Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Partyjniactwo ...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 15, 16, 17  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:47, 22 Sie 2012    Temat postu:

"Rzeczpospolita": ludzie Platformy na etatach

Co drugi radny PO w Warszawie zarabia w instytucjach rządowych lub samorządowych. Tylko niewielka część działaczy PO była zatrudniona w tych miejscach, jeszcze zanim zostali radnymi. Większość po prostu skorzystała z politycznej możliwości łączenia funkcji w samorządzie i instytucjach podległych rządowi, marszałkowi czy wojewodzie - pisze "Rzeczpospolita".

Czy wszyscy ci radni dostaliby posady w tych miejscach, gdyby nie byli z PO? Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz na takie pytanie odpowiada zawsze: - Nikogo nie zatrudniam z klucza partyjnego. Zawsze kryterium jest fachowość danej osoby.

Warszawscy samorządowcy znaleźli pracę m.in. w Polskim Holdingu Nieruchomości (troje rajców PO), Wojskowej Agencji Mieszkaniowej (troje kolejnych) czy Agencji Nieruchomości Rolnych (czworo radnych). Radnych miasta znajdujemy też w kierownictwie muzeów podległych marszałkowi Mazowsza np. Muzeum Niepodległości i Muzeum Sportu i Turystyki.

Niektórzy - wprost - wybrali typowo polityczne funkcje doradcze. Na przykład były szef PO w radzie miasta, dziś poseł Marcin Kierwiński korzysta ze współpracy dwóch radnych Zofii Trębickiej i Małgorzaty Rogulskiej. Poseł Michał Szczerba z kolei dawał zlecenia w swoim gabinecie radnemu Woli Kamilowi Giemzie.

Trzech radnych ze stolicy zatrudnili też ministrowie w gabinetach politycznych. Były prokurator Michał Czaykowski jest teraz doradcą ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego, szefem jego gabinetu z kolei został radny Śródmieścia Krzysztof Pietrzykowski, a przewodniczący Młodych Demokratów Dariusz Dolczewski doradza ministrowi cyfryzacji Michałowi Boniemu. Dolczewski jednak wkrótce przestanie być radnym. Jako jedyny z grona politycznie zatrudnionych rajców złożył rezygnację z mandatu.

Od radnych aż roi się też w dzielnicowych zakładach gospodarowania nieruchomościami. Na przykład radny dzielnicy Bielany jest inspektorem w ZGN na Mokotowie, radny Rembertowa wylądował w ZGN na Pradze-Południe, radny z Włoch szefuje ZGN w Ursusie.

>>>>

A niby po co te ,,partie'' powstaly ? TYLKO PO TO ! Wy glosujecie znaczy sie podoba...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 13:56, 19 Wrz 2012    Temat postu:

Graś: przed nami trzy lata spokojnych rządów, jestem przekonany.

- Jeśli marszałek Ewa Kopacz uzna za stosowne zwołać dodatkowe posiedzenia sejmu, drugie expose premiera Tuska będziemy mogli usłyszeć już w pierwszym tygodniu października. Jeśli nie, szef rządu wygłosi expose na posiedzeniu w dniach 10-13 następnego miesiąca - mówi gość Kontrwywiadu RMF FM Paweł Graś. - Tusk pracuje intensywnie nad treścią swojego wystąpienia. Mamy pakiet działań, które należy wykonać. Będą wyzwania - zapowiada rzecznik rządu. - Spadające sondaże? Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że łaska wyborców na pstrym koniu jeździ - mówi gość RMF FM.

- Mamy za sobą trudny okres, mamy za sobą trudny rok i trudne decyzje. Takie, które dotykają Polaków. Chociażby taka jak podniesienie wieku emerytalnego. Mamy kilka historii takich, które jakoś w przestrzeni publicznej żyją i z rządem się kojarzą, a zwłaszcza przez opozycję usiłują do rządu być przyklejone, jak chociażby Amber Gold. - tłumaczy Graś w RMF FM.

- Jestem przekonany, że przed nami jeszcze trzy lata spokojnych rządów, spokojnej kadencji. Udowodniliśmy w poprzedniej kadencji, przez poprzednie cztery lata, że potrafimy przeprowadzać Polskę przez trudny czas kryzysowy i myślę, że w ostatecznym rozrachunku to będzie dla Polaków najbardziej istotne i tego ten rząd zostanie rozliczony - czy przez trudne czasu kryzysu Polskę będzie potrafił przeprowadzić.

>>>

Wynurzenia z szamba nadetego bufona . To robi wladza z umyslowosciami prostackimi wulgarnymi . Nadyma je do smiesznosci ...
FUJ !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:51, 22 Wrz 2012    Temat postu:

Kosztowny prezydencki lans

Prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz zleciła poza ratuszem prowadzenie swojej strony na Facebooku za ponad 3 tysiące złotych miesięcznie - dowiedziała się "Rzeczpospolita".

Od kwietnia do końca września zajmuje się tym na podstawie umowy-zlecenia osoba prywatna, utrzymująca się między innymi z podobnych zleceń. Z warszawskiego ratusza dostawała co miesiąc 3 tysiące 300 złotych brutto za informowanie o tym, co prezydent stolicy chce powiedzieć fanom, których ma blisko 5 i pół tysiąca.

Stołeczni radni opozycji kpią z tej promocji. Zauważają, że pojawia się tam miesięcznie 8-10 wpisów.

"Czyli w najgorszym wypadku 330 złotych za wpis. Niezły zarobek" - mówi "Rzeczpospolitej" niezależny radny stolicy Maciej Maciejowski, który w interpelacji zapytał ratusz o koszty prezydenckiego profilu na facebooku.

Radnych dziwi to zlecenie, ponieważ w urzędzie miasta jest zatrudnionych blisko 8 tysięcy urzędników, w tym ponad 20 osób w Centrum Komunikacji Społecznej i 10 w wydziale prasowym.

Więcej na ten temat - w "Rzeczpospolitej".

>>>>

W takich partiach pelno jest darmozjadow pieczeniarzy ( czyli takich co rzucaja sie na darmowa pieczen ) ... Tak jest gdy wladza w reku osobnikow nieodpowiedzialnych...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:30, 26 Wrz 2012    Temat postu:

Platforma mało obywatelska

Władze klubu zakazują swym posłom samodzielnego zgłaszania poprawek do rządowych projektów ustaw - informuje "Rzeczpospolita".

Praktyka tworzenia prawa przez PO budzi wątpliwości konstytucjonalistów, nawet jeśli intencją rządu było szybkie wprowadzanie reform i własnych ustaw. „Rzeczpospolita" dotarła do uchwalonego przez Prezydium Klubu Parlamentarnego PO regulaminu postępowania z rządowymi projektami. Jest tam zapis, że poseł lub senator PO musi uzgadniać z ministrami zakres i tryb każdej poprawki. Jest on datowany na 13 grudnia 2011 r., czyli przed pierwszym posiedzeniem obecnego sejmu.

Zapis wywraca podstawowe zasady konstytucyjne, zgodnie z którymi posłowie odpowiadają przed wyborcami, a nie ministrami. Posłowie opozycji, z którymi rozmawiała gazeta, twierdzą, że podczas prac w komisjach sejmowych ewidentne jest, iż rządowe projekty są przegłosowywane przez PO „z automatu".

Konstytucjonaliści mają poważne zastrzeżenia. Uważają, że uzależnienie możliwości korygowania projektów rządowych od akceptacji rządu jest zaprzeczeniem instytucji parlamentu.

>>>>

Po prostu maja nie myslec ... Choc jest pozytyw ! To nie tak ze tylko zlo .
Nie macie pojecia jak debile potrafia spieprzyc projekt w ostatniej chwili poprawkami ! To stad bierze sie najwiecej luk bo zmieniony paragraf rozrywa inne ktore na nim sie opieraly ! I wszystko traci sens ... ALE TO NIE TRZEBA MATOLOW UMIESZCZAC NA LISTACH !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:17, 28 Wrz 2012    Temat postu:

John Godson przejdzie do PiS?.

Poseł PO John Godson może zmienić polityczne barwy. Jak ustaliła Superstacja, John Godson rozmawiał z politykami PiS o przejściu do tej partii.

W rozmowie z Superstacją John Godson przyznał, że rozmawiał na temat przejścia do PiS z politykami tej partii. - Nie będę się nad tym rozwodził, ale były takie propozycje - mówił poseł. Nie chciał jednak ujawnić, który z polityków PiS proponował mu przejście do partii Jarosława Kaczyńskiego.

John Godson nie kryje swoich konserwatywnych poglądów. Już teraz deklaruje, że poprze projekt zaostrzający ustawę aborcyjną. Zagłosuje też przeciwko ustawie o związkach partnerskich autorstwa PO.

Polityk już wcześniej mówił, że w 2001 r. chciał wstąpić do Prawa i Sprawiedliwości, ale wówczas go nie przyjęto. Godson tłumaczył, że przy swoim wyborze kierował się przede wszystkim nazwą partii. Słowa „prawo” i „sprawiedliwość” kojarzyły mu się z chrześcijańskimi wartościami.

>>>>

Dżonie Godsonie nie idz ta droga ! To diabelska pokusa . Albo zrezygnuj ze stolka albo badz poslem niezaleznym albo wstap do SP . Tylko nie PiS to wiesze szambo niz PO .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:38, 04 Paź 2012    Temat postu:

Otwarto pierwszy we Włoszech punkt pomocy psychologicznej dla przegranych polityków.

Pierwszy we Włoszech punkt pomocy psychologicznej dla polityków tracących pracę, mandaty i odsuniętych od prestiżowych stanowisk powstał w Pizie. Specjaliści będą pomagać zwalczać depresję tym, którzy nagle stają się nikim, na przykład po przegraniu wyborów.

Wielka zmiana pokoleniowa we włoskiej klasie politycznej, rządowe oszczędności prowadzące do likwidacji z powodu kryzysu wielu lukratywnych stanowisk, przyszłoroczne wybory parlamentarne po serii skandali finansowych w partiach centroprawicy - to wszystko zdaniem pomysłodawców punktu wsparcia znacznie powiększy w najbliższym czasie szeregi bezrobotnych polityków i lokalnych działaczy wszystkich szczebli, przyzwyczajonych często do wysokich pensji, przywilejów i życia w świetle reflektorów.

Zdaniem komentatorów majowe wybory będą surową weryfikacją włoskiej klasy politycznej ze strony obywateli, oburzonych ujawnianymi skandalami z szastaniem pieniędzmi publicznymi i życiem ponad stan w parlamencie kraju, radach regionów i w prowincjach. Należy zatem w ich opinii spodziewać się poważnych zmian na scenie politycznej.

Lokalny dziennik "Il Tirreno" podał, że pomocy wszystkim przegranym politykom udzielać będzie zespół specjalistów pod kierunkiem psycholog Franceski Lemmi.

Zauważyła ona, że w przypadku tej grupy powrót do normalnej pracy zarobkowej jest wyjątkowo trudny, bo zawodowi politycy nie mają zbyt wielu możliwości. Ci zaś, którzy biernie czekają na lepsze czasy, popadają w depresję z powodu trudności ekonomicznych i poczucia utraty znaczenia oraz statusu.

Przyczyną załamania według psycholog może być nie tylko pogorszenie sytuacji finansowej, ale także to, że zepchnięci na boczny tor politycy przestają być rozpoznawalni, nie otrzymują już licznych życzeń na święta, nikt do nich nie dzwoni ani nie pamięta o ich urodzinach. Im wszystkim w pokonaniu depresji i powrocie do aktywności chce pomagać punkt w Pizie.

>>>>

Wreszcie . Osobnicy ktorych nieslusznie nazywacie ,,politykami'' a ktorzy o polityce pojecia nie maja sa narkomanami . Leczenie ich to koniecznosc ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:44, 13 Paź 2012    Temat postu:

– Nie można być jak Piłat .

Ostre starcie między premierem a ministrem sprawiedliwości. Donald Tusk zaatakował Jarosława Gowina za to, że platformiani konserwatyści poparli zaostrzenie prawa aborcyjnego - dowiedział się tygodnik "Wprost".

Do scysji doszło podczas posiedzenia rządu poprzedzającego piątkowe głosowanie nad wotum zaufania dla rządu. Tusk był wściekły, bo w środę konserwatyści Platformy — których twarzą jest Gowin — poparli projekt ziobrystów, który uniemożliwia przerywanie ciąży w razie ciężkiego uszkodzenia płodu.

Początkowo Gowin triumfował, bo okazało się, że w liczącym 206 posłów klubie Platformy potencjalnie aż 80 osób to konserwatyści. Ale z miejsca dostał serię ciosów od Tuska. – Nie można być jak Piłat – cisnął wściekły premier do Gowina w obecności wszystkich ministrów. Potem jeszcze raz zaatakował konserwatystów w czasie piątkowego exposé.

>>>>

Tak jest ! Gowin nie mozesz byc jak Pilat . Co ty sobie myslisz ze umujesz rece od zbrodni . Topor w rece i musisz mordowac ! Herod to dla ciebie wzor . ALBO WON Z SEJMU !

Widzicie tutaj jak opetani przez diabla typu Tusk uzywaja Ewangelii bardzo zreszta tranie . Donio wyjasnia na zupelnie adekwatnym przykladzie o co chodzi na drodze ku pieklu czyli wiecznemu potepieniu ...
Albo beda mordowac razem z PO albo won . Taka jest oferta dibala dla was . ,,Sukces'' tutaj za cene zbrodni i potepienie wiecze po smierci . Donio to akwizytor demona ... On prowadzi interesy piekla . I oczywiscie zeby nie bylo ze on najgorszy . Prezes to samo robi i jeszcze jest gorszy a o. Rydzyk to juz szok . Tyle zla . Tam wszedzie jest ten sam uklad kariera za czynienie zla . I musicie sie ubabrac w zbrodni . Nie ma mowy o pilatyzmie ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:08, 17 Paź 2012    Temat postu:

Donald Tusk: testem dla Rafała Grupińskiego naprawa sytuacji po głosowaniu ws. aborcji

Testem dla szefa klubu PO Rafała Grupińskiego będzie naprawa sytuacji powstałej w wyniku głosowania w sejmie nad projektem ustawy zaostrzającej prawo aborcyjne - ocenił premier Donald Tusk. Sam Grupiński, pytany o spotkanie z premierem, odparł: "nie spodziewam się egzekucji".

>>>>

Donio wyznaczyl nowego Berię ktory ma ,,posprzatac'' w typowy stalinowski sposob oczywiscie... Tak to dziala . Stalinizm to nie bylo jakies niewiadomoco nieznane nigdy . Tak dziala patologiczna wladza tylko w komunie doprowadzona do skrajnosci . Ale dzieki temu widoczna ...



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:09, 06 Lis 2012    Temat postu:

Czy bankami
rządzą psychopaci?

Jest wygadany i powierz­
chownie czarujący, ma
wyolbrzymione poczucie
własnej wartości, jest pa­
tologicznym kłamcą, bar­
dzo umiejętnie manipulu­
je ludźmi, jest pozbawio­
ny skrupułów, bezdusz­
ny i… odmawia przyję­
cia odpowiedzialności za
własne postępowanie. Brzmi znajomo? W wy­
wiadzie dla Biznes.​pl prof. Wojciech Gaspar­
ski, dyrektor Centrum Etyki Biznesu przyzna­
je, że ta osobowość nazwana przez psycholo­
gów „korporacyjnym psychopatą” przypomi­
na niektórych prezesów instytucji finanso­
wych, którzy kilka lat temu wywołali świato­
wy kryzys.
Jaką rolę odgrywa etyka w świecie wielkich
korporacji? Czy to jej brak odpowiada za dzi­
siejszy kryzys? M.​in. o tym będzie można po­
dyskutować podczas spotkania z prof. Wojcie­
chem Gasparskim już 7 listopada w ramach
projektu Akademia PWN: wiedza na łączach.
W spotkaniu wezmą też udział prof. Jerzy
Dietl, Łukasz Blikle, przewodniczący Rady
Nadzorczej A. Blikle Sp. z o.o oraz Maciej Wi­
tucki, Prezes Orange Polska. Transmisję na
żywo ze spotkania będzie można oglądać w
Biznes.​pl - dowiedz się na ten temat więcej.
Agata Kołodziej: Jeden z byłych menadże­
rów banku Goldman Sachs, Greg Smith przy­
znał kiedyś w wywiadzie dla „New York
Times'a”, że w jego firmie klientów nazywa­
no mupetami. Ten sam bank prowadził
mocno podejrzane interesy z rodziną Kadda­
fich i pomagał greckiemu rządowi ukrywać
prawdziwą wielkość zadłużenia. Z kolei cał­
kiem niedawno udowodniono bankowi Barc­
lays manipulację stawkami LIBOR. Takich
przykładów jest zresztą więcej. Czy branża
finansowa ma większy problem z etyką niż
inne branże?
Prof. Wojciech Gasparski: To nie jest tak, że
branża finansowa jest bardziej nieetyczna niż
inne. Po prostu jest pewien rodzaj ludzi, któ­
rzy są zachłanni, chciwi i idą po trupach do
celu. Jest na ten temat bardzo dobra książka
Nigela Iyera i Martina Samociuka pt.: „De­
fraudacja i korupcja. Zapobieganie i wykry­
wanie” wydana w 2007 roku przez PWN, w
której autorzy posługują się pojęciem „korpo­
racyjnego psychopaty” wprowadzonym przez
J. Clarke’a [„Working with Monsters”, Ran­
dom House 2005]. Przedstawiciel tego typu
osobowości może wspiąć się na najwyższe po­
ziomy w hierarchii organizacji i wyrządzić
niewiarygodne szkody prowadzące nawet do
upadku przedsiębiorstwa. Co ciekawe, typ ten
bardzo niewiele różni się od osób docierają­
cych na szczyty struktur zorganizowanej prze­
stępczości, piszą cytowani autorzy.
Kanadyjski psycholog, dr Robert Hare [„Witho­
ut Conscience”, The Guilford Press 2003],
stworzył już w ’93 roku listę 20 cech, które
pozwalają zidentyfikować przypadki klinicz­
nej psychopatii. Z tej listy następnie wyodręb­
nił osiem cech, które tworzą profil korporacyj­
nego psychopaty.
Jakie to cechy?
To człowiek, który jest wygadany i powierz­
chownie czarujący, ma wyolbrzymione poczu­
cie własnej wartości, jest patologicznym kłam­
cą, bardzo umiejętnie manipuluje ludźmi, jest
pozbawiony skrupułów, daje wyraz płytkiej
uczuciowości, jest bezduszny i pozbawiony
empatii, odmawia przyjęcia odpowiedzialno­
ści za własne postępowanie.
Jeśli ktoś posiada niektóre z tych cech, nie
musi być oczywiście od razu korporacyjnym
psychopatą, ale gdy przyjrzeć się charakterom
niektórych prezesów i dyrektorów, mających
na swoim koncie spowodowanie firmowych
katastrof, zadajemy sobie pytanie, czy psycho­
log nie zdiagnozowałby u nich objawów psy­
chopatii.
Czy w firmach zajmujących się finansami
nie ma aby więcej takich typów osobowo­
ści?
Jak firma cukiernicza zatrudnia pracownika,
to najpierw daje mu się najeść słodyczy, żeby
nie podjadał ich w sposób niekontrolowany.
Wszędzie, gdy mówimy o firmach finanso­
wych, mamy do czynienia z dwojakiego rodza­
ju środkami: po pierwsze z kapitałem, który
jest własnością właścicieli, np. banku i po
drugie z pieniędzmi innych ludzi, którymi się
zarządza. Bardzo często następuje zapomnie­
nie o odmienności zasobów, traktując pienią­
dze innych ludzi jak własne, bez należytej sta­
ranności (due diligence), czy powinności wy­
nikającej z obowiązku powierniczego (fiducia­
ry duty). Innymi słowy, niezbędny jest pe­
wien dystans do środków, którymi się dyspo­
nuje. Brak tego dystansu i traktowanie pienię­
dzy klientów jak własnych to może być objaw
korporacyjnej psychopatii.
A tego dystansu często brakuje…
Przecież Barings Bank, najstarszy bank angiel­
ski został sprzedany za jednego funta, dlatego
że jego makler Nick Leeson doprowadził do
jego upadku. Myślał, że zarobi, tak jak inni,
którzy są uzależnieni od globalnego kasyna,
ale przeliczył się i stracił aktywa banku
przez ich nieodpowiedzialne inwestowanie.
Tak na marginesie, w kasynie nie ma luster,
żeby ludzie nie patrzyli na siebie, bo jak czło­
wiek patrzy w lustro i widzi swoją twarz, to
go hamuje przed ekscesami, nie ma także
okien, by gracze zapomnieli o realnym świe­
cie.

Po wielkim kryzysie z 1929 roku w Stanach
Zjednoczonych wprowadzono podział na ban­
kowość inwestycyjną i bankowość komercyj­
ną. Ale na przestrzeni lat ten podział zaczął
się zacierać, a postępująca deregulacja
rynku ostatecznie go zniosła. Czy zezwole­
nie bankom depozytowo-kredytowym na
prowadzenie działalności inwestycyjnej
miało wpływ na rozluźnienie standardów
etycznych w bankach?
Zdecydowanie tak! Triumfalizm rynkowy i
takaż totalna deregulacja, uwolnienie działal­
ności gospodarczej spod rygorów, norm, do­
prowadziły do ekscesów - „hulaj dusza, piekła
nie ma”, jak głosi znane powiedzenie. Pamię­
tać należy i warto, że czym innym jest wol­
ność gospodarcza, a czym innym jest swawo­
la.
Oprócz procesu deregulacji, który najsilniej
przebiegał w latach 80. w Stanach Zjedno­
czonych, mamy również do czynienia z finan­
sjalizacją gospodarki.
Pieniądz jest tylko miarą, a on się utowaro­
wił. Pieniądz, który jest środkiem stał się
celem. Pisał o tym już na początku XX wieku
niemiecki filozof Georg Simmel. Pisał o tym
także George Soros w artykule „The Capitalist
Threat” opublikowanym w „The Atlantic Mon­
thly” w 1997 roku – mamy do czynienia z fun­
damentalizmem rynkowym, bo pieniądz ode­
rwał się od swojej treści. Należałoby ten pro­
ces cofnąć.
Ale może ten fundamentalizm jest jednak
dobry? XVII wieczny filozof i ekonomista
Bernard de Mandeville twierdził, że im wię­
cej łajdaków na ziemi, tym lepsza sytuacja
materialna wszystkich ludzi. Jego zdaniem
indywidualne wady, chciwość i egoizm,
sprzyjają publicznemu dobru, np. wzrosto­
wi produktywności.
A co to znaczy lepsza sytuacja? Czy bogactwo
jest tym, do czego dążymy? Czy może zaczyna­
my sobie uświadamiać, powoli co prawda,
ale jednak, że ilość zasobów, jakimi dysponu­
jemy na planecie Ziemia jest ograniczona i po­
winniśmy nie tyle myśleć o bogaceniu, ile o
racjonalnej gospodarce zasobami naturalny­
mi, czyli zrównoważonym rozwoju.
A jeśli chodzi o bogacenie, to lepiej bogacić
się w mądrość niż w gadżety. A my się bogaci­
my przez „ugadżetowienie” społeczeństwa kon­
sumpcyjnego, któremu wciska się pseudoinno­
wacje, będące odpustowym blichtrem.
Kto nam to wciska w takim razie? Kto kreu­
je w konsumentach potrzeby posiadania
tych gadżetów?
Dominuje kicz ekonomiczny i medialny.
Skąd on się wziął?
Z takiego intelektualnego przyzwolenia wyni­
kającego z umasowienia. Z tego, że staliśmy
się globalną wioską w sensie dosłownym.
Globalna wioska to też korporacje. Czy kor­
poracja jako struktura, jako forma organiza­
cji wpływa na jakość standardów etycz­
nych?
To oczywiście zależy od zarządu, a przede
wszystkim od lidera korporacji. Korporacja
sama w sobie nie musi mieć kultury negatyw­
nej, ale rzeczywiście zwiększa ryzyko obniże­
nia standardów, bo zwiększa się dystans mo­
ralny. Gdy widzę partnera handlowego tak
jak na bazarku, kiedy kupuję owoce, to wystę­
puje mniejsza asymetria informacji między
nim, a mną. Kiedy natomiast dystans moral­
ny jest duży, to zachowujemy się tak, jak żoł­
nierze wysyłając bezzałogowe samoloty,
drony. Żołnierz, który steruje takim samolo­
tem na odległość nie czuje, czy strzela do tar­
czy czy do człowieka, ma do czynienia z abs­
traktem, z bytem wirtualnym, jak w grze kom­
puterowej.
Mówił o tym płk. dr med. Jan Wilk, główny
psychiatra Wojska Polskiego w wywiadzie dla
„Polityki” pt. „Użyteczne psychopatie”, o ta­
kiej „zawodowej psychopatyzacji” związanej z
przystosowaniem ludzi do bycia żołnierzami,
czyli z przygotowaniem ich do strzelania i za­
bijania. Jego zdaniem w podobny sposób dzia­
łają korporacje.
Ciąg dalszy artykułu...
Wydaje się, że w czasie kryzysu gospodar­
czego pracownicy korporacji strzelają czę­
ściej. Z 12. Światowego Badania Nadużyć Go­
spodarczych przeprowadzonego przez Ernst
& Young wynika, że 15 proc. respondentów
jest gotowych do wręczenia łapówki, pod­
czas gdy rok wcześniej było to tylko 9 proc.
To duży skok. Czy kryzys wywołuje w przed­
siębiorcach zachowania nieetyczne?
Trzeba zadać sobie pytanie, czy jest jakiś argu­
ment za tym, żeby stosować funkcjonalne
normy moralne. Kryzys może powodować, że
częściej musimy uwzględniać wartości wyższe­
go rzędu np. złamać normę (noszącą w etyce
nazwę normy „prima facie”, tj. „na pierwszy
rzut oka; bez wgłębiania się w sprawę”) „nie
kłam”, żeby pracownicy nie stracili pracy.
Jeśli jednak przedsiębiorca daje łapówkę, żeby
zarobić więcej dla własnej korzyści, to niewąt­
pliwie jest to nieetycznie.
Nie wiem, na ile spowolnienie w gospodarce
przekłada się na konieczność stosowania
funkcjonalnej normy moralnej, ale za to
wiem z grubsza, kto najczęściej dopuszcza się
łamania zasad etycznych w biznesie. Z badań
przestępczości gospodarczej, jakie przeprowa­
dziła w 2007 roku firma PriceWaterhouseCo­
opers wyłania się profil sprawcy nadużyć.
Wiek: 31-40 lat (47 proc. nadużyć), mężczy­
zna (80 proc. nadużyć), członek najwyższego
kierownictwa firmy (41 proc.), pracujący w
firmie do 2 lat (60 proc.). Najczęstszymi moty­
wami są: wystawny tryb życia, uleganie poku­
som, przekonanie o braku konsekwencji fi­
nansowych, brak świadomości dotyczących
wartości etycznych, zachęta materialna. Ko­
mentarz? W firmach niestety bardziej popu­
larna jest kontrola aniżeli rozwój kultury kor­
poracyjnej, kwestie etyczne są niedoceniane.
Biznes nie lubi mówić o etyce, bo się niewy­
raźnie w tym czuje.
To, że się nie czuje to jedno, ale może mu
się to po prostu nie opłaca? Ostatecznie
każda firma dąży do maksymalizacji zysku.
To jest złe pytanie.
A jakie jest dobre?
Mamy ustalone społecznie ramy uczciwości i
w obrębie tych ram zarabiamy, ile się da. Je­
żeli biznes pyta, czy etyka mu się opłaca, to
awansuje opłacalność do rangi normy etycz­
nej.
Mówi się jednak coraz więcej o etyce w biz­
nesie. Czy w przyszłości nauczeni doświad­
czeniem, że choćby nieetyczne zachowanie
amerykańskich banków na rynku kredytów
subprime nie przyniosło niczego dobrego,
możemy mieć do czynienia z odwróceniem
tego trendu i firmy będą maksymalizować
zyski właśnie w tych ramach uczciwości i
standardów etycznych?
Jeżeli nie potrafimy znaleźć sposobów na
przezwyciężenie konfliktów zbrojnych, jak
chociażby w Syrii i za naszym milczącym
przyzwoleniem dzieją się dramaty i tragedie
ludzkie, to trudno być optymistą.
Jeszcze na jedną rzecz warto zwrócić uwagę:
zagadnienie etyczności nie jest kwestią same­
go biznesu. Na ogół traktujemy klienta jako
tego, który jest poza biznesem, jest zewnętrz­
ny w stosunku do biznesu. Jest to niewłaści­
we podejście, bo firma w szerszym ujęciu to
są jej wszyscy interesariusze łącznie z jej
klientami, środowiskiem, w którym działa i
to od nas nabywców zależy, czy będziemy ku­
pować w firmach, które prowadzą biznes
etycznie, cieszą się renomą, darzymy je zaufa­
niem. Jednym słowem, my też nie jesteśmy
bez winy, jeśli wspieramy naszymi zakupami
firmy będące na bakier z etyką.
Prof. dr hab. Wojciech Gasparski jest uzna­
nym autorytetem w dziedzinie etyki biznesu,
nauki o zarządzaniu i prakseologii oraz dy­
rektorem Centrum Etyki Biznesu Akademii
Leona Koźmińskiego i Instytutu Filozofii i So­
cjologii PAN.
- Gospodarka oparta na wiedzy wymaga nie
tylko znajomości ekonomii i wiedzy technicz­
nej, ale także wiedzy o aksjologicznym kontek­
ście działalności gospodarczej. Była o tym
mowa na 5. Światowym Kongresie Etyki Biz­
nesu zorganizowanym przez International So­
ciety of Business, Economics and Ethics gosz­
czonym w lipcu br. przez Akademię Leona
Koźmińskiego w Warszawie. Temat Kongresu
to „Tradycja a nowe horyzonty – ku cnocie od­
powiedzialności”. Temu służy wydany przez
PWN podręcznik „Biznes, etyka, odpowiedzial­
ność” pod redakcją kierowanego przeze mnie
zespołu Centrum Etyki Biznesu – mówił prof.
Gasparski w przeddzień pojawienia się na
rynku jego najnowszej książki.
Prof. Wojciech Gasparski będzie gościem spe­
cjalnym debaty organizowanej przez PWN 7
listopada nawiązującego do książki „Biznes,
etyka, odpowiedzialność”. Zapraszamy na
transmisję on-line od godz. 12.00.
....

Po prostu banki to tez wladza zatem wystepuje to samo co w polityce . Psychopatia . Oczywiscie wszystko z braku Boga .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:48, 09 Lis 2012    Temat postu:

Michał Kamiński: Nigdy nie słyszałem, że Kaczyński wierzy w zamach. Przysięgam

Nigdy nie sły­sza­łem od Ja­ro­sła­wa Ka­czyń­skie­go, że wie­rzy w za­mach – twier­dzi w "Ga­ze­cie Wy­bor­czej" Mi­chał Ka­miń­ski z PJN. – Wy­star­czy na­ci­snąć od­po­wied­ni guzik i pre­zes za­czy­na za­cho­wy­wać się tak, jak prze­wi­du­ją jego naj­więk­si wro­go­wie – ko­men­tu­je za­cho­wa­nie Ka­czyń­skie­go po pu­bli­ka­cji "Rzecz­po­spo­li­tej".

Na py­ta­nie, czy sły­szał kie­dy­kol­wiek od Ja­ro­sła­wa Ka­czyń­skie­go, że wie­rzy w za­mach, Ka­miń­ski od­po­wie­dział: "Nigdy. Przy­się­gam".

Eu­ro­po­seł twier­dzi, że zgod­nie ze stra­te­gią PiS, pu­bli­ka­cja o tro­ty­lu miała być pu­bli­ko­wa­na "mięk­ko". Jego zda­niem, Ka­czyń­ski nie wy­trzy­mał i po­peł­nił błąd. – Teraz PiS nie­ła­two bę­dzie to od­krę­cić – pod­kre­śla.

– Jeśli wy­ci­szasz Ka­czyń­skie­go, staje się on spo­koj­nym, miłym dzia­dziem, z któ­rym mo­żesz sobie po­ga­dać o waż­nych spra­wach – to zo­sta­wiasz Do­nal­da Tuska z jego pro­ble­ma­mi. PiS nie tyle przy­cią­ga wy­bor­ców, ile uła­twia od­cho­dze­nie od Do­nal­da Tuska – do­da­je.

- Znam me­cha­nizm tej par­tii i wiem, że w pew­nym mo­men­cie Gliń­ski zo­sta­nie wro­giem Ka­czyń­skie­go – mówi Ka­miń­ski. – Z Ka­czyń­skim zo­sta­ją ci, któ­rzy nie mogą sobie bez niego po­ra­dzić, i to nie tylko w sen­sie po­li­tycz­nym, ży­cio­wym rów­nież – za­zna­cza eu­ro­po­seł.

>>>>

Tak dziala partyjaniactwo . Wylania najgorszych calkowicie zaleznych od kierownictwa partii ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:17, 04 Gru 2012    Temat postu:

Bartłomiej Biskup: PiS i PO mają na tyle dużo pieniędzy, żeby się profesjonalnie nienawidzić

- PO i PiS to jedyne dwie partie, które mają na tyle pieniędzy, żeby się profesjonalnie nienawidzić, żeby profesjonalnie zająć się badaniem tego - mówił w Pierwszym Śniadaniu w TOK FM politolog z Uniwersytetu Warszawskiego dr Bartłomiej Biskup.

Politolog ocenił, że od 2005 roku - w przypadku PO i PiS - mamy do czynienia z analogicznymi strategiami. - Partie zakładają polaryzację wyborców i polaryzację społeczną, żeby samemu zagarnąć większość sceny politycznej - mówił Biskup.

Jego zdaniem polaryzacja spowodowana przez Tuska i Kaczyńskiego daje efekty. - Jesteśmy coraz bardziej ostrzy w poglądach, skłóceni, a korzystają z tego liderzy dwóch partii - uważa dr Biskup. Według niego PiS i PO "mają na tyle pieniędzy, żeby się profesjonalnie nienawidzić i żeby profesjonalnie się tym zająć".

W opinii politologa, polityków interesuje jedynie bieżące poparcie. - Stosują zasadę "po nas choćby potop" . Nie interesuje ich to, co będzie się działo za 5, 10 czy 15 lat, bo to już inni będą mieli problem, a oni będą na emeryturze - podsumował dr Biskup.

....

Dobrze powiedziane . Tam nawet nienawiscia zajmuja sie oplaceni goscie . Tak to dziala w demokracji . Przeciez kampania we wzorcowych USA to tez chamstwo i nienawisc za pieniadze . Tylko u nas mamy nawiedzonych ktorzy to traktuja jak prawde . Cala sekta smolenska ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:01, 11 Gru 2012    Temat postu:

Polskie partie mogą przestać istnieć

RMF FM
Polski system partyjny jest właściwie bytem wirtualnym, sprawozdawczą wydmuszką - czytamy na stronie RMF FM. Gdyby nie finansowanie z budżetu, partie polityczne prawdopodobnie przestałyby istnieć. Co roku z pieniędzy podatników otrzymują ponad 70 milionów złotych subwencji. Same ugrupowania zbierają ledwo kilka milionów, gdyż w najlepszym wypadku składki opłaca połowa ich członków.

Władze PSL otwarcie przyznają, że partia żyje niemal wyłącznie z subwencji otrzymywanej z budżetu, a więc z pieniędzy podatników. Kwota składek członkowskich to ok. 1 proc. udziału w wydatkach partii, ponoszonych na działalność statutową partii - twierdzi były sekretarz NKW PSL Józef Szczepańczyk.

Składki członków przyniosły bowiem 64 tysiące, a subwencja, jaką PSL otrzymał z budżetu w tym roku - 103 razy więcej, czyli 6 milionów 670 tysięcy złotych.

Składki płacone są tak naprawdę przez nie więcej niż 50 proc. stanu - mówi jeden z najbliższych współpracowników prezesa PiS. Dodaje też, że nie ma sensu analizować ściągalności składek w partii rządzącej gdyż wtedy nie ma problemów z ich płaceniem.

Najwyższe są składki w ugrupowaniach prawicy: w PiS i Solidarnej Polsce Zbigniewa Ziobry składka podstawowa wynosi 10 złotych miesięcznie, ulgowa dla emerytów i studentów - 5 złotych. Koalicja ceni się średnio: składka podstawowa w PSL i PO to 5 złotych, ulgowa to odpowiednio 2 i 2,5 złotego. Najtańsza jest lewica: składki podstawowe to 5 złotych miesięcznie, ulgowe - złotówka w SLD i brak opłat w Ruchu Palikota.

Natomiast niemal wszystkie pieniądze, jakimi dysponują partie polityczne, pochodzą z podatków.

>>>>

Akurat SP nie dostaje ... Reszta to jak widac gangi zerujace na panstwie ...
I NIEPRAWDA ZE NIE BYLO BY PARTII !!! Bylby ! Nie ma prozni ! TYLKO NIE TE . I o to tutja chodzi ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:20, 16 Gru 2012    Temat postu:

Marek Kochan, medialny "trener" Jarosława Kaczyńskiego

Medialny trener Jarosława Kaczyńskiego to najdroższy człowiek w branży. Za szkolenia dla prezesa i jego najbliższych ludzi, partia płaci mu setkami tysięcy.

Kamera skierowana jest wprost na Kaczyńskiego. Prezes PiS ma na sobie starannie dobrany garnitur i niezłe buty, niesforne zazwyczaj pukle włosów są starannie ułożone. Medialny trener Kaczyńskiego zza kamery udaje dziennikarza, pewnie z wrogiej telewizji, bo nieustannie prowokuje. Chodzi o to, żeby na nagraniu uwiecznić momenty, kiedy lidera PiS ponoszą emocje i traci nad sobą kontrolę. Usiądą nad tym potem we dwóch, żeby omówić błędy, które popełnił Kaczyński.

Liderowi PiS trudno jednak wykrzesać z siebie emocje, które wzbierają w nim podczas prawdziwych rozmów z dziennikarzami - co kończy się kolejnymi wpadkami i przegrywanymi taśmowo wyborami. Bo Kaczyński nie potrafi uznać tego trenera za wroga. Za bardzo go polubił. Może już nawet jest od niego trochę uzależniony?

Marek Kochan nie lubi rozgłosu. W tej branży dyskrecja to podstawa. Na pierwszy rzut oka jest typem pisarza intelektualisty. Młody, niedawno przekroczył czterdziestkę, ma na swoim koncie powieści, opowiadania i dramaty. Pisanie naprawdę go kręci - zaraz biegnie na spotkanie z reżyserem, który chce wystawić jego sztukę!

Ale ów pisarski entuzjazm to tylko jedna z twarzy Kochana. Od kilku lat w ścisłej konfidencji Kochan prowadzi szkolenia medialne dla Jarosława Kaczyńskiego. Uczy go zachowania przed kamerą, gestów, retorycznych sztuczek. Buduje lidera, który ma wreszcie przełamać swą polityczna impotencję i powrócić do władzy. Jest jak dewizowy trener wynajęty po to, aby wywalczyć awans do ekstraklasy.

Bo Kochan to nie tylko pisarz. To jeden z najlepszych w kraju speców od technik manipulacyjnych, mistrz perswazji i kreowania publicznego wizerunku - to jego druga twarz. Uczy retoryki w Instytucie Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego i lubuje się w testowaniu swych sztuczek na niewinnych studentach.
- Jestem aktywny jako ekspert na rynku: doradzam i prowadzę szkolenia, głównie dla biznesu. Zdarza mi się pracować dla polityków, lecz to drobny ułamek mojej aktywności. Od dekady większość czasu poświęcam na pisanie i pracę na uniwersytecie - przekonuje Kochan.

Wszystkie projekty Kochana dla PiS przeprowadzane są za pośrednictwem firmy Studio PR Bogdana Szczesiaka. Firma działała początkowo pod szyldem Studio BMJ Szkoła Macieja Orłosia, bo była założona przez Szczesiaka i popularnego prezentera "Teleexpressu".

Szczesiak to były aktor, znany z epizodycznych ról w takich filmach i serialach jak np. "Rozmowy kontrolowane", "Człowiek z...", "Modrzejewska", "Zmiennicy", "Ekstradycja", czy z "Out of Reach" - kręconego w Polsce filmu z gwiazdorem kina akcji Stevenem Seagalem, gdzie zagrał rosyjskiego konsula. - Mam jak najlepsze zdanie o umiejętnościach zawodowych Marka, ale mówienie o szczegółach byłoby zdradzaniem tajemnic zawodowych - oświadczył Szczesiak w rozmowie z "Wprost". Według rozmówców tygodnika, zdarza im się pracować w duecie. - Kochan zajmuje się bardziej językiem i sztuczkami retorycznymi, a Szczesiak elementami aktorskimi wystąpień - tłumaczy polityk, szkolony przez obydwu trenerów.

O pieniądzach, które Studio PR zarobiło na PiS w ostatnich latach, krążą milionowe legendy. Może być w tym dużo prawdy. Według ustaleń "Wprost" w sprawozdaniu finansowym za ten rok, które partia Kaczyńskiego wyśle za kilka miesięcy do Państwowej Komisji Wyborczej, znajdą się co najmniej trzy faktury za szkolenia prowadzone przez Kochana. Tylko za półtora miesiąca pracy - od początku sierpnia do połowy września - PiS zapłacił ponad 214 tys. zł! To honorarium za - jak mówi się w partii - "projekt Gliński".

Przy takich stawkach, Kochan może sobie pozwolić na tworzenie nieszablonowej literatury.

Cały tekst w e-wydaniu "Wprost"

....

Najbardziej irytuje ze jako podatnicy za to placimy . Ten koles zyje z budzetu . A wszelkie te nauki sa bezsensu bo prezes jednym pieprznieciem rozwala kazda strategie . Po czym elektorat i tak glosuje . Tylko ten koles ma kase z tego wszystkiego .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:11, 20 Gru 2012    Temat postu:

Majątki partii. Tak się na nas dorobili!

Zaczynali z drobnymi tysiącami, a teraz mają miliony. Skąd partie mają takie fortuny? Z naszych podatków. Systematycznie doją państwową kasę. A że są sprytni, to pieniądze wkładają jeszcze na lokaty i tak dodatkowo zarabiają pieniądze. Na koniec 2001 roku PiS miał na koncie 687 tys. zł, a dziesięć lat później już 23,9 mln złotych! PO nie jest gorsza: na koniec 2002 r. miała raptem 140,5 tys. zł. A teraz? Na koniec 2011 uzbierała już 28 913 022,51 zł.

Chcemy, czy nie, na polityków płacić musimy. Rocznie do dwóch największych ugrupowań: PO i PiS, płynie z naszych kieszeni łącznie niemal 50 mln złotych. Platforma Obywatelska chciała subwencje odebrać, ale jak zwykle politycy nie dali sobie odebrać pieniędzy Polaków. Opływają dzięki temu w luksusy i kupują kolejne limuzyny. Samochodem kupionym przez PO jeździ na sobotnie zakupy i na siłownię premier Donald Tusk (55 l.). Limuzyną kupioną przez PiS jeździ do pracy i w sprawach prywatnych Jarosław Kaczyński. Samochód prowadzi specjalnie zatrudniony do tego kierowca. Także z partyjnej kasy prezes PiS ma opłacaną prywatną ochronę.

Partie mogą sobie na to pozwolić. W 2001 r. po pierwszych miesiącach działania PiS miał na koncie 687 tys. zł. W tym spory kredyt. Ale lata mijały, subwencje z naszych podatków na konto wpływały. I na koniec ubiegłego roku partia Jarosława Kaczyńskiego uzbierała już 23,1 mln zł.

PO radzi sobie równie dobrze. Partia Donalda Tuska na początku działalności miała 140, 5 tys. zł. Teraz na koncie widnieje kwota 28,6 mln zł. Z czego 25,2 mln to subwencja, która pochodzi z naszych kieszeni. Partie doskonale poradziłyby sobie bez subwencji, ale po co pozbawiać się takich milionów? – Partie dostają przecież pieniądze od swoich posłów, którzy płacą po kilka tysięcy złotych na ich konta. Dostają też darowizny. Subwencje nie są więc potrzebne – mówi dr Wojciech Jabłoński, politolog. I rzeczywiście. PiS tylko w ubiegłym roku zarobił na odsetkach od rachunków i lokat 518 tys. zł, a PO 1,3 mln zł.

....

I o to w tym wszystkim chodzi . O korzysci kosztem ludzi . Przy czym prezes Jar wyroznia sie szczegolna pazernoscia .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:50, 20 Gru 2012    Temat postu:

Obwodnice według partyjnego klucza

Z planów inwestycyjnych wypada­ją miasta, gdzie nie rządzi Platfor­ma - alarmuje "Dziennik Gazeta Prawna".

Samorządowcy z miast, którym Ge­neralna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad nie chce wybudować pla­nowanych obwodnic, przekonują, że to decyzja polityczna, bo z pla­nów inwestycji wycina się miejsco­wości, gdzie przegrali kandydaci PO.

Według informacji "Dziennika Gaze­ty Prawnej" chodzi o miasta: Puł­tusk, Tomaszów Lubelski, Olsztyn, Góra Kalwaria, Suwałki, Radom­sko, Inowrocław, Wąchocko, Nysę i kilka innych

DGP ujawnił kilka dni temu, że mini­ster transportu chce z kolejnego bu­dżetu UE postawić autostrady i trasy ekspresowe, rezygnując z ob­wodnic na innych drogach krajo­wych.

– Na liście miast z zagrożonymi ob­wodnicami są tylko dwa, w których rządzi PO: Jarocin i Ostrów Wielko­polski. W pozostałych rządzą przed­stawiciele opozycji albo lokalnych komitetów, którzy w wyborach po­konali kandydatów PO. To jest dru­gie dno i prawdziwe kryterium cięć inwestycyjnych – nie kryje rozgory­czenia Zbigniew Solarik, doradca prezydenta Radomska.

– Nie wykluczam, że obwodnice są wycinane z listy inwestycji według klucza partyjnego. W Pułtusku PO nie ma wysokich notowań – mówi burmistrz Wojciech Dębski z Samo­rządowego Porozumienia Ziemi Puł­tuskiej, które sympatyzuje z PiS.

– Teza o politycznym podtekście de­cyzji inwestycyjnych jest niepraw­dziwa. Potrzeby są większe niż możliwości finansowe, stąd decyzja o priorytecie dla autostrad i dróg ekspresowych – mówi DGP dyrektor GDDKiA Lech Witecki.

Więcej w "Dzienniku Gazecie Praw­nej.

...

Ale glupki . Normalnie rece opadaja . Takich wybieracie .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 15:30, 30 Gru 2012    Temat postu:

Rokita: strategia oskarżania Tuska o zdradę

- Strategia oskarżania Tuska o zdradę, na granicy udziału w morderstwie smoleńskim, jest społecznie ogłupiająca, niszczy racjonalną tkankę społeczną, destruuje debatę publiczną,

- Jak zmieniła się polityka i nasza scena polityczna od czasu kiedy Pan nie jest jej aktywnym uczestnikiem? To już ponad pięć lat.

- Scena polityczna zasadniczo zmieniła się w okolicach 2005 r., po aferze Rywina. Jest to czas, kiedy została zmarginalizowana, czy też wytrącona z roli głównego aktora, formacja postkomunistyczna. Dodatkowo zniknęły partie postsolidarnościowe. Więc obaj protagoniści polskiej polityki lat ’90, albo przestali istnieć, albo zostali zepchnięci na margines. Ten czas dość zasadniczo zmienił więc strukturę polskiej polityki. Powstały dwie wielkie partie nowego typu: PO i PiS, a także różne byty, próbujące je naśladować lub radykalizować ich nową metodę uprawiania polityki, jak np. Ruch Palikota.

- Spolaryzowanie sceny politycznej zaszkodziło jakości polskiej polityki?

- To coś więcej niż zaszkodzenie. To już jest kompletnie nowe zjawisko w polityce. To są partie, które nie wiodą sporu ideowego, są całkowicie spragmatyzowane i podporządkowane swoim liderom. Dokonały także intelektualnego i politycznego ubezwłasnowolnienia swoich członków i parlamentarzystów. Posługują się socjotechniką totalnej, wzajemnej delegitymizacji .

- Wokół czego dzisiaj toczy się spór w Polsce?

- Nie ma takich treści. Każda, najbardziej przypadkowa rzecz, może się natomiast stać kluczową kwestią dla polityki, pod trzema warunkami. Jeśli polityk podnosi jakąś sprawę, to dlatego, że: po pierwsze, służy ona zwróceniu uwagi na tego polityka i jego partię; po drugie, szacuje, że jakaś grupa polubi jego, albo jego partię, i po trzecie, skompromituje albo ośmieszy jego przeciwników. Wszystko, co spełnia te warunki nadaje się jako przedmiot polityki, w jej dzisiejszym rozumieniu.

- A co najbardziej dzieli scenę polityczną?

- Spór toczy się wyłącznie o legitymizację, władzę, poparcie. Podobny spór toczy się między reklamodawcami, o to, kto sprzeda więcej własnego produktu.

Dzisiejsze spory to jedna wielka fikcja. Jakaś ponura gra dziesiątków opluwających się nawzajem marionetek, pociąganych za sznurki przez swoich liderów partyjnych i ekspertów od marketingu.

Te marionetki nazywane są politykami, posłami, publicystami, redaktorami naczelnymi. Wszystkie one wyrzekły się używania rozumu i rzetelnego oceniania świata i utworzyły dwa prymitywne, nienawidzące się plemiona. To ma pewną bardzo demokratyczną konsekwencję, a mianowicie utrzymujący się wysoki poziom mobilizacji społecznej. Zarówno Tusk jak i Kaczyński, utrzymują swoje plemiona w stanie ciągłego podniecenia emocjonalnego, przez co wywołują np. takie efekty, jak dość wysoka frekwencja wyborcza. Ludzie są szczerze zaangażowani w politykę. Ich wściekłość polityczna jest prawdziwa, naprawdę nienawidzą, prawdziwie utopiliby przeciwników w łyżce wody. W związku z tym mają głęboką motywację, aby pójść do wyborów.

- A czy Pan mógłby dzisiaj zmieścić się w tych ramach politycznych, które wyznaczył Tusk z Kaczyńskim?

- To jest pytanie retoryczne. Gdybym mógł się zmieścić, to bym się zmieścił. Robota polityka w Polsce wymaga dzisiaj zdolności daleko idącego samoupokorzenia. Trzeba mieć jakąś straszną determinację, zacisnąć zęby, powiedzieć sobie, że jest się z konieczności aktorem w jakimś wyjątkowo plugawym i źle wyreżyserowanym spektaklu. Tylko ja nie byłbym w stanie sobie wytłumaczyć tego, skąd ta konieczność ? Przecież zawsze można się puknąć w głowę i wrócić do prawdziwego życia.

Kaczyński może chcieć postawić Donalda Tuska przed Trybunałem Stanu?

- Nie ma najmniejszej wątpliwości, że Kaczyński natychmiast rozpocznie spektakularną procedurę stawiania Tuska przed Trybunałem Stanu, następnego dnia po zdobyciu władzy.

- Za co?

-Za cokolwiek. Zleci Adamowi Hofmanowi przygotowanie listy zarzutów i nie przeczyta jej nawet, bo to nie będzie dla niego interesujące.

- Bardzo charakterystyczne jest to, że w gruncie rzeczy, w swoim realnym stosunku do państwa, zarówno Platforma jak i PiS pozostają formacjami "mainstreamowymi". To nie są partie politycznego radykalizmu. One raczej mają aspiracje do tego, żeby konsolidować wokół siebie olbrzymie rzesze wyborców, różnorodnych wyborców. Aspirują do roli partii masowych i powszechnych, w związku z tym nie robią niczego, co by wykraczało poza główny nurt. Mogą bywać ekstremistyczne w swojej negatywnej retoryce, ale ta retoryka służy tylko celom mobilizacyjnym. Natomiast w realnej polityce, to są partie głównego nurtu, to nie są partie niebezpieczne. Ani PO nie jest niebezpieczna dla Polski, ani PiS. Obie są dość niemrawe, dość nieudolne.

Rozmawiał: Jacek Nizinkiewicz

....

Ciekawe refleksje Rokity . Natomiast nieprawda jest rownowaznosc stron . Chamska agresje stosuje PiS . PO slabo tylko reaguje . Ponadto zamordyzm w PO jest nieporownywalny z PiS .
Zludzeniem jest rzekoma profesjonalizacja . PiS to wulgarny sowiecki przekaz a pozory profesjonalizmu nadaja mu nikczemni pseudospece od reklamy za pieniadze z budzetu . Profesjonalizacja to oszustwo jak wszystko . Za nia jest oblesna sowiecka morda . Profesjonalizacje zachodnia to prezentuje Obama czlowiek-wydmuszka .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:59, 09 Sty 2013    Temat postu:

Skandal we wsi! Sołtys przepuścił....

Jan T. (69 l.) od ponad 30 lat był wybierany na sołtysa Malinia na Podkarpaciu. Mężczyzna postanowił więc w perfidny sposób wykorzystać zaufanie. Kiedy nadarzyła się okazja, przepuścił ponad 70 tys. zł, które zebrał od ludzi na budowę kanalizacji. A za karę dostał jedynie wyrok w zawieszeniu... – On się wzbogacił, a nas wpakował w szambo – mówią zdruzgotani mieszkańcy.

– Zaufaliśmy sołtysowi, bo przecież przez lata to do niego zanosiliśmy pieniądze na podatki – mówią Paulina (32 l.) i Piotr (35 l.) Marmura. Oni, podobnie jak ich sąsiedzi, wpłacili 2100 zł za wykonanie przyłącza kanalizacyjnego. Sołtys przyjął gotówkę i wręczył dowód wpłaty z pieczęcią gminy.

Kanalizacja owszem powstała, ale z czasem okazało się, że firma, która wykonała usługę, nie dostała pieniędzy! Sprawa sołtysa trafiła do sądu. Został skazany na 1,5 roku więzienia, ale w zawieszeniu. Sędzia nakazał mu spłacić dług w przeciągu trzech lat. Minął już rok od wyroku, ale pokrzywdzeni mieszkańcy nie zobaczyli jeszcze ani złotówki.

– Wszystko oddam – zapewnia w rozmowie z Faktem Jan T. A pytany, na co przeznaczył pieniądze, wzrusza tylko ramionami. – Brakowało mi na życie, to sobie pożyczałem – tłumaczy beztrosko.

Faktem jest, że w czasie kiedy sołtys zbierał pieniądze, nieźle mu się powodziło. Rozbudował i odnowił dom. Ale wszystko przepisał wcześniej na syna. Oficjalnie nie ma więc teraz żadnego majątku. Tymczasem firma, która nie dostała zapłaty, to od nich zaczęła domagać się zwrotu zaległości i przysyła sądowe upomnienia.

....

Od gory do dolu zlodziejaszkowie . To nie tylko ci w sejmie . Taki jest lud i tak ma .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:07, 16 Sty 2013    Temat postu:

Premier: Cichocki nie wykorzystuje już służbowych aut do wożenia dzieci

Pre­mier Do­nald Tusk oce­nił, że "zbrod­nia" szefa MSW Jacka Ci­choc­kie­go po­le­ga­ją­ca na tym, że w dro­dze do pracy rzą­do­wym sa­mo­cho­dem od­wo­ził dzie­ci do szko­ły, wy­da­je się "mało po­ru­sza­ją­ca". Za­pew­nił jed­no­cze­śnie, że mi­ni­ster nie wy­ko­rzy­stu­je już w ten spo­sób służ­bo­wych aut.

O spra­wę, którą kilka dni temu opi­sał "Super Express", pre­mier był py­ta­ny na wtor­ko­wej kon­fe­ren­cji pra­so­wej.

- Sy­tu­acja jest nie do końca jed­no­znacz­na. Znam mi­ni­stra Ci­choc­kie­go - to jest czło­wiek o krysz­ta­ło­wej uczci­wo­ści, ab­so­lut­nie nie­podat­ny na żadne po­ku­sy wy­ni­ka­ją­ce ze spra­wo­wa­nia ta­kiej, czy innej funk­cji. Ci z pań­stwa, któ­rzy go znają z cza­sów wcze­śniej­szych, kiedy sze­fo­wał Ośrod­ko­wi Stu­diów Wschod­nich i znają go dzi­siaj jako mi­ni­stra, wie­dzą też do­kład­nie, że to jest czło­wiek o ab­so­lut­nie nie­po­szla­ko­wa­nej opi­nii - pod­kre­ślił Tusk.

Przy­znał jed­nak, że jest pewna "dwu­znacz­ność" w tej spra­wie. - Jest py­ta­nie, czy jeśli ktoś jeź­dzi do pracy i po dro­dze ma przed­szko­le, czy szko­łę dzie­ci, czy ma prawo je wziąć sa­mo­cho­dem służ­bo­wym, czy nie. Po­dej­rze­wam, że w takim życiu co­dzien­nym nikt by z tego po­wo­du nie robił spra­wy, na­to­miast urzęd­nik pań­stwo­wy po­wi­nien być szcze­gól­nie wy­czu­lo­ny - za­zna­czył szef rządu.

Jed­no­cze­śnie dodał, że szef MSW nie ko­rzy­sta już w ten spo­sób z sa­mo­cho­dów rzą­do­wych. - Cho­ciaż zbrod­nia wy­da­je mi się mało po­ru­sza­ją­ca - oce­nił Do­nald Tusk.

Kilka dni temu "Super Express" na­pi­sał, że Ci­choc­ki wozi służ­bo­wym mer­ce­de­sem viano swoją córkę i dziec­ko są­sia­dów do szko­ły. Sa­mo­chód na­le­ży do BOR-u, ku­pio­no go dwa lata temu z prze­zna­cze­niem na pol­ską pre­zy­den­cję w UE. Wo­żo­no nim wtedy za­gra­nicz­nych gości.

>>>>

Akurat tutaj to juz absurd . Jesli ma po drodze przedszkole czy zlobek niech wozi . To co ma jechac sluzbowym a za nim szofer prywatnym z corka ? Debilizm . Czepianie sie bzdur gdy w kraju koszmarne afery tylko odwraca uwage . Akurat tutaj obowiazki ojca i ministra musza byc pogodzone . Jesli w prywatnej firmie nikt by nie robil afery to i tu nie ma co robic . Z uwagi na to ze dobra rzecza jest gdy ojciec odwozi corke a jednoczesnie branie drugieo wozu byloby idiotyzmem nalezy pozwolic . O wszystkim decyduje rozum . Zakladamy ze gdy ojciec dlugo pracuje na urzedzie ma prawo odwiedzac dzieci sluzbowym . Bo inaczej na parkingu musialy by stac dwa jeden z szoferem prywatnym drugi z panstwowym i zaleznie od celu jezdzic tym lub tym . To idiotyzm . Czyli mowiac krotko . Samochod sluzbowy jest TYLKO do uzytku ministra . Czyli on musi jechac . Moze kogos podwiezc jak ma po drodze . Oraz zajac sie dziecmi . Ale nie moze szofer wozic jakiejs rodziny a ministra w srodku nie ma .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:28, 25 Sty 2013    Temat postu:

Pozycję zdobywa się różnymi metodami. Dr Bartłomiej Biskup o kulisach marketingu politycznego

- Politycy najpierw wymyślają happenig, a dopiero potem zastanawiają się, co pod taką akcję można podczepić - mówi Wirtualnej Polsce dr Bartłomiej Biskup. Ekspert ds. marketingu politycznego, odsłaniając kulisy marketingu politycznego w polskim życiu publicznym, opowiada m.in. o tzw. komunikatorach, czyli osobach specjalnie wytypowanych przez rzecznika czy kierownictwo partii do konkretnego przekazu, na przykład obrażenia polityka innego ugrupowania celem wywołania u niego emocjonalnej reakcji. Wymienia również, dlaczego internet może być niebezpieczną bronią w kreowaniu wizerunku polskich polityków.


Anna Kalocińska: Z każdego zrobi pan polityka?

Dr Bartłomiej Biskup, ekspert ds. marketingu politycznego: - Absolutnie nie. Były takie próby podejmowane przez różne osoby i skończyły się oczywistym fiaskiem. Żeby komuś pomóc w karierze politycznej, on sam musi posiadać pewne cechy predysponujące go do tej roli, takie jak charyzma, kompetencje komunikacyjne i osobiste. Oczywiście można te cechy udoskonalać, ale jeśli ktoś nie ma tej „iskry bożej”, to taka praca jest długa i skazana na mizerne efekty.

Jakie cechy trzeba posiadać, żeby liczyć się w partii?

- W partii politycznej, oprócz cech wymienionych wcześniej liczy się też bardzo umiejętność zjednywania sobie zwolenników, umiejętność tworzenia wewnętrznych koalicji, ale też gotowość do staczania bitew i posiadanie „silnych łokci”. Pozycję w partii zdobywa się bowiem różnymi metodami, nie tylko kompromisowymi, ale czasem też zakładającymi konflikt.

Wejście do partii oznacza wpisanie się w jakiś z góry narzucony marketing, charakterystyczny dla danego ugrupowania?

- W dużych partiach, jeżeli są one centralnie zarządzanie, używa się konkretnych polityków do różnego typu przekazu. Jeżeli więc partia chce skręcić w prawo, to daje polityka, który będzie najlepiej temu przekazowi odpowiadał, i odwrotnie – jeżeli w lewo – to takiego, który silnie kojarzy się z tym kierunkiem. Kiedy partia na przykład chce celowo obrazić polityka z innego ugrupowania – by wywołać u niego emocjonalną reakcję – to też wybiera z góry określoną osobę, taką, która najlepiej temu zadaniu podoła, bo na przykład ma predyspozycje do ostrych wypowiedzi; w PO z taką rolą kojarzy się Stefan Niesiołowski, podczas gdy w PiS Adam Hofman. Nie demonizujmy jednak tej metody. Nie jest tak, że wpisuje się ona w każdą sytuację i potrzebę. Jeżeli można jednak planować – bo jest ku temu czas – a zachodzą pewne określone potrzeby komunikacyjne, to stratedzy partii konsultują się i wybierają polityka, który akurat w tej danej sprawie zabierze głos. Powiem więcej – ustalają też formę przekazu, czyli czy najlepiej dla tej osoby będzie wypowiedzieć się na łamach telewizji, prasy, a może Internetu. Wytypowany w ten sposób polityk z reguły tę potrzebę partii realizuje.

Ile jest takich osób w partii?

- Około dziesięciu procent. Resztę, czyli zdecydowaną większość, stanowią osoby skupione na swojej specjalizacji, idące z linią partii, ale nie zaangażowane tak silnie w jej przekaz, jak osoby, o których mówimy, czyli tzw. komunikatorzy. Mamy wielu posłów, o których nikt nie słyszał, nikt ich nie widział, którzy świetnie się znają na przykład na edukacji czy rolnictwie, a nigdy nie wystąpili w telewizji, bo po prostu nie są dopuszczani przed kamery. Zwykle to rzecznik partii czy kierownictwo decyduje, kto pojawia się w mediach i w jakiej sprawie.

Widzi pan różnice w doborze takich żołnierzyków przez PiS i PO?

- Nie, nie widzę. Wszystko zależy od przekazu. Równie wielu na przykład posłów PO co PiS przechodzi w ostre spory czy ataki. Oczywiście są osoby celowo przypisane do ataku – jakkolwiek może to brzmieć niewiarygodnie – natomiast większość osób komunikuje się na różne sposoby i - w zależności od potrzeb - mają różne zdania.

Mógłby pan podać przykłady takich rozgrywających w PO i PiS?

- W PO takimi komunikatorami są chociażby Paweł Olszewski – rzecznik klubu, Stefan Niesiołowski, Adam Szejnfeld, Andrzej Halicki, Jan Krzysztof Bielecki, rzadziej Paweł Graś (z racji funkcji rzecznika rządu). Z racji funkcji często występują również ministrowie. W PiS prym wiodą zdecydowanie Adam Hofman jako rzecznik i Mariusz Błaszczak – szef Klubu Parlamentarnego. Często komunikują również Joachim Brudziński, Zbigniew Girzyński, czy Bolesław Piecha.

Wydaje się, że – inaczej niż to było jeszcze za pierwszej kadencji – Donald Tusk próbuje wejść w rolę wszystkich dziesięciu procent żołnierzyków PO. Część komentatorów uważa, że taka aktywność premiera to zwiastun wewnętrznych problemów partii i braku zaufania lidera do jej członków.

- To widać już po konstrukcji gabinetu, gdzie mniej jest politycznych osobowości, a więcej sprawnych technokratów. Rzeczywiście premier więcej informacji stara się komunikować sam. Ale nie musi to zwiastować problemów. Taki został przyjęty model komunikacji, a wiążę się to z centralizacją decyzyjną w PO skupioną w ręku Donalda Tuska. Sprzyja to też kontroli nad przekazem, co przydaje się w czasach trudnych. I mówię tu zarówno o trudnościach związanych z kryzysem gospodarczym, jak i ewentualnym spadku notować PO.

A jak to jest u Jarosława Kaczyńskiego?

- Podobnie, z tym że większość informacji komunikowanych jest przez zaufany krąg najbliższych współpracowników szefa PiS, a niekoniecznie przez niego samego. Czy brutalizacja języka polskiej polityki też jest takim zabiegiem marketingowym i dajemy się oszukiwać słuchając deklaracji polityków o tym, że walczą z tym zjawiskiem i piętnują je? - Język nie jest elementem marketingu politycznego, ile raczej propagandy wyborczej. Uważam, że żeby sensownie uprawiać marketing polityczny, nie trzeba używać brutalnego języka. Obecnie jest on wykorzystywany przez polityków po to, by polaryzować opinię publiczną, wzbudzać emocje. Budząc zainteresowanie tym, co mówią – a raczej formą przekazu – skupiają wokół siebie zarówno twardy elektorat, jak i zagorzałych przeciwników. I o to właśnie im chodzi, żeby ludzi umiarkowanych zniechęcić do polityki i uczestnictwa w życiu publicznym, gdyż mogliby oni przeważyć szalę głosowania. Powstaje więc pytanie, czy będzie się jeszcze obniżała frekwencja wyborcza. Na razie się obniża, więc – jak widać – są to skuteczne narzędzia polaryzacji opinii publicznej, czyli utrzymania stałych elektoratów PO i PiS.

Ostatnio zaglądam do gazet, a tam zdjęcie Janusza Palikota za kierownicą samochodu w naciągniętej na twarzy masce Donalda Tuska. I zaczynam się zastanawiać, czy naprawdę sama rzeczowa argumentacja w proteście przeciwko polityce rządu nie wystarczy, albo mocniej: nie tylko nie wystarczy, ale i znaczy coraz mniej?

- Cyrk nie jest konieczny, żeby uprawiać politykę, ale dzięki niemu – a dokładnie dzięki temu, że media pokażą to, co wzbudza największe emocje – lepiej się sprzeda się to, co chcemy przekazać, niż jakakolwiek merytoryczna dyskusja.

Wciąż mam głowie niedawno zorganizowane przez Jarosława Kaczyńskiego merytoryczne debaty z ekspertami, które jednak się sprzedały.

- Wiele zależy od siły partii, jej pozycji, i celów komunikacyjnych. Eventy, czyli tzw. happeningi, o których mówimy, pojawiły się w Polsce około dziewięciu lat temu, w związku z wystąpieniem w naszym kraju nowego zjawiska, tzw. kampanii permanentnej, czyli takiej, którą robi się non stop, niezależnie w zasadzie od terminu wyborów. W związku ze zmianami komunikacyjnymi jakie w tym czasie zachodziły (m.in. wzrostem roli mass mediów), przyniosło to politykom bardzo dobre efekty, więc się zaczęli przyzwyczajać do takiego sposobu uprawiania polityki. Eventy, o których mówisz, też wcześniej funkcjonowały (nie tylko na świecie, bo Polska jest niewiele opóźniona pod tym względem w stosunku do krajów Zachodnich) ale znacznie rzadziej. Teraz politycy najpierw wymyślają happening, a dopiero potem zastanawiają się, co pod tę akcję można podczepić. Kiedyś jak Andrzej Lepper blokował drogi to też było to event, choć nie było aż takiej intensywności tych działań.

Jeżeli zaczynam dołować w sondażach, jest to sposób na wypłynięcie na powierzchnię? Mówię tu nie tylko o Ruchu Palikota, ale również na przykład o Solidarnej Polsce.

- Taki event musi czemuś na dłuższą perspektywę służyć, na przykład poruszeniu jakiegoś problemu. Partia powinna nie tylko zainteresować sobą, ale powinna coś proponować, na czymś się skupić. To trwałe zainteresowanie przyjdzie wtedy, gdy będzie się ono wiązało z jakąś propozycją. Przy czym może to być propozycja merytoryczna, personalna – bo na przykład mamy kogoś, kogo chcemy zrobić premierem czy ministrem – albo tematyczna, na przykład chcemy wprowadzić karę śmierci czy zlikwidować fotoradary. Happening ma natomiast bardzo krótkie nogi, trwa chwilę i nigdy nie wiadomo jak zostanie odebrany. Większość polskich partii politycznych myśli niestety punktowo, jednorazowo, a nie strategicznie.

Jakie były kiedyś formy marketingu politycznego, które zostały wyparte przez nowe formy?

- Na pewno bardzo zmniejszyła się ilość materiałów wizualnych, na przykład plakatów. Porównując Polskę od lat 90. do teraz, bardzo zmieniła się polityczna reklama telewizyjna. Powiedziałbym wręcz, że drastycznie. Zmianie uległa technika realizacji, jakość, długość, również znacznie skróciła się ilość materiałów. Teraz wszystko dostosowuje się do widza obrazkowego, takiego, który potrzebuje krótkiego, czytelnego komunikatu. W znaczniej mierze zmieniły się również metody analizy rynku politycznego. Obecnie dysponujemy dużo lepszymi narzędziami do analizy runku i w zasadzie dwie największe partie, czyli PO i PiS, cały czas stosują te narzędzia badawcze, które choć nie są tanie, dają efekty. Kiedyś tego nie było, to znaczy nie były aż tak często robione badania opinii publicznej, ale również szczegółowe analizy rynku politycznego pozwalające na budowanie strategii komunikacyjnej.

A co się zauważalnie zmieniło?

- Na pewno internet.

No właśnie, ostatnio zaglądam do swojej skrzynki mailowej, a tam informacja z Kancelarii Premiera, że ponad tysiąc użytkowników polubiło zdjęcie na którym Donald Tusk obejmuje swojego psa Szeryfa, zamieszczone na profilu Kancelarii.

- To znak naszych czasów. Ludzie lubią korzystać z serwisów społecznościowych czy innych form komunikacji przez internet, ale mam, w odniesieniu do polityków, poważne wątpliwości co do zakresu tej działalności. Głównie dotyczą one natury komunikacyjnej. Mamy bowiem instytucje państwowe, osoby pełniące najwyższe funkcje publiczne, które – można odnieść czasem takie wrażenie – nic innego nie robią tylko siedzą na Facebooku czy Twitterze. Czyli ten majestat państwa, czy instytucji czasem jest wystawiany na ciężką próbę. Bo ja się pytam, po pierwsze, czy ten polityk, który siedzi na Twitterze czy Facebooku, zajmuje się naszymi sprawami? Czasem te wpisy ocierają się o śmieszność. I nie mówię tu tylko o rządzie, ale są różne prywatne rzeczy, nie mające nic wspólnego z profesjonalną komunikacją. Z jednej strony jest to więc konieczność, ale z drugiej strony wydaje mi się, że jest duża nieumiejętność korzystania z tych narzędzi. Bo czy na przykład takie zdjęcie z psem ma być zabawą, czy narzędziem poważnej komunikacji publicznej? Czy ta osoba na Twitterze czy Facebooku jest prywatna czy też jest to urzędnik państwowy? Mam w tej mierze wiele wątpliwości. Chociaż moi koledzy również zajmujący się marketingiem politycznym uważają, że to jest przyszłość marketingu politycznego. Z jednej strony wiem, że takie formy komunikacji są istotne i takie rzeczy też trzeba robić, bo w dzisiejszych czasach bez tego się nie da, ale jest pytanie, gdzie jest granica? Gdzie jesteśmy prezydentem, premierem, a gdzie jesteśmy prywatną osobą? Czasami politycy wpadają w śmieszność prowadząc różne nieprofesjonalne działania w tej materii.

Na przykład?

- Dwa przykłady z profilu Radosława Sikorskiego: „Z synem w Oberży pod Czerwonym Wieprzem na Żelaznej. Na pierwsze danie, z sekcji menu dla proletariatu, pierwszomajowy barszcz czerwony”; „W jadłospisie twórczo rozwinięte hasło 'Czy się stoi, czy się leży kufel piwa się należy!'”. Niektórzy politycy z kolei twittują tak często, że aż można się zastanawiać, kiedy starcza im czasu na pracę. Odnoszę wrażenie, że polscy politycy chcą być jak Barack Obama, który pierwszą swoją kampanię wygrał w dużej mierze dzięki mediom społecznościowym. To była jednak kampania wyborcza. Po drugie Polska to nie Stany Zjednoczone.

Czyli na razie nie muszę się martwić, że uruchamiając YouTube w poszukiwaniu swojej ulubionej muzyki trafię filmową relację z wyprowadzania przez Donalda Tuska psa na spacer?

- Na razie nie. Ale poczekajmy, co będzie za dwa lata (śmiech).

Rozmawiała Anna Kalocińska, Wirtualna Polska

>>>>

Widzicie jak to wszystko jedzie na oszustwie .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:26, 02 Lut 2013    Temat postu:

Zobacz, ile zarabiają ludzie władzy w Polsce

Pensje, premie, nagrody, ryczałty. I jeszcze fuchy w radach nadzorczych. Roczne zarobki niektórych dygnitarzy sięgają nieraz ćwierć miliona złotych. Taka jest polska rzeczywistość - w Warszawie i na prowincji, gdzie władzy mało kto patrzy na ręce.

Rekordziści mogą wyciągnąć na państwowych posadach nawet 20 tys. zł miesięcznie. A jednak narzekają! Skarżą się, że na Zachodzie zarabia się dużo więcej. Jednak gdy weźmie się pod uwagę średnie zarobki w poszczególnych krajach i porówna je z zarobkami polityków, to ci z Polski wypadają naprawdę dobrze. Polski poseł dostaje 280 procent średniej krajowej, francuski - 180 proc. tej kwoty, a w Szwajcarii nawet mniej niż średnia krajowa.

Syf w PKP. Ale zarobki po 30 tys. zł

A posłowie - wbrew pozorom - nie są najlepiej zarabiającymi ludźmi władzy. Potrafią ich prześcignąć nawet prowincjonalni radni, jeśli byli tak obrotni, by załapać się do paru rad nadzorczych samorządowych spółek. Zobacz listę "Faktu" .

Zobacz, ile zarabiają ludzie władzy w Polsce

Marek Cieślak, pierwszy zastępca prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej - 13 645 zł

....

Prosz prosz .Kogo ja tu widze ! A ku ku !

Stanisława Kozłowska, skarbnik miejski w Białymstoku - 13 971 zł

....

Jak na biedna sciane wschodnia perwersja .

Donald Tusk, Prezes Rady Ministrów - 16 600 zł

....

Przy nich Donio nie szokuje .

Jarosław Dworzański, marszałek województwa podlaskiego - 16 760

....

Znowu sciana wschodnia .

Stanisław Żelichowski, poseł PSL, pobiera też emeryturę - 17 500 zł

....

A skad taka zdobyl ? Ja tez chce ! Nie wyglada na wycienczonego praca zawodowa .

Marian Janicki, generał, szef Biura Ochrony Rządu - 17 718

....

Wiecej niz premier . Ciekawa siatka plac .

Henryk Jerzyk, radny SLD w szczecinie i wicedyrektor Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania - 18 000

....

Cwany komuszek oczyszcza miasto z kasy ...

Bronisław Komorowski - 20 000 zł

...

Bronek niby glowa panstwa ...

Monika Krzepkowska, radna dzielnicy Ursynów z PO i dyrektor generalny gabinetu marszałka Sejmu - 21 000 zł

....

Warsiawscy radni to zwykla bandierka
Coby tu ukrasc kazdy tylko zerka...

Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku - 22 600

....

I sciana wschodnia . Najbiedniejsze regiony najbardziej sa grabione . Trzeci swiat .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 23:41, 11 Lut 2013    Temat postu:

Jarosław Kaczyński i Donald Tusk na emeryturę

61 proc. Polaków uważa, że lider PiS powinien odejść z polityki. Połowa badanych chce tego od szefa PO - wynika z sondażu, który przeprowadziła Homo Homini dla "Rzeczpospolitej", 8–9 lutego na grupie 1076 dorosłych Polaków.

Od siedmiu lat Donald Tusk i Jarosław Kaczyński dominują na naszej scenie politycznej. Obaj zyskali miano polityków autorytarnych, którzy silną ręką sprawują rządy w swoich partiach. Obaj uważają, że lepiej mieć partię mniejszą i podporządkowaną.

W opinii większości Polaków nadszedł już czas, by obaj ci politycy ustąpili miejsca komu innemu. Wśród osób aktywnych, które deklarują uczestnictwo w wyborach, uważa tak aż 64 proc. Odejścia Kaczyńskiego życzą sobie przede wszystkim wyborcy innych partii, ale wśród sympatyków PiS 19 proc. jest za polityczną emeryturą dla aktualnego lidera.

Z kolei Donalda Tuska na tzw. zieloną trawkę wysłałoby 50 proc. Polaków. Wśród wyborców PO 17 proc. życzyłoby sobie zejścia ze sceny politycznej lidera tej partii.

– Ta niechęć do dwóch głównych liderów jest efektem dominujących w naszej polityce negatywnych emocji – uważa Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Politolog dodaje jednak, że poziom negatywnych emocji wobec Kaczyńskiego osiągnął już górny pułap. Natomiast inaczej rzecz się ma z Tuskiem. Negatywne emocje wobec premiera będą się nasilały - ocenia Chwedoruk.

...

Ludzie sa nimi coraz bardziej zmeczeni .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:31, 14 Lut 2013    Temat postu:

Paweł Kukiz wyda płytę, żeby "politycy zobaczyli, co znaczy gniew ludu"


Billboardy, płyta-cegiełka z nagraniami zespołów, które są poza oficjalnym obiegiem, spoty w telewizji - to, jak mówi Onetowi lider "Zmielonych" Paweł Kukiz, część planu na najbliższe miesiące

"Zmieleni", ruch zainicjowany przez muzyka Pawła Kukiza, odsłonił już w Krakowie pierwszy billboard w ramach akcji na rzecz wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych (JOW) w Polsce. Teraz wokalista chce wydać płytę-cegiełkę, z której sprzedaży będą finansowane dalsze działania "Zmielonych".

Koszt wywieszenia billboardu nie jest wielki - ok. 2 tys. zł. A znalazł się na nim - obok zdjęcia Pawła Kukiza - napis "Chcemy posłów odpowiedzialnych przed wyborcami".

Sygnał wysłali też związkowcy, a to ważne, bo Paweł Kukiz bardzo liczy na wsparcie NSZZ "Solidarność". Na dowód tego, że poparcie to jest bardzo możliwe, wskazuje wypowiedź przewodniczącego "S" Piotra Dudy w TVP1, że "trzeba stanąć na czele wszystkich niezadowolonych" i rozgonić elity polityczne, które od 1989 r. obiecują wprowadzenie JOW-ów i likwidację Senatu, ale kolejne rządu nie dotrzymują w tych sprawach danego słowa.

- Projekt, który przygotowuje pan Paweł Kukiz ws. JOW-ów prawdopodobnie wesprze "Solidarność". Będziemy na ten temat rozmawiać na Komisji Krajowej, bo to jest patent na rozwiązanie partiokracji - stwierdził Duda. Podkreślając, że celem jest przywrócenie demokracji.

Lider "Zmielonych" uznaje te słowa Piotra Dudy za bardzo istotne.

- Jeśli "Solidarność" na Komisji Krajowej poprzez postulat zmiany ordynacji na większościową (JOW-y), to będzie to wielka rzecz - ocenia Kukiz w rozmowie z Onetem. Muzyk dodaje, że "Solidarność" ma kluczowe znaczenie, bo "ktoś musi te podpisy (pod wnioskiem o referendum ws. zmian konstytucji - przyp. red.) nie tylko zebrać, ale i zanieść w takiej sile, by wymusić na posłach rozpisanie referendum".

- Z własnej woli klany partyjne nie zmienią ordynacji ponieważ zburzy ona "Układ '89", który m.in. zapewnia im całkowity brak odpowiedzialności za niezgodne z interesem narodu działania i zaniechania. Jest takie powiedzenie: okazja czyni złodzieja. Taką okazją jest "konstytucja Kwaśniewskiego" z 1997 r., ordynacja proporcjonalna i mianowanie (zamiast wybieralności) sędziów. Czas to zmienić - podkreśla Paweł Kukiz.

Koszt krakowskiego billboardu jest jednak bardzo niewielki, dlatego też, by sfinansować kolejne działania (billboardy, spoty, etc.), "Zmieleni" chcą wydać i sprzedawać - we współpracy z Radiem Wnet - płytę-cegiełkę z nagraniami - jak mówi lider "Piersi" - zespołów, znajdujących się poza oficjalnym obiegiem. Wedle planów album będzie gotowy do końca marca, a prace nad nią cały czas trwają.

Co będzie finałem "Zmielonych"? Po zebraniu przynajmniej 500 tys. podpisów chcą iść pod Sejm. - Składamy podpisy i dajemy posłom miesiąc na wprowadzenie zmian lub rozpisanie referendum. Po tym miesiącu, jeśli po raz kolejny zlekceważą obywateli, politycy zobaczą, co znaczy gniew ludu - czytamy na Zmieleni.pl

"Zmieleni" wzięli się z tego, że Paweł Kukiz postanowił "odtworzyć" listę ok. 750 tys. podpisów, które w 2005 r. zebrała Platforma Obywatelska pod swoim projektem wprowadzenia JOW-ów, ale ich nie wprowadziła. Z kolei same kartki z podpisami zostały fizycznie zmielone.

...

Bardzo ciekawe . Na pewno to jest szczere .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:16, 22 Lut 2013    Temat postu:

Donio wybelkotal swoja moralna alfonsiość

- Jarosław Gowin po raz kolejny sformułował pogląd odmienny od mojego; będzie musiał dostosować się do reguł obowiązujących w PO i podejrzewam, że to zrobi - powiedział premier Donald Tusk, odnosząc się do kontrowersji w PO wokół związków partnerskich.

....

Zbrodnia . Poglad odmienny od Donia sformulowal !

Premier przyznał na konferencji prasowej w Sejmie, że minister sprawiedliwości podczas środowego spotkania "bardzo wyraźnie powiedział, że wszyscy odpowiadamy - także ja - (za to), że spór ideowy w PO jest sporem o dość wysokiej temperaturze".

....

To nie spor ideowy tylko o samczość alfa . Generalnie Gowin ma idee . Donio zadnych . Zatem nie ma starcia idei .

- Ja się nie zgadzam z tym poglądem - zaznaczył Tusk. - W każdej partii politycznej jak pojawia się jakaś różnica zdań i nie można zbudować kompromisu, to rozstrzyga zdanie przewodniczącego - powiedział. Dodał, że minister na pewno to zaakceptuje. - Okazałby się politykiem niedojrzałym, gdyby tego nie zaakceptował - ocenił Tusk.

....

Sa rzeczy gdzie nie ma kompromisu albo 0 albo 1 .

Premier zastrzegł jednak, że nie jest od tego, aby "stawiać komukolwiek ultimatum". Jak mówił, do tej pory cieszy się na tyle dużym zaufaniem ludzi PO, że mają zaufanie do jego rozstrzygnięć.

- Nazwijmy to zgodnie z prawdą, że nastąpiło rozstrzygnięcie, a nie jakieś ultimatum i to jest rozstrzygnięcie pozytywne z punktu widzenia środowisk zainteresowanych pozytywną ewolucją, jeśli chodzi o regulacje prawne (dot. związków partnerskich) - powiedział.

....

Odroznijcie teraz rozstrzygniecie od ultimatum .

Przekonywał, że idea opracowania jednego, umiarkowanego projektu ws. związków partnerskich "umożliwi wszystkim z bardziej konserwatywną wrażliwością uczestniczyć w pracach nad takim rozwiązaniem, ale nie blokować tego rozwiązania".

....

Nie ma kompromisu w tej kwestii . Bo nie ma kompromisu sensu z nonsensem . Jak ktos chce zwiazku to albo zawiera slub albo podpisuje kontrakt-umowe . Umowa nieformalna ktora jest a nikt jej nie podpisywal to pomysl psycholi .

- Żaden polityk w PO nie będzie z powodu debaty czy dyskusji na temat jakiejś ustawy narażał na szwank Platformy jako całości. Nikomu już to więcej do głowy nie przyjdzie, takie mam dojmujące wrażenie po dzisiejszych także spotkaniach - oświadczył premier.

....

To nie jest ,,jakas" ustawa ośle tylko fundamentalne rozpieprzanie rodziny w sposob bolszewicki . To Lenin pierwszy wprowadzil ,,zwiazki". Dla Donia to ,,jakas" ustawka . Sam sie zdradzil . Tak mu na niej zalezy ...

Odnosząc się do wypowiedzi Johna Godsona o tym, że "czuje się postawiony pod ścianą" w kontekście związków partnerskich, Tusk odpowiedział: "poseł Godson używa czasami hiperbol, metafor, czy przesadnego języka, ale nasze relacje osobiste są naprawdę bardzo dobre".

....

Belkot . Co maja relacje osobiste do ustaw ???

- Nie mam nawet najmniejszego poczucia, żeby poseł Godson czuł się dyskomfortowo w Platformie, dzisiaj mogę chyba nawet powiedzieć, że intencją posła Godsona jest współpracować jak najbliżej ze mną i jak najdłużej - powiedział Tusk.

...

Pos. Godson ma takie uczucie . Bo to jest jego nie Donia .

Powiedział też, że w PO nie jest kwestionowana zasada, że lider jest tylko jeden, więc nie musi tego nikomu powtarzać. - Zawsze uprzedzam koleżanki i kolegów, że jeśli komuś do głowy przyjdzie inny pomysł, to wtedy może pojawić się problem tak jak w każdej innej partii politycznej, ale nie mam poczucia, aby ten problem się w PO pojawił - zaznaczył.

....

Znowu kretyn sie zdradzil ze chodzi o to kto jest samcem alfa a nie o jakies tam zwiazki .

- W PO powstał spór w czasie głosowania nad związkami partnerskimi. Zwróciłem uwagę koleżankom i kolegom, że niektóre komentarze nie zawsze były właściwe - mówił premier po spotkaniu z klubem PO.

...

Tak wystapienie Donia przeciw Gowinowi bylo oblesne .

Rzecznik rządu Paweł Graś mówił w środę, że "tam, gdzie kończy się lojalność wobec partii, a zaczyna się jawna działalność frakcyjna, to tam powinno zapalić się już nie tylko żółte, ale i czerwone światło".

....

Partiotyzm . Lojalnoscia nazywaja mafijnosc . Lojalnym to trzeba byc wobec Boga .

Dopytywany - w kontekście związków partnerskich - o Jarosława Gowina, który uważany jest za "patrona" konserwatywnej grupy w PO, Graś powiedział: "Gowin jest jednym z kilkuset członków klubu. (...) Naprawdę świat nie kręci się wokół, i cały wszechświat, wokół Jarosława Gowina. Ja bardzo cenię i szanuję jego poglądy, ale są w Polsce ważniejsze rzeczy, są w Platformie ważniejsze problemy do rozwiązania niż nieustanne kręcenie kulą ziemską wokół Jarosława Gowina".

...

Becwal . Koles zupelnie nie kuma o co chodzi . Mysli ze o Gowina . Bo ze komus moze chodzic o kraj to juz kurzy mozdzek nie pojmuje . Sadzi po sobie . Grasiowi chodzi o to zeby krecilo sie wokol niego ... to wszystkim o to chodzi .
Nie widze sensu pozostawania w takim szambie . Co to daje ? Gowin umoczyl sie w brudach typu Lizbona . Pakt fiskalny . I co w zamian .NIC !
Niech Donio zostanie z Grasiami z Grupinskimi ktorzy chca miec Grodzka w partii i jednoczesnie Godsona . Kretyni nie wiadomo skad wytrzasnieci . Niech Donio rzundzi z takimi .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 15:07, 24 Lut 2013    Temat postu:

Donald Tusk postanowił rozprawić się z Jarosławem Gowinem

W Trójmieście odbyła się narada w wąskim gronie najbliższych współpracowników premiera. Wtedy właśnie zapadła decyzja o przyjęciu tej strategii.

Jej pomysłodawcy zdają sobie sprawę, że oznacza ona wojnę z Jarosławem Gowinem. W PO mówi się więc o "otorbianiu" ministra sprawiedliwości. O co chodzi? - Tusk z jednej strony czołga zdeklarowanych gowinowców (Jacek Żalek, John Godson), z drugiej - buduje wewnątrz partii alternatywę dla mniej ortodoksyjnych konserwatystów. Ci, którzy nie chcą za Gowina umierać, mają mieć poczucie, że jest dla nich miejsce. Dlatego nad projektem o związkach partnerskich mają pracować poseł Artur Dunin (już łagodzi poprzednią wersję ustawy) i Elżbieta Achinger z Krakowa, z konserwatywnego skrzydła.

Kolejnym przejawem tego zjawiska jest zaproszenie w ostatni piątek do marszałek Sejmu Ewy Kopacz wszystkich tych, którzy głosowali za odrzuceniem projektów ustaw o związkach partnerskich. Na spotkaniu, na którym był sam Tusk zabrakło Jarosława Gowina.

...

Takie sa problemy tej holoty w srodku zapasci kraju do ktorej doprowadzili . Kazdy z tych gosci to cuchnace plugawe szambo . Ale na takich glosowaliscie to macie . Taka swolocz wpychacie do Sejmu z wszystkich tych ,,partii" .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:40, 26 Lut 2013    Temat postu:

Jacek Gądek | Onet
Prof. Kik: Jarosław Kaczyński strzela ślepakami

- Jarosław Kaczyński jadąc do rolników nie ma im nic do powiedzenia i zaproponowania. Może tylko straszyć. Prezes PiS nie ma amunicji i strzela ślepakami - tak politolog prof. Kazimierz Kik ocenia plan Jarosława Kaczyńskiego, by objechać Polskę - w szczególności wsie i małe miasta. Co ciekawe, w teren ma też, równolegle, ruszyć premier Donald Tusk.

Tezę o "strzelaniu ślepakami" politolog uzasadnia tym, że prezes Prawa i Sprawiedliwości nie jest władny podejmować żadnych decyzji ws. pieniędzy z Unii Europejskiej, a ich dotyczyć mają planowane przez partię J. Kaczyńskiego spotkania.

Od połowy marca prezes PiS rusza z objazdem po Polsce; w dużej mierze będzie się spotykał z mieszkańcami wsi i małych miast.

- Obaj liderzy (Kaczyński i Tusk - red.) przyjęli taki sam pomysł, tylko jeden będzie się chwalił, że wywalczył pieniądze dla Polski, a drugi będzie mówił, że ten pierwszy sponiewierał wieś. Mówiąc pół żartem, pół serio być może Jarosław Kaczyński po drodze spotka się z Donaldem Tuskiem - przewiduje Kik.

Bo, co zastanawiające, również premier Donald Tusk zapowiedział, że w najbliższym czasie pojedzie w teren, by prowadzić szerokie konsultacje ws. wykorzystania pieniędzy z budżetu unijnego na lata 2014-20. - Zamierzam się w nie osobiście zaangażować. W najbliższych miesiącach ruszam w Polskę - mówił na początku lutego.

W ocenie prof. Kazimierza Kika tournee Jarosława Kaczyńskiego będzie "bezproduktywne", a do tego odbywać się będzie w "warunkach niepowodzenia politycznego".

Dlaczego? Jak uzasadnia politolog, objazd ma się odbywać tuż po spodziewanej klęsce PiS w głosowaniu nad wnioskiem o konstruktywne wotum nieufności (a więc powołaniem rządu prof. Piotra Glińskiego - termin: 6, 7 albo 8 marca).

A po drugie - wyjaśnia rozmówca Onetu - to Tusk rzeczywiście przywozi pieniądze, a do "rolników przemawia to, co trafia do ich kieszeni"; z kolei Kaczyński będzie jedynie krytykował szefa rządu.

Jaki zatem będzie efekt objazdu J. Kaczyńskiego? - Prezes PiS spotka się ze swoimi ludźmi i swoim elektoratem, który utwierdzi w przekonaniach - odpowiada prof. Kik, dodając, że inicjatywa PiS może wywołać reakcję PSL, które poczuje się zagrożone.

Po co więc to tournee? - Zamysłem Jarosława Kaczyńskiego jest próba zminimalizowania strat, jakie PiS poniesie w wyniku objazdu Donalda Tuska. Prezes PiS postępuje zgodnie z zasadą, że w polityce nie ma nic gorszego od bezruchu i oddania inicjatywy przeciwnikowi. To jedyny taktyczny powód tego objazdu - podkreśla prof. Kik.

Akcja z objazdem Polski przez prezesa PiS jest podobna do tych z minionych lat. W jej ramach, głównie w weekendy, politycy PiS i prezes Kaczyński odbywali po kilkaset spotkań we wszystkich województwach w ciągu kilku miesięcy. Różnica w tym roku będzie jedna - priorytetem mają być małe miejscowości.

Kaczyński i politycy PiS będą mówili o ciężkiej sytuacji na wsi, będą krytykować wynegocjowany przez rząd budżet UE na lata 2014-20 i niewystarczające środki na rolnictwo i rozwój wsi, a także niekontrolowany - zdaniem PiS - proceder sprzedaży polskiej ziemi obcokrajowcom.

....

Dwoch oblesnych dziadygow z gory przewidywalnych . O wdzieku Brezniewa . Kiedy wyborcy ich wypieprza ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:11, 28 Lut 2013    Temat postu:

Zapadnie decyzja ws. Gowina.

Po informacji Pawła Grasia dotyczącej tego, że Donald Tusk ma w poniedziałek podjąć decyzję ws. ws. obecności ministra Gowina w rządzie, w internecie pojawiła się fala komentarzy. Trudno znaleźć wśród nich taki, który pozytywnie ocenia decyzję premiera. Głos zabrał nawet sam zainteresowany Jarosław Gowin.

"I don't like Mondays". "Minister decyzję już zna?"

Jarosław Gowin napisał na Twitterze jedno zdanie. "I don't like Mondays" (nie lubię poniedziałków - red.) - brzmiała odpowiedź skierowana do Pawła Grasia, który napisał na Twitterze, że w poniedziałek zapadnie decyzja Donalda Tuska ws. przyszłości Jarosława Gowina.

"Ale za to niedziela, ale za to niedziela, niedziela będzie dla nas" - odpowiedział mu Marek Migalski (PJN). "Pan minister decyzję premiera już zna? Skoro na takie żarty sobie pozwala" - napisała na Twitterze Arleta Zalewska, dziennikarka TVN24.

"Drżyjcie, za parę dni obwieszczę, czy przeżyjecie"

"Jak bardzo trzeba lubić upajanie się władzą, żeby kolejny raz zaserwować spektakl pt. »Drżyjcie, za parę dni obwieszczę, czy przeżyjecie«" - napisał na Twitterze Konrad Piasecki, dziennikarz TVN24 i RMF FM.

W dalszych wpisach kontynuował: "...ten cudowny moment, gdy całe Koloseum patrzy na ciebie, a ty wyciągasz rękę i możesz w pokazać palcem górę lub dół". "Rozciągnięty na 4 dni" - dodał.

....

Tak to sa te rozkosze NeronoHerodow dawane im przez diabla aby ich wciagnac do piekla .

"Ech... Ten urok sytuacji, gdy kolejny raz mówi się zarządowi swej partii - wasze zdanie mnie mało interesuje, czekajcie chłopcy na moje decyzje" - podkreślił.

"A za co właściwie Jarosław Gowin ma wylecieć?"

...

Za nic .

Kamila Biedrzycka napisała: "jeśli jeszcze raz usłyszę od premiera lub kogokolwiek z PO, że »krzywdę ministrom robią dziennikarze« to umrę ze śmiechu i niedowierzania". Dziennikarka TVP dodała, że "wodzowie zmieniali się w intrygantów, tak się zaczął upadek Cesarstwa Rzymskiego". "Niektórzy historycy powinni chyba sobie o tym przypomnieć" - podkreśliła.

....

Na studia poszli tylko zeby nie isc do woja . Zamiast na wyklady skakali na piwko .

Publicysta "Rzeczpospolitej" Bartosz Marczuk zapytał ironicznie: "A za co właściwie Jarosław Gowin ma wylecieć?" Dziennikarz Michał Szułdrzyński dodał, że "PDT (premier Donald Tusk - red.) zostawia sobie to, co najlepsze, na deser".

"Przeczołgam, potrzymam w niepewności i napięciu"

"A teraz całkiem serio: w który poniedziałek PDT podejmie decyzję? Ten, następny, a może w lany poniedziałek go wyleje" - zapytał na Twitterze Pawła Grasia Michał Szułdrzyński.

Marek Migalski (PJN) napisał: "Kalisz nie został wyrzucony z SLD. Gowin z PO". "I to mają być newsy?" - zapytał. "Wydaje się, że jeśli Gowin chcę zachować twarz to musi podać się do dymisji. Trwa czołganie po bruku" - napisał na Twitterze dziennikarz Michał Majewski. I dodał: "Zrobię Ci Gowina". "Przeczołgam, potrzymam w niepewności i napięciu" - podkreślił.

"Dobry jest Tusk w tym czołganiu. Nadawałby się na prezesa Think Tanku" - dodał Majewski.

....

Tusk nie jest w niczym dobry . Tak jest dobry ze wkurzyl wszystkich .

Dziennikarka Polsat News skomentowała na Twitterze, że "nasza polityka składa się z zapowiedzi tego, co się zrobi". "Gowin czeka na poniedziałek, Kalisz na środę. Taka zabawa" - napisał. "A gdyby tak zamiast opowiadać, co się kiedy zrobi, zaczęło się po prostu robić? Wiem, nie byłoby takiego funu..." - skomentowała.

....

Istotnie Gowin stal sie obiektem chamskiej agresji Donia i nikt nie rozumie za co . Kompleksy . Ot co .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 22:19, 04 Mar 2013    Temat postu:

,,Spisek lekarzy" - ostatni zbrodniczy pomysł Józefa Stalina

13 stycznia 1953 roku gazeta "Prawda" podała informację o wykryciu "spisku lekarzy", planujących zamordowanie przywódców sowieckiej partii i państwa. Tzw. spisek lekarzy kremlowskich - część z nich pracowała w Klinice Kremlowskiej - był ostatnim ze zbrodniczych pomysłów Józefa Stalina.

Komunikat z 13 stycznia 1953 roku oskarżał kilkunastu lekarzy z tytułami profesorskimi ("Morderców w białych kitlach"), wśród których większość stanowili Żydzi, o celowe doprowadzenie do śmierci, poprzez zastosowanie niewłaściwych metod leczenia, wysokich dygnitarzy partyjnych: Żdanowa i Szczerbakowa oraz o usiłowanie zabójstwa wysokich oficerów Armii Radzieckiej.

Lekarze byli też oskarżani o planowanie zamordowania czołowych przywódców partii i państwa. Miała to zlecić żydowska organizacja "Joint". Zarzucano lekarzom także szpiegostwo na rzecz państw imperialistycznych.

Chorobliwe podejrzenia

Sprawa lekarzy miała podtekst antysemicki. Była kolejną akcją wymierzoną w społeczność żydowską w Związku Sowieckim. W 1948 roku rozpoczęła się walka z "kosmopolityzmem" w kulturze. Celem ataku byli krytycy sztuki i artyści pochodzenia żydowskiego. W tym samym roku rozwiązany został Żydowski Komitet Antyfaszystowski. Jego członkowie zostali oskarżeni o próbę oderwania Krymu od ZSRR (proponowali stworzyć tam żydowski okręg autonomiczny) i współpracę w tym celu ze Stanami Zjednoczonymi. Stalin polecił skrytobójczo zamordować w 1948 roku szefa ŻKA - aktora Salomona Michoelsa. W procesie żydowskich działaczy komitetu w 1952 r. zapadły wyroki śmierci.

Jak pisze Arno Lustiger w książce "Czerwona Księga. Stalin i Żydzi" sprawa lekarzy narodziła się w umyśle Stalina być może wtedy, gdy jego osobisty lekarz Winogradow zalecił mu w celu ratowania zrujnowanego zdrowia całkowite wycofanie się z polityki. Stalin uznał to za próbę odsunięcia go od władzy.

"Jak ślepe kocięta"

W 1951 roku Ministerstwo Bezpieczeństwa Państwowego otrzymało dyrektywę Komitetu Centralnego partii, by wykryć istniejącą wśród lekarzy grupę lekarzy działającą na szkodę najważniejszych przywódców partyjnych i państwowych. Wśród aresztowanych lekarzy znaleźli się m.in. dwaj byli dyrektorzy Kliniki Kremlowskiej: Busałow i Jegorow a także Winogradow.

Jak wyjaśniał były szef MBP Ignatiew, brak dowodów na potwierdzenie z góry założonego oskarżenia wywołał ataki złości i groźby ze strony Stalina, który zażądał bicia aresztowanych. "Niewykonanie poleceń towarzysza Stalina uważałem za rzecz niemożliwą" - pisał Ignatiew (jego raport opublikowano w książce Nikity Pietrowa "Psy Stalina"). Stalin niemal codziennie pytał się o przebieg śledztwa i krytykował opieszałość śledczych, zarzucając im brak zaangażowania.

Chruszczow w tzw. tajnym referacie wygłoszonym na XX zjeździe KPZR w 1956 roku mówił, że Stalin nawiązując do toczącego się śledztwa przeciw lekarzom powiedział swoim najbliższym współpracownikom: "Jesteście jak ślepe kocięta. Co się stanie gdy mnie zabraknie? Kraj zginie, bo nie potraficie rozpoznać wroga".

Scenariusz procesu

W montowanym przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Państwowego oskarżeniu lekarzy ważną rolę odegrało doniesienie lekarki Lidii Timaszuk z Kliniki Kremlowskiej. Timaszuk oskarżyła m.in. profesorów Winogradowa i Etingera o stosowanie niewłaściwych metod leczenia Żdanowa. Jak pisze Lustiger, rzeczywiście mieli oni przeoczyć symptomy zawału serca u Żdanowa.

Etinger zmarł w więzieniu. Pod wpływem brutalnego śledztwa dwaj lekarze Wowsi i Kogan "przyznali się" do planów zabicia Stalina, Berii i Malenkowa.

Profesor Paweł Wieczorkiewicz w "Historii Rosji" (współautor: Ludwik Bazylow) przytaczał pogląd, że władze sowieckie przygotowały następujący scenariusz: proces lekarzy, kary śmierci i publiczna egzekucja na placu Czerwonym. Wzburzeni mieszkańcy miast mieli dokonać pogromów Żydów. Planowano, że grupa wybranych żydowskich intelektualistów wyśle do Stalina list z prośbą o wzięcie Żydów pod ochronę. Odpowiedzią miało być wywiezienie Żydów z miast. Przygotowano już dla nich baraki w łagrach.

Nie ma jednak - jak stwierdza Arno Lustiger - przekonywujących dowodów na to, że był przygotowywany taki scenariusz.

Była natomiast, po komunikacie w spawie "Morderców w fartuchach", kampania antysemicka.

Śmierć Stalina przerwała śledztwo w sprawie lekarzy i przygotowania do ich procesu.

Komunikat MSW ZSRR z 4 kwietnia 1953 stwierdzał, że aresztowanie lekarzy nastąpiło na postawie fałszywych oskarżeń, bez podstawy prawnej a zeznania potwierdzające akt oskarżenia wydobyto z uwięzionych pomocą bezprawnych metod śledztwa.

....

Jak widac obledne sekty i paranoidalna spiskologia ida w parze . I nie tylko w komunie . Komunizm doprowadza jednak wszystko do wymiarow monstrualnych .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:35, 05 Mar 2013    Temat postu:

"Rzeczpospolita": Rząd klęka przed górnikami


Gabinet Donalda Tuska rezygnuje z reformy emerytur górników. A związki chcą jeszcze więcej przywilejów - ujawnia "Rzeczpospolita".

Rząd spotka się z Międzyzakładowym Komitetem Protestacyjno-Strajkowym, który reprezentuje związkowców ze Śląska. Temat rozmów: m.in. emerytury.

Nie będzie jednak mowy o reformie hojnego systemu górników, co obiecał w expose premier, ale o kolejnych przywilejach. Związkowcy żądają m.in. zwiększenia liczby osób uprawnionych do emerytur pomostowych.

Jak ustaliła "Rzeczpospolita", powodem eskalacji żądań jest cicha akceptacja rządu, by w górniczych emeryturach nic nie zmieniać. I to mimo iż kosztują one netto (składki wpłacane do ZUS minus wypłacone świadczenia) 6,5 mld zł rocznie i są wyliczane na specjalnych zasadach.

W grudniu 2012 r. Ministerstwo Gospodarki wysłało do zarządów kopalń projekt ustawy, z którego wynikało, że rząd przymierza się do wygaszania od 2017 r. odrębnego systemu emerytalnego i ograniczenia już od 2014 r. górniczych przywilejów.

Dzięki interwencji związków zawodowych, projekt upadł. Brak zmian i spełnienie dodatkowych żądań oznacza, że będziemy musieli więcej dopłacać do dziurawego ZUS (w tym roku do 49 mld zł), nie ma też szans na niższe podatki.

...

Nie bedziemy klekac przed ksiedzem bo nie przywali kilofem po łbie a gornik moze . To przed nim klekamy . Tak wygladaja zonty prymitywnych chamow rozumiejacych tylko jezyk sily .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:37, 31 Mar 2013    Temat postu:

"Talib", "Belmondo" i "Proboszcz". Oto ksywki polskich polityków

Talib, Belmondo, Ptaszyna, Giuliani, Halikidiki i... Proboszcz - to tylko niektóre "ksywy" jakich używają między sobą polscy politycy. Są jeszcze pseudonimy, o których lepiej głośno nie mówić, a także te, które rozumieją jedynie dziennikarze. Przekonajcie się, jak nazywani są polscy politycy .

...

,,Politycy" . Od razu widac ze to swiat przestepczy po ksywach .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:08, 26 Kwi 2013    Temat postu:

Małgorzata Kidawa-Błońska: poza PO Jarosław Gowin zniknie

- Nad ministrem (Jarosławem) Gowinem zawisły czarne chmury, na które sobie sam zapracował - mówi Małgorzata Kidawa-Błońska, posłanka PO, w rozmowie z "Polska The Times".

Premier Donald Tusk w poniedziałek ma rozstrzygnąć o losie ministra sprawiedliwości. Kidawa-Błońska nie wie, jaką decyzję podejmie premier. - To nie jest splot nieszczęśliwych sytuacji. Sam sobie zaszkodził - oceniła posłanka PO ostatnie wypowiedzi oraz tłumaczenia ministra.

Kidawa-Błońska nie jest pewna, dlaczego Gowin popełnia błędy. Wskazuje, że mogą to być "raczej dążenia do tego, żeby pokazać swoje poglądy, wyróżnić się na tle Platformy". - Wartość ministra Gowina jest tylko wtedy, gdy jest w Platformie. Jeśli będzie poza nią - zniknie - uważa posłanka PO.

>>>>

Typowa mentalnosc p osłów . Nie ,,zaszkodzic" sobie i nie zniknac z sejmu . Zniszczyc sumienie i wyladowac w piekle zadna szkoda . Nie dziwcie sie ze jest zle jak wybieracie gosci bez sumienia ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 15, 16, 17  Następny
Strona 3 z 17

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy