Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 21:32, 02 Kwi 2012 Temat postu: Powstało państwo Azawad ! |
|
|
Zbrojne powstanie Tuaregów - utworzą własny kraj?.
Tuaregowie, którzy w styczniu wywołali kolejne zbrojne powstanie, przejęli kontrolę nad północną częścią Mali i chcą tam utworzyć własne państwo, Azawad. Jeśli im się uda, będą dłużnikami libijskiego przywódcy Muammara Kadafiego oraz Zachodu, który go obalił.
W niedzielę powstańcy zdobyli starożytną, pustynną metropolię Timbuktu, ostatnie z wielkich miast północy, zajmowane jeszcze przez rządowe wojsko. Partyzanci zajęli Timbuktu bez walki, podobnie jak wcześniej Tessalit, Kidal, Gao. Na widok nacierających Tuaregów, kiepsko wyszkoleni i nieuzbrojeni malijscy żołnierze brali nogi za pas, a służący w armii tuarescy oficerowie przechodzili na stronę rebeliantów.
Zająwszy Timbuktu, powstańcy ogłosili, że nie zamierzają nacierać na odległą o tysiąc kilometrów stolicę kraju, Bamako, lecz zaprowadzić własne porządki na północy i utworzyć tam państwo, o które Tuaregowie walczą od pół wieku. - Oto nastąpił koniec malijskiej okupacji - ogłosili powstańcy z Narodowego Ruchu Wyzwolenia Azawadu.
Rozdarty lud
Kiedy na początku lat 60. ubiegłego wieku Francja żegnała się ze swoimi kolonialnymi posiadłościami w Afryce, tuarescy koczownicy z Sahary i Sahelu bez skutku prosili prezydenta de Gaulle'a, by przyznał im własne państwo. Zamiast tego zostali rozdzieleni między pół tuzina innych krajów (półtora miliona Tuaregów żyje dziś na ogromnym terytorium rozciągającym się od Mauretanii po Libię), w których stanowili mniejszość. W państwach tych rządzili przedstawiciele afrykańskich ludów, z którymi Tuaregowie nie mieli nic wspólnego.
Narzekając na dyskryminację, Tuaregowie regularnie podnosili zbrojne powstania, głównie w Mali i Nigrze, gdzie mieszka ich najwięcej. Dotąd ograniczali się do wojny partyzanckiej, wymuszania negocjacji i ustępstw ze strony rządów w Bamako i Niamey. Nigdy nie udało im się zająć żadnego z większych miast północy ani nawet tego nie próbowali.
Silni jak nigdy
Tym razem tuareskie powstanie toczy się według innego scenariusza, a partyzanci zajmują miasta i oazy, zaprowadzają w nich swoje rządy. Przede wszystkim zaś biją na głowę malijskie wojsko rządowe, które nawet nie próbuje z nimi walczyć. Zbrojną przewagę zawdzięczają powstańcy arsenałom, zrabowanym i przeszmuglowanym z Libii, po tamtejszej wojnie domowej, w której walczyli po stronie Kadafiego.
Najnowsza powstańcza konfederacja Tuaregów zawiązała się w pustynnej oazie przy granicy z Algierią, jesienią, po śmierci Kadafiego. Służący w jego armii tuarescy żołnierze wyjechali z Libii z całymi karawanami wojskowego sprzętu, z wyrzutniami rakietowymi włącznie. Wraz z weteranami wcześniejszych powstań i tuareskimi dezerterami z armii malijskiej zawiązali partyzanckie wojsko, na którego czele stanął płk Mohammed Ag Najim, Tuareg, który zaciągnął się na służbę u Kadafiego.
Klęskę malijskiego wojska przyspieszył bunt żołnierzy, którzy niezadowoleni z bierności prezydenta Amadou Toumaniego Toure, dokonali zamachu stanu i przejęli władzę w kraju. Rządowa armia poszła w rozsypkę, a Tuaregowie bez walki zajęli całą północną część kraju. Szef junty z Bamako, kpt Amadou Haya Sanogo wzywa partyzantów do rozejmu. - Możemy rozmawiać o wszystkim - namawia. - Z wyjątkiem rozpadu kraju. Prosi też sąsiednie kraju o przysłanie mu wojsk, które stłumiłyby rebelię i ocaliły Mali przed rozpadem. Sąsiednie kraje odpowiadają, że nie wyślą do Mali wojsk rozjemczych, dopóki kapitan nie odda władzy prawowitemu prezydentowi, któremu do końca drugiej i ostatniej kadencji został ledwie miesiąc panowania.
"Prędzej czy później podpiszą pokój"
Tuaregowie zgadzają się na rozmowy, ale z kimś, kto będzie sprawował rzeczywiste rządy w Bamako. Nie zamierzają atakować malijskiej stolicy. - Nie interesuje nas Bamako. Interesuje nad Kidal, Timbuktu i Gao - zapewnia Hamma Ag Mahmoud, polityczny przywódca partyzantów, wymieniając oazy, które malijscy Tuaregowie uważają za swój kraj, Azawad. - Ci zamachowcy, którzy przejęli władzę w Bamako, nie mają z nami żadnych szans. Wcześniej czy później będą musieli podpisać z nami pokój.
Na wykrojenie z Mali państwa Tuaregów nie zgadzają się sąsiedzi, także obawiający powtórki tuareskiej powstań niepodległościowych u siebie. W ciągu ostatniego pół wieku w Afryce tylko dwa razy zgodzono się na rozpad starych państw i uznano powstanie nowych - Erytrei, która w 1993 r. oderwała się od Etiopii, i Południowego Sudanu, który w zeszłym roku ogłosił niezależność od północnej części sudańskiego państwa.
Wojciech Jagielski
Wprawdzie to Agora ale :
Wojciech Jagielski odchodzi z "Gazety Wyborczej" po 21 latach .
Wojciech Jagielski, publicysta działu zagranicznego „Gazety Wyborczej” (Agora SA), rozstał się z tą redakcją po 21 latach pracy - informuje press.pl.
Wypowiedzenie złożył w ubiegłym miesiącu, a pracę w redakcji formalnie zakończył 31 marca. – Mogę potwierdzić, że odszedłem z „Gazety”. Uznałem, że ten rodzaj dziennikarstwa, którym się zajmuję, będzie lepiej uprawiać w innym miejscu – mówi Wojciech Jagielski. Na razie nie chce zdradzać, w której redakcji będzie wkrótce pracował, ale pozostanie w prasie.
Jagielski to dziennikarz specjalizujący się w tematyce Afryki oraz Azji Środkowej i Kaukazu. Jest m.in. autorem książek „Nocni wędrowcy” i „Modlitwa o deszcz”. Zdobył Nagrodę im. ks. Józefa Tischnera, Nagrodę im. Dariusza Fikusa i Studencką Nagrodę Dziennikarską MediaTory. Wielokrotnie w pierwszej piątce nominowanych do nagrody Dziennikarza Roku, w ub.r. został uhonorowany nagrodą specjalną Grand Press 15-lecia.
>>>>
No wlasnie . W ogole jakie to ,,dzennikarstwo'' w Agorze ? Wykorzystuja anzwiska zaby budowac swoje lobby . Dziennikarstwo musi sluzyc ludziom a nie ciemnym interesom .
>>>>
Z radoscia witamy utworzenie niepodleglego panstwa Turaegow ! WRESZCIE !
Wiele lat czekalem kiedy oni wreszcie beda mieli panstwo i doczekalem ...
Teraz trzeba ich szybko uznac bo maja wrogow w kolo . Zwlaszcza Libia powinna jako pierwsza otworzyc nowy rozdzial wolnosci . Wolnosc triumfuje .I tak juz bedzie .
Do Mali mam takie przeslanie
Wiem ze nikt nie lubi tarcic terytorium . Ale to i tak byly tereny nie kontrolowane . Byly walki mordy gwalty . I PO CO ? Dajcie sobie spokoj . Uznajcie to co i atk musialo nastapic jak w Sudanie . Zaprowadzcie demokracje i zyjcie w pokoju z nimi . Chyab nie chcecie nowych zbrodni i nowej fali mordowania . Oni wam nie groza nie chca podbijac to i wy ich uszanujcie . Referendum okresli garnice i bedzie wolnosc i pokoj ! I tak w calej Afryce !
Coz za wsapnaile wiesci . Bóg spelnai moje marzenia . SAMI WIDZICIE ! Chyab tylko ktos chory psychicznie moglby mowic ze Boga nie ma . Ze man jak widac jest na codzien i zawsze :O))) I spelnia wszelkie marzenai . A sa one jak widzicie GLOBALNE ! Dotycza panstw i narodow ! Jak juz isc to na calosc :O)))
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Wto 18:44, 03 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 15:33, 03 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Tuaregowie podbili połowę Mali - żądają własnego państwa.
Przez lata żyli biednie na największej pustyni świata, wędrując przez jej piaski, jakby granice krajów nie istniały. Teraz, gdy są silni jak nigdy, podbili połowę Mali, i mają jedno żądanie: chcą własnego państwa. Z jeźdźcami pustyni, Tuaregami, nie potrafi sobie poradzić nawet malijska armia. Zdesperowani żołnierze mieli dość rzezi ich oddziałów, zaatakowali więc... własny rząd. Ale zamach stanu tylko skomplikował położenie tego afrykańskiego kraju.
Sytuacja była bardzo zła. Uzbrojeni po zęby tuarescy rebelianci wygrywali bitwę za bitwą, tysiące ludzi rzucały się przez pustynię do ucieczki, a nad całym regionem zawisło widmo głodu.
Każda kolejna porażka upokarzała armię, której brakowało sprzętu i przeszkolenia. Jedno z ważniejszych starć żołnierze przegrali, bo zabrakło im amunicji. Kilkudziesięciu z nich skończyło z przestrzelonymi głowami lub poderżniętymi gardłami. W oficerach, zwłaszcza tych średniego szczebla, narastała wściekłość. Coraz częściej pytali: kto do tego dopuścił? Kto pozwolił, by wojsko było tak słabo przygotowane? W końcu sami udzielili sobie odpowiedzi: rząd. 22 marca przeprowadzili zamach stanu.
Wcześniej Mali miało opinię jednej z najstabilniejszych demokracji Afryki - mimo biedy, od 20 lat odbywały się tam regularne i uczciwe wybory. Puczyści tłumaczyli, że przewrót był koniecznością. Sądzili, że mając pełnię władzy, lepiej poradzą sobie także z tłumieniem rebelii. Ale byli w błędzie.
W ciągu ostatnich kilku dni Tuaregowie zajęli niemal wszystkie ważniejsze miasta na północy Mali. Teraz chcą utworzyć tam własne państwo - Azawad, jak od wieków nazywają swoje ziemie. Armia, zajęta naprawianiem bałaganu, który sama zrobiła, nie potrafi ich powstrzymać.
Przemijanie
Ludzie pustyni - tak często określa się Tuaregów. Nie bez powodu. Zamieszkiwali Saharę długo przed tym, jak podbili ją Arabowie. Później przez wieki korzystali ze znajomości piaszczystej krainy, trudniąc się handlem niewolnikami i przewodząc karawanom krążących między śródziemnomorskimi portami a czarną Afryką. Jeśli ktoś potrafił odnaleźć drogę wśród zdradzieckich wiatrów Wielkiej Pustyni, to właśnie Tuareg.
Świat szedł jednak do przodu, a przez Saharę przebiegało coraz mniej szlaków handlowych. Tuaregowie stopniowo tracili swoje główne źródło utrzymania. Nie potrafili też odnaleźć się w nowych warunkach politycznych - wyznaczone przez Europejczyków granice kolonii, a potem już niepodległych państw, były dla nich czymś zupełnie obcym. Z czasem duża część Tuaregów porzuciła tradycyjny styl życia; zajęli się rolnictwem lub przenieśli się do miast.
Wielu jednak nie chciało się na to zgodzić i wybierało bardzo ubogie, trudne życie pustynnych nomadów. Jedni zarabiali grosze, przeprowadzając przez Saharę ostatnie karawany, inni zostawali przewodnikami wycieczek turystycznych. Kolejni uciekali się do zbrodni, zajmowali się przemytem lub rabunkami.
Gniew
Niemal wszystkich Tuaregów łączyło jedno - czuli się coraz bardziej spychani na margines i dyskryminowani przez polityków, zwłaszcza w Mali i Nigrze. W obu krajach Tuaregowie co jakiś czas chwytali więc za broń i rozpoczynali rebelie. Ostatni konflikt zakończył się ledwie przed trzema laty. Partyzanci, zdziesiątkowani i podbici, nie mieli siły do dalszej walki. Rok temu stało się jednak coś, co odwróciło ich karty: w Libii upadł reżim Kadafiego.
Libijski dyktator od dekad werbował do swoich oddziałów wojowniczych ludzi pustyni. W krytycznym momencie to oni stanowili trzon jego armii. Było ich jednak zbyt mało, by mogli uchronić go przed tragicznym końcem. Gdy rewolucjoniści zajęli Trypolis i inne ważne miasta, Tuaregowie zaczęli się wycofywać za granice. Po drodze zabierali, co tylko się dało. Szczególnie broń.
W kilka miesięcy do Mali przedostało się około 2,5 tysiąca weteranów z Libii. Przywieźli ze sobą tony sprzętu z wojskowych arsenałów, od samochodów terenowych po nowoczesne wyrzutnie rakiet. W sercach tuareskich buntowników szybko odżyły niepodległościowe marzenia. W listopadzie zeszłego roku kilka partyzanckich grup ogłosiło sojusz i powołało do życia Narodowy Ruch Wyzwolenia Azawad (MNLA). Gdy na początku stycznia zaatakowali, rząd w Bamako był bezsilny.
Rewolucja mniejszości
Czym jest rebelia Tuaregów? Powstaniem zaniedbywanych ludzi, którzy chcą wykorzystać szansę i wywalczyć własne państwo? W pewnym sensie tak. Buntownicy w poniedziałek ogłosili, że mogą rozmawiać na temat podziału kraju. Jeśli dostaną to, czego chcą, zgodzą się na rozejm.
Nie będzie to jednak takie proste. Północ Mali zamieszkuje siedem plemion, a bitni Tuaregowie, jak na ironię, należą do najmniejszych z nich. I nie wiadomo, jakie mają zamiary wobec innych ludów. Czy pozwoliliby im żyć w spokoju? A może woleliby podporządkować je sobie siłą? Albo wygnać?
Około 200 tysięcy cywilów, nie czekając na odpowiedź, opuściło już swoje domy; część uciekła do sąsiednich państw. Sęk w tym, że ościenne kraje same od kilku miesięcy zmagają się z suszą. Napływ uchodźców tylko pogarsza sytuację. Brytyjska organizacja Oxfam pod koniec marca ostrzegała, że kilka milionów ludzi może wkrótce zacząć tam głodować.
Kryzys humanitarny to nie jedyny problem. Póki co do boju rzucili się tylko Tuaregowie z Mali, ale wszystkiemu bacznie przyglądają się ich pobratymcy z Nigru. Jeśli i oni sięgną po broń, w ogniu stanie duża część Afryki Zachodniej. Na chaosie skorzystać spróbuje Al-Kaida Północnego Magrebu, która od kilku lat grasuje w regionie. Pewne frakcje tuareskiego ruchu również skłaniają się ku radykalnemu islamowi (pragną nawet wprowadzenia szariatu). Malijski rząd od początku rebelii przekonywał, że MNLA współpracuje z Al-Kaidą. Partyzanci powtarzają, że to kłamstwo.
Wielu obserwatorów uważa, że wojsko zdecydowało się na przewrót w najgorszym z możliwych momentów. Patrząc na frontowe zwycięstwa, jakie odnieśli ostatnio rebelianci, trudno się z tym nie zgodzić. Regionalna organizacja państw Afryki Zachodniej ECOWAS żąda, by puczyści oddali władzę cywilom. Jeśli nie zrobią tego w ciągu najbliższych dni, Mali znajdzie się pod ostrzałem sankcji ekonomicznych. A to na pewno nie pomoże armii w odzyskiwaniu tego, co dała sobie wyrwać - kontroli nad połową kraju.
Michał Staniul
>>>
Tak jest wreszcie jest panstwo !
Walka z Tuaregami to szalenstwo ! Tacy wojownicy !!!
Zreszta jaka byla sytucja . Rzucili Murzynow z buszu do walki na pustyni przeciw ludom pustyni ! Szalenstwo . Murzyni patrza na morze piachu i wolaja : - Gdzie ja jstem ? Mamo zabirz mnie stad ! Tylko wariat walczy z wojownikami pustyni na ich terenie ! I po co ? To nie jest teren Murzynow !
Jak spojrzycie na mape Mali to sklada sie dwu trojkatow jeden pustynny drugi rolniczy . I ten pustynny to Tuaregowie i Arabowie .
To psychopatyczni kolonizatorzy kreslili takie granie . OPRZY LINIJCE !!!
Francuzi znali ludy tamtejsze ale naukowcy . Kolesie z wladz bez pojecia uzywali linijki . I to za DeGaulla od ktorego mozna by sie spodziewac jakiejs inteligencjii . Ilez wal ile cierpien z takich granic .
Dzis Francaj powinna jako pierwsza uznac nowe panstwo aby zadoscuczynic temu ze wtedy gy tam rzadzila nie wykroila panstwa Tuaregom a bylo to dziecinnie proste . Traz trzeba wytyczac granice krwia !
Nalezy z tym skonczyc .
Trzeba wymienic sie terenami z Burkina Faso . Kawalek zamieszkany przez Mossi oodac Burkina a od nich wziac podobny fragment zamieszkany przez Tuaregow . nastepnie nalezy przeprowadzic referendum wsrod Songajow czy chca zostac w Mali czy byc razem z Tuaregami . Podobnie z Arabami . Zreszta nalezalo by wymienic putynie zamieszkana przez Arabow wymienic z Algieria na tereny Tuaregow . W ten sposob konflikty w regionie by sie skonczyly a Tuaregowie mieliby wreszcie panstwo . Trzeba na nowo rysowac granice bo obecne sa zbrodnicze i nie ma wyjscia .
Niech Tuaregowie nie podrzynaja gardel tylko walcza honorowo jak przystalo na wojownikow pustyni a nie mordercow . O ile popieram jezdzcow pustyni - nigdy nie popre bandytow ...
Ale oczywiscie powstanie wreszcie tego panstwa to wielka radosc . To DzZIEJOWA SPRAWIEDLIWOŚĆ ! :O)))
Wojownik na tle pustyni . Obraz pokazuje piekno tamtejszej cywilizacji mimo warunkow . Surowe piekno :
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Wto 18:46, 03 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 10:29, 06 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Algierscy dyplomaci porwani na północy Mali
Siedmiu algierskich dyplomatów porwała grupa niezidentyfikowanych sprawców w mieście Gao na północy Mali - poinformował dziś szef MSZ Algierii. Kontrolę nad północnym Mali sprawują tuarescy rebelianci.
- Konsul Algierii w Gao oraz sześciu urzędników konsularnych zostało zmuszonych do opuszczenia budynku misji dyplomatycznej. Obecnie znajdują się we władzy osób nam nieznanych - podał minister spraw zagranicznych Algierii Murad Medelsi, cytowany przez agencję AFP. Jak dodał, rząd w Algierze "robi wszystko co możliwe, by doprowadzić do ich jak najszybszego uwolnienia".
Północ Mali jest obecnie kontrolowane przez Tuaregów, którzy chcą tam utworzyć własne państwo Azawad. W powstaniu różnych ugrupowań tuareskich uczestniczą także silnie uzbrojeni i doświadczeni tuarescy żołnierze byłych wojsk obalonego libijskiego dyktatora Muammara Kadafiego.
Jak powiedział rzecznik Narodowego Ruchu Wyzwolenia Azawadu (MNLA) w Gao, Mohamed Ag Attaher, "konsul i jego rodzina zostali porwani dziś rano ze swojej rezydencji". Zapewnił jednak, że za uprowadzenie odpowiadają islamiści, którzy jego zdaniem "chcą w ten sposób sabotować działania Tuaregów". Algieria sąsiaduje z Mali od północy. Kraj ten od lat prowadzi walkę z islamskimi rebeliantami na własnym terytorium. Ataki północnoafrykańskiej filii Al-Kaidy, Al-Kaidy Islamskiego Maghrebu (AQIM), są często wymierzone w przedstawicieli algierskich władz.
>>>>
Popieramy Tuaregow i potepiamy podejrzane grupy . Nie wiadomo czyi to agenci ... Zwrocmy uwage na drobny fakt ...
ONZ i Francja wezwaly do bestialskiej agresji Algierri na Tuaregów natychmiast nastepuje porwanie dyplomatow Algierii ! Wygalda jak prowokacja gliwicka hitlerowcow . Kto za tym stoi ? Komu zalezy na ataku Algierii na Tuaregów . Przypuszczam ze to sprawka sasiednich wywiadow moze nawet algierskiego . Widzicie tutaj wyraznie ze Tuaregów wrabiaja w Al Kaide !!! Aby miec pretekst do walki z nimi . Te rozne organizacje terrorystyczne sa czesto kontrolowane przez agentow i sterowane . Daltego nie ulegjamy prowokacjom . ZADNE PROWOKACJE NIE PODWAZA PRAWA TUREGÓW DO NIEPODLEGŁOŚCI !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 17:20, 06 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Rebelia Tuaregów w Mali i święta wojna w Sahelu.
Sahel, jedna z najbiedniejszych krain świata, staje się afrykańskimi Dzikimi Polami, przejmowanymi przez handlarzy żywym towarem, przemytników narkotyków, a także muzułmańskich radykałów, marzących o światowym dżihadzie. Na zajętych terenach fundamentaliści zakazują alkoholu, muzyki i noszenia ubrań na zachodnią modłę, a rabusiów przyłapanych na grabieniu sklepów i urzędów karzą obcinaniem dłoni.
>>>>
Oczywiscie pamietajmy ze to jeden z najdzikszych i najbardziej odcietych od swiata regionow ...
Sahel, rozciągający się na południe od Sahary, między brzegami Atlantyku i Morza Czerwonego, z biednego w groźny zaczął przemieniać się już kilka lat temu, ale dopiero rebelia Tuaregów w Mali sprawiła, że zaczęto mówić o nim jako niebezpieczeństwie zagrażającym nie tylko regionowi, ale Zachodowi.
????
Tuaregowie zgrazaja zachodowi ? A to ciekawe ???
Marzenie o własnym państwie
W zeszłą niedzielę tuarescy partyzanci zajęli Timbuktu i wywiesili nad nim flagi Azawadu, państwa, jakie chcą stworzyć na pustyni. Chwilę później, zostały one jednak zastąpione przez czarne sztandary muzułmańskich radykałów z ugrupowania Obrońcy Wiary (Ansar ud Din).
>>>>
Czarne to jakies diabelskie . Kojarza sie z piratami . Takich nie popieramy . Popieramy Azawad ! Tuaregowie musza miec wlasne panstwo . Miedzy innymi po to aby nie rzzdzili ci od czarnych flag ...
Zająwszy Timbuktu, tuarescy separatyści zapowiedzieli, że nie ruszą na malijską stolicę, Bamako, lecz w zajętej północnej połowie kraju będą tworzyć Azawad, państwo demokratyczne i świeckie. W czwartek ogłosili nawet, że mając już, co zamierzali zdobyć, przerywają walkę zbrojną w władzami Mali.
>>>>
Brawo . Popieramy deomratyczne panstwo Turaegow . Rzadzic powinno zgromadzenie jak to bylo w tradycji .
Obrońcy Wiary, którzy wraz z separatystami wywołali w styczniu powstanie Tuaregów w Mali, nie myślą o niepodległości, lecz utworzeniu w Sahelu kalifatu, w którym obowiązywać będzie wyłącznie religijne prawo, szarijat.
>>>>
To psychopaci . Tamtejsi bolszewicy . Potepiamy takich . Tuarego trzeba niepodleglosci a nie komuny .
Przywódca Obrońców Iyad ag Ghali wywodzi się z tuareskiej arystokracji, a w latach 90. był jednym z przywódców poprzedniej rebelii Tuaregów. Jesienią, gdy po śmierci ich przywódcy Ibrahima Ag Bahangi, tuarescy separatyści wybierali nowego wodza i szykowali się do rebelii, Iyad ag Ghali zaoferował im swoje usługi. Odrzucony i urażony założył własne ugrupowania Obrońców Wiary, walczące o ideę kalifatu, do której przekonali go radykalni ulemowie z Pakistanu, wychowawcy afgańskich talibów.
>>>>
Czyli zaden tam islam a robienie na zlosc bo nie mnie wzieli na wodza to ja zostane bolszewikiem i stworze komune .
"Azawadowcy" odżegnują się od Obrońców Wiary, ale to ci drudzy zdobyli Kidal i Gao, a potem przejęli przynajmniej częściowo władzę w Timbuktu i całej, zajętej przez powstańców północy Mali, równej obszarem Francji. Na podległych ziemiach Obrońcy zakazują alkoholu, muzyki i noszenia ubrań na zachodnią modłę, a rabusiów przyłapanych na grabieniu sklepów i urzędów karzą obcinaniem dłoni.
>>>>
Ci kolesie moga pogrzebac panstwo Tuaregow ...
Przyjaźń Al-Kaidą
Obrońcy Wiary nie kryją się z przyjaźnią, łączącą ich z filią Al-Kaidy z Maghrebu. Utworzyli ją dżihadyści z Algierii w 2007 r., po przegranej wojnie domowej. Przemianowując się na filię Al-Kaidy, zjednoczyli się z innymi radykalnymi ugrupowaniami z Libii, Maroka i Tunezji, a także tymi z afrykańskiego południa. Nie udało im się wywołać świętej wojny w sawannach Sahelu, a ich działalność ograniczyła się do porywania dla okupu cudzoziemskich turystów i geologów, szukających złota i uranu (w niewoli znajduje się ok. 20 zachodnich zakładników).
>>>>
No tak tego mozna sie spodziewac po takich ...
Ostatnio w maghrebskiej filii Al-Kaidy doszło do rozłamu. Narzekając na dominację Arabów, własną organizację - Ruch na Rzecz Jedności i Dżihadu w Afryce Zachodniej (MUJAO) - utworzyli afrykańscy radykałowie. MUJAO wzrósł w siłę w tym roku, gdy akces do niego zgłosili talibowie z Nigerii, którzy wzniecili powstanie na północy kraju. W Mali bojownicy MUJAO walczą u boku Obrońców Wiary.
>>>>
Cala koalicja psycholi .
Obawiając się, że słabość państwa Sahelu sprawi, że tamtejsze oazy zostaną zawłaszczone przez dżihadystów, USA wraz z Francją już w 2003 r. zaczęły szkolić tamtejsze armie, a amerykańskie samoloty patrolować pustynne szlaki. Mali, rządzone przez prozachodniego prezydenta Amadou Toumaniego Toure (obalonego w marcu) miało być najważniejszym elementem sahelskiego antyterrorystycznego sojuszu. Okazało się jednak ogniwem najsłabszym.
>>>>
No tak . Jak tylko wmieszal sie zcahod od razu kleska !
Sąsiedzi od lat zarzucali Toure niezdecydowanie, a jego ministrom korupcję i dorabianie się na przemycie. Mauretania bezceremonialnie wysyłała swoje lotnictwo, by bombardować kryjówki dżihadystów w Mali.
Niepokój rozlewa się po regionie
Tuareska rebelia w Mali i udział w niej dżihadystów przeradza się w problem regionalny. W Nigrze władze wtrąciły do więzienia Aghalego Alambo, jednego z przywódców tamtejszych Tuaregów, podejrzanego o powiązania z Al-Kaidą i przemyt broni z Libii. Stan pogotowia ogłoszono w armiach Mauretanii, Czadu, a przede wszystkim w Algierii, mającej problemy z własnymi Berberami i obawiającej się, by majowe wybory do parlamentu nie zakończyły się uliczną rewolucją, której w zeszłym roku udało się uniknąć.
Wojciech Jagielski
>>>>
No tak . . Widzimy tutaj ze wbrew pozorom sytaucaj jest dosc podobna . Jak Polska w 1918 stanela przed pyatniem panstwo niepodlegle czy komunistyczne . Tak oni maja albo panstwo niepodlegle albo islamizm czyli tamtejszy bolszewizm . Polacy powiedzieli zdecydowane TAK NIEPODLEGLOSCI . Czas na Tuaregow . Lokalny bolszewizm tylko ich zniszczy . Praprzyczyna powstania tam takich patologii jest brak ich panstwa . Na tej krzywdzie rodza sie patologie . Daltego Azawad jest konieczny bo tzw. ,,panstwa'' nie kontroluja tych terenow i nigdy kontrolowac nie neda po prostu nie maja sil aby walczyc na pustyni . I to z ludami pustyni .
Tylko Azawad !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 15:22, 07 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Historyczny dzien :
Proklamowano niepodległość Azawad.
Powstańcy z koczowniczych plemion tuareskich należący do ugrupowania Narodowy Ruch Wyzwolenia Azawadu (MNLA), którzy ogłosili w piątek "niepodległość państwa Azawad" na północy Mali, wezwali społeczność międzynarodową do uznania nowego państwa. Unia Afrykańska i Unia Europejska wyraziły swój sprzeciw.
>>>>
Oczywiscie sa to instytucje przestepcze wrogie niepodleglym narodom czego mamy liczne przyklady . Ale juz bankrutuja i przestaja sie liczyc . PRZYSZLOSC NALEZY DO NARODOW !
Komunikat podpisany przez sekretarza generalnego tego ruchu, Bilala Ag al-Szarifa, deklaruje uznanie i poszanowanie granic sąsiednich państw. Decyzję o ogłoszeniu niepodległości terytorium o powierzchni 850 tys. km kw jego ruch podjął po zajęciu w niedzielę bez walki starożytnej pustynnej metropolii Timbuktu, ostatniego z miast na północy, które było jeszcze w rękach wojsk rządowych. Twierdzi on, że proklamowanie niepodległości zostało uzgodnione z różnymi organami przedstawicielskimi jego ruchu, który powstał zbrojnie przeciwko władzy centralnej w Bamako 17 stycznia.
Komunikat MNLA, który odwołuje się do "prawa narodów do samostanowienia", zapewnia, że "nowe niepodległe państwo" nie chce sięgać po terytoria na południu Mali i zamierza ogłosić "demokratyczną konstytucję".
>>>>
Brawo brawo brawo . Wyrzekamy sie grabienia cudzych ziem ale swoich nie damy ! Panstwo bedzie oparte na zasadach demokracji zgodnie z miejscowa plemienna tradycja .
W związku z obawami, że wpływy muzułmańskich ortodoksów w ruchu tuareskim doprowadzą do ustanowienia szariatu na terytorium kontrolowanymi przez MNLA, komunikat zapewnia że, "nie będzie nikomu narzucać żadnej religii".
>>>>
Tak jest ! W karju bedzie panowala WOLNOSC RELIGIJNA a grupy fanatykow i innych bolszewikow beda zwalczane ...
Przed dwoma dniami MNLA ogłosił jednostronne zakończenie działań wojskowych i zapewnił, że nie zamierza nacierać na odległą o prawie tysiąc kilometrów stolicę kraju, Bamako, ponieważ ruch osiągnął cel, jakim było "położeniu kresu malijskiej okupacji".
>>>
Chyba ze zostana sprowokowani !
Ruch niepodległościowy Tuaregów liczy sobie 20 lat. W sensie militarnym Tuaregowie odnieśli łatwe zwycięstwo wobec słabości wojskowej rządu w Bamako, którego oddziały nie były w stanie stawić rzeczywistego oporu powstańcom.
Główne partie i ugrupowania polityczne w Bamako niezwłocznie potępiły zadeklarowanie niepodległości przez Tuaregów.
>>>>
A my potepiamy bamakijskich imperialstow . DOSC KOLONIALIZMU !!! Przyniosl on tylko same niszczescai Mali i czas z tym skonczyc .
Całkowitą klęskę malijskiej armii rządowej przyspieszył bunt w siłach zbrojnych. Wojsko, niezadowolone z nieporadnych rządów prezydenta Amadou Toumaniego Toure, dokonało 22 marca zamachu stanu i przejęło władzę. Pociągnęło to za sobą całkowitą dezorganizację malijskich sił zbrojnych.
Szef junty wojskowej rządzącej w Bamako kpt. Amadou Sanogo gotów jest do zawarcia rozejmu z tuareskimi powstańcami. Stawia jako jedyny warunek niedopuszczenie do rozpadu kraju.
>>>>
To niewykonalne . Nie wchodzi sie dwa razy do tej samej rzeki . Teraz jest czas niepodleglosci . Jak teraz nie odzyskaja panstwa to nastapai dalsze lata wojen i zbrodni I PO CO ? Czas skonczyc ze zla przeszloscia !
Unia Afrykańska, Unia Europejska i byłe mocarstwo kolonialne - Francja niezwłocznie odrzuciły tuareską deklarację niepodległości. Jest "pozbawiona wszelkiego znaczenia" - oświadczył Jean Ping, przewodniczący Komisji UA.
>>>>
No bo to sa imperialsci kolonialisci i psychopaci . Ich oswiadczenia nie maja znaczenia . Ktoz powaznie nierze brednie idiotow ...
Powołując się na "podstawową zasadę nienaruszalności granic" odziedziczonych po czasach kolonialnych, Ping zaapelował do całej wspólnoty międzynarodowej o pełne poparcie "pryncypialnego stanowiska Afryki".
>>>
Tych kresek na mapie ustalonych przez imperilstow . Miliony ludzi maja umierac bo jakis mister czy messieur cos tam kreslil 100 lat temu po pijaku . MOWY NIE MA . NARODY PRZEDE WSZYSTKIM ! Przecz z Pingiem ? A co toza Ping ? Z Pekinu ? To niech wraca do kraju a nie pieprzy o Afryce .
Półtora miliona Tuaregów zamieszkuje ogromne terytorium od Mauretanii po Libię, a sąsiedzi Mali obawiają się powtórki tuareskiego powstania w innych krajach.
>>>>>
Panstwo Tuaregow jest nieuchronne . Im szybciej powstanie tym lepiej tym mniej ofiar . Dlatego popieramy je calym sercem ...
Polsk wolności narodów chorąży ...
Mowi slynna i wspaniala polska piesn - jeden z wielu hymnow choc panstwowy jest inny . I dlatego poieramy wolnosc narodow . Skoro popieramy w Libii Syrii i na calym swiecie to takze wsrod Tuaregow !
A tutaj flaga nowego panstwa Azawad . Zapamietajcie te kolry . Tak nam po czesku wyglada ... A jakby bylo innaczej ze pas bylby czerwony i bialy to jak Polska :O)))
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Śro 15:44, 23 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 13:34, 09 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Uwolniono algierskich dyplomatów porwanych na północy Mali
Siedmiu algierskich dyplomatów, których w minionym tygodniu porwali niezidentyfikowani sprawcy w mieście Gao na północy Mali zostało uwolnionych w niedzielę - poinformował algierski dziennik "El Watan". Kontrolę nad północnym Mali sprawują tuarescy rebelianci.
Rząd w Algierze nie skomentował jak dotąd uwolnienia dyplomatów. Rzecznik Tuaregów powiedział, że za porwaniem stoi grupa islamistów , nie podał jednak żadnych dodatkowych szczegółów - pisze Reuters.
Teren są obecnie kontrolowane przez Tuaregów, którzy tam utworzyli własne państwo Azawad. W powstaniu różnych ugrupowań tuareskich uczestniczą także silnie uzbrojeni i doświadczeni tuarescy żołnierze byłych wojsk obalonego libijskiego dyktatora Muammara Kadafiego. Algieria od lat prowadzi walkę z islamskimi rebeliantami na własnym terytorium. Ataki północnoafrykańskiej filii Al-Kaidy, Al-Kaidy Islamskiego Maghrebu (AQIM), są często wymierzone w przedstawicieli algierskich władz.
>>>>
Ta walka w Algierii byla juz przed atakami na World Trade I NIE MA Z NIMI NIC WSPOLNEGO !!!
I brawo . Widzimy ze panstwo Azawad dziala coraz lepiej . Zyczymy dalszego umacniania wladz . Trzeba zoragnizowac sprawna policje ktora zajmie sie zwalczaniem bandytyzmu . Armai jzu jest teraz policja . Sytaucja w Azawad bedzie sie tearz normalizowac . Czas wojjeny minal ...
To cieszy :O)))
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:44, 11 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Tuaregowie w Mali podzieleni - niepodległość czy dżihad?
Tuarescy powstańcy, którzy na początku kwietnia przejęli kontrolę nad północną połową Mali, zaczynają spierać się między sobą o cel walki - niepodległe państwo czy dżihad.
W piątek Tuaregowie z Narodowego Ruchu Wyzwolenia Azawadu ogłosili utworzenie na północy Mali niepodległego państwa, Azawadu. Niepodległościowcy, którzy w styczniu wywołali powstanie, zapowiadają, że ich państwo na pustyni będzie świeckie i demokratyczne.
Fundamentaliści przeciwko niepodległości
Ledwie wystąpili do świata z apelem o uznanie ich państwa, gdy przeciwko nim zwrócili się ich towarzysze broni, muzułmańscy radykałowie z ugrupowania Ansar ud-Din (Obrońcy Wiary), wspierani przez dwa skrzydła północnoafrykańskiej filii Al-Kaidy - arabskie z Al-Kaidy Muzułmańskiego Maghrebu (AQMI) i afrykańskie z Ruchu na rzecz Jedności Dżihadu w Afryce Zachodniej (MUJAO).
- Jesteśmy przeciwko niepodległości Azawadu. Naszym celem jest dżihad - ogłosił Omar Hamaha, jeden z wojskowych komendantów Obrońców Wiary. - Tylko islam jest prawdziwą wolnością. Wystarczy zaprowadzić szarijat i przestrzegać go od świtu do zmierzchu.
W odpowiedzi niepodległościowcy zapowiedzieli, że jeśli Zachód i Afryka uznają Azawad, Tuaregowie jako pierwsi ruszą na wojnę przeciwko dżihadystom, zagrażającym Sahelowi, rozległemu obszarowi pustyń i oaz między Saharą a brzegami rzeki Niger.
Duchowy przywódca najnowszego z tuareskich powstań Ibrahim ag Bahanga na długo przed śmiercią w sierpniu zeszłego roku odcinał się od muzułmańskich radykałów i obiecywał walczyć z nimi, jeśli Zachód wesprze Tuaregów.
Obrońcy Wiary biorą górę
To niepodległościowy zaczęli powstanie, a ich partyzancka armia, licząca około tysiąca ludzi, jest znacznie liczniejsza od wojska Obrońców Wiary. Ale Obrońcy biorą górę w rebelii.
Według uchodźców, nad głównymi miastami północy Gao i Timbuktu powiewają czarne flagi Obrońców Wiary, dowodzonych przez weterana tuareskich rebelii Iyada ag Ghalego. Na zajętych ziemiach Obrońcy Wiary zaprowadzają rządy szarijatu, burzą nieliczne chrześcijańskie świątynie, a ich policyjne patrole, jak niegdyś talibowie w Afganistanie i Somalii, dokonują samosądów na rabusiach. Uciekinierzy z Gao opowiadali dziennikarzom w Bamako, jak przybyli na ich wezwanie Obrońcy Wiary ocalili ich przed partyzantami z Narodowego Ruchu Wyzwolenia Azawadu, którzy chcieli ich ograbić, a następnie zabili napastników, podrzynając im gardła.
Przedłużające się bezkrólewie na północy Mali i prawdziwe zagłębie broni, jakie pojawiło się na Sahelu po rozbiciu armii Muammara Kadafiego w Libii, sprawiają, że z całej okolicy zjeżdżają tam coraz liczniej ścigani listami gończymi muzułmańscy rebelianci i zasilają szeregi Obrońców Wiary. W Gao widziano setkę bojowników z ugrupowania Boko Haram, prowadzącego od dwóch lat terrorystyczną wojnę w Nigerii. Widziano też tam przywódcę afrykańskiej filii Al-Kaidy Hamadę Oulda Muhammada Kheirou, a w Timbuktu szefa Al-Kaidy z Maghrebu, jednookiego algierskiego szejka Muchtara Belmochtara.
Niepokój w regionie
Sąsiedzi Mali są coraz bardziej zaniepokojeni, że Mali i cały Sahel stanie się pustynną kryjówką dżihadystów, taką samą, jaką w latach 90. stał się Afganistan. Nikt nie uznał niepodległości tuareskiego Azawadu, a państwa z Zachodnioafrykańskiej Wspólnoty Gospodarczej (ECOWAS) zastanawiają się nad wysłaniem do Mali 2-3-tysięcznego korpusu ekspedycyjnego, który rozbiłby tuareską rebelię i zaprowadził porządek w kraju.
Posłania wojsk na wojnę z Tuaregami najbardziej domaga się Niger, który sam od lat zmaga się z tuareskimi powstaniami. Rząd z Niamey przekonuje, że rebeliantów najpierw trzeba pokonać, a dopiero wtedy z niektórymi z nich można zacząć negocjować. Przeciwko wojnie a za rozmowami z tuareskimi niepodległościowcami jest Algieria, która obawia się rodzimej rebelii Kabylów i nie chce żadnych kłopotów.
Wysłanie korpusu ekspedycyjnego do Mali nie daje w dodatku żadnej gwarancji sukcesu. Żadna z zachodnioafrykańskich armii nie umie prowadzić wojny na pustyni. Byłyby bez szans w walce z uzbrojonymi w libijską broń Tuaregami, znającymi pustynie jak własną kieszeń.
Na pustyni walczyć przeciwko Tuaregom nie umiało nigdy nawet wojsko malijskie, które nie radząc sobie z partyzantami, zwykle nasyłało na nich innych partyzantów - wspierane przez rząd zbrojne milicje wywodzące się z wrogich Tuaregom plemion arabskich i afrykańskich ludów Fulani czy Songhaj. To opłacane przez Bamako milicje Fulanich i Songhajów, stosując taktykę spalonej ziemi, dokonywały pogromów Tuaregów i topiły ich powstania we krwi. Dowódcy armii malijskiej przekonują sąsiadów, by nie wysyłali do Mali wojsk ekspedycyjnych - wystarczy, by przysłali broń, wojskowe pojazdy i śmigłowce.
Wojciech Jagielski
>>>>
Tak jest popieramy powstancow ! Precz z bolszewikami Islamu !
Precz z czarna szatanska bandera islamistycznych bandytow:
Chcemy takiej flagi Azawadu :
W razie czego Turaedy beda pierwsi walczyc z piratami pustyni !
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Śro 15:45, 23 Maj 2012, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 22:09, 14 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Islamiści z Ansar ud-Din uwolnili 160 wojskowych.
Stu sześćdziesięciu malijskich żołnierzy, wziętych do niewoli podczas walk regularnego wojska ze zbrojnymi ugrupowaniami na północy kraju, zostało w sobotę uwolnionych przez islamski ruch Ansar ud-Din (Obrońców Wiary).
- Uwolniliśmy 160 jeńców malijskich. Od wczoraj (czyli piątku) zaczęliśmy ich przegrupowywać. Dzisiaj są już pod opieką władz malijskich - powiedział Musa ag Hama, z kręgu szefa Ansar ud-Din, Iyada ag Ghalego. - Uczyniliśmy to w imię Boga.
- Obecnie jesteśmy razem z nimi między Gao (na północy Mali) i Mopti (miasta leżącego bardziej na południowy wschód). Iyad uwolnił 160 jeńców, inni może też zostaną uwolnieni - potwierdził Musa Kante z biura gubernatora Gao.
Iyad ag Ghaly skłania się ku zaprowadzeniu szariatu na całym terytorium malijskim. Jest przeciwny podziałowi kraju, w przeciwieństwie do tuareskich rebeliantów z Narodowego Ruchu Wyzwolenia Azawadu (MNLA).
6 kwietnia Tuaregowie z MNLA ogłosili utworzenie na północy Mali niepodległego państwa, Azawadu. Separatyści, którzy w styczniu wywołali powstanie, zapowiadają, że ich państwo na pustyni będzie świeckie i demokratyczne.
Przeciwko nim zwrócili się ich towarzysze broni, muzułmańscy radykałowie z Ansar ud-Din, wspierani przez dwa skrzydła północnoafrykańskiej filii Al-Kaidy: arabskie z Al-Kaidy Muzułmańskiego Maghrebu (AQMI) i afrykańskie z Ruchu na rzecz Jedności Dżihadu w Afryce Zachodniej (MUJAO).
>>>>
To sluszne . Nie nalezy mnozyc okrucienstw . Jednakze islamizm to droga do zguby dla tego karju . Tm gdzie go wprowadzono nastapily wielkie zbrodnie i nieszczescia jak w Iranie i Afganistanie . Przyszlosc m atylko Azawad !
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Śro 15:46, 23 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:15, 22 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Niepodległościowcy, którzy w styczniu wywołali powstanie, zapowiadają, że ich państwo na pustyni - Azawad - będzie świeckie i demokratyczne. Jednak ich deklarację niepodległościową odrzuciły Unia Afrykańska, Unia Europejska i byłe mocarstwo kolonialne.
Ledwie Tuaregowie wystąpili do świata z apelem o uznanie ich państwa, gdy przeciwko nim zwrócili się ich towarzysze broni, muzułmańscy radykałowie z ugrupowania Ansar ud-Din (Obrońcy Wiary), wspierani przez dwa skrzydła północnoafrykańskiej filii Al-Kaidy - arabskie z AQMI i afrykańskie z Ruchu na rzecz Jedności Dżihadu w Afryce Zachodniej (MUJAO).
Na przełomie marca i kwietnia w rękach rebeliantów znalazło się wiele miast na północy Mali, w tym garnizonowe Gao, Tessalit, starożytne Timbuktu i Kidal. Ten większy od Francji obszar Tuaregowie zajęli bez walki.
Jak podaje Reuters, od tego czasu na tych terenach dochodzi do grabieży i łamania praw człowieka, w tym gwałtów i zabójstw. MNLA odciął się od islamistów.
>>>>
Potepiamy agresje islamistow na Azawad . To jest od diabla . Wszyscy Tuaregowie musza sie zjednoczyc i dac odpor slugom demonow . Tak wspaniala szansa nie niepodleglosc nie moze byc zmarnowana !!!
A nawiasem mowiac tamtejsze kobiety wygladaja wspaniale w tradycyjnych szatach . Tutaj Madonna :
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 15:24, 27 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Mali: dwa powstańcze ugrupowania zawarły sojusz
Muzułmańscy radykałowie i tuarescy powstańcy, którzy kontrolują północ Mali, ogłosili w sobotę wieczorem, że porozumieli się w sprawie połączenia sił i utworzenia na zajmowanych terenach niezależnego państwa islamskiego.
Alghabass Ag Intalla, jeden z przywódców radykalnego ugrupowania Ansar ud-Din (Obrońców Wiary), potwierdził sojusz z Narodowym Ruchem Wyzwolenia Azawadu (MNLA). Porozumienie zostało podpisane w mieście Gao w sobotę wieczorem.
"Podpisałem porozumienie, które doprowadzi do stworzenia niezależnego państwa islamskiego, gdzie obowiązywać będzie prawo islamskie" - powiedział.
To bardzo niepokojące wydarzenie, ponieważ Ansar ud-Din są wspierani przez dwa skrzydła północnoafrykańskiej filii Al-Kaidy, arabskie z AQMI i afrykańskie z Ruchu na rzecz Jedności Dżihadu w Afryce Zachodniej (MUJAO) - pisze Reuters.
Na przełomie marca i kwietnia oba ugrupowania zajęły terytorium na północy Mali, o powierzchni większej niż Francja. Na skutek zamachu stanu 21 marca upadł rząd w stolicy Mali Bamako.
Dotychczas pozostawały w konflikcie, ponieważ muzułmańscy radykałowie z Ansar ud-Din chcą zaprowadzić prawo islamskie (szariat) na terenach, które okupują, na co jeszcze do niedawna nie zgadzali się powstańcy z MNLA. Z kolei Ansar ud-Din sprzeciwiali się powstaniu odrębnego państwa malijskich Tuaregów, na co teraz - jak mówią - się zgadzają.
>>>>
Zobaczymy co z tego wyjdzie . Oby nie wyszla katastrofa . Bo islamizmu z wolnocia pogodzic sie nie da . Panstwo moze byc albo wolne albo islamistyczne .
Oczywiscie ja nie zachecam do wojny i zawsze porozumienia o ile sa szczere sa lepsze od wojny . Ale slamistom nie ufam ...
Popieram wolnosc dla Tuaregow ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 14:50, 16 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Rada Bezpieczeństwa ONZ nie zgadza się na interwencję w Mali
Rada Bezpieczeństwa ONZ w piątek (czasu miejscowego) odmówiła poparcia proponowanej przez regionalne organizacje interwencji zbrojnej w Mali - podały źródła dyplomatyczne. Krajowi grozi secesja północy opanowanej przez Tuaregów i muzułmańskich radykałów.
Unia Afrykańska i Wspólnota Gospodarcza Państw Afryki Zachodniej (ECOWAS) poinformowały we wtorek, że zabiegają o poparcie przez Radę Bezpieczeństwa rezolucji zezwalającej na taką interwencję. ECOWAS ogłosiła gotowość do tej operacji, która ma przywrócić konstytucyjny porządek w ogarniętym chaosem kraju, jednak zabiega o mandat RB ONZ i wsparcie ONZ.
Tymczasem podczas spotkania przy zamkniętych drzwiach w piątek kilka państw członkowskich RB wyraziło obawy dotyczące takiego rozwiązania.
"Minie trochę czasu nim Rada będzie mogła zatwierdzić zewnętrzną interwencję w Mali. Nie chodzi o to, że się jej sprzeciwiamy, ale o to, że na wiele pytań o jej przeprowadzenie wciąż nie ma zadowalających odpowiedzi" - powiedział pragnący zachować anonimowość dyplomata przy ONZ.
Dyplomaci domagają się od państw ECOWAS-u, by wykazały, że mają liczne siły, sprecyzowane cele, strategię oraz fundusze wystarczające na przeprowadzenie zbrojnej operacji w Mali. "Na razie nie mają niczego, to śmieszne" - ocenił jeden z dyplomatów. Inne pytanie dotyczy losu powstańców: Tuaregów i radykalnych muzułmanów powiązanymi z Al-Kaidą, którzy obecnie sprawują kontrolę nad znacznymi obszarami na północy kraju.
Według źródeł, na które powołuje się Reuters, spośród 15 członków RB tylko Francja, Maroko i Togo opowiadają się za szybkim poparciem inicjatywy ECOWAS-u.
Przedstawicielka organizacji Salamatu Suleiman przyznała, że interwencja w Mali obecnie "znajduje się na etapie planowania", i dodała, że państwa ECOWAS postanowiły utworzyć siły liczące 3 tysiące żołnierzy, którzy mają być w gotowości.
Na przełomie marca i kwietnia oba ugrupowania zajęły terytorium na północy Mali, o powierzchni większej niż Francja. Na skutek zamachu stanu 21 marca upadł rząd w stolicy Mali Bamako.
>>>>
A coz to za agrumenty ? Planuaj agresje w celu zniszczenia panstwa Azawad a RB ONZ tylko martwi sie tym czy maja wystarczajace sily aby niszczyc panstwa ? Od kiedy ro ONZ zabawia sie w hitleryzm ? POTEPIAMY AGRESJE I NAPSCI NA NIEPODLEGLE PANSTWA !!! Za to nalezy sie Trybunal Karny ! Przecz z agresorami ! To na nich powinna byc interwenja . I naloty humanitarne na Paryż koniecznie !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 13:51, 01 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Malijscy talibowie niszczą zabytki Timbuktu
Sprzymierzeni z Al-Kaidą tuarescy radykałowie islamscy wzięli wzór z afgańskich talibów i zburzyli w sobotę co najmniej 2 mauzolea sufickich świętych uznane przez UNESCO za pomniki Światowego Dziedzictwa. Malijscy talibowie zapowiadają, że zniszczą wszystkie.
Uzbrojeni w karabiny, ale także kilofy, łomy i łopaty malijscy talibowie zrównali wpierw z ziemią mauzoleum Sidiego Amara, sufickiego świętego męża, otaczanego największą czcią przez mieszkańców Timbuktu. Już w maju talibowie uszkodzili grobowiec. W sobotę zostały po nim już tylko ruiny.
Zaraz po tym talibowie zabrali się za burzenie kolejnego mauzoleum Sidiego Mochtara. - Jeszcze dziś zburzymy wszystkie mauzolea, wszystkie, co do jednego – zapowiedział rzecznik malijskich talibów Sanda Ould Boumama. – Bóg jest tylko jeden. Oddawanie czci grobowcom jest grzechem. Muzułmanom nie wolno tego robić, a wszyscy jesteśmy muzułmanami.
Timbuktu, nazywane „miastem 333 świętych”, sławne jest z grobowców i mauzoleów świętych sufickich mężów i uczonych, którzy żyli i działali tu w XIV i XV wieku, gdy miasto przeżywało swój złoty czas. Położone na skrzyżowaniu karawanowych szlaków, stało się opływającą w bogactwa saharyjską metropolią intelektualną i kupiecką wielkich imperiów Mali i Songhaj.
Ale Timbuktu rozsławiło nie tylko jego bogactwo, lecz także akademie i świątynie. Z tego czasu pochodzą też tysiące manuskryptów, poświęconych islamowi, ale także historii, astronomii czy anatomii, przechowywanych w medresach i prywatnych bibliotekach. Są one świadectwem dawnej wspaniałości starej cywilizacji i wielkości dawnego imperium Mali.
W 1988 r. UNESCO uznało mauzolea, meczety i manuskrypty z Timbuktu za pomniki Światowego Dziedzictwa Kultury. W zeszłym tygodniu UNESCO umieściło miasto na liście zagrożonych zabytków, uznając, że zawisło nad nimi śmiertelne niebezpieczeństwo.
Niebezpieczeństwem tym okazali się malijscy talibowie, tuarescy bojownicy z partyzanckiej armii Obrońców Wiary, którzy wraz z marzącymi o niepodległości separatystami z Ruchu Wyzwolenia Narodowego Azawadu podbili wiosną północną część Mali i ogłosili na niej powstanie niepodległego państwa Tuaregów – Azawadu.
W maju wśród Tuaregów doszło do sporów, a w zeszłym tygodniu – do krótkiej i gwałtownej, bratobójczej wojny, w której górę wzięli talibowie, którzy odrzucają ideę niepodległego państwa Tuaregów, lecz chcą wprowadzić prawo koraniczne, szarijat, na razie na północy Mali, a docelowo w całym malijskim państwie. Przywódcy talibów dają do zrozumienia rządowi z Bamako, że w zamian za jego zgodę na szarijat na północy Mali i autonomię gotowi są zakończyć wojnę i wyrzec się niepodległego Azawadu.
Tuarescy zwolennicy niepodległości sugerują zaś, że w zamian za uznanie Azawadu, ruszą na wojnę przeciwko talibom, a przede wszystkim wspierającym ich dwóm frakcjom Al-Kaidy, głównej, arabskiej, a także jej odłamu, reprezentującego czarnych Afrykanów.
W zeszłym tygodniu talibowie i partyzanci Al-Kaidy, wyparli "niepodległościowców" z ich twierdzy w Gao, a także z Timbuktu i Kidal, przejmując kontrolę nad wszystkimi dużymi miastami Azawadu. Pobici "niepodległościowcy" wycofali się nad granice z Burkina Faso i Mauretanią. Do Burkina Faso wywieziony został też ranny w walkach jeden z politycznych przywódców "niepodległościowców" Bilal Ag Szerif. Naoczni świadkowie z Gao twierdzą, że z pomocą malijskim talibom przybywają muzułmańscy partyzanci z Algierii, którzy po przegranej, krwawej wojnie domowej w latach 90. przekształcili się we frakcję Al-Kaidy w Maghrebie.
>>>>
Ale bydlaki . Trzeab ich rozgromic . Niszcza dawna kulture Afryki . Za pare lat nie bedzie sladu ze kiedys tam byal kultura . Wszyscy powiedza ze Afryka to tylko dzicy ...
Widzicie jednak ze szacunek dla kultury i sztuki wystepuje TYLKO u chrzescijan . Innym nie jest znany . I to tylko u KATOLIKÓW !!! Zarowno Bizancjum niczylo ikony i kult swietych jak i protestanci . Wystarczy popatrzec na zimne sciany koscolow niegdys katolickich na zachodzie . Tam byly kiedys obarzy i figury bylo kolorowo ale protestanci zniszczyli w dzikim szale . Istotnie te dwie religie sa podobn ...
Widzicie tuatj namacalnie ze wszystko dobre jest od Kościoła a zachod nie ma sie co wywyzszac bo tez poniszczyl wlasna kulture i to nawrt we Francji ktora odrzucial katolicyzm podczas rewolucji . Wtedy tez mnostwo zabytkow poniszczyli ... W sumie potwory Al Kaidy nie sa tak odlegle od roku 1789 jak na dystans cywilizacyjny . Co to jest te 200 lta dla kultur niezmiennych przez tysiaclecia . Ale oczywiscie potepiamy porworow niszczacych i tak uboga Afryke ..
Oczywiscie polemika teologiczna z taka dzicza jest smieszna . Nie czcimy swietych jako ,,bogow'' tylko Boga ktory jest widoczny przez swietych ... To takie proste . Podobnie jak nie czcimy obrazow czy figur ale Boga ktorego one przedstawiaja . Nie ma tak glupiej osoby ktora by nie pojela ze zdjecie osoby robimy aby miec jej wyglad a nie aby czcic kawalek papieru ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 13:30, 02 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
slamiści kontynuują niszczenie zabytkowych mauzoleów w Timbuktu
Pomimo ostrych protestów islamscy radykałowie kontynuowali w niedzielę akcję niszczenia mauzoleów sufickich świętych w Timbuktu na północy Mali. "Zbrodnią wojenną" nazwała działalność talibów prokurator Międzynarodowego Trybunału Karnego Fatou Bensouda.
Malijscy talibowie, używając broni palnej i kilofów, burzyli drugi dzień z rzędu zabytkowe mauzolea, ignorując apele o zaprzestanie wandalizmu - pisze agencja Reutera, powołując się na naocznych świadków zdarzeń. Miejscowy dziennikarz Yaya Tandina powiedział, że grupa około 30 uzbrojonych mężczyzn zniszczyła w niedzielę trzy grobowce świętych. Dopiero w południe, gdy część napastników udała się do meczetu, akcję przerwano.
Sprzymierzeni z Al-Kaidą tuarescy radykałowie islamscy, naśladując afgańskich talibów, zburzyli w sobotę co najmniej dwa mauzolea sufickich świętych uznane przez UNESCO za pomniki Światowego Dziedzictwa Kultury. Grozili zburzeniem wszystkich 16 grobowców.
- Jeszcze dziś zburzymy wszystkie mauzolea, wszystkie, co do jednego – zapowiadał rzecznik malijskich talibów Sanda Ould Boumama. – Bóg jest tylko jeden. Oddawanie czci grobowcom jest grzechem. Muzułmanom nie wolno tego robić, a wszyscy jesteśmy muzułmanami.
Prokurator Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze, Fatou Bensouda, określiła w rozmowie z AFP postępowanie malijskich talibów mianem "zbrodni wojennej". Przypomniała, że według statutu rzymskiego, który reguluje działanie MTK, celowe ataki na niechronione obiekty cywilne stanowią zbrodnię wojenną.
Malijska minister kultury i turystyki, Fadima Toure Diallo, wezwała ONZ do podjęcia konkretnych kroków przeciwko "zbrodniom przeciwko światowemu dziedzictwu kultury". - Te kryminalne czyny nie mają nic wspólnego z islamem i tolerancją, których napastnicy domagają się dla siebie - powiedziała Diallo na posiedzeniu UNESCO w Petersburgu.
Timbuktu, nazywane "miastem 333 świętych", sławne jest z grobowców i mauzoleów świętych sufickich mężów i uczonych, którzy żyli i działali tu w XIV i XV wieku, gdy miasto przeżywało swój złoty czas. Położone na skrzyżowaniu karawanowych szlaków, stało się opływającą w bogactwa saharyjską metropolią intelektualną i kupiecką wielkich imperiów Mali i Songhaj.
W 1988 r. UNESCO uznało mauzolea, meczety i manuskrypty z Timbuktu za pomniki Światowego Dziedzictwa Kultury. W zeszłym tygodniu UNESCO umieściło miasto na liście zagrożonych zabytków, uznając, że działalność islamistów stanowi niebezpieczeństwo dla zabytków.
>>>>
Koszmar ! Kraj ten stracil najcenniejsze skarby . Teraz istotnie jest to PUSTYNIA . Dolaczyl do krajow typu Afagnistan Rosja gdzie zniszczyli zabytki i nie ma nci PUSTYNIA ! Glownie duchowa . Biedny kraj ...
Do tylu nieszczesc jeszcze utarata kultury ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 15:53, 07 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
UNICEF zaniepokojony sytuacją dzieci na północy Mali.
UNICEF wyraził poważne zaniepokojenie pogarszającą się sytuacją dzieci w północnej części Mali, kontrolowanej przez grupy zbrojne, głównie islamistyczne. Dzieci są tam m.in. zaciągane do wojska i wykorzystywane seksualnie.
Fundusz Narodów Zjednoczonych na rzecz Dzieci ma dowody na to, że od końca marca, gdy w kraju doszło do zamachu stanu, grupy zbrojne zwerbowały co najmniej 175 nieletnich w wieku od 12 do 18 lat, a co najmniej osiem dziewczynek zostało zgwałconych lub wykorzystanych seksualnie. Z danych UNICEF wynika też, że dwóch chłopców w wieku 14 i 15 lat poniosło śmierć w wyniku eksplozji materiałów wybuchowych, a 18 dzieci zostało okaleczonych.
Rzeczniczka UNICEF Marixie Mercado powiedziała w siedzibie ONZ w Genewie, że większość szkół w regionie została zamknięta. Oznacza to, że dostępu do edukacji pozbawionych zostało nawet 300 tys. dzieci. "Takie dzieci są jeszcze bardziej podatne na werbowanie przez grupy zbrojne, przemoc i wykorzystywanie" - napisał Fundusz w komunikacie. Mercado dodała, że dane przedstawiają tylko częściowy obraz sytuacji na północy kraju.
UNICEF podkreśla, ze przemocy w regionie towarzyszy "poważny kryzys żywnościowy" związany z suszą w prawie wszystkich krajach Sahelu. Śmierć głodowa grozi nawet 220 tys. dzieci w całym Mali, a niedożywienie - 560 tys. Choć większość niedożywionych dzieci mieszka na południu kraju, "warunki na północy znacznie zmniejszyły dostęp rodzin do pożywienia, wody i podstawowej opieki zdrowotnej" - zauważa organ ONZ.
Rzecznik Biura ONZ ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej (OCHA) Jens Laerke powiedział, że pracownicy szpitali z Gao, miasta kontrolowanego przez islamskich radykałów powiązanych z Al-Kaidą, informują o 24 przypadkach cholery.
OCHA jest zaniepokojona sytuacją w mieście, ponieważ pracownicy agencji humanitarnych mają do niego ograniczony dostęp. Dostarczanie czystej wody czy urządzeń sanitarnych do Gao jest utrudnione, a to zwiększa ryzyko rozprzestrzeniania się choroby - dodał Laerke.
>>>>
Tak jestesmy znaiepokojeni . Trwa tam chaos bo niestety nie udalo sie zaprowadzic porzadku . Narodziny niepodleglosci Azawad sa trudne ... Bóle rodzenia . To nie przypadek ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:19, 12 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Francja nie wyklucza zbrojnej interwencji w Mali.
Minister spraw zagranicznych Francji Laurent Fabius ocenił, że prawdopodobna jest zewnętrzna interwencja zbrojna w Mali, gdzie bojownicy powiązani z Al-Kaidą sprawują kontrolę nad dużymi obszarami kraju.
Francja włącza się w działania regionalnych organizacji (Wspólnoty Gospodarczej Państw Afryki Zachodniej i Unii Afrykańskiej - ECOWAS), które dążą do utworzenia na skłóconym politycznie południu reprezentatywnego rządu - podkreślił minister.
- Jak tylko praworządność zostanie przywrócona na południu kraju, należy zwrócić się na północ, gdzie (...) w pewnym momencie prawdopodobnie dojdzie do rozwiązania siłowego - powiedział Fabius. Jak podkreślił, ewentualną interwencję poprowadziłyby kraje afrykańskie, jedynie przy wsparciu ze strony sił międzynarodowych.
Francja jako byłe państwo kolonialne "z oczywistych względów nie może znaleźć się na czele takiej misji", ponieważ mogłaby tym sprowokować wymierzone w siebie akcje odwetowe - zaznaczył szef francuskiego MSZ.
W wyniku zamachu wojskowego, przeprowadzonego pod koniec marca tego roku, Mali podzieliło się na skłóconą politycznie część południową oraz północ, gdzie tuarescy separatyści proklamowali utworzenie własnego państwa Azawad. Pod koniec czerwca malijscy talibowie, wspierani przez filie Al-Kaidy z Sahary i Sahelu, wzięli górę nad Tuaregami.
Państwa ECOWAS chcą wysłać do Mali kilkutysięczną ekspedycję wojskową, którzy ma zaprowadzić porządek na południu, a potem spacyfikować zbuntowaną północ. Czekają jednak na mandat ONZ w tej sprawie i formalną prośbę nowego rządu Mali.
Rada Bezpieczeństwa ONZ już trzy razy odmawiała przyznania mandatu wojskom ECOWAS twierdząc, że ich dowódcy nie mają żadnego planu działania. Przeciwni interwencji są najbardziej wpływowi przywódcy w Mali, szef junty kapitan Amadou Sanogo i premier Cheick Modibo Diarra, wrogo nastawiona jest do niej także większość Malijczyków. Z udzieleniem wsparcia zwlekają państwa regionu.
>>>
I widzicie co narobili Talibowie . Przy oakzji zniewola Turaegow pod haslem walki z terrorem...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 13:46, 16 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Maghreb i Sahel - afrykańskie bastiony Al-Kaidy
Al-Kaida Islamskiego Maghrebu, która wraz z malijskimi talibami wykroiła na północy Mali własny kalifat, powstała jako pierwsza z afrykańskich filii terrorystycznej międzynarodówki. Zanim do niej przystała, stoczyła dziesięcioletnią wojnę domową w Algierii.
Wojna przyszła do Algierii wraz z demokracją pod koniec lat 80., gdy Wiosna Ludów z Europy Wschodniej dotarła do Maghrebu i w Algierii wymusiła ustępstwa na rządzącym krajem od uzyskania niepodległości w 1962 roku Froncie Wyzwolenia Narodowego. W ich wyniku w grudniu 1991 roku doszło do wyborów, które zakończyły się wygraną koalicji radykalnych partii religijnych, sprzymierzonych w Islamskim Froncie Ocalenia.
Aby nie dopuścić do przejęcia władzy w Algierii przez muzułmańskich radykałów, przy aprobacie Zachodu w styczniu 1992 roku wojsko dokonało zamachu stanu i unieważniło wyniki wyborów. Islamski Front Ocalenia odpowiedział partyzancką wojną.
Po 10 latach wojny, w której zginęło prawie ćwierć miliona ludzi, w obozie muzułmańskich radykałów doszło do rozłamu. Frakcja "gołębi" podjęła złożoną przez władze ofertę rozmów i rozejmu. "Jastrzębie" utworzyły nową partyzantkę - Salaficką Grupę Modlitwy i Walki - i wypowiedziały wojnę zarówno rządowi, jak i swoim dawnych towarzyszom.
Pustynna Al-Kaida
Zepchnięci na Saharę, nie będąc jednak w stanie stawić czoła rządowej armii, w 2003 roku "jastrzębie" musieli salwować się ucieczką z kraju do sąsiednich Mali, Nigru i Czadu. Ale nawet tam algierscy banici nie mogli się czuć bezpiecznie. Po zamachach terrorystycznych w Madrycie Amerykanie zaczęli wspierać rządowe armie z Maghrebu i Sahelu, by skuteczniej zwalczały wszelkiej maści dżihadystów.
Tropieni i ścigani nawet na Saharze, Algierczycy zaszyli się w górskich kryjówkach, skąd wyruszali na zbrojne rajdy, głównie po to, by porywać dla okupu cudzoziemskich turystów w malijskim Timbuktu lub cudzoziemskich inżynierów z kopalni uranu w Agadezie w Nigrze. Za okup zdobywali broń i werbowali rekrutów na wojnę. Porwania stały się tak masowe, że w 2008 roku na Saharze zaprzestano urządzania samochodowych rajdów Dakar.
Rok wcześniej algierska Salaficka Grupa Modlitwy i Walki zgłosiła akces do terrorystycznej międzynarodówki i przemianowała się na Al-Kaidę Islamskiego Maghrebu. Miało to zapewnić jej polityczne, logistyczne, a przede wszystkim finansowe wsparcie z centrali, a zmiana celu z lokalnego na globalny - ułatwić werbowanie bojowników.
Ostatniego z tych celów nie udało się filii Al-Kaidy osiągnąć, a pod koniec 2011 roku rozpadła się ona na dwie odrębne, choć współpracujące ze sobą frakcje. Mimo przenosin na południe od Sahary, we władzach pustynnej Al-Kaidy wciąż dominowali algierscy Arabowie - emir Abdul Malik Drukdel vel Abu Mussab Abdel Wudud i jego najważniejsi komendanci Abu Zeid, Nabil Makloufi, a przede wszystkim weteran wojny w Afganistanie (stracił na niej oko), skazany w Algierii na śmierć Mochtar "Pan Marlboro", zawdzięczający partyzancki przydomek szmuglowi papierosów.
Rabunek libijskich arsenałów
W zeszłym roku przeciwko dominacji Algierczyków we władzach filii wystąpili jej czarnoskórzy bojownicy i pod wodzą Hamadou Ould Mohammada Khairu z Mauretanii założyli własny Ruch na Rzecz Jedności Dżihadu w Zachodniej Afryce, odwołujący się nie tylko do Osamy Bin Ladena i afgańskich talibów, ale także dawnych muzułmańskich wodzów i mędrców z Afryki zachodniej jak Usman dan Fodio, Umar Tall czy szejk Sekou Amadou.
Zaszyci na Saharze, z rycerzy świętej wojny przemieniliby się zapewne w pospolitych rabusiów i handlarzy żywym towarem. Wybawieniem okazała się dla nich Arabska Wiosna i wojna domowa w Libii, gdzie wrogowie Muammara Kadafiego, przy wsparciu Zachodu, obalili go i zabili.
Wraz z innymi partyzanckimi armiami Al-Kaida Islamskiego Maghrebu wzięła udział w rabunku nieprzebranych arsenałów Libijczyka. Według Roberta Fowlera, byłego specjalnego wysłannika ONZ do Nigru, w ręce Al-Kaidy z Sahary, mającej dotąd niespełna tysiąc partyzantów, mogło wpaść nawet 20 tys. sztuk przenośnych wyrzutni pocisków SA-24 Igła, rosyjskich sióstr amerykańskich stingerów, bazook, moździerzy, ciężkich dział.
Tak uzbrojona saharyjska Al-Kaida wsparła pustynnych koczowników, Tuaregów, którzy porzuciwszy służbę u Kadafiego i splądrowawszy jego magazyny broni ruszyli do Mali, by na północy tego kraju utworzyć własne, niepodległe państwo - Azawad.
Czytaj więcej: Tuaregowie podbili połowę Mali - żądają własnego państwa.
Libijskie łupy i wsparcie Al-Kaidy sprawiły, że Tuaregowie, którzy dotąd przegrywali swoje niepodległościowe powstania, tym razem z łatwością rozgromili malijskie wojsko i po 100 dniach wojny, na początku kwietnia, ogłosili powstanie Azawadu, gdzie udzielili gościny Al-Kaidzie.
W czerwcu w obozie Tuaregów doszło do bratobójczej wojny, a górę wzięli w niej ci z powstańców, którzy - wzorem afgańskich talibów - do spółki z Al-Kaidą chcieli nie niepodległego państwa, lecz kalifatu, rządzącego się prawem szariatu. I choć Al-Kaida Islamskiego Maghrebu i sprzymierzony z nią Ruch na Rzecz Jedności Dżihadu w Zachodniej Afryce oddały się malijskim talibom pod komendę, w rzeczywistości to one są prawdziwymi gospodarzami samozwańczego państwa na Saharze.
Wojciech Jagielski
>>>>
Czyli Turaegowie przegrali jedyna szanse na wolnosc . Koszmar . Teraz bedzie tam satanizm ... Biedacy ... Bardzo biedny lud tym bardziej ze nie islamistyczny . Pamietajmy o wysokiej pozycji kobiet u Turaegow . Nie maja nic wspolnego z psycholami np. z Afganistanu ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 16:21, 17 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
, Horand Knaup / Der Spiegel
Nienawiść do świętości
Islamscy fanatycy niszczą w Timbuktu nie tylko zabytki kultury, ale narzucają mieszkańcom zasady szariatu. Czy uda się ich powstrzymać?
Pojawili się znowu w sobotni poranek. Przyjechali na pickupach, uzbrojeni w łomy, kilofy i tarany. Ich celem były grobowce największych uczonych żyjących niegdyś w tym mieście. W maju zniszczyli mauzoleum Sidi Mahmouda, najbardziej znany zabytek w Timbuktu i ulubione miejsce pielgrzymek jego mieszkańców. Dokonała tego grupa około 30 mężczyzn. "Allah jest wielki", wołali i niszczyli na oślep. Glina się kruszyła, cegły spadały na ziemię – w ciągu dwóch dni zniszczyli siedem grobowców. W tym malijskim pustynnym mieście nagrobków jest wprawdzie wiele, ale 16 z nich jest szczególnie znanych, ponieważ spoczywają w nich prochy uczonych z XV i XVI w., okresu największej świetności miasta.
Kontynuacja dzieła zniszczenia miała miejsce w miniony poniedziałek. Pickupy podjechały tym razem pod meczet Sidi Yahya, znajdujący się na liście Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO. Wyważenie drzwi, które były zamknięte przez wiele stuleci, zajęło brodatym mężczyznom 40 minut. - W islamie nie może być żadnych innych bogów – wyjaśnił cel akcji Sanda Ould Bamana, rzecznik Ansar al-Din (Obrońcy Wiary), lokalnego oddziału Al-Kaidy. I zapowiedział: - Zrównamy z ziemią wszystkie mauzolea.
Pojawienie się niszczycielskich brygad to jak dotychczas apogeum działań islamistycznych oddziałów, które ignorują historię, pogardzają kulturą, nie oszczędzając nawet religii islamskiej. Odkąd tuarescy rebelianci na początku kwietnia uzurpowali sobie władzę na północy Mali, Timbuktu ostatecznie straciło na znaczeniu. Turyści omijali je już od dawna, handel, który niegdyś uczynił miasto bogatym, zamarł, setki tysięcy ludzi opuściło niebezpieczny z powodu toczących się tu walk region.
Wydarzenia ostatnich dni zelektryzowały świat i przypomniały o wysadzeniu monumentalnych pomników Buddy przez talibów w afgańskim Bamian-Tal w 2001 r. W obydwu tych przypadkach sprawcami są religijni fanatycy, którzy nie tolerują żadnych innych świętości i nie oszczędzają nawet liczących wiele setek lat zabytków kultury.
Dyrektor generalna UNESCO Irina Bokowa mówiła o "ataku przeciwko ludzkości", a rosyjski rząd w Moskwie o "barbarzyńskim" akcie. Nawet zazwyczaj mało aktywna Organizacja Współpracy Islamskiej, reprezentująca niespełna 60 krajów, nazwała tę akcję dziełem "bigoteryjnych ekstremistycznych elementów".
Fundamentaliści w Timbuktu od kwietnia niezłomnie wprowadzają swoje reguły w życie. Banki zostały zniszczone, alkohol, papierosy i muzyka zabronione, prawo stanowią islamskie trybunały. Para wychowująca nieślubne dziecko została publicznie wychłostana. To wszystko dzieje się w mieście, które swój wyjątkowy urok zawdzięczało dotychczas właśnie panującej tu tolerancji i otwartości na świat.
W połowie ubiegłego tygodnia do miasta wrócił spokój. "Zaprzestano dzieła zniszczenia", donosił we czwartek jeden z historyków pracujących w Instytucie Ahmeda Baby, w którym przechowywanych jest ponad 30 000 cennych rękopisów. "Oczywiście boimy się, że i one zostaną zniszczone", mówi. Wyłamane drzwi w meczecie Sidi Yahya zostały w międzyczasie zastąpione prowizorycznym murem.
Urzędnik rządowy w Timbuktu Sane Chirsi mówi, że w mieście "jest wszystko, cukier, benzyna, mąka – towar szmuglowany z Algierii". Jednak mieszkańcom kończą się pieniądze, bowiem "wszystkie banki zostały zniszczone". Potwierdza to Alpha, który nie może pracować, jak mówi, "z powodów bezpieczeństwa". Wynagrodzenie wprawdzie otrzymuje, ale na konto w stolicy Bamako, położonej tysiąc kilometrów na południowy zachód.
Wydarzenia w Timbuktu to skutek zbyt długiego bagatelizowania problemu przez ONZ. Mali przez wiele lat uchodziło za stabilny demokratyczny kraj. W ostatnim dziesięcioleciu dwa razy odbyły się tutaj bezkonfliktowe wybory, dotychczasowy prezydent Amadou Touré nawiązał współpracę z Francją i USA. Zachód zignorował jednak fakt, że prowadził on podwójną grę w walce z kartelami narkotykowymi i islamistami. Jak również to, że północ kraju od lat była przyczółkiem fundamentalistów islamskich z Algierii, Mauretanii i Mali. Utrzymywali oni bliskie kontakty z Al-Kaidą, szmuglowali narkotyki, broń i ludzi oraz prowadzili krwawą wojnę z malijską armią. Poważne wsparcie oddziały rebeliantów zyskały w ubiegłym roku ze strony libijskich Tuaregów, którzy powrócili do Mali z łupami z arsenału wojskowego Kaddafiego.
W walce z nimi malijska armia nie miała żadnych szans. Kiedy 21 marca żołnierze w Bamako dokonali puczu i pozbawili władzy prezydenta Touré, rebelianci szykowali się do przejęcia kontroli nad kolejnymi miastami na północy kraju. Na początku kwietnia Narodowy Ruch Wyzwolenia Azawadu (MNLA) ogłosił niepodległość na podporządkowanym sobie terenie. Tuareskim bojownikom wparcia udzieliło ugrupowanie Ansar al-Din oraz odłam Al-Kaidy o nazwie Mujao (Ruch na Rzecz Jedności Dżihadu w Afryce Zachodniej), znany dotychczas głównie z powodu licznych porwań ludzi. Chociaż nikt nie uznał nowopowstałego Azawadu, to rząd w Bamako w ciągu jednej nocy stracił prawie dwie trzecie podległych mu dotychczas terenów. Porozumienie rebelianckich ugrupowań nie trwało jednak długo. Z końcem czerwca rozpadło się z powodu walk, do jakich doszło między ludźmi z Mujao i bojownikami MNLA.
Nic nie wskazuje na to, by rozwiązanie konfliktu w Mali było możliwe w najbliższej przyszłości. Militarna porażka MNLA położyła kres rządowym planom rozdzielenia rebeliantów na północy i zaproszenia Tuaregów do negocjacji. Nieaktualne są już także propozycje Francuzów, by wesprzeć MNLA w walce przeciwko islamistom pieniędzmi i bronią. Wspólnota Gospodarcza Państw Afryki Zachodniej ECOWAS chce wysłać do Mali 3000 żołnierzy do walki z fundamentalistami, ale po uzyskaniu zgody Rady Bezpieczeństwa ONZ. A ta ma powody, by takiej zgody nie wydać.
Jaki miałby być bowiem militarny cel tej akcji? Odzyskanie takich miast jak Timbuktu? Nie jest to możliwe bez dużych ofiar wśród ludności cywilnej i dalszych zniszczeń. 3000 żołnierzy nie jest w stanie kontrolować liczącej kilka tysięcy kilometrów północnej granicy Mali. Ponadto żołnierzom ECOWAS brakuje doświadczenia, funduszy oraz możliwości logistycznych, by rozprawić się z pustynnymi wojownikami, którzy zwyciężyli już wcześniej malijską armię.
Również w samym Timbuktu nie ma zgody na tę strategię. Interwencja z zewnątrz? - W żadnym razie – mówi historyk z Instytutu Ahmeda Baby. - To przecież Zachód wpędził nas w te kłopoty, obalając Kaddafiego, więc teraz powinien udzielić wsparcia rządowi i jego armii w Bamako.
Jednak członek Zgromadzenia Narodowego Baba "Sandy" Haidara, który pochodzi z Timbuktu i codziennie dzwoni do ojczyzny, widzi to zupełnie odwrotnie: inne kraje muszą "koniecznie" zaatakować. - Nie ma żadnej innej możliwości.
>>>>
Tak ! Timbuktu ! Miasto uczonych ! Taki jest przydomek tego slynnego miasta i to ze SREDNIOWIECZA ! Afryka ktora uwazacie za dzika bardzo szanowala uczonych !
I wlasnie to talibowie zniszczyli . Teraz juz nie ma sladu po tym jak wysoki byl poziom cywilizacji Afryki ! Wychodzi ze zawszebyli dzicy...
Zreszta to nie pierwszy raz islamisci niszcza te kraje . Wlasnie te sredniowieczne cywilizacje Afryki zniszczyly najazdy islamistow z polnocy czyli Berberow Arabow ! To sa aby nie bylo watpliwosci CYWILIZACJE CZARNYCH !!!
To sa te wspaniale budynki dawnego Timbuktu w niepowtarzalnym stylu ! To jest odrebna cywilizacja jak widzicie niepodobna o zadnej . I ja niszcza islamisci tak ze wkrotce bedzie tam tylko piasek . Oni sa od diabla .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:40, 19 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Al-Kaida w Afryce: malijscy talibowie
Wydając wojnę terrorystycznej międzynarodówce, Zachód twierdził, że czyni to, by Al-Kaidzie nie udało się przejąć władzy w którymś z państw i uczynić z niego swojej reduty. 11 lat po utracie Afganistanu przejęła ona jednak kontrolę nad północną częścią Mali.
Oficjalnie gospodarzami północy Mali są miejscowi talibowie z ugrupowania Obrońcy Wiary. W styczniu przyłączyli się do swoich rodaków, tuareskich separatystów, którzy wywołali na Saharze nowe powstanie przeciwko rządowi z Bamako, domagając się utworzenia tuareskiego państwa – Azawadu.
Razem z "niepodległościowcami" talibowie rozgromili malijską armię, zajęli północ kraju i na początku kwietnia ogłosili niepodległość Azawadu.
Dopiero wtedy ujawniły się spory między zwycięskimi Tuaregami. Podczas gdy separatyści ogłaszali niepodległość, talibowie odżegnywali się od niej, żądając jedynie ustanowienia w Mali rządów Koranu, szariatu.
Pod koniec czerwca między talibami i "niepodległościowcami" doszło do wojny, w której górę wzięli talibowie. Przywódcy rozgromionych "niepodległościowców" uciekli z kraju, a z wygnania przekonują, że malijscy talibowie są jedynie trojańskim koniem, którego saharyjska filia Al-Kaidy wprowadziła do obozu tuareskich powstańców.
Oburza się na to emir malijskich talibów, tuareski feudał Ijad ag Ghaly. - Jesteśmy muzułmanami i obchodzi mnie niepodległość. Nie chcemy rozbioru Mali, a jedynie zaprowadzenia w nim szariatu – tłumaczy. – Świeckość to to samo, co wyprzeć się Boga. Wszyscy, którzy są za świeckością, zawsze będą naszymi wrogami.
Na północy Mali Obrońcy Wiary zaprowadzają porządki, przypominające te z Afganistanu rządzonego przez talibów. I jak afgańscy talibowie, którzy zburzyli wykute w skałach Hindukuszu posągi Buddy jako bałwochwalcze, Obrońcy Wiary niszczą grobowce sufickich świętych w Timbuktu, by od wiernych odsunąć pokusę bałwochwalstwa.
I jak afgańscy talibowie udzielili schronienia Al-Kaidzie, tak malijscy z otwartymi ramionami witają u siebie bojowników z saharyjskiej filii terrorystycznej międzynarodówki. Wrogowie emira malijskich talibów uważają, że od samego początku obiecał on saharyjskiej Al-Kaidzie, że jeśli pomoże mu zdobyć północ Mali, udzieli jej tam azylu.
Blisko 60-letni Ijad ag Ghaly, wywodzący się z arystokratycznego i nielubianego przez inne rody klanu Ifogha, od lat zalicza się do przywódców Tuaregów.
W latach 70., jak wielu rodaków, zaciągnął się do Islamskiego Legionu, paramilitarnej formacji panarabskiej, sformowanej przez libijskiego przywódcę Muammara Kadafiego, śniącego o roli przywódcy Maghrebu i Bliskiego Wschodu. Ijad ag Ghaly walczył w wojnie libijsko-czadyjskiej i iracko-irańskiej, a także w Libanie i Palestynie, a przede wszystkim we wszystkich powstaniach Tuaregów w Mali i Nigrze w latach 90. Zawsze należał do przywódców rebelii.
Według ujawnionych przez WikiLeaks depesz ambasady USA w Bamako, pod koniec lat 90. Ijad ag Ghaly uchodził za niekwestionowanego przywódcę tuareskiej północy, a dodatkowo za człowieka chorobliwie ambitnego, pazernego na władzę i pieniądze zazdrośnika i intryganta.
W 2007 r., w nagrodę za przekonanie Tuaregów do podpisania rozejmu kończącego kolejne powstanie, rząd z Bamako nagrodził Ijada ag Ghalyego posadą konsula w saudyjskiej Dżuddzie. Z Arabii Saudyjskiej został jednak wydalony, bo władzom z Rijadu nie podobały się przyjaźnie, jakie zawierał z miejscowymi muzułmańskimi wywrotowcami i rewolucjonistami.
Po powrocie do Mali, ciesząc się już sławą muzułmańskiego fanatyka, nawiązał kontakty z ukrywającymi się na Saharze partyzantami Al-Kaidy Muzułmańskiego Maghrebu. Jednym z jej komendantów był zresztą kuzyn Ghalyego.
Dzięki tym znajomościom i pobierając prowizję, przez wiele lat pośredniczył w targach o okup między zachodnimi rządami a Al-Kaidą, porywającą cudzoziemskich turystów i geologów.
Kiedy jesienią 2011 r. Tuaregowie zawiązywali nową rebelię w Mali, Ghaly przybył na ich naradę na pustyni, by stanąć na czele powstania. A gdy go odrzucili, wypominając kolaborację z rządem z Bamako, założył własną partię Obrońców Wiary i przyjął pomoc przyjaciół z Al-Kaidy.
Dzięki temu wsparciu udało mu się dopiąć swego – przejął władzę nad tuareskim powstaniem. Jego arsenały i pieniądze sprawiają, że wielu "niepodległościowców" przechodzi do jego obozu. Chcąc zaś pozbyć się opinii tuareskiego nacjonalisty, Ghaly odwołuje się do muzułmańskiej solidarności i formuje oddziały z czarnoskórych Malijczyków – Fulanich i Songhajów, walczących dotąd z Tuaregami.
Wrogowie Ijada ag Ghalyego nie wierzą też w jego pobożność i podejrzewają, że udaje, by przypodobać się Al-Kaidzie i znów zdobyć władzę i wpływy. W roli emira Tuareg zgolił sumiaste wąsy i zapuścił długą brodę, nie pozwala robić sobie zdjęć, mówi wyłącznie po arabsku i każe się nazywać arabskim imieniem Abu Fadila. Zapewnia też, że gotów jest dogadać się z rządem z Bamako. - Jestem pewien, że jako bracia w wierze łatwo się porozumiemy – powtarza. - Byle tylko do naszych spraw nie wtrącali się niewierni.
>>>>
Koszmar ! Jak widzicie Niepodleglosc przegrala bolszewizm zwyciezyl . Bojownicy o wolnosc zbiegli za granice . Zostaly najgorsze mety . Teraz niszcza ludzi i zabytki ...
Skoro tak wzywam do KRUCJATY !
PRZECZ Z WROGAMI TUAREGOW KULTURY I CZLOWIEKA !
Trzeba zmiazdzyc bolszewizm miejscowy !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 16:53, 20 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Mali: po wojnie plaga szarańczy
Po wojnie domowej, zbrojnym przewrocie i rozpadzie kraju, nad Mali nadciągają nowe plagi – głodu i szarańczy. Głód grozi zresztą prawie 20 milionom ludzi w całym, półpustynnym Sahelu - ostrzegają zagraniczne organizacje dobroczynne.
Dzisiejszy głód jest wynikiem zeszłorocznych kiepskich zbiorów, a także klęsk suszy z lat 2005 i 2010, które zdziesiątkowały stada i spustoszyły pola Afryki Zachodniej. Według ONZ najtrudniejsza sytuacja panuje w Nigrze, a także Mali, Mauretanii, Burkina Faso, Czadzie, Senegalu, Gambii i Kamerunie. Sytuację pogorszyła jeszcze licząca ponad ćwierć miliona ludzi armia uchodźców, którzy z ogarniętego wojną domową Mali uciekli do Mauretanii, Nigru i Burkina Faso.
Na przednówku przed wrześniowymi żniwami, w krajach Sahelu zapanowała drożyzna, która tylko pogłębia kłopoty z zaopatrzeniem w żywność. Na targowiskach w Czadzie kukurydza zdrożała o jedną piątą, a olej arachidowy o połowę.
Tegoroczne, obfitsze deszcze zapowiadają lepsze zbiory we wrześniu, ale grozi im nowa klęska – plaga wędrownej szarańczy, której wielokilometrowe chmary zaobserwowano w czerwcu we wschodnim Czadzie i sudańskim Darfurze, a także na południu Algierii i Libii. ONZ obawia się, że przed zbiorami szarańcza może spaść na Mali i Niger, spustoszyć tamtejsze pola i zniweczyć dobrze zapowiadające się plony. O ile w Nigrze do walki z szarańczą zmobilizowano wojsko, w ogarniętym wojną domową Mali nikt nie ma głowy do walki z inwazją owadów.
W północnej części Mali, oderwanej wiosną od reszty przez tuareskich separatystów i miejscowych talibów sprzymierzonych z Al-Kaidą, nie działa państwowa administracja, nie ma rządowego wojska, ani policji, nie docierają konwoje z zagraniczną pomocą. Te nieliczne, które przekraczają nieoficjalną granicę między kontrolowanym przez władze południem i zawłaszczoną przez rebeliantów północą, są napadane przez rabusiów.
Na wyludnionej (w głównym mieście regionu, Gao, z 70 tys. mieszkańców została najwyżej połowa) i odciętej od reszty świata północy Mali brakuje nie tylko żywności, ale także prądu i pitnej wody. Międzynarodowy Czerwony Krzyż alarmuje, że w jednej z wiosek w pobliżu Gao zanotowano 32 przypadki zachorowań na cholerę. Dwie osoby zmarły.
- Sytuacja jest trudna. Nie tylko w Mali, ale w całym regionie – przyznał w zeszłym tygodniu premier Burkina Faso Luc Adolphe Tiao. – A będzie bardzo źle, jeśli uchodźców z Mali będzie jeszcze przybywać -.
Liczba malijskich uchodźców może się zaś znacznie zwiększyć jeszcze przed żniwami, bo wszystko wskazuje na to, że Mali czeka nowa wojna – do inwazji przeciwko malijskim talibom i wspierającym ich partyzantom z Al-Kaidy szykują się koalicyjne wojska Wspólnoty Zachodnioafrykańskiej(ECOWAS), które w ekspedycji karnej zamierzają wesprzeć państwa Zachodu z Francją i USA na czele. - Do zbrojnej interwencji dojdzie wcześniej czy później – przyznał przed tygodniem szef francuskiej dyplomacji Laurent Fabius. – Nie możemy dopuścić, by terroryści, zagrażający bezpieczeństwu międzynarodowemu zagnieździli się w ważnych miastach - dodał.
Sprzymierzeni z Al-Kaidą malijscy talibowie z ugrupowania Obrońcy Wiary pod koniec czerwca pokonali w bratobójczej wojnie tuareskich separatystów i przejęli od nich północ Mali, ogłoszoną na początku kwietnia Azawadem, niepodległym państwem Tuaregów. Rozgromieni "niepodległościowcy" poszli w rozsypkę – ranny w walkach polityczny przywódca Azawadu Bilal ag Aszerif kuruje się w Burkina Faso, jego zastępca Mohammed Jerry Maiga uciekł do Nigru. Komendant armii "niepodległościowców" Mohammed ag Nadżim z niedobitkami wojska okopał się w miasteczku Hassiliabad nad granicą z Mauretanią.
Tuarescy separatyści wyrzekli się niepodległości Azawadu i w zamian za pomoc w walce z talibami oczekują jedynie autonomii na zamieszkanej przez Tuaregów północy kraju. - Wystarczy nam, że będziemy mieli nasz Quebec – powiedział agencji Reutera jeden z emigracyjnych przywódców politycznych Tuaregów Hama ag Mahmud.
Unia Afrykańska i Wspólnota Zachodnioafrykańska, które szykują 3-4 tys. żołnierzy do inwazji na Mali kuszą malijskich talibów, że mogą uniknąć wojny i przystąpić do rokowań z rządem z Bamako, jeśli wypowiedzą sojusz afrykańskim filiom Al-Kaidy.
Do wojny przygotowują się też dżihadyści. Kontrolujący Gao partyzanci Al-Kaidy zaminowali okolice miasta, a jeden z ich dowódców Umar Ould Hamaha zagroził odwetowymi samobójczymi zamachami przeciwko państwom Afryki i Zachodu, które wezmą udział w inwazji.
Prezydent Czadu Idriss Deby Itno w niedawnym wywiadzie dla "Jeune Afrique" narzekał, że dzisiejsze kłopoty w Mali są skutkiem ubocznym zbrojnej zeszłorocznej interwencji Zachodu w Libii i obalenia Muammara Kadafiego. - Ostrzegałem, że skończy się to katastrofą dla całego regionu Sahelu – przypominał Deby. – Ale nikt mnie nie słuchał, nikt nie zawracał sobie tym głowy -.
Deby dodał, że jego zdaniem Libia jest o włos od nowej wojny domowej, a jeśli do niej dojdzie, dzisiejsze kłopoty w Mali wydadzą się wszystkim niegroźną igraszką.
>>>>
A wiec islamisci scigneli za soba glod jak w Somalii to sa wyslannicy diabla . Gdzie sie pojawia tam pieklo . Ktos powie ale dlaczego na na tych biednych ludzi ??? Niestety islamisci wzieli sie wlasnie z tych ludzi ... Niestety ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:47, 27 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Zachód chce zagranicznej inwazji w Mali. Z obawy przed Al-Kaidą.
Zagraniczni przywódcy, dyplomaci i generałowie naradzają się w sprawie inwazji na Mali, która ma zdusić emirat zbudowany na pustynnej północy kraju przez Al-Kaidę. Zanim jednak interwenci wyruszą na zbuntowaną północ, muszą zaprowadzić porządek na rządowym południu.
USA i Unia Europejska od tygodni przekonują rząd Mali, by poprosił państwa Wspólnoty Zachodnioafrykańskiej (ECOWAS) o przysłanie korpusu ekspedycyjnego, który spacyfikowałby północną połowę kraju, zajętą wiosną przez tuareskich separatystów, a następnie odebraną im przez Al-Kaidę Islamskiego Maghrebu.
- Jesteśmy coraz bardziej zaniepokojeni rozwojem wydarzeń w Mali - przyznała w tym tygodniu w imieniu Zachodu szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton, a ministrowie dyplomacji państw UE oświadczyli, że poprą zbrojną interwencję państw ECOWAS w Mali.
Francja namawia do interwencji
Francja, która obiecała interwentom logistyczną pomoc, od wiosny prowadzi konsultacje z przywódcami zachodniej Afryki. W czwartek prezydent Francois Hollande gościł w Paryżu Alassane'a Ouattarę, prezydenta Wybrzeża Kości Słoniowej i przewodniczącego ECOWAS, a francuski minister spraw zagranicznych Laurent Fabius wyruszył w podróż po państwach Sahelu. Francuzi rozmawiają z Afrykanami tylko o jednym - coraz pilniejszej potrzebie likwidacji przyczółka Al-Kaidy na północy Mali.
W tym tygodniu szefowie sztabów ECOWAS w Abidżanie naradzali się nad planami inwazji. Z wizytacji w Mali wrócili właśnie wojskowi inspektorzy ECOWAS, którzy na miejscu dokonali rekonesansu. Generałowie ECOWAS gotowi są postawić pod broń 3-4 tys. żołnierzy. Do inwazji na Mali potrzebują tylko błogosławieństwa ONZ i zaproszenia, wystosowanego przez rząd z Bamako, by wkroczenie obcych wojsk nie wyglądało na zbrojną napaść.
By zaproszenie do inwazji było jak najbardziej wiarygodne, przywódcy ECOWAS zażądali od premiera Mali Cheicka Modibo Diarry, by do końca lipca włączył do swojego gabinetu jak najwięcej partii politycznych i przekształcił go w rząd jedności narodowej. Zaproszenie do inwazji, wystosowane przez rząd reprezentujący wszystkie siły polityczne, najlepiej gwarantowałoby, że interwenci nie spotkają się z wrogim przyjęciem.
Polityczny chaos w Mali
Na kilka dni przed upływem ultimatum, zamiast kończyć budowę rządu jedności narodowej, premierowi Diarze grozi raczej dymisja. W tym tygodniu zażądał jej Zjednoczony Front na Rzecz Obrony Republiki i Demokracji, zrzeszający prawie 150 politycznych partii i organizacji społecznych. Front zarzucił premierowi bierność, niekompetencję i całkowitą amatorszczyznę.
Partie ze Zjednoczonego Frontu wystąpiły przeciwko wojskowym, którzy w marcu obalili prezydenta Amadou Toumaniego Toure. Natychmiast po puczu Front domagał się, by dowodzona przez kpt. Amadou Sanogo junta oddała władzę cywilom. Pod naciskiem ECOWAS zamachowcy ustąpili. Tymczasowym prezydentem kraju został sędziwy Dioncounda Traore ze Zjednoczonego Frontu, a tymczasowym premierem Diarra, astrofizyk z amerykańskiej NASA, popierany przez puczystów.
Zamachowcy kpt. Sanogo, choć pozornie wycofali się do koszar, wciąż jednak odgrywają wpływ na politykę rządu powolnego im Diarry. Szczególnie od maja, gdy ich zwolennicy wtargnęli do pałacu prezydenckiego i tak skatowali prezydenta Traore, że trzeba go było wywieźć na leczenie do Paryża.
Nie chcą inwazji, chcą pieniędzy
Puczystom Sanogo nie podoba się pomysł obcej interwencji w Mali, bo oznaczałaby dla nich kres politycznych wpływów, a być może nawet wojenne trybunały. Sanogo zniechęca sąsiadów do inwazji i przekonuje, że zamiast posyłać żołnierzy na wojnę, wystarczy, by podesłali mu broń i pieniądze, a sam zaprowadzi porządek na północy kraju i rozgromi emirat Al-Kaidy.
Malijscy wojskowi liczą, że wygraliby wojnę na północy tak samo, jak udawało im się tłumić wszystkie wcześniejsze powstania tamtejszych Tuaregów. Nie posyłali przeciwko partyzantom żołnierzy, którzy nie potrafią bić się na pustyni, lecz podburzali i zbroili przeciwko tuareskim rebeliantom plemienne milicje i prywatne armie miejscowych watażków i przemytników. Te zaś, mając przewagę w ludziach i uzbrojeniu, dokonywały pogromów Tuaregów i topiły powstania we krwi.
W wojskowej bazie przy miasteczku Sevare, w pobliżu Mopti, malijscy oficerowie szkolą już bojowników ze zbrojnych milicji czarnoskórych Fulanich i Songhajów. Wspierani przez regularne wojsko, mają wyruszyć z Mopti na wyprawę wojenną przeciwko północy. Dołączyć do nich mają wierni rządowi Tuaregowie płk. El-Hadża Ag-Gamou, który wraz z półtysięcznym oddziałem jeszcze wiosną schronił się w Nigrze przed podbijającymi północ tuareskimi powstańcami.
Separatyści, którzy w kwietniu proklamowali na północy niepodległość własnego państwa Azawad, pokonani przez Al-Kaidę, wyrzekli się secesji i w zamian za choćby większą autonomię także gotowi są przyłączyć do wojny przeciwko tej organizacji.
Wojciech Jagielski
>>>>
Skoro islamisci zniszczyli Azawad to nie ma innej drogi jak rozwalic ich ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 15:20, 28 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Mali: przymiarki do zagranicznej inwazji
Zagraniczni przywódcy, dyplomaci i generałowie naradzają się ws. inwazji na Mali, która ma zdusić emirat zbudowany na pustynnej północy kraju przez Al-Kaidę. Zanim jednak interwenci wyruszą na zbuntowaną północ, muszą zaprowadzić porządek na rządowym południu.
USA i Unia Europejska od tygodni przekonują rząd Mali, by poprosił państwa Wspólnoty Zachodnioafrykańskiej (ECOWAS) o przysłanie korpusu ekspedycyjnego, który spacyfikowałby północną połowę kraju, zajętą wiosną przez tuareskich separatystów, a następnie odebraną im przez Al-Kaidę Islamskiego Maghrebu.
- Jesteśmy coraz bardziej zaniepokojeni rozwojem wydarzeń w Mali - przyznała w tym tygodniu w imieniu Zachodu szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton, a ministrowie dyplomacji państw UE oświadczyli, że poprą zbrojną interwencję państw ECOWAS w Mali.
Francja, która obiecała interwentom logistyczną pomoc, od wiosny prowadzi konsultacje z przywódcami zachodniej Afryki. W czwartek prezydent Francois Hollande gościł w Paryżu Alassane'a Ouattarę, prezydenta Wybrzeża Kości Słoniowej i przewodniczącego ECOWAS, a francuski minister spraw zagranicznych Laurent Fabius wyruszył w podróż po państwach Sahelu. Francuzi rozmawiają z Afrykanami tylko o jednym - coraz pilniejszej potrzebie likwidacji przyczółka Al-Kaidy na północy Mali.
W tym tygodniu szefowie sztabów ECOWAS w Abidżanie naradzali się nad planami inwazji. Z wizytacji w Mali wrócili właśnie wojskowi inspektorzy ECOWAS, którzy na miejscu dokonali rekonesansu. Generałowie ECOWAS gotowi są postawić pod broń 3-4 tys. żołnierzy. Do inwazji na Mali potrzebują tylko błogosławieństwa ONZ i zaproszenia, wystosowanego przez rząd z Bamako, by wkroczenie obcych wojsk nie wyglądało na zbrojną napaść.
By zaproszenie do inwazji było jak najbardziej wiarygodne, przywódcy ECOWAS zażądali od premiera Mali Cheicka Modibo Diarry, by do końca lipca włączył do swojego gabinetu jak najwięcej partii politycznych i przekształcił go w rząd jedności narodowej. Zaproszenie do inwazji, wystosowane przez rząd reprezentujący wszystkie siły polityczne, najlepiej gwarantowałoby, że interwenci nie spotkają się z wrogim przyjęciem.
Na kilka dni przed upływem ultimatum, zamiast kończyć budowę rządu jedności narodowej, premierowi Diarze grozi raczej dymisja. W tym tygodniu zażądał jej Zjednoczony Front na Rzecz Obrony Republiki i Demokracji, zrzeszający prawie 150 politycznych partii i organizacji społecznych. Front zarzucił premierowi bierność, niekompetencję i całkowitą amatorszczyznę.
Partie ze Zjednoczonego Frontu wystąpiły przeciwko wojskowym, którzy w marcu obalili prezydenta Amadou Toumaniego Toure. Natychmiast po puczu Front domagał się, by dowodzona przez kpt. Amadou Sanogo junta oddała władzę cywilom. Pod naciskiem ECOWAS zamachowcy ustąpili. Tymczasowym prezydentem kraju został sędziwy Dioncounda Traore ze Zjednoczonego Frontu, a tymczasowym premierem Diarra, astrofizyk z amerykańskiej NASA, popierany przez puczystów.
Zamachowcy kpt. Sanogo, choć pozornie wycofali się do koszar, wciąż jednak odgrywają wpływ na politykę rządu powolnego im Diarry. Szczególnie od maja, gdy ich zwolennicy wtargnęli do pałacu prezydenckiego i tak skatowali prezydenta Traore, że trzeba go było wywieźć na leczenie do Paryża.
Puczystom Sanogo nie podoba się pomysł obcej interwencji w Mali, bo oznaczałaby dla nich kres politycznych wpływów, a być może nawet wojenne trybunały. Sanogo zniechęca sąsiadów do inwazji i przekonuje, że zamiast posyłać żołnierzy na wojnę, wystarczy, by podesłali mu broń i pieniądze, a sam zaprowadzi porządek na północy kraju i rozgromi emirat Al-Kaidy.
Malijscy wojskowi liczą, że wygraliby wojnę na północy tak samo, jak udawało im się tłumić wszystkie wcześniejsze powstania tamtejszych Tuaregów. Nie posyłali przeciwko partyzantom żołnierzy, którzy nie potrafią bić się na pustyni, lecz podburzali i zbroili przeciwko tuareskim rebeliantom plemienne milicje i prywatne armie miejscowych watażków i przemytników. Te zaś, mając przewagę w ludziach i uzbrojeniu, dokonywały pogromów Tuaregów i topiły powstania we krwi.
W wojskowej bazie przy miasteczku Sevare, w pobliżu Mopti, malijscy oficerowie szkolą już bojowników ze zbrojnych milicji czarnoskórych Fulanich i Songhajów. Wspierani przez regularne wojsko, mają wyruszyć z Mopti na wyprawę wojenną przeciwko północy. Dołączyć do nich mają wierni rządowi Tuaregowie płk. El-Hadża Ag-Gamou, który wraz z półtysięcznym oddziałem jeszcze wiosną schronił się w Nigrze przed podbijającymi północ tuareskimi powstańcami.
Separatyści, którzy w kwietniu proklamowali na północy niepodległość własnego państwa Azawad, pokonani przez Al-Kaidę, wyrzekli się secesji i w zamian za choćby większą autonomię także gotowi są przyłączyć do wojny przeciwko tej organizacji.
>>>>
Czy to nie Wojciech jagielski bo cos mi sie zdaje ze pare takich inforamcji juz bylo ...
Akurat wojskowi to powinni stanac przed trybunalem nie za pucz a za umozliwianie ludobojstwa Tuaregow ... To ohyda popierana przez azachod . Niemalo przyczynili sie do tego zwyciestwa AlKaidy bo tonacy brzydko brzytwy sie chwyta .
Wlasciwie to nie wiem kogo mam popierac bo jesli interwencja ma przywrocic ,,dobre czasy poprzednie'' czyli ludobojstwa na Tuaregow to ja DO TEGO REKI NIE PRZYLOZE !!! Zachod juz ma niejedna zbrodnie na sumieniu ...
Natomiast jesli chodzi o obalenie islamistow i odrodzenie Tuaregow jestem za ...
3-4 tys Murzynow przeciw islamistom to recepta na kleske . Aby zwyciestwo bylo PEWNE trzeba miec 3 krotna przewage a tamci walcza na swoim . Czyli 10 tys . ! Trzeab tez uzbroic sily Turaegow chcacych niepodleglosci a nie islamizmu . Wtedy taka armia bedzie NAJLEPSZA . Sily miedzyanrodowe wkrocza a Tuaregowie obejma wladze i nastapi restytucja panstwa Azawad !
Bo trzeab myslec co ma byc PO !!! A nie tylko obalic ... Zmaizdzenie ohydnego islamizmu i zaprowadzenie rzadu Turaegow pozwoli wycofac sily miedzynarodowe i przywrocic porzadek ...
ZADNEGO INNEGO WARIANTU NIE POPRE !!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 21:35, 30 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Mali: islamiści ukamienowali parę żyjącą bez ślubu.
Islamiści na północy Mali ukarali w niedzielę ukamienowaniem parę żyjącą ze sobą bez ślubu - podaje AFP, powołując się na anonimowych świadków kaźni. Zbrodni przyglądało się około 200 osób.
- Byłem na miejscu. Islamiści przyprowadzili do centrum Aguelhok parę, która nie miała ślubu - powiedział jeden z rozmówców AFP. Mężczyzna i kobieta zostali "postawieni w dołach wykopanych w ziemi i rzucano do nich kamieniami, aż zostali zabici" - relacjonował. Rozmówcy zastrzegli sobie anonimowość.
Według innego świadka "po pierwszych uderzeniach kobieta zemdlała". Kaźń odbyła się na oczach około 200 osób.
Para miała dwoje dzieci, a młodsze ma zaledwie sześć miesięcy - poinformował rozmówca francuskiej agencji.
Miasto Anguelhok, leżące na północy kraju kontrolowane jest przez radykalnych islamistów z powiązanej z Al-Kaidą grupy Ansar Dine (obrońcy islamu).
>>>>
Teraz anstapai tam liczne bestialstwa a pamietajcie ze Tuaregowie to nie sa Arabowie tam kobiety maja ROWNE PRAWA ! To jest szokujace ... To spoleczenstwo wolnych a trafili pod najbardziej okrutny rezim typu bolszewickiego ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 21:43, 01 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Islamiści zajęli miasto Douentza
Islamiści z Ruchu na rzecz Jedności Dżihadu w Afryce Zachodniej (MUJAO), sprzymierzonego z Al-Kaidą Islamskiego Maghrebu przejęli dzisiaj kontrolę nad miastem Douentza w środkowym Mali. W ten sposób zbliżyli się do terytoriów kontrolowanych przez rząd.
Zajęcie Douentzy potwierdzili mieszkańcy.
Oznacza to, że islamiści robią postępy i zbliżają się do terytoriów południowego Mali, kontrolowanych przez rząd. Douentza leży 190 kilometrów na północ od miasta Mopti, w środkowym Mali, które jest w rękach wojska.
Na początku kwietnia w północnej części tuarescy separatyści proklamowali swoje państwo - Azawad. Jednak pod koniec czerwca doszło w nim do bratobójczej wojny, w której malijscy talibowie, wspierani przez filie Al-Kaidy z Sahary i Sahelu, wzięli górę nad zwolennikami tuareskiej niepodległości.
Islamiści przejęli kontrolę nad głównymi miastami Azawadu: Timbuktu, Gao i Kidal; tereny wokół Gao zostały zaminowane, co ma bronić miasto przez ewentualną obcą inwazją.
Malijscy talibowie i ich sojusznicy przejęli od niepodległościowców większość ich arsenałów, wykradzionych z magazynów broni byłego dyktatora Libii Muammara Kaddafiego. Pod ich kontrolą znajdują się też lotniska i arsenały porzucone przez malijską armię. Na zajętych ziemiach talibowie wprowadzają prawo islamskie.
>>>>
Trzeab swietej wojny z tymi satanistami ! Za Azawad ! Precz z mordercami tego kraju !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 22:20, 23 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Islamiści niszczą kolejne mauzolea w Timbuktu
Islamiści, którzy opanowali północ afrykańskiego Mali, niszczą kolejne mauzolea sufickich świętych pozostałe w mieście Timbuktu, którego zabytki znajdują się na liście światowego dziedzictwa UNESCO.
- W Timbuktu nie pozostanie ani jedno mauzoleum. Allahowi się one nie podobają - oświadczył agencji AFP Abu Dardar, z ugrupowania Obrońcy Wiary, które kontroluje Timbuktu wspólnie z Al-Kaidą Islamskiego Maghrebu (AQMI).
Niszczenie zabytków w Timbuktu, zwanym miastem 333 świętych, potwierdzają mieszkańcy, którzy mówią, że islamiści niszczą obiekty religijne posługując się kilofami. Wznoszą przy tym okrzyki: "Allah jest wielki". Oddawanie czci świętym islamiści uważają za bałwochwalstwo.
Cztery zniszczone mauzolea miały wartość historyczną, ale nie były umieszczone na liście światowego dziedzictwa UNESCO.
W lipcu i październiku islamiści zdewastowali inne cenne mauzolea, m.in. znajdujące się na terenie największego meczetu miasta. Niektóre z nich pochodziły z XIV wieku.
W 1988 r. UNESCO uznało mauzolea, meczety i manuskrypty z Timbuktu za pomniki światowego dziedzictwa kultury. 28 czerwca organizacja umieściła miasto na liście zagrożonych zabytków, uznając, że działalność islamistów stanowi niebezpieczeństwo dla tych obiektów.
Z kolei w piątek islamiści w Gao, na północnym wschodzie Mali, odcięli w imię szariatu (islamskiego prawa) ręce dwóm domniemanym złodziejom. Zapowiedzieli, że w najbliższym czasie przeprowadzą kolejne takie amputacje. Pod koniec lipca członkowie Obrońców Wiary publicznie ukamienowali w mieście Aguelhok, na północnym wschodzie, parę, która miała dzieci bez ślubu. Od sierpnia w różnych miejscowościach północnego Mali doszło do niezliczonych przypadków chłosty dla par żyjących bez ślubu, osób pijących alkohol czy palących tytoń.
Rada Bezpieczeństwa ONZ jednomyślnie przyjęła francuski projekt rezolucji, autoryzującej rozmieszczenie sił międzynarodowych pod dowództwem afrykańskim w Mali.
Zadaniem tych sił, które będą się nazywać AFISMA, będzie udzielanie pomocy siłom bezpieczeństwa Mali w odzyskaniu kontroli nad terytoriami opanowanymi przez Al-Kaidę i innych islamistów. Ponadto państwa członkowskie ONZ zostały upoważnione do pomocy w odbudowie sił bezpieczeństwa w Mali, którym międzynarodowe siły afrykańskie będą pomagać w operacjach na północy.
....
Bydlaki . Zniszczyli cala kulture i sztuke Afryki . Oto islamizm . Zreszta kolesiom chodzi o kontrole szlakow narkotykowych . I to jest prawdziwy cel .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:47, 24 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Catherine Ashton wstrząśnięta niszczeniem mauzoleów w Mali
Szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton oświadczyła, że jest "głęboko wstrząśnięta" niszczeniem przez islamistów kolejnych mauzoleów w mieście Timbuktu na północy Mali.
"To tragedia nie tylko dla Malijczyków, ale także dla całego świata" - napisała Ashton w oświadczeniu, które w Brukseli przekazał dziennikarzom jej rzecznik. Szefowa unijnej dyplomacji zaapelowała o natychmiastową ochronę kulturowego i religijnego dziedzictwa w tym afrykańskim kraju.
Islamiści, którzy opanowali północ Mali, w niedzielę niszczyli kolejne mauzolea sufickich świętych pozostałe w mieście Timbuktu, którego zabytki znajdują się na liście światowego dziedzictwa UNESCO.
W lipcu i październiku islamiści zdewastowali inne cenne mauzolea, m.in. znajdujące się na terenie największego meczetu miasta. Niektóre z nich pochodziły z XIV wieku.
- W Timbuktu nie pozostanie ani jedno mauzoleum. Allahowi się one nie podobają - powiedział agencji AFP Abu Dardar z ugrupowania Obrońcy Wiary, które kontroluje Timbuktu wspólnie z Al-Kaidą Islamskiego Maghrebu (AQMI).
W czwartek Rada Bezpieczeństwa ONZ jednomyślnie przyjęła francuski projekt rezolucji, autoryzującej rozmieszczenie sił międzynarodowych pod dowództwem afrykańskim w Mali.
Zadaniem tych sił, które będą się nazywać AFISMA, będzie udzielanie pomocy siłom bezpieczeństwa Mali w odzyskaniu kontroli nad terytoriami opanowanymi przez Al-Kaidę i innych islamistów. Ponadto państwa członkowskie ONZ zostały upoważnione do pomocy w odbudowie sił bezpieczeństwa w Mali, którym międzynarodowe siły afrykańskie będą pomagać w operacjach na północy.
....
Alez towarzyszko Ashton . Czym wy jestescie wstrzasnieta ? Towarzysze talibowie niszcza tradycje i kulture Afryki wy Europy . Wy wprowadzacie nowa s-o-wiecka tradycje oni tez . Wspolne dzielo wspolna sprawa !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:51, 14 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Odnaleziono dokument Al-Kaidy, który ujawnił plany organizacji w Mali
Dokument znaleziony w ruinach ośrodka treningowego Al-Kaidy w Timbuktu przez dziennikarzy z "Daily Telegraph" ujawnia, że islamscy radykałowie z góry zaplanowali podporządkowanie sobie rebeliantów z Mali. Jak pokazały kolejne miesiące, cele zakładane przez terrorystycznych liderów zostały niemal w pełni osiągnięte. Starannie utkany plan został przerwany dopiero przez francuską interwencję.
Druk odnaleziony przez "Daily Telegraph" leżał w ruinach zbombardowanego w ubiegłym miesiącu ośrodka Al-Kaidy. Pozostałości budynku do dziś nie zostały uprzątnięte.
Dziennik poinformował, że dokument to sprawozdanie z 33. spotkania Al-Kaidy Islamskiego Maghrebu (AQIM), które odbyło się 18 marca 2012 roku. Znalezisko pozwala przyjrzeć się z bliska kulisom działań terrorystów. Na spotkaniu przywódcy AQIM omawiali możliwości, które stworzyła im rebelia islamistów z Ansar Dine i bojowników tuareskich.
Ton nadawał Abu Musab Abdul Wadoud, 42-letni Algierczyk, tytułowany "księciem". Przedstawił "propozycję i wizję przyszłości", a w praktyce plan przejęcia kontroli nad działaniami rebeliantów. Sam plan został wcześniej nakreślony przez Ahmeda Jebriego, jednego z głównych liderów organizacji.
"Klasyczna taktyka Al-Kaidy"
"Dokument ukazał centralnie zaplanowaną próbę wdrożenia klasycznej taktyki Al-Kaidy, czyli wykorzystania innych ekstremistów. Podobnie było w Afganistanie" - napisał dla "Daily Telegraph" prof. Michael Clark, dyrektor think-tanku Royal United Services Institute. "(Al-Kaida) sprzymierza się z innymi ruchami politycznymi, by je 'przejąć', prowadzić walki partyzanckie na spornych terytoriach i stworzyć nowy kalifat, który rozciągałby się daleko poza Bliski Wschód" - dodał.
W latach 90. to talibowie przejęli władzę w Afganistanie, opanowując kolejne terytoria. Al-Kaida wykorzystała sprzyjające warunki i przekształciła kraj w ośrodek rekrutacji i szkolenia terrorystów.
AQIM w Mali rzeczywiście planowało podobny manewr. W momencie spotkania rebelia w Mali była w początkowym stadium. Islamiści z Ansar Dine i Tuaregowie przejęli dopiero kilka miast na północy przy granicy z Algierią. W kolejnych dwóch tygodniach opanowali Timbuktu, Kidal i Gao - trzy najważniejsze miasta w północnym Mali.
Zgodnie z założeniami przedstawionymi na spotkaniu, AQIM stało się ważnym graczem w malijskiej rebelii. Terrorystyczna organizacja sprawowała nadzór nad większością lotnisk i baz treningowych, przejęła także kontrolę nad przerzutem broni. Dopiero styczniowa interwencja francuskiej armii, która wspomogła działania wojsk Mali, doprowadziła do odparcia islamistów z zajętych miast.
...
Zniszczenie Azawadu to byl celowy plan tych zwyrodnialcow . Gdy Tuaregowie walczyli na tylach islamisci zdobywali przyczolki . I w odpowiednim czasie zadali cios w plecy . Podobnie beda kombinowac w Syrii .
Nic nowego . To jest marksizm-leninizm . Znamy to w Polsce az nadto dobrze . Wszystkie ludy musza uwazac !!! Ostrzegam !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 17:10, 15 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Associated Press natrafiła w Mali na list przywódcy Al-Kaidy
Agencja Associated Press pisze z Timbuktu, że natrafiła tam na poufny list, w którym wysoki rangą dowódca Al-Kaidy przedstawia strategię opanowywania północnego Mali.
Z treści wynika, że list pochodzi sprzed niespełna ośmiu miesięcy. List jest podzielony na sześć rozdziałów; agencja AP odnalazła trzy z nich i kilka luźnych kartek.
Został znaleziony w siedzibie regionalnego wydziału Ministerstwa Finansów, którą bojownicy Al-Kaidy zajmowali przez prawie rok i którą w zeszłym miesiącu, gdy dotarła tam francuska interwencja militarna, opuszczali w popłochu. Jest podpisany przez Abu Mussaba Abdela Waduda; to pseudonim Abdula Malika Drukdela, wysokiego rangą dowódcy, któremu Osama bin Laden powierzył kierowanie Al-Kaidą w Afryce.
Według AP dokument ten pokazuje, że Al-Kaida zdawała sobie sprawę ze swej bezbronności wobec interwencji militarnej, którą Drukdel uważał za "bardzo prawdopodobną, a może i pewną". W styczniu na interwencję zdecydowała się Francja, żeby wyprzeć ekstremistów z północnego Mali.
Z listu wynika też, że w lokalnej komórce Al-Kaidy istniał ostry spór o to, jak rygorystycznie stosować prawo islamskie. Drukdel wyrażał zaniepokojenie takimi działaniami, jak chłostanie kobiet i niszczenie zabytków w Timbuktu.
List pokazuje, że Al-Kaida, choć tymczasowo wycofała się na pustynię, zamierza działać w północnym Mali przez długi czas i jest gotowa iść na doraźne ustępstwa, jeśli chodzi o ideologię, żeby zdobywać sojuszników, których - jak przyznaje - potrzebuje.
AP informuje, że Drukdel, emir Al-Kaidy w Islamskim Maghrebie, wskazywał w swym liście, że w północnym Mali jego bojownicy za szybko parli do przodu i zbyt brutalnie egzekwowali prawo islamskie, ryzykując narażenie się na nienawiść ludności. Zalecał łagodniejsze podejście, "jak rodziców do dzieci".
Według AP ton listu sugeruje, że Al-Kaida uczy się na błędach, jakie popełniła w Somalii i Algierii.
....
Bardzo ciekawe . I znow zupelnie jak kmuna . Sa to spory taktyczne . Jak szybko zjadac ofiary . Podobnie stalinisci byli w sporze z trockistami i anarchistami . Stalinisci jako ,,umiarkowani" byli za udawaniem dobrych misiow kochajacych lud . A trockisci czy anarchisci byli za tym aby od razu isc na calosc . Rozstrzeliwac burzyc . Permanentna rewolucja . Jak widac zwykle ci wsciekli przynajmniej na piczatku goruja . Wiec mamy mordy wysadzanie kosciolow czy zabytkow .
Wszystkie ludy musza byc czujne i sie uczyc ! To jest wirus intelektu !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:24, 07 Cze 2013 PRZENIESIONY Pią 21:27, 07 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Mali: nowe kłopoty z Tuaregami
Tuaregowie, którzy wywołali przed rokiem powstanie i wojnę domową w Mali, zakończoną zbrojną inwazją Francji przeciwko saharyjskim dżihadystom, grożą nową wojną, jeśli rząd w Bamako nie przyzna im autonomii w pustynnej, północnej części kraju.
Malijskie wojsko ściąga pod miasto Kidal, twierdzę Tuaregów, i zamierza zająć je przez zapowiedzianymi na koniec lipca wyborami prezydenckimi. Jak raportuje Wojciech Jagielski, w tym tygodniu malijska armia wygrała pierwszą od roku bitwę i wyparła Tuaregów z wioski Anefis odległej o ok. 100 km na południe od Kidalu. Malijscy żołnierze podchodzą pod wioskę Amessine, z której do tuareskiej stolicy dzielić ich będzie już tylko niespełna 40 km.
- Rząd z Bamako złamał rozejm, wobec czego nic nas więcej nie powstrzymuje przed ponownym ruszeniem na południe i zdobyciem Gao i Timbuktu - grożą przywódcy Ruchu Wyzwolenia Narodowego Azawadu (MNLA) i dodają: "Oczekujemy, że wojska Francji i z krajów Afryki zachowają neutralność".
Tuaregowie już wcześniej zajmowali te wszystkie trzy miasta i całą północną część Mali. Na początku 2012 r., po powrocie z wojny w Libii, gdzie walczyli po stronie Muammara Kadafiego, uzbrojeni w zagrabione na odchodnym arsenały wywołali zbrojne powstanie i rozgromili malijskie wojsko. Na pustynnej północy ogłosili niepodległość Azawadu, tuareskiego państwa.
Ale już w czerwcu Azawad odebrali im ich towarzysze broni, malijscy talibowie i partyzanci z saharyjskiej filii Al-Kaidy. Po bratobójczej wojnie dżihadyści wygnali z Azawadu tuareskich separatystów i przekształcili go w afrykański kalifat Al-Kaidy.
W styczniu, gdy dżihadyści ruszyli na południe, by zaatakować stolicę Bamako, Francja dokonała zbrojnej inwazji na Mali, aby powstrzymać ich dalszą ekspansję. Cztery tysiące francuskich spadochroniarzy i żołnierzy Legii Cudzoziemskiej, wspieranych przez wojska z Czadu, Nigru i Burkiny Faso, w sto dni rozprawiło się z pustynnym kalifatem, a pobici dżihadyści uciekli z Mali do swoich kryjówek na Saharze, głównie na południu Libii.
W walce przeciwko dżihadystom, szczególnie w górach na północy Mali, wsparli Francuzów także tuarescy separatyści. Chcieli choćby w ten sposób zemścić się na zdradzieckim dżihadystach, a także wytargować od rządu w Bamako choćby autonomię. W nagrodę za pomoc Francuzi, zdobywszy Kidal, nie wpuścili tam malijskiego wojska, lecz Tuaregów, którzy zaprowadzili w mieście własne rządy, wybrali własnego gubernatora i zapowiadają, że nie wpuszczą żadnego żołnierza, ani urzędnika z Bamako.
Dyskretne przymierze Francuzów z Tuaregami wywołuje coraz większą irytację w dowództwie malijskiego wojska, w malijskim rządzie, a także wśród zwykłych ludzi, którzy w styczniu witali interweniujących francuskich żołnierzy jak wybawców. W ostatnich tygodniach w największym na północy mieście Gao coraz częściej dochodzi do antyfrancuskich demonstracji, podczas których Paryżowi zarzuca się zdradę.
Już w styczniu 2012 r., gdy Tuaregowie wywołali wojnę domową, wielu Malijczyków oskarżało Francję o sprzyjanie rebelii. Ulica w Bamako huczała od pogłosek, że Francuzi, którzy za wszelką cenę pragnęli obalić Kadafiego, podburzyli przeciwko niemu Tuaregów, obiecując im wsparcie w zabiegach o autonomię na malijskiej północy.
Paryż zaprzeczał temu w zeszłym roku i zaprzecza dziś. Namawia jednak rząd Mali i Tuaregów do ugody, by w lipcu na terytorium całego malijskiego państwa mogły się odbyć wybory, a Francja mogła wycofać swoich żołnierzy.
Francuzi na wszelki wypadek zamierzają pozostawić tysiąc żołnierzy, a dodatkowo od lipca ma ich wspierać kilkanaście tysięcy żołnierzy z wojsk pokojowych ONZ. Nowy konflikt z Tuaregami może jednak udaremnić te plany.
Zorganizowane w Burkinie Faso rokowania między przedstawicielami Bamako i Tuaregów idą bardzo opornie. Tuaregowie żądają dla siebie prawa do samostanowienia, a upokorzone przed rokiem malijskie wojsko marzy o okazji do odwetu. Malijski rząd oskarża Tuaregów o prowadzenie etnicznych czystek w Kidalu i prześladowania tamtejszych Arabów i czarnych Afrykanów.
Wojskową sytuację komplikuje też ciągła obecność rozbitych przez Francuzów dżihadystów, którzy po utracie kalifatu ukryli się w górskich wąwozach na granicy z Algierią i Nigrem. Dżihadyści nie toczą walk, nie próbują nawet wojny partyzanckiej, ale od czasu do czasu organizują zasadzki na drogach i dokonują samobójczych zamachów bombowych.
....
Niech zyje Azawad ! Precz z malijska agresja ! Nie pozwolimy aby pod pretekstem walki z islamizmem niszczono Tuaregow ! Ma byc Azawad ! Bedziemy walczyc az powstanie to panstwo ! Nikt nas nie powstrzyma !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:47, 19 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Mali: pokój z Tuaregami na wybory prezydenckie
Umowa pokojowa zawarta przez rząd Mali z tuareskimi separatystami umożliwi przeprowadzenie w lipcu wyborów prezydenckich na całym obszarze malijskiego państwa, ale wcale nie gwarantuje mu jeszcze pokoju.
We wtorek w stolicy Burkina Faso, po wielu tygodniach żmudnych politycznych targów, przedstawiciele władz Mali i dwóch tuareskich armii partyzanckich zawarli porozumienie, które zapewni, że przynajmniej przez miesiąc pokój zapanuje w kraju wstrząsanym od półtora roku domową wojną.
W umowie pokojowej przywódcy Ruchu Wyzwolenia Narodowego Azawadu i Wysokiej Rady na rzecz Jedności Azawadu (Azawad to tuareska nazwa ich niepodległego państwa, o które od pół wieku walczą w północnej części Mali) zgodzili się wpuścić rządowe wojsko do tuareskiej twierdzy i stolicy, miasta Kidal. W ten sposób zapowiedziane na koniec lipca wybory prezydenckie w Mali będzie można przeprowadzić na całym terytorium państwa i nie dojdzie z tego powodu do nowej wojny.
Groziła ona przez cały czerwiec, bo dowódcy malijskiego wojska zapowiadali, że jeśli Tuaregowie nie wpuszczą ich żołnierzy do Kidalu, wojsko weźmie miasto szturmem. W pierwszej połowie czerwca malijskie oddziały ruszyły nawet na Kidal i wyparły tuareskich partyzantów z kilku okolicznych wsi i miasteczek.
W Burkina Faso, pod naciskiem sąsiadów, a także ONZ, Unii Europejskiej i przede wszystkim Francji, Tuaregowie zgodzili się wpuścić wojsko do Kidalu i pozwolić na przeprowadzenie wyborów.
Zobowiązali się stawić z bronią w wyznaczonych bazach i pozostawać w nich pod nadzorem wojsk pokojowych ONZ. Tuaregowie zatrzymają jednak broń, a o tym co dalej z nią poczną - złożą czy zachowają do dalszej walki - rozstrzygną kolejne rozmowy o pokoju już na trwałe, a nie tylko na prezydencką elekcję.
Żandarm Afryki
Zależy na niej przede wszystkim Francji, dawnej metropolii kolonialnej, która od dwóch lat pełni rolę zachodniego żandarma w północnej i zachodniej Afryce. W 2011 r. Francja przyczyniła się do obalenia libijskiego dyktatora Muammara Kadafiego, a w styczniu 2013 r. musiała dokonywać inwazji na Mali, którego połowę przejęli pod kontrolę uzbrojeni w zrabowane libijskie arsenały Tuaregowie oraz partyzanci saharyjskiej Al-Kaidy.
Tuaregowie wywołali wojnę w Mali w styczniu 2012 r. i już wiosną ogłosili na północy kraju niepodległość Azawadu. W czerwcu teren ten odebrali im lepiej uzbrojeni partyzanci Al-Kaidy, którzy północną połowę Mali przerobili na własny kalifat.
Rozbili go ostatecznie Francuzi, a pomagali im w tym Tuaregowie żądni zemsty na zdradzieckich sojusznikach z Al-Kaidy, a także po to, by nie mając szans na niepodległość Azawadu, wywalczyć dla niego choćby autonomię.
Wdzięczni Tuaregom za pomoc Francuzi pozwolili im zająć Kidal i nie zrobili nic, gdy partyzanci nie pozwolili wkroczyć do miasta rządowemu wojsku. W kwietniu na południu Mali, wdzięcznym Francji za inwazję i pokonanie Al- Kaidy, doszło do pierwszych antyfrancuskich wystąpień i oskarżeń Paryża o zmowę z Tuaregami.
Rozmowy pokojowe
Na rozejmie z Tuaregami i wyborach prezydenckich w Mali najbardziej zależy Francuzom, którzy będą mogli uznać je za zwieńczenie ich interwencji zbrojnej i zacząć wycofywać wojska. Zastąpi je 12,5 tys. żołnierzy ONZ, których zadaniem będzie upilnować Mali przed atakami Al-Kaidy, ale też przed recydywą wojny domowej.
Nie dojdzie do niej, jeśli Tuaregowie będą zadowoleni z wyniku rozmów o pokoju na trwałe, do których przystąpią już z wyłonionymi w lipcu malijskimi władzami. Francuzi, ONZ i Unia Europejska obiecały dopilnować, by Bamako takie rozmowy podjęło. Dopiero jeśli Tuaregowie będą zadowoleni z ich wyniku (wyrzekli się niepodległości, ale wciąż domagają się autonomii), złożą broń.
Na razie ujawnione szczegóły rozejmu wskazują, że na ustępstwa poszli niemal wyłącznie Tuaregowie. Powszechna wrogość, jaka panuje wobec nich na południu Mali (obwinia się ich o wywołanie wojny domowej i ściągnięcie Al-Kaidy), sprawiłaby, że każdy polityk, który dziś poszedłby wobec nich na ustępstwa, popełniałby polityczne samobójstwo.
Jedynymi dyskretnymi ustępstwami wobec Tuaregów stała się na razie decyzja malijskich władz, że choć nie mogą odwołać listów gończych, wydanych przez sądy za tuareskimi przywódcami, to nikt nie będzie ich ścigał. Zyskiem dla Tuaregów jest też 4,5 mld dolarów zachodniej pomocy dla Mali, której znaczna część ma być skierowana do północnej części kraju, gdzie leży tuareski Azawad.
Wojciech Jagielski, PAP
>>>>
Prosze mi NIE NAZYWAC TURAEGÓW SEPARATYSTAMI ! To narod !
Co to za pogrozki ! Nie po to pokonalismy AlKaide aby przywracac terror Bamkijskiej soldateski nad Turaegami . NIE MA MOWY ABY ZNECALI SIE NAD NIMI ! Oni pokazali co potarafia gdy ich armia sie rozleciala . Interwencja Francji trafila sie jak slepej kurze ziarno . Inaczej islamisci zajeli by Bamako . POTEPIAMY PARYZ POPIERAJACY TYCH GNOJKOW !
MA BYC AZAWAD !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:36, 02 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
ONZ przejmuje dowództwo w Mali
Organizacja Narodów Zjednoczonych przejęła w tym tygodniu z rąk Wspólnoty Gospodarczej Państw Afryki Zachodniej (ECOWAS) dowództwo nad siłami pokojowymi na północy Mali.
Od poniedziałku 6 tys. żołnierzy z krajów Afryki Zachodniej, posłanych do Mali zimą i wiosną, by pomóc 4 tys. francuskich spadochroniarzy i żołnierzy Legii Cudzoziemskiej, przeszło pod dowództwo ONZ.
Docelowo wojsk pokojowych ONZ w Mali ma być dwa razy więcej, a dowodzić nimi będzie rwandyjski generał Jean Bosco Kazura. Gotowość wysłania do Afryki swoich oddziałów zgłosiły już Chiny. Po raz pierwszy od pół wieku w operacji pokojowej ONZ uczestniczyć mają także żołnierze z Liberii, w której w ostatnich latach "błękitne hełmy" strzegły pokoju po wyniszczającej, barbarzyńskiej wojnie z lat 90.
Liczące ponad 12 tys. wojska pokojowe ONZ w Mali będą trzecią najliczniejszą w historii tej organizacji współczesną, zbrojną misją pokojową. Najliczniejsze wojska ONZ to liczące blisko 25 tys. żołnierzy oddziały, rozmieszczone w Demokratycznej Republice Konga oraz w sudańskim Darfurze. Po kilkanaście tysięcy liczą oddziały ONZ stacjonujące na Wybrzeżu Kości Słoniowej, a także w Południowym Sudanie.
Poza dodatkowymi oddziałami wojskom pokojowym ONZ w Mali wciąż brakuje uzbrojenia, a także śmigłowców. Mają zostać w pełni wyposażone do końca roku.
Zadaniem sił ONZ w Mali będzie dopilnowanie pokoju po trwającej ponad rok wojnie domowej. Wywołali ją w styczniu 2012 roku separatyści tuarescy, którzy wracając z libijskiej wojny ze zrabowanymi arsenałami Muammara Kadafiego, pokonali malijską armię i na północy Mali ogłosili powstanie swojego niepodległego państwa Azawad.
W czerwcu Azawad odebrali im ich wcześniejsi sprzymierzeńcy, partyzanci z saharyjskiej filii Al-Kaidy, którzy na malijskiej północy ustanowili własny kalifat. Kiedy w styczniu 2013 roku malijscy dżihadyści ruszyli na położoną na południu kraju stolicę Mali, Bamako, Francja dokonała zbrojnej inwazji i rozbiła kalifat Al-Kaidy.
Wojska ONZ mają zluzować większość francuskich oddziałów (Paryż zamierza pozostawić w Mali tysiąc żołnierzy), zabezpieczyć Mali przed atakami dżihadystów i recydywą konfliktu między Tuaregami a rządem z Mali, a przede wszystkim zapewnić spokój podczas zapowiedzianych na koniec lipca wyborów parlamentarnych i prezydenckich.
Zależy na nich głównie Francji i USA, które uważają, że sprawy w Mali nie będą miały się dobrze, dopóki władzy w Bamako nie przejmie uczciwie wybrany i reprezentujący większość obywateli rząd. Od wiosny władzę w Mali sprawują tymczasowy prezydent i rząd, powołani po zamachu stanu i obaleniu prezydenta kraju. Pod naciskiem krajów afrykańskich i Zachodu zamachowcy ustąpili, przekazując władzę tymczasowym przywódcom.
Wiele międzynarodowych organizacji, w tym ciesząca się szczególnym prestiżem brukselska Międzynarodowa Grupa Kryzysowa (ICG), przestrzega jednak, że urządzane w pośpiechu wybory mogą przynieść Mali więcej szkody niż pożytku. ICG uważa, że lepiej opóźnić je o kilka tygodni i przygotować lepiej, niżby miały odbyć się w wyznaczonym terminie, ale ich wyniki miały być kwestionowane z powodu organizacyjnych czy logistycznych niedociągnięć.
>>>>
Trzeab chronic Tuaregow przed Bamako !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|