Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:32, 11 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Karolina Elbanowska z "Ratuj Maluchy": Donald Tusk nie znalazł czasu na spotkanie z nami
Przez pięć lat naszej akcji premier Donald Tusk nie znalazł nawet kilku minut, żeby się z nami spotkać i porozmawiać o reformie edukacji w Polsce. Szefowa MEN Krystyna Szumilas też nie. A przecież reprezentujemy głos kilkuset tysięcy rodziców - mówi Wirtualnej Polsce Karolina Elbanowska, inicjatorka akcji „Ratuj Maluchy i starsze dzieci też”.
12 czerwca do sejmu trafi państwa wniosek o przeprowadzenie ogólnokrajowego referendum edukacyjnego. By go złożyć wystarczyło zebrać 500 tys. podpisów, a macie ich już ponad 900 tys. i wciąż zbieracie. Do kiedy?
- Do ostatniej chwili. Poruszenie rodziców jest ogromne. Są miejscowości w których podpisali się prawie wszyscy dorośli mieszkańcy. Od początku roku, czyli wtedy, kiedy ruszyliśmy z akcją, w całej Polsce powstała sieć tysięcy osób zbierających podpisy. Lokalni koordynatorzy czuwali nad akcją w setkach wsi i miasteczek, w dużych miastach koordynatorzy byli niemal w każdej dzielnicy. Wielu z nas wyznaczyło miejsca zbierania w swoich zakładach pracy: firmach, kawiarniach czy sklepach. Zbierały też państwowe instytucje, na przykład komendy policji i oczywiście przedszkola.
REKLAMA Czytaj dalej
Co dokładnie będzie się działo 12 czerwca?
- Na poczcie w Legionowie odbierzemy ostatnie listy, z pomocą innych rodziców zapakujemy podpisy do pudeł i zawieziemy je do sejmu. Tam nastąpi formalne przekazanie wniosku marszałkowi sejmu.
Nasz wniosek jest ważny dla rodziców sześciolatków, ale również dla rodziców starszych dzieci oraz wszystkich obywateli, bo zawiera pięć ważnych pytań dotyczących edukacji: o zniesienie obowiązku szkolnego sześciolatków, zniesienie obowiązku przedszkolnego pięciolatków, powstrzymanie likwidacji szkół i przedszkoli, powrót do programu nauczania z pełnym kursem historii i innych przedmiotów w liceum ogólnokształcącym oraz o powrót do systemu osiem lat podstawówki plus cztery lata szkoły średniej.
Ustawa nie wspomina, w jakim terminie sejm musi rozpatrzeć wniosek. Nie boicie się tego?
- Wniosek przedkłada sejmowi blisko milion obywateli. Posłowie nie mogą grać na zwłokę z taką armią ludzi. Proszę zauważyć, że myśmy te podpisy mogli zbierać nawet kilka lat. Prawo nie nakłada żadnych ograniczeń czasowych w przypadku gromadzenia poparcia dla wniosku o referendum. Sami wyznaczyliśmy krótkie terminy, żeby sejm jak najszybciej zajął się tą sprawą. Zależy nam na czasie, bo według zapowiedzi premiera wszystkie 6-latki miałyby iść obowiązkowo do szkoły w 2015 roku.
Jakie jest zainteresowanie tą sprawą ze strony rządu? Podobno nie udało się spotkać z szefową MEN Krystyną Szumilas.
- Premier od pięciu lat nie odpowiada na nasze prośby o spotkanie. Minister Szumilas również nie chce rozmawiać o reformie.
Mimo tak szerokiego nagłaśniania tej sprawy przez media?
- Niestety. Minister Szumilas nieraz deklaruje, że spotyka się z rodzicami z jakiś miejscowości, do których jeździ. Ale z rodzicami, którzy formułują konkretne pytania na temat działań ministerstwa, nie chce rozmawiać. Wiele osób próbowało zadać je za pośrednictwem profilu facebookowego MEN i pani minister, ale ich spokojne i merytoryczne wpisy zostały usunięte. Tym, którzy dopytywali, administrator poradził, by poszli na spacer.
Ale jako inicjatorzy wyszliście z prośbą o spotkanie?
- Zarówno minister Hall, jak i minister Szumilas nie chciały z nami rozmawiać. Gdy tylko Krystyna Szumilas została ministrem, od razu zgłosiliśmy się do niej, z prośbą o spotkanie, jako inicjatorzy akcji Ratuj Maluchy i jako Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców. I mimo, że początkowo obiecano, że pani minister znajdzie dla nas czas, nigdy do rozmowy nie doszło. Pytaliśmy wytrwale. Wiele osób – dziesiątki, jeśli nie setki – dzwoniło codziennie do ministerstwa, prosząc w imieniu Stowarzyszenia o spotkanie. Każdy słyszał, że jeszcze nie wyznaczono terminu. Po trzech miesiącach daliśmy sobie spokój. Raz tylko zadaliśmy minister Szumilas pytania o reformę w czasie tzw. forum rodziców, jednak minister nie udzieliła na nie odpowiedzi. Trudno więc nazwać to rozmową.
Czyli o rozmowie z Donaldem Tuskiem już nawet nie marzycie?
- W 2011 r. zebraliśmy blisko 350 tys. podpisów pod obywatelskim projektem ustawy „6-latki do przedszkola”. Na tydzień przed wyborami poprosiliśmy premiera o spotkanie, poszliśmy pod kancelarię z dziećmi, w bardzo przyjaznej i pokojowej atmosferze. Maluchy pisały kredkami list do premiera, były baloniki i bańki mydlane. Niestety szef rządu nie znalazł dla nas nawet kilku minut. Dosłownie odjechał nam sprzed nosa tuskobusem, na kwadrans przed naszą pikietą. Zresztą pojechał do Lublina, gdzie czekał na niego agresywny, skandujący obraźliwe hasła tłum pseudokibiców. A my chcieliśmy się tylko dowiedzieć czego możemy się spodziewać po ewentualnej reelekcji rządu, w sprawie 6-latków. I ani wtedy ani teraz żadna rozmowa się na ten temat nie odbyła.
Jak więc – bazując na tym pani przykrym doświadczeniu „pogoni za premierem” – odebrała pani jego spotkanie w kancelarii premiera z matkami pierwszego kwartału? Fotografowanie się z dziećmi to zabieg PR-owy?
- Jeśli chodzi o matki I kwartału to od początku bardzo je wspieraliśmy i cieszymy się, że udało im się wygrać. Ten sukces jest wynikiem ich determinacji. Mimo, że były w zaawansowanej ciąży, a potem z maleńkimi dziećmi, nie poddały się i walczyły do końca. Na początku zewsząd słyszały, że im się nie uda, a na koniec nawet premier docenił ich starania i ustąpił. Niezależnie od tego czym się kierował, to dobry finał tej sprawy.
Czym jest dla was fakt, że z wami premier się nie spotkał?
- Odbieramy to jako lekceważenie wielkiej grupy obywateli, którzy zasługują na szczególny szacunek, bo budują kapitał społeczny kraju wychowując małe dzieci. Premier nie uszanował rodziców, którzy mają inne niż on zdanie na temat edukacji. A przecież w myśl Konstytucji RP to rodzice mają prawdo do decydowania o sposobie edukacji swoich dzieci. Co gorsza, rząd odrzuca nas w sytuacji, gdy przyjęliśmy bardzo wysoki standard dyskusji. Nie zbieramy podpisów za odwołaniem ministra, tylko za zmianą przepisów. Przychodzimy na rozmowy z postulatami a nie z taczkami. To bardzo niedobry sygnał, kiedy władza nie szanuje ludzi, którzy wydają jej się słabi, bo nie palą opon pod sejmem i nie rzucają śrubami w okna urzędów.
Po spotkaniu z matkami I kwartału premier komplementował je za pokojowe, oparte właśnie na dyskusji i argumentach, załatwienie sprawy.
- Od pięciu lat prezentujemy argumenty, przedstawiamy premierowi raporty o stanie edukacji i prosimy o spotkanie.
Co jeśli sejm nie poprze waszego wniosku o referendum? Macie jakiś plan awaryjny?
- Jeżeli politycy jawnie nas zlekceważą, to będzie znaczyło, że nie zależy im na kolejnej kadencji. Ten cały proces, o którym rozmawiamy, nie trwa rok, ale pięć lat. Jest pięć roczników dzieci, ich rodziców, dziadków, którzy obserwują to, co się dzieje. I którzy widzą, że w szkołach jest coraz gorzej. W ciągu ostatnich lat zamknięto tysiące szkół. Likwidowane są też stołówki szkolne na rzecz tańszego cateringu. Warszawa, Szczecin, Kraków likwiduje etaty woźnych, łączy klasy, żeby były minimum 25-osobowe. W dużych, bogatych miastach jak Wrocław brakuje pieniędzy na podstawowe remonty, dzieciom tynki sypią się na głowy. Doszliśmy już do takiego etapu, że wyborców nie będą interesowały partyjne rozgrywki, wewnętrzne agresywne gierki, ale konkrety. A kwestia 6-latków w szkołach jest dla wielu wyborców priorytetem.
Niedawno Tusk powiedział, że szansą naszych dzieci jest szybsza, a nie późniejsza edukacja, dlatego nie będzie rzecznikiem przeprowadzania referendum. Przypomniał m.in. że w zdecydowanej większości krajów w Europie dzieci rozpoczynają naukę w 6. roku życia. – Nie ma przypadku, że naród, który najbardziej obfituje w Nagrody Nobla, posyłają istotną część swoich dzieci już w 3. roku życia do szkoły. Mówię o żydowskiej tradycji edukacyjnej – zaznaczył premier. Jak pani odbiera te słowa?
- Ale nasze dzieci uczą się obowiązkowo jako 6-latki już od wielu lat. W zagranicznych zestawieniach Polska jest przedstawiana jako kraj, w którym 6-latki mają obowiązek edukacji, są edukowane w zerówkach. W tej reformie nie chodzi o to, żeby dzieci wcześniej zdobywały wiedzę, ale żeby wcześniej kończyły szkołę. Po to, żeby zwolniły miejsca w przedszkolach, bez konieczności ich budowania. Po to, żeby szybciej wychodziły na rynek pracy, płaciły podatki i składki do ZUS, co w przypływie szczerości powiedział publicznie minister Boni.
Reforma bardzo niekorzystnie zmieniła program nauczania: w zakresie języka polskiego materiał dotychczasowej zerówki i dotychczasowej pierwszej klasy skumulowano w jednym roku. Dziecko 6-letnie po pierwszej klasie ma opanować ten sam materiał, który dotychczas przyswajał 7-latek. Wiele dzieci nie daje rady, ich rodzice zgłaszają się po pomoc do naszej fundacji.
Zdaniem premiera szkoła, środowisko, gdzie młodsze dzieci spotykają się ze starszymi, niesie pewne ryzyko, ale równocześnie jest szansą. Zaznaczył, że nieprzypadkowo dzieci wychowane w rodzinach, gdzie jest starsze rodzeństwo, bez porównania lepiej sobie radzą później w życiu, bo są dużo szybciej wyedukowane.
- Premier zwyczajnie chce zafundować dzieciom terapię szokową, w myśl założenia: co nas nie zabije to nas wzmocni. Kilka lat temu Tusk z nonszalancją stwierdził, że sześciolatki pójdą do szkół choć te nie są przygotowane ,,bo w 89' też nie byliśmy gotowi na zmiany''. Trudno żeby takie podejście budziło zaufanie rodziców.
W raportach przygotowanych przez naszą fundację opisujemy realne warunki panujące w polskich szkołach. Oto jeden z przykładów: schodami z 3. piętra biegnie grupa gimnazjalistów, rosłych chłopaków, a na ich drodze stoi 5-letni maluch. Czy premier weźmie odpowiedzialność za to dziecko w razie nieszczęścia? Obawiam się, że nie. A takie sytuacje to nie wymysły zastrachanych rodziców. Z danych ministerstwa edukacji wynika, że standardy bezpieczeństwa w polskich szkołach są dramatycznie niskie. Każdego roku dochodzi tam nawet do 100 tys. wypadków, z czego kilkadziesiąt kończy się śmiercią dziecka. Według ekspertów z Centralnego Instytutu Ochrony Pracy przebywanie w szkole jest bardziej ryzykowne niż praca w górnictwie albo w transporcie.
Nie macie poczucia, że tą inicjatywą wpisujecie się w spór polityczny PO-PiS? PO nie poprze państwa inicjatywy, inaczej oczywiście niż PiS, które deklaruje, że rodzice powinni mieć wybór, czy posłać swojego 6-latka do szkoły.
- Zawsze staramy się trzymać z dala od wszelkich konotacji partyjnych, nie współpracujemy z żadną partią. Nie mamy wpływu na to co mówią politycy. Zresztą głosy przeciw reformie pojawiają się również w samej PO. Zdajemy sobie sprawę, że niektórzy politycy próbują wykorzystać naszą akcję dla swoich partykularnych interesów, ale zawsze ostro odcinamy się od takich działań. Ruch „Ratuj Maluchy...” jest apolityczny. Biorą w nim udział ludzie o bardzo różnych poglądach i sympatiach politycznych. Łączy nas jedno: chcemy dobrej edukacji dla naszych dzieci. Wielu z nas to wyborcy partii rządzących, choć jeśli reforma będzie wdrażana na siłę, to może się to zmienić. Dostałam niedawno takiego maila: „Nie po to głosowałem na PO, żeby mi teraz dziecko krzywdzili”.
Czuje się pani kobietą, która pokrzyżowała plany Donalda Tuska? Bo taka właśnie etykieta do pani przylgnęła.
- Czuję się mamą moich dzieci.
Skąd macie pieniądze na swoją inicjatywę i kto jest głównym motorem napędowym?
- „Ratuj Maluchy...…” to ruch rodziców. Pieniądze na działania pochodzą od innych rodziców, którzy utożsamiają się z akcją i chcą pomóc w jej prowadzeniu. Fundacja nie dostaje żadnych pieniędzy rządowych czy unijnych grantów, dzięki czemu jest w pełni niezależna. Naszym motorem napędowym jest miłość do naszych dzieci. To dla swoich maluchów mamy z całej Polski tygodniami zbierały podpisy, angażowały się jako koordynatorki. To dla swoich dzieci ojcowie organizowali miejsca zbiórki podpisów w swoich firmach, wypowiadali się do lokalnych mediów.
Od czasu, kiedy akcję poparli popularni aktorzy, jak Joanna Brodzik czy Katarzyna Cichopek, zaczęto nam przyklejać etykietę „ruchu celebrytów”. To się rodzicom zaangażowanym w akcję bardzo spodobało. Sami mówimy teraz o sobie, że „Ratuj Maluchy” to masowy, ogólnopolski ruch celebrytów, którzy chcą dobrej edukacji dla swoich dzieci.
I który 12 czerwca będzie miał swój wielki dzień?
- Dokładnie.
Rozmawiała Anna Kalocińska, Wirtualna Polska
>>>
Donio nie ma czasu na gupoty typu narod ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:30, 12 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
W sejmie złożono wniosek o referendum ws. sześciolatków
Czy jesteś za zniesieniem obowiązku szkolnego sześciolatków - o to m.in. chcą zapytać w referendum ogólnokrajowym organizatorzy akcji "Ratuj Maluchy". Złożyli oni w sejmie wniosek w tej sprawie i blisko 950 tys. podpisów osób go popierających.
- Przynosimy dzisiaj do sejmu blisko milion głosów poparcia dla referendum edukacyjnego. Jako obywatele, jako rodzice nie zgadzamy się na reformę robioną bez pieniędzy, bez przygotowania, bez planu i bez szacunku dla dzieci oraz bez rozmowy z rodzicami. Przez te pięć lat nikt z nami rodzicami, którzy zgłaszaliśmy konkretne zastrzeżenia do tej reformy, nie rozmawiał. Nie było woli dialogu ani ze strony pani minister, ani premiera - powiedziała Karolina Elbanowska ze Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców, które jest inicjatorem akcji referendalnej.
Jak zaznaczyła, zebrane podpisy świadczą o tym, że szkoły w Polsce nie są przygotowane na reformę obniżenia wieku szkolnego, a dzieci sześcioletnie będą cierpiały z jej powodu. - Dzisiaj sześciolatek jest niewolnikiem ławki, siedzi w szkole przez pięć godzin, a w domu musi odrabiać godzinami prace domowe i nadrabiać zaległości w stosunku do lepiej rozwiniętych starszych uczniów. My rodzice dzisiaj mówimy - ta reforma nie wejdzie w życie, nie ma na nią zgody społecznej - podkreśliła Elbanowska.
Wspólnie z rodzicami z całej Polski zaangażowanymi w zbieranie podpisów pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum edukacyjnego, ułożyła przed sejmem z pudeł zawierających podpisy napis "Reforma nie wejdzie w życie". Następnie przenieśli je do gmachu parlamentu i złożyli w Biurze Podawczym. Spotkali się także z marszałek sejmu Ewą Kopacz.
Dojdzie do referendum?
Marszałek poinformowała później dziennikarzy, że sejm zajmie się wnioskiem o przeprowadzenie referendum "bez jakiejś szczególnej zwłoki". Wyjaśniła, że wcześniej muszą zostać policzone i sprawdzone podpisy osób popierających wniosek. - Jeśli podpisów jest tak dużo jak państwo mówią, czyli blisko milion to liczenie ich przez naszych urzędników, sprawdzanie poprawności wpisania PESEL-ów (...) zabierze trochę czasu - powiedziała.
Wyjaśniła, że następnie sprawa wniosku zostanie skierowana do porządku obrad sejmu. - Najpierw omówię to na prezydium sejmu, następnie na konwencie. Gdy zakończy się część formalna, skieruję to pod obrady sejmu i to sejm większością głosów zdecyduje o tym, czy będziemy dalej procedować. Jeśli będzie decyzja na "tak" to sprawa zostanie odesłana do komisji ustawodawczej, gdzie jest ustalana treść pytań i projekt uchwały, który będziemy procedować - mówiła marszałek.
Kopacz zaznaczyła, że ze względu na szacunek dla osób, które złożyły podpisy i które je zbierały pod wnioskiem, za każdym razem uruchamia procedury dotyczące projektów obywatelskich.
Organizatorzy akcji chcą, by obywatele odpowiedzieli w referendum na pięć pytań: 1. Czy jesteś za zniesieniem obowiązku szkolnego sześciolatków? 2. Czy jesteś za zniesieniem obowiązku przedszkolnego pięciolatków? 3. Czy jesteś za przywróceniem w liceach ogólnokształcących pełnego kursu historii oraz innych przedmiotów? 4. Czy jesteś za stopniowym powrotem do systemu: 8 lat szkoły podstawowej plus 4 lata szkoły średniej? 5. Czy jesteś za ustawowym powstrzymaniem procesu likwidacji publicznych szkół i przedszkoli?
"Solidarność" też próbowała
Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców akcję zbierania podpisów pod wnioskiem rozpoczęło w styczniu tego roku.
Złożenie wniosku o przeprowadzenie referendum ogólnokrajowego wraz z koniecznymi minimum 500 tys. podpisów popierających go osób nie oznacza, że na pewno zostanie ono przeprowadzone. Uchwałę w sprawie referendum ogólnokrajowego sejm podejmuje większością głosów w obecności, co najmniej, połowy ustawowej liczby posłów. W marcu ubiegłego roku sejm odrzucił wniosek NSZZ "Solidarność" o przeprowadzenie referendum w sprawie wieku emerytalnego, pod którym podpisy złożyło ponad dwa miliony osób.
Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców zostało zawiązane w 2009 r. przez grupę rodziców zaangażowanych w akcję społeczną "Ratuj Maluchy" sprzeciwiających się obniżeniu wieku obowiązku szkolnego z siedmiu do sześciu lat.
Zbieranie wniosków o przeprowadzenie referendum edukacyjnego nie jest pierwszym tego typu działaniem podjętym przez Stowarzyszenie. W 2011 r. zebrało ono prawie 350 tys. podpisów pod obywatelskim projektem nowelizacji ustawy o systemie oświaty. Zakładał on m.in. cofnięcie wprowadzanej reformy edukacji, w tym odstąpienie od wprowadzenia obowiązku szkolnego dla sześciolatków. W czerwcu ubiegłego roku za odrzuceniem projektu opowiedziały się sejmowe komisje edukacji, nauki i młodzieży oraz samorządu terytorialnego i polityki regionalnej.
Obowiązek szkolny dla dzieci sześcioletnich został wprowadzony do polskiego systemu edukacji ustawą w 2009 r. Początkowo wszystkie sześciolatki miały pójść do pierwszej klasy od 1 września 2012 r., natomiast w latach 2009-2011 o podjęciu nauki mogli decydować rodzice. Rząd chcąc dać samorządom dodatkowy czas na przygotowanie szkół, przesunął ten termin o dwa lata, do 1 września 2014 r.
We wtorek rząd przyjął projekt nowelizacji ustawy o systemie oświaty zakładający, że we wrześniu 2014 r. obowiązek szkolny obejmie wszystkie dzieci 7-letnie (rocznik 2007) oraz dzieci 6-letnie, urodzone w okresie 1 stycznia - 30 czerwca 2008 r. Rok później - we wrześniu 2015 r. obowiązek szkolny ma objąć dzieci 7-letnie, urodzone w okresie 1 lipca - 31 grudnia 2008 r. oraz wszystkie dzieci z rocznika 2009 (6-latki). W projekcie zapisano też, że klasy I-III szkół podstawowych w okresie wprowadzania obniżenia wieku rozpoczynania nauki będą liczyły do 25 uczniów.
Jak tłumaczył premier Donald Tusk proponowane zmiany to wyjście naprzeciw obawom rodziców. Mają one zapobiec sytuacji, by w jednej dużej liczebnie klasie znalazły się dzieci, między którymi różnica wieku wynosi prawie dwa lata. - Wyrażając uznanie dla energii i intencji tych wszystkich, którzy angażują się na rzecz akcji referendalnej, ja jej nie mogę poprzeć - powiedział premier.
....
Ale stosy podpisow . A co na to Donio ?
- Jakich podpisow ???
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:17, 19 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Sanepid: MEN manipuluje danymi o gotowości szkół do przyjęcia sześciolatków
Pracownicy Inspekcji Sanitarnej twierdzą, że MEN manipuluje danymi o gotowości szkół do przyjęcia sześciolatków - pisze "Rzeczpospolita".
Do dziennikarzy gazety zgłosili się pracownicy jednej ze stacji sanitarnych. Uważają, że minister Krystyna Szumilas fałszuje dane sanepidu, według których ponad 90 procent szkół jest dobrze przygotowanych do przyjęcia sześciolatków.
Wszystko dlatego, że schemat badania, o którym mówi MEN, jest skonstruowany tak, iż nawet szkoła, która w 100 procentach nie jest gotowa do przyjęcia młodszych dzieci, może zostać oceniona dobrze.
Sześciolatkom bowiem poświęcona jest jedynie część oceny - maksymalnie 45 na 181. Szkoła może więc dostać zero punktów z tego tytułu, ale i tak ma szansę na ocenę dobrą, która zaczyna się od 81 punktów.
"Rzeczpospolita" zauważa, że całkowicie odmienny obraz szkół prezentuje inny dokument sanepidu, dotyczący warunków sanitarno-higienicznych dla 5- i 6-latków w w placówkach oświatowych. W połowie ze skontrolowanych prawie 8 tysięcy szkoł stwierdzono brak infrastruktury dostosowanej do młodszych dzieci.
MEN tłumaczy, że nie skorzystał z tego raportu, gdyż nie wyszczególniono w nim, które z opisanych warunków dotyczą zerówek działających w przedszkolach, a które w szkołach. Raport sanepidu wyraźnie jednak rozgranicza ten podział - pisze dziennik.
>>>>
A to smrod wyszedl !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:20, 25 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
W Polsce ręcznie steruje się poziomem trudności egzaminów maturalnych i gimnazjalnych
W Polsce ręcznie steruje się poziomem trudności egzaminów. Według RMF FM, każdego roku maturę musi zdać co najmniej 80 proc. uczniów. By tak się stało, Centralna Komisja Egzaminacyjna starannie ustala odpowiedni poziom trudności. Według specjalistów, na których powołuje się radio, jest w stanie manipulować nim do tego stopnia, że z łatwością doprowadziłaby do masowego oblewania matury, a w konsekwencji nawet do upadku rządu.
Do tajnych informacji dotarli reporterzy śledczy RMF FM. Według stacji, CKE w tajemnicy przeprowadza badania oceniające wiedzę uczniów. Ich wyniki mają pomagać w ustalaniu poziomu trudności egzaminów - nie tylko matur, ale też pozostałych testów, np. tych podsumowujących naukę w gimnazjach.
Badania mają odzwierciedlać ogólną wiedzę uczniów w konkretnym regionie. Klasówki z danych szkół są później analizowane przez ekspertów z Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. Według pracownika MEN-u, który rozmawiał z RMF FM, operacja jest tajna. Nauczyciele, przeprowadzając badania, nie mają pojęcia, że biorą udział w badaniu.
W sytuacji, gdy okaże się, że z jakimś rodzajem zadań z któregoś przedmiotu nie poradzi sobie połowa uczniów, to nie pojawią się one na właściwym egzaminie maturalnym.
- Poziomem trudności egzaminu steruje się w ten sposób, że z grupy zwykle około tysiąca zadań wybiera te łatwiejsze lub trudniejsze, w zależności od wyników - mówi w rozmowie z RMF FM przewodniczący Komitetu Nauk Pedagogicznych Polskiej Akademii Nauk, profesor Bogusław Śliwerski. Jego zdaniem, maturami steruje się na zlecenie polityków.
- Jeżeli byłbym nieuczciwym dyrektorem CKE, to mógłbym przyjąć takie zamówienie od politycznej opozycji, by w tym roku nie zdało matury na przykład 50 procent uczniów. Wówczas rząd upadnie. To można zrobić, oczywiście - przyznaje były szef CKE Krzysztof Konarzewski, który jednocześnie zarzeka się, że Komisja nie działa na zlecenie polityczne. Chodzi po prostu o "utrzymanie stałego poziomu zdawania egzaminów".
Matura w polskich szkołach. Jak wygląda?
Maturzyści muszą dziś przystępować do trzech egzaminów pisemnych: z języka polskiego, matematyki i języka obcego nowożytnego. Egzaminy z tych przedmiotów są obowiązkowe na poziomie podstawowym. Chętni mogą je zdawać także na poziomie rozszerzonym. Maturzysta może wybrać też do sześciu przedmiotów dodatkowych.
W tym roku pisemna sesja egzaminacyjna zakończyła się 28 maja. Aby otrzymać świadectwo dojrzałości, abiturienci muszą też zdać dwa obowiązkowe egzaminy ustne: z języka polskiego i języka obcego nowożytnego. Przeprowadzane są one w szkołach przez nauczycieli.
Uczeń zda egzamin maturalny, jeżeli w części ustnej i części pisemnej z każdego przedmiotu obowiązkowego otrzyma co najmniej 30 proc. punktów możliwych do uzyskania z egzaminu z danego przedmiotu.
Maturzysta, który nie zda jednego z egzaminów, ma prawo do poprawki pod koniec sierpnia. Termin poprawkowego egzaminu pisemnego wyznaczono na 27 sierpnia, a ustnych - na 26-30 sierpnia.
>>>
I sie orzymuje wynik jaki trzeba ! Super ! A ministra nie zdaje nawet podkreconych testow ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:30, 25 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Protest głodowy nauczycielek w Nowej Hucie
Od soboty w Szkole Podstawowej nr 85 w Nowej Hucie głodują trzy nauczycielki. W ten sposób chcą zaprotestować przeciwko zwolnieniom, na jakie od 1 września zdecydowała się dyrekcja placówki.
Nauczycielki ze szkoły podstawowej nr 85 zdecydowały się na głodówkę podczas sobotniego festynu, jaki odbył się w tej placówce. Według głodujących nauczycielek decyzja dyrekcji spowodowana jest chęcią rozbicia w szkole związków zawodowych.
Nauczycielki rozpoczęły protest podczas sobotniego festynu dla dzieci i rodziców. Rozpoczęły wtedy zbieranie podpisów w obronie nauczyciele, które mają stracić pracę. Jak tłumaczy dyrektorka placówki, decyzja o zwolnieniach ma podstawy ekonomiczne. Jej zdaniem podziały etatów utrudniają zarządzanie. Jak dodaje, nauczycielki, które mają odejść mają najmniejszy staż pracy.
Konflikt w szkole nr 85 na os. Złotego Wieku trwa od dwóch lat, od wyboru dyrektora placówki. Sprawa podzieliła środowisko nauczycielskie - część z krakowskich pedagogów uważa, że wykorzystywanie dzieci to tego typu protestów jest niedopuszczalne.
>>>>
To sie dzieje !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:16, 26 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Fakt.pl
Problem rodziców dzieci z warszawskiej Ochoty
Rodzice Ochoty nie mają pojęcia jak od września będą odbierać swoje dzieci ze szkół i przedszkoli. Wszystko przez to, że w nowym roku szkolnym z powodu oszczędności świetlice i przedszkola mają działać tylko do godz. 17.
- Nie będę w stanie odebrać dwójki dzieci z różnych miejsc do godziny 17 - skarży się pani Urszula, matka Kasi i Pawła.
- Nie wiem jak sobie poradzę, chyba będę musiała wynająć kogoś, kto odbierze za mnie jedno z moich dzieci - zastanawia się. Podobnie myślą inni rodzice z Ochoty bo takie rozwiązanie podobno ma obowiązywać we wszystkich szkołach na terenie dzielnicy. - Ktoś chyba nie wziął pod uwagę, że rodzice pracują zwykle właśnie do takich godzin i nie zdążą dojechać żeby odebrać swoją pociechę - twierdzą oburzeni.
Jak się okazuje, skrócenie godzin pracy świetlic czy przedszkoli może być efektem tego, że ratusz zalecił dzielnicom oszczędności w nadchodzącym roku. Urzędnicy tłumaczą jednak, że nie mają kompetencji żeby zalecać skrócenie godzin pracy dlatego pomysł musiał wyjść albo od poszczególnych szkół, albo od dzielnicowych władz.
Niestety we wtorek nie udało nam się skontaktować z burmistrzem Ochoty a rodzice wciąż są zdezorientowani i nie wiedzą jak w nadchodzącym roku pogodzą służbowe obowiązki z opieką nad dziećmi.
>>>
Kolejny oswiatowy sukces ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:50, 27 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Polacy krytyczni wobec reform edukacyjnych
Jeśli komukolwiek wydawało się, że Polacy akceptują zmiany edukacyjne wprowadzane przez Donalda Tuska, to był w błędzie. Z badania przeprowadzonego przez Instytut Badania Opinii "Homo Homini" dla "Dziennika Gazety Prawnej" wynika, że większość Polaków nie akceptuje ani wprowadzenia obowiązku szkolnego dla sześciolatków, ani nowego sposobu nauczania w liceach.
Przeciwko obniżeniu wieku szkolnego jest aż 66 proc. badanych. "Za" projektem opowiedziało się niecałe 30 procent. Z sondażu wynika, że Polacy są przeciwni także nowej podstawie programowej, zgodnie z którą dzieci w liceum po pierwszym roku wybierają profil nauczania: ścisły lub humanistyczny.
W przypadku wybrania np. profilu humanistycznego mają zawężone nauczanie takich przedmiotów ścisłych, a rozszerzone z języka polskiego, czy historii. Aż 77 proc. badanych chciałoby pozostawić nauczanie w pełnej formie.
Zaskoczenia nie ma także w przypadku gimnazjów. Zmianę, która została wprowadzona kilkanaście lat temu, krytycznie ocenia ponad 77 proc. ankietowanych, którzy chcieliby przywrócenia modelu składającego się z ośmiu klas szkoły podstawowej oraz czterech klas szkoły średniej.
Jedyną propozycją, jaka została pozytywnie oceniona w sondażu przeprowadzonym przez Instytut Badania Opinii "Homo Homini" dla "Dziennika Gazety Prawnej", jest wprowadzenie obowiązku przedszkolnego dla 5-latków.
...
Czyli donioedukacja do smieci .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 17:59, 28 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Sześcioro oskarżonych o kupowanie świadectw ukończenia liceum
fot. Norbert Litwiński/Onet
Lubelska prokuratura oskarżyła sześć osób, które w zamian za łapówki uzyskiwały świadectwa ukończenia jednego z liceum w Lublinie. Wobec b. dyrektora szkoły i pośrednika, którzy przyjmowali łapówki, śledztwo toczy się nadal.
- Jest to pierwszy akt oskarżenia w śledztwie, w którym status podejrzanych ma 45 osób. Śledztwo to jest nadal prowadzone - poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Beata Syk-Jankowska.
Oskarżeni to dwudziestoparoletni mieszkańcy Szczebrzeszyna i okolic, troje z nich to ślusarze z zawodu, troje nie ma zawodu.
Prokurator zarzucił im wręczanie korzyści majątkowych w zamian za wystawienie poświadczających nieprawdę świadectw ukończenia Katolickiego Liceum Ogólnokształcącego im. Św. Teresy w Lublinie oraz pomocnictwo w wystawianiu tych dokumentów. Faktycznie osoby te do tej szkoły nawet nie chodziły.
Szkoła nie ma już w nazwie przymiotnika katolicki. Status szkoły katolickiej cofnął placówce jeszcze w 2010 r. ówczesny metropolita lubelski abp Józef Życiński.
Oskarżeni przyznali się do winy i złożyli wnioski o wymierzenie im kar bez przeprowadzania procesu. Zaproponowali kary więzienia od roku do roku i czterech miesięcy w zawieszeniu (na 3-4 lata) oraz kary grzywny od 400 do 900 zł. Sprawę rozpatrywać będzie Sąd Rejonowy Lublin-Zachód.
Do przestępstw dochodziło w latach 2008-2009. Według ustaleń śledztwa łapówki w kwotach od 400 do 770 zł oskarżeni płacili Pawłowi T., mieszkańcowi gminy Szczebrzeszyn, który pełnił rolę pośrednika między nimi a ówczesnym dyrektorem szkoły i prezesem Katolickiego Stowarzyszenia Oświatowego (prowadzącego szkołę) Antonim L. Mężczyźni dzielili się między sobą pieniędzmi - według śledczych Paweł T. sam ustalał kwoty łapówek i wysokość swojej "prowizji", a Antoni L. miał otrzymywać za załatwienie sprawy minimum 400 zł.
Wobec Pawła T. śledztwo trwa, mężczyzna usłyszał dotychczas 65 zarzutów korupcyjnych.
116 zarzutów prokuratura przestawiła natomiast Antoniemu L. 33 zarzuty dotyczące przyjmowania w latach 2007-2010 łapówek w zamian za wystawienie świadectwa ukończenia szkoły osobom, które faktycznie do niej nie chodziły. Kwoty poszczególnych łapówek, które miał przyjmować Antoni L. wahały się od 400 zł do 1,4 tys. zł. Łącznie chodzi o sumę ponad 17 tys. zł. Były dyrektor nie przyznaje się do winy; utrzymuje, że świadectwa zostały wydane legalnie.
Pozostałe zarzuty wobec Antoniego L. dotyczą fałszowania dokumentacji szkolnej o przebiegu nauczania, co było potrzebne do wydania świadectwa - chodzi m.in. o listy uczniów, arkusze ocen, dokumenty świadczące o indywidualnym toku nauczania zastosowanym wobec poszczególnych osób.
Prokurator zarzucił też Antoniemu L. działanie na szkodę prowadzącego szkołę stowarzyszenia. Według śledczych w latach 2008-2010 przywłaszczył on sobie różnego rodzaju sprzęt i przedmioty o łącznej wartości 2,3 mln zł, kupowane rzekomo na potrzeby szkoły. Były to m.in. sprzęt rtv i agd, komputery, materiały remontowo-budowlane, ale też urządzenie do masażu relaksacyjnego czy 11 parawanów.
Prokurator zastosował wobec Antoniego L. dozór policyjny, zakaz opuszczania kraju i poręczenie majątkowe w kwocie 20 tys. zł. Mężczyzna obecnie jest bezrobotny, za zarzucane mu przestępstwa grozi kara do 10 lat więzienia.
>>>>
Wyksztalciuchy maja monopol na falszowanie tytulow .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:58, 02 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
"Rz": studenci obawiają się systemu antyplagiatowego
Studenci coraz mocniej obawiają się systemu plagiat.pl, z którego w całym kraju korzysta już 171 uczelni państwowych i prywatnych w Polsce. Okazuje się bowiem, że system jest niedoskonały i w wielu przypadkach uprzykrza życie uczciwym studentom - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Jak działa system? Prześwietla treść prac dyplomowych znajdując zbieżność z innymi pracami naukowymi. Jak czytamy w "Rzeczpospolitej", nieuczciwi studenci znaleźli sposób na jego obejście, ale niedoskonałość narzędzia sprawiła, że obawiać się muszą ci uczciwi.
"Rzeczpospolita" daje przykład: Plagiat.pl uznał, że praca dyplomowa pani Katarzyny o polityce prorodzinnej w Polsce jest w 52 proc. plagiatem, bo autorka korzystała z konstytucji, ustaw i dokumentów rządowych, które cytowała. - Nie pomogły ani przypisy, ani cudzysłowy - mówi studentka. Dodaje też, że jej promotor "wpadł w szał", a ona od tygodni poprawia magisterkę.
Podobnych sytuacji jest więcej, a część uczelni zdaje sobie sprawę z niedosokonałości systemu. - System jest użyteczny, ale niewystarczający - mówi "Rzeczpospolitej" rzeczniczka Uniwersytetu Warszawskiego Anna Korzekwa. W tej placówce z Plagiat.pl korzysta kilka wydziałów: m.in. Zarządzania oraz Prawa i Administracji.
Inną politykę w walce z plagiatem przyjęto na Uniwersytecie Jagiellońskim. Władze uczelni uważają bowiem, że nadal nie ma odpowiedniego systemu antyplagiatowego. Co w zamian? Współpraca z promotorem. - Kontakt ucznia z mistrzem i wszystko, co można dzięki temu osiągnąć, są o wiele cenniejsze - mówi rzecznik UJ Katarzyna Pilitowska.
>>>>
Jak cos zrobia to az glowa boli ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:01, 06 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
Ministerstwo dyscyplinuje uczelnie. Stracą studenci
Osoba rozpoczynająca naukę w szkole wyższej, będzie musiała się śpieszyć z podpisaniem kontraktu. Jeśli nie dopełni w terminie formalności, zostanie skreślona z listy - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
Jak czytamy w gazecie, resort nauki chce nałożyć na studentów i uczelnie obowiązek podpisywania umów o warunkach studiowania w ciągu 30 dni od rozpoczęcia zajęć. Jeśli nie dopełnią tego obowiązku - wygaśnie decyzja o przyjęciu na studia.
Kamil Melcer, rzecznik resortu nauki, tłumaczy, że takie regulacje mają przede wszystkim chronić interesy studentów.
Gdyby zmieniono prawo, nie byliby oni zaskakiwani w trakcie kształcenia dodatkowymi kosztami. Teraz zdarzają się przypadki, że student podpisuje umowę o studiowaniu dopiero gdy pojawia się konieczność zapłacenia za powtórzenie przedmiotu. W efekcie dopiero w trakcie studiów dowiaduje się ile musi zapłacić za naukę.
Więcej w "Dzienniku Gazecie Prawnej".
>>>
Co to znowu za gangsterka ?!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:02, 14 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
"Rzeczpospolita": MEN selekcjonuje dane
Sześcioletnie dzieci znacznie częściej tracą entuzjazm do nauki niż te, które rozpoczynają szkołę rok później, pisze "Rzeczpospolita". Takie są wyniki badań, które na początku roku trafiły do Ministerstwa Edukacji, a które nigdy nie zostały oficjalnie przedstawione społeczeństwu.
Wynika z nich, że co czwarty sześciolatek po rozpoczęciu nauki traci do niej entuzjazm. W przypadku siedmiolatków takie zjawisko występuje trzy razy rzadziej. Rodzice tylko 8 proc. dzieci w tym wieku zauważyli u swoich pociech niechęć do nauki.
Gazeta powołuje się na opinię prof. Krzysztofa Konarzewskiego, pracownika Instytutu Badań Edukacyjnych, który przeprowadził analizę danych zebranych przez CBOS w ramach badania opinii rodziców dzieci urodzonych w latach 2004–2007. Wynika z nich, że co drugi rodzic, który posłał sześciolatka do szkoły, nie zrobiłby tego ponownie.
"Rz" nie uzyskała odpowiedzi MEN, dlaczego resort nie przedstawił opinii publicznej tych danych.
>>>>
Czyli szkola od 6 lat to gluPOta ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:42, 21 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
Książka dla ucznia, laptop dla nauczyciela
Podręczniki mogłyby być nawet o 20 procent tańsze, gdyby nauczyciele nie brali od wydawnictw prezentów. Za to, że wybiorą odpowiednie książki, dostają laptopy, tablety, a niekiedy nawet gotówkę.
Rynek podręczników szkolnych w Polsce wart jest 1,5-2 mld zł. Na głowę jednego z blisko 5 mln uczniów wychodzi około 400 zł. To kwota, którą co roku rodzice muszą wydać na książki. Podręczników nie wybierają sami, robią to za nich nauczyciele, a wydawnictwa dobrze o tym wiedzą.
- Renta korupcyjna to naszym zdaniem około 20 proc. ceny podręcznika. Dla książek do nauki języków obcych jest to nawet 40-60 proc. To pieniądze, które idą na - jak nazywają to wydawnictwa - akcję marketingową - mówi Mateusz Górowski z fundacji Polska Bez Korupcji.
Ta akcja to podarunki, które od wydawnictw otrzymują szkoły, dyrektorzy placówek oraz nauczyciele. W 2011 roku szkoła w Bychawie na Lubelszczyźnie otrzymała od wydawnictwa Nowa Era cztery laptopy, rok później trzy komputery oraz dodatkowo netbooka i cztery multibooki. Ta sama placówka dostała też od wydawnictwa Pearson Central Europe nowoczesną 79-calową tablicę elektroniczną.
Prezenty dla szkół najczęściej przekazywane były w formie sprzedaży z... 99-procentowym rabatem. Szkoła kupowała go do wydawnictwa za złotówkę. Czasami była to umowa użyczenia do testów na okres trzech miesięcy. Z tym, że po tym czasie nikt nie kontrolował, czy nauczyciel oddał laptopa, czy nie.
- Dochodziło do wypłacania dyrektorom placówek wynagrodzenia za podpisanie zobowiązania do korzystania z książek jednego wydawnictwa. Słyszeliśmy też o wczasach zagranicznych dla nauczycieli, ale na to brak nam dowodów - opisuje szef fundacji Polska Bez Korupcji.
Sprawą po jej nagłośnieniu zainteresowała się prokuratura. Zgłoszenia składała fundacja. Z informacji Mateusza Górowskiego wynika, że śledczy niespecjalnie mają ochotę ścigać wydawnictwa i nauczycieli. Sprawy są trudne do udowodnienia, a za złapanie skorumpowanego pracownika pobliskiej szkoły awansu czy premii się nie dostanie. Prokuratur stwierdza więc, że laptop dla szkoły lub nauczyciela w zamian za wybór konkretnego podręcznika... "nie nosi znamion czynu zabronionego".
- Nie posiadamy informacji o zarzutach postawionych wydawnictwu, naszym obecnym lub byłym pracownikom - poinformowała nas Agnieszka von Mallek z Nowej Ery.
Wydawnictwa zabezpieczały się, bo w samych umowach o książkach najczęściej nie było ani słowa.
- Są jednak przypadki, w których policja ściga nauczycieli. Dotyczy to głównie dyrektorów szkół, którzy przyjmowali pieniądze - mówi Mateusz Górowski.
Skala zjawiska poraża. Z przeprowadzonej w czerwcu przez Ministerstwo Edukacji Narodowej kontroli wynika, że z 935 skontrolowanych szkół w aż 413 przypadkach podpisane były umowy na wybór konkretnych podręczników. A zdaniem ekspertów dane nie oddają całej prawdy.
- Na przykład kuratorium z Rzeszowa poprosiło nauczycieli tylko o odpowiedź na prostą ankietę. Nikt nie sprawdzał, czy odpowiedzi były prawdziwe. Zupełnie inaczej załatwiono tę sprawę na Śląsku, gdzie kuratorium natychmiast nakazało rozwiązanie tego typu umów wszystkim szkołom - mówi Mateusz Górowski.
- MEN przymyka na to oko. Kontrolę przeprowadzono na przykład w szkołach wiejskich, w których jest tylko kilka klas z niewielką liczbą uczniów. Tam wydawnictwa nie idą, bo im się to nie opłaca. Gdyby ministerstwo rzeczywiście chciało walczyć z procederem, zakazałoby wstępu do szkół pracownikom wydawnictw. A do dziś nie ma nawet zakazu przyjmowania prezentów przez nauczycieli - dodaje Henryk Tokarz, prezes Izby Księgarstwa Polskiego.
Jak to możliwe, że wydawnictwom kalkuluje się przekupywanie nauczycieli? Laptopy kupują na skalę masową. Zamawiając po kilkadziesiąt-kilkaset sztuk, mogą uzyskać o wiele lepsze ceny niż sklepach. Poza tym nieformalna umowa nauczyciel-wydawnictwo jest co najmniej trzyletnia. W klasie jest ok. 30 uczniów, a więc w tym czasie rodzice kupią aż 90 kompletów podręczników.
W przypadku edukacji wczesnoszkolnej oznacza to przychód dla wydawnictwa rzędu 18-20 tys. zł. Jeśli wydawca dogada się z dyrektorem szkoły, który nakaże nauczycielom wybór konkretnej serii podręczników, oznacza to przychody rzędu 40-60 tys. zł.
- Walka zawsze toczy się o pierwszą klasę wszystkich rodzajów szkół oraz o czwartą klasę podstawówki. Tak zwani marketingowcy wchodzą do szkół zazwyczaj w okolicach marca. Im większa placówka, tym więcej mają do ugrania. Jeśli więc jedno wydawnictwo zaproponuje nauczycielowi wycieczkę krajową, to drugie przebija je "szkoleniem za granicą" - opisuje proceder Henryk Tokarz.
Prawdziwe złote żniwa dla wydawnictw to zmiany programowe i reformy oświaty. Dzięki wprowadzeniu gimnazjów rynkowy sukces odniosło wydawnictwo Nowa Era. Skrócenie podstawówki do sześciu lat sprawiło, że wszystkie stare podręczniki poszły na makulaturę, a firma założona przez rodzeństwo Koprów przełamała monopol Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych (WSiP).
Już po przejęciu firmy w 2007 roku przez fiński koncern medialny SanomaWSOY, wydawnictwo zostało liderem rynku. Szacuje się, że dziś nawet co drugi podręcznik w Polsce został wydany przez Nową Erę. W przypadku niektórych przedmiotów czy klas odsetek ten sięga nawet 80 proc. Ostatnie jej sukcesy to opanowanie rynku podręczników dla szkół ponadgimnazjalnych. Wszystko dzięki wprowadzonej od roku 2009/2010 reformie programowej, która w liceach rozpoczęła się z opóźnieniem, bo dopiero w 2012 roku.
Ostatnio firma coraz mocniej zaczyna dbać o swój wizerunek. Krytycznie wyrażający się o niej Henryk Tokarz otrzymał już pismo przedprocesowe, wzywające go do zaprzestania wypowiadania się publicznie na temat Nowej Ery. Wcześniej wydawnictwo walczyło też z dyskredytującym artykułem krążącym po internecie, w którym opisano praktyki walki o szkoły gimnazjalne po reformie programowej. Bojąc się konserwatywnego w światopoglądzie nauczycielskiego środowiska, wydawnictwo stara się ukrywać, że jej właścicielem jest fiński koncern medialny. W zeszłym roku zainicjowało też powstanie kodeksu dobrych praktyk, który w tym roku został znowelizowany.
- Powodem była chęć uregulowania budzącej kontrowersje kwestii wyposażania na preferencyjnych warunkach szkół w nowoczesny sprzęt elektroniczny, mający na celu pomoc w wykorzystywaniu materiałów multimedialnych dołączanych do oferty - mówi rzecznik prasowy Nowej Ery. - Kodeks Dobrych Praktyk zabrania konkurowania przez wydawców w sposób niemerytoryczny, w tym oddawania jednostkom oświatowym w leasing, dzierżawę lub w inny rodzaj posiadania zależnego sprzętu elektronicznego - dodaje von Mallek.
Według informacji Wirtualnej Polski Nowa Era, gdy osiągnęła dominującą pozycję na rynku, sama zaczęła walczyć z procederem "kupowania" szkół i nauczycieli.
- Po podpisaniu w marcu 2012 roku Kodeksu Dobrych Praktyk wszystkim pracownikom zakomunikowano, że rozdawanie prezentów się skończyło. Trzeba przyznać, że rzeczywiście dużo od tego czasu się zmieniło - mówi WP.PL były pracownik Nowej Ery.
Firmie nie opłaca się już agresywny marketing, bo stosują go wszyscy. A jak ktoś jest liderem rynku, to zależy mu na utrzymaniu status quo. Kodeks Dobrych Praktyk, podpisany przez Nową Erę, WSiP oraz inne wydawnictwa zrzeszone w Polskiej Izbie Książki, nie obowiązuje tylko części mniejszych graczy, którzy gigantom do kolejnej reformy programowej lub edukacyjnej nie powinni zagrozić. A to czy podręcznik jest dobry czy nie, nie ma większego znaczenia. Ważne, że nauczyciel w domu ma laptopa, a w szkole nowoczesną elektroniczną tablicę.
....
To tez korupcja . Zadna tam promocja . To dlatego co roku zmieniaja podreczniki aby starych nie mozna bylo kupic .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 15:32, 26 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
MONAR w Garbasiu. Agencja chce sprzedać dom dla osób bezdomnych
Agencja chce sprzedać dom dla osób bezdomnych -
"Gazeta Współczesna": Czy gmina przejmie ośrodek MONAR-u w Garbasiu? – Zastanawiamy się nad tym – przyznaje wójt Sylwester Koncewicz.
– Opinie radnych są podzielone. Natomiast ja podchodzę do tematu bardzo ostrożnie. Z jednej strony cieszę się, że taka placówka funkcjonuje. Z drugiej natomiast wiem, że gminy nie stać na to, by partycypowała w kosztach utrzymania tych obiektów - mówi Koncewicz.
Dom dla osób bezdomnych i najuboższych w podfilipowskim Garbasiu funkcjonuje od kilkunastu lat. Podopieczni MONAR-u zajmują budynki dzierżawione z Agencji Nieruchomości Rolnej.
– Agencja nie może ich przekazać stowarzyszeniu za symboliczną złotówkę – precyzuje wójt. – Wystawiła więc nieruchomość na sprzedaż, ale chętnych nie było.
Pojawiły się sugestie ze strony właściciela, by obiekt przejął samorząd.
– Zgodnie z przepisami moglibyśmy nabyć tę nieruchomość za symboliczną złotówkę – dodaje Koncewicz. – Tyle tylko, że obawiamy się dodatkowych kosztów.
Byłyby one związane choćby z remontem zajmowanych przez podopiecznych MONAR-u budynków. A na ten cel gmina pieniędzy nie ma.
– Musimy spłacać pożyczkę, którą zaciągnęliśmy na prowadzone inwestycje – mówi wójt. – Poza tym, mamy wiele pilniejszych potrzeb.
Ostateczną decyzję podejmie rada gminy.
>>>
Gminy wola ,,zarabic" niz pomagac ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 15:33, 26 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
Kilkadziesiąt tysięcy dzieci skorzystało z kolonii Caritas
Kilkadziesiąt tysięcy dzieci w Polsce skorzystało z letniego wypoczynku w górach, nad morzem i na Mazurach w ramach "Wakacyjnej akcji Caritas" - poinformowała Kinga Komorowska z biura prasowego Caritas Polska.
Jak podkreśliła, w akcję włączyły się wszystkie diecezjalne Caritas w Polsce, organizując wypoczynek dla dzieci i młodzieży z rodzin, których nie stać na opłacenie wyjazdu. Na kolonie wyjechały m.in. dzieci - podopieczni świetlic socjoterapeutycznych i parafialnych.
- Dziś mamy w Polsce około milion trzystu tysięcy dzieci żyjących w biedzie. Przykre i bolesne jest to, kiedy cierpią najsłabsi. Zadaniem całego społeczeństwa jest, aby w jakiś sposób zapobiegać tej biedzie. Chcemy dać dzieciom szansę na realizację ich marzeń, na odkrycie "niezdobytych lądów" - powiedział o akcji dyrektor Caritas Polska ks. Marian Subocz.
Diecezjalne Caritas dysponują 51 ośrodkami kolonijnymi, w których jest ponad 5 tys. miejsc. Na potrzeby akcji wypożyczanych jest też blisko 100 ośrodków wczasowych. Turnus trwa najczęściej dwa tygodnie. - O bezpieczeństwo i dobre samopoczucie dzieci i młodzieży dba karda pedagogiczna oraz zespół odpowiednio przeszkolonych wolontariuszy - podkreśliła Komorowska.
Wakacyjna akcja Caritas jest finansowana między innymi z Wigilijnego Dzieła Pomocy Dzieciom, zbiórek diecezjalnych, darowizn sponsorów i darczyńców oraz dotacji Ministerstwa Edukacji Narodowej.
>>>>
Pieknie !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 14:34, 23 Wrz 2013 Temat postu: |
|
|
"Rzeczpospolita": szkoły są pełne narkotyków
Co trzeci uczeń przyznaje, że w szkole zażywa się narkotyki. Drastycznie rośnie liczba związanych z tym przestępstw – alarmuje "Rzeczpospolita" na podstawie raportu NIK.
- W Polsce jest budowany system profilaktyki narkotykowej, ale jakość zajęć prowadzonych w szkołach jest wciąż niewystarczająca. Zbyt często profilaktyka ogranicza się do lekcji wychowawczych prowadzonych przez nieprzeszkolonych w tym zakresie nauczycieli – mówi Krzysztof Kwiatkowski, prezes NIK.
Jak wynika z ankiety NIK przeprowadzonej wśród 11,5 tys. uczniów, ponad 31 proc. uczniów było świadkiem zażywania narkotyków w szkole lub słyszało o tym z wiarygodnego źródła. 17 proc. widziało, jak narkotyki ktoś sprzedawał ich kolegom. Co trzeci nauczyciel przyznał, że tam, gdzie pracuje, narkotyki są problemem.
Spośród szkół zbadanych przez NIK do co trzeciej przynajmniej raz wzywano policjantów z powodu narkotyków. Policja twierdzi jednak, że każda szkoła jest zagrożona, a zamiatanie sprawy pod dywan – część dyrektorów przekonywała NIK, że ich placówki problem nie dotyczy – to zła metoda.
– To celebryci i niektórzy politycy nakręcają spiralę. Mówią, że marihuana jest cool. Coraz trudniej przekonać młodzież, że narkotyki są złe – mówi „Rz" Tomasz Gogacz, dyrektor gimnazjum nr 13 w Radomiu. Chce on wprowadzić, za zgodą rodziców, badania uczniów na obecność narkotyków.
>>>>
Po kilku latach rzadow nieudacznikow po Giertychu jest efekt .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:48, 21 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Zwolennicy referendum ws. sześciolatków przygotowali raport "Szkolna rzeczywistość"
Przepełnione klasy, nauczyciele nieprzygotowani do pracy z sześciolatkami - takie wnioski płyną z raportu "Szkolna rzeczywistość" przygotowanego przez autorów obywatelskiego wniosku o przeprowadzenie ogólnopolskiego referendum edukacyjnego.
Raport składa się prawie w całości z cytowanych opinii rodziców. Został przesłany drogą elektroniczną posłom i instytucjom odpowiedzialnym za edukację. Będzie także rozdawany w sejmie.
"Niepowodzenie reformy obniżenia wieku szkolnego w Polsce ma wiele przyczyn, jednak główną jest ignorowanie szkolnej rzeczywistości przez władze oświatowe. Minister Katarzyna Hall przystąpiła do wprowadzenia reformy w 2008 roku, przy zlekceważeniu perspektywy zwykłej rejonowej szkoły publicznej, borykającej się z masą bardzo przyziemnych problemów, przede wszystkim finansowych" - napisał we wstępie do raportu pełnomocnik wniosku o przeprowadzenie referendum Tomasz Elbanowski, ze Stowarzyszenia i Fundacji Rzecznik Praw Rodziców, współtwórca ruchu "Ratuj maluchy!".
W jego ocenie, autorzy reformy edukacji - mimo alarmujących doniesień na temat nieprzygotowania szkół dla dzieci 6-letnich - przez szereg lat nie podjęli próby zmiany szkolnej rzeczywistości, ograniczając się do budowy placów zabaw. Pominięto kwestie takie, jak szkolenia nauczycieli, wyposażenie sal, zapewnienie dodatkowej opieki w klasach młodszych. Nie wprowadzono nowych przepisów, nie określono zakresu koniecznych zmian, nie przekazano odpowiednich funduszy.
Według Elbanowskiego nowa podstawa programowa kształcenia ogólnego, w założeniu przygotowana dla o rok młodszych uczniów, w praktyce jest dla nich za trudna, ponieważ w sposób machinalny przenosi oczekiwania stawiane dotąd siedmiolatkom na sześciolatki.
Raport podzielony został na kilkanaście rozdziałów, m.in. place zabaw, kąciki zabaw, stołówki, toalety, świetlice, szatnie, transport, nauczyciele, sześciolatki.
"Maleńkie sale przepełnione tak, że w niektórych dzieci siedzą po troje przy ławce lub przy biurku nauczycielki" - to opinia na temat szkoły w Ełku. "W I klasie jest 35 uczniów (tak duża liczba wiąże się z tym, iż zamknięto szkołę w innej wsi), dzieci muszą dojeżdżać nawet kilkanaście kilometrów rano i po południu" - to opinia o szkole w Czerminie. "Klasy I-III na dwie zmiany. W tym roku 7 pierwszych klas" - to głos z Suchego Lasu.
"Najgorsze jest to, że nie zmieniła się mentalność nauczycieli. Przyzwyczajeni, że do szkoły przychodziły dzieci po zerówce, w której uczyły się pisać i czytać, niemal od pierwszych dni wymagają znajomości tych zagadnień" - to o szkole w Miedźnie. "Klasa 6-latków. Do końca roku kalendarzowego dzieci mają znać alfabet. Zadania domowe zajmują 2-3 godziny dziennie" - to o szkole w Szczecinie.
"W szkole mojej córki są trzy szkoły, tzn. podstawówka, gimnazjum oraz liceum. Nie ma oddzielnych wejść, nie ma oddzielnych szatni" - to głos z Tarnowa.
Raport został przygotowany w październiku tego roku w związku z wnioskiem o referendum. Organizatorzy akcji chcą by obywatele odpowiedzieli na pięć pytań: 1. Czy jesteś za zniesieniem obowiązku szkolnego sześciolatków? 2. Czy jesteś za zniesieniem obowiązku przedszkolnego pięciolatków? 3. Czy jesteś za przywróceniem w liceach ogólnokształcących pełnego kursu historii oraz innych przedmiotów? 4. Czy jesteś za stopniowym powrotem do systemu: 8 lat szkoły podstawowej plus 4 lata szkoły średniej? 5. Czy jesteś za ustawowym powstrzymaniem procesu likwidacji publicznych szkół i przedszkoli? Pod wnioskiem o referendum zebrano blisko 950 tys. podpisów osób popierających jego organizację.
Obowiązek szkolny dla dzieci sześcioletnich został wprowadzony ustawą w 2009 r. Początkowo wszystkie sześciolatki miały pójść do pierwszej klasy od 1 września 2012 r., natomiast w latach 2009-2011 o podjęciu nauki mogli decydować rodzice. Sejm, chcąc dać samorządom dodatkowy czas na przygotowanie szkół, przesunął ten termin o dwa lata, do 1 września 2014 r.
W sierpniu tego roku sejm zdecydował, że w 2014 r. obowiązkiem szkolnym objęte zostaną tylko sześciolatki z pierwszej połowy 2008 r. Pozostałe dzieci z tego rocznika rozpoczną naukę w 2015 r.
....
Czyli jeden wielki syf ... Szumi dokola las .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:52, 22 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Eugeniusz Kłopotek: to rodzice sześciolatków powinni decydować
Nie można zlekceważyć miliona podpisów naszych obywateli, rodziców, którzy chcą decydować o swoim dziecku czy ma iść obowiązkowo jako sześciolatek do szkoły czy też nie - powiedział w TVP Info Eugeniusz Kłopotek z PSL.
Wcześniej PO i PSL zapowiedziały, że będą głosować przeciwko wnioskowi o referendum w sprawie obowiązkowego posyłania sześciolatków do szkół, który w sejmie złożyli przedstawiciele ruchu Ratujmaluchy.pl, a pod którym podpisało się ok. miliona osób.
Kłopotek chce wyłamać się z koalicyjnej umowy i na antenie TVP Info po raz kolejny potwierdził swoje stanowisko w tej sprawie.
- Nie można zlekceważyć miliona podpisów naszych obywateli, rodziców, którzy chcą decydować o swoim dziecku, czy ma iść obowiązkowo jako sześciolatek do szkoły czy też nie. W świetle ostatnich wyników kontroli NIK-owskiej polskie szkoły nie są przygotowane na przyjęcie sześciolatków. I zostawmy decyzję rodzicom - mówił Kłopotek w TVP Info. - Czuję, że jakby skontrolować wszystkie szkoły, to wynik będzie jeszcze gorszy - dodał poseł PSL.
Kłopotek pytany, czy nie obawia się czerwonej kartki od władz partii za taką postawę odpowiedział: - Takie problemy? Co to za problemy? - żartował. - Jestem przekonany, że kilku moich kolegów myśli podobnie jak ja. Być może tak zagłosują. Jestem pewny, że wśród parlamentarzystów, także z PO, są tacy którzy uważają, że w takiej sprawie trzeba referendum przeprowadzić - powiedział Eugeniusz Kłopotek z PSL na antenie TVP Info.
....
Jak nie mozna ? Mozna ! Donio podeptal juz miliony podpisow referenda
nych .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 22:02, 30 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Elbanowski: spotkanie z premierem ws. sześciolatków było bez konkretów
Wychodzimy bez konkretnych rozwiązań - mówił inicjator akcji "Ratuj Maluchy!" Tomasz Elbanowski po spotkaniu z premierem Donaldem Tuskiem ws. referendum dot. sześciolatków. Dla premiera ta reforma to skok cywilizacyjny, dla nas to regres intelektualny - dodała Karolina Elbanowska.
W spotkaniu z szefem rządu uczestniczyli Karolina i Tomasz Elbanowscy ze Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców, inicjatorzy akcji "Ratuj maluchy!", a także minister edukacji Krystyna Szumilas.
- Wychodzimy bez żadnych konkretnych rozwiązań problemów, które zgłaszaliśmy - powiedział dziennikarzom po spotkaniu z premierem Tomasz Elbanowski. Zaznaczył przy tym, że premier zaproponował stowarzyszeniu kolejne spotkanie na początku grudnia.
- Pan premier przekonywał nas, że reforma jest skokiem cywilizacyjnym, a my przekonywaliśmy, że w polskich warunkach oznacza regres intelektualny całych roczników dzieci. Pan premier przekonywał, że najpierw zrobimy reformę, a potem dostosujemy szkoły. My przekonywaliśmy, że najpierw trzeba dostosować szkoły, a potem robić reformy - powiedziała Karolina Elbanowska.
Mówiąc o ponad dwugodzinnym spotkaniu z premierem Elbanowska podkreśliła, że "chwilami była to bardzo gorąca rozmowa". Zwróciła uwagę, że Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców podtrzymuje słuszność przeprowadzenia referendum edukacyjnego. Podkreśliła też, że premier podczas spotkania zadeklarował chęć rozmowy ze stowarzyszeniem na temat edukacji niezależnie od tego, jaką decyzję w sprawie referendum podejmie w przyszłym tygodniu sejm.
W ubiegłym tygodniu sejm prawie siedem godzin debatował nad wnioskiem ws. referendum. Autorzy wniosku chcą, by obywatele odpowiedzieli na pięć pytań: 1. Czy jesteś za zniesieniem obowiązku szkolnego sześciolatków? 2. Czy jesteś za zniesieniem obowiązku przedszkolnego pięciolatków? 3. Czy jesteś za przywróceniem w liceach ogólnokształcących pełnego kursu historii oraz innych przedmiotów? 4. Czy jesteś za stopniowym powrotem do systemu: 8 lat szkoły podstawowej plus 4 lata szkoły średniej? 5. Czy jesteś za ustawowym powstrzymaniem procesu likwidacji publicznych szkół i przedszkoli? Pod wnioskiem zebrano blisko 950 tys. podpisów.
Choć sformułowanych zostało w nim pięć pytań, autorzy wniosku eksponują głównie pierwsze z nich dotyczące obowiązku szkolnego dla sześciolatków. Wokół tego pytania skoncentrowała się też sejmowa dyskusja. Przedstawiając wniosek w Sejmie Elbanowski podkreślił, że w Polsce szkoły podstawowe z wielu powodów nie są przygotowane na przyjęcie sześciolatków.
Obniżenia wieku rozpoczynania nauki w szkole z siedmiu do sześciu lat, które ostatecznie - jak twierdzi MEN - ma nastąpić 1 września 2014 r., broniła szefowa MEN Krystyna Szumilas oraz PO. Poparcie dla wniosku zadeklarowali posłowie opozycji. Koalicyjny PSL zapowiada konsultacje dotyczące referendum. Głosowanie nad wnioskiem odbędzie się na początku listopada.
Od samego początku wprowadzeniu obowiązku szkolnego dla sześciolatków towarzyszą protesty rodziców. W 2011 r. Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców zebrało prawie 350 tys. podpisów pod obywatelskim projektem nowelizacji ustawy o systemie oświaty. Zakładał on m.in. cofnięcie wprowadzanej reformy edukacji, w tym odstąpienie od wprowadzenia obowiązku szkolnego dla sześciolatków. W czerwcu ubiegłego roku za odrzuceniem projektu opowiedziały się sejmowe komisje edukacji, nauki i młodzieży oraz samorządu terytorialnego i polityki regionalnej.
....
To juz normalkacu Tuska . Rozmowy prowadzace do nikad jak ze zwiazkami i odrzucanie milionow podpisow referendalnych ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 21:21, 05 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Elbanowscy: raport ws. 6-latków wiarygodny, bo jest głosem rodziców
Raport "Szkolna rzeczywistość" dot. sześciolatków w szkołach jest wiarygodny, ponieważ jest głosem rodziców - twierdzą Karolina i Tomasz Elbanowscy ze Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców. Skrytykowali MEN, które uważa, że szkoły są przygotowane na przyjęcie dzieci.
- To już jest czwarty raport przedstawiony przez nasze stowarzyszenie. W poprzednich raportach przedstawiliśmy łącznie ponad 1600 relacji i nie mieliśmy przez te trzy lata żadnego głosu sprzeciwu ze strony szkół, chociaż były to relacje publikowane i przytaczane również w sejmie - powiedział Tomasz Elbanowski.
Podkreślił, że krytyka raportu ze strony resortu edukacji, ale także dyrektorów szkół jest znamienna i wiąże się z inicjatywą stowarzyszenia przeprowadzenia ogólnopolskiego referendum edukacyjnego.
Karolina Elbanowska zwróciła uwagę, że dyrektorzy nie chcą krytykować stanu przygotowania szkół dla sześcioletnich dzieci, ponieważ obawiają się konsekwencji zawodowych. - Jeśli dyrektor szkoły wystąpi publicznie mówiąc o tym, że jego szkoła nie jest przygotowana na przyjęcie sześciolatków, będzie to dla niego oznaczało automatycznie utratę pracy. Żaden dyrektor szkoły w Polsce, mało tego, żaden nauczyciel, nie może publicznie krytycznie wypowiadać się o reformie - tłumaczyła.
- Raport, który przygotowaliśmy jest zbiorem bardzo prawdziwych opisów tego, co się dzieje w szkole - zaznaczyła Elbanowska. Wśród najważniejszych mankamentów szkół związanych z mającym nastąpić 1 września 2014 r. obowiązkowym obniżeniem wieku szkolnego wymieniła m.in. słabą opiekę świetlicową, brak odpowiednich posiłków dla małych dzieci i przepełnione klasy.
Elbanowscy pytani, czy informacje rodziców zawarte w przygotowanym przez nich raporcie są weryfikowane, odpowiedzieli, że początkowo nie były one sprawdzane, ale ostatnie były sprawdzane i są prawdziwe. - To są relacje zamieszczane, że tak powiem żywcem; to są relacje, które otrzymaliśmy i poddaliśmy je pod debatę publiczną - powiedział Elbanowski. Dopytywany przez dziennikarzy, czy były one weryfikowane, Elbanowski odpowiedział, że "dodatkowo nie". - Wszystkie te, które teraz przyszły są weryfikowane i okazuje się, że to, co pisali rodzice jest prawdą - dodała Elbanowska.
MEN krytykuje raport
Minister edukacji Krystyna Szumilas wspólnie z dyrektorami mazowieckich szkół i rodzicami uczniów z placówek wymienionych w raporcie "Szkolna rzeczywistość" krytycznie odnieśli się do sprawozdania Elbanowskich. W raporcie - jak poinformowała Szumilas - opisano 178 szkół, z których kuratoria oświaty skontrolowały 138 placówek. Minister podała, że w 36 przypadkach stwierdzono uchybienia z zakresu prawa oświatowego i wydano tam zalecenia dotyczące poprawy.
Wartość raportu kwestionowali również rodzice. Wśród wielu wypowiedzi zawartych w sprawozdaniu jeden dotyczył np. opieki świetlicowej w Szkole Podstawowej nr 82 w Warszawie. "Biorąc pod uwagę, że córka jest w szkole średnio od około 8:30, nie daje to szans na odrobienie lekcji w normalnych warunkach i o normalnej porze. Świetlica jest tak przepełniona, iż Panie nie są w stanie pilnować dzieci - efekt skakanie po plecakach, wypadki - urazy, stłuczenia" - napisano w raporcie.
Zarzut ten odpierała jedna z matek dziecka, które uczy się w skrytykowanej placówce. - To nieprawda, dzieci pięcio- i sześcioletnie mają osobną świetlicę - powiedziała na konferencji prasowej.
Raport Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców, który został przesłany posłom i instytucjom odpowiedzialnym za edukację, składa się prawie w całości z cytatów z opinii rodziców. Wynika z nich, że w szkołach są przepełnione klasy, lekcje odbywają się na zmiany, a nauczyciele są nieprzygotowani do pracy z sześciolatkami.
Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców wywodzi się z ruchu rodziców sprzeciwiających się obniżeniu wieku obowiązku szkolnego z siedmiu do sześciu lat. Choć we wniosku o przeprowadzenie referendum znajduje się kilka pytań, to jego autorzy eksponują głównie pierwsze z nich dotyczące obowiązku szkolnego dla sześciolatków. Wokół tego pytania skoncentrowała się też sejmowa dyskusja. Głosowanie nad wnioskiem ma być przeprowadzone w sejmie w tym tygodniu.
...
To gadanie do gluchych .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:15, 08 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Karolina Elbanowska chciała wyjść ze studia. Burzliwa dyskusja przed głosowaniem
Sejm odrzucił wniosek o referendum ws. obowiązku szkolnego dla 6-latków. Przed głosowaniem Karolina Elbanowska, inicjatorka akcji "Ratuj Maluchy" wystąpiła w TVN24. - Sejm chce odrzucić milion podpisów obywateli. One nie wzięły się z sufitu. Wzięły się z reakcji rodziców na to, co dzieje się w szkołach - podkreśliła Karolina Elbanowska. W rozmowie z Jarosławem Kuźniarem odpierała zarzuty o nierzetelności jej raportu na temat nieprzystosowania szkół do potrzeb małych dzieci. Momentami górę nad merytorycznymi argumentami brały emocje. W pewnej chwili Elbanowska chciała nawet manifestacyjnie wyjść ze studia.
Rozgoryczeni rodzice do Stefana Niesiołowskiego: "Wstyd i hańba! Niech pan idzie szczaw zrywać"
Wstyd i hańba! Niech pan idzie szczaw zrywać! - krzyczeli do Stefana Niesiołowskiego rozgoryczeni rodzice po przegranym głosowaniu w sprawie referendum dotyczącym sześciolatków. Co na to poseł? Zdaniem Niesiołowskiego to rzeczywiście hańba, ale w wykonaniu inicjatorów referendum. - Zasłanianie się dzieckiem to haniebny spektakl, najobrzydliwszy jak do tej pory w sejmie - mówi odnosząc się do sceny, gdy podczas przemówienia premiera Donalda Tuska Janusz Elbanowski wywiesił transparent, za którym stał mały chłopiec. Zobacz jakie emocje panowały na galerii sejmowej tuż po głosowaniu.
>>>>
Niesiol do szczawiu !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:18, 08 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Karolina Elbanowska: politycy PO i PSL zignorowali rodziców; nie zapomnimy tego
Politycy PO i PSL zignorowali rodziców, którzy mają konstytucyjne prawo do decydowania o swoich dzieciach - powiedziała Karolina Elbanowska ze Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców tuż po odrzuceniu przez sejm wniosku o przeprowadzenie referendum ws. 6-latków w szkołach.
- Rodzice, to jest nasz dzień, kiedy pokazaliśmy naszą siłę. Politycy nas zignorowali, ale to nie zmienia faktu, że my będziemy walczyć do skutku o nasze dzieci. To my jesteśmy wyborcami, to my jesteśmy rodzicami, to my mamy konstytucyjne prawo do decydowania o edukacji dzieci - powiedziała Elbanowska dziennikarzom.
- Będziemy o tym pamiętać i nie odpuścimy. Będziemy działać dalej, nie przestaniemy walczyć. To chodzi o nasze dzieci. Nam chodzi tylko o jedno: chcemy mieć prawo do decydowania o edukacji naszych dzieci - podkreśliła.
Apelowała też do rodziców i przeciwników reformy, by się nie poddawali. - Nie popadajcie w jakąś rozpacz i smutek - mówiła Elbanowska, zapowiadając, że inicjatorzy referendum - Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców - będzie działać do skutku. - Ta reforma nie wejdzie w życie, bo ona w polskich warunkach nie ma racji bytu. Gdyby szkoły były przygotowane, gdyby reforma była przygotowana to ponad 80 proc. rodziców nie zostawiało, by dzieci w przedszkolach - dodała.
>>>>
I znowu ludzie zrobieni w bambuko . KOLEJNY RAZ ! To jest permanentne od 89 ! Syndrom okraglego stolu . ZALATWIC PO CICHU PRZED LUDZMI W UKRYCIU a wybory niech beda tylko cyrkiem ! To jest system okraglostolowy ktory trzeba obalic . Okragly stol UNIEMOZLIWIL W POLSCE DEMOKRACJE !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:23, 08 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Joanna Brodzik: politycy eksperymentują na naszych dzieciach
- Dzieci są krzywdzone zbyt wczesnym wysłaniem do szkoły. Całe to małe pokolenie jest krzywdzone, bo politycy nie zadali sobie trudu, żeby najpierw przygotować szkołę, a potem do niej wysłać dzieci – powiedziała Joanna Brodzik w Radiu ZET, krytykując reformę edukacji, przygotowaną przez rząd Platformy Obywatelskiej, w efekcie której sześciolatki obowiązkowo pójdą do szkoły. - Politycy eksperymentują na naszych dzieciach - dodała aktorka.
Urszula Augustyn, posłanka Platformy Obywatelskiej, przyznała, że strona rządowa musi "bić się w piersi. – Komunikacji z opinią publiczną było za mało, za mało dyskusji i rozmów, skoro dziś jest tak duże zaniepokojenie rodziców – mówiła. Broniła jednak wartości merytorycznej ustawy i stanu przygotowania szkół do przyjęcia sześcioletnich dzieci. - Od wielu lat sześciolatki są w polskich szkołach. 90 proc. polskich szkół miało oddziały zerowe, do których uczęszczały dzieci sześcioletnie – argumentowała zwolenniczka posłania sześciolatków do szkół, która była gościem Łukasza Konarskiego.
Joanna Brodzik przytoczyła przykład szkoły w Lubsku. – Tam jest szkoła zbiorcza, gminna, połączona z gimnazjum. Dzieciaków jest ponad pięćset. Tam na każdym kroku widać, jak bardzo szkoła nie jest przygotowana na to, żeby przyjąć sześciolatki – mówiła. Oceniła, że ważne jest to, żeby rodzice sześciolatków mieli wybór i mogli zdecydować, czy ich dziecko da sobie radę w szkole. - Czy sześciolatek potrafi odnaleźć się na korytarzu, czy na przykład, jak synek mojej przyjaciółki zgubi się na korytarzu? Został znaleziony po trzech godzinach. Dziecko cofnęło się w rozwoju, zaczęło się moczyć, są z nim naprawdę poważne problemy – podała przykład syna swojej przyjaciółki.
Urszula Augustyn odpowiedziała, że rodzice zachowają możliwość wyboru. Raz jeszcze podkreśliła, że szkoły są przygotowane na przyjęcie dzieci. – W szkoły zainwestowano mnóstwo pieniędzy, ministerstwo przekazało setki milionów do szkół i te pieniądze zostały w szkołach wykorzystane. Wiejskie szkoły wyglądają naprawdę bardzo dobrze – opowiadała posłanka Platformy.
>>>>
PRZYPOMNIJMY FAKTY ! TO NIE JEST DOBRODZIEJSTWO TO OBOWIAZEK ! NIE POSLESZ W WIEKU 6 LAT TO ODBIORA CI DZIECKO ! TO JEST PRZYMUS ! A dzieci sa rozne ! Dla mnie kolektywne nauczanie bylo TRAGEDIA ! Zawsze wolalem SAM PRACOWAC ! Jestem typem INDYWIDUALNYM i np. zbiorowa edukacja osobowosci mojego typu uderza . Wiem ze dla wiekszosci szkola to super wspomnienia dla mnie NIE ! I co ? A bynajmniej nie jestem nieukiem wrecz przeciwnie . NAUKOWCEM ! Sam sie nauczylem ! I dlatego irytuje mnie PRZYMUS ! Kto chce niech poslya od 1 roku ale NIE OBOWIAZEK !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:25, 08 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Karolina Elbanowska: przeszukiwano dzieci, czy nie mają bomby
– Matki z ruchu „Ratuj maluchy” chciały rozłożyć transparent, który mówi o tym, że politycy nas ignorują. Od razu przyszli panowie ze Straży Marszałkowskiej i nas brutalnie przegonili. To była przepychanka. Większość osób, które chciały wejść na galerię sejmową została zatrzymana w przedsionku. Dzieci przeszukiwano, czy nie mają bomby. To było żenujące – mówiła w TVP Info Karolina Elbanowska ze Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców o kulisach sejmowego głosowania ws. referendum.
Dziś Sejm odrzucił obywatelski wniosek o przeprowadzenie referendum edukacyjnego ws. obowiązku szkolnego sześciolatków. – Milion obywateli usłyszało od polityków „mamy was w nosie” – powiedziała w TVP Info Elbanowska.
– Przez ostatnie lata słyszymy tylko o likwidacji szkół, stołówek szkolnych, w szkołach nie ma lekarza, pielęgniarki. Szkoła zmieniła się tylko w „przechowalnię dzieci”. Jeśli dzisiaj, w XXI, wieku w polskiej szkole papier toaletowy jest skarbem, to coś jest nie tak w tym systemie. Trzeba najpierw go poprawić, a potem wprowadzać do niego młodsze dzieci – mówiła w TVP Info Elbanowska.
>>>>
To jest dosc typowe po 89 powiedzienie jak oni nas szanuja .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:41, 12 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
"Rzeczpospolita": walka o 6-latki trwa
Mimo przegranego głosowania o referendum Karolina i Tomasz Elbanowscy nie zamierzają składać broni – informuje "Rzeczpospolita". Karolina Elbanowska z fundacji i stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców zapowiada w gazecie dalszą działalność i wsparcie dla rodziców, którzy nie chcą posyłać do szkół sześciolatków.
Zgodnie z przyjętą niedawno nowelizacją ustawy oświatowej już we wrześniu 2014 r. obowiązkowo naukę w szkolnych ławach rozpoczną dzieci urodzone w pierwszej połowie 2008 r. oraz cały rocznik 2007. Rok później do szkół pójdzie druga połowa rocznika 2008, wtedy już siedmiolatków, i cały rocznik sześciolatków urodzonych w 2009 r.
Niebawem spotkają się najaktywniejsi działacze stowarzyszenia. Wtedy powstanie szczegółowy plan działania. Priorytetem jest wsparcie rodziców dzieci urodzonych w pierwszej połowie 2008 r., którzy nie chcą ich wcześniej posyłać do szkół.
Stowarzyszenie zamierza uruchomić zaangażowanych w akcję prawników, psychologów i pedagogów, by pomogli rodzicom w pozyskaniu odroczenia obowiązku nauki.
Więcej w dzisiejszej "Rzeczpospolitej".
...
Brawo ! POPiS won z Sejmu ! Elbanowscy na poslow !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:43, 19 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
"Rzeczpospolita": MEN utopiło w systemie zdolne dzieci
Zdolni uczniowie nie mają szans na rozwój -
Utalentowane dzieci coraz mniej mogą liczyć na wsparcie szkół. Zdolni uczniowie nie mają szans na rozwój. Spada odsetek dzieci, które korzystają z zajęć dodatkowych przeznaczonych dla najzdolniejszych. Taki los zgotowała im reforma i ministerski duet Hall-Szumilas - donosi "Rzeczpospolita".
Alarmujące dane napływają z monitoringu wdrażania reformy programowej, prowadzonego przez Ośrodek Rozwoju Edukacji. Z 34 proc. do 20 proc. na przestrzeni trzech lat (2010-2012), zmniejszył się odsetek dzieci zdolnych uczęszczających na dodatkowe zajęcia w szkołach podstawowych.
W gimnazjach ten spadek widoczny jest jeszcze bardziej. W 2010 w zajęciach dla najzdolniejszych brało udział 8 proc. uczniów w 2012 zaledwie 2,5.
To, co niepokoi najbardziej, to zjawisko, gdzie między szkołą podstawową a gimnazjum reforma pochłonęła zdolnych uczniów. Dzieci, które rokowały w szkole podstawowej i uznane były za nieprzeciętnie zdolne znikają w systemie na dalszym etapie edukacji - donosi "Rzeczpospolita".
Eksperci wskazują, że winę za taki stan rzeczy ponosi reforma i duet pań Hall-Szumilas. Reforma została wprowadzona za szybko, kwestia pracy indywidualnej z uczniem zdolnym jest zbiurokratyzowana i mocno kulawa, a podstawa programowa jest dziurawa.
Więcej w dzisiejszym wydaniu gazety "Rzeczpospolita".
....
To nie takie proste . Na ogol zreszta za zdolne dzieci szkoly uznaja kujonow czyli takich co maja ,,same piatki" . Doswiadczenie uczy ze sa to po prostu osoby z ponadprzecietna pamiecia . A zeby cos wymyslic to juz trzeba innych zdolnosci . Jako ,,zdolny" trafilem np. do klasy mat fiz ktore byly uznane za najlepsze co polegalo na zajeciach 7 godzin dziennie ! 6 do 8 !!! i pracach domowych typu 15 zadan z fizyki 15 zadan z matematyki NIEZALEZNIE OD SIEBIE ! A gdzie historia ? A gdzie sztuka czy nawet ksiazke poczytac ! To zupelnie nie rozwijalo ! Co gorsza mialem swiadomosc ze trace czas juz jako mlody chlopiec ! Nawalenie dziecku zajec dodatkowych niezbyt rozwija a moze zabija ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:21, 04 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Czy Szwedzi będą uczyć się od Polaków reformy oświaty?
Czy Szwedzi będą uczyć się od Polaków reformy oświaty? Z taką propozycją do rządu wystąpiła przewodnicząca Związku Szwedzkich Nauczycieli, Eva-Lis Siren.
Badania przeprowadzone w ramach Programu Międzynarodowej Oceny Umiejętności Uczniów - PISA, państw należących do OECD przyniosły kiepski wynik Danii i fatalny Szwecji.
Kopenhaskie media donoszą o nienajlepszych z tego powodu nastrojach wśród polityków, nauczycieli i rodziców duńskich i wręcz o szoku jaki zapanował w Szwecji.
Szwecja jest jedynym krajem członkowskim OECD, w którym obecne wyniki testów są gorsze niż w poprzednim badaniu w roku 2009. Pogorszenie i to poważne odnotowano we wszystkich kategoriach.
Młodzi Szwedzi nawet nie potrafili osiągnąć wyznaczonej średniej. W komentarzach w internetowych wydaniach dzienników padają ostre sformułowania przyrównujące tempo obniżania się poziomu nauki szkolnej do szybkości spadania wielkiego kamienia.
Reakcją na takie wyniki Evy-Lis Siren przewodniczącej Związku Szwedzkich Nauczycieli, było żądanie w stosunku do polityków szwedzkich by zaprzestali wreszcie kłótni w piaskownicy o model szwedzkiej szkoły.
A do ministra oświaty Jana Björklunda by szybko pojechał do sąsiedniej Polski i zobaczył jak tam potrafiono*zreformować oświatę i przygotować dobre programy nauki dla polskich gimnazjów.
????
ZARAZ! ? Jak to od Polski ? Przeciez w Polsce zmieniaja oswiate na wzor Szwecji ? Ma nie byc klapsa bez stresu jak w Szwecji . To jak sie moga na nas wzorowac ? Na nas czyli na sobie ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 21:45, 16 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Wzrosło spożycie narkotyków wśród krakowskich gimnazjalistów
Spożycie haszyszu i marihuany wśród krakowskich gimnazjalistów wzrosło o połowę.Tak wynika z anonimowych ankiet wypełnionych przez uczniów.
Ponad czterdzieści procent badanych gimnazjalistów deklaruje, że pierwszy kontakt z alkoholem miało w wieku13-tu lat lub wcześniej. Dziewczęta z kolei częściej sięgają po leki.
Używanie środków uspokajających lub nasennych bez wskazania lekarza ma za sobą od piętnastu do siedemnastu procent uczniów szkół ponadpodstawowych. Badania przygotowało Miejskie Centrum Profilaktyki Uzależnień w Krakowie. Monika Borkowska-Żebrowska tłumaczy, że w ankiecie udział wzięło 2650 uczniów krakowskich szkół. Pytania dotyczyły sposobu spędzania wolnego czasu, postawy wobec konkretnych substancji, również psychoaktywnych oraz ewentualną częstotliwość ich używania.
Cezary Barański z Centrum Profilaktyki Uzależnień tłumaczy, że badanie wskazało wzrost o połowę używania przez gimnazjalistów miękkich narkotyków.
W tym roku po raz pierwszy w ankietach pojawiły się pytania o spożycie kawy i środków energetyzujących. Okazuje się, że w krakowskich gimnazjach znajdują się automaty z kawą, a w sklepikach napoje zawierające substancje psychostymulujące. Barański mówi o szokującej zależności: jeśli młodzież wcześniej spożywała tego typu środki, to istnieje kilkunastokrotnie większe prawdopodobieństwo, że ci uczniowie sięgną po środki o silniejszym działaniu.
Z badań wynika również, że 47 procent chłopców i prawie 40 procent dziewcząt ze szkół podstawowych używało substancji psychoaktywnych. Inicjację alkoholową ma za sobą ponad osiemdziesiąt procent uczniów gimnazjum i dziewięćdziesiąt pięć procent uczniów szkół ponadgimnazjalnych.
Niepokoi również liczba godzin spędzana przez młodych ludzi w sieci. Dwadzieścia procent badanych używa internetu od 2 do 4 godzin dziennie, a powyżej 4 godzin dziennie - ponad dziesięć procent.
Wyniki anonimowych ankiet wypełnionych przez krakowskich uczniów są analizowane przez specjalistów i zostaną uwzględnione przy konstruowaniu programów profilaktycznych prowadzonych w szkołach.
...
Super oswiata .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:43, 13 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Cuchnący kochankowie w teście dla dzieci. Rodzice oburzeni
"Brudne paznokcie, cuchnący oddech, dłubanie w nosie nie zachęcały dworskich kochanków" - to fragment tekstu konkursu polonistycznego dla uczniów III klasy szkoły podstawowej. Nauczyciele i rodzice ze szkoły numer 12 w Otwocku są zbulwersowani i mówią, że tak tej sprawy nie zostawią. Piszą skargę do organizatora konkursu Alfik Humanistyczny - donosi Radio Zet.
Dzieci wzięły udział w konkursie w grudniu 2013 roku. Mierzyły się z tekstem zwanym Alfikiem Humanistycznym. Wcześniej na olimpiadzie dzieci musiały przeczytać bajkę. Jednak w ostatnim konkursie trzecioklasiści zmierzyli się z fragmentem tekstu opublikowanym w tygodniku "Polityka" pt. "Brat brud". Opisywał zwyczaje dawnych czasów, wspominał także o seksie.
Dyrekcja i rodzice uczniów piszą już skargę do organizatora konkursu - firmy JERSZ. Ich zdaniem zadanie dla dzieci było niestosowne.
Firma JERSZ na podstawie tekstu "Brat Brud" przygotowała także dwa inne testy konkursowe. Właściciele mówią, że dostają mnóstwo skarg w sprawie testu, ale nie widzą w nim nic złego.
...
Coraz lepiej . Juz im sie nie daje prowadzic zajec z dziecmi zeby czegos nie bylo o ,,seksie" .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 2:37, 16 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Dr hab. Danuta Krzyżyk: sprawność językowa uczniów jest coraz niższa
"Judym prosto z mostu rzucił Joasię", "Leśmian to najznakomitszy spec od liryki" - to cytaty pochodzące z prac pisemnych uczniów z całej Polski. Zdaniem ekspertów z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach sprawność językowa uczniów jest coraz niższa.
Dr hab. Danuta Krzyżyk z katedry dydaktyki języka i literatury polskiej Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach uczestniczyła w środę w briefingu prasowym poświęconym organizowanym przez uczelnię zimowym powtórkom do matury.
Jej zdaniem uczniowie popełniają liczne błędy ortograficzne, składniowe, interpunkcyjne, ale - jak podkreśla - coraz więcej jest błędów, które wcześniej się nie pojawiały. - Są to na przykład błędy związane ze zniekształceniem struktury graficznej wyrazów, które powodują, że nieraz trudno domyślić się jaki to wyraz, na przykład: "nie mowlęł" zamiast "niemowlę", "po niekont" zamiast "poniekąd" albo "w zrószydź sie" zamiast "wzruszyć się" - mówi dr Krzyżyk.
- Zdarza się, że rozpoczynamy czytanie i nie wiemy jaki jest przekaz, bo praca zaczyna się zdaniem: "Biega o glebę" (konflikt o ziemię w domu Borynów). Niestety często bez czytelnego kontekstu nie da się zrozumieć autora - dodaje.
Krzyżyk wskazuje, że wśród uczniów, którzy mają problemy z ortografią, wytwarza się swoisty "rodzaj ekonomii języka". W ich pracach funkcjonuje tylko znak "ż" bez "rz" albo "h" bez "ch".
Kolejnym problemem jest brak konsekwencji językowej oraz wykorzystywanie języka ulicy. - "Leśmian to najznakomitszy spec od liryki", "Taki facio nie był dla Izabeli" - to było z kolei o Wokulskim - wspomina dr Krzyżyk. Dodaje, że niektórym uczniom skróty takie jak "wporzo", "nara" czy "spoko" weszły już w nawyk.
W pracach pisemnych pojawia się również coraz więcej konstrukcji anakolutycznych, czyli błędów składniowych zniekształcających budowę zdania i powodujących zanik związku logicznego między jego członami, np. "będąc małym chłopcem wpadłem do rowu a rodzice bardzo mnie kochali".
Inne problemy, to brak precyzji wypowiedzi - tzw. konstrukcje wieloznaczne, których efektem dodanym jest komizm językowy. "Męstwo Kmicica sprawdza się w kontaktach ze Szwedami", "Cezary Baryka nie wiedział, której partii ma się oddać w całości", "Judym prosto z mostu rzucił Joasię", "Bylicy przez cały czas towarzyszyła laska, którą podpierał swoje schorowane ciało" - to niektóre z przykładów.
Wśród przyczyn, które - zdaniem dr Krzyżyk - mają wpływ na malejącą sprawność językową uczniów jest m.in. przyzwalanie na pisanie prac pisemnych na komputerze. - Pozwalamy im, żeby wykorzystywali w nadmiarze nowe technologie i w konsekwencji pojawia się więcej błędów. To zresztą nie jedyny problem. Z różnych przekazów wiemy, że dla niektórych uczniów szkół podstawowych czy gimnazjów, pierwszą dłuższą pracą pisemną była praca egzaminacyjna - mówi.
Dr Krzyżyk 28 stycznia wygłosi na Uniwersytecie Śląskim wykład na temat tworzenia udanego tekstu pt. "Przeczytać, zrozumieć, napisać".
....
Dziwne bo nigdy jeszcze lud tyle nie pisal smsow czy innych postow a tu coraz wieksza niepradnosc . Im wiecej pisza tym gorzej .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:46, 20 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
PAN dała zarobić na swojej marce
Polska Akademia Nauk dała zarobić na swojej marce. Oddała studia w outsourcing, czego efektem są niewyedukowani studenci, którzy nie odzyskali pieniędzy. Sprawę opisuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Jak czytamy w nim, w 2012 roku w Instytucie Nauk Ekonomicznych PAN pojawił się pomysł powołania nowego kierunku - social media. Jego program napisał absolwent INE Przemysław Kołak, a wykładowcy spoza PAN zawierali umowy z akademią. Sam Kołak miał otrzymać wynagrodzenie proporcjonalne do zysku PAN. Przy pierwszym podejściu kierunek nie wypalił, bo nie było chętnych. Kołak znalazł jednak firmę, która zajęła się reklamą, a w zamian uzyskała prawo do udziału w zyskach. Nowo zrekrutowani studenci płacili po 6 tysięcy złotych za rok nauki. PAN zarabiała. Zarabiał też pomysłodawca Przemysław Kołak.
Jednak w maju 2013 roku instytutem zaczął kierować nowy dyrektor profesor Cezary Wójcik. Dopatrzył się nadużyć, rozwiązał kierunek, a sprawą zajęła się prokuratura. Ze strony internetowej INE zniknęły dane o kierunku. Studentów nie poinformowano, dlaczego zajęcia zostały zawieszone. Dziś dyrektor INE twierdzi, że jego instytut w ogóle nie otwierał kierunku. Studentom do tej pory nie zwrócono pieniędzy.
Więcej w "Dzienniku Gazecie Prawnej".
...
To samo gender. Zadamy oczyszczenia uczelni z pseudonauki .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|