Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:19, 12 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
Potrzebujemy nowego składowiska radioaktywnych odpadów
Ministerstwo gospodarki podpisało kontrakt na badania, które mają wskazać najlepsze miejsce na lokalizację nowego składowiska radioaktywnych odpadów. Równolegle ruszyła procedura dialogu, który ma doprowadzić do uzyskania społecznej akceptacji dla tej budowy.
Na początku przyszłej dekady Polska będzie potrzebowała nowego składowiska nisko- i średnioaktywnych odpadów, ponieważ działający od 50 lat w Różanie nad Narwią obiekt zastanie całkowicie zapełniony i zamknięty. Te radioaktywne odpady powstają dziś głównie w przemyśle, medycynie i nauce, które powszechnie korzystają ze źródeł promieniowania. Przyszłe składowisko ma również móc pomieścić odpady powstające w elektrowniach jądrowych, jednak nie będzie to silnie radioaktywne wypalone paliwo jądrowe, które wymaga odrębnego traktowania.
Przetarg na badania i wskazanie optymalnej lokalizacji wygrało konsorcjum w składzie: Państwowy Instytut Geologiczny - Państwowy Instytut Badawczy, Instytut Chemii i Techniki Jądrowej, Instytut Geofizyki Polskiej Akademii Nauk, Instytut Gospodarki Surowcami Mineralnymi i Energią PAN, Przedsiębiorstwo Geologiczne Geoprojekt Szczecin Sp. z o.o. i Zakład Unieszkodliwiania Odpadów Promieniotwórczych. Zamówienie jest finansowane ze środków NFOŚ.
Równolegle ruszyła procedura dialogu, który ma doprowadzić do uzyskania społecznej akceptacji. W ramach finansowanego przez UE projektu IPPA (Impementing Public Participation Approaches in Radioactive Waste Disposal), odbyło się pierwsze tego typu wysłuchanie publiczne, poświęcone formom uczestnictwa społeczeństwa w procesie decyzyjnym związanym z budową składowiska. Udział w nim wzięli m.in. eksperci w dziedzinie gospodarki odpadami promieniotwórczym, nauk społecznych, przedstawiciele środowisk ekologicznych i społeczności lokalnych.
W czasie wysłuchania dyrektor Departamentu Energetyki Jądrowej MG Zbigniew Kubacki poinformował, że wyłonienie najlepszej lokalizacji potrwa ok. 3 lat, budowa powinna ruszyć ok. 2018-19 r., a składowisko powinno zacząć działać w latach 2021-23.
Kubacki zaznaczył, że uzyskanie poparcia społecznego dla tej specyficznej inwestycji jest niezbędne. Przypomniał też, że składowisko w Różanie przez 50 lat nie stworzyło żadnego zagrożenia, a odpady w nim są znacznie lepiej zabezpieczone od innych toksycznych czy niebezpiecznych odpadów przemysłowych.
Burmistrz Różana Piotr Świderski mówił o korzyściach, ale także i utraconych z powodu składowiska szansach. - Z jednej strony jest to znaczące wsparcie budżetu gminy - co pozwala na utrzymanie niskiego poziomu opłat dla mieszkańców czy rozbudowę infrastruktury, a z drugiej strony - obawy firm o swój wizerunek i tym samym rezygnacje z potencjalnych inwestycji - wyjaśniał. Świderski zaznaczył, że składowisko jest obiektem bezpiecznym, które w żaden sposób nie wpływa na środowisko, zdrowie mieszkańców czy walory turystyczne okolicy.
Poszukiwania miejsca na nowe składowisko ruszyły w latach 90.- przypomniał dr Zbigniew Frankowski z PIG-PIB. Wytypowano wtedy 15 lokalizacji w centralnej Polsce. Projekt jednak nie był kontynuowany z powodu sprzeciwu lokalnych społeczności. Właśnie te 15 miejsc zostanie teraz ponownie przeanalizowanych.
Bogdan Wachowicz z Polskiego Klubu Ekologicznego wyrażał obawy z powodu związku budowy nowego składowiska z planami rozwoju energetyki jądrowej. W odpowiedzi eksperci przypomnieli, że trafią na nie inne niż wypalone paliwo odpady z elektrowni, a za ich składowanie zapłaci operator siłowni.
Wachowicz mówił, że obowiązkiem administracji jest udostępnienie obywatelom pełnej wiedzy na temat planowanych i realizowanych inwestycji, a "szczególnie ważne jest budowanie wzajemnego zaufania stron uczestniczących w dialogu".
Komentując wysłuchanie dr Bogumiła Mysłek-Laurikainen z Narodowego Centrum Badań Jądrowych oceniła, że planowany w Polsce rozwój energetyki jądrowej wymaga stworzenia profesjonalnego dialogu społecznego, bo tylko w ten sposób można wypracować najbardziej efektywne rozwiązania i uzyskać akceptację społeczną przy newralgicznych inwestycjach.
Przypomniała, że obecnie NCBJ prowadzi dialog z grupą samorządowców dotychczas niezaangażowanych w problemy lokalizacji nowych obiektów jądrowych. W ten sposób badamy skuteczność naszych działań oraz wypracowujemy efektywne formy prowadzenia dialogu społecznego - wyjaśniła. Mysłek-Laurikainen oceniła też, że poprzez wzmocnienie przejrzystości i zaufania pomiędzy zainteresowanymi stronami można w przyszłości uniknąć konfliktów, które niejednokrotnie już doprowadziły do zahamowania ważnych dla krajów programów.
...
To proste . Na Wiejskiej .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:05, 24 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
"Fakt": Władza ma 1700 samochodów!
Gdyby ustawić je jedno na drugim, można by spojrzeć z góry na Pałac Kultury. Rząd, ministerstwa, urzędy centralne i rządowe instytucje mają setki samochodów! Po co im tyle? Bo dziś byle urzędnik chce zadawać szyku służbową limuzyną. Właśnie ogłoszono przetarg na ubezpieczenie tych wszystkich limuzyn.
Wszystkie ministerstwa, każdy urząd wojewódzki, urząd skarbowy, małe i duże jednostki państwowe. Łącznie 64 instytucje. Posiadają samochody wożące pracowników, które za względu na oszczędności postanowiło ubezpieczyć Centrum Usług Wspólnych przy Kancelarii Premiera.
Ciężko jednak przełknąć słowo "oszczędności", gdy dowiadujemy się, że wszystkie te urzędy posiadają łącznie 1699 samochodów! Średnio - 26 na każdy z nich. Gdyby dodać do tego limuzyny instytucji samorządowych, liczba byłaby zapewne pięciocyfrowa.
Trudno się jednak dziwić, skoro w Polsce z roku na rok przybywa urzędników, a każdy z nich chce być wożonym dobrym autem. Bo przecież państwowa posada zobowiązuje, a nikt nie będzie korzystać z komunikacji miejskiej.
Nie od dziś wiadomo też, że ta astronomiczna liczba samochodów napędzanych pieniędzmi podatników, niekoniecznie kursuje w celach służbowych. Przykładem świeci minister transportu Sławomir Nowak. Kierowca w służbowej limuzynie wozi go na siłownię, aby ten zadbał o mięśnie.
Kolejnym przykładem jest prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, który udał się służbowym autem na spotkanie prezydentem Sopotu. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że Adamowicz zabrał ze sobą całą rodzinę, z którą pojechał do restauracji na obiad.
Kryzys, którym tak straszy się Polaków, to znakomity pretekst, by usprawiedliwić kolejne cięcia i po cichu utuczyć w przywileje coraz to większą armię urzędników. Ktoś przecież musi oszczędzać, żeby ich utrzymać.
>>>>
To im sie powodzi !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:36, 27 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
Tak się pasą urzędnicy, a ty na nich płacisz
By żyło się lepiej - głosiły obietnice wyborcze. I się żyje! Tym, którzy trzymają z władzą, jest lepiej. Nasi reporterzy z całego kraju prześwietlili majątki lokalnych prezesów samorządowych spółek. Efekt? Nawet premier ma powody do zazdrości, bo wielu - jak Krzysztof Karos, który zarządza warszawskimi tramwajami - ma sporo wyższą pensję od niego: aż 29 tys. zł miesięcznie!
Bycie prezydentem czy premierem daje wielką władzę. Ale polityków na świeczniku dociekliwi dziennikarze ciągle kontrolują, dopytują i ujawniają każdą wpadkę. Poza tym taki premier Donald Tusk (56 l.) zarabia 16 tys. zł. A lokalni prezesi często o wiele więcej. Bycie dyrektorem, członkiem zarządu albo prezesem miejskiej spółki to jak wygranie w totka! Człowiek dostaje bardzo wysoką pensję, ma władzę i mocną pozycję w regionie, a do tego żyje sobie jak pączek w maśle, wyjątkowo spokojnie i nad stan luksusowo.
W dodatku, gdy taki lokalny dygnitarz raz już zasiądzie na prezesowskim stołku, ciężko go od niego "odspawać".
Kiepscy szefowie Na przykład Jerzy Lejk (59 l.) jest prezesem warszawskiego metra od stycznia 2006 roku, a więc już od siedmiu lat. I trudno się dziwić, że dobrze mu się wiedzie. Zarabia miesięcznie blisko 26 tysięcy złotych, a ma pod sobą... jedną linię metra. I Bóg jeden wie, kiedy uda mu się wybudować drugą, bo na razie inwestycja ma kolosalne opóźnienie, a zalanie tunelu Wisłostrady trudno nazwać sukcesem.
Nie gorzej ma też np. Marek Mrówczyński (39 l.), który w Tychach zarządza... odpadami. Bierze za to co miesiąc 27,4 tys. zł. A przecież wkrótce cały naród i tak będzie musiał samodzielnie dbać o segregowanie śmieci. I jeszcze za to obowiązkowo płacić!
LISTA PŁAC
Prezes Zakładu Komunikacji Miejskiej w Gdańsku Jerzy Zgliczyński 17 125 zł
Prezes Gdańskiej Agencji Rozwoju Gospodarczego Alan Aleksandrowicz 15 000 zł
Prezes Gdańskiej Infrastruktury Społecznej Aleksandra Krzywosz 9300 zł
Prezes Gdańskiej Infrastruktury Wodociągowo-Kanalizacyjnej Jacek Skarbek 18 500 zł
Prezes Zakładu Utylizacyjnego w Gdańsku Wojciech Głuszczak 16 100 zł
Szef Towarzystwa Budownictwa Społecznego „Motława” w Gdańsku Tadeusz Mękal 10 000 zł
Szef Biuro Inwestycji Euro 2012 w Gdańsku Tomasz Kowalski 15 000 zł
Prezes Gdańskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego Włodzimierz Pietrzak 12 000 zł
Szef Gdańskich Inwestycji Komunalnych Ryszard Trykosko 24 000 zł
Prezes Aquaparku w Łodzi Bartosz Rola 20 727 zł
Prezes Centrum Konferencyjno-Wystawiennicze MTŁ w ŁodziTomasz Rychlewski 15 079 zł
Prezes Grupowej Oczyszczalni Ścieków w Łodzi Maciej Borkowski 15 079 zł
Prezes Łódzkiej Spółki Infrastrukturalnej Radosław Łuczak 20 727 zł
Prezes Portu Lotniczego Łódź Przemysław Nowak 20 727 zł
Prezes Łódzkiego Regionalnego Parku Naukowo-Technologicznego Andrzej Styczeń 18 849 zł
Prezes Zakładu Wodociągów i Kanalizacji w Łodzi Romuald Bosakowski 18 849 zł
Prezes Miejskiej Areny Kultury i Sportu w Łodzi Krzysztof Maciaszczyk 18 849 zł
Prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania w Łodzi Artur Augustyn 20 727 zł
Prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Łodzi Zbigniew Papierski 20 727 zł
Prezes Łódzkiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej Tomasz Sadzyński 20 727 zł
Prezes Widzewskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego Marcin Ogrodzki 15 079 zł
Prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Poznaniu Wojciech Tulibacki 15 985 zł
Prezes Aquanetu w Poznaniu Paweł Chudziński 20 400 zł
Prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej w Poznaniu Przemysław Szczepanik 14 362 zł
Prezes Warszawskiego Metra Jerzy Lejk 25 8000 zł
Prezes Zarządu Transportu Miejskiego w Warszawie Leszek Ruta 16 000 zł
Prezes spółki Tramwaje Warszawskie Krzysztof Karos 29 000 zł
Prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Warszawie Hanna Krajewska 23 000 zł
Szefowa Miejskiego Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych w Warszawie Małgorzata Rogozińska 16 000 zł
Prezes spółki Wrocław 2012 Robert Pietryszyn 20 700 zł
Prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego we Wrocławiu Władysław Smyk 20 727 zł
Prezes Wrocławskich Inwestycji Paweł Rychel 20 727 zł
Prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji we Wrocławiu Zdzisław Olejczyk 20 727 zł
Prezes Wrocławskiego Przedsiębiorstwa Hala Ludowa Bartłomiej Andrusiewicz 20 727 zł
Prezes Wrocławskiego Parku Wodnego Krzysztof Hołub 18 309 zł
Prezes Towarzystwa Budownictwa Społecznego we Wrocławiu Kazimierz Fiurst 19 000 zł
Dyrektor Miejskiego Zarządu Ulic i Mostów w Katowicach Piotr Handwerker 10 914 zł
Prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarowania Odpadami Master w Tychach Marek Mrówczyński 27 423 zł
Prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej w Rudzie Śląskiej Henryk Knapik 14 083 zł
Wiceprezes spółki Szpital Miejski w Rudzie Śląskiej Agnieszka Kozak 10 081 zł
Dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Katowicach Stanisław Wąsala 10 351 zł
Prezes Rybnickiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji Janusz Karwot 22 784 zł
Prezes Przedsiębiorstwa Remontów Ulic i Mostów w Gliwicach Henryk Małysz 25 012 zł
Prezes Zabrzańskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji Piotr Niemiec 22 787 zł
Prezes spółki Tyski Sport Alina Sowa 17 750 zł
Prezes Tyskiego Towarzystwo Budownictwa Społecznego Marek Kaszuba 17 087 zł
Prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania w Krakowie Henryk Kultys 17 000 zł
Prezes Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu w Krakowie Joanna Niedziałkowska 11 000 zł
Prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Krakowie Julian Pilszczek 17 000 zł
Prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Krakowie Ryszard Langer 16 000 zł
Prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Krakowie Zdzisława Głódź 17 000 zł
....
Ale w kolo jest wesolo !
Malpa w pracy czlowiek z ZOO !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 16:36, 31 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
Fakt.pl: Polaku! Tyle pożyczyłeś posłom!
Mają spore oszczędności, niektórzy nawet ministerialne pensje, ale... Czemu nie brać, gdy dają? Aż 89 posłów wzięło z Sejmu okazyjne pożyczki, niektórzy po 25 tys. zł. Oprocentowanie - śmiesznie niskie, bo tylko 3 proc. Skusiło się więc nawet dwoje ministrów, którzy zarabiają jeszcze więcej niż posłowie: Krystyna Szumilas i Paweł Graś.
To była jedna z najbardziej strzeżonych tajemnic Kancelarii Sejmu. Poselskie pożyczki z funduszu świadczeń socjalnych zaciągane przez nich na potęgę zostały zakwalifikowane jako tajne, a kancelaria odmawiała udzielenia informacji, kto i ile pożyczył. "Fakt" postawił jednak na swoim i publikuje listę posłów zadłużonych u podatników.
Pożyczki z kieszeni podatnika cieszą się przy Wiejskiej ogromną popularnością. Zadłużonych jest już 89 posłów i wątpliwe, żeby ta liczba malała. Dlaczego? Bo kredyt jest bardzo opłacalny. Jeśli poseł zdecyduje się go spłacić w rok, oprocentowanie będzie śmiesznie niskie i sięgnie 3 proc. Jeśli rozłoży sobie raty na 2 lata, dołoży niewiele więcej bo... 4 proc. Gdyby którykolwiek z nich zdecydował się na pożyczkę gotówkową z banku, jej oprocentowanie sięgnęłoby ok. 16 proc. A skoro Sejm daje tanio, to posłowie biorą, ile się da.
Przeczytaj więcej: Polaku! Tyle pożyczyłeś posłom!
Oficjalnie pieniądze można wykorzystać jedynie na remont lub zakup mieszkania. Nieoficjalnie wiadomo, że posłowie wydają na co tylko chcą. - Nikt tego nie sprawdza. Pożyczka może zostać wydana w sklepie, czy na samochód, a i tak nikt się o tym nie dowie - mówi anonimowo jeden z posłów.
Wśród pożyczkobiorców są nawet ministrowie - Paweł Graś i Krystyna Szumilas. Szef kancelarii premiera ma odłożonych 50 tys. zł, 6 tys. dolarów 3,5 tys. euro, jednak skusił się na kolejne 20 tys. zł z Sejmu. Podobnie minister edukacji narodowej - zaciągnęła u podatników 25 tys. zł pożyczki pomimo zarobków na poziomie 18 tys. zł miesięcznie! Jak widać, apetyt rośnie w miarę jedzenia.
PODATNIKU, MIĘDZY INNYMI TYM POSŁOM POŻYCZYŁEŚ PIENIĄDZE:
Tadeusz Arkit PO - 11700 zł
Marek Ast PiS - 12000 zł
Łukasz Borowiak PO - 11310 zł
Jacek Brzezinka PO - 20000 zł
Andrzej Buła PO - 20000 zł
Barbara Czaplicka PO - 20000 zł
Arkadiusz Czartoryski PiS - 10000 zł
Jacek Czerniak SLD - 25000 zł
Edward Czesak PiS - 20000 zł
Eugeniusz Czykwin SLD - 7000 zł
Andrzej Dera SP - 11310 zł
Zbigniew Dolata PiS - 23760 zł
Waldy Dzikowski PO - 20000 zł
Elżbieta Gapińska PO - 9000 zł
Tomasz Garbowski SLD - 11310 zł
Magdalena Gąsior-Marek PO - 20000 zł
Zbigniew Girzyński PiS - 25000 zł
John Godson PO - 20000 zł
Kazimierz Gołojuch PiS - 11310 zł
Artur Górczyński RP - 20000 zł
Mariusz Grad PO - 20000 zł
Paweł Graś PO - 19140 zł
Anna Grodzka RP - 19140 zł
Adam Hofman PiS - 23760 zł
Marek Hok PO - 20000 zł
Stanisław Huskowski PO - 14000 zł
Michał Jach PiS - 19140 zł
Wiesław Janczyk PiS - 19140 zł
Leszek Jastrzębski PO - 20000 zł
Mariusz Jedrysek PiS - 15050 zł
Krzysztof Jurgiel PiS - 19140 zł
Mariusz Antoni Kamiński PiS - 20000 zł
Beata Kempa SP - 20000 zł
Izabela Kloc PiS - 23760 zł
....
Konia z rzedem temu kto wskaze jakaz to koniecznosc sejmowania wymusza te pozyczki ?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:10, 06 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Fakt: Rozpasanie władzy! Tak dorabiają posłowie
Posłom nie wystarcza ok. 12,5 tys. zł miesięcznie. Dlatego chwytają się każdej możliwości dorobienia choćby stu złotych. Ale ci najlepsi w ubiegłym roku do pensji dołożyli po kilkaset tysięcy złotych
Rekordzistą jest Leszek Korzeniowski z PO - do pensji dorobił ponad 342 tys. złotych. Chałturzą posłowie od lewa do prawa. Nie ma żadnych zasad. Biorą każdą fuchę i za każdą kwotę.
>>>>
Kto ma duzo to jeszcze mu Mao . To jest chciwosc !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:15, 12 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Te partie wydają miliony z budżetu
Najwięcej z partyjnych kas poza pracownikami dostają zaprzyjaźnione agencje PR i reklamowe oraz fundacje i instytuty. To zgodne z prawem - informuje "Gazeta Wyborcza".
Platforma w całości finansuje Instytut Obywatelski, ale ze środków partyjnych, a nie z funduszu eksperckiego, czyli tej części budżetowej subwencji, którą partia musi wydawać na działalność ekspercką. PO boi się, że wydatki z tego funduszu mogłaby zakwestionować PKW, bo pieniądze można wydawać na ekspertyzy, ale czy już na utrzymanie całego Instytutu, tego nie wiadomo.
Rządząca partia otrzymała w zeszłym roku 18 milionów złotych z budżetu. Najwięcej, bo aż siedem milionów wydała na wynagrodzenie dla pracowników etatowych. Kolejne na liście płac partii Donalda Tuska są agencje reklamowe - Pan Media Western i ATM.
Wśród podmiotów, które dostały pieniądze od PO są też fundacja Za Wolność Naszą i Waszą (założona przez m.in. Witolda Beresia i Krzysztofa Burnetko), a także spółka Cam Media, o której było głośno w związku z "aferą zegarkową" wokół ministra Nowaka. Podmioty otrzymały odpowiednio: 350 tys. zł i 50 tys. zł z partyjnej kasy.
Subwencja budżetowa Prawa i Sprawiedliwości jest niższa niż PO o około milion złotych. Podobnie jak rządzący, PiS najwięcej wydał na pensje dla pracowników - pochłonęło to aż 6,6 mln zł. "Gazeta Wyborcza" podaje, że finansami partii zarządza skarbnik PiS Stanisław Kostrzewski ze swoją siostrą.
Czy partie powinny dostawać tyle pieniędzy z budżetu? Podyskutuj!
Wśród podmiotów, którym partia Jarosława Kaczyńskiego wypłaciła wynagrodzenia jest m.in. Studio Design Express Roberta Mączyńskiego (1,4 mln zł), a także ekspercki Instytu Sobieskiego, który organizował cykl debat "Polska Wielki Projekt" (PiS zapłacił mu 1,17 mln zł).
Ważną pozycją w wydatkach PiS jest prezes Jarosław Kaczyński. Na jego ochronę partia zapłaciła firmie Grom Group w zeszłym roku ponad 1 mln zł. Co ciekawe, partia zapłaciła 40 tys. złotych byłemu dziennikarzowi Stanisławowi Janeckiemu, który świadczył usługi PR na rzecz partii. Kilka tysięcy złotych wynagrodzenia, jak podaje "GW", z kasy partii dostali także m.in. Andrzej Urbański, Małgorzata Raczyńska i Andrzej Zybertowicz.
Więcej w "Gazecie Wyborczej".
>>>>
To sa dopiero przekrety . To jest po prostu oplacanie swojakow za poparcie . Masz tytul naukowy ? Poprzesz nas to dostaniesz . Tfu !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:28, 14 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
"Fakt": Premia co miesiąc? Tylko w rządzie!
Premia musi być. I to co miesiąc. Tak jest na rządowej posadzie. Bo ci, którzy najgłośniej gardłują o kryzysie i konieczności zaciskania pasa, na sobie nie oszczędzają. Obowiązkowe premie na urzędniczych stanowiskach w ministerstwach zostały wprowadzone regulaminem. Wedle zasady: czy się stoi, czy się leży, premia w rządzie się należy.
To jedna z najbardziej skrywanych tajemnic. Ale dziennikarzom "Faktu" udało się wydobyć informacje o ukrywanych do tej pory tzw. premiach regulaminowych. Tylko w ciągu czterech miesięcy tego roku minister rolnictwa Stanisław Kalemba wypłacił premie w wysokości ponad 276,7 tys. zł. Średnia premia to 1305 zł.
Podobnie jest w resorcie transportu. U Sławomira Nowaka na premie dla pracowników poszło w tym roku już ponad 209 tys. zł. W Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego ta kwota sięga ponad 192 tys. zł.
Okazuje się, że część urzędników dostaje je co miesiąc wraz z pensją. Nie ma znaczenia, jak kto pracuje.
- Premie regulaminowe są jednym ze stałych składników wynagrodzenia dla grupy pracowników niebędących członkami korpusu służby cywilnej, wynikającym z rozporządzenia Rady Ministrów - tłumaczy nam Iwona Chromiak z Ministerstwa Rolnictwa. - Premie regulaminowe są miesięczne, zależne od wynagrodzenia zasadniczego i wypłacane jednocześnie z wynagrodzeniem - dodaje.
Eksperci są pewni, że taki sposób rozdawania premii uczy urzędników zwykłego lenistwa. - Premie są przyznawane z rozdzielnika, dlatego nie motywują do lepszej pracy. Urzędnicy wiedzą, że nawet jeśli nic nie będą robili, to i tak co miesiąc na ich konto wpłynie dodatkowa suma. I to całkiem pokaźna - mówi nam ekonomista prof. Krzysztof Rybiński.
>>>
Na cos kase trzeba wydac !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:00, 14 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Miliony na nagrody dla rządu
Fakt
W ministerstwach rządu premiera Donalda Tuska (56 l.) się nie próżnuje. Robota wręcz się pali. Nie chodzi jednak niestety o pracę na rzecz Polaków. W resortach bowiem tempo jest ekspresowe tylko, gdy chodzi o rozdawanie nagród. 13 ministerstw potrzebowało zaledwie czterech miesięcy, aby rozdać swoim urzędnikom prawdziwą fortunę. Do końca kwietnia na nagrody poszło już 3 mln zł!
Najbardziej hojny dla swoich podwładnych jest minister Sławomir Nowak (39 l.), który zafundował nagrody i premie za 636 tys. zł. Ale za co? Za dziurawe drogi, syf na kolei czy inwestycje, z ukończeniem których są same problemy? – Pracownicy ministerstwa mogą otrzymać nagrodę za szczególne osiągnięcia w pracy zawodowej ze specjalnie utworzonego w tym celu funduszu nagród – odpowiada tajemniczo rzecznik Nowaka Mikołaj Karpiński. Nie gorzej mają urzędnicy w resorcie sprawiedliwości. Do nich trafiła pula ponad 510 tys. zł. Z kolei "ministra" sportu Joanna Mucha (37 l.) na nagrody i premie przeznaczyła ponad 379 tys. zł. Ciekawe, co na to Najwyższa Izba Kontroli, która ostatnio orzekła, że naruszono dyscyplinę budżetową w resorcie Muchy i wyrzucono m.in. w błoto 5 mln zł na koncert Madonny.
Oczywiście oficjalnie politycy cały czas powtarzają, że w czasach kryzysu musimy pilnować każdej złotówki. – Polska cały czas musi zaciskać pasa i pilnować wydatków – mówi Faktowi minister finansów Jacek Rostowski (62 l.). Ale jak widać dotyczy to wszystkich tylko nie rządowych urzędników...
ZOBACZ, ILE DOSTALI URZĘDNICY:
Ministerstwo Transportu 636 225 zł
Ministerstwo Sprawiedliwości 510 009 zł
Ministerstwo Sportu 379 700 zł
Ministerstwo Gospodarki 342 382 zł
Ministerstwo Rolnictwa 288 292 zł
Ministerstwo Skarbu Państwa 226 200 zł
MNiSW 198 388 zł
Ministerstwo Zdrowia 191 765 zł
Ministerstwo Rozwoju Regionalnego 151 000 zł Ministerstwo Spraw Wewnętrznych 93 000 zł
Ministerstwo Spraw Zagranicznych 46 920 zł
Ministerstwo Edukacji Narodowej 31 000 zł
Ministerstwo Środowiska 4 877 zł
>>>>
Co se beda zalowac ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:29, 19 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Były wicemarszałek choruje za 10 400 zł
Były marszałek woj. podkarpackiego przebywający obecnie na zwolnieniu lekarskim nadal zarabia ogromne pieniądze. Mirosław Karapyta tuż przed odwołaniem ze stanowiska podupadł niespodziewanie na zdrowiu i poszedł na "chorobowe". A przebywając na zwolnieniu nadal otrzymuje 80 proc. pensji marszałkowskiej, czyli 10,4 tys. zł. Jak chorować, to z pensją marszałka.
Seksmarszałek Mirosław Karapyta biedy nie klepie. Zanim radni odwołali go ze stanowiska marszałka województwa podkarpackiego, zdążył... zachorować. Krzepki do tej pory chłop rozłożył się na dobre.
Od kilku tygodni seksmarszałek przebywa na zwolnieniu, na którym otrzymuje 80 proc. pensji, czyli ok. 10,4 tys. zł miesięcznie. Pożegnałby się z tymi dochodami natychmiast po zakończeniu L4. Jak długo będzie brał sowite "chorobowe"? Nie wiadomo.
Karapyta nie komentuje stanu swego zdrowia i nie zdradza, kiedy zamierza stanąć na nogi. Portal "nowiny24.pl" napisał, że przeszedł niedawno zabieg, ale nie wiadomo dokładnie jaki. Marszałek, który usłyszał łącznie 7 zarzutów ( w tym załatwianie pracy za seks i przyjmowanie łapówek) potrzebuje teraz pieniędzy jak tlenu. Aby wyjść z aresztu musiał bowiem wpłacić 60 tys. zł kaucji, czyli równowartość wszystkich swoich oszczędności.
Oprócz tego musi spłacać 100 tys. franków szwajcarskich kredytu, który zaciągnął na budowę pięknej willi i domku dla gości. To właśnie ten kredyt nie dawał spać seksmarszałkowi.
- To brzemię finansowe spędza mi sen z powiek. Dopóki go nie spłacę, nie będę mógł powiedzieć, że miałem dobry rok - użalał się prasie.
Wszystko wskazuje na to, że jeszcze przez kilka miesięcy Karapytę będzie stać na spłacanie rat, bo lwia część marszałkowskiej pensji na zwolnieniu lekarskim na pewno pokryje ich wysokość. Do tego na polityka czeka jeszcze odprawa, którą otrzyma po oficjalnym wyrzuceniu z pracy. A co dalej? W politycznej rodzinie, nikt nie zginie i koledzy na pewno zadbają o załatwienie seksmarszałkowi miękkiego lądowania na ciepłym stanowisku.
Majątek wicemarszałka:
Dom 182 m kw - 400 tys. zł
Mieszkanie 54 m kw - 80 tys. zł
Roczne zarobki z żoną - 186,7 tys. zł
Oszczędności - 0 zł (60 tys. zł wpłacił na kaucję)
>>>>
No to super !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:09, 03 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Skandal! Za 90 tys. zł będą uczyć urzędników, jak rozmawiać z ludźmi
Aby urzędnicy byli uśmiechnięci, miło i sprawnie obsługiwali petentów, kancelaria premiera rozstrzygnęła właśnie przetarg na szkolenie, dzięki któremu pracownicy urzędów centralnych będą się uczyć jak rozmawiać z ludźmi. Koszt szkolenia pt. "Właściwa komunikacja urzędów administracji publicznej ze społeczeństwem" wyniesie około 90 tys. zł - pisze "Super Express".
W szkoleniu ma wziąć udział 160 urzędników z całej Polski.
Zastanawiającym punktem w programie szkolenia jest: "Jak Polacy oceniają urzędników i administrację publiczną?". Spora część tej kwestii ma być poświęcona na skuteczne okiełznanie mediów. Mają się uczyć m.in. o komunikacji kryzysowej i walce ze stereotypem urzędnika. Szkolenie obejmuje też komunikację ze społeczeństwem za pomocą oświadczeń, informacji prasowych oraz briefingów.
Politolog Wojciech Jabłoński ocenił, że tego typu szkolenie "pachnie propagandą". Zwraca też uwagę na czas - szkolenie ma się odbyć na dwa lata przed wyborami. - Obok pasma wpadek jest to próba upiększania i łatania statku, żeby nie powiedzieć Platformy - ocenia politolog.
....
Tak sie wydaje kase na zwalczanie bezrobovia wsrod ... szkoleniowcow .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:09, 17 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
"Fakt": pod gdańskimi urzędami parkingi tylko dla włodarzy
Gdańscy włodarze nie mają problemów z parkowaniem pod urzędem. Czekają tam na nich specjalnie wydzielone miejsca. Tymczasem petenci miejsc dla aut muszą szukać jak igły w stogu siana, bo jest ich jak na lekarstwo.
Magistrat w Gdańsku mieści się przy ul. Nowe Ogrody. Na zapleczu budynku jest duży parking. Niestety, większość miejsc notorycznie jest zajęta przez pracowników ratusza i tak naprawdę tylko dla nich przygotowana. Dla petentów wydzielono tam zaledwie cztery stanowiska, które wiecznie są zajęte choć można tam parkować przez godzinę.
- Często bywam w urzędzie miasta by załatwić różne sprawy - mówi Leszek Kania z Gdańska. - Niestety, znalezienie wolnego miejsca parkingowego przy ratuszu jest bardzo trudne. Większość z nich jest zajęta przez większą część dnia. Tymczasem miejsca na urzędowe limuzyny godzinami stoją puste.
Co na to urzędnicy? Nie widzą problemu i twierdzą, że ludzie mają gdzie zostawiać auta. - Dodatkowy bezpłatny ogólnodostępny parking znajduje się zaraz obok, przy ul. 3 maja - mówi Magdalena Kuczyńska z gdańskiego magistratu.
Niestety, tam także miejsca przez cały dzień pozostają zajęte. Radzimy pracownikom ratusza, by lepiej przyjrzeli się chaosowi pod urzędem. Ludzie naprawdę nie mają gdzie zaparkować, by załatwić podstawowe, urzędowe sprawy.
>>>>
No tak wladza nie moze sie pospolitowac z chamstwem .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 14:19, 24 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
"Super Express": ZUS buduje siedzibę za 33 mln
Łódzki oddział ZUS-u będzie miał nową siedzibę. Budynek ma być gotowy w 2015 roku, a cały koszt jego budowy to 33 mln zł. Tymczasem manko Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w latach 2015-2019 wyniesie aż 356 mld zł - czytamy w "Super Expressie".
Pięciopiętrowy budynek o powierzchni użytkowej 8 tys. metrów kwadratowych, wysoki na 21 metrów, z garażem na 109 miejsc – tak w 2015 roku ma wyglądać nowa siedziba Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w Łodzi. Budowa pochłonie aż 33 mln zł.
- Dla seniorów głodowe emerytury, a dla urzędników wygody i nowe budynki – komentuje inwestycję "Super Express", zwracając uwagę na ciągły brak funduszy na wypłatę świadczeń w Polsce.
Gazeta przypomina, że w tym roku, aby móc wypłacić wszystkie świadczenia, ZUS dostanie z budżetu około 50 miliardów zł. W tej sumie zawiera się też pożyczka na 12 mld zł.
- Według optymistycznych szacunków w latach 2015-2019 manko ma wynieść aż 356 mld zł – czytamy w "Super Expressie".
Urzędnicy tłumaczą, że dzięki nowemu budynkowi "łatwiej będzie obsługiwać petentów".
>>>
Kolejna piramida ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:22, 31 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
"Fakt": Posłowie żądają podwyżek, a zarabiają krocie. Zobacz ich przywileje
Posłowie żyją w luksusach, otoczeni przywilejami niczym święte krowy. W imieniu kolegów i koleżanek z ław, poseł lewicy żąda dla wszystkich posłów i senatorów więcej pieniędzy. - I mam gdzieś, co o tym napisze prasa - zaznacza. No to piszemy: Szanowni wyborcy, to nazwisko trzeba zapamiętać. Brzmi: Romuald Ajchler, poseł lewicy, która lubi użalać się nad udręką biednych, domaga się dla posłów i senatorów podwyżek, dodatkowych pieniędzy na zatrudnianie znajomków w biurach poselskich, a także specjalnych rent i emerytur.
- Trzeba w końcu przejść do normalności - zagrzmiał Ajchler na posiedzeniu jednej z sejmowych komisji. I zaczął mówić głośno o czymś, o czym do tej pory parlamentarzyści mówili tylko w kuluarach. O nowych przywilejach dla siebie i kolegów. Czy więc ta "normalność", o którą tak walczy Ajchler, polega na tym, że zwykli Polacy zaciskają pasa, a ich reprezentanci w Sejmie mają się coraz lepiej?
Dziura w budżecie jest coraz większa, polskie firmy ledwie zipią, portfele Polaków są coraz chudsze, a poseł Ajchler myśli o wyższych zarobkach dla siebie i reszty darmozjadów.
- Od ilu lat uposażenie posłów nie jest podnoszone? Czy w perspektywie czasu są plany zmian? - dopytuje Ajchler. Nie można mieć wątpliwości! Poseł SLD chce, żeby jego wynagrodzenie poszło ostro w górę. A przecież co miesiąc na konto posła wpływa już 12,2 tys. zł z sejmowej kasy. To góra pieniędzy, ale... - Naszą sprawą jest zadbać o sprawy socjalne obecnych i byłych posłów. Powinniśmy tutaj mówić jednym głosem - zaznaczał Ajchler. I podkreślił, że o nowych przywilejach rozmawiał już z kolegami i koleżankami. Wielu jest ponoć "za" i najwyższy czas już działać. Poseł sugerował, że nie ma się co przejmować tym, co napiszą dziennikarze. Tak bojowo nastawieni posłowie, nakręceni przez Ajchlera, mogą rzeczywiście przystąpić do dzieła. I uchwalą dla siebie dodatkowe emerytury, podwyżki i więcej pieniędzy na biura. Naszym kosztem oczywiście...
Nasi posłowie zgarniają za "harówkę" w Sejmie trzy razy więcej niż wynosi średnia krajowa! Tylko we Włoszech pensje parlamentarzystów są jeszcze bardziej oderwane od zarobków zwykłych ludzi. Ale tam nie ma tak wielu biedaków, żyjących poniżej granicy ubóstwa, jak w Polsce. Obecnie poselska pensja, nazywana uposażeniem, wynosi dokładnie 9 tysięcy 892 złote i 30 groszy. Większość Polaków o takich zarobkach może jedynie pomarzyć. Ale to nie jedyny składnik poselskiego wynagrodzenia. Co miesiąc posłowie dostają jeszcze dietę - kolejne 2 tysiące 569 złotych i 53 grosze, a do tego doliczane mają też... dodatki. W przypadku np. posłów pełniących funkcje przewodniczących komisji jest to dodatkowe blisko 2 tysiące złotych. W przypadku zastępców przewodniczącego komisji jest to blisko 1,5 tys. złotych więcej.
Według firmy badającej zarobki Sedlak&Sedlak obecnie polski poseł zarabia niemal 3-krotność przeciętnego wynagrodzenia. W Europie lepiej mają tylko parlamentarzyści z Włoch.
Polscy posłowie to królowie życia. W kraju rosnącej biedy i bezrobocia biorą świetne wynagrodzenia i mają długą listę przywilejów. Parlamentarzysta dostaje 2 tys. zł na wynajem mieszkania w Warszawie, ma darmowe przeloty po kraju oraz bezpłatne bilety na pociągi - i to w pierwszej klasie. Parlamentarzysta ma też szczególny przywilej polegający na tym, że w przypadku kiedy rezygnuje z pracy na rzecz posłowania, to jego miejsce jest... chronione i po zakończonej kadencji może wrócić do starego zawodu.
Lista poselskich przywilejów:
1. Darmowe bilety na samolot
Pociągami i samochodami po kraju podróżują zwykli Polacy, posłowie wybierają drogę powietrzną. Dlaczego? Bo nie płacą za drogie samolotowe bilety. Przeloty fundowane są z kasy podatników.
2. Pieniądze na wynajem mieszkania w Warszawie
Zwykły Polak jak jedzie do pracy w stolicy sam musi zadbać o wynajęcie mieszkania. Zwykły człowiek może tak, ale poseł ma do wyboru albo pokój w hotelu poselskim albo 2 tys. zł na wynajęcie mieszkania w Warszawie. Płacą oczywiście podatnicy.
3. Immunitet
Każdy parlamentarzysta w Polsce chroniony jest immunitetem. W przypadku zatrzymania przez policję poseł wyciąga legitymację i pozostaje bezkarny.
4. Pierwsza klasa w pociągach
Polacy płacą za podróże posłów koleją. W dodatku posłowie jeżdżą pierwszą klasą, żeby zawsze mieli wolne miejsca, które są dla nich zarezerwowane
5. Nisko oprocentowane pożyczki
Posłowie z Sejmu dostają nisko oprocentowane pożyczki - nawet 25 tys. złotych na warunkach, jakich nie oferuje żaden bank.
6. Darmowa elektronika
Poseł ze starą nokią albo przestarzałym laptopem? Ciężko takiego znaleźć. Posłowie za publiczne pieniądze mają nowoczesne telefony i tablety do własnej dyspozycji.
7. Ekstra kasa na biura
Posłowie mają ponad 11,5 tysięcy miesięcznie na prowadzenie biura poselskiego. To dla nich doskonała okazja do zatrudniania w nich znajomych.
>>>>
Czyli czuja ze zyja !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 14:37, 05 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
Ajchler żąda 2100 zł podwyżki dla posłów
I wszystko jasne! Poseł Romuald „Hrabia” Ajchler (64 l.) domagając się podwyżek dla posłów, wcale nie rzucał tego pomysłu, ot tak na wiatr. On miał to wszystko dobrze przemyślane. Wiemy już jaka kwota chodziła po głowie pazernemu politykowi. Chce... ponad 2 tysiące złotych więcej! Czy on oszalał? Przecież lenie z Sejmu już i tak zarabiają krocie.
Romuald Ajchler wypaplał na jednym z posiedzeń sejmowej komisji, że o podwyżkach dla posłów rozmawiał już z kolegami.
Ekstraemerytury dla posłów. Tego chcą sejmowe lenie!
Byli ponoć „za”, ale bali się mówić o tym głośno. W takich luźnych rozmowach musiała jednak padać kwota podwyżki. Skoro Ajchler wyszedł z tym pomysłem to musiał przecież wiedzieć o czym mówi. I choć podkreślił, że ma w nosie to, co napisze prasa, jednak już taki odważny nie był, gdy dopytywaliśmy go ile konkretnie złotówek trzeba dosypać posłom do pensji. Wił się jak piskorz i sumy nie zdradził... Ale wyśpiewał wszystko, gdy nasz dziennikarz zadzwonił do niego podając się za pracownika Biura Analiz Sejmowych.
Ajchler słysząc, że przygotowywany jest raport o tym jak powinna wyglądać podwyżka uposażeń poselskich, wyraźnie się ucieszył. I chętnie podzielił się swoimi pomysłami... – W związku z tym, że nie było przez wiele wiele lat zmian uposażeń poselskich, no a także i waloryzacji, należałoby równo traktować posłów, senatorów, ministrów, prezydenta i także premiera. I zrobić to tak, jak się waloryzuje renty i emerytury. To jest propozycja, która nie krzywdzi społeczeństwa, bo przecież te waloryzacje, jakie były takie były – tłumaczył skwapliwie „Hrabia” Ajchler.
Mówiąc najprościej: Ajchler chce wyrównać posłom krzywdę, jaka niby ich spotkała. Bo pensje posłów są zamrożone od 2009 roku. Polityk SLD domaga się więc wyrównania – lekko licząc chce, by poselskie dochody wzrosły o około... 2100 złotych! – Dlaczego grupę tych 500 ludzi traktować inaczej?! To jest praca szczególna jesteśmy poza domem połowę życia – żali się jaśniepan hrabia. – Ja 10 lat spędziłem poza domem!
>>>>
No tak skrzyfceni ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:18, 09 Wrz 2013 Temat postu: |
|
|
Radni z wyrokami wciąż głosują i dostają wynagrodzenie
Na dwóch radnych ciążą prawomocne wyroki. Radni gminy Nowy Dwór Ryszard R. i Marcin M. wciąż zasiadają w radzie gminy, choć od ich skazania upłynęło już wiele miesięcy - donosi "Kurier Poranny". Pierwszy z nich odwołał się do sądu po tym, jak mandat wygasił mu wojewoda. Sprawą Marcina M. nowodworscy radni dopiero się zajmą.
- W czerwcu rada gminy głosowała w sprawie wygaszenia mandatu Ryszardowi R. Uchwała nie została jednak podjęta, bo głosowanie zakończyło się wynikiem 7:7. Wojewoda wydał więc zarządzenie zastępcze w tej sprawie. Z tego, co wiem, to radny się od tej decyzji odwołał do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego - wyjaśnia Stanisław Hrynkiewicz, sekretarz gminy Nowy Dwór.
Ryszard R. został skazany w grudniu ubiegłego roku za próbę przekupstwa. W marcu 2011 roku zaoferował on członkowi zarządu jednego z białostockich kół łowieckich, że załatwi mu zatwierdzenie rocznego planu łowieckiego. Powoływał się przy tym na wpływy w radzie gminy oraz znajomość z wójtem.
Wciąż bezkarny pozostaje za to radny Marcin M. Przez niemal rok przewodniczący rady gminy nie przeprowadził głosowania w sprawie wygaszenia mu mandatu. Wyrok w jego sprawie uprawomocnił się już w październiku 2012 roku.
Marcin M. został skazany za jazdę pod wpływem alkoholu. Usiadł za kierownicę peugeota, mając 0,66 promila. Został za to ukarany 300-złotową grzywną. Dodatkowo na rok stracił prawo jazdy.
Przewodniczący rady gminy, Krzysztof Kalenik pytany, dlaczego dotąd nie przeprowadził głosowania w sprawie uchylenia mandatu, tłumaczył, że do urzędu nie wpłynął żaden dokument, który by potwierdzał medialne doniesienia o skazaniu radnego.
Aby więc rozwiać wątpliwości, z zapytaniem w tej sprawie wystąpił do Ministerstwa Sprawiedliwości. Okazało się jednak, że radny Marcin M. nie figuruje w rejestrze skazanych.
- Dokumenty do Krajowego Rejestru Karnego zostały wysłane 24 października ubiegłego roku. Nie potrafię odpowiedzieć, dlaczego z karty karalności nie wynika skazanie Marcina M. - nie kryje zdziwienia Przemysław Wasilewski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Białymstoku.
Zgodnie z przepisami, osoba skazana powinna bez żadnej zwłoki zostać wpisana do rejestru. Nie wiadomo, skąd zatem taka opieszałość w przypadku radnego z Nowego Dworu.
Sprawą niewygaszonego mandatu radnego zainteresował się już wojewoda podlaski. - Wojewoda otrzymał potwierdzenie skazania radnego Marcina M. prawomocnym wyrokiem sądu za przestępstwo umyślne. W związku z tym, 26 sierpnia organ nadzoru wystąpił do rady gminy Nowy Dwór o podjęcie czynności zmierzających do wygaszenia mandatu radnego - mówi Sławomir Andryszewski z biura prasowego wojewody podlaskiego.
Głosowanie w sprawie wygaszenia mandatu Marcinowi M., odbędzie się najprawdopodobniej na najbliższej sesji.
>>>
I jest zabawa !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 15:53, 02 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Fakt.pl: Ponad mln zł dziennie wydajemy na posłów
Miesięczne zarobki na poziomie 12,5 tys. zł, darmowe bilety lotnicze i kolejowe, 2,2 tys. zł na wynajęcie mieszkania, dodatkowe pieniądze na paliwo do prywatnych samochodów i limuzyny w Warszawie na każde zawołanie. Polscy posłowie żyją jak pączki w maśle, a my za to płacimy, samemu nie mając żadnego z ich przywilejów.
Utrzymanie Sejmu w 2014 roku ma kosztować około 418 milionów złotych czyli ponad milion złotych dziennie. W tej kwocie gigantyczną część stanowią wydatki na utrzymanie armii 460 posłów. Na świadczenia dla posłów planuje się wydać w 2014 roku 189 milionów złotych.
Każdy z 460 posłów pobiera pensję rzędu 12,5 tys. złotych miesięcznie. Krajowe podróże posłów kosztują rocznie około 13 miliona zł, każdy poseł ma prawo do darmowych przelotów po kraju i przejazdów pociągami w pierwszej klasie. Posłowie spoza Warszawy mają też prawo brać z Sejmu po 2,2 tys. złotych miesięcznie na wynajęcie mieszkania.
Do tego dochodzą gigantyczne, wynoszące 67,7 miliona zł rocznie, koszty związane z utrzymaniem biur poselskich. Z pieniędzy na biura posłowie tankują prywatne auta. Jak poseł Bartosz Arłukowicz, który zyskał paliwo warte 27,3 tys. zł, chociaż ma prawo do limuzyny ministerialnej.
Posłowie opłacają z publicznych pieniędzy taksówki. Rekordzista, Michał Szczerba wydał na nie aż 24 tys. zł.
.....
Niewatpliwie mamy tu naduzycia . Te podroze to po prostu turystyka . Rozwiazania prawne z Australii mozna sciagnac z sieci . Zreszta ciekawe ile podrozujacy tam poslowie spedzili czasu w bibliotekach studiujac prawo ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 15:59, 09 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Koniec pewnej epoki w Sejmie. "Łezka się kręci"
Wszystkie restauracje sejmowe zmienią właściciela !!!
Wszystkie restauracje sejmowe zmienią właściciela. Posłowie mówią o "końcu pewnej epoki". - Łezka się w oku kręci. Hawełka to kawałek historii - mówi Jerzy Budnik, poseł PO z 16-letnim stażem.
Wywodząca się z Krakowa firma, który żywi posłów od 1996 roku, wypowiedziała właśnie umowę Kancelarii Sejmu. Część z sześciu lokali będzie czynna do kwietnia, inne do czerwca.
Dlaczego Hawełka zdecydowała się opuścić parlament? Jej menadżerowie odmawiają komentarzy. Jedynie na drzwiach lokali można przeczytać o problemie z "utrzymaniem wysokiej jakości oferowanych produktów wraz z wypracowaniem minimalnej rentowności przedsięwzięcia".
Nieoficjalnie mówi się jednak, że gastronomię w Sejmie prowadzi się trudno, a żywność podlega nawet kontroli pirotechnicznej. Politycy narzekali z kolei na obsługę i pogarszającą się jakość pożywienia - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Nowego właściciela ma znaleźć specjalna komisja sejmowa. - Najważniejszymi kryteriami będą ceny i różnorodność potraw - mówi dziennikowi Jan Węgrzyn, wiceszef kancelarii.
...
O panie co za tragedia . Nie wiadomo co teraz bedzie . Zycie w sejmie moze stracic sens . Łepokowy przelom ! Takiego zagrozenia jeszcze nie bylo wrecz zycia p oslow . Jak tu zyc ?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:10, 22 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Aleksandra Brodziak | Onet
"Biedny" jak polski poseł?
Uposażenie w wysokości 9892 zł brutto, dieta poselska 2200 zł i ponad 12 tys. zł na prowadzenie biura. Do tego pieniądze na wynajem mieszkania, darmowe przejazdy koleją, przeloty, zapomogi i pożyczki. Tylko w tym roku utrzymanie Sejmu ma kosztować 418 mln zł, z czego gros środków na samych posłów. Za wszystko zapłacą podatnicy.
Posłowie oraz ich rodziny są objęci świadczeniami z funduszu socjalnego. Katalog pomocowy jest bogaty - oprócz wynagrodzenia, diety, bezzwrotne zapomogi, pożyczki, bezpłatne przeloty, przejazdy koleją i komunikacją miejską, utrzymanie biur poselskich, wynajem mieszkania, opłata za hotele, darmowa elektronika, bezpłatny sejmowy basen, kort, boiska itp. Natomiast po zakończeniu kadencji, gdy nie dostaną się ponownie do Sejmu, czeka na nich pożegnalny bonus - trzymiesięczna odprawa. Posłom-emerytom też nie jest źle. Mają nieograniczoną możliwość pobierania świadczenia emerytalnego.
Posłowie są dodatkowo premiowani za kierowanie komisjami i podkomisjami. A jest ich niemało. W Sejmie funkcjonuje 26 komisji i 21 podkomisji. Zasiada w nich 121 posłów, z czego aż 93 pełni funkcje zastępców. Za to otrzymuje odpowiednie wynagrodzenie. Przewodniczący otrzymują 20 proc. swojego uposażenia, czyli ok. 2 tys. zł. Zastępcy dostają blisko 1,5 tys. zł. Przewodniczący stałych podkomisji natomiast prawie tysiąc złotych. Rekordziści pobierają blisko 28 tys. zł miesięcznie.
- Rozumiem, że posłowie to przedstawiciele społeczeństwa. I nie żałowałbym im tych pieniędzy, gdyby swoje funkcje pełnili rzetelnie, ale co chwilę w mediach pojawiają się kolejne doniesienia na temat nadużyć, jakich się wielu z nich dopuszcza. Jako podatnik nie chcę płacić za pokój w hotelu, w którym poseł spotyka się z prostytutką, ani za czyjąś rodzinę, która wprowadziła się do mieszkania, które opłaca Sejm. Moim zdaniem nie przystoi to przedstawicielowi władzy - mówi Stanisław Morawski, na co dzień nauczyciel wiedzy o społeczeństwie w jednej z poznańskich szkół.
Podobnego zdania jest Jan Paprocki, prowadzący wrocławskie biuro tłumaczeń. - Jeśli dożyję emerytury, to mogę jedynie liczyć na jakieś zniżki w komunikacji miejskiej i może zwolnią mnie z abonamentu radiowo-telewizyjnego. Ale jeśli zechcę dorobić, to natychmiast obłożą mnie limitami i będą dokładnie sprawdzać, czy nie przekroczyłem go choćby o złotówkę - podkreśla. - Może po prostu warto startować do parlamentu. Tam będę miał jak w bajce - dodaje.
Remontują, budują, wynajmują
Posłowie, zarówno byli, jak też obecni mogą liczyć na zapomogi w wysokości do 2200 zł. Są one przyznawane w szczególnych sytuacjach, ale parlamentarzyści korzystają z nich dość często. Na początku tej kadencji o zapomogę ubiegało się 125 posłów, którzy nie weszli do Sejmu. Wypłacono im w sumie ponad 230 tys. zł. Rekordowy był jednak rok 2005. Wówczas na ten cel wydatkowano blisko 400 tys. zł. Obecni posłowie też często korzystają z tej formy pomocy. Jest ona bowiem bezzwrotna.
Politycy z chęcią korzystają także z niskoprocentowych pożyczek udzielanych w wysokości 20 lub 25 tys. zł. Według danych co trzeci poseł remontuje, kupuje, odnawia, przebudowuje itp. dom lub mieszkanie. Każdego roku kancelaria wydaje na ten cel kilka milionów złotych.
Choć parlamentarzyści mają także do dyspozycji Dom Poselski, z którego mogą bezpłatnie korzystać, niektórzy wolą wynajęte mieszkanie w stolicy, za które płaci Kancelaria Sejmowa. Maksymalnie 2200 zł miesięcznie. Niektórzy posłowie z takich lokali korzystają zaledwie kilka dni w miesiącu, a inni wprowadzają się tam z rodzinami. Tak jak w przypadku posła, który swoje dotychczasowe mieszkanie w Szczecinie wynajął. Kancelaria płaci także posłom za hotele (7,6 tys. zł rocznie). Wszystko na podstawie rachunku.
Czytaj dalej na stronie 2: mobilny jak poseł...
Ciąg dalszy artykułu...
Mobilny jak poseł
Kolejna sprawa to paliwo. Górna granica to 35 tys. zł rocznie, ale są tacy, którzy potrafią tę kwotę w całości spożytkować. Do ciekawych wniosków doszła jedna z lokalnych gazet na Dolnym Śląsku, która wyliczyła, że poseł tego okręgu Marek Łapiński (PO) w 2012 roku na ten cel wydał 32 178,30 zł. Według dziennikarza daje to 84 tys. km rocznie, a to z kolei oznacza, że w ciągu roku poseł przemierzył kulę ziemską aż dwukrotnie.
Poseł Bartosz Arłukowicz (PO) wydał na paliwo ponad 27 tys. zł, choć może bez przeszkód korzystać z ministerialnej limuzyny. Natomiast poseł Michał Szczerba (PO) polubił taksówki. Tylko w ubiegłym roku wydał na nie aż 24 tys. zł. Wydatki na paliwo pokrywane są z pieniędzy na prowadzenie biura. A na nie z kolei idzie co roku kwota blisko 68 mln zł.
Gdy poseł wykorzysta limit na paliwo, albo nie lubi jeździć autem, ma do dyspozycji: darmowy przejazd koleją, środkami komunikacji miejskiej oraz przelot liniami lotniczymi. Limitów nie ma i w związku z tym niektórzy posłowie upodobali sobie podniebne podróże. Wśród nich są m.in. Tomasz Górski (Solidarna Polska), Grzegorz Schetyna (PO) czy Andrzej Jaworski (PIS). Ich rekordy to kilkaset lotów tylko w ciągu tej kadencji. Lista posłów, którzy lubią latać jest dużo dłuższa. Co roku przeloty kosztują podatników około 7 mln zł, natomiast przejazdy pociągami pierwszą klasą to kolejne 6 mln zł.
Polski kontra zagraniczny poseł
Jak się jednak okazuje, nasz polski poseł wśród zagranicznych parlamentarzystów nie uchodzi za bogacza. Zarabia średnio 119 tys. zł rocznie, podczas gdy kolega z Hiszpanii - 138 tys. zł, ze Szwajcarii - 260 tys. zł, Niemiec - 337 tys. zł, Francji - 270 tys. zł, a z Włoch - 580 tys. zł. Według Niezależnej Komisji ds. Standardów Parlamentarnych (IPSA), która przebadała zarobki parlamentarzystów na świecie, największe pieniądze otrzymują Japończycy - blisko 850 tys. zł rocznie.
Jednak sprawa wygląda inaczej, jeśli porównamy wspomniane wielkości do średniej płacy w kraju. A wtedy nasi parlamentarzyści plasują się w Europie na drugim miejscu, tuż za Włochami. Oznacza to, że w porównaniu ze społeczeństwem inkasują duże pieniądze. Dla przykładu we Francji parlamentarzysta otrzymuje 1,8 średniej krajowej, w Norwegii - 1,5, natomiast w Szwajcarii 0,88 przeciętnego wynagrodzenia. W Polsce politycy dostają prawie trzy średnie krajowe. Prześcigają nas tylko Włosi, którzy za pracę w parlamencie biorą aż 4,65 średnich pensji.
Czy to nie nazbyt dużo jak na polskie realia? - Weryfikacja wydatków poselskich jest niedostateczna, dlatego tak często pojawiają się w mediach informacje na ten temat. Moim zdaniem najlepszym rozwiązaniem, jeśli chodzi o wydatki parlamentarne, byłoby zlikwidowanie Senatu i zmniejszenie liczby posłów do 250. Gdyby zgodnie z projektem SLD przywrócić 49 województw (ale likwidując powiaty), taka liczba posłów (po 5 w 48 województwach plus 10 w mazowieckim i stolicy), wystarczyłaby do skutecznego kontaktu z wyborcami - tłumaczy Wiesław Gałązka, publicysta, konsultant i doradca polityczny. - Takie rozwiązanie zmniejszyłoby wydatki i zwiększyło szacunek posłów do wyborców, a także, wbrew pozorom, dostępność do nich - dodaje.
Jego zdaniem system wyborczy nie stwarza warunków, by naprawdę wartościowi, mający autorytet ludzie chcieli wikłać się w politykę. Osoby posiadające wiedzę i umiejętności zarządzania wolą zarabiać większe pieniądze poza nią. - Zwłaszcza, że nie odpowiadałaby im rola "maszynek do głosowania" za zaledwie 10 tysięcy z groszami. Zresztą tacy niezależni, mniej pokorni i posiadający dorobek, także finansowy, ludzie stanowiliby zagrożenie dla liderów partyjnych, więc nie są pożądani w szeregach organizacyjnych. Natomiast nieliczni, zdolni i wartościowi politycy, zarabiają moim zdaniem za mało - reasumuje.
...
Jeden p osel kosztuje w przyblizeniu 900 tys z czego tylko 300 to diety i biura .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:56, 18 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Dziennik.pl
Egzotyczne podróże posłów, kosztowały krocie
Kancelaria Sejmu wydała w ubiegłym roku aż 3,1 mln złotych na zagraniczne podróże posłów - dowiedział się Dziennik.pl. Podróży było 270, a na każdą podatnicy wydali średnio 11,5 tys. złotych. Dokąd podróżowali polscy parlamentarzyści? Lista miejsc, które odwiedzili, jest długa - byli m.in. w Gujanie Francuskiej, Indonezji i Chinach.
Dziennik.pl przedstawia listę siedmiu najdroższych wyjazdów polskich posłów. Kwoty, które wydano na podróże, robią wrażenie!
Wyjazd czterech polityków do Singapuru kosztował 63,9 tys. złotych.
Nieco więcej kosztował wyjazd polityków do Dubrownika. Wizyta 11. posłów była warta 74,5 tys. złotych.
Wyjazd polityków do Chin, gdzie zobaczyli Pekin i Kanton, kosztowało 75,2 tys. złotych.
Wśród najczęściej odwiedzanych krajów przez polskich parlamentarzystów jest Gruzja. Podróże do tego kraju kosztowały podatnika 86,4 tys. złotych. Jako obserwatorzy w wyborach parlamentarnych lub prezydenckich politycy odwiedzali Kutaisi i Tbilisi.
>>> Tu akurat sie nie czepiam . To moglo miec sens .
Strasburg był najczęściej odwiedzanym przez polskich parlamentarzystów miejscem. Najdroższy wyjazd (wzięło w nim udział 15 posłów - red.) kosztował aż 105,1 tys. złotych.
Wśród najdroższych wyjazdów jest podróż do Indonezji. Dżakartę i Denpasar odwiedziło łącznie sześciu posłów. Koszt? 125,5 tys. złotych.
Dżakarta (Indonezja) - Thinkstock
Wyjazd na sesję Unii Międzyparlamentarnej do Ekwadoru był najdroższym wyjazdem posłów w 2013 roku. Quito zwiedzili m.in. Wanda Nowicka i Ryszard Kalisz, a cała podróż kosztowała 139,8 tys. złotych.
>>>
PracÓjo cienszko ... Pomyslta tylko te tropiki te upaly . Jak to menczy . Ale to DLA WAS SIE MENCZO !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:58, 20 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
"Dziennik Gazeta Prawna": samorządowi globtroterzy
Najwięcej w zeszłym roku na podróże wydała prezydent Łodzi Hanna Zdanowska .
Niemal 300 tys. zł wydali na zagraniczne delegacje prezydenci 13 największych miast - wynika z sondy przeprowadzonej przez "Dziennik Gazetę Prawną". Gazeta ubolewa, że korzyści płynące z wyjazdów nie są tak atrakcyjne, jak kierunki podróży niektórych włodarzy.
Media wielokrotnie opisywały zamiłowanie posłów do dalekich podróży, oczywiście organizowanych na koszt podatnika. Okazuje się, że w celach służbowych w nierzadko egzotyczne delegacje udają się również prezydenci miast.
Najwięcej w zeszłym roku na podróże wydała prezydent Łodzi Hanna Zdanowska - niemal 55 tys. zł. Drugie miejsce na podium zajął prezydent Gdańska Paweł Adamowicz (ponad 42 tys. zł). Niemal tyle samo wydał urząd Katowic, któremu szefuje Piotr Uszok. Czwarta była Hanna Gronkiewicz-Waltz (35 tys. zł). Zaś najmniej podatników kosztowały podróże Ryszarda Zembaczyńskiego z Opola - niecałe 2,4 tys. zł w 2013 r., a w 2012 - jedynie 319 zł.
Najczęściej samorządowcy podróżują do państw Europy Zachodniej, takich jak Niemcy, Francja czy Belgia. Zdarzają się także delegacje do USA. Ale coraz częściej pojawiają się bardziej egzotyczne kierunki. Jak poinformował gazetę Urząd Miasta w Łodzi, najdroższą podróżą Hanny Zdanowskiej w ub. roku był wyjazd do Indii, który kosztował ponad 10 tys. zł. Cel wizyty: spotkania biznesowe w New Delhi, udział w Polish Outsourcing Forum i w spotkaniach organizowanych przez światowego giganta branży tekstylnej.
Według "DGP" swoją fantazją wszystkich pobił jednak prezydent Torunia, który w zeszłym roku wybrał się do Hiszpanii na... 20. Międzynarodowy Zlot Miłośników Citroena 2CV.
....
Od gory do dolu to samo . A w Łodzi to juz afera .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 21:55, 17 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Jak pracują posłowie? Wyjazdy do Indonezji, Ugandy...
Koszt wyjazdów wiceprzewodniczącej klubu PO i przewodniczącej polskiej grupy Unii Międzyparlamentarnej Bożenny Bukiewicz w tej kadencji sięgnął już blisko 90 tys. zł. - Proszę sobie wyobrazić, że na każdej sesji, a są ich dwie co roku, są omawiane najważniejsze tematy, które dręczą świat - podkreśla posłanka PO.
Bukiewicz w czasie kadencji odwiedziła już m.in. Ugandę, Kanadę, Indonezję i Ekwador. Za wszystko płaciła Kancelaria Sejmu, czyli koszt ponieśli podatnicy. Po posłance Bukiewicz drugą rekordzistką jest posłanka PiS Beata Mazurek. Koszt jej wyjazdów to ponad 75 tys. zł.
Zdania innych posłów w tej sprawie są podzielone.
....
Safari . Sejmafari .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 15:20, 21 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Katarzyna Nylec | Onet
Niemal 100 tys. złotych na nagrody dla czterech urzędników
Niektóre kwoty przyprawiają o zawrót głowy...
Brakuje na oświatę, dotacje dla młodzieżowych klubów sportowych, służbę zdrowia, łatanie dziur w drodze - kryzys kryzysem, ale na dodatkowe wynagrodzenie dla samorządowców pieniądze zawsze się znajdą. Niektóre kwoty przyprawiają o zawrót głowy...
Lokalni włodarze przyznają sobie nieprzyzwoicie wysokie nagrody uznaniowe. Najhojniej obdarowywani są zastępcy szefów urzędów, skarbnicy oraz sekretarze.
W niechlubnym rankingu miast, gdzie burmistrz nie skąpił grosza na nagrody dla najbliższych współpracowników, prym wiodą Tarnowskie Góry. Na ten cel wydano zawrotną sumę, bo niemal milion złotych, z czego 10 procent tej kwoty powędrowało na konta zastępców burmistrza, sekretarza i skarbnika miasta.
Niemal równie hojny, jak burmistrz Tarnowskich Gór okazał się prezydent Chorzowa Andrzej Kotala. - Sumaryczna kwota nagród dla wszystkich wiceprezydentów, skarbnika i sekretarza miasta w 2013 roku wyniosła 86 tys. 78 złotych brutto - informuje Onet Krzysztof Karaś, rzecznik chorzowskiego magistratu.
W liczącym ponad 170 tys. mieszkańców Bielsku-Białej najbliżsi współpracownicy prezydenta - jego trzech zastępców, skarbnik i sekretarz otrzymali znacznie mniej - w sumie 48 tys. 500 złotych.
O 10 tysięcy złotych mniej dostali łącznie dwaj zastępcy prezydenta Piekar Śląskich, skarbnik oraz sekretarz miasta.
Symboliczne, w porównaniu do Bielska-Białej czy Chorzowa, nagrody uznaniowe przyznali swoim zastępcom prezydenci Żor i Jaworzna. Zastępca prezydenta Żor otrzymał jedynie 3 tys. złotych (brutto), o 500 złotych mniej niż skarbnik i sekretarz miasta. Jaworzno też postanowiło zacisnąć pasa. - Zastępcy prezydenta miasta, sekretarz i skarbnik otrzymali nagrody roczne za 2013 rok w kwocie po 1200 złotych brutto - wyjaśnia Katarzyna Florek z Urzędu Miejskiego w Jaworznie.
W Myszkowie żaden z pracowników Urzędu Miasta nie dostał nagrody rocznej. Ale ... - W grudniu, każdy z pracowników, w tym także zastępca burmistrza, otrzymał nagrodę świąteczną w wysokości 1 tys. 44 złotych – zdradza Małgorzata Kitala-Miroszewska, rzeczniczka Urzędu Miasta w Myszkowie.
Na rozrzutność nie pozwolili sobie m.in. włodarze Będzina, Tychów, Zawiercia, Sosnowca, Dąbrowy Górniczej, Cieszyna, Żywca, Zabrza i Bytomia. W tych miastach najbliżsi współpracownicy prezydentów i burmistrzów nie otrzymali nagród uznaniowych.
Najwyraźniej kryzys szerokim łukiem omija Tarnowskie Góry. 37 tys. 455 złotych (brutto) nagrody uznaniowej dla pierwszego zastępcy burmistrza ds. gospodarczych - Piotra Skrabaczewskiego, 22 tys. 825 złotych (brutto) dla drugiego. W sumie w ubiegłym roku na nagrody Urząd Miejski w Tarnowskich Górach przeznaczył 957 tys. 730 złotych (brutto).
Skąd tak nieprzyzwoicie wysokie kwoty? Beata Zielonka, rzeczniczka Urzędu Miejskiego w Tarnowskich Górach tłumaczy, że "z roku na rok samorządy mają coraz więcej zadań, problemów i wyzwań. By sobie z nimi poradzić, potrzebują dobrze wykształconych, kreatywnych pracowników. Podobnie jak w latach ubiegłych, nagrody były uzależnione od wkładu pracy, zaangażowania i osiąganych efektów".
Czym sobie zasłużył wiceburmistrz Skrabaczewski na tak sowitą nagrodę? - To właśnie na nim spoczywał ciężar odpowiedzialności za największe miejskie inwestycje prowadzone w minionych latach. Przede wszystkim nadzorował budowę wartej w sumie 300 milionów złotych kanalizacji w Tarnowskich Górach, wszystkie inwestycje drogowe, a także uczestniczył w przygotowaniu i realizacji zakończonego sukcesem projektu nowego dworca autobusowego oraz budowanej nowej hali sportowej - wylicza Zielonka.
- Tak wysokie nagrody to bez wątpienia skandal – grzmią opozycyjni radni z Tarnowskich Gór. W ubiegłym roku zwrócili oni uwagę na niewłaściwy nadzór remontu ulicy Krakowskiej, wnioskując do burmistrza o wyciągnięcie konsekwencji wobec odpowiedzialnego za te sprawy Piotra Skrabaczewskiego.
- Motywacja finansowa pracowników o wysokich kwalifikacjach jest wskazana – mówi Przemysław Cichosz, rzecznik prasowy Platformy Obywatelskiej w powiecie tarnogórskim. Jego zdaniem pula nagród, które w ubiegłym roku burmistrz przyznał urzędnikom jest nie do przyjęcia. - Obawiam się, że ten rozmach wydawania publicznych pieniędzy przez Urząd Miasta zmierza w bardzo złym kierunku. Z jednej strony odrzuca się projekt opozycyjnych radnych, o dopłatach dla mieszkańców, w kwocie dwóch złotych do metra sześciennego ścieków, co argumentowano koniecznością ostrożnego wydatkowania środków publicznych, z drugiej zaś burmistrz Czech przyznaje prawie milion złotych nagród dla swoich współpracowników – dodaje rzecznik PO.
Rozrzutność szefów lokalnych samorządów niepokoi Grzegorza Wójkowskiego, prezesa Stowarzyszenia Bona Fides z Katowic. - To jakiś absurd. W pierwszej kolejności dodatkowe premie powinni otrzymać szeregowi pracownicy, nie zaś zastępcy prezydentów czy burmistrzów, których pensje są i tak olbrzymie. Rozumiem, że nadzorują istotne inwestycje i spoczywa na nich odpowiedzialność, ale za tę pracę otrzymują przecież wynagrodzenia, które wielokrotnie przekraczają zarobki pozostałych urzędników - ocenia Wójkowski.
....
Absolutny skandal ci goscie przeciez zadnych sukcesow nie maja .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:34, 14 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Na co posłowie wydają publiczne pieniądze?
Co miesiąc parlamentarzyści dostają z Kancelarii Sejmu ponad 12 tys. zł na prowadzenie biur poselskich, to daje ponad 145 tys. zł rocznie. Na co przeznaczają te pieniądze? Do końca stycznia posłowie musieli złożyć sprawozdania z wydatkowania pieniędzy za ubiegły rok. "Rzeczpospolita" sprawdziła, jak zostały spożytkowane przez posłów publiczne pieniądze.
34. proc. zostało przeznaczone na wynagrodzenia, ale niektóre wydatki mogą dziwić.
Prezes PiS przeznaczył na wynagrodzenia dla pracowników 114,3 tys. zł.
Sławomir Nowak wydał 39,9 tys. zł na usługi telekomunikacyjne.
Krystyna Pawłowicz z PiS na pokrycie rachunków za przejazdy taksówkami przeznaczyła 14,9 tys. zł.
Szef MSZ Radosław Sikorski przeznaczył w ubiegłym roku 10,9 tys. zł na prowadzenie strony internetowej.
Adam Hofman na usługi telekomunikacyjne przeznaczył 27 tys. zł. Dodatkowo za 699 zł zakupił nawilżacz powietrza do swojego biura.
Była minister edukacji Krystyna Szumilas wydała na usługi telekomunikacyjne 23,7 tys. zł.
Jacek Rostowski, były szef resortu finansów, kupił między innymi ekspres za 919 zł.
Posłanka PO Agnieszka Pomaska m.in. zakupiła za 885 zł kieszonkowy projektor.
Minister ds. równości Agnieszka Kozłowska-Rajewicz z PO zakupiła namiot za 855 zł. W rozmowie z "Rzeczpospolitą" przyznała, że to zwykły daszek, pod którym ustawia się stolik.
Minister wydała także 4,5 tys. zł na parking.
Michał Szczerba z PO wydał 11,8 tys. zł na taksówki.
...
Problem w tym czy to potrzebne .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 23:03, 07 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Komisja etyki ukarała Pawłowicz za nazwanie flagi UE "szmatą"
Sejmowa Komisja Etyki Poselskiej ukarała posłankę PiS Krystynę Pawłowicz zwróceniem uwagi za nazwanie flagi UE "szmatą". Posłanka nie uznaje decyzji komisji i - jak zapowiedziała - nie wycofuje się ze swoich słów.
- Komisja podjęła decyzję, że ta wypowiedź narusza art. 6 zasad etyki poselskiej i zwróciła uwagę pani poseł. Jest to decyzja nieprawomocna, pani poseł ma prawo odwołać się od niej do Prezydium Sejmu - powiedział wiceszef komisji Tomasz Garbowski (SLD). Art. 6 stanowi, że "poseł powinien unikać zachowań, które mogą godzić w dobre imię Sejmu. Powinien szanować godność innych osób".
Pawłowicz w grudniu w rozmowie z "Super Expressem" powiedziała: "Ustawa o godle, barwach narodowych i hymnie RP przewiduje, że godne eksponowanie i cześć należy się polskiej fladze. Ciągłe eksponowanie jej łącznie z jakąś unijną szmatą obraża nasze symbole". Wypowiedź ta oburzyła rzecznika SLD Dariusza Jońskiego, który złożył wniosek do komisji etyki o ukaranie posłanki PiS.
- Nie przyjmuję do wiadomości decyzji komisji. Niech robią, co chcą. Większość mają w niej wrogowie PiS-u. Traktuję komisję etyki jako instrument przemocy i terroru mniejszości sejmowej - powiedziała Pawłowicz.
- Unia Europejska to nie państwo, więc ściereczka nie korzysta z ochrony jak flaga. To nie jest flaga, to taka ściereczka z gwiazdkami. W naszym kraju jest wywieszana z naruszeniem przepisów - dodała Pawłowicz. Jak podkreśliła, ustawa o godle, barwach i hymnie RP wyraźnie mówi, że polska flaga ma być traktowana w wyjątkowy sposób, zapewniający jej szacunek. - Oznacza to, że nie można w jej najbliższym otoczeniu eksponować innych przedmiotów - podkreśliła Pawłowicz. Poinformowała ponadto, że przygotowała ws. flagi unijnej interpelację do premiera.
Sejmowa Komisja Etyki Poselskiej może ukarać posła zwróceniem uwagi, upomnieniem lub naganą.
...
Znowu sie osmieszyli
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:23, 19 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
"Rzeczpospolita": przybywa poselskich przywilejów
Senatorzy opracowali projekt ustawy zmieniającej prawa parlamentarzystów. To kolejna propozycja zwiększenia ich przywilejów. M.in. nie będą musieli się spowiadać przed wyborcami z majątku tak szczegółowo jak dotychczas – informuje "Rzeczpospolita".
Senacka Komisja Regulaminowa opracowała projekt zmian w ustawie o wykonywaniu mandatu posła i senatora. Polityków, którzy wykonywanie mandatu łączą z pracą zawodową, trudniej będzie zwolnić. Za odmowę udzielenia parlamentarzyście informacji ma urzędnikowi grozić grzywna.
Prawdziwa rewolucja dotyczyłaby jednak oświadczeń majątkowych. Projekt zakłada, że z oświadczeń zniknie wartość nieruchomości. Parlamentarzystom łatwiej będzie też deklarować zasoby pieniężne. Muszą robić to już teraz, jednak ich wartość mieliby wpisywać z dokładnością do 5 tys. zł. Parlamentarzyści nie będą musieli podawać już w oświadczeniach zarobków uzyskanych w Sejmie i Senacie.
>>>>
Jedyny temat do ktorego sie przykladaja .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:19, 20 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
"Fakt": ratusz pnie się w górę, a ludzie żyją jak w średniowieczu
W Zduńskiej Woli mieszkańcy kamienicy przy ul. Złotej od czterech lat czekają na kanalizację. Trudno się dziwić, że nie cieszy ich nowy ratusz, który miasto buduje w centrum.
Osiem rodzin przy ulicy Złotej od lat słyszy obietnice, że i do ich budynku dotrze kanalizacja. Ich codzienność to wychodek na podwórku i miska do mycia. – Kiedy wychodzę z pracy i koleżanki mówią, że zaraz się wykąpią, to aż płakać mi się chce. Bo mnie za wannę musi wystarczyć plastikowa miska – mówi Jolanta Mikołajczyk.
– Wnuk już nie chce do mnie przychodzić, bo mówi: dziadku u ciebie trzeba sikać do wiaderka – dodaje Sławomir Mikołajczyk.
Lokatorzy narzekają też na smród z szamba. – Latem można by posiedzieć przy grillu, a tu jak? – denerwują się.
W ubiegłym roku miasto wykonało przyłącze. W tym ma pociągnąć sieć do mieszkań. Ludzie ze Złotej mówią, że uwierzą, jak zobaczą robotników. Wczoraj przyjechał do nich prezes TBS i zapowiedział, że w ciągu dwóch tygodni zaczną się prace. Ta i cztery inne kamienice mają dostąpić dóbr cywilizacji w tym roku. Oby tak było! Skoro w mieście buduje się centrum z ratuszem za ponad 20 mln zł, powinno się zadbać też o pierwsze potrzeby mieszkańców.
>>>
Wyprańcy narodu tak sobie daja .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:34, 12 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Przejazdy posłów kosztowały w zeszłym roku 10 mln zł
Najwięcej kosztowały przeloty posłów
Tylko w ubiegłym roku budżet Kancelarii Sejmu wydał na przejazdy posłów na terenie kraju niemal 10 milionów złotych – informuje radio RMF FM. To prawie dwa miliony więcej niż przed dwoma laty.
Parlamentarzyści korzystają na terenie kraju z bezpłatnych przelotów i przejazdów środkami komunikacji zbiorowej. Koszty są opłacane z budżetów Kancelarii Sejmu i Kancelarii Senatu, a co za tym idzie – z kieszeni podatników.
Jak podaje RMF FM, koszty te wzrastają z roku na rok. W 2011 roku na wyjazdy polityków przeznaczono ponad 7 milionów 991 tysięcy złotych, rok później - w 2012 poselskie przeloty i przejazdy - na terenie kraju - kosztowały już niemal półtora miliona więcej, czyli 9 milionów 210 tysięcy złotych.
W roku 2013 suma przeznaczona dla posłów poruszających się środkami komunikacji zbiorowej wyniosła już 9 milionów 822 tysiące 634 złote. Największy udział w tym rachunku - 7 milionów 375 tys. złotych mają koszty poselskich przelotów, które też najszybciej rosną. W przeliczeniu na jednego posła koszty przewozów już w ubiegłym roku przekroczyły 20 tysięcy złotych rocznie.
RMF FM informuje także, że w 2013 roku posłowie wyjeżdżali służbowo za granicę 272 razy - za co podatnicy zapłacili ponad 3 miliony złotych.
>>>
I co zalatwili ?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 19:50, 21 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Gazeta Współczesna
Radnemu wolno więcej niż mieszkańcom? "To jest dopiero skandal"
Tak wygląda inwestycja radnego. Niedaleko jeziora powstaje praktycznie nowa budowla
W gminie obowiązuje zakaz budowy czegokolwiek bliżej niż 100 m od akwenu wodnego. Ale Krzysztof Rowiński budowę prowadzi.
- To jest dopiero skandal - oburza się Jerzy Kłoczko, radny opozycyjny. - Poprzedniej ekipie zarzucało się, że na takie budowle przymykała oczy. Były wójt trafił nawet za to na ławę oskarżonych. A co się dzieje teraz? Przecież ci ludzie tyle sprawiedliwości i uczciwości mieli na ustach.
Krzysztof Rowiński jest jednym z najważniejszych radnych z grupy, która rządzi gminą. Pełni funkcję przewodniczącego komisji rewizyjnej, a więc takiej, która m.in. ma pilnować, czy wszystko dzieje się zgodnie z prawem.
Na działce radnego leżącej w jednej z gminnych wsi trwa tymczasem spora inwestycja. K. Rowiński przyznaje, że z tego miejsca do jeziora jest bliżej niż 100 metrów.
- Wszystko dzieje się zgodnie z prawem - zapewnia jednak.
Nawet dachu nie podwyższysz
Większość gminy Nowinka, to tereny chronione ze względu na walory przyrodnicze. Bliżej niż 100 metrów od akwenów wodnych nie można, generalnie, wznosić żadnych większych budowli. Marek M., poprzedni wójt, takie zgody wydawał. Za to właśnie on i jeden urzędnik zasiedli na ławie oskarżonych.
W swoich kombinacjach urzędnicy przechodzili samych siebie. Jak wcześniej ustalili pracownicy Najwyższej Izby Kontroli, zgadzali się na inwestycje znajdujące się nie 100, lecz nawet 25 metrów od jeziora. W jednym przypadku, żeby kłopotliwy problem odległości pominąć, w dokumentach jeziora w ogóle nie uwzględnili. Tak, jakby nie istniało.
Sprawa wciąż toczy się przed sądem.
W kwestii wznoszenia budowli bliżej niż 100 metrów od akwenów wodnych to jednak nie wszystko. Jesienią ubiegłego roku okazało się, że wielu mieszkańców nie może na swoich posesjach praktycznie niczego zrobić. Jeden z nich chciał podwyższyć dach o 30 centymetrów. Ktoś inny planował dobudowanie ubikacji. Nic z tego. Okazało się przy tym, że liczy się odległość nie tylko od jezior czy rzek, ale nawet sztucznych stawów.
Skąd się to wzięło? Poprzedni wójt i jego radni nie dopilnowali podjęcia na czas uchwał dotyczących zagospodarowania przestrzennego. W innych gminach nikt o tym nie zapomniał więc nawet jeśli nieruchomości znajdują się w pobliżu jeziora, to można je remontować i coś tam dobudować. Nowinki to jednak nie dotyczy.
Wójt Dorota Winiewicz próbowała poruszyć niebo i ziemię, by ten stan rzeczy zmienić. Bo mieszkańcy nie mogą cierpieć za zaniedbania władzy. Jej działania, o dziwo, nie spodobały się nawet niektórym ze wspierających ją radnych. Twierdzili, że podobnie jak jej poprzednik powinna przymykać oczy i wydawać zezwolenia na budowę. Niedouczeni radni na ławie oskarżonych za to by się nie znaleźli, ale Winiewicz - tak.
W końcu udało się doprowadzić do tego, że sprawą na poważnie zajęły się władze województwa podlaskiego. Zdobyły pieniądze na opracowanie nowych granic obszarów chronionych. Wykonawca tego zadania ma być wyłoniony w przyszłym tygodniu. Będzie pracował przez 2-3 miesiące. Potem przygotowane zostaną stosowne uchwały sejmiku. Trzeba będzie je jeszcze poddać konsultacjom z gminami i różnymi instytucjami. Jest jednak szansa, że nowe prawo, które umożliwi mieszkańcom gminy Nowinka normalne życie, zacznie obowiązywać pod koniec tego, albo na początku przyszłego roku. Do tego czasu wójt nie ma prawa, by komukolwiek zezwolić choćby na podwyższenie dachu.
Inwestycja się rozrosła
Na działce radnego Rowińskiego inwestycja jednak trwa. D. Winiewicz twierdzi, że nic o tym nie wie, bo radny do gminy niczego nie zgłaszał.
Wybrał, jak się okazuje, inną ścieżkę. Zgłosił w Starostwie Powiatowym w Augustowie wymianę dachu. To rzeczywiście jest zgodne z prawem. Ale tylko wtedy, gdy jeden dach zastąpi drugi. Tymczasem to, co dzieje się na działce przewodniczącego komisji rewizyjnej wygląda na całkowicie nową budowę.
- Rzeczywiście planowałem jedynie wymianę dachu, ale potem okazało się, że trzeba też dokonać innych prac - tłumaczy radny.
Przyznaje, że budowla znajduje się bliżej niż 100 metrów od jeziora. I doskonale zdaje sobie sprawę, iż inni mieszkańcy gminy w takiej sytuacji nie mogą niczego zrobić.
- Prawa jednak w żaden sposób nie łamię, bo inwestycja odbywa się na fundamentach starego budynku - uważa radny.
Niczego sobie do zarzucenia więc nie ma.
Jednak zdaniem gminnych urzędników, tego rodzaju budowa wymaga odpowiednich pozwoleń, a nie tylko zgłoszenia do starostwa. I gdyby radny o to wystąpił, to pozytywnej decyzji by nie otrzymał. Tak samo, jak inni mieszkańcy.
Nikt nie zareagował
Co dalej z tą sprawą? Antoni Dębowski - Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Augustowie informuje, że podległe mu służby inwestycję radnego dokładnie prześwietlą. Kiedy można spodziewać się efektów tego prześwietlenia i czym to się może skończyć, na razie nie wiadomo.
Radny Jerzy Kłoczko twierdzi natomiast, że już jakiś czas temu informował zarówno tę instytucję, jak i władze gminy o kontrowersyjnej budowli.
- Nikt nie zareagował - mówi. - Gmina tłumaczyła, że takiej inwestycji nikt nie zgłaszał, więc ich to nie obchodzi, a nadzór budowlany mnie zlekceważył. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie ta sprawa zostanie wyjaśniona do samego końca.
***
To gmina, w której od czterech lat niemal bez przerwy coś się dzieje. W 2010 r. Dorocie Winiewicz udało się pokonać w wyborach wójta sprawującego władzę od wielu lat. I zaczęły się problemy. Bo stara ekipa łatwo odsunąć się nie dała. Na jedną z sesji mieszkańcy przyciągnęli nawet taczki, by nie dopuścić do wyboru Jerzego Kłoczki na stanowisko przewodniczącego rady. Ostatecznie ludzie doprowadzili do referendum i nieprzychylna pani wójt rada została odwołana.
W przedterminowych wyborach zwyciężyli zwolennicy nowych porządków. W gminie na pewien czas zapanował spokój. Opozycja, którą kieruje J. Kłoczko władzy patrzy jednak na ręce. I informuje zarówno media, jak i organy ścigania o różnych, jej zdaniem, nieprawidłowościach. Prawdziwa wojna rozegra się jednak podczas jesiennych wyborów samorządowych.
...
Znow wszystko zgodne z prawem a nawet lewem .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 18:20, 28 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Głos Pomorza
Skandal w Łebie. Radna przyłapana na kradzieży
Po tym jak poszkodowana, której skradziono portfel z dokumentami, zgłosiła się na policję, śledczy zapoznali się z zapisem z monitoringu z urzędu pocztowego i ustalili sprawczynię. Jak poinformowało Radio Gdańsk, okazało się, że jest nią Barbara D., która zasiada w łebskiej radzie miejskiej. Barbara D. miała wykorzystać moment, w którym inna kobieta podeszła do okienka, a swój portfel zostawiła na stojącym obok stoliku.
- Jeśli to prawda, to jest mi przykro. To wstyd dla nas wszystkich. Najlepiej by było, gdyby Barbara D. niezwłocznie zrezygnowała z mandatu radnej - powiedział Radiu Gdańsk burmistrz Łeby Andrzej Strzechmiński. Kobieta startowała z listy jego komitetu wyborczego. Barbara D. nie komentuje sprawy.
Radna usłyszała już zarzut kradzieży dokumentów i pieniędzy. Grozi jej kara do pięciu lat pozbawienia wolności.
...
W sumie przy skali zlodziejstwa w kraju ona najmniej ukradla .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 17:35, 08 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
"Rzeczpospolita": polscy posłowie latają za miliony
Polscy parlamentarzyści mają zapewnione darmowe przeloty na terenie całego kraju -
Przywileje polityków ostatnio wywołują coraz większe kontrowersje - czytamy w "Rzeczpospolitej". Gazeta sprawdziła więc koszty podróży samolotem polskich parlamentarzystów. Od początku tej kadencji posłowie z darmowych połączeń lotniczych korzystali ponad 25 tys. razy, za co podatnicy zapłacili niemal 14 mln zł.
Sejmowy rekordzista z samolotu korzystał od początku kadencji niemal 300 razy. Mowa o Tomaszu Górskim - pośle niezrzeszonym. Oprócz niego wiele przelotów zarejestrowano na koncie Grzegorza Schetyny (PO) i Jana Burego (PSL) – ci trzej posłowie są rekordzistami pod względem korzystania z połączeń lotniczych opłacanych ze środków Kancelarii Sejmu. Górski od końca 2011 r. odbył 291 lotów, co kosztowało podatników 158 tys. zł, a Schetyna i Bury po 249 lotów – koszt odpowiednio 136 tys. zł i 135 tys. zł. Od początku kadencji 13 posłów przekroczyło liczbę 200 lotów.
Jako powód tak wielu lotów posłowie podają głównie oszczędność czasu oraz sprawowanie mandatu. Cytowani przez gazetę eksperci potwierdzają to tłumaczenie. - W porównaniu z innymi parlamentami nasi posłowie nie zarabiają zbyt dużo i nie mają zbyt wielu przywilejów - tłumaczy Grażyna Kopińska z Fundacji Batorego.
Bezpłatne przeloty przysługują posłom na podstawie zapisu w ustawie o wykonywaniu mandatu posła i senatora. Według prawnika Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska Krzysztofa Izdebskiego w dzisiejszych czasach samolot jest oczywistym środkiem komunikacji. Izdebski podkreśla jednak, że "dobrym pomysłem byłaby rejestracja podróży służbowych wraz z określeniem ich celu". - Problem jest systemowy. W tej chwili pieniędzy publicznych się nie szanuje, bo nad tym jest mała kontrola - dodaje.
...
Władza musi kosztować .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|