Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 17:06, 14 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
No to widzicie co jest grane ...
Pamietamy gdy Dorn glupio palnal ze lekarze w kamasze czyli do wojska przymusowo (taki PRLowski zargon nieznany mlodym ) .
Jak wtedy Agora sie oburzyla i jej kamraci sie oburzyli . Jakie to naruszenie godnosci lekarzy ktorzy sa przeciez pelni godnosci i dostojenstwa . Jakie pomiatanie . Ilez autorytetow moralnachy dawaalo wyklady etyki .
Jak to trafnie podsumowaano ze Jaroslaw skloca rozne grupy spoleczne ze soba jak tworzy atmosfere strachu ...
Oczywiscie nikt normalny nie powie ze tak nie bylo bo tak bylo . Takie byly podle kalkulacje Jaroslawa .
Wtedy nic nie widzieli i nie slyszeli ,,dziennikarze kaczystowscy'' . la nich to bylo ,,normlane'' rzadzenie i normalny rzad ,, nieslusznie atakowany''...
Ale teraz Tuski robia dokladnie to samo . Sklocic lekarzy z ludzmi ludzi z aptekarzami aptekarzy z lekarzami . Nalozyc kary zastraszyc .
I co ? I teraz nagle to nie jest naruszenie godnosci lekarzy !
Altorytety nie maja nic do powiedzenia . Nie ma zagrozenia demokracji .
Zamiast tego slyszymy jak lekarze sa zagrozeniem dla ludzi z ktorych zyciem igraja jak sa na uslugach koncernow . Aptekarze tez sa na uslugach i tez sa zagrozeniem .
I to jest wlasnie świńks !
Ale przeciez Agora nie bedzie podcinac galezi na ktorej siedzi ! Iluz czlonkow rodzin i znajomkow znalazlo zatrudnienie w urzedach Tuska iluz w zd-radzieckiej dyplomacji . To teraz nie beda sie narazac na wyrzucenie . To daltego taka cisza .
Z kolei oburzeni sa ,,dziennikarze smolenscy'' nagle zaczeli widzic zagrozenia ktorych nie widzieli gdy byl Jaroslaw . Ale nic dziwnego wtedy oni dostawali progarmy w mediach ich rozdziny i znajomkowie zatudnienie ...
I tak tak to wyglada . Dwie bandy rownie obrzydliwe szarpia sie o stolki niszczac Polske . Gotowi sa na kazde klamstwo byle miec korzysc . Dorabiaja oczywiscie jakas ideologie do zwyklej chciwosci ale jest to zalosne .
Tak wyglada partyjniactwo ...
A oczywiscie jesli chodzi o sytuacje to tuskowcy przerabiaja to samo co pisowcy tylko dluzej . Najpierw rzady imbecyli i same kleski . Pozniej sklocanie ludzi i grozenie . Ostatnim etapem jest porzucenie wladzy bo beda mieli ,,dość'' tego wszystkiego jak swego czasu Jaroslaw .
Tak wyglada cykl pt. idioci u wladzy .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 15:29, 16 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Rostkowska sie kompromituje :
Kluzik-Rostkowska: to czarna legenda PO, a nie opis faktów
Jej zdaniem Platforma łączy różne światopoglądy, co uważa ona za wartość. - Generalnie podział Platformy na zwalczające się, personalne frakcje jest czarną legendą, a nie opisem stanu faktycznego - powiedziała. - Problemem polskiej polityki nie jest zróżnicowanie światopoglądowe w PO, tylko emocjonalne rozedrganie zarówno po prawej, i jak i po lewej stronie sceny politycznej.
>>>>
PO ma jeden ,,swiatopoglad'' stołkowo-żłobowy . Kupą łatwiej zdobyć stołek niż samemu . Więc jesteśmy w kupie . Taki ich swiatopoglad .
Jedyną racjonalną opozycją jest Leszek Miller – przekonywała w wywiadzie Joanna Kluzik-Rostkowska, posłanka PO.
>>>>
No tak racjonalizm Millera widzielismy podczas jego ,,rządów'' zakonczonych racjonalnie zdaniem ,,lub czasopisma''...
Itp. itd. nie ma sensu dalej cytowac tego belkotu .
Rzecz jsna Miller byl od zawsze zakochany w Tusku . Potwory sie przyciagaja widzimy zatem ze i PO go lubi . Szkoda tylko ze wobec tego sie nie zjednocza zamiast udawac odrebne partie no ale to sa oszusci .
Widzimy w jak pozalowania godnym stanie jest Kluzk . Musi zachwalac ewidentny klozet . Bo taki ,,uklad''...
Ale sama wybrala . Sam czlowiek decyduje co wazniejsze zasady czy stolki . I nawet chec udowodnienia Jaroslawowi ze ,,i tak bez niego dostane sie do sejmu'' tego nie tlumaczy . Raczej zrobila prezesowi frajde robiac z siebie zdrajczynie a teraz sie kompromitujac . Lepiej byloby zachowac godnosc rezygnujac ze stolka .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 15:10, 20 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Ludzie władzy mają się za wyższych
Doświadczanie władzy sprawia, że ludzie czują się wyżsi niż faktycznie są - wynika z badania Jack Goncalo z Industrial and Labor Relations na Cornell University i Michelle Duguid z Washington University.
-Shutterstock"Choć wiele badań wykazało, że ludzie fizycznie okazali częściej zdobywają władzę, teraz okazuje się też, że osoby posiadające władzę mogą się czuć wyższymi, niż są w rzeczywistości" - piszą Goncalo i Duguid w "Psychological Science". I tak kobieta mierząca 163 cm może faktycznie, we własnych oczach, "skoczyć" jeszcze 3 - 5 cm, kiedy wyraźnie odczuwa, że ma władzę. Innymi słowy doświadczenie fizyczne, które towarzyszy odczuciu posiadania władzy, istnieje naprawdę - twierdzą badacze, którzy istnienie związku pomiędzy poczuciem władzy i postrzeganiem własnego wzrostu potwierdzili w trzech eksperymentach, przeprowadzonych na 266 Amerykanach obu płci.
Używając różnych metod, które pozwoliły badanym wejść w skórę ludzi przy władzy - oraz ocenić, ile "dają sobie" wtedy centymetrów (np. przypisując swój wzrost różnym awatarom z gier wideo) - naukowcy cytowani przez serwis ScienceDaily stwierdzili, że "ludzie dosłownie postrzegali siebie samych jako wyższych, kiedy zajmowali stanowisko związane z większą władzą".
Może właśnie dlatego Carl-Henric Svanberg, stojący na czele rady dyrektorów brytyjskiego koncernu paliwowego BP, kiedy mówił o ofiarach wycieku ropy w Zatoce Meksykańskiej, użył określenia "maluczcy?" - spekulują Goncalo i Duguid.
Zdaniem Goncalo wnioski z ich eksperymentów stanowią nowy punkt wyjścia do badań wzajemnych powiązań psychologicznego i fizycznego doświadczenia władzy. Dodał jednocześnie, że badanie prowokuje sporo pytań, np. czy niscy ludzie starają się osiągnąć władzę, wywyższając się fizycznie ponad innych? Czy można "wzmocnić" ludzi psychologicznie, przyznając im biuro na najwyższym piętrze budynku? I czy właśnie poczucie posiadania władzy sprawia, że przywódcy są mniej zdolni do odczuwania empatii i nawiązywania kontaktu z "maluczkimi", gdyż czują się od nich - dosłownie - wyżsi?
>>>>
Ba zeby tylko oni sami . Ale otoczenie dopatruje sie w nich cech gigantow . Ukladane sa wiersze przez wierszokletow sugerujace gigantyczne rozmiary . Ale co tam wzrost . Liczy sie moralnosc . A jak z takiego karła moralnego robia wzroc cnot to jest dopiero obrzydliwe !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 17:39, 22 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
B. dziennikarz "Gazety Wyborczej" w rządzie Tuska.
Konrad Niklewicz, który przez ostatnie miesiące był rzecznikiem polskiej prezydencji, będzie pełnił funkcję podsekretarza stanu w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego - poinformowało Centrum Informacyjne Rządu.
Niklewicz nową funkcję ma pełnić od 23 stycznia. Powołanie jest już podpisane przez premiera Donalda Tuska. Na Twitterze gratulacje Niklewiczowi złożył rzecznik rządu Paweł Graś.
Konrad Niklewicz pełnił funkcję rzecznika polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej; wcześniej przez 14 lat był dziennikarzem "Gazety Wyborczej". W latach 2005-2007 był jej korespondentem w Brukseli. Niklewicz jest absolwentem stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Warszawskim.
>>>>
No i teraz widzimy dlaczego Wyborczej jakos ,,nie wychodzi'' znalezienie jakiejkolwiek wady w Zóncie ... jointcie ??? Tuska ... Joint Tuska jest w porzo . mamy tutaj patologiczny zrost medialno palitykierski bo polityka to nie jest . Glowy problem jednak widze w tym ze wyborcza wystepuje w dwu rolach jako rzekomo obiektywne medium i jako banda czekajaca na stolki . A tego pogodzic sie nie da .
Oczywiscie mamy Gupola i to samo z PiSem no ale tamci nigdy nie bylo ogolnokrajowym medium tylko sekta i nikt normlany tak ich nie traktuje . A ci pozowali na iedroycia na druga ,,Kulture'' a zwykly smrod jak te wszystkie ohydne bandy ... I oczywiscie pro-Ue zawsze za zlem przeciw Polsce ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 0:08, 28 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
W Łodzi radni PO pilnują prezydent Zdanowską.
Polska Dziennik Łódzki
Radny Telatycki, który niedawno dostał propozycję pracy w miejskiej spółce stanął na czele komisji rewizyjnej Rady Miejskiej w Łodzi, czyli organu kontrolującego działania prezydenta miasta. W skład komisji rewizyjnej wchodzą radni PO. Prezydent Łodzi Hanna Zdanowska także jest z tej partii.
Niepisana zasada jest taka, że w komisji rewizyjnej powinni się znaleźć radni opozycyjni. I tak było w Łodzi. Do czasu. Po tym jak komisja rewizyjna uznała dwie skargi na działania władz miasta za zasadne, a Rada Miasta (głosami radnych z klubu PO) uznała je za niezasadne - z pracy w komisji zrezygnował jej przewodniczący Władysław Skwarka (SLD) oraz sześciu innych członków (z SLD, PiS i PO). Radni SLD i PiS zapowiedzieli, że nie zgłoszą ponownie swoich kandydatur do komisji.
Rezygnacja przewodniczącego Skwarki została przyjęta przez radę na środowej sesji. Zaś na nowego szefa komisji zgłoszono Czesława Telatyckiego (niezrzeszony, wykluczony z PiS, po tym jak zagłosował za likwidacją łódzkich szkół, czyli tak jak radni rządzącej PO).
- Czy to prawda, że dostał pan propozycję pracy w jednej ze spółek miejskich w zamian za zgodę na kandydowanie? - zapytał na sesji Telatyckiego radny Jarosław Berger (SLD).
- Tak, dostałem propozycję, ale jakiś czas temu i nie ma to nic wspólnego z moją pracą radnego - tłumaczył radny Telatycki.
W rozmowie z mediami dodał, że propozycję pracy w Grupowej Oczyszczalni Ścieków dostał w listopadzie 2011 roku. Zaś w czwartek przysłał oświadczenie, w którym poinformował, że z tej propozycji pracy nie skorzysta. "Nie pójdę w ślady radnego Bergera, dla którego utworzono (...) stanowisko w jednej z miejskich spółek" - czytamy w oświadczeniu.
>>>>
No alleossohozzi ? PO sama sie kontroluje . Maja taka samakontrole ze sie sami kontroluja . Kontroluja i kontroluja to silniejsze od nich ! Jezd supa !
Przypomne ze Jonski i SLD pozbyli sie Kropiwnickiego a prezes Jar odstrzelil Tomaszwskiego Waszczykowskim . Po tych genialnych strategach wyplynelo co ? A co moze wyplynac z szamba ???
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 14:50, 13 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Ludzie z młodzieżówki PO zarabiają w gabinetach politycznych minisrtów. Nawet 8 tys.
"Gazeta Wyborcza": Mimo że PO obiecywała zmniejszyć administrację, gabinety polityczne ministrów wciąż są liczne. Pracują w nich głównie ludzie związani z młodzieżówką PO, zarabiając nawet po 8 tys. złotych miesięcznie. - Praktyka poszła w takim kierunku, że z ekspertów w gabinetach zrobiono "przydupasów" od kupowania biletów, zakupów czy ubierania koleżanki małżonki - komentuje były szew MSWiA Krzysztof Janik. Analogiczny problem dotyczy samorządów.
Pracownicy gabinetów zajmują się obsługą ministrów. Mają im doradzać, nadzorować przygotowanie dokumentów. Zdaniem cytowanych przez gazetę polityków są potrzebni, ale gabinety nie powinny być liczne. Tymczasem w gabinetach politycznych w MSW i resorcie cyfryzacji jest po siedem osób, w Ministerstwie Kultury – pięć. W samej kancelarii premiera jest 22 doradców i czterej asystenci polityczni. Wątpliwości budzi też fakt obsady osobowej. Większość z obecnie rządzących ministrów do swoich gabinetów politycznych powołała osoby bardzo młode, związane z młodzieżówką PO. Najmłodszy asystent ma 21 lat i pracuje dla ministra transportu Sławomira Nowaka. Szef gabinetu Bartosza Arłukowicza ma 25 lat, doradca Michała Boniego 29 lat, a szefowa gabinetu minister Joanny Muchy ma 27 lat.
Pensje szefów gabinetów politycznych to ok. 8 tys. złotych miesięcznie, natomiast członkowie gabinetów otrzymują przynajmniej 3 tys. złotych plus dodatki.
Gabinety tworzą także prezydenci miast, burmistrzowie, a nawet wójtowie, marszałkowie i starostowie. W 2008 roku wszystkie partie polityczne zapowiedziały zmianę przepisów, która ograniczyłaby ilość doradców w samorządach. Powstały trzy projekty ustaw autorstwa PiS, PO-PSL i SLD. Żaden do dzisiaj nie został uchwalony.
>>>
I znowu Agora . I kto to mowi . I w ogole o co chodzi ? Jak czlowiek idzie do PO to dla korzysci osobistych ... No to dostaja ... Czyz o cos poza tym chodzi ???
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 15:52, 17 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Mucha podpisała skandaliczne przepisy!.
To nie ja, to moi poprzednicy podpisali z Rafałem Kaplerem umowę - Joanna Mucha (36 l.) zwala winę za skandal z ponad półmilionową premią dla budowniczego Stadionu Narodowego na poprzednich ministrów.
Twierdzi, że to któryś z nich zapewnił bezwarunkowe nagrody. Tymczasem Mucha „Fucha” z miną niewiniątka robi dokładnie to samo! W styczniu wydała rozporządzenie dotyczące nagród rocznych dla szefów podległych jej jednostek, z którego wykreśliła zapis uzależniający przyznanie nagrody od osiągnięcia „dodatniego wyniku finansowego lub zmniejszenia straty”. A to znaczy, że nawet gdyby kierownicy pieniądze przehulali, to nagrody i tak by im wypłacono!
Oto dowód, że pieniądze podatnika znaczą dla władzy tyle co nic! W zeszłorocznym projekcie rozporządzenia o nagrodach rocznych dla szefów jednostek podległych ministerstwu sportu widniał zapis, że premia będzie zależna od tego, czy dany szef zarobił dla budżetu pieniądze. Tymczasem w rozporządzeniu podpisanym przez Muchę w styczniu zapis wyparował! Kto wprowadził zmiany i potem podpisał ten dokument? Ano sama Joanna Mucha, która nie dalej jak w środę wytykała swoim poprzednikom, że zawarli z szefem Narodowego Centrum Sportu Rafałem Kaplerem zły kontrakt, umożliwiający wypłatę ponad pół miliona premii bez względu na jego wyniki. W skrócie – zrobiła dokładnie to samo, za co krytykowała byłych ministrów sportu.
Resort sportu tłumaczy teraz, że zapis wykreślono, bo zmieniły się przepisy skarbowe i trudniej jest teraz... zaksięgować zysk. Rzecznik resortu przekonuje, że wykreślenie zapisu nie zmniejszy motywacji menadżerów. – Zgodnie z ustawą o wynagradzaniu osób kierujących niektórymi podmiotami prawnymi nagroda roczna może być przyznana w zależności od osiągniętych wyników finansowych lub stopnia realizacji innych zadań, a przesłanki do otrzymania nagrody muszą być spełnione łącznie, zarówno ustawowe jak i wynikające z rozporządzenia – tłumaczy Paweł Wiśniewski w TVP Info.
Trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że każdy minister stara się w ten czy inny sposób zapewnić prezesom podległych im jednostek wypłatę ogromnych nagród i premii zgodnie z zasadą – zarobić, ale się nie narobić.
>>>>
Tak dzialaja partyjaniacy ... Podlizuja sie urzedasom bo sie ich boja ...
Minister to musi byc minister a nie ciul . Cos jak Giertych . Ale wam sie nie podobal no to mata co chceta ...
Graś: Premier się nie wkurza. Chłodno i spokojnie analizuje ocenia
>>>>
Tak !
Tu trzeba zaglodzic milion emerytow ...
Tutaj trzeba zlikwidowac 2 miliony bezrobtnych ...
Tam wykonczyc pol miliona chorych ...
Chlodno spokojnie ocenia i analizuje jak zawodowy kapo ...
Niczym drugi Stalin...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 23:27, 18 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
"Pytanie Muchy o III ligę nadużyciem dziennikarza".
Prof. Małgorzata Fuszara, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego, ostro skrytykowała Konrada Piaseckiego z radia RMF FM za wywiad z minister sportu Joanną Muchą, w którym dziennikarz zadał pytanie o nieistniejącą trzecią ligę hokeja. Zdaniem socjolożki dziennikarz nadużył "władzy zadawania pytań" i zastawił "pułapkę, z której nie ma wyjścia".
- Ta trzecia liga hokeja to jest klasyczna pułapka. Nie słyszałam, żeby ministra Zdrojewskiego przepytywał z gminnych zespołów folklorystycznych - mówiła socjolog. Dodała: - Zadający pytanie ma ogromną władzę i jeżeli chce, to zada to pytanie tak, że "ugotuje" osobę pytaną, która z takiej sytuacji nie ma wyjścia - powiedziała prof. Małgorzata Fuszara w audycji "Sterniczki" Programu I Polskiego Radia.
- Ataki na minister Joannę Muchę są bardzo ciekawe, ponieważ wygląda na to, że Polacy prędzej znieśliby kobietę jako ministra obrony narodowej, co się jeszcze nie zdarzyło. A Joanna Mucha została ministrem sportu, a w sporcie mówi się ostatnio mówi się przede wszystkim o kobietach, są Radwańskie, jest Kowalczyk - mówiła.
Zgodziła się z nią psycholog Hanna Samson. - To jest klasyczna sytuacja, kiedy kobiecie udaje się przebić szklany sufit i znaleźć się na miejscu dotychczas zarezerwowanym dla mężczyzn, a sport jest tradycyjnie zarezerwowany dla mężczyzn. Minister Mucha znalazła się na "szklanym klifie", to znaczy w sytuacji, kiedy każde jej zachowanie jest cenzurowane i podkłada się jej takie rzeczy jak ta trzecia liga hokeja. Tutaj widzimy jak na dłoni, co się dzieje, kiedy kobiecie uda się dotrzeć tam, gdzie przed nią nie było kobiet i jak ciężko to znoszą mężczyźni, którzy próbują ją z tego miejsca strącić - mówiła.
>>>>
No tak . Owszem mi rowniez ilosc lig hokeja nie jest znana . Ale gdyby mnie zapytali to bym powiedzial ze powinna byc ... Z tym ze ja nie aspiruje na ministra sportu ...
Jednak hokej jest powazna dycyplina . Rozumiem ze minister nie wie ile jest lig w Polsce w sumo , siatkowce pilka lekarska , rajdach na hulajnodze i innych rownie masowych sportach ... Ale hokej ???
Jednak najpopularniejszy zespolowy sport zimowy ...
Minister powinen miec jednak niejakie pojecie o tym co robi ...
Ale tuatj jest argument decydujacy ...
Mucha jest Z PARYTETU PLCIOWEGO ! I JEST NIETYKALNA !
BO PARYTETY SA POLITYKA UE ! I MUSI ZOSTAC . BO ŁAMIE STREOTYPY ! Przy okazji polamie caly sport ...
Ale co tam sport grunt to lamac przezwyciezac i rewolucjonizowac .
Rewolucja permanentna . Trocki Mao Pol Pot ...
Nawiasem mowiac widzicie teraz co przynosza parytety - ruine - i dlaczego nalezy je zwalczac !!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:01, 23 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Elita się wyżywi. Takie emerytury dostaną Kaczyński, Tusk...
Fakt
Premier Tusk - ponad 4 tysiące złotych emerytury. Prezydent Komorowski - 4400 zł dożywotniej pensji. A europosłowie, którzy chętnie potakują, gdy unijni biurokraci zachęcają, by przedłużać wiek emerytalny nawet powyżej 70 lat? Za każdy rok pracy w europarlamencie dostają na starość po około 1140 zł do i tak sutej emerytury.
Byli prokuratorzy czy dowódcy służb mundurowych mogą liczyć na jeszcze większe świadczenia. Niektórzy nawet po 17 tysięcy złotych miesięcznie. Nic dziwnego, że prominenci nam każą pracować dłużej. Przecież ktoś musi zarobić na ich przywileje.
Były europoseł, a wcześniej przez szereg lat poseł Marcin Libicki (73 l.) nie może narzekać na życie na emeryturze. Z ZUS co miesiąc dostaje 3 tysiące złotych. To już niezła sumka. Ale dodatkowo Libicki dostaje też co miesiąc 6200 złotych ekstra emerytury z Parlamentu Europejskiego. – Kiedy byłem europosłem, płaciłem co miesiąc tysiąc euro składki na moją emeryturę. Przez 5 lat wpłaciłem około 60 tys euro. Teraz co miesiąc dostaję z tego 1500 euro. Jeszcze mi się to nie zwróciło. Powiem, że się opłacało, jak będę żył jeszcze przynajmniej rok. Wtedy dopiero zwrócą mi się te pieniądze – mówi w rozmowie z Faktem Libicki. Tyle że te tysiąc euro składki Libicki nie wpłacał kosztem swoich zarobków – pieniądze były potrącane z wydatków na biuro europosła.
Zobacz, kiedy przejdziesz na emeryturę
W jeszcze lepszej sytuacji są następcy Libickiego. Dziś europejska emerytura należy się każdemu europosłowi. Zgodnie ze statutem mogą oni dostawać świadczenie po skończeniu 63 lat. Warunkiem jest to, że musieli pełnić mandat minimum 3 lata. Za każdy rok dostają około 1140 złotych dodatkowej emerytury.
Na mniejsze niż europoseł, ale jednak wysokie jak na polskie warunki świadczenie może liczyć premier Donald Tusk (54 l.) – ponad 4 tysiące złote. Człowiek, który chce wydłużyć wiek emerytalny Polkom o 7 lat, może być spokojny o swoją starość. O przyszłość na emeryturze nie musi się też martwić prezydent. Bronisław Komorowski (60 l.) po odejściu z urzędu zgodnie z prawem dostanie co najmniej 4400 złotych gwarantowanej dożywotniej pensji. Spokojnie może więc podpisać ustawę o wydłużeniu wieku emerytalnego. Dla niego nic się nie zmieni.
Emerytury notabli
Premier Donald Tusk - 2 970,85 zł brutto
Prezydent Bronisław Komorowski - 4400 złotych brutto
poseł Stanisław Żelichowski - 4900 zł brutto
senator Zbigniew Meres - 16 900 zł brutto
poseł Andrzej Gałażewski - 5200 zł brutto
poseł Józef Zych - 4700 zł brutto
były europoseł Marcin Libicki - 3000 złotych netto z ZUS plus 6200 złotych netto z Parlamentu Europejskiego
były prokurator krajowy Dariusz Barski - 14000 złotych netto
europoseł Zbigniew Ziobro - 5700 złotych netto
szef PiS Jarosław Kaczyński - 2843 zł brutto
Tusk poleciał do Sopotu pobiegać. Samolot kosztował 22 tys. zł
>>>>
No tak siebie ustawili . Z tym ze PODKRESLAM ja nie wrzucam do jednego worka . Co innego te jelopy co Polske niszczyly . Im sie nalezy wiezienie . Co innego Moczulski ktory jak slysze nie ma swiadczen bo ,,nie pracowal'' . Byl w wiezieniu jak wiemu . Moczulski powinien dostac WYSOKA !
Ale jest na odwrot . UBecy ci co niszczyli maja wysokie . Bohaterowie od poziomu smieciowego do zera ...
Tak wyglada wladza diabla na tej ziemi...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 22:47, 25 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Przypadki pewnego Francuza ...
Tusk kontra La Tusk .
Pewien Francuz o charkterystycznym nazwisku La Tusk robi kariere w PO . Jak latwo sie domyslic takie nazwisko nie moglo spodobac sie Doniowi :
Jak informuje "Wprost" Donald Tusk zażądał od działaczy małopolskiej Platformy odwołania wicemarszałka województwa Witolda La Tuska. Działacze się jednak zbuntowali. Doszło do porozumienia Cezarego Grabarczyka i Grzegorza Schetyny, a dodatkowo były marszałek sejmu próbuje porozumieć się z Ireneuszem Rasiem. - Schetyna zaczyna się dogadywać z Rasiem i Tuskowi trudno będzie ich skłócić - tłumaczy współpracownik Schetyny.
Witold La Tusek jest osobą związaną z Ireneuszem Rasiem, szefem małopolskiej PO i czołowym działaczem partyjnej spółdzielni. W jego obronie stanął m.in. Grzegorz Schetyna. Według jego bliskich współpracowników robi to głównie dlatego, że premier obiecywał nie ingerować w obsadę stanowisk marszałków województw, a jeśli uda mu się zmienić osobę na tym stanowisku w jednym województwie, to będzie to mógł zrobić także w innych. To nie podoba się politykom Platformy. Dwa tygodnie temu premier spotkał się w tej sprawie z małopolskimi parlamentarzystami PO.
– Podczas rozmowy nasza posłanka Katarzyna Matusik-Lipiec powiedziała, że odwołanie La Tuska może nie być takie łatwe, bo przecież głosowanie radnych wojewódzkich w tej sprawie będzie tajne, więc zarząd regionu nie może w tej sprawie nic zrobić. Premier się na to zdenerwował i stwierdził, że, jeśli nie umiemy zapanować nad radnymi, to może w Małopolsce potrzeba nadzwyczajnych rozwiązań. Odebraliśmy to jako groźbę wprowadzenia komisarza – opowiada jeden z krakowskich parlamentarzystów.
>>>>
A poza tym co powie Sarkozy ??? To grozi komplikacjami w UE !
Jak widac staneli okoniem i nie idzie ruszyc a problem jest prestizowy . Nie moze byc w PO drugiego Tuska i to jakby lepszego bo zachodziego .
To La jest zalamujace. Brzmi tak euro-pejsko . A Donio co ? Donald ? To brzmi amerykansko a nie w tej unii jestesmy ... I sytucja bez wyjscia ...
Takie to ,,problemy'' maja partyjni macherzy nie mylic z moherami ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:03, 28 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Wprawdzie Agorkowie ale o PO wiec o swojakach :
Nowy wicemarszałek województwa małopolskiego: Kracik za La Tuska
W przyszłym miesiącu Stanisław Kracik zastąpi Witolda La Tuska na stanowisku wicemarszałka województwa - zapowiedział na antenie Radia Kraków marszałek Województwa Małopolskiego Marek Sowa.
Były Wojewoda Małopolski najprawdopodobniej w marcu zastąpi La Tuska na stanowisku członka Zarządu. - Chcę wykorzystać wiedzę, potencjał i ogromne doświadczenie byłego wojewody Stanisława Kracika i zaproponować mu by zastąpił w Zarządzie Województwa pana Witolda La Tuska. Teraz mam już opinię pozytywną klubu radnych Platformy, w najbliższym czasie zapewne uzyskam również zgodę Zarządu Regionu Platformy Obywatelskiej i myślę, że wówczas będziemy taką decyzję podejmowali - tłumaczył w Radiu Kraków Marek Sowa. Wewnętrzny konflikt w małopolskiej Platformie trwa od wielu miesięcy. Według dzisiejszej "Gazety Wyborczej w Krakowie", stanowiska dla Kracika w Zarządzie Małopolski chciał premier Donlad Tusk.
Jednak sejmikowi radni nie poparli odwołania Witolda La Tuska. Na niedawnym spotkaniu klubu radnych Platformy w sejmiku województwa z 14 osób za odwołaniem La Tuska było tylko osiem.
Jak pisze "Gazeta", zbuntowali się w ten sposób przeciwko działaniom premiera, który marginalizuje ludzi Grabarczyka i Schetyny.
>>>>
No to Donio dopial swego i usunal konkurenta o groznym nazwisku . To s ate sukcesy . Jedyne jakie ,,klasa polityczna'' po 89 osiaga to odstrzelenie tego lub owego ...
Czekamy kiedy oni w koncu skoncza za kracikami ... W wiezieniu ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:13, 01 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Kolejna wpadka ministry Muchy.
Prośba Joanny Muchy, by zwracać się do niej per "ministra Joanna Mucha" wywołała lawinę komentarzy. Językoznawca z Uniwersytetu Warszawskiego dr Katarzyna Kłosińska zwraca jednak uwagę w rozmowie z "Rzeczpospolitą", że poprawną formą od słowa "minister" jest "ministerka", a nie "ministra".
Żeński odpowiednik "history" to "herstory", obok "chirurg" będzie "chirurżka", a zamiast "kierowca" będziemy mówili "kierowczyni"- takie m.in. zwroty z feministycznego słownika publikuje "Rzeczpospolita". To reakcja na domaganie się przez środowiska kobiece żeńskich końcówek.
W słowniku, obok męskich sformułowań być może pojawią się ich żeńskie odpowiedniki, m.in.: "prezeska" (odpowiednik "prezesa"), "szpieżka" (odpowiednik "szpiega") czy "marszałkini" (odpowiednik słowa "marszałek").
Gazeta przypomina, że dyskusję o tym, jak powinno się wymawiać funkcje sprawowane przez kobiety, wywołała na nowo minister sportu Joanna Mucha. W programie "Tomasz Lis na żywo" poprosiła, by zwracać się do niej per "ministra Joanna Mucha". Dzień później premier stwierdził, że jednak nadal będzie dla niego ministrem a nie ministrą.
Językoznawca z Uniwersytetu Warszawskiego dr Katarzyna Kłosińska zwraca jednak uwagę w rozmowie z "Rz", że poprawną formą od "ministra" jest "ministerka", a nie "ministra". - To ostatnie słowo jest potworem językowym i nie ma prawa istnieć - zaznacza.
,,To, co robi pani ministra jest groteską"
>>>>
No dobra musimy znalezc salamonowe rozwiazanie jak mawial jakis towrzysz . Niech bedzie ministrantka ...
A moze skoro jest z parytetu to parytetowka ?
Parapetówka ??? To bardziej tradycyjne ...
Ale nie bo pamietamy co bylo z substytutką . Jaka obraza ...
Widzimy tutaj jak wspaniale sa parytety ...
Ale pamietajcie nie wolno juz mowic minister ! TO DYSKRYMINACJA !!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 15:40, 15 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
John Godson chciał do PiS; nie przyjęli go
Czarnoskóry pastor, obecny poseł PO - John Godson w 2001 roku z niepowodzeniem starał się o członkostwo w partii Jarosława Kaczyńskiego. Na swoje podanie nie otrzymał żadnej odpowiedzi - poinformował polityk Platformy w programie "Na pierwszym planie" w TVP1. – Szkoda, że zabrakło cierpliwości, bo akurat pan poseł Godson jest tym politykiem PO, jest ich kilku czy kilkunastu, których bardzo chętnie widziałbym w szeregach PiS – przyznał obecny także w studiu Joachim Brudziński, poseł tej partii.
– Nie dostałem żadnego odzewu. Myślę, że dzisiaj plują sobie w brodę, że mnie nie przyjęli – przyznał z uśmiechem John Godson w TVP1. Wypowiedź Godsona zripostował obecny w studiu polityk PiS - Joachim Brudziński mówiąc, że "w 2001 roku PiS funkcjonowało w zupełnie innej rzeczywistości politycznej i statutowej. Mieliśmy wtedy taki pomysł, aby próbować budować bardzo wąską partię kadrową". - Wtedy było nas kilkadziesiąt w całym województwie zachodniopomorskim. Chcieliśmy budować szeroki ruch społeczny wokół partii, to się zupełnie nie sprawdziło – wyjaśnił Brudziński. Poseł PO John Godson został laureatem nagrody radiowej Trójki "Srebrne Usta", przyznawanej za najbardziej zaskakującą i zabawną wypowiedź na polskiej scenie politycznej. Nazwisko laureata "Srebrnych Ust" ogłoszono podczas gali w Studiu Muzycznym Polskiego Radia im. Agnieszki Osieckiej w Warszawie.
Zwycięzca otrzymał statuetkę, potwierdzającą jego wyjątkowy dar wymowy. John Godson, polityk Platformy Obywatelskiej, został doceniony za wypowiedź z trybuny sejmowej. - Apeluję do Polaków, abyśmy się nie bali mieć więcej dzieci. Mam czworo wspaniałych dzieci. Jeżeli możesz mieć jedno dziecko, możesz też mieć dwójkę. A jeżeli możesz mieć dwójkę, możesz też mieć trójkę. Ja zrobiłem swoje - powiedział poseł PO podczas debaty po expose premiera Donalda Tuska.
>>>>
No tak nie wzieli go do PiS to poszedl do PO i tam go wzieli . Jakby go nie wzieli to PSL . Itd. A jakby PZPR czy partia hitlerowska go wziela to tez by poszedl . Coz za ideowosc !
Zreszta ja sie nie czepiam . W sejmie tacy wszyscy .
Dzikich inaczej oceniamy . Widzicie ze jest rozbrajajaco szczery . No i ma duzo dzieci . Tych zalet nie ma cala reszta ...
Panie Godson . W cywilizacji Lącińskiej w jakiej znajduje sie Polksa kraj katolicki polityka polega nie na realizuwaniu chuci i parcia na koryto ale na sluzbie wspolnocie . Ja wiem ze obecni nie daja przykladu ale niech pan poczyta o Powstancach Warszawskich i innych powstancach zreszta jak oni zajmowali sie polityka . Niech pan poczyta o Traugtucie ...
A nawet i Pilsudski nie mial majatku nawet zycia tylko jedna idee Polska . TO JEST POLITYKA ! Tu niech sie pan wzoruje !!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:00, 15 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Biskupi: jest rzeczą niedopuszczalną zmuszanie posłów do głosowania wbrew sumieniu
Dokument o udziale Kościoła w życiu społecznym, wytyczne dotyczące przypadków pedofilii, zagadnienia bioetyczne, nowa ewangelizacja oraz sytuacja hospicjów - to niektóre tematy dwudniowego 357. zebrania plenarnego episkopatu, które zakończyło się w Warszawie. Biskupi stwierdzili też, że jest "rzeczą niedopuszczalną zmuszanie posłów do głosowania wbrew sumieniu poprzez narzucanie w praktyce parlamentarnej dyscypliny partyjnej".
Biskupi przyjęli dokument społeczny zatytułowany "W trosce o człowieka i dobro wspólne". Zostanie on opublikowany w ciągu najbliższych tygodni. Biskupi podkreślają, że jego zasadniczym przesłaniem jest wezwanie do działania na rzecz ochrony godności i praw każdego człowieka. Dokument przypomina podstawowe wartości i zasady zawarte w nauczaniu społecznym Kościoła. - Przyjęty dokument społeczny KEP jest pochyleniem się nad tematami związanymi z życiem społecznym, gospodarczym i politycznym. Widzimy, że było zapotrzebowanie na ten dokument, który był przygotowywany w ostatnich dwóch latach. Był on konsultowany z wieloma fachowcami w tej dziedzinie, m.in. z prof. Leszkiem Balcerowiczem, żeby problemy te stały się bardziej żywotnymi oraz w celu przybliżenia próby ich rozwiązania - powiedział przewodniczący KEP abp Józef Michalik podczas konferencji prasowej podsumowującej obrady episkopatu.
Czy Kościół powinien ingerować w życie polityczne kraj? - wypowiedz się na forum
Episkopat Polski przyjął też dokument nowelizujący wytyczne postępowania w przypadkach pedofilii w Kościele. Jego głównym założeniem jest brak tolerancji dla takich zachowań. Biskupi podkreślają, że wytyczne są zgodne z zaleceniami Watykanu. Zapewniają, że polski Kościół nie chce niczego ukrywać w kwestii pedofilii. Zaznaczają, że episkopatowi zależy, by dzieci były chronione przed tego typu przestępstwami.
Biskupi opowiadają się też za nowelizacją ustawy o działalności leczniczej w kwestii hospicjów. - To zostało zgłoszone zarówno przez KEP, jak i zakony oraz zgromadzenia prowadzące różną działalność leczniczą w ramach działalności statutowej, jak również poprzez Caritas - powiedział sekretarz KEP bp Wojciech Polak.
Ustawa traktuje prowadzenie hospicjów jako działalność gospodarczą. Instytucje prowadzące te placówki zgłaszały obawy, że w związku z obecnymi przepisami nie będą mogły legalnie korzystać z pracy wolontariuszy, pieniędzy pochodzących z darowizn oraz z odpisu 1 proc. podatku. Ministerstwo Zdrowia przedstawiło już założenia do noweli ustawy, które przewidują, że organizacje pożytku publicznego, prowadzące np. hospicja, będą podlegały w pełnym zakresie przepisom tej ustawy, nie posiadając jednocześnie statusu przedsiębiorcy.
KEP zwróciła także uwagą na kwestie bioetyczne. - Jest rzeczą niedopuszczalną zmuszanie posłów do głosowania wbrew sumieniu poprzez narzucanie w praktyce parlamentarnej dyscypliny partyjnej. Każdy poseł winien wiedzieć, że nic go nie zwalnia z zachowywania fundamentalnych zasad moralnych, ujętych w Dekalogu i wywodzących się z niego praw oraz obowiązków człowieka - podkreślają biskupi.
Wiceprzewodniczący KEP abp Stanisław Gądecki zwrócił uwagę, że sytuacja społeczno-polityczna sprawia, że w Polsce nie ma regulacji w sprawach bioetycznych. - Patrzymy na to wszystko co się dzieje, a zwłaszcza na nieetyczne zachowania w tej materii, oraz zwracamy uwagę na to, że dobro wspólne w tej kwestii nie jest jednak gwarantowane. I to dotyczy takich spraw jak: transplantologia, wykorzystywanie komórek macierzystych, bioetyka psychiatryczna, eugenika, eutanazja - powiedział abp Gądecki.
Biskupi podjęli także temat nowej ewangelizacji. Podkreślają, że jest ona skierowana przede wszystkim do tych wiernych, którzy mimo przyjętych sakramentów zaprzestali praktykowania wiary.
KEP zatwierdziła nowy ogólnopolski program duszpasterski na lata 2013-2017. Został on zatytułowany "Przez Chrystusa, z Chrystusem, w Chrystusie. Od wiary i chrztu do świadectwa". W związku z obchodzoną w 2016 roku 1050. rocznicą Chrztu Polski propozycja programu skoncentrowana jest wokół sakramentu chrztu.
>>>>
Gwalcenie sumien to w tych ,,partiach'' juz ,,normalka''...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 13:22, 10 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Łowca psychopatów
Myślisz, że jest ich garstka, że istnieją przede wszystkim w umysłach scenarzystów cierpiących na kryzys twórczy? Jon Ronson, autor książki "The Psychopath Test" pokazuje, że psychopatów spotykamy częściej niż myślimy, wielu z nich sprawuje ważne funkcje, czy to w polityce, czy w gospodarce, zaś niektóre cechy psychopaty możemy posiadać sami.
Dla takich ludzi nastały złote czasy: współczesność nagradza ich nieograniczone ambicje, nikt nie karze ich za nieliczenie się z długoterminowymi konsekwencjami własnych działań, całkowitą obojętność wobec własności, uczuć i komfortu innych ludzi. La Vanguardia: Skąd mam wiedzieć, czy nie jestem psychopatą?
Jon Ronson: Czuje się pan lepszy od innych?
No cóż, nie jestem nikim nadzwyczajnym, ale kiedy porównuję się z innymi...
Psychopaci nie potrzebują się z nikim porównywać: są głęboko przekonani o swojej wyższości. Mogą udawać skromność, aby uzyskać władzę, ale mają przeświadczenie, że są lepsi.
Dużo lepsi?
O tak. Są pełnymi samouwielbienia megalomanami.
Ludzie o wielkim ego są zazwyczaj straszliwie nudni.
Psychopaci bywają zabawni i uwodzicielscy: ich atrakcyjność jest oczywiście płytka, ale na pewno nie jest bezbarwna. Jeśli ktoś tu się nudzi, to właśnie oni: szybko tracą zainteresowanie. Po tym, między innymi, można ich rozpoznać.
W jaki sposób?
Działają zrywami: nie myślą długoterminowo. Pociągają ich intensywne, krótkotrwałe relacje z innymi ludźmi: od razu wzbudzają i odczuwają ekstremalne emocje, takie jak zażyła przyjaźń, wielką miłość, obsesje... A potem równie szybko ich stan ducha się odmienia.
Dlaczego tak bardzo się pan nimi interesuje?
Bo mają wielki wpływ na nasze życie. Agresywny kapitalizm premiuje cechy psychopatyczne, takie jak dążenie do natychmiastowych, nieograniczonych korzyści, bez względu na krzywdę, jaką nasz zysk oznacza dla innych.
Cudzą krzywdę psychopata potraktuje jako nieuniknione straty.
To charakterystyczna cecha takich ludzi: nie czują współczucia dla innych, choć umieją doskonale udawać.
Poda mi pan jakieś nazwiska?
Wie pan, gdybym teraz, nie zważając na nic, zaczął wytykać innych ludzi palcami, to by znaczyło, że sam jestem psychopatą.
Na pewno jednak poznał pan wiele takich osób.
Pamiętam Toto Constanta, dowódcę szwadronów śmierci na Haiti.
To byli prawdziwi rzeźnicy.
Toto był sympatycznym, czarującym człowiekiem. Wyznał mi nawet – a ja prawie mu uwierzyłem – że bardzo mu zależało na tym, co pomyślą o nim ludzie i że zrobiłby wszystko, żeby inni go lubili. (…)
Dzięki pomocy mojego mentora, doktora Roberta Hare’a, autora testu PCL-R (Psychopathy Checklist-Revised – listy objawów psychopatii) nauczyłem się rozpoznawać psychopatów. Dlatego wiedziałem już, że taki człowiek zawsze się zdemaskuje, jeśli posądzimy go o jakąś słabość.
Czy lista doktora Hare’a to wystarczające narzędzie?
Doktor Hare jest bardzo mądrym człowiekiem, ale jego praca częściowo odhumanizowała psychopatów. Z mojego doświadczenia wynika, że są to prawdziwi ludzie i możemy ich spotkać wszędzie.
Udało się panu zdemaskować Toto?
Spytałem go, czy "czuł potrzebę", aby inni go lubili i wtedy on się zdradził. Powiedział, że tak bardzo zabiegał o sympatię innych, bo "jeśli cię lubią, łatwiej ich nakłonić, by robili to, czego od nich chcesz".
Skąd pan może wiedzieć, że pan sam nie jest psychopatą?
Ponieważ denerwuję się i mam poczucie winy, nie jestem osobą pewną siebie i zrobiłbym wszystko, aby czuć się kochanym.
Jak wielu z nas.
Właśnie dlatego, że nie jesteśmy psychopatami. Psychopata nigdy się nie denerwuje, a tym bardziej nie czuje się winny. Jest zadowolony z samego siebie i nikogo więcej nie potrzebuje. Dlatego właśnie ci ludzie są zawsze tak niezwykle spokojni.
Chłodny umysł to jeden z atrybutów dobrego przywódcy.
Dlatego psychopaci często są świetnymi bankierami, biznesmenami, politykami... Za to są żałosnymi artystami i pisarzami.
Dlaczego?
Nie można opisać drugiego człowieka, nie czując empatii. Psychopata może rozkazywać, oszukiwać, mordować masowo ludzi, ale nigdy nie będzie w stanie zrozumieć, jacy naprawdę jesteśmy.
Trump? Murdoch? Berlusconi?
Ludzie, którzy przez całe swoje życie budują własne imperium, na ogół nie są psychopatami. Są to raczej osoby, które zrobiły spektakularną karierę i – jeśli dopisze nam szczęście – czeka je równie dramatyczny upadek.
Tak się dzieje nie tylko w przypadku kapitalistów: a Stalin? A Hitler?
Im bardziej rozbudowana hierarchia i im bardziej zamknięte środowisko, tym łatwiej psychopacie osiągnąć cel. Aby go zdemaskować, należy przeanalizować jego dzieciństwo. Na pewno znajdą się tam przypadki niesłychanego okrucieństwa wobec słabszych: innych dzieci bądź zwierząt.
Czy psychopaci dobrze dogadują między sobą?
Na ogół są w znakomitych relacjach, ponieważ rozumieją się i mają dla siebie nawzajem większy szacunek niż dla pozostałych ludzi, których uważają za gorszych od siebie z powodu słabości, jaką jest przejmowanie się tym, co myślą i czują inni.
Ale przecież przyznanie się do słabości czyni nas wolnymi.
Prawda? Ja nie umiałbym żyć ukrywając swoich słabości.
W jaki sposób rozpoznaje pan psychopatów?
Stosuję 20-punktową listę cech opracowaną przez Roberta Hare’a. Żeby uznać kogoś za psychopatę, musi on posiadać co najmniej 16 z nich.
Czy to znaczy, że wszyscy jesteśmy po trosze psychopatami?
Mamy tu do czynienia z szerokim spektrum i wszyscy, w większym lub mniejszym stopniu posiadamy niektóre z tych cech. Jest jednak taki punkt na skali, od którego uznaje się, że ktoś jest już psychopatą.
Jakie to cechy?
Na przykład rozwiązłość seksualna. Kiedy się o tym dowiedziałem, pomyślałem sobie: przecież właśnie temu zawdzięczam najwspanialsze chwile i wspomnienia mojego życia. (…) Otóż właśnie: w moim życiu to były tylko chwile, seksualność nigdy nie stała się moją obsesją. Na tym polega różnica.
Pojedyncza cecha nie decyduje o tym, że ktoś jest psychopatą.
Psychopaci uwielbiają władzę, lubią być na świeczniku. Mówią: "Dziękuję, żadnych zdjęć", ale następnego dnia ich fotografie pojawiają się na okładkach wszystkich gazet. I udaje im się doprowadzić do tego, że gmachy, biblioteki, ulice, fundacje są nazywane ich imieniem jeszcze za ich życia.
Kiedy już ktoś taki umrze, ludzie wybaczają mu, że odniósł sukces.
To są ci wielcy ludzie u szczytu sławy, którzy całują dzieci i głaszczą pieski, a potem biegną do łazienki, żeby się umyć. Jeśli przyjrzy im się pan z uwagą, na pewno się pan zorientuje, że coś jest nie tak.
>>>>
I bardzo ciekawy wywiad na temat wlasnie nas interesujacy . Dlaczego tylu psycholi jest na stołkach ... A wy na nich glosujecie ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 14:42, 14 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
28 mln zł przychodów PO, 23 mln zł PiS, PSL i SLD po 12 mln zł
Przychody Platformy Obywatelskiej w 2011 roku wyniosły ponad 28 mln zł, zaś PiS 23 mln zł - wynika ze sprawozdań finansowych tych partii. PSL i SLD zanotowały w ubiegłym roku przychody po około 12 mln zł.
Posiedzenie Sejmu, fot. PAP/Leszek Szymański
Na początku kwietnia minął termin składania do Państwowej Komisji Wyborczej sprawozdań finansowych partii politycznych za 2011 rok. Krzysztof Lorentz, który odpowiada w PKW za finanse partii, poinformował, że do komisji dotarły sprawozdania m.in. PO, PiS, PSL, SLD i Ruchu Palikota. PAP zapytała poszczególne ugrupowania o szczegóły dotyczące ich rozliczeń finansowych.
Z informacji uzyskanych przez PAP wynika, że przychody Platformy w 2011 roku (z wyłączeniem Funduszu Wyborczego) wyniosły 28 mln 913 tys. zł, w tym: kwota subwencji - 25 mln 291 tys. zł, kwota pochodząca od osób fizycznych - 1 mln zł, darowizny - 1 mln zł, odsetki od środków na rachunkach i lokatach bankowych - 1 mln 312 tys. zł.
Na Fundusz Ekspercki została przekazana kwota 1 mln 264 tys. zł, na Fundusz Wyborczy - 19 mln 459 tys. zł. Wydatki na wynagrodzenia oraz ubezpieczenia społeczne i inne świadczenia wyniosły 9 mln 148 tys. zł, zużycie materiałów i energii - 3 mln 394 tys. zł, usługi zewnętrzne, w tym korzystanie ze środków masowego przekazu - 13 mln 392 tys. zł., podatki i opłaty - 17 tys., pozostałe cele - 175 tys. zł.
Wpływy Funduszu Wyborczego wyniosły 30 mln 469 tys. zł., w tym wpłaty pochodzące od osób fizycznych - 8 mln 464 tys. zł, kwota pochodząca z subwencji - 19 mln 459 tys. zł.
Wydatki w związku z wyborami do Sejmu i Senatu wyniosły 30 mln 226 tys. zł, z wyborami uzupełniającymi do Senatu - 34 tys. 500 zł, z wyborami organów samorządu terytorialnego - 4 tys. 950 zł. Zobowiązania Komitetów Wyborczych PO wyniosły 79 tys. 540 zł, a prowizje bankowe - 708 zł.
Przychody PiS w 2011 roku (z wyłączeniem Funduszu Wyborczego) wyniosły 23 mln 909 tys. zł - poinformował PAP skarbnik PiS Stanisław Kostrzewski. Kwota subwencji to 22 mln 122 tys. zł. Z działalności własnej i sprzedaży należących do partii składników majątkowych PiS zarobiło 27 tys. zł, kwota pochodząca od osób fizycznych - 315 tys. zł, składki członkowskie - 226 tys. zł, darowizny - ponad 89 tys. zł, odsetki od środków na rachunkach i lokatach bankowych - 518 tys zł.
Na Fundusz Wyborczy PiS wpłynęło - 30 mln 436 tys. zł, w tym wpłaty pochodzące od osób fizycznych opiewają na 7 mln 817 tys. zł. Wydatki na Fundusz Ekspercki to 1 mln 939 tys. Wydatki na cele statutowe niezwiązane z wyborami wyniosły 22 mln 121 tys.
Ludowcy w 2011 r. mieli 12 mln 530 tys. zł przychodów. Zdecydowana większość tej sumy to subwencja budżetowa 9 mln 452 tys. zł. Osoby fizyczne (składki i darowizny) wpłaciły na rachunek ludowców 1 mln 687 tys. zł.; 1 mln. 252 tys. zł PSL uzyskało ze sprzedaży majątku.
Jak powiedziała księgowa PSL Kamila Kurlej, partia przeznaczyła większość swoich środków na bieżące funkcjonowanie (czynsze, pensje pracowników itd.). Poważnym wydatkiem w zeszłym roku była wpłata na fundusz wyborczy 2 mln 479 tys. zł. Na fundusz ekspercki ludowcy przeznaczyli 472 tys. zł.
Sprawozdanie finansowe w terminie złożył też SLD. - Z rachunku wynika, że w 2011 roku mieliśmy przychodów 12 mln 236 tys. złotych plus przychód ze sprzedaży siedziby. Na rachunkach w tej chwili jest blisko 5 mln złotych - powiedział skarbnik SLD Kazimierz Karolczak.
Według niego, z subwencji w ubiegłym roku Sojusz pozyskał 8 mln 96 tys. złotych, a ze składek członkowskich - 2 mln 343 tysięcy. 35 milionów złotych partia zarobiła na sprzedaży wieloletniej siedziby przy ul. Rozbrat w Warszawie.
Najwięcej środków finansowych w 2011 roku pochłonęła kampania wyborcza Sojuszu, na którą ogółem wydano ponad 24 miliony złotych: 14 mln 400 tys. pochodziło z budżetu partii; 10 milionów stanowiły wpłaty indywidualne kandydatów. Sporo partię kosztował też półroczny wynajem pomieszczeń sprzedanej siedziby przy ul. Rozbrat - około 250 tysięcy złotych.
Jeśli chodzi o wysokość subwencji, to w obecnej kadencji Sojusz niewiele stracił w porównaniu z kadencją poprzednią (z 7 mln 200 tys. zł na niecałe 6 mln 300 tys. zł). - To wynika z tego, że wcześniej byliśmy koalicjantem LiD (SLD+SdPl+UP+PD), więc dostawaliśmy tylko część subwencji należnej całej koalicji - wyjaśnił Karolczak.
Sporo oszczędności partii przyniosła sprzedaż siedziby. Według skarbnika Sojuszu, do tej pory utrzymanie Rozbrat kosztowało rocznie blisko 2 mln zł. Wynajem nowych pomieszczeń przy ul. Złotej będzie kosztował rocznie niecałe 240 tysięcy.
Jak wynika ze sprawozdania finansowego Ruchu Palikota - który jako partia funkcjonuje od czerwca 2011 r. - w ubiegłym roku łączne przychody partii osiągnęły nieco ponad 100 tys. zł. Większość z nich - ponad 95 tys. zł - pochodziła od osób fizycznych i została wpłacona na rachunek bankowy partii. Wchodzące w skład tej kwoty składki członkowskie wyniosły nieco ponad 3 tys. zł; resztę stanowiły darowizny (ponad 92 tys.). Ponadto ponad 5 tys. zł wpłacono do kasy partii.
Według sprawozdania, blisko 1,6 mln zł wyniosły wpływy na Fundusz Wyborczy partii, które w całości pochodziły od osób fizycznych. Wydatki Funduszu to około 1,75 mln zł, co oznacza, że były one większe od przychodów o około 150 tys. zł.
Jak wyjaśniła pełnomocnik finansowa RP Danuta Wójcik, zaległe zobowiązania finansowe podjęte w ramach Funduszu Wyborczego - za zgodą Państwowej Komisji Wyborczej - przejęła partia. Część z nich została już uregulowana, reszta zostanie spłacona po tym, gdy do kasy partii wpłynie pierwsza transza subwencji.
Każda partia polityczna, aby mogła funkcjonować zgodnie z prawem, zobligowana jest do corocznego przedkładania PKW sprawozdania finansowego ze swojej działalności za poprzedni rok. Termin złożenia sprawozdania mija 31 marca. Jednak w tym roku ze względu na to, że termin ten przypadał w sobotę, PKW zdecydowała się przedłużyć go do poniedziałku - 2 kwietnia.
Zgodnie z ustawą o partiach politycznych w sprawozdaniu powinny być uwzględnione informacje o źródłach pozyskania środków finansowych, w tym o kredytach bankowych i warunkach ich uzyskania oraz o wydatkach poniesionych ze środków Funduszu Wyborczego.
Dokumenty można składać osobiście w siedzibie PKW albo przesyłać pocztą; wtedy decyduje data stempla pocztowego. Nie można tego zrobić za pomocą internetu, gdyż dokument musi być oryginalny.
PKW ma pół roku na rozpatrzenie sprawozdania; może je przyjąć bez zastrzeżeń, ze wskazaniem uchybień, albo odrzucić.
W przypadku partii politycznej, która nie otrzymuje subwencji z budżetu państwa, odrzucenie sprawozdania finansowego nie pociąga za sobą żadnych skutków. Natomiast jeśli odrzucone zostanie sprawozdanie partii, która pobiera subwencję, wtedy traci ona do niej prawo na trzy lata.
Subwencje przysługują partiom politycznym, które w wyborach do Sejmu uzyskały w skali kraju co najmniej 3 proc. ważnie oddanych głosów oraz koalicjom partii politycznych, na które oddano co najmniej 6 proc. ważnie oddanych głosów.
>>>>
Widzimy tutaj haniebny system niszczenia demokracji . Dotacje ida na gosci ktorzy sa w Sejmie . Natomiast ci co nie sa nie dostaja . To uniemozliwia tworzenie partii . Ten brak doplywu powoduje ze gangi w Sejmie sa coraz mniej liczne bo stle kogos wyrzucja . Na czele stoja cigale ci sami podstarzali manele . Na skutek ciaglego przebywania w Sejmie starcili kontakt z rzeczywistoscia . Zyja w swiecie obledu i szlenstwa . Majacza bredza pieprza . I jak sie okzuje zaraazja elektorat ktory staje sie im podobnymi swirami . Widzimy tutaj typowy przyklad pozronej demokracji w istocie zas systemu mafijnego . A wszak to ze lud glosuje nic nie zmienia . Czyz mafiozi to tak znowu sa potepiani przez lud ? Niejeden wygral by wybory stad tak trudno mafie zwalczyc ...
Oczywiscie ten system mafijny to skutek okraglego stolu . Tam powstal system mafijny ze nie ze spoleczenstwa beda sie wylaniac pratie i progamy . Tylkokoles z kolesie spotykajcy sie przy jakis stole ,,ustawiaja''... Stad mamy uklad ...
Oczywiscie wynik takich ,,rzadow'' jest jedyny mozliwy . Bezrobocie nedza bieda i ucieczka z kraju . Znamy to z Afryki Azji i Ameryki Lacinskiej pod rzadami kacykow ...
Czy jest wyjscie ? Sami wiecie ze wy nie wyjdziecie z tego . TYLKO BÓG !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 14:58, 23 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
CBOS: Polacy krytycznie o demokracji wewnątrzpartyjnej
Stosowanie zasad i mechanizmów demokratycznych wewnątrz partii politycznych nie funkcjonuje dobrze w Polsce - uważają badani przez CBOS w sondażu przeprowadzonym na zlecenie Instytutu Spraw Publicznych. Respondenci jako najmniej demokratyczną partię ocenili Prawo i Sprawiedliwość.
CBOS spytało, czy w polskich partiach funkcjonują zasady demokratyczne, a ich członkowie mają realny wpływ na wyłanianie władz lub decyzje dotyczące programu ugrupowania. 42 proc. badanych odpowiedziało negatywnie (32 proc. - raczej nie, 10 proc. - zdecydowanie nie), zdaniem 32 proc. raczej działają zasady demokratyczne, zdecydowanie pozytywnie oceniło je 3 proc. 23 proc. badanych nie miało zdania w tej sprawie. Konieczność stosowania przez partie mechanizmów demokratycznych widzi 67 proc. ankietowanych, co czwarty badany (25 proc.) podkreśla, że ugrupowania polityczne są do tego zobowiązane przez fakt pobierania subwencji z budżetu państwa. Zdaniem 10 proc. ważna jest jedynie skuteczność działania partii, 6 proc. uważa, że demokracja wewnątrzpartyjna jest zbędna, 17 proc. badanych nie umiało odpowiedzieć na to pytanie.
Z badania wynika, że o potrzebie demokracji wewnątrz partii jest przekonanych 83 proc. ankietowanych absolwentów szkół wyższych, 72 proc. osób z wykształceniem średnim i 44 proc. osób z wykształceniem podstawowym.
Respondenci zostali też poproszeni o ocenę demokracji wewnątrz ugrupowań zasiadających obecnie w Sejmie. Zdaniem 60 proc. badanych w PiS nie funkcjonują zasady demokratyczne, 11 proc. jest przeciwnego zdania, 9 proc. oceniło PiS średnio, 20 proc. nie ma zdania. 39 proc. badanych ocenia krytycznie demokrację w PO, 20 proc. pozytywnie, 19 proc. - średnio, zaś 22 nie miało zdania. Mechanizmy demokratyczne w Ruchu Palikota negatywnie ocenia 37 proc. badanych, 14 proc. - średnio, 19 proc. pozytywnie, 29 proc. badanych odpowiedziało: trudno powiedzieć. 34 proc. ankietowanych uważa, że zasady demokratyczne nie funkcjonują w SLD, 21 proc., że funkcjonują średnio, a 18 proc. - dobrze. Odpowiedź "trudno powiedzieć" wybrało 26 proc. Blisko jedna trzecia (29 proc.) negatywnie oceniło demokrację wewnątrz PSL, 22 proc. - pozytywnie, tyle samo badanych oceniło ją jako średnią, 27 proc. badanych nie miało zdania.
Ośrodek badawczy sprawdził też, jak ocenia funkcjonowanie mechanizmów demokratycznych w partiach elektorat konkretnych partii. O konieczności stosowania mechanizmów w partiach najbardziej przekonani są zwolennicy SLD (87 proc. wskazań za, 10 proc. przeciw, 3 proc. bez zdania), Ruchu Palikota (79 proc. za, 13 innego zdania, 8 proc. bez zdania) i PO (78 proc.za, 16 proc. przeciw, 6 bez zdania). Pogląd ten popiera też 60 proc. elektoratu PiS (przy 11 proc. przeciw i 29 proc. osób niezdecydowanych) i 55 proc. zwolenników PSL (17 proc. przeciw i 28 proc. niezdecydowanych) .
Funkcjonowanie zasad demokratycznych najbardziej krytycznie oceniają zwolennicy: SLD - 56 proc. badanych (38 proc. uważa, że zasady działają dobrze, 6 proc. niezdecydowanych), Ruchu Palikota - 52 proc. ocenia je krytycznie (39 proc. dobrze, 9 proc. niezdecydowanych) i PSL - 44 proc. ocen krytycznych (34 proc. - pozytywnych, 22 proc. niezdecydowanych). 37 proc. zwolenników PiS uważa, że zasady demokratyczne mają zastosowanie, 35 proc. jest przeciwnego zdania, a 28 proc. nie potrafi odpowiedzieć na to pytanie. Spośród wyborców PO ponad połowa (54 proc.) ocenia, że mechanizmy demokratyczne w partiach działają, 38 proc. - że nie, 8 proc. nie ma zdania w tej sprawie - wynika z sondażu.
Zbadano też, jak respondenci ocenili stosowanie zasad demokratycznych wewnątrz partii, które popierają. Zdaniem 45 proc. sympatyków PiS w tej partii działają mechanizmy demokratyczne, przeciwnego zdania jest 19 proc. badanych, 16 proc. respondentów udzieliło odpowiedzi ambiwalentnej. Wśród zwolenników PO 44 proc. uznało, że takie mechanizmy funkcjonują, 19 proc. - że nie, 31 proc. udzieliło odpowiedzi ambiwalentnej. 48 proc. ankietowanych zwolenników RP oceniło pozytywnie demokrację wewnątrzpartyjną, 14 proc. było przeciwnego zdania, 20 proc. udzieliło odpowiedzi ambiwalentnej. 34 proc. respondentów popierających SLD oceniło krytycznie mechanizmy demokratyczne w tej partii, niemal tyle samo (33 proc.) - pozytywnie, 24 proc. wskazań to odpowiedzi ambiwalentne. Zdaniem 38 proc. zwolenników ludowców zasady demokratyczne działają w PSL, 21 proc. jest przeciwnego zdania, zaś 24 proc. wskazań było ambiwalentnych.
- Partie polityczne są oceniane bardzo krytycznie przez Polaków m.in. za brak mechanizmów demokratycznych działań. Niewielu obywateli decyduje się na wstąpienie do struktur partii. Status polityka jest bardzo niski, co przekłada się również na brak zaufania do najważniejszych instytucji państwa. Frekwencja wyborcza jest jedną z najniższych w Europie - powiedział PAP dr Jarosław Zbieranek z Instytutu Spraw Publicznych, podkreślając, że wyniki przeprowadzonych badań mają stanowić pretekst do debaty nt. funkcjonowania partii politycznych w Polsce. Sondaż został przeprowadzony w dniach 3-9 lutego przez CBOS na reprezentatywnej, losowej próbie 999 dorosłych osób metodą CAPI. Badanie stanowi część raportu Instytutu Spraw Publicznych "O demokracji w polskich partiach politycznych" opracowanego we współpracy z Fundacją Konrada Adenauera.
>>>>
,,Demokrcja wewntarz partii nie funkcjonuje dobrze ? '' ? W GOLE JEJ NIE MA ! Uzywajmy odpowiednich slow !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 14:41, 26 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Gowin: próby dyktatu zagrażają jedności PO
Minister sprawiedliwości Jarosław Gowin przyznał, że prawe skrzydło PO odpowiada kontrofensywą na projekty lewicujących posłów partii dot. związków partnerskich i in vitro. - Jeżeli coś zagraża jedności PO, to próby wprowadzania dyktatu w sprawach sumienia. Na to zgodzić się nie możemy. Żadnej dyscypliny w sprawach światopoglądowych - mówił polityk w TOK FM.
Gowin przyznał, że "konstytucyjną zasadą" w Platformie była zawsze wolność w kwestiach światopoglądowych. Jednak ostatnio, zdaniem ministra, od tej zasady zaczęto odchodzić - a na to zgody być nie może. - Lewa część PO otwiera spory światopoglądowe - mówił polityk. Z tego powodu konserwatywne skrzydło PO, zdaniem Gowina będące w mniejszości, ma nadzieję, że jego "głos będzie szanowany". - Żadnej dyscypliny w sprawach światopoglądowych. Ta zasada była bardzo długo częścią konstytucji PO. Ja szanuję wolność i wewnętrzny pluralizm w PO. Jedyne o co proszę, to aby moja wolność była również szanowana - stwierdził Gowin.
Minister mówił też o Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, która została przedstawiona do podpisu w maju 2011 r. w Turcji. Polityk jest przeciwny jej ratyfikacji, ponieważ "w drugiej warstwie" umowy "na wniosek organizacji feministycznych i gejowskich zastąpiono definicję płci" rozumianej w sposób biologiczny, na definicję określaną poprzez role społeczne.
- I jest jeszcze art. 12 (tej konwencji - red.) gdzie mówi się o zwalczaniu nie tylko tego co prowadzi do poniżania kobiet, ale też o zwalczaniu stereotypowych ról kobiety i mężczyzny. Ten zapis wprowadzono na wniosek organizacji feministycznych i gejowskich - mówił Gowin.
Jak przekonywał według takich organizacji "za stereotypową rolę kobiet uważa się macierzyństwo i stereotypem jest małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny". Gowin zaznaczył, że nie można godzić się na "zwalczanie" tak sformułowanych definicji.
Gowin mówił też, że nie ma konfliktu między nim a premierem Donaldem Tuskiem ws. ratyfikacji konwencji. - Premier zobowiązał mnie do tego, aby zająć stanowisko. Ja do tej pory nie miałem okazji przedstawić panu premierowi swoich argumentów. Gdy dojdzie do tej rozmowy będę go przekonywał do moich racji - stwierdził polityk w TOK FM.
>>>>
Zawuwazcie jakie zbiorowisko mętów . O wolnosc sumienia w tych ,,demokartycznych'' partaich trzeba WALCZYC . Bo za norme wodzunio uwaza ze katolicy maja glosowac za mordowaniem jesli chac miec stolek . Ale to wina takich ,,katolikow'' ktorzy dla stolkow zrobia wszystko . KATOLIK NIE ZAPISUJE SIE DO TAKICH PARTII !!!
To nie jest lewica tylko zbior debili . A konwencja jest wlasnie po to aby wciskac zboczenia . Wszak ochrona kobiet zjamuja sie tysiace poprzednich uregulowan . Skoro one sa to nasuwa sie proste pytanie . O co w tym wszystkim chodzi ? O ochrone kobiet przed przemoca ktora nie jest zagrozona ? Czy o odepchnięcie Polski od podstawowych zasad moralnychi zdroworozsądkowych OD KTÓRYCH POLSKA ODEPCHNĄĆ SIĘ NIE DA !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 16:03, 16 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Jak dorabiają ministrowie? Oto rekordzista
Jak podaje "Super Express", ministrowie rządu Donalda Tuska dorabiają, wynajmując mieszkania. Rekordzistą wśród ministrów jest szef resortu środowiska Marcin Korolec, który w ubiegłym roku zarobił w ten sposób ponad 100 tys. złotych.
Gazeta, powołując się na oświadczenia majątkowe ministrów, wylicza, że poza Marcinem Korolcem na mieszkania swoje nieruchomości wynajmują też inni członkowie rządu.
Minister Skarbu Państwa Mikołaj Budzanowski zarobił na tym w ubiegłym roku 44 tys. złotych, szef MSW Jacek Cichocki 33 tys. złotych, a szef MON Tomasz Siemoniak 30 tys. złotych.
W ten sam sposób zarabia też minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz, który w swoim oświadczeniu wpisał kwotę 20 tys. złotych.
Nieco mniej wynoszą dochody z wynajmu sopockiego mieszkania Donalda Tuska. Za wynajem lokalu, w którym w przeszłości mieszkał jego syn, premier zarobił 13 200 zł.
Więcej w "Super Expressie".
>>>>
No a co ? Niby z jakiej paki maja tego nie robic ? Sa tam wylacznie dla korzysci - no to korzystaja . Wy takich wybieracie . No to macie .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:28, 24 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Fotyga zarobiła 135 tys. złotych. Dzięki PiS
Anna Fotyga, była minister spraw zagranicznych po tym jak przestała kierować misją Międzynarodowej Organizacji Pracy w Tbilisi została zatrudniona w Prawie i Sprawiedliwości. Zarobiła dzięki temu 135 tys. złotych - podaje "Fakt".
Gazeta, powołując się na oświadczenie majątkowe posłanki, wskazuje, że przez 11 miesięcy Fotyga zarobiła ponad 135 tysięcy złotych, co daje średnią miesięczną około 12 tysięcy zł.
Fotyga, pytana przez dziennikarzy gazety, o to co robiła w tym czasie, nie chciała odpowiedzieć. - Wszystko jest w oświadczeniu majątkowym. To, co robiła, to jest sprawa partii - powiedziała. O tym, czym się zajmowała nie mówią też inni politycy PiS. Wiadomo jedynie, że pracowała na tzw. etacie eksperckim.
>>>>
Nie zebym uwazal ze partia nie moze zatrudniac ludzi . To normalne . Jednakze tutaj mamy po prostu nagradzanie prezesa za psie oddanie . Zadnej korzysci dla partii z tego nie ma ... Czyli mamy tutaja kaprysy tyrana ktory najczesciej gnoi wybitnych a nagradza czolgajacych sie ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:30, 24 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Graś grasuje a konkretnie z-gra-siuje w bolywod ...
Kuba Graś, syn rzecznika rządu Pawła Grasia, jako jedyny polski aktor zagra w kręconej w Krakowie indyjskiej superprodukcji. - Znajoma powiedziała mi, że poszukują chętnych do filmu. Wysłałem do reżysera swoje dane. Byłem zaskoczony, gdy po miesiącu dostałem zaproszenie na spotkanie - mówi w rozmowie z "Super Expressem".
Syn rzecznika rządu w najnowszym bollywodzkim filmie wcieli się w rolę perkusisty - to doskonale znana mu rola, bo sam jest muzykiem, który gra i śpiewa we własnym zespole. - Chodziło im o puszystego rockmana, a taki jestem - przyznaje w rozmowie z gazetą. Opowiada też, że po spotkaniu z reżyserem od razu dostał rolę i zdecydował się zadebiutować.
Jak nową pracę syna ocenia rzecznik rządu? - Jestem bardzo dumny, że Kuba od lat ma pasję, jaką jest muzyka. Ta pasja zaprowadziła go do przygody z bollywodzkim filmem. To dla niego niezwykłe doświadczenie - przyznaje. Paweł Graś dodaje też, że trzyma za syna kciuki i ma nadzieję, że pogodzi pracę z nauką.
Syn rzecznika rządu ma 21 lat. Studiuje animację społeczno-kulturową w Instytucie Pedagogicznym na UJ.
Więcej w "Super Expressie".
<><<
Ale Gras wymyslil ! Wepchnac syna na gwiazdora Bolywod ! Wiem ze mialo byc Holywod ale wiemy ze nie dla psa kielbasa . Za wysokie progi na Grasia nogi . Narod ktory tam rzadzi owszem przyjmuje uslugi ale role obstawia swoimi . No to chociaz Bolywod ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:36, 11 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
75 lat temu w Moskwie rozstrzelany został marszałek Tuchaczewski.
11 czerwca 1937 r. specjalny trybunał Sądu Najwyższego ZSRR skazał na karę śmierci marszałka Michaiła Tuchaczewskiego, oskarżonego o zdradę i szpiegostwo. Po ogłoszeniu wyroku jeden z najsławniejszych dowódców Armii Czerwonej został przewieziony na Łubiankę i rozstrzelany.
Proces Tuchaczewskiego rozpoczął okres masowych represji w Armii Czerwonej. Od maja 1937 do września 1938 r. aresztowano lub usunięto z wojska ponad 35 tys. oficerów.
"Przeciwko Tuchaczewskiemu było wszystko: jego cechy osobowe - inteligencja, charakter, mądrość, wyrazista powierzchowność. I bojowa sława. (...) Podobnych ludzi Stalin w swoim kręgu nie znosił, zadawalali go jedynie woroszyłowowie" - pisał rosyjski historyk Anton Antonow-Owsiejenko.
11 maja 1937 r. marszałek Michaił Tuchaczewski, główny inicjator przebudowy Armii Czerwonej i stworzenia z niej nowoczesnych i ofensywnych sił zbrojnych, został pozbawiony funkcji I wicekomisarza obrony i przeniesiony na stanowisko dowódcy jednego z najmniejszych okręgów wojskowych - Nadwołżańskiego.
Kozioł ofiarny
Dzień wcześniej marszałek Kliment Woroszyłow - komisarz obrony - przesłał do Stalina oraz do pełniącego funkcję przewodniczącego Rady Komisarzy Ludowych Wiaczesława Mołotowa raport śledczy dotyczący "przedsięwzięć mających na celu likwidację szkodnictwa i szpiegostwa w Robotniczo-Chłopskiej Armii Czerwonej".
Raport ten do dziś pozostaje niedostępny. Zdaniem prof. Bogdana Musiała "należy jednak założyć, że Tuchaczewskiego i jego najbliższych współpracowników uznano w nim za głównych winowajców, odpowiedzialnych za katastrofalny stan Armii Czerwonej".
"Dyktator najwyraźniej czekał tylko na ten 'raport śledczy' i natychmiast przeszedł do działania" - dodaje prof. Musiał. (B. Musiał "Na Zachód po trupie Polski")
Tuchaczewskiego aresztowano 22 maja 1937 r. po jego przyjeździe do Kujbyszewa, gdzie znajdowała się siedziba dowództwa Nadwołżańskiego Okręgu Wojskowego. Wcześniej NKWD zatrzymało jego najbliższych współpracowników. Oskarżono go o szpiegostwo i zdradę stanu. Dowody jego rzekomej zdrady, uzyskane za pośrednictwem niemieckiego wywiadu, zostały sfabrykowane w Berlinie z inspiracji podwójnego agenta, białogwardyjskiego gen. Nikołaja Skoblina, który działał na polecenie NKWD.
Okrutnie torturowany w czasie śledztwa Tuchaczewski "przyznał się" do stawianych mu zarzutów.
Ośmiu oficerów na procesie
Razem z nim na ławie oskarżonych zasiadło siedmiu wysokiej rangi sowieckich oficerów: dwóch komandarmów 1 rangi (odpowiednik generała armii): Iona Jakir - dowódca Kijowskiego Okręgu Wojskowego i Ieronim Uborewicz - dowódca Białoruskiego Okręgu Wojskowego; komandarm II rangi (ranga generała pułkownika) Awgust Kork oraz czterech komkorów (ranga generała lejtnanta): Robert Eideman, Boris Feldman, Witalij Primakow i Witowt Putna.
Proces Tuchaczewskiego i pozostałych oskarżonych rozpoczął się 11 czerwca 1937 r. o 9 rano i trwał kilkanaście godzin. Trybunałowi przewodniczył Wasilij Ulrich.
Rozprawa prowadzona była według procedury przestępstw "przygotowywania lub dokonywania aktów terroru", która wyłączała z postępowania obronę, nie przewidywała możliwości apelacji i nakazywała natychmiastowe wykonanie wyroków śmierci.
Oskarżonym zarzucono m.in. "związki z wywiadem niemieckim" oraz "dążenie do osłabienia siły bojowej RKKA (RKKA - Robotniczo-Chłopska Armia Czerwona)", m.in. poprzez zastępowanie kawalerii jednostkami pancernymi.
Tuchaczewski oskarżony został dodatkowo o "rozkład moralny" i "przygotowywanie zamachu stanu" - dowodem na to miały być działania zmierzające do usunięcia Klimenta Woroszyłowa ze stanowiska komisarza obrony.
Analizując przebieg procesu prof. Paweł Wieczorkiewicz pisał, że wbrew poglądom podzielanym do niedawna przez większość badaczy, wszyscy obwinieni przyznali się w zasadzie do winy, "wypełniając żądania pracowników NKWD". Dodawał jednak, że większość podsądnych z Tuchaczewskim na czele starała się uchylać od jednoznacznych odpowiedzi na pytania zadawane przez przewodniczącego Ulricha, próbując przedstawiać własne racje, podważające zasadność oskarżenia. (P. Wieczorkiewicz "Sprawa Tuchaczewskiego")
Wszyscy winni
Ostatecznie Sądowy Trybunał Specjalny Sądu Najwyższego ZSRS uznał wszystkich oskarżonych "winnymi złamania przysięgi wojskowej, zdrady RKKA i Ojczyzny i postanowił pozbawić ich wszystkich stopni wojskowych, w tym oskarżonego Tuchaczewskiego stopnia Marszałka Związku Sowieckiego i skazać wszystkich na najwyższy wymiar kary - rozstrzelanie".
Po ogłoszeni wyroku skazani zostali przewiezieni do więzienia na Łubiance, gdzie kolejno stawali przed plutonem egzekucyjnym. Tuchaczewski zwracając się przed śmiercią do żołnierzy miał powiedzieć: "Strzelacie nie do nas, strzelacie do Armii Czerwonej".
Represjom poddane zostały również rodziny skazanych. W przypadku Tuchaczewskiego NKWD aresztowało jego matkę, żonę, dwóch braci, cztery siostry, szwagierki oraz szwagrów. Córkę marszałka oddano do domu dziecka.
Skala terroru zastosowana przez Stalina wobec armii była ogromna. Spośród całego korpusu wyższych dowódców sowieckich (od dowódców brygady), liczącego w listopadzie 1936 r. 1651 osób, w latach 1936-1939 48 proc. straciło życie, setki trafiły do więzień i obozów koncentracyjnych, część zdegradowano, inni zostali zmuszeni do odejścia z armii. Dla porównania w czasie wojny niemiecko-sowieckiej w latach 1941-1945 zginęło około 6 proc. wszystkich wyższych oficerów Armii Czerwonej w randze generała. (P. Wieczorkiewicz "Łańcuch śmierci").
Wcześniej mieli go za bohatera
Michaił Tuchaczewski urodził się 16 lutego 1893 r., według starego stylu, w rodzinie ziemiańskiej, posiadającej niewielki majątek Aleksandrowskoje w guberni smoleńskiej. W 1911 r. został przyjęty do I Moskiewskiego Korpusu Kadetów w Lefortowie. Kolejnym etapem jego edukacji była Aleksandryjska Szkoła Wojskowa w Moskwie. Po jej ukończeniu, jako prymus, wstąpił do elitarnego Siemionowskiego Pułku Gwardii, z którym w 1914 r. wyruszył na wojnę.
W ciągu pół roku sześciokrotnie odznaczany był za odwagę. W jednym z listów przesłanych z frontu do najbliższych pisał: "Jestem przekonany, że wszystko co jest konieczne, abym osiągnął mój cel to męstwo i wiara w siebie. Powiedziałem sobie, że albo będę generałem w wieku trzydziestu lat, albo nie dożyję do tego czasu".
W 1915 r. w walkach pod Łomżą Tuchaczewski dostał się do niemieckiej niewoli.
W związku z wielokrotnym podejmowaniem prób ucieczki, przeniesiono go do obozu karnego w twierdzy Ingolstadt, w którym zaprzyjaźnił się z francuskim kapitanem Charlesem de Gaullem.
>>>>
Tuatj nie nalezy mylic tej niewoli z hitlerowska . Oficerowie dawali slowo honoru i chodzili gdzie chcieli !!! Tuchaczewski zlamal slowo honoru ! Co za problem zwiac jak nikt nie pilnuje ? Niestety od tego czasu nastapil rezim dla reszty ... Takie sa skutki samowolki ...
W 1917 r. Tuchaczewskiemu udało się uciec z niewoli. Przez Niemcy przedostał się do Szwajcarii, a stamtąd do Rosji.
W 1918 r. wstąpił do do Armii Czerwonej i partii bolszewickiej.
Podczas Wojny Domowej należał do najwybitniejszych dowódców sowieckich, odnosił sukcesy w walkach z Korpusem Czechosłowackim, wojskami admirała Aleksandra Kołczaka i gen. Antona Denikina. W kwietniu 1920 r. dostał nominację na dowódcę Frontu Zachodniego, który miał zaatakować Polskę i ponieść rewolucję na zachód.
Dowodził Armią Czerwoną w Bitwie Warszawskiej i w Bitwie nad Niemnem. Za przegraną wojnę publicznie oskarżał m.in. Stalina, który nie posłuchał rozkazów i nie przerzucił swoich jednostek pod Warszawę.
Doceniony przez Piłsudskiego
Marszałek Józef Piłsudski oceniając działania Tuchaczewskiego w wojnie polsko-bolszewickiej pisał: "Sprawia on na mnie wrażenie wodza, skłonnego do myślenia abstrakcyjnego, lecz obdarzonego wolą, energią i rzadko spotykaną u ludzi uporczywością w pracy według zakreślonych przez siebie metod. () Siłami swoimi p. Tuchaczewski rozporządził bardzo zręcznie i każdy dostrzeże łatwo cechy wodza większej miary w śmiałym i konsekwentnym rozkładzie sił". (J. Piłsudski "Rok 1920")
Lenin, pomimo porażki Tuchaczewskiego w Polce, nie stracił do niego zaufania, obwiniając w większym stopniu za przegraną Stalina i Aleksandra Jegorowa, dowodzących Frontem Południowo-Zachodnim.
Dowodem na to było powierzenie Tuchaczewskiemu w marcu 1921 r. misji stłumienia buntu marynarzy w Kronsztadzie. Skuteczność i bezwzględność, z jaką Tuchaczewski przeprowadził całą operację, przyniosły mu uznanie Lenina. W kwietniu tego samego roku Tuchaczewski stanął na czele blisko 100 tys. armii pacyfikującej antybolszewickie powstanie Aleksandra Antonowa na Tambowszczyźnie. Rozkaz realizował w sposób wyjątkowo okrutny, tworząc w guberni tambowskiej system okupacyjny, z obozami koncentracyjnymi, masowymi egzekucjami, oraz deportacjami całych wsi. Do walk z powstańcami wykorzystywał ciężką artylerię, lotnictwo i broń chemiczną.
Stał się niewygody
W sierpniu 1921 r. Tuchaczewski został szefem Akademii Wojskowej RKKA. W 1922 r. powrócił na stanowisko dowódcy Frontu Zachodniego. W następnych latach pełnił funkcję szefa sztabu RKKA (1925-1928), a następnie dowódcy Leningradzkiego Okręgu Wojskowego.
W 1931 r. został wiceprzewodniczącym Rewolucyjnej Rady Wojennej oraz wicekomisarzem do spraw morskich i wojskowych oraz szefem uzbrojenia armii.
Jego zawrotna kariera w Armii Czerwonej u wielu budziła jednak niechęć. "Awanse Tuchaczewskiego - pisał prof. Wieczorkiewicz - dramatycznie zaostrzyły stosunki z Woroszyłowem, dostrzegającym, że traci ostatki realnej władzy". (P. Wieczorkiewicz "Sprawa Tuchaczewskiego")
W latach trzydziestych Tuchaczewski był głównym inicjatorem modernizacji i reorganizacji Armii Czerwonej. Jego koncepcja prowadzenia wojny zakładała m.in. rozwój broni pancernej, lotnictwa, badania nad radiolokacją, budową rakiet i zastosowaniem napędu odrzutowego. W swojej taktyce wojennej zakładał również masowe użycie broni chemicznej.
W 1935 r., mając 42 lata, Tuchaczewski został marszałkiem Związku Sowieckiego.
Ten okres był kulminacją jego kariery, jak pisał Dymitr Szostakowicz, przyjaciel Tuchaczewskiego: "wydawał się ulubieńcem losu. Miał sławę, honory, wysokie stanowisko".
Zwłoki rozstrzelanych 11 czerwca 1937 r. wywieziono z Łubianki na Pole Chodyńskie pod Moskwą, gdzie trwały prace budowlane, wrzucono je do wykopu, a następnie zalano wapnem i zasypano ziemią.
>>>
Tuchaczewski nie byl zapieklym komunista . Ot rewolucja dala mu ,,szanse'' na wysokie stanowisko . Sluzyl zlu - szedl na Polske zaprowadzac zlo . Nie udalo sie . Zlo dopadlo jego ... Co budowal to go zniszczylo . Jakaz to nauka dla czlowieka ! Masakra komunistow przez Stalina byla wielka nauka dla nich - co zbudowali i jak ich to zniszczylo . Wielu zreszta uratowalo brudne dusze dzieki temu ze ich zamordowali przed potepieniem wiecznym a i zapewne Tuchaczewski tez . Co jest jakims pozytywnym akcentem . Jest to nauka dla nas aby nie ,,korzystac'' z rzekomych ,,szans'' kariery ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:17, 25 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Michał Boni: nie bójmy się Kościoła.
Zadaniem rządu nie jest maszerować z najbardziej kontrowersyjnymi flagami, ale jak najlepiej definiować dobro publiczne - powiedział w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" Michał Boni, minister administracji i cyfryzacji.
Jego zdaniem rząd powinien być aktywniejszy w sprawie in vitro, a niekoniecznie w sprawie związków partnerskich.
Uważa on, że każdy powinien decydować, z jaką tradycją kulturową czy wyznaniową czuje związek i czy chce ją wesprzeć finansowo.
Poinformował, że Kościół katolicki w czasie kryzysu i zagrożenia finansów jest gotów nadwyżkę z odpisów przesuwać na następne lata.
>>>>
Wspolczesnie neronkowie wykazuja ,,odwage'' jak zwykle wobec Kościoła bo przed bankami ,,narodami wybranymi'' itp na kolanach i czolgajac sie ...
Jesli mam wytlumaczyc o co chodzi to sprawa jest prosta jak mlot jak pozadania pijaka jak mozdzek Donia Tuska . Skoro pojawil sie Pkot to Donio potrzebowal czegos co wyglada jak wojna z Kościołem . Nie zeby wojna ale cos tak jak wojna i nie wojna . Dziwna wojna . Aby nie zniechecic katolikow ale i zachecic ewentualnych pkotowcow do glosowania na PO . I taka jest genezna tych oblesnych posuniec oczywiscie rozgalszanych w Wyborczej ...
Oczywiscie osobnicy ktorzy dopuszczaja sie takich zbiegow w kwestii tak podstawowej jak wiara nie maja zadnej moralnosci to kompletne karly moralne ... Ale takich wybieracie to macie . Nie wiem czego oczekujecie po ich ,,rzadach''...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 13:46, 02 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Andrzej Olechowski o Platformie: ta partia jest martwa
>>>>
Ba coz za odkrycie ? Juz KLD bylo martwe ... A PiS to co ? Tam nekroidalnosc jest podkreslana smolenskiem . A SLD ??? To niby co ??? Nawet PSL trudno uznac za zywotnych . Nie mowiac o Pkocie .
Zombiaki . Od 20 lat . U zloba sa trupy bez zycia . I kraj umiera ...
A sam Olechowski to co ? Jakiez on wartosci wybral ? Slawa kariera ... Takie jak cale to towarzystwo umarlakow ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:13, 05 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
CBA sprawdzi sprawę doradcy Jarosława Gowina
Centralne Biuro Antykorupcyjne zwróciło się do resortu sprawiedliwości o dokumenty powołania Mirosława Barszcza na doradcę ministra Jarosława Gowina. Ministerstwo zapewnia, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem i że przekaże CBA wszystkie dokumenty.
Wczoraj "Dziennik Gazeta Prawna" podał, że Barszczowi przyznano bez przetargu zamówienie publiczne na doradztwo w sprawie deregulacji. Za rok pracy ma on zarobić 265 tys. zł. Według dziennika Barszcz to doradca podatkowy, były wiceminister finansów w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza i minister budownictwa w rządzie Jarosława Kaczyńskiego.
- Po otrzymaniu dokumentów, w tym także umów zawartych z panem Barszczem, agenci CBA będą je weryfikować i analizować. Na tym etapie nie przesądzamy, czy doszło do złamania czy naruszenia prawa. CBA nie ocenia też aspektów moralnych lub etycznych sprawy - poinformował rzecznik CBA Jacek Dobrzyński.
Rzeczniczka resortu sprawiedliwości Patrycja Loose powiedziała, że przedmiotem umowy zlecenia z Barszczem jest świadczenie usług prawniczych. - Przepisy ustawy Prawo zamówień publicznych dopuszczają możliwość zastosowania trybu zamówienia z wolnej ręki dla tego typu usług - podkreśliła. Dodała, że możliwe jest wszczęcie postępowania w trybie zamówienia z wolnej ręki na świadczenie usług prawniczych, np. jeśli zastosowanie innego trybu mogłoby skutkować uniemożliwieniem terminowej realizacji zadań.
- Taki właśnie przypadek nastąpił przy tej sprawie - dodała Loose. Według niej wyznaczone terminy w zakresie deregulacji powodują, iż niemożliwe było przygotowanie i przeprowadzenie postępowania w trybach konkurencyjnych, takich jak przetarg nieograniczony, przetarg ograniczony, a także innych trybach mniej lub bardziej konkurencyjnych. Według rzeczniczki przeprowadzanie zamówień w trybie przetargu nieograniczonego na obsługę prawną niektórych komórek organizacyjnych może trwać około trzech miesięcy.
Jej zdaniem również specyfika usług prawniczych polegająca na tym, że jakość wykonywania usług zależy od właściwości konkretnych usług. - Oznacza to, że w pisemnym postępowaniu przetargowym nie jest możliwe, a przynajmniej jest bardzo trudno ocenić, właściwości wykonawcy dotyczące np. jego ponadprzeciętnego zaangażowania w wykonywanie zadań, zleconych prac, co było dodatkowym argumentem w przypadku Mirosława Barszcza - powiedziała Loose.
Według niej "cena usługi jest adekwatna do jej jakości", a z tej kwoty Barszcz opłaca zlecenie dla innych podmiotów. - On odgrywa kluczową rolę przy projektach deregulacji - podkreśliła.
Dodała, że MS upubliczniło zamiar zawarcia umowy w Biuletynie Zamówień Publicznych w maju 2012 r., podając uzasadnienie prawne – zastosowanie trybu zamówienia z wolnej ręki. - Na to ogłoszenie nie nastąpiła żadna reakcja, w tym np. potencjalnych podmiotów zainteresowanych zamówieniem - podkreśliła Loose.
Sam Barszcz w wywiadzie dla portalu Onet podkreślił, że "nawet się cieszy", iż sprawą zajmie się CBA. - Nie mam nic do ukrycia. (...) Potwierdzenie przez CBA, że wszystko w związku z tym kontraktem i moją działalnością w ministerstwie jest w porządku, będzie wartością samą w sobie - powiedział.
>>>>
Jak widzicie czy Po czy PiS to Barszcz inkasuje po 265 tys . Taki uklad ...
Najgorsze jest jednak to ze niektore media klamia jakoby Po bylo przeciwnstwem PiS i na odwrot i tymi klamstawami mamia elektorat ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:43, 15 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Zając: wiarę, jak i niewiarę można łatwo instrumentalizować
- Przybywa okazji, że jako katolik wstydzę się za katolików. A gdybym był ateistą? Chyba wstydziłbym się za Palikota. Polska staje się krajem, gdzie przyprawione gęby wypierają twarze. Zbiorową wyobraźnię podbili ideologiczni albo cyniczni radykałowie - pisze na łamach "Tygodnika Powszechnego" Marek Zając.
Publicysta podkreśla, że zarówno wiarę, jak i niewiarę można łatwo instrumentalizować i używać jako czarodziejskiego fletu do uwodzenia tłumów i dziennikarzy oraz, przy jego pomocy, rozgrywać i podgrzewać wizerunkowo. Dodaje też, że machina zwana polską polityką wessie, przetrawi, a potem wypluje wszystko.
"Patrząc po 1989 r. na niektórych prawicowych, a nawet centrowych liderów, trudno się oprzeć wrażeniu, że chrześcijaństwo nie jest ich prawdziwie życiowym wyborem. Idealnie pasuje natomiast do ich wyborczych haseł. Stanowi przepustkę do politycznego raju zastępując minimum umiejętności i programu" - pisze.
Według Zająca już powoli przestaje być istotne, kto jest kim - dla wielu synonimem chrześcijaństwa stał się lud smoleński, natomiast ateizmu - Ruch Palikota. "Aktorzy wyczuwają gusta publiki" - dodaje. Dziennikarz zastanawia się również, po co w ogóle wierzący oraz niewierzący mieliby ze sobą dyskutować?
Przeczytaj fragment artykułu Marka Zająca na stronie internetowej "Tygodnika Powszechnego"
Wskazuje on w swoim tekście na kilka powodów. Pierwszy to obalenie stereotypów, bo tylko w dyskusji można dostrzec, że nie cały katolicyzm sprowadza się do rozgłośni z Torunia, a nie cały ateizm do marketingu politycznego Ruchu Palikota. Inne to choćby to, że taka rozmowa staje się zwykle debatą o wartościach, a takie dyskusje są potrzebne czy fakt, że ogólnoludzki obowiązek poszukiwania prawdy obliguje do konfrontowania się z tymi, którzy szukają jej na innych drogach.
"Mamy w tym nasz czysto katolicki interes. Spotkanie z ateizmem może naszą wiarę oczyszczać i wzmacniać niczym próba ognia" - dodaje publicysta "Tygodnika Powszechnego".
>>>>
A wszystko to jest tym co Jezus nazywa ,,złudą tego świata''...
Coz za trafny artykul ...
Istotnie balbym sie mowic na Pkota i spolke ateisci aby nie obrazac ludzi ktorzy istotnie nie maja wiary w Boga ale staraja sie czynic dobro . Ze nazywac smolenskich katolikami nie mozna nie trzeba mowic . Celebracje smolenskie spelniaja dokladnie te kryteria faryzeizmu ktore Jezus zwalczal . Czyli wszystko na pokaz brak duchowej glebi . Zadza wplywow i satnowisk . Pod plaszczem religii ...
A teraz Pkot zrobil ateistyczny faryzeizm . Czyli falszywi katolicy kontra falszywi ateisci ... Kompletny falsz do kwadratu ...
Prawdziwi ateisci tak jak poganie czy innowiercy sa przekonani z definicji do swoich zasad zatem je realizuja . Wrecz budza zachwyt . Przypomne zdumienie apostola gdy zobaczyl cuda czynione przez pogan ktore ewidentnie byly od Boga . I westchanal w tym sensie ze po tym jak zobaczyl ludzi nie majacych pojecia o nauce Jezusa czyniacych dobro i nawet cuda . Nic juz go nie zdziwi ... Istotnie jest to piekne ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 21:08, 28 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Piotr Gliński: Jestem przerażony stanem naszego państwa.
niezalezna.pl
Jestem przerażony stanem państwa. Formacja rządząca to ludzie, którzy są w stanie sprzedać własny honor, aby utrzymać się przy władzy. Staczamy się powoli w aksjologiczną otchłań - powiedział prof. Piotr Gliński, socjolog z Instytutu Filozofii i Socjologii PAN oraz z Uniwersytetu w Białymstoku, w rozmowie z portalem niezalezna.pl
Giliński przyznał, że jest przerażony stanem państwa, zaznaczył jednak, że obecna sytuacja nie zaskakuje go. - Ludzie z obozu władzy w sensie moralnym już dawno przeszli na drugą stronę. Cel - naga władza - uświęca rzeczywiście wszystkie środki. Kiedyś zachowania nieetyczne - generalnie zło - zatrzymywały się na poziomie praktyki. (..) Dziś jest akceptowane, stało się normą, przestano je ukrywać - tłumaczył socjolog.
Zdaniem naukowca, w Polsce nie ma skutecznych mechanizmów kontrolujących lub ograniczających degenerację społeczną. - Brak niezależnej opinii publicznej, brak zrównoważonych, obiektywnych mediów, silnych obywatelskich organizacji strażniczych. Uprawia się więc tę politykę w sposób prostacki, bez żadnych zahamowań - mówił Gliński
Socjolog przewiduje, że moralny upadek i konsekwentne staczanie się może nas doprowadzić do "dyktatury, uzależnienia od obcego mocarstwa albo strasznego kryzysu cywilizacyjnego" - Gdy nasze elitki uciekną gdzieś do swoich podatkowych rajów, a nas zostawią w tym całym bajzlu, z niewydolnym państwem, zniszczoną gospodarką, „upupionym społeczeństwem”, chińską potęgą coraz śmielej ingerującą w europejską geopolitykę i zupełnie nieprzewidywalną Rosją za progiem. Te zagrożenia nie są już wcale takie odległe. Nie chcę być złym prorokiem, ale nie możemy udawać, że nie widzimy tego, co się dzieje - mówił socjolog.
>>>>
Istotnie a formacje inne niz razadzaca sa dokladnie takie same ... Po prostu okragly stol ,,zaowocowal'' niebywala holota u zloba . Krol Staś mial wiecej patriotyzmu niz ci . Czasy saskie to byl wyzszy poziom moralny !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 14:00, 29 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Łukasz Abgarowicz: Każdy musi gdzieś pracować. Polityków są tysiące, ich dzieci również
Dzisiaj na antenie Superstacji senator PO Łukasz Abgarowicz, komentując tę sprawę, powiedział: "Każdy musi gdzieś pracować. Polityków są całe tysiące, ich dzieci również. Dzieci polityków nie mogą emigrować".
>>>>
No wlasnie !!! A jak ci ,,politycy'' zrujnowali kraj i zniszczyli majtek narodowy tak ze nie ma gdzie pracowac to ich dziecia pozostaja tylko stolki rzadowe wiec czego sie czepiata ?
Wsio w pariadku ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 16:45, 11 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
Żony polityków robią karierę dzięki mężom.
Fakt
Ich znamy z ekranów telewizorów – od lat są znanymi politykami, ministrami, rzecznikami, europosłami. Ich żony też jednak robią kariery – w polityce, albo na państwowych posadach.
W Danii przepisy zabraniają równoczesnego zasiadania w radzie gminy krewnym do trzeciego stopnia. W Polsce takich regulacji nie ma. Czasem tylko w wyniku politycznych tarć pojawia się zarzut nepotyzmu i tłumaczenie, że „przecież tak nie wolno”.
W ostatnich wyborach Barbara Zdrojewska (52 l.) nie mogła wystartować nie dlatego, że kandydował jej mąż, ale dlatego, że Donald Tusk (55 l.) kazał usunąć z listy szwagra Grzegorza Schetyny (49 l.), zarzucając mu nepotyzm. W rewanżu ludzie Schetyny zaprotestowali przeciw kandydaturze żony ministra i premier musiał zareagować. Zdrojewska nie była jednak stratna – nadal jest radną, dostała też stanowisko asystenta krajowego europosła PO Jacka Protasiewicza (45 l.).
Nie zawsze bowiem żony czy mężowie rezygnują z polityki, by nie przeszkadzać w karierze współmałżonka. Tak zrobił przed laty Jacek Świat (57 l.) – mąż posłanki PiS Aleksandry Natalli-Świat. Zrezygnował z polityki, bo karierę zaczęła robić jego żona. Do czynnej polityki wrócił dopiero po śmierci żony.
Żona ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego, radna, asystentka europosła PO Barbara Zdrojewska
W 2011 roku miała przeskoczyć na kolejny szczebel politycznej kariery i zostać senatorem. Ostatecznie nie mogła jednak zostać kandydatką, choć ona i lokalna Platforma nie widziała nic złego w tym, że żona i mąż Bogdan Zdrojewski otworzą listy do sejmu i senatu w tym samym mieście. – Żona ma ograniczone prawa obywatelskie tylko dlatego, że jest moją żoną. Taką płaci cenę – utyskiwał jej mąż – minister, gdy Donald Tusk kazał zmienić listy. Przez dwie kadencje Zdrojewska była radną miejską, także szefową klubu PO w radzie Wrocławia, którego prezydentem wcześniej był jej mąż. Od niedawna Barbara Zdrojewska zarabia także jako asystent krajowy europosła Jacka Protasiewicza, szefa delegacji Platformy w Parlamencie Europejskim.
Żona szefa klubu PO Rafała Grupińskiego, przewodnicząca Rady Warszawy Ewa Malinowska–Grupińska
Nie działała w polityce do chwili, gdy wystartowała w wyborach samorządowych w stolicy. Wszem i wobec komentowano to jednoznacznie: miejsce załatwił jej mąż, Rafał. – Trudno mówić o nepotyzmie, jeżeli to wyborcy wybierają osoby, które znajdują się na liście – zapewniała wówczas wiceszefowa mazowieckiej PO Małgorzata Kidawa-Błońska (53 l.). Malinowska-Grupińska wstąpiła do PO w 2006 roku, w tym samym roku została radną i dostała szefostwo komisji polityki rozwoju gospodarczego Warszawy, choć wcześniej działała tylko w branży wydawniczej i jako tłumaczka angielskiego. W kolejnej kadencji została już szefową rady miejskiej.
Żona rzecznika PiS Adama Hofmana, pracownik biura zarządu KGHM Polska Miedź Joanna Hofman
Gdy PiS było u władzy, dla żony posła Hofmana stworzono specjalne stanowisko asystentki zarządu KGHM w centrali firmy w Warszawie z pensją ok. 6000 złotych. Opisująca sprawę jedna z gazet cytowała pracowników spółki, którzy twierdzili, że było ono kompletnie bezużyteczne. Hofmanowi udało się to, gdyż znał ważnych ludzi w koncernie miedziowym. Jego przyjaciel Robert Pietryszyn został wówczas prezesem klubu piłkarskiego KGHM Zagłębie Lubin. Sprawa żony Hofmana stała się głośna, gdy nowe władze koncernu ujawniły, iż przebywa ona od wielu miesięcy na zwolnieniach lekarskich. W tej chwili państwo Hofmanowi notarialnie rozdzielili swój majątek – oficjalnie więc każdy pracuje na siebie.
Żona europosła Michała Kamińskiego, radna, była wiceprezes PAIIZ Anna Kamińska
Pracowała jako szefowa protokołu w kancelarii premiera Jerzego Buzka, gdy jej mąż był ważnym posłem w Akcji Wyborczej Solidarność. Mimo młodego wieku Kamiński był we władzach ZChN, które stanowiło największą siłę w klubie Mariana Krzaklewskiego. Gdy po rozpadzie AWS Kamiński trafił do PiS, jego żona także znalazła się pod skrzydłami tej formacji. Dostała pracę w biurze prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego. A w 2006 roku została powołana na stanowisko wiceprezesa Państwowej Agencji Inwestycji Zagranicznych. Teraz jest radną powiatu otwockiego.
>>>>
No a gdzie maj szukac pracy ? Na ,,rynku pracy'' stworzonym przez Balcerowicza ? To jest bestialstwo . Niszcza kraj a sami uciekaja na panstwowe posady . To sa kanibale...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:35, 14 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
Żona ministra zarabia 10 tysięcy zł na miesiąc
Anna Budzanowska, żona ministra skarbu Mikołaja Budzanowskiego, pracuje w Kancelarii Prezydenta. Okazuje się, że dostała ona posadę dyrektora biura współpracy instytucjonalnej i zarabia ok. 10 tys. złotych. Jej stanowisko utworzono tuż przed jej zatrudnieniem w Kancelarii. Urzędniczka zajmuje się m.in. współpracą z rządem, w którym ministrem jest jej mąż - informuje dzisiejszy "Super Express".
W poprzednich latach, podczas pierwszych rządów PO-PSL pracowała w Ministerstwie Sportu. Była dyrektorem Departamentu Sportu Kwalifikowanego i Młodzieżowego. Zimą ubiegłego roku Budzanowska trafiła do Kancelarii Prezydenta.
- Pani Anna Budzanowska jest zatrudniona w Kancelarii od 1 lutego 2011 r. Jest dyrektorem Biura Współpracy Instytucjonalnej, które zajmuje się współpracą prezydenta m.in. z premierem i poszczególnymi ministrami; Sejmem i Senatem, klubami i kołami parlamentarnymi i partiami politycznymi. Do jej zadań należy również organizacja posiedzeń Rady Gabinetowej - informuje biuro prasowe Kancelarii Prezydenta.
Więcej informacji w dzisiejszym "Super Expressie".
>>>>
Przeciez nie bedzie szukac roboty na ,,rynku pracy'' wytworzonym przez tuskowcow bo to nie ma sensu. Jak wiemy...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|