Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136444
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:35, 21 Gru 2007 Temat postu: Pseudodziennikarska żenada... |
|
|
Tymczasem wielki meczennik PiS Lis ma znow pojawic sie w TVP...
Takie to meczenstwo...To bylo dosc oczywiste ze PiS mu pomoze...
Kolesie dali mu od razu tytul dziennikarza ,,roku'' taki bohater!
Widzimy tu glupote i prymitywizm Prezia.Dla prymitywnej przyjemnosci usuniecia Lisa (aby pokazac ze UN RZUNDZI) zrobil kolejnego meczennika rezimu...CO ZA BARANY!PIS PRZEKRACZA WSZELKIE NORMY SZAMBA...
Drugim ,,dziennikarzem roku'' zostal koles od Anety K.Tej ktora wymienila juz pol Łodzi jako ojca dziecka.Czekamy na komunikat z roku 2022 to 19123467 mezczyzna w Polsce wymiony jako Ojciec dziecka Anety K.To juz ostatni mozliwy kandydat...Poza tym zostanie juz tylko zagranica.Juz sa tropy afrykanskie...
I koles ktory zrobil ten zenujacy spektakl bedacy ewidentna prowokacja majaca obalic rzad (zabawne jest to ze TUMANY z Agory tylko umocnili ten rzad a wystarczylo poczekac bo Prezio sam go w koncu obalil,nie trzeba nic robic bo Kaczynski sam sie wykonczy).Nieudolna prowokacja ktora natychmiast sie skompromitowala.Kolesie tak bardzo chcieli obalic rzad ze wierzyli w kazda bzdure Anety K.I TO MA BYC DZIENNIKARSTWO!!!
SZAMBO KLOAKA!!!
Sitwa Agory nagrodzila kolesia od mokrej roboty ktory zreszta nie zabil klienta tylko pokaleczyl publicznie dal sie zlapac i w dodatku z nozem firmowym Agory w rece...Profesjonalista...
>>>>>
Oczywiscie jest to banda popierajaca osobiste interesy nie musze powtarzac...
Natomiast do mlodych dziennikarzy niewatpliwie nauka...
NIE WOLNO BRAC UDZIALU W PROWOKACJACH POLITYCZNYCH.Za to bym wyrzucal na zbity pysk.W ogole prowokacje aby kogos zniszczyc sa obrzydliwe.Obrzydliwe jest gdy recznie steruja TVP fagasi Prezia ROWNIE OBRZYDLIWE jest sterowanie polityka przez oblesiów z Agory...
Na zachodzie to jest niedopuszczalne a dziennikarz ktory zostanie przylapany na robieniu czegosc na zlecenie wylatuje z pracy.Tak jak wylali gosci ktorzy mowili o broni atomowej w Iraku jak sie okazalo byla to celowe zagranie CIA.ZA TAKIE COS STRACILI PRACE!!!
To co dopiero tutaj...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136444
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:38, 28 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Jak slysze Krasko i H.Lis? maja byc gwiazdorami w TVP za 60 tys.
Oczywiscie odpowiedzialny jest za to zarzad.
A oni biora POKI daja...Wiekszosc by wziela...
Oczywiscie co do kompetencji Kraski nie moze byc watpliwosci ze jego umiejetnosci sa wyzej przecietnej...
Co do H.Lis to ja sie nie bede wypowiadal aby nie bylo podejrzen ze tu gra jakas role to co robi Lis...Lis odpowiada za siebie i H.Lis za siebie ABY BYLO JASNE...
Natomiast jest kwestia inna...
Rzecz jasna takie pieniadze spowoduja zawisc i niechec innych dziennikarzy.Bo co to oni NIEGWIAZDY?Nie dosc ze zostali gwiazadami to jeszcze za 60 tys.Wiekszej krzywdy zrobic im chyba nie mozna.Beda kompletnie osamotnieni...
A wiemy ze system liberalny to system konkurencji i zawisci.Zazdrosc (jeden z glownych grzechow) w tym systemie jest CNOTA...Szatan wszystko odwraca...Czarne jest biale...
No i nalezy wybrac kasa albo jako tako ulozone stosunki z koegami...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136444
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 17:25, 11 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
W sobotnich "Wiadomościach" o godzinie 19.30 nie zobaczymy żadnego z głównych prowadzących.
W tej sytuacji szefowie programu rozpatrują różne scenariusze. Być może "Wiadomości" poprowadzi dziennikarz wydania popołudniowego.
Pojawiły się opinie, że to celowy ruch prezenterów, którzy obawiają się utraty swojej pozycji - pisze "Dziennik.pl".
Nerwowa atmosfera w newsroomie odkąd kierownictwo serwisu zapowiedziało, że w roli prowadzących zadebiutują Piotr Kraśko i Hanna Lis.
>>>>
Czyli ,,gwiazdy''...
Ot i widzicie napisalem j sie spelnia.Najlepszy sposob na klopoty to dac komus duzo kasy i tytul ,,gwiazdy''...
No coz ja sie nie bede wypowiadal bo mi za to nie placa.A tam jak widac bez kasy nie ma jednego ruchu...
Moge tylko powiedziec ze umiejetnosc pracy z ludzmi to jedna z podstaw zarzadzania...
Dlatego ostrzegam wszystkich ktorzy mysla ,,Grunt zeby kolesie zrobili mnie preziem a pozniej juz z gorki''...Niestety? teraz nawet na ,,panstwowym'' trzeba miec kwalifikacje...
I to sa refeleksje ogolne nie zadne tam aluzje do Urbanskiego.Glupota jest doszukiwac sie u mnie aluzji skoro kazdy wie ze wale prosto z mostu i niczego nie zostawiam domyslnosci (bo bym sie zawiodl).
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136444
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 14:14, 30 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Szymon Hołownia odchodzi z "Newsweeka"
religia.tv
Odchodzę z "Newsweeka" - ogłosił dziennikarz Szymon Hołownia na swoim blogu. Jak tłumaczył powodem jest kolejna okładka tygodnika, z którą się nie zgadza.
Tematem najnowszego numeru "Newsweeka" jest sprawa łamania celibatu przez duchownych. Okładka przedstawia księdza w towarzystwie kobiety z dzieckiem. "Tata w sutannie. Jak Kościół toleruje podwójne życie księży" - czytamy na pierwszej stronie.
"Jak można tłuc na okładce, że księża to hipokryci bo mają dzieci? Przecież jak w każdym generalnym sądzie tyle w tym prawdy, co twierdzeniu, że dziennikarze kłamią, politycy to złodzieje, a artyści to prostytutki" - napisał Hołownia. "Celibat to fikcja"? U większości księży, których znam to się nie zgadza, żyją w celibacie i on naprawdę im służy. "Kościół toleruje podwójne życie księży"? Na każdy jeden taki przypadek dam dziesięć, gdy nie toleruje. Mogę do rana cytować dokumenty, inicjatywy, historie. Z pokorą przyjmuję jednak, że ktoś widać ma lepsze rozeznanie w Kościele - dodał dziennikarz.
Hołownia podkreślił, ze decyzję o rezygnacji z pisania do "Newsweeka" podjął sam. "Moi koledzy mają święte prawo robić gazetę jaką chcą. Rozchodzimy się, bo się nie zgadzamy" - wyjaśnił. Podziękował także wszystkim za współpracę. - Dziękuję tym, którzy przez tyle lat sugerowali, że ta cotygodniowa robota może mieć jakiś sens oraz wszystkim tym, którzy zadawali sobie trud, by z tej okazji wyzywać mnie gdzie popadło. Nie wytrzymam pewnie długo bez zmagania się z drugą stroną świata. Coś mi mówi, że znajdziemy się w innym miejscu - zakończył.
>>>>
Istotnie pamietajmy ze dal katolika przebywanie w srodowisku zboczonym i łajdackim zaczyna byc powodem wyrzutow sumienia . Czy ja nie robie zle toleraujac ba zarabiajac na źle moralnym . Juz wystarczy ze pismo czerpie zyski z reklam moralnire obrzydliwych i juz jest dylemat. Po co pracowac w takim srodowisku zla . Te pieniadze nie sa warte tych udrek moralnych bo diabel meczy ... Jest duzo innych czasopism kolorowych w ktorych mozna pracowac . Akurat Lis zrobil tam totalna kloake i ja nawet tego nie cytuje bo nie czytam ...
Sa inne czasopisma rozrywkowe kolorowe itp. gdzie nie wpycha sie na sile takich dewiacji i zboczen ... Pismidlo Lisa to margines ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136444
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 14:04, 01 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
Lis i Hołownia publicznie wymieniają ciosy
Tomasz Lis, redaktor naczelny tygodnika "Newsweek Polska" (Ringier Axel Springer Polska) i Szymon Hołownia, który w weekend zrezygnował z pisania do tej gazety, wymieniają publicznie ciosy.
Hołownia twierdzi, że odszedł z "Newsweeka", bo nie zgadzał się z publikowanymi w nim tekstami. "A to, że sobie odreagujesz i będziesz mnie teraz po chamsku (choć bez nazwiska) wyzywał naprawdę niczego nie zmieni, nie posunie świata ani spraw do przodu" - napisał wczoraj Szymon Hołownia w serwisie NaTemat.pl (jego współwłaścicielem jest Tomasz Lis), w odpowiedzi na tekst Tomasza Lisa pt. "Bez szpagatu", opublikowany w tym samym serwisie, w którym naczelny "Newsweeka" skrytykował postawę Szymona Hołowni.
Hołownia zrezygnował w weekend ze współpracy z "Newsweekiem" w reakcji na opublikowany w ostatnim numerze tygodnika tekst "Nieświęte rodziny", zapowiadany na okładce: "Tata w sutannie. Jak Kościół toleruje podwójne życie księży".
- Po raz kolejny musiałbym napisać felieton, w którym odnosiłbym się krytycznie do publikacji "Newsweeka", więc zrezygnowałem z pracy w tym tygodniku - tłumaczy Szymon Hołownia. W jego ocenie sporny tekst był manifestacją poglądów autorek i kierownictwa redakcji, a nie opisem rzeczywistości. - Autorki podały, że 60 proc. polskich księży utrzymuje kontakty seksualne z kobietami, ale nie dowiadujemy się, o jakiego typu kontakty chodzi, nic nie wiadomo na temat metodologii tych badań - twierdzi Hołownia.
- W artykule opisani są dwaj księża, którzy mają dzieci i jeden z dzieckiem przeniesiony do stanu świeckiego, są też dwaj księża i profesor, którym wydaje się, że to szerszy problem - dodaje. W jego ocenie autorki tekstu Renata Kim i Małgorzata Święchowicz odeszły od zasad warsztatu dziennikarskiego, bo nie przedstawiły zdania drugiej strony i dowodów na poparcie formułowanej tezy.
Gdy te zarzuty Hołownia umieścił na swoim blogu, Tomasz Lis postanowił odpowiedzieć w serwisie NaTemat.pl: "Księża ojcowie? Ależ skąd! To wymysł antyklerykałów. Księżą geje? Ależ skąd, nieprawda, redaktor na etacie oświeconego katolika wam to powie" - napisał. I dalej: "Z całym szacunkiem nie zgłoszę też akcesu do klubu świętoszków i hipokrytów, gotowych zamknąć oczy i uznawać, że jak czegoś nie widzą, to prawdą nie jest. Tzw. znawcy Kościoła, specjalizujący się w kasowaniu z dwóch stron, od zakrystii, jako wzorowi katolicy, i komercji, jako otwarci na liberalny świat i gotowi głosić w nim chwałę Pana".
Zareagowały też autorki spornego artykułu. W rozesłanym wczoraj przez "Newsweek Polska" newsletterze ubolewają, że zamiast poprzestać na krótkim "Adios", Szymon Hołownia próbuje jeszcze podważać intencje redakcji, od której jeszcze niedawno brał pieniądze.
- Szkoda, że w polemice ze mną nikt nie odniósł się argumentów, które napisałem na blogu - ubolewa Szymon Hołownia.
- To absurdalny zarzut, w tekście cytuję naukowca, który pracuje na Uniwersytecie Poznańskim, polegam na jego słowach i cytowanych przez niego wynikach jego własnych badań - mówi Renata Kim. - Rozumiem, że Szymon Hołownia uznał naszą redakcję za zbyt lewicową, szanuję jego decyzję, ale zupełnie nie rozumiem, dlaczego przy okazji podważa kompetencje swoich redakcyjnych koleżanek - mówi Renata Kim. - Bardzo nas to zdenerwowało, więc poprosiłyśmy kolegów z serwisu Newsweek.pl o zamieszczenie naszej polemiki, nawet nie wiedziałyśmy, że została rozesłana w formie newslettera - dodaje Kim.
- Jeśli Szymon Hołownia łudził się, że Tomasz Lis to współczesny Jerzy Giedroyć, to był w głębokim błędzie. Ten konflikt musiał się tak skończyć: naczelny nie toleruje krytyki pracy redakcji - mówi jeden z pracowników "Newsweeka".
- Ta dyskusja to doskonała promocja tytułu prasowego, ale dziennikarstwo to jest tylko z pozoru. Wartościowe dziennikarsko teksty przy tej okazji nie powstają - komentuje Wiesław Godzic ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.
>>>>
Wydaja pismo pornograficzne i jeszczy pyskuja .
60 % cudzolozacych ksiezy ! TOZ TO JAWNE KLAMSTWO !
Znam ksiezy z okolicznych parafii . Sa oni PILNIE OBSERWOWANI PRZEZ MIEJSCOWE PLOTKARY . O ksiadz byl w sklepie o kupil piwo . I tym podobne rewelacje ... Nie ma mowy o jakich kobietach . Widac pisza to idioci nie majacy pojecia o socjologii malej spolecznosci parafialnej i pod jak obserwacja sa ksieza . Nic dziwnego te matoly do kosciola nie chodza z definicji i maja czelnosc klamac ze 60 % ksiezy cudzolozy . To juz nie opinia to jest klamstwo . Falszywe dane . Czyli oszustwo . Nadaje sie na proces karny . Oczywiscie nikogo nie podpuszczam do procesowania sie ... Wolnosc slowa to nie dowolnosc klamstwa jeszcze podlego bo obliczonego na kase . Bo tych gosci w istocie cudzolozenie nie oburza oni tylko chca skandalu bo z niego jest kasa ... A Holownia jak wiemy i tak jest nadzwyczaj delikatny wrecz nie pasuje do takich tepakow o wrazliwosci siekiery ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136444
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 17:38, 04 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
"Wprost": "Załgany" Szymon Hołownia vs. Tomasz Lis.
"Załgany pseudoliberalny, pseudodoktrynalny, dwie piersi ssący, liberalny katolik, kuriozalny dwulicowiec” – to słowa Tomasz Lisa po tym, jak Szymon Hołownia odszedł z "Newsweeka”. A więc wojna? Piotr Najsztub pyta o to Szymona Hołownię.
Hołownia odpowiadając na tak postawione pytanie stwierdza, że ruchy separatystyczne są coraz silniejsze, ale do wojny daleko. - Mieliśmy ostry spór o to, jak pisać o Kościele, i o ostatnią okładkę „Newsweeka” o księżach, którzy mają dzieci.
Zdaniem Hołowni w tekście Lisa najciekawszy jest opis polskiej rzeczywistości, w którym można być albo katobetonem, albo lewakiem neofitą. Jeżeli ktoś nie mieści się w którejś z tych kategorii, jest zakłamany. - Nie kupuję takiego opisu rzeczywistości, człowiek to coś innego niż chmura - dodaje Hołownia.
W dalszej części rozmowy Szymon Hołownia wyjaśnia, że poważnie traktuje sytuację, w której ktoś mówi mu: nie masz racji. - Tylko coraz mniej czasu zajmuje nam przejście z etapu "nie masz racji” do „jesteś głupi” - dodaje. - Ja piszę: "Prawda jest tu, gdzie jest”, kilka tygodni później u Tomka czytam: "Prawda jest, jaka jest”.
>>>>
Ohoho ! Zreszta jak na Lisa to nawet kulturalne obelgi w stylu leninowskim . Tak towarzysz Lenin udawanial swoje racje . Ci zaglani pseudo quasi semi(bynajmniej nie od semitow to slowo tylko od slowa posredni ):
"Załgany pseudoliberalny,
>>>>
Mam wrazenie ze Holownia nie udawal nawet liberala . Po prostu wystepowal w mediach popularnych a to nie znaczy ze sie jest ideologiem liberalizmu . Lisowi zdaje sie ze tylko liberalom wolno w takich mediach wystepowac - taki ,,pluralistyczny''... A jak ktos pracuje a nie jest liberany to jest zalgany i ,,pseudo''...
pseudodoktrynalny,
>>>>
Tego slowa to ja juz nie rozumiem przyznam szczerze ...
dwie piersi ssący,
>>>>
Znaczy jedna Kościoła druga ,,liberalnych mediow'' ??? To znaczy ze oszust bo katolikom nie wolno pracowac w rozrywce i mediach kolorowych ???
liberalny katolik,
>>>>
Pseudo-liberalny jak juz ???
kuriozalny dwulicowiec”
>>>>
Czyli znow ,,dwie piersi ssacy''...
Lis wysmazyl ohydny stalinowski-leninowski atak na ksiezy ze 60 % z nich cudzolozy co jest jawnym oszczerstwem a jak Holownia nie mogl w tej sytuacji pracowac w tej szmacie to obrzucil go bluzgami ...
I tak Holownia dlugo wytrzymal a z tego co wiadze to on lubi ludzi trudno mu sie z nimi rozstawac . Rzecz jasna nie bylo zadnej winy Holowni po prostu Lis robil coraz wieksze szambo i kiedys musial eksplodowac ...
Media moga zejsc juz tak nisko ze katolik juz nie moze w nich pracowac .
W ogole dziw bierze jak Lis moze byc redaktorem naczelnym . To musi byc osoba wyroumiala i cierpliwa majac ludzi rozmaitych z ktorymi trzeba ulozyc wspolprace . Ziejacy nienawiscia osobnik to zaprzeczenie redaktora naczelnego . Taki nadaje sie na readktora pism hitlerowskich stalinowskich islamistycznych gdzie ninawisc jest normalka ale nie mediow normalnych ...
Oczywiscie nas nie cieszy taki stan mediow w Polsce ktore sa czyms . Nie wiadomo czym czym . jakims szolem-biznesem . Bo nie wszystkie media mo\usza byc ,,powazne'' ale wszystkie musza przestrzegac zasad moralnych czyli np rzetelnosci...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136444
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 23:14, 31 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Tomasz Wróblewski tłumaczy publikację "Rzeczpospolitej" o trotylu
"Pochopnie napisaliśmy o odnalezieniu na wraku rządowego tupolewa w Smoleńsku trotylu i nitrogliceryny. To mogły być te składniki, ale nie musiały" - pisze w najnowszym wydaniu "Rzeczpospolitej" jej redaktor naczelny, Tomasz Wróblewski.
>>>>
Malo powiedziane . Najwieksza wpadka gazety od wielu lat ... To co moglo byc a nie musialo ! Lista jest dluga . To mogl byc meteoryt ??? Prawda ? Albo Lord Vader i krazownik imperium przywalil z laserow ??? Prawde powiedziawszy ze cos moglo byc a nie musialo to mamy nieograniczona ilosc mozliwosci . Tylko ze to nie jest dziennikarstwo ...
Odnosząc się do wczorajszej publikacji autorstwa Cezarego Gmyza, w której dziennik podał, że we wraku rządowego Tu-154M, który w 2010 roku rozbił się pod Smoleńskiem, znaleziono ślady materiałów wybuchowych, Wróblewski zadaje szereg pytań.
"Niepokoi nas to, co było głównym przesłaniem wczorajszej publikacji, że dla ostatecznego wykluczenia obecności wybuchowych musimy poczekać jeszcze pół roku" - pisze.
Zastanawia się też nad tym, dlaczego po tak długim czasie Polaków "prześladują" informacje o wybuchu. "Czy szczątki pozostające w Moskwie faktycznie uda nam się kiedyś przebadać? Jakie błędy popełniono przy poprzednich badaniach?" - pyta redaktor naczelny "Rz".
Jak tłumaczy, nie stawia tych pytań, by "zmącić obraz" po mało przejrzystej jego zdaniem konferencji płk. Szeląga, ale żeby zwrócić uwagę na konsekwencje działań prokuratury.
>>>> Czy to naprawde ma nam spedzac sen z powiek ? A moze zadjamy sobie pyatnie - jak przezyc ? Jak znalezc prace ??? To ze Tuski sa nieudolne to zadna nowosc . Tutaj akurat maja alibi . I to mocne . To jest Moskwa . A zatem jeden z najbardziej bandyckich krajow gdzie prawo nie istnieje . Od kogo tam wymagac ? Tam co dzien morduja ... A katastrof jeszcze wiecej ... O czym mowa ...
"Absurdalne zarzuty o zbrodnie, o zdradę można oczywiście przypisywać temperamentowi politycznemu Jarosława Kaczyńskiego, ale można też zapytać o igranie z emocjami. (...) O reagowanie przedstawicieli rządu dopiero po tym, jak wybucha skandal" - czytamy w komentarzu.
????
Skandal z czym ? Bo sie zgubilem ? Niekompetencji Tuska czy Rzeczypospolitej ? Bo tak zarzucac Tuskowi gdy samemu sie robi wpadki to raczej slabo wyglada ...
Sprawa jest zreszta dosc jasna . To mial byc kolejny sensacyjny artykul z cyklu . Bylo juz takich wiele . Ale nieoczekiwanie nastapila megagłupawka medialna . Erupcja szalenstwa ktorej nikt nie przewidywal .
Pamietajmy tez ze red. Wróblewski nie jest tyranem . Nie moze zbaraniac autorom publikacji ktore przygotowali . I ocinac ze NIE BEDZIE . Bo to by byl wrzask ze sluzy Tuskowi ulega naciskom itp. To nie takie proste . Ale teraz red. Wróblewski ma juz z uwagi na ten cyrk wytluamczenie . Nie publikujemy o Smolensku bo bedzie szal . Naprawde dajcie sobie spokoj ze Smolenskiem . Widzicie ze jest sekta . Kazda wzmianka powoduje erupcja szalu bo tak dzialaja sekty gdy sie wchodzi na ich ,,poletko'' . I nic sie nie da odwolac . Teraz bedzie juz trotyl i nitrogliceryna . A wszelkie dementi beda ,,dowodem'' na dzialania siepaczy Tuska .
Zreszta media sie skompromitowaly . Nie wiem na jakiej zasadzie byl ten cyrk ? Bo ,,powazne medium'' Rzeczpospolita ,,doniosla'' ? Nie ma juz ,,powaznych'' mediow ... BBC bredzi ze z Polski nie wraca sie zywym ...
Poza tym ,,cale medium donioslo'' ? Nie jeden konkretny Gmyz . Kazdy wie ze zwolennik PiS . Ja wiem a nie pracuje w mediach . TO GOSCIE Z MEDIOW POWINNI TO WIEDZIEC . A skoro jest stronniczy to nie robi sie wrzasku . Ja rozumiem gdyby Wyborcza doniosla . Ze np znalezli dowody itp. To mozna by uznac ze skoro nie wykazywali entuzjazmu do ,,zamachu'' to cos waznego ich przekonalo . Ale dziwnym tafem ,,znajduja dowody'' tylko fanatyczni wielbiciele PiS . Inni jakos znalezc nie moga ...
Oczywiscie pominmy brednie o ,,ogolnym spisku'' bo wiemy dobrze ze tabloidy nie wyznaja zadnych innych wartosci niz sensacja . A gdyby im wpadl jakis dowod to by roztrabily natychmiast . Ale nie ma prostu .
A czujniki ???
Badzmy powazni . Przeciez katastrofa oznacza spalenie roznych plastikow tworzyw sztucznych blach itp . To wszystko sie stopilo starlo , nastapily reakcje chemiczne . Powstaly jakies zwiazki ...
Detektor rzecz jasna pika co jakis czas . Tylko co z tego ?
Wezmy samochod z instalacja antypozarowa . Ktos zapala papierosa a tu alarm . Czy to oznacza zamach na ten samochod ? Trotyl ? Nie alarm + papieros . Wykrywacz to urzadzenie a nie ostota myslaca ... Reaguje na impuls BEZROZUMNIE .Czlowiek po to ma rozum aby ocenil sytuacje . A nie wrzeszczal ze skoro wykrywacz wykryl to zamach tak jakby wykrywacz mial myslec za czlowieka . Ludowi nieobeznanemu z technika mozna wciskac jak dzikusom traktownie detektorow jak bozkow . Ale minimalne pojecie o technice wystarczy . Wykrywacz ma nam pomoc wykryc cos a nie zastapic rozum . Iles tam wskazan wykrywacza zawsze bedzie bledna . Albo prawidlowa ale nie o to nam chodzi ...
A jak samolot zawiera pelna game pierwiastkow bo nowoczesny ma duzo roznych urzadzen to wykryc mozna wszystko . Chodzi o natezenie a nie czy cos jest . Czy stezenie przewyzsza znaczaco normalny poziom . I DLACZEGO ! Wszak np. gdy jaks zaklad w poblizu zadymi czyms tam to to cos sie osadzi i bedzie wyzsze stezenie . Tylko ze to nie jest dowod na nic ... Widzimy ze badania musza trwac i trzeba wykluczyc MNOSTWO czynnikow . O kazdej dziedzinie trzeba miec pojecie . A tu brak pojecia + obled ... Stad takie artykuly sa obledne . Skoro sam autor nie wie o czym pisze a staeje sie ,,autorytetem'' w sprawie . Wypadalo by skonsultowac chocby z ludzimi od takich badan jak one wygladaja . Czy mozna tak hop siup zbadac i orzec ... A i oni nie sa wszechwiedzacy .
Przeciez gdy zpaytamy hitoryka na temat wojen Eskimosow z Indianami a on nie ma o tym pojecia to coz wam powie ? On historyk np. od Arabów ... Tak samo i ekspert nie powie o sprawie ktorej nie badal ... Na odleglosc ? To jest chemia a wiec akurat nauka scisla . I substancja moze byc moze jej nie byc i ma konkretne stezenie . Tylko ten co badal wie . Inny nawet ekspert moze tylko wierzyc-niewierzyc ...
Czyli biorac pod uwage obszar niepewnosci urzadzanie medialnej histerii ogolnokrajowej ,,bo czegos nie mozna wykluczyc'' pokazuje dno tych mediow ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136444
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 15:34, 01 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Redaktor naczelny "Rzeczpospolitej" Tomasz Wróblewski oddał się do dyspozycji kierownictwa
Redaktor naczelny dziennika "Rzeczpospolita" Tomasz Wróblewski oddał się do dyspozycji Rady Nadzorczej firmy wydającej gazetę. Do decyzji RN będzie na urlopie, obowiązki szefa redakcji przekazał swojemu zastępcy Andrzejowi Taladze.
O takiej decyzji poinformował Wróblewski w oświadczeniu na stronie internetowej dziennika:
"W zaistniałej sytuacji, mając na względzie dobre imię 'Rzeczpospolitej', poinformowałem zarząd, że oddałem się do dyspozycji Rady Nadzorczej wydawnictwa 'Presspublica. Do najbliższego posiedzenia Rady Nadzorczej przebywać będę na urlopie. Obowiązki kierowania redakcją powierzam mojemu zastępcy red. Andrzejowi Taladze" - napisał Wróblewski.
Przez trotyl i nitroglicerynę
We wtorek "Rzeczpospolita" napisała, że śledczy na wraku samolotu Tu-154M w Smoleńsku znaleźli ślady trotylu i nitrogliceryny.
Prokuratura wojskowa zaprzeczyła, że są takie ustalenia, wskazała, że znalezione ślady mogą oznaczać obecność substancji wysokoenergetycznych, ale też ślady wielu innych substancji. Dopiero badania laboratoryjne będą mogły być podstawą do twierdzenia o istnieniu bądź nieistnieniu śladów materiałów wybuchowych - replikowała prokuratura.
Kim jest Tomasz Wróblewski?
Tomasz Wróblewski ma 53 lata, od roku jest szefem Rzeczpospolitej - objął funkcję w październiku 2011 r. Wcześniej kierował tygodnikiem "Newsweek", był też szefem "Dziennika Gazeta Prawna" i magazynu "Profit".
Właścicielem 100% Presspubliki jest Grzegorz Hajdarowicz, właściciel spółki Gremi Media. Presspublica wydaje m.in. "Rzeczpospolitą", tygodnik "Uważam Rze", jest też właścicielem portali internetowych (m.in. rp.pl).
.....
Bez przesady . Owszem wpadka byla ale przeciez w sensie takim ze mamy nienormalna sytuacje w kraju i obled a nie ze gazeta pogwalcila standardy . Raczej brak wyczucia . Ale te gazety sa swego rodzaju wspolnotami redaktorow a nie wojskiem na rozkaz . Zatem szef jest pierwszy wsrod rownych a nie tyranem .To oznacza ze nie ponosza takiej odpowiedzialnosci jak przelozony . Poza tym red. Wroblewski dobrze prowadzi te gazety . Czyli Rz i DGP sam czesto je cytuje . Zwolnienie go bylooby strzalem w stope . To takich kolesi jak prezes nalezy sie pozbyc a tacy jak red . wlasnie powinni zostac...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Czw 15:34, 01 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136444
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 15:27, 02 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Lindenberg: Redakcja "Rz" się nie przejęzyczyła. Oni ewidentnie przynajmniej trzy razy skłamali
- Nie jest tak, że redakcja "Rzeczpospolitej" się przejęzyczyła. Ewidentnie w dwóch tekstach przynajmniej trzy razy skłamali - dowodzi w wywiadzie dla wyborcza.pl Grzegorz Lindenberg, jeden z twórców "Gazety Wyborczej" i "Super Expressu".
Lindenberg odnosi się tym samym do ostatniej publikacji Cezarego Gmyza, który na łamach "Rz" podał informację o znalezieniu materiałów wybuchowych w prezydenckim Tu-154M.
Tym rewelacjom zaprzeczyła Wojskowa Prokuratura Okręgowa, a redaktor naczelny "Rz" oddał się do dyspozycji zarządu. Autor tekstu zapowiedział, że nie wycofa się ze swojego zdania i będzie bronił swoich informatorów.
Lindenberg pytany, czy "Rz" powinna przeprosić za swoją publikację twierdzi, że dziennik powinien wyjaśnić, jak powstały teksty na temat trotylu w samolocie, który rozbił się w 2010 roku pod Smoleńskiem.
- Nie chodzi o jeden tekst z wtorku, tylko o dwa bardzo podobne z tego samego wydania na 1 i 5 stronie. I o dwa teksty z następnego dnia oraz wycofywanie się z przyznania do pomyłek. Redakcja powinna wyjaśnić, dlaczego nie była w stanie przyznać się do błędu i dlaczego cały czas się wykręcała - mówi wyborczej.pl.
Jak zaznacza, redakcja gazety wcale się nie przejęzyczyła, tylko "ewidentnie skłamała".
- W pierwszym tekście Cezarego Gmyza kłamali, że Seremet ich wersję akceptuje. Drugiego dnia w tekście Gmyza są dwa kłamstwa: jedno o tym, że rosyjscy eksperci będą badać próbki (...). I drugie, że płk Szeląg stwierdził, iż dotychczas żadne badania pod kątem obecności materiałów wybuchowych nie były przeprowadzane. Nieprawda, bo badania były robione przez komisję Millera - podkreśla w rozmowie z serwisem wyborcza.pl.
- Uważam, że te publikacje to największy skandal w polskich mediach w ciągu ostatnich 10 lat, a może i dwudziestoleciu. Nie pochopność, ale upieranie się przy materiale, który jest skandalicznym naciąganiem i kłamstwem przez mnożenie kolejnych kłamstw - twierdzi Lindenberg. Wyjaśnia też, że oprócz przeprosin i wyjaśnień, z pracą pożegnać powinien się zarówno autor tekstu i osoba odpowiedzialna za publikację tego tekstu.
>>>>
Nie oni tylko on jeden Gmyz ... I nie robmy sobie kpin ze te artykuly to ,,najwiekszy skandal medialny'' 20lecia . Smiechu warte . W sytucji tylu afer i wrecz przestepstw w kraju . Jest to wpadka . Bo taka pisanina gdyby byla w Gupolu to nikt by sie tym nie przejal . Wiadomo jaki tam ,,poziom'' ale to jest Rz . I stad szok . Na ogol jest tam wysoki poziom z wyjatkiem osbnikow smolenskich ... No a poza tym moze pogadajmy o Wyborczej co ? O tych ,,artykulach'' przedstawiajacych Polakow jako psychopatycznych mordercow ktorym Hitler nie byl potrzebny bo juz dawno przescigneli go w zbrodniach . Polakow polujacych tylko kogo by tu zamordowac . Wszak ten psychopatyczny belkot wypelnial ongi kolejne numery Wyborczej ...
Zreszta kalsyczna mowa nienawisci w stylu Hitlero ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136444
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:44, 02 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Komisja zbada okoliczności
publikacji artykułu w
"Rzeczpospolitej"
Osoby odpowiedzialne za ukazanie
się artykułu "Trotyl we wraku
tupolewa" poniosą daleko idące
konsekwencje, jeżeli okaże się, że
wprowadziły czytelników w błąd -
poinformowali Rada Nadzorcza i
właściciel dziennika
"Rzeczpospolita" Grzegorz
Hajdarowicz.
"Jesteśmy przekonani, że w
przypadku potwierdzenia źródeł
informacji oraz zasadności
publikacji powinniśmy chronić
zarówno źródła osobowe, jak i
samych dziennikarzy. Jednak jeśli
okaże się, że nie dochowano
standardów wykonywania zawodu
dziennikarza, a tym samym
wprowadzono w błąd czytelników
'Rzeczpospolitej', osoby za to
odpowiedzialne poniosą daleko
idące konsekwencje" - czytamy w
oświadczeniu opublikowanym w
piątek na stronie internetowej
"Rzeczpospolitej".
We wtorek "Rzeczpospolita" w
artykule "Trotyl we wraku
tupolewa" napisała, że śledczy na
wraku samolotu Tu-154M w
Smoleńsku znaleźli ślady trotylu i
nitrogliceryny.
Członkowie Rady Nadzorczej i
Hajdarowicz poinformowali, że
postępowanie wyjaśniające w
sprawie publikacji już się
rozpoczęło.
Hajdarowicz oraz członkowie Rady
Nadzorczej, Dorota Hajdarowicz,
Marek Dworak i Jarosław Knap,
napisali też, że w ciągu
najbliższych dni z najwyższą
starannością zbadają wszystkie
aspekty związane z publikacją, a
wyniki swoich prac przedstawią
opinii publicznej.
Po publikacji artykułu prokuratura
wojskowa zaprzeczyła ustaleniom
dziennika. Wskazała, że znalezione
ślady mogą oznaczać obecność
substancji wysokoenergetycznych,
ale też ślady wielu innych
substancji. Według prokuratury
dopiero badania laboratoryjne
będą mogły być podstawą do
twierdzenia o istnieniu bądź
nieistnieniu śladów materiałów
wybuchowych.
W związku z kontrowersjami, jakie
wywołała publikacja, redaktor
naczelny dziennika
"Rzeczpospolita" Tomasz
Wróblewski oddał się w środę do
dyspozycji Rady Nadzorczej. Do jej
decyzji będzie na urlopie.
Wróblewski przekazał obowiązki
szefa redakcji swojemu zastępcy
Andrzejowi Taladze.
Grzegorz Hajdarowicz, właściciel
spółki Gremi Media, jest
właścicielem 100 proc.
Presspubliki, która wydaje m.in.
dziennik "Rzeczpospolita",
tygodnik "Uważam Rze", jest też
właścicielem portali
internetowych.
Publikacja "Rzeczpospolitej"
spowodowała poważne poruszenie na
scenie politycznej. Prokuratura
wojskowa zaprzeczyła rewelacjom
gazety. Autor tekstu Cezary Gmyz
utrzymuje, że jego tekst jest rzetelnie
udokumentowany i odrzuca krytykę.
...
Skonczy sie albo zostawieniem Gmyza albo wywaleniem . Wtedy albo bedzie meczennikiem ,,za prawde" albo ,,udowodnia ze mial racje bo nic mu nie mogli zarzucic czyli trotyl byl" . Jak widac z gory wiadomo co powiedza . Wiadomo bo tak przebiega psychopatia . Najlepiej niech zostanie ale patrzec mu na rece jak dziecku .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136444
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:19, 05 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Cezary Gmyz zwolniony z "Rzeczpospolitej"?
Cezary Gmyz, autor głośnego artykułu "Trotyl we wraku tupolewa" opublikowanego w "Rzeczpospolitej" zakończył współpracę z gazetą - poinformowała niezależna.pl. Sama gazeta nie opublikowała jeszcze żadnego oficjalnego oświadczenia.
- Miałem wrażenie, że decyzja została podjęta jeszcze przed posiedzeniem Rady Nadzorczej, dlatego jeszcze w zeszłym tygodniu złożyłem rezygnację. Nie została ona jednak przyjęta, ale dzisiaj zwolniono mnie dyscyplinarnie. Rozmawiając z Radą Nadzorczą wydawnictwa wiedziałem, że decyzja została podjęta znacznie wcześniej - czytamy na łamach serwi wypowiedź Cezarego Gmyza.
Wcześniej na stronie internetowej gazety opublikowano oświadczenie, w którym jest mowa o wyciągnięciu konsekwencji personalnych. "Jesteśmy przekonani, że w przypadku potwierdzenia źródeł informacji oraz zasadności publikacji powinniśmy chronić zarówno źródła osobowe, jak i samych dziennikarzy. Jednak jeśli okaże się, że nie dochowano standardów wykonywania zawodu dziennikarza, a tym samym wprowadzono w błąd czytelników »Rzeczpospolitej«, osoby za to odpowiedzialne poniosą daleko idące konsekwencje" - czytamy na stronie internetowej "Rzeczpospolitej".
We ubiegły wtorek "Rzeczpospolita" w artykule "Trotyl we wraku tupolewa" napisała, że śledczy na wraku samolotu Tu-154M w Smoleńsku znaleźli ślady trotylu i nitrogliceryny.
Po publikacji artykułu prokuratura wojskowa zaprzeczyła ustaleniom dziennika. Wskazała, że znalezione ślady mogą oznaczać obecność substancji wysokoenergetycznych, ale też ślady wielu innych substancji. Według prokuratury dopiero badania laboratoryjne będą mogły być podstawą do twierdzenia o istnieniu bądź nieistnieniu śladów materiałów wybuchowych.
W związku z kontrowersjami, jakie wywołała publikacja, redaktor naczelny dziennika "Rzeczpospolita" Tomasz Wróblewski oddał się do dyspozycji Rady Nadzorczej. Do jej decyzji będzie na urlopie. Wróblewski przekazał obowiązki szefa redakcji swojemu zastępcy Andrzejowi Taladze.
Grzegorz Hajdarowicz, właściciel spółki Gremi Media, jest właścicielem 100 proc. Presspubliki, która wydaje m.in. dziennik "Rzeczpospolita", tygodnik "Uważam Rze", jest też właścicielem portali internetowych.
>>>>
Czyli meczennik za ,,prawde'' bedzie ... Nowy kult ... Ostrzegalem przed takim wyjsciem ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136444
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:37, 06 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Cezary Gmyz, Tomasz Wróblewski, Bartosz
Marczuk i Mariusz Staniszewski zwolnieni z
"Rzeczpospolitej"
W związku z publikacją "Trotyl we wraku
tupolewa" Rada Nadzorcza Presspubliki
rekomendowała zarządowi odwołanie red.
naczelnego "Rz" Tomasza Wróblewskiego, jego
z-cy Bartosza Marczuka, szefa działu
krajowego Mariusza Staniszewskiego oraz red.
Cezarego Gmyza. - Tekst nie powinien się
nigdy w takiej formie ukazać w
"Rzeczpospolitej" - oświadczył prezes zarządu
Presspubliki.
"Rada Nadzorcza oraz właściciel wydawnictwa
Grzegorz Hajdarowicz po przeprowadzonym
postępowaniu uznają, że dziennikarze związani z
publikacją nie mieli podstaw do stwierdzenia, iż
we wraku tupolewa znaleziono ślady trotylu i
nitrogliceryny. Tekst uznajemy za nierzetelny i
nienależycie udokumentowany" - napisała Rada
Nadzorcza wydawnictwa Presspublica w
oświadczeniu opublikowanym na stronie rp.pl.
"Pan redaktor Cezary Gmyz pomimo
wcześniejszych zapewnień nie przedstawił żadnych
oświadczeń stwierdzając, że informatorzy
odmówili złożenia dokumentów. Niezależnie od
tego, co ustali prokuratura, na obecnym etapie
wiedzy publikowanie tytułu 'Trotyl na wraku
tupolewa' było ogromnym nadużyciem" - czytamy
w oświadczeniu.
Osobne oświadczenie w tej sprawie wydał prezes
zarządu Presspubliki. Hajdarowicz ocenił, że tekst
Gmyza "nie powinien się nigdy w takiej formie
ukazać w "Rzeczpospolitej".
"Z przeprowadzonego przeze mnie i Radę
Nadzorczą postępowania wyjaśniającego wynika,
że nie był on w ogóle udokumentowany.
Informacje uzyskane przez dziennikarzy o
cząstkach wysokoenergetycznych powinny być
przekazane rzetelnie, bez nadinterpretacji i
uprzedzania wyników badań i analiz. Ogromnym
nadużyciem był też sam tytuł artykułu" - napisał
Hajdarowicz.
"Za błędne decyzje trzeba ponosić konsekwencje,
stąd dymisje i zwolnienia dyscyplinarne w
redakcji. Od dzisiaj tak będzie zawsze.
Zapewniam, że zrobię wszystko, co możliwe, aby
taka sytuacja nigdy więcej się nie powtórzyła, aby
to, co będziemy publikować w "Rzeczpospolitej",
było zawsze wiarygodne, rzetelne, przemyślane i
sprawdzone. Wiarygodność musi być naszą
najwyższą wartością. Jeszcze raz wszystkich
przepraszam" - napisał Hajdarowicz w
oświadczeniu przesłanym PAP.
Jak powiedziała PAP Hanna Wawrowska -
pełnomocniczka zarządu Presspubliki, wydawcy
"Rzeczpospolitej", zarząd spółki zbierze się w
środę; wtedy można oczekiwać kolejnych decyzji
co do przyszłości kierownictwa tytułu.
Rada Nadzorcza "Rz" dodaje, że odpowiedzialność
za tekst ponosi zawsze redaktor naczelny.
Rekomenduje rozwiązanie umów z redaktorem
naczelnym Tomaszem Wróblewskim, redaktorem
Cezarym Gmyzem, szefem działu krajowego
Mariuszem Staniszewskim i zastępcą redaktora
naczelnego Bartoszem Marczukiem.
Gmyz odpowiada
Odnosząc się do oświadczenia RN, Gmyz napisał
na Twitterze, że "bardzo łagodnie rzecz ujmując,
wydawca "Rzeczpospolitej" w oświadczeniu mija
się z prawdą".
- Miałem wrażenie, że decyzja została podjęta
jeszcze przed posiedzeniem Rady Nadzorczej,
dlatego jeszcze w zeszłym tygodniu złożyłem
rezygnację. Nie została ona jednak przyjęta, ale
dzisiaj zwolniono mnie dyscyplinarnie.
Rozmawiając z Radą Nadzorczą wydawnictwa,
wiedziałem, że decyzja została podjęta znacznie
wcześniej - powiedział portalowi niezalezna.pl
Cezary Gmyz.
"To mogły być te składniki, ale nie musiały"
W ubiegłym tygodniu "Rzeczpospolita" podała, że
polscy prokuratorzy i biegli, którzy ostatnio
badali wrak w Smoleńsku, odkryli na nim ślady
materiałów wybuchowych - trotylu i
nitrogliceryny. Zaprzeczył temu płk Ireneusz
Szeląg, szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w
Warszawie. - Powołani przez prokuraturę biegli
nie stwierdzili obecności na wraku tupolewa
trotylu żadnego innego materiału wybuchowego -
oświadczył.
Dodał, że szczątki wraku zbadano tzw.
spektrometrami ruchliwości jonów pod kątem
obecności związków chemicznych mogących
stanowić materiały wysokoenergetyczne, w tym
wybuchowe; pobrano próbki. - Dopiero badania
laboratoryjne będą mogły być podstawą do
twierdzenia o istnieniu bądź nieistnieniu śladów
materiałów wybuchowych - podkreślił Szeląg.
Całościowa opinia polskich biegłych może być
gotowa nawet za pół roku.
- To mogły być te składniki, ale nie musiały -
oświadczyła redakcja "Rz", zaznaczając: "a jednak
nie można wykluczyć materiałów wybuchowych".
Wpolityce.pl donosi, że szykuje się protest
dziennikarzy w obronie zwolnionych kolegów. W
tej chwili w siedzibie redakcji trwa spotkanie z
pracownikami.
......
Szok ! Co to ma byc ? Czystka stalinowska . Demolka redakcji . O jeden glupi artykul ? Mimo ze poziom redakcji nalezal do najwyzszych w kraju ? Mimo ze inne media zapachane sa bredniami . To jest dopiero skandal .Przekraczajacy brednie o trotylu .
Jak widzicie debile zostaja a zwalniaja rozsadnych . Koszmar .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136444
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:41, 06 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Cezary Gmyz: podtrzymuję wszystkie swoje
ustalenia
- Podtrzymuję wszystkie swoje ustalenia.
Źródła informacji na których się oparłem były
bardzo wiarygodne, sprawdzone wielokrotnie.
Dziś wiem o wiele więcej, dziś pewne rzeczy
bym uzupełnił. Ale tekst się broni i będzie się
bronił - zapewniał w wywiadzie dla portalu
wpolityce.pl autor tekstu "Trotyl na wraku
tupolewa", Cezary Gmyz. Decyzją Rady
Nadzorczej Presspubliki dziennikarz został
zwolniony z "Rzeczpospolitej".
Dziennikarz uważa, że oświadczenie Rady
Nadzorczej Presspubliki w sprawie jego zwolnienia
"zawiera szereg błędów i nieścisłości". - A po
ludzku rzecz ujmując kłamstw, które nie mają nic
wspólnego z rzeczywistością. Jak to przeczytałem
byłem zdumiony, choć już nawet nie zdruzgotany
- powiedział Gmyz.
Dopytywany o szczegóły opowiadał, że podczas
posiedzenia rady czuł się, "jak na komisji
weryfikacyjnej wyrzucającej dziennikarzy z pracy
w stanie wojennym". Mówił także, że podczas
rozmowy z członkami rady "miał silne wrażenie,
że decyzja o jego wyrzuceniu została podjęta
wcześniej, zanim jeszcze wstąpił przed radą".
Dziennikarz oświadczył, że chciał rozstać się z
"Rzeczpospolitą" po dżentelmeńsku, ale "to, co
zrobiono publikując to oświadczenie, zmusza go
do obrony dobrego imienia i walki prawnej".
.......
Oczywiscie nie popieramy prawa Gmyza do bredni pozwalajacych prezesowi obrzucac kalem niewinne osoby . Ale robienie rozwalki redakcji o jedna wpadke to skandal medialny .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136444
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:44, 06 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Leszek Miller: redakcja "Rzeczpospolitej"
wyciągnęła wnioski i poszła o krok za daleko
- Redakcja „Rzeczpospolitej” wyciągnęła
wnioski i poszła o krok za daleko. A
dziennikarze, którzy w tym przekazie
uczestniczyli, ponieśli konsekwencje –
powiedział Leszek Miller w Radiu ZET,
komentując zwolnienie z „Rzeczpospolitej”
osób odpowiedzialnych za publikację artykułu
„Trotyl na wraku tupolewa”.
– Biedaczek – tym jednym słowem Miller
skomentował wczorajszy wywiad Andrzeja
Seremeta dla Radia ZET, w którym szef
prokuratury mówi, że „czuje się zmanipulowany
przez redaktora naczelnego „Rz” ”. –
Przypuszczam, że redaktor naczelny przyszedł i
zapytał, czy informacje, które posiada, można
uznać za prawdziwe. Nie wiem jaka była
odpowiedź, ale przypuszczam, że prokurator
generalny powiedział, że to nie są informacje
prawdziwe – powiedział Miller.
Monika Olejnik uściśliła, że prokurator starał się
skłonić naczelnego „Rz” do publikacji stanowiska
prokuratury wraz z tekstem i zapytała o ocenę
postępowania prokuratury w tej sprawie. – Jestem
rozczarowany postawą rządu i prokuratury. Rząd
jest pasywny, a prokuratura jest w swoim
informowaniu niejednoznaczna – odpowiedział
Miller.
....
Nawet milujacy wolne media lub czaspopisma Miller sie oburza . Pewnie to gra o sympatie mediow ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136444
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:51, 06 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Według zapowiedzi pełnomocniczki zarządu
Presspubliki Hanny Wawrowskiej, kolejnych
decyzji co do przyszłości szefostwa redakcji
"Rzeczpospolitej" można oczekiwać w najbliższych
dniach. Do tego czasu pracami redakcji kieruje
dotychczasowy wicenaczelny Andrzej Talaga.
......
Aha ! To dopiero pierwsza tura czystek !?
W serwisie wPolityce.pl zamieszczono apel o
poparcie dla Cezarego Gmyza, który stracił pracę
w "Rzeczpospolitej" w związku z
ubiegłotygodniową publikacją "Trotyl na wraku
tupolewa". Na jutro planowana jest pikieta pod
warszawską redakcją "Rzeczpospolitej" "dla
sprawy wolności prasy i wolności słowa w
Polsce". Zwołali ją "przyjaciele i sympatycy"
Cezarego Gmyza.
Oświadczenie Centrum Monitoringu Wolności
Prasy SDP
"Wyrażamy oburzenie brakiem solidarności
dziennikarskiej ze strony części koleżanek i
kolegów dziennikarzy wobec Cezarego Gmyza,
Bartosza Marczuka, Mariusza Staniszewskiego i
Tomasza Wróblewskiego zwolnionych z redakcji
„Rzeczpospolitej”, w związku z ostatnimi
publikacjami tego dziennika poświęconymi
katastrofie smoleńskiej" - głosi oświadczenie
Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP wysłane
Wirtualnej Polsce.
"Fakt, że duża część kolegów i koleżanek
dziennikarzy wydała medialny wyrok na Cezarego
Gmyza bez weryfikacji faktów, a zarazem w
sytuacji, w której bardzo poważne nieścisłości
(także przy opisywaniu katastrofy smoleńskiej)
zdarzały się i ich redakcjom, jest ponurym
obrazem złej kondycji i stopnia upolitycznienia
polskiego dziennikarstwa" - czytamy w
oświadczeniu.
Oświadczenie Zarządu Głównego SDP
Oświadczenie w tej sprawie wydał także Zarząd
Główny Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
"Zwolnienie redaktora naczelnego
'Rzeczpospolitej', jego zastępcy, szefa działu
krajowego oraz czołowego dziennikarza śledczego
uznajemy ze względu na konsekwencje tego kroku
za naruszenie kruchej równowagi na rynku
dzienników ogólnopolskich" - czytamy w
oświadczeniu SDP.
"Po decyzjach, jakie Grzegorz Hajdarowicz podjął
5 listopada br. oraz zapoznaniu się z
argumentacją, jakiej użył, by je uzasadnić,
uważamy, że niezależność redakcji została skrajnie
zagrożona. W naszej opinii wizerunek i marka
'Rzeczpospolitej' najbardziej ucierpiały na
naciskach, jakimi jej dziennikarze zostali poddani
przez właściciela" - dodaje zarząd SDP.
Zarząd SDP podkreśla, że reporter, który uzyskał
wiedzę o prowadzonych badaniach, nie może
zwlekać z opublikowaniem ich i przedstawieniem
opinii publicznej. "Nie musi czekać, aż stosowne
instytucje wydadzą oficjalne oświadczenie. Jeżeli
posiadane informacje pochodziły z niezależnych
źródeł, to tym samym dochował rzetelności
dziennikarskiej. W takiej sytuacji kluczowa jest
ochrona źródeł informacji i wsparcie ze strony
macierzystej redakcji" - głosi oświadczenie.
Według zarządu SDP, działania podjęte przez radę
nadzorczą i właściciela wydawnictwa Presspublica
wobec Cezarego Gmyza to "naruszenie
obowiązujących w wolnych i niezależnych
mediach zasad postępowania wobec dziennikarzy
śledczych". "Próbę wymuszenia na autorze
ujawnienia jego informatorów oraz szczegółów
śledztwa uznajemy za niedopuszczalną" - czytamy
w oświadczeniu.
.....
Jako czytelnik popieram . Reakcja wladz jest nieadekwatna i nieproporcjonalna do sprawy . To jakas masowa masakra represyjna jakby w redakcji odkryto pranie kasy mafii czy handel narkotykami a nie jeden czy nawet kilka dziwnych artykulikow . To lamie wszelkie normy !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136444
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 21:59, 06 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Kto nowym naczelnym "Rzeczpospolitej"?
Ruszyła giełda nazwisk potencjalnych kandydatów na stanowisko redaktora naczelnego "Rzeczpospolitej". W tym kontekście wymienia się m.in. Bogdana Rymanowskiego z TVN24, Marka Zieleniewskiego, byłego wicenaczelnego "Wprost" i Piotra Gabryela, który kierował tym tygodnikiem w latach 2006-2007 - donosi dziennik.pl.
W redakcji trwają podobno gorączkowe rozmowy na temat przyszłości dziennika i nowego redaktora naczelnego. - Nikt nie podejrzewał tak dramatycznego rozwoju wydarzeń. Dopiero zaczynamy sondować rynek - komentuje w rozmowie z serwisem dziennik.pl członek rady nadzorczej Presspubliki Jarosław Knap.
Z informacji dziennika.pl wynika, że Bogdan Rymanowski odmówił przyjęcia propozycji ze względu na Cezarego Gmyza. Miał domagać się przywrócenia dziennikarza do pracy.
Według zapowiedzi pełnomocniczki zarządu Presspubliki - wydawcy "Rzeczpospolitej" - Hanny Wawrowskiej, kolejnych decyzji co do przyszłości szefostwa redakcji gazety można oczekiwać w najbliższych dniach.
....
Teraz maja problem .Odmawiaja im bo faktycznie wziac teraz redaktorstwo to cos jak byc hiena . Moze Urban albo Kotlinski ? Ci na to pojda ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136444
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:26, 08 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Do Smoleńska zabrano urządzenie, które wykrywa tylko materiały wybuchowe?
Przenośny detektor MO-2M, który miał zostać zabrany przez ABW do Smoleńska, nie jest urządzeniem, które wykrywa wszystkie materiały wysokoenergetyczne. Jednak nie chodzi o wszystkie substancje, ale te które pochodzą z detonacji materiałów wybuchowych - czytamy na fakt.pl.
Prezes firmy Korporacja Wschód Sp. z o.o., który wyposażał polską policję w swój sprzęt powiedział, że spektrum substancji poddanych detekcji specjalnie zostało zawężone, by urządzenie pokazywało tylko pary materiałów wybuchowych. - Wycięliśmy więc np. azotan amonu, którego można użyć do wybuchu, ale potrzebna byłaby tu duża ilość substancji - tłumaczy.
W opisie urządzenia można przeczytać, że stosuje się go m.in. przy kontroli bagażu, bagażu ręcznego, ubrań itp. w portach lotniczych, w pociągach, na obecność materiałów wybuchowych. Detektor poddaje analizie zassane powietrze z powierzchni danego obiektu.
Pułkownik Ireneusz Szeląg poinformował, że wszystkie szczątki wraku zbadano tzw. spektrometrami ruchliwości jonów pod kątem obecności związków chemicznych mogących stanowić materiały wysokoenergetyczne. Wyniki tych badań mamy poznać dopiero za pół roku.
.....
Wreszcie ktos sie pofatygowal i zapytal jak dziala . Podkreslic trzeba ze chodzi nie tylko o substancje ale i o ich stezenie . Przeciez takie detektory np po Nowym Roku wykryja wam wszedzie te substancje od petard itp. to nie oznacza zamachow . Poza tym paliwo lotnicze to substancja wybuchowa i zostanie wykryta . Ochrona mogla miec bron a to oznacza materialy wybuchowe . Nitrogliceryna wystepuje w lekach na serce a tam bylo duzo osob starszych . Zatem nic nie znaczy samo wykrycie . Trzeba ustalic skad sie wziela i czy jest jej odpowiednio duzo .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136444
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 17:34, 09 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Tomasz Wróblewski ujawnia kulisy powstawania tekstu o trotylu w "Rzeczpospolitej"
- Prawdą jest oczywiście, że nie mieliśmy ekspertyz, żadnych dokumentów w ręku, dlatego nie wyobrażałem sobie publikacji tekstu w momencie, w którym Czarek się z nim pojawił. Potrzebna była weryfikacja - mówi w opublikowanym na Youtubie nagraniu były już redaktor naczelny "Rzeczpospolitej" Tomasz Wróblewski. - Seremet ani razu nie zasugerował, że te cząsteczki mogą wskazywać na inne pochodzenie, niż materiał wybuchowy - twierdzi Wróblewski.
- Kogoś może zaskoczyć, że człowiek, który dopuścił do druku tekst nazywany największym skandalem medialnym w ostatnim dziesięcioleciu chce teraz mówić o wartościach, o granicach przyzwoitości w mediach, w ogóle o przyzwoitości. Niech tekst "Trotyl na Tupolewie" będzie takim case study, dla tych, którzy oczywiście chcą to studiować, dla tych, którzy żyją z rzucania przymiotnikami, metkowania swoich przeciwników, ale też dla całej reszty, nas wszystkich, która szuka tutaj jakiegoś sensu - mówi Wróblewski.
- Informacje o ustaleniach prokuratorów w Smoleńsku mieliśmy tydzień przed publikacją. Czarek Gmyz kontaktował się ze swoimi źródłami w prokuraturze, zapewniał, że te źródła są w pełni wiarygodne. To nie był początkujący autor - mówi Wróblewski.
- W historii Czarka znaliśmy nie tylko jego, ale i najważniejsze nazwiska osób, z którymi rozmawiał. Prawdą jest oczywiście, że nie mieliśmy ekspertyz, żadnych dokumentów w ręku, dlatego nie wyobrażałem sobie publikacji tekstu w momencie, w którym Czarek się z nim pojawił. Potrzebna była weryfikacja - wyjaśnia.
- Ja nie wierzyłem i nie wierzę w zamach, ale taki dziennikarski instynkt, niepokój nie pozwalał mi bagatelizować takiej informacji. To takie uczucie, które nam dziennikarzom, każe przyglądać się nawet najbardziej sensacyjnej plotce. Zadawać dodatkowe pytania bez względu na to jakie mogą być odpowiedzi i takich odpowiedzi konsekwencje. Już po wybuchu całej afery pojawiły się pytania - ale po co w ogóle było w tym grzebać? "Gazeta Wyborcza" pisała, to było chyba jeszcze przed naszym tekstem "przecież wszystko zostało wcześniej ustalone, zamachu nie było, niech nawet Tusk to głośno powie i zamknie te spekulacje. Nie wiem czy do autorki docierały plotki o nowych odczytach prokuratorów, a jeżeli wiedziała, to czy zabrakło jej tej dziennikarskiej ciekawości, czy może podporządkowała ją poczuciu odpowiedzialności - zastanawia się były redaktor naczelny "Rzeczpospolitej".
Wróblewski opowiada również o spotkaniu z Prokuratorem Generalnym, Andrzejem Seremetem. - Prokurator Seremet od początku był zdenerwowany. Byłem wewnętrznie przekonany, że to (informacje o trotylu - przyp. red.) jest jakaś bzdura i, że zaraz usłyszę, że nie ma śladów trotylu, nie ma nitrogliceryny, a tu padła odpowiedź: tak mamy taką informację od kilku dni, wiemy o wysokoenergetycznych cząsteczkach, które mogą wchodzić w skład materiałów wybuchowych. "Oczywiście - powiedział Seremet - wolałbym, żeby tego nie publikować", ale dodał też, że o wszystkim informował premiera osobiście - relacjonuje Wróblewski.
- Ani razu (Seremet) nie zasugerował, że te cząsteczki mogą wskazywać na inne pochodzenie, niż materiał wybuchowy - twierdzi Wróblewski. "Wiedzieliśmy, że ta informacja wycieknie", miał powiedzieć według słów Wróblewskiego prokurator Seremet.
- Zabrakło pracy zespołu... To był błąd, ja go uznaję. Dlatego oddałem się do dyspozycji rady nadzorczej - powiedział Wróblewski.
- Źródłem Gmyza byli prokuratorzy - ujawnia Wróblewski. Wszystko posiadane informacje Wróblewski przedstawił Grzegorzowi Hajdarowiczowi, nie podając nazwisk informatorów i uzyskał "jednoznaczne przyzwolenie na publikację".
>>>>
Zaden tam najwiekszy skandal . Ot wpadka . Gdyby media inne nie wpadly w szal to by poszlo i nic by nie bylo . Obecnie wiekszym skandalem jest masakra redakcji . Red. Wróblewski jest pierwsza ofiara .
Ale musi pamietac ze praca w mediach na stanowiskach naczelnych wiaze sie z zagrozeniem pycha . Wystarczy spojrzec do jakiego zbydlecenia doszli Michnik , o Rydzyk czy Sakiewicz . Media sa nie zadna czwarta ale pierwsza wladza w cywilizacji informatycznej w jakiej zyjemy . Wszak sama nazwa mowi . Zreszta co jest najwaznejsze w wojsku ? Zdobycie i przekazanie INFORMACJI czyli zwiad i lacznosc . Media wszak to robia .
Takie doswiadczenia gdy wyrzucaja zwalniaja Bóg daje aby ksztaltowac charakter . O. Pio np. mial zakaz odprawiania MSZY ! Ksiadz ! Oczywiscie redaktor nie jest ksiedzem ale poza tym niczym sie nie rozni jako czlowiek tylko praca inna . Tez wyrzucaja zakazuja ...
A szkoda aby red. Wróblewski poszedl w slady wymienionych kanalii . Trzeba po prostu wytrwac . Zycze powodzenia ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136444
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 22:17, 11 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Wojna informacyjna w internecie, "media się pogubiły"
Telewizje relacjonujące Marsz Niepodległości zupełnie się pogubiły, dlatego przekaz na temat tego wydarzenia jest sprzeczny i niezrozumiały - wyjaśnia w rozmowie z WP.PL Eryk Mistewicz, redaktor kwartalnika "Nowe Media". Najlepszym źródłem informacji na temat marszu jest w opinii Mistewicza internet i portale społecznościowe.
Blogerzy i politycy relacjonujący Marsz Niepodległości w serwisach społecznościowych piszą, że przez blokadę policji nie mogą opuścić zgromadzenia, natomiast według relacji telewizyjnych, to agresywny tłum atakuje policję. Zgodnie z jeszcze inna wersją, marsz prawicy został zaatakowany przez organizacje lewicowe. Komu powinniśmy wierzyć?
W opinii Eryka Mistewicza, w tej chwili możemy obserwować dwa obiegi informacji. Podczas gdy w telewizji widzimy goniących się ludzi i trudne do zinterpretowania obrazy - nie wiadomo, kto jest atakującym, a kto ofiarą, w warstwie komentarza media mówią na zupełnie inny temat. - Stacje telewizyjne nie są w stanie przedstawić najprostszych informacji: co się właściwie dzieje. Albo uciekają w historię Polski i snują opowieści o armii Hallera, albo wchodzą w komentarze polityczne o wojnie polsko-polskiej - zauważa Eryk Mistewicz.
- Z żadnego tradycyjnego medium nie można dowiedzieć się, co się dzieje. Całą wiedzę na tę chwilę, tzn. na 16.39, czerpię z Twittera, gdzie uczestnicy tych wydarzeń z lewicy i prawicy prezentują zdjęcia i informacje. W pewnym momencie prawicowy dziennikarz wrzucił informację: "poszły kule". W tym samym czasie wszystkie telewizje informacyjne mówiły o latach 30. i przypominały historię polski - mówi Mistewicz.
Jak twierdzi redaktor "Nowych Mediów", sprzeczny przekaz nie musi wcale oznaczać, że telewizje relacjonują marsz w sposób stronniczy. - Media nie są stronnicze, ale pogubione, ponieważ ich słaba kondycja nie pozwala wysłać zbyt wielu reporterów. W stacjach telewizyjnych jest ich każdego roku coraz mniej i ten trend się utrzyma, bo taka jest kondycja mediów. W ich miejsce będą wchodziły przekazy w sieciach społecznościowych - wyjaśnia Mistewicz.
....
Media juz maja gotowce z poprzedniego roku . Uczestnicy zaatakowali policje i tak leca . Zdjecia tez z poprzedniego roku . Nie trzeba reporterow . Tanio jest w schlodzinej gospodarce .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136444
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 22:22, 11 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Gen. Roman Polko: przez policję mogło dojść do tragedii
Zachowanie policji podczas Marszu Niepodległości w Warszawie mogło doprowadzić do tragedii - mówi w rozmowie z WP.PL gen. Roman Polko, były dowódca jednostki GROM. W opinii generała zablokowanie marszu przez policję mogło doprowadzić do zamieszek i eskalacji przemocy.
Chaos na ulicach Warszawy to wina policji - twierdzą uczestnicy Marszu Niepodległości. "Ludzie chcą się rozchodzić, a nie mają gdzie! Wszędzie policja blokuje odejście. Policjanci nie chcą ludziom mówić, jak opuścić marsz!" - pisał na Twitterze poseł Przemysław Wipler po tym, jak policja zablokowała Marsz Niepodległości.
Jak wyjaśnia gen. Roman Polko, policja była źle przygotowana do osłony Marszu Niepodległości, m.in. dlatego, że nie rozpoznano i nie wychwycono najbardziej agresywnych osób, które chciały zakłócić demonstrację. - Doświadczenia z wcześniejszych manifestacji wskazywały tę grupę. Policyjni wywiadowcy powinni działać przeciwko tym, którzy zakłócają spokój, grają na tłumie i wyzwalają negatywne emocje - mówi gen. Polko.
Były dowódca jednostki GROM zwraca uwagę, że zachowanie policji mogło doprowadzić do eskalowania agresji. - W pewnym momencie zamknięto demonstrację w kleszczach. Na szczęście nie doszło do tragedii, ale aż prosiło się o coś znacznie gorszego. Myślę, że to działanie też nie było do końca przemyślane. W tego typu sytuacjach trzeba reagować elastycznie - mniej demonstrować siłę, a bardziej skupiać się na wyłuskiwaniu faktycznych sprawców zamieszek wyjaśnia generał.
- Policja za bardzo chciała przetestować nowy sprzęt. Zabrakło mi zdroworozsądkowego myślenia. Część ludzi z pewnością nie wiedziała o co chodzi, nie rozumiała, co się stało. Gdy maszeruje co najmniej kilkadziesiąt tysięcy osób, zablokowanie ich może powodować frustrację i wybuch niekontrolowanych emocji ze strony tych, którzy w ogóle tego nie planowali - twierdzi gen. Polko.
.....
Jak widac fakty sa do stwierdzenia . Policja tak sie przejela pilnoaniem ze nie mogli wyjsc . Oczywiscie jest to nadmiar gorliwosci a nie nierobstwo . Gorliwosc trzeba doceniac ale trzeba tez wskazywac niedociagniecia .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136444
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:46, 19 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Bartosz Węglarczyk wicenaczelnym "Rzeczpospolitej"
Bartosz Węglarczyk został powołany wicenaczelnym "Rzeczpospolitej". We wtorek Rada nadzorcza Presspubliki ogłosi konkurs na redaktora naczelnego. Do czasu jego rozstrzygnięcia, pełniącym obowiązki naczelnego "Rz" pozostanie Andrzej Talaga.
- Ogłoszenie oraz szczegółowe informacje na temat konkursu ukażą się w jutrzejszym wydaniu dziennika "Rzeczpospolita" oraz na stronach rp.pl" - brzmi komunikat Presspubliki. Rozmowy kwalifikacyjne z kandydatami mają być prowadzone do końca stycznia 2013 r. - poinformowała pełnomocnik zarządu Presspubliki Hanna Wawrowska.
Wawrowska powiedziała również, że do czasu rozstrzygnięcia konkursu, pełniącym obowiązki naczelnego "Rzeczpospolitej" pozostanie Andrzej Talaga. Na stanowisko jego zastępcy powołany został Bartosz Węglarczyk, który równocześnie pozostaje naczelnym miesięcznika "Sukces".
Wawrowska dodała, że od kandydata oczekiwane jest co najmniej sześcioletnie doświadczenie w pracy w mediach, w tym też elektronicznych oraz co najmniej trzyletnie pełnienie funkcji kierowniczych w mediach i zarządzanie zespołem dziennikarzy. Od kandydata wymagana jest też m.in. znajomość rynku nowych mediów oraz aplikacji na tablety i smartfony, a także znajomość procesu wydawniczego.
Feralna publikacja
Pod koniec października "Rz" napisała, że śledczy na wraku samolotu Tu-154M w Smoleńsku znaleźli ślady trotylu i nitrogliceryny. Prokuratura wojskowa zaprzeczyła, że są takie ustalenia.
Dopiero badania laboratoryjne będą mogły być podstawą do twierdzenia o istnieniu bądź nieistnieniu śladów materiałów wybuchowych - podała prokuratura.
Po postępowaniu wyjaśniającym rada nadzorcza Presspubliki, wydawcy "Rz", uznała artykuł za nierzetelny i nienależycie udokumentowany i rekomendowała odwołanie redaktora naczelnego tytułu Tomasza Wróblewskiego, jego zastępcy Bartosza Marczuka i szefa działu krajowego Mariusza Staniszewskiego.
Pracę stracił też autor artykułu Cezary Gmyz. Pracami redakcji od tego czasu kieruje Talaga - dotychczasowy wicenaczelny tytułu.
Tak tłumaczył się Wróblewski
W opublikowanym w internecie krótkim filmie pt. "Mniejsza o trotyl" Wróblewski tłumaczył później, że decyzja o publikacji artykułu "Trotyl na wraku tupolewa" zapadła po jego rozmowie z prokuratorem generalnym Andrzejem Seremetem. B. naczelny "Rz" twierdził, że Seremet "ani razu" w czasie tej rozmowy "nie zasugerował, że te cząsteczki mogą wskazywać na inne pochodzenie niż materiał wybuchowy".
Według Wróblewskiego, Seremet przyznał, że prokuratura od kilkunastu dni posiada informacje o obecności na wraku tupolewa wysokoenergetycznych cząstek, które mogą wchodzić w skład materiałów wybuchowych, ale nie jest jeszcze w stanie stwierdzić, jakiego pochodzenia są te cząsteczki.
Rozmowa Wróblewskiego z prokuratorem generalnym odbyła się w obecności rzecznika PG Mateusza Martyniuka.
- Na spotkaniu u prokuratora Seremeta, jego rzecznik, prok. Martyniuk, przyznał mi, że nie tylko "Rzeczpospolita" wie o sprawie i myślę, że tak było - mówił Wróblewski.
Po publikacji tego filmu Seremt oświadczył z kolei, że w trakcie rozmowy z Wróblewskim podkreślił wyraźnie, że pochodzenie cząstek wysokoenergetycznych, zabezpieczonych podczas badań wraku samolotu Tu-154M, może być "przeróżne".
Seremet" czuję się do pewnego stopnia zmanipulowany
Pytany o swą rozmowę z naczelnym "Rz" przed jej publikacją, Seremet mówił wcześniej, że Wróblewski prosił o spotkanie, twierdząc, że ma "ważną wiadomość o wadze właściwie równej z racją stanu".
- Powiedziałem wtedy, że mogę potwierdzić, że podczas oględzin i badań wraku w Smoleńsku narzędzia pomiarowe używane przez biegłych wykazały istnienie jakichś materiałów wysokoenergetycznych, podobnych do materiałów wybuchowych, ale żeby z tego powodu nie wyciągać żadnych, a szczególnie takich wniosków, które byłyby równoznaczne z tym, że użyto takich materiałów przeciwko czy wobec tego samolotu - relacjonował Seremet.
Przyznał, że "do pewnego stopnia" czuje się zmanipulowany, bo spodziewał się, że tekst będzie opublikowany łącznie ze stanowiskiem prokuratury.
- Domyślam się, że redaktor po rozmowie ze mną uznał, że ma potwierdzenie (informacji - przyp. red.) - dodał Seremet.
Prokurator generalny mówił też, że jeszcze przed północą wiedział, że tekst zostanie opublikowany i obawiał się, że "wywoła takie skutki, jakie wywołał".
Zagrożenie wolności słowa?
Stanowisko w sprawie osób zwolnionych z "Rzeczpospolitej" zajęła część środowiska dziennikarskiego. Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich uznało m.in., że niezależność redakcji "Rz" została "skrajnie zagrożona", a wizerunek i marka tego tytułu "najbardziej ucierpiały na naciskach, jakimi jej dziennikarze zostali poddani przez właściciela".
Także Stowarzyszenie Wolnego Słowa oceniło, że fakt ten może wywołać efekt zastraszenia dziennikarzy w Presspublice i innych polskich mediach, "co jest zagrożeniem wolności słowa".
>>>>
To Hajderowicz wydaje Uważam Łże ??? Nie wiedzialem ! I ON WYRZUCA ZA SMOLENSK !!! Toz bezczelnie zrabia na swirach smolenskich bazujac na ich chorobie umyslowej aby nabic kase a tu udaje swietoszka !
Media tego nie skrytykuja bo nie chca sie naraazc ale standardy etyczne osiganely tam dno . Jak w Agorze Gupolu czy u o.Rydzyka ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136444
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 14:22, 22 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Łukasz Warzecha odchodzi z "Rzeczpospolitej"
Teksty Łukasza Warzechy, nie kryjącego swoich krytycznych poglądów na temat polityki zagranicznej prowadzonej przez PO i Radosława Sikorskiego, znikają ze stron "Rzeczpospolitej" - informuje portal wPolityce.pl.
Łukasz Warzecha był felietonistą "Rzeczpospolitej". W rozmowie z wPolityce.pl przyznał, że otrzymał oficjalną informację, że redakcja nie życzy sobie więcej jego tekstów. - Mam nadzieję, że to nie jest koniec mojej współpracy z "Rzeczpospolitą" tylko przerwa, ale faktycznie jest tak, że w tej chwili nie mogę publikować w tej gazecie - tłumaczył.
To kolejny dziennikarz, który odchodzi z "Rz". Niedawno w związku z sensacyjnym artykułem o trotylu na wraku samolotu Tu-154M w Smoleńsku z redakcją pożegnali się redaktor naczelny Tomasz Wróblewski, jego zastępca Bartosz Marczuk i szef działu krajowego Mariusz Staniszewski. Pracę stracił też autor artykułu Cezary Gmyz.
Pracami redakcji od tego czasu kieruje Talaga - dotychczasowy wicenaczelny tytułu. Kilka dni temu na stanowisko jego zastępcy powołany został Bartosz Węglarczyk, który równocześnie pozostaje naczelnym miesięcznika "Sukces".
....
Wyglada na to ze Hajderowicz chce gazety platformerskiej .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136444
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:57, 29 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Protest SDP przeciw zwolnieniu redaktora naczelnego "Uważam Rze"
Protestujemy przeciwko zwolnieniu redaktora naczelnego tygodnika "Uważam Rze" Pawła Lisickiego - napisało w oświadczeniu Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich. W ocenie zarządu głównego SDP zwolnienie Lisickiego oznacza likwidację tytułu.
Zdaniem zarządu głównego SDP "nie do obrony" jest podjęcie przez Grzegorza Hajdarowicza (właściciela Presspubliki, wydawcy tygodnika) decyzji, "która w konsekwencji doprowadziła do zaprzestania współpracy z »Uważam Rze« praktycznie wszystkich dziennikarzy i publicystów decydujących o powodzeniu pisma".
"Oznacza ona bowiem de facto likwidację tytułu, który odgrywał ważną rolę na medialnym rynku, pluralizując spektrum poglądów" - ocenia SDP.
"Publicznie pytamy, dlaczego wydawca, który wielokrotnie deklarował, że zainteresowany jest jedynie dobrym wynikiem ekonomicznym, zdecydował się na ruch, którego nie sposób racjonalnie i ekonomicznie uzasadnić?" - napisano w oświadczeniu.
SDP domaga się też od ministra Skarbu Państwa upublicznienia wszystkich szczegółów transakcji sprzedaży Hajdarowiczowi udziałów w Presspublice, spółce wydającej "Rzeczpospolitą" i "Uważam Rze" - "w związku z negatywnymi konsekwencjami, jakie dla pluralizmu opinii będą miały decyzje podjęte (przez niego) w ostatnich tygodniach".
Pod oświadczeniem podpisał się prezes SDP Krzysztof Skowroński i dwoje wiceprezesów - Agnieszka Romaszewska-Guzy i Piotr Legutko.
O zwolnieniu Lisickiego oraz powierzeniu stanowiska redaktora naczelnego "Uważam Rze" Janowi Pińskiemu (związanemu ostatnio z portalem nowyekran.pl) Presspublika poinformowała w środę w komunikacie. Nie podano w nim powodów tej decyzji.
Pytany o nie Lisicki powiedział, że jego pracodawca wskazał na udzielenie przez niego krytycznego wobec wydawcy wywiadu (Lisicki mówił ostatnio wPolityce.pl, że Hajdarowicz "stał się z dnia na dzień uczestnikiem walki politycznej i wciągnął »Rzeczpospolitą« i całe wydawnictwo w niekończącą się awanturę medialną") oraz brak deklaracji, że nie będzie publikował na łamach "Uważam Rze" artykułów Cezarego Gmyza - zwolnionego z Presspubliki autora artykułu "Trotyl na wraku tupolewa", który rada nadzorcza wydawcy uznała za nierzetelny i nienależycie udokumentowany.
Trzecim wskazanym przez Lisickiego powodem odwołania miało być nie dosyć skuteczne "zwalczanie" przez niego dwutygodnika "W Sieci", którego pierwszy numer ukazał się w poniedziałek. W nowym dwutygodniku publikuje część autorów "Uważam Rze". Redaktorem naczelnym "W Sieci" został naczelny portalu wPolityce.pl Jacek Karnowski. Publicystą pisma jest jego brat Michał - do wtorku wicenaczelny "Uważam Rze".
W środę wieczorem na portalu wPolityce.pl pojawiło się oświadczenie twórców i autorów "Uważam Rze". "Nie widzimy, po odwołaniu redaktora Pawła Lisickiego, dalszych możliwości współpracy z tym pismem. Nie bierzemy odpowiedzialności za cokolwiek, co pojawiać się będzie pod jego szyldem. Dziękujemy naszym czytelnikom za zainteresowanie i liczymy, że będziemy mogli spotkać się znowu już pod innym tytułem" - napisali.
Pod oświadczeniem podpisali się m.in.: Sławomir Cenckiewicz, Krzysztof Feusette, Cezary Gmyz, Piotr Gociek, Piotr Gontarczyk, Piotr Gursztyn, Jerzy Jachowicz, Igor Janke, Jacek i Michał Karnowscy, Waldemar Łysiak, Marek Magierowski, Robert Mazurek, Piotr Semka, Łukasz Warzecha, Bronisław Wildstein, Piotr Zaremba, Rafał Ziemkiewicz i Piotr Zychowicz.
Lisicki od 2006 r. był naczelnym "Rzeczpospolitej", a od 2011 r. także nowego wówczas na rynku tygodnika "Uważam Rze". Po przejęciu Presspubliki przez Gremi Media - spółkę Grzegorza Hajdarowicza - na stanowisku naczelnego "Rzeczpospolitej" Lisickiego zastąpił Tomasz Wróblewski - odwołany z tego stanowiska po publikacji atykułu Gmyza o śladach materiałów wybuchowych odkrytych przez polskich śledczych na wraku samolotu, który rozbił się w 2010 r. w Smoleńsku. Presspublika ogłosiła konkurs na nowego naczelnego "Rzeczpospolitej", kandydatury można zgłaszać do końca stycznia.
.....
Oczywiscie klamstwem jest ze kazda obsesja musi miec dostep do mediow . Skoro powazne nurty polityczne typu konserwatysci narodowcy socjalisci nie maja dostepu do mediow masowych to tym bardziej bredni smolenskiej nam nie trzeba . Nie ma prawa do oskarzania obsesyknego kogos o morderstwo . To sa oszczerstwa . Podobnym klamstwem jest insynuacja ze sekciarskie brednie zwiekszaja roznorodnosc mediow . Zmniejszaja . Tak jak heretycy nie zwiekszaja wiedzy o Bogu tylko zmniejszaja bo wypisuja brednie . Tak samo komunistyczne czy hitlerowskie ksiazki nie zwiekszaja wiedzy naukowej . Niszcza mozgi co widac po naukofcach ktorych wyprodukowal PRL . Likwidacja belkotu smolenskiego daje nadzieje na normalna prase .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136444
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 12:58, 01 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
B. redaktor naczelny "URz" opowiada o kulisach zwolnienia
Paweł Lisicki opowiada dziennikarzom "Wprost" o okolicznościach zwolnienia go z "Uważam Rze". - W środę rano dostaję telefon, że na 14 jestem zaproszony na rozmowę do prezesa Hajdrowicza. Hajdrowicz wygłasza monolog z pretensjami do mnie: publicznie go krytykowałem, a to niedopuszczalne. Nie chcę zamknąć łamów przed Cezarym Gmyzem, nie podjąłem skutecznych działań, by zatrzymać start dwutygodnika "W sieci".
Na pytanie o wywiad Grzegorza Hajdarowicza dla "Wprost", w którym ten mówi, że nie ma problemu z tym, że publicyści "Uważam Rze" go krytykują, Lisicki odpowiada, że nastąpił nagły zwrot. - Zaczął mówić, że czuje się obrażony oraz że jest pracodawcą, więc pracownik ma się go słuchać. Ja wyszedłem z założenia, że po historii z trotylem wydawca dokonał niebywałej ingerencji w życie redakcji. Wyrzucił nie tylko redaktora naczelnego - do czego ma święte prawo, ale jego zastępcę, szefa działu i dziennikarza. W dodatku oświadczył, że dziennikarze na żądanie wydawcy muszą ujawniać mu informatorów. Ja się z tym nie zgadzam, więc publicznie dałem temu wyraz. Nie było w tym nic obraźliwego - mówi Lisicki.
Lisicki opowiada, że potem było spotkanie prezesa z załogą tygodnika, na którym pojawiły się trzy osoby. Dlaczego? - Do tylu mogła się dodzwonić sekretarka. Przyszedł mój zastępca Piotr Gabryel oraz Robert Mazurek z Igorem Zalewskim. Było to dość zabawne bo Mazurek z Zalewskim, choć prowadzą rubrykę "Z życia koalicji, z życia opozycji" pojawili się w redakcji Uważam Rze w duecie po raz pierwszy - mówi Lisicki. To na tym spotkaniu "załoga" została poinformowana, o odwołaniu redaktora naczelnego.
- Zalewski, udał że jest "głupim Jasiem" i zapytał: "Panie prezesie pan mówi, że chce pan walczyć z dwutygodnikiem 'W sieci'. To po co pan zwalnia Lisickiego?". Prezes przyjął to śmiertelnie poważnie i zaczął tłumaczyć, że ma wiele spółek i we wszystkich musi być porządek - opowiada Lisicki. - Potem przedstawił mojego następcę Jana Pińskiego i dodał, że z tym panem współpraca zespołu będzie układała się bardzo dobrze.
....
Tak czy inaczej Hajderowicz nie powinien nigdy takiego pisma zakladac . Jeszcze na czele z kolesiem uwazajacym ze jedyny patriotyzm to PiSowski . To sa goscie do psychiatry nie do mediow .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136444
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 14:57, 02 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Paweł Lisicki: Hajdarowicz chciał mi sprzedać "Uważam Rze"
Paweł Lisicki, wyrzucony redaktor "Uważam Rze", ujawnia w rozmowie z "Wprost", że dwa dni przed zwolnieniem dostał propozycję, by wraz z dziennikarzami tygodnika odkupił tytuł od Grzegorza Hajdarowicza.
- Najbardziej szalone jest to, że dwa dni przed zwolnieniem dostałem od Jana Godłowskiego, najbliższego współpracownika Grzegorza Hajdarowicza propozycję bym wraz z dziennikarzami tygodnika odkupił od nich tytuł - mówi Lisicki "Wprost".
Twierdzi, że "propozycja była bardzo serio". - Odpowiedziałem, że to dobrze, bo jestem zwolennikiem spokojnego załatwiania spraw. Oczywiście dodałem, że potrzebuję czasu, bo nie mam pod ręką kilku czy kilkunastu milionów i, że spróbuję taką sumę zebrać - opowiada. Dodaje, że dwa dni później został zwolniony. - Coś się tutaj kompletnie nie zgadza - mówi.
Pytany, czy "Uważam Rze" było dochodowe, odpowiada: jeśli policzymy razem "Uważam Rze" i "Uważam Rze historia" to było bardzo dochodowe przedsięwzięcie. Samo Uważam Rze zresztą też. Do końca 2012 roku mieliśmy zebrać z reklam 7 mln złotych - podkreśla.
- Z punktu widzenia biznesu wydawniczego zabijanie "Uważam Rze" było posunięciem całkowicie nieracjonalnym - uważa.
....
Alfonsia moralnosc wszawki . Biznes przynosi zysk to super . Nie wazne ze to porno . Taki biznes jest ohydny z zasady . Zarabianie na chorobie psychicznej poprzez jej utrwalanie to ohyda . A Hajderowicz nie chcial tracic kasy to chcial sprzedac . Coz dziwnego . Teraz Pinski postara sie zrobic normalne pismo miejmy nadzieje .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136444
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:42, 07 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Czy to żart dziennikarzy był przyczyną samobójstwa pielęgniarki?
Żarty, na które niekiedy pozwalają sobie w mediach dziennikarze, nie zawsze okazują się udane. Te nieudane czasem pozostawiają po sobie tylko niesmak i zażenowanie, czasem jednak wzbudzają spore kontrowersje. Czasem ofiarą takich nieudanych żartów padają niewinne osoby - możliwe, że tak się stało właśnie w przypadku pielęgniarki, która padła ofiarą australijskiego radia. Kilka dni po całej sprawie popełniła samobójstwo.
Zobacz także: Samobójstwo pielęgniarki księżnej Kate Wielka Brytania w szoku po śmierci pielęgniarki - zdjęcia
W środę media na całym świecie obiegło nagranie rozmowy telefonicznej australijskich dziennikarzy z pielęgniarką, która opiekowała się ciężarną księżną Kate. Mel Greig i Michael Christian, pracujący dla australijskiego radia 2DayFM zadzwonili do szpitala im. Edwarda VII w Londynie i podając się za Elżbietę II i następcę tronu, księcia Walii Karola, uzyskali informacje o stanie zdrowia księżnej. Nagranie to wykorzystali następnie w swoim radiowym programie. Szpital potwierdził, że rozmowa się odbyła, ale nazwał ją "niemądrą sztuczką".
......
Wprawdzie tutaj trudno ustalic zwiazek przyczynowy bo powod samobojstwa typu zart jest dziwny . Trudno zeby ludzie sie zabjalu bo ktos za kogos sie podal przez telefon . Ale z zartami trzeba uwazac .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136444
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:47, 22 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Bartosz Marczuk wrócił do "Rzeczpospolitej"
Bartosz Marczuk, zastępca redaktora naczelnego "Rzeczpospolitej" (Presspublica), zdymisjonowany w listopadzie ubiegłego roku w związku z tekstem Cezarego Gmyza "Trotyl na wraku tupolewa", wrócił do pracy w tym dzienniku.
Marczuk pracuje w redakcji "Rzeczpospolitej" od wczoraj. - Będę prowadzić wydania i pisać teksty publicystyczne - powiedział "Presserwisowi".
W listopadzie ub.r. Marczuk został zwolniony z tego dziennika. Właściciel Presspubliki Grzegorz Hajdarowicz uznał, że jako zastępca redaktora naczelnego i redaktor nadzorujący tzw. białe, wydarzeniowe strony dziennika, Marczuk ponosił odpowiedzialność za publikację nieudokumentowanego tekstu "Trotyl na wraku tupolewa". Wraz z nim z pracy zostali zwolnieni: redaktor naczelny "Rzeczpospolitej" Tomasz Wróblewski, szef działu krajowego Mariusz Staniszewski oraz autor publikacji Cezary Gmyz.
Marczuk nie poczuwał się wtedy do winy. Tłumaczył, że był na urlopie, gdy redakcja przygotowała doniesienia o śladach trotylu na tupolewie. - Teraz o moim powrocie do "Rzeczpospolitej" zdecydował nowy redaktor naczelny (od początku br. redakcją "Rzeczpospolitej" kieruje Bogusław Chrabota - przyp. red.). To on zadzwonił do mnie z propozycją powrotu - mówi Marczuk.
Trotyl i lawina komentarzy w mediach - awantura polityczna u Tomasza Lisa
- Bartosz Marczuk cieszy się doskonałą opinią w środowisku. Będę przyglądał się jego pracy, ale jestem przekonany, że udało mi się pozyskać bardzo wartościowego pracownika - uzasadnia swoją decyzję Bogusław Chrabota.
Czy to oznacza, że decyzja o zwolnieniu z pracy tego redaktora w listopadzie 2012 roku była pochopna? - Grzegorz Hajdarowicz wie o mojej decyzji przywrócenia do pracy Bartosza Marczuka i ją akceptuje - odpowiada Bogusław Chrabota.
...
Brawo ! Tym razem trzeba Hajderowicza pochwali ze umial przyznac sie do bledu . Teraz czas na Staniszewskiego . Oraz Wróbla . Mozna mu stworzyc jakies prestizowe stanowisko bo jest juz naczelny . Takie konflikty trzeba lagodzic i sobie wybaczac . Ewangelia dotyczy tez mediow .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136444
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:59, 01 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
"Newsweek" przegrał spór sądowy z Opus Dei
"Newsweek" ma zmieścić sprostowanie i odpowiedź Opus Dei na publikacje tygodnika z 2011 r., gdzie pisano m.in., że ta katolicka organizacja działa niejawnie i prowadzi własną sieć szkół - orzekł Sąd Okręgowy w Warszawie. Sąd uwzględnił pozew Opus Dei o nakazanie redaktorowi naczelnemu Tomaszowi Lisowi publikacji sprostowania i odpowiedzi. Adwokat pozwanego zapowiada apelację.
W listopadzie 2011 r. "Newsweek" opublikował kilka materiałów o Opus Dei. Zapowiadała je okładka z zakapturzoną postacią w cieniu i pytaniem: "Kim są i jakie mają wpływy w Polsce". Pisano o niejawnej działalności Opus Dei. Wśród osób, które - jak stwierdzono - "zaprzeczają, że są w Opus Dei, choć się ich o to posądza", wymieniano m.in. Tomasza Arabskiego, Jarosława Gowina, Kazimierza Marcinkiewicza i Radosława Sikorskiego.
Opus Dei Region w Polsce zażądał od "Newsweeka", na podstawie Prawa prasowego, sprostowania, że nieprawdą jest, iż Opus Dei ma własną sieć szkół w kilku miastach, bo prowadzi "jedynie ośrodki, w których prowadzone są działania o charakterze kulturalno-formacyjnym". Nieprawdą jest też, iż "numerariusze ślubują celibat".
Z kolei w żądanej przez Opus Dei odpowiedzi pisano, że nieuprawnione jest twierdzenie, iż "Opus Dei jest tajemniczą, elitarną organizacją katolicką". "Jej działania są jawne, upubliczniane; każdy może podjąć starania o członkostwo" - podkreślono. Za nieuprawnione uznano też twierdzenie, że w Opus Dei istnieją "jakiekolwiek stopnie wtajemniczenia".
Redakcja odmówiła publikacji i sprostowania, i odpowiedzi. W związku z tym Opus Dei złożyła pozew do sądu z żądaniem, aby nakazał to redaktorowi naczelnemu.
Pozwany wniósł o oddalenie pozwu, podkreślając, że w inkryminowanych tekstach "Newsweek" przytoczył stanowisko przedstawiciela Opus Dei. Zwrócił też uwagę, że Trybunał Konstytucyjny uznał w 2010 r. zapisy co do sprostowań i odpowiedzi za niezgodne z konstytucją - znowelizowano je dopiero w 2012 r. Nowela ustanowiła sprostowanie jedyną formą reakcji na publikację; musi być ono "rzeczowe i odnoszące się do faktów". Dotychczasowe przepisy, uchylone po wyroku TK, dawały też możliwość ubiegania się o publikację odpowiedzi prasowej "na stwierdzenie zagrażające dobrom osobistym".
W piątek sąd uznał żądanie pozwu za zasadne, bo żądania Opus Dei odnoszą się do faktów podanych przez tygodnik. Jak mówił w uzasadnieniu wyroku sędzia SO Jacek Tyszka, badając pozew o nakazanie sprostowania i odpowiedzi, sąd nie bada czy dane informacje są prawdziwe, ale tylko czy dochowano terminów złożenia sprostowania oraz czy jest ono rzeczowe i odnosi się do faktów. Zarazem sędzia przyznał, że sugestia, iż Opus Dei jest tajną organizacją prowadzącą niejawne działania i mającą własną sieć szkół może naruszać jej dobra osobiste.
Zdaniem sądu żądania pozwu mają podstawę prawną, bo trzeba brać pod uwagę przepisy Prawa prasowego obowiązujące w dniu kwestionowanej publikacji, a nie w dniu decyzji sądu.
Występująca w imieniu pozwanego radca prawny Grażyna Sylwestrzak zapowiedziała apelację. Oceniła, że sąd powinien był wziąć pod uwagę przepisy obowiązujące dziś, a nie w dniu publikacji. Przypomniała, że redakcja umożliwiła Opus Dei wypowiedzenie się w kontrowersyjnych kwestiach. "Odpowiedź Opus Dei była tylko i wyłącznie polemiką z artykułami" - podkreśliła.
W sądzie nie stawił się nikt w imieniu Opus Dei.
>>>
Brawo ! Trzeba tepic antydzennikarstwo . To tylko pomoze dziennikarstwu prawdziwemu ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136444
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:54, 13 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Partie płacą dziennikarzom, a ci uważają, że nadal są niezależni
Dziennikarze, którzy znaleźli się na listach płac partii politycznych, bronią się, że zlecenia od polityków nie wpływają na ich niezależność i że biorą je wtedy, gdy nie uprawiają dziennikarstwa.
"Gazeta Wyborcza" prześledziła wydatki dwóch partii: Prawa i Sprawiedliwości oraz Platformy Obywatelskiej. Okazało się, że wydają one miliony złotych na agencje PR i usługi dziennikarzy.
Usługi PR dla PiS świadczyli: Sergiusz Trzeciak (agencja), Bogdan Szcześniak (agencja) i Stanisław Janecki (były redaktor naczelny "Wprost", obecnie publicysta tygodnika "Sieci"). Ten ostatni otrzymał od partii 40 tys. zł.
Po kilka tysięcy złotych dostali: Andrzej Urbański (były prezes TVP), Małgorzata Raczyńska (była dyrektor TVP 1), Teresa Bochwic (członek zarządu głównego Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich).
143 tys. zł z konta PiS wpłynęło na konto Radia Wnet należącego do Krzysztofa Skowrońskiego, byłego dziennikarza Radia Zet, a za rządów PiS szefa radiowej Trójki, obecnie prezesa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
Skowroński powiedział "GW", że nie wie, na co poszły pieniądze otrzymane z PiS. Nie widzi kolizji między przyjmowaniem korzyści finansowych od partii politycznej, uprawianiem zawodu dziennikarza i pełnieniem funkcji prezesa stowarzyszenia dziennikarzy.
- Czuję się niezależnym dziennikarzem - tylko tyle powiedział "Presserwisowi" i odesłał do swojego oświadczenia zamieszczonego na stronie SDP.pl. Napisał w nim, że "pieniądze, które zarabia Radio Wnet wydajemy na urzeczywistnienie prawa obywateli do ich rzetelnego informowania, jawności życia publicznego oraz kontroli i krytyki społecznej". Dodał też, że podczas jego prezesury w SDP udaje się zbudować instytucje i program, które efektywnie mają wspierać niezależne media i dziennikarzy.
"Pozyskaliśmy pieniądze ze szwajcarskiego projektu i ręczę, że przez ten fakt ani ja ani Stowarzyszenie nie stało się szwajcarskie" - tłumaczy Skowroński.
Nie ma sobie nic do zarzucenia także Stanisław Janecki, który otrzymał z PiS 40 tys. zł za usługi public relations i przygotowanie opracowań dla posłów. Wczoraj od rana bronił się i jednocześnie atakował adwersarzy na Twitterze tym, że podczas współpracy z PiS nie był dziennikarzem, a musiał zarabiać z powodu wydatków na leczenie córki.
"Bardzo dziękuję tym, którzy pomogli mi zdobyć środki na leczenie córki, gdy w jednym roku wyrzucano mnie 4 razy z pracy w dziennikarstwie. Ci, którzy robią sensację z tego, że ratowałem dziecko są zwykłymi hienami i szmatami, ale nie życzę im, by spotkało ich to, co mnie" - napisał Janecki.
W jego współpracy z PiS nie widzi problemu Michał Karnowski, członek zarządu spółki Fratria wydającej tygodnik "Sieci", w którym Janecki jest publicystą. - Przed podjęciem współpracy z tygodnikiem Stanisław Janecki poinformował nas, że miał epizod współpracy z PiS i wyjaśnił, że był wówczas w dramatycznej sytuacji życiowej. Nie byłem tym zachwycony, ale też nie podejmuję się rozstrzygać, co w tak trudnych okolicznościach powinien zrobić. Pewne jest, że w czasie współpracy z naszym tygodnikiem nie brał pieniędzy od żadnej partii politycznej - mówi Karnowski.
PiS wspomogło też kwotą 20 tys. zł fundację Lux Veritatis ojca Rydzyka, nadawcę telewizji Trwam.
Innym dziennikarzom niż PiS płaciła Platforma Obywatelska (na jej liście płac są też agencje reklamowe: Pan Media Western, CAM Media, DDB). Fundacja Świat Ma Sens założona m.in. przez Witolda Beresia i Krzysztofa Burnetkę dostała 400 tys. zł od PO na organizację projektów kulturalnych i społecznych. Burnetko to były dziennikarz "Tygodnika Powszechnego" i "Polityki", nadal współpracuje z serwisem internetowym Polityka.pl. Przyznaje, że osobiście napisał za ok. 400 zł trzy analizy dla Instytutu Obywatelskiego, think tanku PO. Zaznacza, że nigdy tego nie ukrywał, bo podpisał się pod swoimi analizami.
- Niedawno na Polityka.pl skrytykowałem wizytę polskiej delegacji sejmowej w Chinach, na czele której stała marszałek Ewa Kopacz z PO. Nie krytykowałbym Kopacz, gdybym był zależny od tej partii - zapewnia Burnetko. Podkreśla, że fundacja Świat Ma Sens nie realizuje projektów politycznych, tylko kulturalne i społeczne. - To zacne, że są jeszcze partie polityczne, które zasilają projekty kulturalne - uważa.
Po kilka tysięcy złotych otrzymali też od PO za współpracę z Instytutem Obywatelskim komentatorzy Aleksander Kaczorowski i Jerzy Skoczylas. PO dała też zarobić ok. 48 tys. zł firmie Bereś Baron Media Production za doradztwo medialne. Jej współwłaściciel Witold Bereś zauważa, że od dawna nie jest już dziennikarzem. - Od czasu mojego odejścia z "Gazety Wyborczej" w 2006 roku nigdzie nie ma moich tekstów. Piszę książki, organizuję imprezy i produkuję filmy - wyjaśnia.
Konrad Piasecki nie ma pretensji do byłych dziennikarzy, którzy teraz współpracują politykami. Nie chce też jednoznacznie oceniać tych, którzy służyli politykom w czasie, gdy nie uprawiali zawodu dziennikarza. - To zawsze jest dwuznaczne moralnie, ale nie jestem Katonem i wiem, że czasem trzeba się imać różnych zajęć. Jednak osoba, która uprawia zawód dziennikarza, powinna ujawnić fakt takiej współpracy, a nie atakować wszystkich, którzy ją o to pytają - mówi Piasecki.
Paweł Lisicki, redaktor naczelny "Tygodnika do Rzeczy", nie ma wątpliwości, że mediom wolno przyjmować pieniądze za zlecenia reklamowe od partii politycznych. - Jeśli Radio Wnet zarobiło na reklamach PiS w sposób ogólnodostępny dla innych mediów, to trudno mieć pretensje. Jeśli jednak pieniądze przyjmuje dziennikarz, to staje się on niewiarygodny.
Można mieć też wątpliwości co do niezależności dziennikarza, który brał pieniądze od polityków, gdy nie wykonywał zawodu, a potem do niego wrócił - mówi Lisicki.
Praktykę przyjmowania pieniędzy od polityków przez dziennikarzy ostro potępił w "Poranku Radia Tok FM" Jarosław Gugała, szef pionu informacji w Polsacie. "To niejasne, nieczyste, pokazuje, że polityka w Polsce polega na urabianiu opinii poprzez opłacanie dziennikarzy, którzy de facto są żołnierzami frontu ideologicznego" - stwierdził Gugała.
>>>>
Znowu Skowroński sie wrobil . On jest nieudacznikiem jak widze ...
Oczywiscie jest mnostwo kanalii medialnych ktore od partii nie biora bez zludzen . Wystepuja kliki srodowiskowe gdzie jeden drugiego wspiera . Przy nich drobna kasa to nic . Zreszta widzimy co robi taki np. Lis .
Ale fakt jest faktem to jest zenada brac od partii zwlaszcza od PiS .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136444
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 15:18, 03 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
Papież Franciszek zamierza kanonizować Piusa XII?
Papież Franciszek chce kanonizować Piusa XII zwanego "papieżem Hitlera" - poinformowała katolicka agencja ACI Prensa .
...
Tak napisali ACI w komunikacie ? Franciszek chce beatyfikowac papieza Hitlera ?
????
Becwal ktory sformulowal to zdanie powinien isc do psychiatry . A barany z Polski przepisuja bo zachod tak napisal to juz rozumu uzywac nie trzeba . Tak dzialaja becwaly z mediow polskojezycznych . Zachodnie barany napisaly to tak jest .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|