś w Wielkopolsce jest w pełni mobilizacji: kto może, codziennie wysyła mail, by szkoła wygrała konkurs.
Podstawówki walczą o 30 tys. zł na remont szkolnych sanitariatów. To nagroda w ogólnokrajowym konkursie, który ogłosiła firma Unilever, producent środka do czyszczenia toalet. Pieniądze dostaną trzy pierwsze szkoły. A zrobić trzeba niewiele.
Uczniowie klas I-III oraz zerówek muszą narysować, sfotografować lub opisać wymarzoną łazienkę. Szkoła wrzuca prace na stronę konkursu i namawia kogo może do głosowania. Głosuje się, wysyłając maila.
- Mam cztery łazienki, w których odpadają płytki, a drzwi toalet bujają się na zawiasach i ledwo domykają. Uzbierałem 15 tys. na remont jednej w przyszłym roku. Na więcej gminy nie stać - tłumaczy dyrektor.
...
To skutki uwielbianych przez Wyborcza rzontow ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:35, 04 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Gazeta Pomorska
Naćpani uczniowie przyszli do szkoły w Solcu Kujawskim. Lekarze dwie godziny walczyli o ich życie
To nie pierwsza afera w tej szkole. W październiku referentka księgowości ukradła 160 tys. zł - Maja Stankiewicz / Gazeta Lubuska
Środę 29 października uczniowie i nauczyciele z Zespołu Szkół Ogólnokształcących i Zawodowych w Solcu Kujawskim z pewnością zapamiętają na długo. 16 i 17-letni chłopcy w stanie ciężkim po zażyciu narkotyków, trafili do szpitala.
W ubiegłą środę przed południem wuefista dostrzegł przed szkołą dwóch uczniów, którzy zachowywali się dziwnie. Słaniali się na nogach i nie wykazywali kontaktu ze światem zewnętrznym. Byli to uczniowie pierwszych klas szkoły zawodowej: 16-letni Marcin i rok starszy Jakub.
Młodszy jest mieszkańcem bydgoskiego Fordonu, starszy pochodzi z Solca Kujawskiego. Marcin dopiero został przyjęty do klasy, to miał być jego pierwszy dzień w szkole. Już na pierwszy rzut oka widać było, że obaj są pod wpływem środków odurzających.
Nauczyciel wuefu zawiadomił dyrektora szkoły, ten z kolei grono pedagogiczne, które wezwało matki obu chłopców, policję, a także pogotowie ratunkowe, ponieważ Jakub zachowywał się coraz agresywniej. Powiadomiono także organ założycielski szkoły - starostę bydgoskiego oraz kuratorium oświaty.
Do szkoły przyjechały dwie karetki. Nastolatków przewieziono do bydgoskich szpitali. Tam lekarze przed ponad dwie godziny walczyli o ich życie.
Starszego chłopca przetransportowano do szpitala dziecięcego, młodszego do uniwersyteckiego. Tam też - jak powiedział Przemysław Słomski z zespołu prasowego KWP - pielęgniarki znalazły przy Marcinie woreczek z marihuaną.
- Obaj uczniowie są prawdopodobnie uzależnieni od narkotyków, więc muszą przebywać w ośrodkach zamkniętych - powiedział dr Grzegorz Gaca, dyrektor szkoły. - Tylko w ten sposób można im pomóc... I tak się stało. Jeden z nich wprost ze szpitala już trafił na odwyk do zamkniętej placówki w Gnieźnie - zaznaczył.
Co dalej ze szkołą? W środę 5 listopada w soleckiej szkole zbierze się rada pedagogiczna. Dyrektor Gaca po zasięgnięciu opinii samorządu uczniowskiego oraz rady pedagogicznej wyda decyzję o usunięciu Marcina i Jakuba z listy uczniów: za rażące złamanie regulaminu szkoły i aby chronić pozostałych uczniów. Decyzja uprawomocni się po 14 dniach.
...
To juz szkody jakie zrobil Giertych udalo sie przezwyciezyc . Teraz mlodzoez oddycha pelna piersia marichuany .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:54, 03 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Sześciolatkii uratowały szkoły
Wprowadzenie przymusu edukacyjnego dla 6-latków uratowało szkoły. Po raz pierwszy od lat, wzrosła, a nie spadła liczba szkół - pisze Dziennik Gazeta Prawna.
Nie jest to jednak zasługa samorządów, które kontynuują likwidowanie szkół w związku z niżem demograficznym, ale prywatnej inicjatywy. Na 120 zlikwidowanych placówek powstało 180, głównie niepublicznych podstawówek. To zasługa firm, które dostrzegły możliwość zysku dzięki nowej grupie uczniów - 6-latków, których rodzice obawiają się wysyłać do dużych, publicznych szkół.
Likwidowane są z kolei szkoły ponadgimnazjalne. Tam brakuje uczniów. W sumie w Polsce jest 27870 szkół, z czego 13517 to szkoły podstawowe, a 7443 to gimnazja.
Więcej w "Dzienniku Gazecie Prawnej".
...
To bylo robione dla dobra nauczycieli NIE DZIECI ! KOSZTEM PRZEDSZKOLANEK KTORE NIE MAJA TAKIEJ SILY ! Kradziez pracy !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:22, 03 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Wielki przekręt wart 73 mln złotych. Ofiarą Ministerstwo Edukacji Narodowej
Ewelina Potocka
Do składania ofert MEN zaprosiło sześć konsorcjów spełniających określone w przetargu warunki
Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku oskarżyła 23 osoby, właścicieli firm informatycznych z całego kraju, o malwersacje finansowe w związku z dostawą dla Ministerstwa Edukacji Narodowej oprogramowania edukacyjnego do nauki języków obcych. Fikcyjne umowy kupna-sprzedaży miały dać zysk wielkości 73 mln złotych.
Sprawa dotyczy przetargu ogłoszonego przez MEN w 2008 roku, dotyczącego dostarczenia oprogramowania do nauki języków obcych dla szkół podstawowych, gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych w całej Polsce. Jego wartość netto to ponad 146 mln 275 tys. złotych.
Zainteresowanie przetargiem było duże, ale do składania ofert MEN zaprosiło sześć konsorcjów spełniających określone w przetargu warunki. Ostatecznie oferty przetargowe zgłosiły tylko trzy konsorcja. Trzy pozostałe, bez podania przyczyn, odstąpiły od uczestniczenia w dalszym postępowaniu o udzielenie zamówienia publicznego. Przetarg wygrały trzy konsorcja z siedzibami w Warszawie, Wrocławiu, Krakowie i Gdańsku.
Zgodnie z umową firmy miały niecały miesiąc na realizację zadania. W protokole MEN z 5 grudnia 2008 czytamy, że "zakres prac oraz dokumentacji przewidzianych w umowach został zrealizowany prawidłowo". Zgodnie z umową MEN zapłaciło za dostarczone oprogramowanie i licencje. O tym, że w trakcie wywiązywania się z umowy przez firmy realizujące oprogramowanie dla szkół gimnazjalnych i ponadpodstawowych, doszło do nieprawidłowości, śledczy dowiedzieli się po kontroli skarbowej w jednej ze spółek komputerowych.
Łańcuszek 11 firm
Śledczy ustalili, że oprogramowanie dla obu typów szkół powstało w małej firmie, która nie startowała w przetargu: odsprzedała ona swój produkt wraz z licencją na jego użytkowanie, co jest częstą praktyką na rynku komputerowym. Problem polega jednak na tym, że spółka, która zakupiła oprogramowanie, sprzedała je kolejnej spółce, a ta jeszcze innej.
- W toku śledztwa ujawniono, że w dniu 1 grudnia 2008 doszło do wystawienia przez szereg podmiotów gospodarczych fikcyjnych faktur VAT, dotyczących sprzedaży tych samych pakietów dokumentów licencyjnych. Można stwierdzić, iż doszło do utworzenia swoistego "łańcucha transakcyjno-licencyjnego" - wyjaśnia prok. Mariusz Marciniak z Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku.
Licencje na pakiet dla szkół ponadgimnazjalnych przeszły przez 11 spółek. W łańcuchu znalazły się m.in. firmy, które same wycofały się z przetargu ogłoszonego przez MEN oraz te, które z niego z różnych przyczyn odpadły. Na końcu łańcucha znalazły się firmy, które oficjalnie wygrały przetarg ogłoszony przez MEN. Według śledczych w czasie licznych sprzedaży cena licencji na oprogramowanie dla gimnazjów wzrosła o nieco ponad 24 mln zł. Drugi pakiet licencji "podrożał" o ponad 49 mln złotych.
Zarzuty dotyczące szeregu przestępstw
W sumie w sprawie oskarżone zostały 23 osoby – szefowie oraz osoby sprawujące kierownicze funkcje w kilkunastu spółkach, które tworzyły licencyjny łańcuszek. Prokuratorzy zarzucili im szereg przestępstw związanych głównie z poświadczeniem nieprawdy w dokumentach, w tym fałszowanie ksiąg rachunkowych i faktur, dla osiągnięcia korzyści. - Za tego typu przestępstwa grozi kara do ośmiu lat pozbawienia wolności, grzywna, obowiązek uiszczenia uszczuplonych podatków oraz obowiązek zwrotu korzyści osiągniętych z popełnienia przestępstw – mówi prok. Marciniak.
Przedstawicielom dwóch spółek, które znajdowały się na końcu licencyjnego łańcucha, czyli dostawcom oprogramowania dla MEN, śledczy zarzucili też wyłudzenie 11 mln zł podatku VAT. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił już do Sądu Rejonowego Gdańsk - Południe.
...
Tak to sie robi .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:34, 17 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Projekt noweli znoszący obowiązek szkolny 6-latków złożony w sejmie
Zniesienie obowiązku szkolnego dla sześciolatków i powrót do zasady, że to rodzice decydują, czy ich dziecko rozpocznie naukę w wieku sześciu czy siedmiu lat - zakłada projekt nowelizacji ustawy o systemie oświaty, który jako projekt obywatelski złożono w sejmie.
- Zebraliśmy prawie 300 tys. podpisów pod projektem "rodzice chcą mieć wybór". (...) Okazało się, że rodzice w Polsce naprawdę chcą mieć wybór - powiedziała przed wejściem do sejmu Karolina Elbanowska ze Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców, które jest inicjatorem projektu.
- Ministerstwo Edukacji Narodowej będzie komentować projekt wtedy, gdy formalnie wpłynie on do sejmu i zapoznamy się z jego zawartością - powiedziała rzeczniczka prasowa MEN Joanna Dębek.
- Zgodnie z wszystkimi procedurami teraz w ciągu 14 dni sprawdzane będą podpisy złożone pod projektem. Jeśli nie będzie żadnych wątpliwości, że jest wymagane 100 tys. podpisów, a w tym wypadku chyba tak będzie, bo jest ich dużo więcej niż 100 tys., w ciągu trzech miesięcy projekt musi być procedowany - powiedziała dziennikarzom wicemarszałek sejmu Elżbieta Radziszewska po spotkaniu z przedstawicielami obywatelskiej inicjatywy legislacyjnej.
- Władza musi nas obywateli wreszcie zacząć szanować. Ta władza jest dla nas, a nie my dla niej. (...) Dziś my - matki i ojcowie - mówimy: "Chcemy mieć wybór w sprawie edukacji naszych dzieci. Chcemy sami decydować o tym, czy poślemy dziecko do szkoły w wieku sześciu, czy siedmiu lat. Chcemy mieć wpływ na to, co się dzieje w szkole" - podkreśliła Elbanowska. Dodała, że ma nadzieję, że ten projekt zostanie rozpatrzony przez sejm pozytywnie, że posłowie wyrażą otwartość na postulaty rodziców.
"Doświadczenia kilku ostatnich lat pokazują, że aby konstytucyjna gwarancja 'rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami' nie była martwym zapisem, potrzebna jest ponadprzeciętna aktywność obywatelska, która doprowadzi do zmiany prawa" - napisano w uzasadnieniu do projektu.
Jego autorzy chcą powrotu do zasady, że to rodzice decydują o wieku rozpoczynania przez dziecko nauki, czyli zniesienia obowiązku szkolnego dla sześciolatków. Chcą też zniesienia obowiązku przedszkolnego dla pięciolatków i możliwości - na wniosek rodziców - powrotu dziecka z I klasy do przedszkola, do którego wcześniej uczęszczało.
Chcą także, by w przypadku wybrania przez nauczycieli klas I-III szkół podstawowych innego podręcznika niż przygotowywany na zlecenie MEN darmowy "Nasz elementarz", jego zakup był dotowany przez państwo. Opowiadają się też za powrotem możliwości organizowania przez przedszkola dodatkowych zajęć opłacanych przez rodziców.
Zaproponowano w projekcie, by uczestnictwo dziecka w zajęciach realizowanych w przedszkolu lub szkole przez podmioty zewnętrzne wymagało każdorazowo zgody jego rodziców, po uprzednim zapoznaniu się przez nich ze szczegółowym zestawieniem treści programowych i wykazem wykorzystywanych materiałów.
Projekt przewiduje również zakaz tworzenia zespołów szkolno-przedszkolnych; przedszkole mieszczące się w tym samym budynku co szkoła nie mogłoby tworzyć z nim struktury organizacyjnej i administracyjnej, ma mieć odrębność lokalową i finansowo-księgową. Z kolei szkoła podstawowa i gimnazjum będą miały obowiązek zorganizowania stołówki, a na wniosek rady rodziców także kuchni. Rady rodziców opiniowałyby decyzje o likwidacji szkół, przedszkoli.
Złożony projekt nie jest pierwszą inicjatywą obywatelską wniesioną przez Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców. W 2011 r. zebrało ono prawie 350 tys. podpisów pod obywatelskim projektem nowelizacji ustawy o systemie oświaty, który zakładał m.in. odstąpienie od wprowadzenia obowiązku szkolnego dla sześciolatków. We wrześniu tego roku odrzucił go sejm.
Z kolei w listopadzie ub. roku sejm odrzucił obywatelski wniosek stowarzyszenia o przeprowadzenie ogólnopolskiego referendum edukacyjnego. Pod tym wnioskiem podpisało się prawie milion osób. Debata nad nim pokazała, że spośród pięciu pytań, jakie autorzy wniosku chcieli zadać obywatelom, najważniejsze dotyczyło właśnie zniesienia obowiązku szkolnego dla sześciolatków.
W polskim systemie edukacji stopniowe obniżanie wieku obowiązku szkolnego rozpoczęto w 2009 r. Przez pięć lat - do września 2013 r. - decyzję o tym, czy dziecko rozpocznie naukę w wieku sześciu, czy siedmiu lat, podejmowali rodzice.
W tym roku pierwszego września po raz pierwszy do szkół poszła grupa dzieci sześcioletnich, które obowiązkowo rozpoczęły naukę w tym wieku. To dzieci sześcioletnie urodzone w pierwszej połowie 2008 r. W przyszłym roku do I klas również pójdą dzieci z dwóch roczników: dzieci urodzone w drugiej połowie 2008 r. i cały rocznik sześciolatków urodzonych w 2009 r.
>>>
Brawo rodzice ! Niestety widzicie jaka jest sytuacja . Wladza jest coraz bardziej patologiczna . Bezkarnosc rozzuchwala . Nie liczcie na natychmiastowy sukces !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:11, 18 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Resort nauki: 40 proc. nieruchomości PAN określono jako zbędne
40 proc. nieruchomości PAN i jej instytutów zakwalifikowano jako nieruchomości zbędne - poinformował w czwartek w Sejmie wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego Marek Ratajczak w odpowiedzi na pytanie posłanek PO o zarządzanie nieruchomościami PAN.
Posłanki Joanna Fabisiak i Krystyna Kłosin z PO podczas pytań bieżących w Sejmie zwracały uwagę na "przepisy wprowadzające ustawy reformujące system nauki" z 2010 r. Zgodnie z nimi Polska Akademia Nauk miała przygotować do września 2013 r. wykaz swoich nieruchomości niezbędnych do funkcjonowania, a do września 2015 r. sporządzić wykaz nieruchomości przeznaczonych do zbycia lub zrzeczenia się. - Jaka jest koncepcja PAN dotycząca przekazania tego majątku? - pytała Joanna Fabisiak. Stwierdziła, że nawet po uzyskaniu pełnej ewidencji będzie się bardzo długo czekać na zbycie tych nieruchomości, "a to są pieniądze stracone dla nauki" - komentowała.
Sekretarz stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Marek Ratajczak, mówiąc o nieruchomościach stwierdził: "Łącznie w zasobach PAN jest ponad 9000 hektarów, z czego mniej więcej 40 proc. nieruchomości zostało zakwalifikowane jako nieruchomości niezbędne, 40 proc. jako nieruchomości zbędne i ok. 20 proc. zostało zakwalifikowane jako nieruchomości pozostające w rezerwie". Zaznaczył, że zestawienie obejmuje zarówno nieruchomości będące bezpośrednio w dyspozycji PAN, jak i instytutów PAN, które w kategoriach formalno-prawnych są odrębnymi podmiotami prawa.
Ratajczak zapewniał, że PAN ma strategię dysponowania swoim majątkiem, a ministerstwo na bieżąco monitoruje działania w tej sprawie. Zwracał uwagę, że nie zawsze zbycie nieruchomości jest proste. Np. w przypadku części majątku PAN występują roszczenia innych podmiotów, a takie roszczenia mogą mieć skutek dla skarbu państwa, bo PAN nie ma środków, by tego typu roszczenia realizować - mówił Ratajczak.
Zdaniem Ratajczaka wrzesień 2015 r. jest terminem niezagrożonym - do tego czasu PAN zdąży przygotować wykaz nieruchomości niezbędnych do zrzeczenia się lub odpłatnego zbycia.
Zaznaczył, że Najwyższa Izba Kontroli przeprowadzała wszechstronną kontrolę, jeśli chodzi o dysponowanie nieruchomościami PAN. Wiceminister zapewnił, że jeśli pojawią się wnioski pokontrolne, które wymagają działań ministerstwa, takie działania zostaną podjęte.
Ratajczak przypomniał, że PAN jest teraz w trakcie zmiany władz - na razie nie udało się wybrać prezesa PAN na nową kadencję, wybory będą więc powtórzone. Wybory mają również związek z obsadzeniem stanowiska kanclerza PAN, który odpowiada za kwestie dotyczące nieruchomości. Wiceminister stwierdził, że kiedy sytuacja władz będzie już klarowna, będzie lepszy czas, by wrócić do pytań związanych z funkcjonowaniem PAN.
...
A to nie mozna na nich zarabiac ?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 0:02, 19 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Zwolnienia za e-podręcznik
Cały zespół pracujący nad sztandarowym rządowym projektem straci zatrudnienie - informuje "Rzeczpospolita".
Według gazety, decyzja w Ministerstwie Edukacji miała już zapaść; część osób otrzymała już wypowiedzenia.
W gronie osób, które pożegnają się ze stanowiskiem znajduje się m.in. Marlena Plebańska - koordynatorka projektu dot. e-podręczników. Poza tym, pracę stracą eksperci merytoryczni zajmujący się poszczególnymi częściami cyfrowych publikacji dla uczniów.
Powodem decyzji o zwolnieniach miała być niska jakość materiałów merytorycznych, a także ich niezadowalająca strona graficzna.
Stworzenie 18 darmowych e-podręczników do kształcenia ogólnego ma kosztować 49 mln zł. Mają być gotowe do 1 września 2015 roku.
...
Znowu urzedasi zmarnowali mase kasy . Kiedys w XIX wieku slynni silacze i silaczki pisali elementarze dla ludu aby go podniesc wzwyz i to jest duch Polski . Teraz mamy patologiczny amerykanizm . Wszystko dla kasy . Tantiemy za ,,prawa autorskie" itp . I takie sa skutki . System z USA degraduje Polske ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:57, 02 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
Podręcznikowe e-buble
Po trzech latach prac, we wrześniu 2015 r. do szkół mają trafić e-podręczniki, informuje "Rzeczpospolita". Ma ich być łącznie 64 - do wszystkich 14 przedmiotów wykładanych w procesie nauczania ogólnokształcącego.
Ośrodek Rozwoju Edukacji szacuje, że z e-podręczników będzie korzystać 40 proc. uczniów. Problem w tym, że na początku grudnia, zaledwie 9 miesięcy przed zakończeniem tego projektu, okazało się, że jakość materiałów, które ORE otrzymał od partnerów jest niezadowalająca.
Ośrodek przyznał też, że nie wie kiedy partnerzy projektu wykonają swoją pracę zgodnie z oczekiwaniami i był zmuszony unieważnić przetarg na przeprowadzenie szkoleń dla nauczycieli z wykorzystania e-podręczników.
Według informacji "Rzeczpospolitej" część podręczników jest tak źle przygotowanych, że nie nadają się nawet do poprawy i powinny zostać napisane od nowa. MEN poszukuje teraz specjalistów, którzy podejmą się kontynuowania tego zadania.
...
Bezczelne zlodziejstwo . Jak nie potrafie to sie nie biore inaczej jest zlodziejstwo .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 12:35, 24 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
Zapłaćmy za likwidację Karty
Poprzedni duet ministrów edukacji Katarzyna Hall i Krystyna Szumilas, z aprobatą premiera Tuska, zaprzepaścił niepowtarzalną okazję do zreformowania przywilejów, sposobu wynagradzania i systemu pracy nauczycieli. Pensje pedagogów wzrosły o 50 proc., ale żadnych systemowych zmian rząd nie wprowadził. Trwający od lat klincz w sprawie zmian w Karcie nauczyciela podpowiada, że bez dodatkowych pieniędzy niezwykle trudno będzie cokolwiek zmienić. Obecna szefowa MEN Joanna Kluzik-Rostkowska przekonuje wprawdzie, że Karta szkodzi, ale na słowach się kończy. Pytana o konkrety – odsyła do „po wyborach”. W tej sytuacji związki szukają okazji, by ugrać dla siebie więcej, w czwartek w MEN rozmawiały o żądaniach płacowych. Rząd powinien się na to zgodzić. Ale pod jednym warunkiem: wywrócenia do góry nogami sposobu wynagradzania nauczycieli i napisania nowej ustawy regulującej ich pracę - uważa Bartosz Marczuk z "Rzeczpospolitej".
Karta nauczyciela to dokument niezwykle szkodliwy dla systemu edukacji i dla dobra wspólnego. Od lat alarmują w tej sprawie nie tylko eksperci, ale także przygniatane zawartymi w niej przepisami samorządy. Jeśli gabinet Ewy Kopacz poważnie podchodzi do rządzenia, powinien zająć się tą sprawą. Trudno oczekiwać, by bierne pozostały tu niezwykle mocne związki. Można jednak przyjąć negocjacyjną strategię polegającą na podwyżkach w imię systemowych reform – coś za coś. Byłaby ona lepsza niż utrzymywanie obecnego, patologicznego systemu.
...
Bo Donio przekupywal OPZZ nauczycieli zeby zlamac solidarnosc zwiazkow .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:31, 29 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
"Dziennik Gazeta Prawna": szkoła średnia, a biznes wielki
Licea dla dorosłych stały się sposobem na zarabianie pieniędzy dla prywatnych firm – wynika z "Raportu o stanie edukacji 2010", przygotowanego przez Instytut Badań Edukacyjnych, do którego dotarł "Dziennik Gazeta Prawna".
Jeszcze w 2001 r. co trzecia taka szkoła była w prywatnych rękach, a obecnie jest ich 60 proc. W przypadku dużo droższych w utrzymaniu techników dla dorosłych proporcja jest odwrotna.
W szkołach dla dorosłych co roku naukę rozpoczyna 130 tys. osób, ale egzamin zdaje tylko kilka procent z nich. Ministerstwo Edukacji Narodowej wydaje na te placówki 1,6 mld zł rocznie.
Cytowani przez gazetę eksperci zalecają jednak, by szkolnictwa dla dorosłych nie likwidować, ale je skutecznie reformować.
...
Wszystko teraz to kasa .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:42, 04 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
Kluzik-Rostkowska apeluje o rozwagę przy likwidacji szkół
Minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska zaapelowała do samorządów by podejmując decyzje o ewentualnej likwidacji szkoły rozważyły jeszcze raz wszystkie argumenty w tej sprawie. Wystosowała w tej sprawie do nich specjalny list.
"Luty to jest taki miesiąc, kiedy samorządy podejmują intencyjne deklaracje dotyczące ewentualnej likwidacji szkół, które mają na swoim terenie" - przypomniała Kluzik-Rostkowska na konferencji prasowej informując o liście do samorządowców. "Szanując autonomię decyzji samorządów o tym czy szkoła powinna zostać przekształcona, czy zlikwidowana (…) chciałabym jednak poprosić samorządy o rozwagę w podejmowaniu takich decyzji" - powiedziała.
"Nie mam żadnych wątpliwości, że mała szkoła podstawowa, a szczególnie mała wiejska szkoła podstawowa to miejsce bardzo cenne z punktu widzenia dzieci, które do tych szkół uczęszczają - to jest kwestia odległości dziecka do szkoły, to jest również kwestia odległości rodzica do szkoły" - mówiła minister. Zaznaczyła, że szkoły w małych społecznościach pełnią rolę szczególną, są jej centrum. "Mogą one pełnić znacznie więcej ról niż bycie tylko szkołą dla najmniejszych dzieci" - dodała.
Kluzik-Rostkowska przyznała, że zdaje sobie sprawę, iż utrzymanie małych szkół (w których uczy się do 70 dzieci) jest kosztowniejsze niż utrzymanie szkoły dużej. Dlatego - jak mówiła - przy podziale subwencji oświatowej szkoły takie otrzymają przeciętnie na każde dziecko o 1100 zł więcej. Dodała, że na wsparcie małych szkół, jako miejsc różnych aktywności edukacyjnych, w tym kierowanych do osób dorosłych, MEN chce przeznaczyć środki z nowej perspektywy finansowej UE.
Według szefowej MEN w szkołach mogą być prowadzone także zajęcia wychowania przedszkolnego. Od 1 września tego roku prawo do wychowania przedszkolnego otrzymają wszystkie dzieci 4-letnie. Oznacza to, że jeśli rodzice będą chcieli by ich dziecko zostało objęte takim wychowaniem, samorząd będzie musiał mu je zapewnić. Od 1 września 2017 r. takie prawo będą miały też wszystkie trzylatki. Kluzik-Rostkowska przypomniała również, że od 2009 r. przepisy pozwalają na przekazanie przez samorząd innym podmiotom prowadzenia małej szkoły bez uprzedniej jej likwidacji. Szkoła taka nadal pozostaje dla rodziców bezpłatna.
Minister edukacji zwróciła też uwagę na to, że likwidacja małej szkoły niekoniecznie oznacza dla samorządów oczekiwane zmniejszenie kosztów. Przypomniała, że na samorządzie ciąży obowiązek dowozu uczniów ze zlikwidowanej szkoły do szkoły zbiorczej oraz, w przypadku najmłodszych uczniów, do kosztu związanego z dowozem dochodzą koszty związane z obowiązkiem zapewnienia im w tym czasie opiekuna. Zwiększenie zaś liczby dzieci przebywających w świetlicach i dłuższy ich czas przebywania powoduje konieczność zwiększenia zatrudnienia w szkołach zbiorczych.
Mówiła także, że budynki po zlikwidowanych lub skonsolidowanych szkołach często pozostają nadal na utrzymaniu gmin, bo trudno znaleźć na nie nabywców. Zauważyła, że ewentualne odtworzenie szkoły, w miejsce obecnie likwidowanej, jest zawsze kosztowne.
Z danych MEN wynika, że w roku szkolnym 2014/2015 na około 39 tys. szkół w całym kraju, 6934 to właśnie szkoły małe. Ponad 56 proc. z nich (3888) to ogólnodostępne szkoły podstawowe, prawie 24 proc. (1650) - to gimnazja.
Jednocześnie szkoły podstawowe liczące do 70 uczniów to 30,5 proc. wszystkich szkół podstawowych w Polsce. Prawie 92 proc. małych szkół podstawowych to szkoły wiejskie.
Zgodnie z przepisami, samorządy mają czas na przyjęcie uchwał o zamiarze likwidacji szkół do 28 lutego, czyli mogą to zrobić najpóźniej na pół roku przed początkiem nowego roku szkolnego. O przyjęciu takiej uchwały mają obowiązek poinformować kuratora oświaty, który wydaje opinię w tej sprawie, nie jest ona jednak dla samorządu wiążąca. Samorządy swe decyzje najczęściej uzasadniają niżem demograficznym i tym, że nie mają wystarczających środków na prowadzenie placówek.
Przyjęcie uchwały intencyjnej nie zawsze kończy się likwidacją placówki. Czasami samorządy odstępują od pierwotnego zamiaru.
Kluzik-Rostkowska pytana, czy ministerstwo ma dane dotyczące liczby placówek zagrożonych likwidacją w tym roku, odpowiedziała, że będą one na początku marca.
Podała, że w ubiegłym roku ubyło w całym kraju 208 szkół różnych typów; liczba zlikwidowanych była wyższa, ale jednocześnie otwarto 75 nowych szkół podstawowych i około 40 nowych gimnazjów. Dwa lata temu z mapy szkół zniknęły 329 placówek, a trzy lata temu 325. Wśród nich były licea profilowane, które całkowicie zniknęły z systemu edukacji.
...
To koledzy z PO likwiduja . Samorzady to tez PO . Najpier okraglostolowcy ,,zlikwidowali" gospodarke .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:10, 19 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
Ministerstwo kultury świadomie oszukiwało szkoły
PAP
W latach 2011-2013 resort kultury świadomie i z naruszeniem prawa zaniżał kwoty dotacji przysługujących niepublicznym szkołom artystycznym, informuje "Rzeczpospolita" powołując się na raport NIK.
Z dokumentu Najwyższej Izby Kontroli wynika, że ze 131 mln zł jakie w tym okresie te szkoły powinny otrzymać z budżetu, na ich konta trafiło niewiele ponad 62 mln zł, czyli mniej niż połowa.
Szkoły niepubliczne nie miały możliwości zweryfikowania prawidłowości przyznanych im kwot dotacji ponieważ Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Centrum Edukacji Artystycznej nie podawały wiadomości o wysokości dotacji dla szkół publicznych, na bazie której wyliczane są dotacje dla placówek niepublicznych.
Koszty działań resortu ponoszą rodzice, którzy z roku na rok muszą płacić coraz wyższe czesne za naukę w szkołach niepublicznych. A jest tych szkół ponad 130 i uczy się w nich 6,5 tys. uczniów.
...
Mamy przestepczosc u wladzy .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 12:27, 02 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Uczniowie, koniec ściągania z internetu!
Nauczyciele w gimnazjach i liceach otrzymają specjalny program antyplagiatowy, którym przeskanują wypracowania czy zadania domowe. I wychwycą wszystkie "zapożyczenia" - informuje "Gazeta Wyborcza".
Jeszcze w tym roku system antyplagiatowy dla szkół wprowadzą wspólnie producent popularnych e-dzienników Librus i firma Plagiat.pl. W pierwszym etapie ich wspólny projekt ma objąć ok. 3,3 tys. polskich szkół, a więc blisko 1,2 mln uczniów oraz 115 tys. nauczycieli.
System będzie porównywał zadania uczniów z zasobami internetowymi i bazami prac, które stworzą szkoły. Nie tylko w języku polskim, ale również w obcych.
...
Jak sobie zatem wyobrazacie nauke ? Jesli uczen nie bedzie mogl przepisac z pracy historyka . Sam ma zmyslic ? Mieszko pierwszy byl wladca Japonii i latal na smokach ? Heroes of Might and Magic ? Widzicie jaka jest glupota obecnie . Nauka TO SPISYWANIE Z INNYCH OD WIEKOW ! INACZEJ KAZDY BY ODKRYWAL OD POCZATKU ! Trzeba zwalczac nie kopiowanue tylko wklejanie . Uczen ma wlasnorecznie przepisac aby weszlo w glowe . Bo to nie lekcja kopiuj wklej a np. biologii . I tyle . Tak to juz trzeba wojne prowadzic z ZAiKSami bo teraz to juz jest niszczenie cywilizacji . CYWILIZACJA TO KOPIOWANIE !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:59, 04 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Matury są nierzetelne i źle sprawdzane
PAP
4 marca 2015, 04:45
Większość rektorów uczelni publicznych jest zdania, że egzamin maturalny, który zastąpił egzamin wstępny na uczelnię, nie jest miarodajnym potwierdzeniem wiedzy kandydatów na studia, pisze "Rzeczpospolita", cytując raport NIK.
Dokument ten, twierdzi gazeta, to świadectwo nierzetelnych testów, ogromnej ilości pomyłek egzaminatorów i braku nadzoru resortu edukacji. Z raportu wynika, że co czwarta praca (najczęściej dotyczy to matur oraz egzaminu zawodowego) weryfikowana na wniosek ucznia, okazała się źle sprawdzona.
Egzaminatorzy odpowiedzialni za błędy nie ponosili żadnych konsekwencji, nikt też nie weryfikował innych prac, które sprawdzali. Zdaniem NIK ponownego sprawdzenia wymaga blisko 110 tys. prac z lat 2009-2013.
..
Przypuszczalnie po prostu nauczyciele nie wyrabiaja fizycznie sprawdzic w pare dni .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 10:27, 05 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
PO i PSL za odrzuceniem projektu ws. 6-latków
PO i PSL opowiedziały się dziś w Sejmie za odrzuceniem w pierwszym czytaniu obywatelskiego projektu znoszącego obowiązek szkolny dla 6-latków i przywracającego rodzicom prawo do decydowania, kiedy dziecko rozpocznie naukę. Za dalszą pracą nad projektem są PiS i SLD oraz KPSP.
- Dajcie nam, rodzicom, wybór. Nie prosimy o przywileje, nie prosimy o pieniądze. Nie prosimy o nic więcej, tylko o to, byście uszanowali nasze konstytucyjne prawo do decydowania o edukacji naszych dzieci - mówiła w imieniu przedstawicieli inicjatywy legislacyjnej Karolina Elbanowska ze Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców.
Powołując się na dane z raportu Eurostatu, podała, że obowiązek szkolny dla dzieci 6-letnich jest tylko w 13 z 27 krajów Unii Europejskiej. Podkreśliła, że w pozostałych krajach do szkoły idą siedmiolatki, a w przypadku dzieci młodszych o rozpoczęciu przez nie nauki decydują rodzice.
Przypomniała, że 1 września tego roku do I klas pójdą w Polsce obowiązkowo dwa roczniki. Chodzi o dzieci 6-letnie z całego rocznika 2009 i dzieci 7-letnie urodzone w drugiej połowie 2008 r. Elbanowska zwróciła uwagę, że są to dwa najliczniejsze roczniki w ostatnich latach.
Jak zaznaczyła, wie, że niektórzy posłowie będą mówili, iż można odroczyć obowiązek szkolny. Uprzedzając te wypowiedzi, podkreśliła, że rodzice mają problem z uzyskaniem w poradniach psychologiczno-pedagogicznych odroczeń od obowiązku. Według niej psychologowie boją się wydawać takie odroczenia, gdyż są na nich naciski "z góry" i od samorządów.
W czasie swojego prawie półtoragodzinnego wystąpieniu Elbanowska pokazywała m.in. szkolne prace dzieci. Przekonywała, że 6-latki nie są przygotowane psychofizycznie do nauki w szkole. - Dzieci w tym wieku chcą się bawić - podkreśliła.
- Zawracaniem kijem Wisły - tak Katarzyna Hall (PO) nazwała pomysł powrotu do proponowanej w projekcie zasady, że to rodzice mają decydować, w jakim wieku dzieci rozpoczną naukę. Odnosząc się do innych zapisów projektu, np. obowiązku dowożenia dzieci do przedszkoli, podkreśliła, że są one kosztochłonne.
- Zmiana dotycząca 6-latka w polskim systemie edukacji jest wdrażana z różnymi trudnościami - przyznała Hall, przedstawiając stanowisko swojego klubu. - Ale zmiana ta spowodowała wielką mobilizację, by polska szkoła była miejscem bardziej przyjaznym dla małych dzieci - podkreśliła posłanka, opowiadając się za odrzuceniem projektu w pierwszym czytaniu.
Obowiązujących rozwiązań w sprawie 6-latków bronił też poseł koalicyjnego PSL Henryk Smolarz. Jak podkreślił jest zadowolonym rodzicem Piotrusia, który zaczynał szkołę jako 6-latek. - Zadowolonym, że taką szansę dzieciom stworzyliśmy - dodał. Również on poinformował, że jego klub będzie za odrzuceniem inicjatywy obywatelskiej.
Kluby PiS i SLD i KPSP poparły obywatelski projekt. - Jesteśmy za obywatelskim projektem. Jesteśmy z wami - tymi słowami Sławomir Kłosowski (PiS) zwrócił się do przedstawicieli komitetu inicjatywy obywatelskiej. - Jesteśmy za wszystkimi propozycjami ze wszystkich obszarów, jakie zostały zaproponowane w projekcie - oświadczył.
Poseł PiS przypomniał, że jego ugrupowanie od początku było przeciwne obniżeniu wieku obowiązku szkolnego z siedmiu do sześciu lat. Zadeklarował, że w przypadku odrzucenia przez Sejm projektu, jego ugrupowanie po wygraniu wyborów parlamentarnych i objęciu rządu wprowadzi w życie wszystkie zapisy obywatelskiego projektu.
Za dalszymi pracami nad projektem opowiedział się także Artur Ostrowski (SLD). Jak podkreślił, wszystkie kwestie poruszone w nim są warte dyskusji społecznej.
Rozwiązania zawarte w projekcie chwaliła Beata Kempa (KPSP). - Te wszystkie elementy, o których dzisiaj usłyszeliśmy z ust pani wnioskodawczymi (Karoliny Elbanowskiej), są prawdą. Tak, to jest polska rzeczywistość. Ruszcie się z tych ław i zobaczcie jak wyglądają skutki waszej opłakanej reformy - zwracała się Kempa do posłów koalicji.
Jak poinformował w czasie debaty wicemarszałek Marek Kuchciński (PiS), do Sejmu nie wpłynęło stanowisko rządu w sprawie projektu obywatelskiego.
Autorzy projektu chcą powrotu do zasady, że to rodzice decydują o wieku rozpoczynania przez dziecko nauki, czyli zniesienia obowiązku szkolnego dla sześciolatków. Chcą też zniesienia obowiązku przedszkolnego dla pięciolatków i możliwości - na wniosek rodziców - powrotu dziecka z I klasy do przedszkola, do którego wcześniej uczęszczało.
Chcą także, by w przypadku wybrania przez nauczycieli klas I-III szkół podstawowych innego podręcznika, niż przygotowywany na zlecenie MEN darmowy "Nasz elementarz", jego zakup był dotowany przez państwo. Opowiadają się też za powrotem możliwości organizowania przez przedszkola dodatkowych zajęć opłacanych przez rodziców.
W projekcie zaproponowano, by uczestnictwo dziecka w zajęciach realizowanych w przedszkolu lub szkole przez podmioty zewnętrzne wymagało każdorazowo zgody jego rodziców, po uprzednim zapoznaniu się przez nich ze szczegółowym zestawieniem treści programowych i wykazem wykorzystywanych materiałów.
Projekt przewiduje również zakaz tworzenia zespołów szkolno-przedszkolnych; przedszkole mieszczące się w tym samym budynku co szkoła nie mogłoby tworzyć z nim struktury organizacyjnej i administracyjnej, ma mieć odrębność lokalową i finansowo-księgową. Z kolei szkoła podstawowa i gimnazjum będą miały obowiązek zorganizowania stołówki, a na wniosek rady rodziców także kuchni. Rady rodziców opiniowałyby decyzje o likwidacji szkół, przedszkoli.
Rozpatrywany w środę Sejmie projekt nie jest pierwszą inicjatywą obywatelską wniesioną przez Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców. W 2011 r. zebrało ono prawie 350 tys. podpisów pod obywatelskim projektem nowelizacji ustawy o systemie oświaty, który zakładał m.in. odstąpienie od wprowadzenia obowiązku szkolnego dla sześciolatków. Projekt został odrzucony przez Sejm.
Z kolei w listopadzie 2013 r. Sejm odrzucił obywatelski wniosek stowarzyszenia o przeprowadzenie ogólnopolskiego referendum edukacyjnego. Pod tym wnioskiem podpisało się prawie milion osób. Debata nad nim pokazała, że spośród pięciu pytań, jakie autorzy wniosku chcieli zadać obywatelom, najważniejsze dotyczyło właśnie zniesienia obowiązku szkolnego dla sześciolatków.
W polskim systemie edukacji stopniowe obniżanie wieku obowiązku szkolnego rozpoczęto w 2009 r. Przez pięć lat - do września 2013 r. - decyzję o tym, czy dziecko rozpocznie naukę w wieku sześciu czy siedmiu lat, podejmowali rodzice.
1 września ub.r. po raz pierwszy do szkół poszła grupa dzieci sześcioletnich, które obowiązkowo rozpoczęły naukę w tym wieku. To dzieci sześcioletnie urodzone w pierwszej połowie 2008 r. W tym roku do I klas również pójdą dzieci z dwóch roczników: dzieci urodzone w drugiej połowie 2008 r. i cały rocznik sześciolatków urodzonych w 2009 r.
...
Po prostu odrzucaja wszystko co obywatelskie . To juz wiemy . Takich wybieracie .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 10:42, 05 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Elbanowska: dajcie nam prawo decydowania o edukacji dzieci
Dajcie nam prawo decydowania o edukacji naszych dzieci - apelowała dzisiaj w Sejmie Karolina Elbanowska ze stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców, przedstawiając obywatelski projekt nowelizacji ustawy o systemie oświaty, pod którym podpisało się ok. 300 tys. osób.
Projekt ten zakłada zniesienie obowiązku szkolnego dla sześciolatków i powrót do zasady, że to rodzice decydują czy ich dziecko rozpocznie naukę w wieku sześciu, czy siedmiu lat.
REKLAMA
- Dajcie mam rodzicom wybór. Nie prosimy o przywileje, nie prosimy o pieniądze. Nie prosimy o nic więcej, tylko o to byście uszanowali nasze konstytucyjne prawo do decydowania o edukacji naszych dzieci - mówiła Elbanowska.
Powołując się na dane z raportu Eurostatu podała, że obowiązek szkolny dla dzieci 6-letnich jest tylko w 13 z 27 krajów Unii Europejskiej. Podkreśliła, że w pozostałych krajach do szkoły idą siedmiolatki, a w przypadku dzieci młodszych o rozpoczęciu przez nie nauki decydują rodzice.
Przypomniała, że w 1 września tego roku do I klas pójdą w Polsce obowiązkowo dwa roczniki. Chodzi o dzieci 6-letnie z całego rocznika 2009 i dzieci 7-letnie urodzone w drugiej połowie 2008 r. Elbanowska zwróciła też uwagę, że to dwa najliczniejsze roczniki w ostatnich latach. Według niej będzie to skutkować tym, że np. w szkole podstawowej na warszawskiej Białołęce klas pierwszych będzie tak dużo, że oznaczenie ich dojdzie do litery "P".
- W tej jednej szkole na Białołęce dzieci będzie w klasach I tyle ile jest miejsc na tej sali (sejmowej) - powiedziała wnioskodawczyni projektu. Mówiła, jak niekorzystne jest dla dzieci uczenie się w systemie zmianowym, a do tego - według niej - prowadzi tak duża liczba dzieci z jednego rocznika.
Jak zaznaczyła, wie, iż niektórzy posłowie będą mówili, że można odroczyć obowiązek szkolny. Uprzedzając te wypowiedzi, podkreśliła, że rodzice mają problem z uzyskaniem w poradniach psychologiczno-pedagogicznych odroczeń od obowiązku. Według niej, psychologowie boją się wydawać takie odroczenia, gdyż "z góry" i od samorządów są na nich naciski.
....
Rzadza imbecyle .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 1:46, 09 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Nauczyciele wezwali policję do 9-latka. "Zrobili mu krzywdę"
To dziecko nie ma 15 ani 16 lat, żeby cztery osoby wzięły je, osaczyły i trzymały - mówi z oburzeniem Lilianna Gawin, matka 9-latka, który źle zachowywał się w szkole w Kębłowie. Nauczyciele nie chcieli zaczekać, aż kobieta dotrze na miejsce i sami wezwali policję. - Powiedziałam im, że nigdy im tego nie wybaczę, bo zrobili krzywdę mojemu dziecku - dodaje Lilianna Gawin.
Wójt gminy Luzino, na terenie której znajduje się szkoła, oczekuje wyjaśnienia sprawy przez kuratorium. - Dla mnie ta sytuacja w ogóle nie powinna się zdarzyć, żeby do 9-latka wzywać policję - stwierdza Jarosław Wejer.
Matka 9-letniego Krzysia zarzuca szkole odrzucenie ucznia z zaburzeniami emocjonalnymi.
Nauczyciele mieli podburzać inne dzieci przeciwko chłopcu, nie chcąc, by uczył się ze wszystkimi. Matce proponowano przejście na indywidualny tok nauczania, jednak ona odmówiła, bo wolała, żeby utrzymywał kontakty z rówieśnikami.
- Sytuacja przedstawiana przez matkę to są takie wyrywkowe fragmenty - komentuje krótko wychowawczyni Krzysia, Brygida Gwizdalska.
...
Rozwalii oswiate wzywanie policji przez nauczyciciela zwyklej szkoly do jednego dziecka to absurd . Rozumiem szkola specjsala 17 letnie byki jeszcze gang ale takie ?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 15:05, 10 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Szkolna musztra w legnickiej podstawówce. "Robimy to dla dobra uczniów"
Tomasz Pajączek
Dziesięciopunktowy regulamin, który wisi przed drzwiami do sal lekcyjnych w Szkole Podstawowej nr 2 w Legnicy może budzić kontrowersje i to spore. Dzieci z klas 4-6, żeby wejść na lekcje muszą stać na baczność, jak w wojsku, i nie mogą się odzywać. Jeśli się podporządkują – mogą liczyć na nagrodę. Dyrektorka szkoły zapewnia, że to dla ich dobra.
Regulamin w legnickiej podstawówce działa od dwóch lat. Ale o instrukcji, która obejmuje uczniów czwartych, piątych i szóstych klas, głośno zrobiło się dopiero teraz.
Szkolny dekalog
Zasady wejścia do klas są tu ściśle określone. Zaraz po dzwonku na lekcje, dzieci ustawiają się przed salą w kolejności alfabetycznej – o czym mówi punkt drugi. Najbardziej rygorystyczny jest jednak trzeci punkt. – Uczniowie stoją, nie stykają się, mają plecaki położone na ziemi tuż przy prawej nodze, ręce są ułożone wzdłuż tułowia, patrzą prosto, nie wykonują dźwięków i nie wykonują ruchów – można przeczytać w regulaminie.
W ten sposób dzieci muszą stać przez minutę, dopiero później są wpuszczane do sali. Te, które nie spełniają warunków punktu trzeciego – wracają na swoje miejsce, odczekują kolejną minutę i dopiero później mogą wejść do środka.
Zgodnie z instrukcją najgrzeczniejsze dzieci otrzymują nagrody. To żetony. Po zebraniu odpowiedniej liczby – uczeń sam może wybrać czy chce iść do kina, czy na lody.
Trudne przypadki
Magdalena Sługocka-Sulewska, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 2 w Legnicy podkreśla, że regulamin został opracowany przez pedagogów, psychologów i nauczycieli. Był także uzgadniany z rodzicami uczniów, którzy po wprowadzeniu drobnych zmian, zaakceptowali go.
– Jesteśmy szkołą z klasami terapeutycznymi. To są dzieci bardzo trudne, trafiają do nas ciężkie przypadki po traumie w innej szkole i to z całej Legnicy. Edukacja jest na drugim planie. W naszej placówce dziecko musi najpierw uwierzyć w siebie. Uwierzyć, że jest wartościowe – zaznacza Sługocka-Sulewska. – Chłopiec, który w innej szkole biegał z nożem po korytarzach, u nas po pewnym czasie jest wzorem zachowania – przekonuje.
Do legnickiej podstawówki, która mieści się przy ul. Głogowskiej od kilku lat trafiają dzieci z różnymi zaburzeniami, m.in. z Zespołem Aspergera, ADHD oraz z zaburzeniami opozycyjno-buntowniczymi. Niektórzy mają też zaburzenia neurologiczne. – Nasze klasy są dostosowane do potrzeb uczniów. Między innymi jest mało ozdób na ścianach – kontynuuje.
W dwuszeregu zbiórka
Dyrektorka szkoły zdaje sobie sprawę, że instrukcja dla uczniów wprowadzona w jej placówce może przypominać wojskową musztrę. Jest jednak zdania, że dzieci muszą mieć jasno wytyczone granice. Tylko w ten sposób, można im pomóc.
– Myśmy Ameryki nie odkryli. Stosujemy metodę behawioralną. Chcemy motywować dziecko do lepszego zachowania, bo dziecko jest spragnione pochwał – zapewnia. – Nasze dzieci są w ciągłym ruchu i muszą mieć ten moment wyciszenia. To jest jak zbiórka na wuefie. Tylko przenieśliśmy ją do szkoły – uważa.
W podobnym tonie, jak regulamin wejścia do sali, napisana jest instrukcja wyjścia z pomieszczenia na korytarz. – Zwracamy uwagę, żeby wychodzić z klasy spokojnie, słuchać poleceń dorosłego i nie bić się na przerwach – mówi dyrektorka.
Wiadomo, że jednemu z rodziców system stosowany w szkole nie spodobał się i sprawa trafiła do kuratorium. – Kontrola zakończyła się dla nas pozytywnie – zaznacza Sługocka-Sulewska. – To nie są koszary wojskowe. My naprawdę mamy szkołę, do której chodzą uśmiechnięte dzieci – twierdzi.
– Nie wygląda to tak dramatycznie, jak się to przedstawia. Zapraszamy każdego, żeby przyszedł do nas i zobaczył, jak pracujemy z dziećmi – zachęca dyrektorka.
...
Znowu mediole niszcza wychowanie bo jeden psychol doniosl . JEDEN PSYCHOL NIE MOZE NISZCZYC SZKOLY ! BIEDNE JEGO DZIECKO !!!
System jest tu znakomity . Nie wazne sa szczegolowe zasady wazne ze sa ! I to jest wychowanie ! MEDIOLE WON ! GORSI OD PUTINA !
Przypominam ze to jest dokladnie tak jak praktykowal slynny Janusz Korczak . Dzis by go mediole zniszczyly i Kluzik by usunela z oswiaty na ich wrzaski .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:47, 12 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Joanna Kluzik-Rostkowska: z postawieniem granic dzieciom w szkole w Legnicy zdecydowanie przesadzono
TVP
11 marca 2015, 09:50
- To jest powrót do pruskiej formuły z końca XIX wieku, zgodnie z którą dziecko ma siedzieć, nie ruszać się i jest nauczyciel, który wie wszystko. W tym wypadku z postawieniem granic dzieciom zdecydowanie przesadzono - powiedziała w programie „Polityka przy kawie” w TVP1 minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska, komentując informacje o kontrowersyjnym regulaminie, który wprowadzono w jednej z legnickich podstawówek. Zgodnie z nim przed wejściem do klasy uczniowie muszą stać na baczność w jednym rzędzie, „nie stykają się, patrzą prosto, nie wydają dźwięków”.
Uczniowie przed wejściem do klasy muszą odbyć musztrę, za którą dostają żetony. Dzięki nim nie muszą później odrabiać lekcji. - Niczego złego w tym nie ma, stosujemy to od lat - wyjaśniła wcześniej w TVN24 Magdalena Sługocka-Sulewska, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 2 przy ul. Głogowskiej.
Szkolny regulamin pojawił się na portalu społecznościowym. Zamieścił go ojciec jednego z uczniów. Pod jego wpisem natychmiast pojawiły się liczne komentarze, a sprawa wywołała gorące dyskusje. Zdjęcie regulaminu natychmiast obiegło internet i jest udostępniane przez innych użytkowników m.in. za pomocą Twittera. Co zawiera regulamin?
"Uczniowie stoją, nie stykają się, mają plecaki położone na ziemi tuż przy prawej nodze, ręce są ułożone wzdłuż tułowia, patrzą prosto, nie wydają dźwięków i nie wykonują ruchów" - m.in. takie zasady widnieją w regulaminie. W nagrodę dostają żetony, które mogą wymienić np. na zgłoszenie braku pracy domowej lub nieprzygotowanie do lekcji.
Według regulaminu "opłaca się dobrze zachowywać". Punkt ósmy brzmi: "Ważne: Bezpośrednio po zajęciu miejsc przez uczniów nauczyciel odczytuje regułkę i dodaje ostatni punkt: "Uczeń za swoje dobre zachowanie jest nagradzany. Opłaca się dobrze zachowywać".
Procedura obowiązuje w tej szkole od dwóch lat, ale oficjalnie pojawiła się na drzwiach każdej klasy w ubiegłym tygodniu.
...
Ignoranci bredza . I mediole i psudopolitycy . Ja bym im pokazal pruska dyscypline . Co to znaczy bardziej bac sie oficera niz smieci . Te glupki zajmuja sie niszczeniem dzieci . Oczywiscie popieramy roznorodne formy szkol od wojskowych po artystyczne . Rozne sa dzieci rozne pitrzeby . Trzeba pietnowac i zwaczac nieukow pedagogicznych z mediow i ministerstw . WON BARANY ! CO WY WIECIE O WYCHOWANIU ! NIE UMIECIE RODZINY STWORZYC TYLKO KONKUBINATY A MACIE CZELNOSC POUCZAC !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 14:04, 17 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Rodzice 6-latków szturmują poradnie
PAP
17 marca 2015, 05:33
Rodzice szturmują poradnie i pytają, czy dzieci są gotowe, by iść do szkoły. 1 września do pierwszej klasy obowiązkowo pójdzie cały rocznik 6-latków - pisze "Gazeta Wyborcza".
Kolejki do poradni psychologiczno-pedagogicznych, które mogą zadecydować o pozostawieniu 6-latka w zerówce, ustawiły się podobnie jak rok temu.
Rekordy - tak jak w ub.r.- padają w Krakowie. Wtedy wstrzymano tam 1200 dzieci, dla porównania: w Poznaniu - ok. 300, a w znacznie większej stolicy - 1600. W 2015 r. krakowskie poradnie wydały już ponad 1800 opinii.
"Gazeta Wyborcza" sprawdziła kilkadziesiąt poradni i w większości kolejki są podobne do tych z zeszłego roku.
...
Glosujcie normalnie w wyborach i spuscie z szambem to cale PO . Dla mnie pojscie do zerowki to byl dramat . A tu chca zabrac rok dziecinstwa . A jakos do nieuka mi daleko mimo ze do 6 lat nie bylem objety zadna zbiorowa forma nauki . A jakos ze mnue w domu pisac nauczyli ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 10:48, 23 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Świeża krew w szkołach to rzadkość
Karta nauczyciela zablokowała kadrowo polską szkolę – donosi "Rzeczpospolita".
Pracujący w publicznych szkołach i przedszkolach nauczyciele są zaszeregowani w cztery tzw. stopnie awansu zawodowego. Rozpoczynający pracę stażyści po kilku latach stają się nauczycielami kontraktowymi, następnie mianowanymi i w końcu dyplomowanymi.
"Taka ścieżka kariery, którą określa Karta nauczyciela, trwa dość krótko. Najwyższy stopień awansu można osiągnąć nawet w osiem, dziewięć lat" - mówi Joanna Kluzik-Rostkowska, minister edukacji narodowej.
Dodaje, że jest to problem, bo po pierwsze nauczyciel, który osiągnął już ostatni etap kariery, nie może być później motywowany do lepszej pracy wyższymi zarobkami (reguluje je sztywno Karta), a po drugie, nawet gdy pracuje nieefektywnie, niezwykle trudno jest go zwolnić (tu także chroni go Karta).
Sławomir Broniarz, prezes ZNP, broni struktury zatrudnienia w szkołach. Zwraca uwagę, że rząd wydłużył okres pracy nauczycieli, likwidując ich przywileje emerytalne. Ponadto nie zgadza się z zarzutami, że pedagodzy, którzy osiągnęli już najwyższy stopień awansu, pracują gorzej.
..
Te cale awanse to bzdura na sile . I tak trzeba dzieci uczyc . Jedyny realny awans to dyrektor szkoly badz kierownik gdy szkola gigant . Awanse tylko wtedy maja sens gdy wynikaja z potrzeby . A tu zrobil sobie jak w grze . Jak chcecue awansow sztucznych to macie gry ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 9:33, 26 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Szkoła zabija częściej niż kopalnia
W ubiegłym roku szkolnym w wyniku nieszczęśliwych wypadków na terenie placówek edukacyjnych zginęło 44 uczniów, gdy w uważanych za niebezpieczne kopalniach – 18 górników. Incydentów w szkołach przybywa – donosi "Dziennik Gazeta Prawna".
Według danych MEN najwięcej wypadków było w podstawówkach: w zeszłym roku szkolnym - 31 tys., a w poprzednim o 1000 mniej. W gimnazjum odnotowano ich 25,3 tys., czyli o 100 więcej.
Ale okazuje się, że bardziej niebezpieczny jest ten drugi typ szkół. W podstawówkach bowiem wypadkowi ulega 1 na 46 uczniów, a w gimnazjum - 1 na 70.
Najczęściej do wypadków dochodzi na lekcjach wf (44 tys.), drugą kategorią są przerwy międzylekcyjne.
Aż 44 wypadki zakończyły się śmiercią dziecka. W porównaniu z poprzednim rokiem szkolnym to trzykrotny wzrost.
...
Z tym ze w szkolach przebywa wiecej ludzi . W kopalniach ilu ? 50 tys . W szkolach z 5 mln .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 9:34, 26 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Szkoła zabija częściej niż kopalnia
W ubiegłym roku szkolnym w wyniku nieszczęśliwych wypadków na terenie placówek edukacyjnych zginęło 44 uczniów, gdy w uważanych za niebezpieczne kopalniach – 18 górników. Incydentów w szkołach przybywa – donosi "Dziennik Gazeta Prawna".
Według danych MEN najwięcej wypadków było w podstawówkach: w zeszłym roku szkolnym - 31 tys., a w poprzednim o 1000 mniej. W gimnazjum odnotowano ich 25,3 tys., czyli o 100 więcej.
Ale okazuje się, że bardziej niebezpieczny jest ten drugi typ szkół. W podstawówkach bowiem wypadkowi ulega 1 na 46 uczniów, a w gimnazjum - 1 na 70.
Najczęściej do wypadków dochodzi na lekcjach wf (44 tys.), drugą kategorią są przerwy międzylekcyjne.
Aż 44 wypadki zakończyły się śmiercią dziecka. W porównaniu z poprzednim rokiem szkolnym to trzykrotny wzrost.
...
Z tym ze w szkolach przebywa wiecej ludzi . W kopalniach ilu ? 50 tys . W szkolach z 5 mln .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 7:13, 27 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
"Cyfrowa szkoła" nie pomogła
27 marca 2015, 04:21
Z analizy pilotażu programu "Cyfrowa szkoła" wynika, że nie wpłynął on na umiejętności i osiągnięcia uczniów - donosi "Rzeczpospolita".
Pilotaż "Cyfrowej szkoły" miał dać rządowi wskazówki, jak przygotować cyfryzację wszystkich szkół. W programie wzięło udział około 70 tys. uczniów pracujących w systemie 1:1, czyli jeden komputer na jednego ucznia.
Analitycy Instytutu Badań Edukacyjnych porównali wyniki sprawdzianu szóstoklasistów, którzy uczestniczyli w programie, z osiągnięciami pozostałych. Na egzaminie z roku 2013 wystąpiła jedna różnica między obiema grupami. Wśród objętych pilotażem mniej było uczniów, którzy wykazali się najgorszą umiejętności rozumowania. Różnica jednak była minimalna, na granicy znaczenia statystycznego.
W 2014 r. w żadnym badanym zakresie wyniki obu grup uczniów już się od siebie nie różniły. "Nie należy się spodziewać, by wdrażane w przyszłości w Polsce programy 1:1 stanowiące kontynuację 'Cyfrowej szkoły+ w znaczący sposób oddziaływały na wyniki egzaminów zewnętrznych" - napisali eksperci IBE we wnioskach analizy.
...
Ale kasiore wzieli ci co trzeba i o to w tym wszystkim chodzi .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 15:51, 01 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Gazeta Pomorska
Zgasła ostatnia nadzieja dla szkoły w Chomętowie. Likwidacja przesądzona
Transparent nie zrobił wrażenia na radnych. Szkoły nie będzie - Gazeta Pomorska
Wczoraj zapadła decyzja o zamknięciu szkoły w Chomętowie. Dwa miesiące temu radni podjęli uchwałę intencyjną, wczoraj przypieczętowali likwidację. Obserwujący obrady mieszkańcy wsi nie kryli rozgoryczenia. Dla nich to dramat - informuje "Gazeta Pomorska".
Do likwidacji szkoły namawiała wczoraj rajców szefowa komisji oświaty Wioletta Borys-Stachowiak. - Naszej szkoły nie stać na niestandardowy tryb nauczania w tej szkole, prawie indywidualny, najdroższy w całej gminie - podkreślała. Apelowała, by radni głosowali za likwidacją...
- Od uchwały intencyjnej nic się nie zmieniło, poza tym, że są dwie opinie pozytywne w sprawie likwidacji. Jedną wydało kuratorium oświaty, drugą ZNP - mówił burmistrz Artur Michalak zaznaczając, że jeśli lokalne stowarzyszenie w Chomętowie zdecyduje się przejąć i poprowadzić szkołę, będzie jeszcze można uchwałę likwidacyjną uchylić. Decyzje zapaść muszą jednak szybko, najlepiej do maja.
"Lepsze jutro" w rozterce
Bo władze gminy zaproponowały w marcu przejęcie szkoły Stowarzyszeniu na rzecz Rozwoju wsi Chomętowo i Okolice "Lepsze jutro".
Na sesji w imieniu zarządu stowarzyszenia głos zabrała Bożena Wabich, nauczyciel w szkole w Chomętowie. - Dostaliśmy kilka dni do namysłu - opowiadała. - Skontaktowaliśmy się ze szkołami niepublicznymi w powiatach nakielskim i żnińskim, rozmawialiśmy z księgową. Przeanalizowaliśmy wstępną umowę z gminą - wyliczała podjęte działania i decyzję: - Nie jesteśmy w stanie podjąć się prowadzenia szkoły.
Dlaczego? Bo stowarzyszenie nie ma rezerw finansowych, nie może też liczyć na sponsorów, bo w okolicy nie działają większe firmy. A chodzi nie tylko o to, by szkoła nadal działała, ale też by prowadzona była na takim poziomie jak teraz. Bożena Wabich zaznaczyła, że to decyzja zarządu stowarzyszenia. Walne zgromadzenie odbędzie się 7 kwietnia.
- Podczas wyborów wielu radnych obiecywało wspierać oświatę i najsłabszych. Przykro, że te zapewnienia nie dotyczą dzieci z Chomętowa - stwierdziła na koniec.
O utrzymanie szkoły w Chomętowie apelował Marek Domżała, radny wojewódzki. Przejmujące wystąpienie miał też Sławomir Homeja, rolnik z Chomętowa, który stanął na czele komitetu obrony szkoły. Twierdził m.in. że koszty utrzymania placówki są sztucznie zawyżane, celowo pomija się przedszkolaków.
Wynik głosowania był dla mieszkańców Chomętowa niepomyślny. Za likwidacją opowiedziało się 14 radnych, 6 było przeciwnych, jeden radny wstrzymał się od głosu. A więc jednak likwidacja.
Maja Stankiewicz/"Gazeta Pomorska"
....
Nie ma dzieci kraj wymiera cmentarz . Zahut . Tego chcieliscie ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 22:09, 13 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Kurier Poranny
Maturzysta zapłaci 50 zł za poprawkę
Maturzysta zapłaci 50 zł za poprawkę - Nowiny 24
Jak ustaliliśmy, od nowego roku szkolnego absolwent, który będzie chciał podwyższyć wynik egzaminu maturalnego, za trzecią i kolejną próbę będzie musiał zapłacić.
- To wynika z kilku rzeczy - tłumaczy dr Marcin Smolik, dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej w Warszawie. - Główne źródło tej zmiany to nasze doświadczenia. Bardzo często absolwenci zgłaszają chęć podwyższania wyników lub poprawiania egzaminów, po czym na ten egzamin nie przychodzą. To jest dość duża skala zjawiska, bo - w przypadku egzaminu maturalnego - ok. 100-120 tys. nadaremnie przygotowywanych, drukowanych i rozprowadzanych arkuszy. Koszty tego są znaczne.
Dyrektor Smolik uważa, że ta opłata - ok. 50 zł za poprawkę - będzie minimalna.
Dr Marcin Smolik tłumaczy, że maturzyści będą przelewać pieniądze w ustalonym terminie na podany numer konta.
Rokrocznie dla maturzystów po raz pierwszy podwyższających wyniki egzaminów drukowanych jest ok. 30 tys. arkuszy, dla podwyższających po raz drugi - ok. 6 tys., a po raz trzeci i kolejny - ok. 2 tys. Dla poprawiających maturę po raz pierwszy - ok. 45 tys. arkuszy, po raz drugi - ok. 20 tys., a po raz trzeci i kolejny - ok. 15 tys. Niektórzy podwyższają wyniki z kilku przedmiotów. W CKE potwierdzają, że najczęściej zdający próbują podwyższać wyniki matur z przedmiotów wymaganych podczas rekrutacji na studia medyczne, czyli z biologii oraz chemii.
Poprawa do skutku? Tak, ale nie za darmo
Anna do matury rozszerzonej z matematyki przystępowała dwa razy.
- Pierwszy wynik był niezły, ale zależało mi, by zbliżyć się do stuprocentowego, bo to dawało większe szanse na dostanie się na wymarzoną architekturę.
Jej koleżanka też ponownie pisała matmę, by z wysokim wynikiem przeskoczyć z płatnych studiów zaocznych na darmowe - dzienne. Dziewczyny już nie planują kolejnych egzaminów, ale wprowadzeniem opłaty za trzecią i kolejne próby są zdegustowane.
- Może opłata nie jest wysoka, ale - mimo wszystko - to obciążenie dla portfeli rodziców, którzy i tak wydają olbrzymie pieniądze na dzieci przygotowujące się na studia lub już studiujące.
Osobom, które dziwią się wprowadzaniu opłat (skoro szkoła jest bezpłatna), Marcin Smolik, dyr. CKE, odpowiada: - Egzamin maturalny jest bezpłatny w pierwszym i drugim podejściu. Mówimy tylko o wybranej grupie osób, które chcą podwyższać wynik trzeci i kolejny raz, albo o osobach, które nie zdały egzaminu maturalnego dwukrotnie i chcą go zdać za trzecim razem. Należy też pamiętać, że matura nie jest obowiązkowa.
Co na to dyrektorzy szkół?
- Co roku ok. 60-70 absolwentów zgłasza się do powtórnej matury. Przygotowujemy im sale, zapewniamy komisje - wyjaśnia Alicja Król, dyr. I LO w Rzeszowie. - Wybierają jeden lub kilka przedmiotów. Gdy przychodzi egzamin, znacząca część się nie pojawia. Okazuje się, że w sali, gdzie ma zdawać 30 absolwentów, mam 10-15 osób. Niektórzy to już recydywa. Co roku wypełniają deklaracje na 3-4 egzaminy, a nie przychodzą. Miewam też takie egzaminy, na które zgłasza się 2 chętnych na filozofię, organizuję komisję na popołudnie, a zdający się nie pojawiają. Ktoś dostrzegł ten problem.
Dyscyplina?
Dyrektor Król mówi, że odpłatność za trzecią i kolejną próbę podejścia do matury w pewnym sensie zdyscyplinuje młodych ludzi. Szkoda wyciętego lasu na papier arkuszy, które idą na przemiał, pracy i czasu nauczycieli.
Danuta Stępień, dyrektor IV LO w Rzeszowie, ma podobne spostrzeżenia. Ok. 100 absolwentów deklaruje tu, że będzie podwyższać wynik, a połowa nie przychodzi.
Bogusława Buda, szefowa rzeszowskiej "S" oświatowej, rozumie, że "zdaj dobrze i nie płać" to motywacja, ale uważa, że przy wydolnym systemie oświaty nie powinno być opłat.
- Skąd uczeń ma brać pieniądze? Mam obawy i widzę zagrożenie, że w kolejnych latach pierwsza i druga poprawka też staną się płatne - uważa.
...
Kapitalizm panie ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:40, 20 Maj 2015 Temat postu: |
|
|
Rodzic kłamie dla dobra nauki
Rodzice podają fałszywe adresy zamieszkania dzieci w oświadczeniach, które trafiają do szkół. Robią to, by ich pociechy chodziły do lepszej placówki – informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
W małych miejscowościach rodzice nie mają zbyt wielkiego wyboru szkół podstawowych lub gimnazjów, więc posyłają dzieci do najbliższych placówek. Inaczej jest w miastach, gdzie rodzice imają się każdego sposobu, który pozwoli im umieścić dziecko w dobrej szkole.
Zgodnie z prawem do pierwszej klasy publicznej szkoły podstawowej i gimnazjum, której ustalono rejon, przyjmuje się dzieci w nim zamieszkałe.
Przy czym opiekun, zgłaszając dziecko do placówki, nie musi składać oficjalnego potwierdzenia, że jego podopieczny mieszka w danym miejscu. Wystarczy oświadczenie. Niektórzy rodzice podają w nich nawet nieistniejące adresy. W efekcie najlepsze placówki zaczynają mieć problemy.
"Nie wiem, co zrobi organ prowadzący, bo mamy zgodę tylko na cztery klasy pierwsze, a dzieci z rejonu jest znacznie więcej" - stwierdza Beata Podsiadlik, sekretarz Szkoły Podstawowej nr 222 w Warszawie, która jest najlepszą placówką na Woli pod względem zdawalności egzaminów zewnętrznych.
...
Brak ufności w Boga... że poprowadzi.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 17:26, 08 Cze 2015 Temat postu: |
|
|
Radio Kraków
Krakowskie szkoły mają problem z dużą liczbą uczniów
Kakowskie szkoły mają problem z dużą liczbą uczniów - istock
Od września uczniowie niektórych krakowskich podstawówek zaczną lekcje w bibliotekach i szatniach zaadaptowanych na szkolne sale. To efekt rozrostu osiedli bez zwracania uwagi na bazę edukacyjną a także reformy obniżającej wiek rozpoczęcia nauki. Do już i tak bardzo licznych klas drugich i trzecich, we wrześniu dołączy półtora rocznika uczniów klas pierwszych: sześciolatki i połowa rocznika siedmiolatków.
Problem jest między innymi w szkole podstawowej nr 53 na Dębnikach - na dziewięć sal lekcyjnych dla klas I-III przypadnie od września 20 grup dzieci. Jeśli baza nie zostałaby powiększona, nauka musiałaby odbywać się na trzy zmiany. Rodzice nie kryli obaw, dyrekcja placówki zapewnia, że problem udało się rozwiązać.
REKLAMA
- Z trzech szatni zrobimy sale lekcyjne. Usuniemy boksy i wstawimy okna - mówi w rozmowie z Radiem Kraków dyrektorka SP 53, Ewa Wodnicka. - Wszystko ma być gotowe we wrześniu tego roku, a w przyszłym roku szkoła ma zostać rozbudowana. W nowej części znajdzie się miejsce na bibliotekę, szatnie i świetlicę - zapewnia dyrektorka SP 53. Problem przepełnienia w tej szkole pojawiał się w krakowskich mediach wielokrotnie. "Dziennik Polski" pisał w maju o skardze, jaką rodzice wysłali do prezydenta, domagając się odwołania dyrektora.
O przepełnieniu i obawie nauki na trzy zmiany pisała też do redakcji Radia Kraków słuchaczka. W przysłanym w marcu liście, alarmowała, że z powodu zbyt dużej liczby uczniów, dzieci będą się uczyły od 7:10 do 18:50. - Problem udało się rozwiązać - zapewnia dyrektorka szkoły. Przekształcenie szatni w sale ma pomóc i nauka ma się odbywać tak jak do tej pory, czyli prawie do 17:00. Pani Edyta, mama jednej z uczennic przyznała w rozmowie z Radiem Kraków, że z dwuzmianowości też nie jest zadowolona, ale trzyzmianowość byłaby poważnym problemem. - Dzieci nie są przyzwyczajone do nauki i aktywności w tak późnych porach - argumentowała.
Problem przepełnienia szkół w rejonie Dębnik (i osiedla Ruczaj) skutecznie i na stałe rozwiązałaby dopiero nowa szkoła. W przysłanym do redakcji liście pani Dorota skarżyła się, że budowa szkoły przy Bartla "od kilku lat jest spychana przez krakowskich urzędników pod dywan". Niestety powstanie placówki to odległa perspektywa. Dariusz Domajewski, wicedyrektor Wydziału Edukacji zapewnił jednak, że nowa szkoła będzie. Ma zacząć działać jednak dopiero od września 2017 roku. W tym roku miasto wyda 300 tysięcy na dokumentację.
Oczywiście szkoła na Dębnikach to nie jedyna podstawówka, jaka będzie musiała sprostać wyzwaniu uczenia większej liczby dzieci. Podobne działania podejmowane są też w SP 97 w Swoszowicach. Tam w salę lekcyjną zostanie przekształcona biblioteka. By sprostać wyzwaniu, szkoły planują też skracać przerwy i rozpoczynać naukę wcześniej.
Takiego problemu nie ma natomiast w szkołach podstawowych w Nowym Sączu i Tarnowie. W Wydziałach Edukacji tamtejszych magistratów usłyszeliśmy, że zaplecze edukacyjne jest nawet większe niż potrzeby, a nauka w klasach I - III odbywa się maksymalnie do godziny 14:00.
...
Polikwidowali szkoly...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 15:13, 19 Cze 2015 Temat postu: |
|
|
Zgłosił, że koleżanka ściąga. "Lincz" towarzyski na SGH
19 czerwca 2015, 10:33
W warszawskiej Szkole Głównej Handlowej ruszyła akcja "Nie ściągaj, bo to wstyd!". To efekt incydentu, który miał miejsce w ubiegłym tygodniu. Jeden ze studentów podczas egzaminu publicznie zwrócił uwagę, że jego koleżanka ściąga z telefonu. Dziewczyna dostała ocenę niedostateczną, a Kamil, bo tak ma na imię uczciwy (i odważny) student, został ofiarą ostrej nagonki na portalu społecznościowym.
Do zdarzenia doszło w ubiegłym tygodniu podczas pisemnego egzaminu z języka niemieckiego. Kamil zgłosił prowadzącemu, że jego koleżanka ściąga i zażądał, żeby została ukarana. Studentka przyznała się i dostała dwóję. To jednak nie koniec. Kamil został zlinczowany na Facebooku. Wyzwano go od konfidentów i frajerów. Chłopak stał się bohaterem memów. Ktoś rzucił pomysł, by rozwiesić na uczelni jego zdjęcia z ostrzeżeniem przed kapusiem.
W obliczu towarzyskiego linczu za Kamilem wstawiły się władze uczelni oraz członkowie samorządu studentów. To oni wpadli na pomysł akcji: "Nie ściągaj. Bo to wstyd!". SGH chce pokazać, że kształci profesjonalistów, którzy swoją wiedzę zdobyli w uczciwy sposób, i zaprasza do przyłączenia się do inicjatywy inne uczelnie i szkoły.
Cenimy uczciwość w życiu, pracy i w działalności akademickiej. Kształcimy profesjonalist�w, a naszym priorytetem jest...
Posted by Warsaw School of Economics (SGH) on 18 czerwca 2015
Ściąganie to problem wielu uczelni, nie tylko w Polsce. Dwa lata temu na Uniwersytecie Harvarda wybuchł skandal, gdy ponad 60 studentów zostało zawieszonych po przyłapaniu ich na oszukiwaniu przy egzaminach końcowych. Sprawa wyszła na jaw, gdyż wykładowcy zauważyli podobieństwa w pracach rozwiązywanych przez studentów w domach. Wskazywały one na to, iż mimo wyraźnego zakazu, współpracowali oni ze sobą. W Stanach Zjednoczonych przypadki oszukiwania podczas studiów są bardzo piętnowane.
Surowe kary wobec ściągających stosuje się w Indiach. W stanie Bihar, na północnym wschodzie kraju, za ściąganie na bardzo ważnym egzaminie państwowym (jego zdanie jest warunkiem kontynuowania nauki) ze szkół średnich wyrzucono około 600 uczniów. Władze do wszystkich szkół, gdzie odbywały się egzaminy, skierowały policjantów. Hinduskim uczniom przyłapanym na oszukiwaniu grozi trzyletni zakaz ponownego podejścia do egzaminu, grzywna, a nawet więzienie.
W Polsce ściąganie nie jest przestępstwem i nie jest prawnie zabronione. Przyłapani na ściąganiu studenci najczęściej otrzymują ocenę niedostateczną, ale mogą też trafić przed uczelnianą komisję dyscyplinarną, która może wymierzyć karę: upomnienia, nagany, nagany z ostrzeżeniem, zawieszenia w określonych prawach studenta na czas do jednego roku, a nawet wydalenie z uczelni. Kary takie zdarzają się jednak bardzo rzadko. Według "Rzeczpospolitej" w 2013 roku do komisji dyscyplinarnej ds. studentów Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie nie został skierowany ani jeden wniosek o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego. W całej poprzedniej kadencji (2008–2012) rozpatrzono zaledwie siedem takich spraw.
...
Bez przesady. To nie przestępstwo. Jeśli twój ojciec kradnie TO KOŚCIÓŁ NIE NAKŁADA OBOWIĄZKU PÓJŚCIA NA POLICJĘ! I NIE MASZ GRZECHU! Tym bardziej w takiej sprawie. Student jest studentowi bratem jakby rodziną. A poza tym to pewna gra. Uczniowie nauczyciel. Traktujmy to z lekkim przymrużeniem oka. Jak ktoś tam walczy o zaliczenie na najniższy stopień. To go pogrążyć? Gorzej jeśliby dostał nagrodę na pracę roku a to plagiat.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 9:47, 24 Cze 2015 Temat postu: |
|
|
Klęska szkolnej reformy
akt. 24 czerwca 2015, 08:03
Asystentów, którzy mieli ułatwić pracę z najmłodszymi uczniami, zatrudniła niespełna co 40. szkoła.
Wprowadzenie asystentów nauczycieli miało być odpowiedzią na wyzwania związane ze skierowaniem sześciolatków do szkół. Reforma została na papierze. Nowe przepisy (wprowadzone przez ubiegłoroczną nowelizację ustawy oświatowej) dały szkołom możliwość zatrudnienia pomocnika dla pedagoga na podstawie kodeksu pracy, a nie Karty nauczyciela. Asystenci mieli pomagać w opiece nad najmłodszymi uczniami. Na te szkoły, w których liczebność klas I-III przekroczyłaby 25 uczniów, nałożono wręcz obowiązek zatrudnienia asystenta. Z danych przekazanych przez MEN wynika, że w całym kraju pojawiło się zaledwie 296 takich etatów. To oznacza, że jeden statystycznie przypada na 42 szkoły podstawowe. Dla porównania warto dodać, że w roku szkolnym 2012/2013 z klasami I-III pracowało ponad 120 tys. pedagogów na niemal 90 tys. etatów.
W kończącym się właśnie roku szkolnym 2014/2015, w związku z reformą obniżającą wiek szkolny, naukę rozpoczęło dodatkowo ok. 200 tys. uczniów, bo do szkół oprócz siedmiolatków trafiła też połowa rocznika sześciolatków.
Dlaczego w podstawówkach nie pojawili się asystenci nauczycieli? Odpowiedź jest najprostsza z możliwych. Ministerstwo Edukacji zmieniło prawo, ale nie przeznaczyło na ten cel nawet złotówki.
- To kolejny przykład na to, jak MEN tworzy życzeniową rzeczywistość. Publicznie ogłasza pewne rozwiązanie, na którego realizację nie przeznacza żadnych środków - mówi „Rzeczpospolitej" Marek Olszewski, przewodniczący Związku Gmin Wiejskich i członek Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego.
515 tys. uczniów rozpoczęło w tym roku naukę w pierwszej klasie. 193 tys. z nich jako sześciolatki
Dodaje, że gdy pojawiają się problemy z realizacją planów rządu, ten umywa ręce i wskazuje, że odpowiedzialne za to są samorządy, które nie chcą ich finansować. - Prawda jest taka, że wiele gmin czy powiatów ma problem z bieżącą wypłatą wynagrodzeń nauczycielskich, więc nawet nie mogą myśleć o jakichkolwiek dodatkowych etatach asystenckich - tłumaczy Olszewski.
Zdaniem Ewy Łowkiel, byłej wiceprezydent Gdyni, przez lata odpowiedzialnej w tym mieście za edukację, problem jest szerszy. W związku z tym, że rząd skierował do szkół sześciolatki, a spora część pięciolatków trafiła do szkolnych zerówek, by zwolnić miejsca w przedszkolach dla młodszych dzieci, samorządy musiały radykalnie zmienić swoją politykę oświatową.
- Tak duża liczba małych dzieci w szkołach oznaczała konieczność zatrudnienia dodatkowej kadry do opieki świetlicowej czy kucharek, by zapewnić tym najmłodszym uczniom dobre żywienie - mówi Łowkiel.
Wskazuje na jeszcze jeden problem. W jej ocenie MEN przeregulowało przepisy dotyczące asystentów. Z jednej strony wymaga się od nich, by mieli takie same kwalifikacje jak nauczyciele, z drugiej - proponuje o wiele mniej atrakcyjne warunki zatrudnienia. Tydzień pracy asystenta to 40 godzin, a nie 20, jak w przypadku nauczyciela, nie przysługuje mu też system wynagrodzeń przewidziany dla pedagogów.
- Gdyby nie związano samorządom rąk, określając pułap kwalifikacji, jakie powinien mieć asystent, gminy miałyby większe pole manewru i zapewne znalazłyby rozwiązania, by takie etaty pojawiły się w szkołach - przekonuje była wiceprezydent Gdyni.
Zapytaliśmy MEN, czy zamierza przeznaczyć dodatkowe pieniądze dla szkół, by miały za co zatrudniać pomocników nauczycieli, lub w jakikolwiek inny sposób wspomoże tę reformę. Do zamknięcia tego wydania nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Pytanie jest o tyle istotne, że we wrześniu do szkół znów trafi półtora rocznika uczniów.
Brak asystentów to niejedyny problem związany z reformą obniżającą wiek szkolny. Znowelizowane prawo nałożyło na szkoły obowiązek zapewnienia uczniom opieki świetlicowej w grupach nieprzekraczających 25 osób. W maju pisaliśmy, że z ankiety przeprowadzonej przez nauczycielską "Solidarność" wynika, iż w 90 proc. placówek normy zatrudnienia nauczycieli w świetlicy są przekroczone. Bywa, że jeden pedagog opiekuje się 85 uczniami.
Ponadto szkoły, chcąc zapewnić opiekę w świetlicy najmłodszym dzieciom, ograniczają dostęp do niej uczniom starszych klas.
...
Do gimnazjów i poprawczakow barany trzeba gościa drugiego od dyscypliny z rozgami wprowadzić. Dzieciaczki 6 letnie to żaden kłopot przy zbirach gimnazjalnych. To odpoczynek.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|