Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Polska rodzina odda Niemcom gospodarstwo

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:53, 21 Paź 2009    Temat postu: Polska rodzina odda Niemcom gospodarstwo

Sąd Okręgowy w Olsztynie orzekł, że to Lukaschewscy, którzy wyjechali do Niemiec 26 lat temu, są właścicielami gospodarstwa w Kanigowie (warmińsko-mazurskie). Uchylił tym samym orzeczenie sądu rejonowego w Nidzicy, który uznał, że gospodarstwo pod Nidzicą przejął przez tzw. zasiedzenie w dobrej wierze Kazimierz Smoliński, mieszkający w nim od 1983 roku.
Wyrok Sądu Okręgowego w Olsztynie jest prawomocny. Przysługuje od niego skarga kasacyjna do Sądu Najwyższego.

Sąd w Olsztynie uznał, że Smolińscy zajmując gospodarstwo po Lukaschewskich, którzy wyjechali na stałe do Niemiec, nie dopełnili formalności, które dziś pozwoliłby stwierdzić, że działali w dobrej wierze. Chodzi m.in. o to, że nie uzyskali jakiegokolwiek potwierdzenia na piśmie od ówczesnych władz o przyznaniu im tej nieruchomości.
>>>>
Ot poziom sadow!Wzieli by papierek mieli by spokoj.Nie ma papierka nie ma podkladki TRACA WSZYSTKO!!!To sa ,,sedzowie''.Nie liczy sie stan realny a papierkowy.Tak jakby nie bylo innych dokumentow ktore moga potwierdzic ze mieszkali tam od 26 lat.Chocby meldunek.W PRL zasada meldunku byla z przyczyn ubeckich zelazna.To oczywiscie zaden dokument ze tam mieszkali faktycznie itd. itp.
>>>>>

Sędzia Renata Bandosz uzasadniając wyrok powiedziała, że o zasiedzeniu decydują - według prawa - dwie przesłanki: tak zwane samoistne posiadanie i upływ czasu. Podkreśliła, że samoistne posiadanie zostało ustalone prawidłowo przez sąd pierwszej instancji i sporu co do tego nie ma.

- Józef Smoliński (ojciec Kazimierza) wszedł w posiadanie nieruchomości w lutym 1983 roku i zachowaniem swoim dawał wyraz, że traktuje siebie jako właściciela, czuje się jako właściciel. Zarządzał gospodarstwem, decydował jakie mają być uprawy, ponosił opłaty, wykonywał remonty, czyli wykonywał wszystkie czynności jakie wykonuje właściciel - powiedziała sędzia.

Drugą przesłanką, jaka musi być spełniona we wniosku o zasiedzenie, to upływ czasu w zależności czy w dobrej wierze - 20 lat czy w złej - 30 lat.

- I tu pojawia się problem, bo istota sporu do tego się sprowadza - czy Józef Smoliński zajął nieruchomość w dobrej wierze, czy złej wierze - podkreśliła sędzia.
>>>>
Nienormalna...Jak dostal meldunek to gdzie go zameldowali w kradzionym?
>>>>

Wyjaśniła, że jeśli Józef Smoliński wiedział, iż Lukaschewski wyjechał, porzucił nieruchomość czy otrzymał rekompensatę w Niemczech za pozostawione gospodarstwo, to mógł być przekonany, że Lukaschewski przestał być właścicielem. Ale, jak podkreślił sąd, zabrakło przekonania, iż to właśnie w to miejsce Smoliński stał się w tym momencie właścicielem.
>>>>
Powinien w Stanie Wojennym jechac na zachod i ustalic.Jak wiemy to byla wtedy kwestia krotkiego wypadu do bratnich Niemiec...
II AAAA III AAAA
>>>>>>
- Przekonanie w społeczeństwie odkąd sięgamy pamięcią jest takie, że aby nabyć prawo własności mienia znacznej wartości, to nabywca uzyskuje to czy to w drodze umowy, czy w drodze decyzji, czy nawet umowy z właścicielem. Nie było mowy o tym, że Smoliński miał decyzję o przyznaniu własności, nie było mowy, że jakikolwiek dokument taki jest wydany i że jakiś ekwiwalent pieniężny musi zapłacić - tłumaczyła sędzia.

Podkreśliła, że powszechny wydaje się pogląd taki, iż za nieruchomość, którą się nabywa, płaci się i zawiera się umowy u notariusza.
>>>>
Jasne w PRL bylo to bardzo proste.Panstwo prawa!
>>>>>

- Także ten moment wejścia w posiadanie nie wskazywał na to, że Józef Smoliński mógł mieć przekonanie, iż ktoś mu to gospodarstwo sprzedaje, państwo przecież nie darowywało nieruchomości, stąd też brak tego elementu, który wskazywałby na dobrą wiarę - wyjaśniła sędzia.
>>>>>
Jasne w PRL prawo wlasnosci dzialalo perfekt!
>>>>>
Podkreśliła, że ustawodawca dopuszcza także zasiedzenie w złej wierze po 30 latach od zajęcia nieruchomości, jednak w tym przypadku taki okres czasu nie upłynął.

Kazimierz Smoliński powiedział dziennikarzom po ogłoszeniu wyroku, że jest rozczarowany decyzją sądu i czuje się skrzywdzony. Podkreślił, że w gospodarstwie w Kanigowie mieszka jego 70-letnia matka, dwoje rodzeństwa oraz czasowo także jego rodzina.

- Gdy dowiedziałem się, że Lukaschewscy starają się o zwrot gospodarstwa kupiłem z żoną mieszkanie w Nidzicy, bo nie chciałem pozostać bezdomnym - powiedział Smoliński.

Aplikant radcowski Marta Kawula reprezentująca Smolińskich powiedziała PAP, że od decyzji sądu okręgowego w Olsztynie wniesiona zostanie skarga kasacyjna.

Pełnomocnika Lukaschewskich nie było w sądzie.

Lukaschewscy w lutym 1983 roku wyjechali z Kanigowa do Niemiec jako tak zwani późni przesiedleńcy. Przed wyjazdem część majątku sprzedali, ale gospodarstwo pozostawili. Według Smolińskich nieruchomość przekazał im urzędnik, wręczając klucze do domu w Kanigowie. Gmina skierowała do opuszczonego gospodarstwa Smolińskich, bo była to wielodzietna rodzina.
>>>>
Czyli normalka w PRL.Partia rozdaje.
>>>>>

Nie dopełniono jednak formalności, nie wpisano Smolińskich jako nowych właścicieli w księgach wieczystych. Nadal istnieje tam zapis, iż właścicielami są Lukaschewscy. Na tej podstawie w 2003 roku Heinrich Lukaschewski rozpoczął starania o zwrot nieruchomości. Wystąpił z propozycją sprzedaży nieruchomości za 850 tysięcy złotych. Gdy Smolińscy odmówili argumentując, że nie mają pieniędzy, otrzymali pismo z żądaniem wydania gospodarstwa. Wówczas Kazimierz Smoliński złożył w sądzie wniosek o zasiedzenie.

Najgłośniejszą sprawą dotyczącą roszczeń tak zwanych późnych przesiedleńców jest sprawa Agnes Trawny. Odzyskała ona ojcowiznę - nieruchomość w Nartach koło Szczytna w 2005 roku - na mocy wyroku Sądu Najwyższego. W niższych instancjach sądy wydawały dla niej niekorzystne wyroki. W domu należącym do Trawny wciąż mieszkają rodziny Moskalików i Głowackich, w sumie 12 osób. Nie chcą się stamtąd wyprowadzić, więc Trawny założyła im sprawę o eksmisję.
>>>>>
Widzimy jakie matoly zalegaja w sadach!!!!
Goscie przez 26 lat zbili majatek na zachodzie.W tym czasie biedak ktory dostal to gospodarstwo przezywal kolejne kataklizmy ekonomiczne.Majatku w PRL i pozniej nie musz mowic nie zbil ale remontowal dom aby miec gdzie miszkac.A teraz kolesie z Niemiec przyszli na gotowe!Przez tyle mieli darmowego opiekuna majatku ktory ze swojego dokladal!!!
Super!Wspaniala sprawiedliwosc!
Okragly Stol dal nam panstwo prawa!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:28, 08 Sie 2011    Temat postu:

Eksmitują Moskalików i każą za to zapłacić

PAP
Komornik ze Szczytna ustalił datę egzekucji komorniczej wobec rodziny Moskalików z domu Agnes Trawny w Nartach na 16 września - poinformował pełnomocnik Trawny, mecenas Andrzej Jemielita. Moskalikowie nadal mieszkają w domu Trawny. Rodzina Moskalików miała się wyprowadzić z Nart do 10 lipca. Nie zrobiła tego, bo nie odpowiada im mieszkanie socjalne zaproponowane przez gminę. Moskalikowie uważają, że jego standard "przypomina kurnik, nie dom", sami nie znaleźli ani mieszkania, ani stancji.

Wskazany teraz przez komornika termin tj. 16 września jest datą ostateczną - jeśli do tego dnia sami się nie wyprowadzą, komornik ich eksmituje przymusowo. Moskalikowie będą musieli zapłacić za koszty egzekucji komorniczej.

- To nie będzie tanie, my do tej pory wpłaciliśmy ok. sześciu tys. zł w związku z postępowaniem komorniczym więc sądzę, że jak dojdzie do eksmisji Moskalików będzie to kosztowało pewnie ok. 10 tys. zł - powiedział Jemielita. Podkreślił, że mimo wszystko ma nadzieję, że do egzekucji nie dojdzie i Moskalikowie sami wyprowadzą się z Nart.

Komentując termin egzekucji Jemielita przyznał, że razem z Trawny sądzili, że "pójdzie to nieco szybciej", ale zastrzegł, że będą cierpliwie czekać na wydanie im domu w Nartach. Trawny chce go zburzyć i postawić w jego miejscu nowy.

Jeśli Moskalikowie nie wyprowadzą się dobrowolnie, ani nie wynajmą sobie lokum, komornik eksmituje ich do mieszkania wskazanego przez gminę Jedwabno - tego, którego nie chcą przyjąć.

Krystyna Moskalik odmówiła w poniedziałek rozmowy z mediami. Jej pełnomocnik, Jerzy Erlik, jest poza kancelarią i powiedział, nie zna jeszcze tego terminu. - Pani Moskalik mi też nie podała tego terminu, więc nie wiem, czy go zna - powiedział.

Erlik zabiegał w sądzie o wstrzymanie egzekucji komorniczej do czasu rozstrzygnięcia sporu sądowego Moskalików z Lasami Państwowymi - jego klienci chcą, by to Lasy, które przed laty ulokowały ich w domu w Nartach wskazały im nowe lokum. Sąd oddalił jednak tę prośbę. Termin procesu Moskalików z Lasami nie jest jeszcze wyznaczony.

Do Moskalików wybiera się dziś sołtys Nart, Janusz Gębczyński, który chce ich namawiać do dobrowolnej wyprowadzki. - Powiem im, że pomogę w zorganizowaniu transportu, spraw organizacyjnych, będę ich wspierał psychicznie i postaram się wytłumaczyć, że opór nie ma tu sensu. Po co narażać się na koszty? Wiadomo, że muszą sie wyprowadzić i już. Nie ma co walczyć z prawem - powiedział Gębczyński. Sołtys dodał, że Moskalikowie są swoją sytuacją "załamani" i dlatego nie chcą rozmawiać z mediami.

- Mówią, że za te pieniądze, które media wydały, żeby do nich przyjeżdżać, to by im już dwa pałace mogli kupić - powiedział Gębczyński.

Dom w Nartach pod Szczytnem, w którym teraz mieszkają Moskalikowie przed polskim Sądem Najwyższym odzyskała w 2005 roku mieszkająca od lat 70. w Niemczech Mazurka Agnes Trawny. Odzyskanie przez nią ojcowizny stało się symbolem niemieckich roszczeń w Polsce, konferencje w Nartach organizowali politycy, m.in. Jarosław Kaczyński.

Trawny wyjechała z Polski w czasie tzw. fali wyjazdów autochtonów do Niemiec. Mazurzy i Warmiacy postrzegani byli przez napływową ludność jako "Niemcy", często spotykały ich szykany ze strony władz. W zamian za paszport i zgodę na wyjazd Trawny oddała ojcowiznę tj. dom i ziemię na rzecz państwa, w zarząd przejęły je Lasy Państwowe.

Z powodu administracyjnego bałaganu ziemie i dom nie zostały jednak w księgach wieczystych wpisane jako własność Skarbu Państwa - przez wszystkie lata jako właścicielka figurowała Agnes Trawny. To było podstawą do ubiegania się przez Trawny odzyskania ojcowizny.

O eksmisji Moskalików i ich sąsiadów Głowackich z domu w Nartach olsztyński Sąd Okręgowy zdecydował w kwietniu ubiegłego roku. Wstrzymał jednak wydanie nieruchomości właścicielce do czasu zapewnienia rodzinom lokali socjalnych.

Głowaccy wyprowadzili się w marcu tego roku do mieszkania przyznanego przez gminę. Miesiąc później pełnomocnik Agnes Trawny złożył wniosek o egzekucję komorniczą wyroku wobec Moskalików.

>>>>>

A wiec widzicie jak wyglada rzekoma ,,sprawiedliowosc''... Pod pretekstem sprawiedliwosci przywracaja majatek bogaczom z zachodu a usuwaja jakichs biedakow ... Taka ,,sparwiedliwosc'' rodzi tylko krzywde... Bo KILKADZIESIAT lat temu komuchom nie chcialo sie regulowac wlasnosci bo i tak uwazali ze wladzy nigdy nie oddadza ... Ucierpieli jacys biedacy...



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 13:20, 12 Lis 2011    Temat postu:

Przesiedleńcy chcą odzyskać gospodarstwo, ale muszą dopłacić!

Na blisko 100 tys. zł wycenił biegły rzeczoznawca nakłady, jakie w gospodarstwie rolnym w Kanigowie koło Nidzicy (Warmińsko-mazurskie) poniosła rodzina Smolińskich, która musi oddać nieruchomość dawnym właścicielom z Niemiec.

Proces dotyczący wydania i opuszczenia przez rodzinę Smolińskich gospodarstwa w Kanigowie toczy się przed sądem rejonowym w Nidzicy. Zwrotu nieruchomości domaga się rodzina Lukashewskich, która w 1983 r. wyjechała na stałe do Niemiec, porzucając gospodarstwo.

Smolińscy chcą, by Lukaschewscy oddali im pieniądze, jakie wydali na utrzymanie gospodarstwa przez 27 lat. Postępowanie sądowe jest zawieszone, gdyż strony ustalają, jakie wydatki na utrzymanie gospodarstwa były konieczne.

Jak wyjaśnił pełnomocnik rodziny Smolińskich Szymon Topa, jego klienci nadal mieszkają w domu w Kanigowie, bo korzystają z prawa do zatrzymania nieruchomości, do czasu gdy właściciele rozliczą się z nimi finansowo.

Początkowo Smolińscy domagali się 600 tys. zł. Ta kwota według nich odzwierciedlała koszty przeprowadzonych remontów, prace polowe i całodobowy dozór nad gospodarstwem.

Przed rokiem, gdy proces się rozpoczynał, Smolińscy mówili, że gdyby nie zajęli się opuszczonym przez Lukaschewskich gospodarstwem, to popadłoby ono w ruinę. Kiedy w 1983 r. zajmowali dom, nie było w nim nawet szczelnego dachu. Musieli dokonać napraw, położyć podłogi, wymienić okna.

Według mec. Andrzeja Jemielity pełnomocnika Lukaschewskich żądania Smolińskich są niezasadne.

Rodzina Smolińskich zamieszkała w Kanigowie po tym, gdy w 1983 r. urzędnicy z gminy wręczyli im klucze do opuszczonego gospodarstwa. Nie dopełniono jednak formalności i nie wpisano ich jako nowych właścicieli w księgach wieczystych.

Na tej podstawie w 2003 r. Heinrich Lukaschewski rozpoczął starania o zwrot nieruchomości. Zaproponował Smolińskim, by odkupili nieruchomość za 850 tys. zł. Gdy ci odmówili, argumentując, że nie mają na to pieniędzy, sprawa trafiła do sądu. Wniosek Smolińskich o zasiedzenie nie został uwzględniony, bo nie upłynęło - wymagane prawem 30 lat - od chwili zamieszkania.

Najgłośniejszą sprawą dotyczącą roszczeń tzw. późnych przesiedleńców jest historia Agnes Trawny. Odzyskała ona ojcowiznę - w Nartach koło Szczytna w 2005 roku - na mocy wyroku Sądu Najwyższego.

>>>>>

Przynajmniej jest szansa ze beda musieli placic za remonty . Nie tak jak do tej pory ze sad orzekala zwrot i dostawali nowiutki majatek ktory jest nowiutki bo ktos inny inwestowal . Tak to jest fajnie ... Tylko GDZIE SPRAWIEDLIWOSC ???


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:48, 18 Kwi 2012    Temat postu:

Sąd: Moskalikom nie należy się mieszkanie od nadleśnictwa

Sąd Okrę­go­wy w Olsz­ty­nie pra­wo­moc­nym wy­ro­kiem orzekł, że ro­dzi­nie Mo­ska­li­ków, która mu­sia­ła się wy­pro­wa­dzić z domu Agnes Trwa­ny w Nar­tach, nie na­le­ży się miesz­ka­nie od Lasów Pań­stwo­wych.

Sąd okrę­go­wy utrzy­mał w mocy wyrok wy­da­ny w tej spra­wie w grud­niu przez sąd re­jo­no­wy w Szczyt­nie. Ape­la­cję Mo­ska­li­ków sąd na­zwał bez­za­sad­ną. Mo­ska­li­ko­wie ani ich peł­no­moc­nik nie przy­szli na ogło­sze­nie wy­ro­ku.

Mo­ska­li­ko­wie do­ma­ga­li się miesz­ka­nia za­stęp­cze­go od nad­le­śnic­twa w Szczyt­nie, bo w 1983 roku z tą in­sty­tu­cją pod­pi­sa­li umowę najmu na swoje po­przed­nie miesz­ka­nie w Nar­tach. Se­nior rodu Mo­ska­li­ków pra­co­wał wów­czas jako ro­bot­nik leśny. W 1995 roku Mo­ska­li­ko­wie za­war­li po­now­ną umowę z nad­le­śnic­twem do­ty­czą­ca najmu zaj­mo­wa­ne­go lo­ka­lu w Nar­tach, a ta umowa dotąd nie zo­sta­ła wy­po­wie­dzia­na przez żadną ze stron.

W 2005 roku dom w Nar­tach, w któ­rym znaj­do­wa­ło się zaj­mo­wa­ne przez Mo­ska­li­ków miesz­ka­nie, od­zy­ska­ła – w po­stę­po­wa­niu są­do­wym, które za­koń­czy­ło się przed Sądem Naj­wyż­szym - Ma­zur­ka Agnes Traw­ny. Orze­cze­nie SN skut­ko­wa­ło przy­mu­so­wą wy­pro­wadz­ką Mo­ska­li­ków z Nart - od­by­ła się ona w po­ło­wie wrze­śnia tego roku.

Uza­sad­nia­jąc wyrok, sę­dzia Jo­lan­ta Stru­mił­ło po­wie­dzia­ła we wto­rek, że Mo­skli­kom nie na­le­ży się lokal od nad­le­śnic­twa, po­nie­waż Mo­ska­lik pra­co­wał w lesie jako drwal, a tej gru­pie za­wo­do­wej nie na­le­ża­ły się nigdy lo­ka­le służ­bo­we. Sę­dzia do­da­ła, że ro­dzi­na miała za­war­tą z La­sa­mi umowę najmu, która nie była jed­nak zwią­za­na z pracą Mo­ska­li­ka w La­sach.

Mo­ska­li­ko­wie miesz­ka­li w Nar­tach ponad 30 lat (jesz­cze przed za­war­ciem umowy w 1983 roku). We wrze­śniu 2011 r. wy­pro­wa­dzi­li się do miesz­ka­nia so­cjal­ne­go wska­za­ne­go przez gminę Je­dwab­no. Długo z tym zwle­ka­li, ar­gu­men­tu­jąc, że cze­ka­ją na roz­strzy­gnię­cie sporu są­do­we­go z La­sa­mi o za­pew­nie­nie im miesz­ka­nia za­stęp­cze­go. Przy­wo­łu­jąc ten ar­gu­ment, pro­si­li nawet o wstrzy­ma­nie eg­ze­ku­cji ko­mor­ni­czej. Gdy sąd od­da­lił ich wnio­sek w tej spra­wie, dzień przed pla­no­wa­ną eks­mi­sją do­bro­wol­nie wy­pro­wa­dzi­li się z Nart.

W Nar­tach Mo­ska­li­ków ulo­ko­wa­ły Lasy Pań­stwo­we. Gdy Agnes Traw­ny w la­tach 70. wy­je­cha­ła do Nie­miec jej dom i zie­mia prze­szły na Skarb Pań­stwa, a ten prze­ka­zał je w za­rząd wła­śnie Lasom Pań­stwo­wym. Ów­cze­śni urzęd­ni­cy - za­rów­no gmin­ni jak i pra­cow­ni­cy Lasów - nie zmie­ni­li ad­no­ta­cji w księ­gach wie­czy­stych i przez lata to Traw­ny fi­gu­ro­wa­ła jako wła­ści­ciel­ka domu i ziemi. Dla­te­go po la­tach Ma­zur­ka są­dow­nie od­zy­ska­ła oj­co­wi­znę. Druga z ro­dzin miesz­ka­ją­ca w domu Traw­ny, ro­dzi­na Gło­wac­kich (do­bro­wol­nie wy­pro­wa­dzi­li się z Nart wio­sną) nie pro­ce­su­je się z La­sa­mi, a z Agnes Traw­ny. Do­ma­ga­ją się od niej 210 tys. zł jako zwro­tu na­kła­dów, jakie po­nie­śli – jak prze­ko­nu­ją - utrzy­mu­jąc miesz­ka­nie w domu, który od­zy­ska­ła Agnes Traw­ny.

>>>>

Jak widzicie jesli chodzi o niepolakow sady ,,polskie'' sa sprawne aby oddawac . Natomiast dla Polakow rzecz jasna sa brutalne . No ale kochacie zachod wiec to jest tego wyraz ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 13:49, 16 Lip 2012    Temat postu:

Sąd: Głowaccy przegrali z Trawny proces o zapłatę

Sąd Okręgowy w Olsztynie zdecydował, że rodzina Głowackich nie dostanie od Agnes Trawny żadnych pieniędzy tytułem zwrotu kosztów za poniesione prace remontowe w domu w Nartach, który Mazurka odzyskała w 2005 roku.

Głowaccy chcieli od Trawny 210 tys. zł - na tyle szacowali nakłady poniesione przez nich przez 30 lat mieszkania w domu w Nartach, który odzyskała Trawny. Chodziło m.in. o koszty przeprowadzonych remontów, założenie hydroforni, uporządkowanie sadu i ogrodu.

Sąd w całości oddalił powództwo Głowackich - uznał, że nie mieli oni zawartej z Trawny żadnej umowy (na najem czy użyczenie domu w Nartach), w związku z czym nie ma żadnej legitymacji do dochodzenia od Trawny roszczeń.

Przesłuchując w poniedziałek Władysława Głowackiego sąd ustalił, że jego rodzina mieszkała w Nartach od 1982 roku najpierw bez żadnej umowy; w 1987 r. zawarto ją z Nadleśnictwem Szczytno. Sąd uznał, że jeśli od kogokolwiek Głowaccy chcą dociekać zwrotu kosztów na remonty, czy inne wydatki związane z utrzymaniem domu w Nartach, to adresatem tych roszczeń winno być właśnie nadleśnictwo, a nie Trawny.

- Ona państwu tego domu w żaden sposób nie użyczała, czy wynajmowała; ona nie umawiała się z państwem na żadne nakłady z państwa strony - argumentował sędzia Przemysław Jagosz, dodając, że na remontowanie domu Głowaccy umawiali się właśnie z nadleśnictwem. Głowacki przyznał przed sądem, że gdy leśniczy dał mu klucze do zdewastowanego mieszkania, to powiedział, że Głowacki może w nim mieszkać, ale nadleśnictwo nic nie wyremontuje. Dlatego Głowacki sam decydował o skali remontów i sam je przeprowadzał oraz finansował.

Przez lata mieszkania w Nartach państwo Głowaccy m.in. doprowadzili do domu wodę, zbudowali hydrofornię, uporządkowali zaniedbany sad (Głowacki powiedział sądowi, że zanim nasadził w nim drzewa owocowe, wywiózł dwie przyczepy drzew połamanych, czy uschniętych), przebudowali wewnątrz domu pomieszczenia, zbudowali w pokoju kominek.

- Braliśmy na to pożyczki, kredyty, robiliśmy wszystko, by mieszkać po ludzku - mówił sądowi Głowacki. Dodał, że żona miała tak piękny warzywnik i ogród kwiatowy, że co roku dostawała za nie nagrodę od nadleśniczego. - Dbaliśmy o Narty jak o swoje, kochaliśmy to miejsce, ten dom i tę wieś. Do dziś jest nam ciężko, że się wyprowadziliśmy - mówili w sądzie Głowaccy.

Oddalając powództwo Głowackich sąd podkreślił, że nawet gdyby uznać, że rodzina ta ma prawo dochodzić roszczeń od Trawny, to istnieje dokument, który takie zachowanie uniemożliwia. Jest nim oświadczenie, jakie Władysław Głowacki podpisał wyprowadzając się w kwietniu 2011 roku z Nart.

- W oświadczeniu tym jest napisane, że nie będzie pan dochodził od Agnes Trawny żadnych roszczeń za pozostawione mienie i poniesione nakłady. Nawet gdyby uznać, że istniała jakakolwiek legitymacja do dochodzenia roszczeń od Trawny - choć w ocenie sądu jej nie ma - to oświadczenie podpisane przez pana Głowackiego jest skuteczną umową - powiedział uzasadniając wyrok sędzia.

Jak podkreślił "nie ma znaczenia, że na tym oświadczeniu nie ma podpisu pani Głowackiej", ponieważ oboje prowadzili wspólne gospodarstwo domowe, w którym każde z małżonków mogło podejmować samodzielne decyzje.

Władysław Głowacki powiedział, że podpisując oświadczenie nie miał świadomości konsekwencji tego kroku. - Pani Trawny i jej mecenas prosili, żebyśmy zostawili wszystko w porządku, żebyśmy nic nie niszczyli, nie dewastowali i tak zrobiliśmy. Zachowywaliśmy się wobec nich po ludzku - powiedział Głowacki.

Wyrok nie jest prawomocny. Głowaccy nie zdecydowali, czy się od niego odwołają. Przyznali, że "raczej nie zdecydują się na nową sprawę przeciwko nadleśnictwu".

Głowaccy od 1,5 roku mieszkają we wsi Kamionek pod Szczytnem, utrzymują się z emerytury Władysława Głowackiego. Przyznali w sądzie, że doświadczenia związane z odzyskaniem domu w Nartach przez Trawny wpędziły ich w nerwicę, którą wciąż leczą.

Agnes Trawny nie było w poniedziałek w sądzie, jej pełnomocnik nie przyszedł na ogłoszenie wyroku. Wcześniej pełnomocnik Trawny mecenas Andrzej Jemielita przyznał, że dom w Nartach właśnie jest rozbierany. Agnes Trawny chce w tym miejscu zbudować nowy.

Mazurka Agnes Trawny wyjechała z Nart do Niemiec w latach 70. Jej dom i ziemia przeszły na własność Skarbu Państwa, ale ówcześni urzędnicy nie zmienili adnotacji w księgach wieczystych i przez lata to Trawny figurowała jako właścicielka domu i ziemi. Dlatego po latach sądowej batalii, w 2005 roku przed Sądem Najwyższym odzyskała ojcowiznę.

Dom w Nartach Skarb Państwa oddał w zarząd Lasom Państwowym, a te ulokowały w nim rodziny robotników leśnych - Moskalików i Głowackich. Obie rodziny dobrowolnie nie chciały wyprowadzić się z Nart. Pierwsi ulegli Głowaccy i wyprowadzili się wiosną; Moskalikom groziła eksmisja komornicza - ostatecznie sami wyprowadzili się do lokalu socjalnego wskazanego im przez gminę Jedwabno na początku września 2011 roku.

>>>>

To jakis koszmar ! Kobita jeszcze na tym zarobila . Nie dosc ze nic nie placila to jeszcze ci ludzie na jej korzysc inwestowali ... Horror . Sady bynajmniej nie oznaczaja sprawiedliwosci . Takie sa skutki waszych glosowan bo od takich spraw jest sejm aby UREGULOWAL . Ale wy wolicie cyrk . To czekajcie teraz jak do was przyjda z oswiadczeniem . Pan tu nie mieszka ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:28, 06 Wrz 2013    Temat postu:

Dramatyczne sceny podczas eksmisji. Groził siekierą komornikowi


Dramatyczne sceny podczas eksmisji w Dąbrówce Górnej koło Krapkowic. Właściciel domu został skuty kajdankami i odwieziony wraz z żoną do szpitala. Wcześniej siekierą i kosą blokował komornikowi i policjantom dostępu do domu.

Spór między rodziną S. a eksmitowanymi Nolberczykami trwa od lat. Jedni twierdzą, że kupili dom w 1988 roku za półtora miliona starych zł, drudzy, że była to jedynie zaliczka za 15 lat wynajmu.

Nolberczykowie mieli obiecane, że rodzina S. podpisze z nimi akt notarialny - do tego nigdy nie doszło. Brak tego dokumentu stał się przyczyną dzisiejszej (05.09) eksmisji.

Rodzina Nolberczyków otrzymała od gminy Krapkowice mieszkanie socjalne. Eksmitowani dodają, że nie ustaną w boju o dom. Twierdzą, że rodzina S. w Niemczech otrzymała za dom w Dąbrówce rekompensatę za mienie pozostawione w Polsce. Na tej podstawie chcą odzyskać, jak twierdzą, swoją własność.

...

Czyli sad tak orzekl . Te sady nie czynia sprawiedliwosci a tragedie .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:42, 16 Gru 2013    Temat postu:

Pozwy o odszkodowanie od dawnych mieszkańców

Najwyższa żądana przez dawnych właścicieli kwota to 1,2 mln zł

Do sądu w Olsztynie wpłynęły kolejne pozwy od dawnych mieszkańców Warmii i Mazur za pozostawione w latach 70. XX w., po wyjeździe na stałe do RFN, gospodarstwa. Najwyższa żądana przez dawnych właścicieli kwota to 1,2 mln zł za gospodarstwo rolne pod Olsztynem.

Poinformowała o tym rzeczniczka Sądu Okręgowego w Olsztynie Agnieszka Żegarska.

Żądania wypłaty odszkodowań kierowane są przeciwko Skarbowi Państwa, reprezentowanemu przez wojewodę warmińsko-mazurskiego albo starostwo powiatowe w Olsztynie.

360 tys. zł domagają się od Skarbu Państwa Erna i Bruno K. Pozew dotyczy odszkodowania za trzy działki o łącznej powierzchni 18,7 ha położone we wsi Mątki w gminie Jonkowo. Według rzeczniczki sądu pełnomocnik dawnych właścicieli chce, by sąd dopuścił dowód z opinii biegłego z zakresu szacowania nieruchomości. Sąd wyznaczył termin rozprawy na styczeń.

180 tys. zł domaga się Dieter L. za gospodarstwo w Warchałach koło Szczytna. Dawny właściciel już odzyskał 15 hektarów lasu, teraz chce otrzymać rekompensatę za siedlisko, ponieważ po jego wyjeździe zostało ono sprzedane nowemu właścicielowi.

Karl F. domaga się kwoty 1 mln 200 tys. zł. Ma to być rekompensata za 41 ha gospodarstwa położonego w Gadach w gminie Dywity i Barczewku w gminie Barczewo. W skład gospodarstwa wchodzi siedlisko. Termin tej sprawy nie został jeszcze wyznaczony.

Andreas S. chce wypłaty 250 tys. zł za 5,5 ha ziemi w Gietrzwałdzie. Proces ma się zacząć w marcu.

Natomiast Brigitte T., Erich F. i Johanna F. domagają się wypłaty 750 tys. zł za pozostawione po wyjeździe do Niemiec 18-hektarowe gospodarstwo w Gietrzwałdzie i Nagladach w gminie Gietrzwałd. Termin procesu sąd wyznaczył na styczeń.

Starosta olsztyński Mirosław Pampuch powiedział, że w jego ocenie liczba pozwów o odszkodowania za pozostawione mienie będzie rosła. - Brak uregulowań prawnych sprzed lat powoduje, że teraz dawni mieszkańcy wnoszą pozwy przeciw Skarbowi Państwa. Współpracujemy z Prokuratorią Generalną Skarbu Państwa i zamierzamy wykorzystać wszelkie prawne środki, by uchronić jego majątek - powiedział starosta Mirosław Pampuch.

Najgłośniejszą sprawą o odzyskanie mienia była sprawa Mazurki Agnes Trawny, która kilka lat temu ubiegała się o zwrot gospodarstwa w Nartach koło Szczytna, należącego do Skarbu Państwa i zarządzanego przez Lasy Państwowe. Sądy - Rejonowy w Szczytnie i Okręgowy w Olsztynie - odmówiły jej zwrotu mienia, natomiast Sąd Najwyższy przyznał jej rację i nakazał zwrot gospodarstwa. Dawni właściciele, których gospodarstwa zostały sprzedane nowym nabywcom nie mają już możliwości odzyskania gospodarstw. Mogą się natomiast ubiegać o odszkodowania ze Skarbu Państwa.

...

Nie mieli czasu na takie bzdury w Sejmie..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:38, 26 Kwi 2014    Temat postu:

Spadkobiercy dostaną odszkodowanie za gospodarstwo rolne

Prawie 900 tys. zł odszkodowania od Skarbu Państwa otrzyma pochodzące z Warmii rodzeństwo za pozostawione w Spręcowie gospodarstwo rolne - orzekł w piątek Sąd Okręgowy w Olsztynie. Rodzina Polakowskich wyjechała prawie 40 lat temu na stałe do RFN.

Polakowscy - rodzice z piątką dzieci - w 1976 roku na stałe wyjechali do RFN. Pozostawili w Spręcowie w gminie Dywity pod Olsztynem 17-hektarowe gospodarstwo rolne z siedliskiem. Po wyjeździe nieruchomość przejął - tak jak w przypadku innych tego typu spraw - Skarb Państwa, a następnie gospodarstwo kupili nowi właściciele. Dlatego teraz rodzeństwo Polakowskich, jako spadkobiercy byłych gospodarzy, nie mogło starać się o zwrot nieruchomości, ale o odszkodowanie.

Pierwszą sprawę dotyczącą odszkodowania dla Polakowskich Sąd Okręgowy w Olsztynie rozstrzygnął po ich myśli już w ubiegłym roku. Wówczas przyznał Alojzemu Polakowskiemu, jednemu z piątki rodzeństwa, odszkodowanie w wysokości 220 tys. zł. Po tym korzystnym rozstrzygnięciu pozostała czwórka rodzeństwa także zdecydowała się wystąpić o odszkodowanie, w sumie w wysokości 900 tys. zł.

W piątek Sąd Okręgowy w Olsztynie przyznał każdemu z czwórki rodzeństwa po 222,3 tys. zł. Wysokość odszkodowania jest równowartością pozostawionego po wyjeździe mienia. Sąd nadał wypłacie odszkodowania klauzulę natychmiastowej wykonalności, co oznacza, że Skarb Państwa wypłaci rodzeństwu pieniądze bezzwłocznie.

Każde ze spadkobierców oprócz 222,3 tys. zł otrzyma jeszcze 71,5 tys. zł; są to odsetki od głównej należności - sąd naliczył je od 2011 r., kiedy pierwsza osoba z rodzeństwa złożyła wniosek o odszkodowanie.

Uzasadniając wyrok, sędzia Juliusz Ciejek powiedział, że "sąd rozpatrując takie sprawy, zobowiązany jest do tego, by kierować się tylko i wyłącznie literą prawa".

"Sąd nie może kierować się względami politycznymi czy emocjonalnymi ani wystąpieniami publicznymi, które z przepisami prawnymi nie mają wiele wspólnego. Nie jest ważne, czy powodowie są Niemcami, czy Rosjanami, ale to, że bezpodstawną decyzją administracyjną ich rodzice zostali pozbawieni własności a oni jako następcy prawni, nie mogąc dochodzić zwrotu nieruchomości mają prawo do żądania odszkodowania"- podkreślił sędzia.

Wyrok nie jest prawomocny. Przedstawiciela Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa nie było na ogłoszeniu wyrok.

To jedna z kilku spraw odbywających się przed olsztyńskim sądem okręgowym dotyczących roszczeń dawnych przesiedleńców.

360 tys. zł domagają się od Skarbu Państwa Erna i Bruno K. za 18 hektarów ziemi we wsi Mątki w gminie Jonkowo. 180 tys. zł żąda Dieter L. za gospodarstwo w Warchałach koło Szczytna. Karl F. chce 1 mln 200 tys. zł. odszkodowania za 41 ha gospodarstwa położonego w Gadach w gminie Dywity i Barczewku w gminie Barczewo. Andreas S. chce wypłaty 250 tys. zł za 5,5 ha ziemi w Gietrzwałdzie.

Najgłośniejszą sprawą o odzyskanie mienia była sprawa Mazurki Agnes Trawny, która kilka lat temu ubiegała się o zwrot gospodarstwa w Nartach koło Szczytna, należącego do Skarbu Państwa i zarządzanego przez Lasy Państwowe. Sądy - Rejonowy w Szczytnie i Okręgowy w Olsztynie - odmówiły jej zwrotu mienia, natomiast Sąd Najwyższy przyznał jej rację i nakazał zwrot gospodarstwa.

Dawni właściciele, których gospodarstwa zostały sprzedane nowym nabywcom, nie mają już możliwości odzyskania gospodarstw. Mogą się natomiast ubiegać o odszkodowania ze Skarbu Państwa.

...

A reszta Polakow zniszczonych przez komune to co ? A ci zniszczeni po 89 ? Widzimy tutaj okraglostolstwo . Najbogatsi maja jeszcze kase z budzetu . Ci mieli z Niemiec kase na procesy to se jeszcze urwali dodatkowa ... TFU !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:05, 11 Cze 2014    Temat postu:

Sąd: Agnes Trawny nie musi płacić rodzinie Głowackich

Mieszkająca na stałe w Niemczech Mazurka Agnes Trawny nie musi płacić za nakłady na utrzymanie domu, który po latach odzyskała - orzekł Sąd Okręgowy w Olsztynie. Rodzina Głowackich, która przez ponad 30 lat mieszkała w budynku, zapowiedziała apelację.

Agnes Trawny sądownie odzyskała dom i obejście w Nartach w 2005 roku. Teraz Władysław i Władysława Głowaccy domagali się od niej 210 tys. zł za nakłady czynione przez 30 lat tj. za remonty, nasadzenia w sadzie oraz zarybianie stawu.

Sąd Okręgowy w Olsztynie już raz rozpoznawał tę sprawę; oddalił wówczas roszczenia Głowackich. Sąd Apelacyjny w Białymstoku nakazał jednak ponowne rozpoznanie sprawy.

W środę Sąd Okręgowy w Olsztynie oddalił w całości powództwo Głowackich i obciążył ich ponad 12 tys. zł kosztów procesowych, jakie w związku z ta sprawą poniosła Agnes Trawny.

- Państwo Głowaccy już raz przegrali tę sprawę, więc wiedzieli, jakie są koszty procesu. Pani Trawny zaś mieszkając w Niemczech, żeby móc normalnie uczestniczyć w postępowaniu, musiała wynająć pełnomocnika - powiedziała sędzia Beata Grzybek.

Jednocześnie sąd zwolnił Głowackich z kosztów sądowych, w skład których wchodzi m.in. wynagrodzenia dla biegłych. Wydatki te pokryje skarb państwa.

>>>

TO JUZ BEZCZELNOSC ! JAK TO NIE MUSI PLACIC ZA NAKLADY ? TO CO ZA DARMO DOSTANIE PREZENT CZYJAS PRACE ? TO SA SADY CZY BANDYCI ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:15, 23 Paź 2015    Temat postu:

Lasy Państwowe przejmują nieruchomości leśne odzyskane przez przesiedleńców

Lasy Państwowe przejmują nieruchomości leśne odzyskane przez przesiedleńców - Shutterstock

Lasy Państwowe wytaczają sprawy dawnym przesiedleńcom z Warmii i Mazur i przejmują własność ich nieruchomości leśnych. Przesiedleńcy odzyskali te nieruchomości wcześniej od Skarbu Państwa na drodze sądowej. W sądzie w Olsztynie toczy się kilka takich spraw.

Chodzi o takie nieruchomości leśne, które w latach 60., 70. i 80. XX w. zostały pozostawione przez przesiedleńców z Warmii i Mazur po tym, jak wyjechali oni na stałe do Niemiec. Gdy było to możliwe, dawni mieszkańcy zaczęli je na drodze sądowej odzyskiwać od Skarbu Państwa.
REKLAMA


Pomimo prawomocnie odzyskanych przez przesiedleńców nieruchomości - sprawy dotyczące lasów nie zakończyły się ostatecznie. Mimo iż przesiedleńcy zostali wpisani do ksiąg wieczystych jako właściciele nieruchomości, Skarb Państwa reprezentowany przez Lasy Państwowe zaczął składać wnioski dotyczące stwierdzenia zasiedzenia własności nieruchomości leśnych. Taki tryb pozwala na uzyskanie statusu właściciela nieruchomości, którą się posiada pod warunkiem upłynięcia określonego przepisami czasu.

Jedną nieruchomość leśną, korzystając z tej drogi sądowej, Lasy Państwowe już odzyskały prawomocnie. Chodzi o sprawę dawnego przesiedleńca, dziś prawie 100-letniego Rudolfa Rischewskiego. W 1958 r. wyjechał on z Polski do Niemiec na stałe, pozostawiając ponad 50 ha gospodarstwo rolne i 5 ha las w Brąswałdzie w gm. Dywity pod Olsztynem. Rischewski należał do tzw. wczesnych przesiedleńców.

Gdy była taka możliwość - czyli po 1989 r. - zaczął on starać się o odzyskanie nieruchomości. Jednak z uwagi na upływ czasu gospodarstwa ani odszkodowania za nie nie uzyskał, natomiast po latach nieruchomość leśną udało mu się odzyskać i został wpisany do księgi wieczystej jako jej właściciel. Jednak wkrótce potem Nadleśnictwo Kudypy reprezentując Skarb Państwa wystąpiło z wnioskiem dotyczącym zasiedzenia tej nieruchomości i wygrało sprawę. Sąd I, jak i II instancji przyznał rację Lasom Państwowym i to one ponownie stały się właścicielem nieruchomości leśnej.

26 października Sąd Okręgowy w Olsztynie rozpatrzy kolejną sprawę dotyczącą nieruchomości leśnej, która przejął na drodze sądowej dawny mieszkaniec Mazur Dieter Lorenz. W 2013 r. odzyskał on 15 ha lasu od nadleśnictwa Szczytno, który stracił po wyjeździe do Niemiec w latach 70. XX w. Został wpisany do księgi wieczystej jako właściciel nieruchomości. Dwa lata później nadleśnictwo wystąpiło jednak z wnioskiem przeciw Lorenzowi, chcąc odzyskać nieruchomość przez zasiedzenie. To postępowanie w sądzie rejonowym w Szczytnie zakończyło się korzystnie dla nadleśnictwa. Obecnie sąd okręgowy rozpatrzy apelację Mazura, który odwołał się od postanowienia sądu I instancji.

W Sądzie Okręgowym w Olsztynie wciąż czeka na rozpatrzenie sprawa Reinharda Kramkowskiego. Warmiak ze Stawigudy odzyskał po 70 latach 20 ha nieruchomość leśną zabraną jego rodzicom przez ówczesne władze. Powołały się one wówczas na dekret PKWN z 1944 r. Nadleśnictwo Nowe Ramuki nie zgodziły się z takim rozstrzygnięciem sądu i złożyły wniosek o zasiedzenie nieruchomości leśnej. Ta sprawa różni się jednak od dwóch wcześniejszych tym, że Kramkowski nie jest jednym z wielu przesiedleńców, którzy wyjeżdżając do RFN zostawiali gospodarstwa na rzecz Skarbu Państwa. Jest autochtonem, którym tuż po wojnie ówczesna władza zabierała majątki na tzw. Ziemiach Odzyskanych.

- Mówimy o gruntach, które przez kilkadziesiąt lat były utrzymywane i pielęgnowane przez Państwowe Gospodarstwo Leśne (PGL) Lasy Państwowe. I to PGL Lasy Państwowe ponosiło znaczne nakłady na utrzymanie tych gruntów w jak najlepszej kondycji - powiedział rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowej w Olsztynie Adam Pietrzak.

- Ponieważ Lasy Państwowe reprezentują majątek Skarbu Państwa, czyli de facto zarządzają lasami w imieniu całego społeczeństwa, w imieniu tego społeczeństwa czujemy się zobowiązani, by dokładać najlepszych starań w trosce o polskie lasy i interes Skarbu Państwa - wyjaśnił Pietrzak.

Podkreślił, że Lasom Państwowym zależy na tym, by to niezawisły sąd rozstrzygał tego typu sporne kwestie. - Jednak decyzję dotyczącą postępowania w takich przypadkach każdorazowo, indywidualnie podejmuje nadleśniczy danego nadleśnictwa. Nie ma tu więc centralnie wyznaczonej "taktyki" czy odgórnie wskazanego sposobu postępowania, polegającego na udowadnianiu zasiedzenia - zastrzegł.

...

To sa ludzie ktorzy zyli w zachodnim bogactwie gdy ludzie wegetowali w PRL. Nie dzielili ich losu a teraz maja zwroty gdy ci z PRL nic ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:05, 28 Paź 2015    Temat postu:

Sąd: Skarb Państwa zapłaci odszkodowanie za ziemię pozostawioną na Warmii

Sąd: Skarb Państwa zapłaci odszkodowanie za ziemię pozostawioną na Warmii - Norbert Litwiński / Onet

Skarb Państwa ma wypłacić 636,5 tys. zł spadkobiercom dawnej właścicielki gospodarstwa w Nagladach na Warmii, która w latach 70. wyjechała na stałe do Niemiec - zdecydował Sąd Apelacyjny w Białymstoku. Skrócił jednak czas, za który należą się odsetki.

Tym samym sąd odwoławczy uwzględnił apelację Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa, w której ocenie odsetki powinny być naliczone nie od listopada 2013 roku, ale od marca 2015 roku. Wyrok jest prawomocny.
REKLAMA


Zgodnie z nim, Skarb Państwa ma wypłacić po ponad 212 tys. zł odszkodowania każdemu z trojga dzieci dawnej właścicielki 18-hektarowego gospodarstwa w Nagladach. Ich matka - jak wielu tzw. autochtonów - zostawiła ojcowiznę i wyjechała w 1978 r. na stałe do RFN.

W dniu jej wyjazdu gminni urzędnicy sporządzili protokół zdawczy, w którym opisali stan budynków, infrastruktury i ziemi rolnej. Następnego dnia po opuszczeniu gospodarstwa przez właścicielkę naczelnik gminy Gietrzwałd przejął nieruchomość na własność państwa.

Na wniosek spadkobierców, w 2011 r. wojewoda warmińsko-mazurski uznał jednak tę decyzję w części (w odniesieniu do jednej z działek) za nieważną, wydaną z naruszeniem przepisów.

Wystąpili więc do sądu łącznie o 750 tys. zł odszkodowania od Skarbu Państwa. Biegły powołany w sprawie ocenił jednak, iż nieruchomość jest warta 636,5 tys. zł, więc Sąd Okręgowy w Olsztynie taką kwotę zasądził, rozdzielając ją na trzy równe części między troje spadkobierców, zaś ustawowe odsetki naliczył od listopada 2013 roku.

Prokuratoria wyrok zaskarżyła w części dotyczącej okresu naliczania odsetek ustawowych i sąd apelacyjny ją uwzględnił. Orzekł, iż powinny być naliczane od 2 marca tego roku, czyli daty wyroku sądu pierwszej instancji, a nie od terminu wystąpienia z roszczeniami przez spadkobierców właścicielki nieruchomości.

Spadkobiercy dawnych właścicieli mieszkają obecnie w Kolonii. Odzyskali już niewielką część gospodarstwa swych rodziców - w poprzednim procesie sąd zdecydował o zwrocie niecałego 1 hektara ziemi rolnej. Jak wyjaśniał wcześniej mec. Wojciech Wrzecionkowski, ziemia ta należała do Skarbu Państwa i była w zasobach Agencji Nieruchomości Rolnej, więc była prawna możliwość jej zwrotu.

Sprawa o odszkodowanie wytoczona Skarbowi Państwa przez rodzinę Fabków to jedna z wielu, jakie toczą lub toczyły się w sądach okręgowym w Olsztynie i apelacyjnym w Białymstoku.

Najgłośniejszą sprawą o odzyskanie mienia była sprawa Mazurki Agnes Trawny, która kilka lat temu ubiegała się o zwrot gospodarstwa w Nartach koło Szczytna, należącego do Skarbu Państwa i zarządzanego przez Lasy Państwowe. Sądy - Rejonowy w Szczytnie i Okręgowy w Olsztynie - odmówiły jej zwrotu mienia, natomiast Sąd Najwyższy przyznał jej rację i nakazał zwrot gospodarstwa.

Dawni mieszkańcy, których gospodarstwa sprzedano nowym właścicielom, nie mają możliwości prawnej odzyskania nieruchomości. Mogą natomiast starać się o wypłatę odszkodowań ze strony Skarbu Państwa.

Oprócz gospodarstw rolnych przesiedleńcy wyjeżdżając do RFN zostawiali także nieruchomości leśne. Dawni właściciele także je odzyskują. Jednak sprawy dotyczące nieruchomości leśnych nie są ostatecznie zakończone. Otóż Lasy Państwowe wytaczają z kolei sprawy dawnym przesiedleńcom z Warmii i Mazur i przejmują z powrotem własność ich nieruchomości leśnych. Skarb Państwa reprezentowany przez Lasy Państwowe składa bowiem wnioski dotyczące stwierdzenia zasiedzenia własności nieruchomości leśnych. Taki tryb pozwala na uzyskanie statusu właściciela nieruchomości, którą się posiada pod warunkiem upłynięcia określonego przepisami czasu.

..

A inne niegodziwosci PRL? Jedni dostaja inni nie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 13:23, 02 Sty 2018    Temat postu:

Śmierć św. Józefa. Tajemnicza, a może najwspanialsza z możliwych?
Aleteia | 02/01/2018

Nheyob/Wikipedia | CC BY-SA 4.0
Udostępnij





Komentuj

Drukuj

Ten opis pokazuje, jak mogła wyglądać śmierć św. Józefa. Czy można o takiej śmierci powiedzieć, że była „szczęśliwa”?

Nie istnieją świadectwa śmierci św. Józefa, jednak przyjęło się uważać, iż zmarł on zanim Jezus rozpoczął swą publiczną działalność. W pierwszych wiekach Kościoła, zgodnie z tym co podaje Izydor de Isolanis, każdego roku 19 marca w kościołach chrześcijańskiego Wschodu czytano uroczysty opis śmierci przybranego ojca Syna Bożego:
Czytaj także: Czy św. Józef był niepokalany? I czy przekazał fach cieśli młodemu Jezusowi?

Oto przyszedł na św. Józefa moment rozstania z ziemskim życiem. Objawił mu się Anioł Pana i zapowiedział mu, iż nadeszła godzina, w której opuści ten świat i uda się na spoczynek tam, gdzie przebywają już jego rodzice.

Dowiedziawszy się, że ostatni dzień jest blisko, św. Józef zapragnął po raz ostatni nawiedzić Świątynię Jerozolimską. Tam poprosił Pana, aby go wspomógł w jego ostatniej godzinie. Wróciwszy do Nazaretu źle się poczuł. Położył się na swym łożu. Wkrótce jego stan uległ pogorszeniu. Otoczony czułością Jezusa i Maryi pogodnie wyzionął ducha palony Bożą Miłością.

O, szczęśliwa śmierci! Jakżeż mogłaby nie być słodką i przepaloną Bożą Miłością śmierć tego, kto oddał ducha w ramionach Boga i Bożej Matki? Jezus i Maryja zamknęli oczy św. Józefowi.

I jakżeż mógł nie płakać ten sam Jezus, który zapłakał nad grobem Łazarza? „Patrzcie, jak On go miłował!” – zawołali Żydzi. Św. Józef dla Jezusa nie był jedynie przyjacielem, lecz Jego ukochanym i najświętszym ojcem.

Kościół, który czci tego świętego z wielką czułością i ogromną chrześcijańską pobożnością, uznaje go za patrona dobrej śmierci. Bo przecież, czy może istnieć lepsze przejście do drugiego świata niż w ramionach Jezusa i Maryi?
Czytaj także: Jak umarł św. Józef? Dlaczego uznawany jest za patrona dobrej śmierci?



Tekst opublikowany w portugalskiej edycji portalu Aleteia

...

Znamy oczywiscie te smierc z objawien.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy